TWIERDZA DUCHOWA -
Ś
W. TERESA
2
MIESZKANIE 1
2
MIESZKANIE DRUGIE
2
MIESZKANIE TRZECIE ROZDZ. 1.
3
MIESZKANIE CZWARTE
3
MIESZKANIE PIĄTE
4
MIESZKANIE SZÓSTE
4
MIESZKANIE SIÓDME
4
Twierdza duchowa - Św. Teresa
MIESZKANIE 1
Mówi w nim o piękności duszy ludzkiej.Objaśnia to za pomocą porównania stanowiące myśl przewodnią całęj
księgi i mówi, jak wiele na tym zależy byśmy znali godność naszą i umieli cenić łaski jakie otrzymujemy od
Boga i że bramą do tej 1twierdzy wewnętrznej jest modlitwa.
Dusza jako twierdza, składająca się z wielu komnat. Dusza czysta jest rajem w którym z radością przebywa Pan.
Św. Teresa nie ma porównania do czego jest podobna czysta dusza jej piękność i ogromna pojemność, którą Bóg
stworzył na swój obraz i podobieństwo.
Człowiek nie troszczy się o poznanie swojej duszy, tylko wiemy, że posiada bo tak uczy wiara. Nie interesuje go
jakie skarby mogą mieścić się w duszy i jaka jest wysoka jej cena i kto jest Ten, co w niej mieszka wszystka myśl
i troska człowieka obraca się koło tego diamentu to jest ciała.
Wiele jest dusz które przebywają w zewnętrznym ogrodzeniu i nie myślą by wejść do wnętrza i zobaczyć co jest
we wnętrzu i jakie są mieszkania. Potrzeba duszy wejść w siebie. Dusze nie oddające się modlitwie wewnętrznej
podobne są do ciała ruszonego powietrzem, albo sparaliżowanego które choć ma ręce i nogi ruszać nimi nie może.
Brama którą się wchodzi do tej twierdzy jest modlitwa i rozważanie. Modlitwa może być nie tylko myślowa ale i
ustna ale musi jej toważyszyć uwaga. Kto bowiem modli się bez zastanowienia się nad tym do kogo mówi, o co
prosi i kto jest on który prosi a kto ten którego prosi, jakkolwiek długo i pilnie ruszał wargami nie nazywa
modlitwą.
Dusze które wchodzą do twierdzy muszą mieć dobre pragnienie, polecają się Pana Miłosierdziu i uciekaję się do
Niego, oraz zastanawiają się nad sobą.
Przez bramę wchodzi się do 1 mieszkania pełnego jeszcze dawnych nałogów,
złych skłonności, żądz i
przywiązania do rzeczy ziemskich, jeszcze z tego powodu nie widzi się jego piękności, ani nie można odpocząć.
Rozdział .2
Opowiada jak wstrętna staje się dusza, gdy ją skazi grzech śmiertelny. Mówi też o poznaniu samego siebie.
Objaśnia jak się ma rozumieć mieszkania swej duszy.
Dusza potępiona w ciemności grzechu śmiertelnego. Blasku światła Bożego do siebie nie przepuszcza podobnie
jak kryształ gęsty i ciemny pokryty zasłoną, choć go wystawisz na słońce i słońce go promieniami swymi oświeca,
nie rozjaśnia się blaskiem jego światłości i jej w sobie nie odbije.
Mieszkanie w twierdzy - w środku główna komnata - otoczona innymi naokoło. Przeniknięta swą świętością
słońca, które mieszka w głównej.
Dusza musi mieć swobodę w przechodzeniu do mieszkań niech się nie krępuje przebywać dłużej w jednym
mieszkaniu. Oby tylko weszła w prawdziwe poznanie siebie. To bowiem jest potrzebne każdej, nawet już
dopuszczonej do samego wewnętrznego mieszkania, w którym przebywa Pan.
Duszy pracującej nad poznaniem siebie dobrze jest wzlecieć niekiedy wyżej, do nawięzania wielmożności Boga.
