J. Donald Walters
MAGNETYZM PIENIĄDZA
Jak przyciągać we właściwym czasie to,
czego potrzebujemy
Agencja Wydawnicza COMES, Warszawa, 1996
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Spis treści
Spis treści . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
1
Część I Zasady . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
2
1. Czym jest prawdziwe bogactwo? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
2
2. Poczucia bezpieczeństwa szukamy najpierw w sobie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
4
3. Nie ograniczajmy swoich oczekiwań . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
6
4. Jesteś częścią szerszej rzeczywistości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
8
5. Jesteś częścią inteligentnej rzeczywistości . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 10
6. Gdzie są granice bogactwa? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 13
7. Chcąc żyć mądrze dawaj . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 15
8. Głęboki sens ofiary na szlachetne cele . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16
9. Jak zarabianie pieniędzy może sprzyjać rozwojowi duchowemu? . . . . . . . . . 19
Część II Metoda . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 21
10. Potrzeba koncentracji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
21
11. Jak rozwinąć zdolność koncentracji? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
23
12. Podstępna podświadomość . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25
13. Moc afirmacji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 28
14. Bądź praktyczny w swoim idealizmie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31
O Autorze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 33
2
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
CZĘŚĆ I: ZASADY
I. Czym jest prawdziwe bogactwo?
Pieniądze – jak nam od dawna mówiono – są źródłem wszelkiego zła. Ta ludowa
mądrość, bez wątpienia, powstała z błędnego, chociaż powszechnego, przekonania, ja-
koby pieniądze były źródłem wszelkiego, co najlepsze! Kiedy bowiem oczekujemy
zbyt wiele, przekonujemy się – tak jak w bałwochwalstwie – że obiekt, od którego je-
steśmy uzależnieni, nie potrafi wysłuchać naszych modlitw i spełnić oczekiwań, jakie
mamy wobec niego.
Być może więc, ową starożytną sentencję należałoby odczytywać nieco inaczej:
Umiłowanie pieniądza jest źródłem wszelkiego zła.
Pieniądze – same w sobie – nie są złe, podobnie jak dynamit, którego można z po-
wodzeniem używać do budowy dróg. Ten sam materiał może jednak posłużyć terrory-
stom do wysadzenia budynku. Pieniędzy możemy używać do wspaniałych celów, czę-
sto jednak ludzka zachłanność zatrudnia je w służbie zła.
Pieniądze są jedynie pewnym źródłem energii. Źle się dzieje wówczas, gdy stają
się przedmiotem uwielbienia, a ich gromadzenie samoistnym celem. Oddając się po-
mnażaniu pieniędzy, blokujemy przepływ energii życiowej.
Pewnego razu rodzice wybrali się ze swym dzieckiem na wycieczkę w góry. Pod-
czas postoju wszyscy pili zimną wodę z górskiego potoku. Woda tak dziecku smako-
wała, że napełniło nią butelkę i zabrało do domu. W domu piło po trochu każdego
dnia, aby wystarczyło jej na dłużej.
Jakież było jego rozczarowanie, gdy po paru tygodniach woda w butelce straciła
swój smak.
Podobnie jest z pieniędzmi: gdy je gromadzimy, tracą swą „świeżość”. Aby do-
pływ pieniędzy był stały, musimy nauczyć się postrzegać je nie jako rzecz, lecz jako
formę dynamicznej energii – będącej, w ostatecznym rachunku, przejawem naszej
własnej energii życia.
Koncepcje sugerowane w tytule tej książki są wzajemnie powiązane, a nawet uza-
leżnione.
Rozwijanie zdolności przyciągania pieniędzy zależy w znakomitym stopniu od
umiejętności właściwego korzystania z nich.
Właściwe korzystanie z pieniędzy wynika ze świadomości, iż ich zdobywanie nie
sprowadza się wyłącznie do manipulowania siłami materii zgodnie z własnym intere-
sem. Nie jest ono również sprawą tzw. łutu szczęścia. W rzeczywistości, to my sami
przyciągamy pieniądze, a wszelkie niepowodzenia w tym zakresie są naszym wła-
snym nieświadomym aktem ich odpychania. Często dzieje się tak nawet wówczas, gdy
wyobrażamy sobie, że czynimy wszystko, by poprawić swoją sytuację finansową.
Obydwie koncepcje – uczenia się przyciągania pieniędzy oraz właściwego ich
używania – uzależnione są ostatecznie od zrozumienia własnych prawdziwych po-
trzeb, czyli od tego wszystkiego, co stanowi dobro najwyższe – nasze i naszych bliź-
3
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
nich. Istnieje bowiem prawo życiowe, zgodnie z którym trwonienie jakichkolwiek za-
sobów prowadzi nas, prędzej czy później, do sytuacji, w której nie możemy ich już od-
tworzyć. Pomyślmy tylko o wielkich połaciach lasów, które wycięto, nie troszcząc się
o ich odnowę; czy też o ziemi uprawnej, którą zmarnowano, nie dbając o odnowę bio-
logiczną gleby.
Przypomnijmy sobie historie gwiazd filmowych, które, zamiast używać rozumnie
swoich pieniędzy, roztrwoniły je, doprowadzając się do ruiny.
Czym jest majątek? Większość ludzi kojarzy to pojęcie z inwestycjami, oszczęd-
nościami, dochodami i hipoteką. Wszyscy jednak znamy ludzi żyjących szczęśliwie
bez tego wszystkiego, jak również osoby zarabiające znacznie więcej i stale borykają-
ce się z trudnościami finansowymi.
Zdumiewające jest to, iż ludzie zadowalający się mniejszymi dochodami potrafią
często lepiej korzystać z życia: wyjeżdżają na dłuższe wakacje i robią wiele różnych
rzeczy, na które osoby zamożniejsze nigdy nie mogą sobie pozwolić.
Czym jest więc prawdziwe bogactwo? Na pewno miarą jego nie jest ilość posiada-
nych dóbr, a raczej umiejętność ich używania. Zamożność każdego z nas jest pojęciem
subiektywnym: jesteśmy bogaci lub biedni w takim stopniu, w jakim się za takich
uważamy. Bogactwa nie da się zmierzyć jakąś ustaloną miarą. Jeśli ktoś ma poczucie
bogactwa umysłowego bądź duchowego, może potrzebować niewielkiej ilości dóbr
materialnych, by czuć się w pełni zadowolonym z życia. Z drugiej strony, ktoś, kto
pojmuje swoje bogactwo wyłącznie w kategoriach dających się przeliczyć na pienią-
dze, może uważać się za biednego, mając na koncie pięćdziesiąt milionów dolarów –
tylko dlatego, że jago kolega szkolny dorobił się dziewięćdziesięciu milionów.
Pamiętam sytuację ze swego życia – miało to miejsce w roku 1963 – gdy moje do-
chody spadły niemal do zera, a jednocześnie bardzo pragnąłem napisać książkę wyda-
ną później pod tytułem Kryzys współczesnej myśli. Żyłem wówczas przez trzy miesią-
ce, wydając po 10 dolarów. Czas ten wspominam teraz nie jako okres wielkiego wy-
rzeczenia i uciążliwości, lecz jako przynoszące satysfakcję wyzwanie i ciekawą przy-
godę.
W ciągu tych trzech miesięcy nauczyłem się najbardziej wymyślnych sposobów
oszczędzania. Hodowałem lucernę i robiłem indyjskie czapati zamiast chleba. Przy-
zwyczaiłem swoje podniebienie do mleka w proszku, które jest znacznie tańsze od
zwykłego, jak również zadowalałem się małymi porcjami deserów, zamiast objadać
się nimi do granic możliwości. Korzystałem z wyprzedaży w sklepie spożywczym i
przygotowywałem sobie tanie, lecz wysokoenergetyczne potrawy, np. grochówkę,
które mi starczały na kilka dni. Ktoś mógłby oczywiście powiedzieć, że byłem wtedy
biedny. Jednak nie odczuwałem tego. Nie twierdzę naturalnie, iż czułem się bogaty,
istotne jest jednak to, że nie rozmyślałem ze smutkiem o wszystkim, czego mi brako-
wało i dlatego właśnie biedny nie byłem. Powiem więcej: w znaczeniu, o którym była
wcześniej mowa – byłem bogaty.
Przypomnę w tym miejscu uroczą historię pewnego amerykańskiego Indianina, z
radością uprawiającego swą skromną ćwierć akrową działkę. Zaprzyjaźnił się on kie-
dyś z bogatym sąsiadem, a ów pewnego dnia zaoferował mu pięć akrów swojej ziemi.
4
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
„Dziękuję za życzliwość – odpowiedział Indianin – jeśli jednak będę miał więcej zie-
mi do uprawiania, to może mi nie starczyć czasu na śpiewanie”.
Na przeciwnym biegunie znajdują się ludzie zarabiający krocie, którzy nigdy nie
są przekonani o tym, że dobrze im się powodzi. Przypomina mi się w tym kontekście
mój przyjaciel z Indii – naukowiec, profesor jednego ze znanych uniwersytetów. Czło-
wiek ten miał własny dom. Mimo iż członkowie jego rodziny dobrze się odżywiali,
ładnie ubierali i żyli całkiem dostatnio, on sam uważał siebie za życiowego bankruta –
tylko dlatego, że nie stać go było na jakieś kosztowne urządzenia, które widział na Za-
chodzie – np. telewizor najnowszej generacji. Pamiętam, jak wypłakiwał mi się w rę-
kaw pewnego wieczoru: „Jestem biedny! Jestem biedny!”
Bogactwo jest świadomością dostatku, a ubóstwo świadomością niedostatku. Bo-
gactwo i ubóstwo są więc stanami umysłu. Każdy jest tak bogaty i tak biedny, za ja-
kiego sam siebie uważa.
Nie chcę, by Czytelnicy podejrzewali mnie o podstęp iż skusiłem ich atrakcyjnym
tytułem książki i – mając świadomość, że dzięki niemu, została już zakupiona – za-
mierzam im przekazywać filozofię wyrzeczenia, zamiast – zgodnie z zapowiedzią-
uczyć przyciągania pieniędzy. Pieniądze są w tym świecie rzeczą ważną. Ktoś, kto pi-
sze książki, również ich potrzebuje, by mógł się tym zajmować. Fotografik musi sobie
kupić profesjonalny sprzęt, by mógł robić dobre zdjęcia. Pieniądz ingeruje w ten czy
inny sposób we wszystkie dziedziny ludzkiej działalności. Nie chcę też nikomu udo-
wadniać, że mógłbym żyć przez dłuższy czas za dziesięć dolarów miesięcznie.
Zasadniczą tezą tego wykładu jest wykazanie wagi właściwej postawy umysłowej
– nie tylko dla inteligentnego określenia wymiarów szczęścia, lecz również, i przede
wszystkim, dla przyciągania dostatku.
Celem tej książki jest pomoc w przyciąganiu pieniędzy w taki sposób, by nie stało
się to źródłem zagrożenia dla spokoju umysłu, a przeciwnie, otworzyło przed nami au-
tentyczne możliwości. Ma ona również nauczyć mądrego posługiwania się pieniędzmi
z korzyścią dla siebie i innych.
II. Poczucia bezpieczeństwa szukamy najpierw w sobie
Intencją nauk Jezusa Chrystusa było przede wszystkim zbawienie ludzkich dusz.
Ponieważ jednak prawda pozostaje prawdą, niezależnie od poziomu, na którym jej po-
szukujemy, więc wiele wypowiedzi Jezusowych można odnieść z pożytkiem do zwy-
kłych spraw ludzkiego życia.
Weźmy, na przykład, następujące słowa: „Bo kto ma, temu będzie dodane i nad-
miar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma” (Ewangelia wg św.
Mateusza). Na pierwszy rzut oka nauka ta wydaje się niesprawiedliwa, bez względu
na to, na jakim poziomie miałaby być rozpatrywana. Jeśli jednak pojmujemy dostatek
jako coś, co człowiek do siebie przyciąga, zamiast nań oczekiwać jak na kapryśne
5
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
zrządzenie losu – niepewne błogosławieństwo, nad którym nie może w żaden sposób
zapanować – wówczas jawi nam się zupełnie inna treść Jezusowego pouczenia.
Jego istotą jest znaczenie naszej własnej odpowiedzialności w poszukiwaniu do-
statku. Inaczej mówiąc, dostatek jest czymś, co powinniśmy do siebie przyciągać. Mo-
żemy go również odpychać.
Świadomość obfitości przyciąga obfitość. Jest to naprawdę takie proste, nie za-
szkodzi jednak wyjaśnić tę myśl dokładniej. Z drugiej strony, świadomość ubóstwa
przyciąga ubóstwo.
Słyszymy ludzi dających wyraz swojej świadomości ubóstwa. Negatywne posta-
wy mają w sobie negatywną moc. Nasze oczekiwania wobec życia – zarówno pozy-
tywne, jak i negatywne – w znacznym stopniu przesądzają o naszym dobrobycie i nie-
dostatku, sukcesach i niepowodzeniach oraz poczuciu życiowego spełnienia bądź roz-
czarowania.
Ważne jest to, iż możemy zmniejszyć lub zwiększyć oddziaływanie tych oczeki-
wań, skupiając na nich myśli i uczucia w sposób mniej lub bardziej intensywny.
Jedną z głównych nauk wielkiego mistrza duchowego Paramhansy Jogaanandy
był aforyzm: Im silniejsza wola, tym większy strumień energii. Siła woli sprowadza
energię do ciała, a następnie kieruje ją na zewnątrz, ku obiektom spełnienia. Skutecz-
ność naszych oczekiwań wobec życia zależy więc od ilości energii, jaką na nich kon-
centrujemy.
Osoby o słabej woli odznaczają się słabym przepływem energii życia. Ludzie dys-
ponujący silną wolą – przeciwnie – zawsze znajdują rezerwy energii wewnętrznej,
która daje im zdolność urzeczywistnienia celów.
Gotowość wyzwala energię. Brak gotowości pozbawia nas jej, bez względu na to,
jak bardzo się staramy ją odzyskać przez odpoczynek i właściwą dietę.
Energia o której mówimy, jest bowiem faktycznie spoiwem umysłu i ciała – Bo-
skiej Świadomości ze światem materii. Nauka udowodniła, że materia jest, w swej
istocie, formą energii.
Wielu czołowych współczesnych fizyków idzie dalej w swoich przekonaniach,
twierdząc iż energia jest manifestacją świadomości. Twierdzenia te zgodne są ze sta-
rożytnymi naukami wywodzącymi wszechświat materialny z twórczej Woli Boga
działającej za pośrednictwem kosmicznych energii.
Kiedy unosimy rękę sięgając po kamień, nie tylko wizualizujemy czynność dźwi-
gania go, lecz również aktem woli mobilizujemy energię i kierujemy ją w odpowiedni
sposób.
