W y k ł a d IV
IDEA CZĘŚCIOWEGO KONSENSU
Widzieliśmy na początku, że liberalizm polityczny stara się
odpowiedzieć na pytanie: jak jest możliwie istnienie stabil
nego i sprawiedliwego społeczeństwa, którego obywateli, wol
nych i równych, głęboko dzielą ścierające się ze sobą, a nawet
niewspółmierne doktryny religijne, filozoficzne i moralne?
Pierwsze trzy wykłady to pierwsza faza ekspozycji sprawiedli
wości jako bezstronności jako pewnego nie opartego już na
szerszej podstawie poglądu, który jest odpowiedzią na to
pytanie. W tej pierwszej fazie podaliśmy zasady sprawiedli
wości, które określają sprawiedliwe warunki kooperacji
między obywatelami oraz to, kiedy podstawowe instytucje
społeczeństwa są sprawiedliwe.
W drugiej fazie ekspozycji - do której teraz przechodzimy -
rozważamy, jak dobrze urządzone demokratyczne społeczeństwo
sprawiedliwości jako bezstronności może ustanowić i utrzymać
jedność i stabilność, w warunkach charakterystycznego dla
niego rozumnego pluralizmu. W takim społeczeństwie żadna
rozumna rozległa doktryna nie może zapewnić podstawy spo
łecznej jedności, nie może też dostarczyć treści publicznego
rozumu tyczących się podstawowych kwestii politycznych.
Tak więc, żeby zrozumieć, jak dobrze urządzone społeczeń
stwo może się cieszyć jednością i stabilnością, wprowadzamy
inną jeszcze podstawową ideę liberalizmu politycznego, która
ma harmonizować z polityczną koncepcją sprawiedliwości,
1. Jak jest możliwy liberalizm polityczny?
195
mianowicie ideę częściowego konsensu rozumnych rozległych
doktryn. W takim konsensie rozumne rozległe doktryny popie
rają koncepcję polityczną, każda ze swego punktu widzenia.
Jedność społeczna opiera się na konsensie co do koncepcji
politycznej; stabilność zaś jest możliwa wtedy, gdy politycznie
aktywni obywatele społeczeństwa wyznają doktryny tworzące
konsens, a wymagania sprawiedliwości nie są zanadto sprzeczne
z zasadniczymi interesami obywateli, ukształtowanymi i wspie
ranymi przez ich społeczne urządzenia.
Po rozważeniu, jak jest możliwy sam liberalizm polityczny,
i wyjaśnieniu kwestii stabilności odróżniam częściowy konsens
od modus vivendi. Następnie rozważam kilka zarzutów wobec
idei społecznej jedności mającej podstawę w tego rodzaju kon
sensie. Te zarzuty wymagają starannej odpowiedzi, stoją
bowiem na zawadzie temu, co uważam za nąjrozumniejszą
podstawę społecznej jedności, jaka jest nam dostępna.
1. Jak jest możliwy liberalizm polityczny?
1. Jedna z najgłębszych różnic między koncepcjami spra
wiedliwości dzieli te, które dopuszczają wiele rozumnych, acz
przeciwstawnych rozległych doktryn, z których każda ma własną
koncepcję dobra, i te, które utrzymują, że jest tylko jedna taka
koncepcja i powinni ją uznać wszyscy w pełni rozumni i racjo
nalni obywatele. Koncepcje sprawiedliwości mieszczące się po
przeciwnych stronach tego podziału różnią się pod wielu zasad
niczymi względami. Po stronie jednego rozumnego i racjonal
nego dobra mamy Platona, Arystotelesa i tradycję chrześcijańską
reprezentowaną przez Augustyna i Tomasza z Akwinu. Według
takich poglądów instytucje są sprawiedliwe o tyle, o ile sku
tecznie popierają to dobro. W istocie rzeczy, poczynając od myśli
greckiej, dominująca wydaje się tradycja, według której jest
196
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
tylko jedna rozumna i racjonalna koncepcja dobra. Celem filo
zofii politycznej - zawsze rozumianej jako część filozofii moral
nej, związanej z teologią i metafizyką -jest zatem określenie jej
natury i treści. Klasyczny utylitaryzm Benthama, Edgewortha
i Sidgwicka należy do tej dominującej tradycji
1
.
W przeciwieństwie do tego, liberalizm polityczny zakłada, jak
widzieliśmy, że istnieje wiele ścierających się ze sobą rozum
nych rozległych doktryn z ich koncepcjami dobra, dających się
pogodzić z pełną racjonalnością osób ludzkich, o ile można to
stwierdzić czerpiąc z zasobów politycznej koncepcji sprawied
liwości
2
. Jak zauważyliśmy wcześniej (wykład I, § 6.2), tę
rozumną wielość ścierających się i niewspółmiernych doktryn
rozumiemy jako znamienne dzieło praktycznego rozumu doko
nujące się w czasie, w trwałych warunkach wolnych instytucji.
Tak więc pytanie, na które starała się odpowiedzieć owa domi -
nująca tradycja, nie ma odpowiedzi: żadna rozległa doktryna
nie jest właściwa jako koncepcja polityczna dla reżimu kon
stytucyjnego
3
.
1
Podobnie ma się rzecz z nowymi formami liberalizmu etycznego, któremu
dali wyraz Joseph Raz, Morality of Freedom, Clarendon Press, Oxford 1986,
i Ronald Dworkin, The Foundations of Liberalism, University of Utah Press,
Salt Lakę City 1991 (The Tanner Lectures on Humań Values, t. XI).
2
Chodzi tu o to, że choć niektórzy chcieliby twierdzić, iż jeśli czerpać
z pełnych zasobów filozoficznego rozumu, istnieje tylko jedna rozumna kon
cepcja dobra, nie można tego wykazać w oparciu o zasoby rozumnej politycz -
nej koncepcji sprawiedliwości.
3
Ten wniosek nie oznacza, że liberalizmy Kanta i Milla nie są rozumnymi
i właściwymi doktrynami prowadzącymi do poparcia instytucji demokratycz
nych. Są jednak dwiema takimi doktrynami pośród innych, a więc tylko
dwoma spośród filozoficznych poglądów, które wedle wszelkiego prawdopo
dobieństwa utrzymają się i będą zdobywać zwolenników we w miarę spra
wiedliwym reżimie demokratycznym. Co prawda, ich liberalizmy mają pewną
historyczną przewagę jako należące do pierwszych i najważniejszych doktryn,
które opowiadają się za nowoczesną demokracją konstytucyjną i rozwinęły
idee doniosłe dla jej uzasadnienia i obrony.
/. Jak jest możliwy liberalizm polityczny?
197
2. Zanim zapytamy, jak jest możliwy liberalizm polityczny,
zauważmy, że stosunek polityczny w reżimie konstytucyjnym
ma te oto dwie cechy szczególne:
Po pierwsze, jest to stosunek między osobami w obrębie
struktury podstawowej społeczeństwa, struktury podstawowych
instytucji, do których wstępujemy tylko przez urodzenie, i które
opuszczamy dopiero umierając (czy też możemy stosownie
uczynić takie założenie). W naszych oczach wygląda to tak, że
się po prostu zmaterializowaliśmy, jakby znikąd, na tej oto
pozycji w świecie społecznym, ze wszystkimi jej korzyściami
i niedogodnościami, na nasze szczęście lub nieszczęście.
Powiadam „znikąd", ponieważ nie mamy żadnej uprzedniej
publicznej czy niepublicznej tożsamości - nie przyszliśmy
skądinąd na ten społeczny świat. Społeczeństwo polityczne
jest zamknięte: oto już w nim jesteśmy, nie wkraczamy w nie
i w istocie nie możemy w nie wkroczyć dobrowolnie, ani
dobrowolnie go opuścić
4
.
Po drugie, władza polityczna jest zawsze władzą opartą na
przymusie, na sankcjach państwowych, ponieważ tylko
władza państwowa jest upoważniona do posługiwania się siłą
w obronie prawa. W reżimie konstytucyjnym szczególną cechą
stosunku politycznego jest to, że władza polityczna jest ostate
cznie władzą ogółu, to jest władzą wolnych i równych obywa-
4
Stosowność tego założenia opiera się po części na fakcie, o którym mogę
tu tylko wspomnieć: mianowicie, że prawo do emigracji nie czyni akceptacji
władzy politycznej dobrowolną w sposób, w jaki wolność myśli i wolność
sumienia czynią dobrowolną akceptację władzy kościelnej (wykład VI, § 3.2).
To zwraca uwagę na jeszcze jedną cechę dziedziny polityczności, odróżnia
jącą ją od stowarzyszeń. Również imigracja jest pospolitym faktem, możemy
jednak od niego abstrahować, by uzyskać niezamącone spojrzenie na podsta
wową kwestię filozofii politycznej (wykład I, § 3.3). Oczywiście, imigracja
jest kwestią ważną i w jakiejś fazie musi zostać rozważona. Przypuszczam, że
najlepiej to zrobić omawiając właściwe stosunki między narodami, czyli
prawo narodów, które w tych wykładach pomijam.
198
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
teli jako ciała zbiorowego. Ta władza zostaje w sposób uregu
lowany narzucona obywatelom jako jednostkom i jako człon
kom stowarzyszeń, przy czym niektórzy z nich mogą nie uznawać
racji, które powszechnie się głosi, by uzasadnić ogólną struk
turę władzy politycznej - konstytucję - czy też, gdy tę struk
turę akceptują, mogą nie uznawać za uzasadnione wielu ustaw
uchwalonych przez ciało ustawodawcze, któremu podlegają.
3. Rodzi to kwestię legitymizacji ogólnej struktury władzy,
z którą ściśle wiąże się idea publicznego rozumu (wykład VI).
Tłem tej kwestii jest to, że, jak zawsze, uważamy obywateli
zarówno za wolnych i równych, jak za rozumnych i racjonal
nych, a też traktujemy rozmaitość rozumnych doktryn religij
nych, filozoficznych i moralnych funkcjonujących w społe
czeństwach jako trwałą cechę ich publicznej kultury. Uznając
to i rozumiejąc władzę polityczną jako władzę obywateli
stanowiących ciało zbiorowe, pytamy: kiedy władza ta jest
właściwie sprawowana? To znaczy, w świetle jakich zasad
i ideałów musimy umieć, jako wolni i równi obywatele, pos -
trzegać siebie jako sprawujących tę władzę, jeśli to nasze jej
sprawowanie ma dać się uzasadnić wobec innych obywateli
i ma polegać na szanowaniu ich rozumności i racjonalności?
W odpowiedzi na to liberalizm polityczny mówi: sprawo
wanie przez nas władzy politycznej jest w pełni właściwe tylko
wtedy, gdy sprawujemy ją zgodnie z konstytucją, co do której
można rozsądnie oczekiwać, że wszyscy obywatele poprą jej
najważniejsze elementy w świetle zasad i ideałów, które mogą
przyjąć kierując się wspólnym im ludzkim rozumem. Taka jest
liberalna zasada legitymizacji. Do tego liberalizm dodaje, że
wszystkie kwestie powstające w legislacji, które dotyczą naj
ważniejszych elementów konstytucji czy podstawowych kwestii
sprawiedliwości bądź ściśle się z nimi wiążą, powinny być
również rozstrzygane, jak dalece to możliwe, w świetle zasad
i ideałów, które można podobnie poprzeć. Tylko taka polityczna
/. Jak jest możliwy liberalizm polityczny?
199
koncepcja sprawiedliwości, co do której można się rozsądnie
spodziewać, że poprą ją wszyscy obywatele, może służyć jako
podstawa publicznego rozumu i uzasadniania
5
.
Powiedzmy zatem, że w reżimie konstytucyjnym istnieje
szczególna dziedzina polityczności, identyfikowana, między
innymi, przez dwie wyżej opisane cechy. Dziedzina polityczna
jest różna od dziedziny stowarzyszeń, która polega na więzach
dobrowolnych w sposób, w jaki dziedzina polityczna nie
polega; jest także różna od sfery stosunków osobistych
i rodzinnych, które polegają na uczuciach, znowu w sposób,
w jaki dziedzina polityczna nie polega. (Sfera stowarzyszeń,
stosunków osobistych i rodzinnych to tylko trzy przykłady
tego, co niepolityczne; można podać inne.)
4. Przy założeniu istnienia w miarę dobrze urządzonego
reżimu konstytucyjnego dwie sprawy są dla liberalizmu poli
tycznego zasadnicze. Po pierwsze, kwestie konstytucyjne
i kwestie sprawiedliwości podstawowej mają być, jak dalece to
możliwe, rozstrzygane przez odwołanie się wyłącznie do war
tości politycznych. Po drugie, znów co się tyczy tychże kwestii
podstawowych, owe wartości polityczne, wyrażone przez
zasady i ideały tego reżimu, normalnie mają dostateczną wagę,
by mieć pierwszeństwo przed wszystkimi innymi wartościami,
które mogą wejść z nimi w konflikt.
Oczywiście, żywiąc takie przekonanie zakładamy pewien
stosunek między wartościami politycznymi i niepolitycznymi.
Jeśli powiada się, że poza Kościołem nie ma zbawienia,
5
Jeśli chcemy, możemy sformułować ten akapit ściślej. Można rzecz uściślić
na przykład spoglądając na kwestię legitymizacji z punktu widzenia sytuacji pier
wotnej. Zakładamy, że strony, obok innych istotnych informacji ogólnych, znają
też fakty rozumnego pluralizmu i ucisku. Staramy się zatem wykazać, że zasady
sprawiedliwości, które by przyjęły, obejmowałyby w efekcie tę zasadę legi
tymizacji i usprawiedliwiałyby tylko instytucje uprawnione w jej świetle. Szerzej
o tym patrz wykład VI, § 4.4.
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
a przeto danego reżimu konstytucyjnego nie sposób uznać,
jeżeli nie jest to nieuniknione, to musimy jakoś na to repliko
wać. Ze względu na to, co powiedziano w wykładzie U, §§ 2-3,
twierdzimy, że taka doktryna jest nierozumna: proponuje posłu
żenie się władzą polityczną - władzą, w której wszyscy oby
watele mają równy udział - by narzucić pewien pogląd odno
szący się do najważniejszych elementów konstytucji, co do
którego obywatele jako rozumne osoby muszą się między sobą
różnić w sposób uniemożliwiający kompromis. Gdy istnieje
wiele różnych rozumnych doktryn, jest rzeczą nierozumną lub
gorzej niż nierozumną chcieć posłużyć się sankcjami władzy
państwowej, by upominać lub karać tych, którzy się z nami nie
zgadzają.
Tutaj ważne jest podkreślenie, że tak replikując nie mówimy,
na przykład, że doktryna extru ecdesia nullam salus nie jest
prawdziwa. Mówimy raczej, że ci, którzy chcą się posłużyć
władzą polityczną, która jest w dyspozycji ogółu obywateli, by
tę doktrynę narzucić, chcą postąpić nierozumnie (wykład II,
§ 3). To nie znaczy, że przekonanie, które żywią, jest fałszywe.
Replika wyprowadzona z jakiejś rozległej doktryny - jest to
ten rodzaj repliki, którego powinniśmy unikać w dyskusji poli
tycznej - mogłaby brzmieć, że tamta doktryna polega na błęd
nym zrozumieniu Boskiej natury, toteż jest nieprawdziwa.
Inna rzecz, że - jak zobaczymy niżej, w § 4 - może nie być
sposobu, by całkiem uniknąć domyślnej tezy, że mija się ona
z prawdą, nawet gdy rozważa się kwestie konstytucyjne.
Sprawą podstawową jest jednak to, że gdy mówimy, iż
narzucanie jakiejś doktryny jest nierozumne, to choć możemy
ją odrzucać jako niesłuszną, niekoniecznie tak czynimy. Wręcz
przeciwnie: dla idei liberalizmu politycznego największe zna
czenie ma to, że możemy w sposób doskonale spójny utrzymy
wać, iż byłoby rzeczą nierozumną posłużenie się władzą poli
tyczną w celu narzucenia naszego własnego rozległego
1. Jak jest możliwy liberalizm polityczny?
201
poglądu, który, rzecz jasna, musimy afirmować jako rozumny
bądź jako prawdziwy.
5. Wreszcie, dochodzimy do pytania, które sformułowałem
w ten sposób: jak jest możliwy liberalizm polityczny? To znaczy,
jak wartości owej szczególnej dziedziny tego, co polityczne -
wartości pewnej poddziedziny królestwa wszystkich wartości
- mogą normalnie przeważyć wszelkie inne wartości, które
mogą wejść z nimi w konflikt? Inaczej to ujmując, jak możemy
afirmować naszą rozległą doktrynę, a jednak utrzymywać, że
byłoby rzeczą nierozumną posłużenie się władzą polityczną
w celu uzyskania posłuszeństwa wszystkich wobec niej?
Odpowiedź na to pytanie, którego rozmaite aspekty
będziemy odtąd rozważać, dzieli się na dwie uzupełniające się
części. Pierwsza część mówi, że owe wartości należące do
sfery politycznej to bardzo wielkie wartości, i dlatego niełatwo
je przeważyć. Wartości te rządzą podstawową strukturą życia
społecznego - samymi fundamentami naszej egzystencji
6
-
i określają podstawowe warunki {terms) politycznej i społecznej
kooperacji. W sprawiedliwości jako bezstronności niektóre
z tych wielkich wartości - wartości sprawiedliwości - znajdują
wyraz w zasadach dla struktury podstawowej: wśród nich
wartości równej politycznej i obywatelskiej wolności; auten
tycznej równości szans; wartości wzajemności ekonomicznej;
społeczne podstawy wzajemnego szacunku między obywatelami.
Inne wielkie wartości polityczne - wartości publicznego
rozumu - znajdują wyraz w regułach publicznego badania
i w krokach zapewniających, by takie badanie było swobodne
i publiczne, a także oparte na wyczerpującej informacji i rozumne.
6
Sięgnąłem po sformułowanie J. S. Milla, Utylitaryzm, rozdz. 5, akapit 25
[wydanie polskie w przekładzie Marii Ossowskiej, PWN, Warszawa 1959,
s. 94; w tym przekładzie the very groundwork ofour existence oddano słowami:
„coś, w czym wszyscy są najbardziej zainteresowani" - przyp. tłum.].
15 - Liberalizm polityczny
202
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
Widzieliśmy w wykładzie II (§ 4.1), że porozumienie co do
koncepcji politycznej jest bezskuteczne, jeśli nie towarzyszy
mu porozumienie co do reguł publicznego badania i oceniania
dowodów. Wartości publicznego rozumu obejmują nie tylko
właściwe posługiwanie się podstawowymi pojęciami sądu,
wnioskowania i dowodu, lecz także cnoty rozumności i bez
stronności, które znajdują wyraz w trzymaniu się kryteriów
i procedur wiedzy zdroworozsądkowej i w uznawaniu metod
i wniosków nauki, gdy nie są kontrowersyjne. Powinniśmy rów
nież szanować reguły rządzące rozumną dyskusją polityczną.
Razem wzięte, wartości te wyrażają liberalny ideał mówiący,
że ponieważ władza polityczna jest opartą na przymusie władzą
wolnych i równych oby wateli jako ciała zbiorowego, to władza
ta powinna być sprawowana, gdy chodzi o podstawowe normy
konstytucyjne i podstawowe kwestie sprawiedliwości, tylko w
taki sposób, by można było rozsądnie oczekiwać, że znajdzie to
poparcie wszystkich obywateli, oceniających rzeczy w świetle
wspólnego im ludzkiego rozumu.
6. Liberalizm polityczny stara się więc przedstawić opis
tych wartości jako wartości szczególnej dziedziny - dziedziny
politycznej - a stąd jako pewien pogląd nie oparty już na szer
szej podstawie. Obywatelom pozostawia się do indywidual
nego rozstrzygnięcia - stanowi to składnik wolności sumienia
-jak według nich owe wartości dziedziny politycznej mają się
do innych wartości ich rozległej doktryny. Wciąż bowiem
przyjmujemy, że obywatele mają dwa rodzaje poglądów -
pogląd rozległy i pogląd polityczny - oraz że ich całościowy
pogląd można podzielić na dwie części, odpowiednio ze sobą
związane. Mamy nadzieję, że czyniąc tak możemy w skutecz
nej praktyce politycznej oprzeć normy konstytucyjne i podsta
wowe instytucje sprawiedliwości wyłącznie na tych politycz
nych wartościach, rozumiejąc je jako podstawę publicznego
rozumu i uzasadniania.
2. Kwestia stabilności
203
Aby jednak tak uważać, potrzebujemy drugiej, uzupełniającej
części odpowiedzi na to, jak jest możliwy liberalizm polityczny.
Ta część mówi, że, jak pokazuje historia religii i filozofii, istnieje
wiele rozumnych sposobów pojmowania owego rozleglejszego
obszaru wartości jako bądź zgodnego z wartościami właści
wymi dla szczególnej dziedziny polityczności, określonej przez
pewną polityczną koncepcję sprawiedliwości, bądź je wspierają
cego, bądź w każdym razie nie pozostającego z nimi w konflik
cie. Historia mówi o wielu rozmaitych rozumnych rozległych
doktrynach. To czyni możliwym częściowy konsens, a więc
redukuje konflikt między wartościami politycznymi i innymi.
2. Kwestia stabilności
1. Sprawiedliwość jako bezstronność najlepiej jest przed
stawiać w dwóch stadiach (wykład I, § 3.6)
7
. W pierwszym sta
dium wypracowuje się pewną nie opartą już na szerszej pod
stawie (lecz oczywiście moralną) koncepcję polityczną dla
podstawowej struktury społeczeństwa. Dopiero gdy to jest
wykonane i jej treść - jej zasady sprawiedliwości i ideały -
mamy już do dyspozycji w prowizorycznym kształcie, podej
mujemy, w drugim stadium, kwestię, czy sprawiedliwość jako
7
Te dwa stadia odpowiadają w Teorii dwu częściom wychodzącej od sytu
acji pierwotnej argumentacji na rzecz dwóch zasad sprawiedliwości. W pier
wszej części strony wybierają zasady nie biorąc pod uwagę skutków szczegół -
nych psychologii, podczas gdy w drugiej części pytają, czy społeczeństwo
dobrze urządzone według zasad wybranych w pierwszej części byłoby stabilne
- to jest, czy wytwarzałoby w swych członkach dostatecznie mocne poczucie
sprawiedliwości, by przeciwdziałać tendencjom do niesprawiedliwości. Patrz
rozdziały VIII i IX. Argumentacja na rzecz zasad sprawiedliwości jest niepełna,
dopóki nie zostanie wykazane, że zasady wybrane w pierwszej części są
dostatecznie stabilne; a wykazywanie tego rozciąga się do przedostatniego, 86
paragrafu. Co się tyczy owych dwu części, patrz ss. 200,717n.
204
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
bezstronność jest dostatecznie stabilna. Jeżeli nie jest, to nasza
polityczna koncepcja sprawiedliwości nie jest zadowalająca
i musimy ją w jakiś sposób zrewidować.
Problem stabilności obejmuje dwie kwestie. Pierwsza to ta,
czy ludzie, którzy wzrastają w sprawiedliwych instytucjach
(jak je definiuje nasza polityczna koncepcja), nabywają nor
malnie wystarczającego poczucia sprawiedliwości, tak by na
ogół się do nich stosować. Druga kwestia to ta, czy ze względu
na ogólne fakty charakteryzujące publiczną kulturę polityczną
danej demokracji, a w szczególności ze względu na fakt rozum
nego pluralizmu, nasza polityczna koncepcja może być ośrod
kiem częściowego konsensu. Przyjmuję, że konsens ten obej
muje rozumne rozległe doktryny, które mają wszelkie dane po
temu, by utrzymywać się i pozyskiwać zwolenników przez
długi czas wewnątrz sprawiedliwej struktury podstawowej (jak
ją definiuje koncepcja polityczna).
Na każdą z tych kwestii trzeba odpowiadać oddzielnie. Odpo
wiedź na pierwszą polega na wyłożeniu psychologii moralnej
(wykład U, § 7), zgodnie z którą obywatele w dobrze urządzonym
społeczeństwie nabywają normalnie wystarczającego poczucia
sprawiedliwości, tak że stosują się do jego sprawiedliwych
urządzeń. Odpowiedź na drugą kwestię polega na wyłożeniu
idei częściowego konsensu i uporaniu się z rozmaitymi trud
nościami, jakie w związku z nią powstają (§§ 4 - 7).
Chociaż problem stabilności mieliśmy na uwadze od samego
początku, to wyraźne jego omawianie zaczyna się dopiero
w drugim stadium, ponieważ przedtem nie mamy jeszcze do
dyspozycji zasad sprawiedliwości dla struktury podstawowej.
Na ich treść nie wpływają w żaden sposób określone rozległe
doktryny, które mogą istnieć w społeczeństwie. Jest tak dla
tego, że w pierwszym stadium sprawiedliwość jako bezstron
ność abstrahuje od wiedzy o określonych koncepcjach dobra
żywionych przez obywateli i wychodzi od wspólnej politycznej
2. Kwestia stabilności
205
koncepcji społeczeństwa i takiejż politycznej koncepcji osoby,
których to koncepcji wymaga stosowanie ideałów i zasad prak
tycznego rozumu. Chociaż więc polityczna koncepcja spra
wiedliwości odwołuje się do faktu rozumnego pluralizmu, to
nie jest polityczna w zły sposób - to znaczy, na jej formę i treść
nie wpływa istniejąca równowaga sił politycznych między roz
ległymi doktrynami. Ani też jej zasady nie wyrażają kompro
misu między bardziej dominującymi spośród nich.
2. Żeby jaśniej ukazać ideę stabilności, rozróżnijmy dwa spo
soby, w jakie może się nią zajmować koncepcja polityczna
8
.
Jeden sposób jest taki, że traktujemy stabilność jako kwestię
czysto praktyczną: jeśli dana koncepcja nie jest zdolna trwać,
to daremne są próby jej urzeczywistnienia. Być może sądzimy,
że istnieją dwa osobne zadania: jedno polega na opracowaniu
koncepcji politycznej, która wydaje się rozsądna, czy też
rozumna, przynajmniej nam; drugie polega na znalezieniu spo
sobów skłonienia innych, tych, którzy ją odrzucają, by także ją
podzielili; lub jeśli to się nie udaje, by działali w zgodzie z nią,
w razie potrzeby skłaniani do tego karami nakładanymi przez
władzę państwową. Dopóki można znaleźć środki perswazji
bądź wymuszania, uważa się tę koncepcję za stabilną.
Jednak sprawiedliwość jako bezstronność, jako pewna kon
cepcja liberalna, zajmuje się stabilnością w inny sposób. Zna
lezienie stabilnej koncepcji nie jest tylko kwestią uniknięcia
nieskuteczności. Liczy się raczej to, jakiego rodzaju stabilność
zostaje zapewniona, jaki charakter mają zapewniające ją siły.
Chcąc odpowiedzieć na pierwszą z dwóch kwestii stabilności,
o których była mowa wyżej, staramy się wykazać, że, jeśli
spełnione są pewne założenia konkretyzujące jakąś rozumną
psychologię człowieka i normalne warunki ludzkiego życia, to ci,
8
W tym paragrafie wykorzystuję dyskusję, jaką przeprowadziłem ze
Scanlonem.
206
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
którzy wzrastają pośród sprawiedliwych instytucji podstawo
wych, nabierają poczucia sprawiedliwości i rozumowo moty
wowanego posłuszeństwa wobec tych instytucji, wystarczają
cego do uczynienia ich stabilnymi. Inaczej to wyrażając,
poczucie sprawiedliwości obywateli, gdy cechy ich charakteru
i interesy zostały ukształtowane przez życie w warunkach
sprawiedliwej struktury podstawowej, jest dostatecznie silne,
by oprzeć się normalnie występującym skłonnościom do
niesprawiedliwości. Obywatele chętnie działają tak, by przez
cały czas świadczyć sobie nawzajem sprawiedliwość. Stabil
ność jest zapewniona dzięki dostatecznej motywacji właści
wego rodzaju, której nabyło się żyjąc pośród sprawiedliwych
instytucji
9
.
Żeby odpowiedzieć na drugie pytanie, mianowicie o to, czy
- jeśli zachodzi fakt rozumnego pluralizmu - sprawiedliwość
jako bezstronność może być ośrodkiem częściowego konsensu,
musimy nie tylko rozważyć ideę takiego konsensu i trudności,
jakie ona rodzi, lecz także pokazać, odwołując się do tej samej
rozumnej psychologii moralnej, którą posłużyliśmy się odpo
wiadając na pierwsze pytanie, jak sprawiedliwość jako
bezstronność istotnie może przyjąć tę rolę.
3. Ten rodzaj stabilności, jakiego wymaga się od sprawied
liwości jako bezstronności, opiera się zatem na tym, że jest ona
pewnym liberalnym poglądem politycznym, takim, który ma
być do przyjęcia dla obywateli nie tylko jako wolnych i rów
nych, lecz także jako rozumnych i racjonalnych, a więc jako
oddanych swemu publicznemu rozumowi. Wcześniej, w § 1.2,
widzieliśmy, jak ta cecha liberalizmu wiąże się z cechą władzy
politycznej w reżimie konstytucyjnym - mianowicie z tą, że
jest to władza równych obywateli jako ciała zbiorowego.
9
To, jak do tego dochodzi, omawiam w Teorii, zwłaszcza w rozdziale VIII.
Mam nadzieję, że ten opis wystarcza do naszych obecnych celów, to jest czyni
zrozumiałą naszą główną ideę.
2. Kwestia stabilności
207
Gdyby sprawiedliwość jako bezstronność nie była wyraźnie
obliczona na to, by uzyskać rozumowo motywowane poparcie
obywateli wyznających rozumne, choć ścierające się ze sobą
rozlegle doktryny - których istnienie jest cechą tego rodzaju
kultury publicznej, jakiemu sama ta liberalna koncepcja
sprzyja - to nie byłaby liberalna.
