Strona ramki
Strategie
powrotu upadłych aniołów
Leszek Żądło
Aby omówić strategię powrotu, musimy poznać historię upadku
aniołów.
Historycznie rzecz biorąc najpierw pojawiły się anioły
czerwone, później niebieskie, a na końcu białe. Na dodatek pojawiają się jeszcze
anioły żółte (złociste) oraz "czarne" (granatowe). Niektóre świecą na zielono,
pomarańczowo lub w paski z prześwitami żółtego. Między tymi grupami są istotne
różnice, więc też i inne są szczegóły w stosowaniu strategii powrotu.
Strategii nieskutecznych stosowano całe mnóstwo, zaś
skutecznych jest tylko kilka. Mają one jednak tę samą bazę. A to znaczy, że
upadłe anioły, jeśli chcą wrócić, to muszą spełnić ten sam warunek.
W tym momencie większość z nich wybiera zatracenie,
ponieważ nie po to się różnicowały, by teraz spełniać warunek ten sam dla
wszystkich! To im się kojarzy z jednakowością, jeśli nie z komunizmem. Zupełnie
niesłusznie. Różnice między upadłymi aniołami wynikają nie z tego, że zostały
inaczej stworzone, tylko z faktu, że dzięki innym doświadczeniom nabyły
różniących je między sobą cech. I to właśnie owe cechy nie pozwalają im na
doświadczenie spełnienia, lub powodują, że warto wybrać szczególną drogę
powrotu.
Upadłe anioły są często zainteresowane rozwojem duchowym.
Ludzie w intencji oświecenia, powrotu do Boga, czy osiągnięcia doskonałości,
stosują wiele praktyk duchowych. Większość z nich nie nadaje się jednak dla
upadłych aniołów, a wiele zwodzi na manowce zarówno upadłe anioły, jak i ludzi.
Rzecz w tym, że niektóre z nich stworzono wyłącznie z myślą o aniołach
zakładając, że wszyscy jesteśmy aniołami wygnanymi z raju. Takie założenie
przyjęła przede wszystkim gnoza, która jest obecna prawie na całym świecie, a na
pewno stała się elementem składowym ważniejszych religii.
Z całą pewnością można stwierdzić to, że człowiek nie
zrealizuje się, jeśli będzie naśladował anioła, podobnie jak anioł nie spełni
się, jeśli będzie małpował człowieka lub małpę. Dla każdego gatunku jest
właściwa droga, która musi uwzględniać cechy, możliwości i zdolności właściwe
temu gatunkowi. Koń nie spełni się jako mrówka, choćby pracował nad tym miliony
wcieleń. Podobnie i anioł nie spełni się jako człowiek, elf, czy strzyga.
W przypadku aniołów i ludzi indywidualizacja jest znacząca
i pociąga za sobą konkretne skutki w postaci zróżnicowania zdolności
indywidualnych, mocy duchowych, świadomości, komasacji wewnętrznego światła
itd., ale przede wszystkim intencji. Jeszcze większe różnice pojawiają się
między ludźmi, czy aniołami, a innymi inkarnowanymi w ludzkiej formie gatunkami.
Przypadki inkarnowania się w formie właściwej dla innego
gatunku są dość rzadkie, kiedy patrzymy na istoty ludzkie lub anielskie. W
świecie zwierząt jest to zjawisko o wiele powszechniejsze. Bez niego nie byłoby
ewolucji. Pomieszanie cech różnych gatunków wydaje się więc czynnikiem
nakręcającym ewolucję. I tak się też wydawało tym upadłym aniołom, którzy
usiłowali uszlachetnić ludzki gatunek zapładniając kobiety. I nic z tego nie
wyszło, bo inkarnuje się dusza, a nie geny.
Na pewno niektórzy popełniają błąd, myśląc, że wiara w
swoje anielskie pochodzenie służy łechtaniu swojego ego.
Bycie upadłym aniołem to nic nadzwyczajnego, żaden
zaszczyt. To tylko specyficzne obciążenia karmiczne (m. in. intencje, wzorce
energetyczne), których trzeba się pozbyć, zanim dojdzie się do doskonałości, czy
boskości. Zanim owa boskość czy doskonałość staną się w ogóle możliwe!
W buddyzmie twierdzi się, że tylko człowiek ma szansę na
oświecenie. Dlatego wszystkie istoty powinny się starać inkarnować w ludzkiej
formie.
Ufff. I się narobiło!!! Mamy więc inkarnowanych w ludzkich
ciałach bogów, walczących bogów, ludzi, zwierzęta, głodne duchy i istoty
piekielne (np. demony i strzygi). Według buddyzmu wszystkie one są spragnione
oświecenia. Według mnie, raczej pożądają mnożenia doświadczeń w ludzkiej skórze,
czyli właściwych gatunkowi ludzkiemu.
Buddyści starają się nieść oświecające nauki
przedstawicielom wszystkich inkarnowanych w ludzką formę gatunków, co raczej nie
wychodzi im na zdrowie i ogranicza ich w rozwoju.
W buddyjskiej klasyfikacji istot te, które zwiemy upadłymi
aniołami, zajmują miejsce assurów - walczących lub upadłych Bogów. Odwołując się
do tej koncepcji moglibyśmy stwierdzić, że anioły schodząc na Ziemię mają szansę
na skok w ewolucji duchowej. We właściwym sobie świecie pozostawałyby na tym
samym poziomie i nie rozwijały się. Nic ich bowiem do rozwoju nie motywuje.
Czują się świetnie i funkcjonują bezkonfliktowo. Jedyna ewolucja, która się tam
odbywa, to zagęszczanie formy. Ewolucja indywidualna możliwa jest tylko w
świecie materialnym. Dlatego można sądzić, że upadek w materię to szansa na
wzniesienie się na wyższy poziom. Szansa, z istnienia której większość nie zdaje
sobie sprawy.