Jogaananda opracował system ćwiczeń psychofizycznych rozwijających świado-
mość owego przepływu energii i pozwalających nad nim panować. Praktykowałem te
ćwiczenia przez wiele lat i uważam je za nadzwyczaj korzystne – nie tylko na pozio-
mie fizycznym, lecz także w odniesieniu do problemów będących przedmiotem tej
książki.
Nawet bez tych ćwiczeń, człowiek może osiągnąć wysoki stopień oddziaływania
na zdarzenia, które ludzie bardziej bierni uznają za nie poddające się kontroli. Oddzia-
ływania te stają się możliwe dzięki zrozumieniu wpływu postawy wewnętrznej na
6
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
przepływ energii. Nasza energia działa bowiem na materię nie tylko za pośrednictwem
mięśni ciała fizycznego. Istnieje oddziaływanie znacznie subtelniejsze, niezależne
od ciała i przyciągające do nas to wszystko, czego chcemy; jednocześnie negatywne
oczekiwania rzeczy niepożądanych równie skutecznie przyciągają je w naszym kie-
runku.
Energię umysłu można porównać do elektryczności, będącą jedną z niższych
form. Jest to niższa manifestacja tej samej energii, która ożywia nasze ciało. Jednocze-
śnie jest ona szczególnym przejawem kosmicznej Energii, od której pochodzi cały
wszechświat materialny.
Gdy w przewodniku płynie prąd, powstaje wokół niego pole magnetyczne. Im
większe natężenie prądu, tym silniejsze jest to pole.
Podobnie dzieje się, gdy chcemy, by coś się stało lub wówczas, gdy staramy się
coś do siebie przyciągnąć. Wysyłamy strumień energii; jest to energia myśli kierowa-
na przez naszą wolę. Z kolei ta energia wywołuje również pewnego rodzaju pole sił,
które przyciągają do nas przedmiot oczekiwań.
A zatem, w celu przyciągania pieniędzy musimy być przekonani, że zasługuje-
my na godziwy udział w obfitości wszechświata. I rzeczywiście, każdemu z nas
przysługuje takie prawo.
Nie bądźmy bierni w swych żądaniach wobec świata. Nie czekajmy na uśmiech
łaskawego losu. Utwierdzajmy się w przekonaniu, że jesteśmy integralną i ważną czę-
ścią kosmicznej rzeczywistości.
Mając świadomość życia wśród obfitości, będziemy przyciągać do siebie – zgod-
nie ze słowami Jezusa – jeszcze większą obfitość.
III.
Nie ograniczajmy swoich oczekiwań
Znam dowcip o kimś, kto – po śmierci – zwiedzając niebo pod przewodnictwem
św. Piotra, znalazł się w pobliżu „niebiańskiego złomowiska”.
- Znajdziesz tu – wyjaśnił mu Przewodnik – wszystkie dary z niebios, które ludzie
na ziemi odrzucili.
- Ależ to niemożliwe! - wykrzyknął zdziwiony. Niektóre z tych rzeczy są bardzo
piękne. Spójrz choćby na tego cadillaca. Któż mógł go odrzucić?
- To ciekawe, że pytasz o ten właśnie samochód – odparł św. Piotr. Tak się skła-
da, że to właśnie ty go odrzuciłeś.
- Niemożliwe! – upierał się rozmówca. Nigdy nie pogardziłbym takim pięknym po-
darunkiem.
- A jednak to ty go odrzuciłeś. Widzisz, to auto czekało na ciebie i miało ci być do-
starczone. Zawsze jednak, gdy modliłeś się o samochód, w twoim umyśle powstawał
obraz volkswagena.
Większość znanych mi książek, uczących techniki urzeczywistniania własnych
pomysłów, podkreśla znaczenie wyraźnej wizualizacji i dokładnego opisu rozmiarów i
kształtów tego, co ma być urzeczywistnione. Jeśli to ma być, na przykład, samochód,
7
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
należy wyobrazić sobie konkretny model oraz jego kolor i kształt; jeszcze lepiej wi-
dzieć go stojącego we własnym garażu, z kluczykami w stacyjce.
Sens przytoczonej anegdoty sprowadza się do tego, iż nie możemy zawczasu prze-
widzieć wszystkich możliwości, jakie życie nam podsunie. Żądając czegoś ściśle okre-
ślonego, możemy niechcący przeoczyć wiele innych rzeczy.
Zdefiniowaliśmy pieniądze jako strumień energii. Idea strumienia nie da się pogo-
dzić z jakimkolwiek usztywnieniem koncepcji lub zachowań. Myślenie dogmatyczne
jest kruche. Aprioryczne wyobrażenia o tym, jak sprawy powinny się toczyć, służą
nam dopóty, dopóki wszystko rozwija się zgodnie z przewidywaniami; zawodzą nas
jednak, gdy życie stawia przed nami nowe wyzwania. Narciarz przewróci się, jeśli w
sytuacji wymagającej nagłego skrętu w prawo, skręci w lewo, ponieważ wcześniej się
na to „nastawił”.
Przepływ energii nie przywodzi na myśl żadnych ustalonych punktów postoju.
Jest to ciągły ruch – od rzeczy znanych i widzialnych do nieznanych i niewidzialnych.
Nie należy więc myśleć o wyznaczonych celach, lecz o ciągłym postępie i rozwoju –
nieustającym dążeniu do czegoś, co kryje się w nieskończoności.
W swoim życiu często zmuszony byłem posługiwać się tą zasadą. Utrzymywanie
w świadomości zbyt konkretnie zdefiniowanych rzeczy fizycznych, których pragną-
łem, rzadko kiedy okazywało się pomocne. Wizualizowałem raczej kierunek, w któ-
rym pragnąłem się rozwijać. Wyrazistość była mi potrzebna, nie odczuwałem jednak
konieczności nadawania jej kształtów przesadnie materialnych.
Gdybym potrzebował samochodu, wyobrażałbym sobie dokładnie - i faktycznie
tak robiłem – raczej posługiwanie się własnym samochodem i płynące z tego korzyści
niż konkretny pojazd określonej marki.
Zasady, którymi się zajmujemy, nie są związane z materią. Opierają się na fakcie,
iż materia jest tylko formą energii, a energia – manifestacją świadomości.
Zdarzało się kilka razy, że potrzebowałem konkretnych sum pieniędzy. Wizualizo-
wałem wówczas te sumy. Nawet wtedy nie były to jednak pliki banknotów czy czeki
leżące na moim biurku i czekające, aż je przeliczę. Kształtowałem raczej obraz men-
talny celów, którym te pieniądze miały służyć. Koncentrowałem się na przepływie
energii, którego częścią były te pieniądze, a nie na nich samych, jako odrębnej rzeczy-
wistości.
W swojej miejscowości brałem kiedyś udział w zebraniu mieszkańców, na którym
proszono nas o deklarowanie sum pieniężnych z przeznaczeniem na uporządkowanie
centrum. Miały to być konkretne kwoty z wyraźnym przeznaczeniem: 100 dolarów na
drzewo, 25 dolarów na kwietnik itd. Potrzebne było, między innymi, 2000 dolarów na
przebudowę drogi. Pomyślałem sobie wówczas, że na pewno nikt nie ofiaruje takiej
kwoty na cele publiczne. Sam też nie miałem pieniędzy, które mógłbym zaoferować.
Pomyślałem sobie jednak, że droga rzeczywiście wymaga naprawy, i ... zadeklarowa-
łem tę sumę, nie mając pojęcia, skąd ją wezmę.
Włożyłem zobowiązanie do koperty, nic nikomu nie mówiąc. Oznaczało to, że
miałem wpłacić 2000 dolarów w ciągu dwóch tygodni.
Minął tydzień i wciąż nie wiedziałem, skąd mogłyby nadejść pieniądze. Następne-
go dnia obudziłem się i znalazłem w skrzynce kopertę. Był w niej list od przyjaciela,
8
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
którego dawno nie widziałem. Pisał do mnie tak: „Jestem przejazdem. Moja matka
umarła kilka miesięcy temu. Chciałbym ci coś przekazać w jej imieniu, wraz z wyra-
zami wdzięczności za pomoc, jaką nam wyświadczyłeś w ciągu wielu lat”. Obok zapi-
sanej kartki znalazłem czek na znaczną sumę dolarów.
Gdyby coś takiego zdarzyło mi się raz w życiu, nazwałbym to „zbiegiem okolicz-
ności”, obserwowałem jednak takie – wręcz nieprawdopodobne – sekwencje zdarzeń
wielokrotnie – tak wiele razy, że przypadek należy zdecydowanie wykluczyć i mówić
raczej o wyraźnej prawidłowości. Ta książka jest właśnie próbą przedstawienia zasad,
których działanie obserwowałem przez wiele lat i których istnienie udowodniłem.
Bądźmy elastyczni w naszych oczekiwaniach. W przeciwnym razie może się oka-
zać, że – nawet wówczas, gdy będą się one spełniały – to, co przyciągniemy, nie bę-
dzie dokładnie tym, czego potrzebujemy, lub też okaże się znacznie skromniejsze od
tego, co moglibyśmy osiągnąć.
Przedmiotem naszych oczekiwań powinny być kierunki rozwoju. Nie myślmy
o określonych celach, a raczej o ukierunkowaniach.
Następnie – jak już powiedziałem w poprzednim rozdziale – kierujmy energię na
twórcze wizualizacje. Energia płynie intensywniej wówczas, gdy myślimy o niej jako
o strumieniu – bez ustalonych i ściśle zdefiniowanych celów.
IV. Jesteś częścią szerszej rzeczywistości
Jeśli zdejmiesz struny z pudła gitary, rozciągniesz je między dwoma kołkami i po-
budzisz do drgań, dźwięk, który usłyszysz, będzie bardzo nikły, swoją barwę i bogac-
two zawdzięczał on bowiem rezonansowym właściwościom pudła instrumentu.
Podobnie rzecz wygląda z ludzkim ego. Gdy widzimy siebie jako samotne wyspy
na bezkresnym, obojętnym oceanie, natychmiast życie jawi nam się jako źródło zagro-
żenia, a nie siła podtrzymująca. Nabieramy przekonania, iż trzeba walczyć „pazurami”
z trudnościami, jakie życie przed nami stawia i brutalnie domagać się uznania wła-
snych celów w obliczu powszechnej obojętności.
Ludzie w ten sposób myślący, dobiegając czterdziestki, często czują się bezsilni,
psychicznie wyczerpani, pozbawieni energii, zaczynają chorować i wyrażają się cy-
nicznie o własnych możliwościach osiągnięcia sukcesu. Dzieje się tak dlatego, że za-
węzili oni swe myślenie do dwóch dziedzin: domu i pracy, zamiast uświadomić sobie
własne uczestnictwo w ogromie życia wszechświata. Ich zainteresowania określają
słowa: „ja” i „moje”. Myślą tylko o tym, co chcieliby od życia otrzymać, ignorując zu-
pełnie to, czym mogliby podzielić się z innymi przeżywając wielką przygodę wspólnej
egzystencji.
Jeśli to, co napisałem, wydaje się komuś mgliste i niejasne, niechaj przeanalizuje
następujące stwierdzenia. Ktoś, kto idzie przez życie, myśląc wyłącznie o własnych
interesach, w znacznie mniejszym stopniu przyciąga do siebie pomoc bliźnich niż
ktoś, kto stara się włączyć innych w orbitę swoich spraw. Z kolei ten, którego bliźni
interesują tylko w zakresie wynikającym z jego osobistych interesów, ma znacznie
mniejszą szansę zainteresować sobą kogokolwiek niż ten, kto interesuje się sprawami
9
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
innych. Wreszcie człowiek, który rozważa wszystkie swoje przedsięwzięcia wyłącznie
z pozycji egoistycznego interesu – własnego bądź czyjegoś – ma znacznie mniejszą
możliwość rozbudzenia w sobie lub w kimś innym oddania jakiejkolwiek sprawie w
porównaniu z kimś, kto kieruje się w życiu wznioślejszymi zasadami i ideałami. Im
szersze widzenie , tym potężniejsza wizja.
Wiele lat temu, w Paryżu, miałem możność dokładnie się o tym przekonać. „Szer-
sze widzenie” było w tym przypadku dość trywialne, lecz może właśnie dlatego jest to
dobry przykład.
Chciałem jakoś uczcić swoje urodziny. W gazetach znalazłem zapowiedzi koncer-
tu, który dobrze pasował do tej okazji. Miał się on odbyć w jednym z paryskich ko-
ściołów. Kiedy znalazłem się na miejscu, zastałem tam grupę około pięćdziesięciu
osób pragnących również uczestniczyć w imprezie. Niestety, zamknięto przed nimi
drzwi, wyjaśniając, iż wszystkie miejsca siedzące są już zajęte.
Widząc, że zanosi się na fiasko mojego przedsięwzięcia, krzyknąłem: „Ależ dziś
są moje urodziny!”
Organizator koncertu, widząc, że sprawa ma dla mnie nieco głębszy wymiar, od-
powiedział „Niech pan wejdzie. Życzę panu wszystkiego najlepszego!”
To jeszcze nie wszystko. Jest w tym coś więcej. Być może któremuś z moich czy-
telników znana jest książka Źródło, której autorem jest Ayn Rand, bądź też jej filmo-
wa ekranizacja. Na pierwszy rzut oka przedstawiono tam bardzo atrakcyjną filozofię:
jeden człowiek trzymający się swoich zasad, wierny swoim ideałom, samotnie prze-
ciwstawia się tłumowi. Lecz – jak już powiedziałem – filozofia ta nie zdaje egzaminu.
Oczywiście, powinniśmy być wierni naszym ideałom. Mieści się w tym jednak
koncepcja ideałów, które są czymś większym od nas samych. Prawda jest nieskończe-
nie większa od nas. Jeśli jest ona owym pudłem rezonansowym dla całego naszego je-
stestwa, to jakież ma znaczenie to, że wszyscy powstają przeciwko nam? Czyż cała
ludzkość nie jest tylko rojem mrówek wobec Prawdy – ponadczasowej i nieskończo-
nej? Wielcy ludzie, którzy żyli zgodnie ze wzniosłymi zasadami, uzyskali dzięki nim
znacznie większą moc niż ta, którą mogliby osiągnąć na drodze kompromisów z opi-
niami i interesami innych.
Tym, co czyni przesłanie książki Źródło tak miałkim w ostatecznym bilansie, jest
fakt, iż jej bohater – nieustraszony architekt – myślał wyłącznie w kategoriach swoich
własnych zapatrywań na architekturę oraz przez pryzmat swoich osobistych pragnień i
ich zaspokajania. Prawda musi być postrzegana: nie da się jej wykreować. Opinie są
czymś zupełnie różnym od percepcji. A pragnienia nie liczące się z dobrem bliźnich są
przejawem egoizmu i tym samym mają niewielki zasięg.
