MAM
P
RAWO
BIULETYN FEDERACJI NA RZECZ KOBIET NA RZECZ KOBIET I PLANOWANIA RODZINY
N
R
2 (31)
WRZESIEŃ
2005
W numerze:
Rozmowa z Wandą Nowicką – szefową Federacji – kandydatką do Senatu RP
Polska przed Trybunałem w Strasburgu
Jesteś w ciąży? Nie choruj!
Sprawa Barbary Wojnarowskiej przed Sądem Najwyższym
Bardziej papiescy od papieża
Wystawa plakatu "Moje życie - moja decyzja"
Czymże jest wojna wobec aborcji?
Molestowanie seksualne we Frito-Lays – proces karny ruszył
Działania Światowej Koalicji Młodzieży (World Youth Day 4 All)
podczas Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii
ZE ŚWIATA
−
Do 30 tygodnia ciąży płód nie odczuwa bólu
−
Więzienie za przerwanie ciąży
−
Północna Irlandia - prawo do przerwania ciąży
−
Pigułka dla mężczyzn
Rozmowa z Wandą Nowicką – szefową Federacji – kandydatką do Senatu RP
Aleksandra Józefowska: Kandydujesz do Senatu RP. Dlaczego zdecydowałaś się startować?
Wanda Nowicka: Dziś w polityce potrzeba nowych osób, które poważnie potraktują
problemy zwykłych ludzi. Dość już polityków oderwanych od życia, zajmujących się
własnymi interesami zamiast sprawami ważnymi dla ludzi. Wierzę, że mój dorobek w
działalności społecznej pozwoli na skuteczne podejmowanie ważnych kwestii społecznych w
Senacie RP. A jest on niemały. Prowadząc Federację na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny,
pomogłam wielu kobietom i ich rodzinom. W swoim dorobku mam skuteczne interwencje,
liczne publikacje i raporty na temat problemów społecznych i praw człowieka. Walnie
przyczyniłam się do powstania kilku inicjatyw ustawodawczych, w tym ustawy o świadomym
rodzicielstwie, oraz do wniesienia kilku spraw do Trybunału w Strasburgu. Moje
wszechstronne doświadczenia i kompetencje w dziedzinie praw człowieka mogą podnieść
jakość inicjatyw podejmowanych przez Senat.
AJ: Ale przecież wszystko wskazuje na to, że przyszły Parlament będzie zdominowany przez
prawicę i na pewno nie będzie szans na inicjatywy z zakresu praw kobiet.
WN: Nawet jeśli tak będzie, to wcale nie uważam, że nic się nie da zrobić. Trzeba będzie
wtedy skupić się na monitorowaniu obowiązującego prawa i pełnej realizacji jego
pozytywnych zapisów. Ponadto należy edukować polityków w zakresie praw kobiet i
nagłaśniać wszelkie przejawy dyskryminacji i łamania praw człowieka. Przecież nie można
siedzieć z założonymi rękami i czekać cztery lata na koniec rządów prawicy. Trzeba tworzyć
grunt pod przyszłe zmiany.
AJ: Dlaczego kandydujesz z listy SLD? Przecież to właśnie ta partia, mimo obietnic z
poprzednich wyborów, zmarnowała realną szansę na zmianę ustawy antyaborcyjnej?
WN: Po pierwsze, nie ma innej listy lewicowej do Senatu. Notabene, to Unia Lewicy, która
weszła w porozumienie z SLD, zaproponowała mi start w wyborach. Ja od zawsze jestem
bezpartyjna.
To niestety prawda, że ostatnie lata okazały się zupełnie stracone dla praw kobiet, mimo iż
nigdy lewica nie miała takiej przewagi jak w ostatnim Parlamencie. Ale jest to w tej chwili
jedyna realna siła, która przynajmniej deklaruje działania na rzecz równego statusu i praw
reprodukcyjnych. Jeśli z tej listy wygrają osoby wiarygodne, którym można zaufać, tzn takie
osoby jak ja, jest duża szansa na to, że następny Parlament będzie musiał jakieś inicjatywy w
tym zakresie podjąć.
AJ: Czym przede wszystkim chciałabyś się zajmować, gdybyś wygrała wybory?
WN: Zamierzam zajmować się prawami reprodukcyjnymi, wykorzystując doświadczenia,
które zdobyłam podczas pracy w Federacji, oraz podejmując inicjatywy na forum
międzynarodowym. Chciałabym, by Parlament otworzył się na zwykłych ludzi, a zwłaszcza
kobiety. Zaprosiłabym Alicję Tysiąc, Barbarę Wojnarowską i inne kobiety, które
doświadczyły skutków złego prawa, na Wiejską, by wreszcie politycy wysłuchali ich historii.
Może wreszcie zeszliby na ziemię i zaczęli zastanawiać się nad skutkami własnych decyzji.
Kiedyś zmiany muszą nastąpić – to nieuniknione.
AJ: Życzę powodzenia.
Polska przed Trybunałem w Strasburgu
22 lutego 2005 roku, po wstępnym zbadaniu dopuszczalności skargi Alicji Tysiąc, Trybunał
Praw Człowieka w Strasburgu zwrócił się do rządu polskiego o udzielenie odpowiedzi na
postawione pytania. Tym samym rozpoczął proces zmierzający do ustalenia, czy Państwo
polskie naruszyło wobec skarżącej jej prawa gwarantowane europejską konwencją praw
człowieka.
Sprawa pani Alicji została po raz pierwszy opisana w biuletynie Federacji jesienią 2000 roku.
