Anselm Gr门簄 OSB Ustala膰 granice szanowa膰 granice



Anselm Grun Ramona Robben
Ustala膰 granice - szanowa膰 granice
Aby nasze wzajemne relacje by艂y udane - impulsy duchowe
JEBNOCSC HERDER
Kielce 2006

Spis tre艣ci
Wprowadzenie
1. Granice zapobiegaj膮 k艂贸tniom
O r贸wnowadze mi臋dzy blisko艣ci膮 a dystansem
2. Naruszenie granic
O nadu偶yciach i przyw艂aszczeniach
3. Granica jest czym艣 艣wi臋tym
O respektowaniu i ochronie swojej przestrzeni
4. 呕yjemy w obr臋bie ustalonych granic
O pysze i pokorze
5. Granice nale偶y pozna膰
O jasnych regu艂ach i koniecznych niesnaskach
6. Zdystansowanie si臋 mo偶e by膰 zbawienne
O zdrowej agresji i dystansie
7. Nie pozwoli膰 naruszy膰 w艂asnych granic
O presji zewn臋trznej i w艂asnym centrum
8. Ludzie nie posiadaj膮cy granic
O post臋powaniu z emocjami
9. Nie odczuwa膰 w艂asnej granicy
O 偶膮dzy i chorobie duchowej
10. Przyzna膰 si臋 do w艂asnych ogranicze艅
O t艂umieniu i szczero艣ci
11. Kiedy mamy ju偶 wszystkiego dosy膰
O poczuciu winy i niepotrzebnym gniewie
12. Strategie odgradzania si臋 i zachowania dystansu
O koniecznej samoobronie
13. Granice decyduj膮 o relacjach
O strachu przed utrat膮 mi艂o艣ci i o udanej mi艂o艣ci
14. Przekracza膰 granice
O wyzwaniach i odwadze
15. On da pok贸j twoim granicom
O warunkach udanych relacji
16. Nie zwa偶a艂a na swoje ograniczenia
O 艣rodkach przeciw wyczerpaniu i wypaleniu si臋
17. Przekroczy膰 wskazania
O podw贸jnym obliczu naruszenia przykaza艅
18. Bezgraniczny pok贸j
O wielkiej t臋sknocie i walkach we w艂asnym sercu
19. Ograniczy艂e艣 dni mojego 偶ycia
O prawdziwej m膮dro艣ci s臋dziwego wieku
20. Granica 艣mierci
O pokoju w sko艅czono艣ci
21. Przej艣膰 ze 艣mierci do 偶ycia
O 偶yciu w pe艂ni
Zako艅czenie

1. Granice zapobiegaj膮 k艂贸tniom
O r贸wnowadze mi臋dzy blisko艣ci膮 a dystansem

Konflikty interes贸w
Wytyczanie granic jest bardzo znanym tematem. R贸wnie偶 w Biblii zajmuje on centralne miejsce. W historii Izraela odzwierciedla si臋 historia ludzko艣ci, a historia Izraela rozpoczyna si臋 od Abrahama. Abraham s艂yszy wezwanie Boga, aby wyruszy艂 ze swojej ojczyzny do kraju, kt贸ry On mu wska偶e. Granice jego w艂asnego kraju sta艂y si臋 dla niego za ciasne. B贸g rozkazuje mu opu艣ci膰 t臋 ograniczon膮 przestrze艅, w kt贸rej 偶y艂 dotychczas.
Abraham pos艂ucha艂 tego polecenia, wzi膮艂 swoj膮 偶on臋 i swego bratanka Lota wraz z ca艂ym mieniem, kt贸re wypracowali. Kraina Negeb, po kt贸rej chodzili Abraham i Lot wraz ze swym dobytkiem, by艂a ju偶 za ciasna dla ich nich. Wybucha艂y ci膮g艂e spory mi臋dzy pasterzami Abrahama i Lota; pewnego razu Abraham rzek艂 do Lota: "Niechaj nie b臋dzie sporu mi臋dzy nami, mi臋dzy pasterzami moimi a pasterzami twoimi, bo przecie偶 jeste艣my krewnymi. Wszak ca艂y ten kraj stoi przed tob膮 otworem. Od艂膮cz si臋 ode mnie! Je偶eli p贸jdziesz w lewo, ja p贸jd臋 w prawo, a je偶eli ty p贸jdziesz w prawo, ja - w lewo" (Rdz 13,8-9). Lot poszed艂 wi臋c na wsch贸d, a Abraham na zach贸d. Osiad艂 w Ziemi Ka-naan. Chocia偶 Abraham zostawi艂 za sob膮 dawne granice, musi zaraz wyznaczy膰 nowe, aby on i jego bratanek Lot mogli 偶y膰 w pokoju.
Jest to sytuacja znana nam wszystkim. Abraham i Lot s膮 krewnymi. Mimo to pojawia si臋 konflikt interes贸w. Dochodzi do k艂贸tni, poniewa偶 nie ma wystarczaj膮cej ilo艣ci pastwisk dla byd艂a nale偶膮cego do obydwu. Podobne historie zdarzaj膮 si臋 r贸wnie偶 i dzisiaj. Bracia prowadz膮 sklep, ale dla dw贸ch jest tu za ciasno. Zamiast wi臋c ci膮gle si臋 k艂贸ci膰, rozdzielaj膮 si臋 i uzgadniaj膮, jak podzieli膰 dobytek. Je艣li b臋d膮 偶y膰 i pracowa膰 zachowuj膮c ustalony dystans, b臋d膮 偶y膰 w spokoju. Je艣li b臋d膮 za blisko siebie, zaczn膮 pojawia膰 si臋 konflikty.
W ka偶dej rodzinie mo偶e przydarzy膰 si臋 co艣 podobnego. Odnosi si臋 to nie tylko do stosunk贸w z rodze艅stwem, ale te偶 z rodzicami. Na naszej drodze 偶ycia potrzebujemy najpierw blisko艣ci rodzic贸w i rodziny. Kiedy艣 przyjdzie taki czas, 偶e b臋dzie nam w tym 艣rodowisku za ciasno. Lepiej wi臋c pokojowo si臋 rozdzieli膰. Na swojej drodze 偶ycia musz臋 stworzy膰 w艂asny obszar i wyruszy膰 do kraju, kt贸ry B贸g dla mnie przygotowa艂. Relacje blisko艣ci i dystansu musz膮 nabra膰 nowego kszta艂tu, aby艣my mogli budowa膰 trwa艂y pok贸j.

Obszary rozwoju
Podobne historie znam z mojego 艣rodowiska zakonnego. W艣r贸d misjonarzy, kt贸rzy w 1888 r. wyruszyli z St. Ottilien do Afryki Wschodniej, byli prawdziwi zapale艅cy, 偶膮dni przyg贸d i pe艂ni energii do pracy. Mieli jednak problemy ze sob膮 wzajemnie. Je艣li tacy zapale艅cy maj膮 si臋 zabra膰 wsp贸lnie do jakiego艣 dzie艂a, po jakim艣 czasie dojdzie na pewno do spor贸w. Tak wi臋c jeden poszed艂 na wsch贸d, a drugi na zach贸d. W ten spos贸b rozszerzyli obszar misyjny i tam, gdzie dzia艂ali, odnosili wielkie sukcesy. By艂o wi臋c z nimi tak, jak z Abrahamem i Lotem. Tylko dlatego mogli urzeczywistnia膰 swoje idee, poniewa偶 podzielili mi臋dzy siebie obszar pracy. W taki spos贸b powsta艂a zdrowa rywalizacja. Gdyby pozostali na jednym terenie, zwalczaliby si臋 i blokowali nawzajem. Ich pragnienie niezale偶no艣ci i podzia艂 obszaru sta艂y si臋 b艂ogos艂awie艅stwem dla wszystkich.
Wa偶na jest r贸wnowaga mi臋dzy blisko艣ci膮 a dystansem. Ciekawe jest uzasadnienie, jakim pos艂uguje si臋 Abraham przed rozstaniem si臋 ze swoim bratankiem Lotem: "Jeste艣my krewnymi". W艂a艣nie z powodu tak bliskiego pokrewie艅stwa musz膮 si臋 rozdzieli膰, aby ka偶dy m贸g艂 偶y膰 spokojnie w obr臋bie swoich w艂asnych granic. Zbytnia blisko艣膰 mo偶e doprowadzi膰 nawet mi臋dzy bra膰mi do konflikt贸w. Mimo istniej膮cego porozumienia zacznie dochodzi膰 do k艂贸tni, je偶eli b臋d膮 mieszka膰 za blisko siebie. Historia biblijna argumentuje to w ten spos贸b, 偶e by艂o za ma艂o obszaru dla dw贸ch stad byd艂a. Jest to przyk艂ad, maj膮cy, nam uzmys艂owi膰, 偶e ka偶dy cz艂owiek potrzebuje przestrzeni dla w艂asnego rozwoju. Potrzebuje wolno艣ci, aby m贸g艂 偶y膰 tak, jak mu to odpowiada. Je艣li przy tym ci膮gle wchodzi komu艣 w drog臋, pojawiaj膮 si臋 konflikty, chocia偶 istnieje jaka艣 ni膰 osobistego porozumienia. W rodzinach nie jest inaczej ni偶 w innych wsp贸lnotach, w kt贸rych ludzie 偶yj膮 na w膮skim obszarze. W konsekwencji, oboj臋tnie czy na poju prywatnym, czy zawodowym, wszyscy wzajemnie si臋 kontroluj膮 i ograniczaj膮 w swojej mo偶liwo艣ci rozwoju. Aby cz艂onkowie jakiej艣 wsp贸lnoty mogli 偶y膰 w zgodzie, nale偶y ustanowi膰 jasne granice. Obszar zada艅 powinien by膰 jasno rozdzielony, aby ka偶dy m贸g艂 odpowiednio rozwija膰 swoje zdolno艣ci. Konieczna jest te偶 dobra wsp贸艂praca, gotowo艣膰 do przestrzegania okre艣lonych termin贸w i zachowywanie zar贸wno granic w艂asnych, jak i tych nale偶膮cych do innego obszaru. Odpowiednia r贸wnowaga mi臋dzy blisko艣ci膮 a dystansem we wzajemnym wsp贸艂偶yciu odnosi si臋 do ca艂kiem praktycznych spraw, cho膰by tych zwi膮zanych na przyk艂ad z przestrzeni膮. Konieczna jest mo偶liwo艣膰 wycofania si臋 w swoje cztery 艣ciany. Je艣li dom jest za bardzo akustyczny, je艣li pokoje nie maj膮 dobrej izolacji i ci膮gle s艂yszy si臋 kaszel s膮siada, to taka blisko艣膰 szybko spowoduje powstanie agresji. Tylko wtedy, kiedy mo偶na si臋 wycofa膰, b臋dzie si臋 ch臋tnie przebywa艂o z innymi. Potrzeba wi臋c blisko艣ci i dystansu, wsp贸lnego przebywania i wycofania si臋, obszaru zale偶no艣ci i wolno艣ci, samotno艣ci i wsp贸lnoty.

Po drugiej stronie raju
W czasie rozm贸w z lud藕mi maj膮cymi problem z wytyczaniem granic, s艂yszy si臋 czasami: "Rozumiemy si臋 przecie偶 tak dobrze!" Ten, kto buduje wy艂膮cznie na wzajemnym zrozumieniu, nie zauwa偶a cz臋sto granic, kt贸rych potrzebuje, aby trwa艂o to porozumienie z innymi. Je艣li jest si臋 zawsze razem, pojawiaj膮 si臋 problemy. Odnosi si臋 to r贸wnie偶 do ka偶dego ma艂偶e艅stwa. R贸wnie偶 tam ka偶da kobieta i ka偶dy m臋偶czyzna potrzebuje w艂asnej przestrzeni, aby by膰 sam(a) ze sob膮. Kobiety opowiadaj膮 cz臋sto, 偶e problemy pojawi艂y si臋 w贸wczas, kiedy m膮偶 odszed艂 na emerytur臋. Siedzi teraz tylko w domu. Wcze艣niej rozumieli si臋 bardzo dobrze. Sp臋dzanie wsp贸lnego czasu ogranicza艂o si臋 do porank贸w, wieczor贸w i weekend贸w. Takie granice zapewnia艂y harmoni臋. Lecz teraz, kiedy m膮偶 jest bez przerwy w obecno艣ci 偶ony, ona odczuwa nadmiar blisko艣ci i to wywo艂uje u niej agresj臋. Agresja jest oznak膮, 偶e potrzeba wi臋cej dystansu. 呕ona czuje, 偶e r贸wnie偶 dla m臋偶a nie jest dobre ci膮g艂e siedzenie w domu. R贸wnie偶 na emeryturze potrzebny jest mu obszar, na kt贸rym m贸g艂by si臋 anga偶owa膰, po艣wi臋ci膰 swojemu hobby. Pewien emerytowany dyrektor szko艂y opowiada艂 mi kiedy艣, jak pocz膮tek emerytury sta艂 si臋 dla niego i jego 偶ony niemal horrorem. Sam najpierw musia艂 pogodzi膰 si臋 z tym, 偶e nie by艂 ju偶 w centrum i nie funkcjonowa艂 w dawnych ramach. Nie chcia艂 jednak przyzna膰 si臋, 偶e ta zmiana jest dla niego tak trudna. Swoje problemy przenosi艂 wi臋c na 偶on臋, kt贸r膮 za wszystko krytykowa艂. W ko艅cu zrozumieli oboje, 偶e tak dalej by膰 nie mo偶e. Znale藕li wi臋c rozwi膮zanie i uzgodnili odpowiedni podzia艂 dnia, kt贸ry przewidywa艂 dla ka偶dego pewien czas sp臋dzony oddzielnie. Pozwoli艂o im to znowu poczu膰 si臋 ze sob膮 dobrze i 偶y膰 w spokoju.
Terapeuta rodzin Hans Jellouschek za przyczyn臋 wielu problem贸w w ma艂偶e艅stwie uwa偶a zbytni膮 blisko艣膰 partner贸w, kt贸rzy s膮dz膮, 偶e musz膮 jakby stapia膰 si臋 w mi艂o艣ci. Jednak partnerzy, kt贸rzy chcieliby 偶y膰 w taki spos贸b, nigdy nie b臋d膮 prawdziwie sob膮. W konsekwencji zaczn膮 cierpie膰 z powodu zbyt intensywnej blisko艣ci. Nie b臋d膮 potrafili r贸wnie偶 cieszy膰 si臋 wystarczaj膮co swoj膮 seksualno艣ci膮. Pojawi膮 si臋 obawy i ustawiczne k艂贸tnie. Ma艂偶e艅stwo mo偶e by膰 udane tylko wtedy, kiedy zostanie zachowana r贸wnowaga mi臋dzy dystansem a blisko艣ci膮. Wiele par, kt贸re skar偶膮 si臋 na ci膮g艂e konflikty w swoich zwi膮zkach, nie rozumie, kiedy terapeuta m贸wi im: "Jeste艣cie zbyt blisko siebie!" Uwa偶aj膮 raczej, 偶e ich ci膮g艂e k艂贸tnie s膮 wynikiem zbyt du偶ego dystansu. Jellouschek twierdzi, 偶e "k艂贸tnia jest wynikiem uczepienia si臋 drugiej osoby." Radzi wi臋c ma艂偶onkom, aby zapewnili sobie wi臋cej swobody i wolno艣ci, aby ka偶de mia艂o sw贸j osobny pok贸j lub jeden wolny dzie艅 w tygodniu, kt贸ry sp臋dzi osobno. Niekt贸rzy na takie rady reaguj膮 strachem i twierdz膮, 偶e b臋dzie to pierwszym krokiem w kierunku rozstania. Jednak tylko wtedy, kiedy ma艂偶onkowie zapewni膮 sobie w艂asne granice, b臋d膮 偶y膰 w trwa艂ym pokoju. Nie istnieje trwa艂e zespolenie. M贸wi膮c j臋zykiem biblijnym: anio艂 zabrania nam wst臋pu do raju. W naszym obecnym 偶yciu nie mo偶emy wr贸ci膰 do raju nieprzerwanej jedno艣ci. 呕yjemy tu i teraz - mi臋dzy blisko艣ci膮 i dystansem, mi臋dzy jedno艣ci膮 i oddzieleniem. Raj ostatecznej jedno艣ci jest dopiero przed nami, kiedy przez 艣mier膰 po艂膮czymy si臋 z Bogiem, ze sob膮 samym i z innymi.