Filozofia, którą prezentuje Ayn Rand, nigdy nie wznosi się ponad poziom ego-
izmu: „Moje opinie i pragnienia mocno przeciwstawione nędznym kompromisom z
opiniami i pragnieniami innych ludzi”. Siła przyciągania pieniądza i wszelkich sukce-
sów wzrasta wprost proporcjonalnie do zdolności rozpoznawania rzeczywistości szer-
szej niż własna i zestrajania się z nią.
10
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
V. Jesteś częścią inteligentnej rzeczywistości
Jednym z wielkich odkryć naukowych obecnego stulecia jest stwierdzenie braku
wyraźnej granicy między materią ożywioną i nieożywioną. W pierwszej połowie dwu-
dziestego wieku materialiści święcili przedwczesne triumfy. Twierdzili, iż odkrycie to
dowodzi, jakoby materia była rzeczywistością podstawową, a świadomość – po prostu
produktem czynników materialnych, pewną formą aktywności wzorców energetycz-
nych w obwodach nerwowych.
Materialistyczną koncepcję świata podważyło jednak od samego początku inne
odkrycie, które miało miejsce na początku stulecia. Okazało się bowiem, że materia
jest szczególną postacią energii. W ten sposób „rzeczywistość”, na której materialiści
zbudowali swoją wiarę, okazała się mirażem.
Skoro materia i świadomość są w istocie jednym i tym samym – a wszystko na to
wskazuje – i skoro materia jako taka nie jest bytem samoistnym, wobec tego nasuwa
się logiczne przypuszczenie, że to świadomość jest realną rzeczywistością, a materia
szczególną jej manifestacji.
Jeśli tak jest faktycznie, to znaczy, że ludzie angażują się w działania na pozio-
mach wyższych, niż by się im mogło wydawać. Innymi słowy, czymkolwiek usiłuje-
my przyciągnąć pieniądze lub inne rzeczy, zawsze korzystamy z pomocy czegoś lub
kogoś innego.
Wielu ludzi zgadzających się z klasycznym powiedzeniem Johna Donne’a „Nikt
nie jest samotną wyspą”, może jednak wątpić w to, że naprawdę otacza ich ocean inte-
ligencji. Wiele osób zdolnych zaakceptować powszechną obecność inteligencji nie po-
trafi sobie jednak wyobrazić, iż interesuje się ona nimi osobiście.
Doświadczenie potwierdza jednak nauki pism świętych mówiące o tym, iż zostaje-
my wysłuchani.
Faktem jest, że nasza inteligentna świadomość jest integralną częścią uniwersalnej
inteligentnej świadomości, obecnej we wszystkim. Kiedy tylko zaczniemy dostrajać
się do owej nieskończonej superświadomości i czerpać z niej moc, oraz kiedy przesta-
jemy działać tak, jakby wszystkie nasze myśli i czyny spełniały się w duchowej próż-
ni, natychmiast zaczyna dziać się wiele rzeczy, których nigdy nie bylibyśmy w stanie
spowodować, posługując się własną ograniczoną inteligencją i wolą. Przede wszyst-
kim, otrzymujemy inspirację od nieskończonej inteligencji, w której wszyscy jesteśmy
osadzeni, a następnie akceptujemy jej uczestnictwo w tym, co usiłujemy robić.
Nie musimy dokładnie wiedzieć, jak nasze cele będą realizowane. Jeśli staramy
się rzetelnie powierzyć własne sprawy Nieskończonej Inteligencji (w tym miejscu sło-
wa te zacząłem pisać dużą literą, ponieważ musimy sobie jasno uprzytomnić, że owa
Inteligencja jest tym, kogo zawsze nazywaliśmy Bogiem), to pojawia się prosta prawi-
dłowość: im mniej zajmujemy się szczegółami, tym lepiej sprawy się układają. Zaczy-
nają grać rolę inne czynniki, na które przypuszczalnie nie moglibyśmy mieć nigdy
bezpośredniego, osobistego wpływu.
Biografie świętych pełne są przykładów zdarzeń, które większość ludzi – nieświa-
doma praw natury działających na subtelniejszych poziomach – określa jako „cuda”.
W rzeczywistości cuda nie istnieją. Są to zjawiska całkowicie zgodne z prawami natu-
ry. Im bardziej harmonizujemy nasze działania z Nieskończoną Inteligencją, tym le-
11
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
piej nam się wiedzie. Z drugiej strony, im bardziej się od Niej odcinamy, usiłując
kształtować wszystko według własnych egoistycznych koncepcji, tym mniejszą mamy
zdolność do kierowania czymkolwiek w sposób korzystny dla siebie.
Prawda ta jest zwykle inspirująca. Zakłada ona jednak konieczność życia na wyż-
szym poziomie świadomości. Ego przeciwstawia się jej, gdyż zawdzięcza swoje ist-
nienie wąskiej, ograniczonej identyfikacji z ciałem i umysłową osobowością. Nawią-
zując zatem do niezliczonych dowcipów współczesnych, można powiedzieć, iż roz-
dział ten przynosi zarówno dobre, jak i złe nowiny. Dobrą nowiną jest oczywiście to,
że mamy ową nieskończoną moc zdolną przyciągać wszystko, czego byśmy chcie-
li. Zła nowina sprowadza się do tego, że im bardziej egoistycznie pragniemy, tym
mniejszy mamy kontakt z mocą Nieskończonego.
Ludzka świadomość może rozwijać się w dwóch kierunkach. Jednym z nich jest
ekspansja, a drugim – zawężenie pola świadomości. Potencjał ekspansji świadomości
jest nieograniczony: już teraz jesteśmy nieograniczoną częścią nieskończoności. Nie-
ograniczone są również możliwości zawężania; ich przejawem jest stopniowe zapada-
nie się w egoizm, małostkowość, miałkość – aż do zupełnego niemal zaniku świado-
mości, czyli stanu zobojętnienia, otępienia, ogłupienia, utraty przytomności. Nieskoń-
czoność nie ma żadnych ograniczeń w życiu wewnętrznym, podobnie jak na zewnątrz
– w rzeczywistości kosmicznej. Z drugiej strony świadomość ludzka może się kur-
czyć, zmierzając w kierunku nieświadomości – jeśli tylko zostanie jej nadany taki kie-
runek zmian. Niemożliwe jest jedynie osiągnięcie stanu absolutnej nieświadomości,
świadomość jest bowiem jedyną rzeczywistością.
Stoimy zatem wobec odwiecznego wyboru. Nie jest to łatwy wybór. Często prze-
szłe uwarunkowania skłaniają nas do ucieczki we względną nieświadomość. Sięgamy
wówczas po alkohol lub po prostu unikamy konfrontacji z rzeczywistością, zamiast
zaakceptować wyzwania nieskończoności. Czujemy się wygodnie w swoim małym
ego, podobnie jak ptak w bezpiecznej klatce. Chcemy korzystać ze wszystkich możli-
wych źródeł. Z nieskończoności też? A jakże, ma się rozumieć! – dążąc przy tym do
zaspokojenia swoich małych pragnień. Jednak myśl o ofiarowaniu ich wyższej rzeczy-
wistości wywołuje w nas dyskomfort, a nawet odruch buntu.
Fakty są takie: aby naprawdę żyć wyższymi prawdami i z pomocą wyższych sił, o
których mowa jest w tej książce, musimy oferować samych siebie do ich dyspozycji.
Nie możemy zwyczajnie używać ich do własnych egoistycznych celów z bardzo pro-
stego powodu: egoizm jest przeciwieństwem wyższej rzeczywistości i oddala nas od
niej.
Jednakże „złe nowiny” – jak je wcześniej nazwałem – są właściwie również do-
brymi wiadomościami, bo chociaż zawężając swoje pole świadomości odcinamy się
od rzeczywistości potencjalnego rozwoju, to jednocześnie nie znajdujemy spełnienia,
którego oczekiwaliśmy trwając w egoizmie, a które naprawdę daje tylko – również na
poziomie indywidualnym – ekspansja świadomości. Niższe prawa podporządkowane
są wyższym. W starożytnych naukach hermetycznych znajdujemy zasadę: „Jak na gó-
rze, tak i na dole”. Jezus również to potwierdzał: „Starajcie się naprzód o królestwo
Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dane” (Ewangelia św. Mate-
usza).
12
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Ludzie wyobrażają sobie, że życie poświęcone Bogu oznaczać musi wyrzeczenie
się ludzkich pragnień i ich spełnienia. Faktycznie oznacza ono tylko wyrzeczenie się
przywiązania do nich. Nawet wówczas, gdy ktoś pragnie wyłącznie ludzkich form
spełnienia, osiąga je najskuteczniej, nie będąc do niego przywiązanym. Pierwszym
warunkiem przyciągania pieniędzy jest więc rezygnacja z przywiązania do nich.
Wszystko w życiu jest bowiem jak żywe srebro: próbujesz schwytać, a to ci się wymy-
ka. Aby cokolwiek mieć, trzeba akceptować tę rzecz taką, jaka jest – trzymać ją w
ręku, lecz zbyt mocno nie ściskać. Inny aspekt przywiązania polega na braku elastycz-
ności w stosunku do zmian. Unosić się na falach życia potrafią tylko ci ludzie, którzy
łatwo się do zmian przystosowują, ci którzy dopasowują się dobrze do nowych sytu-
acji i pozostają otwarci na nowe punkty widzenia; wszyscy inni ścierają się z falami
lub pozwalają się im zalewać.
W Indiach znane jest piękne starożytne przysłowie: „Właściwe działania przyno-
szą zwycięstwo”. Żyjąc zgodnie z wzniosłymi zasadami, nie wyobrażajmy sobie, iż
uda nam się nagiąć je do własnych potrzeb. Najwyższe rzeczywistości są nie tylko sie-
dliskiem inteligencji, lecz również ostoją nieskończonej mądrości. Przystosujemy się
do nich; nie wyobrażajmy sobie, że to one dadzą się ogłupić przez nasze usprawiedli-
wienia. Żyjmy zgodnie z prawdą; nasze potrzeby będą wówczas zacznie lepiej zaspa-
kajane niż wtedy, gdy sami się o nie troszczymy.
Im bardziej w swoich wysiłkach uwzględniamy dobro innych, nie zaniedbując
własnego, tym lepiej nam się wiedzie.
Życie w rozszerzonej rzeczywistości polega na uwzględnieniu nie tylko własnego
interesu, lecz również tego, co jest najlepsze dla innych. Nie wystarczy zrozumienie
zasady ekspansji na poziomie abstrakcyjnym. Rozszerzająca się świadomość musi
obejmować konkretne, aktualne rzeczywistości, na przykład: ludzi, których znamy, a
których niezbyt lubimy; firmy, które w danych okolicznościach skłonni jesteśmy trak-
tować jak konkurencję; osoby obce, z którymi nie czujemy żadnych szczególnych
związków; nawet zwierzęta; no i sprawy, w których potrzeby bliźnich mogą się kłócić
z naszymi potrzebami.
Inteligencja kosmiczna, czyli Bóg, to nie tylko uniwersalna świadomość; to także
„indywidualna” świadomość każdego z nas – świadomość , która w każdym z nas się
manifestuje. Każdy więc może modlić się do niej i otrzymywać odpowiedzi, przewod-
nictwo oraz pomoc. Jeśli nie czujemy się dobrze z koncepcją modlitwy kierowanej do
własnego Wyższego Ja, to pomyślmy o niej, jako o odwołaniu się do najwyższego
osobistego potencjału, który jest świadomy naszego dążenia do niego – nawet wów-
czas, gdy nie uprzytamniamy sobie jego istnienia – i czeka cierpliwie, aż odkryjemy w
sobie właściwy dla niego poziom rzeczywistości.
Poprośmy więc ową Wyższą Rzeczywistość: „Prowadź mnie, abym dokonywał
właściwych wyborów”. Paramahansa Jogaananda , w swojej książce Szepty wieczności
zamieścił taką oto piękną modlitwę: „Boski Ojcze, oto moja modlitwa: Nie chcę ni-
czego, co mógłbym posiadać na stałe, lecz proszę Cię o moc zdobywania rzeczy, które
mogą być mi potrzebne w codziennym życiu”.
13
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
VI.Gdzie są granice bogactwa?
Wielu ludzi, widząc kogoś bardzo zamożnego, przypuszcza, że zdobył on majątek
kosztem pomyślności swoich bliźnich. Jednym z założeń współczesnej myśli społecz-
nej jest koncepcja ograniczonej ilości pieniądza w obiegu. Jeśli ktoś ma więcej, to inni
automatycznie muszą mieć mniej. Taki sposób myślenia jest typowy dla filozofii ma-
terialistycznej, która do niedawna dominowała w naszej cywilizacji i z której oddzia-
ływania ludzkość obecnie się wyzwala. Uznanie materii za rzeczywistość podstawową
oznacza narzucenie sobie drastycznych ograniczeń. Nieuchronną konsekwencją tego
jest postrzeganie wszelkich zasobów jako wielkości stałych; dotyczy to w szczególno-
ści pieniądza, energii (kojarzonej na ogół z pokładami ropy naftowej w skorupie ziem-
skiej) oraz możliwości człowieka. Jeśli jednak uznamy świadomość za rzeczywistość
fundamentalną, stanowiącą podstawę wszystkich innych bytów, w tym materialnych,
to musimy dojść do wniosku, iż ilość czegokolwiek jest ograniczona jedynie przez
niedoskonałość naszego sposobu myślenia.
W istocie rzeczy, zamożność jest czymś, co sami kreujemy. Nie jest to wartość
czekająca na odnalezienie przez nas i zawłaszczenie. Widzimy więc, że przyciągamy
do siebie nie tylko pieniądze; przyciągamy energię, która następnie manifestuje się w
takiej właśnie formie. Jest to energia kosmiczna, której zasoby są niewyczerpalne. Bo-
gactwo nie powstaje w fabrykach, z ziemskich materiałów. Jego tworzywem jest ko-
smiczna „esencja” bytu, zaś narzędziem wytwarzania – nieskończona „fabryka” po-
mysłów.
W tej książce nie wspomniałem nawet jednym słowem o popularnej koncepcji,
którą można spotkać w wielu publikacjach poświęconych technice bogacenia się, a
mianowicie: koncentracji na „zdobywaniu pieniądza” – podobnie jak artysta-malarz
koncentruje siły na tworzeniu swego dzieła. Nie uważam za stosowne podnosić czyn-
ność zdobywania pieniędzy do rangi „sztuki”. Nie zajmuję się również kwestią aku-
mulacji majątkowej.
Jestem przekonany, że takie zaangażowanie – choć niewątpliwie skutecznie poma-
ga gromadzić i hołubić majątek – w ostatecznym rachunku przywodzi człowieka do
klęski.
Już choćby jeden fakt – wspomniany wcześniej – dowodzi, iż bogactwo jest
czymś więcej niż majątkiem dającym się przeliczyć na pieniądze: mieszczą się prze-
cież w tym pojęciu również takie rzeczy, jak szczęście, spokój umysłu, pełnia harmo-
nijnych związków międzyludzkich, czystość i prostota życia, mądrość i miłość. Kiero-
wanie zbyt dużej ilości energii wyłącznie na zdobywanie pieniędzy powoduje, iż czło-
wiek – zamiast osiągnąć prawdziwe bogactwo – stanie się tylko „obrzydliwie bogaty”.
Kolejnym bezspornym faktem jest, iż koncentrując się przesadnie na gromadzeniu
pieniędzy, zatracamy świadomość tego, iż są one formą energii, a zaczynamy je po-
strzegać jako byt materialny, którego ilość jest ograniczona, bez względu na rozmiary
i skalę akumulacji. Ludzie postępujący w ten sposób żyją z poczuciem nieustannego
zagrożenia, porażeni obsesją kradzieży, krachu giełdowego, złej koniunktury, itp. Za-
zwyczaj jest tak, że im więcej ktoś ma pieniędzy, tym bardziej boi się je utracić. Wielu
ludzi gromadzi majątki, by zapewnić sobie poczucie bezpieczeństwa. Niestety często
posiadając wiele pieniędzy czują się oni znacznie mniej bezpieczni niż wówczas, gdy
14
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
mieli ich zbyt mało i przywiązanie do własnego stanu posiadania nie stanowiło dla
nich pokusy. Najlepszym rozwiązaniem w sprawach pieniędzy jest dążenie do przy-
ciągania takiej ilości, która pozwala w pełni zaspokoić osobiste potrzeby, natomiast
aspiracje, by zostać multimilionerem, na pewno nie są warte związanych z tym napięć
i wysiłków. Zachwianie równowagi w jakiejkolwiek dziedzinie – a więc także w stre-
fie poszukiwania pomyślności materialnej – dość szybko przynosi nam straty.
Dopóki w naszej świadomości dominuje idea gromadzenia – rozumianego jako
zawłaszczenie, któremu nie towarzyszy przepływ energii skierowanej ku innym lu-
dziom – dopóty jesteśmy energetycznie zablokowani; w pewnym momencie energia
życia przestaje w ogóle przez nas płynąć. Źródło, którego się nie używa, po pewnym
czasie wysycha. Podobnie dzieje się z nasz a świadomością; ktoś, kto nie używa swo-
jej energii w sposób twórczy, zmniejsza jej przepływ, który stopniowo ustaje. To wła-
śnie miał na myśli Jezus, mówiąc, że człowiek, który zakopał swój talent w ziemi i nie
używał go, zasmucił tego, który go nim obdarzył. Morał: jeśli gromadzimy wyłącznie
dla siebie, zamiast pozwolić płynąć energii przez siebie – na zewnątrz, to zasmucamy
Boga obecnego w głębi naszej duszy.
Rozmawiając kiedyś ze swą bogatą krewną, zauważyłem, że wydawanie pieniędzy
wyłącznie na siebie wydaje mi się niezwykle dziwne. Mówiąc to, nie miałem na myśli
mojej rozmówczyni i nie kierowały mną żadne niskie pobudki. Rozmowę naszą spro-
wadził na te tematy opis bardzo kosztownego domu, który ujrzeliśmy przypadkiem w
gazecie. Jej odpowiedź zdumiała mnie. „Co takiego?!” wykrzyknęła. „A cóż to za
nowa teoria?!”. Kontrast pomiędzy naszymi krańcowo różnymi postawami oraz zdzi-
wienie obu stron, uświadomiły mi, do jakiego stopnia prawa rozwoju duchowego róż-
nią się od zwyczajów tego świata.
Osobie, która otrzymuje od Boga błogosławieństwo wielkiego bogactwa i używa
go wyłącznie dla własnej przyjemności, majątek zostanie prędzej czy później odebra-
ny lub jego źródła wyczerpią się. Cokolwiek jest nam dane w tym świecie – czy to
pieniądze, czy popularność, czy talent – powinno być traktowane jako sposobność do
służenia bliźnim. Nie po to żyjemy na Ziemi, byśmy zajmowali się wyłącznie sobą.
Błogosławieństwo ciała ludzkiego dane jest nam w tym celu, byśmy mogli osiągnąć
głębszą świadomość wszechobecnego życia.
Materialiści myślą kategoriami ograniczenia i niedostatku nie tylko o materii,
lecz również o energii. Prawdą jest jednak, że im więcej energii używamy, tym wię-
cej jej się w nas objawia. Wielu ludzi myśli: „muszę oszczędzać swoje siły”. Są w
błędzie. Potrzebujemy naturalnie wypoczynku, od czasu do czasu. Nie powinniśmy
się też przepracowywać. Głupotą jest również doprowadzenie się do stanu wyłącze-
nia woli, wraz z nią bowiem wyłącza się dopływ energii życia. Pamiętajmy jednak:
energia wydawana radośnie i z ochotą nie wyczerpuje naszych zasobów; proces ten
generuje jeszcze większą energię. Jeśli więc pragniemy zarabiać pieniądze, potrak-
tujmy je jako produkt skupienia własnego strumienia energii i wykorzystajmy do
wzmocnienia. Pamiętajmy, że pieniądze są tylko symbolem ludzkiej energii życio-
wej. Traktujmy je jako energię i trzymajmy się zasady: „Im większa siła woli, tym
większy strumień energii”. Przypływ obfitości nie musi być ograniczony. Jedyne
ograniczenia pochodzą od nas samych i są rezultatem wznoszonego przez nas muru
emocjonalnego przywiązania.
15
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
VII. Chcąc żyć mądrze, dawaj
Niedawno ktoś opowiedział mi o pewnej zaprzyjaźnionej parze małżeńskiej, która
rozmawiała z nim o swoich planach rozwodowych. Według jego relacji, padło z ich
strony następujące stwierdzenie: „Nie należy zbytnio przejmować się dziećmi. Trzeba
zadbać o siebie. Jeśli ktoś chce rozwodu, nie powinien myśleć o tym, co on oznacza
dla innych osób. człowiek powinien przede wszystkim dbać o własny interes. Dzieci
jakoś to przeżyją”. Wiele się teraz słyszy takich wypowiedzi. Można je nawet znaleźć
w różnego rodzaju wykładach mających być dla ludzi pewną nauką – podczas semina-
riów na temat „samorealizacji” itp. Najpopularniejszy bestseller sprzed kilku lat zaty-
tułowany był Poszukiwacze najważniejszej osoby.
Są to nauki całkowicie błędne, przede wszystkim z jednego powodu: to, co zawę-
ża ludzką świadomość, skupiając ją na własnym ciele i ego, zamiast rozszerzać ją i
kierować w duchu sympatii ku innym istotom, musi – w dalszej perspektywie – przy-
nosić ból i cierpienie zamiast oczekiwanego poczucia spełnienia.
Dlaczego tak się dzieje? Ponieważ podstawowym instynktem życia jest pragnienie
ekspansji naszej tożsamości i świadomości – lub, jak kto woli, naszej domeny, a każdy
kto sądzi, że może pragnienie to zaspokoić przez zwiększanie swojego stanu posiada-
nia – jest w błędzie. Chcemy więcej wiedzieć: dlatego czytamy, studiujemy, podróżu-
jemy, jesteśmy ciekawi nowych rzeczy, słuchamy radia, by dowiedzieć się, co robią
ludzie w innych częściach świata. Najbardziej podstawowym impulsem życiowym jest
wychodzenie na zewnątrz, a wszystko, co się temu przeciwstawia, sprzeniewierza się
naszej naturze. Dlatego można wprawdzie doświadczyć pewnej przyjemności zapew-
niając sobie osobiste korzyści kosztem bliźnich, w końcu jednak „przyjemności” tego
rodzaju przynoszą nam cierpienia.
Ból towarzyszy każdemu zawężeniu tożsamości, sympatii lub świadomości.
Wszystko co je rozszerza, niezmiennie daje nam radość. Dlatego Jezus mówił: „Więk-
szym błogosławieństwem jest dawać niż otrzymywać”, dawanie bowiem jest źródłem
szczęścia. Świadcząc na rzecz bliźnich, przysparzamy szczęścia przede wszystkim so-
bie. Każdy, kto naprawdę pragnie osiągnąć poczucie spełnienia, kto faktycznie chce
szukać „najważniejszej osoby” w sposób najskuteczniejszy, niechaj – definiując wła-
sne dobro – uwzględnia pomyślność innych.
A zatem umiejętność zarabiania pieniędzy – jak wszystkie inne talenty – winni-
śmy ofiarować Bogu, który jest w nas, oraz Bogu, który jest na zewnątrz nas i mieszka
w sercach naszych braci. Pamiętajmy, że rada ta służy najlepiej własnemu urzeczy-
wistnieniu. Nie należy sobie wyobrażać, że identyfikacja z większą rzeczywistością
umniejsza nas w jakikolwiek sposób. Każdy może się przekonać o czymś wręcz od-
wrotnym: działanie w służbie wyższego ideału zapewnia człowiekowi największe
szczęście.
16
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Dziwne jest to, że tak wielu ludzi utożsamia służbę z upokorzeniem i bólem!
Szkoda, że postrzegają oni własne spełnienie w kategoriach „wychodzenia na swoje”
– kosztem innych ludzi!
Zdumiewające jest, że wiele osób przedstawia jako swoją zaletę – ból, którego
przysparzają im ich postawy! Ileż to kobiet „urabia się po łokcie”, służąc swym mę-
żom i dzieciom i czerpiąc patologiczne zadowolenie z poczucia upokorzenia - jak gdy-
by tylko ono miało być świadectwem ich dobroci!
Wykonywanie obowiązków wedle własnego wyobrażenia o nich może być fak-
tycznie działaniem właściwym. Spieszę z zapewnieniem, iż powinniśmy kontynuować
owe właściwe działania – nawet wówczas, gdy przysparzają nam cierpień. Nie
umniejsz to jednak faktu, iż ostatecznym sprawdzianem wszelkich cnót jest radość –
nie ból, a podstawowym kryterium grzechu – to, iż przynosi on smutek. Dostępujemy
tym większych błogosławieństw, im bardziej dzielimy się swoim dostatkiem, im wię-
cej dajemy i lepiej służymy. Wtedy spływa na nas prawdziwe błogosławieństwo!
VIII. Głęboki sens ofiary na szlachetne cele
W tradycji judeochrześcijańskiej istnieje pewna bardzo stara zasada związana z
pojęciem ofiary. Głosi ona, że każda ofiara złożona Bogu przynosi błogosławieństwo
oraz że błogosławieństwa spływające na ofiarodawcę są proporcjonalne do stopnia, w
jakim powierzył się Bogu.
Fascynujący przykład pochodzi z życia znanego wizjonera Edgara Cayce’a. Ogól-
nie wiadomo, że miał on dar wglądu w poprzednie żywoty ludzi. Kiedyś zgodził się
spojrzeć w inkarnacyjną przeszłość pewnej popularnej modelki. Miała ona tak piękne
dłonie, że wielu fotografów szczególnie się na nich koncentrowało. Po wejściu w trans
Edgar Cayce powiedział jej, iż w poprzednim wcieleniu była zakonnicą i spędzała dłu-
gie godziny klęcząc i podpierając się dłońmi przy szorowaniu podłóg w klasztorze, w
służbie Bożej. Ponieważ używała swoich dłoni wyłącznie dla Bożej chwały, więc są
one teraz szczególnie piękne.
Opowieść ta ilustruje prawdę, którą każdy może zweryfikować we własnym życiu.
Masz jakiś talent? Jakikolwiek on jest, ofiaruj go Bogu. Nie przejmuj się tym, że może
ci się wydawać niewiele wart. Przypomnij sobie legendę o małej, ubogiej dziewczyn-
ce, która położyła jabłko na tacę w kościele, a ono zmieniło się w złoto.
Przypominam sobie świątynię, którą kiedyś zbudowałem. Rok później, ktoś zapa-
lił na ołtarzu świeczkę, od której cała budowla spłonęła do fundamentów. Nie wdając
się w szczegóły, powiem tylko, iż miało to miejsce miesiąc po tym, jak udało mi się –
nie bez trudności – przezwyciężyć inne poważne kłopoty finansowe. Można powie-
dzieć, że ów pożar nie mógł się wydarzyć w gorszym momencie. Zwracając się do
Boga w modlitwie, powiedziałem wówczas tak: „Panie, to była Twoja świątynia, nie
moja. Oddałem Ci ją zaraz po wybudowaniu. Nic nie straciłem, ponieważ nie miałem
niczego do stracenia”. Nagle poczułem, jak ogarnia mnie wewnątrz wielki spokój.
Nieco później, tego samego dnia, śpiewałem wchodząc do sklepu. Właściciel, któ-
ry już wiedział o pożarze, wykrzyknął: „Śpiewa pan?! Kiedy nasz sklep spłonął kilka
17
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
lat temu, płakałem przez cały rok”. „Widzi pan – odpowiedziałem – straciłem wpraw-
dzie budynek, ale nie straciłem głosu!”
Faktem jest, że chciało mi się śpiewać. Przepełniająca mnie radość Boża uczyniła
wszystko inne mniej ważnym.
A więc, jeśli jedno ofiarowanie przynosi takie błogosławieństwo, czyż nie okazuje
mądrości ten, kto poświęca Bogu wszystko co posiada?
Wielki poeta indyjski Rabindranath Tagore napisał taki oto inspirujący tekst, który
przytaczam, ponieważ doskonale pasuje do tematu rozważań:
Szedłem ścieżką przez wieś, żebrząc, od drzwi do drzwi, kiedy twój złoty rydwan
pojawił się w oddali, jak we wspaniałym śnie, i rad byłem wiedzieć, kim jest ów Król
wszystkich królów!
Ożyły moje nadzieje i wydawało mi się, że moje złe dni dobiegają końca. Stałem,
czekając na jałmużnę, o którą nie musiałem prosić, i na bogactwo rozrzucone w pro-
chu na wszystkie strony.
Tam, gdzie stałem, rydwan się zatrzymał. Spojrzałeś wtedy na mnie i obdarzyłeś
swym uśmiechem. Poczułem, że szczęście nareszcie do mnie przyszło. Nagle wycią-
gnąłeś ku mnie swą prawą dłoń i rzekłeś: „Co możesz mi ofiarować?”
O, jakimż królewskim żartem było wyciągnięcie ręki do najnędzniejszego z żebra-
ków! Stałem, zmieszany i niezdecydowany, a potem wyjąłem powoli z sakiewki naj-
mniejsze ziarnko zboża i dałem Tobie.
