Michał TOMBAK
ULECZYĆ
NIEULECZALNE
Część 1
Firma Księgarska
Serwis Galaktyka Sp. z o.o.
Łódź 2002
Autor wyraża serdeczne podziękowanie za udział w powstaniu niniejszej książki
swojej żonie Bogumile Tombak
© Copyright by Michał Tombak
Copyright by „Michel" Bogumiła Tombak
Wszelkie prawa autorskie zastrzeżone
ISBN 83-911379-1-0
Książki prosimy zamawiać:
Serwis Galaktyka Sp. z o.o.
90-562 Łódź
ul. Łąkowa 3/5
tel. (0-42) 639 50 21
Księgarnia Wysyłkowa
Internet: http://www.book.com.pl
e-mail info@book.com.pl
Druk i oprawa
Drukarnia Wydawnictw Naukowych S.A.
Łódź, ul. świrki 2
Książkę tę poświęcam mojej Matce
– Oktiabrinie Tombak
Zasłużonemu lekarzowi Rosji
Michał Tombak
Ludzie nie umierają - oni zabijają sami siebie
Seneka, rzymski filozof
Do Czytelników!
Bóg sztuki lekarskiej Eskulap miał dwie córki. Jedna miała na imię Panacea, a druga
Gigea. Obie posiadały dar uzdrawiania ludzi. Panacea całe życie szukała cudownego środka
przeciw wszystkim chorobom. „Człowiek nie powinien wiedzieć o swoich chorobach,
wystarczy, że ja się o niego zatroszczę" - mówiła Panacea. Gigea próbowała wyjaśnić
ludziom, że ich choroby są odbiciem trybu ich życia. śeby się od nich uwolnić trzeba żyć tak,
jak żyje przyroda, naśladować ją, uczyć się od niej. Siostry ciągle spierały się ze sobą,
uważając, że każda z nich ma rację. Rozeszły się więc ich drogi. Panacea poszukuje
„cudownego eliksiru" przeciw wszystkim chorobom, a Gigea uczy ludzi zasad życia i
zdrowia.
Gdy szukamy przyczyn złego samopoczucia, uskarżając się na serce, żołądek, stawy,
to uzasadnienie swoich chorób zawsze znajdujemy poza nami samymi. Skłonni jesteśmy
pomstować na wszystkich, aby tylko zatuszować swoje lenistwo i nieznajomość
podstawowych zasad zdrowego trybu życia! Nigdy jednak nie wymieniamy prawdziwej
przyczyny, dlatego, że prawdziwa przyczyna - to my sami.
My, i tylko my odpowiadamy za nasze bóle i choroby, za nasze przedwczesne
starzenie się. śyjemy nieprawidłowo. Sami obniżamy poziom swoich sił życiowych. Źle się
odżywiając gromadzimy w sobie „trucizny". Nie opuszczają one naszego organizmu, męczą
nas, odzywając się chorobami tych narządów, w których są skoncentrowane.
Nieuporządkowany tryb życia - oto prawdziwa przyczyna przedwczesnego starzenia
się i wielu chorób. Człowiek, jeśli zechce, może żyć długo i być zdrowym.
Jestem głęboko przekonany, że w wielu sytuacjach życiowych człowiek sam dla siebie
powinien być lekarzem i doradcą. Powinien tak poznać funkcjonowanie swojego organizmu,
żeby móc zlikwidować przyczyny swoich chorób i cierpień.
W swojej praktyce wypróbowałem wiele kierunków i recept, wybrałem z nich to, co
naprawdę cenne i skuteczne. To dzieło leży przed Państwem. Rozumnie z niego korzystajcie.
Przedstawione przeze mnie recepty, przepisy i instrukcje nie wywołuj ą żadnych
skutków ubocznych. Jeśli niektóre z nich budzą u Państwa jakiekolwiek wątpliwości lub
zapytania, proszę przed ich zastosowaniem skonsultować się z lekarzem naturopatą (lekarz,
stosujący oprócz środków farmakologicznych, metody medycyny naturalnej).
20 październik 1997 r.
P.S.
Książkę tę polecałbym przeczytać trzy razy:
— pierwszy raz od początku do końca,
— drugi raz pod kątem swoich dolegliwości,
— trzeci raz stosując podane ćwiczenia, kuracje i przepisy.
Michał Tombak
Nie bać się „chorób cywilizacyjnych"
Zanim spróbuję wspólnie z Państwem poznać przyczyny „chorób cywilizacyjnych"
chciałbym przedstawić wyniki dwóch niezależnych badań, przeprowadzonych w różnych
miejscach i różnym czasie. Niezbicie potwierdzają one mądrość lekarzy Wschodu, którzy
głoszą, że od umiaru w jedzeniu jeszcze nikt nie umarł, umiera się zwykle z powodu
obżarstwa.
Komisja Światowej Organizacji Zdrowia przeprowadziła badania w kilku klasztorach
w Tybecie. Przebadano 90 % mieszkańców, wśród których byli starcy. W wyniku badań
zostało stwierdzone, że 60% badanych nie cierpi na próchnicę zębów, zaburzenia w pracy
układu krwionośnego i pokarmowego. Wszyscy, niezależnie od wieku, byli sprawni i prawie
w 100% zdrowi. Analiza ich pożywienia wykazała, że odżywiają się bardzo skromnie, nie po-
siadają lodówek, kuchni gazowych, nie używają cukru, mięsa i produktów rafinowanych. Ich
podstawowy jadłospis to placki jęczmienne, tybetańska ziołowa herbata, czysta woda. Latem
pożywienie wzbogacały rzepa, marchew, ziemniaki i trochę ryżu.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia w takich najbardziej rozwiniętych
krajach jak USA, Niemcy, Francja, które stoją w czołówce pod względem spożycia mleka,
mięsa i innych rafinowanych produktów, sytuacja zdrowotna ludności wygląda inaczej. W
Ameryce na trzy rodziny dwie cierpią na nowotwory, dwie osoby z pięciu - na choroby
sercowo-naczyniowe, które stają się przyczyną ich śmierci, odnotowuje się ogromną liczbę
cierpiących na cukrzycę. Przewlekłe choroby trapią 19% ludności, a więc cierpi na nie prawie
co piąty mieszkaniec.
W Niemczech na cukrzycę cierpi 20% ludności, około 20% dzieci w wieku od 8 do 16
lat ma niedorozwój umysłowy i fizyczny. Na reumatyzm i zapalenie stawów choruje od 15 do
17% ludności.
Francja: alergia dotyka od 15 do 20% ludności, 450 tys. dzieci poniżej 18 roku życia
ma różnorodne zaburzenia słuchu i wzroku, l ,5 mln dzieci w wieku 6 lat choruje na astmę.
We wszystkich krajach wysoko uprzemysłowionych w ciągu ostatnich 25 lat procent
noworodków z wrodzonymi schorzeniami podwoił się.
Wychodzi na to, że przy pomocy widelca i łyżki sami sobie kopiemy grób.
Lekarz przyszłości nie będzie dawać lekarstw,
a zainteresuje pacjenta odpowiednią dietą.
Thomas Edison
Przez całe stulecia wielu badaczy próbowało odkryć i zbadać nieuchwytnego,
maleńkiego „mikroba", który jest przyczyną zwykłego przeziębienia. Jeszcze w latach 40-
tych uczeni tłumaczyli niewielką skuteczność tych poszukiwać tym, że ów mikrob jest zbyt
mały i istniejące mikroskopy po prostu go nie widzą, ale burzliwy rozwój techniki i
wynalezienie mikroskopu elektronowego bynajmniej nie zmieniło sytuacji. Trzeba przyznać,
że przy pomocy najnowszej aparatury optycznej udało się odkryć ponad setkę różnych
rodzajów drobnoustrojów, wirusów i bakterii, ale żaden z nich nie jest przyczyną
przeziębienia. Dlaczego nie zdołano odkryć „mikroba" wywołującego przeziębienie? A
dlatego, że on nie istnieje. Każdy z poznanych rodzajów drobnoustrojów jedynie żywił się
śluzem, który organizm produkuje przy zwykłym przeziębieniu. Dokładniej rzecz biorąc, śluz
ten cały czas znajduje się w organizmie, będąc rezultatem nieprawidłowego żywienia. Wiosną
i jesienią organizm zaczyna oczyszczać się z tego nadmiaru śluzu. Wówczas pojawiają się
bakterie, które rozkładają, niszczą i wchłaniają ten śluz, pomagając nam oczyścić organizm.
A co my robimy? Przyjmujemy preparaty, które pozwalają nam „kichać na przeziębienie". W
ten sposób zabijamy bakterie, które nas ratują. I co? „Mikroby" zabiliśmy, a śluz pozostał. Po
pewnym czasie znów zaczynamy chorować, jeśli nie na przeziębienie, to na grypę -
generalnie to to samo, tylko teraz inny gatunek drobnoustrojów żywi się śluzem w naszym
organizmie.
I tak od wiosny do jesieni, rok po roku cieknie z nosa, łamie w kościach, ciągle
epidemie. Pojawia się coraz więcej nowych leków, żeby zniszczyć „mikroba". Ale „mikrob"
chociaż maleńki, „głupi" nie jest, też chce żyć, dlatego próbuje uodpornić się na leki. Nie
trzeba być prorokiem, aby przewidzieć rezultat tej wojny - czym silniejsze i bardziej
niszczące będą lekarstwa, tym bardziej „złe" i odporne będą drobnoustroje. A kto tu cierpi
najbardziej - oczywiście nasz organizm, gdyż każde, nawet najbardziej niewinne lekarstwo
(jeżeli takie w ogóle istnieje) wywołuje skutki uboczne.
Czym więc jest przeziębienie? Jest to rezultat nagromadzenia w organizmie zbyt dużej
ilości „odpadków" i niedostatecznego ich wydalania. Jelito grube jest magazynem całej tej
„zgnilizny". Właśnie stąd krew roznosi toksyny po całym ciele, tworząc niezdrowy śluz. Gdy
ilość śluzu staje się niebezpieczna (toksyczna), organizm próbuje się od niego uwolnić za
pomocą kataru - i to nazywamy przeziębieniem. Proces łączenia się bakterii, wirusów ze
śluzem wywołuje stan zapalny, czego rezultatem jest podwyższona temperatura.
Człowiek myślący powinien zastanowić się nad tymi faktami.
Aby ostatecznie przekonać Państwa, że wiele naszych chorób jest spowodowanych
nieprawidłowym sposobem odżywiania spróbujmy wykorzystać doświadczenie hinduskich
długowiecznych, którzy żyją w dolinie Chunza. U 32 tysięcy ludności, która nie zna chorób
średnia długość życia wynosi 120 lat! Na czym polega sekret?
Szkocki lekarz McCarrison, który przeżył 14 lat w bezpośredniej bliskości Chunzy,
doszedł do wniosku, że głównym „źródłem" długowieczności tego narodu jest sposób
odżywiania.
Mieszkańcy doliny Chunza są wegetarianami. Zwykle ich jadłospis składa się z
surowych warzyw i owoców latem, kiełków zbóż, suszonych moreli, owczej bryndzy zimą.
śeby upewnić się, że to właśnie odpowiedni sposób odżywiania jest sekretem
długowieczności mieszkańców doliny, Carrison po powrocie do Anglii przeprowadził serię
doświadczeń na zwierzętach. Jednej grupie zwierząt podawano jedzenie typowe dla stołu
przeciętnej londyńskiej rodziny (białe pieczywo, śledzie, rafinowany cukier, konserwowane i
gotowane warzywa itp.). W rezultacie w tej grupie zaczęły się różne „ludzkie" choroby.
Druga grupa zwierząt była karmiona według diety z doliny Chunza. Podczas całego przebiegu
doświadczenia zwierzęta z tej grupy pozostawały zdrowe.
Uważa się, że na długowieczność mają wpływ warunki klimatyczne. Interesujący jest
fakt, że ludzie mieszkający w takich samych warunkach klimatycznych jak mieszkańcy
doliny Chunza cierpią na różne schorzenia i długość ich życia jest dwa razy mniejsza. A więc
nasuwa się wniosek, że jeśli człowiek odżywia się nieprawidłowo, to od chorób nie uratuje go
nawet górski klimat.
Mieszkańcy doliny Chunza, w odróżnieniu od sąsiednich narodów, są bardzo podobni
do Europejczyków. Według teorii historyków, założycielami pierwszych wspólnot rodowych
Chunzy byli kupcy i wojownicy Aleksandra Macedońskiego, którzy tam się osiedlili w czasie
wyprawy przez górskie doliny rzeki Ind. Tak więc i Europejczycy mogą żyć długo, jeśli tylko
będą prawidłowo się odżywiać.
Hipokrates powiedział: „Wszystkie choroby przychodzą do człowieka przez usta z
pożywieniem". To genialne powiedzenie ma już kilka tysięcy lat, a my do tej pory nie chcemy
z tej mądrości skorzystać. Często zastanawiam się, dlaczego? Może Hipokrates powiedział to
zbyt cicho albo nie wszyscy zdążyli zapisać? Jak by to nie było, to my z pokolenia na
pokolenie przekazujemy naszym dzieciom złe nawyki, a razem z nimi również trapiące nas
choroby. śeby się jakoś usprawiedliwić mówimy, że żyjemy w ciężkich czasach i przygniata
nas wielki ciężar rozwoju cywilizacyjnego. A może bardziej przygniata nas ogromna masa
naszego ciała, lenistwo i absolutna pogarda dla reguł fizjologii, zgodnie z którymi
funkcjonuje nasz organizm. Ludzie nauczyli się obsługiwać komputery, rozwiązują
skomplikowane ekonomiczne problemy. Inżynier elektronik potrafi znaleźć uszkodzenie w
gęstej pajęczynie tysięcy przewodów, a na proste pytanie, ile razy dziennie robi siusiu i w
jakim kolorze, odpowiedzieć nie potrafi. Dlatego chcę jeszcze raz podkreślić, że jeżeli nie
nauczycie się Państwo obserwować funkcjonowania swojego organizmu i nie zrozumiecie, co
jest dla niego dobre, a co złe, nigdy nie będziecie zdrowi!
Osteoporoza - szansa na zwycięstwo
Wiele starszych osób z niepokojem oczekuje nadejścia zimy. Śnieg, zimno, śliskie
chodniki i nieuniknione upadki, które mogą stać się przyczyną poważnych złamań.
Szczególnie podatne na złamania są osoby cierpiące na osteoporozę.
Według statystyk najbardziej niebezpieczne są złamania stawu biodrowego. Około
50% chorych, który doznali takiego urazu zostaje inwalidami. We wszystkich rozwiniętych
krajach osteoporoza zaczyna zajmować pierwsze miejsce wśród chorób cywilizacyjnych. I o
ile wcześniej panował pogląd, że ofiarami osteoporozy padają kobiety, to ostatnie badania
wykazały, że dotyka ona jednakowo kobiety, jak i mężczyzn. Co więcej, przypadki
osteoporozy coraz częściej wykrywane są u dzieci w wieku 8-11 lat! Pierwsze objawy
osteoporozy u mieszkańców dużych miast Europy występują już w wieku 30 lat.
Co to więc jest osteoporoza? Dlaczego mocne, zdrowe kości stają się słabe, kruche i
łamliwe?
Osteoporoza oznacza odwapnienie kości. Jak wiadomo, głównym składnikiem tkanki
kostnej jest wapń. Jeżeli z różnych przyczyn wapnia w organizmie zaczyna brakować, wtedy
kości stają się podobne do sera z dużymi dziurami.
Według medycyny konwencjonalnej osteoporoza jest nieuleczalną chorobą, która w
określony sposób jest związana z dziedzicz nością. A medycyna walczyć z dziedzicznością
nie bardzo umie. To znaczy, że gdy stwierdzona zostaje osteoporoza, szansę na wyleczenie są
minimalne. Jedyne co można zrobić, to zapobiegać jej dalszemu rozwojowi. Z tego powodu
specjaliści radzą pić więcej mleka (!), jeść więcej sera. Mężczyznom radzi się, aby przestali
nadużywać alkoholu, papierosów, zaczęli stosować syntetyczne preparaty wapnia i witaminy
D
3
. A kobietom? Dla kobiet są te same rady plus terapia estrogenowa.
Jak dowodzi praktyka lekarska stosowanie preparatów zawierających wapń,
hormonów itd. może hamować rozwój choroby, ale prawie wszyscy specjaliści, z którymi
miałem okazję rozmawiać są zgodni co do tego, że nie można wyleczyć osteoporozy! Nie ja
Organizm człowieka zbudowany jest zgodnie z prawami fizyki
i chemii.
Prawa te nigdy się nie zmieniają. Wypisane są na każdym
nerwie, każdym mięśniu. Prawa te rządzą komórkami,
tkankami i narządami ciała, nakładając na nie określone
funkcje.
H. Wollmer, doktor medycyny
powinienem oceniać efektywność istniejących metod. Badaniem przyczyn powstania
osteoporozy i sposobami jej leczenia zajmują się dziesiątki naukowo-badawczych instytutów
na całym świecie. Jedno jest pewne: na dzień dzisiejszy cała terapia polega na dostarczeniu
organizmowi brakującego wapnia lub na „zmuszeniu" organizmu do przyswajania tego
wapnia.
Na jednym ze spotkań poświęconych zdrowemu stylowi życia zwróciła się do mnie
kobieta z bardzo smutnym pytaniem: Dlaczego jej kości są słabe, skoro przez całe życie
wypijała średnio 1-1,5 litra mleka dziennie, zupy mleczne i kasze pojawiały się w jej
jadłospisie co drugi dzień, a gdy była przeziębiona, zażywała w dużych ilościach wapń i
witaminę C? Innymi słowy, jej organizm otrzymywał więcej wapnia, niż było to potrzebne,
ale kiedy złamała rękę, kość wcale się nie zrastała. Wówczas wykryto u niej osteoporozę.
Myślę, że i wśród moich Czytelników znajdzie się wielu takich, dla których nabiał był
podstawą żywienia, a i wapna w tabletkach im nie brakowało. A jednak badanie na
osteoporozę wykazało brak wapnia w kościach. Dlaczego? Chodzi o to, że wapń w tej postaci,
w jakiej my go przyjmujemy: pasteryzowane, odtłuszczone mleko, syntetyczne preparaty
wapnia, tabletki itp. organizm „przepuszcza przez siebie" jakby „tranzytem". Kości
praktycznie niczego nie otrzymują, gdyż ten wapń jest jakby innego gatunku (trudno
przyswajalny). Każdorazowo kiedy organizm potrzebuje wapnia dla swoich procesów
życiowych (np. przy każdej zmianie pogody wzrasta ilość wapnia we krwi), jest zmuszony
pobierać go z kości. Właśnie dlatego ludzie często narzekają na bóle w kościach przy
zmianach pogody. Inaczej mówiąc, jeżeli dostarczamy organizmowi trudno przyswajalny
wapń, organizm przypomina samochód, który zakopał się w śniegu: czym szybciej kręcą się
koła, tym głębiej się zapada, a przy tym silnik pracuje na podwyższonych obrotach, są wielkie
straty paliwa, a samochód wciąż tkwi w tym samym miejscu.
Dwie postacie wapnia
W naturze wapń występuje w dwóch postaciach. „Dobry" wapń czyli organiczny,
łatwo przyswajany przez kości znajduje się w warzywach i owocach (szczególnie w ich
skórce), w świeżo przygotowanych sokach, jajkach, otrębach, kiełkach pszenicy, owsa, w
orzechach, miodzie, świeżym mleku krowim i kozim. „Zły" wapń - nieorganiczny, trudno
przyswajalny dla kości jest we wszystkich produktach rafinowanych, zawierających wapń, w
chlebie, pasteryzowanym lub gotowanym mleku i wszystkich otrzymywanych z niego
kwaśnych produktach, w przegotowanej wodzie, we wszystkich produktach poddanych
obróbce termicznej (podgrzewanie powyżej 100°C, gotowanie, smażenie) i preparatach
wapnia, otrzymywanych syntetycznie. Nasze kości nie są martwym tworem, ale żywą, wciąż
odnawiającą się tkanką. Jeżeli niszczenie komórek kości jest szybsze niż ich odbudowywanie,
wówczas masa kostna ulega zmniejszeniu (pojawia się osteoporoza). W ten sposób, jeśli
podstawą naszego żywienia są produkty rafinowane, pasteryzowane przegotowane mleko,
przypieczony, chrupiący chleb, produkty poddane obróbce termicznej, a przy tym używamy
przede wszystkim przegotowanej wody (a tak właśnie odżywia się większość ludzi) staje się
oczywiste, dlaczego osteoporoza tak szybko „pokonuje" kości współczesnego człowieka.
„Dobry" czyli organiczny wapń tworzy w organizmie łatwo rozpuszczalne sole, które
są niezbędne dla procesów krążenia, chronią naszą krew przed dostawaniem się do niej
bakterii poprzez naczynia krwionośne, biorą udział w normalnym wzroście kości
i zębów, polepszają pracę systemu nerwowego, wykazują działania obronne, pełnią
jeszcze wiele innych pożytecznych funkcji.
„Zły" wapń w bardzo niewielkim stopniu jest wykorzystywany przez organizm do
budowy kości. W większości zaś stanowi „budulec" dla nierozpuszczalnych soli wapnia,
które tworzą podstawę kamieni w nerkach, wątrobie i woreczku żółciowym. Dlatego wszy-
scy, którzy lubią świeży biały chleb, pieczone maślane bułeczki (a to szczególnie one
dostarczają naszemu organizmowi nieorganicznego wapnia) sami sobie tworzą kamienie
(szczególnie w woreczku żółciowym). Aby przyswoić nieorganiczny wapń, organizm czerpie
ze swoich zapasów spore ilości makro- i mikroelementów, upośledzając w ten sposób procesy
przemiany. „I po co on tak szczegółowo o tym wszystkim pisze?" - pomyśli niecierpliwy
Czytelnik - „Lepiej dałby kilka przepisów, napisał co można jeść, a czego nie i sprawa
załatwiona." Ale taki sposób rozwiązania sprawy byłby zbyt prosty i w dodatku mało
skuteczny. A to dlatego, że organizm każdego z nas jest niepowtarzalną indywidualnością i
nie ma uniwersalnej recepty na osteoporozę. Pokonać tę chorobę (jak zresztą i każdą inną)
można tylko wtedy, gdy pozna się „słabe strony swojego przeciwnika" (w tym przypadku
osteoporozy). Właśnie dlatego tak skrupulatnie opisuję wszystkie procesy, zachodzące w
naszym organizmie, związane z przyswajaniem wapnia i błędy, które popełniamy.
Każdy powinien zrozumieć prostą prawdę: nasz organizm jest całościowym
systemem, w którym wszystkie komórki są ze sobą powiązane niezliczoną ilością
oddziaływań i tylko kompleksowe wpływanie na wszystkie życiowo istotne systemy i or-
gany pozwala zlikwidować każdą dolegliwość, niezależnie od tego, gdzie się ona
umiejscowiła: w kościach, sercu, wątrobie czy lewym palcu prawej nogi.
Przyczyny braku wapnia w organizmie
Wśród pierwiastków, które wchodzą w skład naszego ciała wapń zajmuje 5-tą pozycję
po czterech podstawowych: węglu, tlenie, wodorze i azocie. W organizmie jest średnio około
1200 gramów wapnia, przy czym 99% tej ilości znajduje się w kościach.
W tkance kostnej zachodzą dwa procesy:
1. jej zanikanie, w efekcie czego do krwi dostaje się wapń i fosfor,
2. odkładanie się soli wapnia.
W ciągu doby z tkanki kostnej dorosłego człowieka ubywa do 700 mg wapnia i
również tyle powinno odkładać się znowu, przy czym u rosnących dzieci szkielet odnawia się
w ciągu 1-2 lat, a u dorosłych - w ciągu 10-12 lat.
Tkanka kostna pełni w naszym organizmie funkcję podpory (utrzymuje nasze ciało w
pozycji pionowej), a także służy jako magazyn (hurtownia), z którego organizm czerpie wapń
i fosfor, gdy jest ich za mało w produktach żywnościowych. Zawartość wapnia we krwi jest
zawsze stała, nawet w ostatnim stadium osteoporozy we krwi może być 99,9 % normy wapnia
(jest to reakcja obronna organizmu). Jeżeli zawartość wapnia we krwi jest niewystarczająca,
to będzie on intensywnie pobierany z kości. Kiedy proces ten odbywa się dzień w dzień,
wówczas masa substancji kostnej zaczyna się zmniejszać.
Wiadomo, że takie produkty jak mięso, ser, cukier, tłuszcze zwierzęce podczas
trawienia dostarczają organizmowi duże ilości szkodliwych kwasów (mleczny,
szczawiowy, moczowy i in.), które zatruwają organizm. Sole wapnia neutralizują te
kwasy, tym samym chroniąc organizm przed całkowitym zatruciem. Im więcej w
naszym pożywieniu wyżej wymienionych produktów, tym mniej wapnia w kościach.
Cukier - główny wróg wapnia
Jedną z głównych przyczyn deficytu wapnia w organizmie jest zbyt duże spożycie
cukru i zawierających go wyrobów. Cukier jest produktem syntetycznym, przy trawieniu
którego powstaje wiele trujących kwasów. Ale ponieważ spożywamy go razem z produktami
żywnościowymi, organizm jest zmuszony wydalić tę „truciznę". A do tego potrzebna jest
ogromna ilość soli mineralnych, w skład których wchodzi przede wszystkim wapń. Skąd
organizm je bierze? A stąd, gdzie jest ich najwięcej - z kości i zębów. Jeżeli uwzględnimy
fakt, że zamiłowanie do słodyczy wpajamy naszym dzieciom od wczesnego dzieciństwa, sami
też jemy cukier codziennie i to w ilościach setki razy przekraczających normę (cukier
znajduje się w 80% spożywanych produktów, poczynając od jogurtu, a kończąc na sokach z
kartonów), od razu staje się oczywiste, dlaczego dzieci walczą z próchnicą, a osoby dorosłe z
paradontozą, zaś kości starych ludzi przypominają ser szwajcarski (mam na myśli
osteoporozę). Czy osteoporoza jest chorobą dziedziczną? Raczej nie. „Dziedzicznie"
przekazujemy przeważnie nasze złe przyzwyczajenia, które stają się przyczyną chorób.
Tak więc teraz możemy wysnuć pierwszy wniosek:
Jedną z podstawowych „dziedzicznych" przyczyn osteoporozy jest nadmierne
zamiłowanie do słodyczy, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Często słyszę od
rodziców: „Jak tu nie dać dziecku cukierka, przecież dzieciństwo powinno być słodkie." Tym
rodzicom radzę, żeby zatroszczyli się o to, aby dzieciństwo ich dziecka było zdrowe i
szczęśliwe. śeby to dziecko, kiedy przyjdzie starość, nie musiało za chwilę „słodkiej"
przyjemności w dzieciństwie latami wylewać gorzkich łez z bólu w kościach i kręgosłupie.
Ostatnio przeprowadzone badania naukowe ujawniły 3 ważne reguły przyswajania
przez organizm wapnia:
1. W przypadku nadmiaru lub braków tłuszczu wapń jest wypłukiwany z organizmu
(dlatego nie ma różnicy w przyswajaniu wapnia z mleka chudego a pełnego).
2. Negatywny wpływ na przyswajalność wapnia ma nadmiar lub brak w produkcie
fosforu i magnezu.
3. Wpływ na przyswajalność wapnia ma zawartość w produkcie witaminy D.
Odkrycia te wyjaśniają, dlaczego osoby, które regularnie piją „niepełnowartościowe"
mleko (pasteryzowane, przegotowane) nie otrzymują takiej ilości wapnia, jak to sobie
wyobrażają.
Chciałbym nieco dłużej zatrzymać się na kwestii mleka, gdyż produkty mleczne
stanowią 70-80% jadłospisu mieszkańców Europy Zachodniej i Wschodniej. Ci z Państwa,
którzy przeczytali w mojej poprzedniej książce rozdział „Mleczny nałóg" (str. 90-93)
znają mój stosunek do mleka. Jeżeli już chcecie Państwo pić mleko (i to jedynie w
celach leczniczych), to tylko świeże, Jeszcze ciepłe, prosto od krowy", która pasła się na
ekologicznie czystych pastwiskach, a ponieważ taką możliwość mają tylko nieliczni spośród
dziesiątków tysięcy, to nie będę się zatrzymywał na przedstawianiu zalet takiego mleka. Nasz
organizm w pełni przyswaja wapń, gdy stosunek zawartości wapnia i fosforu w produkcie
wynosi l : 1,3, a stosunek wapnia i magnezu l : 0,5. W mleku pasteryzowanym czy
gotowanym proporcje wapnia do fosforu wynoszą l : 0,7, a wapnia do magnezu l : 0,1.
Oprócz tego w procesie pasteryzacji ginie prawie 40-60% witaminy D. W ten sposób niemal
80-90% wapnia zawartego w pasteryzowanym mleku nie zostaje przyswojone przez
organizm. Cóż więc pozostaje w organizmie po spożyciu pasteryzowanego mleka? Kazeina
(ciężkostrawne białko, wykorzystywane w przemyśle jako surowiec do produkcji organicz-
nego kleju), tłuszcz zwierzęcy, który zwiększa poziom cholesterolu i promieniotwórczy
(radioaktywny) pierwiastek stront 90, będący nieodłącznym towarzyszem wapnia w mleku.
Okazuje się więc, że zamiast niezbędnego wapnia organizm otrzymuje z mleka „klej",
który „skleja" naczynia krwionośne, kamienie w nerkach i wątrobie, powoduje powstawanie
w ciele guzów, deformację stawów rąk i nóg oraz osadza się w tkankach i ścięgnach pod
postacią śluzu; tłuszcz nasycony (z mleka) „zapycha" naczynia krwionośne, szykując nam
powoli stan przedzawałowy, a promieniotwórczy stront 90 sprzyja powstawaniu komórek
nowotworowych. Ostatnio coraz częściej nazywa się mleko „cichym zabójcą". W pełni
zgadzam się z tym określeniem.
Na II międzynarodowym kongresie poświęconym wpływowi warunków życia i pracy
na zdrowie ludzi, lekarze ze zdziwieniem stwierdzili, że mieszkańcom Europy brakuje 900
mg wapnia dziennie, przy czym 90% wapnia otrzymywali oni wraz z mlekiem i produktami
mlecznymi, a większości Hindusów, mieszkańców Chile, RPA, Turcji wystarcza 300 mg
wapnia na dobę, przy czym produkty mleczne stanowią w ich jadłospisie zaledwie 10%,
reszta to zboża, warzywa, owoce, orzechy, kiełki. Nie ma w tym nic dziwnego. Po prostu w
naturalnych produktach istnieją idealne proporcje dla przyswojenia wapnia przez organizm, a
w produktach, które były poddane obróbce przemysłowej te proporcje są zaburzone. Odnosi
się to przede wszystkim do pasteryzowanego mleka.
Na podstawie tego, co przedstawiłem wcześniej nasuwa się drugi ważny wniosek:
„dziedziczny" nawyk picia mleka krowiego (jako źródła wapna) od lat dziecięcych
doprowadza do totalnego braku wapnia w organizmie, przy czym szkody, jakie
wyrządza sobie człowiek pijący mleko kilkaset razy przewyższają pożytki.
Witamina D „wspólnikiem" wapnia
Podstawową funkcją witaminy D jest regulacja wymiany wapnia w organizmie. W
nerkach z witaminy D powstaje związek, który sprzyja przyswajaniu wapnia, przy czym
reakcja ta jest możliwa tylko przy udziale witaminy C. W ten sposób witaminy D i C są nie-
zbędnymi składnikami w reakcjach przyswajania wapnia przez układ kostny. Nie jest
możliwe dostarczenie organizmowi dostatecznych ilości witaminy D w produktach
żywnościowych. Podstawowym źródłem witaminy D są: jajka, których nie poleca się jeść ze
względu na wysoką zawartość tłuszczu i powstającego z tego powodu cholesterolu (z czym
zdecydowanie nie mogę się zgodzić); masło śmietankowe, które uparcie próbuje się zastąpić
syntetyczną margaryną, z której witamina D uwalnia się z wielkim trudem; wątroba i ryby
(ani surowej wątroby, ani surowych ryb nie jemy, a po obróbce termicznej pozostają znikome
ilości witaminy D). Witamina ta nazywana jest „słoneczną witaminą", gdyż powstaje w
organizmie pod wpływem promieni ultrafioletowych. Od pewnego czasu wszystkim nam
próbuje się wmówić, że przebywanie na słońcu szkodzi naszemu organizmowi, że promienie
słoneczne sprzyjają powstawaniu chorób nowotworowych. Słońce stało się głównym sprawcą
naszych problemów zdrowotnych. Ze wszystkich stron specjaliści ostrzegają: unikaj słońca -
ono niszczy twoje zdrowie! Ale zapominamy przy tym, że słońce jest źródłem wszystkiego,
co żyje na ziemi.
Znany amerykański naturopata Paul Berg w wieku lat 90 był silny, zdrowy, sprawny
fizycznie, zwinny. Przebiegał codziennie 5 kilometrów, dużo pływał, chodził po górach, grał
w tenisa, tańczył. Gdy miał 95 lat pracował po 12 godzin dziennie, nie wiedział co to choroby
i zmęczenie, był zawsze rześki i pełen chęci życia. W wieku 16 lat umierał na gruźlicę.
Sławni lekarze w USA postawili diagnozę: przypadek beznadziejny, nie da się wyleczyć.
Lecz Paul Berg trafił do doktora Augusta Raulien z Lozanny - jednego z największych
autorytetów w dziedzinie helioterapii (leczenia słońcem). Później Berg napisał: „Wysoko w
Alpach doktor Raulien oddziaływał na moje ciało uzdrawiającymi promieniami słonecznymi i
przepisał mi dietę z warzyw i owoców. W ciągu dwóch lat z umierającego chłopca zmieniłem
się w pogodnego, cieszącego się życiem, silnego człowieka. Od tego czasu pilnie
przestrzegałem, pilnowałem, by moje ciało stale otrzymywało dawkę promieni słonecznych, a
mój organizm - owoce i warzywa."
Porozmawiajmy teraz o słońcu, nie z punktu widzenia chorób, które ono powoduje, a
zdrowia, które można osiągnąć, dzięki jego wpływowi. Pod wpływem promieni słonecznych
w naszym organizmie wytwarza się witamina D. Podstawową jej funkcją jest umożliwienie
organizmowi przyswajania wapnia. Witamina D jest niezbędna dla krzepnięcia krwi,
normalnego wzrostu kości i tkanek, pracy serca i układu nerwowego. Przy niedoborze
witaminy D (na skutek braku światła słonecznego) jest silnie zaburzona przemiana materii i
słabiej pracują naczynia krwionośne. Te ostatnie nie zapobiegają przedostawaniu się do krwi
bakterii, co w znacznym stopniu osłabia funkcje obronne organizmu. Wzrasta uzależnienie od
zmian warunków pogodowych, człowiek staje się mało odporny na infekcje. W ten sposób
niedobór w organizmie witaminy D, a co się z tym wiąże - wapnia i jego soli, może zagrażać
naszemu zdrowiu.
Co prawda można otrzymywać witaminę D i wapń pod postacią tabletek, zawsze
dostępnych w aptece Jednak gdy uwzględni się odmienne zapotrzebowanie różnych
ludzi na witaminę D, to praktycznie bardzo trudno jest ustalić odpowiednią dawkę.
Trzeba sobie uświadomić, że przy jej niedoborze lub nadmiarze organizm nie będzie
przyswajał wapnia, dlatego przyjmowanie go w takiej sytuacji może spowodować więcej
szkód niż korzyści.
Zaspokajając potrzeby organizmu na witaminę D, człowiek nie może być zależny
ani od pokarmu, ani od preparatów chemicznych. Musi ona sama powstać w
organizmie, w sposób naturalny, pod wpływem światła słonecznego.
Ludzie pierwotni, żyjący pod gołym niebem, nie cierpieli na brak witaminy D.
Niektóre współcześnie żyjące prymitywne plemiona nie cierpią nań dotychczas. Dopiero gdy
ludzie zaczęli mieszkać w wielkich miastach, gdzie małe okna mieszkań nie pozwalają
przenikać promieniom słonecznym, odczuwalny stał się niedobór tej witaminy. Poddając się
działaniu promieni słonecznych należy zawsze pamiętać o tym, że człowiek powinien
pobierać je w małych dawkach. Dlatego czas przebywania na słońcu to 20 - 30 minut każdego
dnia. Potem powinno się chronić w cieniu. Wykorzystujcie słońce nie dla opalenizny, a dla
zdrowia!
Naukowo dowiedziono, że najlepsza pora na kąpiele słoneczne to godziny poranne -
od wschodu słońca do godziny dziesiątej. Między godzinami 10 a 17 promienie słoneczne
mają wysoką radiację, parzą ciało, prowadząc do przedwczesnego starzenia się skóry.
Japoński profesor Nishi stwierdził, że określone zabiegi wodno-powietrzne stymulują w
organizmie syntezę witaminy D. Dlatego należy wyrobić w sobie nawyk korzystania z
porannych i wieczornych naprzemiennych pryszniców. Regularne uczęszczanie do
sauny również sprzyja syntezie tej witaminy. Trzeba jednak pamiętać, że kiedy skóra
pokrywa się warstwą opalenizny, produkcja witaminy D zostaje wstrzymana, dlatego - w mia-
rą jak skóra ciemnieje - należy jak najwięcej przebywać w cieniu. Polecam następujące
ćwiczenie, które „konserwuje" witaminę D:
Proszę położyć się na plecach, złączyć dłonie i stopy i leżeć tak około 2 - 3 minut.
Codzienne wykonywanie tego ćwiczenia pomoże organizmowi uniknąć niedoboru witaminy
D.
Podczas pobytu na urlopie, kiedy mamy już ładną letnią opaleniznę, należy korzystać
również z takich źródeł witaminy D, jak: jajka, masło śmietankowe, wątroba, ryby, warzywa i
owoce.
Słońce jest bezcennym darem przyrody. Korzystajcie Państwo z niego rozsądnie, a
jego energia będzie zawsze służyła Waszemu zdrowiu.
Witamina D ma jeszcze jedną bardzo ważną właściwość - wchodzi w skład gruczołów
wydzielniczych skóry, co oznacza, że im częściej myjemy ciało różnymi syntetycznymi
preparatami (tj. dzisiejszymi kosmetykami), tym więcej wymywamy z naszego organizmu
witaminy D. Więc co, przestać się myć? - może spytać Czytelnik. Myć się można, a nawet
trzeba, ale jeśli już używacie Państwo syntetycznych płynów do ciała, powinniście po myciu
nasmarować się naturalnym olejem roślinnym, jeżeli już nie całe ciało, to przynajmniej ręce i
nogi, gdyż właśnie tam przede wszystkim odbywa się synteza witaminy D. Zwyczaj
nacierania ciała po kąpieli wonnymi olejkami wywodzi się z zamierzchłej przeszłości.
Przygotować taki olejek może bez trudu każdy. Wystarczy do 200 g oleju roślinnego dodać 2
garści płatków róży, postawić buteleczkę w ciemnym miejscu na siedem dni i gotowe. Należy
mieć ten płyn pod ręką i po każdej czynności: zmywaniu, praniu wcierać go chociażby w
dłonie. Wykorzystujcie Państwo właściwość naszej skóry, która działa na zasadzie
podwójnego filtra. Z jednej strony przez pory wydala toksyny, a z drugiej - wchłania
pożyteczne substancje.
Myślę, że Czytelnik po tym opisie zrozumiał własności witaminy D oraz to, że przy
obecnym stylu życia chronicznie brakuje nam tej witaminy, a to uniemożliwia pełne
przyswojenie wapnia.
Teraz o witaminie C. Jest ona niezbędna do tego, aby organizm był zawsze zdrowy,
bez niej w organizmie nie zachodzi ani jedna reakcja utleniania, gdyby nie było witaminy C,
zginalibyśmy z powodu nieustannie atakujących organizm wirusów, bez tej witaminy nasze
naczynia krwionośne zamieniłyby się w puste rurki, niezdolne do transportowania krwi.
Nie jest to jeszcze pełna charakterystyka właściwości witaminy C, bardziej
szczegółowo napiszę o niej poniżej. Obecnie nie interesuje nas rola witaminy C w
funkcjonowaniu organizmu, a jedynie jej właściwości fizyko-chemiczne. Niestety, jest to
witamina bardzo „delikatna", niszczy ją światło dzienne lub słoneczne i podgrzewanie
powyżej 100°C. Jeden tylko przykład: kiedy przygotowujemy zupę warzywną, w trakcie
gotowania zniszczeniu ulega do 50% witaminy C, gdy zupa stoi na kuchence 3 godziny -
tracimy jeszcze 20%, a po 6 godzinach albo po powtórnym podgrzaniu nie ma w niej już
witaminy. Obierając ziemniaki tracimy do 30% witaminy, gotując je - jeszcze 30-40%. W ten
sposób, gdy ciągle spożywamy gotowaną żywność, którą w dodatku kilkakrotnie pod-
grzewamy, witamina C dostaje się do naszego organizmu z żywnością w minimalnych
ilościach. Na szczęście witaminy C jest dużo w warzywach i owocach. Ale dopiero od paru
lat mówi się o wartościach surowych warzyw i owoców, a do tej pory, poczynając od lat 60-
tych, ze względu na choroby układu pokarmowego (a cierpiało na te dolegliwości prawie 80%
społeczeństwa) spożywanie warzyw i owoców, szczególnie przez osoby w starszym wieku,
było kategorycznie zabronione, zresztą, szczerze mówiąc, nie miały one nawet jak spożywać
tych bezcennych darów natury (zęby bowiem miały zepsute już od dzieciństwa). W ten
sposób tworzyło się błędne koło: skórę z warzyw należy obierać - niszczy żołądek i zawiera
azotany (a w skórce, jak wiemy, jest najwięcej wapnia), warzyw i owoców nie jeść, za to pić
więcej mleka i jeść mięso. Nawiasem mówiąc, im człowiek więcej spożywa białka zwierzęce-
go, tym więcej potrzebuje witaminy C. Taki sposób odżywiania w ciągu ostatnich 50 lat daje
fatalne rezultaty, ludzie nie dożywają nawet do połowy czasu, danego im przez naturę.
Średnio co drugi człowiek umiera na skutek chorób serca, co trzeci na choroby nowotworowe,
co czwarty zapada na chorobę Parkinsona lub Alzheimera, a co piąty cierpi na cukrzycę i
osteoporozę. Zdrowy człowiek w wieku 70-80 lat to rzadkość, a 70% po prostu nie dożywa
tego wieku.
Rozmowę o witaminie C chciałbym zakończyć jeszcze jednym szokującym faktem. W
trakcie badań naukowych udowodniono, że dym z jednego wypalonego papierosa niszczy w
organizmie 25 mg witaminy C, tj. 1/4 dobowej dawki. W ten sposób samo palenie papierosów
całkowicie pozbawia organizm tej witaminy. Jeżeli uwzględnimy, że w każdej rodzinie jest
przynajmniej l palacz, to dla reszty rodziny nie ma znaczenia, czy biorą papierosa do ust,
wystarczy, że wdychają dym papierosowy (tzw. bierne palenie). Innymi słowy, w rodzinie
palaczy dziecko biernie „pali" już od najmłodszych lat. Witamina C nazywana jest
antyprzeziębieniową, a wiosną i jesienią, zaczynając od dzieci, a kończąc na dorosłych,
wszystkich kosi epidemia przeziębień i grypy, co stanowi jaskrawy dowód braku odporności
organizmu, spowodowanego niedostateczną ilością witaminy C. A co z witaminą w
tabletkach? - pomyśli dociekliwy Czytelnik. Szkodliwe jest nie tylko przyjmowanie witaminy
C, ale i wszystkich syntetycznych witamin. Po pierwsze: witaminy to związki, które nie są
wytwarzane drogą syntezy w organizmie człowieka. W roślinach powstają w procesie
biosyntezy po wpływem światła Słońca i Księżyca. W komórkach roślin witaminy
występują w łatwo przyswajalnej dla człowieka postaci (prowitaminy), oprócz nich w
roślinach występuje niezbędny zbiór soli mineralnych, które sprzyjają pełnemu
przyswojeniu ich przez organizm. Właśnie dzięki temu przedawkowanie naturalnych
witamin jest bardzo trudne, a syntetycznych - bardzo łatwe. Po drugie: sztuczne
witaminy - to krystaliczna nieorganiczna substancja (produkt rafinowany), obca dla or-
ganizmu. Jest ona albo z trudnością przyswajana przez organizm, albo też nie jest
przyswajana w ogóle (szczególnie przy zaburzeniach matabolizmu). Wielu z Państwa
przekonało się o tym „na własnej skórze", kiedy mocz (po spożyciu witamin) ma kolor i
zapach spożytych witamin. Często zdarzają się różne formy nietolerancji organizmu (mdłości,
osłabienie, swędzenie) po zażyciu syntetycznych witamin. Spożywając je tylko przeciążamy
nerki i wątrobę, naruszamy równowagę substancji mineralnych w organizmie. Po trzecie:
jednym ze skutków ubocznych stosowania syntetycznych witamin jest zwiększenie
apetytu, ponieważ organizm, żeby je przyswoić, potrzebuje dodatkowej porcji soli
mineralnych, węglowodanów, składników białkowych. Znajdują się one w roślinach,
natomiast w syntetycznych witaminach ich nie ma i dlatego człowiek zaczyna
instynktownie dużo jeść, co prowadzi do nadwagi (Amerykanie są najbardziej otyłym
narodem na świecie między innymi przez to, że „jedzą" sztuczne witaminy w dużych
ilościach). W naszej świadomości utrwaliła się opinia, że witamina C jest nieszkodliwym
preparatem, jednak w ostatnich latach lekarze coraz częściej obserwują skutki uboczne.
spowodowane nadmiernymi dawkami syntetycznej witaminy C. To nie tajemnica, że wiele
osób przyjmuje witaminę C i przy jej pomocy leczy grypę i niektóre inne choroby wirusowe,
spożywając według swojego uznania dawkę 4 - 6 g na dobę, podczas gdy norma wynosi
około 100 mg.
Uczeni wielu krajów zgodnie solidaryzują się z opinią, że przyjmowanie
syntetycznej
witaminy
C
nie
podnosi
odporności
organizmu
na
choroby
przeziębieniowe, a jej zwiększone dawki pogarszają przebieg niektórych chorób
infekcyjno-alergicznych, w szczególności reumatyzmu.
Najbardziej niebezpiecznym skutkiem przyjmowania maksymalnych dawek witaminy
C jest zwiększona krzepliwość krwi, w wyniku czego powstają skrzepy. Oprócz tego
witamina C może sprzyjać powstawaniu w nerkach i pęcherzu moczowym kamieni z soli
kwasu szczawiowego i moczowego. Osobom, które otrzymywały witaminę B
2
w zastrzykach
lekarze odradzają przyjmowanie witaminy C, ponieważ niszczy ona tę witaminę.
Chorzy na cukrzycę powinni wiedzieć, że duże dawki witaminy C zaburzają
proces wytwarzania insuliny przez trzustkę i zwiększają zawartość cukru w moczu i
krwi. W ostatnim czasie stwierdzono, że duże dawki witaminy C hamują tempo
przesyłania impulsów nerwowo-mięśniowych, w wyniku czego zwiększa się zmęczenie
mięśni i zaburzona jest koordynacja reakcji wzrokowych i ruchowych.
Sądzę, że wniosek może być jednoznaczny - przed spożyciem witaminy C należy
obowiązkowo skonsultować się z lekarzem i przyjmować tylko naturalne witaminy, w
które obfitują warzywa i owoce. Na pewno ich Państwo nie przedawkują.
Kropkę nad „i" w kwestii zaburzenia wymiany wapnia może stanowić nasze
bezgraniczne umiłowanie do produktów mącznych. Wapń występuje w dużych ilościach w
wyrobach mącznych zawsze w formie ciężkoprzyswajalnej (zły wapń). Z niektórymi kwasami
(szczawiowym, moczowy) tworzy trwałe nierozpuszczalne związki. A ponieważ chleb i
wyroby mączne są podstawowymi produktami w naszym jadłospisie, to nic dziwnego, że
każdego z nas doprowadzają do szału bóle kręgosłupa, stawów i mięśni.
W jaki sposób w organizmie tworzą się nierozpuszczalne sole wapnia
Większość z nas je za dużo, je raczej z przyzwyczajenia, niż z głodu. Od lat
dziecinnych wmawia się nam, że posiłki należy spożywać kilka razy dziennie, niezależnie od
tego, czy chce się nam jeść, czy nie. Dlatego organizmowi brakuje wręcz „siły życiowej", aby
przerobić, przetrawić, przyswoić ten nadmiar produktów. Ogromna ilość kwasów powstaje w
wyniku spożywania produktów białkowych pochodzenia zwierzęcego, łączy się z Ca, tworząc
nierozpuszczalne krystaliczne toksyczne związki. Organizm nie jest w stanie ich usunąć, więc
zaczynają się one odkładać w naszych stawach. Ten proces trwa powoli, latami, i mało kto go
zauważa, aż do chwili, gdy stawy zaczynają nam sprawiać kłopoty. W każdym stawie jest
swoisty smar, który zapewnia jego ruchliwość. Niezależnie od tego, czy macie Państwo lat
40, 60 czy 70, ilość smaru się nie zmienia, ale gdy zawierające wapń nierozpuszczalne
związki zaczynają wypierać smar ze stawów, jakby cementując je, wówczas odczuwa się ból,
zmniejszenie ruchomości i elastyczności stawów.
Pierwszym obiektem ataku są nogi. W nogach jest więcej kości, niż w każdej innej
części ciała, w stopie aż 26. Ze stóp toksyczne kryształki przemieszczają się wyżej, co
powoduje, że odczuwamy ból w kolanach. Potem przesuwają się do stawów biodrowych.
Proszę zaobserwować, jak Państwo rano wstajecie z łóżka. Co drugi dzień z jękiem
narzekacie: „Och, moje plecy!" Mijają lata i toksyczne kryształki przesuwają się jeszcze
wyżej - do kręgosłupa, potem atakują ramiona, szyję, łokcie, a nawet palce. Dochodzi do
tego, że niektóre osoby z trudem zwijają dłoń w pięść, przy skręcaniu szyi rozlega się trzask i
chrupnięcie. Na usprawiedliwienie wciąż powtarzają: „Stawy bolą, bo się starzeję". No a
dzieci? U dzieci tak samo trzeszczy i chrupie. Proszę popatrzeć, jak porusza się młodzież.