Lepiej tam poznać miłość swoją, niż w samej sobie, a również łatwiej tam wyzwolić się od nałogów które są
jeszcze w pierwszej komnacie, stanowi to poznanie siebie. Prędzej wrośnie się w dzielność i amorę zapatrując się
na Boga, niż cierpieć trzymając oczy utkwione w ziemię. Trzeba ciągle żyć w pokorze. Będąc w 1 komnacie nie
trzeba się spieszyć ale najpierw powoli poznać siebie.
Takie na przemian zapatrywanie się na Boga i na siebie umysł i wiedza nasza uszlachetniają się i stają się
sposobniejsze do wszystkiego co dobre. Ciągłe zaś zanurzanie się myślą w "błocie żądz naszych" nie jest
pożyteczne.
Kiedy otrząśnie się dusza z wad, przywar i nałogów może postąpić ku dalszym mieszkaniom. Trzeba uważać na
szatana bo straszne są jego groźby i podstępy dla przeszkodzenia w poznawaniu
siebie i zrealizowaniu dróg
swoich słabe są jeszcze zmysły i łatwo je omamić .
Do
1
komnaty
światło
z
pałacu
zaledwie
dochodzi
panuje
w
niej
mrok
i
to bez winy duszy w nim zostający, z tych przyzwyczajeń samo mieszkanie jest jasne, ale dusza
przesłonięta jest jeszcze troskami tego świata i chociaż i szczerze chciałaby wiedzieć i cieszyć się
widokiem
piękności
swojej,
przywiązania
te
stają
jej
na
przeszkodzie.- Każdy
więc
kto
chce dostać się do mieszkania drugiego, musi się oswobodzić od trosk i zajęć nie potrzebnych.
Trzeba zawsze nie ustawać w czuwaniu, aby odkryć że zamiar szatana łatwo może nas oszukać!
Prawdziwa doskonałość zasadza się cała na miłości Boga i bliźniego.
MIESZKANIE DRUGIE
Opowiada jak bardzo potrzebna jest wytrwałość, chcąc iść dalej. Jak uporczywą wojnę wydaje duszy szatan na tej
drodze, oraz jak wiele zależy byśmy na wstępie obrali właściwą drogę, prosto bez błąkania się, wiodącą do celu.
Dusze które już zaczęły oddawać się modlitwie wewnętrznej i rozumieją już, jak wiele na tym zależy, by nie
pozostawały ciepłe tylko w mieszkaniu pierwszym, ale jeszcze nie mają odwagi i dość mocnego postanowienia,
aby je zdołały porzucić bez powrotnie i ciągle do niego wracają, bo nie opuszczają okazji, przez co narażają się na
niebezpieczeństwo.
Choć dusze z mieszkania pierwszego zostają jeszcze pod napływem rozrywek, interesów przyjemności i marności
światowych i często jeszcze muszą podnosić się z grzechu, to jednak Pan w nieskończonej dobroci swojej mocno
pragnie, by Go miłowały i z Nim przestawały, że ciągle wzywa je, aby się do Niego zbliżyły.
Wezwania Boże odnoszą się do duszy za pośrednictwem rzeczy zewnętrznych, jakieś słowo dobre kazanie,
czytanie choroby i utrapienia albo zwłaszcza prawda jaka jaśniej poznana i głębiej odczuta w chwili rozmyślania.
Choć modlitwa wewnętrzna jest jeszcze nie udolna i słaba, ale zawsze ma jakąś wagę u Pana. Bóg jest cierpliwy
umie czekać długie dni, lata, zwłaszcza gdy widzi wytrwałość i dobre pragnienia. Zwłaszcza potrzeba
wytrwałości.
W mieszkaniu drugim diabeł jeszcze bardziej walczy o swoją duszę, dręczy ją wtrąca ją w udręczenie, ale z
drugiej strony rozum odkrywa przed nim te zdrady, ukazując jak te prawdy świata niczym są w porównaniu z tą
szczęśliwością do której dąży. Wiara objawia jej Kto jest Ten, który jej tą szczęśliwość gotuje.
A wola skłania do umiłowania tego, od którego otrzymałam tyle niezliczonych darów i dowodów miłości.