Potem była przedstawiana podczas I i II Trybunału na rzecz Prawa Kobiet do
Samostanowienia ("Piekło kobiet, historie współczesne", 2001; "Piekło kobiet trwa", 2004).
Przy pisaniu skargi do Trybunału Praw Człowieka wsparcia Alicji Tysiąc udzieliła Klinika
Prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Pełnomocniczkami prawnymi skarżącej są Anna
Wilkowska-Landowska i mec. Monika Gąsiorowska. Pod względem prawnym skargę wspiera
międzynarodowa organizacja praw człowieka INTERIGHTS. Ostatnio do sprawy przystąpiły
również Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny i Helsińska Fundacja Praw
Człowieka. Wystosowanie stanowiska do Trybunału w Strasburgu zapowiedziało również
Center for Reproductive Rights, amerykańska organizacja działająca na rzecz praw
reprodukcyjnych.
Jesteś w ciąży? Nie choruj!
Na początku maja br. „Gazeta Wyborcza” opisała tragiczną historię 25-letniej Agaty L.,
mieszkanki Piły, która w maju 2004 roku zachorowała na wrzodziejące zapalenie jelita
grubego ("Ciąża albo życie", 2.05.2005). Na swoje nieszczęście była w tym czasie w ósmym
tygodniu ciąży. Choroba postępowała, przysparzając Agacie ogromnych cierpień. Jednak
mimo iż jej stan zdrowia systematycznie się pogarszał, lekarze nie traktowali jej choroby
odpowiednio poważnie. W trakcie leczenia koncentrowali się przede wszystkim na stanie
ciąży. Przez cztery ostatnie miesiące życia Agata była leczona w różnych szpitalach w Pile,
Poznaniu i Łodzi. Decyzję o leczeniu w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu im.
Pirogowa w Łodzi podjęła wraz z matką, która usiłując ratować córkę, odszukała tam swojego
krewnego - specjalistę proktologa. Okazało się jednak, że ta znajomość nie zwiększyła szans
Agaty na skuteczne leczenie. Mimo dalszego pogorszenia stanu jej zdrowia, ogromnych
cierpień i żądań rodziny, lekarze nie zdecydowali się wykonać niezbędnego badania
endoskopowego, tłumacząc się obawą przed wywołaniem poronienia. 4 września 2004 roku
Agata została przyjęta w ciężkim stanie, z objawami wstrząsu septycznego, na oddział
intensywnej terapii innego łódzkiego szpitala. Ponieważ w międzyczasie doszło do obumarcia
płodu, wykonano u niej cesarskie cięcie. Potem przeszła jeszcze inne operacje i zabiegi, które
miały uratować jej życie (m.in. operację usunięcia macicy), lecz na tym etapie leczenia
wszystkie podejmowane działania okazały się bezskuteczne. 29 września, po strasznych
cierpieniach, Agata zmarła.
Opisana w „Gazecie” tragedia Agaty poruszyła opinię publiczną. Pod listami wystosowanymi
do ministra zdrowia, ministra sprawiedliwości i marszałka Sejmu podpisało się, w ciągu
trzech dni, ponad 400 osób i 30 organizacji pozarządowych.
Sygnatariusze listów apelowali do ministra zdrowia o powołanie specjalnej komisji, która
wyjaśniłaby wszelkie okoliczności tej tragedii, umożliwiła ukaranie winnych i pozwoliła
zapobiec w przyszłości podobnym dramatom. Zwrócili uwagę na to, że taki los może stać się
w Polsce udziałem każdej kobiety w ciąży. Minister Marek Balicki pozytywnie ustosunkował
się do apelu i powołał Zespół do przeprowadzenia czynności kontrolnych. Oprócz
przedstawicieli Ministerstwa Zdrowia i środowiska medycznego w skład weszły Wanda
Nowicka i prof. Eleonora Zielińska z wydziału prawa UW. Gdy zamykany był ten biuletyn,
Komisja jeszcze pracowała. Informacje na temat wyników prowadzonego przez nią
dochodzenia będą zamieszczone na naszej stronie internetowej i w następnym numerze
biuletynu.
Minister sprawiedliwości, w odpowiedzi na apel o objęcie specjalnym nadzorem
prowadzonego śledztwo, powiadomił sygnatariuszy listu, że śledztwo w sprawie
nieumyślnego spowodowania śmierci Agaty prowadzone jest przez Prokuraturę Rejonową
Łódź-Polesie pod nadzorem Prokuratury Okręgowej i "będzie pozostawać w zainteresowaniu
Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi".
Marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz w ogóle nie odpowiedział na przesłany apel.
Osoby i organizacje, które się pod nim podpisały, zwróciły się do niego o ponowne
umieszczenie w porządku obrad Sejmu projektu ustawy o świadomym rodzicielstwie.
Doświadczenia kobiet dowodzą, że ubocznym skutkiem zakazu aborcji jest zdecydowane
pogorszenie się jakości opieki zdrowotnej nad kobietą w ciąży wtedy, gdy dochodzi do
konfliktu między jej zdrowiem a zdrowiem płodu. Lekarze, lecząc kobiety w ciąży, niejako
tracą je z oczu, koncentrując się na ochronie płodu. Jest to nie tylko nieetyczne, ale i
sprzeczne z obowiązującym prawem, które w takich sytuacjach daje pierwszeństwo kobiecie.
