Strona ramki
Cele
regresingu
Leszek Żądło
Najważniejszym dla mnie
celem jest człowiek, jego szczęście i rozwój. To również najwyższa dla mnie
wartość.
Brzmi to jak manifest
komunistyczny, bądź jak deklaracja socjalistycznej pedagogiki, ale jest między
nimi istotna różnica. Otóż konkretny człowiek, to dla mnie nie jakaś tam
ludzkość, czy klasa robotnicza, tylko konkretny ja i konkretny ty.
A więc najwyższą dla mnie
wartością jestem ja sam, oraz moje szczęście i mój rozwój. Ty też się mieścisz w
tym systemie wartości, bowiem to, czego życzymy innym, życzymy tak naprawdę
sobie. Ale nie z powodu wyrachowania tak myślę. Myślę tak, bo to czuję. Nawet
jeśli teraz przejawiasz się jako kawał sukinsyna, też życzę ci, byś odkrył
prawdziwego siebie, byś przez rozwój tego, co w tobie najlepsze, urzeczywistnił
swoje szczęście. Prawdziwe szczęście, którym będziesz się chciał dzielić z
innymi!
Oto pierwszy i
najważniejszy cel regresingu. Inne wynikają z niego, bo nie ma szczęścia bez
rozwoju duchowej świadomości i bez oczyszczenia podświadomości.
Do napisania tego artykułu
skłoniła mnie dyskusja Internautów, sytuacja wśród regreserów, a także lektura
listów, jakie Sondra Ray i Leonard Orr skierowali do siebie i do rebirtherów.
Leonard i Sondra sÄ… mi
bliscy, podobnie jak i rozpowszechniany przez nich rebirthing. To dlatego, że
dzięki nim zaczęła się moja prawdziwa przygoda z oczyszczaniem podświadomości.
Od nich nauczyłem się też sposobu pisania książek przekazujących w prostych
słowach głębokie treści. Stąd czasami interesuje mnie, co się u nich dzieje.
Ponadto zjawiska, które pojawiają się w ruchu rebirthingowym, mają swe analogie
w otoczeniu ludzi związanych z regresingiem. Poświęcę więc trochę miejsca
rebirthingowi, ponieważ warto.
Rebirthing to specjalna
technika świadomego oddychania, która umożliwia i ułatwia oczyszczanie energii
ciała i uwolnienie się od wielu inhibitorów (opóźniaczy) rozwoju duchowego.
Gdyby nie prace tych dwojga ludzi, w ogóle nie widziałbym, że owe inhibitory
istnieją i błądziłbym jak pijany prowadzony przez ślepego.
Niektóre z celów
rebirthingu są podobne do celów regresingowych. To oczyszczenie podświadomości i
odkrywanie pozytywnego potencjału drzemiącego w każdym z nas, to także
rozwijanie pozytywnego myślenia. Jednak różnica polega na tym, że rebrthing
obiecuje nieśmiertelność cielesną. Regresing zaś w miejsce tej obietnicy
proponuje uwolnienie się od lęku przed śmiercią i ponownymi narodzinami. To
bardziej ekonomiczne. Ale oferuje też uwolnienie od wzorców śmierci i intencji
umierania.
Pisząc w swych książkach i
artykułach o przyjemniejszych metodach uwalniania się od obciążeń podświadomości
miałem przede wszystkim na myśli rebirthing. Poza pierwszym niemiłym
doświadczeniem tężyczki, powoduje on raczej miłe i błogie doznania. Przede
wszystkim wspaniale relaksuje.
MajÄ…c za sobÄ… bardzo
pozytywne doświadczenia z rebirthingiem, trafiłem jednak na tak silny opór
podświadomości przed zmianami na lepsze, że musiałem opracować specjalną metodę,
która mogÅ‚aby sobie z nim poradzić. Tak powstaÅ‚ regresing®. Nie jest wiÄ™c on
klonem rebirthingu, jak niektórzy sądzą, ale zupełnie inną metodą.