Szczególnie wzrusza ją, że ten prawdziwy miłośnik nigdy jej nie opuści wszędzie jej towarzyszy, a rozum
przekonuje ją, że nigdy i nigdzie nie znajdzie lepszego przyjaciela. Dlatego nie powinno się nigdzie szukać
bogactw tylko w swej duszy, bo tam mieszka Pan.
Ciągle trzeba staczać walkę z szatanem bo jeżeli dusza chce porzucić naprawdę grzech i iść naprzód w
miłowaniu Boga, to diabeł tym bardziej będzie zastawiał pułapki, aby się cofnęła, lub całkiem opuściła
twierdzę. Dobrze jest wtedy przestawać z duszami idącymi drogą życia wewnętrznego bo pomogą jej na tej
drodze do innych mieszkań.
Nie trzeba się spodziewać żadnych pociech wewnętrznych, trzeba się raczej spodziewać smutków i pokus.
Cały wysiłek początkującego powinien skupić się na modlitwie. I z wysiłkiem pracować nad tym by
jego wola była zgodna z wolą Bożą. Bronić się od grzechu i starać się czynić co jest w mocy gdyż Pan
nieraz Sam tego chce i dopuszcza, by nas trapiły
złe
myśli roztargnienia i oschłości, nieraz nawet
pozwala na grzech, abyśmy tym pilniej czuwali i aby nas doświadczył, czy szczerze nam żal, żeśmy Go
obrazili.
Nie cofać się z obawy trudu i walki. Nie ufać we własne siły zaufać Miłosierdziu Bożemu, a Boska łaskawość
Jego będzie przenosiła z mieszkania do mieszkania, coraz bliżej do wnętrza gdzie będzie wielka szczęśliwość
jakiej serce ludzkie nawet i zapragnąć nie zdoła.
Pracę nad zbawieniem się w duchu rozpoczynać nie gwałtownie ale cicho i spokojnie, praca ma być ciągła.
Pracą może być szukanie wad u osób w życiu duchowym już doświadczonych.
MIESZKANIE TRZECIE ROZDZ. 1.
Opowiada, że dopóki żyjemy na ziemi, nie ma dla dusz do wysokiego już stanu podniesionych zupełnego
bezpieczeństwa i zawsze trzeba chodzić w bojaźni Bożej
Ci co z Miłosierdzia Bożego odnieśli zwycięstwo i przez wytrwałość weszli do mieszkania trzeciego są tam
"Szczęśliwi mąż który się boi Pana". Słusznie jest szczęśliwy bo nie cofnął się wstecz i bezpieczną drogą idzie do
zbawienia.
Jeżeli zwycięsko przeszło się przez
I. i II. mieszkanie, wtedy Pan utwierdza bezpieczeństwo sumienia, ale
zawsze trzeba być ostrożnym nie cofać się i ciągle być w bojaźni Bożej. Ciągle prosić Pana o utwierdzeniu nas
w obranej drodze, bo bez Niego niema żadnego bezpieczeństwa.
Aby Pan całkowicie wziął duszę w posiadanie nie wystarcza tylko przymierze, potrzeba czegoś więcej. Nie
wystarczą drobne dobre uczynki, uciekanie od grzechu czy spełnianie dobrze swoich obowiązków, bo do tego
powołany jest każdy chrześcijanin. Nie trzeba być takim jak młodzieniec z Ewangelii. Trzeba ciągle doskonalić
się w pokorze, wzrastać w miłości do Pana i stanowczego oddania woli swej Bogu. Tego Bóg od nas żąda.
Gdy jest prawdziwa pokora, tam Bóg choćby nie uczynił pociech duchowych, da za to pokój i zgodzenie się
z wolą Jego. "O Panie który znasz wszystką prawdę i nic nie masz przed oczami Twemi ukrytego, Ty
doświadczaj nas, abyśmy i my poznali całą prawdę i samych siebie".
rozdz. 2
Mówi o oschłościach na modlitwie i o tym jak Pan doświadcza dusze będzie w mieszkaniu trzecim.
