Romana Toruńczyk Antoni Lipski ''Zdzich'' (1904 1938)

background image

Romana Toruńczyk

Antoni Lipski

"Zdzich"

(1904 – 1938)

Raz tylko w życiu widziałam się z Antonim Lipskim. Spotkanie trwało

nie więcej niź kilka minut.

Było to wczesną jesienią 1935 roku, chyba we wrześniu. Miał przyjść do

mego sublokatorskiego pokoju przy ulicy Chmielnej, podać hasło, tj.
przedstawić się, a ja z kolei miałam mu przekazać informację, gdzie i o której
godzinie oczekiwać go będzie ówczesny kierownik Krajowego Sekretariatu KC
KPP – "Feliks" (Konstanty Graezer).

Do tego sprowadzała się moja pomoc w przygotowaniu jednego ze

spotkań dwóch członków kierownictwa partii.

Wszystko przeszło składnie, choć niezupełnie według planu. "Szczepan"

– taki był ówczesny pseudonim Antoniego Lipskiego – przyszedł o oznaczonej
porze, zapukał w z góry umówiony sposób. Hasła jednakże nie wymienił.
Zamiast tego zabaczyłam na jego twarzy "swojski" uśmiech. Na przywitanie
wyciągnął rękę, tym swobodnym gestem poufałości i prostoty dobrego
znajomego, który przeciwny jest wszelkim ceremoniom prezentacji
towarzyskiej.

Nie pamiętam, czy w ogóle doszło do wymienienia hasła. "Szczepan" nie

usiadł nawet. Uważnie zanotował w pamięci podane mu informacje, po czym
pożegnał się. Nie powiedział chyba ponad to, co było niezbędne, ani jednego
słowa. Wyszedł z tym samym uśmiechem, który mu towarzyszył przy
powitaniu.

Dziś wiem, że "Szczepan" miał podówczas nie więcej niż 31 lat. I wiem

skąd wziął się jego pierwszy pseudonim "Stary", gdy nie miał jeszcze lat
dwudziestu.

Epizodyczne spotkanie Antoniego Lipskiego pomogło mi później lepiej

zrozumieć sens słów, które słyszałam i czytałam o tym działaczu partyjnym.
Bywają ludzie, z którymi zetknięcie się, choć nie wiadomo dokładnie dlaczego,
pozostawia trwały ślad w ludzkiej pamięci. Do niej też sięgnę, by odtworzyć
wygląd "Szczepana". Wszystko pozostałe będzie pochodziło z innych źródeł: z
treści dokumentów archiwalnych, z prasy partyjnej, z relacji współtowarzyszy
pracy rewolucyjnej i przyjaciół Antoniego Lipskiego.

Szablonowy charakter ubioru, nienagannie spełniał przeznaczoną funkcję.

Beżowy trench, jasny kapelusz – odzież schludna i pospolita nadawała
postawnej, nieco więcej niż średniego wzrostu i nieco więcej niż średniej tuszy

background image

sylwetce "Szczepana" wygląd przeciętnego, nieźle sytuowanego urzędnika.
Dopóki nie zdjął kapelusza, dopóki nie nawiązał rozmowy, jego nieruchoma
twarz nie zdradzała niczego szczególnego. Rysy regularne, twarz raczej szeroka
i okrągła, nic w niej nie było takiego, co mogłoby zwrócić uwagę przygodnego
przechodnia. Wrażenie to zmieniało się niemal natychmiast, gdy zdejmował
kapelusz, jeszcze bardziej, gdy nawiązywał kontakt z ludźmi. Wiedział chyba o
tym, bo wszedłszy do mieszkania obnażył głowę dopiero po dokładnym
zamknięciu drzwi za sobą. Szerokie jasne czoło otoczone blond czupryną
ostrzyżoną na "jeża", żywe, myślące oczy, bruzdy pomiędzy brwiami – twarz
inteligentna, sympatyczna, przykuwająca uwagę. Powściągliwy w słowach,
oszczędny w ruchach, należał do ludzi sprawiających wrażenie, że pragną
swym sposobem bycia jakby przytłumić cechy indywidualne. Twarz pełna
wyrazu zdradzała jednakże wiele: mieszanina surowości i dobroci, energii i
opanowania, powagi i życzliwości...

Gdy odchodził, nałożył kapelusz, uniósł nieco kołnierz prochowca. Znów

szary przechodzień...

Antoni Lipski należy do tych działaczy, których osoba wiąże się

nierozerwalnie ze wszystkimi najważniejszymi wydarzeniami w
Komunistycznym Związku Młodzieży Polski. Choć jako 17 – letni chłopiec
rozpoczął swoją rewolucyjną działalność w szeregach organizacji partyjnej
(KPRP), a nie młodzieżowej (której jeszcze wówczas, tzn. w 1921 r., nie było),
choć od roku 1931, po ośmioletniej pracy w KZMP, całkowicie już „przeszedł
na robotę partyjną”, jednakże od początku swego udziału w ruchu
rewolucyjnym aż do końca, utrzymywał bezpośredni związek z pracą
młodzieżową i wywierał na nią swój wpływ. Dlatego też, zawsze we
wspomnieniach ludzi kazetemu sylwetka "Antka" albo "Zdzicha" (tylko te dwa
imiona naprawdę przylgnęły do niego), zajmować będzie jedno z czołowych
miejsc.

Był ucieleśnieniem więzi Komunistycznego Związku Młodzieży Polski i

Komunistycznej Partii Polski, wychowankiem i wychowawcą kazetemowców;
gdy działał w partii należał zarazem do aktywistów lub nawet przywódców
rewolucyjnego ruchu młodzieżowego, gdy pracował w organizacjach
kazetemowych był jednocześnie działaczem partyjnym.

Na 16 lat działalności konspiracyjnej równo połowę poświęcił

bezpośrednio pracy w środowisku młodzieżowym.

Nie było takiego ważnego wydarzenia, czy zjawiska we współczesnym

ruchu rewolucyjnym w Polsce, które by nie odbiły się bezpośrednio na losach
Antka. Życie jego przeto odtworzyć można tylko na tle dziejów partii, której
był cząstką. W poszukiwaniu jego śladów iść trzeba drogą przeglądu
ważniejszych wydarzeń i dokumentów partyjnych. Nie jest to bynajmniej

2

background image

sposób niezawodny. Ludzie KPP i kazetemu nie utrwalali znaków po sobie.
Przeciwnie. Niemało poświęcali uwagi, aby je zacierać.

Antoni Lipski

Po działaczu typu „Antka” - organizatorze, „praktyku” - w niewielkiej

tylko mierze pozostaje to, co zwykliśmy nazywać ich spuścizną publicystyczną
czy literacką. Jeżeli pisali to przeważnie anonimowo – materiały
wewnątrzpartyjne, odezwy. Ich imię, podobnie jak całe życie, stopiło się z
literami mieszczącymi w sobie wiele setek i wiele tysięcy nazwisk:
K o m u n i s t y c z n a P a r t i a P o l s k i. Tu przede wszystkim tkwią oni i
stąd trudno ich wyodrębnić.

Gdzieniegdzie tylko znajdziemy jakiś wyraźny fragment, jakiś

3

background image

udokumentowany fakt z wieloletniej działalności „Zdzicha”. Są to np. jego
przemówienia na dwóch Zjazdach partyjnych, własnoręcznie wypełnione
ankiety uczestnika tych Zjazdów, kilkanaście listów „z domu” ' , dwa artykuły
opublikowane w organie teoretycznym KC KPP „Nowy Przegląd”.