Wielu z upadłych aniołów próbowano pomóc, a one odbierały
to jako brak szacunku, czy zamach na ich wolną wolę. I coś w tym na pewno było,
bo często oferowana pomoc była wynikiem nie miłości, a misji, za którą krył się
przymus i strach.
Upadek to droga anioła ku "niższemu" postrzeganiu uniwersum
w wyniku poddania się działaniu emocji mu niewłaściwych (nienawiść, gniew,
żądze, hierarchiczne postrzeganie "góry"). Zrozumienie tego pozwoli uwolnić się
od wielu blokad emocjonalnych.
Niektóre z dróg upadku prowadzą tu - na Ziemię, ale czasami
udaje się ten proces zahamować wcześniej.
Skoro się już tu jakiś anioł znalazł, to przede wszystkim
musi zrozumieć, że część zakodowanych wspomnień nie musi być wyrocznią skazującą
go na wieczną tułaczkę w świecie materii. Aby uwolnić się od oporu przed
powrotem, musi zrozumieć, że postrzeganie przez niego pewnych spraw zostało
wypaczone przez niewłaściwe dla niego emocje. To pierwszy krok do uwolnienia się
od lęków, poczucia winy, niedoceniania, czy niegodności, a przede wszystkim od
strachu i niechęci przed powrotem, a także od oczekiwań na wyśmianie przez inne
anioły i ukaranie przez Boga.
Wiele wspomnień z okresu upadku świadomości to
rzeczywistość postrzegana przez pryzmat zmienionego stanu świadomości, a to
znaczy, że nie musiało tak być, jak to pamiętamy. To oznacza, że wszystkie żale
i kompleksy upadłego anioła są fałszywe.
Najpierw pojawił się świat bez ludzi, a ludzie powstali
długo potem. Formy istot zamieszkujących Ziemię zmieniały się. Podobna ewolucja
formy postępowała w świecie aniołów.
Pierwszymi istotami czystego światła i miłości (aniołami),
które zapragnęły doświadczać formy, były te, które określamy mianem "czerwone".
One najpierw przenikały powietrze doświadczając powiewu, czy ciepła. Z tym się
wiążą ich pierwsze doświadczenia materialnego świata. Potem zauważyły istoty
mające formę i zapragnęły jej doświadczyć, gdyż były tylko skupiskami
zagęszczonej energii, pozbawionymi konkretnej formy. Spragnione były kontaktu z
materią. Zazdrościły istotom ziemskim przede wszystkim formy i kształtu (ludzi
jeszcze nie było!). Dziś wiele czerwonych aniołków ma problemy z tuszą (duża
forma i obfity kształt, żeby wiatr nie wywiał), zwraca obsesyjnie uwagę na swój
wygląd (formę), a także na ubrania (majteczki za minimum 100 zł). Ich pożądanie
rzeczy materialnych sprawia, że często są zbyt drogie w utrzymaniu, tzn. wydają
więcej, niż są w stanie zarobić. Często marzą o spełnieniu się w roli matki
(przecież jako aniołom nie dane im było doświadczyć "rozkoszy" macierzyństwa),
ale nie wiedzą, jak wychować dzieci i co w ogóle z nimi robić. Ten dylemat
dotyczy też innych aniołów. Tysiące wcieleń na Ziemi niczego ich nie nauczyły!
Dlatego mimo to nie czują się spełnione, a na dodatek popadają w kompleksy, bo
jednak nie potrafią czuć się szczęśliwe z tego powodu, co ludzie.
Ach, gdyby choć ludzie to potrafili!
Dlaczego postrzegamy je jako czerwone?
Podejrzewam, że już tak długo przebywają w materialnym
świecie, że zatraciły jaśniejsze barwy.
Na myśl o powrocie do Boga dostają gęsiej skórki z
wyobrażeniem o rozpłynięciu się w energii, bez formy.
Istoty o tym pochodzeniu mają do odreagowania zachłanność
na doświadczanie materii i pożądanie formy.
Czerwone to pierwotne siły twórcze, przeważnie żeńskie.
Pojawiły się na samym początku i to one były pierwszymi emanacjami najwyższej
energii. Jest ich bardzo mało i dlatego prawie nie są znane. Upadek świadomości
z reguły obciąża je w bardzo małym stopniu. Tak jakby jego skutki wypaliły się
przez miliony lat.
Głównym motywem upadku świadomości aniołów była chęć
doświadczania tego, co nie było im właściwe. Kiedy pojawili się ludzie, motywem
upadku stała się zazdrość o ludzi, których ponoć Bóg umiłował bardziej, niż
anioły, bo dał im więcej doświadczeń (np. seks).
Jako drugie upadały niebieskie aniołki. Ich pojawianie się
poprzedziło powstanie ludzkiej formy. Niektórzy przypominają sobie, że ich
pierwsze zejście w materię w formy podobne do ludzkich nastąpiło na innej
planecie, niż Ziemia. Inni, że dla zabawy, czy zdobycia doświadczeń, wchodzili w
różne prehistoryczne gady (bo te były duże i wydawały się bezpiecznym
schronieniem).
Niebieskie anioły zazdrościły ludziom doświadczeń, których
wcześniej nie miały. Czerwone z kolei, gdy zobaczyły upadających niebieskich,
zaczęły im zazdrościć formy, oraz przejawów zdolności i mocy, których nie
posiadały. Tu pojawił się pomysł, by wykorzystać niebieskich do własnych celów.