W tym mieszkaniu odczuwa się oschłość na modlitwę, dręczy to człowieka, nie wolno wtedy wpadać w
popłoch i udręczenie wewnętrzne. Ale to może być ich niedoskonałość, Bóg chcąc doprowadzić wybranych
swoich do jasnego poznania ich nędzy usuwa od nich wszystkie pociechy i od razu się poznaje kim się jest, cała
udręka wychodzi na wierzch.
Trzeba ciągle chwytać i całego siebie oddać Bogu, w życiu stosować się do tego co i jak Pan zechce, nie szukać
spełnienia swej woli, tylko woli Bożej. Jeżeli się nie doszło jeszcze do tak wielkiej cnoty, to trzeba się choć
upokorzyć bo pokora to lekarstwo i jeśli jest prawdziwa, to Bóg - lekarz na pewno przyjdzie nas uzdrowić!
Pracując nad sobą nie bać się pójść do dalszych mieszkań odwiedzić bez względu na naszą słabość.
Przez to że nie umiemy się wyrzec siebie sami sobie czynimy drogę uciążliwą i trudną, ci co mężni
zwyciężyli
samych
siebie,
swobodnie
i
lekko
wstępują
do
wyższych
mieszkań.
Takim
duszom wynagradza Bóg nie tylko sprawiedliwie, ale i z obfitością miłosierdzia, dając nam dużo więcej niż
my zasłużyli
Dobrze więc jest mieć przewodnika duchowego.
MIESZKANIE CZWARTE
Mówi o różnicy między zwykłymi pociechami na modlitwie a "smakami nadprzyrodzonymi"jakie Bóg
użycza na wyższych stopniach modlitwy.
Do modlitwy nadprzyrodzonej nie można dojść własnymi siłami. Są to wysokie łaski, których Bóg użycza tylko
niektórym.
Nie trzeba długo przebywać w poprzednich mieszkaniach, to zależy wszystko od łask, których Pan użycza kiedy i
jak chce, bo to są właśnie Jego dobra.
W czwartym mieszkaniu dawne nałogi rzadko już dokazują, a jeśli - to raczej przynoszą pożytek niż szkodę.
Nawet jest wskazane, by od czasu do czasu dały o sobie znać, żeby móc się obronić przed szatanem, który może
zwykłe pociechy podać jako smaki nadprzyrodzone. Może szatan w tym stanie dużo zaszkodzić oddalając od niej
to co miało być zasłoną, i trzymając ją stanem naturalnego uniesienia.
Pociechami nazywa św. Teresa te słodkie uczucia, jakich sami nabywamy rozmyślaniem i modlitwą
zanoszoną do Pana. Powstają one naturalnie, choć Bóg nam do nich pomaga swoją łaską. Zaczynają się one
z nas samych, a kończą się w Bogu.
Smaki nadprzyrodzone poczynają się z Boga, a my je odczuwamy i cieszymy się więcej niż tamtymi.
Pociechy nie rozszerzają serca raczej je poniekąd ściskają. :np uczucie przyjemnego smutku,bólu przy
rozważaniu męki,uczucie radości zwycięstwa a także odwagi itp.( choć dusza ma przy tym to zadowolenie
wewnętrzne, że czuje iż to czyni dla Boga.Pociechy takie są przeważnie odczuwalne w pierwszych 3
miesiącach, ponieważ dusze pracują tam wyłącznie rozumem.
Smaki nadprzyrodzone rozszeżają serce - Bóg czyni, że serce jest szerokie.
I ciągle św. Teresa podkreśla, by wzrastać w miłowaniu Boga bo i "Nie ta dusza więcej miłuje która doznaje
więkrzych smaków i słodkości, ale ta, która mocniejsze ma postanowienie
i silniejsze pragnienie
we
wszystkim podobać się Bogu i pilniej się stara o to by w niczym Go nie obrazić"
Trzeba zrozumieć, że w duszy jest inny świat.
Władze duszy mogą być zajęte Bogiem i spokojnie w Nim zebrane, a z drugiej strony można czuć zamęt myśli
rozpieszchłe myśli. Dzieje się tak, bo myślenie to jeszcze nie rozum.
Dobrze się radzić przewodnika.
