Świecki Ruch Misyjny Epifania w roku 2014 czyli ciąg dalszy rozważań o:
1) pseudo - Walnym Zgromadzeniu ŚRME w dniu 03.05.2014 w Poznaniu
oraz o tym, że z tak wielu rzeczy robi się tajemnice,
2) kim są ci wybitni bracia, którzy zbłądzili na drogę klerykalizmu.
Wstęp
Poprzednie rozważania zakończyły się wnioskami, że Walne Zgromadzenie (WZ) ŚRME w dniu
03.05.2014 w Poznaniu wraz z uchwaloną tam treścią statutu ŚRME są nieważne oraz, że należy
jedoznacznie zdefiniować pojęcie członka ŚRME i stworzyć nowy statut ŚRME przed zwoływaniem
jego kolejnych WZ.
W dalszej części rozpatrywanego pseudo-WZ przedstawiono nowy Zarząd ŚRME oraz omówiono
zmiany personalne wśród osób odpowiedzialnych za wizerunek ŚRME na forum www i współpracę z
zakładami karnymi.
Rozważania ad 1)
Pseudo-WZ w dniu 03.05.2014 w Poznaniu znalazło swoją kontynuację w zaprezentowaniu składu
nowego Zarządu ŚRME. Oficjalnie przedstawiono br. Henryka Olekszego jako nowego
przewodniczącego, br. Jarosława Jackowiaka jako sekretarza oraz br. Zbigniewa Wojtasa jako
skarbnika. Prezentacja nowego Zarządu polegała na odczytaniu pisma Ministerstwa Administracji i
Cyfryzacji (MAiC). Jakkolwiek przewodniczący zgromadzenia podał datę tego pisma, niestety pomylił
się przy tym, co oczywiście jest ludzkie i każdemu może się przydażyć. Brzmiało to tak” ... z dnia
piętnastego września 2014 roku, a więc bieżącego...” Oznacza to, że pismo MAiC datowane było 15-
go dnia któregoś z miesięcy przed majem 2014 roku. Z dalszej części pisma MAiC wynika, że jest ono
odpowiedzią na wniosek ŚRME o dokonanie wpisu o zmianie składu Zarządu z dnia 29.11.2013.
Powyższe myśli mogą sprawiać wrażenie „dzielenia włosa na dwoje”, ale tak nie jest, co się okaże w
dalszym toku rozważań.
Poprzedzając odczytywanie w/w pisma MAiC przewodniczący zgromadzenia przypomniał o tym, że o
zmianie na stanowisku Przewodniczącego Zarządu Głównego (PZG) ŚRME poinformował już równo
rok wcześniej na konwencji w Poznaniu w dniu 03.05.2013. Faktycznie, w archiwum mp3 można
znaleźć odpowiedni plik i go odsłuchać. Niestety, odsłuchując go rodzą się pytania i wątpliwości co do
spójności obydwu wypowiedzi na ten temat; tych z dnia 03.05.2013 i tych z dnia 03.05.2014.
W trakcie „Sesji ekonomiczno-organizacyjnej” w dniu 03.05.2013 PZG ŚRME przewodniczący
zgromadzenia oświadczył, że w związku z jego podeszłym wiekiem i wątłym zdrowiem, a co za tym
idzie trudno przewidywalnymi prognozami życiowymi, w lutym tamtego roku (2013) złożył na ręce
Zarządu LHMM pisemną rezygnację z funkcji PZG ŚRME (tylko z tej funkcji - reprezentantem Sługi Na
Czasie pozostaje nadal), na co otrzymał odpowiedź w marcu tamtego roku. Wynikiem tego jest
zmiana na stanowisku PZG, które obejmuje br. Henryk Olekszy. W dalszej części przewodniczący
zgromadzenia informuje, że odpowiednie dokumenty są już przygotowywane i nastąpi „to” w
najbliższym czasie.
Okazuje się, że ten „najbliższy czas” to okres prawie siedmiomiesięczny, bo tyle czasu upłyneło od
poczatku maja do końca listopada 2013 roku (03.05.2013 vs 29.11.2013). DLACZEGO?
Być może jednak MAiC zostało naprawdę powiadomione o zmianie personalnej na stanowisku PZG
ŚRME w „najblizszym czasie”, cokolwiek by to nie oznaczało, pozostawiając kolejne zmiany
personalne na czas późniejszy, tylko że nikt o tym nie wie, DLACZEGO?
Być może powyższe rozważania mogą okazać sie dla niektórych drobiazgowe i „czepialskie”, ale
prowadzą do uwypuklenia kolejnego, poważnego problemu w relacji Parousyjno-Epifaniczny Lud Boży
a Zarząd Główny (ZG) ŚRME.