'

„Listy z domu” - listy od kierownictwa krajowego KPP do członków kierownictwa

partyjnego, przebywających za granicą.

O wielu faktach z jego życia przypominają nam także dokumenty

wywodzące się z diametralnie odległego źródła. Są to materiały policyjne,
więzienne, prokuratorskie: donosy konfidentów, akty oskarżenia, fotografie,
odciski palców, rysopisy... Wróg tropił „Zdzicha”, inwigilował, starał się
uchwycić i utrwalić wszelkie po nim ślady, które on usiłował zacierać tak
skrupulatnie.

Wszystkie wymienione materiały obrazują jedynie poszczególne epizody

jego działalności (być może, że ilość tych dokumentów okaże się bogatsza –
poszukiwania archiwalne przecież trwają). Natomiast zgromadzone w
Zakładzie Historii Partii stosunkowo liczne i obszerne wspomnienia o Antku,
jego przyjaciół i współtowarzyszy, dają bardziej wszechstronny, wierny obraz
tego człowieka, jak również całej jego drogi życiowej. W tych pełnych treści
relacjach o „Zdzichu”, o jego niezapomnianej przez polskich komunistów
matce: Franciszce Lipskiej, o jego dwóch starszych braciach-komunistach:
Ludwiku i Leonie – znajdzie zapewne bogate źródło wiedzy nie tylko przyszły
biograf Antoniego Lipskiego i rodziny Lipskich, lecz w pierwszym rzędzie
pisarz, artysta czerpiący natchnienie twórcze z głębin życia i faktów.

O pierwszych krokach Antka w ruchu rewolucyjnym przypomina m. in

jeden z jego najbliższych kolegów okresu dzieciństwa i lat młodzieńczych, a
później współtowarzysz pracy rewolucyjnej – Kazimierz Legomski.

Sięga on w swoim wspomnieniu do czasów, gdy „Zdzich” miał zaledwie

10 – 14 lat, do wydarzeń, które zaważyły na całym życiu tych tak wrażliwych
na krzywdę społeczną chłopców. Już podówczas zarysowywały się wyraźnie
niektóre cechy umysłu i charakteru Antka, cechy, które w przyszłości odegrać
miały wybitną rolę w jego życiu i działalności.

Antoniego Lipskiego znam z lat dziecinnych, jeszcze sprzed pierwszej

wojny światowej. Chodziłem do szkoły z jego starszymi braćmi: Leonem
„Łukaszem”, Ludwikiem „Lutkiem”, a tuż przed pierwszą wojną z Antkiem.
Wybuch wojny przerwał naukę i Antek bardzo z tego powodu cierpiał.

Warunki materialne rodziny Antka były ciężkie. Matka jego – Franciszka

Lipska otrzymywała skromną rentę wdowią, zdaje mi się, że 3 ruble na miesiąc,
to jest tyle, ile mój ojciec zarabiał przez dwa dni. Aby utrzymać rodzinę Babcia
Lipska (tak ją powszechnie nazywali towarzysze) trochę dorabiała jeszcze (…)

4

background image

„Lutek” (najstarszy brat) i Antek bardzo pragnęli dalej się kształcić, ale

na to nie było warunków. W Dąbrowie nie było gimnazjum. Gimnazjum tzw.
realne mieściło się w Będzinie, lecz do niego dostawały się jedynie dzieci
urzędników, inżynierów, lekarzy itp.

Antek myślał o dalszej nauce, ale nic z tego nie wyszło. Czytał więc

książki jakie tylko zdobył. Kiedy rozpocząłem pracę w „bieda-szybach”
zarabiałem trochę pieniędzy, kupowałem gazety (…) Oddawałem je Antkowi,
który bardzo interesował się zagadnieniami bieżącej polityki.

Pod koniec wojny, w 1916 roku, w Dąbrowie Górniczej wybuchł pierwszy

strajk górników. Zaczęliśmy się głębiej zastanawiać, poważniej rozmawiać, a
słowa: rewolucja, socjalizm, obiły się już o nasze uszy. Antek miał wtedy 12 lat.

(…) W ostatnich miesiącach wojny i po jej zakończeniu odbywało się w

Zagłębiu wiele demonstracji; czerwone sztandary często pokazywały się na
ulicach. Jako młodzi chłopcy byliśmy bardzo ciekawi i wszędobylscy. Nie było
niemal demonstracji, w której nie bralibyśmy udziału. Uczestniczyliśmy nawet
w demonstracji endeckiej, która się odbywała po ogłoszeniu pokoju brzeskiego.
Jasne, że nasz udział w tej demonstracji nie miał charakteru świadomego,
aktywnego uczestnictwa, po prostu braliśmy udział tylko z ciekawości.

W 1918 roku dowiedziałem się, że „Łukasz” Lipski już pracuje w partii

komunistycznej. Najstarszy z tych trzech braci, Lutek, który był wówczas
aktywnym harcerzem, poszedł do wojska. Ja z Antkiem jako chłopcy, którzy
jeszcze niewiele rozumieli, należeliśmy do organizacji „Sokół”. Z braku czasu
szybko wystąpiłem z tej organizacji, Antek natomiast wystąpił z niej świadomie,
gdyż uważał, że to jest organizacja burżuazyjna, nie nasza.

Z biegiem czasu wzrastała nasza świadomość i gdzieś w 1918 roku

przewoziliśmy paczki z literaturą. O zawartości tych paczek ja jeszcze nie
miałem pojęcia, natomiast Antek już wiedział o co chodzi (...)

W 1922 roku Antek, Lutek, ja i Mieczysław Szydłowski zorganizowaliśmy

komórkę o jeszcze nie określonej nazwie. Staliśmy się jednak już świadomymi
członkami ruchu rewolucyjnego.

W tym czasie należeliśmy już do komórki młodzieżowej (...) - kontynuuje

Kazimierz Legomski – Antek już tu i ówdzie wygłaszał odczyty. Pamiętam, jak
opowiadał, że kiedy wygłaszał swój pierwszy odczyt w kopalni "Ksawery" miał
wielką tremę. Odczyt się udał... górnicy tej kopalni uważali, że dobrze mu
poszło. Odtąd wyjeżdżał z odczytami do różnych miejscowości – Sosnowca,
Milowic itd. Kiedy trzeba było przygotować jakieś demonstracje lub np. święta
pierwszego maja, czuło się sprawną rękę Antka (...) Widzę go do dzisiejszego
dnia, jak śmiało i odważnie organizował różne akcje. Tak pracowaliśmy do
1924 roku, kiedy poszedłem do wojska ' .

'

Relacja Kazimierza Legomskiego, nagrana w Zakładzie Historii Partii 15.IX.1961 r.

5

background image

Związek Młodzieży Komunistycznej już w swoim pierwszym statucie dał

wyraz poglądowi, że najważniejszym zadaniem i źródłem siły związku jest
praca wśród młodzieży robotniczej.

Ludwik Lipski

Syn górnika, dwudziestoletni wówczas Antoni Lipski, ps. "Stary", w 1924

roku zdaje maturę jako ekstern, co wymagało z jego strony nie lada uporu i
wysiłku. Przenosi się do Warszawy z myślą o pracy rewolucyjnej w stolicy, a
jednocześnie o studiach na Wolnej Wszechnicy.