W świecie wewnętrznym nie można zatamować wiru myśli i wyobraźni. To nie powinno przeszkadzać! Bo może
właśnie w tym czasie dusza cała złączona jest z Nim w skrytości mieszkania wewnętrznego. a myśl i wyobraźnia
toczą bój z naszymi wadami. Nie trzeba się tym trwożyć, bo tego tylko chce diabeł.
rozdz. 2 .
Smaki nadprzyrodzone.
Ten stan nie daje się uczuć - jak bywa z innymi po cichu - w sercu, przynajmniej z początku, potem dopiero całe
je napełnia, po czym rozpływa się po wszystkich mieszkaniach po wszystkich władzach duszy, aż dochodzi do
ciała, tak że zewnętrznie człowiek cały cieszy się tym smakiem i słodkością.
Ten smak duchowy poczyna się nie z serca ale z czegoś głębszego z jakiejś ukrytej głębi, z samego rdzenia
duszy.
Stan ten dusza sama odczuje. Władze duszy w tym stanie są zjednoczone z Bogiem, są tylko jakby spojone
i zdumione.
Wola musi być w tym stanie zjednoczona z wolą Boga. Dopiero po skutkach i uczynkach poznaje się prawdę i
mentalność tej modlitwy.
Nie zdoła dusza pojąć tych łask jakich Pan jej w tym stanie użycza ani tej miłości z jaką coraz bliżej pociąga ją
ku sobie.Warunki osiągnięcia "samemu" się nie osiągnie bo Bóg daje komu chce i często wtedy gdy dusza się nie
spodziewa.
rozd. 4
Modlitwa skupienia - jest to pewne skupienie wewnętrzne jest tak że "dusza w tym skupieniu wchodzi
w siebie lub
wznosi się nad samą siebie" .jest ono również nadprzyrodzne. Nie nabywa się go chroniąc
się w ciemne miejsce, lub zamykając oczy, to przychodzi samo skupienie wewnętrzne nie zależy od naszej
woli, ale od Bożej i osiągnąć je może ten tylko komu Bóg zechce tej łaski użyczyć i tylko tym którzy już
idą drogą wyrzeczenia się świata, nie zewnętrznie ale sercem i wolą. Takich Pan wzywa szczególnym
natchnieniem łaski swojej aby myślą i pojednaniem zwrócili się do rzeczy wewnętrznych, a kto odpowie na to
wezwanie Pana, temu Pan użyczy tej łaski, bo to jest początek do wrastania w życiu wewnętrznym. Jeżeli
się usłyszy w soibie głos tego wezwania należy Panu gorąco dziękować za tę łaskę. Stan ten wewnętrznego
skupienia usposabia duszę, do słuchania, nie powinno się wtedy pracować myślą, ale trzymać się w milczeniu
przed Panem, patrząc co On w niej działa. Aby mogło nastąpić owo zawieszenie myśli, potrzeba na to aby
najpierw była rozbudzona miłość.
Św. Teresa wyjaśnia jak się modlić, dając rady,co robić a co nie. Najlepiej nie myśleć przed modlitwą o tym co
mogę na modlitwie otrzymać.Poprostu w pokorze otworzyć przed Bogiem serce, jeżeli oddam modlitwę
pod dzałanie Ducha św. i będę się modlić, a nie rozmyślać nad tym co się ze mną będzie działo,będzie lepiej.
Wtedy nie dojdzie do oschłości, bo jeżeli się niczego nie spodziewam to ciągle z jednakową żarliwością się będę
modliła. Tak jak rozumiem.
W tym stanie modlitwy dusza już nie jest tak skrępowana nie boi się piekła, choć wyraźniej widzi swoje grzechy,
ale ufa, że dostąpi szczęścia oglądania Boga.- Jest bardziej szczera i otwarta nie przeraża ją cierpienie i krzyże,
nawet ich pragnie. Ma więcej siły oprzeć się pokusie grzechu, choć ciągle jest się na to narażonym.
Jeżeli otrzymało się tę łaskę od Boga nie wolno zaniedbywać modlitwy, nie wolno trwonić tego wielkiego daru.