Zewn臋trzne i wewn臋trzne oddzielenie
M艂ode pary, kt贸re mieszkaj膮 jeszcze w rodzinnym domu, cierpi膮 cz臋sto z powodu zbytniej blisko艣ci rodzic贸w. 呕ona ma wra偶enie, 偶e m膮偶 ci膮gle chodzi do matki i u niej szuka pocieszenia, kiedy pojawiaj膮 si臋 mi臋dzy nimi konflikty. Cz臋sto te偶 pokoje nie s膮 od siebie wystarczaj膮co oddzielone. Nierzadko powodem trudno艣ci staje si臋 te艣ciowa, kt贸ra bez zapowiedzi zjawia si臋 w mieszkaniu m艂odych, jak gdyby by艂a u siebie. Jest oczywi艣cie wygodnie, je艣li te艣ciowa przypilnuje dzieci, a m艂odzi maj膮 troch臋 wytchnienia. Kiedy jednak wci膮偶 krytykuje ich styl wychowania pociech, k艂贸tnie s膮 nie do unikni臋cia. R贸偶nice zda艅 na temat tego, co jest dobre dla dzieci, s膮 cz臋sto zarzewiem konflikt贸w. Najgorzej mo偶e by膰 wtedy, kiedy synowa z艂o艣ci si臋, 偶e babcia daje dzieciom zbyt du偶o cukierk贸w, ale nie potrafi wytyczy膰 jej jasnych granic i wyra藕nie powiedzie膰, 偶e ona, jako matka, chce sama przej膮膰 odpowiedzialno艣膰 za wychowanie swoich dzieci. Atmosfera staje si臋 w takich sytuacjach coraz bardziej napi臋ta. Konieczna jest wtedy nie tylko zewn臋trzna roz艂膮ka, ale jasne wewn臋trzne odgrodzenie si臋. W przeciwnym wypadku rodzina nie b臋dzie mog艂a si臋 rozwija膰. Synowa potrzebuje swojego w艂asnego pola dzia艂ania, jak Abraham i Lot, aby rodzina mog艂a wzrasta膰 i sama rozwi膮zywa膰 swoje konflikty.
Wewn臋trzna izolacja jest cz臋sto trudniejsza ni偶 zewn臋trzna. M艂odzi mog膮 wci膮偶 kr膮偶y膰 wok贸艂 tego, co rodzice lub te艣ciowie powiedzieli albo co my艣l膮 o nich lub o ich dzieciach. Kiedy odwiedzaj膮 rodzic贸w, czuj膮 si臋 natychmiast kontrolowani, obserwowani i zmuszani do okre艣lonego sposobu post臋powania. W takim uk艂adzie wa偶ne jest wewn臋trzne odgrodzenie si臋. Matka czy ojciec maj膮 prawo my艣le膰, co chc膮. Mog膮 wyrazi膰 swoje 偶yczenia i mie膰 te偶 swoje zdanie. Nie musz臋 si臋 z tego powodu denerwowa膰. Je艣li wyznacz臋 jasn膮 granic臋 oddzielaj膮c膮 mnie od rodzic贸w, b臋d臋 m贸g艂 偶y膰 z nimi w zgodzie. Nie b臋d臋 czu艂 si臋 ci膮gle ograniczany w swojej wolno艣ci. Sam zdecyduj臋, kiedy b臋d臋 m贸g艂 spe艂ni膰 ich 偶yczenia, a kiedy nie. Nie b臋d臋 w贸wczas pod presj膮 przekonywania ich o prawid艂owo艣ci mojego zdania. Oddzieli艂em si臋 od nich i respektuj臋 ich spos贸b patrzenia i oceniania 艣wiata.
Je艣li sp臋dza si臋 ze sob膮 du偶o czasu i chcia艂oby si臋 wszystko robi膰 razem, mo偶e wytworzy膰 si臋 napi臋ta atmosfera, jak w przypadku pasterzy Abrahama i Lota. Je偶eli idea艂 chrze艣cija艅skiej wsp贸lnoty ceni si臋 bardzo wysoko, tak jak na przyk艂ad we wsp贸lnocie klasztornej, zapomina si臋 cz臋sto o tym, 偶e agresja jest rzecz膮 ludzk膮 i normaln膮, 偶e problemy domagaj膮 si臋 w艂a艣nie stworzenia wi臋kszej przestrzeni wolno艣ci. Zamiast umo偶liwi膰 zdrowy dystans, apeluje si臋 najcz臋艣ciej do mi艂o艣ci bli藕niego, 偶e nale偶y si臋 nawzajem znosi膰 i szanowa膰. Moralne apele nie przynosz膮 jednak po偶膮danych skutk贸w, je艣li warunki zewn臋trzne konieczne do dobrego wsp贸艂偶ycia nie s膮 traktowane powa偶nie. Dzieje si臋 wr臋cz odwrotnie, ci膮g艂e napominanie, aby bardziej si臋 wzajemnie mi艂owa膰 i rozumie膰, stwarza now膮 agresj臋 lub wewn臋trzne zamkni臋cie si臋 w sobie. O wiele korzystniejsza by艂aby wtedy trze藕wa analiza, dlaczego pokojowe wsp贸艂偶ycie jest takie trudne. Ta analiza z pewno艣ci膮 wykaza艂aby, 偶e nie zosta艂a zachowana r贸wnowaga mi臋dzy dystansem a blisko艣ci膮.

2. Naruszenie granic
O nadu偶yciach i przyw艂aszczeniach

Respektowanie r贸偶nic
Stara historia o Abrahamie i Locie jest pouczaj膮ca dla nas r贸wnie偶 w innym aspekcie. Lot osiad艂 w Sodomie. Sodoma i Gomora to miasta, w kt贸rych panuje z艂y duch. Dwa anio艂y Pa艅skie odwiedzaj膮 Lota w Sodomie, aby sprawdzi膰, czy ludzie s膮 tam rzeczywi艣cie tak 藕li. Lot przyjmuje ich przyja藕nie do swojego domu. "Zanim jeszcze udali si臋 na spoczynek, mieszkaj膮cy w Sodomie m臋偶czy藕ni, m艂odzi i starzy, ze wszystkich stron miasta otoczyli dom, wywo艂ali Lota i rzekli do niego: "Gdzie tu s膮 ci ludzie, kt贸rzy przyszli do ciebie tego wieczoru? Wyprowad藕 ich do nas, aby艣my mogli z nimi obcowa膰!'" (Rdz 19,4-5). Lot pr贸buje powstrzyma膰 m臋偶czyzn przed tym wykroczeniem. Oni jednak powalili go i pr贸buj膮 wywa偶y膰 drzwi. Anio艂owie porazili wtedy tych m臋偶czyzn 艣lepot膮, tak 偶e nie mogli znale藕膰 wej艣cia do domu Lota.
M臋偶czy藕ni z Sodomy naruszaj膮 granice innych ludzi. Chcieliby mie膰 kontakty seksualne z obcymi m臋偶czyznami i naruszaj膮 prawo go艣cinno艣ci, kt贸re w staro偶ytno艣ci by艂o w r贸wnym stopniu wa偶ne tak dla 呕yd贸w, jak i Grek贸w. Nie zwa偶aj膮 na granic臋, kt贸r膮 prawo go艣cinno艣ci otacza ka偶dego obcego. Go艣膰 by艂 nietykalny. W jego osobie przychodzi艂o do domu co艣 boskiego. W naszym opowiadaniu pod postaci膮 dw贸ch m臋偶czyzn przychodz膮 do Lota anio艂owie. Jednak m臋偶czy藕ni z Sodomy chc膮 ich wykorzysta膰. Chcieliby zaspokoi膰 swoj膮 po偶膮dliwo艣膰. Nie rozumiej膮, 偶e obcy musz膮 by膰 chronieni przed ich ingerencj膮. Mamy tutaj ekstremalne naruszenie granic. Takie wykorzystywanie cz臋sto odbywa si臋 w spos贸b bardziej subtelny. Obcy s膮 tu w jaki艣 spos贸b "przyw艂aszczani". Zostan膮 zaakceptowani tylko wtedy, kiedy b臋d膮 zachowywa膰 si臋 tak, jak my. To, co obce, nie wyja艣nione, tajemnicze i nie zrozumiane dla nas, nie jest akceptowane. W Trzeciej Rzeszy "bratanie si臋" by艂o wyrafinowanym sposobem zniewalania ludzi i obdzierania ich z indywidualno艣ci.
W mediach czytamy i s艂yszymy dzi艣 ci膮gle o podobnym naruszaniu granic. Istniej膮 ludzie, kt贸rzy nie respektuj膮 godno艣ci dziecka i wykorzystuj膮 je seksualnie. 呕膮dza czyni ich 艣lepymi na godno艣膰 dzieci. R贸wnie偶 m臋偶czyzna, kt贸ry gwa艂ci kobiet臋, straci艂 wszelkie poczucie obowi膮zuj膮cych granic. Istniej膮 jednak nie tylko ekstremalne przyk艂ady gwa艂t贸w i wykorzystywania seksualnego. Sposoby naruszania granic s膮 te偶 o wiele subtel-niejsze. Mo偶na przekroczy膰 granic臋 r贸wnie偶 w czasie rozmowy. Ka偶dy ma poczucie istnienia w艂asnej granicy, drugi cz艂owiek mo偶e j膮 naruszy膰, je艣li b臋dzie kierowa艂 si臋 tylko swoimi potrzebami. Nie jest wtedy zdolny do wczucia si臋 w potrzeby innych. S膮 m臋偶czy藕ni, kt贸rzy nie mog膮 powstrzyma膰 si臋 od dotykania kobiet i kiedy zwr贸ci im si臋 uwag臋, m贸wi膮, 偶e po prostu nie s膮 tacy pruderyjni, jak to jest przyj臋te najcz臋艣ciej w spo艂ecze艅stwie i chc膮 tylko obdarza膰 bezinteresown膮 blisko艣ci膮. Jednak za takim usprawiedliwieniem kryje si臋 jedynie egoizm i przemilczane w艂asne potrzeby.
W czasie rozm贸w terapeutycznych i duszpasterskich do艣wiadczamy, jak wspomnia艂em ju偶 wcze艣niej, 偶e zainteresowani pomoc膮 w tej szczeg贸lnej sytuacji przekraczaj膮 niekiedy granice. Jak sko艅cz膮 opowiada膰 o sobie, odwracaj膮 role i sami chc膮 odgrywa膰 terapeut贸w. Pe艂ni wsp贸艂czucia stwierdzaj膮 nagle, 偶e terapeuta 藕le wygl膮da i pytaj膮 go o jego k艂opoty. On za艣 potrzebuje terapeutycznego dystansu, 偶eby im pom贸c. Niekt贸rzy wymagaj膮cy terapeutycznej pomocy nie chc膮 dostrzega膰 tej granicy.

Pod p艂aszczykiem pomagaj膮cego
Istnieje te偶 oczywi艣cie niebezpiecze艅stwo naruszenia granic przez terapeut臋 czy duszpasterza. Dzieje si臋 tak wtedy, kiedy identyfikuj膮 si臋 oni z obrazem archetypicznym. C. G. Jung nazywa t臋 identyfikacj臋 z archetypem inflacj膮. Cz艂owiek staje si臋 wtedy 艣lepy na granice drugiego. Je艣li kobieta w czasie rozmowy skar偶y si臋, 偶e nie ma nikogo, kto by j膮 obj膮艂, by艂oby 藕le, gdyby terapeuta czy duszpasterz identyfikowa艂 si臋 z archetypem pomagaj膮cego. M贸g艂by obj膮膰 j膮 wtedy pod "p艂aszczykiem pomagaj膮cego" i nie zauwa偶y艂by wcale, 偶e w ten spos贸b zaspokaja swoj膮 w艂asn膮 potrzeb臋 czu艂ej blisko艣ci. Nie oznacza to, 偶e nie powinni艣my w og贸le okazywa膰 blisko艣ci, je艣li jest to stosowne. Potrzeba jednak delikatnego wyczucia, aby w艂a艣ciwie odczyta膰, co drugiemu cz艂owiekowi wyjdzie na dobre. Ten, kto identyfikuje si臋 z obrazem pomagaj膮cego, traci poczucie odr臋bno艣ci drugiej osoby. Jest pod wp艂ywem swojego w艂asnego wewn臋trznego obrazu i pragnie "zala膰" drugiego swoj膮 blisko艣ci膮. Nie jest 艣wiadomy swoich w艂asnych potrzeb. S膮dzi, 偶e m贸g艂by obj膮膰 drug膮 osob臋, poniewa偶 ona tego potrzebuje. W takim przypadku on sam tego potrzebuje, ale nie potrafi przyzna膰 si臋 przed sob膮 do swojego pragnienia blisko艣ci. Ka偶dy cz艂owiek ma potrzeb臋 blisko艣ci. Sztuka i dyscyplina towarzyszenia polegaj膮 na tym, aby u艣wiadomi膰 sobie te pragnienia i jednocze艣nie si臋 od nich zdystansowa膰.
Tak samo niebezpieczny w towarzyszeniu jest archetyp uzdrowiciela. Wynikiem rozm贸w ma by膰 uzdrowienie i cz臋sto tak si臋 dzieje. Je艣li jednak terapeuta czy duszpasterz identyfikuje si臋 z archetypem uzdrowiciela, przecenia swoje si艂y, zaprzecza istnieniu w艂asnych granic. Przyci膮ga do siebie chorych ludzi i przypisuje to swojemu uzdrawiaj膮cemu promieniowaniu. Pewna kobieta opowiada艂a, 偶e jaki艣 kap艂an stwierdzi艂, i偶 mo偶e j膮 uleczy膰 ze zranie艅 spowodowanych wykorzystywaniem seksualnym. Poleci艂 jej przychodzi膰 co cztery tygodnie na rozmow臋 i do spowiedzi. Podczas rozmowy j膮 obejmowa艂. Kobieta by艂a zmieszana, ale uwa偶a艂a, 偶e on chce przecie偶 dobrze, jest znanym i lubianym ksi臋dzem. Pomy艣la艂a, 偶e by膰 mo偶e sama jest /byt sztywna i zamkni臋ta w sobie. Kiedy opowiada艂a o tym dwadzie艣cia lat p贸藕niej, przypomnia艂a sobie zapach jego potu. Dopiero z czasem zrozumia艂a, 偶e on w ten spos贸b zaspokaja艂 swoj膮 potrzeb臋 blisko艣ci.
Jest wielu duszpasterzy, kt贸rzy przyci膮gaj膮 do siebie ludzi ogarni臋tych depresj膮. Je艣li us艂ysz膮, 偶e jaka艣 kobieta korzysta艂a ju偶 do艣膰 d艂ugi czas z pomocy terapeutycznej i nie odnios艂o to po偶膮danych skutk贸w, pojawia si臋 u nich archetyp uzdrowiciela oraz ambicja uleczenia b臋d膮cej w depresji kobiety. Na pocz膮tku kobieta jakby rozkwita, poniewa偶 do艣wiadcza z jego strony otwarto艣ci, jednak r贸wnie偶 on "dojdzie" w ko艅cu do swoich granic i wtedy odepchnie j膮 od siebie. Zranienie pojawiaj膮ce si臋 pod wp艂ywem tego do艣wiadczenia jest o wiele bardziej g艂臋bokie ni偶 lecznicze dzia艂anie wcze艣niejszych rozm贸w. Duszpasterz powinien zda膰 sobie z tego spraw臋 i pyta膰 sam siebie, czy ma prawo pr贸bowa膰 pom贸c danemu cz艂owiekowi. Granica jest w takim wypadku p艂ynna, potrzeba ogromnego wyczucia, aby j膮 u siebie dostrzec. Je艣li sami rozwiniemy u siebie t臋 wra偶liwo艣膰, b臋dziemy potrafili uszanowa膰 granice innych. By膰 mo偶e b臋dziemy wstanie okaza膰 innym blisko艣膰 i zrozumienie, kt贸re stanie si臋 dla nich uzdrawiaj膮ce. Uzdrowienie jest jednak zawsze darem, my nie mo偶emy by膰 jego autorami. Terapeuta i duszpasterz nie s膮 zbawicielami dla tych, kt贸rych prowadz膮.

