1
TWIERDZA WEWN TRZNA
Ten traktat, nazwany twierdz wewn trzn , napisa a Teresa od Jezusa, zakonnica
Naj wi tszej Maryi Panny z Góry Karmel, dla swych sióstr i córek zakonnic Karmelitanek
Bosych.
IHS
1. Rzadko które zadanie, zlecone mi przez pos usze stwo, wyda o mi si tak trudne, jak
rozkaz obecnie mi dany — napisania rzeczy o modlitwie. Naprzód dlatego, e nie czuj , by
Pan mi udzieli zapa u i ochoty do tej pracy, a po wtóre, e od trzech miesi cy cierpi takie
os abienie i taki szum w g owie, i nawet w interesie nagl cym ledwo co zdo am napisa .
Wiedz c jednak, e si a pos usze stwa zwyk a u atwia rzeczy na pozór niepodobne, ochotnie
przyst puj do tej pracy, chocia wola mocno si przed ni wzdryga. Nie da mi bowiem Pan
tyle cnoty i m stwa, bym umia a ci gle walczy z ustawicznymi chorobami, jakie mi trapi i
z nawa em wszelkiego rodzaju zatrudnie , bez zapierania siebie. Niech mnie wi c wesprze
Ten, który w tylu innych trudniejszych potrzebach dzia
we mnie i okaza nade mn moc
aski swojej; w Jego mi osierdziu pok adam ca ufno moj .
2. S dz te , e niewiele co wi cej potrafi tu powiedzie nad to, co ju w innych ksi gach
napisanych z pos usze stwa powiedzia am, owszem, boj si , czy nie b dzie to zupe nie to
samo. Jestem bowiem dos ownie tak samo jak te ptaki, które ucz mówi , a które nie umiej c
nic wi cej nad to, czego je wyuczono, wci
to samo powtarzaj . Je li za Pan zechce, bym
powiedzia a co nowego, sam mi wska e, co mam mówi lub przypomni mi rzeczy dawniej
powiedziane; b dzie to dla mnie aska bardzo po dana, bo pami mam s ab , a chcia abym
jednak odszuka w pami ci niektóre uwagi dobrze i trafnie, jak mi upewniano, powiedziane i
powtórzy je tu, zw aszcza gdyby one zagin y. A je liby Pan i tego mi nie u yczy , ja i tak
korzy b
mia a, e przez pos usze stwo natrudz si i bólu g owy sobie przymno ,
cho by to nikomu innemu nie przynios o po ytku.
3. Zaczynam wi c w imi pos usze stwa dzi , w dzie Trójcy Przenaj wi tszej, roku 1577, w
tym klasztorze Karmelu w. Józefa w Toledo, w którym obecnie przebywam, poddaj c si we
wszystkim co tu powiem zdaniu tych, którzy mi to pisa kazali, a s to m owie wielkiej
nauki. Je libym co powiedzia a niezgodnego z tym, czego uczy wi ty Rzymski Ko ció
Katolicki, b dzie to skutkiem nie wiadomo ci, a nie z ej woli mojej. Tego niech ka dy na
zawsze b dzie pewny, bo nauce Ko cio a w. zawsze by am, jestem i z aski Boga zawsze
zostan poddana. Niech On na zawsze b dzie chwalony i uwielbiany, amen.
4. Ci, z których rozkazu pisz , mówi mi, e siostrom tych klasztorów Naj wi tszej Pani
naszej' z Góry Karmel potrzeba, aby im kto wyja ni pewne w tpliwo ci, jakie maj w
rzeczach modlitwy. Poniewa za , zdaniem ich, niewiasty atwiej zrozumiej nauk podawan
im przez niewiast , i nadto dla wielkiej mi
ci, jak dla mnie maj , to, co sama im powiem,
skuteczniej im trafi do serca, wi c uwa aj , e praca moja, je li zdo am wykona j jak
nale y, b dzie mia a niejak warto swoj . Z tego wi c powodu, w tym, co tu pisz ,
zwracam si do nich, gdy by by to chyba nierozum z mojej (s.223) strony s dzi , by ta praca
moja mog a si na co zda komu innemu. Wielk ju
ask Pan mi uczyni, je li cho która z
2
sióstr skorzysta ze s ów moich, by cho troch wi cej Go uwielbia . On wie dobrze, e
niczego wi cej nie pragn . Jest za rzecz jasn , e je li zdarzy mi si co trafnie powiedzie ,
nie jest to moj zas ug i nie b
mi jej przypisywa y, chybaby tyle im nie dostawa o
rozumu, ile mnie nie dostaje zdolno ci do podobnych rzeczy, je li Pan sam w mi osierdziu
swoim mnie nie wspomo e.
MIESZKANIE PIERWSZE
ROZDZIA l
Mówi w nim o pi kno ci i godno ci duszy ludzkiej. — Obja nia to za pomoc porównania
stanowi cego my l przewodni ca ej ksi gi i mówi, jak wiele na tym zale y, by my znali t
godno nasz i umieli ceni
aski, jakie otrzymujemy od Boga, i e bram do tej twierdzy
wewn trznej jest modlitwa.
l. Gdym dzisiaj, niezdolna nic wymy le ani nie wiedz c od czego zacz
to pisanie, polecone
mi przez pos usze stwo, kl cza a na modlitwie i b aga a Pana, aby On raczy mówi za mnie,
nasun o mi si na my l to, co zaraz opowiem jako fundament niejaki i podstawa
wszystkiego. Przedstawi a mi si dusza nasza jako twierdza ca a z jednego diamentu albo na
wskro przejrzystego kryszta u, podzielona na wiele rozmaitych komnat, podobnie jak i w
niebie mieszka jest wiele. Bo w istocie, siostry, je li dobrze rzecz zwa ymy, dusza
sprawiedliwego nie jest niczym innym jak prawdziwym rajem, w którym, jak Pan mówi, z
rado ci przebywa. Jakie bowiem, powiedzcie same, musi by to mieszkanie, w którym Król
tak pot ny, tak m dry, tak przeczysty, tak dobra wszelkiego pe ny, rozkosz dla siebie
znajduje? Daremnie szukam i nic nie znajduj , do czego by mo na by o porówna przedziwn
pi kno i ogromn pojemno duszy ludzkiej. I w rzeczy samej, jak umys nasz, jakkolwiek
by by bystry, nie zdo a poj Boga, tak równie ledwo mo e poj wielko duszy, któr
Bóg, jak nam to w asnym s owem swoim oznajmia, (s.225) stworzy na swój obraz i podobn
sobie. A je eli tak jest w istocie, na pró no trudzi yby my si , chc c zrozumie w zupe no ci
ca pi kno tej twierdzy; bo jakkolwiek mi dzy dusz stworzon a Bogiem taka zachodzi
ró nica, jak pomi dzy Stwórc a stworzeniem, do przecie tego, co nam Pan mówi, i
stworzona jest na podobie stwo Jego, aby my zrozumieli, e nie zdo amy poj
tak wielkiej
pi kno ci i godno ci duszy ludzkiej.
2. Wielka to zaiste wina nasza i wstyd, e z w asnej winy naszej nie znamy samych siebie ani
nie wiemy, czym jeste my. Czy nie by oby to wielkim wstydem, córki moje, gdyby kto
zapytany, kim on jest, nie umia na to odpowiedzie , aniby wiedzia , kim jest jego ojciec, kim
matka, gdzie i w jakim kraju si urodzi ? Je liby to ju by o wielk g upot , to czy nie
daleko wi ksz jest, gdy nie troszczymy si o poznanie wysokiego dostoje stwa duszy naszej
i yjemy ca kiem zanurzeni w tym ciele naszym? I wierzymy tylko tak na g ucho, e mamy
dusz , bo tak nam powiedziano i tak uczy wiara. Jakie jednak skarby mog si mie ci w tej
duszy i jaka jest wysoka cena jej, i kto jest Ten, co w niej mieszka, nad tym rzadko kiedy si
zastanawiamy i skutkiem tego tak ma o sobie wa ymy obowi zek starania si z wszelk
usilno ci o zachowanie jej pi kno ci. Wszystka za my l i troska nasza obraca si jedynie
oko o grubej oprawy tego diamentu, oko o zewn trznego wa u tej twierdzy, którym jest cia o
nasze.
3
3. Zwa my teraz, e twierdza ta ma wiele ró nych mieszka , jedne na górze, drugie na dole,
jedne po bokach, drugie we wn trzu gmachu, a w samym po rodku tych mieszka jest jedno
najwa niejsze, w którym zachodz najbardziej tajemne rzeczy pomi dzy Bogiem a dusz .
Potrzeba, córki, by cie dobrze zachowa y w pami ci to porównanie; mo e za pomoc jego
spodoba si Bogu da wam niejakie poznanie ask, jakich On raczy u ycza duszom i ró ne
ich rodzaje, o ile poznanie ich jest dla nas rzecz mo liw . ask tych bowiem jest takie
(s.226) mnóstwo i taka ich rozmaito , e pozna wszystkich aden cz owiek nie zdo a, a tym
bardziej taka n dza, jak ja jestem. Je li Pan zechce którym u yczy tych ask, wielka to
dzie dla nich pociecha wiedzie o tych darach; je li inne ich nie otrzymaj , sama
wiadomo o nich b dzie im pobudk do wys awiania wielkiej dobroci Pana. Podobnie
bowiem, jak rozwa anie tych rzeczy, które s w niebie i rozkoszy, jakich tam u ywaj
ogos awieni, nie tylko adnej szkody nam przynie nie mo e, ale owszem rado ci
nape nia nam serce i pobudza nas, aby my usi owali osi gn to szcz cie, którym ciesz si
wi ci — tak równie nie ma obawy, by nam co zaszkodzi mia o poznanie tej prawdy
istotnej, e Bóg tak wielki, jeszcze w tym wygnaniu ziemskim udziela siebie takim n dznym,
jak my, cuchn cym robakom; przeciwnie, poznanie tego mo e nas tylko pobudzi do
umi owania tej tak askawej dobroci i tego niesko czonego mi osierdzia. Kto by istotnie
gorszy si z tej prawdy, e nie ma w tym adnego niepodobie stwa, by Bóg jeszcze na tej
ziemi takich ask u ycza , w tym, twierdz to bez wahania, nie ma ani pokory, ani mi
ci
bli niego; bo gdyby te dwie cnoty posiada , jak
nie mia by si cieszy z tego, e Bóg brata
jego takimi darami ubogaca, zw aszcza e ta boska hojno Pana wzgl dem innych
bynajmniej Mu nie przeszkadza, by i nas z równ hojno ci obdarzy ? Jak to wi c by mo e,
by nie cieszy si z tego, e Boski Majestat Jego raczy w taki sposób objawi , nad kim
zechce, wielmo no swoj ? Nieraz udzielanie tych wielmo no ci Bo ych jest tylko dla ich
ukazania, czego mamy przyk ad na onym cz owieku lepym od urodzenia, o którym, na
zapytanie Aposto ów: Kto zgrzeszy , on, czy rodzice jego, e si niewidomym narodzi ? —
Jezus odpowiedzia : Ani on nie zgrzeszy , ani rodzice jego, ale aby sprawy Bo e w nim si
objawi y. Zdarza si wi c, e Pan, u yczaj c tych ask jednym duszom raczej ni drugim,
ycza ich nie dlatego, by te by y wi tsze od tamtych, ale i by si okaza a wielmo no
Jego, jak to uczyni
wi temu Paw owi i Magdalenie, a zatem, aby my Go wszyscy wielbili w
stworzeniach Jego.
4. Mo e tu kto zarzuci, e s to rzeczy, które wydaj si niemo ebne i e by oby lepiej nie
gorszy s abych w wierze. — Ale e tacy w te rzeczy nie uwierz , jest to mniejsze z o, ni
gdyby ci, którym Bóg podobne aski czyni, nie mieli z nich korzysta , gdy b dzie to dla nich
pociech i zagrzeje ich do coraz gor tszej mi
ci Tego, który tak b
c pot ny i tak
wielkiego Majestatu Panem, raczy przecie tak wielkie mi osierdzie czyni swemu
stworzeniu. Tym mielej i bezpieczniej to mówi , bo wiem, e nie masz obawy, by te, które
to czyta b
, mia y si zgorszy z tego, co pisz , bo s to dusze wiadome tego i wierz ce,
e Bóg mocen jest dawa i daje, gdy chce, stworzeniom swoim takie i wi ksze jeszcze
dowody mi
ci swojej. Kto za nie wierzy w t prawd , ten te , pewna tego jestem, nigdy jej
na sobie nie do wiadczy, bo Bóg nie chce tego, by znaczono granice dzie om mi osierdzia
Jego. Niech si wi c wystrzegaj tego, zw aszcza te spo ród nas, które by Pan t drog nie
prowadzi .
5. Wracaj c zatem do tej pi knej, rozkosznej twierdzy naszej, przypatrzmy si , jak i któr dy
do niej wej mo emy.
4
Mo e tu wyda si komu, e mówi od rzeczy, bo je li t twierdz jest sama dusza, tedy rzecz
jasna, e nie ma potrzeby troszczy si o sposób dostania si do niej, skoro ju w niej jest, i
jest ni sama; by aby to taka sama niedorzeczno , jak gdyby my kogo zapraszali do pokoju,
w którym on ju si znajduje. — Ale trzeba wam wiedzie , e wielka jest ró nica przebywa
a przebywa . Wiele jest dusz, które przebywaj w zewn trznym tylko ogrodzeniu, tam gdzie
stoi stra strzeg ca twierdzy i ani im w my li wnij do wn trza i zobaczy , co te tam jest w
tym wspania ym pa acu i jakie w nim s mieszkania. Czyta
cie pewno nieraz w ksi gach
duchowych t rad , e potrzeba duszy wej w siebie; otó tu w
nie o to chodzi.
6. Niedawno temu z ust bardzo uczonego teologa s ysza am to zdanie, e dusze nie oddaj ce
si modlitwie wewn trznej podobne s do cia a ruszonego powietrzem albo sparali owanego
(s.228), które cho ma r ce i nogi, w ada nimi nie mo e. S w rzeczy samej dusze tak
zniedo
nia e i tak nawyk e do obracania si wy cznie w rzeczach zewn trznych, i straci y
niejako wszelk mo no oderwania si od nich cho by na chwil i wej cie w siebie sta o si
dla nich prawie niepodobie stwem. Ci
e przestawanie z gadzinami i bydl tami kr
cymi
woko o twierdzy przesz o u nich w na óg i same sta y si niemal nimi. A cho z przyrodzenia
swego tak s bogato uposa one, i z takim wysokim Panem, jakim jest Bóg sam, mog yby
przestawa , to przecie od tego nies awnego towarzystwa oderwa si nie mog . Takie dusze,
je li nie uznaj swej n dzy i nie zechc szuka na ni lekarstwa i nie zwróc wzroku w g b
siebie, takiego losu si doczekaj , jak ona Lota, która za to, e si obejrza a, sta a si s upem
soli.
7. Bram wi c, któr si wchodzi do tej twierdzy jest, o ile ja rzecz rozumiem, modlitwa i
rozwa anie. Nie obstaj tu koniecznie za modlitw my ln , mo e by i ustna, gdy jednej i
drugiej, je li ma by modlitw , musi towarzyszy uwaga. Kto bowiem modli si bez
zastanowienia si nad tym, do kogo mówi, o co prosi, i kto jest on, który prosi, a kto Ten,
którego prosi, tego modlitwy, jakkolwiek by d ugo i pilnie rusza wargami, ja nie nazw
modlitw . Mo e wprawdzie si zdarzy , e w pewnych wypadkach niestarania si o uwag ,
ona przyjdzie, a to skutkiem stara poprzednio czynionych, lecz kto by na ogowo zwyk
rozmawia z Majestatem Boskim tak, jakby mówi do s ugi swego, nie zwa aj c czy wyra a
si dobrze, czy le, i mówi co mu przyjdzie na usta albo co od ci
ego powtarzania ju umie
na pami , tego modlitwy, powtarzam, nie uznaj za modlitw , a daj Bo e, by nie by o adnej
duszy chrze cija skiej, która by si w taki sposób modli a. Do was, siostry, ufam w
mi osierdziu Bo ym, e nigdy si podobna zdro no nie zakradnie, bo macie we zwyczaju
rozwa
o rzeczach wewn trznych, co jest od podobnej bezmy lno ci skuteczn obron .
(s.229)
8. Nie mówmy jednak o takich duszach sparali owanych, którym wielkie grozi
niebezpiecze stwo, je li Pan nie zlituje si nad nimi — jak zlitowa si nad paralitykiem przy
sadzawce Betsaidzkiej, trzydzie ci i osiem lat cierpi cym na swoj chorob — lecz zajmijmy
si innymi duszami, które cho nie od razu, w ko cu przecie wchodz do twierdzy. S to
dusze bardzo jeszcze zaprz taj ce si
wiatem, ale miewaj przecie i dobre pragnienia i cho
w dalekich odst pach czasu, uciekaj si przecie do Pana i polecaj siebie mi osierdziu Jego
i zastanawiaj si nad sob , cho nied ugo i pobie nie. Kilka razy na miesi c osobny sobie
czas upatruj na modlitw , cho prawda, e najcz ciej pe
roztargnie i my li o sprawach
wiatowych, do których bardzo s jeszcze przywi zane, albowiem gdzie jest skarb twój, tam i
serce twoje. Od czasu do czasu zdobywaj c si na m stwo, odrywaj si chwilowo od swych
5
roztargnie zewn trznych dla spokojnego na osobno ci rozwa ania, co ju jest wielk rzecz ,
bo prowadzi je to do poznania samych siebie i do przekonania si , e drog , któr dot d sz y,
do bramy twierdzy nie trafi . Tak wi c wchodz do pierwszego mieszkania z najni szych, ale
tyle razem z nimi wciska si gadzin, e nie s jeszcze zdolne rozpatrzy si w pi kno ci
gmachu, ani w nim odpocz . Zawsze jednak dobrze, e przynajmniej wesz y.
9. Mo e wam si wyda, siostry, e to nie nale y do rzeczy, bo z aski Boga do rz du takich
dusz wy nie nale ycie. — Ale miejcie cierpliwo , nie potrafi inaczej wyt umaczy wam tak,
jak ja je rozumiem, niektórych punktów modlitwy i ycia wewn trznego, tylko w ten sposób,
a daj Bo e, bym cho tak potrafi a. Bardzo to trudna rzecz, dok adne okre lenie tego, co bym
tu chcia a wam wyt umaczy , komu do zrozumienia obja nie moich nie przyjdzie w pomoc
asne do wiadczenie; kto za prze ywa te rzeczy, ten uzna, e niepodobna mówi o nich, a
nie dotkn mimochodem pewnych prawd, które, ufam w mi osierdziu Pana, was nigdy
dotyczy nie b
.
ROZDZIA 2
Opowiada, jak wstr tna staje si dusza, gdy j skazi grzech miertelny, i jako Pan pewnej
osobie raczy da niejakie poznanie tej prawdy. — Mówi równie o poznaniu samego siebie.
Przy tym dotyka niektórych punktów godnych uwagi i po ytecznych. — Obja nia, jak si ma
rozumie te mieszkania duszy.
l. Nim post pi dalej, pragn wam powiedzie , aby cie naprzód dobrze zrozumia y, jaki to
widok przedstawia dusza, ta twierdza tak jasna i wspania a, ta perl nad wszelkie per y
wschodnie najdro sza, to drzewo ywota, zasadzone nad ciekaniem wody ywej, któr jest
sam Bóg, gdy wpadnie ona w grzech miertelny. Nie ma ciemno ci tak mrocznych ani rzeczy
tak ciemnej i czarnej, której by ciemno jej nie przewy sza a. Nie pytajcie o wi cej, bo
chocia to samo S
ce, które taki jej nadawa o blask i urok, zawsze jest w po rodku niej, ale
dla niej jest jakby nie by o, bo ju udzia u w nim mie i ycia z niego czerpa nie mo e,
pomimo e z natury swojej tak jest zdolna cieszy si uczestnictwem Majestatu Bo ego, jak
kryszta do wch aniania w siebie blasku promieni s onecznych. Z tego te powodu nic ju w
tym stanie jej nie pomo e, wszelkie dobre uczynki, jakie by spe ni a, dopóki trwa w grzechu
miertelnym adnej nie maj
zas ug na ywot wieczny, bo nie wyp ywaj z tego ród a,
którym jest Bóg i w którym jedynie cnota nasza jest cnot , a od czona od Niego, nie mo e
by przyjemna w oczach Jego; nadto jeszcze, kto pope nia grzech miertelny, ten nie chce
podoba si Bogu lecz szatanowi, który jest sam ciemno ci , wi c i biedna dusza, oddaj c
si jemu, staje si sama tak ciemno ci . (s.231)
2. Znam jedn osob , której Pan raczy ukaza naocznie, jak wygl da dusza, gdy zgrzeszy
miertelnie. Komu by, tak upewnia ta osoba, dano by o ujrze to, co ona wówczas ogl da a,
ten niepodobna, by si jeszcze dopu ci grzechu, chocia by dla uchronienia si od okazji
najsro sze mia wycierpie m ki. Przez to objawienie, gor ce w niej Pan wznieci pragnienie,
aby wszyscy przyszli do poznania tej prawdy. I wam to powiedzia am, córki, by cie arliwie
modli y si za duszami, b
cymi w tym stanie. Nieszcz sne one i same s jedn noc i
ciemno ci , i wszystkie ich sprawy. Bo podobnie jak z czystego ród a czyste te wyp ywaj
strumienie, tak w duszy sprawiedliwej aska w niej mieszkaj ca to czyni, e uczynki jej s
6
przyjemne w oczach Boga i ludzi, gdy wyp ywaj z tego ród a ywota, w którym ona
zasadzona jest jak drzewo nad wybrze em wód, i nie rodzi aby ni li ci, ni owoców, gdyby nie
ci gn a soków ywotnych z tego ród a, które samo utrzymuje w niej ycie i broni j od
uschni cia, i czyni j w dobry owoc urodzajn ; przeciwnie, gdy dusza od czy si od tego
ród a czystego, a zapu ci korzenie w innym, w bagnisku wody brudnej i cuchn cej, wszystko
te , co wyda z siebie, b dzie tym e samym ska eniem i brudem.
3. Zwa my tu jednak i pami tajmy, e ród o to i s
ce ja niej ce, obecne zawsze w
po rodku duszy, chocia by grzechem miertelnym zmazanej, nigdy nie traci boskiej jasno ci
swojej i adna z
grzechu nie zdo a za mi przedwiecznej jego pi kno ci. Ale dusza,
pogr ona w ciemno ci (s.232) grzechu, blasku tego Bo ego do siebie nie przepuszcza,
podobnie jak kryszta , g st i ciemn pokryty zas on , cho go wystawisz na s
ce i s
ce
go promieniami swymi o wieca, nie rozja ni si przecie blaskiem jego i wiat
ci jego w
sobie nie odbije.
4. O, dusze odkupione krwi Jezusa Chrystusa, zrozumiejcie to i miejcie lito nad sob ! Czy
to by mo e, by cie rozumiej c to, nie postara y si usun czym pr dzej smo y grzechowej z
tego kryszta u? Pomnijcie, e je liby mier zasta a was w tym stanie, nigdy ju , nigdy tej
wiat
ci nie ujrzycie! O Jezu! jaka to zgroza, dusza od tej wiat
ci od czona! Jakie
spustoszenie w biednych mieszkaniach tej twierdzy! Jaki zam t w zmys ach, które s jej
mieszka cami! A we w adzach duszy, które sprawowa maj urz d prze
onych, rz dców i
mistrzy tej twierdzy, jakie za lepienie, jaki bez ad! A drzewo na takim gruncie, którym jest
sam diabe , sadzone, jaki mo e owoc wyda ?
5. Pewien m Bo y mówi mi kiedy , e nie tyle dziwi si temu, co cz owiek b
cy w
grzechu miertelnym mo e uczyni z ego, ile raczej temu, e nie czyni rzeczy jeszcze
gorszych. Niechaj nas Bóg w mi osierdziu swoim uchroni od tego najwi kszego nieszcz cia,
bo nic nie ma dla nas, póki yjemy na tej ziemi, co by istotnie zas ugiwa o na t nazw , prócz
tego nieszcz cia grzechu miertelnego, które prowadzi za sob wieczne bez ko ca
nieszcz cie. To jest, córki, czego nade wszystko i na ka dy dzie
ycia l ka si
powinny my i w modlitwach naszych pomoc wyprasza , bo je liby Pan nie strzeg miasta, na
pró no my trudziliby my si , strzeg c go. Bo sami z siebie niemoc tylko jeste my.
Osoba ona, której Bóg raczy ukaza ohyd duszy grzechem miertelnym zmazanej, dwojak ,
jak upewnia, z tego widzenia korzy odnios a: naprzód boja
najg bsz obrazy Bo ej,
skutkiem czego bezprzestannie b aga Pana, by nie da jej upa i takie straszliwe ci gn
na
siebie nieszcz cie, a po wtóre, widzenie ono pos
o jej i s
y za zwierciad o (s.233)
pokory, ukazuj c jej, jako aden najlepszy uczynek nasz nie bierze pocz tku z nas samych,
tylko z tego ród a, nad którym zasadzone jest to drzewo duszy naszej i z owego S
ca, które
samo o ywcze ciep o daje naszym uczynkom. Tak ywo, dodaje ta osoba, stan a jej przed
oczami ta prawda, e ile razy odt d zdarzy o jej si spe ni jaki dobry uczynek albo widzie
go spe nianym przez drugich, zaraz go odnosi a do tego ród a i pocz tku, rozumiej c to
dobrze, e bez tej pomocy Bo ej nic uczyni by my nie mogli. Dlatego te zawsze,
zapominaj c o sobie w tym, co czyni a dobrego, dusza jej tej e chwili z dzi kczynieniem i
uwielbieniem wznosi a si do Boga.
6. Nie b dzie to, wierzajcie, siostry, stracony czas, który po wi cimy, wy na czytanie, ja na
pisanie tych uwag, je li z nich odniesiemy powy sze dwie korzy ci. Uczonym i teologom
7
takich obja nie nie potrzeba, bo sami od razu rozumiej te prawdy, ale nasz s aby umys
niewie ci rzeczy tych nie pojmie, je li mu jasno i dok adnie nie przedstawimy, o co chodzi;
mo e te dlatego Pan raczy mi przywodzi na my l takie porównania; niechaj boska dobro
Jego wspomaga nas ask swoj .
7. Rzeczy te wewn trzne tak s zawi e do zrozumienia, e kto si zabiera do mówienia o nich
z takim s abym zasobem umiej tno ci, jak u mnie, musi zawadzi o wiele rzeczy
niepotrzebnych albo i wprost niedorzecznych, nim natrafi i powie jedn do rzeczy. Niech
czytaj cy uzbroi si w cierpliwo , bo i mnie niema o jej by o potrzeba do pisania tego, na
czym si nie znam. I nieraz mi si zdarza, e bior pióro do r ki jak nieprzytomna, sama nie
wiedz c, co mam powiedzie i od czego zacz
. Dobrze to jednak rozumiem, e wa
wam
oddam przys ug , gdy wam obja ni , o ile i jak potrafi , niektóre tajemnice ycia
wewn trznego; bo cho nam wci zalecaj wa no i potrzeb modlitwy wewn trznej i
konstytucje nasze obowi zuj nas do odprawiania jej po kilka godzin dziennie, w naukach
jednak o tym przedmiocie zawsze nam (s.234) tylko mówi o tym, co my na modlitwie czyni
mo emy i powinny my, o cudownych za i nadprzyrodzonych w duszy dzia aniach Pana
rzadko kiedy s yszymy. Opisanie wi c i obja nienie na ró ny sposób tych nadprzyrodzonych
spraw nie b dzie rzecz zbyteczn , owszem, wielk z tego odniesiemy pociech , gdy
przypatrzymy si bli ej tej cudownej wewn trznej budowie, tak ma o znanej mi dzy
miertelnymi, cho tylu ich przez jej mieszkania przechodzi. Wprawdzie w innych ju
poprzednich pismach moich niejakie z aski Pana da am w tym przedmiocie obja nienia, ale
widz , e niektóre z tych rzeczy, w
nie najtrudniejsze, wówczas nie tak dobrze jeszcze
rozumia am, jak je rozumiem obecnie. G ówna trudno w tym, e chc c doj do tych
tajemnic tak wysokich, zmuszona b
— jak ju powiedzia am — mówi pierwej o wielu
rzeczach powszechnie wiadomych, gdy inaczej nie potrafi przy moim prostym umy le.
8. Wró my ju teraz do twierdzy naszej i jej licznych mieszka . Mieszkania te macie sobie
przedstawia , nie jedno za drugim, jakby szereg komnat rz dem si ci gn cych, ale raczej
si gajcie okiem do rodka, gdzie jest komnata g ówna albo pa ac, k dy król przebywa.
Podobnie jak owoc palmowy os oniony jest warstwami pow ok, przez które przebi si
trzeba, chc c si dosta do ukrytego w rodku s odkiego j dra, tak tu owa g ówna komnata
otoczona jest mnóstwem innych, doko a niej, nad ni i pod ni le cych. Rzeczy dotycz ce
duszy trzeba przedstawia sobie jako wielkie, pot ne i wspania e, bo rzeczywi cie obj to i
pojemno duszy o wiele jest wi ksz ni sobie wyobrazi zdo amy, a do wszystkich
niezliczonych jej mieszka przenika wiat
ci swoj ono s
ce, mieszkaj ce w po rodku
tego pa acu. Jest to bardzo wa ne dla duszy, w wy szym lub ni szym stopniu oddanej
modlitwie, by mia a swobod i jej nie cie nia a. Niech sobie przechadza si swobodnie po
tych mieszkaniach i górnych, i dolnych, i bocznych, nale y si jej ta wolno , skoro Bóg sam
(s.235) tak wysok zaszczyci j dostojno ci . Niech si nie kr puje przebywa d
ej w
jednym mieszkaniu. Oby tylko wesz a w prawdziwe poznanie samej siebie! To bowiem
(oby cie mnie zrozumia y!) jest potrzebne ka dej, nawet ju dopuszczonej do samego
wewn trznego mieszkania, k dy Pan przebywa. Nigdy zatem — i najwy ej podniesiona —
nie powinna, zreszt nie mog aby, cho by chcia a, traci tego z oczu, gdy pokora zawsze
pracuje na sposób pszczo y, wyrabiaj cej w ulu miód swój, i gdyby pracowa a inaczej, praca
jej by aby daremna. Otó jak pszczo a, zwa my to porównanie, nie siedzi ci gle w ulu, ale
wci wylatuje z niego i lata od kwiatu do kwiatu zbieraj c miód, tak i duszy pracuj cej nad
poznaniem siebie, dobrze jest, niech mi wierzy, wzlecie niekiedy wy ej, do rozwa ania
8
wielmo no ci Boga. Lepiej tam pozna nisko swoj , ni w samej sobie, a nadto atwiej tam
oswobodzi si od tych gadzin, wdzieraj cych si za ni do pierwszych komnat, które stanowi
poznanie siebie. A jakkolwiek i to jest wielkie mi osierdzie Bo e, gdy kto si w tym wiczy,
wszak e — jak mówi przys owie — za wiele tak samo szkodzi, jak i za ma o. Wierzcie mi
równie , e pr dzej uro niemy w dzielno i cnot zapatruj c si na Boga, ni ci gle tylko
trzymaj c oczy utkwione w tym mule ziemskim.
9. Nie wiem, czy do jasno wyrazi am my l moj , bo to poznanie siebie jest tak wa ne, e
bynajmniej nie yczy abym, by cie si kiedy w pracy nad nim opuszcza y, cho by cie i
najwy ej modlitw wst powa y do nieba. Dopóki yjemy na tej ziemi, nie ma nic, co by nam
bardziej by o potrzebne ni pokora. Dlatego mówi am i powtarzam, e dobrze nam jest i nic
nad to nie ma lepszego, by my stara y si nasamprzód wnij do onej pierwszej komnaty,
gdzie uczymy si poznania siebie, nie zrywaj c si od razu do lotu ku mieszkaniom wy szym,
gdy do nich w
nie ta jest droga. A je li mo emy i drog równ i bezpieczn , po có
mamy pragn skrzyde i unosi si w powietrze? — raczej o to si starajmy, by my na tej
drodze jak najdalej post pi y. Ale to zdaniem moim rzecz pewna, e nigdy nie dojdziemy do
poznania samych siebie, (s.236) je li nie staramy si pozna Boga; zapatruj c si na wielko
Jego, poznamy nisko nasz ; czysto Jego niesko czona uka e nam zmazy nasze; patrz c
na pokor Jego, ujrzymy, jak nam daleko do tego, by my by y pokornymi.
10. Dwojaka z tego dla nas korzy wynika: pierwsza ta, e gdy rzecz czarn przy
ysz do
bia ej, oczywi cie bia
tej ostatniej wyda si bielsza, a czarno tamtej czarniejsza; po
wtóre za , przez takie na przemiany zapatrywanie si na Boga i na siebie umys i wola nasza
uszlachetniaj si i staj si sposobniejsze do wszystkiego, co dobre. Ci
e za zanurzanie
si my
w b ocie n dz naszych nie jest po yteczne. Bo jak wy ej mówi am o duszach
le cych w grzechu miertelnym, e wszystko, co z nich wyp ywa, to jest wszystkie sprawy
ich zara one s plugastwem i z woni grzechu, tak i tu (niech mi Bóg wybaczy to
porównanie) dzieje si z nami co podobnego. Gdy ci gle pogr amy si w samym tylko
rozwa aniu ziemskiej n dzy naszej, strumienie z nas p yn ce, uczynki nasze, mówi , nigdy
nie b
wolne od m tów i mu u ró nych strachów, ma oduszno ci i tchórzostwa: a czy kto
patrzy lub nie patrzy na mnie? a czy id c t drog , nie pob dz ? a czy nie b dzie to pych i
zuchwa
mia
ci porywa si na takie przedsi wzi cie? a czy to wypada, by taka n dzna
jak ja grzesznica si ga a do rzeczy tak wysokiej, jak jest modlitwa bogomy lna? czy nie b
mi poczytywali za lepsz ni jestem, gdybym chcia a i drog inn ni wszyscy? czy
przesada i skrajno wszelka, cho by w rzeczach dobrych, nie jest rzecz zgubn ? a czy
wspinaj c si wysoko ja, taka grzesznica, nie nara
siebie na tym g bszy upadek? a mo e i
ustan w drodze i duszom dobrym dam z siebie zgorszenie? sk
e mnie n dznej chcie
wyró nia si w czymkolwiek?
11. O wielki Bo e, ile to jest dusz, córki moje, którym diabe takim sposobem ci
kie
szkody wyrz dza! Wszystko to i wiele jeszcze innych rzeczy, które mog abym przytoczy ,
wydaje si tym duszom szczer pokor , a wszystko to tylko dowodzi, e im daleko jeszcze do
poznania samych siebie, albo e jest ono u nich wypaczone. I nie dziwi si im, bo kto nigdy
(s.237) si nie podnosi wy ej ponad siebie, ten jeszcze gorszych rzeczy obawia si mo e.
Dlatego mówi wam, córki, podno my oczy nasze na Chrystusa, najwy sze dobro nasze i na
wi tych Jego, a tam nauczymy si prawdziwej pokory i uszlachetni si , jak mówi am, umys
nasz i serce, a poznanie siebie nie b dzie ju ma oduszne i trwo liwe. To wi c pierwsze
9
mieszkanie, chocia jest tylko wst pem do dalszych, wielkie ma w sobie bogactwa i warto i
skoro tylko dusza otrz nie si z tych gadzin, które tu za ni przype
y, mo e post pi ku
dalszym mieszkaniom. Straszne s jednak te gro by i podst py, jakich diabe u ywa dla
przeszkodzenia duszom, aby nie dosz y do poznania samych siebie i do zrozumienia dróg
swoich.
12. Pierwsze to mieszkanie znam dobrze z w asnego do wiadczenia, mog wi c o nim mówi
z wszelk
wiadomo ci . Nie przedstawiajcie go sobie jako sk adaj ce si z niewielu komnat,
jest ich bowiem mnóstwo niezliczone, jak niezliczone mog by sposoby, którymi dusze tu
wchodz , a ka da w dobrym zamiarze. Ale diabe , czyhaj cy na ich zgub , w ka dej z tych
komnat rozstawia ca e hufce czartów, aby im broni y przej cia z jednej do drugiej; biedna za
dusza, nie domy laj c si tego, raz w raz wpada w zastawione na ni niezliczone zasadzki; w
mieszkaniach po
onych bli ej komnaty k dy król przebywa, zdrady tego chytrego wroga
nie tyle ju s szkodliwe. Tu jednak dusze jeszcze nasi
e s
wiatem, zanurzone w
uciechach jego, zmarnia e przywi zaniem do honorów i roszcze jego, skutkiem czego
lennicy duszy, to jest zmys y i w adze przyrodzone, które Bóg jej da , aby j strzeg y i
broni y, nie maj dostatecznej si y odpornej i tak dusza, cho pragn aby nie obra
Boga,
cho i dobre uczynki spe nia, atwo przecie ulega przemocy nieprzyjaciela. Potrzeba wi c,
aby kto widzi siebie w tym stanie, jak najcz ciej ucieka si w modlitwie do askawo ci
boskiej, poleca siebie or downictwu b ogos awionej Matki Zbawiciela i wi tych Jego, aby
oni walczyli za niego, bo w
ni s udzy jego, tj. zmys y i w adze (s.238) przyrodzone, nie
maj si y do obrony. Prawd mówi c, to w ka dym stanie duszy potrzebna nam jest pomoc
Bo a, której oby On, w boskim mi osierdziu swoim, raczy nam u yczy , amen.
13. O, jak e pe nym wszelakich n dz jest to ycie, którym tu na ziemi yjemy! Lecz
poniewa na innym miejscu mówi am ju obszernie o szkodach, gro cych duszy z braku
nale nego zrozumienia tej nauki, o pokorze i poznaniu siebie, nad tym przedmiotem, cho dla
nas najwa niejszym, d
ej tu rozwodzi si nie b
. Daj Bo e, by z tego, co powiedzia am,
jakikolwiek by dla nas po ytek.
14. Jedn tu jeszcze rzecz zwa cie, e do tych pierwszych komnat i mieszka zaledwie
dochodzi wiat o, pochodz ce z pa acu, w którym mieszka król. Nie eby one by y ca kiem
ciemne i czarne, jak wtedy, gdy dusza jest w stanie grzechu, ale e panuje w nich pewien
zmrok, który — sama nie wiem, jak to wyrazi — pochodzi nie z samego mieszkania, tylko z
winy duszy w nim zostaj cej, czyli raczej z winy tego mnóstwa p azów, padalców i gadzin
jadowitych, które za ni tam wesz y i przeszkadzaj jej patrzy na wiat o. Jest to podobnie
jak gdyby kto wszed do pokoju wystawionego na pe ny blask s
ca, ale oczy mia by tak
pokryte b otem, i ledwo by je móg otworzy . Samo mieszkanie jest jasne, ale dusza
jasno ci jego cieszy si nie mo e z powodu tego robactwa i zwierzyny, które oczy jej
zas aniaj , aby nic, prócz nich, nie widzia a. Tak mi si przedstawia stan duszy, który cho
nie le y ju w grzechu, ale tak jeszcze jest — jak ju mówi am — zaj ta rzeczami tego
wiata, tak zanurzona w troskach o maj tek, o honor, o interesy doczesne, e jakkolwiek
szczerze chcia aby widzie i cieszy si widokiem wewn trznej pi kno ci swojej,
przywi zania te wiatowe staj jej na przeszkodzie i zdaje si jej niepodobie stwem z nich si
otrz sn . Musi wi c koniecznie ka dy, kto chce dosta si do mieszkania drugiego, stara
si , wed ug stanu swego, oswobodzi si od trosk i zaj (s.239) niepotrzebnych. Jest to
warunek tak nieodzowny, e kto nie przy
y si mocno do tej pracy, ten wed ug mojego
10
przekonania, nie dojdzie do mieszkania g ównego; nawet trudno, by i w tym pierwszym osta
si bezpiecznie, bo w ród tego mnóstwa p azów jadowitych by nie mo e, by który dzi lub
jutro go nie uk si .
15. Powiedzcie teraz, córki, co by to by o, gdyby dusze tak jak my, ju wyzwolone z tych
side , ju daleko g biej wpuszczone do tajemnych mieszka twierdzy, same z w asnej winy
wraca y do tego zgie ku i odm tu marno ci wiatowych? A niestety, snad dla grzechów
naszych wiele jest dusz takich, które wzi wszy aski od Boga, wiadomie i rozmy lnie znowu
je dla tej n dzy porzucaj . My tutaj w tym schronieniu naszym wolne jeste my zewn trznie;
daj Bo e, by my by y nimi i wewn trz!
Strze cie si , córki moje, troszczenia si o rzeczy obce powo aniu waszemu. Zwa cie, e
niewiele w tej twierdzy jest mieszka , w których by walka ze z ymi duchami zupe nie
ustawa a. W niektórych wprawdzie stra duszy — to jest, jak mówi am ju , w adze jej —
do ma si y do wytrzymania tej walki; zawsze jednak powinny my nie ustawa w czuwaniu,
aby my umia y odkry zdrady ducha ciemno ci, aby nas nie oszuka pod udan postaci
anio a wiat
ci, bo mnóstwo on ma sposobów, którymi mo e nas przyprawi o szkod ,
zakradaj c si nieznacznie i stopniowo, tak i nieraz spostrzegamy si dopiero po szkodzie.
16. Kiedy ju , na innym miejscu, porównywa am te podst py z pi g uch , cicho i
nieznacznie pracuj
i ostrzega am was, jak wiele na tym zale y, by my umia y pozna si
na nich z samego pocz tku. Dla lepszego obja nienia rzeczy, dodam tu jeszcze kilka uwag.
Wznieci, na przyk ad, kusiciel w której siostrze tak zapalczywe pragnienie pokuty, i nie
mo e biedna znale sobie spokoju, jeno gdy si zn ca nad cia em swoim. Pocz tek (s.240) to
dobry; ale je li przeorysza zabroni a zadawania sobie umartwie bez pozwolenia, a ta, id c za
poduszczeniem z ego ducha, powie sobie, e w rzeczy tak dobrej dobrze jest nie s ucha i
dalej prowadzi po kryjomu umartwienia swoje i takie sobie zadaje pokuty, i skutkiem ich
traci zdrowie i staje si niezdolna do spe niania obowi zków, które na ni wk ada Regu a,
tedy same widzicie, do czego prowadzi i na czym si ko czy on dobry pocz tek.
W drugiej wzbudzi diabe gorliwo o post p w doskona
ci. Bardzo to dobra rzecz; ale z
gorliwo ci tej mo e wynikn taki skutek, e ka de najmniejsze uchybienie, jakie ta ze antka
spostrze e w drugich, b dzie jej si wydawa o wielkim wykroczeniem i b dzie ledzi a
post powanie sióstr, i donosi a o wszystkim przeoryszy. Mo e nawet zdarzy si niekiedy, e
przez t wielk gorliwo swoj o cis e przestrzeganie przepisów przez drugich, nie
spostrze e w asnych uchybie swoich, a siostry, nie wiedz c jej intencji, widz c tylko takie
jej niepowo ane wtr canie si w ich sprawy, atwo mog wzi jej to za z e.
17. Chodzi tu diab u zaiste nie o bagatel , bo usi uje ozi bi t mi
wzajemn i
jednomy lno , jaka wszystkie siostry mi dzy sob
czy powinna, a to wielkim. by oby
nieszcz ciem. Rozumiejmy to dobrze, córki moje, e doskona
prawdziwa zasadza si
ca a na mi
ci Boga i bli niego; im lepiej spe nimy te dwa przykazania, tym wy ej staniemy
w doskona
ci. Ca a Regu a nasza i Konstytucje nie inny maj cel, jeno ten, by nam by y
rodkiem do jak najdoskonalszego zachowania przykazania mi
ci Boga i bli niego.
Pow ci gajmy zap dy niewczesnej gorliwo ci, które nam wiele z ego mog sprawi . Niechaj
ka da samej siebie pilnuje.
11
Nie mam potrzeby d
ej nad tym si zastanawia , wobec obszernych, jakie wam na innym
miejscu da am w tym przedmiocie obja nie .
18. Tak wa ny jest ten obowi zek wzajemnej mi dzy (s.241) wami mi
ci, e chcia abym,
by cie nigdy o nim nie zapomina y. Z takiego bowiem ci
ego upatrywania w drugich lada
bagateli, która mo e nawet nie b dzie niedoskona
ci , bo tylko przez nie wiadomo
widzisz w niej co z ego, taki b dzie skutek, e i sama stracisz pokój duszy, i drugim go
zak ócisz; zobacz wi c sama, jak drogo kosztowa aby taka doskona
. Pokus tak móg by
czart wznieci i wzgl dem przeoryszy, co by oby rzecz bardziej jeszcze niebezpieczn .
Wielkiej bowiem w takim wypadku potrzeba roztropno ci. Je li post powanie jej istotnie
sprzeciwia si w czym Regule i Konstytucjom, nie zawsze mo na to przemilcze i na dobr
stron t umaczy ; czasem potrzeba j ostrzec, a je liby to pozosta o bez skutku, donie
zwierzchnikowi; tego wymaga prawdziwa mi
. Podobnie nale y post powa z siostrami w
razie jakiego wykroczenia w rzeczy wa nej; milczenie w takim wypadku z obawy, e mo e to
z naszej strony tylko pokusa, samo by oby pokus . Ale roztropno ci i rozwagi potrzeba tu
wielkiej (aby nas diabe nie oszuka ); nigdy nie nale y o takich rzeczach rozmawia mi dzy
sob , z czego atwo móg by si wyrodzi zwyczaj szemrania i obmowy, na pociech czartowi.
Mówi o tym trzeba tylko temu, kto mo e i powinien z emu zaradzi . Tu u nas, dzi ki Bogu,
nie tak atwa jest sposobno do szemrania i obmowy; broni nas od niej przepisane ci
e
milczenie; wszak e i nam dobrze b dzie mie si na baczno ci.
MIESZKANIE DRUGIE
Opowiada, jak bardzo potrzebna jest wytrwa
chc cemu doj do mieszka dalszych, i jak
uporczyw wojn z y duch wydaje duszy na tej drodze oraz jak wiele na tym zale y, by my na
samym wst pie obrali drog w
ciw , prosto, bez b kania si wiod
do celu. — Pewny i
do wiadczony sposób post powania.
1. Zobaczmy teraz, jakie to s dusze, które wchodz do mieszkania drugiego, i co w nim
robi . Chcia abym tu poprzesta na jak najkrótszym obja nieniu rzeczy, bo ju w innych
ksi gach obszernie o tym przedmiocie mówi am, ale niepodobna mi b dzie i tu nie powtarza
si , bo nic zgo a nie pami tam, co tam powiedzia am. Gdybym jeszcze umia a rzeczy ju
powiedziane powtarza w odmienny nowy sposób, mniej by was znudzi o to powtarzanie, tak
jak nigdy wam si nie przykrzy czyta inne ksi gi traktuj ce o tej materii, cho ich jest tyle.
2. Mam tu na my li dusze, które ju zacz y si oddawa modlitwie wewn trznej i rozumiej
ju , jak wiele na tym zale y, by nie pozostawa y ci gle tylko w mieszkaniu pierwszym, ale
jeszcze nie maj odwagi i do mocnego postanowienia, aby je zdo
y porzuci bezpowrotnie
i jeszcze raz w raz do niego wracaj , bo nie opuszczaj okazji, przez co na wielkie nara aj
si niebezpiecze stwo. Wszak e wielkie ju to nad nimi mi osierdzie Bo e, e przynajmniej
od czasu do czasu usi uj odp dzi od siebie one jaszczurki i gady jadowite, i rozumiej , e
trzeba je porzuci . Dusze te z pewnego wzgl du wi cej maj trudu, ni tamte pierwsze, cho
o tyle mniejsze grozi im niebezpiecze stwo, e ju je rozumiej , za czym i (s.243) mo na
ufa , e post pi dalej do wn trza. Wi cej, mówi , maj trudu, bo pierwsi podobni s do
12
uchoniemych, którzy tym samym, e nie s ysz , atwiej znosz i to drugie kalectwo swoje,
e maj odj
mow ; ci za s jako niemi tylko, którzy s uchaj , a st d wiele ci ej im
dolega, e mówi nie mog . Z tego jednak nie wynika, by stan g uchoniemych po da szy
by od stanu niemych tylko, bo jakkolwiek pozbawienie mowy bardzo przykrym jest
kalectwem, zawsze to przecie wielkie dla cz owieka dobrodziejstwo, gdy przynajmniej
yszy, co do niego mówi . Tak wi c i dusze, o których mówi obecnie, s ysz ju g os
wezwa Pa skich, bo post piwszy ju dalej ku wn trzu, w bli szym ju zostaj s siedztwie z
miejscem, k dy Pan przebywa. A dobry to s siad i tak wielkie mi osierdzie Jego. Cho wi c
te dusze jeszcze zostaj pod wp ywem rozrywek, interesów, przyjemno ci i marno ci
wiatowych, i cz sto jeszcze to podnosz si z grzechu, to znowu upadaj (bo tak s jadowite
i natr tne te gady, w ród których jeszcze przebywaj , e cudu prawie potrzeba, by w tak
niebezpiecznym zostaj c towarzystwie, nie potkn y si kiedy i nie upad y). Pan przecie w
niesko czonej dobroci swojej tak mocno pragnie, by Go mi owa y i z Nim przestawa y, e nie
ustaje raz po raz wzywa je, aby si do Niego zbli
y. G os Jego za jest tak s odki, e
biedna dusza s ysz c go trapi si niepocieszona, i nie zdo a spe ni natychmiast tego, do
czego j wzywa. Tak wi c cierpi wi cej — jak mówi am — ni gdyby wcale nie s ysza a tego
osu Pa skiego.
3. Nie mówi , by te g osy i wezwania by y z rodzaju tych, o których b dzie ni ej. Tutaj
wezwania Bo e dochodz do duszy za po rednictwem rzeczy zewn trznych: s owo jakie z ust
cz owieka cnotliwego, kazanie s yszane, czytanie pobo ne, te i wiele innych rzeczy, o których
nieraz s ysza
cie, s
rodkami, przez które Bóg zwyk wzywa dusze do siebie; mog by
jeszcze choroby i utrapienia, albo zw aszcza prawda jaka ja niej poznana i g biej odczuta w
chwili rozmy lania. Bo jakkolwiek by s abym jeszcze i nieudolnym by sposób odbywania
modlitwy wewn trznej, rzecz sama zawsze ma wielk (s.244) wag u Boga. Przeto i wy,
siostry, nie wa cie sobie lekko tej pierwszej aski ani si zbytnio nie smu cie, je liby cie nie
mog y zaraz odpowiedzie wezwaniu Pa skiemu. Bóg jest cierpliwy, umie czeka d ugie dni,
owszem i lata cale, zw aszcza gdy widzi wytrwa
i dobre pragnienia. Wytrwa
ci tu
przede wszystkim potrzeba, z ni niezawodnie odniesiemy korzy . Ale straszliwa jest wojna,
jak tu na ró ne sposoby przeprowadza diabe , z wi kszym, ni w mieszkaniu pierwszym,
udr czeniem duszy. Tam ona by a jakby g uchoniema albo przynajmniej ma o co s ysza a, a
jeszcze mniej si opiera a, jak kiedy to prawie ca kiem ju straci nadziej w mo no
zwyci stwa. Ale tu zrozumienie jest ywsze i w adze swobodniejsze, a pociski i strza y s
takie, e dusza nie mo e ich nie s ysze . Tutaj to czart owe gady jadowite, jakimi s rzeczy
tego wiata i uciechy jego, tak powabnie jej przedstawia, jakby wiecznie trwa mia y: i
szacunek, i wzi to , jakich tam u ywa a, i wspomnienia krewnych i przyjació , zgubne dla
zdrowia skutki pokuty i umartwie (do których dusza, skoro wst pi w to drugie mieszkanie,
zawsze pewien poci g uczuwa), i mnóstwo innych tego rodzaju przeszkód.
4. O Jezu! W jaki to odm t, w jakie udr czenie wtr ca tu z y duch biedn dusz , tak i sama
nie wie, co pocz
, czy i naprzód, czy te do pierwszego mieszkania zawróci . Ale z drugiej
strony, rozum odkrywa przed ni te zdrady diabelskie, ukazuj c jej, jako wszystkie te powaby
wiata niczym s w porównaniu z t szcz liwo ci , do której ona d y. Wiara objawia jej,
kto jest Ten, który jej t szcz liwo gotuje. Pami jej stawia przed oczy, jaki jest koniec
wszystkich tych rzeczy ziemskich, przypominaj c jej tylu pozornie szcz liwych wed ug
wiata, którzy jaki czas cieszyli si obfito ci dóbr jego, a potem umarli; jak niejednego z
nich mier nag a znienacka zaskoczy a; jak pr dko przebrzmia a u ludzi pami ich; jak
13
niejeden z tych, których zna a op ywaj cych we wszelkie pomy lno ci doczesne, dzi le y
pochowany w ziemi, deptany nogami przechodniów, bo i sama mo e nieraz po ich grobach
st pa a, a cia a ich tam z
one sta y si pastw (s.245) robactwa; takie i wiele innych
podobnych wspomnie nasuwa jej pami . A wola jej sk ania si do umi owania Tego, od
którego otrzyma a tyle niezliczonych darów i dowodów mi
ci, i rada by Mu cho
czymkolwiek za nie si odp aci . Szczególnie wzrusza j to, e ten prawdziwy mi
nik nigdy
jej nie opuszcza, wsz dzie jej towarzyszy, byt i ycie jej daj c. Wreszcie i rozum znowu
przychodzi do wniosku i przekonywa j , e chocia by
a najd
sze lata, nigdy i nigdzie nie
znajdzie lepszego przyjaciela; wskazuje jej, e wszystek wiat pe en jest fa szu i k amstwa, a
uciechy, którymi n ci j diabe , s jednym nieustaj cym ród em trosk, utrapie i
przeciwno ci; e równie poza t twierdz nigdzie, z wszelk pewno ci , nie znajdzie dla
siebie bezpiecze stwa ani pokoju. Powinna wi c ju nie b ka si i nie szuka po domach
cudzych, kiedy w asny dom jej jest pe ny bogactw, których, byleby chcia a, u ywa mo e do
woli; winna korzysta z takiego szcz cia swego, bo wszak nie ka demu to dano, by mia w
domu swoim wszystko, czego mu potrzeba, a szczególnie, by posiada u siebie takiego go cia,
który j chce mie pani wszystkich dóbr Jego, byleby nie chcia a sama zgubi siebie i jak on
syn marnotrawny, ywi si karm wieprzów.
5. S to dostateczne przyczyny do odrzucania pokus z ego ducha. Ale niestety. Panie i Bo e
mój, panuj cy na wiecie obyczaj pró no ci i widok t umów za nim id cych wszystko
niweczy! Taka bowiem w nas martwa wiara, e raczej wierzymy w to, czego dotykamy
zmys ami, ni w to, czego ona naucza. A przecie mogli my si przekona naocznie, ile
rozmaitej n dzy cierpi ci, którzy yj oddani wy cznie tym rzeczom widomym. Ale to
wszystko, wpo ród czego yjemy, tak nas za lepia w tych rzeczach. I jak od uk szenia mii
wszystko cia o jadem jej si zara a i puchnie, tak tu jest z dusz ka dego, kto si od tych
gadów nie broni. Rzecz jasna, e duszy tak zara onej silnych potrzeba lekarstw, aby jeszcze
(s.246) wyzdrowia a i mi osierdzie to Bo e, je eli od tego uk szenia nie umrze. Rzeczywi cie
wi c dusza ci
kie tu przechodzi utrapienia, zw aszcza gdy diabe widzi, e z charakteru i
woli nale y do tych, którzy chc i naprzód, wtedy ju wyt
a wszystkie piekielne si y
swoje, aby si cofn a lub ca kiem twierdz opu ci a.
6. O Panie mój! jak e bardzo tu potrzebna jest pomoc Twoja, bez której nic uczyni nie
mo e! Nie dopuszczaj tego przez wielkie mi osierdzie Twoje, by dusza ta uleg a oszukaniu
diabelskiemu i rozpocz tego dzie a zaniecha a. U ycz jej wiat a, aby widzia a, e w tym
post pie ku rzeczom wy szym jest wszystko dobro jej i by zerwa a ze z ym towarzystwem.
Niezmierny b dzie dla niej po ytek z przestawania z duszami id cymi drog
ycia
wewn trznego, nie tylko z tymi, które przebywaj jeszcze w tym samym, co i ona,
mieszkaniu, ale i z takimi, które ju post pi y do wn trza. Wielk jej te dusze b
pomoc do
post pu w dobrym i taka si mo e mi dzy ni a nimi wywi za bliska za
, e w ko cu j
za sob do dalszych mieszka poci gn . Zawsze przed tym przestrzegam, aby si nie da a
zwyci
, je li bowiem diabe spotka si w niej z wielkim i mocnym postanowieniem
utracenia raczej ycia, spokoju i wszystkiego, co jej ofiaruje, ni by mia a cofn si na
powrót do pierwszego mieszkania, daleko pr dzej da jej za wygran i dalszych napa ci
zaniecha. Niech si oka e jako
nierz waleczny, a nie jako oni, którzy nie pami tam pod
czyj wodz id c do boju, brzuchem si k adli nad brzegiem strumienia, dla ugaszenia
pragnienia swego. Niech si przygotuje na to, e idzie stawi czo o wszystkiemu wojsku
diabelskiemu i e do tej walki nie ma dzielniejszego or a nad krzy .
14
7. Nieraz ju o tym mówi am, ale tak wa na to przestroga, e nie mog nie powtórzy jej
tutaj. Chodzi mianowicie o to, aby przyst puj cy do tej sprawy wi tej nie my leli o
pociechach; by by to bardzo niski sposób wszczynania pracy (s.247) oko o wznoszenia takiej
wielkiej i kosztownej budowy, owszem, by oby to budowanie na piasku i dom taki, zacz ty
bez fundamentu, musia by upa i rozsypa si w gruzy. Trzeba wi c by przygotowanym na
to, e nigdy tu nie zabraknie smutków i pokus. Nie w tych bowiem pierwszych mieszkaniach
jest miejsce, k dy si zbiera mann z nieba; miejsce to le y dalej, w mieszkaniach
wewn trznych, gdzie ju dusza znajduje smak i s odko we wszystkim, czego pragnie i chce,
bo niczego nie chce, tylko tego, czego Bóg sam chce. Zabawna to rzecz, e tak od razu,
nosz c w sobie jeszcze niezliczone niedoskona
ci i cnoty tak w
e, e si jeszcze nie
trzymaj na nogach, bo ledwo poczynaj wyrasta , a da by Bóg, by ju naprawd poczyna y,
mamy mia
da pociech na modlitwie i ali si na osch
ci! Oby was to nigdy nie
spotka o, siostry! Chwy cie si obur cz tego krzy a, który na wi tych barkach swoich nosi
Oblubieniec wasz i powiedzcie sobie, e to ma by wasz sztandar. Która wi c zdolna jest
cierpie , niechaj cierpi dla Niego, a tym wi ksz otrzyma zap at . Wszystko inne to tylko
dodatek, za który, je li Pan zechce wam go u yczy , dzi kujcie Mu zawsze.
8. Powiecie mo e, e skoro jeste cie gotowe do znoszenia cierpie zewn trznych — wolno
wam spodziewa si od Boga pociech wewn trznych.— Ale Bóg w niesko czonej m dro ci
swojej lepiej wie, co nam po yteczno i nie do nas nale y wskazywa Mu, co i kiedy ma nam
dawa i na takie nalegania nasze s usznie nam mo e odpowiedzie , e “nie wiemy, o co
prosimy”. Wszystek wysi ek pocz tkuj cego oddawa si modlitwie do tego zmierza
powinien (a nie zapominajcie, e jest to bardzo wa ne), by z wszelk pilno ci , na jak zdo a
si zdoby , nad tym pracowa i o to z ca gotowo ci si stara , by wola jego sta a si zgodna
z wol Bo . Upewniam was, e na tym — jak to jeszcze pó niej obja ni — zasadza si
wszystka najwy sza doskona
, jak na drodze ycia duchowego osi gn zdo amy. Im
doskonalej kto tego warunku dope ni, (s.248) tym wi ksze dary otrzyma od Pana, tym dalej
na tej drodze post pi. Nie s
cie, by do tego post pu potrzeba by o jakiej nadzwyczajnej
dro ci, jakich tajemnych, ma o komu znanych sposobów, gdy wszystko dobro nasze w
tym w
nie si kryje. Lecz je li z samego pocz tku b dny obieramy kierunek, je li na
samym wst pie chcemy, by Pan czyni wol nasz i prowadzi nas tak jak nam si podoba,
jak moc i trwa
mo e mie budowanie nasze? Starajmy si czyni , co jest w naszej mocy
i bro my si od tych gadów zjadliwych, gdy Pan nieraz sam tego chce i dopuszcza, by nas
napastowa y i trapi y z e my li, roztargnienia i osch
ci tak natarczywe, e im si op dzi
trudno; nieraz nawet dopuszcza tym mijom uk si nas, aby my tym pilniej czuwali na
przysz
i aby nas do wiadczy , czy szczerze nam al,
my Go obrazili.
9. Cho by wi c nieraz zdarzy o si wam upa , nie tra cie odwagi do d enia naprzód, bo i te
upadki wasze obróci Bóg na po ytek duszy, podobnie jak aptekarz, zalecaj cy swój antydot,
sam pierwej, na dowód skuteczno ci jego, kosztuje trucizny. Cho by my sk din d nie znali
dzy naszej i szkód, jakie przynosi rozproszenie, to sama ju walka, jak stacza z sob
musimy dla skupienia si wewn trznie, dostatecznym by aby tej n dzy naszej dowodem. Có
mo e by nieszcz liwszego nad to, gdy cz owiek staje si wygna cem z w asnej duszy
swojej? Gdzie mo emy jeszcze spodziewa si pokoju, je li go w domu w asnym znale
nie
mo emy? Same nawet w adze duszy, te najbli sze i najprawdziwsze przyjació ki, z którymi,
cho by my i nie chcieli,
musimy, wojn nam wydaj , jakby mszcz c si za to, co od
grzechów i z ych na ogów naszych ucierpia y. Pokój, pokój, siostry moje! S owo to Pana
15
naszego, którym tyle razy pozdrawia Aposto ów swoich. Ale wierzcie mi, e je li pokoju
tego nie mamy i nie staramy si posi
go w domu w asnym, daremnie szukaliby my go
poza domem. O, niech ju b dzie koniec tej wojnie! Na t krew, któr za nas wyla Syn Bo y,
prosz o to (s.249) wszystkich: i tych, którzy nie pomy leli jeszcze o wej ciu w siebie i tych,
którzy ju t dobr spraw rozpocz li, by przez obaw trudu i walki nie cofali si wstecz.
Niech pomn , e gorsza od choroby jest recydywa, bo z choroby si powstaje, recydywa
najcz ciej zabija. Niech nie ufaj w si w asn i wszystk ufno swoj po
w
mi osierdziu Boga, a zobacz , jak boska askawo Jego b dzie ich przenosi a z mieszkania
do mieszkania, coraz bli ej do wn trza i wprowadzi ich do ziemi, k dy srogie owe zwierz ta
nie b
mog y dosi gn
ich i dr czy , ale oni raczej b
je mieli pod nogami swymi i
mia si b
z bezsilnej ich z
ci; szcz liwo za ich ju i w tym yciu b dzie tak wielka,
jakiej serce ludzkie nawet i zapragn nie zdo a.
10. Jak si macie zachowywa w tych trwogach i zamieszaniach, jakie tu diabe wznieca, w
jaki sposób macie wszczyna prac nad zebraniem si w duchu, nie gwa townie, ale cicho i
spokojnie, aby praca ta mog a by ci
a, o tym tu mówi nie b
, bo — jak wspomnia am
na pocz tku — w innych ksi gach dla was pisanych obszerne w tym przedmiocie da am wam
obja nienia. To tylko tu dodam, e wielk w tej pracy wewn trznej pomoc mo e wam by
— zdaniem moim — szukanie rady u osób w yciu duchowym ju do wiadczonych. Tak na
przyk ad, gdy nieodzowne zaj cia zewn trzne zmusz was do wyj cia z waszej samotno ci
wewn trznej, mo e wam si zdawa , e wszystek owoc waszej pracy b dzie stracony.
Poniewa jednak nie zaniecha
cie trudu, Pan i to chwilowe roztargnienie obróci wam na
po ytek, chocia by cie nie mia y nikogo, kto by was uczy . Ale pracy tej, i to wytrwa ej,
koniecznie potrzeba, bo gdy umys ulegnie roztargnieniu i zab ka si w ród rzeczy
zewn trznych, nie ma na to innej rady, jeno znów zacz
od pocz tku i znowu zebra my li
rozproszone; inaczej rozproszenie z ka dym dniem coraz bardziej b dzie si wzmaga o, a
poziom duszy z ka dym dniem (s.250) b dzie si coraz g biej obni
. Daj Bo e, by ka da, o
ile ta przestroga do niej si odnosi, dobrze j zrozumia a!
11. Ale mo e tu która pomy li sobie: je li cofanie si wstecz tak wielk jest szkod , tedy
lepiej wcale nie zaczyna i zgo a do twierdzy nie wchodzi . — Mówi am wam na pocz tku, i
sam Pan to mówi, e “kto mi uje niebezpiecze stwo, w nim zginie”, i e bram , któr si
wchodzi do tej twierdzy, jest modlitwa. By oby za nierozumem, gdyby kto s dzi , e mo e
wnij do nieba, nie wszed szy naprzód w siebie, aby pozna siebie samego i zastanowi si
nad n dz w asn i nad tym, co winien jest Bogu i b aga ustawicznie mi osierdzie Jego. Sam
Pan bowiem mówi: “Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie”; nie wiem,
czy przytaczam dos ownie, ale zdaje mi si , e tak. I jeszcze: “Kto zobaczy Mnie, zobaczy
tak e Ojca”. Kto by wi c nigdy na nie spojrza i nie zastanawia si nad tym, ile Mu
zawdzi cza, i nad t
mierci , któr On za nas poniós , ten nie wiem, jakim sposobem móg by
Go zna i s
Mu pe nieniem dobrych uczynków. Bo wiara bez uczynków i uczynki, je li
nie s z czone z zas ugami Jezusa Chrystusa, najwy szego dobra naszego, jak mog mie
warto ? Wreszcie, jakim sposobem zdo amy pobudzi siebie do mi
ci tego Pana,
je liby my nigdy tych rzeczy nie rozwa ali?