Widoczny jest brak ruchliwości stawów, kolana mają jak z drewna! Wcześniej na podwórku
grali w piłkę, klasy, bawili się w chowanego, a teraz podwórko jest zastawione przez
samochody i nie pozostaje nic innego, jak grać w domu, siedząc przed ekranem komputera, a
stawy i kości wymagają ruchu, czym więcej, tym dla nich lepiej.
W ten sposób zrozumiała staje się jeszcze jedna przyczyna osteoporozy -
osłabienie ruchowe - powszechny brak ruchu.
O ruchu pisałem już dostatecznie dużo. Odnośnie osteoporozy mogę tylko dodać, że
im mniej ruchu przypada na jednostkę czasu, tym większe jest prawdopodobieństwo
zachorowania.
Jeżeli z tego wszystkiego, o czym pisałem powyżej wyodrębnimy najważniejsze
punkty, będą one stanowić przyczyny pojawienia się w organizmie tej uciążliwej choroby.
Spróbujmy poukładać je „na półeczkach". Przyczyny powstania osteoporozy są następujące:
1.
Brak w organizmie witamin D i C.
2.
Odżywianie się produktami poddanymi obróbce cieplnej.
3.
Używanie głównie przegotowanej wody.
4.
Spożywanie małych ilości warzyw i owoców oraz ich naturalnych, na świeżo
przygotowywanych soków.
5.
Obieranie warzyw i owoców ze skóry.
6.
Nieprawidłowe przygotowywanie posiłków (długie gotowanie, smażenie).
7.
Zbyt duże ilości pożywienia.
8.
Palenie.
9.
Brak ruchu.
10.
Spożywanie w dużych ilościach mleka.
11.
Spożywanie w dużych ilościach chleba i wyrobów mącznych,
12.
Spożywanie w dużych ilościach cukru i słodyczy.
13.
Spożywanie w dużych ilościach tłuszczów zwierzęcych.
14.
Spożywanie w dużych ilościach syntetycznych witamin.
15.
Spożywanie rafinowanych produktów zawierających nierozpuszczalny
(nieorganiczny wapń): długo gotowanych kasz, makaronów, zup z torebek i innych.
Gdyby każdy z Państwa uczciwie i z ręką na sercu postawił znaczek to sądzę, że
prawie wszystkie te punkty okazałyby się charakterystyczne dla Państwa trybu życia, a to
oznacza, że możecie być pewni, że zachorujecie na osteoporozę, albo już jesteście chorzy,
tylko jeszcze o tym nie wiecie.
Teraz zróbmy krótkie podsumowanie. Nasz nieprawidłowy tryb życia prowadzi do
tego, że sami sobie przygotowujemy grunt dla powstania w naszym organizmie takiej
choroby, jak osteoporoza. Ten nieprawidłowy tryb życia przekazujemy naszym
dzieciom, a one znów swoim. W taki sposób przekazujemy „genetycznie" nie chorobę,
ale złe nawyki, które są przyczyną choroby. Ten wniosek dotyczy wszystkich chorób,
które określamy jednym słowem - „cywilizacyjne".
Aby skutecznie walczyć z osteoporoza należy włączać do jadłospisu jak najwięcej
warzyw i owoców oraz soków z nich, szczególnie takich, które zawierają maksymalne ilości
wapnia, witamin C i D, fosforu, potasu i magnezu (patrz: tabela l oraz przepisy na sałatki i
surówki - aneks, str. 165 - 170)
Tabela l
Produkty roślinne o dużej zawartości mikroelementów i witamin
wapń
fosfor
potas
magnez
witamina C
witamina D
skórka
zielony
szpinak
kapusta
pomidory
pomidory
warzyw
groszek,
ogórki
marchew
marchew
marchew
i owoców,
szpinak
ziemniaki
buraki
sałata
kapusta
otręby
orzechy
marchew
sałata
szpinak
ziemniaki
bób
owies
cebula
owies
kapusta
rzepa
szpinak
bób
pietruszka
jęczmicń
ziemniaki
buraki
marchew
żyto
szparagi
pszenica
buraki
szpinak
rzepa
jęczmicń
szpinak
jabłka
bób
sałata
pszenica
pietruszka
żurawiny
groch
groszek
ogórki
mlecz
groszek
mlecz
mlecz
kapusta
pokrzywa
porzeczki
seler
kalafior
agrest
jabłka
jabłka
maliny
wiśnie
gruszki
pietruszka
agrest
pokrzywa
poziomki
Skorupka jajka to nie śmieć
W leczeniu osteoporozy pomaga skorupka jajka. Jest ona idealnym źródłem wapnia,
który w 90% jest przyswajany przez organizm (kości). Oprócz węglanu wapnia w skorupce są
wszystkie niezbędne dla organizmu mikroelementy: miedź, fluor, żelazo, mangan, molibden,
siarka, krzem, cynk i inne - w sumie 27! Skład skorupki jajka jest bardzo podobny do składu
kości i zębów. Niemieccy i węgierscy uczeni, którzy przez 15 lat badali wpływ skorupki jajka
na organizm człowieka zauważyli, że u dzieci i dorosłych podawanie skorupki dało
pozytywne rezultaty przy łamliwości paznokci, włosów, krwawieniach dziąseł, zaparciach,
pobudliwości, bezsenności, chronicznych katarach, astmie. Jak się okazało, skorupka jajka nie
tylko wzmacnia tkankę kostną, ale i usuwa z organizmu pierwiastki promieniotwórcze.
„Skorupkoterapia" w leczeniu i profilaktyce osteoporozy może przynieść nieoceniony
pożytek, a co najważniejsze - nie powoduje żadnych skutków ubocznych. Metoda stosowania
skorupki jest prosta, nie wymaga poniesienia żadnych kosztów.
Przepis nr 1:
Skorupkę jajka zanurzyć na 5 minut we wrzątku. Pozostawić do wyschnięcia i zmielić
w maszynce do kawy. Używać od 0,5 do l g dziennie. Można spożywać ją z sokiem z 1/2
cytryny lub dodawać do kasz i twarogów, aby zapobiec osteoporozie. Kurację skorupką jajka
należy przeprowadzać 2 razy do roku w styczniu i listopadzie w ciągu 30 dni, stosując l -2 g
dziennie.
Przepis nr 2:
Sok z liści rzepy jest bardzo skutecznym środkiem dla dzieci i dorosłych, którzy
cierpią na rozmiękczenie kości i zębów. Najlepsze efekty można osiągnąć, gdy stosuje się
mieszankę soków z liści rzepy (90 g), mlecza (90 g) i marchwi (280 g). Ta ilość soku jest
przewidziana na 2 razy: rano i wieczór.
Przepis nr 3:
Oczyszczanie sokiem z rzepy. Przepis ten pomaga nie tylko zahamować osteoporozę,
ale także usuwać nadmiar soli z układu kostnego ciała. Potrzebne jest 10 kg czarnej rzepy.
Rzepę dobrze wyszorować i nie obraną ze skóry zanurzyć w dezynfekującym roztworze
nadmanganianu potasu (lekko różowym) na 15-30 minut. Wypłukać w czystej wodzie.
Następnie zrobić sok w sokowirówce, kilka razy przefiltrować go. Sok należy wycisnąć z
całych 10 kilogramów. Przelać go do szczelnie zamykanego naczynia, które zawinięte w
ciemną szmatkę, należy trzymać w lodówce. (Uwaga! Sok można przechowywać tylko w
lodówce!) Pić o dowolnej porze niezależnie od rytmu spożywania posiłków 3 razy dziennie
po 30 g (nie więcej!). Zwiększenie dawki może spowodować niebezpieczne skutki!!! śeby
kuracja była skuteczna, wypić należy cały sok z 10 kilogramów. Podczas stosowania tej
kuracji całkowicie zrezygnować z jedzenia bułeczek drożdżowych, tłustych potraw, mięsa,
jajek, natomiast przyjmować produkty pochodzenia roślinnego.
Muszę uprzedzić, że u osób, które mają mocno zanieczyszczony układ kostny w
początkach kuracji mogą wystąpić bóle w kościach, czasem nawet dość silne. Proszę się nie
bać! Nie brać środków przeciwbólowych, w dalszym ciągu pić sok. Jest to normalny przebieg
procesu oczyszczania. Po zakończeniu kuracji może zniknąć wiele męczących Państwa
dolegliwości.
W trakcie kuracji sokiem z rzepy bardzo pomagają kąpiele z dodatkiem siana. Można
je przyjmować zupełnie niezależnie, gdyż taki zabieg ma wieloraki wpływ: odmładza
organizm, działa uspokajająco na system nerwowy, oczyszcza układ limfatyczny, likwiduje
bóle kości i mięśni, oczyszcza pory skóry, polepsza krążenie.
Przepis nr 4:
Paczkę siana (można kupić w sklepie zoologicznym) włożyć do naczynia o
pojemności 5 litrów, zalać 3 litrami wrzątku, przykryć pokrywką i gotować na małym ogniu
jeszcze 1,5-2 godz. Przygotować kąpiel o temperaturze 45-50°C. Wlać do wanny wywar z
siana. Przygotować z folii osłonę na wannę, wyciąć w niej otwór na głowę. Osłona powinna
tak zakrywać wannę, aby nie było dostępu powietrza. Wejść do wanny, nałożyć pokrowiec.
Kąpiel powinna trwać 15-20 minut. Należy przyjąć 10-12 kąpieli, najlepiej codziennie lub co
drugi dzień. Mogą Państwo spytać: do czego folia? Rzecz w tym, że gdy przyjmujemy kąpiel,
na powierzchni wanny zaczynają parować olejki eteryczne, które wchodzą w skład siana.
Szkoda, żeby nie dostały się przez pory skóry do naszego organizmu. Kiedy dzięki folii brak
jest dostępu powietrza, skóra dopiero może „nacieszyć się" zdrowotną siłą olejków
eterycznych.
Teraz podsumujmy. Jeżeli chorują Państwo na osteoporozę należy koniecznie:
1.
Zmienić sposób odżywiania: ograniczyć spożycie produktów, które wypłukują
wapń z kości.
2.
Pić świeżo przygotowane soki owocowe (nie mniej niż 2 szklanki dziennie).
3.
Dbać o dostarczanie organizmowi naturalnych witamin C i D.
4.
Codziennie zjadać l skorupkę jajka i jajko na miękko oraz l jabłko.
5.
Regularnie spożywać fasolę, groch, brokuły, owies bogate w estrogeny.
6.
Oczyszczać organizm według sposobów opisanych w poprzedniej i niniejszej
książce (oczyszczanie kości - patrz: pierwsza książka, str. 170, oczyszczanie sokiem z rzepy -
druga książka, przepis nr 3, str. 28)
7.
Codziennie wykonywać wybrany zestaw ćwiczeń (patrz: pierwsza książka, str.
33 - 34, druga książka, str. 57 - 58, 60 - 61)
8.
Regularnie raz na trzy miesiące robić serię kąpieli według przepisów z
pierwszej książki, str. 77 - 78 i z drugiej, przepis nr 4, str. 29)
9.
Codziennie rano i wieczorem robić naprzemienne prysznice (pierwsza książka,
str. 77)
10.
Codziennie przez 10-15 minut, włączywszy ulubioną muzykę, tańczyć,
podskakiwać - inaczej mówiąc wzmacniać kości poprzez ruch.
Kwas moczowy - cichy zabójca
Bóg stworzył pokarm, a diabeł kucharza. Ta biblijna prawda jest niestety przez nas
całkowicie zapomniana. Tak bardzo lubimy jeść, że przyzwyczajenie do spożywania
nadmiernych ilości pokarmu pozbawia nas zupełnie rozumu. Nasz organizm po prostu nie
daje sobie rady z tą obfitością pożywienia, którą musi przerobić. Świadomie zmuszamy go do
gromadzenia niestrawionych resztek w różnych częściach naszego ciała. Te niestrawione
resztki w ciągu dziesiątek lat, rozkładając się, zatruwają nas od wewnątrz, powodując różne
choroby i przedwczesne więdnięcie naszego ciała.
Problem kiedy i ile razy jeść był przeze mnie szczegółowo opisany w poprzedniej
książce. Na wszelki wypadek przypomnę, że objętość żołądka każdego człowieka jest
indywidualna. Jeżeli złączymy dwie dłonie na kształt kuli, zobaczymy jaka jest fizjologiczna
pojemność żołądka. Przy czym to, co mieści się w jednej dłoni to jednorazowy posiłek, a
połowa objętości drugiej dłoni to ilość płynu, którą możemy wypić. I to wszystko!
To, co przekracza opisane objętości jest dla organizmu zbędne. A jeżeli to, co zbędne
codziennie odkłada się w organizmie nawet w niewielkich ilościach, to z biegiem lat powstają
już znaczne ilości. Prawie wszystkie chroniczne choroby „zawdzięczają" swoje pochodzenie
kwasowi moczowemu, który stopniowo, jak rdza, przeżera nasz organizm. Skąd się on
bierze? Po pierwsze, z nadmiaru spożywanego przez nas pokarmu, a po drugie, z dużej ilości
pokarmów pochodzenia białkowego (mięso, mleko, wędliny, kiełbasa itp.).
Choroby stawów, kości, bóle w kręgosłupie, chroniczny reumatyzm, artretyzm,
podagra, osteoporoza itp. - wszystkie te choroby wywołane są nadmiarem kwasu moczowego
w organizmie. I jak długo twarde kryształy tego kwasu będą jak igły wbijać się w nasze
mięśnie i kości, tak długo będziemy płakać i krzyczeć z bólu nie do wytrzymania. Proszę
zrozumieć, drodzy Państwo, chorzy na reumatyzm i podagrę, musicie przerwać proces
tworzenia się w organizmie kwasu moczowego i rozpuścić złogi w stawach i mięśniach, a
wtedy długoletnie męczące silne bóle znikną same z siebie.
Przepisy, które zaproponuję poniżej pomogły wielu osobom uwolnić od dolegliwości
narządów ruchu. Zalicza się do nich również moja matka (lekarka z 45-letnim stażem), która
30 lat cierpiała na silny reumatyzm, dopóki nie wypróbowała na sobie mądrych rad medycyny
ludowej. Aby łatwiej można było ustalić, jaka męczy nas dolegliwość, należy spróbować
określić niektóre symptomy obecności kwasu moczowego w organizmie.
Podagra
Najczęściej występuje w stawach dużych palców u nóg, rzadziej u rąk, objawia się
silnym łamaniem lub świdrującym bólem. Kwas moczowy, odkładając się w stawach w
postaci kryształków powoduje silne bóle, opuchlizny i zaczerwienienia. Sole, które wy-
dzielają się z krwi tworzą guzy podagryczne, zniekształcające stawy i pozbawiające je
możliwości ruchu. Jeżeli ilość kwasu cały czas się zwiększa, staw pokrywa się jakby grubą
warstwą soli (podobną do stwardniałego cementu), co przeszkadza w wykonywaniu
jakichkolwiek ruchów. Choroba rozpoczyna się od niewielkiego bólu w porażonym stawie i
trudności w poruszaniu, co szczególnie wyraźnie daje się odczuć po długim bezruchu (sen,
siedzenie). Podczas ruchu (siadanie, chodzenie po schodach itp.) słychać chrzęst.
Najczęstszym obiektem ataku podagry jest staw biodrowy, co powoduje utykanie.
Chroniczny reumatyzm
Chroniczny reumatyzm jest chorobą nie mającą nic wspólnego z ostrym
reumatyzmem, powodowanym przez komplikacje po przeziębieniu lub grypie. Można go
nazwać młodszym bratem podagry, ponieważ obie choroby mają wspólną przyczynę -
nagromadzenie kwasu moczowego. Chroniczny reumatyzm rzadko występuje u ludzi
młodych. W zasadzie jest „osiągnięciem" osób w starszym wieku, będąc „nagrodą" za obfite
biesiady przez całe życie.
Można śmiało powiedzieć, że reumatyzm to lustro, w którym odbijają się nasze
zgubne nawyki żywieniowe. Chroniczny reumatyzm jest mniej bolesny niż podagra, chociaż
obrzęki i guzy reumatyczne są bardzo podobne do podagrycznych. Jego przyczyną jest
spowolnienie przemiany materii, spowodowane przede wszystkim przez nadmiar kwasu
moczowego (spożywanie produktów i wyrobów z dużą jego zawartością, siedzący tryb życia,
spożywanie dużych ilości alkoholu, herbaty, kawy, słodyczy, palenie papierosów).
Dna moczanowa
W krwi znajduje się niewielka ilość kwasu moczowego. Ale gdy ilość ta się zwiększa,
to łącząc się z niektórymi składnikami krwi kwas moczowy tworzy galaretowate masy, które
umiejscawiają się w określonych odcinkach naczyń krwionośnych. Wtedy krążenie krwi jest
zakłócone lub w ogóle zatrzymane. Z reguły zatykają się najdrobniejsze naczynia krwionośne
w częściach ciała oddalonych od serca (ręce, nogi). Zakłóceniu ulega krążenie krwi, co po-
woduje uczucie zimna (chłodne ręce, nogi). Dna jest chorobą serca i może być początkiem
totalnego zaburzenia pracy układu krążenia.
Anemia
Przyczyny anemii są takie same, jak dny moczanowej. Niedostatek czerwonych
krwinek prawdopodobnie związany jest z nawykiem spożywania gotowanych, rafinowanych
produktów, cukru, nadmiernej ilości białka pochodzenia zwierzęcego, pasteryzowanego
mleka. We wszystkich tych produktach wapń występuje w trudno przyswajalnej postaci, a
łącząc się z kwasem moczowym tworzy nierozpuszczalne sole, co prowadzi do zmiany składu
krwi.
Kamica wątrobowa i nerkowa
Kwas moczowy odkłada się nie tylko w mięśniach i stawach, ale również w nerkach i
w żółci. Gdy opisywałem przyczyny osteoporozy, zwróciłem uwagę na to, że nieorganiczny
(nienaturalny) wapń tworzy z kwasem moczowym nierozpuszczalne sole, które krystalizują
się w wątrobie i w nerkach. Początkowo tworzy się piasek, który łatwo przechodzi przez
kanały odprowadzające, ale z upływem czasu piasek zamienia się w kamienie, które powo-
dują straszne męczarnie w postaci kolek wątrobowych i nerkowych. Objawem tworzenia się
piasku jest uczucie bólu podczas oddawania moczu. Ale Jak to często bywa, lekceważymy
przejściowe bóle i czekamy do momentu, gdy kamienie dadzą o sobie znać w formie ataku.
Choroby skóry
Wiele chorób skóry, szczególnie noszących miejscowy charakter, powstaje w wyniku
odkładania się kwasu moczowego w tkankach naszego ciała. Różnego rodzaju egzemy skórne
mają ścisły związek ze zgubnym działaniem kwasu moczowego i jego soli.
Cukrzyca i nadwaga
Kwas moczowy jest dla organizmu trucizną, od której trzeba się uwolnić za wszelką
cenę. Organizm płaci za neutralizację kwasu moczowego zmniejszeniem szybkości
przemiany materii, ponieważ znaczna część soli mineralnych, witamin, mikro- i
makroelementów jest zaangażowana w proces neutralizacji kwasu moczowego. To prowadzi
do naruszenia gospodarki cukrowej (cukrzyca). Z reguły po naruszeniu gospodarki cukrowej
przychodzi kolej na zakłócenie wymiany tłuszczów, w wyniku czego następuje otłuszczenie
ciała. Właśnie dlatego wielu diabetyków cierpi na nadwagę, tj. otłuszczenie.
Choroby nerwowe
Ponieważ kwas moczowy ma bezpośredni kontakt z krwią, to jego niszczące działanie
nie ogranicza się tylko do chorób stawów, tkanek i mięśni. Ośrodki nerwowe i mózg również
cierpią z powodu jego trującego działania. Podwyższone ciśnienie krwi, bóle głowy, częste
migreny, neurastenia, bezsenność, a nawet epilepsja (padaczka) - wszystkie te dolegliwości
mają wspólną przyczynę: oddziaływanie na organizm toksycznych soli kwasu moczowego.
Pewnego razu zwróciła się do mnie kobieta, która wiele lat cierpiała na potworne bóle
głowy, tak silne, że środki przeciwbólowe prawie nie skutkowały. Dałem jej tylko dwie rady:
1. zrezygnować ze spożycia mięsa, 2. przeprowadzić kurację oczyszczającą organizm z kwasu
moczowego. Po upływie miesiąca pacjentka zapomniała, co to znaczy ból głowy nie do
wytrzymania. Później jej
córka i niektórzy znajomi cierpiący na bóle głowy z powodzeniem przeprowadzili tę
kurację. W ten sposób już wiele lat polecam swoim pacjentom ten niezawodny zabieg,
bowiem według stów tych, którzy przeprowadzili kurację dzięki niej znikają nie tylko bóle
głowy, ale i wiele innych dolegliwości, związanych z bólami stawów, kości, mięśni.
Oczyszczanie organizmu z kwasu moczowego (stosować przy następujących
chorobach: osteoporoza, podagra, chroniczny reumatyzm, kamienie żółciowe i nerkowe,
anemia, dna moczanowa, niektóre choroby nerwowe, cukrzyca, nadwaga, nadciśnienie, katar
żołądka, choroby wątroby). Najlepszym sposobem uwolnienia organizmu od trującej
substancji, która po mału zabija nasz organizm jest picie zwykłego soku z cytryny. Kuracja
sokiem cytrynowym nie wymaga od chorego zmiany miejsca pobytu (jak często radzi się przy
chronicznym reumatyzmie) ani zmiany diety, jest stosunkowo tania, a przy tym daje
fantastyczne rezultaty.
Aby przeprowadzić tę kurację potrzebna jest zwykła cytryna, przy czym najlepiej, jeśli
owoc ma cienką skórkę, gdyż wtedy zawiera więcej soku. Świeży sok cytrynowy bardzo
szybko rozkłada się pod wpływem powietrza i światła i dlatego za każdym razem należy
przygotowywać nową porcję soku.
Wśród ludzi, którzy nie tolerują kwasu rozpowszechnione jest zdanie, że duża ilość
soku z cytryny może spowodować rozstrój żołądka. Podobne obawy są nieuzasadnione i ten,
kto myśli w taki sposób zupełnie nie zna fizjologii procesu trawienia. Sok z cytryny ma
kwaśny smak w momencie przygotowywania. Gdy tylko zostaje wypity, enzymy w jamie
ustnej zmieniają jego smak na słodki. Tym niemniej do żołądka dochodzi kwas cytrynowy i
askorbinowy. Ale te dwa kwasy, w porównaniu z kwasem solnym zawartym w sokach
żołądkowych są tak słabe, że w żadnym wypadku nie mogą zaszkodzić błonie śluzowej
żołądka. Wręcz przeciwnie - osoby, które cierpią na katar lub wrzody żołądka odczuwają
korzystne działanie kuracji sokiem cytrynowym. Jest on bogaty w witaminę C,
mikroelementy i hormony. Wspaniale oczyszcza organizm z nierozpuszczalnych soli i śluzu.
Ci z Państwa, którzy chcą wyglądać młodo, powinni pić sok z jednej cytryny dziennie.
Dzięki zawartości hormonów fitoestrogenowych sok z cytryn jest szczególnie
pożyteczny dla kobiet w starszym wieku. Zadziwiające związki pierwiastków
chemicznych zawarte w soku cytrynowym - to wspaniała profilaktyka w chorobach
infekcyjnych. Późną jesienią i wczesną wiosną należy zapobiegawczo pić go przeciwko
epidemii grypy i przeziębieniom. Kurację sokiem z cytryny można podzielić na dwa
rodzaje: profilaktyczną i leczniczą. Profilaktyczna wygląda następująco:
Przepis nr 5 (kuracja profilaktyczna)
Sok cytrynowy należy pić według następującego schematu:
dzień 1 i 10 - 1 cytryna
dzień 2 i 9 - 2 cytryny
dzień 3 i 8 - 3 cytryny
dzień 4 i 7 - 4 cytryny
dzień 5 i 6 - 5 cytryn.
Od 1-ego do 5-tego dnia zwiększamy spożycie o l cytrynę, od 6-tego do 10-tego dnia
zmniejszamy o jedną cytrynę. W sumie przez 10 dni należy wypić sok z 30 cytryn.
Sok przygotowuje się następująco: cytrynę przekroić wszerz na dwie połowy, każdą
wycisnąć i pić sok bez dodatku cukru. Jeśli nie możecie Państwo pić czystego soku
cytrynowego, to można go rozcieńczyć wodą i dodać l łyżeczkę miodu. Wyciśniętych połó-
wek cytryny nie należy wyrzucać, przecież w pozostałej części cytryny i skórce są cenne
fitoncydy i olejki eteryczne, które korzystnie działają na pracę serca, naczyń krwionośnych,
mózgu. Wyciśnięte połówki cytryn należy drobno posiekać, przełożyć do słoika, zalać
miodem lub posypać cukrem i wstawić do lodówki. Po 10 godzinach otrzymacie Państwo
wspaniałą esencję (wyciąg z cytryny), którą można pić zamiast herbaty lub kawy, dodając
wodę mineralną lub przegotowaną.
Kuracja lecznicza. W czasie tej kuracji sok należy pić tylko w czystej postaci, tzn.
nie rozcieńczać go wodą, nie dodawać miodu ani cukru. Sok należy przygotować tak, jak w
przypadku kuracji profilaktycznej. Pić go trzeba pół godziny przed lub godzinę po posiłku -
jak komu wygodniej. Aby leczyć ciężkie, chroniczne
choroby należy w ciągu całej kuracji wypić sok z 200 cytryn. „200 cytryn! Tyle
kwasu?" - pomyśli Czytelnik, który na samą myśl o cytrynie czuje w ustach kwaśny smak.
Nie pomyliłem się. Właśnie 200 i ani jednej mniej (więcej można). W mojej praktyce lecz-
niczej nie jedna setka ludzi piła duże ilości soku z cytryny, ciesząc się dzięki temu dobrym
zdrowiem. Sam piłem do 10 szklanek, tzn. sok z 40 sztuk dziennie. Tak więc nie ma się czego
bać. Kiedy Państwo spróbują, to przekonają się, że mam rację. Bardzo rzadko pod wpływem
wprowadzenia do żołądka dużej ilości kwasu cytrynowego mogą pojawić się jakieś
zakłócenia w funkcjonowaniu jelita. W tym przypadku należy zaprzestać przyjmowania soku
według schematu kuracji leczniczej i przejść na kurację profilaktyczną. Pomoże to żołądkowi
przyzwyczaić się do soku cytrynowego. Potem można przeprowadzić kurację leczniczą.
Opiszę teraz schemat spożywania soku w kuracji leczniczej, zalecanej w chorobach
chronicznych.
dzień l i 12
- 5 cytryn
dzień 2 i 11
- 10 cytryn
dzień 3 i 10
- 15 cytryn
dzień 4 i 9
- 20 cytryn
dzień 5,6,7 i 8 - 25 cytryn
Razem w ciągu 12 dni zużywamy 200 cytryn.
Sok należy pić kilkakrotnie (3-5 razy dziennie). Zwykle na szósty, siódmy, ósmy i
dziewiąty dzień przypada największa ilość soku (prawie litr). Osoby przeprowadzające
kurację bywają przerażone taką ilością soku, a przecież pije się po 2 litry soku z jabłek lub
czarnej porzeczki. A cytryna to też owoc, tylko że ma kwaśny smak.
Podczas leczenia kamieni za pomocą soku z cytryny należy go pić według wyżej
opisanego schematu. Sok z cytryny jest jednym z najlepszych środków przeciw kamieniom.
Należy dodać, że w trakcie kuracji przez kilka dni widoczna jest wydajniejsza praca nerek.
Mocz może zmienić kolor, stanie się ciemny, może pojawić się w nim osad ceglanego koloru,
składający się z soli moczanowych. W pierwszej fazie leczenia ilość osadu na litr bywa duża.
Świadczy to o tym, że organizm pod wpływem kwasu cytrynowego
gwałtownie usuwa kwas moczowy. Pod koniec kuracji mocz przybiera kolor
bursztynu, nie widać osadów, nawet po długim czasie stania, co wskazuje na to, że nie ma
nadmiaru kwasu moczowego w organizmie. Kuracja sokiem cytrynowym najlepiej zaopatruje
organizm w witaminy, których nam chronicznie brakuje. Przecież l wypalony papieros
niszczy w organizmie do 25 miligramów witaminy C, czyli 1/4 dziennego zapotrzebowania (a
kto w dzisiejszych czasach nie pali?). Czym można wytłumaczyć tak zdumiewające działanie
soku z cytryny? Kwas cytrynowy jest jedynym kwasem wiążącym się w organizmie z
wapniem. W wyniku tego procesu tworzy się unikalna sól. Podczas jej rozpuszczania orga-
nizm otrzymuje fosfor i wapń, pierwiastki, które normalizuj ą przemianę materii i regenerują
tkankę kostną.
Oprócz tego kwas cytrynowy tworzy się w procesie trawienia pokarmu. Jeżeli
przyjmujemy kwas cytrynowy, to w ten sposób organizm zachowuje energię, którą może
wykorzystać na oczyszczanie kości z „trucizny". Ponadto kwas cytrynowy, łącząc się z
aminami tworzy kwas aminowo-cytrynowy o ładunku ujemnym. A spośród 21
niezastąpionych aminokwasów w naszym organizmie tylko 3 są naładowane ujemnie.
Szczególnie cenne w kuracji cytrynowej jest to, że podczas niej w organizmie powstaje
naturalny kwas aminowo-cytrynowy, który jest składnikiem (w postaci syntetycznej)
praktycznie wszystkich preparatów farmakologicznych przeznaczonych do walki z wyżej
opisanymi chorobami.
Jeszcze kilka pożytecznych rad na temat spożywania cytryn. Jeżeli zaczyna boleć
gardło, pojawiają się pierwsze objawy anginy, należy co 15 minut ssać po plasterku cytryny,
ponieważ nawet w minimalnych ilościach roztwór kwasu cytrynowego zabija wszystkie
zarazki. Jeżeli cierpią Państwo na paradontozę lub gdy bolą dziąsła, to proszę regularnie rano
i wieczorem przez 2 tygodnie płukać jamę ustną szklanką ciepłej przegotowanej wody z
dodatkiem soku z cytryny.
Wspaniałe rezultaty daje spożywanie cytryny jako środka zapobiegającego wypadaniu
włosów. Jeśli macie Państwo łupież i wypadają Warn włosy należy nacierać skórę głowy
kawałkami cytryny przez 10 dni. Łupież zniknie, a włosy staną się silne.
Sok z cytryny może okazać się niezastąpiony przy nadmiernej potliwości.
Przepis nr 6:
Przed snem należy zrobić ciepłą kąpiel (do 2 litrów wody dodać 4 łyżeczki sody).
Moczyć w niej nogi 15-20 minut, wytrzeć, a palce i miejsca między palcami przetrzeć
kawałkami cytryny. W ciągu dnia należy nasączać watę sokiem z cytryny i wkładać ją
pomiędzy palce u nóg. Po kilku takich zabiegach pocenie się stóp zniknie. Podczas
przeprowadzania kuracji cytrynowej od wyciskania soku skóra rąk stanie się miękka i
zadbana, a paznokcie nabiorą blasku.
Jeżeli dokuczają Państwu odciski należy przyłożyć na noc kawałek cytryny i zakleić ją
plastrem. Do rana odcisk stanie się tak miękki, że można go będzie bez trudu usunąć. Jeżeli
twarz i całe ciało pokrywają piegi, wystarczy przeprowadzić profilaktyczną kurację sokiem z
cytryny, by ich ilość zmniejszyła się.
Krócej mówiąc, sok z cytryny ma szeroki zakres działania na różne dolegliwości, o
czym przekonać się można na własnym przykładzie. Znany długowieczny Portugalczyk San
Paulo żył 156 lat, a swoją dobrą kondycję zdrowotną tłumaczył m.in. tym, że codziennie
spożywał od 10 do 15 cytryn. A więc kupujcie Państwo cytryny i wyciskajcie z nich sok.
Wasze zdrowie jest w Waszych rękach!
Najmniej
wiemy
o
swoim
zdrowiu.
Najniezbędniejsze dla dobrego życia jest bycie
zdrowym
Herbert Spencer
.
Kiedy łupie w kręgosłupie
Trudno znaleźć człowieka, którego nie męczyłyby bóle w stawach i kościach. Tym,
którzy cierpią jest wszystko jedno, jak nazwiemy ich chorobę: reumatyzm, artretyzm czy
osteoporoza. Ból przez to się nie zmniejszy. W swojej praktyce leczniczej spotkałem wielu
cierpiących. Były między nimi dzieci, młodzież, ludzie w średnim wieku. Ale szczególnie żal
mi starszych osób, bo są one, jak nikt inny nieszczęśliwe i bezradne. My, młodsi nie widzimy
ich męczarni dlatego, że coraz rzadziej można spotkać na ulicach rześkich i cieszących się
życiem ludzi w podeszłym wieku. Z reguły siedzą oni w domach sam na sam ze swoimi
dolegliwościami. Większość z nich zmęczyła się już życiem. Nocami cierpią na bezsenność,
ich ruchy są ograniczone, w głosie brzmi smutek, a w oczach widać zmęczenie (w naszej
świadomości jest głęboko zakorzeniona myśl, że jeżeli ma się 70 lat i jeszcze się żyje, to już
jest dobrze). Jedyne, co mogą ci ludzie usłyszeć na pocieszenie to „nie denerwuj się, co robić
- starość nie radość". Tak mówimy my, młodsi, nie myśląc o tym, że może przyjść czas, kiedy
i nam będą mówić z wielkim współczuciem podobne słowa pocieszenia. Myśl, że z wiekiem
człowiek zaczyna chorować stała się w naszej świadomości powszechna. W ciągu ostatnich
dziesięcioleci wychowywane są pokolenia ludzi, którzy nie chcą zrozumieć, że lekarstwa
powinny być stosowane tylko przez bardzo krótki okres czasu, w momencie krytycznym. W
ciągu całego życia człowiek powinien sam troszczyć się o swoje zdrowie. Medycyna to tylko
sztuka leczenia chorób (proszę zauważyć - nie człowieka, a jego chorób). Człowiek, jeśli chce
być zdrowym, zawsze powinien pamiętać o czterech zasadach, na których opiera się jego
zdrowie. Są to: prawidłowe oddychanie, aktywność fizyczna, prawidłowe odżywianie i
biologiczna czystość wewnątrz naszego organizmu. I jeżeli o odżywianiu, oddychaniu i
wysiłku fizycznym mamy jakieś pojęcie, to o czystości wewnątrz naszego organizmu nie
mamy pojęcia w ogóle. Ciągle słyszy się oburzone głosy: ziemia jest „przekarmiona"
nawozami, w rzekach płynie zatruta woda, powietrze napełnione jest ołowiem itp. A czyż
otaczające nas środowisko nie jest lustrzanym odbiciem naszego własnego ciała? Proszę
stanąć przed lustrem i spojrzeć na siebie z boku: kręgosłup przypomina znak zapytania, plecy
zgarbione, pierś zapadnięta, brzuch wysunięty do przodu. Podczas marszu z trudem zginają
się kolana, ruchy szyi są ograniczone, przy każdym skręcie szyi słychać chrupanie. Po
każdym, nawet niewielkim wysiłku bolą nogi, plecy, a wszystko to można zaobserwować u
większości ludzi już w wieku 40 lat.
Popatrzmy, jak zachowują się ludzie przed świętami. Ociężali od zbędnych
kilogramów, z obrzękłymi, opuchniętymi twarzami i rękoma, z nabrzmiałymi żyłami na
nogach dźwigają ogromne pudła z ciastami, torby z mięsem, kiełbasą, wędliną i wszystko to
w takich ogromnych ilościach! Jeśli spojrzeć na nich z punktu widzenia osoby, znającej
elementarne zasady biologii, ludzie ci są samobójcami. Nie chcą zrozumieć, że spożywanie
wyrobów z białej oczyszczonej mąki prowadzi ich do cukrzycy, mleko, które dodaje się do
ciasta powoduje zakłócenia w procesie trawiennym i choroby wrzodowe, że biały cukier
zakłóca proces przyswajania wapnia i prowadzi do osteoporozy, a smaczna tłusta kiełbasa i
wędlina napełnia organizm kwasem moczowym oraz niosącym choroby cholesterolem, które
szczelnie „cementują" naczynia krwionośne, stawy i mięśnie, od czego ciało staje się jak z
drewna. A po obfitym świątecznym posiłku biedny, nadęty jak balon żołądek uciska leżące w
pobliżu organy - od tego serce zaczyna niepowstrzymanie kołatać, potwornie boli głowa.
Wtedy ręka sięga po jakąś tabletkę, aby ulżyć w tym stanie „rozbicia". Jeśli są to antybiotyki
lub środki przeciwbólowe, to na pewno z czasem rozwinie się dysbakterioza (naruszenie
normalnej flory bakteryjnej), a to już jest huragan zupełnie nieprzewidywalnych
biochemicznych zakłóceń w układzie pokarmowym, spowodowanych działalnością
pasożytów, które zastępują normalną mikroflorę. A normalna, zdrowa mikroflora układu
pokarmowego to nasza odporność, nasza enzymatyczna i witaminowa „fabryka". Dlaczego
sięgając po biały ratunkowy krążek nie myślimy o tym, że nawet niewinna tabletka aspiryny,
choćby w dawce, jak dla dziecka, powoduje mikrokrwotoki w żołądku (3 ml krwi). Jest to
niewielka rana, ale ileż takich ranek ma nasz biedny żołądek, który przyjmuje „garściami"
tabletki przeciw różnym chorobom? Właśnie dlatego w wyjałowionym układzie pokar-
mowym gospodarzą grzyby i drożdże, co powoduje wzdęcia jelita, choroby żołądka, kamienie
w wątrobie i w nerkach. Dlaczego nikt nie chce pomyśleć o tym, że przyroda nie zakodowała
w nas zdolności przetrawienia antybiotyków, leków psychotropowych oraz środków
przeciwbólowych, a oprócz tego pozbawiła nas zdolności unieszkodliwiania wszystkiego
tego, co zostaje po przyjęciu lekarstw? Obce dla organizmu trujące związki latami pozostają
w naszym ciele, wytrącając z normalnego rytmu wszystkie procesy obronne wewnątrz
organizmu. A jeżeli ciągle przyjmuje się lekarstwa (a z reguły większość ludzi tak robi), to
nieunikniona jest katastrofa zwana lekomanią (uzależnienie od leków). Zjawisko to obserwuje
się u prawie 60% chorych. Powiem więcej: 20% w ogóle nie toleruje lekarstw (mam na myśli
różne alergie na środki farmakologiczne).
Pragnę, żeby mnie Państwo prawidłowo zrozumieli: nie jestem przeciwnikiem
lekarstw, po prostu chcę zwrócić uwagę na to, że każdy lek jest trucizną w małej ilości i
przyjmować go należy tylko w skrajnych przypadkach. Mądry Galen powiedział: „Człowiek
umiera nie od chorób, a od lekarstw." Powiedziane genialnie! Nic dodać, nic ująć.
W silnym ciele silny duch
W jednym z kanadyjskich miast na wykład o leczeniu chorób sokami warzywnymi
przywieziono na wózku inwalidę - byłego lekarza dentystę. Każdy staw chorego był tak silnie
porażony przez reumatyzm, m.in. szczęki, że nie mógł on nawet przeżuwać jedzenia. Z tego
powodu żywił się tylko płynnym pokarmem, wciąganym do ust za pomocą słomki. Był to w
pełnym znaczeniu tego określenia żywy szkielet, składający się tylko z kości i skóry. Czło-
wiek ten, wysłuchawszy wykładu postanowił wypróbować swą ostatnią szansę i zaczął pić
soki z marchwi i selera. Oprócz tego przyjmował kąpiele z siana. Po upływie roku ten
naprawdę stojący jedną nogą w grobie dentysta z Kanady znowu otworzył swój gabinet i robił
wszystko to, co powinien robić człowiek jego profesji. Jedynym co zdradzało w nim byłego
chorego na reumatyzm był mały garb między ramionami.
O tym przypadku opowiedziałem dziewczynie, która zwróciła się do mnie. Z
nieznanych przyczyn zachorowała na gościec. Choroba męczyła ją 4 lata. Dziewczyna
przestała wychodzić na ulicę, spotykać się z przyjaciółmi, ponieważ wstydziła się pokazać
swoje zniekształcone, skręcone palce. Oprócz dokuczliwych dolegliwości fizycznych
odczuwała ciężar psychiczny. Wpadła w depresję, straciła zainteresowanie życiem. Dużo sił i
czasu potrzebowałem, by przekonać ją, że tak naprawdę każdy sam powinien walczyć o swoje
zdrowie. I ku mojej radości ona to zrozumiała. Trzy lata ścisłej diety, praktycznie bez mięsa,
różne ziołowe kąpiele, ćwiczenia oddechowe, picie soków po 1,5 - 2 litry dziennie,
kilkakrotne pełne oczyszczanie organizmu - wszystko to razem dało w końcu pożądany efekt.
Dzisiaj jest zupełnie zdrowa i ma dwie czarujące córeczki, które wychowuje w zgodzie z
regułami zdrowego stylu życia. Na jej przykładzie chcę powiedzieć wszystkim, którzy cierpią
na dolegliwości układu kostnego, zapalenie stawów itp., że aby zacząć leczenie należy przede
wszystkim uświadomić sobie fakt, że sami możemy sobie pomóc. Należy myśleć o tym, że
choroba nie przejdzie co prawda w ciągu miesiąca, jak byśmy tego chcieli, ale przejdzie na
pewno, jeżeli stworzone warunki pozwolą organizmowi ją zniszczyć. Przyrody się nie oszuka.
I jeżeli choroba „dojrzewała" w organizmie wiele lat, to trzeba jakiegoś czasu, aby ją
zlikwidować. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że różne choroby układu kostnego spowo-
dowane są przez następujące przyczyny:
1.
zanieczyszczenie wewnętrznego środowiska organizmu kwasem mlekowym,
cholesterolem, kwasem szczawiowym;
2.
małą aktywność fizyczną;
3.
niedotlenienie organizmu (w rezultacie odżywiania się głównie gotowanym
pokarmem);
4.
brak odpowiednich mikro- i makroelementów w organizmie;
5.
zakłócenie przemiany fosforowo-wapniowej (patrz: osteoporoza).
Gdy próbujemy kompleksowo pozbyć się tych przyczyn, dolegliwości z reguły
znikają.
Teraz po kolei opiszę, od czego należy zacząć.
l. Oczyszczanie (detoksykacja). Bez tego nie mogę gwarantować pomyślnego
rezultatu. Oczyszczanie należy połączyć z trzydniową głodówką, czyli powstrzymywaniem
się od przyjmowania pokarmów. Jest to konieczne, aby uwolnić organizm, szczególnie jelito,
od odłożonych tam trujących, „brudnych" substancji, często zalegających przez wiele lat.
Oczyszczanie (detoksykacja) – głodówka
Kurację przeprowadza się przez trzy dni z kolei, podczas kuracji nie należy niczego
jeść oprócz pomarańcz lub grapefruitów. W ciągu dnia wypijać 4 l mieszanki soków.
Codziennie należy sporządzać nową mieszankę soków.
Składniki mieszanki na l dzień (soki muszą być świeżo wyciśnięte): 900 g soku z
grapefruitów + 900 g soku z pomarańcz + 200 g soku z cytryn + 2 l wody destylowanej -
razem 4 litry.
Przeprowadzenie kuracji - przepis na l dzień
1. Rano na czczo należy rozpuścić l łyżkę stołową gorzkiej soli w szklance ciepłej
wody i wypić. Robi się to w celu wydalenia ze wszystkich części organizmu znajdujących się
tam toksyn. Roztwór ten działa na zatrutą toksynami limfę jak magnes na opiłki żelaza. W
wyniku tego wszystkie „odpady" zbierają się w jelitach i są wydalane. Działając
przeczyszczająco, roztwór gorzkiej soli wymywa toksyny i odwadnia organizm. Aby
zrekompensować ubytek wody pije się 4 litry mieszanki soków, która jest szybko wchłaniana
przez organizm.
2. Po wypiciu roztworu gorzkiej soli należy ciepło się ubrać i co 30 minut pić
mieszankę soków po 100 g dopóki się ona nie skończy. Gdy pojawi się uczucie głodu, należy
jeść pomarańcze lub grapefruity, ale nic oprócz tego. W czasie kuracji może wystąpić silne
pocenie - to normalne zjawisko, wraz z potem organizm pozbywa się wszelkich nieczystości.
Drugiego i trzeciego dnia należy postępować tak, jak pierwszego.
Czasami w związku z oczyszczaniem i głodówką możemy odczuwać bóle głowy,
nudności i słabość. Nie należy się tym przejmować - jest to zjawisko przejściowe, które
minie. Jeżeli jednak ból głowy nie znika, to należy przejść się po świeżym powietrzu lub
zrobić intensywny masaż małżowiny usznej, rozcierając ją mocno dużym i wskazującym
palcem od dołu do góry i z powrotem do momentu, aż ból ustąpi. Jeżeli pojawiły się mdłości,
to należy pogryzać skórkę cytryny lub pomarańczy. Przed snem każdego dnia kuracji
koniecznie trzeba wypić napar z ziół przeczyszczających. Jest to niezbędne dla wydalenia z
jelita grubego zalegających tam toksyn. W czwartym i piątym dniu pić sok z jabłek i marchwi
lub mieszanki soków. Jeść tylko warzywa i owoce. Szóstego dnia można dietę urozmaicić
(kasza, jajka, ryba).
Po przeprowadzeniu oczyszczania (detoksykacji) należy zmienić trochę nawyki
żywieniowe. Przynajmniej na 2-3 miesiące należy wyłączyć z jadłospisu produkty,
zawierające biały cukier i białą mąkę, konfitury, słodycze, wszystkie przetwory konserwo-
wane, szczególnie te, które zawierają ocet. Trzeba ograniczyć spożycie tłustego i smażonego
pokarmu. W bardzo małych ilościach można jeść masło, ser, rybę, jajka, mięso. Najlepiej
zupełnie zrezygnować z mleka. Z nabiału można spożywać biały tłusty ser (nie więcej niż 50
g dziennie) oraz zsiadłe mleko (nie więcej niż l szklankę dziennie). Podstawę pożywienia
powinny stanowić sałatki, kasze, warzywa, owoce oraz ich świeżo wyciśnięte soki. Odżywiać
się należy zgodnie ze schematem łączenia produktów. Różne schematy odżywiania opisałem
dokładnie w poprzedniej książce na str. 114, 115. Dla tych, którzy nie znają książki „Jak żyć
długo i zdrowo" podaję uproszczony wariant łączenia produktów.
Mamy przed sobą do wykonania bardzo trudne i ważne zadanie. Po pierwsze, powinni
Państwo pozostać przy zwyczajnym, powszednim dla siebie zestawie pokarmowym, by
organizm nie odczuwał niedoboru lub nadmiaru jakiejś substancji. I po drugie, produkty
żywnościowe należy stosować w takim doborze, żeby były one trawione prawie
równocześnie. To wyklucza przedostawanie się do jelit niestrawionych resztek i eliminuje
wszystkie przykre skutki nierozumnego odżywiania. Najprostsza metoda zdrowego odżywia-
nia, która pozwala osiągnąć wspaniałe rezultaty na drodze do uzdrowienia organizmu została
opracowana na przestrzeni tysiącleci - to bezcenny dar naszych przodków. Polega ona na tym,
że pewne produkty żywnościowe powinny być spożywane oddzielnie.
Chodzi o to, że białko jest trawione w żołądku 2 - 4 godziny, a węglowodany - 20 - 40
minut. Podczas jedzenia spożywamy znacznie więcej węglowodanów niż białka, więc w
ogólnej masie strawionych węglowodanów do dwunastnicy przenikają i kawałki białka, które
nie zdążyły jeszcze zostać strawione. A do tego nie wolno dopuszczać.
Węglowodany są trawione przez enzym zasadowy, a białko -kwaśny. W żołądku kwas
i zasada neutralizują się nawzajem i organizm musi wydzielać dodatkowe ilości kwaśnego
enzymu, żeby strawić białko. Najprostszy przykład: zwyczajny nasz posiłek, podczas którego
organizm jest zmuszony wydzielać 20 - 25 razy więcej enzymu kwaśnego tylko po to, żeby
strawić 100 gramów mięsa, przy czym cała masa zjedzonego pieczywa i dodatków pozostaje
nie strawiona.
Do pokarmów białkowych zalicza się: mięso, ryby, jaja, rosoły, bakłażany, fasolę,
bób, orzechy, ziarna słonecznika. Do węglowodanów należą: pieczywo, kasze, ziemniaki,
cukier, miód. Jednoczesne spożywanie białka i węglowodanów jest niebezpieczne dla życia,
ponieważ stwarza sytuację przeciążenia w procesie trawienia i prowadzi do niepotrzebnego
nadmiernego zużycia biochemicznej energii żołądka i jelit.
Natomiast białko i węglowodany można w dowolnych ilościach mieszać z tłuszczem i
tak zwanymi „żywymi produktami", których długą listę tworzą owoce i warzywa (oprócz
ziemniaków), zielenina, suszone owoce, jagody, soki. Dla zilustrowania przedstawiam
poniżej bardzo prostą i wygodną tabelkę.
Tabela 2
BIAŁKO
TŁUSZCZE I PROD.
„śYWE”
WĘGLOWODANY
mięso, ryby, jaja, rosoły,
bakłażany, fasola, bób,
orzechy, ziarna słonecznika
smalec, masło, oleje,
margaryny i in. zielenina,
owoce, owoce suszone,
warzywa (oprócz
ziemniaków), soki, jagody,
arbuzy, wino wytrawne
pieczywo, kasze, ziemniaki,
cukier, miód
Jeśli zasłonicie Państwo lewą część tabelki, to otrzymacie listę artykułów
spożywczych, które można mieszać ze sobą w dowolnych proporcjach spożywając pokarm
Można łączyć
Można łączyć
Połączenie niebezpieczne dla zdrowia
węglowodanowy. Natomiast jeśli zakryjecie prawą część tabelki, to otrzymacie listę ar-
tykułów białkowych. Przerwa między spożywaniem jednego i drugiego rodzaju pokarmu
powinna być nie mniejsza niż dwie godziny.
Zrozumiałe jest, że na początku taki podział wydaje się trochę trudny do
zaakceptowania. Wiele osób denerwuje to, że muszą zrezygnować z pieczywa, ziemniaków
lub kaszy, jeśli zachciało im się zjeść mięso. Ale mówi się, że zdrowie jest droższe.
Ponieważ problem, co jeść i jak gotować pojawia się praktycznie u wszystkich, podam
kilka przykładowych przepisów (patrz: aneks, str. 165 - 172). Od razu zaznaczam, że podane
przepisy są dobre zarówno dla chorych, jak i dla zdrowych.
