Wspomnienia z sesji regresingu - Wojna w Wietnamie
(Dział Rozwój Duchowy)
Wspomnienia z sesji regresingu - Wojna w Wietnamie
(Ł.T): W kwietniu 2003 roku po raz pierwszy trafiłem na zajęcia Rocznej Szkoły Regresingu. Bardzo mi się spodobały te zajęcia. Regresing to skuteczna metoda rozwiązywania problemów życiowych, uwalniania od napięć i uzdrawiania stosunku do przeszłości. Umożliwia również wgląd w poprzednie wcielenia bez użycia hipnozy czy halucynogenów. Nie zamierzam tu opisywać tej metody bo jest ona opisana w kilku książkach m.in. "Klucz do tajemnic umysłu -Regresing w praktyce", "Uzdrawiające regresje". Autorem tych książek jest twórca metody Leszek Żądło.
Księża uczą na lekcjach religii o tym,że życie jest jedno ale zawsze wydawało mi się to kompletną bzdurą. Książka "Życie przed życiem" Raymonda Moody'ego utwierdziła mnie w przekonaniu, że reinkarnacja jednak istnieje. Wiara w reinkarnację to jednak tylko wiara. Aby uzyskać pewność, że reinkarnacja istnieje trzeba dotrzeć do pamięci poprzednich wcieleń. Regresing pozwala bezpiecznie uruchomić taką pamięć i wykorzystać ją do rozwiązywania problemów, które mamy w tym życiu. Część z problemów z naszego obecnego życia to skutki decyzji, które podjęliśmy w poprzednich życiach. Żeby uzdrowić taki problem musimy chcąc nie chcąc odwołać się do pamięci poprzednich wcieleń. Trzeba pamiętać jednak o tym, że w sesjach regresingu przypominają się bardzo niemiłe wydarzenia z poprzednich wcieleń. Gdyby ludzie bez przygotowania zaczęli sobie przypominać te tragiczne wydarzenia ich stan psychiczny pogorszyłby się zamiast poprawić. Dlatego na zajęcia regresingu nie trafiają osoby z "ulicy" tylko takie, które potrafią i chcą pracować nad sobą i poprawą swojego życia. Zawsze ciekawiło mnie kim byłem w swoim ostatnim wcieleniu. Każdy myśli pewnie, że był kimś ważnym i pełnił jakieś ważne funkcje. Mnie też tak się wydawało. Ja to nazywam "sztucznym podnoszeniem samooceny", teraz to może i jestem zwykłym szarym człowiekiem ale w swoim poprzednim wcieleniu to byłem naprawdę kimś! Po zajęciach w zeszłym miesiącu dowiedziałem się kim byłem, gdzie i w jakich okolicznościach zakończyłem swoje ostatnie wcielenie.
Okazało się, że swoje życie zakończyłem podczas wojny w Wietnamie. Walczyłem w partyzantce Vietkongu przeciwko amerykańskim najeźdźcom. Przypomnę, że wojna z amerykanami trwała od 1965 roku do 1975 roku. Oficjalne statystyki mówią o 58.000 zabitych po stronie amerykańskiej. Trudno stwierdzić ilu zginęło Wietnamczyków w każdym bądź razie ja byłem jednym z nich. Zostałem złapany w dżungli przez oddział żołnierzy amerykańskich. Powiesili mnie na drzewie za nogę i dla zabawy postanowili uczyć angielskiego. Zaczęli palić trawkę a później jeden z tych żołnierzy rozciął mi nożem brzuch. Od dawna cierpię na "bezprzyczynowe" bóle brzucha, teraz już wiem jaka jest przyczyna tych bólów. Torturowali mnie bardzo długo na tym drzewie a kiedy zapadł zmierzch obrali mnie ze skóry, rozpalili ognisko i upiekli jak prosiaka. W takich jakże tragicznych okolicznościach zakończyłem swoje ostatnie wcielenie. Inkarnowałem się w Polsce w maju 1977 roku.
