Noc jak owoc grzechu
Drżała nie mniej niż on sam, gdy dyskretnie wchodził w nocy do jej sypialni i wsuwał się za
plecy. Udawała mocny sen, kiedy dociskał się nagim zazwyczaj ciałem, a potem pieszczotliwie
podciągał koszulę nocną i dotykał penisem gorących i też nagich pośladków. Czując wzmagającą
się rozkosz, wciskała niby przez sen, twarz do poduszki i poddawała się lubieżnym dotykom. Z
ogromnym wysiłkiem tłumiła swe reakcje, kiedy jego dłonie pożądliwie myszkowały po nagich
piersiach, brzuchu, a potem delikatnie pieściły łono. Czuła na swej pupie pulsowanie młodzieńczej
sztywności i czekała na moment, kiedy zacznie się o nią ocierać, by po chwili się spuścić. Czasem
zdarzało się, iż chłopiec wciskał penisa między jej uda i nieświadomy nawet tego co robi, drażnił jej
wilgotną kobiecość. Poruszał się tak, jakby naprawdę ją rżnął i nawet nie cofając się, zalewał jej
krocze. Zaspokojony wstawał i pieszczotliwie ją nakrywał. Nigdy nie odchodził bez cmoknięcia w
szyję. Jakby chcąc w ten sposób odwdzięczyć się za jej uległość. Po jego wyjściu podciągała
koszulę i zaspokajała się oszalałymi pieszczotami. Rankiem znów byli normalną rodziną.
Mieszkali sami, a to że problemy dojrzewania swego 14-letniego życia zaspokajał w łóżku swej
matki, nie wydawało mu się już teraz czymś nienormalnym. Dla niej już dawno przestały mieć
jakieś moralne dylematy. Wszak sama zawsze do tego dążyła, aby to swe zboczenie zrealizować i
teraz jedynym jej marzeniem, było sprowokowanie chłopca, aby w pełni stał się jej „partnerem”.
Jeszcze nie tak dawno, raptem dwa-trzy lata temu, często sypiali w jednym łóżku. Wcale się nie
krępowała tym, iż chłopiec nieraz oglądał ją nagą, nim położyła się obok niego w łóżku, zakładając
dla pozorów jedynie cieniutką koszulkę nocną.
Jednakże któregoś razu, gdy przed snem rozmawiali o jakimś jego szkolnym wydarzeniu,
wyczuła, iż chłopiec, który oparty na łokciu leży tuż obok jej biodra, doznaje wzwodu. Początkowo
udawała, iż tego nie dostrzega, ale gdy jego sztywność zaczynała już być naprawdę duża,
powiedziała:
- Czuję, że ci stanął!
Chłopiec zamilkł i wydawało się, iż zaraz się zerwie do ucieczki. Szybko więc powiedziała:
- Przecież wcale nie musisz uciekać, wystarczy, że się odwrócisz i będziemy rozmawiać dalej.
Tak też zrobił, jednak rozmowa już się nie kleiła i leżeli tak obok siebie, czując, iż coś trzeba z
tym zrobić. Sądząc, iż jej zachowanie będzie jak najbardziej właściwe, dla uspokojenia chłopca,
odwróciła się i wtuliła w jego plecy. Czuła jak drży i wiedziała również, co jest tego przyczyną.
objęła go więc ramionami i dociągnęła ku sobie. Pieszczotliwie gładziła po głowie i policzkach. W
pewnym momencie chłopiec wyszeptał:
- Wcale mi nie przechodzi! - i wtedy jakby odruchowo sięgnęła dłonią ku jego podbrzuszu.
- Jest na to sposób - wyszeptała tak, jakby chodziło o wypicie syropu i zaczęła gładzić jego
genitalia.
Chłopiec cały dygotał, jednak poddawał się temu, bez jakiegokolwiek oporu. Gdy wreszcie
odważnie wyjęła młodą płeć i objęła palcami, czuła się lekko zaszokowana nie tym, co robi, ale
cudowną sztywnością prącia. Szepcząc czule, aby się odprężył i o niczym nie mówił, zaczęła go
zaspokajać. Cichutko jęczał, a ona coraz bardziej pożądliwie doprowadzała syna do zaspokojenia.
