Znowu depczą szczątki ofiar!
To nieprawda, że rosyjskie władze zabezpieczyły teren katastrofy! Chod kilka dni wcześniej
- prawie miesiąc po tragedii - pielgrzymujący do Katynia Polacy znalezli w błocie szczątki
ofiar, ich rzeczy osobiste i kawałki rozbitego samolotu. To nieprawda, że już nikt tam nie
może grzebad w gliniastej ziemi! To nieprawda, że milicja odstrasza gapiów! Wczoraj byli
tam nasi dziennikarze. I to, co zobaczyli, poraża... Oto ich relacja.
Do rogatek Smoleoska dojeżdżamy w czwartek pózną nocą. Parkujemy samochód przed
zamkniętą bramą wojskowego lotniska i ruszamy na spotkanie milicyjnych posterunków
broniących jak zapewniają władze Smoleoska dostępu do miejsca katastrofy
prezydenckiego tupolewa. Idziemy środkiem drogi, głośno rozmawiając i świecąc latarkami.
Ale wokół pustka. Nikogo nie widad, żadnych strażników czy radiowozów.
Dochodzimy do błotnistej, zaoranej polany, gdzie upadł samolot. Brodzimy w bajorze po
kostki. Wszędzie unosi się fetor zgnilizny. Pierwsze kilka kroków i trafiamy na taśmy filmowe i
rozbite szpule. Podróżowały w prezydenckim TU-154 na polski festiwal filmowy w Moskwie.
Krążymy, szukając milicji, która miała tu byd całą dobę. Wreszcie w oddali majaczy radiowóz.
Biegniemy tam i machamy ręką. Stają. Uważajcie, to nie jest bezpieczny teren, mokro.
Przyjdzcie lepiej za dnia radzi nam milicjant... i odjeżdża.
Wracamy o świcie. Wciąż nikogo, dopiero po jakimś czasie pojawia się nieoznakowany
radiowóz. Parkuje przy betonowej drodze, którędy wywożono fragmenty wraku. Wysiada
dwóch mundurowych. Przeciągają się, ziewają. Stoją przy aucie i palą papierosy. Na drodze
zaczynają pojawiad się ludzie. Przechodzą obok posterunku. Jedni idą na pobliskie działki,
inni wchodzą na pole ze szczątkami. Robią zdjęcia, grzebią patykami w błocie. Jest ich coraz
więcej. Milicjanci zapalają kolejne papierosy, drepczą wokół auta. W koocu siadają w ładzie i
przysypiają.
Wchodzimy na pole, zaczyna zarastad trawą, jeszcze kilka tygodni i będzie tu prawdziwa łąka.
Nagle szok widzimy fragmenty poszycia samolotu. O Boże! Obok but wciśnięty w glinę!
Strzępy polskich gazet, elementy ze znakiem LOT... Tego jest pełno, co kilka metrów coś leży
w ziemi...
Szukacie handlarzy? Trzeba popytad podchodzi do nas mieszkaniec bloku stojącego tuż
przy lotnisku. Gdy dowiaduje się, że jesteśmy dziennikarzami, radzi: Uważajcie, tu handlują
złomem z innych samolotów, wmawiając, że to ten od waszego prezydenta. To biedni ludzie,
zdesperowani, trochę wstyd, że tak robią dodaje w zadumie.
Przed kamieniem upamiętniającym ofiary tragedii leżą stosy świeżych kwiatów, palą się
znicze... Słooce mocno grzeje, więc milicjanci otwierają drzwi auta i zaczynają wygrzewad się
w jego promieniach. A na polu, którego mają pilnowad, co chwila ktoś klęka i wyciąga coś z
ziemi...
http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,12249612,wiadomosc.html
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
duchowa strawa dla zyciowych ofiarDuchowa strawa dla życiowych ofiarSzwecja Odszkodowania dla ofiar szczepionekChromosom Y się regeneruje Wyglada na to iż nie jest on strukturą szczątkowąm52 22 Pażdziernik 1999 Pięć rakiet, sto ofiarrozroznianie szczątków kosciinterwencje terapeutyczne wobec dzieci ofiar przestępstw2 Buczak Stec Elżbieta Koszty hospitalizacji ofiar wypadkówIPN oszacował liczbę polskich ofiar II wojny światowejLady Pank Znowu pada deszcznarząd szczątkowySytuacja ofiar zgwalcenia w postepowaniu przygotowawczym zaduminskaZnowu widzęZnowu pada deszcz Lady Pank txtwięcej podobnych podstron