OPOWIADANIA
STEFANA EROMSKIEGO
Okoliczno ci powstania ma ych form prozatorskich S. eromskiego
Krótkie utwory proz wype niaj pierwszy etap pisarskiej aktywno ci Stefana eromskiego.
Tomy zatytu owane Opowiadania (1895) i Rozdziobi nas kruki, wrony... (1895) s skarbnic
motywów i zagadnie , które w pó niejszym okresie zostan szerzej skomentowane w
powie ciach. Problematyka owych ma ych form dotyczy spraw najbardziej aktualnych i
istotnych w ko cu XIX wieku.
Jeszcze nie przebrzmia y idea y pozytywizmu, a ju sta o si rzecz oczywist , e marzenia
o poprawie sytuacji w kraju nie zosta y zrealizowane i nie ma jasnych perspektyw na
przysz
. Nierówno spo eczna nadal si utrzymuje, a nawet pog bia, uw aszczenie nie
zapewni o godniej szych warunków ycia biedocie wiejskiej, wielkie obszary n dzy mo na
zaobserwowa w miastach, nadal warstwy spo eczne nie znajduj wspólnego j zyka, stan
wiaty jest katastrofalny, osi gni cia medycyny s dost pne dla bogatych i utrzymuje si
stan niewoli narodowej. Wcze niejsze próby oceny kl ski powstania listopadowego nie
przynios y oczekiwanych efektów, nie pog biono równie
wiadomo ci narodowej warstwy
niewykszta conej.
Zagadnienia te by y eromskiemu bardzo bliskie i dost pne poprzez obserwacj otoczenia i
osobiste do wiadczenia. Sposób przedstawienia ra cych znaków czasu (ko ca wieku)
wiadczy o wielkim osobistym zaanga owaniu pisarza, o poczuciu odpowiedzialno ci za ten
stan rzeczy i d eniu do poprawy sytuacji. Przedstawione zdarzenia, konfrontacje postaw,
momenty o wielkim adunku emocjonalnym mia y na celu poruszenie sumie , zaapelowanie o
radykalne zmiany w mentalno ci Polaków, o zauwa enie najbardziej pal cych problemów
spo ecznych. Proz
eromskiego cechuje ostry i demaskatorski realizm o wyra nym
naturalistycznym zaci ciu; bezkompromisowo moralna w nazywaniu brzydoty i
okrucie stwa ycia; p omienny, arliwy patriotyzm.
1
Jak dalej czytamy we Wst pie do wydania opowiada w serii Biblioteka Narodowa,
eromski zwi zany by w tym czasie z terenem Gór wi tokrzyskich (Psary, Strawczyn,
Ciekoty, Górno, Ruda, Chobrzany, Kurozweki, Sieradowice i Ole nica). Ci gle ywa w
rodzinie pami powstania, mo liwo obserwacji poni aj cego ycia biedoty wiejskiej,
osobiste do wiadczenia zwi zane z o wiat , wreszcie obraz inteligencji, która d
y do
niepodleg
ci, ale nie umie jej zdoby , zosta y skomentowane poprzez sytuacje
przedstawione w utworach pisarza.
Publikacja opowiada zwróci a na m odego prozaika uwag recenzentów
2
i pobudzi a do
dyskusji dziennikarzy. Poruszane w utworach kwestie spo eczne znalaz y rozszerzony
komentarz w prasie.
Jako pierwszy ukaza si w Warszawie zbiór Opowiadania, w którym eromski zamie ci
m.in. teksty: Zapomnienie, Doktor Piotr, Zmierzch, Si aczka. Tom Rozdziobi nas kruki,
wrony... autor wyda w Krakowie pod pseudonimem – Maurycy Zych. Dzi ki znacznej
swobodzie na terenie Galicji móg si ukaza zbiór z tytu owym mocnym akcentem
nawi zuj cym do czasu powstania, ale przecie ujmuj cym problemy narodowe z
ukierunkowaniem na przysz
(forma gramatyczna czasownika w tytule). To mo e
najbardziej dobitny przyk ad „ma ej prozy” dowodz cy zaanga owania autora w sprawy
ojczyzny. Nied ugo pó niej ukaza si tekst O
nierzu tu aczu (czasopismo „G os”, 1896).
W 1905 r. eromski wyda zbiór zatytu owany Echa le ne. Powrót do tematu powstania
zwi zany by z nasilaj cymi si rewolucyjnymi nastrojami tego czasu. Zdarzenia s
komentowane z wi kszej perspektywy czasowej, ale przecie wracaj – jak echo (por. tytu
utworu i ksi ki).
Pisarz wielokrotnie podejmowa krótkie formy wypowiedzi literackiej. Poza wskazanymi
wy ej tekstami ukaza y si inne, np. Ananke, Oko za oko, Mogi a. W niniejszym opracowaniu
skupimy uwag na dzie ach omawianych w ramach programu szko y redniej.
Zaproponowana tu kolejno tekstów zwi zana jest z ich uk adem w wydaniu Biblioteki
Narodowej.
Zanim przyst pimy do bli szej prezentacji utworów, przywo ajmy opini Jana Zygmunta
Jakubowskiego: Z pot niej cego i utwierdzanego w asnymi do wiadczeniami protestu
przeciwko krzywdzie spo ecznej, z coraz bardziej wiadomego przekonania o
niewystarczalno ci postulatów pozytywistycznych dla rozwi zania trudnych spraw
spo ecznych i narodowych, z rosn cej odrazy do ugodowo ci i kosmopolityzmu klas
panuj cych zrodzi y si arcydzie a nowelistyki eromskiego [...].
3
Nazywane nowelami lub opowiadaniami, utwory te s w istocie nawi zaniem do
konstrukcji noweli z dodaniem rozszerzonych opisów, a wi c termin opowiadanie wydaje si
jak najbardziej uzasadniony.
Si aczka – wzór do na ladowania
Si aczka sta a si sztandarowym przyk adem utworów komentuj cych realizacj hase
pozytywistycznych w praktyce i sk oni a do prasowej dyskusji o katastrofalnej sytuacji
wiaty. Autor rozwa a tu równie zagadnienie wierno ci idea om, konfrontuj c w tym celu
losy dwu g ównych postaci: Stanis awy Bozowskiej i Paw a Obareckiego. W tle rozwa
ukazane s bardzo trudne warunki ycia na wsi. Utwór zosta poprowadzony z wyra nie
dydaktycznym zamiarem wskazania jedynie s usznej, ofiarnej postawy tytu owej Si aczki –
Stanis awy.
Streszczenie
Akcja toczy si w ma ym miasteczku, Obrzyd ówku, oraz we wsi, w której pracowa a
Stanis awa Bozowska, w ko cu XIX w., na terenie zaboru rosyjskiego.
Doktor Pawe Obarecki oddaje si rozmy laniom, które relacjonuje narrator. W
nie wróci
do domu po grze w winta (karty), któr regularnie odbywa wespó z miejscow „elit ”:
ksi dzem, aptekarzem, naczelnikiem poczty i s dzi . Przed sze cioma laty osiad w
Obrzyd ówku, eby – zgodnie z g oszonymi idea ami – nie pomoc medyczn
najbiedniejszym, uczy ich higieny. Zdaj c sobie spraw z n dzy ch opów, planowa
upowszechni równie us ugi ca kowicie darmowe. Kupiwszy podr czn apteczk , narazi si
aptekarzowi i felczerowi, którzy bogacili si dzi ki produkcji w asnych „leków”. Te starania
podejmowa z zapa em, jednak wobec dotkliwych trudno ci szybko si zniech ci . Po okolicy
zacz y kr
plotki o jego zwi zkach z duchami i marnym przygotowaniu do zawodu,
wybijano mu szyby. Doktor Obarecki coraz bardziej s abnie w zapale do pracy, a w ko cu
poddaje si .
Nowy model egzystencji doktora oparty jest na kompromisie a nawet pozornej przyja ni z
aptekarzem i felczerem, zarabianiu pieni dzy i doskwieraj cej nudzie. Obarecki rezygnuje z
ambicji zawodowych, idea ów spo ecznikowskich, przestaje mie jakiekolwiek potrzeby
kulturalne (wstr t do czytania) i oddaje si nudzie. Dom prowadzi mu dwudziestoczteroletnia
gospodyni.
Momentem przypomnienia sobie czasu studiów i entuzjazmu do pracy dla ludu jest
nieoczekiwane spotkanie z dawn sympati , Stanis aw Bozowsk . Poproszony o pomoc,
pojecha do odleg ej o trzy mile wsi, gdzie powa nie zachorowa a nauczycielka. Rozpozna w
niej Stasi . By a w bardzo ci kim stanie, chora na tyfus. Dzi ki so tysowi uda o si znale
parobka, który za trzydzie ci rubli, mimo nie nej zamieci, zgodzi si przywie z
Obrzyd ówka chinin . Pawe dowiaduje si , e Stasia pracuje tu od trzech lat, orientuje si , e
yje ona w skrajnym ubóstwie (jest to oczywi cie wynik jej wierno ci idea om – darmowo
uczy a biednych wie niaków).
Oczekuj c na lek, doktor Obarecki rozmy la w s siedniej du ej sali lekcyjnej o studenckich
latach, swoich planach ma
skich. Oboje byli biedni. Ona – siedemnastoletnia panienka z
ugim warkoczem – chcia a po uko czeniu gimnazjum studiowa , jak on, medycyn , ale
wobec braku pieni dzy wyjecha a, by podj prac nauczycielki. Pozna j osobi cie w domu
zaprzyja nionego z nim ma
stwa „spo eczników” – m odych, biednych, rozumiej cych
potrzeby innych. Nie przyj a jego o wiadczyn, zrezygnowa a z osobistego szcz cia w imi
by spo ecze stwu.
Po sze ciogodzinnym oczekiwaniu na parobka Pawe sam wyrusza po lek. Kiedy wraca, w
po udnie, Stanis awa nie yje. Jego rozpacz nie mo e ju niczego zmieni . Stolarz wykonuje
na polecenie doktora skromn trumn z czterech nieheblowanych desek. Ze znalezionego listu
Stasi do kole anki, Heleny, doktor dowiaduje si , e nauczycielka napisa a podr cznik Fizyka
dla ludu i prosi a o przygotowanie go do druku (sama le si czu a).
Ch opiec, który je dzi po lekarstwo, nie móg dotrze do celu, poniewa os ab ko . Sam
wróci do wsi pieszo. Teraz przyszed odda ksi ki po yczone wcze niej od nauczycielki.
Ten fakt dowodzi, jak ofiarnie pracowa a – rozpali a w wiejskiej m odzie y pragnienie
wiedzy.
Rozpaczaj c po jej mierci, Pawe wyg osi nad jej cia em pochwaln mow , po egna si z
ni i z p aczem odjecha saniami. Przez jaki czas doktor zmieni tryb ycia, przesta grywa
w winta, zacz czyta Dantego, odprawi gospodyni . Obecnie ma si znakomicie: uty ,
pieni dzy worek uczciwy nazbija
(48).
4
Satysfakcj przynios o mu to, e miejscowa
mietanka” (optymaci) da a si przekona do palenia papierosów w niesklejanych gilzach (a
wi c zdrowszych). Utwór ko czy si ironicznym komentarzem narratora: Nareszcie!... (48),
podkre laj cym wielkie „osi gni cie” doktora.
Ofiarna postawa Stanis awy Bozowskiej
G ównym bohaterem w przebiegu akcji jest doktor Pawe Obarecki, jednak to postawa Stasi
zosta a wyeksponowana w tytule utworu i stanowi wzór do na ladowania. Prototypem postaci
by a prawdopodobnie dzia aczka o wiatowa, Faustyna Morzycka, której sylwetk
eromski
przedstawi wcze niej w Dziennikach.
5
Chocia wiekiem m oda, Stanis awa podejmuje
wiadom , dojrza decyzj o praktycznej realizacji has a „pracy u podstaw”. Jako zdolna i
ambitna osoba zdobywa wiedz , któr pragnie przekaza ludziom najbardziej pod tym
wzgl dem zaniedbanym. Przygotowuje w brudnopisie podr cznik, a kiedy sama nie jest ju w
stanie dopilnowa druku, powierza to zadanie zaufanej osobie. Jej wcze niejsza decyzja o
rezygnacji z ma
stwa wynika z prze wiadczenia, e powinna podj misje spo eczn
(kontynuatorem takiej postawy jest inny bohater eromskiego – doktor Tomasz Judym z
powie ci Ludzie bezdomni).
Heroizm Stasi przejawia si nie tylko w wielkim zaanga owaniu zawodowym i
wyrzeczeniu si w asnego szcz cia, ale równie w codziennym skromnym, ubogim yciu.
Mieszka a w n dznym, s abo ogrzanym pokoiku, g odowa a, pracowa a do utraty si . Stasia
Bozowska ponios a kl sk w wymiarze fizycznym (choroba i mier ), ale zwyci
a
duchowo, pozostaj c do ko ca przy swoich wznios ych idea ach. Jej postawa wywo uje
wspó czucie i szacunek wiejskiej kobiety, rozpacz ch opca, który chcia przywie dla niej
lekarstwo podczas nie nej zamieci i uczciwie odniós jej ksi ki. Na jego przyk adzie mo na
stwierdzi , e wysi ki Stasi nie posz y na marne – zdo
a wiele swoim uczniom przekaza i
wzbudzi a w nich potrzeb poszukiwania wiedzy.