Niechaj Pan u yczy nam aski, by my zrozumieli, jak drogo Go kosztujemy, i e nie jest s uga
nad Pana swego, a dla osi gni cia chwa y Jego potrzeba na ni pracowa , za chc c pracowa
ze skutkiem, potrzeba si modli ustawicznie, aby my nie popadli w pokuszenie.
16
MIESZKANIE TRZECIE
ROZDZIA l
Opowiada, jak nigdy, póki yjemy na tym wygnaniu, nie ma, nawet dla dusz do wysokiego ju
stanu - podniesionych, zupe nego bezpiecze stwa, a przeto zawsze potrzeba chodzi w boja ni
wi tej. — Kilka wa nych uwag.
1. Có teraz powiem tym, którzy z mi osierdzia Bo ego odnie li zwyci stwo w tych bojach i
przez wytrwa
weszli do mieszkania trzeciego, je li nie to: “Szcz liwy m , który si boi
Pana”?
Wielka to aska, e Pan da mi zrozumie , mimo nieudolno ci mojej, znaczenie tego wiersza i
jego zastosowanie do obecnego przedmiotu. S usznie szcz liwym zwa go mo emy, bo nie
cofn si wstecz, bezpieczn idzie drog do zbawienia. Poznajcie z tego, siostry, jak wielk , i
to wa
, jest rzecz , przeby zwyci sko te walki poprzednie, bo mam to za rzecz pewn , e
tego Pan adn miar nie omieszka utwierdzi w bezpieczno ci sumienia, co niema ym
zaprawd jest dobrem. W bezpieczno ci, powiedzia am, ale le si wyrazi am, bo nie masz
bezpiecze stwa w tym yciu; st d te dla zrozumienia doda am to ostrze enie: “je li nie
cofnie si wstecz z rozpocz tej drogi”.
2. Wielka to n dza,
na tej ziemi i by podobnym do tych, którzy, maj c nieprzyjaciela tu
po bram , ani spa , ani je nie mog , jeno z broni w r ku, w ci
ej, we dnie i w nocy, yj
czujno ci i trwodze, by snad nieprzyjaciel znienacka ich nie podszed . O, Panie mój i jedyne
dobro moje! Jak e (s.252) chcesz, by my kochali to ycie tak n dzne, bo nie mo na by nie
pragn i nie prosi Ciebie, by nas od niego wybawi , gdyby nie nadzieja, e mo emy je
odda dla Ciebie albo przynajmniej cale w s
bie Twojej strawi , a przede wszystkim, gdyby
nie to, e taka jest wola Twoja? O jak e ch tnie wo aliby my ze w. Tomaszem, by umrze
razem z Nim, bo czy to nie wielokrotne umieranie
bez Ciebie, i do tego jeszcze w tej
obawie, e mo emy straci Ciebie na wieki? Dlatego powiadam, córki, e jedyne szcz cie, o
jakie nam prosi nale y, jest to, by my ju znale li si w bezpiecze stwie zupe nym z
ogos awionymi; bo w ród trwóg i obaw tego wygnania, w czym mo e podoba sobie, kto
wszystko upodobanie swoje ma w Bogu? A wiedzcie, e byli wi ci, którzy w takiej e jak
my i wy szej jeszcze doskona
ci byli, a przecie popadli w grzechy ci
kie. adnej za nie
mamy pewno ci, czy Bóg zechce nas pod wign i takiej, jak im, u yczy pokuty.
3. Upewniam was, córki, e ca a dr
, gdy to pisz i sama nie wiem, jak pisz i jak yj , taki
mi strach ogarnia na samo wspomnienie tego, a przychodzi mi ono bardzo cz sto. Pro cie
Go, córki, by zawsze raczy
we mnie, bo bez Niego jakie bezpiecze stwo mo e mie
ycie tak le u yte, jak moje? Niech was to nie smuci, jak to ju nieraz widzia am smutek na
twarzach waszych, gdym wam czyni a podobne wyznania, bo chcia yby cie i s usznie, bym
by a wielk
wi
. Chcia abym i ja, ale có robi , kiedy z w asnej winy takiego szcz cia
17
siebie pozbawi am? Z w asnej winy mojej, bo na Boga skar
si nie mog , by kiedy
przesta u ycza mi ask dostatecznych ku temu, aby si spe ni o yczenie wasze. Nie mog o
tym mówi bez serdecznych ez i wstyd mi wielki, e nauczam was, od których raczej sama
bym uczy si powinna. Ci
kim, zaiste, by o mi w tym razie pos usze stwo! Niech e Pan, ze
wzgl du (s.253) na to, e jedynie dla Niego spe niam ten rozkaz, raczy przynajmniej to
sprawi , by cie wy z tego jakikolwiek po ytek odnios y i wstawi y si do Pana za t n dznic .
Wiadomo dobrze boskiej wielmo no ci Jego, e jedynie w mi osierdziu Jego mog pok ada
nadziej i kiedy ju nie mog by inna ni jestem, nic mi nie pozostaje innego, jeno uchwyci
si mocno tej jedynej nadziei i uciec si z ufno ci do zas ug Syna Jego i Naj wi tszej Panny,
Matki Jego, której habit pospo u z wami, niegodna nosz . Dzi ki czy cie Panu, córki moje, e
jeste cie prawdziwie tej Panny Naj wi tszej córkami, bo tak Matk dobr maj c, ju nie
potrzebujecie si wstydzi , e ja tak n dzna jestem. Na ladujcie J i pomy lcie, jaka to musi
by pot ga tej Pani i jak wielkie to szcz cie, mie J za or downiczk , kiedy nawet grzechy
moje i ta g boka n dza moja nie zdo
y za mi w niczym blasku Jej wi tego Zakonu.
4. Jedno tu wszak e dodaj dla przestrogi waszej: To, i
yjecie w takim wi tym Zakonie i
tak macie Matk i Patronk , jeszcze wam nie daje bezpiecze swa. Dawid by m em bardzo
wi tym, a syn jego Salomon wiecie, jaki by . Nie polegajcie wi c ani na tym, e w takim tu
zamkni ciu i umartwieniu yjecie, ani na tym, e ustawicznie przestajecie z Bogiem na
modlitwie, ani na tym, e tak tu jeste cie od czone od wiata i takie czujecie w sobie do
rzeczy wiatowych obrzydzenie. Dobre to wszystko, ale wszystkiego tego nie do jeszcze na
to, by wam wolno by o od
na bok wszelk boja
. A przeto ci gle miejcie w pami ci i
boko wyryjcie sobie w sercu te s owa wi te: “Szcz liwy m , który si boi Pana”.
5. Sama ju nie pami tam, o czym mówi zacz am i daleko odesz am od przedmiotu, ale gdy
wspomn na siebie, skrzyd a mi opadaj i nic ju dobrego powiedzie nie zdo am. Wol ju
teraz zapomnie o tym i wracam do tego, o czym mówi am, to jest do dusz, które ju wesz y
do mieszkania trzeciego. Niema zaiste, owszem niezmiernie wielk
ask (s.254) Pan im
uczyni , daj c im szcz liwie pokona owe pierwsze trudno ci. Takich dusz, s dz , z aski
Bo ej wiele jest na wiecie; pragn one nie obrazi w niczym Boskiego Majestatu,
wystrzegaj si nawet grzechów powszednich, spe niaj ch tnie uczynki pokutne, maj swoje
godziny wyznaczone do skupienia si w duchu, czasu dobrze i po ytecznie u ywaj ; wicz
si w uczynkach mi osiernych wzgl dem bli nich, pow ci gliwe s w mowie i w ubraniu;
domem te , je li go maj , pilnie zarz dzaj . Jest to bez w tpienia stan po
dany i nie wida ,
co by takim duszom mog o broni dalszego, a do ostatniego mieszkania, post pu. Pan im
pewno pomocy swojej nie odmówi, skoro zechc , bo pi kne takie usposobienie ich
wewn trzne czyni je zdolnymi do otrzymania wszelkiej aski.
6. A czy jest taka, o Jezu, która by nie chcia a dost pi tak wielkiego szcz cia, zw aszcza
kiedy ju przeby a, co by o najtrudniejszego? — Nie ma z pewno ci takiej, lecz wszystkie
jednomy lnie wo amy: Chcemy, chcemy! Poniewa jednak na to, aby Pan ca kowicie wzi
dusz w posiadanie, potrzeba czego wi cej, nie starcz tu same pragnienia, jak nie starczy y
odzie cowi w Ewangelii, którego Pan wezwa do doskona
ci. Od pierwszej chwili, jak
zacz am to pisanie o mieszkaniach duszy, m odzieniec ten ustawicznie stoi mi przed oczyma,
bo i my dos ownie tak samo post pujemy, st d po wi kszej cz ci pochodz wielkie
osch
ci, jakie cierpimy na modlitwie, cho mog by i inne przyczyny. Nie mówi te tu o
pewnych utrapieniach wewn trznych, rzec by mo na niezno nych, jakich, bez najmniejszej
18
winy ze swej strony, doznaje niejedna dobra dusza, a z których Pan zawsze j wyprowadzi z
wielkim dla niej zyskiem; nie mówi równie o duszach podleg ych melancholii i innym tego
rodzaju niemocom; nie mówi wreszcie o skrytych s dach Bo ych, w które tu, jak w ka dym
innym zdarzeniu, nie nasz rzecz jest wchodzi . Ale, pomin wszy te wyj tki, zwyk ,
powtarzam, osch
ci naszych przyczyn jest ta, o której tylko co wspomnia am. Dusze, o
których (s.255) tu mówi , maj c t pewn o sobie wiadomo , e za nic w wiecie nie
dopu ci yby si grzechu (a s mi dzy nimi i takie, które gotowe wszystko wycierpie raczej,
ni by mia y pope ni rozmy lnie jeden grzech powszedni), e nadto ycie wiod cnotliwe, z
czasu i mienia swego dobry robi c u ytek — z przykro ci to znosz , e drzwi do komnaty, w
której przebywa Król, jeszcze zostaj przed nimi zamkni te, cho poczytuj siebie za
lenników i dworzan Jego, i s nimi w istocie. Nie pami taj jednak, e i królowie tej ziemi,
cho wielu maj dworzan i lenników, nie wszyskim jednak daj wst p na pokoje królewskie.
Wnijd cie, wnijd cie, córki, do w asnego wn trza waszego; pu cie mimo siebie maluczkie
wasze dobre uczynki; uczyni
cie tylko, co cie powinne by y uczyni , tym samym, e
nosicie imi chrze cija skie i du o wi cej jeszcze z tego tytu u powinne by cie uczyni . Do
wam tego, e jeste cie s
ebnicami Bo ymi, nie domagajcie si rzeczy wy szych, by cie
snad nie pozosta y z niczym. Przypatrzcie si dobrze wi tym, którzy zostali dopuszczeni do
komnaty królewskiej, a zobaczycie, jaka jest mi dzy nimi a nami ró nica. Nie dajcie tego,
na co cie nie zas
y; aniby nam to w my li powsta nie powinno, by my po tylu
grzechach, którymi obrazi
my Boga, mog y jeszcze, cho by najgorliwsz s
nasz , na
takie szcz cie zas
.
7. Pokory, pokory! Nie mog jako obroni si tej pokusie, bym tych, którzy tak wielkie
rzeczy robi z osch
ci swoich, nie pos dza a o brak tej cnoty. Mówi tu o zwyczajnych
osch
ciach, a nie o onych wielkich udr czeniach wewn trznych, które s zupe nie czym
innym ni prosty tylko brak uczu pobo nych. Do wiadczajmy siebie, siostry moje, i
pozwólmy Panu, niech nas do wiadcza, jak to umie czyni , cho my cz sto na tych próbach
Jego pozna si nie umiemy. Zbli my si do owych dusz tak wyrobionych i zobaczmy, co one
czyni dla Boga, a atwo przekonamy si , e adnego nie mamy powodu, który by nas
upowa nia do utyskiwania na boskie nad nami zrz dzenia Jego. Bo je li my, jak on
odzieniec w Ewangelii, odwracamy si do Niego plecami i (s.256) odchodzimy smutni,
gdy nam ukazuje drog doskona
ci, có chcecie, by Pan uczyni , kiedy nie mo e inaczej
wymierza nagród swoich, jeno wedle miary mi
ci naszej dla Niego? A mi
ta, córki, nie
ma by czczym wytworem wyobra ni naszej, ale powinna si okaza w uczynkach. Nie
cie jednak, by te uczynki nasze by y Bogu potrzebne. Bóg
da tylko woli stanowczo
Jemu oddanej.
8. Mog oby si komu zdawa , e skoro nosimy habit zakonny i z w asnej woli naszej go
przywdzia
my, skoro dla mi
ci Pana opu ci
my wiat i wszystko co na nim
posiada
my (chocia by to, co opu ci
my, nie by o wi cej warte nad owe sieci, które
opu ci Piotr, bo w oczach Pana, wiele daje, kto daje wszystko co ma) — e ju dope ni
my
wszystkiego co potrzeba. Zapewne, dobre to bardzo usposobienie, je li kto w nim wytrwa i
nie wraca si ju cho by po daniem do owych p azów, które porzuci wychodz c z
mieszkania pierwszego; niew tpliwie te , je li statecznie zachowa siebie w tym ogo oceniu i
wyrzeczeniu si wszystkiego, osi gnie to, do czego d
y. Ale jeden jest do tego konieczny
warunek, zwa cie to dobrze, by — wed ug nauki Aposto a czy samego Zbawiciela — zawsze
mia siebie za s ug niepo ytecznego i nie wyobra
sobie, jakoby Pan, za s
jego, mia
19
jaki obowi zek u yczenia mu tej aski i dopuszczenia go do królewskiej komnaty swojej, ale
przeciwnie, im wi cej za ask Pa sk zdo a uczyni dobrego, tym bardziej niech uznaje
siebie d
nym. Có my mo emy uczyni dla tego Boga tak hojnego, który umar za nas i
stworzy nas, i daje nam byt i ycie? Czy raczej nie powinny my poczytywa to sobie za
szcz cie, je li dana nam jest mo no wyp acenia si cho w cz stce jakiej z tego, co Mu
winny my za Jego dla nas us ugi (z przykro ci u ywam tego wyrazu, ale prawdziwie tak
jest, bo ca e na tej ziemi ycie Jego niczym innym nie by o, jeno s
dla nas), a nie prosi
znowu o aski i pociechy? (s.257)
9. Pilnie rozwa ajcie, córki, te kilka uwag, które tu napomkn am, cho bez adu ni zwi zku,
bo ja niej si t umaczy nie umiem. Pan z aski swojej da wam g bsze ich zrozumienie,
aby cie z osch
ci waszych odnosi y pomno enie si w pokorze, a nie trwog i zamieszanie,
jak tego pragnie diabe . I b
cie pewne tego, e gdzie jest prawdziwa pokora, tam Bóg,
chocia by wam nigdy nie u yczy pociech duchowych, da wam za to taki pokój i zgodzenie
si z wol Jego, e wi ksze w nim znajdziecie zadowolenie, ni drudzy w rozkoszach
wewn trznych. Rozkoszy tych — jak czyta
cie — Pan zwyk udziela s abszym, którzy te ,
jak s dz , nieradzi zgodziliby si odda je w zamian za m stwo dusz wy szych, które Bóg
prowadzi drog osch
ci. I nie dziw, bo natura nasza zawsze woli pociech ni krzy . O
Panie, który znasz wszystk prawd i nic nie masz przed oczyma Twymi ukrytego, Ty
do wiadczaj nas, aby my i my poznali prawd i samych siebie.
ROZDZIA 2
Mówi w dalszym ci gu o osch
ciach na modlitwie i jaki mo e by ich skutek; jak potrzeba
nam do wiadcza samych siebie, i jak Pan do wiadcza dusze, w tym trzecim mieszkaniu
przebywaj ce.
l. Zna am niektóre dusze, a nawet mog powiedzie , e zna am ich wiele, które doszed szy do
tego stanu, lata ju ca e
y w tej prawo ci duszy i cia a, o ile o tym cz owiek s dzi mo e, a
potem jednak, cho powinny by by y ju mie
wiat pod nogami swymi albo przynajmniej
zna si na nim dok adnie, skoro spodoba o si Panu wystawi je na próby, w taki wpad y
stan niepokoju i udr czenia wewn trznego, e wydziwi si temu nie mog am i niema nawet
o dusze te powzi am obaw . Chcie je o wieci i wspomóc rad , by oby rzecz daremn , bo
tak dawno ju chodz c drog cnoty, maj siebie za dostatecznie o wiecone: raczej, zdaje im
si , mog yby (s.258) naucza drugich i powód ten w ich przekonaniu jest a nadto s uszny.
2. Tote nie znalaz am nigdy i dot d nie widz innego sposobu pocieszenia takich dusz, jeno
ten, by okazywa im szczere wspó czucie w ich strapieniu (bo i w rzeczy samej godne s
lito ci dla takiej n dzy swojej), nie sprzeciwia si ich racjom, bo przekonane najmocniej, e
ich udr czenie pochodzi z mi
ci Bo ej, nie mog zrozumie , e jest ono tylko
niedoskona
ci . I to jest drugi b d w duszach, które ju tak wysoko post pi y. e podobne
próby mog je w pierwszej chwili zabole , temu si nie dziwi , ale powinny by umie rych o
pokona w sobie te pierwsze uczucia. Bóg, chc c doprowadzi wybranych swoich do jasnego
poznania ich n dzy, usuwa od nich do czasu pociechy swoje, niczego wi cej nad to nie
potrzeba: pozbawieni tych pociech, od razu poznajemy, czym sami z siebie jeste my. Od razu
okazuje si skuteczno tej próby, od razu widzimy jasno niedostatki nasze i nieraz wi cej nas
20
boli widok tej n dzy naszej, e mimo woli nawet tak ywo czujemy przykro ci i utrapienia
ziemskie, cho by nie bardzo ci
kie, ni samo to wewn trzne utrapienie, skutkiem którego ta
dza nasza si objawia. Wielkie to, zdaniem moim, nad nami mi osierdzie Bo e, bo cho to
jest niedoskona
, wiele na niej wygrywa pokora.
3. Ale tego zysku dusze — o których mówi obecnie — nie maj , bo poczytuj sobie te
rzeczy za wznios e i chc , by i inni tak s dzili. Obja ni to bli ej na kilku przyk adach,
aby my poznawali i do wiadczali siebie pierwej ni Pan nas do wiadczy. Z wielkim to b dzie
dla nas po ytkiem, gdy przygotujemy si na prób , nim ona przyjdzie.
4. Oto, na przyk ad osoba bogata, bezdzietna, nie maj ca nikogo z bli szych, komu by
przekaza a bogactwa swoje, skutkiem niepomy lnych okoliczno ci traci znaczn cz
maj tno ci swojej; nie taka to jednak strata zupe na, by jej nie pozosta o jeszcze dosy i
wi cej ni potrzeba na utrzymanie siebie i domu swego. Je li ta osoba tak si niepokoi i trapi
strat swoj , jak gdyby jej ju zabrak o i chleba powszedniego, (s.259) jak e tak mo e
wzywa Pan, aby dla mi
ci Jego opu ci a wszystko? Na to odpowie mo e ta osoba, e
dlatego tak boleje nad utrat mienia, e chcia a go u
na wspomo enie ubogich. — Ale
Bóg, zdaje mi si , wi cej
da ode mnie zgodzenia si na Bo e zrz dzenia Jego i utrzymania
duszy w pokoju, ni jakich b
dzie mi osiernych. e wi c ta dusza na taki pokój
wewn trzny zdoby si nie umie, bo Pan jej jeszcze do tak wysokiego stopnia aski nie
podniós , tego nikt jej nie poczyta za win ; ale niech e przynajmniej uzna, e brak jej jeszcze
potrzebnej do tego swobody ducha, a to samo przysposobi j do otrzymania tej aski, bo
dzie jej pobudk do gor cej o ni modlitwy.
Druga jaka posiada maj tno dostateczn na obfite i przeobfite wy ywienie siebie, a oto
nastr cza si jej sposobno do powi kszenia jej maj tku. Je li jej to przychodzi darmo,
mniejsza o to, nie b dzie w tym nic z ego, e przyjmie, ale eby sama o to si stara a i wci
coraz bardziej pragn a si zbogaci , to jakkolwiek by dobry w tym zamiar mia a (z ego tu
przypuszcza nie mo na, gdy mówimy tu o osobach cnotliwych i oddanych modlitwie),
niech ani marzy o tym, by zdo
a wej do mieszka wewn trznych, k dy Król przebywa.
5. Podobnie dzieje si z takimi duszami, gdy je w czymkolwiek spotka jaka wzgarda lub ma e
upokorzenie; nieraz mo e cierpliwie to znios , bo Bóg daje im ask ku temu (rad bowiem
bierze w obron swoj niewinnego, by s awa jego nie ucierpia a przed lud mi i równie ,
c Panem dobrym i wszystkim Dobrem naszym, chce w taki sposób wynagrodzi te dusze
za wiern ich s
), ale wewn trz jednak pozostaje im wzburzenie, którego nie zdo aj
opanowa i które niepr dko przemija. O, Bo e wielki! A czy to nie s te same dusze, które
od tak dawna ju rozmy laj o M ce Zbawiciela i od dawna wiedz o tym, jak dobr rzecz
jest cierpienie i pragn nawet cierpienia? I chcia yby, aby wszyscy tak yli, jak one, a daj
Bo e, by i tej przykro ci, któr cierpi , nie k ad y na karb z
ci ludzkiej i w ten sposób mia y
z niej zas ug ! (s.260)
6. Powiecie mo e, siostry, e powy sze przyk ady przywodz niepotrzebnie i e was one si
nie tycz , bo my tu adnych bogactw nie posiadamy ani ich nie pragniemy, ani si o nic nie
staramy, ani te zniewagi od nikogo nie cierpimy? — Mimo to, chocia powy sze
porównania do nas si nie stosuj , mo emy jednak z nich i dla siebie wyci gn wnioski w
wielu innych wypadkach, które i u nas zdarzy si mog , a których tu szczegó owo
wymienia nie ma potrzeby ani po ytku. Z przyk adów owych atwo mo ecie wyrozumie i
21
na tych maluczkich, cho innego rodzaju, próbach, jakie wam tu si zdarzaj , do wiadczy ,
czy prawdziwie jeste cie sercem ogo ocone z tego, co cie opu ci y na wiecie i przekona si ,
czy istotnie panujecie nad nami tno ciami swymi. Bo nie w tym rzecz, wierzcie mi, czy kto
nosi habit zakonny, czy nie, ale w tym jedynie, by usilnie wiczy si w cnotach i ca
istno ci swoj odda si Bogu i wszystek tryb ycia swego do tego stosowa , co i jak Pan
zechce, i nie szuka spe nienia woli swojej, tylko spe nienia woli Bo ej. Je li my jeszcze do
tak wysokiej cnoty nie dosz y, wi c przynajmniej upokarzajmy si ; bo pokora to lekarstwo na
wszelkie rany nasze; je li j mamy prawdziw . Boski nasz lekarz przyjdzie w ko cu
niezawodnie i nas uzdrowi.
7. W umartwieniach i pokutach swoich, dusze, o których mówi , s tak opanowane, jak i w
ca ym yciu swoim. Bardzo s przywi zane do ycia, chc c nim s
Panu, w czym pewno
nie masz nic z ego, i skutkiem tego s bardzo ostro ne w umartwieniach, by im snad nie
zaszkodzi y na zdrowiu. Nie zabij si one surowo ciami, mo emy by o to spokojne, bo
rozum maj rozwa ny i ch odny, a mi
ci takiej, która by je wy ej unios a nad rozum, nie ma
w nich. Wola abym jednak, eby j mia y; nie poprzestawa yby wówczas na takim ci le
obliczonym sposobie s
enia Bogu, i przekona yby si , e, id c wci takim krokiem
akuratnie odmierzonym, nigdy do ko ca drogi nie dojd . Zdaje si im bowiem, e post puj
naprzód, ale w rzeczy samej tylko si m cz (bo jest to droga uci liwa), i wielkie to jeszcze
dzie szcz cie, je li nie (s.261) zab dz . Jak s dzicie, córki, czy by oby roztropnym, by
ten, kto mog c ca podró do innego kraju odby w tydzie , wola tu
si ca y rok,
nara aj c si na wiatry, niegi, powodzie, rozdro a i uk szenia w ów? Czy nie roztropniej
by post pi , gdyby zdoby si na odwag i wszystkie te niebezpiecze stwa i trudy przeby i
zwalczy od razu? O, jak e wiele mia abym do powiedzenia o tym z w asnego do wiadczenia!
A da by Bóg, bym cho teraz wysz a z tego stanu, bo nieraz zdaje mi si , e jeszcze nie
wysz am.
8. Z powodu tego wyrachowania, jakim kierujemy si w s
bie Bo ej, wszystko nam si
staje zawad , bo wszystkiego si boimy. St d nie miemy post pi naprzód, jak gdyby nas
miano zanie do owych mieszka , podczas gdy inni musz tam mozolnie podró owa . e
jednak tak nie jest, wi c dla mi
ci Pana, zdobywajmy si , siostry moje, na odwag !
Roztropno i obawy nasze zostawmy na boku, nie zwa ajmy tak bardzo na s abo nasz , bo
to jest wielk przeszkod . Staranie o ciele naszym i jego potrzebach zostawmy prze
onym,
my tylko o to si troszczmy, aby my pr dzej dosz y do ogl dania Pana naszego. Jakkolwiek
bowiem wygody, których by my tu u
mog y s prawie adne, przecie i tak jeszcze
mog yby nas zaprowadzi na b dne drogi. Zarzu my je stanowczo i m nie, tym bardziej e
pieszczenie si zdrowia nie przymna a, jak o tym wiem sama. Te zreszt umartwienia, to
rzecz podrz dna. Tu trzeba wielkiej pokory. Je li cie to poj y, zrozumiecie, gdzie si ukrywa
ród o niedomagania onych dusz, które nie post puj naprzód. C o do nas, miejmy zawsze to
o sobie przekonanie,
my jeszcze ma o drogi usz y, a o siostrach przeciwnie, e bardzo
szybkie i wielkie robi post py i nie tylko pragnijmy tego, ale i starajmy si o to, by nas ka
uwa ano za najgorsz ze wszystkich.
9. Przy takiej pokorze, stan duszy w tym trzecim mieszkaniu zostaj cej jest doskona y, bez
niej pozostanie ta dusza ca e ycie na tym e miejscu, niezliczone przy tym cierpi c
udr czenia i n dze. Tym samym, e nie umiemy si wyrzec siebie, sami sobie czynimy drog
uci liw i trudn , wsz dzie (s. 262) nosz c z sob ci kie brzemi w asnej n dzy swojej; gdy
22
przeciwie ci, co m nie zwyci
yli samych siebie, swobodnie i lekko wst puj ku
mieszkaniom wy szym. Takim duszom wynagradza Bóg nie tylko sprawiedliwie, ale z
obfito ci mi osierdzia, daj c nam du o wi cej ni zas
yli my, u yczaj c “pociech”
przewy szaj cych wszelkie przyjemno ci, jakie cz owiek mo e znale
w uciechach tego
ycia. “Smaków” tych jednak duchowych, jak s dz , nie daje im tu jeszcze w wielkiej
obfito ci, niekiedy tylko i z rzadka, aby ich widokiem tego, co je czeka w mieszkaniach
dalszych, zach ci , by si do nich sposobi y.
10. Zapytacie mo e, dlaczego tu u ywam dwóch ró nych wyrazów na oznaczenie jednej
rzeczy, kiedy pociechy duchowe a smaki duchowe to zdawa oby si jedno i to samo. — Mnie
jednak zdaje si , e s to dwie rzeczy bardzo ró ne, i chyba si nie myl . Wyt umacz to, o ile
rozumiem, gdy przejdziemy do czwartego mieszkania, tam bowiem Pan obficie tymi
smakami dusz obdarza, wi c b dzie to miejsce w
ciwe do ich obja nienia. Mo e si to
komu wyda zbyteczne, nie b dzie przecie bez po ytku, bo nabrawszy dok adnego o ka dej
rzeczy poj cia, atwiej b dziecie mog y skierowa usilno nasz ku osi gni ciu tego, co jest
lepsze. Ja niejsze poznanie tych smaków duchowych wielk b dzie równie pociech dla tych
dusz, które Bóg ju do tego stanu podniós ; dla tych za , które wyobra aj sobie, e niczego
ju im nie dostaje, b dzie ono zbawiennym zawstydzeniem; za duszom prawdziwie
pokornym b dzie ono pobudk do gor tszego dzi kczynienia. Dusze, którym te smaki sk piej
si udzielaj , doznaj mo e wewn trznej przykro ci, ale nies usznie, bo doskona
nie
zasadza si na u ywaniu smaków, tylko na szczerej mi
ci Boga, nagroda za wy sza temu
si sprawiedliwie nale y, kto lepszymi, w duchu sprawiedliwo ci i prawdy, na nie zas
y
uczynkami.
11. Lecz je li tak jest, a tak jest rzeczywi cie, po có wi c pisa jeszcze o tych askach i
szeroko je t umaczy ? — Tego ja nie wiem; zapytajcie o to tych, którzy mi pisa kazali;
moim (s.263) obowi zkiem jest nie spiera si z prze
onymi, co by oby nie adnie, jeno
ucha . To jedno mog wam powiedzie z ca szczero ci i prawd , e w czasie, kiedy
jeszcze nie otrzymywa am tych ask ani nawet nadziei nie mia am, bym je kiedy w yciu
moim pozna a (bo i jak e tego spodziewa si mog am, kiedy znaj c niegodno moj , ju to
za wielkie szcz cie by abym sobie poczytywa a, gdybym by a mia a jaki sposób dowiedzenia
si , e niezupe nie jestem wstr tna w oczach Boga), w tym wi c czasie, czytaj c w ksi kach
o tych askach i pociechach, które Bóg daje duszom wiernie Mu s
cym, wielk za ka dym
razem odnosi am z tego czytania pociech i siln pobudk do gor cych z g bi duszy
dzi kczynie Bogu. Je li na takiej duszy niecnotliwej, jak by a moja, poznanie owych ask
podobny sprawowa o skutek, jak
daleko wi cej b
dzi kowa y dusze prawdziwie
pokorne i cnotliwe! A chocia by tylko jedna taka si znalaz a, która by odda a Panu takie
uwielbienie, a nadto dostatecznym by oby to powodem, by o tym mówi i by my równie
zrozumieli, jak niezmiern szkod ponosi, kto z w asnej winy sam siebie takich pociech i
rozkoszy pozbawia. Tym wi ksza to utrata, e pociechy one, gdy pochodz od Boga,
przynosz z sob mi
i m stwo, dzi ki którym dusza bez utrudzenia mo e post powa i
wzrasta w cnoty i dobre uczynki. Nie s
cie, by to by o rzecz ma ej wagi, cho i za
dope nieniem tych z waszej strony warunków, by mo e, e ask tych nie otrzymacie; ale Pan
jest sprawiedliwy, niechybnie wi c, czego wam tutaj odmówi, to wam wynagrodzi gdzie
indziej, a w ka dym razie, cokolwiek uczyni, b dzie to dla wi kszego dobra duszy waszej.
23
12. Dusza, która ju wesz a do trzeciego mieszkania (w czym, jak mówi am, niema e jest nad
ni mi osierdzie Pa skie, bo blisko ju st d ma do mieszka wy szych), wielki, zdaniem
moim, odniesie po ytek, gdy przy
y si , ile zdo a, do wiczenia si w ochotnym i skorym
pos usze stwie. Chocia by nie by a osob zakonn , wielki zawsze b dzie mia a zysk z tego,
je li — jak to czyni zwyk a niejedna dusza yj ca na wiecie — upatrzy i obierze sobie
przewodnika, i podda si pod kierunek (s.264) jego, aby ju w niczym nie rz dzi a si wol
asn , która najcz ciej bywa ród em duchowych szkód naszych. Tylko niech nie wybiera
sobie takiego, który by jej, jak to mówi , przypada do gustu i takim e jak ona ostro nym
truchcikiem post powa w rzeczach duchowych, ale niech szuka takiego, który by ca kiem by
oderwany od wszelkich marno ci tego wiata. Taki przewodnik niezmiern korzy duszy
przyniesie, bo sam ju znaj c nico wszystkiego, co ziemskie, j te tego nauczy. Przyk ad
takich m ów Bo ych, gdy widzimy, jak rzeczy, które nam si wydawa y niemo ebnymi, im
nie tylko s mo ebne, ale i z atwo ci i weselem ducha je czyni , silnie nas pobudza i ducha
nam dodaje. Patrz c na taki swobodny i wysoki wzlot ich, i my si jakoby o mielamy do lotu,
podobnie jak piskl ta z przyk adu ojca lub matki ucz si próbowa skrzyde swoich i cho
zrazu wysoko nie wzlec , powoli jednak coraz lepiej zd
aj za starymi. Niezmierny to wi c,
powtarzam, zysk dla duszy, gdy zostaje pod kierunkiem takiego przewodnika, wiem o tym z
asnego do wiadczenia mego. Niech równie te dusze, jakkolwiek by mocne mia y
postanowienie nigdy w niczym nie obrazi Boga, nie wdaj si w okazj do grzechu, gdy
c jeszcze zbyt blisko pierwszego mieszkania, atwo mog yby znowu wróci do niego.
Postanowienie i m stwo ich jeszcze nie stoi oparte na mocnym gruncie jak u tych, którzy ju
wy wiczeni w cierpieniu i ju znaj nawa no ci tego wiata, i nie l kaj si ju ani gró b
tego wiata, ani pociech jego nie pragn . Mog oby si wi c zdarzy tej duszy, e w razie
wielkiego prze ladowania, jakie diabe umie wznieca na zgub nasz , mog aby si zachwia ,
albo e szlachetn unosz c si gorliwo ci i usi uj c drugich wywie z grzechu, napotka aby
pokus , której nie mia aby si y odeprze .
13. Patrzmy w asnych wad i u omno ci naszych, a nie troszczmy si o cudze. Dusze te zbyt
rozwa ne maj to do siebie, e byle co w drugich je razi, a przecie nieraz w
nie od tych, z
których si gorszymy, mogliby my si nauczy wiele w rzeczach istotnie wa nych. e mo e
w zewn trznym u
eniu i sposobie zachowania si z lud mi mamy niejak wy szo (s.265)
nad nimi, to rzecz mniejszej wagi, cho dobra sama z siebie; ale nie upowa nia nas to jeszcze
do dania, by wszyscy t sam co my drog chodzili, ani tym bardziej do nauczania ich
ycia duchowego, kiedy mo e sami jeszcze nie wiemy, co to jest ycie duchowe. Gor ce
pragnienia u wi cenia dusz s darem aski Bo ej, ale niebacznie id c za nimi, atwo mo emy
w wielu rzeczach zb dzi . Lepiej nam wi c, siostry, trzyma si tego, co nam zaleca Regu a
nasza, by my stara y si zawsz e
“w milczeniu i w nadziei”. O duszach bli nich b dzie
pami ta Pan i my o nich nieustannie pami tajmy w modlitwie, a tym sposobem przyniesiemy
im po ytek, za ask . Pana, który niech b dzie b ogos awiony na wieki.
MIESZKANIE CZWARTE
ROZDZIA l
24
Mówi o ró nicy zachodz cej mi dzy zwyk ymi pociechami na rozmy laniu, a smakami
nadprzyrodzonymi, jakich Bóg u ycza na wy szych stopniach modlitwy; jak wielkiego dozna a
uspokojenia, gdy zrozumia a, e co innego jest my l, a co innego rozum. — Uwagi po yteczne
dla dusz, cierpi cych cz ste roztargnienia na modlitwie.
l. Poczynaj c mówi o mieszkaniu czwartym, wielk odczuwam potrzeb poleci siebie, jak
to i uczyni am. Duchowi wi temu i b aga Go, aby odt d ju sam mówi za mnie, abym
zdo
a powiedzie nieco o dalszych mieszkaniach, jakie nam jeszcze pozostaj , tak i by cie
zrozumia y. Tu bowiem ju si zaczynaj rzeczy nadprzyrodzone, które niezmiernie jest
trudno obja ni w sposób zrozumia y, je li Pan sam tego nie sprawi — jak o tym gdzie indziej
w miar mo no ci pisa am, lat temu mniej wi cej czterna cie. Dzi wprawdzie nieco wi cej
mam o wiecenia co do tych wysokich ask, a których Pan niektórym duszom u ycza; ale co
innego jest wiedzie , a co innego umie to wypowiedzie . Niech e Boski Majestat Jego sam
raczy mi do tego zdoln uczyni , je li ma by z tego jaki po ytek; je li nie, to nie. (s.267)
2. Czwarte to mieszkanie, tym samym, e wi cej ju jest zbli one do miejsca, gdzie przebywa
Król, pi kno ci i ozdobno ci swoj przewy sza wszelkie poprzednie. S tam dla oka i dla
umys u rzeczy tak wytworne i tak wysokie, e rozum daremnie si sili na obja nienie ich i
cokolwiek by o nich powiedzia , nigdy nie zdo a znale wyrazów tak odpowiednich, by to,
co mówi, nie pozosta o ciemnym dla s uchaj cego, je li ten e nie ma w asnego w tych
rzeczach do wiadczenia; bo kto ich sam na sobie do wiadczy , zw aszcza je li doznawa ich
cz sto, ten zrozumie od razu.
Zdawa oby si , e chc c doj do tego czwartego mieszkania, potrzeba pierwej d
szego
przebywania w poprzednich; i w rzeczy samej, taki jest zwyk y porz dek, e dusza musi tam
jaki czas pozostawa , ale nie jest to sta a regu a, jak to po wiele razy s ysza
cie. Pan
ycza szczególnych ask swoich, kiedy chce i jak chce i komu chce, nie czyni c nikomu
krzywdy, bo s to w asne Jego dobra.
3. Do tego czwartego mieszkania zwierz ta owe jadowite, o których mówi am, rzadko ju
kiedy si wciskaj , a cho by si i wcisn y, nie czyni ju szkody, ale raczej przynosz
po ytek. Owszem daleko lepiej, zdaniem moim, gdy si wcisn i duszy w tym stanie
modlitwy wojn wydaj ; inaczej bowiem móg by j szatan oszuka , zwyczajne pociechy
podaj c jej za smaki nadprzyrodzone, jakich Bóg sam u ycza, i móg by jej tym sposobem o
wiele wi ksz szkod wyrz dzi , ni by jej zaszkodzi y pokusy; a przynajmniej móg by
pozbawi j zysków duchowych, oddalaj c od niej to, co mia o jej by na zas ug i trzymaj c
w stanie naturalnego uniesienia. Stan bowiem taki, je li trwa bez przerwy, nie zdaje mi si ,
by by bezpieczny, bo wydaje mi si to niemo liwe, by Duch Pa ski na tym wygnaniu takie w
was ci
e uniesienie sprawowa .
4. Przyst puj teraz do tego, o czym zamierza am mówi w tym rozdziale, to jest do
obja nienia ró nicy, zachodz cej mi dzy zwyk ymi na modlitwie pociechami, a
nadprzyrodzonymi smakami Bo ymi. Pociechami, zdaniem moim, mog si zwa owe
odkie uczucia, jakich sami nabywamy rozmy laniem (s.268) i modlitw , zanoszon do
Pana. Powstaj one naturalnie, cho ostatecznie Bóg nam do nich pomaga ask swoj , co si
w ogóle ma rozumie o wszystkim, co b
mówi a, bo bez Niego nic uczyni nie mo emy;
zawsze jednak rodz si one z samego cnotliwego uczynku, który w danej chwili spe niamy;
25
nabywamy go zatem w asn prac nasz i s usznie si cieszymy z tego,
my jej na taki
dobry cel u yli.
Lecz zastanowiwszy si bli ej, przekonamy si , e takich e samych pociech doznajemy i z
innych wielu rzeczy, jakie nam si przytrafi mog tu na ziemi. Tak na przyk ad cieszy si
kto , na kogo spadnie wielki maj tek, którego si nie spodziewa ; albo kto niespodzianie
spotka si z osob mu drog , lub komu si powiedzie przeprowadzi szcz liwie jak wa
spraw i dokona czego wielkiego, za co wszyscy go chwal ; albo wreszcie, kto nagle ujrzy
przed sob
ywego m a, syna czy brata, którego ju op akiwa jako umar ego. Widzia am te
niejednego p acz cego z rado ci, i ja sama nieraz w takich chwilach od ez si powstrzyma
nie mog am. Otó zdaje mi si , e jak te pociechy, które nam sprawia jaka pomy lno
ziemska, niew tpliwie s czysto naturalne, tak równie naturalne s i te pociechy, których
doznajemy z rzeczy Bo ych, cho te ostatnie s szlachetniejsze, lecz i w tamtych nie by o nic
ego; poczynaj si one z nas samych, a ko cz si w Bogu. Smaki za nadprzyrodzone
poczynaj si z Boga, a my je odczuwamy i cieszymy si wi cej jeszcze ni tamtymi. O Jezu,
jak e gor co pragn , bym umia a to wyt umaczy ! Bo widz , zdaje mi si , bardzo wyra
mi dzy tym dwojgiem ró nic , a s ów nie znajduj , którymi bym zdo
a obja ni j w sposób
zrozumia y. Niech e Pan sam raczy mnie wspomóc!
5. Przychodzi mi w tej chwili na my l ostatni wiersz, który odmawiamy na Prym , a który
ko czy si tymi s owy: “Cum dilatasti cor meum; Bo czynisz moje serce szerokim”.
Ka demu do wiadczonemu do b dzie powy szych s ów, aby od razu zrozumia , jaka jest
mi dzy jednym a drugim ró nica; (s.269) ale kto nie ma do wiadczenia, temu potrzeba
szerszych obja nie . Pociechy, o których mówi , nie rozszerzaj serca, raczej je zwykle
poniek d ciskaj , cho dusza zawsze ma przy tym to zadowolenie wewn trzne, e czuje, i
wszystko to czyni dla Boga. P yn zatem obfite zy, które zdaje si w pewnej mierze ród o
swoje maj w nami tno ci. Ma o si znam na tych poruszeniach duszy; gdybym si lepiej na
nich zna a, mo e by mi ta wiadomo dopomog a do jasnego wyt umaczenia, co tu pochodzi
ze zmys owo ci i z natury naszej; bez niej, taka jest t po moja, e nie potrafi w sposób
zrozumia y obja ni tych rzeczy, cho sama przez nie przechodzi am. Tak to wielk do
wszystkiego pomoc jest wiedza i nauka.
6. Tyle tu wi c tylko powiem, ile sama z w asnego do wiadczenia wiem o tym stanie, to jest o
tych s odko ciach i pociechach na rozmy laniu. Rozmy laj c o M ce Pa skiej poczyna am
aka i p aka am bez ko ca, a mi od ci
ego p aczu co w g owie p ka o; tak samo, ile razy
przypomnia am sobie grzechy moje. By a to wielka aska od Pana i nie chc si nad tym
zastanawia , która z tych ask jest lepsza, lecz chcia abym tylko, o ile zdo am, wykaza , jaka
jest mi dzy jednym a drugim ró nica. Nieraz do tych pragnie i do tych ez przyczynia si
natura i w asne nasze w danej chwili usposobienie, ostatecznie jednak, cho by tak by o,
koniec i kres swój maj one, jak mówi am, w Bogu. Zawsze wi c wysoko je ceni
powinny my, pod warunkiem jednak, e b dziemy mia y pokor i nie b dziemy poczytywa y
siebie za co lepszego od drugich; owszem, pociechy te do pokory nas sk ania powinny, bo
nigdy nie mo emy wiedzie na pewno, czy pochodz one z czystej mi
ci Bo ej, a je li
rzeczywi cie z tego ród a pochodz , tedy s darem Boga. (s.270)
Pobo ne te uczucia po wi kszej cz ci bywaj udzia em dusz zostaj cych jeszcze w
poprzednich trzech mieszkaniach, poniewa tam prawie wy cznie i nieustannie pracuj
26
rozumem, ci gle zaj te rozmy laniem i rozumowym rzeczy Bo ych roztrz saniem. Dobre i
to, skoro nie dano im wi cej; ale lepiej by by o, gdyby od czasu do czasu stara y si wzbudza
w sobie akty wys awiania Boga, uwielbiania dobroci Jego, radowania si Nim, i taki jest
wielki i pi kny, i wi ty i by pragn y czci i chwa y Jego. Na to ostatnie zw aszcza powinny
si zdobywa ile zdo aj , bo takie pragnienie dziwnie skutecznie wol pobudza. A je liby
kiedy spodoba o si Panu u yczy im tamtej wy szej aski, niech pilnie bacz , by jej snad
nie porzuci y dla doko czenia zwyk ym porz dkiem medytacji swojej.
7. Szeroko ju na innym miejscu mówi am o tym przedmiocie, wi c tutaj d
ej nad nim
rozwodzi si nie b
; o tym tylko pragn , by cie wiedzia y i o tym pami ta y, e je li
chcemy znaczny uczyni post p na tej drodze i doj do tych mieszka , do których t sknimy,
nie o to nam chodzi powinno, by my du o rozmy la y, jeno o to, by my du o mi owa y, a
zatem i to g ównie czyni , i do tego przyk ada si powinny my, co skuteczniej pobudza nas
do mi
ci. Ale mo e jeszcze nie wiemy, co to jest mi
, czemu zreszt nie bardzo bym si
dziwi a. Otó wiedzmy, e nie ta dusza wi cej mi uje, która wi kszych doznaje smaków i
odko ci, ale ta, która mocniejsze ma postanowienie i usilniejsze pragnienie we wszystkim
podoba si Bogu i pilniej si stara o to, by w niczym Go nie obrazi i gor cej Go b aga o
coraz dalsze rozszerzenie czci i chwa y Syna Jego, i coraz wy szy wzrost wi tego Ko cio a
katolickiego. Te s znaki prawdziwej mi
ci, tylko nie s
cie, e tu ju nie mo emy o
niczym innym my le i e skoro my l na chwil od nich si odwróci, wszystko ju jest
stracone.
8. Ja przechodzi am przez to i z takiego odm tu my li (s.271) obcych wielkie nieraz
miewa am udr czenia, a ledwo cztery lata temu, czy ma o co wi cej, z w asnego na samej
sobie do wiadczenia zrozumia am, e my lenie (albo wyobra nia, dla ja niejszego okre lenia
rzeczy tego wyrazu u ywam), to jeszcze nie sam rozum. Zasi gn wszy w tym wzgl dzie
zdania jednego uczonego teologa, otrzyma am od niego odpowied , e si nie myl , co
niema mi rado sprawi o. Bo póki nie zrozumia am tej ró nicy, trudno mi by o poj
,
jakim sposobem rozum, który przecie jest jedn z w adz duszy, taki mo e by nieraz
niedo
ny do panowania nad my lami swymi, gdy przeciwnie my l i wyobra nia, odbiegaj c
go, jak to zwykle bywa, w jednej chwili takim niepowstrzymanym p dem ulatuj , e Bóg sam
tylko mo e je pow ci gn , jak to czyni w chwilach, gdy cudownie wraz z nimi ca dusz
tak uwi zi, i poniek d mo e si wydawa , jakby ju by a rozwi zana z wi zów cia a. Nieraz
widzia am w adze duszy mojej zaj te Bogiem i spokojnie w Nim zebrane, a z drugiej strony
czu am w sobie zam t my li na wszystkie strony rozpierzch ych: by o to dla mnie zagadk ,
wobec której wprost, jak to mówi , g upia am.
9. O Panie, policz nam za zas ug te wielkie strapienia, które na tej drodze duchowej znosimy
przez brak nauki i nieumiej tno nasz ! A najgorsza to, e maj c to przekonanie, i nie
potrzeba nam adnej innej umiej tno ci, prócz tej, by my umia y my le o Tobie, nie umiemy
nawet pyta i prosi o rad tych, którzy maj wiedz , ani nawet na my l nam nie przyjdzie, by
tu by o o co pyta i radzi si ; i tak, nie znaj c samych siebie, straszliwe cierpimy udr czenia
i rzeczy, które nie s z e, owszem dobre, za wielk sobie win poczytujemy. St d pochodz te
strapienia, których doznaje tyle dusz oddanych modlitwie, po wi kszej cz ci nie maj cych
nauki, i narzekania ich na swe m ki wewn trzne i melancholie, dochodz ce nieraz do utraty
zdrowia i nawet porzucenia drogi modlitwy, gdy nie zastanawiaj si nad tym, e tam w
duszy jest inny wiat. I jak w wiecie widomym nie jest w mocy naszej zatrzyma ruchu cia
27
niebieskich i pow ci gn zdumiewaj cej szybko ci ich obrotów, tak równie w tym wiecie
(s.272) wewn trznym nie mo emy zatamowa wiru niepowstrzymanego my li i wyobra ni.
Na to nie pomn c, wyobra amy sobie, e wszystkie w adze duszy, tym wirem porwane,
odbieg y od Boga i trwo ymy si , jak gdyby ju by y zgubione, i tracimy marnie drogi czas,
w którym dano nam jest zostawa w obliczu Pana na modlitwie. A mo e w
nie w tym
czasie dusza ca a z czona jest z Nim w skryto ci mieszka wewn trznych, my l za i
wyobra nia w zewn trznych zagrodach twierdzy toczy srogie z mnóstwem dzikich i
jadowitych gadzin walki i ma z cierpienia tego zas ug . Nigdy wi c dla tych roztargnie
mimowolnych nie trwó my si ani tym bardziej dla nich modlitwy nie opuszczajmy, bo tego
tylko pragnie diabe . Pami tajmy, e tak jak ju mówi am, wszystkie te niepokoje i
udr czenia nasze po wi kszej cz ci z tego pochodz , e same siebie nie rozumiemy.
10. W chwili gdy to pisz , jednocze nie mam zwrócon uwag na to, co si dzieje w mojej
owie, na ten ustawiczny w niej szum i zgie k, o którym wspomnia am na pocz tku, a który
mi prawie odejmowa mo no zaj cia si tym pisaniem, które mi nakazano. Czuj w g owie
jakby nurt wielkich rzek z hukiem fale swoje tocz cych albo jakby ca e stada rozmaitego
ptactwa, z piskiem i wistem si trzepocz cego; wszystko to mam nie w uszach, ale w
wierzchniej cz ci g owy, gdzie jak mówi , sama wy sza cz
duszy ma swoje siedlisko
(7)
.
ugo si nad tym zastanawia am; zdawa o mi si , e jest to skutek wielkiego poruszenia
ducha, z szybko ci wzbijaj cego si w gór . Daj Bo e, bym nie zapomnia a w nast pnych
mieszkaniach bli ej obja ni istotne tego stanu przyczyny, bo tutaj nie miejsce po temu. Ale
mo e si nie myl , przypuszczaj c, e Pan na to umy lnie zes
mi ten ból g owy, abym
lepiej rzecz zrozumia a; bo wszystek ten zam t nie przeszkadza mi do (s.273) modlitwy ani
do uwagi w tym, co tu mówi ; dusza ca a pozostaje skupiona w spokoju swoim i w mi
ci
swojej, i w po daniach swoich, i w jasnym poznaniu.
11. Ale powiecie mo e, e je li w wierzchniej cz ci g owy wy sza cz
duszy ma swoje
siedlisko, jakim e sposobem ten zgie k duszy nie przeszkadza? — Tego ja nie wiem; to tylko
wiem, e to, co mówi , jest prawd . e zgie k ten m czy, tego nie przecz , wyj wszy tylko,
kiedy modlitwie towarzyszy zawieszenie czyli ekstaza, bo póki ta trwa, dusza adnej
ci
ko ci nie czuje, ale to pewna, e wielkim by oby z em dla tej przeszkody modlitw
porzuci . Tak e i wam nie by oby po yteczne, gdyby cie si trwo
y i pokój traci y dlatego,
e was nachodz obce my li i roztargnienia. Nie zwa ajmy na nie; je li to diabe je nam
podsuwa, rych o on da nam pokój, gdy si przekona, e trudzi si daremnie; je li za te
roztargnienia s , jak to najcz ciej bywa, skutkiem n dzy, któr nam wraz z tylu innymi
grzech Adama w spu ci nie zostawi , miejmy cierpliwo i zno my je dla mi
ci Bo ej.
Wszak równie podlegamy potrzebie jedzenia i snu i adn miar nie zdo amy si wy ama
ód tej konieczno ci, cho to niema e dla nas utrapienie.
12. Poznajmy n dz nasz i tym gor cej pragnijmy doj tam, gdzie ju “nami nikt nie
wzgardzi”. Nieraz wspominam sobie na te s owa oblubienicy w Pie ni nad pie niami i
rzeczywi cie, w ca ym yciu naszym nie widz nic, do czego by te s owa tak s usznie si
stosowa y, jak do tej samotnej n dzy, o której tutaj mówi ; bo wszelkie wzgardy i utrapienia,
jakie nas spotka mog w tym yciu, nie dorównaj , zdaniem moim, temu utrapieniu i
zawstydzeniu, na jakie nas skazuje ta wewn trzna w duszy naszej rozterka. Nie ma udr czenia
ani wojny, których by my znie nie mogli, je li jeno pokój mamy (s.274) w g bi duszy,
gdzie jest prawdziwe ycie nasze. Ale gdy po tych niezliczonych, jakie s na wiecie,
28
uciskach chcemy doj do odpocznienia, gdy Pan sam pragnie zgotowa nam to
odpocznienie, a my w nas samych znajdujemy przeszkod , która nas do tego nie dopuszcza,
to ju doprawdy bardzo bolesne dla nas i prawie niezno ne. A wi c zabierz nas, Panie, st d i
zawied nas tam, gdzie ju nie wzgardz nami te n dze, szydercz sobie z duszy igraszk
czyni ce!
Ale ju i w tym yciu wyzwala Pan dusz spod tego jarzma, gdy z laski Jego dojdzie do
ostatniego mieszkania, jak to w swoim miejscu, je li Bóg pozwoli, obja ni .
13. Nie wszystkim te te n dze, jak s dz , jednakowo s ci kie i nie wszystkich z tak
gwa towno ci napastuj , z jak przez wiele lat mnie grzeszn napastowa y, tak e sama
chcia am si niemal pastwi nad sob . Ale poniewa to, co tak mi m
sprawia o, snad i
was w danym razie równie bole nie dotkn
mo e, dlatego wam przy ka dej sposobno ci to
samo powtarzam, pragn c, by cie dobrze zrozumia y, e jest to rzecz nieunikniona, e zatem
ani niepokoi si o to, ani trapi nie powinny my; nie zwa ajmy na wyobra ni i wybryki jej;
niech sobie lata i kr ci si ta egotka m
ska jak jej si podoba, a my tymczasem mielmy
nasz , spokojnie pracuj c dalej wol i rozumem.
14. Ró ne bywaj stopnie i ró na si a tych naprzykrzonych roztargnie , wed ug ró nego stanu
zdrowia i ró nych okresów czasu. Niech cierpi biedna dusza, bo cho tu nie jest winna, inne
przecie mamy winy, za które s uszna, by my cierpieli i na cierpliwo si zdobywali. A
poniewa z powodu ma ej umiej tno ci naszej nie do tego, co w ksi
kach czytacie i tego,
co ustnie wam radz , by cie o te mimowolne roztargnienia si nie troszczy y, przeto nie
uwa am za stracone te chwile, które po wi cam na coraz dok adniejsze wyt umaczenie wam
tej zasady i pocieszenie was w tym strapieniu; chocia nie na wiele przydadz si wszelkie
obja nienia moje, póki Pan sam nie raczy was o wieci . Ale potrzeba tak e i Bóg sam tego
da, by my u ywa y odpowiednich rodków do (s.275) o wiecenia si i zrozumienia, co
wyprawia w nas niespokojna wyobra nia i przyrodzona u omno , i by my tego, co nam
diabe podsuwa nie k ad y na karb duszy, jakoby to by o z jej winy.
ROZDZIA 2
Mówi o tym samym w dalszym ci gu i obja nia za pomoc porównania, co to s smaki
nadprzyrodzone i jak mamy si sposobi do ich otrzymania, o nie si nie ubiegaj c.
1. O Bo e wielki, gdzie to ja si zap dzi am! Zapomnia am ju , o czym zacz am by a
mówi , a to z powodu interesów i s abego zdrowia mojego, które mi odrywaj od pisania
nie w czasie do tego najsposobniejszym. Z tak z , jak moja, pami ci i w niemo no ci
odczytania tego, co napisa am, pewno ca e to pisanie moje b dzie bez zwi zku ni adu. Ale
cho w tym, co mówi , adnego mo e nie b dzie porz dku, zawsze s owa moje b
wyrazem tego, co rozumiem i czuj . Mówi am, zdaje mi si , o pociechach duchowych, jak
nieraz wik aj si z zap dem nami tno ci, skutkiem czego sprawuj niejakie wzburzenie
wewn trzne, wywo uj j ki i kania, i szlochania, a nawet, jak mnie o tym upewniali
do wiadczeni, doznaje si w tym stanie ucisku w piersiach lub podlega si mimowolnym
podrzucaniem i targaniem, których powstrzyma nie mo na i taka jest si a wewn trznego
nacisku, e nieraz krew si rzuca nosem i inne tym podobne objawiaj si dotkliwe
przypad
ci. Ja o tym nic powiedzie nie mog , bo sama przez to nie przechodzi am; s dz
29
jednak, e i w takich rzeczach musi by jaka pociecha, skoro wszystko tu — jak mówi am —
y do pragnienia spodobania si Bogu i cieszenia si bosk obecno ci Jego.
2. Ale te “smaki Bo e”, o których mówi obecnie, albo jak je na innym miejscu nazwa am
“modlitwa odpocznienia” — jest to zupe nie co innego, jak o tym wiedz te spomi dzy was,
które z mi osierdzia Boga tych smaków zakosztowa y. Postarajmy (s.276) si zrozumie to
lepiej za pomoc porównania: we my na przyk ad dwa zdroje z dwoma zbiornikami, do
których sp ywa woda. Na obja nienie niektórych rzeczy duchowych zapewne dlatego, e
ma o mam nauki i ma e zdolno ci, nie znam drugiego tak odpowiedniego porównania, jak
podobie stwo wody. Szczególnie te mam do tego ywio u upodobanie i pilniej ni nad
innymi rzeczami nad nim si zastanawia am. Cho i w ka dej innej rzeczy, tym samym, e j
stworzy Bóg tak wielki i tak niesko czenie m dry, musz si zawiera niezliczone tajemnice,
z których rozwa ania mo emy odnie dla siebie po ytek, jak to i czyni ci, którzy maj
zrozumienie tych rzeczy, to z drugiej strony mam to przekonanie, e w ka dym najmniejszym
stworzeniu Bo ym, cho by to by a tylko drobna mrówka, wi cej ukrywa si dziwów, ni
rozum poj zdo a.
3. Wracaj c tedy do naszego porównania, dwa one zbiorniki oba si nape niaj wod , ale
ka dy w sposób odmienny: do jednego sp ywa woda wi cej z daleka, za pomoc ró nych
sztucznych wodoci gów, drugi umieszczony w samym e miejscu, sk d wytryska woda,
nape nia si od razu, bez adnego szumu. A je li zdrój jest obfity, jaki jest ten, który mam na
my li, tedy nape niwszy zbiornik, sp ywa z niego wielkim strumieniem, który, nie
potrzebuj c adnych wodoci gów ani pomocy r ki ludzkiej, sam z siebie nieustannie i coraz
dalej wody nim p yn ce roznosi. W tym wi c ca a ró nica.
Woda p yn ca za pomoc wodoci gów s to, wedle rozumienia mego, te “pociechy” na
rozmy laniu powstaj ce, których nabywamy przez rozwa anie rzeczy stworzonych i przez
prac umys u naszego, za czym woda ona, je li wreszcie, jak mówi am, sp ynie na dusz i
sprawi w niej jaki po ytek, sp ywa z szumem, bo ostatecznie my sami w asnym staraniem
naszym j sprowadzamy.
4. Tamta druga woda przeciwnie, tryska do duszy z samego zdroju, którym jest Bóg. St d to,
gdy spodoba si boskiej dobroci Jego u yczy nam tej aski nadprzyrodzonej, dzia anie Jego
sprawuje w nas te smaki z niewypowiedzianym (s.277) pokojem, cicho ci i s odko ci , które
przenikaj a do dna istno ci naszej. Jak i czym si to dzieje, tego nie wiem; ale ta pociecha i
odko nie daje si uczu — jak to bywa z pociechami tej ziemi — w sercu, przynajmniej z
pocz tku; potem dopiero ca e je nape nia, za czym ta woda rozlewa si i nurtuje po
wszystkich mieszkaniach, po wszystkich w adzach duszy, a w ko cu dochodzi i do cia a.
Dlatego mówi am, e te smaki poczynaj si w Bogu, a ko cz si w nas; i rzecz pewna, jak
si o tym przekona ka dy, kto do wiadczy, e i zewn trzny cz owiek ca y cieszy si tym
smakiem i t s odko ci .
5. Pisz c te s owa, zastanawia am si nad tym, co w onym wierszu: Dilatasti cor meum,
Prorok mówi, e Bóg rozszerzy serce jego. Jako nie s dz — jak ju mówi am — by to
,,rozszerzenie”, ten smak duchowy bra pocz tek swój z serca; poczyna si on z czego
bardziej wewn trznego, z jakiej ukrytej g bi; musi to chyba by sam rodek i rdze duszy,
jak to pó niej zrozumia am i jak o tym w dalszym ci gu mówi b
. Zaprawd , takie si w
30
nas ukrywaj tajemnice, e cz stokro , gdy któr z nich ujrz , zdumienie mi ogarnia, a ile
ich wi cej musi by , których nie dojrz !
O, Panie mój i Bo e mój, jak e nieogarnione s wielmo no ci Twoje! A my na tej ziemi,
ciemni i nie wiadomi jak prostacze pastuszki wyobra amy sobie, e zdo amy cho by w
cz stce jakiej je zg bi . Wszystka o Tobie wiedza i poznanie nasze tyle znaczy, co nic, kiedy
w nas samych takie s g bokie tajemnice, których dociec nie potrafimy. Tyle co nic, mówi ,
w porównaniu z tym mnóstwem tajemnic i doskona
ci, które s w Tobie; bo niemniej
przeto wielkie s i niezmierzone ju i te wielmo no ci Twoje, które umys nasz, przez
rozwa anie dzie Twoich, dojrze i pozna zdo a.
6. Wracam do przytoczonego wy ej wiersza: dobrze on sam, zdaniem moim, mo e pos
do obja nienia tego nadprzyrodzonego nape nienia si zbiornika duszy. Woda ta niebieska,
gdy zacznie p yn z tego ród a, o którym mówi am, to jest z g bi jestestwa naszego,
rozszerza si coraz dalej rozprzestrzeniaj c ca e wn trze nasze, i sprowadza za sob (s.278)
pewne dobra, na okre lenie których nie ma wyrazu, ani te dusza sama nie zdo a poj tego,
co jej si udziela w onej chwili b ogos awionej. Czuje w sobie nieopisan jak s odk
wonno , jak gdyby tam w g bi jej tli o si ognisko, z którego si wznosi wonny dym
po
onego na nim kadzid a; nie widzi ani ognia, ani wiat a, ani gdzie ono jest; ale ciep o i
wonno dymu z ogniska wychodz cego przenika j ca , a cz stokro — jak mówi am — i
samo cia o uczestniczy w tej rozkoszy. Zwa cie jednak i zrozumiejcie dobrze my l moj : nie
czuje si tu rzeczywistego dotykalnego ciep a ani rzeczywistego zmys om przyst pnego
zapachu; to, o czym tu mówi , jest to rzecz nierównie wy szej i subtelniejszej natury i dlatego
tylko u
am tych porówna , aby cie za pomoc ich mog y sobie utworzy jakiekolwiek o tej
tajemnicy poj cie. Które z was same przez to nie przechodzi y, niechaj mi wierz , e
prawdziwie w taki sposób odbywa si to nape nienie i rozszerzenie serca i e dusza ja niej to
wszystko widzi i poznaje, ni ja obja ni zdo am. Ale nie jest to rzecz, której do by oby
pragn , aby j uzyska ; sami z siebie, jakkolwiek by my si starali i usi owali, nigdy jej nie
zdo amy osi gn , i to jedno ju dowodzi, e nie jest to dzie o z marnego kruszcu natury
naszej uczynione, ale dzie o utworzone z przeczystego z ota m dro ci Bo ej.
Co do w adz duszy, nie zdaje mi si , by w tym stanie by y zjednoczone z Bogiem; s tylko
jakby upojone i zdumione pytaj siebie, co to jest takiego.
7. By mo e, e mówi c tu o tych askach tak g boko wewn trznych, niezupe nie si
zgadzam w tym lub owym punkcie z tym, co na innych miejscach w tym e przedmiocie
powiedzia am. Nic by w tym nie by o dziwnego: w ci gu tych blisko pi tnastu lat, które
up yn y od napisania tamtej ksi gi, móg mi Pan da ja niejsze tych rzeczy zrozumienie, ni
je wówczas posiada am, a nadto i dzisiaj tak samo jak wówczas mog si myli we
wszystkim, co mówi ; to tylko rzecz pewna, e ani wówczas nie mog am, ani dzi nie mog
powiedzie (s. 279) k amstwa; tysi c razy, z aski i mi osierdzia Boga, wol umrze , ni raz
sk ama ; pisz albo mówi , jak rozumiem i czuj .
8. Wola, jak s dz , musi by w tym stanie poniek d zjednoczona z wol Boga. Ale dopiero po
skutkach i uczynkach poznaje si prawd i rzetelno tego rodzaju modlitwy; nie ma
pewniejszego probierza nad jej do wiadczenie. Wielk
ask czyni Pan tej duszy, która,
dost piwszy tego daru, umie si pozna na nim, ale jeszcze wi ksz , je li, otrzymawszy go,
nie cofa si wstecz.
