Bezpośrednią przyczyną "prześladowania chrześcijan" w Indiach, dokładniej Orissie, było
zamordowanie hinduistycznego duchownego Swamiego Lakszmananandy Saraswatiego przez
terrorystów chrześcijańskich.
23 czerwca 2008 ok. 20-30 bojówkarzy chrześcijańskich, uzbrojonych w pistolety i AK-47,
włamało się do aśramu hinduistycznego i brutalnie zmasakrowało osiemdziesięcioczteroletniego
hinduistycznego duchownego Swamiego Lakszmananandy Saraswatiego razem z czteroma innymi
mieszkańcami aśramu (w tym jednym chłopcem i jedną kobietą). To był dziewiąty zamach na życie
Lakszmanandy (poprzednie osiem nieudanych).
Pierwszy odbył się już w 1970 r.
Lakszmanananda podpadł chrześcijanom, gdyż od wielu lat niwelował efekty działalności
misjonarzy chrześcijańskich poprzez prowadzenie spotkań edukacyjnych dla hinduskich
wieśniaków i mieszkańców dżungli, w których demaskował sztuczki misjonarzy takie jak opisane
w artykule. Poza tym walczył z nielegalnym handlem wołowiną, pedofilią (jak napisano w artykule)
i prowadził działalność humanitarną (konkurencja dla kościółka) co rozwścieczyło chrześcijan,
więc postanowili go wykończyć. Szczególną rolę odgrywały tak zwane masowe rekonwersje, w
których pozwalał byłym Hinduistom na powrócenie do swoich rodzimych tradycji, po tym jak
zostali podstępem odwiedzeni od wiary przez nieuczciwych i niemoralnych misjonarzy. Tzw.
dyskryminacja chrześcijan to walka społeczności religijnych sprowokowana przez barbarzyńską
zbrodnię terrorystów chrześcijańskich.
Oczywiście źródła kościółkowe szybko podały informację, jakoby to nie chrześcijanie tylko
maoiści zamordowali Lakszmanandę, a wina została zwalona na chrześcijan przez hinduistów.
Jednak to wierutna bzdura i kłamstwo. Wiele faktów wskazuje na to, że kościół był zamieszany w
zbrodnie. Otóż, maoiści nie mieli żadnych powodów, aby zabić Lakszmananandę, gdyż popadał w
konflikt tylko z chrześcijanami. Poprzedni zamach na jego życie odbył się w grudniu 2007, gdy
tłum chrześcijan zaatakował samochód Lakszmanandy, raniąc go jedynie, zabijając jednak osoby z
jego otoczenia np. jego ochroniarza. Spowodowało to odwet Hinduistów na chrześcijanach (jednak
na mniejszą skalę).
Ponadto, wśród kilku osób zaaresztowanych przez policje w związku z zamachem na
Lakszmananandę są aktywni chrześcijanie. To jeszcze bardziej potwierdza ten fakt.
Niektórzy jednak twierdzą, że maoiści się przyznali do winy. Jedynym "dowodem" na to jest
wywiad przeprowadzony przez tandetną indyjską gazetkę z Sabyeschi'm Pandya'ą - przywódcą
Communist Party of India (Indyjskiej Partii Maoistycznej) - nielegalnej w Indiach terrorystycznej
organizacji maoistycznej, w którym rzekomo przyznał się do skazania Lakszmananandy na śmierć
za działalność antychrześcijańską. Wywiad został przeprowadzony ponad miesiąć po ataku na
Lakszmananandę. Po ataku maoiści zaprzeczali jakiegokolwiek zaangażowania w akcję.
Doprowadza to do prawdopodobnych podejrzeń, że Pandya został przekupiony przez stronę
kościelną, aby powiedział tak.
Nawet gdyby wywiad był autentyczny wskazuje jasno na powiązania między maoistycznymi
terrorystami, a chrześcijanami w Indiach. O powiązaniu tym wielokrotnie mówił Lakszmanananda i
hinduistyczna prawica. Na Zachodzie ludzie nie wiedzą o tym i to się wydaje nieprawdopodobne,
ale taka jest prawda. Tak apropos, bardzo niedawno (ok. grudnia 2008) powstał wielki rozłam
wśród maoistów indyjskich i powstała organizacja zwąca się M2. Zarzucają oni, że Communist
Party of India współpracuje z misjonarzami chrześcijańskimi w nieuczciwym nawracaniu i
wykorzystywaniu biednych Hindusów, przy pomocy metod takich jak opisanych w tym artykule:
http://www.eioba.pl/a86203/metody_i_tri ... cijanskich
. M2 jasno oświadczyli, że maoiści
współpracowali z chrześcijanami i wspólnie zabili Lakszmananandę. Współpracę maoistów i
chrześcijan potwierdzają też indyjscy eksperci. M2 ogłosili, że są nowym odłamem maoizmu
walczącym po stronie hinduizmu. Obnażają oszustwa zarówno kościoła jak i komuchów.
