„Bić kurwy i złodziei”, czyli program dla Polski z perspektywy Mostu Poniatowskiego

background image

Strona 1

„Bić kurwy i złodziei”, czyli program dla Polski z perspektywy Mostu Poniatowskiego

2013-05-13 20:53:01

http://www.patriota.pl/index.php/dzieje-narodowe/biae-plamy/591-przewrot-majowy?tmpl=component&print=1&layout=defa...

poniedziałek, 13 maja 2013 11:38 PD

Historia ta jest niekompletna, dopóki
niedost

ę

pne

s

ą

akta

konwentów

maso

ń

skich (Jacques Bainville)

„Bi

ć

kurwy i złodziei”, czyli program dla Polski z perspektywy Mostu Poniatowskiego

Ocena u

ż

ytkowników:

/ 0

Słaby

Ś

wietny

Oce

ń

Tags:

Białe plamy

|

Dzieje narodowe

Pocz

ą

wszy od maja 1923 r., gdy prezydent powierzył misj

ę

tworzenia gabinetu Wincentemu Witosowi, władz

ę

sprawowała koalicja ludowo-

endecka. Rz

ą

dy Chjeno-Piasta atakowane były przez formacje lewicowe, za spraw

ą

których, jak pisał Witos „odgrzano star

ą

piosenk

ę

o

reakcji, która knuje zamach na demokracj

ę

, a ludno

ś

ci zamierza wydrze

ć

jej prawa i z powrotem na zawsze ujarzmi

ć

. Ponadto z istniej

ą

cym

przy władzy centroprawicowym układem politycznym kojarzony był cz

ę

sto równie

ż

doskwieraj

ą

cy społecze

ń

stwu w pierwszej połowie lat

dwudziestych kryzys gospodarczy. W tym okresie nast

ą

pił znacz

ą

cy spadek płac realnych, które jeszcze w pocz

ą

tkach 1922 odpowiadały

płacom z 1914 roku, za

ś

pod koniec roku wynosiły ju

ż

zaledwie 86,4 % tej warto

ś

ci. Podobnie w kolejnym roku „realna warto

ść

płacy

robotniczej uległa wielkim wahaniom, zale

ż

nie od tempa spadku warto

ś

ci pieni

ą

dza, dochodz

ą

c w pa

ź

dzierniku 1923 r. do 61% poziomu z

kwietnia tego roku, by pó

ź

niej zreszt

ą

znów wzrosn

ąć

”. Coraz wi

ę

ksze niezadowolenie społecze

ń

stwa spowodowało pojawienie si

ę

tendencji

do zmiany istniej

ą

cego stanu rzeczy, wyra

ż

onych w skierowanych do piłsudczyków słowach: „Bójcie si

ę

Boga, panowie, zróbcie raz w Polsce

porz

ą

dek. Przecie

ż

narodowa demokracja szaleje i prowadzi społecze

ń

stwo do coraz gł

ę

bszej demoralizacji. Dlaczego nie bierzecie władzy w

swoje r

ę

ce, a

ż

eby raz zrobi

ć

z t

ą

endecj

ą

porz

ą

dek”.

W tych okoliczno

ś

ciach piłsudczycy umiej

ę

tnie wykorzystywali antyrz

ą

dowe nastroje i jak zanotował Władysław Grabski „udawały si

ę

do Sulejówka delegacje z ró

ż

nych cz

ęś

ci kraju,

wzywaj

ą

c byłego Naczelnika Pa

ń

stwa, by wzi

ą

ł w swoje r

ę

ce wszystko i zarz

ą

dził po swojemu. Mo

ż

na oczywi

ś

cie powiedzie

ć

, ze delegacje te były sztucznie organizowane.

Zapewne,

ż

e miały one pewn

ą

swoj

ą

organizacj

ę

, ale

ś

wiadczyły one o fermencie od dołu id

ą

cym i oczekuj

ą

cym od Józefa Piłsudskiego słowa i czynu”. Manifestacje robotnicze

stawały si

ę

aren

ą

bratania si

ę

robotników i

ż

ołnierzy, a tłum wznosił okrzyki na cze

ść

Piłsudskiego. Jest to ocena pokrywaj

ą

ca si

ę

z tym, co odnotował w swoich pami

ę

tnikach Maciej

Rataj, u którego czytamy o „bezpo

ś

rednim udziale piłsudczyków w rozp

ę

taniu najczarniejszej demagogii, przygotowuj

ą

cej czynne wyst

ą

pienia”. Wszystkie te głosy niezadowolenia

dochodziły do pozostaj

ą

cego od dłu

ż

szego czasu w dobrowolnym odosobnieniu marszałka, który wraz z upływem kolejnych miesi