Do艣wiadczenia wykorzystywania
Na rozmowy przychodz膮 te偶 czasem kobiety, kt贸re zosta艂y wykorzystane seksualnie przez terapeut臋. Cz臋sto chcia艂y przez terapi臋 uleczy膰 ran臋, kt贸ra powsta艂a przez wykorzystywanie ich w dzieci艅stwie. Potem trafi艂y do terapeuty, kt贸ry na pocz膮tku okazywa艂 im wiele zrozumienia i blisko艣ci, a one czu艂y si臋 rozumiane. W takiej atmosferze nie zauwa偶y艂y, 偶e terapeuta zaczyna przekracza膰 granice. Pewna terapeutka, kt贸ra pracuje z kobietami wykorzystywanymi seksualnie, zauwa偶a, 偶e granic臋 t臋 przekraczaj膮 najcz臋艣ciej terapeuci z "kr臋g贸w ezoterycznych". Opowiadaj膮 o 艣wiadomo艣ci kosmicznej, w kt贸rej chcieliby pom贸c uczestniczy膰 pacjentom, chcieliby przekaza膰 im do艣wiadczenie jedno艣ci. Jednak za takimi ideami kryj膮 si臋 czasem w艂asna niedojrza艂o艣膰 i w艂asne pragnienia. Tacy terapeuci wykorzystuj膮 zranienie swoich pacjent贸w dla zaspokojenia swoich potrzeb. Podbudowuj膮 wtedy swoj膮 niedojrza艂o艣膰, ukrywaj膮c j膮 pod przykrywk膮 filozoficznych teorii o jedno艣ci i zespoleniu. Takie ideologizowanie sprawia, 偶e nie dostrzega si臋 prawdy i to jest niebezpieczne dla pacjenta.
Terapeuci, kt贸rzy rozmawiaj膮 ze swoimi pacjentami o jedno艣ci, zespoleniu, nie doznaj膮 w zwi膮zku z przekroczeniem granic 偶adnego poczucia winy. Uwa偶aj膮, 偶e wy艣wiadczaj膮 przys艂ug臋, pomagaj膮c potrzebuj膮cemu w艂膮czy膰 si臋 w kosmiczn膮 jedno艣膰. Cz臋sto wraz z przekazywaniem idei zespolenia traci si臋 wyczucie osobowo艣ci poszczeg贸lnego cz艂owieka. Ostatecznie takie marzenia o zespoleniu nie s膮 niczym innym jak regresj膮 w rzekomo rajski stan, w kt贸rym wszystko by艂o jedno艣ci膮. Razem z zatraceniem osobowej odr臋bno艣ci cz艂owieka znika r贸wnie偶 poczucie winy. Win臋 zdolny jest odczuwa膰 tylko ten, kto ma 艣wiadomo艣膰 granic, kt贸re poprzez grzech przekracza. Zanikanie poczucia winy nie pozostaje oczywi艣cie bez dalszych konsekwencji. Poczucie winy umiejscawia si臋 cz臋sto w innych obszarach duszy i pacjentka ju偶 w艂a艣ciwie nie wie, kim jest. Traci wyczucie siebie i popada cz臋sto w g艂臋bokie zw膮tpienie, traci grunt pod nogami.
Kobietom, kt贸re by艂y wykorzystywane seksualnie, nie jest 艂atwo rozwin膮膰 naturalne poczucie w艂asnych granic. Wahaj膮 si臋 wtedy mi臋dzy ch臋ci膮 zamkni臋cia si臋 przed innymi, aby nie zosta膰 ju偶 wi臋cej zranionymi, i potrzeb膮 otwarcia si臋. Czasami decyduj膮 si臋 na otwarto艣膰, kt贸r膮 terapeuta mo偶e zrozumie膰 jako zaproszenie do wykorzystywania. Dlatego bardzo wa偶ne jest, aby terapeuta czy duszpasterz mieli wyra藕ne poczucie w艂asnych granic i granic pacjentki. Je艣li pomagaj膮cy sam potrafi zachowa膰 granic臋 i jednocze艣nie okaza膰 blisko艣膰, umo偶liwi pacjentce zrozumienie zdrowej relacji blisko艣ci i dystansu.
Kobieta, kt贸ra zosta艂a w m艂odo艣ci zgwa艂cona, staje si臋 przez to bardzo wra偶liwa na ludzi, kt贸rzy naruszaj膮 jej granice. Je艣li na przyk艂ad spaceruje z dzie膰mi w parku i jaki艣 starszy m臋偶czyzna chce pocz臋stowa膰 dzieci czekoladkami i je pog艂aska膰, ona nie uwa偶a tego za uprzejmo艣膰 starszego cz艂owieka, lecz odczuwa co艣 w rodzaju przesady i nadu偶ycia. S膮dzi, 偶e nie jest to dojrza艂a forma bezinteresownej uprzejmo艣ci, ale 偶e ten starszy cz艂owiek chce zaspokoi膰 swoje potrzeby. Takie niebezpiecze艅stwo zawsze mo偶e si臋 pojawi膰. Nauczyciele i kap艂ani s膮 nara偶eni na niebezpiecze艅stwo, 偶e w pracy z uczniami i ministrantami pod przykrywk膮 serdeczno艣ci i 偶yczliwo艣ci mog膮 d膮偶y膰 do zaspokajania w艂asnych potrzeb. Czasami dla dzieci jest to bardzo pi臋kne, 偶e nauczyciel lub kap艂an nie stwarzaj膮 granic; mog膮 si臋 wtedy ko艂o nich bawi膰, ale mog膮 te偶 z czasem odczu膰, 偶e nie jest to ca艂kiem bezinteresowne. Cz艂owiek nie posiadaj膮cy granic zach臋ca r贸wnie偶 dzieci, aby zapomnia艂y o swoich granicach. Mo偶e doj艣膰 w贸wczas do nadu偶y膰 i g艂臋bokich zranie艅.

Drugi cz艂owiek anio艂em
Wspomniana historia biblijna m贸wi o anio艂ach, kt贸rzy przybyli do Lota w go艣cin臋. To jest wyra藕ny obraz (rodzaj wskaz贸wki), maj膮cy nas uchroni膰 przed naruszeniem granic, gdy偶 wskazuje, 偶e ka偶dy cz艂owiek jest zawsze anio艂em. W nim przychodzi do mnie co艣, co wymyka si臋 mojej ingerencji, co艣 艣wi臋tego, delikatnego. Cz艂owieka powinienem szanowa膰 jak anio艂a, czyli Pos艂a艅ca Bo偶ego. W innych ludziach objawia si臋 co艣 boskiego, je艣li to uszanuj臋, b臋d臋 m贸g艂 si臋 tym cieszy膰. Je艣li nie, stan臋 si臋 艣lepy na swoje w艂asne potrzeby.
W opowiadaniu biblijnym anio艂owie pora偶aj膮 mieszka艅c贸w Sodomy 艣lepot膮. B贸g spuszcza na Sodom臋 i Gomor臋 deszcz siarki i ognia, r贸wnie偶 to jest doskona艂ym obrazem odzwierciedlaj膮cym analizowan膮 sytuacj臋. Kto wykorzystuje seksualnie dziecko, ten nie tylko rani je bardzo g艂臋boko, ale skazuje te偶 sam siebie; m贸wi膮c j臋zykiem biblijnym: staje si臋 艣lepy i sam sobie przygotowuje zag艂ad臋.

3. Granica jest czym艣 艣wi臋tym
O respektowaniu i ochronie swojej przestrzeni

Pod ochron膮 b贸stwa
Granice by艂y dla ludzi zawsze czym艣 艣wi臋tym. Granica oddziela i chroni oraz przydziela ludziom obszary ziemi. Dopiero sprawiedliwy podzia艂 ziemi umo偶liwia narodom pokojow膮 egzystencj臋. To samo stwierdzamy, obserwuj膮c histori臋 i 艣wiadomo艣膰 Izraelit贸w: sam B贸g ustanowi艂 granice dla narodu izraelskiego. 艢wi臋te by艂y r贸wnie偶 granice istniej膮ce mi臋dzy lud藕mi w narodzie izraelskim. Ksi臋ga Przys艂贸w przestrzega przed przesuwaniem granicy: "Nie przesuwaj pradawnej miedzy, ustalonej przez twoich przodk贸w" (Prz 22,28 i 23,10). A w Ksi臋dze Powt贸rzonego Prawa B贸g nakazuje Izraelitom: "Nie przesuniesz miedzy swego bli藕niego, postawionej przez przodk贸w na dziedzictwie otrzymanym w kraju, kt贸ry da艂 ci w posiadanie Pan, B贸g tw贸j" (Pwt 19,14). Nar贸d izraelski nie by艂 osamotniony w takim rozumieniu granic, ale przej膮艂 pogl膮dy 艣wiata antycznego.
We wszystkich kulturach granice s膮 pod szczeg贸ln膮 ochron膮 b贸stwa. Odnosi si臋 to nie tylko do granic kraju, ale te偶 do granic na miedzy lub tych, kt贸re nale偶y zachowywa膰 buduj膮c dom. Ju偶 Grecy mieli wyra藕ne przepisy odnosz膮ce si臋 do odleg艂o艣ci granicznych, kt贸rych nale偶a艂o przestrzega膰 przy budowie domu, sadzeniu drzew oliwnych, kopaniu studni, a nawet przy ustawianiu pszczelich uli. Rzymianie nie tylko rozbudowali przepisy prawne reguluj膮ce granice, ale same granice mia艂y dla nichjwi臋ty charakter i co roku obchodzili 艣wi臋to zwane termirw臉mi by艂y to kamienie graniczne. Czczono je jako ist#
poj臋cie "termin" pochodzi w艂a艣nie od tego rzymskiego s艂owa. Gdy ustalimy z kim艣 jaki艣 termin, wyznaczamy sobie pewn膮 granic臋, kt贸rej maj膮 trzyma膰 si臋 obie strony.
Na oznaczenie granic Rzymianie mieli kilka okre艣le艅. Granic臋 zwali finis, co oznacza te偶 "koniec". Na granicy ko艅czy si臋 obszar w艂adzy kr贸la i prawo uzyskiwania korzy艣ci przez s膮siada. Granica przypomina mi o ko艅cu moich w艂asnych zdolno艣ci i mo偶liwo艣ci. Innym 艂aci艅skim okre艣leniem granicy jest s艂owo limes. Limes jest wynikiem rozgraniczenia przez odmierzenie (limitati贸). Istniej膮 liczne staro偶ytne pisma o odmierzaniu p贸l i plac贸w budowy. Granica pokazuje, co mi zosta艂o wymierzone, co jest moj膮 miar膮, moim "limitem". Prawo rzymskie przyk艂ada艂o du偶膮 wag臋 do przestrzegania granic i do tego, aby ka偶demu odda膰 to, co mu si臋 nale偶y. Prawo chroni granic臋 i tym samym cz艂owieka.

Ochrona duszy
Przestrzeganie zewn臋trznych granic jest wa偶ne tak偶e dla ludzkiej duszy. Cz艂owiek potrzebuje ochrony swoich granic, aby nie "rozpad艂 si臋" wewn臋trznie i zachowa艂 swoj膮 to偶samo艣膰. Zrozumieli艣my to pod wp艂ywem opowiadania pewnej kobiety. Kupi艂a niewielki dom, obszar ko艂o jej domu naby艂 za艣 bogaty cz艂owiek. Zacz膮艂 on szykanowa膰 t臋 kobiet臋 i narusza膰 ci膮gle jej granice. Na drodze prowadz膮cej do domu sk艂adowa艂 materia艂y budowlane, zastawia艂 dojazd swoimi samochodami. Nawet upomnienia z gminy nie powstrzyma艂y go przed naruszaniem granic. Dla tej kobiety by艂a to nie tylko obraza zewn臋trzna. Nie czu艂a si臋 bezpieczna, gdy偶 by艂a ze wszystkich stron gn臋biona. S膮siad nie respektowa艂 ani jej zewn臋trznej, ani wewn臋trznej granicy.
Pewien m臋偶czyzna opowiada艂, jak wielk膮 niepewno艣膰 wewn臋trzn膮 wywo艂a艂o w nim w艂amanie do jego domu. Najbardziej bola艂a nie tyle szkoda materialna, co uczucie, 偶e kto艣 g艂臋boko naruszy艂 jego wewn臋trzn膮 granic臋. Nie czu艂 si臋 ju偶 pewnie we w艂asnym domu. Naruszenie granic przez napastnika by艂o dla niego rodzajem 艣wi臋tokradztwa, kt贸re nape艂ni艂o jego dom. Przez w艂amanie zosta艂a naruszona nie tylko zewn臋trzna granica domu, ale by艂 to jednocze艣nie zamach na osob臋 w艂a艣ciciela.
Granica nas chroni. Dotyczy to nie tylko zewn臋trznej granicy naszej nieruchomo艣ci, ale r贸wnie偶 granicy naszej duszy. Istniej膮 ludzie, kt贸rzy nie maj膮 wyczucia naszych granic. W takich przypadkach pr贸bujemy intensywnie si臋 broni膰, uwa偶amy ich za niemi艂ych i unikamy kontaktu z nimi. Mog膮 oni te偶 nie respektowa膰 naszych granic czasowych. Je艣li um贸wimy si臋 z nimi na rozmow臋, przychodz膮 z du偶ym op贸藕nieniem i to nie dlatego, 偶e stali w korku, lecz dlatego, i偶 nie traktuj膮 powa偶nie naszego czasu. Mamy ograniczony czas rozm贸w, a oni nie mog膮 sko艅czy膰 swoich opowiada艅. Inni zn贸w dzwoni膮 p贸藕no w nocy i nie zauwa偶aj膮, 偶e o tej porze nie powinno si臋 ju偶 przeszkadza膰. S膮 ludzie, kt贸rzy dzwoni膮 o 22.00 i s膮dz膮, 偶e nale偶y zaj膮膰 si臋 teraz ich problemami.
Wyczucie naturalnej granicy zanik艂o dzisiaj u wielu os贸b. Zaczynamy t臋skni膰 za 艣wi臋to艣ci膮 granic, tak podkre艣lan膮 przez Rzymian w czasie 艣wi臋ta terminali贸w. Granica jest pewnym tabu, kt贸rego nie powinno si臋 narusza膰. Aby cz艂owiek m贸g艂 偶y膰 w harmonii i prawid艂owo si臋 rozwija膰, potrzebuje 艣wi臋to艣ci swoich granic. Jest to wa偶nym warunkiem dobrego samopoczucia i uzdrowienia cz艂owieka. Do kultury stosunk贸w mi臋dzyludzkich nale偶y zachowywanie granic. Je艣li kto艣 panoszy si臋 ci膮gle kosztem s膮siada, rani i zniewa偶a go w ten spos贸b. Cz艂owiek naruszaj膮cy granice oddziela si臋 ostatecznie przez swoje zachowanie od reszty wsp贸lnoty ludzkiej. Nie chcemy mie膰 do czynienia z lud藕mi, dla kt贸rych granica nie jest 艣wi臋to艣ci膮. Tworzy si臋 w ten spos贸b b艂臋dne ko艂o. Poniewa偶 kto艣 czuje si臋 samotny, narusza granic臋 drugiego, aby wymusi膰 jego blisko艣膰. Przez takie zachowanie sam si臋 odgradza i staje si臋 niezdolny do prawdziwego spotkania i nawi膮zania relacji. Izoluje si臋 coraz bardziej.
W czasie kurs贸w proponuje si臋 cz臋sto dobre 膰wiczenie, maj膮ce pom贸c w dostrzeganiu granic innych ludzi. W pokoju, w pewnym oddaleniu od siebie staj膮 dwaj uczestnicy. Jeden stoi, a drugi powoli podchodzi do niego. Ten stoj膮cy m贸wi "stop", kiedy poczuje, 偶e wi臋ksza blisko艣膰 naruszy艂aby jego granic臋. Ka偶dy w takiej sytuacji reaguje inaczej. To, co dla jednego b臋dzie przyjemne, dla drugiego b臋dzie nieprzyjemne. Ka偶dy ma poczucie swojej osobistej granicy, wielu ma nawet fizyczne wyczucie tego, gdzie znajduje si臋 ich granica. Musimy te偶 nauczy膰 si臋 chroni膰 nasz膮 granic臋 i umie膰 j膮 zasygnalizowa膰 innym. Drugi cz艂owiek mo偶e sam z siebie nic o niej nie wiedzie膰. Musimy mu o tym powiedzie膰 lub ukaza膰 mu przez nasze zachowanie, gdzie znajduje si臋 owa granica. Ka偶dy jest odpowiedzialny za swoje granice.