Na zajęciach Rocznej Szkoły Regresingu poznałem dwie osoby, które były przy mojej śmierci. Jedną z tych osób jest Michał, który był wtedy dowódcą oddziału. Nie brał czynnego udziału w tym zdarzeniu patrzył tylko obojętnym wzrokiem jak jego podwładni mordują jakiegoś Wietnamczyka. Michał podobnie jak ja nie przeżył wojny. Wszedł na minę i zakończył tragicznie swoje życie. Inkarnował się w lipcu 1977 roku. Druga z osób, które poznałem miała więcej "szczęścia" i udało jej się przeżyć wojnę. Kuba wrócił do Stanów na wózku inwalidzkim jako kaleka bez nóg. Został przywitany jak bohater, były wiwaty na jego cześć. Pamięta, że podniósł do góry ręce w geście triumfu. Nie mógł się jednak przystosować do życia na wózku i wkrótce zmarł. Urodził się ponownie w 1985roku.
Bardzo wiele z osób, które brały udział w wojnie w Wietnamie inkarnowało się w Polsce. Przeniosły one z tamtego wcielenia trochę obciążeń, które mogą na sesjach regresingu rozpoznać i uwolnić się od nich.
(M.G): Od momentu, kiedy uświadomiłem sobie, gdzie zakończyłem swoje ostatnie życie, wydawało mi się, że na pewno w Wietnamie znalazłem się wbrew swojej świadomej woli - jako ofiara poboru. Bardzo się zdziwiłem przypominając sobie swoje prawdziwe intencje. Taka jest różnica między tym, co nam się wydaje a tym do czego docieramy w sesji regresingu.
Pierwszy obraz jaki zobaczyłem zaskoczył mnie - zamiast w dżungli, jestem w Stanach. Widzę siebie jako młodego, dobrze zbudowanego absolwenta jednej z elitarnych akademii wojskowych. Mam na sobie piękny mundur. Jestem silny, pewny siebie i dumny ze swoich osiągnięć. Czuję podniecenie na myśl o prawdziwej wojnie. Nie mogę się doczekać wyjazdu.
Przeniesienie w czasie: minęło kilka miesięcy w niczym nie przypominam młodego uśmiechniętego żołnierza. Ubrany w brudne łachmany, pijany przyglądam się obojętnym wzrokiem jak kilku żołnierzy pod moim dowództwem torturuje Wietnamczyka, przypalając go i obdzierając ze skóry.
Okrucieństwo daleko wykraczające poza "normalne" działania wojenne obciąża poczuciem winy. Warto zwrócić na to uwagę podczas sesji i uwolnić się od tego poczucia winy. Pamiętam, że w Stanach wydawało mi się, że polecę do Wietnamu, załatwię kilku żółtków i wrócę jako bohater. Kiedy znalazłem się w Wietnamie moje wyobrażenia na temat wojny prysły jak bańka mydlana na wietrze. Każdy dzień to ciągła walka nie tylko z przeciwnikiem ale także z samym sobą. Widziałem jak umierali moi koledzy i ciągle bałem się o własne życie.
Podczas sesji przypomniałem sobie w jaki sposób motywowano nas do walki. Robiono to za pomocą sugestii mniej więcej następującej treści: " służysz w najwspanialszej armii na świecie, nie wolno Ci mieć żadnych wątpliwości, masz natychmiast wykonywać rozkazy". Było to związane z całą atmosferą dyscypliny wojskowej, podporządkowania się starszym stopniem. Pamiętajmy, że na wojnie liczy się przede wszystkim szybkość wykonywania rozkazów. Teraz może się to objawiać uzależnieniem od decyzji innych, oczekiwaniem, że zwierzchnik podejmie za nas decyzje, zdejmie ciężar odpowiedzialności. Wzorce nienawiści ugruntowywano sugestią: "komuniści są źli, my jesteśmy dobrzy".
Kiedy nie walczyliśmy to zazwyczaj paliliśmy trawkę albo piliśmy żeby zapomnieć o koszmarze jakim jest wojna. Żołnierze byli pozbawiani seksu na długie tygodnie. Niektórzy nawet się nie onanizowali, z obawy przed reakcjami kolegów. Mogli sobie ulżyć z wietnamskimi prostytutkami, od których zarażali się chorobami wenerycznymi. W niektórych oddziałach odsetek zarażonych przekraczał jedną czwartą. Na sesji przypomniałem sobie także jak silniejsi żołnierze wykorzystywali seksualnie młodszych i słabszych. Z braku seksu dochodziło do zbiorowych gwałtów w obozie!