31
Nie w tpi o tym, córki, e pragn yby cie do
wszelkich stara , aby zaraz doj do tego
stanu modlitwy. I s uszne to pragnienie wasze, bo nigdy — powtarzam — nie zdo a dusza
poj ani tych ask, jakich Pan jej w tym stanie u ycza, ani tej mi
ci, z jak tam coraz bli ej
poci ga j do siebie. Warto wi c bez w tpienia pragn i pilnie dowiadywa si , jakim
sposobem mo na dosi gn tak wysokiej aski. Wska wam ten sposób, jak ja go rozumiem.
9. Nie mówi , tu o wypadkach nadzwyczajnych, kiedy spodoba si Panu u yczy komu tej
aski bez adnej innej przyczyny, jedynie tylko dlatego, e tak Mu si podoba. Pan wie, co
czyni, nie nasza rzecz wgl da w zamiary i prawdy Jego.
Co do nas, córki, przestrzegaj c nasamprzód tego, co nale y do mieszka poprzednich,
miejmy pokor i jeszcze raz pokor ! Pokor Pan daje si zwyci
i spe nia wszystko, czego
pragniemy. Pierwszym za znakiem, po którym mo ecie pozna czy posiadacie t cnot ,
dzie szczere i mocne o sobie przekonanie, e nie jeste cie godne takich ask i smaków
Bo ych i e nigdy ich w yciu waszym nie dost picie.
Jakim e wi c sposobem, zapytacie, osi gniemy te aski, nie miej c nawet o nie si stara ? —
Na to odpowiadam: najlepszy sposób otrzymania tych ask jest ten, który wam wskaza am;
najpewniej ich dost pi ten, kto si o nic nie stara, a to z nast puj cych pi ciu powodów.
Naprzód dlatego, e pierwszym warunkiem do osi gni cia ich jest czysta i (s.280)
bezinteresowna mi
Boga. Po wtóre dlatego, e zawsze to b dzie troch za ma o pokory,
je li kto sobie wyobra a, e za takie ma e i n dzne pos ugi, jakie my mo emy odda Bogu,
zdo a osi gn rzecz tak wielk . Po trzecie, e prawdziwe do otrzymania podobnej aski
przysposobienie zasadza si na tym, by my pomn c na to, e b
co b
jeste my
grzesznikami i po wiele razy obrazili my Boga, pragn li nie u ywa smaków i rozkoszy, ale
cierpie dla mi
ci Pana i na ladowa Go. Po czwarte, e Bóg nie zobowi za si udziela
nam tych ask nadzwyczajnych, tak jak w niesko czonej dobroci swojej zobowi za si da
nam chwa wieczn , je li zachowamy przykazania Jego; aski te nie s konieczne do
zbawienia, a On najlepiej wie, czego nam potrzeba i co nam po yteczne i zna, kto Go
prawdziwie mi uje. Jako wiem o tym i znam dusze takie, które id t drog mi
ci, a ka dy
ni i musi, kto pragnie s
jedynie Chrystusowi ukrzy owanemu, e nie tylko nie pragn
smaków i rozkoszy ani o nie Pana nie prosz , ale przeciwnie, b agaj Go, by im, póki yj ,
ask takich nie dawa ; prawdziwie tak jest, jak mówi . Po pi te na koniec, e starania nasze
by yby daremne dlatego, e ta woda smaków niebieskich nie daje si , tak jak tamta woda
pociech duchowych, sprowadzi za pomoc wodoci gu, wi c póki ród o, którym jest Bóg,
wyda jej nie chce, na pró no tylko trudzi yby my si nad jej dobywaniem. To znaczy innymi
owy, e jakkolwiek by my przed
y rozmy lania nasze i wysila y si , i zami zalewa y,
nigdy z tych usi owa naszych woda ona nie wyp ynie; Bóg sam tylko j daje, komu chce, i
daje j cz stokro w chwili, kiedy dusza najmniej si tego spodziewa.
10. Jego jeste my w asno ci , siostry, niech robi z nami, co si Jemu spodoba, niech nas
prowadzi, k dy chce. Ale tego pewna jestem, e kto naprawd upokorzy si i zaprze si siebie
(naprawd , mówi , nie w imaginacji, która nas cz sto zwodzi, ale by my rzeczywi cie byli
pe ni zaparcia siebie), temu Pan nie omieszka u yczy tej aski i wielu innych jeszcze tak
wielkich, e ich cz owiek nie móg by i zapragn . Niechaj b dzie pochwalony i
ogos awiony na wieki, amen. (s.281)
ROZDZIA 3
32
Mówi, co to jest modlitwa skupienia, której Pan u ycza pierwej ni tej, o której by a mowa w
poprzedzaj cym rozdziale. — Jakie s jej skutki i czym te skutki si ró ni od skutków, jakie
sprawuj owe smaki nadprzyrodzone, których Pan udziela.
1. Skutki tych smaków Bo ych s wielorakie; wymieni z nich niektóre, ale pierwej jeszcze
powiem o innym rodzaju modlitwy, który prawie zawsze poprzedza ten drugi. Mówi am ju o
tym na innym miejscu, wi c tu poprzestan na krótkiej wzmiance. Jest to pewne skupienie
wewn trzne, zdaniem moim, równie nadprzyrodzone. Nie nabywa si tego skupienia,
chroni c si w miejsce ciemne albo zamykaj c oczy, albo u ywaj c jakich b
rodków
zewn trznych; ale gdy przyjdzie, oczy si same zamykaj i dusza pragnie samotno ci i tak bez
adnych sztucznych sposobów buduje si niejako przedsionek do tej modlitwy smaków
nadprzyrodzonych, bo zmys y i rzeczy zewn trzne trac wówczas, e tak powiem, prawa
swoje, aby dusza za to odzyska a ca , uwi zion przez nie, wolno swoj .
2. Uczeni t umacz to tak, e “dusza w tym skupieniu wchodzi w siebie” albo, jak mówi
inni, “wznosi si nad sam siebie”. Przyznaj , e zbyt jestem niepoj tna, abym takim
powiedzeniem zdo
a co obja ni ; wyt umacz to na swój sposób, o ile umiem i s dz , e
mi zrozumiecie, cho mo e t umaczenie moje b dzie mylne i tylko dla mnie. Wró my
my
do naszej twierdzy wewn trznej, bo w
nie to podobie stwo sobie obra am dla
jakiegokolwiek, wed ug mo no ci mojej, obja nienia tego, co chc powiedzie . Przedstawmy
sobie zmys y i w adze duszy (które s , jak mówi am, stra nikami tej twierdzy), jako
rozpierzch y si w ró ne strony, dniami i latami ca ymi zadaj c si z pospólstwem obcym i
(s.282) nieprzyjazne dla twierdzy zamiary ywi cym. Spostrzeg szy si wreszcie, e tak
niewierno ci swoj same sobie zgub gotuj , chcia yby ju wróci do twierdzy i kr
ko o
niej, ale wnij same nie zdo aj , bo z y na óg nie atwo da si zwyci
; b
co b
jednak
nie s ju zdrajcami i trzymaj si w pobli u. Za czym król wielki, zasiadaj cy w
wewn trznym mieszkaniu twierdzy, widz c ich dobr wol , chce je w wielkim mi osierdziu
swoim na powrót do siebie przywo
i, jako pasterz dobry, cichym, ledwie dos yszalnym
osem daje im skutecznie pozna swe wezwanie, aby porzuci y drog zatracenia i do
mieszkania Jego wróci y. I taka jest si a tego pasterskiego g osu, e pod wp ywem jego od
razu opuszczaj owe rzeczy zewn trzne, w których le
y uwik ane, i do wn trza twierdzy si
chroni .
3. Zdaje mi si , e nigdy jeszcze tak jasno rzeczy nie wyt umaczy am, jak teraz. Gdy bowiem
w tym wewn trznym skupieniu dusza szuka Boga, jest to wielk pomoc dla niej, gdy Bóg
zechce u yczy jej tej laski. (Lepiej za i z wi kszym po ytkiem tu Go szuka ni w
stworzeniach, bo w. Augustyn o sobie powiada, i po daremnym w rzeczach zewn trznych
szukaniu, znalaz Go w sobie). Bo nie s
cie, by tego skupienia nabywa o si rozumem, gdy
staramy si my le o Bogu w samych sobie, albo przez wyobra ni , gdy Go sobie
przedstawiamy w nas obecnego. Dobry to i doskona y sposób rozmy lania, bo opiera si na
tej prawdzie niezawodnej, e Bóg mieszka we wn trzu naszym, ale jest to co innego. W taki
sposób ka dy mo e uprzytomni sobie Boga (rozumie si , jak zawsze i we wszystkim przy
pomocy aski Jego). W tym skupieniu, o którym tu mówi , rzecz dzieje si w inny sposób. Tu
zdarza si nieraz, e nim jeszcze dusza zacznie my le o Bogu, czelad owa, tj. zmys y ju si
stawi y w twierdzy, cho nie wiedzie któr dy wesz y i jak us ysza y wezwanie Pasterza, bo
aden tu g os nie doszed do uszu i niczego tu nie ma, co by si da o uszami dos ysze ; do ,
e stawi y si i miejsca swego (s.283) pilnuj , nie przeszkadzaj c ju duszy, która wtedy
33
dotykalnie czuje w swym wn trzu dziwnie s odkie skupienie, jak si o tym przekona, kto tego
do wiadczy, bo obja ni tego ja ju lepiej nie potrafi . Czyta am gdzie takie porównanie, e
jest to tak, jak kiedy je albo
w zamykaj si w sobie i ten, kto u
tego podobie stwa,
musia chyba dobrze rozumie , co pisa . Zachodzi tu jednak ta wielka ró nica, e je albo
w zamykaj si w sobie, kiedy chc , tu za skupienie wewn trzne nie zale y od woli
naszej, jeno od woli Bo ej, i osi gn
je mo e ten tylko, komu Bóg zechce tej aski u yczy .
A nie ka demu jej u ycza, tylko takim, jak s dz , którzy ju id drog wyrzeczenia si rzeczy
tego wiata, niekoniecznie zewn trznie, na co niejednemu mog nie pozwala obowi zki
stanu, ale przynajmniej sercem i wol . Takich Pan wzywa szczególnym natchnieniem aski
swojej, aby my
i po daniem zwrócili si do rzeczy wewn trznych; a kto si oka e
powolny wezwaniu Boskiego Majestatu Jego, temu Pan, pewna tego jestem, nie tylko tej
aski, ale i wielu innych jeszcze u yczy, bo jest to pocz tek wezwania do rzeczy wy szych.
4. Ktokolwiek wi c us yszy w sobie g os tego wezwania, niech uzna, e bardzo wielk
ask
otrzyma , niech za ni dzi ki czyni Panu, a sama wdzi czno za u yczon mu ask uczyni
go sposobnym do otrzymania jeszcze wi kszych. Stan ten wewn trznego skupienia usposabia
dusz do s uchania, bo jak to wskazuj w ksi
kach swoich niektórzy pisarze duchowni,
dusza nie powinna w tym stanie pracowa my
, ale trzyma si w milczeniu przed Panem,
uwa nie patrz c, co On w niej dzia a. Dobre to na tym wy szym stopniu smaków
nadprzyrodzonych, ale dopóki Pan nie raczy podnie duszy do tego stopnia i nie pocznie jej
przenika uczuciem i smakiem obecno ci swojej, nie pojmuj , jakim sposobem mo na by
my l powstrzyma od my lenia, tak i by z takiego przymuszania jej, zamiast po ytku nie
wynik a raczej szkoda. By a ta kwestia szeroko omawiana mi dzy niektórymi osobami
duchownymi; ale tak ma o, musz to przyzna , mam pokory, e adna z racji, jakie one
przywodzi y, nie zdo
a mi przekona i sk oni do (s.284) zgodzenia si na ich zdanie.
Jeden z nich przytacza mi na dowód ksi
wi tego Piotra z Alkantary — wi tym go
nazywam, bo jest taki. — Jego powadze bez wahania by abym si podda a, wiedz c dobrze,
e zna si na tych rzeczach; ale gdy my ksi
otworzyli i pocz li j czyta , okaza o si , e
ten m Bo y zupe nie to samo mówi, co i ja, cho nie tymi samymi s owy, ale w tym, co
mówi, jasno wyra ona jest my l, e aby mog o nast pi ono zawieszenie my li, potrzeba na
to, aby pierwej mi
by a rozbudzona. Mo e by , e si myl , mam jednak na poparcie
zdania mego nast puj ce powody.
5. Pierwszy powód ten, e w takiej sprawie czysto duchowej, im mniej kto my li i chce
dzia
z siebie, tym wi cej dzia a. Nasze tu dzia anie ca e zasadza si na tym, by my stawali
przed Bogiem jak ubodzy i ebracy przed wielkim, bogatym monarch , a zaniós szy pro
nasz , z oczyma spuszczonymi pokornie wygl dali zmi owania Jego. Je li Pan ukrytymi
drogami swymi i jakim znakiem wewn trznym da nam uczu , e nas s ucha i e raczy nas
dopu ci do siebie, wówczas dobra rzecz milcze , a nie le b dzie stara si i o zawieszenie
dzia ania rozumu — je li zdo amy. — Lecz gdyby my takiego znaku, daj cego nam uczu , e
on Król niebieski nas s ucha i na nas patrzy, nie otrzymali, zgubnym by oby umy lne
trzymanie si w bezmy lno ci. Od takiego bowiem silenia si na zawieszenie pracy rozumu
dusza ca a g upieje i w wi ksz nierównie osch
wpada, a sama wyobra nia, skutkiem
takiego przymuszania jej, by nie my la a o niczym, tym bardziej jeszcze staje si niespokojna.
Pan tego tylko da od nas, by my Go prosili i pami tali na to, e stoimy w obecno ci Jego, a
czego nam potrzeba, to On wie. Co do mnie, nie mie ci mi si to w g owie, by ludzkie
starania i sposoby mog y si przyda na co w takich rzeczach, w (s.285) których snad Boski
34
Majestat Pana zakre li granic nieudolno ci naszej, i które spodoba o Mu si zastrzec sobie
samemu, gdy przeciwnie wiele innych rzeczy pozostawi do woli naszej, i mo emy je pe ni
przy pomocy Jego, jak umartwienia, dobre uczynki, modlitw i inne dost pne naszej n dzy.
6. Drugi powód jest ten, e te sprawy wewn trzne z natury swojej s ca kiem spokojne i
odkie, za czym mieszanie do nich rzeczy uci liwych i przykrych szkod raczej im przynosi
ni po ytek. Uci
liw za i przykr rzecz zowie wszelki przymus i gwa t w takiej chwili
sobie samemu zadawany, tak jak uci
liwym by oby przymusem chcie oddech w sobie
zatrzyma . Dusza w tym stanie powinna odda si ca kowicie w r ce Boga; niech czyni z ni ,
co zechce, z zupe nym przy tym, o ile zdo a, zapomnieniem o w asnej korzy ci swojej i
bezwarunkowym zdaniem si na wol Bo .
Trzeci powód: e samo to usilne przymuszanie siebie, aby nie my le o niczym, tym bardziej
mo e podra ni umys i wyobra ni , i nat ok my li spot gowa .
Czwarty na koniec powód przytaczam taki, e nad wszelkie sposoby uczczenia Boga
najprzedniejszym i najprzyjemniejszym w oczach Jego jest ten, gdy jedynie mamy na my li
cze i chwa Jego, z zapomnieniem o samych sobie, w asnych korzy ciach, pociechach i
przyjemno ciach. Lecz czy zapomnia o samym sobie, kto z tak drobnostkow pilno ci
uwa a na siebie, e nie mie i odetchn swobodnie, a umys swój i wol sznuruje, aby nie
folgowa y wzbieraj cym w nich pragnieniom chwa y Bo ej i radosnego uznania
nieogarnionej wielmo no ci Jego? Pan, gdy chce, aby rozum dzia anie swoje zawiesi , inne
mu daje zaj cie: o wieca umys
wiat
ci tak przewy szaj
wszelkie poznanie, jakie sam
z siebie osi gn zdo a, i rozum jakoby tonie w niej poch oni ty, po czym wychodzi z niej,
sam nie wie jak, wi ksz rozja niony umiej tno ci , ni by mu da y wszelkie na
powstrzymanie czynno ci jego marne nasze sposoby i usi owania. S owem, skoro Bóg na to
nam da w adze duszy, aby my nimi dzia ali, i ka da ma zapewnion za dzia anie swoj
nagrod , wi c niepo yteczna to (s.286) robota chcie je usypia ; dajmy im pracowa , a Bóg,
gdy zechce, powo a je wy ej.
7. Najlepsza wi c, zdaniem moim, rada dla duszy, któr spodoba si Panu podnie do tego
mieszkania jest ta, a eby bez gwa tu i zgie ku wewn trznego stara a si pow ci ga dzia anie
rozumu, ale niech si nie kusi wstrzyma je zupe nie, bo owszem dobrze jest, by i on dzia
tu w mierze w
ciwej, by pomnia , e jest w obecno ci Boga i zwa
, kto jest Ten, przed
którym dano mu stawa . Je li uczucie, jakie w nim wzbudzi to rozwa anie wielmo no ci
Bo ych porwie go i zach ci, bardzo dobrze; ale niechaj wówczas nie sadzi si na
zrozumienie, co to jest takiego, bo jest to dar u yczony nie jemu, jeno woli; niech e zatem
daje jej spokojnie cieszy si szcz ciem swoim, nie sil c si na adne sposoby ludzkie,
chyba tylko poddaj c jej od czasu do czasu jakie s owo mi
ci. Bo zawieszenie my li, bez
adnego starania naszego, bardzo cz sto tu nast puje samo z siebie, cho tylko na czas krótki.
8. Rozum przestaje dzia
w tym rodzaju modlitwy (to jest w modlitwie, o której zacz am
mówi na pocz tku tego mieszkania, a potem po czy am z ni modlitw skupienia, cho o tej
ostatniej powinna bym by a mówi naprzód, bo cho jest o wiele ni sza od owej modlitwy
smaków Bo ych, jest przecie wst pem i jakoby przedsionkiem, przez który do niej si
wchodzi. Rozum w niej zachowuje ca swobod swoj , bo rozmy lanie tu nie tylko jest
mo liwe, ale i le by oby go zaniecha , dopóki nie sp yn na dusz one smaki Bo e). Jak ju
mówi am gdzie indziej — przyczyn tego jest to, e te smaki nie s dzie em jego; udzielaj
35
si one woli, a rozum, patrz c na to, a nie pojmuj c, sk d i jak to przysz o, nie wie, czego si
chwyci i jak nieprzytomny rzuca si to w jedn to w drug stron i nigdzie sobie spokoju
znale nie mo e. A wola tymczasem wielkie ma odpocznienie w Bogu swoim i cho nie
mo e patrze bez przykro ci na niespokojne miotanie si towarzysza swego, nie ma przecie
potrzeby zajmowa si nim, (s.287) przez co straci aby du o z tego, czym si cieszy, nie
zwa aj c zatem na niego, sama si rzuca w obj cia tej mi
ci, która j do siebie przygarnia.
Tu ju Boski Mi
nik sam j nauczy, co ma czyni w tej szcz snej chwili; a wszystko
prawie, co uczyni ma, na tym jednym si zasadza, by zna a siebie niegodn tak wysokiej
aski i ca a si wyla a przed Panem w radosnym dzi kczynieniu.
9. Przerwawszy my l moj dla obja nienia modlitwy skupienia, nie mówi am jeszcze o
skutkach i znakach, jakie si okazuj w duszy, gdy Boski Pan nasz u yczy jej modlitwy
smaków nadprzyrodzonych; teraz wi c dope niam, co tam opu ci am. Jasno daje si uczu w
duszy do tego stopnia podniesionej dziwne rozszerzenie i nape nienie, na podobie stwo wody
sp ywaj cej do zbiornika bez uj cia, ale zbudowanego z takiego jakiego rozci gliwego
materia u, i w miar , jak do niego wody przybywa, brzegi jego te si rozszerzaj . Takie
rozszerzenie sprawuje Bóg w duszy na tym stopniu modlitwy i wiele innych cudownych
rzeczy w niej dzia a, czyni c j sposobn i przestronn na obj cie wszystkiej hojno ci ask na
ni sp ywaj cych. A s odko ta i to nape nienie, cho samo przeminie, trwa przecie i
objawia si w skutkach, jakie po sobie pozostawia. Dusza ju nie jest tak skr powana jak
przedtem w rzeczach s
by Bo ej, ale z nierównie wi ksz post puje swobod i szczero ci
serca. Strachem piek a ju si nie dr czy, bo cho teraz wi cej ni przedtem l ka si
najmniejszej obrazy Bo ej, boja
niewolnicza ju do niej nie ma przyst pu, a z wielk za to
otuch spodziewa si i ufa, e dost pi szcz cia posiadania Boga na wieki. Obawa o zdrowie,
której dawniej podlega a, ju jej teraz nie powstrzymuje od czynienia pokuty; wszelkie
umartwienia wydaj si jej mo liwe przy pomocy Bo ej i gor cej ni dot d ich pragnie.
Cierpienia i krzy e, których si przedtem l ka a, ju jej tak bardzo nie strasz , bo ywsz ma
wiar i pewna jest tego, e kto jest gotów znosi je dla mi
ci Boga, temu Pan w boskiej
dobroci swojej doda cierpliwo ci. St d i nieraz wprost pragnie cierpienia i zaspokojenia tym
sposobem wielkiej, jak teraz czuje w sobie, (s.288) ch ci uczynienia czego dla Boga. W
miar ja niejszego, jakiego tu dost puje, poznania niesko czonej wielko ci Jego, ja niej te
widzi w asn n dz i nisko swoj , a wobec smaków Bo ych, których dano jej zakosztowa ,
czuje to i widzi, e wszelkie rozkosze tego wiata, to tylko plugastwo i mieci; powoli te
coraz wi cej si od nich oddala i coraz wi kszego w tym panowania nad sob nabywa.
owem, we wszystkich cnotach wyra ny w niej objawia si post p, który b dzie coraz
wi kszy, je li jeno z tej dobrej drogi nie zawróci wstecz i nowej si obrazy Bo ej nie dopu ci,
bo wtedy, chocia by dusza by a ju podniesiona do szczytu doskona
ci, wszystko to
wniwecz obraca. I to tak e trzeba wiedzie , e wszystkie te cudowne skutki nie od razu w
duszy powstaj , za pierwszym lub drugim ask onych otrzymaniem, ale potrzeba, aby dusza
by a w gotowo ci na ich przyjmowanie, bo na wytrwaniu polega wszystko dobro nasze.
10. Jedn tu dodam usiln przestrog dla ka dej duszy, która by si w tym stanie znalaz a:
niechaj si strze e jak najpilniej wystawiania si na okazj obrazy Bo ej. Dusza w tym stanie
nie stoi jeszcze na w asnych nogach, podobna jest raczej do niemowl cia, które dopiero
zaczyna ssa ; je li si od czy od piersi matki, có innego mo e je czeka nad mier ? Bardzo
si boj , by co podobnego nie spotka o duszy, która otrzymawszy t
ask od Boga,
opuszcza aby modlitw kiedykolwiek, oczywi cie bez bardzo nagl cej potrzeby, albo
36
opu ciwszy j kiedy z takiego powodu, jak najpr dzej do niej nie wróci a; z takiego z ego
pocz tku wynik yby nieodzownie jeszcze gorsze nast pstwa. Wiem, jakie to gro ne
niebezpiecze stwo; znam takie dusze i lito mi bierze, gdy wspomn na nie, gdy
oddzieli y si od Tego, który z tak mi
ci ofiarowa im siebie za przyjaciela i przyja
swoj chcia im okaza uczynkiem. Dlatego z tak usilno ci ostrzegam dusze, by si nie
wystawia y na okazje, bo diabe z daleko wi ksz zawzi to ci czatuje na ka
z nich ni na
ca e gromady innych, którym Pan tych ask nie u ycza, ka da bowiem z nich (s.289) wielkie
mu mo e przynie straty, przyk adem i wp ywem swoim poci gaj c za sob drugich, ka da
te mo e wielkie przynie po ytki Ko cio owi Bo emu i znaczne mu odda us ugi. A
chocia by adnego innego powodu nie mia , to ten jeden, e Pan w boskiej askawo ci swojej
tak tym duszom szczególn mi
okazuje, dostateczn by by mu pobudk , by z nat eniem
wszystkiej z
ci swojej stara si je zgubi . Sro sze wi c od drugich maj te dusze do
znoszenia napa ci i walki, za czym i upadki ich o wiele musz by ci sze, je li upadn .
Od tych niebezpiecze stw wy tutaj, siostry, o ile ludzka przezorno przewidzie zdo a,
jeste cie wolne; niech e was Bóg broni tak e od niebezpiecze stwa pychy i pró nej chwa y!
Diabe nieraz kusi si podrabia te aski; ale atwo si pozna na tej robocie jego, bo tych
skutków, o których mówili my, diabelskie to fa szerstwo nie sprawuje, owszem, wr cz
przeciwnie.
11. Jedno zw aszcza mo e tu grozi niebezpiecze stwo, na które (cho ju na innym miejscu
o nim mówi am) chc jeszcze i tutaj zwróci wasz uwag . Zdarza si ono, jak sama
widzia am, osobom oddanym modlitwie, szczególnie niewiastom, które jako s absze, atwiej
temu, o czym tu chc mówi , podlegaj . Otó bywa nieraz tak, e podobne osoby, czy to
skutkiem zbytnich umartwie , czuwa i modlitw, czy te wprost skutkiem s abej swej
kompleksji, za ka
, jak w sobie uczuj , pociech duchow doznaj zarazem zniemo enia
na ciele. Wewn trz wi c maj zadowolenie, zewn trz opadanie na si ach. Je eli to jest tak
zwany sen duchowy, a jest to co wychodz cego nieco dalej poza to, o czym tu mówi , to nic
ego. One jednak, bior c jedno za drugie, wyobra aj sobie, e to czysto fizyczne os abienie
jest tak e objawem duchowym i poddaj c si jemu, wpadaj w rodzaj upojenia, a e to
upojenie, skutkiem wzmagaj cego si coraz bardziej poddawania si i s abni cia natury, coraz
wy ej si pot guje, wi c gdy dojdzie do pewnego stopnia, zdaje si im, e maj (s.290)
zachwycenie. Ja zowi to nie zachwyceniem ale og upieniem; nic tu nie ma innego, jeno
marne tracenie czasu i niszczenie zdrowia.
12. Jednej takiej zdarza o si do o miu godzin zostawa w podobnym stanie, bez adnego
odchodzenia od zmys ów i bez adnego wewn trz podniesienia do Boga, a za spraw kogo ,
kto si pozna na rzeczy, okaza o si , e zwodzi a tylko spowiednika i drugich, i sam siebie,
bo umy lnie oszukiwa si nie chcia a. Kazano jej d
ej spa i wi cej je , i umniejszy
swoich umartwie , za czym i zaraz usta y rzekome one zachwycenia. Nie w tpi , e diabe
mia w tym r
swoj , chc c z tego oszukania wyci gn jak korzy dla siebie, jako i
zaczyna ju wyci ga niema .
13. Kiedy taka rzecz prawdziwie pochodzi od Boga, wtedy, zwa my to dobrze, cho b dzie
omdlewanie wewn trz i zewn trz, dusza przecie nie mdleje, owszem, ywo czuje szcz cie
swoje i niewypowiedzian ma rado , widz c siebie tak blisko przy Bogu; nigdy te ten stan
nie trwa tak d ugo, ale po krótkiej chwili przemija. Mo e wprawdzie to upojenie w ci gu tej e
37
modlitwy si powtarza , ale nigdy ono nie dochodzi do tego stopnia, by zdrowie i si y cia a
od niego niszcza y, ani nie sprawuje w nim nigdy bólu zewn trznego. Miejcie wi c rozs dek i
która by skutkiem takich uniesie uczu a w sobie zbytnie wycie czenie, niech szczerze si
przyzna prze
onej, niech stara si my li rozerwa , niech skróc jej czas modlitwy i nie
pozwalaj jej modli si bez przerwy ca ymi godzinami, ale ka jej dobrze je i d
ej spa ,
póki os abione si y przyrodzone nie wróc . Je liby za tak w
y mia a organizm, i by
powy sze rodki okaza ysi dla niej niedostateczne, b dzie to znak, e Bóg j przeznacza
wy cznie do ycia czynnego; bo w ka dym klasztorze potrzeba, by by y takie i takie; niech
wi c zajmuj oko o pos ug domowych, niech pilnie bacz , by rzadko pozostawa a na
samotno ci, inaczej zdrowie jej zmarnia oby do reszty. B dzie to dla tej biednej duszy ci
kie
umartwienie, ale tu w
nie Pan wystawia na prób jej mi
i do wiadcza, jak zniesie to
oddalenie od obecno ci Jego, za czym pó niej mo e (s.291) raczy przywróci jej si y; a je li
nie, tym bardziej wi c niech b dzie pewna, e modl c si ustnie i pilnuj c pos usze stwa, taki
odniesie po ytek i tak b dzie mia a zas ug , jakby jej dano by o u ywa pociech
bogomy lno ci.
14. Zdarzaj si wreszcie — jak i sama takie zna am — g owy tak s abe i tak bujnej fantazji,
e cokolwiek im na my l przyjdzie, to zaraz bior za rzeczywisto i zdaje im si , e widz to
na oczy. Jest to stan bardzo niebezpieczny, ale na teraz o nim nie mówi , mo e powiem
pó niej. D ugo i szeroko zastanawia am si nad tym czwartym mieszkaniem, bo do niego, jak
dz , najwi cej dusz wchodzi; a przy tym stykaj si tu rzeczy przyrodzone z
nadprzyrodzonymi, atwiej tu wi c diabe zwodzi i szkodzi mo e ni w dalszych
mieszkaniach, o których jeszcze mówi b
, a do których trudniejszy ma przyst p dzi ki
wi kszej blisko ci Pana, który niech b dzie b ogos awiony na wieki, amen.
MIESZKANIE PI TE
ROZDZIA l
Zaczyna obja nia , w jaki sposób dusza na modlitwie jednoczy si z Bogiem. — Po czym
mo na pozna , czy to zjednoczenie nie jest z udzeniem.
1. O siostry! jak e zdo am wypowiedzie wam bogactwa, skarby i rozkosze w tym pi tym
mieszkaniu zawarte! Zdaje mi si , e lepiej by by o wcale o nim nie mówi , jak i o dwóch
ostatnich mieszkaniach, jeszcze po nim nast puj cych, bo i s ów brak na wyra enie, i rozumu
nie starczy na zg bienie ich i adne porównanie nie zdo a ich obja ni , tym samym, e
wszelkie rzeczy ziemskie zbyt s niskie, aby mog y dosi gn tych wysoko ci.
Ze lij mi, Panie, wiat o z nieba, abym go mog a udzieli cho nieco niektórym s
ebnicom
Twoim, którym tak cz sto, ustawicznie niemal, dajesz w boskiej askawo ci Twojej cieszy
si tymi rozkoszami, aby nie by y w b d wprowadzone zdrad czarta, przemieniaj cego si w
anio a wiat
ci. Wszak wiesz, e wszystkie pragnienia i po
dania ich zamykaj si w tym
jednym pragnieniu, by Tobie si podoba y i przyjemnymi si sta y w oczach Twoich.
38
2. I cho powiedzia am “niektórym”, to w rzeczy samej bardzo niewiele ich si znajdzie,
które by nie wchodzi y do tego mieszkania, o którym teraz mam mówi . S w nim ró ne
stopnie i miara uczestnictwa wi ksza lub mniejsza, dlatego mówi , e prawie wszystkie do
niego wchodz . Do pewnych (s.293) skarbów, w tym mieszkaniu z
onych, o których w
dalszym ci gu mówi b
, ma o ich, mniemam, dochodzi; ale cho by która dosz a tylko do
drzwi, i to ju wielkie nad ni mi osierdzie Bo e; bo i tu wielu jest powo anych lecz ma o
wybranych. Wszak my wszystkie, ile nas nosi ten wi ty habit Karmelu, wszystkie jeste my
powo ane do modlitwy i kontemplacji (to jest bowiem nasz pocz tek, z tego rodu si
wywodzimy od owych wi tych ojców naszych z Góry Karmel, którzy w takiej g bokiej
samotno ci, z takim wzgardzeniem wszelkimi rzeczami tego wiata, szukali tego skarbu, tej
drogiej per y, o której mówimy). I cho w zewn trznym post powaniu naszym zachowujemy,
czego potrzeba do osi gni cia cnót zakonnych, ale eby dotrze do tych skarbów ukrytych, do
tego nam du o, du o nie dostaje. Potrzeba tu gorliwej pracy i pilno ci nieustaj cej. A przeto,
siostry moje, kiedy dana nam jest mo no u ywania poniek d ju tu na ziemi szcz liwo ci
niebieskiej, gor co b agajmy Pana, by nam u yczy
aski swojej, aby my si tak wielkiego
dobra z w asnej winy nie pozbawia y. Niech raczy nam drog ukaza , niech duszom naszym
dodaje si y, aby my umia y kopa bez wytchnienia, póki nie dokopiemy si tego skarbu
ukrytego; bo prawdziwie skarb ten jest w nas samych, i to jest, co chcia abym wam
wyt umaczy , je li za ask Pana potrafi .
3. Powiedzia am, by Pan udziela “si y duszom”, aby cie wiedzia y, e niekoniecznie tu
chodzi o wielkie si y fizyczne, bo cho ich Pan Bóg nasz komu odmówi, przecie nie
pozbawia go przez to mo no ci zdobycia sobie bogactw Jego; tyle tylko da od ka dego, ile
mu da i na tym poprzestaje. Niech b dzie b ogos awiony za t bosk hojno swoj ! Ale tego
da, zwa cie to dobrze, córki, je li pragniecie osi gn to, o czym tu mówimy, by cie z tego,
co cie wzi y od Niego, nic nie zatrzymywa y dla siebie. Wiele czy ma o, ale wszystkiego
da dla siebie i wedle wi kszej lub mniejszej miary tego, jak wam o tym w asne sumienie
po wiadczy, co Jemu z siebie (s.294) oddacie, wi ksze te lub mniejsze aski otrzymacie.
Ca kowite oddanie siebie, ten jest probierz najpewniejszy na do wiadczenie naszej modlitwy,
czy dosi ga kresu zjednoczenia, czy nie. Nie s
cie, by ta modlitwa zjednoczenia podobna
by a do snu, jak poprzednie, do snu, mówi , bo w tamtej modlitwie smaków Bo ych i w
poprzedzaj cej j modlitwie odpocznienia dusza jest jakby na wpó u piona, nie czuj c si ani
zupe nie senna, ani zupe nie rozbudzona. Tu, przeciwnie, dusza jest ca kiem rozbudzona ku
Bogu, a ca kiem u piona, i to g boko u piona, dla rzeczy tego wiata i dla samej siebie (bo w
rzeczy samej, w tej chwili, póki trwa zjednoczenie, pozostaje jakby bez zmys ów i cho by
chcia a, nie mo e my le o niczym). Nie potrzebuje tu wi c sztucznymi sposobami zawiesza
my li.
4. I w takim tu umys zostaje zawieszeniu, e — cho dusza mi uje — nie rozumie przecie ,
jak i co mi uje, ani czego chce. S owem, jest to zupe na, ze wszech miar, mier dla rzeczy
tego wiata, aby dusza swobodniej mog a
w Bogu, ale tym samym jest to tak e mier
odka. mier , mówi , zupe na, bo dusza ta oderwana jest od wszelkich czynno ci, które
spe nia mieszkaj c w tym ciele, s odka, mówi , i rozkoszna, bo cho dusza jest zatrzymana w
wi zieniu swoim, tu przecie si z niego jakoby wyzwala, aby si ca a pogr
a w Bogu. Tak
zupe ne jest to jej wyzwolenie, e nie wiem, czy w tym stanie cho tyle pozostaje jej ycia, by
mog a jeszcze oddycha . (W
nie w tej chwili zastanawia am si nad tym pytaniem i zdaje
mi si , e nie, albo przynajmniej, je li jeszcze oddycha, sama o tym nie wie). Rozum, z
39
nat eniem wszystkich si swoich, chcia by przenikn t tajemnic i zrozumie cho w
cz ci to, co w duszy si dzieje, lecz widz c, e daremnie o to si kusi, bo przenikliwo jego
naturalna rzeczy nadprzyrodzonych nie dosi gnie, staje stropiony i albo zupe nie odchodzi od
siebie, albo przynajmniej, jak to mówi , ani r
, ani nog ruszy nie mo e, podobny do
cz owieka le cego w tak g bokim omdleniu, e wydaje si jakby martwy.
O g boko ci tajemnic Bo ych! Jak ebym pragn a wam je (s.295) wyt umaczy i adna
praca w tym celu podj ta nie by aby mi ci ka, bylebym tylko umia a! Je li wi c na tysi c
niedorzeczno ci, które powiem mówi c o tych rzeczach, cho raz uda mi si natrafi na wyraz
ciwy, niech i z tego b dzie chwa a i dzi kczynienie Panu.
5. Modlitwa ta nie jest snem, jak modlitwa odpocznienia, o której by a mowa w
poprzedzaj cym mieszkaniu. Tam bowiem dusza, dopóki nie nab dzie wielkiego
do wiadczenia, zawsze pozostaje w w tpliwo ci i nie wie na pewno, co si z ni dzia o, czy
jej si nie przywidzia o, czy by o to na jawie czy we nie, czy by to dar od Boga czy te
zmamienie od diab a przemieniaj cego si w anio a wiat
ci. S owem, mnóstwo ma
tpliwo ci i dobrze, e je ma, bo tu — jak mówi am, sama natura nieraz mo e w nas w b d
wprowadzi . Gady wprawdzie jadowite nie atwo ju zdo aj wtargn do tego mieszkania, ale
jest jeszcze pewien rodzaj ma ych jaszczurek, to jest: my li ró ne i roztargnienia, pochodz ce
z wyobra ni i z innych róde wy ej wspomnianych, które, subtelne i zwinne, lada
najmniejsz szczelin wcisn si do rodka. A chocia szkody wyrz dzi nie mog , zw aszcza
je li — jak mówi am — nie zwracamy na nie uwagi i nie trwo ymy si nimi, dokuczy
jednak natarczywo ci swoj nieraz dobrze potrafi . Ale tu do tego pi tego mieszkania
jaszczurki owe, jakkolwiek by by y subtelne, ju nie maj wst pu. Tu ju ani wyobra nia, ani
pami , ani rozum nie zdo aj zam ci szcz cia, którym dusza z Bogiem swoim zjednoczona
si cieszy. Sam nawet diabe , je li jeno zjednoczenie z Bogiem jest prawdziwe, nie zdo a,
mia o to twierdz , dosta si do tego mieszkania ani adnej szkody wyrz dzi , bo Majestat
Boski tak tu jest blisko z czony z sam istno ci duszy, e z y duch nie wa y si przyst pi ,
ani nawet, jak s dz , nie jest zdolny dostrzec tej tajemnicy. I jest to jasne, bo jak mówi , nie
jest w mocy jego zna my li nasze, tym bardziej wi c nie zdo a przenikn
(s.296) rzeczy tak
boko ukrytej, z któr w asnemu nawet naszemu rozumowi Bóg si nie zwierza. O jaki to
stan b ogos awiony, w którym ten przekl ty nic ju nam z ego zrobi nie mo e! I jakie
wielkie zyski odnosi tu dusza, gdy Bóg sam tak mo e dzia
w niej, bez adnej ju od innych
ani od nas samych przeszkody! Bo czegó wówczas jej nie da, jakich skarbów na ni nie
wyleje On, który tak si kocha w dawaniu i chce wszystkiego co mo e?
6. Powiedzia am: je li zjednoczenie z Bogiem jest prawdziwe. S owa te mo e zastanowi y
was; wi c s , pytacie, inne jeszcze nieprawdziwe zjednoczenia? Jest ich a nadto! Mo e i
diabe wprawi dusz w zachwycenie, cho by nad rzecz marn , je li si dusza zbytnio w niej
rozmi uje, ale nie b dzie to zachwycenie takie, jak je sprawuje Bóg; nie b dzie w nim tej
odko ci i tego zadowolenia duszy, i tego pokoju, i tej rozkoszy, jakie towarzysz
prawdziwemu od Boga zachwyceniu. Jest to rozkosz nad wszelkie rozkosze i nad wszelkie
odko ci, i nad wszelkie zadowolenia tej ziemi! I nie mo e by inaczej, bo do zwa
ró ne ich ród o, sk d pochodz tamte, a z czego si rodz te drugie, aby zrozumie , e i
uczucia, jakie sprawuj , musz by bardzo ró ne, jak o tym snad ju wiecie z w asnego
do wiadczenia. Powiedzia am gdzie , obja niaj c t ró nic , e rozkosze ziemskie zatrzymuj
si jakby na zewn trznej pow oce cia a, gdy przeciwnie, rozkosze niebieskie przenikaj a do
40
szpiku ko ci; zdaje mi si , e wówczas trafnie si wyrazi am i dzi jeszcze nie potrafi abym
powiedzie lepiej.
7. Ale i to obja nienie, czuj , e jeszcze was nie zaspokoi o; rzeczy te wewn trzne, my licie
sobie, zawi e s i trudne do rozeznania, jak e tu si uchroni od omy ki? Wi c chocia ka dej,
która ju sama przez to przechodzi a, to, co powiedzia am, wystarczy, bo ró nica jest wielka i
dotykalna, chc wam jednak wskaza tu jeden znak, za pomoc którego nieomylnie i (s.297)
niew tpliwie b dziecie mog y pozna , czy to, co w sobie czujecie, jest od Boga. Dzi tylko co
Pan przywiód mi go na pami i, zdaniem moim, jest to znak niezawodny. Mówi : moim
zdaniem, bo w rzeczach trudnych i jakkolwiek by mi si zdawa o, e rzecz rozumiem i e tak
jest, jak mówi , zawsze si w taki sposób wyra am, unikaj c stanowczego twierdzenia,
zawsze bowiem gotowa jestem podda si zdaniu uczonych, je liby ci uznali, e si myl . Bo
chocia by tych przej wewn trznych sami na sobie nie doznali, jest przecie w tych wielkich
teologach pewien jakby zmys nadprzyrodzony ku rozeznaniu rzeczy Bo ych; Bóg ich
ustanowi w swoim Ko ciele, aby byli wiat
ci jego, zatem gdy im si przedstawia jak
prawd . Bóg o wieca ich wewn trznie ku jej uznaniu. Nigdy te , je li to nie s ludzie
lekkomy lni, ale prawdziwi s udzy Bo y, aden nowy, z jakim si spotkaj , objaw
wielmo no ci boskich nie zadziwi ich, bo wiedz dobrze o tym, e to Pan mocny i daleko
wi ksze jeszcze cuda, gdy zechce, zdzia
mo e. Wreszcie, cho by w danym razie czego
dobrze nie rozumieli, inne przecie rzeczy znajduj zapisane w swoich ksi gach, z których
poznaj i wnosz , e i to, czego nie rozumiej , mo e si zdarzy .
8. Wiem o tym, bo sama po wiele razy tego do wiadczy am; jak równie z w asnego i
obfitego do wiadczenia wiem, co trzyma o pewnych pó teologach i pó uczonych, którzy
wszystkiemu si dziwi i wszystkiego si boj ; pami tne mi to do wiadczenie, bo drogo za
nie zap aci am. Tego przynajmniej pewna jestem, e kto nie chce temu da wiary, e Bóg
mocen jest tak e i wi ksze jeszcze rzeczy uczyni , i e nieraz si podoba boskiej hojno ci
Jego u yczy stworzeniom swoim nadzwyczajnych darów i ask swoich, ten w asn dusz
swoj od przyj cia podobnych ask na trzy zamki trzyma zamkni
. Co do was, siostry,
strze cie si , by cie kiedy takim w tpliwo ciom przyst pu do siebie nie da y, ale raczej na
coraz ywsz wiar si zdobywajcie i o wielmo no ci Boga, która nie ma granic, coraz
wy sze my li miejcie. Ani te nie wdawajcie si w roztrz sania, czy cnotliwi s , czy te
grzeszni ci, którym Pan (s.298) tych ask swoich u ycza. Jemu to samemu wiadomo. Nie
nasza rzecz, jak wam ju mówi am, wtr ca si w sprawy i wyroki boskiej m dro ci Jego;
nasza rzecz tylko s
Jemu w prostocie serca i w pokorze wielbi niesko czon moc i
cudowne sprawy Jego.
9. Wracam do znaku, który wam zapowiedzia am: jest to znak, powtarzam, prawdziwy i
niezawodny. Przypatrzcie si tej duszy, któr Bóg, podnosz c do zjednoczenia z sob ,
ca kiem bezw adn uczyni , aby tym g biej wpoi w ni prawdziw m dro . Nic ona nie
widzi, nic nie s yszy, nic nie rozumie przez ca y czas gdy trwa to zjednoczenie, cho to
zawsze czas krótki i jej daleko krótszy jeszcze si wydaje, ni jest w istocie. Za to Bóg sam
tak g boko przenika wn trze tej duszy, e gdy wróci do siebie, adn miar o tym w tpi nie
mo e, i by a w Bogu i Bóg w niej. I tak mocno ta prawda pozostaje w niej wyryta, e
chocia by potem cale lata zostawa a bez powtórnego otrzymania tej aski, nie zdo a przecie
o niej zapomnie ani w tpi o jej rzeczywisto ci. Chocia by wi c nie by o innych znaków,
chocia by rzeczywisto tego zjednoczenia nie objawia a si w skutkach, jakie po nim
41
pozostaj , o czym powiem pó niej, do by oby tego jednego; jest to, powtarzam raz jeszcze,
znak g ówny i najwa niejszy.
10. Lecz jakim e sposobem, zapytacie, dusza mog a widzie i pozna , e jest w Bogu i Bóg w
niej, kiedy w tym stanie zjednoczenia niczego widzie ani poj nie zdo a? Nie mówi , by
widzia a wówczas, póki jest w tym stanie, ale jasno widzi potem i to nie sposobem widzenia,
jeno sposobem wewn trznego prze wiadczenia i pewno ci niewzruszonej, jak Bóg sam
mocen jest przej dusz . Znam jedn osob , która d ugo nie wiedzia a o tym, e Bóg jest we
wszystkich stworzeniach obecno ci i wszechmocno ci , i istno ci swoj , a za jedn tak
ask , której Pan jej u yczy , jasno pozna a t prawd i tak niezachwianie w ni uwierzy a, e
cho jeden z onych pó uczonych, o których wspomnia am wy ej, na pytanie jej: w jaki
(s.299) sposób Bóg jest w nas obecny? (tyle wiedz c w tej kwestii, co i ona, nim Pan j
wieci ), da jej odpowied , e jest w nas obecny tylko przez ask , ona na tak odpowied
jego adn miar przysta nie mog a, tak g boko mia a ju one prawd w umy le swoim
wyryt . Tym wi kszej te dozna a pociechy, gdy innym, prawdziwie uczonym
przedstawiwszy ono zapytanie swoje, z ust ich us ysza a stwierdzenie tej prawdy, o której ju
takie mia a wewn trzne prze wiadczenie i pewno niezachwian .
11. Myli yby cie si jednak, gdyby cie s dzi y, e .ta pewno odnosi si do jakiego
cielesnego przedmiotu czy kszta tu, tak jak mamy pewno , e cia o Pana naszego Jezusa
Chrystusa, cho go nie widzimy, obecne jest w Naj wi tszym Sakramencie. Tu nic nie masz
cielesnego, tu jest tylko samo Bóstwo. Sk
e wi c, pytacie, taka mo e by w nas pewno o
tym, czego nie widzimy? — Tego ja nie wiem; s to tajemne sprawy wszechmocno ci
boskiej, to tylko wiem, e prawd jest co mówi , i nigdy nie uwierz , by dusza, która z
podobnego stanu nie wynios a tej pewno ci, dost pi a prawdziwego zjednoczenia ca ej
istno ci swojej z Bogiem; pewno by o to tylko cz ciowe zjednoczenie której w adzy, albo
inna jaka z tych niezliczonych rodzajów ask, jakie Bóg daje duszom. Daremnym by oby
trudem w tych rzeczach duchowych szuka racji i dochodzi , jakim sposobem one si dziej ;
to rzeczy, których umys nasz poj nie zdo a, wi c po co si trudzi na pró no? Do nam
tego, e wiemy, i wszechmocny jest, który te rzeczy sprawuje. I jak adna usilno nasza nie
zdo a ich osi gn , bo jest to wy czne dzie o wszechmocno ci i dobroci Jego, tak te nie
dziwmy si , e adne rozumowanie nasze .nie zdo a ich wyt umaczy , bo jest to tajemnica
boskiej wiedzy i m dro ci.
12. W tej chwili, w zwi zku z tym, co powiedzia am, e (s.300) adna usilno nasza w tych
rzeczach niczego osi gn nie zdo a, przychodz mi na pami te s owa oblubienicy w Pie ni
nad pie niami: “Wprowadzi mi król do piwnicy winnej”. Nie mówi, by sama wesz a; mówi
tylko, e “chodzi a na wszystkie strony, szukaj c mi ego swego”. Te królewskie piwnice
winne to, jak ja rozumiem, sam rodek i najg bsze wn trze duszy naszej, do którego Pan nas
wprowadza, kiedy i jak chce; sami, jakkolwiek by my si starali, wnij tam nie mo emy. Jest
to rzecz boskiej wielmo no ci Jego, wprowadzi nas do tego rodka duszy, gdzie i sam
wchodzi; a na wi ksze jeszcze okazanie, i to w asna sprawa Jego, nie chce, by w tym
wnij ciu Jego wola nasza jaki b
udzia mia a, prócz zupe nego oddania si Jemu. Nie
potrzeba Mu te , by drzwi duszy, to jest zmys y i w adze, otwiera y Mu drog , bo te owszem,
w chwili wej cia Jego, pogr one s w zupe nym u pieniu i sam bosk moc swoj , bez
otwierania, wchodzi do tego rodka duszy, tak jak zamkni tymi drzwiami wszed do swoich
uczniów z tym pozdrowieniem: ,,Pax vobis; Pokój wam”, jak i z grobu powsta bez
42
naruszenia kamienia grobowego. Pó niej, gdy dojdziemy do ostatniego mieszkania,
zobaczycie, jak to, pe niej jeszcze ni w tym pi tym, dusza, z mi
ciwej woli Pana, posiada
Go w najg bszym wn trzu swoim i posiadaniem Jego si cieszy.
13. O córki! Jak e wielkie rzeczy b dzie nam dane ogl da , je li jeno same nic innego
widzie nie chcemy, tylko nisko i n dz nasz , i pami ta b dziemy, e nie jeste my godne
by s
ebnicami Pana tak wielkiego ani nie zdo amy my
dosi gn cudów wielmo no ci
Jego. Chwa a Jemu i dzi kczynienie na wieki, amen. (s.301)
ROZDZIA 2
Mówi w dalszym ci gu o tym samym. — Obja nia modlitw zjednoczenia za pomoc mi ego
porównania. — Jakie skutki pozostawia w duszy ta modlitwa. — S to rzeczy bardzo wa ne.
1. Mo e wam si zdaje, e ju wam powiedzia am wszystko, co jest do powiedzenia o tym
pi tym mieszkaniu, ale wiele jeszcze nie dostaje, bo — jak mówi am wy ej — s tu stopnie
ró ne, miara pe niejsza lub sk psza. Co do samego zjednoczenia, nie zdaje mi si , bym
potrafi a jeszcze co doda . Ale co si tyczy przysposobienia duszy do otrzymania tych ask,
których Bóg tu u ycza, i jak Pan w tym celu w niej dzia a, i co si dzieje w duszy pod
wp ywem tego dzia ania, o tym wiele jest do mówienia i niektóre przynajmniej w tym
przedmiocie szczegó y wy uszczy tu wypada. Dla wi kszej jasno ci u yj tu porównania
dobrze przypadaj cego do rzeczy; za pomoc jego atwiej zrozumiemy, e cho w tym dziele,
w którym Pan sam jest sprawc , my nic uczyni nie mo emy, wiele jednak czynimy, gdy z
naszej strony przysposabiamy si do tego, by dzie o to w nas spe ni si mog o.
2. S ysza
cie zapewne, w jaki cudowny sposób, którego tylko Bóg mo e by sprawc ,
powstaje jedwab; jak poczyna si z male kiego jajeczka, nie wi kszego od drobnego ziarnka
pieprzu (sama tego nigdy nie widzia am, tylko s ysza am, wi c je li w tym, co powtarzam,
znajdzie si jaka niedok adno , nie b dzie to z mojej winy). Otó z nastaniem wiosny, gdy
ju li cie z drzewa morwowego zaczynaj si rozwija , jajeczko to ciep em s
ca ogrzane
ywia si , bo przedtem, póki mu li cie morwowe nie dostarcza y pokarmu, którym si
ywi,
by o jakby martwe. Teraz z jajeczka wykluwa si robaczek, który ywi c si li ciem
morwowym, stopniowo si rozwija, a gdy ju do miary swojej uro nie, podsuwaj mu ca
ga zk , po której on pe zaj c, pyszczkiem wysnuwa z siebie jedwab i dziwnie mistern
robot zwija go w kokonik czyli k bek i w tym k bku si zamyka, i w nim umiera, a po
niejakim czasie z k bka onego, w miejsce du ego brzydkiego robaka, dobywa (s.302) si
bia y, wdzi cznego kszta tu motyl. Gdyby si to nie dzia o w oczach naszych, gdyby nam co
podobnego tylko opowiadano jako ba z dawnych czasów, któ by temu da wiar ? Albo kto
by nam to uczonymi dowodami wyt umaczy , eby takie stworzenie bez rozumu, taki robak
albo taka pszczo a, tak pilnie i tak m drze pracowa y na po ytek nasz i eby jeszcze biedny
robak na tej swojej dla nas robocie w asne ycie traci ? Tego jednego ju , siostry, starczy na
ugie rozmy lanie; w tym jednym ju szczególe, nie rozszerzaj c si dalej, obfity macie
przedmiot do rozwa ania cudownych spraw i niesko czonej m dro ci Boga naszego. Có by
to dopiero by o, gdyby my zna y w asno ci wszystkich dzie i stworze Jego? Wielki to zaiste
dla duszy po ytek, zag bia si my
w te wielmo no ci Bo e i radowa si z tego, e
jeste my oblubienicami tak m drego, tak pot
nego Króla.
43
3. Ale wró my do naszego porównania. Robak ten jest to obraz duszy naszej. Naonczas
ywia si ten robak, gdy ciep em Ducha wi tego zagrzany, poczyna korzysta z ogólnych
pomocy aski, których Bóg u ycza ka demu; gdy poczyna u ywa
rodków, które Pan w
Ko ciele swoim pozostawi , ucz szczania do spowiedzi, czytania dobrych ksi ek, s uchania
owa Bo ego; s to bowiem lekarstwa, których skuteczno ci dusza umar a w grzechach, w
zapomnieniu o Bogu i w okazjach do z ego — mo e wróci do ycia. Wtedy wi c poczyna
i dalej ywi si tym e pokarmem i pobo nym rozmy laniem, dopóki nie wzmo e si i nie
uro nie do tej miary, o której tu jedynie chc mówi , bo tamte pocz tki i stopniowe
przygotowania pomijam, jako niepotrzebne do mojego tu za
enia.
4. Wyrós szy zatem, poczyna ten robak snu z siebie jedwab i budowa dom, w którym ma
umrze . Domem tym dla duszy — jak to pragn abym jasno wyt umaczy — jest Chrystus.
Jako czyta am gdzie , zdaje mi si , czy s ysza am te s owa, e “ ycie nasze ukryte jest w
Chrystusie”, czyli w Bogu, bo to jedno i to samo; i te drugie, e “Chrystus to ycie nasze”.
Czy dok adnie te s owa przytaczam i gdzie one s (s.303) zapisane, o to mi tu nie chodzi; dla
mojego tu za
enia jest to rzecz oboj tna.
5. Widzicie ju teraz, córki, co z naszej strony mo emy przy pomocy aski Bo ej uczyni , aby
Pan sam by mieszkaniem naszym, jak nim rzeczywi cie jest w tej modlitwie zjednoczenia;
mo emy budowa to mieszkanie, tak jak jedwabnik snuje swój k bek. Mog oby tedy si
zdawa komu, e jest w naszej mocy uj
co Bogu albo doda , kiedy, jak mówi . On jest
mieszkaniem naszym, a my z naszej strony mo emy budowa sami to mieszkanie, aby w nim
si zamkn . Bez w tpienia, mo emy i powinni my budowa to mieszkanie, ale budujemy je,
nie ujmuj c czegokolwiek b
Bogu albo dodaj c, jeno samym sobie odejmuj c i w t
budow wk adaj c, tak jak to czyni jedwabnik. Lecz nim jeszcze zd
ymy w tym celu
uczyni wszystko, co jest w mocy naszej. Bóg ju z t maluczk prac nasz , która sama z
siebie jest niczym, po czy wielmo no swoj i tak wysokiej doda jej ceny, i stanie si
godna tego, by On sam by jej nagrod . Tak wi c, cho w dokonaniu tej sprawy On sam
najwi kszy koszt po
, przecie i nasz marn usilno raczy tak przyjmowa i czy z t
wielk prac i m
, któr za nas wycierpia , i to dwoje staje si jedno.
6. Odwagi wi c, córki moje, ochotnie kwapmy si do tej pracy, do snucia tego k bka
naszego, wyrzucaj c z siebie mi
w asn i wol w asn , i wszelkie do jakiej b
rzeczy na
ziemi przywi zanie, a wk adaj c w robot nasz uczynki pokutne, modlitw , umartwienie,
pos usze stwo i wszelkie inne cnoty i powinno ci powo ania naszego. Oby my je tak pe ni y,
jak umiemy i jak nas nauczono! Umierajmy, umierajmy ju tak jak umiera ten robak, gdy
sko czy robot , do której zosta stworzony. Po takiej mierci, zobaczycie, jak b dziemy
ogl da y Boga i tak b dziemy mieszka y w wielmo no ci Jego, jak ten robak mieszka w
bku swoim. A gdy mówi : b dziemy ogl da y Boga, mówi tu, zwa cie to dobrze, o tym
ogl daniu, (s.304) którego dost puje dusza w stanie zjednoczenia, który opisuj .
7. Zobaczmy teraz, bo to jest punkt g ówny, do którego zmierza o wszystko, co dot d
powiedzia am, w co si obraca ten robaczek, nasza dusza. Oto gdy w tym stanie modlitwy
ca kiem ju stanie si umar a dla wiata, wtedy przemienia si w bia ego motyla. O cudzie
wszechmocno ci Bo ej! Jak e przemieniona wychodzi dusza z tej modlitwy, w której cho
tak króciutko — nie trwa to nigdy, jak s dz , ani pó godziny — by a zanurzona w
wielmo no ci Boga i z Nim z czona! Prawdziwie, upewniam was, nie poznaje sama siebie, i
44
tak widzi ró nic mi dzy przesz ym swoim stanem a obecnym, jaka jest mi dzy ow
brzydk poczwark a bia ym motylem, który z niej wyszed . Nie pojmuje, sk d mog a na
takie szcz cie zas
— czyli raczej, nie pojmuje, sk d ono mog o jej przyj , bo e na nie
nie zas
a, to dobrze rozumie. — Takie czuje w sobie pragnienie chwalenia Pana, e
chcia aby wniwecz si obróci i tysi c razy umrze dla Niego. Zatem i powstaje w niej
dza
nieugaszona wszelkich jak najci szych cierpie i krzy ów, i zapa spot gowany do pokuty, i
poci g niepowstrzymany do samotno ci, i pragnienie, by wszyscy znali i mi owali Boga, i ból
serdeczny na widok Jego obrazy. O tym wszystkim obszerniej i z wi kszymi szczegó ami
dzie mowa w nast pnym mieszkaniu; bo chocia sam rodzaj tej modlitwy zjednoczenia tu i
tam prawie jest jednakowy, wielka jednak mi dzy tym mieszkaniem a nast puj cym jest
ró nica pod wzgl dem wielko ci skutków z niej wynikaj cych. Dusza bowiem — jak ju
mówi am — raz do tego stanu podniesiona, je li usi uje post pi dalej, ujrzy wielkie rzeczy.
8. Lecz któ opisze ten wi ty niepokój, jaki ogarnia tego motyla, cho równocze nie cieszy
si 'spokojem i cisz wewn trzn , jakich nigdy jeszcze, odk d yje, nie dozna ? Prawdziwie
ma za co chwali Pana i dzi kowa Mu dusza, bo niepokój to taki, e nigdzie sobie miejsca
ani spoczynku znale nie mo e, raz zakosztowawszy tego spoczynku, który znalaz a w
Bogu. Wszystko jej si przykrzy, cokolwiek widzi na ziemi, zw aszcza (s.305) je li Bóg
cz ciej j dopuszcza do tego zjednoczenia i tego wina jej nalewa, raz w raz wznawiaj c w
niej owo upojenie i cudowne onego skutki. Ju teraz za nic ma swoje dawne trudy, które
znosi a, b
c jeszcze poczwark i snuj c powoli swój k bek. Uros y jej skrzyd a, wi c,
mog c ju lata , czy mia aby poprzestawa na posuwaniu si krok za krokiem po ziemi?
Wszystko, cokolwiek czyni dla Boga, ma e si jej wydaje w porównaniu z tym, co by uczyni
pragn a. Ju si nie dziwi bohaterskim cierpieniom wi tych, wiedz c z w asnego ju
do wiadczenia, jak pot
nie Bóg wspomaga i nie do poznania odmienia dusz , tak i dawna
jej s abo i niedo
no do pokuty zamienia si w si , a dawne jej przywi zanie do
krewnych, do przyjació , do dóbr ziemskich, którego przedtem mimo wszelkich postanowie ,
na jakie si zdobywa a i aktów wewn trznych i zewn trznych usuwa si , st umi w sobie nie
mog a (owszem, zdawa o si jej, e te wi zy, im wi cej usi uje z nich si oswobodzi , tym
mocniej j
ciskaj ), tak teraz znik o, e same nawet nieodzowne stosunki, które z woli
Bo ej i z obowi zku mi
ci bli niego, z tymi, których zostawi a na wiecie, zachowywa
musi, ci
jej jak przykra niewola. Wszystko jej ci
y, bo do wiadczy a i pozna a, e
prawdziwej ulgi i odpocznienia adna rzecz stworzona da jej nie zdo a.
9. Mo e si komu zdawa b dzie, e zbytnio si o tym przedmiocie rozszerzam, ale w rzeczy
samej by oby o nim do powiedzenia du o wi cej i komu Pan Bóg raczy udzieli tej aski, ten
dzie uwa
te s owa za zbyt sk pe. Có tedy dziwnego, e ten nasz motyl, czuj c si obco
ród tych rzeczy ziemskich, szuka sobie miejsca, k dy by spocz ? I dok
e biedny si
uda? Do tego stanu zjednoczenia z Bogiem, z którego wyszed , sam powróci nie mo e, bo —
jak mówi am — nie jest to w mocy naszej i jakkolwiek by my si starali, daremne b
wszelkie usi owania nasze, dopóki si nie spodoba Bogu znów nas do tej aski dopu ci . O
Panie, jakie tu nowe strapienie poczyna si dla tej duszy! Kto by si tego spodziewa po
otrzymaniu aski tak wysokiej? Ale tak jest: w ten czy w inny sposób zawsze nam trzeba
nosi krzy , póki tu (s.306) yjemy. I kto by mi dowodzi , e od czasu, jak dost pi tej aski,
wci u ywa rozkoszy i spoczynku, temu odpowiem, e jej nigdy nie zazna . Mo e, je li mu
by o dane doj do poprzedniego mieszkania, zakosztowa jakich s odko ci i smaków, do
45
których bodaj czy nie przyczyni a si jeszcze s abo natury albo mo e i diabe , który mu w
taki sposób daje do czasu odpoczynek, aby mu pó niej tym sro sz wojn wytoczy .
10. Strapienie to jednak, o którym mówi , nie tak ma si rozumie , jakoby dusza do tego
stanu podniesiona nie mia a pokoju; ma go, owszem, i bardzo wielki, bo same te jej
cierpienia, jakkolwiek nad wyraz dojmuj ce, tak przecie wysok maj cen i z tak czystego
i wi tego ród a p yn , e same przez si pokój i zadowolenie do duszy wlewaj . Ale b
co b
, z samego uprzykrzenia, jakie jej sprawuj rzeczy tego wiata, rodzi si w niej
pragnienie wyzwolenia z tych wi zów, a pragnienie to tak bolesne, e jedna tylko pami
na
to, e Bóg tak chce, aby jeszcze
a na tym wygnaniu, zdolna jej przynie os od . Ale i ta
os oda nie jest zupe na, bo mimo wszystko dusza nie ma tu jeszcze tego ca kowitego zdania
si na wol Bo , jakie zobaczymy pó niej. Zgadza si z ni , ale zarazem czuje wielki al, e
nic wi cej uczyni nie mo e, bo jej nie dano wi cej, i p acze nad tym rzewnymi zami. I
ta za ka dym razem w ten czy w inny sposób w niej si wznawia, ile razy jest na
modlitwie. Zapewne te strapienie jej pochodzi z niezno nego bólu, jakiego doznaje patrz c,
jak ludzie Boga obra aj , jak ma o Go sobie wa , jakie mnóstwo dusz mi dzy heretykami i
niewiernymi idzie na zatracenie. Najwi cej za boleje nad zgub dusz chrze cija skich, bo
jakkolwiek wie, e mi osierdzie Bo e nie ma granic, e i najwi kszy grzesznik mo e si
jeszcze nawróci i zbawi , s usznie jednak si l ka, e wielu z nich b dzie pot pionych.
11. O dziwna pot go aski Bo ej! Wszak jeszcze kilka lat, mo e i kilka dni temu, dusza ta
a sobie spokojnie, troszcz c si tylko o siebie. Któ jej teraz rzuci do serca tak szerok ,
tak bolesn trosk o drugich, której by sama z siebie i po d ugich (s.307) latach rozmy lania
nie naby a i nigdy by t drog do takiego bólu nie dosz a, jaki teraz czuje? Bo chocia bym dni
ca e i lata strawi a na zg bianiu i zastanawianiu si nad tym, jak wielkim z em jest grzech,
jak wielkim nieszcz ciem obraza Boga i e przecie ci, co id na pot pienie, s dzie mi
Bo ymi i bra mi moimi, jak równie nad niebezpiecze stwami, w jakich yjemy, i
szcz ciem z opuszczenia tego n dznego ycia, czy wszystko to starczy na wzbudzenie we
mnie podobnego uczucia? — Nie starczy, córki! Wszystko to, co mo emy wzbudzi przez
rozmy lanie ani z daleka nie mo e i w porównanie z tym bólem, który tu ogarnia i przenika
do szpiku dusz , cho si o to nie stara, a mo e i nie chce.
