Joanna Cieśla
6 maja 2012
Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców
Rozdarte dzieci rozwodników
Liczba rozwodów w Polsce będzie rosła. Terapeuci już dziś u licznych pacjentów rozpoznają syndrom dorosłych dzieci
rozwiedzionych rodziców (DDRR).
Wspomnienie Katarzyny: Pierwszy raz idzie z mężczyzną do łóżka. Ma 25 lat. Zawsze chciała, żeby ten pierwszy facet to był ktoś poważny, z kim
mogłaby liczyć na wspólną przyszłość. Nie chodzi nawet o miłość, bo w kontaktach z mężczyznami nigdy nie wiedziała dokładnie, co czuje – jakby
zdrętwiała od środka. Ten pierwszy traktuje ją z należytym szacunkiem i delikatnością. A potem znika.
Wspomnienie Wiktora: Nie lubi zasypiać. Prześladuje go sen, że spada i klinuje się w dziurze głęboko pod ziemią.
Wspomnienie Natalii: W nowym związku jej ojca rodzą się dzieci. Ojciec uważa, że Natalia ma być mu wdzięczna. On zawsze chciał mieć rodzeństwo,
Natalia powinna podzielać jego marzenie. Ma zachowywać się jak w normalnej rodzinie. Skąd mam wiedzieć, co to jest normalna rodzina? – pyta Natalia.
Z filmów, przecież oglądasz telewizję – odpowiada ojciec.
Katarzyna niedawno przekroczyła czterdziestkę. Jest farmaceutką. O ojcu wie tyle, że odszedł, gdy miała półtora roku.
Wiktor, 38 lat, pracuje jako szklarz. Rozwodu rodziców nie pamięta, miał trzy lata. Słyszał, że ojciec porzucił rodzinę pod wpływem babci. Ma żal do matki
– że po rozwodzie drugi raz wyszła za mąż.
Natalia jest 24-letnią psycholożką. Rodzice rozstali się po dekadzie wojen małżeńskich, gdy Natalia kończyła liceum. Matka piła, ojciec ją zdradzał.
Pogubieni w rolach
Amerykańscy psychologowie o dorosłych dzieciach z rozwiedzionych rodzin piszą od dziesięcioleci. Obserwują – podobnie jak na przykład w przypadku
dzieci alkoholików – pewien zespół zachowań i psychicznych reakcji, które kładą się cieniem na całym życiu takich osób, kształtują ich relacje nie tylko
w intymnych związkach, ale też całe funkcjonowanie społeczne. Zważywszy, że w Stanach rozpada się już co drugie małżeństwo, zjawisko nazwane
DDRR (dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców) ma kolosalne znaczenie dla życia społecznego.
W Polsce dziś rozwodzi się co czwarta para, prawie dwa razy więcej niż 30 lat temu. Polskie DDRR są w większości młode i jeszcze ustawiają swoje
relacje ze światem. Tym starszym, którzy mają już za sobą kawał dorosłego życia, w żadnym sensie nie ułożyło się ono prosto.
Co w doświadczeniu rozpadu rodziny najbardziej wyniszcza? Towarzyszący mu konflikt? Nieobecność ojca lub matki? Stres związany z powtórnymi
małżeństwami rodziców? Każdy ma inną mapę bólu. Najczęstszy dramat powierzany terapeutom wiąże się z wewnętrznym rozdarciem. Dziecko
potrzebuje kochać matkę i ojca, ale czuje też przymus lojalności wobec tego, z kim zostaje. Oczywisty skutek rozwodu to – przejściowy lub chroniczny –
zamęt w podziale rodzinnych ról. Gdy w systemie kogoś brakuje, kto inny przejmuje jego funkcję. Najczęściej brakuje ojca. I najczęściej w jego roli
ląduje dziecko, niezależnie od płci. Staje się wspieraczem, pomagaczem, partnerem matki. By nie dokładać jej problemów, musi stłumić w sobie własne
uczucia, poczucie żalu, potrzeby. Uczy się, że to, co przeżywa, jest nieważne, że tego nie ma. Że nie ma jego samego. – Wiele takich osób wyrusza
w dorosłość z poczuciem własnej bylejakości, wybrakowania, upośledzenia – tłumaczy Anna Prokop, terapeutka z Warszawskiego Centrum
Psychologicznego.
Wspomnienie Katarzyny: szkoła. Niby jest lubiana – typ sympatycznej prymuski – ale jako jedyna zawsze siedzi sama w ławce. Kompletnie nie ma
pomysłu, jak to zmienić. Odkąd pamięta, czuła się dziwolągiem. Dziś Katarzyna nadal nie umie powiedzieć, co właściwie jest w niej takiego dziwnego.