ę

cy zaczynał powoli przemy

ś

liwa

ć

nad powrotem

do czynnej polityki. W dniu 4 stycznia 1925 r. Rataj zanotował „Opowiadał mi p. Skrzy

ń

ski o wizycie, jak

ą

mu zło

ż

ył przed kilku dniami Piłsudski. Odgra

ż

ał si

ę

Piłsudski,

ż

e we

ź

mie si

ę

do roboty politycznej i do nast

ę

pnego Sejmu wprowadzi 300 swoich posłów, wystawiwszy do wyborów »program negatywny«. »Na czym polega ten program?« »Bi

ć

k…y i

złodziei«”.

***

Gdy 12 maja 1926 r. Piłsudski wczesnym popołudniem dotarł na Prag

ę

nakazał wstrzymanie marszu. Przekonany,

ż

e demonstracja da po

żą

dany efekt i dojdzie do dymisji gabinetu

Witosa udał si

ę

około godz. 17:00 na most Poniatowskiego na zainicjowane przez prezydenta spotkanie. Marszałkowi towarzyszyli płk Wienawa Długoszowski, gen. Orlicz-Dreszer i

ppłk Stamirowski. Optymizm Piłsudskiego okazał si

ę

niewspółmierny do tego, z czym przyszło mu si

ę

zmierzy

ć

, gdy powolny dotychczas jego naciskom Wojciechowski maj

ą

c za

sob

ą

poparcie rz

ą

du i cz

ęś

ci wojskowych wykazał postaw

ę

nieprzejednan

ą

. Relacjonuj

ą

c to spotkanie prezydent zanotował,

ż

e „nadjechało auto z Piłsudskim i paru oficerami. Zbli

ż

si

ę

on sam do mnie, powitałem go słowami: stoj

ę

na stra

ż

y honoru wojska polskiego – co widocznie wzburzyło go, gdy

ż

uchwycił mnie za r

ę

kaw i zduszonym głosem powiedział –

No, no! Tylko nie w ten sposób! – strz

ą

sn

ą

łem jego r

ę

k

ę

i nie dopuszczaj

ą

c do dyskusji: – Reprezentuj

ę

tutaj Polsk

ę

,

żą

dam dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej,

kategorycznej odpowiedzi na odezw

ę

rz

ą

du. – Dla mnie droga legalna zamkni

ę

ta”. Jan Rzepecki wspominał,

ż

e na zako

ń

czenie spotkania, gdy rozmówcy rozchodzili si

ę

nie

doszedłszy do porozumienia, „Piłsudski jeszcze powiedział jakby ponawiaj

ą

c poprzednie

żą

danie: »Panie prezydencie! Niech mnie Pan pu

ś

ci! Nic Panu nie b

ę

dzie«. Na to

Wojciechowski odpowiedział uderzaj

ą

c lask

ą

w jezdni

ę

: »to nie o mnie chodzi, tylko o Polsk

ę

«.” Rozmowy zako

ń

czyły si

ę

fiaskiem i od tego momentu Piłsudski zdał sobie spraw

ę

,

ż

e

wkroczył na drog

ę

, z której nie ma ju

ż

odwrotu. W

ś

wietle dost

ę

pnych

ź

ródłowych

ś

wiadectw za niemal pewn

ą

uzna

ć

nale

ż

y hipotez

ę

, i

ż

do momentu rozmowy z Wojciechowskim

marszałek z perspektyw

ą

zbrojnego starcia si

ę

nie liczył. Tote

ż

decyzja – mog

ą

ca wszak oznacza

ć

pocz

ą

tek wojny domowej – nie mogła mu przyj

ść

, i nie przyszła, łatwo. Plany

tryumfalnego wkroczenia do stolicy, na czele wojska, rami

ę

przy ramieniu z prezydentem, legły w gruzach. Drog

ę

nale

ż

ało otwiera

ć

sił

ą

.

Relacja z 12 maja 1926 r. por. Henryka Pi

ą

tkowskiego, dowódcy batalionu Oficerskiej Szkoły Piechoty – Warszawa, Most Poniatowskiego. Rozmowa Piłsudskiego

z Prezydentem Stanisławem Wojciechowskim.