Có to za ból, pytacie, i jakie ród o jego? — Zaraz je wam wska .
12. Pami tacie te s owa oblubienicy — które ju na innym miejscu, cho w innym zwi zku,
przytoczy am — e “Bóg wprowadzi j do piwnicy winnej i rozrz dzi w niej mi
”. To
nie tutaj si dzieje. Dusza tu ca kiem oddana jest w r ce Boga; wielka moc mi
ci tak
ni ow adn a, e o niczym ju nie wie i niczego nie chce, tylko aby Bóg uczyni z ni ,
cokolwiek Mu si podoba. A Bóg wtedy czyni jej ask (której, jak s dz , nigdy nikomu nie
uczyni, jeno takiej duszy, któr ju ca kiem przyj za swoj ), wyciska na niej swoj piecz i
dusza, sama nie wiedz c jak si to sta o, wychodzi z r k Pana naznaczona tym Jego
znamieniem. Ona prawdziwie nic tu nie dzia a, tak jak nie dzia a wosk, gdy obca r ka piecz
na nim wyciska. Sama nie mo e wyry na sobie tego znamienia, tylko gotowa jest na
wszystko, i t gotowo ci swoj stawszy si mi kka jak wosk, zdolna jest przyj , co Bóg w
niej sprawi zechce, i bez oporu poddaje si Jego r ce. O Bo e, jaka to niewypowiedziana
dobro Twoja, e tak sam dla nas wszystko czynisz!
dasz jeno od nas dobrej woli, aby
dusza, jak ten mi kki wosk, nie stawia a Ci oporu!
46
13. Ju teraz widzicie, córki, co tu Bóg nasz czyni, aby dusza ju pozna a i wiedzia a, e
nale y do Niego: udziela jej tego, co ma sam w sobie, co Boski Syn Jego nosi w sobie, gdy
(s.308)
na tej ziemi. Wi kszej zaiste aski uczyni nam nie mo e. Któ gor cej ni Syn
Bo y móg pragn wyzwolenia z tego ycia miertelnego? Przecie sam boskimi usty swymi
rzeki na Ostatniej Wieczerzy: “Gor co pragn em”.
Ale , najs odszy Panie mój, czy nie stan a wówczas przed oczyma Twymi, czy nie
przera
a Ciebie ta straszna m ka, któr mia
umrze ? — Nie, odpowiadasz mi, bo wielka
mi
, jak mi uj dusze, i wielkie po
danie, z jakim pragn ich zbawienia, bez porównania
przewy szaj wszystk srogo mych cierpie . I cierpienia te, jakie mi zadaje si a
niepowstrzymana mi
ci, odk d jestem na ziemi, tak s nad wszelki wyraz dojmuj ce, e
wobec nich wszystko, co ucierpia em w m ce i na krzy u, wydaje mi si niczym.
14. Cz sto si nad tym zastanawia am w rozmy laniach moich, a wiedz c, jak m
cierpia a
i cierpi pewna dusza, któr znam, na widok obrazy Pana naszego, m
tak niezno
, e
stokro wola aby umrze ni d
ej j cierpie , my la am sobie: je li przy takiej s abej
mi
ci, bo w porównaniu z mi
ci Chrystusow wszelka i najgor tsza mi
ludzka jest
jakoby niczym, dusza owa cierpia a tak m
niezno
, jaka musia a by bole Pana
naszego Jezusa Chrystusa i jak m
musia o by ca e ycie Jego, kiedy w boskiej
wszechwiedzy swojej bezustannie i ka dej chwili mia przed oczyma te niezliczone ci kie
zniewagi, jakie grzechy ludzkie wci zadaj Ojcu Jego? M ka ta, mam to niew tpliwe
przekonanie, bez porównania ci sz Mu by a ni wszystkie katusze krzy a. Na krzy u
bowiem, cho cierpia niewypowiedzianie, ale wiedzia przynajmniej, e to ju koniec m ki
Jego; pociecha ta, e przez mier swoj przynosi nam zbawienie i Ojcu swemu okazuje
niesko czon mi
swoj , cierpi c tak srogo dla Niego, by a Mu w bole ciach Jego os od .
Podobnie te zdarza si duszom arliwie Boga mi uj cym, e wielkie dla Niego podejmuj
pokuty i umartwienia, a w zapale mi
ci swojej jakby zgo a ich nie czuj i pragn yby czyni
coraz (s.309) wi cej i wi cej, i cokolwiek uczyni , zawsze im tego za ma o. Jak dopiero
radosn do cierpienia gotowo ci musia o pa
Boskie Serce Jezusa w onej uroczystej
chwili, w której tak jawnie mia okaza ca doskona
pos usze stwa swego dla Ojca, ca
wielko mi
ci swojej dla ludzi? O, jaka to wielka rozkosz cierpie w spe nianiu woli
Bo ej! Ale ów ustawiczny widok tylu zniewag. Boskiemu Majestatowi wyrz dzanych, tylu
dusz, id cych do piek a, by o to dla Niego, jak s dz , katusz tak okropn , e gdyby nie to, e
by wi cej ni cz owiekiem, i jednego dnia takiego cierpienia do by by o na zadanie Mu nie
jednej ju , ale wielu mierci.
ROZDZIA 3
Najpierw mówi o tym samym przedmiocie. — Nast pnie o innym rodzaju zjednoczenia, do
którego dusza za ask Bo doj mo e, i jak skutecznie do tego dopomaga mi
bli niego.
— S tu uwagi bardzo po yteczne.
l. Wró my ju do go bki naszej i zobaczmy, cho w cz ci niejakiej, aski, jakich Bóg jej
ycza w tym stanie. Rozumie si zawsze, e otrzyma je pod warunkiem usilnego z jej strony
starania o ci
y post p w s
bie Bo ej i w poznaniu samej siebie. Bo gdyby chcia a
poprzesta na tym, e takiej wysokiej aski dost pi a, i opieraj c si na niej, opu ci aby si w
pracy nad sob i zboczy aby z drogi wiod cej do nieba, to jest z drogi przykaza , niechybnie
spotka by j los onego motyla, który, wykluwszy si z poczwarki, pozostawia nasienie, z
47
którego nowe yj tko si zrodzi, ale sam umiera i ginie na zawsze. Nasienie, mówi ,
pozostawi po sobie; bo mam to przekonanie, e Bóg nie dopu ci, by taka wielka aska, skoro
jej u yczy, by a u yczona na pró no, a je li ten, kto j otrzyma , nie skorzysta z niej, zawsze
przyniesie po ytek drugim. Nie tylko bowiem wtedy gdy sama trwa w dobrym, ta dusza przez
swe wi te pragnienia i cnoty wp ywa korzystnie na tych, którzy z ni styczno maj i
asnym ich zapa em zapala, ale i (s.310) wówczas gdy ten ogie ostygnie, pozostaje w niej
ch pomagania drugim do post pu i ch tnie im mówi o askach, jakie Bóg czyni tym, którzy
Go mi uj i Mu s
.
2. Zna am jedn tak , któr mog przytoczy za przyk ad tego, co mówi . Cho sama bardzo
by a niewierna Bogu, niezmiern przecie z tego pociech mia a, by drudzy korzystali z ask,
jakie Bóg jej uczyni ; nauczy a wi c drogi modlitwy wewn trznej tych, którzy jej nie znali i
wiele, wiele zdzia
a dobrego. Pó niej i j Pan raczy na nowo o wieci . Prawda, e
wówczas jeszcze, gdy tak si sprzeniewierza a Panu, nie dozna a na sobie tych wielkich, jak
je opisa am, skutków modlitwy zjednoczenia. Ale ilu to musi by takich, których Pan do
obcowania z sob dopuszcza, których wzywa do apostolstwa jak Judasza, których powo uje
na królów jak Saula, a którzy przecie tak
ask zaszczyceni, z w asnej swej winy gin !
Uczmy si tego, siostry, e chc c si uchroni podobnej zguby, e pragn c raczej coraz wy ej
ró w zas ug , innego na to bezpiecze stwa nie mamy, jeno pos usze stwo i trzymanie si ,
bez zbaczania na prawo ani na lewo, drogi przykaza Bo ych; to mówi nie tylko do tych,
którym Pan podobnych ask u yczy , ale i do wszystkich.
3. Pomimo wszelkich obja nie , jakie dot d da am o tym mieszkaniu, pozostaje jeszcze
zapewne wiele niejasno ci. A poniewa wnij cie do tego mieszkania tak wielkim dla duszy
jest zyskiem i szcz ciem, dobrze wi c b dzie, e bli ej jeszcze rzecz wyt umacz , aby i ci,
którym Pan nie u ycza owych wysokich ask nadprzyrodzonych, nie tracili przecie nadziei i
wiedzieli, e i dla nich wst p do tego mieszkania jest otwarty, ka dy bowiem za pomoc
aski
Bo ej atwo mo e doj do prawdziwego z Panem zjednoczenia, je li jeno zechce usilnie o
nie si stara , zrzekaj c si wszelkiej woli w asnej, a trzymaj c j z czon z wol Boga. O,
ilu takich si znajdzie, którzy by to o sobie powiedzie mogli, e niczego wi cej nie pragn ,
gotowi, jak ju mówi am, umrze za t prawd ! Je li i z wami (s.311) tak jest, tedy
upewniam was, i po wiele razy powtórzy to gotowam, ju dost pi
cie owej aski od Pana i
nie macie ju czego si troszczy o to rozkoszne zjednoczenie, o którym mówi am. Co w nim
bowiem jest najcenniejszego, to w
nie w tym usposobieniu woli si zawiera i niepodobna,
by doszed do owego stanu modlitwy zjednoczenia kto , kto nie ma ca kowicie zdanej woli na
wol Boga. O, jakie to zjednoczenie wszelkiego po dania godne! Szcz liwa dusza, która je
osi gn a; b dzie
a spokojna na tej ziemi, nim jeszcze dost pi pokoju, zgotowanego jej w
yciu przysz ym; adna rzecz, adna przygoda na tej ziemi, z jedynym tylko wyj tkiem
niebezpiecze stwa utracenia Boga albo widoku obrazy Jego, jej nie zasmuci; ani choroba, ani
ubóstwo, ani utrata bliskich i drogich, chyba tylko takich, których mier jest strat dla
Ko cio a Bo ego. Widzi i rozumie bowiem, e lepiej wie Pan, co czyni, ni ona wie, czego
pragnie.
4. Zwa cie tu, e ró nego rodzaju mog by zmartwienia i smutki: s smutki jak i pociechy,
powstaj ce z naturalnego usposobienia; s inne, które si rodz z mi
ci i ze wspó czucia w
cierpieniach bli niego; tak smuci si Pan nad mierci
azarza, pierwej nim go wskrzesi z
grobu. Takie zmartwienia nie przeszkadzaj duszy do trwania w zjednoczeniu z Bogiem, nie
48
wzniecaj w niej wzburze gwa townych, nie zak ócaj jej pokoju wewn trznego, albo je li j
znienacka na chwil porusz , poruszenie to nie trwa d ugo, bo i same te zmartwienia pr dko
przemijaj . Podobnie i smutki te tak e, rzec mo na, nie przenikaj do g bi duszy, dzia aj
tylko na zmys y i na w adze przyrodzone i zatrzymuj si na powierzchni. Zdarzaj si one w
mieszkaniach, o których dot d by a mowa; do jednego tylko mieszkania, to jest do tego, o
którym b
mówi a na ostatku, zupe nie wst pu nie maj , tam bowiem zawieszenie w adz
jest warunkiem koniecznym. Pan jednak wszechmog cy jest i mo e i innymi sposobami
ubogaci dusz i doprowadzi j do tego mieszkania, niekoniecznie ow skrócon drog , o
której mówi am wy ej. (s.312)
5. Tylko zwa cie dobrze, córki, e w ka dym razie poczwarka umrze musi, a w tym drugim
razie wi cej was to b dzie kosztowa o; bowiem tam do umorzenia jej wielk jest dla duszy
pomoc uszcz liwienie, jakiego doznaje, widz c si przeniesion do ycia tak nowego; tu
za , pozostaj c w zwyczajnych warunkach ycia powszedniego, sama si biedzi musi z
umorzeniem tego, co umrze powinno. Trudno i praca, przyznaj , tutaj nierównie jest
wi ksza, ale si op aci i tym wi ksza te b dzie za ni nagroda, gdy jej zwyci sko dokonacie;
a e jej dokona mo ecie, to nie ulega adnej w tpliwo ci, je li jeno wola wasza prawdziwie
dzie zjednoczona z wol Bo .
To jest zjednoczenie, którego cale ycie moje pragn am! To jest zjednoczenie, o które
zawsze prosz Pana naszego, bo ten jest najpewniejszy i najbezpieczniejszy sposób
zjednoczenia.
6. Lecz jak e ma o, niestety, jest mi dzy nami takich, którzy by do tego doszli! A jak wielu
jest takich, którzy wyobra aj sobie, i tym samym, e wystrzegaj si obrazy Bo ej i e
wst pili do zakonu, ju dokazali wszystkiego. I nie widz tego mnóstwa robaków, które si
jeszcze w nich ukrywaj i cnoty ich ogryzaj , jak on robak, który podci bluszcz nad g ow
Jonasza. Robaki mi
ci w asnej, dobrego rozumienia o sobie, pochopno ci do s dzenia
drugich, cho by w ma ych rzeczach, i braku mi
ci bli nich, gdy ich nie kochamy., jako
samych siebie. W wype nianiu obowi zków naszych ledwo, ledwo doci gamy do koniecznej
miary, aby nie by o grzechu; ale od takiego usposobienia daleko nam jeszcze do tego, jakie w
nas by powinno, je li chcemy ca istno ci nasz by zjednoczeni z wol Bo .
7. A jak mniemacie, córki, jaka jest ta wola Bo a? Ta jest wola Bo a, aby my ze wszech miar
byli doskona ymi, i tak stali si jedno z Nim i z Ojcem Jego, jak o to sam prosi Boskiego
Majestatu Jego. Patrzcie , ile nam nie dostaje do osi gni cia (s.313) tego kresu! Co do mnie,
upewniam was, wstyd mi i al wielki w chwili, gdy to pisz , em tak od niego daleko, i to
jedynie z winy mojej. Bo na to, aby my doszli do tej doskona
ci, nie potrzeba, by Pan nam
ycza szczególnych, nadzwyczajnych ask i pociech; do tego, co nam da , daj c nam Syna
swego, aby On nas drogi nauczy . Nie s
cie jednak, by to zjednoczenie z wol Bo
koniecznie tego wymaga o, by na przyk ad, gdy ci umrze ojciec albo brat, nie bola a nad t
strat , albo gdy przyjd na ci choroby i cierpienia, by je przyjmowa a z rado ci . Taka
oboj tno na to, co boli, mo e by rzecz dobr , ale nieraz jest ona tak e skutkiem czysto
ziemskiej tylko roztropno ci, kiedy cz owiek, widz c e inaczej by nie mo e, z potrzeby robi
cnot . Ile takich i tym podobnych rzeczy dokazywali starzy filozofowie przez sam tylko,
jak si chlubili, ziemsk m dro swoj ! Od nas Pan dwóch tylko rzeczy da: by my
mi owali Jego i by my mi owali bli niego; do tego dwojga ma zmierza wszystka praca
49
nasza; tego dwojga przestrzegaj c z wszelk , ile zdo amy, doskona
ci , czynimy wol Jego,
a zatem i dochodzimy do zjednoczenia z Nim. Lecz jak e nam daleko do tego, by my temu
Bogu tak wielkiemu oddawali, jak nale y, ten dwojaki d ug nasz! Niech nam boska dobro
Jego raczy u ycza
aski swojej, aby my zas
yli doj do tego stanu, bo jest to w mocy
naszej, je li tylko szczerze chcemy.
8. Najpewniejszym znakiem, po którym pozna mo emy, czy spe niamy t dwojak
powinno , jest, zdaniem moim, wierne przestrzeganie mi
ci bli niego; bo czy kochamy
Boga tak, jak nale y, tego, mimo wielu wskazówek potwierdzaj cych, e Go kochamy, na
pewno jednak nigdy wiedzie nie mo emy; ale atwo jest pozna , czy kochamy bli niego. Im
wy szy wi c ujrzycie w sobie post p w tej cnocie mi
ci bli niego, tym mocniej, miejcie to
za rzecz pewn , b dziecie utwierdzone w mi
ci Boga. Bo tak wielka jest mi
Jego ku
nam, e w nagrod za mi
, jak oka emy bli niemu, pomno y w nas obficie mi
ku
Niemu; jest to, wed ug mnie, rzecz tak pewna, e niepodobna mi w tpi o tym ani na chwil .
(s.314)
9. Niezmiernie wi c wiele na tym zale y, by my jak najpilniej baczyli na siebie, jak si w tym
wzgl dzie zachowujemy; je li i w wewn trznym usposobieniu i w zewn trznym
post powaniu naszym okazuje si doskona a, ile by mo e, mi
bli niego, wtedy wolno
nam ufa , e wszystko w nas jest w porz dku, gdy z powodu s abej naszej natury doskona a
mi
bli niego o tyle tylko by w nas mo e, o ile si zrodzi, jak drzewko z korzenia, z
doskona ej mi
ci Boga. Starajmy si , siostry, wiedz c, jak wiele na tym zale y, pilne mie
na siebie baczenie, cho by w rzeczach najmniejszych. A na wielkich i wspania ych my lach,
jakie nam nieraz t umnie przychodz na modlitwie, gdy nam si zdaje, e gotowe my co
wielkiego przedsi wzi i uczyni dla bli nich, dla zbawienia cho by jednej duszy, na takich
my lach, mówi , niewiele polegajmy, bo je li potem za my lami nie pójd uczynki, snad nie
mi
by a ich ród em, jeno wyobra nia. To samo stosuje si i do pokory i do innych cnót.
Chytre s i niezliczone zdrady szatana; ca e piek o gotów poruszy , aby w nas wmówi , e
posiadamy t czy ow cnot , kiedy jej w rzeczy samej nie posiadamy. I wie dobrze diabe , co
robi, bo ci
ka z tego oszukania bywa szkoda dla duszy. Nigdy te urojone cnoty, rodz ce si z
takiego korzenia, nie mog by wolne od pró nej chwa y i pychy, a tylko te, które od Boga
pochodz , czyste s od tej zaka y.
10. miech mi nieraz bierze na widok pewnych dusz, które w czasie modlitwy wyobra aj
sobie, e pragn upokorzenia i publicznego sponiewierania dla mi
ci Boga, a potem
wykr caj si jak mog , aby si nie przyzna do ma ego jakiego uchybienia; a je li jeszcze
takiej zarzucisz jak win , której w istocie nie pope ni a, to ju taki na to podniesie lament, e
nie daj Bo e! Niech e, kto nie umie znie takiego ma ego upokorzenia, nauczy si
przynajmniej lepiej wgl da w siebie i nie polega na owych rzekomych na modlitwie
postanowieniach, bo w rzeczy samej postanowienia te nie by y dzie em woli, która, gdy jest
prawdziwa, inaczej zupe nie w skutkach si objawia, ale by y tylko urojeniem wyobra ni, w
której (s.315) diabe wyprawia harce i szalbierstwa swoje i atwo mo e oszuka niebacznych,
szczególnie niewiasty i ludzi nieo wieconych, nie umiej cych rozró nia dzia ania wyobra ni
od dzia ania innych w adz i tylu innych zawi
ci serca ludzkiego. O, siostry, jak e jasno
wida na was samych, które z was maj prawdziw mi
bli niego, a w których ta mi
nie jest tak doskona a! Gdyby my dobrze zrozumia y, jak wielka dla nas jest waga tej cnoty,
wszystk wol i usilno nasz skierowa yby my do jej nabycia.
50
11. Gdy znowu widz inne dusze, tak zacietrzewione w przedmiocie swego rozmy lania i tak
skr powane na modlitwie, i nie miej , rzek by , i poruszy si ani my li na chwil
odwróci , by snad nie uroni o im si co z tej odrobiny uczu pobo nych i smaków
duchowych, które im na modlitwie przysz y, my
sobie, e s to dusze, nie maj ce jeszcze
ani poj cia o prawdziwej drodze, któr si dochodzi do zjednoczenia, kiedy tak na w asnych
pociechach i s odko ciach zasadzaj ca e swoje nabo
stwo. Nie t dy droga, siostry, nie
dy! Bóg
da uczynków! Gdy widzisz siostr chor , której mo esz przynie ulg , nie
wahaj si ani na chwil po wi ci dla niej nabo
stwo twoje; oka jej wspó czucie; co j
boli, niech ciebie boli i je li dla posilenia jej potrzeba, by sama sobie odmówi a po ywienia,
ochotnym sercem to uczy , nie tyle dla niej samej, ile raczej dla mi
ci Pana, który wiesz, e
tego pragnie. To jest prawdziwe zjednoczenie, bo tu wola nasza jedno jest z wol Jego.
Podobnie, gdy kogo chwal przed tob , ciesz si z tego, jak gdyby ciebie sam chwalono. Nic
w tym nie b dzie ci trudnego, je li masz pokor , owszem, przykro ci b dzie s ucha pochwa ,
jakie ci oddaj . A jak wielk jest cnot cieszy si z pochwa , oddawanych siostrze i z
uznania jej cnót, tak równie nie mniejsza jest zas uga bole nad ka dym niedostatkiem jej
jakby nad w asnym, i pokrywa go ile mo no ci.
12. Powtarzam tu tylko pokrótce, co na innym miejscu obszerniej w tym przedmiocie
mówi am, a powtarzam dlatego, (s.316) e widz jasno i mam to przekonanie, i gdyby
mi dzy nami zabrak o tej mi
ci, ca e nasze ycie duchowe posz oby wniwecz. Nie daj e
Bo e, by nas mia o spotka takie nieszcz cie! Je li za b dzie w was ta mi
prawdziwa,
cie pewne, e Pan w boskiej dobroci swojej nie odmówi wam tego zjednoczenia, o
którym tu mówi . Inaczej cho by cie wszelkich na modlitwie doznawa y pociech i s odko ci,
cho by cie nawet chwilami dost powa y modlitwy odpocznienia i ma ego jakiego
zawieszenia w adz (tak, i by wam si zdawa o, jak to si zdarza niejednej,
cie ju dosz y
do szczytu), dopóki nie ma w was mi
ci bli niego takiej, jaka by powinna, daleko wam,
wierzajcie, do aski zjednoczenia. Pro cie Pana i b agajcie, aby wam da t doskona mi
bli niego, a potem ju zdajcie si na bosk hojno Jego. Da On wam wi cej ni same
pragn zdo acie, je li z waszej strony staracie si i usi ujecie uczyni wszystko, co jest w
mo no ci waszej: gwa t zadaj c woli w asnej, a czyni c we wszystkim wol sióstr, chocia by
z uszczerbkiem tego, co wam si nale y; nie dbaj c o po ytek w asny, a my
c tylko o
po ytku ich, cho by si na to wzdryga a wasza natura, i bior c na siebie, ile razy si zdarzy
ku temu sposobno , trud i prac , aby oszcz dzi ich drugim. Nie s
cie wi c, by nabycie
mi
ci nic was kosztowa nie mia o, by przysz a wam gotowa jak pieczone go bki do g bki.
Pomnijcie, ile Boskiego Oblubie ca naszego kosztowa a mi
, któr nas umi owa , i jako
dla wybawienia nas od mierci sam poniós
mier , i to tak okrutn
mier na krzy u.
ROZDZIA 4
W dalszym ci gu obja nia jeszcze t modlitw zjednoczenia. — Jak wielkiej potrzeba tu
baczno ci, aby nas nie oszuka diabe , czatuj cy na nas i usi uj cy odwie nas od zacz tej
dobrej sprawy.
l. Pragniecie, zapewne, dowiedzie si , gdzie si obraca nasza go bka i gdzie ma odpoczynek
swój, skoro ju wiemy, (s.317) e nie mo e spocz ani w smakach duchowych, ani w
pociechach tej ziemi. Na to pytanie odpowiedzie wam nie mog , a dopiero, gdy b
mówi a o mieszkaniu ostatnim. Daj Bo e tylko, bym wówczas o tym pami ta a i mia a
51
swobod do pisania. Blisko pi miesi cy up yn o, odk d zacz am to pisanie, a nie mam
owy do odczytania tego, co napisa am; pewno wi c w tym pisaniu moim pe no b dzie
nie adu i powtarza . Ale mniejsza o to, wszak pisz dla sióstr moich.
2. Chc wam tu bli ej jeszcze obja ni , co rozumiem przez t modlitw zjednoczenia i wedle
zwyczaju mego u yj do tego porównania. Potem szerzej jeszcze pomówimy o owym motylu
naszym, który nigdzie na d ugo nie przysiadzie, bo nie znajduje w sobie prawdziwego
odpocznienia (ale wci lataj c, i sobie, i drugim po ytek przynosi).
3. S ysza
cie pewno nieraz, jak Bóg po lubia sobie duchowo dusze ludzkie. Niech b dzie
ogos awione Jego mi osierdzie, i tak si raczy poni
! Jakkolwiek to niezr czne
porównanie, nie widz przecie innego, którym bym ja niej zdo
a wyt umaczy , co mam na
my li, jak przez porównanie z sakramentem ma
stwa. Wielka wprawdzie zachodzi mi dzy
jednym a drugim ró nica, bo to, o czym tu mówi , to rzeczy na wskro duchowe
(przewy szaj one ma
stwo ziemskie o tyle, o ile duch jest wy szy od cia a, tak e
rozkosze, którymi Pan dusz tu napawa, o ca e niebo s ró ne od rozkoszy, jakich u ywaj
czeni zwi zkiem ma
skim). I mi
czy si z mi
ci , i wszystkie dzia ania i sprawy
jej tak s niewypowiedziane czyste, subtelne i s odkie, e nie ma wyrazu na ich opisanie; ale
Pan umie da je bardzo wyra nie uczu duszy.
4. Otó , o ile ja rzecz rozumiem, modlitwa zjednoczenia nie dochodzi jeszcze do tego szczytu
ma
stwa duchowego; ale, jak tu na ziemi, gdy dwoje ludzi chce si po czy w
em
ma
skim, stara si naprzód pozna wzajemnie, czy jedno (s.318) sprzyja drugiemu, czy
mo e si zrodzi mi dzy nimi mi
wzajemna, i maj w tym celu wspólne schadzki i
rozmowy, podobnie równie przygotowuje si i owo duchowe ma
stwo. Zgoda zobopólna
ju stan a; dusza ju dok adnie pozna a, kto jest Ten, z którym ma si po czy , i jakie to dla
niej szcz cie wej w tak wysoki zwi zek. Ma wi c niezachwiane postanowienie czyni we
wszystkim wol swego Oblubie ca i niczego nie zaniecha , w czym mo e Mu si sta
przyjemn , a Pan ze swej strony, widz c w swojej boskiej wszechwiedzy rzetelno i
szczero takiego jej usposobienia, cieszy si ni i chc c, aby si lepiej jeszcze o tym
przekona a, w niesko czonym mi osierdziu swoim raczy niejako przybywa do niej na
schadzk i jednoczy j z Sob . Tak mo emy poj
przebieg tej modlitwy zjednoczenia, cho
wszystko to trwa krótk tylko chwil . W tej boskiej schadzce niczego wi cej nie bierze dusza,
i niczego nie daje, jeno e w sposób niewypowiedzianie tajemniczy widzi jasno, kto jest ten
Oblubieniec, którego ma po lubi . Nigdy, i w tysi c lat nie zdo
aby za pomoc zmys ów i
adz zrozumie i pozna tego, co tu poznaje w jednej chwili. Bo taki to Oblubieniec, e sam
ju widok Jego i jedno na wejrzenie czyni dusz godn tego, by Mu, jak to mówi , odda a
swoj . I tak z tej boskiej schadzki wychodzi w Nim rozmi owana, e z swojej strony
gotowa jest uczyni i czyni wszystko, co mo e, aby te jej niebieskie z Nim zr kowiny nigdy
si nie zerwa y. Lecz je liby ta dusza si opu ci a i mi
swoj odda a komu lub czemu
innemu, ni Jemu samemu, niechybnie straci wszystko, i b dzie to strata tak
niewypowiedzianie wielka, jak wielkimi by y aski, które jej ofiarowa Oblubieniec, strata bez
porównania wi ksza, ni jakie b
s owa wyrazi zdo aj .
5. Przeto dusze chrze cija skie, o ile was Pan do tego wznios ego stanu podnie raczy , na
mi
Jego prosz was, nie zaniedbujcie aski wam darowanej, a przede wszystkim chro cie
si okazji, bo i na tym stopniu jeszcze dusza nie jest do silna, by mog a na nie wystawia
52
siebie bezkarnie. Si y tej pó niej dopiero nab dzie, gdy ju dokona si ma
stwo, co (s.319)
w dalszym dopiero, szóstym mieszkaniu nast pi. Tutaj czno z Oblubie cem polega
jeszcze na jednym tylko chwilowym widzeniu si , i diabe wszelkich u yje sposobów, aby j
rozerwa i w ze zadzierzgni ty potarga . Pó niej dopiero, gdy w ze ten si zacie ni, gdy
ujrzy dusz ca kiem ju oddan Oblubie cowi, ju nie ma takiej mia
ci i boi si przyst pi ,
bo ile razy spróbuje, tyle razy dowie si z w asnego do wiadczenia, e nic nie wskóra i ze
wstydem i strat sromotn odej musi, a dusza, któr napastowa , tym wi ksz tylko z
napa ci jego korzy odniesie.
6. Wierzcie mi, córki, zna am dusze bardzo uduchowione, które z aski Pana dosz y ju do
tego stanu, a potem jednak cofn y si wstecz i diabe chytrymi zdradami swymi znów je
zdoby dla siebie. Snad nie jeden diabe , ale ca e piek o sprzysi ga si na t zabójcz robot ,
bo, jak to nieraz ju mówi am, gdy zdo a zgubi jedn tak dusz , nie j jedn tylko zgubi, ale
wielkie dusz mnóstwo. Ma diabe nabyte ju w tym wzgl dzie do wiadczenie. Patrz c na te
rzesze dusz, które Bóg nieraz za spraw jednej wi tej duszy poci ga do siebie, mamy,
zaprawd , za co chwali wielmo no
aski Jego. Ile to tysi cy dusz nawrócili m czennicy!
Jaki wietny orszak panien wi tych poci gn a za sob do Boga jedna taka m
na
dzieweczka, jak wi ta Urszula! A zw aszcza, kto zliczy to mnóstwo dusz, wydartych diab u
za spraw takiego wi tego Franciszka i wi tego Dominika, i innych za
ycieli Zakonów,
albo teraz wie o za spraw
wi tego Ignacego i tego Towarzystwa, któremu on da pocz tek!
Sk d wszyscy ci wi ci mieli tak moc ku nawracaniu dusz? Nie sk din d, jeno st d, e
ka dy z nich— jak o tym przekona si mo emy czytaj c ich ywoty — otrzymawszy
podobne aski od Boga, wszelkich dok ada stara i usilno ci, aby nie postrada z winy swojej
wysokiego dostoje stwa takich z Bogiem swoim za lubin. O córki moje, (s.320) i dzisiaj Pan
tak samo jest gotów u ycza nam tych ask, jak ich u ycza onym wi tym, owszem, wi ksz
poniek d ma dzi potrzeb takich dusz, które by ask tych pragn y, bo bardzo dzisiaj
umniejszy a si liczba tych, którzy by, jak oni wi ci, ca ych siebie dla chwa y Jego
po wi ci chcieli. Zbytnio dzi mi ujemy samych siebie, zbytnia dzi roztropno i ostro no
nasza, by my snad w czymkolwiek praw naszych nie uronili. O jak e wielki to b d nasz!
Niechaj Pan w mi osierdziu swoim raczy nas o wieci , by my nie wpadli w takie nieszcz sne
ciemno ci!
7. Dwojaka tu jeszcze nasuwa si trudno i w tpliwo , któr mi zarzuci mo ecie. Pierwsza,
e je li dusza tak jest, jak mówi am, oddana woli Bo ej i w niczym nie chce i za wol
asn , jakim sposobem mo e jeszcze zb dzi i ulec oszukaniu? A druga: jak drog mo e
jeszcze diabe znale do was przyst p i zagra
duszy waszej, skoro w takim tu yjecie
odosobnieniu od wiata i w takim cz stym uczestnictwie sakramentów, i w takim — rzec
mo na — anielskim towarzystwie, gdy z szczególnej aski i dobroci Pana, adna z nas tu
niczego innego nie pragnie, jeno tego, by ca istno ci swoj Mu s
a i by a Mu
przyjemn ? Co innego ludzie, yj cy na wiecie i uplatani w okazje do grzechu, tych diabe
atwo podejdzie, ale jakim sposobem mo e si do nas zakra ? Prawda, córki, wielkie Bóg
okaza nad nami mi osierdzie swoje, ale gdy wspomn , e i Judasz nale
do grona
Aposto ów, e codziennie przestawa z Bogiem samym i s ucha Bo ych s ów Jego, wtedy
widz to jasno i rozumiem, e nigdzie, nawet w ród tych wysokich ask tego pi tego
mieszkania nie ma dla nas bezpiecze stwa.
53
8. Odpowiadaj c wi c na pierwsz w tpliwo twierdz , e gdyby dusza zawsze by a
zjednoczona z wol Bo , rzecz jasna, e nigdy by zb dzi ani zgin nie mog a. Ale
podchodzi j diabe swymi subtelnymi fortelami, i pod udanym pozorem dobrego, po cichu i
nieznacznie, poci ga j naprzód do ma ych niewierno ci, potem namawia do wi kszych,
wmawiaj c w ni , e nic w nich nie ma z ego, za czym powoli (s.321) rozum jej zaciemnia i
wol ozi bia, i star mi
w asn do ycia pobudza, a tak, krok z krokiem oddali si od
woli Bo ej, a przystanie do swojej.
W tym ju si zawiera odpowied i na drugi zarzut wasz, bo nie ma zamkni cia tak cis ego,
do którego by diabe si nie wcisn , ani puszczy tak odludnej, do której by nie trafi . A nadto,
dodam jeszcze, mo e si to dzieje z dopuszczenia Pana samego, dla wystawienia na prób tej
duszy, któr powo uje do tego, aby by a wiat em dla drugich; bo lepiej, je li ju ma by
niedobra, eby si tak okaza a zaraz z pocz tku, ni pó niej dopiero, gdy ju wiele szkody w
duszach narobi.
9. Na uchronienie si od tych niebezpiecze stw diabelskich (oprócz ustawicznej, nasamprzód
agalnej modlitwy do Boga, aby On nas trzyma w mocnych r kach swoich; oprócz ci
ej
pami ci na t prawd niezawodn , e je li On nas opu ci, tej e chwili zapadamy si w
przepa ; i wreszcie oprócz takiego prze wiadczenia o w asnej n dzy naszej, i by my nigdy
w niczym nie polegali na samych sobie, co by oby istnym szale stwem), nie znam rodka
pewniejszego nad ten, by my z szczególn nieustaj
pilno ci i baczno ci zwa ali na
siebie, jak post pujemy w cnotach, czy nam ich przybywa, czy te ubywa, a zw aszcza pod
wzgl dem mi
ci zobopólnej i szczerego pragnienia, aby nas wszyscy mieli za
najmniejszych i ostatnich, i doskona ego, o ile zdo amy, pe nienia powszednich obowi zków
naszych. Tak badaj c siebie i Pana b agaj c, aby nas o wieci , atwo od razu ujrzymy zyski
nasze i straty. Nie s
cie zreszt , by Bóg, gdy wyniesie dusz na tak wysoki szczebel, tak j
wypuszcza ze swej opieki, i by diabe , chc c j oszuka i skusi , atw mia z ni robot ;
boska mi
Jego tak dba o t dusz i tak na wszelki sposób pragnie uchroni j od zguby, i
niezliczone wci zsy a jej wewn trzne natchnienia i przestrogi, w wietle których dusza nie
mo e, cho by nawet chcia a, ukry przed sob , je li w czym jak szkod ponios a.
10. Ostatecznie wi c niech ten b dzie wniosek z wszystkiego, by my si starali o ci
y
post p w cnotach; je li nie ma (s.322) w nas tego zapa u, s usznie l ka si powinni my, e
nam diabe chce w czym nog podstawi . Bo i niepodobna, aby dusza, doszed szy do tej
wysoko ci, usta a kiedy w ci
ym udoskonalaniu si . Mi
prawdziwa nigdy nie pró nuje,
to wi c bezczynne stanie na miejscu by oby z ym znakiem. Dusza, która za cel sobie zak ada
sta si oblubienic Boga samego, która dost pi a zaszczytu obcowania z Boskim Jego
Majestatem, która ju na takie wysokie, jak je opisa am, szczyty wst pi a, nie mo e zasypia
w bezczynno ci.
A i by cie zobaczy y, córki, jak Pan poczyna sobie z dusz , któr ju przyj sobie za
oblubienic , przeto wprowadz was teraz do mieszkania szóstego. Tam si przekonacie, jak
ma i marn jest rzecz wszystko, czymkolwiek zdo amy us
Panu i ucierpie dla Niego,
w porównaniu z nieogarnion wielko ci tych ask, do otrzymania których t maluczk prac
i cierpieniem naszym si sposobimy. Snad te mo e dlatego Pan zrz dzi , e mi kazano pisa
o tych rzeczach, aby my, maj c przed oczyma tak nagrod i poznaj c takie bez miary i
granic mi osierdzie Jego, z którego raczy udziela i objawia siebie nam n dznym robakom
54
— zapomnieli ju o w asnych poziomych przyjemnostkach naszych i z oczyma utkwionymi
w boskiej Jego wielmo no ci, mi
ci zapaleni, biegli do Niego.
11. Niech aska Jego raczy to sprawi , bym zdo
a cho w cz stce jakiej obja ni wam
rzeczy tak trudne; bo je liby On sam i Duch wi ty nie prowadzili mego pióra, rzecz pewna,
e by oby to zadanie niepodobne. Lecz gdyby z tego, co pisz , nie mia o by dla was po ytku,
niechaj mi, b agam Go, nie da napisa ani s owa; bo wiadomo boskiej wszechwiedzy Jego,
e ile rozumiem sama z siebie, niczego innego nie pragn , jeno tego, by by o pochwalone
Imi Jego i by my usi owali s
takiemu Panu, który tak hojnie p aci ju tu na ziemi.
Mo emy si z tego dorozumiewa , jak wielka b dzie ta zap ata, któr nam gotuje w niebie,
nie chwilowa ju tylko i z przerwami, jak w tym yciu, ale wiecznie nieustaj ca i niezmienna,
i wolna od tych utrapie i niebezpiecze stw, w ród których, jakby na (s.323) morzu
wzburzonym, p ynie to ziemskie ycie nasze. O, gdyby me te niebezpiecze stwa, gdyby nie ta
obawa, e mo emy jeszcze obrazi Go i straci , prawdziw rozkosz by oby
tutaj a do
ko ca wiata, by pracowa i cierpie dla mi
ci takiego wielkiego Boga i Oblubie ca.
Oby my z aski i mi osierdzia Jego sta y si godne w czymkolwiek Mu us
ju bez tych
uchybie i niedostatków, których pe ne s i najlepsze uczynki nasze, amen.
MIESZKANIE SZÓSTE
ROZDZIA l
Mówi, e wraz z wi kszymi askami, których Bóg zaczyna duszy u ycza , wzmagaj si tak e
jej cierpienia. — Jakie to cierpienia i jak si w nich zachowuj ci, którzy ju weszli do tego
mieszkania szóstego. — Przestrogi po yteczne dla dusz cierpi cych utrapienia wewn trzne.
l. Ju wi c, za ask Ducha wi tego, zacznijmy mówi o mieszkaniu szóstym. Dusza ta, od
owego pierwszego ujrzenia Oblubie ca mi
ci Jego zraniona, pragnie i szuka sposobu
zostawania d
ej na samotno ci i stara si , o ile obowi zki jej stanu na to pozwalaj , uchyli
si od wszystkiego, co by jej t samotno zak óci mog o.
Widzenie Oblubie ca tak g boko pozosta o w niej wyryte, e ca ym po daniem serca swego
skni do Niego, aby si znowu Nim cieszy mog a. W
ciwie jednak nie jest to rzeczywiste
widzenie; na tym stopniu modlitwy, jak ju mówi am, dusza ani oczyma, ani wyobra ni nic
nie widzi, co by si mog o zwa widzeniem. U ywam tu tylko tego wyrazu, trzymaj c si
tego samego porównania, którym od pocz tku rzecz ca obja ni usi uj . Ju dusza tu
niezachwiane ma postanowienie, e aden inny nie b dzie jej oblubie com, jeno Pan, ale
jeszcze Oblubieniec, cho widzi gor ce po danie jej, opó nia chwil za lubin, aby ich
jeszcze gor cej pragn a, aby te nieco w asnej pracy i w asnego dobra na
a dla
osi gni cia tego dobra nad wszystkie dobra. A cho wszystko, (s.325) cokolwiek z siebie
uczyni czy ucierpie mo e, ma o albo nic nie znaczy w porównaniu z takim zyskiem
ogromnym, wszak e nie atwo, upewniam was, córki, znios aby utrapienia i krzy e, jakie j
czekaj , gdyby jej Pan nie by posili wst pnym widzeniem i zadatkiem uszcz liwienia,
55
jakiego dost pi. O Bo e wielki, ile to i jak ci
kich utrapie , i wewn trznych i
zewn trznych, musi wycierpie dusza, zanim wejdzie do mieszkania siódmego!
2. Nieraz, gdy si nad tym zastanawiam, strach jaki mi ogarnia i my
sobie, e gdyby
dusza wiedzia a naprzód, co j czeka, z najwi ksz chyba trudno ci przyrodzona jej s abo
ludzka odwa
aby si na podj cie i zniesienie takich cierpie , chocia by one najwi ksze
przedstawia y korzy ci. Co innego, gdy dojdzie si ju do mieszkania siódmego, tam ju
niczego si nie l ka, owszem, nie ma takiego cierpienia, na które by si sama wielkim i
ochotnym sercem nie odda a dla mi
ci Boga. A pochodzi to st d, e tam ju
yje w
najbli szym, zawsze prawie nieprzerwanym zjednoczeniu z Boskim Majestatem, z którego
ynie ta jej odwaga.
Nie b dzie chyba od rzeczy, e wam opisz niektóre z utrapie , przez które, jak o tym wiem z
pewno ci , przechodzi si w tym szóstym mieszkaniu. Mo e nie wszystkie dusze Pan t
drog prowadzi, w tpi jednak, by którakolwiek z tych, którym dano jest od czasu do czasu w
tak wysokiej mierze u ywa rozkoszy niebieskich, wolna by a od przychodz cych na ni , w
ten czy w inny sposób, utrapie i gorzko ci ziemskich.
3. Nie mia am wprawdzie zamiaru dotyka tego przedmiotu, ale przysz o mi na my l, e dla
niejednej duszy, zostaj cej w tym stanie, wielk to mo e by pociech , gdy si dowie, co si
dzieje w duszach, którym Bóg podobnych ask u ycza. Utrapienia te bowiem nieraz dochodz
do takiego stopnia, e duszy nimi dotkni tej prawdziwie si zdaje, e ju wszystko stracone.
— Nie b
wymienia a tych cierpie w porz dku, w jakim zwyk y po sobie nast powa ,
jeno w miar , jak mi które przyjdzie na pami . Zaczn od najmniejszych, a (s.326) do nich
najpierw zaliczam szemrania i s dy ludzi, wpo ród których ta dusza yje, albo i takich, z
którymi adnej nie ma styczno ci i którzy, zdawa oby si , mogliby zgo a nie wiedzie o jej
istnieniu. Mówi wi c: “jak to udaje wi
”; "jakie dziwactwa wyprawia dla oszukania
wiata, dla wyniesienia siebie nad drugich, przecie wielu chrze cijan jest lepszych od niej
bez tych nadzwyczajno ci". Trzeba tu zwa
, e w tym, co ona czyni, nic nie ma
nadzwyczajnego ani adnej przesady, e wprost przeciwnie stara si dobrze wype nia zwyk e
obowi zki swego powo ania. Ci, nawet których poczytywa a za przyjació , odwracaj si od
niej i najostrzej j s dz , i od nich w
nie najwi cej ma do cierpienia, mówi bowiem oni:
“wyra nie ta dusza idzie na zgub i oszukuje sama siebie”; “widocznie diabe j opanowa ”;
"b dzie z ni tak samo jak z t lub ow , która t drog posz a na zatracenie”; “post powaniem
swoim pobo no i cnot podaje w poniewierk i zwodzi spowiedników swoich”, których te
ostrzegaj , aby si mieli z ni na baczno ci, przytaczaj c ró ne przyk ady, jako niejedna ju w
ten sposób zgin a; s owem, wszelkiego rodzaju obmowy i podejrzenia na ni rzucaj .
4. Znam jedn , z któr a do tego dosz o, e s usznie mog a si obawia , czy znajdzie jeszcze
kap ana, który by zechcia j spowiada ; wiele by oby o tych przej ciach jej do powiedzenia,
ale wol si nad tym nie zatrzymywa . A najgorsze to, e podejrzenia te i s dy nie s rzecz
chwilow tylko, ale nieraz ca e ycie t biedn dusz prze laduj , bo jeden drugiemu podaje
niekorzystne swe o niej uwagi i radzi unika towarzystwa osoby tak szkodliwej.
Ale, powiecie mo e, znajd si przecie i tacy, co j pochwal . — O córki, jak e ma o ich jest,
którzy by sprawiedliwie i z nale nym uznaniem os dzili sposób post powania takiej duszy w
Bogu yj cej, w porównaniu z mnóstwem tych, którzy na ni patrz ze wstr tem i odraz ! A
potem i same pochwa y, je li kiedy z nimi si spotka, wi kszym jeszcze dla (s.327) tej duszy
56
utrapieniem, ni wszelkie s dy krzywdz ce, bo widzi jasno, e je li jest w niej co dobrego,
nie jest to ani w cz stce najmniejszej jej zas ug , tylko darem Boga, bo przecie jeszcze
niedawno przedtem le
a pogr ona w n dzy duchowej i w ci
kich grzechach.
Przynajmniej z pocz tku m
cierpi, gdy s yszy, e ludzie j chwal , pó niej bowiem z
mniejsz przykro ci ju to znosi, uspokajaj c siebie nast puj cymi czterema racjami.
Pierwsza ta, e w miar , jak nabywa wi cej do wiadczenia, przekonywa si jasno, e ludzie z
równ
atwo ci mówi dobrze o drugich, jaki i le, e zatem, jak na nagany tak i na
pochwa y ich nie ma co zwa
. Po wtóre, w o wieceniu wewn trznym, którego Pan jej
stopniowo coraz pe niej u ycza, poznaje coraz wyra niej, e wszelka cnota jej nie z niej
samej pochodzi, jeno z daru askawo ci boskiej, wi c tak si na ni zapatruje, jak gdyby j
widzia a w kim innym, a nie w samej sobie, i nie my
c o sobie, obraca j wy cznie na
chwa Boga. Po trzecie, je li z ask, jakich Pan jej u ycza, inne dusze odnios y jaki po ytek,
umaczy to sobie tak, e Bóg w askawo ci swojej dopu ci to dobro ich, u ywaj c jej za
rodek do ich post pu. Po czwarte na koniec, e ma ona ju jedynie na celu cze i chwa
Bo , a nic nie dba o swoj i tym samym wolna jest od pokusy, która j trapi a z pocz tku, to
jest od obawy, by pochwa y jej oddawane nie sta y si dla niej, jak sta y si dla niejednej,
przyczyn upadku; nie troszczy si wi c o to, czy ludzie j szanuj , czy te ni gardz ,
byleby, w zamian za poni enie swoje, cho jednej duszy sta a si pobudk do chwalenia
Boga, a z ni sam niech si dzieje co chce.
5. Za pomoc takich i innych tym podobnych t umacze przykro , jak jej sprawuj
pochwa y ludzkie, staje si mniej dotkliwa, cho zawsze do pewnego stopnia j czuje, chyba
e zdo a zupe nie na te pochwa y nie zwa
. Ale b
co b
, widzie siebie tak
niezas
enie poczytywan przez ludzi i og aszan za dobr i cnotliw , jest to dla duszy
cierpienie bez porównania wi ksze, ni wszelkie wy ej wspomniane pos dzenia i pot pienia.
A gdy ju dojdzie do tego, e potrafi nie zwa
zupe nie na okazywane jej oznaki czci i
szacunku, (s.328) wtedy tym bardziej jeszcze nic nie zwa a na wszelkie wyrz dzane jej
krzywdy i obelgi, owszem, raczej raduje si z nich i brzmi one s odko w jej uszach jakby
harmonia pi knej muzyki. Prawda to niezawodna; poniewierki wszelkie i poni enia nie
przygn biaj jej ducha, ale go, przeciwnie, pokrzepiaj , bo do wiadczenie ju j nauczy o, jak
wielkie t drog osi ga zyski i korzy ci. Za czym ju i nie s dzi, by ci, którzy j prze laduj ,
obra ali Boga; w prze ladowaniach tych widzi tylko mi
ciwe dla dobra jej zrz dzenie
boskiej askawo ci Jego. Maj c za to jasne poznanie, e przeciwnicy napa ciami swymi
pomagaj jej do post pu w cnotach, serdeczn , najczulsz ogarnia ich mi
ci , bo w jej
przekonaniu, nieprzyjaciele ci, daj c jej sposobno do zaskarbienia sobie tak wielkich
zas ug, mocniej i lepiej j kochaj ni ci, którzy jej szacunek okazuj i g osz jej pochwa y.
6. Ró ne choroby, nawet najci sze, zwyk tak e Pan dopuszcza na dusz do tego stanu
podniesion . Jest to cierpienie o wiele wi ksze od poprzedniego. Towarzysz mu bóle bardzo
dotkliwe, które, gdy dojd do najwy szego stopnia ostro ci, nie s dz , by móg by wi kszy
ból zewn trzny na ziemi, cho by wzi
w porównanie wszelkie inne, cho by naj
gwa towniejsze. Bóle te, trapi c zewn trz i wewn trz ca ego cz owieka, tak gn bi dusz , e
nie wie sama, co z sob pocz ; ch tnie zgodzi aby si ponie raczej cho by najsro sze,
pr dko k ad ce koniec yciu, m cze stwo, ni takie bóle cierpie . Wprawdzie w tej
najostrzejszej, kra cowej formie swojej trwaj one nied ugo; Bóg te nie da cz owiekowi
cierpie wi cej nad to, co mo e, i w boskiej dobroci swojej u ycza mu najpierw aski
57
cierpliwo ci; ale inne, przy tym bardzo dojmuj ce bole ci i wszelkiego rodzaju niemoce zsy a
prawie bez przerwy.
7. Znam osob , która prawdziwie mo e powiedzie o sobie, e od chwili, jak Pan zacz jej
ycza
aski, o której tu (s.329) mowa, to jest od czterdziestu lat, dnia jednego nie mia a bez
bole ci i innych ró nego rodzaju cierpie cielesnych skutkiem zniszczonego jej zdrowia, nie
wspominaj c ju o innych ci
kich utrapieniach. Prawda, e przedtem by a bardzo
niecnotliwa i w porównaniu z piek em, na które zas
a, wszystkie one cierpienia wydawa y
si jej drobnostk . Inne dusze, które nie tak ci
ko Go obra
y, Pan mo e inn drog
prowadzi; ja dla siebie wybra abym zawsze drog cierpienia, cho by dla tego samego, e
cierpi c, na ladujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa; prócz tego i wiele innych jeszcze
korzy ci cierpienie nam przynosi.
Có dopiero mówi o cierpieniach wewn trznych? Gdybym zdo
a opisa je dok adnie,
tamte zewn trzne, wobec nich wyda yby si ma e; ale niepodobna wyrazi s owy, jak te
cierpienia dusz n kaj i dr cz .
8. Wspomn tu najpierw o m ce, jak cierpi taka dusza, gdy natrafi na spowiednika
ma odusznego, który nie maj c do wiadczenia dróg ycia wewn trznego i spostrzeg szy tu
rzeczy niezwyczajne, wszystkiego si l ka, o wszystkim w tpi, we wszystkim widzi
niebezpiecze stwo. Je li nadto w duszy, w której si dziej takie rzeczy niezwyczajne,
dostrze e jak niedoskona
(snad wyobra a sobie, e komu Bóg podobnych ask u ycza,
ten powinien by anio em, co przecie jest niemo liwe, dopóki dusza yje w tym miertelnym
ciele), od razu i z góry pot pia wszystkie te objawy nadprzyrodzone, przypisuj c je diab u
albo chorobliwemu rozdra nieniu i melancholii. W gruncie nie dziwi si temu, bo tak dzi na
wiecie pe no jest z ego i tyle za spraw tej melancholii i chorobliwych jej uroje diabe
duszom szkód wyrz dza, e s usznie spowiednicy nie dowierzaj podobnym objawom i jak
najwi ksz wzgl dem nich zachowuj ostro no . Ale biedna ta dusza, która i tak ju l ka si
o siebie, gdy przyst puj c do (s.330) spowiednika jako do swego s dziego, us yszy z jego ust
taki wyrok pot pienia; nie mo e nie dozna wielkiego udr czenia i trwogi, które tak jej m
wewn trzn sprawiaj , jakiej, kto jej sam nie do wiadczy , ani przedstawi sobie nie zdo a.
Tym sro sze to dla niej cierpienie, e s dzi, i dla jej niecnotliwego przedtem ycia. Bóg za
kar dopu ci na ni zmamienie diabelskie. Bo chocia w chwili, gdy Pan jej daje t
ask ,
spokojna jest i ani jej podobna przypu ci , by by a to sprawa ducha z ego i by aska ta mog a
pochodzi sk din d ni od Boga, wszak e gdy ju przeminie, a przemija bardzo pr dko,
pami za na grzechy swoje nigdy w niej nie ustaje, a nadto widzi jeszcze codzienne
uchybienia swoje — bo na tych nigdy nie zbywa — zaraz m ka owa si wznawia. Je li
spowiednik dodaje jej otuchy, uspokaja si , cho do czasu tylko, bo trwoga zawsze powraca;
ale je li miast uspokojenia, sam jeszcze jej strachu dodaje, wtedy ju udr czenie jej staje si
wprost niezno ne, zw aszcza je li do tego przy cz si osch
ci, dochodz ce nieraz do tego
stopnia, e zdaje jej si , i nigdy jeszcze, jak yje, nie podnios a my li do Boga i nigdy
podnie nie potrafi; gdy za jej mówi o boskich wielmo no ciach Jego, mowa ta wydaje si
jej jakby g uchy jaki szmer nieuchwytnego opowiadania o kim bardzo dalekim.
9. Wszystko to jednak by oby jeszcze niczym, gdyby nie ta my l dr cz ca, która j wci
prze laduje, e nie umie zda spowiednikom dok adnej sprawy z wewn trznego stanu swego,
e tylko ich oszukuje, i jakkolwiek najpilniej roztrz sa sumienie swoje, tak i
adnego nie
58
pominie, mimowolnego nawet poruszenia, eby go nie wyzna a, wszystko to przecie nie
zdo a jej uspokoi . Rozum jej w takie popad za mienie, e nie jest zdolny rozró ni i pozna
prawdy, tylko wierzy lepo, cokolwiek mu nasunie wyobra nia (ona sama w takich chwilach
jest pani ), a diabe , snad z dopuszczenia Pana, chc cego tym sposobem wystawi dusz na
prób , zarzuca j tysi cem niedorzecznych my li i wmawia w ni , e ju jest odrzucona od
Boga. Uciski te wewn trzne tak jej zadaj m
dojmuj
i niezno
, e nie wiem, z czym
bym j porówna mog a, chyba (s.331) tylko z m kami, które pot pieni cierpi w piekle; bo
jak na m ki piekielne, tak i na t zawieruch wewn trzn
adnej znik d nie ma pociechy.
Daremnie dusza szuka jej u spowiednika; spowiednik, rzek by zmówi si z czartami na
wi ksze jeszcze jej udr czenie. Tak np. spowiednik pewnej osoby, widz c t dusz w takiej
ce, boj c si , by tyle naraz katuszy wewn trznych nie skróci o jej ycia (gdy nieco
pierwsza gwa towno ucisków zel
a), poleci jej, by mu dawa a zna , ile razy b dzie w
takim stanie; rych o si jednak przekona , e to rzecz daremna, bo nadmiar cierpienia tak
biedn obezw adni , e niepodobna jej by o spe ni tego polecenia. Daremnie jej równie w
takim stanie szuka ulgi i pociechy w czytaniu pobo nym; zdarza si wtedy, e wzi wszy do
ki ksi
pisan we w asnym jej rodzimym j zyku i cho dobrze umie czyta , przecie nic
nie rozumie tego, co czyta, jak gdyby ani jednej litery nie zna a; do tego stopnia umys pod
naciskiem tego bólu traci przytomno i mo no zastanowienia si nad czymkolwiek.
10. S owem, dopóki trwa ta burza, adnej na ni nie ma rady, tylko czeka zmi owania
Bo ego, które w chwili, kiedy dusza najmniej si tego spodziewa, jednym s owem swoim lub
zewn trznym jakim, jakby przypadkiem, zrz dzeniem, tak nagle i tak zupe nie t nawa no
mierza, e mog oby si zdawa , i w tej duszy, zalanej teraz wiat
ci s
ca Bo ego i
niewypowiedzianej pociechy, adna nigdy chmurka nie powsta a. I jak
nierz, który
wyszed zwyci sko ze miertelnego boju, dusza ta teraz wys awia i dzi ki czyni Panu, który
sam w niej i za ni walczy i da jej zwyci stwo; bo jasno to widzi, e sama nie walczy a, e
wszystek or , jakim mog a si broni , dosta si by niejako w r ce przeciwnika; za czym
poznaje tym ja niej w asn n dz swoj i jak ma o albo nic nie zdo
aby uczyni sama z
siebie, gdyby Pan j wypu ci z obrony swojej. (s.332)
11. Nie potrzeba jej ju chyba d ugiego zastanawiania si , aby zrozumia a t prawd ;
przekona a si o niej z w asnego do wiadczenia; zupe na ta niemoc i bezw adno , w jakiej
zostawa a, jasnym jej jest dowodem nico ci i n dzy. A aska (cho z pewno ci nie by a jej
ani na chwil pozbawiona, bo w ci gu ca ej tej zawieruchy niczym nie obra a Boga i za nic w
wiecie nie chcia aby Go obrazi ) tak g boko gdzie jest w niej ukryta, e nie czuje w sobie
ani jednej iskierki mi
ci Bo ej. Je li kiedy uczyni a co dobrego albo jakiej z mi osierdzia
Boga dost pi a aski, wszystko to teraz wydaje si jakby snem tylko i urojeniem; grzechy
tylko swoje widzi z pewno ci , e je pope ni a.
12. O Jezu, jak e godna po
owania ta dusza tak opuszczona i adnej sobie — jak mówi am
— pociechy na tej ziemi znale nie mog ca! Nie s
cie wi c, siostry, je liby cie kiedy
znalaz y si w podobnym stanie, by cie atwiej zdo
y u mierzy w sobie te cierpienia,
gdyby cie mia y dostatki i ycie swobodniejsze. Bynajmniej, córki, bo jak pot pionym w
piekle, cho by ofiarowa wszystkie rozkosze, jakie s na wiecie, adnej by to ulgi nie
przynios o, owszem, spot gowa oby jeszcze ich m
, tak i tu jest w tym utrapieniu duszy;
pochodzi ono z nadziemskiego ród a i adna rzecz ziemska nic na nie nie poradzi. Chce ten
wielki Bóg przywie nas t drog do uznania nieograniczonej nad nami w adzy Jego i
59
asnej n dzy naszej; a dwojakie to uznanie bardzo nam potrzebne jest do tego, co Pan dalej
w nas zdzia
zamierza.
13. Có wi c pocznie ta biedna dusza, gdy ta m ka jej na kilka dni albo i dalej si przed
a?
Bo je li si modli, jest to, jak gdyby si nie modli a, tak ta modlitwa nie wnika do wn trza, za
czym i adnej nie mo e jej da pociechy. Gdy modli si ustnie, sama nie rozumie, co mówi;
na modlitw wewn trzn tym bardziej w takim stanie nie pora, kiedy w adze duszy niezdolne
skupi si i rozmy la . Samotno , zamiast po ytku, przynosi jej szkod , a przy tym jednak
towarzystwo i rozmowa z innymi now jej tylko m
sprawiaj . I tak, cho walczy z sob i
robi, co mo e, aby przezwyci
(s.333) siebie, nie uleczony nosi w sobie niesmak i
ci
ko , które i na zewn trz bardzo wyra nie si objawiaj .
A czy zdo a w tym stanie opisa , co jej jest? — Nie zdo a, gdy s to m ki i cierpienia
duchowe, na okre lenie których mowa ludzka nie ma wyrazu. Najlepszy jeszcze, zdaniem
moim, sposób (nie na oddalenie tego cierpienia, bo takiego nie znam, ale przynajmniej na
uczynienie go mo liwym do zniesienia), to zaj cie si uczynkami mi osiernymi i ufanie w
mi osierdzie Boga, który nigdy nie opuszcza tych, co w Nim nadziej sw pok adaj . Niech
dzie b ogos awiony na wieki, amen.
14. O innych udr czeniach zewn trznych za spraw czartów powsta ych, nie mam tu potrzeby
si rozwodzi ; nie s one, jak s dz , tak cz ste, w ka dym razie przynajmniej nie s po
wi kszej cz ci tak g boko dojmuj ce. Jakkolwiek by diabe wyt
wszystk z
i si
swoj , nie zdo a on jednak, jak mnie si zdaje, tak obezw adni w adz duszy ani takiego w
niej sprawi strwo enia. W ka dym razie, rozum tu na tyle zachowuje swobod swoj , e
widzi i wie, i diabe nic wi cej uczyni nie mo e nad to, co mu Pan pozwoli; a póki rozum
jest swobodny i przytomny, wszelkie inne cierpienia ma o znacz w porównaniu z tymi, o
których wy ej by a mowa.
15. Co do innych jeszcze cierpie wewn trznych, opisz je po kolei w dalszym ci gu tego
mieszkania, obja niaj c ró ne stopnie modlitwy i aski, jakich Pan tu u ycza. Cierpienia te,
cho niektóre z nich ostrzejszy ni poprzednie ból zadaj , jak o tym wiadczy samo
wyczerpanie, w jakim pozostawiaj cia o, rzeczywi cie jednak nie zas uguj na nazw
cierpienia i niew
ciwie tak je nazywamy, gdy s to raczej wielkie aski od Pana i dusza,
cho cierpi, czuje przecie ca wielko tej aski, bez adnego porównania przewy szaj cej
wszelk jej zas ug . Najwi ksze z tych cierpie , w towarzystwie wielu innych, przychodzi w
chwili, gdy dusza ju ma wnij do mieszkania siódmego. Opisz tu niektóre tylko z tych
cierpie , bo wszystkich niepodobna, tym bardziej, e niepodobna równie da o nich zupe nie
jasnego poj cia. S one bowiem innego (s.334) rodzaju i o wiele wy szego ni opisane
poprzednio; a je li o tych ostatnich, cho ni sze s , niewiele powiedzie zdo
am, tym
bardziej wi c o tamtych dok adnie i z zupe
jasno ci mówi nie potrafi . Niechaj Pan w
tym, jak we wszystkim, wspiera nas ask swoj , przez zas ugi Syna swego, amen.
ROZDZIA 2
Mówi o ró nych sposobach, jakimi Pan rozbudza dusz ; s to aski niewypowiedzianie wielkie
i rzeczy wzniosie, ale dusza nie powinna si ich l ka .
60
1. Mog oby si zdawa , e daleko odeszli my od go bki naszej, ale tak nie jest, bo w
nie te
cierpienia, o których mówili my, podnosz j do tym wy szego wzlotu.
Teraz ju przyst puj do obja nienia, jak sobie z ni poczyna Oblubieniec i jak przed
ostatecznym przyj ciem jej za swoj , uczy j wpierw pragn coraz gor cej aski tych boskich
za lubin. U ywa do tego sposobów tak nieuchwytnie duchowych, e ich dusza sama nie
rozumie, i ja te , jak s dz , nie zdo am wyt umaczy ich w sposób zrozumia y, chyba dla
takich tylko, którzy sami przez to przechodzili. S to porywy mi osne tak subtelne i ca kiem
wewn trzne, z samej g bi duszy wynikaj ce, i
adnego nie widz porównania, które by
mog o da odpowiednie o nich poj cie.
2. W niczym one niepodobne do innych uczu pobo nych i pociech, na jakie sami z siebie
zdoby si zdo amy, niepodobne nawet do owych smaków duchowych, o których wy ej by a
mowa. Nieraz w chwili, gdy dusza najmniej si tego spodziewa, gdy zgo a nie my li o Bogu,
Pan nagle swoj bosk moc j budzi, jakby jasny meteor na chwil si ukazuj cy, jakby
uderzenie gromu, tylko bez huku adnego ni oskotu; do , e dusza wie i czuje, e us ysza a
wezwanie swego Boga i tak wyra nie to czuje, e nieraz, w pocz tkach zw aszcza, przera ona
tym niespodzianym wezwaniem, dr y ca a i ali si nawet, cho bólu adnego nie doznaje.
Wyra ne ma uczucie (s.335) rany jej zadanej, rany nad wyraz s odkiej; kto j zrani i jak, tego
nie wie, ale to jasno widzi, e jest to rzecz niewypowiedzianie kosztowna i droga, i chcia aby
nigdy nie by wyleczona z tej rany. Skar y si w s owach mi
ci p on cych, wyra nie
nawet usty je wymawiaj c Oblubie cowi swemu, i wi cej nad to nic uczyni nie mo e; bo
cho czuje blisko Jego, nie raczy jeszcze objawi jej si w sposób taki, by mog a si cieszy
Jego widokiem. Jest to wielkie dla niej cierpienie, cho s odkie przy tym i wdzi czne;
chocia by chcia a uwolni si od niego, nie mo e, ale nigdy by tego nie chcia a. Cierpienie to
nierównie wi ksz rozkosz jej sprawia, ni owe s odkie, bez adnego cierpienia, upojenie,
które towarzyszy modlitwie odpocznienia.