Stasia by a bardzo m od , kruch istot , kiedy podj a decyzj o wyje dzie na wie . Gdy
umar a (w wieku 23 lat), okaza o si , e bardzo wiele dokona a, sta a si prawdziw Si aczk ,
która z uporem d
a do poprawy losu najbardziej pokrzywdzonych. Samotnie realizowa a
najistotniejsze zadania spo eczne, nie oczekuj c za swoj prac zap aty.
Pisarz ukazuje t posta poprzez relacje narratora i refleksje doktora Obareckiego.
Kszta tuje jej sylwetk z tendencj do idealizacji. Poprzez jej mier pokazuje, jak wiele
trzeba zaanga owania, by zmieni obraz Polski ko ca XIX w.
Doktor Pawe Obarecki – uosobienie konformizmu i bierno ci
Przeciwie stwem Stasi Bozowskiej jest doktor Pawe Obarecki, jej dawny adorator. Oboje
niegdy wyznawali te same pogl dy i zamierzali po wi ci si dla innych. Pragnienie
poprawienia losu biedaków stopniowo jednak wycisza si i Pawe ust puje pod presj
rodowiska oraz przykrych zdarze . Za cen w asnego spokoju rezygnuje z bezp atnego
leczenia. Z czasem coraz gorzej traktuje pacjentów, leczy rutynowo, nie anga uje si w prac ,
widzi w przychodz cych do niego ludziach brudny mot och, stara si szybko za atwi spraw
i wzi zap at . D
y do wygodnego ycia, nie przejawia adnych zainteresowa , z poczucia
nudy i dla podtrzymania odpowiednich kontaktów uczestniczy w towarzyskich spotkaniach
po wi conych g ównie grze w karty.
Wydaje si , e w obecno ci ci ko chorej Stasi od yj w nim na trwa e dawne wznios e
idea y, jednak sta o si inaczej. Doktor Obarecki po krótkim okresie wyciszenia znowu wraca
do charakterystycznego dla Obrzyd owka stylu ycia. Nie sta go na przeciwstawienie si
miejscowym zwyczajom, nie ma do si y, by samotnie walczy z otoczeniem, teraz nie ma
ju nawet takiej potrzeby. Egzystencja doktora jest pozbawiona g bszego sensu. Nie ma w
nim pasji spo ecznikowskich ani zaanga owania zawodowego. Jest cz owiekiem samotnym,
wi c nie realizuje si w relacjach rodzinnych. Nie ma zainteresowa kulturalnych. Chocia
jest osob m od , czuje si wewn trznie wypalony, nie potrafi zdoby si na dzia anie.
Mentalno doktora zmieni a si diametralnie od czasu jego studiów w Warszawie.
Rzeczywisto zweryfikowa a ambitne plany. Pawe okaza si s abeuszem, który zmarnowa
wiele lat, odst pi od swoich zasad, mimo poczucia kl ski nie potrafi poprawi swojego
post powania.
Przes anie i kompozycja Si aczki
Poprzez konfrontacje postaw doktora Obareckiego i nauczycielki Stanis awy Bozowskiej
eromski ukaza dwa modele zachowania wobec hase pozytywizmu i problemów
spo ecznych w Polsce pod koniec XIX w. On jest cz owiekiem biernym, niezdolnym do
dzia ania, atwo zaprzepa ci dawne idea y. Ona – drobna i krucha – okaza a si jednostk
siln i wytrwa , która potrafi stawi czo a przeciwno ciom i do ko ca, nawet za cen
asnego ycia, walczy o godno i popraw bytu najubo szych. W istocie oboje ponosz
kl sk , cho – oczywi cie – Stasia jest triumfatork w sferze wierno ci idea om i wytrwa
ci
w realizacji zasad moralnych.
Zestawienie tak ró nych osobowo ci i dróg yciowych ludzi, którzy wyszli z jednego
punktu, wyznawali te same pogl dy i pragn li anga owa si spo ecznie na rzecz innych,
prowadzi do smutnych wniosków. Stanis awa Bozowska odnios a wprawdzie moralne
zwyci stwo, ale jej mier przerwa a dalsz prac dla ludu. Doktor Obarecki poniós kl sk w
wymiarze etycznym, jednak to on pozosta w ród ywych. Jednostki najbardziej cenne dla
spo ecze stwa s w zdecydowanej mniejszo ci, niewiele mog zdzia
, ale ich trud tym
bardziej nale y doceni . Takich jak doktor jest znacznie wi cej – aptekarz i felczer dbaj cy o
swoje interesy, naczelnik poczty i pleban. Udaj oni, e nie dostrzegaj potrzeb spo ecznych,
uwa aj , e nie do nich nale y poprawa wiata, nie robi sobie wyrzutów z powodu
bogacenia si kosztem biedaków z Obrzyd ówka i okolic.
Pisarz ukazuje postaw Stasi jako najbardziej warto ciow i godn na ladowania, za
jednoznacznie pot pia konformizm Paw a i jemu podobnych. Z ironi komentuje jego
codzienne ycie, pustk duchow i brak zasad moralnych. eromski zwraca równie uwag ,
e trudno realizowa idea y pracy u podstaw, program pozytywistów okaza si w praktyce
nierealny, trzeba jednak koniecznie d
do zmiany sytuacji w kraju. Pisarz wskazuje
najbardziej zaniedbane warstwy spo ecze stwa i poprzez swój utwór apeluje o reakcj do
tych, którzy mogliby odmieni ich los.
Si aczka ukaza a si po raz pierwszy w „G osie” w 1891 r. Jej popularno wzros a wraz z
publikacj w 1895 r. w tomie Opowiadania. Ma przejrzyst konstrukcj : w relacj z ycia
Obareckiego wpleciono epizod o wyje dzie do chorej nauczycielki, za spotkanie z ni sta o
si okazj do wspomnie doktora z czasów studenckich. Kompozycja tekstu ma charakter
klamrowy: rozpoczyna si i ko czy podobnym „obrazkiem” z ycia Paw a. Doskonale
przystaj one do charakteru rodowiska. Autor pos
si „nazw mówi
” Obrzyd ówek –
to siedlisko ma omiasteczkowej miernoty, nudy, niemoralnych postaci wygrywaj cych swoje
interesy za wszelk cen – metodami przemocy, poni ania i wykorzystywania innych.
Technika kontrastu i ironiczny komentarz dotycz cy Paw a Obareckiego prowadz czytelnika
do wniosku, jak nale y post powa , e trzeba wykaza si hartem ducha w dzia aniu i
wra liwo ci na potrzeby innych ludzi – s abych, biednych, niewykszta conych. Opowiadanie
Si aczka ma charakter tendencyjny i dydaktyczny. Ukazuje problemy spo eczne i stosunek do
nich w perspektywie moralnej. Poucza, która z prezentowanych postaw jest s uszna i godna
powielania. Pisarz ukazuje Si aczk jako posta pi kn i szlachetn , za Paw a przedstawia
cz sto z ironicznym komentarzem jako osob godn pogardy.
Nie ma zgody mi dzy badaczami co do kwalifikacji gatunkowej utworu – raz bywa on
nazywany opowiadaniem, innym razem nowel . Wydaje si jednak, e pierwszy termin jest tu
ciwy. Autor umieszcza w jednym ci gu zdarzeniowym zwi zanym z osob Paw a
opowie o losach Stasi. Tekst zosta zaopatrzony w opisy, np. ironiczny opis aptekarzowej
lub granicz ca z technik psychizacji pejza u hiperbolizowana relacja z burzy nie nej,
zapowiadaj ca gro ne wypadki, kiedy doktor udaje si do chorej nauczycielki. Narrator
po wi ca równie sporo uwagi duchowym stanom („metafizyce”) doktora. Oczywi cie daje
si tu zauwa
ostro zarysowany moment kulminacyjny, gdy Pawe rozpoznaje w chorej
swoj dawn ukochan , oraz wyra ne pokrewie stwo utworu z tendencyjn nowel
pozytywistyczn .
Nierówno spo eczna w Zapomnieniu
Akcja osadzona jest w ko cu XIX w., po reformie uw aszczeniowej, w zaborze rosyjskim.
Narrator jest uczestnikiem zdarze , wypowiada si w 1. osobie. eromski zwraca uwag na
fakt, e ustawa o podziale ziemi nie uporz dkowa a spraw spo ecznych na wsi. Ch opi stali
si wolnymi obywatelami, jednak nie zawsze mogli utrzyma siebie i rodzin z niewielkiego
gospodarstwa. Sytuacja ta prowadzi a niejednokrotnie do drastycznych i niemoralnych
zachowa . Szans na prze ycie by a kradzie . G ód sta si dla niektórych rodzin powszedni
rzeczywisto ci i cz st przyczyn chorób i mierci. Osobiste prze ycia i cierpienia wiejskich
dzarzy nie interesowa y ich niedawnych panów. Pisarz zwraca uwag na konieczno
poprawy tragicznej sytuacji ch opów.
Streszczenie
Narrator wraz z dziedzicem, panem Alfredem, udaj si przed witem do gajowego
Lalewicza, który ma ich zaprowadzi w miejsce gromadzenia si dzikich kaczek. Zanim
jednak dochodzi do polowania, Lalewicz odkrywa wie e lady i domy la si , e zostawi je
odziej – amator desek z tartaku. W tej sytuacji czatuj w pobli u wozu i wychudzonej
koby y i nied ugo pó niej orientuj si , e z odziejem nios cym cztery deski jest ch op Obala.
Lalewicz, eby przypodoba si dziedzicowi, bije Obal , pó niej inicjatyw przejmuje sam
pan Alfred. Gajowy przypomina, e ów ch op krad z pola niedojrza e zbo e na zup . Obaj
strasz przy apanego na gor cym uczynku s dem i krymina em. Ch op b aga o lito ,
umaczy, e nie mia innej mo liwo ci zdobycia desek, nie sta go na trumn dla syna. eby
przekona si o prawdomówno ci Obali, wszyscy udaj si do jego zagrody, gdzie w stodole,
w rojach much, le y wychudzone cia o pi tnastoletniego ch opca. ona Obali umar a
wcze niej, teraz odszed jedyny syn. Ch op (równie sczernia y od brudu i potwornie
wychudzony) prosi o darowanie winy, obiecuje odrobi strat , jednak dziedzic oczekuje innej
rekompensaty. Nie licz c si z n dz Obali,
da od niego pi ciu rubli – czterech dla siebie,
jednego na ko ció . Decyzja ma zapa nast pnego dnia. Wobec braku pieni dzy Obali grozi
wi zienie.
Lalewicz, poproszony o pomoc przy zrobieniu trumny, stanowczo odmawia, jednak za
chwil , gdy pan Alfred i narrator oddalaj si , obiecuje wróci , zachowuje si zupe nie
inaczej ni w obecno ci dziedzica, obiecuje poprosi o darowanie kary (narrator pods uchuje
rozmow ). Istotnie, zwraca uwag pana na to, e ów ch op ma zaledwie dwie morgi lichej
ziemi (piachu lotnego), wi c nie ma z czego zap aci kary, za w wi zieniu wyszkoli si na
lepszego z odzieja. Dziedzic nie podejmuje na razie adnej decyzji.
Okolice stawów pe ne s wszelkiego ptactwa wodnego. Narrator obserwuje natur . Jego
uwag zwraca szczególna scena. Siedz cy na drzewie ch opak wyrzuca z gniazda piskl ta
wron, a drugi je apie. Wrona – jak oszala a – w rozpaczy kr
y w pobli u, bije skrzyd ami,
ale nie mo e obroni swoich dzieci. Ch opcy s tak okrutni, poniewa n dza zabi a w nich
ludzkie odruchy, a poza tym licz na zysk (le niczy p aci za par ptasich nóg trzy grosze).
Narrator le y na trawie i rozmy la o drastycznych wydarzeniach tego ranka. Z zazdro ci
my li o Obali i o wronie, którzy potrafi prze
swoje nieszcz cia dzi ki „prawu
zapomnienia”, które da a im przyroda. Dla nich „
” znaczy „zapomnie ” (62).
Tragiczny los ojca i syna
Zapomnienie ukazuje problem n dzy ma orolnych po uw aszczeniu. Ch op, chocia wolny,
nadal pozostaje w zale no ci od pana. Ucieka si do kradzie y po ywienia (niedojrza e k osy
zbó , deski na trumn dla dziecka). Wygl d Obali wiadczy o tym, e niewiele ró ni si od
zwierz cia – brudny, obdarty, z g odu zdolny do wszystkiego.
Jest ca kowicie uzale niony od humoru pana, nie potrafi sam si obroni , bez oporów
pozwala si poni
i bi . Nauczony prosi i k ania si , tylko w ten sposób stara si o
darowanie kary.
Obala zosta przedstawiony w porównaniu z koniem. On sam, jego koby a, równie jego
zmar y syn wygl dem dowodz , e stan ycia bezrolnych i ma orolnych jest katastrofalny.