Nasuwa się gorzkie pytanie - do ilu podobnych dramatów będzie musiało jeszcze dojść,
zanim politycy, media i społeczeństwo zrozumieją, że jedynym sposobem rozwiązania
problemu jest przywrócenie kobietom kontroli nad własnym zdrowiem i życiem. [A.S.]
Sprawa Barbary Wojnarowskiej przed Sądem Najwyższym
Adam Bodnar
Dnia 8 sierpnia 2005 r. Sąd Najwyższy poinformował o dopuszczeniu sprawy Barbary
Wojnarowskiej w wyniku kasacji złożonej od wyroku Sądu Apelacyjnego w
Białymstoku. Dnia 13 października 2005 r. odbędzie się rozprawa w tej sprawie, która
może mieć kluczowe znaczenie dla zasadności powództw z tytułu wrongful life (wrongful
birth) [tzn. złego życia, złego urodzenia] w polskim prawie.
Barbara Wojnarowska jest matką dwójki dzieci. Jej pierwsze dziecko urodziło się z chorobą
genetyczną - hipochondroplazją kości. Gdy w 1999 r. zaszła w drugą ciążę, lekarze ze
Szpitala Wojewódzkiego w Łomży odmówili skierowania jej na badania genetyczne, pomimo
istnienia poważnych podejrzeń, iż kolejne dziecko może urodzić się z tą samą chorobą
genetyczną. Na skutek odmowy dokonania badań prenatalnych Barbara Wojnarowska nie
mogła skorzystać ze swojego prawa do legalnej aborcji. Jej drugie dziecko urodziło się z tą
samą chorobą genetyczną co pierwsze. Barbara i Sławomir Wojnarowscy złożyli w Sądzie
Okręgowym w Łomży powództwo o odszkodowanie przeciwko wspomnianemu szpitalowi
oraz dwóm jego lekarzom o naruszenie praw pacjenta. Wojnarowscy zażądali
zadośćuczynienia z tytułu naruszenia praw pacjenta (w wysokości 300 tys. zł), jak również
odszkodowania z tytułu pokrycia kosztów leczenia i rehabilitacji dziecka, zwiększonych
kosztów utrzymania dziecka, utraty zarobków przez B. Wojnarowską oraz utraty w połowie
zdolności do pracy. Pieniądze miałyby pokryć m.in. koszty rehabilitacji i specjalistycznego
leczenia dziewczynki, aż uzyska pełnoletniość (łącznie ok. 1,5 mln zł).
Dnia 6 maja 2004 r. Sąd Okręgowy w Łomży uznał roszczenie Barbary Wojnarowskiej co do
naruszenia praw pacjenta i zasądził na jej rzecz 60 tys. zł tytułem zadośćuczynienia oraz ok. 7
tys. zł tytułem odszkodowania za utracone zarobki spowodowane opieką nad dzieckiem oraz
koszty leczenia psychiatrycznego B. Wojnarowskiej. Sąd Apelacyjny w Białymstoku
wyrokiem z dnia 5 listopada 2004 r. uznał, iż należne jest jedynie zadośćuczynienie w
wysokości 60 tys. zł. Oddalił natomiast pozostałe roszczenia. Co najważniejsze, sądy nie
stwierdziły istnienia związku przyczynowego pomiędzy odmową badań prenatalnych a
1
Autor jest Koordynatorem Programu Spraw Precedensowych w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
pogorszeniem się sytuacji finansowej B. Wojnarowskiej. Główne roszczenie, o właśnie tzw.
złe życie (wrongful life), nie zostało przez nie uwzględnione. Sądy nie zgodziły się na
zasądzenie kosztów leczenia i rehabilitacji twierdząc, iż to rodzice w imieniu dziecka, a nie
rodzice we własnym imieniu powinni dochodzić tego typu roszczeń.
Zdaniem Sądu Apelacyjnego w Białymstoku opinie biegłych zgromadzone w sprawie
świadczą o tym, iż nie było możliwe wykrycie choroby córki państwa Wojnarowskich w
momencie, kiedy dopuszczalne jeszcze było dokonanie zabiegu aborcji przez matkę. Sąd
stwierdził, że ewentualna aborcja mogła być dokonana do 20 tygodnia ciąży, a do tego czasu
nie jest możliwe wykrycie choroby dziecka. Dlatego też nie istniał adekwatny związek
przyczynowy pomiędzy odmową skierowania na badania a szkodą p. Wojnarowskich, co
powoduje, iż nie można na ich rzecz zasądzić odszkodowania z tytułu utraty zarobków przez
matkę dziecka ani z tytułu rehabilitacji i leczenia dziecka.
W kasacji do Sądu Najwyższego, przygotowanej przez prawników współpracujących z
Helsińską Fundacją Praw Człowieka, podniesiona została przede wszystkim rażąco błędna
ocena opinii biegłych przedstawionych w postępowaniu. Helsińska Fundacja Praw Człowieka
uzyskała jednak niezależną opinię prof. dr hab. Marii Respondek-Liberskiej, z której wynika,
iż jak najbardziej było możliwe dokonanie właściwych badań w czasie pozwalającym na
przeprowadzenie aborcji, a opinie przedstawione w sprawie nie uwzględniały współczesnego
stanu wiedzy. Kasacja odnosi się także do kwestii, jak należy badać istnienie związku
przyczynowego w sprawach dotyczących roszczeń typu wrongful life/wrongful birth i
wskazuje, że polskie prawo nie jest w tym względzie wystarczająco jasne.