Powyższy artykuł to parafraza artykułu niejakiego Krzysztofa Mroziewicza w czasopiśmie
"Polityka" (wydanie październikowe czy listopadowe 2008, chyba październikowe, nie pamiętam
dokładnie). W oryginalnym artykule pełno było charakterystycznych dla niego bzdur, kłamstw i
manipulacji. Lubi udawać eksperta do spraw azjatyckich. Napisał nawet całą książkę o Indiach
"Ćakra, czyli kołowa historia Indii". Czytałem ją kiedyś, gdy ją znalazłem przez przypadek w
sklepie. W książce tej roi się od bzdur, błędów, przeinaczeń, przekręconych faktów i manipulacji.
Charakteryzuje się agresją i nienawiści wobec duchowej kultury Hinduistycznych Indii i próbuje ją
rozpowszechnić w kraju, podpierając się swoim rzekomym autorytetem jako byłego ambasadora
Indii. Jednak wszystkie jego tezy opierają się na kłamstwach i niedoczytaniach, które są ewidentne
nawet dla osoby, której chociaż trochę zna temat. Próbuje ośmieszyć naszą duchowość swoim
"humorem", a efekt jest taki, że sam wychodzi na błazna numer jeden w kraju.
W artykule Mroziewicza było wiele kłamliwych oskarzeń rzucanych przeciwko hinduistom, które
jasno pokazują jego brak neutralności i religijne zboczenie. Wybielał też chrześcijan, a zwłaszcza
aktywnego misjonarza Mariana Żelazka, który mimo wychwalania w mediach, reprezentuje sobą
umysłowy i moralny rynsztok. Można w internecie znaleźć kłamliwe bluzgi rzuczane przez niego
przeciwko Hinduizmowi, w tym ISKCONowi. (Cytować nie będę, gdyż rynsztoku się nie cytuje).
Tutaj są strony gdzie można znaleźć informacje o Lakszmananandzie:
http://christianaggression.org/
(na tej drugiej też są informacji o pedofilii w indyjskim kościele i o
prawdziwym obliczy misjonarzy chrześcijańskich)
Lakshmanananda Saraswati ki Jaya!!
Swami mógł zginąć, lecz jego dzieło żyje i będzie rozwijane!
..........................................
A propos p. Krzyszofa Mroziewicza, byłego ambasadora Indii, o którym wspomniałem w
poprzednim poście (i o którym Prabhu Albert też pisał kiedyś na vrindzie) i jego jakże porażającym
intelektualnie arcydziełem pt. "Ćakra czyli kołowa historia Indii") to wstawiam link do recenzji
tejże książki. Autorem recenzji jest Piotr Balcerowicz, indolog, profesor na Uniwersytecie
Warszawskim.
http://www.orient.uw.edu.pl/balcerowicz ... iewicz.htm
.................................................................................
Pojechał po Mroziewiczu i jego książce, że jak ktoś przeczyta to wyrzuci chyba jego ksiązkę na
makulaturę:)
.........................................................................
Fragment koncowy recenzji:
"Co więcej, twierdzę, że tego typu pisanie – a książek ‘popularnych’ na pokrewne tematy
‘orientalne’ powstaje całkiem sporo – jest po prostu szkodliwe (choć dla autorów często
przyjemne). Szczególnie szkodliwe w sytuacji, gdy przedmiotem opisu stają się kultury odległe i
nieznane przeciętnemu czytelnikowi, który – choć może ich nigdy nie zobaczyć z bliska – z ich
przedstawicielami może się spotykać we własnym zachodnim świecie na co dzień, a na podstawie
takiego, w gruncie rzeczy ośmieszającego opisu wyrabia sobie negatywną opinię i potęguje
ksenofobiczne uprzedzenia. W ten sposób podtrzymuje się mit o wyższości cywilizacyjnej Zachodu
nad innymi cywilizacjami i wzmacnia uprzedzenia kulturowo-rasowe. Jakie są tego skutki, wie
każdy historyk…"
...............................................................................................
No ja myślę, że nie w tym nic złego że przeszli na buddyzm, i tak się trzeba cieszyc, że nie
przygarnęło ich Czarne Mocarstwo
..................................................................