MIESZKANIE PIĄTE
rozd.1.
opowiada w jaki sposób dusza na modlitwie jednoczy się z Bogiem i jak poznać że to nie złudzenie.
Umysł jest jak w zawieszeniu, że choć dusza miłuje nie rozumie jak i co miłuje, ani czego chce. Jest to jakby
śmierć dla żeczy świata, aby dusza swobodniej mogła żyć w Bogu, dusza oderwana jest od wszystkich
czynności cała pogrąża się w Bogu. Tu już ani wyobraćnia, ani wyobrażanie,ani pamięć ani rozum nie
mącą szczęścia ze zjednoczenia się z Bogiem. jest to wielka rozkosz przenikająca aż do szpiku kości.Nic
się nie widzi nie słyszy przez cały czas tego zjednoczenia,
choć to krtótki czas.Bóg przenika duszę tak mocno, że gdy zjednoczenie się skończy, to nie ma wątpliwości, że
była w Bogu a Bóg w niej.i ta prawda jest w niej wyryta tak mocno, że choćby już nie było podobnego
zjednoczenia, to zostaje w pamięci.
Do wnętrza duszy naszej Pan nas wprowadza kiedy i jak chce.Tu nie ma żadnej naszej woli, prucz zupełnego
oddania się Jemu.Nie potrzeba Mu też by zmysły i rozum otwierały Mu drzwi do duszy, lecz On Sam wchodzi do
środka.
Po takim zjednoczeniu dusza jest przemieniona :porównaj poczwarkę w motyla( i nie przerażają ją "krzyże
cierpienia"pragnie coraz więcej robić dla miłości Bożej.Świat nie nęci a nawet drażni. Cierpi z powodu grzechów
świata.Dusza jest całkiem odana w ręce Boga i Bóg przez swoją łaskę wyciska na niej Swoją pieczęć.
Miłość prawdziwa nigdy nie próżnuje. Dusza, która za cel sobie stawia stać się oblubienicą Boga, która dostąpiła
zaszczytu obcowania z Boskim Jego Majestatem nie może zasypiać w bezczynności.
MIESZKANIE SZÓSTE
W mieszkaniu szóstym potęguje się w duszy, tęsknota do widzenia Boga. Dusza od pierwszego krótkiego
widzenia zraniona Jego miłością szuka samotności aby móc się znów Nim cieszyć. Wzrastają przy tym
cierpienia duchowe i fizyczne. duchowe bo widzi dokładnie swoje uchybienia i grzechy, to powoduje takie
obezwładnienię
oszołomienie
i
nawet
jećli
się
modli,
to
tak
jakby
się
nie
modliła,
bo
modlłitwa
nie
wnika
do wnętrza i nie daje żadnej pociechy, gdy modli się ustnie sama nie
wie
co mówi, aby się modlić wewnętrznie nie potrafi się skupić i rozmyślać. Najlepszy na to sposób to
zająć się dobrymi uczynkami i ufać miłosierdziu Bożemu. Rozum zachowuje swobodę,widzi i wie, że
diabeł nic nie może. Nieraz w chwili
gdy dusza się najmniej tego spodziewa, gdy nie myśli o Bogu, Pan
ciągle ją budzi jakby udaremnić gromu, tak że dusza wie i czuje że usłyszała wezwanie swego Boga i tak to
wyraćnie czuje, że w początkach drży i żali
się nawet. Wyraćnie ma uczucie rany z której niechciałaby
być wogóle uleczona.- Czuje bliskość Boga ale jeszcze Go nie widzi. jest to ból moiłości, lecz nigdy nie
pochłania całej duszy, jest to tylko iskierka, która gości i pozostawia tęsknotę. Tutaj wszystkie zmysły i władze
żadnego nie doznają upojenia, są zdumiane, ale przytomne i spokojne, nie przeszkadzają w spotkaniu duszy z
oblubieńcem, w tej sprawie już nie ma się wątpliwości czy to nie jest działanie szatana, bo on nie potrafi z takim
bólem połączyć spokoju i wesela duszy. Wzrasta wola w każdej chwili gotowa do cierpienia dla miłości Boga,
stanowczość w uchylaniu się od przyjemności ziemskich itp.