Jakże się zdziwiłem, gdy tego wieczoru wysypałem jej zawartość na podłogę i zna-
lazłem w niej jedno ziarnko złota! Gorzko wtedy zapłakałem, żałując, że nie ofiarowa-
łem ci wszystkiego, com miał.
Jaki wniosek? Powinniśmy we własnym interesie poświęcać Bogu cały swój do-
bytek. Ilu jednak potrafi to uczynić? Większość ludzi musi działać powoli, sprawdza-
jąc tę zasadę krok po kroku, by przekonać się, że naprawdę jest skuteczna! Nie jest to
sarkazm z mojej strony: wszyscy jedziemy na tym samym wózku. Prawdą jest, iż na-
sze pragnienia są uwięzione w naszej podświadomości, gdzie bardzo trudno je odna-
leźć. Alkoholik świadomie pragnie przestać pić, jego podświadomość pcha go jednak
w stare koleiny. Potrzeba wiele czasu na wykopanie tych długich korzeni. Jest to jed-
nak możliwe – i ze wszech miar pożądane – a jeśli mamy kiedykolwiek zaznać dosko-
nałego spełnienia – absolutnie konieczne.
Osobiście mogę powiedzieć, że zasada ta działa. Przekonałem się, iż Bóg troszczy
się o nas w zdumiewający sposób, jeśli poświęcimy Mu wszystko, co mamy.
Wróćmy raz jeszcze do mojej spalonej świątyni. Wyglądało to wówczas na dużą
stratę materialną, z którą wiązała się pewna korzyść duchowa. Okazało się jednak, iż
była także korzyść materialna. Zniszczenie budynku przyniosło nam tyle materialnych
błogosławieństw, że trudno byłoby je wyliczyć.
Opowiem teraz pewną ciekawą historię. Gdy skończyłem pisanie swojego kursu
samokształcenia zatytułowanego 14 kroków do Wyższej Świadomości – dzieła, które
zajęło mi dwa lata solidnej pracy, postanowiłem wspólnie z Bogiem uczcić jego za-
18
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
kończenie. Robię tak zawsze, gdy kończę jakąś pracę poświęconą Bogu, zwłaszcza
gdy wiąże się ona z dużym i długotrwałym wysiłkiem. Pojechałem więc do Carmel –
małego nadmorskiego miasteczka położonego na kalifornijskim wybrzeżu.
Nie wziąłem pod uwagę, iż był to sierpień, a więc pełnia sezonu turystycznego.
Gdy byłem już na miejscu, okazało się, że są trudności z zakwaterowaniem. Znala-
złem w końcu jakieś lokum, było ono jednak o wiele za drogie, jak na moją kieszeń.
Zacząłem się wahać, a potem pomyślałem: „Boska Matko, przyjechałem tu, aby
wspólnie z Tobą uczcić zakończenie mojej pracy, co powinienem teraz zrobić? Czy
mam jechać do motelu w Monterey, gdzie jest okropny ruch i hałas? Dlaczego nasza
uroczystość miałaby być nieudana? Może powinienem wynająć ten pokój? Zrobię tak,
bo wierzę, że zapewnisz mi środki na powrót do domu. Wyjąłem portfel, by zapłacić
za nocleg. W tym momencie recepcjonista, dla którego byłem jednym z tysięcy tury-
stów odwiedzających tę miejscowość w sezonie letnim, pokiwał przecząco głową.
2
Nie musi pan płacić – powiedział.
2
Chciałbym zapłacić z góry – odpowiedziałem, wiedząc, że następnego dnia rano
nie będę miał już dość pieniędzy na uregulowanie rachunku.
2
Nie musi pan płacić w ogóle – wyjaśnił mój rozmówca.
2
Dlaczego?
2
Wpiszę pana do naszych ksiąg jako agenta biura podróży.
2
Dobrze, ale dlaczego?
2
Nie wiem – odpowiedział. Po prostu wzbudził pan moją sympatię.
Wtedy zrozumiałem. Ponieważ pragnąłem dzielić tę uroczystość z Bogiem, Bóg mi
się odwzajemnił!
Następnego dnia poszedłem na obiad do restauracji, której właściciel nie przyjął
ode mnie zapłaty za posiłek!
Proszę mi powiedzieć, ile razy zdarzyło się Wam skorzystać z motelu lub restaura-
cji i usłyszeć: „Nie musi pan (pani) płacić za ten posiłek (nocleg)”? Powiem Wam, ile
razy mnie to spotkało: raz stało się tak, ponieważ udałem się tam ze świadomością:
Jest to nasza wspólna uroczystość.
Jeśli ktoś nigdy nie próbował działać wspólnie z Bogiem, niechaj to zrobi. Działa-
jąc w ten sposób, będziecie zdumieni, do jakiego stopnia Bóg będzie Wam pomagał!
Skutecznym sposobem uczenia się tej zasady – jest zgodnie z tradycją – przezna-
czanie dziesiątej części własnych dochodów, w imię Boga, na jakieś szlachetne cele.
Wielu ludzi natychmiast zgłasza sprzeciw: „Teraz nie mogę sobie na to pozwolić, z ra-
dością zrobię to później, kiedy moja sytuacja materialna się poprawi”. Osoby te nie
zdają sobie sprawy z tego, iż każdy akt darowania generuje obfitość. Ludzie przekazu-
jący bezinteresownie część dochodów Bogu, otrzymują jego wsparcie. Każda energia,
którą kierują do Niego, wraca do nich, zwielokrotniona. Mocą podtrzymującą wszech-
świat. Jezus powiedział: „I każdy, kto dla mego imienia opuści dom, braci lub siostry,
ojca lub matkę, dzieci lub pole, stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy”
(Ewangelia św. Mateusza). Śri Kryszna w Bhagavad Gicie wyraża to tak: „Bądź tego
pewien: ktokolwiek jest mi oddany, nigdy nie będzie porzucony”.
19
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Pewne zaprzyjaźnione małżeństwo nosiło się ostatnio z zamiarem poinformowania
swojego kościoła parafialnego na piśmie o tym, że „nie stać ich na ofiarę”. Zoriento-
wali się jednak, iż wielu parafian daje regularnie na kościół i na biednych, mimo
znacznie niższych dochodów. Przemyśleli więc sprawę i zmienili zdanie.
Wkrótce po tej decyzji jedno z nich, pozostające bez pracy, znalazło zatrudnienie.
W tym samym czasie drugie otrzymało podwyżkę!
Każdy, kto oddaje na szlachetne cele część swoich dochodów, nie tylko nie ponosi
uszczerbku, lecz – przeciwnie – otrzymuje błogosławieństwo obfitości wprost ze Źró-
dła. Od Boga pochodzi wszelkie poczucie bezpieczeństwa; kto tego nie zrozumie, ten
zawsze będzie błądził pośród niepewności. Im bardziej żyjemy dla Niego, tym On le-
piej się nami opiekuje – nawet w drobnych sprawach życia codziennego.
IX.
Jak zarabianie pieniędzy może sprzyjać rozwojowi duchowemu?
Każdy kto nauczył się zarabiać pieniądze we właściwy sposób, będzie maił z tego
korzyści na wielu poziomach. Powiększać się będzie nie tylko jego dobrobyt, lecz
również energia i radość życia.
Wiele lat temu miałem ciekawe doświadczenie. Rozpocząłem coś, co było dla mnie
ważnym przedsięwzięciem. Podjąłem je z myślą o moich bliskich. Okazało się (jak za-
wsze w takich przypadkach!), że przedsięwzięcie było znacznie bardziej kosztowne,
niż przewidywałem w chwili jego rozpoczęcia. Na początku musiałem sam zgroma-
dzić niemal wszystkie niezbędna środki. Prowadziłem w tym celu zajęcia dydaktyczne
w wielu miastach. Pracowałem ciężej niż kiedykolwiek przedtem. Oznaczało to kłopo-
ty pieniężne, jakich nigdy do tą nie miałem, jak również wikłanie się w materializm –
co było dla mnie poważnym problemem, jako że zawsze usiłowałem kultywować
wyższe wartości duchowe.
Dopiero na końcu długotrwałych zmagań odkryłem, na czym polega moja prawdzi-
wa korzyść. Miała charakter bardziej duchowy niż materialny. Prawdą jest, iż zarobi-
łem sporo pieniędzy i spłaciłem wszystkie długi zaciągnięte w celu doprowadzenia
sprawy do końca. Ponad tym wszystkim było jednak coś nieskończenie ważniejszego
dla mnie osobiście, spostrzegłem mianowicie, iż robiąc to, co miałem zrobić, by spro-
stać wyzwaniu i robiąc to w interesie moich bliźnich, a nie we własnym, stawałem się
wewnętrznie silniejszy i energiczniejszy oraz zyskiwałem pewność, że potrafię pora-
dzić sobie ze wszystkim, co przyniesie mi życie. Nade wszystko. Czułem, że jestem
bliżej Boga.
Zarabiając pieniądze potrzebne do sfinansowania wspomnianego przedsięwzięcia,
ku swojemu zdumieniu napotkałem dwa stwierdzenia Paramhansy Jogaanandy odno-
szące się do duchowych aspektów zarabiania pieniędzy, które były dla mnie wybitnie
krzepiące. W pierwszym z nich Mistrz obiecał jednemu ze swych uczniów, że wspie-
rając jego misję finansowo, przyspieszy swój rozwój duchowy. Stwierdzenie drugie
miało charakter ogólniejszy. „Zarabianie w sposób uczciwy i przedsiębiorczy pienię-
dzy mających służyć dziełu Bożemu jest wielką sztuką, obok urzeczywistniania
Boga”. Zważywszy, że traktowałem dotąd zarabianie pieniędzy jako najniższą ko-
20
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
nieczność życiową, było to dla mnie nie lada odkrycie, dostrzegłem w nim bowiem
szansę duchowego rozwoju. Jako się rzekło, największymi korzyściami wyniesionymi
z mojego przedsięwzięcia były: moc duchowa, wiara, siła woli i energia, które otrzy-
małem.
Interesującym faktem społecznym jest to, że wielu biznesmenów czyni nadzwyczaj
szybkie postępy na drodze duchowej, gdy tylko decydują się ofiarować swoje życie i
pracę Bogu. Przed tym momentem zwrotnym używają wprawdzie swojej energii ego-
istycznie, lecz jednak używają jej! W procesie tym uczą się koncentrować ją w działa-
niu, co ułatwia im potem praktykę medytacji i wejście na drogę wyższego rozwoju.
Osoby takie czynią znacznie większe postępy niż ci, którzy uważają się za bardziej
uduchowionych tylko dlatego, że unikają zaangażowania w sprawy finansowe.
Rozwój duchowy również wymaga wysiłku. Praktyki duchowe, takie jak medyta-
cja, nie mają charakteru biernego. Prawdziwa medytacja jest zajęciem wysoce dyna-
micznym. Medytując z pełną świadomością – bez niepokoju, lecz czujnie i w maksy-
malnym skupieniu – czynimy znacznie szybsze postępy niż wówczas, gdy siedzimy
bezmyślnie, starając się zachować dobry nastrój.
Cokolwiek robimy, powinniśmy wkładać w to całą energię. Jeśli ma to być zara-
bianie pieniędzy, nie czyńmy tego połową umysłu, żałując drugą połowę tego, co robi-
my. Jeśli ktoś znajduje się w sytuacji, w której nie musi myśleć, jak zdobyć pieniądze
– w porządku; może skierować swoją energię na inne rzeczy. Nie oznacza to jednak
wcale, że jego sytuacja jest lepsza niż sytuacja kogoś, kto jest zmuszony do poszuki-
wania źródeł dochodu.
Byłem kiedyś w odwiedzinach u bardzo zamożnego człowieka, który powiedział
mi, usprawiedliwiając jak gdyby swą stałą potrzebę pracy i utrzymywania rodziny:
„To wszystko nie jest moją rzeczywistością. Moje rzycie zaczyna się w chwili, gdy
wracam do domu i mogę usiąść spokojnie w swoim pokoju medytacyjnym”.
Sądzę, że chciał w ten sposób wywrzeć na mnie silne wrażenie. Pojawiła się jednak
u mnie taka oto myśl: Jaka szkoda, że musi on tyle czasu tyrać w pracy, skoro mógłby
wykorzystać go na kontakt z Bogiem!
Nie jest właściwie ważne, co robimy, jeśli postrzegamy swoje działania jako okazję
do służenia innym, twórczego wykorzystywania energii, pracy dla dobra ogólnego,
rozszerzania sympatii i świadomości oraz zestrajania własnej świadomości z Nieskoń-
czoną Inteligencją.
Pamiętajmy, że w pieniądzach Bóg również jest obecny. Obecny jest w biznesie i
w bankach, tak samo jak w górach, chmurach, w świątyniach i w kościołach. Choć z
pewnością, trudniej Go dostrzec na bazarze niż w lesie, to jednak jest obecny w obu
tych miejscach. Każdy, kto patrzy dostatecznie uważnie, musi Go znaleźć, gdziekol-
wiek by był.
21
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
CZĘŚĆ II: METODA
X. Potrzeba koncentracji
W Części I omówiliśmy podstawowe zasady ogólne. Teraz rozważymy, jak zasto-
sować je w praktyce.
Pierwszym zagadnienie wymagającym zastanowienia jest potrzeba koncentracji.
Powiedziałem wcześniej, że sukces zależy od ilości energii, którą wkładamy w to,
czym się zajmujemy. Wspomniałem również, że energią tą kieruje siła woli. Przyto-
czyłem słowa Paramhansy Jogaanandy: „Im silniejsza wola, tym większy strumień
energii”.
Jak, wobec tego, rozwijać siłę woli?
Pierwszym warunkiem koniecznym jest koncentracja. Jest to proces analogiczny
do skupiania rozproszonych promieni świetlnych w pojedynczą wiązkę laserową.
Koncentracja jest potęgą. Jeśli potrafimy skupić umysł na jednym obiekcie, to zna-
czy, że jesteśmy na dobrej drodze do wykształcenia potęgi woli.
W tym kontekście nie wystarcza jednak wyobrażenie własnych sił mentalnych jako
czegoś ograniczonego do funkcji mózgu, świadomość ludzka posługuje się bowiem
także „uczuciami wypływającymi z serca:, czyli emocjami.
Siła woli mniej wiąże się z tym, co człowiek myśli, a bardziej z tym, co chce, by
się zdarzyło. Tak więc – zgodnie z definicją Paramhansy Jogaanandy – „Wola to
pragnienie plus energia, skierowane ku spełnieniu”. Bez odczuwania pragnienia nie
jesteśmy w stanie wznieść się ponad poziom teoretycznego myślenia abstrakcyjnego;
co więcej, brak towarzyszącego mu skupienia oznacza pozostawanie w sferze tak zwa-
nego „chciejstwa”.