Zostaje sekretarzem Komitetu Warszawskiego Związku Młodzieży

Komunistycznej. Dzięki staraniom towarzyszy zdobywa też środki utrzymania
jako pracownik Warszawskiej Kasy Chorych. Niedługo trwa jednak ta jego

6

background image

"stabilizacja". Po kilku miesiącach urywa się wszystko: studia, praca
zawodowa, wolność.

"Zdzicha" aresztowano na zebraniu koła ZMK fabryki "Parowóz". O

fakcie tym czytamy w jednym z dokumentów, zachowanych w Archiwum
Duracza, mianowicie w akcie oskarżenia przeciwko Antoniemu Lipskiemu, lat
20 i innym (tu wymieniono jeszcze 7 nazwisk):

W połowie stycznia 1925 r. Okręgowy Urząd Policji Politycznej na m. st.

Warszawę otrzymał poufne informacje, iż w fabryce "Parowóz" w Warszawie,
zostało zorganizowane koło komunistyczne. Przystąpiono do likwidowania
organizacji, przy czym wybrano jako chwilę odpowiednią – zebranie
uczestników, mające się odbyć według danych policyjnych na cmentarzu
bródzeńskim przy grobie Wiktora Białego w dniu 25 stycznia. Aresztowano tam
Antoniego Lipskiego (...) '

Antoni Lipski przyznawszy się do należenia do ZMK podał, że do KPRP

należy od 1921 r. i że o pracy swej w tej partii mówić nie życzy sobie (...) ''

' W tym miejscu akt oskarżenia wymienił jeszcze 4 nazwiska.

'' Sprawa Antoniego Lipskiego, Romana Kiełczewskiego i in. 1925 r. AZHP (F I) 300.

Z przytoczonego siedmiostronicowego aktu oskarżenia dowiedujemy się,

że w sprawie tej występował prowokator Stanisław K., który utrzymywał stały
kontakt z policją śledczą i dokładnie informował ją o działalności komunistów
wśród robotników fabryki "Parowóz" oraz o kierowniczej roli Antka. Te fatalne
okoliczności skłoniły zapewne Lipskiego do przyznania się, iż był członkiem
partii. Wspomniane oskarżenie "Zdzicha" przez prowokatora przed polskim
sądem burżuazyjnym jest chronologicznie może pierwszym tego rodzaju
faktem w jego życiu, ale bynajmniej nie jedynym.

Po kilku dniach, 29 stycznia 1925 roku, "Zdzich" został przywieziony do

więzienia przy ulicy Dzielnej, tzn. do Pawiaka. W więzieniach spędził lata 1925
– 1927, do 27 listopada. Choć skazany został na dwa lata ciężkiego więzienia,
wyrok ten "odsiadywał" w ciągu 34 miesięcy. Zastosowano w tym przypadku
bowiem, często wykorzystywaną przeciwko komunistom formę szykany
prawniczej, nie zaliczania okresu "aresztu prewencyjnego". A okres ten, od
aresztowania "Zdzicha" do sprawy, trwał 17 miesięcy.

W więzieniu, na tym podówczas jedynym w Polsce dostępnym dla niego

"uniwersytecie", Antek zapamiętale pracował nad sobą, każdą chwilę
wykorzystywał dla nauki. W pamięci przyjaciół na zawsze pozostał żywy obraz
tego pracowitego, nie rozstającego się z książką młodzieńca. Julian Tokarski,
jeden ze współtowarzyszy niedoli więziennej "Zdzicha", przedstawia to w
następujących słowach:

7

background image

(...) Antek wykorzystywał każdą wolną chwilę na czytanie. Jak na swoje

lata był dość oryginalny, powolny, poważny i trudno byłoby chyba mu
zaproponować, żeby np. zatańczył. Nawet nie wyobrażam go sobie w takiej
sytuacji '

(...) i dziś pamiętam sylwetkę Antka z 1925 r. na Pawiaku. Średniego

wzrostu, tęgi, w jakimś wojskowym trenczu z rozpiętym kołnierzem, z książką,
skupiony, zawsze zamyślony, powolny w ruchach, zawsze poważny (...) ''

' Relacja Juliana Tokarskiego, nagrana w Zakładzie Historii Partii 15.IX.1961 r.

'' Wspomnienie Juliana Tokarskiego. AZHP, Dział Wspomnień 7915.

W okresie więziennym szczególnie troskliwą opiekę nad Antkiem

roztaczał Leon Purman, były działacz PPS-Lewicy, organizator Rad Delegatów
Robotniczych z Zagłębiu Dąbrowskim w 1918 roku, a w 1924 r. członek grupy
kierowniczej KPP.

Ten doświadczony przywódca partyjny , podobnie jak niektórzy inni

starsi towarzysze przebywający podówczs na Pawiaku, podzielał opinię, że
"Zdzich" posiada wszelkie walory, aby wyrosnąć na wybitnego działacza
partyjnego. Praca nad młodą kadrą, nad tymi "co przyjdą po nas" należała do
głównych trosk starszego pokolenia działaczy rewolucyjnych. Purman
prowadził ze "Zdzichem" długie rozmowy, dyskusje o trudnych problemach
ideologii marksistowskiej, o strategii i taktyce partyjnej, dzielił się swymi
poglądami na skomplikowane kwestie walk frakcyjnych w partii.

Z sentencji dwuletniego wyroku wynikało, że termin zwolnienia

"Zdzicha" miał nastąpić dopiero dnia 2 lipca 1928 r. o godzinie 12 w południe,
ale Antek - jak już wspomniano - wyszedł na wolność po 34 miesiącach.
Okoliczność tę utrwaliła znamienna korespondencja tzw. czynników
miarodajnych, znajdująca się w aktach więźnia Antoniego Lipskiego ' .
Korespondencja ta pomiędzy naczelnikiem więzienia mokotowskiego a
komisariatem policji państwowej w Dąbrowie przypomina o okolicznościach,
w jakich "Zdzich" zastał "przedwcześnie" zwolniony pod warunkiem
systematycznego meldowania się w policji na terenie Dąbrowy Górniczej.
Wyczytać z niej można informację o rozpaczliwych staraniach matki, aby
wydostać syna z więzienia.

' Teczka więzienna Antoniego Lipskiego. CA MSW – 1086.

Towarzysze partyjni proponowali mu, aby pozostał w Warszawie, tzn.,

aby przeszedł na całkowicie nielegalny tryb życia zawodowego rewolucjonisty.
"Zdzich" wzbraniał się. Związane to było z jego stosunkiem do walk
frakcyjnych w partii. Nadmienić należałoby, że większość centralnego aktywu
ZMK zdecydowanie popierało stanowisko tzw. "mniejszości". Zdzich dużo
zastanawiał się wówczas nad argumentami zwolenników "mniejszości" i

8

background image

"większości". Głęboko jeszcze ważył wypowiedzi Leona Purmana, z którym
siedział razem w więzieniu do końca 1926 r. ' i, który swym nieprzeciętnym
intelektem i siłą argumentacji wywarł na niego duży wpływ, a jak wiadomo
Purman miał zastrzeżenia do stanowiska "mniejszościowców".