Po chwili wystrzelił swym pierwszym „dojrzałym” wytryskiem zalewając jej dłoń. Gdy wreszcie
ogarnięty spokojem i zaufaniem wtulił się w jej ciało, naiwnie spytał:
- Czy ja też mógłbym ci jakoś pomóc? - już miała chęć zawołać, że tak, że jest gotowa stać się
jego własnością i czuć go w sobie, ale jedynie powiedziała:
- Teraz już o tym nie myśl i nadal bądź moim ukochanym synkiem! - i ucałowała go czule.
Od tamtego wydarzenia ani jedno z nich nie wracało ku temu chociażby rozmową czy
zachowaniem. Obserwowała, jak chłopiec dorasta i mężnieje i z wielką lubością dostrzegała coraz
to widoczniejsze objawy owej „dorosłości”. Znacznie już owłosione nogi, bardziej dojrzały głos, a
nade wszystko starała się dyskretnie rejestrować wielkość w jego spodenkach. Miała ku temu wiele
okazji i zawsze cudownie podniecona dostrzegała iż i tu mężnieje.
Swobodnie zachowywała się nawet w takich momentach jak poranne ubieranie się czy wieczorne
rozbieranie. Nader często chłopiec mógł obcować z jej półnagością, ale nigdy nie reagował w
sposób jakiś nienormalny. Czasem zdarzało się, iż wpatrzony w jakąś nieokrytą część ciała, oblewał
się rumieńcem, a potem szybciutko znikał w swoim pokoju. Nieraz miała pragnienie, aby pójść za
nim i przekonać się, iż chłopiec się onanizuje. Jej dłoń nieraz przypominała sobie to, co zrobiła
synowskiemu penisowi i nadal tego pożądała. Jednak nie spodziewała się, iż chłopiec zareaguje w
ten sposób. To znaczy zacznie ją odwiedzać w nocy.
Ten pierwszy raz sparaliżował ją nie oburzeniem, ale cudownym zaskoczeniem. Chociaż w
pierwszej chwili wydawało jej się, iż to tylko zboczony sen, wsunął się pod kołdrę. Długo leżał
nieruchomo, jakby sprawdzając czy śpi, a potem delikatnie położył dłoń na jej łonie. Leżała na
plecach i aż zamarła. Zaczął ja gładzić przez koszulkę, a ona mimo to czuła jego gorące palce.
Momentalnie zaczęła wilgotnieć i wstrzymywała coraz bardziej przyspieszony oddech. Aby jakoś
ułatwić sobie dyskrecję, udała, iż poruszyła się przez sen i odwróciła do niego plecami.
Długo trwało nim chłopiec znów odżył. Wtedy poznała scenariusz jego conocnych już zalotów.
Najpierw nieśmiało dotykał piersi, gładził łono i jednocześnie ocierał prąciem o pośladki. Nigdy nie
ukrywała, iż sypia bez bielizny, więc zawsze miał do dyspozycji gołą pupę. Z czasem zaczął jej
wkładać pomiędzy uda i ruszając się dochodził. Jednak, nie to, że grzeszy z własnym synem ją
zmartwiło. Bała się nocy, kiedy odkryje, iż ma okres. Jednak gdy to nastąpiło chłopiec najpierw
zaskoczony odkrył, iż ma na sobie majteczki, a potem dotknął sromu i nieśmiało pomacał podpaskę.
Wcale nie było to powodem, aby całkowicie zostawić ją w spokoju, jedynie onanizował się wtedy
pieszcząc ją przez majteczki po pośladkach.
Mijały kolejne noce, a ona coraz mocniej zatapiała się w swej uległości i zaczynała wręcz tęsknić
za jego „miłością”. Któreś nocy być może mocno się zdziwił, gdy krył ją pomiędzy udami, a ona tak
się ułożyła, że chłopięcy penis prawie niezauważalnie wszedł w jej dziurkę. Chłopiec na chwilę
zamarł, ale podniecenie było na tyle silne, iż poruszał się nadal, wypełniając cudowną wielkością
całą jej spragnioną pochwę. Gdyby tylko mógł wytrzymać parę pchnięć, to i ona by doszła. Jednak
chłopiec wyrwał się z niej i strzelił silnym i gorącym strumieniem wprost na odsłonięte pośladki.