3. Wysilam si , siostry, aby wam wyt umaczy to dzia anie mi
ci, a przecie nie wiem, jak
to wyt umaczy ; bo zdawa si mo e, e tu zachodzi sprzeczno , gdy z jednej strony
Umi owany jest razem z dusz , a z drugiej strony przecie wzywa j jakoby, aby posz a do
Niego, i to znakiem tak wyra nym, e adnej dusza w tpliwo ci mie nie mo e, i g osem tak
przenikaj cym do jej umys u, e niepodobna, aby go nie us ysza a. Snad Oblubieniec, z
swojego w siódmym mieszkaniu przybytku, nie chce jeszcze wyra nymi s owy przemówi ,
ale sam ju g os Jego (cho jeszcze niezrozumia y) tak pot ne wywiera wra enie, e
wszystka w dalszych mieszkaniach czelad i zmys y, i wyobra nia, i w adze umilkn i ruszy
si nie wa .
O mocny mój Bo e, jak e g bokie s tajemnice Twoje i jak e niewypowiedzianie ró ni si
sprawy ducha Twego od wszystkiego, cokolwiek tu na ziemi widzie mo emy i zrozumie ,
kiedy adne porównanie z rzeczy ziemskich wzi te nie zdo a nam wyt umaczy nawet tej
aski, tak ma ej przecie w porównaniu z tymi cudami wi kszych ask, które Ty w duszach
sprawujesz!
4. G os Oblubie ca w taki zachwyt t dusz wprawia, e ca a ustaje od
dzy nieugaszonej, a
przecie sama nie wie, o co prosi ma, bo wyra nie to czuje, e Bóg jej jest z ni i przy niej
obecny. (s.336)
61
Ale powiecie, e je li to czuje, czegó wi c jeszcze pragnie, i co jej jeszcze mo e sprawia
cierpienie, i jakiego jeszcze wi kszego mo e chcie szcz cia? — Nie wiem; to tylko wiem,
e tu cierpi ból jakby przeszywaj cy wn trzno ci i e Ten, który jej zada t ran , wyci ga z
niej strza swoj i odczuwa, e razem z ni i same wn trzno ci wyrywa, tak g boki jest i
przenikaj cy ból mi
ci, którego od tej rany doznaje. Przychodzi mi na my l, czy to mo e z
ognia tego ogniska przedwiecznie p on cego, którym jest Bóg mój, iskierka jaka padaj c na
dusz daje jej bolesne uczucie pot gi tego po aru, a e jeszcze jest niezdolna, by j
poch on a ca , pozostawia j z tym bólem tak rozkosznym, który jej samym dotkni ciem
swoim zada a? Zdaje mi si , e natrafi am tu na porównanie, nad które nie zdo
abym
wynale trafniejszego. Ból ten tak dziwnie s odki — e i na nazw bólu nie zas uguje — nie
zawsze jest jednakowy; czasem trwa d ugo, czasem przemija w jednej chwili, jak si spodoba
Panu, bo w asnym staraniem, czy jak b
ludzk drog , wywo
go niepodobna; ale i
wówczas, gdy d
ej trwa, ból ten to umniejsza si , to zwi ksza. S owem, nigdy nie pozostaje
w jednym stanie i dlatego nigdy nie poch ania ca ej duszy, bo w chwili, gdy ju zdaje si , e
ca a sp onie, iskierka ona ga nie, pozostawiaj c w duszy tylko t sknot do ponowienia si
tego bólu mi osnego, który w niej sprawi a.
5. Tutaj ju nie ma potrzeby dochodzi , czy to, co si dzieje w duszy, nie jest skutkiem
przyrodzonego zap du, melancholii, sprawy diabelskiej lub przywidzenia; jasno i widocznie
rzecz tu mówi sama za siebie i adnej tu nie mo e by o tym w tpliwo ci, e ten zapal mi
ci
pochodzi z owych wiecznie niezmiennych przybytków, k dy Pan mieszka. Sam te sposób
dzia ania tej aski nie taki jest, jaki bywa na innych stopniach modlitwy, kiedy sama wielko
rozkosznego upojenia mo e da powód do w tpliwo ci. Tutaj wszystkie zmys y i w adze
adnego nie doznaj upojenia; zdumione, ale przytomne i spokojne, patrz tylko, co to si
dzieje, nie przeszkadzaj c duszy w jej z czeniu z Oblubie com, ani te , jak s dz , (s.337)
niezdolne zwi kszy w czymkolwiek albo oddali tego jej bólu rozkosznego.
Komu Pan u ycza tej aski (a czytaj c to, ka dy mo e si przekona , czy j otrzyma , czy
nie), temu te tyle zarazem innych ask daje, e nie ma co si obawia , czy nie ulega
udzeniu. Tego tylko niechaj si l ka, by doznawszy tak wielkiej aski, nie okaza si
niewdzi czny. Niech z wszystkich si swoich stara si s
Panu i ycie swoje coraz
bardziej odmienia na lepsze, a wtedy zobaczy, jak daleko ta aska go zawiedzie i jak za
wierne jej u ycie otrzyma coraz wi cej. Chocia ta jedna ju starczy za wszystko. Znam jedn
dusz , która, dost piwszy tej aski, przez ca y szereg lat adnych wi cej nie otrzymywa a; ale
ta jedna takim j nape nia uszcz liwieniem, e chocia by jej przysz o niezliczone lata s
Panu w nieustaj cych cierpieniach, samo posiadanie tej jednej aski poczytywa aby sobie za
przeobfit zap at . Chwa a i dzi kczynienie Jemu na wieki wieczne, amen.
6. Ale, zapytacie mo e, dlaczego w tym stanie wi ksze jest bezpiecze stwo od zdrad z ego
ducha ni w innym? — Zdaje mi si , e te s przyczyny: Naprzód, nigdy chyba z y duch nie
mo e sprawi takiego, jak ten, s odkiego bólu; mo e oszukiwa pozorem udanych pociech i
rozkoszy, rzekomo duchowych, ale nie mo e z bólem takim po czy spokoju i wesela duszy.
Moc jego nie si ga dalej poza zewn trzn powierzchni duszy, a cierpienia, je li kiedy od
niego pochodz , nigdy, s dz , nie b
s odkie i spokojne, jeno pe ne niepokoju i
wewn trznej rozterki. Po wtóre, rozkoszna owa nawa nica z innej sfery przychodzi ni ta, nad
któr on ma panowanie. Po trzecie na koniec, nie mog by spraw z ego ducha wielkie
korzy ci, jakie dusza z tego cierpienia odnosi, jako to: wola, ka dej chwili gotowa do
62
cierpienia dla mi
ci Boga, pragnienie coraz wi kszych utrapie i krzy ów, stanowczo w
uchylaniu si od przyjemno ci ziemskich i rozmów wiatowych i inne tym podobne.
7. Rzecz jasna, e ból ten nie mo e by przywidzeniem; jakkolwiek by która o to si stara a,
nie zdo a nigdy sama z (s.338) siebie wywo
czego podobnego; a ból ten, gdy Pan go
ze le, tak jest dotykalny i oczywisty, e jest niemo liwe, by by o w tym jakie przywidzenie
(urojenie rzeczy nie istniej cej) albo, by kto cierpi ten ból, móg w tpi o tym, e istotnie go
cierpi. Która by za po takim przej ciu mia a jak w tpliwo , to niech b dzie pewna, e to
nie by y owe nawa no ci, bo te z tak si daj si uczu duszy, jak gdy komu w uszach
zabrzmi jaki g os pot ny. Na koniec, eby te zachwyty mi osne pochodzi y z melancholii,
jest to zarzut tak widocznie niedorzeczny, e nie warto go i zbija . Melancholia dziwad a
swoje wyrabia i tworzy w samej tylko wyobra ni; te porywy, przeciwnie, rodz si w
najg bszym wn trzu duszy.
Nie przecz , e mog si myli ; ale póki z ust ludzi znaj cych si na rzeczy nie us ysz racji
mocniej przekonywaj cych, dopóty pozostan przy swoim zdaniu. Znam jedn , która wci
i
we wszystkim l ka a si nad miar , by snad w askach, jakie otrzymywa a, nie by o
udzenia diabelskiego, a jednak co do tej aski nigdy najmniejszej obawy nie mia a i
chocia by nawet chcia a, nie zdo
aby podobnej obawy do siebie przypu ci .
8. S i inne jeszcze sposoby, których Pan u ywa na rozbudzenie duszy. Zdarza si , e w
chwili, gdy dusza modli si ustnie tylko i prawie nie my li o rzeczach wewn trznych,
znienacka ogarnia j i przenika jakby p omie rozkoszny i zarazem ca e je wn trze nape nia
si jakby woni jak niewypowiedzianie s odk , a tak siln , e udziela si wszystkim
zmys om i na wskro j przejmuje. Nie mówi , eby to by a wo rzeczywista; u ywam tylko
porównania, przez które to tylko chc powiedzie , e jest to co , co wyra nie oznajmia duszy
obecno Oblubie ca i wznieca w niej najs odsze po danie cieszenia si obecno ci Jego i
wylania si przed Nim w arliwych aktach mi
ci i dzi kczynienia. aska ta z tego samego
ród a pochodzi, z którego p yn i owe zapa y mi osne, o których mówi am; ale bólu tu nie
ma adnego i sama t sknota do posiadania Boga i cieszenia si obecno ci Jego nie sprawia
cierpienia; tak przynajmniej bywa najcz ciej. (s.339) I tutaj równie nie ma si czego l ka z
tych samych, jakie wy ej wymieni am, powodów; niech wi c o to tylko si troszczy, aby
ask przyj a i godne za ni dzi ki czyni a.
ROZDZIA 3
Mówi o tym samym w dalszym ci gu: w jaki sposób Bóg, gdy Mu si spodoba, mówi do duszy,
i jak dusza wobec tej aski zachowa si powinna. — Znaki ku rozpoznaniu, czy nie zachodzi
w tym wypadku jakie z udzenie. — Przestrogi wielce po yteczne.
l Jest inny jeszcze sposób, którym Bóg rozbudza dusz . aska to na pozór wy sza od
poprzednich, ale wi ksze w niej mo e zachodzi niebezpiecze stwo, i dlatego nieco d
ej tu
nad ni si zatrzymam. S to pewne mowy i s owa, które w rozmaity sposób daj si s ysze
duszy. Czasem s owa te dochodz do niej jakby z zewn trz, czasem znowu z samego jej
wn trza; czasem brzmi one w samej tylko najwy szej cz ci, czasem znowu tak si dobitnie
na sposób mowy wyra nie rozlegaj , i s yszy je uszami. Nieraz i cz sto nawet mo e to by
urojenie, zw aszcza u osób chorobliwej wyobra ni albo wyra nie podlegaj cych melancholii.
63
2. Z takimi, zdaniem moim, nie nale y zwa
na to, co mówi , jakkolwiek by upewnia y, e
widz i s ysz , i czuj ; ale nie nale y tak e straszy ich diab em, przypisuj c jemu te ich
przywidzenia. Trzeba ich spokojnie wys ucha i obchodzi si z nimi, jak z chorymi; a
prze
ona czy spowiednik, gdy która takie przed nimi rzeczy wyznaje, niech jej tylko zalec ,
by na (s.340) nie uwagi nie zwraca a, bo widzenia i objawienia nie s koniecznym ani
ównym do s
by Bo ej warunkiem. Niech j ostrzeg , e niejedn ju diabe tym
sposobem oszuka i zawiód na bezdro a, dodaj c jednak, aby jej zbytnio nie zasmuci , e jej,
da Pan Bóg, nie spotka to nieszcz cie, byleby tylko panowa a nad sob . Gdyby jej wprost
oznajmiono, e rzekome widzenia jej s tylko wytworem melancholii, nic by to nie pomog o i
nigdy by si nie uspokoi a, bo tak jest pewna, e istotnie widzia a i s ysza a to, co opowiada,
e gotowa jest na to przysi c.
3. Nale y jednak takiej, cho z wszelk ogl dno ci , zakaza do czasu rozmy lania i na
wszelki sposób stara si przywie j do tego, by na te widzenia swoje, ile mo no ci,
zupe nie nie zwa
a. Diabe bowiem umie i zwyk korzysta z chorobliwego usposobienia
takich dusz s abych i chocia by nie zdo
zaszkodzi im samym, szkodzi przez nie drugim.
Dlatego te ka da, nie tylko chora, ale i zdrowa, s usznie si takich nadzwyczajno ci obawia
powinna, dopóki nie nab dzie jasnego poznania dzia
ducha Bo ego. W pocz tkach wi c,
twierdz to bez wahania, zawsze b dzie najlepiej sprzeciwia si tym niezwyk ym objawom i
umi je w sobie ile mo no ci. Je li one pochodz od Boga, takie odrzucanie ich przez
pokorne uznanie swej niegodno ci b dzie tym dzielniejsz dla duszy pomoc do post pu w
dobrym. Przy tym te aski, im ci lejszej b
poddane próbie, tym bardziej si b
wzmaga y. Tak jest niezawodnie, ale z tego nie wynika, by nale
o dusz w takim stanie
zbytnio udr cza , skoro sama czyni, co mo e i prawdziwie wi cej uczyni nie mo e.
4. Wracam do tych s ów wewn trznych, o których zacz am mówi . W którymkolwiek ze
sposobów wy ej wymienionych s yszy je dusza, mog one zarówno pochodzi b
od Boga,
od czarta, b
te z wyobra ni. Wska
tu, o ile przy pomocy Bo ej potrafi , znaki, po
których mo na rozpozna to ró ne ich pochodzenie i kiedy te mowy wewn trzne mog grozi
niebezpiecze stwem. Nie b dzie to, jak s dz , rzecz bez po ytku, bo wiele jest dusz,
oddaj cych si modlitwie (s.341) wewn trznej, które takie s owa s ysz , i nie chcia abym,
by cie s dzi y, siostry, e czynicie co z ego, gdy podobnym objawom wiary odmawiacie, tak
samo jak nie ma grzechu w tym, gdy kto w nie wierzy. Gdy s owa te maj na celu tylko
pociech wasz albo ostrze enie was o b dach waszych, ktokolwiek by je mówi , a cho by i
by y tylko przywidzeniem wyobra ni, wszystko to jedno, skutek z nich zawsze mo e by
dobry. To jedno tylko dobrze sobie zapiszcie w sercu i w pami ci: cho by te s owa
rzeczywi cie i niezawodnie by y od Boga, nie dowodzi to bynajmniej, by cie wy by y dobre i
lepsze od drugich; Bóg i do faryzeuszów mówi , i to cz sto, a przecie pozostali
faryzeuszami. Ca e dobro na tym tu polega, by z tego odnie prawdziwy po ytek. Ka de
owo, niezupe nie zgodne z Pismem w. odrzu cie od siebie, jako pochodz ce od szatana, bo
chocia by by o tylko z chorobliwej wyobra ni, jest zawsze pokus przeciw wierze, któr
potrzeba odrzuci , co nie b dzie rzecz trudn , gdy pokusy takie nie maj wielkiej si y.
5. Sk dkolwiek s owa s yszane pochodz , czy z wewn trz duszy, czy z jej wy szej cz ci, czy
z zewn trz, nie stanowi to ró nicy; w ka dym z tych ró nych sposobów mo e by g os Bo y.
Czy za istotnie pochodzi od Niego, s na to pewne znaki, z których tu przytocz niektóre,
zdaniem moim najpewniejsze: Pierwszym i nad inne pewniejszym jest wszechw adna pot ga i
64
si a, jak s owo Bo e w sobie zawiera, staje si wi c nie tylko s owem, ale i czynem. Obja ni
to bli ej. We my na przyk ad dusz udr czon do najwy szego stopnia strapieniem
wewn trznym, o którym wy ej mówi am, i zaciemnieniem rozumu i osch
ci ducha. Otó ,
od jednego takiego s owa, od jednego: nie smu si , które w sobie us yszy, natychmiast
odzyskuje spokój, pocieszenie i jasne o wiecenie wewn trzne. Znika od razu wszystko
strapienie, kiedy przed chwil jeszcze zdawa o jej si , e wszystek wiat i wszyscy uczeni i
teologowie, cho by si razem zebrali i wspólnymi si ami zdobywali si na przekonywaj ce
dla uspokojenia jej dowodzenia, nie zdo aliby zdj jej z serca tego ci aru. Albo innym
razem dusza ta (s.342) b dzie pogr
ona w smutku i miotana trwog , bo spowiednik czy kto
nastraszy j , e to, co w niej si dzieje, jest spraw ducha z ego. A oto jedno takie s owo:
Jam jest, nie bój si , rozp dza owe strachy bez ladu i niewypowiedziana pociecha nape nia j
ca i tak jasno widzi to i czuje, e Pan jest, e Jego duch, a nie duch ciemno ci, w niej dzia a,
nikt ju nie dokaza by tego, by najmniejsza w tpliwo t pewno jej zachwia a. Albo
jeszcze, ci ki ma frasunek z powodu wa nej jakiej sprawy, któr podj a, a której
za atwieniu staj na drodze trudno ci i przeciwie stwa; a oto otrzymuje zapewnienie, e
wszystko pójdzie dobrze, i w tej e chwili niepokój jej znika i miejsce jego zajmuje
niezachwiana otucha. Podobnych przyk adów mog abym wiele jeszcze przytoczy .
6. Drugim znakiem jest wielki spokój, jaki s owo, od Boga pochodz ce pozostawia w duszy,
pobo ne skupienie i radosna gotowo od oddawania chwa y Panu. O Panie! Je li ju jedno
owo, przyniesione od Ciebie przez s ug i pos a Twego (bo jak s ysza am, nie Pan sam,
przynajmniej w tym mieszkaniu, je mówi, tylko jeden z anio ów) — tak ma si , jaki
dopiero b dzie skutek, gdy Ty sam je powiesz duszy z czonej z Tob mi
ci ?
7. Trzeci znak jest ten, e s owa, pochodz ce od Boga, nie tak pr dko uchodz z pami ci, jak
to bywa ze s owami, które tu na ziemi s yszymy od ludzi. S owa ludzkie bowiem, jakkolwiek
by to byli ludzie powa ni i uczeni, nie tak pr dko pozostaj wyryte w pami ci, ani te , gdy
nam przepowiadaj rzeczy przysz e, takiej wiary do nich nie przywi zujemy. Kto us ysza
owo, pochodz ce od Boga, pami ta je bardzo d ugo albo i nigdy go nie zapomni; je li za to
owo oznajmia co , co si ma sta w przysz
ci, wierzy w nie z pewno ci niezachwian . W
rozumie wprawdzie, gdy chodzi o rzecz jak , na pozór niepodobn , mog niekiedy
powstawa w tpliwo ci i wahanie si , czy tak si stanie, ale w g bi duszy, wbrew wszelkim
nieprawdopodobie stwom i przeciwnym pozorom, pozostaje (s.343) pewno niewzruszona.
I chocia by si zdawa o, e wszystko idzie na opak i e zanosi si na wynik wr cz przeciwny
temu, który jej by zapowiedziany, i chocia by ca e lata up yn y mi dzy obietnic , któr
ysza a, a spe nieniem jej, ona przecie nie traci otuchy i ufa, e Bóg na wykonanie tego, co
postanowi , znajdzie sposoby, o których ludzie nie wiedz i w ko cu stanie si tak, jak On
chce. Nie znaczy to jednak, jak mówi am, by dusza nie cierpia a na widok tylu przeciwie stw
i przeszkód. Czas powoli zaciera pierwsz
ywo wra enia, jakiego dozna a, gdy us ysza a
owo s owo; wówczas czu a w sobie ca pot
dzia ania jego i pewno niezawodn , e ono
pochodzi od Boga; teraz, gdy d
szy czas up yn , zakradaj si jej do serca w tpliwo ci, czy
to, co s ysza a, nie by o spraw z ego ducha albo urojeniem wyobra ni. W chwili jednak, gdy
yszy to s owo, w tpliwo ci takie s rzecz wprost niemo ebn i dusza gotowa by i mier
ponie na stwierdzenie tej prawdy, e Bóg do niej mówi. Snad diabe sam wznieca w niej te
tpliwo ci dla udr czenia jej i odebrania jej odwagi, zw aszcza gdy chodzi o jak spraw , z
której ma wynikn wielki po ytek dla dusz, albo która ma si przyczyni do znacznego
rozszerzenia s
by Bo ej. Czegó on wtedy nie uczyni? Nie mog c szkodzi jej inaczej, stara
65
si przynajmniej wiar w duszy os abi , a i to ju niema y mu zysk przynosi, bo wielka to
szkoda dla duszy, gdy zachwieje si w niej wiara w pot
i wszechmocno Boga, i mocen
jest zdzia
rzeczy, których aden rozum ludzki nie pojmie.
8. Lecz pomimo wszystkich tych walk, które miotaj dusz , i cho zawsze si znajdzie kto
(cho by i spowiednik, przed którym ona te rzeczy wyznaje), co s owa te, które s ysza a, za
niedorzeczne os dzi, i chocia mno ce si niepowodzenia zdaj si zapowiada , e obietnice
si nie spe ni , zawsze jednak na dnie duszy pozostaje iskierka pewno ci tak ywa, i cho by
wszystkie inne nadzieje zawiod y, tej pewno ci, nawet gdyby chcia a, st umi w sobie nie
zdo a. A w ko cu — jak mówi am — s owo Pa skie si spe nia i taka wtedy dusz przenika
rado i uszcz liwienie, i chcia aby (s.344) tylko wci chwali Boski Majestat Jego, i to
nie tyle dla pomy lnego skutku samej sprawy, cho bardzo go pragn a, ile raczej dlatego, e
spe ni o si to, co Pan jej przepowiedzia .
9. Nie wiem, jak to si dzieje, e dusza z takim gor cym po daniem pragnie, by s owa te
okaza y si prawdziwe. Nie s dz , by j tyle bola o, gdyby j sam schwytano na k amstwie,
ile by cierpia a nad tym, gdyby one s owa si nie sprawdzi y. A przecie sprawdzenie si ich
nie od niej zale y; objawiaj c je drugim, powtórzy a tylko, co sama s ysza a i powiedzia a to,
co jej by o powiedziane. Znam jedn dusz , której po niezliczone razy, gdy zostawa a w
takim zawieszeniu, przychodzi a na my l historia Jonasza proroka i obawa jego, by zlecona
mu przepowiednia o upadku Niniwy nie pozosta a bez skutku. Dlatego wi c, e s owa te
pochodz od ducha Bo ego, wzrasta w duszy pragnienie, by one nie wyda y si omylne, bo
Ten, który je wyrzek jest prawd najwy sz . St d owa wielka rado duszy, gdy wreszcie, po
ugich trudno ciach i zawi
ciach, ujrzy szcz liwe rzeczy obiecanej spe nienie. I chocia by
skutkiem tego najci sze mia y przyj utrapienia, woli raczej je wycierpie , ni by to, co wie
z pewno ci , e Pan jej oznajmi , mia o si nie sprawdzi . Mo e nie wszyscy zreszt
podlegaj tej u omno ci, je li to mo e zwa si u omno ci ; co do mnie, nie mia abym jej
gani i widzie w niej co z ego.
10. Gdy s owa s yszane pochodz z wyobra ni, nie ma w nich adnej z wymienionych cech,
znamionuj cych s owo od Boga: ani tej pewno ci, ani tego pokoju, ani tej pociechy
wewn trznej, jakie z niego si rodz . Mo e si zdarzy i znam takie dusze, którym to istotnie
si zdarza o, e g boko pogr one w modlitwie odpocznienia i snu duchowego, skutkiem
abej swej kompleksji, chorobliwej wyobra ni czy nie wiem jakiej innej przyczyny, tak
wychodz z siebie, e nie czuj zgo a wra
rzeczy zewn trznych, i zmys y wszystkie w
takim s u pieniu, jak u cz owieka pi cego, a mo e i rzeczywi cie pi . Wyobra aj sobie
wtedy, e s ysz s owa albo (s.345) widz widzenia jakby we nie, i s dz , e s to s owa albo
widzenia od Boga; i tyle z tego skutku, ile, gdy komu co si przy ni. Mo e i to by , e
gor co i z wielkim afektem prosz c Pana o jak
ask , dusza wyobrazi sobie, e s yszy
odpowied Jego przychyln . Kto jednak z w asnego do wiadczenia pozna ju sposób i
charakter s ów, pochodz cych od Boga, nie da si wprowadzi w b d urojeniom wyobra ni.
11. Wi ksze grozi niebezpiecze stwo z udzenia za spraw z ego ducha. Ale je li s owa, które
yszysz, nosz na sobie wspomniane wy ej znamiona, z zupe
pewno ci mo esz polega
na tym, e s one od Boga. Wszak e gdy chodzi o rzecz wa
, o spraw jak , któr sama
masz podj albo która dotyczy osób trzecich, nie b
tak pewna siebie, by mia a przyst pi
do rzeczy pierwej, nim zasi gniesz zdania uczonego i roztropnego spowiednika. Bez
66
upowa nienia jego nie powinna nic zaczyna , chocia by ci gle i coraz wyra niej g os on
ysza a, cho by dla ciebie by o rzecz jasn jak s
ce, e to Bóg mówi. Pan sam tego
da i
takiego post powania nie tylko nie mamy poczytywa sobie za oci ganie si , ale przeciwnie,
mamy by pewne, e wtedy w
nie najlepiej spe niamy jego zlecenie. Wszak On sam
nakaza , by my spowiednika uwa
y za zast pc Jego, który nas upewnia, czy to, co
ysza
my, by o istotnie s owem Jego. Ta pewno b dzie nam dodawa a odwagi, zw aszcza
gdy sprawa, o któr chodzi, z wielkimi po czona jest trudno ciami. A Pan i spowiednika
natchn potrafi, gdy zechce, i sprawi to, e uwierzy i uzna w tych s owach dzia anie ducha
Jego. Gdyby za w danym razie nie zechcia tego uczyni , b dzie to dla ciebie znak, e
uczyniwszy, co do ciebie nale
o, do niczego wi cej nie jeste zobowi zana. Trzyma si
innej drogi ni tej, któr tu wskazuj , i w takiej rzeczy za w asnym zdaniem i rozumieniem
swoim, jest to w moim przekonaniu zuchwa
w najwy szym stopniu niebezpieczna.
Ostrzegam was te , siostry, i w imieniu Pana prosz , by podobna zuchwa
nigdy w adnej
z was nie powsta a. (s.346)
12. Innym jeszcze sposobem, bardzo bezpiecznym i pewnym, jak s dz . Bóg mo e mówi do
duszy, to jest przez widzenie umys owe, jak to zaraz obja ni . Dzieje si to w najg bszym
wn trzu duszy. Dusza wyra nie s yszy s uchem wewn trznym Pana do niej mówi cego. A w
takiej ta mowa Jego dochodzi j tajemnicy, e sam ju ten sposób i cudowne dzia anie tego
widzenia daj jej niew tpliw r kojmi i pewno , i diabe tu adnego nie mo e mie
przyst pu. Przedziwne skutki, jakie w niej to widzenie pozostawia, jeszcze j mocniej
upewniaj , e s owa, które s ysza a, by y od Boga. Jest zupe nie przekonana, e nie
pochodzi y one z wyobra ni, o czym zreszt ka dy w podobnych zdarzeniach przy pewnym
zastanowieniu przekona si mo e, bior c pod uwag nast puj ce racje. Najpierw, wielka
zachodzi ró nica mi dzy mow od Boga a mow urojon w wyobra ni, pod wzgl dem
jasno ci. Gdy Bóg mówi, s owa Jego tak s wyra ne i jasne, e ka da zg oska niezatarcie
utkwi w pami ci i chocia by sens by ten sam, sposób wyra enia rzeczy jest zupe nie inny. W
urojeniach wyobra ni, przeciwnie, mowa nie jest tak jasna ani s owa tak dobitne; brzmi one
raczej jakby niewyra ne d wi ki, s yszane w stanie na wpó sennym.
13. Po wtóre, daj zrozumie te s owa takie rzeczy, których dusza zupe nie nie mia a na
my li. Cz sto przychodz ca kiem znienacka albo w ci gu rozmowy z drugimi — i cho
nieraz odpowiadaj na my l, która chwilowo przesz a przez g ow albo która dawniej dusz
zajmowa a — najcz ciej jednak mówi o rzeczach, o których nigdy si duszy ani marzy o.
Niepodobna wi c, by wyobra nia takie mowy tworzy a, by dusza ulegaj c jej z udzeniom
mog a sobie uroi rzeczy, których nigdy ani nie pragn a, ani ich nie szuka a, ani nawet o nich
nie wiedzia a.
14. Po trzecie, gdy Bóg mówi, dusza nic sama nie tworzy, tylko s ucha; przeciwnie,
przys uchuj c si s owom urojonym w wyobra ni, podobna jest do cz owieka, który sam
sobie w my li uk ada, co chce, aby mu kto powiedzia .
15. Po czwarte, ró na bardzo jest tej dwojakiej mowy (s.347) tre i si a; w mowie Bo ej
jedno s owo daje naraz zrozumienie wielu rzeczy, których rozum ludzki nie zdo
by tak w
jednej chwili obj
i wyrazi .
67
16. Po pi te na koniec, g os od Boga pochodz cy, oprócz s ów mówi czasem milcz co i
wyra a nieraz w sposób, którego okre li nie zdo am, du o wi cej ni si zawiera w samym
jego brzmieniu.
O tym sposobie s yszenia bez s ów na innym miejscu obszerniej mówi b
; jest tu za co
chwali i uwielbia Pana, taka to dziwna tajemnica boskiej askawo ci Jego. Wiem o
niejednej duszy, które co do tych ró nych rodzajów i sposobów mowy wewn trznej wielkie
miewa y w tpliwo ci (zw aszcza jedna, która przez to przechodzi a, a jest ich wi cej) i nie
mog ich zrozumie . Osoba owa dost puj c bardzo cz sto tej aski od Pana, z wielk
pilno ci nad ni si zastanawia a. G ówn i najwi ksz w tpliwo w pierwszych pocz tkach
mia a t , czy g os i s owa, które s yszy nie s prostym tylko urojeniem wyobra ni. Z udzenia
diabelskie atwiej jest rozpozna , bo jakkolwiek za pomoc subtelnej przebieg
ci swojej
duch z y umie si przebiera w anio a wiat
ci, nie potrafi tu jednak dokona nic wi cej,
tylko to, e podrabia mow Bo
w s owach tak jasnych i wyra nych, e s ysz c je,
niepodobna w tpi o tym, e si je s ysza o i rozumia o prawie tak, jak kiedy mówi duch
prawdy. Lecz nigdy nie zdo a podrobi owych skutków przedziwnych, które, jak opisa am
wy ej, s owo od Boga sprawuje. Nie da duszy ani owego pokoju, ani wewn trznego
wiecenia, raczej sprawi w niej niepokój i zamieszanie. Ostatecznie jednak szkoda, jak
wyrz dzi mo e, b dzie nieznaczna albo i adna, je li jeno dusza ma pokor i wiernie trzyma
si tej zasady, któr wy ej zaleci am, e cho by co wyra nie s ysza a, nigdy nie powinna
zabiera si do dzia ania bez upowa nienia odpowiednich osób.
17. Je li kiedy us yszysz w sobie s owa tchn ce szczególn na ciebie askawo ci , pe ne
pociech rozkosznych i pieszczot (s.148) duchowych, dobrze uwa aj na siebie, czy nie
zaczynasz mie o sobie wy szego rozumienia. Im czulej brzmi te s owa, a ty nie czujesz w
sobie tym g bszego zawstydzenia, b
pewna, e s owa te nie pochodz z ducha Bo ego.
Bo jest to prawda niezawodna, e gdy mowa taka jest od Boga, dusza, im wi ksz Pan jej
askawo okazuje, tym szczerzej gardzi sob , tym ywiej pami ta na grzechy swoje i tym
gor cej, bez wzgl du na w asny po ytek, wszystk wol , pami i wszystkie w adze swoje
pragnie po wi ci na cze i chwa Boga. Za nic ma wszystko, cokolwiek mog a uczyni
dobrego, l ka si wielce, aby w czymkolwiek nie rozmin a si z wol Bo , mocniejsze ma
przekonanie, e niegodna jest takich ask, e zas
a tylko na piek o. Je li dary i aski
yczane ci na modlitwie, chocia by by y wielkie, nadzwyczajne i liczne, takie w tobie skutki
sprawuj , nie bój si , ale ufaj w mi osierdziu Pana, który wierny jest i nie dopu ci tego, by
diabe ci oszuka ; chocia i z tak ufno ci zawsze jest dobrze chodzi w wi tej boja ni
Bo ej.
18. Kogo Pan nie prowadzi t drog , temu mo e si zdawa , e te dusze mog yby si uchroni
niebezpiecze stw, jakie na tej drodze im gro
; mog yby przecie nie s ucha tych s ów, je li
dochodz ich z zewn trz, albo je li to s s owa wewn trzne, odwróci od nich uwag .
Nie mog yby, odpowiadam, jest to zupe ne niepodobie stwo. Nie mówi o takich s owach,
które cz owiek sam wyobra a sobie, e s yszy. Takie bowiem urojenia wyobra ni, zw aszcza
gdy s owa te nie tycz jakiej rzeczy, maj cej szczególn wag dla s ysz cego, dlatego e ich
pragnie — ka dy, kto chce, mo e pu ci mimo siebie i na nic nie zwa
. Ale do kogo Bóg
mówi, ten nie mo e nie s ysze albo my le o czym innym. Ten bowiem, który mocen by
rozkaza s
cu — na pro
Jozuego, je li dobrze pami tam — aby stan o, mocen jest
68
kaza stan i w adzom duszy i wszystkiemu jej wn trzu. Nie masz takiej si y, która by
zdo
a uchyli si od tego rozkazu. Jasno po tym dusza poznaje, e inny jest i wi kszy od
niej Pan, (s.349) który w ada t twierdz jej, a poznanie to pobudza j do czci i najg bszej
pokory.
Niech e On w boskiej dobroci swojej u ycza nam aski, aby my umia y, jak mówi am,
patrze tylko tego, co si jemu podoba, a o sobie samych zupe nie zapomnie , amen.
Obym by a zdo
a jasno wy
to, co obja ni zamierza am, aby st d dla dusz, którym Pan
ycza tej aski, by a jaka po yteczna rada i wskazówka.
MIESZKANIE SZÓSTE
ROZDZIA 4
Opowiada, jak Bóg na modlitwie zawiesza dusz przez zachwycenie, wyj cie z siebie albo
porwanie, co zdaniem pisz cej, wszystko jest jedno, i jak duszy potrzeba wielkiego m stwa,
aby zdolna by a przyj
te nadzwyczajne aski, udzielone jej przez Pana.
1. Có wi c pocznie i gdzie, w ród tych utrapie i ci
ko ci, o których mówi am, znajdzie
sobie odpocznienie biedny nasz motyl? Wszystkie te próby do tego zmierzaj , by dusza coraz
mocniej po da a z czenia si z Oblubie cem. Boska wielmo no Jego, znaj c przyrodzon
abo nasz , przez te utrapienia i wiele innych cierpie powoli j przysposabia, aby
nabiera a odwagi i m stwa potrzebnego jej do zjednoczenia si z Panem tak wielkim i
posiadania Go za Oblubie ca.
2. U miechniecie si mo e, e o takiej rzeczy mówi i pomy licie, e to arty. Wszak na to,
aby wyj za króla, nie potrzeba, powiecie, szczególnej odwagi i nie ma takiej, cho by
najni szego stanu niewiasty, która by si na takie m stwo nie zdoby a. — Gdyby tu chodzi o
o po lubienie króla tej ziemi, mia yby cie s uszno , ale do za lubin z Królem nieba wielkiej,
upewniam was, wi kszej ni wam si zdaje, potrzeba odwagi. Do rzeczy tak wysokiej natura
nasza zbyt jest nie mia a i niska. I jakkolwiek by cie czu y i rozumia y, jak bardzo takie
zjednoczenie z Bogiem jest rzecz dla nas po dan , pewna tego jestem, e bez szczególnej
aski i pomocy Boga (s.350) niepodobna by oby je osi gn . Jako zobaczycie, co czyni Pan
w boskiej swojej wielmo no ci, aby zawrze z ni te za lubiny: nasamprzód, je li dobrze
rzecz rozumiem, przez zachwycenie odrywa j od zmys ów. Gdyby bowiem, b
c przy
zmys ach, ujrza a tak z bliska ogromny on Majestat, snad niepodobna, by tego widoku nie
przyp aci a yciem. Mówi tu o rzeczywistych zachwyceniach, nie o zwyk ych s abo ciach
niewie cich. Bo s — jak ju o tym wspomnia am — istoty tak s abej kompleks j i, e do
im jednej chwili modlitwy odpocznienia, aby ju wpad y jakby w stan konania.
Chc tu wi c opisa ró ne rodzaje zachwyce (o ile z wielokrotnych rozmów moich z
ami duchownymi powzi am o nich wiadomo ). Nie wiem jednak, czy potrafi teraz tak
jasno i dok adnie te rzeczy przedstawi , jak mi si to uda o na innym miejscu, gdzie ju o tym
69
pisa am. Ale tego, co tam o zachwyceniach i o innych jeszcze askach nadprzyrodzonych
powiedzia am, nie zaszkodzi tu powtórzy g ównie dla tego zwi zku, w jakim one w
nie z
tym szóstym mieszkaniem pozostaj .
3. Nieraz zachwycenie w taki sposób przychodzi, e dusza od jednego s owa, które cho by
nie na modlitwie us yszy od Boga albo dawniej s yszane sobie przypomni, tkni ta i
przenikni ta do g bi, odchodzi od siebie. Pan w boskiej askawo ci swojej ulitowawszy si
nad ni , i od tak dawna cierpi t skni c za posiadaniem Jego, w najg bszym wn trzu jej
wzbudza, rzek by , i w wielki p omie roznieca one, jak wy ej mówi am, iskierk , i ca a
on ca odnawia si w tym ogniu jak feniks i pobo nie ufa mo e, i s odpuszczone jej
winy. Oczywi cie, z tym e si pierwej do tej aski przysposobi a przez te rodki, jakie
Ko ció przepisuje. Tak czyst , (s.351) ca i pi kn Pan czy z sob w sposób tak g boko
ukryty, e nikt, oprócz ich dwojga, nie przeniknie tej tajemnicy. I sama dusza nie poznaje tak
czenia tego, i by je potem zdo
a opisa , cho dobrze je czuje wewn trz. Nie jest to
bowiem taki stan, jaki bywa w omdleniu albo w apopleksji, gdzie cz owiek nic nie czuje ani
wewn trz, ani zewn trz.
4. Nigdy, o ile ja rzecz rozumiem, dusza nie jest tak sposobna do rzeczy Bo ych, nigdy nie
ma tak jasnego, jak w tym stanie, o wiecenia wewn trznego i poznania wielmo no ci
Pa skiej. Mo e si to zdawa rzecz niepodobn , bo je li w adze, a wraz z nimi i zmys y, tak
tu poch oni te, e poniek d wydaj si jakby martwe, jak e dusza mo e jeszcze rozumie ,
e poznaje t tajemnic ? — Tego ja nie wiem, nie wie tego bodaj adne stworzenie, wie tylko
sam Stworzyciel, jak zna i wiele innych tajemnic, które si dziej w tym stanie, to jest w tych
dwu ostatnich mieszkaniach. Mog abym je obydwa po czy w jedno, bo z szóstego
mieszkania do siódmego nie ma drzwi zamkni tych; ale poniewa w ostatnim s rzeczy, które
si nie objawiaj duszy dopóki do niego nie wnijdzie, dlatego wola am je rozdzieli .
5. W tym stanie zawieszenia, je li spodoba si Panu objawi jej jakie tajemnice rzeczy
niebieskich za pomoc widze wyobra eniowych, to dusza potrafi je potem opisa , bo tak
boko pozostaj wyryte w pami ci, e nigdy ich nie zapomni. Lecz je li te widzenia s w
rodzaju czysto umys owych, nie zawsze je zdo a powtórzy ; snad dlatego, e bywaj w tych
widzeniach objawienia zbyt wysokie, aby cz owiek, póki yje w tym ciele miertelnym, móg
je poj
i pozna tak, i by by zdolny je wypowiedzie . Zdarzaj si jednak i inne widzenia
umys owe, nie tak przewy szaj ce, i o tych dusza, gdy powróci do zmys ów, potrafi mówi i
poniek d je opisa . Ale mo e nie wszystkie jeszcze wiecie, co to znaczy widzenie, zw aszcza
umys owe. Obja ni to wi c w swoim miejscu, jak mi zlecono, i cho to z mojej strony
wydaje si rzecz niew
ciw , mo e jednak b dzie z tego niejaki po ytek dla której duszy.
(s.352)
6. Zapytacie mo e: je li o owych tak wysokich askach, jakich jej Pan tu u ycza, dusza
niezdolna jest mówi ani ich wspomina , jak wi c z nich korzy odnosi? — O córki,
odnosi wielk , tak wielk , e i s ów nie ma na wyra enie jej, bo jakkolwiek tajemnic tych
wypowiedzie nie zdo a, nosi je przecie niezatartymi zg oskami zapisane w najg bszym
wn trzu swoim i nigdy ich nie wypuszcza z pami ci.
Lecz, zapytacie jeszcze, skoro te rzeczy nie przedstawiaj si duszy sposobem wyobra
ani
ich w adzami swymi poj
nie zdo a, jak e wi c mo e chowa je w pami ci? — Tego znowu
ja tak e nie rozumiem. Ale to rozumiem, e widzenia te wra aj do duszy jasne poznanie
70
pewnych prawd, a mianowicie tak jasne i g bokie poznanie wielko ci Boga, e chocia by
wiary nie by o, która jej mówi, kto jest Bóg, i ka e jej wierzy w Niego i czci Go jako Boga,
samo to poznanie nieprzepart by oby dla niej pobudk do oddania Mu boskiej czci i pok onu,
jak Go uczci i pok on Mu odda Jakub, gdy w owym widzeniu swoim ujrza drabin z ziemi
do nieba si gaj
, a wraz z ni widzia snad inne jeszcze tajemnice, których wypowiedzie
nie zdo
. Z samego bowiem tylko widoku Anio ów, zst puj cych i wst puj cych, gdyby go
przy tym wiat
wewn trzna nie o wieca a, nie by by pozna tych wielkich objawie , które
si w owym widzeniu zawiera y.
7. Nie wiem, czy si do jasno wyra am; bo cho powtarzam tylko, co w tym przedmiocie z
ust ucze szych ode mnie s ysza am, by mo e jednak, e niedobrze s owa ich spami ta am.
Tak samo i Moj esz nie wszystko zdolny by wypowiedzie , co w krzaku ognistym ogl da ,
jeno to tylko, co Bóg mu wypowiedzie pozwoli . Ale gdyby duszy jego nie objawi tajemnic,
z których pozna i uwierzy , e On, Bóg, do niego mówi, nie by by chyba Moj esz podj si
takiego pe nego trudów pos annictwa. Snad wi c wielkie rzeczy ogl da w ród cierni onego
krzaka ognistego i st d nabra odwagi do tych wielkich czynów, które spe ni dla wyzwolenia
(s.353) ludu izraelskiego. Tak wi c nie do nas, siostry, nale y roztrz sa ukryte sprawy Bo e i
szuka dowodów i racji ku ich zrozumieniu. Skoro bowiem wiemy i wierzymy, i On mo ny
jest i wszechmog cy, wi c te , rzecz jasna, e powinny my wierzy , e takie nieudolne,
jakimi my jeste my, stworzenia nie mog mie si y po temu, by zdo
y poj wielmo no ci
Jego. Chwali Go raczej i z ca ego serca dzi kowa Mu mamy, e raczy nam objawia i daje
pozna niektóre z tych wielko ci swoich.
8. Pragn abym bardzo znale porównanie, które by wam pomog o do ja niejszego cho w
cz ci zrozumienia tego, o czym tu mówi ; zupe nie odpowiedniego, s dz , e nie da si
znale , ale w braku lepszego, poprzesta my na nast puj cym.
Przedstawmy sobie w pa acu jakiego króla czy mo nego pana komnat czy, jak to podobno
zowi , salon pe en najrozmaitszych kryszta ów, porcelan i innych podobnych sprz tów,
ustawionych w takim porz dku, e wchodz cy widzi je niemal wszystkie od razu. Mnie
kiedy zdarzy o si widzie taki salon w pa acu ksi nej Alby (u której, z rozkazu, danego mi
przez prze
onych skutkiem usilnego
dania tej pani, zmuszona by am si zatrzyma ).
Wchodz c, zdumia am si i zachodzi am w g ow , do jakiego u ytku mo e s
takie
nat oczenie ró nych ciekawostek i przysz am do wniosku, e chyba na to, aby by a z nich
chwa a Panu, który wszystko stworzy . Teraz rada jestem z tego wspomnienia, bo dobrze mi
przypada do tego, co tu mam na my li. Otó , cho dosy d ugo zatrzyma am si tam, tak
zupe nie wszystko co tam ogl da am, i te rozmaite sprz ty, i kszta ty, i wyrób ich
zapomnia am, jak gdybym ich nigdy nie by a widzia a; ani jednego szczegó u dok adnie nie
pami ta am, ogólnie tylko niejasne pozosta o mi wspomnienie. Tak jest poniek d i tu, w tym
zachwyceniu, o którym mówi . Dusza tu jest z czona zupe nie z Bogiem i przebywa z Nim
w tej komnacie nieba empirejskiego, które (s.353) snad jest w samym wn trzu naszej duszy
(bo skoro Bóg mieszka w duszy, rzecz jasna, e w niej e samej musz by i te dwa ostatnie
mieszkania, w których Bóg w szczególny sposób przebywa). W tym wi c zachwyceniu dusza
nie zawsze dost puje poznania Jego tajemnic (tak bowiem jest upojona rozkosz posiadania
swego Oblubie ca, i niczego wi cej pragn
nie umie), niekiedy jednak spodoba si Panu
ocuci j z tego upojenia, aby w jednej chwili, jakby w mgnieniu oka, ujrza a wszystkie cuda,
nagromadzone w tej Bo ej komnacie. Wtedy gdy wróci do siebie, pozostaje jej wspomnienie
71
tych wspania
ci, ale opisa ich szczegó owo nie zdo a, bo natura jej nie si ga dalej i wy ej
nad to, co Bóg w sposób nadprzyrodzony da jej ujrze .
9. Ale gdy przyznaj , e dusza w tym zachwyceniu widzi, czy wi c b dzie to widzenie przez
wyobra ni ? — Tego nie zdo am powiedzie ; mam tu na my li jedynie widzenie umys owe, o
widzeniach przez wyobra ni na teraz nie mówi . Ale taka jest niewiedza i taka t po moja,
e w niczym nie umiem wyrazi si , jak nale y. Tote , je li w ca ej tej rozprawie mojej
powiedzia am co trafnego, rzecz jasna, e nie ja to powiedzia am.
Je li kiedy dusza, maj c zachwycenia od Boga, nie otrzymuje w nich poznania tych tajemnic
niebieskich, zachwycenia, wed ug mojego przekonania, nie s zachwyceniami; s to raczej
czysto przyrodzone omdlenia, jakim zwyk y podlega osoby s abej kompleksji, szczególnie
niewiasty, gdy zbytnie nat
enie duchowe zmo e ich si y fizyczne i wprawia je skutkiem tego
w taki stan upojenia, jak to ju , zdaje mi si , obja ni am, gdy by a mowa o modlitwie
odpocznienia. Z zachwyceniem taki stan nic nie ma wspólnego. W prawdziwym bowiem
zachwyceniu Bóg dusz ca porywa do siebie i, jako oddanej Mu na w asno , jako
oblubienicy swojej, ukazuje jej cz stk królestwa swego, do którego, staj c si oblubienic
Jego, naby a prawo. Ma a to tylko cz steczka, lecz u tego Boga tak wielkiego i rzecz
najmniejsza jest wielka. I chc c, aby bez przeszkody cieszy a si t rozkoszn cz stk swoj ,
zawiesza Pan w adze jej i zmys y, i w jednej chwili na Jego rozkaz zamykaj si drzwi (s.355)
mieszka poprzednich i jedne tylko pozostaj otwarte drzwi do tego mieszkania, w którym
On przebywa, aby dusza wolny do Niego wst p mia a. Niech b dzie b ogos awione takie
wielkie mi osierdzie Jego! Nieszcz ni za ci, którzy rozmy lnie to mi osierdzie Jego od
siebie odpychaj i nie chc z niego skorzysta !
10. O, siostry moje! Jak e niczym jest wszystko, co opu ci
my, i wszystko, co czynimy, i
co kiedy b
uczyni zdo amy dla mi
ci tego Boga, który tak mi
ciwie raczy zostawa w
spo eczno ci z takimi, jak my, robakami! A kiedy dana nam jest nadzieja, e ju w tym yciu
mo emy si cieszy szcz ciem tej boskiej spo eczno ci, czegó jeszcze czekamy? Czemu si
oci gamy? Jaka si a jest zdolna powstrzyma nas, by my cho na chwil zaprzesta y za
przyk adem oblubienicy tego Pana “szuka po ulicach i rynkach?” O, jakie to miechu warte
mamid o, co jest na wiecie, je li nam do tego celu nie dopomaga i do niego nie wiedzie! I
chocia by wiecznie trwa mog y wszystkie uciechy, bogactwa i rozkosze jego — wszystko to
miech i gnój w porównaniu z tymi skarbami, których posiadaniem cieszy si mamy bez
ko ca. A i te skarby jeszcze niczym s w porównaniu ze szcz liwo ci posiadania Pana
naszego. Stwórcy i W adcy wszystkich skarbów nieba i ziemi.
11. O lepoto ludzka! Kiedy ju , kiedy zejdzie nam z oczu ta ziemia? Dla nas, co prawda,
nie ma ona takiego powabu, by zdo
a nas za lepi zupe nie, wszak e i w naszych oczach
widz
dziebe ka i py ki, które, gdyby my im dopu ci y wzmóc si , wielk nam mog
wyrz dzi szkod , je eli nie obrócimy sobie na po ytek tych uchybie i niedostatków
naszych, poznaj c z nich coraz ja niej n dz nasz . Niech one nam otwieraj oczy i poprawi
wzrok nasz wewn trzny, na podobie stwo onego b ota, którym Oblubieniec nasz pomaza
oczy lepego i uzdrowi go. Widz c coraz wyra niej wielkie niedoskona
ci nasze, coraz
gor cej b agajmy Pana, aby z (s.356) n dz naszych wyprowadzi dobro nasze, i by my we
wszystkim sta y si przyjemne Boskiemu Majestatowi Jego.
72
12. Daleko, ani si spostrzeg szy, odesz am od za
enia mego. Wybaczcie mi, siostry, ale
stan wszy wobec tych wielko ci Bo ych, to jest doszed szy do tego punktu, gdzie wypad o
mówi o nich, nie zdo am, wierzajcie, powstrzyma uczucia g bokiej
ci na widok tych
niewypowiedzianie wielkich strat, jakie sami, z w asnej winy naszej, sobie wyrz dzamy.
Prawda, e s to aski, których Pan sam u ycza, komu chce; ale gdyby my Go mi owali tak,
jak On nas mi uje, snad u ycza by ich wszystkim. On tego pragnie, by mia komu dawa , a
niesko czona hojno darów Jego nie zdo a nigdy wyczerpa niesko czonych bogactw Jego.
13. Wracam do rzeczy. W chwili, gdy Pan zechce na dusz zes
zachwycenie, zamykaj si
na rozkaz Oblubie ca, jak mówi am, drzwi wszystkich mieszka , i nie tylko mieszka , ale i
samej e twierdzy i zewn trznych jej murów. Zatrzymuje si oddech do tego stopnia, e
zachwycona, cho by, jak bywa niekiedy, zachowa a jeszcze na chwil w adz innych
zmys ów swoich, ani s owa przemówi nie zdo a. Najcz ciej jednak i zmys y, i wszystko od
razu ulega zawieszeniu. R ce i wszystkie cz onki stygn , jakby ju dusza z nich wysz a;
czasem niepodobna ju dostrzec najmniejszego znaku ycia. Trwa to w tym najwy szym
stopniu nat enia czas krótki. Skrajne owo zawieszenie stopniowo wolnieje; cia o jakby
znowu nieco ycia i tchu nabiera, aby znowu w taki sposób umiera , a duszy ycia
przysporzy . Samo jednak owo wielkie zachwycenie, jak mówi , pr dko przechodzi.
14. Lecz cho przejdzie, wola nieraz ca y dzie albo i przez par dni tak pozostaje jakby
upojona, i umys tak pogr ony w tym, co mu dane by o ogl da , i oboje niczym nie s
zdolne si zaj , jeno tym, co mo e dusz pobudzi do wi kszej mi
ci Boga. W tym te
kierunku dusza jest ca a rozbudzona i przytomna, ale w kierunku przeciwnym, to jest, by w
kierunku stworze mia a my
si zwraca i sercem si przywi zywa , jest jakoby drzemi ca
i u piona. (s.357)
15. A gdy ju ca kiem wróci do siebie, o jakie dusza czuje w sobie zawstydzenie i jak
wielkie i nieugaszone pragnienie po wi cenia ca ej siebie Bogu! Je li ju tamte stopnie
modlitwy, o których mówi am poprzednio, takie zadziwiaj ce zostawiaj po sobie skutki,
jaki dopiero b dzie skutek tej aski, tak niewypowiedzianie wielkiej i wznios ej? Chcia aby
dusza mie tysi ckrotne ycie, aby je ca e odda Bogu. Chcia aby wszystkie, ile ich jest na
ziemi, stworzenia przemieni w tyle j zyków, aby wszystkie za ni chwali y Boga. Pa a
dz niepowstrzyman czynienia pokuty, a przecie , czyni c j , ma to uczucie, e nic nie
czyni, bo si a mi
ci przewy sza dotkliwo bólu. I jasno teraz rozumie, jakim sposobem
czennicy tak atwo, jakby zgo a ich nie czuj c, mogli znosi okropno ci m ki, jak im
zadawano; Pan ich wspiera mi
ci swoj i m
lekk im czyni . Dlatego te dusze takie
zwyk y ali si Panu, gdy nie tyle im daje cierpie , ile by ich pragn y.
16. Za wielk
ask te sobie poczytuj , gdy Bóg im te zachwycenia daje w ukryciu, bo gdy
co podobnego spotka je przy wiadkach, tak wielkie st d maj zawstydzenie i zmieszanie, e
przed nim jakby znika rozkoszne upojenie, jakim si cieszy y. Martwi si i troszcz , co sobie
pomy
ci, którzy na to patrzyli. Znaj c bowiem przewrotno
wiata, l kaj si , e ci
nieproszeni wiadkowie na opak os dz to, co widzieli, i nie tylko nie oddadz za to chwa y
Panu, jak by powinni, ale jeszcze b dzie to dla nich okazj do nies usznych wniosków i
domys ów. Zmartwienie to jednak i zawstydzenie zdaje si poniek d znakiem nie do
bokiej pokory. Bo je li pragniesz by wzgardzona, có ci to ma obchodzi , co ludzie o
tobie pomy
? Tak kiedy , w podobnym zmartwieniu, z ust Pana samego us ysza a jedna, o
73
której wiem: Nie martw si , ludzie albo Mnie chwali b
, albo ciebie gani , wi c czy w
pierwszym razie, czy w drugim, zawsze b dziesz zysk mia a. Wiem tak e, e ona, tak
upomniana, wielkiej z tych s ów nabra a otuchy i (s.358) pociechy; dlatego te , gdyby która
kiedy w takim smutku by a, dla niej te s owa tu pisz . Chce Pan nasz, aby wiadomo by o
wszystkim, e ta dusza ju jest Jego w asno ci i e nikomu tkn
jej nie wolno. Na ciele, na
awie, na maj tku niech j krzywdz i owszem, wszystko to b dzie na chwa Boskiego
Majestatu Jego, ale na duszy — nie! T , byleby sama by a wierna Oblubie cowi i nigdy nie
mia a grzesznie oddali si od Niego, potrafi On obroni od ca ego wiata, a cho by i od
ca ego piek a.
17. Nie wiem, czy by o mi dane cho w cz ci wyt umaczy , co to jest zachwycenie. W
cz ci, mówi , bo zrozumie i obja ni ten przedmiot w zupe no ci, jest to, jak mówi am,
rzecz niepodobna. Ale czas, strawiony na tym pisaniu, nie b dzie, jak s dz , czasem
straconym, skoro teraz wiecie, jakie s znaki prawdziwego zachwycenia i jak skutki tego o
ca e niebo s ró ne od tych, które sprawuje zachwycenie zmy lone. Zmy lonym je zowie, nie
ebym t , która je miewa, pomawia a o rozmy lne oszuka stwo, ale e ona sama jest
oszukana. A e znaki i skutki, jakie na niej si okazuj , nie zgadzaj si z wielko ci takiej
nadzwyczajnej aski, przeto sama ta aska idzie przez ni w po miewisko i s usznie potem
ludzie nie dowierzaj i takiej, której Pan prawdziwie tej aski u ycza. Niech Jemu b dzie
ogos awie stwo i dzi kczynienie na wieki, amen, amen.
ROZDZIA 5
Opowiada w dalszym ci gu o innym, ró nym od poprzedniego sposobie zachwycenia, gdy Bóg
podnosi dusz do siebie pewnym lotem ducha. — Jakiej tu potrzeba odwagi. — Niejakie
obja nienie tej aski, jak Pan w tym zachwyceniu dusz wzbogaca.
l. Drugi sposób zachwycenia, który ja nazywam lotem ducha, cho w gruncie rzeczy takim
samym jest zachwyceniem, w wewn trznym jednak na dusz dzia aniu swoim (s.359) bardzo
si ró ni od poprzedniego. Takie tu znienacka powstaje w duszy poruszenie, z tak nag
ci i
niepowstrzyman szybko ci duch czuje si porwany, e mimo woli, zw aszcza w
pocz tkach, dost puj cego tej aski wielki strach ogarnia. Dlatego wam mówi am, e
nieustraszonej odwagi potrzeba temu, komu Bóg ma tej aski u yczy , i wielkiej wiary,
ufno ci i bezwarunkowego zdania si duszy na Boga, aby z ni uczyni , co Mu si spodoba.
Czy ma e to, s dzicie, dla cz owieka przera enie, gdy zupe nie przytomny i zdrowe maj c
swoich pi zmys ów nagle uczuje, e mu dusz porywaj , a za dusz nieraz i cia o, jak to
nieraz w ywotach wi tych czytamy, nie wiedz c zgo a, kto go porywa, dok d i jakim
sposobem? W pierwszych bowiem chwilach tego niespodzianego pochwycenia dusza nie ma
jeszcze zupe nej pewno ci, czy to sprawa Bo a.
2. Ale czy nie ma sposobu, zapytacie, oparcia si tej sile?— Nie ma adnego. Owszem, opór
raczej zwi ksza jeszcze gwa towno porwania, jak o tym wiem od jednej, która przez to
przechodzi a. Bóg bowiem chce okaza tej duszy, e gdy tyle razy i z takim szczerym
zapa em odda a Mu ca siebie, powinna wiedzie , e adnej ju nie ma w adzy nad sob .
Jako widz c, e im wi cej si opiera, z tym gwa towniejsz pot
si a Bo a j chwyta i
porywa, dusza owa postanowi a sobie uczyni z potrzeby cnot i tak si wzgl dem tej si y
zachowywa , jak si zachowuje
o s omy wobec bursztynu, który j , jak mo e kiedy
widzia
cie, niepowstrzymanie do siebie przyci ga.
o, mówi , i tak jest niezawodnie,
74
bo nie z tak
atwo ci najwi kszy si acz podniesie z ziemi dziebe ko s omy, z jak ten
Boski Olbrzym nasz i wszechpot
ny Pan porywa, gdy chce, dusz cz owieka.
3. W czwartym mieszkaniu — je li dobrze pami tam — gdzie by a mowa o smakach
duchowych, mówi am, e dusza (s.360) tymi smakami si ciesz ca, jest jak sadzawka, do
której cicho i spokojnie, bez wzburzenia ni szumu, sp ywa woda ze ród a; tu jest inaczej. Tu
wielki ten Bóg, który w r ku swoim trzyma ród o wodne i morzu nak ada w dzid o, aby nie
przekroczy o granic swoich, szeroko otwiera zdroje i upusty, którymi wody sp ywaj do
sadzawki; za czym wody te z p dem wielkim wzbieraj pot
fal i wysoko w gór unosz
ódk duszy. I jak czasu burzy ani sternik, ani aden z tych, co kieruj
odzi , nie zdo aj
zapobiec temu, by fale, nawa nic si pi trz ce, nie ponios y odzi w kierunku, w jakim same
dz , tak, o wiele wi cej jeszcze, dusza nie jest zdolna oprze si , cho by chcia a, pot dze
zalewaj cych wn trze jej wód Bo ych. Wszystko te , co zewn trz jest, mianowicie zmys y jej
i w adze, przed t si i wol wy szego nad nie musz ust pi i zamilkn , jakby nie istnia y.
4. W chwili, gdy to pisz , upewniam was, siostry, ca a przera ona jestem od zdumienia na
samo wspomnienie tej ogromnej pot gi, jak tu wielki on Król i Pan nasz objawia. Có wi c
dopiero musi si dzia w tych, którzy tego na samych sobie doznaj ? Najgorszy nawet z
grzeszników, jacy yj na wiecie, gdyby boska wielmo no Pana tak mu si ukaza a, jak si
ukazuje tym duszom, nie mia by Go ju obra
, pewna tego jestem, bo strach sam, je li nie
mi
, powstrzyma by go od grzechu. O jak e wielki zaci gaj obowi zek dusze, tak
wysokim objawieniem ostrze one, starania si o to z wszystkich si swoich, by tego Pana w
niczym nie obra
! Na mi
Jego b agam ka
z was, której by boska askawo Jego
tych czy innych podobnych ask u yczy a, nie przestawajcie gnu nie na samym tylko braniu,
ale b
cie hojne i w oddawaniu. Pomnijcie, e kto wiele d
ny, wiele te ma do sp acenia.
5. Wielkiej do tego potrzeba odwagi, bo wszystko tu mia
odbiera. I gdyby Pan sam nie
dodawa duszy otuchy, cho obdarzona tak wspaniale, w nieustaj cym
aby strapieniu.
Patrz c bowiem na te wielkie rzeczy, które On w boskiej (s.361) swej wielmo no ci jej czyni,
a potem wgl daj c w siebie i widz c, jak ma o Jemu w porównaniu z tym, co Mu jest winna,
oddaje, i jak to maluczko, co czyni, pe ne jest skaz, uchybie i niedostatków, chcia aby zgo a
ju zupe nie usun z swej pami ci te swoje tak niedoskona e uczynki. I stara si raczej nie
my le nigdy o nich, a pomnie tylko na grzechy swoje, wszystk nadziej i otuch
pok adaj c w mi osierdziu Boga i ufaj c, e kiedy sama nie ma czym si wyp aci . On
niedostatek jej pokryje t lito ci i zmi owaniem, które zawsze po wszystkie czasy okazywa
nad grzesznikami.
6. Mo e wtedy i ona us yszy to samo, co Pan pewnego razu odpowiedzia jednej, gdy w
podobnym strapieniu, kl cz c przed krucyfiksem, ali a si , e nigdy nie mia a nic, co by
mog a odda Bogu, albo opu ci dla Niego: Oto ci oddaj wszystkie bole ci i wszystkie
gorzko ci, jakie wycierpia em w M ce mojej, we je i ofiaruj je Ojcu mojemu, jako w asno
twoj . S owa te tak t dusz nape ni y rado ci , i tak po nich uczu a si wzbogacona, e
nigdy odt d nie straci a ich z pami ci, i ile razy znowu przyjdzie na ni podobne strapienie i
uczucie swej n dzy, jedno na te s owa wspomnienie now nape nia j otuch i pociech .
Mog abym niejeden jeszcze taki przyk ad wam przytoczy , bo dzi ki cz stym moim z tylu
duszami wi tymi i bogomy lnymi stosunkom, wiele podobnych szczegó ów si
dowiedzia am, lecz wol je pomin , aby cie nie my la y, e mówi o sobie. Tego wszak e
75
jednego przyk adu pomin nie chcia abym, bo wielki, jak s dz , mo e by z niego dla was
po ytek, ten mianowicie, by cie pozna y z niego i pami ta y na to, e Pan tego tylko od nas
da, by my zna y i coraz g biej i ja niej stara y si pozna ubóstwo i n dz nasz , bo nic nie
mamy, czego by my darmo od Niego nie otrzyma y. Tak wi c, siostry moje, wielkiej, jak
mówi am, odwagi potrzeba duszy, któr Pan na ten stopie wyniesie. Potrzeba jej odwagi
wobec (s.362) jednego i drugiego, owszem, wobec tego drugiego wi kszej jeszcze potrzeba
jej odwagi, ni do tamtego, które atwiej zniesie, je li b dzie mia a pokor . Niechaj Pan z
niesko czonej dobroci swojej raczy jej nam u yczy .
7. Wracam teraz do owego tak gwa townie nag ego porwania ducha. Jest to takie porwanie, e
prawdziwie zdawa si mo e, e duch opuszcza cia o, cho z drugiej strony, jasna rzecz i
niew tpliwa, e nie jest to mier . Lecz przez kilka chwil dusza rzeczywi cie samej sobie nie
zdo a zda sprawy, czy jeszcze jest w ciele, czy te z niego wysz a. Zdaje jej si , e ca a by a
przeniesiona do innej zupe nie krainy, ró nej od tej, któr tu zamieszkujemy; e tam jej si
ukaza a wiat
bez porównania adnego ja niejsza ni ta nasza wiat
ziemska, i w tej
wiat
ci tyle rzeczy przedziwnych, e cho by ca e ycie nad nimi my la a, nigdy by ich
my
nie ogarn a. Nieraz te , t
wiat
ci o wiecona, w jednej chwili nabywa poznania
tylu naraz prawd i tajemnic, których by przy najusilniejszej przez d ugie lata pracy i
najwi kszym umys u i wyobra ni nat
eniu ni w tysi cznej cz ci nie dosz a. Dzieje si to nie
sposobem widzenia umys owego, ale widzenia przez wyobra ni , w którym oczyma duszy
widzi si nierównie ja niej ni tu oczyma cia a, i rozumie si wiele rzeczy bez pomocy s ów.