„Gdy przyszedłem na wiadukt prowadz

ą

cy do mostu, [...] zameldowałem si

ę

u Prezydenta jako dowódca szpicy. Prezydent wydał mi osobi

ś

cie rozkaz: „Ma pan porucznik

zamkn

ąć

most i nikogo do miasta nie wpu

ś

ci

ć

”. Odpowiedziałem: „Rozkaz, Panie Prezydencie” i ustawiłem dwa lkm-y na miejscu, rozsypuj

ą

c cz

ęść

podchor

ąż

ych w tyralier

ę

,

cz

ęś

ci

ą

za

ś

usun

ą

łem tłum, który zebrał si

ę

na wiadukcie koło Prezydenta.

[...] W pewnej chwili zobaczyłem, jak od strony Pragi zbli

ż

ył si

ę

samochód [...] Wysiadł [z niego] marszałek Piłsudski w swym bł

ę

kitnym, marszałkowskim mundurze. [...]

Podszedłszy do Prezydenta, zasalutował i zacz

ą

ł do niego mówi

ć

. Pierwszych zda

ń

nikt zdaje si

ę

nie słyszał. [...]

Kiedy podeszli

ś

my bli

ż

ej, widziałem i słyszałem nast

ę

puj

ą

c

ą

scen

ę

. Marszałek, trzymaj

ą

c lew

ą

r

ę

k

ę

w kieszeni spodni, praw

ą

r

ę

k

ę

poło

ż

ył na klapie narzutki Prezydenta i

ę

bokim głosem z akcentem pro

ś

by mówił: „Panie Prezydencie, niech mnie Pan przepu

ś

ci”. Na to Prezydent odpowiedział: „Nie mog

ę

, Panie Marszałku, tu chodzi o Polsk

ę

”.

Na to Marszałek: „Ale

ż

, Panie Prezydencie, wła

ś

nie dlatego,

ż

e chodzi tu o Polsk

ę

, ja tam musz

ę

i

ść

– niech mnie Pan przepu

ś

ci! Zar

ę

czam Panu,

ż

e ani Panu nic si

ę

nie

stanie, ani tym

ż

ołnierzom (tu wskazał na nas) nic si

ę

nie stanie, niech mnie Pan przepu

ś

ci”. Prezydent Wojciechowski stukn

ą

wszy lask

ą

o bruk powiedział dobitnie: „Nie, nie

mog

ę

, Panie Marszałku!”.

Wówczas Marszałek wło

ż

ył praw

ą

r

ę

k

ę

do kieszeni, a lew

ą

wyj

ą

wszy uchwycił Prezydenta za klap

ę

narzutki i, jakby odsuwaj

ą

c go na bok, ruszył ku wojsku. Min

ą

ł szpic

ę

i

podszedł do mjr. Porwita i kpt. Rzepeckiego i rozmawiał chwil

ę

z nimi. Nie uzyskawszy ich zgody na wpuszczenie do stolicy, zbli

ż

ył si

ę

do małej kolumny podchor

ąż

ych

starszego rocznika, stanowi

ą

cych obsług

ę

lkm-ów. [...]

Kiedy to spostrzegłem, skoczyłem mi

ę

dzy Marszałka a tych podchor

ąż

ych starszego rocznika i krzykn

ą

łem: „Kordon w poprzek mostu, nie przepu

ś

ci

ć

Pana Marszałka!”. Za

ś

kpt. Franciszek Paj

ą

k zakomenderował: „Ładuj bro

ń

!”. Chocia

ż

podchor

ąż

owie mieli ju

ż

bro

ń

naładowan

ą

, trzasn

ę

li zamkami karabinów. Wówczas Marszałek uchwycił mnie za

przegub prawej r

ę

ki i rzekł: „Có

ż

to, dziecko, do mnie b

ę

dziesz strzelał?”. Patrz

ą

c Marszałkowi w oczy odpowiedziałem: „Tak jest, Panie Marszałku! Mam rozkaz Pana

Prezydenta i jeszcze jeden krok, a ka

żę

strzela

ć

!”. Widziałem twarz Marszałka tu

ż

przy swojej. Był blady. Oczy miał obwiedzione czerwonymi obwódkami i du

ż

e zm

ę

czenie

przebijało z jego twarzy. Ale jeszcze nie rezygnował. Zwrócił si

ę

bezpo

ś

rednio do podchor

ąż

ych z zapytaniem: „Dzieci, nie przepu

ś

cicie mnie?”. Kilka głosów podchor

ąż

ych

odezwało si

ę

: „Nie, Panie Marszałku, mamy taki rozkaz Pana Prezydenta”.

