Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji
.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z
.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
Adolf Abrahamowicz
Pupil pupila
Komedia w jednym akcie
Warszawa 2012
Spis treści
OSOBY
[Pupil pupila]
SCENA I
SCENA II
SCENA III
SCENA IV
SCENA V
SCENA VI
SCENA VII
SCENA VIII
SCENA IX
SCENA X
SCENA XI
SCENA XII
SCENA XIII
SCENA XIV
SCENA XV
SCENA XVI
Kolofon
OSOBY
FRANCISZEK
ELŻBIETA
NARCYZ
EUFROZYNA
PROSPER – opiekun Franciszka
JÓZEF – lokaj
ZOSIA – pokojówka
Rzecz dzieje się pod koniec XIX wieku w wielkim mieście
[Pupil pupila]
SCENA I
FRANCISZEK
(sam – w szlafroku – przeglądając notatki i różne papiery na stoliku
leżące) Przejrzyjmy budżet moich wydatków! Od czasu, jak się ożeniłem, nie
tylko, że płacę i płacę dawne moje rachunki, ale i obecne wydatki coraz to
większe, a dochody z każdym dniem mniejsze. Nic dziwnego – wzięto mnie pod
kuratelę, dlatego że dawniej cokolwiek lekko zapatrywałem się na sprawy
finansowe... narzucono opiekuna, większego jeszcze jak ja marnotrawcę
i ograniczono moje dochody... To gorzej, niż siedzieć w kozie – zdaje mi się, że
z każdej kieszeni wygląda żandarm kontrolujący każdy mój postępek.
SCENA II
FRANCISZEK, ELŻBIETA
ELŻBIETA
(wchodzi ubrana bardzo gustownie, z rolą w ręku – zbliża się na palcach do
męża, który już usiadł w fotelu, tyłem obrócony do drzwi, z których ona wyszła
i mówi, całując go w głowę) Do widzenia, Franiu!
FRANCISZEK
(zrywając się) Dokąd wychodzisz? Co to za papiery?
ELŻBIETA
Idę na próbę, (pokazuje zeszyt, który trzyma w ręku) a to moja rola.
FRANCISZEK
(zdziwiony) Na jaką próbę?
ELŻBIETA
Wiesz przecie...
FRANCISZEK
(przerywając) Nic nie wiem!
ELŻBIETA
Jak to? Mój mąż nie wie, że gram główną rolę w amatorskim
przedstawieniu?...
FRANCISZEK
A to wyborne! Więc ja, twój mąż, najpóźniej się o tym dowiaduję? Sprzeciwiam
się stanowczo, żebyś brała jakikolwiek udział w tym przedstawieniu!
ELŻBIETA
Żartujesz Franiu – bilety już rozsprzedane, a przy tym cel dobroczynny.
FRANCISZEK
Nie lubię tej różowanej i blanszowanej dobroczynności.
ELŻBIETA
Jestem główną inicjatorką. (zbliżając się do niego) Przygotowują dla mnie
bukiety, owacje... ach, chociaż na chwilę odżyją we mnie wspomnienia
poetycznej przeszłości!
FRANCISZEK
Ale ja sobie nie życzę, ażeby mojej żonie robiono teatralne owacje – w ogóle
nie zniosę, żeby moją żonę, prócz mnie, kto inny podziwiał, uwielbiał!
ELŻBIETA
Jesteś zabawny – osoby najbardziej dystyngowane biorą udział w tym
przedstawieniu.
FRANCISZEK
Im wolno, lecz ty pomnij, że zanim cię poślubiłem, byłaś aktorką, a jedynym
moim życzeniem jest, żeby świat raz już o tym zapomniał.
ELŻBIETA
I dlaczegóż ma zapomnieć? Z talentu i przeszłości jestem dumna, a świat jest
śmiesznym, jeżeli ci robi wymówki!
FRANCISZEK
Trudno, już tego nie przerobisz.
ELŻBIETA
Lecz ty zamiast mnie bronić jako mąż, z każdym dniem,stajesz się bardziej
absolutnym, despotą, tyranem!
FRANCISZEK
No i czym więcej? Może powiesz, że cię już nie kocham?