Warto podkreślić, iż Sąd Najwyższy, jeśli dopatrzy się błędów w procedurze lub błędów
merytorycznych, może w tej sprawie podjąć dwa rodzaje decyzji - może uchylić wyrok i
przekazać sprawę do ponownego rozpoznania sądowi niższej instancji lub też samodzielnie
orzec merytorycznie. Ten drugi przypadek zdarza się rzadko, zważywszy jednak na
precedensowy charakter sprawy, być może Sąd Najwyższy zdecyduje się na samodzielne
zakończenie postępowania w sprawie.
Barbara Wojnarowska wszczęła również postępowanie dyscyplinarne przeciwko lekarzowi
Leszkowi P., który dopuścił się naruszenia jej praw pacjenta. Po 5 latach postępowania
wydane zostało postanowieniu o przedawnieniu karalności czynów popełnionych przez
Leszka P., a postępowanie w sprawie uległo umorzeniu. Leszek P. nigdy nie został ukarany za
naruszenie praw Barbary Wojnarowskiej. W sprawie tej interweniował niedawno Minister
Zdrowia, wskazując na duże zaniedbania w prowadzeniu postępowania dyscyplinarnego.
Interwencja nie przyniosła jednak dotychczas żadnych rezultatów.
Bardziej papiescy od papieża
Jeśli ktoś nie wierzy, że kobiety w Polsce nie są w stanie wyegzekwować zabiegów
przerwania ciąży, do których w świetle ustawy mają prawo, powinien zapoznać się ze
staraniami szpitala wojewódzkiego w Poznaniu o nadanie mu imienia Jana Pawła II.
Przedstawiając tę propozycję metropolicie poznańskiemu, Rada Ordynatorów szpitala
zapewniała, że w szpitalu nie przeprowadza się aborcji. Rada otwarcie przyznała więc, iż za
nic ma obowiązujące prawo. Ordynatorzy - lekarze przecież - nie uwzględnili nawet takiej
sytuacji, gdy trzeba przerwać ciążę, by ratować życie kobiety. Nie wiemy, czy Rada odniosła
się również do innych świadczeń medycznych potępianych przez Kościół, np. do badań
prenatalnych. Wiemy natomiast, że w praworządnym kraju takie stanowisko szpitala
finansowanego ze środków publicznych powinno wywołać reakcję jego organu
założycielskiego, Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia.
Warto podkreślić, że szpital ubiegając się o imię zmarłego papieża podejmuje decyzję na
długie lata i w pewnym sensie dąży do zamrożenia polskiej rzeczywistości. Bez względu na
to, jak w przyszłości wyglądałoby prawo dotyczące dopuszczalności przerywania ciąży,
pacjentki tego szpitala i tak nie odczułyby różnicy. Watykan uznał jednak, że gwarancje
szpitala są zbyt słabe i odmówił wydania zgody. Jest w tym jakiś paradoks, że to właśnie
Watykan, a nie odpowiednie polskie instytucje, położył tamę dalszej ideologizacji
publicznych szpitali - poznański szpital miałby niewątpliwie licznych naśladowców. [AS]
Wystawa plakatu "Moje życie - moja decyzja"
Aleksandra Józefowska
W dniu 22 czerwca w Cafe Kulturalna w Pałacu Kultury i Nauki odbył się wernisaż wystawy
najlepszych prac nadesłanych na Konkurs Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
pod hasłem „Moje życie – moja decyzja”.
W Cafe Kulturalna do 13 lipca można było oglądać 28 najlepszych prac odnoszących się
tematycznie do zagadnień związanych z prawem do rzetelnej edukacji seksualnej, prawem do
antykoncepcji i prawem do przerywania ciąży.
Prace były bardzo różnorodne i odznaczały się wysokim poziomem. Artyści na wiele
sposobów podejmowali tematykę konkursu.
Niektóre plakaty wskazują na duże zaangażowanie, bunt wobec polskiej rzeczywistości, w
innych autorzy posłużyli się kpiną i dystansem.
Warte uwagi są niektóre hasła z plakatów, np. „MIŁOŚĆ NIE CIĄŻY” (plakat Rafała
Bartleta z Warszawy przedstawiający różowe serce z prezerwatywy), „OTO JA
SŁUŻEBNICA PAŃSTWA. NIECH MI SIĘ STANIE WEDŁUG USTAWY WASZEJ”
(hasło z plakatu Anity Jaźwiec z Charsznicy przedstawiającego postać Madonny ze sceny
zwiastowania. W tle, za pokorną sylwetką kobiety, autorka umieściła symbol orła białego).
Zwycięski plakat Anny Pol z Wrześni podpisany jest hasłem „NIE TWÓJ INTERES"
wykpiwającym męskocentryczne podejście do spraw płci i praw reprodukcyjnych kobiet.
Hasło Lei Buragiewicz z Warszawy „WEŹ GŁOŚNIEJ” (plakat przedstawia symboliczne
postaci, kobiecą i męską, przy radiowym suwaku regulacji dźwięku). Umieszczenie hasła
przy postaci kobiecej dało temu prostemu projektowi rewolucyjny wdzięk i dziewczyńską siłę
przywodzącą na myśl pierwsze manify.
Projekty były przemyślane i dobre graficznie, w Konkursie wzięło udział 93 artystów z kraju i
z zagranicy.
Wyboru najlepszych prac dokonała Kapituła w składzie:
Anna Baumgart, Jolanta Brach-Czaina, Tomasz Jastrun, Krystyna Kofta, Izabela Kowalczyk,
Piotr Nowicki, Teresa Oleszczuk, Kamil Sipowicz, Kazimiera Szczuka, Magdalena Środa.
