Leszek Kołakowski
Balaam czyli Problem winy obiektywnej
Balaam, syn Boera, przedsięziął podróż służbową z polecenia Boga w ważnych sprawach
państwowych, a jechał na oślicy, Jednakże Bogu nie podobała się droga przezeń obrana,
wysłał tedy anioła, żeby Balaama powstrzymać. Aliści sprawił zarazem, że anioł z wielkim
mieczem widzialny był tylko dla oślicy co zresztą nieraz się zdarza. Widząc przeszkodę oślica
zachowała się racjonalnie i zboczyła z drogi; Balaam, który anioła nie widział, zachował się
również racjonalnie i okładał ją kijem, chcąc zmusić do powrotu na trakt. Rzecz powtórzyła
się trzy razy, aż wreszcie Bóg użyczył daru mowy oślicy, która wrzasnęła głośno:
- Za co mnie bijesz? Balaam nie zdziwiony specjalnie jej mową - bo nie takie rzeczy się
działy w tych czasach - odparł z gniewem:
- Natrząsasz się ze mnie! Szkoda, że nie mam miecza, bobym cię zadźgał! Jednakże Bóg,
przemawiając paszczęką nowytworną pokornego zwierza, nie mówił przez dłuższy czas
jeźdźcowi, o co właściwie chodzi, i przekomarzał się z Balaamem, który aż siniał ze złości.
Wreszcie ulitował się nad obojgiem i uczynił anioła widzialnym dla Balaama, a ten
natychmiast zrozumiał sytuację. Anioł od razu skoczył na niego z wymyślaniem:
- Dlaczego biłeś niewinne zwierzę? Ta oślica - krzyczał - uratowała ci życie, bo gdyby jechała
dalej, rozpłatałbym cię bez litości tym żelazem, a ją bym zostawił w przy życiu.
- Ależ, łaskawy panie - bronił się Balaam - przecież cię nie widziałem, bo mi się nie
objawiłeś.
- Nie pytam cię, czy mnie widziałeś, czy nie - krzyczał anioł tupiąc - pytam cię, dlaczego
biłeś niewinne zwierzę?
- Ależ, dobrodzieju - mówił Balaam zacinając się - biłem ją, bo mi się sprzeciwiała, każdy by
tak zrobił na moim miejscu.
- Nie zwalaj winy na "każdego" - huknął anioł - mowa o tobie, a nie o "każdym". Sprzeciwiła
ci się, bo tak jej kazałem, a ty bijąc ją sprzeciwiłeś się mnie, który jestem twoim
zwierzchnikiem, a przez to i Bogu, który mnie wysłał, a który jest jeszcze większym
zwierzchnikiem.
- Ależ, czcigodny, wielebny, szanowny Panie - jęczał Balaam - przecież cię nie widziałem,
więc jak mogłem...
- Znowu gadasz nie na temat - przerwał mu anioł prychajac ze złości.
- Wszyscy jesteście tacy sami. Każdy grzeszy i mówi, że nie wiedział; trzeba by piekło
zamknął na kłódkę, gdyby słuchać takich wykrętów. Zgrzeszyłeś obiektywnie, rozumiesz?
Obiektywnie, sprzeciwiłeś się Bogu.
- Rozumiem - powiedział Balaam ze smutkiem, już spokorniały. Stał na drodze, mały, tłusty,
nieszczęśliwy, i ocierał pot z łysej głowy. - Rozumiem juz dobrze. Jestem obiektywnym
grzesznikiem, a więc w ogóle jestem grzesznikiem. Zgrzeszyłem raz, bo cię nie widziałem.
Zgrzeszyłem drugi raz, bo biłem niewinne zwierzę. Zgrzeszyłem trzeci raz, bo chciałem
jechać dalej wbrew zakazowi Boga. Zgrzeszyłem czwarty raz, bo się z tobą kłóciłem. Jestem
naczyniem grzechu, padalcem nieczystym, dla którego piekło byłoby dobrodziejstwem.
Zgrzeszyłem bardzo, Panie. Miej litość, Panie. Wszystko się bierze z tej przeklętej
poędliwości.
- No, dość, przestań się znów usprawiedliwiać - fuknął anioł, ale już spokojnie, udobruchany.
- Jedź teraz dalej.
- W którą stronę, Panie? - spytał Balaam.
- W tę samą, gdzie jechałeś - odparł anioł. Balaam jęknął i zaszlochał. - Przecież właśnie
chciałeś mnie zatrzymać, Panie!
- Już cię zatrzymałem, a teraz możesz jechać dalej - odpowiedział anioł.
- Więc po co mnie zatrzymałeś, Panie?
- Przestań mędrkować, grzeszniku! Bóg tak chciał. Balaam zrezygnowany wsiadł na oślicę,
która ruszając mruknęła:
- No tak, w rezultacie ja wyszłam na tym najgorzej; mój pan poniósł tylko przykrość moralną,
ale mnie grzbiet boli do tej chwili. Potem oddaliła się powoli razem z jeźdźcem.
Morałów z tej opowieście też jest wiele, ale nie wszystkie wymienimy. Warto zauważyć, że
gdyby anioł ujawnił się tylko Balaamowi, ten zawróćiłby oślicę, która z pewnością posłusznie
zjechałaby z drogi. Ale wtedy nie miałby okazji do z a s ł u g i - bo cóż to za zasługa wyminąć
widzialną przeszkodę? Zasługa jest wyminąć niewidzialną, ale tego właśnie nie chciał
uczynić.
Morał pierwszy: nie lekceważmy głosu bydlęcia, bo ono czasem wie lepiej.
Morał drugi: niewiedza jest grzechem, a tłumacząc się niewiedzą dodajemy tylko nowy
grzech do starych.
Morał trzeci: jest przeciwne zdrowemu rozumowi używać zdrowego rozumu do kłótni z
rozumem absolutnym.
Morał czwarty: od winy obiektywnej nawet Pan Bóg nas nie wyzwoli.
Morał piąty: oto skutki, kiedy dwoje zachowuje się racjonalnie, ale każde ma inne przesłanki
rzeczowe.
Morał szósty: takie jest życie.