ELŻBIETA
Powiem! Bo starając się o moją rękę, byłeś innym. Pamiętasz, z jakim patosem
mówiłeś, że moje czoło białe jak kość słoniowa, oczy podobne do lazuru, kolor
rozkwitłej róży to moje usta, a teraz!... (wzdycha)
FRANCISZEK
Dla konkurenta, narzeczonego ten styl trochę przesadzony mógł być
odpowiedni, ale dla męża!
ELŻBIETA
Niepotrzebnie usprawiedliwiasz się, jestem przekonana, że i wówczas miałeś
słowa na ustach, nie w sercu.
FRANCISZEK
Elżbieto! Zarzut niesprawiedliwy – dlaczegóż się ożeniłem, dla czego? Może
dla posagu? Twój artystyczny talent to niewielki posag!
ELŻBIETA
Poświęciłeś się, zaślubiając aktorkę...
FRANCISZEK
Przebacz, ale tak jest! Zrobiłem poświęcenie, bo cię kochałem, i dla tej miłości
walczyłem z rodziną, z przyjaciółmi – a głównie z opiekunem, który w tej chwili
trzyma mnie pod kuratelą...
ELŻBIETA
Ależ wiem... wiem.
FRANCISZEK
Ba! A czy wiesz, dlaczego jestem pod tą przeklętą kuratelą?
ELŻBIETA
Bo się źle rządziłeś!
FRANCISZEK
Być może, lecz głównym powodem było połączenie się z tobą. – Opiekun mój,
sam rozrzutny i stary rozpustnik, dowiódł wobec sądu i rodziny, że tylko
lekkomyślny człowiek może poślubić aktorkę. A gdyby mu doniesiono, że znów
występujesz na scenie, tryumfowałby!
ELŻBIETA
Ciekawy egzemplarz ten twój opiekun.
FRANCISZEK
Bez wątpienia! Raczej on winien być pod kuratelą, on, nie ja! – Ale zakończmy
te małżeńskie sceny, zbyt często powtarzają się, żeby mogły być zabawnymi.
ELŻBIETA
Nie pozwalasz mi wziąć udziału w amatorskim przedstawieniu?
FRANCISZEK
Nie pozwalam.
ELŻBIETA
I z obawy przed opiekunem?
FRANCISZEK
Trudno, moja kochana – jestem pod kuratelą.
ELŻBIETA
Pod kuratelą! Pod kuratelą! Wiecznie te same słowa. Ach! Gdybym raz tego
opiekuna mogła zobaczyć, odwdzięczyłabym mu się za wszystkie zmartwienia!
SCENA III
Ciż, JÓZEF (wchodzi)
JÓZEF
Pani Eufrozyna!
ELŻBIETA
Proś!
FRANCISZEK
(do JÓZEFA) Czekaj! (do żony po cichu) Po co ją prosisz, wiesz, że nie cierpię
tej kobiety.
ELŻBIETA
Dlatego, że moją kuzynką.
FRANCISZEK
Nie, lecz ona cię ustawicznie buntuje, te amatorskie przedstawienia to jej
genialne pomysły, które nam zatruwają spokój małżeński.
ELŻBIETA
(do służącego) Proś!
JÓZEF wychodzi
FRANCISZEK
(z gniewem) Dobrze, lecz w takim razie ja wyjdę, musiałbym być
niegościnnym. (wchodzi do swego pokoju)
SCENA IV
ELŻBIETA, EUFROZYNA
EUFROZYNA
(wchodzi żywo, ma lat 26, całe jej obejście nacechowane egzaltacją
i ekscentrycznością, podaje rękę ELŻBIECIE do przywitania) Ach, Elżbieto!
Wszyscy cię oczekują na próbie! Biegłam, aż mi tchu brakło!
ELŻBIETA
Mój mąż...
EUFROZYNA
Sprzeciwia się. Ach! Ci mężowie to nosorożce, jaguary, pantery, nie omijają
najmniejszej sposobności, żeby swoim żonom wyrządzić przykrość. Niech ja
tylko wyjdę za mąż, poczekajcie!
ELŻBIETA
Przeproś... powiedz, że jestem cierpiącą.
EUFROZYNA
Ależ to niepodobna! Bilety rozkupione, przedstawienie jutro.
ELŻBIETA
Wiesz, Franciszek pod kuratelą, ma opiekuna i z obawy...