Zadomowione tu już od dawna czerwone uknuły mnóstwo spisków, by omamić i
wykorzystać jak najwięcej niebieskich. Niektóre zauważyły, że światło
promieniujące z niebieskich pomaga im podnieść wibracje i zbliżyć się do Boga.
Innym chodziło tylko o moce duchowe do wykorzystania na Ziemi w rozgrywkach z
innymi osobnikami. Dlatego knuły intrygi wrabiając w nie niebieskich.
Niebieskie zazdrościły żyjącym istotom głownie "bogactwa
emocji". Znudzone stagnacją i Bożą miłością zapragnęły doświadczać seksu, lęku,
gniewu, nienawiści i innych emocji, których brak było w świecie miłości,
mądrości i mocy Boga. W wielu przypadkach przyczyną upadku była również
fascynacja złem, którego nie ma w świecie miłości.
Istoty siejące zniszczenie wielu upadającym wydawały się
nawet potężniejsze od Boga ze swą mocą destrukcji, której Bóg nigdy nie
przejawiał. Niszcząc, nienawidząc można było doświadczać "bogactwa" emocji,
czyli tego wszystkiego, czego wcześniej anioły były pozbawione.
Wszyscy robili dobrą minę do złej gry. Gdy ktoś już zaczął
się w to bawić, udawał, że jest mu z tym świetnie, choć naprawdę było to
okropne. No ale kto by się przyznał do błędu? (Podobne zjawisko występuje wśród
młodzieży, która zaczyna eksperymenty z alkoholem, papierosami, czy narkotykami:
"Spróbuj tego, zobaczysz, jak ci będzie dobrze". Delikwent próbuje, jest mu
niedobrze i rzygać mu się chce, ale udaje, że jest świetnie, by nie zawieść
oczekiwań kolegów, którzy go namówili i by w swoich oczach nie wyjść na idiotę.
Przecież (na pewno) innym było świetnie (mówili o tym z takim entuzjazmem, że
hej!), a że akurat jemu jest niedobrze? Trudno, może jest jakiś nienormalny,
albo następnym razem będzie lepiej... Na wszelki jednak wypadek z entuzjazmem
opowiada, jak to rzygał dalej, niż mógł zobaczyć i jak mu przez tydzień wszystko
wirowało na szaro. "Ale jazda!")
Największą mocą destrukcji operowały zawsze istoty
piekielne i demoniczne inkarnowane w ludzkiej formie. To właśnie one często
stawały się idolami niebieskich aniołów. Ich moce wydawały się ewidentne. Miłość
przy nich wydawała się nic nie znaczącym zefirkiem. I tak niebieskie zaczęły się
jej wyrzekać. Ślubowały, że będą doświadczać wszystkiego z wyjątkiem miłości.
Zobowiązywały inne upadłe, by je powstrzymywały przed ewentualną "głupotą",
gdyby chciały wrócić do miłości. I zobowiązywały się, by innym skutecznie takie
pomysły wybijać z głowy. To one dużo później wpadły na pomysł ślubowania
bodisatwy, którego prawdziwym celem jest opóźnienie swego rozwoju duchowego.
Ale... nie tylko to zdecydowało, że o miłości zapominały
coraz bardziej, choć zawsze jej pragnęły. Nie da się bowiem żyć bez tego, co
jest naszą naturą. Nie da się jej wyprzeć! Mimo to usiłowały miłość zastępować
podnieceniem seksualnym i coraz dzikszymi orgiami. Czasami też przekonywały się,
że miłość to straszna, niszcząca siła. Bywało bowiem, że zabiły lub nawet
zdematerializowały jakiegoś inkarnowanwego w ludzkiej formie demona usiłując
uzdrowić go miłością. Strzygi i demony nie są w stanie przyjąć anielskiej
miłości, o czym wówczas nikt nie wiedział. Stąd pojawiło się u wielu z nich
poczucie winy za zbrodnię i pragnienie pokuty za miłość.
Schodzeniu w materię u niebieskich często towarzyszyły
wzorce ograniczenia świadomości i nieprzytomność. Ich przyczyny to strach przed
nowym, a także fakt, że pierwsze doświadczenia przebywania w ciałach zwierzęcych
czy ludzkich wiązały się z opętaniem. Wiadomo, że opętać można tylko osobnika
słabego, chorego, naćpanego, czyli takiego, którego wola została ograniczona.
Upadające w ten sposób anioły nie wiedziały tego, więc stan świadomości i
"wiedzę" na temat życia opętanych przez siebie osobników brały za prawdę o
świecie, życiu, ciele, relacjach między osobnikami. Nie zdając sobie sprawy z
faktu, że to istna kloaka nieczystości (!), przejmowały telepatycznie cały ten
chłam emocjonalny i energetyczny. I to właśnie spowodowało ich upadek
świadomości. Niektóre do dziś dnia nie potrafią odróżnić świństw energetycznych
od miłości i tworzą sobie rozmaite teorie, które mają im potwierdzić, że miłość
i boskość są wszędzie.
Owszem, są, tylko że w różnym stężeniu. Na pewno nie w
takim, w jakim były obecne w świecie aniołów.
Doświadczając wcześniej tylko tego co dobre, anioły
schodzące na Ziemię nie spodziewały się podstępów. Nie miały ani świadomości
rozróżniającej, ani potrzeby rozróżniania. Nie doceniały swej natury. Ich naturą
jest doświadczanie boskiej miłości, boskiej mocy i boskiej mądrości. Zachłanne
na to, co doświadczają istoty ziemskie, nie dostrzegały konsekwencji zaniżenia
swych wibracji. Były zbyt zachłanne na to, czego nie dało się doświadczyć w
świecie anielskim, by zastanawiać się nad konsekwencjami zaniżenia wibracji.