Chciałem wrócić do Stanów jako bohater a wróciłem w...plastikowym worku. Podczas wypadu w dżunglę przy jakiejś drodze wszedłem na minę. Umarłem w potwornych cierpieniach.
Chciałbym jeszcze wspomnieć o tym co się działo z tymi, którzy przeżyli wojnę i wrócili do Stanów. U weteranów wojennych zaczęto zauważać szereg wspólnych objawów. Nazwano je zespołem stresu pourazowego (ang. Post-traumatic stress disorder-PTSD). W następstwie obciążających przeżyć "wykraczających poza zakres zwykłych ludzkich doświadczeń" ( według amerykańskiej klasyfikacji) pojawiają się:
1. Natarczywe wspomnienia.
2. Powracające koszmarne sny o wydarzeniu.
3. Nagłe uczucie, jakby wydarzenie znów miało miejsce.
4. Silne napięcie wywołane każdym wspomnieniem o wydarzeniu, czy też przedmiotem, który się z tą rzeczą kojarzy.
5. Trudności z zasypianiem lub snem.
6. Drażliwość lub wybuchy gniewu.
7. Trudności w koncentrowaniu się.
8. Nadmierna czujność.
9. Przesadna reakcja na bodźce.
Itp. Czyli używając żargonu Leszka "totalne popieprzenie"
(Ł.T, M.G): A oto opis sesji regresingu osoby, która również zakończyła swoje życie podczas wojny w Wietnamie. Osoba ta podczas sesji przypomniała sobie także swój pobyt w świecie astralnym. Sesja jest powiązana z tematem "drogi życia" i wspaniale pokazuje skutki wyborów.
Po wprowadzeniu się w stan regresywny wróciłem pamięcią do momentu, kiedy przebywałem w świecie astralnym i czułem potrzebę by się ponownie inkarnować na Ziemi. Poczułem, że jestem w stanie nietrzeźwym. Poinformowałem o tym swojego terapeutę, który natychmiast uwolnił mnie od stanu nietrzeźwości. Kiedy podczas sesji regresingu pojawiają się jakieś nieprzyjemne doświadczenia czy też emocje zadaniem terapeuty jest uwolnienie klienta od tego za pomocą sugestii uwalniającej. Wygląda to mniej więcej tak "kiedy odliczę od 3 do 0 wrócisz pamięcią do momentu, kiedy pierwszy raz...(np. tak się naćpałeś) i uwolnisz się od tego raz na zawsze 3...2...1...0 już". Po wypowiedzeniu przez prowadzącego sesję tej formułki przypomniałem sobie co było przyczyną tego, że byłem nietrzeźwy, przebywając w świecie astralnym. Pojawiły się obrazy z mojego poprzedniego wcielenia. Jestem hipisem, w tle słyszę utwór Simona & Garfunkela. Widzę jak otwieram drzwi volswagena busa. W samochodzie są moi kumple ale przez dym z trawki i marychy prawie ich nie widać. Wsiadam do samochodu, zapalam jojnta i zaczynam użalać się nad sobą. Jestem załamany ponieważ dostałem powołanie do wojska. Bardzo się boję bo czeka mnie służba w Wietnamie. W tym momencie mój terapeuta ponownie uwalnia mnie od stanu naćpania a także wszystkich lęków, które pojawiają się u mnie w tym momencie.
Następuje przeniesienie w czasie - jestem w Wietnamie. Pojawiają się kolejne nieprzyjemne emocje m.in. niechęć do tego miejsca, załamanie, lęki. Przypominają mi się pikiety jakie urządzaliśmy w Stanach i slogany jakich wtedy używaliśmy "Wolność, Miłość i Pokój". Czuję straszne obrzydzenie do zabijania. Podczas pierwszego mojego wypadu w dżungle wchodzę na minę i urywa mi obie nogi. Prowadzący sesje sugeruje żebym sobie uświadomił swoje prawdziwe intencje w tej dżungli i zobaczył na trzeźwo i przytomnie dlaczego doszło do takiej sytuacji. Uświadamiam sobie swoje podświadome intencje. Wiedziałem, że zdrowego żołnierza nie puszczą do domu, byłem gotów zapłacić każdą cenę za wydostanie się stamtąd. Pojawia się myśl "wolę zginąć niż zabić kogoś". Moja podświadomość znalazła sposób na szybkie wydostanie się z Wietnamu.