' Dn. 25.XII.1926 r. miała miejsce zorganizowana przez KC KPP ucieczka z Pawiaka
dwóch wybitnych działaczy: Leona Purmana i Mirosława Zdziarskiego.

"Zdzich" odpowiedał towarzyszom na ich propozycje: pojadę do

Dąbrowy, pomówię z robotnikami, zorientuję się, zastanowię, muszę to
wszystko dobrze przemyśleć. O tym okresie pewnej rozterki Antoniego
Lipskiego wspomina Julian Tokarski:

Antek Lipski (...) w końcu 1927 roku, po IV Zjeździe KPP nie miał

zdecydowanego stanowiska w stosunku do najważniejszych problemów, które
nurtowały wówczas partię. Na propozycję, żeby objął pewne funkcje w
Warszawie, dał odpowiedź odmowną, prosząc, ażeby pozostawić go przez jakiś
czas w Zagłębiu, dla lepszego zorientowania się w tych sprawach. Tak jak
zwykle, podszedł on z całą powagą do tego zagadnienia, nie decydował się na
żadne sprawy, jeśli nie miał do nich sam wyraźnego stanowiska. Zgodzono sie z
nim i Antek pozostał w Zagłębiu (...)

Przez kilka miesięcy pod koniec 1927 roku i na początku 1928 r. Antoni

Lipski był może nieoficjalnym, ale faktycznym kierownikiem partyjnej
organizacji zagłębiowskiej (...) '

'

Relacja Juliana Tokarskiego nagrana w Zakładzie Historii Partii 15.IX.1961 r.

W stosunkach wewnątrzorganizacyjnych zdarzało się niejednokrotnie, że

kierownik partyjny danego terenu był też jednocześnie faktycznym przywódcą
młodzieży zetemkowej. Było to zjawisko zrozumiałe, pomimo że ZMK, jako
organizacja samodzielna, starał się zawsze wychowywać swoich własnych
działaczy i przywódców. W przypadku "Zdzicha" sprawa przedstawiała się
specyficznie: ten zetemkowiec cieszył się najwyższym autorytetem p a r t y j n
y m. Niektórzy towarzysze, jak to zilustrowano powyżej, uważali nawet, że
"Zdzich" faktycznie pełnił rolę kierownika partyjnego w Zagłębiu Dąbrowskim.
Były to czasy wielkiego ożywienia działalności rewolucyjnej w tym ośrodku
górniczym. Wspominają "Zdzicha" z tego okresu b. działacze KPP, zwłaszcza z
"Czerwonego Zagłębia".

Kazimierz Legomski stwierdza: Na naszym terenie Antek był jednym z

głównych organizatorów ZMK. Kiedy w 1927 roku powróciłem do domu, Antek
również przyjechał do nas. Wchodził wówczas w skład egzekutywy, a później
pełnił funkcję sekretarza KO ZMK w Zagłębiu Dąbrowskim aż do wyjazdu. To
już nie był okres "młodziaków", kiedy nie wiedzieliśmy czego chcemy. Była to

9

background image

świadoma praca zetemkowców. Mieliśmy wtedy nasze organizacje we
wszystkich większych fabrykach i przedsiębiorstwach. Można powiedzieć, że
trzęśliśmy całym Zagłębiem ' .

' Relacja Kazimierza Legomskiego nagrana w Zakładzie Historii Partii 15.IX.1961 r.

Feliks Lorek, wspominając okres 1927-1928 roku, mówi: Ze "Zdzichem"

już się nie spotykałem, ale wiedziałem, że kiedy on był sekretarzem
zagłębiowskiej organizacji, praca się bardzo ożywiła ' .

'

Relacja Feliksa Lorka nagrana w Zakładzie Historii Partii 15.IX.1961 r.

O "Zdzichu" usłyszałam po raz pierwszy w 1927-28 r. - wspomina

Ludwika Jankowska. - Towarzysze opowiadali o nim jako o "młodzieżowcu",
który miał bardzo duże perspektywy rozwoju ' .

' Relacja Ludwiki Jankowskiej nagrana w Zakładzie Historii Partii 16.IX. 1961 r.

Ostatnie tygodnie 1927 i początek 1928, to okres wytężonej pracy Antka

w Zagłębiu Dąbrowskim. W lutym wyjechał do Warszawy, gdzie przebywał
kilka miesięcy, wiosną – ponownie znalazł się w Dąbrowie. Latem, zgodnie z
decyzją partii, Antek miał wyjechać do Moskwy, aby wziąć udział w obradach
V Kongresu Komunistycznej Międzynarodówki Młodzieży (20.VIII. -
18.IX.1928 r.). Nie wykonano tej decyzji. Defensywa pokrzyżowała plany.
Antek został ponownie aresztowany, osadzony na okres kilku miesięcy w
więzieniu katowickim. Znowu usilne starania matki wyrywają go zza krat.

Antek kontynuuje działalność zetemkową w Warszawie, jeździ też w

sprawach partyjnych do Zagłębia.

Stopniowo staje się "cudzoziemcem" w rodzinnym mieście, chyłkiem

przemykać się musi przez ulice, na których każdy niemal kamień jest mu znany.
Ale jeszcze tam bywa...

Jest już zawodowym rewolucjonistą w całym tego słowa znaczeniu.
Polityka kadrowa Komunistycznej Partii Polski zakładała konieczność

wysuwania przywódców rewolucyjnych przede wszystkim spośród synów
klasy robotniczej. "Starego" znały szerokie kręgi aktywu. Ten uzdolniony
organizator i "mól książkowy" należał do najbardziej popularnych i
poważanych działaczy młodzieżowych. Znany był nie tylko w swoim
rodzinnym województwie. Jesienią 1929 r. zapadła decyzja KC KPP w sprawie
powołania go na kierownika Sekretariatu Komitetu Centralnego ZMK.

Działając podówczas w Warszawie, Antek tkwił w głębokiej konspiracji.

Nie były to już warunki Dąbrowy, gdzie znało go nieomal każde dziecko, nie
były to warunki więzienne, gdzie dziesiątki współtowarzyszy znały się
nawzajem z imienia, nazwiska. Teraz Antek musiał konspirować się ze
szczególną uwagą, tym bardziej, że dotychczasowe życie uczyniło zeń tzw.
"legalnego komunistę", że znała go, jak na surowe rygory konspiracji,

10

background image

stanowczo zbyt wielka ilość ludzi.

W skład Sekretariatu KC ZMK przez pewien czas wchodzili oprócz

"Zdzicha": Józef Konecki i Julian Tokarski ' . Byli to więc jego najbliżsi
współpracownicy. Wiadomo, że w warunkach terroru i częstej zmiany zadań
przydzielanych poszczególnym towarzyszom zmieniał się też skład
Sekretariatu.

' Relacja Juliana Tokarskiego nagrana w ZHP 15.IX.1961 r.

Franciszka Lipska

Funkcję sekretarza KC ZMK "Zdzich" pełnił około roku, do jesieni 1929

roku po czym nastąpiła około roczna przerwa.