Dotkliwie odczuwalny jest brak transparencji w działalnosci ZG ŚRME. Informacje o decyzjach ZG nie
są przekazywane na bieżąco w sposób jasny i zrozumiały do zborów. W zamian za to wyczekuje się
do kolejnej konwencji w Poznaniu, która okazuje się być tą „najważniejszą”, bo jest tą o najliczniejszej
frekwencji. To, że konwencje poznańskie są wyjatkowe ze wzgledu na ilość jej uczestników – i nie
tylko; np. ze względu na szczególne warunki, sprzyjające podniosłej atmosferze w trakcie ceremonii
chrztu - jest ogólnie wiadome i przez wszyskich odczuwalne. To jest dobre i powinno stanowić
przesłankę do oficjalnego ustanowienia poznańskiej konwencji miejscem i czasem corocznego -
jednorazowego w roku, jak to jest przyjęte w przypadku innych organizacji – Walnego Zgromadzenia
ŚRME i umocowania tegoż w statucie ŚRME w miejsce enigmatycznego zapisu, że konwecja jest
walnym zgromadzeniem.
Wracając do poprzednich myśli należy napiętnować ciszę informacyjną w czasie „międzypoznańskim”,
w którym uwidaczniają się wszystkie słabości obecnego systemu zarządzania ŚRME. Rozumna istota,
jaką jest człowiek, odczuwa potrzebę świadomosci tego, co się wokół niej dzieje. Gdy tych informacji
nie posiada zaczyna ich szukać, a gdy ich nie znajduje zaczyna je sama sobie tworzyć. To jest sedno
problemu – brak informacji! Nikt nic nie wie, ale wszyscy chcą wszystko wiedzieć, bo taka jest ich
naturalna potrzeba. Konsekwencją są domysły, przypuszczenia, spekulacje itp. Za tym idą telefony,
sms-y, e-maile itd. Czas, który możnaby przeznaczyć na bardziej chwalebne cele angażowany jest
zupełnie bezproduktywnie, niestety ku zadowoleniu „rogatego”. Zjawisko to zostało ostro
napiętnowane przez samego PZG w związku z innym problemem – w tych rozważaniach nieistotnym
– szkoda tylko, że PZG nie dostrzega w tym negatywnym zjawisku przyczyny we własnym
postępowaniu wobec Ludu Bożego.
Kończąc rozważania na temat pseudo-WZ ŚRME należy zadać pytanie dotyczące sposobu
przekazania informacji o powierzeniu br. Opałkowskiemu odpowiedzialności za wizerunek ŚRME w
internecie i współpracę z zakładami karnymi. Chyląc czoła przed poświęceniem się br. Opałkowskiego
tej podwójnej odpowiedzialności trzeba stwierdzić, że decyzja w tej sprawie leżała całkowicie i
wyłącznie w kompetencji PZG i według wszelkich oznak już dawno została podjęta. Po co zatem to
kolejne pseudo-głosowanie nad czymś, co już dawno zostało postanowione?! Ano po to, aby
uczestnicy zgromadzenia odnieśli wrażenie, że mają coś do powiedzenia, będąc faktycznie
manipulowani i pozbawieni jakichkolwiek możliwosci wpływu na to, co się wokół nich dzieje.
Rozważania ad 2)
W powyższej części niniejszych rozważań oraz w jej części pierwszej udało się uwypuklić trzy istotne
punkty czasowe, oto one:
- 29.11.2013 – wniosek ZG ŚRME do MAiC o dokonanie wpisu o zmianach personalnych w ZG (tylko
o zmianach personalnych, czy o zmianie siedziby również?),
- 10.12.2013 – informacja MAiC o konieczności zmiany statutu w celu dokonania wpisu o zmianie
siedziby ŚRME,
- 15.(od stycznia do kwietnia).2014 – potwierdzenie MAiC o dokonaniu wpisu o nowym ZG ŚRME
(tylko o zmianach personalnych, czy o zmianie siedziby również?).
Powyższe stwierdzenia (i wątpliwości) bazują na wypowiedziach PZG cytującego fragmentarycznie
treści pism MAiC skierowanych do ZG ŚRME uzasadniając to brakiem czasu.
Patrząc wstecz warto przypomnieć sobie obecność br. Daniela Herzig’a na konwencjach w Krakowie i
Rzeszowie w dniach od 12-go do 17-go lipca 2013 roku oraz treści jego wykładów. Ponadto bardzo
istotne jest końcowe wystąpienie br. Janusza Puzdrowskiego na konwencji w Dietz w Niemczech
jesienią 2013 roku, kiedy pełen wzruszenia, przepełniony smutkiem przeprasza za to, że przymuszał
braci usługujacych w zborach i na konwencjach do głoszenia „prawd” - których sam był pierwszym
orędownikiem - pod groźbą utraty nominacji.
Krótko po tym, zaraz na poczatku stycznia 2014 roku, pojawia się list otwarty br. Wolfganga Janke,
informujący o tym, że decyzją Zarządu LHMM przejmuje on stanowisko przedstawiciela LHMM na
Niemcy od Janusza Puzdrowskiego z dniem 03.01.2014.
Prawie równocześnie ukazuje się list pochodzący od Sług Sztandaru Biblijnego LHMM skierowany do
braci w Polsce i w Niemczech. Trudno przypuszczać, żeby ktoś z Ludu Bożego nie znał jego treści,
tym bardzej, że ukazał się on w „Terażniejszej Prawdzie” nr 527. Powinno się wydawać, że wszyscy
wiedzą o co i o kogo chodzi. Ku zdumieniu większości tak jednak nie jest. Są tacy, dla których
ciemność jest swiatłością, a światłość ciemnością.
Jedna z przyczyn leży w tym, że Słudzy Sztandaru Biblijnego LHMM, wierni Złotej Regule, odczuwając
niechęć do grzechu i błędu, ale przepełnieni miłością bezinteresowną do grzesznika i błądziciela, nie
posługiwali się żadnymi imionami i nazwiskami wskazującymi na konkretne osoby. Niestety, przy
formułowaniu swego tekstu popełnili jeden drobny błąd w składni, otwierający „bramy” dla błędnych
interpretacji personalnych.
W środkowej części 3-go akapitu znajduje się następujący fragment:
„ ... dostrzegamy błądzących wodzów, którzy oskarżali braci sprzeciwiających się w jakiś sposób tym
„tak zwanym nowym prawdom” i klerykalnym taktykom. Okazuje się, że bracia, na których się rzuca
oskarżenia, trwają w dobrej wierze, służąc Panu za pośrednictwem LHMM. Gdy rozważyliśmy te
sprawy, stało się dla nas niezbędne napisanie przeciwko ich fałszywym naukom i nadużywaniu
zarządzeń ...”
To jedno drobne słówko „ich” jest żródłem niedomówień. Następuje ono po „braciach, na których się
rzuca oskarżenia”, którzy trwają w dobrej wierze i sprawia wrażenie, że to „przeciwko ich
fałszywym naukom...„ . Faktycznie to „ich” dodyczy „błądzących wodzów, którzy oskarżali
braci”!!! Gdyby zamiast „ich” użyto „błądzących wodzów” wszystko byłoby jednoznaczne.
Przed przystąpieniem do dalszych rozważań należy wrócić do „Sesji ekonomiczno-organizacyjnej” w
dniu 03.05.2013 w Poznaniu. Po wywodach PZG na temat swej rezygnacji ogłosił on oficjalnie, na
podstawie publikacji najnowszego angielskojęzycznego wydania „Teraźniejszej Prawdy”, że pan
Michał Łotysz jest przesiewaczem.
Co prawda zgłębianie tego wątka nie ma znaczenia dla istoty niniejszych rozważań, niemniej jednak
należy przy tej okazji ze wszelką stanowczością podkreślić, że brat Michał Łotysz nigdy nie
rozpowszechniał nauk niezgodnych z Prawdami Parouzji i Epifanii. Nikt nigdy nie wykazał, że tak
faktycznie było, bo też nikt z „wodzów” nie zajął się jego tezami. Zostały one po prostu zablokowane.
Zamiast tego w sposób oszukańczy i oszczerczy doprowadzono do zniesławienia br. Michała Łotysza
tylko dlatego, że na życzenie zborów służył Słowem Bożym poza marszrutą.
W przeciwieństwie do tego można było słyszeć, że „nie ma pokoju z Bogiem bez poświęcenia!” I że
„każdy niepoświęcony Bogu jest Jego wrogiem!”. Tezy, które trzebaby wysłuchiwać być może aż
do dzisiaj, gdyby nie pełna poświęcenia, głębokiej wiary i wyrozumienia Prawdy postawa niektórych
braci. Szczególnie tego jednego i tych, którzy w tym samym duchu głosili i rozpowszechniali jego
przesłanie. I co? I nic!!! Jedni mogą ze szczerego serca służyć Panu i „stać się” przesiewaczami, a
drudzy rozpowszechniać błąd i w chwale „odejść na spoczynek”, a jeszcze inni, aktywnie wspierający
rozpowszechnianie błędu trwają przyrośnięci do mównicy oświadczając obłudnie wszem i wobec, że
„wszystkich miłują” .
Piętnując błąd i grzech nie powinno się mówić o błądzącym grzeszniku. W przeciwieństwie do tego,
uznając zasługę poświęconego Panu i Prawdzie brata, powinno się oprócz jego zasługi wymienić
również jego imię. Jego zasługa została nazwana – skuteczne przerwanie głoszenia błędnych nauk o
okupie – jego imię (o czym wszyscy przecież wiedzą) to brat Adam Urban.