[...] Potem Prezydent w towarzystwie adiutantów odjechał samochodem.

Marszałek odszedł od nas, cofaj

ą

c si

ę

par

ę

kroków w tył do północnej balustrady wiaduktu. Oparł si

ę

o ni

ą

plecami i chwil

ę

trwał w bezruchu zupełnie zgn

ę

biony i blady. Po

pewnym czasie jednak ockn

ą

ł si

ę

i rzekł: „Zostawiam wam tu Wieniaw

ę

. Nie postrzelajcie si

ę

. Ja tu jeszcze do was wróc

ę

”. Potem oddalił si

ę

, wsiadł do samochodu i odjechał

ku Pradze.

Warszawa, 12 maja 1926 r.

background image

Strona 2

„Bić kurwy i złodziei”, czyli program dla Polski z perspektywy Mostu Poniatowskiego

2013-05-13 20:53:01

http://www.patriota.pl/index.php/dzieje-narodowe/biae-plamy/591-przewrot-majowy?tmpl=component&print=1&layout=defa...

[

Ź

ródło: Henryk Pi

ą

tkowski, Wspomnienia z „wypadków majowych” 1926 roku (i dyskusja na ten temat), „Bellona”1961, z. III.]

Relacja z 12 maja 1926 r. por. Henryka Pi

ą

tkowskiego, dowódcy batalionu Oficerskiej Szkoły Piechoty – Warszawa, ulica Bracka. Szar

ż

a szwole

ż

erów.

Na skrzy

ż

owaniu Nowego

Ś

wiatu i Alej Jerozolimskich zameldowałem si

ę

u ministra spraw wojskowych, który w stanie wielkiego podenerwowania dał mi rozkaz: „Zamknie

pan porucznik Aleje Jerozolimskie na wysoko

ś

ci ulicy Brackiej, gdzie w tej chwili jest kordon policji, dubluj

ą

c go kordonem wojska. [...] Je

ż

eli b

ę

d

ą

usiłowali przerwa

ć

kordon –

ma pan otworzy

ć

ogie

ń

! Ma pan strzela

ć

! Czy tylko mnie pan zrozumiał?". Zapewniłem pana ministra,

ż

e go rozumiem.

[...]

Wkrótce w gł

ę

bi ulicy Brackiej z kierunku placu Trzech Krzy

ż

y pojawił si

ę

pluton szwole

ż

erów, szykuj

ą

c si

ę

do szar

ż

y. W w

ą

skiej ulicy 20 koni szwole

ż

erów stanowiło gro

ź

n

ą

mas

ę

. Przez moment byłem zdezorientowany kierunkiem, z którego si

ę

pojawili, lecz gdy szwole

ż

erowie ruszyli z miejsca do szar

ż

y z pochylonymi lancami, po tej krótkiej chwili

wahania zakomenderowałem: „Pierwszy strzał w gór

ę

, drugi do nich. Ognia!”. Rozległy si

ę

strzały. Pierwsze z nich oddane w gór

ę

nic im nie zrobiły, gdy podchor

ąż

owie

oddawali drugi strzał – szwole

ż

erowie ju

ż

nas mijali.

Stałem na jezdni przy trotuarze i zobaczyłem szar

ż

uj

ą

cego na mnie szwole

ż

era. Dobyłem szabli,

ś

wiadom,

ż

e lancy szwole

ż

era w galopie nie sparuj

ę

. Ruszy

ć

si

ę

jednak nie

ś

miałem,

ż

eby swoim odruchem nie wywoła

ć

paniki w

ś

ród podchor

ąż

ych. Wszystko to działo si

ę

w ułamkach sekund i w ogromnym napi

ę

ciu. W momencie, kiedy szar

ż

uj

ą

cy

szwole

ż

er był w odległo

ś

ci kilkunastu kroków, podchor

ąż

y Bronisław

ś

elkowski wysun

ą

ł si

ę

przede mnie, przykl

ę

kn

ą

ł i strzelił. Szwole

ż

er spadł z konia zabity. Jednocze

ś

nie

podchor

ąż

owie stoj

ą

cy pod restauracj

ą

„Cristal” otworzyli ogie

ń

. Szwole

ż

erowie rozproszyli si

ę

, cz

ęść

rzuciła si

ę

w bok w Aleje Jerozolimskie w kierunku zachodnim, reszta za

ś

run

ę

ła w przedłu

ż

enie ulicy Brackiej w kierunku północno-zachodnim.