Niepewni i nieufni
Czegoś brakuje, ale czego, nie wiadomo – to odczucie wielu osób z rodzin, które się rozpadły. Amerykanin Jim Conway w książce „Dorosłe dzieci
rozwiedzionych rodziców” pisze, że wcześnie uczą się nie wierzyć w to, co widzą i co słyszą. Bo na przykład słyszą odgłosy awantury z sąsiedniego
pokoju, a za chwilę rodzice wychodzą i mówią, że wszystko w porządku: „Dziecko pamięta swoje przerażenie, ale skoro rodzice mówią, że nic się nie
stało, uznaje, że tylko mu się zdawało”. Może wyprzeć zdarzenie z pamięci, lecz związane z nim uczucia będą się błąkać w podświadomości. Z tego biorą
się później niezrozumiałe napady smutku lub gniewu, nieuzasadnione poczucie samotności lub nieufność.
Wiktor do dziś ma taki problem z lękiem. Uderza w niego z wielką siłą w sytuacjach, które mogą trochę stresować, ale są codzienne. Idzie do klienta
ustalić cenę usługi i całą drogę trzęsą mu się nogi.
Bezkompromisowo ugodowi
Psychologowie wyliczyli, że połowa dzieci z rozbitych rodzin zmaga się z nieustannym poczuciem wątpliwości i niską samooceną. Anna Prokop podzieliłaby
pary, których dzieci w późniejszym życiu bardzo odczuwają skutki rozwodu, na dwie grupy: – Jedni udają, że wszystko w porządku, choć dziecko czuje,
że coś jest nie tak. Wyrasta z niego człowiek, który nie wie za bardzo, co to jest konflikt, choć z pewnością coś złego. Druga grupa to rodziny, w których
konfliktom towarzyszą gwałtowne wybuchy emocji, wrzaski, czasem przemoc. Dziecko to widzi, ale nie potrafi udźwignąć. Przeżywa bezsilność i trwa ona
dla niego całą wieczność. To potworne cierpienie. Taki ktoś też zrobi w przyszłości wszystko, żeby nie było konfliktu.
Czasami machina szkód nakręca się dalej. Nieudane próby godzenia ojca i matki pogłębiają w człowieku poczucie własnej bezwartościowości. Wieczne
szukanie spokoju i dążenie do kompromisu odbijają się żalem do siebie za brak własnego zdania.
Strona 1 z 3
Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców | Rozdarte dzieci rozwodników - Polityka.pl
2012-05-07
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1526045,1,dorosle-dzieci-rozwiedzio...
Poszukiwacze porządku
Większość DDRR na wszelki wypadek nie wykształca sobie zbyt jasnych poglądów, na przykład politycznych czy estetycznych, bo to tylko tworzenie pola
do napięć z innymi. Jednak niektórzy, na przykład chłopcy wychowywani przez samotne matki, mogą bardziej niż inni lgnąć do silnych męskich
autorytetów, czuć pociąg do skrajnych ideologii politycznych – nacjonalizmu lub ultralewactwa. Desperacko szukają porządku, którego odpowiedzialni za
jego zapewnienie nie dali im we właściwym czasie. Mogą wymyślać własne absurdalne reguły. Ojciec Natalii, sam pochodzący z rozbitego domu,
o dziesiątej wieczorem kazał jej bezdyskusyjnie zakładać piżamę – nawet, gdy nocowała w jego domu już jako dorosła kobieta. Inni, wzrastając
w świecie, którego nikt im nie tłumaczy, próbują zyskać poczucie kontroli, budując system irracjonalnych zależności magicznych („jeśli założę czerwone
rajtuzy, rodzice się nie pokłócą”). Albo fantazjują, że to przez nich rodzina się rozpadła. Zyskują poczucie wpływu na świat w pakiecie z poczuciem winy.
Kolekcjonerzy osiągnięć
Gdy przy rozwijającym się człowieku rodzice są nieobecni – fizycznie albo psychicznie, bo zajmuje ich rozpad własnego związku – nie ma kto człowiekowi
pomóc w ustawianiu granic między nim a światem. Chodzi o reguły społeczne: co wolno mi? Co wolno innym? Z czym walczyć, z czym się pogodzić?