Przez długi czas nic nie wskazywało na zagrożenia. Można się było swobodnie
przemieszczać między światem fizycznym, a anielskim, czy wyższym astralnym,
który wydawał się być tym samym, co anielski. Rzecz jednak w tym, że ci, którzy
pierwsi zauważyli, że nie wracają już do świata boskiego i odkryli różnice
między możliwościami, jakie daje przebywanie w tych światach, zaczęli
manipulować schodzącymi w świat astralny i materię naiwniakami. I tu pojawiły
się pierwsze misje, nakazy, zasady i zakazy, z którymi anioły schodziły dalej do
bardziej zagęszczonych światów. Zejście bowiem polegało na coraz większym
zagęszczeniu energii, aż przybrała one ciężkie i nieruchawe wibracje materii. W
drodze do świata materii trzeba było przejść przez świat astralny. Dlatego dziś
wielu wydaje się, że droga powrotna prowadzi w kierunku odwrotnym. I ci, którym
się tak wydaje, najwyżej wchodzą do wyższego astralu. Ale nie dalej!
Prawdą natomiast jest, że nie da się wrócić do świata
aniołów, dopóki nie uzdrowi się swego ciała astralnego i nie prześwietli się go
duchowymi - boskimi energiami.
Pomysł o koniecznym przejściu przez świat astralny
inspirował głównie mieszkańców Atlantydy. Ta strategia powrotu i jej skutki są
opisane w innych artykułach (Destrukcja jako sposób na szczęście, Atlantyckie
klimaty). Istotne jest to, że strategia destrukcji w materii i obrzydzania życia
nie tyle była pomocna w powrocie do Boga, ile w realizacji najbardziej
destrukcyjnych dążeń oszalałych niebieskich.
Inny błąd popełnili ci, którzy zostali podstępem ściągnięci
w materię. Nie podejrzewając podstępu stwierdzili, że "skoro ktoś mnie tu
sprowadził, to na pewno musi znać drogę powrotną i niedługo pokaże mi ją".
Trzymali się więc go upierdliwie przez miliony lat żądając pokazania drogi
powrotnej i.... nie doczekali się, bo intencje tych, którzy ich ściągnęli, były
zupełnie inne, a ich upadła świadomość nie pozwalała na znalezienie drogi
powrotu.
Mając dobrą naturę, ale wypierając ją i czcząc zło, często
niebieskie anioły popadały w szaleństwo. Wiele z nich nie miało odwagi pójść na
całość, ale nie brakło i takich, które usiłowały doprowadzić się do anihilacji
(całkowitego unicestwienia), gdyż zauważyły, że można w ten sposób unicestwić
inne istoty. Tylko brak znajomości rzeczy nie pozwalał im na zrozumienie, że
anihilować można tylko demony posługując się miłością. Czasami udawało się im
niemal stłumić swą anielską naturę, przez co osiągali stłumienie wewnętrznego
świecenia do poziomu bliskiego czarnemu. Wykorzystywali to samozwańczy strażnicy
anielscy będący w świecie astralnym, czyli "bliżej Boga" i wmawiali im, że teraz
dla nich już nie ma powrotu do Boga, gdyż np.: stały się czarne niczym strzygi.
Ich kolor stał się często ciemnogranatowy, ale jednak nie czarny.
Niebieski anioł to taki, który wiele nabroił w intencji
mnożenia najdzikszych doświadczeń. Być może nawet niejednokrotnie doszedł do dna
i popadł w szaleństwo. W związku z tym może mieć w sobie dużo poczucia winy i
niegodności. Wtedy dodatkowo ściąga na siebie różnego rodzaju negatywne
doświadczenia (przeżycia). Może być to autodestrukcja, uczucie wyimaginowanej
radości, która bardzo szybko zmienia się w złość, smutek, tęsknotę. Tak naprawdę
to lubi sobie dopieprzyć, aby lepiej i pewniej się poczuć. Powiedzmy, że
przejawia większość wzorców typowych dla dorosłych dzieci alkoholików, bo
doświadczył prawie wszystkich możliwych kombinacji popieprzenia emocjonalnego,
również w relacjach z innymi.
Niebieskie anioły najczęściej mają do odreagowania
zachłanność na emocje i mnożenie doświadczeń związanych z emocjami. Muszą
uświadomić sobie cenę, jaką za to płacą, choć dla wielu z nich pozornie cena nie
gra roli. Perspektywa powrotu do Boga przeraża je, gdyż boski świat (np.
oświecenie) kojarzy im się z nudą czy brakiem jakichkolwiek odczuć. I wreszcie
oszalałe muszą pojąć, że strategia anihilacji nic im nie dała, poza nasileniem
cierpień i uwikłaniem w świecie materii i emocji. Trudna to dla nich decyzja, bo
silniej ciągnie je do gnozy z jej destrukcyjną filozofią, niż do prawdziwego
rozwoju duchowego mającego na celu nauczyć nas, jak żyć tutaj korzystając z
duchowych inspiracji najwyższej jakości.
Anioły pierwotnie i naturalnie doświadczały energii
miłości, czyli dobra. Nie doceniały bożej mądrości i mocy, które były dla nich
zupełnie naturalne. One po prostu były w tym stanie. Anioł wszystko posiada, ale
obserwując zachowanie zwierząt, czy człowieka, dostrzegał różnice i nie
rozumiał, skąd one się wzięły. Z dostrzeżenia, że człowiek to coś innego, choć
podobnego, pojawiło się u pewnej grupy aniołów pragnienie doświadczenia życia
właściwego dla ludzi. Ponieważ anioły nie potrafiły porównać rzeczywistej mocy z
ograniczeniami i świadomości z nieświadomością, naiwnie sądziły, że
doświadczając życia jak ludzie, niczego nie stracą. Niebieskie anioły
przebywając z ludźmi i inkarnując się jako ludzie usiłowały nauczyć się ich
sposobu życia, przejąć ich miłość (hi, hi) mądrość (ha, ha) i moc (ha, ha, ha).