Uczucia są tym aspektem świadomości, który nadaje siłę naszym intencjom. Muszą
one jednocześnie pozostawać w stanie równowagi, nie możemy bowiem pozwolić, by
opanowały nas niepokój i niecierpliwość.
Uczucia podlegające wahaniom stają się emocjami. Emocje mogą również dostar-
czać poczucia siły, jest ona jednak iluzoryczna i niestabilna: raz jest, a raz jej nie ma.
Emocje porównać można do fal morskich: są one w ciągłym ruchu, choć woda, w
której się tworzą, nie zmienia swego położenia. W związku z tym emocje - z powodu
swej niestałości – mają niewielki wpływ na naszą sytuację. Co najwyżej powodują tro-
chę zamieszania.
Przychodzi mi na myśl również inne porównanie: wiele lat temu w piśmie „New
Yorker” zamieszczono rysunek dżipa jadącego drogą o twardej nawierzchni. W cza-
sach II wojny światowej samochody terenowe były zjawiskiem nowym, często poja-
wiającym się w dowcipach rysunkowych, w których przedstawiano je zwykle jako le-
cące metr nad ziemią podczas szaleńczej jazdy po wyboistym terenie. Na wspomnia-
nym rysunku dżip jedzie wprawdzie drogą równą i dobrze utrzymaną, lecz mimo to
znajduje się metr nad jej powierzchnią.
22
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Podobnie bywa z nie kontrolowanymi uczuciami, czyli emocjami. Wywołują one
podniecenie nawet wówczas, gdy naprawdę nie mamy się czym ekscytować. Dokład-
nie mówiąc, wola dopóty nie jest potęgą, dopóki nie kierujemy nią spokojnie, panując
nad emocjami.
Bez wewnętrznego spokoju i opanowania nie jest możliwe skupienie umysłu. Spo-
koju nie należy przy tym mylić z ociężałością. Nie musi on oznaczać bierności uczuć,
a wręcz przeciwnie – skuteczność wymaga ich intensywności.
Gdy chcemy coś osiągnąć, niezmiernie ważna jest mobilizacja silnego uczucia. Jak
już powiedzieliśmy, bez ludzkiego entuzjazmu nigdy nie powstało nic wielkiego. Aby
uczucie mogło wyzwolić wielką siłę woli, entuzjazm nie może zostać roztrwoniony w
formie podniecenia.
Powiedzmy, że krawiec chce uszyć piękną suknię i jest tym rozentuzjazmowany.
Aby jednak nawlec nitkę, musi wykonać pewne czynności bardzo spokojnie. Jeśli jed-
no choćby włókno nie trafi do ucha igielnego, trzeba będzie rozpocząć całą operację
od nowa.
Gdy mowa o potędze woli, nić możemy porównać do ludzkiego uczucia, a ucho –
do miejsca koncentracji w ciele, którym jest punkt między brwiami. Uczucie musi zo-
stać przeprowadzone przez to oko”, zanim mu pozwolimy mu wybiec na zewnątrz i
skierować się ku naszym celom.
Jak zatem mamy panować nad uczuciami? Najprostszą techniką jest kierowanie ich
ku górze, przez kanał w rdzeniu kręgowym, do mózgu, a następnie do punktu między
brwiami.
By zdyscyplinować uczucia, nie zapominajmy nigdy o tym, że warunki panujące
wokół nas są niestabilne. Nie warto się do nich przywiązywać. Szczęście dnia dzisiej-
szego może jutro być utracone, a smutek, który teraz odczuwamy, może w końcu ustą-
pić miejsca szczęściu. Fale radości i smutku przepływają nieustannie przez nasze
umysły.
Zwróćmy więc uwagę na rzecz stabilniejszą i trwalszą, przenikającą wszystkie na-
sze życiowe doświadczenia – na naszą świadomość, czyli Jaźń.
Utożsamiamy się z przyczyną tego, co dzieje się w życiu, a nie ze skutkiem. Żyje-
my w centrum, a nie na peryferiach osobistego wszechświata. Bądźmy tym, czym na-
prawdę jesteśmy. Przestańmy być echem oczekiwań i pragnień innych osób. Bądźmy
świadomi każdego podjętego działania.
Ćwiczmy się w wytrwałości. Jeśli zdecydowaliśmy się coś osiągnąć, nie rezygnuj-
my z urzeczywistnienia celu, obojętnie jak bardzo wydaje się błahy. Pamiętajmy, że
emocje są tylko sposobami reagowania na okoliczności i definiowania ich; jako takie,
są równie nietrwałe jak warunki, w których żyjemy. Naturą tego świata jest zmien-
ność. Nie ma więc absolutnych klęsk. Jeśli kontynuujemy nasze wysiłki, niepowodze-
nia otwierają nam drzwi do zwycięstwa.
Czytelnik może zapytać: Skoro wszystko się zmienia, to może sukces przyjdzie do
nas automatycznie, bez wysiłku z naszej strony?
Odpowiedź brzmi: Nie. Jeśli nie włączymy własnego świadomego wysiłku w nurt
naturalnego biegu zdarzeń, wówczas siła okoliczności mogąca wznieść nas na wyżyny
23
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
sukcesu, tylko nieznacznie nas uniesie. Może to być, na przykład, niewielka sprzedaż,
podczas gdy odpowiedni wysiłek przyniósłby nam rekordowy kontrakt życia.
Aby utrzymać się na szczycie fali na desce surfingowej, trzeba mieć poczucie rów-
nowagi, czasu i zdolność samokontroli.
A oto inne naturalne pytanie: Jeśli warunki stale się zmieniają, czyż sukces nie
okaże się złudny, bez względu na to co zrobimy?
Tym razem odpowiedź nie jest jednoznaczna: w pewnym sensie „Tak”, w innym –
znacznie ważniejszym – „Nie”. Słowo „złudny” nie jest tu odpowiednie. Każda fala
sukcesu opada wprawdzie, lecz inne ją zastępują. Ważne jest to, byśmy nie polegali na
owych falach w dążeniu do osobistego spełnienia.
Prawdziwym osiągnięciem w każdym życiowym sukcesie jest zwycięstwo nad
samym sobą. Wzloty i upadki nie są wieczne. Im większa jest nasza osobista moc,
tym mniej jesteśmy podatni na wpływy zmian zewnętrznych.
W ostatecznym rachunku, sukcesem jest to, kim się stajemy, a nie to co osiągamy.
Ktoś, kto odnosi sukcesy jako istota ludzka, zaczyna dostrzegać, że wszystko, co dzie-
je się wokół niego, może okazać się korzystne. Nigdy już nie będzie biedny, ponieważ
wszystko mu sprzyja.
XI.
Jak rozwijać zdolność koncentracji?
Koncentracja oznacza zdolność uwolnienia umysłu od wszelkich zakłóceń – w tym
własnych myśli i emocji – i skierowania jego energii na jeden obiekt, którym może
być określony stan wewnętrzny lub cel.
Wielu ludziom taki sposób kontrolowania umysłu kojarzy się z wysiłkiem. Do
pewnego stopnia mają oni słuszność. W innym znaczeniu jednak się mylą. Dopóki bo-
wiem ktoś usiłuje skoncentrować się, dopóty nie jest w stanie skutecznie tego
zrobić.
Głęboka koncentracja możliwa jest wyłącznie w stanie pełnego relaksu. Fi-
zyczne i umysłowe napięcia pochłaniają energię, uniemożliwiając przejście umysłu
przez „ucho igielne”. Jeśli, na przykład, brwi są zmarszczone pod wpływem zmartwie-
nia, szczęki zwarte, a dłonie ściśnięte, to z pewnością część energii umysłu nie płynie
w zamierzonym kierunku.
Dlatego właśnie najlepszym sposobem rozwijania zdolności intensywnej koncen-
tracji jest codzienna praktyka medytacyjna.
Dość rozpowszechnione jest błędne przekonanie, iż medytacja to pewnego rodzaju
ucieczka od rzeczywistości i życiowych obowiązków. Trudno o większe nieporozu-
mienie, albowiem faktycznie jest ona – jak łatwo się przekonać najskuteczniejszą
metodą pozwalającą nie tylko sprostać wyzwaniom życia, lecz nawet wznieść się po-
nad nie.
Potężna siła koncentracji ukształtowana w codziennej praktyce medytacyjnej po-
zwala pokonywać w ciągu minut problemy, których rozwiązywanie zwykle ciągnie się
tygodniami. Jeszcze ważniejsze jest to, iż koncentracja wynikająca z regularnej medy-
24
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
tacji generuje w sposób całkowicie naturalny siłę woli niezbędną dla osiągnięcia suk-
cesu w dowolnym przedsięwzięciu.
Jak już wspomniałem, ośrodek woli usytuowany jest w punkcie między brwiami.
Dlatego właśnie człowiek, który bardzo czegoś chce, odruchowo ściąga brwi.
Osoba medytująca uczy się skupiać uwagę w tym właśnie punkcie ciała. Im czę-
ściej i głębiej koncentrujemy się na tej okolicy, tym bardziej wzmacnia się siła naszej
woli.
Innym ważnym zagadnieniem w ćwiczeniu koncentracji, a tym samym siły woli,
jest jasność wewnętrzna rozumu i uczucia. Medytacja wybitnie pomaga w jej rozwija-
niu. Stan doskonałej jasności zdefiniowałem w innych książkach. Tutaj zacytuję tylko
niektóre sformułowania:
Doskonała jasność oznacza postrzeganie siebie i wszystkich innych bytów jako
aspektów szerszej rzeczywistości, dążenie do świadomego zestrojenia z nią oraz do-
strzegania we wszystkim możliwości i sposobów jej manifestowania.
Doskonała jasność oznacza więc dostrzeganie prawdy w prostocie, poszukiwanie
przewodnictwa czystej prawdy, a nie opinii, oraz kierowanie się tym, co JEST, a nie
tym, co wynika z własnych pragnień i uprzedzeń.
Doskonała jasność oznacza dążenie do postrzegania rzeczy w ich najszerszych
aspektach.
W związkach z innymi ludźmi doskonała jasność oznacza stałą gotowość włączania
ich rzeczywistości do rzeczywistości własnej.
Mętne myśli i uczucia tworzą chaos wewnętrzny i zewnętrzny. Przeciwieństwem
koncentracji jest stan psychicznego zamętu. Natomiast doskonała jasność jest niemal
dokładnie z nią równoznaczna.
Jasność umysłu przejawia się w uporządkowaniu myśli i zajmowaniu się jedną
sprawą w danym czasie. Prawdą jest również to, że myślenie o jednej rzeczy w danym
czasie sprzyja stopniowemu rozwijaniu wewnętrznej jasności.
Z koncentracją, jak powiedziałem, wiąże się usuwanie z umysłu wszelkich zakłó-
cających myśli i wrażeń. Nie jest to łatwe zadanie. Spróbujmy, na przykład, całkowi-
cie wykluczyć myśl o górach lodowych. Jak często, na co dzień, myśl taka pojawia się
w świadomości? Zapewne nigdy, chyba że ktoś mieszka w Arktyce. Jednak u kogoś,
kto nie ma doświadczenia w koncentracji, samo postanowienie, by nie myśleć o gó-
rach lodowych, może spowodować obsesyjne myśli na ten temat!
Z punktu widzenia doskonalenia sztuki koncentracji, ważniejsze jest pozytywne
skupienie na jednym obiekcie niż unikanie myślenia o innych rzeczach.
Starajmy się więc koncentrować w danym czasie na jednym tylko przedmiocie.
Nikt nie może robić dobrze wielu rzeczy naraz. Jeśli zdecydowaliśmy się czymś zająć,
porzućmy na jakiś czas wszystkie inne sprawy. Nie należy tego robić na siłę, bądźmy
więc zrelaksowani i zainteresowani tym, co robimy. Dajmy się temu pochłonąć.
Siedząc w kinie, bez wysiłku pozwalamy się wciągnąć w akcję filmu - tylko dlate-
go, że jesteśmy nią zainteresowani. W ten sam sposób powinniśmy przeżywać każde
inne zajęcie.
25
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Wiele lat temu, wspólnie z grupą przyjaciół, myśleliśmy o zakupie domu. W pew-
nej chwili jedna z osób powiedziała: „Mam telefon do pośrednika”. Zapisała następnie
numer na kartce papieru i pokazała go nam. Rozmowa zeszła przejściowo na inny te-
mat. Po piętnastu minutach zdecydowaliśmy się w końcu tam zadzwonić.
„Zaraz dam wam ten numer”, powiedziała wtedy inicjatorka rozmowy, sięgając po-
nownie do kieszeni po kartkę papieru. Wtedy podałem ów numer z pamięci. Spojrzała
na mnie ze zdumieniem. „Jak mogłeś go zapamiętać?! Przecież rzuciłeś tylko okiem
na tę kartkę!”
„To bardzo proste”, odpowiedziałem. „Po prostu spojrzałem na kartkę i skoncen-
trowałem się na niej, gdy nam ją pokazywałaś”.
Moja przyjaciółka zaczęła później korzystać z mojej sugestii w podobnych sytu-
acjach i przekonała się, że technika, którą opisałem, działa niezawodnie.
Cokolwiek robimy, powinniśmy ćwiczyć umysł w skupianiu uwagi. Nie musi to
wcale psuć komukolwiek humoru, polega bowiem jedynie na prawdziwym zaintereso-
waniu i zaangażowaniu we wszystko, czym się zajmujemy.
Róbmy w danym czasie tylko jedną rzecz, skupiając na niej całą uwagę umysłu.
XII. Podstępna podświadomość
Kontrolowanie umysłu byłoby względnie łatwe, gdybyśmy mieli wyłącznie do czy-
nienia wyłącznie ze świadomymi procesami myślowymi. Niestety, rzeczywistość róż-
ni się bardzo od tego pobożnego życzenia, umysł świadomy jest bowiem tylko wierz-
chołkiem „góry lodowej” naszej umysłowości. W głębokiej podświadomości ukryty
jest ogromny zbiór nie spełnionych pragnień i nie zrealizowanych dążeń, których nie
potrafimy świadomie rozpoznać i które często uniemożliwiają nam przeprowadzenie
tego, co świadomie podejmujemy.
Pewien mój przyjaciel podróżował autobusem w Pakistanie podczas wojny z India-
mi. Autobus jechał objazdem, ponieważ indyjskie samoloty atakowały drogi. W pew-
nym momencie pojazd ugrzązł w korycie rzeki, którą usiłował przejechać w bród.
Kierowca zwrócił się do pasażerów o pomoc.
Po piętnastu minutach pchania nie było żadnych efektów, wobec czego kierowca
wysiadł, by ocenić sytuację.
Jakież było jego zdumienie, gdy stwierdził, że połowa pasażerów pcha autobus do
przodu, a druga połowa – do tyłu!