Chodzi więc o to, że problem stabilności nie polega na tym,
by skłonić innych, tych, którzy odrzucają określoną koncepcję,
do jej podzielania czy do działania w zgodzie z nią - za pomocą
jakichś skutecznych sankcji, jeśli to konieczne - tak jakby
naszym zadaniem było znalezienie sposobów narzucenia tej
koncepcji, gdy tylko jesteśmy przekonani, że jest rozsądna
(sound).
Pierwszą cechą sprawiedliwości jako bezstronności nie
jest to, że jest ona rozsądna (reasonable)*, chyba że jeśli chodzi
o stosowny sposób, w jaki może uzyskać poparcie dla siebie,
mianowicie odwołując się do rozumu (reasoń) każdego obywa
tela, jak się ów rozum tłumaczy w jej własnych ramach
10
. Tylko
w ten sposób jest ona wyjaśnieniem legitymizacji władzy poli
tycznej, w odróżnieniu od wyjaśnienia, jak ci, którzy sprawują
władzę polityczną, mogą sami siebie, a nie ogół obywateli,
przekonać do tego, że działają właściwie
11
. Koncepcja legitymi
zacji politycznej szuka publicznej podstawy uzasadniania
i odwołuje się do publicznego rozumu, a więc do wolnych
i równych obywateli traktowanych jako rozumni i racjonalni.
10
Sens wyrażenia „w jej własnych ramach" należy rozumieć w związku
z dwiema częściami argumentacji wychodzącej od sytuacji pierwotnej, o których
była mowa wyżej, w przypisie 7. W obu częściach argumentację przeprowadza
się w tych samych ramach i podlegając tym samym warunkom, wpisanym
w sytuację pierwotną jako pewien koncept reprezentacji.
"Jeśli chodzi o to rozróżnienie, patrz Thomas Nagel, Eąuality and
Partiality,
Oxford UP, New York 1991, rozdz. 3, s. 23.
* Jest to jedyne miejsce, w którym, jak się wydaje, można i trzeba odejść od
przekładania reasonable na „rozumna" (przyp. tłum.).
208
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
3. Trzy cechy częściowego konsensu
1. Zanim przejdę do tematu, przypomnę dwa główne punkty
związane z ideą częściowego konsensu. Po pierwsze, szukamy
konsensu rozumnych (w przeciwieństwie do nierozumnych
lub irracjonalnych) rozległych doktryn. Decydujący jest nie
fakt pluralizmu jako takiego, lecz fakt rozumnego pluralizmu
(wykład I, § 6.2). Tę rozmaitość liberalizm polityczny rozumie,
jak już mówiłem, jako długofalowy rezultat używania władz
ludzkiego rozumu na trwałym podłożu wolnych instytucji.
Fakt rozumnego pluralizmu nie jest jakąś niefortunną
okolicznością ludzkiego życia, jak moglibyśmy powiedzieć o
pluralizmie jako takim, dopuszczającym doktryny nie tylko
irracjonalne, lecz także szalone i agresywne. Kształtując poli
tyczną koncepcję sprawiedliwości tak, by mogła uzyskać częś
ciowy konsens, nie naginamy jej do istniejącego nierozumu,
lecz nachylamy do faktu rozumnego pluralizmu, który sam jest
wynikiem swobodnego posługiwania się wolnym ludzkim
rozumem w warunkach wolności.
Jeśli chodzi o drugi punkt związany z częściowym konsen-
sem, przypomnijmy sobie, że na końcu § 1 wykładu I, w punk
tach 3-4 stwierdziłem, że w demokracji konstytucyjnej pu
bliczna koncepcja sprawiedliwości powinna być, jak dalece to
możliwe, przedstawiana jako niezależna od rozległych doktryn
religijnych, filozoficznych i moralnych. Znaczyło to, że spra
wiedliwość jako bezstronność powinna być rozumiana, w pier
wszym stadium jej ekspozycji, jako pewien pogląd nie oparty
już na szerszej podstawie, wyrażający pewną polityczną kon
cepcję sprawiedliwości. Nie dostarcza ona żadnej szczególnej
doktryny religijnej, metafizycznej ani epistemologicznej, poza
tym, co domyślnie zawiera się w samej koncepcji politycznej.
Jak zauważyliśmy w wykładzie I, § 2.2, owa koncepcja poli-
3. Trzy cechy częściowego konsensu
209
tyczna jest pewnym modułem, niezbędną częścią składową,
która w rozmaity sposób pasuje do różnych rozumnych rozleg
łych doktryn utrzymujących się w społeczeństwie przez nią
regulowanym, i może być przez nie popierana.
2. Istnieją co najmniej cztery zarzuty, które prawdopodob
nie będą wysuwane przeciwko idei społecznej jedności ufun
dowanej na częściowym konsensie co do politycznej koncepcji
sprawiedliwości. Zacznę od najbardziej może oczywistego
spośród nich, mianowicie że częściowy konsens to tylko
modus vivendi.
Żeby
uchwycić główne idee, posłużę się modelowym przy
padkiem częściowego konsensu, który pozwoli wskazać, o co
chodzi; i od czasu do czasu będę wracał do tego przykładu.
Ten konsens obejmuje trzy poglądy: jeden afirmuje naszą poli
tyczną koncepcję dlatego, że należąca do niej doktryna religijna
i opis wolności wyznania
12
prowadzą do zasady tolerancji i popie
rają podstawowe wolności reżimu konstytucyjnego; zaś drugi
pogląd afirmuje naszą polityczną koncepcję na podstawie
pewnej rozległej liberalnej doktryny moralnej, takiej jak Kanta
czy Milla. Trzeci pogląd wszakże nie osiąga systematycznej
jedności: obok wartości politycznych sformułowanych przez
polityczną koncepcję sprawiedliwości, nie opartą już na szer-
12
Ta idea znajduje wyraz w rozmaitych stwierdzeniach Locke'a w A Se-
cond Letter Conceming Toleration
(1690). Mówi on takie rzeczy jak: 1) Bóg
nie dał żadnemu człowiekowi władzy nad innym człowiekiem; 2) żaden
człowiek nie może porzucić troski o własne zbawienie na rzecz troski o cudze
zbawienie; 3) nie da się wymusić rozumienia zmuszając siłą do wiary;
4) troska o dusze ludzi nie została powierzona urzędnikowi, jako że ten decy
dowałby o naszej wierze według tego, gdzie się urodziliśmy; 5) Kościół jest
społecznością dobrowolną i nikt nie ma obowiązku należeć do żadnego
konkretnego kościoła, i może go opuścić tak samo swobodnie, jak doń wstąpił;
6) ekskomunika nie odbija się na stosunkach cywilnych; 7) tylko wiara
i wewnętrzna szczerość dostępuje zbawienia i uznania w oczach Boga. Można
by także rzecz zilustrować sięgając do innych piszących o tolerancji.
210
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
szej podstawie, obejmuje on dużą rodzinę wartości niepolity
cznych. Jest to pogląd, powiedzmy, pluralistyczny, ponieważ
każda cząstka tej rodziny ma swój własny opis, oparty na
ideach wyprowadzonych z własnego wnętrza, pozwalając by
wszystkie wartości były rozważane jedna w zestawieniu z drugą,
w grupach lub pojedynczo, w konkretnych przypadkach.
W tym modelowym przypadku ową doktrynę religijną
i liberalizmy Kanta i Milla traktuje się jako ogólne i rozległe.
Trzeci pogląd jest tylko częściowo rozległy, ale według niego,
tak samo jak według liberalizmu politycznego, we w miarę
sprzyjających warunkach, które umożliwiają demokrację,
wartości polityczne normalnie przeważają, gdy jakiekolwiek
wartości niepolityczne popadają z nimi w konflikt. Pierwsze
dwa poglądy zgadzają się ze sobą pod tym względem, tak że
wszystkie prowadzą do mniej więcej tych samych sądów,
a zatem pokrywają się w zakresie koncepcji politycznej.
3. Przejdźmy do postawionego zarzutu. Niektórzy będą sądzić,
że nawet gdyby częściowy konsens był dostatecznie stabilny,
ideę politycznej jedności opartej na częściowym konsensie
nadal trzeba by odrzucać, jako że porzuca ona nadzieję na poli -
tyczną wspólnotę, a zadowala się takim publicznym porozu
mieniem, które jest w gruncie rzeczy tylko pewnym modus
vivendi.
W odpowiedzi na ten zarzut mówimy, że w rzeczy
samej trzeba porzucić nadzieję na polityczną wspólnotę, jeśli
przez taką wspólnotę rozumiemy społeczeństwo polityczne
zjednoczone wyznawaniem tej samej rozległej doktryny. Tę
możliwość wyklucza fakt rozumnego pluralizmu, w połącze
niu z odrzuceniem opresywnego użycia władzy państwowej w
celu jego przezwyciężenia
13
. Rzeczywistą kwestią jest to, jakie
13
Zwróćmy uwagę, że nie do zrealizowania są nie wszystkie wartości
wspólnoty (przypomnijmy, że wspólnotę rozumiemy jako stowarzyszenie bądź
społeczeństwo, którego jedność opiera się na jakiejś rozległej koncepcji dobra),
3. Trzy cechy częściowego konsensu
211
doniosłe cechy ma taki konsens i jak te cechy wpływają na
zgodę społeczną i na moralną jakość życia publicznego. Prze
chodzę do odpowiedzi na pytanie, dlaczego częściowy kon
sens nie jest tylko pewnym modus vivendi.
W typowym użyciu zwrot modus vivendi ma charaktery
zować układ między dwoma państwami, których narodowe
cele i interesy przeciwstawiają je sobie. Negocjując układ,
każde z państw okaże mądrość i rozwagę upewniając się, że
proponowane porozumienie wyznacza jakiś punkt równowagi,
czyli warunki układu zostały sformułowane w taki sposób, że
publicznie wiadomo, iż jego naruszenie nie jest korzystne dla
żadnego z obu państw. Układ będzie więc przestrzegany,
ponieważ takie postępowanie każda ze stron uważa za leżące
w jej narodowym interesie, włączając w to interes w utrzyma-
lecz tylko wspólnota polityczna i jej wartości. Sprawiedliwość jako bezstronność
przyjmuje, podobnie jak czynią to inne liberalne koncepcje polityczne, że wartości
wspólnoty nie tylko są niezbędne, lecz także dają się urzeczywistnić, po pierwsze
w rozmaitych stowarzyszeniach, które wiodą swe życie w ramach struktury pod
stawowej, a po drugie w tych stowarzyszeniach, które wkraczają na teren społe
czeństwa politycznego, jak kościoły i towarzystwa naukowe. Liberalizm odrzuca
społeczeństwo polityczne jako wspólnotę, ponieważ prowadzi ono między innymi
do systematycznego zaprzeczenia podstawowych wolności i może dopuszczać
opresywne użycie państwowego monopolu (legalnej) siły. Oczywiście, w dobrze
urządzonym społeczeństwie sprawiedliwości jako bezstronności obywatele mają
pewien wspólny cel, i to cieszący się najwyższym priorytetem - mianowicie cel
zapewnienia, by instytucje polityczne i społeczne były sprawiedliwe i by ogółowi
osób działa się sprawiedliwość jako to, czego obywatele potrzebują dla siebie
i chcą jedni dla drugich. Nie jest więc prawdą, że w wizji liberalnej obywatele nie
mają żadnych fundamentalnych wspólnych celów (wykład V, § 7). Nie jest też
prawdą, że ów cel politycznej sprawiedliwości nie jest ważnym składnikiem ich
tożsamości nieinstytucjonalnej, czy moralnej (omówionej w wykładzie I, § 5.2).
Jednak tego wspólnego celu politycznej sprawiedliwości nie można brać za (jak to
nazwałem) „określoną koncepcję dobra". Co się tyczy tego ostatniego punktu,
patrz Amy Gutmann, Communitarian Critics of Liberalism, „Philosophy and
Public Affairs" 14, lato 1985, s. 311, przypis.
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
niu reputacji państwa, które honoruje układy. Jednak generalnie
biorąc oba państwa gotowe są dążyć do swoich celów jedno
kosztem drugiego, i gdyby warunki miały się zmienić, mogą
tak postępować. Na tym tle widać, w jakim sensie taki układ
jest tylko pewnym modus vivendi. Podobne tło mamy, gdy
uważamy, że podstawą konsensu społecznego jest egoizm jed
nostek bądź grup, czy też to, co jest wynikiem politycznego
przetargu: społeczna jedność jest tylko pozorna, gdyż jej sta
bilność zależy od okoliczności, które mają pozostać takie, by
nie naruszały szczęśliwej zbieżności interesów.
4. To, że częściowy konsens jest czymś całkiem innym niż
modus vivendi,
widać jasno, gdy rozważa się nasz modelowy
przypadek. W tym przykładzie zwróćmy uwagę na dwa aspekty
sprawy: po pierwsze, przedmiot konsensu, polityczna kon
cepcja sprawiedliwości, sam jest pewną koncepcja moralną.
I po drugie, afirmuje się ją na gruncie racji moralnych, to jest
obejmuje ona koncepcje społeczeństwa i obywateli jako osób,
zarówno jak zasady sprawiedliwości i opis cnót politycznych,
przez które zasady te urzeczywistniają się w ludzkim charak
terze i znajdują wyraz w życiu publicznym. Częściowy kon
sens nie jest więc tylko konsensem co do uznania pewnych
władz czy stosowania się do pewnych urządzeń instytucjonal
nych, których podstawą jest zbieżność egoistycznych interesów
jednostkowych lub grupowych. Wszyscy ci, którzy afirmują
naszą koncepcję polityczną, wychodzą od własnego rozległego
poglądu i kierują się racjami religijnymi, filozoficznymi i mo
ralnymi, których on dostarcza. Fakt, że ludzie afirmują w oparciu
o te racje tę samą koncepcję polityczną, nie czyni ich afirmacji
ani trochę mniej religijną, filozoficzną czy moralną, ponieważ
charakter tej afirmacji determinują szczerze żywione racje.
Powyższe dwa aspekty częściowego konsensu - moralny
przedmiot i moralne racje - łączą się z trzecim, z aspektem sta
bilności. Znaczy to, że ci, którzy wyznają różne poglądy wspie-
3. Trzy cechy częściowego konsensu
213
rające tę samą koncepcję polityczną, nie wycofają swojego
poparcia, gdyby miała wzrosnąć względna siła ich poglądu
w społeczeństwie i gdyby w końcu stał się on dominujący.
Dopóki wspomniane trzy poglądy są wyznawane i nie ulegają
rewizji, dopóty nasza koncepcja polityczna wciąż będzie popie
rana, bez względu na zmiany w rozkładzie władzy politycznej.
Każdy z poglądów udziela poparcia tej koncepcji politycznej ze
względu na siebie, czy według własnych, merytorycznych kry
teriów. Sprawdzianem tego jest to, czy konsens jest stabilny
w warunkach zmian w dystrybucji władzy między poglądami.
Ta cecha stabilności uwydatnia podstawową różnicę między
częściowym konsensem a modus vivendi, którego stabilność
zależy w istocie od przypadku i równowagi względnych sił.
Staje się to jasne, gdy tylko zmieniamy nasz przykład i włą
czamy poglądy katolików i protestantów w szesnastym stuleciu.
Wtedy nie było częściowego konsensu co do zasady tolerancji.
Oba wyznania mówiły, że obowiązkiem władzy jest stanąć na
straży prawdziwej religii i powstrzymać rozprzestrzenianie się
herezji i fałszywej doktryny
14
. W takim razie przyjęcie zasady
tolerancji byłoby w rzeczy samej tylko pewnym modus vivendi,
gdyby bowiem jedno z dwóch wyznań stało się dominujące, już
nie przestrzegano by zasady tolerancji. Brakuje stabilności pod
względem dystrybucji władzy. Dopóki takie poglądy jak kato
licki i protestancki w szesnastym wieku są w zdecydowanej
mniejszości, i prawdopodobnie takimi pozostaną, dopóty nie
godzą w znaczący sposób w moralną jakość życia publicznego
i w podstawę zgody społecznej. Ogromna większość społeczeń
stwa ufa bowiem, że dystrybucja władzy obejmie te poglądy
14
Patrz J. W. Allen, A History of Political Thought in the Sixteenth Century,
Methuen, London 1941, część I, rozdz. 5, część II, rozdz. 9, część III, rozdziały 4,
6, 8; oraz Quentin Skinner, The Foundations of Modem Political Thought,
Cambridge UP, Cambridge 1978, t. III, zwłaszcza część III.
214
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
w obrębie konsensu, i że będą miały w niej szeroki udział te
poglądy, które afirmują naszą polityczną koncepcję sprawied
liwości ze względu na nią samą. Gdyby jednak ta sytuacja uległa
zmianie, zmieniłaby się również, w sposób oczywisty i nie
wymagający komentarza, moralna jakość życia politycznego.
5. Na koniec powiem kilka słów o tym, co możemy nazwać
„głębokością i szerokością częściowego konsensu" i szczegól
nością jego ośrodka; jak głęboko sięga ów konsens w rozległe
doktryny żywione przez obywateli? Jak szeroki jest zakres
instytucji, do których się on stosuje? I jak szczególna jest kon
cepcja, na którą się zgodzono?
Powyższy opis mówi, że konsens sięga do podstawowych
idei, w ramach których wypracowuje się sprawiedliwość jako
bezstronność. Zakłada porozumienie dostatecznie głębokie, by
sięgało takich idei, jak idea społeczeństwa jako sprawiedliwego
systemu kooperacji i idea obywateli jako rozumnych i racjo
nalnych oraz wolnych i równych osób. Jeśli chodzi o jej sze -
rokość, obejmuje ona zasady i wartości określonej koncepcji
politycznej (w tym wypadku sprawiedliwości jako bezstron
ności) i stosuje się do struktury podstawowej jako całości. Ten
stopień głębokości, szerokości i szczególności pomaga uchwy
cić główne idee i mieć przed oczami najważniejsze pytanie:
jaka jest, zgodna z dostatecznie realistycznymi założeniami,
najgłębsza i najszersza wykonalna koncepcja politycznej spra
wiedliwości?
Oczywiście, istnieją inne ewentualności. Nie zakładam, że dla
pewnych rodzajów społecznej jedności i stabilności konieczny
jest częściowy konsens co do jakiejś politycznej koncepcji.
Twierdzę raczej, że, wraz z dwoma innymi warunkami, jest on
wystarczający, by stanowić najrozumniejszą dostępną nam
podstawę społecznej jedności (wykład I, § 8.1). Jednakże, jak
sugerował Baier, dla mniej wymagających celów wystarczający
może być mniej głęboki konsens co do zasad i norm zdolnej do
4. Częściowy konsens nie jest indyferentny ani sceptyczny
215
życia politycznej konstytucji, i dużo łatwiej go osiągnąć. Baier
sądzi, że coś takiego w istocie osiągnęliśmy w Stanach Zjedno
czonych. Tak więc zamiast zakładać, że konsens sięga pewnej
politycznej koncepcji obejmującej zasady dla całej struktury
podstawowej, możemy uznać, że jakiś konsens obejmuje tylko
pewne podstawowe proceduralne zasady polityczne dla kon
stytucji
15
. Wracam do tych spraw w §§ 6-7, gdzie rozważamy
kroki od, jak to nazywam, „konsensu konstytucyjnego" do
częściowego konsensu.
4. Częściowy konsens nie jest indyferentny ani sceptyczny
1. Przechodzę do drugiego zarzutu wobec idei częściowego
konsensu co do politycznej koncepcji sprawiedliwości - mia
nowicie, że unikanie ogólnych i rozległych doktryn zakłada
obojętność lub sceptycyzm co do tego, czy polityczna kon
cepcja sprawiedliwości może być prawdziwa, w odróżnieniu
od rozumnej w sensie konstruktywistycznym. To unikanie
może robić wrażenie sugestii, że taka koncepcja byłaby dla nas
najrozumniejsza, nawet jeśli wiadomo, że nie jest prawdziwa,
tak jakby prawda po prostu nie miała znaczenia. W odpowiedzi
trzeba stwierdzić, że dla idei koncepcji politycznej byłoby
fatalne rozumienie jej jako sceptycznej czy obojętnej wobec
prawdy, a tym bardziej jako będącej z nią w konflikcie. Taki
sceptycyzm czy indyferentyzm postawiłby filozofię polityczną
w opozycji do wielu rozległych doktryn i w ten sposób od razu
zniweczyłby jej zamiar osiągnięcia częściowego konsensu.
15
Są to tezy zawarte w cennych rozważaniach Kurta Baiera w artykule Justice
and the Aims ofPolitical Philosophy,
„Ethics" 99, lipiec 1989. Jego ideę konsensu
co do zasad konstytucyjnych (który w znacznej mierze jest u nas według niego
faktem), a nie co do koncepcji sprawiedliwości, znajdujemy na stronach 775n.
216
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
Staramy się, jak tylko potrafimy, ani nie potwierdzać, ani
nie zaprzeczać żadnemu rozległemu poglądowi religijnemu,
filozoficznemu czy moralnemu, ani związanej z nim teorii
prawdy i statusu wartości. Ponieważ przyjmujemy, że każdy
obywatel wyznaje jakiś taki pogląd, mamy nadzieję umożliwić
wszystkim przyjęcie naszej koncepcji politycznej jako
prawdziwej bądź rozumnej z punktu widzenia ich własnego
rozległego poglądu, jakikolwiek by był. Tak więc właściwie
rozumiana polityczna koncepcja sprawiedliwości tak samo nie
musi być obojętna, powiedzmy, wobec prawdy w filozofii
i moralności, jak zasada tolerancji, właściwie rozumiana, nie
musi być obojętna wobec prawdy w religii. Ponieważ poszu
kujemy jakiejś uzgodnionej podstawy publicznego uzasadnia
nia w kwestiach sprawiedliwości i ponieważ nie można się
rozsądnie spodziewać żadnego politycznego porozumienia
w tamtych ciągle otwartych kwestiach, zwracamy się zamiast
tego ku owym podstawowym ideom, które zdajemy się
podzielać uczestnicząc w publicznej kulturze politycznej.
Wychodząc od tych idei, staramy się opracować taką polityczną
koncepcję sprawiedliwości, która po należytym namyśle
okazuje się przystawać do naszych powziętych po rozwadze
przekonań.. Gdy to jest dokonane, obywatele mogą w ramach
swoich rozległych doktryn uznać naszą polityczną koncepcję
sprawiedliwości za prawdziwą, bądź za rozumną, zależnie od
tego, na co pozwala ich pogląd.
2. Niektórych może to nie zadowalać; mogą replikować, że
mimo tych protestów polityczna koncepcja sprawiedliwości
musi wyrażać obojętność lub sceptycyzm. Inaczej nie mogłaby
odłożyć na bok fundamentalnych kwestii religijnych, filo
zoficznych i moralnych, dlatego że są politycznie trudne do
rozstrzygnięcia lub mogą się okazać trudne do rozwiązania.
Pewne prawdy, można twierdzić, dotyczą spraw tak donios
łych, że różnice co do nich trzeba zwalczyć, nawet gdyby
4. Częściowy konsens nie jest indyferentny ani sceptyczny
217
miało to oznaczać wojnę domową. Na to odpowiadamy, że, po
pierwsze, tych kwestii nie usuwa się, by tak rzec, z polity
cznego porządku dnia dlatego tylko, że są źródłem konfliktu.
Zamiast tego odwołujemy się do określonej politycznej kon
cepcji sprawiedliwości, by rozróżnić między tymi kwestiami,
które słusznie można usunąć z politycznego porządku dnia,
a tymi, których usunąć nie można. Niektóre kwestie pozosta
jące na porządku dnia będą sporne, przynajmniej w jakimś
stopniu; to rzecz normalna w sprawach politycznych.
Dla ilustracji: załóżmy w obrębie politycznej koncepcji spra
wiedliwości, że możemy wytłumaczyć zarówno równą wolność
sumienia, która zdejmuje z politycznego porządku dnia prawdy
religii, a także równe wolności polityczne i obywatelskie, które
wykluczając poddaństwo i niewolnictwo usuwają z porządku
możliwość tych instytucji
16
. Jednak sporne kwestie nieuchronnie
16
Wyjaśnijmy: gdy pewne kwestie zdejmuje się z porządku politycznej
debaty, nie są one już uważane za właściwe przedmioty decyzji politycznej,
zapadającej w głosowaniu większościowym lub innym głosowaniu pluralnym.
Na przykład, co się tyczy równej wolności sumienia i odrzucenia niewolnictwa
i poddaństwa, znaczy to, że równe podstawowe wolności określone w konsty -
tucji słusznie uważa się za ustanowione, za właściwie rozstrzygnięte raz na
zawsze. Są one częścią powszechnej karty praw reżimu konstytucyjnego i nie
mogą być stosownym tematem toczącej się publicznej debaty i ustawodawstwa,
tak jakby mogły zostać w taki czy inny sposób zmienione przez wymaganą
większość. Przy tym znaczące partie polityczne również uznają te sprawy za
rozstrzygnięte. Patrz Stephen Holmes, Gag Rules orthe Politics ofOmission, w:
Constitutional Democracy,
J. Elster i R. Slagstad (red.), Cambridge UP, Cam -
bridge 1987. Oczywiście to, że pewne sprawy słusznie zostały zdjęte z politycz -
nego porządku dziennego, nie znaczy, że polityczna koncepcja sprawiedliwości
nie może dostarczyć racji wyjaśniających, dlaczego tak należało zrobić. W rzeczy
samej, jak zauważam wyżej, koncepcja polityczna właśnie tym powinna się
zająć. Normalnie jednak pełniejsze dyskusje nad tymi kwestiami między różnymi
doktrynami politycznymi oraz ich korzenie w rozległych doktrynach są częścią
kulturowego podłoża (wykład I, § 2.3). Wreszcie niektórzy mogą postawić
zarzut, że mówiąc, iż pewne sprawy zostały zdjęte z politycznego porządku
16 - Liberalizm polityczny
218
Wyldad IV. Idea częściowego konsensu
pozostają - na przykład, jak dokładniej zakreślić granice podsta
wowych wolności, gdy popadają one ze sobą w konflikt (gdzie
postawić „mur między kościołem i państwem"); jak interpre
tować wymagania sprawiedliwości dystrybutywnej, nawet gdy
istnieje znaczna zgoda co do ogólnych zasad dla struktury pod
stawowej; i wreszcie, takie kwestie polityki, jak użycie broni
jądrowej. Takich spornych kwestii nie da się usunąć z polityki.
Ale unikając rozległych doktryn, staramy się ominąć najgłębsze
kontrowersje religii i filozofii, by mieć jakąś nadzieję na
odsłonięcie podstawy stabilnego częściowego konsensu.
3. Niemniej jednak, głosząc polityczną koncepcję sprawied
liwości, możemy koniec końców być zmuszeni forsować, przy
najmniej w niektórych aspektach, naszą własną rozległą doktrynę
religijną bądź filozoficzną (nie musi ona być w pełni rozległa)
17
.
Tak będzie się działo, ilekroć ktoś będzie się upierał, na przykład,
że pewne kwestie są tak fundamentalne, iż dążenie do zapewnie
nia ich słusznego rozstrzygnięcia usprawiedliwia konflikt spo
łeczny. Można twierdzić, że od tego zależy religijne zbawienie
dnia raz na zawsze, możemy się mylić, jak myliliśmy się w przeszłości co do
tolerancji i niewolnictwa. Z pewnością myliliśmy się, ale czy z tej racji ktoś
myśli, że być może zasada tolerancji jest błędna, albo że niesłusznie zniesiono
niewolnictwo? Kto poważnie tak myśli? Czy istnieje tu realna możliwość
błędu? I oczywiście nie chcemy powiedzieć: zdejmujemy pewne sprawy z
porządku dziennego na pewien czas. Albo do następnych wyborów. Albo do
następnego pokolenia. Czyż zwrot „raz na zawsze" nie wyraża najlepiej, o co
chodzi? Posługując się nim, obywatele wyrażają wobec siebie nawzajem
mocne przywiązanie do swego wspólnego statusu. Wyrażają pewien ideał
demokratycznego obywatelstwa.
17
Jak powiedziałem w wykładzie I, § 2, dana doktryna jest w pełni rozległa,
jeśli obejmuje wszystkie uznane wartości i cnoty w jednym, dość ściśle
wyartykułowanym systemie, podczas gdy dana doktryna jest tylko częściowo
rozległa, gdy obejmuje pewną liczbę wartości i cnót niepolitycznych i jest
raczej luźno wyartykułowana. Ten ograniczony zakres i luźność okazują się
istotne ze względu na stabilność, o czym mowa jest niżej, w § 6.
4. Częściowy konsens nie jest indyferentny ani sceptyczny
219
wszystkich. W tym punkcie możemy nie mieć innego wyjścia jak
tylko zaprzeczyć temu, albo domyślnie takie zaprzeczenie
zawrzeć, a wiec stwierdzić coś, czego stwierdzenia mieliśmy
nadzieję uniknąć.
By rozważyć tę sytuację, wyobraźmy sobie wyznawców racjo
nalistycznych, którzy utrzymują, że te przekonania są dostępne
rozumowi i rozum może ich w pełni dowieść (choć może to być
pogląd niecodzienny)
18
. W takim razie owi wyznawcy po prostu
zaprzeczają temu, co nazwałem „faktem rozumnego pluralizmu".
Tak więc o wyznawcach racjonalistycznych mówimy, że są
w błędzie zaprzeczając temu faktowi; nie musimy jednak mówić,
że ich przekonania religijne nie są prawdziwe, gdyż zaprzeczenie
temu, że można w pełni i publicznie dowieść prawdziwości
przekonań religijnych za pomocą rozumu, nie równa się twier
dzeniu, że nie są one prawdziwe. Oczywiście, nie wierzymy
w doktrynę, której uznania domagają się tutaj wyznawcy, i to
ujawnia się w tym, co robimy. Nawet jeśli nie wyznajemy,
powiedzmy, jakiejś formy doktryny wolności religijnej, która
popiera równą wolność sumienia, to nasze poczynania zakładają
przecież, że sądzimy, iż troska o zbawienie nie wymaga niczego
niezgodnego z tą wolnością. Niemniej jednak nie głosimy
z naszego rozległego poglądu niczego ponad to, co jest potrzebne
czy przydatne do politycznego celu, jakim jest konsens.