Przeniesienie w czasie - Leżę na łóżku szpitalnym, czuję ogromny ból. Mimo, że nie mam już nóg to jednak dalej je czuję i czuję jak mnie strasznie bolą. Nie mogę wytrzymać, zaczynam wyć z bólu! Morfina przestała działać, po chwili pielęgniarka robi mi kolejny zastrzyk. Mam świadomość, że odłamki poszatkowały mi również brzuch i genitalia. Nie chcę już żyć! Nie chcę być kaleką, nie wyobrażam sobie życia na wózku inwalidzkim. Jestem załamany i pragnę tylko jednego - umrzeć. W gorączce przeklinam życie i wkrótce umieram.
Kolejne przeniesienie w czasie - Jestem w świecie astralnym, znowu jestem naćpany i nieprzytomny. Przeniosłem wzorce naćpania do świata astralnego ponieważ umierałem naszpikowany morfiną. Staję przed wyborem swojego nowego życia (obecne wcielenie). Ogarnia mnie wielki lęk, strasznie się boję chociaż nie bardzo wiem czego. Informuję o tym swojego terapeutę, który odreagowuje mi lęki, paraliż emocjonalny i przerażenie przed tym czymś czego nie umiem określić. Okazuje się, że to życie, boję się życia! Boję się, że znowu stracę nogi, że urodzę się bez nóg. Puszczam panikę przed utratą nóg. Uff...uspokajam się. Pojawiają się przede mną trzy filmy karmiczne, trzy wersje mojego nowego życia. Muszę wybrać jedną z tych wersji chociaż nie mam na to ochoty. Nie chcę patrzyć na te filmy ale czuję, że muszę coś wybrać. Coś mi podpowiada, żebym obejrzał pierwszy film z lewej. Przeglądam go tak szybko jak tylko mogę, koncentrując uwagę tylko i wyłącznie na tym czy mam w nim nogi. Okazuje się, że mam więc wybieram bez wahania tą wersję mojego życia. Uwalniam się teraz od stanu naćpania, nieprzytomności i wszystkiego tego co mnie ograniczało przy podejmowaniu tej decyzji. Pojawia się ogromna złość na siebie za to, że wybrałem to życie tylko na podstawie nóg a nie patrzyłem na inne aspekty.
Przyglądam się już teraz na trzeźwo i przytomnie tym filmom karmicznym i od razu zauważam, że ustawione są w kolejności od najlepszej wersji do najgorszej. Uff...to jest najlepsza wersja, wybrałem najlepszą wersję. Jestem zadowolony i mam wrażenie, że trafiło mi się jak przysłowiowej ślepej kurze ziarno. Uświadamiam sobie, że podczas wyboru tego wcielenia nie byłem sam, była przy mnie jeszcze jedna istota - rozpoznaję ją, to mój przewodnik duchowy. To on pomógł mi wybrać najlepszą dla mnie wersję. Jestem wdzięczny za to, że mi pomógł. Zaczynam przeglądać ten film karmiczny, który wybrałem. Widzę swoje narodziny. Uświadamiam sobie, że byłem nieprzytomny jak się urodziłem. Nowe wcielenie rozpoczynam od stanu w jakim zakończyłem poprzednie czyli od nieprzytomności. Przewijam dalej - dosyć ciężkie dzieciństwo, jestem bity przez ojca, czasami nawet do nieprzytomności. Mój stan psychiczny do 14 roku życia jest podobny do stanu z przed śmierci w poprzednim wcieleniu. Często myślałem o samobójstwie i nie widziałem sensu w życiu. Przewijam dalej - dostrzegam momenty gdzie zaczynam interesować się rozwojem duchowym i parapsychologią. Widzę jak poznaję moją dziewczynę a przyszłą żonę! Przewijam dalej - stop! Zauważam, że mam jakieś nieczyste intencje dotyczące rozwoju duchowego. Zaczynam po 5 latach wegetarianizmu jeść mięso (co już się stało 3 miesiące temu), czuję jak strasznie zaniża mi to energię i powoduje wiele przykrych stresów. Pojawiają się depresje i doły, niechęć do medytacji, afirmacji i pracy nad sobą (to jest przyszłość, która zmaterializuje się jeżeli nie oczyszczę swoich intencji). Uświadamiam sobie, że przyczyną tego stanu są moje nieczyste intencje, lęki przed oświeceniem i chore wyobrażenia, że oświecenie polega na rozpuszczeniu się w niebycie. Informuję o moich lękach terapeutę, który cofa mnie pamięcią do momentu, kiedy po raz pierwszy pojawiło się u mnie przekonanie, że oświecenie polega na rozpuszczeniu się w niebycie.