Teraz już wchodził w nią w sposób normalny, a ona leżała zawsze tak, aby mógł tego dokonać.
Jednak pozostawiał ją zawsze niezaspokojoną, więc doszła do wnioski, że ich wzajemne
„współżycie" wreszcie musi doprowadzić i ją do rozkoszy.
Na pewno kolejnym zaskoczeniem dla chłopca stało się to, iż pewnej nocy zastał ją całkiem
nagą. Problem z dyskretnym obnażaniem jej ciała, dotykami przez tkaninę zanikł, a pozostało mu
tylko rozkoszowanie się dostępnym ciałem. Również jego zachowanie miało coraz mniej pożądania,
a zaczął błądzić ustami po odkrytych udach, całował pośladki, plecy. Odważnie nachylał się i sięgał
ustami do piersi. Cały czas udawała mocny sen i aż dziw, że chłopiec nie sprawdzał czy ona w
ogóle żyje. Dopiero po tej „grze wstępnej” wciskał się od tyłu i zawsze udawało mu się trafić w
dziurkę. Ta była gotowa i przyjmowała go z czułością.
A potem zaczęła się podróż w wyuzdanie. Co do niej przychodził zastawał ją w innej pozycji, na
boku, na plecach, na brzuchu i chłopiec poznał jak każda z nich smakuje. Nieśmiało rozchylił jej
nogi, gdy leżała na plecach i zerżnął łagodnymi ruchami. Lizał ją od tyłu, gdy zastawał na brzuchu,
a potem wchodził w nią. Jego pieszczoty miały coraz większe doświadczenie, a ona już od
dłuższego czasu dochodziła, łagodnymi i dyskretnymi orgazmami. Jęk rozkoszy umiejętnie tłumiła
poduszką, a chłopiec zresztą tak był zaintrygowany tym co robi, że nawet nie podejrzewał jej
orgazmu.
Widywali się co ranek i chociaż starała się szukać w nim choć odrobiny jakiegoś śladu po
nocnych wyczynach, jego zachowanie była najnormalniej zwyczajne. Patrząc na niego czuła wilgoć
i prosiła wręcz los, aby chłopiec zrobił coś takiego, iż mogłaby mu się oddać, nawet w kuchni. Ten
jednak, mimo iż rano zawsze miał ją jak na tacy, tylko się jej przyglądał. Chociaż pewnego poranka
usłyszał przy śniadaniu:
- Jesteś naprawdę piękną kobietą! - zaskoczona przyglądała się temu nagłemu wyznaniu i
spytała:
- A tobie co się stało? Czyżby budził się w tobie mężczyzna? - zakończyła z humorem.
Poczuła jednak, iż jest wstęp do jakieś bardziej niecodziennej rozmowy, tylko jeszcze nie
wiedziała czym się zakończy.
Chłopiec wpatrywał się w siedzącą naprzeciw niego matkę i uśmiechał się pod nosem. Nagle
poczuła, że się rumieni, gdyż podejrzewała, iż chłopiec rozpamiętuje to, co dzieje się w nocy.
Odruchowo sięgnęła do szlafroka, gdyż tak była ubrana i zaciągnęła go na piersiach. Chłopiec
popatrzył w nakrywany dekolt i z uśmiechem powiedział:
- Czasami patrzę na ciebie i wiem, że nie masz niczego pod spodem. Wiem, że jesteś cudownie
zgrabna i wiem też, że jakbym cię o to poprosił, to pokazałabyś mi całą swą nagość. Wcale bym cię
wtedy mniej nie kochał, ale czuję się naprawdę szczęśliwy, że jestem przy tobie i mogę o tobie
marzyć! - wyznawał jej spokojnym głosem.
Słuchała go i wtedy stała się pewna, iż chłopiec albo coś chce zrobić, albo jej o czymś tylko
powiedzieć.
- Wiesz, jestem czasami wściekły na to, że jesteś moją matką. Inaczej mógłbym do ciebie
podejść i przytulić tak jak marzę! - wyznał z młodzieńczą szczerością.
- A jak marzysz? - spytała prowokacyjnie.
- Chciałabyś wiedzieć! - roześmiał się i nagle śmiali się oboje, jakby pewni, iż wiedzą dobrze co
niesie z sobą ich noc.