4. Powodem tej restrykcji jest to, by w miarę możności nie
przekraczać granic publicznego rozumu (omówionych w wykła-
dzieYI). Przypuśćmy, że dzięki respektowaniu tych granic udaje
18
Ideę wyznawców racjonalistycznych przejąłem z artykułu Joshui Cohena
Morał Pluralism and Political Consensus.
Moja replika brzmi podobnie jak
jego, o ile dobrze ją rozumiem. Cohen rozważa również przypadek wyz
nawców nieracjonalistycznych, którzy nie twierdzą, że ich wiarę wspiera
rozum, którzy jednak twierdzą, że w rzeczy samej narzucając ją czyni się
właściwy użytek z władzy państwowej. Odpowiedź na to twierdzenie
zawarłem w wykładzie II, § 3.3.
220
Wykład TV. Idea częściowego konsensu
nam się osiągnąć częściowy konsens co do jakiejś koncepcji
politycznej sprawiedliwości. Będzie ona wtedy, przynajmniej na
razie, rozumna. Niektórzy mogliby twierdzić, że osiągnięcie tej
refleksyjnej zgody samo jest dostateczną racją po temu, by
uważać tę koncepcję za prawdziwą, a w każdym razie wysoce
prawdopodobną. Jednak powstrzymujemy się od tego dalszego
kroku, nie jest bowiem konieczny, a może kolidować z praktycz
nym celem znalezienia publicznej podstawy uzasadniania. Dla
wielu to, co prawdziwe, czy też ugruntowane religijnie i metafi
zycznie, sięga dalej niż to, co rozumne. Idea częściowego kon
sensu pozwala obywatelom postąpić o ten krok dalej, w kierun
ku zgodnym z ich własnymi rozległymi poglądami
19
.
Gdyby sprawiedliwość jako bezstronność miała umożliwić
częściowy konsens, to dopełniłaby i przedłużyła ów ruch myśli,
który rozpoczął się trzy wieki temu od stopniowego uznania
zasady tolerancji i doprowadził do państwa niewyznaniowego
i równej wolności sumienia. To przedłużenie jest niezbędne do
osiągnięcia zgody co do politycznej koncepcji sprawiedliwości
w danych historycznych i społecznych warunkach społeczeń
stwa demokratycznego. Zastosować zasady tolerancji do samej
filozofii znaczy pozostawić obywatelom rozstrzyganie kwestii
religii, filozofii i moralności w zgodzie z poglądami, które
swobodnie afirmują.
19
Przypomnijmy tu jeszcze jeden ważny fakt, z wykładu III, § 8.3, mianowicie
że jeśli któraś z rozumnych rozległych doktryn w obrębie istniejącego częś
ciowego konsensu jest prawdziwa, to koncepcja polityczna sama jest prawdziwa
czy bliska prawdy, w tym sensie, że uzyskuje poparcie jakiejś prawdziwej dok -
tryny. Prawdziwość jednej doktryny gwarantuje, że wszystkie doktryny
przynoszą słuszną koncepcję politycznej sprawiedliwości, choćby nawet nie
wszystkie miały słuszność dzięki słusznym przesłankom, danym wszak przez
jedną prawdziwą doktrynę. Tak więc, jak powiedzieliśmy, gdy obywatele różnią
się między sobą, nie wszyscy mogą mieć w pełni rację; jeśli jednak jedna z ich
doktryn jest prawdziwa, to wszyscy mają rację, w sensie politycznym.
5. Koncepcja polityczna nie musi być rozległa
221
5. Koncepcja polityczna nie musi być rozległa
1. Trzecia obiekcja jest następująca: nawet jeśli uznamy,
że częściowy konsens nie jest tylko pewnym modus vivendi,
jak go zdefiniowałem, niektórzy mogą powiedzieć, że prak
tycznie doniosła koncepcja polityczna musi być ogólna i roz
legła. Bez takiej doktryny nie ma sposobów uporządkowania
rozlicznych konfliktów, które powstają w życiu publicznym.
Im głębsze są konceptualne i filozoficzne podstawy tych kon
fliktów, powiada się dalej, formułując tę obiekcję, tym
bardziej ogólny i rozległy musi być poziom refleksji filo
zoficznej, jeśli mamy obnażyć ich korzenie i znaleźć właś
ciwy sposób ich uporządkowania. Na nic się nie zda, brzmi
wniosek, próba wypracowania politycznej koncepcji spra
wiedliwości wyraźnie odnoszącej się do struktury podsta
wowej poza wszelką rozległą doktryną. Jak właśnie zoba
czyliśmy, możemy być zmuszeni do odwołania się,
przynajmniej w pewien sposób, do jakiegoś takiego
poglądu
20
.
20
Istnieje różnica między poglądami ogólnymi i rozległymi a poglądami,
które są abstrakcyjne. Gdy sprawiedliwość jako bezstronność zaczyna od pod -
stawowej idei społeczeństwa jako sprawiedliwego systemu kooperacji i następ
nie opracowuje tę ideę, to o powstającej w rezultacie koncepcji sprawiedliwości
politycznej można powiedzieć, że jest abstrakcyjna. Jest abstrakcyjna w ten sam
sposób, w jaki abstrakcyjna jest koncepcja doskonale konkurencyjnego rynku
bądź ogólnej równowagi ekonomicznej - to jest, wyróżnia pewne aspekty
społeczeństwa jako szczególnie znaczące ze stanowiska politycznej sprawiedli
wości, a inne pozostawia na boku. Jednak to, czy powstająca w rezultacie kon -
cepcja jest ogólna i rozległa, w moim rozumieniu tych terminów, jest kwestią
odrębną. Sądzę, że konflikty związane z faktem rozumnego pluralizmu
zmuszają filozofię polityczną - jeśli ma ona osiągnąć swe cele (wykład I, § 8.2)
- do przedstawienia takich koncepcji sprawiedliwości, które są abstrakcyjne; ale
te same konflikty nie pozwalają, by koncepcje te były ogólne i rozległe.
222
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
Ta obiekcja jest całkowicie naturalna, jako że mamy ochotę
zapytać: jak inaczej można by rozsądzić te sprzeczne roszczenia?
Ale częściową odpowiedź na to pytanie znajdujemy w trzecim
poglądzie należącym do naszego modelowego przypadku. Jak
powiedzieliśmy, jest to pogląd pluralistyczny, brak mu systema
tycznej jedności: obok wartości politycznych, sformułowanych
przez nie opartą już na szerszej podstawie polityczną koncepcję
sprawiedliwości, obejmuje on szeroką rodzinę wartości niepoli
tycznych. Każda cząstka tej rodziny ma swój własny opis, oparty
na ideach wyprowadzonych od wewnątrz, a wszystkie wartości
pozostaje wyważyć we wzajemnej konfrontacji (§ 3.2). W ten
sposób koncepcję polityczną można rozumieć jako część pewnej
rozległej doktryny, ale nie jako konsekwencję niepolitycznych
wartości tej doktryny. Jednakże jej wartości polityczne normal
nie przeważają wszelkie inne wartości, gdy te się im przeciw
stawiają, przynajmniej we w miarę korzystnych warunkach,
które umożliwiają konstytucyjną demokrację.
Zwolennicy tej koncepcji uznają wartości i cnoty należące
do innych wymiarów życia. Od obywateli wyznających dwa
pierwsze poglądy z naszego modelowego przypadku różnią się
oni tym, że nie mają w pełni rozległej (w odróżnieniu od częś -
ciowo rozległej)
21
doktryny, w ramach której wszystkie war
tości i cnoty widzieliby jako mniej lub bardziej systematycznie
uporządkowane. Nie twierdzą, że taka doktryna jest niemożliwa,
lecz raczej, że - praktycznie biorąc - nie jest konieczna. Żywią
przekonanie, że - w zakresie dopuszczonym przez podstawowe
wolności i inne normy sprawiedliwego reżimu konstytucyjnego
- wszyscy obywatele mogą na sprawiedliwych warunkach
realizować własny sposób życia i odpowiednio respektować
jego (niepolityczne) wartości. Kiedy te konstytucyjne gwarancje
21
Jeśli chodzi o rozróżnienie między pełną i częściową rozległością dok
tryny, patrz wykład I, § 2.2.
5. Koncepcja polityczna nie musi być rozległa
223
są bezpieczne, nie sądzą, by istniało prawdopodobieństwo
konfliktu wartości, który usprawiedliwiałby ich przeciwsta
wienie się koncepcji politycznej jako całości bądź w takich
podstawowych sprawach, jak wolność sumienia, równe wolności
polityczne czy podstawowe prawa obywatelskie.
2. Ten częściowo rozległy pogląd można wyjaśnić następu
jąco. Najlepiej zrobimy nie zakładając, że istnieją jakieś po
wszechnie akceptowalne odpowiedzi na wszystkie, czy choćby
na liczne kwestie politycznej sprawiedliwości. Musimy być
raczej gotowi uznać fakt, że tylko niewiele kwestii, które nas
poruszają, może znaleźć zadowalającą odpowiedź. Mądrość
polityczna polega na zidentyfikowaniu tych niewielu kwestii,
a wśród nich tych najbardziej palących.
Uczyniwszy to, musimy tak ułożyć instytucje struktury pod
stawowej, by zminimalizować prawdopodobieństwo powsta
wania nierozwiązalnych konfliktów; musimy również uznać
potrzebę zasad jasnych i prostych, takich, by można było ocze
kiwać, że ich ogólna forma i treść będzie szeroko rozumiana.
Koncepcja polityczna w najlepszym razie wyznacza jedynie
ramy dla debaty i refleksji, pomagające nam osiągnąć zgodę
polityczną przynajmniej co do niezbędnych elementów konsty
tucji i podstawowych kwestii sprawiedliwości. Jeśli wydaje się
nam, że rozjaśnia ona nasz pogląd i czyni bardziej spójnymi
nasze powzięte po rozwadze przekonania oraz jeśli zmniejsza
przepaść między dyktowanymi sumieniem poglądami tych,
którzy uznają podstawowe idee reżimu konstytucyjnego, to
służy swemu praktycznemu politycznemu celowi
22
.
Jest tak nawet wtedy, kiedy nie potrafimy w pełni wyjaś -
nić naszej zgody - wiemy tylko, że obywatele, którzy afir-
mują naszą koncepcję polityczną i którzy wychowali się na
podstawowych ideach publicznej kultury politycznej i znają je,
22
Patrz Teoria sprawiedliwości, ss. 66n, 128n, 416n, 500.
224
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
odkrywają, że gdy przyjmują dla swych rozważań i debat jej
ramy, to ich sądy są dostatecznie zbieżne, by można było
utrzymać polityczną kooperację na podstawie wzajemnego
szacunku. Uważają tę koncepcję polityczną za normalnie wys
tarczającą i mogą nie oczekiwać, czy sądzić, że nie potrzebują
większego politycznego porozumienia niż to.
3. Tutaj musimy zapytać: jak może polityczna koncepcja
sprawiedliwości wyrażać wartości, które, we w miarę sprzyjają
cych warunkach, czyniących demokrację możliwą, normalnie
przeważają nad wszelkimi innymi wartościami, które mogą
znaleźć się z nimi w konflikcie? Jeden powód jest następujący.
Jak powiedziałem, najrozumniejszą polityczną koncepcją spra
wiedliwości dla reżimu demokratycznego będzie koncepcja
w szerokim sensie liberalna. Jest to bowiem koncepcja, która
chroni znane podstawowe prawa i nadaje im specjalny priory
tet; przewiduje ona też kroki mające zapewnić wszystkim oby
watelom dostateczne środki materialne do czynienia rzeczy
wistego użytku z tych podstawowych praw. Stając wobec
faktu rozumnego pluralizmu, pogląd liberalny zdejmuje z poli
tycznego porządku dnia kwestie rodzące najostrzejsze
podziały - kwestie, wokół których poważny spór musi podwa
żyć podstawy społecznej kooperacji.
Cnoty potrzebne do politycznej kooperacji, czyniące możli
wym reżim konstytucyjny, to zatem wielkie cnoty. Mam na myśli,
na przykład, tolerancję i gotowość do wychodzenia innym naprze
ciw, a także cnotę rozumności i poczucie sprawiedliwości. Gdy
te cnoty są rozpowszechnione w społeczeństwie i wspierają jego
polityczną koncepcję sprawiedliwości, to stanowią bardzo wielkie
publiczne dobro, część politycznego kapitału społeczeństwa
23
.
23
Wyraz „kapitał" jest tutaj właściwy, ponieważ cnoty te buduje się powoli,
w długim czasie, i zależą one nie tylko od istniejących instytucji politycznych
i społecznych (które same buduje się również powoli), lecz także od całego
5. Koncepcja polityczna nie musi być rozległa
225
Dzięki temu wartości, które wchodzą w konflikt w naszą polity
czną koncepcją sprawiedliwości i wspierającymi ją cnotami,
mogą w normalnych warunkach wskutek wyważenia racji
ustąpić, jako że chodzi o konflikt z samymi warunkami, które
czynią możliwą sprawiedliwą społeczną kooperację na gruncie
wzajemnego szacunku.
4. Wartości polityczne normalnie biorą górę także z tego
powodu, że poważne konflikty z innymi wartościami uległy
znacznemu zredukowaniu. Jest tak dlatego, że gdy naszą poli
tyczną koncepcję wspiera częściowy konsens, to koncepcji tej
nie postrzega się już jako nie dającej się pogodzić z podstawo
wymi wartościami religijnymi, filozoficznymi i moralnymi.
Nie musimy już roszczeń politycznej sprawiedliwości uwzględ
niać wbrew roszczeniom tego czy innego rozległego poglądu;
nie musimy też twierdzić, że wartości polityczne są ze swej
strony donioślejsze niż inne wartości i dlatego te ostatnie ustę
pują. Tego właśnie twierdzenia chcemy uniknąć, a osiągnięcie
częściowego konsensu nam to umożliwia.
Konkludując: jeśli zachodzi fakt rozumnego pluralizmu, to
tym, czego dokonuje rozum publiczny doprowadzając do zgody
i pozwalając nam w ten sposób uniknąć opierania się na ogól
nych i rozległych doktrynach, są dwie rzeczy: po pierwsze, roz
poznaje podstawową rolę wartości politycznych w wyrażaniu
warunków sprawiedliwej społecznej kooperacji zgodnych
z wymaganiem wzajemnego szacunku między obywatelami
traktowanymi jako wolni i równi; i po drugie, odkrywa przysta
wanie między wartościami politycznymi i innymi wartościami,
widziane w perspektywie rozumnego częściowego konsensu.
Poniżej omawiamy to szerzej.
doświadczenia obywateli i ich wiedzy o przeszłości. A do tego cnoty te, by tak
rzec, tracą na wartości i trzeba je stale odnawiać potwierdzając je w teraźniej -
szóści i działając zgodnie z tym, co dyktują.
226
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
6. Kroki ku konsensowi konstytucyjnemu
1. Ostatnia trudność, którą biorę pod uwagę, to obiekcja, że
częściowy konsens jest utopijny: nie ma bowiem dostatecz
nych sił politycznych, społecznych czy psychologicznych ani
do tego, by doprowadzić do częściowego konsensu (gdy ten
nie istnieje), ani do tego, by uczynić go stabilnym (gdyby ist
niał). Mogę jedynie dotknąć tej kwestii i przedstawić w zary
sie, jak taki konsens może dojść do skutku i jak można
zapewnić jego stabilność.
Ów zarys potrzebuje dwóch stadiów. Pierwsze stadium
kończy się na konsensie konstytucyjnym
24
, drugie na częś
ciowym konsensie rozległych doktryn. Konstytucja w pierwszym
stadium czyni zadość pewnym liberalnym zasadom sprawied
liwości. Jako treść konsensu konstytucyjnego te zasady przyj
muje się po prostu jako zasady, a nie jako zasady ugruntowane
w pewnych ideach społeczeństwa i osoby należących do pewnej
politycznej koncepcji, a tym mniej w jakiejś wspólnej publicz
nej koncepcji. Wobec tego konsens nie jest głęboki.
W konsensie konstytucyjnym konstytucja czyniąca zadość
pewnym podstawowym zasadom ustanawia demokratyczne
procedury wyborcze moderujące polityczną rywalizację w spo
łeczeństwie. Jest to rywalizacja nie tylko między klasami
i interesami, lecz także między tymi, którzy z takich czy innych
powodów przedkładają pewne zasady liberalne nad inne. Choć
istnieje zgoda co do pewnych podstawowych praw i wolności
24
Jeśli chodzi o ideę konsensu konstytucyjnego, źródłem inspiracji były dla
mnie poglądy Kurta Baiera, które przywołałem w przypisie 15. Jestem też
wdzięczny Davidowi Peritzowi za cenną korespondencję i za instruktywne
uwagi do tekstu. Gdyby nie one, nie dokonałbym tej rewizji mojego pierwot -
nego ujęcia, które dałem w częściach VI - VII artykułu The Idea of an
Overlapping Consensus,
„Oxford Journal of Legał Studies" 7, luty 1987.
6. Kroki ku konsensowi konstytucyjnemu
227
politycznych - prawa do głosowania, wolności politycznego
wypowiadania się i zrzeszania oraz wszelkich innych praw
i wolności wymaganych dla wyborczych i ustawodawczych
procedur demokracji - to wśród wyznających zasady liberalne
nie ma zgody co do bardziej szczegółowej treści i granic tych
praw i wolności, a także co do tego, jakie dalsze prawa i wol
ności mają się zaliczać do podstawowych, a więc zasługiwać
na ochronę prawną, jeśli nie konstytucyjną. Konsens konsty
tucyjny nie jest głęboki i nie jest też szeroki - jego zakres jest
wąski, nie obejmuje struktury podstawowej, lecz tylko poli
tyczne procedury demokratycznego rządzenia.
2. Jak może dojść do konsensu konstytucyjnego? Załóżmy,
że w pewnym momencie, wskutek różnych historycznych zda
rzeń i przypadków, pewne liberalne zasady sprawiedliwości
zostają przyjęte jako tylko modus vivendi i wcielone w istnie
jące instytucje polityczne. Do przyjęcia tych zasad dochodzi,
powiedzmy, mniej więcej tak samo, jak doszło do przyjęcia
zasady tolerancji, jako pewnego modus vivendi w następstwie
reformacji: najpierw niechętnie, niemniej jednak jako jedynej
praktycznej alternatywy niekończącej się niszczycielskiej
walki wewnętrznej. Nasze pytanie więc brzmi: jak może
dochodzić do tego, że z czasem początkowe pogodzenie się
z konstytucją czyniącą zadość tym liberalnym zasadom spra
wiedliwości rozwija się w konstytucyjny konsens, w którym te
zasady wprost się afirmuje?
W tym miejscu szczególne znaczenie może mieć pewna luź-
ność w naszych rozległych poglądach oraz to, że nie są one
w pełni rozległe. Żeby to zrozumieć, wróćmy do naszego mode
lowego przypadku (§ 3.2). Ten przykład może nie być typowy
dlatego, że dwie z owych trzech doktryn zostały opisane jako
w pełni ogólne i rozległe: religijna doktryna wolności wyzna
nia i rozległy liberalizm Kanta lub Milla. W tych przypadkach
twierdziliśmy, że akceptacja naszej koncepcji politycznej
228
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
wynika z rozległej doktryny i jedynie od niej zależy. Ale jak
dalece posłuszeństwo jakiejś zasadzie politycznej sprawiedli
wości w praktyce rzeczywiście zależy od wiedzy o jej wynika
niu lub od wiary w jej wynikanie z jakiegoś rozległego
poglądu, a nie od tego, że wydaje się ona rozumna sama
w sobie bądź jako część poglądu pluralistycznego, trzeciej
doktryny w naszym przypadku modelowym?
Istnieje kilka możliwości. Rozróżnijmy trzy przypadki:
w pierwszym zasady polityczne wyprowadza się z jakiejś roz
ległej doktryny; w drugim nie są one wyprowadzone z tej dok
tryny, lecz dają się z nią pogodzić; i w trzecim, nie dają się
z nią pogodzić. W codziennym życiu zwykle nie rozstrzy
gamy, a nawet specjalnie nie myślimy o tym, który z tych
przypadków zachodzi. Rozstrzyganie tego rodziłoby bardzo
złożone pytania; a nie jest jasne, czy potrzebujemy roz
strzygnąć, który przypadek ma miejsce. Większości doktryn
religijnych, filozoficznych i moralnych wyznający je ludzie
nie rozumieją jako w pełni ogólnych i rozległych, i te cechy
można stopniować. Dużo jest tu możliwości, by tak rzec, śliz
gania się, zasady liberalne mogą na wiele sposobów luźno
przystawać do tych (częściowo) rozległych doktryn i na wiele
sposobów można w granicach politycznych zasad sprawiedli
wości pozwolić realizować różne (częściowo) rozległe dok
tryny.
Nasuwa to myśl, że wielu, jeśli nie większość obywateli
afirmuje zasady sprawiedliwości wcielone w ich konstytucję
i praktykę polityczną nie widząc żadnego szczególnego
związku między tymi zasadami a innymi swoimi poglądami.
Obywatele mogą najpierw docenić dobro, jakie te zasady niosą
zarówno dla nich samych jak dla tych, którymi się opiekują, a
także dla ogółu społeczeństwa, a potem opowiedzieć się za
nimi na tej podstawie. Gdyby później miano uznać, że nie da
się pogodzić zasad sprawiedliwości z ich szerszymi doktry-
6. Kroki ku konsensowi konstytucyjnemu
229
nami, to prędzej dostosują lub zrewidują te doktryny, niż
odrzucą tamte zasady
25
.
3. W tym punkcie pytamy: na mocy jakich politycznych
wartości liberalne zasady sprawiedliwości mogą zyskać dla
siebie posłuszeństwo? Posłuszeństwo wobec instytucji i zasad,
które je regulują, może oczywiście opierać się w części na
długofalowych interesach jednostkowych i grupowych, na oby
czaju i tradycyjnych postawach, czy po prostu na stosowaniu się
do tego, czego otoczenie oczekuje i co normalnie czyni. Do sze -
rokiego posłuszeństwa mogą też zachęcić instytucje, które
zabezpieczają dla wszystkich obywateli wartości polityczne
zawarte w tym, co Hart nazywa „minimalną treścią prawa natu
ralnego". Tutaj jednak interesują nas dalsze podstawy posłu
szeństwa, tworzone przez liberalne zasady sprawiedliwości
26
.
Kiedy zasady liberalne skutecznie regulują podstawowe
instytucje polityczne, to realizują trzy wymagania stabilnego
konsensu konstytucyjnego. Po pierwsze, gdy zachodzi fakt
rozumnego pluralizmu - fakt, który prowadzi do rządów kon
stytucyjnych najpierw jako do pewnego modus vivendi - to
zasady liberalne spełniają pilne polityczne wymaganie ustale
nia, raz na zawsze, treści pewnych podstawowych praw i wol-
25
Proszę zwrócić uwagę, że rozróżniamy tutaj między początkowym
posłuszeństwem koncepcji politycznej, czy też jej docenieniem, a późniejszym
przystosowywaniem i rewidowaniem rozległych doktryn, do czego to posłu
szeństwo bądź docenienie prowadzi, gdy powstają jakieś niezgodności.
Możemy założyć, że te przystosowania i rewizje dokonują się powoli, w miarę
jak koncepcja polityczna kształtuje rozległe poglądy, tak by były z nią spójne.
Główną ideę tego podejścia zawdzięczam Samuelowi Schefflerowi.
26
Patrz H. L. A. Hart, The Concept ofLaw, Clarendon Press, Oxford 1961, ss. 189 -
-195, jeśli chodzi o to, co Hart nazywa „minimalną treścią prawa naturalnego".
Przyjmuję, że koncepcja liberalna (jak wiele innych znanych koncepcji) za
wiera tę treść minimalną; wobec tego w tekście skupiam uwagę na podstawach
posłuszeństwa, które taka koncepcja tworzy na mocy wyróżniającej ją treści jej
zasad [zob. wyżej przypis 15, s. 46].
230
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
ności politycznych oraz przyznania im specjalnego pierwszeń
stwa. Uczynienie tego zdejmuje te gwarancje z politycznego
porządku dziennego i umieszcza je poza rachunkiem interesów
społecznych, ustanawiając przez to w sposób jasny i trwały
reguły walki politycznej. Jeśli taki rachunek uważa się za
istotny w tych kwestiach, to status i treść tych praw i wolności
pozostawia się wciąż jeszcze nierozstrzygnięte; uzależnia sieje
od zmiennych okoliczności czasu i miejsca, a podnosząc wysoko
stawki sporu politycznego zwiększa się wrogość w życiu
publicznym i czyni się je bardziej niebezpiecznym. Odmowa
zdjęcia tych spraw z porządku dziennego utrwala głębokie
podziały, jakie kryje w sobie społeczeństwo; zdradza gotowość
do ożywienia tych antagonizmów w nadziei na zdobycie
korzystniejszej pozycji, gdyby późniejsze okoliczności
okazały się dogodne.
4. Drugie wymaganie stabilnego konsensu konstytucyjnego
ma związek z tym, jakiego rodzaju publiczny rozum wiąże się
ze stosowaniem zasad liberalnych. Gdy dana jest treść tych
zasad, gdy odnosi się je wyłącznie do faktów instytucjonal
nych dotyczących procedur politycznych i ich podstawowych
praw i wolności oraz do dostępności szans i uniwersalnych
środków, to liberalne zasady można stosować kierując się
zwykłymi wskazaniami co do prowadzenia publicznego bada
nia i regułami oceniania dowodów
27
. Ponadto, wobec faktu
rozumnego pluralizmu, te wskazania i reguły muszą być okreś
lone przez odniesienie do form rozumowania i argumentowa
nia dostępnych ogółowi obywateli, a więc w kategoriach zdro-
27
Te wskazania są omówione w wykładzie VI, § 4 i stanowią część idei
dóbr pierwotnych, rozważanej w wykładzie V, §§ 3 -4. Trzeba jednak zauwa
żyć, że ponieważ mamy tutaj do czynienia z konsensem konstytucyjnym, a nie
z częściowym konsensem rozległych doktryn, to wartości publicznego rozumu
są bardziej ograniczone niż w tym drugim przypadku. Tę obserwację zawdzię -
czam Davidowi Peritzowi.
6. Kroki ku konsensowi konstytucyjnemu
231
wego rozsądku oraz za pomocą procedur i ustaleń nauki, jeśli
te nie są sporne. To pomaga zapewnić, by dawało się publicz
nie sprawdzić, czy publiczne rozumowanie jest -jak być powinno
- poprawne i w miarę pewne według własnych kryteriów.
Stąd stosowanie zasad liberalnych odznacza się pewną pros
totą. Dla ilustracji: nawet gdyby jako polityczne zasady spra
wiedliwości zostały przyjęte ogólne i rozległe zasady teleolo-
giczne, to ta postać publicznego rozumowania, którą określają,
byłaby raczej politycznie niefunkcjonalna. Jeśli bowiem
w kwestiach politycznej sprawiedliwości zostają publicznie
przyjęte owe zawiłe rachunki teoretyczne, których wymaga
stosowanie tych zasad, to wysoce spekulatywny charakter
i ogromna złożoność tych rachunków musi sprawić, że oby
watele o przeciwstawnych poglądach i interesach staną się
skrajnie podejrzliwi co do wysuwanych wzajemnie wobec
siebie argumentów. (Zważmy, czego wymaga stosowanie
zasady użyteczności do procedur konstytucyjnych i do ogól
nych kwestii polityki społecznej, nie mówiąc już o strukturze
podstawowej.) Informację, jaką zakładają, niełatwo uzyskać,
jeśli nie jest to w ogóle niemożliwe, i często osiągnięcie obiek
tywnej i zgodnej oceny napotyka trudności nie do pokonania.
Nawet jeśli uważamy, że nasze argumenty są szczere, a nie
obliczone na nasz własny interes, musimy brać pod uwagę to,
co według rozsądnych oczekiwań mogą myśleć ci, którzy
muszą przegrać, gdy przeważy nasze rozumowanie
28
.
5. To, czy zasady liberalne spełniają trzecie wymaganie sta
bilnego konsensu konstytucyjnego, zależy od tego, czy udaje
28
Można by rzec: argumenty i dowody wspierające sądy polityczne powinny
być, jeśli to możliwe, nie tylko rozsądne, lecz także takie, żeby było publicznie
widać, że są rozsądne. Maksyma mówiąca, że nie wystarczy czynić sprawied
liwość, trzeba także, żeby to było widać, ma zastosowanie nie tylko w prawie,
lecz [w ogóle] w rozumie publicznym.
232
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
się im spełnić dwa poprzednie. Podstawowe instytucje polity
czne kierujące się tymi zasadami i owa forma publicznego
rozumu uwidoczniona w ich stosowaniu - gdy funkcjonują
skutecznie i pomyślnie przez dłuższy czas (co tutaj zakładam)
- zachęcają do rozwijania cnót kooperacji w życiu polity
cznym: cnoty rozumności i poczucia sprawiedliwości, ducha
kompromisu i gotowości wychodzenia innym naprzeciw, które
wszystkie wiążą się z chęcią współdziałania z innymi na poli
tycznych warunkach, które każdy może publicznie uznać.