艢wi臋ta przestrze艅
Fakt, 偶e granice by艂y czym艣 艣wi臋tym dla Grek贸w i Rzymian, mo偶na rozpozna膰 te偶 po s艂ownictwie. 艁aci艅skie s艂owo oznaczaj膮ce 艣wi臋to艣膰 to sanctus. Pochodzi ono od sancire, co znaczy "odgranicza膰, odgradza膰". 艢wi臋to艣膰 jest wi臋c wyra藕nie odgrodzona. Grecy m贸wi膮 o temenos, o czym艣 艣wi臋tym i niedost臋pnym, co zosta艂o odgrodzone od reszty obszaru. To, co 艣wi臋te - jak widzimy ju偶 po semantyce s艂owa - nie jest dost臋pne dla ka偶dego. Mo偶na przekroczy膰 ten obszar tylko pod okre艣lonymi warunkami. Tylko kap艂an ma nieograniczony dost臋p do tego, co 艣wi臋te. Tylko on mo偶e przekracza膰 granic臋 mi臋dzy profanum a sacrum. Co jest 艣wi臋te, jest te偶 ukryte przed 艣wiatem i nie ma on nad tym w艂adzy. Grecy w臋drowali w poszukiwaniu 艣wi臋to艣ci do Delf i tam spali na 艣wi臋tym obszarze, w 艣wi膮tyni. Sen w 艣wi膮tyni mia艂 przynosi膰 uzdrowienie. Zanurzenie w obszarze 艣wi臋to艣ci jest dla cz艂owieka czym艣 korzystnym, bo tutaj nie ma dost臋pu 艣wiat wraz ze swoim ha艂asem, swoj膮 miar膮, swoimi oczekiwaniami. Grecy uwa偶aj膮, 偶e 艣wi臋te mo偶e uzdrowi膰. Je艣li 艣wi臋to艣ci nie b臋d膮 posiada膰 jasnych granic, mog膮 zanikn膮膰.
Aby schroni膰 si臋 przed ingerencj膮 艣wiata, mog臋 wej艣膰 w 艣wi臋ty obszar. Istnieje jednak te偶 we mnie takie 艣wi臋te miejsce, do kt贸rego nie maj膮 dost臋pu ludzie ze swoimi oczekiwaniami i roszczeniami. Musz臋 chroni膰 ten wewn臋trzny obszar. Czasami sen objawia nam, 偶e nie chronili艣my si臋 wystarczaj膮co. Pewna kobieta opowiada艂a, 偶e ci膮gle jej si臋 艣ni, i偶 w jej pokoju znajduj膮 si臋 obcy ludzie. W czasie rozmowy okaza艂o si臋, 偶e tak bardzo troszczy si臋 o innych, i偶 nie jest w stanie uchroni膰 przed nimi nawet swojego prywatnego obszaru, jakim jest jej pok贸j. Inni ludzie mieli dost臋p do wszystkich obszar贸w jej duszy. Sen by艂 wi臋c przestrog膮, aby lepiej odgrodzi膰 sw贸j najg艂臋bszy i 艣wi臋ty obszar.
R贸wnie偶 w starych opowiadaniach, w legendach i bajkach znajdujemy informacje o 艣wi臋to艣ci granicy. Legenda o 艣wi臋tym Egidiuszu opowiada na przyk艂ad, 偶e chroni艂y si臋 u niego wszystkie zwierz臋ta, kiedy kr贸l szed艂 na polowanie. U niego znajdowa艂y bezpiecze艅stwo. Wok贸艂 艣wi臋tego istnia艂 kr膮g, kt贸rego nie m贸g艂 przekroczy膰 偶aden my艣liwy. My艣liwi stawali jak wro艣ni臋ci i nawet ich psy nie mog艂y przekroczy膰 tej granicy. Kr贸l czu艂, 偶e dzieje si臋 co艣 dziwnego i poprosi艂 o pomoc biskupa. Kiedy obaj dotarli do obszaru, w kt贸rym mieszka艂 艣wi臋ty, a psy my艣liwskie znowu zacz臋艂y zawraca膰, jeden my艣liwy wystrzeli艂 i strza艂膮 rani艂 艣wi臋tego. On jednak nie potrzebowa艂 dla wyleczenia rany 偶adnego ziemskiego lekarstwa, kt贸re mu oferowa艂 kr贸l. Chcia艂, aby ta rana przez ca艂e 偶ycie przypomina艂a mu Boga. Strza艂a wtargn臋艂a w 艣wi臋t膮 przestrze艅, w kt贸rej mieszka艂 Egidiusz, ale nie w wewn臋trzne i 艣wi臋te miejsce w duszy pustelnika. Ono pozosta艂o bez rany. Strefa emocjonalna w nas mo偶e by膰 zraniona przez agresj臋 innych. Jednak najg艂臋bszy obszar w nas, w kt贸rym mieszka B贸g, jest chroniony przed wszelkimi zranieniami.

Przes艂anie bajek
W bajce Dziewczynka bez r膮k jest mowa o tym, jak pobo偶na c贸rka m艂ynarza zaznacza kred膮 wok贸艂 siebie kr膮g. Najpierw myje si臋, tworzy w sobie czysty kr膮g, z kt贸rego usuwa wszelkie z艂o i ciemno艣膰. Diabe艂, kt贸remu ojciec obieca艂 swoj膮 c贸rk臋, nie mo偶e wedrze膰 si臋 do tego chronionego obszaru.
Nale偶y r贸wnie偶 dzisiaj zastanowi膰 si臋 nad tym, co przedstawia ta bajka w metaforycznych obrazach. Tam, gdzie otacza cz艂owieka to co dobre i czyste, nie przedrze si臋 z艂o ani negatywne emocje. W tym kontek艣cie szczeg贸lnie jasno zosta艂a ukazana oczyszczaj膮ca si艂a wody. Kiedy diabe艂 rozkazuje m艂ynarzowi zabra膰 wod臋, 偶eby c贸rka nie mog艂a si臋 umy膰 i oczy艣ci膰, ona zaczyna p艂aka膰 i zrasza swoje r臋ce 艂zami. Czyste r臋ce powstrzymuj膮 diab艂a przed zbli偶eniem si臋 do niej. G艂臋bokie przes艂anie bajki ma odniesienie r贸wnie偶 do nas. Je艣li b臋dziemy chroni膰 w nas t臋 wewn臋trzn膮 przestrze艅, kt贸ra jest czysta, wtedy z艂o nie b臋dzie mia艂o nad nami 偶adnej w艂adzy. Wielu ludzi nie potrafi si臋 jednak odci膮膰 od z艂a, kt贸re jest wok贸艂. Wch艂aniaj膮 oni w siebie wszystkie depresyjne i negatywne nastroje ze swojego otoczenia. Nie potrafi膮 broni膰 si臋 przed emocjami, kt贸re na nich nacieraj膮. Tym w艂a艣nie ludziom bajka chce powiedzie膰, aby utworzyli wok贸艂 siebie przestrze艅, kt贸ra b臋dzie ich chroni膰 od z艂ego.
Bajka o Jorindzie i Joringelu opowiada r贸wnie偶 o takiej przestrzeni ochronnej. Jest to jednak teren nale偶膮cy do czarownicy. Ta stara kobieta mieszka w zamku. Kto zbli偶y si臋 do niego na odleg艂o艣膰 stu krok贸w, musi si臋 zatrzyma膰 i nie jest w stanie ruszy膰 si臋 z miejsca dot膮d, a偶 ona go nie uwolni. Kiedy ten obszar przekroczy jaka艣 panna, czarownica zamieniaj膮 w ptaka. Tak te偶 dzieje si臋 z Jorind膮, narzeczon膮 Joringela. Oboje podeszli zbyt blisko zamku. Jorind膮 zosta艂a zamieniona w s艂owika, Joringel nie mo偶e ruszy膰 si臋 z miejsca. Czarownica wybawia go za pomoc膮 zakl臋cia. Musi on jednak odej艣膰 stamt膮d bez swojej narzeczonej.
Najmuje si臋 p贸藕niej u pewnego ch艂opa jako pasterz owiec. W tym czasie we 艣nie uzyskuje informacj臋, jak mo偶e wyzwoli膰 Jorind臋 i unieszkodliwi膰 zakl臋cie. Musi znale藕膰 krwistoczerwony kwiat, kryj膮cy w sobie wielk膮 per艂臋. Kiedy go znajdzie, mo偶e przenikn膮膰 w zaczarowany kr膮g. Joringel uwalnia swoj膮 narzeczon膮 i inne panny, kt贸re by艂y zamienione w ptaki. Czarownica zostaje za艣 za pomoc膮 tego kwiatu pozbawiona swojej mocy.
Bajka pokazuje, 偶e istniej膮 granice, kt贸rych nie mo偶na przekroczy膰 bez poniesienia ryzyka. Joringel musi znale藕膰 najpierw krwistoczerwony kwiat z perl膮. Oznacza to, 偶e musi przej艣膰 przez cierpienie. Tylko w taki spos贸b b臋dzie zdolny do dojrza艂ej mi艂o艣ci, w kt贸rej z艂膮czy si臋 ze swoj膮 narzeczon膮. Dop贸ki oboje b臋d膮 zakochani, b臋d膮 zaniedbywa膰 swoje granice. Kto 偶yje t臋sknot膮 za zupe艂nym zespoleniem, ten -jak m贸wi bajka - dostaje si臋 pod panowanie czarownicy. Czarownica uosabia tu wyparte aspekty kobieco艣ci. Brak zachowywania w艂asnych granic prowadzi do kontakt贸w symbiotycznych. Wtedy m臋偶czyzna nie ma prawdziwego dost臋pu do kobiety, ale zamienia si臋 jakby w kamie艅, a kobieta odlatuje jak s艂owik.
Verena Kast, zajmuj膮ca si臋 psychologi膮 g艂臋bi, wyja艣ni艂a t臋 bajk臋 w bardzo interesuj膮cy spos贸b. Uwa偶a, 偶e Joringel wywy偶szy艂 swoj膮 narzeczon膮, tak 偶e sta艂a si臋 ona s艂owikiem. O 艣piewie s艂owika m贸wi si臋, 偶e jest pe艂en smutku, t臋sknoty, a jednocze艣nie uwodzi i pobudza, lecz pozostaje nieosi膮galny. W symbiozie kobieta staje si臋 prawie nadcz艂owiekiem, ale przez to kim艣 nieosi膮galnym, jakby nie-cz艂owiekiem.
Joringel zostaje uwolniony za pomoc膮 zakl臋cia. Czarownica zbytnio si臋 nim nie interesuje. On musi przej艣膰 swoje w艂asne etapy rozwoju, aby sta膰 si臋 zdolnym do dojrza艂ej postawy wobec swojej narzeczonej. Pierwszym krokiem jest pasanie owiec. Pa艣膰, oznacza strzec jakiej艣 ca艂o艣ci; bajkowi bohaterowie strzeg膮 siebie, zbieraj膮 swoje si艂y witalne. P贸藕niej z pomoc膮 przychodzi sen, kt贸ry ukazuje drog臋 prowadz膮c膮 do ukochanej. Krwistoczerwony kwiat z bia艂膮 per艂膮 Yerena Kast t艂umaczy jako symbol "zjednoczenia w cielesnej i mistycznej mi艂o艣ci". Per艂a jest jednocze艣nie obrazem centralizacji. Joringel odkry艂 swoj膮 g艂臋bi臋. Sta艂 si臋 te偶 zdolny do mi艂o艣ci, kt贸ra akceptuje konkretn膮 kobiet臋 z jej cia艂em i w mi艂o艣ci do niej odkrywa jednocze艣nie pierwiastek transcendentny. To ju偶 nie jest mi艂o艣膰, kt贸ra zniewala, ale kt贸ra w spotkaniu z kobiet膮 dotyka czego艣, co jest ukryte przed wszelak膮 ingerencj膮. Do艣wiadczenie transcendencji w mi艂o艣ci do konkretnej kobiety, kt贸ra jest widziana w swojej ludzkiej ograniczono艣ci, uwalnia Joringela od jego symbiotycznych pragnie艅, poniewa偶 teraz nie do艣wiadcza ju偶 symbiozy ze swoj膮 narzeczon膮, ale symbiozy w transcendencji. Ona mu oczywi艣cie nie przeszkadza, ale dopiero umo偶liwia dojrza艂膮 mi艂o艣膰 do konkretnej kobiety.