Jest to co prawda zdroworozsądkowo trudnowyobrażalne, ale faktycznie znajdują się jednostki, które
zaślepione przez księcia tego świata twierdzą, że „ci wybitni bracia”, którzy „ulegli duchowi
klerykalizmu”, „przedstawiąjacy tzw. postępujące prawdy bez upoważnienia Zarządu LHMM” to bracia
Michał Łotysz i Adam Urban. Nic bardziej bzdurnego. Twierdzenie to jest zupełnie nielogiczne, co
zostanie w kontynuacji niniejszych rozważań jednoznacznie udowodnione.
Do osiągnięcia tego celu potrzebna jest definicja klerykalizmu, a przy okazji równie przydatna będzie
ta dotycząca antyklerykalizmu. Oto one w wersji, które znajdują się w „Wikipedii”:
Klerykalizm – dążenie do uzyskania instytucjonalnego wpływu duchowieństwa na życie społeczne,
polityczne i kulturalne; pojęcie używane głównie przez zwolenników świeckiego charakteru państwa
(administracji, wojska i szkolnictwa).
Antyklerykalizm – ideologia społeczno-polityczna przeciwstawna klerykalizmowi, krytyczna wobec
przywilejów lub władzy kleru w przestrzeni publicznej poza miejscami kultu. Podstawą
antyklerykalizmu jest sprzeciw wobec niektórych przejawów działalności duchowieństwa, a szerzej –
instytucji wyznaniowych, niezgoda na wpływ tych instytucji na pozareligijne życie społeczeństwa,
napominanie lub ingerencję w sprawach dotyczących prawa przez duchowieństwo.
W liście od Sług Sztandaru Biblijnego LHMM widać ewidentną - jawną krytykę „błądzących wodzów”,
stosujących „klerykalne (roszczeniowe) taktyki”.
Czy miałoby jakikolwiek sens rozważanie przez LHMM w styczniu 2014 roku postępowania br.
Michała Łotysza w obliczu faktu, że wiosną 2013 roku, w „Teraźniejszej Prawdzie” nr 524 pisano o nim
„per pan” i oczerniono go jako „przesiewacza”? ŻADNEGO!
Czy może wydawać się logicznym nazywanie br. Michała Łotysza „wodzem” wtedy, kiedy prawie rok
wcześniej pozbawiono go wszelkich przywilejów służby i spowodowano, że stał się jednym z „tych
maluczkich”? NIE MOŻE!
Czy bracia Michał Łotysz albo Adam Urban próbowali kiedykolwiek przy uzyciu gróżb
podporządkować sobie innych braci w celu głoszenia jakichkolwiek nowych doktryn? NIGDY!
Czy do postawy braci Michała Łotysza i Adama Urban pasuje pojecie klerykalizmu? W ŻADNYM
PRZYPADKU!
Powyższe rozważania wykazały jednoznacznie, że list Sług Sztandaru Biblijnego nie może dotyczyć
braci Michała Łotysza i Adama Urbana. Inaczej mogą twierdzić tylko ci, którzy dali się zaślepić kultem
jednostki. Oni patrzą, a nie widzą, słyszą, a wolą nie słuchać, zwróciwszy się ku baśniom, które łechcą
ucho.
Formułowanie wniosków końcowych części drugiej rozważań jest zbędne. Główne myśli zostały
jednoznacznie uwypuklone w ich powyższej treści.
Niech nas Bóg ma pod swoją opieką.
Na koniec, w obliczu kpin i drwin, na które pozwala sobie ustępujący PZG wobec wymiaru
sprawiedliwości RP, co było rażąco wyraźne w czasie jego „zeznania” w dniu 02.05.2014 i żartów z
przyszłej służby brata Opałkowskiego, można sobie również pozwolić na pewien żart. Jest nim
fragmentaryczny (i zmanipulowany☺) utwór Wojciecha Młynarskiego; brzmi to tak:
„Mili bracia, dodam Wam na zakończenie, że czy w upał, czy w czas mroźnej gołoledzi
coraz częściej na estradzie słyszeć da się ciepłe, szczere i otwarte wypowiedzi!
A w tych wypowiedziach - wyznam wam braterstwo - nieodmiennie wciąż zadziwia mnie to jedno
że, ktokolwiek jakiś temat nie podejmie, trafia swoją wypowiedzią w samo sedno!
Już od dawna nie słyszałem wypowiedzi, co by błędu zawierała choć zarodek.
Czasem zda mi się na oko, że ktoś myli się głęboko, a on sunie bez wysiłku w sedna środek!
Celnych owych wypowiedzi słucham przeto, rozmyślając sobie czasem przy ich wtórze,
czy ci ludzie w jednej chwili tacy mądrzy się zrobili, czy to sedno się zrobiło takie duże2?