Proponuję wypracować nawyk jedzenia dwóch posiłków dziennie. Rano między 8 i 9
oraz wieczorem między 17 a 20. W przerwach między posiłkami można jeść warzywa i
owoce, pić świeżo przygotowane z nich soki, wodę mineralną (pić przez 2 tygodnie, a potem
zrobić miesiąc przerwy). Najlepiej jednak pić zieloną lub ziołową herbatę (rumianek,
pokrzywa, melisa itp.) Uwaga! Pokarm należy dokładnie przeżuwać (każdy kęs minimum 30
razy). Kolejność przyjmowanych posiłków powinna być następująca:
1. sok, herbata, woda mineralna
2. sałatki
3. podstawowy posiłek (rano z węglowodanów, wieczorem białkowy).
W czasie spożywania posiłków nie należy popijać. Jeśli po jedzeniu chce się pić,
można kilka razy przepłukać gardło.
W celach profilaktycznych dla zdrowych ludzi najlepszy jest sok z marchwi z
dodatkiem buraka w proporcji 4:l. W dzisiejszych czasach zdrowy człowiek to rzadkość, a
przy różnych chorobach należy stosować różne połączenia soków. Ponieważ mówimy teraz o
chorobach układu kostnego, to podam przepisy na soki, które wzmacniają kości. Uwaga! Soki
należy pić 15-20 minut przed posiłkiem lub 1 - 1,5 godziny po posiłku. W przepisach podane
są ilości na jednorazową porcję soku. Soki należy pić 2 -3 razy dziennie. Stosować je należy
w chorobach kości, mięśni, kręgosłupa, zapaleniu stawów, osteoporozie, uszkodzeniach
zębów, podagrze, reumatyzmie i paradontozie.
1. marchew - 250 g
2. marchew 230 g + sałata 140 g + szpinak 85 g
3. marchew 280 g + szpinak 170 g
4. marchew 280 g + seler 115 g + korzeń pietruszki 60 g + szpinak 85 g
5. marchew 280 g + burak 85 g + ogórek 85 g
6. marchew 320 g + burak 85 g + sok z orzecha kokosowego 60 g
7. szpinak 200 g
8. marchew 230 g + seler 140 g + korzeń pietruszki 60 g
9. cytryna 200 g
Soki warzywne mogą być przygotowane rano lub wieczorem, najlepiej jednak
przygotować je bezpośrednio przed spożyciem. Maksymalny okres przydatności do spożycia
świeżo przygotowanego soku warzywnego, przechowywanego w lodówce przy temperaturze
O - 4 °C, to 8 - 10 godzin. Po wypiciu soku następnym posiłkiem powinna być surówka.
Należy dbać, by surówki były smaczne i proste. Najlepiej przygotowywać je z warzyw
sezonowych, rosnących w rejonie, w którym żyjemy. Im więcej różnokolorowych warzyw
wchodzi w skład surówki - tym lepiej (patrz: przepisy w aneksie, str. 165 - 170).
Wiek kręgosłupom nie szkodzi
Jesteśmy cywilizacją ludzi, prowadzących mało ruchliwy tryb życia. Brak ćwiczeń i
nieprawidłowe odżywianie sprawiają, że nasz kręgosłup jest sztywny i nieelastyczny.
Chrząstki i krążki między kręgami ulegają zniszczeniu z powodu braku obciążenia fizyczne-
go. Kręgosłup kurczy się i krzywi. Przyzwyczailiśmy się za wszystko to winić wiek. Ale wiek
nie ma tu nic do rzeczy. Proszę popatrzeć, jak dzisiaj chodzą dzieci. Garbią się, ledwie
powłóczą nogami. Z latami wady te utrwalają się, a my zgodnie uważamy je za
charakterystyczne dla wieku. W swoim życiu niejednokrotnie spotykałem ludzi mających
ponad sto lat i tym nie mniej ich kręgosłup był mocny i zdrowy, pracowali i nie narzekali na
samopoczucie. Kiedy ludzie zaczynają skarżyć się na ból w kręgosłupie (a przecież są temu
winni sami), zawsze przypomina mi się jubileuszowy koncert znanego na całym świecie
tancerza Mahmuda Isymbajewa, który poświęcony był jego osiemdziesięcioleciu. Przystojny,
szczupły, pełen energii i siły, prawie bez przerwy przetańczył l,5 godziny, a po zakończeniu
koncertu bardzo nisko się ukłonił, aż prawie dosięgnął głową do podłogi. Widać więc, że
wytrzymałość każdego kręgosłupa określana jest nie przez wiek, ale przez „materiał", z
którego jest on zbudowany oraz obciążenie fizyczne, któremu poddawany był w ciągu całego
życia. Chciałbym opowiedzieć o trzech przypadkach, które, wydawałoby się, nie mają ze sobą
nic wspólnego, ale ich dokładna analiza pozwoli od razu określić, jak ściśle związane jest
nasze zdrowie ze stanem kręgosłupa.
Przypadek l
Zwrócili się do mnie o pomoc rodzice 15-letniej dziewczyny. Przydarzyła się jej
tragedia. Bez powodu lewa strona jej twarzy wykrzywiła się, lewe oko nie zamykało się, nie
unosiła się brew. Różnorodne zastrzyki, które brała przez miesiąc oraz fizjoterapia nie
przynosiły żadnych efektów. Myślę, że nie potrzeba pisać, jakim psychicznym ciosem była
dla tej młodej osoby taka „kosmetyczna dolegliwość". Podczas spotkania z nią od razu
zwróciłem uwagę na jej chód - był sztywny. Poprosiłem ją, aby podniosła i opuściła ręce,
usiadła i wstała. Następnie poleciłem jej zdjąć obuwie, stanąć na lewej nodze i spróbować
utrzymać równowagę choć przez l minutę. Ustała ona jednak zaledwie kilka sekund.
Opisaną wyżej diagnostykę stosują zawsze mnisi tybetańscy, jeśli zaistnieją
podejrzenia nieprawidłowego „położenia" kręgów części lędźwiowej, a dokładniej - 1-go
kręgu lędźwiowego. Ten kręg odpowiada za wszystkie ruchy naszego ciała w kierunku góra-
dół: podnoszenie i opuszczanie rąk, zamykanie i otwieranie oczu, wstawanie. Trudności z
wykonywaniem jakiegokolwiek z wymienionych wyżej ruchów świadczą o stwardnieniu i
zmęczeniu l-go kręgu. Przy czym żadne ze współczesnych badań nie jest w stanie wykryć
tych zmian. Dalsze działanie polegało tylko na tym, aby z tego kręgu zdjąć zmęczenie, a to,
jak mówią, sprawa techniki. Po „rozblokowaniu" kręgu pokazałem jej, jakie ćwiczenia
powinna wykonywać samodzielnie. Był to konieczny warunek, aby kręgosłup wrócił na
miejsce i prawidłowo wykonywał te ruchy, które powinien. W ciągu miesiąca spotkałem się z
nią kilka razy żeby zobaczyć, jak odbywa się „regeneracja" kręgosłupa. A po dwóch
miesiącach wszystko było w całkowitym porządku. Mięśnie twarzy zaczęły pracować, oko
zaczęło się zamykać. Jak opowiadał mi jej ojciec, reakcja lekarza prowadzącego była
następująca: „To zadziwiające, że u pańskiej córki tak wszystko dobrze przebiega, a u innych
moich pacjentów z podobnymi dolegliwościami wyniki są o wiele gorsze". Przypadek
sprawił, że u jednego z lekarzy tego szpitala wystąpił podobny nerwoból. Widząc, że
dziewczyna jest w coraz lepszym stanie ciągle ją pytał: „Powiedz, jakie lekarstwa
przyjmujesz?(...)Dziwne, ja biorę te same, a mnie jakoś nie przechodzi." Istnieje bardzo
mądra sentencja Hipokratesa, która najlepiej potwierdza opisany przypadek: każda choroba
ma swoją przyczynę, której nie likwiduje żaden lek.
Przypadek 2
Starożytna medycyna ma w swoim arsenale setki sposobów diagnozowania na
podstawie oznak zewnętrznych. Zmarszczki na twarzy, kształt i kolor uszu, sposób zdzierania
obuwia, kształt paznokci itp. mogą absolutnie dokładnie opowiedzieć o chorobach. Chińczycy
na podstawie pulsu rozpoznają ponad 300 schorzeń, a tybetańscy lamowie po zapachu (który
jest specyficzny u każdego człowieka) - ponad 150 chorób. Ja mam podświadomy nawyk
uważnej obserwacji człowieka podczas rozmowy z nim i notowania w myślach jego chorób.
Często widząc na ekranie telewizora znanych aktorów lub polityków żona prosi, abym
określił stan ich zdrowia. Pewnego razu podczas kolejnej takiej zabawy powiedziałem, że jej
ulubiony piosenkarz, który w danym momencie występował, ma zwyrodnienie 2-go kręgu
lędźwiowego i z tego powodu kuleje. Ponieważ piosenkarz był popularny i żona znała jego
biografię, powiedziała, że miał on poważny wypadek i z tego powodu chodzi z laską. Ja
upierałem się przy swoim. Jeśli doprowadzi się do porządku jego kręgosłup, przestanie kuleć.
Na tym nasz spór się zakończył. Po kilku miesiącach dzwoni telefon, to ulubiony piosenkarz
mojej żony chce umówić się na spotkanie. Jak się okazało, na imieniny otrzymał od
przyjaciela moją książkę i w związku z tym chciał dowiedzieć się czegoś ważnego dla siebie.
Podczas spotkania opowiedział mi o swoim wypadku oraz o tym, że z każdym dniem
chodzenie staje się dla niego coraz większym problemem. Lekarze proponują operację biodra
(endoproteza), a on chciałby dowiedzieć się, czy może istnieją inne sposoby. W diagnostyce
kręgosłupa jest kilka ćwiczeń - testów, które pozwalają określić stan 2-go kręgu
lędźwiowego. Poprosiłem go o ich wykonanie. I kiedy próby zakończyły się
niepowodzeniem, wyjaśniłem mu: nasz drugi kręg odpowiada za utrzymywanie równowagi
ciała przy ruchu w prawo - w lewo. Jest to związane z ruchem przy chodzeniu. Jeśli człowiek
kuleje na jedną nogę jest to, w większości przypadków, wina wymienionego wyżej kręgu.
śeby ostatecznie przekonać go o tym, naprawiłem mu kręg. Od tej chwili laska i operacja nie
były mu potrzebne. Kiedy piszę te słowa on już nie kuleje. Myślę, że jeśli będzie dbał o swoje
zdrowie tak, jak teraz, to stanie się zupełnie innym człowiekiem - zdrowym i energicznym.
W swojej pierwszej książce wystarczająco dokładnie skupiłem się na pielęgnacji
kręgosłupa (str. 27-43). Mogę dodać tylko, że u ludzi, którzy nie ćwiczą kręgosłupa, chrzestne
krążki, które znajdują się między kręgami ulegają spłaszczeniu. W skutek ciągłego tarcia
między kręgami chrząstki stają się cienkie, co jest przyczyną uciążliwych bólów.
Krążki ulegają odwapnieniu, na skutek czego kręgosłup traci swoje właściwości
amortyzacyjne. W wyniku tego kręgi nie tylko trą się o siebie, ale i zderzają się ze sobą,
zaciskają nerwy odchodzące od rdzenia kręgowego przez otwory kręgowe. Na szczęście dla
człowieka chrząstki szybko reagują na stymulację specjalnymi ćwiczeniami (o nich niżej).
Pod wpływem tych ćwiczeń otwierają się naturalne przestrzenie między kręgami, następuje
regeneracja i wzrost chrząstek. Przy czym zdolność chrząstki do odbudowy nie zależy od
wieku, a tylko od prawidłowego odżywiania i ćwiczeń fizycznych. A więc mocne chrząstki i
młody kręgosłup można mieć niezależnie od tego, ile lat żyje się na tym świecie.
Przypadek 3
Stoi przede mną 34-letni mężczyzna. W ciągu ostatniego pół roku pojawiły się u niego
problemy z potencją i oddawaniem moczu. Jest pod obserwacją urologa i choć stan jego
zdrowia uległ poprawie, to jednak pełni doznań seksualnych nie odczuwa. Oprócz tego coraz
częściej narzeka na kłopoty z wypróżnianiem. Spróbujmy wyjaśnić przyczyny jego
dolegliwości. Jeśli u mężczyzny pojawiają się kłopoty z potencją, „winowajcą" jest 3-ci kręg
lędźwiowy. Gdy nastąpiło jednocześnie „stwardnienie" 2-go i 3-go kręgu, to powstają
zaparcia, problemy z potencją i w końcu zapalenie gruczołu krokowego. Ponieważ problemy
z potencją i zapalenie prostaty dotyczy prawie 80% żyjących mężczyzn, spróbujmy wyjaśnić,
w czym leży przyczyna tych poważnych i uciążliwych, ściśle ze sobą związanych
niedomagań. Każdy, kto ma pojęcie o anatomii zna „konstrukcję" męskich narządów. Jest to
cewka moczowa, wychodząca z pęcherza moczowego, gruczoł krokowy, pęcherzyki nasienne
i jądra. Gruczoł krokowy produkuje hormony. Posiada on torebkę mięśniową i tkankę,
produkującą hormony. Pęcherzyki nasienne wydzielają śluz, zapewniający żywotność
plemników, produkowanych przez jądra. Wszystkie trzy wydzieliny tworzą spermę i
jednocześnie wtryskiwane są do cewki moczowej. Gruczoł krokowy w stosunku do jelita
prostego i kości ogonowej położony jest w taki sposób, że gdy w jelicie prostym są „złogi"
(od odżywiania się mięsem i produktami mącznymi, siedzącego, mało ruchliwego trybu życia
itd.), rozciąga się on i przyciska do „twardej" kości ogonowej. Pod działaniem ucisku jelita
prostego w gruczole krokowym zaczyna rozwijać się błona mięśniowa. „Hormonalna
fabryka" gruczołu krokowego zmniejsza swoje rozmiary, a w następstwie maleje produkcja
hormonów i zapotrzebowanie na śluz, pęcherzyki nasienne jak gdyby „usychają". Ucisk ze
strony jelita prostego gruczoł krokowy przekazuje cewce moczowej, ściskając ją, co utrudnia
normalny odpływ moczu. Dlatego jeśli jednocześnie:
1) oczyści się jelito grube (str. 129),
2) zmieni sposób żywienia (tabelka Nr 2, str. 48),
3) pije soki (do wyboru wg uznania): a) sok z cytryny (kuracja str. 36 - 37), b)
marchew 280 g, buraki 90 g, ogórki 90 g (2 razy dziennie), c) marchew 250 g (2 razy
dziennie) i stosuje ćwiczenia na regenerację kręgów (str. 57 -58),to już po 15-20 dniach
ustaną bóle przy oddawaniu moczu, potem zniknie zapalenie prostaty. A po 5-6 miesiącach
nastąpi powrót do normalnego stanu i operacja nie będzie potrzebna.
W części lędźwiowej jest 5 kręgów (rzadko można spotkać ludzi, którzy mają ich 6).
Co może zachodzić w organizmie przy „zmęczeniu" i „stwardnieniu" pierwszych trzech
kręgów, już wiemy. Jak więc wpływają na stan zdrowia zmiany w 4-ym i 5-ym kręgu?
Czwarty krąg odpowiada za ruchy podczas siadania. U kobiet odpowiada za różne bóle przy
siedzeniu, zwyrodnienie jego może również doprowadzić do otyłości lub chudości. Oprócz
tego, ten kręg określa momenty pociągu płciowego i odwrotnie. „Napięcie" tego kręgu może
być przyczyną oziębłości płciowej i chorób macicy. Piąty kręg realizuje ruchy do przodu-do
tyłu, tzn. ruchy w trakcie aktu płciowego, przy chodzeniu, pracy itd. Ten kręg odpowiada za
funkcje oddechowe i stan skóry.
Opisałem ogólnie ruchy, związane z kręgami lędźwiowymi. Stwardnienie kręgów
części lędźwiowej ogranicza zdolność wykonywania tych ruchów. Zastanówcie się Państwo,
czy nie macie problemów z tymi kręgami.
Każdy może to sprawdzić, wykonując skłony na boki, wstawanie, przysiady, skłony
do tyłu - do przodu. Jeżeli przy tych ruchach czujecie, że zdolność do ich wykonywania jest
osłabiona oraz odczuwacie dyskomfort - napięcie w okolicy lędźwi, to znaczy, że
„stwardniałe" kręgi nie mogą wykonywać należnych funkcji, ze wszystkimi wypływającymi z
tego niekorzystnymi dla zdrowia skutkami. Myślę, że nie omylę się mówiąc, że przy tak mało
| ruchliwym trybie życia, który prowadzi większość z nas, rzadko można spotkać człowieka, u
którego część lędźwiowa kręgosłupa nie miałaby wad. Kiedy czujemy bóle w lędźwiach
nierzadko staramy się zagłuszyć je smarowaniem, kąpielami, masażem, zastrzykami z
witamin grupy B itd. Owszem, można odczuć chwilową ulgę, ale te wszystkie środki - to
tylko walka ze skutkami. Dopóki przyczyna nie będzie usunięta, stan kręgów będzie coraz
gorszy. Zanim opiszę, co należy robić, chcę zwrócić uwagę na to, że kręgi lędźwiowe są
ściśle związane z pracą naszych bioder. Dokładniej mówiąc, kości i stawy części lędźwiowo-
miedniczej odpowiadają za wszystkie funkcje ruchowe naszego organizmu. Inaczej można
powiedzieć, że biodra są głównym miejscem ciała. Miednica jest dla ciała fundamentem,
który je podtrzymuje. śeby wyobrazić sobie, na ile ważną rolę odgrywa w organizmie
miednica, przytoczę następującą analogię. Drzewa i kwiaty nie przewracają się ani od wiatru,
ani od deszczu, dlatego że zapuściły korzenie w ziemię i mocno się jej trzymają. Jednak ścięte
kwiaty same z siebie stać nie mogą, podtrzymywane są przez wazon. Miednica to „korzenie",
które mocno trzymają górną część kręgosłupa. Miednica realizuje 6 rodzajów ruchów: w górę
- w dół, otwarcie - zamknięcie, do przodu - do tyłu. Dopóki te ruchy wykonywane są z
łatwością, organizm jest w porządku, ale jeśli choć jeden z nich jest utrudniony, pojawiają się
wygięcia i skrzywienia. Przy czym środek miednicy przesuwa się w górę lub w dół, co
prowadzi do minimalnych skrzywień kręgosłupa. Jeśli te skrzywienia zwiększają się, to
zaczynają zaczepiać o nerwy idące od kręgosłupa. A ponieważ nerwy związane są z
narządami wewnętrznymi, to pojawiają się w nich bóle. Im mocniej krzywi się kręgosłup, tym
gorsze są skutki dla organizmu.
Jeśli negatywny wpływ skrzywienia rozprzestrzenia się w górę, pojawiają się zawroty
głowy, dzwonienie w uszach, bóle głowy, a jeśli w dół - bolą pięty, kolana, stopy. Jeśli
skrzywienie jest większe, to człowiek zaczyna kuleć. Trzeba powiedzieć, że do pewnego
momentu proces skrzywienia kręgosłupa jest wynikiem samorównowagi organizmu. Chodzi o
to, że nasz wzrok posiada zdolność postrzegania paraleli. Jest to reakcja obronna, która nie
dopuszcza do uszkodzenia mózgu. Spróbujcie Państwo sami odchylić głowę do tyłu i
pochodzić kilka minut. Będzie się wydawać, że z mózgiem dzieje się coś dziwnego, ciało
będzie chwiać się z boku na bok, odczujecie dyskomfort psychiczny, strach itp.
Właśnie dlatego, żeby nie uszkodzić mózgu, wzrok posiada właściwość paralelizmu.
Kręgosłup krzywi się, aby nadążyć za wzrokiem i zapobiec negatywnemu wpływowi wzroku
na mózg. Często można zobaczyć ludzi, mających niesymetrycznie przekrzywioną szczękę,
staw barkowy, skrzywioną klatkę piersiową itp. Wszystkie te deformacje - to rezultaty
skrzywienia stawu biodrowego. Dlatego w medycynie wschodniej biodro nazywane jest
„istotą ciała" lub „głównym miejscem ciała". Należy jeszcze raz podkreślić, że można
prawidłowo się odżywiać, dbać o higienę ciała i psychiki, wykonywać różne ćwiczenia
oddechowe, brać wodno-powietrzne zabiegi - wszystko to pięknie, ale dopóki kręgosłup nie
będzie idealnie prosty, a kręgi i krążki w odpowiedniej kondycji, nie będziecie się Państwo
czuć naprawdę zdrowo. Właśnie dlatego zdrowy kręgosłup to pierwsza zasada zdrowia. Co
należy robić, żeby kręgosłup - fundament naszego ciała był mocny, zdrowy i wytrzymały?
1.
Spać na twardym materacu lub na podłodze (patrz: l książka, str. 29-31)
2.
Spać na małej twardej poduszce lub wałku, który podkładamy pod szyję (str.
32, pierwsza książka)
3.
Mądrze się odżywiać i pić soki.
4.
Wykorzystać dowolne z podanych przepisów (wg uznania) na oczyszczenie
układu kostnego (liść laurowy, sok z cytryny, sok z rzodkiewki, str. 29,36 - 37,64, przepisy nr
7,9,10,12,13,19,20,21,23,24)
5.
Brać kąpiele (z siana oraz wg przepisów - książka l, str. 77,78).Codziennie
wykonywać dowolny zestaw ćwiczeń fizycznych. Jeśli macie Państwo ulubiony - wykonujcie
go, jeśli nie - to wybierzcie któryś z zaproponowanych niżej.
Podane zestawy pozwalają wrócić na miejsce nieprawidłowo ustawionym kręgom
oraz będą sprzyjać usunięciu napięcia z kręgów. Nie śpieszcie się Państwo z przewracaniem
kartki, przeczytajcie, spróbujcie zrobić po l ćwiczeniu chociaż raz. Postarajcie się zapamiętać
ten zestaw i wykonujcie go rano i wieczorem. Jeśli nie zdążyliście w domu, zróbcie to w
pracy, na stacji benzynowej podczas tankowania samochodu, jednym słowem - gdzie Państwu
wygodnie, byle byście go wykonywali.
Przez całe życie 80% czasu spędzamy w półzgiętej, siedzącej lub leżącej pozycji.
Nasz kręgosłup „zastał się, a stawy pokryły się rdzą". Rozruszajcie je, poświęćcie swojemu
kręgosłupowi choć trochę czasu. Zapłatą za to będzie zdrowie i dobra kondycja (patrz zestaw
nr 1).
Z e s t a w n r 1
Ćwiczenie 1. Położyć się na podłodze, podłożywszy miękki dywanik, ręce wzdłuż
ciała dłońmi w dół. Silnie podrzucać nogi do góry, próbując dosięgnąć czoła kolanami, po
czym nogi opuścić (10 razy),
Ćwiczenie 2. Wstać. Zgiąć się w przód, dotykając palcami podłogi, a jeśli się uda, to i
całą dłonią. Głowę skłaniać w przód -w tył w takt skłonów tułowia. Wstać, nogi na szerokość
ramion. Ręce zacisnąć w pięści.
Ćwiczenie 3. Wykonywać krążenie obu rąk w stawach barkowych Jakby rysując koła.
10 razy w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara i 10 razy w przeciwnym.
Ćwiczenie 4. Zginanie kręgosłupa na boki. Dłonie ślizgają się po tułowiu, jedna w dół
do kolana, drugą podnosi się pod pachę. Jednocześnie głowa obraca się z prawej strony w
lewą.
Ćwiczenie 5. Pozycja wyjściowa: nogi rozstawione na szerokość ramion. Podnieść
prawą rękę do góry i dotknąć lewej łopatki. Opuścić rękę. Potem lewa ręka do góry - dotknąć
prawej łopatki Opuścić rękę. Wykonać po 10 razy każdą ręką.
Ćwiczenie 6. Nogi na szerokość ramion. Ręce podnieść do góry nad głową.
Zaczynamy obroty tułowia - zgodnie ze wskazówkami zegara 10 razy, w przeciwną stronę 10
razy. Ręce i głowa obracają się w takt ruchów tułowia.
Ćwiczenie 7. Stać prosto. Nogi na szerokość ramion. Podnieść prawą nogę zgiętą w
kolanie jak można najwyżej, usiłując dotknąć klatki piersiowej. Potem to samo wykonać lewą
nogą, po 10 razy.
Ćwiczenie 8. Postawić przed sobą krzesło. Złapać dwiema rękami za oparcie krzesła i
robić przysiady minimum 10 razy. Im więcej, tym lepiej.
Zaczynajcie Państwo wykonywać każde ćwiczenie od 10 powtórzeń, a z czasem ilość
powtórzeń zwiększcie do 20-40.
Jeśli boli dusza
Jeżeli pojawiają się bóle w lędźwiach lub plecach, to nie zawsze są one wywołane
przemieszczeniem kręgów. Czasem przyczyną tych bólów mogą być problemy psychiczne.
Po postawie człowieka można poznać, jak on się czuje. Jeśli człowiek jest pewny siebie, to
zawsze chodzi wyprostowany, z podniesioną głową i na odwrót - gdy jest rozstrojony,
przygnębiony lub zasmucony, zwykle opuszcza głowę i wciąga ramiona. Jeżeli spróbujemy
wyjaśnić to z naukowego punktu widzenia, wygląda to w następujący sposób: podczas
gniewu, rozdrażnienia, w chwilach smutku lub w ogóle w stanie dyskomfortu psychicznego
mięśnie pleców naprężają się, twardnieją i gwałtownie się kurczą. Kurcząc się odruchowo
(niezależnie od świadomości), uciskają na przechodzące wewnątrz nich zakończenia
nerwowe, stąd i pojawia się ból. Istnieją ludzie skazani na bóle pleców. Są to zwykle osoby,
które są niezdolne do pokonywania stresowych sytuacji, w chwili ich zaistnienia zachowują
się biernie i bojaźliwie, często zamykają się w sobie, decyzje podejmują wolno i niepewnie.
Jeśli macie podobne cechy charakteru i w pojawiających się bólach pleców znaczną rolę
odgrywają czynniki psychiczne (a wg danych statystycznych ma to miejsce u co drugiego
człowieka), to z dużą pomocą mogą przyjść różnorodne psychotechniki usuwania napięcia w
organizmie. Jeżeli opanujecie Państwo nieskomplikowane sposoby regulowania psychiki,
będziecie mieć możliwość przywrócenia naturalnej harmonii ciała i duszy. Wykonując
ćwiczenia w ciągu 10-20 minut, możecie osiągnąć pełne odprężenie i jednocześnie zdjąć całe
napięcie z mięśni swojego ciała (można ćwiczyć ze spokojną, relaksującą muzyką w tle).
Ćwiczenie nr 9. Stojąc, opuścić ręce, rozluźnić je. Lekko potrząsając rękami
pomyśleć, że chcecie z nich strząsnąć kropelki wody. To samo zrobić ze stopami. Następnie
obie ręce wyciągnąć do góry nad głową, jak gdybyście starali się dosięgnąć rękami słońca.
Teraz proszę wyobrazić sobie, że ciało stało się ciężkie i przypomina lilię wodną na długiej
łodydze. Wolno opuszczajcie się na podłogę, coraz mocniej i mocniej odczuwając ciężar
ciała. Pomóżcie sobie i zamknijcie oczy. Najlepiej położyć się na plecach, rozłożywszy
szeroko ręce i nogi. Skoncentrujcie uwagę na koniuszkach palców nóg, są ciężkie i
nieruchome. Ociężałość obejmuje kolejno stopy, nogi, biodra, tułów i ramiona, palce rąk.
Ciało stało się ciężkie, jakby od środka wypełniło się jakimś ciężarem. Podbródek jakby opadł
na pierś. Dolna szczęka odchyliła się, jakby też opadła. Pomyślcie, że sprężyna rozciąga
mięśnie twarzy w górę, w dół, w lewo, w prawo. Spróbujcie poczuć się tak ciężko, jak
gdybyście mieli zapaść się pod ziemię. Oddychajcie wolno i spokojnie, wydłużając
maksymalnie wdech i wydech. Spróbujcie wyobrazić sobie miękki biały obłok, płynący po
niebie. Potem wyobraźcie sobie, że jesteście tym obłokiem. Jesteście lekkim, białym
obłokiem, a Wasze ciało jest lekkie i spokojne. Swobodnie płyniecie nad ziemią, ślizgacie się
po niebie nad ziemskimi polami, lasem, jeziorem. Spróbujcie poczuć zapachy kwiatów, drzew
iglastych lub morza. Pozostańcie w takim stanie spokoju jak długo chcecie.
Możecie wyobrazić sobie, że Wasze ręce zamiast palców mają rurki, przez które po
kropelce spływa z ciała napięcie, ciężar psychiczny, zmęczenie. Kiedy poczujecie, że mięśnie
odpoczęły i w ciele nie ma już napięcia, wolno wyprężcie całe ciało. W tym celu wyciągnijcie
ręce nad głową, jak gdybyście chcieli rozciągnąć ciało, jak gumę. Wolno obróćcie się na
prawy bok, wygnijcie plecy, przeciągnijcie się, jak małe dzieci po śnie w łóżeczku. Teraz
przewróćcie się na lewy bok i zróbcie to samo. Powoli usiądźcie, jeszcze raz przeciągnijcie
się i otwórzcie oczy. Powoli wstańcie i weźcie się do pracy. Wasze mięśnie odpoczęły, macie
wspaniały nastrój i spokój w duszy, osiągnęliście równowagę psychiczną.
Tym, którym chronicznie brakuje czasu na zajęcie się swoim zdrowiem, polecam
następujący zestaw ćwiczeń.
Z e s t a w nr 2
Te ćwiczenia mogą wykonywać nawet najbardziej chorzy ludzie. Ćwiczenia te
wspaniale rozluźniają, likwidują zmęczenie po długiej pracy siedzącej, gdy czujemy ciężar w
głowie i napięcie mięśni całego ciała. Można wykonywać je w dowolnym miejscu -w pracy,
stojąc na przystanku, rozmawiając przez telefon.
Ćwiczenie nr 1. Wibromasaż. Należy wspiąć się na palce, aby obcasy oderwały się od
podłogi na l -2 cm, a następnie gwałtownie opuścić pięty, jak gdyby uderzając całą masą ciała
o podłogę. Takie uderzenia należy wykonywać nie śpiesząc się, nie częściej, niż l raz na
sekundę, przez okres nie dłuższy niż l minuta, tzn. 60 razy. Ci, którzy długo siedzą, powinni
powtarzać takie ćwiczenia 3-5 razy dziennie (jest to również wspaniała profilaktyka przeciw
żylakom i schorzeniom serca).
Całkiem niezauważalnie dla otoczenia można wykonywać i inne, unikalne w swojej
prostocie i nadzwyczajne ze względu na swą skuteczność ćwiczenia.
Zamki mięśniowe. Nie na próżno jogowie długi czas trzymali te ćwiczenia w
tajemnicy. Zamki mięśniowe sprzyjają rozluźnieniu mięśni całego ciała, poprawiają krążenie
krwi, są profilaktyką przeciw schorzeniom narządów rodnych u kobiet i prostaty u mężczyzn.
Ćwiczenie nr 2. Przedni dolny zamek. Wykonanie go osiągamy poprzez skurczenie
mięśni obejmujących ujście moczowodu. Zwykle mimowolnie kurczymy je, kiedy trzeba
dobiec do toalety lub wydalić resztki moczu przy jego oddawaniu. Aby było łatwiej wykonać
to ćwiczenie, spróbujcie Państwo w czasie oddawania moczu świadomie go wstrzymać.
Zapamiętajcie to odczucie i róbcie to ćwiczenie 3-5 razy dziennie w ilości 5-10 razy.
Ćwiczenie nr 3. Tylny dolny zamek. Obkurczanie mięśni odbytnicy. Wykonujcie to
ćwiczenie, jak gdybyście chcieli wstrzymać opróżnienie jelita grubego (3-5 razy dziennie).
Ćwiczenie nr 4. Całkowity dolny zamek stanowi jednoczesne wykonanie zamka
przedniego i tylnego. Daje to podwójny efekt uzdrawiający. Ćwiczenie to najlepiej
wykonywać podczas wydechu (l raz dziennie po 10 powtórzeń).
Przywykliśmy do chodzenia w pozycji zgarbionej, jakbyśmy odczuwali na sobie
ciężar życia. Spróbujcie chodzić z dumnie podniesioną głową, wyprostujcie ramiona, patrzcie
na świat radosnymi, śmiejącymi się oczami i wtedy będziecie mieć mniej problemów. śeby
zawsze wyglądać na zadowolonych i szczęśliwych dobrze jest wykonać następujące
ćwiczenie:
Ćwiczenie nr 5. Podejść do ściany, przylgnąć do niej jednocześnie piętami,
pośladkami i potylicą (stać tak 3 - 5 minut). Następnie wciągnąć brzuch, patrzeć prosto przed
siebie i pomyśleć, że nie ma na świecie człowieka szczęśliwszego, zgrabniejszego i
piękniejszego od nas. Gdy tylko tak Państwo pomyślicie, to poczujecie, jak mięśnie
„napełniają się" radością, a w oczach pojawia się blask. Proszę zapamiętać te odczucia i starać
się nigdy i nigdzie o nich nie zapominać.
Ćwiczenie nr 6. Jeżeli dużo czasu spędzacie Państwo na nogach lub odwrotnie - długo
siedzicie, polecam ćwiczenie, które pozwoli szybko zdjąć napięcie z mięśni całego ciała. W
tym celu proszę zgiąć prawą nogę w kolanie i przycisnąć piętę do prawego pośladka, a prawą
ręką przytrzymać dolną część kolana. Postać w tej pozycji 1-2 minuty, potem zmienić nogę.
Bóle w stawach, kościach i mięśniach
Wszystko, co napisałem powyżej wyjaśnia przyczyny bólów kręgosłupa i sposoby
przeciwdziałania. Jeżeli przez szereg lat dokucza Państwu zastarzały ból, proszę spróbować
następujących sposobów.
Przepis nr 7 (przy leczeniu ciężkich bólów, zapaleniu korzonków):
Do chorych miejsc przyczepić liście chrzanu na kilka dni (aż do całkowitego
wyleczenia). Liście można codziennie zmieniać.
Przepis nr 8 (służy usunięciu bólów spowodowanych odkładaniem się soli):
śytnią mąkę sparzyć wrzątkiem i zmieszać z gotowanymi ziemniakami w proporcji
1:1 (do uzyskania jednolitej masy). Chore miejsce smarować olejem roślinnym i dobrze
masować. Z przygotowanej masy zrobić cienki „placek" wielkości chorego miejsca, tak, by
całkowicie je zakryć. Skórę posmarować terpentyną i położyć „placek" na chore miejsce.
Należy ciepło się przykryć i trzymać „placek" najdłużej jak można. Kurację najlepiej robić
na noc.
Przepis nr 9 (w przypadku odkładania się soli):
3 cytryny ze skórką i 150 g obranego czosnku przekręcić przez maszynkę do mielenia
mięsa, zalać na dobę 0,5 litra przegotowanej wody, przecedzić, odcisnąć masę, przelać do
szklanego naczynia ze szczelnym zaniknięciem. Pić codziennie rano przed śniadaniem po 50
g.
Przepis nr 10 (leczenie stawów):
2 szklanki soku z rzodkwi, l szklankę miodu, 1/2 szklanki wódki 40%, łyżeczkę soli
wymieszać do uzyskania jednolitej masy. Wcierać w chore miejsca.
Przepis nr 11 (leczenie halluksów):
Zmieszać jodynę z amoniakiem w proporcji 1:1. Mieszankę nanosić na halluksy
cienką warstwą wieczorem przez 2 tygodnie, następnie zrobić 2 tygodnie przerwy i ponowić
kurację. Smarować do całkowitego zniknięcia.
Przepis nr 12:
1,5 szklanki soku z rzepy, l szklanka miodu, 150 ml wódki, l łyżka soli. Wszystko
razem dobrze wymieszać. Używać po l łyżce stołowej przed snem (przechowywać w
lodówce)
Przepis nr 13:
Korzeń i natkę pietruszki zmielić wieczorem w maszynce, by otrzymać l szklankę.
Włożyć do garnka i zalać 2 szklankami wrzątku, nakryć ręcznikiem. Rano wywar przecedzić i
wcisnąć sok z jednej, średniej cytryny. Pić po 1/3 szklanki dwa razy dziennie po jedzeniu
przez 2 dni, potem 3 dni przerwy i znowu - aż do zniknięcia bólu.
Przepis nr 14:
0,5 litra spirytusu, 5 strączków papryki czuszki (długości 6-8 cm). Strączki papryki
zmielić w maszynce do kawy. Wsypać do słoiczka, zalać spirytusem, przykryć pokrywką i
postawić w ciemnym miejscu na tydzień. Nasączyć gazę nalewką i położyć kompres bolące
miejsca na 3 - 4 godziny. Po 7 - 10 zabiegach znikają wszystkie, nawet zastarzałe bóle.
Przepis nr 15:
50 g kamfory, 50 g gorczycy, 10 g spirytusu, 100 g surowego białka z jajka. Nalać
spirytus i kamforę do słoiczka. Następnie wsypać gorczycę i wymieszać, dodać białko.
Wszystko dobrze wymieszać, żeby powstała maść. Trzymać w lodówce, przed
zastosowaniem lekko podgrzać. Smarować bolące stawy i mięśnie wieczorem, przed snem.
Maści nie należy wcierać do całkowitego wchłonięcia, ale tak, by powstał ochronny filtr. Po
20 minutach wytrzeć gazą zmoczoną w ciepłej wodzie.
Przepis nr 16 (leczenie otróg):
Kurze jajko, 25 g esencji octowej i 25 g terpentyny dobrze zmieszać i odstawić na 10
dni w zamkniętym szklanym naczyniu odstania, od czasu do czasu zamieszać. Chore miejsca
smarować mieszanką kilka razy dziennie.
Przepis nr 17 (leczenie reumatyzmu):
Do litrowego słoika wsypać drobno pokrojone kawałki koszyczka słonecznika, 50 g
wiórków mydła toaletowego, wlać 500 ml wódki 40%, dobrze wymieszać, szczelnie zamknąć
i zostawić na 8 - 9 dni na świetle słonecznym do odstania. Po otwarciu dobrze wymieszać,
przecedzić, odcisnąć masę, przelać do szklanego naczynia ze szczelną przykrywką. Nacierać
chore miejsca.
Przepis nr 18 (reumatyzm):
Rzepę zetrzeć na tarce, wycisnąć 1 i 1/2 szklanki soku, dodać szklankę miodu, 1/2
szklanki wódki, l stołową łyżkę soli. Wszystko dobrze wymieszać, włożyć do słoika,
szczelnie zamknąć. Przechowywać w chłodnym miejscu. Wcierać w bolące miejsca.
Przepis nr 19 (osteoporoza):
Wieczorem 2 łyżki ryżu zalać 0,5 l wrzątku. Rano wodę zlać i ugotować ryż. Ryż jeść
na czczo bez soli l - 2 godziny przed właściwym posiłkiem. Kuracja trwa 40 dni. Po kilku
miesiącach powtórzyć.
Przepis nr 20 (osteoporoza):
3 cytryny ze skórką, 150 g oczyszczonego czosnku zmielić w maszynce. Wszystko
włożyć do litrowego słoika, dodać 0,5 litra chłodnej, przegotowanej wody. Odstawić na 24
godziny, przecedzić i wycisnąć. Dobrze zamknąć słoik, przechowywać w ciemnym miejscu.
Pić codziennie rano 50 ml.
Przepis nr 21 (reumatyzm, artretyzm):
Do naczynia wlać 3 szklanki wody, dodać 4 drobno pokrojone cytryny. Gotować tak
długo, by została l szklanka płynu. Ostudzić i odcedzić, wlać do szklanego naczynia, dodać l
szklankę miodu, sok z l cytryny. Wszystko dobrze wymieszać i przykryć pokrywką. Używać
po l łyżce przed snem.
Przepis nr 22 (reumatyzm, artretyzm):
200 g chrzanu zmielić w maszynce, dodać 200 g żytniej mąki i 2 łyżki terpentyny.
Wszystko dobrze wymieszać, włożyć do szklanego naczynia, przykryć pokrywką. Zrobić z
mieszanki „placek" i przykładać na bolące miejsce, owinąć szalikiem na 5 - 8 godzin
(najlepiej na noc).
Przepis nr 23 (reumatyzm, artretyzm):
Do 0,5 litra wódki dodać 50 g drobno pokrojonych pączków brzozy. Odstawić na 10
dni w ciemne miejsce. Odcedzić i wycisnąć, przelać do butelki, szczelnie zakryć. Używać po l
łyżeczce 3 razy dziennie, popijając wodą.
Przepis nr 24 (oczyszczenie kości i stawów ze złogów szkodliwych kwasów):
Oczyszczanie stawów należy przeprowadzać przez 3 kolejne dni. Będzie do tego potrzebne 15
g liścia laurowego. Podczas kuracji, w miarę wydalania soli i piasku, mocz może zmienić
barwę z zielonkawego na jasnoczerwony. Jest to normalne zjawisko. Po 7 dniach kurację
powtórzyć.
1-szy dzień: 5 g liścia laurowego drobno pokruszyć, wrzucić do 300 ml wrzątku,
gotować na małym ogniu 5 minut, następnie
wywar wlać do termosu i odstawić na 5 godzin. Płyn przecedzić, przelać do naczynia i
pić małymi łyczkami co 15 - 20 minut w ciągu 12 godzin. Uwaga! Nie wolno wypić od razu
całego naparu, gdyż można spowodować krwotok!
2-gi i 3-ci dzień: tak samo jak w pierwszym dniu. W trakcie kuracji najlepiej nie
spożywać produktów białkowych (mięso, jaja, mleko, ser, twaróg itp.).
Najlepsze, czym może służyć książka, to nie
tylko głoszenie prawdy, ale zmuszenie do
zastanowienia się nad nią.
Albert Habbart
W przyrodzie nie ma złej pogody
Lekarze obliczyli, że co trzeci dorosły reaguje na gwałtowne zmiany pogody, przy
czym kobiety cierpią z powodu tych zmian dwa razy częściej niż mężczyźni (na razie nie
ustalono dlaczego). Najczęstszymi objawami wrażliwości na zmiany pogody są: nagłe
zmęczenie, nudności, nadmierne pocenie się, wzrastająca nerwowość, ataki migreny. Ale tak
naprawdę pogoda sama w sobie nikomu nie szkodzi, jest po prostu dobrym miernikiem
naszego zdrowia. Jeżeli wszystkie procesy przemiany materii w naszym organizmie
przebiegają Jak w zegarku", nasz układ krwionośny przyzwyczajony jest do gwałtownego
zwężania i rozszerzania się naczyń, nasze nerwy są „jak z żelaza", a oprócz tego mamy w
głowie tylko pozytywne myśli - to niestraszne są nam żadne zmiany pogody. Dlatego
spróbujcie Państwo, odpowiadając na test „pogodowy" określić, czy Wasz organizm
adekwatnie reaguje na zmiany pogody. A więc, przy zmianie pogody:
1.
Czy czujecie się pobudzeni? Tak, Nie
2.
Czy rano bardzo się pocicie? Tak, Nie
3.
Czy czujecie się zmęczeni po przebudzeniu, z trudem wstajecie z łóżka? Tak,
Nie
4.
Czy czujecie się lepiej, gdy robi się chłodniej? Tak, Nie
5.
Czy odczuwacie zmianę warunków atmosferycznych? Tak, Nie
Teraz podsumujmy: jeżeli na l tylko pytanie odpowiedzieli Państwo twierdząco, to
znaczy, że pogoda nie ma na Was żadnego wpływu.
Jeżeli daliście pozytywną odpowiedź na 2 pytania, to koniecznie musicie poczynić
stosowne kroki przeciwko „pogodowej wrażliwości", ale nie ma powodu wpadać w panikę.
Jeżeli odpowiedzieliście „tak" na 4 pytania, oznacza to, że pogoda może bardzo
zmienić Państwa samopoczucie, pora więc przedsięwziąć środki zaradcze.
Co należy zrobić, aby bezproblemowo znosić zmiany pogody? Przede wszystkim
hartować układ nerwowy, naczynia krwionośne, uruchomić mechanizmy obronne naszego
organizmu. Jeżeli będziecie Państwo regularnie wykonywać poniższe zabiegi, już na zawsze
uczynicie pogodę swoim sojusznikiem.
Relaksujący masaż obu rąk
Masaż ten nie tylko relaksuje układ nerwowy, ale także polepsza pracę układu
krwionośnego, poprawia wzrok i hamuje procesy starzenia.
Przepis nr 25:
Proszę usiąść na krześle lub fotelu, rozluźnić mięśnie (szczególnie twarzy), zamknąć
oczy. Spróbujcie Państwo wyobrazić sobie morze, las, góry itp. Oddychajcie w następujący
sposób: głęboki wdech przez nos i płynny, długi wydech przez ułożone „w trąbkę" usta. Gdy
jesteście już Państwo zrelaksowani, przystępujemy do masażu. Dużym i wskazującym palcem
prawej dłoni masujemy palce lewej, zaczynając od małego palca. Podczas masażu proszę
wyobrazić sobie, że masowany palec to śruba, którą delikatnie wkręcacie w rękę. W ten
sposób należy wymasować wszystkie palce lewej ręki, a potem zamienić rękę i wykonać
analogiczny masaż. Wskazane jest poświęcić l minutę na masaż każdego palca.
Naprzemienny chłodny i gorący prysznic
Jak się okazuje, przez zwykłe polewanie się gorącą i zimną wodą można osiągnąć
zadziwiające wyniki i pozbyć się wielu chorób. Sens połączenia ciepła i zimna polega na tym,
że ciepło działa na powierzchniowe warstwy ciała, poprawiając przepływ krwi przez skórę, a
zimno stymuluje krążenie w organach wewnętrznych. W ten sposób zwykłe naprzemienne
oddziaływanie ciepła i zimna (podczas zabiegów wodnych) jest „cudownym lekiem" na wiele
schorzeń, ponieważ regeneruje proces normalnego krwioobiegu, wzmacnia mięśnie i serce,
podnosi odporność.
Naprzemienny prysznic. Stanąć pod prysznicem, wyregulować wodę, aby miała
przyjemną temperaturę, polewać się przez 20 sekund. Następnie, odkręcając kran z zimną
wodą, obniżyć temperaturę tak, aby woda przez 10 sekund była przyjemnie chłodna, a potem
regulując dopływ zimnej wody, oblewać się na przemian raz ciepłą, raz chłodną według
schematu: 20 sekund - ciepła woda, 10 sekund - chłodna. Czas trwania zabiegu - od 3 do 5
minut.
Stojąc pod prysznicem należy wyobrażać sobie, jak woda zmywa z ciała napięcia
mięśni i zmęczenie układu nerwowego. Należy przyzwyczaić swój organizm do
naprzemiennych pryszniców. Powinno się brać je rano i wieczorem lub gdy odczuwamy
zmęczenie, zdenerwowanie, osłabienie. Dobrze jest stosować ten zabieg regularnie, bez
względu na warunki atmosferyczne, a wówczas żadne zmiany pogody nie będą uciążliwe.
Nacieranie
Nacieranie - to wspaniały środek, przyzwyczajający organizm do chłodu i gorąca, a
oprócz tego regenerujący system nerwowy. Nacieranie jest szczególnie zalecane osobom w
podeszłym wieku, ponieważ zmniejsza podatność na zmęczenie, potliwość, wrażliwość
mięśni i stawów, wrażliwość na zmiany pogodowe, które są charakterystyczne dla tego
wieku. Jeśli do wody przeznaczonej do nacierania doda się napar z rumianku, szałwi lub
innych ziół leczniczych, to efekt będzie jeszcze lepszy. Przecież więdnąca skóra szczególnie
potrzebuje witamin, które znajdują się w tych wyciągach, a jednocześnie wymaga masażu,
który odbywa się podczas nacierania.
Przepis nr 26:
Namoc zywszy w zimnym lub ciepłym naparze z ziół mały ręczniczek frotte (lub
uszytą z ręcznika rękawicę), wykręcić go, by woda nie ściekała i nacierać całą rękę. W ten
sposób naciera się kolejno ręce, klatkę piersiową, plecy i nogi. Całkowity czas zabiegu - od 3
do 5 minut. Zabieg najlepiej wykonywać po naprzemiennym prysznicu.
Po zabiegu proszę nie wycierać się, pozwolić ciału trochę obeschnąć. Po 2 minutach
starannie wytrzeć się do sucha.
Woda - uzdrowicielka
Każdy żywy organizm rozpoczyna swoje życie w wodzie, zarodek ludzki nie jest
wyjątkiem. Niemiecki lekarz Kneipp w swojej znakomitej książce „Moje leczenie wodą"
pisał: „Każdy kontakt z wodą - to dodatkowa minuta życia". Jak dowodzą ostatnie badania
naukowe, z pomocą wody najszybciej odbudowuje się naturalny potencjał elektryczny ciała.
Nie bez powodu z dawien dawna we wszystkich krajach podróżnikom podawano wodę do
obmycia, wodą chrzczono noworodki. Starożytni lekarze Awicenna i Hipokrates szeroko
wykorzystywali na przemian zimną i gorącą wodę, rozcierając następnie ciało, co jak
wiadomo aktywnie pobudza krwioobieg i przemianę materii, pomaga wydalić z organizmu
„szlam" i w ostatecznym efekcie sprzyja szybkiemu wyleczeniu. Bardzo często ludzie gotowi
są przejechać setki kilometrów w poszukiwaniu jakiegoś „cudownego lekarstwa",
zapominając o tym, że znacznie większy efekt można osiągnąć przy pomocy zwykłej strugi
wody, tryskającej z naszego kranu. Miał rację wielki filozof Seneka, który powiedział: „Jaka
szkoda, że istota rzeczy jest taka prosta!".
Osobom, które boją się poddać ciało zbawiennej sile wody pragnę powiedzieć, że im
wcześniej zrozumieją, że woda jest źródłem życia, tym szybciej pozbędą się męczących je
dolegliwości.
Uzdrawiający wdech i wydech
Wiele osób wie z własnego doświadczenia, że gdy zbliża się front wysokiego
ciśnienia, często odczuwają bóle głowy, słabość, zwiększoną pobudliwość. Szczególnie silnie
dokucza to osobom o niskim ciśnieniu. Jeżeli dolegliwości te powtarzają się często, to należy
spróbować zrozumieć, co się dzieje w organizmie i dopomóc mu. Wiadomo, że wraz z
przybliżaniem się frontu ciepłego powietrza organizm produkuje większe ilości adrenaliny,
serce zaczyna bić szybciej, ludzie stają się nerwowi. Jednocześnie rozszerzają się naczynia
krwionośne, pojawia się wrażenie braku powietrza. Wszystkie te symptomy bezpośrednio lub
pośrednio związane są z niedotlenieniem organizmu, które z kolei jest przyczyną zwiększonej
pobudliwości, bólu głowy, bezsenności lub nadmiernej senności, a także depresji. Co robić?
Oprócz stosowania opisanych wcześniej sposobów powinno się raz dziennie wykonywać
następujące ćwiczenia oddechowe.
Przepis nr 27 (pomocne przy nerwowości, bezsenności, bólu głowy):
Wziąć zwykłą słomkę do napojów, usiąść prosto z wysoko uniesioną głową, spokojnie
i równomiernie wdychać powietrze przez nos, a wydychać przez słomkę. W ten sposób należy
oddychać przez 3 do 5 minut. Co dzieje się podczas takiego oddychania? Ponieważ powietrze
zmuszone jest „przedzierać się" przez ograniczoną przestrzeń, wydech jakby automatycznie
spowalnia się. Wówczas wszystkie szkodliwe związki są w całości wydalane z płuc, a ilość
tlenu we krwi zwiększa się w bardzo prosty, a jednak skuteczny sposób.
Jeszcze jedno ćwiczenie oddechowe.
Przepis nr 28 (normalizuje rytm serca, pomaga pokonać ataki strachu, „zdejmuje
ciężar z serca", pobudza krążenie krwi):
Oddychać należy tylko przez nos. Na początku wykonać głęboki powolny wydech, a
potem szybki, gwałtowny i krótki wdech. Ćwiczenie należy powtórzyć nie mniej niż 20 razy.
W czasie tego ćwiczenia należy postarać się jak najwierniej naśladować jęk. Zwykle, gdy
człowiekowi „wyrwie się" jęk, pomaga to organizmowi uwolnić się od szoku, od trudnych
problemów. Symulacja jęku wspaniale usuwa napięcie z mięśni i z układu nerwowego.
Wąchanie kropel walerianowych
Każdy wie, że przy zemdleniach, utracie przytomności, zatruciu alkoholowym zaleca
się powąchać watkę zmoczoną amoniakiem. Skutek jest natychmiastowy.
Przegroda nosowa jest odpowiedzialna za fizjologiczną równowagę wszystkich
organów naszego ciała. Podrażniając różnymi zapachami receptory przegrody nosowej w
prosty, ale skuteczny sposób możemy wpływać na wiele organów i systemów naszego ciała.
Inhalacja kroplami walerianowymi obniża ciśnienie krwi, poprawia sen, wycisza system
nerwowy, podnosi odporność organizmu.
Krople należy wdychać codziennie przed snem przez 3 - 4 miesiące. Już po miesiącu
dostrzegą Państwo efekty tej kuracji. Osłabiony organizm wzmocni się, odmłodzi; bardzo
często w trakcie kuracji kroplami walerianowymi następuje ściemnienie posiwiałych włosów.
Przepis nr 29:
Należy używać tylko czystych kropel walerianowych na spirytusie, bez dodatku
innych leków, stosowanych dla poprawienia pracy serca. Wdychać kolejno to prawą, to lewą
dziurką nosa. Wdech powinien być powolny, głęboki. Zaczynamy zwykle z prawej dziurki.
Palcem wskazującym lewej ręki przyciskamy lewą dziurkę, do prawej unosimy buteleczkę z
kroplami, robimy głęboki wdech przez nos, następnie powolny wydech i tak 3 do 5 razy, po
czym w ten sam sposób wdychamy przez lewą dziurkę. Kuracja ta jest bardzo pomocna dla
osób cierpiących na bezsenność. Jeżeli po zabiegu zaśniecie Państwo, ale sen Wasz będzie
krótki, proszę powtórzyć zabieg raz jeszcze. Jeżeli rano po przebudzeniu stwierdzicie, że
macie nie całkiem „świeżą" głowę, proszę następnym razem przed snem zwiększyć ilość
wdechów o jeden. Proszę dążyć do tego, aby rano po przebudzeniu byli Państwo wypoczęci i
wyspani. W ten sposób ustalicie swoją indywidualną dawkę oddechów.
Pomóżcie swojemu sercu
Osoby mające kłopoty z sercem są najbardziej wrażliwe na zmiany pogody. Moim
zdaniem wielu „sercowców" robi duży błąd, gdy czując się źle, kładzie się do łóżka,
zmuszając swoje chore serce do obsługiwania w pojedynkę ledwie pracujące naczynia krwio-
nośne.
W naszym ciele jest około 600 mięśni. Każdy mięsień opleciony jest naczyniami
krwionośnymi, dzięki czemu pomaga im przepompowywać przez siebie krew. Jeżeli jesteście
Państwo w ruchu, to oprócz serca pracuje jeszcze 600 malutkich dodatkowych „serc". Im
więcej z tych 600 „mięśniowych serc" pracuje, tym lepszy jest stan serca, układu
krwionośnego - tym lepszy stan zdrowia. Bez żadnych wątpliwości mogę stwierdzić, że
spacer na świeżym powietrzu to najlepsze lekarstwo na serce (szczególnie, gdy serce to
reaguje na zmiany pogody). W czasie marszu pracuje największa ilość mięśni naszego ciała.
Aby się o tym przekonać wystarczy ująć się w pasie, a wtedy można wyczuć, jak każdy
mięsień ciała, a także organy wewnętrzne reagują na krok.
Szybkim krokiem od zawału
Szybki marsz pomaga uniknąć zawału i wylewu krwi do mózgu, obniżając
prawdopodobieństwo ich wystąpienia o 40%. Taki wniosek wyciągnięto z przeprowadzonego
w Ameryce badania, którym objęto 85 tysięcy przedstawicielek tzw. słabej płci.
Pracownik kliniki dla kobiet w Bostonie, dr G. Monson w ciągu 8 lat badał
pielęgniarki w wieku 40-65 lat i wyjaśnił, że połowa z nich zachowała dobrą formę dzięki
„żwawości" podczas chodzenia. Jego wnioski są następujące: u kobiet, które tylko przez 3
godziny w tygodniu odbywały spacery szybkim krokiem ryzyko wylewu lub zawału serca
spada prawie dwukrotnie. W ogóle wszystko jest proste: regularny ruch utrzymuje w normie
ciśnienie krwi, zmniejsza poziom cholesterolu, pomaga utrzymać prawidłową wagę i obniża
prawdopodobieństwo zachorowania na cukrzycę.
Podobne wnioski sformułowali już starożytni Grecy, np. grecki filozof Arystoteles
powtarzał swoim uczniom: „nic tak nie niszczy organizmu, jak długotrwała fizyczna
bezczynność". Pozostaje więc tylko cieszyć się z tego, że po upływie tysiącleci wreszcie
staliśmy się mądrzejsi!
Ruch jest pożyteczny dla wszystkich - młodych i starych. Szczególnie dużo ruchu
potrzebuje chory organizm. Chory organizm wymaga wysiłku kilkadziesiąt razy
większego, niż organizm zdrowy. Ci, którzy cierpiana schorzenia serca, układu
krwionośnego, źle znoszą zmiany ciśnienia atmosferycznego, mogą przy pomocy regularnych
ćwiczeń tak wytrenować swój organizm, że nie będzie on źle reagował na burze magnetyczne,
skoki ciśnienia, promieniowanie słoneczne itp.
Ruch jest źródłem życia i zdrowia. Dlatego jeśli możecie Państwo biegać - biegajcie,
możecie chodzić - chodźcie, nie możecie chodzić - czołgajcie się! A przede wszystkim:
starajcie się jak najmniej siedzieć i leżeć.
Czytający te zdania biznesmeni i bizneswomen mogą pomyśleć z ironią: dobrze mu
dawać takie rady, gdy siedzi na leśnej działce lub w zaciszu chłodnego gabinetu. A co mamy
zrobić my, którzy śpimy najwyżej 3 do 5 godzin na dobę, których stresy i napięcia opanowały
tak, że ledwo starcza nam czasu, aby połknąć tabletkę, gdy coś jest nie w porządku z naszym
zdrowiem?
Chcę udzielić odpowiedzi tym, którzy myślą podobnie: z reguły treść moich książek
obmyślam w czasie codziennych porannych szybkich spacerów (10-12 km) i chcę
powiedzieć, że dzięki nim mam dobrą kondycję, zdrowe serce i świetną pamięć. Miałem w
życiu i ciężkie momenty, kiedy nie dość, że nie mogłem chodzić, ale nawet nie wstawałem z
łóżka przez dwa lata w wyniku kontuzji kręgosłupa. I jedynie miłość do samego siebie i
pragnienie, aby być zdrowym pozwoliły mi nie tylko pozbyć się problemów z kręgosłupem,
ale i skutecznie likwidować podobne problemy u innych. Korzystając z okazji opiszę zestaw
ćwiczeń rehabilitacyjnych, który postawił mnie na nogi. Proponuję wykonywać je od razu po
przebudzeniu, gdy jeszcze leżą Państwo w łóżku. Wykonując je regularnie „doprowadzicie
Państwo do porządku" system nerwowy i poprawicie pracę gruczołów wydzielania
wewnętrznego, oprócz tego znacznie wzmocnicie swoją kondycję fizyczną i odporność na
stresy. Proponuję poćwiczyć. Proszę zrobić przerwę w czytaniu i wykonać poniższy zestaw
ćwiczeń.
Zestaw nr 3
1. Kciuki obu rąk położyć za uszami, przycisnąć małżowiny obiema rękami i
masować uszy od góry do dołu 30 razy palcami wskazującymi.
2. Prawą dłoń położyć na czole tak, by mały palec leżał na lewej brwi. Teraz położyć
na prawej dłoni lewą w taki sposób, by mały palec lewej dłoni znalazł się na prawej brwi.
Przesuwać dłonie w prawo i w lewo 30 razy, cały czas przyciskając je do czoła, tak by małe
palce ślizgały się po brwiach.
3. Zwinąć dłoń w pięść, opuszkami kciuków przycisnąć gałki oczne i delikatnie,
okrężnymi ruchami masować oczy 15 razy zgodnie ze wskazówkami zegara i 15 - przeciwnie.
4. Położyć prawą dłoń na brzuchu, z wierzchu przycisnąć lewą i masować okrężnym
ruchem 30 razy zgodnie ze wskazówkami. Potem odwrotnie - lewa ręka na brzuch, na nią
prawa i 30 razy przeciwnie do ruchu wskazówek (można wykonywać leżąc na plecach,
siedząc lub stojąc)
5. Wciągnąć brzuch najmocniej jak się da, a potem wypiąć mocno niczym balon. I tak
30 razy.
6. Spleść dłonie na karku i masować go, przesuwając ręce z lewa w prawo 30 razy, z
góry na dół 30 razy.
7. Pocierać dłoń o dłoń tak, by ręce zrobiły się gorące, położyć dłonie na oczy i
policzyć do 30. Teraz podejść do lustra i spojrzeć na siebie uważnie: zmarszczki się
wygładziły, oczy powiększyły, umysł odświeżył i odpoczął, nerwy uspokoiły się, brzuch nie
ciąży, wzrok się wyostrzył, całe ciało rozgrzało się, żadnego zmęczenia, w całym ciele
lekkość. Spójrzcie Państwo na siebie radośnie: nie tylko lepiej wyglądacie, jesteście naprawdę
zdrowsi!
Teraz dużo się mówi o tym, że dążenie do życia „z prędkością światła" powoduje
ogromną ilość zawałów serca. Takie określenia jak „stres", „napięcia dnia codziennego"
używane są jako wytłumaczenie zwiększonej śmiertelności na skutek zawałów serca. Jednak
zawałów serca, szczególnie w młodym wieku, nie kojarzyłbym z napięciami nerwowymi.
Przyczyna jest prostsza: organizm zatruty jest od środka w wyniku nieprawidłowego rytmu
życia. Naczynia krwionośne są zniszczone przez sole nierozpuszczalnego wapnia i przez osad
złego cholesterolu. Oprócz tego krew jest tak gęsta i zakwaszona, że powstawanie skrzepów
w naczyniach krwionośnych jest nieuniknione. Oznacza to, że wcześniej czy później tragedia
zawału może spotkać każdego, kto na czas nie zatroszczy się o swoje serce (dopóki jest jesz-
cze zdrowy).
Nie raz spotykałem ludzi, którzy jedli i pili wszystko bez ograniczeń, spędzali całe
noce przed ekranem komputera. W ich gabinetach dym papierosowy mieszał się z zapachem
świeżo parzonej mocnej kawy. Tym ludziom zawsze brakowało czasu na spacer, a telefon
dzwonił prawie przez 24 godziny na dobę. Ale oni wciąż powtarzali, że są w dobrej formie, że
nic ich nigdy nie boli. I nawet gdy padali, „rażeni" zawałem serca, nie uznawali swojej słabej
woli za jego przyczynę. Według nich wszystkiemu winne było napięcie, towarzyszące
wykonywanej pracy, stres, nerwy. A przecież największy stres przeżywa noworodek, w
chwili gdy przychodzi na świat. Przygniata go ciśnienie atmosferyczne kilkakrotnie wyższe
od ciśnienia, panującego w łonie matki. Od niepamiętnych czasów człowiek znajdował się
pod presją różnych stresów. Nasi przodkowie żyli w takim stresie, którego my nie możemy
sobie nawet wyobrazić. W tych odległych czasach człowiek w każdej chwili mógł paść ofiarą
dzikiego zwierza, polowali też na niego pobratymcy. Nawiedzały go potężne kataklizmy:
huragany, trzęsienia ziemi, powodzie, a na co dzień walczył z wiatrem, słońcem, deszczem,
śniegiem. Odporność na to wszystko ludzie zachowali w genach i dlatego ani stres, ani
napięcie nie są dla nich niczym nowym. śycie zawsze było nieprzerwanym stresem. śyć
- to znaczy przez 24 godziny na dobę odczuwać zagrożenia ze wszystkich stron.
Czytelnik może się ze mną nie zgodzić: przecież nasi dalecy przodkowie nie dożywali
nawet czterdziestki! To prawda, teraz żyjemy dłużej, ale żyć dłużej wcale nie znaczy żyć
lepiej. Gdy człowiek w pełni sił w wieku 40-50 lat staje się po zawale serca lub udarze mózgu
inwalidą, to komu potrzebne te 20 lat, które przeżyje jako osoba na wpół niepełnosprawna,
męcząc siebie i całą swoją rodzinę? Jak było w przeszłości, tak powinno być i dzisiaj: zdrowe
ciało, a w nim zdrowe serce. Dobra kondycja, wytrzymałość, zapas sił życiowych, energia, a
przede wszystkim zdrowe serce - to najlepsze lekarstwo na stres. Ale aby to wszystko
osiągnąć, trzeba polubić swój organizm i ciągle się o niego troszczyć.
Wielu ludzi, którzy przez 15-20 lat „robili pieniądze", gdy zniszczyli swoje zdrowie,
mówiło ze smutkiem: „oddałbym wszystko, by być zdrowym, ale niestety..." A gdyby
zrozumieli to wcześniej, mogliby i zarabiać pieniądze, i cieszyć się dobrym zdrowiem.
Zawsze jest mi szczerze żal tych, którzy gotowi są stracić lata życia dla zrobienia kariery, ale
nie chcą poświęcić nawet 5 minut dla swojego zdrowia.
Cholesterol - „licznik" długowieczności
Większość tłuszczów, które zjadamy, wątroba przetwarza na cholesterol (greckie
chole = żółć + stereós = stężały), który następnie przedostaje się do krwi, a krew roznosi go
po całym organizmie. Cholesterol sam w sobie nie jest szkodliwy dla przebiegu wielu pro-
cesów w organizmie. Jeżeli powstaje on z nienasyconych tłuszczów, wówczas łatwo „topi
się" w organizmie nawet podczas niewielkiego wysiłku fizycznego (wystarczy po prostu
dobrze się spocić). Jeżeli jednak powstaje z tłuszczów zwierzęcych, wtedy sam wysiłek
fizyczny już nie wystarcza dla spalenia normalnej ilości cholesterolu (nie mówiąc już o jego
nadmiarze). Strumień krwi jakby „dusi się" od kleistych cząstek cholesterolu, które osiadają
na ściankach tętnic i zanieczyszczają je. Normalny poziom cholesterolu wynosi od 140 do
180 mg na dekalitr krwi. Jeżeli jego poziom dochodzi do 250-300 jednostek jest to już
tragedia. Tętnice są zanieczyszczone, a to znaczy, że istnieje prawdopodobieństwo, że grudki
kleistego cholesterolu zablokują tętnice i doprowadzą do chorób serca, wylewów, a nawet do
śmierci. Dlatego każdy powinien uważać, aby poziom cholesterolu nie podnosił się ponad
bezpieczną normę.
Co robić, aby cholesterol był zawsze w granicach normy?
1.
Ograniczyć spożycie tłuszczów zwierzęcych, przestać jeść bez umiaru masło,
żółty ser, kiełbasy, mięso, jajka, słodycze. Wystarczy 5 - 10 g masła, 2-3 plasterki sera
dziennie, 3-5 jajek tygodniowo. Jajka powinny być ugotowane na miękko (zalać jajko l litrem
wrzątku i odstawić na 10 minut; przed spożyciem dodać 2-3 krople soku z cytryny, aby
wykluczyć prawdopodobieństwo zarażenia salmonellą).
2.
Używać tłuszczu roślinnego (lepszy jest tłoczony na zimno).
3.
Walczyć z nadwagą.
4.
W ciągu dnia zmuszać organizm do wysiłku fizycznego aż do wystąpienia
potu. Więcej szczegółowych informacji o prawidłowym odżywianiu, ćwiczeniach fizycznych
i sposobach walki z nadwagą można znaleźć w książce „Jak żyć długo i zdrowo", str. 33-44,
105-116, 139-144.
Jeżeli zastosują się Państwo do powyższych wskazówek, to poziom cholesterolu na
pewno nie podniesie się. Ale jeżeli w ciągu wielu lat nieprawidłowego odżywiania się,
palenia, siedzenia przed telewizorem, za kierownicą samochodu, za biurkiem Państwa na-
czynia krwionośne bardzo się „zanieczyściły", trzeba przedsięwziąć specjalne kroki, aby je
oczyścić od wewnątrz. Aby to zrobić, należy okresowo przeprowadzać kuracje, mające na
celu rozrzedzenie krwi i „zeskrobanie" ze ścianek naczyń krwionośnych tłustego nalotu
śmiercionośnego cholesterolu. W tym celu podam kilka przepisów, z których proszę wybrać
dla siebie najlepszy.
Kuracje oczyszczające układ krążenia i obniżające poziom cholesterolu
Przepis nr 30:
10 cytryn włożyć do garnka i zalać wrzątkiem na 10-15 minut, a potem wycisnąć z
nich sok. Do soku dodać l kg miodu i wymieszać. Obrać 10 dużych główek czosnku i zmielić
je w maszynce do mięsa. Przełożyć do słoika, zmieszać z sokiem cytrynowym i miodem.
Słoik zakręcić, owinąć ciemnym ręcznikiem i wstawić do lodówki na 7 dni. Po tym okresie
dokładnie wymieszać, pić po l łyżeczce od herbaty 3-4 razy dziennie. Podana ilość powinna
wystarczyć na 2 miesiące. Później proszę zrobić 4 miesiące przerwy, po czym znów
przygotować i pić ten sok. Jeżeli będziecie Państwo przeprowadzali taką kurację regularnie,
możecie przestać się martwić o stan swoich naczyń krwionośnych.
Przepis nr 31:
Przygotować mieszankę: l szklanka nasion kopru włoskiego, 2 łyżki stołowe
zmielonego korzenia kozłka lekarskiego, 2 szklanki miodu naturalnego. Wszystko to umieścić
w termosie o pojemności 2 l i zalać wrzącą wodą do wypełnienia całego termosu. Odstawić
na 24 godziny. Następnie przecedzić, przelać i trzymać w lodówce na najniższej półce. Pić po
l stołowej łyżce 3 razy dziennie na 30 minut przed jedzeniem, dopóki mikstura się nie
wyczerpie. Kurację przeprowadzić raz do roku.
W 1971 roku wyprawa UNESCO znalazła w jednym z tybetańskich klasztorów
receptę na „eliksir młodości" (nalewkę czosnkową), datowaną na IV-V wiek p.n.e. Nalewka
czosnkowa oczyszcza organizm z odkładającego się tłuszczu, wypłukuje nie rozpuszczony
wapń, szybko poprawia przemianę materii, oczyszcza naczynia krwionośne, zapobiega
zawałowi serca, paraliżowi, powstawaniu nowotworów, likwiduje szum w głowie, poprawia
wzrok, odmładza organizm.
Przepis nr 32:
Nalewka czosnkowa. 35 dag obranego czosnku (z nowych zbiorów) rozetrzeć i
zmieszać z 200 ml czystego spirytusu. Szczelnie zamknąć i postawić w ciemnym i chłodnym
miejscu (ale nie w lodówce) na 10 dni. Następnie masę przecedzić, przelać do słoika i
postawić w ciemnym miejscu jeszcze na 4 dni. Teraz środek jest już gotowy do użycia.
Stosować według następującego schematu:
Dzień
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
Śniadanie
1 kropla
4 krople
7 kropli
10 kropli
13 kropli
16 kropli
19 kropli
22 krople
25 krople
25 kropli
25 kropli
Obiad
2 krople
5 kropli
8 kropli
11 kropli
14 kropli
17 kropli
20 kropli
23 krople
25 kropli
25 kropli
25 kropli
Kolacja
3 krople
6 kropli
9 kropli
12 kropli
15 kropli
18 kropli
21 kropli
24 krople
25 kropli
25 kropli
25 kropli
Potem należy przyjmować po 25 kropli 3 razy dziennie dopóki nalewka się nie
skończy, zawsze z 50 ml kwaśnego produktu mlecznego, najlepiej z kefirem lub jogurtem.
Wiele osób nie lubi ostrego zapachu czosnku. Aby go zlikwidować po zażyciu
nalewki należy zjeść natkę pietruszki, jabłko, skórkę cytryny albo pomarańczy.
Uwaga! Kurację należy przeprowadzać nie częściej niż raz do roku.
Wspaniale obniża poziom cholesterolu następująca kuracja.
Przepis nr 33:
50 g oliwy z oliwek podgrzać, wlać do szklanki i wycisnąć na to sok z całego
grapefruita. Wypić to wszystko. Położyć się na na prawym boku, przyłożyć w okolice
wątroby termofor lub poduszkę elektryczną, poleżeć 45 - 60 minut. Zabieg należy wykony-
wać 7 dni z rzędu co trzy miesiące. Po wypiciu oliwy z sokiem proszę niczego nie jeść przez
2 godziny. Zabieg najlepiej wykonywać przed snem, 3 godziny po ostatnim posiłku.
Nie łykać leków!
Pewnego razu zadzwonił do mnie mieszkaniec Niemiec polskiego pochodzenia i
powiedział, że będąc na urlopie przypadkiem kupił książkę „Jak żyć długo i zdrowo" i że jest
zaskoczony tym, że do tej pory żył w „pełnej nieświadomości" funkcjonowania swojego
organizmu. Usłyszałem od niego wiele słów wdzięczności, a na koniec rozmowy nieśmiało
poprosił o pomoc. Jego problem polegał na tym, że od kilku dni nie mógł wstać z łóżka z
powodu potwornego bólu w plecach. Ponieważ na wizytę u lekarza był umówiony dopiero za
kilka dni, poprosił o radę, jak zlikwidować ból. Nie chciał przyjmować środków
przeciwbólowych. Wtedy poradziłem mu stary, wypróbowany sposób: ssanie oleju
roślinnego. Po trzech dniach radośnie doniósł, że już wstał z łóżka bez żadnych ataków bólu.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia w dniu dzisiejszym około 30%
chorych w wieku ponad 50 lat cierpi na jawną lub utajoną formę alergii na różne preparaty.
Bardzo często ludzie w starszym wieku mają taki „wachlarz" dolegliwości, że przyjmowane
przez nich lekarstwa zaczynają zwalczać nie choroby, a siebie nawzajem. W takich
przypadkach cierpi zazwyczaj wątroba i żołądek chorego. Z tego przede wszystkim powodu
na uwagę zasługuje metoda, którą teraz przedstawię.
Można ją stosować w leczeniu zapalenia żył, chronicznej anemii, paraliżu, egzemy,
obrzęków, chorób żołądka, jelit, serca, układu krwionośnego, nowotworów, chorób stawów i
wielu innych, mniej poważnych lecz dokuczliwych niedomagań. Metoda jest prosta,
bezbolesna i absolutnie nieszkodliwa. Z powodzeniem stosowało ją niejedno pokolenie
syberyjskich znachorów. Istotą metody jest następujące działanie:
Przepis nr 34:
Rano na czczo lub wieczorem przed snem (po upływie 3-4 godzin od ostatniego
posiłku) należy wziąć do ust nie więcej niż l stołową łyżkę oleju słonecznikowego lub
arachidowego i ssać jak cukierka, trzymając w przedniej części ust. Ssać należy lekko, bez
wysiłku przez 25-30 minut. Olej z początku trochę zgęstnieje, potem stanie się płynny i biały.
Należy go wypluć, w żadnym wypadku nie łykać! - zawiera substancje, wywołujące wiele
chorób. Metodę te można stosować dowolnie długo, dopóki nie odczujecie rześkości, energii,
spokoju, nie powróci zdrowy sen i dobra pamięć. Ostre stany chorobowe mijają szybko - w
ciągu 2-3 tygodni, chroniczne - w ciągu kilku miesięcy - do roku. Należy mieć na uwadze, że
przy chorobach chronicznych (reumatyzm, artretyzm, zapalenie żył) w pierwszym tygodniu
mogą wystąpić lekkie niedomagania, słabość itp. Zjawiska te występują przy osłabieniu
ognisk choroby. Jest to normalne i należy to przetrzymać. Widocznym objawem pomyślnego
przebiegu leczenia są: energia w ciele po przebudzeniu, lepszy apetyt, rześkość. Kwestię, jak
długo należy stosować ssanie oleju, każdy powinien rozstrzygnąć sam, biorąc pod uwagę stan
własnego zdrowia. Ludzie zdrowi i dzieci mogą również stosować tę metodę w celach
profilaktycznych przez 2 tygodnie. Pozwoli to nie tylko zabezpieczyć się przed wyżej
wymienionymi chorobami, ale także pozbyć się toksycznych metali ciężkich, które występują
w każdym organizmie, nawet zdrowym. Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że
lepiej zapobiegać chorobie niż ją leczyć.
Słonecznikowy, sojowy, kukurydziany...
Badając zastosowanie oleju słonecznikowego można zaobserwować dwie skrajności.
Jedni praktycznie nie włączają go do swego jadłospisu, inni widzą w nim niemalże panaceum
na wszystkie biedy. Jestem głęboko przekonany, że oleje roślinne należy koniecznie używać.
Powinny one stanowić w przybliżeniu 50% całej ilości używanych tłuszczów. Dzienna norma
wynosi 60-80 g. Rzecz w tym, że w olejach roślinnych zawarte są biologicznie aktywne
substancje, pomagające obniżyć poziom cholesterolu we krwi, co z kolei chroni nasze
naczynia krwionośne przed rozwojem miażdżycy (sklerozy). Jeśli wziąć pod uwagę, że
nadmiar cholesterolu we krwi obserwuje się już u osób w wieku 20 lat, to staje się oczywiste,
że nawet młodzi powinni zmniejszyć ilość spożywanego tłuszczu zwierzęcego i zastąpić go
tłuszczami roślinnymi.
Przewaga olejów roślinnych nad tłuszczami zwierzęcymi polega m.in. na
występowaniu w nich dwóch nienasyconych kwasów tłuszczowych - linolowego i
linolenowego, które dostają się do organizmu tylko razem z pokarmem. Trzeci kwas -
arachidonowy, może tworzyć się w organizmie z linolowej odmiany kwasu i witaminy B
6
. Te
nienasycone kwasy tłuszczowe - nawiasem mówiąc otrzymały one nazwę witaminy F (od
angielskiego: fat - tłusty) - są w organizmie niezastąpione, ponieważ biorą udział w syntezie
wielu hormonów i substancji hormonopodobnych. Uwaga ważna dla kobiet w okresie
klimakterium: minimalne dobowe zapotrzebowanie na nienasycone kwasy tłuszczowe wynosi
od 2 do 6 g. Ta ilość zawiera się w 10-15 g oleju roślinnego, ale aby zaopatrzyć organizm w
te kwasy, każdy z nas powinien codziennie przyjmować 25-30 g oleju roślinnego (1 - 2 łyżki).
Bardzo często starsi ludzi, chcąc zapobiec pogłębianiu się miażdżycy, zaczynają pić
olej roślinny w dużych ilościach. Może to doprowadzić do rozstroju żołądka i układu
wydzielającego żółć. Oleje roślinne szczególnie korzystnie jest używać w postaci surowej
(np. w sałatkach), ponieważ pod wpływem wysokiej temperatury nienasycone kwasy
tłuszczowe utleniają się i tracą swoje pożyteczne właściwości. Odżywcze wartości oleju
roślinnego są tak duże, że jego obecność w Państwa diecie w połączeniu z jajami i rybą w
pełni pozwoli wyeliminować mięso i tłuszcze zwierzęce, gdyż wszystkie niezbędne dla
organizmu substancje będą dostarczane z tymi produktami.
Najbardziej popularny olej roślinny - słonecznikowy - jest jednocześnie jednym z
najcenniejszych ze względu na swoje wartości odżywcze. Więcej nienasyconych kwasów
tłuszczowych zawierają tylko oleje sojowy i arachidowy, jednakże posiadają one z kolei
mniej witamin i minerałów. Olej sojowy ma przyjemny smak i zapach, ale może lekko
zgorzknieć. Do sałatek najlepszy jest olej słonecznikowy i oliwa z oliwek. Oliwa ma
neutralny smak i jest praktycznie pozbawiona zapachu. Cieszy się u klientów dużym
wzięciem, choć niezupełnie zasłużenie, gdyż ze względu na zawartość witamin i innych
biologicznie cennych związków jest jedną z najuboższych. Pod względem zawartości witamin
ustępuje olejowi słonecznikowemu również kukurydziany, który jednakże dzięki dużej
zawartości witaminy E wspaniale obniża poziom cholesterolu we krwi. Dzięki wyjątkowości
swojego składu olej kukurydziany już od dawna używany jest w leczeniu wielu chorób, a
szczególny efekt można osiągnąć, stosując go w leczeniu chorób skóry.
Przepis nr 35:
Czasem skóra na ciele zaczyna się łuszczyć. Wtedy należy przyjmować przez miesiąc
po l łyżce stołowej oleju kukurydzianego, najlepiej w trakcie śniadania lub kolacji. Jeżeli na
ciele pojawi się egzema w postaci suchej, łuszczącej się skóry, wówczas należy przyjmować
olej regularnie przez 2 miesiące po l łyżeczce od herbaty w trakcie śniadania i kolacji.
Jedynym minusem tej metody jest to, że proces leczenia trwa dość długo, ale za to egzema nie
będzie Państwa więcej niepokoić, a skóra na ciele stanie się gładka i jędrna. W swojej
praktyce leczenia niekonwencjonalnego nie raz radziłem chorym przeprowadzić leczenie
olejem. Zwykle efekty takiej terapii były bardzo dobre.
Kiedyś przyprowadzono do mnie 12-letnią dziewczynkę, która miała bardzo
spuchniętą połowę twarzy. Przyczyna była nieznana, nie pomagały żadne maści. Poradziłem
jej wtedy pić na noc po 2 łyżki stołowe oleju kukurydzianego. Po miesiącu obrzęk zniknął,
przy czym tak nagle, jak się pojawił.
A oto inny przypadek. W czasie służby w wojsku, w wyniku silnego nerwowego
wstrząsu, prościej mówiąc - stresu, młodemu mężczyźnie zaczęły wypadać włosy, stały się
jakby martwe. Z trudem mógł je rozczesać, a cała głowa pokryła się łupieżem. Szampony nie
pomagały. Właściwie nic w tym dziwnego, ponieważ kiedy w organizmie coś jest nie w
porządku, trudno oczekiwać pożądanych rezultatów leczenia, dopóki nie znajdziemy
przyczyny tego stanu „w sobie". Ponieważ w poprzedniej książce „Jak żyć długo i zdrowo"
szczegółowo opisałem przyczyny pojawiania się różnych dolegliwości skóry i włosów, myślę,
że nie ma sensu opisywać ich powtórnie. Jedno jest jasne: w ciągu długiego czasu organizm
był nieprawidłowo odżywiany, a stres stał się bodźcem, który przyśpieszył „katastrofę".
Dałem mojemu pacjentowi taką oto receptę:
Przepis nr 36:
Przez 2 tygodnie pić co drugi dzień przed snem 50 g oleju kukurydzianego, do którego
należy dodać 100 ml świeżo wyciśniętego soku z grejpfruta. Oprócz tego przyjmować po l
łyżce stołowej tego oleju w trakcie śniadania i kolacji.
Nie minął miesiąc, a włosy mojego pacjenta odzyskały blask, zniknął łupież, a on sam
przyznał, że jeszcze nigdy w życiu nie miał tak puszystych i zdrowych włosów.
Na zakończenie pragnę dać Państwu kilka praktycznych rad:
1.
Olej roślinny należy trzymać w dobrze zamkniętym naczyniu, w ciemnym,
chłodnym miejscu i nie dłużej niż 6 miesięcy.
2.
Oleje nierafinowane są oczywiście lepsze niż rafinowane.
3.
Olej w szklanych butelkach jest jakościowo lepszy od oleju w opakowaniach
plastikowych.
4.
Nie szkodzi, jeśli na dnie butelki pojawi się niewielki osad. Są to biologicznie
aktywne substancje.
5.
Proszę nie używać tej samej porcji oleju do wielokrotnego smażenia. Nie
należy smażyć potraw na oleju zbyt długo, ponieważ podczas długotrwałego podgrzewania
powstają w nim szkodliwe dla zdrowia związki, które podrażniaj ą żołądek, jelita, zgubnie
działają na wątrobę i prowadzą do rozwoju komórek nowotworowych.
„Czego człowiek nie rozumie,
tym nie włada"
Goethe
Cofnąć nowotwór
Nie raz miałem okazję być świadkiem sytuacji, w których nawet silni duchem ludzie
bledli, usłyszawszy straszną diagnozę -rak. Każdy przyjmował tę wiadomość jak wyrok
śmierci, nie podlegający apelacji. Osoby poważnie chore doskonale rozumieją, że ich choroba
jest nieuleczalna, jednak do ostatniej chwili starają się chwytać życia. Taki już jest człowiek -
docenia zdrowie dopiero po jego utracie. Dzisiejsza medycyna nie może dać odpowiedzi na
pytanie, jakie są przyczyny powstawania chorób nowotworowych. Jaka siła zmusza komórki
naszego ciała do przekształcania się, rozmnażania z ogromną prędkością, aby później
śmiertelnie wrastać w zdrowe tkanki, powodując ból i cierpienie? Lekarze i uczeni stworzyli
wiele teorii, wyjaśniających mechanizm powstawania raka, ujawnili masę czynników
rakotwórczych, stymulujących rozwój komórek nowotworowych. Jednak prawdziwej
przyczyny nie udało się znaleźć. A nie udało się to, jak mi się wydaje, z następujących
powodów:
Po pierwsze dlatego, że podczas leczenia raka nie rozpatruje się organizmu jako
jednego biologicznego systemu, a jako zbiór poszczególnych organów. Walka przeważnie
skierowana jest na chory organ, w którym wykryto guz. Powszechnie stosowane zabiegi:
rentgeno- i chemioterapia, napromieniowywanie izotopowe teoretycznie są skierowane na
mobilizację sił obronnych organizmu. Niestety, organizm, osłabiony chorobą, nie posiada we-
wnętrznych rezerw, aby się bronić, jest zatruty od środka. Oprócz tego powyższe zabiegi
niekorzystnie zmieniają płynne środowisko w organizmie, czyniąc je jeszcze bardziej
zasadowym. Sprzyja to zwiększonemu rozwojowi bakterii chorobotwórczych, co jeszcze
bardziej osłabia organizm. Po drugie, medycyna wciąż poszukuje uniwersalnego leku lub
kombinacji leków, które mogłyby skutecznie likwidować guzy (znowu skutek, a nie
przyczynę choroby). Nie tędy droga. Choroba nowotworowa to porażenie całego organizmu,
zaczynając od mózgu, a kończąc na jelicie grubym.
„Ziarna" tej choroby tkwią w człowieku już od dzieciństwa, a w ciągu życia zaczynają
„kiełkować", dając stopniowo odnóża w postaci przejściowych stadiów zasadniczej choroby
(czyli nowotworu). Katar, przeziębienie, reumatyzm, artretyzm, choroby oczu, uszu, gardła,
nerek, wątroby, serca, układu kostnego i nerwowego -wszystko to są ogniwa jednego
nowotworowego łańcucha. I dopóki „właściciel" nie pozwoli swojemu organizmowi
skorzystać ze znajdujących się w nim, danych przez przyrodę sił obronnych, uruchamiających
odporność, samoregulację i samoregenerację, tak długo tysiące jednostek naukowo-
badawczych, miliony lekarzy nie będą w stanie stworzyć leków lub metod, które mogłyby
ostatecznie wyleczyć człowieka. Na dzień dzisiejszy nawet te osoby, które pomyślnie
przeszły operację i żyją, podświadomie znajdują się pod ciągłą presją nawrotu choroby.
Przez wiele lat miałem kontakt z chorymi na raka. Na pewno ich liczby nie można
porównać z tysiącami chorych w różnych szpitalach na całym świecie. śyją oni do dziś,
chociaż wyrok na nich był w większości przypadków jeden - śmierć. Pewnego razu do
Centrum Zdrowia w Moskwie, w którym pracowałem przyszła 39-letnia kobieta. Lekarze
stwierdzili u niej raka trzustki. W ciągu 6 miesięcy przeszła 2 operacje. Była bardzo
osłabiona. Lekarze dawali jej 2-3 miesiące życia. Męczyła ją nieustanna gorączka 38 - 39 °C.
Jednym słowem - kobieta ta „spalała się" w oczach. Na spotkaniu z nią powiedziałem: „Jest
nas troje: ty, ja i twoja choroba. Z kim chcesz być? Dwoje zawsze pokona jednego." Nie
doczekałem się odpowiedzi, ale po wyrazie jej oczu zrozumiałem, że ona chce żyć i będzie
walczyć do końca. Terapię rozpoczęliśmy od oczyszczenia jelita grubego przy pomocy
lewatywy. Metodę tę zaproponował w 1946 r. amerykański lekarz Gerson. Przez długi czas
stosowano ją w szpitalu dla chorych na raka, prowadzonym przez córkę lekarza, przy czym
należy dodać, że z dobrym skutkiem. Z czasem jednak zapomniano o niej, ponieważ wielu
współczesnych lekarzy uważa lewatywę za przeżytek.
Istota metody polega na zrobieniu choremu dużej ilości lewatyw: 6 - 8 na dobę. Do
irygatora nalewa się l ,5 litra przegotowanej wody o temperaturze + 38 °C, 3 - 4 łyżeczki soku
z cytryny i szklankę soku z buraków. Ilość lewatyw zależy od stanu chorego -im jest cięższy,
tym więcej zaleca się lewatyw. Później lewatywy należy robić raz na dzień lub co drugi dzień
do momentu, gdy u chorego pojawi się własny stolec. Skuteczność metody Gersona można
wyjaśnić tym, że oczyszczanie jelita grubego pomaga usunąć z organizmu „trucizny",
toksyny, które powstają w wyniku funkcji życiowych komórek nowotworowych. Jeżeli nie
usunie się tych toksyn, to wraz z krwią dostają się one do mózgu i całkowicie blokują
samoregulację procesów życiowych, co prowadzi do śmierci. Jeszcze w latach 50-tych
Gerson zwrócił uwagę na ścisły związek funkcjonowania jelita grubego z pracą mózgu i
centralnego układu nerwowego. Zawsze powtarzał swoim uczniom: „Rak to zemsta natury za
nieprawidłowo spożywane posiłki. W 99% to zatrucie własnymi toksynami, a tylko l %
stanowią nieodwracalne zmiany, które występują w organizmie."
Jeżeli rak zaatakował układ pokarmowy, pojawia się problem co jeść? Mięso, ryby,
przetwory mleczne, różne zupy, buliony nie są zalecane. Pozostają kasze, warzywa, owoce.
Łączenie warzyw w postaci surowej lub gotowanej jest niemożliwe, gdyż są trawione w
różnym czasie - warzywa 4 godziny, a owoce - 2 godziny. Natomiast można dowolnie łączyć
świeżo przygotowane z nich soki. Wchłaniane są one praktycznie jednocześnie, przy czym
organizm nie traci energii na procesy trawienne, otrzymując jednocześnie mocne dawki
niezbędnych witamin, soli mineralnych, enzymów. Moja pacjentka po lewatywach mogła
spożywać tylko ryż, kaszę gryczaną, pieczone ziemniaki i 2 litry soków dziennie. Szczególną
rolę w procesie leczenia raka odgrywa sok z buraków i marchwi (szczegółowo o tych sokach
pisałem w poprzedniej książce na str. 65 - 66). Wieloletnie badania naukowe dowiodły, że sok
z buraka i marchwi zatrzymuje rozwój guza, wypłukuje stare chore komórki nowotworowe i
zwiększa skuteczność działania enzymów utleniających, przy czym sok z buraka może
zwiększyć zdolności
s
utleniające o 400 - 1000 %. Do końca jeszcze nie zbadano roli
barwników, wchodzących w skład marchwi i buraka, ale to, że hamują rozwój komórek
nowotworowych zostało udowodnione naukowo.
Najlepszym połączeniem dla osób chorych na nowotwór jest sok z marchwi i buraka
w proporcji 4:1. Pić należy l - 2 litry soku dziennie w równych porcjach: co 4 godziny w
ciągu dnia i jeden raz o pierwszej w nocy. Niektóre osoby nie tolerują soku z buraka, co
przejawia się mdłościami, osłabieniem, spowolnieniem tętna, obniżeniem ciśnienia. W
przypadku wystąpienia podobnych reakcji należy ograniczyć przyjmowanie soku do 2
stołowych łyżek na dobę i z dnia na dzień zwiększać tę ilość. Zamiast soku z buraków można
dodać do soku marchwiowego sok z jabłek i 2 łyżki czerwonego wina (na każdy litr soku).
Podzielone są opinie specjalistów, czy sok z buraka należy spożywać od razu po
przygotowaniu, czy odstawić na l - 1,5 godziny. W świeżo wyciśniętym soku jest 2,5 raza
więcej aktywnego tlenu, a także niezbędnego dla hemoglobiny aktywnego żelaza. I dlatego
osobom chorym na nowotwory proponuję pić sok od razu po przygotowaniu. Przy okazji
zwracam uwagę na to, że dla osób chorych na anemię lub ludzi w podeszłym wieku, u
których zakłócony jest proces oddychania komórkowego spożywanie soku z buraków jest po
prostu koniecznością. Regularne jego przyjmowanie gwarantuje każdemu działanie
odmładzające organizm, białe zdrowe zęby i 80% zabezpieczenia przed chorobami
nowotworowymi.
Rak atakuje nie tylko ciało, ale i duszę. W związku z tym moja pacjentka dużo czasu
poświęcała na ćwiczenia stabilizujące kondycję psychiczną. Ponieważ znajdowała się w
stanie silnego napięcia nerwowego i nie potrafiła się rozluźnić (co jest wadą wielu osób),
nauczyłem ją stosować samohipnozę. Oprócz tego odbyłem z nią 10 seansów hipnotycznych
(regresji hipnotycznych), podczas których skłoniłem ją do powrotu do okresu dzieciństwa
(jedną z przyczyn raka u wielu osób są silne stresy przeżyte we wczesnym dzieciństwie). Tak
krok po kroku likwidowaliśmy psychiczne korzenie, które „odżywiały" jej chorobę.
Dzieciństwo mojej pacjentki nie było szczęśliwe: ojciec pił, bił ją i matkę. Jako dziewczynka
nie miała zabawek, nie pozwalano jej przyprowadzać do domu przyjaciół, jednym słowem
miała koszmarne dzieciństwo. Jej dalsze życie również się nie układało, wszystko osiągała z
trudem. Za wszystkie swoje niepowodzenia winiła rodziców, a ojcu nigdy nie mogła
wybaczyć krzywd, jakie wyrządził jej w dzieciństwie.
Podczas seansów próbowałem przekonać ją, że długo pamiętana kiedyś doznana
krzywda „pożera" ciało i w końcu prowadzi do powstania raka. Jeżeli w człowieku dominuje
gniew i nienawiść, to jego organizm jak gdyby spala się od środka. Chciałem przekonać moją
pacjentkę, że gniew i nienawiść to źli sprzymierzeńcy zdrowia. Następnym etapem było
opanowanie metody samoleczenia (pozwala uruchomić potencjalne siły obronne organizmu,
które u większości osób nie są wykorzystywane przez całe życie).
Apteka w każdym z nas (metoda samoleczenia)
Natura w każdym z nas umieściła cudowną, znakomitą indywidualną „aptekę", w
której znajdują się wszystkie leki na wszystkie nasze choroby. Pozostaje tylko jedno zadanie -
nauczyć się z tych leków korzystać.
Proces samoleczenia składa się z dwóch etapów. W pierwszym etapie należy nauczyć
się rozluźniać mięśnie całego ciała. Drugi etap - to wprowadzenie do naszego „komputera" -
podświadomości odpowiedniego programu uzdrawiającego, skierowanego na uruchomienie
procesów samoregulacji. Metoda samoleczenia jest skuteczna, ponieważ w naturalny sposób
wykorzystuje indywidualne możliwości obronne organizmu (bez żadnych skutków ubocz-
nych).
Przepis nr 37:
Etap I - rozluźnienie. Położyć się na plecach, na rozłożonym na podłodze miękkim
kocu. Ręce ułożone wzdłuż tułowia, dłonie zwrócone na zewnątrz, lekko zgięte palce rąk,
stopy rozchylone, głowa przechylona na bok, usta uchylone, język przyciśnięty do górnego
rzędu zębów, oczy zamknięte. Dlaczego trzeba najpierw przyjąć taką pozycję? Dlatego, że
zgięte palce pozwalają szybko rozluźnić mięśnie rąk, rozchylone stopy rozluźniają mięśnie
nóg. Głowa zwrócona na bok rozluźnia mięśnie szyi i ramion, lekko rozchylone usta i opisane
ułożenie języka tworzą „maskę relaksu". Zamknięte oczy pozwalają skoncentrować się.
Przyjąwszy prawidłową pozycje rozluźniającą należy się uspokoić, postarać się o niczym nie
myśleć, a najważniejsze - osiągnąć równy, spokojny oddech. Aby rozluźnić się potrzeba
zwykle 2-5 minut.
Etap II samoleczenia: Komórki każdego organizmu naszego ciała posiadają zdolność
prymitywnego myślenia (które przypomina nierozwinięte myślenie małego dziecka). To
zawsze należy brać pod uwagę, gdy zwracamy się do chorego organu. Człowiek powinien
wyobrazić sobie chory organ, skoncentrować swoją uwagę na przekazaniu w myślach
choremu organizmowi rozkazu, spróbować się z nim „skontaktować." śądania skierowane do
chorego organu powinny być wyrażone zdecydowanie i jasno, w formie przemawiania do
kapryśnego, ale ukochanego dziecka, które nie wypełnia swoich obowiązków. Każdy organ
naszego ciała ma swój „charakter". śołądek i wątroba to organy uparte i „niezbyt mądre" i
dlatego też zwracać się do nich należy tonem ostrym, rozkazującym. Serce jest mądrzejszym
organem, ulega rozkazom w delikatnej, serdecznej formie.
Przykład: Przeprowadziwszy I etap relaksu należy rozpocząć II; spróbować w myślach
zajrzeć w głąb swojego serca i zobaczyć w nim maleńki kolorowy płomyczek - źródło miłości
i ocalającej energii. Obserwować, jak płomyczek się zwiększa, wypełnia całe serce, a potem
ogarnia całe ciało od czubka głowy po koniuszki palców rąk i nóg. Proszę spróbować poczuć,
jak światło oczyszcza ciało z chorób, likwiduje stany zapalne, a wraca zdrowie i rześkość.
Należy powiedzieć sobie spokojnie: „Z każdym wdechem jestem coraz bliższy pełnego
oczyszczenia. Światło w moim ciele to uzdrawiająca energia." Jeśli zna się konkretne miejsce,
gdzie znajduje się guz, stan zapalny itp. należy położyć tam prawą rękę i wyobrazić sobie, że
uzdrawiające światło, skoncentrowane pośrodku dłoni, jest gorące i jego promień rozpuszcza
guz, tak, jak promienie słońca topią śnieg lub bryły lodu.
Jest to tylko przykładowe wyobrażenie. Myślę, że każdy z Państwa ma dość fantazji,
by stworzyć własne obrazy. Najważniejsze, by rozluźnić mięśnie i „zapisać" leczniczy
program w podświadomości. Seanse można przeprowadzać w dowolnym czasie,
najlepiej w samotności, aby nikt nam nie przeszkadzał. Jeżeli pomaga Państwu
spokojna, relaksująca muzyka, proszę ją wykorzystywać. Spokojna, lubiana melodia
wzmacnia efekt relaksu.
Zwracam się do osób chorych, jak również do tych, którzy się nimi opiekują. Trzeba
zrozumieć, że decydującą rolę w zwycięstwie nad rakiem ma optymizm samego chorego,
chęć życia i wiara w wyzdrowienie. W większości przypadków chory na raka staje się nic nie
rozumiejącym obserwatorem, który modli się o pomoc do lekarzy i oczekuje ód nich cudu.
Można setki razy przekonywać chorego, że wyzdrowieje, namawiać, by się nie poddawał,
przekonywać o możliwościach współczesnej nauki, jednakże jak długo będzie on leżeć,
zamartwiać się i nie spróbuje popracować nad sobą, tak długo rezultat takiej „psychoterapii"
będzie zerowy.
Leczenie poprzez likwidację guza, mam na myśli jego operacyjne usunięcie, czyli
gwałtowne wdarcie się w skomplikowane struktury organizmu w wielu przypadkach
przypomina próbę naprawy urządzenia elektronicznego przy pomocy młota i łomu. Osądźcie
Państwo sami: kiedy wszystkie istniejące sposoby oddziaływania na guza zostaną wyczerpane
(człowieka rozkrojono, stwierdzono, że nic już się nie da zrobić, zaszyto i odesłano do domu,
aby tam czekał na śmierć, gdy najbliższym powiedziano już po cichu, że kochana osoba nie
będzie żyć) wtedy zaczyna się „spektakl", wszyscy uczestnicy którego, oprócz skazanego na
śmierć, znają koniec. A może lepiej byłoby przestać żałować chorego, powiedzieć mu
prawdę, dać możliwość wykorzystania ostatniej szansy ?! Piszę te słowa dla osób, które w
„spektaklu" grają rolę „pogrzebanych za życia". Jeżeli przeczytaliście Państwo moją ostatnią
książkę, to myślę, że przekonaliście się, że ze swoją chorobą jesteście sami. Możliwe, że to,
co teraz czytacie, wyda się Warn okrutnym, ale to prawda, a prawda nie może być okrutna.
Prawda nie zabija, lecz uzdrawia. Uzdrawia , jeśli człowiek znajdzie w sobie siły i męstwo,
aby ją zrozumieć.
Ludzie zlekceważyli nakaz umiaru w jedzeniu, przestali się ruszać, zatruli swoje płuca
i krew dymem papierosowym, nadmiernym spożyciem kawy i słodyczy. Sami doprowadzają
swój organizm do tego, że musi cały czas się bronić. Niejednokrotnie daje on sygnały
ostrzegawcze, prosi o pomoc, ale człowiek go nie słucha. Tłumi ból różnymi tabletkami.
Teraz przyszedł moment, kiedy wszystko zależy od was samych. Jeżeli pośpieszycie z
pomocą zmęczonemu walką o życie własnemu organizmowi, to macie szansę żyć.
Wracając do pacjentki, o której pisałem wcześniej, zanim wyzdrowiała, musiała nad
sobą popracować. Oprócz wyżej opisanych metod, czterokrotnie oczyszczała wątrobę, brała
różne ziołowe kąpiele, dużo się poruszała, przeprowadzała zabiegi wodno-powietrzne,
przestrzegała specyficznej diety, piła herbatę z liści maliny, czarnej porzeczki, pokrzywy,
wykonywała specjalne przeciwnowotworowe ćwiczenia fizyczne. Kiedy po 6 miesiącach
wytężonej pracy nad odzyskaniem utraconego zdrowia zwróciła się do lekarza, który spisał ją
już na straty usłyszała jedynie: „Pani jednak żyje! A ja myślałem..."
Chcę, aby z tego, co napisałem każdy wyciągnął dla siebie wniosek: niezależnie od
tego w jak trudnej sytuacji zdrowotnej byśmy się nie znaleźli, zawsze trzeba trzymać się
trzech zasad:
1. Wierzyć, że wystarczy nam sił do walki z chorobą
2. Mieć nadzieję na pewne wyzdrowienie
3. Kochać swoje ciało i duszę
Każdy powinien zrozumieć, że rak to ostatnie, końcowe ogniwo w łańcuchu
naszych chorób. Rak nie jest chorobą konkretnego organu, lecz chorobą wszystkich
układów w organizmie, z których jeden szybciej „nie wytrzymał". Rak to przede
wszystkim wynik nieprawidłowego, fatalnego trybu życia, braku umiejętności radzenia
sobie ze stresem, ignorancji w dziedzinie fizjologii organizmu oraz nieprzestrzegania
praw natury. Dlatego walka z „konkretnymi" guzami ma nikłe szansę na sukces, czego
przykładem mogą być przypadki śmierci znanych polityków, gwiazd filmu i estrady (ich na
pewno stać było na kosztowne leczenie). Przy takim trybie życia, jaki prowadzimy rak jest po
prostu nieunikniony, istnieje w każdym z nas od chwili narodzin (znajduje się w genetycznej
pamięci noworodka) i dopiero z czasem daje o sobie znać. Wiele osób, na szczęście, nie
dożywa raka, ponieważ wcześniej umiera na poprzedzające go choroby. Diagnostyka jest
popularna w bogatych, ekonomicznie rozwiniętych krajach. Jednak nawet wczesne wykrycie
raka nie gwarantuje wyzdrowienia, jeżeli nie podejmie się zasadniczych kroków i nie zmieni
trybu życia. Dane statystyczne dotyczące najlepiej rozwiniętych krajów, gdzie precyzja
lekarzy, doskonały poziom farmacji i urządzeń medycznych nie dają nadziei - co czwarty
mieszkaniec Ameryki umiera na raka. Zaś mieszkańcy gorzej rozwiniętych krajów po prostu
nie dożywają raka - umierają na poprzedzające go choroby: zawały serca, udary mózgu itd.
Na co ludzie chorują i szybko umierają
Próba prześledzenia procesu powstawania wielu chorób nie jest tak czasochłonna, jak
mogłoby się nam wydawać. Chociaż organizm każdego człowieka jest inny, jest
indywidualnością (co potwierdzają charakterystyczne linie papilarne, a prościej - odciski
palców), to schemat powstawania chorób u wszystkich jest jednakowy. W uproszczeniu
wygląda on następująco: każda choroba, począwszy od lekkiego zaczerwienienia skóry (np.
alergii) po raka dowolnego organu jest chorobą całego organizmu, a nie jego oddzielnych
części. Nie jest ważne, jaka to choroba, jak ją nazwiemy
- ważne, że spowodowana jest przez gromadzące się w organizmie toksyny, które go
zatruwają. Trucizny te dostają się do organizmu dwiema drogami:
–
z zewnątrz (wraz z pokarmem, powietrzem, wodą, lekami),
–
tworzą się wewnątrz w rezultacie procesów życiowych samego organizmu lub
znajdujących się w nim bakterii.
Każdy nie przyswojony pokarm gromadzi się w jelicie grubym i przekształca się w
„stół biesiadny" dla bakterii, które wytwarzają w organizmie trujące substancje (toksyny).
Substancje te wchłaniane są przez ścianki jelita grubego, a później wraz z krwią są
rozprowadzane do wszystkich organów, powodując różne choroby. Proszę wybaczyć mi, ale
podam drastyczny przykład. W czasie II wojny światowej niemieccy okupanci
przeprowadzali następujące eksperymenty. Od osób cierpiących na chroniczne zaparcia
pobierali zawartość jelita grubego, przygotowywali serum i wstrzykiwali zdrowym ludziom.
W zależności od ilości trucizny następowały zaburzenia psychiczne, pękanie naczyń
krwionośnych i wylew krwi do mózgu.
Na początku XX wieku profesor Uniwersytetu Moskiewskiego Zepp napisał
interesującą pracę, która jak wiele prac innych rosyjskich lekarzy nie doczekała się publikacji.
Na podstawie doświadczeń profesor ustalił, że wylew krwi do mózgu spowodowany jest z
reguły zapaleniem uszu, a zapalenie uszu to z kolei wynik zapalenia gardła. Gardło natomiast
choruje, gdy nerki źle wypełniają swoje funkcje. Nerki niedomagają dlatego, że człowiek śpi
w ciepłej pościeli, chodzi ciepło ubrany, nosi nie przepuszczającą powietrza odzież. Choroba
nerek prowadzi do zakłócenia oddychania skórnego oraz innych funkcji skóry. Zła praca
skóry i nerek powoduje choroby wątroby, te zaś prowadzą do zaburzeń pracy układu krążenia
i układu pokarmowego. Powstają zaparcia, które powodują samozatrucie organizmu
(towarzyszą temu bóle głowy). W rezultacie dochodzi do rozszerzenia i rozerwania naczyń
krwionośnych mózgu. Kiedy porażony zostanie mózg (mikrowylew), następuj ą zmiany we
wszystkich układach organizmu, co może doprowadzić do różnych psychoz, schizofrenii,
demencji, zakłóceń słuchu, wzroku, chorób jelita grubego, powstania kamieni żółciowych i
nerkowych, reumatyzmu itd.
Mniej więcej w tym samym czasie, ale na zupełnie innym końcu świata japoński
profesor Nishi zauważył, że u 99% osób, które zmarły z powodu różnych chorób znaleziono
mikrowylewy krwi do mózgu i to w tych częściach, które kierują ruchami kończyn. To
doprowadziło Nishi do wniosku, objaśniającego zjawisko chłodnych rąk i nóg. U osób stale
mających chłodne ręce i nogi zakłócona jest praca serca, nerek, naczyń krwionośnych. Mają
one również osłabione płuca i wątrobę, a przyczyną tego wszystkiego są zaparcia. Jeśli
pokarm nie jest całkowicie spalony, a jego nie strawione resztki rozkładają się w jelicie
grubym, to powstaje tlenek węgla, który łącząc się z hemoglobiną krwi tworzy trujący
związek.
Związek ten, gromadząc się latami w organizmie niszczy mózg, układ krwionośny i
ogólnie cały organizm. Nishi wysunął wniosek, że jelito grube i mózg to najważniejsze
organy naszego ciała.
Przed II wojną światową amerykański doktor Abbot opublikował pracę, w której
opisał pochodzenie niektórych chorób, wynikające ze zmian w kręgosłupie (w poprzedniej
książce na str. 10 szczegółowo opisałem różne dolegliwości, spowodowane przesunięciem
kręgów).
Dla tych, którzy jej nie mają podam parę danych, ponieważ są one ważne dla
zrozumienia przyczyn naszych niedomagań.
Gwałtowny ruch, dźwiganie niedużych ciężarów, mało ruchliwy tryb życia,
nieprawidłowe ułożenie ciała podczas pracy lub nauki itp. są w stanie spowodować
minimalne zwichnięcie kręgów. Zwichnięty kręg uciska nerwy i naczynia krwionośne, które
są powiązane z mięśniami i konkretnymi organami ciała. Jeśli nerw jest uszkodzony, to i
organ, którym on kieruje źle funkcjonuje.
Przy przemieszczeniu kręgów szyjnych mogą pojawić się następujące dolegliwości:
bóle głowy, rozdrażnienie, nerwowość, bezsenność, katar, wysokie ciśnienie, ciągłe
przemęczenie, alergia, głuchota, choroby oczu, wypryski, pryszcze, różnorodne egzemy,
choroby gardła, przeziębienia, choroby tarczycy.
Przy przemieszczeniu kręgów piersiowych: astma, kaszel, ciężki oddech, sapanie, bóle
rąk (od łokcia w dół), pleców, choroby związane z nieprawidłowym funkcjonowaniem serca,
bronchit (zapalenie oskrzeli), zapalenie płuc, choroby pęcherzyka żółciowego, choroby
wątroby, niskie ciśnienie, zaburzenia w krwioobiegu, zapalenie stawów, choroby żołądka,
zgaga, owrzodzenie żołądka i dwunastnicy, nieżyt żołądka, choroby nerek, stany ciągłego
zmęczenia, choroby skóry (wągry, wypryski, pryszcze, egzema, czyraki), reumatyzm, bóle
brzucha, niektóre rodzaje bezpłodności.
Przy przemieszczeniu kręgów lędźwiowych: zaparcia, biegunki, skurcze w nogach,
choroby pęcherza moczowego, rozregulowanie cyklu miesiączkowego, bolesna miesiączka,
impotencja, silne bóle w kolanach, ischias, lumbago, bóle lędźwiowe, zły krwioobieg w
nogach, obrzęki kostek, „zimne" nogi, słabość w nogach, skurcze w mięśniach nóg,
hemoroidy.
Biorąc pod uwagę to, co napisałem wyżej (a także opierając się na informacjach z
poprzedniej książki) każdy człowiek, nawet nie znający się na medycynie może wyciągnąć
wniosek, że wszystkie choroby są odzwierciedleniem nieprawidłowego trybu życia (tego, co i
jak jemy, jak oddychamy, śpimy, poruszamy się, myślimy), prowadzonego od dzieciństwa do
późnej starości.
Jeszcze raz uważnie prześledźmy patologiczny łańcuch naszych chorób. Na początku
występują minimalne zmiany w kręgosłupie (spowodowane nieprawidłowym ułożeniem ciała
podczas snu, brakiem ruchu). Prowadzą one do zakłóceń pracy skóry (organizm ciągle jest
niedotleniony). Proces ten nasila się przez noszenie zbyt ciepłej odzieży, zaniedbywanie
zabiegów wodno-powietrznych. Zakłócenie oddychania przez skórę osłabia pracę wątroby i
nerek (powstaje kamica, osłabiają się zdolności filtracyjne tych organów), niekorzystnie
zmienia się jakość i skład krwi. Zła jakość krwi może spowodować choroby żył, skurcze nóg,
niewłaściwy stan zębów, włosów i paznokci, nieprawidłową pracę serca, choroby oczu, uszu i
w końcu mózgu. Osłabienie pracy wątroby i nerek prowadzi do zaburzeń układu pokar-
mowego, a zaburzenia te z kolei powodują choroby żołądka, dwunastnicy (niestrawność,
zgagę) itp. Oprócz tego prowadzi do chronicznych zaparć, które powodują samozatruwanie
się organizmu. Towarzyszą im choroby nerwowe i psychiczne, bóle głowy, słabość,
bezsenność, a w końcu pękanie naczyń krwionośnych mózgu. Jeśli nawet nie prowadzi to do
śmierci, to powoduje paraliż kończyn, gdyż uszkodzony zostaje obszar mózgu,
odpowiedzialny za system ruchu. Sparaliżowane, chłodne kończyny jeszcze bardziej
pogarszają stan serca, naczyń krwionośnych i nerek. W tej sytuacji pojawia się nieciekawa
perspektywa chorób serca, raka lub choroby Alzheimera. Na tym zamyka się krąg chorób.
Oczywiście u każdego człowieka choroby rozwijają się według „scenariusza",
charakterystycznego tylko dla jego organizmu i nie zawsze kolejność ich jest taka, jak opisana
powyżej. Często choroby rozwijają się jednocześnie. Osoby cierpiące na opisane choroby lub
znające je z obserwacji przyjaciół, znajomych lub rodziny po przeanalizowaniu swojego lub
ich trybu życia powinny się ze mną zgodzić.
Sami hodujemy raka
Przyprowadzono do mnie kiedyś chłopca, miał dwanaście lat. Przez ostatnie dwa lata
miał silne napadowe ataki astmy. Twarz jego była opuchnięta, koloru bladożółtego,
stwierdziłem skrzywienie kręgosłupa, był otyły (skutek kuracji hormonalnej), miał zwolnienie
z najprostszych nawet ćwiczeń fizycznych. Gra w piłkę, jazda na rowerze, pływanie -
wszystko to pozostawało w sferze marzeń.
Siedział przede mną nieszczęśliwy, pozbawiony dzieciństwa dwunastoletni inwalida.
Najgorsze było to, że jego przyszłe życie rysowało się jeszcze straszniej (astma oskrzelowa to
przewlekła choroba bardzo trudna do wyleczenia). Na moje pytanie „Co lubi jeść?" mama
odpowiedziała, że mięso, zupy, produkty mleczne i słodycze, ciastka.
Nigdy nie mogę zrozumieć rodziców, którzy ze ślepej miłości starają się kupować
swoim dzieciom lody lub smaczne cukierki, słodki napój gazowany lub watę cukrową, nie
rozumiejąc, że wszystkie te produkty zmienią się w organizmie dziecka w trucizny, które
nosić będzie w sobie do końca życia. Dlatego też często, gdy rodzice mówią o chorobach
dziedzicznych, mam ochotę zaprzeczyć. Nie choroby są przekazywane dziedzicznie,
dziedziczony jest nieprawidłowy tryb życia, który w rezultacie jest przyczyną wielu chorób.
„Czy się hartuje, uprawia rano gimnastykę?" - Nie. Niestety większość dzieci w chwili
obecnej nie wie, co znaczy hartowanie ciała, poranna gimnastyka. Telewizor, komputer
zastąpiły gry i aktywność fizyczną, dlatego też większość dzieci cierpi na nadwagę, wady
wzroku i ma bardzo niską odporność organizmu na wszelkie infekcje. „Jak lubi spać?" -
Miękkie łóżko, wysoka poduszka, ciepła kołdra, pierzyna. „Czy często chorował na anginę,
grypę?" -Tak. „A jak się chłopiec wypróżnia?" Matka wzruszyła ramionami - „Naprawdę nie
wiem". Zapytałem chłopca: „Czy masz kłopoty, gdy robisz kupkę?" Na jego policzkach
pojawił się rumieniec. Odpowiedział: „Robię, ale z trudem. Mam zatwardzenie, a kał ma po-
stać kozich bobków". „A jak często boli cię głowa?"- zapytałem. Odpowiedział, że raz na
tydzień na pewno. „I co wtedy robisz?" - „Nic. Leżę lub mama daje mi tabletkę". Przede mną
siedziało dziecko, które dopiero zaczynało żyć. Ale już teraz można było powiedzieć, że przy
takim trybie życia było ono potencjalnym kandydatem do zachorowania na raka. Zgodnie ze
statystyką w krajach Europy zachodniej co czwarte dziecko ma zaburzenia układu
oddechowego, co dziesiąte - układu pokarmowego, co piąte - zaburzenia organów wzroku i
słuchu, a co trzecie -zakłócenia pracy układu nerwowego. Prawie 80% dzieci cierpi na
zaparcia i bóle głowy. Znalezienie zdrowego dziecka jest praktycznie niemożliwe! A czego
można oczekiwać od takich dzieci, kiedy dorosną.
Przyroda lubi tych, którzy żyją według jej praw. W chwili narodzin człowiek jest
oblewany wodą, następnie robi wdech, wciąga powietrze. Dosięga go pierwszy promień
słońca, a wspiera go ziemia. Umierając, człowiek żegna się ze światłem słonecznym,
przestaje oddychać, schodzi pod ziemię. Dlatego zawsze pomiędzy narodzinami a śmiercią
leży życie, które w pełni zależne jest od słońca, powietrza, wody i ziemi. Słońce daje nam
energię życiową, powietrze zapewnia naszemu organizmowi tlen, woda wypełnia komórki
naszego ciała, a ziemia nas karmi. Takie są prawa przyrody. Są one niezmienne i wieczne.
Człowiek nie zechciał żyć według praw przyrody, zaczął tworzyć swoje sztuczne
warunki, zaczął bać się słońca, zatruł powietrze i wodę, przestał korzystać z dobrodziejstw
ziemi, zastępując je smakołykami w ładnych opakowaniach. I co otrzymał w zamian?
Cierpienia i choroby. Człowiek przyzwyczaił się do tego, że wszystko powinno być słodkie,
smaczne, gotowane i ciepłe, dlatego też ciągle trwa w „rozcieńczonym" stanie. Wraz z zatrutą
krwią po jego ciele rozchodzą się choroby, ubywa zdrowia, słabnie serce, zanika mózg. I
żadne tabletki nie pomogą, ponieważ organizm przypomina stojące bagno, które człowieka
stopniowo wciąga. Z tej sytuacji są tylko dwa wyjścia: albo żyć, chorując i oczekując na
śmierć, albo też zmienić swoje życie tak, by być zdrowym. Stara mądrość głosi: „Lekarze
leczą, a przyroda ulecza". A to znaczy, że jeżeli choremu stworzy się warunki zbliżone do
naturalnych, to organizm będzie w stanie uporać się z każdą chorobą.
Gdy ostatnio pracowałem z chorymi na raka, to koniecznym elementem terapii
uzdrawiającej był system Nishi. Nie robi on tak oszałamiającego wrażenia jak złożone
urządzenia do napromieniowań, naświetlań czy błyszczące niklem sale operacyjne z mądrymi
urządzeniami wspomagającymi chirurgów podczas operacji, tym niemniej daje dobre
rezultaty. Osądźcie Państwo sami, analizując przypadki wyleczenia raka według systemu
Nishi (dane profesora Watanabe).
Rak płuc (K.Majra, lat 76). W sierpniu 1958 r. wykryto u niego raka płuc i
zaproponowano operację chirurgiczną, na którą nie wyraził zgody. Powtórne badanie w
tokijskim szpitalu potwierdziło diagnozę. Podczas 2 miesięcy pobytu w szpitalu był leczony
sorcomecyną, ale zaczął odczuwać słabość w całym ciele, stopniowo tracił apetyt.
Oddychanie sprawiało mu ogromną trudność. Zdjęcie rentgenowskie, wykonane pod koniec
drugiego miesiąca pobytu w szpitalu wykazało, że zaciemnienie w płucach pozostało, a w
obszarze serca zwiększyło się. To ostatnie było efektem ubocznym leczenia sorcomecyną i
innymi preparatami farmaceutycznymi, które doprowadziły do zakłócenia cyrkulacji krwi i
limfy. Oddychanie stało się praktycznie niemożliwe. Sytuacja była bez wyjścia, nawet
operacja nie rokowała żadnych szans. W grudniu chorego wypisano ze szpitala. Ktoś z
rodziny zaproponował mu wypróbowanie leczenia według systemu Nishi. W ciągu dnia chory
wykonywał następujące zabiegi:
1. stosował leczenie powietrzem
2. zażywał kąpieli naprzemiennych
3. pił herbatę z liści palmy daktylowej, bardzo bogatą w witaminę C (2 litry dziennie)
4. wykonywał zestaw ćwiczeń Nishi.
Po upływie miesiąca poprawił mu się apetyt, zniknęła słabość, polepszył się nastrój,
zaczął lżej oddychać. Zaciemnienie w płucach, wielkości kurzego jajka, zmniejszyło się. Po
upływie roku (w listopadzie 1959 r.) pacjent był już zupełnie zdrów i już do końca życia
stosował przeciwnowotworowy system Nishi.
Rak żołądka (T.Jumiki, lat 69). W szpitalu po dokładnych badaniach postawiono
diagnozę - rak żołądka. Zaproponowano operację, ale chory odmówił. Postanowił przejść
terapię według systemu Niszi.
Po upływie miesiąca minęło uczucie dyskomfortu w żołądku, zmniejszyły się mdłości.
Po roku przysłał list, pisał, że czuje się dobrze i wysoko ocenia leczenie, które uwolniło go od
raka żołądka bez konieczności poddania się operacji.
Rak jelita grubego (Iszizuko, lat 61). Latem 1958 r. zaczął odczuwać ból podczas
jedzenia. Kał z powodu domieszki krwi zabarwiony był na ciemny kolor. Lekarze ze szpitala
w Osace postawili diagnozę: rak jelita prostego. Chory odmówił jednak operacji. Zwrócił się
do innego szpitala, w którym w ciągu 2 miesięcy przeszedł kurs leczenia według systemu
Nishi, po którym nastąpiło pełne wyzdrowienie.
Rak krtani (Masapugu, lat 68). Chory nie mógł mówić. Lekarze szpitala w Osace
postawili diagnozę: rak krtani. Zalecono leczenie izotopami, które nie pomogło. W listopadzie
1958 r. chory zgłosił się do szpitala na leczenie według systemu Nishi. Miał złe nawyki: palił
(do 40 papierosów dziennie), uwielbiał słodycze, które jadał w dużych ilościach. Te
przyzwyczajenia zwiększały podrażnienie tej części krtani, w której rozwinął się rak. Dwa
miesiące leczenia dały oczekiwany rezultat: głos wrócił do normy. Jego stan fizyczny
znacznie się poprawił. Chorego wypisano ze szpitala, aby kontynuował leczenie
samodzielnie. W liście z 1962 r. dziękował za pomoc w odzyskaniu zdrowia.
Rak macicy (Gojono Sato, lat 49). Przez 5 lat cierpiała na silne krwotoki macicy.
Postawiono diagnozę - rak macicy. Zgłosiła się do szpitala i przez 8 miesięcy leczyła się
według systemu Nishi. Jej stan fizyczny poprawił się już pod koniec 2 miesiąca. Wystąpił
obfity krwotok, podczas którego wydalone zostały martwe kawałki tkanki. Została wypisana
ze szpitala i w domu kontynuowała leczenie. Jeszcze trzy razy powtórzyły się krwotoki,
usuwające obumarłe tkanki. Telefonicznie prowadziła konieczne konsultacje. Teraz czuje się
dobrze, jest zupełnie zdrowa, co potwierdziły badania. Opowiadała, że lekarz, który
proponował operację był zdumiony wynikiem badań i stwierdził: „Pani to ma szczęście,
prawdopodobnie był błąd w diagnozie."
Opisane wydarzenia miały miejsce 40 lat temu, ale do dzisiaj w Japonii z
powodzeniem stosuje się system Nishi przy leczeniu chorób nowotworowych. Począwszy od
1990 r. system ten zaczęto stosować w wielu ośrodkach medycyny niekonwencjonalnej w
Rosji.
Ja osobiście i moi koledzy stosujemy go od roku 1986, wprowadzając pewne
modyfikacje (uwzględniając klimat, inne gatunki produktów spożywczych itp.). Nie
prowadziłem statystyki, gdyż rezultatami badań zajmowali się lekarze, ale zebrałem listy cho-
rych, którzy przechodzili u nas leczenie. W listach tych opisane są wyniki samodzielnego
leczenia. Przedstawiam niektóre urywki.
Rak macicy (Natalia D., lat 44; 1986 r.). Podczas badania stwierdzono raka macicy z
przerzutami do piersi. Lekarz żądał szybkiej zgody na operację. Pacjentka wyglądała źle:
miała poszarzałą skórę, była zgarbiona, z ust dobywał się nieprzyjemny zapach. Po rozmowie
lekarz zrozumiał chorą, być może nie chciał 44-letniej kobiety pozbawiać narządów rodnych i
piersi. Operację odłożono na 8 tygodni. Natalia nadal pracowała, a domowe obowiązki wziął
na siebie jej mąż (to wspaniale, gdy bliski człowiek naprawdę Cię rozumie). Dwa razy
dziennie Natalia robiła kąpiele powietrzne, piła herbatę z liści czarnej porzeczki, maliny,
dzikiej róży. Brała naprzemienne prysznice, wykonywała kompleks ćwiczeń według systemu
Nishi. Oczyszczała jelito grube za pomocą lewatyw. Jadła tylko surowe owoce, orzechy,
otręby, a także ryż, kasze z gotowanymi warzywami, piła soki z marchwi i buraka.
Po trzech tygodniach na jej ciele pojawiły się czerwone plamy, a z pochwy
wydostawały się „straszne odpady". Wszystko to świadczyło o tym, że organizm zaczął się
oczyszczać. Później Natalia przeszła na głodówkę. Przez 7 dni piła wodę (do szklanki do-
dawała l łyżeczkę octu jabłkowego i l łyżeczkę miodu, aby uzupełnić braki w minerałach i
witaminach). Siódmego dnia przerwała głodówkę. Wiadomym jest, że jak długo człowiek
pościł, tak długo powinien z tej głodówki „wychodzić". I dlatego przez 7 dni piła tylko
świeżo przygotowane soki z 5 rodzajów warzyw i owoców o różnych kolorach. Jadła
warzywa i owoce. Później przeszła na dietę, polegającą na prawidłowym łączeniu produktów.
Po upływie 8 tygodni, pełna niepokoju poszła do lekarza, który wcześniej skierował ją na
operację. Po dokładnym badaniu, nie kryjąc zdumienia lekarz powiedział: „Nie wierzę
własnym oczom, jak to się Pani udało?" Kiedy Natalia opowiedziała, co zrobiła w tak krótkim
czasie, lekarz wykrzyknął: „Muszę panią wszystkim pokazać!"
List Natalia napisała po upływie roku od przeprowadzonej kuracji. Pracowała, dobrze
się czuła, krócej mówiąc - rozkoszowała się zdrowiem.
Wszystkich ludzi można według mnie podzielić umownie (tylko bez obrazy) na
„leniwych" i „pracowitych". „Leniwi" czekają na pomoc od innych, troskę o swoje zdrowie
składają na barki lekarzy, bioterapeutów itp. „Pracowici" chcą pomóc sobie sami, chcą
poznać prawdziwe przyczyny swoich chorób, tylko nie zawsze wiedzą, jak to zrobić.
Przeważnie dla nich - „pracowitych" piszę moje książki. Jeśli chodzi o leniwych, to radzę im
zastanowić się nad starą wschodnią mądrością, która mówi: „Nikt nigdy nic nie robi, nie
zaspokajając przy tym przede wszystkim swoich, a nie waszych potrzeb." I dlatego nigdy nie
należy oddawać „bezmyślnie w ręce innego człowieka najcenniejszego, co macie - życia i
zdrowia". Nie traćcie Państwo czasu w bezowocnym oczekiwaniu na „cudowne
uzdrowienie", nikt nie zatroszczy się o Was lepiej niż Wy sami. Tylko Państwo sami mogą
uczynić się zdrowszymi. I dlatego trzeba wykazać wolę i upór, być bezlitosnym dla własnego
lenistwa, uzbroić się w wiedzę, doświadczenie, szukać swojej drogi do zdrowia, a jak
wiadomo, kto szuka, ten zawsze znajdzie.
Współczesna medycyna proponuje w leczeniu raka trzy podstawowe metody:
chemioterapię, rentgenoterapię i zabiegi chirurgiczne. Jak już pisałem, proponowane metody
są walką ze skutkami. Najważniejsze - to znać przyczyny i walczyć z nimi. Na dzień
dzisiejszy za najważniejszą przyczynę uważa się niezdolność sił obronnych organizmu do
przeciwstawienia się chorobie nowotworowej. A więc od likwidacji tej właśnie przyczyny
należy rozpocząć profilaktykę i walkę z chorobami nowotworowymi. Kompleksowy system,
który proponuję, nigdy nie był zbadany naukowo. Jedynymi „recenzentami" są chorzy na
raka, którym udało się zwyciężyć chorobę i teraz są zdrowi. System ten nigdy nie był opubli-
kowany, jeśli wykorzystywane były jego elementy, to tylko przez moich uczniów i kolegów.
Uwaga! System można stosować niezależnie od procesu leczenia i przyjmowanych leków.
Jego zaletą jest pełna mobilizacja sił obronnych organizmu, „wadą" zaś to, że, w odróżnieniu
od środków farmakologicznych, wymaga od człowieka ciągłej troski o swoje zdrowie. Ciężko
chory potrzebuje na wyzdrowienie więcej czasu. U osób mających niewielkie zaburzenia
stanu zdrowia poprawa nastąpi szybko. A zdrowi zachowają dobre samopoczucie do końca
życia.
Za podstawę systemu posłużyły:
1. Prace rosyjskiego fizjologa, akademika Iwana Pawłowa, oparte na twierdzeniu, że
organizm człowieka jest samoregulującym, leczącym samego siebie, podtrzymującym,
odbudowującym i „doskonalącym" systemem;
2. Prace rosyjskiego akademika Ugolewa z zakresu trawienia;
3. Prace doktorów Walkera i Hersona z zakresu leczenia chorych na raka;
4. Metody oczyszczania organizmu stosowane przez tybetańskich znachorów;
5. Teorie wodolecznictwa i hartowania organizmu wodą S. Kneippa i Porfirego Iwanowa;
6. Gimnastyka przeciwrakowa Nishi;
7. Moje własne obserwacje poczynione podczas pracy w Moskiewskim Naukowo-
Badawczym Centrum Zdrowia.
Hipokrates powiedział: „Jeśli w Przyrodzie jest choroba, to znaczy, że Przyroda ma na
nią lekarstwo. Trzeba je tylko znaleźć." Jak to zrobić? Maksymalnie przybliżyć warunki
naszego życia do praw przyrody. W tym celu należy:
1. Opanować gimnastykę oddechową (książka pierwsza, str. 49-53);
2. Zmienić nawyki żywieniowe (książka pierwsza, str. 114 - 115);
3. Pić świeżo przygotowane soki warzywne i owocowe;
4. Stosować wodne zabiegi hartujące (kąpiele lecznicze, sauna, naprzemienny zimny i
gorący prysznic - pierwsza książka, str. 76-84);
5. Uprawiać ćwiczenia fizyczne (niniejsza książka, str. 57 - 58, 60 -61, 74-75);
6. Oczyszczać organizm (pierwsza książka, str. 159 - 174, niniejsza książka, str. 45, 79
przepis nr 32, str. 81 przepis nr 34)
7. Wykonywać gimnastykę przeciwrakową Niszhi;
8. Nauczyć się panować nad psychiką (emocjami, myślami, pragnieniami - książka
pierwsza, str. 177-182, obecna książka, str. 91)
Rozwinięcie wszystkich wyżej wymienionych punktów znajdziecie Państwo czytając
uważnie moje książki. Oto kilka wyjaśnień, dotyczących kwestii życiowych.
Odżywianie (problem odżywiania dokładnie opisałem w poprzedniej książce,
zwracam więc tylko uwagę na zasadnicze momenty).
1. Należy koniecznie stopniowo wykluczać z jadłospisu wszystkie rafinowane i
nienaturalne produkty (kiełbasy, wędliny, margaryny, konserwy, przetwory, ocet
spirytusowy, białą mąkę, zupy w proszku, różne sosy, itp.);
2. Ograniczyć do minimum spożycie cukru i produktów zawierających cukier oraz jego
dietetycznych zamienników (cukier zastąpić miodem);
3. Ograniczyć do minimum spożycie środków pobudzających (kawy, czarnej herbaty,
mięsa, bulionów mięsnych, mocnego alkoholu);
4. Ograniczyć spożycie tłuszczów zwierzęcych, w tym masła, żółtego sera, tłustych
gatunków mięsa.
5. Zredukować do minimum spożycie pieczywa drożdżowego.
Do jadłospisu należy włączyć kasze, gotowany ryż (najlepiej nie oczyszczony,
warzywa, owoce - nie mniej niż 5 rodzajów, zarówno w postaci surowej, jak i gotowanej,
ryby, drób, kiełki pszenicy, ser biały (tłusty - 50 g dziennie), żółty ser (l - 2 plasterki
dziennie), jajka (na miękko - 3 razy w tygodniu).
Przy ustalaniu jadłospisu należy kierować się następującymi zasadami: jemy
wszystko, co rośnie na ziemi, w ziemi, na drzewach (spożywamy w postaci surowej lub
gotowanej, dobrze byłoby, gdyby produkty były wyhodowane w regionie, w którym miesz-
kamy), miód, jajka, kwaśne mleko. Układając jadłospis należy brać pod uwagę tabelę łączenia
produktów (książka pierwsza, str. 114-115, obecna książka, str. 48). Jadłospis należy ustalać
w następujący sposób:
1. sok, 2. surówka, 3. drugie danie - przed południem węglowodany (kasza, ziemniaki,
warzywa, owoce, tzn. produkty pochodzenia roślinnego), po południu białka (ryby, biały ser -
produkty pochodzenia zwierzęcego).
Najlepiej jeść 2 razy dziennie. Jeżeli jesteście Państwo głodni - można jeść warzywa,
owoce lub pić herbatę z liści malin, jeżyn, brzozy, czarnej porzeczki (4 - 6 szklanek dziennie).
Koniecznie nauczyć się wolno przeżuwać (zdrowi 25 -30 razy, chorzy 50 - 70 razy)
każdy kęs.
Jeszcze raz chcę podkreślić konieczność picia przed posiłkami świeżo
przygotowanych soków i jedzenia surówek. Powody są następujące:
Jednym z najważniejszych światowych odkryć XX wieku w dziedzinie odżywiania
było odkrycie teorii trawienia membranowego. Według niej w procesie trawienia bierze
udział nie tylko żołądek i jelito cienkie, ale również naczynia krwionośne. Dlatego, jeśli
człowiek odżywia się byle jak, nie przestrzegając fizjologicznych zasad odżywiania,
niechybnie prowadzi to do chorób. Jeżeli dawniej uważano, że z jelita cienkiego do
organizmu przedostaje się tylko jeden „strumień" substancji odżywczych, to prace Ugolewa
dowiodły, że jest ich co najmniej pięć. Jeden ze strumieni składa się z ponad 30 hormonów i
substancji hormonopodobnych, które powstają w komórkach jelita i jego florze bakteryjnej,
co ma decydujące znaczenie nie tylko dla procesu trawienia, ale i dla przebiegu czynności
fizjologicznych całego organizmu. Co więcej, okazało się, że swoją masą komórki te
przewyższają masę wszystkich komórek gruczołów dokrewnych i produkują hormony
identyczne z hormonami, wytwarzanymi przez gruczoły dokrewne. Oprócz tego, mikroflora
jelita cienkiego może produkować niezbędne hormony, witaminy, aminokwasy. Dlatego
każde hamowanie rozwoju mikroflory, np. antybiotykami, lub odwrotnie - stworzenie
korzystnych warunków do jej patologicznego rozwoju na skutek ciągłego spożywania
rafinowanej albo gotowanej żywności niszczy system hormonalny organizmu.
Przy okazji pragnę zauważyć, że jeżeli spojrzeć pod kątem tej teorii na tak
powszechne schorzenie jak choroby tarczycy, to staje się jasne, że są one wynikiem
zakłócenia procesu trawienia (nawyk szybkiego jedzenia, nieprawidłowe łączenie produktów
i popijanie w czasie jedzenia - to podstawowe przyczyny, prowadzące do choroby tego
narządu). Spróbujcie Państwo zmienić błędne nawyki w żywieniu, a dolegliwość zniknie.
Przytłaczająca większość ludzi cierpi z powodu oczywistej patologii, wywołanej naruszeniem
zdrowej mikroflory. Przy czym zaburzenia te rozpoczynają się w wieku niemowlęcym, kiedy
zamiast matczynego mleka dziecko dostaje mleko krowie lub jego przetwory. W wyniku tego,
zamiast zdrowej fermentacji mlekowej rozpoczynają się procesy gnilne, zatruwające
organizm i obecnie z tego powodu dzieci męczą alergie, katary, gronkowce, chore zatoki i
setki innych problemów zdrowotnych. Właśnie w celu wzmocnienia systemu hormonalnego
oraz dostarczenia witamin, soli mineralnych, makro- i mikroelementów każdy posiłek
powinniśmy zaczynać od świeżo przygotowanych soków. Po spożyciu soku trzeba koniecznie
jeść surówki, minimum z pięciu różnych warzyw (np. ziemniak, kapusta, burak, marchew,
cebula). W takiej surówce znajdują się wszystkie niezbędne dla organizmu włókna
pokarmowe (błonnik) lub substancje balastowe - są to najważniejsze składniki pokarmu,
niezbędne dla normalnej pracy przewodu pokarmowego i całego organizmu. Brak błonnika w
pożywieniu prowadzi do zaburzeń przemiany cholesterolowej, hormonalnej, sprzyja
powstawaniu kamieni. Flora bakteryjna odżywia się błonnikiem, przetwarzając go w
witaminy i niezastąpione aminokwasy. Zmuszają one jelito grube do pracy -sprzyjają
szybkiemu przesuwaniu się pokarmu. Jest to szczególnie cenne przy naszym „patologicznie
siedzącym" trybie życia.
Błonnik przyśpiesza wydalanie z organizmu toksyn i zatrzymuje w nim tak potrzebne
jony potasu, wapnia, sodu, magnezu. Znajduje się on w warzywach i owocach. Dlatego
surówki powinny znajdować się na naszym stole przez cały rok. Są one szczególnie potrzebne
ludziom starszym - po prostu nie można wymyślić lepszej profilaktyki przeciw cukrzycy i
otyłości. Zwracam się do osób w podeszłym wieku: jeśli już straciliście zęby (a straciliście je
dlatego, że jedliście zbyt dużo słodkiego i gotowanego), to jedzcie warzywa i owoce,
przecierajcie je na plastikowych tarkach, pijcie świeżo przygotowane soki - z miąższem, aby
jak najwięcej błonnika dostało się do organizmu. Jeśli wyrobicie sobie Państwo nawyk
rozpoczynania posiłków od soków i surówek, zyskacie zdrowie. Z całym przekonaniem mogę
stwierdzić, że u ludzi przyzwyczajonych do jedzenia głównie kanapek, zup, ziemniaków z
mięsem zaburzony jest mechanizm regulacji zapotrzebowania na pokarm. Z tego powodu są
oni stale głodni i jedzą wszystko „jak leci", co prowadzi do nadwagi i ciągłego zatruwania
organizmu niestrawionymi gnijącymi resztkami pokarmu.
Przeciwrakowy kompleks Nishi:
1. Spać tylko na twardej poduszce i twardym materacu.
2. Wykonywać ćwiczenie „rybka". Pozycja wyjściowa: Leżąc na plecach położyć
dłonie na wysokości 4. i 5. kręgu szyjnego, zgiąć łokcie, całym ciężarem przylgnąć do
podłogi. Nogi złączyć, palce nóg podciągnąć w stronę głowy. Wszystkie wypukłości
(potylica, ramiona, łydki, miednica) wcisnąć w podłogę. Wykonanie: W tej pozycji rozpocząć
szybkie wibracje - kołysanie ciała z prawej strony w lewą, na podobieństwo szybko płynącej
rybki. Ćwiczenie wykonywać rano i wieczorem po l minucie. Ćwiczenie to, mimo swej
prostoty, daje zadziwiające efekty w usuwaniu wad kręgosłupa. Podczas wykonywania
ćwiczenia „rybka" kręgi wchodzą na swoje miejsce, osłabiając tym samym ucisk na
przyciśnięte przez nie naczynia krwionośne i zakończenia nerwowe (co jest przyczyną wielu
chorób).
3. Ćwiczenie „karaluszek". Pozycja wyjściowa: Pod szyję położyć twardy wałek,
podnieść do góry obie ręce i nogi tak, aby stopy były równoległe do podłogi. W takie pozycji
potrząsać rękami i nogami jednocześnie (podobnie jak przewrócony karaluch). Wykonywać l
- 2 minuty rano i wieczorem. Na czym polega tajemnica tego ćwiczenia? Wszyscy wiedzą o
uzdrawiających właściwościach biegu. Ćwiczenie „karaluszek" daje efekt biegu, ale bez ob-
ciążania stawów i serca, co jest bardzo ważne dla ludzi słabych, przebywających w łóżku ze
względu na chorobę, dla osób z ograniczoną możliwością poruszania się. Ćwiczenie
uaktywnia cyrkulację krwi nie tylko w kończynach, ale i w całym ciele.
4. Łączenie dłoni i stóp. Ćwiczenie składa się z czterech etapów. Pozwala unormować
zmiany energetyczne w naszym organizmie. Jak wiadomo, tylko u zdrowego człowieka lewa i
prawa część ciała ma jednakowy ładunek. Każde zakłócenie równowagi może prowadzić do
choroby (na tym opiera się diagnostyka na podstawie aury). Pozycja wyjściowa: Etap 1.
Położyć się na plecach. Dłonie złączyć, lekko dociskając do siebie opuszki palców obu rąk
(10 razy). Etap 2. Złożyć dłonie równolegle do tułowia i przemieszczać je wzdłuż ciała, jakby
rozcinając ciało na pół (10 razy). Etap 3. Złączyć stopy tak, aby przylegały do siebie. W takiej
pozycji podnieść nogi i przesuwać w przód - w tył (10 razy). Ręce ze złączonymi palcami
poruszać tak, jakby rozcinały brzuch (podobnie jak w etapie 2). Etap 4. Poleżeć ze
złączonymi dłońmi i stopami 3 - 5 minut. Oczy zamknięte.
5. Ćwiczenia na regenerację kręgów szyjnych i oddychanie:
a) siedząc na krześle unosić i opuszczać ramiona 10 razy;
b) skłaniać głowę w prawo i w lewo (po l O razy), starając się dosięgnąć uchem
ramienia;
c) skłaniać głowę w tył i w przód (po 10 razy);
d) obracać głowę na boki zgodnie ze wskazówkami zegara i w przeciwnym kierunku
(po 10 razy);
e) wyciągnąć ręce do przodu przed siebie, odwrócić dłonie równolegle do siebie,
kręcić głową w lewo i w prawo (po 10 razy);
f) podnieść ręce nad głową z dłońmi ułożonymi równolegle do siebie i obracać głowę
w lewo i w prawo (po 5 razy);
g) położyć ręce na ramionach. Łokcie odciągnąć do tyłu, wyobrażając sobie, że
między łopatkami znajduje się jabłko, które chcemy ścisnąć. Odchylając łokcie do tyłu (jakby
próbując ścisnąć jabłko) jednocześnie wyciągać w przód podbródek (tak, jak łabędź,
wyciągający szyję). To ćwiczenie umożliwia rozluźnienie kręgów i mięśni szyi, co poprawia
przypływ krwi do mózgu, normalizuje pracę układu nerwowego i trawiennego. Wykonywać
rano i wieczorem po 3 minuty.
h) siedząc na krześle położyć ręce na kolanach, zsunąć się na brzeg krzesła, zamknąć
oczy i rozkołysać ciało w lewo i w prawo, jednocześnie w rytm kołysania wciągać i wypinać
brzuch.
Dlaczego wśród innych zestawów ćwiczeń fizycznych pierwszeństwo daję właśnie
temu?
Po pierwsze: żaden ze znanych mi zestawów nie regeneruje wszystkich układów
organizmu w takim stopniu, jak ten. Po drugie: Japończycy znani są z umiejętności
gromadzenia doświadczeń wiedzy światowej z różnych dziedzin nauki, w tym medycyny. Po
trzecie: dane statystyczne (w Japonii), dotyczące osób, które wyleczyły się z raka świadczą o
wysokiej efektywności tego zestawu ćwiczeń. Po czwarte: ja sam, codziennie wykonując ten
zestaw ćwiczeń pozbyłem się poważnych kłopotów z kręgosłupem (o których pisałem) i
odzyskałem dobrą kondycję fizyczną i psychiczną.
Oprócz wymienionych wyżej zabiegów, radziłbym stosować kurację wspomagającą,
która uzupełnia system:
1.
ssać olej roślinny (3 - 4 razy dziennie);
2.
pić herbatę z liści malin, porzeczek - około l litra (codziennie);
3.
spożywać sproszkowaną skorupkę jednego jajka - codziennie;
4.
odżywiać się produktami zawierającymi fitoestrogeny: soją, fasolą, kapustą,
brokułami;
5.
dodawać do posiłków czosnek, cebulę, rzodkiew, gorczycę, zawierające
fitoncydy - naturalne antybiotyki;
6.
spożywać produkty kiszone: kapustę, ogórki - źródła witaminy C;
7.
spożywać produkty zawierające żelazo i miedź - jabłka, truskawki, maliny,
buraki, czarną porzeczkę, marchew;
8.
spożywać produkty, zawierające selen, cynk, fosfor, witaminy E i B, magnez
(kiełki pszenicy, owies, kasza jęczmienna, proso, otręby);
9.
stosować jodynę - bardzo korzystny środek leczniczy i profilaktyczny (patrz:
przepis nr 38)
Przepis nr 38 (zwiększa odporności i aktywności leukocytów, obniża poziomu
cholesterolu we krwi, oczyszcza naczynia, sprzyja wzrostowi liczby leukocytów we krwi):
W 50 ml ciepłej przegotowanej wody rozpuścić l łyżeczkę od herbaty jodyny (kupić w
aptece do stosowania zewnętrznego), dokładnie rozmieszać i dodać pełną łyżkę mąki
ziemniaczanej. Potem postawić na słabym ogniu i ciągle mieszając dodać 200 ml wrzątku,
doprowadzić do wrzenia, gotować l minutę. Stosować 4 -6 łyżeczek po jedzeniu l raz co drugi
dzień, aż do zużycia. Potem przygotować nową porcję i znów pić.
Uwaga! Jeśli chorobę zdiagnozowano jako raka w trzecim lub czwartym stadium z
przerzutami i lekarze nie dają żadnych szans, proszę spróbować następującego przepisu:
Przepis nr 39:
Zmieszać w szklance 30 ml nierafinowanego oleju słonecznikowego lub oliwy i 15 ml
96% spirytusu. Przykryć szklankę pokrywką, potrząsać szklanką 2 minuty i od razu potem
wypić. Niczym nie popijać, nie przegryzać. Pić mieszankę 3 razy dziennie 30 minut przed
jedzeniem o jednej i tej samej porze. Jeśli pojawią się nudności, można żuć skórkę cytryny,
ale koniecznie ją wypluć. Pić olej ze spirytusem przez 10 dni, potem zrobić 5 dni przerwy i
tak trzy razy pod rząd. Po trzecim razie przerwa 21 dni. W przerwie należy odpoczywać,
żadnych innych sposobów leczenia nie stosować.
Kategorycznie zabrania się:
1.
jakiegokolwiek innego leczenia oprócz zaleceń lekarza;
2.
przerywania leczenia w trakcie;
3.
samowolnego obniżania dawki;
4.
wprowadzania dożylnie glukozy;
5.
picia alkoholu w dowolnej postaci i palenia tytoniu.
Dodatkowe rady:
–
Nie należy używać wódki zamiast spirytusu.
–
Leczenie można rozpocząć w każdym stadium choroby.
–
Pić tylko jeden gatunek oleju od początku do końca terapii.
–
Nie stosować specjalnej diety, a jeść tak, jak to opisałem powyżej. Głodować
nie wolno.
–
Ograniczyć do minimum spożycie wszelkich tłuszczów.
–
Można zażywać wszystkie środki przeciwbólowe oprócz silnych narkotyków.
Wszystkie inne lekarstwa przepisane przez lekarza można przyjmować. Nie używać
preparatów hormonalnych.
Tą metodą leczy się raka żołądka pierwszego i drugiego stopnia w ciągu 3 - 4
miesięcy; raka trzeciego - czwartego stopnia z przerzutami w ciągu 8 miesięcy - 1,5 roku.
Jeśli chory stosował urynoterapię, to wyleczenie jest niemożliwe. Picie moczu bez
oczyszczania organizmu - to samobójstwo. Po 3 - 4 miesiącach można dorobić się marskości
wątroby!!! Przez pierwsze 4 - 10 dni leczenia może w gardle pojawić się pieczenie, obrzęk.
Jest to spowodowane zabliźnianiem się mikrowrzodów - trzeba pocierpieć. Po 14 - 18 dniach
nieprzyjemne odczucia miną.
Informacja do przemyślenia
Problemem raka zajmują się uczeni całego świata, ale nie zmienia to faktu, że właśnie
rak jest przyczyną śmierci co trzeciej osoby na świecie. Pierwsze wzmianki o raku datowane
są na XII wiek p.n.e. Poważni uczeni zaczęli badać tę chorobę w XIX wieku. Według
dzisiejszej klasyfikacji istnieje ponad 150 rodzajów nowotworów. Opracowano wiele metod
walki z rakiem. Niestety, onkolodzy, uzbrojeni we wszystkie osiągnięcia nowoczesnej
technologii, są bezradni.
W starym tybetańskim traktacie o leczeniu chorób „Hudszi" starożytni lekarze
wskazują na to, że rak to określony rodzaj mikroorganizmów, które pasożytując w ciele
człowieka trują go swoimi wydzielinami - toksynami. Na początku porażony zostaje układ
krwionośny i kostny, czemu towarzyszą bóle stawów, kręgosłupa, serca. Pasożyty te zostały
nazwane „białą śmiercią". Z biegiem czasu pasożyty te, przeobrażając się, wrastają w inne
części ciała, tworząc guzy - nazwano je „czarną śmiercią" - rakiem. Wziąwszy za podstawę
założenia starożytnej teorii, uczeni biochemicy z Sankt Petersburga spróbowali znaleźć tego
pasożyta. W toku badań naukowych udowodniono, że komórki rakowe to nie zwyrodniałe
ludzkie komórki, jak do tej pory sądzono, ale żyjące w każdym z nas rzęsistki (Trichomonas)
- jednokomórkowe organizmy, jedne z najstarszych na planecie. Jak pokazały badania
naukowe rzęsistki mają zdumiewającą zdolność przekształcania się i dostosowywania do
zmieniających się w organizmie warunków (dlatego tak trudno je rozpoznać). Na przykład:
duże dawki promieniowania, śmiertelne dla człowieka, na rzęsistki działają jak stymulator,
powodując jeszcze szybszy ich rozwój. Dlatego na skutek promieniowania rzęsistek zaczyna
być „agresywny". Próbując się ratować, przenika z tkanek do krwi i limfy. W ten sposób
rozprzestrzenia się po całym ciele. W tych miejscach, gdzie zaczyna się rozwijać, tworzą się
przerzuty. Być może dlatego, jak uważają uczeni, ogólnie przyjęte metody leczenia chorób
nowotworowych, takie jak chemioterapia czy naświetlanie, czasowo osłabiając symptomy
(powodują chwilową poprawę samopoczucia), potęgują przyczyny choroby. Analizując
historię choroby ludzi, którzy poddali się wyżej wymienionym zabiegom uczeni odkryli, że
większość tych osób umarła po upływie 3-10 lat. Na drodze doświadczeń uczeni dowiedli, że
jeżeli rzęsistek rozwija się w tkankach, to tworzy guzy, jeżeli w naczyniach krwionośnych - to
skrzepy.
Wysunięto hipotezę, że to właśnie w tym pierwotniaku są wirusy AIDS (a nie jak
przyjęło się uważać, w komórkach limfatycznych). Dowodem słuszności tej hipotezy jest
fakt, że preparaty przeciwwirusowe są zupełnie nieskuteczne przy leczeniu AIDS. A to
oznacza, że dopóki nie rozwiążemy problemu leczenia raka, nie poradzimy sobie również z
AIDS.
W jaki sposób rzęsistek dostaje się do organizmu? Doświadczenia przeprowadzone na
zwierzętach i dwutygodniowych embrionach wykazały obecność rzęsistka w sercu, mózgu,
płucach, wątrobie, nerkach, jelicie grubym. Cystopodobne rzęsistki znaleziono na dziąsłach
pacjentów klinik stomatologicznych. Nosicielkami rzęsistka pochwowego były badane
kobiety w wieku 16-58 lat. Badania krwi dużej grupy osób, wykonujących różne zawody,
zamieszkujących różne obszary dowiodły, że wszyscy są nosicielami rzęsistka. Pierwotniak
ten żyje w jamie ustnej, w obrębie żołądka, w strefie urogenitalnej. Na czym polega
mechanizm działania rzęsistka? Wraz z krwią i limfą może on wędrować do wszystkich or-
ganów. Produkty jego działalności fizjologicznej zatruwają organizm „gospodarza", porażając
układ nerwowy, stawy, wątrobę. Osłabia to system odpornościowy, powoduje zakłócenia
przemiany materii oraz prowadzi do rozwoju niezliczonej ilości chorób.
Dzisiejsza medycyna nie uznaje tej teorii (chociaż naukowe potwierdzenie
otrzymanych wyników nie budzi wątpliwości). Trzy największe instytuty naukowo-badawcze
w Rosji (Instytut Epidemiologii i Mikrobiologii im. Pasteura, Instytut Rentgenologiczno-
Radiologiczny i Instytut Położnictwa i Ginekologii im. Otto) przez 5 lat prowadziły badania,
które potwierdzają powyższe fakty. Uznanie tej teorii oznaczałoby obalenie ogólnie przyjętej
na świecie koncepcji leczenia raka, a do tego potrzebny jest czas, siły i środki.
Po przeczytaniu tych słów Czytelnik może w wpaść w panikę. Czyżbyśmy wszyscy
byli nosicielami komórek nowotworowych? Teoretycznie tak, ale w codziennym życiu
wszystko zależy od nas samych, a dokładniej od naszego systemu odpornościowego.
Jeszcze na początku XX wieku dr Passet dowiódł, że w samych tylko komórkach
mózgu znajdują się 23 rodzaje bakterii, m.in.: gronkowiec, bakterie Frenkela, zarazki
gruźlicy, ale nie oznacza to, że człowiek musi zachorować na choroby, powodowane przez te
bakterie. W organizmie zdrowego człowieka są siły obronne, które chronią go przed tysiącem
różnych chorób. Podkreślam jednak: tylko zdrowego człowieka, a zdrowie zależy od bardzo
wielu czynników: higieny, kultury żywienia, sposobu myślenia i postępowania, a nawet od
zwykłej higieny osobistej. Dopóki uczeni i lekarze nie dotrą do prawdy, proponuję osobom
chorym, które mają choćby minimalne szansę na przeżycie, aby pomogły sobie same.
Gdy analizuję przypadki wyleczenia chorych, którym miałem szczęście pomóc lub
gdy czytam o wyleczeniach innych osób, chorych na raka, zauważam określoną regularność.
W momencie gdy człowiek, stojący w obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa, stwarza dla
swojego organizmu surowe, czasem wręcz ekstremalne warunki w celu oczyszczenia
organizmu (zmiana nawyków żywieniowych, głodówka, hartowanie, zmiana sposobu
myślenia, postępowania, podejścia do problemów życiowych, itp.), które wielokrotnie
podnoszą sprawność układu odpornościowego - choroba ustępuje. A więc nie traćmy czasu!
Trzeba działać! Wszystko zależy od nas samych.
Wszystkie opisane powyżej sposoby i metody dotyczą osób, które dotknęła choroba
nowotworowa.
Kiedy w jednej z audycji radiowych poproszono mnie o podanie sposobów ustrzeżenia
się przed nowotworami, odpowiedziałem w następujący sposób:
1. Należy jeść warzywa i owoce, pochodzące z regionu swojego zamieszkania oraz pić
świeżo przygotowane z nich soki. Codziennie w jadłospisie powinno znaleźć się chociaż l
jabłko, a także surowe i gotowane warzywa. Najbardziej wartościowe są warzywa i owoce o
barwie intensywnie zielonej, pomarańczowej i czerwonej (szpinak, sałata, ogórek, fasola,
groszek, pomidory, buraki, marchew, dynia, jabłka, gruszki itp.). Dzięki nim komórki or-
ganizmu otrzymują wszystkie niezbędne dla niego witaminy, substancje mineralne, błonnik i
tlen.
2. Należy umieć odróżnić tłuszcz od .... tłuszczu. Tłuszcze są niezbędne dla
organizmu, szczególnie potrzebne są osobom w starszym wieku. Pytanie: jakie tłuszcze? W
olejach roślinnych, szczególnie tych tłoczonych na zimno, znajdują się kwasy i witaminy,
które wydłużają nasze życie. Codziennie rano i wieczorem należy pić l łyżeczkę oleju oraz
dodawać l łyżkę stołową do sałatek. Natomiast spożycie mięsa, mleka i margaryny należy jak
najbardziej ograniczyć. Tłuszcze, znajdujące się w tych produktach nie dają nic prócz chorób,
a tylko blokują działanie „dobrych" tłuszczów.
3. Należy uczyć się ruchu i oddychania. Powietrze, a dokładniej znajdujący się w nim
tlen, jest niezbędne każdej z miliardów komórek naszego ciała, powoduje ich regenerację, tzn.
zatrzymanie procesów starzenia. Ruch pomaga tlenowi dotrzeć do każdej komórki, dlatego
należy jak najwięcej czasu spędzać w ruchu na świeżym powietrzu.
4. Bądźcie zawsze radośni! Wszystkie przeżyte przez nas emocje zostają nie tylko „w
głowie" - kierują one większością reakcji fizjologicznych naszego organizmu. Jeśli coś nas
martwi lub denerwuje, nasz system immunologiczny (naturalny system obronny organizmu)
przestaje wytwarzać hormony T i B, które m.in. chronią nas przed wszelkimi infekcjami i
rakiem. Gdy jesteśmy szczęśliwi i radośni, gdy cieszymy się życiem, wzmacniamy swój
system odpornościowy i zdrowie.
5. Trzeba się odprężać. Dzisiejsze życie to ciąg nieprzyjemności i stresów. Uniknięcie
ich jest niemożliwe, ale nie można ich kumulować. Trzeba znajdować czas na relaks, robić
wtedy to, co się podoba: zamknąć się w pokoju i słuchać muzyki, medytować, spacerować po
lesie. Kobiety niech kochają mężczyzn, a mężczyźni - kobiety. Ale też codziennie trzeba
pobyć trochę w samotności (3 - 5 minut), rozluźnić się i nie myśleć o nieprzyjemnościach.
6. Trzeba zmuszać mózg do pracy. Im więcej mózg pracuje, tym bardziej jest
wytrzymały. W każdym wieku, ale szczególnie na starość, należy „budzić" obszary mózgu,
odpowiedzialne za pamięć. Należy czytać książki, chodzić do muzeum, słuchać wykładów,
grać w szachy - krócej mówiąc - pracować głową!
7. Dłużej spać. Dobry sen nie tylko rozjaśnia myśli, ale też daje odpoczynek
mięśniom, obniża ciśnienie, regeneruje system wydzielania hormonalnego, podnosi
odporność. Nawet rany goją się szybciej podczas snu. Człowiek, któremu przez kilka dni nie
pozwala się zasnąć po prostu wariuje. Dlatego spać trzeba 6-8 godzin i ani trochę krócej!
8. Polubić chłód. System odpornościowy organizmu należy stale trenować.
Szczególnie lubi on chłód. Należy chronić organizm przed przegrzaniem, ubierać się lekko.
Temperatura powietrza w pokoju, w którym śpimy powinna wynosić 16 - 17 °C. Na-
przemienny prysznic (5-10 minut) rano i wieczorem - to gwarancja niezawodnej pracy
systemu immunologicznego.
9. Należy mniej jeść. Trzeba wypracować sobie zasadę: „Jeść, aby żyć - a nie żyć, aby
jeść". W tym celu należy nauczyć się jeść powoli, a od stołu wstawać zawsze z uczuciem
głodu.
10. Trzeba się więcej śmiać! Podczas śmiechu pracuje dużo więcej mięśni, niż
możemy sobie wyobrazić. Śmiech to forma masażu dla naszych organów wewnętrznych oraz
bodziec, stymulujący organy trawienne. Śmiech działa przeciwbólowo i przeciw-zapalnie.
Śmiejąc się, oddychamy szczególnie głęboko i tym samym odnawiamy zapasy tlenu w
płucach. Mózg podczas śmiechu wytwarza serotoninę - „hormon szczęścia". Poza tym śmiech
to wspaniały sposób kontaktu.
11. Kochajmy się! Starożytna medycyna widziała sposób na osiągnięcie
nieśmiertelności w zlaniu dwóch pierwiastków: męskiego i żeńskiego. Akt miłosny najlepiej
odbudowuje harmonię ciała.
12. Należy oczyszczać organizm. Pamiętajmy, że to, co wewnątrz nas, to i na
zewnątrz!
13. Trzeba słuchać głosu swojego ciała! Nasze ciało reaguje na troskę, którą mu się
okazuje. Zacznijmy o siebie dbać, zanim zachorujemy, a wtedy zawsze będziemy zdrowi.
Promienie śmierci
Promieniowanie elektromagnetyczne stało się prawdziwym zagrożeniem dla naszego
zdrowia. Źródła promieniowania spotyka się na każdym kroku. Czy można samodzielnie
zabezpieczyć się przed szkodliwym działaniem promieniowania elektromagnetycznego? W
zasadzie tak, jeśli zna się pewne reguły.
Dlaczego promieniowanie jest szkodliwe?
Problem ten do niedawna w ogóle nie był rozpatrywany przez poważnych uczonych -
lekarzy, ponieważ wymaga on uznania kontrowersyjnego faktu: człowiek posiada biopole.
Badali je głównie fizycy, taktując jednak ten problem jako hobby.
Teraz już dokładnie ustalono, że każdy organ ludzkiego ciała pracuje na określonej
częstotliwości: serce - 700-800 Hz (herców), wątroba - 300-400 Hz, mózg w zależności od
stopnia pobudzenia 10-50 Hz itd. Jeżeli na serce oddziałuje źródło promieniowania o
analogicznej częstotliwości, to może ono zwiększyć lub obniżyć częstotliwość, która uważana
jest dla serca za normę. To samo może stać się i z innymi organami. Silne albo słabe, ale za to
długotrwałe oddziaływanie na nasze organy promieniowania elektromagnetycznego może
doprowadzić do poważnych chorób.
śycie na Ziemi powstało i rozwijało się w warunkach stosunkowo słabego
promieniowania elektromagnetycznego. Jego źródłem było: pole magnetyczne Ziemi,
promieniowanie kosmiczne i słoneczne (radiacja). Były to warunki naturalne. Postęp tech-
niczny doprowadził do tego, że sumaryczne natężenie pól magnetycznych wzrosło o kilka
jednostek. Nasze biopole (aura) jest niszczone przede wszystkim przez powietrzne linie
przekaźnikowe, łączność radiową, radiolokację, niektóre przedsiębiorstwa przemysłowe.
Na początku lat 70-tych Amerykanów zaszokowały rezultaty badań doktora Picock'a,
który obserwował działalność helikopterowo-pilotowego centrum treningowego w Fort
Rakker (Alabama). W okolicach tej bazy znajdowało się 46 jednostek radarowych. I
praktycznie każdy człowiek mieszkający lub pracujący w pewnej odległości od Fort Rakker
podlegał promieniowaniu emitowanemu przez te jednostki. Na 20 zarejestrowanych
przypadków krzywicy nóg w stanie Alabama 17 dotyczyło Fort Rakker.
Specjalistom udało się ustalić, że wraz ze zwiększeniem natężenia (mocy) w liniach
przesyłowych i podstacjach transformatorowych (do 500 kW i więcej) zaczęło się pogarszać
samopoczucie ludzi pracujących lub mieszkających w pobliżu. Uczeni odkryli, że
prawdopodobieństwo powstania chorób nowotworowych u osób żyjących w pobliżu linii
wysokiego napięcia zwiększa się kilkakrotnie.
Wrogowie w naszym domu
Okazuje się, że w naszych domach jest wielu wrogów, o których nawet nie wiemy.
Komputer. Nawet jeżeli monitor jest bezpieczny, a filtr odpowiada normom, to mimo
wszystko komputer może szkodzić domownikom. Człowiek pracujący przy komputerze w
tym przypadku rzeczywiście jest zabezpieczony przed promieniowaniem. Ale ono przecież
nigdzie nie znika. Po prostu omija operatora i koncentruje się za jego plecami, gdzie może
stać łóżeczko dziecka. Dlatego bardzo ważne jest umieszczenie tej zdobyczy cywilizacji tak,
aby jego promieniowanie nie działało na domowników, a uchodziło, powiedzmy, w stronę
okna lub na ścianę.
To samo dotyczy i telewizora. Wszyscy wiedzą, że najlepiej jest oglądać telewizję w
odległości 2-3 m. Ale mało kto wie, że nie wolno stawiać telewizora przed łóżkiem (może
spowodować łamanie w kościach). Nie należy również zasypiać przy włączonym telewizorze,
gdyż śpiący organizm nie jest zdolny bronić się przed promieniowaniem. Dlatego lepiej od
razu ustalić czas, kiedy urządzenie powinno wyłączyć się automatycznie i w tym celu wybrać
telewizor z wmontowanym programatorem czasowym.
Kuchenki mikrofalowej nie warto kupować bez przyrządu rejestrującego siłę
promieniowania. Rzecz w tym, że bilans kuchenki okresowo ulega zakłóceniu i wtedy poziom
promieniowania drastycznie wzrasta. Określiwszy ten moment za pomocą specjalnego
przyrządu można od razu wezwać fachowca, który doprowadzi kuchenkę do normy.
Do tej pory mowa była o technice. Ale pomówmy o zupełnie niewinnych domowych
przedmiotach, np. lampach. W przypadku żyrandoli zwisających z sufitu ich kształt
ukierunkowuje promieniowanie. Można przebywać w pokoju z taką lampą, ale nie należy
siedzieć przy stole mając ją nad głową. To samo odnosi się do kinkietów: w żadnym wypadku
nie należy umocowywać ich nad łóżkiem na wysokości głowy. Lepiej kupić lampkę z
półkulistym kloszem skierowanym do sufitu, ponieważ promieniowanie powinno być
skierowane do sufitu, a nie do podłogi.
Toaletkę także niebezpiecznie jest trzymać w sypialni. Ale jeśli już jest, to należy
zwrócić uwagę, aby wszystkie lustra znajdowały się na jednej płaszczyźnie. W przeciwnym
wypadku tworzy się strefa silnego promieniowania. W ogóle lepiej kupować lustra, które
przymocowuje się do ściany.
Formy architektoniczne także mogą tworzyć w domu nieprzyjazne strefy. Idealny
byłby okrągły pokój, ale ponieważ jest to nierealne, zatrzymajmy się na jednym szczególe.
Kąty pokoju to najniebezpieczniejsze miejsca i dlatego nie poleca się stawiać tam kanapy ani
kłaść się głową w rogu. Nie należy też siedzieć na rogu stołu. Bynajmniej nie jest to przesąd.
Róg działa w danym przypadku jak antena zbierająca strumień promieniowania. W tym
wypadku okrągłe lub owalne stoły są dużo lepsze.
Rada uniwersalna: raz w roku należy w domu przestawić meble, aby uniknąć ciągłego
niesprzyjającego oddziaływania.
Prawie zapomniałem o telefonach komórkowych. Mężczyźni lubią nosić je w
wewnętrznej kieszeni marynarki. Jest to niedozwolone, ponieważ w ten sposób płuca i serce
podlegają długotrwałemu szkodliwemu działaniu. Radzę trzymać telefon komórkowy w
zewnętrznej bocznej kieszeni, a jeszcze lepiej w teczce.
To, co zostało powyżej powiedziane pozwala zrozumieć, że każdy kontakt z
otaczającym nas światem w większym lub mniejszym stopniu wpływa na nasze biopole.
Nawet gdy okrywamy ciało kołdrą, to ładuje się ono dodatnim statycznym ładunkiem o na-
pięciu 600-700 V (wolt).
Gdy chodzimy po syntetycznej wykładzinie elektryzujemy się ładunkiem dodatnim do
1000 wolt. Takie kontakty prowadzą do nagromadzenia w naszym ciele ładunku dodatniego,
co staje się jedną z przyczyn chorób nerwowych i naczyniowo-sercowych.
Wielu uczonych i specjalistów-fizyków jest skłonnych uważać, że przyczyną chorób
nowotworowych jest również nadmiar ładunków dodatnich w naszym ciele. Często przecież
nawet podczas zwykłego uścisku dłoni przeskakuje iskra, nie mówiąc już o dotknięciu
uziemionego przedmiotu.
Natura obmyśliła, że człowiek, dotykając ziemi bosymi stopami będzie przyjmował
ładunki ujemne i w ten sposób wyrównywał elektryczny potencjał całego ciała.
Ładujmy akumulator życia
W odróżnieniu do wszystkich ssaków żyjących na Ziemi, tylko człowiek chodzi na
dwóch nogach i nie jest to przypadek, ponieważ człowiek to „bateria" o przeciwnych
biegunach. Górna część ciała i głowa posiadają ładunek dodatni, a dolna część i nogi -
ujemny. Z kosmosu otrzymujemy energię dodatnią, a z ziemi - ujemną. Im większa wymiana
energii, tym zdrowszy i odporniejszy jest nasz organizm. Człowiek może pobierać energię z
kosmosu poprzez prawidłowe oddychanie, hartujące zabiegi wodno-powietrzne i pożywienie
roślinne i dlatego powinien dążyć do maksymalnego kontaktu ciała z wodą i powietrzem.
Energię z Ziemi można czerpać głównie przez kontakt z nią gołych stóp. Hipokrates już .4
wieki temu napisał: „Najlepsze obuwie - to brak obuwia". Nasi pradziadowie nie nosili
modnych i pięknych butów na sztucznej podeszwie, przez większość swojego życia chodzi
boso i dzięki temu byli bardziej wytrzymali i zdrowsi niż my.
Niestety, nam cywilizacja stworzyła inne warunki życia, choć nawet w obecnych
czasach można znaleźć l -2 minuty, by podstawić nasze stopy pod strumień chłodnej lub
zimnej wody.
Jeżeli będziemy codziennie na przemian podstawiać stopy pod strumień zimnej wody
na 10-15 sekund, to grypa, przeziębienie i inne rozliczne choroby nie będą nam zagrażać.
Przez kontakt gołych stóp z ziemią organizm pobiera zdrowotną energię. Chodzenie
boso po ziemi, porannej rosie, morskim piachu, śniegu bardzo mocno ładuje „akumulator"
naszego życia.
Chodzenie boso nie tylko wspaniale hartuje i ogólnie wzmacnia, stanowi również
cudowną profilaktykę przeciw bólom w plecach, krzyżu, ramionach i mięśniach nóg.
Niezależnie od tego, ile macie Państwo lat, zacznijcie chodzić boso, a każdy dzień
będzie wypełniony zdrowiem i radością.
Szkodliwe promieniowanie - przyczyną wielu chorób
Tylko teoretycznie nasza głowa posiada ładunek dodatni, a nogi ujemny. Ogromne
ilości małych dawek promieniowania (oglądanie telewizji, chodzenie w ubraniu i butach,
siedzenie w samochodzie, przy komputerze itp.) nieustannie naruszają bilans w naszym ciele.
Aby go unormować podam kilka prostych sposobów, które pomogą usunąć szkodliwe
promieniowanie, będące jedną z przyczyn różnych dolegliwości zdrowotnych, a także wyrów-
nają elektryczny bilans naszego ciała.
Przepis nr 40:
Należy wziąć miękki i niegruby metalowy przewód (najlepiej miedziany), odsłonić
jego koniec i przymocować do rury wodociągowej lub do kaloryfera. Drugi koniec, również
odsłonięty, powinien być przymocowany do naszego ciała. Gdy oglądamy telewizję, czytamy
gazetę, wykonujemy jakąkolwiek statyczną pracę lub po prostu odpoczywamy, należy na 2-3
godziny opleść przewodem nadgarstek (najlepiej lewej ręki), gdyż tam przechodzi
energetyczny południk serca. Zabieg ten polepszy zdolność do pracy, wyciszy układ
nerwowy, poprawi kondycję i zapewni zdrowy, mocny sen.
Przepis nr 41:
Można też wypróbować inny, choć mniej efektywny sposób, który nie tylko likwiduje
szkodliwe promieniowanie, ale i oczyszcza organizm z toksyn. Do miski należy wlać słoną
wodę (9 gram soli na l litr wody). Zamoczyć w niej nogi, oddychać spokojnie i powoli,
zanurzyć do wody również koniec przewodu uziemiającego. Do miski można dosypać kilka
morskich kamyczków lub ziaren bobu, po których można pochodzić w miejscu. Taki masaż
stóp sprzyja szybszej normalizacji potencjału energetycznego ciała.
Aby polepszyć bilans energetyczny ciała można wykorzystać kontakt z drzewami.
Drzewa - uzdrowiciele
Wszystkie drzewa można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej należą drzewa,
zabierające szkodliwą energię, do drugiej - dające dobrą energię. Człowiek powinien
korzystać z tych właściwości drzew, po to, by uzupełnić swoje zasoby energetyczne, jak rów-
nież po to, by poprawiać swój stan w przypadku różnych chorób.
Drzewa dające zdrowotną energię to: dąb, sosna, akacja, klon, jarzębina, brzoza,
jabłoń, wiśnia, śliwa, grusza.
Przepis nr 42:
Aby „naładować się" zdrowotną energią drzewa należy stanąć tyłem do niego w
odległości 20 - 40 cm, rozluźnić mięśnie, zamknąć oczy. Odwrócić dłonie w kierunku pnia i
przez 3 - 5 min. wyobrażać sobie, jak energia przenika przez palce do całego naszego ciała.
Przepis nr 43:
Aby uwolnić się od złego promieniowania należy wykorzystać kontakt z takim
drzewami jak: kasztan, topola, wierzba, orzech, osika. Należy podejść do drzewa na odległość
20-30 cm, stanąć twarzą do niego, wyciągnąć w stronę pnia dłonie, zamknąć oczy, rozluźnić
się i pomyśleć o tym, że przez palce drzewo zabiera energię, która przeszkadza nam być
zdrowym. Seans powinien trwać 10-15 minut.
Osobiście jestem bardzo zobowiązany uzdrawiającej sile drzew. Kiedyś, gdy bardzo
męczyły mnie bóle pleców, a żadne środki przeciwbólowe nie działały, właśnie kilka seansów
z drzewem jabłoni pomogło mi w powrocie do pełni zdrowia.
Współczesnemu człowiekowi, wychowanemu przez postęp techniczny trudno jest
zrozumieć, jak zwykłe drzewo może wyleczyć z tego, z czego nie jest w stanie wyleczyć
dzisiejsza medycyna. Także i mnie trudno jest odpowiedzieć na pytanie, czy to możliwe, że
kiedyś Natura odkryje przed nami swoje tajemnice. Na razie musimy zadowolić się
niezaprzeczalnymi faktami, których zebrano dużo, a których wyjaśnić nie jestem w stanie.
Wiadomo, że w dawnych czasach najlepszym środkiem na bezsenność i wyczerpanie
nerwowe było zwykłe rozczesywanie włosów drewnianym grzebieniem. Syberyjscy
znachorzy w przypadku silnego bólu zęba radzili cierpiącemu potrzymać w ustach kawałek
osikowego drzewa i ból uciszał się.
Wiele chorób kobiecych oraz zastarzałe hemoroidy leczono kawałkami brzozy. A
schizofrenię, epilepsje i ból głowy likwidowano maleńkimi kawałkami osiki przyłożonymi do
odpowiednich części głowy.
Kończąc ten niepełny opis leczniczych sił drzew chcę podać jeden przepis, który
myślę, że zainteresuje wielu Czytelników. Mowa w nim będzie o gronkowcu złocistym,
którego dość trudno jest pokonać dzisiejszymi preparatami medycznymi. Zwracało się do
mnie paru pacjentów, którym gronkowiec zaatakował oczy, gardło, nos. Trudno opisać, ile się
oni nacierpieli. Stosowali różne krople i antybiotyki, a gronkowiec okazał się „nie do
zdarcia", uodpornił się na najdroższe lekarstwa. Przepis, jaki podałem tym pacjentom bardzo
ich zdziwił, ale gdy go wypróbowali, przekonali się, że „genialne jest to co najprostsze".
Przepis nr 44 (gronkowiec złocisty):
Należy zapalić kilka brzozowych polan (najlepiej zmoczonych przez deszcz) i
posiedzieć przy takim ognisku. Chodzi o to, by dym przeniknął do dróg oddechowych, dostał
się do oczu. Proszę wytrzymać, jeśli dym będzie szczypał, wgryzał się w oczy, gdy oczy
zaczną swędzić można przetrzeć je rękoma, którymi przerzucali Państwo drwa przy ognisku.
Już następnego dnia po brzozowym ognisku gronkowiec powinien przestać Państwa
niepokoić, ale jeśli nie zniknął całkiem, należy zabieg powtórzyć.
Rozmyślania na temat cukrzycy
Trzydzieści - czterdzieści lat temu, gdy nie było takiej obfitości kiełbas, wędlin,
produktów rafinowanych, wyrobów z oczyszczonej mąki, słodkich napojów, drożdżowych
bułeczek i słodyczy cukrzyca była rzadką chorobą. Jeśli ktoś na nią zachorował, to prze-
ważnie na starość, gdy trzustka, osłabiona latami życia, przestawała wypełniać swoje funkcje.
W dzisiejszych czasach choroba zaatakowała młodsze pokolenia i coraz częściej można ją
spotkać nie tylko u osób dorosłych, ale i u dzieci. Przewaga w pożywieniu smażonych,
gotowanych, mięsnych potraw, mącznych, słodkich produktów, a także pasteryzowanego lub
gotowanego krowiego mleka jest jedną z głównych przyczyn powstawania choroby, zarówno
u dzieci i młodzieży, jak i u dorosłych. Stwierdzono, że zastrzyki z insuliny nie są zbyt
skuteczne w leczeniu tej choroby. Insulina jest substancją wydzielaną przez trzustkę. Hormon
ten pomaga organizmowi przyswajać naturalne cukry organiczne. Energia, którą organizm
przy tym otrzymuje jest wykorzystywana na procesy przemiany materii, a także na
odżywianie i regenerację trzustki. Nasze komórki mogą zużywać naturalne (organiczne)
cukry, które w dużych ilościach znajdują się w warzywach i owocach, ale nie cukry,
wytwarzane przemysłowo i nie skrobię, znajdującą się w smażonych frytkach, pieczonych
bułeczkach, płatkach owsianych czy długo gotowanych kaszach. Gdy te szkodliwe produkty
dostaną się do organizmu, musi on je przetrawić. Ale jak? Rozłożyć na cukry pierwsze.
Ponieważ produkty te przeszły obróbkę termiczną, to nie ma w nich żywych enzymów
(enzymy giną w temperaturze 54°C) i organizm musi korzystać z własnych zapasów. Prościej
mówiąc, trzustka powinna produkować znacznie więcej insuliny niż może, co prowadzi do jej
przeciążenia. Nawet po przetrawieniu tych produktów trzustka nie może nic z nich otrzymać,
ponieważ z takim trudem przetrawione produkty są nieorganicznymi atomami, które nie są w
stanie jej zregenerować, a to prowadzi do zachorowania na cukrzycę. Aby to wyjaśnienie było
dla wszystkich zrozumiałe, przytoczę życiowy przykład. Przypuśćmy, że zapas hormonów
trzustki jest równy określonej sumie pieniędzy, którą trzeba rozsądnie wydawać, tak, aby
wystarczyło na wiele lat, a my wydaliśmy je w ciągu bardzo krótkiego czasu. I to wszystko -
nie ma pieniędzy, nie ma czego wydawać. Wtedy to otrzymuje się „pożyczkę" w postaci
zastrzyków z insuliny. „Oprocentowanie" tej pożyczki to choroby serca, naczyń
krwionośnych, a także kamienie w woreczku żółciowym i w nerkach.
Z reguły wszyscy cukrzycy cierpią na nadwagę. Wynika to z tego, że insulina w
zastrzykach jest produktem syntetycznym (otrzymywanym drogą przemysłową), tzn.
nieorganicznym i zamiast spalać tłuszcze, to wręcz przeciwnie - sprzyja ich gromadzeniu.
Nadmiar w organizmie tłuszczy i toksyn prowadzi do chorób układu krążenia. Krew staje się
gęsta, kwaśna, co sprzyja powstawaniu zaburzeń mięśnia sercowego, kamicy. Częste są
przypadki zachorowania na cukrzycę w wyniku przeżytego silnego stresu. Zwykle dzieje się
tak u osób ze słabą wątrobą lub cierpiących na zaburzenia pracy jelita grubego. Z reguły
każdy stres „uderza" na początku w wątrobę - „chemiczne laboratorium" naszego organizmu i
jeśli wątroba „wysiądzie", to i jej „współpracownicy" - układ pokarmowy i trzustka zaczynają
szwankować. Może to doprowadzić do owrzodzeń żołądka, dwunastnicy lub do cukrzycy.
Jeżeli osoby chore na cukrzycę nie brały (na swoje szczęście) zastrzyków z insuliny, mają
szansę uwolnić się od tej uciążliwej choroby. Większość moich pacjentów cierpiących na
cukrzycę (szczególnie ci, którzy nie brali insuliny) wyleczyła się całkowicie.
Wiemy już, że nasz układ pokarmowy przy prawidłowym odżywianiu naturalnymi,
nieprzetworzonymi produktami może wydzielać wszystkie, konieczne do normalnej pracy
organizmu hormony, m.in. insulinę, przy czym w ilościach dużo większych, niż wydziela je
trzustka. A to oznacza, że zmieniwszy sposób odżywiania i poświęciwszy sobie trochę czasu,
możemy poradzić sobie z cukrzycą. Co należy zrobić? Po pierwsze wyłączyć z diety lub
zminimalizować ilość skoncentrowanych skrobi i cukrów, które przeszły obróbkę termiczną:
chleba, ziemniaków (obranych i ugotowanych) oraz cukru i jego pochodnych, m.in.
przemysłowo wytwarzanych soków, zawierających cukier, gotowanych kasz, gotowanego
mięsa, gotowanego pasteryzowanego mleka i jego przetworów (przemysłowo wytwarzane
jogurty, kefiry, twaróg, żółty ser, masło śmietankowe). Można spożywać jedynie wiejskie
masło i ser, zsiadłe mleko. Jeść należy specjalnie przygotowaną kaszę (której nie można
długo gotować). Kasze powinno się spożywać codziennie. Szczególnie korzystne dla zdrowia
są kasze: gryczana, pszenna, kukurydziana, jęczmienna, ryż, owies. Kasze powinny być
ugotowane na „gęsto", bez dużej ilości wody. Kasze powinny stanowić 1/3 naszego
codziennego posiłku. Najlepiej spożywać je ugotowane metodą „z przerwą". Przykładowo
kaszę gryczaną gotujemy w następujący sposób: Kaszę przepłukać, zamoczyć w zimnej
wodzie na 8-10 godzin. W tej samej wodzie gotować ją 3 - 5 minut. Następnie do kaszy
wsypać drobno pokrojoną cebulę, szczelnie zawinąć, by nie traciła ciepła i „dochodziła" przez
30 - 45 minut. Przed jedzeniem dodać masło lub olej roślinny tłoczony na zimno.
Podstawą pożywienia powinny być świeże lub suszone owoce, warzywa, świeżo
przygotowane z nich soki oraz różne przyrządzone z nich potrawy (tylko pieczone w
piekarniku), kasze, trochę orzechów, zamiast cukru - miód (10 - 15 g dziennie). Z tłuszczy
najlepiej używać tylko olej roślinny tłoczony na zimno. W ciągu dnia korzystnie jest wypić l
litr mieszanki soków: marchew 380 g, sałata 25 g, fasola strączkowa 185 g i kapusta 185 g (
w proporcji 6 : 4 : 3 : 3), a oprócz tego 0,5 litra mieszanki soku z marchwi -280 g i szpinaku
120 g. Rezultat leczenia będzie jeszcze lepszy, gdy oczyści się jelito grube za pomocą
lewatywy. Należy również co 3 miesiące oczyszczać wątrobę (patrz: „Jak żyć długo i zdrowo,
str. 162- 170).
Temat lewatywy chciałbym omówić dokładniej, gdyż jest to jeden z najbardziej
skutecznych (w warunkach domowych) sposobów oczyszczania organizmu z toksyn.
Niektórzy specjaliści ostrzegają, że przemywanie jelita grubego prowadzi do
zniszczenia zdrowej mikroflory. Nie mogę się z tym zgodzić. Przy trybie życia, jaki
prowadzimy, ilości przyjmowanych leków, znalezienie człowieka ze zdrową mikroflorą jest
praktycznie niemożliwe. Myślę, że nie pomylę się, jeżeli powiem, że 90% społeczeństwa ma
zwyrodniały układ pokarmowy i naruszoną mikroflorę. Znany na całym świecie amerykański
lekarz Walker (żył 106 lat), który przez 50 lat używał lewatywy w leczeniu różnych chorób,
mawiał: „Nie ma prostszego i bardziej skutecznego środka oczyszczającego człowieka od
wewnętrznych „brudów" niż lewatywa. A osoby, które są jej przeciwne, właśnie potrzebują
lewatywy najbardziej." Nasi starożytni przodkowie używali lewatywy w celu utrzymania
higieny wewnętrznej swojego ciała. W manuskrypcie „Ewangelia Świata Jezusa Chrystusa"
według św. Jana uzdrawiacz tak zwraca się do chorych: „Synowie człowieczy, Wy
zapomnieliście, czyimi jesteście dziećmi. Waszą matką jest Ziemia. I wszyscy, którzy żyją na
Ziemi muszą żyć według praw natury. Zdrowie - to naturalny stan Człowieka. Choroba - to
odpowiedź Natury na nierozumne zachowanie człowieka. śeby stanąć na drodze zdrowia,
poproście Matkę-Ziemię, trzech sprzymierzeńców: Anioła - Wodę, Anioła - Powietrze,
Anioła - Światła. Jako pierwszy przyjdzie z pomocą Anioł - Woda. Znajdźcie dużą dynię z
wydrążoną łodygą o wzroście człowieka, oczyśćcie ją wewnątrz, napełnijcie wodą z rzeki
ogrzanej Słońcem. Powieście dynię na drzewie, a chylcie głowę nisko do ziemi. Módlcie się
do Matki - Ziemi, żeby wybawiła Was od grzechów, które popełniliście z obżarstwa. Kiedy
woda, opłukawszy jelita, z Was wyjdzie, zobaczycie na własne oczy, poczujecie własnym
nosem, będziecie mogli spróbować własnymi palcami, jakie ohydne kamienie nosiliście w
sobie. Jak może być Wasze ciało zdrowym, a rozum nieotumanionym? I tak postępujcie cały
tydzień, powstrzymując się przed sytym jadłem. Dopiero wtedy poznacie, jakie to jest
szczęście żyć w czystym ciele. I wyciągnijcie jeden, jedynie możliwy dla człowieka
rozumnego wniosek: człowiek, omywający siebie tylko z zewnątrz jest podobny do
grobowca, wypełnionego cuchnącymi kamieniami i przyozdobionego drogimi szatami."
Praktyka świadczy o tym, że bynajmniej nie każdy człowiek z samozaparciem i
gotowością zaczyna stosować te zabiegi. Dlatego też należy głęboko uświadomić sobie, że
tylko w ten sposób będziecie Państwo mogli pozbyć się „brudów", zgromadzonych w jelicie
grubym. Dla wielu osób zabieg ten, nie wiedzieć czemu, wydaje się wstrętny, chociaż nie
odczuwają żadnego wstrętu, nosząc w sobie kilka kilogramów gnijących kamieni kałowych,
woń których jest nieporównywalna z żadną zawartością ścieków kanalizacyjnych. Inni
natomiast rezygnują z zabiegów, ponieważ trzeba je rzeczywiście wykonywać na kolanach, a
pozycję tę przyjmować im niewygodnie lub trudno albo też nie mają gdzie. Jeszcze inni boją
się, że mogłyby im popękać szwy po przebytych operacjach...Wymówki znajdują się różne. I
dopiero pod groźbą noża chirurga lub jeszcze gorzej - śmierci, człowiek szybko zgadza się
doprowadzić się do porządku. Nawiasem mówiąc, są i tacy, którzy z gotowością i bez
problemów godzą się na przemywanie, zwane lewatywą. Praktyka świadczy o tym, że każdy,
kto weźmie się za higienę wewnętrzną, doprowadza zabiegi do końca i w ten sposób poprawia
swoje samopoczucie.
Dlatego też, zanim przejdę do istoty sprawy, należy zapamiętać i wziąć sobie do
serca dwie zasady. Po pierwsze, wyrobić w sobie świadome pragnienie bezlitosnego
pozbycia się złogów, które są przyczyną chorób. Po drugie, ściśle przestrzegać wszyst-
kich zaleceń, aby niechcący nie zaszkodzić sobie i aby osiągnąć większą korzyść.
Zabieg nosi nazwę „lewatywy Walkera". śeby go wykonać będzie potrzebny „kubek
Esmarcha", cytryny lub ocet jabłkowy i olej roślinny. „Kubek Esmarcha" bywa dostępny w
aptece.
Końcówkę i zawór lepiej zdjąć, a rurkę zacisnąć w jednym miejscu np.
szczypczykami. Koniec gumowej rurki dokładnie wytrzeć drobnym i delikatnym papierem
ściernym, zaokrąglając brzegi nie tylko z zewnątrz, ale i od wewnątrz.
Do „kubka Esmarcha" nalewa się dwa litry przegotowanej wody, ochłodzonej do
temperatury ciała. Na początku u wielu osób taka ilość wody wywołuje strach. Dlatego też od
razu informuję: w jelicie grubym mieści się mniej więcej trzy i pół litra wody (mam na myśli
czyste i zdrowe, a nie rozciągnięte przez kamienie kałowe jelito).Tak więc macie Państwo
jeszcze dużo zapasowego miejsca. Co się zaś tyczy nieprzyjemnych doznań, to na początku
one będą, przed tym nie uciekniemy, ale potem całkowicie znikną. Oprócz tego możemy w
każdej chwili zatrzymać strumień wody. Należy chyba również zaznaczyć, że w przyszłości,
kiedy jelita będą przepłukane, do celów profilaktycznych wystarczy jeden litr wody. Tak
więc, jak to się mawia, początki są najtrudniejsze.
Wodę przegotowuje się, tak, dla asekuracji. Ale oprócz tego należy wlać do niej 2
łyżki soku z cytryny. Rzecz w tym, że procesy fermentacji i gnicia zachodzą w środowisku
zasadowym, lekkie zakwaszenie hamuje je, niszczy bakterie chorobotwórcze, stymuluje
funkcjonowanie korzystnej i niezbędnej mikroflory. Oprócz tego kwas jest antytoksyczny,
zabija pleśń, która jest wypłukiwana przez wodę i wydostaje się w postaci ciemnych
strzępków.
Po nalaniu wody i zakwaszeniu jej proszę powiesić „kubek" Esmarcha z zaciśniętą
rurką gdzieś wyżej i posmarować koniec rurki olejem roślinnym. Właśnie roślinnym,
ponieważ jest on produktem naturalnym, nie blokującym porów. Wazelina, krem lub mydło
się do tego nie nadają. Następnie należy przyjąć „pozycję tygrysa", to znaczy oprzeć się na
łokciach i kolanach, trochę rozstawić nogi, postarać się całkowicie rozluźnić brzuch. Koniec
rurki wprowadza się niegłęboko, na 5 - 6 cm. Zacisk rozluźnia się i woda lekko sama spływa
do dołu. Jej temperatura i niski stopień kwasowości nie wywołują nieprzyjemnych doznań.
Jeżeli uda się całkowicie rozluźnić brzuch, to nawet nie powstaną skurcze. Oddychać należy
głęboko przez szeroko otwarte usta. To także pomoże się rozluźnić i włączy do pracy przepo-
nę. Po minucie naczynie będzie puste, wtedy można się podnieść.
Ale to, niestety, nie koniec zabiegu. Wodę w jelicie grubym należy choć trochę
wstrząsnąć. W jaki sposób? Mogą Państwo wykonać „taniec brzucha" albo poskakać. Lub też,
jeśli ani jedno, ani drugie Państwu nie odpowiada, można potrząsnąć dolną część brzucha
rękoma - jednym słowem, postarajcie się gospodarskim sposobem, by to Wasze „naczynie"
choć trochę się przepłukało.
Na początku dobrze jest naprawdę przyjrzeć się temu, co zmyje się z wodą. Widok
jest, mówiąc wprost, strasznie nieprzyjemny. Tym niemniej właśnie ten efekt najbardziej
przemawia.
Należy regularnie powtarzać zabieg przepłukiwania: w pierwszym tygodniu -
codziennie, w drugim - co drugi dzień, w trzecim - co dwa dni, w czwartym tygodniu - co trzy
dni. Większość z Państwa pod koniec czwartego tygodnia po wyglądzie i zapachu wydzielin
łatwo się zorientuje, że uporała się z zdaniem. Teraz, żeby utrzymać ten stan czystości,
wystarczy przepłukiwać jelito grube raz w tygodniu, ale regularnie.
Zastanówmy się, co się stało. Odświeżyliście Państwo swoje korzenie. Sprzątnęliście
złogi kamieni kałowych, zgniliznę, pleśń, produkty fermentacji. Teraz Państwa oczyszczone
„korzenie" zaczęły pobierać ze strawionego pokarmu czyste substancje do tworzenia nowych
komórek. Zakończył się proces przedostawania do organizmu szkodliwych substancji, w tym
rakotwórczych, toksyn i innych „paskudztw". Zaczęła oczyszczać się krew. Z tego wynika, że
zahamowany został rozwój Państwa chorób. To Wy go zahamowaliście.
Teraz szybko poprawia się odżywianie wszystkich organów, a czysta krew zaczyna
rozmywać złogi szkodliwych substancji, odłożonych przez nią w ciele wcześniej. Wyzwala
się energia, którą można teraz tracić nie na walkę z zatruciem organizmu, a na walkę z
chorobami. Stopniowo powracają na swoje miejsca przemieszczone organy, normalizuje się
ich działanie, ciśnienie tętnicze powraca do normy, z dnia na dzień choroby przestają dawać o
sobie znać. Ale...
Ale jeszcze do niedawna rozciągnięty, bezwładny, atroficzny worek jelita grubego
wisi teraz jak ścierka i jest mało zdolny do wykonywania swoich ważnych życiowych funkcji.
Trzeba go ponownie nauczyć pracować, przemieszczać masy pokarmowe. Trzeba zmusić go
do przyjęcia naturalnej formy.
W tym celu w okresie robienia lewatyw (a także w ogóle) bardzo korzystnie jest jeść
dużo kaszy. Kasza powinna być z gatunku otrębowych. Gotować ją należy koniecznie w
wodzie. Jednorodna masa jednocześnie strawionej w żołądku kaszy równomiernie zajmie
objętość jelita grubego, nada mu właściwy kształt i zmusi do pracy.
W żadnym wypadku proszę nie gotować kaszy na mleku. I w żadnym wypadku me
gotować kaszy manny.
Opowiedziałem o lewatywie Walkera, jako o najprostszym i efektywnym sposobie
pozbycia się z jelita grubego złogów kamieni kałowych. Ale dla tych, którzy twierdzą, że dla
nich ten sposób jest nie do przyjęcia, możemy wyjaśnić, w jaki inny sposób ludzie na świecie
wychodzą z tego położenia.
Aby uniknąć wszelkich trudności, wielki naturopata Paul Breg w celu oczyszczenia
jelita grubego i w ogóle jelit proponował raz w tygodniu głodówkę po 24 - 36 godzin. W tym
czasie kamienie kałowe, które zalepiają korzonki, lekko rozmiękają i jeżeli po głodówce zje
się sałatkę z surowej kapusty z marchewką, to ona jak miotła wymiecie te „brudy". W
odróżnieniu od Paula Brega nie mogę polecać tego sposobu, ponieważ głód nie jest stanem
naturalnym dla człowieka i, co więcej, głód potężnie stymuluje wchłaniające funkcje żołądka,
nieprzepłukanych jelit, więc zamiast czystych i pożytecznych substancji do krwi dostają się
wszystkie te nieczystości.
Wielu chorych, panicznie usiłując uwolnić się od konieczności lewatyw, gotowych
jest przyjmować leki przeczyszczające. Kategorycznie to odradzam. Środek przeczyszczający
odwadnia organizm, zabierając z jelit wilgoć, która jest przeznaczono do zupełnie innych
celów. Na dodatek ta wilgoć, przechodząc przez przewód pokarmowy w rezultacie wcale nie
przepłukuje jelita grubego, a tylko wychodzi z niego normalną drogą, ominąwszy złogi
kamieni. Również nie zalecam stosowania środków przeczyszczających przy zaparciach,
nawiasem mówiąc, z tych samych przyczyn. Środek przeczyszczający nie uratuje przed
zaparciem i nie wybawi od nieczystości. Zaś zwyczajne przepłukiwanie przy pomocy
irygatora przywraca i normalizuje pracę jelita grubego i ten, kto przeszedł fazę przepłukiwań,
nie cierpi na zaparcia.
Wszystkie zabiegi zdrowotne należy wykonywać w określonej kolejności. Inaczej
można nie osiągnąć oczekiwanych rezultatów. Pierwszy krok do zdrowia - to właśnie ten, z
którym się Państwo zapoznali. Jeżeli go nie zrobicie - to dalszej drogi nie ma. Mało tego: jeśli
z niego zrezygnujecie i weźmiecie się od razu za wykonywanie kolejnych zabiegów, nie
osiągniecie oczekiwanych rezultatów.
Aby było to zrozumiałe, uchylę rąbka tajemnicy dotyczącej następnego sekretu
zdrowia: najlepszy wynik osiąga się przy jednoczesnym przestrzeganiu zasad higieny
wewnętrznej i rozumnym odżywianiu. Wtedy jesteście Państwo całkowicie zabezpieczeni
przed jakimikolwiek chorobami. Ale sama tylko higiena wewnętrzna nie uchroni Państwa
przed potężnymi stratami energii na strawienie nieprawidłowo zjedzonego pożywienia. A
samo tylko sensowne odżywianie nie obroni przed przedostawaniem się do organizmu, do
krwi straszliwego koktailu szkodliwych substancji. Jeszcze gorzej: wybór tylko racjonalnego
pożywienia stymuluje wchłanianie szkodliwych substancji z nie przepłukanych jelit, a samo
oczyszczenie jelit będzie powodowało straty energii na strawienie niewłaściwego pokarmu.
Wyjście jest jedno: trzeba zaakceptować cały kompleks proponowanych metod.
Oprócz tych zaleceń możecie Państwo stosować, jako wspomagające leczenie
cukrzycy, poniższe przepisy. Należy systematycznie obserwować swoje samopoczucie i
wybrać dla siebie to, co daje najlepsze efekty.
Przepis nr 45:
Obrać cebulę z twardej łuski, zetrzeć na gęstej tarce, odcisnąć sok, przelać go do
słoika. Na 100 g soku z cebuli włożyć 100 g miodu, dobrze wymieszać, słoik szczelnie
przykryć. Przechowywać w ciemnym chłodnym miejscu. Przyjmować po 2 łyżeczki od
herbaty 3 razy dziennie przed jedzeniem przez l miesiąc.
Przepis nr 46:
Niedojrzałe orzechy włoskie (zerwane przed 7 czerwca) rozdrobnić i zalać wrzątkiem
w proporcji 10 g orzechów na szklankę wrzątku, wlać do emaliowanego czajnika, zakryć,
zaparzać 15 minut. Pić ciepłe jako herbatę.
Przepis nr 47:
100 g ziaren dojrzałego owsa umieścić w naczyniu emaliowanym, zalać 600 ml (3
szklankami) wrzątku, przykryć pokrywką i podgrzewać mieszając przez 15 minut. Następnie
ochładzać przez 45 minut w temperaturze pokojowej. Chłodny napar przelać do szklanego
naczynia, przecedzić, odcisnąć ziarna, dolać przegotowanej wody do 600 ml, zakorkować.
Przechowywać w chłodnym miejscu nie dłużej niż 2 doby. Przyjmować ciepłe po 1/2 szklanki
3-4 razy dziennie przed jedzeniem. Kuracja trwa 3 miesiące.
Przepis nr 48:
10 sztuk średniej wielkości liści laurowych włożyć do naczynia szklanego lub
emaliowanego, zalać 600 ml (3 szklankami) wrzątku, przykryć pokrywką i odstawić do
naciągnięcia na 2 -3 godziny. Przyjmować po 1/2 szklanki 3 razy dziennie. Kuracja trwa 2
tygodnie, następnie trzeba zrobić miesięczną przerwę. Potem kurację powtórzyć.
Metody leczenia przy pomocy odpowiedniej diety są szczególnie skuteczne w
leczeniu cukrzycy, którą można bardzo efektywnie kontrolować w warunkach diety.
Przepis nr 49:
Liście batatu, nazywane liśćmi białego lub czerwonego ziemniaka. Wziąć 60 g
świeżych liści (30 g wysuszonych) i 100 g skórki świeżej białej dyni (lub 12 g suchej skórki).
Wszystkie składniki drobno pokroić i ugotować. Pić otrzymany płyn jak herbatę o każdej
porze dnia.
Przepis nr 50:
Napój z suszonych śliwek. Włożyć 15 g suszonych śliwek do wrzącej wody. Po
przegotowaniu pić napój jak herbatę.
Przepis nr 51:
Zupa z grochu. Gotować 50 g strączków grochu przez 20 minut. Pić zupę i jeść
groszki. Stosować l raz dziennie.
Przepis nr 52:
Kasza z żołądka prosięcia. Gotować 500 g żołądków na półmiękko. Pokroić na małe
kawałki. Z ryżu i pokrojonych żołądków (po 100 g każdego) ugotować zupę. Dodać cebulę,
imbir, czosnek.
Niech żyje ziemniak
Jak już zauważyliście, drodzy Czytelnicy (szczególnie Ci, którzy znają moją
„twórczość"), gdy coś polecam, to staram się dokładnie wszystko wyjaśnić. Spróbuję postąpić
tak i teraz, wyjaśniając problem pożyteczności i szkodliwości ziemniaków, tym bardziej, że
ten bezcenny dar natury rośnie w Polsce w dużych ilościach, ma dobrą jakość i doskonały
smak.
Ale na początek przytoczę krótką historię o tym, jak zwykły ziemniak pomógł
przezwyciężyć nieuleczalną, ciężką chorobę. Wiele lat temu żyła w Kopenhadze nikomu nie
znana dziewczyna - Alma Niekse. Los obszedł się z nią surowo - od dzieciństwa cierpiała na
deformujący poliartretyzm: ciało jej było skręcone, stawy spuchnięte, a palce wykrzywione.
Dwadzieścia lat życia spędziła na wózku inwalidzkim. Jedyną jej podporą była matka. Ale
stało się nieszczęście: matka umarła i biedna dziewczyna została sama ze swoją straszną
chorobą. Po pogrzebie matki Alma całe noce spędzała na smutnych rozmyślaniach, jak dalej
żyć. Coraz częściej myślała o samobójstwie. Aż nieoczekiwanie, po kilku bezsennych nocach,
Alma nagle zrozumiała, w jaki sposób może wrócić do zdrowia. Nie potrafiła racjonalnie
wytłumaczyć tego, co się z nią stało w nocy - jakby anioł-stróż naszeptał jej do ucha: „Jeśli
chcesz wyzdrowieć, powinnaś bardzo długo gotować ziemniaki w łupinkach, rozgnieść je i
cały dzień jeść ten płynny kleik. Przez 2 tygodnie Alma jadła tylko rozgotowane ziemniaki i
nastąpiła poprawa. Dziewczyna poczuła, że łatwiej jej otwierać usta, zęby nie są już tak
zaciśnięte, jak wcześniej, stawy przestały boleć. Po upływie miesiąca Almę trudno było
poznać. Przez 3 miesiące jej jedynym pokarmem były zwykłe, rozgotowane ziemniaki w
mundurkach, dzięki którym stała się zdrowym człowiekiem.
Sceptycznie nastawiony Czytelnik na pewno uśmiechnie się z niedowierzaniem:
„Cudów nie ma! Jak człowiek może tak nagle zrozumieć, w jaki sposób powinien się leczyć?"
Może i cuda nie zdarzają się na świecie, ale istnieje jeszcze bardzo słabo znana nam sfera
ukrytych możliwości naszego mózgu, którą nazywamy intuicją. Myślę, że wielu osobom
pomogła ona w krytycznych sytuacjach. W każdym razie, moja intuicja podpowiada mi, jak
pomóc choremu człowiekowi i z reguły mnie nie zawodzi. Ale wróćmy do historii Almy.
Kiedy wyzdrowiała, zaczęła pomagać innym ludziom, cierpiącym na podobne
dolegliwości. Chodziła po szpitalach, gabinetach lekarskich i opowiadała o prostym sposobie
leczenia poliartretyzmu. Ale wszędzie spotykała się z niedowierzaniem: „To niemożliwe".
Jednak nie poddała się. Ukończyła medycynę i została lekarzem. Leczyła ludzi,
wykorzystując swoje doświadczenie i wiedzę. Dziś ma 80 lat, jest zdrowa, ruchliwa, zgrabna.
Dlaczego więc ziemniaki wpadły w niełaskę? Wszystko przez to, że człowiek chce
być mądrzejszy od natury. Od dawna przyznawano ziemniakom pierwszeństwo przed innymi
produktami. Nie przypadkowo dawnej nazywano je drugim chlebem. Nasze babki zawsze
gotowały ziemniaki w mundurkach lub piekły w ogniu. Podawano ziemniaki jako oddzielne
danie z dodatkiem kiszonej kapusty lub ogórka. Nikt nie pomyślał nawet o tym, by je obierać
w celu otrzymania frytek, które oprócz tkanki tłuszczowej i zaparć niczego dać nie mogą.
Sposób, w jaki zaczęto używać ziemniaki przypomina przygotowywanie cukru z buraków -
proces, w którym z pożytecznego, wartościowego produktu, jakim jest burak produkuje się
truciznę w postaci białego cukru albo też oczyszczanie ziarna, polegające na zrywaniu
witaminowej osłonki, by został tylko biały, trujący krochmal. W skład ziemniaków w
łupinach wchodzi 20% skrobi, enzymy, białka, witaminy B, C, beta-karoten, kwasy
organiczne, sole mineralne, potas, wapń, fosfor, żelazo i wiele innych pożytecznych
związków. Do 90 % wszystkich tych substancji znajduje się w łupinie. Według najnowszych
danych naukowych substancje znajdujące się w łupinie ziemniaków wykazują właściwości
lecznicze w przypadku takich chorób, jak: alergia, nadciśnienie, arytmia - zaburzenie rytmu
serca, ponadto wzmacniają ścianki naczyń krwionośnych, pomagają w przemianach
organicznych, dostarczają wapń i żelazo, niezbędne dla naszych kości. Pomagają wyleczyć
cukrzycę, wrzody żołądka, zapalenie wątroby i dróg żółciowych, likwidują stany zapalne
nerek. To jeszcze nie jest pełny spis leczniczych właściwości związków, znajdujących się w
łupinie ziemniaka. Radzę krytycznie podchodzić do zalecenia, by grubo obierać skórę z
ziemniaków. Enzymy, zawarte w ziemniaku spożywanym ze skórą przekształcają skrobię w
łatwo przyswajalne cukry, które dają energię, a ich resztki wydalane są z organizmu w postaci
wody i gazu kwasu węglowego. Ziemniaki w 85 % składają się ze skrobi. Skrobia sama nie
rozpuszcza się w wodzie. Ziemniaki obrane ze skóry tracą enzymy przerabiające skrobię.
Poza tym grudki skrobi tworzą gęstą kleistą masę, zalepiającą naczynia krwionośne (prowadzi
to do miażdżycy i zniszczenia naczyń krwionośnych). Ponieważ gotowana skrobia jest uboga
w tlen, nie odbywa się jej pełne spalanie. Sprzyja to powstawaniu tkanki tłuszczowej. Z
powodu nadmiernego spożywania frytek w latach 80-tych Amerykanie są otyli i schorowani,
a skutki tego zamiłowania do frytek wielu z nich odczuwa do dziś.
Tym, którzy lubią ziemniaki przypominam, że obierając je ze skóry, pozbawiają je
Państwo praktycznie 99% cennych związków. „Ziemniaki ze skórą mają nieprzyjemny smak i
zapach" - może zauważyć Czytelnik. Zgadzam się. Ale wszystko zależy od tego, jak je
przyrządzimy. Gotując ziemniaki należy wrzucić je do wrzątku, dodać przyprawy, zioła i liść
laurowy. Zdrowsze są ziemniaki gotowane na parze. Dla mnie najsmaczniejsze są ciasteczka
ziemniaczane. Ziemniaki należy umyć, przekroić na pół, włożyć od piekarnika, posypać
kminkiem, majerankiem itp. Piec 40-45 minut. Gdy są gotowe posmarować je masłem,
posypać posiekaną pietruszką, koprem lub szczypiorkiem. Można podać do nich kapustę,
ogórki, zsiadłe mleko - nie ma nic zdrowszego.
„A co zrobić wiosną? Przecież wiosną ziemniaki wegetują. Powstaje w nich trująca
substancja. Spożyte wtedy powodują słabości, niedomagania, senność, bóle głowy." - może
powiedzieć dociekliwy Czytelnik. Zgadzam się z tym i dlatego radzę od l marca zupełnie zre-
zygnować z ziemniaków. Natomiast co się tyczy poglądu, że w skórce może być dużo
trujących związków, to ostatnie badania wykazały, że w skórkach marchwi, buraków,
ziemniaków, jabłek substancje te nie zatrzymują się dzięki wysokiej zawartości żelaza.
Należy jednak być ostrożnym, kupując importowane ziemniaki. Podczas ich przechowywania
stosuje się napromieniowywanie cezem-137 i kobaltem-60. Te napromieniowane bulwy
rzeczywiście długo się przechowują i dobrze wyglądają. Ale taki sposób przechowywania
niesie niebezpieczeństwo powstania w naszym organizmie nowotworów.
Znając teraz korzystne i złe właściwości ziemniaków, można je odpowiednio
przygotowywać:
1. Gotowane ziemniaki z kminkiem. Umyć ziemniaki, ugotować w mundurkach, a
później obrać. Pokropić olejem roślinnym, posypać kminkiem i posiekaną pietruszką lub
koperkiem.
2. Ziemniaki z grzybami. Ugotować ziemniaki na parze. Jeżeli nie ma specjalnego
urządzenia do gotowania na parze, można położyć ziemniaki na emaliowanym durszlaku i
postawić nad garnkiem z wrzątkiem. Potem ostrożnie zdjąć skórkę. W drugim garnku, w
małej ilości wody ugotować grzyby, a następnie drobno je pokroić. Posypać nimi ziemniaki.
Usmażyć na oleju cebulkę i polać nią ziemniaki z grzybami. Z wierzchu posypać posiekaną
pietruszką lub koperkiem.
Lecznicza moc jabłka
Wschodnia mądrość głosi „Każdego dnia zjedz jabłko, a nie będziesz potrzebował
lekarza". O jabłkach i ich korzystnym wpływie na zdrowie można byłoby napisać całą
książkę. Ponieważ różne źródła tak dużo piszą o chemicznym składzie jabłek, witaminach,
kwasach organicznych, wchodzących w ich skład, to nie ma sensu jeszcze raz podkreślać
wartości jabłka. Chciałbym natomiast podać kilka skutecznych przepisów, za pomocą których
możemy wykorzystać „leczniczą moc" jabłek. W Polsce jabłek nie brakuje, a ich jakość jest
wysoka. Sok jabłkowy wspaniale oczyszcza organizm, szczególnie wątrobę, nerki i woreczek
żółciowy. Jeżeli nie mogą Państwo przeprowadzić oczyszczania wątroby według sposobu
opisanego przeze mnie w poprzedniej książce („Jak żyć długo i zdrowo", str. 162-166),
dlatego że nie znosicie oleju roślinnego lub obawiacie się, że wychodzące kamienie mogą
przysporzyć problemów, należy przeprowadzić łagodną kurację, która nie jest co prawda tak
efektywna, ale pozwoli „rozpuścić" kamień.
Przepis nr 53: Używać tylko świeżo przygotowanego soku (soki wytwarzane
przemysłowo nie nadają się). Jabłka powinny być słodkie, ale można dodać trochę kwaśnych
(antonówek). Smak soku powinien być przyjemny. Sok należy pić małymi łyczkami, każdy
łyczek potrzymać chwilę w jamie ustnej, aby dobrze wymieszał się ze śliną. Po spożyciu soku
niektóre osoby (mające zakłóconą mikroflorę układu pokarmowego) mogą mieć nieprzyjemne
odczucia ze strony żołądka. Czasem mogą pojawić się wzdęcia. W takim przypadku sok przed
spożyciem trzeba bardzo dokładnie odfiltrować z drobinek miąższu. Oprócz tego należy
przygotować układ pokarmowy do przyjmowania nadmiaru kwasu. W tym celu przed prze-
prowadzeniem kuracji poleca się przez tydzień pić 1/2 szklanki soku na 15 minut przed
każdym posiłkiem. Samą kurację przeprowadzać przez 3 dni, przez ten czas niczego nie jeść.
Korzystnie byłoby przebywać więcej na świeżym powietrzu i zażywać więcej ruchu.
Codziennie wieczorem, przed snem bardzo pożądana jest kąpiel z siana (przepis nr 4). W
ciągu całego dnia można pić tylko sok z jabłek.
l dzień:
godz. 8 rano - l szklanka soku jabłkowego
godz. 10 rano - 2 szklanki soku
godz. 12 w południe - 2 szklanki soku
godz. 2 po południu - 2 szklanki
godz. 4 po południu - 2 szklanki
godz. 6 po południu - 2 szklanki
godz. 8 wieczorem - 2 szklanki
Drugiego i trzeciego dnia należy postępować tak samo. Jeżeli w czasie trwania kuracji
nie nastąpi wypróżnienie, należy wypić zioła przeczyszczające, a najlepiej zrobić lewatywę.
Ocet jabłkowy
Wiele osób używa octu w dużych ilościach w potrawach i przetworach. Ocet winny
lub biały destylowany zawierają składniki niszczące organizm, np. kwas octowy (C
2
H
4
O
2
).
Kwas octowy, wchodzący w skład octu destylowanego niszczy czerwone krwinki, powoduje
anemię, zakłóca procesy trawienne i zaburza proces prawidłowego przyswajania pokarmu.
Powoduje marskość wątroby, wrzodowe zapalenie jelita grubego itp. (zwracam na to uwagę
amatorów marynowanych ogórków, grzybków, różnych kiszonych sałakiszonych sałatek).
Radzę unikać octu spirytusowego i winnego, aby nie mieć problemów ze strony układu
pokarmowego.
Zupełnie inne wartości posiada ocet jabłkowy. Zawiera w swoim składzie kwas
jabłkowy (C
2
H
6
O
5
). Kwas zawarty z occie jabłkowym, łącząc się z zasadami i substancjami
mineralnymi tworzy glikogen. Glikogen pozwala uregulować cykl menstruacyjny, polepsza
stan naczyń krwionośnych, sprzyja tworzeniu się czerwonych krwinek. Jedną z
najcenniejszych wartości octu jabłkowego jest wyjątkowo wysoka zawartość potasu,
koniecznego do utworzenia w organizmie określonego zapasu energetycznego oraz wy-
ciszenia układu nerwowego i uregulowania pracy hormonów. Sprzyja również zatrzymaniu w
organizmie wapnia, żelaza, magnezu, chloru i krzemu.
Ocet jabłkowy jest w sprzedaży, ale można go również przygotować samodzielnie
(przepis na jego przygotowanie podam poniżej).
Leczenie octem jabłkowym
Przepis nr 54 (w przypadku utykania, spowodowanego silnym urazem):
Ubić l żółtko + l łyżeczkę miodu + l łyżkę octu jabłkowego. Wszystko dokładnie
wymieszać i wcierać w chore miejsce.
Przepis nr 55 (półpasiec):
4 razy na dzień i 3 razy nocą (w przypadku, gdy swędzenie nie pozwala spać)
przykładać na zaatakowane miejsca gazę, nasączoną nic rozcieńczonym octem jabłkowym.
Po 5-10 minutach swędzenie ustępuje, a po upływie 3-7 dni półpasiec znika.
Przepis nr 56 (nocna potliwość):
Przed snem przetrzeć skórę octem jabłkowym.
Przepis nr 57 (oparzenia):
Przy pomocy gazy zwilżyć poparzoną powierzchnię skóry octem jabłkowym, który
uśmierza ból i zapobiega tworzeniu się blizn.
Przepis nr 58 (żylaki):
Rano i wieczorem przemywać octem jabłkowym skórę w miejscach, gdzie są
rozszerzone żyły i rozcierać. Oprócz tego 2 razy dziennie pić l szklankę ciepłej przegotowanej
wody z rozpuszczonymi w niej 2 łyżeczkami octu jabłkowego. Po miesiącu stosowania
regularnych zabiegów żyły zaczną się zwężać.
Przepis nr 59 ( dla kobiet w ciąży):
W okresie ciąży przed śniadaniem pić l szklankę ciepłej wody z rozpuszczoną w niej l
łyżeczką octu jabłkowego. Oprócz tego, przed każdym posiłkiem wypijać jeszcze l szklankę
przegotowanej wody z rozpuszczonymi w niej 2 łyżkami octu jabłkowego i 2 łyżkami miodu.
W ostatnich 3 miesiącach ciąży 2 razy w tygodniu we wtorki i piątki do mieszanki dodawać
jedną kroplę jodu.
Przepis nr 60 (obfite krwotoki podczas miesiączki, przy hemoroidach, krwotoki z
nosa):
Pić codziennie 2 łyżeczki od herbaty octu jabłkowego na szklankę gotowanej wody.
Przepis nr 61 (odchudzanie):
Przed każdym posiłkiem wypijać l szklankę przegotowanej wody z 2 łyżeczkami octu
jabłkowego.
Przepis nr 62 (łzawienie oczu):
Do jednej szklanki wody dodać l łyżeczkę octu jabłkowego i l kroplę jodyny. Pić raz
dziennie przez 2 tygodnie, potem tylko we wtorki i czwartki.
Przepis nr 63 (utykanie spowodowane zapaleniem stawów):
Przed każdym posiłkiem pić 10 łyżeczek od herbaty octu jabłkowego. W ciągu 2 dni
dolegliwość ustąpi w 20%, a na 5-ty dzień w 50%. Po 30 dniach kuracji powinny zniknąć
bóle stawów i zmniejszyć się utykanie.
Przepis nr 64 (nadciśnienie):
U niektórych osób w układzie trawiennym występuje niedostatek kwasu solnego, co
podwyższa ciśnienie krwi. Aby skutecznie walczyć z tą dolegliwością trzeba jeść mniej
mięsa, a przed jedzeniem pić od l do 3 łyżeczek octu jabłkowego. Ciśnienie krwi zauważalnie
obniża się. Okresowo ocet można „przegryzać" l łyżeczką miodu. Wówczas efekt będzie
jeszcze lepszy.
Przepis nr 65 (ból głowy):
Do garnuszka nalać 1/2 szklanki octu jabłkowego i 1/2 szklanki przegotowanej wody.
Wymieszać i postawić na małym ogniu. Kiedy roztwór zagotuje się, garnuszek zdjąć i zrobić
inhalację. Wdychać parę powoli 75 razy. Jeżeli ból głowy nie minie całkowicie, to na pewno
przynajmniej znacznie osłabnie.
Przygotowanie octu jabłkowego
Ilość zależy od tego, do jakich celów się go przygotowuje. Odrzucić zgniłe lub
robaczywe części jabłek (nie obierać ze skórki). Jabłka wraz z gniazdami nasiennymi
przekręcić przez maszynkę do mięsa. Otrzymaną masę włożyć do emaliowanego lub
szklanego naczynia z szeroką szyjką, dodać ciepłej przegotowanej wody (l litr wody na 800 g
jabłek). Na każdy litr wody dodać 100 g miodu, 10 g drożdży piekarskich i 20 g czarnego
podsuszonego chleba. Zakryć naczynie i odstawić do sfermentowania przy temperaturze 20-
30°C (fermentacja zachodzi lepiej przy stałej temperaturze i gdy szyjka naczynia jest jak
najszersza). W ciągu pierwszych 10 dni zawartość naczynia należy codziennie przemieszać
drewnianą łyżką. Po upływie 10 dni przełożyć do worka z gazy i odcisnąć. Otrzymany sok
jeszcze raz przefiltrować i przelać do naczynia z szeroką szyjką. Na l litr otrzymanego soku
dodać 80 g miodu i wymieszać drewnianą łyżką do całkowitego rozpuszczenia. Naczynie
przykryć gazą i postawić w ciepłym miejscu (temperatura +25°C - +30°C). Ocet jest gotowy
w momencie gdy płyn zjaśnieje. W zależności od rodzaju jabłek, miodu i ilości wody oraz
innych czynników trwa to zwykle 40-60 dni. Gdy płyn zjaśnieje, filtruje się go, przelewa przy
pomocy lejka do 0,5-litrowych butelek. Butelki należy szczelnie zamknąć (korek można zalać
woskiem) i przechowywać w chłodnym miejscu. Tak przygotowany ocet można
wykorzystywać zgodnie z powyższymi przepisami, a także jako dodatek do surówek i innych
potraw. Jeszcze raz chcę zwrócić uwagę, że tylko ocet jabłkowy można używać jako kwaśny
dodatek do potraw.
Przeziębiliśmy się?
Wiosną i jesienią często czujemy, że „chwyta" nas przeziębienie albo grypa. Cieknie
nam z nosa, boli głowa, dokucza słabość w całym ciele. Ze zdrowotnego punktu widzenia jest
to reakcja obronna, ponieważ organizm przez wszystkie otwory próbuje wydalić razem ze
śluzem nadmiar bakterii chorobotwórczych, które wyhodowaliśmy we własnym ciele przez
nadmierne spożycie mięsa, tłuszczu, słodyczy i tym podobnych „trucizn".
Mówiąc prościej, organizm walczy z chorobą poprzez oczyszczanie się. Jest to reakcja
obronna, i czasami towarzyszy jej podwyższona temperatura. Proces ten trwa zwykle 4-7 dni i
dlatego nie należy śpieszyć się z obniżaniem temperatury środkami przeciwgorączkowymi.
Jeżeli nie jest ona bardzo wysoka, spróbujcie Państwo pomóc organizmowi, wypełniając
następujące zalecenia:
1. W ciągu pierwszych dwóch dni proszę zrezygnować z jakiegokolwiek jedzenia,
oprócz warzyw, owoców i ich soków (najlepiej świeżo przygotowanych) albo przeprowadzić
detoksykację (patrz str. 45) Pamiętajcie Państwo, że kiedy jecie w czasie choroby, to karmicie
nie ciało, a chorobę.
2. Pijcie jak najwięcej ciepłych płynów z owoców porzeczki, maliny, poziomki (od l
do 3 litrów dziennie), koniecznie dodając miód, by łatwiej wydalić śluz i toksyny z
organizmu.
3. Regularnie wietrzcie pomieszczenie, w którym przebywacie. Powietrze
wzbogacone w tlen przyśpiesza proces oczyszczania się organizmu.
4. Jeżeli tylko macie Państwo taką możliwość, bierzcie 4 razy dziennie naprzemienny
prysznic (gorący i lekko ciepły, ale nie zimny, przez 2-3 minuty). Jest to hydromasaż naczyń
krwionośnych, w wyniku którego naczynia łatwiej się oczyszczają.
5. Po wzięciu prysznica radzę namoczyć mały ręcznik w roztworze soli (4 stołowe
łyżki zwykłej soli rozpuścić w l litrze wody) i natrzeć ciało, po czym nie wycierać się, a
jedynie założyć na wilgotne ciało czystą bieliznę.
6. Doskonałym środkiem na pokonanie każdej infekcji jest lewatywa czosnkowa,
robiona podczas choroby. Należy ją robić w ciągu pierwszych trzech dni rano i wieczorem.
Do 200 mililitrów ciepłej, przegotowanej wody należy dodać sok z 1/2 ząbka czosnku,
zwilżyć koniec lewatywy i odbyt olejem roślinnym i wprowadzić płyn. Zabieg ten nie tylko
przyśpieszy wyzdrowienie, ale również poprawi koloryt cery.
7. W przypadku podwyższonej temperatury proszę nie śpieszyć się z przyjmowaniem
środków przeciwgorączkowych i antybiotyków. Pierwsze przeszkadzają organizmowi
samodzielnie walczyć z chorobą, drugie, chociaż zniszczą część bakterii chorobotwórczych,
to jeszcze bardziej zaszkodzą pożytecznym bakteriom. Po pewnym czasie bakterie
chorobotwórcze znów „zbiorą siły" i zaatakują organizm, a szkodę, jaką wyrządzicie Państwo
mikroflorze układu trawiennego będziecie długo naprawiać. Przy wysokiej gorączce proszę
spróbować sprawdzonego ludowego sposobu: do l litra ciepłej wody dodać 5 stołowych łyżek
octu jabłkowego lub winnego. Gąbką, maczaną w roztworze natrzeć ciało i nie wycierając
założyć bieliznę. Po 30-40 minutach można opłukać ciało stosując prysznic naprzemienny.
Jeżeli to nie pomoże, proszę dobrze zmoczyć cienkie bawełniane skarpetki w jabłkowym lub
winnym occie, założyć je na stopy, a na wierzch włożyć jeszcze jedną parę skarpetek -
grubych i ciepłych. Proszę położyć się do łóżka, dobrze przykryć i pić herbatę malinową z
miodem, im więcej, tym lepiej, dopóki się Państwo porządnie nie wypocicie.
Więcej o tym, co robić w przypadku przeziębienia można przeczytać w książce „Jak
żyć długo i zdrowo", str. 201-208.
Maliny zamiast aspiryny
Jak się okazuje, maliny zawierają kwas acetylosalicylowy lub aspirynę, w dodatku, co
bardzo istotne, w postaci naturalnej, nie wywołującej żadnych skutków ubocznych.
Doświadczeni lekarze zawsze przestrzegają tych, którzy stosują aspirynę, by jej nie
nadużywali, gdyż to prowadzi do zniszczenia błony śluzowej układu pokarmowego. Coraz
więcej chorych nie toleruje aspiryny ani zawierających ją preparatów i dlatego maliny mogą
być niczym balsam dla ich żołądka i nie tylko.
Amerykańscy uczeni ze stanu Michigan (USA) stwierdzili, że aspiryna zapobiega
tworzeniu się nowotworów złośliwych i może neutralizować rakotwórcze działanie nikotyny.
Wystarczy zażywać 2-3 tabletki na tydzień i ryzyko zachorowania na raka stanie się mini-
malne. Ta wiadomość szybko obiegła wszystkie kraje i aspiryna stała się niezwykle popularna
nie tylko w Ameryce. W tym czasie ich koledzy, pracownicy naukowi jednego z
uniwersytetów stanu Vermont (USA) doszli do innego wniosku, który zdawałoby się nie ma
odniesienia do aspiryny. Stwierdzili oni, że niektóre rodzaje otępienia starczego (wliczając w
to chorobę Parkinsona i Alzheimera) są spowodowane obecnością w organizmie nadmiaru
aluminium (glinu). Szczególnie niebezpieczna forma otępienia - choroba Alzheimera dotknęła
prawie 3 miliony Amerykanów i zajęła 4 miejsce w statystyce przyczyn zgonów w starszym
wieku. A co ma z tym wspólnego aspiryna? - słusznie zapyta Czytelnik. Okazuje się, że
aluminium jest jednym z komponentów syntetycznej aspiryny i jej pochodnych. Tak się więc
składa, że na jedno pomagamy, na drugie szkodzimy. Dlatego proszę ostrożniej obchodzić się
z aspiryną, a także z aluminiowymi naczyniami, aluminiową folią, w którą zawijacie jedzenie
i aluminiowymi puszkami, z których pijecie napoje czy piwo.
Jak tu się nie zachwycać mądrością natury, która oprócz aspiryny „dołożyła" do malin
witaminy A,C, K, E, witaminy z grupy B, sole mineralne żelaza, wapnia, potasu i jeszcze
wiele innych pożytecznych składników, dzięki którym maliny przyśpieszaj ą krążenie krwi,
zmniejszają obrzęki, pomagają przy bólach głowy, oczyszczają i rozrzedzają krew, innymi
słowy działają jak silne środki moczopędne, napotne, antyseptyczne, ogólnowzmacniające,
witaminizujące, przeciwbólowe, przeciwnowotworowe, a co najważniejsze - nie powodują
żadnych skutków ubocznych.
Wszystkie opisane właściwości lecznicze mają nie tylko owoce malin, ale także liście
i gałązki. Teraz wróćmy do naszego przeziębienia. Leczniczy napój z malin przygotowujemy
w następujący sposób.
Przepis nr 66:
Łyżkę stołową owoców (świeżych lub suszonych), drobno pociętych liści lub gałązek
malin zalać l szklanką wrzątku i parzyć przez 20 minut. Dodać l łyżeczkę miodu. Po wypiciu
położyć się do łóżka i ciepło okryć. Przy przeziębieniu i grypie należy wypijać 4-5 filiżanek
na dzień. Jedzenie malin przynosi ogromne korzyści, ale nie należy ich nadużywać. Wszystko
dobre, co stosowane z umiarem. A umiar to 4-5 łyżek stołowych owoców na dzień. Podczas
choroby napar z malin należy pić ciepły, a kiedy zaczniecie Państwo zdrowieć - można
różnie.
Eliksir malinowy
4 stołowe łyżki soku malinowego, sok z 1/2 cytryny, 2 szklanki wody, 2 łyżki stołowe
miodu, 2 kawałki lodu.
Kefir malinowy (najlepiej spożywać na kolację)
8 stołowych łyżek zmiksowanych świeżych malin, l szklanka kefiru (a lepiej
kwaśnego mleka), miód do smaku.
Koktajl malinowo-agrestowy
15 dkg malin, 15 dkg agrestu, l szklanka wody mineralnej, 2 stołowe łyżki miodu.
Owoce przetrzeć przez sito, dodać wodę i miód.
Być może przepisy te wydadzą się komuś zbyt pracochłonne, ale to Wy jesteście
panami swojego organizmu i Wy wybierajcie. Na szczęście dla leni medycyna ludowa zna
dużo przepisów, które nie wymagają żadnego wysiłku. Przepis, który podam poniżej należy
wykorzystać od razu, gdy tylko zacznie Państwa „łapać" przeziębienie. Jak Państwo sądzą:
dlaczego małe dziecko ssie palec? Aby jego organizm był odporny na infekcje (angina, grypa
itd.).Na przestrzeni wieków mieszkańcy Syberii profilaktycznie przeciw grypie ssali kamień.
Lekarze nazywali tę niezwykłą terapię samookłamywaniem się, jednak w trakcie
najnowszych badań potwierdziło się, że ssanie kamienia jest całkiem efektywną metodą
zapobiegania grypie. Rzecz w tym, że podczas ssania wydziela się obficie ślina,
rozpuszczająca substancje mineralne, z których składa się kamień. Związki te zasilają system
immunologiczny organizmu. A jeżeli wziąć pod uwagę, że przez jamę ustną w ciągu 30 minut
przepływa około 4 litrów krwi, pozostaje tylko zdumiewać się nad mądrością naszych
przodków. Dużą zaletą tego „lekarstwa" jest także i to, że jest ono dostępne dla każdego bez
recepty. Jedyny nieprzyjemny skutek uboczny to możliwość przypadkowego połknięcia
„preparatu". Aby tego uniknąć, jeżeli nie mamy pod ręką kamyczka, można długo ssać
suszone rodzynki lub morele. Zapewniam Państwa, że efekt jest doskonały.
Czystość - gwarancją zdrowia!
Brak widocznego brudu w kuchni jeszcze nie gwarantuje, że naszemu zdrowiu nic nie
zagraża. Podstawowe niebezpieczeństwo stanowią bakterie pokarmowe. Zatrucia pokarmowe
nie zawsze wywołują tak gwałtowne reakcje organizmu jak torsje, bóle brzucha, zawroty
głowy. Czasami po jedzeniu może po prostu zaboleć głowa, pojawić się senność, słabość, a
przyczyną tego może być zwykły ryż, który ugotowaliśmy wieczorem i zostawiliśmy na
kuchence do rana. Aby maksymalnie zabezpieczyć się przed działaniem bakterii choro-
botwórczych proszę stosować poniższe zasady:
1. śadnej potrawy, nawet warzywnej czy mącznej (odnosi się to też do chleba) nie
wolno zostawiać na stole dłużej niż l ,5 godziny. Już temperatura pokojowa sprzyja
szybkiemu rozmnażaniu się bakterii chorobotwórczych.
2. Dobra gospodyni powinna mieć w domu przynajmniej 4 deseczki do krojenia -
oddzielnie do mięsa, ryb, warzyw, owoców i gotowych produktów (ser, kiełbasa, wędliny).
Najlepiej jeśli będą one z plastiku, który dobrze się myje i nie zatrzymuje zapachów. Po
zakończeniu prac kuchennych stół, zlewozmywak i całe kuchenne „oprzyrządowanie" należy
oczyścić przy pomocy środków myjących i dezynfekujących.
3. Aby zmniejszyć niebezpieczeństwo zachorowania na salmonellę koniecznie proszę
myć jajka przed spożyciem, a jeżeli jecie Państwo jajka na miękko proszę przed spożyciem
dodać 2-3 krople soku z cytryny. Gdyby doszło do zatrucia pokarmowego, należy postąpić
tak:
Przepis nr 67:
l łyżeczkę herbaty, najlepiej zielonej, zalać l szklanką wrzątku, odstawić na 5-10
minut. Do zaparzonej herbaty dolać 2 stołowe łyżki mleka lub 3 łyżeczki śmietanki do kawy i
wsypać l łyżeczkę soli. Wszystko wymieszać i wypić. Tak przygotowana herbata nie tylko
oczyszcza układ pokarmowy, ale także zapobiega powstawaniu gazów.
Podobny efekt daje napar z rodzynek, który przeczyszcza jelita, a oprócz tego
likwiduje ich zapalenie, usuwa zaparcia i nalot na języku. Przygotowanie naparu jest proste:
Przepis nr 68:
1/5 szklanki napełnić dobrze umytymi rodzynkami, zalać do pełna wrzątkiem,
odstawić do ostygnięcia, a następnie wypić.
Jeśli już mowa o zielonej herbacie, podam jeszcze jeden przepis, który w naszych
„ciężkich czasach" może się wielu osobom przydać. Często wieczorkiem przychodzą
przyjaciele i znajomi, aby porozmawiać, pośmiać się i trochę rozluźnić. Oczywiście od dawna
wiadomo, że najlepiej rozluźnia alkohol, powiem więcej: używany regularnie w minimalnych
ilościach (kobiety 25 ml, mężczyźni 50 ml mocnego trunku lub 100-150 ml dobrego
czerwonego wina na dobę) nie tylko rozluźnia system nerwowy, ale wspaniale przeciwdziała
powstawaniu chorób serca i układu krwionośnego. Jeśli wierzyć badaniom, o których
wspomniałem powyżej, alkohol o 40% obniża ryzyko zawału serca. Jeśli chodzi o moją
opinię, to zgadzam się całkowicie z tym spostrzeżeniem na podstawie słów moich pacjentów.
Osoby, które regularnie przed snem piją po 1-2 stołowe łyżki wódki lub koniaku
zauważają, że stają się lepsze, śpią spokojniej, poprawia się im apetyt, samopoczucie i
pamięć, są bardziej zrelaksowane. I jak tu nie wspomnieć słów wielkiego Hipokratesa, który
parę tysięcy lat temu mądrze zauważył: „Trucizna może być lekarstwem - wszystko zależy od
dawki". Tylko że w tą dawką różnie bywa, kiedy pijesz, to o tym nie myślisz, a kiedy budzisz
się rano, zaczynasz rozumieć, że wielki Hipokrates jak zwykle miał rację.
Herbata leczy
Przepis nr 69:
W przypadku zatrucia alkoholem („kac"), lekami lub innymi środkami, jako antidotum
pije się bardzo mocną, gorącą i słodką herbatę z mlekiem: l łyżeczkę herbaty (zielonej lub
czarnej) zalać 100 ml wrzątku, wsypać 4 łyżeczki cukru i dodać 1-2 łyżki stołowe mleka lub 2
łyżeczki śmietanki.
Apteka w filiżance herbaty
Ostatnio dużo się pisze o herbacie, ale opinie o niej są rozbieżne. Jedni uważają, że
herbata jest niezbędna dla normalnej pracy serca i naczyń krwionośnych i radzą pić po 5-6
filiżanek dziennie. Inni, przeciwnie, widzą w herbacie głównego niszczyciela układu
pokarmowego i ogólnie zdrowia, ponieważ herbata zakwasza organizm, powodując kwaśny
odczyn krwi i dlatego nie radzą jej pić w ogóle. Gdzie jest prawda? Jak zwykle leży po
środku. Herbatę można i należy pić, szczególnie jeśli jest to zielona herbata. Myślę, że spory
na temat herbaty są związane z tym, że nie zawsze prawidłowo się ją pije i przygotowuje.
Świeżo parzona herbata (pita maksymalnie w ciągu godziny od chwili przygotowania)
rozszerza naczynia krwionośne, uaktywnia wyczerpany układ nerwowy, poprawia pracę
serca, usuwa zmęczenie i znużenie, orzeźwia, oczyszcza krew, wymywa pierwiastki
promieniotwórcze, likwiduje ból głowy (typu migrenowego, ale jest słabym środkiem), a
także zapobiega chorobom nowotworowym. W świeżej, prawidłowo zaparzonej herbacie
znajduje się około 80 związków leczniczych! Najważniejsze z nich to katechiny. Duży błąd
robią ci, którzy piją herbatę bez cukru (najczęściej żeby nie utyć lub nie zachorować na
osteoporozę). Niestety, cukier używamy od lat dziecięcych i dlatego organizm przyzwyczaił
się do niego (2-3 łyżeczki w ciągu dnia nie zaszkodzą, za to wydobędą z herbaty to, co
pożyteczne - katechiny). Oto więc, jak prawidłowo zaparzyć herbatę.
Przepis nr 70 (na l osobę):
Porcelanowy czajniczek wyparzyć wrzątkiem, włożyć do niego l kostkę (lub l
łyżeczkę) cukru, wsypać l łyżeczkę herbaty i zalać 1/2 szklanki wrzątku. Czajniczek zakryć, z
wierzchu położyć ręcznik na 5-10 minut i już herbata jest gotowa do spożycia. Dwie - trzy
filiżanki prawidłowo zaparzonej herbaty zawsze będą służyć naszemu zdrowiu.
Nic tak nie zmienia człowieka, jak
przejście od gorszego do lepszego.
mądrość Wschodu
śegnaj łysino!
Jak podaje statystyka, mężczyźni boją się wypadania włosów bardziej niż impotencji.
Sądzę, że domyślacie się Państwo dlaczego. Brak impotencji można ukryć, a brak włosów
dość trudno. Tak się już utarło, że podświadomie łączymy bujność włosów z możliwościami
seksualnymi. Ta symboliczna rola włosów jest jedną z głównych przyczyn obawy mężczyzn
przed wyłysieniem.
Jak twierdzą historycy Juliusz Cezar niezmiernie lubił swój wieniec laurowy i stale go
nosił tylko dlatego, że skrywał on jego łysinę. A gdy Napoleon Bonaparte spotkał się z
rosyjskim imperatorem Aleksandrem, aby omówić przyszłość Europy, rozmowa zakończyła
się pogawędką o środkach przeciw wypadaniu włosów. Łysiejący gotów jest wypróbować
każdy specyfik, jeśli istnieje choćby cień nadziei, że po jego zastosowaniu włosy odrosną.
Mądrzy i życiowo doświadczeni ludzie skłonni są uwierzyć w każdą, nawet najbardziej
niedorzeczną metodę, która choćby mgliście, ale obiecuje odzyskanie włosów.
Przez całe wieki nieuczciwi sprzedawcy dorabiali się, oferując szarlatańskie środki
przeciwko łysieniu, a dotknięci tą dolegliwością setki lat szukali „cudownego" lekarstwa.
Bardzo bym nie chciał rozczarować tych, którzy przywykli wierzyć w cuda, ale w
przypadku łysienia „cudów" nie ma. Cud może zdarzyć się wtedy, gdy ten, kto traci włosy
spróbuje pojąć prawdziwą przyczynę ich wypadania.
Temat łysienia jest mi szczególnie bliski, gdyż od wielu już lat, dzień po dniu walczę
o każdy włosek na swojej głowie i chcę powiedzieć, że w ciągu ostatnich lat włosów nie
ubyło, a wręcz trochę przybyło. Ci zaś, którzy skorzystali z moich porad, mogą pochwalić się
dużo większymi sukcesami w „odhodowywaniu" włosów, niż ja. Trudno to uzasadnić, można
jedynie podsumować stwierdzeniem, że „szewc bez butów chodzi".
Zajmijmy się teraz już bezpośrednio problemem łysienia. Naukowo stwierdzono, że
człowiek traci od 50 do 100 włosów na dobę. Znajdujemy je na grzebieniu, poduszce itd. Nie
warto się tym jednak martwić, gdyż nasze włosy rosną według określonego cyklu. Każdy
włos przyrasta od l do 1,5 cm w ciągu miesiąca i rośnie tak średnio przez 4 lata. Potem
pozostaje w stanie spoczynku przez okres około trzech miesięcy, dopóki nie zostanie
zastąpiony nowym włosem.
Mechanizm łysienia
Skóra głowy ma najbardziej rozgałęzioną sieć naczyń krwionośnych. Oznacza to, że w
porównaniu z innymi częściami ciała, wymaga ona większego dopływu krwi.
Przy nasadzie każdego włosa znajduje się swoista wypukłość tkanki w kształcie
pęcherzyka, odpowiedzialna za jego odrastanie. „śycie" włosa zależy od kondycji tego
„pęcherzyka", ta zaś uzależniona jest od przepływu krwi. Jeżeli z jakiegoś powodu cyrkulacja
krwi jest upośledzona, wówczas włosy nie mogą odrosnąć. Czubek głowy, tzw. ciemię jest
najsłabiej ukrwionym miejscem. Oto dlaczego u większości mężczyzn włosy wypadają
najpierw na czubku głowy, co dobitnie świadczy o tym, że przyczyną utraty włosów jest
niewłaściwy obieg krwi w skórze głowy.
Mężczyźni przeważnie łysieją z wiekiem, gdyż cyrkulacja krwi w skórze głowy w
wieku lat czterdziestu nie jest już tak dobra, jak u dwudziestolatka. Innymi słowy, w wyniku
starzenia się organizmu, naczynia krwionośne tracą zdolność odżywiania skóry głowy. Prawie
wszyscy ludzie, którzy zaczęli tracić włosy, robią ten sam błąd: unikają dotykania głowy w
obawie, że każde takie dotknięcie spowoduje jeszcze większe ubytki. I dlatego rozczesują
włosy ostrożnie, tak, aby grzebień nie dotykał skóry, nie ciągnął i nie wyrywał włosów. A
czyż rozcieranie i masaż nie są najlepszymi sposobami na zwiększenie ukrwienia każdej
części ciała? Aby przywrócić właściwe krążenie krwi powinniśmy rozcierać skórę głowy,
szczególnie w tych miejscach, gdzie włosy rzedną. Kobiety łysieją rzadziej niż mężczyźni,
gdyż mają nawyk po sto razy dziennie poprawiać fryzurę. Wciąż ciągną, rozczesują, masują
swoje włosy, by wyglądały one jak najlepiej. Wszystkie te czynności pobudzają skórę głowy,
a to tworzy dobre warunki do właściwej cyrkulacji krwi. Oprócz tego kobiety, dzięki
obecności w ich organizmie estrogenów, o 60% rzadziej niż mężczyźni są narażone na
uszkodzenia układu krążenia. Dzisiaj zostało już udowodnione, że nie ma takich szamponów,
kremów czy emulsji, których użycie gwarantowałoby, że ich składniki zostaną wchłonięte
przez cebulki. Rola skóry polega przecież na tym, że stanowi ona barierę ochronną,
utrudniającą przenikanie do organizmu obcych substancji ze środowiska zewnętrznego. Górne
warstwy skóry wchłaniają trochę tłuszczu - i to wszystko. Chociaż trzon włosa jest porowaty i
może wchłaniać roztwory chemiczne, takie jak farby do włosów, środki rozjaśniające itp., nie
znaczy to jednak, że po trzonie jakieś substancje mogą dotrzeć do cebulek i stymulować
porost nowych włosów. Odżywianie cebulek z zewnątrz jest niemożliwe. Na dzień dzisiejszy
nie znaleziono dowodów na to, że jakieś witaminy lub inne substancje mogą ożywić cebulki i
dać początek wzrostowi nowych włosów. Zachowujemy włosy z boków głowy i na potylicy
dlatego, że dopływ krwi do tych części jest łatwiejszy. Oprócz tego, w tych miejscach cieńsza
jest warstwa mięśni i tłuszczu, pełniąca rolę „poduszki" dla naczyń krwionośnych i
powodująca ich zwężenie. Na skroniach, czole i ciemieniu warstwa tłuszczu jest bardzo
cienka i nie ma tam tkanki mięśniowej. Im bardziej naprężona jest skóra głowy, np. w
rezultacie napięcia lub stresu, tym bardziej zwężają się naczynia krwionośne i tym mniej krwi
dochodzi do cebulek. Właśnie zwężenie naczyń włoskowatych w skórze głowy, spowo-
dowane nadmiernymi stresami i napięciami dzisiejszego życia prowadzi do całkowitego
wyłysienia mężczyzn. Tak więc, główną przyczyną łysienia jest zła cyrkulacja krwi w skórze
głowy. W niej znajduje się najbardziej skomplikowana w całym organizmie sieć naczyń
włoskowatych, wymagających dużych ilości krwi. Przy tym dopływ krwi do skroni, czoła i
ciemienia jest najgorszy. Zmniejszony dopływ krwi doprowadza do osłabienia cebulek, co
powoduje ich niezdolność do wytwarzania nowych włosów.
Ogromne znaczenie dla wzrostu i wypadania włosów ma nie tylko dobre ukrwienie,
ale także jakość odżywiającej skórę krwi. Zauważono, że osoby, które jedzą dużo mięsa, tracą
włosy z tyłu głowy, a ci, którzy lubią słodycze - zwykle z przodu. Obecność włosów lub ich
brak odzwierciedla stan całego organizmu dlatego, że tylko czysta i zdrowa krew może
gwarantować dobry wygląd włosów.
Dlatego proszę:
1.
Nie zanieczyszczać swojego organizmu przez nieprawidłowe odżywianie;
2.
Chronić układ krwionośny przed nadmiarem cholesterolu;
3.
W porę oczyszczać organizm, stosować naprzemienne prysznice, więcej
przebywać na świeżym powietrzu i nie zapominać o gimnastyce oddechowej.
Wszystkie te zabiegi będą sprzyjały uzdrowieniu układu krwionośnego. Myślę, że nie
ma sensu opisywać, w jaki sposób należy wypełniać powyższe zalecenia. Szczegółowe
informacje znajdą Państwo w książce „Jak żyć długo i zdrowo" na stronach 77-84, 87-102,
114-115, 159-174. Chciałbym jedynie bardziej szczegółowo omówić zabieg masażu skóry
głowy, a właściwie specjalnego jej rozcierania. Właśnie ten zabieg zapewni Państwu
dziewięćdziesięcioprocentowe „zwycięstwo nad łysiną".
Masaż głowy
Najtrudniejszym zadaniem jest przekonanie łysiejącego o konieczności masowania i
czesania szczotką części głowy z przerzedzonymi włosami. A przecież fakty potwierdzają, że
w ciągu długich lat pracy specjalistów (fryzjerów, dermatologów) ani razu nie odnotowano
przypadku zwiększenia się łysiny na skutek masażu.
Do masażu głowy najlepiej używać niedużego ręcznika kąpielowego, miękkiego i
puszystego.
Przepis nr 71:
Przygotować roztwór z l litra ciepłej wody i 2 stołowych łyżek soli, namoczyć w nim
ręcznik, lekko wykręcić i nacierać łysiejące miejsca na głowie. Szczególną uwagę należy
zwrócić na te miejsca, gdzie włosy jeszcze nie wypadły. Celem masażu jest stopniowe
przywrócenie właściwego krążenia w sieci naczyń włosowatych skóry głowy, po to, aby
zregenerować cebulki. Proszę jednak nie oczekiwać natychmiastowych rezultatów. Proces
łysienia trwa latami, przywrócenie włosów zajmie nie mniej czasu, ale jeśli będziecie
Państwo cierpliwi, Wasze włosy mogą odrosnąć. Od momentu rozpoczęcia masaży do
pojawienia się pierwszych nowych włosów mijają 3-4 miesiące.
Włosy wypadające przy nacieraniu to te, które wychodzą w sposób naturalny. Te,
które nie są jeszcze gotowe, by wypaść, nie wypadną nawet podczas najenergiczniejszego
masażu. Po upływie trzech miesięcy znów ożywione cebulki włosowe zaczną wypychać
trzony włosów na powierzchnię skóry. Na głowie wyczuwalna będzie jakby szorstkość,
dosłownie na czubku głowy pojawi się szczecina. Proces porostu włosów odbywa się w
sposób bardziej zauważalny, gdy włosy są sztywne i ciemne. Włosy cienkie i jasne będą
odrastać równie szybko i w tej samej ilości, ale będzie to mniej widoczne. Przekonacie się
Państwo, że od momentu rozpoczęcia masaży zatrzymaliście proces przerzedzania się
włosów. Na miejscu każdego utraconego włosa będą wyrastać teraz dwa nowe, dopóki włosy
na ciemieniu nie staną się tak gęste, jak po bokach głowy. Zwykle całkowite odrośnięcie
włosów trwa tak długo, jak i proces ich tracenia (od roku do pięciu lat), dlatego nie
rezygnujcie Państwo z masowania głowy nawet wówczas, gdy upewnicie się, że włosy już
odrosły.