Nader często obserwujemy podobne procesy w naszej psychice. Mimo szczerego
wysiłku w jakimś kierunku na pewnym poziomie świadomości, na innym jej poziomie
sami ten wysiłek udaremniamy.
Podczas intensywnej pracy może pojawić się myśl o tym, by w ogóle jej zaprze-
stać. Jeśli jesteśmy wtedy w biurze, zaczynamy nerwowo spoglądać na zegarek. Kiedy
indziej może pojawić się intensywne fantazjowanie, czyli tzw. sny na jawie. Możemy
26
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
dojść do wniosku, że nasza praca jest bezsensowna, zacząć tracić czas na myślenie o
tym, co chcielibyśmy zamiast niej robić, lub też rozmyślać o jej spodziewanych rezul-
tatach, zamiast skupiać się na bieżącym zadaniu.
Wiele można w życiu osiągnąć, jeśli potrafimy zajmować się z pełnym zaangażo-
waniem jedną czynnością w danym czasie, bez rozpraszania uwagi na inne rzeczy,
które chcielibyśmy osiągnąć lub które zdołaliśmy osiągnąć w przeszłości.
Ważnym aspektem doskonałej jasności jest niepodejmowanie pracy wbrew sobie,
w znaczeniu mentalnym. Z uwagi na ów wielki subkontynent podświadomego umy-
słu, zwykle łatwiej jest to wypowiedzieć niż zrobić. Każdy człowiek jest jak dom po-
dzielony wewnętrznie. Część naszej natury głosi pochwałę życia. Inna jej część –
przeciwnie – odrzuca je, generując wątpliwości, lęk i zmartwienia blokujące nasze
najlepsze intencje.
Każdy z nas ma do czynienia – choćby w niewielkim stopniu – z przejawami zasa-
dy „negatywnej”: pragnieniem śmierci, chęcią unikania odpowiedzialności i ucieczki
od kłopotów; pragnieniem, aby problemy zniknęły i przestały nas dręczyć.
Niektórzy ludzie szukają ucieczki w nieświadomość, pijąc alkohol, używając nar-
kotyków lub sypiając bardzo długo. W psychice ludzkiej występuje tendencja do po-
grążania się w nieświadomości. Psychologowie, zwłaszcza działający w początkach
tego stulecia, przyczynili się walnie do zaostrzenia konfliktu między tym, co ludzkie –
zgodnie ze swoim przekonaniem – powinni robić i tym , co by robić chcieli. Ponieważ
konflikt ten rodzi często wewnętrzne kompleksy, będące wynikiem tłumienia emocji,
psychologowie – raczej ci sprzed półwiecza, niż współcześni – doradzali ludziom pod-
dawanie się niższym aspektom własnej natury, tłumacząc im, iż to właśnie jest ich
prawdziwa natura.
Obecnie coraz więcej ludzi rozumie, że wyższe wartości człowieka nie są jego niż-
szymi instynktami w przebraniu. Miłość – to nie wysublimowany popęd płciowy.
Bliższe prawdy byłoby stwierdzenie, iż popęd płciowy jest nie zrealizowaną tęsknotą
duchową do doskonałej miłości.
Błędem jest przypuszczenie, jakoby dążność do uszlachetnienia istoty ludzkiej była
narzuconym nam z zewnątrz – przez innych ludzi dodatkiem, którym społeczeństwo
usiłuje nas zmienić w coś, z czym byśmy się nie identyfikowali, gdybyśmy byli wobec
siebie całkiem uczciwi.
Owo dążenie do uwznioślenia stanu świadomości, do głębszego oświecenia, do
większego panowania nad własnym życiem, do dobroci zamiast nieżyczliwości, spo-
koju i wybaczania zamiast gniewu i agresji wynika z rozpoznania naszego własnego
wewnętrznego potencjału. Obowiązek dźwigania się ma więc swoje źródło w nas – w
naszym wnętrzu.
Jeśli społeczeństwo oczekuje od nas więcej, niż gotowi jesteśmy dać z siebie, to
tylko dlatego, że inni ludzie również podświadomie rozpoznają ów wspólny nam
wszystkim wyższy potencjał, mimo iż w dotychczasowej jego eksploracji ponoszą do-
tkliwe porażki.
Dając upust potrzebom naszej zwierzęcej natury, możemy wprawdzie zaspokoić na
pewien czas nasze instynkty, tym sposobem nigdy jednak nie pozbędziemy się uczucia
27
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
duchowej śmierci, które będzie nas prześladować dopóty, dopóki tłumić będziemy na-
szą wyższą, duchową naturę.
Poddanie się nakazom zwierzęcej natury nie pozwala nawet, o ironio! – na dłużej
zaspokoić jej potrzeb. Prawdą jest, że działanie takie przynosi przejściowe uczucie
ulgi. Poddanie się im jest jednak równoznaczne z potwierdzeniem znaczenia, jakie te
nakazy dla nas mają.
I tak, ludzie wyładowujący swoją złość bez ograniczeń, uwalniają się od niej na pe-
wien czas. Nie oznacza to jednak, że złość jest dla nich wyzwoleniem. Za każdym ra-
zem, gdy się jej poddają, dokonują jej afirmacji, jako ważnego sposobu radzenia sobie
w trudnych sytuacjach.
Wyładowanie złości mogłoby nam pomóc tylko wtedy, gdybyśmy – korzystając z
chwilowej ulgi, jaką przynosi nam jej odreagowanie – dokonywali afirmacji przeciw-
stawnych jej stanów: spokoju, wybaczania i miłości. A zatem, kierując mądrze swym
umysłem – zamiast pomagać mu kierować nami – możemy przekształcać upadki w
zwycięstwa. Jogaananda mówił: „Czas klęski, to najlepsza pora do siania ziaren suk-
cesu”.
Twierdzenie, iż nie ma przed nami żadnych zwycięstw, o które powinniśmy wal-
czyć, jest przywoływaniem nieustannego wewnętrznego zamętu i niepokoju.
Kapitulacja nie jest drogą do pozbycia się kompleksów. Poszukiwanie wewnętrz-
nego spokoju przez poddawanie się impulsom niższej natury – co sugerują niektórzy
tak zwani „duchowi” nauczyciele doby obecnej – niewiele się różni od operacji znanej
jako lobotomia przedczołowa.
Próbowano kiedyś „leczyć” kompleksy psychiczne w taki właśnie sposób: odcina-
jąc całkowicie partie mózgu uczestniczące w procesach związanych z wyższymi uczu-
ciami. Efektem takiego zabiegu była redukcja człowieka do poziomu dwunożnego
zwierzęcia. Pacjent był wprawdzie wolny od intensywnego napięcia i innych dolegli-
wości, lecz jednocześnie tracił cały swój idealizm, wszelkie aspiracje oraz te szlachet-
niejsze wartości, które różnią człowieka od niższych zwierząt.
Zdolność koncentracji, spokój, samokontrola i doskonała jasność umysłu – cechy
warunkujące rozwój siły woli – rezydują w przednich płatach mózgowych, które pod-
czas zabiegu lobotomii zostają odłączone.
Istotą koncentracji jest skierowanie energii w jednym kierunku, a nie – jak to czyni
stale większość ludzi świadomie bądź nieświadomie – praca wbrew sobie. W zakresie,
w jakim możemy pracować na poziomie świadomym umysłu, zadania nasze są mniej
lub bardziej jasno określone. Gdy jednak zachodzi konieczność pracy nad podświado-
mością w celu opanowania tych cech naszej natury, które sprzeciwiają się świadomym
decyzjom i postanowieniom, musimy nastawić się na zadania trudniejsze, choć rów-
nież możliwe do wykonania.
Musimy pogodzić się i oswoić z faktem, że nieustannie toczy się w nas wewnętrz-
na wojna. Dlatego właśnie Bhagawad Gita – wielkie dzieło indyjskiej literatury du-
chowej – przekazuje swe nauki w scenerii pola bitwy.
28
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
XIII. Moc afirmacji
Wiele lat temu, gdy miałem lat dwadzieścia, paliłem nałogowo papierosy, paczkę
dziennie. Przed ukończeniem dwudziestego pierwszego roku życia postanowiłem po-
zbyć się tego nieprzyjemnego, a zarazem – subiektywnie – aż nadto przyjemnego,
przyzwyczajenia. Niestety, ilekroć decydowałem się przestać palić, zawsze – po dłuż-
szym lub krótszym czasie – wracałem do nałogu. Na początku dnia powstrzymywanie
się od papierosa przychodziło mi stosunkowo łatwo, jednak po obiedzie, pijąc kawę,
nie mogłem opędzić się od myśli, że bez „dymka” obiadu właściwie nie można uznać
za zakończony.
Wkrótce moja sytuacja przypominała sytuację Marka Twaina, który powiedział:
„Palenie jest nałogiem najłatwiejszym do porzucenia. Robiłem to już tysiące razy!”
Gdybym, każdorazowo, załamując się w swych postanowieniach, miał poczucie
klęski, to bardzo szybko doszedłbym do przekonania, iż jestem skazany na niepowo-
dzenia i do niczego się nie nadaję.
Zamiast tego, mówiłem sobie za każdym razem, że po prostu „jeszcze mi się nie
udało”. Afirmowałem w ten sposób sukces, który miał się dopiero zamanifestować.
Po roku, kładąc się spać, poczułem, że wszystkie te afirmacje przyszłego sukcesu
poczęły się we mnie, tworząc bardzo silne postanowienie. „Rzuciłem palenie”, powie-
działem do kolegi, z którym mieszkałem w jednym pokoju i który właśnie w tym mo-
mencie wszedł.
„Czyżby?” – odpowiedział kpiąco. „Już to słyszałem!” Po czym, śmiejąc się, wy-
szedł z pokoju.
Tym razem jednak byłem siebie pewien. Następnego ranka obudziłem się bez cie-
nia głodu papierosowego. Przez dwa tygodnie nosiłem ostatnią paczkę papierosów w
kieszeni na piersiach, częstując z niej kolegów. Od tamtej pory nigdy nie musiałem za-
palić.
Prawdziwe niepowodzenia mamy tylko wówczas, gdy je akceptujemy. Równie do-
brze możemy każde niepowodzenie zamienić w krok zwycięstwa. Wszystko zależy od
tego, z jakim nastawieniem do niego podchodzimy. Zamiast sobie mówić: „Poniosłem
porażkę!”, powinniśmy powtarzać: „Jeszcze nie odniosłem zwycięstwa”.
Gdy Wilhelm Zdobywca wylądował pod Hastings, natychmiast potknął się i prze-
wrócił. Cała jego armia wstrzymała oddech na widok tego złowróżbnego znaku. Wte-
dy on – a był to człowiek o wielkiej sile woli – wstał i głośno powiedział: „Mam taką
wolę zdobyć tę ziemię, że – patrzcie – oto objąłem ją obiema rękami!”
Po tych słowach wodza rozległ się w jego szeregach głośny okrzyk świadczący, że
powróciło poczucie pewności i siła. Tego dnia armia Wilhelma stoczyła zwycięsko
jedną z największych bitew w historii.
Silna afirmacja woli potrafi zmusić podświadomość do posłuszeństwa. Istotne
jest jednak to, by skierować do niej jednoznaczny komunikat, a nie tylko udawać, że
wszystko jest w porządku. Wola musi działać jak generał.
29
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Nie wystarczy, gdy dowódca rzuci się do ataku z nadzieją, że żołnierze pójdą za
nim. Musi się do nich zwrócić. Musi wzbudzić w nich wiarę w siebie i w słuszność
przedsięwzięcia.
Tak właśnie należy postępować z własną podświadomością. Nie wystarczy ignoro-
wać płynących z niej sprzecznych komunikatów. Trzeba ją zachęcić do wsparcia świa-
domych postanowień.
Zauważyłem, że wielu ludzi mówi coś takiego: „Nie powinienem mieć tych cech,
wobec tego, nie ma ich. Nie powinienem złościć się, a więc to, co przejawiłem, nie
było złością; wyraziłem tylko usprawiedliwione zniecierpliwienie. Nie powinienem
okazywać moralnej słabości, a zatem, nie jestem winien; to inni okazali słabość i zde-
moralizowali mnie”.
Wojsko, którego niezadowolenie w porę nie zostało rozpoznane, może się w końcu
zbuntować. Z podświadomością jest podobnie. Nie możemy pozwolić sobie na jej
ignorowanie, a z drugiej strony, nie mamy potrzeby poddawać się bezradnie jej dykta-
tom. Możemy nią dowodzić.
Aby tego dokonać, trzeba jej stawić czoło uczciwie i zdecydowanie. Generał nie
musi znać osobiście wszystkich swoich żołnierzy. By zjednać swe wojsko dla sprawy,
o którą walczy, wcale ich znać nie musi. Musi natomiast tchnąć w nich pewien rodzaj
energii, którą będą szanować i której zechcą się podporządkować dokładnie tak samo
można powiedzieć o naszej osobistej relacji z własną podświadomością.
Nie musimy identyfikować wszystkich podświadomych przeszkód utrudniających
realizację naszych postanowień. Jedyną prawdziwą potrzebą jest zwrócenie się do pod-
świadomości z taką magnetyczną determinacją, która zapewni nam jej współdziałanie.
W wielu przypadkach błędem jest przetrząsanie rejestrów pamięci w poszukiwaniu
urazów i stłumionych inklinacji. Generał interesujący się przesadnie dysydentami w
swojej armii może, przez nadmierne skupianie się na ich postawach, nieoczekiwanie
wzmocnić ich negatywizm. Nie powinien ich ignorować, może jednak podnieść mora-
le wojska inną metodą: przemawiając do niego w taki sposób, aby dysydenci nie zy-
skiwali posłuchu.
Jeśli z całą uczciwością uzna skargi za uzasadnione, może również przyznać rację
ich autorom, nie osłabiając przy tym swojej pozycji jako dowódcy.
Afirmacja jest potężną bronią w rękach każdego, kto potrafi inteligentnie jej
użyć. Nieumiejętnie stosowana, powoduje, że zamiast przezwyciężać nasze słabości
„wmiatamy je pod dywan”. Afirmacje wykorzystywane mądrze pozwalają rozpozna-
wać własne słabości i poradzić sobie z nimi.
Mówiąc sobie, że wreszcie rzuciłem palenie, zwracałem się – nie zdając sobie spra-
wy – do swojej podświadomości.
Podświadomość szczególnie łatwo przyjmuje świadome decyzje przed snem i zaraz
po obudzeniu.
Czytelnicy z pewnością zauważyli, że kładąc się spać z uczuciem wyczerpania, bu-
dzą się zmęczeni następnego ranka, bez względu na to, jak długo trwał sen. Jeśli nato-
miast, mimo zmęczenia zasypiamy z myślą o tym, jak świeżo i przyjemnie poczujemy
się następnego dnia, najprawdopodobniej obudzimy się w takim nastroju.