Przeniesienie w czasie - Jestem mnichem i jednocześnie uczniem jakiegoś guru. Siedzę z innymi uczniami w jakiejś sali zadymionej kadzidłami i opium. Guru siedzi przed nami i w jakimś nieprzytomnym uniesieniu opowiada nam o praktyce, która polega na zniszczeniu swojego ciała. To ma zapewnić nam wyzwolenie duszy, która wzleci wolna i będzie mogła oświecić się w niebycie. Uświadamiam sobie jego prawdziwe intencje z jakimi on nam to wmawiał i okazuje się, że on naprawdę w to wierzył! Prowadzący sesje podpowiada żebym zobaczył do jakiego oświecenia go to doprowadziło i w jakim miejscu energetycznym jest to jego miejsce oświecenia. Uwalniam się od blokad świadomości a także stanu naćpania i widzę, że guru urodził się w następnym wcieleniu jako niedorozwinięty fizycznie kaleka, podobnie jak większość z nas wtedy. Dostrzegam również miejsce oświecenia, jest nim bardzo niski poziom astralny. Uwalniam się od zachłanności na zniszczenie ciała i oświecenie w taki właśnie sposób. Po uwolnieniu rozszerzyła mi się świadomość i zauważyłem, że oświecenie jest totalnym spełnieniem na wszystkich planach i poziomach istnienia!
Przesunięcie w czasie - Jestem znowu przy filmie karmicznym. Widzę, że moje małżeństwo jest naprawdę udane (to jest przyszłość). Przewijam dalej - dostrzegam swoją dalszą przyszłość, ale nie mogę dostrzec końca. W tym momencie mój przewodnik duchowy tłumaczy mi, że dzięki mojej pracy nad sobą pewne rzeczy zostały wyczyszczone i przyszłość nie jest określona. Istnieje wiele opcji mojej przyszłości ale to ja sam po 40 roku życia będę kreował swoje życie. Z ciekawości próbuję obejrzeć wersję średnią i najgorszą mojego obecnego wcielenia. Otrzymuję informację, że one nie są już aktywne ponieważ wybrałem pierwszą wersje. Proszę swojego opiekuna duchowego abym jednak mógł je obejrzeć. Dostaję zgodę. Przeglądam wersję średnią. Jestem świetnym uczniem, kończę wyższe studia marketingowe. Zostaję dyrektorem jakiejś firmy. Jestem gruby, łysy i strasznie poblokowany. "Dorobiłem się" wrzodów na żołądku, bólów krzyża i serca. Przyczyną tych chorób jest życie w ciągłym stresie i tłumienie emocji. Jestem żonaty ale moje małżeństwo nie jest udane, jesteśmy ze sobą z przywiązania. Nie ma miłości w naszym związku. Umieram na zawał między 60-70 rokiem życia. Przechodzę do najgorszej wersji, przewijam dosyć szybko - w wieku 25 lat prowadzę samochód będąc nietrzeźwym i doprowadzam do wypadku. Tracę nogi i zostaję inwalidą do końca życia.
Jeżeli masz mniej niż 40 lat to mogłeś zakończyć swoje poprzednie życie podczas wojny w Wietnamie. Żeby jednak "nie gdybać" trzeba metodą analizy psychometrycznej zbadać stopień obciążenia karmy wojną wietnamską. U niektórych osób karma z Wietnamu obciąża nawet 25% całości karmy!!!
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
swiadomosc w sesji regresinguprzygotowanie do sesji regresinguWojna wietnamskaMangold, Penycate Wietnam podziemna wojnaAutentycznosc wspomnien regresinguregresja empirycznaPajewski I wojna światowaWSPOMNPpolski minister ostrzega przed wojnąwspomnienia2III wojna światowaCzubiński II Wojna Światowa i jej następstwa Krzyżaniakwięcej podobnych podstron