Związek Młodzieży Komunistycznej od swego powstania był sekcją

Komunistycznej Międzynarodówki Młodzieży. W fakcie tym wyrażała się

11

background image

internacjonalistyczna istota tej organizacji, jej organiczna łączność z wielką
armią komunistycznej młodzieży świata. Jesienią 1929 r. Antoni Lipski został
przedstawicielem Komitetu Centralnego ZMK w Komunistycznej
Międzynarodówce Młodzieży. Funkcję tę powierzano tylko czołowym
działaczom ZMK. Utrwaliła się nawet praktyka, że przedstawicielem takim
bywał zazwyczaj pierwszy sekretarz, np. przed kadencją "Zdzicha" był nim
Ignacy Tom, później Józef Konecki, a po "Zdzichu" – Roman Zambrowski.
Wszyscy wymienieni byli sekretarzami KC KZMP.

W ostatnich tygodniach 1929 r. Antoni Lipski brał udział w obradach

Plenum KMM, które wybrało go członkiem Komitetu Wykonawczego. W tym
właśnie charakterze przedstawiciela KC ZMK przy KMM uczestniczył w
pamiętnym II i ostatnim zarazem Zjeździe KZMP w lutym 1930 roku.

Zjazd wytyczył zadania dla kazetemowców na najbliższe lata. Antoni

Lipski należał do tych przywódców KZMP, którzy odegrali kierowniczą rolę w
pracach tego Zjazdu. Wygłosił zasadniczy referat o konieczności dokonania w
pracy KZMP "zwrotu ku pracy masowej". Wkrótce w organie teoretycznym KC
KPP Nowy Przegląd ' ukazał się artykuł Z. Topolskiego pt. "II Zjazd KZMP".
Był to artykuł Antka.

' Nowy Przegląd 1930 r., nr 2.

Szukając zgodnie z przyjętym założeniem, śladów Antka w wydarzeniach

partyjnych i dokumentach, jeszcze raz wypadnie nam się zatrzymać nad
faktami z roku 1930.

W miesiącach sierpień – wrzesień odbył się V Zjazd KPP. Wśród ankiet

uczestników tego Zjazdu znajdujemy dokument wypełniony ręką tow.
"Starewicza" (w ten sposób "Stary" zmodyfikował swój pseudonim). Zawierał
niewielką ilość słów. Oto one:

P S E U D O N I M: "Zdzich"
U R O D Z O N Y: w 1904 r.
P O C H O D Z E N I E S O C J A L N E: robotnik.
C Z Ł O N E K K P P: od 1921 r.

C Z Ł O N E K K Z M P: od 1923 r.

O B E C N A F U N K C J A: przedstawiciel KZMP w Komitecie
Wykonawczym KMM.
P O P R Z E D N I E F U N K C J E: członek OK KPP w Zagłębiu
(1924 r.)

S I E D Z I A Ł W W I Ę Z I E N I U: 3 lata i kilka tygodni.

W protokołach Zjazdu znajduje się przemówienie tow. "Starewicza" ' .

Pasja rewolucyjna przywódcy kazetemowego, robociarska bezpośredniość i

12

background image

jasność myśli, najściślejszy związek z "terenem wielkoprzemysłowym" – oto
spostrzeżenia, które nieodparcie narzucają się każdemu, kto przeczyta tę kartę
protokołu.

'

Protokół V Zjazdu, s. 268, Archiwum Zakładu Historii Partii.

"Zdzich" jest nieodrodnym synem partii. Jak większość uczestników V

Zjazdu wierzy głęboko w słuszność przyjętej linii generalnej. Wypowiedziane
przez niego na tym Zjeździe stanowisko było wynikiem głębokich
przemyśleń.Stąd też zdecydowany ton jego wypowiedzi na V Zjeździe KPP.
Zarówno z tego przemówienia, jak też z artykułu w Nowym Przeglądzie ' widać,
że "Zdzich" ostro atakował "większościowców" i że wraz z podstawową masą
aktywu nie był wtedy wolny od narowów lewactwa, braku umiaru i tolerancji
wobec towarzyszy reprezentujących odmienne poglądy.

'

Z. Topolski (Antoni Lipski): ZMK w walce o linię partii. Nowy Przegląd 1929 r., nr 4.

Na V Zjeździe KPP był on jeszcze działaczem KZMP, dlatego też

punktem wyjścia jego przemówienia była problematyka młodzieżowa.

"Zdzich" daleki był od wszelkich tendencji lukrowania czy przesłaniania

prawdy. Przemówienie jego na V Zjeździe KPP z całą ostrością odsłaniało braki
w pracy kazetemowców: zasadniczej zmiany w położeniu KZMP po II Zjeździe
jeszcze nie ma. W KZMP jest stan bardzo niezadowalający (...)
- stwierdzał
stanowczo.

Partia nasza i KZMP musi rozwinąć jak najbardziej wytężoną walkę o

zdobycie młodzieży (...) KZMP jest najpoważniejszym rezerwuarem kadr
partyjnych. KZMP jest wychowawcą młodego pokolenia komunistów –
konkludował tow. "Starewicz".

V Zjazd wybrał Antoniego Lipskiego członkiem Komitetu Centralnego

KPP.

Po kilkunastomiesięcznej nieobecności w kraju okres pracy Antka w

Komunistycznej Międzynarodówce Młodzieży zbliżał się ku końcowi. Zmiana
przydzielonego mu zadania, a więc i rozłąka z najbliższym człowiekiem – żoną,
nastąpiła na trzy tygodnie przed narodzinami jego dziecka.

W okresie: wrzesień 1930 – marzec-kwiecień 1931 (w przybliżeniu)

"Zdzich" pełni ponownie funkcję kierownika Sekretariatu KC KZMP.

Przebywa głównie w stolicy, jeździ też z zadaniami partyjnymi po

różnych zakątkach kraju. Niejednokrotnie obowiązki organizacyjne wymagają
nielegalnego przedostania się za granicę i nielegalnych powrotów do kraju.

Pomimo pełnej mobilizacji wszelkich środków ostrożności ze strony

partii, przenikliwy wrogi wywiad polityczny wpadł na ślady "Zdzicha". Oto np.
W piśmie okólnym Powiatowej Komendy Policji Państwowej w
Świętochłowicach (woj. śląskie) do podległych komisariatów, z dn.

13

background image

28.VII.1931 roku znajdujemy instrukcję dla pogranicznych posterunków w
sprawie zaostrzenia kontroli osób przekraczających granicę. W podanym tu
wykazie 64 osób podejrzanych, pod pozycją nr 27, znajduje się nazwisko
Antoniego Lipskiego.

Dokąd "Zdzich" wyjeżdżał, w jakich uczestniczył spotkaniach? Nie

wszystko można odtworzyć na podstawie posiadanych relacji i dokumentów.
Na odnotowanie jednak zasługują pewne konkretne informacje.

Na początku 1931 roku brał udział w obradach plenarnych (XI plenum)

Komitetu Wykonawczego Międzynarodówki Komunistycznej.

Ślady "Zdzicha" z 1931 r. znalazły się w aktach sanacyjnego Ministerstwa

Spraw Wewnętrznych w postaci zdjęcia policyjnego, zrobionego w
Częstochowie.

Dokumenty przypominają daty, miejsca poszczególnych faktów. Jednakże

żywy obraz człowieka znajdujemy oczywiście tylko w relacjach towarzyszy.