DDRR daje sobie wchodzić na głowę, bo nie umie odmówić. Ale czasem też dlatego, że kalkuluje: może prawo do istnienia można przehandlować za bycie
pomocnym? Użytecznym? Doskonałym? W pracy weźmie każde zlecenie, więcej niż jest w stanie unieść. Próbuje zapewnić sobie poczucie
bezpieczeństwa, kontroli przez kolekcjonowanie osiągnięć.
Anna Prokop zastanawia się wręcz, czy współczesne społeczeństwo, masowo produkując dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców, bezwiednie nie
odpowiada na zapotrzebowanie współczesnego świata na oddanych, pazernych na sukces pracowników. Tyle tylko, że DDRR nigdy tych sukcesów nie ma
dość. A gdy zbyt dotkliwie mu ich brakuje, przeżywa gniew, niekiedy depresję.
Są też DDRR, które wpadają w drugą skrajność. Nie dają sobie wejść na głowę, za to wchodzą na głowę innym. Albo odrzucają wszystko i wszystkich,
jakąkolwiek formę zwierzchnictwa. Najmniej jest tych, którzy samoistnie znajdują zdrowy balans.
Wspomnienie Katarzyny: Pierwsze dni pracy w międzynarodowym koncernie farmaceutycznym (po ukończonych z wyróżnieniem studiach). Niektórzy
okazują się równie dobrzy jak ona. A niektórzy lepsi. Szok. Nadrabia pracowitością, haruje 70 godz. tygodniowo. Wieczorem proszek na sen, rano pigułka
na rozbudzenie. Nie pomaga na nieustanny głęboki lęk, że ją zwolnią. Bo po co komu ona, nie najlepsza?
Wspomnienie Natalii: Potwornie denerwuje ją szef, który dla zasady nie pozwala czytać między rozmowami z klientami w call center. Zmienia pracę.
Notorycznie zasypia. Zmienia pracę. Wciąż robi idiotyczne błędy. Zamiast zanieść kawę do sali konferencyjnej, zanosi do pokoju obok. Jeszcze w czasie
studiów, na psychologii, przechodzi przez siedem firm.
Zakochani bez emocji
Najbardziej skomplikowane są prywatne, intymne relacje DDRR. Niektórzy uciekają w zbyt wczesny związek: druga randka i szykują się do ślubu. Albo
odwrotnie, jak Katarzyna, odwlekają te sprawy w nieskończoność. Zamiast zauroczyć się koleżanką czy kolegą z klasy, DDRR zakocha się raczej
w nauczycielce albo w księdzu. – Wybiera kogoś poza zasięgiem mówiąc: przecież szukam, chcę – opowiada Anna Prokop. – Ale szuka tak, żeby
przypadkiem nic nie wyszło. Tam, gdzie u innych w głowach jest miejsce na rodzinę i miłość, DDRR ma najwięcej ruin i zgliszcz.
Wspomnienie Wiktora: Matka jego partnerki przyjeżdża z wizytą i natychmiast każe córce wracać do domu. Potem partnerka zachodzi w ciążę, więc
teściowa uznaje, że jednak ma być ślub. Wiktor nie chce, ucieka. Wraca dwa dni przed wyznaczoną datą uroczystości, lecz wszyscy są obrażeni.
Partnerka wyjeżdża do matki. Po porodzie wraca do Wiktora. Zachodzi w drugą ciążę.
Wspomnienie Natalii: Natalia uniezależnia się finansowo, może zerwać kontakty z ojcem. I od razu się zakochuje. Wcześniej chodziła z różnymi
chłopakami, ale zawsze szybko ich rzucała. A gdy tym razem próbuje się rozstać, mało nie pęknie jej serce. Chłopak godzi się z tym, że Natalia nie chce
mieć dzieci.
Jak wynika z amerykańskich badań, prawdopodobieństwo rozwodu wśród mężczyzn z rozbitych rodzin jest o 35 proc. wyższe niż u pozostałych,
a u kobiet nawet o 60 proc. Dlaczego? Najprostsze wyjaśnienie jest właśnie takie, że DDRR nie angażują się w swe związki emocjonalnie.
Ale są też poglądy, że człowiek dąży do tego, by raz jeszcze pójść drogą, którą przeszedł z rodzicami jako dziecko. – Kto przyzwyczaił się w strasznych
sytuacjach osiągać coś, co wydaje mu się spokojem, może podświadomie tworzyć podobne sytuacje – tłumaczy Anna Prokop. Prowokuje żonę do zdrady,
wciąga teściów w swe małżeństwo, wyrzuca męża z domu, by zostać samotną matką.