Ich błąd powieliły później anioły białe. W ten sposób, oraz wybierając sobie
ziemskich (m. in. ludzkich) rodziców, upadłe anioły przejęły cechy właściwe dla
gatunku, w którym się inkarnowały.
Białe anioły zstępowały jako ostatnie. Czasami
wywodziły się z czerwonych lub niebieskich, którym wcześniej udało się wrócić.
Ich głównym motywem zejścia była chęć ratowania czerwonych i niebieskich. Często
upodabniały się do czerwonych, czy niebieskich aniołów chcąc im pomóc i
przejmowały ich obciążenia mentalne oraz emocjonalne. Bywało, że pojawiały się
jako przerażający Mężowie Boży. Nic w tym dziwnego, skoro część z nich zachowała
moc materializacji przedmiotów, potrafiły więc zmaterializować sobie ciała
właściwe do misji, jakiej się podjęły.
Do odreagowania mają głównie misje, ślubowania
zobowiązania, a także inicjacje z wyższego astralu od samozwańczych strażników
progu, czy władców karmy.
Białe anioły, tak samo jak niebieskie, swych pierwszych
doświadczeń życiowych doznawały w wyniku opętania słabych, czy chorych
osobników. I podobnie przejmowały ich wiedzę o świecie, ich emocje. Kiedy
przyglądają się sobie w medytacji, zauważają często, że to, kim są, to zlepek
cudzych emocji, myśli, intencji, pragnień, wzorców energetycznych itd. Upadek
świadomości obciąża im z reguły więcej karmy, niż niebieskim. Ale są bardziej
pewne siebie i przekonane o swej nieomylności. Białym i niebieskim wydaje się,
że wszystko wiedzą najlepiej, choć nie potrafią sobie zbytnio radzić w życiu,
albo radzą sobie, ale za bardzo wysoką cenę i z trudem.
Białe anioły często dysponują potężnymi mocami duchowymi,
których nie muszą rozwijać w wyniku praktyk duchowych i często są na dość
wysokim etapie rozwoju duchowego (poziomy mistrzowskie).
Jedne z aniołów, które powróciły, lub nie zaliczyły
upadku, znalazły miejsce przy Bogu i zaakceptowały swoją rolę.
Dla niektórych aniołów wykonywanie dotychczasowych ról
stało się pewnego rodzaju rutyną i niełatwo jest już je czymś zaskoczyć. Po
prostu stare wygi (oczywiście w sferze "TAM"). Mają one nietypowe dla reszty
aniołów umiejętności. Po prostu nieraz musiały zachować się
"niekonwencjonalnie", a może chciały się popisać przed bogiem wyręczając go?
Najważniejsze, że zwykle były dosyć pożyteczne, gdyż kierowały się przede
wszystkim miłością i najwyższym dobrem. No i z założenia działały dla dobra
ludzkości oraz innych istot. Spośród nich wywodzą się anioły białe i część
żółtych. Skutki ich działań bywały różne, a przede wszystkim nie zawsze były
właściwie rozumiane przez ludzi i upadłe anioły. Nic dziwnego, często przecież
zamiast planu bożego pomagały tylko spełniać pragnienia (zalążki karmy)
większości tych, którzy usiłowali się zatracić.
Białe i niektóre żółte, którym wcześniej udało się wrócić,
widząc, co tu się dzieje, a mając zamiłowanie do wyzwań, znalazły sobie nowego
konika. Zauważyły, że część demonicznych stworów została już unieszkodliwiona,
ale największy "burdel" jest na ziemi. Odkryły obszar, w którym jest sporo do
zrobienia, czyli pełen wyzwań świat materii, na dodatek pełny upadłych aniołów,
KTÓRE KOCHAŁY PONAD WSZYSTKO i zła, z którym dobrze potrafią walczyć i które
rozpoznają pod każdą postacią. Przecież pracowały ciągle na najwyższych obrotach
czyszcząc wszechświat z rozmaitego paskudztwa, a tu mają pełno zła wymieszanego
z biednymi, upadłymi istotami. A że pojęcie o materii mają kiepskie, to bardziej
przeszkadzały, niż pomagały (np. bardziej cenią sobie opiekę nad kaleką, niż
zapobieżenie kalectwu).
Skoro tak bardzo się garnęły do porządkowania ziemi, to
dostały szansę pokazać, co potrafią. I tu cześć żółtych oraz białych się
pogubiła. Nie radzą sobie kompletnie i czasami jeszcze stwarzają problemy. Nie
wiedzą, jak żyć "tu", a "tam" też nie potrafią. Nieraz te "lekko upadłe"
ratowały je z opresji.
W trakcie oczyszczania podświadomości i energii wewnętrznej
może się zmieniać kolor świecenia u upadłych aniołów. W czerwonym czy niebieskim
pojawiają się plamy lub paski żółtego. Bywa, że przejściowo istota będąca
inkarnacją upadłego anioła świeci na zielono lub na pomarańczowo. To znak, że
rozświetla się na żółto. Za tym idzie postęp w duchowym rozwoju.
ŻÓŁTE, a właściwie złote, świecenie to nie tylko znak
rozpoznawczy anioła, który ma szansę wyjść z koła reinkarnacji. Również ludzie
rozwijający się duchowo często świecą podobnie jak żółte anioły. Bo tak przez
nich prześwitują boskie wibracje.