Na przyk ad, je li dusza w tym widzeniu ujrzy którego ze wi tych, poznaje go od razu,
jakby dawnego znajomego.
8. Niekiedy znowu, obok rzeczy, które widzi okiem wewn trznym w widzeniu umys owym,
przedstawiaj jej si inne rzeczy nadprzyrodzone, jak hufce anielskie ze swoim Boskim
Panem. Wszystko to i wiele innych rzeczy, których wyrazi nie zdo am, cho oczyma cia a
nic nie widzi, przedstawia si jej przedziwnym jakim , niewypowiedzianym sposobem
wewn trznego poznania. Kto inny, zdolniejszy ode mnie, je li przez to przechodzi , potrafi
mo e to wyt umaczy , ale i najzdolniejszemu nie s dz , by to posz o atwo. Czy wszystko to
dzieje si w ciele, czy w roz czeniu z cia em, tego nie wiem; ale jak nie mia abym
twierdzi , by cia o w tych chwilach (s.362) zostawa o bez duszy, tak równie nie
przysi
abym na to, e dusza tak zachwycona pozostaje w ciele.
9. Nieraz przychodzi mi ta my l, e jak s
ce tak ma si , e stoj c na niebie i nie ruszaj c
si z miejsca, na wszystkie strony promienie swe rozsy a, tak równie nie ma w tym nic
niepodobnego, by dusza i duch, które tak samo s jedno jak s
ce i jego promienie, ogrzane
pot
tego zapa u, który zsy a na nie prawdziwe S
ce Sprawiedliwo ci, nie mog y jakim
wy szym pierwiastkiem swoim wznie si wy ej nad siebie. Mo e by , e sama nie wiem,
co mówi . Ale cokolwiek b
, to wiem i tak jest, e nie z tak szybko ci pocisk za
przy
eniem zapa u wybucha ze strzelby, z jak we wn trzu duszy zrywa si to, co (w braku
odpowiedniejszego wyrazu) nazywam lotem. Lot ten, cho cichy i bez szmeru, tak przecie
jest wyra ny i tak dotykalnie dusza czuje si nim porwana, e nie mo e to adn miar by
udzeniem. Dusza tu, o ile zdo am zrozumie , ca kiem wychodzi z siebie i w tym stanie
wspania e ogl da rzeczy, jakie Bóg jej objawia. Gdy za wróci do siebie, czuje w sobie
niewypowiedzianie wielkie z owego zachwycenia po ytki. Za nic ju ma wszystkie rzeczy
ziemskie, bo w porównaniu z tym, co ogl da a, wydaj jej si tylko b otem. ycie na tej ziemi
76
odt d ci y jej jak brzemi niezno ne i w czym. si przedtem kocha a, tym teraz si brzydzi.
Snad dlatego spodoba o si Panu ukaza jej nieco ze wspania
ci tej krainy niebieskiej, w
której ma zamieszka — podobnie, jak ludowi izraelskiemu przed wej ciem do Ziemi
Obiecanej wys
cy przynie li bogate okazy urodzajno ci owej krainy — aby atwiej znios a
trudy tej uci liwej drogi, maj c przed oczyma ów kres b ogos awiony, u którego znajdzie
odpocznienie. Jakkolwiek wi c mog oby si komu zdawa , e z takiego zachwycenia w
jednej chwili przemijaj cego, niewielka mo e by korzy , w rzeczy samej jednak po ytki,
jakie ono pozostawia w duszy, tak s niezmierne, e ten tylko zdo a je oceni , kto ich sam na
sobie do wiadczy . (s.364)
10. Z tego te jasno si okazuje, e zachwycenia te nie s ani przywidzeniem wyobra ni, ani
spraw z ego ducha. Przywidzenie jest tu wprost niepodobie stwem; z y duch za
adn
miar nie zdo a sprawi w duszy tego rodzaju widze i wra
, takie w niej dobre skutki
dzia aj cych, taki jej przynosz cych pokój, pogod ducha i post p w dobrym, a szczególnie te
trzy owoce, których tu dusza w bardzo wysokim stopniu dost puje. Naprzód, wy sze
poznanie wielko ci Boga, bo w miar bli szego i w szerszej mierze ogl dania Jego
doskona
ci, dusza te coraz ja niej poznaje Jego nieogarnion pi kno i wielmo no . Po
wtóre, g bsze poznanie samej siebie i g bsza pokora, tak i nie mie ju i oczu podnie do
nieba na wspomnienie, e ona, takie n dzne i niskie w porównaniu z takim wielkim Panem
stworzenie, wa
a si kiedy b
obrazi Jego, tylu cudownych rzeczy Stworzyciela. Po
trzecie na koniec, stanowcze wszystkimi rzeczami tej ziemi wzgardzenie, o ile nie s
jej do
tego jedynego celu, by mog a je obróci na s
i chwa tego Boga tak wielkiego.
11. Te s klejnoty, które Oblubieniec na pierwsze zr kowiny daje swojej oblubienicy, a które
ona, znaj c ich niesko czon cen , w sercu swym chowa. Bo i widzenia one g boko
pozostaj w jej pami ci wyryte i s dz , e niepodobna, by ich zapomnia a kiedy, a do dnia,
gdy zacznie cieszy si nimi na wieki. Chybaby sama z w asnej i wielkiej winy swojej te
klejnoty utraci a; ale Oblubieniec, jak j nimi obdarzy , tak te mocen jest u yczy jej aski,
aby si ustrzeg a takiej nieszcz snej utraty.
12. Niema ej wi c, powtarzam raz jeszcze, jak i same ju to widzicie, potrzeba tu odwagi.
Niema y to, zaiste, przestrach dla duszy, gdy czuje prawdziwie, jakby si roz cza a z cia em,
gdy zmys y j odchodz , sama nie wie jak i dok d. Odwag tu potrzebn Ten tylko da jej
mocen, który daje i t
ask zachwycenia. Powiecie mo e, e przestrach ten dobrze si duszy
op aca. Na to i ja si zgadzam. Chwa a i dzi kczynienie na wieki niech b dzie Jemu, który
mo ny jest tak wielkie (s.365) rzeczy czyni , tak wielkie dary dawa stworzeniom swoim.
Niechaj w boskiej askawo ci swojej i nam to da raczy, by my by y godne s
Jemu,
amen.
ROZDZIA 6
Mówi o skutku opisanej w poprzednim rozdziale modlitwy, po którym poznaje si , czy ona jest
prawdziwa, czy te zmamieniem tylko. — O innej jeszcze asce, jak Pan czyni tu duszy, aby
Go tym wi cej wys awia a.
1. aski te, tak wznios e, wzbudzaj w duszy takie pragnienie posiadania ju zupe nie Tego,
który j nimi obdarza, e ycie zamienia jej si w m
, cho m ka to s odka. Z t sknot
nieutulon pragnie mierci i ustawicznie b aga Boga ze zami, aby j zabra z tego wygnania.
77
Wszystko, co widzi i s yszy woko o siebie, jest dla niej um czeniem, jedna tylko samotno
znaczn jej ulg przynosi. Ale i tu niebawem ból ten wewn trzny si wznawia i wsz dzie jej
towarzyszy. I tak nigdzie nasz biedny motyl nie mo e znale sobie trwa ego odpocznienia.
Owszem, ten wci tlej cy w niej ogie t sknej mi
ci za lada powiewem, zdolnym go
podnieci , na nowo p omieniem wybucha i dusz znowu unosi. St d te zachwycenia w tym
mieszkaniu bywaj bardzo cz ste i nie ma sposobu zapobie enia im, chocia by przysz y przy
wiadkach. Za czym niebawem wszczynaj si prze ladowania i szemrania, które nie daj jej
pokoju i wzniecaj w niej strachy, którym ona, jakkolwiek by chcia a, obroni si nie zdo a,
bo wielu jest tych, którzy tak j strasz , a mi dzy nimi szczególnie spowiednicy.
2. I cho z jednej strony, w najg bszym wn trzu swoim, czuje wielk pewno i otuch ,
zw aszcza gdy sama jest z Bogiem, z drugiej strony jednak wielki ma smutek, l kaj c si , czy
istotnie diabe jej nie zwodzi i czy zmamiona przez niego nie obra a tego Pana, którego nad
wszystko mi uje. O szemrania i s dy ludzkie ma o dba, ale bardzo j boli, gdy spowiednik
(s.366) j n ka wyrzutami, jak gdyby tu by a w czym winna. W tym udr czeniu nieustannie
prosi wszystkich, aby si za ni modlili i Pana blaga, aby j prowadzi inn drog , je li ta, jak
wci jej mówi , jest tak niebezpieczna. Z tym wszystkim jednak, widz c, e t drog wielkie
uczyni a w dobrym post py i z tego, co czyta, s yszy i co jej oznajmuj przykazania Bo e
maj c pewno , e jest to droga, wiod ca do nieba, nie mo e, cho by chcia a, wymóc tego na
sobie, by nie pragn a na niej pozosta i na tyle tylko zdoby si zdo a, e zdaje si na wol i
zrz dzenie Boga. Lecz i to, e nie potrafi pragn tego, co jej ka , dr czy j , bo zdaje si jej,
e przez to pope nia niepos usze stwo wzgl dem spowiednika, a ma to przekonanie, e
nie tylko pos usze stwo i chronienie si obrazy Bo ej mo e j obroni od
niebezpiecze stwa zdrady i omamie z ego ducha. I im mocniejsze widzi w sobie
postanowienie raczej da si por ba na sztuki, ni
wiadomie pope ni jeden grzech
powszedni, tym sro ej to j smuci, e snad pope nia ich tyle mimo woli swojej.
3. Bóg daje tej duszy tak gor ce pragnienie podobania Mu si we wszystkim, tak yw boja
obra ania Go w czymkolwiek, cho by najmniejsz niedoskona
ci , gdyby jej unikn
zdo
a, e dla tego ju samego rada by uciek a od ludzi i szczerze zazdro ci tym, którym
kiedy dane by o, albo dzi jeszcze dane jest
na pustyni. A przy tym jednak chcia aby
rzuci si w sam wir wiata, czyby tam nie znalaz a cho jednej duszy, któr by zdo
a
sk oni do wierniejszego s
enia i gorliwszego oddawania chwa y Bogu. I je li jest
niewiast , smuci si , e jako taka, b
c skr powana, tej ch ci swojej zado uczyni nie
mo e i z zazdro ci spogl da na m ów, którym wolno jest publicznie podnosi g os swój i
swobodnie opowiada wszystkim wielmo no ci tego wielkiego Boga i Pana Zast pów.
4. O biedny motylu, i tylu wi zami skr powany, nie mo esz ulecie , k dy by chcia ! Zlituj
si nad nim, Bo e mój; daj folg tej biednej duszy, aby ju mog a cho w cz ci jakiej spe ni
na cze i chwa Twoj swe pragnienia. Nie zwa aj na (s.367) niegodno jej ani na jej
nisko ! Wszechmog cy jeste , Panie, i na rozkaz Twój rozst puj si g biny morskie i
Jordan zatrzymuje si w biegu swoim, swobodne otwieraj c przej cie synom izraelskim. Nie
uj jej! Twoj moc wsparta, zdo a ona wielkie wytrzyma utrapienia. Gotowa jest na nie,
pragnie je wycierpie , wi c wyci gnij, Panie, mo ne rami Twoje, nie dopuszczaj tego, by
ca e ycie jej zej mia o na poziomych drobiazgach. Objaw w tym biednym niewie cim
stworzeniu wielmo no Twoj , aby wiat, widz c, e nie ma w tym adnej w asnej jej si y,
Tobie samemu wszystk chwa oddawa . A j niech to kosztuje, ile chce, cho by to by koszt
78
najwi kszy, bo tego tylko pragnie, gotowa tysi c razy odda
ycie swoje, aby cho jedna
dusza za jej spraw wi ksz Tobie cze i chwa odda a. Za tak cen wszelk ofiar
poczytywa aby sobie za zysk niezrównany, dobrze to rozumiej c, e nie jest godna i
najmniejszej rzeczy dla Ciebie ucierpie , a có dopiero umrze dla chwa y Twojej!
5. Po co i na jaki po ytek napisa am powy sze s owa? — Snad sama nie wiedzia am, co
pisz . Ale to wiedzmy, siostry, e takie s , bez adnego w tpienia, skutki, jakie te
zawieszenia czy zachwycenia po sobie zostawiaj . Nie s to pragnienia przelotne; trwaj one
ustawicznie i przy ka dej sposobno ci wype nienia ich czynem okazuje si , e nie ma tu
adnego z udzenia. Dlaczego mówi , e pragnienia te trwaj ustawicznie? — Bo bywaj tu
wprawdzie chwile ma oduszno ci, kiedy dusza s ania si po ni szym poziomie i takie czuje w
sobie wyl knienie, e nie mia aby, jak s dzi, odwagi do podj cia najmniejszego trudu. W
takich chwilach, jak s dz , Pan pozostawia dusz samej sobie i w asnemu jej przyrodzeniu,
dla wi kszego jej dobra. Wówczas bowiem widzi ona, e je li kiedy mia a do czego odwag ,
mia a j nie z samej siebie, ale jedynie z daru askawo ci Bo ej. I w przenikaj cej poznania
tego jasno ci sama w sobie si unicestwia i ja niej jeszcze poznaje moc i dobro Boga, który
w takim n dznym stworzeniu (s.368) raczy je okaza . Ale najcz ciej zwyk y stan tej duszy
taki jest, jak go wy ej opisa am.
6. Jedno tu, siostry, zwa cie, e wielkie te dze ogl dania Pana taki nieraz ból gwa towny
sprawuj , e nie nale y zwi ksza ich, ale raczej, o ile to rzecz mo ebna, my l od nich
odrywa . O ile to rzecz mo ebna, mówi , bo jest pewien rodzaj tych pragnie , o którym
pó niej mówi b
, którym oprze si nie mo na, jak o tym same si przekonacie. Ale
pragnienia tego pierwszego rodzaju, o którym mówi obecnie, nieraz dadz si st umi .
Rozum tu bowiem zupe nie jest swobodny, mo e wi c uzgodni si z wol Bo , i mówi , co
mówi
w. Marcin. Mo e tak e t
dz i t sknot swoj , zw aszcza gdy ból z niej powstaj cy
bardzo si wzmaga, pow ci gn t uwag , e chocia takie pragnienia bywaj znakiem
wysokiego ju post pu w cnocie, kto wie, czy nie z y duch je wznieca, aby mia a siebie za
doskona i wi
. Uwaga to w ka dym czasie bardzo po yteczna, bo zawsze nam dobrze
chodzi w boja ni. Mam wprawdzie to przekonanie, e takiego pokoju i takiej swobody
ducha, jakich dusza przy tym bólu doznaje, diabe nie jest mocen sprawi . Pragnieniom przez
niego wzbudzonym zawsze towarzyszy b dzie wi ksze lub mniejsze wzburzenie
nami tno ci, jakie zwyk o powstawa w duszy w razie jakiego zmartwienia o rzeczy
wieckie. Ale kto sam nie do wiadczy jednego i drugiego, nie potrafi rozpozna tej ró nicy i
poczytuj c sobie za rzecz wielk , b dzie je, ile zdo a, podnieca , ci
przez to wyrz dzaj c
sobie szkod na zdrowiu. Bo ból, z tej t sknoty powstaj cy, jest nieustanny, albo
przynajmniej bardzo cz sto si wznawia.
7. I na to równie zwró cie uwag , e cierpienia te nieraz bywaj skutkiem s abej kompleksji,
szczególnie u osób atwo roztkliwiaj cych si i za lada ma ym powodem gotowych do p aczu.
Takim diabe sto razy wmówi, e p acz z wielkiej mi
ci Boga, cho
zy ich zupe nie z tego
ród a nie p yn . (s.369) Owszem, je li to powtarza si przez czas d
szy ( e dusza taka za
ka dym najmniejszym s owem, jakie us yszy, albo wspomnieniem o Bogu zaraz si
rzewnymi zami zalewa i powstrzyma ich nie umie), i p acze bez ko ca, bardzo by mo e, e
raczej humory jakie , nagromadzone oko o serca, t obfito
ez wywo uj , ni by je mia a
wyciska si a mi
ci Bo ej. Ale one, poniewa s ysza y, e dar ez jest ask , nie tylko nie
usi uj powstrzyma si od p aczu, ale raczej pobudzaj si do ez ile zdo aj . A diabe
79
zawsze tu wygrywa, bo p aczka taka tym ci
ym p akaniem swoim rych o, jak on tego
pragnie, przywodzi siebie do takiego stanu zniemo enia, e ju ani modli si nie zdo a, ani
Regu y zachowa .
8. Widz st d, jak stajecie zdziwione z takim zapytaniem na ustach: có wi c mamy pocz ,
kiedy takie we wszystkim jest niebezpiecze stwo? I kiedy nawet tak rzecz dobr , jak jest
dar ez, uwa am za mog
podlega zmamieniu, czy nie jestem sama zmamiona? By mo e,
jestem w b dzie, ale wierzajcie, e mówi tu z w asnego do wiadczenia, bo niejedn
widzia am tak . Nie powiadam, bym do wiadcza a tego na samej sobie, bo nie jestem
bynajmniej tkliwa z natury; przeciwnie, serce tak mam twarde, e mi nieraz a przykro.
Niekiedy jednak, gdy wewn trz ogie wielki zap onie, z serca tego, cho tak nieu ytego,
cz si
zy jak z alembiku. Takie zy atwo mo na pozna po skutkach; nie sprawuj one
adnego wzburzenia w duszy, ale raczej przynosz jej uspokojenie i pokrzepienie, a zdrowiu
rzadko si zdarza, by zaszkodzi y. Co do tamtych ez, tyle przynajmniej jest w nich dobrego,
e cia u tylko szkodz , a nie duszy (je li ta jest prawdziwie pokorna). Ale bez pokory nie
dzie rzecz nieu yteczn mie je w podejrzeniu.
9. Nie s
my, by w sprawie naszego u wi cenia g ównie chodzi o o zy, chodzi o to, by my
przyk ada y do dzie a i pracowa y usilnie nad post pem w cnotach. O to jedno stara si
powinni my; na ci ganie ez nie wysilajmy si . Przyjd same, gdy spodoba si Bogu je
zes
; wtedy te zrosz one such rol dusz naszych i wielki sprawi urodzaj, tym wi kszy,
(s.370) im mniej b dzie naszego o nie starania. Ta jest woda z nieba na nas p yn ca. Ta druga
za , któr sami z utrudzeniem, jakby kopi c w ziemi, wydoby usi ujemy, nic z tamt nie ma
wspólnego, i nieraz, nakopawszy si a do um czenia, miasto spodziewanego zdroju, ani
strumyczka nawet wody nie znajdziemy. Lepiej nam wi c, siostry, zdaniem moim, trzyma
si w obecno ci Pana i stawia sobie przed oczy mi osierdzie i wielmo no Jego, a nasz
nisko . On za niech daje nam, co Jemu si spodoba, wod czy posuch , jak zechce. Wie On
lepiej ni my, czego nam potrzeba. Zdaj c si tak na wol Jego, b dziemy mia y spokój i
diabe ju nie tak atwo znajdzie sposobno do zastawiania na nas swych side .
10. Niekiedy w ród owych wra
bolesnych zarazem i s odkich. Pan u ycza duszy
nadzwyczajnej modlitwy i pewnego, niepoj tego dla niej rozradowania. Opisz je tu
dok adniej, aby cie, gdyby Pan raczy wam udzieli tej aski, czyni y Mu za ni dzi ki
nale ne i wiedzia y zawczasu, co w tym stanie dzieje si w duszy. Rozradowanie to, o ile
rzecz rozumiem, zasadza si na dziwnie bliskim zjednoczeniu w adz duszy z Bogiem, tylko e
tu pozostawia im, jak równie i zmys om, swobod , aby mog y si cieszy szcz ciem swoim,
cho same nie pojmuj , co to jest, czym si ciesz i w jaki sposób tym szcz ciem si ciesz .
Mo e to si wydawa jak ba ni arabsk , a przecie tak jest prawdziwie. Tak wielk tu i
nieobj
dusza si cieszy rozkosz , e chcia aby cieszy si ni nie tylko sama, ale
opowiada j wszystkim, aby wszyscy pomagali jej chwali Pana, jak do tego jedynie d
y
wszystko pragnienie. O, jakie by gody wyprawia a, gdyby to by o w jej mo no ci, jakie by na
wszystek wiat zawodzi a okrzyki rado ci, aby wszystkim by a wiadoma ta rozkosz, w któr
op ywa! Jak on syn marnotrawny, gdy wreszcie do domu ojca powróci , i ona ma to uczucie,
jakby zosta a odszukana, jakby sama siebie znalaz a. I jak on ojciec odzyskanego
marnotrawcy, rada by zwo
a wszystkich i wielk uczt im zastawi a, aby si z ni cieszyli,
w takim bezpiecznym znalaz a si schronieniu (s.371) Bo pewna tego jest i najmniejszej o
tym nie mo e mie w tpliwo ci, e zupe nie jest w tej chwili przynajmniej zabezpieczona od
80
ego. I, zdaniem moim, ma s uszno , taka bowiem wielka rado i rozkosz, jak czuje w
najg bszym wn trzu jestestwa swego, taki przy tym pokój i takie pragnienie wys awiania
Boga, niepodobna, by mog o pochodzi od ducha z ego.
11. Niema ej i nie atwego przezwyci enia siebie wymagaj cej rzeczy dusza doka e, je li pod
takim niepowstrzymanym nawa em wewn trznego rozradowania zdo a milcze i ukry w
sobie to, co w niej si dzieje. Takie snad rozradowanie czu w sobie w. Franciszek, gdy
chodzi po b oniach i polach wielkim g osem wo aj c, a napadni ty przez zbójców oznajmi
im, i jest heroldem wielkiego Króla. Czu o je tylu innych wi tych, którzy chronili si na
puszcz , aby yciem swoim umartwionym takimi by , jak w. Franciszek, heroldami
Pa skimi i g
no oznajmia , ju nie ludziom, ale ska om, zwierz tom i niemym stworzeniom
chwa Boga swego. Tak czyni i on wi ty — wi tym go zowie, bo znaj c ycie jego,
przekonana jestem, e nim by — Piotr z Alkantary. A ludzie, s ysz c go tak w miejscach
bezludnych wo aj cego, na miewali si z niego i brali go za szalonego. O, jakie to, siostry,
szcz liwe i po dane szale stwo! Oby Bóg wszystkim nam u yczy go raczy ! A dla was
ile to ask zawiera si w tej jednej asce, jak Pan wam uczyni , e ukry was w tym wi tym
schronieniu! Tu, je liby si spodoba o Panu uszcz liwi was darem tego rozradowania,
bezpiecznie mo ecie je objawia . Tu w takich chwilach czeka was yczliwe uznanie i
poparcie, nie po miewiska i obmowy, jakie by was spotka y na wiecie, tak ma o przywyk ym
do podobnego sposobu og aszania chwa y Bo ej, i nie dziw, e na nim ostrzy z
liwy swój
zyk. (s.372)
12. O, n dzne to ycie, o, nieszcz sne to czasy, w których nam
przypad o! Szcz liwa
zaiste ta dusza, której si dosta a w udziale ta cz stka najlepsza, e mog a uchyli si od tego
wiata i
daleko od niego! Nieraz, gdy jeste my razem zebrane, niewypowiedzian mam
pociech patrz c na was, siostry, i widz c t wielk wasz rado wewn trzn , z jak ka da
wedle mo no ci dzi ki czyni Panu, i j przywiód do tego klasztoru. Widz t rado wasz ,
bo rzecz widoczna, e wszystkie te dzi kczynienia wynikaj z wn trza, z g bi dusz waszych.
Rada bym jak najcz ciej widzia a w was te oznaki rado ci, do , by jedna zacz a, a tym
samym pobudzi i drugie. Jaki mo e by lepszy z j zyka waszego u ytek, jaki
odpowiedniejszy przedmiot rozmów waszych, gdy jeste cie razem, nad ten, by cie wspólnie
chwali y Pana, kiedy tyle mamy do chwalenia Go powodów?
13. Niechaj On w boskiej askawo ci swojej cz sto nas darzy tym rodzajem modlitwy tak
bezpiecznym, a tak dla duszy korzystnym. Niech nas nim darzy, bo to jest aska w wysokim
stopniu nadprzyrodzona, o w asnych si ach naby jej nie zdo amy. Stan taki trwa nieraz dzie
ca y. Dusza wówczas chodzi jakby na wpó pijana, na podobie stwo cz owieka, który obficie
trunków za
, ale nie do tego stopnia, by przytomno i zmys y utraci ; albo jak melancholik,
który nie ca kiem odszed od zmys ów, ale zostaje pod wra eniem jednej my li, która mu
utkwi a w wyobra ni i nikt mu jej z g owy wybi nie mo e.
Niezr czne to porównanie na obja nienie aski tak wznios ej, ale i umys mój t py i nic
lepszego wynale nie umie. Ale tak jest, jak mówi , e pod wp ywem tego rozradowania
dusza tak zapomina o wszystkim i o samej sobie, e nic innego nie widzi i nic innego mówi
nie potrafi, jeno to, co samo z tego jej rozradowania wytryska, to jest uwielbienie Boga.
czmy si , córki moje, czmy si wszystkie z t dusz i wspólnie pomagajmy jej chwali
Pana. Na co nam chcie by od niej m drszymi? Jaka mo e by dla nas wi ksza pociecha?
81
Owszem, i wszystkie stworzenia wzywajmy do wspólnego z (s.373) nami dzi kczynienia,
niech wszystkie z nami i przez nas wielbi i s awi Stworzyciela swego na wieki wieczne,
amen, amen, amen.
MIESZKANIE SZÓSTE
ROZDZIA 7
Opowiada, w jaki sposób dusze, askami wy ej opisanymi od Boga obdarzone, bolej i alem
si krusz na wspomnienie swoich grzechów. — Jak wielki to b d, nie wiczy si , cho by kto
by ju wysoko, w pami ci na cz owiecze stwo Pana i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa,
na Jego M
i ycie, i na Jego chwalebn Matk i wi tych. — Jakie nieocenione z tej
pami ci p yn dla duszy korzy ci.
1. Mo e wam si b dzie zdawa o, siostry (tym mianowicie, które nigdy jeszcze tych ask nie
dost pi y, tak si zdawa mo e, bo które ju cieszy y si tymi darami prawdziwymi, te
rozumiej , o czym tu chc mówi ), e te dusze, którym Pan w tak niewypowiedzianie bliski
sposób udziela siebie, bezpieczne s i pewne, i Go ju posiadaj na zawsze, za czym ju i nie
maj czego si l ka , ani grzechów swoich op akiwa . W wielkim by yby cie b dzie tak
dz c, gdy
al za grzechy tym wy ej ro nie, im wi ksze aski dusza od Boga otrzymuje.
Jest to ból, który, s dz , e nigdy nas nie opu ci, póki nie znajdziemy si tam, gdzie nic ju
bole nie mo e.
2. Prawda, e ból ten w ró nych czasach ywiej lub mniej ywo dojmuje, a tak e tutaj w inny
ni zwykle sposób si objawia. Dusza tu nie my li o karach, na które za grzechy swoje
zas
a; to tylko j boli, e tak by a niewdzi czna Temu, któremu tyle zawdzi cza i który
tak jest godzien tego, by Mu wszystko stworzenie Jego s
o. Tym g biej boleje nad t
niewdzi czno ci swoj , im ja niej w wietle tych wielkich rzeczy, których Pan jej u ycza,
staje jej na oczy boska wielmo no Jego. Zdumiewa si , przera ona, nad niepoj
zuchwa
ci swoj ; p acze nad za lepieniem swoim, e Boga, niesko czonej czci godnego,
tak sobie lekcewa
a; tak wielce nierozumn przedstawia jej si g upota jej, e utuli si z
alu (s.374) nie mo e, zw aszcza gdy wspomni, dla jakich to n dznych i niskich rzeczy
wa
a si wzgardzi takim wysokim Majestatem. ywiej stoj jej przed oczyma te grzechy
jej, ni wszystkie aski, które otrzymuje. aski te i nast pne, które w dalszym ci gu opisz ,
niewypowiedzianie s wielkie, ale sp ywaj na ni na kszta t bystrej rzeki, w pewnych
czasach tylko. Grzechy za s jakby ka
a b ota, któr wci ma przed oczyma i ustawicznie
w pami ci jej si odnawiaj . Jest to doprawdy krzy nielekki.
3. Znam jedn osob , która t sknie pragn a mierci, nie dla samego tylko widzenia Boga, ale
i dla uwolnienia si od tego nieustannego, jaki w sobie nosi a bólu, i tak by a niewdzi czna
Temu, któremu tyle by a i b dzie winna. Mia a to o sobie przekonanie, e na ca ym wiecie
nie znajdzie si taki grzesznik, który by jej w niegodziwo ci dorówna , bo nie ma na ca ym
wiecie takiego, nad którym by Bóg tak wielk , jak nad ni , cierpliwo i hojno okaza . Co
do boja ni piek a, tej tu nie znaj . Czasem tylko, ale rzadko, bardzo je dr czy obawa
82
postradania Boga. Wszystka ich boja
do tego jedynie si
ci ga, by Bóg nie wypu ci ich
kiedy z r k swoich i by Go ju nigdy nie obrazi y i nie wróci y do tego stanu n dzy duchowej,
w jakim przedtem
y. O w asn w przysz ym yciu m
czy chwal si nie troszcz . A
je li pragn dla siebie nied ugiego zatrzymania w czy cu, nie tyle im chodzi o skrócenie kar,
które tam cierpie b
, ile raczej o to, by nie by y d ugo oddalone od Boga.
4. Jakkolwiek by zreszt dusza op ywa a we wszelkie najwy sze aski od Boga, nie s dz , by
kiedy mog o by dobrze dla niej pu ci w niepami n dzny stan, w jakim dawniej zostawa a.
Przykre to wspomnienie, ale z wielu wzgl dów bardzo po yteczne. Chocia mo e to mnie
tylko tak si zdaje i dlatego, e taka by am grzeszna, ci gle mam w pami ci grzechy moje.
Inne, cnotliwsze ode mnie, nie maj mo e za co
owa , cho dopóki yjemy w tym
miertelnym ciele, nikt (s.375) chyba nie zdo a uchroni si ca kiem od zmazy. Ufno i
pami na to, e Pan nasz ju odpu ci i w niepami poda grzechy nasze, adnej temu
bólowi nie przynosi ulgi, raczej mu nowej jeszcze dodaje si y na wspomnienie takiej
niewyczerpanej dobroci, askami obsypuj cej niegodne stworzenie, któremu si tylko piek o
nale y. wiadomo ta, tak sobie wyobra am, dla takiego wi tego Piotra, dla takiej wi tej
Magdaleny, prawdziwym musia a by m cze stwem. Przy takiej bowiem arliwej mi
ci,
jak oboje ci wi ci pa ali, przy tylu askach najwy szych, przy takim jasnym poznaniu, jakie
mieli o wielko ci i wielmo no ci Boga, pami
na dawne grzechy srogim snad
alem kraja a
im serce i najtkliwsz je skruch przenika a.
5. Mo e te która z was pomy li sobie, e dusza, ciesz ca si posiadaniem ask tak wysokich,
nie b dzie ju si zajmowa a rozmy laniem o tajemnicach naj wi tszego Cz owiecze stwa
Pana naszego, ale ca a b dzie oddana wiczeniu si w mi
ci.— Jest to przedmiot, o którym
szeroko pisa am na innym miejscu. Niektórzy wprawdzie mocno mi za to zganili dowodz c,
e nie rozumiem tych rzeczy, e ró ne s drogi, którymi Pan dusze prowadzi, a zatem dusza,
która przebywszy ju pierwsze pocz tki i post pi a wy ej, powinna zajmowa si wy cznie
tajemnicami Bóstwa samego, a wystrzega si my li o rzeczach cielesnych. Mnie jednak
wszystkie te ich dowodzenia nie zdo
y przekona , by droga przez nich zalecana by a dobra.
Mo e by , e si myl , mo e te w s owach tylko si ró nimy, a w gruncie rzeczy i oni i ja
mówimy to samo. Ale do wiadczy am na sobie, e czart próbowa t drog wyprowadzi
mi w pole. W asnym wi c kosztem nauczona, cho o tym ju niejednokrotnie mówi am,
chc tu raz jeszcze to powtórzy , aby cie mia y ostrze enie, jak pilnie powinny cie w tym
punkcie mie si na baczno ci, owszem, nie wierzcie temu, kto by was chcia uczy inaczej.
Postaram si tu dok adniej, ni to tam uczyni am, wyrazi my l moj . Kto za utrzymuje
przeciwnie, (s.376) je li w pi mie zechce szerzej i ja niej rozwin zdanie swoje, mo e si
oka e, e ma s uszno , ale tak pobie nie i w krótkich s owach tylko zbywaj c rzecz tak
wznios i wa
, atwo mo e takim, jak my, ma o o wieconym niema wyrz dzi szkod .
6. B dzie si wi c zdawa o niejednej duszy, e nie powinna rozmy la o M ce Pa skiej; tym
bardziej zatem nie powinna rozmy la o yciu Naj wi tszej Panny i wi tych, cho pami
o
nich tak wielk nam przynosi pociech i zach
do dobrego. Przyznaj , e nie mog poj
,
jak oni uzasadniaj swoje poj cia. Nic wspólnego nie mie z cia em i z adn rzecz cielesn ,
wiecznie p on jednym nieprzerwanym nigdy zapa em mi
ci, to rzecz duchów niebieskich.
Ale nam, yj cym w ciele miertelnym, potrzeba obcowa ze wi tymi i
duchem w ich
spo eczno ci, i rozwa
te wielkie bohaterskie czyny, które oni dla mi
ci Boga spe nili.
Jak e wi c daleko bardziej jeszcze nie godzi si nam odwraca rozmy lnie od tego
83
naj wi tszego Cz owiecze stwa Pana naszego Jezusa Chrystusa, które jest wszystkim dobrem
naszym i niezawodnym na wszelkie n dze nasze lekarstwem. Doprawdy, niepodobna mi
przypu ci , by która dusza pobo na zdolna by a tak si
wiadomie i rozmy lnie oddali od
wcielonego Boga swego, a którzy tak radz , ci chyba sami nie wiedz , co mówi i szkod
wielk i samym sobie, i drugim wyrz dzaj . Za to przynajmniej r cz , e tacy nie wejd do
tych ostatnich dwu mieszka , bo opu ciwszy przewodnika, którym jest Jezus najs odszy,
jak e mog i naprzód? Wielkie to ju szcz cie, je li cho w dalszych mieszkaniach zdo aj
bezpiecznie si utrzyma . Sam Pan nam mówi, e On jest drog , i równie mówi, e On jest
wiat
ci , i e nikt nie przychodzi do Ojca, jeno przez Niego, i e “kto ujrza Jego, ujrza i
Ojca”. Mo e mi kto zarzuci, e s owa te maj si rozumie w innym znaczeniu. O innych
znaczeniach nic nie wiem; znam tylko to, które zawsze czu am w g bi duszy, e jest
prawdziwe i zawsze mi bardzo z nim by o dobrze. (s.377)
7. S dusze — i niejedna z nich z tym mi si zwierza a — e gdy je Pan podniesie do tego
stanu doskona ej kontemplacji, chcia yby ju na zawsze w nim pozosta . To by nie mo e.
Ale to prawda, e po otrzymaniu tej aski pewna w nich nast puje zmiana, e mianowicie nie
potrafi ju , jak przedtem, rozumem rozmy la o tajemnicach ycia i M ki Chrystusowej.
Sk d to pochodzi, tego dobrze nie wiem, ale najcz ciej tak bywa, e po takich askach i
widzeniach nadprzyrodzonych rozum staje si mniej sposobny do rozmy lania. A poniewa
rozmy lanie ca e zasadza si na szukaniu Boga, wi c gdy dusza Go znajdzie i nawyknie do
szukania Go wci na nowo sam tylko wol , ju nie chce i nie potrzebuje zadawa sobie
trudu szukania Go jeszcze rozumem. Mo e te , jak mnie si zdaje, skutkiem rozp omienienia
woli, szlachetna ta w adza chce ju dzia
sama i obchodzi si , je li mo e, bez pomocy
tamtej. Nic by w tym nie by o z ego, ale b dzie to rzecz niemo liwa, zw aszcza dla duszy,
która jeszcze nie dosz a do tych dwu mieszka ostatnich; najcz ciej sko czy si na
daremnym traceniu czasu, bo bardzo cz sto, chc c zagrza wol , dusza potrzebuje wezwa na
pomoc rozum.
8. Zwa cie to dobrze, siostry, e jest to punkt bardzo wa ny, dlatego te bli ej jeszcze chc go
wam obja ni . Cho by dusza pragn a ca kiem i wy cznie odda si mi
ci, o niczym
wi cej my le nie chc c, nie potrafi przecie tego okaza . Dlaczego? Bo cho wola nie
zamar a, ale przymiera w niej ogie , który zwyk j zapala , potrzeba wi c, by go kto
rozdmucha , aby znowu buchn p omieniem. Czy by oby to dobrze, gdyby dusza w tej
posusze wewn trznej czeka a z za
onymi r koma, a eby ogie zst pi z nieba i poch on t
ofiar , któr z siebie chce uczyni Bogu, jak to niegdy uczyni
wi ty nasz Ojciec Eliasz?
Niekoniecznie, bo niedobrze jest czeka cudów od Boga. Pan sam, jak mówi am i bli ej
jeszcze obja ni , czyni, gdy zechce, cuda dla tej duszy. Chce jednak tak e, by my pami tali
na n dz nasz i e nie jeste my godni takiej cudownej od Niego pomocy, by my zatem sami
sobie (s.378) pomagali, jak mo emy. I mam to przekonanie, e jakkolwiek by my wysoki ju
stopie modlitwy osi gn li, zawsze to nam b dzie potrzebne.
9. Prawda, e kogo Pan ju dopu ci do mieszkania siódmego, ten, z powodów, które, je li mi
pami nie zawiedzie, w swoim miejscu obja ni , rzadko kiedy jeszcze, albo mo e i nigdy,
nie b dzie potrzebowa ucieka si do tej pracy rozumu. Ale tam dusza, niewypowiedzianym
sposobem z Chrystusem Panem z czona, nigdy nie odchodzi od boku Jego i Pan, wedle
Bóstwa zarazem i Cz owiecze stwa swego, do nieustaj cej j dopuszcza z sob spo eczno ci.
84
Gdy wi c ogie on, o którym mówi am, w woli nie p onie, gdy dusza nie czuje w sobie
obecno ci Boga, wtedy potrzeba i Pan sam tego da, by za przyk adem oblubienicy w Pie ni
nad pie niami szuka a Go dusza i pyta a stworze o Tego, który je stworzy — jak tego nas
uczy i wi ty Augustyn w Rozmy laniach czyli w Wyznaniach swoich. — Nie mo emy za
siedzie z r koma za
onymi, niem drze czas trac c na oczekiwaniu, a znowu przyjdzie ta
aska doskona ej kontemplacji, któr raz otrzymali my. Powtórzenia tej aski, zw aszcza w
pocz tkach, mo e Pan przez ca y rok, a nawet przez kilka lat odmówi . On w boskiej
dro ci swojej wie dlaczego, nam pyta o przyczyn ani potrzeba, ani po yteczne. Wiemy,
jak drog nam i trzeba, aby spodoba si Bogu; jest to droga przykaza i rad Jego. T
drog id my z wszelk , na jak nas sta pilno ci , rozpami tywaj c przy tym ycie i mier
Zbawiciela i jako wiele jeste my Mu d
ni, reszta za sama przyjdzie, gdy Pan zechce.
10. Tu b dzie w swoim miejscu odpowied na zarzut niektórych, utrzymuj cych, e nie
potrafi zatrzyma umys u na takich rozmy laniach; i po tym, co mówi am wy ej, by mo e,
e z pewnego wzgl du maj s uszno . Wiecie, e co (s.379) innego jest rozmy la rozumem,
a co innego przedstawia rozumowi dane prawdy, obecne w pami ci. Ale mo e mi tu powie
która, e nie rozumie tego, co mówi . Moja to wina, snad sama do jasno rzeczy nie
rozumiem, skoro nie umiem jej zrozumiale wyrazi ; wszak e postaram si obja ni j jak
potrafi . Rozmy laniem nazywam d
sze nad dan prawd zastanawianie si rozumem, co
odbywa si w sposób nast puj cy. Zaczynamy rozmy la nad nieogarnion wielko ci
aski,
jak Bóg nam uczyni daj c nam jednorodzonego Syna swego; po czym, post puj c dalej,
przechodzimy w my li wszystkie tajemnice boskiego ycia Jego. Albo te zaczynamy od
modlitwy w Ogrójcu, i rozum, z tego punktu wychodz c, idzie za Panem bolesn drog , a do
zawieszenia Jego na krzy u. Albo jeszcze bierzemy jaki fragment M ki Pa skiej, na przyk ad
pojmanie Pana Jezusa, i przedstawiaj c sobie wszystkie szczegó y tej tajemnicy, zdrad
Judasza, ucieczk Aposto ów i tak dalej, zastanawiamy si nad uwagami, które one nam
nastr czaj , nad uczuciami, które w nas wzbudzaj . Jest to doskona y sposób modlitwy i
wielka z niego dla duszy zas uga.
11. Wszak e od tego sposobu rozmy lania, s usznie poniek d — jak mówi am — mog si
wymawia niemo no ci dusze, które dosz y ju do wy szego stopnia modlitwy, które Bóg
podniós do stanu widze nadprzyrodzonych i kontemplacji doskona ej. Jaka tego przyczyna,
tego, powtarzam, nie wiem; ale rzeczywi cie tak jest, e tego rodzaju dusze rozumem
rozmy la najcz ciej nie s zdolne. Lecz adn miar taka dusza nie mia aby s uszno ci,
gdyby utrzymywa a, e nie zdo a zupe nie zatrzymywa si przy tych tajemnicach, ani mie je
czasem w pami ci, a przynajmniej w czasach, kiedy Ko ció pami tk ich obchodzi. Nie
mo e by , by dusza, tak hojnie od Boga obdarzona, zdo
a w takie szczególne dni wypu ci
z pami ci te najdro sze dowody mi
ci, jakie Pan jej daje w tych tajemnicach. S to przecie
jakby ywe iskry, coraz mocniej podniecaj ce w niej ogie mi
ci. Tylko e dusza nie
poznaje ju tych tajemnic rozumowaniem; poznaje je w sposób doskonalszy. Tak ma nimi
umys przenikni ty, tak je nosi g boko wyryte w pami ci, e jedno wejrzenie sercem na
przyk ad na Pana, le cego twarz na ziemi w Ogrójcu, i na ów straszliwy Jego pot do jej
daje zaj cia i po ywienia nie na jedn godzin , ale na cale dni. Jednym prostym wejrzeniem
widzi niesko czon wielko i wi to Pana w tym dobrowolnym dla nas Jego poni eniu i
ca brzydko naszej niewdzi czno ci, jak Mu za tak mi
Jego i takie dla nas Jego
cierpienie odp acili my. Za czym zaraz i wola, cho bez tkliwych uczu , zapala si
pragnieniem wywdzi czenia si w czymkolwiek za tak wielk
ask i dz ucierpienia co
85
nieco dla Tego, który dla niej tak srodze cierpia ; takimi i tym podobnymi rzeczami umys
swój i pami zajmuje. Dlatego wi c dusza taka nie potrafi ju rozumem rozmy la o M ce
Pa skiej, i wobec tej niemo no ci zdaje jej si , e i my le o niej nie mo e.
12. Je li za istotnie na ni nie pami ta, dobrze jej b dzie postara si , aby pami ta a. aden
najwy szy sposób modlitwy, pewna tego jestem, nie stanie jej w tym na przeszkodzie, a
niema , zdaniem moim, mia aby szkod , gdyby zaniecha a jak najcz stszego wiczenia si w
tym. Co innego, je li spodoba si Panu zes
na ni zachwycenie; wtedy ju rozmy la nie
zdo a, cho by chcia a. Ale w takim razie, poddanie si bez oporu porywaj cej j sile, adn
nie b dzie dla niej przeszkod , b dzie jej, owszem, pomoc do wszystkiego dobrego.
Przeszkod raczej sama k ad aby sobie, gdyby w takim stanie sili a si jeszcze na takie, jak
mówi am wy ej, rozmy lanie rozumem, do którego, zdaniem moim, dusza na ten stopie
wyniesiona nie jest zdolna. Mo e zreszt by , e która potrafi, bo ró ne i niezliczone drogi,
którymi Bóg dusze prowadzi. Ale nie pot piajmy przynajmniej tych, które t drog i nie
mog i nie ods dzajmy ich za to od mo no ci korzystania z tych niewypowiedzianych
skarbów, jakie si zamykaj w tajemnicach ycia i mierci najwy szego dobra naszego. Pana
naszego Jezusa Chrystusa. Nikt we mnie nie wmówi, cho by najbardziej uduchowiony, by
zaniechanie tych skarbów mog o wyj na dobre. (s.381)
13. S dusze, które w pocz tkach albo w dalszych ju post pach duchowego ycia, gdy dojd
albo dochodzi zaczn do modlitwy odpocznienia i zakosztuj rozkoszy i smaków, jakich Pan
im w tym stanie u ycza, wyobra aj sobie, e by oby to najwy szym dla nich szcz ciem,
gdyby mog y w tym stanie pozosta na zawsze i bez przerwy u ywa tych rozkoszy. Takim
radz — jak o tym ju mówi am — niech si tak bardzo nie oddaj temu upojeniu. ycie jest
ugie i sporo w nim ró nych utrapie . I aby my je umieli znosi jak nale y, potrzeba nam
zapatrywa si na wzór nasz, Chrystusa, jak On je znosi , jak je za przyk adem Jego znosili
aposto owie i wi ci. Dobrze jest by z najs odszym Jezusem i z Naj wi tsz Matk Jego; nie
od czajmy si od tego towarzystwa tak dobrego, e nie masz nad nie lepszego. Bardzo nam
rad jest Boski nasz Zbawiciel, gdy przychodzimy do Niego rozwa
i sercem podziela bóle
i cierpienia Jego, chocia by z wyrzeczeniem si w asnych pociech i smaków naszych. Tym
bardziej, e wszak wiemy o tym, córki, i pociechy nie tak cz sto przychodz na modlitwie i
nie trwaj ustawicznie, wi c zawsze b dzie czas i na jedno, i na drugie. Która by za
dowodzi a, e pociechy u niej s ci
e, e zatem nigdy nie ma mo no ci zastanowienia si
nad tajemnicami M ki Chrystusowej, takiej stan uwa
abym za podejrzany i radzi abym jej,
aby go sama mia a w podejrzeniu i ze wszystkich si stara a si z niego wytrze wie . Je li za
asne si y jej nie starcz , niech si uda do przeoryszy i prosi o naznaczenie jej takiego
obowi zku, który by j zmusza do ci
ej pilno ci i uwagi i tym sposobem gro
ce jej
niebezpiecze stwo za egna . Bo rzeczywi cie niebezpiecze stwo, gdyby stan taki si
przed
, grozi tu wielkie, szczególnie pod wzgl dem czysto ci serca i porz dku w g owie.
14. S dz , e dostatecznie wykaza am, jak wielka i ra
ca by aby to niew
ciwo , gdyby
dusza, cho by najwy ej uduchowiona, tak chcia a stroni od wszelkiej my li o rzeczach
(s.382) cielesnych, by nawet pami o naj wi tszym Cz owiecze stwie wydawa a si jej
szkodliwa. Powo uj si tu na s owa, które Pan mówi do uczniów, e lepiej, aby odszed .
Przyznam si , e takiego argumentu znie nie mog . Z pewno ci nie powiedzia Pan tych
ów do swojej Naj wi tszej Matki. Wiedzia bowiem, e mocna jest w wierze, e w Jego
osobie czci Boga i cz owieka, i e cho wi cej Go mi uje ni oni, przecie tak doskona a jest
86
Jej mi
, i Jego obecno wedle cia a nie tylko jej nie os abia, ale owszem, coraz mocniej
podnieca. Mówi za te s owa do aposto ów dlatego, e oni wówczas nie mieli jeszcze tak
mocnej wiary, jak mieli pó niej, a jak i nam dzi mie przystoi. Raz jeszcze upewniam was,
córki, takie stronienie od wi tego Cz owiecze stwa, jakby od jakiej do nabo
stwa
przeszkody, jest drog bardzo niebezpieczn . atwo ni diabe mo e doprowadzi a do
utraty czci i mi
ci naj wi tszego Sakramentu.
15. Zostawa am i ja w tym b dzie. Nie dochodzi on wprawdzie, zdaje mi si , do tej ostatniej
skrajno ci, zawsze jednak nie tyle, ile nale
o, podoba am sobie w pami ci na Pana naszego
Jezusa Chrystusa, a usi owa am utrzymywa si w onym upojeniu, czekaj c ponowienia si
tych rozkoszy, z których ono powsta o. Jasno potem pozna am, e by am na z ej drodze. W
niemo no ci posiadania i u ywania zawsze tych rozkoszy, my l moja rozprasza a si i b ka a
si na wszystkie strony. Dusza moja, na podobie stwo trzepocz cej si ptaszyny, nie maj cej
dy by spocz a, traci a du o czasu na pró no, ani w cnotach nie post puj c, ani z modlitwy
nie odnosz c po ytku. Nie mog am jednak doj , jaka by tego by a przyczyna, i podobno
nigdy bym nie dosz a, bo zdawa o mi si , e dobrze robi . Dopiero pewna osoba wi tobliwa,
gdym si przed ni zwierzy a i opisa a jej mój sposób modlitwy, o wieci a mi . Wtedy
dopiero jasno zrozumia am, na czym mój b d polega . I nigdy nie przestan
owa tego, e
by w yciu moim czas, w którym nie wiedzia am tego, e trudno (s.383) spodziewa si
zysku, gdy si go z tak strat szuka. Ale cho by i by jaki zysk na tej drodze, nie chc
adnego zysku ani adnego dobra, które by inn drog mi przysz o, jeno przez Tego, od
którego wszystko dobro pochodzi. Jemu chwa a na wieki, amen.
ROZDZIA 8
Opowiada, w jaki sposób Bóg udziela siebie duszy przez widzenie umys owe i daje pewne
przestrogi. — Jakie skutki sprawuje to widzenie, gdy jest prawdziwe. — Jak bardzo nale y
podobne aski chowa w milczeniu.
1. Aby cie lepiej jeszcze si przekona y, e tak jest, jak mówi : e im wy ej dusza post pi,
tym bli sze ma obcowanie i towarzystwo z najs odszym Jezusem, nie b dzie od rzeczy, e
wam tu poka , jak Pan, gdy zechce, zniewala dusz do tego z Nim towarzystwa. Czyni to za
tak, i cho by nawet chcia a, nie jest w jej mo no ci ani na chwil od czy si od Niego.
Jasno to wida z cudownych dróg i sposobów, jakimi On w boskiej askawo ci swojej nam
siebie udziela i w niewypowiedzianie dziwnych zjawieniach i widzeniach mi
nam swoj
okazuje. O tym chc tu nieco powiedzie , raz, aby cie wy — gdyby wam Pan podobnych ask
yczy raczy — nie dziwi y si im i nie przerazi y si , a po wtóre, aby my wszystkie, je li z
aski Pana zdo am cho w cz ci przynajmniej te rzeczy wyja ni , wspólnie z ca ego serca Go
wys awia y. A chocia by nam samym tych wysokich darów odmówi , za innych przecie ,
nimi zaszczyconych, dzi ki Mu winny my czyni , i On, taki wielki Pan i Mocarz, tak
askawie raczy si udziela stworzeniu swemu.
2. Otó bywa tak, e w chwili, gdy dusza ani si spodziewa, by mia a otrzyma tak
ask i
nigdy jej nawet przez my l nie przesz o, by mog a na co podobnego zas
, nagle czuje
przy sobie Pana naszego Jezusa Chrystusa, cho Go ani oczyma cia a, ani wzrokiem
wewn trznym nie widzi. Nazywaj (s.384) to, nie wiem dlaczego, widzeniem umys owym.
Jedna osoba, której Pan t
ask uczyni , prócz innych, o których ni ej b dzie mowa, z
pocz tku wielkie mia a z tego powodu strapienie, bo nic nie widz c, nie mog a poj , co to
87
jest. Czu a wprawdzie z najwi ksz pewno ci , e Ten, który jej si w taki sposób objawia,
jest to sam Pan Jezus. Jawnie te
wiadczy y jej o tym przedziwne skutki, jakie w niej to
widzenie sprawia o, mimo to jednak, nie mog a si obroni obawie i w tpliwo ci, czy to
widzenie, cho takie wyra ne, e o rzeczywisto ci jego w tpi nie mog a, istotnie od Boga
pochodzi, a nie raczej od z ego ducha. Tym bardziej, e o widzeniu umys owym nigdy
przedtem nie by a s ysza a ani nawet nie przypuszcza a, by mog o by takie widzenie. Jasno
te wówczas pozna a, e Ten, który przedtem ju wielokrotnie do niej mówi w sposób wy ej
w swoim miejscu opisany, by to nie kto inny, jeno ten e Pan, którego czu a przy sobie. Do
chwili bowiem otrzymania tej ostatniej aski, cho zawsze s ysza a i rozumia a s owa, nie
wiedzia a nigdy, kto mówi.
3. Strwo ona wi c tym widzeniem (zw aszcza, e ten rodzaj nie przemija pr dko, jak
widzenia przez wyobra ni , ale trwa du o d
ej, po kilka dni, niekiedy i przesz o rok ca y),
dusza ta uda a si z tym swoim ci kim strapieniem do zwyk ego spowiednika. Ten j
zapyta , sk d mo e wiedzie , e to Pan, kiedy nic nie widzi i jak ten Pan wygl da z twarzy?
Na to ona odrzek a, e nie wie, e adnej twarzy nie widzi i nic nie mo e powiedzie nad to,
co powiedzia a, ale to tylko wie, e nie kto inny mówi do niej, jeno Pan, i e nie jest to adne
udzenie. Jako , cho ci gle j na ró ny sposób straszono i cho te strachy mocno j
przera
y, najcz ciej jednak niepodobna jej by o w tpi o tym, e w tych zjawieniach
istotnie Pan jest przy niej obecny, zw aszcza gdy s ysza a od Niego te s owa: Nie bój si , to Ja
jestem. S owa te tak mia y pot
, e wobec nich znika a wszelka w tpliwo . Za czym,
dziwnie pokrzepiona na duchu i ucieszona, e w takim dobrym (s.385) znajduje si
towarzystwie, czu a wyra nie, jak wielk cudowna ta aska jest jej pomoc do ci
ej pami ci
na obecno Boga i do usilnej w czuwaniu nad sob pilno ci, aby niczego nie uczyni , co by
mog o obrazi oczy Boskiego Majestatu Jego, patrz ce na ni bezustannie. Ile razy
przyst powa a do rozmowy z Panem na modlitwie, zawsze czu a Go tak blisko siebie, i
niepodobna, by ka dego s owa, ka dego westchnienia jej nie s ysza . Ona jednak Jego s owa
nie zawsze s ysza a, tylko chwilowo i niespodzianie, kiedy Pan widzia , e jej tego potrzeba.
Czu a Go stoj cego przy sobie, z prawej strony, ale nie w taki sposób, w jaki zwykle czujemy
czyj przy nas obecno . Tu bowiem jest zupe nie inny rodzaj uczucia, a tak subtelny, e nikt
by go, s dz , opisa nie zdo
. Uczucie to jednak jest równie wyra ne jak tamto i tak sam
pewno daje, owszem, i du o wi ksz , wra enie zmys owe bowiem mo e nas omyli , to
uczucie nigdy. A takie wielkie z niego wyp ywaj dla duszy korzy ci i takie przedziwne
skutki wewn trzne, e niepodobna, by uczucie to mog o si rodzi z melancholii, jak równie
niepodobna, by z y duch móg by sprawc takich ask, jakich tu dusza dost puje: takiego
pokoju, takich nieustaj cych pragnie podobania si Bogu, takiej wzgardy dla wszystkiego,
co nie podnosi do Niego. Jako pó niej, w miar jak Pan coraz wyra niej si jej objawia ,
dusza ta z wszelk ju pewno ci przekona a si , e widzenia jej nie s spraw czartowsk .
4. Przedtem jednak d ugo wielkim chwilami podlega a obawom, czasem znowu wielkie czu a
zawstydzenie, nie mog c poj , sk d i za co taka nies ychana aska jej si dosta a w udziale.
By
my z sob tak jedno, e nic si nie dzia o w duszy tamtej, o czym bym ja nie wiedzia a.
Mo ecie wi c by pewne, e cokolwiek wam mówi o tych przej ciach wewn trznych,
wszystko to rzeteln jest prawd .
aska ta, tym samym, e jest od Pana, sprawia w duszy g bokie zawstydzenie i pokor ;
gdyby pochodzi a od z ego (s.386) ducha, skutki jej by yby wprost przeciwne. Widz c jasno,
88
e jest to rzecz dana od Boga, adna bowiem usilno ludzka nie zdo
aby jej sprawi , nie
mo e dusza adn miar poczytywa jej sobie za swoje dobro, ani nie uzna tego, e
otrzyma a j z r ki Boga. I cho z tych ask, o których mówi am poprzednio, niektóre,
zdaniem moim, s wi ksze, ta jednak t ma wy szo , e daje duszy szczególnie jasne
poznanie Boga, a to nieustaj ce, które za ni idzie z Majestatem Boskim towarzystwo,
wzbudza w niej mi
ku Niemu najtkliwsz i gor tsze jeszcze ni tamte, pragnienia
po wi cenia ca ej siebie na s
Jego. Wielk przy tym daje czysto i jasno sumienia, bo
towarzysz ca jej wsz dzie Bo a obecno zniewala j do ci
ej uwagi na siebie. Wiemy
wprawdzie, e Bóg jest wsz dzie obecny i e patrzy na wszystkie sprawy nasze, ale taka jest
nieudolno naszej natury, e atwo si o tej prawdzie zapomina. Tutaj za zapomnie o niej
niepodobna, bo Pan przy boku duszy stoj cy, wci jej obecno swoj przypomina. Wreszcie
i tamte aski, poprzednio opisane, skutkiem nieustaj cego zapa u mi
ci, jakim tu dusza
onie ku Temu, którego widzi przy sobie, cz ciej jeszcze ni przedtem przychodz .
owem, po tych korzy ciach, jakie st d odnosi, dusza poznaje i czuje, jak nies ychanie
wielkiej ceny jest ta aska, której dost pi a, dzi kuje wi c za ni Panu i nie odda aby jej za
adne skarby i rozkosze tej ziemi. St d te , gdy spodoba si Panu odj
od niej t
ask ,
bolesne czuje osamotnienie i t sknot . I cho by wówczas z wszelk mo liw usilno ci
stara a si o odzyskanie tego boskiego towarzystwa, nic jej to nie pomo e, ask t bowiem
daje Pan, kiedy i komu chce, w asn za wol i staraniem nikt jej nie nab dzie. Nieraz te w
tym widzeniu odczuwa si obecno którego ze wi tych, co tak e wielki jej przynosi
po ytek.
6. Zapytacie, jakim sposobem, nic nie widz c, mo e dusza wiedzie , e jest przy niej Pan
Jezus albo Naj wi tsza Matka Jego, albo jaki
wi ty? — Tego wam dusza nie wyt umaczy,
bo i sama nie zdo a rozpozna , jakim sposobem to poznaje; to tylko wie z zupe
pewno ci ,
e poznaje. e (s.387) poznaje Pana, kiedy mówi do niej, to, zdaje si , atwiej jeszcze
zrozumie , ale e poznaje wi tego, który nic nie mówi, którego Pan snad tylko dla
wspomo enia lub dla towarzystwa jej daje, to rzecz dziwna. Bywaj tu inne jeszcze rzeczy
duchowe, których niepodobna opisa . Z tego samego okazuje si jasno, jaka jest nisko i
nieudolno natury naszej ku zrozumieniu nieogarnionych wielmo no ci Boga, kiedy i tych
nawet, które nam tu wyra nie objawia, poj
i wypowiedzie nie zdo amy. Przeto i ten, komu
Pan tej aski u yczy raczy, to jedno tylko uczyni mo e, e j przyjmie z podziwieniem i z
uwielbieniem Boskiego Majestatu Jego. Niechaj za ni szczególne Panu dzi ki sk ada, bo jest
to aska, której nie udziela si ka demu. Niechaj j ma w jak najwy szej cenie i tym silniej si
stara doskona Bogu s
oddawa , kiedy boska askawo Jego tak hojnej mu ku temu
pomocy u ycza. St d tak e nie ma obawy, aby taka dusza mia a siebie za lepsz od drugich;
przeciwnie, ma ona o sobie to przekonanie, e nikt na ca ym wiecie gorzej Bogu nie s
y
ni ona, bo czuje to, e na ca ym wiecie nie ma nikogo, kto by Mu do wi kszej ni ona
obowi zany by wdzi czno ci, w czym zupe
ma s uszno . Dlatego te najmniejsze
uchybienie alem serdecznym, jakby ostrym grotem, przeszywa jej wn trzno ci.
7. Po tych znakach i skutkach, które ta aska pozostawia w duszy, ka da z was, któr by Pan
zechcia t drog prowadzi , mo e si przekona , e nie jest to ani oszukanie diabelskie, ani
udzenie wyobra ni. Niepodobna bowiem — powtarzam — by proste urojenie fantazji tak
ugo trwa o, a jeszcze bardziej, zdaniem moim, niepodobna, by widzenia, z których takie na
dusz sp ywaj korzy ci i tak wielki spokój wewn trzny, mog y by spraw z ego ducha. Nie
89
diabelski to obyczaj wzbogaca dusze w cnoty, ani te nie zdo a on, cho by chcia , sprawi
takiej rzeczy dobrej. Tote , gdyby w tym by a r ka jego, zaraz by, pod wp ywem takich
widze , w duszy, zdrad jego oszukanej, powstawa y mg y i wyziewy wysokiego rozumienia
o sobie i poczytywania siebie za co lepszego od drugich. Lecz ustawiczne z czenie duszy z
Bogiem i zanurzenie si w Nim (s.388) my
, tak jest wstr tne diab u i do takiej doprowadza
go w ciek
ci, e cho by istotnie spróbowa kiedy t drog kusi dusze' i oszuka , z
pewno ci drugi raz tej próby nie powtórzy. Bóg te wierny jest i nie dopu ci
nieprzyjacielowi opanowa duszy, która tego jedynie pragnie, by by a Jemu przyjemna i
gotowa jest ycie swoje odda dla czci i chwa y Jego. Nie opu ci jej Pan w pokusie i rych o
jej odkryje zdrady kusiciela.
8. Powtarzam wi c i wci to powtarza b
, e je li jeno dusza czuje i widzi w sobie te
skutki, które, jak mówi am, widzenia owe sprawuj , bezpieczna jest i mo e by spokojna. Bo
chocia by kiedy z dopuszczenia Bo ego diabe wa
si j napastowa . Pan j zwyci sko i z
wi ksz dla niej korzy ci wyprowadzi z pokusy, a czart odejdzie, sromotnie pobity na g ow .
Przeto, córki, która z was idzie t drog , niechaj si nie trwo y. Co innego boja
Bo a; ta
zawsze jest dobra i zawsze j mie powinny my, aby my zawsze czuwa y, jak Pan przykaza i
w niczym nie ufa y samym sobie. Bez takiej wi tej boja ni atwo mog yby cie, widz c siebie
tak wzbogaconymi, opu ci si w pracy wewn trznej, a to by oby znakiem, e widzenia
wasze nie s z Boga, skoro nie sprawuj w was owych skutków, o których mówi am. W
pierwszych pocz tkach tych widze dobrze b dzie pod sekretem spowiedzi zasi gn zdania
jakiego prawdziwie uczonego teologa, bo takim z urz du przystoi o wieca nas, lub te
jakiego m a wysoko duchowego, je li wam si taki nadarzy. Je li nie ma takiego,
po yteczniej jest znie si z m em gruntownie uczonym, a najlepiej jest uda si do
takiego, który by to dwoje w sobie czy . Je liby wam powiedzia , e widzenia wasze s
tylko urojeniem, nie frasujcie si o to. Urojenie takie, zapewne, e po ytku wielkiego duszy
nie przyniesie, ale i szkody wielkiej wyrz dzi jej nie mo e. Polecajcie tylko siebie
mi osierdziu Pana, aby wam nie dopu ci ulec oszukaniu. Gorsze by oby strapienie, gdyby
wam powiedziano, e jest to sprawa z ego ducha. Teolog prawdziwie uczony, s dz , e
takiego wyroku o tych widzeniach nie wyda, je li jeno takie z nich skutki wynikaj , jak je
opisa am. Ale chocia by on tak rzecz os dzi , (s.389) Pan sam, przy boku waszym stoj cy,
pocieszy was, pewna tego jestem, i otuchy wam doda, a jemu przymno y o wiecenia
wewn trznego, aby i was wedle prawdy o wieci .