Sprawa była dla mnie jasna. Wychowywali

ś

my podchor

ąż

ych w posłusze

ń

stwie dla głowy pa

ń

stwa i w poszanowaniu Konstytucji i prawa. Teraz przyszło zdawa

ć

egzamin nam

– wychowawcom. W moim przekonaniu wyst

ą

pili

ś

my w obronie porz

ą

dku pa

ń

stwowego. Teraz o t

ę

ide

ę

rozpoczynała si

ę

walka. Miałem

ś

wiadomo

ść

,

ż

e oddaj

ą

c pierwsze

strzały ze strony Oficerskiej Szkoły Piechoty – broni

ę

tej idei.

Warszawa, 12 maja 1926 r.

[

Ź

ródło: Henryk Pi

ą

tkowski, Wspomnienia z „wypadków majowych” 1926 roku (i dyskusja na ten temat), „Bellona” 1961, z. III.]

Wincenty Witos, Prezydent Wojciechowski i Piłsudski [fragmenty Moich wspomnie

ń

]

Oczekiwany p. prezydent Wojciechowski zjawił si

ę

na posiedzeniu Rady Ministrów. Z oburzeniem i

ż

alem opowiadał o spotkaniu z Piłsudskim na mo

ś

cie Poniatowskiego, który

był z obu stron Wisły obsadzony przez wojska Piłsudskiego.

Pan prezydent przyszedł w asy

ś

cie oddziału szkoły podchor

ąż

ych, zaopatrzonych w karabiny maszynowe. Niektórzy oficerowie oddziałów Piłsudskiego salutowali, inni patrzyli

w ziemi

ę

, nie wiedz

ą

c jak si

ę

zachowa

ć

. Za kilka minut przybył Piłsudski,

żą

daj

ą

c rozmowy z prezydentem. Pan prezydent odpowiedział,

ż

e na rozmowy do niego nie przybył,

lecz wezwa

ć

go do posłusze

ń

stwa, zapytuje go wi

ę

c, czy si

ę

poddaje, czy nie? Piłsudski mówił co

ś

niejasno i cicho, a w ko

ń

cu o

ś

wiadczył,

ż

e dla niego droga legalna jest

zako

ń

czona. Po wydaniu rozkazu oddziałowi szkoły podchor

ąż

ych p. prezydent odjechał, zd

ąż

aj

ą

c do gmachu Prezydium Rady Ministrów.

Na posiedzeniu zabawił niewielk

ą

chwil

ę

, a przed odej

ś

ciem odezwał si

ę

głosem dono

ś

nym, zwracaj

ą

si

ę

do mnie: «Panie prezesie,

żą

dam, aby z buntownikami post

ą

piono

ostro, jak nakazuje prawo. Panów ministrów na ka

ż

dy wypadek zapraszam do siebie». Po jego odej

ś

ciu pomi

ę

dzy ministrami odezwało si

ę

gło

ś

ne sarkanie na zbyt

wspaniałomy

ś

lne zachowanie p. prezydenta wobec Piłsudskiego. Mo

ż

e zrobił on i nie najlepiej, ale nie mo

ż

na było ju

ż

tego odrobi

ć

.

Mimo szalej

ą

cej i coraz bli

ż

ej tocz

ą

cej si

ę

walki, do Prezydium Rady Ministrów przychodziło coraz wi

ę

cej rozmaitych ludzi, a przewa

ż

nie posłów. Mi

ę

dzy innymi przybyli: prof.

[Stanisław] Gł

ą

bi

ń

ski, posłowie: [Wojciech] Korfanty, [Edward] Dubanowicz, [Józef] Chaci

ń

ski, [Jan] Załuska, przynosz

ą

c informacje i wiadomo

ś

ci z miasta, staraj

ą

c si

ę

udziela

ć

rad i wskazówek.

Prezydent Wojciechowski jako najwy

ż

szy zwierzchnik sił zbrojnych wydał nast

ę

puj

ą

c

ą

odezw

ę

do

ż

ołnierzy wojsk polskich:

ś

ołnierze Rzeczypospolitej!