30
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Chcąc się w czymś utwierdzić, najlepiej uczynić to przed zaśnięciem. W ten spo-
sób myśl trafia do podświadomości. Rano, po przebudzeniu, gdy podświadomość jest
jeszcze otwarta, powtarzamy afirmację. Tą metodą każdy może bardzo szybko zmie-
nić swoje życie na lepsze.
Jednym z najlepszych sposobów harmonizowania świadomego i podświadome-
go umysłu jest medytacja. Spokój medytacji przenika w głąb podświadomych
warstw umysłu. Dokonuje się przy tym pełna integracja umysłu, z udziałem podświa-
domości, świadomości i nad świadomości (warstwy umysłu będącej siedliskiem naj-
wznioślejszych inspiracji).
Najwyższe warstwy umysłu współpracują fizycznie z czołowymi płatami mózgu,
natomiast warstwy niższe (podświadomość) – z tylnym mózgowiem oraz rdzeniem
przedłużonym i kręgowym. Praktyka medytacyjna umożliwia stopniowe przemiesz-
czenie centrum decyzyjnego w kierunku punktu położonego na czole, między brwia-
mi. W ten sposób medytująca osoba może obejmować zasięgiem swojej woli coraz
większy zakres podświadomości. Jest to niezwykle ważne, ponieważ podświadomości
w żaden sposób nie można ominąć.
Podczas medytacji skupionej w punkcie między brwiami, pomocne jest świadome
kierowanie strumienia energii od rdzenia przedłużonego – stanowiącego, notabene,
siedzibę ego – ku czołowym płatom mózgu.
Informacje te wykraczają już jednak poza granice wyznaczone przez temat tej
książki. Zachęcam zainteresowanych Czytelników do przestudiowania innych prac, a
zwłaszcza mojego kursu korespondencyjnego 14 kroków do Wyższej Świadomości.
Do celów bieżących wystarczająca jest prosta zasada afirmacji. Afirmacje należy
wielokrotnie powtarzać – początkowo na głos, aby skuteczniej przywołać uwagę my-
śli; później półgłosem, aby wzbudzić ich zainteresowanie; następnie szeptem, skłania-
jąc podświadomość do współdziałania; wreszcie bezgłośnie, podporządkowując pod-
świadome myśli i tendencje działaniu woli. Na koniec, w głębokiej ciszy, ofiarowuje-
my swoje postanowienia nadświadomości i wyższej naturze duchowej.
Pomocne mogą być jeszcze dwie wskazówki. Po pierwsze: dobrze, jeśli afirmacje
są zrytmizowane, a ich rytm koresponduje z charakterem postanowienia.
Po drugie: afirmacje muszą być pozytywne. Zdanie: „Nie będę więcej palił” nie
jest afirmacją. Należy powiedzieć: „Rzuciłem palenie”. Wypowiedzi powinna towa-
rzyszyć myśl o tym, że problem już nie istnieje, to znaczy jesteśmy od niego we-
wnętrznie uwolnieni.
Pozytywne podejście jest niezmiernie istotne, ponieważ negatywna afirmacja
ugruntowuje rzeczywistość, którą chcemy przezwyciężyć, podczas gdy afirmacja po-
zytywna zestraja nas z wyższą naturą.
Natura nadświadomości powinna być nastawiona na pozytywne rozwiązania. Ze-
strojenie własnej natury z tym aspektem, który – na pewnym etapie – może rzeczywi-
ście sterować indywidualnym losem – wymaga, abyśmy nie rozmyślali o problemach,
wobec których stoimy. Nie oznacza to bynajmniej ich ignorowania, lecz zaangażowa-
nie woli w pełne przekonanie o możliwości znalezienia rozwiązania każdego proble-
mu.
31
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Każdy, kto systematycznie uprawia tę praktykę, będzie zdumiony, jak szybko
przyjdą do niego właściwe odpowiedzi. Przestanie dostrzegać wokół siebie ogranicze-
nia i przeszkody. Po prostu przestaną dla niego istnieć. Będzie widział ponad nimi roz-
ległe łąki i wysokie góry rozszerzonej świadomości i zwielokrotnionej mocy. Bądźmy
więc zawsze nastawieni na pomyślne rozwiązania.
Energia wyzwala magnetyzm. Im silniejszy jej strumień, tym większe natężenie
tego magnetyzmu. Magnetyzm ów przyciąga do nas wszystko, co w życiu otrzymuje-
my.
Nasz osobisty magnetyzm zależy w ogromnej mierze od pozytywnego ukierunko-
wania naszej woli. Pozytywne myśli wzmacniają go, negatywne – osłabiają. Wzmac-
nia go także: radosna postawa, nadzieja, miłość i wiara, a osłabia: zniechęcenie, roz-
pacz, nienawiść, obojętność i wątpliwości.
Bądźmy więc zawsze nastawieni pozytywnie, radośni, pełni nadziei, wiry i miłości.
XIV. „Bądź praktyczny w swoim idealizmie”
Tytuł tego rozdziału ująłem w cudzysłów, ponieważ jest to rada Paramhansy Joga-
anandy, kiedyś osobiście przez Niego udzielona. Przekonałem się potem, jak bardzo
była cenna.
Powinniśmy kierować energię ku praktycznemu spełnieniu. „Pragnienie plus ener-
gia” – to za mało. Potrzebne są: „pragnienie plus energia skierowana ku spełnieniu”.
Nieefektywnie ukierunkowana siła woli prędzej czy później zapada się w siebie.
Często stawiamy sobie w życiu nieosiągalne cele. Znacznie lepiej byłoby dążyć do ce-
lów realistycznych, nawet gdy uznajemy je za dalekie od ideałów. Pamiętajmy, że
małe sukcesy wzmacniają nas i przygotowują do prawdziwie wielkich zwycięstw.
Wiele lat temu kilku moich przyjaciół pozwoliło mi zrozumieć, jak ważna jest za-
sada kolejnych kroków i powstrzymanie się od planowania sukcesów przekraczają-
cych aktualne możliwości. Bezpieczną regułą jest nierozciąganie siły wiary bardziej
niż o jeden krok w stosunku do aktualnego doświadczenia. Przyjaciele moi założyli in-
teres, który miał przynieść bogactwo im samym i wszystkim ich znajomym. Przez pe-
wien czas wszystko wyglądało wspaniale, a nawet cokolwiek „za dobrze”. Wierząc w
siłę pozytywnego myślenia, moi przyjaciele mówili wciąż o milionach, jednak stale
pozostawali w długach. Wmawiali sobie, że w jakiś sposób ich głęboka wiara pozwoli
im pokonać bieżące problemy, wobec których stawiało ich życie.
Coraz wyraźniej widziałem, że ich interes boryka się z problemami wymagającymi
czegoś więcej niż afirmacje i pozytywne myślenie. W trosce o przetrwanie ich przed-
sięwzięcia zaprosiłem wszystkich od mojego domu na konsultację. Podałem im szereg
praktycznych rad, których wykorzystanie mogłoby uratować ich od bankructwa. W
owym czasie wszyscy byli świadomi, że biznes znajduje się o krok od katastrofy.
Niestety, za życzliwe rady odpłacono mi się przejawami wrogości. Interes oczywi-
ście upadł. Wyglądało to tak, jakby jego właściciele podświadomie chcieli tej porażki.
Najwyraźniej pragnęli jedynie satysfakcji płynącej ze świadomości dążenia do sukce-
32
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
su, nie stać ich jednak było na rzetelny wysiłek prowadzenia przedsiębiorstwa. Inaczej
mówiąc, swoją działalnością zagłuszali tylko własne sumienia.
Wspomniałem tę historię ze względu na to wszystko, czego się z niej nauczyłem.
Pierwszą lekcją było, jak już powiedziałem, zrozumienie konieczności łączenia afir-
macji i pozytywnego myślenia z działaniem. Lekcją drugą – uświadomienie sobie fak-
tu, iż niepoprawnych marzycieli automatycznie przeraża potrzeba bycia praktycznym.
Wydaje mi się, że realizm życiowy urąga ich ideałom. Innymi słowy, dopóki ich
marzenie pozostaje w sferze wyobraźni, nijak się nie mając do realiów życia, dopóty
czują, że jest czyste i wzniosłe. Nie zdają sobie sprawy, iż zadanie realizacji idei nie
musi koniecznie oznaczać jej wyświechtania, a rzeczywistość materialna bynajmniej
nie kompromituje idealizmu. Przeciwnie, tylko solidne osadzenie w realiach i podpo-
rządkowanie ich wyższym celom pozwala osiągnąć pozytywne rezultaty w życiowej
grze.
Czy chcecie więc przyciągnąć do siebie pieniądze? Czy chcecie osiągać sukcesy w
życiowych przedsięwzięciach? Jeśli tak, to uprzytomnijcie sobie jasno, czego napraw-
dę chcecie. Wyraźnie sprecyzujcie – radząc się umysłu i serca – wszystkie kierunki
swoich działań. Oznaczać to będzie dla Was rozwijanie doskonałej jasności.
Biblia mówi nam: „Wszystko, co bierzecie, bierzcie ze zrozumieniem”. Cokolwiek
w życiu robimy, powinniśmy robić świadomie nie automatycznie – pod wpływem
nawyku lub pod naciskiem oczekiwań innych ludzi.
Kończąc, pragnę wyrazić nadzieję, że ta niewielka książka okaże się pomocną w
dążeniu do osiągnięcia owego pełnego zrozumienia, bez którego niemożliwa jest reali-
zacja tego, czego naprawdę w życiu pragniemy.
33
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
O AUTORZE
J. Donald Walters napisał tę książkę w oparciu o osobiste doświadczenie. Nie jest
to więc kompilacja idei innych autorów. Jego osobiste doświadczenia są rozległe, jest
bowiem założycielem wielkiej i pomyślnie rozwijającej się społeczności oraz inicjato-
rem szeregu wspierających ją przedsięwzięć. Zaczynać musiał „od zera”, dysponując
niewielkimi środkami finansowymi. Miał wówczas garstkę zwolenników, nie korzy-
stał natomiast z pomocy jakichkolwiek zamożnych sponsorów. Odkrycie i stosowanie
w praktyce zasad wyłożonych w tej książce doprowadziło Jego przedsięwzięcie do
tego, czym jest obecnie. A jest ono jednym z najznakomitszych w swoim rodzaju osią-
gnięć na świecie i jest przedmiotem powszechnego szacunku i podziwu.
Podstawą sukcesu J. Donalda Waltersa są prowadzone przez niego od roku 1948
studia i praktyki starożytnego systemu koncentracji i medytacji radża jogi (jogi kró-
lewskiej), którego najdoskonalszą technikę – kriya jogę – udostępnił Zachodowi Pa-
ramhansa Jogaananda – autor Autobiografii Jogina.
Walters był osobistym uczniem Paramhansy Jogaanandy, który powierzył mu mi-
sję szerokiej publicznej prezentacji Jego nauk. Od roku 1949 J. Donald Walters uczył
radża jogi w wielu krajach świata.
Starał się on również demonstrować swoim życiem i pracą, że odwieczne prawdy,
których nauczają wielkie religie świata, wskazują człowiekowi drogę do życia w har-
monii z otaczającym ich światem, a tym samym do spełnienia na wszystkich pozio-
mach egzystencji: fizycznym, materialnym, emocjonalnym, mentalnym i – nade
wszystko – duchowym. Starania te znalazły wyraz w wielu książkach o różnorodnej
tematyce, których nadrzędnym celem jest rozszerzenie ludzkiej świadomości.
Walters znany jest również jako Kriyaananda (co znaczy: „Radość przez Kriya
Jogę”, a także : „Radość w działaniu”). Imię to otrzymał po wielu latach praktyk za-
konnych. Jest autorem ponad czterdziestu książek, sztuk, poematów i pieśni, a także
kompozytorem, śpiewakiem i fotografikiem. Jego twórczość muzyczna obejmuje po-
nad 250 utworów wokalnych, chóralnych i instrumentalnych, z których wiele sam na-
grał.
J. Donald Walters urodził się w Rumunii. Jego rodzice byli Amerykanami. Kształ-
cił się w Rumunii, Szwajcarii, Anglii i Stanach Zjednoczonych. Przez cztery lata
mieszkał i nauczał w Indiach. Włada dziewięcioma językami, a w pięciu z nich prowa-
dzi wykłady.
Jako Kriyaananda zapewne najlepiej jest znany w roli założyciela i duchownego
przywódcy międzynarodowego bractwa Ananda World Brotherhood, którego głóna
siedziba znajduje się w pobliżu Nevada City, w Kalifornii, a także w Porland w stanie
Oregon, w Seatle w stanie Washington oraz we włoskim Asyżu.
Kriyaananda jest także założycielem i głową kościoła Ananda Church of God-Re-
alization, którego Swiątynie i grupy medytacyjne znajdują się w wielu rejonach Ame-
ryki i na innych kontynentach. Kościół Ananda Church ma obecnie ponad 100 wy-
święconych duchownych. W jego świątyniach praktykowana jest wybitnie inspirująca
forma kultu, którego obrządki sakralne i muzykę stworzył Kriyaananda.
34
J. Donald Walters - MAGNETYZM PIENIĄDZA
Kilka lat temu Kriyaananda zaprezentował nową koncepcję edukacyjną w książce
Education for Life, która jest obecnie podstawą systemu szkolnego Anandy i stanowi
inspirację także dla nauczycieli spoza Kościoła.
Jego pisma i nagrania – jak szprychy koła – wybiegają z centrum świadomości,
oferując oryginalny wgląd w wiele dziedzin – od psychologii, egzegezy pism świę-
tych, filozofii, medytacji i praktyk mistycznych, aż po zagadnienia przywództwa, edu-
kacji, sztuki i architektury, nowe spojrzenie na historię, problematykę małżeństwa,
przyjaźni, samodoskonalenia, świadomego zrzeszania się i równowagi emocjonalnej
oraz pozycje hatha-jogi, ochronę zdrowia, biznes, pieniądze, techniki sprzedaży, psy-
chologię sukcesu, a nawet astrologię. Książki Waltersa-Kriyaanandy, czerpiąc obficie
z mądrości Paramhansy Jogaanandy, zbliżają do siebie i łączą wizję duchową ze zdro-
wym rozsądkiem.
Kriyaananda nadal pisze, wykłada, udziela porad duchowych, komponuje muzykę i
spiew, sprawując równocześnie przywództwo duchowe kościoła Ananda Church of
God-Realization i związanych z nim społeczności. Wydawnictwo Cristal Clarity Pu-
blishers oferuje obecnie ponad 300 Jego książek, kast audio i video oraz partytur. Wie-
le z tych dzieł doczekało się tłumaczeń na języki obce i rozchodzi się w setkach tysię-
cy egzemplarzy.
35