Żółte anioły stanowią szczególną grupę wśród upadłych.
Część z nich już wcześniej wróciła do swego naturalnego stanu i znów weszła w
materię, a część jest w trakcie powrotu. W każdym razie one najsilniej spośród
wszystkich emanują anielskimi wibracjami. Najczęściej są to te, które
zgromadziły zasługę karmiczną i dzięki temu dostały szansę, by przepracować w
obecnym wcieleniu to, czego jeszcze nie udało im się dokonać. Wiele z nich
dysponuje potężnymi mocami duchowymi zwanymi albo darami Ducha Św., albo "siddhis".
Nie znaczy to, że są świadome ich posiadania i możliwości, jakie się z nimi
wiążą. Najczęściej są tym zdziwione.
Żółty to taka istota, która powstaje po przetransformowaniu
- zrozumieniu swych negatywnych wzorców i posiada umiejętności do zastosowania w
życiu mechanizmów pozytywnych (przeciwnych negatywnym). Staje się żółtym w
wyniku odgadnięcia znaczenia słów: "Ja jestem, Ja się staję".
Żółte mają zazwyczaj najwyższy procent obciążeń karmy
związanych z upadkiem świadomości.
Żółte aniołki przez większość czasu mogą się wydawać trochę
głupawe, niezaradne, upierdliwe, marudne. Ale kiedy przychodzi moment krytyczny,
jakiś punkt zwrotny, przypominają sobie, od czego są i zawsze stają po właściwej
stronie, nawet własnym kosztem. Wydają się być potrzebne i w pewnych sytuacjach
niezastąpione. Wiele z nich właśnie z taką intencją się inkarnowało. Nie znaczy
to, że pamiętają świadomie, kiedy dokonały tego wyboru i co miały tu do
załatwienia. Czasami przypominają sobie o tym po latach, bo mają zwykle na tyle
dobrą karmę, by nic im nie zakłócało miłego samopoczucia i zadowolenia z siebie
oraz z życia. Większość z nich urodziła się przecież z bardzo wysokim poziomem
rozwoju duchowego właściwym dla hierarchii mistrzowskich, często nawet
charakterystycznym dla wyższych mistrzów. Mimo to ich to nie rusza - brak im
właściwej świadomości i motywacji, by korzystać z tego poziomu świadomości i
mocy. Czasami można nawet odnieść wrażenie, że nie potrafią sobie poradzić z
najprostszymi zadaniami życiowymi, jak np. praca, nauka, ale kiedy trafiają na
wyzwania, nagle okazuje się, że nie mają problemów ani z mieszkaniem, ani z
wyżywieniem, ani z niezłym poziomem życia. Nagle pojawiające się problemy dnia
codziennego też jakoś są im obce, choć czasami je zauważą i wtedy panikują. Ale
wszystko obraca się na dobre. A to dlatego, że "coś" nad nimi czuwa. A może już
wcześniej nauczyły się, jak zaspokajać swe potrzeby bez konieczności pracy?
Żółte anioły mają szansę stać się aniołami stróżami
(opiekunami) i nie wcielać się już więcej. Aby do tego dojść, muszą zrealizować
jedno zadanie. Tym zadaniem nie jest misja, choć większość z nich jest
przekonana, że muszą się z misji wywiązać. Chodzi o coś zupełnie innego. Otóż
ich zadanie polega na tym, że muszą się nauczyć rozwiązywać wszystkie problemy
nie po swojemu, a po bożemu. Nie w wyniku posługiwania się swym doświadczeniem i
wiedzą, ale korzystając z bożej miłości, mądrości i mocy. Dzięki temu same
zbliżają się do pełnej akceptacji tego stanu w swym umyśle. Pomagając w ten
sposób innym, pomagają sobie. Bo stajemy się tym, czym zajmujemy naszą uwagę.
Anioł żółty czuje się rozdarty między pragnienie
doświadczania bycia "tu" na ziemi i "tam" w niebie. Nie powinien długo przebywać
w tym stanie, bo PARALIŻ DECYZYJNY zamknie mu drogę do światła. Musi zrozumieć,
że upragnione przez niego "tam", jest tutaj i że nie jest to stan skupienia
materii, lecz stan świadomości. To musi też pojąć każdy inny upadły anioł.
Zanim jakikolwiek upadły anioł wróci do Boga, musi przejść
przez fazę żółtego.
Z biegiem czasu upadłe istoty wymyślały różne "strategie
powrotu" do Boga. Pierwszą z nich był pomysł, by podłączyć się pod inne anioły i
zgromadzoną w ten sposób energię użyć do transformacji. Ten sposób działał i
działa nadal, ale nie w każdym wypadku. Jego działanie jest uwarunkowane zasadą
rezonansu i intencjami istoty, która chce dokonać transformacji. Istoty, które
"opanowały tę sztukę", otrzymywały powtórną szansę. Stawały się stopniowo
żółto-złotymi aniołami.
Potem wymyślono, że aby wrócić do Boga, trzeba ukraść duszę
świeżo zstępującemu aniołkowi. Pułapką, jaka czeka na praktykujące to anioły,
jest intencja wykradania energii innym, by podnieść swoją. Jest to tzw.
wampiryzm energetyczny. Po odreagowaniu zachłanności na cudze energie anioły
skażone wampiryzmem energetycznym mają prostą drogę do Boga... Pod warunkiem, że
zaakceptują obecność bożej miłości, mądrości i mocy w sobie.
Warunek ten wielu wydaje się zbyt trudny do przyjęcia, więc
ta strategia jest traktowana bardzo podejrzanie. A szkoda, bo zawsze była
skuteczna. Stawała się nieskuteczna w każdym wypadku, kiedy wracający do Boga
anioł chciał Go przechytrzyć i np. przemycić z sobą albo istotę ludzką, albo
pamięć rozkoszy seksualnych. A to się nie da!