Opowie艣膰 o 艣pi膮cej kr贸lewnie
Podobny motyw granicy pojawia si臋 w bajce o 艣pi膮cej kr贸lewnie. 艢pi膮ca kr贸lewna zostaje przekl臋ta przez pewn膮 kobiet臋. W wieku pi臋tnastu lat ma si臋 uk艂u膰 wrzecionem i umrze膰. Inna kobieta mo偶e jedynie z艂agodzi膰 t臋 kl膮tw臋, zamieniaj膮c 艣mier膰 na stuletni sen. Mimo troskliwych zabieg贸w rodzic贸w, aby usun膮膰 wszystkie wrzeciona, los dosi臋ga dziewczyn臋. Nie tylko ona zapada w sen, ale r贸wnie偶 ca艂y zamek, rodzice, dworzanie, a nawet zwierz臋ta. Wok贸艂 zamku wyrasta wysoki 偶ywop艂ot z cierni. Pojawiaj膮 si臋 ksi膮偶臋ta, kt贸rzy pr贸buj膮 przedrze膰 si臋 przez te zaro艣la i uwolni膰 艣pi膮c膮 kr贸lewn臋, o kt贸rej legenda g艂osi, 偶e jest najpi臋kniejsz膮 dam膮, jak膮 tylko mo偶na sobie wyobrazi膰. Jednak owi bohaterowie gin膮 w艣r贸d cierni 偶ywop艂otu. Dopiero kiedy po stu latach pewien m艂ody m臋偶czyzna bez strachu w sercu chcia艂 przekroczy膰 t臋 granic臋, jego zamiar powi贸d艂 si臋. Ciernie przemieniaj膮 si臋 w pi臋kne kwiaty, kt贸re pozwalaj膮 mu wkroczy膰 do pa艂acu.
R贸wnie偶 tutaj jest mowa o granicy. Dziewczyna w wieku pi臋tnastu lat odkry艂a swoj膮 seksualno艣膰 i zrani艂a si臋 na niej. Jeszcze nie umie "obchodzi膰 si臋" z ni膮 w艂a艣ciwie. To sprawia, 偶e potrzebuje doko艂a siebie 偶ywop艂otu z cierni. Z jednej strony t臋skni za m臋偶czyzn膮, z drugiej za艣 broni si臋 przed tym. Obawia si臋 kolejnych zranie艅, dlatego k艂uje tych, kt贸rzy chc膮 ubiega膰 si臋 o jej r臋k臋. Niekt贸re dziewczyny stwarzaj膮 wok贸艂 siebie taki w艂a艣nie 偶ywop艂ot z cierni, kt贸ry przyci膮ga ch艂opc贸w. Jednak kiedy tylko on chce si臋 jeszcze bardziej zbli偶y膰, chowaj膮 si臋 za ten nieprzenikniony mur.
Cierniowy 偶ywop艂ot symbolizuje te偶 granic臋 czasow膮. Pi臋tnastoletnia dziewczynka nie umie jeszcze prawid艂owo obchodzi膰 si臋 z wrzecionem. Musi spa膰 sto lat, zanim b臋dzie zdolna do mi艂o艣ci. Liczba sto jest obrazem pe艂ni. 艢pi膮ca kr贸lewna musi najpierw sta膰 si臋 w pe艂ni sob膮, aby m贸g艂 j膮 zdoby膰 m臋偶czyzna. Granica utworzona przez p艂ot z cierni gwarantuje jej bezpieczny czas i obszar dojrzewania. Po stu latach ciernie zamieniaj膮 si臋 w kwiaty. Teraz dopiero zapraszaj膮 one ksi臋cia, aby podszed艂 do 艣pi膮cej kr贸lewny.
Zauwa偶amy, 偶e r贸wnie偶 w naszym 偶yciu istniej膮 granice czasowe, kt贸rych musimy przestrzega膰. Chcieliby艣my czasami co艣 wymusi膰, ale jest to niemo偶liwe. Musimy czeka膰, a偶 nadejdzie w艂a艣ciwy czas. Odnosi si臋 to do mi艂o艣ci mi臋dzy m臋偶czyzn膮 i kobiet膮, ale te偶 do wa偶nych decyzji w naszym 偶yciu. Musimy czasem poczeka膰, a偶 przyjdzie w艂a艣ciwy moment do podj臋cia dojrza艂ych decyzji. W takich sytuacjach nale偶y przestrzega膰 granicy czasowej, w przeciwnym razie - jak pokazuje bajka - zatrzymamy si臋 na cierniach, pokaleczymy si臋 poprzez rozmy艣lania i gwa艂towne pr贸by wymuszenia decyzji.

4. 呕yjemy w obr臋bie ustalonych granic
O pysze i pokorze

Istota granicy
Ksi臋ga Hioba opowiada histori臋, kt贸ra porusza ludzi wszystkich czas贸w. Hiob do艣wiadczy艂 w swoim cierpieniu, jak bardzo mo偶e bole膰 fakt, kiedy B贸g wyznacza cz艂owiekowi jakie艣 granice. Zacz膮艂 wo艂a膰: "Skoro dni jego s膮 wyznaczone, liczba miesi臋cy u Ciebie, kres wyznaczy艂e艣 im nieprzekraczalny, odwr贸膰 od niego wzrok - niech odpocznie, niech cieszy si臋 dniem najemnika!" (Hi 14,5-6). Hiob do艣wiadcza granic swojego 偶ycia. Mia艂 zgromadzone wielkie bogactwa i posiada艂 zdrow膮 rodzin臋. Teraz wszystko zosta艂o mu zabrane. Widzi, 偶e B贸g wyznaczy艂 ka偶demu cz艂owiekowi jego granice: granic臋 偶ycia, granic臋 si艂 i tego, co mo偶e osi膮gn膮膰.
Filozofia m贸wi nam, 偶e cz艂owiek jest istot膮 ograniczon膮. "Jest skazany na okre艣lone, tzn. r贸wnie偶 ograniczone, sytuacje historyczne, kulturowe i spo艂eczne, kt贸re tworz膮 ramy jego egzystencji." Tak sformu艂owa艂 to Heinrich Fries. Horyzont, w ramach kt贸rego 偶yjemy, jest ograniczony, jak r贸wnie偶 nasze 偶ycie w kontek艣cie historycznym. Otrzymali艣my okre艣lonych rodzic贸w, okre艣lone miejsce i kraj, w kt贸rym wyro艣li艣my. R贸wnie偶 nasze zdolno艣ci nie s膮 nieograniczone. T臋sknimy wprawdzie za niesko艅czono艣ci膮, lecz do艣wiadczamy, 偶e nie mo偶emy osi膮gn膮膰 wszystkiego, czego pragniemy. Nasze pragnienia i t臋sknoty wychodz膮 poza ciasne granice, kt贸re wyznaczy艂 nam B贸g. Co osi膮gamy, jest tylko cz臋艣ci膮; nie mo偶emy wymaza膰 naszych granic. Chcieliby艣my 偶y膰 mo偶liwie jak najd艂u偶ej, jednak - postuluje Fries - "temu 偶yciu zosta艂y wyznaczone granice przez nieszcz臋艣cia, katastrofy naturalne, zagro偶enie ze strony ludzi, przez cierpienie i choroby cia艂a i duszy." Takie stwierdzenie nie jest oczywi艣cie tylko negatywne. Nasze granice pomagaj膮 nam odkry膰, kim jeste艣my. Do艣wiadczenie ogranicze艅, kt贸re prowadzi do granicy naszej wytrzyma艂o艣ci, mo偶e by膰 dla nas zagro偶eniem. R贸wnocze艣nie jest szans膮 osobowego wzrostu; pomaga nam rozwin膮膰 nowe mo偶liwo艣ci 偶ycia. Filozofia egzystencjalna opisa艂a takie do艣wiadczenie granic jako wezwanie do innego spojrzenia na nasz膮 egzystencj臋. Do艣wiadczenie granic zmusza mnie do stawiania pyta艅 przekraczaj膮cych mnie i moje mo偶liwo艣ci - ostatecznie kieruj膮 mnie one ku Bogu.
Dla Hioba to sam B贸g jest Tym, kt贸ry postawi艂 naszemu 偶yciu granice. Jego historia uczy, 偶e pokora polega na powiedzeniu "tak" granicom, kt贸re B贸g dla nas ustanowi艂. Do艣wiadczam tej granicy we wszystkim, co robi臋. Kiedy pisz臋, nie zawsze wychodzi wszystko tak, jak to sobie wyobra偶a艂em. Kiedy co艣 organizuj臋, zawsze co艣 pozostaje nie do ko艅ca wyja艣nione. Granice nie istniej膮 tylko w moich iluzjach. Skoro tylko chcia艂bym urzeczywistnia膰 moje idee, natrafiam na ograniczenia.
Mog臋 buntowa膰 si臋 przeciwko tym granicom, ale to nic nie pomo偶e. Film Mur doskonale obrazuje t臋 sytuacj臋. W pewnej scenie ukazani s膮 dwaj m臋偶czy藕ni stoj膮cy przed murem. Jeden z nich godzi si臋 z istnieniem tej granicy. Drugi za艣 wci膮偶 biega wok贸艂 niej, wreszcie wybija g艂ow膮 dziur臋 w murze. Jednak to zwyci臋stwo przyp艂aca 偶yciem. Ten drugi cz艂owiek przechodzi wtedy przez otw贸r. Zaledwie tylko przekroczy艂 t臋 granic臋, zjawi艂a si臋 przed nim nast臋pna. Istnieje wiele mur贸w, wiele granic, kt贸re nas otaczaj膮. Istotne jest, jak b臋dziemy si臋 zachowywa膰 w obliczu tych naszych granic. Problem pojawia si臋 wtedy, kiedy kto艣 chce "przebi膰 g艂ow膮 mur". W konsekwencji - w sensie przeno艣nym lub dos艂ownym - mo偶emy przyp艂aci膰 to 偶yciem.
Mo偶emy te偶 zaakceptowa膰 granice i obchodzi膰 si臋 z nimi kreatywnie. Istnieje te偶 mo偶liwo艣膰 wyparcia granic. To jednak nie jest dobr膮 alternatyw膮. 呕ycie staje si臋 wtedy nudne i bezsensowne. Musz臋 stawi膰 czo艂a granicom i otrze膰 si臋 o nie. Cz臋sto jest to bolesne, ale wytwarza zdrowe napi臋cie mi臋dzy akceptowaniem granic a pokonywaniem ich.
Duchowo艣膰 ka偶e patrze膰 inaczej na granice ustanowione przez Boga. Rozpoznaj臋 je i s膮 one dla mnie znakiem mojej sko艅czono艣ci, cech膮 stworzenia. Dla 艣w. Benedykta oznak膮 pokory jest uznanie i zaakceptowanie swojej sko艅czono艣ci i ograniczono艣ci. W rozdziale o pokorze 艣w. Benedykt m贸wi o mnichu, kt贸ry uznaje swoje granice, nawet je艣li przychodzi mu to z trudem. "Znosi on wszystko bez zm臋czenia i ucieczki, gdy偶 Pismo m贸wi, 偶e kto wytrwa do ko艅ca, ten b臋dzie zbawiony. Niech wi臋c twoje serce b臋dzie mocne i znosi Pana!" Wytrwa艂o艣膰 jest cnot膮, kt贸rej si臋 oczekuje od mnicha, je艣li czuje si臋 skr臋powany przez granice narzucone mu przez wsp贸lnot臋, opata i Boga. Pozostaj膮c wytrwa艂ym, b臋dzie m贸g艂 w ten spos贸b wzrasta膰. Jego granice wska偶膮 mu bezgranicznego Boga. B贸g jest poza granicami, umo偶liwia nam pogodzenie si臋 z naszymi ograniczeniami.

Granice czasu
Czas jest granic膮, kt贸rej do艣wiadczamy wszyscy w bolesny spos贸b. Nasz czas jest ograniczony. Jako dzieci mogli艣my si臋 ci膮gle bawi膰, wtedy nie zwa偶ali艣my na czas. A teraz mamy ci膮gle jakie艣 terminy, b臋d膮ce jakby kamieniami granicznymi naszych mo偶liwo艣ci i obowi膮zk贸w. Czas, kt贸ry mo偶emy po艣wi臋ci膰 na prac臋, spotkania, czytanie i zabaw臋, jest ograniczony. Rytm biologiczny wyznacza nam naturalne granice. M臋czymy si臋 i dochodzimy do indywidualnej granicy naszych osi膮gni臋膰. Niekt贸rzy chc膮 przechytrzy膰 czas, planuj膮c coraz wi臋cej, a偶 wreszcie gromadzimy zbyt du偶o zada艅 w jednym momencie, gdy偶 ka偶da minuta musi by膰 wykorzystana. Jednak przyjdzie taka chwila, 偶e nie b臋dziemy ju偶 w stanie postrzega膰 czasu i cieszy膰 si臋 nim.
Bolesnej granicy czasu do艣wiadczamy wszyscy wtedy, kiedy zbli偶a si臋 staro艣膰. Zauwa偶amy, 偶e wszystko nie idzie ju偶 nam tak 艂atwo, jak dawniej. Niekt贸rzy chc膮 przeskoczy膰 granic臋 czasu, uwa偶aj膮, 偶e mog膮 we wszystkim post臋powa膰 tak, jak post臋powali dotychczas. Niezwa偶anie na granice czasu cz臋sto daje o sobie zna膰 pogorszeniem zdrowia. Przez odej艣cie na emerytur臋, co jest umow膮 spo艂eczn膮, r贸wnie偶 nak艂adane s膮 na nas granice. Niekt贸rzy przyjmuj膮 t臋 zmian臋 pozytywnie i ciesz膮 si臋 z powodu otwieraj膮cej si臋 przed nimi wolno艣ci, dla innych jest to bolesna granica. Nie mog膮 pogodzi膰 si臋 z tym, 偶e pewne decyzje s膮 podejmowane bez nich, 偶e 偶yj膮 ju偶 bez terminarza, kt贸ry 艣wiadczy艂 o ich wa偶no艣ci. Ich 偶ycie zmienia si臋 z dnia na dzie艅. Odpowiednie traktowanie granicy czasu, jak膮 jest emerytura, stanowi sztuk臋, kt贸rej trzeba si臋 uczy膰. Szczeg贸lnie obecnie, kiedy ludzie 偶yj膮 coraz d艂u偶ej, opanowanie tej sztuki jest wa偶nym duchowym zadaniem.

Granice wzrostu
Spo艂ecze艅stwo bole艣nie prze偶ywa 艣wiadomo艣膰 niemo偶liwo艣ci osi膮gania nieograniczonego wzrostu. Naukowcy z Club ofRome ju偶 przed kilkudziesi臋ciu laty zwr贸cili nam uwag臋 na "granic臋 wzrostu". W1972 roku ukaza艂 si臋 ich s艂ynny Raport o sytuacji ludzko艣ci, kt贸ry t臋 sytuacj臋 prognozowa艂. Od tego momentu wyblak艂a ideologia bezgranicznego wzrostu. R贸wnie偶 gospodarka nie mo偶e rozwija膰 si臋 bez ko艅ca. Wszystko, produkcja i konsumpcja, ma swoje granice. Ludzie nie mog膮 je艣膰 i pi膰 w dowolnych i nieograniczonych ilo艣ciach, firmy nie mog膮 wytwarza膰 ca艂ych stos贸w produkt贸w. Rynek zbytu jest ograniczony. R贸wnie偶 na obszarze gospodarczym nie mo偶na pomin膮膰 podstawowej zasady, 偶e wszelka ludzka dzia艂alno艣膰 ma swoje granice, nawet je艣li nasze pragnienia i t臋sknoty wykraczaj膮 poza te granice. Nasza t臋sknota znajdzie uj艣cie albo w pe艂nej euforii ideologii wzrostu, kt贸rej rzeczywisto艣膰 b臋dzie chcia艂a sprosta膰, albo przeniesie si臋 na cele niematerialne. Ostatecznie nasza najg艂臋bsza t臋sknota zostanie spe艂niona tylko wtedy, kiedy wzniesie si臋 ponad ludzkie ograniczenia i skieruje si臋 ku Bogu, kt贸ry stoi poza wszelkimi granicami.