Ch op nie ma pieni dzy na ywno , ubranie i nie mo e (je li nie chce narusza prawa)
godnie pochowa swojego dziecka. Stoi przed konfliktem sumienia: ukra , eby przetrwa
czy umiera z g odu, ukra , by zgodnie z czci dla zmar ego cz owieka pogrzeba cia o
asnego dziecka czy zbezcze ci je, chowaj c bez trumny. Tekst ukszta towany jest w ten
sposób, eby czytelnik zdoby si na zrozumienie sytuacji Obali i wspó czucie. Ch op
doskonale wie, e zawini , ale jego post powanie wymusi a skrajna bieda.
Autor zasygnalizowa , e tragiczny los sta si udzia em ca ej rodziny. ona i syn Obali
umarli – dziecko w wieku pi tnastu lat, prawdopodobnie z g odu. Pozosta y przy yciu ch op
z rozpacz spogl da na w
e cia o ch opca, prze ywa swoje nieszcz cie, ale stara si
pow ci gn emocje. Jak mówi narrator, jego n dzna egzystencja b dzie trwa a nadal dzi ki
biologicznemu prawu zapomnienia. Obala zosta przedstawiony jako cz owiek kieruj cy si
podstawowymi instynktami, prawie jak zwierz . Jest to, oczywi cie, wynik warunków jego
ycia – w tej sytuacji liczy si tylko przetrwanie cho by jeszcze jednego dnia.
Okrucie stwo dziedzica
Pan Alfred jest cz owiekiem bezwzgl dnym, okrutnym, wynios ym. Pomi dzy nim a Obal
jest przepa nie do pokonania. Dziedzic traktuje ch opa jako gorszego od siebie, nie próbuje
zrozumie motywacji jego dzia ania, interesuje go tylko utrata w asno ci i ch ukarania
odzieja. Wyprawa na kaczki staje si mniej istotna, gdy jest okazja, eby „zapolowa ” na
kogo , kto – jak sugeruje Lalewicz – regularnie kradnie deski z tartaku.
Spotkanie z Obal ujawnia najgorsze cechy charakteru pana Alfreda. Dziedzic poni a
ch opa, drwi sobie z niego, ironizuje i bije, podczas gdy tamten nawet nie próbuje si broni .
Wyja nienia Obali nie tylko nie wywo uj wspó czucia ani lito ci, ale wzbudzaj podejrzenie,
e k amie, by unikn kary. Dziedzica nie wzrusza nawet widok martwego dziecka. Ci gle
my li wy cznie o tym, eby da Obali nauczk , tym bardziej, e Lalewicz wspomina o
niszczeniu jego zbo a. To, e kradzie e wynikaj z g odu i n dzy, nie ma dla pana Alfreda
znaczenia. Kiedy s yszy, e ch op nie ma gotówki, wyznacza mu kar w
nie w tej formie.
da równie jednego rubla na ko ció , by w ten sposób zyska sobie (cudzym kosztem)
wzgl dy u ksi dza. Bezwzgl dno i okrucie stwo dziedzica wobec tak wielkiego
nieszcz cia ch opa to skutki uw aszczenia, które nie umo liwi o godnych warunków ycia
prawnie wolnym, ale w praktyce nadal uzale nionym od panów.
Dziedzic wykorzystuje swoj przewag nad cz owiekiem, który nie ma pieni dzy i rodków
do ycia, ani nie zna swoich praw. Wykazuje przy tym nadzwyczajny cynizm i brak
wra liwo ci – deski na trumn , któr zakopie si w ziemi, to wed ug niego przejaw
marnotrawstwa. Jest egoist , niemoralnym i nieczu ym na g ód i ból drugiego cz owieka,
zdolnym do wy miewania, fizycznego i psychicznego zn cania si nad bezsilnym n dzarzem.
Dwoista postawa gajowego
Lalewicz chce stworzy wra enie, e jest ca kowicie oddany dziedzicowi, prowadzi na
miejsce polowania, troszczy si o jego maj tek, chroni przed kradzie , stara si zas
na
pochwa . Nie chce straci posady gajowego, dlatego swoim zachowaniem pragnie si
przypodoba panu Alfredowi. Przy apanego na gor cym uczynku ch opa poni a, bije, oskar a
o inne przewinienia (chocia wie, e wynikaj one z g odu). Poproszony o pomoc przy
zrobieniu trumny, stanowczo odmawia, demonstruj c swoj pogard dla z odzieja.
Po odej ciu dziedzica i narratora Lalewicz chwil zostaje, eby pocieszy Obal . Wtedy
obiecuje mu wstawi si u pana oraz oferuje swój czas i narz dzia, by przygotowa trumienk
dla ch opca. W gruncie rzeczy jest osob wspó czuj
, ale wobec pana ukrywa prawdziwe
uczucia, a nawet okazuje wprost przeciwne. Rzeczywi cie pó niej stara si ukaza
dziedzicowi realizm sytuacji ch opa – wiadomo, e nie zap aci, za wi zienie utrwali jego
odziejskie sk onno ci. Nie próbuje wywo
lito ci, ale u ywa argumentów, na które
dziedzic mo e by wra liwy.
Dwoista postawa gajowego zapewnia mu yczliwo pana i wdzi czno Obali. Zachowuje
i wzmacnia swoj pozycj , ale jednocze nie zdaje sobie spraw , e jest z tej samej warstwy,
co Obala. Podwójna moralno Lalewicza wynika ze struktury spo ecznej, w której zajmuje
on niepewn pozycj i musi stale zabiega o to, by nie straci pracy. Nie zdobywa si na
okazanie prawdziwych uczu przy dziedzicu, bo przypuszcza, e by oby to dla niego
niekorzystne. Na przyk adzie tej postaci wida , e wznios e pozytywistyczne has a o równo ci
ludzi i poprawie bytu najubo szych nie zosta y zrealizowane.
Poetyka Zapomnienia
Utwór ma przejrzyst struktur . Wyrazista linia w tku si ga punktu kulminacyjnego w
momencie przy apania Obali na gor cym uczynku i stopniowo opada, wype niona
szczegó owymi opisami.
Realistyczne uj cie tekstu pog biaj sceny i obrazy ukszta towane jako naturalistyczne.
Taki charakter maj fragmenty dotycz ce ch opa i jego zmar ego syna, eksponuj ce ich
dzny wygl d (elementy zmys owe, g ównie wzrokowe). S brudni, wychudzeni. Podobnie
przedstawiona zosta a szkapa. Obala porównany do konia staje si jeszcze bardziej
pozbawiony ludzkich rysów. Warunki ycia doprowadzi y go do stanu zezwierz cenia.
Technika naturalistyczna pog bi a biologiczn motywacj zdarze (np. kradzie
niedojrza ego ziarna spowodowana g odem). Mo na tu równie zaobserwowa sk onno do
detalicznego, drobiazgowego opisu, w którym autor ucieka si do zestawie , porówna i
skojarze ze zwierz tami, np. Kolana mia zgi te raz na zawsze jak konik polny i na tych
kolanach dziury w spodniach, nie wskutek rozdarcia powsta e, ale wytarte, okr
e, jak od
wypalenia. Patrza em na jego nogi poros e gnojem, czarne, z wykrzywionymi palcami, z
paznokciami jak u zwierz cia, z pi tami sp aszczonymi i wypchni tymi w ty [...] (55).
eromski ch tnie ucieka si do efektów nastrojowych. Mo na je tu dostrzec w chwilowym,
ale silnym, zmaganiu si Obali ze swoim cierpieniem, w scenie wyrzucania z gniazda wronich
piskl t i bezsilnym ptasim bólu matki. Jest to obraz o wymowie symbolicznej. Stanowi punkt
odniesienia do sytuacji w spo ecze stwie polskim ko ca XIX w.: okrucie stwo dziedzica i
ch opców, wielka znieczulica na krzywd innych, niemo no obrony w asnych pozycji przez
istoty zdominowane (Obala, wrona) oraz refleksje nad znaczeniem ycia i zapominania bólu,
które pozwala egzystowa – wbrew z u wiata, mimo jego potworno ci.
Autor ucieka si równie do techniki kontrastu. Tak przedstawione s warstwy spo eczne
reprezentowane przez ch opa i dziedzica. Ró nicuje je wygl d zewn trzny, styl ycia,
codzienne problemy. Egzystencja pana wype niona jest przyjemno ciami i trosk o
pomna anie dochodów oraz bezwzgl dno ci w egzekwowaniu swoich praw (w konstrukcji
tej postaci wida skrajne tendencje: rado
ycia i okrucie stwo), tymczasem ch op walczy o
przetrwanie, g oduje, nie znajduje w nikim oparcia, nie mo e liczy na pomoc ani na lito ze
strony pana, jest podporz dkowany i uni ony.
Postaci zosta y poddane równie charakterystyce poprzez j zyk. eromski stosuje elementy
gwarowe (g ównie w wypowiedziach Obali, m.in. Doprosom si
aski; Uwazom, ja nie panie
– 56) i dba o indywidualizacj j zyka postaci, a nawet wprowadza elementy komizmu j zyka
(np. zniekszta cony francuski zwrot Bon-dziur – tzn. dzie dobry – poprawnie bon jour, w
ustach gajowego Lalewicza) oraz kszta towania nastroju – poni enie ch opa wynika równie z
drwi cego, ironizuj cego sposobu zwracania si do przez dziedzica.
Wielk rol przypisa autor przyrodzie – ostoi trwa ych zasad, niez omnego porz dku.
Dzi ki niej n dzna wegetacja ch opa w ogóle jest mo liwa.
Problem wyzysku bezrolnych ch opów w Zmierzchu
Pod wzgl dem tematycznym Zmierzch jest utworem podobnym do Zapomnienia. Ukazuje
skrajnie z sytuacj materialn ch opów po uw aszczeniu. Bezrolni komornicy byli zmuszeni
podejmowa ka
prac , nawet za najbardziej skromne wynagrodzenie, poniewa by a to ich
jedyna szansa na przetrwanie. Roboty polowe wykonywali robotnicy folwarczni, wi c nie
by o wiele okazji, by zarobi na utrzymanie.
Nadmiar ch tnych do pracy sta si przyczyn wykorzystywania tej sytuacji przez
oferuj cych zatrudnienie. Dyktowali warunki, które nie podlega y adnym normom prawnym
– niewiele p acili, zani ali uzgodnione wcze niej stawki, kierowali si wy cznie w asnymi
korzy ciami.
Reforma uw aszczeniowa sta a si dla biedoty wiejskiej drog do ca kowitego pogr
enia w
dzy. Nie maj c adnych praw ani mo liwo ci godnego zatrudnienia, podejmowali ka de
zaj cie, walczyli z g odem, zbieraj c w lesie jagody, najmowali si do drobnych prac, nawet
je li trzeba by o pozostawi na d ugi czas bez opieki w asne dzieci.
Streszczenie
Akcja toczy si w zaborze rosyjskim w ko cu XIX wieku, kiedy bezrolni wyra nie odczuli
skutki uw aszczenia i stali si lud mi wolnymi bez rodków do ycia.
Utwór rozpoczyna szczegó owy opis terenu, ro linno ci, ptactwa. Dawny dziedzic
zajmowa si tu polowaniem na kaczki, nie dba o gospodarstwo, a pozbawiony maj tku
zosta sprzedawc wody sodowej w Warszawie. Nowy za postanowi za
na b otnistym
terenie stawy rybne. W tym celu zatrudni przy wydobywaniu torfu yj ce w wielkiej biedzie
ma
stwo komorników – Walka Giba z on . Wcze niej ów ch op by fornalem, ale nowy
pan przy apa go na podbieraniu owsa koniom (za nie u szynkarza kupowa tyto , bibu
i
wódk ) i wyrzuci , daj c mu jak najgorsze wiadectwo, z którym niepodobna szuka
zatrudnienia.
Warunki pracy by y wyj tkowo trudne – trzeba by o od witu do zmroku wywie taczkami
dwa kubiki torfu, po trzydzie ci kopiejek od jednego. Giba owie, którzy do wiadczyli g odu,
podj li si zadania, planuj c przysz e zakupy i ciesz c si na my l o perspektywie przetrwania
kilku miesi cy. Kiedy dziedzic zorientowa si , e ta praca jest dla nich jedyn szans ,
obni
p ac do dwudziestu kopiejek za kubik. Wa ek z rozpaczy upi si , zbi
on , ale
nast pnego dnia oboje – zmuszeni sytuacj – stan li do roboty na nowych warunkach.
Narrator szczegó owo opisuje wysi ek obojga przy wyj tkowo ci kiej pracy fizycznej.
Zwraca uwag na wychudzone, sczernia e cia o Walka. Giba owa aduje torf na taczki, za jej
wywozi je na pole i tam rozrzuca zawarto . W taki sposób pracuj co dzie po pó nej
nocy.
Pora zmierzchu przypomina Giba owej o dziecku pozostawionym od rana w izbie. Prosi, by
pozwoli jej pój do domu, ale on my li tylko o pracy, nie jest zdolny do wzrusze , w
zdenerwowaniu potrafi on bi . Ostatecznie, w przyp ywie dobrych uczu szorstko nakazuje,
eby i ona wywozi a taczki na pole – to znacznie przyspieszy prac . Kobieta wysi kiem
mi ni moc nerwów (79) z ca ych si pcha taczki, p acz c przy tym z bólu i t sknoty za
córeczk zostawion w kolebce.
Naturalistyczny obraz pracy Giba ów
Przedstawiaj c warunki ycia bezrolnego ch opa, eromski stosuje naturalistyczny opis
jego postaci i pracy, któr wykonuje wraz z on . Wydobywanie torfu jest batali o
biologiczne przetrwanie, o za egnanie widma g odu. Podobnie w przyrodzie, tak i tu, walka ta
jest bezwzgl dna. Wbrew w asnym si om i zdrowiu oraz warunkom rodzinnym (wymagaj ce
opieki niemowl ) trzeba przez kilkana cie godzin wydobywa i wywozi ci kie b oto i
godzi si na warunki p acy dyktowane przez dziedzica.
Narrator skupia uwag na napi ciu mi ni, pocie sp ywaj cym po ochlapanym b otem ciele.
Zaanga owanie Giba owej wzrasta wraz z my
, e jej dziecko od rana pozostaje samo w
domu, wyobra a sobie jego p acz, wie, e jest g odne. Na ladowa a teraz szybkie i skwapliwe
jego ruchy jak ma pa, narzuca a b oto cztery razy szybciej – ju nie mi niami, nie z ch opsk
rozwa
ekonomi wysi ku, ale moc nerwów. W piersiach jej rz
o, pod powiekami
miga y jaskrawe kolory, mdli o w piersiach i lecia y z oczu zy gorzkie, grube, zy
bezmy lnego bólu – w ten gnój zimny i cuchn cy (79).
Warunki ycia wielu ch opów po uw aszczeniu ur ga y godno ci ludzkiej. Praca, któr
musieli podj Giba owie równie by a poni aj ca (b oto, wysi ek ponad miar za n dzn
zap at ). Tak traktowani ludzie zbli ali si swoim wygl dem i zachowaniem do zwierz t,
które maj na celu jedynie fizyczne przetrwanie. W tej sytuacji trudno mówi o uczuciach
wy szych (reakcje Giba y: bicie w gniewie ony, szorstka zach ta do zintensyfikowania
wysi ków jako przejaw zrozumienia dla uczu macierzy skich Giba owej). Kobieta dopiero o
zmierzchu przypomina sobie o dziecku, ale wtedy si a jej uczu (czy raczej przede wszystkim
instynktu macierzy skiego) przekracza chwilami strach przed brutalno ci m a.
Losami Giba ów rz dz prawa biologiczne. Nie przejawiaj oni wy szych potrzeb,
poniewa nie zosta a zaspokojona podstawowa – po ywienie. W walce o zdobycie rodków
na przetrwanie na dalszy plan odsuwa si relacje ma
skie i rodzinne. Wyostrzaj si
zachowania brutalne ukazane tu z ca dosadno ci s ownictwa, np. Zna ona jego gniew, wie,
jak on umie chwyci pod ebro, zebra w gar skór , trzasn
raz, drugi, a potem cisn
cz owiekiem jak kamieniem mi dzy szuwary. Wie, jak on potrafi zedrze jej szmatk z g owy,
omota sobie pi
w osami i przewlec struchla kobiet kawa drogi albo w zapami ta
ci
wyrwa z b ota rydel i ci
przez eb bez namys u – zabije czy nie zabije (78). Ten opis
równie ma zwi zek z prac – wszelkie próby uchylania si od niej, nawet motywowane
trosk o ma e dziecko, gro bezwzgl dn kar , wymierzon przez m a.
Motyw zmierzchu
Opowiadanie utrzymane jest w konwencji realistycznej, ale autor ubogaca j fragmentami
naturalistycznymi, impresjonistycznymi, miesza elementy brutalne z subtelnymi, lirycznymi.
Pod wzgl dem stylistycznym utwór jest bardzo z
ony, chocia krótki.
Opis zmierzchu pozostaje w bezpo redniej relacji z prze yciami Giba owej, która w nag ym
przyp ywie macierzy skiej troski chce biec do dziecka. O tej porze zm czeni prac ludzie
jeszcze bardziej odczuwaj swoj trudn dol . Mimo zmierzchu musz jeszcze zrealizowa
dzienn norm wydobycia torfu, nie mog sobie pozwoli na odpoczynek, nie mog nawet po
ugim czasie nieobecno ci w domu zaj si swoim ma ym dzieckiem.
Smutny nastrój opisu pot guje wra enie przygn bienia z powodu losu Giba ów. Stan duszy
matki zatroskanej o niemowl koresponduje z zag szczaniem si mroku, narastaniem
niepokoju i poczucia niepewno ci, co dzieje si z dzieckiem. Kojarzenie sytuacji Giba ów z
obrazem przyrody ukazanej w porze zmierzchu wywodzi si z symbolizmu. Kiedy natura
zapada w stan u pienia, wycisza si , w mroku jeszcze wida sylwetki poruszaj cych si ludzi,
którzy – jak automaty – nadal wydobywaj torf. Opadanie mg y snuj cej si jak ywe cia a
(77) powoduje stan niepokoju – Gibalowa z ca intensywno ci my li pod wp ywem tego
widoku o dziecku.
Sposób ukazania zmierzchu i p yn cej mg y ma charakter zmys owy. Mo na tu dostrzec
obraz utkany z elementów majacz cych w nikn cym wietle s
ca, lekko poruszonych, o
agodzonych konturach – jak w malarstwie impresjonistycznym. Wywo uje on wra enie
smutku, zadumy, prowadzi do refleksji nad ci kim losem Giba ów.
Opowiadanie ko czy krótki opis czarnego nieba z jedn dr
gwiazd – ca y wiat
odpoczywa, tylko Giba owie kontynuuj swój wysi ek. Prawa przyrody musz ust pi przed
bezwzgl dno ci uk adów spo ecznych.
Utwór wype niaj liczne opisy z ilo ciow dominacj obrazów przyrody (zachodz ce
ce, chmury, zapadaj cy zmierzch, snuj ce si mg y, b otnisty torf itd.). Narrator pos uguje
si formami czasu przesz ego i tera niejszego – te s charakterystyczne dla opisu zmierzchu.
Dzi ki temu zabiegowi obraz natury zmienia si , szarzeje, ciemnieje przed oczyma
czytelnika, jak gdyby „na bie co”. Mo na wi c poczu si obserwatorem tej nastrojowej
sceny w przyrodzie i równocze nie wej razem z Giba ow w coraz intensywniejsze
prze ywanie niedoli ubogich wie niaków. W Zmierzchu daje si zauwa
rzadko spotykane
w utworach literackich powi zanie opisu krajobrazu z akcj , polegaj ce mi dzy innymi na
tym, e odpowiednie fragmenty opisu i opowie ci wyst puj na przemian z ci gle nasilaj
si tendencj do zupe nego wzajemnego zespolenia si .
6
Autor cz sto zestawia elementy
liryczne z dosadnymi wyra eniami, np. gorzkie zy, cuchn cy, ból itd. Dzi ki temu poprzez
kontrast wyostrza krytyk spo ecznych realiów ukazanych w utworze.
Krzywda spo eczna w utworze Doktor Piotr
Utwór ten równie porusza – jak Zapomnienie i Zmierzch – sytuacj ludzi po powstaniu
styczniowym, skazanych na podejmowanie pracy za niskie wynagrodzenie, zmuszonych do
akceptacji zani ania p acy oraz tak zwanej „wysadzonej z siod a” szlachty, niezdolnej do
wyci gni cia w
ciwych wniosków z minionych zdarze , nie podejmuj cej porozumienia z
warstw ch opsk i tych, którzy na fali przemian osi gn li osobisty sukces i drog awansu
spo ecznego prze cign li dawnych dziedziców, uczyniwszy ich teraz swoimi pracownikami.
W realia spo eczne II po owy XIX w. autor wplót motyw konfliktu rodzinnego mi dzy
ojcem a synem, którzy inaczej pojmuj uczciwo i maj zupe nie inny stosunek do ch opów.
Kwestie spo eczne eromski osadzi w problematyce moralnej, ukazuj c przy tym, jak dalece
zró nicowane mog by interpretacje tej samej – wydawa oby si jednoznacznej – sytuacji w
relacjach mi dzy lud mi (i zarazem mi dzy grupami spo ecznymi).
Streszczenie
Dominik Cedzyna, nie mog c zasn , ponownie czyta list od swojego syna, jedynaka,
przebywaj cego za granic (doktor chemii, asystent Politechniki w Zurychu). Wynika ze , e
dzi ki dobrej opinii u swojego profesora Piotr otrzyma kusz
propozycj obj cia posady w
prywatnym, wietnie wyposa onym, laboratorium Jonatana Mundsleya, by ego profesora na
jednym z uniwersytetów angielskich. Ojciec nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy,
poniewa t skni za jedynakiem i pragnie, by podj prac w kraju, za
rodzin , by blisko.
Dominik rozmy la o swojej mi
ci do syna, t sknocie, marzeniach. Rozwa a swój los
zdeklasowanego szlachcica, który musia przystosowa si do nowych warunków i podj
prac u budz cego odraz Teodora Bijakowskiego (Bijaka), który drog protekcji i „lewych
stypendiów” doszed do stanowiska in yniera na kolei i zbija na tym fortun , za kiedy by
dzieckiem ubogiego szynkarza w Warszawie. Dzi ki pomocy w
cicielki kamienicy ch opiec
poszed do szko y, a nast pnie zdobywa nadal wiedz w Szkole G ównej. Asystowanie przy
budowie dróg zapewni o mu znaczne dochody. Dorobi si willi na po udniowym wybrze u
Krymu, gdzie królowa a pi knie rozkwita ma onka jego (178). Pami ta równie o ubogiej
rodzinie z Krochmalnej w Warszawie.
Kiedy Bijakowski przyst pi do prac zwi zanych z budow kolei w kraju, zatrudni jako
dozorc Dominika Cedzyn , którym w jawny sposób pogardza , konfidencjonalnie si do
zwraca , a nawet obra
. Zubo
y szlachcic znosi to cierpliwie, poniewa zale
o mu na
pracy, z której czerpa dochody na utrzymanie syna. Piotr by chlub starego ojca, który nosi
przy sobie listy i czytywa je fragmentami w ró nych okoliczno ciach.
Niedaleko nasypu kolejowego by a góra nale ca do folwarku Zap ocie. Po badaniach
geologicznych Bijakowski stwierdzi , e warto kupi ten teren, poniewa znalaz tam w glan
wapnia oraz glin odpowiedni do produkcji cegie . Wraz z Cedzyn pojecha do w
ciciela
Juliusza Polichnowicza. Zaproponowan kwot o miuset rubli in ynier z poczuciem
wy szo ci i ironicznym miechem zmniejszy do stu. Polichnowicz to równie jeden ze
zubo
ych zdeklasowanych dawnych panów. Doskwiera mu bieda – nie ma czym
pocz stowa go ci.
Po kilkunastu dniach u podnó a góry rozpocz to produkcj ceg y. Z czasem Bijakowski
odkupi od Polichnowicza reszt zaniedbanej, le
cej ugorem ziemi. Dominik Cedzyn liczy ,
e jemu Bijakowski powierzy zarz dzanie gospodarstwem, tymczasem nowy w
ciciel
rozparcelowa ziemi i sprzeda j ch opom ci gaj cym z okolicy do pracy w cegielni i
wapienniku. W ten sposób zapewni sobie tani i przywi zan do tego miejsca si robocz .
Gdy Bijakowski wyjecha w nowych interesach, Cedzyn samodzielnie nadzorowa
produkcj . Mieszka w dwu izbach we dworze.
Narrator znowu wraca do refleksji podj tej na pocz tku utworu. Dominik w swoim pokoju
rozmy la o ostatnim li cie Piotra, cierpi, przeczuwaj c, e syn podejmie prac za granic .
Zasypia dopiero nad ranem. Niespodziewanie przybywa Piotr. Ojciec jest bardzo wzruszony,
chce napali w piecu, jak najlepiej przyj oczekiwanego go cia. Piotr jednak marzy tylko o
odpoczynku. We nie widzi krajobraz wiejski. Postanawia nie jecha do Anglii.
Ojciec powierza Piotrowi przepisanie rachunków, sam za wyje
a do powiatowego
miasteczka w sprawach s
bowych. Po powrocie zastaje syna zdenerwowanego. Okazuje si ,
e wyczyta on w dokumentach prawd o tym, sk d ojciec czerpa pieni dze na jego
kszta cenie. ród em dodatkowych dochodów by o zani enie p acy zatrudnionym robotnikom
z trzydziestu do dwudziestu kopiejek. Sta o si to za zgod , a nawet rad , Bijakowskiego.
Piotr po szorstkiej rozmowie z ojcem przekaza mu notes z wyliczeniem, ile pieni dzy
nale y si ka demu poszkodowanemu. Postanowi wyjecha do Anglii, by tam szybko
zarobi i sp aci d ug. Zdenerwowany Dominik nie zrozumia stanowiska syna, nie czuje si
winny, egna go brutalnymi s owami: Precz, durniu! (202). Od parobka, który odprowadzi
Piotra do poci gu, dowiaduje si , e syn naprawd odjecha .
Utwór ko czy si pe nym bólu pod aniem starego ojca po utrwalonych przez mróz ladach
syna – Nad ka dym z piersi jego wydziera si cichy, nieprzerwany j k, podobny do
osnego
skomlenia wiatru nad mogi ami cmentarza (204).