Wystawa okazała się sukcesem i prosto z Cafe Kulturalna została zaproszona do
warszawskiego klubu Regeneracja przy ul. Puławskiej 61, gdzie można ja było oglądać przez
miesiąc.
Została doceniona i pozytywnie zrecenzowana w „Wysokich Obcasach” i w „WiKu –
Warszawskim Informatorze Kulturalnym” wychodzącym wraz z tygodnikiem „Wprost”.
Wybrane prace można zobaczyć na naszej stronie internetowej
Czymże jest wojna wobec aborcji?
Aleksandra Solik
Szokująca wystawa, która w czerwcu stanęła w Łodzi, a w lipcu na ulicach Lublina, jeszcze
raz udowodniła, że przeciwnicy prawa kobiet do samostanowienia nie przebierają w środkach,
by wytworzyć klimat, który raz na zawsze wykluczy temat dopuszczalności przerywania
ciąży z debat publicznych. Zestawienie drastycznych zdjęć ofiar działań wojennych ze
zdjęciami usuniętych płodów miało wywołać atmosferę potępienia nawet dla tych kobiet,
które zaledwie odważą się pomyśleć o przerwaniu ciąży, a cóż dopiero wystąpić w obronie
swojego prawa. Informując o wystawie, media odnotowywały głosy ludzi zaalarmowanych
tym, że na oglądanie zdjęć narażone zostały dzieci. Problem w tym, że szokowanie
najmłodszych drastycznymi materiałami dotyczącymi przerywania ciąży jest świadomą
strategią zwolenników zakazu aborcji. Dość przypomnieć seanse "Niemego krzyku" i innych
szokujących filmów, wyświetlanych podczas lekcji religii już od najmłodszych klas szkoły
podstawowej. Co ciekawe, ci którzy bez skrupułów wyświetlają te filmy, hałaśliwie bronią
dziecięcej niewinności, gdy dochodzi do dyskusji o edukacji seksualnej w szkołach. Nic
dziwnego. O to przecież właśnie chodzi, by dzieciom jak najwcześniej wstawić w głowy
"klisze", które w przyszłości uchronią je od zbędnych rozterek. Chodzi o wychowanie
pokolenia kobiet, które, gdy zajdzie taka potrzeba, przerwą ciążę, ale po cichu. Głośno będą
zawsze deklarowały swoją prawomyślność. Przecież nie od dziś wiadomo, że przeciwnikom
aborcji nie zależy na tym, by ciąż nie przerywano. Gdyby tak było, walczyliby o
antykoncepcję, a przynajmniej jej nie zwalczali. Przeciwnikom prawa kobiet do
samostanowienia chodzi o to, by nas - kobiety - obciążyć wiecznym poczuciem winy nie
tylko za nasz własny czyn (każda z nas może być przecież potencjalną podejrzaną), ale za
całe zło panujące na świecie. Nie przypadkiem Kościół określa przerwanie ciąży mianem
holocaustu i twierdzi, że u źródeł tej i innych zbrodni ludzkości leży właśnie aborcja To taki
zabieg, sprytna manipulacja, który ma sprawić, że oglądając wystawy w Łodzi i Lublinie nie
zapytamy o zasadność wojen i cierpienia ofiar. Te były i będą, bo przecież trudno sobie
wyobrazić nasz piękny świat bez "prawdziwych" przywódców wypowiadających wojny
wszelkiemu "złu". Grozą ma nas jednak przejąć myśl, że kobieta - puch marny - legalnie
zadecyduje o tym, czy ktoś się urodzi, czy nie. Owszem, może jakaś speckomisja, jakieś
ważne gremium, ale kobieta…
Molestowanie seksualne we Frito-Lay – proces karny ruszył
Adam Bodnar, Dominika Bychawska
Dnia 17 sierpnia 2005 r. przed Sądem Rejonowym w Grodzisku Mazowieckim odbyła
się pierwsza rozprawa w sprawie molestowania seksualnego w zakładzie Frito-Lay w
Grodzisku Mazowieckim. Proces może mieć przełomowe znaczenie dla nagłośnienia
problemu molestowania seksualnego w miejscu pracy.
Sprawa molestowania seksualnego w zakładach Frito-Lay w
Grodzisku Mazowieckim wybuchła pod koniec 2004 r., kiedy to nagle
zwolnionych zostało osiem kobiet pracujących przy linii produkcyjnej jako
pakowaczki. Zdaniem pracownic, ich zwolnienie było sposobem na
pozbycie się kłopotu, kiedy pojawiły się plotki oraz zarzuty molestowania
seksualnego stawiane jednemu z przełożonych. Zaraz po zwolnieniu
pokrzywdzone pracownice poskarżyły się przedstawicielowi NSZZ
Solidarność. Trzy z nich zarzuciły, iż ich przełożony dopuścił się
molestowania seksualnego w stosunku do nich, a 5 pozostałych, iż
zostały zwolnione, gdyż wiedziały o molestowaniu w zakładzie.
Przedstawiciel związków zawodowych próbował wyjaśnić tę sprawę z
kierownictwem Frito-Lay, żądając przywrócenia pokrzywdzonych do
pracy - jednak bezskutecznie. Dnia 12 stycznia 2005 r. w Gazecie
Wyborczej pojawiła się publikacja „Za co Frito-Lay wyrzuca z pracy”.