Honor i Ojczyzna to hasła, pod którymi pełnicie szczytna słu

ż

b

ę

pod sztandarami Białego Orła. Dyscyplina i bezwzgl

ę

dne posłusze

ń

stwo prawowitym władzom i dowódcom, to

najwa

ż

niejszy obowi

ą

zek

ż

ołnierski, na który składali

ś

cie przysi

ę

g

ę

. Wierno

ść

Ojczy

ź

nie, wierno

ść

Konstytucji, wierno

ść

legalnemu rz

ą

dowi jest warunkiem dotrzymania tej

przysi

ę

gi. Obowi

ą

zek ten przypominam wam,

ż

ołnierze, jako wasz najwy

ż

szy zwierzchnik i

żą

dam bezwzgl

ę

dnego wytrwania w wierno

ś

ci

ż

ołnierskiej. Tych, którzy o

obowi

ą

zku tym zapomnieli, wzywam i rozkazuj

ę

im natychmiast powróci

ć

na drog

ę

prawa i posłusze

ń

stwa mianowanemu przeze mnie ministrowi spraw wojskowych.

Prezydent Rzeczypospolitej: St. Wojciechowski
Prezes Rady Ministrów: Wincenty Witos
Minister Spraw Wojskowych: J.T. Malczewski, Gen. Dyw.

Równocze

ś

nie wyszło nast

ę

puj

ą

ce zarz

ą

dzenie:

Na mocy artykułu 124 Konstytucji, Rada Ministrów rozporz

ą

dziła o zawieszeniu praw obywatelskich na obszarze m.st. Warszawy, województwa warszawskiego, oraz

powiatów: siedleckiego i łukowskiego województwa lubelskiego. Na mocy tego rozporz

ą

dzenie zawieszone zostały: wolno

ść

osobista, nietykalno

ść

mieszka

ń

, wolno

ść

prasy,

tajemnica korespondencji, prawa koalicji, zgromadzania si

ę

i rozwi

ą

zywania stowarzysze

ń

przewidziane w artykułach 97, 100, 105, 106 i 108 Konstytucji. Szczegóły

rozporz

ą

dzenia wykonawczego, okre

ś

laj

ą

ce granice uprawnie

ń

wła

ś

ciwych władz, wyda minister spraw wewn

ę

trznych w porozumieniu z resortowymi ministrami.

Rozporz

ą

dzenie wchodzi w

ż

ycie z dniem ogłoszenia.”

My

ś

my pisali odezwy i wydawali rozporz

ą

dzenia, tymczasem z miasta i okolicy zacz

ę

ły nadchodzi

ć

coraz to bardziej niepokoj

ą

ce wiadomo

ś

ci. Okazało si

ę

,

ż

e niemal wszyscy

oficerowie Sztabu Generalnego nale

ż

eli do spisku, wbrew twierdzeniu ministra Malczewskiego. Rozkazów wydawanych przez niego albo wcale nie wykonywali, albo te

ż

znikali

z nimi, zanosili stronie przeciwnej i nie wracali wi

ę

cej. Gen. Malczewski starał si

ę

stan ten ukrywa

ć

, pogarszaj

ą

c przez to jeszcze sytuacj

ę

.

Znacznie trze

ź

wiej na t

ę

spraw

ę

patrzył szef sztabu gen. Kessler, ale nie był w stanie nic naprawi

ć

. W tych stosunkach Piłsudski był dokładnie poinformowany o ka

ż

dym

poruszeniu rz

ą

du i mógł te

ż

jego akcj

ę

z miejsca parali

ż

owa

ć

.

[

Ź

ródło: W. Witos, Moje wspomnienia, cz. 2, Warszawa 1990, s. 264-270.]


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
02 Program dla Polski
Program dla Polski
Przedstawienie i omówienie programów i funduszy dostepnych dla Polski jako panstwa należącego do UE
Podstawa programowa z języka polskiego dla gimnazjum, NAUKA, dydaktyka
Program pozytywizmu polskiego na tle sytuacji politycznej i społecznej, DLA MATURZYSTÓW, Pozytywizm
Depopulacja Polski czyli chleb produkowany w Polsce jest trucizną dla polskich Gojów
Program mitteleuropejski dla Polski 2
PROGNOZY GOSPODARCZE DLA POLSKI
Energetyka jądrowa szanse czy zagrożenia dla Polski
konferencje wielkiej trojki i ich konsekwencje dla polski i swiata
Podstawa programowa dla gimnazjum
Zasługi Kościoła dla Polski
07 zyczenia dla Polski(1)
program dla zandarmerii wojskowej 1
Planowanie programu dla zdrowia Nieznany (4)

więcej podobnych podstron