Los zdeklasowanego szlachcica Dominika Cedzyny
Dominik Cedzyn jako „wysadzony z siod a” le si czuje w nowej roli: Co z tego, e
wy ama em ze stawów moje harde my lenie z takim trudem, jakbym wy amywa ko ci, e
nauczy em si zgina kark i pracowa jak ostatni z moich niegdy parobków? Co z tego, e
zd awiwszy w sobie obrzydzenie wsiad em na karuzel poj nowoczesnych? Nie przesta em
by sob i nie zosta em mieszczuchem (174). Zrujnowany do szcz tu obywatel ziemski (179)
zachowywa jednak dawn form – zawsze by elegancko i czysto ubrany, starannie ogolony.
Wszystkie dzia ania podejmowa z my
o ukochanym synu, któremu chcia zapewni jak
najlepsz przysz
. Prowadzi y do niej studia zagraniczne. eby sprosta wymaganiom,
postanowi uszczupla zarobki robotników, nie czyni c sobie z tego powodu adnych
wyrzutów.
Dominik Cedzyna by us
ny wobec swego pracodawcy i nigdy nie powa
by si zabra
cho by kopiejki z jego dochodów, w istocie jednak nim pogardza jako nie maj cym
odpowiedniego pochodzenia, który osi gn wykszta cenie i dobr posad dzi ki protekcjom i
wsparciu materialnemu innych. Tymczasem sam jest w gruncie rzeczy do niego podobny, a
mo e nawet jeszcze bardziej godny pot pienia, poniewa zdobywa pieni dze, okradaj c
robotników – zbyt s abych, eby si temu przeciwstawi .
Cedzyna charakteryzuje si podwójn moralno ci . Chocia czuje si przywi zany do
warto ci szlacheckich (honor, godno , uczciwo ) oraz kocha nad wszystko swojego syna,
nie jest zdolny do ludzkiego traktowania podleg ych mu pracowników i bez skrupu ów
wykorzystuje swoj przewag , by powi kszy dochody. Robi to z my
o ukochanym
Piotrze, ale nie zmienia to faktu, e post puje nieuczciwie.
Dramatyzm losu Cedzyny, zwi zany z utrat maj tku ziemskiego, pog bia kl ska w
wymiarze rodzinnym – Piotr oskar a o nieuczciwo i opuszcza ojca. Dominik jednak nie
rozumie zarzutów syna. Nie jest zdolny do w
ciwej oceny swojego post powania. Budzi
lito i wspó czucie jako odtr cony ojciec, ale i oburzenie z powodu wykorzystywania
robotników.
Awans spo eczny Bijakowskiego
Bijakowski to cz owiek niesympatyczny, przedstawiony przez Dominika Cedzyn jako kto
gorszy, ale maj cy nad nim w nowych czasach przewag : poszed em na s
do pierwszego
lepszego b karta losu, do syna jakiego przekupnia, do parweniusza, który rozmaitymi
protekcjami, stypendiami z lewej r ki, pokornym ca owaniem mankietów doszed do dyplomu
in yniera i mo no ci zgarniania pieni dzy na torach kolejowych (173-174). Dorobiwszy si
maj tku na budowie dróg i kolei, Bijakowski postanowi wykorzysta swoje zdolno ci do
robienia interesów i zorganizowa produkcj wapna oraz ceg y, wykupiwszy uprzednio za
bezcen folwark Polichnowicza (sytuacja zmusza a go do sprzedania zaniedbanego
gospodarstwa za ka
cen ). Nowe stosunki spo eczne sprzyja y karierze Bijakowskiego.
Syn biednego szynkarza osi gn wi c wielki sukces, wykorzystuj c protekcj i spryt w
kontaktach towarzyskich.
W interesach Bijakowski jest cz owiekiem bezwzgl dnym, zdolnym do wykorzystywania
trudnej sytuacji innych, cynicznym, poni aj cym pokrzywdzonych, traktuj cym ich z
wy szo ci i pogard . To, e szlachcic jest teraz jego pracownikiem, daje mu poczucie
satysfakcji. Sam pozwala Cedzynie na wykorzystywanie i oszukiwanie robotników, poniewa
nie chce mu podnie p acy, by nie uszczupla w asnych dochodów. Nie dba równie o godne
warunki pracy w wapienniku i cegielni. Wydobywanie ska y odbywa si prymitywnymi
metodami. Bijakowski wykorzystuje sytuacj spo eczn po uw aszczeniu, kiedy pozbawieni
rodków do ycia dawni pa szczy niani ch opi musieli zgadza si na najgorsze zarobki.
Chocia Bijakowski wywodzi si z biedoty, bez skrupu ów wykorzystuje ludzi podobnych
do niego sprzed kilkunastu lat. Jest pozbawiony uczu i wra liwo ci na krzywd innych.
Znaczenie i poetyka utworu
Opowiadanie Doktor Piotr jest prób zwrócenia uwagi na warstw wolnych ch opów,
którzy musz si zgadza na jawne wykorzystywanie, by uchroni si przed bezrobociem i
ca kowitym brakiem rodków do ycia. Okazuje si , e pozytywistyczne has o pracy
organicznej jest realizowane w sposób niemoralny, nie maj cy nic wspólnego z g oszon
równolegle ide pracy u podstaw. Los robotników w cegielni Bijakowskiego w pe ni zale y
od w
ciciela oraz zarz dcy – Dominika Cedzyny. Robotnicy nie maj
adnych praw, nie
mog przeciwstawi si obni aniu ustalonej wcze niej zap aty.
Autor skupia uwag równie na przemianach spo ecznych: deklasowaniu si i ubo eniu
rodowej szlachty, dochodzeniu do kariery ludzi kieruj cych si sprytem i bezwzgl dn ch ci
zysku. eromski wskazuje przy tym, e przemiany te nie s korzystne dla spo ecze stwa i
prowadz do nowych form nierówno ci spo ecznej.
Na tle tych ogólnych rozwa
rozgrywa si tragiczny w skutkach konflikt ojca z synem,
cy wynikiem zupe nego braku porozumienia – obaj kieruj si innymi zasadami
moralnymi. Nowe m ode pokolenie, reprezentowane przez Piotra, wykszta cone, wiat e, jest
zarazem nadziej na odnow moraln narodu. Bezkompromisowa, stanowcza postawa
doktora chemii mo e by jednak zrealizowana poprzez zerwanie bliskich relacji z ojcem,
zranienie jego uczu i wyjazd w celach zarobkowych, by sp aci d ug robotnikom, wobec
których Dominik przez cztery lata pope nia nadu ycia. Dla Piotra jest to równie
dramatyczny moment, bowiem kocha ojca i chcia by zosta w kraju. Reprezentuje on postaw
spo ecznie dojrza ego cz owieka, rozumiej cego sytuacj zatrudnionych w cegielni i
dostrzegaj cego istot przemian, które prowadz do innego rodzaju podporz dkowania
warstwy najubo szej. Piotr kieruje si dobrem ogó u, drog w asnej pracy i wyrzecze chce
wyrówna rachunki, których przecie sam nie zaci gn i nawet nie by
wiadom tego, sk d
pochodz
rodki na jego utrzymanie za granic (czuje si jednak wspó odpowiedzialny).
Swoj postaw wyra a on zdecydowany protest przeciwko krzywdzie spo ecznej, do której
przyczyni si jego ojciec.
W relacj o t sknocie Dominika za synem, o ich spotkaniu, konflikcie i rozstaniu zosta y
wplecione fragmenty retrospektywne ukazuj ce – na przyk adzie losu i charakterystyki
Cedzyny oraz Bijakowskiego – nowy uk ad stosunków spo ecznych w pouw aszczeniowej
rzeczywisto ci ko ca XIX w.
Narrator ironicznie komentuje zachowanie Bijakowskiego oraz „now cywilizacj ”, przed
któr w pokorze staj przybyli do pracy robotnicy. Zderza przesi kni te liryzmem opisy
przyrody z naturalistycznymi obrazami pracy i wygl dem robotników. Poprzez kontrast
postaw ojca i syna pisarz ukazuje etyczny wymiar relacji spo ecznych, za w osobie samego
Dominika – sprzeczno mi dzy odczuwaniem w asnej sytuacji cz owieka poni anego przez
Bijakowskiego a przy tym le traktuj cego swoich podw adnych. W satyrycznym uj ciu
narrator ukazuje posta Bijakowskiego jako realizatora pozytywistycznej idei post pu.
Specyficznie liryczny charakter (proza poetycka) ma fragment opisuj cy d wi k starego
zegara, poddanego antropomorfizacji, w którym przebudza si jak gdyby pod tchnieniem
jakiej czarodziejskiej si y dusza cz owiecza. Zgrzytliwy chrz st zegara przemienia si w
melodi , w liryczn pie o niezg bionej i nie daj cej si wymierzy pot dze ojcowskiego
uczucia.
7
Utwór jest realistycznym opowiadaniem z elementami lirycznych i
naturalistycznych opisów. Wyj tkow moc kszta towania nastroju maj wynurzenia
Dominika o jego t sknocie za synem i marzeniach o powrocie naukowca w rodzinne strony.
Problematyka narodowa w opowiadaniu Rozdziobi nas kruki, wrony...
Utwór jest jedn z wielu w tym okresie prób przywo ania obrazu powstania styczniowego,
który jest podstaw oceny kl ski narodowej. Z owieszczy tytu brzmi jak wieszczba na
przysz
, za jej uzasadnieniem jest bez w tpienia przedstawiona opowie o losach
Winrycha. Akcja toczy si na Kielecczy nie, kiedy powstanie wygasa. Winrych jako
spadkobierca romantycznych idea ów samotnie próbuje dzia
– wiezie bro dla walcz cych,
za ukazany tu ch op nie ma w ogóle podstawowej wiadomo ci, o jakie dzia ania chodzi.
Skrajna n dza i brak wiedzy o sytuacji kraju upodobni y go do zwierz cia, które marzy tylko
o przetrwaniu. Symboliczny obraz docierania wrony w okolice mózgu zabitego Winrycha to
dosadna, wymowna scena narodowej kl ski, wynikaj cej przede wszystkim – o czym
wiadczy zachowanie ch opa – z lekcewa enia ludu, braku wiadomo ci politycznej (o to
autor oskar a szlacht ).
Streszczenie
W deszczowym jesiennym pejza u, o wicie, Andrzej Borycki, znany jako Szymon
Winrych, w ubogim przebraniu idzie obok wozu. Przewozi w kierunku Nasielska ukryte pod
sianem i chrustem karabiny. Winrych jest zm czony, ma dziurawe przemoczone buty, ju
trzeci dzie bez przerwy jest w drodze, w nocy czuwa. Nie mo na dostrzec w nim dawnego
„prezesa” towarzystwa i zabawy. Pos uguje si dwoma dobrymi ko mi poci gowymi, które
zazwyczaj wypo ycza potajemnie od szlachetki z okolic M awy (325), w
ciciela trzech koni.
Winrych jeszcze próbuje dzia
na rzecz powstania, chocia ono ju dogasa. On jeden
chodzi jeszcze po bro , jeden nie upada na duchu. Gdyby nie on, i sama partia by aby si od
dawna rozlecia a na cztery strony wiata (326). Sam doskonale zdaje sobie spraw z tego, e
nie mo na ju odmieni wypadków i niewola narodowa b dzie trwa a nadal, jednak do ko ca
jest wierny idei walki.
Nieoczekiwanie, b
c w otwartej przestrzeni, zosta wypatrzony przez oddzia Moskali.
Próba ucieczki nie powiod a si . Winrych próbowa uwolni konie, ale nie zd
tego
uczyni . Dopad o go o miu rosyjskich u anów, którzy bez trudu odkryli, e przewozi bro . Na
zadawane pytania odpowiada tylko:
upi ! (329) i prosi , by go nie zabijali. Oni jednak w
bestialski sposób zadaj mu mier –dwóch przebija jego pier i brzuch bagnetami, za trzeci
strzela w g ow , zabijaj c mimo woli konia i rani c cz owieka. Po spl drowaniu kieszeni
Winrycha, zdenerwowani, e wypi wódk , rozbili butelk na jego czaszce i podarli mu
ostrogami policzki (330). Deszcz ocuci na chwil powsta ca, który wyszepta jeszcze s owa
modlitwy Ojcze nasz, prosz c Boga o odpuszczenie win, i skona z nadziej nie miertelno ci.
Pozosta y przy yciu ko obw chuje Winrycha i orientuj c si w sytuacji, przestraszony
próbuje ucieka . amie nog przypadkowo wetkni
w ko o wozu. Od amki ko ci przebijaj
skór . Obraz miotaj cego si bezsilnie, cierpi cego konia jest bardzo szczegó owy,
naturalistyczny.