9. Je liby cie, szukaj c rady, trafi y na spowiednika, którego Pan, cho by i nie zaniedbywa
rozmy lania, t wy sz drog nie prowadzi, taki od pierwszego s owa przerazi si wyznaniem
waszym i od razu wszystko zgani i odrzuci. Dlatego, jak mówi am, radz wam uda si raczej
do uczonego teologa, chocia by nie by m em modlitwy. Najlepiej za b dzie trzyma si
takiego, je li si nadarzy, który by z g bok nauk
czy nabyt z w asnego do wiadczenia
znajomo rzeczy duchowych. Prze
ona za pozwolenia na zniesienie si z takim doradc
niechaj nie odmawia, bo jakkolwiek by o dusz takiej siostry, patrz c na cnotliwe ycie jej,
by a spokojna, zawsze jednak, dla zobopólnego bezpiecze stwa, cis y ma obowi zek nie
tylko nie stawia siostrze adnych przeszkód, ale i zrobi jej wszelkie u atwienia, jakie od niej
zale . A gdy ju tak przed upatrzonym powiernikiem si otworzy i stosowne od niego
otrzyma wskazówki, niech ju ta dusza si uspokoi i nikomu wi cej o tym nie mówi. Chocia
zdarza si niekiedy, e diabe , tam gdzie nie ma adnego powodu do obawy, takie przecie
wznieci w niej niepomierne strachy, e zmuszona b dzie, nie poprzestaj c na onym jednym
90
zwierzeniu si , dalej jeszcze szuka rady i wiat a u drugich. Zw aszcza wtedy, je li ma
spowiednika niedo wiadczonego i boja liwego, b dzie do tego zmuszona, bo on sam b dzie
odsy
do drugiego i trzeciego po rad . Tym sposobem rzecz, która s usznie mia a by
trzymana w g bokiej tajemnicy, rozg asza si i dusza, która pragn aby, by nikt o niej nie
wiedzia , nagle staje si przedmiotem g
nych rozmów i s dów ludzkich, z czego wynikaj
dla niej ci kie utrapienia, a i sam e Zakon w takich czasach, jak te obecne, mo e na tym
ucierpie . Wielkiej wi c potrzeba tu roztropno ci i baczno ci, co zw aszcza przeoryszom
bardzo usilnie zalecam. (s.390)
10. I to tak e ka da powinna mie na uwadze, by w post powaniu swoim nie robi a ró nicy
mi dzy siostrami i tej, która miewa podobne widzenia, nie poczytywa zaraz za lepsz od
drugich. Pan ka
dusz prowadzi tak drog , jak widzi by dla niej potrzebn . Zapewne,
e podobne aski s dla duszy nimi obdarzonej przysposobieniem do wysokiego post pu w
wi to ci, je li czyni z nich nale ny po ytek; ale nieraz te Bóg t drog prowadzi dusze
bardzo s abe w cnocie. Samo wi c posiadanie tych ask nie stanowi jeszcze osobliwej dla
duszy zalety, tak samo jak nieposiadanie ich adnej jeszcze nie czyni ujmy. Miar
wi to ci
cnoty; która wierniej i arliwiej s
y Panu w umartwieniu, w pokorze, w czysto ci
sumienia, ta b dzie wi tsza nad drugie. Ale o tym my tu na ziemi pewno ci mie nie
mo emy, b dziemy j mieli dopiero w on dzie , kiedy S dzia sprawiedliwy odda ka demu
wedle zas ug jego. Tam ze zdumieniem ujrzymy, jak dalece s dy Jego ró ne s od s dów
naszych, jak wysoko przewy szaj wszelk my l i poj cie nasze. Chwa a Jemu i
dzi kczynienie na wieki, amen.
ROZDZIA 9
Obja nia, w jaki sposób Bóg udziela si duszy w widzeniu przez wyobra ni i jak nic nale y
nigdy pragn
tej drogi. — Przyczyny tej bardzo wa nej przestrogi. — Korzy ci z niej
wyp ywaj ce.
l. Przyst puj teraz do widze przez wyobra ni , do których, jak mówi , atwiej ni do
poprzednich mo e zakra si diabe ; i s dz , e tak jest. Wszak e, gdy pochodz od Pana,
widzenia te, zdaniem moim, wi kszy z pewnego wzgl du po ytek przynosz , poniewa lepiej
odpowiadaj naszej naturze. Nie przewy szaj jednak tych, których Pan u ycza w mieszkaniu
ostatnim, a które s tak wysokie, e adne inne im nie dorównaj . W rozdziale
poprzedzaj cym mówi am wam, jako w widzeniu umys owym Pan daje pozna duszy swoj
obecno przy niej, to samo dzieje si i tu, tylko w inny (s.391) sposób, który postaram si
wam obja ni za pomoc nast puj cego porównania.
2. Przedstawmy sobie, e mamy w posiadaniu naszym skrzynk z ot , a w niej zamkni ty
kamie drogi, niezmiernie wielkiej ceny i cudownej skuteczno ci. Kamienia tego nigdy na
oczy nie widzieli my, ale wiemy z zupe
pewno ci , e mamy go ukrytego w tej skrzynce i,
nosz c j przy sobie, czujemy po skutkach, jakie sprawuje, dzielno zamkni tego w niej
klejnotu. Cho go wi c nie widzimy, cenimy go sobie wysoko, bo wiemy z w asnego
do wiadczenia, e ma on moc uzdrawiania pewnych ran, z jakich i nas uzdrowi . Patrze na
ani skrzynki otwiera nie miemy i, cho by my chcieli, nie mogliby my, bo sekret
otworzenia jej zna tylko w
ciciel klejnotu, i cho go nam dla po ytku naszego u yczy ,
klucz przecie , jako do w asno ci swojej, zatrzyma przy sobie i nie otworzy, a gdy mu si
91
spodoba pokaza nam on skarb ukryty. I gdy zechce, znowu zamknie i skarb ukryje; jako w
rzeczy samej tak czyni.
3. Przypu my teraz, e w danej chwili, dla pociechy tego, komu t skrzynk powierzy , nagle
przed nim otworzy. Rzecz jasna, e cudowny blask kamienia, tego, kto go tak ujrzy,
nieopisan nape ni rado ci i g boko si w pami ci jego wyryje. Otó podobnie si dzieje w
widzeniu przez wyobra ni , gdy spodoba si Panu dusz nim uszcz liwi . Jasno jej wtedy
ukazuje swoje naj wi tsze Cz owiecze stwo, w tej czy w innej postaci, jak zechce; czy takim,
jak si przedstawia o oczom ludzkim, gdy jeszcze mieszka
miertelny na tej ziemi, czy te
jakim ja nieje w nie miertelnej chwale zmartwychwstania. I cho to widzenie tak szybko
przemija, e mo na by je porówna z szybko ci b yskawicy, wszak e wspania y ten obraz
tak pozostaje w wyobra ni wyryty, e niepodobna, jak s dz , by kiedy móg si w niej
zatrze , dopóki dusza nie ujrzy go tam, k dy jej dano b dzie cieszy si nim bez ko ca.
(s.392)
4. Obraz, mówi , ale nie znaczy to, by dusza widzia a Cz owiecze stwo Pana, jakby
malowane. Widzi je, owszem, prawdziwe i ywe; nieraz nawet do niej przemówi, nieraz i
bokie tajemnice jej objawia. Doda tu jednak nale y, e chocia by to widzenie nie tak
szybko przemija o, jak mówi am, chocia by d
szy czas trwa o, tak samo zawsze
niepodobna by oby utkwi w nim oczy, jak niepodobna utkwi je w s
cu. Przyczyna jednak
tu jest inna; na s
ce patrze nie mo emy, bo blask jego razi cielesne oczy nasze; blask za
tego nadziemskiego widoku nie razi wewn trznego oka duszy, w której si ca e to widzenie
odbywa. (Czy mo e ono kiedy by widome i dla oka zewn trznego? O tym nic powiedzie
nie mog , bo ta dusza, z któr jestem tak blisko i której sprawy wewn trzne tak dok adnie
znam, jak swoje w asne, nigdy nic podobnego nie dozna a, a czego si nie zna z w asnego
do wiadczenia, o tym trudno powiedzie co pewnego). Blask i jasno naj wi tszego
Cz owiecze stwa jest to jakby wiat
wlana do duszy, jakby blask s
ca przykryty
dziwnie subteln i prze roczyst zas on z diamentu utkan ; szata jego bia a i powiewna,
jakby z najcie szej tkaniny holenderskiej. Dusza, której Pan u yczy aski tego widzenia,
zawsze wpada w zachwycenie, bo nisko jej nie jest zdolna znie tak przera aj cego
widoku.
5. Przera aj cego, mówi , bo chocia to widzenie tak wdzi czne i tak rozkoszne, jakiego nikt,
cho by i tysi c lat na to si my
wysila , nie zdo
by sobie wyobrazi (tak dalece ta
pi kno przewy sza wszelk obj to wyobra ni i poj cia ludzkiego), sama przecie
obecno Pana ogromnym majestatem swoim mimo woli dusz strachem i przera eniem
przenika. Nie ma tu dusza potrzeby pyta , kogo ma przed sob , wie ona dobrze i czuje, kto
On, i On sam jasno jej siebie oznajmia, Pan wszechmog cy nieba i ziemi. Nie jak królowie
tego wiata, których nikt by nie pozna , gdyby nie blask zewn trznej okaza
ci i orszaku
królewskiego, którym si otaczaj . (s.393)
6. O Panie, jak e ma o Ciebie znamy, cho imi chrze cija skie nosimy! Có b dzie w on
dzie , gdy przyjdziesz nas s dzi , je li tu, gdy z tak
askawo ci przychodzisz do duszy,
któr sobie za oblubienic obra
, widok Twój takie w niej sprawia przera enie? Có b dzie,
o córki, gdy strasznym g osem rzeknie: “Id cie precz, przekl ci”, od Ojca mojego?
7. Pami tajmy na to, póki tu yjemy i to niech b dzie dla nas owocem tych ask, tych
cudownych widze . Najlepszy to b dzie owoc. wi ty Hieronim, cho taki wi ty, nigdy,
92
póki
, z pami ci swej nie wypuszcza onego dnia s du strasznego. Czy my podobnie , a
niczym nam si wydadz wszelkie cierpienia i surowo ci zakonne, w których yjemy;' cho by
one najd
ej trwa mia y, zawsze to b dzie chwila tylko w porównaniu z t wieczno ci ,
która trwa bez ko ca. Co do mnie, szczerze wam wyznam, e cho taka grzeszna jestem,
nigdy wspomnienie na m ki piekielne takiego we mnie strachu nie wzbudza o, jakiego
doznawa am na sam my l o tym straszliwym wejrzeniu gniewu i zapalczywo ci, jakim w on
dzie s du oczy Pana naszego, te oczy tak pi kne, tak s odkie, tak askawe, spogl da b
na
pot pionych. Serce mi si kraje na to wspomnienie i tak by o zawsze przez ca e ycie moje.
Zwa cie teraz, jak daleko bardziej tego l ka si musi owa dusza, której Pan sam w taki
sposób si objawia ! Widok ten tak g bokim przenika j uczuciem, e j a czucia pozbawia.
I ta jest przyczyna, dla której Pan w tych widzeniach sprawia w niej zawieszenie w adz i
zmys ów, przychodz c tym sposobem w pomoc jej s abo ci, aby wyszed szy z siebie mog a
si w tym tak wysokim obcowaniu z czy z bosk wielmo no ci Jego.
8. Widzenie, w którym by dusza zdolna by a przez d
szy czas wpatrywa si w Pana, nie
by oby, jak s dz , widzeniem, jeno gwa townym jakim nat eniem my li, sztucznym w
wyobra ni utworzeniem postaci, ale martwej w porównaniu z tym, co dusza w prawdziwym
widzeniu ogl da.
9. Zdarzaj si tak e dusze (wiem o tym, bo sama mia am do czynienia z takimi, a by o ich
nie trzy albo cztery, ale wiele), które maj tak chorobliw wyobra ni czy te umys (s.394)
tak niespokojny, e przejmuj si tworami swej imaginacji, e cokolwiek im stanie na my li,
to zdaje im si , e na oczy widz . Gdyby takie dusze ujrza y widzenie prawdziwe,
przekona yby si bez najmniejszej w tpliwo ci, e rzekome ich widzenia s tylko
zmamieniem. Same sobie tworz w wyobra ni to, co widz , za czym i z tej pracy swojej nie
tylko adnego nie odnosz po ytku, ale jeszcze tak po niej zostan ch odne i oboj tne, e
pr dzej jeszcze i atwiej zagrza by je widok jakiegokolwiek obrazka pobo nego. Przy tym,
widziad a te od razu zacieraj si w pami ci, pr dzej jeszcze ni sen, co samo ju dowodzi, e
adnej do nich wagi przywi zywa nie warto.
10. Zupe nie inaczej si dzieje w prawdziwych widzeniach, o których tu mówimy. W chwili,
gdy dusza ani si spodziewa, ani jej przez my l nie przejdzie, by mia o si z ni sta co
nadzwyczajnego, znienacka zjawia si przed ni Pan i, wznieciwszy zrazu we wszystkich
zmys ach i w adzach wielkie poruszenie przestrachu i trwogi, natychmiast potem ucisza je w
ogim onym pokoju. Podobnie, jak gdy w. Pawe , nagle zatrzymany w swym zap dzie, leg
obalony na drodze do Damaszku, wielka nad nim zawrza a z nieba nawa nica, tak i tu, w tym
wiecie wewn trznym, w g bi duszy, wielkie nagle staje si wzburzenie, a w chwil potem
— jak mówi am — nastaje g bokie uciszenie. Dusza wtedy tak jasnego dost puje poznania
prawd najwy szych, e nie potrzeba jej ju innego nauczyciela; Ten, który sam jest M dro ci
prawdziw , o wieca przyrodzon jej nieudolno i czyni j zdoln do poznania tych rzeczy.
Przez pewien czas niezachwiana trwa w niej pewno , e aska ta pochodzi od Boga i adne,
jakie by jej czyniono zarzuty, nie zdo aj zak óci tej pewno ci obaw , e mo e z y duch j
oszukuje. Pó niej dopiero, zw aszcza gdy spowiednik j nastraszy, e mo e Bóg jako kar za
grzechy jej dopu ci na ni takie oszukanie, zachwieje si nieco w tej pewno ci, ale nie tak, by
zupe nie straci a. Tak samo zupe nie, jak w pokusach przeciwko wierze, którymi mo e
(s.395) diabe dr czy i niepokoi dusz , ale nie doka e tego, by wbrew pokusom jego nie
sta a mocno w wierze. Owszem, im natarczywiej wmawiaj w ni te w tpliwo ci, tym
93
mocniej ona utwierdza si w przekonaniu, e aska, której dost pi a, nie mo e by
zmamieniem diabelskim, bo z y duch z pewno ci nie sprawi by w niej tych szcz liwych
skutków, jakie ona z widze swoich odnosi. Nie jest on te w mocy tak g boko wnikn
do
samego wn trza duszy ani, wreszcie, cho mo e wywo
w wyobra ni pewne widziad a,
nigdy jednak nie zdo a nada im takiej prawdy, takiego majestatu i takiej dzielno ci, jak je
maj widzenia od Boga.
11. Co do spowiednika, mo e on tu si l ka , i bardzo s usznie; tajników duszy on nie widzi,
mo e te ta, która podobnych ask dost pi a od Pana, nie potrafi mu jasno wyt umaczy tego,
co w niej si dzieje. Potrzeba tu wi c wszelkiej ogl dno ci i pow ci gliwo ci, pozostawiaj c
rzecz czasowi, a si oka e, jakie z tych widze b
owoce. Trzeba spokojnie, nie spiesz c
si , ledzi za t dusz , jakie post py robi w pokorze, jak utwierdza si w cnotach, diabe ,
je li to jego sprawa, rych o si zdradzi i atwo go zdyba na tysi cznych k amstwach. Je li
spowiednik ma do wiadczenie i sam tych rzeczy na sobie dozna , pr dko tu dojdzie prawdy i
z samego przedstawienia rzeczy od razu pozna, czy to, o czym mu mówi , pochodzi od Boga
czy te od z ego ducha, czy wprost tylko z imaginacji. Je li nadto Pan mu u yczy daru
rozpoznawania duchów i je li ma gruntown nauk , cho by nie mia w asnego w tych
rzeczach do wiadczenia, zrozumie dobrze, o co chodzi.
12. Ale jednej tu rzeczy, siostry, z waszej strony potrzeba, mianowicie wielkiej szczero ci i
rzetelno ci w waszych przed spowiednikiem wyznaniach; nie co do grzechów tylko, bo to si
rozumie samo przez si , ale i co do wewn trznych przej waszych na modlitwie. W braku
tego warunku nie r czy abym za to, czy jeste cie na dobrej drodze i czy Bóg sam was
prowadzi. Albowiem Bóg chce tego i bardzo w tym sobie podoba, by cie z tym, który wam
miejsce Jego zast puje, z (s.396) tak sam , jak z Nim samym, post powa y szczero ci i
prostot i szczerze pragn y tego, by spowiednik zna wszystkie my li, a tym bardziej jeszcze
wszystkie post pki wasze, cho by w rzeczach najmniejszych. Tak post puj c na spowiedzi,
cie spokojne i o nic si ju nie trwó cie. Cho by to diabe mamid a swoje wam nasuwa ,
je li jeno macie pokor i dobre sumienie, nic one wam nie zaszkodz . Pan wszechmog cy
umie ze z ego wyprowadzi dobre i sprawi to, e t w
nie drog , któr diabe chcia was
poci gn na zgub , wi ksz jeszcze korzy odniesiecie. Maj c to, cho mylne, przekonanie,
e widzenie, które wam si przedstawia, pochodzi od Boga i uznaj c w nim dowód
szczególnej dla was askawo ci Jego, b dziecie tym usilniej si stara y czyni wol Jego we
wszystkim i posta Jego, jak wam si ukaza a, zawsze chowa w pami ci. W tej my li pewien
bardzo uczony teolog mówi , e nie gniewa by si , gdyby diabe , b
c znakomitym artyst ,
odmalowa mu jakby yj ce wyobra enie Zbawiciela. Patrz c na nie, pobudza by siebie
widokiem Jego do wi kszej pobo no ci i tak zwojowa by diab a w asnymi piekielnymi
sztukami jego; bo, dodawa , chocia by malarz by najgorszym cz owiekiem, obraz przecie ,
jego malowany, gdy przedstawia wyobra enie Tego, który jest wszystkim dobrem
naszym, zawsze b dzie godzien czci i poszanowania.
13. St d te mocno gani pewnych spowiedników, którzy penitentkom swoim zalecali
oznakami lekcewa enia i pogardy zniewa
takie wyobra enie, gdyby im si w widzeniu
ukaza o. Gdziekolwiek bowiem, mówi , i w jakimkolwiek kszta cie ujrzymy obraz Króla
naszego, zawsze Mu cze oddawa powinny my. I wielk , zdaniem moim, mia s uszno .
Je li bowiem ju tu, w ziemskich i ludzkich naszych z lud mi stosunkach, nikt by tego
spokojnie nie zniós , gdyby widzia w podobny sposób poniewierany portret przyjaciela
94
swego, jak e daleko bardziej bole nas to powinno, gdyby kto w oczach naszych
krucyfiksowi czy jakiemu b
wyobra eniu Boskiego (s.397) Pana i Wodza naszego, miast
nale nego Mu poszanowania, takie zniewagi wyrz dza . Cho na innym miejscu ju obszernie
o tym mówi am, ch tnie przecie i tu powtórnie o tym wspominam. Wiem, jakie by o
strapienie jednej duszy, dobrze mi znajomej, gdy spowiednik, jako skuteczny sposób na
widzenia jej, zdaniem jego pochodz ce od z ego ducha, kaza jej Panu Jezusowi, gdy jej si
uka e, fig pokazywa . Dziwny to sposób i nie wiem, kto go móg wymy li . Dobry chyba
tylko na udr czenie duszy, która, przekonana, e powinna s ucha spowiednika we
wszystkim, mia aby siebie za zgubion , gdyby takiego nawet polecenia jego nie spe ni a. Ja,
przeciwnie, zaleci abym wam w podobnym zdarzeniu, z pokor przedstawiaj c racje wasze,
wymówi si , a gdyby spowiednik mimo to przy rozkazie swoim obstawa , nie s ucha go.
Tak przynajmniej radzi mi ten, którego zdania w tym wypadku zasi ga am i przyznaj , e
racje, jakie mi dawa , w najwy szym stopniu wyda y mi si dobre i trafi y mu do przekonania.
14. Jedn mi dzy innymi wielk korzy odnosi dusza z tej aski od Pana jej dane), t
mianowicie, e gdy rozmy la o Nim, o yciu lub o m ce Jego, widok najs odszego,
zachwycaj co pi knego oblicza Jego, jak na nie patrza a w widzeniu, ywo jej si przedstawia
w pami ci i wielk , niewypowiedzian nape nia j pociech ; podobnie jak atwiej i milej nam
my le o kim , co nam wiele uczyni dobrego, gdy go znamy z twarzy, ni gdyby my go
nigdy nie byli widzieli. Wielk , upewniam was, pociech i wielk korzy przynosi duszy to
odkie wspomnienie.
Wiele innych, jeszcze szcz liwszych skutków sprawiaj te b ogie widzenia, ale po tym
wszystkim, co tu ju powiedzia am i co pó niej jeszcze mam powiedzie w tym przedmiocie,
szym ich wyliczaniem teraz was i siebie trudzi nie b
. Jedn tylko dodam tu wa
przestrog . Jakkolwiek wiecie albo s yszycie o duszach, którym Bóg takich ask u ycza, same
(s.398) dla siebie nigdy nie pragnijcie ani Pana nie pro cie, by was t drog prowadzi .
usznie ta droga wydaje nam si bardzo dobr , s usznie j bardzo wysoko ceni i powa
macie, ale, by cie si same na ni wprasza y, to wam nie przystoi z wielu ró nych powodów,
z których tu wymieni g ówniejsze.
15. Naprzód, nie zgadza si to z pokor
da dla siebie tego, na co si nigdy nie zas
o.
Kto wi c takiej rzeczy mie pragn , ten chyba, jak s dz , nie daje dowodu, by wysoko w tej
cnocie post pi . Jak prostemu wie niakowi ani na my l nie przyjdzie, by mia zosta królem,
bo mi dzy nisko ci stanu swego a wysoko ci godno ci królewskiej widzi przedzia do
przebycia niepodobny, tak i dusza prawdziwie pokorna ani zamarzy o tym, by mog a by
godn
ask tak wysokich. Nigdy te , mniemam, niepokorny takich ask nie otrzyma, bo komu
Pan chce im u yczy , temu naprzód daje ask jasnego poznania siebie samego. Dusza za ,
znaj ca sam siebie, nico i niegodno swoj , jak eby mog a tak wysoko si ga my
i
pragnieniem, kiedy ju , jak jest istotnie, za wielk
ask sobie poczytuje, e Bóg dawno jej
nie str ci do piek a? — Po wtóre, kto si wa y podobne ywi pragnienie, ten ju jest
oszukany przez diab a, albo co najmniej bardzo bliskie mu grozi od niego niebezpiecze stwo.
Diab u bowiem do upatrzy jak , cho by najcia niejsz furtk do duszy uchylon , a zaraz
przez ni si wci nie i krocie side swoich na niebaczn zastawi. — Po trzecie, ka da dza,
gdy jest silna i niepow ci gni ta, roznieca i porywa za sob wyobra ni . Cz owiek wyobra a
sobie wówczas, e istotnie widzi i s yszy to, czego po da, tak jak kto na jawie z
upodobaniem i d ugo o czym my li, temu cz sto to, o czym my la za dnia, potem i w nocy
95
si przy ni. — Po czwarte, wielka to mia
i zuchwalstwo, by kto sam sobie obiera drog ,
jaka mu si podoba, nie wiedz c, czy to droga dla niego odpowiednia i bezpieczna. Ka dy z
nas ma obowi zek zda si na Pana, który lepiej nas zna ni my sami siebie, aby nas
prowadzi , k dy wie, e najlepiej, i aby we wszystkim dzia a si wola Jego. — Po pi te, czy
dzicie, e ma e maj cierpienia i bóle do znoszenia ci, których Pan takimi askami (s.399)
obdarza? Zaiste, cierpi oni niezmiernie i na wszelki sposób. A wy, sk
e macie t pewno ,
e stanie wam si y na zniesienie takich cierpie ? — Po szóste, kto wie, czy w tym, w czym
upatrujesz zysk i szcz cie dla siebie, nie znalaz aby w
nie pewnej zguby? Przypomnij
sobie, jak Saul wyszed na swoim wyniesieniu na królestwo.
16. Podobnych racji wiele jeszcze mog abym wam przytoczy . Wierzajcie, siostry, jedna jest
tylko droga bezpieczna: chcie tego, czego chce Bóg, który zna nas lepiej ni my same siebie.
Oddajmy si w r ce Jego, niech czyni z nami i w nas wedle woli swojej. W takim
postanowieniu trwaj c wol niezachwian , nigdy nie zb dzimy i zb dzi nie mo emy. A
zwa cie jeszcze i to, e z otrzymania, cho by najobfitszego podobnych ask, adne nie
przybywa duszy pomno enie chwa y w niebie; przybywa tylko ci lejszy obowi zek s
enia
Panu, bo komu wi cej dano, od tego i wi cej da b
. Mo no ci przymno enia sobie
zas ug Pan nikomu nie odmawia, cho nie ka demu u ycza tych ask nadzwyczajnych;
zas uga nasza zawsze od nas samych zale y. S
wi ci, którzy nigdy widze nie mieli ani nie
wiedzieli nawet, co to jest miewa widzenia, jak i przeciwnie, s tacy, którym by a dana ta
aska, a wi tymi nie s . Nie s
cie, by te widzenia ci gle si powtarza y; na jedn tak
ask , której Pan jej u yczy, sto i tysi c dusza wycierpi utrapie i krzy ów; ani te o tym nie
my li, czy i kiedy znowu t
ask otrzyma, jeno o tym, by za otrzyman ju wywdzi czy a si
Panu, jak zdo a.
17. Zapewne, e te dary niebieskie dzieln powinny by d wigni i pomoc do cnoty i
wy szej doskona
ci; ale kto je osi gnie w asnym kosztem i nak adem swoim, w nagrod
cierpienia i pracy, ten nierównie wi ksz ma zas ug . Zna am jedn osob — czyli raczej
zna am ich dwie, jedn z nich by m czyzna — którym Pan podobnych ask u ycza , a one
tak (s.400) gor co pragn y s
Jemu na koszt w asny bez tych nadprzyrodzonych
rozkoszy i tak mia y nieugaszon
dz cierpienia, e ali y si i jakby wymawia y Panu, na
co im daje te pociechy. Ch tnie uchyli yby si od tych pociech i s odko ci, jakimi Pan zwyk
darzy na modlitwie dusze bogomy lne, jednak nie od widze samych, które same z siebie,
jak ka dy to widzi i jak ci tak e, o których tu mówi , dobrze to zrozumieli, i po ytek
niezmierny w duszy sprawuj i najwy szego poszanowania s godne.
18. Prawd mówi c, wznios e takie pragnienia same ju s , jak s dz , darem
nadprzyrodzonym; s one udzia em dusz, czyst , wielk mi
ci p on cych, które zatem rade
by dowiod y Panu, e nie s
Jemu jak najemnice dla
du. St d te — jak mówi am —
nigdy dla pobudzenia siebie do s
enia Panu nie dopuszcz do siebie my li o chwale, jaka je
za to czeka; my
tylko o tym, aby zado uczyni y swej mi
ci. Mi
bowiem z natury
swojej ma to do siebie, e bezustannie pracuje i dzia a jedynie dlatego, e mi uje. Rada by
taka dusza, gdyby to by o w jej mo no ci, wynalaz a sposób sp oni cia do szcz tu w tym
Bogu, który taki w niej ogie mi
ci swojej zapala, i gdyby tego by a potrzeba, ochotnym
sercem wyda aby siebie na zupe ne na wieki unicestwienie dla wi kszej chwa y Jego. Chwa a
Jemu i dzi kczynienie na wieki, amen, i tak si raczy poni
i tak udziela siebie n dznym
96
stworzeniom swoim, i tak im objawia niesko czone bogactwa wielmo no ci i mi
ci
swojej.
ROZDZIA 10
Mówi o innych jeszcze askach, jakie Bóg, w sposób odmienny od poprzednich, na dusz
wylewa, i jakie z nich wielkie wyp ywaj dla niej korzy ci.
l. Na ró ny sposób Bóg udziela w tych widzeniach siebie duszy: dla pocieszenia jej w
smutku; dla przygotowania jej do wielkiego, które na ni ma przyj , strapienia; b
wreszcie (s.401) dlatego, e chce si cieszy ni , aby ona nawzajem cieszy a si posiadaniem
Jego. Nie mam potrzeby wchodzi tu w bli sze szczegó y. Chcia am tylko wskaza wam,
siostry, o ile ja sama rozumiem, ró ne odmiany zjawisk na tej drodze, aby cie pozna mog y
ich w
ciwo ci i skutki. Poznanie to, jak z jednej strony uchroni was od z udze , bo
dziecie pami ta y, e nie ka de urojenie wyobra ni jest widzeniem, tak z drugiej strony,
daj c wam t pewno , e prawdziwe widzenia s rzecz mo liw , oszcz dzi wam pró nej
obawy, jakiej mog yby cie ulec, diab u tylko na uciech . Piekielny ten z
nik bowiem ma w
tym swój interes, gdy mo e wsia do duszy niepokój i strapienie, wiedz c dobrze o tym, e w
takim zamieszaniu wewn trznym nie b dzie ju zdolna odda si ca kiem Bogu i bez podzia u
mi owa Go i chwali .
Inne jeszcze Pan ma drogi i sposoby udzielania siebie, nierównie wy sze, a nie mniej, jak
dz , niebezpieczne od poprzednio opisanych, bo tych chyba diabe na ladowa nie zdo a,
tak g boko s one we wn trzu duszy ukryte. Dlatego te daleko trudniej o nich mówi , ni o
tamtych wyobra eniowych, które atwiej daj si opisa .
2. Bywa tak, e w chwili gdy dusza jest na modlitwie zupe nie przytomna i zmys ami swymi
adaj ca, nagle Pan zsy a na ni zawieszenie i objawia jej wznios e tajemnice, które tak jej
si przedstawiaj , jakby je w Bogu samym ogl da a. Widzi tu ju nie Cz owiecze stwo
naj wi tsze Zbawiciela, lecz co innego; chocia
le si wyra am mówi c, e widzi, bo w
istocie, nic tu nie widzi. Jest to bowiem widzenie nie przez wyobra ni , ale umys owe, w
którym poznaje, jak wszystkie rzeczy widome s w Bogu i jak Bóg je wszystkie w sobie
obejmuje. Niezmiern dusza z tego widzenia korzy odnosi; bo chocia przemija ono w
jednej chwili, g boko jednak pozostaje w umy le wyryte i niewypowiedzianym dusz
przenika zawstydzeniem, ukazuj c jej jasno, jak wielk jest niegodziwo grzechów naszych,
kiedy nie tylko w oczach Boga, ale w Bogu samym — w po rodku Boga, mówi — takie
ci s pope niane. Spróbuj to bli ej obja ni , za pomoc porówna (s.402) ni , je li
zdo am. Chocia bowiem wszyscy od dzieci stwa s yszymy, e grzech jest z
ci okropn ,
snad przecie nad tym si nie zastanawiamy albo i zrozumie tego nie chcemy; bo gdyby my
rozumieli i pami tali, co to jest grzech, chybaby my si nie wa yli na tak straszn
zuchwa
.
3. Przedstawmy sobie Pana Boga na kszta t ogromnej, niesko czonych rozmiarów komnaty
czy pa acu wspania ego; a w tym pa acu zawiera si wszystek wiat, a tym pa acem jest sam
Bóg. Powiedzcie teraz, czy mo e grzesznik, gdy chce pope ni grzech swój, uchyli si ,
wyj poza obr b tego pa acu bez granic? Nie mo e adn miar ; a wi c w po rodku, w
samym e pa acu, to jest w Bogu samym, dziej si wszystkie te brzydko ci i niegodziwo ci,
które my grzesznicy pope niamy. O, jak e by nas ta my l przera
powinna! Jak eby nam
97
potrzeba zastanawia si nad ni we dnie i w nocy! Jakie to wiat o z niej p ynie na
wiecenie nas ciemnych i n dznych, którzy nie mo emy si zdoby na zrozumienie takiej
jasnej prawdy. Gdyby my j bowiem zrozumieli, nie mieliby my odwagi zdoby si na tak
szalon zuchwa
! Zwa my, siostry, jak wielkie jest mi osierdzie, jaka niewyczerpana
cierpliwo Boga, e nas wówczas nie str ca do przepa ci. Najg bsze Mu za to czy my
dzi ki, ale i wstyd my si samych siebie, gdyby my jeszcze obra
si mieli, je li nam kto
uczyni albo powie co z ego. Bo jaki mo e by wi kszy na wiecie wstyd i wi ksza nad to
nieprawo , gdyby my, wiedz c i widz c, jak Bóg i Stwórca nasz tak cierpliwie znosi tyle
zniewag przez stworzenia Jego, nie ju w oczach, ale na samym e onie Jego Mu
wyrz dzanych, sami znie nie chcieli jednego s owa, które kto w nieobecno ci naszej, mo e
bez z ego zamiaru, na nas powie?
4. O n dzo ludzka! Kiedy wreszcie zaczniemy, córki, cho z daleka na ladowa przyk ad
Pana i Boga naszego? Niech e nam ju si nie zdaje, by my czynili co wielkiego, gdy
cierpliwie znosimy krzywdy i zel ywo ci. Przyjmijmy je raczej ochotnie i mi ujmy tych,
którzy nam je wyrz dzaj , kiedy ten wielki Bóg, cho Go tak ci
ko obra ali my, nie przesta
(s.403) przecie nas mi owa . S uszne zaiste ma prawo da od nas, by my i my odpuszczali
wszystkim, cho by nas najci ej pokrzywdzili.
Wielk wi c otrzymuje ask , komu Pan raczy u yczy podobnego widzenia; cho ono
pr dko przemija, wielki pozostawia po ytek w duszy, która zechce z niego skorzysta i w
wiernej je zachowuje pami ci.
5. Zdarza si równie , e Bóg nagle i w sposób trudny do opisania objawi duszy w samym
sobie jak prawd , takim blaskiem ja niej
, e wobec niego ga nie niejako wszystko,
cokolwiek jest prawdy w stworzeniach. I w wietle tego objawienia dusza poznaje jakby
dotykalnie, e On sam jest Prawd i k ama nie mo e. Nigdy jeszcze, cho mo e po tysi c
razy przedtem je s ysza a, nie rozumia a tak jasno tych s ów psalmu Dawidowego, e “ka dy
cz owiek k amie", bo jeden tylko jest prawdziwy i nieomylny — Bóg. Przychodzi mi tu na
my l Pi at, który z takim lekcewa eniem traktowa rzecz tak wielk , gdy Panu w czasie M ki
Jego tak mimochodem i z pogard zada pytanie: có to jest prawda? Ale jak ten lepy
poganin, tak podobno i my wszyscy, póki yjemy na tej ziemi, ma o co wiemy o tej Prawdzie
Najwy szej.
6. Chcia abym to ja niej wyt umaczy , ale wyrazi nie umiem. Lecz z tego, co powiedzie
zdo
am, t , siostry, we my dla siebie nauk , e chc c w czymkolwiek sta si podobnymi
Bogu i Oblubie cowi naszemu, o to przede wszystkim z wielk usilno ci si starajmy,
by my zawsze chodzi y w prawdzie. Nie w tym tylko znaczeniu to mówi , by my nigdy nie
powiedzia y k amstwa. Tego, dzi ki Bogu, widz , wszystkie w tych domach naszych jak
najpilniej si wystrzegacie i adna z was za nic w wiecie nie chcia aby sk ama . Lecz o to mi
chodzi, by my we wszystkim i na wszelki sposób, i przed Bogiem, i przed lud mi, czyni y
prawd . By my nie chcia y, aby nas kto mia za lepsze ni (s.404) jeste my; by my w
uczynkach naszych oddawa y Bogu, co jest Bo ego, a sobie przypisywa y to, co jest naszego,
to jest n dz i grzech; by my si stara y ka
rzecz poznawa tak , jak jest prawdziwie, z
czego wyniknie, e ma o sobie b dziemy wa
y wiat, który jest wszystek k amstwem i
fa szem, a zatem i trwa nie mo e.
98
7. Zastanawia am si którego dnia nad pytaniem, dlaczego Pan tak bardzo kocha cnot
pokory, i nagle — bez w asnego, jak mnie si zdaje, namys u mego — stan a mi przed
oczyma ta racja, e Bóg jest Prawd najwy sz , a pokora niczym innym nie jest, jeno
chodzeniem w prawdzie. Nie ma za prawdy wi kszej nad t , e sami z siebie nic nie mamy
dobrego, e nasza jest tylko n dza i nico . Kto tego nie rozumie, ten chodzi w k amstwie. Im
za kto szczerzej uznaje t prawd , tym przyjemniejszy staje si Prawdzie najwy szej, bo sam
chodzi w prawdzie. Daj nam Bo e, siostry, by my z aski Jego nigdy nie traci y z oczu tego
prawdziwego poznania samych siebie, amen.
8. Takich to ask Pan u ycza duszy, gdy jako prawdziwej oblubienicy swojej, mocno ju
utwierdzonej w postanowieniu czynienia we wszystkim woli Jego, chce da niejakie poznanie
tej woli swej i boskich wielmo no ci swoich. Wi cej podobnych ask wymienia nie mam tu
potrzeby. I te dwie, o których by a mowa w niniejszym rozdziale, dlatego tylko szerzej wam
opisa am, e wielki w tym widz dla was po ytek, by cie o nich wiedzia y. Tym bardziej, e
adnego tu zgo a nie ma powodu do obawy, i spokojnie mo e dusza bra te dary, i dzi kowa
za nie Temu, od którego one pochodz . Ani diabe bowiem, ani imaginacja adnego, zdaniem
moim, nie maj do nich przyst pu, bezpiecznie wi c dusza nimi cieszy si mo e. (s.405)
ROZDZIA 11
Mówi o t sknotach za Bogiem, które Pan wznieca w duszy, a które s tak gwa towne, ze mog
odebra
ycie; jak wspania y dusza z tej aski odnosi owoc.
1. Po tylu i tak wielkich askach, jakich Oblubieniec u yczy duszy Mu po lubionej, czy
dzicie, e go bica czy motyl nasz ju na tym poprzestaje (nie my lcie, e zapomnia am o
nim), i e wreszcie znalaz sobie miejsce odpocznienia, aby na nim ycie swoje zako czy ? —
Bynajmniej, siostry, owszem, gorzej mu teraz ni przedtem. Chocia od wielu lat ju wci
otrzymuje te aski, wci jednak dusza j czy i p acze; bo ka da z tych ask nowej i coraz
wi kszej dodaje jej bole ci. Pochodzi to st d, e w miar jak coraz lepiej poznaje
wielmo no ci Boga swego, w miar jak coraz ja niej widzi, jakiej niesko czonej mi
ci
godzien jest ten wielki Pan i Bóg, tym wi cej te i gor cej Go mi uje. A i widzi siebie
roz czon jeszcze z Nim i dalek od szcz cia posiadania Go, wraz z mi
ci rodzi si w
niej i ro nie coraz wi ksza za Nim t sknota. T sknota ta, trwaj c ca e lata, tak si wci
wzmaga i pot guje, e w ko cu doprowadza dusz do tego stanu m ki wewn trznej, o którym
tu mówi zamierzam. Ca e lata, powiedzia am, bo tak by o z t dusz , której przej cia tu
opisuj , ale nie znaczy to, bym przepisywa a Bogu czasy i granice. Bóg mo e w jednej chwili
podnie dusz do wszelkich, jakie tu opisuj , wysokich stanów i do najwy szego ich szczytu.
Wszechmog cy jest bowiem i mocen uczyni , cokolwiek zechce, i zawsze si sk ania do
czynienia nam wielkich rzeczy.
2. W ród t sknot tych, ez i wzdycha , i gwa townych porywów, o których wy ej
wspomina am (bez w tpienia, e rodz si one z mi
ci, p on cej w g bi duszy i sprawuj
jej cierpienia, dojmuj ce wprawdzie, ale jeszcze zno ne, bo jest to jakoby ogie dymi cy,
jeszcze nie rozpalony), przychodz chwile, e gdy dusza ustaje z mi
ci i p onie tak we
asnym ogniu swoim, na jedno jakie wspomnienie, na jedno s owo, przypominaj ce jej, e
mier si opó nia, nagle — sama nie wie jak i sk d — czuje w sobie jakby uderzenie gromu,
jakby (s.406) grot ognisty, przeszywaj cy jej wn trzno ci. Nie mówi , eby to by grot
rzeczywisty. Trudno okre li dok adnie, co to jest, ale cokolwiek jest, to czuje si wyra nie i
99
jasno, e jest to co , co nie mo e pochodzi z naszej natury. Nie jest to równie , cho tak to
nazwa am, grom rzeczywisty, ale jest to co , co ostrzej ni grom razi i rani. I rana ta, o ile
rozumiem, nie tam boli, gdzie zwykle czujemy ból, jeno w najg bszej g bi i wn trzu duszy,
gdzie piorun ten, w mgnieniu oka nikn cy, wszystko, cokolwiek napotka ziemsk natur
nasz trac cego, do szcz tu w popió obraca. Dopóki trwa ten stan, niepodobna, by dusza
zachowa a jak kolwiek wiadomo w asnej istno ci swojej. Si a ta wy sza w jednej chwili
tak wi zi i zawiesza jej w adze, e nic innego czyni nie s zdolne, jeno to, co wci pot guje
ten ból jej, to jest kocha , pragn i t skni .
3. Nie chcia abym, by kto w tym, co mówi , pos dza mnie o przesad , przeciwnie, czuj to i
widz , e ma o jest tego, co mówi , a s ów mi nie staje na powiedzenie wi cej, bo s to
rzeczy niewypowiedziane. Jest tu, powtarzam, zachwycenie zmys ów i w adz i zupe na ich
niezdolno do wszystkiego, z wyj tkiem jedynie tego, co zwi ksza dotkliwo tego bólu.
Rozum, przy zupe nym zwyk ych czynno ci jego zawieszeniu, to jedno rozumie
najwyra niej, i dusza s usznie tym si smuci, e zostaje daleko od Boga. Pan za dolewa
jeszcze oliwy do tego ognia, ywsze i ja niejsze daj c poznanie boskiej pi kno ci i
niesko czonych doskona
ci swoich, przez co m ka tej duszy do tego stopnia si wzmaga,
e z piersi i z ust mimo woli dobywaj si g
ne j ki i krzyki. Osoba, o której mówi , cho
wy wiczona w cierpliwo ci i do wielkich cierpie nawyk a, nie mog a przecie od tych
krzyków si powstrzyma ; bo ból ten — jak mówi — nie jest w ciele, jeno we wn trzu
duszy. Dowiedzia a si wówczas z w asnego do wiadczenia, e cierpienia duchowe nierównie
bardziej dojmuj
maj si , ni wszystko, co cz owiek mo e ucierpie na ciele. W taki
(s.407) sposób, my la a sobie, musz cierpie dusze w czy cu, które cho cia a nie maj ,
daleko wi ksze przecie znosz tam m ki i katusze, ni wszelkie najsro sze bóle, jakich,
yj c w ciele, dozna by mog y.
4. Widz c ow osob w tym stanie, s dzi am naprawd , e ju umiera i nie dziw, bo
niebezpiecze stwo mierci istotnie tu jest bliskie. Zachwyt ten mi
ci i bólu, cho krótko
trwa, rozlu nia w ciele wszystkie stawy i ko ci. Puls w tym stanie tak s abo bije, jak gdyby
dusza za chwil mia a opu ci cia o, co te mog oby atwo nast pi , bo ciep o ywotne
uchodzi, a w duszy za to taki pali si ogie , e gdyby jeszcze nieco si wzmóg , ju by i
stan a u celu swoich pragnie i z wi zów miertelno ci wyzwolona, spocz aby w obj ciach
Boga. Bólu fizycznego, dopóki trwa ta m ka wewn trzna, nie czuje adnego, chocia cia o,
jak mówi am, tak si ca e rozstraja i tak jest zbola e, e jeszcze w dwa i trzy dni potem nie ma
nawet si y pióra utrzyma w r ku, i nadal te , jak mnie si zdaje, wi cej pozostaje os abione
ni przedtem. e dusza mimo to bólu tego nie czuje, pochodzi to snad z tej przyczyny, e
daleko wi kszy cierpi ból wewn trzny, z którym si
adne cierpienie fizyczne ani z daleka
równa nie mo e. Podobnie jak gdy w jednym cz onku cia a ostry nam ból dolega, inne,
cho by ich by o wi cej, wydaj si ma e albo i zgo a na nie uwagi nie zwracamy.
Do wiadczy am tego a nazbyt na samej sobie. Tutaj, cho by krajano cia o na sztuki, dusza,
pewna tego jestem, niczego by nie czu a.
5. Powiecie mo e: czy takie zapami ta e pragnienie nie jest dowodem niedoskona
ci?
Czemu ta dusza, kiedy tak jest Bogu oddana, nie zgadza woli swojej z wol Jego? — Tak
ona czyni a, póki mog a i z tej zgodno ci z wol Bo
jedynie czerpa a si i ch ci do ycia.
Teraz nie mo e pod nawa em tego bólu, który j po era, nie jest ju pani rozumu swego;
rozum jej o niczym innym my le nie zdo a, jeno o tym, co jest przyczyn jej m ki. Kiedy ma
100
roz czona z jedynym dobrem swoim, co jej jeszcze po takim yciu? Czuje w sobie i
(s.408) woko o siebie nieopisan samotno . adne stworzenie, ile ich jest na ca ej ziemi, nie
zdo a jej towarzystwem swoim tej pustki zape ni , ani bodaj aden nawet z mieszka ców
niebieskich, je liby tam nie by o Tego, którego mi uje. Wszystko, cokolwiek jest na wiecie,
miast pociechy i ulgi, sprawia jej tylko m
i udr czenie. Jest jakby cz owiek zawieszony w
powietrzu, który ani na ziemi nogi postawi , ani g ow nieba dosi gn nie mo e. Dr czona
pragnieniem, a wody dosta nie mo e, owszem, takie jest jej pragnienie, e cho ustaje od
niego, adna woda tej ziemi ugasi go nie zdo a. Sama te na ugaszenie jego nie chce innej
wody, jeno tej, o której Pan mówi Samarytance, a tej nikt jej nie daje.
6. O wielki Bo e i Panie mój! Jak e srogo udr czasz mi
ników Twoich! Ale jak e ma o
wszystkiego tego udr czenia w porównaniu z tym, co pó niej im dajesz! Rzeczy wielkie
wielkim kosztem si nabywaj , tego wymaga sprawiedliwo . A w gruncie, koszt to nie tak
wielki; bo je li te cierpienia maj s
do oczyszczenia duszy, aby zas
a wnij do
mieszkania siódmego, podobnie jak kto ma wej do nieba, pierwej oczyszcza si w czy cu,
tedy wszystko ono cierpienie tyle znaczy, co kropla wody w porównaniu z morzem. Wi cej
powiem, chocia smutek ten i ta m ka tak s wielkie, e adne chyba cierpienie na tej ziemi
srogo ci ich nie dorówna (jak o tym upewnia osoba, która wiele ró nych i ci
kich, tak na
ciele, jak w duszy bole ci przeby a), dusza w tym stanie nie tylko za nic je poczytuje w
porównaniu z tym, co przez nie osi ga, ale i samo to m cze stwo ceni sobie jako ask
najdro sz , na któr niczym zas
nie mog a. I chocia to m cze stwo takie, e adnej na
nie ulgi nie ma, cierpi je (s.409) przecie ochotnie i, gdyby taka by a wola Bo a, gotowa jest
cierpie je ca e ycie, to znaczy, nie umrze raz, ale wci , ca e ycie umiera , bo stan ten
mo na porówna tylko z rzeczywistym konaniem.
7. Porównajmy, siostry, to m cze stwo z m
pot pionych w piekle. Nie ma tam ani tej
zgodno ci z wol Bo , ani tych pociech i s odko ci, jakimi tutaj Pan dusz cierpi
pokrzepia, ani nadziei tych korzy ci i nagród, jakie tutaj cierpienia zapewniaj . S tam tylko
ki nieustaj ce i coraz wy ej, je li chodzi o m ki dodatkowe, rosn ce; m ki duszy, stokro
bole niej dojmuj ce ni wszelkie cierpienia na ciele; m ki bez adnego porównania sro sze
od tych, które tylko co opisa am; a m ki to wieczne i pot piony wie o tym, e si nigdy nie
sko cz . O, któ zdo a opisa rozpacz tych nieszcz snych dusz? I jakie mog by na tej ziemi
prace i trudy, jakie w tym krótkim yciu cierpienia, które by nam by y ju nie za ci
kie, ale
cho by tylko wspomnienia godne, gdy chodzi o uchronienie si onej straszliwej, wiecznej
ki? Niepodobna, powtarzam, wyrazi , jaka jest dojmuj ca si a bólu duszy, jak ró ny jest
ten ból i niezrównanie sro szy nad wszelkie bóle cia a. Ten tylko zdo a t ró nic oceni , kto
jej sam na sobie do wiadczy . I dlatego Pan daje nam w mi osierdziu swoim przechodzi
przez to do wiadczenie, aby my zrozumia y, jak Mu niesko czon wdzi czno winny my
za to, e raczy nas powo
do stanu, w którym mo emy ufa , e nam odpu ci grzechy nasze
i od m ki wiecznej nas wybawi.
8. Wró my ju do tego, o czym by am zacz a, do tej duszy, takie m cze stwo wewn trzne
cierpi cej.
ka ta, w tym najwy szym stopniu srogo ci, nie bywa d ug , trwa ona co najd
ej trzy do
czterech godzin, i gdyby (s.410) trwa a d
ej, s dz , e przyrodzona s abo organizmu
ludzkiego chyba cudem tylko zdo
aby j wytrzyma . Raz trwa o to u niej kwadrans tylko, a
101
i tak zupe nie odesz a od siebie i ca a potem by a z amana. Prawda, e zachwycenie to
przypad o na ni z nadzwyczajn sil . (Sta o si to w Poniedzia ek Wielkanocny, w chwili,
gdy rozmawia a z innymi, po d ugiej, przez ca y Wielki Tydzie , tak zupe nej osch
ci, e
prawie zgo a nie czu a uroczystej powagi tego czasu wi tego). A tu jedno s owo pobo nej
pie ni, rzewnie al cej si na d ugo tego wygnania, takim j nagle ostrym bólem przeszy o,
e odesz a od zmys ów. Oprze si niepowstrzymanej sile takiego p du jest to rzecz równie
niepodobna, jak gdyby kto, wpad szy w ogie , chcia odebra p omieniom ich gor co , aby
go nie pali y. Ani te podobna ukry tego wielkiego bólu, by obecni skutków jego nie
spostrzegli. Nie mog oni widzie , co dzieje si w duszy, ale widz to, co z ni dzieje si
zewn trz. Ona za , cho si ko o niej krz taj , adnej z towarzystwa ich nie mo e mie
pomocy; wszystko, co j otacza, i ludzie, i rzeczy, wydaj jej si jakby mg a i cie .
9. Poniewa i z was która mo e znale si kiedy w tym stanie, przytocz wam tu jeden
jeszcze szczegó na dowód, jak i do takich wysokich nadzmys owych rzeczy mo e si
wmiesza natura i przyrodzona u omno nasza. Zdarza si niekiedy, w ród tych zapa ów
mi
ci, gdy tak umiera od pragnienia mierci, gdy tak srogo cierpi, e zdaje si , tu , tu
nast pi musi roz czenie jej z cia em, dusza w tej e chwili prawdziwego doznaje strachu
mierci i chcia aby jakiego zwolnienia swej m ki, aby jeszcze nie umar a. Jest to oczywi cie
mimowolny tylko odruch u omnej natury, bo z drugiej strony, dusza t sam zawsze odczuwa
sknot , i nie masz adnego na ból jej lekarstwa, póki go Pan sam nie uleczy, zsy aj c jej, jak
to (s.411) najcz ciej czyni, wielkie zachwycenie albo widzenie jakie, w którym prawdziwy
ten Pocieszyciel pociesza j i umacnia, aby by a gotowa tak d ugo
, jak d ugo b dzie wola
Jego.
10. Srogie to i bolesne m cze stwo, lecz dusza niewypowiedziane odnosi z niego korzy ci.
Nie boi si ju
adnych cierpie , jakie na ni przyj mog , bo w porównaniu z tym bólem,
jaki przeby a, wszelkie strapienia wydaj jej si niczym. I mi
Bo a wi kszej jeszcze po
tym przej ciu nabra a w niej si y, z rozkosz chcia aby jeszcze i jeszcze cierpie t m
. Ale
to nie jest w jej mocy, bo niepodobna jej wznowi w sobie tego bólu, póki Pan nie zechce, i
niepodobna oprze si jemu, gdy przyjdzie. I wiatem teraz jeszcze wi cej gardzi ni
przedtem, bo przekona a si w onej m ce swojej, e adna rzecz na wiecie nie zdo a jej tego
bólu u mierzy . Serce te ma nierównie swobodniejsze od wszelkiego przywi zania do
stworze , bo ju jasno ujrza a, e sam tylko Stworzyciel mocen jest pocieszy j i nasyci .
Wi cej wreszcie l ka si i wystrzega obra enia Boga w czymkolwiek, bo sama na sobie
pozna a, e wielki ten Pan, jak umie hojnie pociesza , tak umie te i cierpienia dawa .
11. Dwie rzeczy, zdaniem moim, s w tej wysoko duchowej drodze rzeczywi cie gro
ce
mierci . Jedn z nich jest samo ono m cze stwo, które tu opisa am, niebezpiecze stwo to
doprawdy niema e. Drug jest przewy szaj ca wszelk miar szcz liwo i rozkosz po nim
nast puj ce. Pod nawa em tej rozkoszy dusza prawdziwie omdlewa i zdawa si mo e, e
do by oby jednej jeszcze kropelki, aby ca kiem ju wyzwoli a si z wi zów cia a; prawd
mówi c, by oby to dla niej szcz cie nie lada.
Lecz z tego wszystkiego widzicie, siostry, i nie bez s uszno ci mówi am wam na wst pie, e
na tej drodze potrzeba odwagi i m stwa. I Zbawiciel, gdyby cie Go chcia y prosi o podobne
aski, s usznie móg by wam zada to samo pytanie, jakim odpowiedzia synom
Zebedeuszowym na ich pro
, a mianowicie, czy “mo ecie pi kielich?” (s.412)
102
12. Mo emy, mo emy — tak ka da z nas, pewna tego jestem, siostry, na to pytanie odpowie.
I s usznie, bo Pan w boskiej askawo ci swojej ka demu dodaje tyle si y, ile widzi, e mu jej
potrzeba. I dusze, które w Nim wszystk ufno swoj po
, w ka dej potrzebie zas ania i
broni ich, i za nie odpowiada w ród prze ladowa nie s owem tylko ale uczynkiem, jak to
uczyni Magdalenie. I wreszcie, pierwej jeszcze, nim je z tego wiata odwo a od siebie,
przeobfit oddaje im ju tu zap at , jak to zaraz zobaczycie.
Niechaj b dzie b ogos awiony na wieki i niech Go chwali wszystko stworzenie, amen.
MIESZKANIE SIÓDME
ROZDZIA l
Mówi o wielkich askach, jakich Bóg u ycza duszy, która dost pi szcz cia wej cia do tego
mieszkania siódmego. — Jak mi dzy dusz a duchem, cho to jedna istno , zachodzi pewna
ró nica. — S to rzeczy wa ne.
l. Po tylu wielkich rzeczach, które wam dot d o tej drodze duchowej powiedzia am, mo e
wam si zdaje, siostry, e nic ju nie pozostaje do powiedzenia. Wielki by by to b d tak
dzi . Wielmo no Boga nie ma granic, nie maj granic i dzie a Jego. Kto obliczy
wszystkie zmi owania Jego i wszystkie cuda aski Jego? Takiemu rachunkowi aden umys
nie sprosta, wi c nie dziwujcie si temu wszystkiemu, cho to rzeczy nies ychane, co si
dot d tu powiedzia o, ani tym rzeczom jeszcze wi kszym, które jeszcze powiem. Wszystko to
jedna male ka cyfra w olbrzymiej sumie niesko czonych spraw Bo ych.
Wielkie w tym uznawajmy nad nami mi osierdzie Jego, i raczy jednej udzieli tych boskich
darów swoich, aby my przez ni wszystkie mog y o nich si dowiedzie . Im lepiej bowiem
poznamy t
askawo , z jak niesko czony Majestat Pana udziela siebie stworzeniom, tym
wi ksze b dziemy Jemu oddawa y dzi kczynienia i chwa , tym usilniej b dziemy si stara y
nie wa
sobie lekko tej duszy, w której On takie ma upodobanie. Prawda, e ka dy ma
dusz , ale nie wszyscy tak wysoko j cenimy, jak tego jest godne stworzenie, na wyobra enie
i podobie stwo Boga uczynione, i dlatego ma o kto wie o tych przedziwnych tajemnicach,
jakie si w niej zawieraj . Niechaj Pan, je li taka b dzie boska wola Jego, raczy sam r
(s.414) moj kierowa , da mi zrozumienie i natchn
mi s owa odpowiednie, abym umia a
cho w cz stce jakiej opisa wam te wielkie rzeczy, które mam do powiedzenia, a które On
objawia duszy, wprowadzonej do tego mieszkania. D ugo i gor co o to Go prosi am; bo
wiadomo Jemu, przed którym nic nie ma ukrytego, e nic innego nie mam tu na celu, jeno to,
by zmi owania Jego nie zosta y w ukryciu, by g
niej by o chwalone i s awione wi te Imi
Jego.
2. Ufam, siostry, e nie dla mnie, ale dla was, nie odmówi mi tej aski, by cie dobrze
zrozumia y, czego wam potrzeba, aby nie by o z waszej strony przeszkody do tych
ogos awionych mi dzy Oblubie cem a dusz wasz za lubin, które takie
niewypowiedziane, jak zobaczycie, skarby bogactw niebieskich na dusz sprowadzaj . O
103
Bo e wielki! Jak e mo e nie dr
takie n dzne jak ja stworzenie, gdy ma mówi o takiej
rzeczy, tak niesko czenie wy szej nad wszelk jego zas ug i nad samo jego poj cie! Wielki
mi , przyznaj , na samo to wspomnienie wstyd ogarnia, i ju my la am sobie, czy nie by oby
lepiej w kilku krótkich s owach to ostatnie mieszkanie zako czy , zw aszcza e móg by kto
dzi , e mówi o tych rzeczach z w asnego do wiadczenia, co by oby nieopisanym dla mnie
zawstydzeniem, bo znaj c siebie tak , jak jestem, nie znios abym takiego o mnie mniemania
ludzkiego; by aby to rzecz straszna. Po g bszym jednak zastanowieniu si przysz am do
uznania, e wszystkie te strachy o to, co kto o mnie pomy li, s tylko pokus i
ma oduszno ci . Byleby Pan Bóg cho nieco wi cej mia chwa y, byleby ludzie cho nieco
lepiej Go znali, co mi to szkodzi, cho by wszystek wiat na mnie powstawa ? Tym bardziej,
e gdy to pisanie si uka e, ja mo e ju
nie b
. Niech b dzie b ogos awiony On, który
yje i
b dzie na wieki, amen.
3. Gdy Pan ulituje si ju nad t dusz , która z t sknoty do Niego tak m
cierpia a i cierpi,
a któr ju sobie wybra za oblubienic , wtedy, nim dope ni duchowych z ni za lubin,
(s.415) wprowadza j do tego siódmego mieszkania, które jest Jego w asnym mieszkaniem.
Podobnie bowiem jak mieszka w niebie, tak snad ma w duszy drugie mieszkanie, w którym
Jego boska wielmo no przebywa, które zatem mo emy nazwa jakby drugim niebem.
atwo st d zrozumiecie, siostry, jak wiele na tym zale y, by my, dlatego e nie widzimy
duszy, nie wyobra
y jej sobie jakby jak mas ciemn . Pospolicie ludzie widz tylko t
wiat
dzienn , która ich zewn trz o wieca, a nie wiedz c o tym, e jest inna wiat
wewn trzna, która o wieca dusz , wnosz , e w duszy musz panowa pewne ciemno ci. e
ciemno jest w duszy, nie yj cej w stanie aski, tego nie przecz . Nie dla braku wiat a, gdy
ce Sprawiedliwo ci jest w niej, ale ona uczyni a siebie niezdoln , by mog a ogarn
wiat
, jak o tym, je li dobrze pami tam, mówi am w mieszkaniu pierwszym. Znam osob ,
której by o dano ogl da w widzeniu dusz w stanie grzechu miertelnego. Widzia a t
nieszcz sne dusz , pogr
on jakby w ciemnym lochu, zwi zan za r ce i nogi, niezdoln
uczyni nic dobrego, co by mia o zas ug przed Bogiem, i lep i niem . S usznie wi c
powinny my si litowa nad tak niedol grzeszników, nie zapominaj c przy tym, e by
czas, kiedy i my w podobnym stanie
my i e nad nimi tak e mo e Pan jeszcze okaza
mi osierdzie swoje, jak je okaza nad nami.
4. O to Go, siostry, ustawicznie b agajmy i niech ten b dzie g ówny cel i przedmiot modlitw
naszych. Modli si za dusze w grzechu miertelnym le ce, prawdziwie to wielka ja mu na i
uczynek w najwy szym stopniu mi osierny. Przedstawmy sobie cz owieka, okutego w ci
kie
kajdany, przywi zanego za r ce do s upa, umieraj cego z g odu, nie i by mu brak o
po ywienia, owszem, ma je tu pod bokiem i wyborne, ale maj c r ce zwi zane, si gn
po
nie i do ust go podnie nie mo e. I tak mdlej c od niezno nej czczo ci we wn trzno ciach,
ju kona, ju prawie umiera. Czy nie by oby to okrucie stwem (s.416) patrze na niego z
za
onymi r kami, a nie poda mu strawy, któr by si posili ? Ale co znaczy wszystka
niedola tego cz owieka w porównaniu z tysi ckro gorszym, okropnym stanem duszy
grzesznej, która skuta kajdanami, sp tana wi zami grzechu, pozbawiona aski, która jest
pokarmem i yciem jej, umiera mierci nie jak tamten doczesn , ale mierci wieczn ! Czy
nie widzicie, jakie by to by o szcz cie i dla niej, i dla was, gdyby cie modlitw wasz
skruszy y jej kajdany? A wi c na mi
Boga was prosz , nigdy w modlitwach waszych nie
zapominajcie o tych nieszcz snych duszach.
104
5. Ale tutaj nie o nich chc mówi , lecz o duszach, które przez mi osierdzie Bo e ju uczyni y
pokut za grzechy swoje i yj w stanie aski. Dusza nie jest to, jak mo e która gotowa j
sobie przedstawi , jaka drobina, gdzie schowana w k cie i w ciasnych granicach zamkni ta.
Jest to prawdziwy wiat wewn trzny, w którym dosy jest miejsca na tyle wielkich i pi knych
mieszka , o których wam mówi am; i tak s usznie by powinno, skoro we wn trzu tej duszy
jest mieszkanie Boga samego.
Do tego swego mieszkania Pan nasamprzód wprowadza dusz , gdy chce j uszcz liwi
ask
tych boskich za lubin. Spe niaj si one w inny sposób, ni kiedy przedtem dawa jej
zachwycenia albo ów rodzaj duchowego z czenia, które si zowie modlitw odpocznienia. I
tam, jestem o tym przekonana, jednoczy j z sob , ale dusza wtedy mia a to uczucie, jakoby
cz stk pewn tylko dano jej by o wej do tego wn trza, do którego tu j w tym mieszkaniu
si a niepowstrzymana ca poci ga. Lecz to w gruncie nie stanowi ró nicy, czy w ten sposób,
czy w inny, zawsze j Pan z sob jednoczy; tylko e zarazem czyni j
lep i niem , jak Paw a
wi tego w chwili jego nawrócenia, odbieraj c jej wszelk w adz , e nie mo e pozna , jaka
to aska, któr si cieszy, i jakim sposobem ni si cieszy. Wielka rozkosz, w jak wtedy
op ywa, polega na tym, e czuje siebie tak blisk Boga i z czon z Bogiem; ale sama ta
rozkosz i to z czenie zawiesza wszystkie jej w adze, tak i nic nie jest zdolna pozna i
zrozumie . (s.417)
6. Tu dzieje si inaczej. Tu ju Bóg w swojej dobroci zdejmuje duszy uski z oczu, aby
sposobem nadzwyczajnym ujrza a cho w cz ci i pozna a ask , jak Pan j zaszczyca.
Wprowadzona do tego mieszkania siódmego, dost puje wysokiego widzenia umys owego.
Cudownym, Bogu samemu wiadomym, sposobem ukazuje jej si Trójca Przenaj wi tsza, w
omiennej jasno ci, na podobie stwo ol niewaj cego ob oku, która naprzód ogarnia
duchowy szczyt duszy i w tej jasno ci, niewypowiedzianym sposobem poznania, widzi dusza
wszystkie razem trzy Osoby i ka
oddzielnie, i z przewy szaj
pewno ci prawdy
poznaje, jako wszystkie te trzy Osoby s jedn istno ci , jedno wszechmocno ci i m dro ci ,
jednym e Bogiem. I to, co tu poznajemy przez wiar , to tam, rzec mo na, poznaje dusza
przez widzenie, cho oczy cia a zarówno jak i duszy nic nie widz , bo nie jest to widzenie
przez wyobra ni . W takim widzeniu trzy Osoby Boskie siebie duszy udzielaj i mówi do
niej, i daj jej zrozumienie tego, co Pan mówi w Ewangelii, e je eli Go kto mi uje, b dzie
zachowywa Jego nauk , a Ojciec Jego umi uje go i przyjd do niego, i b
u niego
przebywa .
7. O Bo e wielki! Jaka to ró nica s ysze te s owa i z wiar je przyjmowa , a czu i
rozumie w taki sposób ca ich prawd ! Dusza, o której mówi , w ci
ym yje zdumieniu,
rosn cym z dniem ka dym. Ma to uczucie, e te Boskie trzy Osoby nigdy nie odesz y od niej;
jasno widzi, w sposób wy ej opisany, e mieszkaj we wn trzu, w najg bszym wn trzu jej,
jakby w g bi jakiej bezdennej. Nie maj c nauki, nie potrafi wyt umaczy , jaka to g bia, ale
czuje to, e tam mieszka z ni to boskie towarzystwo.
8. My licie mo e, e takiej dost piwszy czno ci z Bogiem, dusza powinna w ci
ym by
zachwyceniu, a ca a poch oni ta tym wewn trznym widzeniem, niczym si ju zaj nie
potrafi. — Mylicie si ; z wi ksz owszem ni (s.418) przedtem swobod i zapa em oddaje si
ona wszystkiemu, co si odnosi do s
by Bo ej, i tylko w chwilach wolnych od zaj
rada
przestaje sam na sam z s odkim towarzystwem swoim. I nigdy, chybaby pierwsza
105
sprzeniewierzy a si Bogu, nie odbierze jej Bóg tego jasnego, oczywistego poznania swojej w
niej obecno ci. Ona te wielk ma ufno , e Bóg, skoro jej u yczy tej aski, nie dopu ci
tego, by j mia a postrada . Ale cho wie i czuje, e s usznie to sobie obiecywa mo e, nie
zaniecha jednak z wi ksz jeszcze ni dot d pilno ci czuwa nad sob , by snad nie obrazi a
czym Pana i Oblubie ca swego.