Wiele osób, dla których
rebirthing okazał się zbyt słaby i zbyt powolny w oczyszczaniu podświadomości,
dzięki regresingowi przekonało się, że można się uwolnić nawet od tego, co
wydaje się niemożliwe - np. od najgorszych myśli o samym sobie, zwanych prawem
osobistym. A można, ponieważ w regresingu docieramy świadomie do znacznie
starszych warstw podświadomości, niż w rebirthingu, a ponadto czynimy to
szybciej! Ale ... nie ma nic za darmo.
Ludziom, którzy swój rozwój
bądź swą psychoterapię zaczynali od regresingu, często brak przyjemnych
doświadczeń związanych z prawidłowym i świadomym oddychaniem. Same medytacje nie
otwierają ich na tak głęboką błogość. Nic jednak straconego. Zawsze przecież
można się nauczyć prawidłowo i przyjemnie oddychać.
Zarówno regresing jak i
rebirthing są świetnymi praktykami zbliżającymi nas do oświecenia. A oświecenie
to stan bezwarunkowej miłości, szczęśliwości, błogości, rozszerzonej
świadomości. Można powiedzieć, że to stan świadomości swej pełnej doskonałości.
Tego się nie można nauczyć, lecz można się do tego przyzwyczaić. I tu zabijamy
klina tym, którzy chcą się zawsze i wszędzie uczyć. Nawet oświecenia nauczyliby
się chętnie od kogoś!
W regresingu niczego siÄ™
nie uczymy. Raczej oduczamy się tego, co nam przeszkadza. Oduczamy się też
bezsensownego gromadzenia wiadomości i informacji, zwanego potocznie wiedzą. Tą
metodą możemy uzyskać świadomość realnej wartości owej "wiedzy". Po jakimś
czasie medytacji okazuje się, że intuicyjna mądrość jest od niej o wiele
cenniejsza. Ale tak trudno uwierzyć w intuicję.... Szczególnie jeśli jest to
własna intuicja!
Doświadczenia oświecenia
łatwiej osiągnąć podczas modlitwy lub w wyniku intensywnego oddychania, niż przy
oczyszczaniu podświadomości. Ale trzeba wiedzieć, że najczęściej są to
doświadczenia cząstkowe. Ostateczne oświecenie jest możliwe dopiero po
oczyszczeniu podświadomości z uzależnień, niechęci, pożądań, ograniczeń i
zaakceptowaniu stanu oświecenia z wszystkimi jego cechami!
Jestem przekonany, że
rebirthing jest przyjemniejszą praktyką od regresingu. Dlaczego więc wybrałem
regresing?
O tym decyduje jego
skuteczność.
Rebirthing jest o tyle
dobry, że umożliwia dotarcie do umysłu przez ciało (oddech oczyszczający
energię). Jednak ta metoda może się okazać mało wydajna, kiedy mamy do
uwolnienia jednocześnie dużą ilość negatywnych wzorców. Taką sytuację miewamy
wówczas, gdy używamy afirmacji atakujących nasze najgorsze wyobrażenia o sobie,
bądź o świecie. Np. w sytuacji, kiedy uzdrawiamy się z chronicznych chorób, czy
uwalniamy od silnych rodzinnych konfliktów oraz zależności. Wtedy reakcja
organizmu może nas zupełnie zaskoczyć.
O podobnych kłopotach
Sondry i Leonarda donoszą wspomniane wcześniej listy. Jednak oni starali się być
wierni rebirthingowi. Z tego powodu ani nie wiedzieli, co im dolega, ani nie
potrafili przyjąć pomocy z zewnątrz. Na uporanie się ze swymi problemami
potrzebowali kilku lat, podczas których doświadczyli upokorzeń i cierpienia. A
gdyby tak... zastosowali jakąkolwiek metodę regresywną odwołującą się do
aktywnej pracy z podświadomością, nie potrzebowaliby mądrych i ciągle
sprzecznych z sobą rad różnych ekspertów od medycyny i "autorytetów duchowych".
Wiedzieliby sami, co im dolega i skąd się to wzięło. W najgorszym wypadku
uwolnienie od "syndromu zniedołężnienia" zabrałoby im pół roku. Tymczasem oni
używali wszystkich środków mających oczyścić energię zewnętrzną i wewnętrzną,
nie ingerując jednak za bardzo w zawartość podświadomego umysłu.
Niby przyjemniej. Ale ja
wolę regresing. 3, 2, 1, 0, ... Ciach i po bólu! Nawet jeśli trzeba to powtarzać
kilkadziesiąt razy dziennie, to i tak kłopot opuszcza nas kilkanaście razy
szybciej! A o ileż stajemy się mądrzejsi!
Kilkanaście lat temu
znalazłem się w trudnej psychicznie sytuacji. Negatywne wzorce z podświadomości
chciały się wyrwać i ujawnić, a ja nie znałem skutecznego sposobu, by im to
ułatwić. Wreszcie znalazłem sposób, by bezpośrednio dotrzeć do kodów i wzorców
zawartych w podświadomym umyśle. Odtąd korzystam z niego na co dzień. Na
potrzeby reklamowe nazwałem go regresingiem. I ta nazwa się przyjęła.
Silny opór podświadomości
przed zmianami może się pojawić wtedy, gdy atakujemy za pomocą afirmacji nasze
osobiste prawa czy zakazy. Wtedy w naszym życiu i umyśle pojawia się istny młyn,
z którym ludzie przyzwyczajeni do łagodnych i bezbolesnych metod radzenia sobie
z sobą, nie potrafią sobie poradzić. Ból i zamieszanie za bardzo ich przerażają,
a odwaga pchajÄ…ca dotychczas do rozwoju, nagle ich opuszcza. I... rezygnujÄ…. A
szkoda.
Ponieważ już wiele lat
wcześniej nie chciałem być dla siebie tak okrutny, jak Leonard czy Sondra i tak
cierpliwy, by rozłożyć proces uwalniania na lata, to zastosowałem medytację
wykorzeniania, która polega na świadomym powracaniu do korzeni naszych
problemów. Regresing jednak różni się od tej buddyjskiej praktyki, ponieważ nie
uznaje tematów tabu. A w oryginale tematem tabu będzie zależność od guru, czyli
guru - joga i inne zbyteczne w procesie duchowego rozwoju atrakcje, jak choćby
manipulacje energetyczne!
Regresing jest skuteczny,
ale nie dla wszystkich się nadaje. Jego stosowanie może nawet stać się przyczyną
pogorszenia samopoczucia i pomieszania umysłowego. Wszystko zależy od tego, jak
do tej terapii podchodzimy.
Nieskuteczność terapii
regresywnych wynika tylko z 3 przyczyn:
1.
lęk przed samym sobą i konfrontacją z zawartością podświadomości,
2.
trzymanie się dotychczasowego systemu wartości jako czegoś, czego zmienić
nie wolno!
3.
nieczyste intencje związane ze stosowaniem regresingu (ciekawość
poprzednich wcieleń, pożądanie mocnych wrażeń, pragnienie odnowienia starych
umiejętności i mocy, chęć udowodnienia, że to nie może działać, szukanie
odpowiedzi na pytania egzystencjalne, szukanie winnych swych cierpień).
Dla osób, które mają
powyżej określone cele, regresing na pewno się nie nadaje. Może im tylko
pogorszyć samopoczucie. Po sesji, do której klient nie był przygotowany, może
się nawet pojawić silna histeria, podczas której klient krzyczy, lub w inny
sposób daje do zrozumienia, że umiera. Ostatecznie jednak poza napędzeniem
strachu otoczeniu, nic takiego nie ma miejsca.
Mówiąc o celach regresingu,
należy odróżnić cele terapeutyczne od duchowych. Dla wielu osób mogą się one
uzupełniać, ale dla innych - wykluczać.
Cele terapeutyczne, to
poprawa zdrowia, uzdrowienie, uwolnienie od lęków, obsesji czy natręctw i
wreszcie poprawa jakości życia. Cel duchowy to oświecenie, odkrycie swej
prawdziwej - boskiej - doskonałości, właściwie odkurzenie jej i odgrzebanie
spod sterty negatywnych wyobrażeń na temat swej relacji z Bogiem.
Regresing jest dla tych,
którzy nie boją się zanegować swoich wierzeń, poglądów, wyborów, swego stylu
życia. Dla tych, którzy wiedzą, że człowiek jest z natury dobry, a to, co złe,
to efekt zakodowania negatywnych wzorców w procesie rozwoju, wychowania i
samowychowania.
Kiedy już zaakceptujemy
takie podejście, możemy się zastanowić, czy regresing ma być dla nas praktyką
duchową związaną z oczyszczaniem podświadomości, czy tylko terapią pomagającą w
uzdrowieniu ciała, bądź relacji z innymi. Jeśli się to ustali, należy o tym
powiedzieć regreserowi, żeby nie wciągał klienta w sprawy duchowości. Ale jeśli
mimo tych środków ostrożności u klienta nagle ujawnią się zdolności
parapsychiczne lub uruchomi intuicja, bądź kontakt z Wyższym Ja, to nie należy
panikować.
Zniechęcenie do regresingu
u pewnej grupy osób wynika z tego, że inne cele sobie postawiły, a inne
zrealizowały, nie będąc przy tym otwarte na tak wielkie zmiany, jakich można
dzięki tej metodzie dokonać. Im wystarczy, żeby "jakoś" dało się żyć dalej. Dla
mnie to za mało. Dlatego regresing ciągle mi służy.
Regresing stawia sobie za
cel oprzytomnienie i otrzeźwienie, jako że nie da się rozwijać duchowo
pielęgnując odloty w nierzeczywistość. Owszem, w pewnym okresie praktykowania
regresingu odloty są możliwe i bardzo pociągają tych, którym ciągle za mało
doświadczeń. Ale dla tych, którzy świadomie wybierają podnoszenie jakości swych
doświadczeń i jakości swego życia, są one przeszkodami na ścieżce. Tu też
rozmijamy się z wieloma amatorami mocnych i niezwykłych wrażeń. Niech od razu
się zabawią, upiją, zaćpają. Po co mają potem żałować, że coś im uciekło i
obwiniać o to regresing, czy rozwój duchowy?
Regresing ma nam ułatwić
znalezienie się w życiu, lepsze i sprawniejsze funkcjonowanie w świecie. Jeśli
zaÅ› ktoÅ› traktuje
rozwój duchowy jako
ucieczkę od życia i rzeczywistości, to regresing musi go srodze zawieść, pomimo
że w pewnym momencie nawet bywa fascynujący.
Regresing ciÄ…gle siÄ™
rozwija. Co jakiś czas pojawiają się nowe tematy, które jeszcze nie zostały
opisane w książkach. Regreser musi być na to przygotowany, a klient nie może się
zniechęcić, że jego przypadek jeszcze przez nikogo nie został omówiony. To
dlatego ważne jest poszukiwanie odpowiedzi, a nie zamykanie się w sobie i
obrażanie się, że "nikt mnie nie rozumie".
Czasami naprawdÄ™ bywam
zdziwiony, kiedy regreser z wieloletnim doświadczeniem wybałusza oczy słysząc po
raz kolejny, że wszystko, co nas obciąża, można odreagować. A przecież jemu się
wydawało, że to tak poważny problem. Przecież to część jego osobowości! On
zawsze taki był.