Żeby to wyjaśnić, posługujemy się psychologią moralną,
naszkicowaną w wykładzie n, § 7. Przypomnijmy: powiedzie
liśmy tam, że: a) obok zdolności posiadania jakiejś koncepcji
dobra, obywatele mają zdolność uznawania rozumnych polity
cznych zasad sprawiedliwości i pragnienie działania według
tych zasad; b) gdy obywatele mają przekonanie, że polityczne
instytucje i procedury są sprawiedliwe (w sensie określonym
przez te zasady), to są gotowi robić, co do nich należy, w ramach
tych urządzeń, jeśli mają pewność, że inni też zrobią, co do
nich należy; c) jeśli inne osoby z wyraźną intencją dają swój
wkład, ludzie nabierają do nich zaufania; d) to zaufanie umac
nia się, gdy urządzenia te nie przestają działać pomyślnie;
e) zaufanie rośnie, gdy podstawowe instytucje utworzone po
to, by zabezpieczyć nasze podstawowe interesy, zostają bardziej
stanowczo i chętnie uznane. Podkreślam, że w tym wyjaśnieniu
wielkie znaczenie ma rola publicznego rozumu. To bowiem dzięki
posługiwaniu się tym rozumem i posłuszeństwu jego wskaza
niom obywatele mogą zobaczyć, że ich polityczne instytucje
i demokratyczne procedury są chętnie uznawane. To od tego
właśnie uznania - od tej wyraźnej intencji - tak wiele zależy.
Konkludując: w pewnym stadium konsensu konsty
tucyjnego liberalne zasady sprawiedliwości, początkowo zaak
ceptowane niechętnie jako pewien modus vivendi i przyjęte do
konstytucji, zaczynają zmieniać rozległe doktryny wyznawane
7. Kroki ku częściowemu konsensowi rozległych doktryn
233
przez obywateli, tak że w końcu akceptują oni zasady bberal-
nej konstytucji. Zasady te gwarantują pewne podstawowe
prawa i wolności pobtyczne i ustanawiają demokratyczne pro
cedury służące moderowaniu pobtycznej rywabzacji i określa
niu kwestii pobtyki społecznej. W tej mierze poglądy obywa
teli są rozumne, jeśb dotąd takie nie były: prosty plurabzm
zmierza ku rozumnemu plurabzmowi i zostaje osiągnięty kon-
sens konstytucyjny.
7. Kroki ku częściowemu konsensowi rozległych doktryn
1. Nasze następne zadanie polega na opisaniu kroków, przez
które konsens konstytucyjny co do pewnych zasad i podsta
wowych praw i wolności pobtycznych oraz demokratycznych
procedur staje się częściowym konsensem rozległych doktryn
w sensie wcześniej określonym (§ 3). Przypomnijmy, że wy-
różnihśmy głębokość i szerokość częściowego konsensu, i to,
jak szczególna jest jego treść. Głębokość częściowego kon
sensu wymaga, by jego pobtyczne zasady i ideały miały pod
stawę w pobtycznej koncepcji sprawiedbwości, która czyni
użytek z podstawowych idei społeczeństwa i osoby, znajdują
cych wyraz w sprawiedbwości jako bezstronności. Swoją sze
rokością wykracza on poza pobtyczne zasady ustanawiające
demokratyczne procedury, by objąć zasady dotyczące struktury
podstawowej jako całości; stąd jego zasady ustanawiają też
pewne kardynalne prawa, takie jak wolność sumienia i wolność
myśb, a także autentyczna równość szans i zasady dotyczące
pewnych niezbędnych potrzeb.
Wreszcie, co się tyczy tego, jak dalece szczególna jest treść
częściowego konsensu, cały czas przyjmowałem dla prostoty,
że jego ośrodkiem jest jakaś wyraźnie określona koncepcja
sprawiedbwości, czego wzorcowym przykładem jest spra-
17 - Liberalizm polityczny
234 Wykład TV. Idea częściowego konsensu
wiedliwość jako bezstronność. Istnieje jednak inna możliwość,
bardziej realistyczna, i z większym prawdopodobieństwem ta
będzie realizowana. W tym przypadku ośrodkiem częściowego
konsensu jest pewna klasa koncepcji liberalnych, które różnią
się między sobą mieszcząc się w pewnym węższym lub szer
szym zakresie. Im bardziej ten zakres jest ograniczony, tym
bardziej szczególny jest konsens. W społeczeństwie politycz
nym o takim konsensie kilka koncepcji sprawiedliwości będzie
politycznymi rywalkami i niewątpliwie będą one popierane
przez różne grupy interesu i warstwy polityczne. Jeśli częś
ciowy konsens będzie się charakteryzowało w ten sposób, to
rola sprawiedliwości jako bezstronności będzie miała szcze
gólne miejsce w obrębie koncepcji wyznaczających ośrodek tego
konsensu. To szczególne miejsce definiuję poniżej (§ 7.4).
2. Jakie to siły pchają konsens konstytucyjny w kierunku
częściowego konsensu rozległych doktryn, nawet jeśli nigdy
nie dojdzie do pełnego częściowego konsensu*, lecz co najwyżej
można się do niego przybliżać? Wymieniam niektóre z tych
sił, wiążąc je z głębokością, szerokością i z tym, jak szcze
gólna, czy jak wąska jest klasa koncepcji stanowiących ośrodek
konsensu.
Co się tyczy głębokości, to gdy tylko ma miejsce konsens
konstytucyjny, ugrupowania polityczne muszą wkroczyć na
publiczne forum dyskusji politycznej i zwrócić się do innych
ugrupowań, które nie podzielają ich rozległej doktryny. Ten
fakt sprawia, że uznają one za racjonalne wyjście poza węższy
krąg swoich własnych poglądów i rozwinięcie koncepcji poli
tycznych, w kategoriach których będą mogły wyjaśnić i uza
sadnić preferowaną przez siebie politykę szerszej pub
liczności, tak by uzyskać większość. Czyniąc to, dochodzą do
sformułowania politycznych koncepcji sprawiedliwości
* Patrz przypis od tłumacza, s. 4.
7. Kroki ku częściowemu konsensowi rozległych doktryn
235
(zdefiniowanych w wykładzie I, § 2). Te koncepcje dostarczają
wspólnego języka dyskusji i głębszej podstawy dla wyjaśnienia
znaczenia i implikacji zasad i programów politycznych, które
popiera każda z grup.
Ponadto nieuchronnie powstają nowe i podstawowe problemy
konstytucyjne, nawet jeśli tylko czasami dochodzą do głosu.
Weźmy na przykład poprawki związane z rekonstrukcją po
wojnie secesyjnej. Debata nad tymi i innymi zasadniczymi
poprawkami zmusiła rywalizujące ugrupowania do opracowa
nia koncepcji politycznych zawierających pewne idee podsta
wowe, w świetle których można było zmienić konstytucję
w stosunku do dotychczasowego jej rozumienia. Konsens kon
stytucyjny na poziomie zasad branych bez związku z jakąkol
wiek koncepcją społeczeństwa i osoby, która leżałaby u ich
podłoża - bo każda z grup ma swe własne racje - jest kon-
sensem rozumianym literalnie. Brak mu konceptualnych
zasobów do wskazania, jak należy poprawiać i interpretować
konstytucję.
Z głębokością wiąże się jeszcze jedna, ostatnia racja. W syste -
mie konstytucyjnym z wbudowaną kontrolą sądową, lub kontrolą
sprawowaną przez jakieś inne ciało, sędziowie bądź odpowiedni
urzędnicy będą musieli rozwinąć polityczną koncepcję spra
wiedliwości, w świetle której, według nich, konstytucję należy
interpretować i rozstrzygać doniosłe przypadki. Tylko tak można
ogłaszać konstytucyjność lub niekonstytucyjność postanowień
legislatywy; i tylko tak mają oni rozumną podstawę dla własnej
interpretacji wartości i kryteriów, o których jest mowa w konsty
tucji. Jest jasne, że te koncepcje będą odgrywały ważną rolę
w debatach nad materiami konstytucyjnymi.
3. Spójrzmy następnie na względy związane z szerokością.
Główny jest ten, że czysto polityczny i proceduralny konsens
konstytucyjny musi się okazać za wąski. Jeśli bowiem dane
demokratyczne społeczeństwo nie jest dostatecznie zjedno-
236 Wykład IV. Idea częściowego konsensu
czone i zwarte, to nie uchwali ustaw koniecznych ze względu
na pozostałe niezbędne elementy konstytucji i podstawowe
kwestie sprawiedliwości, i wokół tych spraw powstanie kon
flikt. Musi istnieć zasadnicze ustawodawstwo gwarantujące
wolność słowa i wolność myśli w ogóle, a nie tylko myśli
i wypowiedzi politycznej. Tak samo musi istnieć ustawodaw
stwo gwarantujące wolność zrzeszania się i wolność porusza
nia się; a ponadto, konieczne są kroki zapewniające zaspoko
jenie podstawowych potrzeb wszystkich obywateli, tak by
mogli oni brać udział w życiu politycznym i społecznym
29
.
Co się tyczy tego ostatniego wymagania, nie chodzi
o zaspokojenie potrzeb w odróżnieniu od samych tylko życzeń
i pragnień ani o redystrybucję w imię większej równości. Idea
konstytucyjna jest tu raczej taka, że poniżej pewnego material
nego i społecznego poziomu dobrobytu oraz wyszkolenia
i wykształcenia ludzie po prostu nie mogą brać udziału w życiu
społecznym jako obywatele. Stwierdzenie, co wyznacza ów
poziom dobrobytu i wykształcenia, poniżej którego tak się
dzieje, nie jest rzeczą koncepcji politycznej. Trzeba się
przyjrzeć społeczeństwu, o które chodzi. To jednak nie znaczy,
że nie jest całkiem jasna sama ta konstytucyjna idea: chodzi
o to, co jest wymagane, by nadać należytą wagę idei społe
czeństwa jako sprawiedliwego systemu społecznej kooperacji
między wolnymi i równymi obywatelami i nie traktować jej -
w praktyce, a może i w słowach - jako zwykłej retoryki.
Główną rzeczą w związku z szerokością jest więc to, że prawa,
wolności i procedury, które obejmuje konsens konstytucyjny,
to tylko ograniczona część zasadniczych kwestii politycznych,
które będą przedmiotem debaty. Istnieją siły zmierzające do
29
Jeśli chodzi o to ostatnie, patrz Frank Michelman, Welfare Rights
in a Constitutional Democracy,
„Washington University Law Quarterly", lato
1979, zwłaszcza ss. 680-685.
7. Kroki ku częściowemu konsensowi rozległych doktryn
237
poprawienia konstytucji w taki sposób, by weszły do niej
kolejne niezbędne elementy, albo do uchwalenia niezbędnych
ustaw, z prawie takim samym skutkiem. W obu przypadkach
pewne grupy będą zmierzać do rozwinięcia szerokich kon
cepcji politycznych, obejmujących strukturę podstawową jako
całość, tak by wyjaśnić swój punkt widzenia w sposób poli
tycznie spójny.
4. Wreszcie, jak szczególny jest ten konsens, czy jak szeroki
jest wyznaczający go zakres liberalnych koncepcji? Tu Uczą
się dwa względy. Po pierwsze, pytamy o zakres poglądów,
które można wiarygodnie rozwinąć, wychodząc od podstawo
wych idei społeczeństwa i osoby zastanych w publicznej kul
turze reżimu konstytucyjnego. Sprawiedliwość jako bezstron
ność wychodzi od podstawowych idei społeczeństwa jako
sprawiedliwego systemu kooperacji i osoby jako wolnej i rów
nej innym. Te idee uważa się za centralne dla ideału demokra
tycznego. Czy istnieją inne idee równie centralne, a jeśli tak, to
czy przyniosłyby one ideały i zasady znacząco różne od ide
ałów i zasad sprawiedliwości jako bezstronności? Możemy
przypuszczać, że - przy innych warunkach nie zmienionych -
koncepcja polityczna opracowana na podstawie takich central
nych idei w sposób typowy reprezentowałaby treści, wokół
których ogniskowałby się częściowy konsens, gdyby taki kon
sens miał zostać kiedyś osiągnięty.
Drugi wzgląd jest taki, że można przyjąć, iż różne interesy
społeczne i ekonomiczne są podłożem dla różnych liberalnych
koncepcji. Różnice między koncepcjami wyrażają po części
jakiś konflikt między tymi interesami. Zdefiniujmy interesy
Uczące się dla każdej z koncepcji jako te interesy, które ona by
popierała i które byłyby jej podłożem w stabilnej strukturze
podstawowej przez nią regulowanej. Szerokość zakresu kon
cepcji Uberalnych będzie określona przez stopień przeciw-
stawności między tymi interesami.
238
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
Nie czas tu na badanie tych wysoce spekulatywnych
kwestii. Przypuszczam po prostu, że im mniejsze są różnice
między liberalnymi koncepcjami, gdy te właściwie opierają się
na podstawowych ideach politycznych pubhcznej kultury
demokratycznej, oraz im bardziej są do pogodzenia interesy
leżące u ich podłoża w stabilnej strukturze podstawowej przez
nie regulowanej, tym węższy jest zakres koncepcji liberalnych
wyznaczających ośrodek konsensu. Żeby sprawiedliwość jako
bezstronność wyznaczała ów ośrodek, wydaje się, że muszą
być spełnione dwa warunki:
a) ośrodek ten w sposób poprawny opiera się na bardziej
centralnych podstawowych ideach;
b) jest stabilny ze względu na interesy, które są jego
podłożem i które popiera.
Jeśli więc liberalne koncepcje poprawnie ukształtowane na
podstawie fundamentalnych idei pubhcznej kultury demokra
tycznej mają za podłoże i popierają głęboko konfliktowe inte
resy polityczne i ekonomiczne, i jeśli nie ma sposobu, by zapro
jektować taki reżim konstytucyjny, który by to przezwyciężył,
to pełny częściowy konsens wydaje się nie do osiągnięcia.
W tym i poprzednim paragrafie naszkicowałem, jak począt
kowe pogodzenie się z liberalną koncepcją sprawiedliwości
jako tylko pewnym modus vivendi może się z czasem przemienić
w konsens konstytucyjny, a potem w częściowy konsens roz
ległych doktryn. Wyraziłem przypuszczenie, że w tym proce
sie rozległe doktryny większości ludzi nie są w pełni rozległe,
i to daje pole do ukształtowania się niezależnej wierności tej
koncepcji politycznej, dzięki której dochodzi do konsensu. Ta
niezależna wierność z kolei prowadzi ludzi do działania
z wyraźną intencją w zgodzie z urządzeniami konstytucyjnymi,
gdyż mają rozsądną gwarancję (opierającą się na przeszłym
8. Koncepcja i doktryny -jak się do siebie mają?
239
doświadczeniu), że inni też się podporządkują. Stopniowo,
w miarę jak potwierdza się powodzenie politycznej kooperacji,
obywatele nabierają coraz większego zaufania do siebie
nawzajem. To wszystko, co trzeba nam stwierdzić w odpowie
dzi na zarzut, że idea częściowego konsensu rozległych dok
tryn jest utopijna.
8. Koncepcja i doktryny -jak się do siebie mają?
1. Odróżniliśmy częściowy konsens od modus vivendi i zau
ważyliśmy, że w tym pierwszym afirmuje się koncepcję poli
tyczną jako pewną koncepcję moralną i obywatele gotowi są
działać na jej podstawie kierując się przesłankami moralnymi.
Sformułowaliśmy także dwie przesłanki, które leżą u podstaw
tezy politycznego liberalizmu: po pierwsze, że wartości sfery
politycznej to wielkie wartości i wcale nie jest łatwo zepchnąć
je na drugi plan; i po drugie, że jest wiele rozumnych roz
ległych doktryn, według których szersza dziedzina wartości
przystaje do wartości politycznych określonych przez polity
czną koncepcję sprawiedliwości dla reżimu demokratycznego,
bądź jest dla nich podłożem, bądź w każdym razie nie popada
z nimi w konflikt. Te dwie przesłanki zapewniają podstawę
rozumowi publicznemu, wynika z nich bowiem, że podstawowe
kwestie polityczne można rozstrzygać odwołując się do wartości
politycznych, którym daje wyraz polityczna koncepcja mająca
oparcie w częściowym konsensie.
W tych warunkach podstawą przestrzegania przez obywa
teli granic rozumu publicznego jest wyważenie racji, w obrę
bie rozległej doktryny każdego z obywateli, a nie kompromis
wymuszony przez okoliczności. Może się zdawać, że każda
realistyczna idea społeczeństwa dobrze urządzonego zakłada,
że jakiś taki kompromis jest konieczny. Sam termin „częściowy
240
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
konsens" może to sugerować. Musimy więc wykazać, że tak
się rzecz nie przedstawia. Aby zobaczyć, że nie jest potrzebny
żaden kompromis, objaśnijmy różne relacje, w jakich kon
cepcja polityczna może pozostawać do rozległych doktryn,
wracając do modelowego przypadku częściowego konsensu,
podobnego do tego, który podaliśmy w § 3.2, tylko że tutaj
miejsce poglądu Milla zajmuje utylitaryzm Benthama
i Sidgwicka. Konsens ten obejmuje cztery poglądy. Pomijam
na chwilę doktrynę religijną z opisem wolności wyznania, a
biorę pod uwagę pozostałe trzy.
2. Po poglądzie religijnym pierwsza była filozofia moralna
Kanta z jej ideałem autonomii. Z jego poglądu, lub poglądu
dostatecznie podobnego można, powiedzmy, wyprowadzić
koncepcję polityczną z jej zasadami sprawiedliwości i ich pier
wszeństwem. Podobnie wyprowadzalne są powody obrania
struktury podstawowej społeczeństwa za główny przedmiot
sprawiedliwości. Tutaj mamy stosunek dedukcji, choć trudno
przeprowadzić ścisły wywód. Chodzi o to, że ktoś, kto wyz
naje doktrynę Kanta czy jakąś do niej podobną, uważa ten
pogląd za dedukcyjną podstawę koncepcji politycznej i za
pozostający z nią w ten sposób w stosunku ciągłości.
Następnym poglądem jest utylitaryzm Benthama i Sidgwicka,
doktryna ściśle klasyczna. Choć można go przedstawić w bar
dziej wiarygodnej, zrewidowanej postaci jako utylitaryzm uśred
niony, tutaj to pomijam. Przypuśćmy, że w tym przypadku
między rozległym poglądem a koncepcją polityczną zachodzi
relacja przybliżenia. Ten utylitaryzm popiera koncepcję poli
tyczną kierując się takimi racjami, jak nasza ograniczona
wiedza na temat ogółu instytucji społecznych i nasza wiedza
o stałych uwarunkowaniach. Dalej, podkreśla granice dopusz
czalnej złożoności reguł prawnych i instytucjonalnych, a również
konieczną prostotę wskazań dla rozumu publicznego (§ 6.4).
Te i inne względy mogą przywieść utylitarystę do przekona-
8. Koncepcja i doktryny -jak się do siebie mają?
241
nia, że jakaś polityczna koncepcja sprawiedliwości o treści
liberalnej jest zadowalającym, być może nawet najlepszym,
praktycznym przybliżeniem tego, czego, zestawiwszy wszys
tko, wymagałaby zasada użyteczności.
Trzecim poglądem było pluralistyczne ujęcie dziedzin war
tości, które obejmowało koncepcję polityczną jako część zawie
rającą wartości polityczne. Dla tego poglądu charakterystyczne
jest przekonanie, że różne dziedziny wartości - dziedzina poli
tyczna jest tylko jedną z nich - uzyskują jedność (o ile ją
uzyskują) głównie dzięki ideom i pojęciom wziętym z własnej
dziedziny. Każda dziedzina ma więc swoje własne, nie oparte
już na szerszej podstawie wyjaśnienie. W tym rozległym poglą
dzie pluralistycznym koncepcja polityczna zostaje potwier
dzona przez nadanie równej wagi sądom popierającym owe
wielkie wartości sfery politycznej w zestawieniu z wszelkimi
innymi wartościami normalnie wchodzącymi z nimi w konflikt
w dobrze urządzonym reżimie demokratycznym.
Jest wiele innych rozległych poglądów, jednak trzy wymie
nione wystarczą do zilustrowania niektórych z możliwych
relacji między rozległymi poglądami a koncepcją polityczną.
Dodajmy do nich doktryny religijne z jakimś ujęciem wolności
wyznania. Założę tutaj - może zbyt optymistycznie - że
wyjąwszy pewne rodzaje fundamentalizmu, wszystkie wielkie
religie historyczne dopuszczają takie ujęcie, a więc można je
traktować jako rozumne rozległe doktryny.
3. Sformułujmy teraz główną tezę: w częściowym konsen-
sie, na który składają się opisane poglądy, akceptacja naszej
politycznej koncepcji nie jest kompromisem między wyznają
cymi odmienne poglądy, lecz opiera się na całości racji
określonych w obrębie rozległej doktryny, którą wyznaje dany
obywatel.
To prawda, że każdy rozległy pogląd ma się jakoś inaczej do
koncepcji politycznej. Choć wszystkie ją popierają, ten pier-
242
Wykład IV. Idea częściowego konsensu
wszy czyni to widząc jej oparcie w dedukcji, a więc ciągłość
od wewnątrz; drugi popiera ją jako zadowalające i być może
najlepsze przybliżenie w normalnych warunkach społecznych;
zaś ostatni -jako opierającą się na rozważnych sądach wywa
żających rywalizujące ze sobą wartości, po zestawieniu wszys
tkich racji. Żaden nie akceptuje koncepcji politycznej zmuszony
potrzebą politycznego kompromisu. Oczywiście, akceptacja
zależy od pewnych warunków. Utylitaryzm mówi o ogranicze
niach informacji i o górnej granicy złożoności reguł prawnych;
liberalizm polityczny bierze pod uwagę takie ogólne fakty, jak
fakt rozumnego pluralizmu; nawet w doktrynie Kanta,
ponieważ odnosi się ona do istot ludzkich, treść poszczegól
nych imperatywów kategorycznych zostaje dostosowana do
praw natury, jak wykazałaby to każda właściwa interpretacja
procedury stosowania imperatywu kategorycznego.
Jednak przystosowanie przez daną doktrynę własnych wy
magań do warunków takich jak te nie jest politycznym kom
promisem ani ustąpieniem przed ślepą siłą czy nierozumem
w świecie. Jest to po prostu przystosowanie się do ogólnych
warunków wszelkiego zwykłego, ludzkiego społecznego świata,
co musi czynić każdy pogląd polityczny.
4. Konkludując: w tym wykładzie omówiłem cztery zarzuty
wobec liberalizmu politycznego i jego poglądu na jedność
społeczną. Dwa z tych zarzutów są szczególnie ważne: jeden
to zarzut sceptycyzmu i indyferentyzmu; drugi brzmi, że libe
ralizm polityczny nie może zyskać dostatecznego poparcia, by
zapewnić posłuszeństwo swym zasadom sprawiedliwości.
Odpowiedzią na oba te zarzuty jest znalezienie pewnej rozum
nej liberalnej koncepcji dobra, która może się oprzeć na częś
ciowym konsensie rozumnych doktryn. Taki konsens bowiem
zdobywa posłuch dzięki harmonijnemu przystawaniu do siebie
koncepcji politycznej i rozległych poglądów, połączonemu
z publicznym uznaniem wielkiej wartości cnót politycznych.
8. Koncepcja i doktryny -jak się do siebie mają?
243
Filozofia polityczna, żeby znajdować taki konsens, musi być,
jak dalece to możliwe, odpowiednio niezależna od innych
części filozofii, szczególnie od jej starych problemów i sporów.
Takie usiłowanie rodzi zarzut, że liberalizm polityczny jest
sceptyczny co do prawdy religijnej, filozoficznej i moralnej
bądź obojętny wobec ich wartości. Gdy tylko pomyślimy o roli
koncepcji politycznej w związku z faktem rozumnego plura
lizmu, zrozumiemy, że zarzut ten jest błędny.
Te sprawy wiążą się z szerszą kwestią, jak jest możliwy
liberalizm polityczny. Jednym z kroków w pokazywaniu, jak
jest on możliwy, jest przedstawienie możliwości częściowego
konsensu w społeczeństwie o tradycjach demokratycznych,
społeczeństwie, które znamionuje fakt rozumnego pluralizmu.
Usiłując dokonać tych rzeczy, filozofia polityczna przyjmuje
rolę, którą Kant przeznaczał filozofii w ogóle: obrony rozum
nej wiary (wykład III, § 2.2). Jak powiedziałem, w naszym
przypadku staje się to obroną rozumnej wiary w możliwość
sprawiedliwego reżimu konstytucyjnego.
W y k ł a d VI
IDEA PUBLICZNEGO ROZUMU
1
Społeczeństwo polityczne, a właściwie każdy rozumny i racjo
nalny działający, czy to będzie jednostka, czy rodzina, stowarzy
szenie, czy nawet konfederacja społeczeństw politycznych, ma
określony sposób formułowania swoich planów, układania celów
według pierwszeństwa i podejmowania decyzji odpowiednio do
tego. Sposób, w jaki robi to społeczeństwo polityczne, to jego
rozum; jego zdolność do robienia tych rzeczy jest także jego
rozumem, choć w innym sensie; jest to władza moralna i intelek
tualna, której źródłem są ludzkie zdolności jego członków.
Nie wszystkie rozumy są rozumami publicznymi - istnieją
niepubliczne rozumy kościołów i uniwersytetów i wielu innych
zrzeszeń w społeczeństwie obywatelskim. W reżimach arysto
kratycznych i autokratycznych, gdy rozważa się dobro społe
czeństwa, to nie czyni tego ogół, jeśli taki w ogóle istnieje, lecz
rządzący, kimkolwiek są. Rozum publiczny jest charakterysty
czny dla społeczeństwa demokratycznego: jest to rozum jego
obywateli, tych, którzy dzielą status równego obywatelstwa.
1
Na ten temat miałem najpierw dwa wykłady w University of California
w Irvine na przełomie lutego i marca 1990 roku, inaugurując Wykłady
Meldenowskie, nazwane tak ku czci A. I. Meldena. Niniejszy wykład, choć
uległ znacznej rewizji, wiele zawdzięcza ówczesnej dyskusji z Sharon Lloyd,
Gerasimosem Santasem, Lawrence'em Solumem, Garym Watsonem i Paulem
Weithmanem. Później dużo skorzystałem z rozmów z Samuelem Freemanem,
Peterem de Marneffe i Davidem Estlundem.
294 Wykład VI. Idea publicznego rozumu
Przedmiotem ich rozumu jest dobro ogółu: to, czego polityczna
koncepcja sprawiedliwości wymaga, jeśli chodzi o podstawową
strukturę instytucji społeczeństwa i o cele, którym mają one
służyć. Rozum publiczny jest więc publiczny w trojaki sposób:
jako rozum obywateli jest rozumem ogółu; jego przedmiotem jest
dobro ogółu i kwestie sprawiedliwości podstawowej; wreszcie
jego natura i treść jest publiczna, ponieważ jest dana przez ideały
i zasady, które wyraża właściwa temu społeczeństwu koncepcja
politycznej sprawiedliwości, i na tej podstawie zawiaduje się nim
w sposób otwarty do wglądu.
To, że rozum publiczny powinien być tak właśnie rozumiany
i honorowany przez obywateli, nie jest oczywiście kwestią prawa.
Jako pewna idealna koncepcja obywatelstwa dla konstytucyjnego
reżimu demokratycznego, ukazuje on, jak sprawy mogłyby się
mieć, biorąc ludzi takimi, do bycia jakimi zachęcałoby ich spra
wiedliwe i dobrze urządzone społeczeństwo. Opisuje on to, co jest
możliwe - co może być, a może nigdy nie zaistnieć, nie tracąc
jednak z tego powodu swego podstawowego charakteru.
1. Kwestie i forum publicznego rozumu
1. Ideę publicznego rozumu często się dyskutuje i ma ona
długą historię, a w pewnej postaci jest też szeroko uznawana
2
.
Moim celem tutaj jest spróbować wyrazić ją w akceptowalny
2
Tytuł zasugerowało mi Karnowskie rozróżnienie między rozumem publicz
nym i prywatnym w Co to jest Oświecenie? (1784) [przełożył Adam Landman, w:
Tadeusz Kroński, Kant, por. s. 166], choć różni się ono od tego, którym tutaj się
posługuję. W dziełach Kanta są i inne wiążące się z tym rozważania, na przykład
w Krytyce praktycznego rozumu, B767 - 797. Patrz cenne wyjaśnienie tego w:
Onora 0'Neill, Constructions ofReason, Cambridge UP, Cambridge 1989, rozdz. 2
pt. „The Public Use ofReason". Patrz też jej esej Vindicating Reason, w: The Cam
bridge Companion to Kant
(red. Paul Guyer), Cambridge UP, Cambridge 1992.
/. Kwestie i forum publicznego rozumu
295
sposób jako składnik politycznej koncepcji sprawiedliwości,
która jest w szerokim sensie liberalna
3
.
Zacznijmy tak: w społeczeństwie demokratycznym rozum
publiczny to rozum równych obywateli, którzy, jako pewne
ciało zbiorowe, sprawują najwyższą, opartą na przymusie
władzę polityczną jedni nad drugimi, uchwalając prawa
i poprawiając swoją konstytucję. Najpierw należy zauważyć,
że ograniczenia nałożone przez rozum publiczny nie stosują
się do wszystkich kwestii politycznych, lecz tylko do tych,
które możemy nazwać „niezbędnymi elementami konsty
tucji" i kwestiami sprawiedliwości podstawowej. (Są one
wyszczególnione w § 5.) Znaczy to, że tylko wartości poli
tyczne mają rozstrzygać w takich podstawowych kwestiach,
jak: kto ma prawo do głosowania, jakie religie mają być tole
rowane, komu ma się zapewnić autentyczną równość
możliwości, kto ma posiadać własność. Te i podobne
kwestie są specjalnym przedmiotem publicznego rozumu.