9. Rozumie si , e ustawiczne to widzenie Bo ej obecno ci nie jest w dalszym ci gu tak
zupe ne, czyli raczej tak jasne, jak gdy pierwszy raz si objawi, albo gdy spodoba si Bogu w
danej chwili wznowi duszy t
ask w pierwszej jasno ci jej i sile. Gdyby bowiem ta jasno
trwa a ci gle, niepodobna by oby duszy widzie nic innego, ani nawet obcowa z lud mi. Ale
cho jasno si zmniejsza, zawsze jednak dusza, ile razy wejdzie w siebie, znajdzie tam to
naj wi tsze swoje towarzystwo. Gdyby w chwili, gdy znajdujesz si , dajmy na to, w jasnym i
widnym pokoju w towarzystwie z drugimi, nagle zamkni to okiennice, ju by nie widzia a
obecnych, bo zrobi o si ciemno. Ale cho ich w tej ciemno ci nie widzisz i, póki nie b dzie
wiat a, widzie nie mo esz, wiesz przecie i masz pewno , e zawsze s w pokoju. Tak jest
poniek d i z tym widzeniem wewn trznym; z t tylko ró nic , e gdy okiennice otworzysz,
towarzystwo twoje znowu zobaczy mo esz, a tutaj dusza nie mo e tego. Nie jest w jej mocy,
gdy zechce wznowi w sobie owo widzenie; na to potrzeba, by na rozkaz Pa ski otworzy y
si okiennice umys u i to zrz dza Pan, gdy zechce, nie wedle upodobania duszy, jeno wedle
upodobania swego; do tej aski i tego mi osierdzia Jego, e nigdy jej nie opuszcza i tak jej
daje niew tpliw pewno obecno ci swojej.
10. Boska wielmo no Jego chce snad dusz przygotowa tu do wi kszych rzeczy, bo jasna
rzecz, e taka aska skuteczn musi jej nie pomoc do wszelkiego post pu w (s.419)
doskona
ci, jak i do pozbycia si strachów, jakimi inne aski nieraz j przejmowa y, o
których w swoim miejscu mówi am. Tak i by o z t dusz . Widzia a w sobie post p pod
ka dym wzgl dem i, w najci szych nawet utrapieniach i w sprawach najtrudniejszych,
rdzeniem duszy nigdy, tak jej si zdawa o, nie wysz a z onego wewn trznego swego z
Bogiem mieszkania. Sta o si w niej, rzek by , jakby rozdwojenie mi dzy wy sz a ni sz
cz ci duszy. W ci
kich, jakie niebawem po u yczeniu jej tej aski. Bóg na ni dopu ci
krzy ach, ta druga narzeka a na pierwsz , jak Marta na Mari , i nieraz wymawia a jej, e
ci gle tylko siedzi sobie, u ywaj c do woli b ogiego odpocznienia, a j pozostawia sam
ród tylu utrapie i pos ug i do uczestnictwa w rozkoszach swoich jej nie dopuszcza.
11. Wyda si wam to dziwne, córki, ale tak jest prawdziwie. Chocia dusza, jak wiemy, jest
jedn niepodzieln istno ci , to, co mówi o onym w niej rozdwojeniu, nie jest tylko
przywidzeniem, jest to, owszem, stan zwyk y duszy do tej wysokiej aski podniesionej.
Rzeczy wewn trzne w taki sposób, powtarzam, jej si przedstawiaj , e jakkolwiek dusza i
duch s jedno, bardzo wyra nie jednak czuje w sobie pewn mi dzy tym dwojgiem ró nic .
Rozdzielenie to w wysokim stopniu subtelne, ale daje si sprawdzi w sposób niew tpliwy, i
zdarza si nieraz, e jedna strona duszy dzia a tak, a druga inaczej, wedle smaku, jakiego
spodoba si Panu im udzieli . Mi dzy dusz równie a w adzami jest, zdaniem moim,
ró nica, i te dwie rzeczy nie s zupe nie jedno. Ale tyle jest we wn trzu naszym subtelnych
ró no ci, e zuchwa
ci by oby z mojej strony, gdybym si wa
a je obja nia . Przyjdzie
(s.420) dzie , e to wszystko jasno ujrzymy i zrozumiemy, je li Pan w mi osierdziu swoim
raczy nas dopu ci tam, k dy wszelkie tajemnice b
wybranym Jego objawione.
106
ROZDZIA 2
Mówi dalej o tym samym. — Obja nia, czym si ró ni duchowe zjednoczenie z Bogiem od
rzeczywistych duchowych za lubin. — Obja nienie tej ró nicy za pomoc;) odpowiednich
porówna .
1. Mówmy teraz o owych duchowych boskich za lubinach, chocia wielka ta aska nie mo e
si dokona w tym yciu w sposób zupe nie doskona y. Póki bowiem yjemy w ciele, zawsze
jeszcze mo emy oddali si od Boga i tym samym wysokie to szcz cie postrada .
Pan, gdy pierwszy raz u ycza duszy tej aski, ukazuje si jej przez widzenie wyobra ni w
swoim naj wi tszym Cz owiecze stwie, aby dobrze wiedzia a i w tpi o tym nie mog a, e
dost puje tak nies ychanego daru. Innym mo e objawia si w innym kszta cie; lecz ta, o
której tu mówi , w takiej Go postaci widzia a. By o to w chwil po przyj ciu Komunii
wi tej. Pan stan przed ni z wielk jasno ci , wdzi kiem i majestatem, takim, z jakim
zmartwychwsta i rzek do niej, e czas ju , aby Jego sprawy wzi a za swoje w asne, a On
dzie mia piecz o jej. Inne jeszcze potem doda s owa, które atwiej sercem odczu , ni
usty wyrazi .
2. Mog oby si zdawa , e widzenie to nie by o rzecz now , bo ju przedtem nieraz Pan
ukaza si jej w takiej samej postaci. Ale taka tu by a ogromna ró nica, e po tym widzeniu
pozosta a ca kiem nieprzytomna i przera ona; raz, dla samej, nierównie pot niejszej jego
si y; po wtóre, dla g bokiego znaczenia s ów, które Pan do niej mówi ; po trzecie wreszcie
dlatego, e Pan jej si ukaza w najg bszym wn trzu duszy, a podobnego widzenia, ca kiem
wewn trznego, z wyj tkiem jedynie tego, o którym by a mowa w poprzedzaj cym rozdziale,
(s.421) nigdy jeszcze nie mia a. Trzeba wam wiedzie , e mi dzy wszystkimi widzeniami
poprzednich mieszka , a widzeniami tego siódmego, ró nica jest ogromna, a zr kowiny
duchowe, które si zawieraj w tamtych, tak si maj do duchowych za lubin, spe niaj cych
si w tym ostatnim, jak si ma zobopólny do siebie stosunek dwojga narzeczonych do
stosunku dwojga ma onków, którzy zwi zani w
em dozgonnym, ju si , póki yj ,
roz czy nie mog .
3. U ywam, jak ju mówi am, tych porówna , w braku innego, odpowiedniejszego sposobu
obja nienia rzeczy. Lecz ma si rozumie , e nie ma tu my li o ciele, jak gdyby dusza ju w
nim nie mieszka a i by a czystym duchem. Tym bardziej jeszcze nie ma tego w tym
ma
stwie duchowym, bo tajemnicze to zjednoczenie spe nia si w najg bszym wn trzu
duszy, które snad jest miejscem, k dy mieszka sam Bóg, i nie potrzeba Mu drzwi, aby
wszed do niego. O drzwiach tu mówi , bo wszelkie aski, o jakich dot d mówi am, przez
zmys y i w adze, jakby drzwiami wnika y do duszy, a i samo ono ukazanie si boskiego
Cz owiecze stwa nie inaczej, jak mniemam, si sta o. Ale przy zawarciu tego duchowego
ma
stwa rzecz si ma zupe nie inaczej. Tutaj Pan zjawia si w onym wn trzu duszy nie w
widzeniu przez wyobra ni , jeno w widzeniu umys owym i to jeszcze subtelniejszym od
poprzednich; wchodzi drzwiami zamkni tymi, jak wszed do Aposto ów i pozdrowi ich,
mówi c: “Pokój wam”. Tak g boka to tajemnica, tak wysoka aska, której Bóg tu w jednej
chwili duszy udziela, tak niewypowiedziana rozkosz, która tu dusz przenika, e nie wiem, z
czym to wszystko porówna . Bo snad chce Pan w tej chwili, sposobem wy szym nad
wszelkie widzenia albo smaki duchowe, objawi duszy chwa , która j czeka w niebie.
Inaczej tego obja ni nie zdo am i to jedno tylko wiem i rozumiem, e dusza, to jest sam duch
107
tej duszy, staje si jedno z Bogiem, który, b
c najczystszym i najwy szym duchem, ducha
tego z sob jednoczy, chc c tym (s.422) sposobem okaza mi
, jak nas Boski Majestat
Jego mi uje, i da pozna niektórym duszom, do jakiego niepoj tego stopnia ta mi
Jego
dochodzi, aby my wszyscy znali i wys awiali bosk nad nami askawo Jego. Taki ogromny,
nieogarniony Majestat tak si raczy czy ze stworzeniem swoim, e na podobie stwo
ma onka, nierozerwalnym w
em zwi zanego, nigdy nie opu ci tej duszy, któr sobie
po lubi .
4. Zr kowiny duchowe nie maj tej trwa
ci; zar czeni mog si rozej i nieraz si
rozchodz . Tak jest i z duchowym duszy z czeniem z Bogiem. Ka de z czenie, cho z
natury swojej jest skojarzeniem dwu rzeczy czy istot w jedno, mo e przecie si roz czy i
ka de pójdzie znowu w swoj stron . Jako i w yciu duchowym tak bywa, e aska
zjednoczenia, której Bóg u yczy duszy na modlitwie, pr dko przemija i dusza pozostaje
znowu bez tej b ogiej z Bogiem swoim spo eczno ci, to jest, ju jej nie czuje. Nie tak w tych
za lubinach duchowych, tu dusza ci gle zostaje z Bogiem swoim w owym wn trzu
najg bszym i nigdy si z Nim nie roz cza. Chc c to o ile mo no ci obja ni ,
powiedzia abym, e zjednoczenie w zr kowinach jest to jakoby tak cis e spojenie dwu wiec,
by obie jedno wiat o dawa y, albo jak sama
wieca, w której wosk, knot i p omie w jedn
ca
si schodz . Mo na jednak rozdzieli te wiece i b
znowu dwie, albo i sam
wiec
mo na tak roz
, i b dzie osobno knot a osobno wosk. Po drugie za , w za lubinach
duchowych, zjednoczenie jest to jakby woda z nieba, deszczem czy ros padaj ca do rzeki
albo do zdroju i z wod tych e si zlewaj ca. I tu ju nikt tych dwóch wód nie rozdzieli ani
nie rozró ni, która jest z nieba, a która ze zdroju czy z rzeki. Mo na je porówna jeszcze do
strumienia wpadaj cego do morza i nierozdzielnie w nim wody swoje zanurzaj cego, albo
jeszcze do wiat
ci dziennej, dwoma oddzielnie oknami do pokoju wpadaj cej, a przecie
jedn
wiat
stanowi cej.
5. Mo e to mia na my li wi ty Pawe , gdy mówi , e “kto si
czy z Panem, jest z Nim
jednym duchem, (s.423) wskazuj c na owo wznios e ma
stwo, w którym Majestat Boski
sprawuje takie mi dzy sob a dusz zjednoczenie. I te drugie s owa Aposto a: “Dla mnie
bowiem
— to Chrystus, a umrze — to zysk”, dusza tu mo e, jak s dz , zastosowa do
siebie. Tu bowiem ju duchowy on motyl, o którym mówili my, umiera z rozkosz , bo ju
yciem jego jest Chrystus.
6. e tak jest, to w dalszym nast pstwie dusza coraz lepiej poznaje po skutkach. Czuje
bowiem coraz wyra niej, e Bóg sam jest sprawc i dawc jej ycia; wiadcz jej o tym
tajemne natchnienia i porywy, cz stokro tak ywe i g bokie, e adn miar nie mo e
tpi o boskim ich ródle, a które, cho ich wyrazi i opisa nie zdo a, nieraz jednak do
takiej dochodz pot gi, e mimo woli jej wybuchaj w s owach gor cej mi
ci i t sknoty. O
ycie ycia mego! O podporo, która mi wspierasz! — takie i tym podobne s owa, w
niepowstrzymanym uczu tych wezbraniu, dusza jakby poniewolnie z siebie wydaje. Wtedy z
piersi Mi
ci wiekuistej, którymi Bóg bezprzestannie karmi t dusz , falami sp ywa mleko
pociech niebieskich na pokrzepienie wszystkiej czeladzi twierdzy. Chce Pan, by i im dosta a
si jaka cz stka tej nieogarnionej rozkoszy, w jak op ywa dusza, i dlatego, z tej g bokiej
rzeki, w której si pogr
a maluczka ona kryniczka, chwilami wypuszcza strumyki wody
ywej, aby i ci, którzy w potrzebach domowych s
tym dwojgu oblubie com, mieli z niej
och od i pokrzepienie. Podobnie jak ten, kto by zosta nagle polany wod , uczu by to bez
108
tpienia i nie móg by nie uczu , cho si tego nie spodziewa , tak, i z wi ksz jeszcze
pewno ci , dusza tu czuje te ukryte w niej dzia ania i boskie ich ród o. Jak bowiem woda
sp ywaj ca jawnie wiadczy o tym, e jest ród o, z którego ona wyp ywa, tak równie jasno
dusza czuje i widzi, e jest we wn trzu jej Wy szy nad ni , który j wod
yw , z Niego
yn
, och adza i wypuszcza te strza y, które j rani , i ycie daje duchowemu jej yciu. e
jest w niej S
ce, wielk
wiat
ci ja niej ce, które z wn trza jej (s.424) promienie tej
wiat
ci swojej na wszystkie jej w adze rozsy a. Sama za — jak mówi am — nigdy nie
wychodzi z tego ogniska swego wn trza i nic tam nie zdo a pokoju jej zak óci , bo ma w
po rodku siebie Tego, który jak aposto om zgromadzonym przyniós i oznajmi swój pokój,
tak mocen jest i jej go da i zachowa .
7. Przychodzi mi na my l, e to pozdrowienie Pana, równie jak te s owa, które rzek do
wi tej Magdaleny, by sz a w pokoju, musia y w swoich skutkach du o wi cej zdzia
ni to,
co oznajmia o samo ich brzmienie. S owo Boga do nas jest w nas czynem; zatem i owe s owa
w tych duszach, ju nale ycie przysposobionych, musia y zdzia
ten skutek, e usun y z
nich wszystko, cokolwiek w duszy ludzkiej jest cielesnego i uczyni y je czysto duchowymi,
aby duchem mog y zawrze te niebieskie za lubiny z Duchem nie stworzonym. Bo rzecz
pewna, e gdy dusza wypró ni siebie z wszelkiego przywi zania do rzeczy stworzonych, i
oderwie si od nich dla mi
ci Boga, Bóg niechybnie nape ni j samym sob . W tej my li
Pan Jezus — nie pami tam, w którym miejscu to napisano — modl c si za aposto ami
swymi, prosi Ojca, aby byli jedno z Ojcem i z Nim, jak Pan nasz Jezus Chrystus jest w Ojcu
a Ojciec w Nim. Powiedzcie, jaka mo e by wi ksza mi
nad t , która si w tych s owach
objawia? A do tej mi
ci przyst p nikomu z nas nie jest wzbroniony, bo tak jeszcze mówi
Pan: “Nie tylko za nimi prosz , ale i za tymi, którzy dzi ki ich s owu b
wierzy we Mnie”.
I dodaje: “Ja w nich”.
8. Wielki Bo e, jak e te s owa prawdziwe! Jak je rozumie dusza, gdy w tych za lubinach
duchowych widzi je sprawdzone na sobie! I jak e mogliby my wszyscy je zrozumie ,
gdyby my z w asnej winy naszej nie pozbawiali siebie tego szcz cia! S owo Jezusa
Chrystusa, Króla i Pana naszego, nie mo e zawodzi ; ale my Jemu i sobie czynimy zawód,
nie staraj c si o nale ne przysposobienie siebie, nie uchylaj c si (s.425) od tego
wszystkiego, co mo e nam t
wiat
przys oni i dlatego, nie maj c wiat a, nie widzimy
siebie w tym zwierciadle, na które patrzymy, a którym jest wyobra enie nasze.
9. Gdy wi c, jak mówi am, Pan wprowadzi dusz do tego swego mieszkania, którym jest jej
asne wn trze, dusza ta staje si podobna do nieba empirejskiego, w którym mieszka Bóg.
Bo jak ta najwy sza sfera nieba nie obraca si , zdaniem uczonych, jak inne, tak i w duszy,
gdy wejdzie do tego siódmego mieszkania, ustaj wszelkie poruszenia, jakim przedtem
podlega a w swoich w adzach i w wyobra ni, które tu ju szkodzi jej ani pokoju jej zak óci
nie mog .
Czy to ma znaczy , e dusza, gdy dojdzie do tego stanu i t
ask otrzyma od Boga, ju jest
pewna zbawienia swego i zabezpieczenia od upadku? Bynajmniej; o wiadczam, owszem, i
ostrzegam, e gdziekolwiek, pisz c o tych rzeczach, mówi o bezpiecze stwie duszy, zawsze
to ma si rozumie z tym warunkiem, e je li boska askawo Pana nie przestanie trzyma jej
w swym r ku i je li ona Jego w niczym nie obrazi. To przynajmniej wiem z pewno ci , e
dusza ta, na któr wci tu si powo uj , cho podniesiona do tego stanu i ju lata ca e w nim
109
zostaje, nie ma siebie za bezpieczn , ale raczej z wi ksz ni przedtem boja ni Bo
post puje, strze e si wszelkiej najmniejszej obrazy Bo ej i najgor tsz , jak si w dalszym
ci gu powie, pa a dz s
enia Bogu. Ci
y przy tym czuje al i wstyd, e tak ma o dla
Niego uczyni jest zdolna, kiedy tak wiele Mu jest winna. Jest to dla niej niema y krzy i
prawdziwa, bardzo ci
ka pokuta. Co do umartwie bowiem i surowo ci, im ostrzejsz czyni
pokut , tym wi kszej doznaje z niej rozkoszy. Prawdziwa dla niej pokuta jest wtedy, gdy Bóg
jej odbiera zdrowie i si y do czynienia pokuty. Cho w poprzednich ju mieszkaniach
mówi am, jak wielkie to dla (s.426) duszy utrapienie, to przecie jest ono bez porównania
wi ksze. Wszystko to pochodzi z gruntu, z którego teraz ycie jej wyrasta, bo wszak drzewo
zasadzone nad ciekaniem wód i wi ksz ma wie
, i obfitszy owoc wydaje. Có zatem
dziwnego, e takie w tej duszy pragnienia mno si i rosn , kiedy istotny duch jej jedno si
stal z ow wod z nieba, o której mówili my.
10. Wracaj c wszak e do tego, co mówi am wy ej o pokoju, jakiego dusza w tym mieszkaniu
ywa, nie s
my, by i w adze, i zmys y, i nami tno ci zostawa y zawsze w takim e pokoju;
dusza sama tylko nigdy go nie traci. I w tym mieszkaniu nie brak takich chwil, kiedy sro
si
walki, dolegaj utrapienia i trudy; bywa to nawet stan zwyczajny. Ale utrapienia te dusza tutaj
nie tak odczuwa, by mog y zam ci jej pokój.
Co si za tyczy tego wn trza duszy, tego ducha, o którym tu mówi , jest to rzecz tak trudna
do wyt umaczenia, a tak e i do uwierzenia, e obawiam si , siostry, by cie wobec mojej
nieudolno ci nie mia y pokusy odmówienia wiary moim s owom. Mo e to w rzeczy samej
wydawa si niepodobn do pogodzenia sprzeczno ci , e dusza, jak mówi , cierpi utrapienia
i smutki, a przy tym jednak w doskona ym zostaje pokoju. Spróbuj wam to wyt umaczy za
pomoc jednego lub drugiego porównania; daj Bo e, by one mia y jaki sens; ale cho by go
nie mia y, tego zawsze pewna jestem, e tak jest, jak wam mówi .
11. Król, na przyk ad, cho mo e w rz dach swoich ci
kie ma zawik ania i k opoty, cho
mo e wojny sro
si w jego królestwie, sam przecie spokojnie mieszka w swoim pa acu.
Tak i tu, cho w innych mieszkaniach zdarzaj si ró ne rozruchy, pe zaj gady jadowite,
ycha krzyki i zgie k, wszystko to nie dosi ga duszy w tym siódmym mieszkaniu b
cej,
ani jej nie zdo a stamt d wyprowadzi . Wrzawa i zgie k, dochodz ce do jej uszu, sprawuj jej
niejak przykro , ale zmiesza jej i pokoju jej odebra nie zdo aj , bo tu (s.427) nami tno ci
ju s pokonane i boj si bli ej przyst pi , wiedz c, e b
tylko z tym wi kszym wstydem
odparte.
Albo drugie porównanie. Boli kogo cia o, ale g owa zdrowa, wi c cho cierpi wszystkie
cz onki, g owa nie cierpi.
Sama si
miej z tych moich porówna i widz ich niedoskona
, ale nie mam lepszych.
Wszak e, jakkolwiek one wam si wydadz , to, co powiedzia am, jest prawd .
ROZDZIA 3
Opowiada o wielkich skutkach, jakie sprawia ten najwy szy stopie modlitwy. — Jaka jest
uwagi godna ró nica mi dzy tymi skutkami a askami, jakie dusza osi ga w mieszkaniach
poprzednich.
110
1. Ju wi c mo emy powiedzie , e umar nasz motyl, niewypowiedzianym raduj c si
weselem, i znalaz w sobie miejsce odpocznienia, i
yje w nim Chrystus. Zobaczmy teraz,
jakie jest ycie tej duszy w Chrystusie umar ej i czym si ono ró ni od tego, jakim
a sama
w sobie? Po skutkach poznamy, czy jest w niej prawdziwie to, co si o tym siódmym
mieszkaniu powiedzia o. Skutki te, o ile rzecz rozumiem, s nast puj ce:
2. Najprzód, zapomnienie o sobie tak zupe ne, jakby ta dusza ju nie istnia a. Bo, jak ju
mówi am, ca a jej istno takiego kszta tu i kierunku nabra a, e ju nie zna siebie, ani ju nie
my li dla siebie, ani o niebie, ani o yciu, ani o czci w asnej, jeno wszystka jest oddana i
po wi cona szerzeniu czci Bo ej. Snad owe s owa, które Pan rzek do niej, aby miala piecz
o sprawach Jego, a On b dzie pami ta o sprawach jej, wyda y swój skutek i w czyn si
zamieni y. Nie troszczy si o siebie, cokolwiek by na ni przyj mog o i w tak zupe nym yje
zapomnieniu o sobie, jakby jej zgo a nie by o. Sama przynajmniej w niczym ju nie chcia aby
by czym , chyba tam tylko, gdzie widzi, e mo e w czymkolwiek przyczyni si , (s.428)
cho by w rzeczy najmniejszej, do pomno enia czci i chwa y Bo ej, bo za to ka dej chwili
ochotnie jest gotowa odda
ycie.
3. Nie s
cie jednak, córki, by dusza w tym zapomnieniu o sobie zaniedba a wszelkiej my li
o jedzeniu i nie (jakkolwiek konieczno zaspokajania tych potrzeb niema dla niej jest
), i nie troszczy a si o to, co z obowi zku stanu swego czyni powinna. Mówi tu tylko
o rzeczach wewn trznych. O sprawach bowiem i pracach zewn trznych do powiedzie to
jedno, e nie tylko si od nich nie uchyla, ale owszem, najwi cej cierpi, e to, co uczyni
zdo a, w jej oczach jest niczym. Ale cokolwiek mo e i w czym tylko widzi s
nale
Panu, to z pewno ci uczyni i adna rzecz na wiecie od tego jej nie powstrzyma.
4. Drugi skutek, jest to wielkie pragnienie cierpienia, ale nie takie ju , jak przedtem, by jej
pokój wewn trzny odbiera o. Tak g boko bowiem tkwi w tej duszy góruj ca nad wszystkim
dza, by spe ni a si w niej wola Bo a, i cokolwiek Boski Majestat zrz dzi, to poczytuje za
najlepsze. Ka e jej Pan cierpie — i owszem; nie ka e — dobrze i tak, nie b dzie si ju tym
udr cza a, jak to czyni a dawniej.
5. Dusza taka czuje wielk rado wewn trzn , gdy j spotka prze ladowanie, spokój, z jakim
je znosi, o wiele jest g bszy ni w poprzednich mieszkaniach. adnego nie ma uczucia
nienawi ci czy urazy ku tym, którzy jej szkodz albo szkodzi chc , przeciwnie, szczególn
ogarnia ich mi
ci , tak i gdy ujrzy ich w jakim utrapieniu, serdecznie ich
uje, gotowa
wszystko ucierpie dla uwolnienia ich od cierpienia. Szczerym te sercem poleca ich Bogu, a
co wi ksza, z rado ci zrzek aby si
ask, jakie otrzymuje od Pana, aby wszystkie przesz y na
nich, aby ju nie obra ali Boga.
6. Lecz jedna rzecz zw aszcza nad wszystkie inne wydaje mi si dziwna. Widzia
cie, jak
wielkie utrapienia i cierpienia znosi a ta dusza, aby wreszcie mog a ju umrze i cieszy si
Panem swoim. A teraz, kiedy osi gn a to, czego po da a, tak gor co pragnie s
Panu,
przyczyni Mu chwa y i duszom by po yteczna, e ju nie tylko nie chce umrze , ale raczej
(s.429) chcia aby najd
sze lata
w najsro szych cierpieniach, byleby przez nie mog a
odda chwa Panu, cho by w rzeczy najmniejszej. I chocia by mia a pewno , e dusza jej,
wyszed szy z cia a, natychmiast dost pi szcz liwo ci ogl dania Boga, i chocia by jej jasno
sta a przed oczyma chwa a, jak ciesz si
wi ci, nie pragnie tej szcz liwo ci i chwa y
zaraz osi gn . Chwa swoj na tym zasadza, by mog a w czymkolwiek s
Panu
111
Ukrzy owanemu, zw aszcza gdy widzi, jak ci ko ludzie Go obra aj i jak ma o jest tych,
którzy by z zapomnieniem o sobie Jego chwa y naprawd we wszystkim szukali.
7. Zdarza si wprawdzie niekiedy, gdy na chwil mniej ywo staje jej na my li ten g ówny cel
jej ycia, a szczególnie gdy widzi, jak ma o Jemu s
y, e wracaj jej znowu dawne owe
skne pragnienia posiadania Boga i wyzwolenia si z tego wygnania. Niebawem jednak
przyszed szy do siebie i czuj c w sobie nieustaj
obecno Bo , na niej poprzestaje i
znowu ofiaruje Boskiemu Majestatowi Jego gotowo sw do ycia, jako najtrudniejsz
ofiar , jak Mu mo e z
z siebie.
mier bynajmniej nie jest jej straszn , przeciwnie, przedstawia jej si , jak s odkie
zachwycenie. A wszystko to nie pochodzi z niej samej, ale od Boskiego Oblubie ca, który jak
przedtem wznieca w niej one dze, z tak nies ychan dla niej m
po czone, tak teraz daje
jej te ciche i spokojne pragnienia. Niech b dzie pochwalony za wszystko i b ogos awiony na
wieki.
8. Ostatecznie pragnienia jej nie maj ju na celu, jak przedtem, pociech i smaków
wewn trznych; do jej tego, e ma z sob Pana swego, e ju nie ona yje, ale On w niej. A
jako ycie Jego na tej ziemi by o jednym ci
ym krzy em i m
, tak te , rzecz jasna, w niej
dzia a, by ycie jej by o podobne do ycia Jego, przynajmniej w pragnieniu, kiedy
niedo
no jej nie zdo a dorówna mu czynem. Ale i do czynu, gdy widzi tego potrzeb , nie
odmawia jej dobry Pan boskiej si y swojej.
Wielkie w tej duszy panuje oderwanie si od wszystkiego, (s.430) po czone z nieustaj cym
po daniem albo samotno ci, albo te takiej pracy, z której by dusze mia y po ytek. adnych
ju nie do wiadcza osch
ci ani udr cze wewn trznych, a my li jej ci gle s z czone z
Boskim Panem swoim z takim rzewnym i tkliwym uczuciem, e chcia aby nic innego nie
czyni , jeno chwali Go i chwali . Je li za kiedy opu ci si na chwil . Pan sam j budzi w
sposób wy ej opisany. I widzi wtedy z zupe
jasno ci , e ten impuls, nie wiem jak go
nazwa inaczej, pochodzi, tak samo jak i owe gwa towne, wspomniane ju porywy, z g bi
samego jej wn trza. Tu daje si on odczuwa z wielk s odko ci , ale ród o jego nie jest ani
w my li, ani w pami ci, ani w jakiej b
innej w adzy i w niczym dusza sama nie przyczynia
si do jego wywo ania. Jest to rzecz tak zwyczajna i tak cz sto si powtarza, e dusza z
wszelk uwag przypatrze si mog a, e tak jest rzeczywi cie. Jak ogie , cho by go
najsilniej roznieci , nigdy p omienia swego nie opuszcza w dó , ale niezmiennie w gór si
wzbija ku niebu, tak i to poruszenie wewn trzne, w g binach duszy pocz te, wst puje w gór
i w adze duszy rozbudza.
9. Zaprawd , chocia by z tej wznios ej aski innego nie by o po ytku nad ten, e objawia nam
szczególn troskliwo Boga do udzielenia nam siebie i pro
Jego niejako — bo inaczej
tego nazwa nie mo na — by my zechcieli zostawa z Nim, to jedno ju przeobfit by oby
zap at za wszelkie trudy i cierpienia, jakie podj
zdo amy dla doznania na sobie tych tak
odkich i przenikaj cych podniet boskiej mi
ci Jego.
Wy, siostry, s dz , ju ich dozna
cie, skoro, jak mam nadziej , dosz
cie ju do modlitwy
zjednoczenia, bo na tym stopniu Pan, jak mniemam, nigdy nie zaniecha wszczyna tych
swoich zabiegów oko o duszy, je li tylko ona nie zaniecha chowa przykaza Jego. Ile razy
wi c uczujecie w sobie te wewn trzne poruszenia, pomnijcie, e pochodz one z tego
112
ostatniego mieszkania, k dy Bóg mieszka w duszy naszej i dzi ki Mu czy cie najg bsze. Jest
to bowiem poselstwo od Niego, jest to list mi osny, pisany do was r
niewypowiedzianej
(s.431) mi
ci Jego, a pisany w taki tajemniczy sposób, i by cie wy same tylko tre jego i
pro
w nim wyra on rozumia y. Nie zaniedbujcie nigdy odpowiedzie godnie na to
wezwanie Jego Boskiego Majestatu, chocia by cie mia y wiele zaj zewn trznych i
stosunków z lud mi. Czasem bowiem w ród takich zaj spodoba si Panu da wam to
wezwanie mi osne. I bardzo atwo mo ecie odpowiedzie na nie, gdy chodzi tu tylko o rzecz
wewn trzn : o jeden akt mi
ci, o powiedzenie tego, co mówi
w. Pawe : “Panie, co chcesz,
ebym uczyni ?” A On wam wtedy podda ró ne sposoby, przez które mo ecie Mu sprawi
rado . Chwile takich natchnie s bardzo cenne, bo wówczas Pan nas i s ucha, i usposabia
dusz przez owe s odkie poruszenia do uczynienia m nym sercem wszystkiego, czego On
da.
10. Tym si ró ni mieszkanie to od poprzednich, e nigdy tu nie ma osch
ci, ani
wewn trznych niepokojów, jakim w tamtych dusza chwilami podlega a. Tu cieszy si
pokojem prawie nieustannym. Nie tylko nie ma tu ju
adnej obawy, by diabe móg udawa
ask tak wznios , ale, przeciwnie, bezpieczne ma i niezachwiane prze wiadczenie, e jest
to aska od Boga; bo — jak mówi am — zmys y i w adze przyrodzone adnego w tym nie
maj udzia u. Pan tu objawia jej bosk wielmo no swoj i trzyma j przy sobie, w miejscu
bezpiecznym, do którego, nie s dz , by diabe wa
si przyst pi , a cho by si wa
. Pan
go nie dopu ci. A wszystkie te aski, które tu na ni sp ywaj , dusza otrzymuje bez adnego
asnego trudu, prócz tego jednego, e na samym wst pie ca a odda a siebie w r ce Boga.
11. I dzieje si to wszystko w najg bszym pokoju i ciszy, bez najmniejszego rozg osu i
szmeru, podobnie jak przy budowie ko cio a Salomonowego, przy której nie by o s ycha ani
zgie ku g osów ludzkich, ani oskotu m otów i siekier. Prawdziwy tu ko ció Bo y, wi tynia
i mieszkanie Boga samego, w którym On sam z dusz sam , a dusza z Nim ciesz (s.432) si
w najg bszym milczeniu. Rozum tu nie ma czego dzia
ani szuka ; Pan, który go stworzy ,
ka e mu tu spoczywa i tylko jakby przez ma szczelin pozwala mu przypatrywa si temu,
co si dzieje. Chwilami mo e traci on z oka ten widok i szczelina jakby si zasuwa, ale s to
chwile tylko, bo w adze, o ile rzecz rozumiem, nie gubi si tutaj, tylko nie dzia aj , s jakby
pogr one w zdumieniu.
12. Zadziwia mi tu, e dusza, gdy dojdzie do tego stanu, nie do wiadcza ju gwa townych
zachwyce . Zdarzaj si one jeszcze niekiedy, ale bez tych porywów i wzlotów ducha,
którym dawniej podlega a; a i te bardzo rzadkie przypadki prawie nigdy nie zdarzaj si przy
wiadkach, jak to przedtem zwykle bywa o. Dawniej, gdy jeszcze szuka a Oblubie ca, do
by o lada okazji, jakiego obrazka pobo nego, albo zas yszanego ledwo pierwszego s owa
kazania, albo jakiej muzyki, a ju dusza odchodzi a od siebie; wszystko p oszy o biednego
motyla i straszy o, i z miejsca sp dza o. Teraz i najsilniejsze pobudki zewn trzne ju na niej
tego wra enia nie wywieraj i z wewn trznego spokoju jej nie wyp osz . Czy to, e znalaz a
ju miejsce odpocznienia swego; czy e tyle tutaj napatrzy a si wielkich rzeczy, i nic ju jej
nie zadziwia; czy e ju nie jest samotna jak przedtem, ale takim si boskim cieszy
towarzystwem; czy wreszcie z innej jakiej niewiadomej mi przyczyny, do , e od chwili, jak
Pan zacz jej objawia tajemnice, w tym ostatnim mieszkaniu ukryte, i w nim j umie ci ,
dusza pozby a si tej wielkiej s abo ci, której przedtem pokona nie by a zdolna. Mo e by ,
e Pan j umocni , rozszerzy i uczyni zdoln do znoszenia nawa u takich wielkich ask; albo
113
te mo e chcia wówczas, by jawne si sta o przed lud mi to, co w ukryciu dzia
w tej
duszy, maj c w tym objawieniu cel boskiej tylko m dro ci Jego wiadomy, bo s dy Jego
niesko czenie s wy sze nad wszelkie na tej ziemi my li i domys y nasze.
13. Takich przedziwnych skutków, oprócz tych ask, których dusza dost puje na poprzednich
stopniach modlitwy, u ycza jej Bóg, gdy j w tym siódmym mieszkaniu z sob (s.433) z czy,
wraz z owym poca unkiem, którego po
da Oblubienica. Tu bowiem, s dz , spe nia si ta jej
pro ba. Tu ania zraniona w obfito ci znajduje zdroje wód, których pragn a. Tu raduje si w
rozkoszach przybytków Bo ych. Tu go bica, przez Noego wypuszczona z korabia dla
sprawdzenia, czy ju min a nawa no potopu, znajduje ga zk oliwn oznajmuj c, e
natrafi a na grunt sta y w ród burz i powodzi tego wiata. O Jezu, kto by to umia doj
ukrytego znaczenia wszystkich, a musi ich by tyle, miejsc Pisma wi tego, opisuj cych ca
boko tego pokoju duszy! Bo e mój, Ty widzisz, ile nam zale y na posiadaniu tego
pokoju! Daj e wszystkim wiernym Twoim dobr wol do szukania go, a którym ju
darowa
ten pokój, spraw w mi osierdziu Twoim, aby go nigdy nie stracili. Bo ostatecznie,
dopóki nie dasz im pokoju prawdziwego i nie doprowadzisz ich tam, k dy jest pokój bez
ko ca, zawsze nam grozi ta utrata, zawsze nam potrzeba jej si obawia . Prawdziwego
pokoju, powiadam, nie i by ten, o którym tu mówi , nie by prawdziwym, ale e jeszcze
mo e si wznowi pierwsza walka, je liby my oddalili si od Boga.
14. Co musi si dzia w takiej duszy, na samo wspomnienie o tym, e mog aby kiedy ujrze
siebie pozbawion tego najwi kszego dobra swego? Wspomnienie to przera aj ce pobudza j
do tym usilniej szego czuwania nad sob ; stara si moc dobywa z niemocy swojej, aby nigdy
z winy w asnej nie zaniecha a adnej, jaka jej si nadarzy, sposobno ci do czynienia tego, co
jest dobre i przyjemne w oczach Majestatu Boskiego. Im hojniej Pan j obdarowa , tym
wi cej ona si l ka obrazy Jego i nie dowierza sobie. Poznawszy ja niej w tych u yczonych
jej wielmo no ciach n dz swoj , tak mocno czuje gniot ce j brzemi grzechów swoich, e
nieraz, jak celnik w Ewangelii, nie mie wznie oczu w niebo. Czasem przychodz jej
pragnienia zako czenia ju tego ycia i znalezienia si tam, gdzie b dzie ju bezpieczna; ale
mi
, jak pa a dla (s.434) Oblubie ca swego, zaraz tym pragnieniom jej przeciwny nadaje
kierunek i znowu pragnie
— jak mówi am — aby mog a Mu s
, los swój w asny z
ufno ci zdaj c na mi osierdzie Jego. Czasem znowu, na widok ogromu i mnóstwa ask jej
yczonych, czuje siebie jakby unicestwion i l ka si , by nie by o z ni jak z okr tem, który
zbytnio na adowany, zanurza si i idzie na dno.
15. Nie brak, upewniam was, siostry, nie brak i takiej duszy krzy ów; ale krzy e te nie
sprawiaj jej udr czenia i nie odbieraj jej pokoju. S to jakoby fale na chwil wezbrane,
jakby burza letnia, która pr dko przechodzi i znowu po niej pogoda. Maj c bowiem zawsze
przy sobie Pana obecnego, dusza rych o zapomina o wszystkim co j boli. Wieczna chwa a
Jemu i dzi kczynienie od wszystkiego stworzenia Jego, amen.
ROZDZIA 4
Ko czy obja nieniem, jaki cel i zamiar ma Pan w u yczaniu duszy takich wznios ych ask. —
Wa na i po yteczna nauka, jak Marta zawsze powinna i w parze z Mari .
1. Nie s
cie, siostry, by dusza, z czona z Bogiem przez ask ma
stwa duchowego,
zawsze w tym samym stopniu doznawa a tych wielkich skutków, jakie ta wznios a aska
114
przynosi. Opisuj c je powy ej, przedstawi am wam zwyczajny stan tej duszy. Lecz niekiedy
bywa i tak, e Pan j pozostawia w asnemu jej przyrodzeniu, a wtedy wszystkie gadziny
jadowite, ile ich jest w podwalach i w ni szych mieszkaniach twierdzy, sprzysi gaj si z
sob , aby si pom ci na niej za wszystek czas, w którym dosi gn jej nie mog y.
2. Wprawdzie nied ugo to trwa, najcz ciej dzie tylko albo ma o co d
ej. I w
nie w ród
takiej srogiej zawieruchy, zrywaj cej si zwykle z okazji jakiego niespodzianego zdarzenia,
pokazuje si , jaki to zysk dla duszy, e w takim dobrym yje z Bogiem swoim towarzystwie.
Daje jej Pan w takich (s.435) chwilach wielk stanowczo , aby w niczym nie odst pi a do
by Jego i nie zachwia a si w dobrych postanowieniach swoich, które wi kszej jeszcze w
tej próbie si y nabieraj , ani najmniejszym nawet pierwszym poruszeniem z drogi swojej nie
zboczy a. Stan ten, jak mówi am, rzadko si zdarza, ale niekiedy Pan go dopuszcza, najpierw
dlatego, bo chce, by dusza nie zapomnia a, czym jest sama z siebie. A po wtóre, by zawsze
by a pokorna i coraz lepiej poznawa a, jak wiele jest winna boskiej dobroci Jego i dzi kowa a
Mu za to i coraz wi kszym sercem Go chwali a.
3. Nie przypuszczajcie tej my li do g owy, by przy wielkiej wysoko ci jej pragnie , przy
takim niez omnym jej postanowieniu, by nie pope ni za nic w wiecie adnej cho by tylko
niedoskona
ci, dusza ta jednak nie pope nia a ich wiele, a czasem nawet i grzechów.
Grzechów nie rozmy lnych, bo takiej duszy Pan dodaje skutecznej pomocy, aby si ustrzeg a
wszelkiej z rozmys em obrazy Jego, ale grzechów powszednich. Od miertelnych bowiem,
wiadomych przynajmniej, jest woln , cho nie jest od nich bezpieczn . Ale by mo e, e ma
jaki grzech, miertelny nawet, o którym nie wie; i ta my l niema zadaje jej m
. I drug
jeszcze ta dusza cierpi m
, gdy widzi dusze id ce na zatracenie. A cho wielk ma nadziej ,
e do nich nie b dzie zaliczona, wszak e, gdy wspomni na tyle smutnych przyk adów,
zapisanych w Pi mie wi tym, na nieszcz sny upadek niejednego, który, zdawa o si , wielk
mia
ask u Pana, na takiego na przyk ad Salomona, który tak bliskie mia obcowanie z
Boskim Majestatem Jego, nie mo e, jak mówi am, nie ba si o siebie. Która by wi c z was
najwi cej czu a si w sobie bezpieczna, ta niechaj najwi cej si l ka, bo mówi Dawid, e
“szcz liwy m , który si boi Pana”. Niech nas boska moc Jego zawsze ma w swojej
obronie. Pro ba o ask , by my Go nie obra
y, to jest (s.436) najwi ksze, jakie mo emy
mie bezpiecze stwo. Niech b dzie b ogos awiony na wieki, amen.
4. Nie b dzie tu od rzeczy obja nienie, w jakim celu Pan tak wielkich ask u ycza na tym
wiecie duszom wybranym. Z samych ju skutków, jakie te aski sprawiaj , mog
cie cel ten
wyrozumie , ale wol jeszcze wam bli ej rzecz wyt umaczy . Niech sobie adna nie
wyobra a, by aski mia y s
jedynie dla pociechy dusz, które je otrzymuj . By by to
wielki b d. Bo nie mo e Pan u yczy nam wi kszej aski nad t , gdy nas powo a do takiego
ycia, które by si zasadza o na na ladowaniu ycia Jego najmilszego Syna. Mam to wi c za
rzecz najpewniejsz — jak to ju kilkakrotnie w tej ksi dze mówi am — e te wznios e aski
maj na celu wzmocnienie naszej s abo ci, aby my zdolne by y, za przyk adem Pana, wielkie
znosi cierpienia.
5. Widzimy bowiem, e którzy bli ej z czeni z Chrystusem Panem naszym, ci te wi cej
cierpieli. Wspomnij, jakie bole ci znios a Naj wi tsza Matka Jego, jakie prze ladowania i
ki wycierpieli chwalebni aposto owie. A wi ty Pawe szczególnie, sk
e czerpa si do
przetrwania tylu, zdawa oby si , przewy szaj cych si y ludzkie trudów i utrapie ? Na jego
115
zw aszcza przyk adzie mo emy si przekona , jakie skutki sprawiaj widzenia i kontemplacja
gdy s prawdziwe, gdy przychodz z aski Pana, nie za ze z udzenia wyobra ni lub ze
zmamienia diabelskiego. Gdy prze
wizj raju i us ysza tajemne s owa, których
cz owiekowi nie godzi si powtarza , czy mo e skry si gdzie na osobno ci, aby cieszy si
do woli owymi rozkoszami i o niczym wi cej nie my le ? Przeciwnie, o ile wiemy, ca e dnie
trawi na trudach apostolskich, a i w nocy snad nie dawa sobie wytchnienia, r koma swymi
pracuj c na po ywienie. Serce mi si raduje, gdy wspomn na wi tego Piotra, jak w chwili
gdy uchodzi przed wi zieniem. Pan mu si ukaza na drodze i rzek do niego, e idzie do
Rzymu da si (s.437) drugi raz ukrzy owa . Ile razy w porz dku nabo
stwa ko cielnego
powraca wi to, w które si ta pami tka obchodzi, zawsze my
sobie z niewypowiedzian
pociech , co te dzia o si w duszy wi tego Piotra, gdy us ysza te s owa Pa skie, i co,
us yszawszy je, uczyni . Co uczyni ? Z rado ci prosto poszed na mier . I wielkie to
mi osierdzie Bo e, je li komu da znale podobn
ask .
6. O siostry moje, pomy lcie, jaka musi by wznios
uczu tej duszy, w której Pan w tak
niewypowiedziany sposób zamieszka! Jaka oboj tno na wszelkie wczasy i spokój w asny!
Jaka wzgarda czci i honorów wieckich! Jaka wzgarda samej siebie, daleka od wszelkiej
najl ejszej ch ci pragnienia szacunku i uznania u ludzi! Bo je li ustawicznie jest przy Nim,
nigdy nie my li o samej sobie; wszystka jej my l do tego zmierza, aby Mu coraz bardziej
stawa a si przyjemn , aby coraz nowe wynajdywa a sposoby, jak i w czym okaza Mu
mi
swoj . To jest, córki, kres modlitwy; do tego ma s
i to ma
stwo duchowe, aby
z niego rodzi y si czyny, i jeszcze raz czyny.
7. Ten jest — jak wam mówi am — jedyny nieomylny znak ask i widze , prawdziwie od
Boga pochodz cych. Bo co mi to pomo e, cho bym na samotnej modlitwie najg biej by a w
sobie skupiona i najgor tsze do Pana zasy
a akty mi
ci, i cuda Mu przyrzeka a czyni w
bie Jego, je libym potem, wyszed szy z modlitwy, za pierwsz , jaka mi w drog wejdzie,
okazj czyni a wr cz przeciwnie? Ale le powiedzia am: co mi to pomo e? Bardzo pomaga,
owszem, i wielki po ytek przynosi ka da chwila sp dzona z Bogiem, a i to postanowienie,
cho dla nieudolno ci naszej pozostaje potem bez skutku, boska askawo Jego czasem
dopomaga nam spe ni . Mo e kiedy ze le nam t pomoc swoj w sposób zrazu dla nas
nieprzyjemny, jak to nieraz czyni z dusz nazbyt ma oduszn , e zsy a na ni wielkie jakie,
wstr tne dla niej, utrapienie, z którego potem (s.438) zwyci sko j wyprowadzi. I dusza,
poznawszy w tym przej ciu skuteczno
aski Jego, atwiej pozbywa si strachów, które j
wstrzymywa y, i ochotniejszym sercem ofiaruje siebie Panu na spe nienie wszelkiej woli
Jego. Chcia am wi c tylko powiedzie , e z samych uczu , aktów i postanowie czynionych
na modlitwie, ma y jest po ytek w porównaniu z tym wielkim, jaki dusza odnosi, gdy z
aktami i s owami zgadzaj si uczynki. Cho nie ka da zdo a wykona od razu wszystko, co
sobie postanawia, niech stopniowo zd a do celu, wci na nowo pobudzaj c ku temu wol
swoj . Niech jednak pami ta, e bez tego na amywania woli, do którego w tym zak tku
klasztornym obfit co dzie znajdzie sposobno , modlitwa, chocia by tego pragn a, nie
przyniesie jej wielkiego po ytku.
8. Zrozumiejcie to dobrze, gdy jest to rzecz bardzo wa na, nierównie wa niejsza, ni bym
wam zdo
a s owami wyrazi . Patrzcie na Ukrzy owanego, a wszystek trud tej walki wyda
si wam lekki. Gdy Boski Majestat Jego takimi zdumiewaj cymi czynami i m kami mi
nam swoj okaza , wy chcia yby cie, by poprzesta na tym, e Mu si odwdzi czycie
116
owami? Czy wiecie, co to znaczy by prawdziwie duchowym? Znaczy to uczyni siebie
niewolnikiem Boga, odda Bogu tak wszystk wolno swoj , i by On, naznaczywszy tego
swego niewolnika pi tnem, to jest swoim krzy em, móg sprzeda go i wyda za niewolnika
ca emu wiatu, tak jak sam by sprzedany i wydany dla zbawienia wiata, i by niewolnik nie
widzia w tym adnej dla siebie krzywdy, ale raczej za niema
ask to sobie poczytywa . Kto
nie ma do tego mocnej i stanowczej woli, ten niech si nie spodziewa wysokiego post pu.
Ca a bowiem ta duchowa budowa stoi — jak wam mówi am — na fundamencie pokory; kto
nie za
w sobie naprawd tego fundamentu, temu Pan nie pozwoli wznie si wysoko,
dla w asnego nawet dobra jego, bo tym g bszy by by z takiej wysoko ci budowy upadek.
Je li wi c chcecie, siostry, aby dobry by i mocny wasz fundament, starajcie si ka da by
najmniejsz , niewolnic wszystkich, pilnie upatruj c, jak i czym mog yby cie jedne drugim
zrobi przyjemno czy (s.439) odda jak us ug . Cokolwiek uczynicie w tym duchu, wi cej
uczynicie dla siebie samych ni dla innych, mocne przez to i trwa e kamienie k ad c w wasz
fundament, aby wam si twierdza wasza nie zawali a.
9. Do takiego zabezpieczenia budowy waszej potrzeba, powtarzam, by cie fundament wasz
zak ada y nie na samej tylko modlitwie i bogomy lno ci. Bez usilnego starania si o cnoty,
bez ci
ego wiczenia si w nich, zawsze pozostaniecie duchowymi niedorostkami. A daj
Bo e, by cho na tym si sko czy o, by z braku wzrastania nie by o coraz wi kszego
kar owacenia. Wiecie bowiem, e kto si nie pomna a, ten si umniejsza, bo mi
, gdy jest
prawdziwa, niepodobna, jak sz dz , by nie ros a ci gle, a je li nie ro nie, snad nie jest
prawdziwa.
10. Mo e wam si zdaje, e mówi to tylko dla pocz tkuj cych, e pó niej, gdy si dusza ju
napracuje, mo e odpocz
? Powiedzia am wam ju , e dusze te, o których tu mówi , cho
wielkie maj odpocznienie, maj je tylko w swym wn trzu, i na to je maj , aby tym mniej go
mia y i tym mniej pragn y zewn trznie. Jaki cel, s dzicie, maj owe wspomniane,
wewn trzne natchnienia, czyli raczej p omienne pragnienia, które dusza z g bi wn trza
swego we wszystkie zak tki twierdzy do wszystkiej czeladzi mieszka dalszych, poza
obr bem tego siódmego, w którym ona teraz mieszka, zostaj cych, jakby wici jakie rozsy
a?
Czy do snu, do odpoczywania je zaprasza? Nie, nie, i jeszcze raz nie! Przeciwnie, do
wi kszych trudów pobudza swe zmys y i w adze wszystkie, na wojn je wzywa i sro sz
wojn im wydaje, ni gdyby jeszcze w ród nich mieszka a i z nimi cierpia a. Wówczas
bowiem jeszcze nie rozumia a tak jasno, jakim zyskiem s cierpienia; one to przecie by y
rodkiem, którego Bóg u
, aby j poci gn do siebie. Samo wreszcie Bo e towarzystwo,
którym si cieszy, nierównie wi kszych ni przedtem si jej dodaje. Bo je li, jak mówi
Dawid: ze wi tym wi ty b dziesz, tedy niepodobna (s.440) w tpi o tym, e przez takie
przewy szaj ce ducha z duchem z czenie stawszy si jedno z Bogiem mocnym, tej Jego
mocy dusza musi si sta uczestniczk , jak to dalej zobaczymy na przyk adzie wi tych,
którzy z tego ród a czerpali si i m stwo do poniesienia katuszy i mierci m cze skiej.
11. Jest to równie rzecz pewna, e ta sil nadprzyrodzona, która si tu duszy udziela,
wp ywem swoim dosi ga wszystkich mieszka ców twierdzy, a wi c i w adz, i zmys ów, i
samego nawet cia a, które cz stokro nie czuje jakby swej s abo ci. Posilone bowiem ow
si , któr dusza czerpie, pij c wino z tej piwnicy winnej, do której wprowadzi j
Oblubieniec i przy sobie j trzyma, czuje jak jej si a rozchodzi si i po s abym ciele, podobnie
jak pokarm strawiony w
dku, i g ow i cz onki wszystkie pokrzepia. Zatem te twarde
117
ycie ma cia o z t dusz , póki ona w nim yje; bo chocia by z rozkazu jej wielkie znosi o
trudy i umartwienia, nigdy nie dorówna temu, do czego nagli ta si a wewn trzna,
daj ca
daleko wi cej. I jakkolwiek dusza ci
mu wojn wytacza, wszystko to jeszcze dla niej jest
niczym. Z tego snad wynika y wielkie owe pokuty, które czynili wi ci, taka, szczególnie,
wi ta Magdalena, cho mi kko wychowana i która w takich przedtem
a rozkoszach. St d
pochodzi g ód, z jakim Ojciec nasz Eliasz akn chwa y Boga swego, a wi ty Dominik albo
wi ty Franciszek owili dusze Bogu, aby Go wielbi y. Z takim zapomnieniem o sobie
pracuj c dla Pana, upewniam was, e niema o oni wycierpieli.
12. Na t wysoko , prosz was, siostry moje, i my si wznie usi ujemy. Nie dla pociechy
naszej pragnijmy, oddawajmy si modlitwie, ale na to, by my z niej zaczerpn y tak e si do
enia Bogu. Nie szukajmy nowych dróg, co by oby tylko strat czasu, bo i dziwn bardzo
wymy li yby my sobie drog , gdyby my na co innego pragn y otrzyma te aski, ni na to,
na co On je daje, i gdyby my nie t dy i chcia y, (s.441) któr dy szed Pan i wszyscy za Nim
wi ci Jego. Podobnej my li ani na chwil nie dopuszczajcie do g owy. 'Chc c godnie ugo ci
Pana i zatrzyma Go u siebie, potrzeba, by z Mari Marta zawsze sz a w parze. adne by to
by o przyj cie, zaprosi Go do siebie, a nie da Mu je . Lecz gdyby Marii, siedz cej u nóg
Jego, nie przysz a w pomoc Marta, któ by Mu pokarm zgotowa ? Pokarm za , jakiego Pan
od nas wygl da, jest ten, by my na wszelki sposób, o ile tylko zdo amy, poci ga y dusze do
Niego, aby dost pi y zbawienia i wiecznie Go chwali y.
13. Mo e mi tu zrobicie zarzut dwojaki. Najprzód, powiecie, gdy Maria siedzia a u nóg
Pa skich, pozostawiaj c Marcie krz tanie si oko o zewn trznej pos ugi, Pan przecie
pochwali j mówi c, e “najlepsz cz stk obra a”. Na to wam odpowiem, e Maria odda a
ju Panu pos ug Marty, gdy, na pociech Boskiego Serca Jego, umywa a nogi Jego i
osami swymi ociera a. Czy s dzicie, e ma ym to by o dla takiej wykwintnej pani
umartwieniem, tak biec przez ulice miasta, i to zapewne samej, bo w zapami taniu skruchy i
mi
ci, z jakim pieszy a do nóg Pana, pewno nie pomy la a o zabraniu z sob
odpowiedniego jej stanowi orszaku, i tak wpa do domu obcego, w którym nigdy jeszcze
noga jej nie posta a, wystawi si na ur ganie faryzeusza i wszelkie szyderstwa, jakie tam od
go ci u niego zgromadzonych wycierpie musia a? Wiemy przecie , jacy to byli ludzie
przewrotni i z
liwi, jak zawistnym i wrogim okiem na Pana naszego patrzyli. Sama wi c ta
cze i mi
, jak Maria w ich oczach mia a okazywa znienawidzonemu przez nich
Jezusowi, musia a im by cierniem w sercu. Tote z oburzeniem i gniewem pewno nie
zaniechali wytyka jej dawnego ycia i szydzi ze zmiany, jaka w niej zasz a, bo jasna rzecz,
e od chwili nawrócenia swego zarzuci a kosztowne swe stroje; ur gali jej, e udaje
wi toszk , jak to dzi jeszcze spotyka pobo nych, cho nie tak jak ta wi ta g
nych. Nie
bez krzy ów wi c i (s.442) ci kich utrapie , b
cie tego pewne, przysz a jej owa “cz stka
najlepsza”. Sam ju widok tej straszliwej nienawi ci, jak lud on nieszcz sny ciga
najdro szego jej Mistrza, niezno nym musia by dla niej cierpieniem, a có dopiero
wycierpia a, patrz c na m
i mier Zbawiciela? Cho nie jest zapisana w poczet
czenniczek, s dz przecie , e prawdziwe ponios a m cze stwo, stoj c pod krzy em
Jezusa i potem tyle lat yj c z Nim roz czona, co srog dla tej duszy, mi
ci p on cej,
musia o by m
. Widzicie z tego, e ycie jej nieca e up yn o u nóg Pa skich w
rozkoszach kontemplacji.
118
14. Drugi zarzut mo e mi zrobicie taki, e pragn yby cie poci ga dusze do Boga, ale nie
widzicie sposobu do tego, kiedy nie jeste cie aposto ami i nie do was nale y s owo Bo e
og asza . Na ten zarzut niejednokrotnie ju w pismach moich odpowiada am, a chyba nawet
ju i w tej ksi dze Twierdzy wewn trznej. Z uwagi jednak, e przy wi tych, jakie Pan wam
daje pragnieniach my l ta zapewne nieraz wam przychodzi, i tu jeszcze powtórz , co tam
powiedzia am. Zdarza si niekiedy, e duch z y wzbudza w nas wielkie i wspania e
pragnienia, aby my, nimi si uwodz c, zaniecha y tego, co by my mog y uczyni dla chwa y
Bo ej, pocieszaj c si tym,
my pragn y rzeczy wielkich, cho niemo liwych. Otó cho
modlitw mo emy rzeczywi cie ogarn
wiat ca y, nie si gajmy jednak tak daleko, ale
patrzmy, co mo emy dobrego uczyni tym, w ród których yjemy. B dzie to tym wi ksza
zas uga przed Bogiem, e wi cej jeste my obowi zane tym bli szym przyj z pomoc . Czy
ma y, s dzicie, b dzie to zysk dla nich zarówno jak i dla was, gdy w post powaniu waszym
tak oka ecie pokor , tak wytrwa
w umartwieniu, tak ochotn do s
enia ka dej
gotowo , tak szczer dla wszystkich mi
, tak w pe nieniu wszelkiej cnoty stateczno ,
tak mi
Bo , i by wszystkie arem swoim zapala a? Rzecz pewna, e b dzie przyjemna
w oczach Boskiego Majestatu taka s
ba wasza; i (s.443) tak czyni c to — co jest w
mo no ci waszej — oka ecie Panu, e uczyni yby cie wi cej, gdyby cie mog y, i wedle tej
miary Pan odda wam podwójn zap at i za to, co cie uczyni chcia y.
15. Ale powiecie mi mo e: po có to nawracanie, wszak siostry wszystkie i tak s cnotliwe?
Po có tak s dzi ? Im przecie która b dzie doskonalsza, tym przyjemniejsza b dzie z ust jej
chwa a Panu, tym pewniejszy z modlitwy jej dla bli nich po ytek.
Ostatecznie wi c, siostry moje, na tym ko cz , by my nie budowa y wysokich wie bez
fundamentów. Pan nie patrzy na wielko czynów, tylko na mi
, z jak je czynimy.
Czy my wiernie, co mo emy, a boska askawo Jego sprawi to, by my co dzie mog y
wi cej. Nie ustawajmy w pracy, nie tra my serca, cho trud si przed
a. Dopóki trwa to
troch
ycia — a którego mo e dla niejednej b dzie mniej jeszcze ni si spodziewa —
wewn trznie i zewn trznie zano my Panu tak ofiar , na jak nas sta . Pan za j z czy z t
wielk ofiar , jak za nas Ojcu swemu zaniós na krzy u, aby przez ni ofiara nasza mia a
przed Nim pe
warto i zas ug , nie wedle ma
ci uczynku, ale wedle miary dobrej woli i
mi
ci, z jak Mu si bez podzia u odda
my.
16. Daj nam Bo e, siostry i córki moje, znale si wszystkim tam, k dy Go wiecznie
wys awia b dziemy! I mnie niechaj u yczy aski, bym cho w cz ci umia a wype ni
uczynkiem to, czego was nauczam, przez zas ugi Syna swego, który yje i króluje na wieki
wieczne, amen. Wstyd mi , upewniam was, wielki wstyd samej siebie i dlatego na mi
tego Pana prosz was, nie zapominajcie w modlitwach waszych o tej biednej n dznicy.
IHS
1. Cho z niech ci , jak mówi am na wst pie, do tego pisania przyst powa am, teraz przecie ,
gdy dosz am do ko ca, bardzo z niego jestem zadowolona i trudu, prawda, e bardzo
niewielkiego, jaki na nie po wi ci am, nie
uj . W tym cis ym zamkni ciu, w jakim adnej
prawie nie macie rozrywki, w tych naszych, bardzo szczup ych klasztorach, w których
yjecie, b dzie to dla was pociech oddycha swobodnie w szerokich tej twierdzy
wewn trznej przestrzeniach, do których o ka dej porze, nie potrzebuj c na to pozwolenia
przeoryszy, wej i do woli po nich przechadza si mo ecie.
119
2. Nie do wszystkich jednak mieszka tej twierdzy o w asnych si ach, chocia by si wam
zdawa y du ymi, dosta si mo ecie, je li was Pan twierdzy sam do nich nie wprowadzi.
Dlatego ostrzegam was, gdyby cie znalaz y drzwi zamkni te, nie próbujcie dobija si si ,
móg by si o to zagniewa Pan i ju by was nigdy nie wpu ci . On bardzo lubi pokor .
Uznaj c siebie za niegodne dostania si i do trzeciego mieszkania, niebawem sk onicie ku
sobie wol Jego, e was dopu ci do pi tego; a tam, wiernie Mu s
c i ustawicznie w tym
mieszkaniu przebywaj c, doczekacie si w ko cu tego szcz cia, e was wprowadzi do tego
ostatniego, które sam obra sobie za w asny swój przybytek. Do tego mieszkania wszed szy,
nigdy go ju nie opuszczajcie, chyba e was zawo a prze
ona, której wol Boski ten Pan
chce, by cie spe nia y, jakby Jego w asn . W takim razie, cho by wam z rozkazu jej przysz o
ugo zostawa poza tym mieszkaniem w asnym, zawsze Go za powrotem zastaniecie,
maj cego drzwi dla was otwarte. A gdy raz zakosztujecie rozkoszy tego królewskiego pa acu,
wsz dzie i we wszystkim, cho by to by y rzeczy najtrudniejsze, znajdziecie dla siebie
odpocznienie, bo w tym wszystkim towarzyszy wam i wszystko wam os adza b dzie
nadzieja powrotu do tego waszego z Bogiem przybytku i tej nadziei nikt wam odj nie mo e.
3. Chocia w opisie tej twierdzy mówi am o siedmiu tylko mieszkaniach, ka de z nich jednak
sk ada si z wielu komnat, na górze i na dole, i po bokach, z wdzi cznymi ogrodami,
wodotryskami, klombami, gajami i takim mnóstwem wszelkiego rodzaju rzeczy rozkosznych,
e na widok ich chcia yby cie rozp yn si w uwielbieniach tego Boga wielkiego, który te
cuda stworzy na wyobra enie i podobie stwo swoje. Je li w tym, co tu napisano, dla dania
wam niejakiego poj cia o tych cudach i o Tym, który je stworzy , znajdziecie co dobrego,
cie pewne, e Pan sam w askawo ci swej boskiej raczy wam to przeze mnie powiedzie
dla pociechy waszej; co si za znajdzie z ego, to w asna robota moja.
4. W zamian za to wielkie pragnienie moje, z jakim pragn wedle mo no ci dopomóc wam do
tego, by cie wiernie i godnie s
y temu Bogu i Panu mojemu, o jedn
ask was prosz . Ile
razy to czyta b dziecie, wielkie w imieniu moim sk adajcie Boskiemu Majestatowi Jego
dzi kczynienie i pro cie Go, aby dawa wzrost i pomno enie Ko cio owi swemu, heretyków
wiat
ci prawdy swojej o wieci , mnie grzechy moje odpu ci i wyzwoli mi z czy ca, w
którym mo e b
z mi osierdzia Jego, nim ta ksi ga dostanie si do r k waszych, je li uczeni
owie, którzy pierwej j przejrz , uznaj j godn ujrzenia wiat a dziennego. Je liby w
tym, co napisa am, znalaz si b d jaki, b dzie to tylko skutkiem niewiadomo ci mojej. We
wszystkim poddaj si nauce wi tego Ko cio a Rzymskiego, w którym yj i wiadcz si i
przyrzekam, e w nim
chc i umiera . (s.446) Niechaj Bóg Pan nasz b dzie pochwalony i
ogos awiony na wieki, amen, amen.
5. Pisanie to zosta o uko czone w klasztorze wi tego Józefa w Awili, roku 1577, w wigili
wi tego Andrzeja, na chwa Boga, który yje i króluje na wieki wieków, amen.