- Przecież nigdy nie zabraniałam ci tulić się do mnie - zaczęła chcąc kontynuować tamtą
rozmowę.
- Wiem, ale czasem czuję się jak dorosły i patrząc na ciebie zaczyna mnie ogarniać cudowne
podniecenie - przyznał poważnym głosem.
- Zaczynasz mnie coraz bardziej intrygować i nie wiem czy mam się bać swego młodego
mężczyzny, czy jakoś pomóc mu w jego uczuciach.
- A to, że cię troszeczkę podniecam, to coś naturalnego w twoim wieku - dokończyła prawie
naukowym tonem.
- A gdybym się przyznał, że podniecasz mnie wcale nie troszeczkę, to gniewałabyś się na mnie?
- dopytywał.
- To zależy jak więcej niż troszeczkę! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że patrzysz na mnie jak
na kobietę! - prowokowała.
Chłopiec przez chwilę wpatrywał się w jej twarz jakby szukał odpowiedzi lub odwagi aby coś
wreszcie przyznać, a potem prawie lękliwym głosem powiedział jej o tym, co dzieje się w jego
spodenkach. Zamilkł i głośno przełknął ślinę. Była nie mniej zaskoczona niż chłopiec, Chociaż
raczej spodziewała się, iż chłopiec nie będzie potrafił aż tak zapanować nad swymi hormonami, aby
nie skorzystać z okazji do tak niecodziennych zwierzeń.
- To znaczy, że twój „ptaszek”... - nie dokończyła czując się wręcz śmieszna używając takiego
określenia, w sytuacji kiedy „ptaszek” już tyle razy ją wypełniał.
Kto wie, jakby dalej potoczyła się ta poranna rozmowa, gdyby nie fakt, że chłopiec po prostu
musiał pójść do szkoły. Jak zwykle przygotowała mu kanapkę i gdy był gotowy do wyjścia,
pocałowała na do widzenia. Przytuliła go do siebie wcale nie matczynym ruchem.
- Obiecuję ci, że wieczorem porozmawiamy o tym wszystkim dokładnie - jakby chcąc mu dać
jakiś dowód, iż mówi całkiem poważnie, wcisnęła udo pomiędzy jego nogi.
Chłopiec drgnął, ale nie odskoczył, a jedynie jakby porozumiewawczo docisnął się i otarł o
nadstawione kobiece udo. A potem jakby przypadkowo położył dłoń na jej pupie i pogłaskał. Znów
wzbudził jej pożądanie. Gdyby nie to, iż sama miała bardzo dużo pracy to zatrzymałaby syna w
domu. A tak trochę zrezygnowana odsunęła się i w momencie, gdy stał już w prawie otwartych
drzwiach, pochwyciła go raz jeszcze i pocałowała. Był to pocałunek kobiety. Zadrżał, gdy wcisnęła
mu swój język, ale nie oderwał się od niej. Szybko odskoczyła i zamknęła drzwi. Cały czas
podniecona wykąpała się wykorzystując okazję, iż lubiła się zaspakajać ręcznym prysznicem. Teraz
też to zrobiła i czując się swobodna jak nastolatka usiadła przed komputerem. Nawet nie zauważyła,
że projekt na który miała zlecenie, a którego do tej pory nie mogła zakończyć, nagle był gotowy.
Przygotowała jakiś obiad i rozemocjonowana oczekiwaniem stanęła w oknie wypatrując chłopca.
Pomachała do niego, gdy wyłonił się na alejce i prawie biegiem pognał do wejścia. Jeszcze nigdy
nie był tak szczęśliwy wpadając w ramiona matki. Dopiero po obiedzie próbowała wrócić do
porannego tematu. Jednak było widać, iż chłopiec czuje się troszeczkę skrępowany, więc czekała
cierpliwie na moment, kiedy sam poczuje taką potrzebę. Cały czas jednak spoglądała na niego
dyskretnie, jakby bojąc się niezauważenia, kiedy chłopiec się rozbudzi. Nagle wpadła na szatański
iście pomysł:
- Słuchaj, w ubiegłym tygodniu kupiłam sobie nową sukienkę na lato. Może chciałbyś ją
zobaczyć?