O jednym ze spotkań "Zdzicha" z członkami Biura Politycznego KPP w

Berlinie, latem 1931 r., wspomina "Elza" (Justyna Sierp) – łączniczka, a ściślej
mówiąc kierownik aparatu technicznego Biura Politycznego w latach
trzydziestych. Odtwarza ona swoje pierwsze, jakże charakterystyczne wrażenie
o "Zdzichu" oraz opinię o nim kierownictwa partyjnego. Fakty te ukazuje na tle
ówczesnych stosunków pomiędzy towarzyszami, przypominając nie bez pewnej
dozy humoru i swoje własne młodzieńcze słabostki.

Jak zwykle z innymi spotkałam się z nim [Antonim Lipskim] na

"przyjazdówce" ' . Nie wiedziałam, kto to jest, ale ponieważ był bardzo
oficjalny, mrukliwy i nie zwracający na mnie żadnej uwagi, sucho poprosił o
kontakt, ogarnęła mnie złość. Pomyślałam sobie, jeśli jesteś taki, to poczekasz
na kontakt. A wtedy miałam taką "władzę", że mogłam towarzysza natyczmiast
skontaktować, albo... nieco później... Prowadziłam takiego towarzysza do
"mieszkania", kazałam mu dać jeść i pić, a sama szłam do Sekretariatu i
awizowałam jego przyjazd... Bywało też, że biegłam natychmiast do Leńskiego i
mówiłam: Przyjechał ten a ten i bardzo mu się spieszy. Załatwię ci wszystko,
ale przyjmij go jeszcze dzisiaj.

' "Przyjazdówka" – miejsce, do którego przyjezdny towarzysz zgłaszał się po kontakt
partyjny.

Po zaprowadzeniu "Zdzicha" " na mieszkanie" z myślą "niech sobie

poczeka", poszłam do Leńskiego i zawiadomiłam go, że przyjechał taki
gburowaty towarzysz w okularach, który nazywa się "Zdzich" i chce się z nim
natychmiast widzieć. Ze swojej strony nie dodałam nic.

Leński wtedy powiedział: "Ach, <<Zdzich>>! Natychmiast go

przyprowadź". Odpowiedziałam: "Nie. Zamówiłam go na jutro". "A dlaczego
na jutro?" - zapytał Leński. "Bo był suchy i bardzo oficjalny w obejściu" –

14

background image

odrzekłam. Ostatecznie chcąc nie chcąc, musiałam jeszcze raz polecieć na tę
przyjazdówkę i natychmiast go sprowadzić.

Od 1931 r. "Zdzich" bardzo często przyjeżdżał do kierownictwa.

Opiekowałam się nim jako łączniczka, załatwiałam kontakty, paszporty,
materiały. W końcu zaprzyjaźniliśmy się.

(...) Może wam to się wydać śmieszne lub nie, ale to był fakt, że

członkowie kierownictwa zdawali sobie sprawę z tego, że czasem znają ludzi
tylko z jednej strony, ze strony, można by powiedzieć, sprawozdawczo-
informacyjno-politycznej. Wiedzieli jednak, że łączniczki, które z tymi ludźmi
często przebywały, znały tych ludzi dokładniej. Poznaje się przecież ludzi nie
tylko wtedy, kiedy składają sprawozdania, gdyż wtedy wszystko idzie bardziej
lub mniej gładko... Dlatego też często rozmawiano z nami o towarzyszach.

Podczas jednej z takich rozmów dotyczących "Zdzicha", Leński zapytał:

"Nie znałaś tego towarzysza?". Odpowiedziałam, że pierwszy raz go widziałam.
Leński na to: "Widzisz Justynko, to jest jeden z tych, którzy nas zastąpią" ' .

' Relacja Justyny Sierp nagrana w Zakładzie Historii Partii 16.IX.1961 r.

W październiku-listopadzie 1932 roku odbył się w Moskwie VI i ostatni

zarazem Zjazd Komunistycznej Partii Polski.

W materiałach archiwalnych KPP znajduje się m. in. przemówienie tow.

"Nowowiejskiego". Wymienione nazwisko stanowiło "zjazdowy" pseudonim
Antka. Wystąpienie jego dotyczyło podstawowych problemów pracy partyjnej i
KZMP. Można się w nim także dopatrzyć indywidualnych cech mówcy.
Referował m. in. zagadnienia niebezpieczeństwa wojny antyradzieckiej, mówił
o działalności partyjnej w armii, o trudnościach pracy wśród żołnierzy.

"Zdzich" nienawidził przechwałek, demagogii i "wodolejstwa". Na IV

Zjeździe mówił o twardym, stałym, systematycznym prowadzeniu pracy
codziennej przy systematycznej walce z frazesami '
. W a l k a z f r a z e s a m i
– to też była jego dewiza życiowa.

'

Protokół z obrad VI Zjazdu KPP, s. 86, Archiwum Zakładu Historii Partii/158/I-2.

Na VI Zjeździe "Zdzich" przez cały czas prawie przebywał wśród

delegacji Zagłębia. Ponownie wybrany został w skład członków KC KPP.
Należał on już wtedy do kierowniczej kadry partyjnych działaczy. Zjazd dużą
uwagę zwrócił na sprawy młodzieży. Wysłuchał obszernego sprawozdania
sekretarza KC KZMP - Rafalskiego (Romana Zambrowskiego). Powołał
specjalną Komisję Młodzieżową z Sekretarzem Generalnym KC KPP Julianem
Leńskim jako przewodniczącym. W skład członków tej komisji wszedł
"Zdzich".

W roku 1935 Antoni Lipski uczestniczył w historycznym VII Kongresie

Międzynarodówki Komunistycznej, w Kongresie, który sformułował dla całego

15

background image

ruchu robotniczego program walki przeciwko faszyzmowi, program walki o
pokój i wolność narodów, wskazał drogę jedności, likwidacji rozłamu w ruchu
klasowym, drogę antyfaszystowskiego Frontu Ludowego i Frontu Młodego
Pokolenia.

Julian Leński

Wraz z całą polską delegacją przynosi "Zdzich" na ten Kongres bogate

doświadczenia jednolitego frontu robotniczego w Polsce, walki o
antyfaszystowski front ludowy, wielkiego rozmachu masowej działalności KPP
i KZMP. Przynosi doświadczenia klasy robotniczej Łodzi, gdzie był do
niedawna kierownikiem obwodu partyjnego. Wraz z całą polską delegacją
powraca do pracy bogatszy o przełomowe dla ruchu robotniczego wskazania

16

background image

VII Kongresu MK. I realizuje je z całą pasją.

O tym okresie pracy "Zdzicha" jeden z jego współtowarzyszy partyjnych

– Leon Kasman mówi:

W Polsce były wówczas dość burzliwe czasy, był to okres po wypadkach

krakowskich, częstochowskich, chrzanowskich, lwowskich, toczyły się wypadki
w Nowosielcach.

Odnosiłem wrażenie, że "Zdzich" bardzo trzeźwo oceniał układ sił w

Polsce, nie bujał w obłokach. Widział rozwijający się ruch i wszystkie
niebezpieczeństwa (...) dobrze rozumiał potrzebę rozwijania taktyki jednolitego
frontu i frontu ludowego ' .

'

Relacja Leona Kasmana nagrana w Zakładzie Historii Partii 31.X.1961 r.

Również inni przyjaciele i towarzysze partyjni "Zdzicha", którzy

przekazali swoje wspomnienia o nim podkreślają polityczną dojrzałość, jaka go
cechowała w ostatnim okresie pracy i życia, tzn. w latach 1935-1937. Oto
fragmenty ich wypowiedzi:

(...) Widzę "Zdzicha" w końcowym okresie jego pracy partyjnej jako

dojrzałego działacza partyjnego, jako jednego z przywódców kapepowskich
(...)'