Tego samego dnia z Prokuratury Okręgowej w Warszawie do
Prokuratury Rejonowej w Grodzisku wpłynęło zawiadomienie o
przestępstwie złożone przez Region Mazowsze NSZZ Solidarność, a
dotyczące popełnienia przestępstw nadużycia stosunku zależności przez
kierownika zmiany we Frito-Lay, Wojciecha O., wobec pracownic
zakładu oraz naruszenia ich praw pracowniczych.
W swoich wyjaśnieniach złożonych w prokuraturze trzy pokrzywdzone wyznały, że od 2002
r. do grudnia 2004 r. Wojciech O. przy użyciu przemocy dotykał ich intymnych części ciała
po zaproszeniu do swojego biura, często podczas nocnej zmiany. Za brak posłuszeństwa
groził utratą pracy. Zdaniem kobiet wcześniej zdarzało się, że Wojciech O. podchodził do
kobiet na hali produkcyjnej i w obecności pozostałych pracownic łapał je za ręce, obejmował
w pasie lub prawił komplementy. Do momentu zwolnienia z pracy żadna z molestowanych
kobiet nie wiedziała, że pozostałe też były molestowane seksualnie przez Wojciecha O.
Podkreślają, iż nigdy nie było zastrzeżeń co do wykonywanej przez nie pracy, a wręcz
przeciwnie, były kilkakrotnie nagradzane przez firmę.
Pozostałe pięć kobiet poinformowało prokuraturę, że widziało, jak kierownik zmiany wzywał
trzy molestowane kobiety do pokoju. Gdy wracały ze „spotkania”, były bardzo
zdenerwowane, nie chciały jednak powiedzieć, o co chodzi. Dopiero po zwolnieniu jednej z
nich, w dniu 17 grudnia 2004 r. dowiedziały się, dlaczego je zwolniono. Zaczęły więc głośno
komentować zaistniałą sytuację w zakładowej szatni. W dniu 29 grudnia 2004 r. wszystkie
zostały zwolnione, pomimo osiąganych dobrych wyników w pracy. Jedna z nich podkreślała
2
Autorzy pracują w Programie Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
np., że 4 grudnia tego samego roku otrzymała roczną nagrodę za dobrą pracę, jednak po 25
dniach zwolniono ją za „niską wydajność”. Oskarżony Wojciech O. poinformował ją
wówczas, że zwolnienie jest skutkiem „buntowania załogi”. Niektóre z pracownic odmówiły
podpisania oferowanego im rozwiązania umowy „za porozumieniem stron” i otrzymały
wypowiedzenia. Tym, które je podpisały, firma wypłaciła wysokie w stosunku do pensji
odprawy.
Pod koniec stycznia 2005 r. Wojciech O. został aresztowany oraz postawiono mu zarzuty.
4 lutego 2005 r. zostały przedstawione zarzuty kierownikowi kadr Grzegorzowi M. o to, że
wykonując czynności z zakresu prawa pracy, działając z góry powziętym zamiarem, złośliwie
naruszał prawa pracowników wynikające ze stosunku pracy, grożąc zwolnieniem
dyscyplinarnym.
Od momentu wszczęcia śledztwa przez prokuraturę sprawa powodowała poważne napięcia
w społeczności lokalnej Grodziska Mazowieckiego. Grupa pracowników Frito-Lay,
wspierana przez żonę oskarżonego, rozsyłała liczne petycje twierdzące, iż został on niewinnie
oskarżony. Pokrzywdzonym kobietom zarzucano, iż działają w zmowie. Jednocześnie różne
działania podejmowane przez zarząd spółki Frito-Lay skłaniały do podejrzeń, iż być może
chodzi o zatuszowanie całej sprawy (Rafał Kalukin, Tuszowanie molestowania we Frito-Lay,
„Gazeta Wyborcza” z dnia 5 maja 2005 r.). Podejmowane były również próby wyłączenia
prokurator Krystyny Paszek prowadzącej postępowanie w sprawie i przekazanie sprawy innej
jednostce prokuratury do rozpoznania.
Dnia 26 kwietnia 2005 r. żona oskarżonego złożyła w sądzie oświadczenie, poparte
dowodami, z którego miało wynikać, iż jej mąż jest niewinny, a cała sprawa to spisek i
zmowa kobiet w celu uzyskania wysokiego odszkodowania Odbyło się to w obecności
praktycznie wszystkich najważniejszych mediów.
W mediach pojawiła się także informacja o skierowaniu pod koniec kwietnia 2005 r. pozwu
przeciwko pokrzywdzonym kobietom o naruszenie dóbr osobistych Wojciecha O., polegające
na niesłusznym i bezpodstawnym oskarżeniu o molestowanie seksualne. Zgodnie z tymi
informacjami, od ośmiu kobiet zażądano zadośćuczynienia w łącznej wysokości 40 tys. zł,
które przeznaczone zostałoby na "Niebieską Linię". Co ciekawe, do dnia dzisiejszego
pokrzywdzone kobiety nie dostały tego pozwu, co rodzi pytanie, czy w istocie był on
skierowany do sądu, czy też informacja prasowa o jego złożeniu była jedynie elementem
strategii procesowej.
Dnia 13 kwietnia 2005 r. Prokuratura Rejonowa w Grodzisku Mazowieckim po
przeprowadzeniu śledztwa złożyła akt oskarżenia przeciwko Wojciechowi O. i Grzegorzowi
M. Pierwszego oskarżono o nadużycie stosunku zależności oraz o doprowadzanie
poszkodowanych pracownic do czynności seksualnych przy użyciu przemocy i groźby
zwolnienia z pracy. Grzegorza M. oskarżono o złośliwe naruszanie praw pracowniczych
wynikających ze stosunku pracy i grożenie dyscyplinarnym zwolnieniem z pracy. Akt
oskarżenia był kwestionowany przez Sąd Rejonowy w Grodzisku Mazowieckim.
Postępowanie w tej kwestii skończyło się dopiero w lipcu 2005 r., co pozwoliło na
rozpoczęcie procesu.
Pod koniec lipca 2005 r. Wojciech O., po sześciu miesiącach przebywania w areszcie
tymczasowym, został z niego zwolniony za kaucją, tak aby mógł odpowiadać z wolnej stopy.
W tym czasie do sprawy w charakterze oskarżycielek posiłkowych przyłączyły się trzy
pokrzywdzone kobiety.
Dnia 17 sierpnia 2005 r. odbyła się pierwsza rozprawa. Oskarżeni reprezentowani są przez
jednych z najlepszych adwokatów warszawskich, m. in. mec. Jacka Dubois oraz mec.
Krzysztofa Stępińskiego.
Do postępowania włączyła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która udziela pomocy
poszkodowanym kobietom. Na prośbę Fundacji pełnomocnikami oskarżycielek posiłkowych
są prof. Zbigniew Hołda, mec. Wojciech Hermeliński oraz mec. Monika Gąsiorowska. Sąd
zadecydował, że rozprawy będą się odbywały z wyłączeniem jawności. Pierwsza rozprawa
została odroczona ze względu na chorą rękę jednego z oskarżonych i brak możliwości
robienia przez niego notatek. Sprawa zapowiada się niezwykle trudno, ponieważ na razie nie
są znane w niej żadne materialne dowody, a sąd będzie musiał ją rozstrzygnąć przede
wszystkim na podstawie zeznań świadków.
Równolegle do sprawy karnej w stosunku do trzech poszkodowanych kobiet toczą się
postępowania o przywrócenie do pracy. Kobiety wspierane są przez NSZZ Solidarność.
Sprawa molestowania seksualnego we Frito-Lay budzi szerokie zainteresowanie za granicą.
W lipcu 2005 r. w Polsce gościli działacze oraz dziennikarze związków zawodowych ze
Skandynawii, którzy na koniec wizyty wystosowali oficjalne oświadczenie. Ponadto za
pracownicami Frito-Lay ujęły się takie organizacje związkowe jak International Union of
Food, Agricultural, Hotel, Restaurant, Catering, Tobacco and Allied Workers’ Associations
(IUF) oraz European Federation of Food, Agriculture and Toursim Trade Unions, składając
oficjalne protesty w tej sprawie. Podkreślić należy, iż Frito-Lay jest częścią
międzynarodowego koncernu Pepsico, którego „Światowy Kodeks Postępowania” zakłada
"stworzenie miejsca pracy wolnego od wszelkich form dyskryminacji, w tym molestowania
seksualnego".
Działania Światowej Koalicji Młodzieży (World Youth Day 4 All)
podczas Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii
Urszula Skowrońska
W dniach 15–21 sierpnia w Kolonii odbywały się Światowe Dni Młodzieży. Jednym z
wydarzeń towarzyszących była kampania Światowej Koalicji Młodzieży.
Koalicja World Youth Day 4 All (WYD4All) działa na rzecz reformacji kościoła
katolickiego, promuje prawa reprodukcyjne i zdrowie seksualne oraz aktywne uczestnictwo
młodzieży w procesach decyzyjnych. WYD4All w Kolonii wspiera kampanię „Condoms 4
Life” mającą na celu zwrócenie uwagi na tragiczne skutki papieskiego zakazu używania
prezerwatyw. Więcej informacji na temat kampanii można znaleźć na stronie
.
W skład koalicji World Youth Day 4 All wchodzą:
•
We Are Church – YOUTH,
•
YouACT,
•
Grupa Młodzieżowych Edukatorów Seksualnych Ponton przy Polskiej Federacji na
rzecz Kobiet i Planowania Rodziny,
•
Catholics for a Free Choice,
•
CDD Bolivia/Catolicas por el Derecho a Decidir
•
Homosexuals and Church,
Do Koalicji przystąpili młodzi ludzie z kilku organizacji z całego świata - wśród nich znaleźli
się wolontariusze z Armenii, Boliwii, Brazylii, Bułgarii, Danii, Holandii, Irlandii Niemiec,
Polski, Portugalii, Rumunii, Serbii, Stanów Zjednoczonych czy Karaibów. Głównym ich
celem i zadaniem podczas 20 Światowego Dnia Młodzieży w Kolonii było zaapelowanie do
Benedykta XVI i innych wysokich władz kościelnych o zmianę stanowiska dotyczącego
zakazu używania prezerwatyw. Najważniejszymi wydarzeniami kampanii były:
•
Akcja bilboardowa – na wielu centralnych stacjach metra można było zobaczyć
plakaty promujące używanie prezerwatyw z hasłami w wielu językach, tak aby jak
największa liczba wizytujących Kolonię pielgrzymów mogła zapoznać się z ich
treścią. Głównym przesłaniem każdego z plakatów było: „Good Catholics Use
Condoms” (Dobry katolik stosuje prezerwatywy).
Niestety podczas tych kilku dni świętowania przez młodzież wizyty papieża doszło do
aktów wandalizmu na plakatach koalicji.