3
Oto niektóre wyrażone w ostatnim czasie poglądy w tej sprawie, z grubsza
biorąc liberalne, choć w istotny sposób różniące się od siebie: David Lyons,
Ethics and the Rule of Law,
Cambridge UP, Cambridge 1984, z wyraźnym
sformułowaniem na ss. 190n; Ronald Dworkin, The Forum of Principle, w:
A Matterof Principle,
ss. 33 - 71; Charles Larmore, Patterns of Morał Complexity,
wyd. cyt. i Political Liberalism, „Political Theory" 18, sierpień 1990; Thomas
Nagel, Eąuality and Partiality, Oxford UP, New York 1991, rozdz. 14. Patrz
cenne omówienie idei demokracji deliberującej Joshui Cohena pt. Deliberation
and Democratic Legitimacy,
w: The Good Polity, red. Alan Hamlin, Basil
Blackwell, Oxford 1989. Jeśli chodzi o związki religii z rozumem publicznym,
patrz Kent Greenawalt, Religious Conviction and Political Choice, zwłaszcza
rozdziały 8 i 12; Robert Audi, The Separation of Church and State and the
Obligations of Citizenship,
„Philosophy and Public Affairs" 18, lato 1989,
i Paul Weithman, The Separation of Church and State: Some Questions for
ProfessorAudi,
„Philosophy and Public Affairs" 20, zima 1991, z odpowiedzią
Audiego w tym samym numerze; i wreszcie pouczający artykuł Lawrence'a
Soluma Faith andjustice, „DePaul Law Review" 39, lato 1990.
296
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
Wiele, jeśli nie większość, kwestii politycznych nie dotyczy
tych spraw fundamentalnych, na przykład większość usta
wodawstwa podatkowego i wiele praw regulujących własność;
ustawy o ochronie środowiska i kontrolowaniu zanieczyszczeń;
tworzenie parków narodowych, ochrona obszarów dzikiej przy
rody i określonych gatunków zwierząt i roślin; przeznaczanie
funduszy na muzea i sztuki piękne. Oczywiście czasami te rze
czy wiążą się ze sprawami podstawowymi. Pełny opis rozumu
publicznego objąłby te inne kwestie i wyjaśnił bardziej szcze
gółowo, niż ja mogę tutaj, jak różnią się one od elementów
konstytucji i kwestii sprawiedliwości podstawowej, i dlaczego
ograniczenia nakładane przez rozum publiczny mogą się do
nich nie stosować; a jeśli się stosują, to nie w ten sam sposób
albo nie tak ściśle.
Niektórzy będą pytać: dlaczego nie powiedzieć, że wszystkie
kwestie, co do których obywatele sprawują jedni nad drugimi
najwyższą i polegającą na przymusie władzę polityczną, podle
gają rozumowi publicznemu? Czemu ma być w ogóle dopusz
czalne wykraczanie poza wyznaczony przez niego zakres
wartości politycznych? Odpowiem: moim celem jest rozważenie
najpierw przypadku najmocniejszego, w którym kwestie poli
tyczne dotyczą spraw najbardziej podstawowych. Gdyby tutaj
nie należało przestrzegać granic publicznego rozumu, mogłoby
się wydać, że nigdzie nie trzeba ich przestrzegać. Jeśli tu
powinny obowiązywać, następnie możemy przejść do innych
przypadków. Zgadzam się, że zwykle jest rzeczą bardzo pożą
daną, by rozwiązywać kwestie polityczne przywołując wartości
publicznego rozumu. Ale może nie być tak zawsze.
2. Inną cechą publicznego rozumu jest to, że jego ograni
czenia nie stosują się do naszych osobistych rozważań
i refleksji nad kwestiami politycznymi, ani do rozważań nad
nimi prowadzonych przez członków kościołów i uniwersyte
tów, co wszystko jest ważną częścią kulturowego podłoża.
1. Kwestie i forum publicznego rozumu
297
Rzecz jasna, tutaj wiele różnego rodzaju względów religij -
nych, filozoficznych i moralnych słusznie może odgrywać
pewną rolę. Jednak ów ideał rozumu publicznego jest
ważny dla obywateli, gdy angażują się w działalność poli
tyczną na forum publicznym, a więc dla członków partii
politycznych i dla kandydatów w ich kampanii, i dla innych
grup, które ich popierają. Dotyczy on również tego, jak
obywatele mają głosować w wyborach, gdy w grę wchodzą
niezbędne elementy konstytucji i kwestie sprawiedliwości
podstawowej. Tak więc ideał publicznego rozumu rządzi
nie tylko publicznym dyskursem wyborów, jeżeli dotyczy
on tych podstawowych wartości, lecz także tym, jak oby -
watele mają oddawać swoje głosy w tych kwestiach (§ 2.4).
Inaczej dyskursowi politycznemu grozi hipokryzja: obywa
tele co innego mówią sobie w rozmowach, a na co innego
głosują.
Musimy jednak rozróżnić między tym, jak ideał publicz
nego rozumu stosuje się do obywateli i jak stosuje się do
różnych funkcjonariuszy władzy państwowej. Stosuje się do
różnych jej gremiów, a więc do ustawodawców, gdy zabie
rają głos w parlamencie, i do egzekutywy w jej publicznych
działaniach i wypowiedziach. Stosuje się również, w spec
jalny sposób, do sądownictwa, a przede wszystkim do sądu
najwyższego w demokracji konstytucyjnej wyposażonej
w kontrolę sądową. Jest tak dlatego, że sędziowie muszą
wyjaśniać i uzasadniać swoje decyzje jako oparte na swoim
rozumieniu konstytucji oraz odpowiednich ustaw i prece
densów. Ponieważ działania legislatywy i egzekutywy nie
muszą być uzasadniane w ten sposób, ta specjalna rola sądu
czyni z niego wzorcowy przykład działania publicznego
rozumu (§6).
21-Liberalizm polityczny
298
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
2. Rozum publiczny
a ideał demokratycznego obywatelstwa
1. Przechodzę teraz do tego, co dla wielu jest podstawową
trudnością, jeśli chodzi o ideę publicznego rozumu, trud
nością sprawiającą, że wydaje się ona paradoksalna. Pytają
oni: czemu obywatele mieliby, dyskutując i glosując nad
najbardziej podstawowymi kwestiami politycznymi, przes
trzegać granic publicznego rozumu? Jak może być rozumne
albo racjonalne ze strony obywateli, gdy w grę wchodzą
sprawy podstawowe, odwoływanie się tylko do jakiejś
publicznej koncepcji sprawiedliwości, a nie do całej prawdy,
jak ją rozumieją? Zapewne, kwestie najbardziej podstawowe
powinno się rozstrzygać odwołując się do prawd najważniej -
szych - a przecież te mogą daleko wykraczać poza rozum
publiczny!
Zaczynam od próby rozwikłania tego paradoksu i przywo
łuję zasadę legitymizacji liberalnej, wyjaśnioną w wykładzie
IV, § 1.2-3. Przypomnijmy sobie, że zasada ta jest związana
z dwiema szczególnymi cechami stosunku politycznego zacho
dzącego między demokratycznymi obywatelami:
Po pierwsze, jest to stosunek osób w obrębie struktury pod
stawowej społeczeństwa, w którym się one urodziły i w którym
zwykle wiodą całe swoje życie.
Po drugie, w demokracji władza polityczna, która jest zawsze
władzą opartą na przymusie, jest władzą ogółu, tj. wolnych
i równych obywateli jako ciała zbiorowego.
Jak zawsze, zakładamy, że rozmaitość rozumnych doktryn
religijnych, filozoficznych i moralnych funkcjonujących w
społeczeństwach demokratycznych jest trwałą cechą pub
licznej kultury, a nie tylko jakimś historycznym stanem, który
wkrótce przeminie.
2. Rozum publiczny a ideał demokratycznego obywatelstwa
299
Uznając to wszystko, pytamy: kiedy obywatele mogą za
pomocą swoich głosów słusznie sprawować jedni nad drugimi
swoją opartą na przymusie władzę polityczną, gdy w grę
wchodzą kwestie podstawowe? Czy też według jakich zasad
i ideałów musimy tę władzę sprawować, jeśli ma się to dać uza
sadnić wobec innych, jako wolnych i równych? Na to pytanie
liberalizm polityczny odpowiada: sprawowanie przez nas
władzy politycznej jest właściwe, a więc da się uzasadnić, tylko
wtedy, gdy sprawujemy ją w zgodzie z konstytucją, co do
której najważniejszych postanowień można rozsądnie oczeki
wać, że wszyscy obywatele je poprą, kierując się zasadami
i ideałami, które są dla nich, jako osób rozumnych i racjo
nalnych, do przyjęcia. To jest liberalna zasada legitymizacji.
A ponieważ sprawowanie władzy politycznej samo musi być
legitymizowane, to ideał obywatelstwa nakłada pewien
obowiązek moralny, nie prawny - obowiązek grzeczności - by
być w stanie wyjaśniać sobie nawzajem w odniesieniu do tych
podstawowych kwestii, jak zasady i kierunki postępowania
politycznego, których się jest rzecznikiem i na które się
głosuje, mogą znaleźć oparcie w politycznych wartościach
publicznego rozumu. Ten obowiązek obejmuje też gotowość
wysłuchania innych i bezstronność w decydowaniu o tym,
kiedy rozumnie jest poczynić ustępstwa wobec ich poglądów
4
.
2. Ktoś mógłby powiedzieć, że ograniczenia rozumu
publicznego mają zastosowanie tylko na forum oficjalnym,
a więc tylko do ustawodawców, gdy, powiedzmy, zabierają
głos w parlamencie, czy do egzekutywy i sądownictwa w ich
publicznych działaniach i decyzjach. Istotnie, jeśli honorują
oni rozum publiczny, to obywatelom podaje się publiczne
4
Co do tego ostatniego, patrz instruktywne omówienie Amy Gutmann
i Dennisa Thompsona w artykule Morał Conflict and Political Consensus,
„Ethics", październik 1990, ss. 76-88.
300
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
racje dla praw, którym mają być posłuszni, i dla polityki, którą
akceptuje społeczeństwo. Ale to nie sięga dostatecznie daleko.
Jak powiedziałem, demokracja wymaga pewnego politycz
nego związku między obywatelami w obrębie struktury pod
stawowej społeczeństwa, w którym się urodzili i w którym
normalnie przeżywają całe swoje życie; dalej, zakłada ona
równy udział w opartej na przymusie władzy politycznej, którą
jedni obywatele sprawują nad drugimi przez głosowanie
i innymi sposobami. Jako rozumni i racjonalni, i wiedząc, że
wyznają rozmaite rozumne doktryny religijne i filozoficzne,
powinni oni być gotowi wyjaśniać sobie nawzajem, na jakiej
podstawie działają, w takich kategoriach, by każdy z nich
mógł rozsądnie oczekiwać, że inni będą mogli to poprzeć jako
zgodne z ich wolnością i równością. Dokładanie starań, by
spełnić ten warunek, jest jednym z zadań, jakie ten ideał demo -
kratycznej polityki na nas nakłada. Rozumienie tego, jak
należy postępować jako demokratyczny obywatel, obejmuje
rozumienie ideału publicznego rozumu.
Poza tym wartości polityczne realizowane przez dobrze
urządzony reżim konstytucyjny są to wielkie wartości i nie
łatwo je czymś przeważyć, niełatwo też zrezygnować z ide
ałów, które wyrażają. Gdy więc koncepcja polityczna ma opar
cie w częściowym konsensie, paradoks publicznego rozumu
znika. Związek obowiązku grzeczności z wielkimi wartoś
ciami dziedziny politycznej rodzi ideał obywateli, którzy sami
sobą rządzą w taki sposób, że każdy sądzi, że można rozsądnie
oczekiwać, iż inni to zaakceptują; a ten ideał z kolei ma opar
cie w rozległych doktrynach, które wyznają rozumne osoby.
Obywatele afirmują ów ideał publicznego rozumu - nie jako
rezultat politycznego kompromisu, jak w modus vivendi, lecz
wychodząc od własnych rozumnych doktryn.
3. To, dlaczego ów pozorny paradoks publicznego rozumu
nie jest żadnym paradoksem, staje się jaśniejsze, gdy tylko
2. Rozum publiczny a ideał demokratycznego obywatelstwa
301
przypomnimy sobie o istnieniu znanych przypadków, w których
uznajemy, że nie powinniśmy odwoływać się do całej prawdy,
jak ją rozumiemy, nawet wtedy, kiedy może ona być łatwo
dostępna. Zważmy, jak w sprawie karnej reguły dowodowe
ograniczają świadectwa, które można przedstawić, wszystko
po to, by zapewnić oskarżonemu podstawowe prawo do rzetel
nego procesu. Wyklucza się nie tylko świadectwa ze słyszenia,
lecz także świadectwa uzyskane w wyniku rewizji i areszto
wań nie mających podstaw prawnych, bądź w wyniku stoso
wania bezprawnych środków wobec podsądnych w areszcie
i niepoinformowania ich o przysługujących im prawach.
Podsądni nie mogą też być zmuszani do zeznawania we własnej
sprawie. Wreszcie, by wspomnieć o restrykcji mającej całkiem
inną podstawę, nie można wymagać od małżonków, by zezna
wali przeciwko sobie - tu chodzi o ochronę tego wielkiego
dobra, jakim jest życie rodzinne i o okazanie publicznego sza
cunku dla więzów uczucia.
Można wysunąć zarzut, że te przykłady są bardzo odległe od
ograniczeń, których wymaga opieranie się wyłącznie na publicz
nym rozumie. Być może są odległe, ale idea jest podobna.
Wszystkie te przykłady są przypadkami, w których uznajemy
obowiązek, by nie rozstrzygać ze stanowiska całej prawdy,
i przez to uszanować jakieś uprawnienie lub obowiązek bądź
poprzeć jakieś idealne dobro, bądź z obu tych względów. Te
przykłady, a można podać wiele innych, służą pokazaniu, jak
często odrzucenie całej prawdy jest całkowicie rozumne, i znaj
dujemy tu analogię do tego, jak zostaje rozwiązany domnie
many paradoks publicznego rozumu. Należy wykazać albo że
przestrzegania granic publicznego rozumu przez ogół obywa
teli wymagają pewne podstawowe prawa i wolności i odpo
wiadające im obowiązki, albo że przestrzegając tych granic
sprzyja się pewnym wielkim wartościom, albo i jedno, i drugie.
Liberalizm polityczny opiera się na przypuszczeniu, że pod-
302
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
stawowe prawa i obowiązki oraz wartości, o które chodzi, mają
dostateczną wagę, tak że ograniczenia publicznego rozumu
znajdują uzasadnienie w rozległych doktrynach, skoro tylko te,
dokonując całościowych ocen, dostosowują się do samej kon
cepcji sprawiedliwości
5
.
4. Co się tyczy podstawowych kwestii politycznych, idea
pubhcznego rozumu odrzuca powszechne poglądy na głoso
wanie jako na sprawę prywatną, a nawet osobistą. Według jed
nego z tych poglądów, ludzie mogą z całą słusznością głoso
wać według własnych preferencji i interesów społecznych
i ekonomicznych, nie mówiąc o antypatiach i nienawiściach.
Inny pogląd, na pierwszy rzut oka całkiem odmienny, mówi,
że ludzie mogą głosować na to, co wydaje im się słuszne
i prawdziwe, zgodnie z tym, na co wskazują ich rozległe prze
konania, nie biorąc pod uwagę racji publicznych.
A jednak oba te poglądy są do siebie podobne w tym, że
żaden z nich nie uznaje obowiązku grzeczności i żaden nie
respektuje granic pubhcznego rozumu w głosowaniu nad
sprawami konstytucyjnymi i kwestiami podstawowej spra
wiedliwości. W pierwszym poglądzie kierujemy się naszymi
preferencjami i interesami, w drugim zaś tym, co uważamy za
całą prawdę. Tymczasem rozum publiczny ze swym obowiąz
kiem grzeczności daje nam spojrzenie na głosowanie nad
kwestiami podstawowymi, które w pewien sposób przypo
mina Umowę społeczną J.-J. Rousseau. Rozumiał on głoso
wanie jako wyrażanie w sposób idealny naszej opinii co do
tego, która z możliwości najbardziej sprzyja naszemu wspól
nemu dobru
6
.
5
Ten proces adaptacji został opisany w wykładzie IV, §§ 6 -7.
6
Zob. Jean Jacąues Rousseau, Umowa społeczna [w: Umowa społeczna
i inne dzieła, przełożyli Bronisław Baczko i inni, PWN, Warszawa 1966],
księga IV, rozdz. II, § 8.
3. Rozumy niepubliczne
303
3. Rozumy niepubliczne
1. Natura rozumu publicznego stanie się jaśniejsza, gdy
weźmiemy pod uwagę różnice między nim a rozumami niepu
blicznymi. Przede wszystkim, istnieje wiele rozumów niepu
blicznych, a rozum publiczny jest tylko jeden. Wśród rozumów
niepublicznych są rozumy stowarzyszeń wszelkiego rodzaju:
kościołów, uniwersytetów, towarzystw naukowych i grup zawo
dowych. Jak powiedzieliśmy, ciała zbiorowe, tak samo jak jed
nostki, by działać rozumnie i odpowiedzialnie, potrzebują
jakiegoś sposobu rozumowania na temat tego, co trzeba zrobić.
Ten sposób rozumowania jest publiczny ze względu na ich
członków, ale niepubliczny ze względu na społeczeństwo poli
tyczne i ogół obywateli. Rozumy niepubliczne to wiele owych
rozumów społeczeństwa obywatelskiego i należą one do tego,
co nazywam „kulturą podłoża", w odróżnieniu od publicznej
kultury politycznej. Rozumy te są społeczne, z pewnością nie
prywatne
7
.
Otóż wszystkie sposoby rozumowania - indywidualny, sto
warzyszeniowy czy polityczny - muszą uznać pewne wspólne
elementy: pojęcie sądu, zasady wnioskowania i reguły dowodu,
i wiele innych, inaczej bowiem nie byłyby sposobami rozu
mowania, lecz bodaj retoryką czy środkami perswazji.
Zajmujemy się tu rozumem, a nie po prostu dyskursem. Dany
7
Rozróżnienie publiczne versus niepubliczne nie jest rozróżnieniem między
publicznym i prywatnym. To ostatnie odrzucam: nie ma czegoś takiego jak
rozum prywatny. Istnieje rozum społeczny - wiele rozumów stowarzyszeń
w społeczeństwie, stanowiących kulturę podłoża; istnieje też, powiedzmy, rozum
domowy - rozum rodzin jako małych grup w społeczeństwie - i ten różni się
od rozumu zarówno publicznego jak społecznego. Jako obywatele uczest
niczymy we wszystkich tych rodzajach rozumu i kiedy to czynimy, mamy
prawa równych obywateli.
304
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
sposób rozumowania musi zatem obejmować podstawowe
pojęcia i zasady rozumu oraz zawierać kryteria poprawności
i kryteria uzasadniania. Zdolność władania tymi pojęciami
jest składnikiem wspólnego ludzkiego rozumu. Niemniej jed
nak dla różnych koncepcji samych siebie żywionych przez
jednostki i ciała zbiorowe właściwe są różne procedury
i metody, zważywszy na różne warunki, w jakich przebiega
ich rozumowanie, a także różne ograniczenia, jakim to
rozumowanie podlega. Te ograniczenia wynikają z koniecz
ności ochrony pewnych praw lub osiągnięcia pewnych
wartości.
Dla ilustracji: reguły oceny dowodów w sądzie - reguły
odnoszące się do świadectw ze słyszenia w procesie karnym
i wymagające, by oskarżonemu udowodniono winę bez żadnej
uzasadnionej wątpliwości - są odpowiednie do szczególnej
roli sądów i muszą chronić prawo oskarżonego do rzetelnego
procesu. Innymi regułami dowodzenia posługuje się społecz
ność naukowa; i różne autorytety są uznawane za właściwe
czy wiążące przez różne ciała zbiorowe. Inne autorytety
przywołuje się w radzie kościelnej rozważającej jakiś punkt
doktryny teologicznej, inne na wydziale uniwersyteckim deba
tującym nad polityką edukacyjną, jeszcze inne na zebraniu
towarzystwa naukowego próbującego ocenić szkody dla ogółu
sprowadzone przez wypadek jądrowy. Kryteria i metody tych
niepublicznych rozumów zależą częściowo od tego, jak poj
muje się charakter (cel i rolę) każdego ze stowarzyszeń oraz
warunki, w jakich realizuje ono swe cele.
2. W społeczeństwie demokratycznym uznanie władzy nie
publicznej, na przykład władzy kościołów nad ich członkami,
jest swobodne. W przypadku władzy kościelnej, ponieważ
apostazja i herezja nie są przestępstwami w rozumieniu prawa,
ci, którzy nie mogą już uznawać autorytetu danego kościoła,
mogą przestać być członkami nie popadając w konflikt z władzą
3. Rozumy niepubliczne
305
państwową
8
. Wszelkie rozległe poglądy religijne, filozoficzne
lub moralne, które wyznajemy, również przyjmowane są swo
bodnie w sensie politycznym; jeśli bowiem istnieje wolność
sumienia i wolność myśli, to sami sobie narzucamy taką dok
trynę. Nie mam na myśli tego, że czynimy tak przez akt wol
nego wyboru, jakby niezależnie od wszelkich uprzednich lojal
ności i zaangażowań, przywiązań i uczuć. Mam na myśli tę
okoliczność, że ponieważ jesteśmy wolnymi i równymi obywa
telami, to fakt, czy wyznajemy te poglądy, pozostaje w obrębie
naszej politycznej kompetencji określonej przez podstawowe
prawa i wolności konstytucyjne.
W odróżnieniu od tego, władzy państwowej nie można
uniknąć, chyba że przez opuszczenie terytorium, na którym
rządzi, a i to nie zawsze. Nie zmienia tego fakt, że kieruje nią
rozum publiczny. Zwykle bowiem opuszczenie własnego
kraju jest trudnym krokiem: oznacza opuszczenie społeczeń
stwa i kultury, których językiem posługujemy się w mowie
i myśli, aby wyrażać i rozumieć siebie, własne cele i wartości;
społeczeństwa i kultury, na których historii, obyczajach i kon
wencjach polegamy, chcąc znaleźć nasze miejsce w społecz
nym świecie. W wielkiej części afirmujemy nasze społeczeń
stwo i kulturę, i mamy o nich intymną i niewyrażalną wiedzę,
8
W tym przypadku myślimy o wolności sumienia jako chroniącej jednostkę
przed kościołem. Jest to przykład ochrony, jaką podstawowe prawa i wolności
dają wszystkim jednostkom. Tak samo jednak wolność sumienia i inne wol -
ności, takie jak wolność stowarzyszania się, chronią kościoły przed wtrącaniem
się władzy państwowej i przed innymi potężnymi zrzeszeniami. Ochrony potrze -
buja zarówno zrzeszenia jak jednostki, a także rodziny potrzebują ochrony przed
zrzeszeniami i przed władzą państwową, a poszczególni członkowie rodzin
przed innymi członkami (żony przed mężami, dzieci przed rodzicami).
Niesłuszne jest mówienie, że liberalizm skupia się wyłącznie na prawach jed -
nostek; prawa, które on uznaje, mają chronić stowarzyszenia, mniejsze grupy
i jednostki, wszystkie nawzajem przed sobą, dzięki właściwemu wyważeniu
określonemu przez wiodące zasady sprawiedliwości.
306
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
mimo że wiele rzeczy możemy kwestionować, jeśli nie odrzu -
cać.
Władza państwowa nie może być więc przedmiotem swo
bodnego uznania, w tym sensie, że więzy społeczeństwa i kul
tury, historii i społecznego miejsca pochodzenia zaczynają tak
wcześnie kształtować nasze życie i są zwykle tak mocne, że
prawo do emigracji (odpowiednio obwarowane) nie wystar
cza, by uznanie tej władzy uczynić swobodnym, w sensie poli
tycznym, w taki sposób, w jaki wolność sumienia wystarcza,
by uczynić swobodnym, w sensie politycznym, uznanie
władzy kościelnej. Niemniej jednak możemy z biegiem życia
zacząć uznawać w sposób swobodny, w wyniku refleksyjnego
myślenia i rozumnego sądzenia, ideały, zasady i kryteria, które
określają nasze podstawowe prawa i wolności oraz skutecznie
kierują władzą polityczną, której podlegamy, i moderują ją. To
jest zewnętrzna granica naszej wolności
9
.
4. Treść publicznego rozumu
1. Teraz, po rozważeniu natury publicznego rozumu i nasz
kicowaniu, jak można rozwiązać pozorny paradoks respekto
wania jego granic, przechodzę do jego treści. Ta treść znajduje
9
Przyjmuję tutaj kantowski (nie Kanta) pogląd, że to, co afirmujemy na pod -
stawie swobodnego i opartego na informacji rozumowania i refleksji, afirmu -
jemy w sposób swobodny; i o tyle, o ile nasze postępowanie wyraża to, co afir -
mujemy w sposób swobodny, jest ono wolne w takim stopniu, w jakim może
być wolne. Wolność na najgłębszym poziomie domaga się wolności rozumu,
zarówno teoretycznego jak praktycznego, wyrażającej się w tym, co mówimy
i czynimy. Granice wolności są w gruncie rzeczy granicami naszego rozumu:
jego rozwoju i wykształcenia, jego wiedzy i informacji, jaką dysponuje, oraz
zakresu działań, w których może się wyrazić, a przeto nasza wolność zależy od
charakteru otaczającego kontekstu instytucjonalnego i społecznego.
4. Treść publicznego rozumu
307
sformułowanie w tym, co nazwałem „polityczną koncepcją
sprawiedliwości", która, jak przyjmuję, ma charakter ogólnie
biorąc liberalny. Rozumiem przez to trzy rzeczy: po pierwsze,
wyszczególnia ona pewne podstawowe prawa, wolności i możli
wości (takie, jakie znamy z konstytucyjnych reżimów demo
kratycznych); po drugie, nadaje tym prawom, wolnościom
i możliwościom specjalne pierwszeństwo, zwłaszcza wzglę
dem roszczeń dobra ogólnego i wartości perfekcjonistycznych;
i po trzecie, akceptuje kroki zapewniające wszystkim obywa
telom dostateczne uniwersalne środki pozwalające skutecznie
wykorzystywać ich podstawowe wolności i możliwości.
W tym ogólnym opisie mieszczą się dwie zasady sformułowane
w wykładzie I, § 1.1 - 2. Jednak każdy z tych elementów można
rozumieć w różny sposób, tak że jest wiele liberalizmów.
Mówiąc, że koncepcja sprawiedliwości jest polityczna,
również mam na myśli trzy rzeczy (wykład I, § 2): to, że jest
ona ukształtowana tak, by stosowała się tylko do podstawowej
struktury społeczeństwa, do jego głównych instytucji politycz
nych, społecznych i ekonomicznych jako harmonijnego syste
mu społecznej kooperacji; że została przedstawiona nieza
leżnie od jakiejkolwiek szerszej, rozległej doktryny religijnej
czy filozoficznej; i że jest opracowana w kategoriach podsta
wowych idei politycznych traktowanych jako domyślnie
zawarte w publicznej kulturze społeczeństwa demokra
tycznego.
2. Teraz najważniejsze jest to, że liberalna koncepcja polity
czna obejmuje, obok swych zasad sprawiedliwości, pewne
wytyczne dla dociekań określające sposoby rozumowania
i kryteria tego, jakiego rodzaju informacje są istotne dla
kwestii politycznych. Bez takich wytycznych nie da się
stosować zasad materialnych i w rezultacie koncepcja polity
czna pozostaje niepełna i fragmentaryczna. Koncepcja ta ma
zatem dwie części:
308
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
a) po pierwsze, materialne zasady sprawiedliwości dla
struktury podstawowej; oraz
b) po drugie, wytyczne dla dociekań: zasady rozumowania
i reguły dowodzenia, w świetle których obywatele mają roz
strzygnąć, czy zasady materialne mają właściwe zastosowanie,
oraz identyfikować prawa i politykę, które najlepiej czynią im
zadość.
Stąd liberalne wartości polityczne podobnie są dwojakiego
rodzaju:
a. Wartości pierwszego rodzaju to wartości politycznej spra
wiedliwości, które podpadają pod zasady sprawiedliwości dla
struktury podstawowej: wartości równej wolności politycznej
i obywatelskiej; równość szans; wartości społecznej równości
i ekonomicznej wzajemności; i dodajmy jeszcze wartości dobra
wspólnego, a także rozmaite niezbędne warunki dla wszyst
kich tych wartości.
b. Wartości polityczne drugiego rodzaju - wartości publicz
nego rozumu - podpadają pod wytyczne dla publicznego
dociekania, które czynią to dociekanie wolnym i publicznym.
Należą tu również takie cnoty polityczne, jak rozumność
i gotowość honorowania obowiązku grzeczności, które jako
cnoty obywateli umożliwiają opartą na racjach publiczną
dyskusję nad kwestiami politycznymi.
3. Jak powiedzieliśmy, jeśli chodzi o kwestie konstytucyjne
i sprawiedliwości podstawowej, struktura podstawowa i jej pub
liczna polityka powinny dać się uzasadnić wobec wszystkich
obywateli, jak tego wymaga polityczna legitymizacja.
Dodajemy do tego, że formułując te uzasadnienia powinniśmy
odwoływać się tylko do obecnie uznawanych ogólnych
przekonań i form rozumowania właściwych zdrowemu rozsad-
4. Treść publicznego rozumu
309
kowi oraz do metod i wniosków nauki, jeśli te nie są sporne.
Liberalna zasada legitymizacji uznaje to za najodpowiedniejszy,
jeśli nie jedyny, sposób określenia wytycznych publicznego
dociekania. Jakie bowiem inne wytyczne i kryteria możemy
mieć w tym przypadku?
Znaczy to, że dyskutując kwestie konstytucyjne i kwestie
sprawiedliwości podstawowej nie powinniśmy się odwo
ływać do rozległych doktryn religijnych i filozoficznych - do
tego, co jako jednostki czy członkowie stowarzyszeń uwa
żamy za całą prawdę - ani na przykład do złożonych eko
nomicznych teorii równowagi ogólnej, jeśli są one przed
miotem sporu. Jak dalece to możliwe, wiedza i sposoby
rozumowania, które są podstawą naszego afirmowania zasad
sprawiedliwości i ich stosowania do najważniejszych ele
mentów konstytucji i do sprawiedliwości podstawowej,
powinny się opierać na zrozumiałych prawdach obecnie
uznawanych lub dostępnych dla ogółu obywateli. W przeciw
nym razie koncepcja polityczna nie dostarczałaby publicznej
podstawy uzasadniania.