Klawisz replay może działać według jeszcze jednego mechanizmu: dziecko rozwodników, podobnie jak dziecko alkoholika, wybiera partnera podobnego
do rodzica, który zawiódł. Bo liczy, że od niego dostanie to, czego nie dał rodzic.
Jednocześnie powtórka historii rodziców jest czymś, czego DDRR panicznie się boi. Czasem więc buduje sztywny plan pod szyldem: u mnie będzie
inaczej. Tyle że rozpaczliwie nie wie, co by to miało znaczyć.
Niecierpliwi nieobecni
Część udręczonych DDRR usiłuje zrealizować w swoim życiu plan maksimum: nigdy się nie rozwiodę. Czasem oznacza to kolejne lata udręki. Jim Conway
używa terminu „małżeństwa emocjonalnie (choć nie formalnie) rozwiedzione”. Życie dzieci w takich rodzinach bywa gorsze niż po rozwodach.
Radykalne rozstanie bywa uzasadnione, zwłaszcza gdy w relacji pojawia się przemoc, fizyczna czy psychiczna. We współczesnym cywilizowanym świecie
nikt rozsądny nie podnosi już postulatu, by rozwodów zabraniać czy je utrudniać. Częściej myśli się o uproszczeniu procedur – także po to, by ograniczyć
eskalację konfliktów.
Tym niemniej iluzją jest, że sądowy wyrok kładzie kres nieszczęśliwemu związkowi. A rozwód bywa niefortunną pałeczką w sztafecie, którą ludzie
przekazują następnemu pokoleniu.
Ogromne znaczenie ma, czy sędziowie rzeczywiście skupiają się w swych rozstrzygnięciach na interesie dziecka. Nie mniejsze – na ile rozstająca się para
może liczyć na pomoc rodzinnych mediatorów i psychoterapeutów z prawdziwego zdarzenia. Czy jest zachęcana do korzystania z ich wsparcia. Ale
Strona 2 z 3
Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców | Rozdarte dzieci rozwodników - Polityka.pl
2012-05-07
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1526045,1,dorosle-dzieci-rozwiedzio...
najlepszy system asekuracji dzieci przy rozwodzie rodziców nie pomoże, dopóki dorośli nie zechcą oderwać się od własnej perspektywy, egoizmu, nie
porzucą wojny o swoje racje i zranioną dumę. I zechcą dopuścić myśl, że ich syn czy córka naprawdę cierpi.
Co zatem zrobić, by dziecko z rodziny po rozwodzie nie stało się DDRR? Anna Prokop uważa, że powinno zobaczyć, iż można przeżyć stres i ból, by
wreszcie stanąć na nogi. Ułożyć życie na nowo, również z byłym partnerem. Po kryzysie dbać o siebie, normalnie żyć. Taki wzór pomaga nadawać sens
cierpieniu, może być przydatnym wyposażeniem na całe życie.
Największy dramat wielu dzieci z rozbitych rodzin polega na tym, że nie pamiętają żadnego wysiłku rodziców, tylko rozwód. Są potem jak komputery bez
wgranej funkcji rozwiązywania problemów. Anna Prokop u części swoich pacjentów widzi wtórny analfabetyzm w radzeniu sobie z trudnościami. Partner
dokucza – odchodzę, smutno mi – biorę tabletkę, szef mnie wkurza – szukam nowej pracy. Jakby przeszli jakąś szkołę niebycia. Ludziom z takim
nastawieniem trudno kochać, ale też pracować, tworzyć społeczeństwo.
Katarzyna nie chce wracać do pracy. Spodziewa się drugiego dziecka. Uczucie, którego najczęściej doświadcza, to bezradność. Średnio trzy razy
w tygodniu rozważa rozstanie z mężem.
Wiktor nie ożenił się z partnerką. Cztery lata temu postanowili się rozstać. Obecnie walczą przed sądem o dzieci. Wciąż wraca ten dziecięcy sen
o spadaniu.
Natalia znów szuka pracy. Czasem rozmawia z matką przez telefon, ojca nadal unika. Ostatnio zauważyła w swoim chłopaku cechy, które bardzo jej go
przypominają. W wieku 24 lat Natalia odczuwa przede wszystkim wypalenie i bezbrzeżne zmęczenie.
Wykonanie Javatech | Prawa autorskie © S.P. Polityka
Strona 3 z 3
Dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców | Rozdarte dzieci rozwodników - Polityka.pl
2012-05-07
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1526045,1,dorosle-dzieci-rozwiedzio...