Kiedy wykradanie dusz i energii nie pomagało, wymyślono
inne strategie, jak np.: samozniszczenie, obrzydzanie sobie życia w ciele,
odmawianie sobie przyjemności i seksu. Często stosowanie owych strategii
kończyło się jeszcze większym pomieszaniem i upadkiem.
Strategia powrotu wymyślona przez białych polegała na
obrzydzeniu życia w materii sobie i wszystkim innym. One nie potrafiły dostrzec
tu piękna, szczęścia, czy jakiegokolwiek powodu, by istnieć w formie materialnej
i pławić się w emocjach. Dla nich było to niepojęte, więc wydawało im się, że
wystarczy tylko zohydzić sobie wszystko, a Bóg pomoże wrócić. Często wydawało im
się, że powrót będzie możliwy dzięki śmierci. Nie zdawały sobie jednak sprawy z
tego, do jakich wibracji trzeba się doprowadzić, by czuć obrzydzenie lub umrzeć.
Niestety, z bożą miłością, mądrością i mocą te wibracje nie mają nic wspólnego.
Dlatego owe drogi powrotu okazały się zupełnie nieskuteczne! Przykładem żywej do
dziś koncepcji powrotu w ten sposób jest gnoza, ze szczególnym wskazaniem na
manicheizm.
Gnoza wydaje się pociągać nadal sporą grupę upadłych
aniołów. Jej najcudowniejszą reklamę stanowi Kurs cudów (omówiony w art. Mistyka
kursu cudów).
Świat materii i sprawy związane ze światem ludzi są
wyjątkowo niebezpieczne dla anioła. Z tego zdawano sobie sprawę dawno i
usiłowano w każdy możliwy sposób zmusić upadłe anioły do powrotu, choć naprawdę
większość owych zabiegów przekształcało się w obrzydzanie życia w ciele i na
Ziemi.
Kontakt anioła z ludźmi często się kończy upadkiem
świadomości. A to dlatego, że człowiek jest najbardziej podobny do anioła.
Aniołowi może się wydawać, że człowiek jest bogatszy duchowo, gdyż dysponuje
większą gamą doznań emocjonalnych i zdolnością działania w materii. Dlatego
wiele upadłych nawet mając do dyspozycji skuteczną strategię powrotu, woli nadal
być ludźmi i zapomnieć o swym anielskim pochodzeniu.
Pewna grupa upadłych aniołów, by wrócić, musi przedrzeć się
przez kilka warstw blokad w podświadomości. Najpierw muszą odreagować pragnienie
bycia ludźmi i wyrzeczenie się swej anielskiej natury. Potem hipnozę, że mają
pamiętać o swej anielskiej naturze. No i wreszcie hipnozę, że nie są żadnymi
aniołkami, tylko zwykłymi ludźmi i że dzięki temu już są zdrowi psychicznie. W
regresingu zwykle odreagowuje się to w odwrotnym kierunku.
Pewne spośród powszechnie znanych dróg rozwoju duchowego
oferują co nieco upadłym aniołom.
Buddyzm w zasadzie jest dla ludzi i do ich zdolności
postrzegania się odwołuje. Jednak jego elementy mogą być upadłym aniołom
niezwykle przydatne, pod warunkiem, że zrezygnują z autorepresyjnej części
praktyki.
W chrześcijaństwie pozostały zaledwie szczątki strategii,
którą usiłował zaaplikować upadłym aniołom Jezus. To, co proponował, to
strategia łaski. Jego zwolennicy nie rozumieli jednak, że aby skorzystać z
łaski, najpierw trzeba dać sobie szansę. Jeśli jej sobie nie dali, to nic
dziwnego, że nie doczekali się cudu wniebowzięcia, podobnie jak dziś na ten cud
nie doczeka się najbliższe otoczenie Busha juniora. No cóż, do dziś wielu nie
pojmuje, że w celu doświadczenia wniebowzięcia nie trzeba umierać, ani zadawać
śmierci innym. Ba, że śmierć to coś wręcz przeciwnego bożemu planowi wobec
aniołów!
Droga rozwoju prowadzi wszystkie istoty posiadające
Wyższe ja do tego samego celu. A różnie się go definiuje w różnych religiach.
Raz mówi się o zbawieniu, innym razem o oświeceniu, czy o powrocie do Boga. Dla
istot, które kiedyś wybrały upadek, będzie to powrót do Boga, dla ludzi dotarcie
do Niego. W oczach Boga wszyscy mamy równe szanse i jesteśmy przez Niego
jednakowo kochani.
Ważne jest, by nie budować poczucia własnej wartości na
tym, że np.: jestem niebieskim aniołem, czy żółtym z czerwonych, niebieskim z
żółtymi paskami itp.
Wszystkie istoty z Wyższym ja - Boską iskrą w sobie - mają
w gruncie rzeczy jeden cel - dostrojenie się do boskich wibracji.
Skuteczną "metodą powrotu do Boga" okazało się tylko
podnoszenie wibracji i jakości doświadczeń, w miejsce mnożenia ich ilości.
Szansa polega na tym, że rezygnujemy z tego, co nasze -
indywidualne, na rzecz tego, co boskie (nie daj Boże wspólne dla gatunku!!!).
Szansę dajemy sobie sami medytując i oczyszczając podświadomy umysł z balastu
pamięci, uwarunkowań i przywiązań.
A łaska polega na tym, że Bóg nas przyjmuje jako dzieci
marnotrawne i przepełnia Jego miłością, mądrością i mocą.