Jak o tym będzie mowa później, w § 5, chcemy, żeby matę -
rialna treść i wytyczne dociekań należące do koncepcji poli
tycznej były zupełne. Znaczy to, że wartości wyszczegól
nione przez tę koncepcję można odpowiednio wyważyć lub
powiązać, czy ewentualnie w inny sposób zjednoczyć, tak by
tylko te wartości dawały rozumną publiczną odpowiedź na
wszystkie albo prawie wszystkie kwestie dotyczące najważ
niejszych elementów konstytucji i podstawowe kwestie
sprawiedliwości. Rozum publiczny wymaga, byśmy mieli
rozumną odpowiedź na wszystkie albo prawie wszystkie
takie kwestie, lub byśmy mogli sądzić, że zdołamy we
właściwym czasie znaleźć taką odpowiedź. Będę mówił
o koncepcji politycznej, że jest zupełna, jeśli spełnia ten
warunek.
310
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
4. W sprawiedliwości jako bezstronności, a sądzę, że
i w wielu innych koncepcjach liberalnych, wytyczne dociekań
publicznego rozumu, a także jego zasada legitymizacji, mają tę
samą podstawę co materialne zasady sprawiedliwości. W spra
wiedliwości jako bezstronności znaczy to, że strony w sytuacji
pierwotnej, przyjmując zasady sprawiedliwości dla struktury
podstawowej, muszą także przyjąć wytyczne i kryteria pub
licznego rozumu dla stosowania tych norm. Argumentacja na
rzecz tych wytycznych i na rzecz zasady legitymizacji jest
bardzo podobna i równie mocna jak argumentacja na rzecz
samych zasad sprawiedliwości. Żeby zabezpieczyć interesy
osób, które reprezentują, strony obstają przy tym, by stosowa
niem zasad materialnych kierowało sądzenie i wnioskowanie,
przesłanki i dowody, co do których można rozsądnie oczeki
wać, że osoby reprezentowane je poprą. Gdyby strony przy
tym nie obstawały, nie działałyby odpowiedzialnie jako man-
datariusze. W ten sposób otrzymujemy zasadę legitymizacji.
W sprawiedliwości jako bezstronności zatem wytyczne
publicznego rozumu i zasady sprawiedliwości mają zasadni
czo tę samą podstawę. Są nierozłącznymi składnikami jednego
porozumienia. Nie istnieje żaden powód, by jakiś obywatel lub
stowarzyszenie obywateli miało prawo posłużenia się władzą
państwową do rozstrzygnięcia kwestii konstytucyjnych
według tego, co wskazuje rozległa doktryna tej osoby lub sto
warzyszenia. Jeśli obywatele są równo reprezentowani, to
żaden z nich nie może zapewnić innej osobie czy stowarzysze
niu takiej politycznej władzy. Wszelka taka władza jest zatem
pozbawiona podstawy w publicznym rozumie, i rozumne roz
ległe doktryny uznają to.
5. Pamiętajmy, że liberalizm polityczny jest pewnego
rodzaju perspektywą. Ma wiele form, w zależności od zasad
materialnych, którymi się posługuje, i od tego, jak sformuło
wano wytyczne dociekań. Tym formom wspólne jest to, że
4. Treść publicznego rozumu
311
mają jakieś zasady materialne, które są liberalne, i jakąś ideę
publicznego rozumu. Treść i idea mogą się od siebie różnić w
tych granicach.
Wyraźne przyjmowanie idei publicznego rozumu i jej zasady
legitymizacji nie oznacza więc przyjmowania konkretnej kon
cepcji sprawiedliwości aż do ostatnich szczegółów zasad
określających jej treść. Możemy się różnić co do tych zasad,
a mimo to zgodnie przyjmować pewne ogólniejsze cechy kon
cepcji. Zgadzamy się, że obywatele mają udział we władzy
politycznej jako wolni i równi, i że jako rozumni i racjonalni
mają obowiązek grzeczności, polegającej na odwoływaniu się
do publicznego rozumu, różnimy się zaś co do tego, które
zasady są najrozumniejszą podstawą uzasadniania. Pogląd,
który opatruję mianem „sprawiedliwości jako bezstronności"
jest tylko jednym z przykładów liberalnej koncepcji polity
cznej. Jego treść specyficzna nie jest rozstrzygająca dla takiej
koncepcji.
Sednem ideału publicznego rozumu jest to, że obywatele
mają prowadzić swoje zasadnicze dyskusje w ramach tego, co
każdy uważa za polityczną koncepcję sprawiedliwości opartą
na wartościach, co do których można rozumnie się spodziewać,
że inni je poprą, i każdy gotów jest, w dobrej wierze, bronić tej
tak rozumianej koncepcji. Znaczy to, że każdy z nas musi
mieć, i być gotowym wyjaśnić, kryterium tego, co do jakich
zasad i wytycznych można, jak sądzimy, rozumnie oczekiwać,
że inni obywatele (którzy także są wolni i równi) wraz z nami
je poprą. Musimy mieć jakiś sprawdzian, który gotowi jesteśmy
sformułować, mówiący, kiedy ten warunek jest spełniony.
Gdzie indziej jako kryterium zaproponowałem wartości
wyrażone przez zasady i wytyczne, na które zgodzono by się
w sytuacji pierwotnej. Wielu będzie wolało inne kryterium.
Oczywiście możemy odkryć, że oto faktycznie inni nie
popierają zasad i wytycznych, które każe nam wybrać nasze
312
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
kryterium. Tego powinniśmy się spodziewać. Idea jest taka, że
musimy mieć takie kryterium i samo to już narzuca publicznej
dyskusji bardzo znaczną dyscyplinę. Nie o każdej wartości
można rozumnie twierdzić, że spełnia to kryterium, czy że jest
wartością polityczną; i nie każde wyważenie wartości politycz
nych jest rozumne. Jest nieuniknione i często pożądane, że oby
watele mają odmienne poglądy na to, jaka koncepcja polityczna
jest najwłaściwsza; publiczna kultura polityczna musi bowiem
zawierać różne podstawowe idee, które można rozwijać
w różny sposób. Uporządkowany spór między nimi toczący się
w czasie jest niezawodną drogą do odkrycia, która z nich, jeśli
o którejś da się to powiedzieć, jest najrozumniejsza.
5. Idea niezbędnych elementów konstytucji
1. Powiedzieliśmy wyżej (w § 4.3), że aby znaleźć pełną
koncepcję polityczną, musimy zidentyfikować pewną klasę
kwestii podstawowych, na które wartości polityczne tej kon
cepcji przynoszą rozumne odpowiedzi. Jako takie kwestie pro
ponuję niezbędne elementy konstytucji i kwestie sprawiedli
wości podstawowej. Wyjaśnijmy:
Dla obywateli rzeczą największej wagi jest osiągnięcie
praktycznego porozumienia co do sądu w sprawie niezbęd
nych elementów konstytucji. Są to elementy dwojakiego
rodzaju:
a) podstawowe zasady, które określają ogólną strukturę
władzy państwowej i procesu politycznego: władzę ustawo
dawczą, władzę wykonawczą i sądowniczą; zakres obowiązy
wania reguły większości; oraz
b) równe podstawowe prawa i wolności obywateli, które
ustawodawcza większość ma respektować - takie jak prawo
5. Idea niezbędnych elementów konstytucji
313
do głosowania i do udziału w życiu publicznym, wolność
sumienia, wolność myśli i stowarzyszania się, a także ochrona
wynikająca z rządów prawa.
Te rzeczy to złożona historia; wskazuję jedynie, o co chodzi.
Istnieje jednak pewna ważna różnica między elementami
konstytucji podpadającymi pod (a), które określają ogólną
strukturę władzy państwowej i politycznego procesu, a ele
mentami podpadającymi pod (b), które określają podstawowe
prawa i wolności obywateli.
2. Elementy pierwszego rodzaju można określać na różne
sposoby. Spójrzmy na różnicę między rządami prezydenckimi
i gabinetowymi. Jednak gdy już rozstrzygnie się, jaka będzie
struktura władzy, jest ważne, by zmieniać ją tylko wtedy, gdy
doświadczenie pokazuje, że tego wymaga polityczna sprawied
liwość lub dobro ogólne, nie zaś gdy skłania do tego wzgląd na
polityczną korzyść jednej partii lub grupy, która w danej
chwili ma przewagę. Ciągły spór wokół struktury władzy, jeśli
nie wymaga go polityczna sprawiedliwość i jeśli proponowane
zmiany faworyzują jakieś partie w porównaniu z innymi, pod
nosi stawkę polityki i może prowadzić do nieufności i wzbu
rzenia, które podważa rządy konstytucyjne.
W odróżnieniu od tego elementy drugiego rodzaju dotyczą
podstawowych praw i wolności, a można je określić tylko
w jeden sposób, ze względnie niewielkimi odmianami. Wolność
sumienia i wolność stowarzyszania się oraz polityczne prawa
do wolności wypowiedzi, do głosowania i do ubiegania się
o urzędy charakteryzuje się mniej więcej w ten sam sposób we
wszystkich wolnych reżimach.
3. Zwróćmy jeszcze uwagę na ważne rozróżnienie między
zasadami sprawiedliwości określającymi podstawowe prawa
i wolności a zasadami regulującymi podstawowe kwestie spra
wiedliwości dystrybutywnej, takie jak swoboda poruszania się
22 - Liberalizm polityczny
314
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
i równość możliwości, nierówności społeczne i ekonomiczne
oraz społeczne podstawy szacunku dla samego siebie.
Drugiego rodzaju elementy konstytucji obejmuje jakaś zasa
da określająca podstawowe prawa i wolności. Choć jednak jakaś
zasada możliwości z pewnością jest wymogiem konstytucyj
nym, na przykład zasada wymagająca przynajmniej swobody
poruszania się i wyboru zajęcia, to autentyczna równość moż
liwości (jak ją określiłem) wykracza poza to i nie jest takim
wymogiem. Podobnie, choć jakieś minimum socjalne uwzględ
niające podstawowe potrzeby wszystkich obywateli powinno
być gwarantowane przez konstytucję, to to, co nazwałem „za
sadą różnicy", wymaga więcej i wykracza poza konstytucję
10
.
4. Rozróżnienie między zasadami obejmującymi podsta
wowe wolności a tymi, które obejmują nierówności społeczne
i ekonomiczne, nie polega na tym, że te pierwsze wyrażają
wartości polityczne, a te drugie nie. I jedne, i drugie wyrażają
wartości polityczne. Chodzi raczej o to, że struktura podsta
wowa społeczeństwa ma do spełnienia dwie równorzędne role,
z których pierwszą określają zasady obejmujące podstawowe
wolności, a drugą zasady obejmujące nierówności społeczne
i ekonomiczne. W swej pierwszej roli struktura ta określa
i zabezpiecza podstawowe prawa i wolności obywateli oraz
wyznacza sprawiedliwe procedury polityczne. W drugiej
tworzy otaczające instytucje sprawiedliwości społecznej i eko
nomicznej odpowiednie dla obywateli jako wolnych i rów
nych. Pierwsza rola odnosi się do tego, jak zdobywa się władzę
polityczną i w jakich granicach się ją sprawuje. Przynajmniej
10
Jeśli chodzi o autentyczną równość szans, patrz Teoria, ss. 103n. Jeśli
chodzi o zasadę różnicy, tamże, § 13. Dyskusje polityczne na temat racji za
i przeciw autentycznej równości szans i zasadzie różnicy, choć te nie są
niezbędnymi elementami konstytucji, podpadają pod kwestie sprawiedliwości
podstawowej, a wobec tego powinny w nich rozstrzygać polityczne wartości
publicznego rozumu.
5. Idea niezbędnych elementów konstytucji
315
te kwestie mamy nadzieję rozstrzygnąć przez odniesienie do
wartości politycznych, które mogą dostarczyć publicznej pod
stawy uzasadniania.
To, czy spełnione są niezbędne wymagania konstytucyjne
dotyczące podstawowych wolności, widać mniej lub bardziej
wyraźnie po urządzeniach konstytucyjnych i po tym, jak można
się przekonać o ich działaniu w praktyce. Dużo trudniej jest
jednak stwierdzić, czy realizuje się cele zasad dotyczących
nierówności społecznych i ekonomicznych. W tych sprawach
niemal zawsze istnieją znaczne różnice rozumnej opinii; oceny
opierają się na skomplikowanych wnioskowaniach i sądach
intuicyjnych, które wymagają oszacowania złożonej informa
cji społecznej i ekonomicznej dotyczącej słabo rozumianych
kwestii. Chociaż więc oba rodzaje kwestii należy dyskutować
w kategoriach wartości politycznych, możemy oczekiwać
większej zgody co do tego, czy urzeczywistnia się zasady
broniące podstawowych praw i wolności, niż co do tego, czy
urzeczywistnia się zasady broniące sprawiedliwości społecz
nej i ekonomicznej. Nie jest to różnica co do tego, jakie zasady
są słuszne, lecz jedynie różnica wynikająca z trudności przeko
nania się, czy zasady wcielane są w życie.
Konkludując: istnieją cztery powody odróżniania elementów
konstytucji określonych przez podstawowe wolności od zasad
rządzących nierównościami społecznymi i ekonomicznymi.
a. Te dwa rodzaje zasad określają różne role dla struktury
podstawowej.
b. Pilniejsze jest ustalenie wymagań dotyczących podsta
wowych wolności.
c. Dużo łatwiej jest powiedzieć, czy te wymagania są spełnione.
d. Znacznie łatwiej jest osiągnąć porozumienie co do tego,
jakie powinny być podstawowe prawa i wolności, oczywiście
nie we wszystkich szczegółach, lecz w głównych zarysach.
316 Wykład VI. Idea publicznego rozumu
Te względy wyjaśniają, dlaczego swoboda poruszania się,
wolny wybór zajęcia i minimum socjalne pokrywające podsta
wowe potrzeby obywateli są wymogami konstytucyjnymi,
a nie są nimi zasada równych szans i zasada różnicy.
Zwracam tutaj uwagę, że jeśli polityczna koncepcja sprawied
liwości obejmuje niezbędne elementy konstytucji i kwestie
sprawiedliwości podstawowej - na razie o nic więcej nam nie
chodzi - to już ma ona wielką wagę, nawet jeśli niewiele ma do
powiedzenia w wielu kwestiach ekonomicznych i społecznych,
którymi muszą się regularnie zajmować ciała ustawodawcze.
Żeby rozwiązywać te bardziej szczególne i szczegółowe kwestie,
często rozsądniej jest wykroczyć poza koncepcję polityczną
i wartości, które wyrażają jej zasady, i przywołać pewne wartości
niepolityczne, których taka perspektywa nie obejmuje. Dopóki
jednak istnieje mocne porozumienie co do niezbędnych elemen
tów konstytucji, a ustalone procedury polityczne rozumnie
uważa się za sprawiedliwe, dopóty wola politycznej i społecznej
kooperacji między wolnymi i równymi obywatelami zwykle
może być podtrzymana.
6. Sąd Najwyższy jako wzorzec publicznego rozumu
1. Na początku (§1.2) zauważyłem, że w reżimie konstytucyj -
nym z kontrolą sądową rozumem publicznym jest rozum jego
sądu najwyższego
11
. Zarysuję teraz dwie tezy w tej sprawie:
pierwszą, że rozum publiczny dobrze nadaje się do tego, by być
rozumem sądu pełniącego rolę najwyższego interpretatora
sądowego, ale nie ostatecznego interpretatora wyższego
11
To nie jest definicja. Przyjmuję, że w społeczeństwie dobrze urządzonym
te dwa rozumy mniej lub bardziej się pokrywają. Jestem wdzięczny Jamesowi
Flemingowi za cenne wskazówki przy formułowaniu wielu tez tego paragrafu.
6. Sąd Najwyższy jako wzorzec publicznego rozumu
317
prawa
12
; i drugą, że sąd najwyższy jest ramieniem władzy
służącym jako wzorzec publicznego rozumu. Żeby wyjaśnić te
tezy, wymienię krótko pięć zasad konstytucjonalizmu
13
.
Pierwszą zasadą jest rozróżnienie Locke'a w Dwóch trakta
tach
między ustawodawczą władzą ustanawiania nowego
reżimu, należącą do społeczeństwa, i zwykłą władzą urzędni
ków rządu i elektoratu, sprawowaną w bieżącej polityce. Ta
ustawodawcza władza społeczeństwa (Traktat drugi, §§134
i 141) ustanawia ramy, które mają regulować postępowanie
zwykłej władzy, i wkracza tylko wtedy, gdy istniejący reżim
rozpada się.
Drugie rozróżnienie przeprowadza się między prawem wyż
szym i zwykłym. Wyższe prawo jest wyrazem ustawodawczej
władzy społeczeństwa i ma za sobą wyższy autorytet woli,
którą mamy My, Naród, podczas gdy zwykłe ustawodawstwo
ma za sobą autorytet i jest wyrazem zwykłej władzy Kongresu
i elektoratu. Wyższe prawo wiąże tę zwykłą władzę i kieruje
nią.
Trzecia zasada brzmi, że konstytucja demokratyczna jest
ujętym w zasady wyższego prawa wyrażeniem politycznego
ideału społeczeństwa, by rządzić się samemu w pewien spo
sób. Celem publicznego rozumu jest wyartykułowanie tego
12
Tu szczególnie pomocny był dla mnie artykuł Bruce'a Ackermana
Constitutional PoliticsIConstitutional Law,
„Yale Law Journal" 99, grudzień
1989, a także jego najnowsza książka pt. We The People: Foundations,
Harvard UP, Cambridge, Mass. 1991,1.1.
13
Tutaj czerpię z: John Agresto, The Supremę Court and Constitutional
Democracy,
Cornell UP, Ithaca 1984, zwłaszcza ss. 45 -55; Stephen Holmes,
Gag Rules or the Politics ofOmission
oraz Precommitment and the Paradox of
Democracy,
oba w: Constitutionalism and Democracy, red. Jon Elster i Runę
Slagstad, Cambridge UP, Cambridge 1987; Jon Elster, Ulysses and the Sirens,
Cambridge UP, Cambridge 1979, ss. 81 -86, 88-103. Moje ujęcie niczego
nowego nie wnosi.
318
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
ideału. Niektóre cele społeczeństwa politycznego, takie jak
ustanowienie sprawiedliwości i dążenie do powszechnego
dobrobytu, mogą zostać sformułowane w preambule, a pewne
ograniczenia znajdują się w karcie praw bądź są domyślnie
zawarte w strukturze władzy - jest to prawo do rzetelnego
procesu i do równej ochrony prawnej. Razem podpadają one
pod wartości polityczne i publiczny rozum społeczeństwa
politycznego. To ujęte w zasady wyrażenie wyższego prawa
powinno się cieszyć szerokim poparciem i z tego oraz innych
względów najlepiej nie obciążać go wieloma szczegółami
i zastrzeżeniami. Powinno być również możliwe unaocznie
nie jego głównych zasad w podstawowych instytucjach
14
.
Czwarta zasada mówi, że ogół obywateli, demokratycznie
nadając ważność konstytucji wyposażonej w kartę praw, ustala
raz na zawsze pewne konstytucyjne wymagania, na przykład
równe podstawowe prawa i wolności polityczne, wolność słowa
i zrzeszania się, a także te prawa i wolności, które gwarantują
bezpieczeństwo i niezależność obywateli, takie jak wolność
poruszania się i wyboru zajęcia, oraz ochrona, jaką dają rządy
prawa. To zapewnia, że zwykłe prawa będą uchwalane w pewien
sposób przez obywateli jako wolnych i niezależnych. To właś
nie przez te ustalone procedury ludzie mogą, nawet jeśli tego nie
czynią, wyrażać swoją demokratyczną wolę, a w istocie rzeczy
bez tych procedur nie mogą mieć takiej woli.
Piąta i ostatnia zasada: w reżimie konstytucyjnym najwyższa
władza nie może być oddana legislatywie, ani nawet sądowi
najwyższemu, który jest tylko najwyższym sądowym interpre
tatorem konstytucji. Najwyższą władzę sprawują trzy działy
14
Z tych powodów, obok innych, przypuszczam, że zasada równości szans
i zasada różnicy nie są niezbędnymi elementami konstytucji, chociaż, jak
powiedziałem, w sprawiedliwości jako bezstronności są kwestiami sprawied
liwości podstawowej.
6. Sąd Najwyższy jako wzorzec publicznego rozumu
319
pozostające wobec siebie w należycie określonym stosunku,
przy czym każdy jest odpowiedzialny przed społeczeństwem
15
.
Trzeba przyznać, że na dłuższą metę mocna większość
wyborców może w końcu dostosować konstytucję do swojej
woli politycznej. Jest to po prostu fakt dotyczący władzy poli
tycznej jako takiej. Tego faktu nie da się obejść, nawet przez
obwarowania usiłujące trwale ustanowić podstawowe gwaran
cje demokratyczne. Nie istnieje żadna procedura instytucjo
nalna, której nie można nadużyć czy wypaczyć, by uchwalić
ustawy naruszające podstawowe konstytucyjne zasady demo
kratyczne
16
. Idea słusznych i sprawiedliwych konstytucji
i podstawowych ustaw zawsze zostaje określona przez najro-
zumniejszą polityczną koncepcję sprawiedliwości, a nie przez
rezultat faktycznej procedury politycznej. Poniżej (§ 6.4) wrócę
do pewnej kwestii, którą to nasuwa.
2. Tak więc demokracja konstytucyjna jest dualistyczna:
odróżnia władzę konstytuującą od władzy zwykłej, a także
wyższe prawo społeczeństwa od zwykłego prawa ciał ustawo
dawczych. Supremacja parlamentu zostaje odrzucona.
15
Mówiąc to idę za poglądem Lincolna, jak go rozumiem, wyrażonym w
jego uwagach na temat Dreda Scotta (1857) w przemówieniach i w debatach
z Douglasem, w: Lincoln: Speeches and Writings (red. Don Fehrenbacher),
Library of America, New York 1989, ss. 392n, 450nn, 524nn, 714 -717,740n,
oraz w jego pierwszej mowie inauguracyjnej (1861), tamże, t. 2, ss. 220n. Jeśli
chodzi o wyjaśnienie poglądów Lincolna, patrz Alexander Bickel, The Least
Dangerous Branch,
Bobbs-Merrill, New York 1962, ss. 65-69, 259-269;
Agresto, The Supremę Court..., wyd. cyt., zwłaszcza ss. 86-95, 105, 128n;
i Don Fehrenbacher, Lincoln: In Text and Context, Stanford UP, Stanford
1987, zwłaszcza ss. 20-23, 125nn i 293.
16
Podobnie, nie ma takiej procedury badawczej, nawet w nauce, która może
zagwarantować w dłuższej perspektywie odkrycie prawdy. Jak zauważyliśmy na
końcu § 8 wykładu HI, nie możemy zdefiniować prawdy jako danej przez
przekonania, które ostałyby się nawet w idealnym konsensie, niezależnie od
tego, jak byłby szeroki.
320
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
Sąd najwyższy pasuje do tej idei dualistycznej demokracji
konstytucyjnej jako jedno z rozwiązań instytucjonalnych
mających chronić wyższe prawo
17
. Stosując rozum publiczny
sąd ma zapobiegać erozji prawa pod wpływem ustawodaw
stwa przejściowych większości, czy - co bardziej prawdopo
dobne - za sprawą zorganizowanych i dobrze ulokowanych
wąskich grup interesu, umiejących się przebić. Jeśli sąd przyj -
muje tę rolę i skutecznie ją wypełnia
18
, nie byłoby słuszne
twierdzenie, że jest po prostu antydemokratyczny. Jest w rze
czywistości anty większościowy, jeśli chodzi o zwykłe prawo,
jako że sąd kontrolujący ustawy może uznać takie prawo za
niekonstytucyjne. Niemniej jednak wyższa władza społeczeń
stwa popiera to. Ów sąd nie jest antywiększościowy, jeśli cho
dzi o wyższe prawo, gdy jego orzeczenia pozostają w rozum
nej zgodności z samą konstytucją, z poprawkami do niej
i z interpretacjami instancji mających polityczny mandat.
Przypuśćmy, że zgadzamy się co do tego, że trzema okre
sami największych innowacji w naszej konstytucyjnej historii
są okres założycielski, rekonstrukcja i New Deal
19
. Tutaj ważne
jest to, że wszystkie trzy zdają się opierać na politycznych
wartościach publicznego rozumu, i tylko na nich. Uchwalanie
konstytucji i poprawek, poprawki w dobie rekonstrukcji, by
17
Patrz Ackerman, Constitutional Politics/Constitutional Law, wyd. cyt.,
ss. 464n oraz We the People..., wyd. cyt., ss. 6 -10.
18
Trzeba powiedzieć, że historycznie sąd często źle pełnił tę rolę. Podtrzy -
mał ustawę o cudzoziemcach i o buncie z 1798 roku., zresztą wystarczy
wspomnieć o sprawie Dreda Scotta z 1857 roku [Dred Scott - niewolnik mu -
rzyński, którego petycję o przywrócenie wolności odrzucił Sąd Najwyższy
Stanów Zjednoczonych - przyp. tłum.]. Osłabił poprawki o rekonstrukcji
interpretując je raczej jako kartę wolności kapitalistycznej niż jako wolności
wyzwolonych niewolników; i od Lochnera (1905) po wczesny New Deal
czynił podobnie.
19
Idę tu za opisem Ackermana w Constitutional Politics/Constitutional
Law,
zwłaszcza ss. 486-515, i w We the People, rozdziały 3-6 passim.
6. Sąd Najwyższy jako wzorzec publicznego rozumu
321
pozbyć się przekleństwa niewolnictwa, i nowoczesne, akty-
wistyczne tzw. państwo dobrobytu New Dealu, wszystko to
zdaje się pasować do tego opisu, choć pokazanie tego zabra
łoby trochę czasu. A jednak uznając to za słuszne i upatrując
w Sądzie Najwyższym najwyższego sądowego, choć nie osta
tecznego, interpretatora tego korpusu wyższego prawa, powin
niśmy podkreślić, że wykładni Sądu dają podstawę polityczne
wartości publicznego rozumu. Podstawowymi kwestiami,
których dotyczy wyższe prawo, zajmuje się polityczna kon
cepcja sprawiedliwości i formułuje ona wartości polityczne,
według których można je rozstrzygać
20
.
Niektórzy na pewno powiedzą, że supremacja parlamentu,
bez żadnej karty praw, jest lepsza od naszego reżimu dualisty
cznego. Daje ona mocniejsze wsparcie wartościom, które stara
się zabezpieczyć owo wyższe prawo w systemie dualistycz
nym. Z drugiej strony, niektórzy mogą sądzić, że lepiej jest, by
konstytucja zabezpieczała jakąś listę podstawowych praw
(rights),
jak to czyni konstytucja niemiecka. Wyklucza ona
wnoszenie poprawek do tych praw, nawet przez społeczeństwo
i niemiecki sąd najwyższy, i można powiedzieć, że czyniąc je
w ten sposób obowiązującymi jest niedemokratyczna. Taka
jest konsekwencja zabezpieczenia (entrenchment). Te reżimy,
oceniane w świetle wartości jakiejś rozumnej politycznej kon
cepcji sprawiedliwości, mogą być lepsze niż reżim dualisty
czny, w którym te podstawowe kwestie są rozstrzygane przez
wyższe prawo, które ustanawiamy My, Naród
21
.
20
Patrz Samuel Freeman, Original Meaning, Democratic Interpretation and
the Constitution,
„Philosophy and Public Affairs" 21, zima 1992, ss. 26n i 36n,
gdzie omawia się te sprawy.
21
Robert Dani w swojej książce Demokracja i jej krytycy (przełożył Stefan
Amsterdamski, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995) omawia względne zalety
tych form instytucji demokratycznych. W pewien sposób odnosi się krytycznie
do brytyjskiego systemu parlamentarnego („modelu westminsterskiego")
322
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
Liberalizm polityczny jako taki, należy to podkreślić, nie
głosi żadnego z tych twierdzeń ani im nie zaprzecza, tak że nie
musimy ich rozważać. Twierdzimy tutaj jedynie, że jakkol
wiek rozstrzygałoby się te kwestie, treść politycznej koncepcji
sprawiedliwości obejmuje wartości publicznego rozumu,
przez odwołanie do których należy oceniać zalety tych trzech
reżimów.
3. Teraz przechodzę do trzeciego punktu: sąd gra rolę nie
tylko defensywną, powinien także oddziaływać w sposób właś
ciwy i ciągły na rozum publiczny służąc jako jego instytucjo -
nalny wzorzec
22
. Oznacza to, po pierwsze, że rozum publiczny
jest jedynym rozumem, jakim posługuje się sąd. Jest to jedyny
dział władzy państwowej, który jest wyraźnie tworem tego
rozumu i tylko tego rozumu. Obywatele i ustawodawcy mogą
w sposób właściwy głosować forsując swoje bardziej rozległe
poglądy, jeśli w grę nie wchodzą niezbędne elementy konsty
tucji i sprawiedliwość podstawowa; nie muszą uzasadniać za
pomocą rozumu publicznego, dlaczego głosują tak, jak głosują,
ani doprowadzać swych racji do spójności i włączać ich
(ss. 265-271), i choć jest także krytyczny wobec kontroli sądowej (ss. 265 -
-271), to sądzi, że nie ma jednego, uniwersalnie najlepszego rozwiązania pro
blemu, jak chronić podstawowe prawa i interesy. Mówi: „Wobec braku
rozwiązania uniwersalnie ważnego, rozwiązania konkretne dostosowane
powinny być do historycznych warunków i doświadczeń, kultury politycznej
oraz do instytucji danego kraju" (s. 272). Skłonny jestem zgodzić się z tym
i dziękuję Dennisowi Thompsonowi za skorygowanie mojego uprzednio
błędnego rozumienia poglądu Dahla.