Na miejsce tragicznego zdarzenia zlatuj si wrony. Uwaga narratora skupia si na
zachowaniu jednej z nich, która przyst pi a do erowania na g owie zabitego zwierz cia. Inne
pod aj za jej przyk adem. Wyj tkowo aktywna
wst pi a na nog Winrycha,
przemaszerowa a po nim, dotar a szcz liwie a do g owy i pocz a dobija si zapami tale
do wn trza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania (332).
erowanie wron przerywa nadej cie ch opa, który postanawia wykorzysta nadarzaj
si
okazj (dar z niebios). Odmówiwszy modlitw , przeszuka puste kieszenie, zdj z trupa
sukman i zgrzebne szaty a nawet zab ocone onuce. Owin wszy nimi cz
broni, oddali si
z zamiarem powrotu po reszt zdobyczy. Po godzinie przyby z par koni. Wyprz gni te
ranne zwierz uzna za niezdolne do pracy, wi c postanowi je udusi przy pomocy si y
swoich koni, jednak bez oczekiwanego rezultatu. Po po udniu ch op przyby kolejny raz, zdar
kozikiem skór z martwego zwierz cia, za
ywe pozostawi do nast pnego dnia, licz c, e
samo zdechnie. Pogrzeba powsta ca wraz z koniem w jednym z pustych do ów kartoflanych.
Tak bez wiedzy i woli zem ciwszy si za tylowieczne niewolnictwo, za szerzenie ciemnoty, za
wyzysk, za ha
i za cierpienie ludu, szed ku domowi z odkryt g ow i z modlitw na ustach
(334). By wdzi czny Bogu za tyle elastwa i rzemienia (334). Dogoni o go ko skie r enie.
Na tle zorzy liliowej wida by o konia, wspartego na przednich nogach. Miota
bem,
wykr ca go w stron grobu Winrycha i r
(335). Na erowisko zlatywa y stada wron.
Charakterystyka i los Winrycha
Szymon Winrych to przebrany za ch opa powstaniec, cz owiek szlachetnie urodzony,
bardzo zaanga owany w walk narodowowyzwole cz , który jest przekonany o konieczno ci
dalszych dzia
, mimo wyra nego za amania si zrywu. Nara aj c swoje ycie, przewozi
bro dla jednego z oddzia ów. Jest pe en oburzenia dla tych, którzy nie maj woli walki.
Nadludzkim wysi kiem (trzecia doba bez snu), przemarzni ty i przemokni ty samotnie d
y
do celu. Przy apany przez Moskali tylko raz prosi, by go nie zabijali, nie korzy si przed nimi,
godnie przyjmuje mier .
Zostaje ograbiony przez wrogów, a potem doszcz tnie ogo ocony z wszelkich przedmiotów
przedstawiaj cych jak kolwiek warto przez n dzarza, polskiego ch opa, który nie tylko nie
okazuje szacunku powsta cowi, ale dopuszcza si zbezczeszczenia jego zw ok, nie maj c
nawet wiadomo ci, e czyni co niestosownego.
Winrych reprezentuje postaw niez omnego bojownika o narodow spraw . Z najwy szym
po wi ceniem stara si dostarczy w wyznaczone miejsce bro . Ryzykuje yciem, wiedz c,
e powstanie upada i tylko nieliczne oddzia y jeszcze próbuj walczy . W swoim stosunku do
ojczyzny i samotnym dzia aniu jawi si jako spadkobierca bohaterów romantycznych. Z
pogard my li o konserwatywnym stanowisku wielu ludzi, którzy nie dostrzegaj sensu walki
niepodleg
ciowej.
Stosunek ch opa do powstania
eromski przedstawia w tym utworze postaw ludu wobec powstania, reprezentowan tu
przez ch opa znajduj cego cia o Winrycha. Autor nie pot pia ludu za takie stanowisko, ale
wskazuje jego ród a. Ch opi s warstw niewykszta con , pod ka dym wzgl dem
zaniedban , yj
w n dzy. Nie maj
wiadomo ci, jaka jest sytuacja narodu i cel powstania.
Nie tylko sami nie anga uj si w walk , ale nawet stanowi dla niej zagro enie (ten motyw
eromski rozwija w powie ci Wierna rzeka).
Autor wskazuje odwieczne przyczyny braku porozumienia mi dzy ludem a szlacht .
Dzia anie ch opa ocenia w kategoriach nie wiadomej zemsty za lata ucisku i poni enia. Z
braku wi zi mi dzy warstwami i odtr cenia najbardziej mocnej liczebnie warstwy – ludu –
wynik a przede wszystkim kl ska zrywu i zaprzepaszczenie szansy na odzyskanie wolno ci.
Ch op nie orientuje si w sprawach narodowych, nie rozumie sensu walki. Interesuje go
tylko korzy materialna ze znalezienia cia a powsta ca, zabitego i rannego konia. Nie
zdobywa si na wspó czucie i godny pochówek. Przezwyci aj c strach przed nadej ciem
Moskali, ograbia zmar ego z lichej odzie y, zabiera rzemienie, wóz oraz obdziera ze skóry
zabitego konia, licz c, e uda mu si jeszcze zrobi to samo z drugim zwierz ciem.
Makabryczna scena duszenia rannego konia ukazuje, jak wielkiej degradacji moralnej i
materialnej ulegli ch opi. Bez najmniejszych skrupu ów, z poczuciem szcz cia i satysfakcji
ch op oddala si ze znaleziskiem. Grzebie, co prawda, cia o powsta ca, ale raczej chodzi mu
o zatarcie ladów, nie okazuje szacunku cz owiekowi, który odda
ycie w narodowej
sprawie.
Pochowanie ludzkich szcz tków z cia em zwierz cia to kolejny dowód braku ludzkich
odruchów i moralnych zasad ludu. Modlitwa dzi kczynna za atw zdobycz jest groteskowym
nieporozumieniem, jednak ch op w
nie tak – w poczuciu szczególnego wyró nienia go
przez los – reaguje na mier powsta ca.
Wymowa i j zykowe ukszta towanie tekstu
eromski ustosunkowa si do kl ski powstania, wskazuj c w tle walki
narodowowyzwole czej obraz stosunków spo ecznych w Polsce. W utworze mo na wyczu
oskar ycielski ton pretensji o zaniedbanie ludu i doprowadzenie do kl ski powstania z
powodu nielicznego udzia u tej warstwy. Szlachta zostaje obci ona win za brak
wiadomo ci narodowej i moralny upadek ch opów. Karygodne zachowanie n dzarza jest
wynikiem pogardliwego stosunku do ludu, niedoceniania go jako grupy zdolnej wp ywa na
losy kraju. Zbezczeszczenie zw ok powsta ca wynika z ciemnoty i n dzy ch opa. W tej
sytuacji nie jest on zdolny do uczu wy szych. Liczy si dla niego najdrobniejsza korzy
materialna, nie idea wyzwole cza i przysz
ojczyzny, poniewa nie ma o tym adnej
wiedzy. Krzywdzony i poni any ch op nauczy si takiego w
nie podej cia do drugiego
cz owieka – s abszego, bo martwego.
Upadek powstania jest wi c wynikiem braku zgody i wspó pracy pomi dzy warstwami
spo ecznymi, braku wystarczaj cej wiadomo ci historycznej a tak e rozd wi ku w ród
szlachty, której konserwatywna cz
nie chcia a anga owa si w dzia ania
niepodleg
ciowe.
Pami tajmy, e utwór zosta napisany trzydzie ci lat po powstaniu (data publikacji: 1894).
Tytu ukazuje perspektyw przysz
ci. Autor wyra nie przestrzega przed lekcewa eniem
lekcji historii, jak by ten zryw niepodleg
ciowy i jego upadek. Analizuj c przyczyny
kl ski, wskazuje, e najwy szy czas uporz dkowa sprawy spo eczne. Je eli sytuacja w kraju
nie ulegnie zmianie i udzia w kolejnym zrywie nie b dzie powszechny, Polska na darmo
wykrwawi si i nadal pozostanie w niewoli. Rozdziobi nas kruki, wrony... – jak mówi tytu –
ptaki eruj ce na martwych szcz tkach dope ni reszty.
Utwór jest przejmuj cy, wzruszaj cy i zarazem bulwersuj cy. Pisarz w dosadny sposób
ukaza zezwierz cenie ch opa, kierowanie si wy cznie instynktem przetrwania. O wiele
wi ksz wra liwo wykazuje pozosta y przy yciu ko (por. ostatni fragment tekstu).
Opowie o losach Winrycha (i powstania) utrzymana jest w konwencji realistycznej z
elementami naturalizmu i symbolizmu oraz lirycznymi, nastrojowymi, impresjonistycznymi
opisami pejza u, który stanowi wyra ny kontrast dla charakteru przedstawionych zdarze .
Efekty kolorystyczne, przenikanie si mgie , smugi deszczu pozostaj w zwi zku z
opisywanymi zdarzeniami. Przyroda jest wiadkiem egzekucji i „p acze”, o ywiaj c na
chwil konaj cego powsta ca. Reakcja zrozpaczonego konia ukazana na tle liliowej zorzy,
ujawnia jego „wspó czucie” i „bole ” z powodu mierci Winrycha.
Ca y ten utwór zbudowany jest na grze kontrastów i dysonansów – drwiny i patetyczno ci,
liryzmu i naturalistycznych, przejmuj cych zgrzytów. Ta nieustaj ca wymienno sprzecznych
napi emocjonalnych to znamienna osobliwo nie tylko tego, ale i wielu innych dzie
eromskiego [...].
8
Obok drastycznych, naturalistycznych opisów (zn canie si Moskali nad Winrychem,
zachowanie wron, reakcja konia po mierci cz owieka) w tek cie mo na odnale efekty o
proweniencji komediowej, np. gorliwa „pobo no ” ch opa wobec jego post powania,
upiorny komizm zachowania si wron.
9
Kontrast pomi dzy patosem postawy Winrycha a zachowaniem ch opa pog bia
problematyk narodow o motywowane spo ecznymi relacjami przyczyny kl ski powstania.
eromski ch tnie u ywa okre le wydobywaj cych dysonanse, np. kolokwialne
warto ciuj ce okre lenie przeciwników walki: psy parszywe wobec wierno ci idei, jak
reprezentuje Winrych, lub ró nice pomi dzy dawnym (towarzyskim) a aktualnym
(powsta czym) etapem losów Winrycha – tu nast puje odwrócenie funkcji: obecny stan
achmany, brud, zaro ni ta twarz) to znak ofiarno ci, po wi cenia si , rezygnacji z
przyjemno ci na rzecz narodowej sprawy, wi c oceniany jest wy ej ni okres elegancji,
wygody, rozrywki.
Stosunek Polaków do powstania w utworze Echa le ne
Utwór przedstawia spotkanie w lesie, w Górach wi tokrzyskich, pod koniec XIX w., kiedy
to zostaje przypomniana historia powsta ca 1963 r. kapitana Rymwida (naprawd Jana
Roz uckiego). Okazj do rozmowy jest pomiar lasu rz dowego, którego cz
zostanie
czona do maj tku genera a Roz uckiego. W odpoczynku przy ognisku bior udzia :
genera Roz ucki, wójt Ga a, le niczy („podle ny”) Gu kiewicz, geometra Knopf i pisarz
gminny Olszakowski. Przy czenie lasu do dóbr genera a jest efektem uznania jego zas ug
jako dowódcy wojsk rosyjskich bior cych udzia w st umieniu powstania styczniowego.
Narratorem opowie ci jest m ody cz owiek, syn jednego z uczestników rozmowy, który
nie otrzyma promocj do trzeciej klasy. Dar wnikliwej obserwacji pozwala mu
szczegó owo scharakteryzowa wszystkie osoby, z elementem oceny i ironicznego
komentarza. Najbardziej wyeksponowana zosta a posta genera a Roz uckiego, zdrajcy
polskiego narodu, który za swoj wierno Rosjanom i wielkie zaanga owanie w dzia ania
antypowsta cze by nagradzany – wysoko awansowa , otrzyma spory maj tek.
Relacja narratora zawiera w sobie opowiadanie o losach kapitana Rymwida, które streszcza
zebranym genera , jego stryj. Spotkanie odbywa si w le nej scenerii, przy ognisku. Okazuje
si , e zebrani znali osobi cie lub s yszeli o Rymwidzie. Las, który odbija i powiela d wi ki,
by terenem dzia
Jana Roz uckiego (Rymwida) i innych powsta ców. Echa tamtych dni
przywo uje jeden z uczestników – gen. Roz ucki. Nale do nich fakty z biografii Rymwida
oraz obecne konsekwencje dawnych dzia
dla samego genera a.
Streszczenie
W zgromadzonym przy ognisku towarzystwie wyró nia si gen. Roz ucki – siedzi na
sk adanym sto ku ustawionym na dywanie. Poniewa genera mia nazajutrz odjecha ,
postanowiono dokona pomiaru lasu i odci cia wyznaczonego trójk ta do rana. Podczas gdy
ch opi cinali drzewa, urz dnicy skupili si wokó ognia, eby odpocz i posili si .
Narrator przedstawia kolejno geometr Gu kiewicza racz cego si bez umiaru arakiem,
pisarza gminnego Olszakowskiego – specjalist od piorunuj cego robienia maj tku (428)
drog przest pstwa (notoryczny apownik, zdzierca ch opów, wyzyskiwacz ydów,
najznakomitszy wymijacz prawa i grassant parafialny – 428), ar oka i opoja – wójta Ga ,
geometr Knopfa – gryma nika i hipochondryka oraz samego genera a – r a m o l c i o nie le
zakonserwowany, trzyma si z w
ciw powag
(429). By Polakiem, mówi po polsku z
rosyjskim akcentem.
Spotkanie odbywa si w ród odg osów cinanych drzew, w powiewie wieczornego ch odu.