Prawdziwa m膮dro艣膰
Wielu ludzi, podobnie jak Hiob, ociera si臋 bole艣nie o swoje granice. Maj膮 swoje ustalone wyobra偶enie o 偶yciu i nie chc膮 zaakceptowa膰 stawiania im jakich艣 ogranicze艅. Kto艣 na przyk艂ad wbi艂 sobie do g艂owy, 偶e musi studiowa膰 matematyk臋, je艣li nie da rady, nie potrafi uzna膰 pora偶ki. Niekt贸rzy chc膮 osi膮gn膮膰 wyznaczony przez siebie cel za wszelk膮 cen臋. Cz臋sto s膮 przez to przeci膮偶eni i zapadaj膮 na jak膮艣 chorob臋. Do uznania swoich granic potrzebna jest pokora. Przeciwie艅stwem pokory jest pycha. Kieruj膮c si臋 ni膮, identyfikuj臋 si臋 z bohaterami nie posiadaj膮cymi 偶adnych ogranicze艅, nie boj膮cymi si臋 niczego, z uzdrowicielem, kt贸ry mo偶e wszystkich uzdrowi膰 czy te偶 z obrazem kogo艣, kto potrafi wszystkim pom贸c, z wyobra偶eniem osoby, kt贸ra umie wykona膰 wszystko, co zechce.
Jeden z mit贸w greckich opowiada o tym, co dzieje si臋 z cz艂owiekiem, kt贸ry nie chce uzna膰 swoich granic. Prometeusz jest obrazem cz艂owieka, kt贸ry nie zauwa偶a osobistych ludzkich granic. Kradnie bogom ogie艅; bierze co艣, co si臋 ludziom nie nale偶y. Za kar臋 zostaje przykuty do ska艂 Kaukazu. Orze艂 codziennie wydzio-buje jego w膮trob臋, kt贸ra wci膮偶 si臋 odtwarza. Drapie偶ny ptak jest symbolem nieograniczonej fantazji, kt贸ra sk艂oni艂a go do tego czynu, i wskazuje Prometeuszowi w spos贸b bolesny na jego granice.
Mo偶emy - j ak Hiob - ociera膰 si臋 o na艂o偶on膮 na nas przez Boga granic臋. Mo偶emy pr贸bowa膰, czy uda nam si臋 chocia偶 troch臋 j膮 przeskoczy膰. By膰 mo偶e uwa偶ali艣my j膮 za zbyt ma艂膮. M膮dro艣ci膮 jest jednak uznanie, 偶e B贸g na艂o偶y艂 na nas granice, kt贸rych nie potrafimy przeskoczy膰: granic臋 naszych zdolno艣ci, granic臋 naszego cia艂a i ducha, a wreszcie - granic臋 naszego 偶ycia. Chocia偶 wysi艂ki medyczne mog膮 wyd艂u偶y膰 nasze 偶ycie, 艣mier膰 jednak przyjdzie. Prawdziw膮 m膮dro艣ci膮 jest 偶y膰 w obliczu i ze 艣wiadomo艣ci膮 ko艅ca, a nie wypiera膰 si臋 w艂asnej ograniczono艣ci.

5. Granice nale偶y pozna膰
O jasnych regu艂ach i koniecznych niesnaskach

Ochrona przed przeci膮偶eniem
Kohelet by艂 m臋drcem, kt贸ry po艂膮czy艂 ze sob膮 m膮dro艣膰 Grek贸w i Rzymian. Obserwowa艂 ludzi oraz ich zachowanie i stwierdzi艂, 偶e "nie zna cz艂owiek swego czasu" (Koh 9,12). Uwaga wypowiedziana przez m臋drca na temat wszystkich ludzi odnosi si臋 dzisiaj szczeg贸lnie do dzieci. Wielu rodzic贸w ma dzi艣 problemy z wyznaczeniem dzieciom ich granic, dlatego wiele dzieci wzrasta bez jasno ustanowionych zasad. Nasze pociechy w og贸le nie wiedz膮, gdzie si臋 znajduj膮 jakie艣 granice i w czym nie mog膮 posuwa膰 si臋 za daleko. Hamburski pedagog Jan-Uwe Rogge w swojej ksi膮偶ce Dzieci potrzebuj膮 granic z humorem, ale i stanowczo艣ci膮 wezwa艂 rodzic贸w, aby wyznaczyli dzieciom wyra藕ne granice. W przeciwnym razie rodzic nie ma prawa skar偶y膰 si臋, 偶e dzieci robi膮 z nim, co chc膮. "Ustanowi膰 granice, oznacza wzajemnie si臋 szanowa膰 i respektowa膰 w swojej osobowo艣ci" (J-U. Rogge).
Wielu rodzicom jest trudno wyznaczy膰 granice swoim dzieciom, poniewa偶 chc膮 dla nich jak najlepiej. Cz臋sto sami cierpieli z tego powodu, 偶e ich rodzice wyznaczyli im zbyt ciasne granice, a ich przekroczenie 艂膮czy艂o si臋 z karami. Chcieliby zaoszcz臋dzi膰 tego swoim dzieciom. Ze strachu, aby nie zgotowa膰 swoim dzieciom takich samych do艣wiadcze艅, w og贸le nie ustanawiaj膮 granic. Jednak przez takie post臋powanie nie pomagaj膮 ani sobie, ani dzieciom, poniewa偶 nie mog膮 one otrze膰 si臋 o granice, kt贸rych nie ma. Otarcie si臋 wywo艂uje ciep艂o, ustanawianie granic jest wi臋c oznak膮 mi艂o艣ci. Wychowanie, kt贸re nie stawia granic, dzieci przyjmuj膮 nie jako przejaw wolno艣ci i mi艂o艣ci, ale jako oboj臋tno艣膰 i brak zainteresowania. To jest dla dzieci w pewnym sensie przeci膮偶eniem i czyni je agresywnymi.

Konsekwencje w wychowaniu
Dzieci, kt贸rym nie postawiono 偶adnych jasnych granic, czuj膮 si臋 zmuszone do zaznaczania swojej obecno艣ci, aby wreszcie do艣wiadczy膰 granic stawianych im przez rodzic贸w. Rogge uwa偶a, 偶e: "stanowczo艣膰 stwarza granice tam, gdzie ich nie ma, je艣li panuje niepewno艣膰, dzieci zaczynaj膮 narusza膰 granice, aby przekona膰 si臋, jak daleko mog膮 si臋 posun膮膰." Rodzice nie ustalaj膮cy granic s膮 cz臋sto terroryzowani przez swoje dzieci, a偶 wreszcie "wybuchaj膮". To wp臋dza dzieci w jeszcze wi臋ksz膮 niepewno艣膰, gdy偶 nie ma 偶adnych jasnych zasad i nie czuj膮 si臋 one traktowane powa偶nie. Niekt贸rzy rodzice pr贸buj膮 ustanowi膰 granice, ale nie s膮 konsekwentni w swoim post臋powaniu i pozwalaj膮, aby dzieci nimi manipulowa艂y. Dzieci doskonale wyczuwaj膮, w jaki spos贸b mog膮 wp艂ywa膰 na rodzic贸w. Niekt贸re z nich rz膮dz膮 rodzicami, wzbudzaj膮c wyrzuty sumienia, inne za艣 gro偶膮, 偶e sobie co艣 zrobi膮 lub zarzucaj膮 rodzicom brak mi艂o艣ci i zainteresowania. Kto ustanawia granice, musi by膰 r贸wnie偶 konsekwentny, w przeciwnym razie dzieci nie b臋d膮 na nie zwa偶a艂y. Rogge m贸wi o tym bardzo wyra藕nie: "Kto ignoruje ci膮g艂e przekraczanie granic przez dzieci, jest w stosunku do nich oboj臋tny, przyczynia si臋 nie tylko do wzmocnienia w nich postawy niszczycielskiej, ale przeszkadza w wykszta艂caniu si臋 poczucia w艂asnej warto艣ci, niszczy uczucie wzajemnego respektu i szacunku."
Wielu rodzic贸w nie ustanawia granic, poniewa偶 nie chce uchodzi膰 za staromodnych. Dzieci wiedz膮 dok艂adnie, jak mog膮 sprawi膰, 偶eby rodzice mieli wyrzuty sumienia. M贸wi膮 wtedy cz臋sto: "Wszyscy to mog膮. Wszyscy to maj膮. Tylko wy jeste艣cie tak staromodni i macie w膮skie horyzonty, nie pozwalaj膮c mi na to." Potrzebna jest wewn臋trzna jasno艣膰 i pewno艣膰, aby nie podda膰 si臋 takim pr贸bom manipulacji. Inni rodzice nie ustanawiaj膮 偶adnych granic, poniewa偶 obawiaj膮 si臋 konflikt贸w. Z pewno艣ci膮 ten, kto ustanawia granice, nara偶a si臋 na krytyk臋 dzieci, a ta jest cz臋sto bardzo ostra. Dzieci nauczy艂y si臋 z medi贸w, jak na wystarczaj膮co du偶o sposob贸w dokucza膰 rodzicom stawiaj膮cym im wymagania. Kiedy moja siostra wyznaczy艂a swojemu trzynastoletniemu synowi jak膮艣 granic臋, najpierw zacz膮艂 p艂aka膰, a potem zacz膮艂 robi膰 jej wyrzuty, 偶e jest staromodna. Jednak po kilku tygodniach stwierdzi艂: "Wy przynajmniej si臋 o mnie troszczycie. Inni rodzice pozwalaj膮 na wszystko, 偶eby mie膰 spok贸j." M贸j siostrzeniec czu艂, 偶e granica zosta艂a ustanowiona nie z powodu odrzucenia czy dla jakiego艣 "widzimisi臋", ale w艂a艣nie dla powa偶nego traktowania go. Matka odwa偶y艂a si臋 przeciwstawi膰 dziecku, poniewa偶 jej na nim zale偶a艂o. Syn to zaakceptowa艂, chocia偶 z pocz膮tku w spos贸b naturalny pr贸bowa艂 przeciwstawi膰 si臋, chc膮c wywo艂a膰 u niej wyrzuty sumienia.
Psychologia rozwojowa m贸wi, 偶e to przede wszystkim ojciec ustanawia granice. Jednak wielu ojc贸w nie wype艂nia tego zadania. M臋偶czy藕ni chc膮 uchodzi膰 raczej za ojc贸w pe艂nych zrozumienia ni偶 za zbyt autorytatywnych. Je艣li jednak zrezygnuj膮 ze swojej roli ojca, dzieci nie odnajd膮 nigdy swojej w艂asnej to偶samo艣ci, bo nie b臋d膮 wiedzia艂y, czym si臋 maj膮 kierowa膰. Statystyki wykazuj膮, 偶e dzieci wychowane bez ojc贸w cz臋艣ciej naruszaj膮 prawo, poniewa偶 nie nauczy艂y si臋, gdzie s膮 ich granice, nie by艂y te偶 upominane, aby trzyma艂y si臋 ustalonych granic. Psychiatra Horst Petri, kt贸ry napisa艂 ksi膮偶k臋 o braku ojc贸w, zestawia wyniki empirycznych projekt贸w badawczych i stwierdza (szczeg贸lnie w przypadku ch艂opc贸w, kt贸rzy nie mieli ojca) "wyra藕n膮 sk艂onno艣膰 do naruszania regu艂, przekraczania granic i agresywnego zachowania, kt贸ra - napotykaj膮c na niekorzystne warunki - nierzadko mo偶e przerodzi膰 si臋 w demoralizacj臋 i zachowania kryminalne." Petri stwierdza, 偶e ch艂opcy cierpi膮 z powodu braku ojca bardziej ni偶 dziewcz臋ta. Ojciec odgrywa szczeg贸lnie wa偶n膮 rol臋 w kszta艂towaniu si臋 sumienia i we "wpojeniu norm spo艂ecznych i standard贸w zachowa艅." Je艣li ojciec nie wype艂nia swojego zadania, istnieje niebezpiecze艅stwo, 偶e ch艂opcy nigdy nie naucz膮 si臋 przestrzegania granic. Uwa偶aj膮 p贸藕niej, 偶e 艣wiat musi dostosowywa膰 si臋 do nich. Takie nierealistyczne nastawienie do rzeczywisto艣ci sprawia, 偶e m艂odzi m臋偶czy藕ni cz臋sto ponosz膮 kl臋sk臋, jak tylko pojawi膮 si臋 w ich 偶yciu pierwsze trudno艣ci i zostan膮 im na艂o偶one granice w postaci zasad, nakaz贸w i zakaz贸w.

Czego dzieci naprawd臋 pragn膮
Rodzice nie post臋puj膮 prawid艂owo, je艣li chc膮 by膰 zawsze wyrozumiali i tylko delikatnie napomkn膮 co艣 o z艂ym zachowaniu swoich pociech. Dzieci p贸藕niej pogardzaj膮 tylko tak膮 "paplanin膮". Czuj膮 wyra藕nie, 偶e rodzice s膮 tch贸rzliwi i boj膮 si臋 konfrontacji z dzieckiem. Rodzic m贸wi wtedy: "Denerwujesz mnie." Dzieci nie tylko potrzebuj膮, ale pragn膮 rodzic贸w, kt贸rzy jasno okre艣laj膮 swoje wymagania. Dopiero wtedy, kiedy wszystko jest jasno okre艣lone, mog膮 z dzieckiem stan膮膰 do otwartej konfrontacji. Jednak wielu rodzic贸w boi si臋 tego. Rodzic chce okazywa膰 jedynie zrozumienie i ostatecznie sam do艣wiadcza膰 zrozumienia dzieci, a powinno si臋 raczej powa偶nie traktowa膰 swoj膮 rol臋 ojca i matki.
Jan-Uwe Rogge przytacza ciekawy przyk艂ad. B臋d膮c u pewnej matki, kt贸ra skar偶y si臋 na swojego syna nie przestrzegaj膮cego 偶adnych regu艂, zapyta艂, czego tak w艂a艣ciwie ma si臋 trzyma膰 jej dziecko. W贸wczas sta艂o si臋 jasne, 偶e nie ustanowi艂a 偶adnych wyra藕nych granic. Wysz艂a z za艂o偶enia, 偶e syn sam przecie偶 powinien wiedzie膰, co ma robi膰; w konsekwencji on stawa艂 si臋 coraz bardziej niezno艣ny. Kiedy matka rozmawia艂a z pedagogiem, syn wtargn膮艂 do pokoju i krzykn膮艂, 偶e chce pi膰. Powiedzia艂a, 偶e mo偶e sobie wzi膮膰 z lod贸wki sok, jaki chce. Wzi膮艂 sok pomara艅czowy. Zaraz jednak znowu przyszed艂, poniewa偶 sok by艂 dla niego za zimny. Kiedy matka odes艂a艂a go, 偶eby wzi膮艂 sobie, co chce, znowu przyszed艂 z p艂aczem. Upu艣ci艂 butelk臋 na pod艂og臋, a ona si臋 st艂uk艂a. Kiedy Jan-Uwe Rogge porozmawia艂 z ch艂opcem, okaza艂o si臋, 偶e wie on dok艂adnie, jak ma wyprowadzi膰 matk臋 z r贸wnowagi i ch臋tnie z tego korzysta. Kiedy matka nie mo偶e ju偶 z nim wytrzyma膰, bije go, ale robi jej si臋 zaraz tak przykro, 偶e syn mo偶e wtedy u niej wszystko uprosi膰. Terapeuta zapyta艂, jak matka powinna wtedy zareagowa膰, w贸wczas ch艂opiec powiedzia艂: "Kiedy robi臋 co艣 藕le, powinna mi o tym powiedzie膰!" Nast臋pnie wyja艣ni艂 pedagogowi, dlaczego tak sprowokowa艂 matk臋: "Chcia艂em zobaczy膰, jakie s膮 granice jej wytrzyma艂o艣ci." Jednocze艣nie zauwa偶y艂: "Z panem nie m贸g艂bym tak post臋powa膰, czuj臋 to, ale ch臋tnie bym spr贸bowa艂."
Ta historia pokazuje wyra藕nie, 偶e dzieci chc膮, aby rodzice jasno powiedzieli o swoich oczekiwaniach wobec nich. Je艣li jedynie staraj膮 si臋 by膰 wyrozumiali, obci膮偶aj膮 tym swoje dzieci. Rodzice m贸wi膮 wtedy do swojego w艂asnego dzieci臋cego "ja", a nie do w艂asnych dzieci. Dzieci pragn膮 granic, aby w starciu z nimi pozna膰 siebie i mie膰 oparcie w rodzicach. Wymaga to od rodzic贸w gotowo艣ci do ostrzejszych dyskusji i, w przypadku konfliktu, odwagi do przyj臋cia stwierdze艅, 偶e s膮 "staromodni" i "g艂upi".