Bóg może rozbudzić duszę jeszcze przez mowę i słowa. W teologi mistycznej rozrużniane są trzy rodzaje szeptów:
cielesne - Bóg tak przemawia,że słyszy się Jego słowa zmysłem słuchu, wyobrażeniowe - których nie słyszy się
słuchem ciała, ale pojmuje się władzę wyobrażenia tak jakby się je słyszało.
Czysto duchowe czyli rozumowe - Bóg wtedy wyraża to co chce powiedzieć w samej głębi duszy,bez żadnego
głosu, słów czy krztałtów słowa te mogą pochodzić od Boga, szatana lub z wyobraćni.
Gdy słowa pochodzą z wyobraćni nie ma w nich tej pewności pokoju, ani pociechy wewnętrznej, jakie rodzą się
ze słów Bożych.
Gdy Bóg mówi słowa jego są wyraćne i jasne, tkwią w pamięci dają zrozumieć takie rzeczy, których się wogóle
nie miało na myśli,często przychodzą całkiem z nienacka.
Gdy Bóg mówi dusza nic sama nie tworzy, tylko słucha, jedno słowo daje naraz zrozumienie wielu
rzeczy,których rozum ludzki nie zdołałby tak w jednej chwili objąć i wyrazić.Głos od Boga pochodzący, oprócz
słów mówi czasem milcząco i wyraża nieraz dużo więcej niż się zawiera w samym Jego brzmieniu.
Widzenia powodują poznanie bardzo jasne i głębokie wielkości Boga i jest pobudką do oddania Mu Boskiej czci i
pokłonu
Inny sposób zachwycenia,to jakby "porwanie ducha", tak że może nawet ogarnąć strach. Zdaje jej się wtedy, że
przeniesiona jest do innej krainy i że tam ukazuje jej się światłość jaśniejsza niż ziemska i różne przedziwne
rzeczy, oraz poznanie prawd i tajemnic. Dzieje się to nie sposobem widzenia umysłowego, ale widzenie przez
wyobraćnię i widzi się jaśniej niż oczami ciała i rozumie się wiele rzeczy bez słów.
Poznaje dusza wielkość Boga, Jego nie
ogarnioną
piękność
i wielmożność. Poznaje też lepiej siebie i
doznaje więcej pokory, oraz wzgardzenie światem i jego prochami.
Jeżeli chce się stać podobnym Bogu i Jezusowi, należy chodzić w prawdzie, by w uczynkach oddawać Bogu co
jest Bożego.Nie ma prawdy więkrzej niż ta, że nic sami z siebie nie mamy dobrego.
MIESZKANIE SIÓDME
Wielmożność Boża nie ma granic, jak i Jego dzieła. Nie można obliczyć Jego zmiłowania i łaski.
Dusza wprowadzona do tego mieszkania dostępuje wysokiego "widzenia"umysłowego - cudownym, Bogu
danemu spsobem ukazuje się jej Trójca Przenajświętsza w promiennej jasności, na podobiejstwo
olśniewającego obłoku, który najpierw ogarnia duchowy szczyt duszy i w tej jasności niewypowiedzianym
sposobem poznania widzi dusza wszystkie, razem Trzy Osoby i każdą oddzielnie i z pewnością prawdy
poznaje, że te Trzy Osoby są Jednością, Jednym Bogiem. I co my wiemy przez wiarę, to przez to poznaje
widzeniem przez wyobraźnię. W takim widzeniu te Trzy Osoby Boskie przemawiają, objaśnieją Ewangelię i
udzielają się duszy.
Dusza ciągle zostaje z Bogiem w swoim wnętrzu i nigdy się nie rozłącza.
Słowo Boga do nas jest w nas czynem i usuwa w nic wszystko cokolwiek w duszy ludzkiej jest cielesnego i
czyni ją czysto duchową.
Dusza chwałę swoją widzi tylko w tym by jak najlepiej służyć Panu i modli się za innymi, którzy Go obrażają.
Budzi się w niej chęć cierpienia dla zbawienia innych.