Powrót następuje na poziomie świadomości i wibracji, a nie
w wyniku opuszczenia ciała, czy materialnego świata. Istota anielska, która
wróciła do Boga, ma możność podjąć decyzję, czy nadal będzie istnieć w ciele,
czy je opuści. Decyzje takie podejmuje bez emocji, a tylko kierując się
świadomością najwyższego dobra swego i innych (np. tych, którym jest pomocna).
Większość upadłych aniołów musi się uwolnić od zachłanności
na mnożenie doświadczeń i pojąć, że istota rozwoju polega na podnoszeniu jakości
doświadczeń. Tym i "tamtym" światem rządzą te same prawa. Prawo kreacji mówi, że
to, czym się zajmujemy, tym się stajemy. Mówi o wyższości umysłu i miłości nad
materią i niegodziwością. Uniwersalne prawo wiąże efekty kreacji z wibracjami.
Aby wrócić do swej pierwotnej natury, trzeba pojąć, że nasz
powrót nie zależy od nikogo, z wyjątkiem nas samych. To my podejmujemy wiążące
decyzje i to my dążymy do celu nie przez idiotyczne praktyki, a za pomocą
koncentracji uwagi na tym, co istotne.
A co jest istotne dla upadłego anioła, który chce powrócić
do Boga?
Podniesienie wibracji do boskiego poziomu i zrównanie
świadomości z boskim poziomem.
Upadły anioł, który chce powrócić, musi zgodzić się, że Bóg
dał wolną wolę każdej istocie, więc za nikogo nie może się czuć odpowiedzialny,
że nie uszlachetni nikogo wbrew jego woli. Ma zaakceptować, że ludzie i upadłe
anioły cierpią z własnego wyboru. Tylko w ten sposób przestanie się martwić ich
cierpieniem i czuć odpowiedzialny za ich powrót. Musi zrozumieć, jak ważną rolę
pełnią w życiu ludzi i upadłych aniołów intencje i jak je zmieniać. A to dla
niego może być dość trudne, gdyż w świecie aniołów nie było intencji, więc coś
takiego jak karma, było im obce. Była "takość" ("tak właśnie jest"), bez
oceniania, bez przyczyn i konsekwencji. Przywiązanie do tamtego stanu, niestety,
odbija się negatywnie na myśleniu i planowaniu wielu upadłych aniołów. Ci,
którzy lekceważą intencje, nie pojmują, dlaczego ich działania prowadzą w innym
kierunku, niż ten, który sobie wyznaczyli. Nie zauważają, lub nie chcą zauważyć,
że jako istoty ludzkie mają podświadomość, której nie mieli jako anioły. Dlatego
powinni się z nią zapoznać i nauczyć żyć.
No i wreszcie upadły anioł musi pojąć, że to, co było dla
niego możliwe w anielskim świecie, jest możliwe w świecie materii. Droga do tego
prowadzi przez opanowanie podświadomości i wykorzystanie jej tak, by harmonijnie
współpracowała ze świadomą wolą.
Aby dać sobie szansę na powrót do Boga, warto medytować na
temat:
Rezygnuję z moich wysiłków na rzecz boskiej mocy we mnie.
Rezygnuję z kombinowania na rzecz boskiej mądrości we mnie.
Rezygnuję z pogoni za emocjami na rzecz boskiej miłości we
mnie.
To powinno wystarczyć. Reszta to łaska. Łaska przyjdzie,
gdy już będziesz gotowy.
A kiedy będziesz gotowy?
Gdy zaakceptujesz, że boskość jest w tobie i w innych
istotach, gdy ją poczujesz.
Na koniec temat do medytacji nie tylko dla upadłych
aniołów:
Bóg nie uczynił niebios na swoje podobieństwo, ani
księżyca, ani słońca, ani piękna gwiazd, ani nic innego, co można znaleźć w
stworzonym wszechświecie. JEDYNIE TY jesteś uczyniony na podobieństwo tego,
którego natura jest poza zrozumieniem. TY SAM jesteś podobieństwem wiecznego
piękna, naczyniem szczęścia, wizerunkiem prawdziwego światła. Jeśli zwrócisz
swój wzrok ku niemu, staniesz się jak On, imitując tego, który świeci poprzez
CIEBIE, którego chwała jest odzwierciedlona w TWOJEJ czystości. Nic we
wszechświecie nie dorównuje TWOJEJ wielkości. Wszystkie niebiosa mogą się ukryć
w dłoni Boga, ziemia i morza mieszczą się w zakamarku jego ręki. I choć On jest
tak wielki, że może uchwycić całe stworzenie jedną ręką, to jednak TY możesz go
objąć całego. On mieszka w TOBIE, a przecież nie jest tam za ciasno temu, który
przenika całą twoją istotę (...).
------Grzegorz z Nyssy --------
PS. W artykule wykorzystałem komentarze z CUD, ponieważ i
tak zostały one spisane na podstawie moich wypowiedzi na spotkaniu w Łodzi, a
także uwagi osób, które chciały mi pomóc w określeniu cech poszczególnych linii
kolorowych. Wszystkim, z których pomocy skorzystałem, dziękuję.
Friko.pl - Darmowe serwery WWWFriko_stopka.style.display = 'none';
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Strategie powrotu upadłych aniołówpowrot upadlych aniolowDary anioła 4 Miasto upadłych aniołówDary Aniołów Miasto Upadłych Aniołów (4)Samoocena upadłych aniołówJ S Russel Miasto AniołówFunctional Origins of Religious Concepts Ontological and Strategic Selection in Evolved Mindsstrategia podatkowa wersja skrocona 9Zarzadzanie strategiczne wyklad nr 2Działania, strategiczne cele Al Kaidywięcej podobnych podstron