Dość trudno jest odpowiedzieć na pytanie, czy można „odhodować" włosy na zupełnie
już łysej głowie. Nie chciałbym budzić złudnych nadziei, ale teoretycznie jest to możliwe. Nie
obiecuję, że na gołej głowie odrosną nowe włosy, ale gwarantuję każdemu człowiekowi, że
może położyć kres szybkiemu przerzedzaniu się włosów i zawrócić ten proces, gdy zacznie
regularnie masować głowę. Kwestię tego, jak długo należy masować głowę, każdy powinien
rozstrzygnąć sam. Zwykle, gdy tylko skóra głowy zaróżowi się lub gdy poczujecie Państwo
lekkie ukłucia, możecie zakończyć masaż. Jedni będą potrzebowali na to 30 sekund, inni 2-3
minut. Najważniejsze jest, aby przyzwyczaić się masować głowę codziennie przez całe życie.
Jest to konieczne również w przypadku osób, które na razie nie mają problemów z włosami,
ale intuicyjnie czują, że problemy takie mogą się pojawić, biorąc pod uwagę skłonności gene-
tyczne, stresy, nieprawidłowe odżywianie. Uwierzcie Państwo: masaż głowy to gwarancja, że
zawsze będziecie mieć gęste i puszyste włosy.
Jeszcze kilka uwag na temat pielęgnacji słabych włosów. Boicie się myć głowę
codziennie? Niesłusznie. Czy mycie twarzy doprowadza do wypadania np. rzęs, brwi lub
wąsów? Codzienne mycie głowy jest konieczne, aby usunąć warstwę tłuszczu i przyklejony
do włosów brud. Niektórzy specjaliści przestrzegają przed zbyt częstym myciem głowy, które
rzekomo wysusza włosy i niszczy naturalną warstwę tłuszczu. Codzienne mycie i masaż
głowy nie tylko oczyszcza włosy, ale także reguluje pracę gruczołów tłuszczowych, co daje
włosom zdrowy wygląd. Jeżeli będziecie Państwo codziennie myć głowę żółtkiem, a
następnie masować przez 1-2 minuty, Wasze włosy nie będą wymagały żadnej dodatkowej
pielęgnacji. Co więcej, suche włosy staną się bardziej miękkie, a u osób, które mają włosy
przetłuszczające się, szybko unormuje się funkcjonowanie gruczołów tłuszczowych. Należy
zauważyć, że dla włosów korzystne jest przyjmowanie małych ilości alkoholu (50 ml dla
mężczyzn i 25 ml dla kobiet na dobę), gdyż alkohol w małych ilościach rozszerza naczynia
krwionośne skóry głowy. Alkohol należy przyjmować przez miesiąc, potem zrobić miesiąc
przerwy. Proszę nie zapominać o seksie, jest bardzo pożyteczny, ponieważ wszystko, co
wpływa relaksująco na układ nerwowy prowadzi do lepszego ukrwienia cebulek. Na
zakończenie podam jeszcze kilka przepisów na przyśpieszenie regeneracji cebulek.
Przepis nr 72:
100 g liści pokrzywy (najlepiej majowej) zalać 500 ml wrzątku, odstawić na 30 minut.
Następnie przecedzić, w otrzymanym roztworze zamoczyć ręcznik i nacierać nim głowę.
Przepis nr 73:
Raz na tydzień wcierać w skórę głowy zwykłą sól przez 10-12 minut, po czym nie
myć głowy przez godzinę. Spłukać włosy czystą wodą i pomasować.
Przepis nr 74:
Zmieszać po jednej łyżeczce koniaku, oleju kukurydzianego i kefiru. Dobrze
wymieszać i wetrzeć we włosy. Założyć na głowę worek foliowy, a na niego wełnianą czapkę
lub chustkę. Trzymać 15-20 minut, po czym dokładnie spłukać głowę i pomasować.
Przepis nr 75:
Słój o pojemności l litra napełnić do połowy utartymi na tarce czerwonymi burakami.
Dopełnić przegotowaną wodą w takiej samej objętości. Zakryć słoik przykrywką i postawić w
ciepłym miejscu na 5 dni, żeby fermentował. Następnie przecedzić i wcierać w skórę głowy
codziennie, aż do wyczerpania. Po dwóch miesiącach kurację powtórzyć.
Tak więc, łysi i łysiejący, teraz wiecie już, co należy robić, aby wygrać z wypadaniem
włosów i dlatego zaczynajcie masaże już dziś, a wówczas, po 4 miesiącach podchodząc do
lustra, i Wy, podobnie jak wielu moich pacjentów, podskoczycie z radości.
Pomóż sobie sam
1.
Kochaj siebie takim — jakim jesteś.
2.
Nigdy nikomu nie zazdrość.
3.
Jeśli się sobie nie podobasz - zmień się.
4.
Złość, obraza, krytyka siebie i innych — to najbardziej szkodliwe emocje dla zdrowia.
5.
Jeśli coś postanowiłeś — działaj.
6.
Pomagaj biednym, chorym, starym i czyń to z radością.
7.
Nigdy nie myśl o chorobach, starości, śmierci.
8.
Najlepszym lekarstwem na choroby i starość — jest miłość.
9.
Twoimi wrogami są: obżarstwo, chciwość, uleganie własnym słabościom.
10.
Troski prowadzą do zejścia z tego świata. Wzdychania niszczą ciało człowieka.
11.
Największym grzechem jest strach i podłość.
12.
Najlepszym dniem — jest dzień dzisiejszy.
13.
Najlepsze miasto — to to, w którym ci się najbardziej powodzi.
14.
Najlepsza praca — to ta, którą lubisz.
15.
Największy błąd - utrata nadziei.
16.
Największy prezent, który możesz podarować lub otrzymać — to miłość.
17.
Największe bogactwo — to zdrowie.
Przepisy naszych babć
Poniżej zamieszczone przepisy podane zostały w oryginalnej formie, bez opracowania
przez autora.
Hemoroidy (żylaki dolnej części jelita grubego) - spowodowane są przez spożywanie
zbyt dużych ilości chleba, kasz, słodyczy i nawyk jedzenia małych porcji (kanapki),
popijanych płynem, dzisiejszy tryb życia, dysbaktriozę, zanieczyszczenie wątroby i krwi.
Czasem mogą pojawić się z powodu przeziębienia odbytu. U kobiet powstają często w
następstwie porodu, w wyniku przesunięcia kręgów lędźwiowych.
Usunięcie hemoroidów przez operację chirurgiczną jest rozwiązaniem korzystnym dla
wszystkich, oprócz pacjenta. Z reguły po upływie jakiegoś czasu hemoroidy powracają, jeżeli
powyższe przyczyny nie zostały zlikwidowane.
Przedstawione przepisy, chociaż skuteczne, są niestety tylko walką ze skutkami.
Przepis nr 76:
Z surowego ziemniaka wyciąć „świecę" wielkości małego palca i wkładać ją na noc
do odbytu. Stosować co drugi dzień przez 2 tygodnie.
Przepis nr 77:
Po wypróżnieniu zamiast papieru toaletowego stosować podmywanie odbytu
naprzemiennie ciepłą i zimną wodą po 5 razy. Później delikatnie osuszyć miękkim
ręcznikiem.
Przepis nr 78:
Nasiadówka z machorki. Do naczynia odpowiedniego do nasiadówki (nocnik,
plastikowe wiaderko) wsypać 2 łyżki machorki i zalać l litrem wrzątku. Naczynie przykryć i
odstawić na 20 minut. Kiedy para, unosząca się z naczynia nie jest zbyt gorąca, należy usiąść
i zrobić nasiadówkę (3 - 5 minut).
Przepis nr 79:
Pić następujące mieszanki soków (15 minut przed jedzeniem). Przepis na jedną porcję:
a) 50 g marchwi + 40 g selera + 20 g pietruszki +30 g szpinaku
b) sok ze świeżej jarzębiny (pić przez dłuższy czas). W 50 g soku rozpuścić l łyżkę
cukru, wymieszać, wypić. Popić szklanką ciepłej gotowanej wody. Przyjmować 3 razy
dziennie na 15 minut przed posiłkiem.
c) 90 g marchwi +60 g szpinaku
Przepis nr 80:
4 obrane cebule gotować w 1/2 litra mleka na wolnym ogniu tak długo, aż cebula
zrobi się miękka. Odstawić do ostygnięcia i zrobić nasiadówkę.
Przepis nr 81:
Przez 3 tygodnie, codziennie wieczorem przed snem siadać na 5 minut w misce
napełnionej niezbyt chłodną wodą. Uwaga! Kurację robić codziennie przez 21 dni, a jeżeli z
jakiś przyczyn nastąpi przerwa, należy odczekać 1-2 tygodnie i rozpocząć kurację od nowa.
Przepis nr 82:
Przygotować metalowe wiaderko. Wyciąć z drewna przykrywkę z otworem w środku
o średnicy 2-3 cm. Rozgrzać cegłę lub kamień i położyć na dnie wiaderka. Na gorący kamień
nasypać drobno pokrojone 3-5 ząbków czosnku, aby zaczęły dymić, po czym nakryć
drewnianą przykrywką z otworem i przyjąć kąpiel dymną.
Przepis nr 83:
Przygotować starą skórzaną rękawiczkę. Do jednego palca nalać wody i włożyć do
zamrażalnika, aby woda w tym pokrowcu ze skóry zamarzła (dla wygody palec z wodą
można włożyć do kieliszka). Kiedy woda zamarznie słupek lodu w skórzanej rękawiczce
wprowadzić do odbytu. Zabieg można zakończyć kiedy lód roztopi się (jeżeli uczucie zimna
jest zbyt nieprzyjemne, potrzymać „świeczkę" lodową chociaż 1-2 minuty).
Przepis nr 84:
Aby uwolnić się od hemoroidów raz na zawsze, należy latem, przez miesiąc,
zastosować ścisłą dietę, składającą się z warzyw i owoców. Oprócz tego codziennie trzeba pić
koktaile z soków według przepisu 4 a lub 4 b. Nie jeść mięsa, białego pieczywa, produktów
mlecznych, niczego gotowanego, smażonego, pieczonego. Nie wolno pić kawy, kakao,
czekolady, napojów alkoholowych. Zamiast chleba można jeść włoskie orzechy, zamiast nor-
malnej pić kawę jęczmienną lub zbożową. Można pić również herbatę z liści malin,
porzeczek. Każdy powinien być świadom tego, że hemoroidy to jeden ze szczebli drabiny,
prowadzącej do raka jelita grubego.
Przepis nr 85 (skurcze w nogach):
Osoby cierpiące na skurcze w nogach powinny rano i wieczorem smarować stopy obu
nóg sokiem z cytryny. Nie należy zakładać butów ani chodzić dopóki sok zupełnie nie
wyschnie. Kuracja trwa nie dłużej niż 2 tygodnie.
Przepis nr 86:
2 łyżki stołowe zmielonego owsa zalać 1/2 szklanki przegotowanej zimnej wody i
odstawić na godzinę. Potem dodać 3 łyżki chłodnego gotowanego mleka, sok z l cytryny, l
łyżkę stołową miodu, l duże starte jabłko i 10 orzechów włoskich. Wszystko wymieszać.
Taką kolację jeść co drugi dzień przez 2 miesiące.
Przepis nr 87: Kisiel z owsa. Bardzo dobry środek dla osłabionego organizmu.
Poprawia pracę serca, uspokaja system nerwowy, likwiduje łamanie i ból w kościach oraz
mięśniach, obniża poziom cukru we krwi, oczyszcza naczynia krwionośne z nadmiaru „złego"
cholesterolu, leczy zapalenie wątroby, woreczka żółciowego i nerek, wzmacnia mięsień
sercowy. l szklankę nieoczyszczonego owsa przebrać i umyć w chłodnej wodzie. Zalać 5
szklankami przegotowanej zimnej wody, gotować na małym ogniu przez 5 minut. Otrzymany
napój wypić godzinę przed jedzeniem.
Osoby, które przeszły naświetlania i chemioterapię, aby wzmocnić system
odpornościowy mogą skorzystać z następującego przepisu:
Przepis nr 88:
Wywar z siemienia lnianego. Do garnuszka z przykrywką wsypać szklankę siemienia,
zalać 3 litrami wrzątku, gotować 2 godziny pod przykryciem na małym ogniu. Później
odstawić (poczekać, aż płyn osiągnie temperaturę ciała). Pić jak najczęściej (1-1,5 litra na
dobę) przez 2-3 tygodnie. Podczas picia wywaru z siemienia lnianego z organizmu wydalane
są toksyny, pierwiastki promieniotwórcze i inne szkodliwe związki.
Przepis nr 89 (wzmocnienie serca i oczyszczenie krwi, dla osób, które piją mleko):
Pić na czczo 333 g ciepłego tłustego gotowanego mleka (najlepiej wiejskiego), do
którego należy wcisnąć sok z l cytryny. O godzinie 12.00 powtórzyć. Trzeci raz wypić przed
snem. Nie jest konieczna specjalna dieta - można odżywiać się jak zwykle. Dziennie
potrzebny jest litr mleka i 3 cytryny. Kuracja trwa 2 tygodnie, w ciągu których zużywa się w
sumie 14 litrów mleka i 42 cytryny.
Przepis nr 90 (oczyszczenie krwi z pierwiastków promieniotwórczych):
Do 100 g soku z pokrzywy dodać 100 g soku z jabłek. Przyjmować raz na dzień, 30
minut przed posiłkiem. Kurację prowadzić przez 20 dni.
Przepis nr 91 (oczyszczanie naczyń krwionośnych ze złogów cholesterolu i innych
trujących związków):
l szklankę miodu, 1/2 szklanki zmielonych ziaren kopru, l łyżkę zmielonego korzenia
waleriany (900 g) włożyć do termosu, zalać 5 litrami wrzątku, zakręcić i odstawić na dobę.
Odcedzić, przelać do butelek. Przechowywać na dolnej półce lodówki. Przyjmować po 50 g
przed posiłkiem (lekko podgrzane) aż do wyczerpania całej porcji.
Przepis nr 92 (brak menstruacji):
Łuski z 4 kg cebuli zalać 3 litrami wody. Gotować na słabym ogniu dopóki wywar nie
nabierze brązowej barwy. Przyjmować po 100 g na czczo rano i wieczorem przed snem.
Przepis 93 (astma u dzieci, stadium początkowe):
5 tabletek aspiryny sproszkować, zmieszać z l łyżką smalcu. Rozsmarowywać na
kawałku materiału i przez 10 dni przykładać na piersi chorego dziecka.
Przepis nr 94 (astma u dorosłych i dzieci):
40 średnich cebul zalać wrzątkiem i odczekać, aż zmiękną. Odlać wodę, a cebule
dusić do miękkości w 1/2 litra oliwy z oliwek. Następnie rozgnieść je na piure. Przyjmować
rano na czczo i wieczorem po l łyżce.
Przepis nr 95 (na bezsenność u dzieci):
Chore dziecko szczelnie owinąć w płótno nasiąknięte poranną rosą i zostawić na
godzinę, dopóki nie wyschnie. Z wierzchu można jeszcze przykryć dziecko kołdrą.
Przepis nr 96 (bezsenność u dorosłych):
1. Spać na poduszce wypchanej sianem. Przed snem spożyć l łyżkę miodu.
2. Zagotować 1/2 filiżanki zielonej herbaty, dodać 2 łyżeczki śmietanki do kawy i 1/2
łyżki miodu, wypić.
Przepis nr 97 (bóle pleców):
Nasmarować plecy ciepłym miodem. Natrzeć plecy ruchami „odrywającymi",
przypominającymi oddzieranie skóry od kości. Później umyć ciepłą wodą. Zabieg powtarzać
codziennie, aż ból zniknie.
Przepis nr 98 (chore nerki):
Przez tydzień pić wywar z nasion dyni. 100 g nasion zalać 1/2 litra wody, gotować na
wolnym ogniu przez godzinę. Po ostygnięciu wypić, a nasiona zjeść. Oprócz tego codziennie
robić kompres na nerki: 100 g siemienia lnianego gotować w 200 g wody przez 20-30 minut.
Przepis nr 99 (bronchit u dzieci):
Usmażyć na smalcu 2 jajka, dobrze posolić, kiedy jajecznica ostygnie położyć na pierś
dziecka.
Przepis nr 100 (wysokie ciśnienie krwi): Do filiżanki o objętości 250 ml wsypać
łyżkę mąki kukurydzianej i zalać wrzątkiem. Odstawić na noc. Rano wodę wypić, starając się
nie zmącić osadu na dnie naczynia.
Przepis nr 101 (zapalenie zatok):
Kawałek świeżego masła śmietankowego (wielkości ziarna kukurydzy) wsunąć w
nozdrze - jednego wieczoru do jednej dziurki, następnego - do drugiej. Stosować przez
miesiąc, po czym zrobić miesiąc przerwy.
Przepis nr 102 (ból głowy spowodowany stresem):
Przez kilka dni wieczorem przed snem wkładać do ust l łyżkę cukru (kryształ) i
zapijać go ciepłą wodą.
Przepis nr 103 (grzybica paznokci rąk i nóg):
Zagotować mocną kawę (nie wyrzucać fusów), poczekać, aż ostygnie i kilkakrotnie
moczyć w kawie ręce lub stopy.
Przepis nr 104 (grzybica palców stóp):
1. Starannie umyć nogi i zanurzyć w occie winnym. Na noc założyć skarpetki
nasączone octem winnym.
2. Utłuc w moździerzu miętę z solą. Umieścić między palcami na około godzinę.
Powtórzyć zabieg kilkakrotnie, a grzybica zniknie.
Przepis nr 105 (cukrzyca - stadium początkowe):
Pić wywar z liści jeżyny, 3-4 szklanki dziennie.
Przepis nr 106 (zapalenie woreczka żółciowego):
Codziennie należy dawać choremu do zjedzenia (na czczo) 2 gruszki. Pić kompot z
gruszek, ugotowany bez cukru.
Przepis nr 107 (bóle woreczka żółciowego, uczucie ciężkości, torsje po spożyciu
pokarmu):
Wypić sok z połówki cytryny z 1/2 łyżeczki sody spożywczej.
Przepis nr 108 (zaparcia):
Obrać ze skóry (zostawiając l -2 mm białego miąższu) 2 pomarańcze lub grapefruity,
zjeść przed snem.
Przepis nr 109 (swędzenie):
W dużej ilości wody ugotować l kg ziaren jęczmienia i wykąpać chorego w tej
wodzie.
Przepis nr 110 (w przypadku silnego lęku, przestrachu).
Po doznanym lęku wypić szklankę wody z rozpuszczoną niewielką ilością cukru.
Przepis nr 111
1. (kaszel - zastarzały, u palaczy): kilka korzonków leśnego ślazu gotować 10-15
minut w 1/2 litra świeżego mleka. Przyjmować po 1/2 szklanki, kilka razy dziennie.
2. (kaszel silny u dorosłych): chory przez tydzień powinien pić wywar z siemienia
lnianego.
3. (kaszel uporczywy u dzieci): l ziemniaka, l cebulę, l jabłko zalać l litrem wody i
gotować na słabym ogniu, aż woda nie wygotuje się do połowy. Napój podawać dziecku 3
razy dziennie po l łyżeczce od herbaty.
Przepis nr 112 (krwotok długotrwały i obfity u kobiet):
6 białek świeżych jaj dobrze rozmieszać z 1/2 łyżeczki od herbaty kwasu cytrynowego
i wypić. W razie potrzeby powtórzyć.
Przepis nr 113 (mięśniak macicy):
Przez 15 dni chora powinna pić 3 razy dziennie po 1/2 szklanki wywaru z siemienia
lnianego.
Przepis nr 114:
1. (nerwowość u dzieci): Dziecko wykąpać w wodzie, w której gotowane było siano.
2. (nerwowość u dorosłych): 500 g miodu wymieszać z 500 g cukru. Przyjmować 2
razy dziennie po łyżce.
Przepis nr 115 (zadyszka):
Trzy raz dziennie przyjmować l kieliszek (500 ml) następującej mieszanki: 200 g
miodu, oleju z oliwek i wódki.
Przepis nr 116 (oparzenia):
6 żółtek i 6 łyżek świeżego oleju roślinnego rozmieszać i ubijać do konsystencji
majonezu. Namoczyć w mieszance bandaż i obandażować nim poparzone miejsce.
Przepis nr 117 (obrzęki nóg):
Na wiadro zimnej wody wsypać worek soli kamiennej. Rozpuścić sól w wodzie i
namoczyć w roztworze ręcznik. Odciśnięty ręcznik położyć na krzyż (w okolicach nerek).
Zabieg powtórzyć 10 razy. W wyniku zabiegów rozpoczyna się silne wydzielanie moczu, a
obrzęki znikają.
Przepis nr 118 (biegunka):
Kilka razy dziennie pić wywar z mięty.
Przepis nr 119 (zapalenie prostaty):
Rozetrzeć na proch spalony kawałek lipowego drzewa. Przez 7 dni pić rano napój
zrobiony z tego proszku (w postaci kawy).
Przepis nr 120 (przeziębienie u dzieci):
Przygotować mieszankę z 50 g wody + 5 g miodu +50 g masła + 2 tabletek aspiryny.
Wszystko wymieszać i dobrze nasmarować mieszanką piersi, plecy, szyje, ręce i nogi.
Dziecko dobrze przykryć ciepłą kołdrą do wypocenia się. Później wytrzeć wilgotnym ciepłym
ręcznikiem, przebrać w suchą odzież i położyć spać.
Przepis nr 121 (dla osób, które przez dłuższy czas były unieruchomione przez
chorobę):
Przygotować mieszankę z 100 g świńskiego sadła i l łyżki soli. Natrzeć tym kończyny,
owinąć bawełnianą tkaniną, na to nałożyć worek.
Przepis nr 122 (rozszerzenie żył):
1. Założyć czyste bawełniane skarpetki i pochodzić w nich po porannej rosie, aby
zmokły. Nosić je do wyschnięcia.
2. Zielone włoskie orzechy zalać oliwą z oliwek, odstawić na 4 godziny (naczynie
powinno stać w nasłonecznionym miejscu). Po upływie tego czasu otrzymaną mieszanką
nasmarować żyły.
Przepis nr 123 (sorkoma - nowotwór złośliwy):
Przyłożyć na guz kawałek surowego mięsa, lekko spryskanego amoniakiem.
Przepis nr 124 (arytmia):
1/2 kg utartych na tarce cytryn zmieszać z 1/2 kg miodu, dodać 20 zmielonych jąder
pestek moreli. Wszystko wymieszać i przyjmować rano i wieczorem po l łyżce przed
posiłkiem.
Przepis nr 125 (kontuzja):
Przyłożyć na obolałe miejsce krążek z surowego ziemniaka.
Przepis nr 126 (chudość u dzieci do 3 lat):
Wiosną zrobić dziecku 10 kąpieli w wywarze ze świeżych liści orzecha.
Przepis nr 127 (marskość wątroby):
Białą mąkę rozmieszać w mleku karmiącej kobiety. Przyjmować rano i wieczorem
przed posiłkiem po l łyżce.
Przepis nr 128 (czyrak):
Zagnieść nieduży kawałek ciasta z mąki, świeżego mleka i świeżego masła. Przyłożyć
go na noc na bolące miejsce. Taki „kompres" wyciąga całkowicie „żądło" czyraka.
Przepis nr 129 (uczulenie na proszki do prania):
Codziennie moczyć ręce w wodzie z dodatkiem l łyżeczki sody spożywczej. Kąpiel
powinna trwać 15-20 minut. Następnie zanurzyć ręce w lekko podgrzanej oliwie z oliwek.
Przepis nr 130 (egzema):
Po kąpieli natrzeć chore miejsca mieszanką z oleju słonecznikowego i octu w równych
ilościach.
Przepis nr 131 (wrzód dwunastnicy):
Ubić l białko z l łyżeczką cukru pudru. Wymieszać z l łyżką oliwy z oliwek. Przez 10
dni przyjmować rano na czczo po l łyżce tej mieszanki.
Przepis nr 132 (zapalenie jajników):
1. Zrobić nasiadówkę nad parą z gotującego się siana. Zabieg powtarzać tak długo, aż
zapalenie minie.
2. Ugotować małą główkę kapusty, zalać ją świeżym mlekiem. Siedzieć nad parą.
3. Siedzieć nad parą z ugotowanej czarnej rzodkwi polanej oliwą z oliwek.
Aneks
Sałatki wiosenne
1. Sałatka z mlecza (mniszka lekarskiego). Posiekać 3 garście liści mlecza, wymieszać
z 10 orzechami włoskimi, zmielonymi w młynku. Dodać l łyżkę stołową oleju
słonecznikowego lub miodu. Uwaga! Mlecz przed przygotowaniem sałatki należy włożyć na
20 -30 minut do chłodnej posolonej wody (na 11 wody l stołowa łyżka soli), by zlikwidować
gorzki smak.
2. Sałatka z pokrzywy i mlecza. Drobno posiekać garść młodych liści pokrzywy,
dodać l stołową łyżkę soku z cytryny, łyżkę soku z kiszonej kapusty oraz łyżkę oleju
słonecznikowego. Oprócz tego dodać l małą łyżeczkę pokrojonej cebuli, a z wierzchu
posypać 60 g (2 garściami) posiekanych zielonych części mlecza oraz mielonymi orzechami
włoskimi (10 - 15 g).
3. Rzodkiewki z orzechami. 100 g rzodkiewek (15 sztuk) drobno posiekać lub zetrzeć
na tarce, zmieszać z 40 g (8 sztuk) mielonych orzechów włoskich, dodać l łyżeczkę oleju
roślinnego, posypać z wierzchu posiekanym szczypiorkiem.
4. Surówka po francusku. 100 g zewnętrznych liści sałaty polać 1/2 łyżki octu
jabłkowego lub winnego, dodać l łyżkę stołową oleju roślinnego i l łyżeczkę pokrojonej
cebuli. Wszystko dobrze wymieszać.
5. Sałatka z botwiny. Posiekać 80 g botwiny i 2 - 3 liście sałaty. Polać je l łyżką oleju
słonecznikowego i wymieszać. l surowe jajko wymieszać z sokiem z 1/2 cytryny i wylać na
sałatę. Dodać do botwiny, wymieszać. Posypać z wierzchu posiekaną pietruszką i koperkiem
lub szczypiorkiem.
6. Surówka z młodych buraków. Utrzeć na tarce 5-6 młodziutkich buraków, dodać 2
łyżki śmietany i doprawić szczyptą mielonego kminku.
7. Sałatka ze szczawiu i mleczy. Do l garści sałaty (30 g) dodać 30 g młodego
szczawiu i 30 g liści mlecza. Szczaw i mlecz należy drobno posiekać, na wierzchu położyć 10
orzechów włoskich, polać l łyżką miodu i l łyżką oleju słonecznikowego. Na koniec wszystko
wymieszać.
8. Szczypiorek z orzechami. 50 g szczypiorku drobno posiekać i zmieszać z 50 g
zmielonych orzechów ziemnych.
9. Rzodkiewka z orzechami, pietruszką i miętą. 15 rzodkiewek zetrzeć na tarce, dodać
posiekaną nać pietruszki, miętę, koperek, 1/2 łyżeczki kminku, 6 stołowych łyżek mielonych
orzechów (50 g). Wszystko dobrze wymieszać. Można udekorować liśćmi sałaty.
10. Rzodkiewka z twarogiem (najlepiej tłustym). 3 stołowe łyżki twarogu (75 g)
zmieszać z 3 drobno pokrojonymi rzodkiewkami i l łyżeczką drobno posiekanego
szczypiorku. Wszystkie składniki wymieszać, ułożyć na liściach sałaty.
11. Surówka ze szpinaku. Pokroić garść młodego szpinaku, dodać l łyżkę drobno
posiekanego szczawiu, l łyżkę posiekanego szczypiorku. Wszystko wymieszać i dodać 3 łyżki
zmielonych orzeszków ziemnych oraz l łyżkę borówek.
12. Szpinak z jajkiem. Ubić żółtko, dodając po trochu półtorej łyżki masła, po czym
wlać l łyżkę soku z cytryny. Wymieszać, do otrzymanej gęstej papki dodać zmiażdżony ząbek
czosnku i dwie garści drobno posiekanego szpinaku. Wszystko wymieszać. Otrzymaną masę
ułożyć na liściu sałaty. Z wierzchu można posypać mielonymi orzechami.
13. Surówka z botwiny z liśćmi sałaty. Pokroić 80 g botwiny, 2 lub 3 liście sałaty,
polać l łyżką oleju roślinnego i wymieszać. Do l jajka dodać sok z 1/2 cytryny, wymieszać i
dorzucić szczyptę posiekanego kopru, pietruszki i szczypiorku. Wszystko wymieszać.
14. Surówka z botwiny. Pokroić liście młodego buraka (60 gram -2 garście).
Przygotować sos: l żółtko wymieszać z l łyżką soku z cytryny, 1/2 łyżeczki musztardy, l łyżką
oleju roślinnego i l łyżeczką pokrojonego szczypiorku. Wymieszać.
Sałatki letnie i jesienne
1. Ogórek w zsiadłym mleku. Pokrojony l ogórek polać 1/2 szklanki zsiadłego mleka
oraz posypać 1/2 łyżki posiekanego kopru.
2. Ogórek z pomidorem. Ogórka pokroić na duże kawałki, pomidora w plasterki.
Posypać 4 łyżkami zmielonych orzechów.
3. Surówka z czerwonej kapusty. Do 50 g czerwonej poszatkowanej kapusty (3 łyżki)
dodać 2 łyżki posiekanej pietruszki, l łyżkę oleju słonecznikowego i l łyżkę miodu. Wszystko
wymieszać.
4. Surówka ze świeżej kapusty. Do 100 g pokrojonej kapusty dodać 4 stołowe łyżki
soku z grapefruita, l łyżkę miodu, 1/2 łyżeczki kminku. Wszystko wymieszać.
5. Groszek z pomidorami. 50 g świeżego groszku wymieszać z 120 g surowych
rozgniecionych pomidorów oraz z 2 stołowymi łyżkami oleju słonecznikowego. Z wierzchu
posypać pietruszką i szczypiorkiem.
6. Groch z marchewką. 50 g grochu, l utarta na tarce marchew, l łyżka oleju
roślinnego, l łyżka soku z malin lub porzeczek, 1/2 pokrojonej cebuli. Wszystko wymieszać.
7. Marchew z ziemniakami. Drobno utrzeć 100 g marchwi, wymieszać z 2-3 łyżkami
stołowymi soku z grapefruita lub czarnej porzeczki. Dodać 30 g drobno posiekanego
surowego ziemniaka oraz l łyżeczkę posiekanego szczypiorku. Wszystko wymieszać, ułożyć
na dużym liściu sałaty.
8. Marchew ze szczypiorkiem. Do 100 g marchwi dodać 30 g szczypiorku. Marchew
zetrzeć na tarce i wymieszać z drobno posiekanym szczypiorkiem. Dodać l stołową łyżkę
oleju roślinnego i posypać drobno posiekanym ogórkiem.
9. Surówka świąteczna. 10 g surowego, drobno posiekanego ziemniaka zmieszać z 30
g utartej marchwi i 10 g utartego surowego buraka. Dodać 50 g drobno pokrojonej kapusty, 2
stołowe łyżki oleju i 2 łyżki szczypiorku. Wszystko wymieszać. Masę ułożyć na liściu sałaty,
z wierzchu posypać koperkiem lub pietruszką. Całość można udekorować kawałkami
pomidorów i rzodkiewek.
10. Surówka z kiszonej kapusty. 100 g sałaty pokroić (a lepiej porwać) na duże
kawałki, zmieszać z 4 łyżkami kiszonej kapusty, dodać 2 łyżki soku z kapusty i l łyżkę oleju
roślinnego.
11. Czerwona surówka. Utrzeć 1/4 buraka, dodać 60 g utartej marchwi, 30 g drobno
pokrojonych, surowych ziemniaków, l łyżkę oleju roślinnego, 2 łyżeczki soku z porzeczek lub
malin, l łyżkę szczypiorku. Wszystko wymieszać, posypać l łyżką tartej bułki.
12. Surówka oczyszczająca krew. Utrzeć 50 g buraków i 50 g marchwi. Dodać 50 g
pokrojonej kapusty, 1,5 łyżki oliwy z oliwek, 1,5 łyżki miodu. Wszystko wymieszać i
posypać z wierzchu l szklanką jagód lub czerwonych porzeczek.
13. Kapusta kminkowa. Drobno pokroić 100 g kapusty, dodać l łyżkę miodu i l
łyżeczkę mielonego kminku.
14. Pomarańczowy twaróg. 120 g marchwi zatrzeć na drobnej tarce, zmieszać z 100 g
twarogu. Dodać l łyżkę oleju słonecznikowego i jeden ząbek czosnku. Wszystko wymieszać i
posypać mielonymi orzechami i zieloną pietruszką lub szczypiorkiem.
15. Pomidory z orzechami lub sucharkami i marchwią. 100 g rozgniecionych
pomidorów wymieszać z 100 g utartej marchwi, 30 g posiekanej pietruszki, 50 g mielonych
orzechów lub sucharków. Dodać 1,5 łyżki oliwy z oliwek i wymieszać. 16. Pomidory z
ziemniakami. Rozgnieść 100 g pomidorów, dodać 2 łyżki oleju roślinnego i 2 łyżki słonej
wody z kiszenia ogórków. Wszystko wymieszać i dodać 30 g drobno pokrojonego surowego
ziemniaka. Odstawić na 30 minut.
17. Pomidory faszerowane kiszoną kapustą. Ściąć górną część pomidora a wysokości
3-4 mm. Ze środka wyjąć miąższ, zostawiając ścianki grubości 2-3 mm. Miąższ zmieszać z
drobno pokrojoną czerwoną kapustą i 1/2 łyżeczki oleju roślinnego. Farszem tym napełnić
pomidory. Z wierzchu udekorować 1/2 łyżeczki majonezu lub śmietany, posypać posiekaną
pietruszką lub szczypiorkiem.
18. Seler ze zsiadłym mlekiem lub śmietaną. Grubo pokrojone łodygi selera i kilka
pokrojonych na kawałki liści położyć na talerzu i polać 2 łyżkami śmietany lub 1/2 szklanki
zsiadłego mleka.
19. Surówka z zielonej fasoli. 60 g młodych, delikatnych strączków drobno pokroić,
usunąwszy wcześniej włókienka. Dodać 50 g grubo pokrojonej sałaty i 2 stołowe łyżki oleju
słonecznikowego (można dodać l łyżeczkę miodu do smaku).
20. Sałatka ziemniaczana. Drobno pokroić 60 g ziemniaków, dodać 4 łyżki wody od
kiszenia ogórków, 1/2 małej cebulki, 2 łyżeczki posiekanego kopru lub pietruszki, 40 g
mielonych orzeszków ziemnych, l łyżkę miodu (niekoniecznie).
21. Surówka z marchwi i selera. Do 50 g utartej marchwi dodać 50 g pokrojonego
selera, 1/2 ogórka, 50 g mielonych orzechów, l łyżkę miodu. Zamiast orzechów można dodać
2 łyżki oleju słonecznikowego.
22. Ziemniaki z kapustą. Drobno pokroić i wymieszać 40 g ziemniaków, 60 g kapusty,
25 g cebuli. Dodać 6 łyżek wody od kiszenia ogórków, orzechy, pietruszkę i kminek.
23. Surówka z porów. Pokroić drobno 60 g porów, przyprawić 3 łyżkami majonezu,
odstawić na godzinę. Następnie dodać l łyżkę pokrojonego selera, szczyptę kminku, l łyżkę
wody z miodem (l łyżeczka miodu rozpuszczona w 2 łyżeczkach wody). 24. Surówka z dyni.
Utrzeć l marchew, 50 g dyni, 25 g selera. Dodać 25 g posiekanego szczypiorku lub czerwonej
cebuli oraz l O zmielonych orzechów.
Sałatki zimowe
1. Sałatka z buraków i orzechów. Ugotować dużego buraka, utrzeć go na tarce. Dodać
1/2 utartego małego surowego buraka, l zmiażdżony ząbek czosnku, 2 łyżki oleju roślinnego.
Wymieszać, posypać mielonymi orzechami i szczyptą posiekanego szczypiorku.
2. Różowa kiszona kapusta. 100 g kiszonej kapusty wymieszać z 2-3 łyżkami
stołowymi soku z buraka. Dodać 1/2 małej białej lub czerwonej cebuli oraz łyżkę oleju
roślinnego. Na koniec wymieszać.
3. Kiszona kapusta z jabłkami. Do 100 g kiszonej kapusty dodać 1/2 przetartego jabłka
(antonówki), l łyżkę oleju roślinnego i posypać pokrojoną połówką cebuli.
4. Zimowa surówka świąteczna. Drobno pokroić 100 g kiszonej kapusty. Wymieszać
1/2 antonówki, l łyżkę oleju roślinnego, 1/2 posiekanej cebuli, szczyptę kminku, sok z l
cytryny, l łyżkę miodu. Połączyć z kapustą, odstawić na godzinę pod przyciskiem.
5. Sałatka ziemniaczana. 75 g drobno pokrojonych ziemniaków, 50 g startych lub
zmielonych orzechów, l łyżka miodu, l łyżeczka startego chrzanu.
6. Surówka „Witaminka". Utrzeć na tarce 50 g marchwi, 75 g kapusty, 50 g
ziemniaków. Dodać 25 g posiekanej natki pietruszki, 25 g porów, 2 łyżki oleju roślinnego,
łyżkę miodu, 50 g zmielonych orzechów i wszystko wymieszać.
7. Surówka marchwiowo-chrzanowa. Utrzeć na tarce dużą marchew i 50 g korzenia
selera. Dodać l łyżeczkę utartego chrzanu, 10 g zmielonych orzechów i łyżkę oleju
roślinnego, wymieszać.
8. Rzodkiewka z kwaśnym mlekiem. 60 g utartej rzodkiewki zalać l szklanką
kwaśnego mleka i odstawić w ciepłe miejsce na minimum 1,5 godziny (potrawy z dodatkiem
rzodkiewki powinny być przygotowane co najmniej l ,5 godziny przed spożyciem, wtedy nie
grozi nam ból ani wzdęcie żołądka).
9. Pudding z rzodkiewki. 60 g utartej rzodkiewki wymieszać z 10 zmielonymi
orzechami włoskimi i 30 ziemnymi. Odstawić na 1,5 godziny, następnie dodać l łyżkę oleju
roślinnego i wymieszać.
10. Surówka świąteczna nr 2. Małą główkę czerwonej kapusty (1/4 dużej - 75 g) lub
75 g białej kapusty drobno poszatkować, dodać 1/2 utartej średniej marchwi, 1/2 kiszonego
ogórka, 10-centry-metrowego drobno pokrojonego pora, 5 zmielonych orzechów włoskich, l
łyżkę oleju roślinnego, 2 łyżeczki borówek, 3 łyżki płatków owsianych. Wszystko
wymieszać.
11. Surówka „Zimowa bajka". Utrzeć średniej wielkości marchew, dodać 3 łyżki
kiszonej kapusty, l łyżkę wody od kapusty, l łyżkę utartej rzodkiewki, łyżkę borówek, malin
lub porzeczek. Wszystko wymieszać.
Sosy, majonezy
Z reguły sosy i majonezy zawierają ocet spirytusowy, konserwanty, barwniki i inne
obce dla organizmu substancje, zanieczyszczające krew. W związku z tym podaję przepisy do
samodzielnego wykonania.
1. Olej cytrynowy. Do 250 g oleju roślinnego dodawać powoli sok z l - 2 cytryn.
Bardzo dokładnie wymieszać.
2. Majonez orzechowy (najlepiej przygotować tuż przed spożyciem). 2 łyżki
mielonych orzechów zmieszać z l łyżeczką od herbaty oleju roślinnego. Po powstaniu gęstej
papki ubijać ją z 3-4 łyżkami oleju roślinnego, dodając sok z l cytryny. 3. Sos śmietankowy.
Wymieszać sok z 1/2 cytryny z 3 łyżkami śmietany. Dodać zmiażdżony ząbek czosnku, 1/2
łyżeczki drobno posiekanego szczypiorku lub utartej cebuli, l łyżkę oleju roślinnego.
Wszystko wymieszać.
4. Sos pomidorowy. Do 6 części oleju roślinnego dodać l część soku z cytryny.
Połączyć z sokiem z pomidorów, do smaku dodać tarty seler.
5. Majonez witaminowy „Tęcza". Ubijać 2 żółtka, dodając powoli 3 stołowe łyżki
oleju roślinnego. Wymieszać z l łyżką utartego selera lub łyżeczką utartej cebuli. Do
otrzymanej masy dodać sok z cytryny. Dokładnie ubijać do konsystencji majonezu. Majonez
można zabarwić: na zielono - dodając sok ze szpinaku, na pomarańczowo - sok z marchwi, na
różowo - sok z czerwonej porzeczki.
Chłodniki
Najlepiej spożywać je w ciepłych porach roku (lato, jesień). Osoby, które mają
kłopoty z wypróżnianiem mogą jeść je przez cały rok. Chłodniki są bardzo zdrowe, ponieważ
zawierają wszystkie witaminy i sole mineralne, które nie zostają zniszczone przez podgrze-
wanie oraz wodę strukturowaną i tlen.
1. Zupa pomidorowo-ogórkowa. 3 stołowe łyżki płatków owsianych zalać 10 łyżkami
zsiadłego mleka. Odstawić na 2 -3 godziny. Utrzeć na tarce ogórki i rozdrobnić pomidory,
wymieszać ze zsiadłym mlekiem i płatkami, dodać zmiażdżony ząbek czosnku i posypać
posiekaną natką pietruszki.
2. Zupa pomidorowa ze śmietaną. Utrzeć 2 pomidory, dodać 1/2 śmietany (18% lub
30%). Mieszanką tą zalać 3 łyżki płatków owsianych. Odstawić na ok. 1/2 godziny. Dodać
posiekaną zieloną natkę pietruszki.
3. Zupa malinowa (lub poziomkowa). Do szklanki zsiadłego mleka dodać 3 łyżki
wody mineralnej i 3 łyżki rozdrobnionych malin lub poziomek. Można dodać l łyżkę miodu.
4. Zupa z suszonych owoców. W dwóch szklankach wody zamoczyć na noc garść
suszonych owoców (śliwki, rodzynki, jabłka, gruszki). Odstawić na 8 -10 godzin. Kiedy
owoce zmiękną, dodać 2 łyżki płatków owsianych, 1/2 łyżki miodu. Odstawić jeszcze na 3 - 5
godzin. Gotową zupę można jeść na śniadanie lub obiad.
Desery
1. Śnieg jabłkowy. Utrzeć 2-3 jabłka, dodać l łyżkę miodu, rozpuszczonego w l łyżce
wody. Wszystko dokładnie wymieszać. Oddzielnie ubić 2 białka, dodając powoli sok z
cytryny. Wszystko wymieszać i ubić. Na koniec można udekorować deser brzoskwiniami z
puszki, gruszkami, mrożonymi truskawkami lub świeżymi malinami, porzeczkami,
poziomkami (jak najwięcej fantazji!).
2. Jabłkowa pajęczyna. Ubić oddzielnie 2 żółtka i 2 białka. Połączyć je razem i jeszcze
raz ubić. W dwóch łyżkach ciepłej wody rozpuścić l łyżkę miodu. Utrzeć 3 słodkie jabłka,
dodać do nich 2 łyżeczki soku z cytryny. Wszystkie składniki wymieszać i znowu ubić.
Udekorować świeżymi owocami (np. jagodami), kawałkami pomarańczy, grejpfrutów.
3. Miodowe placuszki. 30 g soku z cytryny z połączyć 60 g mielonych orzechów
włoskich lub ziemnych. Odstawić na 1/2 godziny. Następnie dodać 2 łyżki miodu i 60 g
zmielonych ziaren ryżu. Wszystko wymieszać, uformować placuszki. Z wierzchu posypać
zmielonymi na proszek podsmażonymi na patelni ziarnami słonecznika.
4. Krem cytrusowy. Oczyścić pomarańcze z pestek, pokroić, zmiksować. Wymieszać
z l łyżeczką miodu i 150 g tłustego twarogu. Oddzielnie ubić białko z 1/2 łyżeczki cukru i
żółtko z 1/2 łyżeczki cukru. Wszystko wymieszać i jeszcze raz ubić. Udekorować wino-
gronem lub brzoskwiniami z puszki.
Indeks
oczyszczenie organizmu z nadmiaru soli i tłuszczu, poprawa przemiany materii, oczyszczenie
naczyń krwionośnych, reumatyzm, osteoporoza, bóle kości, stawów i mięśni, podagra,
artretyzm, zapalenie korzonków-przepisy nr l, 2, 3, 4, 7, 8, 9, 10, 12, 13, 14, 15, 17, 18, 19,
21, 22, 23, 32, 34, 63, 87
arytmia - przepis nr 124
astma - przepis nr 93, 94
bezsenność - przepis nr 95
biegunka - przepis nr 118
bóle głowy - przepis nr 65, 102
bóle kręgosłupa - zestaw l: ćwiczenia l - 8, przepis nr 97
bronchit - przepis nr 99
choroby skóry - przepis nr 35, 36
choroby żołądka, jelit - przepis nr 34
chudość - przepis nr 126
cukrzyca - przepis nr 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 87, 105
czyrak - przepis nr 128
ćwiczenia rozluźniające - str. 45, przepis 37
detoksykacja - str. 34
egzema - przepis nr 130
gronkowiec - przepis nr 44
grzybica - przepis nr 103, 104
halluksy - przepis nr 11
hemoroidy - przepis nr 60, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84
herbata - parzenie - przepis nr 69
inhalacje - przepis nr 29
Uwaga!
Aby osiągnąć pożądany skutek najlepiej
stosować podane przepisy po przeczytaniu
książki
.
Autor
kaszel - przepis nr 111
kontuzja - przepis nr 125
krwotok - przepis nr 112
lęk - przepis nr 110
łysienie - przepis nr 71, 72, 73, 74, 75
łzawienie oczu - przepis nr 62
marskość wątroby - przepis nr 127
miesiączka - przepis nr 92
mięśniak - przepis nr 113
nacieranie - przepis nr 26
nadciśnienie - przepis nr 100
nadciśnienie - przepis nr 64
nadmierna potliwość - przepis nr 6
naprzemienny prysznic - str. 68
nerki - przepis nr 98
nerwowość - przepis nr 114
niedotlenienie organizmu, nerwowość, bezsenność, bóle głowy - przepis nr 27, 28
nocna potliwość - przepis nr 56
nowotwór - przepis nr 34, 37, 38, 39, 123
obfite krwawienia miesięczne - przepis nr 60
obniżenie poziomu cholesterolu - przepis nr 30, 31, 32, 33, 38
obrzęki nóg - przepis nr 117
oczyszczanie naczyń krwionośnych - przepis nr 30, 31, 32, 38, 87, 90, 91
oczyszczanie wątroby - przepis nr 4, 53,
odchudzanie - przepis nr 61
oparzenia - przepis nr 57
oparzenia - przepis nr 116
ostrogi - przepis nr 16
poprawa ogólnej kondycji - przepis nr 28, 29, 32, ćwiczenia nr 9, 10, 11, 12, 13, zestaw nr 3,
str. 74
półpasiec - przepis nr 55
przeziębienie - przepis nr 66, 120
rozluźnienie - ćwiczenia nr 9, 10 ,11, 12, 13
rozszerzenie żył - przepis nr 122
skurcze w nogach - przepis nr 85
swędzenie - przepis nr 109
system odpornościowy - przepis nr 38, 87, 88, 89
uczulenie - przepis nr 129
usuwanie skutków promieniowania - przepis nr 40, 41,42, 43
utykanie - przepis nr 54
woreczek żółciowy - przepis nr 106, 107
wrzód dwunastnicy - przepis nr 131
wrzód dwunastnicy - przepis nr 131
zadyszka - przepis nr 115
zapalenie jajników - przepis nr 132
zapalenie prostaty - przepis nr 119
zapalenie zatok - przepis nr 101
zaparcia - przepis nr 108
zapobieganie infekcjom - przepis nr 5
zatrucie alkoholem - przepis nr 69
zatrucie pokarmowe - przepis nr 67, 68
zwiększenie odporności - przepis nr 38, 87
żylaki - przepis nr 58
Spis treści
Do Czytelników!
5
Nie bać się „chorób cywilizacyjnych"
7
Osteoporoza — szansa na zwycięstwo
11
Dwie postacie wapnia
13
Przyczyny braku wapnia w organizmie
14
Cukier — główny wróg wapnia
15
Witamina D „wspólnikiem" wapnia
18
jaki sposób w organizmie tworzą się nierozpuszczalne sole wapnia
25
Skorupka jajka to nie śmieć
28
Kwas moczowy — cichy zabójca
30
Podagra
32
Chroniczny reumatyzm
32
Dna moczanowa
33
Anemia
33
Kamica wątrobowa i nerkowa
33
Choroby skóry
34
Cukrzyca i nadwaga
34
Choroby nerwowe
34
Kiedy łupie w kręgosłupie
41
W silnym ciele silny duch
43
Oczyszczanie (detoksykacja) — głodówka
45
Wiek kręgosłupowi nie szkodzi
50
Jeśli boli dusza
58
Bóle w stawach, kościach i mięśniach
61
W przyrodzie nie ma złej pogody
67
Relaksujący masaż obu rąk
68
Naprzemienny chłodny i gorący prysznic
68
Nacieranie
69
Woda-uzdrowicielka
70
Uzdrawiający wdech i wydech
70
Wąchanie kropel walerianowych
71
Pomóżcie swojemu sercu
72
Szybkim krokiem od zawału
73
Cholesterol — „licznik" długowieczności
77
Nie łykać leków!
80
Słonecznikowy, sojowy, kukurydziany...
82
Cofnąć nowotwór
87
Apteka w każdym z nas (metoda samoleczenia)
91
Na co ludzie chorują i szybko umierają
95
Sami hodujemy raka
99
Informacja do przemyślenia
113
Promienie śmierci
118
Dlaczego promieniowanie jest szkodliwe?
118
Wrogowie w naszym domu
119
Ładujmy akumulator życia
121
Szkodliwe promieniowanie — przyczyną wielu chorób
122
Drzewa-uzdrowiciele
123
Rozmyślania na temat cukrzycy
125
Niech żyje ziemniak
134
Lecznicza moc jabłka
138
Ocet jabłkowy
139
Leczenie octem jabłkowym
140
Przygotowanie octu jabłkowego
142
Przeziębiliśmy się?
142
Maliny zamiast aspiryny
144
Czystość — gwarancją zdrowia!
147
Herbata leczy
148
Apteka w filiżance herbaty
149
śegnaj łysino!
151
Mechanizm łysienia
152
Masaż głowy
154
Przepisy naszych babć
159
Aneks
169
Indeks
177