EUFROZYNA
(przerywając) Moja droga, jeśli ty grać nie będziesz, przedstawienia nie
będzie, a mnie znów się wymknie nowy konkurent. (śmieje się)
ELŻBIETA
Nowy konkurent? Czy podobna – konkurent.
EUFROZYNA
Posłuchaj... Podczas ostatniej podróży zrobiłam w wagonie znajomość z jakimś
wymuszonym starym donżuanem. Oczarowany konwersacją, rzekł do mnie:
pragnąłbym panią bliżej poznać, bez woalki, aby utrwalić sympatię, jaką
uczułem dla pani. – Nic łatwiejszego, odrzekłam: – przyjdź pan 12 maja na
amatorskie przedstawienie, w którym i ja biorę udział...
ELŻBIETA
A cóż on?
EUFROZYNA
On: „Na rozkaz pani pospieszę na koniec świata”! (śmieje się)
ELŻBIETA
Pomimo woalki?
EUFROZYNA
Woalka niezmiernie go intrygowała, żegnając dodał: „któżby znając słońce
przez mgłę, nie chciał go ujrzeć w całym blasku!” – Powiadam ci, jeśli
przyjedzie, ubawimy się wybornie ze starego donżuana.
EUFROZYNA
Ale powróćmy do amatorskiego przedstawienia. (całuje ją) Moja droga, graj,
graj – proszę cię.
ELŻBIETA
Prosisz o to, co dla mnie samej byłoby największą przyjemnością, lecz cóż
robić, mąż mój stanowczo nie pozwoli.
EUFROZYNA
Pozwoli. Mężczyźni udają nieugiętych. Staraj go się ująć słodkimi słówkami,
gruchaj jak gołąbek. Gdy będzie nieubłaganym, spróbuj innej broni. Kilka łez
w porę dokonują cudów. Gdyby twojego despoty i łzy nie poruszyły, zostaje ci
jeszcze ostatni i niezawodny środek: rozpacz i groźba rozwodu! (żywo)
A teraz skoro już wiesz, jak postępować, spieszę na próbę, za chwilę powrócę
dowiedzieć się, jak wypadła kampania z panem małżonkiem. (wracając)
A pamiętaj zakończyć rozwodem. (wracając się) Tylko broń Boże, nie zaczynaj
od tego, pilnuj ściśle systemu – prośby – potem łzy – w końcu rozwód! Pokaż,
że jesteś panią w domu – do widzenia! (wybiega)
SCENA V
ELŻBIETA (sama), później FRANCISZEK
ELŻBIETA
(sama) Tak, powinnam nią być, muszę raz na swoim postawić. Och, panie
mężu, pokażę, że mam własną wolę.
FRANCISZEK
(wchodząc) Już jej nie ma? Chwała Bogu!
ELŻBIETA
Pewnie podsłuchiwałeś!
FRANCISZEK
Nie jestem kobietą.
ELŻBIETA
Drogi, nieoszacowany mężulku – ach! Ty masz anielskie serce – tylko lubisz się
ze mną droczyć.
FRANCISZEK
(na stronie) Oho! Jakiś nowy manewr.
ELŻBIETA
(przymilając się) Mój drogi... pozwól mi grać w amatorskim teatrze.
FRANCISZEK
Raz już powiedziałem, że nie pozwolę.
ELŻBIETA
(jak wyżej) Ten jeden, jedyny raz tylko!
FRANCISZEK
Pod żadnym warunkiem!
ELŻBIETA
Dałam słowo.
FRANCISZEK
Cóż znaczy słowo kobiety bez zezwolenia męża?
ELŻBIETA
(na wpół z gniewem) My żony mamy być białymi murzynkami, niewolnicami,
dźwigającymi ciężkie jarzmo, zwane przez cywilizację: małżeństwem.
FRANCISZEK
Jestem pod kuratelą.
ELŻBIETA
I cóż z tego?
FRANCISZEK
Pytasz o to, co ci już powtarzałem tysiąc razy... Wiesz dobrze, że głównym
powodem kurateli było ożenienie się z tobą.
ELŻBIETA
Tak?... znów mi robisz wyrzuty...
FRANCISZEK
Broń Boże! – Zmuszasz mnie tylko do mówienia prawdy.
ELŻBIETA
Więc ja z powodu kurateli mam być skazaną na wieczną samotność.
FRANCISZEK
Samotność? Elżbieto! Masz męża!