Genera pyta Gu kiewicza o karczm przy drodze z Zagna ska ku Wzdo owi i rosn ce przed
ni brzozy, wida , e wietnie zna okolice. Podle ny odpowiada, e karczma jest przystani
dla z odziei, za z kilku brzóz pozosta a jedna, przy której sta krzy . Postawi go sam
Gu kiewicz, za obróbki drewna dokona obecny wójt Ga a, z zawodu cie la. Genera
wyja nia, e jest tam pochowany jego bratanek, Jan Roz ucki. Gdy pada jego pseudonim
powsta czy, okazuje si , e zna go równie geometra.
Genera wspomina swojego brata (zas
ony w kampanii w gierskiej, w sewastopolskiej
wojnie pod Malachowym Kurhanem S awnie zgin
– 433), który jego opiece poleci swoich
dwu synów. Starszy – Piotr – umar na choler na Kaukazie, b
c w randze sztabskapitana,
odszy za – Jan – s
w pu ku swojego stryja, o eni si i doczeka syna. Gdy wybuch o
powstanie, zdradzi swoich – jak relacjonuje genera i uciek do buntowników, zostawiwszy
list z wyja nieniem i zach
dla stryja, by zrobi to samo. Zosta szefem sztabu w jednej z
band (434) – genera kwituje to stwierdzeniem, e chodzi o mu o szybki awans, który jest
mo liwy tylko w niezdyscyplinowanym wojsku polskim.
Genera opowiada o ciganiu powsta ców na terenie Kielecczyzny (wymienia ró ne
miejscowo ci, np. Ko skie, Bodzentyn, Suchedniów, Zagna sk). Jeden z jego podw adnych,
kapitan Szczukin, wzi w niewol Rymwida, zaniedbanego, zm czonego, obdartego, z
twarz zapuchni
, skaleczon bagnetem.
nierze genera a rozpoznali w nim jednak bez
trudu dawnego towarzysza – Roz uckiego. Odby si szybko zwo any s d, podczas którego
Rymwid przyzna si do ucieczki z wojska i z amania z
onej przysi gi, zachowywa si
dumnie i z godno ci . Jego postawa dra ni a Szczukina, który domaga si pokory u je ca,
nazwa go zdrajc i nikczemnikiem. Ostatecznie w g osowaniu szal na niekorzy Rymwida
przewa
jego stryj, który opowiedzia si za rozstrzelaniem. W ostatnim s owie skazany
da , by wychowano jego syna na Polaka pracuj cego dla ojczyzny i gotowego odda za ni
ycie. Wola ta ma by spe niona, nawet gdyby by o to sprzeczne z zasadami i pogl dami
wychowawców.
Rano wyprowadzono skazanego na miejsce egzekucji. Scen t genera obserwowa przez
okno. Zdj to mu kurtk powsta cz . By w koszuli i t koszul mia rozerwan na piersiach. W
kach ci ni tych trzyma mi dzy kolanami fotografijk syna, Piotrusia. G owa zwieszona,
osy spad y na czo o. Oczy w tej fotografii utopione (439). Kiedy przyby pluton
egzekucyjny, Rymwid po d
szej chwili wsta i na nowo przybra dumny wyraz twarzy,
odp dzi wzrokiem feldfebla, który chcia mu przewi za oczy, nast pnie – przytuliwszy
fotografi dziecka do piersi – przymkn powieki w oczekiwaniu na mier . Genera opisuje
swoje uczucia w tamtej chwili. Nie móg wytrzyma napi cia, odwraca si do ciany,
oczekiwa , e bratanek znowu przybierze pogardliwy wyraz twarzy. Kiedy pad y strza y, nie
patrzy w stron skazanego. Opowie wywo
a milczenie s uchaj cych. Knopf i podle ny z
trudem ukrywali wzruszenie. Pisarz zapyta genera a, czy wola Rymwida zosta a spe niona,
jakie by y losy jego syna. Ten za ostro odpowiedzia : Nie twoja to rzecz, i ty o takie rzeczy
nie miej mnie pyta (440). Pisarz doda : ja si te od razu dorozumia em, e z tej twojej
ostatniej woli, mój ty „kapitanie Rymwidzie”, t go si diabe musia u mia ... (440).
Postawa kapitana Rymwida
Jan Roz ucki, czyli kapitan Rymwid, reprezentuje postaw wierno ci ojczy nie,
zdecydowanego dzia ania, troski o przysz
kraju i w asnej rodziny. Jako wychowanek
swojego stryja Jan zosta ukszta towany jako
nierz. S
w szeregach rosyjskich, ale –
jak si pó niej okaza o nie zatraci poczucia, e jest Polakiem i w odpowiednim momencie
przeszed na stron powsta ców, a nawet stara si przekona do takiego kroku swojego
stryja. Sytuacja Rymwida przypomina znan ju wcze niej w literaturze polskiej z losów
Konrada Wallenroda. Z jednej strony winien stryjowi pos usze stwo i wdzi czno za
wychowanie, z drugiej – musi stan przeciwko niemu, pami taj c o swoim pochodzeniu.
Przypomnienie losów Rymwida pozwala oceni jego skuteczno w walce. Szybko
awansowa i zosta dowódc jednego z oddzia ów powsta czych. Jego pami jest wci
ywa w tej okolicy (rozmowa przy ognisku ujawnia, e z szacunkiem zosta pochowany, za
karczmarz nie mie tkn drzewa, przy którym stoi krzy ), opowiadanie genera a wywo uje
wzruszenie s uchaj cych. Tylko pisarz – oszust, przest pca pozbawiony jakichkolwiek zasad
moralnych – jest jedynie ciekawy jego losów i usatysfakcjonowa aby go wiadomo , e nie
spe niono testamentu Jana.
Rymwid zgin rozstrzelany na skutek wyroku za zdrad (sk ada przecie przysi
jako
nierz rosyjskiego wojska), jednak odniós zwyci stwo moralne. Zgodnie ze swoim
sumieniem przysta do powsta ców, zachowa godno i dum podczas rozprawy, nie za ama
si w chwili mierci i nie prosi o u askawienie. Nie jest to jednak posta „pomnikowa”,
pozbawiona emocji, do ko ca opanowana. Rymwid pozwala sobie na swoiste po egnanie z
synem. Pochylony nad fotografi dziecka wyra nie cierpi. Z uczuciem przytula zdj cie do
piersi podczas egzekucji. Na pewno wiadomo , e nie zobaczy ju ukochanego dziecka,
by a dla bardzo bolesna, jednak nie wp yn o to na postaw skazanego w decyduj cej chwili.
Swoj godno ci i odwag w chwili mierci Rymwid potwierdzi wierno idei wolno ci.
Chocia sam odchodzi, kategorycznie poleca wychowa syna w duchu mi
ci do ojczyzny,
sam chce by dla niego wzorem post powania. Autor nie dopowiada, jak zrealizowano
danie Jana Roz uckiego, jednak mo na przypuszcza , e skoro genera nie chce o tym
mówi , to pewnie wykona ów szczególny testament bratanka (nie licuj cy z jego pogl dami).
Jakkolwiek si sta o, przypomnia wobec kilku osób postanowienie swojego krewnego a tak e
asne reakcje, które wiadcz , e scena mierci Rymwida bardzo go poruszy a.
Powstaniec troszczy si o swój kraj, sk ada ofiar z w asnego ycia i pragnie zabezpieczy
dalsze starania o szcz cie ojczyzny, nawet gdyby wi za o si to z po wi ceniem w asnego
dziecka. Jest zarazem czu ym, sk onnym do wzrusze ojcem.
Charakterystyka zdrajcy – genera a Roz uckiego
Genera zosta tu przedstawiony jako Polak, który dla swojej kariery w armii rosyjskiej z
wielkim zaanga owaniem ciga rodaków – powsta ców, a nawet zdolny jest pos
na mier
bratanka, którego wychowywa . W postawie Roz uckiego jest jednak p kni cie. Z jednej
strony mówi po polsku, a wi c ca kowicie nie zrywa ze swoim narodem, z drugiej –
wyst puje przeciwko niemu, utrwalaj c pozycj zaborcy na terenach podporz dkowanych
Moskwie.
Polak, który zosta genera em w wojsku rosyjskim i zosta uhonorowany nadaniem
posiad
ci ziemskiej, musia niejednokrotnie dawa dowody swojej lojalno ci i aktywno ci
w dzia aniu. Opisywana przeze historia Rymwida dowodzi, e nie cofa si przed najbardziej
drastycznymi decyzjami, byle przypodoba si Rosjanom. Jest cz owiekiem bezwzgl dnym,
bist , osob dbaj
o swój autorytet dowódcy. Nie wdaje si w rozmow z wzi tym do
niewoli bratankiem, decyduje o jego rozstrzelaniu bez najmniejszych w tpliwo ci (dopadaj
go one – jak wskazuje jego zachowanie – dopiero przed i podczas egzekucji). Wydaje si
jednak, e genera rozumie postaw wychowanka, docenia jego dojrza
, prawdomówno ,
wierno idei – cechy ujawnione podczas s dzenia. Imponuje mu pogarda i duma w wyrazie
oczu Jana. Sam obawia si stan z nim (warz w twarz przed rozstrzelaniem, obserwuje (lub
odwraca si do ciany) skaza ca z pewnej odleg
ci, przez okno. Do wiadczenie, jakim by o
zabicie Rymwida, odcisn o trwa y lad w pami ci genera a. Doskonale po latach pami ta
okoliczno ci, miejsce, drgnienia twarzy, mimik i wypowiedziane s owa.
Genera Roz ucki jest w utworze eromskiego reprezentantem grupy zdrajców narodowych,
którzy wys ugiwali si Rosjanom. Nie tylko nie anga owali si oni w walk o niepodleg
ojczyzny, ale t umili jej przejawy, nie wahaj c si zabija Polaków. Jest to posta
jednoznacznie negatywna, chocia nie pozbawiona równie elementów uczuciowo ci i
rozterek moralnych. Genera stworzy sobie obron przeciwko w asnym w tpliwo ciom i
wyrzutom sumienia – wszystko podporz dkowa przysi dze i prawu. Budzi respekt i
us
no otoczenia, jednak nie mo e liczy na szczer sympati czy uznanie jego zas ug
podczas powstania. Nikt o tym – oczywi cie – nie mo e mówi wprost, ale w opinii
miejscowych to Rymwid jest ich bohaterem (wyj tek: pisarz).
Technika kontrastu — refleksje o stosunku do ojczyzny
Autor podj prób oceny ró nych postaw wobec niewoli narodowej i zrywu
niepodleg
ciowego, jakim by o powstanie styczniowe. W tym celu zestawi z sob
kontrastowe postaci zdrajcy – genera a Roz uckiego i patrioty – Rymwida. Tragizm losu
powsta ca jest tym wi kszy, e zostaje on rozstrzelany na skutek decyzji cz owieka bliskiego,
wieloletniego opiekuna. Zderzaj c ze sob obu bohaterów, eromski wyostrza obraz Polaków
– ludzi o zró nicowanym stosunku do ojczyzny, nawet w tej samej rodzinie. Wskazuje, e
kl ska powstania nie by a wynikiem przypadkowych zbiegów okoliczno ci, ale zosta a
spowodowana rozbie no ci pogl dów w kwestii niepodleg
ciowej.
Wstrz saj ca opowie o losach powsta ca, relacjonowana przez zdrajc ojczyzny i
bezpo redniego sprawc
mierci polskiego patrioty, jest kreowana jako negatywna ocena
walcz cego po stronie Polaków. W
ona w usta sprzedawczyka i karierowicza wywo uje
odwrotny skutek – czytelnik nie ma w tpliwo ci, e to Jan Roz ucki jest wzorem do
na ladowania.
Utwór, cho krótki, ma z
on struktur : w sytuacj spotkania przy ognisku
wkomponowana jest opowie jednego z bohaterów, przywo uj ca dawne zdarzenia. Obydwa
plany czasowe s z sob powi zane przede wszystkim osob i dzia alno ci genera a. Obecna
rzeczywisto (przej cie cz ci lasu) jest wynikiem jego wieloletnich stara o rosyjskie
interesy, ujawnionych zw aszcza podczas walk z powsta cami. Kompozycja ca
ci sprawia
wra enie troski o zachowanie symetrii: utwór zaczyna si i ko czy relacj ze zdarze
wspó czesnych i znanych narratorowi, za w centrum znajduje si opowie genera a
(fragment retrospektywny).
Sta ym zwyczajem eromski du rol w kszta towaniu nastroju i interpretacji wydarze
przydziela przyrodzie. Do niej nawi zuje równie tytu – Echa le ne. Rozlegaj cy si stukot –
wynik pracy drwali – zwielokrotniony przez echo, przywo uje na my l czas walki, strza ów,
które rozlega y si w lesie. Natura (stare drzewa) jest wi c wiadkiem zmaga Polaków o
niepodleg
i stra niczk prawdy o tamtym czasie. Z lirycznymi opisami przyrody
kontrastuj fragmenty przedstawiaj ce cierpienie i wygl d Rymwida (np. obraz jego
wychud ej twarzy z ran zadan bagnetem). Mo na tu równie zauwa
elementy patosu –
taki charakter ma stanowczo wyg oszona ostatnia wola skaza ca. Uwag zwraca zmys owy
charakter opisów, z wyra
przewag elementów s uchowych i wizualnych. W opisach
wi kowych autor wykorzysta efekty onomatopeiczne: stukot siekier, odg os strza ów
podczas egzekucji – t a r r c h ! (440), trzask p on cych ga zek itp. To g ównie wra enia
uchowe kszta tuj nastrój i ka wraca my
do przesz
ci.
Rozmowa przy ognisku sk ania do wspomnie , wzrusze , zwierze . Ogie równie jest
jednym ze znaków przywo uj cych na my l powstanie. Roz wietlone miejsce otoczone
mrokiem i hukiem siekier, nasycone woni ja owca, wydaje si wyj tkowo sprzyjaj ce
przypomnieniu walk 1863 r.
Charakteryzuj c postaci rozmówców, narrator zdradza sk onno do ironii, dzi ki której
wydobywa komiczne rysy postaci, np. wyolbrzymiona sk onno Gu kiewicza do araku,
zdrowotne wymagania Knopfa czy specyficzna powaga emerytowanego genera a, zwanego
„ramolciem” (zdrobnienie i rozstrzelenie liter). Narrator – ucze gimnazjum – cechuje si
wyostrzonym zmys em obserwacyjnym i celnymi sformu owaniami charakteryzuje postaci,
wydobywaj c ich specyficzne cechy. Jego funkcj przejmuje na pewien czas genera , który
przywo uje w pami ci zdarzenia i dialogi, pos uguj c si przy tym je ykiem polskim
uzupe nionym rosyjskimi zwrotami (np. Zdorowo, rebiata! – 438). Troska o indywidualizacj
zyka ujawnia si równie w gwarowych zwrotach, np. gdy Gu kiewicz i Ga a mówi o
krzy u (i tak s e ta stoi – 431; E, nie ma ta o czym, co ta... – 432).
Utwór ma swoist kontynuacj w Urodzie ycia – Piotr (syn Rymwida) odnajduje grób ojca
i swoim stosunkiem do Polski wype nia jego testament.
Znaczenie opowiada S. eromskiego
Utwory Stefana eromskiego wyros y z do wiadcze i przemy le autora obdarzonego
zmys em obserwacyjnym i wyczulonego na wszelkie przejawy niesprawiedliwo ci
spo ecznej. Utrzymana w nurcie neoromantycznym twórczo tego pisarza w du ej cz ci
po wiecona jest sprawom stara o niepodleg
i stosunku ró nych grup Polaków do niewoli
narodowej. W warstwie tematycznej s to wiec utwory donios e, stanowi glos w dyskusji na
aktualne tematy nurtuj ce spo ecze stwo polskie ko ca XIX w.
eromski wyra nie opowiada si za d
eniem do niepodleg
ci kraju, wskazuje godne
na ladowania postawy, interpretuje stosunek do ojczyzny w kategoriach moralnych,
przestrzega przed zgubnymi konsekwencjami dzia
nieprzemy lanych, chaotycznych. W
tym celu analizuje z perspektywy czasu okoliczno ci kl ski powstania styczniowego. Ujawnia
brak porozumienia narodowego i wiadomo ci decyduj cego momentu w dziejach kraju.
Na sprawy o wyd wi ku politycznym autor nak ada warunki ycia ró nych warstw,
skupiaj c uwag na najbardziej zaniedbanej grupie ch opów. Jest to okazja do refleksji o
skuteczno ci hase pozytywistycznych oraz reformy uw aszczeniowej. W praktyce – mimo
wznios ych idei – niewiele si zmieni o, za w wielu przypadkach jeszcze bardziej
rozpanoszy a si bieda. eromski wskazuje od dawna pal ce i ci gle nie za atwione sprawy,
które rzutuj równie na stopie zaanga owania w dzia ania niepodleg
ciowe.
Aktualna wymowa utworów uzyskuje jednak interpretacj uniwersaln – ka dy czas niesie
z sob ró ne zagro enia i trudno ci, za przeciwstawienie si im jest moraln powinno ci
ludzi wiadomych b dów i nieporozumie . Stosunek do ojczyzny i wra liwo na problemy
spo eczne zale od moralnej formacji poszczególnych ludzi. Nie mo na unika
odpowiedzialno ci za los kraju, oczekiwa aktywnej postawy od innych, udawa , e nie
dostrzega si ewidentnych nadu
.
Szeroko zakrojona problematyka spo eczna i narodowa znajduje w prozie eromskiego
interesuj
obudow literack . Autor Zmierzchu specjalizuje si w nastrojowych opisach
przyrody, które pozostaj w zwi zku (na zasadzie podobie stwa lub kontrastu) z
przedstawionymi zdarzeniami i bohaterami. eromski wykorzystuje cz sto technik
impresjonistyczn : przenikanie si barw, lekko poruszony obraz tworz cy si niejako przed
oczyma czytelnika. W opisach przyrody bior udzia jako ci zmys owe, najcz ciej wizualno-
uchowe, tworz c w odbiorze czytelniczym swoisty pejza wra eniowy. Opisywane miejsca,
przedmioty czy sytuacje maj niekiedy znaczenie symboliczne (np. rozpacz wroniej matki
podczas zabijania piskl t – Zapomnienie).
Nawi zuj c do prozy minionego okresu, eromski kszta tuje wiat przedstawiony z trosk o
realizm, który niekiedy zostaje uzupe niony elementami naturalizmu (biologiczna motywacja
zdarze , szczegó owe i dosadne obrazy n dzy itp.). Nowym sposobem opisywania
rzeczywisto ci jest w prozie autora Si aczki splot tradycyjnych metod prozatorskich z
nowoczesnym podej ciem do budowania nastroju, pog biania interpretacji czy nadawania
przedstawionym postawom i zdarzeniom warto ci uniwersalizuj cych. Dla osi gni cia tych
celów eromski zestawia z sob
rodki realistyczne i naturalistyczne z zaczerpni tymi ze
sztuk plastycznych, wykorzystywanymi ju wcze niej w poezji – symbolicznymi,
impresjonistycznymi, w ród których mo na tak e odnale zabiegi zakorzenione w technice
psychizacji pejza u (np. deszcz w utworze Rozdziobi nas kruki, wrony...). Dzi ki nim autor
kszta tuje swoisty pejza uczu i stanów psychicznych (z czasem coraz szerzej
wykorzystywany przeze w powie ciach, np. Wierna rzeka, Ludzie bezdomni). Przyroda
cz sto bywa poddawana animizacji lub personifikacji. Potrafi odczuwa , prze ywa ,
niepokoi si .
Doskona e zestrojenie najrozmaitszych komponentów przedstawieniowych – optycznych
(b i e l przechodz ca w dalekim planie w odcie n i e b i e s k a w y ) akustycznych (wiatr
d m c y monotonnie z cichym, ledwo dos yszalnym, nami tnym d r e n i e m ), kinetycznych
(py ki niegu l e c , m k n , p r z e p a d a j ), termicznych (w z i m n y m powietrzu
drobniutkie py ki niegu mieszaj si z i s k r a m i m r o z u ) daje w rezultacie obraz, który si
nie tylko „widzi”, ale i jednocze nie „s yszy” i „odczuwa”.
10
W prozie eromskiego nie ma rygorów lub sta ych zwyczajów dotycz cych konstrukcji
narracji. Narrator trzecioosobowy bywa zast powany pierwszoosobowym lub te obaj
wzajemnie si uzupe niaj . Wiedz oni o zdarzeniach i osobach odpowiednio du o – w
zale no ci od wymaga okre lonego przes ania. Bohaterowie (jednostki lub grupy) bywaj tu
cz sto zestawiani na zasadzie kontrastu, nie tworz oni jednak par czarno-bia ych. Cz owiek u
eromskiego ma okre lon przesz
, pogl dy, sposób dzia ania i cele yciowe. Wyraziste
ukazanie cierania si lub kompromitacji pewnych szeroko reklamowanych idei ujawnia
on struktur relacji ludzkich, o które trzeba dba i stale je kontrolowa (zdrajca narodu –
genera Roz ucki – prze ywa rozterki moralne i uczuciowe wynikaj ce z powi za
rodzinnych z Rymwidem). Postaci s znakami postaw i no nikami prawdy psychologicznej o
cz owieku, któremu przysz o
w okre lonych warunkach i czasie, podejmowa ryzykowne
dzia ania, zmaga si z uci liwo ciami swojego losu.
Ju w swoich pierwszych drobnych utworach eromski ujawni wielk sprawno
zykow . Bohaterowie pos uguj si mow znamienn dla okre lonego rodowiska i sfery.
Zale nie od pozycji spo ecznej i uprawianego zawodu postaci u ywaj odpowiedniego
ownictwa. Styl patetyczno-retoryczny ust puje miejsca lirycznym opisom, pi kno j zyka
ciera si z trywialno ci a nawet wulgarno ci , obiektywna relacja bywa uzupe niana
osobistym ironicznym komentarzem. Pojawia si równie terminologia fachowa – np. z
zakresu medycyny lub prawa, zwroty gwarowe i obcoj zyczne.
Kompozycja ma ych form prozatorskich Stefana eromskiego jest zazwyczaj kompilacj
przejrzystej struktury noweli pozytywistycznej z bardzo rozbudowanymi i stylistycznie
urozmaiconymi opisami. Ekspozycja, moment kulminacyjny i rozwi zanie akcji s obficie
obudowane „mi szem” opisu i komentarza, które s
celom interpretacyjnym i
nastrojowym. W ród form podawczych mo na tu znale
(obok opowiadania z dialogiem i
opisu) przemówienie, monolog, list, testament, dziennik i inne.
Warto opowiada Stefana eromskiego polega na ywym komentowaniu problemów
narodowych i spo ecznych oraz przestrzeganiu przed powielaniem b dów w przysz
ci.
Artyzm tych utworów zasadza si na nowatorskim podej ciu do prozy, w której mo na
swobodnie, w zale no ci od potrzeb, zestawia elementy ró nych form, technik, rodków
stylistycznych. Efektem tych stara s teksty skupiaj ce uwag czytelnika, ujawniaj ce
emocjonalne
Zaanga owanie autora w popraw sytuacji w ojczy nie, oceniaj ce postawy zachowawcze i
zdradzieckie jednoznacznie negatywnie, propaguj ce model bohatera patrioty, który z
wielkim po wi ceniem walczy, krzewi o wiat oraz podejmuje wszelkie potrzebne
spo ecze stwu zadania. Zamiar ten pisarz realizuje, unikaj c sztucznej pozy, zb dnego
patosu, uciekaj c si do efektów komicznych i satyrycznych, czasem brutalnych i
wulgarnych. Prezentowan wy ej proz
eromskiego mo na zaliczy do literatury o wielkim
adunku uczu patriotycznych, z których zrodzi a si – cz sto bardzo krytyczna – refleksja o
polskiej rzeczywisto ci ko ca XIX w.
Przypisy
1. A. Hutnikiewicz, Wst p, w: S. eromski, Wybór opowiada , Wroc aw 1971, s. XXI.
2. Fragmenty pierwszych recenzji mo na znale w publikacji: S. Eile, S. Kasztelowicz,
Stefan eromski. Kalendarz ycia i twórczo ci, Kraków 1976, s. 156-159.
3. J. Z. Jakubowski, Nowe spotkanie z eromskim. Studia – szkice – polemiki, Warszawa
1975, s. 18.
4. Wszystkie cytaty z tekstów eromskiego pochodz z wydania: Wybór opowiada , dz. cyt.
W nawiasach podajemy odpowiednie numery stron.
5. Informacje na ten temat – w: J. Kucharski, Twórczo Stefana eromskiego w latach
1882-1895. Dzienniki, opowiadania, nowele, Gda sk 1974, s. 101-103.
6. Tam e, s. 81.
7. A. Hutnikiewicz, dz. cyt., s. CXXII.
8. Tam e, s. CXXIII.
9. Por. tam e, s. CXXIV.
10. Tam e, s. LXXX VII-LXXXVIII.
Spis tre ci
Okoliczno ci powstania ma ych form prozatorskich Stefana eromskiego
Si aczka – wzór do na ladowania
Streszczenie
Ofiarna postawa Stanis awy Bozowskiej
Doktor Pawe Obarecki – uosobienie konformizmu i bierno ci
Przes anie i kompozycja Si aczki
Nierówno spo eczna w Zapomnieniu
Streszczenie
Tragiczny los ojca i syna
Okrucie stwo dziedzica
Dwoista postawa gajowego
Poetyka Zapomnienia
Problem wyzysku bezrolnych ch opów w Zmierzchu
Streszczenie
Naturalistyczny obraz pracy Giba ów
Motyw zmierzchu
Krzywda spo eczna w utworze Doktor Piotr
Streszczenie
Los zdeklasowanego szlachcica Dominika Cedzyny
Awans spo eczny Bijakowskiego
Znaczenie i poetyka utworu
Problematyka narodowa w opowiadaniu Rozdziobi nas kruki, wrony
Streszczenie
Stosunek ch opa do powstania
Wymowa i j zykowe ukszta towanie tekstu
Stosunek Polaków do powstania w utworze Echa le ne
Streszczenie
Postawa kapitana Rymwida
Charakterystyka zdrajcy – genera a Roz uckiego
Technika kontrastu – refleksje o stosunku do ojczyzny
Znaczenie opowiada S. eromskiego
Przypisy