(...) Mnie się wydaje, że "Zdzich" dojrzewał razem z partią, a w tym

okresie, kiedy się z nim spotykałam jako łączniczka, był chyba u szczytu rozwoju
swoich zdolności organizacyjnych i politycznych (...) okres pracy z Lipskim był
dla mnie wielką szkołą '' .

' Relacja Włodzimierza Zawadzkiego nagrana w Zakładzie Historii Partii 15.X.1961 r.

'' Relacja Sabiny Ludwińskiej nagrana w Zakładzie Historii Partii 15.IX.1961 r.

Do końca swej działalności – a był w 1937 r. ostatnim kierownikiem

Krajowego Sekretariatu powołanym przez Biuro Polityczne KPP – interesował
się "Zdzich" problematyką KZMP. W pewnych nawet okresach, np. w 1936 r.,
"łącznikował" bezpośrednio młodzież, tzn. utrzymywał stały partyjny kontakt z
sekretarzem KZMP. W niektórych ocalałych listach partyjnych pisanych przez
Antoniego Lipskiego, poruszał on sprawy rewolucyjnego ruchu
młodzieżowego. Problematykę tę znajdujemy w listach od "Teodora" oraz w
listach od "Innocentego" i " Onufrego" z 1936 i 1937 roku. W tym okresie były
to pseudonimy Antka.

W czasie historycznego strajku chłopskiego w drugiej połowie sierpnia

1937 roku Antek kierował pracą Krajowego Sekretariatu KPP. Z tego okresu
zachowała się większa stosunkowo ilość partyjnej korespondencji prowadzonej
przez niego. Lapidarny język, konkretna informacja, opis prosty, jasny, nieomal

17

background image

w stylu telegraficznym to jeszcze jedna charakterystyczna cecha sposobu jego
patrzenia i ujmowania zjawisk: nie ma rzeczy nieważnych w wielkim ruchu
mas, drobne epizody stać się mogą istotnym czynnikiem w dalszym rozwoju
wypadków; stąd wywodzi się pełna mobilizacja uwagi "Zdzicha". Relacje jego
cechuje duża sumienność i skrupulatność.

Nie należał do tych działaczy, którzy puszczają mimo uszu szczegóły

jakiejś sprawy, "bo mają ważniejsze problemy na głowie". W listach jego
znajdujemy liczne drobiazgowe informacje, np. o okolicznościach wybuchu
strajku chłopskiego w Tarnowie i Mińsku Mazowieckim, w Stoczku i
Sochaczewie, w Nowym Sączu, Błoniu i dziesiątkach innych miejscowości. A
obok danych szczegółowych, syntetyczne oceny całokształtu sytuacji.

Dnia 26 sierpnia 1937 r. pisał:
(...) Jak już pisałem w poprzednim liście, główne nasze zadanie w tej

chwili , to przyciągnąć do walki miasto. Pisałem już, że Łódź i obwód lubelski
ustaliły termin walki solidarnościowej (...) '

' List z domu "J" z dnia 26 sierpnia 1937 r., AZHP/158/I 1937, poz. 7.

Był to okres szczytowej działalności "Zdzicha".

W połowie 1937 roku coraz częściej urywają się kontakty z

poszczególnymi działaczami KPP, coraz trudniejsza staje się sytuacja
organizacyjna, materialna i moralna aktywu, coraz częściej widać oznaki
jakiegoś bolesnego, niezrozumiałego procesu, który się toczy... Do końca
"Zdzich" tkwił w sercu wydarzeń, w centralnym ośrodku ruchu rewolucyjnego
w Polsce, w kierownictwie krajowym KPP. W codziennej pracy wykazywał
maksimum rozwagi. Nie ujawniał niepokoju, który go już zaczynał dręczyć.
Pogodny i energiczny, wnikliwy i serdeczny, był dla współtowarzyszy
uosobieniem równowagi ducha i optymizmu.

W tych trudnych chwilach "Zdzich" ani na chwilę nie wpada w nastrój

paniki i nieusprawiedliwionej podejrzliwości wobec współtowarzyszy. A
stwierdzić trzeba, że były to czasy szczególnie sprzyjającego klimatu dla
uproszczonej interpretacji tego, co się działo podówczas w partii. Były to
przecież czasy wzmożonego terroru policyjnego, szykan, prowokacji, Berezy
Kartuskiej, nagonki antykomunistycznej ze strony polskiej reakcji.

"Zdzich" był do końca ostoją dla swoich współtowarzyszy, był duszą

kolektywnego kierownictwa partyjnego.

O tym ostatnim okresie jego działalności partyjnej dowiadujemy się m. in.

z relacji działaczki Komunistycznej Partii Polski, podówczas kierownika
Sekretariatu KC Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi towarzyszki
Ludwiki Jankowskiej, z którą "Zdzich" utrzymywał systematycznie kontakt
partyjny, aż do odwołania go z Warszawy.

18

background image

Chyba żaden okres ani przedtem, ani potem nie był tak trudny. Wówczas

jeszcze nic nie wiedzieliśmy, niczego się nie spodziewaliśmy, nic nie
podejrzewaliśmy, a jednocześnie sytuacja stawała się z każdym dniem coraz
bardziej nie do wytłumaczenia (...) Bez przerwy trzeba było podejmować coraz
to nowe, własne decyzje. Trudno mi będzie dzisiaj powiedzieć, jaką rolę w
sensie współpracy kolektywu odgrywali w tym okresie pozostali członkowie
Sekretariatu i aktyw wokół Sekretariatu – na pewno dużą. Zresztą "Zdzich" był
takim człowiekiem, że nigdy nie występował w swoim imieniu, a zawsze w
imieniu Sekretariatu.

(...) widać było wyraźnie odwagę "Zdzicha" w stawianiu zagadnień,

wielkie zdecydowanie w podejmowaniu postanowień i decyzji, duży realizm w
ocenie sytuacji i ogromną samodzielność w sensie dużej dojrzałości
politycznej...

W tym ciężkim okresie "Zdzich" żywił nadał głębokie zaufanie do ludzi.

Umiał on dyskontować doświadczenia aktywu oraz doświadczenia, które
przynosił sam ruch każdego dnia, z godziny na godzinę. Umiał wyciągać
wnioski i formułować wskazówki do dalszej pracy. "Zdzich" z tym wszystkim
doskonale sobie radził. Pracując ze "Zdzichem" zupełnie nie odczuwałam tego,
że to jest człowiek młodszy, który powinien jeszcze "rosnąć". Był zawsze pełen
spokoju, pewności, że damy sobie radę (...) "Zdzich" napawał nas zaufaniem do
mas wiarą w duże możliwości naszej partii ' .

'

Relacja Ludwiki Jankowskiej nagrana w Zakładzie Historii Partii dnia 16.IX.1961 r.

Antoni Lipski trwał na posterunku dopóki nie odwołano go z Warszawy.
Ostatni jego krótki i pełen troski list pisany był w Pradze czeskiej, dnia 30

sierpnia, do "bazy" ' KC KPP w Paryżu:

Drodzy! Przyjechałem tutaj. W "domu" '' nie zostawiłem żadnej

"prowizorki" ''' . Całość przekazałem 3 ludziom, którzy działają w charakterze
instruktorów z tym, że czekają na Wasze wyraźne wskazówki, co do
ewentualnego składu Sekretariatu (...)