ELŻBIETA
Męża, który miał być dla mnie bóstwem, ideałem, a on zrzędzi w szlafroku
i puszcza kłęby dymu, marząc o obiedzie lub dobrej kolacji.
FRANCISZEK
Elżbieto, zastanów się... Trochę cierpliwości, wniosłem do sądu podanie
o zdjęcie kurateli – jeżeli opiekun się dowie, że wystąpiłaś na scenie, narobi
hałasu, żeśmy się poróżnili, żeś wróciła do teatru.
ELŻBIETA
Znów mi wyrzucasz, że byłam aktorką, żeś zrobił mezalians, żeś się poświęcił
chwilowym porwany uczuciem. (zaczyna płakać)
FRANCISZEK
Otóż nowa komedia!
ELŻBIETA
(jak wyżej) O ja nieszczęśliwa!
FRANCISZEK
Eh, moja pani, nie wyrabiaj mi historii!
ELŻBIETA
Jesteś despotą, nie mężem!
FRANCISZEK
I moja cierpliwość ma granice, dłużej nie zniosę!
ELŻBIETA
Przewiduję, że wkrótce zaproponujesz mi rozwód – bardzo chętnie.
FRANCISZEK
Co – rozwód?!
ELŻBIETA
Rozwód.
FRANCISZEK
Pani, ja się rozwodu nie boję!
ELŻBIETA
I ja nie.
FRANCISZEK
Ja go bardzo, bardzo...
ELŻBIETA
Ja go bardzo, bardzo pragnę.
FRANCISZEK
Ja także, ja także, nie mając żony, łatwiej pozbędę się kurateli.
ELŻBIETA
Będę się starała załatwić panu, napiszę do mego adwokata.
FRANCISZEK
Dobrze – ja także napiszę do mego adwokata.
ELŻBIETA
Tak, piszę natychmiast! (siada i pisze)
FRANCISZEK
Ja także.
ELŻBIETA
Napiszę do mego adwokata Iskierki.
FRANCISZEK
Ja także napiszę do mego adwokata Iskierki.
ELŻBIETA
Iskierki? Pan chcąc mi dokuczyć, piszesz do mego adwokata.
FRANCISZEK
Dlaczegóż on ma być tylko pani adwokatem?
ELŻBIETA
Jest adwokatem teatralnym.
FRANCISZEK
Właśnie dlatego jego wybrałem... Ma reputację w procesach rozwodowych.
ELŻBIETA
Ale zobaczymy, czyją sprawę przyjmie, pańska czy moja?
FRANCISZEK
Zobaczymy! (pisze) „Czcigodny panie mecenasie!”
ELŻBIETA
„Czcigodny panie mecenasie!”
FRANCISZEK
(jak wyżej) „Proszę pana o pofatygowanie się do mnie o godzinie pierwszej”.
ELŻBIETA
„Proszę pana o pofatygowanie się do mnie o godzinie pierwszej”.
FRANCISZEK
Na złość wybierasz pani tę samą godzinę.
ELŻBIETA
Robię nowe ustępstwo, poprawiam na godzinę drugą.
FRANCISZEK
Na drugą? Otóż właśnie, że ja pani ustąpię, (przekreśla i pisze) „o trzeciej”...
Ach co to za pióro – jaki atrament! (wstaje, chce wziąć inne ze stołu żony)
ELŻBIETA
Przepraszam, moje biurko. Proszę nie ruszać kałamarza.
FRANCISZEK
Słusznie! Bardzo słusznie! (dzwoni coraz silniej)
ISBN (ePUB): 978-83-63149-53-6
ISBN (MOBI): 978-83-63149-54-3
Wydanie elektroniczne 2012
Na okładce wykorzystano fragment obrazu „Przed lustrem” Władysława Czachórskiego (1850–1911).
WYDAWCA
Inpingo Sp. z o.o.
ul. Niedźwiedzia 29B
02-737 Warszawa
Opracowanie redakcyjne i edycja publikacji: zespół Inpingo
Plik cyfrowy został przygotowany na platformie wydawniczej
Inpingo
.
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytać ten tytuł w pełnej wersji
.
Niniejsza publikacja może być kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wyłącznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
nabyć niniejszy tytuł w pełnej wersji
jakiekolwiek zmiany w zawartości publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania się jej
od-sprzedaży, zgodnie z
.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie