Akademia Dobra i zła

background image
background image
background image
background image

Tytułoryginału:SchoolforGoodandEvil
PublishedbyarrangementwithHarperCollinsPublishers
Copyright©2013bySomanChainani
Illustrationscopyright©2013byIacopoBruno
Polishlanguagetranslationcopyright©2015byWydawnictwoJaguarSp.Jawna

Redakcja:UrszulaPrzasnek
Korekta:AnetaSzeliga
Składiłamanie:EKART

ISBN978-83-7686-375-7

Wydaniepierwsze,WydawnictwoJaguar,Warszawa2015

Adresdokorespondencji:
WydawnictwoJaguarSp.Jawna
ul.Kazimierzowska52lok.104
02-546Warszawa

www.wydawnictwo-jaguar.pl

Wydaniepierwszewwersjie-book
WydawnictwoJaguar,Warszawa2015

Składwersjielektronicznej:

VirtualoSp.zo.o.

background image

Spistreści

1.Księżniczkaiwiedźma

2.Sztukaporywania

3.Wielkapomyłka

4.Trzywiedźmyzpokoju66

5.Chłopcywszystkopsują

6.Stanowczozła

7.WielkaZłaiStraszliwaWiedźma

8.Rybkiżyczeń

9.Nastoprocentmamtalent

10.Słabagrupa

11.ZagadkaDyrektoraAkademii

12.Fałszywetropy

13.SalaUdręki

14.OdpowiedźStrażnikaKrypty

15.Wybierzswojątrumnę

16.ZdziczałyAmor

17.Noweszatycesarzowej

18.Karaluchilis

19.Mamksięcia

20.Sekretyikłamstwa

21.PróbaBaśni

background image

22.Snyonemezis

23.Magialustra

24.Nadziejawtoalecie

25.Symptomy

26.CyrkTalentów

27.Niedotrzymaneobietnice

28.WiedźmazLasuZaŚwiatem

29.Pięknezło

30.Nigdyszczęśliwie

background image
background image

Wprastarejpuszczytrwa

AkademiaDobraiZła.

Bliźniaczewieżejakdwiegłowy,

Jednadlaszlachetnych,

Drugadlapodłych.

Ucieczkazniejniemożliwa.

Jedynadrogawyjścia

Wbaśnisięukrywa.

background image

1

Księżniczkaiwiedźma

background image
background image

O

d lat Sofia czekała na ten dzień, dzień w którym zostanie porwana. Inne dzieci

z Gawalonu kuliły się teraz w łóżkach, wiedząc, że jeśli w ciągu najbliższej nocy
Dyrektor Akademii je zabierze, nigdy już tu nie wrócą. Nigdy nie przeżyją swojego
tutejszego życia i nigdy już nie zobaczą swojej rodziny. Śniły o czerwonookim
porywaczuwcielebestii,przychodzącym,bybrutalnietłumiącichwrzaski,wyrwaćje
zpościeli.

Sofiajednaktejnocyśniłaoksiążętach.
Przybyławłaśnienabalwydanynajejcześćwpałacu.Salębalowązapełniałysetki

wielbicieli, nie dostrzegła za to ani jednej dziewczyny. Idąc wzdłuż stojących
wrzędziechłopców,pomyślała,żeporazpierwszywidzitakich,którzynaprawdęsą
jej warci – mieli lśniące i gęste włosy, muskuły rysujące się pod koszulami, gładką
i opaloną skórę… Byli piękni i czuli, tacy, jacy powinni być książęta. Ale kiedy
podeszładotego,którywydałsięjejlepszyodpozostałych–miałintensywniebłękitne
oczy, nieziemsko białe włosy i patrząc na niego, słyszało się: „Długo i Zawsze
Szczęśliwie” – nagle przez ścianę do komnaty przebił się z hukiem młot i wszyscy
książętapoprostusięrozsypali.

Sofia otworzyła oczy. Do pokoju wlewało się światło poranka. Młotek był

prawdziwy,aleksiążętajużnie.

–Ojcze,jeślinieprześpiędziewięciugodzin,będęmiałapodpuchnięteoczy.
– Wszyscy gadają, że zostaniesz zabrana w tym roku – odparł ojciec, przybijając

wpoprzekoknasypialnikrzywąbelkę,ledwiewidocznąspodkłódek,kolcówiśrub.–
Radzili też, żebym ogolił ci głowę i pomazał twarz błotem, zupełnie jakbym wierzył
w te bajkowe banialuki. Mimo to nikt się tutaj dzisiaj nie dostanie. To pewne. – Na
potwierdzenietychsłówrazjeszczeogłuszającowalnąłmłotkiem.

Sofia zatkała uszy i popatrzyła ze zmarszczonymi brwiami na okno, które bardziej

pasowałobyterazdochatyjakiejświedźmy.

–Kłódki.Czemuniktwcześniejotymniepomyślał?
– Nie mam pojęcia, dlaczego wszyscy uważają, że to będziesz ty – powiedział

ojciec,któregosiwewłosyskleiłpot.–JeślitencałyDyrektorszukakogośdobrego,
zabierzecórkęGunildy.

Sofiaznieruchomiała.
–Bellę?
– To złote dziecko – potwierdził. – Codziennie przynosi ojcu domowe obiady do

młyna,aresztkioddajetejbiednejstaruszcenarynku.

Sofia słyszała w głosie ojca urazę. Ona nigdy nie ugotowała dla niego posiłku,

nawet po śmierci matki. Miała oczywiście po temu dobre powody, w końcu tłuszcz
idymmogłybyzatkaćporywjejskórze,alewiedziała,żetodrażliwytemat.Pozatym
to wcale nie oznaczało, że ojciec chodził głodny. Proponowała mu przecież swoje

background image

ulubionepotrawy:puréeburaczane,duszonebrokuły,gotowaneszparagiczyszpinakna
parze.Niechciała,żebynapęczniałjakojciecBelli,któryprzypominałbalon,idlatego
nie przynosiła mu do młyna domowej potrawki z jagnięciny i sufletów serowych.
Ajeślichodziobiednąstaruszkęzrynku,tostarybabsztylmógłsobiegadać,żechodzi
głodny, a tak naprawdę był przecież tłusty. Jeśli Bella odpowiadała za to
w najmniejszym nawet stopniu, to dowód, że wcale nie była dobra, tylko raczej
najgorszanaświecie.

Sofiauśmiechnęłasiędoojca.
–Takjakmówiłeś,towszystkobanialuki.–Wstałazgracjązłóżkaizatrzasnęłaza

sobądrzwidołazienki.

Spojrzaławlustro.Brutalnapobudkaodcisnęłanajejtwarzyswojepiętno.Długie

dopasazłocistewłosynielśniłytakjakzawsze.Zielonejakjadeitoczywydawałysię
teraz przygaszone, a błyszczące czerwone wargi były suche w dotyku. Nawet blask
bijący z jej brzoskwiniowej skóry nie był taki, jak powinien. Ale nadal jestem
księżniczką
– pomyślała. Ojciec nie dostrzegał, że jego córka jest kimś szczególnym,
ale matka to widziała. „Jesteś zbyt piękna dla tego świata, Sofio” – powiedziała na
łożuśmierci.Matkaodeszładolepszegoświata,ateraziSofiapójdziewjejślady.

Dziś wieczorem zostanie zabrana do puszczy. Dziś wieczorem rozpocznie nowe

życie.Dziświeczoremznajdziesięwswojejbaśni.

Terazmusiałazadbaćoto,byodpowiedniowyglądać.
Na początek wtarła w skórę rybią ikrę, która śmierdziała wprawdzie jak niemyte

stopy, ale zapobiegała trądzikowi. Następnie wmasowała purée z dyni, spłukała je
kozimmlekieminałożyłanatwarzmaseczkęzmelonaiżółtkażółwiegojaja.Czekając,
ażmaseczkawyschnie,kartkowałaksiążkęzbaśniamiipowolisączyłasokogórkowy,
mającynadaćjejskórzedelikatnąmiękkość.Odnalazłaswojąulubionączęść,wktórej
zła wiedźma toczy się z góry w beczce nabijanej gwoździami, aż zostaje z niej tylko
bransoleta zrobiona z kości małych chłopców. Patrząc na obrazek przedstawiający
straszliwą bransoletę, Sofia poczuła, że jej myśli dryfują nagle w stronę ogórków.
Ajeśliwpuszczyniebędzieogórków?Ajeśliinneksiężniczkizużyjącałyzapas?Brak
ogórków!Pomarszczysię,uschnie,będzie…

Drobinyzaschniętegomelonaspadłynakartkęksiążki.Sofiaodwróciłasiędolustra

i zaniepokojona dostrzegła zmarszczki między brwiami. Najpierw przerwany sen,
a teraz zmarszczki. Jeśli dalej tak pójdzie, do popołudnia zacznie wyglądać jak
starucha.Rozluźniłamięśnietwarzyiprzestałamyślećoogórkach.

ResztazabiegówpielęgnacyjnychSofiiwystarczyłabydowypełnieniakilkuksiążek

z baśniami (dość powiedzieć, że w użyciu były gęsi puch, marynowane ziemniaki,
końskie podkowy, krem z orzechów nerkowca i fiolka krowiej krwi). Po dwóch
godzinach niezwykłych starań Sofia, ubrana w zwiewną różową sukienkę, szklane
pantofelki na obcasie i z włosami zaplecionymi w idealne warkocze, wyszła z domu.

background image

To był ostatni dzień przed przybyciem Dyrektora Akademii i zamierzała wykorzystać
każdą minutę, by udowodnić mu, dlaczego to ona, a nie Bella, Tabita, Sabrina czy
jakakolwiekinnapodróbkapowinnazostaćporwana.

Jej najlepsza przyjaciółka mieszkała na cmentarzu. Biorąc pod uwagę odrazę Sofii

dowszystkiego,coponure,szareiźleoświetlone,możnabyoczekiwać,żealbobędzie
zapraszaćkoleżankędoswojegodomu,alboznajdzieinnąnajlepsząprzyjaciółkę.Ona
jednak przez cały tydzień codziennie wspinała się na szczyt Cmentarnej Góry, nie
zapominającouśmiechu,ponieważnatympolegałprzecieżdobryuczynek.

Abydotrzećdocmentarza,musiałaoddalićsięprawiedwakilometryodstojących

nad jeziorem kolorowych domków z zielonymi dachami oraz skąpanymi w słońcu
wieżyczkami i zbliżyć się do posępnej ściany lasu. Na ulicach rozbrzmiewały
uderzenia młotków. Sofia mijała ojców zabijających deskami drzwi i matki
wypychające strachy na wróble, a także chłopców i dziewczęta skulonych na
werandach z nosami w książkach z baśniami. Ten ostatni widok nie był niczym
niezwykłym, ponieważ dzieci w Gawaldonie miały niewiele zajęć poza czytaniem
baśni.DzisiajjednakSofiawidziała,żeichrozszerzoneoczy,wktórychmalowałosię
przerażenie, śledziły każdą stronę, jakby od tego zależało ich życie. Widziała to już
cztery lata temu, ale wtedy jeszcze nie była jej kolej – Dyrektor Akademii zabierał
tylkotych,którzyskończylidwanaścielatiniemoglijużuchodzićzamałedzieci.

Terazprzyszłajejpora.
Wspinając się na Cmentarną Górę z koszem piknikowym w ręku, Sofia poczuła

nagle,żezaczynająjąbolećłydki.Czyabyodtejwspinaczkinogijejniepogrubieją?
Wszystkieksiężniczkiprzedstawianewksiążkachzbaśniamimiałyidealneproporcje;
grube łydki były tak samo nieprawdopodobne jak haczykowaty nos czy duże stopy.
Zaniepokojona Sofia postanowiła zająć myśli czymś innym – liczeniem dobrych
uczynków zrobionych poprzedniego dnia. A więc najpierw nakarmiła gęsi pływające
po jeziorze mieszaniną soczewicy i pora (naturalny środek przeciw zaparciom
powinien pomóc po serze rzucanym im przez głupkowate dzieciaki). Potem
podarowała miejskiemu sierocińcowi domowej roboty tonik z drzewa cytrynowego
(ponieważ,jakwyjaśniałaoniemiałymopiekunom,„odpowiedniapielęgnacjaskóryto
najpiękniejszyzdobrychuczynków”).Wreszciezawiesiłalustrowkościelnejłazience,
żeby ludzie wracający do ławek wyglądali jak najlepiej. Czyż to wystarczało? Czy
mogło się z tym równać pieczenie ciast i karmienie bezdomnych staruszek? Jej myśli
zburzyło wspomnienie ogórków. Może udałoby się przemycić do puszczy własny
zapas.Miałajeszczedużoczasunaspakowaniesięprzedzachodemsłońca.Aleczynie
będązaciężkie?Czyszkołaprzyślewłasnychlokajów?Amożepowinnawycisnąćsok
zogórków,zanim…

–Dokądidziesz?

background image

SofiaobejrzałasięizobaczyłaRadleya,chłopakazcienkimirudymiwłosami,który

uśmiechał się do niej, ukazując wystające jak u zająca zęby. Nie mieszkał w pobliżu
CmentarnejGóry,alemiałwzwyczajuwłóczyćsięzaSofiąodświtudonocy.

–Zwizytądoprzyjaciółki–odparła.
–Dlaczegoprzyjaźniszsięzwiedźmą?
–Onaniejestwiedźmą.
–Niemaprzyjaciółidotegojestdziwaczna.Atoznaczy,żejestwiedźmą.
Sofia powstrzymała się od stwierdzenia, że w takim razie on także jest wiedźmą.

Zamiast tego uśmiechnęła się, chcąc mu uświadomić, że oto spełniła dobry uczynek,
tolerującjegoobecność.

–DyrektorzabierzejądoAkademiiZła–powiedziałRadley.–Awtedybędziesz

potrzebowałanowegoprzyjaciela.

–Onzabieradwojedzieci–przypomniałaSofia,zaciskajączęby.
–DrugąweźmieBellę.Niktniejesttakdobryjakona.
UśmiechSofiiwjednejchwilizniknął.
–Więcjamogębyćtwoimnowymprzyjacielem–zaproponowałRadley.
–Mamwtejchwilikompletprzyjaciół–warknęłaSofia.
Radleypoczerwieniałjakmalina.
–Atak…jatylkomyślałem…–Iuciekłniczymkopniętypies.
Sofia patrzyła, jak jego rozczochrana czupryna przesuwa się w dół zbocza. Teraz

naprawdę narozrabiałam – pomyślała. Całe miesiące dobrych uczynków
iwymuszonychuśmiechówzmarnowaneprzeztegokurduplaRadleya.Dlaczegogonie
uszczęśliwiła? Dlaczego nie powiedziała po prostu: „Z przyjemnością zostanę twoją
przyjaciółką!” i nie dała temu idiocie chwili, którą mógłby wspominać przez lata?
Wiedziała,żetobyłobyrozsądneposunięcie,ponieważDyrektorAkademiinapewno
obserwował ją równie bacznie jak Święty Mikołaj w noc przed Wigilią. Ale nie
potrafiła się na to zdobyć. W końcu ona była piękna, a Radley szpetny. Tylko
niegodziwiecbygookłamywał.ZpewnościąDyrektortozrozumie.

Sofiapociągnęłazazardzewiałąbramęcmentarnąipoczułachwastydrapiącejąpo

nogach.Naszczyciegórywidziałaomszałenagrobkiwynurzającesięzestertzeschłych
liści. Przeciskając się pomiędzy grobami i spróchniałymi drzewami, Sofia starannie
liczyła alejki. Nigdy nie patrzyła na grób swojej matki, nie zrobiła tego nawet na jej
pogrzebie, i nie zamierzała zmieniać tego dzisiaj. Kiedy mijała szóstą alejkę, wbiła
spojrzeniewzwieszającesięgałęziebrzozyipomyślałaotym,gdzieznajdziesięjuż
jutro.

Wkępiegęstychkrzakówkryłsiędom–oficjalnyadresCmentarnaGóra1.Niebył

zabity deskami ani zaryglowany na głucho jak wszystkie domy nad jeziorem, ale to
wcale nie sprawiało, że wyglądał choć odrobinę bardziej gościnnie. Schody
prowadzące na ganek lśniły od zielonej pleśni, uschłe brzozy i pnącza skręcały się

background image

wśród ciemnych krzewów, a spadzisty, czarny dach pochylał się niczym kapelusz
czarownicy.

Wspinając się po skrzypiących schodach na werandę, Sofia starała się ignorować

odpychający zapach, mieszaninę czosnku i woni mokrej kociej sierści, i odwracała
wzrokodpozbawionychgłówptakówwalającychsięwokół,bezwątpieniaofiartego
ostatniego.

Przygotowananaatakzapukaładodrzwi.
–Wynośsię–odezwałsięopryskliwygłos.
–Taksięniemówidonajlepszejprzyjaciółki?–zagruchałaSofia.
–Niejesteśmojąnajlepsząprzyjaciółką.
– No to kto nią jest? – spytała Sofia, zastanawiając się, czy może Bella jakimś

cudemdotarłanaCmentarnąGórę.

–Nietwojasprawa.
Sofiaodetchnęłagłęboko.NiechciałapowtórkiincydentuzRadleyem.
– Wczoraj tak się świetnie bawiłyśmy razem, Agato. Pomyślałam, że możemy to

powtórzyć.

–Ufarbowałaśmiwłosynapomarańczowo.
–Alenaprawiłyśmyto,prawda?
–Zawszetestujesznamnieswojekremyieliksiry.
–Czyżnieodtegomasięprzyjaciół?Żebypomagaćsobienawzajem?
–Nigdyniebędętakapięknajakty.
Sofiapróbowaławymyślićcośmiłego,aletrwałotowidaćzbytdługo,bopochwili

usłyszałaoddalającesiękroki.

–Tonieznaczy,żeniemożemysięprzyjaźnić!–zawołaławreszcie.
Siedzący w kącie ganku kot, łysy i pomarszczony, zawarczał na nią nieprzyjaźnie.

Przysunęłasięszybkododrzwi.

–Przyniosłamciasteczka!
Krokizatrzymałysię.
–Prawdziweczyrobioneprzezciebie?
Sofiaodsunęłasięodskradającegosiękota.
–Puszysteimaślane,takiejaklubisz!
Kotzasyczał.
–Agato,wpuśćmnie…
–Powiedziałaś,żeśmierdzę.
–Nieśmierdzisz.
–Todlaczegopoprzedniotakpowiedziałaś?
–Bopoprzedniośmierdziałaś!Agato,kotnamniesyczy…
–Możewyczuwaukrytemotywy.
Kotwysunąłpazury.

background image

–Agato,otwórzdrzwi!
Kot skoczył w kierunku jej twarzy. Sofia wrzasnęła. Dosłownie tuż przed nią

wystrzeliłarękaizrzuciłakotanaziemię.

Sofiapodniosłaoczy.
–Rozpruwaczowiskończyłysięptaki–wyjaśniłaspokojnieAgata.
Jej odrażająca strzecha czarnych włosów wyglądała, jakby została polana olejem.

Obszerna czarna sukienka, bezkształtna niczym worek na ziemniaki, nie była w stanie
zakryć upiornie bladej skóry i wystających kości. Z zapadniętej twarzy patrzyły oczy
wczerwonychobwódkach.

–Pomyślałam,żepójdziemysobienaspacer–powiedziałaSofia.
Agataoparłasięodrzwi.
–Nadalpróbujęzrozumieć,dlaczegosięzemnąprzyjaźnisz.
–Ponieważjesteśuroczaizabawna.
–Mojamatkamówi,żejestemzgorzkniałaiponura.Czylijednazwasmusikłamać.
Mówiącto,AgatasięgnęładokoszykaSofiiiodsunęłaserwetkę,podktórąznalazła

suche ciasteczka z otrębów, naturalnie bez dodatku masła. Rzuciła zbolałe spojrzenie
iwycofałasiędodomu.

–Czyliniepójdziemynaspacer?–zapytałaSofia.
Agata już zaczęła zamykać drzwi, ale dostrzegła wyraz zawodu na twarzy Sofii –

wyglądałatak,jakbyniemogłasiędoczekaćtegospaceru.

–Możemyiść,alenakrótko.–Agatawyminęłają.–Alejeślipowieszcokolwiek

zarozumiałego, płytkiego albo zaczniesz się przechwalać, poszczuję cię
Rozpruwaczem.

Sofiapobiegłazanią.
–Aleniemogęprzecieżzupełniesięnieodzywać!

Po czterech latach nadciągnęła wreszcie ta straszliwa jedenasta noc jedenastego

miesiąca.Wpóźnopopołudniowymsłońcunarynkutrwałygorączkoweprzygotowania;
miał przybyć Dyrektor Akademii. Mężczyźni ostrzyli miecze, szykowali pułapki
iplanowalinocnewarty,kobietyzaśzebraływszystkiedzieciienergiczniewzięłysię
do pracy. Ładnym obcinano krzywo włosy, czerniono zęby i darto na strzępy ich
ubrania;brzydkiebyłyszorowane,ubieranewkolorowestroje,aichtwarzeskrywano
za woalkami. Matki błagały najgrzeczniejsze, żeby klęły albo kopały swoje siostry,
anajgorszeprzekupywano,bymodliłysięwkościele.Wszyscyśpiewalichóremhymn
miasteczka,„Błogosławionaprzeciętność”.

Z każdą chwilą strach gęstniał jak mgła. W słabo oświetlonym zaułku rzeźnik

ikowalwymienialisięksiążkamizbaśniamiiszukaliwnichwskazówek,jakuratować
swych synów. Za krzywą wieżą zegarową dwie siostry sporządzały listę czarnych
charakterówwystępującychwbaśniach,starającsięodnaleźćjakieśzależnościmiędzy

background image

nimi.Kilkuchłopcówskułosięrazem,kilkadziewczątukryłosięnapoddaszuszkoły,
zaśjednozamaskowanedzieckowyskoczyłozkrzaków,żebynastraszyćswojąmamę,
izmiejscadostałolanie.Nawetbezdomnastaruchabraławtymudział,skaczącwokół
słabegoogienkaiskrzecząc:

–Spalićksiążki!Spalićjewszystkie!
Aleniktjejniesłuchałiniespalonożadnychksiążek.
Agatapatrzyłanatowszystkozszerokootwartymizniedowierzaniaustami.
–Jakcałemiastomożewierzyćwbajki?
–Ponieważsąprawdziwe.
Agatazatrzymałasię.
–Niewierzyszchyba,żetalegendajestprawdziwa?
–Oczywiście,żewierzę–odparłaSofia.
– Że Dyrektor porywa dwoje dzieci, zabiera je do szkoły, gdzie jedno uczy się

Dobra,adrugieZła,apojejskończeniutrafiajądobaśni?

–Taktochybawygląda.
–Powiedzmi,jeślizobaczyszjakiśpiekarnik.
–Czemu?
–Mamochotęwsadzićdoniegogłowę.Iczego,raczmipowiedzieć,mielibyuczyć

wtakiejszkole?

– Cóż, w Akademii Dobra chłopcy i dziewczęta takie jak ja uczą się bycia

bohaterami i księżniczkami, sprawiedliwego rządzenia królestwem i znajdowania
drogidoDługoiZawszeSzczęśliwie–wyjaśniłaSofia.–WAkademiiZłaucząbycia
złymiwiedźmamiigarbatymikarłami,rzucaniaklątwizłowrogichzaklęć.

–Złowrogichzaklęć?–parsknęłaśmiechemAgata.–Ktotowymyśla?Czterolatek?
– Agato, dowody masz w książkach z baśniami! Możesz zobaczyć zaginione dzieci

nailustracjach!Jaś,Różyczka,Roszpunka–każdeznichmaswojąwłasnąbaśń…

–Niczegoniezobaczę,bonieczytamgłupichksiążekzbajkami.
–Notodlaczegomaszichstosprzyłóżku?
Agataskrzywiłasię.
– Słuchaj, kto w ogóle powiedział, że te książki są prawdziwe? Może to wszystko

żartksięgarza.MożetosposóbStarszych,żebytrzymaćdziecizdalaodlasu.Obojętne,
jakiejestwyjaśnienie,napewnoniejestnimDyrektorAkademiianiżadnezłowrogie
zaklęcia.

–Notoktoporywadzieci?
–Nikt.Coczterylatadwojegłupkówwymykasiędolasuznadzieją,żeudaimsię

nastraszyć rodziców, a potem gubią się albo zostają pożarci przez wilki i, proszę
bardzo,legendaciągleżyje.

–Tonajgłupszewyjaśnienie,jakiesłyszałam.
–Niewydajemisię,żebymtojabyłagłupia–stwierdziłaAgata.

background image

Nazwaniejejgłupiąsprawiło,żewSofiizaczęłagotowaćsiękrew.
–Poprostusięboisz–powiedziała.
–Jasne–roześmiałasięAgata.–Anibyczegomiałabymsiębać?
–Ponieważwiesz,żezabiorącięrazemzemną.
Agataprzestałasięśmiać,potemprzeniosłaspojrzeniezSofiinarynek.Mieszkańcy

gapilisięnaniejaknarozwiązaniezagadki.Dobronaróżowo,Złonaczarno.Idealna
dwójkadlaDyrektoraAkademii.

Agata stała jak sparaliżowana. Patrzyła na świdrujące ją tuziny przerażonych oczu

imyślała,żeodjutraonaiSofiabędąjużmogłyspacerowaćwspokoju.Tymczasem
stojącakołoniejSofiawidziała,żedziecistarająsięzapamiętaćjejtwarznawypadek,
gdyby pewnego dnia pojawiła się w ich książkach z baśniami. I wtedy zrodziło się
pytanie,czynaBellęteżtakpatrzą.

Nagledostrzegłająwtłumie.
Zogolonągłową,wbrudnejsukience,Bellaklęczaławbłocie,gorączkowobrudząc

sobie twarz. Sofia odetchnęła z ulgą. Bella była taka sama jak wszyscy. Chciała
pospolitego małżeństwa z mężczyzną, który po kilku latach stanie się tłusty, leniwy
i wymagający. Chciała monotonnych dni wypełnionych gotowaniem, sprzątaniem
iszyciem.Chciaławybieraćgnój,doićowceizarzynaćkwicząceświnie.Chciałagnić
w Gawaldonie, aż jej skóra pokryje się wątrobianymi plamami, a zęby wypadną.
Dyrektor Akademii nigdy nie zabierze Belli, ponieważ Bella nie była księżniczką.
Była…nikim.

Sofia z triumfem uśmiechnęła się do mieszkańców miasteczka i pławiła się w ich

spojrzeniachjakwlśniącychlustrach.

–Chodźmyjuż–powiedziaławreszcieAgata.
–Dokąd?
–Zdalaodtychludzi.

Gdysłońcezamieniłosięwczerwonąkulę,dwiedziewczynki,jednapiękna,adruga

brzydka, siedziały obok siebie na brzegu jeziora. Sofia pakowała ogórki do
jedwabnego woreczka, a Agata wrzucała do wody zapalone zapałki. Po dziesiątej
zapałceSofiaspojrzałananiąznacząco.

–Tomnieuspokaja–wyjaśniłaAgata.
Sofiaspróbowaławcisnąćostatniogórek.
–DlaczegoktośtakijakBellamiałbychciećtuzostawać?Ktowybrałbytomiejsce

zamiastbaśni?

–Aktowybrałbyrozstanienazawszezrodziną?–prychnęłaAgata.
–Chceszpowiedzieć,ktopozamną?
Zamilkły.
–Czyzastanawiałaśsiękiedyś,cosiędziejeztwoimojcem?–spytałaSofia.

background image

–Mówiłamci.Odszedł,kiedysięurodziłam.
– Ale dokąd mógł pójść? Dookoła jest tylko puszcza! Żeby tak nagle zniknąć… –

Sofia obróciła się. – Może znalazł drogę do baśni! Może znalazł magiczny portal!
Możeczekanaciebiepodrugiejstronie!

–Amożewróciłdożony,udawał,żenigdysięnieprzytrafiłam,izginąłwwypadku

wmłyniedziesięćlattemu.

Sofiaprzygryzławargiiwróciładoswoichogórków.
–Twojejmatkinigdyniemawdomu,kiedycięodwiedzam.
– Chodzi teraz do miasta – odparła Agata. – Do domu przychodzi za mało

pacjentów.Pewniezpowodulokalizacji.

–Pewnietak–powiedziałaSofia,wiedząc,żeniktniezaufałbymatceAgatynawet

natyle,bypozwolićjejleczyćpokrzywkęudziecka,acodopierojakąśpoważniejszą
chorobę.–Niewydajemisię,żebyludziesięczuliswobodnienacmentarzu.

– Cmentarz ma swoje zalety – stwierdziła Agata. – Żadnych wścibskich sąsiadów.

Żadnych przypadkowych domokrążców. Żadnych podejrzanych „przyjaciółek”, które
przynosząmaseczkinatwarziciasteczkadietetyczne,apotemmówiąci,żetrafiszdo
AkademiiZławKrainieBaśni.–Zsatysfakcjązapaliłakolejnązapałkę.

Sofiaodłożyłaogórek.
–Czyliterazjestempodejrzana?
–Aktocięprosił,żebyśprzychodziła?Doskonalesobieradziłamsama.
–Zawszemniewpuszczasz.
–Bozawszewyglądasznaokropniesamotną–wyjaśniłaAgata.–Poprostujestmi

ciebieżal.

–Tyżałujeszmnie?–OczySofiizalśniły.–Totymaszszczęście,żektośprzychodzi

się z tobą spotykać. Nikt inny by tego nie zrobił. Masz szczęście, że ktoś taki jak ja
chcesięztobąprzyjaźnić.Maszszczęście,żektośtakijakjamadobreserce.

–Wiedziałam!–wybuchnęłaAgata.–Więcjestemtwoimdobrymuczynkiem!Tylko

pionkiemwtwoichgłupichfantazjach!

Sofiamilczałaprzezdłuższyczas.
–Możeizaprzyjaźniłamsięztobą,żebyzrobićwrażenienaDyrektorzeAkademii–

przyznaławkońcu–aleteraznietylkootochodzi.

–Ponieważcięprzejrzałam–burknęłaAgata.
–Ponieważnaprawdęcięlubię.
Agataspojrzałananiąnieufnie.
–Niktmnietutajnierozumie–powiedziałaSofia,nieodrywającwzrokuodswoich

dłoni. – Ale ty tak. Ty wiesz, jaka jestem naprawdę. Dlatego właśnie wracam. Nie
jesteśjużmoimdobrymuczynkiem,Agato.–Sofiapodniosłaspojrzenie.–Jesteśmoją
przyjaciółką.

SzyjaAgatypoczerwieniała.

background image

–Cosięstało?–Sofiazmarszczyłabrwi.
Agataskuliłasię.
–Jatylko,no…ja…nieprzywykłamdoprzyjaciół.
Sofiauśmiechnęłasięiwzięłajązarękę.
–Cóż,terazbędziemyprzyjaciółkamiwnaszejnowejszkole.
Agatajęknęłaiodsunęłasięodniej.
– Powiedzmy, że zniżę się do twojego poziomu intelektualnego i będę udawać, że

wtowierzę.Tylkodlaczegojamamiśćdoszkołydlaczarnychcharakterów?Dlaczego
wszyscyuznali,żetojabędęZłąKrólową?

–Niktniemówi,żejesteśzła,Agato–westchnęłaSofia.–Jesteśtylkoinna.
Agatazmrużyłaoczy.
–Jaktoinna?
–Cóż,naprzykładzawszeubieraszsięnaczarno.
–Ponieważniewidaćbrudu.
–Niewychodzisznigdyzdomu.
–Boludziesięnamniewtedyniegapią.
– Twoje opowiadanie na Konkurs Baśni kończyło się tym, że Królewnę Śnieżkę

pożarłysępy,aKopciuszekpopełniłasamobójstwo,topiącsięwwannie.

–Uznałam,żetociekawszezakończenie.
–Anaurodzinydałaśmizdechłążabę!
– Żeby ci przypomnieć, że wszyscy umrzemy i będziemy gnić pod ziemią, zjadani

przezrobaki,więcpowinniśmycieszyćsięzurodzin,dopókijemamy.Uznałam,żeto
bardzoprzemyślanyprezent.

–Agato,naHalloweenprzebrałaśsięzapannęmłodą.
–Boślubysąprzerażające.
Sofiapopatrzyławymownie.
–Nodobrze,możeijestemtrochęinna.–Agataspiorunowałająwzrokiem.–Ico

ztego?

Sofiazawahałasię.
–Poprostuwbaśniachludzie,którzysąinni,zwykleokazująsię,no…źli.
– Czyli uważasz, że w przyszłości zostanę Złą Czarownicą – stwierdziła Agata

wyraźniedotknięta.

–Mówiętylko,żecokolwieksięstanie,będzieszmiaławybór–powiedziałaSofia

łagodnie.–Obiebędziemymogływybrać,jakzakończysięnaszabaśń.

Agataprzezchwilęmilczała,potemlekkodotknęładłoniSofii.
– Dlaczego tak bardzo pragniesz stąd uciec? Do tego stopnia, że wierzysz

wnieprawdziweopowieści?

Sofia spojrzała w duże, szczere oczy Agaty i po raz pierwszy ogarnęła ją fala

wątpliwości.

background image

–Ponieważniemogętużyć–powiedziaławreszciezacinającymsięgłosem.–Nie

potrafiężyćjakzwyczajniludzie.

–Tozabawne–zauważyłaAgata.–Właśniedlategocięlubię.
Sofiauśmiechnęłasię.
–Botyteżtegoniepotrafisz?
– Bo przy tobie czuję się zwyczajna – odparła Agata. – A to jedyna rzecz, jakiej

kiedykolwiekchciałam.

Tenorowy dzwon zegara zabrzmiał mrocznie w dolinie, wybijając szóstą lub może

siódmą godzinę; nie wiedziały, straciły poczucie czasu. Gdy echo roztopiło się
w gwarze dobiegającym z odległego rynku, Sofia i Agata wypowiedziały w duchu
życzenie–żenastępnegodniadalejbędądotrzymywaćsobietowarzystwa.

Gdziekolwiektobędzie.

background image

2

Sztukaporywania

background image

Z

anim zgasły ostatnie promienie słońca, dzieci od dawna już były pozamykane

w domach. Spoglądały przez szpary w zamkniętych okiennicach sypialni na
uzbrojonych w pochodnie ojców, na siostry i babcie, stojących tyralierą wzdłuż
krawędzilasuigrożącychDyrektorowiAkademii,gdybytylkospróbowałprzekroczyć
ichkrągognia.

Ale w tym samym czasie, gdy drżące ze strachu dzieci dokręcały śruby w swych

oknach,Sofiaprzygotowywałasiędowyjęciaswoich.Chciała,żebyjejporwaniebyło
takłatwe,jaktotylkomożliwe.Zabarykadowanawpokojuwyjęłaspinkidowłosów,
przygotowałapęsetkiipilniki,apotemzabrałasiędoroboty.

Dopierwszychporwańdoszłoprawiedwieścielatwcześniej.Wniektórychlatach

ginęło dwóch chłopców, w innych dwie dziewczynki, czasem po jednym dziecku
z każdej płci. Różny był też wiek porwanych; jedno mogło mieć szesnaście, a drugie
czternaścielat,alboobojewłaśnieskończylidwanaście.Początkowowybórwydawał
się przypadkowy, z czasem jednak dało się dostrzec wyraźną prawidłowość – jedno
dziecko było zawsze piękne i dobre, takie, o jakim marzą wszyscy rodzice, drugie
brzydkie i dziwaczne, od urodzenia wyrzutek. I tak bez śladu znikała para
przeciwieństwskoszonauprogudorosłości.

Początkowo mieszkańcy Gawaldonu winili za to niedźwiedzie. Nikt wprawdzie

nigdyniewidziałtużadnychniedźwiedzi,aletosprawiłotylko,żezjeszczewiększą
determinacją zaczęto ich szukać. Gdy cztery lata później zniknęły kolejne dzieci,
mieszkańcy uznali, że powinni być bardziej precyzyjni, i ogłosili, że sprawcami są
czarne niedźwiedzie. Tak czarne, że w nocy stają się niewidoczne. Ale gdy dzieci
nadalznikałycoczterylata,Gawaldonzacząłrozważaćniedźwiedziepodkopującesię,
potem niedźwiedzie widmowe, wreszcie przebrane … aż stało się jasne, że nie ma
żadnychniedźwiedzi.

Alepodczasgdymieszkańcygorączkowowymyślalinoweteorie(teoriazapadliska,

teoria latającego kanibala), dzieci w Gawaldonie dostrzegły coś podejrzanego. Gdy
przyglądały się tuzinom plakatów rozwieszonych na rynku, a przedstawiających
zaginionych,nagletwarzetychchłopcówidziewczątwydałysięimdziwnieznajome.
Akiedyotworzyłyswojeksiążkizbaśniami,odnalazływnichporwanedzieci.

Jaś, zabrany sto lat temu, nie postarzał się nawet o dzień. Oto i on, namalowany

ztakąsamąstrzechąwłosów,rumianymipoliczkamiizawadiackimuśmiechem,dzięki
któremu podobał się tak bardzo dziewczynom w Gawaldonie. Tyle że teraz miał
gigantyczną fasolę w ogródku za domem i słabość do magicznych ziaren. Tymczasem
Angus,szpiczastouchyipiegowatychuligan,któryzniknąłrazemzJasiem,przemienił
się w szpiczastouchego, piegowatego olbrzyma żyjącego na szczycie fasoli. Obaj
chłopcytrafilidobaśni.Alegdydzieciwysunęłyteoriębaśniową,doroślizareagowali

background image

tak,jakzwykletorobią–poklepalidziecipogłowachiwrócilidoroztrząsaniateorii
zapadliskikanibali.

Potem jednak dzieci zaczęły im pokazywać kolejne znajome twarze. Zabrana

pięćdziesiąt lat temu urocza Anya siedziała teraz na oblanych księżycowym światłem
skałach,namalowanajakomałasyrenka,podczasgdyokrutnaEstrastałasiępodstępną
morską czarownicą. Filip, świecący przykładem syn pastora, został sprytnym
krawczykiem, podczas gdy nadęta Gula straszyła dzieci jako Baba Jaga. Tuziny
porwanychdzieciznajdowałynoweżyciewświeciebaśni.JednoDobre.DrugieZłe.

KsiążkipochodziłyzpachnącejstęchliznąksięgarnipanaDeauville’a,usytuowanej

między piekarnią Battersby’ego i Pubem pod Peklowanym Wieprzem. Pytanie
oczywiściebrzmiało,skądstarypanDeauvillebierzeswojeksiążkizbaśniami.

Okazało się, że raz do roku, w poranek, którego nie dało się przewidzieć,

przychodził do sklepu i znajdował w środku pudło z książkami. Cztery nowiutkie
baśnie, po jednym egzemplarzu każdej. Pan Deauville wieszał wtedy na drzwiach
tabliczkę „Zamknięte do odwołania”, a potem dzień za dniem ślęczał na zapleczu,
pracowicie kopiując nowe baśnie, aż miał dość książek dla każdego dziecka
wGawaldonie.Wtedytajemniczeoryginałypojawiałysięwwitrynieksięgarniibyłto
znak, że pan Deauville zakończył nareszcie swoje żmudne zadanie. Otwierał drzwi
przed wijącą się przez rynek, wzdłuż stoków wzgórz i wokół jeziora
pięciokilometrową kolejką dzieci spragnionych nowych baśni i rodziców, którzy
rozpaczliwie chcieli sprawdzić, czy ktoś z zaginionych pojawił się w tegorocznych
opowieściach.

Nietrzebadodawać,żeRadaStarszychmiałamnóstwopytańdopanaDeauville’a.

Kiedy jednak zapytali, kto przysyła mu te książki, odparł, że nie ma najbledszego
pojęcia.Agdyzapytali,odjakdawnaksiążkisiępojawiają,powiedział,żeniepotrafi
sobieprzypomniećczasów,kiedysięniepojawiały.Napytaniezaś,czykiedykolwiek
zastanawiał się nad tymi pojawiającymi się magicznie książkami, odpowiedział: „A
jakinaczejmająsiępojawiaćksiążkizbaśniami?”.

WtedyStarsizauważylijeszczecoś,comiałozwiązekzksiążkamipanaDeauville’a.

Wszystkiepokazanenaichilustracjachmiasteczkaiwsiewyglądałydokładnietakjak
Gawaldon.Miałytakiesamedomkizkolorowymidachamistojącenadjeziorem.Takie
same fioletowe i zielone tulipany rosły wzdłuż spacerowych alejek. Takie same
karmazynowe wozy, drewniane wystawy sklepowe, żółtą szkołę i krzywą wieżę
zegarową,tyleżewszystkotobyłonarysowaneiprzedstawianejakofikcyjnemiejsce
gdzieś za siedmioma górami. A miasteczka te i wioski łączyło jeszcze to, że w nich
właśnie zaczynała się i kończyła baśń. Wszystko pomiędzy początkiem a końcem
rozgrywałosięwmrocznej,bezkresnejpuszczy,otaczającejdanąmiejscowość.

Właśnie wtedy zauważyli, że także Gawaldon jest otoczony przez mroczną,

bezkresnąpuszczę.

background image

Kiedy dzieci zaczęły znikać, mieszkańcy wyprawiali się naturalnie do lasu, by je

odnaleźć, ale zawsze odstraszani byli przez burze, powodzie, trąby powietrzne
iwalącesiędrzewa.Agdywkońcurazjedenudałoimsięprzedrzeć,zobaczylijakieś
miasteczko.Zaatakowalijezwściekłościąizdumieniodkryli,żetoprzecieżichmiasto
rodzinne.Niezależnieodtego,wjakimmiejscuwchodzilidolasu,zawszewychodzili
wtymsamympunkcie.Puszczanajwyraźniejniemiałazamiaruoddawaćichdzieci.

Ażpewnegodniadowiedzielisiędlaczego.
Pan Deauville skończył rozpakowywać właśnie książki z baśniami, gdy zauważył

wielkąplamępodpokrywąpudełka.Dotknąłjejpalcamiiprzekonałsię,żejestmokra
od atramentu. A gdy przyjrzał się dokładniej, zobaczył, że to pieczęć ze
skomplikowanym herbem, w którym widniały czarny i biały łabędź. Znajdowały się
wnimtakżeinicjały:

A.D.Z.

Nie musiał zgadywać, co one oznaczają, ponieważ pełna nazwa widoczna była na

wstędzepodherbem.DrobneczarnesłowazdradziłymieszkańcomGawaldonunazwę
miejsca,wktórymznikałyichdzieci:

AKADEMIADOBRAIZŁA

Porwaniatrwałynadal,aleterazporywaczmiałjużimię.
NazwaligoDyrektoremAkademii.

KilkaminutpodziesiątejSofiazerwałazoknaostatniąkłódkęiuchyliłaokiennice.

Widziała krawędź lasu, gdzie jej ojciec, Stefan, stał razem z innymi strażnikami.
Dostrzegła jednak, że zamiast okazywać niepokój, tak jak pozostali, uśmiechał się
itrzymałrękęnaramieniuwdowyHonory.Sofiaskrzywiłasię.Niemiałapojęcia,co
jej ojciec widział w tej kobiecie. Przecież jego zmarła żona, a matka Sofii, była tak
nieskazitelnie piękna jak królowa z baśni. Tymczasem Honora miała małą głowę,
pulchne ciało i wyglądała jak indyczka. Ojciec szeptał jej właśnie coś figlarnie do
ucha; na ten widok policzki dziewczyny zapłonęły. Gdyby porwanie groziło dwóm
synkomHonory,zpewnościąbyłbyśmiertelniepoważny.Toprawda,żezaryglowałją
ozachodziesłońca,pocałowałnapożegnanieiwypełniałobowiązkikochającegoojca,
ale Sofia znała prawdę. Widziała ją każdego dnia w jego twarzy – ojciec jej nie
kochał, ponieważ nie była chłopcem. Ponieważ nie przypominała mu jego samego.
A teraz chciał się ożenić z tą potworzycą. Pięć lat po śmierci żony nikomu nie

background image

wydawało się to niestosowne. Prosta przysięga i będzie miał dwóch synów, nową
rodzinę i nowy początek. Ale żeby Starsi wyrazili na to zgodę, potrzebował
błogosławieństwa córki. Kilka razy próbował nawet poruszyć tę kwestię, Sofia
natychmiast jednak zmieniała temat albo zaczynała głośno siekać ogórki, albo
uśmiechała się tak jak do Radleya. Ojciec nigdy więcej nie wspomniał więc
oHonorze.

Niech ten tchórz ożeni się z nią, kiedy mnie nie będzie – pomyślała, patrząc na

niego z wściekłością przez szparę w okiennicach. Kiedy jej nie będzie, zacznie ją
doceniać. Kiedy jej nie będzie, zrozumie, że nikt nie może jej zastąpić. I pojmie, że
spłodziłkogośznacznielepszegoodsyna.

Żeurodziłamusięksiężniczka.
Sofia z najwyższą ostrożnością rozłożyła na parapecie piernikowe serduszka

przygotowane dla Dyrektora Akademii. Po raz pierwszy w życiu upiekła je z masłem
icukrem.Wkońcubyłyszczególne.Stanowiływiadomość,żechceiśćzwłasnejwoli.

Opadła na poduszkę i zamknęła oczy, żeby nie widzieć wdów, ojców i okropnego

Gawaldonu,apotemzuśmiechemzaczęłaodliczaćsekundydopółnocy.

Gdy tylko głowa Sofii zniknęła za oknem, Agata wepchnęła sobie piernikowe

serduszkadoust.Mogłybyzwabićnajwyżejszczury–pomyślała,podczasgdyokruchy
sypały się na jej ciężkie czarne buciory. Ziewnęła i poszła w swoją stronę. Zegar na
wieżywskazywałkwadranspopełnejgodzinie.

Wracając po spacerze do domu, Agata zobaczyła nagle oczami duszy Sofię

wymykającą się do lasu w poszukiwaniu tej swojej Akademii Głupców i Świrów,
rozszarpanąostatecznieprzezodyńca.DlategowróciładoogroduSofiiiczekałaukryta
zadrzewem.Widziała,jakjejprzyjaciółkazdejmujezabezpieczeniazokna(śpiewała
przy tym jakąś kretyńską piosenkę o księciu), pakuje walizki (śpiewając dla odmiany
o dzwonach weselnych), nakłada makijaż i wybiera najlepszą sukienkę (Wszyscy
kochają różowe księżniczki
?!), a wreszcie (wreszcie!) kładzie się do łóżka. Dopiero
wtedy Agata wdeptała w ziemię ostatnie okruchy pierniczków i pomaszerowała
w kierunku cmentarza. Sofia była bezpieczna, a kiedy obudzi się jutro, z pewnością
poczujesięjakidiotka.Agatajednakpostanowiła,żeniebędziesięzniejwyśmiewać.
Sofia będzie jej potrzebowała jeszcze bardziej, a ona będzie wtedy przy niej. Tutaj,
wtymbezpiecznym,zamkniętymświecie,wedwiestworząwłasnyraj.

Wspinając się na wzgórze, Agata zauważyła ciemną przerwę w jasno oświetlonym

łańcuchu ludzi stojących na krawędzi lasu. Najwyraźniej wartownicy odpowiedzialni
za cmentarz uznali, że ci, którzy na nim mieszkają, nie są warci ochrony. Odkąd
pamiętała,miałatalentdoodstraszanialudzi.Dzieciuciekałyodniejjakodwampira,
adorośliprzyciskalisiędościan,gdyprzechodziła,wobawie,żerzucinanichklątwę.
Nawet grabarze uciekali na jej widok. Z każdym kolejnym rokiem towarzyszące jej

background image

szepty w miasteczku stawały się coraz głośniejsze: wiedźma, czarny charakter,
Akademia Zła
– aż zaczęła szukać wymówek, żeby nie wychodzić na zewnątrz.
Najpierw przez wiele dni, potem przez wiele tygodni, aż zaczęła straszyć jak duch
wswoimcmentarnymdomu.

Początkowomiałamnóstwopomysłównazajęciesobieczasu.Pisaławiersze(Życie

to tragedia i Niebo jest na cmentarzu), rysowała portrety Rozpruwacza, które
przerażały myszy bardziej niż żywy kot, a nawet próbowała swoich sił
w baśniopisaniu, tworząc księgę zatytułowaną Długo i koszmarnie, o pięknych
dzieciachginącychstrasznąśmiercią.Aleniemiałakomupokazaćtegowszystkiego,aż
pewnegodniazapukaładoniejSofia.

Weszła na skrzypiący ganek i poczuła, jak Rozpruwacz liże ją po kostkach. Potem

usłyszaładochodzącyześrodkaśpiew:

Wprastarejpuszczytrwa
AkademiaDobraiZła.

Agataprzewróciłaoczamiiotwarładrzwi.
Odwrócona plecami do drzwi matka śpiewała radośnie, pakując do kufra czarne

peleryny,miotłyiszpiczastekapeluszeczarownic.

Bliźniaczewieżejakdwiegłowy,
Jednadlaszlachetnych,
Drugadlapodłych.
Ucieczkazniejniemożliwa.
Jedynadrogawyjścia
Wbaśnisięukrywa.

– Wybierasz się na wakacje w jakimś egzotycznym miejscu? – zapytała Agata. –

Kiedy ostatnio sprawdzałam, z Gawaldonu nie można się było wydostać, chyba że
wyrosłybyciskrzydła.

Kallisaodwróciłasię.
–Myślisz,żetrzypelerynywystarczą?–zapytała,wybałuszającczarneoczyskryte

podhełmemczarnychwłosów.

Agataskrzywiłasięnamyślotym,jakbardzosądosiebiepodobne.
–Sąidentyczne–mruknęła.–Pocociażtrzy?
–Nawypadekgdybyśchciałajednąpożyczyćprzyjaciółce,skarbie.
–Tomabyćdlamnie?
– Zapakowałam dwa kapelusze, na wypadek gdyby jeden się zgniótł, miotłę, na

wypadek gdyby ich były śmierdzące, i kilka fiolek z psimi językami, jaszczurczymi

background image

nogamiiżabimipalcami.Ktowie,ileczasustojąunichzapasy!

Agataznałaodpowiedź,alemimotozadałapytanie:
–Matko,adoczegosąmipotrzebnepeleryny,kapeluszeiżabiepalce?
– Na Powitanie Nowych Wiedźm, rzecz jasna! – zaszczebiotała Kallisa. – Nie

chciałabyśchybapoprzybyciudoAkademiiZławyglądaćjakkompletnaamatorka.

Agatazrzuciłaciężkiebuty.
– Zapomnijmy na moment o tym, że miasteczkowa lekarka wierzy w takie rzeczy.

Dlaczegotaktrudno cizaakceptować,że jestemtuszczęśliwa? Mamwszystko,czego
mipotrzeba.Łóżko,kotaiprzyjaciółkę.

– Cóż, powinnaś się nauczyć czegoś od tej swojej przyjaciółki, skarbie. Ona

przynajmniej wie, czego chce od życia – powiedziała Kallisa, zamykając kufer. –
Doprawdy, Agato, czy może być wspanialszy los, niż zostać Wiedźmą z Baśni?
W dzieciństwie marzyłam o trafieniu do Akademii Zła! Ale zamiast mnie Dyrektor
zabrał tego idiotę Swena, który jako głupi czarownik został przechytrzony przez
księżniczkę i podpalony. Nie dziwi mnie to. Ten chłopak ledwie potrafił zawiązać
sobie buty. Jestem pewna, że gdyby Dyrektor Akademii mógł wybierać jeszcze raz,
zdecydowałbysięnamnie.

Agatawślizgnęłasiędołóżka.
– Cóż, wszyscy w miasteczku i tak uważają cię za wiedźmę, więc twoje życzenie

mimowszystkosięspełniło.

Kallisaodwróciłasięgwałtownie.
– Moim życzeniem jest, żebyś się stąd wydostała – syknęła z oczami czarnymi jak

węgle.–Tomiejscesprawia,żejesteśsłaba,leniwaiprzestraszona.Japrzynajmniej
tu do czegoś doszłam, ty gnijesz w bezczynności, jeśli Sofia nie przyjdzie, żeby
wyprowadzićcięnaspacerjakpsa.

Agatapatrzyłananiąoniemiała.
Kallisauśmiechnęłasiępromiennieiwróciładopakowania.
–Aleopiekujsięswojąprzyjaciółką,skarbie.AkademiaDobramożewydawaćjej

się usłana różami, ale czeka ją nielicha niespodzianka. A teraz do łóżka. Dyrektor
Akademiiniedługosiętuzjawiibędziemułatwiej,jeślibędzieszspała.

Agatanaciągnęłakołdręnagłowę.

Sofia nie mogła zasnąć. Do północy zostało pięć minut, a nikogo nie było widać.

Uklękła na łóżku i wyjrzała przez szparę w okiennicach. Wokół Gawaldonu tysiąc
wartowników machało pochodniami, oświetlając las. Sofia skrzywiła się. Jak on się
kołonichprzedostanie?

Iwłaśniewtedyzauważyła,żezparapetuzniknęłypiernikoweserduszka.
Ontujużjest!
Trzy spakowane różowe walizki wyleciały przez okno, a za nimi wyskoczyła para

background image

nógwszklanychpantofelkach.

Agatagwałtownieusiadłanałóżku,budzącsięzkoszmarnegosnu.Zdrugiegokońca

izbydobiegałochrapanieKallisy,obokktórejspokojniespałRozpruwacz.Kołołóżka
stałzamkniętykuferzwypisanąkoślawympismemwizytówką„AgatazGawaldonu,ul.
CmentarnaGóra1”,obokleżałworeczekzmiodowymiciastkaminadrogę.

Agata ugryzła ciastko i wyjrzała przez pękniętą szybę. Poniżej widać było płonące

pochodnie, ale tutaj, na Cmentarnej Górze, został tylko jeden zwalisty wartownik
z rękami tak grubymi jak całe ciało Agaty i nogami jak udka kurczaka. Walczył
zsennością,podnoszącpogruchotanynagrobekjaksztangę.

Agatanapoczęłaostatnieciastkoispojrzałanaciemnylas.
Patrzyłynaniąlśniącebłękitemoczy.
Krztusząc się, wskoczyła do łóżka. Powoli podniosła głowę. Nie było nikogo.

Nawetwartownika.

Dopiero po chwili zauważyła go leżącego koło rozbitego nagrobka. Był

nieprzytomny,obokleżałazgaszonapochodnia.

Odniegooddalałsięwychudły,garbatycień.Samcień.
Unosił się ponad morzem grobów bez najmniejszego wysiłku. Prześlizgnął się pod

bramą cmentarza i skierował w dół wzgórza, wprost do rozświetlonego centrum
Gawaldonu.

Agatapoczuła,jakprzerażenieściskajejserce.Byłprawdziwy.Kimkolwiekbył.
Iniechciałmnie.
Zalałająfalaulgi,azarazpotemnowafalapaniki.
Sofia.
Powinnawołaćopomoc,aleniebyłonatoczasu.
Udająca sen Kallisa usłyszała szybkie kroki Agaty, a potem zamykające się drzwi.

MocniejprzytuliłaRozpruwacza.Niechciała,żebysięobudził.

Sofiakucałazadrzewemiczekała,ażDyrektorAkademiijąporwie.
Czekała.Iczekała.Apotemzauważyłacośnaziemi.
Okruchy pierniczków wdeptane w odcisk buta. Odcisk buciora tak ohydnego, tak

brzydkiego,żemógłnależećtylkodojednejosoby.Zacisnęłapięściipoczuła,żecała
sięwewnątrzgotuje…

Czyjeś ręce nagle zatkały jej usta, czyjaś stopa wkopała ją przez okno do domu.

Sofia poleciała głową naprzód, prosto na łóżko. Odwróciła się błyskawicznie
izobaczyłaAgatę.

– Ty żałosna, wścibska żmijo! – wrzasnęła, nim zauważyła lęk malujący się na

twarzyprzyjaciółki.–Widziałaśgo!–zachłysnęłasię.

Agata zatkała jej usta jedną rękę, a drugą przycisnęła przyjaciółkę do materaca.

background image

Sofia wiła się i wyrywała, ale bezskutecznie. Agata ostrożnie wyjrzała przez okno.
Pokręcony cień skierował się na rynek Gawaldonu, przenikając między niczego
nieświadomymi wartownikami, a potem nagle popłynął prosto do domu Sofii. Agata
stłumiłakrzyk.Przyjaciółkawyrwałasięjejwreszcie.Chwyciłajązaramiona.

– Czy jest przystojny? Jak książę? Czy wygląda jak prawdziwy dyrektor szkoły,

wkamizelce,okularachi…

ŁUP!
SofiaiAgatapowoliodwróciłysiędodrzwi.
ŁUP!ŁUP!
Sofiazniezadowoleniemzmarszczyłanos.
–Mógłbypoprostuzapukać,prawda?
Kłódkizatrzeszczały.Zawiasyzagrzechotały.
Agata przycisnęła się do ściany, ale Sofia starannie wygładziła sukienkę, jakby

spodziewałasiękrólewskiegogościa.

–Najlepiejdaćmubezprotestówto,czegobędziechciał.
Gdy drzwi zaczęły ustępować, Agata jednym susem podskoczyła i podparła je

własnymciałem.Sofiawzniosłaoczydogóry.

–Usiądźwkońcu,nalitośćboską!
Agatazcałejsiłyuczepiłasięklamki,którajednakwyślizgnęłasięjejzręki–drzwi

otwarłysięnaościeżzogłuszającymtrzaskiem,rzucającniąprzezpokój.Stanąłwnich
ojciecSofiibladyjakściana.

–Coświdziałem!–wysapał,machającpochodnią.
WtymmomencieAgatadostrzegłanaścianiepokręconycieńskradającysiędojego

szerokiejsylwetki.

–Tam!–krzyknęła.
Stefan okręcił się w miejscu, ale cień zdążył zdmuchnąć jego pochodnię. Agata

wyciągnęła z kieszeni zapałkę i zapaliła ją. W nikłym świetle zobaczyła leżącego na
zieminieprzytomnegoStefana.Sofiazniknęła.

Nazewnątrzrozległysięwrzaski.
Agata wyjrzała przez okno. Widziała gawaldończyków biegnących z krzykiem za

Sofią,którącieńciągnąłwstronęlasu.Corazwięcejludzirzucałosięwpogoń…

Sofiatymczasemuśmiechałasięoduchadoucha.
Agatawyskoczyłaprzezoknoipobiegłazanią.GdygoniącybylitużtużzaSofią,ich

pochodnienagleeksplodowały,zamykającichwkręguognia.Agataprzebiegłamiędzy
płomiennymi pułapkami i pognała przed siebie, by ratować przyjaciółkę, zanim cień
wciągniejądolasu.

Sofiatymczasempoczuła,żemiękkatrawaskończyłasięijejciałoszorujeterazpo

kamienistejziemi.Zmarszczyłaczołonamyślotym,żepojawisięwszkolewbrudnej
sukience.

background image

– Naprawdę spodziewałam się lokajów – powiedziała do cienia. – Albo

przynajmniejkarocyzdyni.

Agata biegła jak oszalała. Ledwie widziała Sofię pomiędzy drzewami. Płomienie

ogarniały coraz większy obszar, wspinały się coraz wyżej, grożąc spaleniem całego
miasteczka.

Widzącto,Sofiapoczułaulgę–terazniktjużniemożejejuratować.Alegdziejest

drugiedziecko?GdziejesttoporwanedoAkademiiZła?Kompletniemyliłasięcodo
Agaty.Czując,żejestwciąganacorazdalejpomiędzydrzewa,popatrzyłaporazostatni
naścianępłomieniipożegnałasięzklątwązwyczajnegożycia.

–Żegnaj,Gawaldonie!Żegnajbrakuambicjiżyciowych!Żegnajprzeciętności…
WtymmomenciezobaczyłaAgatębiegnącąprzezpłomienie.
–Aga,nie!–krzyknęła.
Agataskoczyła,chwyciłająinagleobiezostałypociągniętewciemność.
Płomienie wokół gawaldończyków zgasły. Ludzie popędzili w stronę lasu, ale

drzewawjednejchwilistałysięgrubeicierniste,zagradzającimprzejście.

Byłojużzapóźno.

–COTYWYPRAWIASZ!–wrzasnęłaSofia,popychającidrapiącAgatę,podczas

gdy cień ciągnął je przez nieprzeniknioną czerń puszczy. Agata rzucała się dziko,
próbującwyrwaćSofięzrąkcienia,acieńzrąkSofii.–WSZYSTKOPOPSUJESZ!–
wyłaSofia.Agataugryzłająwrękę.–AŁAAAAAA!–zakwiczałaSofiaiobróciłasię
tak,żeAgatazaczęłaszorowaćoziemię.PotemAgatawykręciłasięznowuizaczęła
wspinaćsięwstronęcienia,depczącciężkimibucioramitwarzSofii.

–JAKTYLKOZŁAPIĘCIĘZAKARK…
Iwtedypoczuły,żeodrywająsięodziemi.
Pochwyciłojecoś cienkiegoizimnego. Agatazaczęłagrzebać wkieszenisukienki

wposzukiwaniuzapałki,akiedyzapaliłająoswójchudynadgarstek,pobladła.Cień
zniknął. Były oplątane pnączami zwieszającymi się z wiązu. Pnącza wciągnęły je na
ogromne drzewo i zostawiły na najniższej gałęzi. Dziewczynki patrzyły na siebie
zwściekłościąipróbowałyzłapaćoddech,żebycośpowiedzieć.Agacieudałosięto
pierwszej.

–Wracamydodomu.Natychmiast.
W tym momencie gałąź zachybotała się, odgięła jak proca i wystrzeliła je niczym

kule. Zanim którakolwiek zdążyła wrzasnąć, wylądowały na innej gałęzi. Agata
sięgnęła po nową zapałkę, ale gałąź znów się odgięła i rzuciła je na następny konar,
któryprzerzuciłjenakolejny.

–JAKWYSOKIEJESTTODRZEWO?!–skrzeknęłaAgata.
Odbijaneprzezkolejnekonaryciaładziewczynekzderzałysię,ichsukienkidarłysię

okolce,ichtwarzechłostałyprostującesięgałęzie,ażwkońcuSofiaiAgataznalazły

background image

sięnasamymszczyciedrzewa.

Na czubku wiązu między gałęziami leżało olbrzymie czarne jajo. Dziewczynki

patrzyły na nie zdumione. Po chwili jajo pękło, ochlapując je ciemnym, glutowatym
żółtkiem, a spomiędzy skorup wyłonił się gigantyczny ptak składający się z samych
kości. Spojrzał na dziewczyny, a potem wydał gniewny skrzek, od którego omal nie
popękałyimbębenkiwuszach.Złapałjewszponyizanurkowałzdrzewa.Wrzasnęły,
po raz pierwszy w czymś się zgadzając. Szkieletowy ptak mknął przez czarny las,
aAgatagorączkowozapalałajednązapałkęzadrugą,pocierającjeojegożebra.Przez
momentwidziałyjegoczerwoneoczyikolczastycień.Wątłedrzewa,międzyktórymi
lecieli, sięgały po dziewczynki, a ptak to nurkował, to wzbijał się wyżej, żeby je
omijać. Nagle gdzieś przed nimi rozległ się grzmot i po chwili wpadli prosto
w szalejącą burzę. Dziewczynki osłaniały twarze przed deszczem, błotem
i połamanymi konarami drzew, robiły uniki przed pajęczynami, gniazdami pszczół
iżmijami,ażwreszcieptakzanurkowałwzłowrogiekrzewydzikiejróży.SofiaiAgata
wzdrygnęłysię,szykującsięnaból…

Wtedywszystkonaglesięuspokoiło.
–Aga…
Agata otworzyła oczy i zobaczyła promienie słońca. Spojrzała w dół, wstrzymując

oddech.

–Tonaprawdęistnieje.
Dalekoprzednimizlasuwyłaniałysiędwawysokiezamki.Jedenlśniłwsłonecznej

mgiełce, a wieże z różowego i błękitnego szkła wznosiły się nad brzegiem
błyszczącegojeziora.Drugigórowałzłowieszczonaokolicą,poczerniałyiposzarpany,
aostrewieżeprzeszywałyburzowechmuryniczymzębypotwora.

AkademiaDobraiZła.
SzkieletowyptakposzybowałwstronęZamkuDobra.Agatazprzerażeniemuczepiła

sięprzyjaciółki,alezobaczyła,żejejtwarzpromieniejeszczęściem.

–Jestemksiężniczką,Aga.
AleptakupuściłAgatę.
OszołomionaSofiapatrzyła,jakAgataznikawmgleprzypominającejróżowąwatę

cukrową.

–Zaczekaj…nie…
Ptak wzniósł się gwałtownie i poszybował w kierunku Zamku Zła, otwierającego

szczękinaprzyjęciekolejnejofiary.

–Nie!Jajestemdobra!Tonietenzamek!–wrzeszczałaSofia.
Ajednakzostałaupuszczonawprostwpiekielnączerń.

background image

3

Wielkapomyłka

background image

K

iedySofiaotworzyłaoczy,zobaczyła,żepływawcuchnącejfosiewypełnionejpo

brzegi gęstym czarnym szlamem. Ze wszystkich stron otaczała ją ponura mgła.
Spróbowałastanąć,alestopyniedosięgłygruntuizapadłasięjeszczegłębiej–szlam
wlał się jej do nosa i zapiekł w gardle. Krztusząc się i próbując złapać oddech,
znalazła wreszcie coś, czego mogła się chwycić. Przerażona zobaczyła jednak, że to
truchło na wpół zjedzonej kozy. Zachłysnęła się i próbowała odpłynąć, ale nie
widziaładalejniżnakilkacentymetrów.Ponadniąrozległysięniesioneechemkrzyki.
Spojrzaławgórę.

Liczne stado szkieletowych ptaków wdarło się w mgłę i puszczało do fosy

wrzeszczące dzieci. Gdy ich krzyki zamieniły się w pluski, nadleciała kolejna fala
ptaków, a potem jeszcze kolejna, aż wreszcie całe niebo wypełniło się spadającymi
dziećmi.Sofiazauważyłaptakanurkującegodokładnienadniąiodsunęłasięwsamą
porę,żebyspadającyjakbombadzieciaktylkoochlapałjejtwarzbłotem.

Wytarła szlam z oczu i znalazła się twarzą w twarz z chłopcem. Pierwszą rzeczą,

jaką zauważyła, było to, że nie nosił koszuli. Miał chudą i bladą pierś, bez cienia
nadziei na jakiekolwiek mięśnie. Z małej głowy wystawał mu długi nos, miał też
sterczące zęby i czarne włosy opadające na wyłupiaste oczy. Wyglądał jak mała
złowrogałasica.

–Ptakmizeżarłkoszulę–wyjaśnił.–Mogędotknąćtwoichwłosów?
Sofiacofnęłasię.
– Zwykle nie robią czarnych charakterów z włosami księżniczek – powiedział,

podpływającdoniejpieskiem.

Sofia rozpaczliwie rozejrzała się za jakąś bronią – kijem, kamieniem, zdechłą

kozą…

– Może zostaniemy kumplami z pokoju albo najlepszymi kumplami, albo

jakimikolwiek kumplami – oznajmił, znajdując się teraz w odległości najwyżej pół
metra. To było tak, jakby Radley zamienił się w gryzonia i zebrał się na odwagę.
Chłopiec wyciągnął w kierunku Sofii cherlawą rękę. Dziewczyna już była gotowa
przyłożyć mu w nos, kiedy jakiś wrzeszczący dzieciak wpadł pomiędzy nich. Sofia
ruszyławprzeciwnąstronę,akiedysięobejrzała,Łasicagdzieśzniknął.

We mgle widziała dzieci pływające pomiędzy unoszącymi się w fosie torbami

i kuframi, szukające swojego bagażu. Te, którym udało się go znaleźć, kierowały się
znurtemwstronęrozlegającegosięzoddalizłowieszczegowycia.Sofiapodążyłaza
nimi.Mgławreszcierozstąpiłasię,odsłaniającbrzeg.Sofiadostrzegławilkistojącena
dwóchłapach,ubranewkurtkiwojskowe.Trzaskałybiczami,zapędzającuczniówdo
szeregu.

Sofia chwyciła wystający korzeń, chcąc wyciągnąć się ze szlamu, ale zamarła na

widokswojegoodbiciawwodzie.Jejsukienkabyłaniewidocznaspodwarstwybłota

background image

i żółtka, twarz miała wysmarowaną lepkim czarnym brudem, a w jej włosach
zamieszkałachybacałarodzinadżdżownic.Zakasłałaiztrudemzłapałaoddech…

–Ratunku!Trafiłamniedotejszko…
Wilk brutalnie wyciągnął ją na brzeg i kopnął do szeregu. Otwarła usta, żeby

zaprotestować,alezobaczyłaŁasicępłynącegowjejstronęipiszczącego:

–Zaczekajnamnie!
Szybko dołączyła do rzędu dzieci ciągnących bagaże przez mgłę. Jeśli któreś się

ociągało, najbliżej idący wilk wymierzał błyskawiczne uderzenie, więc szła szybko,
jednocześnie wycierając sukienkę, wydłubując robaki i żałując swoich idealnie
spakowanychbagaży,którezostałygdzieśdaleko.

Brama zamku zrobiona była z żelaznych szpikulców poprzeplatanych drutem

kolczastym. Kiedy Sofia podeszła bliżej, zobaczyła, że to nie jest drut, tylko setki
czarnych żmij, które syczały, usiłując ugryźć zbliżających się. Sofia przebiegła
z piskiem, a potem obejrzała się i odczytała napis umocowany ponad bramą,
podtrzymywanyprzezdwarzeźbioneczarnełabędzie:

AkademiaZła

KształtowanieiPropagacjaGrzechu

Przed nimi wznosił się niczym skrzydlaty demon szkolny zamek. Główna wieża

zbudowana z grubo ciosanego czarnego kamienia przebijała bure chmury jak potężny
tors.Pojejbokachwyrastałydwiegrube,pokręconespirale,zktórychjakkrwawiące
skrzydłazwieszałysiękrwiścieczerwonepnącza.

Wilki pogoniły dzieci w stronę wejścia do głównej wieży, do długiego tunelu

przypominającego kształtem paszczę krokodyla. Sofię przeszedł dreszcz, gdy
zorientowała się, że tunel z każdym krokiem robi się coraz węższy i węższy, aż
wreszcie ledwie widziała dzieciaka idącego przed nią. Z trudem przecisnęła się
między dwoma ostrymi głazami i wreszcie znalazła się w wilgotnym holu,
śmierdzącym zgniłymi rybami. Demoniczne gargulce pochylały się z kamiennych
występów, trzymając w pyskach zapalone pochodnie. Żelazny posąg łysej, bezzębnej
wiedźmytrzymającejwgarścijabłkolśniłsłabowzłowieszczymblaskupłomieni.Na
wyszczerbionej kolumnie pod ścianą widoczna była gigantyczna czarna litera N,
ozdobionazłośliwiewykrzywionymikarłami,trollamiiharpiamiwspinającymisiępo
niej jak po drzewie. Na następnej kolumnie znajdowało się czerwone jak krew I,
zkołyszącymisięnanimolbrzymamiigoblinami.Posuwającsięwrazzniekończącym
się szeregiem dzieciaków, Sofia zdołała odczytać napis na kolumnach: N–I–G–D–Y.

background image

Apotemnagleznalazłasiędostateczniedalekowgłębiholu,byzobaczyćzawijającą
się przed sobą kolejkę. Po raz pierwszy mogła się dobrze przyjrzeć innym uczniom
iomalniezemdlałazwrażenia.

Jedna z dziewczynek miała koszmarnie wystające górne zęby, na głowie kępki

wiotkich włosów i jedno oko zamiast dwóch, osadzone dokładnie na środku czoła.
Jakiśchłopiecwyglądałjakgrudaciasta–miałpękatybrzuch,łysągłowęinabrzmiałe
kończyny.Wysokadziewczynkazchorobliwiezielonąskórącałyczasuśmiechałasię
szyderczo, a chłopiec idący przed nią był tak owłosiony na całym ciele, że mógłby
uchodzićzamałpę.WszyscywyglądalimniejwięcejnarówieśnikówSofii,alenatym
podobieństwa się kończyły. Oto miała przed sobą masę nieszczęśników ze
zdeformowanymi ciałami, odrażającymi twarzami i najokrutniejszymi minami, jakie
kiedykolwiek widziała. Sprawiali wrażenie szukających kogoś, kogo mogliby
znienawidzić. Jeden po drugim zauważali Sofię i stwierdzali, że nie muszą szukać
dalej,bojużznaleźli.Skamieniałązestrachuksiężniczkęwszklanychpantofelkachize
złotymilokami.

Czerwonąróżępośródcierni.

PodrugiejstroniefosyAgataomalniezabiławróżki.
Ocknęłasię,leżącpodczerwonymiiżółtymililiami,którewydawałysiępogrążone

w ożywionej rozmowie. Była pewna, że to ona jest tematem dyskusji, ponieważ lilie
wskazywały ją obcesowo listkami i pąkami. Ostatecznie kłótnia musiała zostać
rozstrzygnięta, ponieważ kwiaty nagle pochyliły się jak troskliwe babcie i owinęły
łodygiwokółjejnadgarstków.Pociągnęłyjąipostawiłynanogi.Agatazobaczyłałąkę
dziewczątcudownierozkwitającychwokółlśniącegojeziora.

Nie wierzyła własnym oczom. Dziewczęta dosłownie wyrastały spod ziemi.

Najpierwzmiękkiejglebywysuwałasięichgłowa,potemszyja,pierś,apotemrosły
i rosły, aż wreszcie wyciągały ramiona do aksamitnie błękitnego nieba i stawiały na
ziemi stopy w delikatnych pantofelkach. Ale to nie widok rosnących dziewcząt
najbardziejwytrąciłAgatęzrównowagi.Chodziłooto,żedziewczynkitewniczymjej
nieprzypominały.

Ichbuzie,niektórejasne,inneciemniejsze,byłynieskazitelnieśliczneipromieniały

zdrowiem. Dziewczynki miały kaskady lśniących włosów, prostych lub w lokach,
a wszystkie ubrane były w falbaniaste suknie, brzoskwiniowe, żółte lub białe. Jedne
były niskie, inne smukłe i wysokie, ale wszystkie mogły się pochwalić wąską talią,
szczupłymi nogami i smukłymi ramionami. Łąka nieustannie rozkwitała nowymi
uczennicami, a na każdą z nich oczekiwała drużyna trzech wróżek ze skrzydełkami
lśniącymi brokatem. Szczebiocząc i dzwoniąc, czyściły dziewczęta z grudek ziemi,
nalewałyimfiliżankiherbatyzmiodokrzewuizajmowałysiękuframi,którewyrastały
zziemiobokswoichwłaścicielek.

background image

Agata nie miała najbledszego pojęcia, skąd pochodzą te piękności. Pragnęła tylko,

by wyrosła wśród nich jakaś dziewczynka ze skrzywioną miną albo w niechlujnym
stroju, żeby ona sama nie czuła się tak bardzo nie na miejscu. Ale widziała tylko
nieskończonąilośćkolejnychwersjiSofii,mającychwszystkoto,czegojejbrakowało.
Znajomeuczuciewstyduścisnęłojejżołądek.Potrzebowaładziury,wktórejmogłaby
się zagrzebać, cmentarza, na którym mogłaby się ukryć, czegoś, co sprawi, że one
wszystkiesobiepójdą…

Wtymmomenciewróżkająugryzła.
–Coty…
Agata spróbowała strząsnąć ze swej głowy dzwoniące stworzenie, ale odfrunęło

i ugryzło ją w szyję, a potem w siedzenie. Pozostałe wróżki próbowały poskromić
jakośzłośnicę,tajednakzawyła,pogryzłajeiznowuzaatakowałaAgatę.Rozdrażniona
dziewczynkausiłowałazłapaćwróżkę,aletaporuszałasiętakbłyskawicznie,żeAgata
mogła tylko podskakiwać bezradnie i znosić kolejne ukąszenia, aż w końcu szalejąca
wróżka niechcący wpadła jej do ust i po prostu została połknięta. Dziewczynka
odetchnęłazulgąipodniosłaspojrzenie.

Sześćdziesiąt piękności wpatrywało się w nią ze zgrozą, jakby była kotem

wgnieździesłowików.

Agatapoczułaukłuciewgardleiwykasłaławróżkę.Kujejzaskoczeniuokazałosię,

żetochłopiec.

Zdala,zdrugiejstronyjeziora,gdziestałprześlicznyzamek,dobiegasłodkidźwięk

dzwonów. Wszystkie wróżki złapały dziewczynki za ramiona, uniosły w powietrze
i poleciały z nimi ponad taflą wody w stronę zamku. Agata uznała, że to doskonała
okazja do ucieczki, ale zanim zdążyła poderwać się do biegu, poczuła, że dwie
dziewczęce wróżki unoszą ją w górę. Kiedy odlatywała z nimi, obejrzała się na tę
trzecią, na chłopca, który ją pogryzł, a teraz został na ziemi. Z wściekłością zaplótł
ramionaipotrząsałgłową,jakbychciałstanowczooznajmić,żezostałaotopopełniona
okropnapomyłka.

Wróżkistawiałyinnedziewczynkinatrawnikuprzedszklanymzamkiemipozwalały

im iść swobodnie. Ale wróżki Agaty nie puściły jej, tylko powlokły ją do przodu
niczymwięźnia.Agataobejrzałasięnajezioro.GdziejestSofia?

Zobaczyła,żewpołowiejeziorakryształowoczystawodazamieniałasięwczarny

szlam,aprzeciwległybrzegcałkiemzasłaniałaszaramgła.JeśliAgatamiałauratować
przyjaciółkę, musiała znaleźć sposób, by przedostać się na drugą stronę. Najpierw
jednaktrzebabyłouwolnićsięodskrzydlatychszkodników.Potrzebowałaczegoś,co
odwróciłobyichuwagę.Rozejrzałasię.Przedsobązobaczyłazłotąbramęiwieńczący
jąlustrzanynapis:

background image

AkademiaDobra

OświecenieiOczarowanie

Kiedy w lustrzanych literach dostrzegła swoje odbicie, odwróciła spojrzenie.

Nienawidziła luster i zawsze ich unikała. (Świnie i psy nie siedzą i nie podziwiają
swojego odbicia
– myślała). Ciągnięta do przodu, uniosła głowę i zobaczyła
oszronionedrzwipałacu,ozdobionedwomabiałymiłabędziami.Drzwiotworzyłysię
szeroko. Wróżki zaprowadziły uczennice do wąskiego, wykładanego lustrami
korytarza.Kiedysięzatrzymały,pozostałedziewczynkiokrążyłyAgatęjakrekiny.

Wpatrywały się w nią przez chwilę, jakby oczekiwały, że zrzuci maskę i odsłoni

ukrywającą się pod nią księżniczkę. Agata spróbowała odwzajemniać ich spojrzenia,
ale widziała tylko własną twarz odbitą tysiące razy w lustrach, i natychmiast wbiła
wzrokwmarmurowąposadzkę.Kilkawróżekzabrzęczało,próbującpokierowaćgrupę
dalej, ale większość przysiadła po prostu na ramionach dziewczynek i czekała.
W końcu jedna z dziewcząt zrobiła krok do przodu – miała złote włosy sięgające do
pasa,pełnewargiioczyjaktopazy.Byłatakpiękna,żewydawałasięnierzeczywista.

– Dzień dobry, jestem Beatrycze – oznajmiła ze słodyczą. – Nie dosłyszałam

twojegoimienia.

– To dlatego, że go nie powiedziałam – odparła Agata, nie odrywając wzroku od

posadzki.

– Jesteś pewna, że znalazłaś się we właściwym miejscu? – zapytała Beatrycze

jeszczesłodszymgłosem.

Agata poczuła, że jakieś słowa kształtują się jej w głowie – coś, czego

potrzebowała,alenadalbyłozbytniejasne,bymogłatozobaczyć.

–Yyy,no,ja…
–Byćmożepodpłynęłaśniedotejszkoły–uśmiechnęłasięBeatrycze.
SłowazapłonęływgłowieAgaty.Odwrócićichuwagę.
SpojrzaławpromienneoczyBeatrycze.
– To Akademia Dobra, prawda? Legendarna szkoła dla pięknych i wartościowych

dziewcząt,którychprzeznaczeniemjestzostaćksiężniczkami?

–Och.–Beatryczewydęławargi.–Czylisięniezgubiłaś?
– Nic ci się nie pomyliło? – zapytała inna dziewczyna o egzotycznej urodzie

ikruczoczarnychwłosach.

–Nieoślepłaś?–dodałatrzeciazciemnorubinowymilokami.
– W takim razie na pewno masz przepustkę na Kwietną Kolej – powiedziała

Beatrycze.

Agatazamrugała.
–Cotakiego?

background image

–TwójbiletnaKwietnąKolejkę–wyjaśniłaBeatrycze.–Nowiesz,wszystkienią

przyjechałyśmy.TylkooficjalnieprzyjęciuczniowiedostająbiletynaKwietnąKolej.

Wszystkiedziewczętapodniosływielkiezłotebilety,naktórychwidniałyichimiona

wykaligrafowane ozdobnymi literami oraz pieczęć Dyrektora Akademii z czarnym
ibiałymłabędziem.

– Aaaaa, tę przepustkę na Kwietną Kolej – skrzywiła się Agata. Sięgnęła do obu

kieszeni.–Podejdźciebliżej,towamjąpokażę.

Dziewczynkizbliżyłysię,patrzącnieufnie.WtymczasieAgatagorączkowoszukała

czegoś,comogłobyodwrócićichuwagę–zapałki…monety…sucheliście…

–Yyy,bliżej.
Dziewczynkiskupiłysięwokółniej,mrucząccośdosiebie.
–Niepowinnabyćtakamała–prychnęłaBeatrycze.
– Skuliła się w praniu – odparła Agata, wymacując kolejne zapałki, rozpuszczone

czekoladki, bezgłowego ptaka (Rozpruwacz ciągle chował je w jej ubraniach). –
Gdzieśtująmam…

–Możejązgubiłaś–podsunęłaBeatrycze.
Kulkinaftaliny…skorupyorzechów…kolejnyzdechłyptak…
–Albogdzieśsięzapodziała–dodała.
Ptak?Zapałki?Podpalićptakazapałkami?
–Alboskłamałaś,żewogólejąmasz.
–O,chybajączuję…
Aleczułatylkonerwowąwysypkęnaszyi…
–Wieszchyba,cosiędziejezintruzami–uprzedziłaBeatrycze.
–O,tujest…–Zróbcoś!
Dziewczynkitłoczyłysięwokółniejzłowieszczo.
Zróbcośnatychmiast!
I zrobiła pierwszą rzecz, jaka jej przyszła do głowy – puściła długiego, głośnego

bąka.

Skuteczne odwrócenie uwagi zawsze wywołuje panikę i chaos. Agata odniosła

sukces w obu tych dziedzinach. Kiedy cuchnące opary wypełniły ciasny korytarz,
piszczące dziewczęta rzuciły się w poszukiwaniu schronienia, a wróżki natychmiast
zasłabły, zostawiając jej wolną drogę do drzwi. Zagradzała ją tylko Beatrycze, zbyt
zszokowana,bysięruszyć.Agatazrobiłakrokwjejstronęipochyliłasięjakwilk.

–Buuu.
Beatryczerzuciłasiędorozpaczliwejucieczki.
Nie wahając się ani chwili, Agata pobiegła do drzwi. Obejrzała się i zadowolona

patrzyłanadziewczynkiwpadającenaścianyitratującesięnawzajemwposzukiwaniu
drogiucieczki.MyślałatylkooratowaniuSofii.Wybiegłanazewnątrziruszyłaprosto
dojeziora,alekiedysięnadnimznalazła,wodauniosłasięolbrzymiąfaląirzuciłanią

background image

z powrotem do środka, pomiędzy krzyczące dziewczynki. Agata wylądowała na
brzuchuwkałuży.

Wstałachwiejnieizamarła.
– Witamy nowe księżniczki – oznajmiła wodna nimfa dwumetrowego wzrostu.

Odsunęła się na bok, odsłaniając wejście do holu tak wspaniałego, że Agata
wstrzymałaoddech.–WitamywAkademiiDobra.

Sofianiemogłaznieśćzapachutegomiejsca.Zataczałasię,idączinnymiuczniami,

dławiłasięmieszankąsmrodu,niemytychciał,pokrytychpleśniąkamieniicuchnących
wilków. Stanęła na palcach, żeby zobaczyć, dokąd się kierują, ale widziała tylko
niekończący się szereg odmieńców. Pozostali uczniowie rzucali jej paskudne
spojrzenia, ale ona odpowiadała najmilszym z uśmiechów, na wypadek gdyby to
wszystko było próbą. To musiała być przecież próba albo błąd, albo żart, albo
cokolwiek.

Odwróciłasiędoszaregowilka.
– Nie chciałabym kwestionować pańskich kompetencji, ale czy mogłabym się

zobaczyćzDyrektoremAkademii?Przypuszczam,żeon…–Wilkzaryczał,opluwając
jąśliną.Sofianiekontynuowaławywodu.

Dowlokła się wraz z innymi do obrzydliwej sali, z której wychodziły trzy spirale

czarnych schodów. Jedne, ozdobione rzeźbionymi potworami, miały na balustradzie
napis Szkoda, drugie, z wyrytymi pająkami, nazywały się Niezgoda, a trzecie,
z wężami – Występek. Na ścianach wzdłuż schodów wisiały niezliczone portrety,
ananichdzieciobokilustracjizksiążkizbaśniami,pokazującej,kimdanyuczeńzostał
po ukończeniu szkoły. Złota ramka zawierała portret chochlikowatej dziewczynki,
a obok wspaniały rysunek przedstawiający ją jako odrażającą wiedźmę, stojącą nad
pogrążonąwletargudziewicą.Poniżejznajdowałasięzłotatabliczka:

Wnastępnejzłotejramcebyłportretzłośliwieuśmiechniętegochłopakazgrubymi,

zrośniętymi brwiami i obraz pokazujący go jako dorosłego, który trzyma nóż przy
gardlejakiejśkobiety.Ipodpis:

background image

PodDroganemsrebrnaramaotaczałachudegochłopcazestrzechąjasnychwłosów,

zamienionegowjednegoztuzinaolbrzymówpustoszącychwioskę:

Potem Sofia zauważyła tuż nad podłogą zniszczoną brązową ramkę, a na portrecie

drobnego,łysegochłopcazszerokootwartymizestrachuoczami.Znałago.TobyłBan.
Miał zwyczaj gryźć wszystkie ładne dziewczynki w Gawaldonie. Cztery lata temu
został porwany. Ale obok jego wizerunku nie było ilustracji, tylko zardzewiała
tabliczkaznapisem:

SofiapopatrzyłanaprzerażonątwarzBanaipoczuła,żeskręcasięjejżołądek.Co

się z nim stało? Popatrzyła na tysiące złotych, srebrnych i brązowych ramek,
zajmujących każdy centymetr na ścianie: czarownice zabijające książąt, olbrzymy
pożerające ludzi, demony podpalające dzieci, odrażające ogry, groteskowe gorgony,
bezgłowych jeźdźców, bezlitosne potwory morskie. Dawniej niezgrabne nastolatki.
Teraz uosobienie absolutnego zła. Nawet czarne charaktery, które zginęły straszną
śmiercią – Titelitury, olbrzym z Magicznej fasoli, wilk z Czerwonego Kapturka
zostałysportretowanewchwilinajwiększegotriumfu,jakbytooniwyszlizwycięskoze
swoichbaśni.ŻołądekSofiiznowusięskręcił–zobaczyła,żeinnedziecigapiąsięna
te portrety z pełnym zachwytu podziwem. I w tym właśnie momencie uświadomiła
sobie,żeznajdujesięwśródprzyszłychmordercówipotworów.

Potwarzyzacząłjejspływaćzimnypot.Musiałaznaleźćkogośznauczycieli.Osobę,

któramogłabyprzejrzećlistęprzyjętychuczniówisprawdzić,żeSofiatrafiłaniedotej
szkoły. Na razie widziała jednak tylko wilki, które nie umiały mówić, a co dopiero
przeczytaćlistę.

Skręciła za róg i znalazła się w szerszym korytarzu, gdzie zobaczyła

czerwonoskórego rogatego karła stojącego na szczycie wysokiej drabiny
i przybijającego kolejne portrety do ściany. Zaciskając zęby, przesunęła się w jego
stronę. Gdy zastanawiała się, jak zwrócić na siebie jego uwagę, zauważyła nagle, że
w ramkach wiszących na tej ścianie widzi znajome twarze. Był tu przypominający
świnię tęgi chłopak, którego widziała wcześniej, podpisany Bron ze Skalnych
Wrzosów. Obok niego wisiał portret jednookiej dziewczynki z cienkimi włosami:

background image

Arachne z Lisiego Gaju. Potem jej oczy zatrzymały się na łasicopodobnym
chłopaku – Hort z Krwawego Strumienia. Hort. To brzmi jak nazwa
choroby.
Przesunęłasięjeszczekawałek,przygotowałasię,żebyzawołaćkarła…

Iwtedyzobaczyłaramkę,którąwłaśniewieszał.
Uśmiechnęłasiędoniejjejwłasnatwarz.
Sofia wrzasnęła, wyskoczyła spomiędzy uczniów, wlazła po drabinie i wyrwała

portretzrąkzdumionegokarła.

– Nie! Ja jestem Dobra! – krzyknęła, ale karzeł chwycił portret i przez chwilę

szarpali się, kopiąc i drapiąc, aż Sofia miała dość i wymierzyła mu policzek. Karzeł
wrzasnąłizamachnąłsięnaniąmłotkiem.Sofiazrobiłaunik,alestraciłarównowagę.
Drabinazakołysałasię,obijającsięościany.Dziewczynka,czepiającsięwpowietrzu
szczebli, spojrzała w dół, na warczące wilki i gapiących się uczniów. – Muszę się
zobaczyćzDyrektoremAkademii!–Wtymmomenciestraciłauchwyt,ześlizgnęłasię
podrabinieiwylądowałanazieminapoczątkukolejki.

Ciemnoskóra czarownica z ogromnym czyrakiem na policzku wcisnęła jej do ręki

pergaminowąkartę:

OszołomionaSofiapodniosłagłowę.
–Dozobaczenianalekcji,WiedźmozLasuZaŚwiatem–zaskrzeczałaczarownica.

Zanim Sofia zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, ogr wrzucił jej w objęcia stos

background image

związanychwstążkąksiążek.

Najlepszemonologizłoczyńców,wyd.2
BolesnezaklęciadlaIroku
Porwaniaimorderstwa:przewodnikdlapoczątkujących
Akceptacjawewnętrznejizewnętrznejbrzydoty
Potrawyzdzieci(z
nowymiprzepisami)

Same tytuły książek były wystarczająco przerażające, ale związująca je wstążka

okazałasiężywymwęgorzem.Sofiawrzasnęłainimnakrapianysatyrzdążyłwepchnąć
jej jeszcze jakiś zatęchły czarny materiał, upuściła podręczniki. Z odrazą rozwinęła
śmierdzącąszmatęicofnęłasięnawidokobszernej,poszarpanejtuniki,którazwisała
zjejrąkjakpodartazasłona.

Przerażona gapiła się na inne dziewczynki, z dumą zakładające rozlatujące się

mundurki,przeglądająceksiążkiiporównująceplanylekcji.Potemznówpopatrzyłana
własnąwstrętnątunikę.Naoślizgłeksiążkiiplanlekcji.Naswójuśmiechnięty,słodki
portretnaścianie.

Rzuciłasiędoucieczki.

Agata wiedziała, że znalazła się w niewłaściwym miejscu, ponieważ nawet kadra

pedagogiczna rzucała jej zdumione spojrzenia. Nauczyciele stali na schodach
wychodzącychzprzestronnegoszklanegoholuczteremaspiralnymiciągami–dwabyły
różowe, dwa błękitne – i obsypywali nowe uczennice konfetti. Nauczycielki miały
dopasowanedofigurysukniezwysokimkołnierzem,identycznewkroju,aleróżniące
siękolorem,ilśniącyherbzesrebrnymłabędziemnasercu.Każdadodaładoswojej
kreacjijakieśakcentyosobiste–kryształki,kwiatyzpaciorkówalbotiulowąkokardę.
Tymczasemnauczycielenosilidoskonaleskrojonegarniturywkolorachtęczy,pasujące
do nich kamizelki, wąskie krawaty i kolorowe chusteczki wetknięte w kieszonkę, na
którejbyłwyszytytakisamsrebrnyłabędź.

Agatanatychmiastzauważyła,żewszyscyonisąbardziejatrakcyjniniżktokolwiek

z dorosłych, z jakimi dotąd się spotkała. Nawet starsi nauczyciele byli tak bardzo
eleganccy,żeażonieśmielający.Agatazawszetwierdziła,żepięknojestbezsensowne,
ponieważtrwakrótko.Tutajmiaładowód,żemożebyćwieczne.

Nauczycielestaralisięnieokazywaćzaskoczenia,alewidziała,żeposzturchująsię

i szepczą coś na widok ociekającej wodą, niepasującej do pozostałych uczennicy.
Agata umiała wyłapywać takie rzeczy. W tym momencie dostrzegła kogoś, kto różnił
się od pozostałych. Stojący w aureoli światła padającego z witrażowego okna
mężczyzna w aksamitnym zielonym garniturze, ze srebrnymi włosami i lśniącymi
orzechowymioczami,uśmiechałsiędoniej,jakbybyławewłaściwymmiejscu.Agata

background image

poczerwieniała. Każdy, kto uważał, że ona tutaj pasuje, musiał być stuknięty.
Pocieszyły ją trochę pełne furii spojrzenia otaczających ją dziewczynek, które
najwyraźniejniewybaczyłyjejincydentuwkorytarzu.

–Gdziesąchłopcy?–zapytałajedna.
Czekały właśnie w kolejce, stojąc przed trzema nadnaturalnie wysokimi nimfami

wodnymi o włosach i wargach w kolorze neonu, które wręczały uczennicom plany
lekcji,książkiimundurki.

Agata mogła się teraz lepiej przyjrzeć majestatycznemu wnętrzu. Na ścianie

naprzeciwko zobaczyła olbrzymie, namalowane różową farbą litery Z i A, otoczone
miłośnie aniołkami i sylfami. Na pozostałych trzech ścianach także były litery,
tworzące słowo Z–A–W–S–Z–E. Z każdego rogu sali wychodziły schody, oświetlone
wysokimi witrażowymi oknami. Jedne z błękitnych schodów miały na balustradzie
wyryte HONOR i wygrawerowane postaci rycerzy i królów; na drugich dostrzegła
słowo MĘSTWO, a balustradę zdobiły błękitne płaskorzeźby z myśliwymi
iłucznikami.DwiespiraleróżowychschodówmiaływyrytezłotenapisyCZYSTOŚĆ
i DOBROĆ, którym towarzyszyły fryzy pokazujące dziewice, księżniczki i przyjazne
zwierzęta.

Na środku sali wznosił się wysmukły kryształowy obelisk, sięgający od posadzki

zmlecznegomarmuruażdoszklanejkopuły.Obeliskpokrywałyportretyabsolwentów.
Najwyżej wisiały oprawione w złote ramy portrety uczniów, którzy po ukończeniu
szkołyzostaliksiążętamiikrólowymi.Pośrodkuwisiałysrebrneramydlatych,którzy
odnieśli nieco mniejsze sukcesy jako beztroscy towarzysze podróży, obowiązkowe
żony i matki chrzestne. A na samym dole, zakurzone, widniały oprawione w brąz
portrety mało zdolnych wychowanków, którzy zostali lokajami i służącymi. Ale
niezależnieodtego,czyktośzostałKrólowąŚniegu,czyteżkominiarczykiem,wszyscy
mieli identycznie piękne twarze i ciepło się uśmiechali. Tutaj, w szklanym zamku
pośród puszczy, zgromadził się kwiat młodzieży oddanej Dobru. A wśród nich ona,
PannaSkwaszona,oddanacmentarzomipuszczanymbąkom.

Agataczekała,wstrzymującoddech,ażwkońcustanęłaprzedróżowowłosąnimfą.
– Zaszła pomyłka! – wysapała. – To moja przyjaciółka Sofia powinna się tutaj

znaleźć.

Nimfauśmiechnęłasię.
– Próbowałam ją powstrzymać przed trafieniem tutaj – wyjaśniała Agata głosem,

wktórymzaczęłapobrzmiewaćnadzieja.–Aleptaksiępomyliłiterazjajestemtutaj,
a ona jest w drugim zamku, ale ona jest śliczna i lubi kolor różowy, a ja… no,
popatrzcie na mnie. Wiem, że potrzebujecie uczniów, ale Sofia jest moją najlepszą
przyjaciółką, więc jeśli ona zostanie, ja też będę musiała zostać, ale nie możemy tu
zostać,więcproszę,pomóżciemijąznaleźć,żebyśmymogływrócićdodomu.

Nimfabezsłowapodałajejpergaminowąkartę.

background image

Agatagapiłasięnakartkęjakogłuszona.
–Ale…
Tymczasemzielonowłosanimfawręczyłajejkoszykzksiążkami:

Przywilejurody
Zdobądźswegoksięcia
Księgaprzepisównapięknywygląd
Celeżyciaksiężniczki
Mowazwierząt1:szczekanie,rżenieićwierkanie

Potem kolejna, niebieskowłosa nimfa podała jej mundurek: obrzydliwie krótką

różową sukienkę bez rękawów, ozdobioną na ramionach kwiatami, którą należało
założyć na białą koronkową bluzkę z dekoltem tak wielkim, jakby brakowało trzech
guzików.

Ogłupiała Agata popatrzyła na otaczające ją przyszłe księżniczki, poprawiające

różowesukienki.Popatrzyłanaksiążkiwmawiającejej,żeurodajestprzywilejem,że
może zdobyć przystojnego księcia, że może rozmawiać z ptakami. Popatrzyła na plan
lekcji przeznaczony dla kogoś pięknego, pełnego wdzięku i życzliwości. Potem
podniosłagłowęispojrzałanaprzystojnegonauczyciela,nadaluśmiechającegosiędo
niej,jakbyspodziewałsięponiej,AgaciezGawaldonu,wielkichrzeczy.

background image

Iwtedyzrobiłajedynąrzecz,jakąpotrafiła,gdyktośczegośodniejoczekiwał.
PobiegławgórębłękitnymischodamiHonoruignałaprzezmorskozielonekorytarze,

słyszączasobąwściekledzwoniącewróżki.Pędzącprzezkolejnekorytarze,wspinając
się po kolejnych schodach, nie miała czasu zastanawiać się nad tym, co widzi:
posadzki z jadeitu, sale lekcyjne ze słodkości, biblioteka ze złota… Aż dobiegła do
szczytu schodów i wypadła przez szronione szklane drzwi na dach wieży. Słońce
oświetlało zapierające dech w piersiach rzeźby z przystrzyżonych krzewów. Zanim
jednak Agata zdążyła zobaczyć, co przedstawiają, pojawiły się goniące ją wróżki,
które wystrzeliły z ust lepkie złote pajęczyny, starając się ją pochwycić. Padła na
ziemię, a potem popełzła jak robak pomiędzy żywopłotami. Zerwała się na nogi,
pobiegła i wskoczyła na najwyższą rzeźbę przedstawiającą muskularnego księcia
wznoszącegomieczwysokoponadstawem.Przelazłapoliściastymmieczuażnasam
koniec, wściekle kopiąc podlatujące zbyt blisko wróżki. Ale po chwili było już ich
tyle,żekiedywyplułylśniącesieci,Agatastraciłarównowagęiwpadładowody.

Gdyotwarłaoczy,byłacałkiemsucha.
Stawmusiałbyćportalem,ponieważAgataznalazłasięnazewnątrz,podkolumnadą

z błękitnego kryształu. Podniosła głowę i zamarła. Przed nią rozciągał się wąski
kamienny most prowadzący przez gęstą mgłę do ponurego zamku po drugiej stronie
jeziora.Tenmostłączyłobieszkoły.

Łzyzapiekłyjąwoczy.Sofia!MogłauratowaćSofię!
–Agata!
ZmrużyłaoczyizobaczyłaSofięwybiegającązmgły.
–Sofia!
Biegłymostem,wyciągającręceiwołającswojeimiona.
Inaglewpadłynaniewidzialnąbarieręiodbiłysięodniej,przewracając.
Zamroczona bólem Agata patrzyła ze zgrozą, jak wilki ciągną Sofię za włosy

zpowrotemdoAkademiiZła.

– Nie rozumiecie! – wrzeszczała Sofia, patrząc, jak wróżki łapią w swoje sidła

Agatę.–Towszystkopomyłka!

–Niemażadnychpomyłek–zawarczałwilk.
Ajednakpotrafiłymówić.

background image

4

Trzywiedźmyzpokoju66

background image

S

ofianiewiedziała,czemuukaraniemjejmusiałosięzająćsześćwilków,aniejeden,

ale zakładała, że po to, by dotarło do niej, o co chodzi. Przywiązały ją do rożna,
wepchnęły jej jabłko do ust i obnosiły ją jak świnię na uczcie po sześciu piętrach
wieży Szkoda, a stojący pod ścianami uczniowie pokazywali ją palcami i śmiali się.
Ale ich śmiech zamieniał się w grymas niesmaku, gdy uświadamiali sobie, że to
różowe dziwadło będzie ich współlokatorką. Wilki przeciągnęły popiskującą Sofię
obok pokoi 63, 64 i 65, wreszcie kopniakiem otworzyły drzwi pokoju 66 i po prostu
wrzuciły ją do środka. Sofia ślizgała się po podłodze, aż jej twarz trafiła na pokrytą
brodawkamistopę.

–Mówiłamwam,żetomyjądostaniemy–powiedziałkwaśnoczyjśgłos.
WciążprzywiązanadorożnaSofiapodniosłagłowęizobaczyławysokądziewczynę.

Jej czarne włosy z czerwonymi pasmami wisiały w strąkach, usta pokrywała czarna
szminka, w nosie widniał kolczyk, a na szyi przerażający tatuaż przedstawiający
demona z czerwoną czaszką i koźlimi rogami. Dziewczyna spojrzała na Sofię
znienawiścią.

–Nawetpachniejakzawszanka.
–Jużniedługozabiorąjąstądwróżki–powiedziałktośzdrugiejstronypokoju.
Sofiaodwróciłagłowę–dziewczynka–albinoskazupiorniebiałymiwłosami,białą

skórą i czerwonymi oczami w ciemnych obwódkach karmiła trzy czarne szczury
potrawkązkotła.

– Wielka szkoda. Mogłybyśmy temu czemuś poderżnąć gardło i powiesić jako

ozdobęnakorytarzu.

– Jesteś strasznie niemiła – odezwała się trzecia. Sofia odwróciła się i zobaczyła

siedzącąnałóżkuuśmiechniętą,brązowowłosądziewczynkę,pękatąjakbalonik,która
trzymała w każdej tłustej ręce czekoladowego loda. – Poza tym zabijanie innych
uczniówjestniezgodnezzasadami.

–Ajeślitylkojątrochęokaleczymy?–zapytałaalbinoska.
–Jauważam,żeonajestinteresująca–oznajmiłapulchna,odgryzająckawałekloda.

–Niekażdyczarnycharaktermusiśmierdziećiwyglądaćponuro.

– Ona nie jest żadnym czarnym charakterem – warknęły jednocześnie albinoska

idziewczynaztatuażem.

Usiłując się oswobodzić ze sznurów, Sofia przekrzywiła głowę i po raz pierwszy

przyjrzałasiępokojowi.Dawno,dawnotemutomógłbyćładny,przytulnyapartament,
zanim jednak ktoś go podpalił. Ceglane ściany pokrywała czarna sadza.
Czarnobrązoweśladyciągnęłysięnasuficie,apodłogabyłazasypanagrubąwarstwą
popiołu. Nawet meble wydawały się przypalone. Ale Sofia odkryła też, że istnieje
owielepoważniejszyproblem.

–Gdziejestlustro?–Ażsięzachłysnęła.

background image

–Niechzgadnę–prychnęładziewczynkaztatuażem.–NazywaszsięBella,Arielka

alboAnastazja.

–TocośwyglądaraczejnaStokrotkęalboŚliweczkę–stwierdziłaalbinoska.
–AlboKlarabellę,alboRóżyczkę,alboWierzbowąWitkę.
– Sofia. – Podniosła się w chmurze sadzy. – Nazywam się Sofia. Nie jestem

„czarnym charakterem”. Nie jestem „to coś” i zdecydowanie znalazłam się tu przez
pomyłkę,więc…

Albinoskaidziewczynkaztatuażemażzwinęłysięześmiechu.
–Sofia–zarechotałatadruga.–Tojeszczegorsze,niżmożnabyłosobiewyobrazić!
– Cokolwiek, co nazywa się Sofia, znalazło się tu przez pomyłkę – wysapała

albinoska.–Powinnosiębowiemznaleźćwklatce.

–Powinnamsięznaleźćwdrugimzamku–wyjaśniłaSofia,starającsięzignorować

ichdocinki.–DlategowłaśniemuszęsięspotkaćzDyrektoremAkademii.

– „Muszę się spotkać z Dyrektorem Akademii” – powtórzyła albinoska. – Może

wyskoczyszprzezoknoisprawdzisz,czycięzłapie?

–Jesteścieokropnieźlewychowane–wymamrotałaokrągładziewczynkazpełnymi

ustami.–JestemDot.TojestHester–powiedziała,wskazującdziewczynkęztatuażem.
–Ataradosnaiskierka–dodała,pokazującalbinoskę–toAnadil.–Anadilsplunęła
napodłogę.

– Witamy w pokoju 66 – oznajmiła Dot i machnięciem ręki strzepnęła popiół

zwolnegołóżka.

Sofia skrzywiła się na widok pogryzionej przez mole pościeli upstrzonej

obrzydliwymiplamami.

–Dziękujęzapowitanie,alenaprawdępowinnamjużiść–powiedziała,wycofując

sięwstronędrzwi.–Czymogłybyściemipowiedzieć,jakdojśćdogabinetuDyrektora
Akademii?

–Książętabędącałkiemzagubieni,kiedycięzobaczą–zauważyłaDot.–Większość

czarnychcharakterówniewyglądajakksiężniczki.

–Onaprzecieżniejestczarnymcharakterem–jęknęłyAnadiliHester.
– Czy muszę umówić się wcześniej na spotkanie? – nie odpuszczała Sofia. – Czy

mammuwysłaćwiadomośćalbo…

– Możesz chyba polecieć – odparła Dot, wyciągając z kieszeni dwa czekoladowe

jajka.–Alestymfymogącięzeżreć.

–Stymfy?–zapytałaSofia.
–Teptaki,którenastuzrzuciły,skarbie–wybełkotałaDot,przeżuwającczekoladę.

–Będzieszmusiałajeominąć.Awiesz,jakonenienawidzączarnychcharakterów.

–Ostatnirazpowtarzam–warknęłaSofia.–Niejestemczarnym…
Na schodach rozległy się jakieś dźwięki. Słodziutkie dzwonki, tak delikatne, tak

urocze,żetomogłybyćtylko…

background image

Wróżki.Przyszłyponią!
Sofia stłumiła krzyk. Nie odważyła się powiedzieć pozostałym dziewczynkom, że

zaraz przybędzie pomoc dla niej (kto wie, na ile serio mówiły o zrobieniu z niej
dekoracjikorytarza).Przesunęłasiębliżejdrzwiisłuchała,jakdzwonkistająsięcoraz
głośniejsze.

– Nie wiem, czemu ludzie uważają, że księżniczki są ładne – powiedziała Hester,

skubiąc brodawkę na palcu nogi. – Mają strasznie małe noski. Jak guziczki, aż się
prosi,żebyjeurwać.

Wróżkisąnanaszympiętrze!Sofiamiałaochotęzacząćpodskakiwać.Kiedytylko

znajdziesięwZamkuDobra,weźmienajdłuższąkąpielwżyciu!

–Aichwłosyzawszesątakiedługie–stwierdziłaAnadil,machajączdechłąmyszą,

mającąbyćdeseremdlaszczurów.–Ażsięprosi,żebyjepowyrywać.

Jużtylkokilkapokoistąd…
–Itesztuczneuśmiechy–powiedziałaHester.
–Itaobsesjanatleróżowego–powiedziałaAnadil.
Wróżkisątużobok!
–Niemogęsiędoczekaćchwili,kiedyjakąśzabiję–powiedziałaHester.
–Równiedobrzemożnazacząćjużdzisiaj.
Sątutaj!–serceSofiinapełniłosięradością:nowaszkoła,noweprzyjaciółki,nowe

życie!

Alewróżkiminęłyjejpokój.
Sofiapoczuła,żejejsercesięzaciska.Cosięstało?Jakmogłyjąominąć?Rzuciła

się obok Anadil do drzwi, otworzyła je gwałtownie i zobaczyła wilcze futro.
Zaskoczonaodskoczyła,aHesterzatrzasnęładrzwi.

–Wszystkiezostaniemyprzezciebieukarane–warknęła.
–Aleonetubyły!Szukałymnie!–jęknęłaSofia.
–Jesteśpewna,żeniemożemyjejzabić?–dopytywałasięAnadil,obserwując,jak

jejszczurypożerająmysz.

–Tozjakiegomiejscawpuszczypochodzisz,skarbie?–zapytałaDot,pochłaniając

czekoladowążabę.

–Niepochodzęzpuszczy–odparłaSofiazniecierpliwionaiwyjrzałaprzezjudasza.

Bez wątpienia to wilki spłoszyły wróżki. Za wszelką cenę musiała wrócić na most
i odnaleźć je. Ale na razie trzy wilki pilnowały korytarza, zajadając pieczoną rzepę
zżelaznychkutychtalerzy.

Wilkijedząrzepę?Widelcami?
Alenawilczychtalerzachbyłojeszczecośdziwnego.
Wróżkipodkradającebestiomjedzenie.
Uroczychłopiec-wróżkapopatrzyłnanią.
Zobaczył mnie! – Sofia zacisnęła dłonie i poruszyła ustami, wołając bezgłośnie

background image

„Pomocy!”.Chłopiecuśmiechnąłsięzezrozumieniem,apotemwyszeptałcoświlkowi
do ucha. Wilk spojrzał na Sofię i brutalnym kopniakiem rozbił judasza. Dziewczynka
cofnęłasięchwiejnie,słyszącchórleciutkichchichotówiwarkliwegośmiechu.

Awięcwróżkiniezamierzałyjejratować.
CałeciałoSofiidrżało,gotowewybuchnąćszlochem.Wtymmomencieusłyszała,że

ktośodchrząknął.Odwróciłasię.

Trzydziewczynkigapiłysięnaniązidentycznymzdumieniem.
–Jakto„niepochodziszzpuszczy”?–zapytałaHester.
Sofia nie była w nastroju do odpowiadania na głupie pytania, ale te trzy kretynki

byłyjejjedynąnadziejąnaznalezienieDyrektoraAkademii.

–JestemzGawaldonu–wyjaśniła,przełykającłzy.–Wyglądanato,żewywiecie

bardzodużootymmiejscu,więcbyłabymwdzięczna,gdybyściemogłymipowiedzieć,
gdzie…

–CzytowrejonieMruczącychGór?–zapytałaDot.
–WMruczącychGórachmieszkajątylkonigdziarze,tyidiotko–warknęłaHester.
–Założęsię,żejestzTęczowychBryz–powiedziałaAnadil.–Stamtądpochodzą

najbardziejwkurzającyzawszanie.

– Przepraszam, ale nic nie rozumiem. – Sofia zmarszczyła brwi. – Zawszanie?

Nigdziarze?

– Musiała być chowana w wieży jak Roszpunka – zawyrokowała Anadil. – To

wszystkowyjaśnia.

–Zawszanaminazywamytychdobrych,skarbie–wyjaśniłaDot.–Nowiesz,przez

toichbredzenie,żechcążyćdługoizawszeszczęśliwie.

– Czyli wy jesteście „nigdziarzami” – domyśliła się Sofia, przypominając sobie

literynakolumnachwholu.

– To skrót od „nigdy więcej” – wytłumaczyła Hester. – To raj dla złoczyńców.

WNigdyWięcejbędziemymiećnieograniczonemoce.

–Kontrolowaćczasiprzestrzeń–dodałaAnadil.
–Przybieraćnowepostaci–powiedziałaHester.
–Dzielićnaszedusze.
–Pokonywaćśmierć.
–Tylkonajpodlejsizczarnychcharakterówtoosiągają–stwierdziłaAnadil.
– A najlepsze jest to, że tam nie ma nikogo innego – oznajmiła Hester. – Każdy

czarnycharaktermakrólestwotylkodlasiebie.

–Wiecznasamotność–dodałaAnadil.
–Ależtonieszczęście–zauważyłaSofia.
–Toinniludziesąnieszczęściem–odparłaHester.
–Agatabyłabytymzachwycona–mruknęłaSofia.
–Gawaldon…czytowrejonieWzgórzBanialuki?–zapytałalekkoDot.

background image

– Na litość, to nie jest „w pobliżu” niczego! – jęknęła Sofia. Podniosła swój plan

lekcji z napisem u góry: SOFIA Z LASU ZA ŚWIATEM. – Gawaldon leży za tą
puszczą.Jestzewszystkichstronotoczonylasem.

–LasZaŚwiatem?–zapytałaHester.
–Aktojestwaszymkrólem?–zainteresowałasięDot.
–Niemamykróla–odparłaSofia.
–Kimjesttwojamatka?–zapytałaAnadil.
–Nieżyje–odparłaSofia.
–Atwójojciec?–dopytywałasięDot.
–Pracujewmłynie.Waszepytaniasąbardzoosobiste…
–Azjakiejbaśniowejrodzinypochodzisz?–zapytałaAnadil.
– A teraz robią się po prostu dziwaczne. Nikt nie ma baśniowej rodziny. Jest ze

zwykłejrodzinyzezwykłymiwadami.Jakkażdyzwaszychojców.

–Wiedziałam–powiedziałaHesterdoAnadil.
–Cotakiegowiedziałaś?–spytałaSofia.
–TylkoCzytelnicysątakgłupi–powiedziałaAnadildoHester.
Sofiapoczuła,żepiekąjąpoliczki.
– Przepraszam, ale nie jestem głupia tylko dlatego, że jako jedyna tutaj potrafię

czytać,więcmożespójrzciewlustro,tozobaczycie…

Czytelnik.
Dlaczego nikt tutaj nie tęsknił za domem? Dlaczego wszyscy, którzy znaleźli się

w fosie, płynęli w stronę wilków, zamiast ratować życie? Dlaczego nie płakali za
matkami ani nie uciekali przed wężami na bramie? Dlaczego wszyscy wiedzieli tak
dużootejszkole?

Zjakiejbaśniowejrodzinypochodzisz?
Wzrok Sofii padł na nocną szafkę przy łóżku Hester. Obok wazonu z uschniętymi

kwiatami, świecy w kształcie szponów i stosu książek (Przechytrzyć sierotkę,
Przyczyny porażek złoczyńców, Częste błędy czarownic) stała ramka z sękatego
drewna. W środku znajdował się nieporadny rysunek dziecka przedstawiający
groteskowączarownicęprzeddomem.

Dombyłzrobionyzpiernikówicukierków.
–Matkabyłanaiwna–oznajmiłaHester,podnoszącramkę.Kiedypogrążyłasięwe

wspomnieniach, na jej twarzy odmalował się namysł. – Piekarnik? Dajcie spokój.
Trzeba było nadziać ich na rożen. Udałoby się uniknąć komplikacji. – Zacisnęła
mocniejzęby.–Jabędęlepsza.

Sofia przeniosła spojrzenie na Anadil i żołądek jej się zacisnął. Jej ulubiona baśń

kończyła się sceną, w której czarownicę toczono w beczce nabijanej gwoździami, aż
została z niej tylko bransoletka zrobiona z kości małych chłopców. Taka właśnie
bransoletkabyłazapiętananadgarstkujejwspółlokatorki.

background image

Anadilspojrzałananiązukosa.
–Znamsięnawiedźmach,nonie?Babciabyłabydumna.
Sofia odwróciła się szybko i spojrzała na plakat wiszący nad łóżkiem Dot.

Przystojny,ubranynazielonomężczyznawrzeszczał,gdykatzamierzałsiętoporemna
jegoszyję.

–Tatuśobiecał,żebędęmogłazadaćpierwszycios–pochwaliłasięDot.
Sofiazezgroząpatrzyłanaswojetrzywspółlokatorki.
Oneniemusiałyczytaćbaśni.Oneznichpochodziły.
Urodziłysię,byzabijać.
–KsiężniczkaidotegoCzytelnik–powiedziałaHester.–Dwienajgorszerzeczyna

świecie.

–Nawetzawszaniejejniechcą–stwierdziłaAnadil.–Inaczejwróżkijużbyponią

przyszły.

–Aleonemusząprzyjść!–krzyknęłaSofia.–JajestemDobra!
– Cóż, jesteś na nas skazana, słoneczko – powiedziała Hester, kopniakiem

poprawiającjejpoduszkę.–Więcjeślichceszprzeżyć,postarajsiędopasować

Dopasowaćsiędoczarownic!Dopasowaćsiędokanibali!
–Nie!Posłuchajcie!–błagałaSofia.–JestemDobra!
– Cały czas to powtarzasz. – Hester błyskawicznym ruchem złapała ją za gardło

iprzycisnęładootwartegookna.–Ajakośniemanatożadnychdowodów.

– Podarowałam gorset bezdomnej staruszce! Chodzę co niedzielę do kościoła! –

wyłaSofia,wiszącnadprzepaścią.

–Hmmm,aniśladuwróżki-matkichrzestnej–powiedziałaHester.–Próbujdalej.
–Uśmiechamsiędodzieci!Śpiewamzptaszkami!–wykrztusiłaSofia.–Niemogę

oddychać.

– I ani śladu księcia na białym koniu – dodała Anadil, łapiąc ją za nogi. – Masz

ostatniąszansę.

–Zaprzyjaźniłamsięzwiedźmą!Takajestemdobra!
– I mimo to żadnych wróżek – powiedziała Anadil do Hester, gdy podnosiły ją

wgórę.

background image

–Onatupowinnabyć,anieja…–lamentowałaSofia.
– Nikt nie wie, dlaczego Dyrektor Akademii sprowadza do naszego świata takie

bezwartościowe dziwadła – syknęła Hester. – Ale może istnieć tylko jeden powód.
Jestgłupcem.

–ZapytajcieAgatę!Onawampowie!Onajestczarnymcharakterem!
–Wieszco,Anadil,wsumieniktnamjeszczeniepokazałregulaminu–stwierdziła

Hester.

–Czyliniebędąmoglinasukaraćzato,żegozłamiemy.–Anadilwyszczerzyłazęby

wuśmiechu.

PodniosłySofięponadparapet.
–Raz–powiedziałaHester.
–Nie!–skrzeknęłaSofia.
–Dwa…
–Chceciedowodu,towamznajdędowód!–wrzasnęłaSofia…
–Trzy.
–SPÓJRZCIENAMNIEISPÓJRZCIENASIEBIE!
Hester i Anadil puściły ją. Patrzyły na siebie oszołomione, a potem spojrzały na

Sofię,którakuliłasięnałóżkuizełzamiwoczachoddychałagłęboko.

–Mówiłamwam,żetoczarnycharakter–zaszczebiotałaDotiugryzłaczekoladową

truflę.

Hałasnazewnątrzsprawił,żedziewczynkiodwróciłygłowywstronędrzwi,które

nagleotworzyłysięztrzaskiem.Dośrodkawtargnęłytrzywilki,złapałyjezakołnierze
i wrzuciły w tłum ubranych na czarno uczniów stojących na korytarzu. Dzieciaki
przepychały się i szturchały łokciami, niektóre przewracały się i nie mogły w tym
ściskuwstać.Sofiaprzylgnęładościany,obawiającsię,żejązadepczą.

–Dokądidziemy?–krzyknęładoDot.
–DoAkademiiDobra!–odparłaDot.–Napowi…–Ogrowatychłopakkopnąłją

naprzód.

AkademiaDobra!PełnanadzieiSofiaposzłazaodrażającąhordąnadół,otrzepując

różowąsukienkęprzedpierwszymspotkaniemzprawdziwymikoleżankamiszkolnymi.
Ktoś złapał ją za ramię i przycisnął do balustrady. Oszołomiona, popatrzyła na
dzikiegobiałegowilka,którypodniósłdogórycuchnącyśmierciąmundurek.Obnażył
zębywlśniącymuśmiechu.

–Nie…–jęknęłaSofia.
Wilkmusiałsamsiętymzająć.

ChociażksiężniczkiwWieżyCzystościmieszkaływtrzyosobowychpokojach,Agata

dostałapokójtylkodlasiebie.

Różowe szklane schody łączyły wszystkie pięć pięter Wieży Czystości, a ich

background image

spiralny kształt przypominał nieskończenie długie włosy Roszpunki. Drzwi do pokoju
Agatynapiątympiętrzemiałybrokatowątabliczkęozdobionąserduszkami:Witamy
Renę,MilicentęiAgatę!AleRenaiMilicentaniezostaływnimdługo.Rena,
z powabną śniadą cerą i jasnymi szarymi oczami, z trudem wtaszczyła gigantyczny
kuferdopokojutylkopoto,żebyzobaczyćAgatęinatychmiastwyjść.

–Onawyglądanatakokropniezłą–usłyszałajejszlochAgata.–Niechcęumierać!
–Więcwprowadźsiędomnie–powiedziałaBeatrycze.–Wróżkitozrozumieją.
Rzeczywiście, wróżki zrozumiały. Zrozumiały także, gdy rudowłosa Milicenta

z zadartym noskiem i cienkimi brwiami poprosiła o pokój na niższym piętrze,
symulując lęk wysokości. I tak właśnie Agata została sama, dzięki czemu mogła się
czuć jak w domu. Mogła, ale pokój sprawiał, że czuła się niepewnie. Ogromne,
wysadzane klejnotami lustra spoglądały na nią z różowych ścian. Misterne freski
przedstawiały prześliczne księżniczki całujące się z oszałamiająco przystojnymi
książętami. Ponad każdym łóżkiem wznosił się baldachim z białego jedwabiu,
w kształcie dachu królewskiej karocy, zaś sufit pokrywały wspaniałe freski
z chmurami, spomiędzy których uśmiechnięte amorki wystrzeliwały miłosne strzały.
Agatawycofałasiętakdalekoodtego,jaktylkomogła,iprzycupnęławewnęceprzy
oknie,przyciskającsięwczarnejsukiencedoróżowejściany.

Przez okno widziała lśniące jezioro, nad którym wznosił się Zamek Dobra,

w połowie zamieniające się w pełną szlamu fosę, ochraniającą Złych. Dziewczęta
nazywały to miejsce „Zatoką Połowiczną”. Skryty we mgle wąski kamienny most
wznosiłsięponadwodą,łączącdwieszkoły.Aletowszystkoznajdowałosięodfrontu
dwóchzamków.Acobyłoztyłu?

Zaciekawiona Agata, przytrzymując się szklanej kolumny, wyszła na zewnętrzny

gzyms. Spojrzała w dół na wieżę Dobroć, zwieńczoną ostrą różową iglicą – jeden
fałszywyruchinadziejesięjakkawałekjagnięcinynaszaszłyk.Przeszłaostrożniena
koniec gzymsu, wychyliła głowę za róg wieży i zaskoczona omal nie zleciała. Za
Akademiami Dobra i Zła rozciągał się ogromny las. Drzewa, krzewy i kwiaty były
w najrozmaitszych odcieniach niebieskiego, od lodowego do indygo. Bujna niebieska
roślinnośćpokrywałasporąprzestrzeń,łączącwyjściazobuszkół,aogrodzonabyłaze
wszystkichstronwysokimzłotymparkanem.Zanimlasmiałjużzwykłyzielonykolor
irozciągałsięażpohoryzont.

Gdy wracała do środka, jej uwagę przykuło coś na froncie szkoły, w Zatoce

Połowicznej.Znajdowałosiędokładniewśrodku,gdzieszlamstykałsięzkrystalicznie
czystą wodą. Ledwie to widziała przez mgłę… wysoka, smukła wieża ze lśniących
srebrem cegieł. Wokół jej czubka wirowały chmary wróżek, podczas gdy wilki
zkuszamistałynastrażynadrewnianympomościewychodzącymnadwodę.

Czegotakpilnowały?
Agata zmrużyła oczy, przyglądając się szczytowi niebosiężnej wieży, ale widziała

background image

tylkopojedynczeoknoprzesłoniętechmurami.

Wtymmomenciepromieńświatłarozjaśniłoknoicośzobaczyła.Jakąśsylwetkę.
Pokręconycień,któryjeporwał.
Z wrażenia but jej się ześlizgnął i zachybotała się ponad śmiercionośną wieżą

Dobroć.Desperackozamachałarękami,wostatniejchwilizłapałasiękolumienkiokna
i wpadła do pokoju. Przyciskając rękę do obitej kości ogonowej, odwróciła się jak
najszybciej–alecieńjużzniknął.

Serce zaczęło bić jej mocniej. Ten, kto sprowadził je tutaj, był w tej wieży.

Aktokolwiektobył,mógłnaprawićpomyłkęiodesłaćjedodomu.

Alenajpierwmusiałauratowaćswojąnajlepsząprzyjaciółkę.
Kilka minut później Agata cofnęła się od lustra. Różowa sukienka bez rękawów

odsłaniała te części jej białego, cherlawego ciała, które nigdy dotąd nie oglądały
blasku słońca. Koronkowy kołnierz nie ukrywał wysypki, która pojawiała się na jej
szyi zawsze wtedy, gdy czuła się niespokojna, kwiaty na ramionach sprawiały, że
nieustannie kichała, a dopasowane kolorem różowe szpilki kołysały się pod nią jak
szczudła. Wiedziała jednak, że ten koszmarny strój to dla niej jedyna szansa na
ucieczkę.Jejpokójznajdowałsiępoprzeciwnejstronieschodów.Jeślichciaładostać
siędomostu,musiałaprzemknąćkorytarzemniezauważonaizejśćposchodach.

Zacisnęłazęby.
Musiszwtopićsięwtłum.
Odetchnęłagłębokoiuchyliładrzwi.
Pięćdziesiąt ślicznych dziewcząt w różowych sukienkach wypełniało korytarz,

chichocząc, plotkując, wymieniając się sukienkami, butami, torbami, bransoletkami,
kremamiiwszystkimtym,coprzywiozływmonstrualnychkufrach,podczasgdywróżki
kręciły się pomiędzy nimi, bezskutecznie próbując skierować je na ceremonię
powitalną. W pewnym momencie Agata zobaczyła schody po drugiej stronie.
Wystarczy,żebyspokojnieprzeszłakorytarzem,azdołazniknąć,zanimjązauważą.Ale
niemogłaruszyćsięzmiejsca.

Ona potrzebowała całego życia, żeby znaleźć jedną jedyną przyjaciółkę, a te

dziewczynki zostawały najlepszymi przyjaciółkami w ciągu kilku minut, jakby
nawiązywanie przyjaźni było najprostszą rzeczą na świecie. Agata poczuła ukłucie
wstydu.NawetwAkademiiDobra,gdziewszyscypowinnibyćżyczliwiikochający,
ona była sama i do tego znienawidzona. Była czarnym charakterem, gdziekolwiek
trafiła.

Cofnęła się do pokoju i zatrzasnęła drzwi. Zerwała z ramion kwiatowe ozdoby,

ściągnęłaróżoweszpilkiicisnęłajeprzezokno.Potemoparłasięościanęizamknęła
oczy.

Zabierzciemniestąd.
Po chwili otworzyła oczy i przez moment patrzyła na odbicie swojej brzydkiej

background image

twarzy w wysadzanym klejnotami lustrze. Zanim jednak zdążyła odwrócić głowę,
zobaczyła coś jeszcze w odbiciu. Panel sufitu z uśmiechniętym amorkiem był lekko
odsunięty.

Wciągnęła na stopy swoje twarde, czarne buciory, wspięła się na baldachim

iodsunęłapanel,odsłaniającciemnyprzewódwentylacyjnybiegnącyponadpokojem.
Złapałazakrawędźotworuiwciągnęłanajpierwjedną,apotemdrugąnogędośrodka,
ażuklękłanawąskiejpodłodzewewnętrzutunelu.

Pełzaławciemności,przesuwającpoomackudłońmiikolanamipozimnymmetalu–

ażnaglemetalzmieniłsięwpowietrze.Tymrazemniezdążyłasięniczegozłapać.

Spadajączaszybko,żebykrzyczeć,śmignęłaprzezszybywentylacyjne,obijającsię

jakpiłeczkawrurachiześlizgującsiępopochylniach,ażwyleciałaprzezjakąśkratę,
zrobiłasaltoiwylądowałanałodydzefasoli.

Objęłagrubyzielonypień,wdzięcznalosowi,żenadaljestwjednymkawałku.Ale

kiedy się rozejrzała, przekonała się, że nie trafiła do ogrodu czy innego miejsca,
w którym można by się spodziewać fasoli. Była w jakiejś ciemnej sali z wysokim
sufitem, pełnej obrazów, rzeźb i szklanych gablot. W rogu zauważyła drzwi ze
szronionegoszkłazezłoconymiliterami:

GALERIADOBRA

Zsuwałasiępołodydzefasoli,ażjejbuciorydotknęłymarmurowejposadzki.
Długą ścianę zajmował mural z panoramą niebosiężnego złotego pałacu, w którym

przystojny książę brał ślub z piękną księżniczką, a tysiące poddanych biło w dzwony
itańczyłozradości.Błogosławionaprzezjaśniejącesłońceparacałowałasię,podczas
gdymałeaniołkiunosiłysięponadnimi,sypiącczerwoneibiałeróże.Wysokoponad
tąsceną,spomiędzychmur,wyłaniałysięzłocistelitery,ciągnącesięodjednegokońca
muraludodrugiego:

DŁUGOIZAWSZESZCZĘŚLIWIE

Agata skrzywiła się. Zawsze wyśmiewała się z Sofii, która wierzyła w Długo

i Zawsze Szczęśliwie. („Kto chciałby być szczęśliwy przez cały czas?”). Jednak
patrząc na to malowidło musiała przyznać, że szkoła odwaliła kawał upiornie dobrej
roboty,żebysprzedaćtenkoncept.

Potem zajrzała do szklanej gabloty, zawierającej cienką książeczkę wypełnioną

ozdobnympismem,obokktórejleżałatabliczka:KrólewnaŚnieżka,Egzamin
zZaawansowanejMowyZwierząt(LetycjazDziewiczejDoliny).

background image

Wgablocieobokznalazłabłękitnypłaszczchłopca,któryzostałksięciemKopciuszka,
poduszkęzpokojuCzerwonegoKapturka,pamiętnikdziewczynkizzapałkami,piżamę
Pinokiaiinnepamiątkipowybitnychuczniach,którzyzapewneudalisiędopałacówna
śluby. Obejrzała kolejne obrazy na ścianach, przedstawiające Długo i Zawsze
Szczęśliwie z udziałem absolwentów szkoły, wystawę poświęconą historii szkoły,
banery upamiętniające najsłynniejsze zwycięstwa i ścianę z napisem „Kapitanowie
klasy”, pełną portretów uczniów z każdego rocznika. W głębi muzeum było coraz
ciemniej, więc sięgnęła do kieszeni po zapałkę, by zapalić lampę. Wtedy właśnie
zobaczyłamartwezwierzęta.

Tuziny wypchanych stworzeń górowały nad nią, ustawione wzdłuż ścian koloru

pięknych róż. Przetarła tabliczki z kurzu i odkryła, że są tu Kot w Butach, ulubiona
myszka Kopciuszka, sprzedana za fasolę krowa Jasia, a wszystkie z imionami dzieci,
które nie okazały się dość dobre, by zostać bohaterami, ich towarzyszami lub
służącymi. Tych dzieci nie czekało Długo i Zawsze Szczęśliwie, tylko postumenty
w muzeum. Agata, czując na sobie ich niesamowite, szklane spojrzenia, szybko się
odwróciła. Dopiero wtedy zobaczyła tabliczkę lśniącą na łodydze fasoli. Holden
zTęczowychBryz.Taprzeklętaroślinabyłakiedyśchłopcem.

Zrobiło jej się zimno. Nigdy dotąd nie wierzyła we wszystkie te historie, ale teraz

stały się one boleśnie prawdziwe. Przez dwieście lat żadne porwane dziecko nie
wróciło do Gawaldonu. Jak mogła myśleć, że ona i Sofia będą pierwsze? Jak mogła
myśleć,żenieskończyjakokrukalbokrzewróży?

Wtymmomencieprzypomniałasobie,cojeodróżniaodreszty.
Mamysiebienawzajem.
Musiałydziałaćrazem,byprzełamaćtęklątwę.Inaczejskończąjakoskamieniałości

wbaśni.

UwagęAgatyprzyciągnąłrządobrazówwnarożnejniszy,wyraźnienamalowanych

przeztegosamegoartystęiprzedstawiającychtęsamąscenę:dzieciczytająceksiążki
zbaśniami,wrozmytych,impresjonistycznychbarwach.Gdyzbliżyłasiędoobrazów,
otworzyłaszerzejoczyzezdumienia.Rozpoznawaławszystkietedzieci.

ByłyzGawaldonu.
Przesuwałasięodpierwszegoobrazudoostatniego,patrzącnadziecisiedzącenatle

znajomychwzgórzijeziora,krzywejwieżyzegarowejorazrozpadającegosiękościoła
i czytające baśnie. Widziała nawet cień domu na Cmentarnej Górze i poczuła ukłucie
tęsknoty. Wyśmiewała się z dzieci, że są stuknięte i żyją marzeniami, ale ostatecznie
okazało się, że wiedziały coś, czego ona nie wiedziała – że linia dzieląca baśń od
prawdziwegożyciajestnaprawdębardzocienka.

W końcu podeszła do ostatniego obrazu, który w niczym nie przypominał

wcześniejszych. Pokazywał rozwścieczone dzieci wrzucające książki z baśniami do
ogniska płonącego na rynku. Otaczający je ciemny las stał w ogniu, malując niebo

background image

krwistączerwieniąiczarnymdymem.Agatapoczuła,żeprzechodzijązimnydreszcz.

Głosy. Zanurkowała za ogromną karocę z dyni, uderzając głową w tabliczkę.

HeinrichzPiekielnegoLasu.Agataomalsięniezadławiła.

Domuzeumweszłydwienauczycielki,starszawzłotozielonkawejsuknizwysokim

kołnierzem, lśniącej od opalizujących zielenią skrzydeł chrabąszczy, i młodsza,
w fioletowej szacie z ciągnącym się trenem i szpiczastymi ramionami. Kobieta
wzielenimiałasiwewłosyupiętewbabcinykok,aleidealnąceręiłagodnebrązowe
oczy.Kobietawfioleciemiałaczarnewłosysplecionewdługiwarkocz,ametystowe
oczyibezkrwistąskórę,naciągniętąjakbęben.

–Onmieszawbaśniach,Klaryso–powiedziałatawfiolecie.
– Dyrektor Akademii nie ma władzy nad Baśniarzem, lady Lesso – odparowała

Klarysa.

–Jestpowaszejstronieiwieszotym–syknęłaladyLesso.
– On nie jest po niczyjej stronie… – Nagle Klarysa stanęła jak wryta. Jej

towarzyszkazrobiłatosamo.

Agatazobaczyła,nacopatrzą:naostatniobraz.
–Widzę,żeprzyjęłaśkolejnąobłąkanąwizjęprofesoraSadera–powiedziałalady

Lesso.

–Wkońcutojegogaleria–westchnęłaKlarysa.
Oczy lady Lesso zalśniły, a obraz magicznie zerwał się ze ściany i wylądował za

oszklonągablotą,dosłowniekilkacentymetrówodgłowyAgaty.

–Właśniedlategoniewisząwgaleriiwtwojejszkole–zauważyłaKlarysa.
– Każdy, kto wierzy w Przepowiednię o Czytelniku, jest głupcem – syknęła lady

Lesso.–ŁączniezDyrektoremAkademii.

– Dyrektor Akademii musi strzec równowagi – przypomniała łagodnie Klarysa. –

Uważa,żeCzytelnicysąjejczęścią.Nawetjeślityijaniepotrafimytegozrozumieć.

– Równowagi! – parsknęła lady Lesso. – To dlaczego Zło nie wygrało w żadnej

baśni,odkądonprzejąłwładzę?DlaczegoZłoniepokonałoDobraoddwustulat?

–Możepoprostumoiuczniowiesąlepiejwykształceni–powiedziałaKlarysa.
Lady Lesso spiorunowała ją wzrokiem i odmaszerowała. Jednym ruchem palca

Klarysaprzywróciłaobraznawłaściwemiejsceipodbiegła,żebyjądogonić.

–MożetwojanowaCzytelniczkaudowodni,żesięmylisz–podsunęła.
LadyLessoprychnęła.
–Słyszałam,żeubierasięnaróżowo.
Agatasłuchała,jakichkrokicichnąwoddali.
Popatrzyła na lekko uszkodzony obraz. Dzieci, ognisko, Gawaldon idący z dymem.

Cotowszystkooznaczało?

Nagle w powietrzu rozległ się trzepot i rozdzwoniły się dzwoneczki. Zanim Agata

zdążyła się ruszyć, do muzeum wpadły świecące wróżki, przeszukując wszystkie

background image

zakamarki. Nim wróżki dotarły do karocy z dyni, Agata rzuciła się w kierunku drzwi
widocznych w głębi Sali, przez które chwilę wcześniej wyszły nauczycielki.
Zaskoczone wróżki zapiszczały, ona tymczasem przecisnęła się między trzema
wypchanymimisiami,otworzyłanaościeżdrzwii…

Przez hol szły w dwóch idealnie równych rzędach ubrane na różowo uczennice.

Trzymałysięzaręceichichotałyjaknajlepszeprzyjaciółki,aAgatapoczułaznajomy
wstyd.Wszystkowniejpragnęłotylkojednego–zamknąćdrzwiiukryćsię.Aletym
razem,zamiastmyślećowszystkichprzyjaciółkach,którychniemiała,pomyślałaotej
jednej,którąmiała.

Wróżki wpadły do holu sekundę później, ale zobaczyły tylko księżniczki zdążające

naceremoniępowitalną.Zfuriąunosiłysięwgórze,poszukującjakichkolwiekśladów
zbiega,aleAgatawślizgnęłasięwróżowypochódizuśmiechemspróbowałasięnie
wyróżniać.

background image

5

Chłopcywszystkopsują

background image

K

ażda szkoła miała własne wejście do Teatru Baśni, który był podzielony na dwie

części. Zachodnie drzwi prowadziły do połowy przeznaczonej dla uczniów Dobra,
ozdobionej różowymi i błękitnymi ławkami, kryształowymi fryzami i lśniącymi
bukietami szklanych kwiatów. Wschodnie wiodły do części dla uczniów Zła, gdzie
stały pokrzywione drewniane ławki, ściany zdobiły płaskorzeźby przedstawiające
morderstwa i tortury, a z osmalonego sufitu zwieszały się śmiercionośne stalaktyty.
Gdyuczniowiewchodzilidoswoichczęściprzedrozpoczęciemceremoniipowitalnej,
wróżkiiwilkipilnowaływykładanegosrebrnymmarmuremprzejściapomiędzynimi.

PomimookropnegonowegomundurkaSofianiemiałanajmniejszegozamiarusiadać

koło Zła. Jeden rzut oka na błyszczące włosy, olśniewające uśmiechy i eleganckie
różowesukienkiDobrychdziewczynekpowiedziałjej,żeodnalazłaswojesiostry.
Jeśli wróżki jej nie uratują, z pewnością zrobią to inne księżniczki. Popychana przez
czarne charaktery, starała się zwrócić uwagę Dobrych dziewczynek, ale one
całkowicie ignorowały jej stronę teatru. W końcu Sofia przedarła się do przejścia,
zamachała rękami i już otworzyła usta, żeby krzyknąć, kiedy jakaś ręka wciągnęła ją
podprzegniłąławkę.

Agatachwyciłająwobjęcia.
–ZnalazłamwieżęDyrektoraAkademii!Jestwpołowiefosy,sątamstraże,alejeśli

udanamsiędostaćnagórę,będziemymogły…

– Cześć, miło cię widzieć. Daj mi swoje ciuchy – powiedziała Sofia, patrząc na

różowąsukienkęAgaty.

–Co?
–Szybko!Towszystkozałatwi.
–Niemówiszchybapoważnie!Niemożemytutajzostać.
– Właśnie – uśmiechnęła się Sofia. – Ja powinnam być w twojej szkole, a ty

powinnaśbyćwmojej.Takjakmówiłyśmywcześniej,pamiętasz?

–Aletwójojciec,mojamatka,mójkot!–zachłysnęłasięAgata.–Niewiesz,jacy

onisą!Zamieniąnaswwężealbowiewiórki,albokrzaki!Musimywracaćdodomu,
Sofio!

–Dlaczego?CotakiegomamwGawaldonie,żebydotegowracać?
Agatazaczerwieniłasię,wyraźniedotknięta.
–Masz…no,masz…
–Właśnie.Nic.Aterazpoproszęomojąsukienkę.
Agatazaplotłaramiona.
–Wtakimraziesamająsobiewezmę–skrzywiłasięSofia.Kiedyjednakzłapała

Agatę za ozdobione kwiatami ramiączko, coś sprawiło, że zamarła w bezruchu.
Nasłuchiwała, wytężając uszy, a potem skoczyła jak pantera. Wślizgnęła się pod
krzywe ławki, unikając stóp innych czarnych charakterów, pochyliła się za ostatnim

background image

rzędemiwyjrzałazzaniego.

ZrozpaczonaAgataposzłazanią.
–Niewiem,cowciebiewstą…
Sofia zatkała jej usta i nasłuchiwała. Dźwięki stawały się coraz głośniejsze.

Dźwięki, które sprawiały, że każda Dobra dziewczynka prostowała się jak struna.
Dźwięki, na które czekały przez całe swoje życie. Z korytarza słychać było
zdecydowanekroki,brzękstali…

Zachodnie drzwi otworzyły się szeroko, wpuszczając sześćdziesięciu cudownych

chłopcówzajętychfechtunkiem.

Lekkoopalonaskórawyłaniałasięzbłękitnychrękawówisztywnychkołnierzyków;

wysokiegranatowebutymiałytensamokolor,cowyciętekamizelkiiwąskiekrawaty
ozdobione wyhaftowanym inicjałem. Chłopcy w przyjacielskich pojedynkach
krzyżowali ostrza, a ich koszule wysuwały się z obcisłych beżowych bryczesów,
odsłaniając smukłe talie i stalowe mięśnie. Pot lśnił na rozpromienionych twarzach,
gdy schodzili w dół przejścia, stukając butami po marmurze, aż walka wkroczyła
w fazę kulminacyjną, a jedni chłopcy przyparli drugich do ławek. W ostatnim geście
wyciągnęli zza koszul róże i z okrzykiem „O pani!” rzucali je dziewczętom, które
zwróciłyichuwagę(Beatryczedostałatyleróż,żemogłabyzałożyćogródek).

Agata, obserwując to, czuła narastające mdłości. Ale zaraz potem zobaczyła twarz

Sofiiizrozumiała,żeprzyjaciółkapragniewłasnejróży.

SiedzącynarozpadającychsięławkachuczniowieZłabuczelinaksiążęta,wznosząc

transparentyznapisamiNIGDYRZĄDZI!iZAWSZEŚMIERDZI!(Wyjątekstanowił
Hort, który zaplótł ramiona i wymamrotał nadąsany: „Dlaczego oni dostali własne
wejście?”). Książęta skłonili się, posłali pocałunki czarnym charakterom i już mieli
zająćmiejsca,gdyzachodniedrzwinagleznowusięotworzyły.

Dośrodkaweszłajeszczejednaosoba.
Aureola niebiańsko złocistych włosów, oczy błękitne jak bezchmurne niebo, skóra

w kolorze rozpalonego piasku pustyni, lśniący szlachetnością, jakby jego krew była
bardziej błękitna niż pozostałych. Nieznajomy rzucił okiem na marszczących brwi,
uzbrojonychchłopców,wyciągnąłmiecz…iuśmiechnąłsię.

Czterdziestuchłopcówzaatakowałogojednocześnie,aleonrozbroiłichwszystkich

zszybkościąbłyskawicy.Mieczekolegówpiętrzyłysięwstosiepodjegostopami,aon
wytrącałimzrąkkolejne,nikogonawetniedrasnąwszy.UrzeczonaSofiawpatrywała
się w nieznajomego. Agata miała nadzieję, że ktoś go wreszcie trafi, ale chłopiec
rozbrajał każdego nowego przeciwnika, a wyhaftowane na granatowym krawacie T
lśniło przy każdym ruchu jego ostrza. Gdy ostatni uczeń stał już bezbronny
ioszołomiony,chłopiecschowałmieczdopochwyiwzruszyłramionami,jakbychciał
powiedzieć, że to nic takiego. Wszyscy Dobrzy wiedzieli jednak, co to oznacza.
Książęta mieli teraz króla. Nawet czarne charaktery nie znalazły powodów do

background image

buczenia.

Tymczasem Dobre dziewczynki od dawna wiedziały, że każda prawdziwa

księżniczka prędzej czy później znajdzie swojego księcia, więc nie muszą walczyć
między sobą. Ale zapomniały o tym w chwili, gdy złoty chłopiec wyjął różę zza
koszuli. Wszystkie zerwały się, machając chusteczkami i przepychając się jak gęsi
wporzekarmienia.Chłopiecuśmiechnąłsięicisnąłróżęwysokowpowietrze…

Agata za późno zorientowała się, co zamierza Sofia. Pobiegła za przyjaciółką, ale

Sofia skoczyła już między różowe ławki, rzuciła się do róży – i zamiast niej złapała
wilka.

Gdywilkciągnąłjązpowrotemnawłaściwąstronę,napotkałaspojrzeniechłopca.

Zauważył jej śliczną buzię, a potem okropną czarną tunikę, i zaskoczony przekrzywił
głowę. Potem zobaczył też ubraną na różowo Agatę, zdenerwowaną, trzymającą na
otwartej dłoni jego różę, i cofnął się zaszokowany. Wilk wrzucił tymczasem Sofię
pomiędzyszeregiZła,awróżkiwepchnęłyAgatęwławkiDobra.Chłopiecgapiłsięna
nie szeroko otwartymi oczami, próbując to wszystko zrozumieć. W końcu czyjaś ręka
pociągnęłago,żebyusiadł.

– Cześć, jestem Beatrycze – oznajmiła dziewczynka i upewniła się, że zobaczył

wszystkiejejróże.

WławkachZłaSofiastarałasięzwrócićjegouwagę.
–Zamieńsięwlustro.Wtedybędzieszmiałaszansę.
SofiaodwróciłasiędosiedzącejkołoniejHester.
– On się nazywa Tedros – poinformowała ją współlokatorka. – I jest tak samo

nadętyjakjegoojciec.

Sofia miała właśnie zapytać, kim jest jego ojciec, ale w tym momencie zauważyła

lśniący srebrem miecz z rękojeścią wysadzaną diamentami. Miecz z lwim herbem,
któryznałazksiążek.MiecznazywającysięEkskalibur.

– To jest syn króla Artura? – westchnęła. Przyglądała się wyraźnie zarysowanym

kościom policzkowym Tedrosa, jedwabistym jasnym włosom i pełnym, czułym
wargom. Szerokie barki i silne ramiona wypełniały błękitną koszulę, krawat miał
poluzowany, a kołnierzyk rozpięty. Wyglądał tak spokojnie i pewnie, jakby wiedział,
żelosjestpojegostronie.

Patrzącnaniego,Sofiapoczuła,żeotojejwłasnyloszostałprzypieczętowany.
Onjestmój.
Naglepoczuławściekłespojrzeniezdrugiejstronyprzejścia.
–Wracamydodomu–oznajmiłabezgłośnie,alejednoznacznieAgata.

–WitamywAkademiiDobraiZła–powiedziałamilszazdwóchgłów.
Ze swoich miejsc po dwóch stronach przejścia Sofia i Agata obserwowały

potężnegopsazdwomagłowamiprzyczepionymidojednegociała,spacerującegopo

background image

pękniętej w połowie scenie ze srebrnego kamienia. Jedna głowa należała do
wściekłego, śliniącego się samca z burą grzywą, druga, mówiąca wysokim głosem,
była milutka i urocza, z delikatnym pyszczkiem, pokryta rzadkim futrem. Nikt nie był
pewien,czytamilszagłowabyłamęskaczyżeńska,aletakczyinaczejwydawałosię,
żetoonarządzi.

–NazywamsięPolluksijestemmistrzemceremoniipowitalnej–powiedziałamiła

głowa.

– A JA JESTEM KASTOR, POMOCNIK MISTRZA CEREMONII POWITALNEJ

I WYZNACZONY WYKONAWCA KAR DLA KAŻDEGO, KTO ZŁAMIE
REGULAMIN ALBO BĘDZIE SIĘ ZACHOWYWAĆ JAK OSIOŁ – zagrzmiała
wściekłagłowa.

WszystkiedziecibałysięKastora.Nawetczarnecharaktery.
– Dziękuję, Kastorze – powiedział Polluks. – Pozwólcie więc, że na początek

przypomnęwam,dlaczegotujesteście.Wszystkiedziecirodząsięzduszami,któresą
dobrelubzłe.Niektóreduszesączystszeodinnych…

–ANIEKTÓREDUSZESĄDOBANI!–warknąłKastor.
–Takjakmówiłem–oznajmiłPolluks.–Niektóreduszesączystszeodinnych,ale

wszystkieduszesąjednoznaczniedobrelubzłe.Ci,którzysąŹli,niemogąsprawić,że
ichduszestanąsiędobre,aci,którzysąDobrzy,niemogąsprawić,żeichduszebędą
złe.

– WIĘC NAWET JEŚLI DOBRO WYGRYWA ZA KAŻDYM RAZEM, NIE

MOŻECIEZMIENIĆSTRONY–ryknąłKastor.

Dobrzy uczniowie zaczęli wznosić okrzyki: „ZAWSZE! ZAWSZE!”, źli uczniowie

odpowiedzieli: „NIGDY! NIGDY!”. Dopiero kiedy wilki polały zawszan wiadrami
wody,awróżkirzuciłytęcząwnigdziarzy,obiestronyumilkły.

–Powtórzęjeszczeraz–powiedziałsztywnoPolluks.–Ci,którzysąŹli,niemogą

być dobrzy, a ci, którzy są Dobrzy, nie mogą być źli, niezależnie od tego, jakiej
perswazjilubkarbyużywać.Czasemmożecieczućwątpliwości,aletoznaczytylko,
że w waszych drzewach genealogicznych są gałęzie, gdzie Zło i Dobro mieszało się
wsposóbtoksyczny.Tutaj,wAkademiiDobraiZła,pozbawimywastejniepewności,
pozbawimywaswahania,postaramysięsprawić,żestanieciesięjaknajczystsi…

– A JEŚLI NIE ZDACIE, ZDARZY SIĘ Z WAMI COŚ OKROPNEGO, O CZYM

NIEMOGĘMÓWIĆ,ALETOZNACZY,ŻENIKTWASWIĘCEJNIEZOBACZY!

– Jeszcze słowo i założę kaganiec! – krzyknął Polluks. Kastor popatrzył na swoje

łapy.

–Jestempewien,żewszyscyciobiecującyuczniowiezdadzą.–Polluksuśmiechnął

siędodzieci,któresłuchałygozulgą.

– Mówisz tak za każdym razem, a potem zawsze ktoś nie zdaje – wymamrotał

Kastor.

background image

Sofia przypomniała sobie przerażoną twarz Bana. Musiała jak najszybciej

przedostaćsięnastronęDobra.

–KażdedzieckowBezkresnejPuszczymarzyozaproszeniudonaszejszkoły.Aleto

DyrektorAkademiiwaswybiera–wyjaśniłPolluks,przyglądającsięuczniompoobu
stronach.–Ponieważzaglądawwaszesercaiwidzicośniezwyklerzadkiego.Czyste
DobroiczysteZło.

–Jeślijesteśmytacyczyści,tocotomabyć?
ChochlikowatyjasnowłosychłopieczeszpiczastymiuszamisiedzącypostronieZła

wskazałSofię.RównocześniebarczystychłopakzestronyDobrawskazałAgatę.

–Myteżtakiemamy!
–Naszepachniejakkwiatki!–wrzasnąłczarnycharakter.
–Naszezjadłowróżkę!
–Naszesięzadużouśmiecha!
–Naszepierdnęłonamwtwarze!
SofiazezgroząpopatrzyłanaAgatę.
– Za każdym razem sprowadzamy tu dwoje Czytelników z Lasu Za Światem –

oznajmiłPolluks.–Znająnaszświatzksiążekiobrazków,alerozumiejąnaszezasady
tak samo dobrze jak i wy. Mają takie same talenty i cele, taki sam potencjał do
osiągnięcia wielkości. I oni także mogą się okazać jednymi z najwybitniejszych
uczniów.

–Tak,moglijakieśdwieścielattemu–prychnąłKastor.
–Niczymnieróżniąsięodresztyzwas–powiedziałgniewniePolluks.
– Różnią się wyglądem – rzucił złośliwie Zły chłopak z przetłuszczoną brązową

skórą.

Uczniowie obu szkół zaczęli szeptać między sobą, wyraźnie się z nim zgadzając.

Sofia popatrzyła gniewnie na Agatę, jakby chciała jej powiedzieć, że można było to
załatwićpoprostuzamianąstrojów.

– Nie kwestionujcie decyzji Dyrektora Akademii – powiedział Polluks. – Macie

wszyscy szanować się nawzajem, niezależnie od tego, czy jesteście Dobrzy, czy Źli,
czy pochodzicie z rodziny baśniowych sław, czy nieudaczników, czy urodziliście się
księciem,czyczytelnikiem.Wszyscyzostaliściewybrani,bystaćnastrażyrównowagi
Dobra i Zła. Ponieważ gdy ta równowaga zostanie zakłócona… – Jego pysk
spochmurniał.–Wtedynaszświatulegniezagładzie.

Wsalizapanowałacisza.Agataskrzywiłasię.Ostatniąrzeczą,jakiejpotrzebowała,

byłoto,bytenświatuległzagładziewchwili,gdyonawnimbędzie.

Kastorpodniósłłapę.
–Coznowu?–jęknąłPolluks.
–DlaczegoZłojużniewygrywa?
Pollukswyglądał,jakbychciałmuwtymmomencieodgryźćgłowę,alebyłojużza

background image

późno.Czarnecharakteryzaczęłysięburzyć.

–Właśnie,skorowszystkomabyćwrównowadze–wrzasnąłHort–todlaczegomy

zawszeginiemy?

–Nigdyniedostajemydobrejbroni!–krzyknąłchochlikowatychłopiec.
–Nasisługusinaszdradzają!
–Naszanemeziszawszemaarmię!
Hesterwstała.
–Złoniewygrałooddwustulat!
Kastorpróbowałsięopanować,alejegoczerwonypysknabrzmiałjakbalon.
–DOBROOSZUKUJE!
Nigdziarze zerwali się w porywie buntu i zaczęli rzucać w przerażonych zawszan

jedzeniem,butamiiwszystkim,copopadnie…

Sofiaoklapłanaswoimmiejscu.Tedrosniemyślałchyba,żeonajestjednąztych

paskudnychchuliganów,prawda?Rzuciłaspojrzeniewstronęjegoławkiizobaczyła,
żepatrzyprostonanią.Zarumieniłasięiznowuzanurkowałapodławkę.

Wilki i wróżki starały się zapanować nad gniewnym tłumem, ale tym razem tęcze

iwodaniewystarczały,bygopowstrzymać.

–DyrektorAkademiijestpoichstronie!–wrzasnęłaHester.
–Niemamyżadnychszans!–zawyłHort.
Nigdziarzeprzedarlisięprzezkordonwróżekiwilków,chcączaszarżowaćnaławki

zawszan…

–Todlatego,żejesteściedurnymimałpoludami!
Czarnecharakteryspojrzałytępoposobie.
–Wracajcienamiejsca,zanimwamprzyłożę!–skrzeknąłPolluks.
Usiedlibezsprzeciwów(zwyjątkiemszczurówAnadil,którewyjrzałyzjejkieszeni

igniewniezapiszczały).

Pollukspopatrzyłnaczarnecharakteryzgrymasemniesmaku.
–Możegdybyścieprzestalinarzekać,komuśzwasudałobysiędoczegośdojść!Ale

słyszymy tylko jedną wymówkę za drugą. Czy udało wam się wypuścić choć jeden
porządnyczarnycharakterodczasówWielkiejWojny?Jedenczarnycharakterzdolny
do pokonania swojej nemezis? Nic dziwnego, że Czytelnicy przychodzą tutaj
kompletniezagubieni!Nicdziwnego,żechcąbyćDobrzy!

Sofiazobaczyła,żedziecizobustronsalirzucająjejwspółczującespojrzenia.
– Drodzy uczniowie, przed wami jest tylko jedno zadanie – powiedział łagodniej

Polluks. – Macie się starać tak bardzo, jak tylko możecie. Najlepsi z was zostaną
książętami

i

złymi

czarodziejami,

rycerzami

i

wiedźmami,

królowymi

iczarownicami…

– ALBO TROLLAMI I ŚWINIAMI, JEŚLI BĘDZIECIE DO NICZEGO – warknął

Kastor.

background image

Uczniowie popatrzyli na siebie poprzez przejście, wyczuwając, że stawka jest

wysoka.

–Jeśliwięcniktniebędzienamjużprzeszkadzał–powiedziałPolluks,piorunując

spojrzeniembrata–postaramysięomówićregulamin.

– Punkt trzynasty. Uczniowie mają zakaz wstępu na dachy wież oraz na Most

Połowiczny. – Polluks kontynuował wykład. – Gargulce mają rozkaz bez pytania
zabijaćwszystkichintruzów,aleniezdołałysobiejeszczeprzyswoićróżnicypomiędzy
uczniamiaintruzami…

Sofiauznałato wszystkozawyjątkowo nudne,więcodwróciła się,żeby popatrzeć

na Tedrosa. Nigdy nie widziała tak czystego chłopca. Chłopcy w Gawaldonie
śmierdzielijakprosiakiipowłóczylinogami,mielispierzchniętewargi,żółtawezęby
i żałobę za paznokciami. Tedros natomiast miał niebiańsko opaloną skórę, leciutki
zarost i ani śladu (nie ma szans!) trądziku. Nawet po zaciętej walce na miecze każdy
kosmyk jego złotych włosów układał się idealnie na swoim miejscu. Gdy oblizywał
wargi,zalśniłybiałe,idealnierównezęby.Sofiapatrzyła,jakkropelkapotuspływapo
jegoszyiiznikapodkoszulą.Jakonmożepachnieć?–Zamknęłaoczy.–Jak świeże
drewnoi…

Otworzyłaoczyizobaczyła,żeBeatryczedyskretniewąchawłosyTedrosa.
Bezgłowy ptak wylądował na sukience Sofii. Podskoczyła na swoim miejscu,

wrzasnęłaipotrząsnęłatuniką,azdechłykanarekspadłnapodłogę.Zmarszczyłabrwi.
Rozpoznałategoptaka.Kiedyzorientowałasię,żewszyscynaniąpatrzą,dygnęłajak
najelegantszaksiężniczkaiusiadłazpowrotem.

–Takjakmówiłem–powiedziałzirytacjąPolluks.
SofiaodwróciłasiędoAgaty.
–Cotakiego?–zapytałabezgłośnie.
–Musimysięspotkać–odparławtensamsposóbAgata.
–Mojeciuchy!–przypomniałaSofiaiodwróciłasięzpowrotemdosceny.
HesteriAnadilpopatrzyłynapozbawionegołebkaptaka,apotemnaAgatę.
– Ona nam się podoba – rzuciła Anadil, a szczury zapiszczały, wyraźnie zgadzając

sięznią.

– Na pierwszy rok nauki składają się obowiązkowe przedmioty, mające was

przygotować do trzech wielkich sprawdzianów: Próby Baśni, Cyrku Talentów
iOśnieżonegoBalu–warknąłKastor.–Popierwszymrokuzostanieciepodzielenina
trzy poziomy: jeden dla głównych złych i głównych dobrych bohaterów, drugi dla
postacidrugoplanowych,czylisługusówitowarzyszy,atrzecidlamogryfów,czylidla
tych,którzyprzejdątransformację.

–Przezkolejnedwalatagłównibohaterowieigłówniźlibędąszkolićsiędowalki

ze swoimi przyszłymi nemezis – kontynuował Polluks. – Postaci drugoplanowe
wykształcązdolnościpozwalająceimbronićswoichprzyszłychprzywódców.Mogryfy

background image

z kolei będą się adaptować do nowych form i uczyć się przetrwania w zdradzieckiej
Puszczy. Wreszcie, po trzecim roku, główni zostaną połączeni z drugoplanowymi
i mogryfami, a następnie wszyscy przejdziecie do Bezkresnej Puszczy, by rozpocząć
podróż…

Sofia próbowała uważać, ale było to niemożliwe, ponieważ Beatrycze niemal już

wlazłaTedrosowinakolana.WściekłaSofiazaczęłaskubaćlśniącyherbzesrebrnym
łabędziem przypięty do jej śmierdzącego kitla. To była jedyna rzecz, jaką tolerowała
wswoimstroju.

– Jeśli chodzi o wybór przyszłej ścieżki kariery, tu, w Akademii Dobra i Zła, nie

wystawiamystopni–tłumaczyłPolluks.–Zamiasttegopokażdymteścielubćwiczeniu
będzie prowadzony ranking w ramach klasy, byście dokładnie wiedzieli, na czym
stoicie. W każdej szkole jest stu dwudziestu uczniów podzielonych na sześć
dwudziestoosobowychklas.Pokażdymsprawdzianiezajmieciemiejscaodpierwszego
dodwudziestego.Jeślibędziecieregularnieznajdowaćsięwpierwszejpiątce,traficie
na poziom głównych bohaterów. Jeśli regularnie będziecie uzyskiwać przeciętne
wyniki, zostaniecie postaciami drugoplanowymi. Jeśli natomiast regularnie będziecie
sięplasowaćponiżejtrzynastegomiejsca,waszetalentynajlepiejsprawdząsięwroli
mogryfa,zwierzęcialubrośliny.

Uczniowie po obu stronach sali zaczęli szeptać, zakładając się, kto skończy jako

welwiczja.

– Muszę też dodać, że każdy, kto trzy razy z rzędu zajmie dwudzieste miejsce,

automatycznie nie zda – powiedział Polluks ponuro. – Jak już wcześniej mówiłem,
zajęcie ostatniego miejsca trzy razy pod rząd wymagałoby wyjątkowego braku
zdolności,dlategojestemprzekonany,żetazasadaniebędziedotyczyćżadnegozwas.

NigdziarzesiedzącywrzędzieSofiipopatrzylinanią.
– Kiedy trafię tam, gdzie moje miejsce, będzie wam wszystkim głupio, co nie? –

odparowała.

– Herb z łabędziem będzie przez cały czas widoczny na waszym sercu – ciągnął

Polluks.–Każdapróbazasłonięcialubusunięciagoskończysięnajprawdopodobniej
obrażeniamilubkompromitacją,więcprosiłbym,żebyściesięodtegopowstrzymali.

Sofia, nic nie rozumiejąc, patrzyła, jak uczniowie po obu stronach sali próbują

zasłonić lśniące na ich mundurkach łabędzie. Naśladując ich, zawinęła opadający
kołnierz tuniki, by zasłonić własnego łabędzia – ten natychmiast zniknął z tkaniny
ipojawiłsięnajejpiersi.Zaskoczonaprzesunęłapalcempoherbie,alebyłwyrytyna
jejskórzejaktatuaż.Odchyliłakołnierz,ałabędźzniknąłzjejskóryipojawiłsięna
tunice.Sofiazmarszczyłabrwi.Niebyłajużpewna,czymaochotędalejgotolerować.

–PonieważTeatrBaśniznajdujesięwtymrokupostronieDobra,nigdziarzebędą

eskortowani tutaj na wszystkie wspólne apele szkolne – powiedział Polluks. – Poza
tymmacieobowiązekpozostawaćprzezcałyczasnaterenieswojejszkoły.

background image

–DlaczegoTeatrjestpostronieDobra?–krzyknęłaDotzustamipełnymipralinek.
Polluksuniósłnos.
–KtokolwiekwygrywaCyrkTalentów,przenosiTeatrdoswojejszkoły.
– A Dobro nie przegrało Cyrku ani Próby Baśni, ani, jak się teraz zastanawiam,

żadnych zawodów w tej szkole przez ostatnie dwieście lat – parsknął Kastor. Czarne
charakteryznowuzaczęłyszemrać.

–AleDobrojesttakdalekoodZła!–sapnęłaDot.
– Niebiosa uchowajcie, żebyś musiała chodzić – mruknęła Sofia. Dot usłyszała to

i rzuciła jej wściekłe spojrzenie. Sofia przeklęła się w duchu. To była jedyna osoba,
któraodnosiłasiędoniejżyczliwie,aonamusiałatopopsuć.

Polluks zignorował burzących się nigdziarzy i monotonnie omawiał godziny ciszy

nocnej,usypiającpołowęzgromadzonych.Renapodniosłarękę.

–CzySaleUrodysąjużczynne?
WszyscyuczniowiezestronyDobranaglesięobudzili.
–Cóż,zamierzałemomówićSaleUrodynanastępnymapelu…–zacząłPolluks.
– Czy to prawda, że tylko wybrani uczniowie mogą z nich korzystać? – zapytała

Milicenta.

Pollukswestchnął.
–DoSalUrodywZamkuDobrawstępmajątylkozawszanie,którzywdanymdniu

uplasowalisięwpierwszejpołowieklasowegorankingu.Rankingibędąwywieszane
nadrzwiachSalUrodyiwcałymzamku.Proszę,żebyścienienękaliAlbemarla,jeśli
się spóźni z ich wywieszaniem. A teraz, jeśli idzie o zasady obowiązujące podczas
ciszynocnej…

–CotosąSaleUrody?–szepnęłaSofiadoHester.
–Zawszaniesiętamstroją,ozdabiająiczeszą–wzruszyłaramionamiHester.
Sofiawystrzeliławgórę.
–AmyteżmamySaleUrody?
Pollukswydąłwargi.
–NigdziarzemająSalęUdręki.
–Itamsięmożemyuczesać?–rozpromieniłasięSofia.
–Tamjesteściebiciitorturowani–wyjaśniłPolluks.
Sofiausiadła.
–Ciszanocnaobowiązujedokładnieodgodziny…
–Jakmożnazostaćkapitanemklasy?–zapytałaHester.
Pytanieiaroganckiton,jakimjezadała,natychmiastsprawiły,żezostałaznielubiona

poobustronachsali.

– Jeśli wszyscy zawalicie przegląd podczas ciszy nocnej, nie miejcie do mnie

pretensji! – jęknął Polluks. – No dobrze. Po Próbie Baśni uczniowie zajmujący
pierwsze miejsce w danej szkole zostaną kapitanami klasy. Tych dwoje otrzyma

background image

specjalne przywileje, w tym indywidualne lekcje z wybranymi nauczycielami,
wycieczkidoBezkresnejPuszczyimożliwośćtreningupodokiemsłynnychbohaterów
i złoczyńców. Jak wiecie, niektórzy nasi kapitanowie stali się najsławniejszymi
legendamiwBezkresnejPuszczy.

Całą salę wypełnił gwar rozmów, a Sofia zacisnęła zęby. Wiedziała, że jeśli tylko

zdoła trafić do właściwej szkoły, nie tylko zostanie kapitanem Dobra, ale stanie się
sławniejszaodKrólewnyŚnieżki.

–Wtymrokukażdazeszkółbędziemiałasześćprzedmiotów–ciągnąłPolluks.–

Siódmy przedmiot, przetrwanie w baśniach, jest obowiązkowy dla uczniów Dobra
i Zła i będzie prowadzony w Błękitnym Lesie za szkołą. Pamiętajcie także, że
pielęgnacja urody i etykieta to przedmioty tylko dla zawszanek, chłopcy zamiast tego
będąmielipielęgnacjęmęskościikodeksrycerski.

Agata wyrwała się z odrętwienia. Gdyby nie miała jeszcze dość powodów do

ucieczki, myśl o lekcjach pielęgnacji urody byłaby kroplą przepełniającą czarę. Ona
i Sofia musiały się stąd wydostać jeszcze tej w nocy. Odwróciła się do uroczej
dziewczynkisiedzącejobokniej,zpięknymi,zmrużonymibrązowymioczamiikrótkimi
czarnymiwłosami,którapoprawiałasobieusta,zaglądającdokieszonkowegolusterka.

–Mogłabympożyczyćszminkę?–zapytała.
Dziewczynkaspojrzałatylkonawyschnięte,spękaneustaAgatyinatychmiastrzuciła

jejszminkę.

–Możeszjązatrzymać.
– Śniadanie i kolacja są podawane w szkolnych stołówkach, ale obiad będziecie

jeść wspólnie na Polanie – burknął Kastor. – To znaczy, o ile wykażecie się
dostatecznądojrzałością,byzasłużyćnatenprzywilej.

Sofia poczuła, że serce bije jej mocniej. Jeśli uczniowie obu szkół jedzą razem

obiad,jutrobędziemiałapierwsząokazję,byporozmawiaćzTedrosem.Cotakiegomu
powie?IjaksiępozbędzietejobrzydliwejBeatrycze?

– Uczniowie pierwszego roku mają zakaz wychodzenia do Bezkresnej Puszczy

rozciągającejsięzabramąszkoły–powiedziałPolluks.–Achociażcizwas,których
rozpiera duch przygody, mogą zlekceważyć ten punkt regulaminu, przypomnę wam
onajważniejszejzzasad.Tej,którejzłamaniebędziewaskosztowaćżycie.

Sofiazaczęłapilniesłuchać.
–NigdyniewychodźciedoPuszczypozmroku–oznajmiłPolluks.
Jegoprzyjaznyuśmiechpowrócił.
–Możeciejużwracaćdoswoichszkół!Kolacjabędziepunktsiódma!
Sofia wstała wraz z pozostałymi nigdziarzami, w myślach ćwicząc już przed

jutrzejszymspotkaniemzTedrosem.Wtymmomenciejedengłoswybiłsięzgwaru…

–JakmożemysięspotkaćzDyrektoremAkademii?
Wsalizapanowałagłuchacisza.Uczniowieodwrócilisiękompletniezaskoczeni.

background image

WprzejściustałaAgata,piorunującspojrzeniemKastoraiPolluksa.
Dwugłowy pies zeskoczył ze sceny i wylądował pół metra od niej, opryskując ją

śliną. Obie głowy wpatrywały się w Agatę z wściekłością i identycznym wyrazem
furii.Niebyłojużjasne,którajestktóra.

–NIEmożecie–warknęły.
Ciągnięta przez wróżki do wschodnich drzwi osłabła Agata minęła Sofię i w tej

krótkiej chwili zdążyła rzucić jej płatek róży z nasmarowaną szminką wiadomością:
MOST,GODZ.9.

Ale Sofia nawet tego nie zauważyła. Jak myśliwy śledzący zdobycz nie odrywała

spojrzenia od Tedrosa do chwili, kiedy pozostałe czarne charaktery wypchnęły ją
zsali.

DokładniewtymmomencieAgatauświadomiłasobieogromproblemu.Tego,który

zawsze im zagrażał. Podczas gdy one ciągnięte były do dwóch przeciwnych zamków,
ich przeciwne pragnienia stawały się coraz bardziej oczywiste – Agata pragnęła
jedynieodzyskaćprzyjaciółkę,aleSofiiprzyjaciółkaniewystarczała.Zawszechciała
czegoświęcej.

Chciałaksięcia.

background image

6

Stanowczozła

background image

N

astępnego ranka pięćdziesiąt księżniczek biegało po piątym piętrze, jakby to był

dzień ich ślubu. Pierwszego dnia szkoły wszystkie chciały zrobić jak najlepsze
wrażenienanauczycielach,chłopcachikażdym,ktomógłbyjedoprowadzićdoDługo
i Zawsze Szczęśliwie. Łabędzie podzwaniały na nocnych koszulach, gdy dziewczynki
wpadały nawzajem do swoich pokoi, malując wargi, tapirując włosy, polerując
paznokcie i ciągnąc za sobą tak mocną woń perfum, że wróżki mdlały i leżały na
korytarzujakzdechłemuchy.

Nadal żadna z nich nie była choćby w połowie ubrana, a gdy zegar wybił godzinę

ósmą, sygnalizując śniadanie, ani jedna dziewczynka nie miała jeszcze na sobie
sukienki.

–Odśniadaniatylkosiętyje–uspokajałajeBeatrycze.
Renawyjrzałanakorytarz.
–Czyktoświdziałmojemajteczki?
Agata z pewnością ich nie widziała. Spadała właśnie ciemnym szybem, próbując

sobie przypomnieć, jak po raz pierwszy udało się jej trafić na Most Połowiczny. Z
WieżyHonordoJaskiniJasia,a
potemdoMenażeriiMerlina…

Wylądowałanałodydzefasoli,przekradłasięprzezpogrążonąwpółmrokuGalerię

Dobra, aż do drzwi za wypchanymi misiami. A może z wieży Honor do Klubu
Kopciuszka…
Zastanawiając się nad wyborem trasy, otworzyła drzwi na klatkę
schodową i natychmiast się schowała. Okazały przeszklony hol był wypełniony
nauczycielkami w barwnych sukniach i nauczycielami w garniturach; widać
nauczycielepostanowilispotkaćsięprzedlekcjami.Jaskrawowłosenimfywróżowych
sukniach, białych woalkach i błękitnych koronkowych rękawiczkach falowały
pomiędzy nimi, dolewając herbaty, lukrując ciasteczka i odganiając wróżki od cukru
w kostkach. Agata popatrzyła zza drzwi na schody z napisem HONOR, oświetlone
przez wysokie witrażowe okna. Były po przeciwnej stronie sali, daleko za
zgromadzonymipedagogami.Jakmiałaichwyminąć?

Nagle poczuła, że coś drapie ją w nogę, a kiedy spojrzała w dół, zobaczyła mysz

obgryzającąjejhalkę.Machnęłanogą.Myszpotoczyłasięprostowłapywypchanego
kota, pisnęła rozpaczliwie, ale zorientowała się, że kot nie żyje, rzuciła więc Agacie
wyjątkowonieżyczliwespojrzenieipomaszerowaładodziurywścianie.

Nawet szkodniki mnie nienawidzą – westchnęła w myślach Agata i spróbowała

uratowaćjakośhalkę.Jejpalceznieruchomiały,gdydotknęłapodartejbiałejkoronki.
Byćmożeniepowinnabyćtakaniemiładlatejmyszy…

Chwilę później jakaś niewyrośnięta nimfa w poszarpanej koronkowej woalce

przemknęłaprzezsalę,kierującsiędoschodówwieżyHonor.Niestety,Agataniewiele
widziałapoprzezwoalkę,więcpotknęłasięonimfę,którawpadłananauczycielkę…

–NaświętąMarcjannę!–jęknąłKlarysa,ociekającherbatąśliwkową.Podczasgdy

background image

poruszona nauczycielka wycierała suknię, Agata wślizgnęła się za schody wieży
Dobroć.

– Te nimfy naprawdę są za wysokie! – narzekała Klarysa. – Niedługo któraś

przewróciwieżę!

AgatazdążyłajużzniknąćnaschodachwieżyHonoriszybkoznalazłaprzejściedo

Jaskini Jasia i skrzydła z salami lekcyjnymi dla pierwszego roku, zrobionymi ze
słodyczy. Jedna z nich, wykładana niebieskimi miętówkami i landrynkami, lśniła jak
kopalnia soli. Była też piankowa sala z krzesłami z białej czekolady i ławkami
z piernika. Znalazła się tu nawet sala zrobiona z lizaków pokrywających ściany
kolorami tęczy. Agata zastanawiała się, jakim cudem te sale pozostają nienaruszone,
alewtedyzobaczyłanakorytarzunapiszrobionyzwiśniowychżelków:

POKUSATOŚCIEŻKADOZŁA

Bez wahania zjadła połowę napisu, zanim spłoszyło ją dwoje przechodzących

nauczycieli, którzy spojrzeli na jej woalkę z zaciekawieniem, ale nie próbowali jej
zatrzymywać.

–Pewniemawysypkę–usłyszałazasobąszeptjednegoznich,podczasgdybiegła

już w górę tylnymi schodami (wcześniej zdążyła zwędzić karmelową klamkę
iboterbabbelaarowąwycieraczkę,żebydopełnićniminiebiańskieśniadanie).

Uciekając poprzednim razem przed wróżkami, Agata przypadkiem trafiła do

włoskiegoogrodunadachu.DzisiajmogładocenićMenażerięMerlina,botakąnazwę
znalazła na szkolnej mapie, pełną kunsztownie przystrzyżonych rzeźb z krzewów,
ilustrujących legendę o królu Arturze. Każda rzeźba upamiętniała scenę z jego życia:
Arturwyciągającymieczzkamienia,ArturzrycerzamiprzyOkrągłymStole,Arturprzy
ołtarzuślubnymzGinewrą…

Agatapomyślałao pompatycznymchłopakuz Teatru,októrym wszyscymówili,że

był synem króla Artura. Jak mógł patrzeć na coś takiego i nie czuć się przytłoczony?
Jakmógłznieśćporównania,oczekiwania?Przynajmniejmógłliczyćnaswojąurodę.
Wyobraźciesobie,żewyglądałbytakjakja–prychnęła.–Porzucilibygowlesiejako
niemowlę.

Ostatnia rzeźba w serii wznosiła się nad stawem i przedstawiała Artura

otrzymującego miecz od Pani Jeziora. Tym razem Agata celowo wskoczyła do wody
iprzeleciałaprzezukrytyportal,całkiemsucha,naMostPołowiczny.

Dobiegła do jego połowy, tam, gdzie zaczynała się mgła, z wyciągniętymi przed

siebie rękami na wypadek, gdyby bariera znajdowała się bliżej, niż zapamiętała. Ale
gdy weszła w mgłę, jej dłonie na nic nie natrafiły. Ostrożnie przesunęła się dalej.
Zniknęła!Agataruszyłabiegiem,awiatrzerwałjejwoalkęztwarzy…

background image

ŁUPS! Zatoczyła się do tyłu, zamroczona bólem. Najwyraźniej bariera przesuwała

siętam,gdziechciała.

Unikającpatrzenianaswojeodbicie,dotknęłaniewidzialnejścianyipoczułazimną,

gładką powierzchnię. Nagle zauważyła poruszenie we mgle i zobaczyła dwie osoby
wychodzącezbramyZamkuZłanaMostPołowiczny.Zamarła.Niemiałaczasuwrócić
doZamkuDobra,anamościeniebyłogdziesięukryć…

PrzystojnyDobrynauczyciel,którypoprzedniegodniasiędoniejuśmiechnął,iZły,

z czyrakami na obu policzkach, przeszli mostem i bez cienia wahania minęli barierę.
Zwisająca z kamiennej balustrady nad fosą Agata nasłuchiwała, a kiedy minęli ją,
ostrożnie wyjrzała nad poręczą. Obaj nauczyciele mieli właśnie wejść do Zamku
Dobra,gdyprzystojnymężczyznaobejrzałsięiuśmiechnął.Agatapochyliłagłowę.

–Cosiędzieje,Auguście?–zapytałZłynauczyciel.
– Wydawało mi się, że coś widziałem – roześmiał się tamten, a potem zniknęli

wzamku.

Stanowczoświr–pomyślałaAgata.
Chwilę później znowu stanęła przed niewidzialnym murem. Jak oni przeszli?

Szukałajakiejśkrawędzi, aleniezdołała nicznaleźć.Spróbowała kopnąćścianę,ale
była twarda jak żelazo. Patrząc na Akademię Zła, Agata widziała wilki zaganiające
uczniów na dół schodami. Jeśli mgła choćby częściowo się rozwieje, stanie się
widocznajaknadłoni.PorazostatnikopnęłamurizawróciładoZamkuDobra.

–Iwięcejtuniewracaj!
Agata okręciła się na pięcie, żeby sprawdzić, kto to powiedział, ale zobaczyła

wbarierzetylkoswojeodbiciezeskrzyżowanyminapiersirękami.Terazmamjeszcze
omamysłuchowe.Świetnie.

Zawróciła do zamku i w tym momencie uświadomiła sobie, że ręce ma przecież

luźnoopuszczone.Odwróciłasięgwałtowniedoodbicia.

–Czytysięwłaśnieodezwałaś?
Odbicieodchrząknęło.

Złozezłem,
Dobrozdobrem.
Wracajdozamku,bobędzieszmiećproblem.

–Yyy,alejamuszęprzejść–powiedziałaAgata.
Złozezłem,
Dobrozdobrem.
Wracajdozamku,bobędzieszmiećpoważnyproblem.
I mam tu na
myśli zmywanie po kolacji albo zakaz wstępu do Sal Urody, albo

jednoidrugie,jeślibysięmniektośzapytałozdanie.

background image

–Muszęsięspotkaćzprzyjaciółką–naciskałaAgata.
–Dobroniemaprzyjaciółpodrugiejstronie–oznajmiłojejodbicie.
Agata usłyszała słodki dźwięk dzwoneczków, a kiedy się obejrzała, zobaczyła na

końcumostulśnienieoznaczającezbliżającesięwróżki.Jakmogłaprzechytrzyćsamą
siebie?Jakmiałaznaleźćszczelinęwewłasnejzbroi?

Złozezłem…Dobrozdobrem…
Wtejsekundziedomyśliłasięodpowiedzi.
–Acoztobą?Czytymaszprzyjaciół?
Jejodbiciestężało.
–Niewiem.Amam?
Agatazacisnęłazębyispojrzałasobiewoczy.
–Jesteśzabrzydka,żebymiećprzyjaciół.
Odbicieposmutniało.
–Stanowczozła–powiedziałoizniknęło.
Agatawyciągnęłarękę,żebydotknąćbariery.Tymrazemjejdłońbeztruduprzeszła

nadrugąstronę.

Gdy tylko znalazła się w Zamku Zła, poczuła, że teraz właśnie jest na swoim

miejscu. W wilgotnym holu kucnęła za posągiem łysej, kościstej wiedźmy
i zachwycona rozglądała się po spękanym suficie, osmalonych ścianach, spiralnych
schodach, pogrążonych w cieniu korytarzach… Sama by tego lepiej nie
zaprojektowała.

Stwierdziwszy, że nie ma w pobliżu żadnych wilków, przemknęła głównym

korytarzem, podziwiając przy okazji portrety złowrogich absolwentów. Czarne
charaktery zawsze wydawały jej się bardziej interesujące od bohaterów. Złoczyńcy
mieli jakieś ambicje, pasje. To dzięki nim posuwała się fabuła. Nie obawiali się
śmierci–przeciwnie,zarzucalijąnasiebiejakpancerz!Wdychająccmentarnyzapach
szkoły, Agata czuła, że krew żywiej krąży w jej żyłach. Tak jak wszystkie czarne
charakteryonatakżenieobawiałasięśmierci.Dziękiśmierciczuła,żeżyje.

Nagleusłyszałajakieśgłosyiszybkoschowałasięzarogiem.Wpolujejwidzenia

pojawił się wilk prowadzący grupkę nigdziarek w dół schodami wieży Występek.
Agatasłuchała,jakdziewczynyplotkująopierwszychlekcjach,wychwytywałasłowa
„sługusy”, „klątwy” i „pielęgnacja brzydoty”. Czy te dzieciaki mogłyby być jeszcze
brzydsze? Agata poczuła, że rumieni się ze wstydu. Gdy tak patrzyła na paradę
wymoczkowatych ciał i odrażających twarzy, wiedziała, że pasowałaby do nich
idealnie.Nawetichniemodneczarnekitlewyglądałyzupełniejakto,wcoubierałasię
nacodzieńwdomu.Alemiędzyniąatymiczarnymicharakteramibyłajednaróżnica.
Oni mieli usta wykrzywione grymasem zgorzknienia, oczy lśniące nienawiścią, pięści
zaciśnięte w tłumionej złości. Bez wątpienia byli niegodziwcami, ona natomiast nie

background image

czuła się w najmniejszym stopniu niegodziwa. W tym momencie przypomniała sobie
słowaSofii:

Ludzie,którzysąinni,zwykleokazująsięźli.
Panikaścisnęłajejgardło.Dlategowłaśniecieńnieporwałdrugiegodziecka.
Odsamegopoczątkutojamiałamsiętuznaleźć.
Łzyzapiekłyjąwoczy.Niechciałabyćtakajaktedzieci!Niechciałabyćczarnym

charakterem!Chciałaznaleźćprzyjaciółkęiwrócićdodomu!

Agata nie miała pojęcia, gdzie powinna szukać Sofii. Wbiegła na piętro po

najbliższychschodach,tychznapisemNiezgoda,izobaczyładwawąskiekamienne
przejścia.Ponieważzlewejstronydochodziłyjakieśgłosy,pobiegławprawo.Krótki
korytarz kończył się jednak osmoloną ścianą. Przerażona przycisnęła się do muru.
Głosy przybliżały się. Nagle coś za nią trzasnęło. To nie była ściana, tylko drzwi
pokryte sadzą. Opierając się o nie, starła brud na tyle, że zdołała odczytać czerwone
litery:

WYSTAWAZŁA

Ostrożnie weszła do środka. Było tam kompletnie ciemno. Kaszląc z powodu

stęchliznyipajęczyn,zapaliłazapałkę.PodczasgdyGaleriaDobrabyłanieskazitelnie
czystaiprzestronna,pustawyskładzikZłaodzwierciedlałdwustuletniepasmoporażek.
Agata przyjrzała się spłowiałemu mundurkowi chłopca, który został Titeliturym,
oprawiony w połamaną ramę esej o „Moralności morderstwa” autorstwa przyszłej
wiedźmy, kilka wypchanych kruków zawieszonych na kruszących się ścianach oraz
przegniłeciernistepnącze,któreoślepiłosłynnegoksięcia,podpisaneWerazLasu
Za Światem. Agata widziała jej twarz na plakatach zaginionych dzieci
wGawaldonie.

Wzdrygnęłasię.Naglezauważyłanaścianiejakieśkolory.Zbliżyłazapałkę.Tobyła

część muralu, podobnego do tego, który w Zamku Dobra pokazywał Długo i Zawsze
Szczęśliwie. Każdy z ośmiu paneli przedstawiał przyodzianego na czarno złoczyńcę
upajającego się nieograniczoną mocą – przelatującego przez płomienie,
przemieniającego swoje ciało, rozdzielającego duszę, manipulującego przestrzenią
i czasem. Nad muralem, od pierwszego panelu do ostatniego, biegły ozdobione
płomieniamilitery:

NIGDYWIĘCEJ

Podczasgdyzawszaniemarzyliomiłościiszczęściu,nigdziarzepragnęliwiecznej

background image

samotnościipotęgi.Taponurawizjasprawiła,żeAgacieścisnęłosięserce.Poczuła,
żeprawdauderzająjakobuchem.

Jestemnigdziarką.
Jej najlepsza przyjaciółka była zawszanką. Jeśli nie wrócą szybko do domu, Sofia

zrozumieprawdę.Pozostająctutaj,niemogłybysięnadalprzyjaźnić.

W świetle zapałki zobaczyła zbliżający się do niej zębaty cień. Dwa cienie. Trzy.

Gdy wilki rzuciły się na nią, Agata odwróciła się błyskawicznie i chlasnęła je po
pyskachcierniamiWery.Zaskoczonewilkiryknęłyicofnęłysięniezgrabnie,dającjej
tym samym dość czasu, by dopadła drzwi. Bez tchu popędziła korytarzem, potem na
górę jakimiś schodami, aż znalazła się na drugim piętrze wieży Szkoda. Szukała na
drzwiach sypialni z imienia Sofii. Vex i Bron, Hort i Ravan, Flint i Tytan – to było
piętrochłopaków!

Gdytylkousłyszałaotwierającesiędrzwi,uciekłatylnymischodaminapozbawiony

wyjściastrychwypełnionybrudnymifiolkamizżabimipalcami,jaszczurczyminogami
i psimi językami (Matka miała rację. Kto wie, jak długo stały tutaj te zapasy). Potem
usłyszaławilkaśliniącegosięnaschodach…

Wypełzła przez okno na spadzisty dach i złapała się rynny. W czarnych chmurach

rozległ się grzmot, chociaż po drugiej stronie jeziora, nad Zamkiem Dobra, nadal
świeciłoidealnesłońce.Jejróżowasukienkazkażdąchwilącorazbardziejnasiąkała
deszczem. Agata spojrzała na długą, pokręconą rynnę zakończoną pyskami trzech
kamiennych gargulców, z których tryskała teraz woda. Gargulce podtrzymywały
zrobione z brązu dźwigary. To była jej jedyna nadzieja. Wpełzła do rynny, z trudem
przytrzymującsięśliskichkrawędzi.Wiedziała,żebiaływilkzaraztuprzyjdzie.

Niezrobiłtego.Popatrzyłnaniąprzezokno,zaplatającwłochatełapynaczerwonej

kurtce.

–Wiesz,sąrzeczygorszeodwilków.
Iodszedł,pozostawiającAgatęzotwartymiustami.
Co?Cotakiegomogłobyćgorszeod…
Cośsięporuszyłowstrumieniachdeszczu.
Agata osłoniła oczy i spojrzała przez migotliwą kurtynę – pierwszy z kamiennych

gargulcówziewnąłirozłożyłsmoczeskrzydła.Potemdrugigargulec,tenzgłowąwęża
iciałemlwa,przeciągnąłsię,ażrozległsięwystrzałjakzpistoletu.Trzeci,dwarazy
większyodpozostałych,złbemrogategodemona,ludzkimtorsemikolczastymogonem,
rozwinąłposzarpaneskrzydła,szerszeniższerokośćwieży.

Agatapobladła.Gargulce!Cotendwugłowypiesmówiłogargulcach?
Zwróciłynaniądzikie,czerwoneślepiaiwtedysobieprzypomniała.
Mająrozkazzabijać.
Zchóralnymskrzeczeniemzerwałysięzeswoichpostumentów.Niepodtrzymywana

przez nie rynna urwała się, a Agata z krzykiem wpadła do wody. Fala deszczówki

background image

przepychałająprzezciasneskrętyiostrespadki,gdywiszącaluźnorynnakołysałasię
gwałtowniewdeszczu.Zobaczyła,żedwagargulcenurkująwjejkierunkuiwostatniej
chwilizdołałaskręcićrynnę.Trzeci,rogatydemon,wzniósłsięwyżejizionąłogniem
z nosa. Złapała się krawędzi rynny, a ognista kula uderzyła tuż przed nią, wybijając
ogromną dziurę. Dziewczynka ześlizgnęła się i w ostatniej chwili zatrzymała. W tym
momencie smoczoskrzydły gargulec chwycił ją ostrymi szponami za nogę i podniósł
wpowietrze.

–Jestemuczennicą!–wrzasnęłaAgata.
Zaskoczonygargulecwypuściłją.
–Widzisz?–krzyknęłaAgata,wskazującswojątwarz.–Jestemnigdziarką!
Gargulec sfrunął w dół i przyjrzał się jej twarzy, chcąc się przekonać, czy to

prawda.

Potemzłapałjązagardło,dająctymznak,żejednaknie.
Agataznowuwrzasnęłaizaklinowałastopęwwypalonejdziurze,kierującstrumień

wody prosto w oko potwora. Gargulec cofnął się na oślep, po omacku szukając jej
szponami,alewpadłwdziuręiroztrzaskałsobieskrzydło,uderzającobalkonponiżej.
Agata walczyła z okropnym bólem w nodze i kurczowo trzymała się rynny. Poprzez
strumieńwodyzobaczyła,żezbliżasiędoniejdrugigargulec.Zprzeszywającymuszy
skrzeczeniem wężogłowy potwór podniósł dziewczynkę w powietrze. Gdy potężne
szczęki otwarły się, by ją pożreć, Agata wsadziła mu stopę pomiędzy zęby, które
zacisnęły się na jej ciężkich czarnych buciorach i połamały się jak zapałki.
Oszołomiony gargulec wypuścił ją. Agata spadła wprost do pełnej wody rynny
izłapałasięjejkrawędzi.

Ręcejejsięześlizgnęły.Poleciaławdół,wstronęwylotu,gdzieczekałnajwiększy

gargulec, rogaty jak diabeł, z otwartymi szeroko szczękami, obejmującymi rynnę
niczym tunel prowadzący do piekła. Agata, gulgocząc, rozpaczliwie szukała czegoś,
czego mogłaby się przytrzymać, deszcz jednak popychał ją nagłymi falami. Spojrzała
w dół i zobaczyła, że gargulec dmuchnął z nosa ogniem. Zanurkowała, żeby uniknąć
natychmiastowego spopielenia, i wyłoniła się, czepiając się krawędzi rynny nad
ostatnimspadkiem.Następnafaladeszczupoślejąprostowotwartąpaszczęgargulca.

Wtymmomencieprzypomniałasobie,jakwyglądałygargulce,gdyzobaczyłajepo

razpierwszy:pilnowałyrynny,wypluwajączpyskówdeszczówkę.

To,cowejdzie,musiwyjść.
Usłyszała za sobą następną falę, więc pomodliła się w duchu i puściła, spadając

wdymiącąpaszczędemona.Nimdopadłyjązębiskagargulcaiogień,faladeszczówki
z rynny wypchnęła ją przez dziurę w gardle potwora wprost w stalowoszare niebo.
Obejrzała się na dławiącego się gargulca, a jej okrzyk ulgi zmienił się we wrzask
przerażenia, gdy uświadomiła sobie, że oto spada. Poprzez mgłę zobaczyła najeżony
kolcami mur, na który miała się zaraz nadziać, i otwarte okno poniżej. Skuliła się

background image

wrozpaczliwykłębek,ominęłaowłosśmiercionośneostrzaiwylądowałanabrzuchu,
ociekając wodą i wypluwając z kasłaniem deszczówkę, na szóstym piętrze wieży
Szkoda.

–Myślałam…że…gargulce…to…ozdoby–wyrzęziła.
Ściskając zranioną nogę, pokuśtykała korytarzem dormitorium i szukała jakichś

śladówSofii.

Już miała zacząć pukać do pokoi, gdy zobaczyła na jednych z drzwi nasmarowaną

karykaturę blond księżniczki z wypisanymi krzywo obelgami: MIĘCZAK,
CZYTELNIK,ZAWSZELUBKA.

Energiczniezapukała.
–Sofia?Toja!
Nadrugimkońcukorytarzazaczęłysięotwieraćdrzwi.
Agatazabębniłamocniej.
–Sofia!
Ubranenaczarnodziewczynkizaczęływychodzićzeswoichpokoi.Agataszarpnęła

klamką i popchnęła drzwi. Ani drgnęły. Zanim nigdziarki zauważyły intruza
w różowym, wzięła rozpęd i rzuciła się całym ciężarem na zeszpecone drzwi pokoju
66,któreotwarłysię,apotemzhukiemzatrzasnęłyzanią.

– NIE MASZ POJĘCIA, PRZEZ CO PRZESZŁAM, ŻEBY SIĘ TU DOS… –

urwała.

Sophie kucała nad kałużą wody na podłodze i śpiewała, nakładając róż

iprzyglądającsięswojemuodbiciu.

Jestemksiężniczka,jakkwiatuszeksłodka,
Książęmniepoślubi,gdytylkomniespotka…
Siedzącewdrugimkońcupokojutrzywspółlokatorkiitrzyszczuryobserwowałyją

zustamiotwartymizezdumienia.

HesterpopatrzyłanaAgatę.
–Onazalałanampodłogę.
–Żebysobiezrobićmakijaż–dodałaAnadil.
– Czy ktoś słyszał o czymś bardziej głupim? – skrzywiła się Dot. – Łącznie z tą

piosenką.

–Czyjestemdobrzepomalowana?–zapytałaSofia,mrużącoczynadkałużą.–Nie

mogę iść na lekcje, wyglądając jak klaun. – Podniosła głowę. – Agata, złociutka!
Najwyższy czas, żebyś ochłonęła. Twoja lekcja pielęgnacji brzydoty zaczyna się za
dwieminuty,aniechciałabyśchybazrobićzłegopierwszegowrażenia.

Agatagapiłasięnaniąwmilczeniu.
– No, oczywiście. – Sofia wstała. – Najpierw musimy zamienić się ubraniami. No

już,zdejmujje.

–Nieidziesznażadnelekcje,złociutka–oznajmiłaAgata,czerwieniejąc.–Idziemy

background image

dowieżyDyrektoraAkademii.Itonatychmiast,zanimugrzęźniemytunazawsze!

– Nie bądź nieokrzesana – powiedziała Sofia, ciągnąc Agatę za sukienkę. – Nie

możemy po prostu włamać się do jakiejś wieży w biały dzień. A jeśli chcesz mimo
wszystko wracać do domu, powinnaś mi od razu oddać swoje ubranie, żebym nie
opuściłażadnychzajęć.

Agatawyrwałasięjej.
–Dobra,dośćtego.Posłuchajno…
– Będziesz tu idealnie pasować – uśmiechnęła się Sofia, porównując Agatę ze

swoimiwspółlokatorkami.

Agataoklapła.
–Ponieważjestem…brzydka?
– Och, na litość boską, popatrz na to miejsce, Aga! – powiedziała Sofia. – Ty

przecież lubisz, jak jest ciemno i ponuro. Lubisz nieszczęście, cierpienie i, no…
przypalonerzeczy.Będziesztuszczęśliwa.

–Zgadzamysię–odezwałsięgłoszaAgatą.Odwróciłasię,zaskoczona.
–Możesztuzamieszkać–powiedziałaHester.
–Aonamożesięutopićwjeziorze.–DotskrzywiłasiędoSofii,nadalpamiętając

jejzłośliwyprzytykpodczasceremoniipowitalnej.

–Polubiłyśmycięodrazu–zagruchałaAnadil,aszczurypolizałystopyAgaty.
–Powinnaśbyćtutaj,znami–oznajmiłaHesteriwrazzAnadiliDotzbliżyłasiędo

Agaty, która nerwowo kręciła głową, przyglądając się złowieszczej trójce. Czy
naprawdę chciały się z nią zaprzyjaźnić? Czy Sofia miała rację? Czy bycie czarnych
charakteremmogłoją…uszczęśliwić?

Agata poczuła, że skręca się jej żołądek. Nie chciała być zła! Nie w sytuacji, gdy

Sofiabyładobra!Musiałysięwydostaćstąd,zanimtomiejscejerozdzieli.

–Niezostawięcię!–krzyknęładoSofii.
–Niktnieprosi,żebyśmniezostawiała,Agato–oznajmiłasztywnoSofia.–Proszę

tylkooto,żebyśzostawiłaswojeubranie.

– Nie! Nie zamieniamy się ubraniami. Nie zamieniamy się pokojami. Nie

zamieniamysięszkołami!

SofiaiHesterwymieniłyukradkowespojrzenia.
–Wracamydodomu!–oznajmiłaAgatałamiącymsięgłosem.–Tammożemybyć

przyjaciółkami… po tej samej stronie… żadnego Dobra i żadnego Zła… będziemy
szczęśliwenazaw…

Sofia i Hester powaliły Agatę, a Dot i Anadil ściągnęły z niej różową sukienkę.

Potem wszystkie cztery wciągnęły na nią czarną tunikę Sofii. Sofia zarzuciła nową
różowąsukienkęiotworzyładrzwinaoścież.

–Żegnaj,Zło!Witaj,Miłości!
Agataztrudemwstałaipopatrzyłanaprzegniłyczarnyworek,którywisiałnaniej

background image

tak,jaklubiła.

– I świat wrócił do normalności – westchnęła z ulgą Hester. – Naprawdę nie

rozumiem,jakmogłaśsiękiedykolwiekprzyjaźnićztaką…

– Wracaj! – krzyknęła Agata, biegnąc za ubraną na różowo Sofią przez korytarz

pełen ubranych na czarno uczniów. Zaszokowani obecnością zawszanki nigdziarze
stłoczylisięwokółSofiiizaczęlibićjąpogłowieksiążkami,torbamiibutami…

–Nie!Onajestjednąznas!
Nigdziarze popatrzyli na stojącego na schodach Horta – nawet oszołomiona Sofia.

ChłopiectymczasemwskazałubranąnaczarnoAgatę.

–Tojestzawszanka!
NigdziarzewydalinowyokrzykbojowyirzucilisięnaAgatę.WykorzystałatoSofia

–odepchnęłaHortaiuciekłaschodaminadół.DziękikilkucelnymkopniakomAgata
uwolniła się od prześladowców i zjechała po poręczy, chcąc zagrodzić Sofii drogę.
Pobiegła za nią wąskim korytarzem i już wyciągała rękę, żeby złapać za różowy
kołnierz,gdySofiaskręciłazarógiwbiegłapokrętychschodachnapierwszepiętro.
Agata wzięła gwałtownie zakręt i zobaczyła ślepy zaułek oraz Sofię magicznie
znikającą

w

ścianie

z

krwistoczerwonym

napisem:

UCZNIOM

WSTĘP

WZBRONIONY!Potężnymsusemprzeskoczyłaprzezportaltużzanią.

WylądowałanakońcuMostuPołowicznegopostronieZła.
Iwtymmiejscuskończyłasięjejpogoń,ponieważSofiazdążyłaodbieczbytdaleko

w stronę Dobra, by można było ją dogonić. Poprzez mgłę Agata widziała, że jej
przyjaciółkadosłowniepromieniejezeszczęścia.

– Agato, on jest synem króla Artura! – wrzasnęła Sofia. – Prawdziwym żywym

księciem!Alecojamammupowiedzieć?Jakudowodnić,żetojajestemtąjedyną?

Agatapróbowałaukryć,jakbardzojątozabolało.
–Zostawiaszmnietutaj…samą?
TwarzSofiizłagodniała.
–Proszę,Aga,niemartwsię.Wszystkojestterazidealnie–powiedziałaciepło.–

Nadal będziemy najlepszymi przyjaciółkami, tylko w innych szkołach, tak jak
planowałyśmy.Niktnasniepowstrzymaprzedbyciemprzyjaciółkami,prawda?

AgatapopatrzyłanaprześlicznyuśmiechSofiiiuwierzyłajej.
Nagle jednak uśmiech przyjaciółki zniknął jak zdmuchnięty. Sukienka na Sofii

zaczęła w sposób magiczny gnić i czernieć. W jednej chwili dziewczynka miała na
sobie starą tunikę z łabędziem lśniącym na sercu. Podniosła głowę i wstrzymała
oddech.PodrugiejstroniemostuczarnatunikaAgatyskuliłasięiporóżowiała.

Dziewczynki patrzyły na siebie zaskoczone. W tym momencie na Sofię padł cień.

Agata obróciła się gwałtownie. Tuż za sobą zobaczyła unoszącą się gigantyczną falę,
którejwodazawijałasięnaczubkuwlśniącelasso.Zanimdziewczynkazdążyłarzucić
się do ucieczki, została porwana i rzucona na drugą stronę zatoki, wprost

background image

wrozświetlonąsłońcemmgiełkę.Sofiarzuciłasięwkierunkubrzegu,lamentującnad
niesprawiedliwością losu. Fala uniosła się za nią powoli, ale tym razem woda nie
lśniła. Z rozjuszonym rykiem czarna ściana wody cisnęła Sofię z powrotem do
AkademiiZła,wsamąporęnapierwsząlekcję.

background image

7

WielkaZłaiStraszliwa

Wiedźma

background image

D

laczegomusimypielęgnowaćbrzydotę?

Sofia popatrzyła przez palce na łysą, pryszczatą głowę i zielonkawą skórę profesora
Manleya i spróbowała nie zwymiotować. Wokół niej, w poczerniałych ławkach,
z przerdzewiałymi lustrami siedzieli nigdziarze i radośnie rozgniatali kijanki
w żelaznych miseczkach. Gdyby nie wiedziała, o co tu chodzi, mogłaby pomyśleć, że
szykująciastonaniedzielę.

Dlaczegonadaltujestem?–złościłasię,ocierającłzywściekłości.
–Dlaczegopowinniśmybyćwstrętniiodrażający?–zapytałManley.–Hester!
–Ponieważdziękitemubudzimyprzerażenie–odparłaHesteripociągnęłałyksoku

zkijanek,natychmiastpokrywającsięczerwonąwysypką.

–Źle!–ryknąłManley.–Anadil!
– Ponieważ mali chłopcy będą płakać na nasz widok – powiedziała Anadil,

produkującwłasneczerwonepęcherze.

–Źle!Dot!
–Ponieważłatwiejsięwtedywyszykowaćrano?–zapytałaDot,mieszającswójsok

zczekoladą.

– Źle i głupio! – skarcił ją Manley. – Tylko jeśli zignorujemy powierzchowność,

zdołamysięgnąćgłębiej!Tylkojeśliodrzucimypróżność,możemybyćsobą!

Sofia przekradła się za ławkami i rzuciła do drzwi – pisnęła jednak, gdy klamka

sparzyłająwrękę.

– Tylko jeśli zniszczymy to, kim się nam wydaje, że jesteśmy, będziemy mogli

docenićto,kimjesteśmynaprawdę–oznajmiłManley,piorunującjąwzrokiem.

Sofia, pojękując, wróciła na swoje miejsce. Z odrazą mijała czarne charaktery

pokrywające się wypryskami. Utworzone z zielonego dymu numery miejsc pojawiały
się dosłownie znikąd: „1” nad Hester, „2” nad Anadil, „3” nad Ravanem z tłustą,
brązową skórą, „4” nad jasnowłosym, szpiczastouchym Vexem. Hort, wyraźnie
podekscytowany, wypił swój napój tylko po to, by zobaczyć malutki pryszczyk na
policzku.Rozzłoszczonytrzepnąłśmierdzące„19”,którepojawiłosięnadjegogłową,
alenumerzarazmuoddał.

– Brzydota oznacza, że polegacie na inteligencji – zachwycał się Manley,

przesuwającsięwstronęSofii.–Brzydotaoznacza,żeufacieswojejduszy.Brzydota
oznaczawolność.

Rzuciłmiseczkęnajejławkę.
Sofiapopatrzyłanaczarnysoskijanek.Niektórejeszczesięruszały.
– Tak właściwie, panie profesorze, myślę, że moja nauczycielka pielęgnacji urody

sprzeciwiłabysięmojemuuczestnictwuwtymćwi…

–Trzyostatniemiejscaizostanieszczymśbrzydszymodemnie–warknąłManley.
Sofiaspojrzałananiego.

background image

–Jestemnaprawdęprzekonana,żetoniemożliwe.
Manleyodwróciłsiędoklasy.
–KtochciałbypomócnaszejdrogiejSofiizakosztowaćwolności?
–Ja!
Sofiaodwróciłasięgwałtownie.
–Niemartwsię–szepnąłHort.–Będzieszlepiejwyglądać.
Zanimzdążyławrzasnąć,wepchnąłjejtwarzdomiseczki.

Leżąc w kałuży wody na brzegu Dobra, Agata przypominała sobie wydarzenia

zZamkuZła.Jejnajlepszaprzyjaciółkastwierdziła,żeAgatajestnieokrzesana,potem
obezwładniłają,ukradłajejubranie,zostawiłająnapastwęwiedźm,anazakończenie
poprosiłająjeszczeoporadęmiłosną.

Toprzeztomiejsce–pomyślała.WGawaldonieSofiazapomniolekcjach,zamkach

i chłopcach. W Gawaldonie będą mogły razem znaleźć szczęśliwe zakończenie. Nie
tutaj.Muszęcośzrobić,żebyśmywróciłydodomu.

A jednak coś nadal nie dawało jej spokoju. Ten moment na moście – Sofia na

różowo na tle Akademii Dobra, ona na czarno na tle Akademii Zła… „Wszystko jest
terazidealnie”–powiedziałaSofiaimiałarację.Natękrótkąchwilępomyłkazostała
naprawiona.Znalazłysiętam,gdzieichmiejsce.

Dlaczegowięcniemogłyśmytamzostać?
Niewiele przecież brakowało. Gdyby Sofia znalazła się po stronie Dobra,

z pewnością nigdy by stąd nie uciekła. Agata zaczęła oddychać płycej. Musiała
dopilnować, żeby nauczyciele nie zauważyli tej zamiany! Musiała dopilnować, żeby
nie przenieśli ich do właściwych szkół! Ale jak miała sprawić, by Sofia została tam,
gdziejest?

Idźnalekcje–podpowiedziałojejserce.
Polluks powiedział, że liczba uczniów w obu szkołach musi być taka sama dla

zachowania równowagi. Żeby więc ta pomyłka została naprawiona, obie musiałyby
zmienićszkołę.JakdługoAgatautrzymasięwAkademiiDobra,takdługoSofiabędzie
tkwiławAkademiiZła.AjeśliAgatamogłabyćczegośpewna,totylkotego,żeSofia
niedasobieradyjakoczarnycharakter.Jeszczekilkadniibędziebłagać,żebywróciły
doGawaldonu.

Idźnalekcje.Nojasne!
Znajdzie sposób, by przetrwać w tej okropnej szkole, i weźmie Sofię na

przetrzymanie. Po raz pierwszy od chwili, w której zostały porwane, w sercu Agaty
pojawiłasięnadzieja.

Niestetynadziejaumarładziesięćminutpóźniej.
Pogwizdująca profesor Emma Anemonia, w oślepiająco żółtej sukni i długich,

obszytych lisim futrem rękawiczkach, weszła do sali z różowego toffi, spojrzała na

background image

Agatę i przestała pogwizdywać. Ale potem mruknęła tylko „Roszpunka też wymagała
sporo pracy” i zaczęła pierwszą lekcję, której temat brzmiał: Jak uczynić uśmiech
życzliwszym.

–Kluczemjestto,bykomunikowaćuczuciatakżezapomocąoczu–zaszczebiotała

izademonstrowałaidealnyuśmiechksiężniczki.

Zdaniem Agaty wybałuszone oczy nauczycielki i intensywnie żółte włosy, w tym

samymkolorzecosuknia,nadawałyjejwyglądpsychotycznegokanarka.Alewiedziała
też, że od niej zależy szansa na powrót do domu, więc podobnie jak pozostałe
dziewczynkinaśladowałaukazującyzębyuśmiech.

ProfesorAnemoniaspacerowałapoklasie,przyglądającsięuczennicom.
– Nie mruż tak oczu… nosek odrobinę niżej… Och, prześlicznie! – Mówiła

o Beatrycze, która rozjaśniła całą salę oszałamiającym uśmiechem. – To, moje
zawszanki, jest uśmiech zdolny zdobyć serce najtwardszego księcia. Uśmiech zdolny
przywrócić pokój po najbardziej zaciętej wojnie. Uśmiech zdolny poprowadzić
królestwodonadzieiidobrobytu.

WtymmomenciezauważyłaAgatę.
–Tytam!Żadnychkrzywychuśmieszków!
Ponieważ nauczycielka stała jej nad głową, Agata postarała się skoncentrować

i naśladować idealny uśmiech Beatrycze. Przez sekundę myślała, że jej się to udało,
ale…

– Na litość boską! Teraz to był jakiś obleśny wyszczerz! Uśmiech, moje dziecko!

Twójzwyczajny,codziennyuśmiech!

Szczęście.Pomyśloczymśszczęśliwym.
AlepotrafiłamyślećtylkooSofiistojącejnamościeizostawiającejjądlachłopca,

któregonawetnieznała.

–Terazjestwręczzłowróżbny!–pisnęłaprofesorAnemonia.
Agatarozejrzałasię –wszystkiedziewczynki wklasiesiedziały skulone,jakbysię

spodziewały,żezarazpozamieniajewnietoperze.(„Myślicie,żeonazjadadzieci?”–
zapytałaBeatrycze.„Taksięcieszę,żesięwyprowadziłam”–westchnęłaRena).

Agatazmarszczyłabrwi.Chybaniemogłobyćażtakźle.
PopatrzyłanatwarzprofesorAnemonii.
– Jeśli kiedykolwiek będziesz chciała, by mężczyzna ci zaufał, jeśli kiedykolwiek

będziesz potrzebować mężczyzny, żeby cię uratował, jeśli kiedykolwiek zapragniesz,
bymężczyznaciępokochał,topamiętajdziecko…nieuśmiechajsiędoniego.

Etykietadlaksiężniczek,którejuczyłPolluks,okazałasięjeszczegorsza.Nauczyciel

pojawiłsięwklasiewzłymhumorze,ajegopsiagłowakołysałasięnawychudzonym
ciele kozy. Mruknął, że Kastor „ma w tym tygodniu ciało”, a potem obrzucił
wymownymspojrzeniemgapiącesięnaniegodziewczynki.

– No proszę, myślałem, że mam uczyć księżniczki, a widzę tylko dwadzieścia źle

background image

wychowanych dziewcząt, wytrzeszczających oczy jak ropuchy. Jesteście ropuchami?
Macieochotęłapaćmuchyswoimiróżowymijęzyczkami?

Tosprawiło,żedziewczynkiprzestałysięgapić.
Tematempierwszejlekcjibyła„Postawaksiężniczki”.Zadaniepolegałonatym,że

dziewczęta schodziły po schodach czterech wież, niosąc na głowie gniazdko ze
słowiczymi jajami. Chociaż większość z nich ukończyła ćwiczenie pomyślnie, nie
tłukącanijednegojajka,Agatamiałaproblemy.Powodówbyłokilka:przezcałeżycie
chodziła, powłócząc nogami, Beatrycze i Rena wpatrywały się w nią cały czas
z nowymi życzliwszymi uśmiechami, mózg podpowiadał jej, że Sofia zrobiłaby to
z zamkniętymi oczami, a poza tym było absurdalne, że właściwej postawy uczył ich
pieskołyszącysięnakozichnogach.Ostateczniezaliczyładwadzieściarozbryzgniętych
namarmurzejajeczek.

– Dwadzieścia prześlicznych słowików straciło szansę na życie… przez ciebie –

oznajmiłPolluks.

Gdy nad każdą dziewczyną pojawiły się złote chmurki z cyferkami oznaczającymi

zajęte miejsce (Beatrycze była oczywiście pierwsza), Agata w swojej zobaczyła
przerdzewiałe„20”.

Dwie lekcje, dwa ostatnie miejsca. Jeszcze jedno i dowie się, co się dzieje

z dziećmi, które nie zdały. Ponieważ jej plan zabrania Sofii do domu z każdą minutą
sypałsięwgruzy,Agatapobiegłananastępnąlekcjęzrozpaczliwympostanowieniem
udowodnienia,żejestDobra.

Wypryski nie powstrzymałyby Kopciuszka przed pójściem na bal. Wypryski nie

powstrzymałybyksięciaprzedpocałowaniemŚpiącejKrólewny.

Przyglądającsięswojemupryszczatemuodbiciuwlusterkunaławce,Sofiazmusiła

się do najżyczliwszego uśmiechu. Każdy życiowy problem rozwiązywała zawsze
dziękiurodzieiurokowiosobistemu,więcitymrazemzamierzałapostąpićtaksamo.

Szkoleniesługusówodbywałosięwdzwonnicy,ponurympomieszczeniubezdachu

na szczycie wieży Szkoda, do którego trzeba było wchodzić trzydzieści pięter po
schodachtakwąskich,żeuczniowieposuwalisięponichpojedynczo.

–Niedobrze…mi…–Dotdyszałajakprzegrzanywielbłąd.
–Jeślionaporzygasiękołomnie,zrzucęjązwieży–warknęłaHester.
Wspinającsięnagórę,Sofiastarałasięniemyślećopryszczach,wymiotowaniuani

owstrętnymHorcie,którypróbowałsięwcisnąćkołoniej.

– Wiem, że mnie nienawidzisz – naciskał. Przesunęła się w prawo, żeby go

zablokować. Hort spróbował z lewej. – Ale to było na zaliczenie, a ja nie chciałem,
żebyśbyłaostatniai…

Sofia zagrodziła mu drogę łokciem i przebiegła ostatni kawałek, zdecydowana

udowodnić następnemu nauczycielowi, że znalazła się w niewłaściwym miejscu.

background image

Niestety,nauczycielemtymokazałsięKastor.

–JASNE,ŻEMUSIAŁEMDOSTAĆCZYTELNIKAWGRUPIE.
Co gorsza, jego asystent Beezel okazał się czerwonoskórym karłem, tym, którego

Sofiapoprzedniegodniaspoliczkowałanadrabinie.Gdyzobaczyłjejpokrytąkrostami
twarz,zacząłchichotaćjakhiena.

–Brzydkawiedźma!
Kastor, którego głowa siedziała krzywo na potężnym psim ciele, nie był tak

rozbawiony.

– I bez tego jesteście dostatecznie odrażający – burknął i wysłał Beezla po

wiciokrzew, który błyskawicznie przywrócił twarze uczniów do poprzedniego stanu.
Jęknęlizrozczarowaniem,tylkoSofiaodetchnęłazulgą.

–To,czywygracie,czyprzegraciewasząwalkę,zależyodumiejętnościilojalności

waszych sługusów! – oznajmił Kastor. – Oczywiście część z was zostanie sługusami,
a wasze życie będzie zależeć od siły waszego przywódcy. Lepiej więc uważajcie na
lekcjach,jeślichceciezostaćprzyżyciu!

Sofia zacisnęła zęby. Agata pewnie śpiewała teraz do gołąbków, a ona miała

poskramiaćkrwiożerczychoprychów.

–Aterazczasnapierwszećwiczenie.Będziecieszkolić…–Kastorodsunąłsięna

bok–ZłotąGęś.

Sofiazotwartymiustamipopatrzyłanaeleganckiegozłotopióregoptaka,któryspał

spokojniewswoimgnieździe.

–AleZłotaGęśniecierpiczarnychcharakterów–zmarszczyłabrwiAnadil.
– Co oznacza, że jeśli zdołacie ją wyszkolić, poskromienie górskiego trolla

przyjdziewamzłatwością–odparowałKastor.

Gęś otworzyła perłowobłękitne oczy, popatrzyła na złowrogich gapiów

iuśmiechnęłasię.

–Dlaczegoonasięuśmiecha?–zapytałaDot.
–Bowie,żetracimyczas–rzuciłaHester.–ZłotaGęśsłuchatylkozawszan.
–Wymówki,wymówki–ziewnąłKastor.–Waszymzadaniemjestsprawić,żebyto

żałosnestworzeniezłożyłoswojebezcennejajo.Imwiększejajo,tymwyższemiejsce
zajmiecie.

SerceSofiizaczęłobićmocniej.SkorotenptaksłuchałtylkoDobrych,będziemogła

tuiterazudowodnić,żeniejestjednymztychpotworów!Wystarczy,żenamówiGęś
dozłożenianajwiększegojaja!

NaścianiedzwonnicyKastorwyryłpięćstrategiiszkoleniasługusów:

1.ROZKAZYWAĆ

2.DRWIĆ

3.OSZUKIWAĆ

background image

4.PRZEKUPIĆ

5.ZMUSIĆSIŁĄ

– Pamiętajcie, żebyście nie próbowali zmuszać tego przeklętego ptaka siłą, dopóki

niewyczerpiecieinnychmożliwości–ostrzegłKastor.–Nicbowiemniepowstrzyma
sługusówprzedużyciemsiłyprzeciwkowam.

Sofiaustawiłasięnakońcukolejkiiobserwowała,jakpierwszapiątkadzieciaków

ponosiporażkę–nawetVex,któryposunąłsiędotego,byzłapaćZłotąGęśzagardło,
nacozareagowałatylkouśmiechem.

Jakimś cudem Hort jako pierwszy odniósł sukces. Najpierw warknął „Składaj

jajo!”, potem nazwał ją „durną gęsią” i kusił robakami, aż w końcu poddał się
izwściekłościąkopnąłgniazdo.Tookazałosiębłędem.WmgnieniuokaGęśzadarła
mutunikęnagłowę,aHortskowyczałbezradnie,obijającsięnaoślepościany(Sofia
przysięgła, że jeśli jeszcze raz zobaczy tego chłopca bez ubrania, wydłubie sobie
oczy). Ale Gęś wydawała się tym zachwycona. Trzepała skrzydłami, chichotała
i gęgała tak głośno, że straciła panowanie nad sobą i ostatecznie złożyła złote jajko
rozmiarumonety.

Hortpodniósłje,oszołomionywłasnymtriumfem.
–Wygrałem!
– Jasne, bo w ogniu bitwy będziesz mieć czas, żeby pobiegać nago i sprawić, że

twojaGęśsięsfajda–warknąłKastor.

Mimowszystkopiespowiedział,żewygrywaten,ktodostanienajwiększejajo,więc

pozostalinigdziarzenaśladowalitaktykęHorta.Dotrobiłaminy,Ravanurządziłpokaz
kukiełekzcieni,Anadilpołaskotałagęśpiórem,ałysy,zwalistyBronkuzachwytowi
ptakausiadłnaBeezlu.Śmierdzącawiedźma!–zawyłkarzeł.

Hester skrzywiła się tylko, podeszła do Gęsi i walnęła ją pięścią w brzuch. Gęś

zniosłajajorozmiarówpięści.

–Amatorzy–prychnęłaHester.
WkońcuprzyszłakolejnaSofię.
Podeszła do Złotej Gęsi, która wydawała się wyczerpana śmiechem i składaniem

jaj. Ale gdy ptak napotkał jej spojrzenie, przestał mrugać i usiadł nieruchomo jak
posąg, mierząc ją spojrzeniem od stóp do głów. Przez moment Sofia poczuła dziwny
chłód przeszywający jej ciało, jakby wpuściła kogoś obcego do swojej duszy. Potem
jednakspojrzaławpełneciepłaimądrościoczyptakaijejsercenabrzmiałonadzieją.
ZpewnościąGęśdostrzegła,żeonajestinna.

Tak,tyzpewnościąjesteśinna.
Sofia cofnęła się. Obejrzała się przez ramię, żeby sprawdzić, czy ktoś jeszcze

słyszał myśli ptaka. Ale reszta nigdziarzy patrzyła na nią z niecierpliwą złością,
ponieważmusiałaskończyććwiczenie,żebywszystkimzostałyprzydzielonemiejsca.

background image

SofiaodwróciłasiędoGęsi.
Słyszyszmojemyśli?
Sąbardzogłośne
.
Ainnych?
Nie.Tylkociebie.
PonieważjestemDobra?
–uśmiechnęłasięSofia.
Mogę dać ci to, czego chcesz – powiedziała Gęś. – Mogę sprawić, że zobaczą w

tobieksiężniczkę.Jednoidealnejajoiznajdzieszsięrazemztwoimksięciem.

Sofiaupadłanakolana.
Proszę!Zrobięwszystko,czegochcesz,tylkomipomóż.
Ptakuśmiechnąłsię.
Zamknijoczyipomyślżyczenie.
Czując niezwykłą ulgę, Sofia zamknęła oczy. W tym cudownym momencie życzyła

sobieTedrosa,pięknego,idealnegoksięcia,zktórymbędzieszczęśliwa…

Nagle zaczęła się zastanawiać, czy Agata powiedziała mu, że się z nią przyjaźni.

Miałanadzieję,żenie.

Wokółniejrozległysięstłumionewestchnienia.Sofiaotworzyłaoczyizobaczyła,że

złotepióraGęsistałysięcałkiemszare,ajejoczypociemniałyizbłękitnychzmieniły
sięwczarne.Ciepłyuśmiechzastygł.

Niepojawiłosiężadnejajo.
–Cosięstało?–Sofiaokręciłasięnapięcie.–Cotoznaczy?
Kastorstałjakskamieniały.
–Toznaczy,żewolałapozbyćsięswoichmocy,niżcipomóc.
Otoczona czerwonymi płomieniami jedynka eksplodowała nad głową Sofii jak

diabolicznakorona.

–Nigdyniewidziałemczegośrówniezłego–powiedziałcichonauczyciel.
Oszołomiona Sofia patrzyła, jak jej koledzy z klasy kulą się przerażeni – wszyscy

z wyjątkiem Hester, której oczy zapłonęły, jakby właśnie zobaczyła główną rywalkę.
ZaniądygotałBeezel,wciśniętywnajciemniejszykąt.

–WielkaWiedźma!–skrzeknął.
–Nie,nie,nie!–krzyknęłaSofia.–Niejestemwielkąwiedźmą!
Alekarzełstanowczopokiwałgłową.
–WielkaZłaiStraszliwaWiedźma!
SofiaodwróciłasięszybkodoGęsi.
Cojatakiegozrobiłam?
AleGęś,szarajakmgła,popatrzyłananią,jakbywidziałająpierwszyrazwżyciu,

iwydałazsiebienajpospolitszegęganie.

Gęganie dobiegające z dzwonnicy odbiło się echem w fosie i dotarło aż do

background image

niebosiężnej srebrnej wieży dzielącej dwie strony zatoki. W oknie pojawiła się
sylwetkaspoglądającanaswojewłości.

Tuziny dymnych numerów rankingowych – barwne ze strony Dobra, mroczne

iponurezestronyZła–przypływałyzdwóchszkółponadwodąiunosiłysiędojego
oknajakbalonynawietrze.Gdyjakaśliczbagomijała,przesuwałpalcamiprzezdym,
copozwalałomuzobaczyć,czyjatoocenaijakzostałazdobyta.Przejrzałwieletakich
liczb, zanim znalazł tę, której szukał: płomiennoczerwone „1”, które odsłoniło swoją
historięwpowodziobrazów.

Złota Gęś odrzucająca swoje moce dla uczennicy? Tylko jedna osoba mogła mieć

takitalent.Tylkojednamogłabyćtakczysta.

Ta,którajestzdolnazachwiaćrównowagę.
Dyrektorem Akademii wstrząsnął dreszcz. Wrócił do swojej wieży i oczekiwał na

jejprzybycie.

Zajęcia na temat klątw i pułapek prowadzone były w przeraźliwie zimnej sali,

wktórejściany,ławkiikrzesłazrobionozlodu.Sofiamiaławrażenie,żewidzizarysy
ciałpochowanychgłębokopodzamarzniętąpodłogą.

–Zzzzzimmmnotutaj–zaszczękałzębamiHort.
–WSaliUdrękijestcieplej–odparłaladyLesso.
Zlochówpodichstopamirozległosiębolesnewycie.
–Jjjużmmmicieppplejj–wyjąkałsinynatwarzyHort.
–Zimnozahartujewamżyły–powiedziałaladyLesso.–Cowamsięprzyda,skoro

Czytelnik zdołał zająć pierwsze miejsce. – Prześlizgnęła się między rzędami
dygocącychuczniów.Jejczarnywarkoczobijałsięofioletowąsuknięzeszpiczastymi
ramionami,aobcasyzesztyletówstukałypolodzie.

– To nie jest szkoła niepohamowanego okrucieństwa. Jeśli krzywdzicie innych bez

powodu, jesteście bestiami, a nie czarnymi charakterami. Nie, nasza misja wymaga
skupieniaiuwagi.Natychlekcjachnauczyciesię,jakznaleźćzawszanina,którystoina
drodzedowaszegocelu.Tego,którybędzierósłwsiłę,gdywybędzieciesłabnąć.Oni
tam są, moi nigdziarze, gdzieś tam w Puszczy… wasze nemezis. Gdy przyjdzie
właściwyczas,znajdziecieichizniszczycie.Towaszadrogadowolności.

ZSaliUdrękidobiegłwrzask,aladyLessouśmiechnęłasię.
–Innewaszelekcjemogąbyćkonkursaminieudacznictwa,aletubędzieinaczej.Nie

będzieżadnychocen,dopókinieuznam,żenaniezasługujecie.

Sofia w ogóle nie słuchała. W głowie rozbrzmiewało jej tylko gęganie Gęsi.

Skręcając się z zimna, przełykała łzy. Próbowała wszystkiego, by przedostać się na
dobrąstronę:uciekała,walczyła,błagała,zamieniałasię,wypowiadałażyczenie…Co
jeszczejejzostało?WyobraziłasobieAgatęsiedzącąwjejklasie,najejmiejscu,wjej
szkoleipoczuła,żerobisięczerwona.Aonamyślała,żesąprzyjaciółkami!

background image

–Nemezistowaszarcywróg–wyjaśniłaladyLesso,ajejfioletoweoczyzalśniły.–

Waszadrugapołowa.Odwrotnośćwaszejduszy.WaszapiętaAchillesa.

Sofia zmusiła się, żeby uważać. Ostatecznie to była dla niej okazja do poznania

sekretówwroga.GdyprzedostaniesięnastronęDobra,tomożeuratowaćjejżycie.

– Poznacie swoją nemezis w snach – ciągnęła lady Lesso, a pod jej napiętą skórą

pulsowały żyły. – Nemezis będzie prześladować was w koszmarach, noc po nocy, aż
niebędzieciewidziećnicopróczjegolubjejtwarzy.Snyonemezissprawią,żeserce
wam zamarznie, a krew zacznie się gotować. Sprawią, że będziecie zgrzytać zębami
i wyrywać sobie włosy, ponieważ będą sumą waszej nienawiści. Sumą waszych
lęków.

LadyLessoprzeciągnęładługimczerwonympaznokciempoławceHorta.
– Dopiero gdy wasza nemezis będzie martwa, uczucia te osłabną. Dopiero śmierć

nemezis was wyzwoli. Zabijcie nemezis, a Nigdy Więcej ofiaruje wam wieczystą
chwałę!

Wklasierozległysiępełneekscytacjichichoty.
– Oczywiście, biorąc pod uwagę historię naszej szkoły, nie nastąpi to

wprzewidywalnejprzyszłości–mruknęłanauczycielka.

–Jakznajdziemynasząnemezis?–zapytałaDot.
–Ktojąwybiera?–dodałaHester.
–Czytobędziektośznaszegorocznika?–chciałsiędowiedziećRavan.
– Te pytania są przedwczesne. Tylko wybitne czarne charaktery zostają

pobłogosławione snami o nemezis – powiedziała lady Lesso. – Nie, najpierw
powinniściezapytać,czemunadęte,głupieinudneDobrowygrywakażdąrywalizację
wtejszkoleizastanowićsię,jakzamierzacietozmienić.–SpojrzałazukosanaSofię,
jakbychciałapowiedzieć,że–czyjejsiętopodoba,czyteżnie–aletauwielbiająca
różCzytelniczkamożebyćichostatniąnadzieją.

Gdy tylko wycie wilków oznajmiło zakończenie lekcji, Sofia uciekła z lodowej

komnaty i wbiegła po krętych schodach, aż znalazła mały balkon z boku korytarza.
Osłoniętaprzezmgłę,oparłasięowilgotneścianyZamkuZłaiwkońcusięrozpłakała.
Nieobchodziłojej,żezniszczysobiemakijażalbożektokolwiekjązobaczy.Nigdynie
czuła się tak samotna ani przestraszona. Nienawidziła tego okropnego miejsca i nie
byławstaniewytrzymaćjużnicwięcej.

Popatrzyła na Akademię Dobra, na szklane wieże lśniące po przeciwnej stronie

zatoki.Porazpierwszypomyślała,żesąpozajejzasięgiem.

Obiad!
Tedrostambędzie!Jejksiążęwlśniącejzbroi,jejostatnianadzieja!Czyniepoto

istnieją książęta? Żeby uratować księżniczkę, gdy wydaje się, że wszystko już
stracone?

Zmocniejbijącymsercemotarłałzy.

background image

Muszętylkodotrzećnaobiad.
Biegnąc korytarzem na historię nikczemności, zauważyła, że pod salą tłoczy się

grupkapodekscytowanychnigdziarzy.PodbiegładoniejDotizłapałajązaramię.

–Odwołalilekcje!Niktniechcepowiedzieć,dlaczego.
– Obiad będzie podany w pokojach! – zagrzmiał biały wilk, a jego pobratymcy

strzelilizbatów,zapędzającuczniówdoodpowiednichwież.

Sofiapoczuła,żeściskajejsięserce.
–Alecosięsta…
Nagle poczuła dym wdzierający się ze wszystkich stron na korytarz. Prześlizgnęła

się pomiędzy przepychającym się tłumem do kamiennego okna, przy którym stała
wmilczeniugromadkazdumionychuczniów.Popatrzyłanatosamo,nacopatrzylioni.

ZamekDobrastałwogniu.
Dotzachłysnęłasię.
–Ktomógłbyzrobićcośtak…
–Genialnego–dokończyłazpodziwemHester.
Cóż,odpowiedźnatopytanieznałaAgata.

background image
background image

8

Rybkiżyczeń

background image

G

odzinęwcześniejTedrospostanowiłpopływać.

Na drzwiach Sal Urody wywieszono już ranking ustalony po dwóch pierwszych
lekcjach,wktórymksiążęiBeatryczezajęliexaequopierwszemiejsce,aimięAgaty
znajdowało się tak nisko, że zasłoniła je kupka mysich bobków. Sale Urody dla
dziewcząt przypominały średniowieczne spa, z trzema wonnymi basenami („Gorący”,
„Zimny”,„Wsamraz”),saunąimieniaDziewczynkizZapałkami,trzemastanowiskami
do makijażu imienia Różyczki, kącikiem pedikiuru na motywach Kopciuszka oraz
prysznicem w formie wodospadu, zbudowanym na wzór laguny Małej Syrenki. Sale
Urody dla chłopców koncentrowały się bardziej na sprawności fizycznej, z sauną
imienia Midasa, solarium ozdobionym motywami rustykalnymi i siłownią ze
skandynawskimi młotami, ringiem do zapasów w błocie, słonowodnym basenem,
atakżecałymszeregiemłaźnitureckich.

PolekcjachkodeksurycerskiegoipielęgnacjimęskościTedroswykorzystałprzerwę

przed szermierką, żeby wypróbować basen. Gdy robił ostatni nawrót, zauważył
Beatrycze – jak zwykle na każdym kroku towarzyszyło jej siedem dziewcząt –
obserwującągozszerokootwartymioczamiprzezszczelinęwdrewnianychdrzwiach.

Tedrosprzyzwyczajonybyłdotego,żedziewczętagoobserwują.Kiedyjednakuda

musięznaleźćtę,którazauważycośpozajegowyglądem?Którazobaczykogoświęcej
niż tylko syna króla Artura? Która będzie brać pod uwagę jego myśli, jego nadzieje,
jego lęki? A jednak stał tutaj i wycierał się ręcznikiem, celowo obracając się, żeby
dziewczętamiałyjaknajlepszywidok.Jegomatkamiałarację.Mógłudawać,iletylko
chciał,alebyłtakisamjakojciec,nadobreinazłe.

Z westchnieniem otwarł na oścież drzwi, by powitać swój fanklub. Stał tak

w ociekających wodą bryczesach i z łabędziem lśniącym na nagiej piersi, ale
dziewczynki już zniknęły, przepędzone przez patrol wróżek. Tedros poczuł ukłucie
rozczarowaniaizajrzałzaróg.Wpadłnacoś,copoleciałojakdługienapodłogę.

–Jestemmokra.Znowu.–Agatazmarszczyłabrwiipodniosłagłowę.–Powinieneś

uważać,gdzie…

To był ten chłopiec, który zawrócił w głowie Sofii. Chłopiec, który porwał jej

serce.Chłopiec,któryukradłjejjedynąprzyjaciółkę.

–JestemTedros–powiedziałiwyciągnąłrękę.
Agata jej nie przyjęła. Była beznadziejnie zagubiona i potrzebowała jakichś

wskazówek,aleTedrosbyłjejwrogiem.Podniosłasięzziemi,rzuciłamumordercze
spojrzenie i przepchnęła się obok niego. Właśnie wtedy zorientowała się, że poza
wszystkim tym, czego już w nim nienawidziła, pachniał jak chłopiec. Pomaszerowała
na koniec korytarza, a jej buciory łomotały ciężko po szkle. Z ostatnim jadowitym
idrwiącymuśmieszkiemszarpnęłaklamkę.

Drzwibyłyzamknięte.

background image

–Przejściejesttędy.–Tedroswskazałschodyzasobą.
Agataponownieprzeszłakołoniego,unoszącwysokonos.
–Miłociębyłopoznać!–zawołałksiążę.
Odpowiedziało mu pełne obrzydzenia prychnięcie, a potem Agata zniknęła na

schodach,rzucającdługicień.

Tedros skrzywił się. Dziewczęta go kochały. Zawsze go kochały. A tymczasem to

dziwadło patrzyło na niego, jakby był nikim. Przez moment jego pewność siebie
zaczęłasiękruszyć,alewporęprzypomniałsobiesłowaojca:

Najgroźniejszeczarnecharakterysprawiają,żezaczynaszwątpić.
Tedros był pewien, że może stawić czoło każdemu potworowi, każdej wiedźmie,

każdej potędze, jaką mogłoby przywołać Zło. Ale ta dziewczynka była inna. Ta
dziewczynkabyłaprzerażająca.

Złeprzeczucieprzeszyłogodreszczem.
Więcdlaczegojestwmojejszkole?

Lekcje komunikacji ze zwierzętami, prowadzone przez księżniczkę Umę, odbywały

się na brzegu jeziora, nad Zatoką Połowiczną. Po raz trzeci tego dnia Agata
stwierdziła, że jest to przedmiot tylko dla dziewcząt. W Akademii Zła na pewno nie
widziano powodu, by dzielić umiejętności na „męskie” i „dziewczęce”, ale tutaj,
wZamkuDobra,chłopcyszlitrenowaćszermierkę,podczasgdydziewczynkimusiały
się uczyć psiego szczekania i sowich pohukiwań. Nic dziwnego, że księżniczki
w baśniach są takie bezradne, pomyślała. Skoro potrafią się tylko uśmiechać, stać
prostoirozmawiaćzwiewiórkami,toczymająjakiśinnywybór,niżczekać,ażjakiś
chłopiecjeuratuje?

Księżniczka Uma wydawała się o wiele za młoda na nauczycielkę. Umoszczona

w sztywnej trawie, mając za plecami połyskujące jezioro, siedziała całkowicie
nieruchomo,zdłońmizłożonyminaróżowejsukience.Miałaczarnewłosysięgającedo
pasa,oliwkowąskórę,oczywkształciemigdałówikarmazynoweusteczkaściągnięte
w małe „o”. Mówiła rozchichotanym szeptem, ale nie była w stanie dokończyć ani
jednego zdania, bo co kilka słów milkła, by posłuchać rozlegającego się z oddali
szczekania lisa lub gruchania gołębia, a potem odpowiadała własnym radosnym
szczeknięciemlubćwierkaniem.Kiedyjednaksobieuświadomiła,żecałaklasananią
patrzy,zasłoniładłońmiusta.

–Ojej!–zachichotała.–Mamzadużoprzyjaciół!
Agataniepotrafiłabypowiedzieć,czyksiężniczkasiędenerwuje,czypoprostujest

idiotką.

–Złomadodyspozycjiwielerodzajóworęża–powiedziałaksiężniczkaUma,gdy

w końcu udało jej się uspokoić. – Trucizny, zarazy, uroki, klątwy, sługusów i bardzo
czarnąmagię.Alewymaciezwierzęta!

background image

Agata prychnęła. Jeśli będzie musiała zmierzyć się z uzbrojonym w topór

bandziorem, na pewno zabierze ze sobą motylka. Sądząc po wyrazie twarzy
pozostałych dziewczynek, nie tylko ona nie była do końca przekonana. Księżniczka
Uma zauważyła to i wydała przeszywający gwizd. Z otaczającej szkołę Puszczy
odpowiedział jej ogłuszający chór szczekania, rżenia i ryków. Zaszokowane
dziewczynkizatkałyuszy.

– Widzicie? – roześmiała się Uma. – Każde zwierzę potrafi mówić, jeśli tylko wy

umiecieprzemówićdoniego.Niektórenawetpamiętają,jaksamebyłyludźmi!

Agata poczuła zimny dreszcz, kiedy przypomniała sobie wypchane zwierzęta

wgalerii.Kiedyśprzecieżbylitouczniowietacysamijakone.

– Wiem, że każda z was chce być księżniczką – powiedziała Uma. – Ale te, które

znajdą się nisko w rankingu, nie byłyby dobrymi księżniczkami. Zostałybyście
zastrzelonealbozadźgane,albopożarte,atobybyłookropnemarnotrawstwo.Alejako
wierny lis, wróbli zwiadowca lub przyjacielska świnka możecie znaleźć znacznie
szczęśliwszykoniec!

Pisnęłaprzezzębyijaknakomendęnabrzegjeziorawyszławydra,zleżącąjejna

nosieksiążkązbaśniami.

– Możecie dotrzymywać towarzystwa uwięzionej dziewicy lub zaprowadzić ją

wbezpiecznemiejsce–kontynuowałaUma,unoszącręce.Wydranerwowoszturchnęła
książkęnosem,żebyznaleźćodpowiedniąstronę.

–Albomożeciepomócwuszyciusuknibalowej–ciągnęłaUma,patrząckątemoka

naniezgrabnestworzenie.–Alboprzekazaćważnąwiadomość,albo…Khem!

Wydra z rozpaczliwym piskiem znalazła stronę, podała książkę nauczycielce

izemdlałazwrażenia.

–Możecienawetocalićjejżycie–zakończyłaUma,pokazującwspaniałąilustrację,

na której księżniczka kuliła się z lękiem, a potężny jeleń przeszywał rogami złego
czarownika.Księżniczkawyglądałazupełnietakjakona.

– Dawno temu zwierzę ocaliło moje życie i w nagrodę otrzymało najszczęśliwsze

zakończenie.

Agata zobaczyła, że powątpiewające dotąd spojrzenia dziewczynek zamieniły się

teraz w otwarte uwielbienie. To nie była po prostu nauczycielka. To była żywa,
prawdziwaksiężniczka!

– Dlatego jeśli chcecie być takie jak ja, powinnyście dobrze zaliczyć dzisiejsze

ćwiczenie! – zaświergotała ich nowa idolka, zapraszając dziewczynki nad jezioro.
Agata poczuła, że drży pomimo łagodnego jesiennego słońca. Jeśli tym razem zajmie
ostatnie miejsce, nigdy już nie zobaczy Sofii ani rodzinnego domu. Idąc za innymi
dziewczynkaminabrzeg,spojrzałanależącąnatrawieotwartąksiążkęUmy.

– Zwierzęta uwielbiają pomagać księżniczkom z wielu powodów! – oznajmiła

księżniczka Uma, zatrzymując się nad brzegiem wody. – Ponieważ śpiewamy piękne

background image

piosenki, ponieważ dajemy im schronienie w przerażającej Puszczy, ponieważ mogą
tylkomarzyćotym,żebędątakpiękneikochanejak…

–Chwila.
Uma i wszystkie dziewczynki odwróciły się. Agata otwarła książkę na ostatniej

stronie–nailustracjiprzedstawiającejjeleniarozdzieranegonastrzępyprzezpotwory,
podczasgdyksiężniczkaratowałasięucieczką.

–Tomabyćszczęśliwezakończenie?
– Jeśli nie jesteś dość dobra, by zostać księżniczką, poczytujesz sobie za zaszczyt,

gdy możesz umrzeć za jedną z nich. – Uma uśmiechnęła się tak, jakby Agata już
niedługomiałasięsamaotymprzekonać.

Agatapopatrzyłanapozostałedziewczynkizniedowierzaniem,alewszystkiekiwały

głowami – jak bezwolne owce. Nie miało dla nich znaczenia, że tylko jedna trzecia
znichukończyszkołęjakoksiężniczki.Każdabowiembyłapewna,żetoonaznajdzie
się w tej grupie. Nie, te wypchane zwierzaki na postumentach w muzeum nie były
kiedyś takimi samymi dziewczętami jak one. To były tylko zwierzęta. Niewolnicy
słusznejsprawy.

– Ale jeśli zwierzęta mają nam pomóc, najpierw musimy powiedzieć im, czego

chcemy! – stwierdziła Uma i uklękła nad lśniącą taflą jeziora. – Dlatego dzisiejsze
ćwiczenieto…–Zamieszałapalcemwwodzieinapowierzchnięwyłoniłysiętysiące
maleńkichrybekbiałychjakśnieg.–Rybkiżyczeń!–rozpromieniłasięUma.–Potrafią
spojrzećwwasząduszęiodkryćwaszenajwiększeżyczenie(Bardzoprzydatne,jeśli
niepotraficiewykrztusićsłowalubodebranowamgłos,achceciepowiedziećksięciu,
żebywaspocałował)!Wystarczy,żewłożyciepalecdowody,arybkizajrząwwasze
dusze.Wygrywadziewczynkaznajczystszym,najsilniejszymżyczeniem!

Agatazastanawiałasię,czegomogłybysobieżyczyćduszetychdziewczynek.Może

choćodrobinygłębi?

Milicenta spróbowała jako pierwsza. Włożyła palec do wody, zamknęła oczy…

Akiedyjeotworzyła,rybkiprzybrałynajrozmaitszekoloryipatrzyłynaniązdziwione.

–Cosięstało?–zapytała.
–Nieumieszsięskoncentrować–westchnęłaUma.
PotempalecdowodywłożyłaKiko,uroczadziewczynka,którapodarowałaAgacie

szminkę. Rybki stały się czerwone, pomarańczowe i brzoskwiniowe, i zaczęły się
układaćwjakiśobraz.

Czegomożesobieżyczyćdobradusza?–zastanawiałasięAgata,patrząc,jakrybki

zajmująswojemiejsca.–Pokojuwkrólestwie?Zdrowiadlarodziny?ZagładyZła?

Rybkizamiasttegopokazałychłopca.
– Tristan! – ucieszyła się Kiko, rozpoznając rude włosy. – Złapałam jego różę na

ceremoniipowitalnej.

Agatajęknęła.Powinnasiębyładomyślić.

background image

Gdy Rena włożyła palec do wody, rybki zmieniły kolory i ułożyły się w mozaikę

przedstawiającąbarczystego,szarookiegochłopakanapinającegołuk.

–Chaddick–zarumieniłasięRena.–WieżaHonor,pokójnumerdziesięć.
DlaGizelirybkinamalowałyciemnoskóregoNikolasa,FlawiamarzyłaoOliwerze,

SaharawymalowałajegowspółlokatoraBastiana…PoczątkowoAgatamyślała,żeto
głupie, ale potem zaczęło jej się to wydawać przerażające. Tego właśnie pragnęły
dobredusze?Chłopców,którychnawetnieznały?Najakiejpodstawie?!

–Miłośćodpierwszegowejrzenia–rozpływałasięUma.–Tonajpiękniejszarzecz

naświecie!

Agata poczuła gulę w gardle. Kto mógłby kochać chłopców? Zadufanych w sobie,

bezużytecznych osiłków, którzy myśleli, że cały świat należy do nich. Pomyślała
oTedrosieiskórajązapiekła.Nienawiśćodpierwszegowejrzenia.Otak,wtomogła
uwierzyć.

Chociaż rybki były wyczerpane malowaniem tak wielu posągowych podbródków,

Beatrycze urządziła wielki finał, nakazując im nakreślenie spektakularnej tęczowej
wizji swojego baśniowego ślubu z Tedrosem, uwzględniającej pałac, korony
ifajerwerki.Wszystkiedziewczynkimiałyłzywoczachalbozewzruszeniaurodątej
sceny,albodlategożeniemiałyszanswrywalizacji.

– Musisz go ścigać, Beatrycze! – oznajmiła Uma. – Musisz uczynić zdobycie

Tedrosa swoją misją! Swoją obsesją! Kiedy bowiem prawdziwa księżniczka życzy
sobie czegoś dostatecznie mocno… – Zamieszała palcem w jeziorze… – Jej
przyjaciele się jednoczą… – Rybki stały się intensywnie różowe… – Walczą dla
niej…–Rybkizbiłysięwciasnestado.–Ispełniająjejżyczenie…–Umasięgnęłado
wodyiwyciągnęłazniejcoś.Rybkiprzemieniłysięwjejnajgorętszeżyczenie.

–Cotojest?–zapytałazaskoczonaRena.
–Walizeczka–wyszeptałaksiężniczkaUma,tulącjądopiersi.
Popatrzyłanadwadzieściaoszołomionychdziewczynek.
–Och,powinnamchybaprzydzielićwammiejsca?
–Aleonajeszczenicniezrobiła–powiedziałaBeatrycze,wskazującAgatę.Agata

chętnie rozbiłaby jej głowę, ale w głosie Beatrycze nie było złośliwości. Tej
dziewczynki w ogóle nie poruszyło to, że ławica rybek właśnie zamieniła się
wwalizkę.Zamiasttegomartwiłasię,żeAgataniemiałaswojejszansy.Możeniebyła
takazła?

–ŻebyRenamogłazająćjejpokój,kiedyniezda–uśmiechnęłasięBeatrycze.
Agatacofnęłato,comyślała.
– Ojej. Jeszcze jedna została? – powiedziała Uma, patrząc na Agatę. Spojrzała na

jezioro,wktórymniezostałaanijednarybka,apotemnaswojącennąróżowąwalizkę.
– Zawsze tak jest – rozpaczała. Z westchnieniem wrzuciła walizkę do jeziora
ipatrzyła,jaktonie,apotemrozpryskujesięwtysiącebiałychrybek.

background image

Agatapochyliłasięnadwodą.Rybkizezłościąpatrzyłynaniąwyłupiastymioczami.

Na krótką chwilę odnalazły raj w walizce, a teraz znowu tu były, jak dżiny wyrwane
zzaciszalampy.Nieobchodziłoich,żestawkąbyłojejżycie.Chciałytylko,żebydała
imspokój.Agatadoskonalejerozumiała.

Moje życzenie jest proste – pomyślała. – Chciałabym zaliczyć. To wszystko.

Zaliczyć.

Włożyłapalecdowody.
Rybkizaczęłydrżećjaktulipanynawietrze.Agatasłyszałażyczeniaprzepychające

sięwjejgłowie.

Zaliczyć… W domu, w łóżku… Zaliczyć… Sofia bezpieczna… Zaliczyć… Tedros

martwy…

Rybki stały się błękitne, potem żółte, a potem czerwone. Życzenia wirowały jak

trąbapowietrzna.

Nowa twarz… Ta sama twarz… Blond włosy… Nienawidzę blondu!… Więcej

przyjaciół…Żadnychprzyjaciół…

– To nie jest po prostu brak koncentracji – mruknęła księżniczka Uma. – To

kompletnychaoswmyślach!

Rybki, czerwone jak krew, zaczęły dygotać, jakby miały zaraz eksplodować.

ZaniepokojonaAgataspróbowaławyciągnąćpalec,alewodazacisnęłasięnanimjak
pięść.

–Coto…
Rybki stały się czarne jak noc i zbliżyły się do Agaty niczym opiłki metalu do

magnesu, otaczając jej dłoń dygocącą masą. Dziewczynki z przerażeniem uciekły od
brzegu,Umastałajaksparaliżowana.Agatarozpaczliwiepróbowaławyrwaćrękę,ale
jejgłowaeksplodowałabólem…

DomAkademiaMamaTataDobraZłaChłopcyDziewczynkiZawszeNigdy…
RybkiściskałydłońAgatyidygotałycorazgwałtowniejiszybciej,ażwkońcunie

potrafiła już rozpoznać pojedynczych sztuk. Ich oczy wybałuszały się jak guziki,
machająceszaleńczopłetwyrwałysięnastrzępy,nabrzuszkachnabrzmiewałyżyły,aż
rybki wydały tysiące udręczonych wrzasków. Agata poczuła, że głowa zaraz jej
pęknie…

PorażkaZwycięstwoPrawdaKłamstwaUtraconeOdnalezioneSilnaSłabaPrzyjacielWróg
Rybkizbiłysięwnabrzmiewającąjakbalonczarnąmasę,wpełzającAgacienarękę.

Szamotała się, żeby uwolnić palec, aż poczuła, że kość jej pęka i zawyła z bólu,
awrzeszczącerybywessałyjejcałąrękęwhebanowykokon.

–Ratunku!Niechmiktośpomoże!
Kokon nabrzmiewał przed jej twarzą, tłumiąc jej krzyki. Z wysokim, mdlącym

skrzekiem śmiercionośna macica połknęła ją w całości. Agata bezskutecznie
próbowała złapać oddech, uwolnić się kopniakami, ale ból przeszywający jej głowę

background image

sprawił,żeskuliłasięwpozycjipłodowej.

NienawiśćMiłośćKaraNagrodaMyśliwyZwierzynaŻycieUmieranieZabijaniePocałunekWziąć
Wrzeszczący mściwie czarny kokon wciągał ją głębiej niczym galaretowaty grób,

dławiącjejostatnieoddechy,wysysajączniejkażdąkroplężycia,ażniezostałonic,
comogłaby…

Dać.
Wrzaskucichł.Kokonopadł.
Agatausiadłazaszokowana.
W jej ramionach spoczywała dziewczynka, najwyżej dwunasto- lub trzynastoletnia

o karmelowej skórze i z puklami ciemnych włosów. Poruszyła się, otworzyła oczy
iuśmiechnęłasiędoAgaty,jakbyprzyjaźniłysięoddawna.

– Minęło sto lat, jesteś pierwszą, która pragnęła mojej wolności. – Oddychając

głębokojakrybawyrzuconanaląd,przycisnęładłońdopoliczkaAgaty.–Dziękujęci.

Zamknęłaoczy,ajejciałozwiotczałowramionachAgaty.Centymetrpocentymetrze

dziewczynka zaczęła świecić jak roztopione złoto, a potem, w rozbłysku białego
światła,rozsypałasięwpromieniesłońcaizniknęła.

Agata wpatrywała się w puste, pozbawione ryb jezioro i słuchała gwałtownego

bicia własnego serca. Miała wrażenie, jakby jej wnętrzności zostały pobite i wyżęte.
Podniosłapalec,całyizdrowy.

– Yyy, czy to wszystko było… – Wzięła głęboki oddech i odwróciła się. –

NORMALNE?

Wszystkie dziewczynki chowały się za drzewami, tak samo jak księżniczka Uma,

którejwyraztwarzybyłodpowiedziąnajejpytanie.

Z góry rozległy się ptasie wrzaski. Agata podniosła głowę i zobaczyła przyjazną

gołębicę,zktórąnauczycielkawitałasięwcześniej.Tylkożeterazptasiewołanienie
byłojużprzyjazne,aledzikie,gorączkowe.ZBezkresnejPuszczydobiegłowarczenie
lisa, niskie i niespokojne, a potem kolejne wycia i zawodzenia, w niczym
nieprzypominające wcześniejszych powitań. Zwierzęta ogarnęło gorączkowe
podniecenie.Wołałygłośniejigłośniej,corazbardziejgwałtownie.

–Cotusiędzieje?–krzyknęłaAgata,zatykającuszy.
Zrozumiała,gdytylkospojrzałanaksiężniczkęUmę.
Onechcątegosamego.
Zanim Agata zdążyła się ruszyć, ze wszystkich stron nadciągnęła horda zwierząt.

Wiewiórki, szczury, psy, krety, jelenie, ptaki, koty, króliki, niezdarna wydra – każde
zwierzęzterenuszkoły,każdezwierzę,którezdołałosięprzecisnąćprzezogrodzenie,
biegłowstronęswojejwybawicielki…

Uczyńnasludźmi!–domagałysię.
Agatapobladła.Odkiedytorozumiałamowęzwierząt?
Uratujnas,księżniczko!–wołały.

background image

Odkiedyrozumiałamowęobłąkanychzwierząt?
–Comamrobić?–wrzasnęła.
Uma rzuciła jedno spojrzenie na te zwierzęta, na jej wierne kukiełki, na jej

najdroższychprzyjaciół…

–UCIEKAJ!
Po raz pierwszy, odkąd była w tej szkole, ktoś udzielił jej dobrej rady. Popędziła

w stronę zamku, podczas gdy sroki dziobały jej dłonie, myszy wieszały się na jej
butach, a żaby wskakiwały na sukienkę. Przedzierała się przez tłum zwierząt i biegła
niezdarniepodgórę,osłaniałagłowęiodpychaławieprze,jastrzębieizające.Alegdy
zobaczyłaozdobionebiałymiłabędziamidrzwi,spomiędzydrzewwypadłłośiskoczył
– zrobiła unik, a zwierzę roztrzaskało łabędzie. Agata przebiegła przez szklany hol
iminęłaPolluksanakozichnogach,którydostrzegłjużkłębiącysięzaniąchaos.

–Cododiabła…
–Potrzebujępomocy!
–STÓJ!–skrzeknąłPolluks.
AleAgatawbiegałajużposchodachwieżyHonor.Kiedysięobejrzała,zobaczyła,

że Polluks odtrąca zwierzęta na prawo i lewo, aż wreszcie tysiące motyli wdarły się
przezszklanydachizrzuciłyjegogłowęzkoziegotułowia,ahordazwierzątpopędziła
zaniąposchodach.

–NIENAWIEŻĘ!–zaskrzeczałagłowaPolluksa,toczącsiędodrzwi.
Agata zdążyła już przebiec przez korytarze aż do pełnych sal lekcyjnych w Jaskini

Jasia. Chłopcy i nauczyciele próbowali złapać goniące ją jeżozwierze (nie próbujcie
tego w domu), a wrzeszczące dziewczynki wskoczyły w szpilkach na ławki
(zdecydowanie nie próbujcie tego w domu). Miała nadzieję, że w tym całym
zamieszaniu ucieknie, ale zwierzęta, pożerające po drodze słodycze, niezrażone
kontynuowały pogoń. Mimo to zdołała je wyprzedzić na tyle, żeby przemknąć po
schodach,wślizgnąćsięzaoszronionedrzwiizamknąćjekopniakiem,zanimpojawiła
siępierwszałasica.

Agata zgięła się w pół, ocieniona przez wysokie krzewy przedstawiające króla

Artura.Zimnywiatrsmagałjejodsłonięteramiona.Wiedziała,żedługotuniewytrwa.
Zmrużyła oczy, próbując wypatrzeć za mlecznymi drzwiami nauczyciela lub nimfę,
którzymoglibyjąuratować,alezobaczyłatylkoczyjeśodbicie.

Odwróciła się do muskularnej sylwetki zbliżającej się w prześwietlonej słońcem

mgle, poczuła ulgę, aż zrobiło jej się słabo. Raz jeden wdzięczna losowi za istnienie
chłopcówpobiegładonieznanegoksięcia…

Odskoczyła gwałtownie. Rogaty gargulec przedarł się przez mgłę i zionął ogniem,

a drzwi stanęły w płomieniach. Agata padła, by uniknąć kolejnej bomby, która
podpaliła rzeźbę przedstawiającą zaślubiny Artura z Ginewrą. Próbowała wpełznąć
pod następny krzew, ale gargulec podpalał je jeden za drugim, aż historia króla

background image

zamieniła się w kupki popiołu. Uwięziona wśród płomieni Agata patrzyła na
dymiącegodemona,któryprzycisnąłjądoziemizimną,kamiennąstopą.Tymrazemnie
byłojużdrogiucieczki.Jejręceopadłybezwładnie,zamknęłaoczy.

Nicsięniestało.
Powoliotworzyłaoczyizobaczyłaklęczącegoprzedniągargulca,itotakblisko,że

w jego świecących czerwienią oczach widziała odbicie. Odbicie wystraszonego
chłopczyka.

–Chcesz,żebymcipomogła?–zapytałabeztchu.
Garguleczamrugałoczami,wktórychlśniłyłzynadziei.
–Ale…ale…janiewiem,jaktozrobiłam–zająknęłasię.–Tobył…przypadek.
Gargulec spojrzał jej w oczy i zrozumiał, że mówi prawdę. Opadł na ziemię,

wznosząctumanpopiołu.

Agata popatrzyła na potwora, który okazał się jeszcze jednym zagubionym

dzieckiem, i pomyślała o wszystkich zwierzętach w tym świecie. Nie wykonywały
rozkazów, ponieważ były lojalne. Nie pomagały księżniczkom z miłości. Robiły to,
licząc, że może któregoś dnia zapłatą za lojalność i miłość będzie powrót do
człowieczeństwa. Tylko poprzez baśń mogły odnaleźć drogę powrotną do swoich
niedoskonałychosobowości.Donieprzypominającegobaśniżycia.Onatakżebyłateraz
jednymztychzwierzątposzukującychdrogiucieczki.

Pochyliłasięiwzięłagargulcazarękę.
– Chciałabym umieć ci pomóc – powiedziała. – Chciałabym, żebyśmy wszyscy

mogliwrócićdoswoichdomów.

Gargulecpołożyłgłowęnajejkolanach.Itakotoczeniprzezpłonącekrzewy,potwór

idziecko,szlochaliwswoichramionach.

Agatapoczuła,żekamieństajesięmiększy.
Zaskoczony gargulec poderwał się na nogi i cofnął się gwałtownie. Kamienna

skorupa jego ciała zaczęła pękać… szpony przemieniły się w dłonie… w oczach
pojawiła się niewinność. Oszołomiona Agata podbiegła do niego pomiędzy
płomieniami. Twarz potwora zaczęła przypominać twarz małego chłopca.
Zwestchnieniemradościwyciągnęładoniegoręce…

Wtejchwilimieczprzeszyłmuserce.Gargulecnatychmiastzamieniłsięzpowrotem

wkamieńiwydałokrzykskarginatęzdradę.

Agataobróciłasięzezgrozą.
Tedros przeskoczył przez ścianę ognia i zamachnął się trzymanym w dłoni

Ekskaliburem,celującwrogatągłowęgargulca.

–Czekaj!–wrzasnęłaAgata.
Książępatrzyłjednaknapłonącerzeźbyupamiętniającejegoojca.
–Plugawaizłabestio!–wykrzyknął.
–Nie!!!

background image

Tedrosciąłmieczemszyjęgargulca,odrąbującmugłowę.
–Tobyłchłopiec!Małychłopiec!–wrzasnęłaAgata.–Onbyłdobry!
Tedroswylądowałtużprzednią.
–Terazmampewność,żejesteświedźmą.
Bez chwili wahania przyłożyła mu w oko. Zanim zdążyła poprawić w drugie,

wróżki, wilki i nauczyciele z obu szkół wdarli się do ogrodu. W samą porę, by
zobaczyć, jak gwałtowna fala przelewa się przez płonący dach, rozdzielając
przeciwników.

background image

9

Nastoprocentmamtalent

background image

S

ofia była przekonana, że to Beatrycze podpaliła zamek, żeby zwrócić na siebie

uwagęTedrosa.Zpewnościąuratowałjązpłonącejwieży,pocałowałnatlestojącego
w ogniu Dobra i ustalił już datę ich ślubu. Wysnuła tę teorię, ponieważ coś takiego
sama planowała zrobić podczas obiadu. Tymczasem lekcje zostały odwołane także
następnegodnia,aonasiedziałaodciętaodświata,ztrzemamorderczyniamiwpokoju.

Gapiłasięnastojącynałóżkutalerzwypełnionyrozmiękłąowsiankąześwińskimi

raciczkami. Po trzech dniach głodówki wiedziała, że musi zjeść najbardziej nawet
obrzydliwyobiadpodanywtejszkole,aleto,codostała,byłogorzejniżobrzydliwe.
Tobyłojedzeniewieśniaków.Wyrzuciłatalerzprzezokno.

–Niewiecie,czymogłabymgdzieśtutajznaleźćogórki?
Hesterskrzywiłasię.
–Gęś.Jaktozrobiłaś?
–Hester,ostatnirazpowtarzam,żeniemampojęcia–odparłaSofia,którejburczało

wbrzuchu.–Obiecała,żepomożemizmienićszkołę,alekłamała.Możezwariowała
od znoszenia tylu jajek. Nie wiesz może, czy gdzieś w pobliżu znajduje się jakaś
uprawakiełkówlucernyalbopszenicy,albo…

– Rozmawiałaś z nią? – wybełkotała Hester z ustami pełnymi ociekającej

wieprzowejraciczki.

–No,nietakdokładnie–przyznałaSofia,czującmdłości.–Alesłyszałamjejmyśli.

Wodróżnieniuodwas,księżniczkiumiejąrozmawiaćzezwierzętami.

–Aleniesłyszećichmyśli–powiedziałaDot,siorbiącowsiankę,którasprawiała

wrażenieczekoladowej.–Żebytobyłomożliwe,twojaduszamusibyćstuprocentowo
czysta.

–Noproszę!Todowód,żejestemstuprocentowoDobra–oznajmiłazulgąSofia.
– Albo stuprocentowo Zła – odparowała Hester. – Zależy od tego, czy uwierzymy

tobie,czymożeuwierzymystymfom,mundurkom,Gęsiitemuwodnemupotworowiod
fal.

Sofiawybałuszyłananiąoczyiparsknęłaśmiechem.
–StuprocentowoZła?Ja?Toniedorzeczne!To…
– Robi wrażenie – wtrąciła z namysłem Anadil. – Nawet Hester zdarza się

oszczędzićjakiegośszczura.

–Amymyślałyśmy,żejesteśkompletnieniekompetentna.–Hesteruśmiechnęłasię

szyderczodoSofii.–Podczasgdytyjesteśpoprostużmijąwowczejskórze.

Sofiapróbowałaopanowaćśmiech,aleniepotrafiła.
– Założę się, że ma osobisty talent, który zwali nas z nóg – powiedziała Dot,

przeżuwająccoś,cowyglądałojakmalutkaczekoladowaraciczka.

–Nierozumiem–zachichotałaSofia.–Skądsiębierzetacałaczekolada?
– Co to jest? – syknęła Anadil. – Jaki jest twój talent? Widzenie w ciemności?

background image

Niewidzialność?Telepatia?Jadowitekły?

– Nie obchodzi mnie, co to jest – warknęła Hester. – Nie przebije mojego talentu.

Niezależnieodtego,jakczarnymjestcharakterem.

Sofiaśmiałasiętakgłośno,żełzypociekłyjejpotwarzy.
– Posłuchaj tylko – zasyczała Hester, zaciskając dłonie na talerzu. – To jest moja

szkoła.

–Zatrzymajsobietęnędznąszkołę–zanosiłasięodśmiechuSofia.
–Jabędękapitanemklasy!–ryknęłaHester.
–Niewątpięwto!
–IżadenCzytelnikmiwtymnieprzeszkodzi!
–Czywszystkieczarnecharakterysątakiezabawne?
HesterzaśmiałasięszaleńczoicisnęłatalerzemwSofię,którawsamąporęzrobiła

unik.TalerzwbiłsięwplakatnaścianieiodciąłRobinowigłowę.Sofiaprzestałasię
śmiać.PopatrzyłanaHesterczarnąjakśmierć.Przezmomentmiaławrażenie,żetatuaż
najejszyisięporuszył.

–Uważaj,wiedźmo–warknęłaHester.Wybiegłanakorytarz,trzaskającdrzwiami.
Sofiaspojrzałanaswojedrżącedłonie.
–Amymyślałyśmy,żeonaniezda!–wtrąciłaDot.

Agatawiedziała,żejestnaprawdęźle,skoropozwolili,żebyprzyszedłponiąwilk.
Po pożarze została zamknięta na dwa dni w pokoju, skąd wypuszczano ją tylko do

łazienki i gdzie skrzywione wróżki przynosiły jej posiłki składające się z surowych
warzyw i soku śliwkowego. W końcu, trzeciego dnia po obiedzie, przyszedł po nią
biały wilk. Zaciskając pazury na przypalonych rękawach jej bluzki, ciągnął ją koło
murali wymalowanych na ścianach wzdłuż schodów. Mijali rzucających jej
nieprzyjaznespojrzeniazawszaninauczycieli,którzyniepatrzylijejwoczy.

Agata przełykała łzy. Dwa razy już zajęła ostatnie miejsce. Sprowokowanie szarży

zwierzątipodpalenieszkołybezwątpieniaoznaczałotrzeciąporażkę.Wystarczyłoby,
żeby przez kilka dni udawała, że jest Dobra, ale nie potrafiła nawet tyle. Jak mogła
myśleć,żeudajejsiętuprzetrwać?Piękno.Czystość.Cnota.JeślitobyłoDobro,ona
byłastuprocentowozła.Terazspotkajązatokara.Agatawiedziaładostateczniedużo
obaśniowychkarach–rozczłonkowanie,patroszenie,gotowaniewoleju,obdzieranie
żywcem ze skóry – by wiedzieć, że jej koniec będzie zawierać zarówno krew, jak
icierpienie.

Wilk zaciągnął ją do wieży Dobroć, mijając po drodze dzięcioła w okularach,

przybijającegonowyrankingnadrzwiachSaliUrody.

–IdziemydoDyrektoraAkademii?–wychrypiałaAgata.
Wilkprychnął.Zaciągnąłjądopokojunakońcukorytarzaizastukał.
–Proszę–odezwałsięcichygłosześrodka.

background image

Agatapopatrzyławoczywilka.
–Niechcęumierać.
Porazpierwszyjegozłośliwyuśmiechzłagodniał.
–Jateżniechciałem.
Otworzyłdrzwiiwepchnąłjądośrodka.

Najwyraźniej ogień udało się w końcu opanować, ponieważ lekcje zostały

wznowionepoobiedzietrzeciegodnia,iSofiaznalazłasięwwilgotnej,zagrzybionej
sali,gdzieuczonoosobistychtalentów.Zupełniejednakniemogłasięskoncentrować,
gdy burczało jej w brzuchu, Hester ciskała jej mordercze spojrzenia, a Dot szeptem
chwaliła się innym nigdziarzom, że mają „stuprocentowo Złą” współlokatorkę.
Wszystkoszłonietak.Zaczęłatentydzień,starającsięudowodnić,żejestksiężniczką,
aterazwszyscybyliprzeświadczeni,żezostaniekapitanemZła.

Osobistych talentów uczyła profesor Sheeba Sheeks, okrągła i z czyrakami na obu

hebanowychpoliczkach.

– Każdy czarny charakter ma jakiś talent! – zagrzmiała donośnym, melodyjnym

głosem. Spacerowała po klasie ubrana w podkreślającą jej obfite kształty czerwoną
suknię ze szpiczastymi ramionami. – Ale musimy jeszcze zamienić wasz krzaczek
wdrzewo!

Dzisiejsze ćwiczenie polegało na tym, że nigdziarze mieli zaprezentować swój

unikalnytalentprzedcałąklasą.Impotężniejszytalent,tymwyższemiejsce.Pierwsza
piątkadzieciakówniezdołałapokazaćniczego,aVexjęczał,żeonnawetniewie,czy
majakiśmatalent.

– Czy to zamierzacie powiedzieć Dyrektorowi Akademii podczas Cyrku? –

zagrzmiała profesor Sheeks. – „Nie znam mojego talentu” albo „nie mam żadnego
talentu”,albo„chcęsięzamienićnatalentzkrólowąUtakamandu”?

–No,teraztosięzgubiłam–przyznałaDot.
–CorokuZłoprzegrywawCyrkuTalentów!–wrzasnęłaSheeba.–Dobrośpiewa

piosenkę albo macha mieczem, albo podciera sobie tyłek, a wy nie umiecie nic
lepszego? Nie macie za grosz dumy? Nie macie wstydu? Dość tego! Nie obchodzi
mnie, czy będziecie zamieniać ludzi w kamień czy w nawóz! Słuchajcie Sheeby,
abędziecienajlepsi!

Dwadzieściaparoczuwpatrywałosięwnią.
–Któramałpajestnastępna?–zagrzmiała.
Żałosne przedstawienie trwało. Zielonoskóra Mona sprawiła, że jej wargi zalśniły

czerwienią („Bo każdy książę przerazi się bożonarodzeniowej choinki” – jęknęła
Sheeba).Anadilspowodowała,żejejszczuryurosłydwacentymetry,Hortwyhodował
sobie włos na piersi, Arachne wyciągnęła jedyne oko, Ravan bekał dymem, a gdy
nauczycielka sprawiała już wrażenie, że ma całkowicie dosyć, Dot dotknęła swojej

background image

ławkiizamieniłająwczekoladę.

–Zagadkarozwiązana–pokiwałagłowąSofia.
–Nigdywżyciuniewidziałamtakiegopopisunieudacznictwa–westchnęłaSheeba.
Wreszcie przyszła pora na Hester. Uśmiechając się szyderczo do Sofii, ścisnęła

ławkę oburącz, zaciskając dłonie coraz mocniej, aż na jej poczerwieniałej skórze
widocznastałasiękażdażyłka.

–Pewniezamienisięwarbuza–ziewnęłaSofia.–Rzeczywiścieszczególnytalent.
W tym momencie na szyi Hester coś się poruszyło. Klasa zamarła. Tatuaż znowu

drgnąłniczymożywającyobraz.Demonzczerwonączaszkąrozwinąłjednoskrzydło,
potemdrugie,obróciłrogatyłebdoSofiiiotworzyłwąskie,nabiegłekrwiąoczy.Sofia
poczuła,żesercesięjejzatrzymuje.

–Mówiłamci,żebyśuważała–uśmiechnęłasięHester.
Demon eksplodował z jej skóry pełen życia i rzucił się na Sofię, strzelając w jej

głowę czerwonymi kulami ognia. Oszołomiona odskoczyła do tyłu, usiłując ich
uniknąć,iprzewróciłaregałzksiążkami.Potwórrozmiarówbutazrobiłnalotirzucił
kulęognia,którapodpaliłajejtunikę.Sofiaprzeturlałasię,żebystłumićogień.

–RATUUUNKU!
–Użyjswojegotalentu,tygłupiablondynko!–warknęłaSheeba,kołyszącbiodrami.
–Powinnazaśpiewać–zażartowałaDot.–Wszyscytutajpadlibytrupem.
Hester sprawiła, że demon zatoczył koło, szykując się do drugiego ataku, ale po

drodze zaplątał się w pokryty pajęczynami, szpiczasty żyrandol. Sofia wczołgała się
pod ławkę w ostatnim rzędzie. Wśród leżących książek zauważyła Encyklopedię
Złoczyńców
izaczęłajągorączkowokartkować.Banshee,Berserker,Bobok…

–Pospieszsię,Sofio!–wrzasnąłHort.
Obejrzała się i zobaczyła, że skrzydlaty potwór przedarł się przez pajęczyny, gdy

oczy Hester zalśniły mocniej. Kartkowała księgę coraz szybciej. Celofyzy, Cyklop…
Demon!

Dziesięć stron zadrukowanych maczkiem. Demony to istoty nadprzyrodzone

charakteryzujące się zadziwiającą różnorodnością form, z których każda ma
odmiennemocnepunktyi
słabości…

Sofiaodwróciłasię.Demonbyłdwametryodniej.
–Twójtalent!–znowuryknęłaSheeba.
Sofiarzuciławdemonaksiążką,alespudłowała.Zprzerażającymśmiechemuniósł

ognistypociskwformiesztyletu.Sheebarzuciłasię,chcącinterweniować,aleAnadil
podstawiła jej nogę. Demon ze skrzekiem wycelował w twarz Sofii, kiedy jednak
rzucił w nią pociskiem, dziewczynka przypomniała sobie jeden talent, jaki miały
wszystkiedobredziewczęta.

Przyjaciele.
Obróciłasiędooknaiwydałaimponującygwizd,wzywającwtensposóbżyczliwe,

background image

szlachetnezwierzęta,byocaliłyjejżycie…

Przezoknowpadłrójczarnychosijaknakomendęzaatakowałdemona.
Hesterszarpnęłasiędotyłu,jakbyjąktośdźgnął.
Oczy Sofii z przerażenia wyszły na wierzch. Znowu zagwizdała, ale tym razem

pojawiłysięnietoperze,zatapiającekływdemonie,podczasgdyosynadalgożądliły.
W końcu demon spadł na podłogę jak przypalona ćma. Skóra siedzącej na swoim
miejscuHesterzrobiłasiębiałailepka,jakbyktośwyssałzniejkrew.

Przerażona Sofia gwizdała głośniej i wyżej, ale na to przylatywały kolejne chmury

pszczół, szerszeni i szarańczy, osaczające toczącego pianę z pyska demona, podczas
gdyHesterskręcałasiękonwulsyjnie.

Sofia stała w kącie dosłownie sparaliżowana, podczas gdy pozostali uczniowie

zwrzaskiemodganialiszkodnikioddemona,machającksiążkamiikrzesłami.Rójbył
jednakbezlitosnyipastwiłsięnadprzeciwnikiemażdomomentu,gdyHesterzaczęła
konać.

Sofiarzuciłasięnademonaiwyciągnęłaręce.
–STOP!
Rójowadówinietoperzyznieruchomiał.Jakskarconedziecizabrzęczałyposłusznie

iciemnąchmurąwyleciałyprzezokno.

Rzężący, ranny demon podczołgał się do Hester i opadł na jej szyję. Dziewczynka

zakasłała i wypluła kłębek flegmy, wracając powoli do życia. Z nieukrywanym
przerażeniempatrzyłanaSofię.

Sofiapochyliłasię,byjejpomóc.
–Niechciałam…Chciałam,żebypojawiłsięptakalbo…
Hesterodsunęłasięodniejszybko.
–Toksiężniczkiprzecieżwzywajązwierzęta!–krzyknęłaSofiawcałkowitejciszy.

–JestemDobra!StuprocentowoDobra!

–Dziękici,Belzebubie!
Sofiaokręciłasięnapięcie.
– Wygląda jak księżniczka! Zachowuje się jak księżniczka! Ale jest wiedźmą –

cieszyła się Sheeba, wstając chwiejnie. – Zapamiętajcie moje słowa, drodzy
nieudacznicy!TadziewczynawygraKoronęCyrku!

Po raz drugi podczas ćwiczeń Sofia uniosła głowę i zobaczyła pierwsze miejsce

plującenadniączerwonymdymem.

Przerażona odwróciła się, chcąc za wszelką cenę przekonać swoich kolegów

z klasy, ale oni nie patrzyli już na nią pogardliwie czy szyderczo. W ich oczach
pojawiłosięcośnowego.

Szacunek.
Jej miejsce jako Czarnego Charakteru Nr 1 z każdą minutą stawało się coraz

pewniejsze.

background image

ProfesorKlarysaDovey,zesrebrnymkokiemirumianątwarzą,zbliskawyglądała

jeszcze serdeczniej i bardziej babciowato. Agata nie mogłaby sobie życzyć lepszego
kata.

– Wolałabym, żeby to Dyrektor Akademii zajmował się takimi sprawami –

powiedziała profesor Dovey, kartkując papiery leżące pod przyciskiem w kształcie
kryształowejdyni.–Alewszyscywiemy,jakbardzocenionsobieprywatność.

WkońcuspojrzałanaAgatę.Niesprawiałajużwrażeniapocieszycielki.
– Mam szkołę pełną przerażonych uczniów, dwa dni lekcji do nadrobienia, pięć

setek zwierząt wymagających wymazania pamięci, jedno zjedzone skrzydło zamku
z salami lekcyjnymi, bezcenny ogród zamieniony w popiół i bezgłowego gargulca
pogrzebanegogdzieśpodtymwszystkim.Awiesz,dlaczego?

Agataniemogławykrztusićanisłowa.
– Ponieważ nie wykonałaś prostego polecenia Polluksa – powiedziała profesor

Dovey. – I mało brakowało, a kosztowałoby to kolejne życie. – Rzuciła Agacie
potępiającespojrzenieiwróciładoswoichzwojów.

Agata spojrzała przez okno na brzeg jeziora, gdzie zawszanie kończyli obiad

składający się z pieczonych kurcząt z musztardą, szpinaku, naleśników
i bezalkoholowego cydru podanego w wysokich kieliszkach. Widziała, jak Tedros
odgrywa przed zafascynowaną publicznością scenę z Menażerii Merlina, chwaląc się
podbitymokiemjakorderem.

– Czy mogłabym się przynajmniej pożegnać z przyjaciółką? – zapytała Agata ze

łzamiwoczach.PopatrzyłanaprofesorDovey.–Zanimmnie…zabijecie?

–Toniebędziekonieczne.
–Alejamuszęsięzniązobaczyć!
ProfesorDoveypodniosłagłowę.
–Agato,zajmujeszpierwszemiejscezaćwiczeniezkomunikacjizezwierzętami,ito

całkowicie zasłużenie. Tylko rzadki talent może sprawić, że życzenie się ziści.
Achociażsąróżnewersjetego,codokładniewydarzyłosięnadachu,mogędodać,że
każdyuczeńtejszkoły,któryryzykowałbyżyciem,żebypomócgargulcowi…–Jejoczy
zalśniły, a przez moment zalśnił także srebrny łabędź na jej sukni. – Cóż, to dowodzi
niezmierzonejDobroci.

Agatawpatrywałasięwniąoniemiała.
– Ale jeśli jeszcze raz zlekceważysz bezpośrednie polecenie nauczyciela, mogę ci

zagwarantować,żeniezdasz.Czytojasne?

Agatazulgąpokiwałagłową.
Usłyszałaśmiechynazewnątrziodwróciłasię,żebyzobaczyć,jakkoledzyTedrosa

kopią zrobioną z poduszek kukłę z nogami z gałęzi, oczami z węgielków i czarnymi
cierniamizamiastwłosów.Nieoczekiwaniestrzałaprzeszyłagłowękukły,rozsypując
chmurępierza.Drugastrzałatrafiłaprostowserce.

background image

Chłopcyprzestalisięśmiaćiobejrzelisię.PodrugiejstronietrawnikaTedroscisnął

łuknaziemięibezsłowaodszedł.

– Jeśli chodzi o twoją przyjaciółkę, doskonale sobie radzi tam, gdzie jest –

powiedziała profesor Dovey, przeglądając kolejne zwoje. – Ale możesz sama ją o to
zapytać.Następnąlekcjęmacierazem.

Agataniesłuchałajej.Nieodrywałaspojrzeniaodkukłyzpustymioczami,sypiącej

nawietrzepierzemjakkrwią.

Kukływyglądającejzupełniejakona.

background image

10

Słabagrupa

background image

K

tojeszczejestwnaszejgrupie?–zapytałaAgata,żebyprzełamaćlody.

Sofianieodpowiedziała.Właściwiezachowywałasiętak,jakbyAgatywogólenie

było.

Ostatnią lekcją tego dnia było przetrwanie w baśniach, jedyny przedmiot

prowadzony wspólnie dla uczniów Dobra i Zła. Profesor Dovey rozkazała Dobrym
chłopcompozostawienieosobistejbroniwzbrojowni–tylkotomogłouspokoićlady
Lesso,rozwścieczonąutratągargulca,zabitegoprzezTedrosa–apóźniejobieszkoły
zameldowałysiępodbramąBłękitnegoLasu,gdziewróżkipodzieliłyuczniównaleśne
grupy,poośmiuzawszaninigdziarzywkażdej.Gdypozostałedzieciszłydoswoich
prowadzących (grupą numer 2 opiekował się ogr, grupą numer 8 – centaur, a grupą
numer 12 – liliowa nimfa), Agata i Sofia jako pierwsze stanęły pod flagą
zkrwistoczerwonymnumerem3.

Agata miała mnóstwo do opowiedzenia Sofii: o uśmiechach, rybkach i pożarze,

a przede wszystkim o tym przeklętym synu Artura, Sofia jednak nawet na nią nie
patrzyła.

–Czymożemypoprostuwrócićdodomu?–błagałaAgata.
– Może ty wróciłabyś do domu, zanim nie zdasz albo zostaniesz golcem? –

rozzłościłasięSofia.–Jesteśwmojejszkole.

–Notodlaczegoniepozwalająnamsięzamienić?
Sofiaokręciłasięnapięcie.
–Ponieważty…Ponieważmy…
–Musimywracaćdodomu.–Agataspiorunowałająwzrokiem.
Sofiaodpowiedziałanajmilszymzeswoichuśmiechów.
–Prędzejczypóźniejzobaczą,jakajestprawda.
–Powiedziałbym,żeprędzej–rozległsięzanimijakiśgłos.
ObejrzałysięizobaczyłyTedrosawosmalonejkoszuli,zróżowoniebieskimsińcem

podokiem.

– Jeśli tak cię korci, żeby kogoś zabijać, może tym razem zaczniesz od siebie? –

warknęłaAgata.

– Wystarczyłoby zwykłe „dziękuję” – odparował Tedros. – Ryzykowałem życiem,

żebyzabićtegogargulca.

–Zabiłeśniewinnedziecko!–wrzasnęłaAgata.
–Ocaliłemciżycienaprzekórwszystkimmoiminstynktomizdrowemurozsądkowi!

–ryknąłTedros.

Wysięznacie?–Sofiapopatrzyłananichzdumiona.
Agatagwałtownieodwróciłasiędoniej.
– Myślisz, że on jest twoim księciem? To nadęty pyszałek, który nie ma do roboty

niclepszego,jaktylkoparadowaćpółnagoiwpychaćmiecztam,gdzienietrzeba!

background image

–Jestnamniewściekła,bozawdzięczamiżycie–ziewnąłTedros,drapiącsiępo

piersi. A potem uśmiechnął się do Sofii. – Czyli myślisz, że mógłbym być twoim
księciem?

Sofiazarumieniłasięlekkowsposóbstarannieprzećwiczonyprzedlekcją.
– Wiedziałem już na ceremonii powitalnej, że to pomyłka – oznajmił książę,

przyglądając się jej roześmianymi błękitnymi oczami. – Taka dziewczyna jak ty nie
powinnasięznaleźćnawetwpobliżuZła.–SpojrzałnaAgatęiskrzywiłsię.–Ataka
wiedźmajaktyniepowinnasięznaleźćwpobliżukogośtakiegojakona.

Agatazrobiłakrokwjegostronę.
–Popierwsze,taksięskłada,żetawiedźmajestjejprzyjaciółką.Apodrugie,może

pójdzieszpobawićsięzwłasnymiprzyjaciółmi,zanimzałatwięcidoparydrugieoko?

Tedrosroześmiałsiętakgwałtownie,żemusiałsięprzytrzymaćbramy.
–Księżniczkaprzyjaźnisięzwiedźmą?Todopieroniezłabajka!
Agata zmarszczyła brwi, czekając, aż Sofia się wtrąci. Sofia przełknęła ślinę

ispojrzałanaTedrosa.

– Wiesz, to zabawne, że o tym wspominasz. Jasne, że księżniczka nie może się

przyjaźnićzwiedźmą,aleczytoniezależyodrodzajuwiedźmy?Znaczy,jakdokładnie
zdefiniujemywiedźmę…

TerazTedrospatrzyłnanią,marszczącbrwi.
–Więc,no…próbujępowiedzieć,że…
SofiapopatrzyłanaTedrosainaAgatę,apotemnaAgatęiTedrosa…
ZrobiłakrokprzedAgatęiwzięłaTedrosazarękę.
–NazywamsięSofia.Wyglądaszsuperztymsińcem.
Agatazaplotłaramiona.
–Proszę,proszę–powiedziałTedros,patrzącwuwodzicielskiezieloneoczySofii.

–Jakcisięudajeprzetrwaćwtakimmiejscu?

–Ponieważwiem,żemnieuratujesz–westchnęłaSofia.
Agatazakasłała,chcącprzypomniećim,żenadaltujest.
– Chyba żartujecie – odezwał się za nimi dziewczęcy głos. Zobaczyli Beatrycze

stojącąpodkrwawymnumerem3wrazzDot,Hortem,Ravanem,Milicentąiresztąich
leśnej grupy. Gdyby ktoś narysował diagram rzucanych w tym momencie krzywych
spojrzeń,przypominałbyontalerzspaghetti.

–Mmmm.
Spojrzeli pod nogi i ujrzeli wyglądającego z dziury w ziemi niewysokiego gnoma

o pomarszczonej brązowej skórze, ubranego w zielony płaszcz z pasem i szpiczasty
pomarańczowykapelusz.

–Słabagrupa–mruknął.
Głośnonarzekając,gnomJubawypełzłwreszciezeswejnory,otwarłbramęsękatą,

białąlaskąipoprowadziłuczniówdoBłękitnegoLasu.

background image

Wszyscy na chwilę zapomnieli o animozjach i zachwycali się otaczającą ich

niebieskąkrainącudów.Każdedrzewo,każdykwiat,każdeźdźbłotrawylśniłoinnym
odcieniem.Cienkiepromieniesłońcaprześwitywałyprzezbłękitnekorony,oświetlając
turkusowepnieigranatowekwiaty.Jeleniepasłysię,obskubująclazurowebzy,wrony
i kolibry hałasowały w szafirowych pokrzywach, wiewiórki i króliki przemykały
wśród kobaltowych wrzosów, by dołączyć do bocianów pijących wodę ze stawu
w kolorze akwamarynu. Żadne zwierzę nie wydawało się ani spłoszone, ani
zaniepokojonemijającymijegrupamiuczniów.SofiiiAgacielaszawszekojarzyłsię
z niebezpieczeństwem i ciemnością, ten jednak promieniował urodą i życiem.
Przynajmniej do chwili, gdy zobaczyły stado szkieletowych stymfów śpiących
wniebieskimgnieździe.

–Pozwalająimprzebywaćwpobliżuuczniów?–zapytałaSofia.
– W dzień śpią. Są całkowicie nieszkodliwe – odparła szeptem Dot. – Chyba że

jakiśzłoczyńcajeobudzi.

Uczniowie szli za Jubą, który starczym, dystyngowanym głosem opowiadał im

historięBłękitnegoLasu.Dawno,dawnotemuAkademiaDobraiZłaniemiałyżadnych
łączonych zajęć. Uczniowie kończyli szkolny trening i jako absolwenci udawali się
prostodoBezkresnejPuszczy.AlezanimDobroiZłozdążyłostanąćdokonfrontacji,
nieodmiennie padało ofiarą głodnych dzików, chciwych chochlików, drażliwych
pająków,aodczasudoczasutulipanów-ludojadów.

– Przeoczyliśmy coś oczywistego – mówił Juba. – Nie uda wam się przetrwać

wbaśni,jeślinieprzetrwaciewPuszczy.

Dlatego właśnie szkoła stworzyła Błękitny Las jako miejsce do treningu.

Charakterystyczna niebieska barwa była efektem ubocznym ochronnych zaklęć,
mających odstraszać intruzów, a jednocześnie przypominać uczniom, że to tylko
imitacjaznacznieniebezpieczniejszejpuszczy.

Jakbardzoniebezpiecznabyłaprawdziwapuszcza,uczniowiemoglisięprzekonać,

gdy Juba wyprowadził ich przez Bramę Północną. Chociaż świeciło jeszcze słońce,
ciemna i gęsta puszcza zatrzymywała jego promienie jak tarcza. To był las wiecznej
nocy,wktórymkażdycentymetrzielenikryłsięwcieniu.Gdyichoczyprzywykłydo
smolistegomroku,zobaczyliwąziutkąścieżynkęwijącąsiępomiędzydrzewaminiczym
więdnąca linia życia na dłoni starca. Po obu jej stronach pnącza pętały drzewa,
tworząc nieprzebyty gąszcz, w którym nie były w stanie przetrwać niemal żadne
krzewy. Dno lasu całkowicie pokrywała plątanina cierni, sterczących gałęzi
i pajęczynowych zasłon. Ale to wszystko nie przerażało uczniów tak bardzo jak
dźwięki dobiegające z mroku rozciągającego się poza ścieżką. Jęki i warczenia
odbijałysięechemwtrzewiachlasu,adoupiornejmuzykidołączałystłumionesapania
iniskiepomruki.

W końcu dzieci zaczęły dostrzegać, co wydaje te dźwięki. Z onyksowej głębi lasu

background image

obserwowałyichniezliczoneoczy–diabelskoczerwoneiżółte,mrugające,znikające
i pojawiające się bliżej. Okropne dźwięki stawały się coraz głośniejsze, złowrogie
ślepia mnożyły się, gęstwina tętniła życiem i właśnie gdy uczniowie dostrzegli
wreszcieskradającesiękształty,wyłaniającesięzmgieł…

–Tędy!–zawołałJuba.
Uczniowie oderwali się od bramy i poszli za gnomem na niebieską polanę, nie

oglądającsięjużzasiebie.

Jak wyjaśnił Juba, stojący na turkusowym pniu, przetrwanie w baśniach miało być

oceniane tak samo jak inne przedmioty, z wyjątkiem tego, że uczniowie za każde
ćwiczenie dostawali miejsca od 1 do 16. Stawką jednak było coś więcej: dwa razy
w roku każda z piętnastu grup wysyłała najlepszego zawszanina i najlepszego
nigdziarza, by rywalizowali w organizowanej przez szkołę Próbie Baśni. Juba nie
powiedział nic więcej o tych tajemniczych zawodach poza tym, że ich zwycięzca
dostajepięćdodatkowychpierwszychlokat.Uczniowiepopatrzyliposobie,myślącto
samo–ktokolwiekwygraPróbęBaśni,mazapewnionytytułkapitanaklasy.

–IstniejepięćzasadodróżniającychDobroodZła–powiedziałgnomiwypisałje

wpowietrzudymiącąlaską.

1.Złoatakuje.Dobrosiębroni.
2.Złokarze.Dobrowybacza.
3.Złorani.Dobropomaga.
4.Złobierze.Dobrodaje.
5.Złonienawidzi.Dobrokocha.

– Przestrzeganie zasad dla waszej strony daje wam największą szansę na

przetrwaniewbaśni–powiedziałJubadogrupysiedzącejnagranatowejtrawie.–Te
zasady powinny wam oczywiście przychodzić naturalnie. Zostaliście wybrani do
waszychszkółwłaśniedlatego,żeprzejawialiściezgodnośćznimi,itonanajwyższym
poziomie!

Sofiamiałaochotęzacząćkrzyczeć.Pomagać?Dawać?Kochać?Tobyłojejżycie!

Tobyłajejdusza!

– Ale najpierw musicie się nauczyć rozpoznawania Dobra i Zła – ciągnął Juba. –

W Puszczy wygląd może się okazać zwodniczy. Królewna Śnieżka omal nie straciła
życia,ponieważuznała,żestaruszkajestjejżyczliwa.CzerwonyKapturekznalazłasię
wżołądkuwilka,ponieważniepotrafiłaodróżnićczłonkarodzinyodzłoczyńcy.Nawet
Piękna miała trudności z odróżnieniem ohydnej bestii od szlachetnego księcia. Ich
cierpienie było całkowicie niepotrzebne, ponieważ niezależnie od tego, w jakiej
postaci Dobro i Zło występują, zawsze można je rozpoznać. Musicie więc uważnie
patrzeć.Imusiciepamiętaćozasadach.

background image

NastępnieJubaoznajmił,żejakoćwiczeniezaliczeniowekażdyuczeńmusiodróżnić

przemienionego zawszanina i nigdziarza, obserwując ich zachowanie. Osoba, która
w najkrótszym czasie poprawnie zidentyfikuje Dobrego i Złego ucznia, zajmie
pierwszemiejsce.

–NigdyniepróbowałamsięstosowaćdotychwszystkichZłychzasad–rozpaczała

Sofia, stojąca obok Tedrosa. – Gdyby tylko wiedzieli o wszystkich moich dobrych
uczynkach!

Beatryczeodwróciłasiędonich.
–Nigdziarzeniepowinnisięodzywaćdozawszan.
–Zawszanieniepowinninazywaćzawszannigdziarzami–odparowałaSofia.
Beatryczewyglądałanazagubioną,aTedrosstłumiłuśmiech.
– Musisz udowodnić, że ty i wiedźma zostałyście zamienione miejscami – szepnął

doSofii,gdytylkoBeatryczesięodwróciła.–Zajmijpierwszemiejsce,ajasampójdę
doprofesorDovey.Jeśligargulecjejnieprzekonał,tojąnapewnoprzekona.

–Zrobiłbyśto…dlamnie?–zapytałaSofia,szerokootwierającoczy.
Tedrosdotknąłjejczarnejtuniki.
–Niemogęflirtowaćztobą,kiedytakwyglądasz,prawda?
Sofie,gdybytylkomogła,natychmiastspaliłabyswojątunikę.
Hortzgłosiłsięjakopierwszyochotnik.Gdytylkozawiązałnaoczachwystrzępioną

opaskę, Juba wskazał laską Milicentę i Ravana, którzy magicznie zaczęli się kulić,
stawalisięcorazmniejsiimniejsi,ażwyślizgnęlisięzeswoichubrańjakoidentyczne
kobry.

Hortściągnąłopaskę.
–Słucham?–powiedziałJuba.
–Dodiabła,przecieżwyglądajątaksamo–stwierdziłHort.
–Sprawdźich!Zastosujzasady!
–Nawetniepamiętamtychzasad–odparłHort.
–Następny–jęknąłgnom.
Gdy przyszła kolej na Dot, nauczyciel zamienił Beatrycze i Horta w jednorożce,

którenatychmiastzaczęłysięnawzajemnaśladować,ażwreszcieobapodskakiwałyjak
przedrzeźniającysięmimowie.Dotpodrapałasiępogłowie.

–Regułanumerjeden!Złoatakuje!Dobrosiębroni!–warknąłJuba.–Któreznich

zaczęło,Dot?

–Aha!Mogęjeszczerazodpoczątku?
–Nie,jestpoprostusłaba–narzekałJuba.–Tonajgorszagrupa!
Zmrużyłoczynadzwojemzimionami.
–KtochcezostaćprzemienionydlaTedrosa?
Wszystkiezawszankijakjednapodniosłyręce.
–Tyjeszczeniebrałaśudziału–powiedziałJuba,wskazującSofię.–Ityteżnie–

background image

dodał,zwracającsiędoAgaty.

–Mojababciabysobieztymporadziła–mruknąłlekceważącoTedros,zawiązując

opaskę.

AgatastanęłaobokSofii,którarumieniłasięjakpannamłoda.
– Aga, jego nie obchodzi, w której jestem szkole ani jaki kolor ma moja tunika –

przechwalałasię.–Onwidzi,jakajestemnaprawdę.

–Nawetgonieznasz!
Sofiazaczerwieniłasię.
–Ty…niecieszyszsięmoimszczęściem?
–Onnicotobieniewie!–odpaliłaAgata.–Widzitylkotwojąurodę.
–Porazpierwszywżyciuczuję,żektośmnierozumie–westchnęłaSofia.
Agatapoczułabolesneściskaniewgardle.
–Acoz…Toznaczy,samamówiłaś…
– Aga, zawsze byłaś dla mnie taką dobrą przyjaciółką. Ale teraz już będziemy

winnychszkołach,prawda?

Agataodwróciłasięodniej.
– Tedros, jesteś gotowy? Zaczynamy! – Juba stuknął laską i obie dziewczynki

wyskoczyłyzubrańjakooślizgłe,cuchnącehobgobliny.

Tedros zdjął opaskę i odskoczył, zatykając nos. Sofia złożyła zielone pazury

w małdrzyk i zatrzepotała do niego zarobaczonymi rzęsami. Agata, w której głowie
wciążrozbrzmiewałysłowaprzyjaciółki,poddałasięizponurąminąusiadła.

– To się wydaje zbyt oczywiste – oznajmił Tedros, patrząc krzywo na zalotnego

hobgoblina.

ZaskoczonaSofiaprzestałatrzepotaćrzęsami.
– A ta wiedźma jest bardziej przebiegła, niż by się wydawało – dodał Tedros,

patrzącnaobagobliny.

Agatawzniosładogóryoczy–tenchłopakmiałmózgwielkościfistaszka.
–Patrzsercem,nierozumem!–krzyknąłdoniegoJuba.
Tedrosskrzywiłsięizamknąłoczy.Przezmomentsięwahał,alepotempoczuł,że

bezwiednieidziewstronęjednegozhobgoblinów.

Sofiawstrzymałaoddech.Toniedoniejszedł.
Tedroswyciągnąłrękęidotknąłwilgotnego,pokrytegobrodawkamipoliczkaAgaty.
–TojestSofia.–Otworzyłoczy.–Tojestksiężniczka.
AgatawpatrywałasięwSofięjakogłupiała.
–Chwila.Mamprzecieżrację?–powiedziałTedros.–Prawda?
Przezmomentpanowałaabsolutnacisza.
ApotemSofiarzuciłasięnaAgatę.
–WSZYSTKOPOPSUŁAŚ!!!
Inni usłyszeli tylko „GOBBO UMIE HUUWAH!”, ale Agata zrozumiała ją

background image

doskonale.

–Widzisz,jakionjestgłupi?Nieumienasnawetodróżnić!
–Oszukałaśgo–skrzeknęłaSofia.–Taksamojaktegoptaka,falęi…
RozwścieczonyTedrosprzyłożyłjejpięściąwoko.
–ZostawSofięwspokoju!
Sofiawytrzeszczyłananiegooczy.Jejksiążęwłaśniejąwalnął.Jejksiążęwłaśnie

pomyliłjązAgatą.Jakwięcmiałaudowodnić,kimjest?

–Wykorzystajzasady!–zagrzmiałstojącynapniudrzewaJuba.
Sofia nagle zrozumiała i pochyliła się tak, że jej plamiste, przygarbione ciało

górowałonadTedrosem,apotempogładziłajegopierśoślizgłązielonądłonią.

–MójnajdroższyTedrosie,wybaczamcitępomyłkęiniebędęsiębronić,mimoże

mnie zaatakowałeś. Chciałam ci tylko pomóc, mój książę, i dać nam opowieść, która
połączy nas jako zakochanych i zaprowadzi nas ręka w rękę do szczęścia i Długo
iZawszeSzczęśliwie.

Ale Tedros słyszał tylko potok goblinich pomruków, nadepnął więc Sofii na nogę

ipobiegłdogoblinkiAgaty,wyciągającramiona.

–Niepotrafięuwierzyć,żemogłaśsiękiedykolwiekprzyjaźnićz…
Agatakopnęłagokolanemprostowkrocze.
–Dobra,teraztonicjużnierozumiem–wyrzęziłksiążęipadłnaziemię.
Jęcząc z bólu, uniósł głowę i zobaczył, że Sofia wepchnęła Agatę w krzak jeżyn,

a Agata walnęła Sofię skrzeczącą wiewiórką. Dwa gobliny szarpały się i tłukły jak
dzieci,któreprzedawkowałycukier.

–Nigdyniewrócęztobądodomu!–wrzeszczałaSofia.
–Ooooch!Tedrosie,ożeńsięzemną!–syknęłaAgata.
Walka nasilała się aż do komicznej kulminacji, gdy Sofia tłukła Agatę niebieskim

kabaczkiem,AgatasiedziałaSofiinagłowie,aklasaradośnierobiłazakłady,ktojest
kim.

–IdźsamagnićwGawaldonie!–wrzeszczałaSofia.
–Wolębyćsamaniżzkimśtakfałszywym!–odpowiedziałaAgata.
–Wynośsięzmojegożycia!
–Totysięwepchnęłaśwmoje!
UtykającyTedrosstanąłpomiędzynimi.
–Wystarczy!!!
Wybrał sobie jednak zły moment. Oba gobliny odwróciły się do niego

z ogłuszającym, śluzowatym wrzaskiem i kopnęły go tak mocno, że przeleciał nad
grupami2,6i10,awkońcuwylądowałwpryzmiedziczegonawozu.

Zielone sylwetki goblinów zaczęły się kurczyć, ich łuski zmiękły i przemieniły się

wskórę,naciałachpojawiłysięludzkieubrania…SofiaiAgatapowoliodwróciłysię
izobaczyły,żewszyscywybałuszająnanieoczy.

background image

–Dobrezakończenie–stwierdziłHort.
–Wstrzymajsięztymwerdyktem–oznajmiłJuba.–JeśliDobrozachowujesięjak

Zło,aZłozachowujesiękompletnienieudolnie,azasadysąłamanenaprawoilewo,
takżenawetjaniepotrafiępowiedzieć,cojestczym…cóż,wtakimprzypadkumoże
byćtylkojednozakończenie.

Nastopachdziewczątmagiczniepojawiłysiędwieparyżelaznychtrzewiczków.
–Fuuuuj.Sąokropniebrzydkie–skrzywiłasięSofia.
Wtymmomencietrzewiczkistałysięgorące,potworniegorące.
–Palęsię!Nogimisiępalą!–pisnęłaAgata,podskakując.
–Przestańcie!–krzyknęłaSofia,tańczączbólu.
Woddalizawyłwilk,sygnalizująckonieclekcji.
–Konieczajęć–oznajmiłJubaiposzedłwswojąstronę,szurającnogami.
–Acoznami?!–wrzasnęłaAgata,podrygującnapalącychpodeszwach.
– Niestety, baśniowe kary kierują się własnymi zasadami – zawołał gnom. –

Zakończąsię,gdydostaniecienauczkę.

Pozostaliuczniowieruszyliwkierunkubramy,pozostawiającSofięiAgatętańczące

wprzeklętychbutach.OboknichkuśtykałTedrospokrytyśluzeminawozem,rzucając
obudziewczynomjednakowozdegustowanespojrzenie.

–Terazjużrozumiem,czemusięprzyjaźnicie.
Gdy książę wchodził w niebieski gąszcz, dostrzegły podchodzącą do niego

Beatrycze.

–Wiedziałam,żeoneobiesąZłe–powiedziałaizniknęlipomiędzydębami.
–To…twoja…wina!–wyrzęziłaSofiadoAgaty,tańczącostatkiemsił.
–Proszę…niech…to…się…skończy…–wycharczałaAgata.
Aletrzewiczkinieokazywałylitości.Minutapominuciestawałysięcorazgorętsze

i gorętsze, aż dziewczynki nie były w stanie nawet krzyczeć. Nawet zwierzęta nie
mogłypatrzećnatakiecierpienieitrzymałysięzdalaodnich.

Popołudnie zamieniło się w wieczór, a potem w noc, a one nadal tańczyły jak

obłąkane, wirując i pocąc się z bólu i rozpaczy. Żar wdzierał się w ich kości, ogień
krążyłwichżyłachiwkońcupragnęłytylkojednego–bytocierpieniesięskończyło
bez względu na cenę. Śmierć wiedziała, gdy się ją wzywało. Ale gdy dziewczynki
miałyjużwpaśćwjejokrutneszpony,promieniesłońcaprzedarłysięprzezciemność,
przeszyłyichstopyitrzewiczkistałysięzimne.

Udręczonedziewczynkiupadłyjakszmacianelalki.
–Chceszwracaćdodomu?–wydyszałaAgata.
BladajakścianaSofiapodniosłagłowę.
–Jużmyślałam,żenigdyotoniezapytasz.

background image

11

ZagadkaDyrektoraAkademii

background image

O

bieszkołypogrążonebyłyjużweśnie,gdyzczarnejfosywyłoniłysiędwiegłowy.

SofiaiAgataprzyglądałysięsmukłejsrebrnejwieżyoddzielającejjezioroodszlamu.
Za daleko, żeby dopłynąć. Za wysoko, żeby się wspiąć. Krążąca jak cyklon chmura
wróżek strzegła iglicy, podczas gdy armia wilków z kuszami obsadziła drewniane
pomostyupodnóżawieży.

–Jesteśpewna,żeonjesttamnagórze?–zapytałaSofia.
–Widziałamgo.
–Onmusinampomóc!Niemogętamwracać!
–Słuchaj,będziemygobłagaćolitość,ażodeślenasdodomu.
–Botosięnapewnouda–prychnęłaSofia.–Zostawgomnie.
Przez ostatnią godzinę dziewczynki rozważały wszystkie możliwe drogi ucieczki.

Agata uważała, że powinny wymknąć się do Puszczy i znaleźć drogę powrotną do
Gawaldonu,aleSofiaprzypomniała,żenawetjeśliudaimsięominąćwężenabramie
i inne pułapki, po prostu się zgubią („Nie bez powodu nazywają to Bezkresną
Puszczą”). Zaproponowała, żeby zamiast tego poszukały zaklętych mioteł albo
magicznych dywanów, albo czegoś innego ze szkolnych magazynów, co pozwoliłoby
imprzeleciećnadlasem.

–Awjakimkierunkumamylecieć?–zapytałaAgata.
Dziewczynkiodrzuciłyteżinnepomysły–zostawianieścieżkizokruchówchleba(to

sięnigdynieudawało),poszukanieżyczliwegomyśliwegolubkrasnoludka(Agatanie
ufała obcym), wezwanie na pomoc wróżki matki chrzestnej (Sofia nie ufała tłustym
babom)–ażzostałtylkojeden.

Aleteraz,patrzącwgóręnafortecęDyrektoraAkademii,straciłyresztkinadziei.
–Nigdysiętamniedostaniemy–westchnęłaSofia.
NagleAgatausłyszaławoddaliptasieskrzeczenie.
–Zaczekajztymwerdyktem.
Chwilę później były już z powrotem w Błękitnym Lesie, pokryte szlamem,

i obserwowały zza krzewu barwinka gniazdo z wielkimi czarnymi jajami. Wokół
gniazdapięćszkieletowychstymfówspałowpobrudzonejkrwiątrawiebarwyindygo.
Wpobliżuwalałysiękończynynawpółpożartejkozy.

Sofiaskrzywiłasię.
–Jestemdokładniewpunkciewyjścia,pokrytacuchnącymbłotemilichowieiloma

mięsożernymirobakami,i…Cotywyprawiasz?!

–Gdytylkozaatakują,wskakujemy.
–Gdytylkocozrobią?!
AleAgatajużskradałasiędojaj.
–Tebutychybawypaliłycimózg!–syknęłaSofia.
Agatazbliżyłasięostrożniedogniazda.Mogłaterazzbliskaprzyjrzećsięśpiącym

background image

stymfom. Miały zęby przypominające piły, zakrzywione szpony i kolczaste ogony
zdolne zrywać ciało z kości. Nagle zwątpiła w swój plan i spróbowała się wycofać,
alepotknęłasięogałąźizgłośnymtrzaskiemupadłanakoziąnogę.Stymfyotworzyły
oczy.Agaciestanęłoserce.

Chybażejakiśzłoczyńcajeobudzi.

Nieoszukaichróżowasukienka.
Agatazezłościąspojrzałanabudzącesiępotwory.Niemogłasięterazpoddać!Nie

wchwiligdynamówiłaSofięnapowrótdodomu!Rzuciłasiędogniazda,złapałajajo
izerwałasię,szykującsięnaatak.

– Nie mogę patrzeć, nie mogę patrzeć… – zakwiliła Sofia, wypatrując przez palce

tryskającejkrwiilatającychkończyn.

AleokrutneptakiłasiłysiędoAgatyjakszczeniaczkispragnionemleka.
–Oooj,tołaskocze!–pisnęładziewczynka.
ZdumionaSofiazaplotłaramiona.
Agatawróciładoniejipodałajejjajo.
–Twojakolej.
– Och, proszę, skoro polubiły ciebie, to ze mną będą chciały pewnie mieć dzieci.

Zwierzętawielbiąksiężniczki–oznajmiłaSofia,maszerującpewnymkrokiemwstronę
ptaków.

Stymfyjednakwydałyokrzykbojowyinajzwyczajniejzaszarżowałynanią.
– Ratuuuunku! – Sofia odrzuciła jajo Agacie, ale stymfy nadal ją ścigały. Biegała

w kółko jak wariatka, a pięć stymfów deptało jej po piętach niczym w jakimś
kretyńskim tańcu ludowym, aż wszyscy zapomnieli, kto tu kogo goni i ptaki, którym
zakręciłosięwełbach,zaczęłysięprzewracać.

–Widzisz?Przechytrzyłamje–rozpromieniłasięSofia.
Wtymmomenciestymfugryzłjąwtyłek.
–Ałaaaaa!!!–Sofiapodbiegładonajbliższegodrzewa,aleniepotrafiłasięnanie

wspiąć,więccisnęłatylkoptakowiwokorozgniecionymagrestem.Ponieważptaknie
miałoczu,owocewpadłyprzezkościstyoczodółiplasnęłynaziemię.

Agataobserwowałatozkamiennątwarzą.
–Aga,onatakuje!
StymfponowniezaszarżowałnaSofię,alestanąłjakwryty,gdyuświadomiłsobie,

żeAgatasiedzimunagrzbiecie.

–Wsiadaj,idiotko!–krzyknęładoSofii.
–Bezsiodła?–skrzywiłasięSofia.–Zrobiąmisięotarcia.
Stymf rzucił się na nią, ale Agata walnęła go w głowę, złapała Sofię w pasie

iwciągnęłająnagrzbietpotwora.

–Trzymajsięmocno!–wrzasnęła,gdyptakgwałtowniezerwałsiędolotuizaczął

background image

robićsaltanadzatoką,usiłującstrącićdziewczynkizgrzbietu.Pozostałeczterystymfy
wypadły spomiędzy niebieskich drzew w morderczym pościgu; Agata kopnęła ptaka
wkośćudową,aSofiakurczowotrzymałasięprzyjaciółki.

–Tonajgorszyplannaświeeeeecie!
Strzegące wieży wróżki i wilki, usłyszawszy skrzeczenia i wrzaski, popatrzyły

wniebo,aleintruzizniknęlijużwemgle.

–Tamjestwieża!–krzyknęłaAgata,pokazującwidocznąwemglesrebrzystąiglicę.

Strzała z wilczej kuszy świsnęła między żebrami stymfa, omal nie przepoławiając
Sofii.Zbiałegotumanuwypadływróżki,strzelającezustzłotymipajęczynami.Stymf
zanurkował, żeby ich uniknąć, jednocześnie wirował w gradzie wilczych strzał. Tym
razemżadnazdziewczynekniezdołałasięutrzymaćizleciałymuzgrzbietu.

–Nieeee!–wrzasnęłaAgata.
Sofia złapała za ostatnią kość w ogonie stymfa. Agata złapała za obcas szklanego

pantofelkaSofii.

–Zarazzginiemy!–zawyłaSofia.
–Niepuszczaj!–ryknęłaAgata.
–Ręcemisięześlizgują!
–Zarazzginiemy!
Stymfzbliżyłsiędościanywieżyizamachnąłsięogonem,chcącjezmiażdżyć,ale

wtejwłaśniechwiliAgatazobaczyłaprzezmgłęzarysokna.

–Teraz!–krzyknęła.ASofiatymrazemjejposłuchała.
Złote pajęczyny wystrzeliły ze wszystkich stron, a stymf zaskrzeczał bezradnie.

Wróżki,którewłaśnienadleciały,zzaskoczeniemkręciłygłowami.

Nagrzbiecieptakaniebyłointruzów.

Sofiamiałacałyprawybokwsiniakach,aAgatarozcięłasobienadgarstek,aleból

oznaczał, że wciąż jeszcze żyły, że miały jeszcze nadzieję na powrót do domu.
Pojękując, wstały chwiejnie na nogi. Dopiero wtedy Sofia uświadomiła sobie skalę
zniszczeń.

– Mój pantofelek! – Podniosła szklany obcas, z którego został tylko ostry kikut. –

Byłyjedynewswoimrodzaju–narzekała.

Agata zignorowała ją i pokuśtykała w głąb pogrążonego w szarym półmroku

pomieszczenia,któreledwieoświetlałwpadającyprzezoknoblaskświtu.

–Halo?–zawołała.Echoumilkło,aleniktjejnieodpowiedział.
Szły na palcach przez mroczną komnatę. Szare, ceglane ściany zasłaniały kamienne

półki wypełnione kolorowymi okładkami. Sofia przetarła kurz na jednej z półek
i czytała srebrne litery wykaligrafowane na drewnianych grzbietach: Roszpunka,
Śpiewająca kość, Calineczka, Żabi król, Dzikie łabędzie
… Wszystkie baśnie, które
dzieci w Gawaldonie dosłownie pochłaniały. Popatrzyła na Agatę, która po drugiej

background image

stronie komnaty dokonała podobnego odkrycia. A więc znalazły się w bibliotece
zawierającejwszystkiebaśnie,jakiekiedykolwiekzostałyopowiedziane.

Agata otworzyła Piękną i Bestię i zobaczyła, że tekst jest zapisany tym samym

eleganckimpismemcotytułnagrzbiecie,abarwneilustracjeprzypominająfreski,jakie
widziała w holach obu szkół. Potem zajrzała do Czerwonych trzewiczków, Oślej
Skórki
i Królowej Śniegu – zostały napisane takim samym arystokratycznym
charakterempisma.

–Aga?
SpojrzaławśladzaSofiąwnajciemniejszączęśćkomnaty.Wśródcienidostrzegła

biały kamienny stół przysunięty do ściany. Ponad nim coś się unosiło – zawieszony
magiczniewpowietrzudługi,wąskisztylet.

Przesunęła palcami po zimnym, gładkim blacie i pomyślała o wszystkich tych

pustych nagrobkach za jej domem czekających na ciała. Sofia nie odrywała oczu od
ostrza,upiornienieruchomego,wiszącegojakiśmetrponadbiałymstołem.

Iwłaśniewtedyzorientowałasię,żetowcaleniejestsztylet.
–Topióro–powiedziałacicho.
Byłozrobionezczystejstali,kształtemprzypominałodrutdodziergania,śmiertelnie

ostry na obu końcach. Po jednej jego stronie wygrawerowane znaki biegły
nieprzerwanieodjednegododrugiegokońca.

Naglenapióropadłpromieńsłońca,rozsiewającoślepiającozłotebłyski.Agataaż

odwróciłasięodtegoblasku.Gdyspojrzałaznowu,Sofiawspinałasięnastół.

–Sofia,przestań!
Sofia zbliżyła się do pióra z szeroko otwartymi oczami, kompletnie zesztywniała.

Światwokółniejrozmazałsięwszarości.Pozostałotylkolśniące,ostrejakigłapióro,
a pokrywające je dziwne słowa odbijały się w jej błyszczących, znieruchomiałych
oczach.Wgłębisercawiedziała,cooneoznaczają.Wyciągnęładłońdoczubkapióra.

–Nie!–krzyknęłaAgata.
ZimnajaklódstaldotknęłaskórySofii,jużmającutoczyćkrwi…
Agata rzuciła się na przyjaciółkę i obie padły na stół. Sofia wyrwała się z transu

ispojrzałapodejrzliwienaprzyjaciółkę.

–Jestemnastole.Razemztobą.
–Miałaśzamiarjedotknąć!–wyjaśniłaAgata.

background image

–Co?Dlaczegomiałabymdotykać…
Jejspojrzeniepobiegłodopióra,któreniebyłojużnieruchome.Zawisłodosłownie

centymetry od ich twarzy, wskazując je na przemian niebezpiecznie ostrym czubkiem,
jakbyrozważało,którązabićnajpierw.

–Nieruszajsię–wycedziłaAgataprzezzaciśniętezęby.
Piórozapłonęłoczerwienią.
–Teraz!
Pióro opadło, a obie dziewczynki sturlały się ze stołu. Ostra jak igła końcówka

zatrzymała się tuż nad kamiennym blatem. Na blacie nieoczekiwanie pojawiła się
wkłębieczarnegodymuksiążkaoprawionawczereśniowedrewno.Pióroprzewróciło
okładkęiotworzyłoksiążkęnapierwszejczystejstronie,poczymzaczęłopisać:

Dawno,dawnotemubyłysobiedwiedziewczynki.
To był ten sam elegancki charakter pisma, który widziały w innych książkach.

Awięczaczynałasięnajnowszabaśń.

SofiaiAgatależałynapodłodzeipatrzyłyprzerażone.
–Tobardzodziwne–odezwałsięłagodnygłos.
Dziewczynkiobejrzałysięgwałtownie.Nikogoniezobaczyły.
– Uczniowie w mojej szkole trenują i trudzą się przez cztery lata, wędrują przez

Puszczę, poszukują swoich nemezis, toczą straszliwe boje… wszystko w nadziei, że
Baśniarzmożeopowiedziećichhistorię.

Rozglądałysięzaskoczone,alewkomnacieniebyłonikogo.Wtemzobaczyły,żeich

cienienaścianiełącząsię,stapiającsięwprzygarbionycień,któryjeporwał.Powoli
odwróciłysięwjegokierunku.

– A teraz rozpoczyna baśń dla dwóch pierwszoklasistek, nieuzdolnionych,

niewytrenowanych,niezdarnychintruzów–powiedziałDyrektorAkademii.

Miał na sobie srebrną szatę, która powiewała na jego pochylonej, szczupłej

sylwetce, zasłaniając dłonie i stopy. Przerdzewiała korona spoczywała krzywo na
głowiepokrytejgęstymi,upiorniebiałymiwłosami.Lśniącasrebrnamaskazakrywała
całą twarz, ukazując tylko błękitne oczy i szerokie, pełne wargi wygięte w figlarnym
uśmiechu.

–Musisięspodziewaćdobregozakończenia.
Baśniarzzanurkowałnadstroną:
Jednabyłapięknaikochanaprzezwszystkich,adrugabyłasamotnąwiedźmą.
–Podobamisięnaszahistoria–powiedziałaSofia.
– Nie doszedł jeszcze do tej sceny, w której twój książę podbija ci oko –

przypomniałaAgata.

–Bierzmywreszciekursnadom!–nadąsałasięSofia.
Podniosłygłowyizobaczyły,żeDyrektorAkademiiprzyglądaimsię.
–Czytelnicysąoczywiścienieprzewidywalni.Niektórzyznaleźlisięwśródnaszych

background image

najwybitniejszych uczniów. Większość jednak okazała się kompletną porażką. –
Popatrzyłnawidocznewoddalizamki.–Aletotylkopokazuje,jakzagubienisąteraz
Czytelnicy.

SerceAgatyzaczęłobićmocniej.Tobyłaichszansa!SzturchnęłaSofię.
–No,idź!
–Niemogę!–szepnęłaSofia.
–Powiedziałaś,żebymcigozostawiła!
–Jestzastary!
Agataszturchnęłająwżebra,aSofiaodwzajemniłasiętymsamym.
– Duża część grona pedagogicznego twierdzi, że was porwałem, wykradłem,

zabrałemwbrewwaszejwoli–powiedziałDyrektorAkademii.

AgatakopnęłaSofię,popychającjądoprzodu.
–Aleprawdajesttaka,żejawasuwolniłem.
Sofiaprzełknęłaślinęizdjęłapantofelekzezłamanymobcasem.
–Zasługujcienato,byprzeżyćnadzwyczajneżycie.
SofiapodkradłasiędoDyrektoraAkademii,unoszącuszkodzonypantofel.
–Zasługujecienaszansędowiedzeniasię,kimjesteście.
DyrektorAkademiiodwróciłsiędoSofiicelującejwłaśniebutemwjegoserce.
–Żądamyuwolnienianas!–krzyknęłaAgata.
Cisza.
Sofiapadłanakolana.
–Proszępana,błagamyolitość!
Agatajęknęła.
–WziąłmniepandoAkademiiDobra–chlipałaSofia–alezostałamumieszczona

w Akademii Zła. A teraz moja sukienka jest czarna, moje włosy brudne, mój książę
mnie nienawidzi, moje współlokatorki to morderczynie i nie ma Sal Urody dla
nigdziarzy, więc teraz – znów wydała sopranowy lament – śmierdzę! – Zaczęła
szlochać,ukrywająctwarzwdłoniach.

–Czylichciałybyściezmienićszkoły?–zapytałDyrektor.
–Chciałybyśmywrócićdodomu–powiedziałaAgata.
Sofiajednakpodniosłarozjaśnionątwarz.
–Amogłybyśmyzmienićszkoły?
DyrektorAkademiiuśmiechnąłsię.
–Nie.
–Wtakimraziechciałybyśmywrócićdodomu–powiedziałaSofia.
Zagubionewosobliwejkrainie,dziewczynkipragnęływrócićdodomu–zanotował

Baśniarz.

– Zdarzało się już, że odsyłaliśmy uczniów – przyznał Dyrektor Akademii, a jego

srebrna maska zalśniła. – Z powodu choroby, problemów psychicznych, petycji

background image

wpływowejrodziny…

–Czylimożenaspanodesłaćdodomu!–podsumowałaAgata.
– Mógłbym – odparł Dyrektor Akademii. – Gdybyście nie były właśnie w środku

baśni.–Spojrzałkątemokanapióropodrugiejstroniekomnaty.–Widzicie,obawiam
się,żegdyBaśniarzzaczynawasząhistorię,musimypodążaćwrazzniątam,gdziewas
zabierze.Terazpytaniebrzmi:„Czytahistoriazaprowadziwasdodomu?”.

Baśniarz opadł na kartę książki: Niemądre dziewczynki! Były uwięzione na

wieczność!

–Takpodejrzewałem–powiedziałDyrektorAkademii.
– Czyli nie mamy żadnej szansy na powrót do domu? – zapytała Agata, a w jej

oczachpojawiłysięłzy.

– Nie, chyba że takie będzie zakończenie baśni – odparł Dyrektor Akademii. –

A wspólny powrót do domu to dość naciągane zakończenie w przypadku dwóch
dziewczynekstojącychpoprzeciwnychstronach,nieuważacie?

–Alemyniechcemystaćpoprzeciwnychstronach!–powiedziałaSofia.
–Jesteśmypojednejstronie!–dodałaAgata.
–Noijesteśmyprzyjaciółkami!–oznajmiłaSofia,łapiącAgatęzarękę.
–Przyjaciółkami?!–zdumiałsięDyrektorAkademii.
Agata,czującuściskdłoniSofii,wyglądałanarówniezdumioną.
– Cóż, to z pewnością wszystko zmienia. – Dyrektor Akademii zaczął spacerować

po komnacie, kiwając się jak podstarzała kaczka. – Widzicie, w naszym świecie
księżniczka i wiedźma nie mogą być przyjaciółkami. To nienaturalne. To nie do
pomyślenia.Toniemożliwe.Cooznacza,żejeślinaprawdęjesteścieprzyjaciółkami…
Agataniemożebyćksiężniczką,aSofianiemożebyćwiedźmą.

– Właśnie! – powiedziała Sofia. – Ponieważ to ja jestem księżniczką, a ona jest

wie…

Agatająkopnęła.
–AlejeśliAgataniejestksiężniczką,aSofianiejestwiedźmą,tonajwyraźniejźle

wszystko zrozumiałem i w ogóle nie należycie do naszego świata – powiedział
Dyrektor Akademii, zwalniając kroku. – Może to, co o mnie mówią, jest mimo
wszystkoprawdziwe?

–ŻejestpanDobry?–zapytałaSofia.
–Żejestemstary–westchnąłDyrektorAkademii,wyglądającprzezokno.
Agataniepotrafiłaukryćekscytacji.
–Czylimożemyterazwrócićdodomu?
–Cóż,jestjeszczekłopotliwakwestiaudowodnieniatego.
– Ale ja już próbowałam! – powiedziała płaczliwie Sofia. – Próbowałam

udowodnić,żeniejestemczarnymcharakterem!

–Ajapróbowałamudowodnić,żeniejestemksiężniczką!–powiedziałaAgata.

background image

–Ach,alewtymświecieistniejetylkojedensposóbudowodnienia,kimsięjest.
Baśniarz przerwał pracowite pisanie, wyczuwając scenę kulminacyjną. Dyrektor

Akademii obrócił się powoli, a jego błękitne oczy po raz pierwszy niebezpiecznie
błysnęły.

–Cototakiego:Złonigdytegoniebędziemiało…aDobroniemożebeztegożyć?
Dziewczynkipopatrzyłynasiebie.
– Czyli mamy rozwiązać zagadkę, a wtedy pan… odeśle nas do domu? – zapytała

znadziejąAgata.

DyrektorAkademiiodwróciłsię.
– Mam nadzieję, że nie zobaczę już żadnej z was. Chyba że chcecie, by wasza

historiazakończyłasięwwyjątkowoprzykrysposób.

Nagle komnata zaczęła znikać w powodzi bieli, jakby cała scena przed ich oczami

byławymazywana.

–Proszęzaczekać!–krzyknęłaAgata.–Copanrobi?
Najpierwzniknęłyregałyzksiążkami,potemściany…
–Nie!Chcemyodrazuwracaćdodomu!–wrzeszczałaAgata.
…potemsufit,stół,podłoga…
Dziewczynkirzuciłysiędokąta,byuniknąćwymazania.
–Jakmamypanaznaleźć?Jakmamyodpo…–Agataschyliłasię,byuniknąćsmugi

bieli.–Panoszukuje!

Sofia zobaczyła, że po drugiej stronie Baśniarz pisze gorączkowo, by nadążyć

z opowieścią. Pióro wyczuło chyba jej spojrzenie, ponieważ wyryte w stali słowa
nieoczekiwaniezalśniłyczerwienią,aserceSofiizapłonęłopotajemnymzrozumieniem.
PrzerażonaprzylgnęładoAgaty…

– Złodziej! Bandyta! Zamaskowany stary dziad! – krzyczała Agata. – Poradzimy

sobiebezciebie!Czytelnicyumiejąsobieradzićbezciebie!Zostańwswojejwieży,ze
swoimimaskamiipiórami,iniewtrącajsięwnaszeżycie!Słyszyszmnie?!Porywaj
dziecizinnychmiasteczek,anaszostawwspokoju!

Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyły, był Dyrektor Akademii odwracający się od okna

iuśmiechającysięwmorzubieli.

–Jakichinnychmiasteczek?
Podłoga pod stopami dziewczynek zniknęła i spadły w pustkę, a ostatnie słowa

DyrektoraAkademiiodbiłysięechem,stapiającsięzwyciemwilkówwzywającychna
porannelekcje.

Obudziły się oślepione blaskiem słońca i oblane potem. Agata rozejrzała się za

Sofią. Sofia rozejrzała się za Agatą. Ale przekonały się, że są we własnych łóżkach,
wprzeciwległychzamkach.

background image

12

Fałszywetropy

background image

D

zieńrozpocząłsięfatalniedlaobudziewczynek.Nietylkoniezmrużyłynawetoka,

aleznalazłysięzpowrotemwniepasującychdonichszkołach,tużprzedkolejnąporcją
znienawidzonych lekcji. Co gorsza, żadna z nich nie znała odpowiedzi na zagadkę
DyrektoraAkademiiiniemogłysięnadtymzastanowićrazemażdoobiadu.Ajakby
tegowszystkiegobyłomało,starciehobgoblinówstałosiętematemplotekobuszkół.

Na pielęgnacji brzydoty Sofia starała się ignorować złośliwe uś-mieszki

i skoncentrować się na wykładzie Manleya o właściwym zastosowaniu peleryn.
Wymagało to ogromnego wysiłku, biorąc pod uwagę mściwe spojrzenia Hester oraz
fakt, iż peleryny mogły być używane do ochrony, niewidzialności, zmiany postaci lub
lotu, zależnie od rodzaju i faktury tkaniny, przy czym każdy typ wymagał odmiennej
inkantacji. Manley zawiązał uczniom oczy i jako ćwiczenie kazał im na czas
rozpoznawaćmateriałpelerynyiwłaściwiejązastosować.

–Niewiedziałem,żemagiajesttakaskomplikowana–mruknąłHort,masującswoją

pelerynę,żebysprawdzić,czyjestzjedwabiu,czymożezsatyny.

– A to przecież tylko peleryny – dodała Dot, wąchając swoją. – Poczekaj, aż

dojdziemydozaklęć!

Ale jeśli było coś, na czym Sofia naprawdę się znała, były to ubrania. Dotykiem

palców rozpoznała skórę węża, wypowiedziała w myślach inkantację i zniknęła,
otulona obcisłą, czarną peleryną. To dokonanie przyniosło jej kolejne pierwsze
miejsceorazspojrzenieHestertakśmiercionośne,żeSofiadziwiłasię,iżniestanęła
wpłomieniach.

PodrugiejstroniefosyAgataniemogłazrobićnawetkroku,żebynienatknąćsięna

Tedrosa i jego kumpli, naśladujących podskoki hobgoblinów, bełkotliwie wyjących
i tłukących się nawzajem kabaczkami. Gdziekolwiek się ruszyła, Tedros i spółka szli
za nią, porykując i pochrząkując jak najgłośniej, aż w końcu wyrwała jednemu z ręki
kabaczekiszturchnęłanimTedrosawpierś.

–Towszystkostałosiętylkodlatego,żemniewybrałeś.TYMNIEWYBRAŁEŚ,ty

prostacki,bezmyślnybandyto!

Tedrosgapiłsięnaniąoszołomiony,aAgatapoprostuodeszła.
–Wybrałeświedźmę?–zapytałChaddick.
Tedrosodwróciłsięizobaczyłwpatrującychsięwniegokolegów.
– Nie, ja… ona mnie oszukała… ja wcale nie… – Wyciągnął miecz. – Kto chce

trochępowalczyć?

Ponieważ Jaskinia Jasia nadal leżała w gruzach, lekcje były prowadzone

w świetlicach w wieżach. Agata szła za stadem zawszan poprzez kolejne korytarze
zbudowanezkolorowegoszkła,biegnącewysokoponadjezioremiłączącewszystkie
wieżewZamkuDobra.Wpewnejchwili,kiedyszlifioletowymłącznikiemdowieży
Dobroć,bezwiednieprzestałasłuchaćdziewczęcychplotek,powracającwmyślachdo

background image

zagadki Dyrektora Akademii. Po chwili podniosła głowę i zobaczyła, że jest sama.
Przedarła się przez wypełnioną mydlanymi bańkami pralnię, gdzie nimfy szorowały
sukienki, robiła uniki między zaklętymi garnkami w kuchni przygotowującej obiad,
utknęła w łazience dla nauczycieli, ale w końcu znalazła świetlicę w wieży Dobroć.
Różowe sofy były już zajęte i żadna z dziewczynek nie zrobiła jej miejsca. Miała
właśnieusiąśćnapodłodze…

–Siadajtutaj!
Kiko, słodka i krótko ostrzyżona dziewczynka, odsunęła się kawałek. Pozostałe

chichotały,gdyAgatawciskałasiękołoniej.

–Znienawidzącięteraz–mruknęła.
–Nierozumiem,jakmogąuważaćsięzaDobreizachowywaćsiętakniegrzecznie.
–Możedlatego,żeomalniespaliłamszkoły.
– Po prostu są zazdrosne. Możesz sprawić, że życzenia się ziszczają. Żadna z nas

jeszczetegoniepotrafi.

–Tobyłprzypadek.Gdybymrzeczywiściemogłasprawić,byżyczeniasięziszczały,

byłabymterazwdomuzmojąprzyjaciółkąikotem.–MyśloRozpruwaczusprawiła,
żeAgatazmieniłatemat.–Yyy,jaktamtenchłopiec,któregosobieżyczyłaś?

–Tristan?–TwarzyczkaKikospochmurniała.–OnwoliBeatrycze.Zresztąwszyscy

chłopcywoląBeatrycze.

–Aledałciprzecieżróżę–powiedziałaAgata,przypominającsobieżyczenieKiko

nadjeziorem.

–Przypadkiem.WskoczyłamprzedBeatrycze,żebyjązłapać.–Kikorzuciłaniemiłe

spojrzenie rywalce. – Myślisz, że zaprosi mnie na bal? Przecież nie każdy chłopiec
będziemógłzabraćtęwilczycę.

Agatauśmiechnęłasiękrzywo,apotemnaglezmarszczyłabrwi.
–Jakibal?
– Ośnieżony Bal zawszan! Jest tuż przed Gwiazdką i każda dziewczynka musi

znaleźćchłopca,któryjązaprosi,boinaczejniezda!Nabalukażdaparajestoceniana
zawygląd,zachowanieitaniec.Jakmyślisz,dlaczegonadjezioremkażdaznasżyczyła
sobie innego chłopca? Dziewczęta są bardzo praktyczne. Wszyscy chłopcy chcą po
prostutejnajładniejszej.–Kikouśmiechnęłasię.–Wpadłcijużktóryśwoko?

Zanim Agata zdążyła zwymiotować na samą myśl o tym, drzwi otworzyły się

gwałtownieidośrodkawpłynęłabiuściastadamaprzyodzianawozdobionyklejnotami
czerwony turban i dopasowany do koloru sukni woal. Wyglądu dopełniał grubo
nałożony karmelowy podkład i szerokie czarne obwódki oczu, a także cygańskie
kolczykiidzwoniącebransolety.

–Yyyy…PaniprofesorAnemonia?
–JamjestSzecherezada!–zagrzmiałaprofesorAnemoniazkomicznymakcentem.–

KrólowaPersji.SułtankaSiedmiuMórz.Podziwiajciemąmrocznąpustynnąurodę!

background image

Zrzuciłazsiebiewoaliwykonałakoszmarnytaniecbrzucha.
– Patrzcie, jak uwodzę was swoimi biodrami! – Zasłoniła twarz i zamrugała jak

sowa.–Patrzcie,jakkuszęwasswoimioczami!–Potrząsnęłasiedzeniemihałaśliwie
zadzwoniłabransoletami.–Patrzcie,jakstajęsięNocnąKusicielką!

–Raczejwędzonymkebabem–mruknęłaAgata,aKikozachichotała.
UśmiechprofesorAnemoniizniknął,podobniejakjejakcent.
– Myślałam, że będę was uczyć, jak przetrwać tysiąc i jedną noc: makijaż

odpowiedni na pustynię, moda z okresu hidżry, może nawet pełna wersja Tańca
Siedmiu Zasłon, ale być może powinnam zacząć od czegoś mniej przyjemnego. –
Poprawiłaturbannagłowie.

– Wróżki powiadomiły mnie, że z Jaskini Jasia znikają słodycze, nawet teraz, gdy

jest w trakcie renowacji. Jak zapewne wiecie, nasze sale lekcyjne są zrobione ze
słodkości,byprzypomniećwamopokusach,najakienatknieciesięzabramąszkoły.–
Zmrużyła oczy. – Ale wszystkie wiemy, co się dzieje z dziewczynkami, które jedzą
słodkości.Jeślirazzaczną,niepotrafiąprzestać.Zbaczajązwłaściwejdrogi.Padają
ofiarą czarownic. Obżerają się dla własnej przyjemności, a w końcu umierają otyłe,
niezamężneipokrytebrodawkami.

Dziewczynki sprawiały wrażenie zaszokowanych myślą, że ktoś mógłby niszczyć

wieżę,ajeszczebardziejtaką,żechciałbypsućsobiefiguręsłodyczami.Agatastarała
się wyglądać na równie oburzoną, ale właśnie wtedy z jej kieszeni wyleciały pianki,
a za nimi niebieski lizak, kawałek piernika i dwa kawałki czekolady. Rozległo się
dwadzieściastłumionychwestchnień.

–Niemiałamczasuzjeśćśniadania!–tłumaczyłasięAgata.–Nicniejadłamprzez

całąnoc!

Aleniktjejniewspółczuł,nawetKiko,którachybażałowała,żewcześniejbyładla

niejmiła.Agatazpoczuciemwinyzaczęłaskubaćswojegołabędzia.

– Będziesz zmywać po kolacji przez następne dwa tygodnie, Agato – poleciła

nauczycielka.–Przydacisiętodlaprzypomnienia,bezczegoniemogążyćksiężniczki,
aczegoniemajączarnecharaktery.

Agatawyprostowałasięgwałtownie.Odpowiedź!
–Właściwejdiety!–fuknęłaprofesorAnemonia.
Podczas gdy przyodziana w turban nauczycielka rozwodziła się o tajemnicach

Orientu, Agata opadła zniechęcona na sofę. Jedna lekcja, a jej problemy już się
rozmnożyły.Horrorobowiązkowegobalu,tydzieńzmywaniaimajaczącewprzyszłości
brodawki sprawiły, że boleśnie uświadomiła sobie, jak szybko musi rozwiązać
zagadkęDyrektoraAkademii.

–Możetruciznawjedzeniu?–warknęłaHester.
–Onanicnieje–odparłaAnadil.

background image

–Amożezatrutaszminka?
–ZamknąnaswSaliUdrękinacałetygodnie!–zaniepokoiłasięDot,podbiegając

donich.

–Nieobchodzimnie,jaktozrobimy,albowjakiekłopotysięwpakujemy–syknęła

Hester.–Chcę,żebytażmijazniknęła.

Otworzyładrzwidopokoju66izobaczyłaSofięszlochającąnałóżku.
–Uhm,tażmijapłacze–zauważyłaAnadil.
– Wszystko w porządku, skarbie? – zapytała Dot, nagle zaczynając żałować

dziewczynki,którąmiałyzamiarzabić.

Sofia nieskładnie opowiedziała o wszystkim, co wydarzyło się w wieży Dyrektora

Akademii.

–…aleterazjesttazagadka,ajanieznamodpowiedzi,aTedrosmyśli,żejestem

wiedźmą,bozajmujępierwszemiejscewkolejnychćwiczeniach,aniktnierozumie,że
totylkodlatego,żejestemdobrawewszystkim!

Hester wyglądała tak, jakby miała ochotę natychmiast ją udusić. Nagle wyraz jej

twarzysięzmienił.

–Tazagadka.Jeśliznajdzieszodpowiedź…wróciszdodomu?
Sofiaskinęłagłową.
–Inigdywięcejcięniezobaczymy?
Sofiaskinęłagłową.
–Awięcrozwiążemyją!–oznajmiłyjejwspółlokatorki.
–Naprawdę?–Sofiazamrugałaoczamizaskoczona.
–Więctakbardzochceszwracaćdodomu?–zapytałaHester.
–Alemychcemytegojeszczebardziej–zapewniłaAnadil.
–Cóż,przynajmniejmiuwierzyłyście.–Sofiazmarszczyłaczołoiotarłałzy.
–Domniemaniewiny–powiedziałaHester.–Takiesąobyczajenigdziarzy.
–Natwoimmiejscuniemówiłabymtegonikomuzzawszan.Uznają,żekompletnie

zwariowałaś–ostrzegłaAnadil.

–Teżbymtakpomyślała,alektobykłamał,żezłamałażtylepunktówregulaminu?–

wtrąciła Dot, bezskutecznie próbując zmienić swojego łabędzia w czekoladę. – Ten
ptakjestnaprawdęniedopoprawienia.

–JakijestDyrektorAkademii?–zapytałaHester.
–Stary.Bardzo,bardzostary.
–InaprawdęwidziałaśBaśniarza?–dopytywałasięAnadil.
–Todziwnepióro?Przezcałyczaspisałoonas.
–Corobiło?!–zapytałytrzydziewczynkirównocześnie.
–Aleprzecieżjesteśjeszczewszkole!–powiedziałaHester.
–Cotakiegomożesiędziaćwszkole,żebybyłowartebaśni?–zdziwiłasięAnadil.
–Jestempewna,żetopomyłka,takjakwszystkoinne.–Sofiapociągnęłanosem.–

background image

Muszę tylko rozwiązać zagadkę, powiedzieć o tym Dyrektorowi Akademii i puf!,
znikamztegoprzeklętegomiejsca.Toproste.

Zobaczyła,żedziewczynkiwymieniająspojrzenia.
–Nie?
– Tutaj są dwie tajemnice – oznajmiła Anadil, patrząc kątem oka na Hester. – Po

pierwsze,zagadkaDyrektoraAkademii.

HesterspojrzałanaSofię.
–Apodrugie,czemuonchce,żebyśjąrozwiązała.

Jeślibyłojakieśsłowo,któregoAgataobawiałasiębardziejniżsłowa„bal”,byłto

„taniec”.

– Każda Dobra dziewczynka musi zatańczyć na balu – oznajmił Polluks, wchodząc

chwiejnienamulichnogachdoświetlicywwieżyMęstwa.

Agata starała się nie oddychać. Sala cuchnęła skórą i wodą kolońską, były w niej

szarobrązowe kanapy, skóra niedźwiedzia na podłodze, oprawne w skórę książki
o myślistwie i jeździectwie oraz wisząca na ścianie głowa łosia z monstrualnie
wielkimporożem.DziewczynkatęskniłazaAkademiąZłaijejcmentarnymzapachem.

Polluks pokazywał dziewczynkom tańce na bal zawszan, ale Agata nie umiałaby

powtórzyćżadnegoznich,ponieważcochwilasięmyliłimruczał,żeto„będziemiało
sens, jak tylko odzyska swoje ciało”. W pewnej chwili Polluks potknął się kopytem
o dywan, nadział na rogi łosia i wpadł zadem w kominek, na zkończenie warknął, że
powinny „połapać się, o co chodzi”, a następnie zagonił do roboty grupkę wróżek
zwierzbowymiskrzypcami.

–Zagrajciewoltę!
Takteżzrobiły,zszybkościąbłyskawicy,aAgatabyłaprzerzucanaodpartnerkido

partnerki,odtaliidotalii,obracającsięcorazszybciejiszybciej,ażwszystkorozmyło
sięwniewyraźnywir.Stopyzaczęłyjejpłonąć.KażdadziewczynkawsalibyłaSofią.
Trzewiczkiwróciły!

–Sofia,jużidę!–krzyknęła.
Nagleuświadomiłasobie,żesiedzinapodłodze.
– Istnieją właściwe momenty do omdleń – skrzywił się Polluks. – Ten jednak taki

niejest.

–Potknęłamsię!–warknęłaAgata.
–Wyobraźsobie,żemdlejeszpodczasbalu!Chaos!Tragedia!
–Niezemdlałam!
–Jakitambal?TobędzieNocnaMasakra!
Agataspiorunowałagospojrzeniem.
–Nie.Zemdlałam.
Następnabyłalekcjakomunikacjizezwierzętami,kiedyjednakdziewczynkizgłosiły

background image

sięnabrzegZatokiPołowicznej,czekałananieprofesorDovey.

–KsiężniczkaUmajestdziśnazwolnieniuchorobowym.
Dziewczynki rzuciły Agacie kwaśne spojrzenia. Nie miały wątpliwości, że to

z powodu incydentu z rybkami życzeń. Ponieważ nie udało się tak szybko znaleźć
zastępstwa,profesorDoveydałaimwolne.

–UczennicezpierwszejpołowyrankingumogąsięudaćdoSaliUrody.Uczennice

z drugiej połowy powinny wykorzystać ten czas, by zastanowić się nad swoją
przeciętnością!

BeatryczewrazzsiódemkąswoichprzybocznychpomaszerowaładoSaliUrodyna

manikiur,zaśsłabszedziewczynkipobiegłypopatrzećnalekcjęszermierki,ponieważ
chłopcyćwiczylibezkoszul.AgatapospiesznieudałasiędoGaleriiDobra,licząc,że
tamznajdziejakąśinspiracjędorozwiązaniazagadki.

Z roztargnieniem przyglądała się rzeźbom, gablotom i wypchanym zwierzętom

oświetlonym różowymi pochodniami i zastanawiała się nad słowami Dyrektora
Akademii,żewiedźmaiksiężniczkaniemogąbyćnigdyprzyjaciółkami.Aledlaczego?
Coś musiało stanąć pomiędzy nimi. Z pewnością była to ta tajemnicza rzecz, którą
musiała mieć księżniczka, ale nie czarny charakter. Zastanawiała się, co też to może
być,aższyjazrobiłajejsięczerwonaizaczęłająpiec.Alenieznalazłaodpowiedzi.

Agata jeszcze raz podeszła do wnęki w rogu sali, skrywającej impresjonistyczne

obrazy Czytelników z Gawaldonu. Pamiętała rozmowę profesor Dovey z kobietą ze
ściągniętątwarzą.Mówiły,żeichautoremjest„profesorSader”.TensamSader,który
uczyłhistoriibohaterstwa?Czytoniemiałabyćnastępnalekcja?

Tym razem Agata bacznie przyglądała się kolejnym obrazom. Zauważyła, że tło

zmienia się z obrazu na obraz: na rynku pojawiało się więcej sklepów, kościół
zbiałegostałsięczerwony,zajezioremwyrosłydwawiatraki–ażmiasteczkozaczęło
wyglądać dokładnie tak, jak je zapamiętała. Coraz bardziej zdziwiona szła wzdłuż
galerii,ażjedenobrazsprawił,żesięzatrzymała.

Wśród dzieci siedzących na schodach kościoła i czytających baśnie dostrzegła

oświetlonąprzezpromieniesłonecznedziewczynkęwfioletowympłaszczykuiżółtym
kapeluszu ozdobionym słonecznikami. Agata przysunęła nos do płótna. Alicja? Na
pewno. Córka piekarza nosiła ten idiotyczny płaszczyk i kapelusz codziennie, aż do
chwili, gdy osiem lat temu została porwana. Po drugiej stronie obrazu zbłąkany
promieńsłońcapadałnakościstego,ubranegonaczarnochłopcabijącegokijkiemkota.
Rune. Agata pamiętała, że próbował wydłubać Rozpruwaczowi oko, aż jej matka
przepędziłago,bijącmiotłą.Runetakżezniknąłtamtegoroku.

Szybkopodeszładokolejnegoobrazu,przedstawiającegokolejkędzieciczekających

przed księgarnią pana Deauville’a, ale słońce oświetlało tylko dwoje: łysego Bana,
gryzącego stojącą przed nim dziewczynkę, i cichego, przystojnego Garricka. Dwóch
chłopcówzabranychczterylatatemu.

background image

Agata czuła pot spływający jej po plecach. Powoli spojrzała na następny obraz.

Dzieci siedziały na szczycie szmaragdowego wzgórza i czytały baśnie, ale słońce
oświetlało tylko dwie dziewczynki, które znalazły sobie miejsca niżej, na brzegu
jeziora. Dziewczynka w czerni wrzucała do wody zapałki. Dziewczynka ubrana na
różowopakowaładoworeczkaogórki.

Zzapartymtchempobiegławdrugąstronęwzdłużrzędu.Nakażdymobrazieświatło

naznaczało dwoje dzieci: jedno promienne i jasne, drugie dziwaczne i ponure. Agata
wycofała się z wnęki i wspięła na zad wypchanej krowy, żeby zobaczyć wszystkie
obrazyjednocześnie.MówiłyjejtrzyrzeczyoprofesorzeSaderze:

Mógłsięprzemieszczaćmiędzyprawdziwymświatemaświatembaśni.
Wiedział,dlaczegosprowadzanotudziecizGawaldonu.
Imógłimpomócwrócićdodomu.
Gdywróżkizadzwoniłynapoczątekkolejnejlekcji,AgatawpadładoTeatruBaśni

i wcisnęła się obok Kiko. Tedros wraz z innymi chłopcami odbijał piłkę od
wyrzeźbionegonafronciekamiennejscenyfeniksa.

– Tristan nawet się ze mną nie przywitał – jęknęła Kiko. – Może myśli, że mam

brodawki,skororozmawiałamzto…

–GdziejestSader?–zapytałaAgata.
–ProfesorSader–poprawiłjączyjśgłos.
Podniosła głowę i zobaczyła przystojnego, ubranego w ciemnozielony garnitur

srebrnowłosegonauczyciela,któryrzuciłjejnieodgadnionyuśmiechiwszedłnascenę.
Tensammężczyznauśmiechnąłsiędoniejwtedywholuipotemnamoście.

ProfesorŚwirus.
Agataodetchnęła.Napewnojejpomoże,skorojąpolubił.
– Jak wiecie, według planu czwartą lekcję mam zarówno tutaj, jak i w Akademii

Zła, a niestety nie mogę być w dwóch miejscach jednocześnie. Dlatego też będę
prowadzić zajęcia na przemian w obu szkołach, po tydzień w każdej – powiedział
profesor Sader, przytrzymując się mównicy. – Gdy mnie tu nie będzie, będziemy
zapraszać byłych uczniów szkoły, żeby opowiedzieli wam o swoich przygodach
w Bezkresnej Puszczy. Oni też będą organizować cotygodniowe ćwiczenia na
zaliczenie, więc prosiłbym, żebyście traktowali ich z takim samym szacunkiem jak
mniesamego.Wreszcie,ponieważjestemodpowiedzialnyzaogromnąliczbęuczniów
i ogromną ilość materiału, nie mam dyżurów ani nie będę odpowiadać na wasze
pytaniawczasielekcjianipozanimi.

Agata zakasłała. Jak miała zdobyć odpowiedź, skoro nie pozwalał na zadawanie

pytań?

– Jeśli jednak będziecie mieć jakieś pytania – powiedział Sader, nie mrugając

orzechowymi oczami – z pewnością znajdziecie odpowiedź w podręczniku Historia
Puszczy – podręcznik dla szkół
albo w innych książkach mojego autorstwa, które są

background image

wBiblioteceCnót.Aterazsprawdzęobecność.Beatrycze?

–Jestem.
–Jeszczeraz,Beatrycze.
–Obecna!–warknęłaBeatrycze.
–Dziękujębardzo.Kiko?
–Obecna!
–Jeszczeraz,Kiko.
–Tujestem,panieprofesorze.
–Doskonale.Rena?
–Jestem.
–Powtórz?
Agatajęknęła.Wtymtempiebędątusiedziećdoskończeniaświata.
–Tedros?
–Jestem.
–Głośniej,Tedrosie.
–Nalitośćboską,czyonjestgłuchy?–jęknęłaAgata.
–Nie,głuptasie–odparłaKiko.–Jestniewidomy.
Agataprychnęła.
–Toabs…
Nieobecne spojrzenie. Dopasowywanie imion do głosów. Sposób, w jaki

przytrzymywałsięmównicy.

–Alejegoobrazy!–zawołałaAgata.–OnwidziałGawaldon!Onwidziałnas!
Profesor Sader spojrzał jej prosto w oczy i uśmiechnął się, jakby chciał jej

przypomnieć,żenigdyniczegoniemógłzobaczyć.

– Niech ja to sobie poukładam – powiedziała Sofia. – Początkowo było dwóch

DyrektorówAkademii.Ibylibraćmi.

–Bliźniakami–uzupełniłaHester.
–JedenDobry,drugiZły–dodałaAnadil.
Sofia szła wzdłuż wyszczerbionych marmurowych mozaik na ścianie holu Zła.

Pokrytyzielonawymiglonamiibłękitnąpatyną,oświetlonyzielonkawymipochodniami
hol wyglądał jak katedra, która większość swego żywota spędziła pod wodą.
Zatrzymała się przed mozaiką przedstawiającą dwóch młodzieńców w zamkowej
komnacie,obserwującychzaklętepióro,którewidziaławwieżyDyrektoraAkademii.
Obaj bracia nosili długie togi, jeden czarną, a drugi białą. Na popękanej mozaice
widziałaidentyczneprzystojnetwarze,nienaturalniejasnewłosyiintensywniebłękitne
oczy. Ale podczas gdy twarz brata w bieli była pełna ciepła i łagodności, twarz
młodzieńca ubranego w czerń pozostawała lodowata i twarda. Mimo wszystko było
wnichcoś,cowydawałojejsięznajome.

background image

–Cidwajbraciarządziliobomaszkołamiistrzeglimagicznegopióra–powiedziała

Sofia.

–Baśniarza–poprawiłaHester.
–WtedyDobrozwyciężałowpołowieprzypadkówaZłowdrugiejpołowie?
–Mniejwięcej–odparłaAnadil,karmiącślimakiemsiedzącewkieszeniszczury.–

Mojamatkamówiła,żegdyDobromiałodobrąpassę,Złowymyślałonowepodstępy,
zmuszającDobrodoulepszeniasposobówobronyipokonaniago.

– Równowaga w przyrodzie – dodała Dot, obgryzając podręcznik, który zamieniła

wczekoladę.

Sofia podeszła do następnej mozaiki, na której Zły brat przestał rządzić w zgodzie

zDobrymbratemizaatakowałgonawałązaklęć.

– Ale Zły brat pomyślał, że może kontrolować pióro… Baśniarza… i sprawić, że

Zło stanie się niepokonane. Dlatego zgromadził armię, by zniszczyć swojego brata,
iwywołałwojnę.

– Wielką wojnę – powiedziała Hester. – W której wszyscy stanęli po stronie

któregośzbraci.

– A w ostatecznej bitwie jeden zwyciężył – kontynuowała Sofia, przyglądając się

ostatniej mozaice, przedstawiającej rzeszę zawszan i nigdziarzy oddających cześć
zamaskowanemu Dyrektorowi Akademii w srebrnej todze, podczas gdy lśniący
Baśniarzunosiłsięponadjegodłońmi.–Aleniktniewie,który.

–Szybkosięuczysz–uśmiechnęłasięAnadil.
– No dobrze, ale ludzie musieli się chyba zorientować, czy to jest Dobry, czy Zły

brat?

–Wszyscyudają,żetotajemnica–wyjaśniłaHester.–AleodwielkiejwojnyZło

niewygrałowżadnejbaśni.

– A czy to pióro nie opisuje po prostu tego, co dzieje się w Puszczy? – zapytała

Sofia,przyglądającsiędziwnymsymbolomwidocznymnastali,zktórejbyłzrobiony
Baśniarz.–Czytoniemykontrolujemyprzebiegbaśni?

–Itaksięprzypadkiemskłada,żekażdyzłoczyńcaginiepewnegodnia?–warknęła

Hester.–Topiórowpływananaszelosy.Topiórozabijawszystkieczarnecharaktery.
TopiórojestkontrolowaneprzezDobro.

–Baśniarz,skarbie.–Dotchrupnęłagłośno.–Niepióro.
Hesterwytrąciłajejksiążkęzust.
– No dobrze, ale skoro macie za każdym razem umierać, to po co zawracać sobie

głowękształceniemczarnychcharakterów?–zastanawiałasięSofia.–Pocowogóle
jestAkademiiZła?

– Spróbuj zapytać o to kogoś z nauczycieli – wtrąciła Dot, szukając w torbie

większejksiążki.

–Niechbędzie.Czyliczarnecharakteryniemogąwygrać–ziewnęłaSofia,piłując

background image

paznokcieodłamkiemmarmuru.–Alecotomawspólnegozemną?

–Baśniarzzacząłtwojąbaśń.–Hesterzmarszczyłabrwi.
–Icoztego?
– Biorąc pod uwagę to, w której jesteś szkole, Baśniarz uważa, że to ty jesteś

czarnymcharakteremwtejbaśni.

– A dlaczego powinna mnie obchodzić opinia jakiegoś pióra? – zapytała Sofia,

szlifującpaznokciedrugiejręki.

–Cofamto,żesięszybkouczysz–westchnęłaAnadil.
–Jeślijesteśczarnymcharakterem,toumrzesz,kretynko!–warknęłaHester.
Sofiazwrażeniazłamałapaznokieć.
–AleDyrektorAkademiipowiedział,żebędęmogławrócićdodomu!
–Alboteżjegozagadkajestpułapką.
–OnjestDobry!Sametakmówiłyście!
–AtyjesteśZła–przypomniałaHester.–Onniejestpotwojejstronie.
Sofiapopatrzyłananią.AnadiliDotmiałyidentyczneponurewyrazytwarzy.
–Jamamtuumrzeć?–pisnęłazełzamiwoczach.–Musibyćcoś,comogęzrobić!
–Rozwiążzagadkę–wzruszyłaramionamiHester.–Tojedynysposób,żebyśmogła

się dowiedzieć, co on planuje. Poza tym twój koniec musi się wydarzyć niebawem.
Jeślijeszczerazzajmieszwczymśpierwszemiejsce,samacięzabiję.

–Notopowiedzmi,jakajestodpowiedź!–krzyknęłaSofia.
– Czego takiego nie może mieć czarny charakter, a co musi mieć księżniczka? –

zastanawiałasięHester,drapiącsiępotatuażu.

–Możechodziozwierzęta?–podsunęłaDot.
–Złoczyńcymogąmiećzwierzęcychsługusów.Totylkowymagawiększegostopnia

deprawacji–odparłaAnadil.–Ahonor?

–Złomawłasnewersjehonoru,męstwaiwszystkiegoinnego,oczymDobromyśli,

żetowynalazło–powiedziałaHester.–Mamytylkolepszenazwydlatego.

–Jużmam!
DziewczynkipopatrzyłynaSofię.
–Przyjęcieurodzinowe!–oznajmiła.–Ktobyprzyszedłnaimprezędokogośzłego?
AnadiliHestergapiłysięnaniązpolitowaniem.
– To dlatego, że ona nic nie je – stwierdziła wreszcie Dot. – Mózg potrzebuje

jedzenia.

–Wtakimrazietymusiszbyćnajmądrzejszanaświecie!–krzyknęłaSofia.
Dotspojrzałananiązezłością.
–Pamiętaj,żenajokrutniejsizłoczyńcyginąnajokrutniejsząśmiercią.
SofianerwowozwróciłasiędoHester.
–CzyladyLessopowiemi,jakajestodpowiedź?
–Jeśliuzna,żeZłobędziedziękitemubliższezwycięstwa.

background image

–Musiszbyćsprytna–powiedziałaAnadil.
–Isubtelna–dodałaHester.
–Spryt?Subtelność?Tomojadruganatura,złociutkie–oznajmiłazulgąSofia.–Ta

zagadkajużjestrozwiązana.

–Albonie,biorącpoduwagę,żejesteśmykwadransspóźnione–powiedziałaDot.
Rzeczywiście, jedyną rzeczą bardziej lodowatą niż zamarznięta sala lekcyjna było

spojrzenie,jakieladyLessorzuciłaczteremdziewczynkom,którewślizgnęłysięprzez
uchylonedrzwiiskierowałynaswojemiejsca.

– Wysłałabym was do ukarania, ale tam są zajęci uczniami z mojej poprzedniej

grupy.

Podichstopamizabrzmiaływrzaskichłopców.Całaklasazadygotałanamyślotym,

codziałosięwSaliUdręki.

–Zobaczymy,czynaszespóźnialskiezdołająsięzrehabilitować–powiedziałalady

Lesso,złowieszczostukającobcasami.

–Corobimy?–szepnęłaSofiadoHorta.
– Przepytuje nas ze słynnych nemezis – odparł szeptem Hort. – Jeśli odpowiesz

dobrze,dostajeszcośtakiego.–Pochwaliłsiępotężnąsztucznąbrodawkąprzyklejoną
dopoliczka.

Sofiacofnęłasięzewstrętem.
–Tomabyćnagroda?!
– Hester, możesz powiedzieć, jaki czarny charakter uśmiercał swoje nemezis za

pomocąklątwykoszmarów?

–FinolaWróżkożerczyni.WiedźmaFinolanawiedzaławróżkiwsnachinakłaniała

je, by obcięły sobie skrzydła. Gdy wróżki nie mogły już latać, Finola chwytała je
izjadałajednąpodrugiej.

Sofiaztrudemprzełknęłato,copodeszłojejdogardła.Nigdywżyciuniesłyszała

oFinoliWróżkożerczyni,więcHesternapewnoodpowiedziałaźle.

– Dobrze! Finola Wróżkożerczyni! To jedna z najsłynniejszych baśni! – oznajmiła

ladyLessoiprzylepiłaogromnąbrodawkęnadłoniHester.

Słynnabaśń?Sofiazmarszczyłanos.Nibygdziesłynna?
– Anadil, jaki czarny charakter zabił swoją nemezis, wykorzystując przebranie? –

zapytałaladyLesso.

– Wściekły Niedźwiedź Reks. Przebrał się w skórę niedźwiedzia, ponieważ

księżniczka Anatola kochała niedźwiedzie. Gdy chciała go pogłaskać, poderżnął jej
gardło.

– Jest dla nas prawdziwym wzorem do naśladowania! – Lady Lesso umieściła

brodawkę na szyi Anadil. – Gdyby żył, starłby te uśmiechy z twarzy tych wszystkich
pysznychkogucikówuKlarysy!

Sofiaprzygryzławargi.Czyonitozmyślalinapoczekaniu?

background image

–Dot,jakiczarnycharakterzamordowałswojąnemeziszapomocąprzemiany?
–KrólowaMrozu!Zamieniłaksiężniczkęwlódiwystawiłająnaporannesłońce.
– To moja ulubiona baśń! – zagrzmiała lady Lesso. – Baśń, która żyć będzie

wieczniewsercach…

Sofiaparsknęła.
–Czycościęrozśmieszyło?–zapytałaladyLesso.
–Nigdyniesłyszałamożadnymznich–wyjaśniłaSofia.
HesteriAnadilskuliłysięnaswoichmiejscach.
–Niesłyszałaśonich?–uśmiechnęłasiędrwiącoladyLesso.–Tobyłynajwiększe

zwycięstwa Zła! Triumfy, które inspirują przyszłych złoczyńców! Cztery dziewczynki
wstudni
!Dwanaścieutopionychksiężniczek!UrszulaUzurpatorka,Wiedźmaz…

–Onichteżnigdyniesłyszałam–westchnęłaSofia,rozczesującwłosy.–Tam,skąd

pochodzę, nikt nie czytałby baśni, w których Zło zwycięża. Wszyscy chcą, żeby
zwyciężyło Dobro, ponieważ Dobro jest ładniejsze, lepiej ubrane i ma więcej
przyjaciół.

LadyLessozaniemówiła.
Sofiaodwróciłasiędokolegówzklasy.
–Przykromi,żeniktwasnielubiinigdyniewygrywacie,iżemusiciebezpowodu

chodzićdoszkoły,aletakajestprawda.

Hesternaciągnęłasobietunikęnatwarz.
DotpochyliłasięiszepnęłaSofiidoucha:
–Zagadka,skarbie.
– A właśnie! – oznajmiła rzeczowym tonem Sofia. – Skoro już doszłam do głosu,

mam dla was małą zagwozdkę. To raczej ważne, żebym to rozwiązała, więc będę
niezwyklewdzięcznazakażdąpomoc.Czegotakiegoczarnycharakternigdyniebędzie
mieć, a księżniczka się bez tego nie obejdzie? Jakieś pomysły? Nie krępujcie się,
strzelajcieśmiało.Zgórydziękuję,złociutcy.

–Jamampewienpomysł–oznajmiłaladyLesso.
–Wiedziałam,żepanizgadnie–uśmiechnęłasięSofia.–Cototakiego?Cotakiego

jamam,czegowyniemacie?

LadyLessoprzysunęłatwarzdojejtwarzy.
–Nic.Iwłaśnietyleusłyszymyodciebieprzezresztęlekcji.
Sofiachciałazaprotestować,alenieudałojejsięotworzyćust.Jejwargipozostały

zaciśnięte.

– Znacznie lepiej – powiedziała lady Lesso i nagrodziła Sofię brodawką między

oczami.

PodczasgdySofiastarałasięzawszelkącenęotworzyćusta,ladyLesso,spokojna

i opanowana w fioletowej sukni, ignorowała zdrętwiałych uczniów stojących wokół
niej.

background image

–Nodobrze,Hort,powiedzmi,jakiczarnycharakterwynalazłkrucząpułapkę.
Sofia, świszcząc przez nos, próbowała podważyć usta długopisem, spinką do

włosów i soplem, który przekłuł jej wargę. Próbowała wzdychać, lamentować
ikrzyczeć,alepozostawałyjejtylkocisza,panikaikrew.

OrazHester,piorunującająwzrokiemzpierwszejławki.
–Jużjestrozwiązana,co?

background image

13

SalaUdręki

background image

A

gata nie miała pojęcia, czemu obiad miał być jedzony wspólnie, ponieważ

zawszanie siedzieli z zawszanami, nigdziarze siedzieli z nigdziarzami, a obie grupy
udawały,żetadruganieistnieje.

ObiadpodawanonaPolanie,zacisznymmiejscupiknikowympodbramąBłękitnego

Lasu.Abysiętamdostać,uczniowiemusieliwędrowaćprzezkrętetuneledrzew,które
zwężały się coraz bardziej, aż wreszcie dzieci jedno po drugim wyskakiwały
z wydrążonego pnia na szmaragdową trawę. Gdy tylko Agata wyszła z tunelu
prowadzącegoodZamkuDobra,ustawiłasięwkolejcezawszanodbierającychkosze
piknikowe od nimf w czerwonych kapturkach, podczas gdy nigdziarze z tunelu Zła
dostawalizardzewiałewiaderkaodwilkówwczerwonychmundurach.

Agataznalazłazacienionykawałekmurawyisięgnęładokoszyka,wktórymznalazła

kanapki z wędzonym łososiem, surówkę z rapunkuła, suflet truskawkowy i butelkę
z gazowaną lemoniadą. Na chwilę zapomniała o zagadkach i fałszywych tropach
iotworzyłałakomieusta,byugryźćkanapkę.

Sofiawyrwałajejkanapkęzręki.
–Niemaszpojęcia,przezcomuszęprzechodzić–chlipnęła,pożerającjąwcałości.

–Masz,tujesttwoje.–Postawiławiadrozowsianką.

Agatapopatrzyłananią.
– No przecież zapytałam – wybełkotała Sofia między kęsami. – Najwyraźniej

nigdziarzemusząsięuczyćżyciawubóstwie.Toczęśćtreningu.Takprzyokazji,tojest
pyszne.

Agatanadalbezsłowananiąpatrzyła.
–Cojest?–zapytałaSofia.–Mamkrewnazębach?Wydawałomisię,żezmyłam

wszy…

PonadramieniemAgatyzobaczyłaTedrosaijegokolegówpokazującychjąpalcami

iśmiejącychsię.

–Nonie–jęknęła.–Cotakiegoznowuzrobiłaś?
Agatanieodrywałaodniejwzroku.
– Jeśli masz być taka nieużyta, to możesz sobie zjeść suflet. – Sofia zmarszczyła

brwi.–Czemutendziwnychochlikdomniemacha?

AgataodwróciłasięipoprzeciwnejstroniePolanyzobaczyłaKiko,któramachała

i chwaliła się nowymi rudymi włosami. Miały dokładnie ten sam kolor, co włosy
Tristana.Agatapobladła.

– Uhm, ty ją znasz? – zapytała Sofia, patrząc, jak Kiko radośnie zbliża się do

Tristana.

– Przyjaźnimy się – wyjaśniła Agata, machając na Kiko ręką, żeby do niego nie

podchodziła.

–Maszprzyjaciółkę?

background image

Agataodwróciłasiędoniej.
–Dlaczegocałyczastaknamniepatrzysz?!–krzyknęłaSofia.
–Niejadłaśsłodyczy,prawda?
–Co?–skrzeknęłaSofia,uświadamiającsobie,ocochodzi.Błyskawicznieuniosła

rękęizerwałaztwarzybrodawkęodladyLesso.–Dlaczegominiepowiedziałaś?–
jęknęła,aTedroszchłopakamizaczęliwydawaćokrzykiradości.

–Ooooch,niemożebyćjużgorzej–jęknęłaSofia.
Hortpodniósłporzuconąbrodawkęiuciekłznią.
SofiaspojrzałanaAgatę,którazaczęłasięuśmiechać.
–Towcaleniejestzabawne!–lamentowałaSofia.
AleAgataśmiałasię,więcpochwiliionaposzławjejślady.
–Jakmyślisz,coonzamierzazniązrobić?–chichotałaAgata.
Sofiaprzestałasięśmiać.
–Musimywracaćdodomu.Teraz.
Agata opowiedziała o frustrujących próbach znalezienia rozwiązania zagadki,

łącznie z niepowodzeniem, jakim okazał się profesor Sader. Zanim zdążyła choćby
spróbować zapytać go o obrazy, nauczyciel historii udał się na spotkanie z uczniami
z Akademii Zła, pozostawiając trzy podstarzałe świnki prowadzące wykład
oznaczeniuwłaściwychzabezpieczeńdomu.

–Tylkoonmożenampomóc–powiedziałaAgata.
– Lepiej się pospiesz. Moje dni są policzone – oznajmiła ponuro Sofia

i zrelacjonowała całą rozmowę ze swoimi współlokatorkami, łącznie z ich
przewidywaniamidotyczącymijejlosu.

– Masz zginąć? To nie ma cienia sensu. Nie możesz być czarnym charakterem

wnaszejbaśni,skorosięprzyjaźnimy.

– Właśnie dlatego Dyrektor Akademii powiedział, że nie możemy być

przyjaciółkami – odparła Sofia. – Coś musi stanąć między nami. Coś, co jest
odpowiedziąnazagadkę.

– Co takiego mogłoby stanąć między nami? – zastanawiała się Agata, nadal

całkowiciezagubiona.–Możetowszystkojestjakośpowiązane.Tocoś,comusimieć
Dobro, ale czego nie może mieć Zło. Nie wydaje ci się, że to dlatego Dobro zawsze
wygrywa?

– Zło dawniej wygrywało, jeśli wierzyć lady Lesso. Ale teraz Dobro ma coś, co

pokonujewszystkich.

– Dyrektor Akademii zabronił nam wracać do jego wieży. Czyli rozwiązaniem

zagadkiniejestsłowoanirzecz,aniidea…

–Tocoś,comusimyzrobić!
–Zaczynamywreszciedoczegośdochodzić.Popierwsze,tocoś,comożesprawić,

że zwrócimy się przeciwko sobie. Po drugie, to coś, co raz za razem pokonuje Zło.

background image

Apotrzecie,tocoś,comożemyfizyczniezrobić…

Dziewczynkipopatrzyłynasiebie.
–Mam–powiedziałaAgata.
–Jateż–odparłaSofia.
–Tooczywiste.
–Całkiemoczywiste.
–To…to…
–Właśnie,to…
–Niemampojęcia–oznajmiłaAgata.
–Jateżnie–westchnęłaSofia.
Po drugiej stronie łąki zawszanie powoli wkraczali na terytorium zawszanek.

Dziewczynkisiedziałyjakkwiatyoczekującenazerwaniepototylko,bypatrzeć,jak
Beatrycze przyciąga lwią część chłopców. Podczas gdy ona flirtowała ze swoimi
zalotnikami, Tedros zastanawiał się nad czymś, siedząc na pniu drzewa. W końcu
wstał,przepchnąłsięprzedpozostałychizaprosiłBeatryczenaspacer.

–Przecieżonmiałmnieuratować!–pisnęłaSofia,patrząc,jakodchodzą.
–Sofio,mamyszansęuwolnićnaszemiasteczkooddwustuletniejklątwy,uratować

dzieciodpobiciainiezdawania,uciecodwilków,fal,gargulcówiwszystkiegoinnego
wtejokropnejszkoleizakończyćbaśń,któramożecięzabić.Atymyśliszochłopcu?

–Chciałabymszczęśliwegozakończenia,Aga.–WoczachSofiizalśniłyłzy.
–Jeśliwrócimydodomużywe,tobędzieszczęśliwezakończenie.
Sofiaskinęłagłową,alenieodrywaławzrokuodTedrosa.

– Witam na dobrych uczynkach – powiedziała profesor Dovey do uczniów

zgromadzonych w świetlicy wieży Czystość. – Jesteśmy do tyłu z programem, więc
darujemy sobie zwykłe grzeczności. Zacznę od tego, że na przestrzeni lat obserwuję
niepokojącyspadekszacunkudotegoprzedmiotu.

–Ponieważjestzarazpoobiedzie–szepnąłTedrosdouchaAgacie.
–Atyczemusiędomnieodzywasz?
–Serio,jakiewiedźmiezaklęcienamnierzuciłaś,żebymcięwybrałjakogoblina?
Agatanieodwróciłasię.
–Cośmusiałaśzrobić–złościłsięTedros.–Powiedzmi.
–Niemogęzdradzaćsekretówczarownic–oznajmiłaAgata,patrzącprzedsiebie.
– Wiedziałem! – Tedros zauważył, że profesor Dovey piorunuje go spojrzeniem

iobdarzyłjąuśmiechempełnympewnościsiebie.Przewróciłaoczamiimówiładalej.
Tedros znowu pochylił się do Agaty. – Powiedz mi, to moi chłopcy zostawią cię
wspokoju.

–Aciebieteżtoobejmuje?
–Powiedzmiwreszcie,cozrobiłaś.

background image

Agataodetchnęłagłęboko.
–Użyłamczaruhopsatalowego,potężnegourokuwynalezionegoprzezGawaldońskie

Stowarzyszenie Wiedźm pod wezwaniem Kota Rozpruwacza. To nieduży sabat,
spotykający się nad rzeką Kallisą, specjalizujący się nie tylko w rzucaniu zaklęć, ale
takżewpozyskiwaniu…

–Cozrobiłaś?!
–Cóż.–Agataodwróciłasiędoniego.–Czarhopsatelowywciskasięwmózgjak

ławica pijawek. Przenika do każdego zakątka, mnożąc się i czekając na właściwy
moment.Akiedyjużopanujewszyściutkiezakamarki…śśśśśśśślurp!Wysysazciebie
każdąinteligentnąmyślizostawiacięgłupiegojakoślizadek.

Tedrospoczerwieniał.
– A, jeszcze jedno. To trwały efekt – dodała Agata i odwróciła się do niego

plecami.

Tedrosmamrotałowieszaniu,kamienowaniuiinnychsposobach,jakimijegoojciec

karałzłekobiety,zaśAgatasłuchałaprofesorDoveyuzasadniającejważkośćdobrych
uczynków.

–Zakażdymrazem,gdyzeszczeregosercaspełniaciedobryuczynek,waszadusza

staje się czystsza. Niestety, ostatnio uczniowie Dobra wykonują je jak obowiązki,
zajmując się raczej pielęgnacją swoich ego, arogancji i talii! Pozwólcie, że wam
przypomnę,iżdobrapassamożesięskończyćwkażdejchwili!

–Nie,jeśliDyrektorAkademiimawładzęnadBaśniarzem–odezwałasięAgata.
–Agato,DyrektorAkademiiniemaabsolutnieżadnegowpływunaprzebiegbaśni–

zapewniłająniecierpliwieprofesorDovey.–OnniemawładzynadBaśniarzem.

–Wydawałomisię,żejestcałkiemdobrywmagii–odparłaAgata.
–Słucham?
–Możesięprzemieniaćwcienie.Możesprawić,żekomnataznika.Możesprawić,

żewszystkowydajesięsnem,więczpewnościąmawładzęnadpiórem…

–Skądmożesztowszystkowiedzieć?–westchnęłaprofesorDovey.
Agatazobaczyła,żeTedrosuśmiechasięzłośliwie.
–Ponieważsamatowidziałam.
Uśmieszek Tedrosa zniknął, a profesor Dovey wyglądała jak czajnik, w którym

woda ma się zaraz zagotować. Uczniowie patrzyli nerwowo na przemian na nią i na
Agatę.

Nauczycielkauśmiechnęłasięzwysiłkiem.
–Och,Agato,ależmaszbujnąwyobraźnię.Zpewnościąprzydacisię,gdybędziesz

czekała, aż ktoś uratuje cię przed wygłodniałym smokiem. Miejmy nadzieję, że twój
wybawcapojawisięwporę.Wracającdodobrychuczynków,trzemakluczamidonich
sąkreatywność,wykonalnośćispontaniczność…

Agata już otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, ale profesor Dovey uciszyła ją

background image

złowróżbnym spojrzeniem. Dziewczynka wiedziała, że stąpa po niepewnym gruncie,
więcwyjęłapergaminiwrazzresztąuczniówzaczęłanotować.

Przedzajęciamizprzetrwaniawbaśniachuczniowiezobuszkółzostaliwezwanina

apelnaPolanie.

GdytylkoAgatawyłoniłasięzdrzewnegotunelu,Kikozłapałajązarękę.
–Tristansięufarbował!
AgataspojrzałanaTristana,któryopierałsięodrzewo.Jegowłosybyłyterazjasne

iopadałynajednooko.Kogośjejprzypominał.

– Powiedział, że zrobił to dla Beatrycze! – lamentowała Kiko, której włosy nadal

byłyokropnierude.

Agata popatrzyła w tę samą stronę co Tristan i zobaczyła Beatrycze paplającą

o czymś z Tedrosem. Nie wydawał się tryskać entuzjazmem. W pewnej chwili
dmuchnął,żebyodsłonićjasnągrzywkęopadającąmuna…

Agata zakasłała. Znowu spojrzała na Tristana także dmuchającego na opadającą

jasnągrzywkę.PotemnaTedrosa,którymiałrozpiętedwaguzikikoszuliipoluzowany
krawat ze złotą literą T. Potem na Tristana, który rozpiął dwa guziki koszuli
ipoluzowałkrawatzezłotąliterąT.

–AgdybymsięutleniłanablondjakBeatrycze?–Kikoniedawałazawygraną.–

CzywtedyTristanbymniepolubił?

Agataodwróciłasiędoniej.
–Powinnaśnatychmiastznaleźćsobienowyobiektuczuć.
–UWAGA!
W półkolu pomiędzy tunelami stali wszyscy nauczyciele. Byli tam nawet Kastor

iPolluks,którychgłowypołączyłysięnapsimciele.

ProfesorDoveywystąpiłanaprzód.
–Ostatnimiczasy…
–RUSZCIEZADKI,LENIWEKROWY!–warknąłKastor.
Ostatni nigdziarze wyszli pospiesznie z tunelu – Sofia na samym końcu. Rzuciła

Agaciepytającespojrzenie,aleAgatawzruszyłatylkoramionami.

ProfesorDoveyotwarłausta,żebykontynuować.
– PRZED WAMI KLARYSA DOVEY, DZIEKAN AKADEMII DOBRA

IEMERYTOWANYPROFESORDOBRYCHUCZYNKÓW!–oznajmiłKastor.

–Dziękuję,Kastorze–powiedziałaprofesorDovey.
– KAŻDA OSOBA, KTÓRA BĘDZIE PRZESZKADZAĆ LUB ZACHOWYWAĆ

SIĘWNIEODPOWIEDNISPOSÓB,ZOSTANIENIEZWŁOCZNIEUKARANA…

–DZIĘKUJĘ,KASTORZE!–skrzeknęłaprofesorDovey.
Kastorpopatrzyłnaswojełapy.
ProfesorDoveyodchrząknęła.
– Drodzy uczniowie, wezwaliśmy was tutaj, ponieważ ostatnimi czasy krążą

background image

niezwykleniefortunneplotki…

– Ja bym je nazwała kłamstwami – wtrąciła lady Lesso. Agata rozpoznała w niej

nauczycielkę,którazerwałaześcianyobrazSaderawGaleriiDobra.

– Wyjaśnijmy więc kilka spraw – ciągnęła profesor Dovey. – Po pierwsze, na Złu

nieciążyżadnaklątwa.ZłonadaljestzdolnedopokonaniaDobra.

–OileZłobędzieodrabiaćlekcje!–warknąłprofesorManley.
Nigdziarzepomrukiwali,jakbyniewierzyliwanijednosłowo.
– Po drugie, Dyrektor Akademii nie jest po niczyjej stronie – oznajmiła profesor

Dovey.

–Skądpanitomożewiedzieć?–wrzasnąłRaven.
–Dlaczegomamywamwierzyć?–krzyknęłaHester,podczasgdynigdziarzezaczęli

urządzaćkociąmuzykę.

–Ponieważmamynatodowód.–ProfesorSaderzrobiłkrokdoprzodu.
Nigdziarzeucichli.Agataotwarłaszerokooczy.Dowód?Jakidowód?
Zauważyła,żeladyLessojestwyjątkowoskwaszona,coprzekonałoją,iżtendowód

rzeczywiścieistnieje.Czytoonbyłodpowiedziąnazagadkę?

– Na koniec muszę podkreślić – powiedziała profesor Dovey – że głównym

zadaniem Dyrektora Akademii jest strzeżenie Baśniarza. Z tego powodu przebywa on
w swojej ufortyfikowanej wieży. Dlatego też, niezależnie od tego, co ktoś może
opowiadać, chciałabym was zapewnić, że żaden uczeń nigdy nie widział Dyrektora
Akademiiiżadengonigdyniezobaczy.

WszyscyspojrzelinaAgatę.
–Awięctumamyźródłoplotek–uśmiechnęłasięszyderczoladyLesso.
–Toniesąplotki!–odparowałaAgata.Zobaczyła,żeSofiapotrząsagłową,dając

jejznać,żetoporywaniesięzmotykąnasłońce.

LadyLessouśmiechnęłasię.
–Maszjeszczejednąszansę,bysięzrehabilitować.CzyspotkałaśsięzDyrektorem

Akademii?

Agata popatrzyła na nauczycielkę Zła, wytrzeszczającą fioletowe oczy

przypominające szklane kulki. Potem na profesora Sadera, uśmiechającego się
zciekawością.PotemnaSofięstojącąpodrugiejstroniepolanyipokazującąnamigi
przyklejaniebrodawekizamykanieust…

–Tak.
–Kłamiesz,itowobecnościnauczyciela!–wybuchnęłaladyLesso.
–Toniejestkłamstwo!–krzyknąłczyjśgłos.
WszyscyodwrócilisiędoSofii.
–Obietambyłyśmy!Byłyśmywjegowieży!
–Izałożęsię,żetyteżwidziałaśBaśniarza?–prychnęłaBeatrycze.
–Owszem,widziałam!–odparłaSofia,choćwokółzabrzmiałyśmiechy.

background image

–Ionzacząłteżtwojąbaśń?
–Zaczął!Zacząłpisaćnasząbaśń!
–Wiwatkrólowagłupców!–oznajmiłaBeatryczewśródrykówradości.
–Wtakimrazietymusiszbyćichwielkącesarzową.
BeatryczeodwróciłasiędoAgaty,podpierającsiępodboki.
–Fuj,to„pomyłka”–jęknęła.–Dobronigdyniepopełniłowiększegobłędu.
–NiepoznałabyśDobra,nawetjakbyciwlazłopodsukienkę!–wrzasnęłaAgata.
Beatryczezachłysnęłasiętakgłośno,żeTedrossięuśmiechnął.
–NiemówtakdoBeatrycze!–odezwałsięnagleczyjśgłos.
AgataodwróciłasięizobaczyłaTristanawwersjiblond.
– Beatrycze? – wybuchnęła. – Jesteś pewien, że nie wolałbyś Tedrosa? On byłby

zachwycony,gdybymógłwyjśćzasiebiesamego.

Tedros przestał się uśmiechać i jak ogłupiały patrzył na Agatę, na Tristana, na

Beatrycze… W końcu stracił cierpliwość i dał Tristanowi w zęby. Tristan dobył
tępego treningowego miecza, Tedros wyciągnął swój i starli się w publicznym
pojedynku. Ale Tristan obserwował Tedrosa na zajęciach z szermierki, więc obaj
używali dokładnie takich samych ripost, uników, nawet takich samych okrzyków
bojowych,ażwreszcieniktniewiedział,któryjestktóry…

Zamiast interweniować, uczący szermierki profesor Espada podkręcił długiego

wąsa.

–Omówimytodokładnienajutrzejszejlekcji.
Nigdziarzezareagowaliszybciej.
–DOBOOOOOJUUUU!–ryknąłRavan.
Nigdziarze zaszarżowali na zawszan, tratując zdumione wilki i wpadając między

pojedynkujących się szermierzy. Dobrzy chłopcy z głośnymi okrzykami rzucili się do
walki, wywołując ogromną bijatykę, która sprawiła, że zawszanki zostały ochlapane
błotem. Agata nie potrafiła powstrzymać śmiechu na widok dziewcząt powalonych
przezodrobinębrudu,ażwreszcieubłoconaBeatryczewskazałananią.

–Toonazaczęła!
I zawszanki z wrzaskiem pogoniły Agatę, która w jednej chwili wlazła na drzewo.

W pobliżu Tedros zdołał wysunąć głowę spod stosu chłopaków i zobaczył
przebiegającąobokSofię.

–Ratunku!–zawołał.
Sofia nadepnęła mu na głowę i pobiegła pomóc Agacie, w którą Beatrycze ciskała

kamykami.NaglekątemokadostrzegłaHorta.

–Hej,ty!Oddajmimojąbrodawkę!
Hortuciekałwokółkłębiącychsięchłopaków,aSofiaścigałago,ażznalazłasięna

tyleblisko,bycisnąćwjegogłowętrzymanąwrękugałęzią.Hortzrobiłunik,agałąź
uderzyławtwarzladyLesso.

background image

Uczniowiezamarli.
Lady Lesso dotknęła zimnego, rozciętego policzka. Patrząc na krew na dłoni, stała

siędziwniespokojna.

UniosładłońidługimczerwonympaznokciemwskazałaAgatę.
–Zamknąćjąwwieży!
Chmura wróżek pojmała Agatę i powlokła obok uśmiechniętego złośliwie Tedrosa

dotuneluzawszan.

–Nie!Tomojawina!–zawołałaSofia.
–Atę–ladyLessowskazałazakrwawionympalcemSofię–doSaliUdręki.
Zanim Sofia zdążyła wrzasnąć, pazury zacisnęły się na jej ustach i pociągnęły ją

obokzastygłychzprzerażeniakolegówwciemnośćpoddrzewami.

Sofianieprzeżyjetortur!SofianieprzeżyjeprawdziwegoZła!
Przerażona Agata, którą niosły wróżki, spojrzała w dół i przez łzy zobaczyła

nauczycieliwchodzącychdoholu.

– Profesorze Sader! – krzyknęła, czepiając się poręczy schodów. – Musi nam pan

uwierzyć!Baśniarzuważa,żeSofiajestczarnymcharakterem!Onjązabije!

Wszyscynauczycielepodnieśligłowy,niekryjączaniepokojenia.
–Jakpanmógłzobaczyćnaszemiasteczko?–krzyczałaAgata,awróżkiszarpałysię

z nią, usiłując oderwać jej ręce. – Jak możemy wrócić do domu? Co takiego ma
księżniczka,czegoniemazłoczyńca?!

Saderuśmiechnąłsię.
–Pytania.Zawszepotrzy.
Nauczycieleroześmialisięirozeszlisięwswojestrony.
–WidziałaBaśniarza?–zastanawiałsięEspada.
–Towłaśnieonajadłasłodycze–wyjaśniłaprofesorAnemonia.
–Nie!Musipanjąuratować!–ciąglebłagałaAgata,alewróżkizawlokłyjąjużdo

pokojuizamknęłynaklucz.

Gorączkowo wdrapała się na baldachim, minęła obraz przedstawiający pocałunek

bohaterów i sięgnęła do wyłamanego panelu… Ale nie był już wyłamany. Ktoś
zatynkowałgonagładko.

Krew odpłynęła z policzków Agaty. Sader był jej ostatnią nadzieją i odmówił

odpowiedzinapytania.Terazjejjedynaprzyjaciółkaumrzewlochutylkodlatego,że
pióropomyliłoksiężniczkęzwiedźmą.

Wtymmomencieoczymśsobieprzypomniała.To,copowiedziałSadernalekcji:
Jeślijednakbędzieciemiećjakieśpytania…
Agatabeztchuwysypałapodręcznikizkoszyka.

Szary wilk, stoicko spokojny i skuteczny, ciągnął Sofię na długim łańcuchu

background image

przyczepionym do żelaznej obroży ciasno zapiętej na jej szyi. Przyciskając się do
przesiąkniętych wilgocią ścian korytarza ściekowego, nie mogła walczyć – jeden
fałszywyruchiześlizgnęłabysięzwąskiegoprzejściawprostdorwącegostrumienia
szlamu. Po drugiej stronie czarnego, cuchnącego zgnilizną strumienia zobaczyła dwa
wilki wlokące jęczącego Vexa z kierunku, w jakim ona zmierzała. Ich spojrzenia się
spotkały.Jegooczybyłynabiegłekrwiąipełnenienawiści.Cokolwiekzrobionoznim
wSaliUdręki,sprawiło,żebyłbardziejczarnymcharakteremniżprzedwejściemtam.

Agata–powtarzałasobieSofia.–Agatazabierzenasdodomu.
Przełknęłałzy.MusiszprzeżyćdlaAgaty.
W połowie ścieku, gdzie szlam zamieniał się w czystą wodę, poczuła, że mur

z litego kamienia zastąpiła przerdzewiała krata. Wilk kopniakiem otworzył drzwi
iwepchnąłjądośrodka.

Sofia podniosła głowę i zobaczyła mroczy loch oświetlony pojedynczą pochodnią.

Gdziekolwiek spojrzała, widziała narzędzia tortur: koło do łamania, madejowe łoże,
dyby, stryczki, haki, garotę, żelazną dziewicę, zgniatacz kciuków i przerażającą
kolekcjęwłóczni,maczug,rózeg,batówinoży.Sercejejzamarło.Odwróciłasię…

Wkącielśniłaparaczerwonychoczu.
Zcieniapowoliwyłoniłsięogromnyczarnywilk,dwarazywiększyodpozostałych.

Ten jednak miał ciało człowieka z szeroką, owłosioną piersią, żylastymi ramionami,
grubymiłydkamiiwielkimistopami.Rozwinąłzwójpergaminuizacząłczytaćniskim,
warkliwymgłosem:

– Sofio z Lasu Za Światem, zostałaś wezwana do Sali Udręki z powodu

następujących przewin: spiskowanie w celu głoszenia nieprawdy, zakłócenie
zgromadzenia,usiłowaniemorderstwaczłonkakadrypedagogicznej…

–Morderstwa?!–jęknęłaSofia.
– Podżeganie do zamieszek, zmiana strony podczas apelu, zniszczenie własności

szkoły,nękanieinnychucznióworazprzestępstwawobecludzkości.

– Jestem niewinna wszystkich tych zarzutów – skrzywiła się Sofia. –

Wszczególnościostatniego.

Bestiazłapałjejtwarzpazurami.
–Tuobowiązujedomniemaniewiny!
–Puszczaj!–wrzasnęłaSofia.
Powąchałjejszyję.
–Ależzciebiedorodnabrzoskwinka.
–Zostawiszślady!
KujejzaskoczeniuBestiawypuściłją.
–Zwykletrzebawaspobić,żebypoznaćsłabypunkt.
Sofiapatrzyła,nicnierozumiejąc.Potwóroblizałwargiiuśmiechnąłsię.
Dziewczynkawrzasnęłaiskoczyładodrzwi,aleprzycisnąłjądościanyiprzykułjej

background image

ręcedohakównadgłową.

–Puszczaj!
Wilkspacerowałwzdłużściany,szukającnajodpowiedniejszegonarzędziakary.
–Proszę,przepraszamzawszystko,cozrobiłam!–lamentowałaSofia.
– Złoczyńcy nie uczą się na przeprosinach – powiedział. Przez chwilę zastanawiał

sięnadpałką,aleruszyłdalej.–Złoczyńcyucząsięnabólu.

–Proszę!Niechmiktośpomoże.
–Bólsprawi,żebędzieszsilniejsza.
Pogładziłczubekzardzewiałejwłóczniiodwiesiłjąnamiejsce.
–Ratunku!!!
–Bólsprawi,żebędzieszdojrzalsza.
Podniósłtopór.TwarzSofiizrobiłasiębiałajakściana.
Podszedł.
–Bólsprawi,żestanieszsięZła.
Wziąłjązawłosy.
–Nie!–jęknęłaSofiazdławionymgłosem.
Uniósłostrze.
–Proszę!
Topórobciąłjejwłosy.
Sofiazustamiotwartymizprzerażeniawpatrywałasięwswojedługie,piękne,złote

pukle leżące teraz na czarnej podłodze lochu. Powoli uniosła twarz, by zobaczyć
ogromne, czarne oblicze Bestii. Potem jej wargi zadrżały, ciało zwisło bezwładnie
włańcuchachipopłynęłyłzy.Oparłaostrzyżoną,zeszpeconągłowęnapiersiipłakała.
Płakała,ażzatkałjejsięnosiniemogłaoddychać,ślinaspływałajejnaczarnątunikę,
anadgarstkikrwawiływkajdanach.

Szczęknąłzamek.Sofiaotworzyłazapuchnięte,czerwoneoczyizobaczyła,żeBestia

odczepiłjąodściany.

–Wynośsię–warknąłipowiesiłtopór.
Gdysięodwrócił,Sofiajużzniknęła.
Bestiawyszedłciężkimkrokiemzlochuiprzyklęknąłwmiejscu,gdziespotykałysię

rwące strumienie szlamu i czystej wody. Zanurzył w nich zakrwawione kajdany,
a bystry nurt uderzał w nie ze wszystkich stron, myjąc je do czysta. Zeskrobując
ostatnieśladykrwi,Bestiapopatrzyłnaswojeodbiciewszlamie.

Toniebyłojegoodbicie.
Odwróciłsię.
Sofiawepchnęłagodokanału.
Szamotałsięwwodzieiszlamie,jęczałipróbowałdosięgnąćkrawędzikanału,ale

nurt był zbyt silny. Sofia patrzyła, jak gulgocze, próbując złapać oddech, i wreszcie
idzienadnojakkamień.

background image

Wygładziła włosy i poszła w kierunku światła, starając się zapanować nad

mdłościami.

Dobrowybacza–głosiłazasada.
Aletazasadabyłabłędna.Zcałąpewnością.
PonieważSofianiewybaczyła.
Anitrochęniewybaczyła.

background image

14

OdpowiedźStrażnikaKrypty

background image

O

kładka była ze srebrnego jedwabiu, z Baśniarzem wymalowanym pomiędzy

czarnymabiałymłabędziem.

HistoriaPuszczy–wersjadlaszkół

AugustA.Sader

Agataotworzyłaksiążkęnapierwszejstronie:
Treść tej książki odzwierciedla WYŁĄCZNIE poglądy jej autora. Grono

pedagogiczne nie podziela interpretacji historii prof. Sadera. Z poważaniem,
KlarysaDoveyi
LadyLesso,dziekaniAkademiiDobraiZła.

Agatapoczułasięzachęconatym,żenauczycielenieaprobowaliksiążki,którąmiała

wrękach.Todawałonadzieję,żegdzieśnajejkartachznajdzierozwiązaniezagadki.
Różnica między księżniczką a wiedźmą… dowód, że Dobro i Zło są w stanie
równowagi…Czytomożebyćjednoitosamo?

Przewróciłakartkę,alenanastępnejstronienieznalazłażadnychsłów.Zobaczyłaza

to wzory z tęczowych kropek, maleńkich jak główki od szpilki. Przewróciła następną
kartkę.Więcejkropek.Kartkowaładalej–żadnychsłów.Załamanaprzycisnęłatwarz
doksiążki,awtedyrozległsiędonośnygłosSadera:

–Rozdziałczternasty:Wielkawojna.
Agata poderwała się. Na jej oczach nad stroną książki zaczęła się pojawiać

widmowa, trójwymiarowa scena – żywa diorama w świetlistych kolorach, jak na
obrazachSaderawgalerii.Przykucnęłaiobserwowałamilczącąwizjętrzechstarych
mędrców z brodami do ziemi łączących nad czymś dłonie w wieży Dyrektora
Akademii. Gdy starcy cofnęli ręce, wyfrunął spośród nich lśniący Baśniarz i zawisł
nadznajomymstołemzbiałegokamienia.BezcielesnygłosSaderamówiłdalej:

Jakpamiętamyzrozdziałupierwszego,BaśniarzzostałumieszczonywAkademii

DobraiZłaprzezTrzechWieszczówzBezkresnejPuszczy,którzyuznali,żetylkow
tymmiejscumożezostaćuchronionyprzedskażeniem…

Agatagapiłasięzdumiona.NiewidomySaderniemógłpisaćohistorii,alemógłją

widzieć. I chciał, by zobaczyli ją także jego uczniowie. Za każdym razem, gdy
przewracała stronę i dotykała kropek, pojawiały się ożywione obrazy, którym
towarzyszyła jego narracja. Większość rozdziału czternastego zajmowało to, co Sofia
streściłajejpodczasobiadu:historiarządzącychszkołądwóchbracimagów,Dobrego
i Złego, których braterska miłość była silniejsza niż lojalność wobec jednej ze stron.
AlezczasemZłybratzauważył,żetamiłośćjestsłabszaodpokusy,ażwreszcieuznał,
że jedyną przeszkodą stojącą między nim a nieskończoną mocą pióra… jest jego
własnakrew.

background image

Agata przesuwała dłońmi po kropkach, studiując obszerne sceny bitew wielkiej

wojny, historię sojuszy i zdrad, aby zobaczyć, jak to się skończyło. Jej palce
znieruchomiały,gdyzobaczyłaznajomąsylwetkęwsrebrnejtodzeimasce,wznoszącą
sięponadpłomieniamiirzeziąbitewnązBaśniarzemwdłoni:

– Ostateczna bitwa pomiędzy Złym a Dobrym bratem wyłoniła zwycięzcę

nieprzynależącego do żadnej ze stron. W wielkim traktacie pokojowym zwycięski
Dyrektor Akaemii przysiągł, iż wzniesie się ponad Dobro i
Zło i będzie strzegł
równowagitakdługo,dopókistarczymużycia.Żadnaze
stronnieufałarzeczjasna
zwycięzcy.Niebyłojednaktakiejpotrzeby.

Scenaprzesunęłasię,bypokazaćdrugiegobratarozsypującegosięwpopiół,który

rozpaczliwiewzniósłkuniebudłońiwypuściłzniejstrumieńsrebrnegoświatła.

Umierający brat zużył resztki swej magii, by utworzyć ostatnie zaklęcie

przeciwko swemu bliźniakowi: sposób na udowodnienie, że Dobro i Zło nadal są
sobie równe. Jak długo ten dowód pozostaje nienaruszony, tak długo Baśniarz nie
jestniczymskażony,a
wPuszczypanujecałkowitarównowaga.Jeślizaśchodzioto,
czymjesttendowód…

SerceAgatypodskoczyło.
PozostajeonpodziśdzieńwAkademiiDobraiZła.
Scenapociemniała.
Agata gorączkowo przewróciła kartkę i dotknęła kropek. Znów zagrzmiał głos

profesoraSadera:

Rozdziałpiętnasty:Wielkaplagakaraluchów.
Agata rzuciła książką o ścianę, a potem poprawiła inną, zostawiając ślady na

obliczach namalowanej pary. Gdy nie miała już czym rzucać, wcisnęła twarz
wpoduszkę.

Proszę.Pomóżnam.
Wtedy,wmilczeniupomiędzymodlitwąałzami,cośjejprzyszłodogłowy.Niebyła

tonawetmyśl.Raczejimpuls.

Podniosłagłowę.
Rozwiązaniezagadkipopatrzyłonanią.
Totylkonowafryzura–powtarzałasobieSofia,przedzierającsięprzezchabrowy

gąszcz. Nikt niczego nie zauważy. Prześlizgnęła się między dwoma drzewami koloru
barwinkanaZachodniąPolanę,podchodzącodtyłudoswojejgrupy.

MuszęznaleźćAgatęi…
Cała grupa się odwróciła. Nikt się nie roześmiał. Ani Dot, ani Tedros, ani nawet

Beatrycze.Patrzylinaniąztakązgrozą,żeSofianiemogłaoddychać.

– Przepraszam… coś mi wpadło do oka… – Zanurkowała za niebieski krzak róży

iodetchnęłagłęboko.Niebyławstanieznieśćkolejnegoupokorzenia.

–Przynajmniejterazwyglądaszjaknigdziarka–powiedziałTedros,podskakującza

background image

krzakiem.–Iniktniepopełnitakiejpomyłkijakja.

Sofiazrobiłasięczerwonajakburak.
– Cóż, tak to się kończy, jeśli ktoś się przyjaźni z wiedźmą. – Książę zmarszczył

czoło.

TeraztwarzSofiimiałabarwęowocugranatu.
–Słuchaj,niejestażtakźle.Przynajmniejnietakźle,jakztwojąprzyjaciółką.
– Przepraszam – powiedziała Sofia, fioletowa jak bakłażan. – Mam coś w drugim

oku…

WyskoczyłazzakrzakaiuczepiłasięDotjakkołaratunkowego.
–GdziejestAgata?!
Dotnadalgapiłasięnajejwłosy.Sofiaodchrząknęła.
–A,no,niewypuścilijejjeszczezpokoju–wyjaśniłaDot.–Szkoda,żeominieją

Kwietna Kolej. To znaczy, o ile Juba zdoła wezwać konduktora. – Skinęła głową
wstronęgnoma szturchającegoniebieskiedynie nagrządce.Jej oczyznowupobiegły
dowłosówSofii.

–To…nawetładne.
–Przestań–powiedziałacichoSofia.
OczyDotzwilgotniały.
–Byłaśtakaśliczna.
–Odrosną–odparłaSofia,starającsięniepłakać.
– Nie martw się – pociągnęła nosem Dot. – Pewnego dnia ktoś dostatecznie Zły

zabijetegopotwora.

Sofiazesztywniała.
–Wszyscywsiadać!–zawołałJuba.
Odwróciła się i zobaczyła, że Tedros otwiera czubek zwyczajnej niebieskiej dyni,

jakbytobyłimbryk,iznikawśrodku.

Zmrużyłaoczy.
–Coto…
Ktośszturchnąłjąwudo,więcspojrzaławdół.JubawręczyłjejbiletnaKwietną

Kolej i otworzył pokrywkę dyni, odsłaniając cienką gąsienicę w fioletowym
aksamitnym smokingu i takim samym cylindrze, unoszącą się w wirze pastelowych
kolorów.

– W trakcie podróży Kwietną Koleją zabrania się spluwania, kichania, śpiewania,

węszenia, huśtania, przeklinania, klepania, spania i siusiania – oznajmił gąsienica
najbardziej opryskliwym jak to tylko możliwe tonem. – Naruszenie zasad spowoduje
usunięcieubrania.Proszęwsiadać!

SofiaodwróciłasięszybkodoJuby.
–Chwileczkę!Muszęznaleźćmojąprzy…
Pnączewystrzeliłoiwciągnęłojądośrodka.

background image

Zbytoszołomiona,bykrzyczeć,przelatywałaprzezoślepiająceróże,błękityiżółcie,

gdy kolejne roślinne wąsy chwytały ją i przytrzymywały jak pasy bezpieczeństwa.
Potem usłyszała syknięcie, a kiedy się obejrzała, zobaczyła, że połyka ją ogromna
zielonamuchołówka.Zdołaławrzasnąć,zanimpnączawyciągnęłyjązpaszczyrośliny
i wrzuciły w tunel pełen gorącej, zasłaniającej wszystko mgły, gdzie została
przyczepiona do czegoś, co poruszało się razem z nią, podczas gdy jej ręce i nogi
zwisały swobodnie w zrobionej z bluszczu uprzęży. Mgła rozwiała się i Sofia
zobaczyłanajbardziejmagicznywidokwswoimżyciu.

Był to podziemny system transportowy, ogromny jak całe miasto, a zrobiony

wyłącznie ze świecących roślin. Pasażerowie zwisali na zrobionych z pnączy pasach
przyczepionych do świecących w różnych kolorach pni drzew, pokrytych dobranymi
kolorystycznie kwiatami. Kolorowe pnie splatały się, tworząc gigantyczny labirynt
torów. Niektóre biegły równolegle do siebie, inne prostopadle, jeszcze inne
rozchodziły się w dwóch kierunkach, ale wszystkie zabierały pasażerów dokładnie
w to miejsce, w którym chcieli się znaleźć w Bezkresnej Puszczy. Sofia patrzyła
zaszokowananarządponurychkrasnoludków,zsiekieramiprzypasie,podwieszonych
pod fluorescencyjnie czerwonym pniem z napisem LINIA RÓŻANA. W przeciwną
stronęporuszałasięmigoczącozielonaLINIADRZEWNA,awśródpasażerówSofia
dostrzegła

zwisającą

ze

szmaragdowych

pnączy

rodzinę

niedźwiedzi

w wyprasowanych garniturach i sukienkach. Zdumiona spojrzała na swoją LINIĘ
HIBISKUSOWĄ

i

zobaczyła

pozostałych

uczniów

umocowanych

wzdłuż

jaskrawoniebieskiegopnia.Tylkonigdziarzebyliprzypięciwuprzęży.

– Kwietna Kolej jest tylko dla zawszan – zawołała do niej Dot. – Musieli nas

wpuścić,bojesteśmyzeszkoły,alemimowszystkonamnieufają.

Sofiitonieobchodziło.Gdybymogła,jeździłabyKwietnąKolejąprzezresztężycia.

Opróczszybkiego,relaksującegotempaicudownychzapachówkażdaliniamiałatakże
orkiestręjaszczurek:jaszczurkizLINIIMANDARYNKOWEJbrząkałyenergiczniena
banjo, te z LINII FIOŁKOWEJ grały uwodzicielsko na cytrach, zaś jaszczurki z linii,
którą jechała Sofia, wygrywały rytmiczną melodię na fletach, a towarzyszył im chór
błękitnych żab. Na wypadek gdyby pasażerowie zgłodnieli, każda linia miała własne
przekąski – błękitniki unoszące się wzdłuż LINII HIBISKUSOWEJ roznosiły muffiny
z niebieskiej mąki kukurydzianej i poncz jagodowy. Raz wreszcie Sofia miała
wszystko, czego chciała. Rozluźniła mięśnie i zapomniała o chłopcach i bestiach,
apnączawciągałyjąwyżejiwyżej,wgwałtownywirwiatruibłękitnegoświatła.Jej
ciałopoczułowiatr,potempowietrze,apotemziemię,ajejramionawyciągnęłysięku
niebu.Sofiawykwitłazziemijakniebiańskihiacynt.

Istwierdziła,żejestnacmentarzu.
Nagrobki miały ten sam kolor, co ponure niebo rozpościerające się nad nagimi

wzgórzami.Drżącyzzimnakoledzywyskoczyliobokniejzdziurywziemi.

background image

–Gddddziemmmyjesttteśmmmy?–zapytała,szczękajączębami.
–WOgrodzie…DobraiZła–zadrżałaDot,skubiącczekoladowąjaszczurkę.
–Mmmnietttonnniewygglądanaogrrróddd–wyszczękaławodpowiedziSofia.
Ciepło sprawiło, że jej skóra nieco odtajała. Juba machnięciem magicznej laski

rozpaliłkilkaniedużychognisk.Sofiaijejkoledzyodetchnęlizulgą.

– Za kilka tygodni zostaniecie odblokowani i będziecie mogli używać zaklęć –

powiedziałgnom,wywołującpodekscytowaneszepty.–Alezaklęcianiezastąpiąwam
umiejętnościprzetrwania.Słonorobakiżyjąwpobliżugrobówimogądostarczyćwam
pożywienia, gdyby z jakiegoś powodu zabrakło jedzenia. Dzisiaj będziecie je
wyszukiwaćizjadać!

Sofiazłapałasięzabrzuch.
–Nojuż,doroboty!Pracujecieparami–oznajmiłgnom.–Para,którazjenajwięcej

robaków, zajmuje pierwsze miejsce. – Spojrzał na Sofię. – Może nasza czarna owca
zdołasięzrehabilitować.

–Czarnaowcanieznajdzieniczegobezswojejprzyjaciółki–mruknąłTedros.
Sofianadąsałasięponuro,gdywybrałdoparyBeatrycze.
–Nochodź.–Dotpociągnęłajązasobą.–Możemyichpokonać.
Nieoczekiwanie zmotywowana Sofia zaczęła razem z nią przeszukiwać ziemię,

pilnując,bynieoddalaćsięodognisk.

–Jakwyglądająsłonorobaki?
–Jakrobaki–odparłaDot.
Sofia zastanawiała się nad jej odpowiedzią, gdy nagle w oddali, na szczycie

wzgórza zobaczyła czyjąś sylwetkę. Był to potężny olbrzym z długą, czarną brodą,
grubymi dredami i ciemnoniebieską skórą. Miał na sobie tylko niedużą brązową
przepaskębiodrowąikopałrządgrobów.

–StrażnikKryptysamwszystkotutajrobi–powiedziałaDotdoSofii.–Dlategojest

takakolejka.

Sofia przyjrzała się i zobaczyła za Strażnikiem Krypty trzykilometrową linię ciał

i trumien czekających na pochówek. Natychmiast też zauważyła różnicę między
ciemnymi kamiennymi trumnami nigdziarzy a zrobionymi ze szkła i złota trumnami
zawszan.Alebyłytamteżciałabeztrumien,porzuconenazboczuwzgórza,nadktórym
krążyłysępy.

–Dlaczegonieznajdziekogośdopomocy?–zapytała.
–Ponieważniktniemożesięwtrącaćwjegosystem–wyjaśniłcichoHort.–Mój

tataczekałażdwalata.–Głosmusięlekkozałamał.–Tatazostałzabityprzezsamego
PiotrusiaPana.Zasługiwałnaporządnygrób.

Terazjużcałagrupapatrzyła,jakStrażnikKryptykopiegrób,apotemwyjmujespod

masy włosów ogromną księgę i przygląda się jednej ze stron. Następnie olbrzym
podniósłzłotątrumnęzprzystojnymksięciemiopuściłjądopustegogrobu.Przeszedł

background image

wzdłuż linii czekających ciał, podniósł kryształową trumnę z piękną księżniczką
izłożyłjąwtymsamymgrobie.

– Anastazja i Jakub. Zmarli z głodu podczas miesiąca miodowego. Tej śmierci

dałobysięuniknąć,gdybyuważalinalekcjach–warknąłJuba.

Uczniowie wrócili do poszukiwań robaków, ale Sofia nadal przyglądała się

StrażnikowiKrypty,któryjeszczerazzajrzałdoksięgi,apotempodniósłpozbawione
trumny ciało ogra i wrzucił je do grobu obok. Znowu księga i tym razem złożył
imponującąsrebrnątrumnękrólowejobokidentycznejzkrólem.

Sofia przeniosła spojrzenie na resztę cmentarza i zobaczyła ten sam wzorzec na

każdym wzgórzu i w każdej dolinie. Zawszanie spoczywali pod podwójnymi
nagrobkami – chłopak i dziewczyna, mąż i żona, książę i księżniczka, razem w życiu
iwśmierci.Nigdziarzebylichowanisamotnie.

DługoiZawszeSzczęśliwie.Rajwedwoje.
NigdyWięcej.Rajwsamotności.
Sofiazamarła.ZnałajużodpowiedźnazagadkęDyrektoraAkademii.
– Może powinniśmy poszukać w Nekrodolinie – westchnął Juba. – Chodźcie ze

mną…

–Kryjmnie–szepnęłaSofiadoDot.
Dotodwróciłasię.
–Gdziety…czekaj!Jesteśmy…
AleSofiajużbiegłapomiędzyodległyminagrobkamiwprostdoKwietnejKolei.
–Wparze–nadąsałasięDot.
Chwilę później w Błękitnym Lesie pięć stymfów podniosło głowy znad zdechłej

kozyizobaczyłoSofiętrzymającąjajo.

–Próbujemyjeszczeraz?

Miałam to od początku przed oczami – myślała Agata, wpatrując się w ścianę.

Broń, która uczyniła Dobro niezwyciężonym w walce ze Złem. Coś, czego złoczyńca
nigdyniedostanie,aksiężniczkaniemożebeztegożyć.Zadanie,któresprawi,żeona
iSofiawrócądodomu.

JeśliSofiajeszczeżyje.
Agatapoczuła,żeogarniająkolejnafalapoczuciabezsilnościizłychprzeczuć.Nie

mogłatakpoprostusiedzieć,podczasgdySofiajesttorturowana…

Na zewnątrz rozległ się wrzask. Agata odwróciła się i zobaczyła wpadającą przez

oknoSofięzrzuconąprzezstymfa.

–Miłość–wysapałaSofia.
–Żyjesz!Aletwojewłosy!–jęknęłaAgata.
–Miłośćtocoś,czegozłoczyńcanigdyniedostanie,alebohaterkaniemożebeztego

żyć.

background image

–Alecoonici…czyty…
–Mamracjęczynie?!
Agatazrozumiała,żeprzyjaciółkaniezamierzamówićoSaliUdręki.
–Prawie.–Wskazałamalowidłonaścianieprzedstawiającebohaterówibohaterki

zustamizłączonymiwkulminacyjnympocałunku.

–Pocałunekprawdziwejmiłości–westchnęłaSofia.
–Jeślitwojaprawdziwamiłośćciępocałuje,toznaczy,żeniemożeszbyćczarnym

charakterem–powiedziałaAgata.

–Ajeśliniezdołaszznaleźćmiłości,niemożeszbyćksiężniczką–dodałaSofia.
– I wrócimy do domu. – Agata przełknęła. – Po mojej stronie warunek jest

spełniony.Wtwoimprzypadkutoniebędzietakieproste.

–Dajspokój,mogęsprawić,żedowolnyztychodrażającychnigdziarzysięwemnie

zakocha.Dajmitylkopięćminut,pustyschoweknamiotłyi…

– On jest tylko jeden, Sofio – przerwała jej Agata drżącym głosem. – Każdy

zawszaninmatylkojednąprawdziwąmiłość.

Sofiaspojrzałajejwoczyiopadłanałóżko.
–Tedros.
Agata niechętnie skinęła głową. Droga do domu zależała od jednego człowieka,

którymógłwszystkozrujnować.

–Tedrosmusi…mniepocałować?–zapytałaSofia,patrzącwprzestrzeń.
– I nie może zostać w tym celu oszukany, zmuszony ani otumaniony. Musi tego

chcieć.

–Alejak?Onuważa,żejestemczarnymcharakterem!Onmnienienawidzi!Aga,on

jestsynemkróla.Onjestpiękny,doskonały,apopatrznamnie…–Pociągnęłasięza
ostrzyżonewłosyiwiszącąwstrzępachtunikę.–Jajestem…jestem…

–Nadaljesteśksiężniczką.
Sofiapopatrzyłananią.
–Ijedynymsposobem,żebyśmymogływrócićdodomu–dodałaAgata,zmuszając

siędouśmiechu.–Więcmusimysprawić,żebydoszłodotegopocałunku.

–My?–zapytałaSofia.
–My–wykrztusiłaAgata.
Sofiauściskałająmocno.
–Wrócimydodomu,Aga.
AlewtulonawjejramionaAgatawyczułacośjeszcze.Coś,copodpowiedziałojej,

żeSalaUdrękiodebrałajejprzyjaciółcewięcejniżtylkowłosy.Agatazdusiłaswoje
wątpliwościimocniejprzycisnęłaSofię.

–Jedenpocałunekibędziepowszystkim.
Podczas gdy one obejmowały się w jednej wieży, w drugiej Dyrektor Akademii

patrzył, jak Baśniarz kończy imponującą ilustrację przedstawiającą dwie przytulone

background image

dziewczynki.Piórododałopodspodemozdobnympismemostatniezdaniezamykające
rozdział:

Alekażdypocałunekmaswojącenę.

background image
background image

15

Wybierzswojątrumnę

background image

I

lekroć Tedros znajdował się pod presją, zaczynał ćwiczyć. To, że o szóstej rano

pociłsięwSaliUrody,rzucającmłotami,podnosząchantleirobiąckolejneokrążenia
wbasenie,oznaczało,żemawieledoprzemyślenia.Nicdziwnego–wnocypodjego
drzwizostałowsuniętezaproszenienaOśnieżonyBal.

Wspinając się po linach zrobionych ze splecionych w warkocze jasnych włosów,

przeklinał to, że będzie musiał spędzić Gwiazdkę na balu. Dlaczego wszystko, co
ważnedlazawszan,musiałosiękręcićwokółmęczącychformalnychprzyjęć?Problem
zbalamipolegałnatym,żetylkochłopcymusielisięnapracować.Dziewczętamogły
flirtować, intrygować i marzyć, ile tylko chciały, ale ostatecznie to chłopiec musiał
dokonaćwyboruimiećnadzieję,żeonasięzgodzi.Tedrosniemusiałsięmartwićoto,
czy dziewczyna przyjmie jego zaproszenie. Martwił się tym, że nie było żadnej
dziewczyny,którątaknaprawdęmiałbyochotęzaprosić.

Nie mógł sobie przypomnieć, kiedy w ogóle lubił jakąś pannę. A jednak zawsze

któraś chodziła za nim krok w krok, utrzymując, że jest jego dziewczyną. To się
powtarzałozakażdymrazem.Przysięgałsobie,żemachnierękąnadziewczyny,potem
zauważał,żejednazwracapowszechnąuwagę,postanawiałudowodnić,żemógłbyją
zdobyć, i przekonywał się, że ma do czynienia z pustogłową łowczynią książąt, która
oddawnamiałagonaoku.KlątwaBeatrycze.Nie,istniałanatolepszanazwa.

KlątwaGinewry.
Tedros miał zaledwie dziewięć lat, gdy jego matka, Ginewra, uciekła z rycerzem

Lancelotem, zostawiając go samego z ojcem. Słyszał potem szepty, że znalazła
prawdziwą miłość.
Ale co z tymi wszystkimi chwilami, gdy mówiła jego ojcu, że go
kocha?KiedymówiłatosamemuTedrosowi?Któramiłośćbyłaprawdziwa?

NocponocyTedrosobserwował,jakojcieccorazgłębiejpogrążasięwrozpaczy

i alkoholu. Śmierć przyszła po niego w niespełna rok. Na łożu śmierci król Artur
ścisnąłdłonieswojegosyna.

– Lud będzie potrzebował królowej, Tedrosie. Nie popełnij mojego błędu. Znajdź

dziewczynę,którajestnaprawdęDobra.

Tedros wspinał się coraz wyżej po złotych warkoczach, aż na napiętych mięśniach

pojawiłysięsznuryżył.

Niepopełnijmojegobłędu.
Ręka mu się ześlizgnęła i spadł na miękką matę. Z zaczerwienionymi policzkami

patrzyłnazłośliwiekuszącekaskadywłosów.

Wszystkie dziewczęta były pomyłkami. Ginewrami niezdolnymi do odróżnienia

miłościodnicnieznaczącychpocałunków.

PlamydziennegoświatłapadłynapoduszkęAgaty.PoruszyłasięizobaczyłaSofię

skulonąnadawnymłóżkuReny.

background image

–Cotytujeszczerobisz?Jeśliwilkicięzłapią,znowutrafiszdoSaliUdręki!Poza

tympowinnaśbyćusiebieipisaćanonimowypoematmiłosnydoTedr…

–Niepowiedziałaśmiobalu.
Sofia podniosła lśniące zaproszenie w kształcie śniegowego płatka, na którym

perłoweliteryukładałysięwimięAgaty.

–Och,kogoobchodzitengłupibal?–jęknęłaAgata.–Dawnojużnastuniebędzie.

Pamiętaj,żebywtympoemacienapisaćotym,jakionjest.Ojegohonorze,męstwie,
od…

Sofiazajmowałasięwąchaniemzaproszenia.
–Sofia,posłuchajmnie!Imbliżejbalu,tymbardziejTedrosbędzieszukałpartnerki!

Im bardziej będzie szukał partnerki, tym bardziej zakocha się w kimś innym! Im
bardziejzakochasięwkimśinnym,tymbardziejzostawinasnapewnąśmierć!Jasne?

–Alejachcęznimiść.
–NIEZOSTAŁAŚZAPROSZONA!
Sofiawydęławargi.
–Sofia,Tedrosmusiciępocałowaćteraz!Inaczejnigdyniewrócimydodomu!
–Ciekawe,czyoniwogólesprawdzajątezaproszeniaprzywejściunabal?
Agatawyrwałazjejrąkkartonik.
–Ależzemnieidiotka.Wydawałomisię,żechceszprzeżyć!
–Aleniemogęopuścićbalu!
Agatapopchnęłajądodrzwi.
–PrzejdźLeśnymTunelem…
–Marmurowasala,lśniącesukniebalowe,walcpodgwiazdami…
–Gdybyzłapałcięjakiświlk,powiedz,żezabłądziłaś…
–Bal,Aga!Toprawdziwybal!
Agatawyrzuciłająkopniakiemzadrzwi.Sofiawykrzywiłasięnapożegnanie.
–Mojewspółlokatorkimipomogą.Toprawdziweprzyjaciółki.
Powiedziawszyto,zatrzasnęładrzwiprzednosemzszokowanejAgaty.
Dziesięć minut później Hester tupnęła, omal nie rozdeptując na śmierć szczura

Anadil.

– POMOC?! CHCESZ, ŻEBYM POMOGŁA NIGDZIARCE POCAŁOWAĆ

ZAWSZANINA?PRĘDZEJWETKNĘGŁOWĘWKOŃSKI…

– Sofio, żaden czarny charakter nie znalazł nigdy miłości – wtrąciła Anadil

z nadzieją, że rozsądek zdoła ocalić jej szczury. – Samo jej szukanie oznacza, że
zdradzaszwłasnąduszę…

– Chcecie, żebym wróciła do domu? – warknęła Sofia, otrzepując się z liści

pozostałych po przejściu przez tunel. – W takim razie rzućcie urok na Tedrosa, żeby
zaprosiłmnienabal.

–NABAL!!!–zaskrzeczałaHester.–SKĄDTYWOGÓLEWIESZOBALU?!

background image

–Czarnycharakternabalu?–zapytałaDot.
–Czarnycharaktertańczącywalca–prychnęłaAnadil.
–Czarnycharakterdygający–dodałaHesteriwszystkietrzyzaczęłysięzwijaćze

śmiechu.

–Zamierzamiśćnatenbal!–fuknęłaSofia.
–PrzedstawiamypaństwuWiedźmęzLasuzaŚwiatem–rechotałaHesterprzezłzy.
Wporzeobiadowejniebyłojejjużdośmiechu.
Najpierw Sofia spóźniła się dwadzieścia minut na lekcję, starała się bowiem coś

poradzićnaobciętewłosy.Próbowałajezasłonićberetami,kokardamiigrzebieniami,
ażwkońcuzdecydowałasięnawianekzestokrotek.

– Nie takie brzydkie – westchnęła, nim weszła na lekcję pielęgnacji brzydoty

i zobaczyła, jak pozostali uczniowie posiwiają sobie włosy dzięki eliksirowi ze
skrzydełnietoperza.Nadjejgłowąnieoczekiwanieeksplodowało„1”.

– Ależ to brzydkie! – rozpromienił się profesor Manley, wlepiając wzrok w jej

włosy.–Twojanajwiększaozdobazniknęła.

Wychodząc z sali, Sofia chlipała. Nagle jednak usłyszała wrzask Hester. Na

korytarzu Albemarel, pilny dzięcioł okularnik, wykuwał imię Sofii tuż pod imieniem
HesternaliścienajlepszychuczniówZła.

–Jednomałezaklęciemiłosne,Hester–przypomniałajejsłodkoSofia.–Apotem

zniknęnazawsze.

Wściekła Hester odmaszerowała, powtarzając sobie, że nigdziarze całujący się

zzawszanamitocoś,czegoniebędziepopierać,niezależnieodokoliczności.

Na początku lekcji klątw lady Lasso weszła do lodowej komnaty z zębami

zaciśniętymibardziejniżzwykle.

–Dzisiajniedasięjużznaleźćporządnychkatów–mruknęła.
–Oczymonamówi?–zapytałaszeptemSofia.
–Bestiagdzieśzniknął!–odparłacichoDot.
SiedzącazaniąSofiapoczuła,żeogarniająjąmdłości.
PrzepytującaklasęzesnówonemezisladyLessowściekałasięikrytykowałakażdą

błędnąodpowiedź.

–Alejamyślałam,żesnyonemezisznaczą,żebędziesięGłównymZłym–zaczęła

Hester.

–Nie,tykretynko!Tylkojeślimaszsymptomy!Senonemezisnicnieznaczy,jeśli

nie ma symptomów – odparła lady Lesso. – Dot, jaki smak w ustach pozostawia
pierwszysenonemezis?

–Zależnyodtego,cojadłamprzedspaniem?
–Krwi,idiotko!–LadyLessoprzesunęłapaznokciamipolodowejścianie.–Och,

cojabymdała,żebyzobaczyćwtejszkoleprawdziwyczarnycharakter.Prawdziwego
złoczyńcę,którybyłbyzdolnydoprowadzićDobrodopłaczu,anietegnidynawozowe.

background image

Gdy przyszła na nią kolej, Sofia spodziewała się najgorszych wyzwisk, ale lady

Lasso dała jej brodawkę za całkowicie nieprawidłową odpowiedź i w przejściu
pogładziłająpoostrzyżonychwłosach.

–Dlaczegoonajestdlaciebietakamiła?–syknęłaztyłuHester.
Sofiamogłabyzapytaćotosamo,aleodwróciłasięzuśmiechem.
–Ponieważjestemprzyszłymkapitanemklasy.Toznaczy,oiletutajzostanę.
Hesterwyglądałatak,jakbymiałaochotęskręcićjejkark.
–Zaklęciamiłosnetośmieci,aniezłeuczynki.Oneniedziałają.
–Jestempewna,żeudacisięznaleźćtakie,którepodziała–powiedziałaSofia.
–Ostrzegamcię,tosięźleskończy.
– Hmm… A co powiesz na surfinie w każdym pokoju? – zastanowiła się Sofia. –

Myślę,żetobędziemójpierwszywniosek,gdyjużzostanękapitanemklasy.

WieczoremHesternapisaładokrewnychzpytaniemozaklęciamiłosne.

– To zaraźliwe – jęknęła Agata, gdy wszystkie zawszanki skupiły się na polanie

w grupki, pokazując sobie nawzajem zaproszenia. Każdy płatek śniegu miał inny
kształt. Kawałek dalej Tedros grał w kulki i ignorował je całkowicie. – Każde
ćwiczeniemajakiśzwiązekzurodąnabalu,etykietąbalową,wejściemnabal,historią
balów…

Sofia nie słuchała. Trzymając wiaderko ze świńskimi raciczkami, wpatrywała się

tęskniewzawszanki.

–Nie–powiedziałaznaciskiemAgata.
–Agdybymniezaprosił?
–Sofia,onmaciępocałowaćjaknajszybciej!Aniezabieraćnajakiśgłupibal!
– Daj spokój, Aga, nie wiesz, jak jest w baśniach? Jeśli zabierze mnie na bal, to

wtedymniepocałuje!TakjakKopciuszkaopółnocy!Pocałunkizawszemająmiejsce
nabalu!Dotegoczasuwłosymiodrosną,naprawięjakośpantofelkii…nonie,suknia!
Mogłabyś ukraść trochę szarmezy od którejś z dziewczyn? I jeszcze krepdeszynu. A,
i tiul! Całe mnóstwo tiulu! Najlepiej różowego, chociaż mogę go ufarbować… Ale
z drugiej strony farbowany tiul nigdy nie wygląda odpowiednio. Może w takim razie
powinnyśmyzostaćprzyszyfonie.Znacznieprostszywużyciu.

Agatazamrugałatylko,ponieważodebrałojejmowę.
–Maszrację,powinnamnajpierwgozapytać.–Sofiazerwałasięzmiejsca.–Nie

marszcz brwi, złociutka. To będzie bułka z masłem. Zobaczysz! Księżniczka Sofia na
balu!

–Cotyzamierzasz…WSZYSTKOPOPSUJESZ…
Ale Sofia już pobiegła w podskokach na stronę zawszan, usiadła koło Tedrosa

iwyciągnęładoniegowiaderko.

–Cześć,przystojniaku.Maszmożeochotęna…raciczki?

background image

TedrosspudłowałitrafiłkulkąwokoChaddicka.Nacałejpolaniezapadłacisza.
ChłopiecpopatrzyłnaSofię.
–Twojaprzyjaciółkacięwoła.
SofiaspojrzałanamachającąnaniąAgatę.
–Jestnamniezła–westchnęła.–Maszrację,Tedrosie.Jesteśmyzablisko.Właśnie

dlategowczorajmusiałamwyjśćwpołowielekcji.Żebypowiedziećjej,żenajwyższy
czas,żebymznalazłaDobrychprzyjaciół.

–Dotmówiła,żeposzłaś,bosiępochorowałaś.
Sofiazakasłała.
–Nocóż,lekkosiępodziębiłam…
–Powiedziała,żemaszbiegunkę.
–Biegun…–Sofiaprzełknęłaślinę.–ZnaszDot.Wieczniecośzmyśla.
–Niewydałamisiętypemkłamczuchy.
–Och,onawieczniekłamie.Żebyzwrócićnasiebieuwagę.Nowiesz,dlatego,że

jest…

Tedrosuniósłbrwi.
–Żejest…?
–Tłusta.
–Rozumiem.–Tedrosułożyłkulki.–Tozabawne,nie?Wczołgiwałasiędopustych

grobów i starała się zjeść dość robaków za was dwie, żebyś nie oblała ćwiczenia.
Powiedziała,żejesteśjejnajlepsząprzyjaciółką.

– Naprawdę? – Sofia zauważyła, że Dot do niej macha. – To przygnębiające. –

Odwróciła się do Tedrosa, szykującego się do strzału kulką. – Pamiętasz nasze
pierwsze spotkanie, Tedrosie? To było w Błękitnym Lesie. Nic, co wydarzyło się
później, nie miało znaczenia. Ani to, że mnie uderzyłeś, ani to, że nazwałeś mnie
nigdziarką, ani to, że wylądowałeś w kupie. Liczyło się tylko to, co poczułeś od
pierwszegowejrzenia.Chciałeśmnieuratować,Tedrosie.Iotojestem.

Złożyłaręce.
–Czekam,kiedytylkobędzieszgotów.
Tedrospodniósłgłowę,żebynaniąspojrzeć.
–Naco?
–Żebyzaprosićmnienabal–oznajmiłazuśmiechemSofia.
Twarzksięcianiezmieniłasię.
– Wiem, że to troszeczkę za wcześnie, ale dziewczyna musi umieć planować –

naciskałaSofia.

Beatryczewepchnęłasiępomiędzynich.
–Tuniemamiejscadlanigdziarzy.
– Co? Tu jest mnóstwo miejsca – parsknęła Sofia, ale w tym momencie Rena ją

popchnęła, a potem to samo zrobiło sześć innych dziewczynek i Sofia została

background image

całkowiciewyrzuconapozaichkrąg.SpojrzałanaTedrosa,przekonana,żestaniewjej
obronie.

–Możeszsięodsunąć?–poprosił,nieodrywającwzrokuodkulek.–Zasłaniaszmi.
Agatauśmiechnęłasięzłośliwie,widzącSofięmaszerującąwjejstronę.
–Bułkazmasłem,co?
Sofiawyminęłają.
–Przydacisięlekcjapokory!–krzyknęłazaniąAgata.

–Toprzeztewłosy–chlipnęłaSofia.
–Tuniechodziowłosy!–tłumaczyłaAgata,przechodzącrazemzniąprzezbramę

do Błękitnego Lasu. – Musisz najpierw sprawić, żeby cię polubił! Inaczej nigdy nie
wrócimydodomu.

–Topowinnabyćmiłośćodpierwszegowejrzenia.Taktosiędziejewbaśniach!
–CzasnaplanB.
–Zdrugiejstrony,niepowiedział„nie”–przypomniałaznadziejąSofia.–Możenie

poszłomiażtakźle.

Dotpodbiegładoniej.
–Wszyscymówią,żenazwałaśTedrosakłamcą,rzuciłaśmukupąwtwarzilizałaś

mustopy!

SofiaspojrzałanaAgatę.
–JakijestplanB?
Dołączyłydoresztyleśnejgrupyizobaczyłyosiemszklanychtrumienułożonychna

turkusowejtrawie.

– Co tydzień będziemy powtarzać ćwiczenie polegające na odróżnianiu Dobra od

Zła, ponieważ to kluczowa umiejętność, jaką musicie zdobyć przed wejściem do
Puszczy – oznajmił Juba. – Dzisiaj przetestujemy zawszan. Biorąc pod uwagę waszą
fascynacjęwczorajszymipochówkami,pomyślałem,żebędzieciemoglispróbowaćich
nawłasnejskórze.

Następnie polecił zawszankom i nigdziarkom wejść do otwartych trumien

i machnięciem laski zamienił całą ósemkę w identyczne ciemnowłose księżniczki
oszerokichbiodrach,okrągłychpośladkachiwydatnychwargach.

–Jestemotyła–jęknęłaSofia.
– Posłuchaj, to twoja szansa – powiedziała Agata, przypominając sobie słowa

księżniczkiUmy.–JeśliwsercunaprawdężyczyszsobieTedrosa,togoprzyciągniesz
dociebie!Będziewiedział,żejesteśjegoprawdziwąmiłością!

–AleBeatryczeteżbędziegosobieżyczyła!
– Musisz go sobie życzyć bardziej! Skoncentruj się na tym, co w nim kochasz!

Skoncentrujsięnatym,cosprawia,żejesttwój!

Jubazatrzasnąłszklanewiekaiwymieszałosiemtrumien.

background image

– A teraz przyjrzyjcie się uważnie tym pannom i szukajcie w nich oznak Dobra –

powiedział chłopcom. – Gdy będziecie mieć pewność, że znaleźliście zawszankę,
ucałujciejejdłoń,awtedywrócidowłasnejpostaci!

Chłopcyostrożniepodeszlidotrumien.
–Myteżchcemyspróbować.
JubaznamysłemspojrzałnaHortaipozostałychnigdziarzy.
– Hmmm, jak sądzę, to powinno dać naszym dziewczętom motywację do

właściwegozachowania–powiedział.

Osiem pulchnych księżniczek zesztywniało w swoich trumnach, gdy Dobrzy i Źli

chłopcy chodzili wokół nich. Hort ukradkiem podszedł do błękitnego krzaczka mięty,
przeskoczyłnadposilającymsięskunksemizerwałkilkalistków.Zauważył,żeRavan
naniegopatrzy.

–Noco?Lubięsięczućświeżo–powiedział,żującmiętę.
–Pospieszciesięiwybierajcie!–warknąłJuba.
LeżącawtrumnieAgatażyczyłasobie,żebyTedrosspojrzałgłębokowserceSofii

izobaczył,jakajestnaprawdę…

Leżąca w trumnie Sofia zamknęła oczy i myślała o wszystkim, co kocha w swoim

księciu…

Tymczasem Tedros nie chciał żadnej z tych dziewcząt. Ale gdy miał właśnie zdać

sięnalosszczęścia,poczuł,żejegowzrokprzyciągatrzeciatrumna.Cośgociągnęło
do tej dziewicy, chociaż wyglądała identycznie jak pozostałe. Jakieś ciepło, blask,
iskraenergiipulsującapomiędzynimi.Tak,cośwtymbyło.Coś,czegowcześniejnie
zauważył.Jednaztychdziewczątbyłakimświęcej,niżsięwydawała…

–Czasminął!–oznajmiłJuba.
Agata usłyszała wrzask mrożący krew w żyłach i odwróciła się szybko do Sofii,

znowuwewłasnejpostaci,zustamiprzyciśniętymidoustHorta.

Hortwypuściłją.
– A, to miała być dłoń. Ups. – Zjadł jeszcze jeden listek mięty. – Możemy

spróbowaćjeszczeraz?

– Ty małpoludzie!!! – Sofia kopnęła go tak, że wleciał w krzak mięty, prosto na

skunksa,któryuniósłogoniprysnąłmuwoczy.

Hortzataczałsię,potykającsięotrumny.
– Oślepłem! Oślepłem! – powtarzał, aż znowu wpadł na Sofię i wleciał do jej

trumny, która zatrzasnęła się, zamykając uperfumowanego przez skunksa chłopaka
razemzSofią.Dziewczynkazobrzydzeniemtłukławszkło,alepokrywaanidrgnęła.

–Zasadanumerpięć.Nigdziarzeniezawracająsobiegłowymiłością–powiedział

zrzędliwie Juba. – To stosowna kara. No dobrze, chłopcy, zobaczmy, kogo
wybraliście.

Agatausłyszała,żejejtrumnasięotwieraizobaczyłaTedrosaunoszącegojejpełną

background image

dłońdoswoichmiękkichust.Zaskoczonakopnęłagowpierśtak,żechłopiecpoleciał
do tyłu, uderzył głową w wieko trumny i upadł zamroczony. Zawszanie stłoczyli się
wokółniego,aksiężniczkiklonywyskoczyłyztrumien,żebypomóc,podczasgdyJuba
wyczarował bryłę lodu na głowę księcia. W ogólnym zamieszaniu Agata wyślizgnęła
sięzeswojejtrumnyischowałasięwtrumnieobok.

Tedroswstałchwiejnie,niezamierzającwypuścićksiężniczki.
Jubaskrzywiłsię.
–Możepowinieneśposiedzieć…
–Chcędokończyć.
Juba z westchnieniem skinął głową klonom, które wróciły do trumien i zamknęły

oczy.

Tedros pamiętał, że to była trzecia trumna. Uniósł ozdobione klejnotami szklane

wieko i bez wahania ucałował dłoń dziewicy. Księżniczka przemieniła się
wuśmiechniętątriumfalnieBeatrycze,aTedroswypuściłjejdłońjakgorącykartofel.
WtrumnieobokAgataodetchnęłazulgą.

W oddali zawyły wilki. Gdy grupa wracała z Jubą do szkoły, Agata została, żeby

zaczekaćnaSofię.

–Chodź,Agato–zawołałJuba.–Sofiamusisamazrozumiećtęnauczkę.
Agata obejrzała się i zobaczyła Sofię uwięzioną z Hortem, zatykającą nos,

wrzeszczącą i kopiącą szkło. Może gnom miał rację. Jutro jej przyjaciółka będzie
gotowająwysłuchać.

–Przeżyjeto–mruknęła,idączapozostałymi.–TotylkoHort.
AletonieHortbyłproblemem.
Problemembyłoto,żeSofiawidziała,jakAgatazmieniatrumnę.

background image

16

ZdziczałyAmor

background image

S

tarającsięosłonićprzedulewą,AgatazaczepiłaHesterstojącąwkolejcenigdziarzy

poobiad.

–GdzieSofia?
– Nie chce wyjść z pokoju. Nie była na żadnej lekcji – odparła Hester; wilk

tymczasem wrzucił jej do wiaderka mięso z niespodzianką. – Najwyraźniej dzielenie
trumnyzHortemodbierawolędożycia.

AgataweszłanapokrytykałużamiMostPołowiczny,ajejodbicieczekałojużnanią,

jeszczebardziejponureiwymizerowaneniżpoprzednio.

–MuszęsięzobaczyćzSofią–powiedziała,unikająckontaktuwzrokowegozsamą

sobą.

–Tojużdrugiraz,jakpopatrzyłnaciebiewtakisposób.
–Co?Ktopopatrzyłnamniedrugiraz?
–Tedros.
–Cóż,Sofianiezamierzamniesłuchać.
–Cóż,możeSofianiejestwtakimrazieprawdziwąmiłościąTedrosa?
– Musi być – odparła Agata nagle zaniepokojona. – To nie może być nikt inny.

Dziękitemumamywrócićdodomu!Ktobytomógłbyć?Beatrycze?Rena?Mili…

–Ty.
Agatapodniosłagłowę.Jejodbicieuśmiechałosięodrażająco.
Dziewczynkazpowrotemutkwiławzrokwmokrychbuciorach.
–Tonaprawdęnajgłupszarzecz,jakąkiedykolwieksłyszałam.Popierwsze,miłość

tocoś,cowymyślonowbaśniach,żebyzająćczymśdziewczęta.Podrugie,nieznoszę
Tedrosa. Po trzecie, on mnie uważa za złą wiedźmę, co, biorąc pod uwagę moje
niedawnezachowanie,możebyćprawdą.Aterazprzepuśćmnie.

Jejodbicieprzestałosięuśmiechać.
–Myślisz,żejesteśmywiedźmą?
Agataspiorunowałasamąsiebiewzrokiem.
– Chcemy sprawić, żeby nasza przyjaciółka zdobyła serce swojej prawdziwej

miłościtylkopoto,byśmymogłyjązabraćodniego.

Odbicienatychmiastzbrzydło.
–Stanowczozła–powiedziałoizniknęło.
Drzwi do pokoju 66 nie były zamknięte. Agata znalazła Sofię skuloną pod

przypaloną,obszarpanąkołdrą.

–Widziałam!–syknęłaSofia.–Widziałam,żetociebiewybrał!Jatusięmartwię

zpowoduBeatrycze,atotyjesteśpodstępnym,zdradzieckimszpiclem!

– Słuchaj, nie mam pojęcia, dlaczego Tedros ciągle mnie wybiera – powiedziała

Agata,wyciskajączmoczonewłosy.

Sofianadalświdrowałająwzrokiem.

background image

–Chciałam,żebyciebiewybrał,tyidiotko!–krzyknęłaAgata.–Chciałam,żebyśmy

wróciłydodomu!

Sofia przez dłuższą chwilę przyglądała się jej badawczo, potem z westchnieniem

odwróciłasiędookna.

–Niemaszpojęcia,jakietouczucie.Nadalwszędzieczujęjegozapach.Wypełnia

mi cały nos. Dali mu własny pokój, dopóki ten smród nie osłabnie. Ale kto może
powiedzieć,gdziekończysięskunks,azaczynaHort?

SofiawzdrygnęłasięiodwróciłazpowrotemdoAgaty.
–Zrobiłamwszystkotak,jakpowiedziałaś.Skoncentrowałamsięnawszystkimtym,

cokochamwTedrosie:jegoskórze,jegooczach,jegokościachpoliczkowych…

–Sofio,tojestjegowygląd!Tedrosniepoczujepokrewieństwadusz,jeślipodoba

cisiętylkodlatego,żejestprzystojny.Czymsięodróżniaszodinnychdziewczyn?

Sofiazmarszczyłabrwi.
–Niechciałammyślećojegokoronieaniomajątku.Tobyłobypłytkie.
–Pomyślotym,kimonjest!Ojegocharakterze!Jegowartościach!Otym,jakijest

wgłębiserca!

–Wybacz,alejanaprawdęwiem,jaksprawić,żebychłopiecsięwemniezakochał

– prychnęła Sofia, wyganiając ją na korytarz. – Po prostu przestań wszystko psuć
ipozwól,żebymzajęłasiętymposwojemu.

„Po swojemu” w wykonaniu Sofii najwyraźniej oznaczało upokarzanie się przy

każdejokazji.

Następnego dnia podczas obiadu usiłowała przysunąć się do Tedrosa czekającego

w kolejce zawszan, ale jego koledzy stłoczyli się wokół niej, demonstracyjnie żując
niebieskielistkimięty.Potemstarałasięzostaćznimsamnasampodczasprzetrwania
wbaśniach,aleBeatryczetrzymałasięgojakrzep,przykażdejokazjiprzypominając
mu,żetojejtrumnęwybrał.

– Tedrosie, czy mogę z tobą porozmawiać? – wypaliła w końcu zniecierpliwiona

Sofia.

–Dlaczegomiałbyrozmawiaćztobą?–zapytałaBeatrycze.
–Ponieważsięprzyjaźnimy,tynatrętnykomarze!
– Przyjaźnimy?! – rozzłościł się Tedros. – Widziałem, jak traktujesz swoich

przyjaciół. Wykorzystujesz ich. Zdradzasz. Nazywasz tłustymi. Nazywasz kłamcami.
Dziękujęzapropozycję,alenieskorzystam.

– Atak. Zdrada. Kłamstwo. Wygląda na to, że ktoś z naszych nigdziarzy wreszcie

nauczyłsięwykorzystywaćzasady!–rozpromieniłsięJuba.

SofiasięgnęłapokawałekczekoladyDot.
–Znajdziemycijakieśzaklęciemiłosne–obiecałaDot.
–Dzięki,Dot–chlipnęłaSofiazpełnymiustami.–Tojestprzepyszne.

background image

–Szczurzebobki.Wychodząznichnajlepszetrufle.
Sofiazadławiłasię.
–Awłaśnie,kogonazywałaśtłustym?
Potem było jeszcze gorzej. Trwające tydzień ćwiczenie ze szkolenia sługusów

i komunikacji ze zwierzętami polegało na tym, że wszystkim uczniom obu szkół
przydzielononajróżniejszeistotyizwierzętajakotowarzyszy,którychmieliobowiązek
wszędzie ze sobą zabierać. Początkowo zapanował powszechny chaos: trolle
wyrzucały nigdziarzy przez okna, rozbrykane satyry kradły koszyki obiadowe, małe
smoczki podpalały ławki, a najrozmaitsze zwierzęta zostawiały na korytarzach
AkademiiDobraistnehałdyodchodów.

– To tradycja. Działanie mające na celu zbliżenie szkół – wyjaśniła zawszanom

profesorDovey,niezdejmującznosaklamerkidobielizny.–Jakkolwiekniepotrzebne
inieprzemyślanebyniebyło.

Kastor wykrzywił się na widok nigdziarzy, którzy wycofali się do dzwonnicy,

obleganiprzezswoichsługusów.

JAK

TYLKO

WYCIĄGNIECIE

WŁASNE

GŁOWY

Z

ZADKÓW,

ZROZUMIECIE,KTOTUMARZĄDZIĆ!

Rzeczywiście, trzy dni później Hester nauczyła swojego małoletniego ogra

korzystania z nocnika i plucia na zawszan podczas obiadu, wilczarz Tedrosa kroczył
dumniezaswoimpanem,pytonAnadilzaprzyjaźniłsięzjejszczurami,apuchatybiały
króliczekBeatryczewzbudzałtakieuwielbienie,żenazwałagoTedzio(Tedroskopał
gozakażdymrazem,gdysięnaniegonatykał).NawetAgatazdołałanauczyćswojego
energicznegostrusia,jakkraśćsłodycze,unikajączłapaniaprzeznauczycieli.

Sofia dostała pod opiekę pulchnego amorka z gęstą czarną czupryną, zadartym

nosem, różowymi skrzydłami i oczami zmieniającymi kolor zależnie od nastroju.
Wiedziała, że ma na imię Grimm, ponieważ już pierwszego dnia wypisał to na
wszystkich ścianach pokoju 66 jej ulubioną szminką. Drugiego dnia po raz pierwszy
zobaczył podczas obiadu Agatę i jego zielone oczy zrobiły się czerwone. Wreszcie
trzeciego dnia, gdy Juba mówił im o „zastosowaniach studni”, Grimm zaczął strzelać
złukudoAgaty,którawostatniejchwilischowałasięzaleśnąstudnią.

– ODWOŁAJ TO COŚ! – Tedros mieczem trenigowym odparowywał strzały

Grimma,którewpadałydostudni.

–Grimm!Tomojaprzyjaciółka!–krzyknęłaSofia.
Grimmzpoczuciemwinyodłożyłstrzały.
Czwartydzieńspędził,siedzącpodczaswszystkichlekcjiwkącie,zgrzytajączębami

idrapiącściany.

LadyLessoprzyjrzałamusięzzainteresowaniem.
– Wiesz, patrząc na niego, można by uznać… – Spojrzała na Sofię, ale nie

dokończyłamyśli.–Nieważne.Dajmuodrobinęmleka,tobędziebardziejposłuszny.

background image

Mlekopodziałałopiątegodnia,aleszóstegoGrimmzacząłznowustrzelaćdoAgaty.

Sofia próbowała wszystkiego, by go spacyfikować: śpiewała mu kołysanki, dała
najlepszączekoladęDot,pozwoliłamunawetspaćwswoimłóżku,asamaprzeniosła
sięnapodłogę,alenicniemogłogopowstrzymać.

–Comamzrobić?–jęknęłaSofiadoladyLessopozakończonejlekcji.
– Niektóre sługusy dziczeją – westchnęła lady Lesso. – To ryzyko związane

zczarnymicharakterami.Alezazwyczajdziejesiętak,ponieważ…

–Ponieważ?
–O,jestempewna,żesięuspokoi.Zawszetakjest.
AlesiódmegodniaGrimmzacząłpodczasobiadulataćzaAgatą,skutecznieunikając

próbujących go schwytać uczniów i wilków, aż w końcu został poskromiony przez
demonaHester.RozwścieczonaAgatapatrzyłanaSofięzzadrzewa.

–Możekogośmuprzypominasz?–pisnęłaSofia.
AlenawetdemonHesterniebyłwstanienadłużejporadzićsobiezGrimmem,który

następnego dnia zaczął podpalać swoje strzały. Gdy jedna z nich przypiekła Agacie
ucho,dziewczynkawkońcumiałategodość.PrzypomniałasobieostatniąlekcjęJuby,
podczas obiadu zwabiła zdziczałego amorka do Błękitnego Lasu i schowała się
w kamiennej studni. Gdy Grimm zanurkował w ciemną głębię, chcąc ją odnaleźć,
walnęłagowgłowębucioremiogłuszyłatak,żestraciłprzytomność.

–Bałamsię,żeoncięzabije–chlipałaSofia,gdywspólniezawalałyotwórstudni

głazem.

–Potrafięosiebiezadbać–odparłaAgata.–Słuchaj,dobaluzostałyniecałedwa

miesiące,asprawyzTedrosemsiękomplikują.Musimyspróbowaćnowego…

–Tomójksiążę.–Sofiazesztywniała.–Samasięnimzajmę.
Agata nie próbowała z nią dyskutować. Cóż, kiedy Sofia będzie gotowa, wysłucha

jej.

Gdy uczniowie obu szkół poszli z Kastorem i Umą do Błękitnego Lasu, żeby

wypuścićtowarzyszynawolność,SofiazakradłasiędoBibliotekiWystępku.

Potrzebowałacałejsiływoli,żebyjużodprogunieuciec.Księgozbiórusytuowany

na najwyższym piętrze wieży Występek wyglądał jak całkiem zwyczajna biblioteka,
tylkotaka,przezktórąprzeszłypowódź,pożaritornado.Przerdzewiałeżelaznepółki
przekrzywiały się pod różnymi kątami, a na podłodze walały się tysiące książek.
Ściany pokrywała puszysta zielona pleśń, brązowy dywan był wilgotny i lepki,
awcałejsalipachniałodymemiskwaśniałymmlekiem.

Za stojącym w kącie biurkiem siedział oślizgły ropuch. Palił cygaro i przybijał

pieczęćnaksiążkach,którerzucałpotemnapodłogę.

–Czegoszuka?–beknął.
–Zaklęćmiłosnych–odparłaSofie,starającsięnieoddychać.

background image

Ropuch skinieniem głowy wskazał zawilgoconą półkę w rogu. Stały na niej tylko

trzyksiążki:

Kolcebezróż:Dlaczegomiłośćtoprzekleństwo,autorstwabaronaDrakuli
Jakzniszczyćprawdziwąmiłość:podręcznikdlanigdziarzy,autorstwadr.Waltera

Bartoliego

Niezawodnezaklęciaieliksirymiłosne,autorstwaGlindyGąś

Sofia otworzyła ostatnią książkę i przejrzała listę zaklęć. Wreszcie znalazła

„Zaklęcie53:Uroknaserceprawdziwejmiłości”.

Wyrwałakartkęiwybiegła,zanimzdążyłazemdlećodsmrodu.
PodczasobiaduDot,HesteriAnadilpochyliłysięnadprzepisem.
Gdy tylko chłopiec znajdzie się pod działaniem tego zaklęcia, natychmiast

zakocha się w tobie i zrobi wszystko, czego zapragniesz – przeczytała Anadil. –
Sprawdza się szczególnie w przypadku wyłudzania oświadczyn lub zaproszenia na
bal.

Wystarczy zrobić kulę z przepisanego eliksiru i strzelić nią w serce swojej

prawdziwejmiłości!–czytałapodekscytowanaSofia.

–Toniepodziała–marudziłaHester.
–Jesteśpoprostuzła,bojatoznalazłam.
Hesterwyciągnęłaztorbystoslistów.
Kochana Hester, nie znam żadnych działających zaklęć miłosnych… Kochana

Hester,zaklęciamiłosnesąskrajniezawodne…KochanaHester,zaklęciamiłosnesą
niebezpieczne.Jeśliużyjeszniewłaściwego,możesznazawszeskrzywićkomuś…

–Tomabyć„niezawodne”–przypomniałaDot.
–Iktotomówi?GlindaGĄŚ?
–Moimzdaniemwartospróbować,jeślidziękitemuniebędziemyjużmusiałygadać

o balach i pocałunkach – powiedziała Anadil, nie odrywając czerwonych oczu od
przepisu. – Serce nietoperza, magnetyt, kość kota… To wszystko standardowe
składniki.O,alepotrzebujemykropli„zapachu”Tedrosa.

– Jak mamy to zdobyć? – zapytała Dot. – Jeśli nigdziarz podejdzie do zawszanina,

natychmiastrzucąsięnaniegowilki.Musiałbytozrobićktośzzawszan.

WtymmomencieusiadłaoboknichAgatawróżowejsukience.
–Comnieominęło?
Sofiazdążyłapowiedziećmożezpięćsłów,ajużAgatająskarciła:
–Nie!Żadnychzaklęć.Żadnychuroków.Żadnychsztuczek!Tomusibyćprawdziwa

miłość!

– Ale popatrz tylko! – Sofia podniosła stronę z ilustracją przedstawiającą księcia

i księżniczkę całujących się na balu. Podpis brzmiał: JEDYNY AUTENTYCZNY

background image

SUBSTYTUTPRAWDZIWEJMIŁOŚCI!

AgatazgniotłakartkęiwrzuciłajądowiaderkaSofii.
–Niechcęotymwięcejsłyszeć.
ResztęprzerwyobiadowejSofiaspędziła,skubiącwmilczeniukawałeksera.
Dwa dni później, w środku nocy Hester poczuła szturchnięcie. Otworzyła oczy

izobaczyłaSofięstojącąnadjejłóżkiemiwąchającągranatowykrawatzezłotąliterą
T.

–Pachnieniebiańsko.Jestempewna,żetowystarczy.
PrzezmomentHesternicnierozumiała,potemjejpoliczkinabrzmiały,jakbymiała

eksplodować.

–AcopowiesznaChórZłoczyńców?–zapytałaSofia.–Myślę,żetobędziemój

drugiwniosek,jakzostanękapitanem.

Hester nie spała już do rana, tylko mieszała składniki. W starej porcelanowej

miseczce swojej matki przyrządziła z nich pienisty różowy wywar, wydestylowała
eliksir miłosny w postaci lśniącego gazu i nad ogniem kominka wpuściła ten gaz do
kuliwkształcieserca.

– Miejmy tylko nadzieję, że nie umrze od tego – warknęła, podając wreszcie kulę

Sofii.

Sofia przez dwa dni ćwiczyła strzelanie do celu, zanim uznała, że jest już gotowa.

Zaczekaładoprzetrwaniawbaśniach,kiedytoJubarazemzcałągrupąwspinałsięna
drzewa,żebyzbadać„floręleśną”.GdyTedroschwyciłsięgałęziniebieskiegograbu,
zobaczyładlasiebieszansę.Naciągnęłaprocę…

–Jesteśmój–szepnęła.
Różowe serce wystrzeliło z procy i poszybowało prosto w stronę srebrnego

łabędzianasercuTedrosa.Odbiłosięodniego,jakbybyłozgumy,zmieniłokolorna
karmazynowy i z głośnym, nieludzkim wrzaskiem uderzyło w Sofię. Wszyscy patrzyli
teraznaniązaskoczeni.

NaczarnejtuniceSofiiwidniałaogromnakrwawaliteraF.
– Ponieważ Fatalnie poradziłaś sobie z przestrzeganiem zasad. – Siedzący na

drzewieJubarzucił jejgniewnespojrzenie. –Żadnychzaklęć, dopókiniezostaniecie
odblokowani.

Beatryczepodniosłazziemipęknięteserduszko.
–Zaklęciemiłosne?PróbowałaśrzucićnaTedrosazaklęciemiłosne?
Wszyscy zawszanie zaczęli dosłownie ryczeć ze śmiechu. Sofia spojrzała na

wyraźnie rozwścieczonego Tedrosa i na stojąca obok niego Agatę, która miała
identyczny wyraz twarzy. Zasłoniła dłońmi twarz i uciekła, a jej szloch odbijał się
echempolesie.

–Corokuktośzszubrawcówczegośpróbuje.Alenawetostatniszubrawiecwie,że

do miłości nie ma drogi na skróty – powiedział Juba. – Zapewniam was, że od

background image

przyszłego tygodnia zaczniemy pracować z prawdziwymi zaklęciami. Ale na razie
zajmijmy się paprociami! Aby sprawdzić, czy paproć nie jest przebranym
nigdziarzem…

Agata nie poszła razem z resztą grupy na Paprociowe Pole. Oparta ciężko o pień

dębu wpatrywała się w szczątki leżącego w trawie serca, które rozprysnęło się tak
samojakjejsnyopowrociedodomu.

Hester wróciła po kolacji do pokoju i zobaczyła zapłakaną Sofię leżącą na łóżku.

CzerwoneFnajejtunicewydawałosięjeszczebardziejjaskrawe.

–Niechcezejść.Próbowałamwszystkiego.
Hesterrzuciłatorbęzpodręcznikaminapodłogę.
– Będziemy ćwiczyć nasze talenty w świetlicy. Możesz się dołączyć, jeśli masz

ochotę.

Otworzyładrzwi,alenimwyszła,powiedziałajeszcze:
–Ostrzegałamcię.
Sofiapodskoczyła,słysząctrzaśnięciedrzwi.
Przezcałąnocniezmrużyłaoka,wzdragającsięnamyślotym,żenastępnegodnia

będziemusiałasiępokazaćztymprzeklętymFnaubraniu.Wkońcunadranemzdołała
sięzdrzemnąć.Gdysięobudziła,słońcestałojużwysoko,ajejwspółlokatorkiposzły
naśniadanie.

NabrzegujejłóżkasiedziałaAgata,wyskubującazróżowejsukienkisucheliście.
– Tym razem wilk mnie zobaczył, ale zgubiłam go w tunelu. – Popatrzyła na

pozłacanelustronaścianie.–Pasujetutaj.

–Dziękuję,żejeprzyniosłaś–wykrztusiłaSofia.
–Mójpokójlepiejwyglądabezniego.
Zapadłakrępującacisza.
–Przepraszam,Aga.
–Sofio,janaprawdęchcęcipomóc.Alemusimydziałaćrazem,jeślimamywyjść

ztegożywe.

–Tozaklęciebyłonasząjedynąnadzieją–zauważyłaSofiacicho.
–Niemożemysiępoddawać!Musimyprzecieżwrócićdodomu!
Sofiapopatrzyławlustro,awjejoczachzalśniłyłzy.
–Cosięzemnądzieje,Agato?
– Chcesz iść na bal, zanim zdobędziesz księcia. Chcesz pocałunku, nic nie robiąc.

Słuchaj, przez cały tydzień musiałam zmywać po kolacji, więc miałam czas, by to
przeczytać. – Agata wyciągnęła spod sukienki książkę: Zdobądź swego księcia
autorstwaEmmyAnemonii.Zaczęłakartkowaćpozaginanestrony.

– Zgodnie tym, co tu autorka napisała, zdobycie prawdziwej miłości jest

największym z wyzwań. W każdej baśni może się wydawać, że to miłość od

background image

pierwszegowejrzenia,alezawszewymagatoodpowiednichumiejętności.

–Alejajuż…
– Bądź cicho i słuchaj. Wszystko się sprowadza do trzech rzeczy. Trzech rzeczy,

jakie dziewczyna musi zrobić, by zdobyć księcia z bajki. Po pierwsze, musisz
„podkreślićswojewalory”.Podrugie,powinnaśpozwolić,by„twojeczynymówiłyza
ciebie”. A po trzecie, masz „zaprezentować zalotników zabiegających o twoje
względy”.Jeślitylkospełnisztewarunki,mamy…

Sofiauniosłarękę.
–Coznowu.
–Niemogęniczegopodkreślić,chodzącubranawtenworekpokartoflach,niemam

szansdokonaćżadnegoczynunaoczachtejdiablicyiniemamżadnychzalotników,nie
liczącchłopca,którywyglądaiśmierdzijakszczur!Popatrznamnie,Agato!MamFna
piersi, moje włosy wyglądają jak u chłopaka, mam worki pod oczami, wysuszone
wargi,awczorajznalazłamwągrananosie!

–Ijakzamierzasztozmienić?–warknęłaAgata.
Sofiapochyliłagłowę.Ohydnaliterarzucałacieńnajejdłonie.
–Powiedzmi,comamzrobić,Aga.Zamieniamsięwsłuch.
–Pokażmu,jakajesteś–powiedziałaAgata,mięknąc.
Popatrzyłagłębokowoczyprzyjaciółki.
–PokażmuprawdziwąSofię.
WjejuśmiechuSofiadostrzegłaniezłomnąwiarę.Spojrzaławlustroitakżezdołała

się uśmiechnąć przebiegle… tak samo jak ponury amorek, uwięziony teraz głęboko
wciemności,czekającycierpliwie,ażzostaniewypuszczony.

background image

17

Noweszatycesarzowej

background image

N

owinaonieudanym zaklęciumiłosnymSofii szybkorozeszłasię poobuszkołach

iodranawszyscyczekali,wstrzymującoddech,żebytylkozobaczyćjejszkarłatneF.
Alegdydziewczynaniepojawiłasięnażadnejzporannychlekcji,stałosięjasne,żeza
bardzosięwstydzi,bysiępokazaćkomukolwieknaoczy.

–Szkoda,żeniesłyszałyście,coTedrosoniejpowiedział–mówiłaBeatryczedo

koleżanekpodczasobiadu.

SiedzącanastosiejesiennychliściAgataprzestałajejsłuchaćipatrzyłanaTedrosa

grającego w rugby z innymi zawszanami. Srebrne łabędzie lśniły na ich granatowych
swetrach. Po drugiej stronie Polany nigdziarze zlekceważyli zabawy grupowe
i najczęściej siedzieli pojedynczo. Hester podniosła głowę znad Bolesnych zaklęć, a
napotkawszy pytające spojrzenie Agaty, wzruszyła ramionami – to, gdzie jest Sofia,
byłoteraznajmniejszymzjejzmartwień.

– Daj spokój, Teduś, to nie jej wina – paplała tymczasem głośno Beatrycze. – Ta

biednadziewczynamyśli,żejestjednąznas.Powinniśmywspółczućkomuśtakża…

Przerwałaiwybałuszyłaoczy.Agatanatychmiastzrozumiała,dlaczego.
Na Polanę dumnie wmaszerowała Sofia. Jej obwisły dotychczas czarny mundurek

został przerobiony na obcisłą sukienkę bez ramion, a F na piersi lśniło diabolicznie
czerwonymi cekinami. Jasne włosy ścięła jeszcze krócej i ułożyła je w lśniącą
fryzurkę.Twarzmiałapomalowanąnabiałoniczymgejsza,powiekibyłyróżowe,usta
karmazynowe, a szklane pantofelki nie tylko zostały naprawione, ale miały teraz
wyższe obcasy, które, w połączeniu z bardzo krótką sukienką, podkreślały jej długie
nogi.Wypłynęłaspomiędzycieninasłońce,ajejpokrytabłyszczykiemskórazalśniła
tak,żewyglądałajakskąpanawniebiańskimblasku.

Sofia minęła Hester, która zdumiona upuściła książkę, minęła zawszan, którzy

upuścilipiłkę,izbliżyłasięprostodoHorta.

–Zjedzmycoś–powiedziałaiporwałagojakzakładnika.
PodrugiejstroniePolanymieczTedrosawypadłzpochwy.
Tedros zobaczył wściekłe spojrzenie Beatrycze i w milczeniu schował go

zpowrotem.

Podczas zajęć z przetrwania w baśniach Sofia zignorowała wykład Juby

o „zostawianiu przydatnych śladów” i spędziła całą lekcję, przymilając się do Horta
izapełniającswojenigdziarskiewiaderkokorzonkamiiziołamizBłękitnegoLasu.

–Cotywyprawiasz?!–syknęłaAgata.
– Uwierzysz w to, Agusiu? Mają tutaj buraczki, korę wierzby, drzewo cytrynowe

i wszystkie inne rzeczy, jakich potrzebuję, żeby zrobić moje dawne eliksiry i kremy!
Niedługobędęznowuprawdziwąsobą!

–Nietaką„prawdziwąSofię”miałamnamyśli.

background image

– Przepraszam? Przecież stosuję się tylko do twoich zaleceń. Podkreślam swoje

walory, których, jak sama widzisz, mam wiele. Moje czyny mówią za mnie – czy
odezwałamsięchoćbysłowemdoTedrosa?Nie.Nieodezwałamsię.Iniezapomnijmy
o zaprezentowaniu zalotników zabiegających o moje względy. Wiesz, co jest
potrzebne,byprzetrwaćobiadwtowarzystwieHorta?Żebyłasićsiędotegoszczura
zakażdymrazem,gdyTedrosnanaspatrzy?Eukaliptus,Agato.Znieczuliłamsobienos
eukaliptusem.Aleostateczniemiałaśrację.

–Słuchaj,źlemniezro…Miałam?
– Przypomniałaś mi o tym, co ważne. – Sofia ruchem głowy wskazała Tedrosa

iinnychzawszangapiącychsięnaniąspomiędzydrzew.–Niemaznaczenia,czyjesteś
nigdziarką,

zawszanką

czy

gdziekolwiarką.

Ostatecznie

zawsze

wygrywa

najpiękniejszanaświecie.–Poprawiłaszminkąustaizacmokała.–Zobaczysz.Przed
końcemtygodniazaprosimnienabal,atybędzieszmiałatenswójbezcennypocałunek.
Więc żadnych więcej negatywnych myśli, złociutka, bo boli mnie od nich głowa. No
dobrze,gdziesiępodziałtenbeznadziejnyHort?Mówiłammu,żemasięodemnienie
ruszaćnawetnakrok!–Ioddaliłasiędumnie,pozostawiająconiemiałąAgatę.

WAkademiiZłanigdziarzewponurychnastrojachjedlikolację,wiedzielibowiem,

że czeka ich cały wieczór zakuwania. Teraz, gdy mieli zacząć rzucanie zaklęć,
nauczyciele mniej koncentrowali się na ich wrodzonych talentach, a bardziej na
żmudnie zdobywanej wiedzy. Na następny dzień musieli zapamiętać na pierwsze
zaliczenie u lady Lesso osiemdziesiąt scenariuszy morderstw, poza tym rozkazy dla
olbrzymów na szkolenie sługusów i mapę Kwietnej Kolei na egzamin z geografii
uprofesoraSadera.

– Jak on zamierza je sprawdzać? – narzekała Hester. – Przecież nawet ich nie

zobaczy!

Gdy nadeszła cisza nocna, ze świetlicy wróciły Hester, Dot i Anadil ze stosami

książek i zastały pokój zamieniony w istne laboratorium. Tuziny barwnych eliksirów
bulgotały nad płomieniami, fiolki z kremami, mydłami i farbami zajmowały półki,
a trzy łóżka były zasłane suchymi liśćmi, ziołami i kwiatami… W centrum tego
wszystkiego siedziała Sofia, niewidoczna spod cekinów, wstążek i tkanin, testując na
sobienowemieszanki.

–MójBoże,onanaprawdęjestwiedźmą–zachłysnęłasięAnadil.
SofiauniosłaKsięgęprzepisównapięknywygląd.
–Ukradłamjąpodczasobiadujednejzawszance.
–Niepowinnaśuczyćsiędozaliczeń?–zapytałaDot.
– Piękno to praca na pełny etat – westchnęła Sofia, smarując się intensywnie

zielonymbalsamem.

–Amysięzastanawiałyśmy,czemuzawszankisątakiegłupie.
– Sofia wróciła, złociutkie. I dopiero się rozkręca – zaszczebiotała Sofia. – Mam

background image

terazdozaliczeniamiłość.

I rzeczywiście. Chociaż następnego dnia zajęła niemal ostatnie miejsca we

wszystkich trzech zaliczeniach, bez wątpienia była pierwsza w zwracaniu uwagi,
pojawiając się na obiedzie w czarnej tunice przerobionej na oszałamiającą suknię
zodsłoniętymiplecamiiszarfązbłękitnychorchidei.Jejobcasystałysięodobretrzy
centymetrywyższe,twarzlśniłabrązem,cienienapowiekachmiałyprowokującykolor
barwinka, usta były cudownie czerwone, a lśniące F na przodzie sukienki uzupełniał
cekinowynapisnaplecach:…jakFantastyczna.

– To na pewno jest niedozwolone – jęknęła Beatrycze do śliniących się na widok

Sofiichłopców.

AleSofia,pytanaprzeznauczycieli,upierałasię,żemaprzecieżnasobiemundurek,

agroźnezazwyczajwilkisprawiaływrażenierównieoszołomionychjakchłopcy.Dot
przysięgała,żejedenznichmrugnąłnawetdoSofii,napełniającjejwiaderkopodczas
obiadu.

– Ona urządza sobie kpiny ze złoczyńców! – złościła się Hester, piorunując

spojrzeniem czarnych oczu Sofię siedzącą po drugiej stronie Polany. – Powinni ją na
zawszezamknąćwSaliUdręki.

– Bestia nadal się nie pokazał – ziewnęła Anadil. – Cokolwiek go przestraszyło,

musiałobyćnaprawdępaskudne.

Następnego dnia Sofia znowu zawaliła wszystkie ćwiczenia, a mimo to jakimś

cudem udało jej się uniknąć niezaliczenia roku. Chociaż w oczywisty sposób była
najgorsza,zakażdymrazemnadjejgłowąpojawiałosię„19”zamiast„20”.(„Jestem
zbyturocza,żebyniezdać”–chwaliłasięzdumionymkolegomzklasy).

PodczasprzetrwaniawbaśniachSofianiesłuchałaJubyomawiającego„survivalze

strachami na wróble”, tylko pracowicie pisała coś w notesie. Rozwścieczona Agata
patrzyłanajejczarnąsukienkętypubabydoll,różowylizakicekinyułożonewnapis:
F…jakFrajda.

–WymyśljeszczecośzaczynającegosięnaF–szepnęłaSofia.
– Próbuję słuchać, a ty też powinnaś, bo każda myśl o ucieczce staje się

fantasmagorią.

F jak Fantasmagoria. Hmm, trochę zbyt wyszukane. A może Flirciara? Albo

Frapująca?

–AmożeFajtłapa?!Nawetsiędociebiejeszczenieodezwał.
FjakFochy–oznajmiłaSofia.–Czylito,cowłaśniestroisz.
PrzezresztęlekcjiAgatamamrotałacośdosiebie.
Ale mało brakowało, a uwierzyłaby w powodzenie planu Sofii, która następnego

dnia pojawiła się w odsłaniającym brzuch czarnym topie, rozkloszowanej
minispódniczce, z włosami ułożonymi w nażelowane kolce i w pantofelkach
przemalowanychnaciemnoróżowo.Zawszaniespędziliprzerwęobiadową,gapiącsię

background image

naniąibezwiednieprzełykająckęsybefsztyku.Ajednak…chociażSofiawidziała,że
Tedrosukradkiemspoglądanajejnogi,zgrzytazębami,ilekroćkołoniegoprzechodzi,
ipocisię,jeśliznajdąsięzbytbliskosiebie…nadalsiędoniejnieodezwał.

– To nie wystarczy – powiedziała Agata, podchodząc do niej po lekcji Juby. –

Potrzebujeszlepszychwalorów.

Sofiapopatrzyłanasiebie.
–Wydajemisię,żemojewalorysącałkiemniezłe.
–Głębszychwalorów,tyidiotko!Czegośwewnętrznego!Takiegojakwspółczucie,

dobreuczynkilubżyczliwość!

Sofiazamrugała.
–Czasemto,comówisz,jestcudowniesensowne,Aga.Onpowinienzobaczyć,jak

dobrajestemwrzeczywistości.

–Wkońcuprzejrzałaśnaoczy–odetchnęłaAgata.–Aterazpospieszsię.Jeślion

zaprosiinnądziewczynęnabal,nigdyniewrócimydodomu!

Izaproponowała,bySofiapodsunęłaTedrosowimiłosnelimerykipełnezgrabnych

rymów lub zostawiała mu potajemnie dobrze przemyślane prezenty dowodzące
głębokiegouczucia–skutecznośćobutychstrategiipodkreślałodziełoZdobądźswego
księcia
. Ponieważ Sofia słuchała tego wszystkiego i ze zrozumieniem kiwała głową,
Agata spodziewała się następnego dnia, idąc na obiad, że będzie mogła przeczytać
pierwszybrudnopiswierszalubobejrzećwłasnoręczniezrobionyprezent.Zamiasttego
dostrzegłagrupędwudziestunigdziarekstłoczonychzbokuPolany.

–Cotamsiędzieje?–zapytałaHesteriAnadil,któreczytałypodręcznikiwcieniu

drzew.

– Powiedziała, że to twój pomysł – warknęła Hester, nie odrywając wzroku od

książki.

–Złypomysł–dodałaAnadil.–Takzły,żeniechcemyztobąrozmawiać.
Zaskoczonapopatrzyłanatłumek.Zjegośrodkarozbrzmiewałznajomygłos.
–Fantastycznie,złociutkie.Aleużywajcieodrobinęmniejkremu!
Agata poczuła ściskanie w piersi. Przepchnęła się przez gromadę nigdziarek, aż

wkońcuznalazłasięwsamymśrodkuiomalniepadłatrupemzzaskoczenia.

Sofia siedziała na pieńku, a z gałęzi ponad nią zwieszał się ręcznie malowany na

desceznak:

background image

Stłoczonewokółniejnigdziarkiwcierałylepkiiczerwonykremzburakówwswoje

pryszczeibrodawki.

– Zapamiętajcie to sobie, dziewczyny. To, że jesteś brzydka, nie znaczy, że nie

możeszbyćatrakcyjna–pouczałajeSofia.

– Jutro przyprowadzę moje współlokatorki – szepnęła Arachne do zielonoskórej

Mony.

Kompletnie osłupiała Agata gapiła się w milczeniu. Nagle zobaczyła, że ktoś

próbujeukradkiemwymknąćsięztłumu.

–Dot?
NatwarzyDot,wysmarowanejczerwonymkremem,malowałosiępoczuciewiny.
–O,cześć!Jatylko,nowiesz,pomyślałam,żepowinnammiećokona…nowiesz,

żebysprawdzić,nawszelkiwypadek…–Popatrzyłanaswojestopy.–Niemówotym
Hester.

Agataniemiałapojęcia,cotowszystkomożemiećwspólnegozezdobyciemmiłości

Tedrosa, ale kiedy chciała wypytać o to Sofię, trzy nigdziarki przepchnęły się przed
nią,żebyzapytać,jakwybraćnajlepszeburaki.Agatanieznalazłatakżeokazjipodczas
zajęćwlesie,ponieważJubaoddzieliłzawszanodnigdziarzy.

–Musicieprzywyknąćdotego,żejesteściewrogami.PierwszaPróbaBaśnibędzie

już za trzy tygodnie! – powiedział gnom. – Przed Próbą musicie opanować kilka
podstawowych zaklęć. Oczywiście nie ma jednej metody na uprawianie magii.
Niektórezaklęciawymagająwizualizacji,inneinkantacji,innegestówdłońmi,tupania
nogą,magicznychróżdżek,szyfrówliczbowych,anawetpartnerów!Wszystkiejednak
zaklęciaopierająsięnajednejwspólnejzasadzie.

Wyjąłzkieszenilśniącysrebremkluczwkształciełabędzia.
–Zawszanie,proszęwyciągnąćprawąrękę.
Zaskoczenizawszaniepopatrzylinasiebieiposłuszniewyciągnęliręce.

background image

–Mhm.Typierwsza.
Agatazmarszczyłabrwi,gdyzłapałjązarękę,apotemzapalecwskazujący.
–Chwileczkę…copanzamierza…
Juba magicznie zanurzył łabędzi klucz w opuszku palca Agaty – jej skóra stała się

przezroczysta,akluczprzeniknąłprzeztkankę,żyłyikrew,żebyutkwićwkości.Gnom
obrócił go i kość bezboleśnie zatoczyła pełen okrąg. Czubeczek palca przez moment
lśnił intensywnie pomarańczowo, a potem, gdy Juba wyjął klucz, przygasł. Zdumiona
Agatawpatrywałasięwswójpalec,aJubatymczasemodblokowywałresztęzawszan,
potem nigdziarzy, łącznie z Sofią, która ledwie spojrzała na niego, zajęta pisaniem
wnotesie.

– Magia odpowiada na uczucia. To jedyna zasada – powiedział gnom, gdy już

skończył. – Gdy wasz palec świeci, to znaczy, że przywołaliście dostatecznie silne
emocje, macie dość determinacji, by rzucić zaklęcie. Magii możecie używać tylko
wtedy,gdyczujecie,żejesttonaprawdępotrzebne!

Uczniowie patrzyli na swoje palce, emocjonując się i namawiając je z całej siły.

Wkrótceichopuszkizaczęłymigotać–każdaosobamiałaniepowtarzalnykolor.

–Alepodobniejakróżdżki,blaskmagicznysłużytylkodoćwiczeń!–ostrzegłJuba.

– W Puszczy wyjdziecie na kompletne niedorajdy, jeśli będziecie się świecić za
każdym razem, gdy rzucicie zaklęcie. Zapieczętujemy wasze lśnienie, gdy tylko
nauczycie się je kontrolować. – Skrzywił się na widok Horta, bezskutecznie
machającegopalcemprzedskałąipróbującegozrobićzniącokolwiek.–Jeślitotylko
kiedykolwieknastąpi.

Gnomodwróciłsiędocałejgrupy.
– Na pierwszym roku nauczycie się tylko trzech typów zaklęć: władzy nad wodą,

manipulacji pogodą i mogryfikacji w rośliny i zwierzęta. Dzisiaj zaczniemy od tego
ostatniego.–Rozległysiępodekscytowaneszepty.–Toprostezaklęciewizualizacyjne,
niezwykle przydatne, by uciec przed wrogiem. A teraz, ponieważ wasze ubrania nie
będąnawaspasowaćpomogryfikacji,będziełatwiej,jeślijezdejmiecie.

Uczniowieprzestaliszeptać.
–Nodobrze,narazietopominiemy–powiedziałJuba.–Ktochcespróbowaćjako

pierwszy?

Wszyscy unieśli ręce, poza dwiema osobami. Agata modliła się żarliwiej niż

kiedykolwiekwcześniej,bySofiamiałaplanumożliwiającyimpowrótdodomu.Sofia
jednak była zbyt zajęta robieniem notatek do swojej następnej pogadanki („Wanna to
nienarzędzietortur”),bysiętymprzejmować.

TrzeciegodniaprzypieńkuSofiitrzydzieściświeżowykąpanychnigdziarekczekało

napogadankę„Powiedznieszmatom”.

–ProfesorManleypowtarza,żenigdziarzemusząbyćszpetni.Żebrzydotaoznacza

background image

wyjątkowość, potęgę, wolność! A ja miałabym pytanie do profesora Manleya: jak
mamy się czuć wyjątkowe, potężne lub wolne… w czymś takim? – zagrzmiała Sofia,
machając czarną tuniką jak wrażą flagą. Odpowiedziały jej wiwaty tak głośne, że po
drugiejstroniePolanyołówekBeatryczeześlizgnąłsięzkartki,psującszkicjejsukni
balowej.

–TotachorapsychicznieSofia–warknęłaBeatrycze.
– Jak widzę, nadal szuka partnera na bal – mruknął Tedros, celując podkową

wpalik.

–Gorzej.Terazstarasięprzekonaćnigdziarzy,żeniesądoniczego.
ZaskoczonyTedrosspudłował.
Po obiedzie Agata nawet nie próbowała rozmawiać z Sofią, ponieważ tłoczyły się

wokół niej nigdziarki wypytujące o porady z dziedziny mody. Nie próbowała też
następnego dnia, gdy nastąpiło spontaniczne palenie butów po pogadance „Precz
z buciorami!”, a wilki biegały w kółko, zapędzając uczniów batami do zamku. Nie
zamierzałanawetpróbowaćjeszczekolejnegodnia,gdynapogadanceo„Sporciedla
niewysportowanych” zjawiły się wszystkie nigdziarki z wyjątkiem Hester i Anadil,
którepoobiedziedopadłyAgatę.

– Ten pomysł robi się coraz bardziej obrzydliwy – oznajmiła Anadil. – Tak

obrzydliwy,żeniebędziemyjużsięztobąprzyjaźnić.

–Chłopcy,bale,pocałunki…teraztowszystkotwójproblem–warknęłaHester,aż

demonnajejszyiporuszyłsię.–Jeślitylkoniebędziemitoprzeszkadzaćwzostaniu
kapitanem,dbamoto,cowydwiezrobicie,tyle,coowieprzowyzadek.Jasne?

Kolejnego dnia Agata ukryła się w Leśnym Tunelu, zaczekała na stukot wysokich

obcasównasuchychliściachigwałtownymskokiempowaliłaSofię.

– Co ma być dzisiaj? Regeneracja naskórka? Wybielanie zębów? Nowe ćwiczenia

namięśniebrzucha?

–Jeślichceszporozmawiaćzemną,możeszzaczekaćwkolejce,takjakwszyscy!–

krzyknęłaSofia.

– „Złowrogi makijaż”, „Czarny to nowy czarny”, „Joga dla złoczyńców”! Czy ty

chcesztustracićżycie?

– Chciałaś, żebym pokazała mu coś głębszego. Czy to nie dowodzi współczucia?

Czy to nie dowodzi życzliwości i mądrości?! Pomagam tym, którzy nie potrafią sami
sobiepomóc.

– Wybacz mi, święta Tereso, ale twoim celem jest Tedros! Jak to masz zamiar

osiągnąć?!

–Osiągnięcietookropnieniejasnesłowo.Alepowiedziałabym,żetojestjużjakieś

osiągnięcie,prawda?–mówiącto,wskazaławyjścieztuneli.

Agatawyjrzałanazewnątrz.Tłumwokółpieńkaliczyłdobrąsetkęnigdziarzy,aleza

nimikręciłsięktoś,ktozdecydowanieniepasowałdopozostałych.

background image

Złotowłosychłopiecwgranatowymsportowymswetrze.
ZaskoczonabezsłowawypuściłaSofię.
–Tyteżpowinnaśtegoposłuchać–zawołałaSofia,wychodząctriumfalnieztunelu.

–Dzisiajmówimyosuchychizniszczonychwłosach.

SiedzącatużprzypieńkuArachnespiorunowałaTedrosaspojrzeniemjedynegooka.
–AcoturobiKsiążęPiękniś?
– Właśnie, wracaj do swoich, zawszanku – prychnęła Mona, rzucając w niego

porostami.

Kiedy kolejne nigdziarki zaczęły go nękać, Tedros cofnął się niepewnie. Nie był

przyzwyczajonydobycianiepopularnym.Alegdyjużzaczętonaniegobuczeć…

– Zapraszamy wszystkich zainteresowanych – skarciła ich Sofia, zajmując swoje

miejscenapieńku.

Przez cały tydzień Tedros pojawiał się codziennie. Kolegom tłumaczył, że chce

popatrzeć,coSofiamanasobie,alewyraźniechodziłomunietylkooto.Obserwował,
jak uczy niewydarzonych złoczyńców chodzić prosto, bez garbienia się, patrzeć
ludziom w oczy i pracować nad wymową. Patrzył, jak Źli chłopcy, początkowo
z nieufnymi minami kręcący się wokół grupy, niedługo potem sami wypytywali Sofię
o to, jak walczyć z bezsennością, maskować przykry zapach ciała i panować nad
wybuchamizłości.Wpierwszychdniachtychzgromadzeńznudzonewilkiziewały,ale
wkrótceTedroszauważył,żeionezaczęłysłuchać.Nieminęłowieleczasu,aczarne
charakterydyskutowałyojejzaleceniachtakżepodczaskolacjiiprzymulistejherbacie
wświetlicach.Nigdziarzezaczęlisiadaćwgrupachpodczasobiadu,stawaćwswojej
obronie w czasie lekcji i przestali żartować ze swojego pasma porażek. Po raz
pierwszy od dwustu lat Zło zaczęło mieć nadzieję. A wszystko dzięki jednej
dziewczynce.

PodkoniectygodniaTedroszajmowałjużmiejscewpierwszymrzędzie.
– To działa! Nie do wiary! – zachwycała się Agata, odprowadzając Sofię do

Leśnego Tunelu. – Może naprawdę powie, że cię kocha! Może cię pocałuje jeszcze
wtymtygodniu!Wrócimydodomu!Jakibędziejutrzejszytemat?

–Aniemówiłam?–oznajmiłaSofiaipomaszerowałaprzedsiebie.
Następnego dnia podczas obiadu Agata stała w kolejce po koszyk z tartinkami

zkarczochemioliwkami.Wyobrażałasobie,jaktoonaiSofiapopowrociedodomu
będą witane jak bohaterki. Gawaldon wzniesie ich posągi na rynku, będzie je
wysławiać w kazaniach, wystawi musical o ich życiu, zaś dzieci w szkole będą się
uczyćodwóchdziewczynkach,któreocaliłyjeodklątwy.Jejmatkazdobędzietysiące
nowych pacjentów, a Rozpruwacz dostanie codziennie świeżego pstrąga. W kronice
miejskiejpojawisięjejportretiwszyscyci,którzyośmielalisięzniejkpić,będąsię
terazpłaszczyć…

–Topoprostukpiny.

background image

Beatrycze patrzyła na tłum nigdziarzy otaczających Sofię ubraną w kuszące czarne

sari i futrzane kozaki na cienkich obcasach. Prowadziła właśnie pogadankę na temat:
„Jakbyćnajlepszymwewszystkim(takjakja!)”.

–Zupełniejakbybyłanajlepsza–prychnęłaBeatrycze.
– Myślę, że jest najlepszą nigdziarką, jaką kiedykolwiek widziałem – odezwał się

głoszanią.

Beatryczeokręciłasięnapięcie.
–Doprawdy,Tedziu?Ajamyślę,żetowszystkojestzupełniejakbajka.
Tedros popatrzył w tę samą stronę, co ona, na lśniące w łagodnym blasku słońca,

widoczne na bramie Błękitnego Lasu tablice rankingowe. Na tablicy nigdziarzy imię
Sofii znajdowało się na samym dole, podziobane przez drozdy. Zajmowała miejsce
120na120.

–Adokładniej,jakNoweszatycesarzowej–zakończyłaBeatryczeiunoszącdumnie

głowę,oddaliłasię.

TegodniaTedrosnieposzedłzobaczyćsięzSofią.Rozeszłysiępogłoski,żeuznał

za żałosne patrzenie, jak nigdziarze pokładają nadzieje w „najsłabszej dziewczynie
wszkole”.

Następnego dnia Sofia nie zastała nikogo przy swoim pieńku, a drewniana tablica

zostałapomazana:

– Mówiłam ci, żebyś uważała na lekcjach! – krzyknęła Agata, gdy po zajęciach

zJubączekaływgęstymdeszczu,ażwilkiotworząbramę.

– Mam na głowie szycie nowych kreacji, warzenie nowych kosmetyków

i przygotowywanie nowych pogadanek! Nie mogę się jeszcze zajmować lekcjami! –
chlipnęłaSofiaukrytapodczarnymparasolem.–Muszęmyślećomoichfanach!

– Których już straciłaś! – wrzasnęła Agata. Widziała, że stojąca razem z grupą

background image

Hesteruśmiechasiędoniejzłośliwie.–Trzyostatniemiejscainiezdasz!Niewiem,
jakimcudemudałocisięprzetrwaćtakdługo!

– Oni nie pozwolą, żebym nie zdała! Niezależnie od tego, jak słabo sobie radzę!

Dlaczegouważasz,żeprzestałamsięuczyć?

Agata próbowała zrozumieć, o co tu może chodzić, ale nie mogła się skupić

z powodu piekącego palca. Od kiedy Juba go odblokował, świecił za każdym razem,
gdysięzłościła,jakbypaliłsiędorzucaniazaklęć.

– Jakim cudem wcześniej zajmowałaś tak wysokie miejsca? – zapytała, ukrywając

rękęwkieszeni.

– To było, zanim kazali nam czytać. Słuchaj, czy ja wyglądam na kogoś, kogo

interesuje, jak zatruć grzebień, wydłubać oczy ropusze albo powiedzieć „Czy mogę
przejść przez twój most?” po trollowemu? Ja się staram ulepszyć jakoś tych
złoczyńców, a ty chcesz, żebym uczyła się na pamięć przepisu na rosół z dzieciaka.
Wiedziałaś, Agato, że jeśli chcesz ugotować dziecko, powinnaś je najpierw zawinąć
w pergamin? Inaczej nie ugotuje się prawidłowo i może ocknąć się w twoim garnku.
Czychcesz,żebymwłaśnietegosięuczyła?Jakranićizabijać?Jakbyćwiedźmą?

–Posłuchaj,musiszodzyskaćszacunek…
–CelowostającsięZła?Nie.Niemamowy.
–Wtakimraziejużponas–warknęłaAgata.
Sofiawestchnęłagniewnieiodwróciłasię.Naglewyrazjejtwarzyuległzmianie.
–Cotoma…
Zagapiłasięnaprzymocowanądobramytablicęrankingowązawszan.

–Ale…ale…ty…ty!–jęknęłaSofia.
– Bo ja odrabiam lekcje! – warknęła Agata. – Nie mam ochoty uczyć się

przywoływania gołąbków, ćwiczyć omdlenia ani haftować chusteczek, ale zrobię
wszystko,cobędęmusiała,żebyśmywróciłydodomu!

AleSofiajejniesłuchała.Najejtwarzypojawiłsięprzebiegłyuśmiech.
Agatazaplotłaramiona.
–Niemamowy.Popierwsze,nauczycielenasodrazuprzyłapią.
–Będzieszzachwyconamoimzadaniemdomowymzklątw.Jestotym,jakoszukać

księcia…atyprzecieżnienawidziszchłopców!

–Podrugie,twojewspółlokatorkiposkarżąnaciebie…

background image

– Będziesz zachwycona moim zadaniem domowym z pielęgnacji brzydoty! Uczymy

się,jakstraszyćdzieci…atynienawidziszdzieci!

–JeśliTedrossiędowie,będziemymartwe…
–Popatrznaswójpalec!Świecisię,kiedysięzłościsz!Jategoniepotrafię!
–Toprzypadek!
–O,terazjestjeszczejaśniejszy!Jesteśurodzonymczarnymcha…
Agatatupnęłanogą.
–NIEBĘDZIEMYOSZUKIWAĆ!
Sofia umilkła. Wilki otworzyły bramę Błękitnego Lasu, a uczniowie weszli do

swoichtuneli.

AniSofia,aniAgatanieruszyłysięzmiejsca.
–Mojewspółlokatorkimówią,żejestemstuprocentowozła–odezwałasięmiękko

Sofia.–Aletyznaszprawdę.NieumiembyćZła.Nawetwjednymprocencie.Dlatego
proszę,niekażmirobićczegośprzeciwnegomojejnaturze,Agato.Niepotrafię.–Głos
sięjejzałamał.–Poprostuniepotrafię.

Zostawiła Agatę kryjącą się pod parasolką. Gdy dołączyła do reszty grupy, ulewa

zdążyłajużspłukaćlakierzjejwłosówibrokatzeskóry,ażwkońcuAgatanieumiała
odróżnić Sofii od reszty czarnych charakterów. Ogarnęło ją poczucie winy, a palec
zalśnił jasno jak słońce. Nie powiedziała przyjaciółce prawdy. Wpadła na ten sam
pomysł, żeby odrabiać za Sofię lekcje Zła, ale zrezygnowała z niego. Nie dlatego, że
bałasięprzyłapania.

Bałasię,żemożejejsiętospodobać.Stuprocentowo.

Tej nocy Sofię dręczyły koszmarne sny. Tedros całował gobliny, Agata ze

skrzydłamiamorkawypełzałazestudni,demonHestergoniłjąwkanałachściekowych,
gdzie z ciemnej wody wyłonił się Bestia i próbował ją pochwycić zakrwawionymi
łapami, Sofia przebiegła jednak koło niego i zatrzasnęła się w Sali Udręki. Ale tam
czekałjużnowykat.Jejojciecwmascewilka.

Sofiaobudziłasięgwałtownie.
Jejwspółlokatorkispałygłęboko.Westchnęłaiopadłanapoduszkę–izarazusiadła

jakoparzona.

Najejnosiesiedziałkaraluch.
Jużmiaławrzasnąć…
–Toja!–syknąłkaraluch.
Sofiazamknęłaoczy.Obudźsię,obudźsię,obudźsię.
Otworzyłajeznowu.Karaluchnadaltambył.
–Jakiesąmojeulubionemufinki?
– Z otrębami i borówkami, bez mąki – parsknął karaluch. – Masz jeszcze jakieś

głupiepytania?

background image

Sofiazdjęłaowadaznosa.Miałznajomewyłupiasteoczyizapadniętepoliczki.
–Jaknalitość…
–Mogryfikacja.Uczymysięjejoddwóchtygodni.Spotkajmysięwświetlicy.
KaraluchAgatapodreptałdodrzwi,rzucającSofiigniewnespojrzenie.
–Izabierzpodręczniki.

background image

18

Karaluchilis

background image

A

jeślimójbędzielśniłnazielonoalbobrązowo?–ziewnęłaSofia,drapiącsiępo

nogach. Wszystko w świetlicy wieży Szkoda było pokryte jutą – podłoga, meble,
zasłony – jakby miała to być jakaś barbarzyńska sala swędzenia. – Nie zrobię tego,
jeślibędziemisięgryzłozubraniem.

– Skoncentruj się po prostu na uczuciach! – warknął karaluch siedzący na jej

ramieniu.–Takichjakzłość.Spróbujzłości.

Sofiazamknęłaoczy.
–Świecisię?
–Nie.Oczymmyślałaś?
–Ojedzeniututaj.
–Tomabyćprawdziwazłość,tytępoto!Magiabierzesięzprawdziwychuczuć!
Sofiazwysiłkiemzmarszczyłatwarz.
–Mocniej!Nicsięniedzieje.
TwarzSofiipociemniała,aczubekjejpalcazapłonąłciemnymróżem.
– Właśnie tak! Udało ci się! – podekscytowana Agata aż podskoczyła. – O czym

myślałaś?

– Jak bardzo wkurza mnie twój głos – odparła Sofia, otwierając oczy. – Mam za

każdymrazemmyślećotobie?

WciągukolejnegotygodniaświetlicawieżySzkodazamieniłasięwkaralusząnocną

szkółkę. Zaklęcie mogryfikujące działało tylko przez trzy godziny, dlatego Agata
zmuszała Sofię, by ta orała jak wół. Zmuszała, żeby jej palec lśnił mocniej, żeby
zasnuła pokój mgłą i zalała podłogę, żeby odróżniała śpiącą wierzbę od płaczącej
wierzby, a nawet wymówiła kilka słów w języku olbrzymów. Sofia natychmiast
awansowała w rankingu, ale czwartego dnia ciężka nocna praca zaczęła odciskać na
niejpiętno.

–Mojaskórajestposzarzała!–pisnęłaprzerażona.
–Inadaljesteśna68.miejscu,więclepiejuważaj–skarciłjąsiedzącynaksiążce

karaluch, na którego odwłoku lśnił herb z łabędziem. – Dżuma Ogólnopuszczańska
rozpoczęłasię,gdyTiteliturytupnąłtakmocno,żeziemiasięrozstąpiła…

–Dlaczegozmieniłaśzdanie?Czemupostanowiłaśmipomóc?
– Ze szczeliny wypełzły tysiące jadowitych owadów i opanowały całą Puszczę,

sprowadzajączarazęnasetkinigdziarzyizawszan–ciągnęłaAgata,ignorującpytanie
Sofii. – Musieli wtedy nawet zamknąć tę szkołę, ponieważ choroba była bardzo
zaraźliwa…

Sofiaopadłaciężkonakanapę.
–Skądtywiesztowszystko?
–Ponieważkiedytygapiszsięwlustro,jaczytamTruciznyizarazy!
Sofiawestchnęła.

background image

–Czylizamknęliszkołęzpowodurobactwa.Acosiępotemsta…
–Totutajsięwymykasz?
SofiaobejrzałasięizobaczyłastojącąwdrzwiachHesterwczarnejpiżamie,której

towarzyszyłyAnadiliDot.

–Odrabiamlekcje–ziewnęłaSofia,podnoszącksiążkę.–Potrzebujęświatła.
–Odkiedyprzejmujeszsięodrabianiemlekcji?–zapytałaHester;miałabardziejniż

zwykleprzetłuszczonewłosy.

–Myślałam,żeurodato„pracanapełnyetat”–przedrzeźniałająAnadil.
– Mieszkanie z wami w pokoju jest niezwykle inspirujące – odparła Sofia

zuśmiechem.–Sprawia,żechcęsięstaćjaknajlepszymczarnymcharakterem.

Hesterwpatrywałasięwniąprzezdługąchwilę,potemmruknęłacoś,odwróciłasię

iwyszła,zabierającpozostałedwiedziewczynki.

SofiaodetchnęłaizdmuchnęłaAgatęzkanapy.
–Onacośplanuje–dobiegłojezzadrzwiwarknięcieHester.
– Albo się zmieniła! – wtrąciła Dot, drepcząc za nią. – Na jej książce siedział

karaluch,aonagonawetniezauważyła!

Po sześciu nocach korepetycji Sofia zajmowała już 55. miejsce. Ale z każdym

kolejnym dniem coraz bardziej przypominała zombi – miała chorobliwie bladą skórę
i szkliste, podkrążone oczy. Zapomniała o wymyślnej kreacji i kapeluszu, chodziła
teraz z brudnymi włosami i w pogniecionej sukience, rozsiewając po całym zamku
kartkiznotatkami.

– Może powinnaś się wyspać? – mruknął do niej Tedros podczas wykładu Juby

o„kuchnizowadami”.

– Jestem zajęta niebyciem „najsłabszą dziewczyną w szkole” – odparła Sofia, nie

przerywającrobienianotatek.

–Owadysączęstodostępnetam,gdzienieznajdzieciesłonorobaków–powiedział

Juba,podnoszącżywegokaralucha.

– Nie możesz oczekiwać, że ktokolwiek będzie cię słuchać, jeśli zajmujesz niższe

miejsceniżHort–szepnąłTedros.

–Kiedybędęnapierwszymmiejscu,będzieszmnieprosićowybaczenie.
–Jeślizajmieszpierwszemiejsce,poproszęcię,ocozechcesz–prychnąłTedros.
–Zapamiętamtosobie–powiedziałaSofiastanowczo.
–Oileniezaśniesz.
–Najpierwusuwamyczęściniejadalne–oznajmiłJubaiurwałkaraluchowigłowę.
Agatawzdrygnęłasięischowałasięzasosnę,gdziepozostałajużdokońcalekcji.

Alewnocyomalniewyskoczyłazpancerzyka,gdySofiapowiedziałajejorozmowie
zTedrosem.

– Zawszanie muszą dotrzymać danego słowa! – powiedziała, podskakując na

krzywych karaluszych nogach. – To część Książęcego Kodeksu Rycerskiego. Teraz

background image

wystarczy,żezajmieszpierwszemiejsce,aon…Sofia?

Odpowiedziałojejchrapanie.
Po dziesięciu dniach nauki w Karaluszej Szkole Sofia zajmowała już 40. miejsce,

alecieniepodjejoczamistałysiętakciemne,żewyglądałajakszop.Potemspadłana
65.miejsce,ponieważdrzemałapodczassprawdzianuladyLessozesnówonemezis,
zasnęłanaszkoleniusługusówistrąciłaBeezlazdzwonnicy,awkońcustraciłagłosna
osobistychtalentach,cokosztowałojąkolejneodległemiejsce.

–Twójtalentsięrozwija–powiedziałaSheebadoAnadil,którazdołałasprawić,

że jej szczury urosły o piętnaście centymetrów. Potem spojrzała na Sofię. –
Amyślałam,żetotyjesteśnajbardziejobiecującąwiedźmą.

ZkońcemtygodniaSofiaznowubyłanajsłabszymczarnymcharakteremwszkole.
–Jestemchora–powiedziałaAgata,kaszląc.
ProfesorDoveyniepodniosłagłowyznadzawalonegopergaminamibiurka.
–Herbatazimbiremidwaplasterkigrejpfrutacodwiegodziny.
–Próbowałamjuż–odparłaAgata,kaszlącjeszczegłośniej.
– Teraz nie ma czasu na opuszczanie lekcji, Agato – powiedziała profesor Dovey,

nadalnaniąniepatrząc.Układałapapierypodlśniącymiprzyciskamiwkształciedyń.
–Dobaluzostałniecałymiesiąc,ajachcęmiećpewność,żenaszaczwartawrankingu
uczennicajestprzygotowanananajważniejsząnocswojegomłodegożycia!Myśliszjuż
możeojakimśmiłymchłopcu?

Agata wybuchnęła kolejnym atakiem kaszlu. Profesor Dovey popatrzyła na nią

zaniepokojona.

–Mamwrażenie,żeto…dżuma–wyrzęziłaAgata.
ProfesorDoveypobladła.
Skazana na kwarantannę – miała przebywać w swoim pokoju – Karaluch Agata

mogłateraztowarzyszyćSofiinawszystkichlekcjach.Siedzączauchemprzyjaciółki,
podszeptywała jej pierwsze oznaki snu o nemezis (odpowiedź: smak krwi),
nadzorowała

negocjacje

z

lodowym

olbrzymem

na

szkoleniu

sługusów

ipodpowiedziałapodczasćwiczeńuJuby,którestrachynawróblesąDobre,aktóre
Złe. Drugiego dnia pomogła przyjaciółce stracić ząb na pielęgnacji brzydoty,
dopasowała potwory do cech na sprawdzianie Sadera (kukły: prawią komplementy,
harpie: jedzą dzieci) i wskazała, która z zaprezentowanych przez Jubę fasoli jest
trująca, która jadalna, a która to przebrana Dot. Oczywiście zdarzały się groźne
momenty.OmalnieskończyłapodbucioremHester,ledwieprzetrwałaataknietoperza
i niewiele brakowało, a wróciłaby do własnej postaci na osobistych talentach (na
szczęściewostatniejchwiliznalazłaschoweknamiotły).

Trzeciego dnia Agata przelotnie tylko spojrzała na swoje Dobre zadania do

odrobienia, spędzała bowiem cały wolny czas, ucząc się Złych zaklęć. Gdy jej
koleżankizklasyledwiemogłyzmusićpalecdomigotania,onasprawiała,żejejpalec

background image

lśniłjasno,wystarczyło,bypomyślałaowszystkichrzeczach,którejązłościły:szkole,
lustrach,chłopcach…Potembyłajeszczekwestiazastosowaniasiędodrobiazgowego
przepisunadanezaklęcieitakpoprostumogłaczarować.Tobyłyprościutkierzeczy,
zaledwiezabawawodąipogodą,alemimowszystko–tobyłaprawdziwamagia!

I pewnie byłaby sparaliżowana niezwykłością i nieprawdopodobieństwem tego

wszystkiego, gdyby nie przychodziło jej to aż tak naturalnie. Kiedy inni nie byli
w stanie wywołać kapuśniaczku, Agata sprowadzała do swojego pokoju chmury
burzowe i smagała ohydne freski na ścianach ulewą i błyskawicami. Pomiędzy
lekcjamizakradałasiędołazienki,żebywypróbowaćkolejneBolesnezaklęcie–Urok
Gaszenia Światła, który pozwalał na chwilę zaciemnić niebo, Klątwę Morskich
Pływów, przywołującą olbrzymią falę… Czas biegł prędzej, gdy uczyła się Zła, tak
pełnegopotęgiimożliwości,żenigdysięnimnienudziła.

Wieczorem, kiedy czekała na Polluksa, mającego przynieść jej Dobre zadania do

odrobienia,gwizdałaiszkicowałacoś…

–Cotojest,nalitośćboską?
Zaskoczona odwróciła się i zobaczyła Polluksa stojącego w drzwiach, z głową na

cielezająca,gapiącegosięnajejrysunek.

–Yyy,no,tomójślub.O,tujestmójksiążę.–Agatazgniotłakartkęizakasłała.–

Mamcośzadane?

Polluks przede wszystkim skarcił ją za to, że opuszcza się w rankingu zawszan,

potem wyjaśnił trzy razy każde zadanie i pouczył, że ma zakrywać usta, gdy kaszle,
awkońcu wyszedł,podskakująci przewracającsięjak cyrkowiec.Agata odetchnęła
z ulgą. Wtedy jej spojrzenie padło na zgnieciony rysunek, przedstawiający ją samą
lecącąprzezpłomienieizrozumiała,conarysowała.

NigdyWięcej.RajdlaZła.
–Musimywracaćdodomu–mruknęła.
Do końca tygodnia Agata na wszystkich lekcjach, łącznie z treningami przed Próbą

Baśni, zorganizowanymi przez Jubę, prowadziła Sofię od sukcesu do sukcesu.
WpojedynkachjedennajedenSofiapokonaławszystkichwswojejgrupiezapomocą
dozwolonychzaklęć:ogłuszyłaRavanabłyskawicą,zamroziławargiBeatrycze,zanim
tazdążyławezwaćnapomoczwierzęta,iroztopiłatreningowymieczTedrosa.

– Ktoś tu zaczął odrabiać lekcje – powiedział z podziwem Tedros. Ukryta pod

kołnierzemSofiiAgatazarumieniłasięzdumą.

– Przedtem to było szczęście głupiego. Teraz jest inaczej – złościła się Hester do

Anadil,gdyjadłynaobiadprzypalonekrowieozory.–Jakonatorobi?

– Stara metoda, czyli dobra ciężka praca – oznajmiła Sofia, wymijając je. Miała

brokatowy makijaż, rubinowe włosy i czarne kimono ozdobione klejnocikami
ułożonymiwnapisFjakFenomenalna.

HesteriAnadilzadławiłysięozorami.

background image

PotrzechtygodniachSofiazajmowałajużpiątemiejsce,ajejobiadowepogadanki

zostały wznowione z powodu licznych próśb. Powróciła także jej czarna moda,
bardziej śmiała i ekstrawagancka niż wcześniej, wykorzystująca puszyste pióra,
siatkowebody,sztucznemałpiefutro,ozdobionecekinamiburki,skórzanespodniumy,
pudrowaneperuki,anawetgorsetyzkolczugi.

– Ona oszukuje – syczała Beatrycze do każdego, kto tylko chciał jej słuchać. – To

jakaś zdziczała wróżka matka chrzestna albo zaklęcie wstrzymujące czas. Nikt nie
miałbyczasu,żebyrobićtowszystko!

Ale Sofia znajdowała czas, by zaprojektować satynową bluzę w komplecie

z welonem zakonnym, błyszczącą sukienkę bez ramion, a także odpowiednie buty do
każdego nowego stroju. Znalazła też czas, żeby pokonać Hester w ćwiczeniu
„Obrzydzanie sali balowej”, napisać esej na temat „Wilki a ludzie-wilki” oraz
przygotować obiadowe pogadanki zatytułowane „Sukces dzięki przebiegłości”,
„Brzydotatonowepiękno”,„Przygotowanieciaładogrzechu”.Znalazłaczas,żebybyć
jednoosobowym pokazem mody, podżegaczką, kapłanką buntowników – i jeszcze
wyprzedzićAnadiliznaleźćsięnadrugimmiejscuwrankingu.

TymrazemBeatryczeniebyławstaniepowstrzymaćcorazsilniejszegozauroczenia

TedrosaosobąSofii.AleTedrosdzielniestarałsięsamjepowstrzymać.

Ona jest nigdziarką! Co z tego, że jest piękna? I mądra? I kreatywna, życzliwa,

wspaniałomyślnai…

Tedrosodetchnąłgłęboko.
Zawszanieniemogąlubićnigdziarzy.Poprostujestemzagubiony.
Poczułulgę,gdyJubaurządziłkolejnećwiczeniezrozpoznawaniaDobraiZła.Tym

razem gnom zamienił wszystkie dziewczynki w niebieskie dynie i ukrył je na dużym
poluwlesie.

Po prostu znajdź zawszankę – napomniał się Tedros. – Znajdź zawszankę, a o

tamtejzapomnij.

– Ta jest Dobra! – krzyknął Hort i pstryknął w błękitną skórkę dyni. Nic się nie

wydarzyło. Pozostali chłopcy także nie potrafili dostrzec różnic między dyniami
izaczęlidyskutowaćnatematwadizaletkażdejznich.

–Toniejestćwiczeniegrupowe!–zagrzmiałJuba.
Agata, siedząca pod postacią karalucha na niebieskim wąsie przy dyni Sofii,

obserwowała, jak chłopcy się rozdzielają. Tedros skierował się na zachód, w stronę
TurkusowegoZagajnika,alenaglezatrzymałsię.PowoliodwróciłsiędodyniSofii.

–Ontuidzie–powiedziałaAgata.
–Skądwiesz?
–Botakwłaśniepatrzyłnamnie.
Tedrospodszedłdodyni.
–Ta.Tojestzawszanka.

background image

Jubazmarszczyłbrwi.
–Przyjrzyjsięnajpierwuważnie…
Tedroszignorowałgo,klepnąłbłękitnąskórkę,adyniawbłyskumigotliwegopyłu

zamieniłasięwSofię.Nadgłowąksięciapojawiłosięśluzowatozielone„16”,anad
głowąSofii–czarne„1”.

–TylkonajlepszeZłopotrafiudawaćDobro–pochwaliłJubaimachnięciemlaski

raznazawszewymazałczerwoneFzsukienkiSofii.

– A jeśli idzie o ciebie, synu Artura, proponuję, byś uważniej studiował zasady.

Miejmy nadzieję, że nie popełnisz tak okropnego błędu, kiedy to będzie miało
znaczenie.

Tedrospróbowałwyglądaćnazawstydzonego.
–Niemożemynicznaleźć!–zawołałnagleczyjśgłos.
Jubaodwróciłsięizobaczyłpozostałychchłopców,nadktórychgłowamibłyszczały

cyfryoznaczająceniskiemiejsca.

– Powinienem je pooznaczać – westchnął i poczłapał na pole, kolejno szturchając

dynie,żebysprawdzić,którapiśnie.

Gdy gnom odszedł, Tedros pozwolił sobie na uśmiech. Jak mógł powiedzieć

nauczycielowi,żemawnosiezasady?Zasady,któredwarazydoprowadziłygodotej
przeklętejAgaty?Porazpierwszyznalazłwreszciedziewczynę,któramiaławszystko,
czegopragnął.Dziewczynę,któraniebyłapomyłką.

–Myślę,żejesteśmicoświnien,synuArtura.
Tedrosodwróciłsięizobaczył,żeSofiauśmiechasiętaksamojakon.Razemznią

popatrzyłnatablicęrankingowąnigdziarzy,naktórejAlbemarlwykułjejimięnasamej
górze.

NastępnegodniaSofiaznalazławobiadowymwiaderkukarteczkę:

Wilkinielubiąlisów.

PrzyBłękitnymPotoku,opółnocy.T.

–Cotomaznaczyć?–zapytałaszeptemsiedzącegonajejdłonikaralucha.
–Toznaczy,żedzisiajwracamydodomu–ucieszyłasięAgata,machającczułkami

takszybko,żeSofiająupuściła.

Karaluch spacerował po zapleśniałej jucie leżącej na podłodze świetlicy wieży

Szkoda, spoglądając na zegar. Zbliżała się północ. W końcu usłyszała, że drzwi się
otwierająiweszłaSofiawuwodzicielskiejobcisłejsukiencefuterałowej,zupiętymi
wysoko włosami i dodatkami w postaci długich czarnych rękawiczek, naszyjnika
zdrobnychperełiprzyciemionychokularów.Agatamałoniewyskoczyłazpancerzyka.

background image

– Po pierwsze, mówiłam ci, żebyś się nie spóźniła. Po drugie, powiedziałam, że

maszsięniestroić…

– Popatrz na te okulary. Są niesamowicie szykowne, czyż nie? Chronią oczy przed

słońcem.Wiesz,tezawszankipodtykająmiteraznajrozmaitszerzeczy:perły,klejnoty,
kosmetyki, którymi mogę uzupełniać moje kreacje. Początkowo myślałam, że to ich
Dobre Uczynki, ale potem zrozumiałam, że nie, po prostu lubią oglądać swoje rzeczy
na kimś bardziej wytwornym i charyzmatycznym. Tylko to wszystko jest strasznie
tandetne.Dostajęodtegowysypki.

CzułkiAgatyzaczęłysięskręcać.
–Poprostu…poprostuzamknijdrzwi!
Sofiazasunęłazasuwkę.Nagleusłyszałahałasiodwróciłasię–czerwonanatwarzy

Agataowinęłasięjutowązasłoną.

–No…musiałamźlewyliczyćczas–mruknęła.
Sofiaobejrzałająodstópdogłów.
–Wolęcięjakokaralucha.
– Musi istnieć jakaś metoda, żeby sprowadzać sobie ciuchy, kiedy wraca się do

własnej postaci – narzekała Agata, ciaśniej owijając się zasłoną. W tym momencie
zobaczyła, że Sofia tuli do siebie liścik Tedrosa. – Posłuchaj, nie zrób nic głupiego,
kiedysięznimspotkasz.Poprostuzdobądźtenpocałuneki…

– Mój książę po mnie przybył – westchnęła z rozmarzeniem Sofia, wąchając

pergamin. – A teraz należy do mnie na zawsze. To wszystko dzięki tobie, Agato. –
Podniosłapełnemiłościoczyizobaczyławyraztwarzyprzyjaciółki.

–Coznowu?
–Powiedziałaś„nazawsze”.
–Chodziłomiodzisiejszywieczór.Należydomnienadzisiejszywieczór.
Zamilkły.
–Będziemybohaterkami,kiedywrócimydoGawaldonu–powiedziałacichoAgata.

–Będzieszmiałasławę,bogactwaikażdegochłopca,jakiegozapragniesz.Przezresztę
życia będziesz mogła czytać o Tedrosie w baśniach. Będziesz mogła wspominać, że
kiedyśnależałdociebie.

Sofiaskinęłagłowązesmutnymuśmiechem.
–Ajaznowubędęmiałaswójcmentarzikota–mruknęłaAgata.
–Kiedyśityznajdzieszmiłość,Agato.
Agatapotrząsnęłagłową.
–Słyszałaś,copowiedziałDyrektorAkademii.Czarnycharakter,takijakja,nigdy

nieznajdziemiłości.

–Powiedziałtakże,żeniemożemysięprzyjaźnić.
Agatapopatrzyławświetliste,prześliczneoczySofii.
Potemspojrzałanazegarizerwałasięjakoparzona.

background image

–Ściągajubranie!
–Comamściągać?!
–Szybko!Bosięznimrozminiemy!
–Wybacz,aletasukniajestzaszyta…
–JUŻ!
Kilka minut później Agata siedziała koło sukienki Sofii, ukrywając twarz

wdłoniach.

–Musisztozrobićzprzekonaniem!
–Siedzęgołazaohydnąkanapą.Niemogęzrobićniczegozprzekonaniem,ajużna

pewno nie sprawić, że mój palec zacznie świecić, a ja zmienię się w gryzonia. Nie
mogłybyśmywybraćbardziejatrakcyjnegostworzenia?

– Jesteś o pięć minut od utraty jego pocałunku! Wyobraź sobie siebie w nowym

ciele!

–Amożenierozłączka?Tobybardziejdomniepasowało.
AgatazłapałaokularySofii,zgniotłajebucioremicisnęłazakanapę.
–Chcesz,żebymzrobiłatosamozperłami?
ŁUPS.
–Podziałało?–zapytałgłosSofii.
– Nie widzę cię – powiedziała Agata, oglądając się szybko. – Równie dobrze

mogłaśsięzmienićwtraszkę!

–Jestemtutaj.
Agataodwróciłasięizaparłojejdechwpiersiach.
–Ale…ale…ty…
– To lepiej do mnie pasuje – westchnęła Sofia w postaci prześlicznego lisa

zlśniącymróżowymfuterkiem,czarującymizielonymioczami,wilgotnymiczerwonymi
wargami i puszystym amarantowym ogonem. Zapięła perłowy naszyjnik i podziwiała
swojeodbiciewodłamkurozbitegoszkła.

–Czyonmniepocałuje,złociutka?
Agatapatrzyłananiązauroczona.
Sofiaprzyjrzałasięjejwlustrze.
–Przezciebiezaczynamsiędenerwować.
–Wilkiniezwrócąnaciebieuwagi–paplałaAgata,otwierającdrzwi.–Uważają,

że lisy roznoszą choroby, a poza tym nie odróżniają kolorów. Trzymaj tylko brzuch
przyziemi,żebyniezobaczyłyłabędzia…

–Agato.
–Co?Rozminieszsięznim…
–Pójdzieszzemną?
Agataodwróciłasię.
Sofiamiękkoowinęłaogonnadłoniprzyjaciółki.

background image

–Jesteśmyzespołem–powiedziała.
Agatamusiałasięnapomnieć,żeniemaczasupłakać.

Sofia w lisiej postaci bezgłośnie truchtała przez Błękitny Las, mijając wierzby

lśniąceodśpiącychwróżekorazwilczestraże,któreodsuwałysię,jakbybyławężem.
Przebiegła pomiędzy szafirowymi paprociami i rosochatymi dębami w Turkusowym
Zagajniku, a potem zatrzymała się na szczycie mostka spinającego brzegi lśniącego
wblaskuksiężycapotoku.

–Niewidzęgo–wyszeptaładokaraluchawtulonegowróżowefutronajejszyi.
–Wliścikupowiedział,żetubędzie!
–AjeślitoHesteriAnadilzrobiłysobie…
–Zkimrozmawiasz?
Wciemnościpodrugiejstroniemosturozbłysłaparabłękitnychoczu.
Sofiazamarła.
–Powiedzcoś!–syknęłajejdouchaAgata.
Sofianiemogławykrztusićanisłowa.
–Mówiędosiebie,gdysiędenerwuję–szepnęłaAgata.
–Mówiędosiebie,gdysiędenerwuję–powiedziałaszybkoSofia.
Zcieniawyszedłgranatowylis,naktóregowypiętejpiersilśniłłabędź.
– Myślałem, że tylko księżniczki się denerwują, a nie najlepszy czarny charakter

wszkole.

Sofia gapiła się na lisa. Był umięśniony jak Tedros i miał jego zawadiacki

uśmieszek.

–TylkonajlepszeDobropotrafiudawaćZło–interweniowałaAgata.–Szczególnie

gdystawkąjestmiłość.

–TylkonajlepszeDobropotrafiudawaćZło–powiedziałaSofia.–Szczególniegdy

stawkąjestmiłość.

– Czyli to naprawdę od początku była pomyłka? – zapytał Tedros, obchodząc ją

powoli.

Sofiapróbowałaznaleźćjakieśsłowa.
–Musiałamgraćnadwiestrony,żebyprzetrwać–przyszłajejzpomocąAgata.
–Musiałamgraćnadwiestrony,żebyprzetrwać–powtórzyłajakechoSofia.
Usłyszała,żeTedrossięzatrzymuje.
– A teraz, zgodnie z Książęcym Kodeksem, mam do spełnienia obietnicę. – Jego

futromusnęłojejfuterko.–Ocomamciępoprosić?

SercestanęłoSofiiwgardle.
–Czywidziszteraz,kimjestem?–powiedziałaAgata.
–Czywidziszteraz,kimjestem?–westchnęłaSofia.
Tedrosmilczał.

background image

Ciepłąłapkąuniósłjejpyszczek.
–Wiesz,żetopogrążyobieszkoływchaosie?
Sofiawpatrywałasięwjegooczyjakzahipnotyzowana.
–Wiem–szepnąłkaraluch.
–Wiem–powiedziałlis.
–Wiesz,żeniktcięniezaakceptujewrolimojejksiężniczki?–zapytałTedros.
–Wiem.
–Wiem.
–Wiesz,żespędziszresztężycia,starającsięudowodnić,żejesteśDobra?
–Wiem–powiedziałaAgata.
–Wiem–powiedziałaSofia.
Tedrosprzysunąłsiębliżej,takżeichpiersisiędotknęły.
–Iwiesz,żezamierzamcięterazpocałować?
Obiedziewczynkiwestchnęłyjednocześnie.
Opalizująca woda podświetlała pyszczki granatowego i różowego lisa. Agata

zamknęła oczy i z westchnieniem ulgi pożegnała się z tym światem jak z koszmarów.
Sofia zamknęła oczy i poczuła ciepły, słodki oddech Tedrosa, gdy jego czułe usta
musnęłyjejwargi.

–Alemyślę,żepowinniśmyztymzaczekać–oznajmiłanagle,odsuwającsię.
OwadzieoczyAgatyotwarłysięgwałtownie.
– Tak. Jasne. Oczywiście – zająknął się Tedros. – Ja… no… Odprowadzę cię do

twojegotunelu.

Wracali w milczeniu, a różowy ogon Sofii owijał się wokół ogona Tedrosa, który

patrzył na nią i nie umiał powstrzymać uśmiechu. Agata obserwowała to wszystko
corazbardziejczerwona.Gdyksiążęwkońcuzniknąłwswoimtunelu,wybiegłananos
Sofii.

–Cotywyprawiasz?!
Sofianieodpowiedziała.
–Dlaczegogoniepocałowałaś?!
Sofianieodezwałasięanisłowem.
Agatawbiłajejżuwaczkęwnos.
–Musiszbieczanim!Noleć!Niewrócimydodomu,dopókigoniepocałujesz…
SofiastrząsnęłaAgatęzpyszczkaizniknęławciemnymtunelu.
Skręcającsięnasuchychliściach,Agatawkońcuzrozumiała.
Pocałunkuniebyło,bogowcaleniemiałobyć.
Sofianiechciałapowrotudodomu.
Nigdy.

background image

19

Mamksięcia

background image

C

iało pedagogiczne Akademii Dobra i Zła na przestrzeni lat widziało już wiele

rzeczy.

Widzieliuczniów,którzynapierwszymrokubylibeznadziejni,aostateczniestawali

się bogatsi od królów. Widzieli kapitanów klasy wypalających się przed końcem
trzeciegorokuizostającychgołębiamilubosami.Widzielipsikusy,protestyinajazdy,
pocałunki,przysięgiiimprowizowanepieśnimiłosne.

Alenigdywcześniejniewidzieli,żebyzawszanininigdziarkatrzymalisięzaręce,

czekającwkolejcenaobiad.

– Jesteś pewien, że nie będę miała problemów? – zapytała Sofia, zauważając

gniewnespojrzeniarzucaneimzbalkonów.

– Jeśli jesteś dostatecznie dobra dla mnie, jesteś dostatecznie dobra, żeby dostać

koszyk.

–Pewniebędąmusielidotegoprzywyknąć–westchnęłaSofia.–Niechcężadnych

kłopotównabalu.

DłońTedrosazesztywniaławjejdłoni.Sofiapoczerwieniałajakburaczek.
–Och…Potym,cobyłownocy,zakładałam…
– Dobrzy chłopcy złożyli przysięgę, że nie zaproszą żadnej dziewczyny przed

CyrkiemTalentów–wyjaśniłTedros,nerwowoskubiąckołnierzyk.–Espadamówił,
żetradycjanakazujeczekaćnaprzyznanieKoronyCyrkuwnocpoprzedzającąbal.

– Noc poprzedzającą bal! – zachłysnęła się Sofia. – Ale jak wtedy dopasujemy

kolorystycznieubrania,zaplanujemywejściei…

– Dlatego wszyscy złożyliśmy przysięgę. – Tedros wziął od zielonowłosej nimfy

wiklinowy koszyk zawierający kanapki z jagnięciną, kuskus z szafranem i mus
migdałowy.–Poproszęojeszczejedendladamy.

Nimfa zignorowała Sofię i wyciągnęła rękę z koszykiem do następnej osoby

wkolejce.Tedroschwyciłzapałąk.

–Powiedziałem,żepoproszęojedendladamy.
Nimfazacisnęładłońnakoszyku.
–Jagnięcinaitakjestciężkostrawna–zaniepokoiłasięSofia.
Ale książę trzymał koszyk, dopóki nimfa nie poddała się i nie wypuściła go

zpomrukiemniezadowolenia.TedrospodałgoSofii.

–Takjakmówiłaś,lepiejbędzie,jeślidotegoprzywykniesz.
Popatrzyłananiegoogromnymioczami.
–Zaprosiszmnie…?
–Jesteśprześliczna,gdyczegośchcesz.
Sofiadotknęłajegopiersi.
–Obiecajmi–powiedziałabeztchu.–Obiecaj,żezabierzeszmnienabal.
Tedrospopatrzyłnajejdrobnedłonietrzymającekoronkijegokoszuli.

background image

–Nodobrze–westchnąłwkońcu.–Obiecuję.Alejeślikomuśpowiesz,wrzucęci

wężazagorset.

Sofiazpiskiemradościrzuciłamusięwramiona.Awięcmogłazacząćplanować

swojąsukniębalową.

Najlepszy zawszanin i najlepsza nigdziarka, ciałem i duszą baśniowi przeciwnicy,

usiedliramięwramiępodwyniosłymdębem.Tedroszauważył,żewszyscyzawszanie
piorunują go wzrokiem, oburzeni jego nielojalnością. Sofia zobaczyła nigdziarzy,
którym przez całe tygodnia wbijała prawdę na temat dumy czarnych charakterów,
którzyterazpatrzylinaniązwściekłościąiczulisięzdradzeni.

Obojezesztywnieliikażdeugryzłoswojąkanapkę.
–Czywiedźmadalejzaraża?–zapytałszybkoTedros.–Dzisiajjestporazpierwszy

wszkole.

Sofia spojrzała na Agatę, która siedziała skulona pod drzewem i wbijała w nią

wzrok.

–Yyy,mywłaściwienierozmawiamy.
–Onajestjakpijawka,prawda?Uważa,żemarozum,atyurodę.Niemapojęcia,że

maszjednoidrugie.

Sofiaztrudemprzełknęła.
–Toprawda.
–Jednojestpewne.Niewybioręwięcejtejwiedźmywżadnymćwiczeniu.
–Skądmożesztowiedzieć?
– Ponieważ już znalazłem swoją księżniczkę i nie zamierzam jej wypuszczać –

odparłksiążę,patrzącjejwoczy.

Sofiapoczułanagłyprzypływsmutku.
–Nawetgdybyśmusiałprzezcałeżycieczekaćnapocałunek?–zapytałatakcicho,

jakbymówiładosiebie.

– Nawet gdybym musiał przez całe życie czekać na pocałunek – odparł Tedros,

biorąc ją za rękę. Potem przechylił głowę. – Zakładam jednak, że to pytanie
hipotetyczne.

Sofiaroześmiałasięiukryłatwarznajegoramieniu,żebyukryćłzy.Pewnegodnia,

gdyichmiłośćbędziedostateczniesilna,wyjaśnimuwszystko.

Z balkonów pedagodzy obu szkół obserwowali zakochane gołąbki, tulące się

w słońcu. Dobrzy i Źli nauczyciele zmierzyli się ponurymi spojrzeniami i wrócili do
swoichkomnat.

Siedząca w chłodnym cieniu Agata także nie podejmowała żadnych gwałtownych

działań.Podobniejaknauczycielewiedziała,żetenromansjestskazanynaklęskę.Coś
stanie im na przeszkodzie. Coś, o czym Sofia zapomniała. Coś nazywanego Próbą
Baśni.

background image

– Zwycięstwo w Próbie Baśni jest jednym z największych osiągnięć w Akademii

DobraiZła–oznajmiłPolluks,któregogłowatkwiłazpowrotemobokgłowyKastora
na potężnym psim ciele. Otoczony przez piętnastu nauczycieli grup leśnych popatrzył
zgórynauczniówprzyprowadzonychpośniadaniudoTeatruBaśni.

–RazwrokuwysyłamynocąnajlepszychzawszaninigdziarzydoBłękitnegoLasu,

abyzobaczyć,ktoprzetrwadorana.Abyzwyciężyć,uczniowiemusząporadzićsobie
zarównozpułapkamizastawionymiprzezDyrektoraAkademii,jakizatakamidrugiej
strony. Ostatni zawszanin lub nigdziarz, który dotrwa do świtu, zostaje ogłoszony
zwycięzcą i otrzymuje pięć dodatkowych ocen za pierwsze miejsce – Polluks
zarozumialeuniósłnos.–Jakwiecie,DobrozwyciężałowostatnichdwustuPróbach…

Dobrzyzaczęliskandować:
–DOBRORZĄDZI!DOBRORZĄDZI!DOBRO…
–JESTAROGANCKIEIDURNE!–zagrzmiałKastorizawszanieucichli.
– Za tydzień od dziś najlepszy zawszanin i nigdziarz z każdej leśnej grupy wezmą

udział w Próbie Baśni. – Polluks pociągnął nosem. – Ale zanim ogłosimy imiona
uczestników,omówięwskróciezasady.

–Słyszałem,żeBeatryczezajęławczorajpierwszemiejscenadobrychuczynkach–

szepnąłChaddickdoTedrosa.–Robiszsięmiękkiprzeztęnigdziarkę?

– Sam spróbowałbyś, mając moją siłę, opatrzyć skrzydło gołąbkowi – odparł

Tedros.Jegotwarzzłagodniała.–Chłopakinaprawdęmnienienawidzą?

– Stary, nie możesz się spotykać z nigdziarką – powiedział Chaddick, mierząc go

surowym spojrzeniem szarych oczu. – Nawet jeśli jest najpiękniejszą, najmądrzejszą
inajbardziejutalentowanądziewczynąwszkole.

Wątpliwościsprawiły,żeTedrosprzygarbiłsię…Naglejednaksięwyprostował.
–Mogęudowodnić,żejestDobra!MogętoudowodnićpodczasPróbyBaśni!
– Tyle że Beatrycze albo Agata mogą zająć najwyższe miejsce w twojej grupie –

przypomniałChaddick.

Tedros poczuł ściskanie w piersi. Zobaczył Sofię uśmiechającą się do niego

promienniezławekZła.Ichwspólnaprzyszłośćzależałaodtego,czyzdołaonwziąć
udziałwPróbieBaśni.Jakmógłbyjązawieść?

– Zgodnie z regułami może być więcej niż jeden zwycięzca Próby Baśni –

powiedział Polluks. – Jednakże dodatkowe pierwsze miejsca zostaną podzielone
wyłącznie pomiędzy tych, którzy dotrwają do świtu, dlatego w waszym interesie jest
wyeliminowanie konkurencji. Oczywiście Dyrektor Akademii preferuje sytuację,
w której jest jeden zwycięzca, i dlatego stworzy tyle przeszkód, ile zdoła, by to
zapewnić. Przez resztę tygodnia wszystkie lekcje będą poświęcone przygotowywaniu
tychpiętnastuzawszanipiętnastunigdziarzynanocwBłękitnymLesie–ciągnąłpies,
a uczniowie szeptali o tym, kto to może być. – We wszystkich zaliczeniach będą
uczestniczyćtylkoteosoby.CiznajgorszyminotamipotygodniuwejdąnaPróbęBaśni

background image

jako pierwsi, natomiast ci z najlepszymi wejdą do lasu zdecydowanie później. To,
oczywiście, zapewnia im ogromną przewagę. Im mniej czasu spędzicie na Próbie
Baśni,tymwiększaszansa,żewyjdzieciezniejżywi.

Uczniowieprzestalirozmawiać.
Polluksuświadomiłsobie,copowiedział,iroześmiałsięwwymuszonysposób.
– To tylko taka figura retoryczna. Naturalnie żaden uczeń nie zginął podczas Próby

Baśni.Toniedorzeczne.

Kastorzakasłał.
–Acoz…
– Zawody są całkowicie bezpieczne – oznajmił Polluks, uśmiechając się do

uczniów. – Każde z was dostanie flagę umożliwiającą poddanie się. Gdy znajdziecie
sięwśmiertelnymniebezpieczeństwieiupuściciejąnaziemię,zostaniecieuratowani
i bez szwanku opuścicie Błękitny Las. Na poszczególnych lekcjach poznacie dalsze
zasady, ale teraz oddam głos nauczycielom prowadzącym leśne grupy, którzy ogłoszą
imionazawodnikówuczestniczącychwtegorocznejPróbieBaśni.

Drobnaliliowanimfawsuknizeszmaragdowychpnączywyszłanaprzód.
–Zgrupy9.RenabędziereprezentowaćDobro,aVexbędziereprezentowaćZło!
Renadygnęłaprzedzawszanami,podczasgdynigdziarzeszemrali,żeszpiczastouchy

Vexmiałszczęście,botrafiłdosłabejgrupy.

Ogrzgrupy7.ogłosiłimionaTristanaijednookiejArachne,akolejniprowadzący

wskazali ciemnoskórego Nicholasa i Anadil z grupy 4., Kiko i zielonkawą Monę
zgrupy12.,GizelęiHesterzgrupy6…

Sofia tymczasem gapiła się na Tedrosa i marzyła o życiu, jakie będzie prowadzić

jakojegokrólowa(CzywKamelociebyłodośćszafnaubrania?Luster?Ogórków?).
W końcu na środek wyszedł Juba. Sofia popatrzyła na Tedrosa i Beatrycze,
czekających w napięciu na słowa gnoma. Proszę, niech on będzie lepszy od tej
skwaśniałejbezy
…–modliłasię.

–Zgrupy3.TedrosbędziereprezentowaćDobro–powiedziałJuba.
Sofiaodetchnęłazulgą.
–ASofiabędziereprezentowaćZło.
Sofiapotarłauszy.Napewnocośźleusłyszała.Wtymmomenciezobaczyłakrzywe

uśmieszkipozostałychuczniów.

– Chyba na tym polega problem z umawianiem się z czarnym charakterem –

powiedział Chaddick. – Wszystko jest pięknie i słodko aż do chwili, gdy trzeba go
zabić.

Tedros zignorował jego słowa i skoncentrował się na swoim planie, mającym

udowodnić, że Sofia jest Dobra. Pot przesiąkał mu koszulę, gdy w duchu dziękował
Bogu, że jego ojciec nie żyje. To, co zamierzał zrobić, przyprawiłoby króla Artura
ozawałserca.

background image

Zawszaniewyszliprzezzachodniedrzwi,nigdziarzeprzezwschodnie,bywrócićdo

Akademii Zła, a zaszokowana Sofia siedziała bez ruchu na poczerniałej ławce. Jakiś
cieńprzysunąłsiędoniej.

–Chciałamtylko,żebyśniewchodziłamiwdrogę…
OddechHesterowiałchłodemkarkSofii.
– A teraz ty, czarny charakter numer jeden, robisz z nas wszystkich głupców. Cóż,

skarbie,zapominasz,żebaśnieoczarnychcharakterachniekończąsiędobrze.Pozwól
więc,żeprzypomnęci,jaktosięskończy.Najpierwty.Potemtwójksiążę.Martwi.

ZimnewargimusnęłyuchoSofii.
–Itoniejesttylkotakafiguraretoryczna.
Sofia odwróciła się gwałtownie, ale nikogo nie zobaczyła. Zerwała się na nogi,

wpadłanaTedrosa,wrzasnęła–iosunęłasięwjegoramiona.

– Ona chce nas zabić, najpierw ciebie, potem mnie, albo najpierw mnie, a potem

ciebie,niepamiętamkolejności,atyjesteśzawszaninem,ajanigdziarką,aterazmamy
walczyćzesobą…

–Albobędziemywalczyćrazem.
Sofiazamrugałaoczami.
–Będziemy…?
–Wszyscyzrozumieją,żejesteśDobra,jeślibędęciębronić–powiedziałTedros,

nadal lekko spocony. – Tylko prawdziwa księżniczka zasługuje na to, by chronił ją
książę.

–Ale…będzieszwniebezpieczeństwie!Wszyscymyślą,żejestemZła!
– Nie, jeśli wygramy – powiedział Tedros z uśmiechem. – Będą musieli zrobić

zciebiezawszankę.

Sofiapotrząsnęłagłowąiuściskałagomocno.
–Jesteśmoimksięciem.Naprawdę.
– A teraz zajmij pierwsze miejsca we wszystkich zaliczeniach, żebyśmy mogli

jednocześniezacząćPróbęBaśni.Nieporadzisztamsobiebezemnie.

Sofianaglepobladła.
–Ale…ale…
–Aleco?Jesteślepszaoklasęodinnychnigdziarzy.
–Wiem,aleto…
Tedrosuniósłjejpodbródek,zmuszającją,byspojrzaławjegokryształowobłękitne

oczy.

–Pierwszemiejscenakażdymzaliczeniu.Umowastoi?
Sofianiepewnieskinęłagłową.
– Jesteśmy zespołem – powiedział Tedros z szerokim uśmiechem. Jeszcze raz

musnąłjejpoliczekiwyszedłprzezdrzwidlazawszan.

Sofia przeszła przez scenę do drzwi dla nigdziarzy i zatrzymała się. Powoli się

background image

odwróciła.

NaróżowejławcesiedziałasamotnaAgata.
–Mówiłamci,żetomiejscedlamnie,złociutka–westchnęłaSofia.–Poprostunie

chciałaśmniesłuchać.

Agatanicniepowiedziała.
–MożeDyrektorAkademiipozwoliciwrócićsamejdodomu–powiedziałaSofia.
Agatanawetniedrgnęła.
– Musisz znaleźć sobie nowe przyjaciółki – uśmiechnęła się łagodnie Sofia. – Ja

mamterazksięcia.

Agatatylkospojrzałajejwoczy.
Sofiaprzestałasięuśmiechać.
–Mamksięcia.
Zatrzasnęłazasobądrzwi.

Na pielęgnacji brzydoty Manley polecił piętnastu nigdziarzom biorącym udział

wzawodachstworzenieprzebrania,które„odstraszynatychmiastkażdegozawszanina”.
Eliksir Hester sprawił, że całe jej ciało porosło kolcami. Skóra Anadil stała się tak
cienka, że było przez nią widać wszystkie naczynia krwionośne. Tymczasem Sofia
rozgniatała kijanki, żeby znowu pokryć się krostami, ale zamiast tego jakimś cudem
wyrósłjejspiralnyrógilśniącykońskiogon.

–Bocomożebyćbardziejprzerażającegodlaksiężniczkiniżjednorożec?–warknął

Manley.

Na szkoleniu sługusów nigdziarze musieli obłaskawić ogniowego olbrzyma,

trzymetrowe chłopisko z intensywnie pomarańczową skórą i płomiennymi włosami.
Sofia spróbowała odczytać jego myśli, ale były w języku olbrzymów. Na szczęście
przypomniałasobiekilkasłówztegojęzyka,którychnauczyłająAgata.

OGNIOWYOLBRZYM:Dlaczegomiałbymcięniezabijać?
SOFIA:Znamtegokonia.
OGNIOWYOLBRZYM:Niewidzężadnegokonia!
SOFIA:Jesttakwielki,jaktwojegacie.

NaszczęścieKastorinterweniował,zanimolbrzymjązjadł.
LadyLessozkoleipoprosiłazawodników,żebypodalinazwę„zaklęcia,któremoże

zdjąćtylkoosobajerzucająca”.

–Odpowiedzi?
Drżącyzzimnanigdziarzepodnieślilodowetabliczkizwyrzeźbionymisłowami:

HESTER:Petryfikacja

background image

ANADIL:Petryfikacja
ARACHNE:Petryfikacja
SOFIA:Zaklęciespecjalne

– Gdyby tylko miłość była odpowiedzią na wszystkie pytania, nie miałabyś

problemu – powiedziała lady Lesso, przyznając Sofii kolejne piętnaste miejsce
zpiętnastu.

–Cosięstało?–zapytałTedros,przepychającsiędoniejprzezkolejkęzawszan.
–Muszęsięrozkręcić…
–Sofia,niemożeszwejśćdolasubezemnie!
Spojrzeli na wykrzywionych gniewnie nigdziarzy. Bez wątpienia podczas Próby

Baśnibędąchcielisięzemścić.

–Róbpoprostutosamo,cowcześniej!–błagałjąTedros.
Sofiazacisnęłazębyiwróciładopokoju.SkoroAgatamogładostawaćdobreoceny

w szkole Dobra, to ona też może dostawać dobre oceny w tej szkole! Wspaniale,
będziewarzyćropuszeoczy,nauczysięjęzykaolbrzymowego,nawetugotujedziecko,
jeślibędziemusiała!(Aprzynajmniejbędzienadzorowaćprace).Nicniepowstrzyma
jejprzedosiągnięciemDługoiZawszeSzczęśliwie!Wypięłapierś,wmaszerowałado
pokojuizamarła.

Jejłóżkozniknęło.Lustrozostałorozbite.
A nad jej głową wisiały wszystkie jej dotychczasowe kreacje, związane i podarte

jakciałabezgłów.

SiedzącanaswoimłóżkuAnadilpodniosłagłowęznadksiążkiZabijanie pięknych

dziewcząt. Hester podniosła głowę znad książki Zabijanie jeszcze piękniejszych
dziewcząt.

Sofiawpadładogabinetunanajwyższympiętrze.
–Mojewspółlokatorkichcąmniezabić!
LadyLessouśmiechnęłasięzzabiurka.
–Dzielnedziewczynki.
IdrzwimagiczniezatrzasnęłysięprzednosemSofii.
Sofia skuliła się w ciemnym korytarzu. W zeszłym tygodniu była najpopularniejszą

dziewczynąwszkole,aterazniemogłanawetwrócićdoswojegopokoju?!

Otarła oczy. To nie miało znaczenia, prawda? Niedługo zmieni szkołę i zostawi to

wszystko za sobą. Miała chłopca, którego pragnęły wszystkie dziewczyny. Miała
księcia!Dwiegłupiewiedźmynicnieznaczyływobecjejprawdziwejmiłości!

Gdzieśponadniąrozległysięgłosy,więczanurkowaławcień.
–Hestermówi,żeten,ktozabijeSofiępodczasPróbyBaśni,zostaniewprzyszłym

roku zastępcą kapitana – powiedziała Arachne, schodząc po schodach. – Ale to musi
wyglądaćnawypadek,boinaczejwylecimyzeszkoły.

background image

– Musimy być szybsze od Anadil! – przypomniała Mona z rumieńcami

wykwitającyminajejzielonejskórze.–AjeślionazabijejąjeszczeprzedPróbą?

– Hester mówiła, że mamy to zrobić podczas Próby Baśni. Nawet Vex i Bron to

rozumieją. Słyszałaś, jaki mają plan, żeby ją zabić? Przeszukali jezioro od strony
Dobra,żebyznaleźćostatniejaja.Tadziewczynaniemaszans.

–Niemogęuwierzyć,żesłuchałyśmypogadanekzdrajczyni–syknęłaMona.–Mało

brakowało,akazałabynamubieraćsięnaróżowoicałowaćzawszan!

–Upokorzyłanaswszystkich,aterazzatozapłaci–oznajmiłaArachne.–Nasjest

czternaścioro.Onajedna.Mapecha.

Ichzłowrogiśmiechodbiłsięechemwwilgotnejklatceschodowej.
Sofia nie ruszyła się z miejsca w ciemności. A więc nie chodziło tylko o jej

współlokatorki.Tocałaszkołachciałajejśmierci.Nigdzieniebyłabezpieczna.

Nigdzie,zwyjątkiem…
Nakońcuciemnego,dusznegokorytarzadrzwidopokoju34uchyliłysiępotrzecim

pukaniu.Wyjrzałyzzanichczarnewyłupiasteoczy.

–Cześć,przystojniaku–zagruchałaSofia.
–Nawetniepróbuj…jesteśukochanąksięcia,jesteśdwulicowa,jesteś…
Sofia zatkała nos, wyminęła Horta i zamknęła drzwi, zostawiając go na zewnątrz

swojegonowegopokoju.

Przez dwadzieścia minut Hort dobijał się do drzwi i lamentował, zanim Sofia

wkońcugowpuściła.

– Pomożesz mi się uczyć przed ciszą nocną – powiedziała, spryskując pokój

lawendą.–Aleniebędziesztuspać.

– To jest mój pokój – nadąsał się Hort i usiadł na podłodze. Ubrany był w czarną

piżamęwskrzywionezieloneżaby.

– Cóż, ale teraz ja tu jestem, prawda? A ponieważ chłopcy nie mogą mieszkać

z dziewczynkami, więc to z pewnością nie może być twój pokój – oznajmiła Sofia,
moszczącsięwjegołóżku.

–Agdziejamamspać?
–Słyszałam,żewświetlicywieżySzkodajestcałkiemwygodnie.
Sofia zignorowała narzekania Horta, oparła się o poduszkę i uniosła świecę, by

zagłębić się w jego notatki. Musiała jutro zająć pierwsze miejsce we wszystkich
zaliczeniach. Jej jedyną nadzieją na przetrwanie Próby Baśni było wejście do lasu
razemzTedrosemichowaniesięzanimprzezcałyczas.

–Abyupokorzyćwroga,zamieńgowkurę:Bantapareodirosti.–Zmrużyłaoczy.–

Dobrzetowymawiam?

–Sofia,askądwiesz,żeniejesteśczarnymcharakterem?–ziewnąłHort,kulącsię

napoczerniałejpodłodze.

background image

–Patrzęwlustro.Hort,maszkoszmarnycharakterpisma.
–Kiedyjapatrzęwlustro,wyglądamjakczarnycharakter.
–Pewnietoznaczy,żejesteśczarnymcharakterem.
–Tatamimówił,żeczarnecharakterypodżadnympozoremniemogąsięzakochać.

Żetonienaturalneiobrzydliwe.

Sofiaztrudemodczytywałanagryzmolonesłowa.
Abyzamrozićzawszaninawlodzie,spraw,bytwojaduszastałasięzimna…
–Więcjanapewnoniemogęsięzakochać–powiedziałHort.
Zimniejsza,niżcisiętowydajemożliwe…Następniewypowiedztesłowa…
–Alegdybymmógłsięzakochać,tobymsięzakochałwtobie.
Sofia odwróciła się. Hort pochrapywał cicho na podłodze, a guziki jego piżamy

miałykształtrozzłoszczonychzielonychżabek.

–Hort,niemożesztuspać–powiedziała.
Hortzwinąłsięwmniejszykłębek.
Sofiazrzuciłakołdręipodeszładoniego.
–Amasz,PiotrusiuPanie!–wymamrotałcicho.
Sofiapatrzyła,jakdrżyipocisię,zwiniętywkulkę.
Ułożyłasięzpowrotempodpachnącąpleśniąkołdrą.Przyświecystarałasięuczyć

z notatek Horta, ale jego posapywanie działało na nią usypiająco i ani się obejrzała,
jakbyłjużranek.

Drugi dzień był taki sam jak pierwszy – Sofia jeszcze trzy razy zajęła ostatnie

miejsce – raz na szkoleniu sługusów, bo nie zdołała sprawić, że jej palec zabłysnął
wystarczającoszybko,byunieszkodliwićsmrodotrolla.

Widziała żyły nabrzmiewające na twarzy Tedrosa, gdy przy obiedzie ciągnął ją za

sobąwkolejce,zatykającnos.

– Czy powinienem zacząć specjalnie przegrywać? A może ty chcesz zacząć Próbę

trzygodzinywcześniej?!

–Staramsię,jakmogę…
–Sofia,którąznam,niemusisięstarać.Onapoprostuwygrywa.
Jedliwmilczeniu.
–Gdziesiępodziałajejwróżka-matkachrzestna?–Sofiausłyszałatriumfalnygłos

Beatrycze.

Po przeciwnej stronie Polany Agata odrabiała lekcje w towarzystwie Kiko, nie

patrzącnawetwstronęSofii.

Następnegodniaprzyszlizawodnicyspędzilidwiepierwszelekcjenaprzymiarkach

strojów na Próbę Baśni: ciemnoniebieskich tunik z jedwabistej w dotyku stalowej
siatkiiwełnianychpłaszczyzkapturemwtymsamymkolorze,obrzeżonychczerwonym
brokatem. Ponieważ cała trzydziestka miała mieć identyczne płaszcze, nie da się
odróżnić zawszan od nigdziarzy, nawet gdyby ktoś zdołał dostrzec niebieskie ubranie

background image

w Błękitnym Lesie. Gdy chodziło o stroje, Sofia zazwyczaj pilnie uważała, dzisiaj
jednaknieodrywałasięaninamomentodnotatekHorta.Następnąlekcjęprowadziła
ladyLesso,aSofiamusiałazająćpierwszemiejsce.

–Czarnycharakterzabijatylkozjednegopowodu:byzniszczyćswojąnemezis.Tę,

która rośnie w siłę, gdy wy słabniecie. Dopiero gdy wasza nemezis będzie martwa,
poczujeciesięspełnieni–mówiłakościstanauczycielka,wędrującpomiędzyławkami
i stukając obcasami. – Oczywiście, ponieważ tylko najlepsi nigdziarze mają sny
o nemezis, większość z was przejdzie przez życie, nie mając nikogo na sumieniu.
Możecieuznać,żemacieszczęście.ZabijaniewymaganajczystszegoZła.Żadnezwas
niejestjeszczedośćczyste,bykogośzabić.

Sofiausłyszałapomrukipodswoimadresem.
–AleponieważPróbaBaśnitotylkobezpiecznezawody–ladyLessouśmiechnęła

siędoniej–możewramachprzygotowańzrobimymojeulubionećwiczenie…

Stworzyławidmowąksiężniczkęzbrązowymilokami,dołeczkamiwzarumienionych

policzkachiuśmiechemsłodszymniżuśmiechdziecka.

–Ćwiczeniezzabijania.Ten,ktozabijejąwnajokrutniejszysposób,wygrywa.
–Wkońcucośprzydatnego–powiedziałaHester,przyglądającsięSofii.
Chociażwkomnaciebyłozimniejniżzwykle,Sofialśniłaodpotu.
Ponieważ księżniczka chowała się za zamkniętymi drzwiami i była nieufna wobec

obcych, biorący udział w Próbie Baśni, nigdziarze, chcący ją zabić, musieli wykazać
się kreatywnością. Mona za pomocą metod z pielęgnacji brzydoty zamieniła się
w wędrowną handlarkę i podarowała księżniczce zatrutą szminkę. Gdy lady Lesso
stworzyłanowądziewicę,Anadilzapukaładojejdrzwiizostawiłaprzednimibukiet
zdrapieżnychkwiatów.Hesterzkoleizmieniłasięwurocząwiewióreczkęiwręczyła
swojejofierzebrokatowybalonik.

–Ależdziękuję!–rozpromieniłasięksiężniczka,abalonikpociągnąłjąwgórę,na

ostrejakbrzytwysoplezwisającezsufitu.

Sofiaprzezwiększośćczasumiałazamknięteoczy.
– Kto następny? – zapytała lady Lesso, zamykając drzwi za kolejną księżniczką. –

Ach tak. Ty. – Zabębniła długimi czerwonymi paznokciami o biurko Sofii, cmokając
zniezadowoleniem.

Sofiapoczułamdłości.Zabijanie?Nawetjeślitobyłazjawa,niemogłaza…
Wzdrygnęłasię,gdyprzedoczamistanęłajejtwarzumierającegoBestii.Tobyłoco

innego!OnbyłZły!Każdyksiążęzrobiłbytosamo!

–Jakrozumiem,tokolejnaporażka.–LadyLessouśmiechnęłasięzłośliwie.
Sofia spojrzała na nią i pomyślała o Tedrosie, który wyraźnie traci w nią wiarę.

Pomyślałaoczternastuczarnychcharakterach,przeświadczonych,żesądośćczyści,by
zabijać.Pomyślałaotym,żeszczęśliwezakończeniewymykasięjejzrąk…

Sofia,którąznam,niemusisięstarać.

background image

Z zaciśniętymi zębami podeszła gniewnie do drzwi, mijając zaskoczoną

nauczycielkę,ajejpaleczalśniłróżem.

Abyzamrozićzawszaninawlodzie…
Zapukałamocnododrzwi.
Spraw,bytwojaduszastałasięzimna…
Drzwiotworzyłysię,ablaskpalcaSofiiprzygasł.
Patrzyła na nią jej własna twarz, tylko okolona długimi, jasnymi włosami, jakie

miała przed spotkaniem z Bestią. Aby zwyciężyć w tym ćwiczeniu, musiała zabić…
samąsiebie.

Sofiadostrzegła,żeladyLessouśmiechasięzłośliwie.
–Wczymmogępomóc?–zapytałaksiężniczkaSofia.
Totylkoduch.Sofiazgrzytnęłazębamiipoczuła,żejejpalecznowulśni.
–Wyglądasz,jakktośobcy–dodałaksiężniczka,rumieniącsię.
Zimniejsza,niżcisiętowydajemożliwe…
Sofiaskierowałananiąlśniącypalec.
– Matka przestrzegała, żebym nie rozmawiała z obcymi – powiedziała księżniczka

zniepokojem.

Powiedzto!
BlasknapalcuSofiizamigotał–niemogłaprzypomniećsobiesłów.
–Muszęjużiść.Matkamniewoła.
Zabijją!Zabijjąteraz!
–Dowidzenia–oznajmiłaksiężniczka,zamykającdrzwi.
–BANTAPAREODIROSTI!!!
Puf! Księżniczka zamieniła się w kurę. Sofia złapała ją w ramiona, przewróciła

krzesło,otwarłaoblodzoneoknoiwyrzuciłaptakapodniebo.

–Leć,Sofio!Jesteśwolna!
Kura spróbowała latać, ale uświadomiła sobie, że nie potrafi, i spadła na pewną

śmierć.

–Porazpierwszywżyciuzrobiłomisiężalzwierzęcia–powiedziałaladyLesso.
Kolejnynumer15splunąłSofiiwtwarz.

Jedynechyba,coSofialubiławAkademiiZła,byłoto,żemiałatumnóstwomiejsc,

w których mogła spokojnie popłakać. Szlochała więc, schowana za kruszącym się
kamiennymłukiem.JakterazpokażesięnaoczyTedrosowi?

–Nalegamy,żebySofiazostaławyłączonazPróbyBaśni.
Sofia rozpoznała szorstki głos profesora Manleya. Wypełzła spod kamiennego łuku

i przez dziurkę od klucza zajrzała do jego odrażającej sali lekcyjnej. Przerdzewiałe
krzesła,zwyklesłużąceczarnymcharakterom,zajmowaliteraznauczycielezobuszkół.
Profesor Dovey zasiadała za ozdobioną smoczą czaszką katedrą, którą rozjaśniła

background image

przyciskiemdopapieruwkształciedyni.

–Nigdziarzeplanująjązabić,Klaryso–zakończyłłysy,pryszczatyManley.

Biliousie,

wprowadziliśmy

zabezpieczenia

mające

zapobiec

śmierci

któregokolwiekzuczniów.

–Miejmynadzieję,żeokażąsiępewniejszeniżczterylatatemu–odparował.
– Wydaje mi się, że wszyscy zgodziliśmy się, iż śmierć Garricka była tylko

nieszczęśliwymwypadkiem!–odpowiedziałazogniemwgłosieprofesorDovey.

Wsalizapadłazłowrogacisza.NakorytarzuSofiasłyszaławłasnyurywanyoddech.
GarrickzGawaldonu.PorwanyrazemzBanem.
Banniezdał.Garrickzginął.
Sercetłukłosięjejożebra.
Jeśliwrócimydodomużywe,tobędzieszczęśliwezakończenie.
Agataodpoczątkumiałarację.
– Jest jeszcze jeden powód, dla którego Sofia musi zostać wykluczona z Próby –

dodałponuroKastor.–Wróżkimówią,żeonaitenDobrychłopakzamierzajądziałać
razem.

–Razem?–zachłysnęłasięprofesorDovey.–Zawszanininigdziarka?
– Wyobraźcie sobie, co będzie, jeśli wygrają! – skrzeknęła profesor Sheeba. –

Wyobraźciesobie,cobędzie,gdydowiedząsięotymwPuszczy!

– Czyli ona albo zginie, albo zniszczy tę szkołę – podsumował gderliwie Manley

isplunąłnapodłogę.

–Klaryso,tonaprawdęłatwadecyzja–naciskałaladyLesso.
– Ale nie ma żadnego precedensu z wykluczeniem zakwalifikowanego ucznia

zPróbyBaśni!–zaprotestowałaprofesorDovey.

– Zakwalifikowanego! W tym tygodniu zawaliła wszystkie ćwiczenia – oznajmił

Manley.–Totenchłopakprzekonałją,żejestDobra!

– A może po prostu czuje presję z powodu Próby Baśni? – podsunęła księżniczka

Uma,karmiącsiedzącąjejnaramieniuprzepiórkę.

– Albo nabrała nas wszystkich, że jest największą nadzieją Zła! – powiedziała

profesorSheeba.–PowinnaniezdaćnadługoprzedPróbąBaśni!

–Notodlaczegotaksięniestało?–zapytałaprofesorAnemonia.
– Za każdym razem, gdy próbowaliśmy dać jej ostatnie miejsce, zajmował je jakiś

innyuczeń–wyjaśniłManley.–Ktośwyraźnieniepozwala,żebyniezaliczyła!

Źlinauczycielepodnieśliwrzawę,gwałtowniesięznimzgadzając.
– Rzeczywiście, to bardzo sensowna teoria – powiedziała profesor Dovey,

przekrzykując ich. – Jakiś tajemniczy intrygant, którego nikt nigdy nie widział,
przemykasięukradkiempowaszymzamkuiwpływanaprzyznawaneoceny.

– Wiesz, Klaryso, całkiem trafnie opisałaś Dyrektora Akademii – zauważyła lady

Lesso.

background image

– Nie mów rzeczy absurdalnych. Dlaczego Dyrektor Akademii miałby wpływać na

miejscazajmowaneprzezuczniów?

– Ponieważ będzie zachwycony, patrząc, jak „najlepsza” Zła uczennica wygrywa

dziękiochronieDobra–syknęłaladyLesso,ajejfioletoweoczyzalśniły.–Uczennica,
któranawetmniewydawałasięobiecująca.Ależbyłamgłupia!AlejeśliSofiawygra
razem z tym żałosnym księciem, nie będę milczeć, Klaryso. Nie pozwolę ani
Dyrektorowi Akademii, ani tobie i twoim aroganckim bestiom zniszczyć dorobku
mojego życia. Lepiej mnie posłuchaj. Jeśli pozwolisz Sofii uczestniczyć w Próbie
Baśni,ryzykujeszcoświęcejniżjejżycie.Ryzykujeszwojnę.

Wsalizapanowałagłuchacisza.
ProfesorDoveyodchrząknęła.
–Możemogłabywziąćudziałwprzyszłymroku…
Sofiaodetchnęłazulgą.
–PoddajeszsiępodszeptomZła!–wykrzyknąłprofesorEspada.
–Tylkodlatego,żebyochronićtędziewczynkę…–powiedziałasłaboDovey.
–Aletenchłopakdalejbędziejąkochać!–ostrzegłaAnemonia.
–TydzieńwSaliUdrękinapewnonatopomoże–zaproponowałaladyLesso.
–CiągleniemożemyznaleźćBestii–przypomniałaSheeba.
–Tosprowadźcienową!–warknęłaladyLesso.
–Amożezagłosujemy?–zaszczebiotałaUma.
– GŁOSOWANIE JEST DLA MIĘCZAKÓW! – ryknął Kastor i wśród nauczycieli

wybuchła ogólna awantura. Przepiórka Umy robiła z góry kupy na Złych nauczycieli,
Kastor spróbował ją pożreć, a Polluks znowu zgubił głowę. W końcu ktoś zagwizdał
głośnoistanowczo.Wszyscyspojrzelinamężczyznęstojącegowkąciesali.

–Taszkołamadospełnieniatylkojedną,jedynąmisję–powiedziałprofesorSader.

–MastrzecrównowagipomiędzyDobremaZłem.GdybyudziałSofiiwPróbieBaśni
zakłócał tę równowagę, musiałaby zostać natychmiast zdyskwalifikowana. Na
szczęściedlanas,dowódnaistnienierównowagimamyprzedoczami.

Wszyscy na coś spojrzeli. Sofia spróbowała zobaczyć, co to takiego, ale

uświadomiłasobie,żekażdyznauczycielipatrzywinnąstronę.

–Czyzgadzamysię,żerównowagajestnienaruszona?–zapytałprofesorSader.
Niktsięniesprzeciwił.
– W takim razie Sofia weźmie udział w Próbie Baśni i nie mamy o czym więcej

dyskutować.

Sofiaztrudempowstrzymałakrzyk.
– Zawsze można liczyć na twój rozsądek, Auguście – powiedziała lady Lesso,

wstając. – Na szczęście to pasmo porażek sprawia, że dużą część Próby spędzi bez
ochraniającegojąchłopca.Miejmynadzieję,żezginieśmierciątakstraszną,iżniktnie
odważy się powtarzać jej błędów. Tylko wtedy jej baśń zakończy się tak, jak na to

background image

zasługuje.Możenawetbędziewartauwiecznienianaobrazie.

Wyszłazsali,azaniąposzliinniŹlinauczyciele.
Potem parami, cicho rozmawiając, wychodzili Dobrzy nauczyciele. Jako ostatni

pojawili się profesor Dovey i profesor Sader. Szli w milczeniu, a jej zielonkawa
sukniaszeleściłaobokjegociemnozielonegogarnituru.

–Ajeślionazginie,Auguście?–zapytałaKlarysa.
–Ajeślionaprzeżyje?–odpowiedziałpytaniemSader.
Klarysazatrzymałasię.
–Nadalwierzysz,żetoprawda?
–Tak.Taksamojakwierzęwto,żeBaśniarzzacząłjejbaśń.
–Aletoniemożliwe…toszaleństwo…to…–Klarysapoczerwieniałazezgrozy.–

Dlategosięwtrąciłeś?

–Przeciwnie,postanowiłemsięniewtrącać–odparłSader.–Naszymobowiązkiem

jestpozwolić,byopowieśćrozwijałasięwewłasnymrytmie…

–Nie!Coty…–ProfesorDoveyzakryładłoniąusta.–Dlategowłaśniewysłałeśtę

dziewczynkę, żeby ryzykowała życie? Ponieważ wierzysz w tę fałszywą
przepowiednię?

–Stawkajestowielewyższaniżżyciejednejdziewczynki,Klaryso.
–Totylkomaładziewczynka!Niewinnedziecko!–zachłysnęłasięprofesorDovey,

zełzamigniewuwoczach.–Jejkrewsplaminaszeręce!

Gdy uciekła, a jej szloch umilkł na schodach, orzechowe oczy profesora Sadera

zamgliłysięniepewnością.

Niemógłwidzieć,żeSofiakryjesięzanim,starającsięopanowaćdygotanie.

Na Polanie Kiko usadowiła się na suchych liściach, owinęła się ciaśniej szalem

ipolizałakolbękukurydzywprzyprawach.

–Nowięczapytałamwszystkiedziewczyny,czyzgodząsię,jeśliTristanjezaprosi,

a one powiedziały, że nie! To znaczy, że będzie musiał zaprosić mnie! Może
oczywiście iść sam, ale jeśli chłopiec przyjdzie na bal bez partnerki, dostaje tylko
połowę punktów, a Tristan uwielbia siedzieć w Sali Urody, więc na pewno mnie
zaprosi.Nodobrze,mógłbyzaprosićciebie,aletypowiedziałaśmu,żebywyszedłza
Tedrosa, więc nie wydaje mi się, żeby cię lubił. Nie mogę uwierzyć, że to
powiedziałaś.Zupełniejakbyksiążętamoglisiępobrać.Cobyśmywtedyzrobiły?

Agata wgryzła się w swoją kolbę, żeby jej nie słuchać. Po drugiej stronie Polany

zobaczyła Sofię kłócącą się zaciekle z Tedrosem przy wejściu do leśnego tunelu. To
wyglądałotak,jakbySofiapróbowałagozacośprzepraszaćiobjąćgo–możenawet
pocałować–aleTedrosjąodepchnął.

–Słuchaszmnie?
Agataodwróciłasię.

background image

–Chwila.Czytoznaczy,żejeślidziewczynaniezostaniezaproszonanabal,tonie

zda i czeka ją los gorszy od śmierci, ale jeśli chłopiec nie pójdzie na bal, dostanie
tylkopołowępunktów?Itomabyćsprawiedliwe?!

–Aletoprawda–powiedziałaKiko.–Chłopiecmożebyćsam,jeślitakzdecyduje.

Alejeślidziewczynazostaniesama…równiedobrzemogłabynieżyć.

Agataztrudemprzełknęła.
–Toabsurd…
Naglecośwpadłodojejkoszyka.
AgatapodniosłagłowęinapotkałaspojrzenieSofii,którąTedrosciągnąłdokolejki

zawszan.

PodczasgdyKikodalejcośpaplała,Agatawyjęłazkoszykaokazałąpergaminową,

różowąróżę.Znajwiększąostrożnościąrozwinęłakwiatnakolanach.

Liścikzawierałtylkodwasłowa.
Potrzebujęcię.

background image

20

Sekretyikłamstwa

background image
background image

K

araluch przemknął pod drzwiami pokoju 66 i omal nie wyskoczył z pancerzyka.

Popatrzyłnarozbiteszkło,zniszczonesukienki,trzyśpiącewiedźmy–iuciekł,zanim
którakolwiekznichmogłagozauważyć.

Alejednaznichgowidziała.
Iłabędzianajegobrzuchu.

Machając czułkami na prawo i lewo, Agata tropiła zapach perfum Sofii. Biegła

krzywymi schodami i wilgotnymi korytarzami (po drodze omal nie uległa wdziękom
podejrzanego samca karalucha), aż w końcu znalazła jego źródło w świetlicy.
Pierwsze, co zobaczyła, to był Hort bez koszuli, z twarzą czerwoną jak przedszkolak
w toalecie. Z ostatnim jękiem spojrzał na swoją pierś, z której wyrastały dwa
nowiutkiewłosy.

–Tak!Noiczyjtalentmożebyćlepszy?
NakanapieobokSofiazagłębiałasięwZaklęciadlaopornych.
Słysząc dwa owadzie kliknięcia, podniosła szybko głowę. Hort wypiął pierś

i mrugnął do niej. Odwróciła się ze zgrozą i wtedy zobaczyła napis nagryzmolony
szminkąnapodłodzezakanapą:

ŁAZIENKA.PRZYNIEŚCIUCHY.

Sofia nienawidziła łazienek w Zamku Zła, ale przynajmniej były bezpiecznym

miejscem spotkań. Nigdziarze mieli jakąś fobię na punkcie toalet i zdecydowanie ich
unikali (Nie miała pojęcia, co powodowało ten lęk ani gdzie chodzili, żeby sobie
ulżyć,alewolałaotymniemyśleć).Drzwiskrzypnęły,gdywślizgiwałasiędosłabo
oświetlonejżelaznejceli.Napokrytejrdząścianiemigotałydwiepochodnie,akabiny
toaletowerzucałydługiecienie.Gdypodkradłasiędoostatniejznich,przezszczelinę
wżelaznychdrzwiachzobaczyłaskrawekbladejskóry.

–Maszciuchy?
Sofiawsunęłajepoddrzwi.
PochwilidrzwisięotworzyłyizkabinywyszłaAgatawżabiejpiżamieHorta.
– Nie miałam nic innego! – pisnęła Sofia. – Moje współlokatorki powiesiły

wszystkiemojeubrania!

– Nikt cię już nie lubi – wypaliła Agata, ukrywając lśniący palec. – Ciekawe,

dlaczego.

–Słuchaj,naprawdęcięprzepraszam!Niemogłamtakpoprostuwracaćdodomu!

Niewchwili,gdywkońcuzdobyłamksięcia!

–Ty?!Tyzdobyłaśksięcia?
–No,głównieja…

background image

– Powiedziałaś, że chcesz wracać do domu. Powiedziałaś, że jesteśmy zespołem!

Dlategocipomogłam!

–Jesteśmyzespołem,Agato.Każdaksiężniczkapotrzebujepomocnika!
–Pomocnika?!Pomocnika?!!!–krzyknęłaAgata.–Toświetnie,aterazzobaczymy,

jaknaszabohaterkaradzisobiesama!

Urwała.Sofiazłapałajązaramię.
–Próbowałamgopocałować!Aleonzacząłwemniewątpić!
–Puszczaj…
–Potrzebujętwojejpomocy…
–Ajaniezamierzamjejudzielać–syknęłaAgata,odtrącającjąłokciem.–Jesteś

kłamczuchą,tchórzemioszustką.

–Notodlaczegowogóleprzyszłaś?–zapytałaSofiazełzamiwoczach.
–Uważaj.Odkrokodylichłezrobiąsiękrokodylezmarszczki–prychnęłaAgataod

drzwi.

–Proszę,zrobięwszystko,czegozechcesz!–błagałaSofia.
Agataodwróciłasię.
–Przysięgnij,żepocałujeszgoprzypierwszejokazji.Przysięgnijnaswojeżycie.
–Przysięgam!–jęknęłaSofia.–Chcęwracaćdodomu!Niechcę,żebymniezabili!
Agatapopatrzyłananiązezdumieniem.
–Cotakiego?
Sofia gorączkowo zrelacjonowała spotkanie nauczycieli, a potem opowiedziała

ozawalonychzaliczeniachikłótnizTedrosem.

– Jesteśmy zbyt blisko końca, Sofio – powiedziała biała jak ściana Agata. – Na

końcubaśniktośzawszeumiera!

–Coterazzrobimy?–pisnęłaSofia.
–WygraszPróbęBaśniinatychmiastpotempocałujeszTedrosa.
–Alejaniedamsobierady!Muszęspędzićtrzygodzinysama,bezTedrosa,któryby

mniechronił!

–Niebędzieszsama–burknęłaAgata.
–Niebędę?
– Będziesz miała za kołnierzem karalucha chrzestnego, wyciągającego cię

zkłopotów.Tylkozapamiętaj,jeślitymrazemniepocałujeszwporęksięcia,rzucęna
ciebiekażdeZłezaklęcie,jakieznam.

Sofiazłapałająwobjęcia.
– Och, Agato, jestem okropną przyjaciółką. Ale będę miała całe życie, żeby to

naprawić.

Wkorytarzuzabrzmiałyechemczyjeśkroki.
–Idźjuż–szepnęłaAgata.–Muszęsięmogryfikować!
Rozpromieniona Sofia uściskała ją po raz ostatni, wyślizgnęła się z łazienki

background image

i wróciła pod opiekę Horta. Chwilę później spod drzwi wyślizgnął się karaluch
ipobiegłwkierunkuschodów.

Żadnaznichniezauważyłaczerwonegotatuażulśniącegowciemnościach.

Zgodnie z tradycją w dzień poprzedzający Próbę Baśni nie odbywały się żadne

lekcje. Zamiast tego piętnaścioro zawodników z Akademii Dobra i piętnaścioro
zawodników z Akademii Zła miało czas na zbadanie Błękitnego Lasu, pozostali zaś
uczniowiepracowalinadtalentami,jakiemielipokazaćpodczasCyrku.Sofiaprzeszła
przezbramęzaTedrosem,świadomachłodu,jakizapanowałpomiędzynimi.

Chociaż pozostały teren szkoły powoli poddawał się jesiennemu zamieraniu,

Błękitny Las lśnił w południowym słońcu bujny jak zawsze. Przez cały tydzień
uczniowie starali się wyciągnąć z nauczycieli, na jakie pułapki mogą natrafić, ale
nauczyciele twierdzili, że nic nie wiedzą. Dyrektor Akademii przygotowywał Próbę
Baśni w tajemnicy, pozwalając nauczycielom tylko na zabezpieczanie jej z zewnątrz.
Niemoglioninawetobserwowaćprzebieguzawodów,ponieważnacałąnocrzucałna
BłękitnyLaszaklęciemaskujące.

– Dyrektor Akademii nie pozwala nam się wtrącać – wymamrotała do swoich

uczniówprofesorDovey,wyraźniewytrąconazrównowagi.–Chce,abyPróbaBaśni
odzwierciedlała zagrożenia Puszczy w stopniu większym, niż nakazywałyby zdrowy
rozsądekiodpowiedzialność.

Zawodnicywchodzilidolasu,ależadenznichniepotrafiłsobiewyobrazić,żejuż

następnej nocy to prześliczne miejsce zamieni się w arenę piekielnego wyzwania.
Zawszanie i nigdziarze szli obok siebie i mijali lśniące pióropusze na Paprociowym
Polu, oposy posilające się w Sosnowym Jarze, Błękitny Potok pełen pstrągów, aż
wkońcuprzypomnielisobie,żesąwrogami,irozdzielilisię.

TedrosprzepchnąłsiędoSofii.
–Chodźzemną.
–Pójdęsama–powiedziałacicho.–Niezasłużyłamnatwojąochronę.
Tedrosodwróciłsię.
–Beatryczemówiła,żeoszukiwałaś,żebyzająćpierwszemiejsce.Czytoprawda?
–Oczywiście,żenie!
–NotodlaczegobyłaśostatniawewszystkichzaliczeniachprzedPróbą?
WoczachSofiizalśniłyperlistełzy.
– Chciałam udowodnić, że potrafię sobie dać radę bez ciebie. Żebyś był ze mnie

dumny.

Tedrosgapiłsięnaniązaskoczony.
–Typrzegrałaś…celowo?
Skinęłagłową.
–Jesteśszalona!–wybuchnął.–Nigdziarze…onicięzabiją!

background image

–Chciałeśryzykowaćżycie,żebyudowodnić,żejestemDobra–pociągnęłanosem

Sofia.–Jatakżejestemgotowawalczyćdlaciebie.

PrzezchwilęTedroswyglądałtak,jakbychciałjejprzyłożyć,potemjednakpobladł

izłapałjąwramiona.

–Obiecajmi,żebędzieszczekać,gdyprzejdęprzezbramę.
–Obiecuję–zaszlochałaSofia.–Zrobiętodlaciebie.
Tedrospopatrzyłwjejoczy.Sofiawydęłaidealnieuszminkowanewargi.
–Maszrację,powinnaśsięsamarozejrzeć.Musiszsięczućtutajpewniebezemnie.

Szczególniepotym,jaktylerazyzajęłaśostatniemiejsce.

–Ale…ale…
–Trzymajsięzdalaodnigdziarzy,zgoda?
Ścisnął jej rękę i pobiegł, żeby dogonić zawszan na polu dyniowym. Ostry głos

Chaddickarozległsięechem:

–Tomimowszystkoczarnycharakter,stary.Niebędziemyjejtraktowaćulgowo.
SofianieusłyszałaodpowiedziTedrosa.Stałasamawcichymjarze,poddrzewkiem

zbłękitnąjemiołą.

–Nadaltujesteśmy–jęknęła.
– Może byłoby inaczej, gdybyś powiedziała to, co ci podpowiadałam! – odparł

karaluchspodjejkołnierzyka.

–Trzygodzinywsamotnościtonietakźle–westchnęłaSofia.–Znaczy,nigdziarze

nie mogą używać niedozwolonych zaklęć. Możemy najwyżej rozpętać burzę albo
zamienićsięwleniwca.Comoglibymizrobić?

Nagle coś musnęło jej głowę. Błyskawicznie odwróciła się i zobaczyła krechę na

pniu dębu, dokładnie w miejscu, w którym stała. Na gałęzi nad nią siedział
chochlikowatyVexitrzymałzaostrzonykij.

–Byłemtylkociekaw,ilemaszwzrostu–wyjaśnił.
Zwalisty,łysyBronwyczłapałzzadrugiegodębuiprzyjrzałsięznakowinapniu.
–Ta,zmieścisię.
Sofiawytrzeszczyłananichoczy.
– Tak jak mówiłem – powiedział Vex, machając szpiczastymi uszami. – Czysta

ciekawość.

–Jatuzginę!–lamentowałaSofia,uciekajączlasu.
– Nie, jeśli ja tu będę – przypomniała Agata, zwijając szczypce. – Pokonałam ich

wszystkich na twoich lekcjach i jutro znowu ich pokonam. Ty skoncentruj się na
poca…–Cośwniąuderzyło.–Cotoma…

Agatapopatrzyłanależącegowtrawiemartwegokaralucha.Kołoniegowylądowały

czterykolejne.

Sofia i Agata powoli podniosły głowy i przyglądały się Zamkowi Zła spowitemu

chmurąróżowawejmgły.ZjegobalkonównaPolanęsypałysięmartweowady.

background image

–Cotamsiędzieje?–zapytałaSofia.
–Dezynsekcja–odparłczyjśgłos.
Sofia odwróciła się i zobaczyła Hester, która stała pod bramą lasu ze splecionymi

rękami.

– Najwyraźniej robactwo w nocy biegało po całej szkole. Nie mogliśmy,

oczywiście,ryzykowaćwybuchudżumypotym,jaktwojaprzyjaciółkazachorowała.

Hesterzdjęłazramieniarzucającegosięowada.
–Pozatymtojasnysygnałdlawszystkich,którzypróbująwłazićtam,gdzieichnie

proszą,nieuważasz?

Liznęłakaraluchaizniknęłazpowrotemwlesie,słychaćbyłotylkochrzęstliścipod

jejstopami.

Sofiawstrzymałaoddech.
–Myślisz,żeonawie,żejesteśkaraluchem?
–Jasne,żewie,tyidiotko!
Głosynigdziarzyzaczęłysięzbliżaćzgłębilasu.
– Idź już! – syknęła Agata, zbiegając po nodze Sofii. – Nie możemy się więcej

spotykać!

–Czekaj!JakmamsobieporadzićnaPró…
AgatazniknęłajednakwtuneluDobra,zostawiającSofięsamąsobie.

Ponieważwróżkizaczynałysprawdzaniepociszynocnejiodpierwszegopiętraszły

w górę, Agata miała dość czasu, by prześlizgnąć się przejściem do wieży Męstwo.
Podobnie jak wszyscy nauczyciele, Sader miał gabinet z przylegającą do niego
sypialnią.Agatawiedziała,żejeślitylkozdołaotworzyćzamek,zaskoczygowłóżku.
Nieobchodziłojej,czytendziwakbędziemiałochotęodpowiadaćnajejpytania.Jeśli
będziemusiała,zwiążego.

Zdawałasobiesprawę,żetookropnyplan,alecoinnegojejpozostawało?Teraznie

mogłajużzakraśćsięnaPróbęBaśni,aSofiaprzecieżniezdołaprzetrwaćsamatrzech
godzin.Saderbyłichostatniąnadziejąnapowrótdodomu.

Schody prowadziły prosto do jego gabinetu, jedynych drzwi na szóstym piętrze

wieży Męstwo. Na marmurze, z którego były zrobione, widniał rząd wypukłych
niebieskichkropek.Agataprzesunęłaponichpalcem.

Uczniowie mają zakaz wstępu na to piętro! – zagrzmiał głos Sadera. – Proszę

natychmiastwracaćdopokoju.

Agatazłapałazaklamkę,lśniącympalcemwskazującjednocześniezamek.
Drzwiskrzypnęłyiotworzyłysię.
Sadera nie było w środku, ale musiał wyjść dosłownie przed chwilą. Pościel

w sypialni była zmięta, herbata w kubku stojącym na biurku jeszcze ciepła… Agata
chodziła na palcach po gabinecie, w którym półki, krzesła i podłoga uginały się pod

background image

ciężarem książek. Na biurku piętrzyły się ponadmetrowe ich stosy, a kilka tomów na
samej górze leżało otwartych, w nich niektóre linie kolorowych kropek były
zaznaczone szpiczastymi srebrnymi gwiazdkami na marginesach. Agata przesunęła
dłoniąpotakiejlinijce,anadksiążkąeksplodowałamglistascena,którejtowarzyszył
ostrykobiecygłos:

Duchniemożespocząćwspokoju,dopókiniewypełniswegoprzeznaczenia.W

tymcelumusiwykorzystaćciałowieszcza.

Równocześnie zobaczyła, jak poszarpany duch wnika w ciało brodatego starca,

a potem mgła zniknęła w karcie książki. Natychmiast dotknęła oznaczonych gwiazdką
wersówwdrugiejksiędze:

W ciele wieszcza duch może przetrwać zaledwie sekundy, nim obaj zostaną

zniszczeni.

Najejoczachdwaunoszącesięciałapołączyłysię,apotemrozsypaływproch.
Przesunęłapalcempokolejnymzaznaczonymtekście.
Tylkonajpotężniejsizwieszczówmogąstaćsięnaczyniemdladucha…
Większośćwieszczówumiera,nimduchzdołaopanowaćichciało…
Skrzywiłasię.Skądtaobsesjanapunkciewieszczów?
Inaglesercepodeszłojejdogardła.
Nauczycielemówilicośprzecieżoprzepowiedni.
CzySadermógłwidziećprzyszłość?
Poznałodpowiedźnapytanie,czywrócądodomu?
–Agato!
WdrzwiachstałaprofesorDovey.
–AlarmuSadera…myślałam,żetokaraluch…atouczennica!Niewłóżkupociszy

nocnej!

Agataprzebiegłakołoniej,kierującsięnaschody.
–Dwatygodnieczyszczeniatoalet!–skrzeknęłanauczycielka.
Agata obejrzała się. Profesor Dovey, marszcząc brwi, przesuwała dłonią nad

książkami Sadera, a kiedy zorientowała się, że dziewczynka na nią patrzy, magicznie
zatrzasnęładrzwi.

Tejnocyobiedziewczynkiśniłyodomu.
Sofia śniła, że przedziera się przez różową mgłę, uciekając przed Hester. Chciała

wrzasnąć imię Agaty, ale zamiast tego z jej ust wypełzł karaluch. W końcu znalazła
kamiennąstudnięipopłynęłanajejdno,apotemznalazłasięwGawaldonie.Poczuła
wokółsiebiesilneramiona–ojcieczaniósłjądodomupachnącegomięsemimlekiem.
Chciała iść do łazienki, ale on zabrał ją do kuchni, gdzie na lśniącym haku wisiała
świnia. Jakaś kobieta z niezadowoleniem zabębniła czerwonymi paznokciami po
blacie.

background image

–Mamo?–zawołałaSofia.
Zanimkobietazdążyłasięodwrócić,ojciecpocałowałSofięnadobranoc,otworzył

drzwiczkipiekarnikaiwrzuciłjądośrodka.

Sofia obudziła się i poderwała tak gwałtownie, że rąbnęła głową o ścianę

izamroczonaupadła.

Agatazkoleiśniła,żeGawaldonstoiwogniu.Śladzpłonącychczarnychsukienek

zaprowadził ją na Cmentarną Górę, a gdy znalazła się na jej szczycie, zamiast domu
zobaczyła grób. Usłyszała dochodzące spod ziemi głosy, więc zaczęła kopać. Głosy
rozbrzmiewałybliżejibliżej,ażobudziłasięiusłyszałajepoddrzwiami.

–Powiedziałaś,żetoważne!–warknąłTedros.
–Nigdziarzemówią,żeonaoszukujezpomocąAgaty!–oznajmiłaBeatrycze.
–SofianieprzyjaźnisięzAgatą!Agatajestwiedźmą…
–Obienimisą!Agatazamieniasięwkaraluchaipodpowiadajejodpowiedzi!
–Wkaralucha?Jesteśnietylkomałostkowaizazdrosna,alekompletniestuknięta!
–Oneobiesączarnymicharakterami,Tedziu!Onecięwykorzystują!
–Totysłuchasztego,comówiąnigdziarze!Wiesz,dlaczegoSofiatakźlewypadła

na zaliczeniach? Chciała, żebym ja był bezpieczny! Jeśli tak postępuje czarny
charakter,toczymty…

Wiatr łopoczący zasłonami sprawił, że Agata nie usłyszała reszty, ale po chwili

trzasnęłyjakieśdrzwi izapadłacisza. Agataspróbowałaznowu zasnąć,naglejednak
uświadomiła sobie, że wpatruje się w różowy papierowy kwiat drżący na
marmurowymnocnymstolikuniczymróżanagrobie.

Pisnęła,wpadającnapomysł.
Wszystkie pokoje pogrążone były w mroku, z wyjątkiem tych, w których mieszkali

zawszanie biorący udział w zawodach – nie spali oni aż do rana, szykując się na
następnąnoc.Agatawkoronkowymszlafrokuinabosakapobiegłanagóręróżowymi
szklanymischodami,całyczasrozglądającsięzawróżkamilubnauczycielami.

Tedros, znajdujący się akurat pięć pięter niżej, po drugiej stronie spiralnych

schodów, zauważył ją i poczuł ogarniającą go wściekłość. Nagle zaczął się
zastanawiać,czyBeatryczeniemówiłaprawdy.

Ściągnął buty i w czarnych podkolanówkach cicho poszedł za Agatą przejściem na

czwarte piętro wieży Honor, które w całości zajmowała Biblioteka Cnót. Przykucnął
i ostrożnie zajrzał do środka – zdążył zobaczyć, jak Agata znika w złocistym
amfiteatrze wypełnionym książkami, wysokim na dwa piętra i utrzymywanym
w nienagannym porządku przez skórzastego żółwia z piórem w łapie, śpiącego teraz
smacznie na ogromnym rejestrze bibliotecznym. Gdy tylko Agata znalazła to, czego
szukała, przekradła się obok gada i księcia, który nie zdołał jednak podejrzeć, jaką
książkęniosła.Jejkrokiucichływmorskozielonymprzejściuipochwilizniknęłamu
zoczu.

background image

Tedroszacisnąłzęby.Jakimorderczyplanmiałatawiedźma?CzySofiabraławnim

udział i zamierzała go zdradzić? Czy te dwa czarne charaktery nadal się przyjaźniły?
Książę nagle usłyszał dziwaczne skrzypienie, zerwał się na równe nogi. Zobaczył, że
pióro trzymane przez żółwia magicznie kończy coś zapisywać w rejestrze, a potem
wraca do łapy śpiącego stworzenia. Tedros podkradł się i zajrzał do księgi
wypożyczeń:

Kwietnasiła:Urokiroślinnenapiękniejszyświat
(Agata,wieżaCzystość51).

Tedrosprychnął.Ganiącsięwduchuzato,żezwątpiłwswojąksiężniczkę,wrócił

nadółposwojebuty.

Regulamin Próby Baśni zawierał tylko kilka zwięzłych punktów. Pierwsza dwójka

zawodników wchodzi do Błękitnego Lasu zaraz po zachodzie słońca. Co piętnaście
minut wchodzi kolejna para, zgodnie z miejscami zajmowanymi przed Próbą, w ten
sposóbostatniapararozpoczynazawodytrzygodzinypopierwszej.Kiedyzawodnicy
znajdą się w środku, przystępują do walki – nigdziarze mogą atakować zawszan,
wykorzystując swoje talenty i wszystkie zaklęcia, jakich nauczyli się na lekcjach,
zawszenie z kolei mogą się bronić za pomocą dopuszczonych broni i przeciwzaklęć.
Czary Dyrektora Akademii stanowią zagrożenie dla obu stron. Innych zasad nie było.
Do zawodnika należało rozpoznanie śmiertelnego niebezpieczeństwa i upuszczenie
zaklętej chusteczki; w chwili gdy tylko dotknie ona ziemi, jej właściciel bezpiecznie
znika z Próby Baśni. Z pierwszym promieniem słońca wilki obwieszczą koniec
zawodówikażdy,ktowróciprzezbramę,zostanieuznanyzazwycięzcę.Nigdyjeszcze
niebyłatowięcejniżjednaosoba.Bardzoczęstoniezostawałjużnikt.

Zima przybyła w najgorszym możliwym momencie, dmuchając lodowatym wiatrem

akurat wtedy, gdy na Polanie zaczęli się pojawiać zawodnicy. Dobrzy chłopcy nieśli
tarcze w kształcie rombów, w tym samym kolorze, co granatowe płaszcze, a także
pojedynczą broń. Większość wybrała łuki i strzały (stępione przez profesora Espadę,
by raczej ogłuszały, niż zabijały), ale Chaddick i Tedros zdecydowali się na ciężkie
treningowemiecze.Zawszankipocichućwiczyłyprzywoływaniezwierzątistarałysię
wyglądać tak bezradnie, jak to tylko możliwe, żeby chłopcy wzięli je pod swoje
skrzydła.

Po drugiej stronie Polany pod nagimi drzewami kulili się biorący udział w Próbie

nigdziarze. Patrzyli na wychodzący z tunelu tłum pozostałych uczniów.
Nieuczestniczący w zawodach zawszanie wyraźnie szykowali się na całonocną
imprezę: nieśli poduszki, koce oraz koszyki piknikowe, a w nich mus ze szpinaku,

background image

naleśnikamizkurczakiemwśmietanie,szaszłykizpapryką,budyńzkwiatówbzuoraz
dzbanki wiśniowej grenadyny. Tymczasem nigdziarze trzymali się przy wejściu do
swojegotunelu,wkapciachiszlafmycach,gotowidoucieczki,gdytylkookażesię,że
ichdrużynajakzwykleprzegrywa.

Podczas gdy wilki rozdawały zaklęte jedwabne chusteczki – białe dla zawszan,

czerwone dla nigdziarzy – Kastor i Polluks ustawili zawodników w kolejności
wchodzenia do lasu. Ponieważ Sofia i Kiko wypadły najsłabiej w poprzedzających
Próbę Baśni zaliczeniach, miały wejść do lasu dokładnie o zachodzie słońca.
KwadranspóźniejwichśladymieliiśćBroniTristan,pokolejnymkwadransieVex
iRena,itakażdochwili,gdyHesteriTedroswejdąjakoostatni.

Stojącynakońcukolejkiksiążęodebrałodwilkabiałąchusteczkę.
–Niebędziemipotrzebna–mruknął,chowającjądobuta.
Za to stojąca jako pierwsza Sofia nerwowo ściskała czerwoną chusteczkę, gotowa

upuścić ją, gdy tylko wejdzie do środka. Żałowała, że podczas przymiarek stroju nie
uważała bardziej. Jej tunika była zbyt obszerna w talii, płaszcz wlókł się po ziemi,
agranatowykapturspadałnatwarztakgłęboko,żewyglądał,jakbyniemiałagło…

Jakmogłamyślećoubraniach?!Gorączkoworozglądałasięwtłumie,alenigdzienie

dostrzegłaAgaty.

–Słyszeliśmypogłoski,żeniezakwalifikowaniuczniowiemogąspróbowaćzakraść

sięnaPróbę–powiedziałPolluks,aKastorpokiwałgłową;wpromieniachgasnącego
słońca ich ciało rzucało imponujący dwugłowy cień. – W tym roku wprowadziliśmy
więcdodatkoweśrodkiostrożności.

W pierwszej chwili Sofia myślała, że mówił o wilkach strzegących każdego

centymetrabramy,kiedyjednakKastorzapaliłpochodnię,zobaczyła,żebramaniejest
jużzrobionazezłota,tylkozogromnychczarnychiczerwonychpająków,splecionych
magicznieiczekającychzpustymiżądłami.

JakwtejsytuacjimiałabyprzemycićdośrodkaAgatę?
–Ktokolwiekoszukuje,zasługujenaśmierć.
Odwróciłasię.
– Nie zdziwiłbym się, gdyby któryś z tych czarnych charakterów wpadł na taki

pomysł–oznajmiłgłośnoTedros,któregozłocistepoliczkizarumieniłysięnachłodzie.
Wziął Sofię za rękę, w której wciąż ściskała chusteczkę. – Nie możesz, Sofio. Nie
możeszjejupuścić.

Bez Agaty podpowiadającej jej kwestie dialogowe, Sofia mogła tylko bezradnie

kiwnąćgłową.

– Kiedy się spotkamy, pozostali zrobią wszystko, żeby dopaść jedno z nas:

zawszanie, nigdziarze i jeszcze Dyrektor Akademii – mówił książę. – Musimy
ochraniaćsiebienawzajem.Potrzebujęciebie,żebyśmniewspierała.

Sofiawmilczeniuskinęłagłową.

background image

–Niechceszminicpowiedzieć?
–Możepocałuneknaszczęście?–pisnęła.
–Naoczachcałejszkoły?–Tedrosuśmiechnąłsięprzekornie.–Fakt,tobyłbyjakiś

pomysł.

Sofiarozpromieniłasięizulgąwydęławargi.
–Tylkodługi–westchnęła.–Nawszelkiwypadek.
– Jasne, będzie bardzo długi – uśmiechnął się Tedros. – Kiedy wygramy. Zaraz

potemzabioręciędoZamkuDobra.

Sofiazakrztusiłasię.
Tedrosdelikatniewyjąłspomiędzyjejdrżącychpalcówczerwonyjedwab.
–JesteśmyDobrzy,Sofio–powiedział,chowającchusteczkęgłębokowkieszenijej

płaszcza.–ADobrozawszezwycięża.

W jego czystych błękitnych oczach Sofia zobaczyła odbicie stojącej za nią Hester,

zkapturemopuszczonymjakupersonifikacjiśmierci.

WułamkusekundywilkipopchnęłyjąiKikonaprzeciwnekońceBramyPółnocnej.

Włochatepajątkizasyczały,aSofiadosłowniestraciłaoddech.Spanikowanaspojrzała
na wznoszącą się dumnie ponad lasem wieżę Dyrektora Akademii. W ostatnich
promieniach słońca zobaczyła jego sylwetkę; a więc obserwował ich z okna. Sofia
obróciła się, szukając Agaty, która mogłaby ją jakoś ocalić, ale dostrzegła tylko
ciemniejąceponadlasemniebo.SrebrneiskrywystrzeliłyzwieżyDyrektoraAkademii
ispowiłylas,zasłaniającąwszystkomgiełką.

–PIERWSZAPARANAMIEJSCA!–zagrzmiałKastor.
–Nie…czekajcie!
Jakieś łapy chwyciły Sofię od tyłu i bezpardonowo wrzuciły ją między pająki.

Wrzasnęła, gdy setki włochatych kończyn badały jej skórę. Kląskając z aprobatą,
rozstąpiły się magicznie, zostawiając ją samą na oświetlonym pochodniami progu
BłękitnegoLasu.Wilkizawyły.Pająkizamknęłyzaniąprzejście.

PróbaBaśnisięrozpoczęła.

background image

21

PróbaBaśni

background image

P

rzerażonaSofiaodwróciłasiędoKiko.Musiałytrzymaćsięrazem…

TymczasemKikouciekałajużnawschód,wkierunkuJagodziska,oglądającsię,czy

niktzaniąnieidzie.

Sofia szybko skierowała się więc na zachód, w stronę Błękitnego Potoku, gdzie

postanowiła ukryć się pod mostem. Ponieważ spodziewała się, że w lesie będą
panować egipskie ciemności, przed śniadaniem zmusiła Horta, żeby nauczył ją
ogniowego zaklęcia. Jednak tej nocy drzewa fosforyzowały lodowato błękitną
neonową poświatą i w efekcie cały las był skąpany w arktycznym blasku. Chociaż
wyglądało to złowieszczo, Sofia odetchnęła z ulgą. Płonąca pochodnia czyniłaby ją
łatwymcelem.

Gdy weszła na paprociowe pole, poczuła, że błękitne pióropusze paproci muskają

jej szyję. Zaczęła się uspokajać. Spodziewała się horroru, a tymczasem las był
spokojniejszyniżkiedykolwiekwcześniej.Żadnychprzemykającychzwierząt,żadnego
złowrogiego wycia. Tylko ona na nieziemskiej polanie i wiatr poruszający źdźbłami
trawjakstrunamiharfy.

Przedzierającsięwśródwysokichjakonasamapaproci,myślałaoAgacie.Czyktoś

znauczycieliprzyłapałjąnaprzygotowaniach?CzyHesterjejprzeszkodziła?

Poczułakropelkipotu.
AmożeAgataboisięmipomóc?
Jeśli uda jej się wygrać razem z Tedrosem, nikt nie będzie mógł się sprzeciwić

zmianieszkoły.BędzierządzićDobremjakożyczliwykapitan.Będziemiałaswojego
księcia na Długo i Zawsze Szczęśliwie, a w przyszłości czeka ją życie królowej.
Zgrzytnęłazębami.Gdybyniezłożyłatejobietnicyopowrociedodomu!Gdybytylko
zdołałazwyciężyćwtejPróbiesama,niemusiałabyjejdotrzymywać!

Zatrzymałasięwmiejscu.Aleprzecieżmogę!Popatrzcietylko:radzęsobieświe…
Czyjśwrzaskodbiłsięechemoddrzew,awniebowystrzeliłybiałeiskry.Kikosię

poddała.

Sofia poczuła, że ma nogi jak z galarety. Ile czasu potrzebowało to coś, co

zaatakowałoKiko,byjąznaleźć?Coonasobiewyobrażała?Nieporadzisobietutaj!
Wyciągnęła chusteczkę z kieszeni, rozwinęła karmazynowoczerwony kawałek
materiałui…

Trzask! Coś spadło z góry i wylądowało u jej stóp. Zobaczyła zwitek pergaminu

przewiązanypaskiemmateriału.

Namaterialebyłygniewnezieloneżabki.
Spojrzała w górę i wysoko ponad drzewami zobaczyła białą gołębicę. Ptak

spróbowałsfrunąćniżej.

TRZASK! Ognista bariera eksplodowała na całym niebie, gdy gołębica próbowała

zbliżyćsiędoczubkówdrzew.Nauczycieledobrzesięzabezpieczyli.

background image

Sofiapospiesznierozwinęłanadpalonypergamin.

Sofia usiadła, czując ulgę. Tulipan! Nikt jej w życiu nie znajdzie! Och, jak mogła

wątpić w Agatę? Kochana, wierna Agata! Z poczuciem winy wsadziła czerwoną
chusteczkędokieszeniiposzłazagołębicą.

Aby dojść ścieżką do Ogrodu Tulipanowego, musiała minąć Turkusowy Zagajnik,

potem Dyniowe Pole, a wreszcie Gaj Śpiących Wierzb. Podążając za Agatą, wyszła
spomiędzypaprociizagłębiłasięwgąszczZagajnika,afosforyzująceliścieoświetliły
jej drogę zimnym niebieskim światłem. Sofia widziała każde zadrapanie i skazę na
błyszczącychpniach,łącznieznacięciem,jakieVexzrobiłwtedynadjejgłową.

Nagłypowiewwiatrusprawił,żeliścienaścieżcezatańczyły.Przezkoronydrzew

niewidziałaAgaty.Nagleusłyszałastłumionepomruki–ludzkie?zwierzęce?–alenie
zatrzymałasię,żebytosprawdzić.WrzaskKikonadalrozbrzmiewałwjejgłowie,gdy
biegłaścieżką,podtrzymującciągnącysięzaniąpłaszcz.Potykałasięokrzakiipieńki,
schylałapodgrożącyminadzianiemsięnaniekonaramiiprzeskakiwałapodkaskadami
niebieskich liści, aż zobaczyła między dwoma lśniącymi pniami dynie
izniecierpliwionągołębicę.

Alecośjeszczestałomiędzydrzewami.Maładziewczynkawczerwonympłaszczyku

zkapturkiem.

–Przepraszam?–odezwałasięSofia.–Chciałabymprzejść.
Dziewczynkawczerwonymkapturkupodniosłagłowęiokazałosię,żetowcalenie

jest dziecko. Miała zaciągnięte bielmem niebieskie oczy, róż na pomarszczonych
ipokrytychplamamipoliczkachigęstesiwewłosyzwiązanewdwakucyki.

Sofiazmarszczyłabrwi.Nieznosiłastarychkobiet.
–Powiedziałam,żechciałabymprzejść.
Kobietaanidrgnęła.
Sofiapodeszłabliżej.

background image

–Głuchajesteś?
Starucha zrzuciła czerwony płaszcz, odsłaniając brudny, pękaty korpus jastrzębia.

Sofia cofnęła się. Wtedy usłyszała przeraźliwe krakanie. Odwróciła się szybko
izobaczyłazbliżającesiędoniejjeszczedwiestareptako-kobiety.

Harpie.
Agatauczyłająotym…Prawiąkomplementy?Sąślepejakkrety?
Wtymmomenciedostrzegłaichzakrzywione,ostrejakbrzytwyszpony.
Jedządzieci.
Skoczyły na nią ze straszliwym wrzaskiem, Sofia bez namysłu zanurkowała pod

skrzydłem jednego ze skrzeczących potworów. Pognały za nią z paskudnymi,
wykrzywionymi furią twarzami. Dziewczynka biegła między krzakami, próbując się
ukryć, ale każdy zakamarek zagajnika był podświetlony na niebiesko. Harpie
próbowały chwycić ją za kark. Sofia sięgnęła do kieszeni, dotknęła czerwonej
chusteczki–iwtymmomenciepłaszczzaplątałsięjejwokółnóg.Przewróciłasięjak
długa.Harpieotworzyłypaszczetużprzedjejnosem…

Zagajnikzgasł.
Rozległosięzdumioneskrzeczenie,szponypuściłySofię.Dziewczynkawciemności

czołgałasięprzezwystającegałęzie,ażwymacałazwalonypień,zaktórymsięukryła.
Słyszała pazury skrobiące na oślep ziemię i rozwścieczone sapanie, zbliżające się
coraz bardziej. Poderwała się z miejsca i aż jęknęła, kiedy uderzyła o jakiś kamień.
Potworyusłyszałytoiskoczyłynanią…

Zagajnikrozjaśniłsię.
Zdumione harpie przekrzywiły głowy i zobaczyły gołębicę Agatę unoszącą się

wysokozkoniuszkiemskrzydłalśniącympomarańczowymświatłem.Agatapomachała
skrzydłem i zagajnik zgasł. Pomachała znowu i zaświecił się. Ciemno-jasno, ciemno-
jasno.Harpiezrozumiaływidać,bonagledwieznichpoleciaływstronęAgaty,która
zagruchałazprzerażenia.

– Odlatuj! – krzyknęła Sofia, ale Agata trzepotała skrzydłami w miejscu, jakby

zapomniała, jak ma to zrobić. Bliźniacze potwory zakłapały na bezbronną gołębicę,
wznoszącsięcorazszybciejiszybciej,ażznalazłasięwzasięguichszponów.

I wtedy bariera z ogromnym trzaskiem buchnęła płomieniami, a harpie spadły

zpióramiiciałamispalonyminawęgiel.

Trzeciaharpiazagapiłasięnaichdymiącezwłoki,potempowolipodniosłagłowę.

Agata uśmiechnęła się i pomachała świecącym skrzydłem. Zagajnik rozjaśnił się.
Potwórokręciłsięnapięcie…

IwtedySofiarozbiłamułebkamieniem.
Siedziała w ciszy lasu ciężko dysząc, zakrwawiona, samotna, a nogi jej się trzęsły

podpłaszczem.

Wkońcuspojrzałazezłościąwniebo.

background image

–Chcęsięztobązamienić!
AlegołębicabyłajużwpołowiedrogidoDyniowegoPola,więcSofiamogłatylko

smętniepowlecsięzanią,ściskającchusteczkęwkieszeni.

Na pogrążonym w ciszy polu dynie fosforyzowały tysiącami odcieni niebieskiego.

Sofia weszła na wąską ścieżkę wijącą się pomiędzy świetlistymi kulami, mrucząc do
siebie,żetosądynie,tylkodynieinawetDyrektorAkademiiniemógłbysprawić,że
stanąsięprzerażające.Apotempobiegłaprzedsiebie,żebydogonićAgatę.

Pochwilinaścieżcezobaczyłaciemnesylwetki.Przedniąstałydwieosoby.
–Halo?–zawołała.
Sylwetkianidrgnęły.
Zmocnobijącymsercemdziewczynkapodeszłabliżej.Byłoichwięcejniżdwie.Co

najmniejdziesięć.

–Czegochcecie?!–krzyknęła.
Nieusłyszałaodpowiedzi.
Podeszła powolutku. Miały ponad dwa metry wzrostu, chude ciała, twarze

przypominająceczaszkiipokręconeręcezrobioneze…

Słomy.
Strachynawróble.
Odetchnęła.
Strachy na wróble stały rzędem po obu stronach ścieżki. Całe ich tuziny na

drewnianych skrzyżowanych tyczkach, broniące rozpostartymi ramionami pola. Blask
dyń podświetlał je od tyłu, ukazując postrzępione brązowe koszule, łyse głowy
z jutowych worków i czarne kapelusze czarownic. Idąc powoli pomiędzy nimi Sofia
widziała ich przerażające twarze – oczodoły z dziur w workach, wystające świńskie
nosy i wyszyte obleśne uśmiechy. Przestraszona przyspieszyła kroku, nie odrywając
oczuodścieżki.

Pomocy…
Zamarła.Głosdobiegałodstronynajbliższegostracha.Znałatengłos.
Toniemożliwe–pomyślałaSofia.Ruszyładalej.
Pomóżmi,Sofio…
Terazniemiałajużżadnychwątpliwości.
Mimotozmusiłasię,byiśćdalej.Przecieżmojamatkanieżyje.
Jestemwśrodku–wyrzęziłgłoszanią,słabyikonający.
OczySofiinapełniłysięłzami.Onanieżyje.
–Jestemtuuwięziona…
Sofiaobejrzałasię.
Strachnawróbleniewyglądałjużjakstrachnawróble.
Z drewnianego krzyża patrzył na nią znajomy mężczyzna. Jego oczy pod czarnym

kapeluszembyłyszareipozbawioneźrenic.Zamiastdłonimiałdwahakidowieszania

background image

mięsa.

Sofiapobladła.
–Ojcze…?
Strachprzekrzywiłgłowęiostrożnieoderwałsięodkrzyża.
Sofia cofnęła się i wpadła prosto na innego stracha. To także był jej ojciec.

Dziewczynkaobróciłasięnapięcie,aleterazjużkażdystrachnawróblebyłjejojcem
złażącym z tyczek i idącym w jej stronę, podczas gdy haki lśniły w chłodnym
niebieskimświetle.

–Ojcze…toja…
Ciąglesięzbliżały.Sofiacofnęłasięioparłaplecamionajbliższykrzyż.
–Toja…Sofia…
Znajdującasiędalekozprzodugołębicaobejrzałasięizobaczyła,żeSofiakulisię

ikrzyczy,astrachynawróblestojąspokojniepoobustronachścieżki.Agatapisnęła.

Sofia tymczasem potknęła się o dynię i upadła. Ilekroć się odwracała, widziała

twarzswojegoojca,naktórejniebyłonawetcieniamiłosierdzia.

–Ojcze,proszę!
Strachy na wróble uniosły haki. Serce Sofii zatrzymało się – po raz ostatni

zaczerpnęłapowietrzaiwprzerażeniuzamknęłaoczy,czekającnauderzeniestali.

Woda.
Czysta,świeżawoda.
Otworzyłaoczywgwałtownejulewie.
Ścieżka była pusta, a strachy na wróble rozpadały się na swoich krzyżach

wpadającymdeszczu.

Unosząca się wysoko ponad burzą Agata pomachała do niej lśniącym skrzydłem

inagledeszczustał.

Sofiaopadłanazalanąwodąścieżkę.
–Niemogę…nieporadzęsobie.
Woddalirozległosięwycie.Dziewczynkaszerokootworzyłaoczy.
Kolejnaparaweszładolasu.
GołębicazaskrzeczałanerwowoipoleciaławkierunkuWierzbowegoGaju.
DrżącaSofiawstałaichwiejnieposzłazanią,zdumionatym,żetakprzerażoneserce

jestjeszczewstaniebić.

Długa wąska ścieżka pomiędzy śpiącymi wierzbami biegła w dół, Sofia widziała

więcnajejkońcuupiorniebłękitnąpoświatęOgroduTulipanowego.Jeszczekawałek
i będzie bezpieczna wśród jego kwiatów. Przez chwilę zastanawiała się, dlaczego
Agataniekazałajejsięzamienićwdrzewolubźdźbłotrawyrosnącewpobliżubramy,
ale przypomniała sobie, że Juba uczył ich rozpoznawania zaklętych drzew, a trawa
przed końcem nocy zostanie pewnie doszczętnie stratowana. Nie, Agata dokonała
dobregowyboru.Jedentulipanpośródtysięcy–tambędziebezpiecznaażdoświtu.

background image

Sofia skradała się pomiędzy wierzbami, a jej rozbiegane oczy wypatrywały

kolejnegozagrożenia.Długiegałęzieszafirowychdrzew,którestałypobokachścieżki
niczym strażnicy, zwieszały się i lśniły jak paciorki żyrandoli. Gdy pod nimi
przechodziła,liściespadałynajejgłowęwpowolnym,prześlicznymrytmie,jakkorale
gubionezbransolety.

Cośtujest.Niedajsięoszukać.
Wilkiznówzawyłyprzybramie,adziewczynceścisnąłsiężołądek.
Wlesiebyłyterazconajmniejczteryosobypozanią:Bron,Tristan…iktojeszcze?

Dlaczegoniezapamiętałakolejności?Musiaładotrzećdotulipanów,zanimjąznajdą!
Rzuciła się do biegu, ścigając gołębicę. Nie zauważyła, że im szybciej biegła, tym
szybciej gwiaździste wierzby gubiły liście, obsypując ją podejrzanymi lśniącymi
kometami.

Naglejejgłowazrobiłasięciężka,anogiosłabły.
Nie…
Atakowanaprzezliście,zwolniła,chwiejniepowłóczącnogami.
Śpiącewierzby…
Agataspojrzaławdółizaniepokojonazaskrzeczała.
Sofiachwiałasięnanogach,czującjużzapachtulipanów.Jeszczekilkakroków…
Upadłatrzymetryodpierwszychkwiatów.
Agata pomachała lśniącym skrzydłem, wzywając łoskot gromu. Sofia nie poruszyła

się. Agata próbowała zaklęć na deszcz, grad i śnieg – żadnej reakcji. W rozpaczy
zaczęłaskrzeczećulubionąpiosenkęSofii,koszmarnąodędoksiążątiślubów…

PowiekiSofiilekkosięuniosły.
Uszczęśliwionagołębicaśpiewaładalej,zkażdąnutąbardziejfałszując.
Nagleażsięzadławiła.
Granatowekaptury.
DwawZagajniku,dwanaDyniowymPolu,jeszczedwaprzybramie.Niepotrafiła

rozpoznać,kimsą,alewszyscystalinieruchomo,nasłuchując,gdzieznajdujesięźródło
pieśni,którąwłaśniesłyszeli.

Apotempobiegliwkierunkutulipanów.
Agata popatrzyła na leżącą na ziemi Sofię, a potem na granatowe kaptury, które

przybyły,byjązabić.

Sofiawbiłapaznokciewziemięipodciągnęłasiękilkacentymetrów.
Wierzby, czując, że zdobycz im ucieka, zaczęły szybciej zrzucać liście, paraliżując

jejmięśnie.Agatabezradnietrzepotałaskrzydłami,obracającdzióbrazwstronęSofii,
arazwstronępolującychnaniązawodników.

Dysząc i jęcząc, Sofia przeczołgała się przez ostatnią kępę wierzb, a leśna ściółka

pod nią zmieniła się w przybrudzone gliną płatki kwiatów. Uradowana dziewczynka
wyciągnęłasiępodwielkimi,niebieskimikwiatami,wdychającichzapachiwjednej

background image

chwili wracając do życia. Wepchnęła do ust pączek tulipana, wyciągnęła z kieszeni
liścikAgaty.Jejpaleczalśniłróżowo.

–FLORADORAFLEUR…
Zamarła.
Po drugiej stronie Ogrodu Tulipanowego Bron i Vex uśmiechali się do niej.

Wrękachtrzymalidwieszamoczącesięmaleńkiebiałerybki.

–Takplanujeciemniezabić?–prychnęłaSofia.–Rybami?
–Rybkamiżyczeń–poprawiłjąBron,arybkiwrękachobuchłopcówpoczerniały.
–Życzymysobiezostaćzastępcamikapitana–uśmiechnąłsiękrzywoVex.
Chłopcy rzucili rybki w powietrze – natychmiast nadęły się tak, że stały się

wielkościSofii,irzuciłysięnanią,kłapiączębamijakpiranie.

Sofiaskamieniała.Zamknęłaoczyipoczuła,żepalecjąpiecze.
Puf! Różowy lis umknął przed nadętymi rybami, które odbiły się od ziemi jak

gumowepiłki.Sofiarzuciłasiębiegiemmiędzynimi,żebyratowaćżycie,chociażłapy
ślizgałysięjejnatulipanach.

Szybciej! Potrzebuję czegoś szybszego! – Jej palec zalśnił, gotów jej pomóc.

Gepard!Lew!Tygrys!

Puf!Sofiastałasiępowolnymróżowymguźcem,człapiącymociężaleipuszczającym

bąki. Jęknęła z przerażenia. Ryby odbiły się tymczasem od drzew i poleciały w jej
stronę.Wyciągnęłalśniącąracicęimocniejsięskoncentrowała.

Puf!Przemknęłapomiędzynimijakoróżowagazela.Usłyszała,jakrybyzderzyłysię

zesobą.

Ciężko dysząc, wyszła chwiejnie na polanę. Odległe wycie wilków przy bramie

sprawiło,żeprzezjejsierśćprzeszedłdreszcz.Przybywalikolejniwrogowie.

Jej wielkie zielone oczy przeczesywały ciemne niebo w poszukiwaniu Agaty, ale

widziałatylkomrugającedoniejzgórygwiazdy.

Obejrzała się i aż podskoczyła. Po drugiej stronie polany, skąpani blaskiem

księżyca,staliTristaniChaddick.Tristan,zlodowatątwarzą,naciągnąłłuk.Chaddick
dobyłmiecza.

Sofiaodwróciłasię,chciałauciec.
Drogę blokowała jej Rena. Arabska księżniczka zagwizdała i na polanę wysunęły

sięzzaniejdwazłocistewilkiobnażająceostrejaknożezęby.

Sofia znów się odwróciła i zobaczyła Arachne skradającą się pomiędzy drzewami

zelśniącympalcem.Kolejnidwajzawszanienapięliłuki.

Różowagazelastałanadrżącychnogach,otoczonaprzezwrogów,iczekała,ażbiała

gołębicaprzyjdziejejnaratunek.

–Teraz!–krzyknąłChaddick.
Chłopcy wypuścili strzały, Arachne machnęła palcem, a dwa wilki rzuciły się na

Sofię,którawyciągnęłatrzęsącesiękopytkoizamknęłaoczy.

background image

Strzałyiklątwyprzeleciaływysokoponadpokrytąłuskągłowągrzechotnika.Sofia

zasyczała z ulgą i zaczęła sunąć w stronę drzew, chcąc znaleźć wśród nich
schronienie…Naglepadłnaniącień.

WilkRenyskoczyłizłapałjąwpysk.
RozwścieczonaSofiasprawiła,żegrzechotkanajejogoniezapłonęłaróżem.
Zad potężnego słonia zmiażdżył łeb wilkowi, Sofia natychmiast wygalopowała

z polany, trąbiąc z przerażenia. Strzały zawszan wbiły się w jej masywne różowe
siedzenie,bólsprawił,żeupadłanatrawę.Obejrzałasięizobaczyłazbliżającychsię
do niej dziesięciu zakapturzonych zabójców i dwie kłapiące ryby. Osaczona, uniosła
lśniącąsłoniowątrąbę.

Klątwy, strzały, miecze i ryby musnęły tylko piórka Sofii, która jako różowa

nierozłączkawzbiłasięwpowietrze.

Skrzecząctriumfalnie,wznosiłasięcorazwyżejiwyżej,pozazasięgstrzał,ażnagle

zobaczyła błyski płomieni na barierze. Przerażona odsunęła się od niej, ale wtedy
poczuła, że coś chwyta jej skrzydło. Wodna pętla pociągnęła ją prosto do
zakapturzonejpostaciwidocznejnadBłękitnymPotokiem.

Sofia skrzeczała, wzywając pomocy, ale dwa kolejne strumienie wody uwięziły ją

ipociągnęływprostdoosoby,którająschwytała,aterazstaławstrumieniuismagała
go lśniącym na zielono palcem. Woda powoli złożyła Sofię zamkniętą w ciele
nierozłączkiwbladychdłoniachcienia,któryzdjąłkaptur.

– Byłabyś świetną wiedźmą, Sofio – powiedziała Anadil, gładząc jej dzióbek. –

Nawetlepsząodemnie.

Nierozłączkapopatrzyłananiąbłagalnie.
Anadil ścisnęła mocniej. Oczy Sofii pociemniały. Zrozumiała, że ostatnią rzeczą,

jakąwżyciuzobaczy,jestpłonącagwiazdaspadającamajestatyczniezniebaprostona
wiedźmę,którawłaśniemiałaskręcićjejkark.

W ułamku sekundy płonąca gołębica wyrwała Sofię z dłoni Anadil i na ognistych

skrzydłachwzbiłasięwlodowateniebo.

Gdy spomiędzy koron drzew wyleciały strzały, Agata machnęła lśniącym czubkiem

skrzydłaistrzałyzamieniłysięwstokrotki,któreporwałwiatr.Leciałatakdługo,jak
długo mogła pomimo ognia, ściskając Sofię w łapkach, a potem spadła w mroczny
Sosnowy Jar i oba ptaki bezwładnie spadły na ziemię, obijając się o siebie i gasząc
płomienie.

Agata, pojękując, z trudem zmusiła opalony czubek skrzydła, by zalśnił. Zamigotał

słabo – ona i Sofia w jednej chwili wróciły do ludzkiej postaci, ale obie były
dosłowniesparaliżowanebólem.Sofiazauważyła,żenagieramionaAgatypokrywają
oparzenia. Zanim zdążyła coś krzyknąć, oczy Agaty rozszerzyły się. Lśniącym
pomarańczowopalcemzakreśliłakrągwokółnich.

Floradorapinscoria!

background image

Iobiezamieniłysięwkarłowateniebieskiekrzaczkisosnowe.
DowąwozuwbiegłaAnadilwtowarzystwieArachne.Rozejrzałysię.
–Mówiłamci,żewpadłymiędzydynie–powiedziałaArachne.
–Notoprowadź–odparłaAnadil.
–Któraznasjązabije?–zapytałaArachne,odwracającsię.
Niespodziewanie Anadil ogłuszyła koleżankę błyskawicą, potem wyciągnęła z jej

kieszeni czerwoną chusteczkę i rzuciła ją na ziemię. Czerwone iskry wystrzeliły
wpowietrzeiArachnezniknęłabezśladu.

–Ja–oznajmiłaradośnieAnadil.
Zmrużyłaczerwoneoczyijeszczerazbacznierozejrzałasięwokółsiebie.
–Nik,tamjąwidziałem!–zawołałChaddickgdzieśniedaleko.
Anadiluśmiechnęłasięprzebiegleiskierowałasięwjegostronę.
Wciemnymicichymwąwoziedwakrzaczkizadygotały.
Nocbyłajeszczemłoda.

Na zewnątrz złotej bramy zawszanie i nigdziarze niebiorący udziału w zawodach

czekali,ażimięSofiizniknieztablicy,takjakzniknęłyjużimionaKikoiArachne.Ale
godziny mijały, znikały kolejne imiona – Nikolas, Mona, Tristan, Vex, Tarkwiniusz,
Rena,Gizela,Bron,Chaddick,Anadil–aleimięSofiiuparcietrwałonamiejscu.

CzyżbySofiaiTedrospołączylisiły?Cobędzieoznaczałoichzwycięstwo?Książę

iwiedźma…razem?

W miarę jak mijały godziny, Dobro i Zło wymieniały spojrzenia poprzez Polanę –

najpierw groźne… potem zaciekawione… potem pełne nadziei… aż, zanim się
zorientowali, obie strony zaczęły się mieszać, dzieląc koce, naleśniki i wiśniową
grenadynę.Złouważało,żewtensposóbdeprawujeDobro,aDobrouważało,żewten
sposóboświecaZło.Aletoniemiałoznaczenia.

Dwie strony połączyły się w jedną, wznosząc wiwaty na cześć rewolucji

prowadzonejprzezKsięciaiWiedźmę.

Wzimnymsosnowymjarzedwakrzaczkiczekały.
Czekaływciszyodczasudoczasuprzerywanejjakimiśwrzaskami.Czekały,słysząc

odgłosyświadcząceotym,żeichkoledzyzeszkoływalczązwrogami,aleizdradzają
przyjaciół. Czekały, podczas gdy coś nad potokiem z gniewnym pluskiem chwytało
jednego dzieciaka za drugim. Czekały, gdy mijały je zaślinione trolle, niosące
zakrwawione młoty. Czekały, a czerwone i białe iskry rozjaśniały niebo, aż została
tylkotrójkazawodników.

WtedywBłękitnymLesiezapadładługacisza.
Głódskręcałimżołądki.Mrózpokrywałichigłyszadzią.Senatakowałichzmysły.

Ale dwa krzaczki stały mocno zakorzenione, aż niebo zaczęło zmieniać barwę na

background image

szafirową. Sofia wstrzymywała oddech, błagając słońce, by pojawiło się jak
najprędzej.

Iwtedydowąwozuwszedł,utykając,Tedros.
Nie miał płaszcza ani miecza, tylko mocno pogiętą tarczę. Jego tunika była

wstrzępach,anaodsłoniętejpiersi,wśródszramikrwilśniłsrebrnyłabędź.Książę
spojrzał w rozjaśniające się niebo, a potem oparł się o uschniętą sosnę, pociągając
cichonosem.

Corpadoravolvera–szepnęłaAgata.–Tozdejmujezaklęcie.Idźdoniego!
–Dopierokiedywstaniesłońce–odparłaszeptemSofia.
–Onmusisiędowiedzieć,żejesteśbezpieczna!
–Dowiesięzakilkaminut.
Tedroswyprostowałsięgwałtownie.
–Ktotujest?
PopatrzyłnakrzaczkiSofiiiAgaty.Ktośwyszedłspomiędzyichcieni.
Tedroscofnąłsięioparłodrzewo.
–Gdzietwojawiedźma?–syknęłaHester,wczystympłaszczu,niedraśnięta.
–Wbezpiecznymmiejscu–odparłochrypleTedros.
–A,rozumiem–uśmiechnęłasiękrzywoHester.–Tyle,jeślichodziołączeniesił.
Książęzesztywniał.
–Onawie,żejatakżejestembezpieczny.Inaczejbyłabytutaj,bywalczyćrazemze

mną.

–Jesteśtegopewien?–CzarneoczyHesterzalśniły.
– To właśnie czyni nas Dobrymi, Hester. Ufamy. Chronimy. Kochamy. A co wy

macie?

Hesteruśmiechnęłasięzjadliwie.
–Podstęp.
Wyciągnęłalśniącyczerwieniąpalec,atatuażoderwałsięodjejszyi,pęczniejącod

krwi. Zaskoczony Tedros cofnął się, podczas gdy demon sycił się krwią, stając się
coraz większy i większy, jakby miał zaraz eksplodować. Hester syknęła inkantację,
oczy jej poszarzały, a skóra straciła kolor. Wiedźma padła na ziemię jak w agonii
i zawyła z furią, jakby rozdzierała na strzępy własną duszę. W tym momencie części
ciałademonarozdzieliłysię…nagłowę,dwojeramionidwienogi.

Pięćrozłupanychkawałków,każdyznichżywy.
Tedrospobladłjakściana.
Pięćczęścidemonapomknęłowjegostronę,wyciągającsztyletyzamiastognistych

pocisków.Książęuderzyłtarcząpróbującegodźgnąćgłowęinogę,alejednozramion
zatopiło sztylet w jego udzie. Tedros krzyknął i odtrącił je, wyciągnął ostrze z nogi
ispróbowałsięwspiąćnajedynedrzewowwąwozie.

KrzaczekAgatyodwróciłsiędoSofii.

background image

–Pomóżmu!
–Imamskończyćwpięciuczęściach?–odpaliłaSofia.
–Onciępotrzebuje!
–Onchce,żebymbyłabezpieczna!
Noga demona cisnęła sztylet prosto w głowę księcia, który w ostatniej chwili

przeskoczył na wyższą gałąź. Pozostałe cztery kończyny rzuciły się na niego, unosząc
swojesztylety.

UwięzionywpułapceTedrosspojrzałwdółnaHester,któraztrudempodciągnęła

się na kolana i kierowała fragmentami demona za pomocą lśniącego palca. Oczy
księciarozszerzyłysię,gdyzauważyłcośpomiędzyliśćmi.

Czerwonyjedwabwjejbucie.
Części demona cisnęły z bliska sztyletami, ale Tedros uchylił się przed nimi,

zeskoczył z drzewa i wylądował na ziemi, podpierając się nadgarstkiem. Rozległ się
okropnytrzask.

Hesterzauważyła,żezbliżasiędoniej,igwałtowniezakręciłapalcem,przywołując

części demona wraz z nowymi sztyletami. Tedros wytrzymał jej wściekłe spojrzenie
i czołgał się w jej kierunku. Ze złowrogim uśmiechem uniosła palec jeszcze wyżej
iczęścidemonarzuciłysię,bygozabić.Tymrazemniemogłychybić.Ryknęła,sztylety
uderzyły–książęrzuciłsiędojejbuta…

Hester otwarła ze zgrozą usta, gdy Tedros przycisnął jej czerwoną chusteczkę do

ziemi.Sztyletyspadłybezwładnienaleśnąściółkę,aczęścidemonazniknęły.Zarazpo
nichzniknęłatakżeHesterzotwartymiszerokowzdumieniuoczami.

Tedros upadł na plecy. Walcząc o oddech, patrzył zmrużonymi oczami

wróżowiejąceniebo.Słońcebyłocorazbliżej.

–Sofia–wychrypiał.
Zaczerpnąłgłębokopowietrza.
–SOFIA!
Gałązki Agaty opadły jakby z ulgą. W tym momencie zauważyła, że krzaczek Sofii

poprawiasobieigiełki.

–Cotywypra…Idźdoniego,głupia!
–Aga,janiemamubrania.
–Przynajmniejzawołajgo,żebywiedział…–Agataurwała.
Jedna z rąk demona nie zniknęła jednak do końca. Nadal unosiła się w powietrzu,

migoczącisiłąwolizmuszającsiędopozostania.

Potemupadłanatrawęipodniosłazziemisztylet.
–Sofia…Sofia,idź…
–Słońcezarazwstanie…
–Sofia,idź!!!
Sofia obejrzała się i dostrzegła sztylet wznoszący się ponad ramieniem Tedrosa.

background image

Wstrzymałaoddechizasłoniłaoczy.

Ostrzeopadło.Tedroszbytpóźnozobaczył,żecelujeprostowjegoserce.
Nieoczekiwanie ręka ze sztyletem została przygnieciona tarczą. Kończyna demona

zaskrzeczała,skuliłasięiostateczniezniknęła.

Oszołomiony Tedros patrzył na płytką ranę i leżący na piersi zakrwawiony sztylet.

PotempodniósłwzrokizobaczyłAgatęzasłaniającąsięjegotarczą.

–Cięglejeszczenierozpracowałamproblemuciuchów–mruknęłazażenowana.
ZaskoczonyTedroszerwałsięnarównenogi.
–Ale…tyniebierzeszudziału…cotytu…
Nagle Tedros zobaczył, że krzaczek za nią zaczyna się trząść. Wycelował w niego

lśniącymzłociściepalcem.

Corpadoravolvera!
Sofiaczymprędzejschowałasięzanajbliższymkrzakiem.
–Agata,potrzebujęjakiegośubrania!Tedziu,mógłbyśsięodwrócić?
Tedrospotrząsnąłgłową.
–Alewbibliotece…taksiążka…Naprawdęoszukiwałaś!
–Tedziu,musiałyśmy…Agata,pomóżmi!
Agata wycelowała w nią oparzony, lśniący palec, chcąc zawinąć Sofię w pnącza,

aleTedroszatrzymałjejrękę.

–Mówiłaś,żebędzieszwalczyćrazemzemną–krzyknął,nieodrywającspojrzenia

odkryjącejsięzakrzakiemSofii.–Powiedziałaś,żebędzieszmniewspierać!

–Wiedziałam,żesobieporadzisz…Agata,proszęcię…
–Kłamałaś–powiedziałksiążęłamiącymsięgłosem.–Wszystko,comówiłaś,było

kłamstwem!Wykorzystałaśmnie!

– To nieprawda, Tedrosie! Ale żadna księżniczka by tak nie ryzykowała! Nawet

najprawdziwszamiłość…

Tedrosspojrzałnaniązwściekłością.
–Notoczemuonatozrobiła?
.
Agatazobaczyła,żeoczyprzyjaciółkirobiąsięcorazwiększe,jakbySofiawłaśnie

odkryła, że ktoś wbił jej nóż w plecy. Ale gdy chciała powiedzieć coś na swoją
obronę,dowąwozuwpadłyakuratpierwszepromieniesłońca,wyzłacającjejciało.

Wilkiprzybramiezawyły.Wlesierozległysiękrokiigłosydzieci.
–Udałoimsię!
–Wygrali!
–SofiaiTedroswygrali!
Kolejnesylwetkizamajaczyłyuwylotujaru.PrzestraszonaAgatarozświetliłapalec

i odleciała w postaci gołębicy dokładnie w tej chwili, gdy uczniowie pojawili się
wpoluwidzenia.

background image

–ZawszeiNigdy!–krzyknąłktoś.
–Wiedźmaiksiążę!–krzyknąłktośinny.
–WiwatSofiaiTed…
Naglewlesiezapadłacisza.
Siedzącanadrzewie Agataspojrzaław dół,nanadchodzących zewszystkichstron

nieuczestniczących w Próbie zawszan i nigdziarzy, potem na zawodników, którzy
odpadli wcześniej i zostali już uleczeni i wyczyszczeni magią. Wszyscy oni zamarli,
wzdumieniuobserwującSofię,którachowałasięzakrzakiemiTedrosapatrzącegona
niązpłomieniemwściekłościwoczach.

Zrozumieli,żepokójnigdynienastanie.
Zawszanieinigdziarzewmilczeniurozeszlisięjakowieczniwrogowie.
Żadna ze stron nie dosłyszała śmiechu, jaki rozległ się na wieży, na pół ukrytej

wcieniu,górującejponadtymwszystkim.

background image

22

Snyonemezis

background image

W

idziałaśmojąpiżamę?–jęczałHortpoddrzwiami.–Tęwżabki?

Opatulona jego postrzępioną kołdrą Sofia wpatrywała się w okno, które zasłoniła

szczelnieczarnymkocem.

–Tatajądlamniezrobił–pociągnąłnosemHort.–Bezniejniezasnę.
AleSofianieodrywałaoczuodślepegookna,jakbywciemnościnazewnątrzbyło

coś,cotylkoonamogładostrzec.

Hortprzyniósłjejkolację–kleikjęczmienny,gotowanejajkaipieczonewarzywa,

ale Sofia nawet nie zareagowała na pukanie do drzwi. Od kilku dni leżała jak trup,
czekając,ażjejksiążęponiąprzyjdzie.Niebawemjejoczysięzamgliły.Niewiedziała
już,jakijestdzień.Niewiedziała,czyjestporanek,czyteżnoc.Niewiedziała,czyśpi,
czyteżczuwa.

Igdzieśztejponurejmgłynadciągnąłpierwszysen.
Smugi czerni i bieli, a potem smak krwi. Popatrzyła w górę i zobaczyła burzę

zwrzącymczerwonymdeszczem.Chciałasięukryć,leczfioletoweciernietrzymałyją
na białym kamiennym stole, a jej ciało pokrywał dziwny napis, który widziała już
wcześniej, ale zupełnie nie mogła sobie przypomnieć, gdzie. Koło niej pojawiły się
trzystarewiedźmy,nucąciprzesuwającsękatymipalcamipoinskrypcjinajejskórze.
Nuciły coraz szybciej i szybciej, aż wreszcie w powietrzu ponad nią pojawił się
stalowysztylet,długiicienkijakdrutdorobótek.Próbowałasięwyszarpnąć,alebyło
zapóźno.Żądnyzemstysztyletopadł,bólwypełniłjejżołądek.Iwtedycośnarodziło
się wewnątrz niej. Czysto białe nasionko, a potem mleczna masa, coraz większa
iwiększa,ażzobaczyła,żeto…twarz…twarzzbytrozmyta,byrozpoznaćrysy…

–Zabijciemnieodrazu–rozległsięgłos.
Sofiaobudziłasięgwałtownie.
NabrzegujejłóżkasiedziałaAgataowiniętapoplamionymprześcieradłemHorta.
–Znaczy,niechcęnawetwiedzieć,conatymjest.
Sofianiespojrzałananią.
–Dajspokój.MożeszpożyczyćmójzacisknanosnazajęciaJuby.–Agatawstała,

oświetlona przez malutkie rozdarcie w kocu na oknie. – Mamy trzeci dzień lekcji
„Czyjetoodchody?”.

Trwałakrępującacisza.
WreszcieAgataodezwałasię:
–Comiałamzrobić,Sofio?Przecieżniemogłampozwolićmuumrzeć.
–Toniewporządku–powiedziałaSofia,bardziejdosiebieniżdoprzyjaciółki.–

Tyija…toniewporządku.

–Chciałamtylkotego,codlaciebienajlepsze…
–Nie!–GłosSofiizabrzmiałtakostro,żeAgatacofnęłasięwystraszona.
–Chciałamtylko,żebyśmywróciłydodomu!

background image

–Niewrócimydodomu.Jużsamasięotozatroszczyłaś.
–Myślisz,żetegochciałam?–zapytałazrozpacząAgata.
–Dlaczegotujesteś?
–Musiałamsprawdzić,jaksięczujesz.Martwięsięociebie!
– Nie. Dlaczego jesteś tutaj? – podkreśliła z naciskiem Sofia, patrząc w okno. –

Wmojejszkole.Wmojejbaśni.

–Ponieważstaramsięuratowaćciżycie!Staramsięuratowaćcięodklątwy!
–Notodlaczegocałyczasprzeklinaszmnieimojegoksięcia?
Agataskrzywiłasię.
–Toniemojawina.
– Myślę, że w głębi duszy wcale nie chcesz, bym znalazła miłość – powiedziała

Sofiabardzospokojnie.

–Co?!Oczywiścieże…
–Myślę,żechceszmniemiećnawyłączność.
CałeciałoAgatyzesztywniało.
–To…–przełknęłaślinę.–Togłupota.
– Dyrektor Akademii miał rację – ciągnęła Sofia, nadal nie patrząc na nią. –

Księżniczkaniemożesięprzyjaźnićzwiedźmą.

–Alemyjesteśmyprzyjaciółkami!–wyjąkałaAgata.–Jesteśjedynąprzyjaciółką,

jakąkiedykolwiekmiałam!

– Wiesz, dlaczego księżniczka nie może się przyjaźnić z wiedźmą, Agato? – Sofia

powoli odwróciła się do niej. – Ponieważ wiedźma nigdy nie będzie miała własnej
baśni.Wiedźmamusizniszczyćbaśń,bybyćszczęśliwa.

Agataprzełykałałzy.
–Alejanie…niejestemwiedźmą…
–TOWYNOŚSIĘZMOJEGOŻYCIA!!!–wrzasnęłaSofia.
Patrzyła, jak gołębica przeciska się przez rozdarcie w kocu i odlatuje, a potem

znowuwpełzłapodkołdręizaczekała,ażstałosięcałkiemciemno.

Tej nocy Sofia miała drugi sen. Biegła przez las, głodniejsza niż kiedykolwiek, aż

zobaczyłajeleniazludzkątwarzą,tąsamąmlecznąirozmytątwarzą,którąprzelotnie
widziała poprzedniej nocy. Przyjrzała się dokładniej, chcąc zobaczyć, kto to jest, ale
twarzjeleniastałasięlustrem,wktórymwidziaławłasneodbicie.Aleprzecieżtonie
byłojejodbicie.

TobyłBestia.
Sofiaobudziłasięoblanalodowatympotem,czując,jakkrewpłoniejejwżyłach.
Poddrzwiamipokoju34siedziałskulonyHortwsamejbieliźnieiczytałprzyblasku

świecyDarSamotności.

Drzwizanimuchyliłysięzeskrzypnięciem.

background image

–Coomniemówią?
Hort zesztywniał, jakby właśnie usłyszał głos ducha. Odwrócił się z szeroko

otwartymioczami.

–Chcęwiedzieć–powiedziałaSofia.
Poszła za nim ciemnym korytarzem, czując, że skrzypią jej stawy. Nie pamiętała,

kiedyostatnirazwstawała.

– Nic nie widzę – powiedziała, rozglądając się za lśniącym łabędziem na jego

piersi.–Gdziejesteś?

–Tutaj.
Zapłonęła pochodnia, oświetlając Horta jaskrawym blaskiem. Sofia cofnęła się

chwiejnie.

Każdycentymetrczarnejścianyzanimpokrytybyłplakatami,transparentami,graffiti

– GRATULACJE, KAPITANIE! ZWYCIĘSTWO W PRÓBIE BAŚNI! CZYTELNIK
GÓRĄ!–wrazzkrzywymirysunkamiprzedstawiającymizawszanginącychstraszliwą
śmiercią. Poniżej, na podłodze, walały się bukiety mięsożernych kwiatów,
trzymającychwostrychzębachręczniewypisanebileciki:

–Nierozumiem…–Sofiapatrzyłanatooszołomiona.
– Tedros powiedział, że wykorzystałaś go, żeby wygrać Próbę Baśni! – wyjaśnił

Hort.–LadyLessonazwałato„podstępemSofii”ipowiedziała,żenawetonadałasię
nabrać! Nauczyciele mówią, że jesteś najlepszym kapitanem, jakiego kiedykolwiek
miałoZło!Popatrz!

Sofia spojrzała na rząd śluzowatozielonych pudełek leżących pomiędzy bukietami,

azwiązanychczerwonymiwstążkami.

Otwarłapierwszeznichiznalazłapergaminowąkartę:

Podspodemleżałaczarnapelerynazwężowejskóry.
W kolejnych pudełkach znalazła zdechłą przepiórkę od Kastora i wyrzeźbiony

background image

w lodzie kwiat podarowany jej przez lady Lesso, zaś Sader załączył jej płaszcz
zPróbyBaśni,pytając,czybyłabytakdobraiprzekazałagonaWystawęZła.

–Tobyłgenialnypodstęp–zachwycałsięHort,przymierzającpelerynę.–Ukryćsię

podpostaciąrośliny,poczekać,ażzostanątylkoTedrosiHester,apotemzaatakować
i wyeliminować Hester, gdy Tedros był już ranny. Ale dlaczego nie wykończyłaś
Tedrosa? Wszyscy o to pytali, ale on nic nie powiedział. Moim zdaniem pewnie
dlatego,żeakuratwstałosłońce.

HortzobaczyłtwarzSofiiijegouśmiechzniknął.
–Toniebyłpodstęp,tak?
OczySofiiwypełniłysięłzami.Jużmiałapotrząsnąćgłową…
Alenaścianieprzedniąbyłocośjeszcze.
Czarnaróżaznabitymnaciernieliścikiemociekającymatramentem.
Sofiawzięłajądoręki.

–Sofia?Odkogoto?
Czując w sercu ból, Sofia powąchała okrutne czarne ciernie. Dobrze znała ten

zapach.

AwięctobyłajejnagrodazaMiłość.
Zgniotłaróżę,plamiącsłowaTedrosakrwią.

–Poczujeszsięodtegolepiej.
W pokoju 66 Anadil nalała z kotła mętny żółty rosół do miseczki, rozchlapując

trochę na podłogę. Natychmiast pojawiły się jej szczury, większe teraz o jakieś
dwadzieściacentymetrów,drapiącsięigryząc,każdybowiemchciałbyćpierwszy.

–Twójtalentdojrzewa–wychrypiałaHester.
Anadilusiadłanabrzegułóżkazmiseczkąwręce.
–Chociażkilkałyków.
Hesterzdołaławypićtylkojeden,poczymznowusiępołożyła.
– Nie powinnam tego próbować – wyrzęziła. – Ona jest za dobra. Jest dwa razy

lepsząwiedźmąodemnie…

–Cśśśś,niemęczsię.
–Aleonagokocha–powiedziałaDot,zwiniętanaswoimłóżku.
– Wydaje jej się, że go kocha – poprawiła ją Hester. – Wszystkie przez to

przechodziłyśmy.

background image

Dotwytrzeszczyłaoczy.
–Dajspokój,Dot.Myślisz,żejestjedynąnigdziarką,któramyślałaomiłości?
–Hester,wystarczy–nalegałaAnadil.
– Nie, spójrzmy prawdzie w oczy. – Hester z trudem usiadła. – Wszyscy czuliśmy

wjakimśmomencietehaniebneemocje.Każdeznaspoznałosmaksłabości.

–Aleteuczucianiesąprawdziwe–powiedziałaAnadil.–Choćbybyłyniewiem

jaksilne.

– Dlatego ona jest wyjątkowa – odparła sucho Hester. – Omal nie zdołała nas

przekonać,żetoprawda.

Wpokojuzapadłacisza.
–Tocosięzniąterazstanie?–zapytałaDot.
Hesterwestchnęła.
–Tosamo,coznamiwszystkimi.
Tym razem ciszę przerwało odległe stukanie obcasów w powolnym, złowieszczym

rytmie.Dziewczynkispojrzaływstronędrzwi–krokizbliżałysię,okrutneiczystejak
trzaśnięcia bicza. Były coraz głośniejsze, ostrzejsze, przeszywały cały korytarz, aż
nagleucichłypodichdrzwiami.

Dotzwrażeniapuściłabąka.
Drzwi otwarły się na oścież, dziewczynki wrzasnęły. Przerażona Dot zleciała

złóżkanabrzuch.

Przeciąg zakołysał powieszonymi sukienkami, a pochodnia przy drzwiach rzuciła

smugiświatłanatwarzstojącegownichcienia.

Włosy lśniące, wyprostowane i ułożone w kolce, czarne oczodoły jakby

wysmarowane cieniem i mocno uszminkowane wargi. Upiornie biała skóra
kontrastującazczarnymlakieremdopaznokci,czarnąpelerynąiczarnąskórą.

Sofiaweszładopokoju,dźgającpodłogęobcasamidługichczarnychbotków.
Hesteruśmiechnęłasiędoniej.
–Witamywdomu.
Dotpopatrzyłananienerwowozpodłogi.
–Alegdziemyznajdziemynowełóżko?
Trzyparyoczuspojrzałyprostonanią.
Dot nie zdążyła nawet zabrać swoich zapasów słodyczy. W ciemnym, wilgotnym

korytarzutłukławżelaznedrzwi,aleodpowiadałajejtylkonieprzyjaznacisza.Tobyło
nanic.

Wsabaciebrałyudziałtrzyczarownice,onawłaśniezostaławymienionanalepszy

model.

Zawszanie tymczasem nie świętowali przyznania Tedrosowi odznaki kapitana. Jak

mogliby, skoro Sofia zrobiła z niego głupca? „Zło powróciło” – przechwalali się

background image

nigdziarze.„Złomaterazkrólową!”.

Wtedyzawszanieprzypomnielisobie,żemającoś,czegoniemająnigdziarze.Coś,

cosprawia,żesąodnichlepsi.

Bal.
AkrólowaZłaniebyłananiegozaproszona.
Pierwszy śnieg spadał na Polanę kruchymi zmrożonymi grudkami, głośno bębniąc

o wiaderka nigdziarzy. Zmarzniętymi palcami próbowali przytrzymać spleśniały ser
i ze złością patrzyli na zawszanki, krzątające się i zbyt zajęte, by przejmować się
pogodą.Dobaluzostałydwatygodnie,adziewczętamusiałysamezająćsięwszystkim,
ponieważ chłopcy nadal odmawiali zaproszenia ich przed zakończeniem Cyrku. Rena
naprzykładspodziewałasię,żezaprosijąChaddick,dlategoufarbowałastarąszkolną
suknię swojej matki, żeby pasowała do jego szarych oczu. Ale gdyby Chaddick
zaprosił zamiast niej Awę (a przyłapała go na wpatrywaniu się w portret Królewny
Śnieżki, więc możliwe, że podobały mu się bledsze dziewczęta), ją mógłby zaprosić
Nikolas,tyleżewtedymusiałabysięzamienićzGizeląidostaćjejbiałąsuknię,która
ładniekontrastowałabyzjegoopalenizną.AgdybyniezaprosiłjejNikolas…

–Matkamówiła,żedziękiDobrociludzieczująsiępotrzebni,nawetjeśliwcaleich

niepotrzebujemy–westchnęłaRena.

Beatrycze sprawiała wrażenie znudzonej. Nie miała wątpliwości, że skoro Sofia

wypadłazgry,Tedrosjązaprosi.Chociażdotądtegoniepotwierdził–odczasuPróby
Baśniksiążęignorowałwszystkichibyłponuryjaknigdziarz.Teraz,obserwując,jak
strzela z łuku i celuje w drzewo, pod którym jeszcze niedawno siadywał z Sofią,
Beatryczeczuła,żejegohumorzaczynasięjejudzielać.

Tedros zrobił kilka kolejnych dziur w pniu, ale nie sprawiło mu to satysfakcji.

Koledzy wprawdzie przez kilka dni naśmiewali się z niego, ale potem zaczęli go
pocieszać.Kogoobchodzi,żemusiałsiępodzielićzwycięstwemznigdziarką?!Kogo
obchodzi,żewcześniejzanimłaziła?MimowszystkowygrałokrutnąPróbęiwytrwał
dłużejniżoni.AledlaTedrosabyłtotylkopowóddohańby,okazałsięnielepszyod
swojegoojca.Byłniewolnikiemsercowychpomyłek.

Wciąż też nie powiedział nikomu o obecności Agaty w lesie. Wiedział, że to ją

zaskoczyło, ponieważ wzdrygała się za każdym razem, gdy odzywał się na lekcjach,
jakby się spodziewała, że lada moment ją wyda. Ale choć tydzień temu byłby
szczęśliwy, gdyby została ukarana, teraz nic już z tego nie rozumiał. Dlaczego
ryzykowała życie, by go ocalić? Czy wtedy mówiła prawdę o gargulcu? Czy ta
wiedźmataknaprawdębyła…Dobra?

Pomyślałotym,jakprzemykałapokorytarzachzwyłupiastymiowadzimioczami…
Karaluch.TakmówiłaBeatrycze.
Czyli Agata brała w tym udział od początku, pomagając Sofii wspiąć się na szczyt

rankingu? Musiała ukrywać się pod sukienką lub we włosach Sofii, podpowiadać jej

background image

odpowiedzi i rzucać zaklęcia… Ale jak zdołała sprawić, że to Sofię wybrał podczas
ćwiczeniazdyniami?

Tedrospoczułmdłości.
Wybrany przez niego jeden z dwóch goblinów… Księżniczka, o której trumnę się

boleśnieuderzył…Karaluchukrytywliściachdyni…

AnirazuniewybrałSofii.
ZakażdymrazemwybierałAgatę.
Przerażonyrozejrzałsię,aleniezobaczyłAgatynaPolanie.Musitrzymaćsięzdala

od tej dziewczyny. Musi jej powiedzieć, żeby trzymała się z dala od niego. Musi to
powstrzymać…

Gruda mokrego śniegu uderzyła go w policzek. Oślepiony Tedros zobaczył

zbliżającesięcienie.Wytarłoczy…iupuściłłuk.

W jego kierunku, ramię w ramię szły Sofia, Anadil i Hester, wszystkie miały

identyczne czarne włosy, czarny makijaż i mroczny wyraz twarzy. Jednoczesnym
syknięciem sprawiły, że zawszanki rzuciły się do ucieczki, pozostawiając Tedrosa
iwystraszonychchłopakówstojącychzanim.AnadiliHesterzostałyokrokzaSofią,
którapodeszłaistanęłatwarząwtwarzzeswoimksięciem.

Zniebasypałysięnanichostrelodoweigiełki.
–Myślisz,żeudawałam–powiedziałaSofia,piorunującgospojrzeniemzielonych

oczu.–Myślisz,żenigdycięniekochałam.

Tedrospróbowałuspokoićmocnobijąceserce.ZjakichśpowodówSofiabyłateraz

piękniejszaniżkiedykolwiek.

– Nie możesz zdobyć miłości oszustwem, Sofio – powiedział. – Moje serce nigdy

cięniepragnęło.

– O, widziałam, kogo wybrało twoje serce. – Sofia uśmiechnęła się krzywo,

naśladującwyłupiastookiespojrzenieicharakterystycznygrymasAgaty.

Tedrospoczerwieniał.
–Mogętowyjaśnić…
–Niechzgadnę.Twojesercejestślepe?
Nie,poprostuuważa,żektokolwiek,byleniety.
Sofia roześmiała się. Błyskawicznie zrobiła gwałtowny ruch do przodu, a Tedros

bezwahaniadobyłmiecza,podobniejakstojącyzanimkoledzy.

Dziewczynauśmiechnęłasięblado.
–Patrz,cosiędzieje,Tedrosie.Boiszsięswojejprawdziwejmiłości.
–Wracajnaswojąstronę!–krzyknąłksiążę.
–Czekałamnaciebie–powiedziałaSofiałamiącymsięgłosem.–Myślałam,żepo

mnieprzyjdziesz.

–Cotakiego?Dlaczegomiałbymprzychodzićpociebie?
Sofiapopatrzyłananiego.

background image

–Ponieważobiecałeś–szepnęłaniemalbezgłośnie.
Tedrosspojrzałnaniązwściekłością.
–Niczegocinieobiecywałem.
Spojrzałananiegozaskoczona.Opuściławzrok.
–Rozumiem.
Powolipodniosłagłowę.
–Wtakimraziebędęczymkolwiek,cochceszwemniewidzieć.
Wyciągnęła lśniący palec i miecze chłopców przemieniły się w węże. Gdy jego

towarzysze uciekali, Tedros kopniakiem sypnął ziemią w syczące sploty. Potem
odwrócił się i zobaczył, że Sofia ociera oczy, owija się peleryną i pospiesznie
odchodzi.

Hesterpodbiegła,żebysięzniązrównać.
–Lepiejciteraz?
–Dałammuszansę–powiedziałaSofia,idąccorazszybciej.
–Jesteściekwita.Wszystkoskończone–uspokajałająHester.
–Nie.Nie,dopókionniedotrzymaobietnicy.
–Obietnicy?Jakiejobietnicy…
Ale Sofia zdążyła już zniknąć w tunelu. Gdy biegła wśród pokręconych gałęzi,

wyczuła,żektośjąobserwuje.Poprzezłzyidrzewaniewidziałatwarzyosobystojącej
na balkonie, tylko mlecznobiały zarys. Żołądek jej się zacisnął – znalazła prześwit
wliściach…

Aletwarzzniknęła,jakbytobyłtylkosen.

Następnegodniaranozaskoczenizawszaniestwierdzili,żewszystkieposadzkiwich

zamku pokrywa śliski smalec. Kolejnego dnia płaszcze chłopców posypane były
proszkiem wywołującym nieprzyjemne swędzenie, a trzeciego ranka zaskoczeni
nauczyciele zobaczyli na Obelisku Legend zamiast portretu Pięknej męskie slipy
oprawione w ramę, poza tym zamienione były strony w Teatrze Baśni, a słodkie sale
lekcyjnezalanecuchnącązielonąmazią.

Ponieważ wróżki nie były w stanie złapać wandali na gorącym uczynku, Tedros

i zaprzyjaźnieni z nim zawszanie utworzyli nocną straż i patrolowali korytarze od
zmierzchu do świtu. Mimo to sprawca unikał schwytania i przed końcem tygodnia
napełnił baseny w Sali Urody jadowitymi płaszczkami, rzucił urok na lustra na
korytarzach – teraz wszystkie drwiły z przechodzących – wypuścił przekarmione
gołębie w stołówce i zaklął toalety Dobra, które eksplodowały, ilekroć ktoś na nich
siadał.

Rozwścieczona profesor Dovey zażądała, by do odpowiedzialności za to wszystko

pociągniętazostałaSofia,aleladyLessoodparła,żeuważazamałoprawdopodobne,
by pojedyncza uczennica, i to bez żadnej pomocy, była w stanie zakłócić

background image

funkcjonowaniecałejszkoły.

Imiałarację.
– To przestało już być przyjemne – narzekała Anadil, siedząc po kolacji w pokoju

66.–Hesterijachcemyjużprzestać.

–Miałaśswojązemstę–powiedziałaHester.–Dajmuspokój.
–Myślałam,żejesteścieczarnymicharakterami–stwierdziłaSofia,nieodrywając

sięodPozbywaniasiękoszmarów.

–Czarnecharakterymająjakiścel–warknęłaHester.–Tymczasemto,corobimy,

topoprostubandytyzm.

– Dzisiaj wsadzimy chłopakom proszek na świąd w spodnie – powiedziała Sofia,

przewracająckartkę.–Znajdźodpowiedniezaklęcie.

–Czegotywłaściwiechcesz?–zapytałaproszącoHester.–Ocomywalczymy?
Sofiapodniosłagłowę.
–Zamierzaszmipomóc,czymamwydaćnaswszystkie?

Tedros włączył wszystkich sześćdziesięciu chłopców do straży nocnej, ale Sofia

w odpowiedzi tylko nasiliła ataki. Pierwszej nocy skłoniła Hester i Anadil do
uwarzeniaeliksiru,któryzamieniłjezioroDobrawZłyszlam,zmuszającmagicznąfalę
do ukrycia się w kanałach ściekowych. Eliksir wprawdzie sprawił, że dłonie
dziewczyn pokryły się czerwonymi oparzeniami, ale Sofia zmusiła je, żeby wróciły
o świcie i posypały jeszcze pościel w sypialniach Dobra wszami. Ataki stały się tak
częste–dziewczynywrzucałypijawkidoponczuwstołówce,wypuszczałyszarańcze
podczaslekcjiUmy,wysyłałyszarżującegobykanaćwiczącychszermierkęchłopców,
zaklinały schody, żeby przejmująco wrzeszczały przy każdym kroku – że połowa
Dobrychnauczycieliodwołałazajęcia,Polluksnaowczychnogachwpadałwewłasne
pułapki,azawszanieczulisiębezpiecznitylkowtedy,kiedychodziligrupami.

ProfesorDoveywpadłajakbombadogabinetuladyLesso.
–Tawiedźmamusizostaćwyrzuconazeszkoły!
– Nigdziarze nie mają żadnej możliwości wejścia do twojej szkoły, a co dopiero

zaatakowania jej dniem i nocą – ziewnęła lady Lesso. – Równie dobrze to może być
jakiśzawszańskiłobuz.

– Zawszanin?! Moi uczniowie od dwustu lat wygrywali wszystkie zawody w tej

szkole!

– Aż do teraz – uśmiechnęła się lady Lesso. – A ja nie zamierzam pozbywać się

mojejnajlepszejuczennicy,itobezżadnegodowodu.

Podczas gdy profesor Dovey wysyłała do Dyrektora Akademii pozostające bez

odpowiedzipisma,ladyLessouważnieobserwowałanarastającydystansmiędzySofią
a jej współlokatorkami. Zauważyła, że dziewczynka nie drży już w jej lodowej sali
lekcyjnej,atakżebrutalniebezcześciimięTedrosanaokładkachpodręczników.

background image

–Dobrzesięczujesz,Sofio?–zapytałapewnegodnia,zamykająclodowedrzwipo

lekcji.

–Tak,dziękuję–odparłaskrępowanaSofia.–Muszęjużiść…
–Zdobyłaśtytułkapitana,zmieniłaśstylubieraniaijeszczetenocnezajęcia…masz

mnóstworoboty.

–Niewiem,ojakichzajęciachpanimówi–odparłaSofia,przemykająckołoniej.
–Niemaszprzypadkiemdziwnychsnów,Sofio?
Sofiazatrzymałasięjakwryta.
–Ajakiesnybyłybydziwne?
–Snypełnezłości.Snyzkażdąnocącorazgorsze–powiedziałastojącazaniąlady

Lesso.–Poczujeszsię,jakbycośnarodziłosięwtwojejduszy.Naprzykładtwarz.

Żołądek Sofii ścisnął się. Okropne sny nieustannie się powtarzały, a każdy z nich

kończył się widokiem mlecznej, rozmytej twarzy. W kilku ostatnich na obrzeżach
twarzypojawiłysięsmugiczerwieni,jakbybyłaobramowanakrwią.AleSofianadal
niepotrafiłajejrozpoznać.Wiedziałatylko,żecodzienniebudzisiębardziejwściekła
niżpoprzedniegodnia.

Sofiaodwróciłasię.
–Yyy,atakisencobyznaczył?
–Żejesteśwyjątkowądziewczynką,Sofio–zagruchałaladyLesso.–Taką,zktórej

wszyscybędziemydumni.

–Aha.No…możemiałamjedenczydwa…
–Snyonemezis–powiedziałaladyLesso,ajejfioletoweoczyzalśniły.–Awięc

maszsnyonemezis.

Sofiaspojrzałananią,otwierającszerokooczy.
–Ale…ale…
–Niemusiszsięniczymniepokoić,skarbie.Przynajmniejdoczasu,gdypojawiąsię

symptomy.

–Symptomy?Jakiesymptomy?Cosięstanie,jeślipojawiąsięsymptomy?
– Wtedy w końcu zobaczysz twarz swojej nemezis. Osoby, która będzie rosnąć

wsiłę,wmiaręjaktybędzieszsłabnąć–odparłaspokojnieladyLesso.–Tej,którą
musiszzniszczyć,bymócżyć.

Sofiawzdrygnęłasię.
–A-a-letoniemożliwe!
–Doprawdy?Wydajemisiędośćoczywiste,ktojesttwojąnemezis.
–Co?Nieznamnikogo,kto…
Sofiinaglezabrakłotchu.
–Tedros?Alejagokocham!Dlategotozrobiłam!Muszęgoodzyskać…
LadyLessotylkosięuśmiechnęła.
–Byłamnaniegozła!–krzyknęłaSofia.–Niemiałamzamiaru…Niechciałamgo

background image

skrzywdzić!Niechcęnikogoskrzywdzić!Niejestemczarnymcharakterem!

–Widzisz,Sofio,toniejestkwestiatego,czymjesteśmy.
LadyLessopochyliłasiętakblisko,żewystarczyłszept.
–Liczysięto,corobimy.
Jejspojrzenieprzebiegłopotwarzydziewczynki.
–Aleobawiamsię,żenarazieniewidzężadnychsymptomów–westchnęłajakby

rozczarowanaipodeszładobiurka.–Zamknijdrzwi,wychodząc.

Sofiauciekłazbytszybko,bysiętymprzejmować.

TejnocySofianiezaatakowałazawszan.
Odpuśćgosobie–powtarzała,leżączpoduszkąnagłowie.–ZapomnijoTedrosie.
Powtarzałatowkółko,ażudałojejsięwymazaćzpamięcispotkaniezladyLesso.

Te słowa kołysały ją do snu, a ona czuła, że wraca do dawnej osobowości. Jutro
będziekochająca.Jutrobędziewybaczać.JutroznówstaniesięDobra.

Awtedyprzyszedłkolejnysen.
Biegła poprzez lustra odbijające jej uśmiechniętą twarz, długie złote włosy

i wspaniałą różową suknię. Za ostatnim lustrem były otwarte drzwi, a za nimi, pod
wieżami Kamelotu czekał na nią Tedros, wyglądający królewsko w błękitnym stroju
balowym. Biegła i biegła do niego, ale nie zbliżała się nawet na krok, a wtedy
zabójczo kolczaste pędy dzikiej róży, nabiegłe fioletem, zaczęły się skradać do jej
prawdziwej miłości. Rozpaczliwie zmusiła się, żeby przebiec przez ostatnie drzwi
iuratowaćgo,zgubiłaszklanypantofelekiwpadłamuwramiona…Książęroztopiłsię
wmleczno-czerwonąmgłęirzuciłniąwciernie.

Sofiaobudziłasięrozwścieczonaizapomniałaozapominaniu.
– Jest środek nocy! Mówiłaś, że to już koniec – złościła się Anadil, idąc za nią

tunelem.

–Niemożemytegodalejrobićbezżadnegocelu–syknęłaHester.
–Jamamcel.–Sofiaokręciłasięnapięcie.–Słyszycie?Mamcel.
Kiedynastępnegodniazawszanieprzyszlinaobiad,wszystkiedrzewapoichstronie

zostały wycięte. Zostało tylko to, pod którym siadywali dawniej Sofia i Tedros, a na
jegokorzewyciętebyłojednojedynesłowo:

KŁAMCA.
Oszołomione wilki zawyły, a nimfy podniosły krzyk, wzywając nauczycieli.

Natychmiast też utworzyły kordon przez środek Polany. Rozgniewany Tedros stanął
naprzeciwko Sofii spokojnie siedzącej pod zaśnieżonym drzewem po stronie
nigdziarzy.

–Przestań.Natychmiast.
Wszyscyspojrzelinadziewczynę.
–Bocomizrobisz?–Uśmiechnęłasiękokieteryjnie.–Złapieszmnie?

background image

–Teraznaprawdęmówiszjakczarnycharakter–prychnąłTedros.
–Uważaj,Tedziu.Coludziepowiedzą,kiedybędziemytańczyćnabalu?
–Terazjużcałkiemzwariowałaś…
– A ja myślałam, że jesteś księciem – oznajmiła Sofia, podchodząc do niego. –

Ponieważdokładniewtymmiejscuobiecałeś,żezaprosiszmnienaBal.Aprawdziwy
książęnigdyniezłamałbydanejobietnicy.

Z obu stron Polany rozległy się westchnienia. Tedros wyglądał tak, jakby ktoś go

kopnąłwbrzuch.

– A przecież książę, który łamie złożoną obietnicę… – Sofia stanęła naprzeciwko

niegopomiędzydwomawilkami–toczarnycharakter.

Tedrosniemógłwykrztusićanisłowa,jegopoliczkipokryłyczerwoneplamy.
–Aleniejesteśczarnymcharakterem,taksamojakjanimniejestem–powiedziała

Sofia,awjejoczachpojawiłosiępoczuciewiny.–Dlategowystarczy,żedotrzymasz
obietnicyiznowubędziemysobą.TedrosemiSofią.Księciemiksiężniczką.

Znieśmiałymuśmiechemwyciągnęładoniegorękę.
–BędziemyDobrzyibędziemyżyćDługoiZawszeSzczęśliwie.
NaPolaniezapanowałagłuchacisza.
–Nigdyniezaproszęcięnabal–warknąłTedros.–Nigdy.
Sofiacofnęłarękę.
– No cóż – powiedziała cicho. – Teraz wszyscy już wiedzą, na kim spoczywa

odpowiedzialnośćzateataki.

Tedros czuł świdrujące go obwiniające spojrzenia zawszan. Zawstydzony opuścił

Polanę,aSofiapatrzyłazanim,czując,jaksercepodchodzijejdogardła.Ztrudemsię
powstrzymała,bygoniezawołać.

–Tochodziłoobal?–zapytałczyjśgłos.
SofiaodwróciłasiędowściekłychHesteriAnadil.
–Chodziłooto,cojestsłuszne.
–Więcradźsobiesama–warknęłaHester,odchodząc,aAnadiloddaliłasięwślad

zanią.

Sofia stała w otoczeniu oszołomionych uczniów, nauczycieli, wilków i wróżek,

słuchającwłasnegopłytkiegooddechu.Powolipodniosłagłowę.

Tedros patrzył na nią ze szklanego zamku, nie kryjąc wściekłości. Gasnące słońce

rozświetlałojegomlecznątwarzbłyskamiczerwieni.

Sofiaspojrzałamuwoczy,zbierającsięnaodwagę.
Odwzajemnijejmiłość.Musitozrobić.
Ponieważonagozniszczy,jeślitylkoośmielisiępokochaćinną.

background image

23

Magialustra

background image

Z

agrzebana pod koronkowymi poduszkami Agata cały czas słyszała echo tamtych

okropnychsłów.

WYNOŚSIĘZMOJEGOŻYCIA.
Jak miała to zrobić? Z czasów przed poznaniem Sofii pamiętała tylko ciemność

i ból. To Sofia sprawiła, że poczuła się normalna. Sofia sprawiła, że poczuła się
potrzebna.BezSofiibyładziwadłem,nikim,…

ŻołądekAgatyścisnąłsię.
Wiedźmanigdyniebędziemiaławłasnejbaśni.
BezSofiibyławiedźmą.
Przez sześć dni Agata siedziała zamknięta w wieży, nasłuchując krzyków zawszan

terroryzowanych przez nocne ataki. Wszystkie łączone zajęcia zostały zawieszone do
odwołania,wtymobiadiprzetrwaniewbaśniach.Czytowszystkobyłajejwina?Czy
właśnietakwiedźmyrujnowałybaśni?Krzykinazewnątrzstawałysięcorazbardziej
spanikowane,ajejpoczuciewinystawałosięcorazwiększe.

Potemnagleatakiustały.
Skuleni w świetlicach zawszanie wstrzymywali oddechy, ale gdy minęła sobota

iniedziela,Agatawiedziała,żejestjużpoburzy.LadamomentSofiaprzyjdzie,żebyją
przeprosić.Wpatrywałasięwróżowawyksiężyc,ściskałapoduszkęimodliłasię.Ich
przyjaźńtoprzetrwa.

Wróżkizadzwoniłypodjejdrzwiami.Agataodwróciłasięszybkoizobaczyłaliścik

wsuniętydołem.Zwalącymsercemzerwałasięzłóżkaizłapałagowspoconedłonie.

Drodzyuczniowie,
Ośnieżony Bal już za sześć dni, a zaliczenia w tym tygodniu

będą koncentrować się na tym, czy jesteście do niego
przygotowani. Niezależnie od wcześniejszych trudności, żadne
lekcje nie będą już odwołane. Nasza tradycja jest tym, co
odróżniaDobroodZła.NawetwnajmroczniejszychczasachBal
może stać się dla Was najlepszą okazją do znalezienia
szczęśliwegozakończenia.

prof.Dovey

Agatajęknęłaischowałasiępodróżowąkołdrą.
Ale gdy już zasypiała, usłyszała słowa:… Bal… cel… szczęście… Toczyły się

w ciemności, odbijając echem raz za razem, aż zakorzeniły się w jej duszy jak
magicznenasiona.

Ravan skradał się na palcach do pokoju 66, a łabędzie herby sześciu drżących

background image

nigdziarzylśniłyzanimwciemności.

–Skoroatakiustały,tomożeonanieżyje–powiedziałVex.
–MożeczarnecharakterynieczyniąZławniedzielę?–podsunąłBron.
–AmożeSofiazapomniaławreszcieotymgłupimksięciu!–rozzłościłsięRavan.
– Nie można zapomnieć o miłości – oznajmił nadąsany Hort ubrany w brudne

kalesony.–Nawetjeśliukradniecipokójipiżamę.

–Sofianiepowinnapozwalaćsobienamiłość!–odpaliłRavan.–Kiedypierwszy

raz powiedziałem tacie, że podoba mi się dziewczyna, wysmarował mnie miodem
i zamknął na noc w niedźwiedziej gawrze. Od tamtej pory żadna mi się już nie
podobała.

–Kiedypierwszyrazpowiedziałammamie,żezwróciłamnakogośuwagę,wsadziła

mnienagodzinędopiekarnika–zgodziłasięznimMona,anasamowspomnienietego
jejzielonaskórapobladła.–Terazwogóleniemyślęochłopcach.

–Kiedypierwszyrazspodobałmisięchłopiec,mójtatagozabił.
WszyscyzatrzymalisięipopatrzylinaArachne.
–MożeSofiapoprostumiałazłychrodziców?–powiedziaładziewczyna.
Nigdziarze pokiwali ponuro głowami i podkradli się do drzwi pokoju 66.

Wstrzymującoddechy,znaleźlisobiewolnykawałekpowierzchniiprzycisnęlidoniej
ucho.

Niczegoniesłyszeli.
– Na trzy – szepnął bezgłośnie Ravan. Nigdziarze cofnęli się, szykując się do

szturmu.–Raz…dwa…

–Wypijto.
WśrodkuzabrzmiałgłosAnadil.Nigdziarzeznowuprzycisnęliuszydodrzwi.
–To…mnie…zabija…–zachrypiałasłaboSofia.
Odgłosywymiotów.
–Hester,onamagorączkę.
–LadyLessomówiła…snyo…neme…
–Tonictakiego,Sofio–rozległsięgłosHester.–Aterazjużśpij.
–Czy…dobalu…wyzdrowieję?Tedros…obiecał…
–Zamknijoczy,kochanie.
–Sny…znowuwrócą…–wycharczałaSofia.
–Cśśś,jesteśmyztobą–uspokajałająHester.
W środku zapadła cisza, ale Ravan i pozostali nigdziarze nawet nie drgnęli. Po

chwiliusłyszeligłosybliżejdrzwi.

–Twarzewsnach,gorączka,obsesja…LadyLessomiałarację!–szepnęłaAnadil.

–ToTedrosjestjejnemezis!

– Czyli naprawdę spotkała Dyrektora Akademii – odparła szeptem Hester. – Jest

wprawdziwejbaśni!

background image

–Wtakimrazielepiej,żebycałaszkołamiałasięnabaczności,Hester.Prawdziwa

baśńoznaczawojnę.

–Anadil,musimynatychmiastcośzrobić,żebyTedrosiSofiasiępogodzili!Zanim

pojawiąsięsymptomy!

–Alejak?
– Dzięki twojemu talentowi – szepnęła Hester. – Ale nie możemy nikomu pisnąć

nawetsłówka.Jeślitosięrozejdzie,naszeżyciebędzie…

Umilkła.
Ravanodwróciłsiębłyskawiczniedopozostałych.
DrzwiotwarłysięgwałtownieiHesterwyjrzałanakorytarz,mrużącoczy.
Nikogojednakniezobaczyła.

WponiedziałekranoAgataobudziłasię,czującsilnąpotrzebępójścianalekcje.
Chodzączezłościąpopokoju,ubrałasięwpomiętybezrękawnikiotrzepałałupież

z przetłuszczonych włosów. Ile dni mogła czekać? Sofia nie zamierzała przepraszać?
Sofia nie chciała być jej przyjaciółką? Agata zgniotła papierową różę i wyrzuciła ją
przezokno.

Niemuszęsięwpychaćwjejżycie!
Rozejrzała się za czymś jeszcze, czym mogłaby rzucić, i wtedy zauważyła zmiętą

kartkęnapodłodze.

BalmożestaćsiędlaWasnajlepsząokazją…
PodniosłaliścikprofesorDoveyiprzeczytałagojeszczeraz.Jejoczyzalśniły.
Nowłaśnie!Balbyłdlaniejokazją,bycośzmienić!
Potrzebowałatylkojednego–żebyktóryśztychnieznośnych,aroganckichchłopców

jązaprosił!WtedySofiabędziemogłasięudławićswoimisłowami!

Wepchnęłapokryteodciskamistopywciężkiebucioryitupiąc,pomaszerowałapo

schodach,budzącprzyokazjicałąwieżę.

Miałapięćdni,byznaleźćpartneranaOśnieżonyBalzawszan.
Pięćdni,byudowodnić,żeniejestwiedźmą.
Tydzień balowy zaczął się dziwacznie. Spóźniona o dziesięć minut profesor

Anemonia wpadła do klasy w podskokach, ubrana w białą suknię z łabędzich piór,
z tiurniurą i skandalicznie krótkim dołem. Do tego założyła fioletowe rajstopy,
brokatowepodwiązkiikoronęwyglądającąjakodwróconydogórynogamiżyrandol.

– Podziwiajcie prawdziwą balową elegancję – przechwalała się, gładząc pióra

ztyłu.–Całeszczęście,żechłopcyniemogąmniezaprosićnaBal,bowielezwas
straciłobyswojegoksięcia!

Napawałasięspojrzeniamiuczniów.
–Wiem,towyglądanaprawdębosko.CesarzowaWazyllamówiłami,żetoostatni

krzykmodywPucji.

background image

–Pucja?Acotamjest?–szepnęłaKiko.
–Całemnóstwowściekłychłabędzi–odpowiedziałaBeatrycze.
Agatazagryzłaołówek,żebytylkoniewybuchnąćśmiechem.
– Ponieważ wasi partnerzy postanowili zaczekać z zaproszeniami do końca Cyrku,

ostrzegam was, że powinnyście poważnie potraktować ćwiczenia w tym tygodniu –
sapnęła profesor Anemonia. – Szczególnie dobre lub złe wyniki mogą sprawić, że
chłopieczmienizdanie!

– A jeśli Tedros naprawdę obiecał, że zaprosi Sofię na bal? – szepnęła Rena do

Beatrycze.–Książętaniemogąniedotrzymywaćobietnic,bostaniesięcośstrasznego!

– Niektóre obietnice są po to, by ich nie dotrzymywać – odparła Beatrycze. – Ale

jeśliktokolwiekpopsujemójwieczórzTedrosem,obiecuję,żeniedotrwadorana.

– Oczywiście nie wszystkie zostaniecie zaproszone na Ośnieżony Bal – ostrzegła

profesor Anemonia. – Co roku jedna godna pożałowania dziewczynka nie zdaje,
ponieważchłopcywolądostaćpołowępunktów,niżjązaprosić.Atakadziewczynka,
która nie może znaleźć chłopca nawet w najbardziej pomyślnych okolicznościach…
cóż,toznaczy,żemusibyćwiedźmą,prawda?

Agataczuła,żewszyscypatrząnanią.Więcjeśliżadenchłopiecjejniezaprosi,ona

niezda?

Znalezieniepartnerastałosięterazkwestiążycialubśmierci.
– Dzisiaj na zaliczenie musicie spróbować zobaczyć, kto zaprosi was na Bal! –

oznajmiła nauczycielka. – Tylko jeśli wyraźnie zobaczycie oczami duszy twarz
chłopca, będziecie mieć pewność, że on także o was myśli. A teraz dobierzcie się
w pary i nawzajem się zapraszajcie. Gdy będziecie miały przyjąć zaproszenie,
zamknijcieoczyiprzekonajciesię,czyjatwarzsiępojawi…

AgataodwróciłasiędosiedzącejzniąwławceMilicenty,którawyglądała,jakbyją

zemdliło.

–Droga,no,Agato…będzieszmojąksiężniczkąipójdzieszzemnąnabal?–wykrztusiła

z trudem, a potem wydała głośny dźwięk, jakby miała zwymiotować. Agata
podskoczyła.

Och, kogo ona próbowała oszukać? Popatrzyła na swoje kościste kończyny, na

ziemistąceręipaznokcieogryzionedokrwi.Jakichłopieczdecydowałbysięzaprosić
ją na bal? Czując, że ulatuje z niej nadzieja, popatrzyła na pozostałe dziewczęta
zeuforycznieprzymkniętymioczami,marząceotwarzachksiążąt…

–Odpowiedźbrzmitaklubnie–jęknęłaMilicenta.
Agatazwestchnieniemzamknęłaoczyispróbowaławyobrazićsobietwarzksięcia.

Słyszałatylkogłośneechagłosówchłopcówkłócącychsięoto,żebyzniąnieiść…

Niktdlaciebieniezostał,skarbie.
Alepaniprofesor,myślałam,żewszyscychłopcymusząiśćna
bal…
Cóż,ostatniwolałsięzabić,niżzaprosićciebie.

background image

WidmowyśmiechzaskrzeczałAgaciewuszachisprawił,żezacisnęłazęby.
Niejestemwiedźmą.
Głosychłopcówprzycichły.
Niejestemwiedźmą.
Głosyrozpłynęłysięwciemności…
Aleniebyłoniczego,cozajęłobyichmiejsce.Niczego,wcomogłabywierzyć.
Niejestem!Niejestemwiedźmą!
Nic.
Coś.
Zciemnościwyłoniłasięmleczna,pozbawionatwarzysylwetka.
Przyklęknąłprzedniąnajednokolano…wziąłjązarękę…
–Dobrzesięczujesz?
Otworzyłaoczy.ProfesorAnemoniagapiłasięnanią,podobniejakresztaklasy.
–No,chybatak…
–Alety…ty…uśmiechnęłaśsię!Naprawdęsięuśmiechnęłaś!
Agataprzełknęłaślinę.
–Naprawdę?
– Czy ktoś rzucił na ciebie urok? – pisnęła nauczycielka. – Czy to jeden z tych

atakównigdziarzy…

–Nie,toznaczy…tobyłprzypadek…
–Alekochanie,tobyłoprześliczne!
Agata miała wrażenie, że zaraz zacznie się chyba unosić ponad krzesłem. Nie była

wiedźmą! Nie była dziwadłem! Poczuła, że jej uśmiech wraca, szerszy i bardziej
promiennyniżwcześniej.

–Gdybytylkoresztadoniegopasowała–westchnęłaprofesorAnemonia.
UśmiechAgatyprzemieniłsięwznajomeskrzywienieust.
Zniechęconazawaliładwakolejnećwiczenia,ponieważPolluksnazwałjejpostawę

„nikczemną”,aUmawestchnęła,żewidywałaleniwcemającewięcejwdzięku.

Siedzącponurowławceiczekającnahistorię,Agatazastanawiałasię,czyprofesor

Sader naprawdę mógł zobaczyć jej przyszłość. Czy znajdzie partnera na Ośnieżony
Bal?AmożeSofiamiałarację,możejestwiedźmą?Czyniezdaiumrzetutajcałkiem
sama?

Nie miała, niestety, żadnego pomysłu, jak zapytać o cokolwiek Sadera, nawet jeśli

byłwieszczem.Pozatym,abyporuszyćtentemat,musiałabysięprzyznać,żewłamała
siędojegogabinetu.Niewydałojejsiętonajlepszymsposobemnazdobyciezaufania
nauczyciela.

Ostatecznie i tak okazało się to bez znaczenia, ponieważ Sader w ogóle się nie

pojawił.PostanowiłspędzićtentydzieńwAkademiiZła.Stwierdził,żehistorianiema
szans, gdy Bal odwraca od niej uwagę. Pod swoją nieobecność pozostawił uczenie

background image

o „Obyczajach i etykiecie balowej” bandzie zaniedbanych sióstr w średnim wieku,
ubranychwpachnącestęchliznąsukniebalowe.Dwanaścieksiężniczekpochodziłoze
słynnej baśni Stańcowane pantofelki i każda z nich zdobyła własnego księcia na
dworskim balu. Ale zanim zdążyły wyjawić, jak tego dokonały, dwanaście sekutnic
zaczęłosiękłócićopoprawnąwersjęichbaśni,apotemprzekrzykiwaćsięnawzajem.

Agata zamknęła oczy, żeby je zignorować. Nieważne, co mówiła profesor

Anemonia,onawidziałaczyjąśtwarz.Rozmytąizamgloną,aleprawdziwą.Kogoś,kto
chciałzaprosićjąnabal.

Zacisnęłaszczęki.
Niejestemwiedźmą.
Powoli z ciemności wyłoniła się sylwetka, tym razem bliższa i wyraźniejsza niż

poprzednio.Przykląkłprzedniąnajednokolano,uniósłtwarzdoświatła…

Obudziłojągwałtowneskrzeczenie.
Nasceniedwanaściesióstrwrzeszczałonasiebieipopychałosięjakgoryle.
–Jakonemogąbyćksiężniczkami?!–jęknęłaBeatrycze.
– Tak właśnie się dzieje, gdy wychodzisz za mąż – powiedziała Gizela. – Moja

matkaprzestałagolićnogi.

–Mojaniemieścisięwżadnązdawnychsukni–dodałaMilicenta.
–Mojaprzestałasięmalować–oznajmiłaAwa.
–Mojajeser–westchnęłaRena.
Beatryczewyglądała,jakbyzrobiłosięjejsłabo.
–Cóż,jeślimojażonaspróbujesiętakzachowywać,będziemogłasobiezamieszkać

z wiedźmami – stwierdził Chaddick, żując indycze udko. – Na wszystkich tych
obrazach przedstawiających Zawsze Szczęśliwie nie ma ani jednej brzydkiej
księżniczki.

IwtedyzauważyłAgatęsiedzącąsztywnoobokniego.
–Bezurazy.
PrzyobiedzieAgatazapomniaładoresztyoszukaniupartneraibyłagotowabłagać

Sofię o wybaczenie. Ale ani Sofia, ani Hester, ani Anadil nie pojawiły się w ogóle
(podobnie jak Dot, skoro już o tym mowa), zaś nigdziarze po swojej stronie Polany
wydawali się dziwnie przygaszeni. Z drugiej strony Agata słyszała chichoczące
zawszanki,toChaddickopowiadałswojąhistoryjkękolejnymgrupkom,azdanie„Bez
urazy” za każdym razem brzmiało bardziej obraźliwie. Co gorsza, Tedros posyłał jej
dziwne spojrzenia, chociaż pozornie był zajęty rzucaniem podkowami (szczególnie
dziwneposłał,gdywylałasobienakolanapotrawkęzburaków).

Kikoprzysiadłakołoniej.
–Nieprzejmujsię,toniemożebyćprawda.
–Cotakiego?
–Tooparzechłopców.

background image

–Jakiej„parzechłopców”?
– No wiesz, że wszyscy obiecali sobie, że dwaj chłopcy raczej zaproszą siebie

nawzajemniżciebie.

Agatapopatrzyłananią.
–Nonie!–pisnęłaKikoiuciekła.
NadobrychuczynkachprofesorDoveyurządziłaimklasówkę,żebysprawdzić,jak

poradząsobiezdylematamimoralnymiwczasiebalu.Naprzykład:

1. Jeśli przyjdziesz na Bal z kimś innym niż Twój wymarzony

partner, ale Twój wymarzony partner, w którym kochasz się do
szaleństwa,poprosiCiędotańca,należy:
A) Grzecznie poinformować go, że jeśli chciał z Tobą zatańczyć,

powinienbyłzaprosićCięnaBal.

B)Zatańczyćznim,aletylkoszybkąpolkę.
C)Zostawićswojegopartneradlawymarzonegopartnera.
D)Zapytaćswojegopartnera,czyniemanicprzeciwko.

AgatazaznaczyłaD,apodspodemdopisała:ChybażeniktwogóleniezaprosiCię

naBal,niemówiącjużoproszeniudotańca.Wtakimprzypadkutopytanieniema
zastosowania.

2.PoprzyjściunaBalstwierdzasz,żeTwojejprzyjaciółceokropnie

pachnie z ust czosnkiem i rybą. Jednakże Twoja przyjaciółka
przyszła na Bal z osobą będącą Twoim wymarzonym partnerem.
Wtakiejsytuacji:
A)Informujeszniezwłocznieprzyjaciółkęoprzykrymzapachu.
B)Niemówisznic,ponieważtojejwina,żeśmierdzi.
C) Nie mówisz nic, ponieważ z przyjemnością zobaczysz, jak się

kompromituje.

D) Proponujesz jej kawałek lukrecji, ale nie wspominasz

ooddechu.

AgatazaznaczyłaA,dodając:Ponieważ przynajmniej na nieświeży oddech można

cośporadzić.Brzydotajestwieczna.

3. Gołąbek ze złamanym skrzydłem wpada do Sali Balowej i podczas

ostatniego walca spada na parkiet, gdzie grozi mu szybkie
zadeptanie.Corobisz:
A)Krzyczysziprzerywasztaniec.
B)Kończysztaniecizajmujeszsięgołąbkiem.

background image

C) Nie przerywając tańca, przesuwasz kopnięciem gołąbka

wbezpiecznemiejsceizajmujeszsięnimpóźniej.

D)Przerywasztanieciratujeszgołąbka,nawetjeślitwójpartner

będzietymzażenowany.

AgatazaznaczyłaD.Mamwyimaginowanegopartnera.Jestempewna,żeniebędzie

mutoprzeszkadzać.

Nakolejne27pytańodpowiedziaławpodobnymduchu.
SiedzącazabiurkiemzkandyzowanychśliwekprofesorDoveypoprawiałaklasówki

i wkładała je pod lśniący przycisk w kształcie dyni, a jej twarz stawała się coraz
bardziejibardziejponura.

–Dokładnietegosięobawiałam–oznajmiłagniewnie,oddającklasówkiuczniom.–

Waszeodpowiedzisą próżne,małostkowe,a czasempoprostu podłe!Nicdziwnego,
żetacałaSofiazrobiłazwaswszystkichgłupców!

–Atakisięskończyły,czyżnie?–mruknąłTedros.
– Ale nie dzięki wam – fuknęła profesor Dovey, podtykając mu pokreśloną na

czerwonoklasówkę.–NigdziarkawygrywaPróbęBaśni,siejespustoszeniewnaszej
szkole… i nikt z zawszan nie może jej schwytać? Nikt nie jest dość Dobry, żeby
unieszkodliwićuczennicę?

Szłapomiędzyławkamiirzucałaklasówki.
–Czymuszęwamprzypominać,żezaczterydniodbędziesięCyrkTalentów?Iże

Teatr Baśni zostanie przeniesiony do szkoły, która w nim zwycięży? Chcecie, żeby
wasz Teatr został przeniesiony na stronę Zła? Chcecie ze wstydem chodzić do
AkademiiZłaprzezresztętegoroku?

Niktniepotrafiłspojrzećjejwoczy.
– Jeśli chcecie być Dobrzy, musicie udowodnić, że tacy jesteście – ostrzegła ich

profesor Dovey. – Bronić. Wybaczać. Pomagać. Dawać. Kochać. Takie są nasze
zasady,aletoodwaszależy,czybędziepostępowaćzgodnieznimi.

Nauczycielka oddawała pozostałe klasówki, nie zostawiając suchej nitki na żadnej

złej odpowiedzi. Agata odsunęła swój sprawdzian, ale w tym momencie zauważyła
wjegorogu:

100%

Zgłośsiędomnie.

Gdy dzwoneczki wróżek obwieściły koniec lekcji, profesor Dovey wygoniła

wszystkich zawszan na zewnątrz, zamknęła drzwi z cukrowych dyń i zaryglowała je.
Gdy się odwróciła, zobaczyła Agatę siedzącą na jej biurku i jedzącą kandyzowaną

background image

śliwkę.

– Czyli jeśli stosuję się do zasad – powiedziała Agata, głośno mlaskając – to nie

jestemwiedźmą.

ProfesorDoveyspojrzałakrzywonanowądziuręwbiurku.
–Tak,tylkoprawdziwieDobraduszawcielatezasadywżycie.
–AjeślimojatwarzjestZła?–zapytałaAgata.
–Och,Agato,niebądźśmie…
–AjeślimojatwarzjestZła?
Nauczycielkawzdrygnęłasię,słyszącjejton.
– Jestem daleko od domu, straciłam jedyną przyjaciółkę, wszyscy inni tutaj mnie

nienawidzą,ajachcętylkojakiegośsposobu,żebyznaleźćcośwrodzajuszczęśliwego
zakończenia – oznajmiła gorąco Agata. – A pani nie potrafi mi nawet powiedzieć
prawdy.Mojezakończenieniemażadnegozwiązkuztym,ileDobraczynięczycomam
wśrodku.Chodzitylkooto,jakwyglądam.–Splunęła.–Odpoczątkubyłambezszans.

PrzezdłuższąchwilęprofesorDoveywpatrywałasiętylkowdrzwi,apotemusiadła

nabiurkuobokAgaty,wyskubałaśliwkęiwgryzłasięwsoczystewnętrze.

–CopomyślałaśoBeatrycze,gdyzobaczyłaśjąporazpierwszy?
Agatazniedowierzaniempopatrzyłanakandyzowanyowocwrękunauczycielki.
–Agato?
– Nie wiem. Była prześliczna – burknęła Agata, przypominając sobie ich

wypełnionebąkamipierwszespotkanie.

–Ateraz?
–Jestodrażająca.
–Czystałasięmniejśliczna?
–Nie,ale…
–Czylijestprześliczna,czynie?
–Tak,napierwszyrzutoka…
–Czylizauroczeniepięknemtrwatylkochwilę?
–Nie,jeśliktośjestDobry…
–Czyliliczysięto,czyktośjestDobry?Aprzedchwiląmówiłaś,żechodzitylko

owygląd.

Agataotworzyłausta,alenieznalazłasłów.
– Piękno tylko do czasu może wygrywać z prawdą, Agato. Ty i Beatrycze macie

więcejwspólnego,niżcisięwydaje.

– Super. Będę mogła zostać jej zwierzątkiem-niewolnikiem – stwierdziła Agata

izjadłaśliwkę.

ProfesorDoveywstała.
–Agato,cowidzisz,kiedypatrzyszwlustro?
–Niepatrzęwlustro.

background image

–Dlaczegóżto?
–Ponieważkonieiwieprzeniesiedząbezczynnie,podziwiającswojeodbicie!
–Cotakiegoboiszsięzobaczyć?–zapytałaprofesorDovey,opierającsięościanę

obokdrzwi.

–Niebojęsięluster–prychnęłaAgata.
–Wtakimraziepopatrzwto.
Agata podniosła głowę i zobaczyła, że drzwi obok profesor Dovey stały się teraz

gładkim,wypolerowanymlustrem.

Odwróciłasię.
–Fajnasztuczka.Jestmożewpodręczniku?
–Popatrzwlustro,Agato–powiedziałaprofesorDovey.
–Togłupie.–Agatazeskoczyłazbiurkaiprzemaszerowałakołoniejzopuszczoną

głową,unikającpatrzenianaswojeodbicie.Nieznalazłajednakklamki.–Proszęmnie
wypuścić! – Zaczęła drapać drzwi, zamykając oczy za każdym razem, gdy zobaczyła
wnichsiebie.

–Jeślispojrzyszwlustro,będzieszmogławyjść.
Agatapróbowałazmusićpalec,żebyzalśnił.
–Proszę…mnie…wypuścić!
–Spójrzwlustro.
–PROSZĘMNIEWYPUŚCIĆ,BOINACZEJ!
–Tylkojednospojrzenie…
Agata łupnęła buciorem w szkło. Lustro zadrżało i rozprysnęło się, a dziewczynka

zasłoniła się przed odłamkami. Gdy brzęk tłuczonego szkła umilkł, powoli podniosła
głowę.

Patrzyłonaniąnowelustro.
–Proszęjezabrać–prosiła,zasłaniająctwarz.
–Spróbuj,Agato.
–Niemogę.
–Dlaczego?
–Bojestembrzydka!
–Agdybyśbyłapiękna?
–Proszętylkonamniespojrzeć–jęknęłaAgata.
–Załóżmy,żebyśbyła.
–Ale…
–Załóżmy,żebyłabyśjakdziewczętawbaśniach,Agato.
–Nieczytamtychbredni–warknęłaAgata.
–Niebyłobyciętutaj,gdybyśichnieczytała.
Agatazesztywniała.
– Czytasz je tak samo, jak twoja przyjaciółka, kochanie – powiedziała profesor

background image

Dovey.–Pytaniebrzmi:dlaczego?

Agatamilczałaprzezdłuższąchwilę.
–Gdybymbyłapiękna?–zapytaławreszciecicho.
–Tak,kochanie.
Agatauniosłagłowę,ajejoczyzalśniływilgocią.
–Byłabymszczęśliwa.
–Todziwne–oznajmiłanauczycielka,podchodzącdobiurka.–Dokładnietosamo

powiedziałamiKopciazDziewiczejDoliny…

–Cóż,wiwatKopciazDziewiczejDoliny!–nadąsałasięAgata.
– Odwiedziłam ją, gdy się dowiedziałam, że pragnie pójść na bal, ale nie potrafi

tego marzenia urzeczywistnić. Potrzebowała tylko nowej twarzy i eleganckich
pantofelków.

–Nierozumiem,cotomawspólnegoz…–OczyAgatyrozszerzyłysię.–Kopcia…

Kopciuszek?!

–Trudnojąnawetuznaćzamojenajwiększedokonanie,choćzpewnościąokazało

sięnajsłynniejsze–powiedziałanauczycielka,gładzącdyniowyprzyciskdopapierów.
–Wiesz,żeterazsprzedajątakiewDziewiczejDolinie?Wgruncierzeczywcalenie
przypominająkarocyKopci.

Agatacofnęłasięchwiejnie.
–Ale…aletoznaczy,żepanijest…
– Najbardziej rozchwytywaną wróżką matką chrzestną w Bezkresnej Puszczy. Do

usług.

Agataczuła,żekręcisięjejwgłowie.Oparłasięodrzwi.
– Ostrzegałam cię, gdy uratowałaś tego gargulca, Agato – powiedziała profesor

Dovey. – Masz ogromny talent. Dość dobry, by pokonać każde zło. Dość dobry, byś
mogła zaleźć szczęśliwe zakończenie, nawet jeśli zabłądzisz po drodze. Wszystko,
czego potrzebujesz, jest w tobie, Agato. A teraz, bardziej niż kiedykolwiek, musimy
sprawić,żeuwolniszto.Bojeślitopięknociępowstrzymuje,kochanie…

Nauczycielkawestchnęła.
–Cóż,temubardzołatwozaradzić,nieprawdaż?
Sięgnęła do zielonej sukni i wyciągnęła z kieszeni cienką różdżkę z drzewa

wiśniowego.

–Aterazzamknijoczyiwypowiedzżyczenie.
Agatazamrugała,byupewnićsię,żenieśni.Wbaśniachdziewczynkitakiejakona

zawsze spotykała kara. W baśniach życzenia brzydkich dziewczynek nigdy się nie
spełniały.

–Dowolneżyczenie?–spytałałamiącymsięgłosem.
–Dowolneżyczenie–odparławróżka-matkachrzestna.
–Imuszęjewypowiedziećnagłos?

background image

–Kochanie,nieumiemczytaćwmyślach.
Agataspojrzałananiąprzezłzy.
–Aleto…nigdynikomutegoniemówiłam…
–Wtakimrazienajwyższyczas.
Agata,drżąc,popatrzyłanaróżdżkęwrękunauczycielkiizamknęłaoczy.Czytosię

działonaprawdę?

–Chciałabym…
Niemogłazłapaćoddechu.
–Być…nowiepani…no…
–Obawiamsię,żemagianiedziałanapodstawiepodejrzeń–powiedziałaprofesor

Dovey.

Agataztrudemzaczerpnęłapowietrza.
PotrafiłamyślećtylkooSofii.Sofiipatrzącejprostonanią,jakbybyłapsem.
WYNOŚSIĘZMOJEGOŻYCIA!
Jej serce nieoczekiwanie zapłonęło gniewem. Zacisnęła zęby, zwinęła palce

wpięści,uniosłagłowęikrzyknęła:

–Chcębyćpiękna!
Rozległsięświstmachającejróżdżki,apotempaskudnytrzask.
Agataotwarłaoczy.
Profesor Dovey ze zmarszczonymi brwiami patrzyła na trzymaną przez siebie

złamanąróżdżkę.

– To dość ambitne życzenie. Będziemy musiały się tym zająć staroświeckimi

metodami.

Wydała ogłuszający gwizd i sześć dwumetrowych nimf z różową skórą i włosami

wkolorachtęczywpadłoprzezokno,ustawiającsięwkarnymrządku.

Agatacofnęłasięioparłaolustro.
–Chwila…proszęzaczekać…
–Będądelikatne.Nailetomożliwe.
Agatazdążyłatylkorazzawyć,zanimnimfyrzuciłysięnaniąjakniedźwiedzie.
ProfesorDoveyzasłoniłaoczyprzedstraszliwymwidokiem.
–Onenaprawdęsązawysokie.
Leżąca w cieniu Agata otworzyła oczy. Czuła się dziwnie obolała, jakby spała od

kilku dni. Spojrzała na swoje ubrane ciało, bezwładnie spoczywające na zielonym
krześle,nazdjętepęta…

ByławSaliUrody.Nimfyzniknęły.
Zerwałasięzkrzesła.Aromatycznebasenykąpieloweprzelewałysię,pełnepiany.

Stanowisko do makijażu im. Różyczki było zasypane setkami otwartych buteleczek
z woskami, kremami, farbami i maseczkami. W umywalce leżały zużyte brzytwy,
pilniki,nożeiwykałaczki.Napodłodzewalałysiękłębyobciętychwłosów.

background image

Agatapodniosłajednopasmo.
Byłoblond.
Lustro.
Okręciła się na pięcie, ale pozostałe stanowiska z lustrami zniknęły. Gorączkowo

dotykałaswojejskóryiwłosów.Wszystkowydawałosięgładszeimiększe.Dotknęła
ust,nosa,podbródka.Wszystkowydawałosiędelikatniejsze.

Potrzebowałatylkonowejtwarzy.
Agataopadłaciężkonakrzesło.
Naprawdętozrobiły.
Dokonały niemożliwego! Była normalna! Nie, nie była po prostu normalna. Była

śliczna!Byłaurocza!Była…

Piękna!
Wkońcumogłażyć!Wkońcumogłabyćszczęśliwa!
Drzemiący w swoim gnieździe ponad drzwiami Albemarl zachrapał wyjątkowo

głośno,gdyAgataprzechodziłapodnim.

–Dobranoc,Albemarlu!
Albemarluchyliłokozaokularami.
–Dobranoc,Aga…OJEJ!
UśmiechAgatystałsięjeszczeszerszy,gdyweszłaschodaminapierwszepiętro.
Musiała podejść do pozłacanego lustra w pobliżu stołówki (już na początku

zapamiętała rozmieszczenie luster w całej szkole, żeby ich unikać). Czuła się lekka,
jakbymiałaskrzydła.Czywogólesiebiepozna?

Usłyszała stłumione westchnienia i nagle zobaczyła gapiące się na nią z drugiej

stronyspiralnychschodówRenęiMilicentę.

–Cześć,Rena!–rozpromieniłasię.–Cześć,Milicenta!
Obiebyłyzbytoszołomione,bypomachaćjejwodpowiedzi.Wchodząctanecznym

krokiemdoholuprzyschodach,Agataczuła,żeuśmiechasięjeszczeszerzej.

Chaddick i Nikolas wspinali się po Obelisku Legend, oglądając starsze portrety

zawszanek.

–Roszpuncedajęnajwyżejcztery–oznajmiłChaddick,zwisająciprzytrzymującsię

cegłyjakalpinista.–AletaMarysiatomocnadziewiątka.

–Szkoda,żeskończyłajakokoń–powiedziałNikolas.
–Poczekaj,ażpowieszątutajportretAgaty.Onaskończyjako…
–Jakoco?Jakocoskończę?
ChaddickodwróciłsiędoAgatyiotworzyłszerokousta.
–Cielę?–wyszczerzyłazębyAgata.–Bogapiszsięjakcielęnamalowanewrota.
–Oooch–wtrąciłNikolas,aChaddickkopniakiemzrzuciłgozkolumny.
Agata, uśmiechająca się teraz tak szeroko, że aż bolały ją policzki, dumnie

wchodziła po schodach wieży Męstwo i kierowała się do stołówki. Majestatycznie

background image

sunęła pod szafirowymi łukami do złotych dwuskrzydłowych drzwi, gotowa spojrzeć
wkolejnelustro,gotowapoczućto,coSofiaczułaprzezcałeżycie…Drzwiotworzyły
siętużprzednią.

–Przepraszam…
Usłyszała jego głos, zanim go zobaczyła. Powoli podniosła głowę, a serce biło jej

bardzomocno.

Tedroswpatrywałsięwniąztakzdumionymwyrazemtwarzy,żezastanowiłasię,

czynierzuciłananiegojakiegośzłegozaklęciapetryfikującego.

Odkaszlnął,jakbyzastanawiałsię,copowiedzieć.
–Yyy,cześć.
–Cześć–powiedziałaAgataiuśmiechnęłasięgłupio.
Milczenie.
–Conakolację?–zapytałajeszczegłupiej.
–Kaczątko–wydusiłzsiebie.
Znowuodkaszlnął.
–Przepraszam,alepoprostuwyglądasz…wyglądasztak…
Agatęnagleogarnęłodziwneuczucie,którejąprzerażało.
–Wiem…jaknieja–wypaliłaiuciekłazarógkorytarza.
Przykucnęłapodobrazem.Coonezrobiły?Czydającjejnowątwarz,wymieniłyteż

jejduszę?Czyzastąpiłyjejsercenowym,gdydawałyjejnoweciało?Dlaczegopociły
jej się dłonie? Dlaczego czuła łaskotanie w środku? Gdzie się podziały obraźliwe
słowa, które zawsze miała dla Tedrosa? Co na litość boską mogło sprawić, że
uśmiechnęła się do chłopca? Nie znosiła przecież chłopców! Od zawsze nie znosiła
chłopców!Nieuśmiechnęłabysiędożadnegoznich,nawetgdybyprzyłożyćjejmiecz
dogar…

Agatauświadomiłasobie,gdziejest.
Obrazponadniąwcaleniebyłobrazem.
Pocąc się, ogarnięta złymi przeczuciami, wstała, by spojrzeć w gigantyczne lustro,

gotowanawidokzupełnieobcejosoby.

Zaszokowanazamknęłaoczy.
Otworzyłajeznowu.
Aletebaseny…butelki…jasnewłosy…
Wpanicecofnęłasiępodprzeciwnąścianę.
Życzenie…różdżka…
Wszystkotobyłopodstępemjejwróżki-matkichrzestnej.
NimfyniezrobiłyzAgatąabsolutnienic.
Spojrzała szybko na przetłuszczone czarne włosy i wyłupiaste oczy, a potem

zprzerażeniausiadłanapodłodze.

Dalejjestembrzydka!Dalejjestemwiedźmą!

background image

Zaraz.
AcozAlbemarlem?CozReną,Chaddickiem…Tedrosem?!
Onitakżebylilustrami,prawda?Lustramimówiącymijej,żeniejestjużbrzydka.
Powoli wstała i krok po kroku zbliżyła się do swojego odbicia. Po raz pierwszy

wżyciunieodwróciłagłowy.

Pięknotylkodoczasumożewygrywaćzprawdą,Agato.
Przeztewszystkielatawierzyła,żejesttaka,najakąwygląda.Niekochanawiedźma

oczarnymsercu.

Ale przed chwilą uwierzyła w coś innego. Na chwilę uwolniła swoje serce

iwpuściładoniegoświatło.

Delikatniedotknęłaswojejtwarzywlustrze,promieniejącejwewnętrznymblaskiem.
Twarzy,którejniktniepoznał,ponieważbyłapełnaszczęścia.
Teraz nie było już odwrotu. Okruchy chleba na ciemnej ścieżce zniknęły. Zamiast

tego miała prawdę, która mogła ją prowadzić. Prawdę silniejszą od jakiejkolwiek
magii.

Zawszebyłampiękna.
Wybuchnęłagłośnym,oczyszczającympłaczem,nieprzestającsięuśmiechać.
Nie usłyszała odległego wrzasku kogoś, kto obudził się właśnie z najgorszego

koszmaru.

background image

24

Nadziejawtoalecie

background image

U

czniowieAkademiiDobraiZłauważali,żemagiaoznaczazaklęcia.Agataodkryła

jednak,żewuśmiechukryjąsięznaczniepotężniejszemoce.

Gdziekolwiek szła, patrzono na nią z otwartymi ustami i ze zdumieniem szeptano,

jakby posłużyła się magiczną sztuką potężniejszą niż wszystko, co uczniowie
i nauczyciele dotąd widzieli. Aż wreszcie, pewnego dnia, idąc rano do klasy, Agata
uświadomiła sobie, że ona także pozostaje pod działaniem tego zaklęcia. Po raz
pierwszyniemogłasiędoczekaćlekcji.

Innezmianyzachodziłyrównieniepostrzeżenie.Zdumionazauważyła,żeniedusisię

już z powodu zapachu swojego mundurka. Nie wzdragała się przed myciem twarzy
i nie żałuje paru minut na wyszczotkowanie włosów. A lekcje tańca przed balem do
tego stopnia ją pochłonęły, że podskoczyła, gdy wycie wilków obwieściło koniec
lekcji. A chociaż dawniej drwiła z prac domowych Dobra, teraz z zainteresowaniem
czytała zadane rozdziały, a potem czytała dalej, zauroczona opowieściami
o bohaterkach, które przechytrzyły śmiertelnie niebezpieczne wiedźmy, pomściły
śmierć rodziców i poświęcały zdrowie, wolność, a nawet życie dla prawdziwej
miłości.

Gdy zamykała podręcznik, obserwowała wróżki ozdabiające Błękitny Las

gwiaździstymi latarniami przed Balem. Dobro potrafiło dokonać naprawdę pięknych
rzeczy – jeszcze kilka tygodni temu nie umiałaby tego przyznać. Wieczorami, leżąc
włóżku,wświetlelatarni,myślałaoswoimpokojuwGawaldonie,alenieumiałajuż
sobieprzypomniećjegozapachu.Nagleokazałosięteż,żeniepamięta,jakiegokoloru
oczymiałRozpruwacz…ijakbrzmiałgłosjejmatki…

W końcu do Balu zostały dwa dni. Cyrk Talentów miał się odbyć następnego

wieczora, a Polluks, z głową na skorupie wychudłego żółwia, odwiedził wszystkie
klasy,żebyomówićregulamin.

– Słuchajcie, słuchajcie! Z rozkazu Dyrektora Akademii Dobra, krzewiącej

OświecenieiOczarowanie,orazAkademiiZła,kształ…

–Pospieszsięztym!–pisnęłaprofesorAnemonia.
Polluks ponuro wyjaśnił, że Cyrk to konkurs talentów pomiędzy Dobrem a Złem,

w którym po dziesięcioro najlepszych zawszan i nigdziarzy stanie na scenie, by
zaprezentować swoje umiejętności. Zwycięzca konkursu otrzyma Koronę Cyrku,
aTeatrBaśnizostaniemagicznieprzeniesionydojegoszkoły.

–OczywiścieTeatrodwiekówniezmieniałmiejsca–pociągnąłnosemPolluks.–

Musiałjużtuchybazapuścićkorzenie.

–Alektobędziesędzią?–zapytałaBeatrycze.
–DyrektorAkademii.Chociaż,oczywiście,goniezobaczycie–nadąłsięPolluks.–

Ateraz,jeśliidzieostrój,sugerowałbymwamskromneubraniawstonowanychbar…

ProfesorAnemoniawykopałajegogłowęzadrzwi.

background image

– Wystarczy! Jutro zostaniecie zaproszone na bal i jedyną rzeczą, o jakiej

powinnyściemyśleć,jesttwarzwaszegoksięcia!

Nauczycielka krążyła po klasie, a Agata obserwowała koleżanki przyjmujące

zaproszeniazzamkniętymioczamiinoskamizmarszczonymizkoncentracji.Zzewnątrz
słychaćbyłojękiPolluksa.

Żołądekjejsięścisnął.
Ze swoimi ocenami na pewno znajdzie się w drużynie Dobra! Konkurs talentów?

Nie miała żadnych talentów! Kto ją zaprosi na bal, gdy skompromituje się na oczach
całejszkoły?Ajeśliniktjejniezaprosi…

–Tooznacza,żejesteświedźmąiniezdasz–przypomniałajejMilicenta,gdyAgata

porazkolejnyniezdołałazobaczyćniczyjejtwarzy.

Agata spędziła całą lekcję Umy z zamkniętymi oczami, ale widziała tylko mleczną

sylwetkę, która znikała za każdym razem, gdy wyciągała do niej rękę. Zniechęcona,
powlokłasięzpowrotemdozamku.Naglezauważyłakilkorouczniówrozmawiających
oczymśgorączkowowholuprzyschodach.PodeszładoKiko.

–Cosiędzie…
Wstrzymała oddech. Ozdobione aniołkami W na ścianie było teraz zeszpecone

zamaszystymiczerwonymismugami.

WIECZOREM

–Cotoznaczy?–zapytała.
–ŻeSofiazamierzaznowuzaatakować–odparłczyjśgłos.
Agata odwróciła się i zobaczyła Tedrosa w błękitnym podkoszulku bez rękawów,

błyszczącegoodpotupolekcjiszermierki.Naglezacząłsięwydawaćskrępowany.

–Yyy,przepraszam…muszęsięwykąpać.
Agataszybkoutkwiłaspojrzeniewścianie.
–Myślałam,żeatakijużsięskończyły.
– Tym razem ją złapię – powiedział Tedros, patrząc ze złością na ścianę. – Ta

dziewczynatotrucizna.

–Czujesięzraniona,Tedrosie.Uważa,żecośjejobiecałeś.
–Obietnicaniejestważna,jeślizostałaoszukańczowyłudzona.Sofiawykorzystała

mnie,żebyzwyciężyćwPróbieBaśni.Zresztąwykorzystałatakżeciebie.

–Niconiejniewiesz–powiedziałaAgata.–Onanadalciękocha.Inadaljestmoją

przyjaciółką.

– Kurczę, musisz chyba mieć lepsze serce ode mnie, bo ja nie mam pojęcia, co

wniejwidzisz.Jawidzętylkowiedźmę-manipulatorkę.

–Wtakimraziespójrzuważniej.

background image

Tedrosodwróciłsię.
–Mogęteżspojrzećnakogośinnego.
Agataznowupoczułasiędziwnie.
–Spóźnięsię–mruknęła,kierującsiędoschodów.
–Nahistoriętoniewtęstronę.
–Muszędołazienki…–zawołałaprzezramię.
–Aletowieżachłopców!
–Wolęłazienki…uchłopców…
Schowałasięzarzeźbąpółnagiegotrytonaipostarałasięzłapaćoddech.Cosięze

mną dzieje?! Dlaczego w jego towarzystwie zawsze miała trudności z oddychaniem?
Dlaczego czuła zawroty głowy za każdym razem, gdy na nią spojrzał? I dlaczego on
teraz patrzył na nią, jakby była… dziewczyną? Z trudem powstrzymała się, żeby nie
zacząćkrzyczeć.

MusiałapowstrzymaćatakSofii.
JeśliSofiaprzyznasiędobłędu,jeślibędziebłagaćTedrosaowybaczenie,tonadal

jestnadzieja,żesiępogodzą!Takiewłaśniebyłoszczęśliwezakończenietejbaśni.Nie
będzie więcej dziwnych spojrzeń, mdlącego uczucia, obawy, że traci panowanie nad
własnymsercem.

Podczas gdy nauczyciele i uczniowie tłoczyli się przed zeszpeconą ścianą, Agata

pobiegła na górę, do Menażerii Merlina, w której żywe rzeźby wróciły wreszcie do
stanu sprzed pożaru. Dziewczynka zbliżyła się do ostatniej rzeźby, przedstawiającej
młodegoArturanadstawem,muskularnąrękąwyciągającegomieczzkamienia.Teraz
jednak nie widziała w tej rzeźbie Artura, lecz jego syna mrugającego do niej.
Poczerwieniałazezgrozyiskoczyładolodowatejwody.

–Przepuśćmnie!–warknęła,podchodzącdoswojegoodbicianamoście.–Muszę

powstrzymać Sofię, zanim… – Jej oczy zrobiły się okrągłe. – Chwila. Gdzie ja się
znalazłam?

Z lustra uśmiechnęła się do niej oszałamiająco piękna księżniczka z ciemnymi,

kunsztownieupiętymiwłosami,wewspaniałejgranatowejsukniozdobionejdrobnymi
złotymilistkami,noszącanaszyjnikzrubinemitiaręzbłękitnychorchidei.

Agatęogarnęłopoczuciewiny.Znałatenuśmiech.
–Sofia?
Złozezłem,
Dobrozdobrem.
Wracajdozamku,
bobędzieszmiećproblem.
–Cóż,terazjestemstanowczozła,więcprzepuśćmnie–poleciłaAgata.
–Adlaczego?–zapytałaksiężniczka.–Ponieważupieraszsięprzytejfryzurze?
–Ponieważmyślęotwoimksięciu!

background image

–Najwyższyczas.
– No dobrze, to przepuść… Co takiego? – skrzywiła się Agata. – Ale to jest Złe!

Sofia,onjesttwojąprawdziwąmiłością!

Księżniczkauśmiechnęłasię.
–Ostrzegałamciępoprzednimrazem.
–Co?Ktokogoostrzegał…
WtymmomencieAgataprzypomniałasobie,kiedybyłatuostatnimrazem.
Onjesttwój.
Wybałuszyłaoczy.
–Aletoznaczy…toznaczy,żetyjesteś…
–StanowczoDobra.Aterazwybacz,alemusimysięszykowaćdoBalu.
Z tymi słowami księżniczka Agata zniknęła z odbicia, pozostawiając barierę

nienaruszoną.

– To już szósty kawałek – powiedziała Kiko, patrząc, jak Agata wbija widelczyk

wkolejnykawałektartywiśniowej.

Agata zignorowała ją i wsadziła ciastko do ust, starając się przełknąć poczucie

winy.PowieowszystkimSofii.Tak,powieowszystkimSofii,aonauśmiejesięztego
dołez,apotemprzypomniAgacie,gdziejejmiejsce.Miałabybyćksiężniczką?Tedros
miałbybyćjejprawdziwąmiłością?

–Będziesztojeść?–zapytałaniewyraźnie,zpełnymiustami.
– A ja myślałam, że robisz jakieś postępy – westchnęła Kiko i podsunęła jej swój

talerzyk.

Agatapożarłacałąjegozawartość,zastanawiającsię,jakinaczejmożesięzakraść

doAkademiiZła.PodczaspierwszejfaliatakównauczycielerzucilinaZamekDobra
zaklęcia antymogryfikacyjne, ponieważ doszli do wniosku, że Sofia dostaje się do
środka jako ćma, żaba albo kwiat lilii wodnej. A Sofia mimo to jakoś się
przedostawała.

Czyli musi istnieć inna trasa – uznała Agata. Wyszła ze stołówki i jak zwykle

poszłatam,gdziezawsze,gdypotrzebowałaodpowiedzi.DoGaleriiDobra.

Natychmiastzauważyłanowyeksponat–zakrwawionatunikaTedrosazPróbyBaśni

miała teraz własną gablotę z tabliczką Próba Stulecia i skróconym opisem
niefortunnegosojuszuksięciaiSofii.Naszklezobaczyłatuzinyodciskówpalców,bez
wątpienia pamiątek po śliniących się dziewczętach. Czując narastające mdłości,
podbiegła do wystawy prezentującej historię Akademii, gdzie na tuzinach map widać
było, jak na przestrzeni lat rozbudowywały się zamki. Próbowała przyglądać się im
w poszukiwaniu tajnych przejść, ale szybko oczy zaczęły jej łzawić i uświadomiła
sobie,żekierujesiędoznajomejniszywrogu.

MinęławszystkieobrazyprzedstawiająceCzytelnikówipodeszładotego,naktórym

background image

ona i Sofia siedziały razem nad jeziorem. Oczy zamgliły się jej na wspomnienie
czasów,gdydawnotemubyłynajlepszymiprzyjaciółkami.WysokowwieżyDyrektora
Akademii Baśniarz niedługo napisze dla nich zakończenie. Jak daleko zaprowadzi je
onoodoświetlonegosłońcembrzegujeziora?

Popatrzyła na obraz obok, ostatni w szeregu. Przedstawiał mroczną wizję dzieci

ciskających książki z baśniami w ogień, podczas gdy płomienie i chmury dymu
pożerałyotaczającąjePuszczę.

PrzepowiedniaoCzytelniku–powiedziałaladyLesso.
CzytakwłaśniewyglądałaprzyszłośćGawaldonu?
Agatę zaczęła boleć głowa, gdy próbowała to wszystko zrozumieć. Kogo

obchodziło, czy dzieci spalą książki? Dlaczego Gawaldon był tak ważny dla Sadera
iDyrektoraAkademii?Czyniebyłotychwszystkichinnychmiasteczek?

Jakichinnychmiasteczek?.
Już dawno temu machnęła ręką na te słowa Dyrektora Akademii, uznając je za

niedokończonąmyśl.ŚwiatskładałsięzmiasteczektakichjakGawaldon,położonych
gdzieś poza otaczającą go Puszczą. Ale dlaczego w tej galerii nie było obrazów je
pokazujących?Dlaczegostamtądnieporywanodzieci?

Na szyi Agaty zaczęła się pojawiać czerwona wysypka, a dziewczynka

skoncentrowała się na kłębach dymów otaczających namalowane dzieci. Teraz
zauważyła,żetowcaleniesąkłębydymu.

Tobyłycienie.
Niezgrabneiczarne,wypełzałyzpłonącejPuszczydomiasteczka.
Nieprzypominałyludzi.
Nagle jej własny cień na ścianie zaczął rosnąć i wyginać się. Agata odwróciła się

zprzerażeniem.

–ProfesorSader–odetchnęłazulgą.
–Obawiamsię,żejestemkiepskimmalarzem,Agato–powiedziałprofesorSader,

który niósł walizkę w tym samym kolorze, co jego ciemnozielony garnitur. – Moje
najnowszedziełaspotkałysięzbardzochłodnymprzyjęciem.

–Aleczymsątecienie?
– Pomyślałem, że rozejrzę się tutaj, ponieważ z Wystawy Zła zniknęły ciernie.

Czasemczarnecharakterydziałajądokładnietak,jakmożnabysięponichspodziewać
–westchnąłiskierowałsiędodrzwi.

– Proszę zaczekać! Dlaczego to pana ostatni obraz? – naciskała Agata. – Czy tak

właśniezakończysiębaśńmojaiSofii?

ProfesorSaderodwróciłsiędoniej.
–Widzisz,Agato,wieszczowiepoprostuniemogąodpowiadaćnapytanie.Zaiste,

gdybym ci odpowiedział, w jednej chwili postarzałbym się za karę o dziesięć lat.
Dlategowłaśniewiększośćwieszczówwyglądajakzgrzybialistarcy.Zwykledopiero

background image

pokilkupomyłkachucząsię,jaknieodpowiadaćnapytania.Naszczęściejatylkoraz
popełniłemtakibłąd.

Uśmiechnąłsięiznowuruszyłdowyjścia.
– Ale ja muszę wiedzieć, czy Tedros jest prawdziwą miłością Sofii! – krzyknęła

Agata.–Proszęmipowiedzieć,czyonjąpocałuje?

–Czymojagalerianiczegocięnienauczyła,Agato?
Agataspojrzałakrzywonaotaczającenauczycielazwierzęta.
–Żelubipanswoichuczniówładniewypchanych?
Sadernieuśmiechnąłsię.
–Niekażdemubohaterowijestpisanasława.Aleci,którymsięudało,majązesobą

cośwspólnego.

Wyraźniechciał,bysamadotegodoszła.
–Zabijajązłoczyńców?
–Żadnychpytań.
–Zabijajązłoczyńców.
–Pomyśljeszcze,Agato.Cołączynaszychnajwiększychbohaterów?
Agata spojrzała w kierunku, w którym patrzyły jego szkliste oczy, na szafirowe

baneryzwieszającesięzsufituiupamiętniającenajsłynniejszychbohaterów.Królewna
Śnieżka leżąca w szklanej trumnie, Kopciuszek zakładająca szklany pantofelek, Jaś
zabijającywielkiegoolbrzyma,Małgosiawpychającaczarownicędopiekarnika…

–Znaleźliszczęście–powiedziała
–Nocóż.Wybacz,muszęsięzająćwypychaniem.
–Proszęzaczekać…
Agata skoncentrowała się na banerach i spróbowała się uspokoić. Pomyśl. Jakie

podobieństwa,pozapowierzchownymi,łączyłytychbohaterów?Toprawda,wszyscy
bylipiękni,dobrzyiodnieślizwycięstwo,aleodczegozaczynali?KrólewnaŚnieżka
żyła w cieniu macochy. Kopciuszek była służącą swoich przyrodnich sióstr. Matka
Jasia powtarzała mu, że jest głupi. Rodzice Małgosi porzucili ją w lesie na pewną
śmierć…

Toniezakończenieichbaśnibyłopodobne,tylkopoczątek.
–Ufaliswoimwrogom–powiedziała.
–Tak,wszystkieichbaśniezaczęłysięwmomencie,kiedysiętegoniespodziewali

–powiedziałSader,asrebrnyłabędźzalśniłjaśniejnakieszoncejegomarynarki.–Po
ukończeniu tej szkoły wrócili do Puszczy, przeświadczeni, że będą toczyć zaciekłą
walkę z potworami i czarownikami, ale przekonali się, że baśń rozpoczęła się w ich
własnych domach. Nie uświadamiali sobie, że czarnymi charakterami mogli być ich
najbliżsi.Niewiedzieli,żeabyznaleźćszczęśliwezakończenie,bohatermusinajpierw
przyjrzećsiętemu,comanawyciągnięcieręki.

–CzyliSofiamatonawyciągnięcieręki–warknęłaAgata,gdyprofesorodchodził.

background image

–Tomabyćpanarada.

–NiemówiłemoSofii.
Agatawpatrywałasięwniegooniemiała.
– Powiedz im, że nie muszą się martwić – poprosił, wychodząc. – Znalazłem

zastępstwo.

Drzwicichozamknęłysięzanim.
–Proszęzaczekać!–Agatapodbiegłaiotworzyłajeszybko.–Gdziesiępanwy…
Na korytarzu nie było profesora Sadera. Pobiegła do holu, ale tam też go nie

znalazła.Nauczycielpoprostuzniknął.

Agata stała pomiędzy czterema klatkami schodowymi, czując ściskanie w środku.

Byłocoś,czegoniezauważała.Coś,comówiłojej,żeodpoczątkuźlezrozumiałatę
całąhistorię.Wjejgłowierozbrzmiewałysłowa,któreniedawałyjejspokoju.

Nawyciągnięcieręki.
Iwtedytozauważyła.
ŚcieżkęzokruszkówczekoladybiegnącąwgóręschodamiWieżyHonoru.

Kawałeczki czekolady wiły się przez piętra z błękitnego szkła, poprzez muszlową

mozaikęnapodłodzedormitoriumiurywałysięprzeddrzwiamiłazienkichłopców.

Przycisnęłauchodoinkrustowanychmacicąperłowądrzwiiodskoczyła,gdydwaj

chłopcywyszlizpokojunaprzeciwko.

–Przepraszam–zająknęłasię.–Ja,no,tylko…
–Tota,któralubimęskietoalety–usłyszałajeszcze.
Westchnęła i weszła do środka. Łazienka w wieży Honor mniej przypominała

łazienkę, a bardziej chyba mauzoleum – były tu marmurowa posadzka, fryzy
przedstawiające trytonów walczących z wężami morskimi, szafirowa woda
w pisuarach i obszerne kabiny z kości słoniowej, w których znajdowały się toalety
i wanny. Podczas gdy w łazienkach zawszanek unosiła się dusząca woń perfum, tutaj
Agata wdychała zapach czystej skóry z odrobiną potu. Szła śladem okruchów
czekolady, mijała kabiny i wilgotne niebieskie wanny. Nagle uświadomiła sobie, że
zastanawiasię,zktórejniedawnokorzystałTedros…Poczerwieniałajakburaczek.Od
kiedy to myślisz o chłopcach?! Od kiedy to myślisz o
wannach? Kompletnie
straciłaś…

Wostatniejkabiniektośpociągnąłnosem.
–Halo?–zawołałaAgata.
Nieusłyszałaodpowiedzi.
Zastukaładodrzwi.
–Zajęte–powiedziałniski,wyraźniesztucznygłos.
–Dot,otwórzdrzwi.
Podługiejchwilidrzwiotworzyłysię.UbranieiwłosyDot,podobniejakwnętrze

background image

kabiny,pokrytebyłyokruszkamiczekolady,jakbypróbowałazmienićpapiertoaletowy
wumożliwiającyprzeżycieposiłek,alezdołałatylkozrobićbałagan.

–Myślałam,żeSofiajestmojąprzyjaciółką!–chlipnęłaDot.–Alepotemzabrała

mójpokójimojeprzyjaciółki,aterazniemamdokądiść!

–Dlategomieszkaszwłaziencechłopaków?!
– Nie mogę powiedzieć nigdziarzom, że one mnie wyrzuciły! – lamentowała Dot,

wydmuchującnoswrękaw.–Dręczylibymniejeszczebardziejniżdotejpory!

–Alemusibyćjakieśinnemiejsce…
– Próbowałam się zakraść do waszej stołówki, ale wróżka ugryzła mnie, zanim

zdążyłamuciec!

Agataskrzywiłasię,doskonalewiedząc,któratowróżka.
–Dot,jeśliktokolwiekciętutajznajdzie,zostanieszwyrzuconazeszkoły!
– Lepiej nie zdać, niż zostać bezdomnym i niemającym przyjaciół czarnym

charakterem–szlochałaDotztwarząwdłoniach.–CzySofiibysiępodobało,gdyby
jejzrobiłktoścośtakiego?Cobypomyślała,gdybyśtyzabrałajejksięcia?!Niktnie
możebyćdotegostopniaZły!

Agataprzełknęłaślinę.
– Muszę z nią porozmawiać – powiedziała niepewnie. – Pomogę jej odzyskać

Tedrosa,jasne?Wszystkonaprawię,Dot.Obiecuję.

SzlochanieDotzmieniłosięwcichepociąganienosem.
–Prawdziwiprzyjacieleumiejąwszystkonaprawić,nawetjeśliwydająsięcałkiem

źli–ciągnęłaAgata.

–NawetwiedźmytakiejakHesteriAnadil?–pisnęłaDot.
Agatadotknęłajejramienia.
–Nawetwiedźmy.
Dotpowolicofnęładłonieodtwarzy.
– Sofia zawsze powtarza, że jesteś wiedźmą, ale zupełnie byś nie pasowała do

naszejszkoły.

Agataznowupoczułamdłości.
– A tak właściwie, to jak się tu dostałaś? – Zmarszczyła brwi, wyskubując

czekoladoweokruchyzwłosówDot.–Przecieżniedasięjużprzejśćmiędzyszkołami.

–Jasne,żesięda.Ajakcisięwydaje,wjakisposóbSofiaprzychodziłatutajkażdej

nocy?

AgatazzaskoczeniaszarpnęłaDotzawłosy.

background image

25

Symptomy

background image

R

yczący strumień ścieków płynął długim kanałem od Do bra do Zła, przedzielony

tylko Salą Udręki znajdującą się w połowie drogi pomiędzy szkołami. Bestia od
zawszestrzegłtegomiejsca,wktórymczystawodajeziornazmieniałasięwkotłujący
sięszlamzfosy.AleprzezostatniedwatygodnieSofiaprzechodziłatędybezpiecznie
ibezwątpienia,zgodniezzapowiedzią,miałazamiarpowrócićtegowieczora.Jedyną
nadziejąAgatybyło,żezdążyjąpowstrzymać.

Agatamocnoprzytulałasiędościanytunelu,alekiedyzbliżyłasiędoSaliUdręki,

jejsercesięścisnęło.Sofianigdynieopowiadałaotym,cojątuspotkało.CzyBestia
pozostawił niewidoczne blizny? Czy skrzywdził ją w jakiś sposób, o którym nikt nie
wiedział?

–Zaczekaj,ażbędągomiałyzabić.
Agatagwałtownieodwróciłagłowę.
–Tedrosmusimyśleć,żeuratowałaśgoodśmierci.–GłosAnadilodbiłsięechem

wtunelu.

Mokra z wrażenia Agata przesuwała się wzdłuż muru, aż wreszcie zobaczyła trzy

cieniekucająceprzedzardzewiałąkratąlochu.

– Wszyscy zawszanie dojdą do wniosku, że to Anadil ich atakuje, nie ty –

powiedziała Hester, której głos rozbrzmiewał ponad szumem podziemnej rzeki. –
Tedrospomyśli,żegoocaliłaś.Uzna,żeryzykowałaśdlaniegożycie.

–Iwtedypokochamnie?–zapytałtrzecicień.
Agatacofnęłasięzdumiona.
Hesterbłyskawiczniesięodwróciła.
–Ktotamjest?
Agatawysunęłasięzciemności,aHesteriAnadilzerwałysięnarównenogi.Trzeci

cieńodwróciłsiępowoli.

W słabym świetle twarz Sofii wydawała się anemiczna i zapadnięta, a ona sama

znacznieszczuplejsza.

–MojakochanaAgata.
Agaciezaschłowustach.
–Cosiętudzieje?–wychrypiała.
–Pomagamyksięciuwdotrzymaniuobietnicy.
–Pozorującatak?
–Pokazującmu,jakbardzogokocham–odparłaSofia.
ZSaliUdrękirozległysięgłośnepomrukiipiski.Agatacofnęłasię.
–Cotobyło?
Sofiauśmiechnęłasię.
–ToAnadilpracujenadswoimtalentemprzedCyrkiem.
Agatarzuciłasię,żebyzobaczyć,cojestwceli,aleHesterjązatrzymała.Ponadjej

background image

ramieniem Agata zdążyła zobaczyć trzy ogromne, czarne pyski wystające zza krat
iobnażająceostrejakbrzytwyzęby.Wąchałycoś,cobyłotużpozaichzasięgiem.

KrawatzawszaninazwyhaftowanąliterąT.
– Te biedactwa mają słaby wzrok – westchnęła Sofia. – Kierują się wyłącznie

węchem.

Agatapobladłajakściana.
–Aleto…tojestTedrosa…
–Oczywiściepowstrzymamje,zanimzrobiąmukrzywdę.Majągotylkoporządnie

nastraszyć.

–Ale…ale…ajeślizaatakująinnych?
– Czy nie mówiłaś sama, że właśnie tego chcesz? Żebym znalazła prawdziwą

miłość? – zapytała Sofia, patrząc na nią nieruchomo. – Niestety, to naprawdę jest
najbezpieczniejszametoda,bytoosiągnąć.

Agataniebyławstanienicpowiedzieć.
–Tęskniłamzatobą,Aga–powiedziałacichoSofia.–Naprawdę.
Przechyliłagłowę.
– Ale w sumie to dziwne. Agata, jaką znałam, byłaby zachwycona na myśl

okorytarzupełnymmartwychksiążąt.

Zlochudobiegłokolejnegwałtownepiśnięcie.Agataskoczyładodrzwi,aleAnadil

złapałająipopchnęłanaścianę.

– Sofia, nie możesz tego zrobić! – błagała Agata. – Musisz go poprosić, żeby ci

wybaczył!Tojedynametoda,żebywszystkonaprawić!

OczySofiirozszerzyłysięzzaskoczenia,apotempowolizwęziły.
–Podejdźtubliżej.
Agata wyrwała się Anadil i weszła w krąg światła pochodni sączącego się z Sali

Udręki.

–Sofia,posłuchaj,proszę…
–Wyglądasz…jakośinaczej.
– Zawszanie już kończą kolację, Sofio – przypomniała Anadil, wskazując celę,

zktórejdobiegałypomrukizniecierpliwienia.

– Możesz przeprosić Tedrosa w czasie Cyrku. – Agata podniosła głos, żeby je

zagłuszyć.–Kiedybędziesznascenie!Wtedywszyscyzobaczą,żejesteśDobra!

–Wydajemisię,żewolałamstarąAgatę–powiedziałaSofia,bacznieprzyglądając

sięjejtwarzy.

–Niepozwolęcizaatakowaćmojejszkoły…
–Twojejszkoły?!–Sofiawrzasnęłatakgłośno,żeAgataażsięwzdrygnęła.–Czyli

teraz to twoja szkoła, tak? – Wskazała szlam rozciągający się po drugiej stronie. –
Ichceszpowiedzieć,żetojestmojaszkoła?

– Nie… jasne, że nie – zająknęła się Agata. – Tedros cię przejrzy! On potrzebuje

background image

kogoś,komumógłbyzaufać!

–Aterazwieszjeszcze,czegopotrzebujemójksiążę?
–Chcę,żebyśgoodzyskała!
– Wiesz, wydaje mi się, że ten nowy wizerunek do ciebie nie pasuje, Agato –

oznajmiłaSofia,robiąckrokwjejkierunku.

Agatacofnęłasię.
–Sofia,jestempotwojejstronie…
–Nie,obawiamsię,żezupełniedociebieniepasuje.
Agata poślizgnęła się i upadła dosłownie centymetry od krawędzi rwącej rzeki.

Podpełzładoprzoduizamarłazezgrozy,podobniejakAnadiliHester.

Wpatrywały się w nie martwe, przekrwione oczy Bestii, którego potężne czarne

ciałoleżałozagrzebanewmulepodścianąkanału.

Agatapowolipodniosłagłowęizobaczyła,żeSofianieodrywaodniejwzroku.
–Dobronigdyniechceranić,Agato.Aleczasemmiłośćoznacza,żetrzebaukarać

czarnycharakter,którystajenanaszejdrodze.

Ponadnimirozległosięwycieniesioneechem.
–Konieckolacji–westchnęłaAnadil.
HesteroderwałaspojrzenieodBestii.
–Teraz!Wypuśćjeteraz!
SpanikowanaAnadilwyciągnęłalśniącypalec,żebyotworzyćdrzwiceli.
– Muszę go ostrzec! – wykrztusiła Agata i spróbowała się podnieść, ale ktoś ją

przycisnąłdoziemi.

Oszołomiona spojrzała w górę. Hester przytrzymywała ją nad nurtem dokładnie

wmiejscustykuwodyiszlamu.

– Nie rozumiesz? – syknęła jej do ucha. – Tedros to jej nemezis. Jeśli u Sofii

pojawią się symptomy, nic jej nie powstrzyma, dopóki go nie zabije! Ratujemy mu
życie!

–Nie…toZłe–wycharczałaAgata.–TojestZłe!
Sofiapodeszłaispojrzałazgórynaprzyjaciółkęzwisającąnadmiejscemłączącym

szlamzczystąwodą.

–Uważaj,Hester.Pomóżjejtylkowrócićdojejprawdziwejszkoły…
Potem Agata usłyszała szczęk zamka i zobaczyła cienie gigantycznych potworów

popiskującychprzykracie.

–Proszę,Sofia…nieróbtego…
Sofiapopatrzyłananiąłagodniejszymwzrokiem.
–Niebójsię,Agato.Tymrazemznajdęswojeszczęśliwezakończenie.
Naglejejtwarzstałasięlodowata.
–Ponieważciebietamniebędzieiniezdołaszgopopsuć.
W tym momencie Hester wepchnęła Agatę w strumień mazi. Ciągnięta w kierunku

background image

Zamku Zła, gulgotała i pluła, bezskutecznie próbując otworzyć piekące oczy. Ale gdy
nurt szlamu już miał ją porwać, wyciągnęła na oślep ręce, wymacała zimną skórę –
iwciągnęłaSofięzasobą.

Zatonęływkotłującejsięciemności.PrzerażonaAgatabezwiednieodepchnęłaSofię

ipopłynęłatam,gdziezaczynałasięczystawodajeziorna.Gdysięobejrzała,zobaczyła
odległąsylwetkęszamoczącąsięitonącąwszlamie.Sofianieumiałapływać.Agata,
której brakowało już oddechu, bez wahania odwróciła się od czystej wody
i zanurkowała poniżej Sofii. Wykorzystując resztki powietrza w płucach, złapała ją
wpasieiwyciągnęłanapowierzchnię.Ichgłowywyłoniłysięzmazidalekowgłębi
kanałuprowadzącegodoZła.

–Ratunku…–wybulgotałaSofia.
–Trzymajsięmnie–krzyknęłaAgata,duszącsięszlamem.Dyszącikrztuszącsię,

wyciągnęła rękę do ściany, ale ciężar Sofii sprawił, że nie mogła jej dosięgnąć.
Musiałaalbojąpuścić,albozaryzykowaćporwanieprzeznurt.

–Niepozwólmiumrzeć–błagałaSofia.
Agataprzytrzymałająmocniejiszarpnęłasięwstronęściany.Jejpalceniezdołały

się na niczym zacisnąć, a strumień szlamu rozdzielił je gwałtownym uderzeniem.
Zanurzając się coraz głębiej, Agata sięgnęła do Sofii, ale złapała tylko szklany
pantofelek.Jejprzyjaciółkęwciągałaciemność.

Wułamkusekundypochwyciłajesrebrzystapętla.
Zdumione dziewczynki obejrzały się i zobaczyły lśniącą falę wyciągającą je ze

szlamu do czystej, niebieskiej wody. Uświadomiły sobie, że w objęciach fali mogą
oddychać i wypuściły resztki powietrza z wydętych policzków. Gdy ich oczy się
spotkały,Agatazobaczyła,żenatwarzySofiimalująsięsmutekistrach,jakbyobudziła
sięzkoszmarnegosnu.Alezaklętafalaciągnęłajewprzeciwnestrony,chcącrzucićje
dowłaściwychszkół.Agatagwałtownieotworzyłaoczy.

Zbliżałsiędonichznajomycień,czarnyipokręcony.ZanimAgatazdążyławrzasnąć,

wbiłsięwfalę,uwalniającdziewczynkizjejuścisku.Pochwyciłjewkościstepalce
izacząłodciągaćnadrugibrzegjeziora.Agatawidziała,żeSofiaskręcasięwuścisku
cieniaitakżepodjęławalkę.Atakowanyprzeznieobierozluźniłuścisk,alegdySofia
rzuciłasięwstronęAgaty,zdołałpochwycićjązabiodroizzaskakującąsiłąwyrzucił
z wody. Dławiąc się ze zgrozy, Agata próbowała odpłynąć, ale cień skoczył na nią
i pociągnął ją do przodu, zanurzając ją i ciągnąc w stronę podwodnych skał.
Dziewczynka zamknęła oczy i modliła się o szybką śmierć, aż poczuła, że Dyrektor
Akademiizaciskapalcenajejcieleiciskaniązjezioranazimne,nocnepowietrze.

Agata z ogromną siłą uderzyła o ziemię. Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła potężne

drzewaotoczonecierniami.Musiałasięznajdowaćgdzieśnaterenieprzylegającymdo
Zamku Dobra. Spróbowała usiąść, ale bezwładnie opadła na rozmiękłą ziemię, a jej

background image

ciało eksplodowało bólem. Dlaczego Dyrektor Akademii zaatakował falę? Jak mógł
cisnąćniątutajbezżadnychwyjaśnień?Głowapulsowałajejzezłościizaskoczenia.
PowieprofesorDovey,cosięstało…Zażądaodpowiedzi…

Alenajpierwmusijakośwrócićdoszkoły.
Przekrzywiłagłowęispojrzaławgórę.Widziałatylkoolbrzymiedrzewaoplecione

fioletowymiciernistymipnączami.Musiałasięznajdowaćwpobliżułąki,naktórejona
i inne zawszanki znalazły się pierwszego dnia. Ale gdzie się podziało jezioro?
Obejrzała się i zobaczyła błysk pomiędzy drzewami. Czując ulgę, powlokła się
wtamtąstronę.Każdykroksprawiałjejból.Wreszcieznalazłasiędostatecznieblisko,
byzobaczyćtowyraźnie.

Szerokootworzyłausta.
To nie było jezioro. To była złota brama zwieńczona szpikulcami, z tablicą

„NIEUPOWAŻNIENI ZOSTANĄ ZGŁADZENI”. Daleko poza nią lśniła Akademia
Dobrazwieżamiświecącymibłękitemiróżem.

Awięcnieznajdowałasięnaterenieszkoły.
ByławPuszczy.
–Agata!–zawołałagdzieśniedalekoSofia.
Agatapobladła.
DyrektorAkademiipuściłjewolno.
Poczuła przypływ ulgi, a potem ukłucie strachu. Od początku chciała wracać do

domuzSofią,aleto,cowydarzyłosięwkanaleściekowym,przeraziłoją.

–Agata!!!Gdziejesteś?!
Agatamilczała.CzypowinnaznaleźćSofię?Czymożeuciecdodomusama?
Jej serce zaczęło bić szybciej. Jak mogła teraz odejść, kiedy w końcu znalazła się

wewłaściwymmiejscu?

–Agata!!!Toja!!!
BólwgłosieSofiiwyrwałjąztransu.Cosięzemnądzieje?
Sofiamiałarację.Agatazaczynaławierzyć,żetojestjejszkoła,jejbaśń.Zaczynała

nawetmiećnadzieję,żetwarz,którąwidziwmarzeniach,możenależećdo…

NiktniemożebyćdotegostopniaZły–powiedziałaDot.
Agatęogarnęłopoczuciewiny.
–Sofia?Jużidę!–krzyknęła.
Sofia nie odpowiedziała. Czując nagły przypływ niepokoju, Agata zaczęła się

przedzieraćwstronę,zktórejprzedchwiląjeszczedobiegałgłosprzyjaciółki.Jejherb
złabędziemlśniłwciemnościach.Cośpołaskotałojąwnogę.

Spojrzaławdółizobaczyłapnączezfioletowymicierniami,wspinającesięnajej

biodro.Odepchnęłajekopniakiem,alenatychmiastzłapałojązadrugąnogę.Skoczyła
do tyłu, ale dwa pnącza uwięziły jej ręce, dwa kolejne stopy. Pnącza zaczęły się
mnożyć,ażwreszciewbijałysięwkażdyfragmentjejciała.Agataszarpnęła,chcącsię

background image

oswobodzić, ale ciernie przycisnęły ją do ziemi jak jagnię czekające na rzeźnika.
Wtedy pojawiło się grubsze pnącze, ciemne i nażarte, zbliżające się złowrogo do jej
piersi. Zatrzymało się centymetry od jej twarzy i przyjrzało się jej fioletowym
szpikulcem na końcu. Z wyrachowanym spokojem cofnęło się, żeby dźgnąć prosto
wherbzłabędziem.

Jakieśostrzeprzecięłopnącza.Ciepłe,opaloneramionawyciągnęłyAgatę.
–Trzymajsięmnie!–krzyknąłTedros,siekąccierniemieczemtreningowym.
Oszołomiona Agata przylgnęła do jego piersi, podczas gdy Tedros z jękami bólu

znosiłsmagnięciapnączy.SzybkojednakzyskałnadnimiprzewagęipociągnąłAgatę
w stronę wysokiej bramy, która zaświeciła, rozpoznała ich i uchyliła się, tworząc
wąskie przejście dla dwojga zawszan. Gdy brama zatrzasnęła się za nimi, Agata
spojrzałanakulejącegoTedrosawpodartejbłękitnejkoszuli,poznaczonegokrwawymi
skaleczeniami.

– Miałem przeczucie, że Sofia przedostaje się przez Puszczę – wysapał,

przyciągając Agatę pokrwawionymi ramionami, zanim zdążyła zaprotestować. –
Dlatego profesor Dovey dała mi pozwolenie, żebym wziął kilka wróżek i patrolował
bramę na zewnątrz. Powinienem był wiedzieć, że też się tam pojawisz, żeby
spróbowaćjązłapać.

Agatawpatrywałasięwniegozdumiona.
– To głupi pomysł, żeby księżniczka sama stawała przeciwko wiedźmie –

powiedziałTedros,kapiącpotemnajejróżowąsukienkę.

–Gdzieonajest?–zachrypiałaAgata.–Jestbezpieczna?
– To nie najlepszy pomysł, żeby księżniczka martwiła się o wiedźmę – stwierdził

Tedros,obejmującAgatęwtalii.Poczułanagłyprzypływtremy.

–Postawmnie–wykrztusiła.
–Następnykiepskipomysłksiężniczki.
–Postawmnie!
Tedrosposłuchał.Agatanatychmiastodsunęłasięodniego.
–Niejestemżadnąksiężniczką!–warknęła,poprawiająckołnierzyk.
–Skorotakmówisz–odparłksiążęispojrzałwdół.
Agata zrobiła to samo i zobaczyła swoje podrapane nogi spływające intensywnie

krwią.Krewzaczęłasięjejrozmywaćprzedoczami.

Tedrosuśmiechnąłsię.
–Raz…dwa…trzy…
Agatazemdlałamuwramionach.
–Stanowczoksiężniczka–oznajmiłTedros.
Wziął Agatę na ręce i ruszył w stronę sześciu wróżek bawiących się w oddali

w jeziorze, ale nagle stanął jak wryty. Patrzyła na nich klęcząca w suchej trawie,
ubranawpokrwawionączarnątunikęSofia.

background image

–Agata?
–Ty?!–syknąłTedros.
Sofiazagrodziłamudrogęirozłożyłaręce.
–Oddajmiją.Jajązabiorę.
–Totwojawina!–wybuchnąłTedros,mocniejprzyciskającdosiebieAgatę.
–Uratowałamiżycie–powiedziałacichoSofia.–Tomojaprzyjaciółka.
–Księżniczkaniemożesięprzyjaźnićzwiedźmą!
Sofia zapłonęła gniewem, a jej palec zalśnił różowo. Tedros zauważył to

inatychmiastuniósłlśniącyzłotempalec,gotówsiębronić.

TwarzSofiipowolizłagodniała.Blaskjejpalcaprzygasł.
–Niewiem,cosięzemnądzieje–wyszeptałazełzamiwoczach.
–Nawetniepróbuj!–warknąłTedros.
–Totaszkoła–chlipnęła.–Onamniezmieniła.
–Zejdźmizdrogi!
–Proszę,dajmiszansę…!
–Zdrogi!!!
–Pozwólmiudowodnić,żejestemDobra!
–Ostrzegałemcię!–powiedziałiruszyłwjejstronę.
–Tedrosie,przepraszam!–krzyknęłaSofia,aletylkoodepchnąłjąiszedłdalej.
–Dobrowybacza–wyszeptałczyjśgłos.
Tedroszatrzymałsię.PopatrzyłnaAgatęopierającąsięlekkoojegopierś.
–Obiecałeśjej,Tedrosie–powiedziałacicho.
Patrzyłnaniąoszołomiony.
–Co?Oczymtymówisz…
–Zabierzjądozamku–powiedziałaAgata.–PokażwszystkimnaBalu,żetoona

jesttwojąksiężniczką.

–Aleona…onajest…
–Mojąprzyjaciółką–dokończyłaAgata,spoglądajączaskoczonejSofiiwoczy.
Tedrospatrzyłtonajedną,tonadrugą.
–Nie!Agato,posłuchajmnie…
–Dotrzymajsłowa,Tedrosie–powiedziałaAgata.–Musisz.
–Niemogę…–zacząłbłagalnie.
–Wybaczjej.–Agatapatrzyłamugłębokowoczy.–Dlamnie.
Tedrosowigłosuwiązłwgardleinagleksiążęstraciłcałąwolęwalki.
–Idź.–Agatawysunęłasięzjegouścisku.–Jawrócęzwróżkami.
NieszczęśliwyTedroszdjąłpodartąbłękitnąkoszulęizarzuciłjąnadrżąceróżowe

ramionaAgaty.Otworzyłusta,żebysięsprzeciwić…

–Idź–powtórzyłaAgata.
Niepotrafiłnaniąspojrzeć,akiedyzgniewemsięodwrócił,skaleczonanogaugięła

background image

się pod nim. Sofia skoczyła i podparła ramieniem jego rękę, przytrzymując się jego
piersi.Książęcofnąłsięodjejdotyku.

–Proszę–szepnęłaSofiaprzezłzywstydu.–Obiecuję,żesięzmienię.
Tedros odsunął ją i z trudem wstał. W tym momencie zauważył stojącą za Sofią

Agatę,którejspojrzenieprzypominałoozłożonejprzezniegoobietnicy.

Próbował walczyć ze sobą… próbował wmówić sobie, że obietnic można nie

dotrzymywać…aleznałprawdę.PoddałsięioparłsięopierśSofii.

Zaskoczona Sofia poprowadziła go, bojąc się cokolwiek powiedzieć. Tedros raz

jeszcze obejrzał się na Agatę, która odetchnęła z ulgą, a potem chwiejnie ruszyła za
nimi.ZrezygnowanyksiążęwestchnąłciężkoipokuśtykałpodtrzymywanyprzezSofię.

Sofiazcałejsiłyciągnęłagowkierunkujeziora,dyszącipociągającnosem.Czuła,

jakTedrosstopniowosięjejpoddaje.Spojrzałananiegonieśmiałoiuśmiechnęłasię
przezłzy,anajejdelikatnejtwarzyczcemalowałasięskrucha.Książęwkońcuzdołał
odpowiedziećwymuszonymuśmiechem.

Półksiężyc wysunął się zza chmur, oblewając ich oczyszczającym światłem. Gdy

podeszlidojeziora,spleceniwuścisku,Tedrosspojrzałnaichcienie,idąceidealnie
równo,naswojebutyobokjejszklanychpantofelków,naswojezakrwawioneodbicie
wmigotliwejwodzielśniąceobok…ohydnejstaruchy.

Przerażonyodwróciłsię,alezobaczyłtylkoślicznąSofię,popychającągołagodnie

w stronę Zamku Dobra. Raz jeszcze spojrzał na jezioro, ale woda zasnuła się już
chmurami.Poczułgęsiąskórkę.

–Niemogę…–wykrztusił,wyrywającsię.
–Tedziu?–westchnęłazaskoczonaSofia.
CofnąłsięchwiejnieiprzyciągnąłdosiebieAgatę,którazakasłałazezdziwienia.
Sofiapobladła.
–Tedziu,cojazro…
–Niezbliżajsiędonas!–powiedziałTedros,tulącAgatędopiersi.–Niezbliżaj

siędonasobojga!

–Donas?!–pisnęłaSofia.
–Zaczekaj,Tedrosie–błagałaAgata.–Acoz…
– Niech sama wraca do Zamku Zła – prychnął książę i uniósł lśniący palec, by

wezwaćwróżki.

Zaskoczona Sofia skuliła się. Agata spojrzała na nią sponad ramienia Tedrosa,

zaczerwieniona z zakłopotania. Ale na twarzy przyjaciółki nie było nawet śladu
przebaczenia.Sofiabyłaczerwonazgwałtownejfuriiinienawiści.

–POPATRZNANIĄ!
Echoodbiłosięponadjeziorem.
Agatazrobiłasiębiałajakprześcieradło.
–TOWIEDŹMA!!!

background image

TedrosobróciłsiępowoliipopatrzyłnaSofięlodowato.
–Przyjrzyjsięuważnie.
Sofia ze zgrozą patrzyła na wróżki wirujące wokół dwójki zawszan. Agata

wramionachTedrosamiałaidentycznywyraztwarzy.

Właśniewtymmomenciezrozumiała,żeodpoczątkubyływewłaściwychszkołach.
Sofia śledziła wzrokiem wróżki odlatujące z Agatą i jej księciem. Stała jak

skamieniała na brzegu jeziora, sama w ciemnościach. Jej ciężki oddech był gorący,
mięśnienapięte.Palcezacisnęławpięść,krewzaczęłasięwniejgotować,całeciało
płonęłoogniem,ażwreszcie,gdymiaławrażenie,żezamomentstaniewpłomieniach,
ostrybólprzeszyłjejpodbródek.Dotknęłategomiejsca.

Cośwymacała.
Jej palce przesunęły się, próbując rozpoznać, co to jest, ale nagle poczuła mokre

kroplenaramieniu.Cofnęłasię,awznoszącasięwysokofalazagarnęłająwcień.

Wpadłaprzezoknopokoju66ipoleciałanapodłogęrazemzporcjąszlamu.
HesteriAnadilzerwałysięzłóżek.
–Szukałyśmywszędzie…gdziebyłaś…
Przyciskającdłońdotwarzy,Sofiaprzeczołgałasięoboknichdoostatniegoodłamka

lustrapozostałegonaścianieizamarła.

Najejpodbródkubyładuża,czarnabrodawka.
Sofia gorączkowo zaczęła ją skubać i ciągnąć i w tym momencie zobaczyła

wlusterkuswojewspółlokatorki.Ichtwarzebyłybiałejakprześcieradło.

–Symptomy!–jęknęły.
OciekającawodąidrżącaSofiapobiegłaschodaminanajwyższepiętroilśniącym

palcem po prostu roztrzaskała zamek w drzwiach. Lady Lesso wypadła ze swojej
sypialni w koszuli nocnej, z wyciągniętym palcem. Sofia natychmiast uniosła się
wpowietrze,walczącooddech.

LadyLessoopuściłarękęipostawiładziewczynkęostrożnienapodłodze.Zszeroko

otwartymi oczami przysunęła się bliżej i ostrymi czerwonymi paznokciami ujęła jej
podbródek.

– W samą porę na Cyrk – powiedziała, pieszcząc palcami nabrzmiałą czarną

brodawkę.–Zawszaniebędąmielinieladaniespodziankę.

Sofianiezdołałaznaleźćpotrzebnychsłów.
– Czasem nasi podwładni znają nas lepiej niż my sami. – W głosie lady Lesso

brzmiałpodziw.

Sofiapotrząsnęłagłową,niczegonierozumiejąc.
Ustanauczycielkimusnęłyjejucho.
–Onczekanaciebie.

Gdy pochodnie w zamkach pogasły, pozostał tylko ociężały księżyc, którego blask

background image

rzucał cienie w Błękitnym Lesie. Owinięta czarną peleryną z wężowej skóry Sofia
przedzierała się między paprociami i dębami, nie mogąc powstrzymać dygotania.
Stanęła przed ogromną kamienną studnią i całym ciałem zaczęła napierać na głaz
blokującyjejwylot,ażwkońcuruszyłsięzmiejsca.Weszładowiadraiopuściłasię
głębokowciemność,ażnadno,oświetlonepojedynczympromieniemksiężyca.

Grimmczekałopartyogładką,mlecznąścianę,zpoliczkamiiskrzydłamiczarnymi

odbrudu.Ścianywokółniegopokrywałytysiącerysunkówprzedstawiającychtęsamą
twarz. Twarz wymalowaną czerwoną jak krew szminką. Twarz, której nie potrafiła
dostrzecwsnach.Aletutaj,wsamymśrodkunocy,jejnemeziszyskaławkońcuimię.

IniebyłtoTedros.

background image

26

CyrkTalentów

background image

D

o gabinetu profesor Dovey – polecił wróżkom Tedros. Zarówno z niego, jak

izAgatykapałakrew.

–Domojegopokoju–poleciłaAgataswoimwróżkom.
–Alejesteśranna!–powiedziałzdrżeniemTedros.
– Jeśli komuś powiemy, co się stało, będzie jeszcze gorzej niż już jest – odparła

Agata.

Wróżkirozdzieliłyich.
–Zaczekaj!–krzyknąłTedros.
–Niemównikomu!–odkrzyknęłaAgata,oddalającsiędoróżowychwież.
– Będziesz na Cyrku? – wrzasnął jeszcze Tedros, ciągnięty w kierunku błękitnych

wież.

Ale Agata już nie odpowiedziała, a książę i niosące go wróżki oddalili się,

zmniejszającsiędoiskierekświatła.

Wróżkiuniosłyjąwciemneniebo.Agatapatrzyłanawieżęrzucającącieńnazatokę.

Czuła rozpacz i odrętwienie: Dyrektor Akademii je ostrzegał. Wiedział, kim są
naprawdę.

OwinęłasięzakrwawionąkoszuląTedrosa,awróżkiwznosiłysięzniącorazwyżej

i wyżej. Wiał przenikliwy wiatr. Ale gdy Agata spojrzała w oświetlone latarniami
okna, za którymi widać było sylwetki dziewcząt strojących się w oczekiwaniu
zaproszeńnabal,poczuciewinyiszokzamieniłysięwgniew.

Czarnecharakterymogąbyćnaszyminajbliższymi.
Czarnecharakterywubraniachnajlepszychprzyjaciół.
Otak,będzienatymCyrku.
PonieważSadermiałrację.
ToodpoczątkuniebyłabaśńSofii.
Tylkojej.

– Czyli jednak nie było żadnego ataku? – zapytała profesor Anemonia, sącząc

parującycydr.

Stojąca przy oknie swojego gabinetu profesor Dovey popatrzyła na lśniącą

czerwieniąwblaskuzachodzącegosłońcawieżęDyrektoraAkademii.

– Profesor Espada powiedział, że chłopcy niczego nie znaleźli. Natomiast Tedros

spędził pół nocy na bezcelowym patrolowaniu terenu. Może właśnie o to chodziło
Sofii?Chciałapozbawićsnunaszychnajlepszychzawodników?

– Dziewczęta też niemal nie zmrużyły oka – powiedziała profesor Anemonia,

wycierająccydrzłabędzialśniącegonajejszlafrokuzwielbłądziegofutra.–Miejmy
nadzieję,żebędąwyglądaćprzyzwoicie,gdyzacznąsięzaproszenianabal.

– Dlaczego on tak się boi nam to pokazać? – zastanawiała się profesor Dovey,

background image

spoglądającnawieżę.–Jakimasens,żeprzygotowujemyuczniówdotychzawodów,
skoropotemniemożemyprzynichbyć?

–PonieważniebędzienasprzynichwPuszczy,Klaryso.
ProfesorDoveyodwróciłasięodokna.
–Dlategowłaśnieonzabranianamsięwtrącać–przypomniałaprofesorAnemonia.

–Nieważne,jakokrutnewobecsiebienawzajemmogąbyćtedzieci,nicniezdołaich
przygotowaćnaokrucieństwa,jakiemogąznaleźćwswoichbaśniach.

ProfesorDoveymilczałaprzezchwilę.
–Powinnaśjużiść,mojadroga–powiedziaławkońcu.
ProfesorAnemoniapopatrzyłanazachodzącesłońceizerwałasięnarównenogi.
–O,Boże!Miałabyśmnienagłowieprzezcałąnoc!Dziękujęzacydr.–Skierowała

siędodrzwi.

–Emmo?
ProfesorAnemoniaobejrzałasię.
–Onamnieprzeraża–powiedziałaprofesorDovey.–Tadziewczynka.
–Twoiuczniowiesądobrzeprzygotowani,Klaryso.
ProfesorDoveyzdołałasięuśmiechnąćiskinęłagłową.
–Niedługojużusłyszymy,jakwiwatujązpowoduzwycięstwa,prawda?
Emmaprzesłałajejpocałunekizamknęłazasobądrzwi.
Profesor Dovey patrzyła, jak słońce gaśnie na horyzoncie. Gdy tylko niebo

pociemniało, usłyszała za sobą szczęk zamka. Szybko podeszła do drzwi, szarpnęła
klamkę, potem uderzyła w nią różdżką i magią tryskającą z palców… ale były
zamkniętenagłuchoprzezmocpotężniejsząodjejmagii.

Przezjejtwarzprzemknąłnerwowygrymas,potemjednakpowolisięuspokoiła.
–Nicimniebędzie–westchnęła,idącdosypialni.–Zawszesąbezpieczni.

Ogodzinieósmej,wwieczórpoprzedzającyBal,uczniowieweszlidoTeatruBaśni

izobaczyli,żezostałonzaklętynatęokazję.Nadkażdązdwóchstronwisiałkandelabr
z dziesięcioma świecami w kształcie łabędzi, które płonęły biało nad Dobrem
i niebiesko-czarno nad Złem. Pomiędzy nimi unosiła się metalowa Korona Cyrku,
oślepiająco błyszcząca w blasku płomieni, z siedmioma długimi, ostrymi szpicami,
oczekującanazwycięzcęwieczoru.

Zawszanki weszły jako pierwsze. Były wystrojone w barwne wieczorowe suknie

inerwowosięuśmiechaływoczekiwaniunazaproszenianaBal.Gdytylkopojawiły
się w zachodnich drzwiach, machając flagami z białymi łabędziami i transparentami
z napisem DOBRO GÓRĄ!, szklane kwiaty spryskały je perfumami, a kryształowe
fryzyożyły.

– Witaj, piękna panno, czy wasz talent pozwoli nam zdobyć Koronę? – nadął się

kryształowyksiążę,walczącyzesmokiemziejącymgorącąparą.

background image

– Słyszałam, że młoda Sofia jest naprawdę niezwykła. Czy zdołasz ją pokonać? –

wtrąciłakryształowaksiężniczka,siedzącaobokniegoprzylśniącymkołowrotku.

–Niezakwalifikowałamsiędodrużyny–przyznałaKiko.
–Zawszektośmusizostaćnauboczu–powiedziałksiążęiprzeszyłsmokanawylot.
Przez wschodnie drzwi na widownię wpadli z rykiem nigdziarze, machający

koszmarnymitabliczkamiznapisamiZŁOGÓRĄ!Hortztakimzapałemwywijałflagą
z czarnym łabędziem, że połamał stalaktyty i jego koledzy musieli uciekać, zanim
spadłyimnagłowy.Siadającnaswoimmiejscu,Hortprzyjrzałsięwypalonymśladom
na ścianach, układającym się w cienie potworów pożerających wieśniaków
i czarownic gotujących dzieci. Tymczasem pobliskie fryzy na ławkach także zaczęły
ożywać, a drewniani książęta wrzeszczeli, gdy rzeźbieni złoczyńcy dźgali ich,
rozpryskującwokółczarnążywicę.

–Ktotowszystkozrobił?–OchlapanyżywicąHortwybałuszałoczy.
– Dyrektor Akademii – odparł Ravan i zatkał uszy, żeby nie słuchać wrzasków. –

Nicdziwnego,żeniewpuściłtunauczycieli.

Tymczasem pojawili się ostatni nigdziarze i ostatni zawszanie, eskortowani przez

wróżkiiwilki.Wszyscyczuliekscytację,znajdującsięwsalibeznadzorunauczycieli.
Tylko Tedros wyglądał na nieporuszonego – wszedł jako ostatni. Kulał, a twarz miał
pociętą drobnymi skaleczeniami. Ubrany był w kremowe bryczesy, a pod rozpiętą
szafirowąkoszuląwidaćbyłopierśpoprzecinanąkrwawymipręgami.Rozejrzałsiępo
ławkach zawszan, wyraźnie kogoś szukając, a potem z niezadowoleniem zajął swoje
miejsce.

ObserwującagoHesterzdrętwiała.
– Gdzie jest Sofia? – syknęła do Anadil, ignorując Dot, która patrzyła na nie ze

złościązkońcaławki.

–NiewróciłaodladyLesso–szepnęłaAnadil.
–MożeLessojąwyleczyła?
–Amożesymptomysięnasiliły?Cobędzie,jakzaatakujeTedrosa?
–Aleonniemażadnychsymptomów–zauważyłaHester,przyglądającsięksięciu.–

Gdyuczarnegocharakterupojawiająsięsymptomy,jegonemezisrośniewsiłę.

Tedros tymczasem, ciężko oparty na swoim miejscu, wydawał się słaby

iprzygaszony.

Anadilspojrzałananiegozezdumieniem.
–AlejeślinieonjestnemezisSofii,tokto?
Za nimi otworzyły się drzwi po stronie zawszan i do Teatru z gracją weszła

najpiękniejszaksiężniczka,jakąkiedykolwiekwidzieli.

Miałagranatowąsuknięlśniącądrobnymizłotymilistkami,zaktórąciągnąłsiędługi

aksamitnytren.Lśniące,czarnejakhebanwłosybyłyupiętewysokoipodtrzymywane
tiarą z błękitnych orchidei. Na jej szyi lśnił wisior z rubinem, kontrastujący z jasną

background image

skórąniczymkrewnaśniegu.Wielkie,ciemneoczypodkreślałzłotycień,austalśniły
jakzroszonepłatkiróż.

–Chybatrochęjużzapóźnonanowychuczniów–zauważyłTedros,gapiącsięna

nią.

–Toniejestżadnanowa–powiedziałsiedzącyobokniegoChaddick.
Tedros raz jeszcze spojrzał w tamtym kierunku i nagle zobaczył czarne buciory

wystającespodsukni.Ażsięzakrztusił.

Agata z przebiegłym uśmiechem minęła Beatrycze, która wyglądała teraz, jakby

zmieniła się w kamień, chłopców otwarcie się śliniących i dziewczęta, które nagle
zaczęłysięobawiaćoswoichwymarzonychpartnerów.Wkońcuzajęłamiejsceobok
Kiko,któramiałaoczytakszerokootwarte,jakbymiałyjejzarazwyskoczyćzorbit.

–Czarnamagia?–pisnęła
–SalaUrody–odparłaszeptemAgata,zauważającpustemiejsceSofii.Widziała,że

Tedros także zwrócił na to uwagę. Obejrzał się, a jego duże, błękitne oczy napotkały
jejspojrzenie.

PodrugiejstroniesaliHesteriAnadilpobladły–wreszciewszystkozrozumiały.
–WitamynaCyrkuTalentów.
Wszyscy uczniowie spojrzeli na stojącego na scenie białego wilka, obok którego

unosiłasięwróżka.

– Dzisiaj będziemy świadkami dwudziestu pojedynków, które odbędą się

wkolejnościzajmowanychmiejsc–oznajmiłdonośnie.–Jakopierwszyzaprezentuje
swój talent zawszanin zajmujący miejsce dziesiąte, a zaraz po nim zrobi to dziesiąty
nigdziarz.DyrektorAkademiiogłosizwycięzcęipublicznieukarzeprzegranego.

Uczniowie rozglądali się po Teatrze w poszukiwaniu Dyrektora. Wilk prychnął

pogardliwieimówiłdalej.

–Następniewystąpidziewiątapara,późniejósma,ażdopierwszej.Nazakończenie

Cyrkuosoba,którejtalentDyrektorAkademiiuznazanajbardziejimponujący,otrzyma
KoronęCyrku,ajejszkoławygraprawoposiadaniaTeatruBaśniprzeznastępnyrok.

–NASI!NASI!–skandowalizawszanie.
–DOSYĆ!DOSYĆ!–odpowiedzielinigdziarze.
–To,żeniematunauczycieli,nieznaczy,żemożeciezachowywaćsięjakzwierzaki

– warknął wilk, a wróżka zadzwoniła, zgadzając się z nim. – Nie będę miał oporów
przedspraniemnakwaśnejabłkojakiejśksiężniczki,żebyszybciejstądwyjść.

Zawszankizachłysnęłysięoburzeniem.
–Jeślimaciepytania,zachowajciejedlasiebie.Jeślipotrzebujecieiśćdołazienki,

róbciewmajtki–zagrzmiałwilk.–PonieważdrzwizostałyzamknięteiCyrkwłaśnie
sięrozpoczyna!

AgataiTedrosodetchnęlizulgą.TosamozrobiłyHesteriAnadil.
Niezależnieodtego,jakiepopisymielioglądaćtegowieczoru,Sofianiebędziebrać

background image

wnichudziału.

Zawszanie wygrali cztery pierwsze pojedynki konkursowe, zaś nigdziarze musieli

znosić kary Dyrektora Akademii. Bronowi odbijało się motylami, Arachne na oślep
goniła po całym Teatrze swoje podskakujące oko, a szpiczaste uszy Vexa urosły do
rozmiaru słoniowych. Wszyscy oni padli ofiarami niewidocznego sędziego Cyrku,
któregonajwyraźniejbawiłokaranieZła.

Agata patrzyła, jak gaśnie kolejna świeca w kształcie łabędzia w żyrandolu Zła,

iczułamdłości.Jeszczetrzypojedynkiiprzyjdziekolejnanią.

–Jakimasztalent?–szturchnęłająKiko.
– Czy nałożenie makijażu się liczy? – zapytała skrępowana Agata, zauważając, że

chłopcywciążrzucająjejpełnepodziwuspojrzenia.

– To nie ma znaczenia, jak oni na ciebie patrzą! Żaden książę nie zaprosi

dziewczyny,któraprzegrałazeZłem!

Agata zesztywniała. W głowie kłębiły się jej tysiące myśli, ale tylko jedna miała

znaczenie.Jeśliniktjejniezaprosi…

Niezdasz.
Czując, że coraz trudniej jej oddychać, Agata popatrzyła na scenę. Potrzebowała

talentu.Natychmiast.

–PrzedpaństwemnigdziarzRavan!–zawołałwilk,awyrzeźbionyzprzodusceny

fenikszalśniłzielenią.

Ravan, z grzywą czarnych, przetłuszczonych włosów i wielkimi czarnymi oczami,

popatrzył z góry na ziewających zawszan, czekających na kolejną marną klątwę lub
grafomańskimonologzłoczyńcy.Skinąłgłowąswoimkolegom,którzywyciągnęlispod
ławekbębnyizaczęliwybijaćrytm.Ravanpodskakiwałnajednejidrugiejnodze,po
chwili dodał do tego szybkie ruchy ramion i zanim się nigdziarze zorientowali, jeden
zichnajlepszychczarnychcharakterówzaprezentował…

–Taniec?–zapytałaHester,szerokootwierającusta.
Rytm bębnów przyspieszył, Ravan tupał coraz głośniej, a jego oczy zalśniły

złowrogoczerwienią.

–Czerwoneoczyuzłoczyńcy–mruknąłTedros.–Doprawdyodkrywcze.
Wtymmomencierozległsięostrytrzask.Wpierwszejchwiliwszyscypomyśleli,że

to stopy Ravana, ale potem zobaczyli, że to musiała być jego głowa, ponieważ obok
jednej pojawiła się druga. Chłopak znowu tupnął i wyskoczyła trzecia głowa, potem
czwarta i piąta, aż wreszcie dziesięć szyderczo uśmiechniętych głów balansowało na
jegoszyiwupiornymrzędzie.Bębnyzabrzmiałyogłuszającowkulminacyjnymrytmie,
a Ravan zeskoczył ze sceny, przykucnął, wystawił dziesięć obrzmiałych języków
inaglestanąłwbuzującychpłomieniach.

Nigdziarzezerwalisięnanogi,głośnowiwatując.

background image

–Niechtoterazktośprzebije!–warknąłRavan;gdydymsięrozwiał,chłopakmiał

znowutylkojednągłowę.

Agata zauważyła, że wilki strzegące Zła nie sprawiają wrażenia poruszonych,

natomiastwróżkibrzęczałyzożywieniem.Możeporobilizakładyoostatecznywynik
pomyślałaiznowuskoncentrowałasięnaswoimnieobecnymtalencie.Każdykolejny
nigdziarz był coraz lepszy, a ona, w odróżnieniu od zawszan, którzy do tej pory
zwyciężali, nie potrafiła kręcić wstążkami, robić sztuczek z mieczem ani zaklinać
węży.Jakmiałaudowodnić,żejestDobra?

Kiedyzobaczyła,żeTedrosznowunaniąpatrzy,poczuła,żecośjąwewnątrzściska,

uniemożliwiając oddychanie. Do tej pory była pewna, że szczęśliwe zakończenie
oznacza powrót jej i Sofii do domu. Ale tak nie było. Jej szczęśliwe zakończenie
znajdowałosiętutaj,wmagicznymświecie.Ubokujejksięcia.

Zaszłabardzodalekoodswojegocmentarza.
Terazmiaławłasnąbaśń.Własneżycie.
Tedros nie odrywał od niej wzroku, rozpromieniony i pełen nadziei, jakby na

świecieniebyłonikogopozanimi.

Onjesttwój–obiecałojejodbicie,ubranetaksamo,jakonawtejchwili.Poszłado

Sali Urody z nadzieją, że poczuje się tak jak ta księżniczka, która uśmiechała się do
niejnamoście.

Ale skoro tak, to dlaczego się nie uśmiechała? Dlaczego w jej myślach wciąż

pojawiałasię…

Sofia?
Tedrosuśmiechnąłsięszerzejizapytałbezgłośnie,zasłaniającustadłońmi:
–Jakimasztalent?
Agatapoczuła,żeżołądekjejsiękurczy.Zbliżałasięjejkolej.
– Przed państwem zawszanin Chaddick – zapowiedział biały wilk, a rzeźbiony

fenikszalśniłzłotem.

Nigdziarze zaatakowali Chaddicka buczeniem i garściami owsianki. Dekoracje po

stronieZławłączyłysiędoakcji:wypaloneplamynaścianiezmieniłyukład,pokazując
zawodnikaDobrapobitego,spalonegoizdekapitowanego,zaśwyrzeźbieninaławkach
złoczyńcyciskaliwniegodrzazgamiiżywicą.Chaddickzaplótłowłosionejasneręce
napotężnejpiersiiznosiłtowszystkozespokojnymuśmiechem.Potemwyciągnąłłuk
i wypuścił strzałę w stronę widowni. Zaczęła się odbijać od ławek, muskając uszy
iszyjenigdziarzy,potemodścian,zostawiającczerwoneśladynaplamachspalenizny,
awreszcieodpłaskorzeźb,przeszywającjednąpodrugiej,ażwszystkiezaczęłyjęczeć
iucichły.

KolejnaświecawżyrandoluZłazgasła.
Uśmiech Ravana zniknął. W jednej chwili został uniesiony w powietrze przez

niewidzialnąsiłę.Najegotwarzypojawiłsięświńskinos,ztyłuwyrósłmuogonek,aż

background image

wreszciechłopakzgłośnymkwikiemspadłwprzejściemiędzyławkami.

–Zawszaniewygrywają–uśmiechnąłsięwilk.
Todziwne–pomyślałaAgata–Dlaczegoonchce,żebyjegostronaprzegrywała?
–Jeszczetylkodwieparyitwojakolej!–szepnęłaKiko.
Agata poczuła, że serce jej na moment stanęło. Nie potrafiła opanować myśli

miotających się chaotycznie od Sofii do Tedrosa, od ekscytacji do poczucia winy.
Talent… Pomyśl o talencie… Nie mogła się mogryfikować, ponieważ zaklęcia
ochronne nauczycieli nadal działały, ani też rzucić żadnego ze swoich ulubionych
zaklęć,ponieważwszystkiebyłyZłe.

–Wezwęjakiegośptaszkaczycośtakiego–mruknęła,próbującprzypomniećsobie

lekcjeUmy.

–No,ajaktenptaszekmatuwlecieć?–zapytałaKiko,wskazujączamkniętedrzwi.
Agatazłamałaświeżopolakierowanypaznokieć.
Ponieważ owoce talentu Anadil nadal siedziały zamknięte w Sali Udręki,

dziewczyna spróbowała rzucić klątwę otwierającą drzwi, ale magia okazała się zbyt
silnadoprzełamaniainadziewczynkęzakaręspadłachmarapluskwiaków.Potemna
scenę wszedł Hort, mający się zmierzyć z Beatrycze. Od czasu Próby Baśni Hort
awansował w hierarchii, starając się o udział w Cyrku, który, jak twierdził, miał mu
wreszciezagwarantować„szacunek”.Terazjednakspędziłwiększośćswoichczterech
minutnascenie,stękającisapiąc,starającsięzmusićwłosynapiersidowyrośnięcia.

–Będęgoszanować,jeśliwkońcuusiądzie–gderałaHester,anigdziarzezaczęli

buczeć.

Ale nim jego czas się skończył, Hort wydał z siebie gwałtowne stęknięcie

i przekrzywił szyję. Jęknął, jego pierś się wydęła. Sapnął i policzki mu nabrzmiały.
Wyginałsię,skręcałiszarpał,ażzpierwotnymwrzaskiemrozerwałnasobieubranie.

Wszyscyzzaskoczeniawcisnęlisięwfotele.
Hort uśmiechnął się wrednie. Ciemnobrązowe futro porastało potężne mięśnie,

awilgotnyidługipyskbyłpełenostrychzębów.

–Onjest…wilkołakiem?–westchnęłazzaskoczeniemAnadil.
– Człowiekiem-wilkiem – poprawiła ją Hester, odsuwając myśl o trupie Bestii. –

Potrafilepiejnadsobąpanowaćniżwilkołak.

–Widzicie?–warknąłdowszystkichzgromadzonychHort.–Widzicie?!
Wyraz jego pyska nagle się zmienił i z gwałtownym puf! chłopak skurczył się do

własnego, cherlawego i bezwłosego ciała, po czym zanurkował za scenę, żeby się
zakryć.

–Cofamto,comówiłamopanowaniunadsobą–stwierdziłaHester.
MimowszystkoZłouważało,żewygrało,ażdochwili,gdynascenęwpodskokach

weszła Beatrycze ubrana w rustykalną brzoskwiniową sukienkę, tuląc do siebie
znajomego białego króliczka. Zaśpiewała piosenkę tak chwytliwą i słodką, że po

background image

chwiliwszyscyzawszaniezaczęlijejwtórować.

Mogęmiećfochy,
Mogęteżbyćwredna,
Lecztonieznaczy,
żeniejestemDobra.

Zawszeprzytobie,
Zawszeoddana,
Dlaciebiepowszeczasy.

Będęprzyjaciółką,
Iniezmienięzdania.
Tedrosie,
chcębyćprzezciebiewybrana!

–BędąśliczniewyglądaćrazemnaBalu,prawda?–westchnęłaKikodoAgaty.
Agata, obserwująca, jak Tedros w końcu dołącza do chóru, rozbawiony takim

wyrazemprzywiązaniatakżemusiałasięuśmiechnąć.GdzieśwgłębiduszyBeatrycze
kryłasięiskierkaDobra.Potrzebabyłotylkotalentu,byjądostrzec.

Agata zobaczyła, że Tedros uśmiecha się do niej, jakby był przekonany, że ona

zaprezentuje coś znacznie lepszego. Talent godny dziedzica Kamelotu. Tak samo
patrzyłkiedyśnaSofię.

Zanimgozawiodła.
–NigdziarkaHesterkontrazawszankaAgata–oznajmiłbiaływilk,gdyHortzostał

ukaranykolcamijeżozwierza.

Agatapoczuła,żetracisiły.Jejczassięskończył.
– Skoro nie ma Sofii, to Hester jest naszą ostatnią nadzieją – czknął Bron,

wypluwająckolejnąporcjęmotyli.

–Onatakchybanieuważa.–SłoniouchyVexzmarszczyłbrwi,obserwującHester,

któraciężkimkrokiemwchodziłanascenę.

Szybkosięprzekonali,dlaczegoHestertaksięzachowuje.Gdywypuściłaswojego

demona,zdołałonrzucićtylkojednąkopcącąkulkąognia,apotemzniknąłzpowrotem
na jej szyi. Dziewczynka zakasłała boleśnie, przyciskając rękę do serca, jakby ta
nędznapróbawyczerpałajejsiły.

Hesterwprawdziepoddałasiębezwalki,alekoledzyniezamierzaliiśćwjejślady.

Podobniejakwszystkieczarnecharaktery,wobliczuporażkipoprostuzmienialireguły
gry. Agata weszła na scenę, rozpaczliwie próbując wymyślić jakiś talent, i usłyszała
szepty:

background image

–Zróbto!Zróbto!
ApotemgłosDot:
–Nie!
Odwróciłasięiwostatniejchwilizobaczyłachłopcówpochylonychnadczerwonym

podręcznikiemdozaklęć.Vexuniósłlśniącyczerwieniąpaleciwykrzyczałinkantację.
Agatazesztywniałaiupadłabezprzytomności.

Jedynym dźwiękiem w Teatrze był trzask stalaktytu powoli odrywającego się od

sufitu.

Tedros przewrócił Vexa, ciągnąc go za długie uszy. Bron chwycił Tedrosa za

kołnierz i rzucił nim w żyrandol, a pozostali uczniowie uciekali przed spadającymi
świecami,którewzniecałyogień.Zawszanieskoczylimiędzyławkinigdziarzy,którzy
ciskaliwnichpłonącymimartwymimotylamispodławkiBrona.

Agata powoli odzyskała przytomność i podniosła głowę. Zobaczyła nigdziarzy

i zawszan rzucających w siebie butami poprzez płonące przejście. Buciory, botki
ipantofelkilatałypoprzezkłębydymujakpociski.

Gdziesąstraże?
W gęstym dymie dostrzegła wilki tłukące nigdziarzy oraz wróżki rzucające z góry

pociski na zawszan i podsycające płomienie wróżkowym pyłkiem. Przetarła oczy
iprzyjrzałasiędokładniej.Wilkiiwróżki…podsycaływalkę?

W tym momencie zobaczyła wróżkę, która gryzła każdą ładną dziewczynkę, jaką

mogładopaść.

Niechcęumierać.
Jateżniechciałem
–odparłbiaływilk.
WułamkusekundyAgatazrozumiała.
Machnęła świecącym palcem i błyskawica strzeliła w przejście, sprawiając, że

wszyscyznieruchomielizzaskoczenia.

–Siadać–poleciła.
Posłuchali jej wszyscy, łącznie z wilkami i wróżkami, które, zawstydzone,

przycupnęływprzejściu.

Agatadokładnieprzyjrzałasięstrażnikomobuszkół.
–Wydajenamsię,żewiemy,poktórejstroniejesteśmy–powiedziaładomilczącej

widowni. – Wydaje nam się, że wiemy, kim jesteśmy. Rozdzielamy życie na Dobro
iZło,pięknoibrzydotę,księżniczkiiwiedźmy,słuszneiniesłuszne.

Popatrzyłanagryzącegochłopca-wróżkę.
–Ajeślijestcośpomiędzy?
Zełzamiwoczachodwzajemniłjejspojrzenie.
Pomyślżyczenie–pomyślałaAgata.
Przerażonychłopiec-wróżkapotrząsnąłgłową.
Wystarczy,żepomyśliszżyczenie–prosiłagoAgata.

background image

Chłopiec-wróżkapłakałinadalwalczyłzesobą.
A potem, tak jak w przypadku rybek i jak w przypadku gargulca, Agata zaczęła

słyszećjegomyśli.

Pokażim…–usłyszałaznajomygłos.
Pokażimprawdę…
Uśmiechnęłasięzesmutkiem.
Życzeniespełnione.
Wyciągnęła przed siebie rękę i upiorne kolumny błękitnego światła wystrzeliły

znaglezastygłychwbezruchuciałwróżekiwilków.

Zaszokowani uczniowie wpatrywali się w ludzkie dusze unoszące się w błękitnym

świetlenadnieruchomymiciałami.Niektórebyływichwieku,innestarszeibardziej
doświadczone, ale wszystkie miały na sobie takie same jak oni mundurki – tyle że te
w mundurkach Dobra unosiły się ponad ciałami wilków, zaś te w mundurkach Zła –
nadciałamiwróżek.

OniemielizezdumieniauczniowiepatrzylinaAgatę,oczekującwyjaśnienia.
Agata spojrzała na łysego Bana w czarnej tunice, unoszącego się nad ciałem

chłopca-wróżki. Chłopiec, który kiedyś gryzł ładne dziewczynki w Gawaldonie, był
terazokilkalatstarszy,apulchnedawniejpoliczkibyływychudzoneimokreodłez.

–Jeśliniezdacie,stajeciesięniewolnikamiprzeciwnejstrony–powiedziałaAgata.

–NatympolegakaraDyrektoraAkademii.

Spojrzałanastarego,siwegomężczyznęunoszącegosięponadciałembiałegowilka,

pocieszającegoduszęmłodejdziewczynynadjednązwróżek.

– Wieczna kara dla nie dość czystej duszy – powiedziała Agata, podczas gdy

dziewczyna łkała w ramionach starego mężczyzny. – To, jego zdaniem, ma
naprostowaćtychniedobrychuczniów.Umieszczenieichwprzeciwnejszkolemaich
czegośnauczyć.Tego,czegouczynastenświat.Żemożemybyćtylkowjednejszkole,
aleniewdrugiej.Pozostajejednakpewnepytanie…

Popatrzyłanazjawy,równieprzerażoneibezradnejakBan.
–Czytoprawda?
Jejrękazadrżała.Widmazamigotałyiopadłyzpowrotemwciaławróżekiwilków,

którewróciłydożycia.

– Uwolniłabym ich wszystkich, gdybym mogła, ale jego magia jest zbyt potężna –

powiedziałaAgatałamiącymsięgłosem.–Żałuję,żemójtalentniepozwalanalepsze
zakończenie.

Schodzącciężkoposchodachzesceny,usłyszałachlipanie,agdypodniosłagłowę,

zobaczyła,żewilki,wróżkiidziecipoobustronachocierająoczy.

Z trudem usiadła obok Kiko, której makijaż zmienił się w rozmazany różowo-

błękitnychaos.

–Dotądnienawidziłamtychwilków–szlochała.–Terazmamochotęjeprzytulić.

background image

PodrugiejstronieprzejściaAgatazobaczyłaHesteruśmiechającąsięprzezłzy.
–Zaczynamsięzastanawiać,poktórejjajestemstronie–powiedziałacichoHester.
PonadjejgłowązgasładziewiątaświecaZła.
Z ciężkim westchnieniem Hester wstała, a z sufitu w tym momencie eksplodował

strumieńwrzącegoczarnegooleju.Zamknęłaoczy,nimnaniąspadł…

Strumieńzostałjednakzatrzymany.
ZaskoczonaHesterzobaczyła,żeosłoniłyjątrzywilki,mimożeparującyolejparzył

ich ciała. Dysząc z bólu, popatrzyły z wściekłością w górę, pokazując Dyrektorowi
Akademii,żemająjużdośćwymierzanychprzezniegokar.

Wciszy,jakanaglezapadławteatrze,wszyscypatrzylinasiebie,jakbyregułygry

naglesięzmieniły.

–Widzisz,onmusibyćDobry–szepnęłaKikodoAgaty.–Gdybybyłzły,tobyich

pozabijał!

–Os-s-statnipojedynek–zająknąłsiębiaływilk,wyczuwającszansę.–Nigdziarka

Sofia kontra zawszanin Tedros. Ponieważ Sofia jest nieobecna, przejdziemy do
Tedrosa.

–Nie.
Tedroswstał.
–TokoniecCyrku.ZobaczyliśmyjużDobro,któremunicniedorówna.
PochyliłgłowęprzedAgatą,uznająctymsamymswojąporażkę.
–Zwycięzcaniebudziwątpliwości.
Agataspojrzaławjegoczyste,błękitneoczyiporazpierwszyniepomyślałaoSofii.
Uczniowie obu szkół patrzyli na wiszącą w górze lśniącą koronę, czekając, aż

potwierdziwerdyktksięcia.

Zamiasttegorozległosiębardzogłośnepukanie.

background image

27

Niedotrzymaneobietnice

background image

P

rzez chwilę nikt nie był pewien, skąd dobiega pukanie. Zaraz jednak rozległo się

następne.Jeszczegłośniejsze.Ktośstałpoddrzwiaminigdziarzy.

–Cyrkjestzamknięty!–ryknąłwilk.
Kolejnedwastuknięcia.
–Myślałam,żenauczycielesązamknięciwpokojach–szepnęłaAgata.
– Czyli to najwyraźniej nie jest nauczyciel – odparła szeptem Kiko, nie odrywając

spojrzeniaodTristana.

AgataiHesterpopatrzyłynasiebiepoprzezprzejście.Przestraszone,odwróciłysię

dodrzwiizadrżałyprzynastępnymgłośnymstuknięciu.

–Niktniezostaniewpuszczony!–zagrzmiałwilk.
Agatawestchnęła.
Powoli,magiczniedrzwiskrzypnęłyiotwarłysięsame.
Do Teatru Baśni weszła osoba owinięta czarną peleryną. Setki oczu patrzyły, jak

idzie bezgłośnie przejściem, a peleryna z wężowej skóry ciągnie się za nią jak tren
weselny. Płynnie i cicho czarny cień wszedł na scenę i zatrzymał się pod Koroną
Cyrku,pochylającgłowęjaknietoperz.Łuskipelerynylśniływświetlepłomieni.

Drzwizatrzasnęłysię.
Spodpelerynywysunęłysiębladepalceizdjęłykaptur.
Sofia wrogo spojrzała na widownię. Jej nos i podbródek szpeciły zmarszczki,

w ufarbowanych na czarno włosach lśniły pasma bieli, szmaragdowe oczy stały się
mętneiszare,askórabyłatakcienka,żedałosięprzezniązobaczyćżyły.

Powoli rozejrzała się w tłumie, coraz szerszym szyderczym uśmiechem kwitując

przerażone twarze. W końcu zauważyła Agatę, królewską w niebieskiej sukni, i jej
uśmiechzgasł.Sofiawpatrywałasięwnią,ajejszareźrenicezasnułazgroza.

– Widzę, że mamy nową księżniczkę – powiedziała cicho. – Czyż nie jest

przepiękna?

Agataodwzajemniłajejspojrzenie.Jużjejnieżałowała,niechciałajejzawszelką

cenęzadowolić.

– Ale przyjrzyjcie się uważnie, dzieci, a zobaczycie, że jest ona wampirem, który

przybył, by wyssać wasze dusze – uśmiechnęła się krzywo Sofia. – Ponieważ nie ma
własnej.

Agata zadrżała, ale wytrzymała pełne furii spojrzenie, aż w końcu Sofia nagle

zuśmiechemodwróciłasiędoTedrosa.

– Mój miły Tedziu! Kto by się spodziewał, że tu się spotkamy. Wydaje mi się, że

nadalmamydorozegraniapojedynek.

–Cyrksięzakończył–warknąłTedros.–Zwycięzcaotrzymałkoronę.
–Rozumiem–odparłaSofia.–Wtakimraziecotojest?
KościstympalcemdźgnęłapowietrzeiwszyscyspojrzelinawiszącąKoronę,nadal

background image

zdecydowanienienależącądonikogo.

–Jestźle–powiedziałaHesterdoAnadil.–Jestbardzoźle.
Tedrosstałpodrugiejstronieprzejścia.
–Wynośsięstąd–burknąłdoSofii.–Zanimzrobiszzsiebieidiotkę.
Sofiauśmiechnęłasię.
–Boiszsię,prawda?
Tedroswypiąłpierśipostarałsięopanować.Czułnasobiespojrzeniazawszan,tak

jakwtedynaPolanie,gdySofiaujawniłajegoobietnicę.

–Pokażnam,Tedziu–powiedziałasłodkoSofia.–Pokażmicoś,czemuniezdołam

dorównać.

Tedroszacisnąłzęby,walczączwłasnądumą.
Wtedy Vex zauważył leżący na podłodze nadpalony transparent ZŁO GÓRĄ!. Jego

oczyzalśniłynadzieją.

–POKAŻNAM!–ryknąłiszturchnąłBrona,którynatychmiastdołączyłdoniego.
–POKAŻNAM!POKAŻNAM!
Nagle wszyscy nigdziarze, pragnący wyrwać zwycięstwo z paszczy porażki,

dołączylidochóru.

–POKAŻNAM!POKAŻNAM!
–Nie…przestańcie!–krzyknęłaHester.
Kiedy ona i Anadil się odwróciły, czarne charaktery warczały na nie, jakby były

zdrajczyniami,więcobiewiedźmyszybkodołączyłydochóru.

Nigdziarzeskandowalicorazgłośniej,aleTedrosanidrgnął.Zawszaniewiercilisię

na miejscach, nie mogąc się doczekać, aż ich kapitan podejmie wyzwanie. Wszyscy,
zwyjątkiemAgaty,którazamknęłaoczy.

Nieróbtego.Onawłaśnietegochce.
Rozległysięochrypłewrzaski.Agatabłyskawicznieotworzyłaoczy.
Tedroswchodziłnascenę.
–Nie!!!–krzyknęła,aleowacjeobustronzagłuszyłyjejgłos.
Dwa metry od niego Sofia uśmiechnęła się z satysfakcją, a książę zmierzył ją

gniewnym spojrzeniem. Żadne z nich nie powiedziało ani słowa, gdy skandowanie
nigdziarzy zmieniło się w ZŁO! ZŁO! ZŁO!, a zawszanie odpowiadali DOBRO!
DOBRO!DOBRO!.Woddalirozległsięgrzmot,alecorazgłośniejsze,corazbardziej
gniewne owacje zagłuszały odgłosy zbliżającej się burzy. Tedros napiął mięśnie,
aposągowerysyjegotwarzystwardniały,Sofiazatouśmiechałasięszerzejiszerzej.
Agatacorazbardziejtrzęsłasięzestrachu,patrząc,jakuśmiechSofiistajesiękpiący,
drwiący,ażwkońcuksiążęzaczerwieniłsięzwściekłości,jegopaleczalśniłzłotem,
akiedywyglądał,jakbyzarazmiałzaatakować…

Przyklęknąłnajednokolano.
Widowniaumilkłazaskoczona.

background image

Nigdziarzewiwatowali.Agatapobladłajakśmierć.
Sofia z westchnieniem współczucia zbliżyła się do klęczącego księcia. Łagodnie

wzięławdłoniejegojasnewłosyispojrzaławwystraszonebłękitneoczy.

–Wkońcuzaczęłamodrabiaćlekcje,Tedziu.Chceszzobaczyć?
Tedrosspojrzałnaniątwardo.
–Jeszczenieskończyłem.
Dobył treningowego miecza, a Sofia cofnęła się. Ale zamiast się na nią rzucić,

Tedros,nadalklęczącnajednymkolanie,odwróciłsiędowidowniiwyciągnąłostrze
wstronętłumu.

–AgatozLasuZaŚwiatem.
Położyłmieczprzedsobą.
–CzybędzieszmojąksiężniczkąipójdzieszzemnąnaBal?
Sofiazastygłabezruchu.Nigdziarzeprzestaliwiwatować.
WgłuchejciszyAgatawkońcuzdołałazaczerpnąćodrobinępowietrza.Zobaczyła,

żezaskoczeniemalującesięnatwarzySofiinaglezamieniłosięwwyrazbólu.Patrząc
wzapadnięte,przerażoneoczyprzyjaciółki,Agataześlizgnęłasiędoznajomegogrobu
pełnegomrokuiwątpliwości…

Ażwydobyłjązniegochłopiec.
Chłopiec klęczący na jednym kolanie, patrzący na nią tak samo jak na gobliny,

trumnyidynie.

Chłopiec,któryjąwybrał,itodużowcześniej,nimobojetozrozumieli.
Chłopiec,któryterazprosił,żebyonawybrałajego.
Agataodwzajemniłaspojrzenieswojegoksięcia.
–Tak.
–Nie!–krzyknęłaBeatryczeizerwałasięzmiejsca.
AwtedyprzyklęknąłprzedniąChaddick.
–Beatrycze,czybędzieszmojąksiężniczkąipójdzieszzemnąnaBal?
Jedenzadrugimzawszanieprzyklękali.
–Reno,czybędzieszmojąksiężniczkąipójdzieszzemnąnaBal?–zapytałNikolas.
– Gizelo, czy będziesz moją księżniczką i pójdziesz ze mną na Bal? – zapytał

Tarkwiniusz.

–Awo,czybędzieszmojąksiężniczkąipójdzieszzemnąnaBal?
Chłopcy wygłaszali swoje zaproszenia w pięknym rytmie, wyciągając ręce do

dziewcząt.Każdaznichusłyszałaswojeimię,każdawestchnęła,ażzostałatylkojedna,
która nie miała kogo pokochać. Łzy oślepiły Kiko, więc wytarła je, wiedząc, że nie
zdała–iwtymmomenciezobaczyłaklęczącegoprzedniąTristana.

–CzybędzieszmojąksiężniczkąipójdzieszzemnąnaBal?
–Tak!–wrzasnęłaKiko.
–Tak!–powiedziałaRena.

background image

–Tak!–powiedziałaGizela.
Przez cały Teatr przetoczyła się fala zachwyconych westchnień – „Tak!”, „Tak!”,

„Tak!” – aż morze miłości zalało nawet Beatrycze, która przywołała najpiękniejszy
uśmiechiujęładłońChaddicka.

–Tak!
Twarze nigdziarzy, obserwujących to z drugiej strony widowni, zaczęły się

zmieniać. Na kolejnych twarzach gniewny grymas ustępował miejsca wyrazowi
tęsknoty,awoczachpojawiałsięból.Hort,Ravan,Anadil,nawetHester…Jakbyoni
takżezapragnęliwziąćudziałwtakradosnymwydarzeniu.Jakbyonitakżezapragnęli
poczuć się komuś potrzebni. Nagle ich wola walki zniknęła, zastąpiona została przez
złamaneserca,iczarnecharakteryumilkłyjakwężepozbawionejadu.

Alejedenzwężynadalbyłgroźny.
StojącanascenieSofiaaninamomentnieoderwaławzrokuodAgaty,którąTedros

właśnie wziął w ramiona. Źrenice Sofii pociemniały jak wypalone węgle, jej ciało
zadrżało i oblało się potem, a czarne paznokcie utoczyły krwi z zaciśniętych pięści.
Nienawiść wylewała się z głębin jej duszy niczym lawa, budząc w jej sercu pieśń.
Zoczamiwlepionymi wszczęśliwąparę uniosładłoniei zaśpiewałapełnymgłosem.
Ponadniączarnestalaktytyzamieniłysięwostrejaksztyletydziobyizeskrzekliwym
krakaniemobudziłysiędożycia.

W jednej chwili z sufitu zerwało się stado kruków, atakując wszystko w zasięgu

wzroku.

Uczniowierzucilisięszukaćjakiegośschronienia,zatykającuszy,gdySofiazaczęła

śpiewać o oktawę wyżej. W jej stronę poleciały wróżki, ale kruki połknęły je
wszystkie z wyjątkiem jednej, która w ostatniej chwili umknęła przez szczelinę
w ścianie. Wilki, przyciskające łapy do uszu, były równie bezradne i ptaki bez
najmniejszegotrudupodcinałyimgardła.Białywilkotoczyłramionamimłodziutkiego
brązowego wilka i usiłował odgonić kruki mimo krwawiącego nosa i uszu, ale
napastnicy ściągnęli oba wilki za scenę i tam dokończyli dzieła. Po chwili ptaki
zawróciły,gotowetaksamopotraktowaćuczniów…

WtymmomencieSofiaprzestałaśpiewaćikrukirozsypałysięwpowietrzuwpył.
Wszyscy,pojękujączbólu,patrzylinanią.Onajednakwcalenanichniepatrzyła.
Podążając za jej wzrokiem, zawszanie i nigdziarze spojrzeli na Koronę Cyrku,

kołyszącą się w powietrzu i w końcu gotową do ogłoszenia zwycięzcy. Szpiczasta
korona,lekkajakpiórko,sfrunęłazgóry,dryfującodDobradoZła,tamizpowrotem,
ażpodjęładecyzję…imiękkoopadłanagłowęSofii.

Jejustawykrzywiłysięwuśmiechu.
–Niezapomnijonagrodzie.
WtedyAgatazobaczyłasmugibielimagiczniewymazującescenęzaSofią–smugi,

którewidziałajużwcześniej.

background image

–Uciekajcie!–wrzasnęła.
Białesmugiwymazywałyścianyirozlewałysięnaprzejścia.Uczniowiezbytpóźno

rzucilisiędodrzwi.

Teatr Baśni zniknął w eksplozji bieli, wyrzucając wszystkich na schody w Zamku

Dobra. Zawszanie wylądowali na różowych schodach, nigdziarze na niebieskich.
Błyskawice i wiatr roztrzaskiwały witrażowe okna, a czarne charaktery rzuciły się
w górę schodami wież Honor i Męstwo. Hester była już prawie na piętrze, ale nagle
poślizgnęła się na kawałku szkła i poleciała w bok. W ostatniej chwili złapała jedną
rękązabalustradę.WidzącprzeczołgującąsięobokDot,zawołała:

–Dot!Dot,ratunku!
– Przykro mi – pociągnęła nosem Dot, pełznąc dalej. – Ale pomagam tylko moim

współlokatorkom.

–Dot,proszę!
–Mieszkamwtoalecie!Jesteściepodłe,żadnezwasprzyjaciółkiiprzezwaswstyd

mi,żejestemczar…

–DOT!
DotzłapałaHesterzarękę,gdytaześlizgnęłasięzbalustrady.
Zawszanie mieli mniej szczęścia. Gdy gorączkowo wspinali się po schodach wież

Czystość i Dobroć, Sofia zaśpiewała przeszywający ton i szklane schody dosłownie
eksplodowały, a prześliczni chłopcy i dziewczęta polecieli w dół na marmurową
posadzkę.Sofiazaśpiewałajeszczetonwyżej.Posadzkaholuzadrżałapodichstopami
i popękała jak cienki lód, otwierając się w setkach miejsc. Zaskoczeni zawszanie
wpadali na siebie nawzajem i toczyli się w powstałe szczeliny. Próbowali łapać się
popękanego marmuru i resztek schodów, ale poszarpane posadzki były zbyt strome,
więcrozpaczliwiekrzycząc,zaczęlistaczaćsięzkrawędzi.Resztkamisiłtrzymalisię
potrzaskanychodłamkówmarmuruimachalinogaminadciemnągłębiąpodnimi.

–Agata!–krzyknąłTedros.Przeskakiwałprzezzalanedeszczemszczelinyidziury

ikolejnowyciągałkolegów.Zkażdąchwiląbyłbardziejzrozpaczony.

–Agata,gdziejesteś?!
Nagle po drugiej stronie sali, wysoko na tle rozbitego okna zobaczył dwie blade

ręcetrzymającesięfragmentuzburzonegomuru.

–Agata!!!Idędociebie!
Omijał skalne kratery, wspinał się po potrzaskanych schodach, coraz wyżej.

Przeskoczył wreszcie na poszarpany szczyt, przedarł się przez sterczące odłamy
szklaneizłapałrękęosobyzwisającejzdrugiejstrony.

Sofiapodciągnęłasięispojrzałamuprostowoczy.
Tedros cofnął się przerażony, ale uświadomił sobie, że stoi na brzegu przepaści,

agdzieśwdolezawszaniewołająopomoc.

–Skoroksiążętaratująksiężniczki,totaksięzastanawiam…–powiedziałaSofia,na

background image

którejprzemoczonychwłosachlśniłaKoronaCyrku.–Ktoratujeksiążęta?

– Obiecałaś… – zająknął się Tedros, szukając drogi ucieczki. – Obiecałaś, że się

zmienisz!

– Doprawdy? – Sofia poskrobała się po głowie. – No cóż, oboje złożyliśmy

obietnice,którychniedotrzymaliśmy.–Potemwrzasnęłaiuderzyławnajwyższyton.

Książęupadłnakolana,aSofia,patrząc,jakwijesięzbólu,zdołaławejśćjeszcze

wyżejwtonacji.SparaliżowanyTedrospoczuł,żeznosaciekniemukrew,awuszach
mu brzęczy. Sofia pochyliła się i położyła palec na jego wargach. Uśmiechnęła się,
patrzącwjegoprzerażoneoczyiwydałazsiebieśmiercionośnyton…

Agata popchnęła ją wprost w otwarte okno. Korona zsunęła się z głowy Sofii

ipoleciałagdzieśwburzę.

ZakrwawionyisłabyTedroschciałjejpomóc,aleAgataspojrzałananiegozfurią.
–Ratujpozostałych!
–Ale…
–Już!–wrzasnęłaAgata,przyciskającSofiędookna.
Tedros zebrał resztki sił i skoczył w dół, by pomóc uwięzionym kolegom. Słysząc

jego krzyk gdzieś poniżej, Agata odwróciła na moment wzrok, by sprawdzić, czy nic
mu się nie stało. Sofia wykorzystała to i błyskawicznie kopnęła ją w nogę. Agata
straciłarównowagęipoleciałatwarząnaparapet.

Podniosłasięchwiejnie,zzakrwawionymnosem.
–LadyLessomiałarację–powiedziałaSofia,stającnaprzeciwkoniej.–Rośniesz

w siłę, gdy ja słabnę. Wygrywasz, gdy ja przegrywam. To ty jesteś moją nemezis,
Agato.

Zrobiłakrokwjejkierunku.
–Wiesz,skądtowiem?
Jejtwarzpociemniałaodsmutku.
–Ponieważbędęszczęśliwatylkowtedy,gdytyumrzesz.
Agataztrudemoparłasięooknoispróbowałazmusićdrżącypalecdozapłonięcia.

Cztery piętra wyżej Hester, Anadil i Dot biegły korytarzem wieży Honor,

nasłuchującwrzaskówigrzmotów.

– Korona Cyrku została przyznana! – skrzeknęła Hester, otwierając drzwi do

pokojównauczycieli.–Gdzieonisiępodziali?

Skręciłazarógiwtedypoznałaodpowiedźnatopytanie.
Profesor Anemonia, profesor Dovey i profesor Espada zamarli w pół kroku

z otwartymi ustami, jakby zaklęcie trafiło ich w momencie, gdy biegli w stronę
schodów.

–Hester…
HesterpodeszładoAnadiliwyjrzałaprzezokno.Błyskawicaoświetliłazastygłych

background image

naMościePołowicznymladyLesso,profesorSheeksiprofesoraManleya.

– Czy możemy ich ożywić? – zapytała pobladła Dot. – To tylko zaklęcie

oszałamiające.

– To nie jest zaklęcie oszałamiające. – Anadil postukała w rękę profesor Dovey,

ajejskórawydałagłuchy,wysokidźwięk.

– Petryfikacja – powiedziała Hester, przypominając sobie lekcje lady Lesso. –

Zaklęcie,któremożeodwrócićtylkorzucającajeosoba.

–Czylikto?–pisnęłaDot.
– Ktoś, kto nie chciał, żeby nauczyciele się wtrącali – stwierdziła Anadil,

przyglądającsięsrebrnejwieżynadzatoką.

Dotzadrżała.
–Aleto…toznaczy…
–Żejesteśmyzdaninasiebie–podsumowałaHester.

Nasmaganejburząmarmurowejwyspiewznoszącejsięwysokoponadzrujnowanym

holemAgatamusiałasamotniezmierzyćsięzSofią.

– Nie musimy być wrogami – powiedziała prosząco, próbując za plecami rozpalić

swójpalec.

– To ty mnie taką uczyniłaś – westchnęła Sofia ze łzami lśniącymi w oczach. –

Zabrałaśwszystko,conależałodomnie.

Agata widziała Tedrosa i innych zawszan czołgających się wśród gruzów,

ztwarzamiwykrzywionymibólemiprzerażeniem.Wświetlebłyskawiczobaczyłateż,
żezzamkupodrugiejstroniezatokiobserwująjerównieprzerażeninigdziarze.Serce
waliłojejjakmłotem.Terazwszystkozależałoodniej.

–Możemyznaleźćtutajszczęśliwezakończenie–przekonywała,czując,żepalecza

jejplecamirobisięgorący.–Obiemożemyznaleźćszczęśliwezakończenie.

–Tutaj?–Sofiauśmiechnęłasię,zaciskającusta.–Acozpowrotemdodomu?
Agatazająknęłasię,szukającodpowiedzi.
– Rozumiem. – Sofia uśmiechnęła się szerzej. – Teraz wybierasz się na bal. Teraz

maszksięcia.

–Chciałamtylko,żebyśmysięmogłyprzyjaźnić,Sofio–powiedziałaAgatazełzami

woczach.–Zawszetylkotegochciałam.

Sofiaspojrzałananiąlodowato.
–Tynigdyniechciałaś,żebyśmysięprzyjaźniły,Agato.Chciałaś,żebymtojabyła

brzydka.

Zmarszczkinajejpoliczkachmagiczniestałysięgłębsze.
PaleczaskoczonejAgatyprzygasł.
–Sofio,tysamasobietorobisz!
– Chciałaś, żebym to ja była Zła – syknęła Sofia, a jej palce zmieniły się

background image

wzakrzywioneszpony.

–MożeszbyćDobra!–krzyknęłaAgata,alejejgłoszagłuszyłkolejnygrzmot.
– Chciałaś, żebym to ja była wiedźmą – powiedziała Sofia, a jej oczy stały się

przekrwione.

–Tonieprawda!–Agatacofnęłasiępodokno.
– Cóż, gołąbeczko. – Sofia uśmiechnęła się, odsłaniając brakujące zęby. – Twoje

życzeniesięspełniło.

–Nie!
Jednym pchnięciem Sofia posłała Agatę w środek burzy. Dziewczynka poleciała

wdół,wstronęlśniącegomostuipewnejśmierci.Widzącto,Tedroswrzasnął.

Wtedy na ratunek Agacie rzuciła się wróżka. Podtrzymała ją, ale wyczerpało to

wszystkie jej życiowe moce. Kładąc ją bezpiecznie na spływających ulewą
kamieniach, Ban milcząco podziękował Agacie z Gawaldonu za całe Dobro, jakiego
dokonała.Gdyonaodetchnęłazulgą,onwydałzsiebieostatnietchnienieiskonałna
jejwilgotnejotwartejdłoni.

Błyskawicaoświetliławieżę.SofiaspojrzałazgórynapobladłąAgatę.Podrugiej

stronie zatoki zobaczyła wpatrzonych w nią, przerażonych do głębi duszy nigdziarzy.
OdwróciłasiędoTedrosaizawszanchowającychsięnadolepokątach.Dostrzegłateż
Hester,AnadiliDotwpatrującesięwniązezgrozą.

Zsercembijącymtakgłośnojakgrzmoty,podniosłaodłamekszkłaiotarłazniego

kropledeszczu.

Jejprzemoczonewłosystałysięjużcałkiemsiwe.Jejtwarzpokrywałynabrzmiałe

czarnebrodawki.Jejwyłupiasteoczybyłyczarnejakuwrony.

Przerażonawpatrywałasięwodłamekszkła.
Ale gdy tak patrzyła na swoje odbicie, panika powoli ustępowała, a twarz Sofii

wykrzywiłwyrazdziwnejulgi,jakbywkońcumogłazobaczyćto,cojestpodspodem.

Jej popsute wargi wygięły się w uśmiechu, a potem zaczęła się śmiać, całkowicie

wolna…głośniej,wyżej…

Wreszcie cisnęła szkło na ziemię, odchyliła głowę i śmiała się koszmarnym

śmiechemzapowiadającymZło,piękneZło,zbytczyste,bydałosięznimwalczyć.

W jednej chwili jej spojrzenie znowu padło na Agatę. Wydała z siebie straszliwy

ostrzegawczywrzask,owinęłasięwężowąpelerynąizniknęławciemnościachnocy.

background image

28

WiedźmazLasuZaŚwiatem

background image
background image

K

iedy działo się coś strasznego, moja matka mówiła zawsze „Znajdź w tym jakieś

dobre strony” – wysapała Hester, przebiegając koło skamieniałych Kastora i Beezla
wholuwieżyNiezgoda.

–Kiedydziałosięcośstrasznego,mójtatuśmówiłzawsze„Jedz”–wydyszałaDot,

skręcajączaniąwkorytarz,gdziewpadłynaMonęiArachne.

–Cotusiędzieje?!–krzyknęłaMona.
–Wracajciedopokoju!–ryknęłananieHester.–Iniewychodźciestamtąd!
MonaiArachneumknęłydosiebieizaryglowałydrzwi.
Hester i Dot zbiegły po schodach i zobaczyły wchodzących na górę Horta, Ravana

iVexa.

–Wracajciedopokojów!–krzyknęłaDot.–Iniewychodźciestamtąd!
ChłopcyspojrzelinaDot,apotemnaHester.
–Już!–warknęłaHester.Chłopcypospiesznieuciekli.
– A jeśli zostanę sługusem? – nadąsała się Dot. – Wtedy w przyszłym roku nie

będziemywjednejklasie!

–Oilewogólebędziemymiećjakąśszkołę!–rozzłościłasięHester.
Przebiegłyprzezholprzyschodach,zaganiającprzerażonychnigdziarzydopokojów.
– Potrafię znaleźć w tym wszystkim jedną dobrą stronę – stwierdziła Dot. –

Przynajmniejniemamyniczadane!

Hesterstanęłajakwryta,otwierającszerokooczy.
– Dot, nie jesteśmy przygotowani na prawdziwą wiedźmę. Jesteśmy w pierwszej

klasie!

–ToprzecieżSofia–zauważyłaDot.–Tasama,któralubiperfumyiróżowykolor.

Wystarczy,żeudanamsięjąuspokoić.

Hesterzmusiłasiędouśmiechu.
–Wiesz,czasemcięniedocenialiśmy.
– Chodźmy. – Dot zarumieniła się i podreptała przed siebie. – Może Anadil ją

znalazła.

PosprawdzeniupozostałejczęściwieżySzkodazmęczonedziewczynkipowlokłysię

dopokoju66iznalazłyswojąwspółlokatorkęopartąokłąbpościeli.

–Wszyscysąpozamykaniwpokojach–powiedziałaDot,wachlującsiętuniką.
Hesterotarłapotizmarszczyłabrwi,patrzącnaAnadil.
–CzytywogóleszukałaśSofii?
–Niemusiałam–ziewnęłaAnadil.–Onatuprzyjdzie.
–Tutaj?–prychnęłaHester.–Askądnibymożesztowiedzieć?
Anadilpodniosłaprześcieradło,odsłaniajączwiązanegoizakneblowanegoGrimma.
–Ontakpowiedział.

background image

W Akademii Dobra Chaddick i Tedros w podartych i pokrwawionych koszulach

stalinawarcieprzedświetlicąwwieżyMęstwo.Wewnątrzprzepełnionego,dusznego
pomieszczenia dziewczęta chlipały w ramionach swoich partnerów balowych,
aBeatryczeiRenachodziłymiędzyrannymichłopcamizmaściamiibandażami.Zanim
jednakwstałosłońce,onetakżezasnęły.

Tylko Agata nie odważyła się odpoczywać. Skulona na obitym skórą zebry fotelu

myślała o dziewczynce, która kiedyś przynosiła jej sok ogórkowy i otrębowe
ciasteczka,którazabierałająnaspaceryizwierzałasięzeswoichmarzeń.

Tadziewczynkazniknęła,ajejmiejscezajęławiedźmazamierzającajązabić.
Popatrzyła przez okno na oświetlony blaskiem świtu most, na skamieniałych

nauczycieli i zamarzniętą magiczną falę pod nim. To nie był żaden wypadek, żadna
okropna pomyłka. Wszystko to było częścią planu Dyrektora Akademii. Chciał, aby
Czytelnicystanęliprzeciwkosobie.

Alepoczyjejonjeststronie?
Słońcezalałoświetlicę,aAgataniezamykałaoczuiczekałananastępnyruchSofii.

Wpokoju66poraneknadszedłiprzeminął.Podobniepopołudnie.
–Niemacienicdoprzegryzienia?–zapytałaDotzeswojegołóżka.HesteriAnadil

popatrzyły na nią z niedowierzaniem. Pomiędzy nimi zakneblowany Grimm coś
mamrotał.

– No wiecie, nic nie jadłam od wczoraj i nie mogę już patrzeć na czekoladę, bo

przezwasmieszkałamwtoalecieiczekoladakojarzymisięz…

HesterzerwałaGrimmowiknebel.
–GdziejestSofia?
–Iść–parsknąłGrimm.
–Kiedy?–zapytałaHester.
–Czekać–powiedziałGrimm.
–Cotakiego?
–Grimmiść.Grimmczekać.
HesterpopatrzyłanaAnadil.
–Dlategotujesteśmy?!
Kluczobróciłsięwdrzwiach.Dziewczynkizanurkowałypodłóżkami.
–Grimm?
Sofia wsunęła się do środka, zdjęła czarną pelerynę i powiesiła ją na haku przy

drzwiach.

–Gdziejesteś?
Rozejrzałasiępopokoju,drapiącsiępogłowieostrymi,brudnymipazurami.
Hester, Dot i Anadil wstrzymały oddech, gdy koło nich spadały pasma siwych

włosów.

background image

Sofiaodwróciłasięizobaczyła,żecośsięporuszapodkołdrą.
–Grimm?
Sięgnęłachciwiedołóżka…
Trzydziewczynypowaliłyjąodtyłu.
–Przytrzymajjejnadgarstki–krzyknęłaHester,przywiązującnogiSofiidołóżkaza

pomocąprzepalonychprześcieradeł.Anadilprzywiązałajejręcenadgłową,tużobok
Grimma,aDottłukłaamorkapoduszkąpogłowie,żebysiędoczegośprzydać.

–Możezapomniałyście–oznajmiłaprzeciągleSofia–alejestempowaszejstronie.
–Terazwszyscyjesteśmypotejsamejstronie–syknęłaHester.–Przeciwkotobie.
–Podziwiamtakieuroczeintencje,Hester,aleDobroniejestpowaszejstronie.
WświetleHesterzobaczyła,żetwarzSofiiszpecązmarszczki.
– Możesz tu sobie gnić, dopóki nie znajdziemy sposobu, żeby odczarować

nauczycieli–oznajmiła,ukrywającdrżącedłonie.

– Powinnyście wiedzieć, że wam wybaczam – westchnęła Sofia. – Zanim jeszcze

mnieotopoprosicie.

– Nie poprosimy – obiecała Hester, odganiając Anadil i Dot. Anadil zabrała

pelerynęSofiizwieszaka.

–Wróciciepomnie.
Spojrzały na nią, a Sofia uśmiechnęła się, odsłaniając jeszcze więcej brakujących

zębów.

–Zobaczycie.
Hesterwzdrygnęłasięizatrzasnęłazanimidrzwi.
DrzwinamomentuchyliłysięidośrodkazajrzałaDot.
–Niemaszprzypadkiemczegośdoprzegryzienia?
Hesterszarpnęłająitrzasnęładrzwiami.
Grimmnatychmiastprzegryzłswójknebeliwyplułgo.
– Grzeczny chłopiec – pochwaliła Sofia, gładząc go, gdy przegryzał jej więzy. –

Świetniesięspisałeś,zatrzymującjetutaj.

Potem otworzyła swoją szafę i wyjęła zatęchłe pudełko z przyborami do szycia,

atakżepudłazmateriałamiinićmi.

–Miałammnóstworoboty,Grimm.Isporomijeszczezostało.
ŁUP!
Sofiaodwróciłasiędodrzwi.
ŁUP!ŁUP!
NazewnątrzAnadilprzybijaładeski,montowałazamkiiwkręcałaśrubydodrzwi,

aHesteriDotbarykadowałyjeławkamiiposągamizkorytarza.Hesterzauważyła,że
nigdziarzewyglądajązeswoichpokojów.

–ZOSTAŃCIEWŚRODKU!–zagrzmiałaidrzwisięnatychmiastpozamykały.
–Czujęsięokropnie–oznajmiłaDot.–Toprzecieżnaszawspółlokatorka!

background image

– Cokolwiek to jest, to z pewnością nie jest naszą współlokatorką – stwierdziła

Hester.

WśrodkuSofianuciławrytmuderzeńmłotka,aigłamagicznieszyła,kierowanajej

lśniącympalcem.

– Będą musiały to wszystko zdejmować – westchnęła, przypominając sobie, kiedy

poprzednioktośzamknąłjąwpokoju.–Tylerobotynamarne.

Wczesnymwieczoremzawszaniemielidośćizaczęliwychodzićgrupkami,żebysię

umyć. Czujną gromadą przeszli do stołówki; zaklęte garnki w kuchni nadal
przygotowywały jedzenie, chociaż wszystkie nimfy zostały zamienione w kamień.
Uczniowie w ciszy napełnili talerze curry z gęsiny, sałatką z soczewicy i sorbetem
pistacjowymizaczęlijeść.

Siedząca przy głównym stole Agata próbowała zwrócić uwagę Tedrosa, ale on

nawetniepatrzyłwjejstronę,tylkoponurożułnogękurczaka.Nigdyniewidziałago
tak zmęczonego; miał cienie pod oczami, policzki pozbawione rumieńców i malutki
pryszcznapodbródku.Tylkoonjedenspośródzawszanniewziąłjeszczekąpieli.

Milczenietrwało,dopókiuczniowieniezaczęlikończyćsorbetu.
–No,niewiem,czyzauważyliście,aleno,SalaDobra?–pisnęłaKiko.–Dalejjest,

no,nietknięta.

Stodziewiętnaściegłówprzechyliłosię.
Kikoochłodziłaspoconypoliczek,przytulającdoniegopucharekzsorbetem.
–Więcmoglibyśmy,gdybyśmychcieli,no,urządzićtennasz,nowiecie…
Przełknęła.
–Bal.
Wszyscywmilczeniugapilisięnanią.
–Alboinie–wymamrotałaKiko.
Jejkoledzyikoleżankiwrócilidosorbetu.
PochwiliMilicentaodłożyłałyżeczkę.
–Spędziliśmytyleczasunaprzygotowaniach.
–Imamyjeszczedwiegodziny,żebysięwyszykować–powiedziałaGizela.
Renapobladła.
–Tomawystarczyć?
–Jasięzajmęmuzyką!–oznajmiłTristan.
–Jaobejrzęsalę–dodałTarkwiniusz.
– Uwaga, wszyscy się ubierają! – obwieściła Beatrycze i cały tłum z okrzykami

radościrzuciłłyżeczkiizerwałsięnanogi.

–Chcęsięupewnić,żedobrzezrozumiałam.–GłosAgatyprzebiłsięprzezogólną

wrzawę. – Wróżki i wilki nie żyją, na nauczycieli została rzucona klątwa, połowa
szkołyleżywgruzach,nawolnościgrasujemorderca…awychcecieurządzaćBal?!

background image

–Niemożemyulecczarownicy!–odparowałChaddick.
–Niemożemyzrezygnowaćznaszychsuknibalowych!–rozżaliłasięRena.
Pozostalizawszaniezaczęliwydawaćgniewneokrzyki,popierającich.
–Nauczycielebylibydumni!
–DobronigdynieulegaZłu!
–OnachcepopsućnamBal!
–Zamknijciesię.Wszyscy.
Wsalizapadłacisza.ZawszanieodwrócilisiędoTedrosa,którynadalsiedziałna

swoimmiejscu.

–Agatamarację.NiemożemyterazurządzaćBalu.
Koledzy Tedrosa w jednej chwili stracili zapał i pokiwali głowami. Agata

odetchnęłazulgą.

–Najpierwmusimyznaleźćwiedźmęizabićją–warknąłTedros.
Agatazacisnęładłoniewpięści,słyszącradosneokrzykizawszan:
–Zabićwiedźmę!Zabićwiedźmę!
– Wydaje wam się, że ona po prostu tak na nas czeka? – krzyknęła, wskakując na

krzesło. – Myślicie, że możecie tak po prostu pomaszerować do Zamku Zła i zabić
prawdziwąwiedźmę?!

Owacjeucichły.
–Jakto„prawdziwą”wiedźmę?–Beatryczespojrzałananiągniewnie.
Kikopobladła,dotarładoniejbowiemprawda.
–Baśniarznaprawdępiszewasząbaśń?
Agataskinęłagłową,awtedywsaliwybuchłychichoty.
–Niewiemy,ktomawładzęnadtymibaśniami–powiedziała,zagłuszającje.–Nie

wiemy, czy Dyrektor Akademii jest Dobry czy Zły. Nie wiemy nawet, czy w Puszczy
wciążpanujerównowaga.Wiemytylko,żeSofiachcemojejśmierciizabijekażdego,
kto jej stanie na drodze. Dlatego radzę, żebyśmy wracali do wieży Męstwo i tam
zaczekali.

SpojrzeniawszystkichskierowałysięnaTedrosa,marszczącegobrwinatesłowa.
– Cóż, to ja jestem kapitanem w tej szkole – odparł. – I jestem zdania, że

powinniśmyzaatakować.

Zawszaniewodzilioczamiodniegodoksiężniczki.
–Tedrosie,czymiufasz?–zapytałamiękkoAgata,patrzącnaniegozgóry.
Cisza zgęstniała, a jej pytanie zawisło w powietrzu. Tedros poczerwieniał pod jej

spojrzeniem.

Wkońcuodwróciłwzrok.
–Wracamydowieży–mruknął.
Zawszanie podporządkowali się jego rozkazom i ponuro zbierali talerze, Agata

tymczasemdotknęłajegoramienia.

background image

–Postąpiłeśwłaś…
– Idę się wykąpać – wybuchnął. – Muszę dobrze wyglądać, żeby spędzić noc,

ukrywającsięjakbaba!

Agatapozwoliła,bywyszedłjakopierwszy.PrzydrzwiachzatrzymałagoBeatrycze.
–ZakradnijmysiędoZamkuZła,Tedziu!Razemzabijemywiedźmę!
–Rób,cocipowiedziano–syknąłTedrosiprzepchnąłsiękołoniej.
Beatryczepatrzyłazanimzzaczerwienionymipoliczkami.
Kilka minut później, gdy pozostali zawszanie powlekli się do swojego więzienia

w wieży Męstwo, ona przemknęła do swojego pokoju, gdzie czekał na nią,
podskakując,wygłodniałybiałykróliczek.

– Dostaniesz kolację, Tedziu – obiecała, podnosząc go. – Ale najpierw musisz na

niązapracować.

Gdy Hester się obudziła, zamek był pogrążony w ciemnościach, a dzwon na

Dzwonnicy wybił ósmą. Odkleiła przylepiony śliną do jej policzka podręcznik
Zdejmowanie klątw i spojrzała na Dot i Anadil, opierające się na sobie za meblami
barykadującymiichpokój.Hestergwałtownieusiadłaipopatrzyła.

Drzwipokoju66byłynienaruszone.
Hesterodetchnęłazulgą,alenaglezakrztusiłasię.
Cośsięporuszałonakońcukorytarza.
Przedarła się przez plątaninę mebli i na palcach podeszła do schodów. Gdy się

zbliżyła, zobaczyła trzy pochylone sylwetki skradające się w dół. Chwilę potem
prześlizgnęłysięobokniejjeszczedwie.

Hester poczekała ukryta za balustradą, aż zobaczyła kolejne cienie. Wtedy zapaliła

pochodnię.

Mona,Arachne,VexiBronspojrzelinanią,wybałuszającoczy.
–Dlaczegoniejesteściewswoichpokojach?!–krzyknęłaHester.
–Przyszliśmy,żebycipomóc!–oznajmiłaMona.
–Chcemysiębronić–wyjaśniłVex.
–Co?!Oczymwy…
WtymmomencieHesterzobaczyła,cotrzymająwrękach.
Anadil śniła właśnie o kanałach ściekowych, a Dot o fasoli, gdy obie poczuły

szturchnięciewbrzuch.

–Patrzcie!–Hestertrzymałaczarnybilecikposypanyzielonymbrokateminapisany

upiorniebiałymatramentem.

background image

– Ładny wierszyk. Ale nie wiem, czy to powód, żeby nas budzić – wymamrotała

Dot.–Ocochodziztązemstą?

–Niebędzieżadnejzemsty!–krzyknęłaHester.
–Notodlaczegotonapisałaś?–zapytałaAnadil.
–Nienapisałam,wykretynki!
Spojrzałynaniąiwjednejchwilirzuciłysiędoschodów.
–Jakonasięwydostała?–wrzasnęłaAnadil,przeskakującpodwastopnie.
– Zrobiła to, zanim do nas przyszła! – odkrzyknęła Hester. Zegar wybił wpół do

dziewiątej.

– Ona jest dobra w takich sztuczkach. – Dot potknęła się i omal nie zleciała ze

schodów.–Jakmyślicie,naczymbędziepolegaćjejzemsta?

–Więcejkruków?–powiedziałaAnadil.
–Trującamgła?–zastanowiłasięHester.
– Bomby ogniowe podłożone pod obie szkoły, które wybuchną w tym samym

momencie?–podsunęłaDot.

Hesterpobladła.
–Ajeślionijużnieżyją?
Przebiegłyprzezholprzyschodach,minęłystołówkęiWystawęZła,kierującsiędo

pokrytych pajęczynami, ozdobionych rzeźbionymi czaszkami drzwi na najdalszym
końcuszkoły.Hesterrzuciłaczarnezaproszeniewkątiotworzyłagwałtowniedrzwi.
WpadłydoSaliZła,przygotowanenamasakrę…

Dotspojrzałatylkorazizemdlała.Jejkoleżankiniemogłyzłapaćoddechu.
–Tojesttazemsta?–zapytałaHesterzełzamiwoczach.
Tymczasem króliczek Tedzio przekradł się zza schodów do porzuconego przez

Hester bileciku. Chwycił go ząbkami, uważając, żeby nie rozmazać brokatu. Myśląc
ogruszkach,śliwkachiinnychprzysmakach,pokicałzpowrotemdoswojejpani.

Agata,opartaościanęświetlicywwieżyMęstwo,starałasięniezamykaćoczu,ale

jej powieki stawały się coraz cięższe, aż poleciała do tyłu i wpadła prosto w czyjeś

background image

ramiona. Mrużąc oczy, spojrzała na Tedrosa, który odświeżony i wilgotny po kąpieli
przyklęknąłprzyniej.

–Śpij–powiedział.–Jestemprzytobie.
–Wiem,żejesteśnamniezły…
–Cśśś–powiedział,przytulającjąmocniej.–Niekłóćsięjuż.
Z uśmiechem pełnym poczucia winy Agata poddała się jego silnym ramionom

izamknęłaoczy.

Drzwiświetlicyotworzyłysięztrzaskiem.
–Tedziu!
Beatryczewpadładośrodka,budzączawszan.Tedrospopatrzyłnaniązirytacją.
–Onituprzyjdą!–krzyknęłaBeatryczeirzuciłamuczarnybilecik.Agatausiadła.–

Przyjdątu,żebynaszabić!

Tedrosprzeczytałbiałytekst,anajegoszyiwystąpiłyżyły.
–Wiedziałem!
Agataspróbowałazajrzećmuprzezramię,aleonzerwałsięjużnarównenogi.
–UWAGA!
Zawszaniemomentalnieusiedli.
– Właśnie w tym momencie złoczyńcy planują zemstę na naszej szkole – oznajmił

Tedros przy wtórze okrzyków zgrozy. – Wszyscy nigdziarze sprzymierzyli się teraz
zSofią.NasząjedynąnadziejąjestzaatakowanieAkademiiZła,zanimoniprzyjdądo
nas.Szturmujemyodziewiątej!

Agatastałakompletniezaskoczona.
–Szykujciesięnawojnę!–zagrzmiałTedros,otwierającnaościeżdrzwi.
– Wojna!!! – krzyknął Chaddick, prowadząc za sobą zawszan. – Szykujcie się na

wojnę!

OszołomionaAgatapodniosłależącynaziemibilecik.Kiedygojednakprzeczytała,

oczyjejzalśniły.

–Nie!Nieatakujcie!
Wybiegła ze świetlicy, ale na jej drodze pojawiła się wysunięta stopa. Agata

zderzyłasięześcianąiupadłanapodłogęzamroczona.

–Ups–powiedziałaBeatryczeiradosnapobiegłazaresztą.

Agata otworzyła oczy i zobaczyła pusty korytarz. Czuła przeszywający ból głowy.

Pojękując,poszłazaśladamistópprzejściemdowieżyHonor,zeszładoJaskiniJasia,
ażwreszcieusłyszałazłowrogiedźwiękimieczyuderzającychokamień.

Zajrzaładoklasyzrobionejzelśniącychlandrynekizobaczyłachłopcówostrzących

prawdziwemiecze,strzały,topory,buławyiłańcuchy,którewykradlizeZbrojowni.

–Iletegowrzącegooleju?–zawołałktóryś.
–Tyle,żebyichwszystkichoślepić!–odkrzyknąłinny,pocierającmieczosełką.

background image

W klasie lizakowej Rena przycinała sukienki dziewcząt, żeby były bardziej

praktyczne podczas walki, a Beatrycze wyposażała każdą z nich w torbę ostrych
kamieniistrzałekdorzucaniazrobionychzcierni.

– Ale chłopcy przygotowywali się do wojny na lekcjach – jęknęła któraś

dziewczynka.

–Nasnienauczonowalczyć!–powiedziałainna.
– A chcecie zostać niewolnicami czarnych charakterów? – odpaliła Beatrycze. –

Zostać zmuszone do gotowania dzieci, jedzenia serce księżniczek, picia końskiej
krwi…

–Iubieraniasięnaczarno?–krzyknęłaRena.
Zawszankiprzełknęłyślinę.
–Notouczciesięprędko–zakończyłaBeatrycze.
W klasie piankowej Kiko i Gizela zapalały tuziny pochodni, a w klasie żelkowej

Nikolaszgrupąchłopcówszykowałmocnytaran.

Agata znalazła Tedrosa w ostatniej klasie, z Chaddickiem i jeszcze dwoma

chłopcami pochylał się nad ręcznie rysowaną mapą leżącą na śliwkowym biurku
profesorDovey.

–Skądwiesz,żetamwłaśniejestSalaZła?–zapytałChaddick.
– Zgaduję – odparł książę. – Tylko Agata była w tej przeklętej szkole, ale nigdzie

niemogęjejznaleźć.PowiedzBeatrycze,żebyjeszczerazjejposzukała.

–Oszczędzęwamkłopotu.
ChłopcyodwrócilisiędoAgaty.
–Potrzebujemytwojejpomocy.–Tedrosuśmiechnąłsiędoniej.
–Niepomogękapitanowipoprowadzićarmiinapewnąśmierć–oznajmiłaAgata.
Tedroszaczerwieniłsięzaskoczony.
–Agato,onizamierzająnaspozabijać!
Dobro przybędzie, by nas wszystkich zgładzić – odparła, podnosząc do góry

czarny bilecik. – Zło nie zamierza nas zaatakować! Sofia chce, żebyś to ty ją
zaatakował!

– W takim razie raz wreszcie ja i wiedźma w czymś się zgadzamy – oznajmił

Tedros.–Jesteśzemną,czynie?

–Niepozwolęcitamiść.
–Jatujestemmężczyzną,aniety!
–Notozachowujsięjakmężczyzna!
Zegarwybiłdziewiątą.
Słuchającdzwonówzwieży,chłopcypatrzylinerwowonaprzemiannaTedrosaina

Agatę.

Ostatnieuderzenieucichło.
W zapadłej ciszy Agata dostrzegła w oczach Tedrosa wahanie i zrozumiała, że

background image

wygrała.Uśmiechnęłasięciepłoijużchciałagowziąćzarękę,aleTedrossięodsunął.
Patrzyłnaniązezłością,ajegotwarzstawałasięcorazbardziejibardziejczerwona.

– SZTURMUJEMY TERAZ! – krzyknął wreszcie i w całym korytarzu rozległy się

okrzyki.

Gdy jego trzej porucznicy pobiegli, by sformować szyki, Tedros zwinął mapę

iskierowałsiędodrzwi.

Agatazagrodziłamudrogę,alezanimzdążyłasięodezwać,chwyciłjąwpasie.
–Ufaszmi,Agato?–zapytałniemalbezgłośnie.
Westchnęłazirytacją.
–Oczywiście,ale…
–Toświetnie.–Tedroszatrzasnąłdrzwiizablokowałjestrzałą.
– Przykro mi – powiedział przez szczelinę. – Ale jestem twoim księciem

izamierzamcięochronić.

– Tedrosie! – Agata tłukła w cukierkowe drzwi. – Tedrosie, ona was wszystkich

pozabija!

Przez szczelinę widziała, jak Tedros prowadzi armię Dobra, uzbrojoną

w pochodnie, broń i taran, wznoszącą krwiożercze okrzyki: „Zabić wiedźmę! Zabić
wiedźmę!”. W oświetlonym pochodniami korytarzu ich cienie wyginały się na
ścianach,mroczneizdeformowane,apotemzniknęłyjakzdmuchniętemagią.

Panika sprawiła, że Agacie krew dosłownie zastygła w żyłach. Za wszelką cenę

musiaładostaćsiędoAkademiiZłaprzedTedrosemijegoarmią.Alecomogłazrobić,
byichuratować?

Dopierośmierćnemeziswaswyzwoli–powiedziałaladyLesso.
OczyAgatyzamgliłysięodłezopłakującychdecyzję,którąjużpodjęła.
JeślioddaSofiiswojeżycie,niktwięcejniebędziemusiałzginąć.
Niechwiedźmawygra.
Tylkotakieszczęśliwezakończeniepozostawało.
Wrzeszczała na całe gardło, kopała i tłukła pięściami w drzwi, a potem uderzyła

wnieśliwkowymbiurkiem,alecukierkiniepokruszyłysię.Ciskałakrzesłamiwściany
zcrèmebrûlée,tupaławpodłogęzeskrystalizowanejmelasy…Byłatylkojednadroga
wyjściazsali.Agatawyjrzałaprzezokno.

Gdy usiadła okrakiem na parapecie w powiewającej niebieskiej sukni jej czarny

bucior wymacał gzyms. Zimny nocny wiatr chłostał jej twarz, ale bez wahania
wystawiła drugą nogę na zewnątrz i złapała się pnącza ozdobionego przez wróżki
złotymi światełkami. Rozpaczliwym szarpnięciem podciągnęła się na wąski występ
wmurzeiobejrzała.

Znajdowała się tak wysoko nad Mostem Połowicznym, że zastygli nauczyciele

wyglądali jak chrabąszcze. Ostry wiatr smagał jej uszy i sprawiał, że zadrżała
gwałtownie i omal nie spadła. Poprzez szklane przejścia widziała pochodnie

background image

spływające w dół schodami wieży Honor i kierujące się do Leśnego Tunelu. Miała
tylkokilkaminut,zanimDobrowpadnieprostowszponyZła.

Zgrabiałymi dłońmi pociągnęła za świetlisty pęd nad głową i stwierdziła, że jest

mocno spleciony. Zmrużyła oczy, przyglądając się ozdobionym magicznymi
światełkamipnączomzbiegającymażdonasadywieżyniczymlśniącadroga,mogącają
zaprowadzićnamost.

Żebytylkowytrzymały–błagaławduchuAgata.
Złapała mocno, zeskoczyła z gzymsu i wtedy usłyszała, jak pnącze pęka. Jej ciało

poleciało w dół, uderzyło o szklany występ, ale zanim straciła równowagę, coś ze
świstemwbiłosięwmurdosłownieocentymetryodjejpoliczka.

Strzała.
Przytrzymała się jej. Wtedy zobaczyła drugą strzałę, która omal nie musnęła jej

policzka.Zciemnościwylatywałykolejne,wyraźniewycelowaneprostownią.Agata
zamknęłaoczyiczekałanaśmiertelneuderzeniebólu.

Świststrzałucichł.
Otworzyła oczy. Strzały tworzyły krzywą drabinę biegnącą aż do samej podstawy

wieży.

Niezastanawiałasię,ktojąchciałzabićanidlaczegomiałatyleszczęścia.Poprostu

złaziła po strzałach tak szybko, jak tylko mogła, a potem przebiegła Mostem
Połowicznym, lawirując między skamieniałymi nauczycielami i wyciągając ręce
w poszukiwaniu bariery, która się jednak nie pojawiła. Gdy Tedros i jego armia
znaleźli się na Polanie i stwierdzili, że tunele Dobra i Zła magicznie splątały się,
uniemożliwiając im przejście, Agata bezpiecznie wkraczała już do siedziby czarnych
charakterów.

Wysokoponadnią,wokniewieżySzkoda,Grimmodłożyłłuk.
–Inawetwłosjejniespadłzgłowy–pochwaliłagoSofia.–Chociażbardzobyś

tegopragnął.

Grimm wymamrotał coś ulegle, a Sofia spojrzała na armię Tedrosa maszerującą

wokółjeziora,apotemnaAgatęznikającąsamotniewZamkuZła.

–Tojużniedługo–powiedziała.
Zgarnęłazestołu pasmasiwychwłosów iszyładalej, jakmarionetkarztriumfalnie

pociągającyzasznurki.

Agata spodziewała się, że zostanie pochwycona natychmiast po wejściu do Zamku

Zła. Ale gdy skradała się przez wilgotny hol, zobaczyła, że nie było żadnych straży,
żadnychpułapek,żadnychoznakwojny.AkademiaZłabyłaniepokojącocicha,jeślinie
liczyć żelaznych drzwi, z trzaskiem otwierających się i zamykających na tyłach holu.
Zajrzała do środka i zobaczyła Teatr Baśni, nieskazitelnie czysty i przywrócony do
dawnego wyglądu, z jedną tylko różnicą. Płaskorzeźba z przodu sceny, dawniej

background image

przedstawiającafeniksapowstającegozpopiołów,terazzawierałanowąscenę…

Wrzeszczącąwiedźmęotoczonąprzezkruki.
Agatawzdrygnęłasięiweszłaposchodach,kierującsiędoSaliZła.
Lecznaszązemstąsięzdążąudławić…
Co podburzani przez Sofię nigdziarze mogą jej zrobić? Agata pomyślała

o najgorszych czarnych charakterach, jakie znała z baśni. Zamienić ją w kamień?
Obnosićjejobciętągłowę?Zrobićzniejpasztetzapiekanywcieście?

MimolodowategozimnaAgataczułapotnapoliczkach.
Poturlaćjąwbeczcenabijanejgwoździami?Wyciąćjejserce?Napełnićjejżołądek

kamieniami?

Potmieszałsięzełzami,gdypatrzyłanasetkiśladówstóp.
Spalićją?Ukamienować?Zasztyletować?
Ruszyła biegiem tam, gdzie czekały ją tortury i śmierć, z nadzieją, że kiedyś ona

iSofiaodnajdąsięwinnymświecie,świeciebezksiążąt,świeciebezbólu.Zkrzykiem
przerażeniaotwarłarzeźbionewczaszkidrzwi.

Izaparłojejdechwpiersiach.
SalaZłaprzemieniłasięwimponującąsalębalową,lśniącąodzielonychdekoracji,

czarnych balonów, tysięcy zielonych płomieni świec i wirującego kandelabra, który
rzucał na freski na ścianach błyski szmaragdowego światła. Wokół wysokiej rzeźby
lodowej, przedstawiającej dwa splecione węże, Hort i Dot, potykając się, tańczyli
walca.ObokkręcilisięVexiAnadil,którazarzuciłamuramionanaszyję,Bronstarał
się nie deptać Monie po zielonych stopach, a Hester i Ravan kołysali się w miejscu
i szeptali coś do siebie. Wokół nich tańczyły inne pary czarnych charakterów.
Współlokatorzy Ravana grali na trzcinowych skrzypcach, a na parkiet co chwilę
wychodziły kolejne pary, niezgrabne, nieśmiałe, ale promieniejące szczęściem,
pragnącetańczyćpodwyszywanymcekinamibanerem:

Agatarozpłakałasię.
Muzykaumilkła.
Agataotarłaoczyizobaczyła,żenigdziarzewpatrująsięwnią.Parysięrozdzielały,

twarzeczerwieniałyzzawstydzenia.

–Coonaturobi?!–parsknąłVex.

background image

–Powieowszystkimzawszanom!–dodałaMona.
–Łapaćją!–krzyknęłaArachne.
–Jasiętymzajmę–odezwałsięczyjśgłos.
ZtłumuwyszłaHester.Agatacofnęłasięokrok.
–Hester,posłuchaj…
–Toimprezadlaczarnychcharakterów,Agato–powiedziałaHester,zbliżającsię

doniej.–Atyniejesteśczarnymcharakterem.

Agataskuliłasiępodścianą.
–Zaczekaj…nie…
– Obawiam się, że możesz zrobić tylko jedno – powiedziała Hester, której cień

górowałnadAgatą.

Agatazasłoniłatwarz.
–Umrzeć?
–Zostać–odparłaHester.
Agata zagapiła się na nią szeroko otwartymi oczami. Tak samo zaskoczeni byli

nigdziarze.

Vexwyciągnąłpalec.
–Ale…ale…onajest…
–Milewidzianajakomójgość–oznajmiłaHester.–WodróżnieniuodOśnieżonych

Bali,Nie-Baleniemajążadnychzasad.

Agata potrząsnęła głową, ale zamiast słów popłynęły łzy. Hester dotknęła jej

ramienia.

–Znaleźliśmysalę takwyglądającą– powiedziała,łamiącymsię głosem.–Myślę,

że ona chciała, żebyśmy mieli to, czego ona nie mogła dostać. Może w ten sposób
chciałaprzeprosić.

Agatazaczęłaszlochać.
–Jateżprzepraszam…
– Wepchnęłam cię do ścieku – pociągnęła nosem Hester. – Wszyscy popełniamy

błędy.Alenaprawimyje,prawda?Obieszkołyrazem.

Agataszlochałatak,żecałejejciałodrżało.
Hesterstężała.
–Ocochodzi?
–Próbowałam–chlipnęłaAgata.–Próbowałamichpowstrzymać.
–Kogopowstrzymać…
–ZABIĆZŁYCH!ŚMIERĆNIGDZIARZOM!
Hesterpowolisięodwróciła.
–ZABIĆZŁYCH!ŚMIERĆNIGDZIARZOM!
Nigdziarze stłoczyli się przy ogromnych oknach i wyjrzeli w ciemność. Poniżej

armiaDobramaszerowaławokółjeziorazbroniąlśniącąwblaskupochodni.

background image

Rozpromienionetwarzeczarnychcharakterówprzygasłyizpowrotemzamknęlisię

wswoichzwykłychskorupach.Przezoknawdarłsięwiatr,zagasiłświece,pogrążając
salęwciemnościichłodzie.

– Więc przyszłaś, by nas ostrzec. A twój książę przyjdzie, by nas zabić –

powiedziałaHester,patrzącnatłumżądnykrwi.–Tyle,jeślichodziomiłość.

–Niemusicieznimiwalczyć–upierałasięAgata.–Niechzobaczątosamo,coja.
Hesterodwróciłasiędoniejzpłonącymioczami.
– I niech nas wyśmieją? Niech przypomną nam, jacy jesteśmy? Brzydcy.

Bezwartościowi.Przegrani.

–Niejesteścietacy!
Hesterznowustałasiętąniebezpiecznądziewczynką,jakąAgataznaławcześniej.
–Niconasniewiesz–warknęła.
–Jesteśmytacysami,Hester–przekonywałająAgata.–Niechzobacząprawdę.To

jedynysposób!

– Tak – powiedziała Hester cicho. – Jest tylko jeden sposób. – Obnażyła zęby. –

Uwolnićwiedźmę!

–Nie!–krzyknęłaAgata.–Onawłaśnietegochce!
Hesteruśmiechnęłasięszyderczo.
–Iprzypomnijcienaszejksiężniczce,cosiędzieje,gdypięknepannypchająsiętam,

gdzieichnieproszą.

Agatawrzasnęła,gdyotoczyłyjącienieczarnychcharakterów.

Wysoko,wrozpadającejsięwieży,tłumpięćdziesięciunigdziarzyodsunąłostatnie

meble i wyrwał ostatnie gwoździe z drzwi pokoju 66. Z dzikim wrzaskiem wyważyli
drzwiicofnęlisięzaskoczeni.

Z pokoju patrzyła na nich pomarszczona, ohydna wiedźma w cudownej różowej

suknibalowej.Pogładziłalśniącąłysinęiobnażyławuśmiechupoczerniałedziąsła.

–Niechzgadnę,nanaszymprzyjęciupojawilisięnieproszenigoście.

background image

29

Pięknezło

background image

A

gata otworzyła oczy i poczuła lodowate zimno. Leżała na plecach, zamknięta

w oszronionej szklanej trumnie, nad którą pochylały się tuziny zamazanych sylwetek.
Szarpnęłasięwprzypływiepaniki,alejejciałobyłozamarznięte.

Toniebyłoszkło.Tobyłlód.
Spróbowała zaczerpnąć powietrza, ale tylko się zadławiła. Oczy wyszły jej na

wierzch, policzki posiniały… W tym momencie mroczne cienie rozstąpiły się,
a pomiędzy nimi podpłynęło do niej różowe widmo. Agata, nadal bez tchu, przetarła
językiem szron. Sofia, łysa i groteskowo zeszpecona, uśmiechnęła się do niej z góry.
W ręku trzymała topór z Sali Udręki. Agata próbowała chwycić ostatni oddech, a jej
oczy błagały o litość. Sofia patrzyła na nią poprzez taflę lodu. Przesunęła palcami
ponadtwarząuwięzionejAgaty…apotemuniosłatopór.

ZoddalidobiegłwrzaskHester.
Topórwbiłsięwlódiroztrzaskałtrumnę,zatrzymującsięowłosodtwarzyAgaty.

Dziewczynkaupadłanamokrąpodłogę,ciężkodysząc.

–Zamrażaciebiednąksiężniczkę?–westchnęłaSofia.–Hester,taksięnietraktuje

gości.

– Te strzały… to byłaś ty… – wyjąkała Agata, podnosząc się ciężko. –

Sprowadziłaśmnietutaj…żebymniezabić…

–Zabićcię?–WoczachSofiizabłysłauraza.–Myślisz,żemogłabymcięzabić?
Pod przeciwległą ścianą Agata zobaczyła Hester skuloną obok Anadil i Dot.

Wszystkie z otwartymi ustami wpatrywały się w łysą, pomarszczoną staruchę, ich
dawnąwspółlokatorkę.

– Prawda jest taka, że chciałabym cię skrzywdzić, Agato – powiedziała Sofia,

roztapiająctopórlśniącympalcem.–Alepoprostuniemogę.

Przyjrzałasięodbiciuswojejzniszczonejtwarzywjednymzbalonów.
–Mojezachowaniezeszłegowieczorabyłoniestosowne.
–Niestosowne?–zakasłałaAgata.–Wypchnęłaśmnieprzezokno!
– A czy ty nie zrobiłabyś tego samego? – zapytała Sofia, spoglądając na odbicie

wniebieskiejsukniAgaty.–Gdybymtojazabraławszystko,conależałodociebie?

Sofiaodwróciłasię,aróżowasukniazalśniła.
–Aletotwojabaśń,Agato.Ialbozakończymyjąjakowrogowie,albozakończymy

jąjakoprzyjaciółki.

–Pppprzyjaciółki?!–zająknęłasięAgata.
–DyrektorAkademiipowiedział,żetoniemożliwe.Ichybaobieuznałyśmy,żemiał

rację–powiedziałaSofia,którejskórazaczęłapękaćwokółbrodawek.–Alejakon
mógłnaskiedykolwiekrozumieć?

Agatacofnęłasięzobrzydzeniem.
Sofiaskinęłagłową.

background image

– Jestem teraz brzydka – przyznała cicho. – Ale mogę być tutaj szczęśliwa, Agato.

Naprawdęmogę.Jesteśmytam,gdzienaszemiejsce.TyjesteśDobra.JajestemZła.

Powiodłaspojrzeniempoudekorowanejsali.
–AleZłoteżmożebyćpiękne,nieuważasz?
Woknachzalśniłoświatłopochodni.
–Sofio,zawszaniesąpodbramą!–krzyknęłaAnadil,wyglądającprzezokno.
–Zemsta–powiedziałaAgataizadrżała.–Napisałaś,żechceszzemsty.
–AjakinaczejmiałamtuzwabićDobro,Agato?–spytałazesmutkiemSofia.–Jak

inaczejmiałamimpokazać,żewszystko,czegochcemy,tonaszwłasnybal?

– Sofio, oni tu idą! – wrzasnęła Dot. Piętro niżej zawszanie uderzali taranem

wbramęzamku.

– Ale teraz zakończymy to, prawda? – powiedziała Sofia, wyciągając poskręcaną

rękęzkieszenisukni.

Agataotworzyłaszerokooczy.Sofiacośtrzymała.
–JESTNAGÓRZE!–Zawszaniewdarlisiędozamku.
–Agato.–Sofiapodeszładoniejpowoli,zaciskającrękę.
–ZABIĆWIEDŹMĘ!–krzyczelizawszanie,wbiegającposchodach.
Sofiawyciągnęłapokrytąbrzydkimiplamamipięść.
–Mojaprzyjaciółko…mojanemezis…
Agatawzdrygnęłasię.Sofiaotwarłapustądłoń.
Iprzyklękłanajednokolano.
–Czyzatańczyszzemną?
Agatawstrzymałaoddech.
ŁUUP!Zawszanietłukliwdrzwisali.
–Sofia,cotywyprawiasz?!–wrzasnęłaHester.
SofiawyciągnęłazwiędłądłońdoAgaty.
–Pokażemyim,żejużpowszystkim.
Drzwizaczęłypękać.
–Jedentaniec,żebynastałpokój–obiecałaSofia.
–Sofia,oninaswszystkichzabiją!–skrzeknęłaHester.
Sofianiecofnęłaręki.
–Jedentaniec,żebybyłoszczęśliwezakończenie,Aga.
Agatapatrzyłananiąjaksparaliżowana.Wdrzwiachustąpiłyrygle.
BrodawkiSofiibyływilgotneodłez.
–Jedentaniec,żebyuratowaćmiżycie.
–Natrzy!–ryknąłzadrzwiamiTedros.
SofiapopatrzyłanaAgatę,szerokootwierającczarneoczy.
–Toja,Aga.Niewidzisz?
Agata,drżąc,wpatrywałasięwjejbrzydkątwarz.

background image

–Raz!
–Agato,proszę…
Agatacofnęłasięokrok,przerażona.
–Proszę…–błagałaSofia,naktórejtwarzymalowałsięból.–Niepozwól,żebym

umarłajakoczarnycharakter.

Agataodsunęłasięodniej.
–JesteśZła…
–ADobrowybacza.
Agatazastygłabezruchu.
–CzyniejesteśDobra?–spytałabezgłośnieSofia.
–Dwa!
Agatawstrzymałaoddechiścisnęłajejrękę.
Sofia objęła ją kościstymi ramionami i pociągnęła w posuwistym walcu po

parkiecie. Na rozpaczliwą komendę Hester koledzy Ravana zaczęli niepewnie grać
romantycznąmelodię.

–JesteśDobra–westchnęłaSofia,opierającgłowęnaramieniuAgaty.
–Niepozwolę,żebycięskrzywdzili–szepnęłaAgata,mocnoprzytulającSofię.
Sofiadotknęłajejpoliczka.
–Chciałabymmócpowiedziećtosamo.
Agatapopatrzyłananią.Sofiauśmiechnęłasięponuro.
–Trzy!
Tedros na czele swojej armii wdarł się przez drzwi i z krwiożerczym okrzykiem

uniósłmieczponadgłowąSofii.

–Zabićwie…
Wtymmomenciezobaczył,żewalctrwawnajlepsze.
Sofiaobróciłasiędoniego,trzymającwramionachAgatę.Tedrosopuściłmiecz.
– Biedny Tedzio – oznajmiła Sofia, uciszając muzykę. – Za każdym razem, gdy

znajdujeswojąksiężniczkę,onaokazujesięwiedźmą.

OszołomionyTedroswpatrywałsięwAgatę.
–Tyjesteś…znią?
–Onakłamie!–wrzasnęłaAgata,próbującsięwyrwaćzuściskuSofii.
–Jakmyślisz,jakudałojejsięprzeżyćupadek?Dlaczegochciałapowstrzymaćtwój

atak? – pytała Sofia, przytulając ją mocniej. – Tak, Tedziu, obawiam się, że twoja
balowapartnerkajesttakżemojąpartnerką.

Tedros w ślad za Sofią popatrzył na wiszący ponad salą baner. Stojący za nim

zawszaniepobledli.

–Niesłuchajjej!–pisnęłaAgata.–Topułapka!
–Agato,kochanie,wszystkowporządku.Możeszmujużpowiedzieć–zapewniłają

Sofia.PopatrzyłazesmutkiemnaTedrosa.–Chciałazaczekać,ażprzyłożycimieczdo

background image

gardła.

TedrospatrzyłnaAgatęszerokootwartymioczami.
– To nieprawda! – krzyknęła. – Udowodnię to! – Odwróciła się. – Hester! Dot!

Powiedzcieim!

Ale Hester i Dot, tak jak i pozostali nigdziarze, z wściekłością patrzyły na armię

Dobra, uzbrojoną w śmiercionośną broń i gotową do masakry. Hester spojrzała na
Agatęinicniepowiedziała.

Agata zobaczyła, że w oczach jej księcia gaśnie blask. Stojący za nim uzbrojeni

zawszaniezwracaliswojeostrzajużnienaSofię,tylkonanią.

– Nie! Zaczekajcie! – Wyrwała się i wpadła w ramiona Tedrosa. – Musisz mi

uwierzyć!Jestempotwojejstronie!

– Doprawdy? – zadumała się Sofia. – To jak to się stało, że książę zamknął cię

wjednymzamku…aterazjesteśwdrugim?

Agatapoczuła,żeramionaTedrosasztywnieją.Podniosłagłowęizobaczyła,żecała

krewodpłynęłamuztwarzy.

–Odpowiedz.
–Przyszłamtu,żebycipomóc…zeszłamnadół…
–Zeszła!–zarechotałaSofia.–Ztakiejwieży!
TedrospopatrzyłprzezoknonasięgającechmurwieżeZamkuDobra.
–Byłystrz-a-a-ły–zająknęłasięAgata.
–Niewiem,czegoonataksięwstydzi–oznajmiłaSofia,drapiącsiępogłowie.–

Sama to wszystko wymyśliła. Złośliwe psikusy robione Dobru, spotkanie z tobą
w Puszczy, atak podczas Cyrku… to wszystko była część wielkiego planu Agaty,
mającegocięprzekonać,żejestDobra.Nodobrze,zwyjątkiemtegoślicznegonowego
uśmiechu.Tobyłaczystaczarnamagia.

Agataniebyławstanieoddychać.
– Tylko najlepsze Zło potrafi udawać Dobro – powiedziała Sofia, patrząc na nią

złośliwie.–Agatajestwtymlepszanawetodemnie.

TedroszoczamiwielkimijakspodkiodsunąłsięodAgaty.
– Prawdziwa księżniczka nie kwestionowałaby mojego autorytetu – powiedział

ipoczerwieniał.

–Ted,zaczekaj…–prosiłaAgata.
–Księżniczkaniepodawałabywwątpliwość,czyjestemmężczyzną.
–Patrz,coonaztobąrobi…
–Wiedziałem,żejesteświedźmą–oznajmiłłamiącymsięgłosem.–Wiedziałemod

początku.

–Nieufaszmi?–chlipnęłaAgata.
–Kiedyśmojamatkazadałamojemuojcutosamopytanie.–Tedrossamwalczyłze

łzami.–Alejaniepopełnięjegobłędu.

background image

Jego spojrzenie pobiegło do leżącego między nimi na ziemi Ekskalibura. Książę

rzuciłsiędoniego,aleAgatazłapałamieczjakopierwszaizerwałasięnarównenogi,
wyciągającgoprzedsiebie.Zawszaniezezgroządobylibroni.

–Widzisz?–uśmiechnęłasięSofia.–Mieczdogardła.
Agata popatrzyła na nią, potem na Tedrosa, wpatrującego się w ostrze tuż przed

swojątwarzą.Upuściłamiecz.

–Nie!Jatylko…janiechciałam…
Tedrospoczerwieniałzfurii.
–Szykowaćsiędoataku!!!
Agatacofnęłasię.
–Tedros,posłuchajmnie!
TedroszłapałłukChaddicka.
–Tedros,zaczekaj…
–Jestemgorszyodmojegoojca.–Tedrospatrzyłnaniąlśniącymiwilgociąoczami.

–Ponieważnadalciękocham.

Wymierzyłstrzałęwjejserce.
–Nie!–wrzasnęłaAgata.
–Strzelać!
Zawszanie obrzucili bezbronnych nigdziarzy kamieniami, strzałkami i olejem,

aTedroswypuściłstrzałęprostowAgatę…

Nim jednak strzała wbiła się w pierś Agaty, Sofia machnęła lśniącym palcem.

Wszystkiepociskizamieniłysięwstokrotkiiłagodnieopadłynapodłogę.

Kulący się nigdziarze podnieśli głowy, zdumieni, że wciąż żyją. Pochylona Agata

powolisięodwróciła.

–Nauczyłamsiętegoodmojejulubionejksiężniczki–stwierdziłacichoSofia.
Agata,szlochając,opadłanapodłogę.
Tedrosprzenosiłspojrzeniezjednejnadrugąinaglenajegotwarzyodmalowałosię

straszliweprzeczucie.Sofiaposłałamudiabolicznyuśmiech.

–Tećwiczeniaodpoczątkukiepskociszły,prawda,Tedziu?
– Nie! – Tedros upadł na kolana i chwycił w ramiona płaczącą Agatę, która go

odepchnęła.

– To się nazywa interesujące zakończenie. Książę chce zabić swoją księżniczkę. –

Sofiawyraźnierozkoszowałasiętąchwilą.Podniosłastokrotkęmającąprzeszyćserce
Agatyizwyrazemrozkoszypowąchałają.–Całeszczęście,żeZłoprzybyłowporę,
byjąocalić.

SiedzącynapodłodzeTedrospatrzyłnaniązrozpaczony.
–Co,oczywiście,nasuwapewnepytanie…–Sofiaoblizałazwiędłewargi.–Cosię

dzieje,gdyZłostajesięDobre?

Tym razem, gdy się uśmiechnęła, Tedros zobaczył lśnienie białych zębów. Cofnął

background image

sięzaskoczony.

Na jego oczach brodawki Sofii magicznie pospadały, głęboko pomarszczona skóra

wygładziłasię,ażstałasięzpowrotemkremowailśniłamłodościąjakbrzoskwinia.
Włosyspłynęłyzłysejczaszkikaskadamizłocistychpierścieni,awargiwypełniłysię
lśniącymróżem.Agataostrożniespojrzałaprzezpalceizobaczyła,żeoczySofiilśnią
zieleniąszmaragdów,jejzwiędłeciałorozkwita,ażnajpotężniejszaspośródczarnych
charakterów stanęła nad nią w różowej sukni, bardziej promienna i piękniejsza niż
kiedykolwiekwcześniej.

–Uciekajcie…Uciekajcienatychmiast…–ostrzegłaAgata,alezawszaniestalijak

sparaliżowani,patrzącnato,cosiędziałozaSofią.

Agataodwróciłasię,przygotowanananajgorsze.
JejspojrzenieodwzajemniłaHesterubranaterazwróżowąsuknię.Jejcienkiewłosy

magicznie przemieniły się w długie i grube pukle, zapadnięte policzki wypełniły się,
atatuażnabrałwspaniałegoczerwonegokoloru.BiałewłosystojącejobokniejAnadil
stałysiękasztanowe,aczerwoneoczy–morskozielone,podczasgdypękatadotejpory
Dot miała teraz figurę jak klepsydra. W lustrzanych balonach Hort obserwował, jak
jego szczęka staje się mocniejsza, w podbródku pojawia się dołeczek, a workowata
czarna tunika zmienia się w niebieski płaszcz zawszanina. Tłusta cera Ravana
oczyściła się, Bron uniósł koszulę i zobaczył wspaniałe rzeźbione mięśnie, Arachne
przesunęła palcami po dwojgu oczach, Mona dotknęła gładkiej skóry barwy kości
słoniowej… aż wreszcie wszyscy przemienieni nigdziarze, ubrani teraz w mundurki
Dobra,patrzylinasiebiezniedowierzaniem.

SofiauśmiechnęłasięzgórydoAgaty.
–Mówiłamci,żeZłomożebyćpiękne,prawda?
–Wycofaćsię!–krzyknąłTedrosdoswojejarmii.
– Jeszcze nie skończyliśmy, Tedziu! – zagrzmiała Sofia. – Ty i twoja armia

wpadliście na bal. Ty i twoja armia zaatakowaliście bezbronną szkołę. Ty i twoja
armiachcieliściewymordowaćcałąsalępełnąbiednychuczniów,próbującychcieszyć
sięnajpiękniejszymwieczoremwichżyciu.Conasuwakolejnepytanie…

–Wycofaćsięnatychmiast!–wrzasnąłTedros.
–Cosiędzieje,gdyDobrostajesięZłe?
ZaTedrosemrozległysięwrzaski.
Agata obróciła się i zobaczyła, jak Beatrycze skrzeczy z bólu, zginając się pod

ciężarem garbu. Jej włosy posiwiały, twarz przemieniła się w oblicze staruchy,
aróżowasukniapoczerniałaizwisałanawychudzonymnagleciele.

Wokół niej wszystkie suknie i garnitury zawszan powoli zmieniały się, stając się

czarnymi tunikami Zła. Na ciele Chaddicka wyrosły stalowe kolce, Milicenta
szlochała, gdyż jej skóra zrobiła się zielona, Rena z piskiem drapała strupy na
policzkach, garbaty i jednooki Nikolas kołysał się chwiejnie. Jeden po drugim

background image

zawszanie,którzyzaatakowaliuczniówZła,stawalisiębrzydcy.TylkoAgatauniknęła
tej kary… W końcu Sofia z triumfalnym uśmiechem spojrzała na stojącego na czele
armiiczarnychcharakterówłysego,cherlawegoTedrosa,zeszpeconegobliznami.

–Wiwatksiążę!–zaśmiałasię.
Piękni teraz nigdziarze wytykali palcami brzydkich zawszan, dołączając do niej

wchórzetriumfalnegośmiechuizapominającowszelkichwcześniejszychporażkach.

Widząc to, Agata podniosła porzucony miecz Tedrosa i skierowała go w stronę

Sofii.

–Maszporachunkitylkozemną!Pozwólimspokojnieodejść!
–Ależoczywiście,kochanie–uśmiechnęłasięSofia.–Drzwisąotwarte.
Odrażający zawszanie rzucili się w ich stronę – wszyscy, z wyjątkiem

pomarszczonego,wychudzonegoTedrosa,któryzastąpiłimdrogę.

–Proszęcię,Ted.Zakończtęwojnę–błagałaAgata.
–Niemogęcięzostawić–zachrypiałksiążę.
Agatapopatrzyławjegosmutne,zaropiałeoczy.
–Tymrazemmusiszmizaufać.
Tedrospotrząsnąłgłową,zbytzawstydzony,bysięspierać.
–Wycofaćsię!–rozkazałzdławionymgłosemswoimkolegom.–Wycofujemysię!
Z krzykiem udręki poprowadził spotworniałych zawszan do wyjścia. Drzwi jednak

zatrzasnęłysięimprzednosem.

–Naprawdę,powinniściesięwreszcienauczyć,jakiesązasady–westchnęłaSofia.
Tedrosijegoarmiaodwrócilisięzdrżeniem.
– Zło atakuje. Dobro się broni – przypomniała Sofia. – Wy zaatakowaliście… –

Uśmiechnęłasię.–Terazmybędziemysiębronić.

Zaśpiewała trzy wysokie tony. Agata nagle usłyszała na zewnątrz pomruki, coraz

głośniejszeigłośniejsze,ażwytrzeszczyłaoczy,rozpoznająctedźwięki.

–UCIEKAĆ!–wrzasnęła.
Drzwi otworzyły się na oścież i sparaliżowaną armię Tedrosa zaatakowały trzy

gigantyczneczarneszczury,kierowaneprzezGrimma.Warcząceipiszczącegryzonie,
każdy wielkości koni, przypierały uciekających zawszan do ścian, spychały ich ze
schodówiwyrzucałyprzezoknadofosy.Zanimchłopcyzdążylidobyćmieczy,szczury
stratowałyichjakołowianeżołnierzyki.

– A ja myślałam, że na mój talent nikt nie zwróci uwagi – powiedziała Anadil do

Dot.Naglemiędzynimiświsnąłpociskzrobionyzciernia.Dziewczynkiodwróciłysię
izobaczyłyTedrosaibrzydkichzawszan,rozpaczliwiepodnoszącychbroń.

–Strzelać!–zawyłTedros.
Dot zanurkowała pod gradem strzał. Piękni teraz nigdziarze zaczęli się bronić

klątwami i obie szkoły zwarły się w walce – miecze przeciwko zaklęciom. Strzałki
latały, miecze odbijały błyskawice, a palce uczniów po obu stronach lśniły różnymi

background image

kolorami. Tymczasem szczury zerwały się Grimmowi z uwięzi, wrzuciły Awę na
kandelabr i zostawiły paskudne ugryzienie na plecach Nikolasa. Grimm zerwał się
zwinniedolotuirzuciłsiękorytarzemwpościgzaAgatą,strzelającdoniejpłonącymi
strzałami.Schowałasięzakolumnęiwyciągnęłalśniącypalecakuratwmomencie,gdy
wypuścił kolejną. Strzała zamieniła się w muchołówkę i natychmiast złapała Grimma
zarękę,ażzawyłzbólu.AgataodwróciłasięizobaczyłaBeatrycze,RenęiMilicentę,
szpetneidygoczącezestrachu.

– Skoro umiesz zamieniać strzały w kwiaty – jęknęła żałośnie Beatrycze – to czy

możeszsprawić,żeznowubędziemypiękne?

Agata zignorowała ją. Wyjrzała zza kolumny, obserwując pole walki. Barwne

zaklęciaodbijałysiępomiędzyobomastronami,aogłuszoneciałapadałypokotemna
podłogę. Pod oknem dwa szczury, obnażające ostre zęby, osaczyły Tedrosa i jego
drżącychkolegów.

Agataodwróciłasiędodziewczynek.
–Musimyimpomóc!
–Niemasensu–zakwiliłaMilicenta.
–Popatrznanas–dodałaRena.
–Niemamynic,ocowartowalczyć–pociągnęłanosemBeatrycze.
– Macie walczyć o Dobro! – krzyknęła Agata, widząc, że szczury przegryzły broń

chłopców.–Niemaznaczenia,jakwyglądacie!

–Łatwocimówić–odparłaBeatrycze.–Tynadaljesteśpiękna.
– Nasze wieże nie nazywają się Śliczna i Urocza! – skarciła ją Agata. – Tylko

MęstwoiHonor!NatymwłaśniepolegaDobro,wygłupietchórze!

Dziewczynkizotwartymiustamipatrzyły,jakAgatarzucasięwsamśrodekbitwy,

by ocalić chłopców przed szczurami. Nagle coś na nią wpadło i popchnęło ją na
ścianę.

Oszołomiona Agata podniosła głowę i zobaczyła Sofię siedzącą na grzbiecie

największegoszczura,szykującąsiędokolejnejszarży.Zbytpóźnospróbowałarzucić
zaklęcie…

NiespodzianieBeatryczeskoczyłaprzedszczuraiwyciągnęłarękę.Zsufitutrysnął

magiczny deszcz, zalewając podłogę wodą. Szczur poślizgnął się, wpadł na
atakującychnigdziarzy,aSofiazleciałanaziemię.

– Jeszcze jedna rzecz w kwestii Dobra. – Beatrycze uśmiechnęła się do Agaty,

aRenaiMilicentastanęłypojejbokach.–Potrzebujemysiebienawzajem.

Sofia podniosła głowę i zobaczyła, że zawszenie otrząsnęli się i rzucili się na

poprzewracanych nigdziarzy. Chaddick wykorzystał własne kolce, by przeszyć serce
szczura,Tedroswspiąłsiępoogoniedrugiego,bydźgnąćgowszyję,ainnizawszanie
staralisięwiązaćcofającychsięteraznigdziarzyswoimiczarnymitunikamiipasami.

Naglejejwłasnedłonieistopyzostałymagiczniespętanepnączami.

background image

–Zapomniałaś,żejesteśmywbaśni–odezwałsięzaniączyjśgłos.
SofiaztrudemsięodwróciłasięizobaczyłastojącązaniąAgatęzlśniącympalcem.
–NakońcuzawszewygrywaDobro–przypomniałaAgata.
Sofiadosłowniezwiotczaławpętach.
–Rzeczywiście–powiedziała,odwzajemniającspojrzenie.
Agatauświadomiłasobienagle,żeSofiawogólenaniąniepatrzy.Spoglądagdzieś

dalej, na ostatni mural na ścianie: na namalowany tłum klęczący przed Baśniarzem,
lśniącymniczymgwiazdawdłoniachDyrektoraAkademii.

NatwarzySofiipowolipojawiłsięprzebiegłyuśmiech.
–Chybażesamanapiszęzakończenie.
Dźgnęła powietrze lśniącym palcem i kałuże na podłodze natychmiast stały się

głębsze.Takgłębokie,żeAgataiobydwiearmiezapadlisięwnie.Uczniowiemachali
rękami,starającsięutrzymaćnapowierzchniwody,alejejpoziompodnosiłsięcoraz
wyżej i wyżej, sięgał już prawie do sufitu. Bliscy utonięcia, z wydętymi siniejącymi
policzkami odwrócili się do Sofii, blokującej rozbite okno własnym związanym
ciałem.Uśmiechnęłasięzłośliwieirzuciłasiędotyłu.

Powódźwylałasięprzezoknaidwiesetkiuczniówwyleciałyzzamkunamroźne,

nocnepowietrze,wpadającdofosy.

Walka natychmiast rozgorzała na nowo, tym razem w cuchnącym szlamie, ale

ponieważ pokrył on twarze i ubrania uczniów, nie rozpoznawali się nawzajem
w słabym świetle brzasku. Hester wepchnęła twarz Anadil w błoto, myśląc, że to
zawszanka. Beatrycze przyłożyła Renie w zęby, myśląc, że to nigdziarka. Chaddick
zaczął dusić najbliższą osobę, czyli, jak się okazało, Tedrosa, który w odpowiedzi
zatopiłpopsutezębywszyiswojegonajlepszegoprzyjaciela.Zasadybyłyłamanetak
często,żeuczniowiezaczęlisięzmieniaćzróżuwczerń,zczerniwbłękit,zbrzydkich
w pięknych, z pięknych w brzydkich, tam i z powrotem, coraz szybciej i szybciej, aż
niktjużniemiałnajbledszegopojęcia,ktojestDobry,aktoZły.

Nikt z walczących nie zauważył, że daleko, pośrodku zatoki ubrana na różowo

dziewczynkawspinasięnawieżęDyrektoraAkademii,cegłapocegle,przytrzymując
się strzał Grimma. I że znacznie niżej wspina się za nią książę, którego sylwetka
majaczyła w blasku księżyca. A gdyby się dobrze przyjrzeć, można by zobaczyć, że
kruczowłosy książę z niezłomną determinacją uchylał się przed strzałami amorka,
aubranybyłwwydymającąsięnawietrzeniebieską…

Suknię.
Jeślisiędobrzeprzyjrzeć,towogóleniebyłksiążę.

background image

30

Nigdyszczęśliwie

background image

S

ofiazgrzytałazębami,włażącprzezokno.

Dobrozawszewygrywa.

Jej nemezis miała rację. Jak długo żył Dyrektor Akademii, jak długo Baśniarz był

wjegorękach,takdługoonaniemiałaszansnazemstę.Istniałtylkojedensposób,by
przekreślićszczęśliwezakończenieAgaty.

Zniszczyćzarównopióro,jakijegostrażnika.
Z groźnym warknięciem Sofia podciągnęła się do wnętrza wieży Dyrektora

Akademiiiwyciągnęłalśniącypalec.

Palecprzygasł.
Pustą kamienną komnatę rozjaśniały setki czerwonych płomieni świec stojących na

brzegach półek z książkami. Podłoga pod jej stopami zasypana była czerwonymi
płatkamiróż.Strunywidmowejharfywygrywałycichąisłodkąmelodię.

Sofia skrzywiła się. Przybyła tutaj, gotowa na wojnę, a znalazła ślub. Dobro było

bardziejżałosne,niżprzypuszczała.

WtymmomenciezobaczyłaBaśniarza.
Podrugiejstroniekomnaty,niestrzeżonyprzeznikogo,unosiłsięwpowietrzuponad

rozłożonąnaocienionymkamiennymstoleksięgązbaśniąoniejioAgacie.

Pomiędzy opadającymi płatkami i migoczącymi świecami Sofia ostrożnie podeszła

dośmiertelnieostregopióra.Kiedysiędoniegozbliżyła,nastalizabłysłainskrypcja.
Z lśniącymi oczami, ledwie oddychając, Sofia wyciągnęła rękę po pióro, ono jednak
szarpnęłosięnagleirozcięłojejpalec.Sofiacofnęłasięzaskoczona.

JednakroplajejkrwispadłanaBaśniarza,wypełniającrowkinapisuispływającdo

śmiercionośnej końcówki. Jakby ożywione przez ten nowy rodzaj atramentu pióro
rozpaliłosiędoczerwonościirzuciłosięnaksięgę,gwałtownieprzewracającstrony.
Cała baśń przewinęła się przed oczami Sofii w oszałamiających ilustracjach
i fragmentach tekstu: pierwsze spotkanie z Tedrosem podczas ceremonii powitalnej,
ukrywanie się przed nim po Próbie Baśni, obserwowanie, jak zaprasza na bal Agatę,
zwabieniearmiiDobrawpułapkęwojny,nawetwspinaczkanatęwieżę–ażwreszcie
Baśniarzznalazłpustąstronęijednympociągnięciemnakreśliłnaniejkrwawekontury.
Żywe kolory magicznie je wypełniły. Zdumiona Sofia patrzyła, jak olśniewająca
ilustracja nabiera kształtów. Przedstawiała ją samą, stojącą w tej właśnie komnacie,
prześliczną, w różowej sukni balowej, wpatrującą się w oczy przystojnego
nieznajomego,wysokiegoismukłego,wpełnirozkwitumłodościiurody.

Sofiadotknęłajegotwarzynailustracji…Lśniącebłękitneoczy,marmurowaskóra,

nieziemskobiałewłosy…

Niebyłobcy.
Śniła o nim tamtej ostatniej nocy w Gawaldonie. To był książę, którego wybrała

spomiędzy stu innych na balu. Ten, od którego promieniowało Długo i Zawsze

background image

Szczęśliwie.

–Czekałemtylelat–odezwałsięciepłygłos.
SofiaodwróciłasięizobaczyłazamaskowanegoDyrektoraAkademii,zbliżającego

się do niej miękko, z przerdzewiałą koroną siedzącą krzywo na gęstych białych
włosach. Jego przygarbione ciało powoli prostowało się, aż stanął przed nią wysoki
iprzystojny.Zdjąłmaskę,odsłaniającalabastrowąskórę,posągowerysyiroześmiane
błękitneoczy.

Sofiacofnęłasię.
Tobyłksiążęzilustracji.
–Jesteśmł…młody…
–Towszystkobyłapróba,Sofio–powiedziałDyrektorAkademii.–Próbamająca

naceluznalezieniemojejprawdziwejmiłości.

–Twojaprawdziwa…ja?–zająknęłasięSofia.–AletyjesteśDobry,ajaZła!
DyrektorAkademiiuśmiechnąłsię.
–Powinniśmychybazacząćodpoczątku.

Wisząca wysoko ponad punktem granicznym fosy i jeziora Agata wspinała się po

strzałach wbitych w srebrne cegły, unikając kolejnych pocisków. Grimm latał wokół
iglicy wieży Dyrektora Akademii i właśnie kolejny raz naciągnął cięciwę. Agata
sięgnęładonastępnegouchwytu,któryjednakzłamałsięipoleciałwdół.Dziewczynka
obróciła głowę. Grimm obnażył w uśmiechu pożółkłe i ostre jak u rekina zęby,
wycelowałwjejtwarz…

Naglezesztywniałjakogłuszonyptakispadłzniebaprostowciemnąwodę.
Agata obróciła się i zobaczyła, że w dole przygasa właśnie czerwony blask palca

Hesteruwięzionejdopasawgłębokimszlamie.Wświetleksiężycawidziałamalujący
się na jej twarzy żal, że zmarnowała taką szansę na zakończenie wojny. Wokół niej
zawszanie zaczęli zdobywać przewagę w bitwie. Czarne charaktery miotały się,
uwięzione i na powrót brzydkie, podczas gdy czterech zawszan przytrzymywało
kopniakamiiuderzeniamiwyjącegoHortawwilczejpostaci.

Agatapoczuła,żeostatniastrzałapękajejwręku.
–Ratunku–wykrztusiła,machającnogami.Strzałazłamałasię…
Izamieniłasięwtwardylód,zapewniającyjejuchwyt.
Agata odwróciła się i zobaczyła w oddali zielony blask palca Anadil,

wycelowanegowzamarzniętąstrzałę.

Wtedynadjejgłowąnastępnasrebrnacegłastałasięciemnobrązowa.Dziewczynka

poczuła słodki, intensywny zapach, a jej wyciągnięta ręka zagłębiła się w gęstej
czekoladzie.Podciągającsięnaniej,obejrzałasięnadrugąstronęzatoki.

BłękitneświatełkoDotpłonęłodumnie.
Gdy kolejna cegła nad jej głową zmieniła się w czekoladę, Agata z uśmiechem

background image

sięgnęładoniej.

Najwyraźniejwiedźmyzmieniłystronę.

– Byłem przy tobie od samego początku – powiedział Dyrektor Akademii, którego

chłodna i piękna twarz w pierwszych promieniach słońca wydawała się jeszcze
piękniejsza. – Poprowadziłem Agatę do ciebie tej nocy, gdy cię porwałem.
Dopilnowałem,żebyśnieodpadławpierwszychdniachwszkole.Otworzyłemdrzwi
w czasie Cyrku. Zadałem ci zagadkę, której odpowiedź miała cię doprowadzić do
mnie…Wtrącałemsięwtwojąbaśń,ponieważwiedziałem,jakmusisięskończyć.

–Aletoznaczy…–zająknęłasięSofia.–ŻejesteśZły?
– Bardzo mi zależało na moim bracie – oznajmił sztywno Dyrektor Akademii,

patrząc na toczącą się w dole walkę uczniów. – Powierzono nam na całą wieczność
Baśniarza,ponieważnasza więźbyłasilniejsza niżnaszezwaśnione dusze.Jakdługo
chroniliśmysiebienawzajem,mogliśmypozostawaćnieśmiertelniipiękni,jakoDobro
iZłowidealnejrównowadze.Obataksamocenneitaksamopotężne.

Odwróciłsię.
–AleZłomusibyćsamotne.
–Dlategozabiłeśwłasnegobrata?
–Taksamojaktychciałaśzabićswojąnajdroższąprzyjaciółkęiukochanegoksięcia

– uśmiechnął się Dyrektor Akademii. – Ale nieważne, jak bym się starał zdobyć
władzęnadBaśniarzem…OdtamtejporywkażdejbaśnitriumfujeDobro.

Pieszczotliwiedotknąłinskrypcjiwyrytejnapiórze.
–PonieważistniejecośpotężniejszegoodczystegoZła,drogaSofio.Coś,czegoty

ijaniemożemymieć.

Sofiawkońcuzrozumiała.Jejpłomiennygniewprzemieniłsięwżal.
–Miłość–powiedziałacicho.
–DlategowłaśnieDobrozwyciężawkażdejopowieści–rzekłDyrektorAkademii.

– Oni walczą dla siebie nawzajem. My potrafimy walczyć tylko dla siebie samych.
Moją jedyną nadzieją było znalezienie czegoś potężniejszego, czegoś, co da nam
szansę. Wypytywałem wszystkich wieszczów w Puszczy, aż jeden z nich udzielił mi
odpowiedzi,jakiejszukałem.Powiedziałmi,żeto,czegopotrzebuję,przybędziespoza
naszego świata. Dlatego też przez wszystkie lata szukałem tego, pilnując równowagi,
amojeciałoinadziejasłabły…ażwkońcupojawiłaśsięty.Ta,któramożenazawsze
zmienićrównowagę.Ta,którajestpotężniejszaodDobrejMiłości.

Dotknąłjejpoliczka.
–ZłaMiłość.
Sofiawstrzymałaoddech,czującjegozimnepalcenaskórze.
KącikiwargDyrektoraAkademiiuniosłysięwuśmiechu.
– Sader wiedział, że się pojawisz. Serce tak samo czarne jak moje. Zło, którego

background image

uroda pozwoli mi odzyskać własną. – Przesunął dłonie na jej talię. – Jeśli się
zjednoczymy, aby przypieczętować więź Zła… Jeśli się pobierzemy, aby ranić,
niszczyćikarać…wtedytyijabędziemymiećwkońcucoś,ocowartowalczyć.

OddechDyrektoraAkademiimusnąłjejucho.
–DługoiNigdySzczęśliwie.
Patrzącnaniego,Sofiawkońcuzrozumiała.Miałwsobietensamzłowrogichłód,

co ona, ten sam ból lśnił w jego oczach. Dużo wcześniej nim poznała Tedrosa, jej
dusza rozpoznała swoją drugą połowę. Nie rycerza w lśniącej zbroi, walczącego
wDobrejsprawie.Kogoś,ktowogóleniebyłDobry.

Przez te wszystkie lata próbowała stać się kimś innym. Popełniła po drodze tyle

błędów.Alewkońcuznalazłasięwdomu.

–Pocałunek–szepnąłDyrektorAkademii.–PocałuneknaNigdySzczęśliwie.
ŁzyspłynęłypopoliczkachSofii.Ostateczniemiałaznaleźćszczęśliwezakończenie.
PoddałasięuściskowiDyrektoraAkademii,któryprzyciągnąłjąiwziąłwramiona.

Gdy dotknął dłonią jej szyi i pochylił się, by obdarzyć ją baśniowym pocałunkiem,
Sofiazczułościąspojrzałanaswojegowyśnionegoksięcia.

Alejegotwarzpękałateraznakrawędziach.
Przezświetlistąskóręwyłaziłopoczerniałemięso.Zajegoplecamispadającepłatki

różzmieniałysięwczerwie,aczerwoneświecezaczęłynaglerzucaćupiornecienie.
Na zewnątrz poranne niebo zasnuło się piekielną zieloną mgłą, a Zamek Dobra
poczerniał i skamieniał. Gdy przegniłe wargi Dyrektora Akademii dotknęły jej ust,
Sofia zobaczyła, że świat w jej oczach staje się czerwony, poczuła, że w jej żyłach
płonie kwas, a jej ciało rozkłada się, podobnie jak jego ciało. Z pękającą skórą
wpatrywałasięw oczyswojegoksięcia, pragnącpoczućmiłość, jakąobiecywałyjej
baśnie,miłość,któraprzetrwacałąwieczność…

Aleznalazławnichtylkonienawiść.
Pożerana pocałunkiem, zrozumiała w końcu, że nigdy nie znajdzie miłości. Ani

wtymżyciu,aniwżadnymnastępnym.ByłaZła,nazawszeZła,iniemogłyjejczekać
szczęście ani spokój. Serce pękało jej od smutku, gdy poddawała się ciemności bez
walki,alegdzieśwnajgłębszejgłębiduszyusłyszałazamierająceechosłów.

Sofio,toniejestkwestiatego,czymjesteśmy.
Liczysięto,corobimy.
Sofia wyrwała się z uścisku Dyrektora Akademii, który zatoczył się na kamienny

stół, aż Baśniarz i księga poleciały na ścianę. W odbiciu widocznym w piórze
zobaczyłaswojąnawpółprzegniłątwarz,przedzielonąrównoodczoładopodbródka.
Niemogłazłapaćtchu.Podbiegładookna,alezwieżyniebyłożadnejdrogiucieczki.

Poprzez upiorną zieloną mgłę zobaczyła drugi brzeg jeziora. Nie było już śladu po

broni, zaklęciach, po dwóch walczących stronach. W wypełnionych szlamem norach
kotłowały się poczerniałe ciała, dzieci tłukły każdego w zasięgu wzroku, wpychając

background image

sobie nawzajem twarze w błoto, szarpiąc się za skórę i włosy, wijąc i czołgając, by
znaleźć bezpieczne miejsce. Sofia patrzyła na tę wojnę, którą rozpoczęła, i widziała
DobroiZłowalcząceterazkompletniebezpowodu.

–Cojazrobiłam?–westchnęła.
Odwróciłasięizobaczyła,żeDyrektorAkademiiporuszasięnapodłodze.
–Proszę–błagałagoSofia.–ChcębyćDobra!
Dyrektor Akademii spojrzał na nią oczami w czerwonych obwódkach, a skóra

pomarszczyłasięwokółjegoustskrzywionychwwąskimuśmiechu.

–NigdyniebędzieszDobra,Sofio.Dlategowłaśniejesteśmoja.
Powoli przesunął się w jej kierunku. Przerażona Sofia oparła się o okno, gdy

wyciągnąłstarczedłonie,byjąpochwycić…

Ztyłunieoczekiwanieobjęłyjąmiękkieramiona,ciepłejakręceanioła,ipociągnęły

jąwnocneniebo.

–Wstrzymajoddech!–wrzasnęłaAgata,gdyleciaływdół.
Obejmując się mocno, wpadły głowami w przeraźliwie zimną wodę. Lodowate

jezioro pozbawiło je oddechu, sprawiło, że każdy centymetr ich skóry zdrętwiał, ale
mimo to nie puściły się. Ich splecione ciała zanurkowały w arktyczną głębinę
i machając nogami, popłynęły w stronę słońca. Ale gdy ich dłonie sięgnęły na
powierzchnię, Agata zobaczyła czarny cień pędzący prosto na nie. Z bezgłośnym
krzykiem wyciągnęła lśniący palec i ogromna fala uniosła je, zabierając poza zasięg
DyrektoraAkademiiirzucającnajałowybrzegZła.

Agata zmusiła się, by uklęknąć w szlamie. Wokół słyszała bojowe wrzaski.

Oszalałe, zabłocone dzieciaki bez twarzy, bez imion tłukły się nawzajem jak dzikie
bestie.

Wpewnejodległościzeszlamuwynurzyłasięjakaśsylwetka.
–Sofia?–zachrypiałaAgata.
SzlamspłynąłiAgatazprzerażeniemrzuciłasiędobrzegu.
Gdy się odwróciła, zobaczyła starego, rozkładającego się Dyrektora Akademii,

brodzącego spokojnie w jej kierunku z Baśniarzem w dłoni. Gulgocząc, przedzierała
się przez walczące ciała w stronę brzegu, umazane tłustą czernią dłonie drapały jej
twarz,aszlamprzytrzymywałjąjakruchomepiaski.Agataobejrzałasięizobaczyła,że
DyrektorAkademiiprześlizgujesięprzeztowszystkoniezauważanyprzezzwaśnionych
uczniów. Dławiąc się błotem, wyrwała się z czarnego tłumu i upadła na uschniętą
trawę.Natychmiastzerwałasięnanogi,byuciekać…

DyrektorAkademiistałprzednią,aciałoodpadałomuznagiejczaszki.
– Spodziewałam się czegoś więcej po Czytelniku, Agato – powiedział. –

Zpewnościąwiesz,cosiędziejeztymi,którzystająnadrodzemiłości.

Agatazaczerwieniłasięgniewnie.
–Nigdyjejniedostaniesz.Takdługo,jakdługożyję.

background image

BłękitneoczyDyrektoraAkademiinabiegłykrwią.
–Takteżzostałozapisane.
UniósłBaśniarzajaksztyletizogłuszającymwrzaskiemcisnąłnimwAgatę.
Agata,bezszansnaucieczkę,zamknęłaoczy.
Czyjeściałouderzyłowniąiprzewróciłojąnaziemię.
Uniosłapowieki.ObokniejleżałaSofiazsercemprzeszytymBaśniarzem.
DyrektorAkademiiwydałokrzykzaskoczenia.
Walkawokółnichzamarła.
Pokrwawieni uczniowie odwracali się w zdumionym milczeniu i widzieli swojego

przegniłego, złowrogiego przywódcę zastygłego nad ciałem wiedźmy, która ocaliła
życieksiężniczce.Nadciałemjednejznich.

Natwarzachumazanychszlamemzawszaninigdziarzyodmalowałysięprzerażenie

i wstyd. Zdradzili siebie nawzajem i przegrali z prawdziwym wrogiem. Szukając
głupiejzemsty,odrzucilirównowagę,którejpowinnistrzec.Alegdyichwzrokpadłna
DyrektoraAkademii,namłodychtwarzachpojawiłasięnowadeterminacja.Wjednej
chwilisrebrnełabędzienamundurkachDobrychiZłychuczniówstałysięoślepiająco
białeiskrzecząc,machającskrzydłami,zerwałysiędożycia.

Maleńkie ptaki oswobodziły się i wzbiły w jaśniejące brzaskiem niebo, łącząc się

wlśniącąsylwetkę.KiedyDyrektorAkademiipodniósłgłowęizobaczyłświetlistego
ducha, znajomą twarz ze śnieżnobiałymi włosami, policzkami barwy kości słoniowej
iciepłymibłękitnymioczami,zjegotwarzyodpłynęłacałakrew.Potemuśmiechnąłsię
szyderczoipowiedział:

–Jesteśduchem,bracie.Niemaszżadnejmocybezciała.
–Jeszczenie–powiedziałczyjśgłos.
Dyrektor Akademii odwrócił się i zobaczył profesora Sadera, który utykając,

wyszedł z Puszczy i przeszedł przez bramę szkoły. Cały pokrwawiony przez ciernie
Saderzdrżeniempodniósłgłowęwkierunkuduchananiebie.

–Proszę.
DobrybratspadłzniebaizniknąłwcieleoddającegomusięzwłasnejwoliSadera.
Saderzadrżał,jegoorzechoweoczyotworzyłysięszeroko,apotemupadłnakolana,

zamykającpowieki.

Gdyjepowolipodniósł,jegooczystałysięświetliściebłękitne.
Dyrektor Akademii cofnął się zaskoczony. Skóra na ramionach Sadera przemieniła

się w miękkie białe pióra, rozrywając na strzępy zieloną marynarkę. Przerażony
DyrektorAkademiiprzemieniłsięwcieńiumknąłpomartwejtrawiewstronęjeziora,
ale Sader wzbił się za nim w powietrze, przybierając postać ogromnego białego
łabędzia.Spadłnaniego,chwytająccieńwdziób.Zprzeszywającymptasimokrzykiem
rozdarłgonastrzępy,anapolebitwyposypałysięzgóryczarnepióra.

Unoszącsięwysoko,SaderpopatrzyłnaSofiętulącąsięwramionachAgaty.Wjego

background image

wielkich orzechowych oczach zalśniły łzy na ten pierwszy i ostatni widok, jaki miał
w życiu zobaczyć. Teraz, gdy jego ofiara się dopełniła, rozsypał się w złoty pył
izniknął.

Nauczyciele,uwolnienispoddziałaniaklątwyDyrektoraAkademii,wybieglizobu

zamków. Profesor Dovey pierwsza stanęła jak wryta, a inni poszli w jej ślady.
Podbródek lady Lesso zadrżał, gdy Klarysa ścisnęła jej rękę. Profesor Anemonia,
profesor Sheeks, profesor Manley, księżniczka Uma – wszyscy mieli takie same,
przerażone i bezradne twarze. Nawet Kastora i Polluksa nie dałoby się odróżnić od
siebie.Wszyscypochyliligłowywżałobie,wiedząc,żeprzybylizbytpóźnonawetna
cudmagiczny.

Patrzyli na dzieci, które zgromadziły się wokół Sofii umierającej w ramionach

przyjaciółki. Zalana łzami Agata bezskutecznie próbowała zatamować krew płynącą
zrany.

Tedrospochyliłsięnadnimi.
–Pomogęwam–powiedziałichciałpodnieśćSofię.
–Nie…–wyrzęziłaSofia.–Agata.
Tedrosbezsłowazostawiłjąwramionachswojejksiężniczki.
AgataprzytuliłaSofiędopiersi,akrewprzyjaciółkisplamiłajejdłonie.
–Terazjesteśbezpieczna–powiedziałacicho.
–Niechcę…być…Zła–wykrztusiłaSofiazeszlochem.
–NiejesteśZła,Sofio–szepnęłaAgata,dotykającjejpomarszczonegopoliczka.–

Jesteśczłowiekiem.

Sofiauśmiechnęłasięsłabo.
–Tylkojeślimamciebie.
Wjejoczachzalśniłożycie.
–Nie…jeszczenie…–Sofiapróbowaławalczyć.
–Sofia!Sofia,błagam!–szlochałaAgata.
–Agato…–Sofiazaczerpnęłaostatnioddech.–Kochamcię.
–Czekaj!–wrzasnęłaAgata.
Lodowaty wiatr zgasił ostatnie pochodnie i poczerniały Zamek Dobra zniknął za

ciemnąmgłą.

Płaczącidrżąc,AgataucałowałazimnewargiSofii.
Czarne pióra zadrżały pod nogami dzieci patrzących ze zgrozą na tę scenę. Agata

przycisnęła głowę do milczącego serca Sofii i szlochała w straszliwej ciszy. Leżący
obok nich zimny, zakrwawiony Baśniarz poszarzał; jego dzieło nareszcie się
zakończyło.

Nauczycieleobejmowalidzieci,aAgatawciążtrzymałaciałoprzyjaciółki,wiedząc,

że wkrótce będzie musiała je wypuścić. Ale nie potrafiła. Z policzkiem mokrym od
krwi Sofii słuchała szlochania rozlegającego się wokół niej, wiatru smagającego

background image

skotłowanywalkąszlam,własnegopłytkiegooddechumuskającegomartweciało.

Iuderzeńserca.
UstaSofiinabrałynanowokoloru.
Blaskrozgrzałjejskórę.
Krewzniknęłazjejpiersi.
Jej skóra stała się cudownie zdrowa i z westchnieniem zaskoczenia Sofia otwarła

czyste,szmaragdowozieloneoczy.

–Sofia?–wyszeptałaAgata.
Sofiadotknęłajejtwarzyiuśmiechnęłasię.
–Komusąpotrzebniksiążętawnaszejbaśni?
Słońce przedarło się przez mgłę i zalało oba zamki złotem. Trawa wokół nich

pozieleniała, a Baśniarz zalśnił nowym życiem i wzniósł się do swojej niebosiężnej
wieży. Na brzegu jeziora ubrania dzieci: czarne, różowe, niebieskie, nabrały
jednakowegosrebrnegokoloru,raznazawszezacierającpodziały.

Ale gdy rozradowani uczniowie i nauczyciele zbliżyli się do dziewczynek, musieli

się nagle cofnąć. Sofia i Agata zaczęły migotać i w kilka sekund ich ciała stały się
przezroczyste. Odwróciły się do siebie, ponieważ w szumie wiatru usłyszały coś,
czegoinniniesłyszeli–tenoroweuderzeniamiejskiegodzwonu,corazbliżejibliżej…

OczySofiizalśniły.
–Księżniczkaiwiedźma…
–Przyjaciółki–westchnęłaAgata.
Odwróciła się do Tedrosa. Książę z rozpaczliwym okrzykiem wyciągnął do niej

ręce.

–Zaczekaj!
Alepochwyciłtylkopromienieświatła.
Dziewczynkizniknęły.


Document Outline


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Akademia Dobra i zła
W kręgu dobra i zła, Słownik podstawowych terminów etycznych1
W kręgu dobra i zła, Słownik podstawowych terminów etycznych1
Ekonomia dobra i zła
pierwiastki dobra i zla ver. 0.5, WYPRACOWANIA, ZADANIA
Granice dobra i zła, ks.Pelanowski Augustyn
Drzewo poznania dobra i zła
Rozeznanie dobra i zła według, medytacje do fundamentu
W kręgu dobra i zła, Św Augustyn
Motyw dobra i zla w, Motywy literackie
Rozeznanie dobra i zła według Reguł rozeznawania duchów św Ignacego Loyoli (o Wacław Królikowski SJ)
Babel, na granicy dobra i zła Wiesław Mandryka Bukowiński ebook
etyka problem dobra i zła
Mistrz i Małgorzata jako wypowiedź w sprawie dobra i zła

więcej podobnych podstron