22
Sądownictwo z sądem najwyższym nie jest jedyną instytucją, która to
czyni. Jest rzeczą niezbędną, by to samo czyniły inne urządzenia społeczne,
jak się rzecz ma na przykład z regularnym publicznym finansowaniem
wyborów i ograniczeniami finansowania prywatnego, co zapewnia autentyczną
wartość wolności politycznych, a przynajmniej znacznie posuwa proces poli -
tyczny w tym kierunku. Patrz Teoria, ss. 307 - 311 oraz niżej, wykład VIII,
§§7 i 12.
6. Sąd Najwyższy jako wzorzec publicznego rozumu
323
w koherentny konstytucyjny pogląd obejmujący cały zakres ich
postanowień. To zaś właśnie należy do sędziów i czyniąc tak
nie mają oni do dyspozycji żadnej innej racji ani innych
wartości niż polityczne. Poza tym powinni się kierować tym,
czego w ich mniemaniu wymagają konstytucyjne kazusy, prak
tyki i tradycje oraz konstytucyjnie doniosłe teksty historyczne.
Kiedy mówimy, że sąd jest wzorcem publicznego rozumu,
znaczy to również, że zadaniem sędziów jest starać się rozwi
jać i wyrażać w swych uargumentowanych opiniach najlepszą
interpretację konstytucji, na jaką ich stać, oraz posługiwać się
własną wiedzą o tym, czego wymaga konstytucja i konsty
tucyjne precedensy. Tu najlepszą interpretacją jest ta, która
najlepiej odpowiada istotnemu zespołowi tych konstytucyjnych
materiałów i uzasadnia go w kategoriach publicznej koncepcji
sprawiedliwości lub jakiejś jej rozumnej odmiany. Oczekuje się
przy tym, że sędziowie będą się odwoływać do politycznych
wartości tej publicznej koncepcji zawsze wtedy, gdy sama kon
stytucja wyraźnie lub domyślnie przywołuje te wartości, jak to
czyni na przykład w karcie praw gwarantującej swobodne prak
tykowanie religii czy równą ochronę prawa. Tutaj rolą sądu jest
przyczynić się do upublicznienia rozumu i jest to pewien aspekt
szerokiej, czyli edukacyjnej, roli publicznego rozumu.
Sędziowie nie mogą oczywiście odwoływać się do własnej,
osobistej moralności, ani do ideałów i cnót moralności w ogóle.
Te muszą uważać za nieistotne. Tak samo nie mogą się odwo
ływać do swoich poglądów religijnych czy filozoficznych, ani
do religijnych czy filozoficznych poglądów innych ludzi. Nie
mogą też powoływać się bez ograniczeń na wartości poli
tyczne. Muszą się raczej odwoływać do tych wartości politycz
nych, które według nich należą do najrozumniejszego poj
mowania publicznej koncepcji i jej politycznych wartości
sprawiedliwości i publicznego rozumu. Są to te wartości, co do
których przypuszczają w dobrej wierze, jak tego wymaga
324
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
obowiązek grzeczności*, że można rozumnie oczekiwać, iż
wszyscy obywatele jako rozumni i racjonalni je poprą
23
.
Jednak, jak już powiedziałem (§ 4.5), idea publicznego rozumu
nie znaczy, że sędziowie zgadzają się ze sobą co do szczegółów
swego rozumienia konstytucji; nie bardziej się co do tego zgadzają
niż obywatele. Niemniej jednak muszą interpretować, i muszą się
prezentować jako interpretujący, tę samą konstytucję ze względu
na to, co rozumieją jako istotne składniki koncepcji politycznej,
oraz muszą w dobrej wierze przypuszczać, że można jej bronić
jako takiej. Rola sądu jako najwyższego prawnego interpretatora
23
To ujęcie tego, jak mają postępować sędziowie, wydaje się identyczne z po
glądem Ronalda Dworkina, sformułowanym na przykład w Hard Cases, w: Taking
Rights Seriously,
Harvard UP, Cambridge Mass. 1978 [zob. wyżej przypis 1, s. 142],
czy w Law's Empire, Harvard UP, Cambridge Mass. 1986, rozdz. 7, może z jed
nym zastrzeżeniem. Powiedziałem, że sędziowie interpretując konstytucję powinni
się odwoływać do tych wartości politycznych, które obejmuje publiczna polityczna
koncepcja sprawiedliwości, lub przynajmniej jakaś jej odmiana. Wartości, które
sędziowie mogą przywołać, ograniczają się do tych, o których rozumnie sądzi się,
że obejmuje je ta koncepcja bądź jej odmiany, a nie jakaś koncepcja moralności
jako takiej, ani nawet moralności politycznej. Ta ostatnia wydaje mi się za szeroka.
I tak, choć odwołanie się do jakiegoś minimum socjalnego określonego przez pod
stawowe potrzeby jest właściwe (uznaję pogląd Franka Michelmana, sformuło
wany w Welfare Rights and Constitutional Democracy, „Washington University
Law Quarterly", lato 1979), to można nie odwoływać się do zasady różnicy, chyba
że pojawia się ona jako wytyczna w jakiejś ustawie (§ 5.3). Przypuszczam, że zda
niem Dworkina jego wymaganie samego tylko przystawania prowadzi do tego
samego wniosku, jako że owo wymaganie przystawania służy mu do odróżnienia
interpretacji od inwencji, oraz że (jego zdaniem) rozumna interpretacja wystarcza
do wykazania tego, co już jest domyślnie zawarte w prawie jako wyartykułowanym
w obrębie koncepcji politycznej, czy jednej z jej uznanych odmian. Może mieć co
do tego słuszność, aleja nie mam pewności. Skłaniam się do wymagania, by inter
pretacja, w dodatku do przystawania - w którym chodzi o to, żeby postanowienia
sądu miały właściwy, prawno-sądowy charakter - wkraczała na teren publicznej
politycznej koncepcji sprawiedliwości czy jakiegoś dopuszczalnego jej wariantu.
Wątpię, by ten pogląd różnił się istotnie od poglądu Dworkina.
* W oryginale cMlity (duty ofcivility) - przyp. tłum.
6. Sąd Najwyższy jako wzorzec publicznego rozumu
325
konstytucji zakłada, że koncepcje polityczne, jakie wyznają
sędziowie, oraz ich poglądy na temat wymagań konstytucyjnych,
lokują centralny zakres podstawowych wolności mniej więcej
w tym samym miejscu. Przynajmniej w tych przypadkach jego
postanowienia z powodzeniem rozwiązują najbardziej podsta
wowe kwestie polityczne.
4. Wreszcie rola sądu jako wzorca publicznego rozumu ma
trzeci aspekt: przydać rozumowi publicznemu życia i żywości na
forum publicznym; czyni on to przez swe autorytatywne wer
dykty w podstawowych kwestiach politycznych. Sąd spełnia tę
rolę wtedy, gdy jasno i skutecznie interpretuje konstytucję
w rozumny sposób; a kiedy mu się to nie udaje, jak to się często
zdarza naszym sądom, to stawia w centrum politycznej kontro
wersji sposób rozstrzygnięcia tego, jakie są wartości publiczne.
Konstytucja nie jest tym, co mówi o niej Sąd Najwyższy.
Jest raczej tym, co naród działający konstytucyjnie przez inne
działy władzy ostatecznie pozwala mówić o niej Sądowi.
Sądowi może zostać zlecone określone rozumienie konstytucji
za pomocą poprawek, albo przez znaczną i ciągłą większość
polityczną, jak to było w przypadku New Dealu
24
.
To rodzi pytanie, czy, powiedzmy, jakaś poprawka uchyla
jąca I poprawkę i czyniąca z określonej religii religię państ
wową, ze wszystkimi tego konsekwencjami, albo odwołująca
XIV poprawkę z jej równą ochroną prawną, musi zostać uznana
przez sąd jako poprawka ważna
25
. Truizmem jest powiedzieć,
24
Patrz Ackerman, Constitutional PoliticsIConstitutional Law, ss. 510 - 515,
i We the People, rozdz. 5.
25
Ackerman sugeruje, że przywiązanie do demokracji dualistycznej pociąga
za sobą to, że Sąd musi uznać poprawkę za ważną, ja zaś chcę temu zaprzeczyć.
Choć Ackerman powiada, że byłby dumny z należenia do generacji, która
zabezpieczała Kartę Praw, jako że dałoby to reżim bliższy ideałowi, to uważa,
że zabezpieczenie jest sprzeczne z ideą naszej dualistycznej demokracji. Zob.
jego We the People, ss. 319-322.
326
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
jak powiedziałem wyżej, że jeśli społeczeństwo działa konsty
tucyjnie, to takie poprawki są ważne. Czy jednak dla ważności
jakiejś poprawki wystarczy, że zostanie uchwalona za pomocą
procedury Artykułu V
26
? Jakimi racjami mógłby się kierować
Sąd lub egzekutywa, by (zakładając, że poprawka jest poza
zasięgiem jego bądź jej weta) uznać za nieważną uchwałę
spełniającą ten warunek?
Rozważmy następujące racje: poprawka nie jest zwykłą
zmianą. Jedną z idei poprawki jest dostosowanie podstawo
wych wartości konstytucyjnych do zmieniających się warun
ków politycznych i społecznych bądź włączenie do konstytucji
szerszego i bardziej pojemnego rozumienia tych wartości. To
czynią wszystkie trzy poprawki związane z wojną secesyjną,
a tak samo XIX poprawka, gwarantująca kobietom prawa
wyborcze; i ten sam zamiar przyświecał poprawce ustanawia
jącej równouprawnienie kobiet. W epoce założycielskiej ist
niała rażąca sprzeczność między ideą równości w Deklaracji
Niepodległości i Konstytucji a niewolnictwem ludzi ujarzmio
nej rasy; istniały też cenzusy majątkowe ograniczające prawo
wyborcze, a kobiety w ogóle nie miały tego prawa. Historycz
nie biorąc, te poprawki bardziej uzgodniły Konstytucję z jej
pierwotną obietnicą
27
. Inną ideą poprawki jest adaptowanie
podstawowych instytucji w celu usunięcia słabości, które
wychodzą na jaw w późniejszej praktyce konstytucyjnej. Tak
więc, z wyjątkiem XVIII, inne poprawki dotyczą albo instytu
cjonalnego modelu władzy, na przykład XXII poprawka, która
26
Jestem wdzięczny Stephenowi Macedo za cenną dyskusję, która
doprowadziła mnie do podjęcia tej kwestii. Patrz jego Liberał Virtues,
Clarendon Press, Oxford 1990, ss. 182n. To, co mówię, jest podobne do tego,
co on tam mówi.
27
Patrz klarowne, zwięzłe ujęcie tej historii nieżyjącej Judith Shklar w jej
American Citizenship: The Quest for Inclusion,
Harvard UP, Cambridge,
Mass. 1991.
6. Sąd Najwyższy jako wzorzec publicznego rozumu
327
pozwala prezydentowi pełnić urząd tylko przez dwie kadencje;
albo pewnych podstawowych kwestii polityki, na przykład
XVI poprawka, która nadaje Kongresowi moc nakładania
podatków dochodowych. Taka była rola poprawek.
Sąd mógłby więc powiedzieć, że poprawka uchylająca I po
prawkę i zastępująca ją jej przeciwieństwem jest fundamental
nie sprzeczna z konstytucyjną tradycją najstarszego demokra
tycznego reżimu na świecie. Jest przeto nieważna. Czy to
znaczy, że Karta Praw i inne poprawki są zabezpieczone? No
cóż, są zabezpieczone w tym sensie, że ważność nadaje im
długa historyczna praktyka. Można je poprawiać w sposób
wyżej wspomniany, ale nie można ich po prostu uchylić i prze
mienić w ich przeciwieństwo. Gdyby tak się stało, a nie jest
czymś nie do pomyślenia, że sprawowanie władzy może przy
brać taki obrót, byłby to upadek konstytucji
28
, czy też rewolucja
we właściwym sensie, a nie ważna poprawka do konstytucji.
Pomyślne praktykowanie jej idei i zasad przez dwa stulecia
nakłada ograniczenia na to, co może dziś uchodzić za
poprawkę, bez względu na to, jak się rzeczy miały na początku.
Tak więc przy wszelkiej wielkiej zmianie konstytucyjnej,
uprawnionej lub nieuprawnionej, Sąd Najwyższy musi być
w centrum kontrowersji. Występując w swej roli, często zmusza,
by dyskusja polityczna przybrała formę sporu o zasady, tak aby
ujęto kwestię konstytucyjną w zgodzie z politycznymi wartoś
ciami sprawiedliwości i publicznego rozumu. Publiczna
dyskusja staje się oto czymś więcej niż walką o władzę i pozy -
cję. To uczy obywateli posługiwania się rozumem publicznym
i jego wartością politycznej sprawiedliwości, dzięki koncen-
28
Tego terminu [constitutional breakdown - przyp. tłum.] używa Samuel
Freeman w Original Meaning, Democratic Interpretation, and the Constitution,
wyd. cyt, ss. 4In, gdzie odróżnia swój pogląd od poglądu Ackermana. Swoje
ujęcie zawdzięczam jego omówieniu tej sprawy.
328
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
trowaniu ich uwagi na podstawowych kwestiach konstytu
cyjnych.
Kończąc te uwagi o Sądzie Najwyższym w reżimie konsty
tucyjnym z kontrolą sądową, chcę podkreślić, że nie są one
zamierzone jako obrona takiej kontroli, choć być może da się
jej bronić zważywszy na pewne okoliczności historyczne
i warunki kultury politycznej. Moim celem jest raczej wypra
cowanie idei publicznego rozumu i chcąc uczynić ją wyraź
niejszą przyjrzałem się, w jaki sposób Sąd może służyć jako
wzorzec. I choć Sąd odgrywa w tym względzie rolę szczegól
ną, inne działy władzy mogą oczywiście, gdyby tylko chciały,
być wraz z nim forum, na którym, debatując nad kwestiami
konstytucyjnymi, rozstrzyga się o zasadach
29
.
7. Oczywiste trudności z rozumem publicznym
1. Przypomnijmy sobie z § 4.3, że szukamy takiej koncepcji
politycznej, której połączone wartości sprawiedliwości i pub
licznego rozumu przynoszą rozumne odpowiedzi na wszyst
kie, albo prawie wszystkie, podstawowe kwestie polityczne -
te, które dotyczą wymagań konstytucyjnych i problemów spra
wiedliwości podstawowej. Omówię teraz kilka oczywistych
trudności.
Pierwszą trudnością jest to, że rozum publiczny często
dopuszcza więcej niż jedną rozumną odpowiedź na konkretną
kwestię. Jest tak dlatego, że istnieje wiele wartości politycznych
i wiele sposobów ich charakteryzowania. Przypuśćmy więc, że
różne kombinacje wartości, albo te same wartości różnie wywa
żane, mogą przeważyć w konkretnym przypadku podstawowym.
29
Jeśli chodzi o ten ostatni aspekt, patrz Dworkin, The Forum ofPrinciple,
w: A Matter ofPrinciple, Harvard UP, Cambridge 1985, ss. 70n.
7. Oczywiste trudności z rozumem publicznym
329
Każdy odwołuje się do wartości politycznych, ale nie dochodzi
do porozumienia i utrzymują się więcej niż marginesowe
różnice. Jeśliby tak miało się zdarzyć, a często tak właśnie się
zdarza, niektórzy mogą powiedzieć, że rozum publiczny nie
potrafi rozstrzygnąć tej kwestii, a w takim razie obywatele mogą
prawomocnie sięgnąć po zasady odwołujące się do wartości
niepolitycznych i rozstrzygnąć ją w sposób, który uważają za
zadowalający
30
. Nie każdy sięgnąłby po te same niepolityczne
wartości, ale przynajmniej wszyscy mieliby odpowiedź, którą
uważają za właściwą.
Ideał publicznego rozumu wzywa nas, byśmy tego nie czy
nili w przypadku elementów konstytucji i kwestii sprawied
liwości podstawowej. Całkowitą zgodę rzadko się osiąga,
a porzucanie publicznego rozumu gdy tylko pojawia się nie
zgoda w wyważaniu wartości, prowadzi do porzucenia go
w ogóle. Ponadto, jak powiedzieliśmy w § 4.5, rozum pu
bliczny nie każe nam uznawać dokładnie tych samych zasad
sprawiedliwości, wymaga raczej, byśmy prowadzili nasze fun
damentalne dyskusje w kategoriach tego, co traktujemy jako
koncepcję polityczną. Powinniśmy szczerze myśleć, że nasz
pogląd na sprawę opiera się na wartościach politycznych, co
do których można rozumnie oczekiwać, że każdy je poprze.
Dla elektoratu takie kierowanie sobą samym jest naczelnym
ideałem, za którym podążając urzeczywistnia się podstawowe
wartości demokratyczne, tych zaś nie należy porzucać tylko
dlatego, że nie dochodzi się do pełnej zgody. W kwestii funda
mentalnej można przeprowadzić głosowanie tak jak w każdej
innej; i jeśli debatuje się nad tą kwestią przez odwołanie się do
wartości politycznych, a obywatele głosują zgodnie ze swą
szczerą opinią, to ten ideał jest podtrzymany.
30
Ku temu poglądowi zdaje się skłaniać Kent Greenawalt. Patrz jego
szczegółowe rozważania w rozdziałach 6-7 Religious Convictions, wyd. cyt.
23 - Liberalizm polityczny
330
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
2.
Druga trudność dotyczy tego, co oznacza głosowanie
zgodnie ze szczerą opinią. Powiedzmy, że honorujemy rozum
publiczny i jego zasadę legitymizacji wtedy, gdy spełnione są
trzy warunki: a) nadajemy bardzo dużą i normalnie przeważa
jącą wagę ideałowi, który on wyznacza; b) sądzimy, że rozum
publiczny jest odpowiednio zupełny, to znaczy że przynajmniej
dla ogromnej większości podstawowych kwestii, a może dla
wszystkich, jakaś kombinacja i równowaga wartości polity
cznych sama w rozumny sposób wskazuje odpowiedź; i wresz
cie c) sądzimy, że określony pogląd, który proponujemy, oraz
ustawa i polityka na nim oparta wyrażają rozumną kombinację
i równowagę tych wartości.
Teraz jednak powstaje pewien problem: cały czas przyjmowa
łem, że obywatele wyznają jakieś rozległe doktryny filozoficzne
i religijne, i wielu będzie przekonanych, że prawdziwą podstawą
wartości politycznych są wartości niepolityczne i transcen
dentne. Czy to przekonanie sprawia, że nasze odwoływanie się
do wartości politycznych staje się nieszczere? Nie. Te rozległe
przekonania są w pełni spójne z trzema warunkami sformułowa
nymi wyżej. Gdy sądzimy, że wartości polityczne mają pewne
głębsze oparcie, nie oznacza to, że nie uznajemy tych wartości
czy że nie uznajemy warunków honorowania rozumu publicz
nego, tak samo jak nasze uznawanie aksjomatów geometrii nie
oznacza, że nie uznajemy twierdzeń. Co więcej, te aksjomaty
możemy uznawać w równym stopniu ze względu na twierdzenia,
do których prowadzą, jak z innych powodów
31
.
31
Jest to ważny punkt: to mianowicie, że musimy odróżniać porządek deduk
cji od porządku potwierdzania. Argumentacja dedukcyjna przedstawia porządek,
w jakim można powiązać twierdzenia; aksjomaty, czyli zasady podstawowe, rzu -
cają odpowiednie światło, gdy chce się przedstawić te związki w jasny i wyraź
ny sposób. Koncepcja taka jak koncepcja sytuacji pierwotnej jest pomocna w ten
sam sposób i umożliwia nam przedstawienie sprawiedliwości jako bezstronności
jako mającej pewną jedność. Ale twierdzenia, które uzasadniają koncepcję
7. Oczywiste trudności z rozumem publicznym 331
Uznając nasze trzy warunki, uznajemy obowiązek odwoły
wania się do wartości politycznych jako obowiązek przyjęcia
pewnej formy publicznego dyskursu. Ponieważ instytucje
i prawa zawsze są niedoskonałe, możemy uważać tę formę
dyskursu za niedoskonałą, a w każdym razie nie sięgającą
pełnej prawdy, którą przedstawia nasza rozległa doktryna. Ten
dyskurs może się też wydawać płytki, bo nie przedstawia
najbardziej podstawowych racji, na których, jak sądzimy,
opiera się nasz pogląd. Mimo to mamy mocne powody, by go
prowadzić, zważywszy na nasz obowiązek grzeczności w sto
sunku do innych obywateli. Zresztą mają oni takie samo jak
my poczucie jego niedoskonałości, choć jego powód jest inny,
gdyż wyznają inne rozległe doktryny i inne racje, w ich prze
konaniu, pozostały nie uwzględnione. Jednak tylko w ten
sposób, i uznając, że polityką w społeczeństwie demokratycz
nym nigdy nie może kierować to, co uważamy za całą prawdę,
możemy urzeczywistniać ideał wyrażony przez zasadę legity-
normatywną i pozwalają nam ufać, że jest ona rozumna, mogą być lub mogą
nie być wysoko w porządku dedukcji. Jeśli hierarchizujemy zasady i przeko
nania zgodnie z tym, jak mocno potwierdzają one doktrynę, która do nich
prowadzi, wówczas zasady i przekonania mieszczące się wysoko w porządku
potwierdzania mogą mieścić się nisko w porządku dedukcji. Idea refleksyjnej
równowagi pozwala, by przekonania na każdym poziomie ogólności mogły
dostarczać racji potwierdzających. Tak więc w dobrze przedstawionej dok
trynie porządek dedukcji, jeśli taki istnieje, może być jasny; ale porządek
potwierdzania to inna kwestia i musi być ona rozstrzygana w drodze należytej
refleksji. Jak wówczas orzekamy? Gdy tylko poczyni się to rozróżnienie, nie
ma podstaw do twierdzenia, że ludzie, którzy afirmują poglądy religijne, nie
mogą być szczerzy afirmując także rozum publiczny. Można by sądzić, że
ludzie religijni będą się sprzeciwiać temu rozróżnieniu między porządkiem
dedukcji i porządkiem potwierdzania. A jednak nie muszą, gdyż w ich przy -
padku, gdy zaczyna się od istnienia Boga, porządki dedukcji i potwierdzania
są tym samym. Pojęciowe rozróżnienie między tymi porządkami nie oznacza,
że nie mogą być one izomorficzne.
332 Wykład VI. Idea publicznego rozumu
mizacji: współżyć politycznie z innymi w świetle racji, co do
których można rozumnie oczekiwać, że wszyscy je poprą.
Rozum publiczny żąda od obywateli jedynie tego, by byli
w stanie wytłumaczyć sobie nawzajem swoje głosowanie w
terminach rozumnej równowagi publicznych wartości polity
cznych, przy czym każdy pojmuje, że oczywiście jest wiele
różnych rozumnych doktryn, co do których wyznający je oby
watele uważają, że dostarczają szerszego i często transcen
dentnego oparcia dla tych wartości. W każdym przypadku to,
jaką doktrynę wyznaje poszczególny obywatel, jest kwestią
jego sumienia. Jest prawdą, że równowaga wartości polity
cznych, którą dany obywatel uważa za właściwą, musi być
rozumna i taka, by inni obywatele mogli ją uważać za rozumną;
ale nie wszystkie rozumne równowagi są takie same. Jedynymi
rozległymi doktrynami, które wchodzą w konflikt z rozumem
publicznym, są te, które nie mogą potwierdzić rozumnej rów
nowagi wartości politycznych
32
.
32
W charakterze ilustracji rozważmy trudną kwestię aborcji. Załóżmy
najpierw, że społeczeństwo jest dobrze urządzone i że rozpatrujemy normalny
przypadek dojrzałej dorosłej kobiety. Najlepiej jest najpierw wyjaśnić sobie ten
przypadek idealny; gdy już bowiem wyjaśnimy go sobie, będziemy mieli wska
zówkę pomocną w myśleniu o innych przypadkach, zmuszających do uwzględ
nienia wyjątkowych okoliczności. Załóżmy dalej, że rozważamy tę kwestię
w kategoriach tych oto trzech istotnych wartości politycznych: szacunku dla
życia ludzkiego, regularnej reprodukcji społeczeństwa politycznego, w tym
rodziny w jakiejś postaci, i wreszcie równości kobiet jako równych obywateli.
(Są też, oczywiście, inne doniosłe wartości polityczne poza tymi.) Otóż sądzę,
że każda rozumna równowaga tych trzech wartości da kobiecie odpowiednio
obwarowane prawo do decydowania, czy usunąć ciążę, czy jej nie usuwać
w ciągu pierwszych trzech miesięcy. Racją po temu jest to, że w tym pierwszym
stadium ciąży wartość polityczna równości kobiet przeważa, i to prawo jest
wymagane, by dać jej treść i siłę. Inne wartości polityczne, jeśli się je uwzględ -
nia, nie zmieniają, jak sądzę, tego wniosku. Rozumne wyważenie wykraczające
poza to może przyznać kobiecie takie prawo, przynajmniej w pewnych
okolicznościach. Nie roztrząsam tu jednak tej kwestii w jej całokształcie, chcę
7. Oczywiste trudności z rozumem publicznym
333
Jednak jeśli doktryny faktycznie wyznawane potwierdzają
rozumną równowagę, na cóż można by się skarżyć? Co mia
łoby być przedmiotem sprzeciwu
33
?
3. Trzecią trudność sprawia określenie, kiedy dana kwestia
zostaje pomyślnie rozstrzygnięta przez rozum publiczny. Nie
którzy sądzą, że wiele kwestii pozostawia on bez odpowiedzi.
bowiem tylko zilustrować tezę tekstu stwierdzając, że jakakolwiek rozległa
doktryna, która prowadzi do wyważenia wartości politycznych wykluczają
cego to prawo w pierwszych trzech miesiącach, jest w tej mierze nierozumna;
a w zależności od jej sformułowania, może być też okrutna i opresy wna; na
przykład jeśli odmawia tego prawa całkowicie, z wyjątkiem przypadków
gwałtu i kazirodztwa. Tak więc, przyjmując, że ta kwestia jest albo elementem
konstytucji, albo sprawiedliwości podstawowej, postąpilibyśmy wbrew
ideałowi publicznego rozumu, gdybyśmy głosowali według rozległej doktryny
odmawiającej tego prawa (patrz § 2.4). Jednakże rozległa doktryna nie jest
jako taka nierozumna dlatego, że prowadzi do nierozumnego wniosku w jed
nym czy nawet w kilku przypadkach. Może być wciąż jeszcze rozumna
w większości kwestii.
33
Sądzę, że idea publicznego rozumu, jak ją wyjaśniam tutaj i w innych
miejscach tekstu, jest zgodna z poglądem Greenawalta sformułowanym
w Religious Convictions and Political Choice. To, że sądzi on przeciwnie,
wynika, jak myślę, z jego interpretacji liberalizmu filozoficznego i z wyma
gań, jakie wyraża jego ideał liberalnej demokracji, dużo mocniejszy niż ten,
który ja nazywam „liberalizmem politycznym". Po pierwsze, wymagania pu
blicznego rozumu należą do pewnego ideału demokratycznego obywatelstwa
i są ograniczone do naszego postępowania na publicznym forum politycznym
i do tego, jak mamy głosować w sprawie niezbędnych elementów konstytucji
i w kwestiach sprawiedliwości podstawowej. Ponadto, jak się wyżej w tekście
podkreśla, rozum publiczny nie żąda od obywateli, „żeby pozbyli się swych
przekonań religijnych" i żeby myśleli o tych kwestiach tak, jakby „zaczynali
od punktu zero, nie zważając na to, co w obecnej chwili uznają za podstawowe
przesłanki moralnego myślenia" (Greenawalt, s. 155). Co więcej, ta sugestia
jest całkowicie sprzeczna z ideą częściowego konsensu. Uważam, że mój tekst
jest zgodny z tym, co Greenawalt pisze na ss. 153 -156, w najważniejszym
rozdziale swojej książki, i z tym, co pisze w rozdziale III, który traktuje
o takich sprawach, jak właściwa dyskusja polityczna w społeczeństwie libe
ralnym.
334
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
Chcemy jednak, by polityczna koncepcja sprawiedliwości była
zupełna: jej polityczne wartości powinny umożliwić równo
wagę dając rozumną odpowiedź na wszystkie lub prawie
wszystkie podstawowe kwestie (§ 4.3). Żeby rozważyć tę
sprawę, wymienię kilka, jak je nazwałem (wykład I, § 3.4),
„problemów zakresu", jako że te mogą się wydawać nieroz-
strzygalne w obrębie koncepcji politycznej.
Ponieważ czas nie pozwala na przedstawienie tych kwestii,
przypomnę, co powiedzieliśmy wcześniej (wykład I, § 3.4) -
że są przynajmniej cztery takie problemy. Jednym z nich jest
takie poszerzenie zakresu sprawiedliwości, by objęła nasze
obowiązki wobec przyszłych pokoleń (do czego zalicza się
problem sprawiedliwego oszczędzania). Innym jest problem
rozciągnięcia jej na pojęcia i zasady stosujące się do prawa
międzynarodowego i stosunków politycznych między naro
dami - do tradycyjnego ius gentium. Trzecim problemem
zakresu jest problem sformułowania zasad zwykłej opieki
zdrowotnej; i wreszcie możemy pytać, czy sprawiedliwość
można rozszerzyć na nasz stosunek do zwierząt i do ładu przy -
rody. Jak powiedziałem (wykład I, § 3.4), sądzę, że sprawied
liwość jako bezstronność można rozumnie rozszerzyć tak, by
objęła pierwsze trzy problemy, choć nie mogę ich tutaj omówić.
Zamiast tego wyrażę tylko przypuszczenie, że te trzy pro
blemy można rozwiązać w podobny sposób. Niektóre kon
cepcje wywodzące się z tradycji umowy społecznej, a jedną
z nich jest sprawiedliwość jako bezstronność, zaczynają od
przyjęcia za rzecz oczywistą istnienia dorosłych osób o peł
nym statusie w rozważanym społeczeństwie (członków jego
obywatelskiej zbiorowości) i stąd postępują: naprzód ku innym
pokoleniom, na zewnątrz ku innym społeczeństwom, i do
wewnątrz ku tym, którzy wymagają podstawowej opieki
zdrowotnej. W każdym z tych przypadków zaczynamy od sta
tusu dorosłego obywatela i poszukujemy, podlegając pewnym
7. Oczywiste trudności z rozumem publicznym
335
ograniczeniom, jakiegoś rozumnego prawa (law). Tak samo
możemy postąpić z prawami (claims) zwierząt i reszty przy
rody; taki był tradycyjny pogląd wieków chrześcijaństwa.
Zwierzęta i przyroda są na nasz pożytek
34
. Ma to zaletę kla
rowności i dostarcza pewnego rodzaju odpowiedzi. Można tu
przywołać wiele wartości politycznych: popieranie dobra nas
samych i przyszłych pokoleń przez ochronę ładu przyrody i jej
właściwości podtrzymujących życie; ochrona gatunków zwie
rząt i roślin dla dobra wiedzy biologicznej i medycznej z jej
potencjalnymi zastosowaniami do ochrony ludzkiego zdrowia;
ochrona piękna przyrody dla celów powszechnej rekreacji i dla
zaspokojenia pragnienia głębszego rozumienia świata. Odwo
łanie się do wartości tego rodzaju daje odpowiedź, którą wielu
uważa za rozumną, na pytanie o status zwierząt i reszty przy
rody.
Oczywiście niektórzy nie zaakceptują tych wartości jako
jedynych wystarczających do rozstrzygnięcia tego przypadku.
I tak, przypuśćmy, że przyjmujemy wobec świata postawę,
którą dyktuje religia naturalna: uważamy za głęboko niesłuszne
odwoływanie się wyłącznie do tych wartości, i innych podob
nych, dla określenia naszych związków ze światem przyrody.
Tak postępować znaczy spoglądać na ład przyrody z wąsko
antropocentrycznego punktu widzenia, gdy tymczasem istoty
ludzkie powinny przyjąć wobec przyrody postawę opiekuna
i nadać wagę całkiem innej rodzinie wartości. W tym przy
padku nasza postawa mogłaby być bardzo podobna do
postawy tych, którzy odrzucają aborcję z powodów teolo
gicznych. Jest jednak ważna różnica: nasz właściwy stosunek
34
Patrz Keith Thomas, Man and the Natural World, Pantheon, New York
1983, jeśli chodzi o wizję wieków chrześcijaństwa - rozdz. 1, natomiast dal
sze rozdziały ukazują rozwój postaw nowoczesnych, poczynając od wieku
osiemnastego.
336
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
do przyrody nie jest niezbędnym elementem konstytucji ani
nie należy do podstawowych kwestii sprawiedliwości, jak je
określiliśmy (§ 5)
35
. Jest to sprawa, w której obywatele mogą
głosować w imię swych wartości niepolitycznych i starać się
przekonywać do tego innych obywateli. Granice publicznego
rozumu nie mają tu zastosowania.
4. Powiążmy te wątki stwierdzając, kiedy kwestię podsta
wową rozwiązuje się za pomocą rozumu publicznego.
Oczywiście, rozum publiczny, żeby dać w danym przypadku
rozumną odpowiedź, nie musi dać takiej samej odpowiedzi,
jaką dałaby jakakolwiek wybrana doktryna, gdybyśmy postę
powali jedynie w oparciu o nią. W jakim jednak sensie odpo -
wiedź samego rozumu publicznego musi być rozumna?
Otóż odpowiedź musi być przynajmniej rozumna, jeśli nie
najbardziej rozumna, w osądzie samego tylko publicznego
rozumu. Poza tym jednak, i mając na uwadze idealny przy
padek społeczeństwa dobrze urządzonego, oczekujemy, że
odpowiedź będzie się mieściła w polu swobodnego manewru
dopuszczonym przez każdą z rozumnych doktryn stanowią
cych częściowy konsens. Przez pole swobodnego manewru
rozumiem zakres, w jakim dana doktryna może zaakceptować,
choćby niechętnie, wnioski rozumu publicznego, w ogóle bądź
w jakimkolwiek konkretnym przypadku. Rozumna i skuteczna
koncepcja polityczna może zjednać sobie rozległe doktryny,
przekształcając je, jeśli trzeba, z nierozumnych w rozumne.
Jednak nawet zakładając tę tendencję, liberalizm polityczny
sam nie może twierdzić, że każda z tych rozległych doktryn
powinna prawie zawsze uznać, że wnioski publicznego
rozumu mieszczą się w dopuszczonym przez nią polu swo-
35
Oczywiście, te kwestie mogą się stać kwestiami konstytucji i sprawiedli -
wości podstawowej, gdy tylko włączy się tu nasze powinności i obowiązki
wobec przyszłych pokoleń i wobec innych społeczeństw.
8. Granice publicznego rozumu
337
bodnego manewru. Takie twierdzenie wykracza poza rozum
publiczny.
W każdym razie możemy utrzymywać, że koncepcja polity
czna jest rozumnym wyrazem wartości politycznych publicz
nego rozumu i sprawiedliwości między obywatelami, rozumia
nymi jako wolni i równi. Jako taka, koncepcja polityczna
wysuwa pewne roszczenie wobec rozległych doktryn w imię
tych podstawowych wartości, tak że ci, którzy ją odrzucają,
ryzykują, że nie będą sprawiedliwi, w sensie politycznym.
Przypomnijmy sobie tutaj, co powiedzieliśmy w wykładzie I,
§ 3.3 - mianowicie, że obywatele uznając rozległe poglądy
innych jako rozumne, uznają też, że w braku publicznej pod
stawy ustalania prawdziwości własnych przekonań upieranie
się przy własnym rozległym poglądzie musi być rozumiane
przez innych jako nastawanie na to, jakie mają być ich przeko
nania. Jeśli rzeczywiście tak się upieramy, inni w samoobronie
mogą się nam przeciwstawić uznając, że stosujemy wobec
nich nierozumną siłę.
8. Granice publicznego rozumu
1. Ostatnia kwestia, to kwestia granic publicznego rozumu
36
.
Często mówiłem o tych granicach. Dotąd zdawały się one
oznaczać, że w podstawowych kwestiach politycznych nigdy
nie należy wprowadzać w obręb publicznego rozumu racji poda
nych wyraźnie w kategoriach rozległych doktryn. Publiczne
36
Jestem niezmiernie wdzięczny Amy Gutman i Lawrence'owi Solumowi
za dyskusję i korespondencję w sprawie tych granic. Z początku skłaniałem się
ku temu, co nazywam „poglądem ekskluzywnym"; przekonali mnie, że jest on
zbyt restrykcyjny, jak pokazuje przykład abolicjonistów (którym posłużył się
Solum) i Martina Luthera Kinga. Nie oddałem tu bynajmniej całej złożoności
tej kwestii, ukazanej w ich korespondencji.
338
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
racje, które taka doktryna potwierdza, mogą być oczywiście
podawane, ale nie sama potwierdzająca je doktryna. Nazwijmy
ten sposób pojmowania rozumu publicznego „poglądem eks
kluzywnym". Jednak temu poglądowi ekskluzywnemu prze
ciwstawia się inny pogląd, dopuszczający, by obywatele,
w pewnych sytuacjach, przedstawiali to, co uważają za pod
stawę wartości politycznych leżącą w ich rozległych doktry
nach, pod warunkiem że czynią to w sposób, który umacnia
ideał samego rozumu publicznego. To pojmowanie publicz
nego rozumu możemy nazwać „poglądem inkluzywnym".
Pytanie więc brzmi, czy powinniśmy pojmować ideał
publicznego rozumu zgodnie z poglądem ekskluzywnym, czy
inkluzywnym. Odpowiedź zależy od tego, który pogląd
najbardziej zachęca obywateli do honorowania ideału pub
licznego rozumu i chroni jego społeczne warunki w dłuższej
perspektywie w społeczeństwie dobrze urządzonym. Jeśli to
uznajemy, słuszny wydaje się pogląd inkluzywny. W różnych
bowiem warunkach politycznych i społecznych, z różnymi
rodzinami doktryn i praktyk, ideał ten z pewnością musi być
wysuwany i spełniany w różny sposób, czasem przez coś, co
może wyglądać na pogląd ekskluzywny, w innych wypadkach
przez coś, co może wyglądać na pogląd inkluzywny. Te wa
runki określają więc, jak najlepiej osiągać ideał, w krótszej lub
dłuższej perspektywie. Pogląd inkluzywny dopuszcza tę
zależność i jest bardziej elastyczny, co jest potrzebne do sprzy -
jania ideałowi publicznego rozumu.
2. Dla ilustracji: przypuśćmy najpierw, że zachodzi przy
padek idealny - rozpatrywane społeczeństwo jest mniej więcej
dobrze urządzone. Jego członkowie uznają jakiś niezmienny
częściowy konsens rozumnych doktryn i nie jest ono wstrzą
sane żadnymi głębokimi sporami. W tym przypadku wartości
koncepcji politycznej są znane i obywatele honorują ideał
publicznego rozumu najwyraźniej, odwołując się do tych
8. Granice publicznego rozumu
339
wartości. Nie mają poważnego interesu, by poza motywami
zwykłej polityki wprowadzać inne względy: ich podstawowe
prawa są już zagwarantowane i nie ma jakichś zasadniczych
niesprawiedliwości, przeciw którym czuliby się zmuszeni
protestować. Może się wydawać, że rozum publiczny w tym
dobrze urządzonym społeczeństwie stosuje się do poglądu
ekskluzywnego. Odwoływanie się tylko do wartości polity
cznych jest dla obywateli najoczywistszym i najbardziej bez
pośrednim sposobem honorowania ideału publicznego rozumu
i czynienia zadość własnemu obowiązkowi grzeczności.
Drugi przypadek to ten, gdy w społeczeństwie dobrze urzą
dzonym istnieje poważny spór co do stosowania jednej z jego
zasad sprawiedliwości. Przypuśćmy, że spór dotyczy zasady
autentycznej równości szans w zastosowaniu do powszechnej
edukacji. Grupy wyznające różne religie przeciwstawiają się
sobie w ten sposób, że jedna sprzyja rządowemu wsparciu
tylko dla edukacji publicznej, a druga sprzyja rządowemu
wsparciu także dla szkół kościelnych. Pierwsza grupa uważa,
że ta ostatnia polityka nie da się pogodzić z tak zwanym
rozdziałem kościoła i państwa, podczas gdy druga zaprzecza
temu. W tej sytuacji owi ludzie różnej wiary mogą zacząć wza
jemnie wątpić w swoją szczerość, jeśli chodzi o wierność pod
stawowym wartościom politycznym.
Te wątpliwości można by rozwiać w ten sposób, że liderzy
przeciwnych grup przedstawią na forum publicznym, jak ich
rozległe doktryny w istocie afirmują te wartości. Oczywiście już
do samej kultury podłoża należy zbadanie, jak rozmaite dok
tryny potwierdzają koncepcję polityczną, bądź jak jej nie
potwierdzają. Jednak w przypadku omawianego rodzaju, gdyby
uznani przywódcy potwierdzili ten fakt na forum publicznym,
mogłoby to pomóc wykazać, że częściowy konsens to nie tylko
modus vivendi
(wykład IV, § 3). Ta wiedza z pewnością umac
nia wzajemne zaufanie i zaufanie publiczne; może być ważną
340
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
częścią socjologicznego rozeznania zachęcającego obywateli do
honorowania ideału publicznego rozumu
37
. Skoro tak się rzeczy
mają, to najlepszym sposobem umacniania tego ideału w takich
przypadkach może być wyjaśnianie na forum publicznym, jak
własna rozległa doktryna potwierdza wartości polityczne.
3. Przypadek bardzo odmiennego rodzaju powstaje wtedy,
gdy społeczeństwo nie jest dobrze urządzone i istnieje głęboki
podział w sprawie najważniejszych elementów konstytucji.
Weźmy przykład abolicjonistow, którzy wysuwali przeciwko
przedwojennemu Południu argument, że jego instytucja nie
wolnictwa jest sprzeczna z prawem Bożym. Przypomnijmy,
że abolicjoniści agitowali za natychmiastowym i powszech
nym wyzwoleniem niewolników bez odszkodowania już w
latach trzydziestych, i czynili to, jak przyjmuję, opierając
swoją argumentację na podstawach religijnych
38
. W tym
37
Na tę okoliczność zwrócili mi uwagę Lawrence Solum i Seana Shiffrin.
38
Jeśli chodzi o opis postawy abolicjonistow, patrz James McPherson, The
Struggle for Eąuality,
Princeton UP, Princeton 1964, ss. 1 -8 i passim. Dużo
pism abolicjonistow zawiera książka The Antislavery Argument (red. William
Pease i Jane Pease), Bobbs-Merill, New York 1965. Charakterystyczny jest nastę
pujący fragment z książki Williama Ellery'ego Channinga pt. Slavery, 3 wyd.
(1836): „Dochodzę teraz do najważniejszego według mnie argumentu przeci
wko braniu w posiadanie człowieka i używaniu go jako własności. Nie może on
być niczyją własnością w oczach Boga i sprawiedliwości, gdyż jest istotą
rozumną, moralną i nieśmiertelną, gdyż jest stworzony na obraz Boga, a przeto
jest w najwyższym sensie jego dzieckiem, jest stworzony po to, by rozwinął w
sobie boskie zdolności i rządził sam sobą kierując się boskim prawem
zapisanym we własnym sercu i na nowo wypowiedzianym w słowie Bożym.
Z samej jego natury wynika, że takie branie go w posiadanie jest obrazą jego
Stwórcy i powoduje wielkie społeczne zło. W każdą ludzką istotę Bóg tchnął
nieśmiertelnego ducha, cenniejszego niż całe zewnętrzne stworzenie. [...] Czy
Bóg stworzył taką istotę po to, żeby ją posiadano jak drzewo lub zwierzę?"
(ss. 115n). Choć abolicjoniści często argumentowali w zwykły sposób, odwo
łując się do wartości politycznych i do politycznych względów, zakładam dla
naszych celów, że religijna podstawa ich poglądów zawsze była oczywista.
8. Granice publicznego rozumu
341
przypadku niepubliczny rozum pewnych kościołów chrześci
jańskich potwierdzał oczywiste wnioski rozumu publicznego.
To samo odnosi się do ruchu na rzecz praw obywatelskich,
któremu przewodził Martin Luther King, z tym że King, w
odróżnieniu od abolicjonistów, mógł odwołać się do wartości
politycznych wyrażonych w Konstytucji, poprawnie zinter
pretowanej
39
.
39
King mógł się odwołać - i często to robił - do sprawy Brown kontra
Board of Education, orzeczenia Sądu Najwyższego z 1954 roku, według
którego segregacja jest niezgodna z konstytucją. Dla Kinga „sprawiedliwe
prawo jest kodeksem stworzonym przez człowieka, przystającym do prawa
moralnego lub prawa Bożego. Prawo niesprawiedliwe jest kodeksem niezgod
nym z prawem moralnym. Formułując to w kategoriach świętego Tomasza
z Akwinu, prawo niesprawiedliwe jest prawem ludzkim nie mającym korzeni
w prawie wiecznym i naturalnym. Każde prawo, które podnosi ludzką osobę,
jest sprawiedliwe. Każde prawo, które poniża ludzką osobę, jest niesprawied
liwe. Wszystkie prawa segregacyjne są niesprawiedliwe, ponieważ segregacja
wypacza duszę i szkodzi osobowości". W następnym ustępie mamy bardziej
konkretną definicję: „Prawo niesprawiedliwe jest to taki kodeks, który więk
szość narzuca jakiejś mniejszości, a który jej samej nie wiąże. Jest to zalegał -
izowana różnica. [...] Prawo sprawiedliwe jest to taki kodeks, do
posłuszeństwa któremu większość zmusza mniejszość i sama chce mu być
posłuszna. Jest to zalegalizowana identyczność". W kolejnym ustępie czy
tamy: „Prawo niesprawiedliwe jest to kodeks narzucony mniejszości, taki,
w którego uchwaleniu czy stworzeniu mniejszość nie miała udziału, bo nie
miała wolnego od przeszkód prawa do głosowania" (z ustępów 14 -16 „Listu
z więzienia miejskiego w Birmingham", kwiecień 1963, w: A Testament of
Hope: The Essential Writings of Martin Luther King,
red. J. M. Washington,
Harper and Row, San Francisco 1986, ss. 293n). Można przytoczyć inne pisma
i mowy Kinga, w których wypowiada się on podobnie. Na przykład jego Give
us the Ballot,
tamże, ss. 197-200, mowę z maja 1957, w trzecią rocznicę
orzeczenia w sprawie Browna, i / Have a Dream, tamże, ss. 217-223, mowę
z marszu na Waszyngton, sierpień 1963 - obie wygłoszone w Waszyngtonie
przed pomnikiem Lincolna. Doktryny religijne w oczywisty sposób są pod
stawą poglądów Kinga i ważnym składnikiem jego wezwań. Zarazem znajdują
wyraz w kategoriach ogólnych: w pełni potwierdzają wartości konstytucyjne
i pozostają w zgodzie z rozumem publicznym.
342
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
Czy abolicjoniści godzili w ideał publicznego rozumu?
Spójrzmy na tę kwestię konceptualnie, a nie historycznie,
i załóżmy, że ich agitacja polityczna była konieczną siłą
polityczną prowadzącą do wojny secesyjnej, a więc do
zniszczenia wielkiego zła i wyklęcia niewolnictwa. Z pew
nością mieli nadzieję osiągnąć taki skutek i mogli rozumieć
swoje działania jako najlepszą drogę prowadzącą do spo
łeczeństwa dobrze urządzonego i sprawiedliwego, w którym
ideał publicznego rozumu będzie w końcu honorowany.
Podobne kwestie można poruszyć w odniesieniu do przy
wódców ruchu na rzecz praw obywatelskich. Abolicjoniści
i King nie byliby nierozumni w tych hipotetycznych przeko
naniach, gdyby siły polityczne, którym przewodzili, nale
żały do koniecznych warunków ustanowienia politycznej
sprawiedliwości, co istotnie wydaje się prawdopodobne
w ich sytuacji.
Ze względu na to abolicjoniści i przywódcy ruchu na rzecz
praw człowieka nie popadali w sprzeczność z ideałem pub
licznego rozumu; czy raczej nie było tak, jeżeli sądzili, czy
też po zastanowieniu sądziliby (jak z pewnością mogli
sądzić), że rozległe racje, do których się odwoływali, były
konieczne, by nadać dostateczną siłę koncepcji politycznej,
która miała zostać następnie wcielona w życie. Prawdę
rzekłszy, ludzie normalnie nie rozróżniają między racjami
rozległymi i racjami publicznymi; zwykle też nie wyznają
ideału publicznego rozumu w postaci przez nas sformuło
wanej. Jednak można doprowadzić do tego, że uznają te
rozróżnienia w poszczególnych przypadkach. Abolicjoniści
mogliby na przykład powiedzieć, że popierali polityczne
wartości wolności i równości dla wszystkich, że jednak
zważywszy na rozległe doktryny, jakie wyznawali, i doktryny
popularne w ich czasach, konieczne było odwołanie się do
rozległych podstaw, na których w powszechnym mniemaniu
8. Granice publicznego rozumu
343
wartości te się opierały
40
. W tych warunkach historycznych
nie było z ich strony nierozumne takie działanie w imię ideału
samego publicznego rozumu
41
. W takim razie ideał publicz
nego rozumu dopuszcza pogląd inkluzywny.
4. To krótkie omówienie pokazuje, że granice dla rozumu
publicznego należy różnie zakreślać w zależności od warun
ków historycznych i społecznych. Choć trzeba by powiedzieć
dużo więcej, żeby uczynić tę sugestię przekonującą, główna
teza brzmi, że obywateli należy skłaniać do poważania samego
tego ideału wszędzie, gdzie dziś pozwalają na to warunki,
często jednak możemy być zmuszeni przyjąć dalej sięgający
pogląd. W różnych warunkach, z różnymi doktrynami w obiegu
i praktykami, ów ideał można najlepiej osiągnąć w różny
sposób, w sprzyjających czasach trzymając się poglądu, który
na pierwszy rzut oka może się wydać ekskluzywny, a w cza
sach mniej sprzyjających przyjmując pogląd, który może się
wydać inkluzywny.
Tutaj zakładam, że polityczna koncepcja sprawiedliwości
i ideał honorowania publicznego rozumu wzajemnie się wspie
rają. Społeczeństwo dobrze zorganizowane, publicznie i sku
tecznie regulowane przez uznaną koncepcję polityczną, tworzy
40
Z przypisu 31 wynika jasno, że Channing łatwo by na to przystał. Winien
jestem wdzięczność Johnowi Cooperowi za pouczającą dyskusję wokół
kwestii poruszonych w tym akapicie.
41
To nasuwa myśl, że aby powstało społeczeństwo dobrze urządzone, w
którym dyskusja publiczna polega głównie na odwoływaniu się do wartości
politycznych, uprzednie warunki historyczne mogą wymagać, by dla wzmoc
nienia tych wartości przywołano rozległe racje. Ten stan rzeczy wydaje się
bardziej prawdopodobny wtedy, gdy jest tylko niewiele rozległych doktryn,
mocno wyznawanych, a jednak w pewien sposób podobnych, a nie rozwinęła
się jeszcze cała rozmaitość różniących się od siebie poglądów, charakterysty -
czna dla czasów najnowszych. Do tych warunków dodajmy jeszcze jeden:
mianowicie, idea publicznego rozumu, z jego obowiązkiem grzeczności,
jeszcze nie znalazła wyrazu w kulturze politycznej i pozostaje nie znana.
344
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
pewien klimat, w którym obywatele nabywają poczucia
sprawiedliwości, skłaniającego ich do spełniania obowiązku
grzeczności, a nie generuje silnych interesów skłaniających do
przeciwnego postępowania. Z drugiej strony, instytucje
społeczeństwa dobrze urządzonego doznają z kolei wsparcia,
gdy tylko ideał publicznego rozumu zostanie mocno osadzony
w zachowaniu jego obywateli. Czy jednak te założenia są
poprawne i czy można znaleźć dla nich podstawę w psy
chologii moralnej, którą zarysowałem w § 7 wykładu II - to
szerokie kwestie i nie mogę ich tutaj podjąć. Jest wszakże
jasne, że gdyby te założenia były błędne, to sprawiedliwość
jako bezstronność, jak ją przedstawiłem, napotyka poważne
trudności. Trzeba mieć nadzieję, a cały czas mi ona przy
świeca, że koncepcja polityczna i jej ideał publicznego rozumu
wspierają się wzajemnie, i w tym sensie są stabilne.
5. Spoglądając wstecz, zwracam uwagę na kilka głównych
punktów. Ideał publicznego rozumu jest stosownym dopełnie
niem demokracji konstytucyjnej, której kulturę musi znamio
nować pluralizm rozumnych rozległych doktryn. Często się to
stwierdza i w pewnej formie jest to na pewno słuszne. Nie
mniej jednak nie jest łatwo skonkretyzować ten ideał w sposób
zadowalający. Próbując to zrobić, zaproponowałem określo
nego rodzaju kwestie, do których stosuje się rozum publiczny:
mianowicie stosuje się on do kwestii związanych z niezbęd
nymi elementami konstytucji i ze sprawiedliwością podsta
wową (§ 1.1), i zbadałem, co to są za kwestie (§ 5). Co się tyczy
tego, do kogo stosuje się rozum publiczny, stwierdzamy, że
stosuje się on do obywateli, gdy ci angażują się w polityczne
orędownictwo na forum publicznym, na przykład w kampanię
wyborczą, i gdy głosują w tych podstawowych kwestiach.
Zawsze stosuje się on do funkcjonariuszy publicznych i rządo
wych na forum publicznym, w ich debatach i głosowaniach
w ciałach ustawodawczych (§ 1.1). Rozum publiczny stosuje
8. Granice publicznego rozumu
345
się szczególnie do sądownictwa w jego orzeczeniach i jako do
instancji, która jest jego instytucjonalnym wzorcem (§ 6).
Treść publicznego rozumu dana jest przez publiczną koncepcję
sprawiedliwości; treść ta składa się z dwóch części: z material
nych zasad sprawiedliwości dla struktury podstawowej (z poli
tycznych wartości sprawiedliwości) i z wytycznych dociekania
oraz pewnych koncepcji cnoty, które czynią możliwym rozum
publiczny (z politycznych wartości publicznego rozumu) -
zob. §4.1-3.
Podkreślam, że granice publicznego rozumu nie są, rzecz
jasna, granicami prawa czy ustawy, lecz granicami, które
honorujemy, gdy honorujemy ideał: ideał demokratycznych
obywateli starających się prowadzić swe sprawy polityczne w
kategoriach mających oparcie w publicznych wartościach, co
do których możemy rozumnie oczekiwać, że inni je poprą.
Ideał ten wyraża również wolę wysłuchania, co inni mają do
powiedzenia, i gotowość przyjęcia rozumnych kompromisów
bądź zmian we własnym poglądzie. Rozum publiczny żąda od
nas następnie, by równowaga tych wartości uznana przez nas
za rozumną w danym konkretnym przypadku była taką
równowagą, o której szczerze sądzimy, że inni też mogą uznać
ją za rozumną. Bądź też, gdy to się nie udaje, byśmy sądzili, że
można przynajmniej uznać, iż ta równowaga nie jest niero
zumna w tym oto sensie: że ci, którzy przeciw niej oponują,
mogą mimo to rozumieć, jak rozumne osoby mogą ją afir-
mować. To chroni więzy obywatelskiej przyjaźni i jest zgodne
z obowiązkiem grzeczności. W pewnych kwestiach jest to
może najlepsze, co potrafimy zrobić
42
.
Wszystko to dopuszcza pewną płynność, gdyż nie wszystkie
równowagi są takie same. Niezgodne z rozumem publicznym
42
Za pouczającą dyskusję na ten temat winien jestem wdzięczność
Robertowi Adamsowi.
24 - Liberalizm polityczny
346
Wykład VI. Idea publicznego rozumu
w danej kwestii są tylko te rozległe doktryny, które nie mogą
poprzeć rozumnej równowagi wartości politycznych w spra
wach, które on podnosi (§ 7.2). Pewne rozumne rozległe dok
tryny nie potrafią tego uczynić w niektórych przypadkach, ale
musimy mieć nadzieję, że żadnej z tych, które zachowują
trwałość w dobrze urządzonym społeczeństwie, nie grozi niez
dolność do tego we wszystkich, czy nawet w licznych przy
padkach.
Jeśli w moim opisie publicznego rozumu są jakieś inno
wacje, to ewentualnie dwie: pierwszą z nich jest centralne
miejsce obowiązku grzeczności jako ideału demokracji
(§ 2.1 -3); drugą jest to, że treść publicznego rozumu ma być
dana przez wartości polityczne i wytyczne politycznej kon
cepcji sprawiedliwości (§ 4.1-4). Treść rozumu publicznego
nie jest dana przez polityczną moralność jako taką, lecz tylko
przez koncepcję polityczną stosowną dla reżimu konsty
tucyjnego. Żeby sprawdzić, czy jesteśmy posłuszni rozumowi
publicznemu, moglibyśmy zapytać: jakie wrażenie wywarłaby
na nas nasza argumentacja, gdyby została przedstawiona
w formie opinii sądu najwyższego
43
? Wydałaby się rozumna?
Czy oburzająca?
Wreszcie kwestię, czy godne akceptacji jest to pojmowanie
rozumu publicznego, czy też jakieś inne, można rozstrzygnąć
dopiero zbadawszy odpowiedzi, do jakich ono prowadzi
w szerszym zakresie prawdopodobnych przypadków. Musieli -
43
Miejmy tu na uwadze nie żaden faktycznie wyrokujący sąd, lecz sąd jako
część składową reżimu konstytucyjnego pojmowanego idealnie. Mówię to
dlatego, że niektórzy wątpią, by po prawdziwym sądzie najwyższym można
było normalnie się spodziewać, że będzie wyrokował rozumnie. Ponadto sądy
są związane precedensami w sposób, w jaki nie jest nimi związany publiczny
rozum, i muszą czekać, aż kwestie znajdą się na wokandzie, a także wchodzi
tu jeszcze w grę wiele innych okoliczności. Nic z tego jednak nie podważa
sensowności sprawdzianu, który sugeruję w tekście.
8. Granice publicznego rozumu
347
byśmy też uwzględnić inne sposoby, w jakie przekonania
i twierdzenia religijne mogą odgrywać pewną rolę w życiu
politycznym. Moglibyśmy zapytać, czy Lincolnowska Prokla
macja Dnia Święta Narodowego z sierpnia 1861 roku i jego
dwie Proklamacje Święta Dziękczynienia z października 1863
i 1864 roku gwałcą ideę rozumu publicznego. A co mamy
powiedzieć o drugim przemówieniu inauguracyjnym z jego
profetyczną (starotestamentową) interpretacją wojny secesyj
nej jako kary boskiej za grzech niewolnictwa, spadającej tak
samo na Północ jak na Południe? Skłonny jestem sądzić, że
Lincoln nie gwałci rozumu publicznego - tego, który tu omó
wiłem, i tego, który miał zastosowanie w jego czasach (czy ma
zastosowanie w naszych czasach, to inna kwestia), ponieważ
to, co mówi, nie ma implikacji dla wymagań konstytucyjnych
i kwestii sprawiedliwości podstawowej. Czy też implikacje,
jakie mogłoby to mieć, na pewno znalazłyby mocne potwier
dzenie w wartościach publicznego rozumu. Wspominam o tych
sprawach tylko po to, by wskazać, że wiele rzeczy pozostaje
jeszcze do rozważenia. I oczywiście nie wszystkie koncepcje
liberalne uznałyby ideę publicznego rozumu, którą sformu
łowałem. Te, które uznałyby ją w jakiejś formie - bo dopusz
czone są różne odmiany - możemy nazwać Uberalizmami
politycznymi.