Pieniędzy w domu ani grosza. Przeżyją jeszcze 4-5 dni i wszystko stanie

(...)

Siedzę tu i czekam na Wasze dyrektywy. Pozdr[owienia] Inn '''' .

' Część kierownictwa KPP znajdowała się w Paryżu.

'' "W domu" znaczyło: w kraju.

''' "Prowizorka" – prowizoryczne, czyli tymczasowe kierownictwo partyjne.

'''' Korespondencja działaczy centralnych KPP. Podkreślenie autora listu.
Archiwum Zakładu Historii Partii/158/37.

19

background image

Na tych słowach urywają się listy Antka. O dalszych jego dziejach

dopowiadają relacje przyjaciół. A żyje on w ich pamięci całą pełnią życia – od
najwcześniejszych kroków 14-letniego chłopca w ruchu rewolucyjnym do
okresu dojrzałości uzdolnionego działacza. Od pierwszej komórki ZMK w
Dąbrowie, po ostatnie kierownictwo krajowe KPP.

W Pradze czeskiej "Zdzich" przebywał jeszcze ponad cztery miesiące. O

długich "nocnych rodaków rozmowach" z tego okresu wspomina jeden z
najserdeczniejszych przyjaciół "Zdzicha", Roman Nowak. Oto streszczenie
fragmentu jego wypowiedzi: "Zdzich" ciężko przeżywał to, co działo się w
ruchu robotniczym, choć z rozmiaru tej tragedii nikt z nas jeszcze nie zdawał
sobie sprawy. Ogarniały go troska i niepokój o losy towarzyszy, których
sytuacja w kraju była niesłychanie trudna pod każdym względem. Cierpiał, że
zostawił ich w tak ciężkiej chwili, pomimo że nie mógł sobie zarzucić żadnej
winy z powodu wyjazdu z Warszawy. "Zdzich" nie był skory do wynurzeń – to
go cechowało, ale widziałem jak bardzo był "struty". Widywaliśmy się prawie
co dnia, czasem dwa razy dziennie, rozmowy nasze były długie, szczere, jak
zawsze ze "Zdzichem". Również w tym okresie był niezwykle wstrzemięźliwy i
rozważny w wyrażaniu opinii o towarzyszach.

"Zdzich" potrafił zdecydowanie stawać w obronie człowieka. Nie zmieniał

szybko oceny ludzi – to wielki walor działacza – on go posiadał. Także wtedy,
kiedy już było wiadomo o niektórych, wprost niepojętych aresztach, "Zdzich" w
rozmowach naszych nieraz wykluczał możliwość winy wielu znanych mu bliżej
działaczy: "Grzelszczak – niemożliwe, Próchniak – niemożliwe, Warski –
niemożliwe..." Takie to były te nasze rozmowy poufne, osobiste – zwierzenia
przyjaciół.

"Zdzich" pragnął jak najszybciej pojechać do Moskwy, chciał się tam

wypowiedzieć (...) '

'

Relacja Romana Nowaka nagrana w Zakładzie Historii Partii 2.XI.1961 r.

Ostatnie wiadomości o "Zdzichu" pochodzą od jego syna. Są to tylko raczej
strzępy wspomnień – obrazy utrwalone w pamięci 7-letniego podówczas
chłopca, przekazane potem matce. Mówi o nich żona Antoniego Lipskiego w
rozmowie o jego życiu rodzinnym. Słowa towarzyszki Heleny Kamińskiej
cofną nas wprawdzie do nieco wcześniejszego okresu, jednakże trzeba je
przytoczyć, jeśli chce się bliżej poznać "Zdzicha". Oto treść tej relacji:

Gdy Franek urodził się (w październiku 1930 r.) - ojciec jego był daleko.

Pełnił wówczas funkcję sekretarza KC KZMP. W myśl pragnień Antka dziecku
nadano imię Franciszek. Był to hołd syna złożony matce – Franciszce Lipskiej z
Rzepkiewiczów. Antek głęboką czcią otaczał tę niezwykłą kobietę.

Po raz pierwszy "Zdzich" ujrzał malca, gdy ten miał 3 miesiące, lecz nie

20

background image

mógł z nim przebywać dłużej. Gdy Franek miał 4 lata ojciec zabrał go do siebie
w okolice Charkowa, gdzie mieściła się szkoła KMM, w której "Zdzich" w tym
okresie pracował.

Każdy wspólny pobyt ojca i syna był dla nich obu wielkim szczęściem.
"Zdzich" bardzo lubił zajmować się malcem, rozmawiać z nim,

spacerować. Uczył go abecadła w charakterystyczny bardzo sposób. Mówił do
syna: "Pamiętaj: L – jak Lenin, P – jak Prawda. W – jak Witek". I mały
pamiętał (...)

Franek miał 5 i pół roku, kiedy cała trójka była po raz ostatni razem.

Rozstali się dnia 6 marca 1936 roku.

Będąc z dala od dziecka "Zdzich" nigdy nie przepuszczał żadnej okazji,

aby przesłać mu choćby najdrobniejsze dowody pamięci.

Syn zapamiętał, że ojciec odwiedził go jeszcze na początku 1938 roku.

Franek przebywał pod Moskwą w Domu Dziecka, w miejscowości Monino.
Został tam umieszczony, bo i matka wyjechała do kraju.

Na całe życie pozostało chłopcu wspomnienie tych wspólnych chwil –

kiedy ślizgali się razem, kiedy ojciec mu przywiózł zegarek, kiedy przyrzekł
wkrótce przyjechać, podarować piękny, automatyczny, czterokolorowy
ołówek...

Przy całej niecodzienności trybu życia zawodowego rewolucjonisty

udziałem "Zdzicha" były też oczywiście zwykłe, ludzkie radości i smutki.

L – jak Lenin, P – jak Prawda, pamiętaj...

http://www.chomikuj.pl/Pierwszy_113/Historia


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Romana Toruńczyk O Mietku Kniewskim który poszedł w ślady swego brata Władysław Kniewski i Henryk
Olga Zadrużna Stanisław Fidyk Jerzy , Cyprian (1904 1938) KPP
Kazimierz Kelles Krauz – Antonio Labriola (1904 1905 rok)
PKM Lipski
budżet 1938
Karta operacyjna50 gotowa, Politechnika Lubelska, Studia, Studia, wszystkie, Uczelnia, Technologia M
Wiersze Ewy Lipskiej, Poezja
Kol.3-mgr Antoniak, Giełdy z farmy
1904
Antonimy-Antonyms--polish-turkish, Język TURECKI
Ogurek O Nikołajew W Eksploatacja wagonów motorowych na PKP 1938
ŚMIERĆ URZĘDNIKA ANTONIEGO CZECHOWA PLAN WYDARZEŃ
SYNONIMY ANTONIMY HOMONIMY ORAZ WYRAZY POKREWNE
APOSTOLICUM ROMANAE ROTAE TRIBUNAL
Synonim,Antonim
J polski Antonimy i Synonimy
1904 Plan wsi Sadlinki Sadlinken
Definicje Antoniego Rajkiewicza polityki społecznej

więcej podobnych podstron