Ot, naiwność i brak
rozeznania, co jest naszÄ… prawdziwÄ… naturÄ…. A tÄ… - przypomnÄ™ - jest to, co w nas
najlepsze. Wszystko inne to chłam, który nie tylko można, ale i warto
odreagować.
Regreserzy, którzy przeszli
szkolenie kilka lat temu, a nie raczyli nawet przyjechać na seminaria
pogłębiające ich kwalifikacje, nawet nie zdają sobie sprawy z wielu mechanizmów
i procesów, które należy odreagować. Nie znają sposobów ułatwiających i
przyśpieszających przebieg sesji. Nie wiedzą np., jak wykonać sesję połączoną z
medytacją, a zwaną "droga życia". Nie zdają sobie sprawy z tego, jak ważnych
dokonaliśmy wyborów przed wcieleniem się i jak je odreagować. "Droga życia"
zostanie specjalnie opisana, ale trudno tę praktykę wykonać posługując się tylko
opisem.
Trzeba zdawać sobie sprawę
z faktu, że uzyskanie dyplomu regresera, to nie przepustka do raju czy
doskonałości. To raczej zobowiązanie, by dalej się rozwijać i nieść pomoc tym,
którzy jej potrzebują.
Na koniec chcę zaznaczyć,
że wiele osób uczestniczących w zajęciach regresingu, jest skażonych pewnym
syndromem, którego nigdy nie potrafiłem nazwać. Leonard Orr wskazuje na to
skażenie: "nasza
przeszła cywilizacja wytrenowała ludzi, aby zdradzili Chrystusa, swoich
przyjaciół, krewnych, nas, po prostu każdego i żeby sabotowali samych siebie".
Leonard słowa te napisał do
ludzi, których wyszkolił wiele lat temu i którzy nadal od tego syndromu się nie
uwolnili! Chyba jest on zakorzeniony w podświadomości głębiej, niż nieświadome
pragnienie i adoracja śmierci. A może z nim związane? No bo po co innego można
sabotować siebie i innych?
Z sabotażem wśród
regreserów mamy do czynienia od dawna. Przykre to, ale muszę o tym napisać.
Przecież większość z nich wywodzi się z tej grupy, która uwalnia się od
wyjątkowo ciężkich obciążeń karmicznych. Mając to na względzie, że ludzie często
dziaÅ‚ajÄ… na swojÄ… szkodÄ™, zastrzegÅ‚em znak towarowy Regresing® i poinformowaÅ‚em
o tym regreserów. Wówczas okazało się, że niektórzy z nich byliby gotowi nawet
płacić wysokie opłaty licencyjne zagranicznym firmom, byle tylko nie mnie.
Częściowo w związku z tym 3 lata temu, przez okres co najmniej 9 miesięcy, nie
było dnia bez klątw rzucanych na mnie i na moje byłe partnerki przez
przynajmniej kilka osób. Niektórzy zaniechali tych praktyk i przyznali się do
tego, inni nadal to robią. Czasami nawet zbyt oficjalnie. Ich cele są różne.
Jednym z nich jest odsunięcie mnie od regresingu, bo oni na pewno robiliby go
lepiej, tylko ja im podobno przeszkadzam. Niektórzy wyrywają sobie z rąk
klientów. Obiecują, że zrobią im udoskonalony regresing, a w dodatku taniej.
Takie działania podważają w ogóle ich autorytet i sprawiają, że ludzie zaczynają
na środowisko regreserów patrzeć jak na śmierdzące jajo, jeżeli nie g.... Nikt
nie zastanawia się przy tym, jak ciężkie obciążenia ci ludzie już uwolnili.
Potencjalni klienci chcą mieć rzetelnych nauczycieli i przewodników po trudnej
drodze uwalniania się od własnych problemów. Szukają dobrych przykładów, jak żyć
lepiej i dostatniej. Regreser, którego nie stać nawet na 5% opłaty licencyjnej,
nie jest dla nich dobrym przykładem.
Osoby, które przeszły przez
szkolenie regresingowe, a które nie akceptują prawa licencyjnego, mogą
wykorzystywać wszystko, czego się dzięki regresingowi nauczyły, ale nie wolno im
używać tej nazwy w celu reklamowania swej działalności usługowej.
Na pewno nie to jest celem
regresingu, by wspierać tych, którzy nie potrafią sobie poradzić z samymi sobą i
ze swą uczciwością, więc będziemy się takich osób pozbywać. Wielu uczciwie
traktujących regresing żąda ode mnie, bym podjął takie kroki. Mam do tego pełne
prawo, ponieważ jestem wÅ‚aÅ›cicielem znaku towarowego Regresing®. Zastrzeżenie
nazwy chroni zarówno regresing jak i regreserów przed pomówieniami i nieuczciwą
konkurencją. Nie chroni jednak regreserów przed nimi samymi i przed ich
syndromem zdrady. Może zbyt długo miałem nadzieję, że regreserzy się wreszcie od
tego uwolniÄ….
Zdarza się, że kiedy
trafiamy na pewne tematy, to trudno je odreagować. Emocje są silne i zaciemniają
widzenie. Stąd pewne działania i pretensje jednych do drugich o coś, co miało
miejsce tysiące lat temu, np. na Atlantydzie. Każdy zdrowo myślący przyzna, że
osoby, które nie potrafią sobie długo z tym poradzić, nie powinny być
regreserami.
Jeśli rzeczywistym celem
osoby podejmujÄ…cej przygodÄ™ z regresingiem, jest odkrycie swych magicznych
umiejętności i usprawiedliwień dla swych wad i paskudnych intencji, to pozostaje
mi jej tylko żałować. Ale nie mogę się zgodzić, by zarabiała na regresingu. Nie
mogę się też dziwić, że ta droga jej nie satysfakcjonuje. Nie rozumiem wszakże,
jak to jest, że osoby, które nie akceptują ani mnie, ani mej metody, chcą na
niej zarabiać. To tylko pogłębia ich pomieszanie umysłowe. Niestety, widzę, że
wiele osób zatrzymało się na tym poziomie rozwoju i nie potrafi ruszyć dalej.
Doszli do punktu, w którym nie wiedzą już, co mają robić, ale jakichkolwiek
podpowiedzi czy sugestii, też nie chcą słuchać. Szukają satysfakcji w zdradzie,
a przynajmniej w nielojalności. Inne paskudztwa tak jakby odreagowali, więc
zostało im tylko to najsilniejsze.
Praca z syndromem zdrady
może zająć dużo czasu. Trudno dziś przewidzieć, ile.
Uporanie siÄ™ z syndromem
śmierci zajęło mi około roku. A nie był to mój główny temat do przepracowania.
Tym niemniej przez tak długi czas paskudnie dawał mi się on we znaki, aż się od
niego uwolniłem. Nic w tym dziwnego, bo to ogromna masa negatywnych wzorców,
energii i wyobrażeń.
Z syndromem zniedołężnienia
pracowałem celowo przez prawie rok, aż uzyskałem zadowalające efekty. Używałem
przede wszystkim afirmacji:
Zawsze i wszędzie
doskonale radzÄ™ sobie z wszystkim.
Jestem zaradny.
Sam wiem, czego chcÄ™ i
osiÄ…gam to bez oglÄ…dania siÄ™ na innych.
Zawsze wiem o co mi
chodzi i wyrażam to w sposób jasny i zrozumiały.
Może ci się wydawać, że rok
pracy, to bardzo długo. Ale bądź uprzejmy wziąć pod uwagę, że te osoby, które
przepracowały syndrom zniedołężnienia innymi metodami, np. przez rebirthing,
zużyły na to 5- 6 razy więcej czasu. Czasu, który można było wykorzystać
znacznie przyjemniej i pożyteczniej. Pomyśl też o tych, którzy tegoż syndromu
nie przerobili i dziś albo leżą na cmentarzu, albo są przykuci do łóżek bądź
wózków inwalidzkich.
Nawet po przeczytaniu tych
zdań, możesz mieć wątpliwości, czy warto korzystać z regresingu. I to jest OK.
Teraz spróbuj sobie odpowiedzieć na pytania:
Czy chcesz miłość,
szczęście i spełnienie zastąpić zadowoleniem i przyjemnością? Czy dalej chcesz
płacić wysoką cenę za rezygnację z tego, co w tobie najlepsze?
Jeśli to są twoje cele, to
regresing siÄ™ dla ciebie nie nadaje!
Jeśli pomimo to
stwierdziłeś, że regresing może ci pomóc w realizacji twoich celów, wykorzystuj
go. A kiedy chcesz spróbować pierwszy raz, zdecyduj się na co najmniej 3 sesje.
Jeśli odpadniesz wcześniej, nie wydawaj opinii o czymś, czego nawet nie udało ci
się doświadczyć.
Jeśli masz wątpliwości,
skorzystaj z innych propozycji.
Na koniec chcę zauważyć, że
pracujÄ…c metodÄ… regresingowÄ… odkrywamy coraz bardziej zaskakujÄ…ce decyzje z
przeszłości, które jeszcze dziś mają na nas ogromny wpływ. Jednym z ostatnich
odkryć jest "upadek świadomości" opisany w artykule Upadłe anioły. To na
pewno nie koniec. Już jestem ciekaw efektów pracy nad innymi tematami. A ciągle
siÄ™ coÅ› dzieje.
Ostatnio, kiedy
odreagowałem pretensje do mego opiekuna duchowego i bunt, że niczego od niego
nie chcę, w nagrodę otrzymałem od niego ochronę przed klątwami i innymi atakami
psychicznymi. Tym samym dowiedziałem się, że nie wszystko można odreagować.
Czasami przydaje siÄ™ jeszcze ochrona przed atakiem energetycznym.
Dziś wiem również, na czym
polega oświecenie. Doświadczam go w medytacji i podoba mi się, ale jednocześnie
jakaś siła w mym podświadomym umyśle usiłuje trzymać mnie w tym miejscu, w jakim
jestem. Mogę tylko za Leonardem Orrem powtórzyć, że mam nadzieję, iż to już
koniec zdrady.
Regresing na pewno spełni
swój najważniejszy cel, kiedy uda nam się uwolnić od "wewnętrznego sabotażysty"
i od syndromu zdrady. Zdrady siebie, Boga i innych.
Wtedy, i tylko wtedy,
będziemy mogli powrócić do "raju".
Ale czy będziemy chcieli?
Dla mnie to ważniejsze od
fizycznej nieśmiertelności czy życia bez jedzenia.
Regresing pomaga nam siÄ™
uwolnić od skutków błędnych decyzji, ale nie sprawia, że natychmiast podejmujemy
właściwe decyzje i że je doceniamy. Docenienie tego, co w nas najlepsze, to już
kwestia medytacji i właściwych afirmacji. A ponadto przydaje się cierpliwość,
cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość!
Życzę wszystkim, by im się
powiodło.
Uzupełnieniem niniejszego
artykułu są teksty:
Landrynkowy świat -
manowce pozytywnego myślenia.
Syndrom zdrady.
Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
regresja empirycznaCELE WYCHOWANIA MUZYCZNEGOJa i celeDziałania, strategiczne cele Al KaidyregresjaWspomnienia z sesji regresingu Wojna w Wietnamie1 index ramka regresingregresingcele przedsiębiorstwa a zarządzanie firmyRegresje Przerwać błędne koło karmysokolski,statystyka inżynierska,regresja liniowaDorozhovets Niepewność liniowej regresji ortogonalnejCele kształcenia technik farmaceutyczny(1)Ja i cele MotywacjaL4 regresja liniowa kluczwięcej podobnych podstron