•
Konferencja prasowa – w przeddzień Światowego Dnia Młodzieży odbyła się
konferencja prasowa, podczas której członkowie WYD4All apelowali do władz
Watykanu o zniesienie zakazu stosowania prezerwatyw, które są najskuteczniejszą
metodą zapobiegania rozprzestrzenianiu się epidemii HIV/AIDS. Reprezentanci
koalicji wezwali podczas swoich wystąpień papieża, aby wykorzystał zbliżające się
dni jako szansę wysłuchania tych wszystkich, którzy mogą stać się ofiarami jego
stanowiska.
•
Akcja uliczna – jednym z najważniejszych elementów kampanii była trwająca przez
wszystkie dni WYD akcja uliczna. W akcję tę włączeni byli wszyscy uczestnicy
koalicji. Ubrani w identyczne czerwone koszulki z napisem „Condoms save lives”
(prezerwatywy ratują życie) zbierali się w najważniejszych i najczęściej
odwiedzanych przez pielgrzymów miejscach. Rozdając specjalnie przygotowane do
tego celu pocztówki i naklejki wykorzystywali każdą sposobność do porozmawiania z
młodymi katolikami z całego świata, by poznać ich opinię na temat samej akcji,
stanowiska kościoła oraz ich osobistych doświadczeń z tego zakresu. Ta forma
działalności okazała się bardzo skuteczna – cieszyła się dużym zainteresowaniem
pielgrzymującej młodzieży oraz mediów z różnych krajów, dzięki czemu informacja o
działaniach koalicji WYD4All docierała do bardzo szerokiego grona odbiorców. Oto
lista niektórych mediów, w których ukazały się informacje na temat akcji: Deutsche
Welle, Germany; the Associated Press; The Guardian UK; Times Online (London);
the National Catholic Reporter; Vatican Radio (!!); RTE (Ireland); 2DF TV; Ren TV
(Russia); Deutsche Welle; Le Soir in Belgium; BBC World Service; ABC News USA;
CBS News USA; Canal+; Die Welt; WDR; Los Angeles Times, CA; The
Conservative Voice; EiTB, Spain; Correio Braziliense; Radio Tok FM.
Więcej informacji dotyczących kampanii na stronach:
,
ZE ŚWIATA
Do 30 tygodnia ciąży płód nie odczuwa bólu. Naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego z
San Francisco opublikowali wyniki badań, które zmieniają stan wiedzy na temat odczuwania
bólu przez płód. Dotychczas sądzono, że płód odbiera przykre bodźce od 20 tygodnia ciąży.
Przeprowadzone badania wykazują jednak, że osiąga taką zdolność dopiero w 30 tygodniu
ciąży, gdy połączenia nerwowe między wzgórzem i korą mózgową stają się w pełni
rozwinięte. Wyniki badań wpłyną na procedury wewnątrzmacicznych operacji na płodzie.
Świadczą bowiem o tym, że dotychczasowy zabieg znieczulenia płodu nie jest konieczny. Ma
to znaczenie dla kobiety - dodatkowa dawka środków znieczulających podawana z myślą o
płodzie może stanowić dla niej zagrożenie. Wyniki badań wywołały protesty przeciwników
prawa kobiet do decydowania, którzy w swoich kampaniach zmierzających do ograniczenia
dopuszczalności przerywania ciąży wykorzystują argument cierpienia płodu.
Push Journal, 24.08.2005
Więzienie za przerwanie ciąży. Międzynarodowa organizacja praw człowieka Human
Rights Watch poparła stanowisko kolumbijskich obrończyń praw kobiet z Women's Link
Worldwide, które zwróciły się to Trybunału Konstytucyjnego Kolumbii o uznanie
restrykcyjnego prawa antyaborcyjnego za niezgodne z konstytucją. Kolumbijskie prawo
przewiduje kary więzienia dla kobiet, które przerwały ciążę, nawet wtedy, gdy była ona
wynikiem gwałtu lub zagrażała ich życiu. Kolumbia była wielokrotnie krytykowana za
nieludzkie prawo antyaborcyjne przez różne instytucje ONZ. Zamiast jednak złagodzić
przepisy, w 2005 roku wprowadziła poprawkę podwyższającą kary dla kobiet z 3 do 4,5 lat
pozbawienia wolności.
Human Rights Watch, 27.06.2005
Północna Irlandia - prawo do przerwania ciąży. Grupa parlamentarzystów brytyjskich
zaapelowała o zmianę restrykcyjnego prawa dotyczącego dopuszczalności przerywania ciąży
w Północnej Irlandii. Przerywanie ciąży jest legalne w Anglii i Walii od 1967 roku. W Płn.
Irlandii jest dopuszczalne tylko dla ratowania życia i zdrowia - fizycznego i psychicznego -
kobiety.
ASTRA Biuletyn, 8/2005
Pigułka dla mężczyzn. Prawdopodobnie jeszcze w tym roku rozpocznie się trzecia faza
badań nad męską antykoncepcją. Jeśli wyniki badań okażą się pomyślne, produkt powinien
pojawić się w sprzedaży w 2008 lub 2009 roku. Producenci twierdzą, że ewentualne skutki
uboczne nie będą gorsze niż te, z którymi mają do czynienia kobiety stosujące pigułki.
ASTRA biuletyn, 8/2005
Opracowała Aleksandra Solik
Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny
Ul. Nowolipie 13/15, 00-150 Warszawa
Tel./fax: 22 635 93 95, tel. 22 635 93 92