6. Zdystansowanie si臋 mo偶e by膰 zbawienne
O zdrowej agresji i dystansie

Zbawienna odmowa
R贸wnie偶 w odniesieniu do omawianego problemu pojawi膮 si臋 zaskakuj膮ce odkrycia, je艣li spojrzymy na osob臋 Jezusa. Ewangelista Marek przedstawia Jezusa jako uzdrowiciela, do kt贸rego przychodz膮 t艂umy chorych, aby uleczy艂 ich z dolegliwo艣ci. Kiedy podesz艂a do Niego pewna Syrofenicjanka i prosi艂a Go o uzdrowienie c贸reczki, Jezus z pocz膮tku nie okaza艂 ch臋ci pomocy (Mk 7,24-30). Chce si臋 wycofa膰; zwraca te偶 uwag臋 na jej zachowanie.
W czasie spotka艅 biblijnych, kiedy czytany i analizowany jest powy偶szy fragment, kobiety cz臋sto denerwuj膮 si臋 z powodu takiego post臋powania Jezusa. Wyobra藕my sobie t臋 scen臋: Jezus wraz z uczniami uda艂 si臋 w okolice Tyru i chcia艂 pozosta膰 w ukryciu, aby nie przeszkadza艂y Mu polityczne niepokoje w Galilei. Mo偶na by powiedzie膰, 偶e wybra艂 si臋 za granic臋 i ukry艂 w klauzurze, aby by膰 tylko ze swoimi uczniami, a tu przychodzi do Niego Syrofenicjanka i pada Mu do st贸p. Mo偶na sobie wyobrazi膰, jak musia艂a obejmowa膰 Jego stopy. Prosi Go, aby uzdrowi艂 jej c贸rk臋, kt贸ra by艂a op臋tana przez z艂ego ducha. Jezus jednak odmawia; nie wys艂uchuje natychmiast jej pro艣by, ale pokazuje, dlaczego jej c贸rka zosta艂a op臋tana. Wyja艣nia matce, 偶e by艂a za bardzo zatroskana o w艂asne sprawy i zaniedba艂a c贸rk臋. Ostry ton Jezusa wobec prosz膮cej o pomoc kobiety szokuje i irytuje czasami niekt贸rych czytaj膮cych Bibli臋. Maj膮 oni przed oczyma obraz Jezusa, kt贸ry jest zawsze gotowy do pomocy i jest im trudno zrozumie膰 t臋 odmow臋. Rozumiej膮 t臋 odmow臋 jako odrzucenie, jednak historia pokazuje, 偶e by艂o inaczej. W艂a艣nie przez odmow臋 nast臋puje uzdrowienie.
Matki i c贸rki
Jezus, odmawiaj膮c z pocz膮tku prosz膮cej kobiecie, umo偶liwia jej zdystansowanie si臋 wobec w艂asnej c贸rki. Relacje mi臋dzy matk膮 i c贸rk膮 tylko wtedy b臋d膮 uk艂ada艂y si臋 dobrze, je艣li obie b臋d膮 umia艂y roz艂膮czy膰 si臋. Oczywi艣cie nie oznacza to ca艂kowitej roz艂膮ki; c贸rka potrzebuje matki, aby w relacji z ni膮 rozwin膮膰 swoj膮 w艂asn膮 kobiec膮 to偶samo艣膰. Je艣li jednak granice b臋d膮 p艂ynne, c贸rka nie odnajdzie swojej w艂asnej to偶samo艣ci. Niejasno艣膰 b臋dzie jak opanowuj膮cy j膮 demon; m艂oda kobieta nie b臋dzie w stanie poradzi膰 sobie sama ze sob膮. R贸wnie偶 matka nie b臋dzie wiedzia艂a, jak ma post臋powa膰 z c贸rk膮. Mo偶e s膮dzi膰, 偶e c贸rka jest op臋tana przez z艂ego ducha, a w rzeczywisto艣ci b臋dzie to brak granicy, kt贸ry doprowadzi do konfliktu mi臋dzy matk膮 i c贸rk膮. Psychoterapeutka Thea Bauriedl nazywa tak膮 symbiotyczn膮 relacj臋 mi臋dzy matk膮 i c贸rk膮 "relacj膮 pozbawion膮 granic". Je艣li ta relacja nie b臋dzie posiada艂a 偶adnych granic, c贸rka nie b臋dzie wiedzia艂a, na jakim znajduje si臋 gruncie. Straci 艣wiadomo艣膰 w艂asnych uczu膰 i przyw艂aszczy sobie uczucia matki; nie b臋dzie potrafi艂a powiedzie膰, co sama w艂a艣ciwie czuje. Niekt贸re c贸rki reaguj膮 na ten brak granic ca艂kowit膮 izolacj膮. Odgradzaj膮 si臋 od matki tak mocno, 偶e to j膮 rani. Matka czuje si臋 bezradna w stosunku do c贸rki - nie b臋dzie potrafi艂a zbli偶y膰 si臋 do niej, ale nie przestanie si臋 ni膮 zajmowa膰. Thea Bauriedl, kiedy dotyka tematu relacji pozbawionych granic, m贸wi o podw贸jnym przywi膮zaniu. Dziecko chcia艂oby kocha膰 matk臋, ale jednocze艣nie my艣li, 偶e matka boi si臋 tej mi艂o艣ci, a wi臋c t艂umi uczucie. To podw贸jne przywi膮zanie czyni c贸rk臋 niezdoln膮 do normalnych kontakt贸w. Ludzie j膮 poci膮gaj膮, pragnie ich mi艂o艣ci, ale t艂umi j膮 z obawy, aby nie stworzy膰 zbyt du偶ej blisko艣ci, bo ludzie mog膮 nie chcie膰 jej mi艂o艣ci.

Zewn臋trzne i wewn臋trzne zdystansowanie si臋
Relacje mi臋dzy matk膮 i c贸rk膮, kt贸re s膮 pozbawione granic, maj膮 dla c贸rki fatalne konsekwencje. Pewna kobieta w dzieci艅stwie s艂ysza艂a od matki wci膮偶 powtarzane zdanie: "Je艣li nie b臋dziesz grzeczna, to umr臋." Owo wezwanie do pos艂usze艅stwa by艂o nie tylko moralnym upomnieniem, ale powa偶n膮 gro藕b膮. Spowodowa艂o, 偶e ta kobieta by艂a od matki ca艂kowicie uzale偶niona. Jak pope艂ni艂a jaki艣 b艂膮d, opanowywa艂 j膮 strach, 偶e zrani matk臋 i przez to sprowadzi na ni膮 艣mier膰.
Taka relacja pozbawiona granic jest ogromnym obci膮偶eniem r贸wnie偶 dla matki. Nie potrafi ona poradzi膰 sobie z c贸rk膮 i nie rozumie jej post臋powania. Pr贸buje wtedy okaza膰 jej jeszcze wi臋cej blisko艣ci, przez to cz臋sto rozpieszcza c贸rk臋, aby uspokoi膰 swoje sumienie. Uwa偶a, 偶e pope艂ni艂a jakie艣 b艂臋dy wychowawcze i chcia艂aby je teraz naprawi膰, lecz wszystko staje si臋 jeszcze bardziej zagmatwane. Jezus dodaje matce odwagi, aby umia艂a zdystansowa膰 si臋 wobec c贸rki. Powinna dostrzec te偶 swoje potrzeby i zwa偶a膰 na w艂asne granice. Je艣li b臋dzie potrafi艂a zdystansowa膰 si臋 wobec c贸rki, ta odnajdzie w艂asn膮 偶yciow膮 przestrze艅, w kt贸rej rozkwitnie i rozwinie w艂asn膮 to偶samo艣膰.
Wiele c贸rek cierpi z tego powodu, 偶e matka cz臋sto narusza艂a ich granice. Nie mog艂y zamkn膮膰 si臋 w swoim pokoju, matka czyta艂a ich pami臋tnik, nie mia艂y w艂asnej przestrzeni, w kt贸rej mog艂yby czu膰 si臋 pewnie. Kiedy takie c贸rki dorosn膮, maj膮 ci膮gle wra偶enie, 偶e matka b臋dzie bezustannie si臋 wtr膮ca膰. Maj膮 cz臋sto problemy z dystansem wobec innych ludzi i w艂asnych dzieci; przejmuj膮 nie艣wiadomie niezdolno艣膰 swojej matki do dystansu. Wewn臋trznie czuj膮 si臋 wci膮偶 obserwowane i oceniane przez matk臋. P贸藕niej same maj膮 problemy z dystansem wobec swojej rodziny czy wobec wymaga艅 kole偶anek z pracy. Zach臋ta Jezusa przynosi uzdrowienie. C贸rka mo偶e sta膰 si臋 sob膮 i "oddzieli膰 si臋" od matki. Tylko wtedy, kiedy b臋dzie istnia艂 jaki艣 dystans mi臋dzy matk膮 i c贸rk膮, powstanie owocna relacja, w kt贸rej c贸rka rozpozna pozytywne warto艣ci przekazane jej przez matk臋. Takie kobiety b臋d膮 te偶 zdolne do zachowywania w 偶yciu zdrowego dystansu i odgradzania si臋 od zewn臋trznych oczekiwa艅.
Nie chodzi tu tylko o zewn臋trzny dystans. W czasie rozm贸w i udzielania porad spotykam nast臋puj膮ce przypadki: Wiele c贸rek jest wewn臋trznie zwi膮zanych z matk膮. Nawet je艣li zachowa艂y zewn臋trzny dystans, przej臋艂y nie艣wiadomie niekorzystn膮 stron臋 osobowo艣ci matki. Matka by艂a na zewn膮trz zawsze uprzejma i gotowa do pomocy, ale nie艣wiadomie przekazywa艂a swoj膮 niech臋膰 do 偶ycia. C贸rka nie wie, dlaczego czasami czuje si臋 taka zm臋czona 偶yciem, jakby sparali偶owana, dopiero w czasie terapii u艣wiadamia sobie, 偶e 偶yje ciemn膮 stron膮 osobowo艣ci swojej matki. Potrzeba nieraz d艂ugiego czasu, aby zdystansowa膰 si臋 wewn臋trznie wobec swojej matki. Czy tego chcemy, czy nie, inni maj膮 wp艂yw na nasz膮 pod艣wiadomo艣膰. Kiedy u艣wiadomimy sobie to, co by艂o dotychczas nie艣wiadome, b臋dziemy mogli powoli odgradza膰 si臋 od ciemnej strony osobowo艣ci matki. Tej ciemnej strony b臋dziemy jednak co jaki艣 czas do艣wiadcza膰, nawet je艣li si臋 od niej zdystansujemy. Sztuka polega na tym, aby dostrzec t臋 ciemn膮 stron臋, a nast臋pnie odgrodzi膰 si臋 od niej. Kiedy czuj臋 si臋 przygn臋biona, mog臋 powiedzie膰: "To znowu ciemna strona osobowo艣ci mojej matki. To nastr贸j depresyjny. Zostawi臋 go przy niej." Je艣li rozpoznam nie艣wiadomy wp艂yw mojej matki, mo偶e pojawi膰 si臋 we mnie si艂a do aktywnego wzi臋cia 偶ycia w swoje r臋ce. Dystansuj膮c si臋 od tej ciemnej strony, odkryj臋 drzemi膮ce we mnie si艂y.

Zdrowy dystans
Kobiety cz臋sto opowiadaj膮, 偶e jest im trudno zdystansowa膰 si臋 wobec matek wymagaj膮cych opieki. Chcia艂yby same piel臋gnowa膰 swoje matki i u艂atwia膰 im staro艣膰, ale wkr贸tce zauwa偶aj膮, 偶e zaczynaj膮 chodzi膰 do matki z pewnym oporem wewn臋trznym i denerwuj膮 si臋, kiedy matka wyrazi jakie艣 偶yczenie. Pewna kobieta powiedzia艂a: "Kiedy wychodz臋 od matki, czuj臋 si臋 s艂absza i wyczerpana." Przyjmuje ona na siebie niezadowolenie matki i to j膮 rani. W takiej sytuacji szczeg贸lnie konieczne jest zachowanie dystansu. Pewn膮 pomoc膮 by艂aby kr贸tka medytacja przed odwiedzinami u matki, aby "zebra膰 si臋 w sobie". Im bardziej kto艣 jest zakorzeniony w swoim wn臋trzu, tym mniej inny cz艂owiek mo偶e naruszy膰 jego granic臋. Dostrzegam pragnienia matki. Nie broni臋 si臋 przed tym, ale po prostu przyjmuj臋 je do wiadomo艣ci. P贸藕niej staram si臋 rozezna膰, kt贸re 偶yczenia mog臋 spe艂ni膰, a kt贸re nie. W ten spos贸b staje si臋 mo偶liwy nie ograniczaj膮cy mnie, wolny i jednocze艣nie pe艂en mi艂o艣ci kontakt z matk膮, kt贸ry b臋dzie pomocny dla obu stron.
Pomocne te偶 b臋dzie "oddanie" matce uczu膰, kt贸re spostrzegamy u siebie w czasie odwiedzin u niej. Wyobra偶am sobie na przyk艂ad, jak u matki mo偶e wygl膮da膰 niezadowolenie, kt贸re ja teraz odczuwam. Wtedy zrodzi si臋 we mnie raczej wsp贸艂czucie dla tej starszej osoby, kt贸ra nie potrafi zaakceptowa膰 sama siebie, jest wewn臋trznie rozdarta i roz偶alona. Takie spojrzenie pomo偶e mi traktowa膰 matk臋 z wi臋ksz膮 cierpliwo艣ci膮 i 艂agodno艣ci膮, pozwoli r贸wnie偶 nie przeci膮偶a膰 si臋. Nie mog臋 zapobiec pojawianiu si臋 we mnie negatywnych uczu膰 po spotkaniu z niekt贸rymi lud藕mi. Cz臋sto przejmuj臋 te negatywne uczucia, kt贸re tkwi膮 w innych. Po moich w艂asnych uczuciach mog臋 rozpozna膰 stan innych os贸b; oddaj膮c te ich uczucia z powrotem, zaczn臋 konfrontowa膰 si臋 ze swoimi w艂asnymi. Zamiast agresji odczuj臋 wewn臋trzn膮 jasno艣膰, zamiast niezadowolenia wsp贸艂czucie, zamiast nastroju depresyjnego swoj膮 w艂asn膮 si艂臋. W czasie spotka艅 emocje innych "przechodz膮" przez moj膮 w艂asn膮 granic臋. Je艣li sobie to u艣wiadomi臋, b臋d臋 w stanie zachowa膰 dystans. Zostawi臋 innym ich emocje i spojrz臋 na nie ze zdrowym dystansem, bez oceniania czy pot臋piania ich.