Skinął głowa. Chwyciła go więc pod rękę i pociągnęła do swej sypialni. Otworzyła szafę i
przyłożyła swój nowy nabytek na siebie.
- Chyba nie będziesz ją wkładała na getry?
- Oczywiście, że nie! - zawołała energicznie, przekonana iż chłopiec połknął haczyk.
- Więc załóż ją tak, abym rzeczywiście mógł ocenić jak w niej będziesz wyglądała!
- Musiałabym się rozebrać! - udawała skromność.
- Boisz się, że cię będę podglądać?
- Nie, ale obiecaj, że jak cię poproszę, żebyś zamknął oczy to to zrobisz, zgoda?
- A jeżeli nie? - droczył się z nią
Popatrzyła na niego i udając lekceważenie powiedziała:
- A więc sobie patrz!
Usiadł na skraju łóżka i patrzył, jak rozpina swą ulubioną koszulę flanelową, którą nosiła w
domu. Miała na sobie przeźroczysty stanik i w momencie gdy chłopiec spojrzał na piersi poczuła
sztywniejące sutki. Sięgnęła do getrów i stanęła w majteczkach. Chłopiec momentalnie spojrzał na
jej łono. Zaczęła się kręcić udając zainteresowanie sukienką, ale robiła to po to, aby mógł na nią
popatrzeć. Odwróciła się tyłem wiedząc, iż majteczki prawie nie okrywają jej pośladków. Już miała
założyć sukienkę, gdy nagle poczuła chłopca tuż za sobą. Odwróciła się i pozwoliła, by ją objął. Bez
słowa pochwycił za pośladki i mocno docisnął do swego już rozbudzonego podbrzusza. Otarła się o
jego sztywność. Chłopiec drżącymi palcami zaczął rozpinać stanik. Nim go zsunął, przez chwilę
gładził plecy i posuwał się niżej, objął pośladki i delikatnie zaczął pieścić
- Mogę je zdjąć? - zapytał łamiącym się głosem.
- A chcesz? - zareagowała tak naiwnie, że sama się tego zawstydziła.
Nie odpowiedział, a jedynie zaczął ją obnażać. Uklęknął i wolniutko oswobodził z majteczek.
Nagle przyłożył usta do jej podbrzusza i zaczął całować. Rozsunęła nogi i nadstawiła mu srom. Jego
język, usta, nos praktycznie cała głowa wciskała się pomiędzy uda. O mało by upadła, ale
przytrzymał ją za pośladki i całował zachłannie. Pożądanie zaczynało wypełniać całe ciało i
stanowczo podniosła chłopca i szybkimi ruchami rozebrała. Przez chwilę wpatrywała się w
nabrzmiałą płeć, a potem pociągnęła na łóżko. Padł pomiędzy jej już rozłożone uda i nim zrozumiał
co się dzieje, już miała go w sobie. Otwartymi oczyma wpatrywał się w jej twarz, czekając co dalej.
Zaczęła się poruszać, a gdy wypełnił ją całkowicie, zacisnęła nogi na jego plecach i zaczęła
poddawać się silnym i coraz szybszym pchnięciom. Nagle cały dom wypełnił ich wspólny okrzyk
zaspokojenia. Wręcz mdlała od swego pierwszego tak poważnego orgazmu i wiła się pod nim.
Długo nie mogła się uspokoić czując go w całym ciele. Lał w nią swój gorący i silny wytrysk, a
każdy jego strzał, powiększał jej rozkosz. Trzymała go w sobie i ramionach tak długo, aż całkowicie
sam się wysunął z pochwy.
- Tego chciałeś? - spytała, gdy jej oddech pozwolił na wypowiedzenie jakiekolwiek słowa.
Tylko wtulił się w jej nagie ciało w milczeniu kiwając głową.
- Marzyłem o tym! - przyznał po chwili.
Jakby przekonana iż to, co zrobiła, to tak na dobrą sprawę nie jest niczym nadzwyczajnym, a
najmniej już nienormalnym, naga poszła do łazienki. Jednak nie po to, by zmyć z siebie brud
grzechu. Chciała zrobić to raz jeszcze, dlatego też wykąpała się i nawet nie zadając sobie trudu z
ubieraniem, znów stanęła blisko chłopca.