7. Nie pozwoli膰 naruszy膰 w艂asnych granic
O presji zewn臋trznej i w艂asnym centrum

Ca艂kiem w swoim wn臋trzu
Kto jest zakotwiczony we w艂asnym wn臋trzu, jest odporny na zranienia i naruszenie w艂asnych granic. Ewangelista Marek opisuje to w kilku scenach: Jezus jest ca艂kowicie sob膮 i nie pozwala si臋 wytr膮ci膰 z wewn臋trznej r贸wnowagi, 偶eby inni m贸wili Mu, co ma robi膰. Wr臋cz przeciwnie: zachowuje suwerenno艣膰. Wie, kim jest i czyni to, co uwa偶a za s艂uszne. Jego przeciwnicy chcieliby Nim kierowa膰 i wywiera膰 na Niego presj臋, jednak nie udaje im si臋 przedrze膰 przez granice, kt贸re On wyznacza.
Dwie sceny s膮 w tym kontek艣cie szczeg贸lnie pomocne; jedna - z Ewangelii wed艂ug 艣w. Marka (Mk 3,1-6) - przedstawia Jezusa id膮cego w szabat do synagogi, jak przysta艂o na pobo偶nego 呕yda. Ujrza艂 tam m臋偶czyzn臋 z uschni臋t膮 r臋k膮. Zaraz te偶 przej膮艂 inicjatyw臋 i powiedzia艂 do niego: "Podnie艣 si臋 na 艣rodek!" (Mk 3,3). Jezus m贸g艂by tylko si臋 przys艂uchiwa膰 i pogr膮偶y膰 w modlitwie, jednak czuje wewn臋trzny impuls, kt贸ry ka偶e Mu uzdrowi膰 tego m臋偶czyzn臋. Jednocze艣nie ma 艣wiadomo艣膰 tego, 偶e obserwuj膮 Go faryzeusze. Szukaj膮 powodu, aby Go oskar偶y膰. Je艣li uzdrowi w szabat chorego nie b臋d膮cego w niebezpiecze艅stwie 艣mierci, b臋d膮 mieli podstaw臋 do oskar偶enia. Jezus nie daje si臋 zastraszy膰 faryzeuszom. Stawia im te偶 jasne, ale i ostre pytanie: "Co wolno w szabat: uczyni膰 co艣 dobrego czy co艣 z艂ego? 呕ycie uratowa膰 czy zabi膰?" (Mk 3,4). Jezus jest Tym, kt贸ry aktywnie dzia艂a. Zmusza swoich przeciwnik贸w do jakiej艣 reakcji. Oni s膮 jednak zbyt tch贸rzliwi. Nie maj膮 odwagi odpowiedzie膰, poniewa偶 pytanie postawione im przez Jezusa demaskuje ich prawdziwy zamiar. Je艣li b臋d膮 obstawa膰 przy zachowywaniu przepis贸w w szabat, b臋dzie to opowiedzenie si臋 za z艂em, czyli niszczeniem 偶ycia. Nie potrafi膮 szczerze przyzna膰 si臋 do tego, a wi臋c milcz膮. Jezus nie daje im nad sob膮 偶adnej w艂adzy. Spogl膮da tylko "na nich dooko艂a z gniewem, zasmucony z powodu zatwardzia艂o艣ci ich serc" (Mk 3,5).
Gniew j est si艂膮, kt贸ra pomaga mi zdystansowa膰 si臋 od drugiego cz艂owieka i wyznaczy膰 jasn膮 granic臋. "Ty jeste艣 tam, a ja tu. Mo偶esz by膰 taki, jaki chcesz. Nie robi臋 ci wyrzut贸w. Ja pozostan臋 jednak przy moim zdaniu. Mo偶esz mie膰 twarde i nierozumne serce, ale to jest tw贸j problem. Nie pozwol臋, aby to mia艂o na mnie wp艂yw." Jezus czyni to, co uwa偶a naprawd臋 za s艂uszne. Nie uwzgl臋dnia oczekiwa艅 faryzeuszy, nie pozwala, 偶eby przekroczyli Jego granic臋 i swoj膮 rygorystyczn膮 postaw膮 m贸wili Mu, co ma robi膰. Jest niezale偶ny, dzia艂a, kieruj膮c si臋 g艂osem w艂asnego wn臋trza. Inni chcieliby naruszy膰 Jego granice, ale On do tego nie dopuszcza. Chroni si臋 przed ich ingerencj膮.

Wewn臋trzna harmonia
Cz臋sto kierujemy si臋 oczekiwaniami i os膮dami innych. Nie obstajemy przy tym, co uwa偶amy za s艂uszne. Jak tylko presja z zewn膮trz staje si臋 zbyt mocna, opuszczamy nasz teren. Uwzgl臋dniamy pogl膮dy innych i dopasowujemy si臋 do nich. Niszczymy przez to w艂asne pogl膮dy; wszystko staje si臋 p艂ynne. Dopasowujemy si臋 do otoczenia i tracimy przez to szacunek dla nas samych. Je艣li zbyt cz臋sto dopasowywali艣my si臋 do oczekiwa艅 innych, tracimy poczucie w艂asnej to偶samo艣ci i nie wiemy ju偶, czego chcemy. Nie mamy ju偶 艂膮czno艣ci z w艂asnymi uczuciami. Pozwalamy, aby m贸wiono nam z zewn膮trz, jak mamy si臋 czu膰 i jak post臋powa膰. To prowadzi coraz bardziej do wyobcowania i oddalenia od naszego wn臋trza. Pozwalamy innym przekracza膰 osobiste granice i kierowa膰 naszym wewn臋trznym obszarem. Fascynuj膮ca jest wolno艣膰 Jezusa. Bunt pomaga Mu jednoznacznie odgrodzi膰 si臋 od faryzeuszy i wewn臋trznie uwolni膰 si臋 od ich wp艂ywu. Ma oparcie w swoim wn臋trzu i czyni to, co uwa偶a za stosowne. T臋sknimy za tak膮 wolno艣ci膮 i przejrzysto艣ci膮. Tak膮 postaw臋 Jezus przyp艂aci艂 偶yciem, jednak wewn臋trzna harmonia jest dla Niego wa偶niejsza ni偶 oklaski t艂um贸w.
Jest jeszcze inna scena, kt贸ra ukazuje, 偶e Jezus kieruje si臋 w swoim dzia艂aniu wewn臋trznym przekonaniem i wolno艣ci膮, nie ma potrzeby usprawiedliwiania si臋. My cz臋sto pr贸bujemy usprawiedliwia膰 si臋, kiedy m贸wimy "nie". Sami chcieliby艣my si臋 t艂umaczy膰, dlaczego tego czy tamtego teraz nie mo偶emy uczyni膰. Jezus rezygnuje z takich t艂umacze艅, czyni tak, jak uwa偶a za s艂uszne. Nie pozwala te偶 manipulowa膰 swoimi wypowiedziami. Sam przejmuje inicjatyw臋. Stawia innym pytania, zamiast samemu odpowiada膰 na zadane. Zawsze kiedy czujemy si臋 zmuszeni do udzielenia innym odpowiedzi na wszystkie pytania, pojawia si臋 niebezpiecze艅stwo, 偶e pozwolimy si臋 przycisn膮膰 do muru. B臋dziemy musieli si臋 broni膰 i usprawiedliwia膰, a偶 nagle zauwa偶ymy, 偶e pozwolili艣my innym naruszy膰 nasze granice i wmusi膰 w nas nie swoje regu艂y gry. Jezus post臋puje ca艂kiem inaczej. Kieruje si臋 swoim wn臋trzem i nie pozwala, aby z zewn膮trz m贸wiono Mu, co ma robi膰. Nie daje si臋 te偶 zmusi膰 do uzasadniania swojego post臋powania, ale raczej stawia innym pytania, kt贸re ich nurtuj膮. Ukazuje im wa偶no艣膰 problem贸w za pomoc膮 granicy, kt贸rej nie mog膮 przekroczy膰.

Post臋powa膰 suwerennie
艢wi臋ty Marek przedstawia nam jeszcze inn膮 scen臋, z kt贸rej mo偶emy uczy膰 si臋 od Jezusa wolno艣ci. Kilku faryzeuszy i zwolennik贸w Heroda przychodzi do Jezusa i chce Go z艂apa膰 w pu艂apk臋. Pr贸buj膮 najpierw zaw艂adn膮膰 Nim poprzez pochlebstwa i nazywanie Go Mistrzem, kt贸ry zawsze m贸wi prawd臋. Ju偶 takie z pozoru pozytywne traktowanie jest pr贸b膮 naruszenia granicy i zaw艂adni臋cia Nim. Niekt贸rzy staj膮 si臋 bezbronni wobec mnogo艣ci prawionych komplement贸w. Wystarczy si臋 im przypo-chlebi膰, aby nie m贸wili ju偶 tego, co naprawd臋 my艣l膮. Pr贸buj膮 potwierdzi膰 komplement za pomoc膮 s艂贸w i zachowania. Nie s膮 ju偶 ca艂kowicie sob膮. Jezus jest jednak odporny na takie manipulacje w niew艂a艣ciwym kierunku; pozostaje sob膮 i nie pozwala kierowa膰 w艂asn膮 osob膮.
Zwolennicy Heroda stawiaj膮 Mu podst臋pne pytanie: "Czy wolno p艂aci膰 podatek cezarowi, czy nie? Mamy p艂aci膰, czy nie p艂aci膰?" (Mk 12,14). Oboj臋tnie, jak Jezus odpowiedzia艂by, mo偶na by Mu co艣 zarzuci膰. Je艣li powie, 偶e nale偶y p艂aci膰 cezarowi podatek, b臋dzie mia艂 przeciwko sobie pobo偶nych 呕yd贸w. Odwr贸c膮 si臋 od Niego rozczarowani i powiedz膮, 偶e jest po stronie Rzymian. Je艣li uzna, 偶e nie nale偶y p艂aci膰, b臋dzie mia艂 przeciw sobie zwolennik贸w Heroda. Oskar偶膮 Go przed Herodem i Rzymianami. Nawo艂ywanie do sprzeciwiania si臋 p艂aceniu podatk贸w by艂o wystarczaj膮cym powodem, aby kogo艣 zaaresztowa膰 i zg艂adzi膰. Faryzeusze sami nie byli zgodni co do tej kwestii. Raczej byli przeciw podatkom, ale jednocze艣nie byli za bardzo tch贸rzliwi, 偶eby sw贸j pogl膮d obr贸ci膰 w czyn. I tak oszukiwali si臋 nawzajem. Jezus nie daje si臋 w to wci膮gn膮膰, nie pozwala na 偶adne manipulacje. R贸wnie偶 na tym polu podejmuje inicjatyw臋 i rozkazuje faryzeuszom: "Przynie艣cie mi denara, chc臋 zobaczy膰" (Mk 12,15). Faryzeusze przynosz膮 Jezusowi denara i przyznaj膮, 偶e widz膮 na nim podobizn臋 cezara. Jezus przez moment obmy艣la strategi臋 dzia艂ania. Nie wdaje si臋 w niepotrzebne rozwa偶ania. Pyta przeciwnik贸w, czyja podobizna jest przedstawiona na denarze. Odpowiadaj膮, 偶e cezara, wtedy Jezus m贸wi co艣, co wyra偶a Jego wewn臋trzn膮 wolno艣膰 i zamyka usta pytaj膮cym: "Oddajcie wi臋c cezarowi to, co nale偶y do cezara, a Bogu to, co nale偶y do Boga" (Mk 12,17). Chodzi o system gospodarczy, budow臋 dr贸g, infrastruktur臋, sprawy pieni臋偶ne. Wszystko to nale偶y do cezara. W ten spos贸b nie odpowiedzia艂 na ich pytanie o p艂acenie podatk贸w. Powiedzia艂 tylko, 偶e mieszka艅cy maj膮 odda膰 to, co otrzymali od cezara, ale siebie samych, swoje cz艂owiecze艅stwo otrzymali od Boga, powinni wi臋c zwr贸ci膰 je Bogu. Nad tym wszystkim nie ma w艂adzy 偶aden cezar. Cz艂owiek nale偶y do Boga, a nie do jakiego艣 w艂adcy. Takiej odpowiedzi Jezusa zwolennicy Heroda nie mogli ju偶 nic zarzuci膰.
Zdarza si臋 cz臋sto, 偶e poprzez stawiane nam pytania dajemy si臋 wmanewrowa膰 w dziwn膮 sytuacj臋. Podam ca艂kiem prosty przyk艂ad. Kto艣 dzwoni i chcia艂by ustali膰 z nami termin spotkania i rozmowy. Kiedy odpowiadamy, 偶e nie mamy, niestety, 偶adnego wolnego terminu, 贸w cz艂owiek nie akceptuje naszej odmowy, ale dr膮偶y dalej. Cz臋sto zaczynamy si臋 denerwowa膰 i wyliczamy wszelkie mo偶liwe uzasadnienia, dlaczego nie mamy akurat czasu. Czujemy si臋 wtedy bezradni i przyci艣ni臋ci do muru. W podobnych codziennych sytuacjach pomocne b臋dzie spojrzenie na powy偶szy przyk艂ad. Jezus nie daje si臋 zniewoli膰, dzia艂a suwe-rennie. Poniewa偶 post臋puje z wewn臋trzn膮 wolno艣ci膮, nie denerwuje si臋, lecz pozostaje spokojny i rzeczowy. Zawsze kiedy kierujemy si臋 tak膮 wewn臋trzn膮 wolno艣ci膮 i kiedy j膮 czujemy, mo偶emy spokojnie powiedzie膰 "nie", nie czuj膮c si臋 zmuszonym do 偶adnej obrony. Zaznaczenie w艂asnej granicy i pozwolenie, aby si臋 nie usprawiedliwia膰, jest drog膮, kt贸ra oszcz臋dza nam energii i si艂y. Jezus pokazuje, 偶e nie powinni艣my ust臋powa膰 z pozycji dzia艂aj膮cego. Je艣li nawet w czasie rozmowy telefonicznej b臋dziemy samodzielnie decydowa膰, to "odci臋cie si臋" od pragnie艅 innych nie b臋dzie kosztowa艂o nas zbyt wiele energii. Je艣li jednak zaczniemy si臋 usprawiedliwia膰 i uzasadnia膰 nasz膮 odpowied藕, to ju偶 pozwolili艣my rozm贸wcy przekroczy膰 nasze granice. Jest on ju偶 w naszej wewn臋trznej przestrzeni. Wtedy zaczynamy uwa偶a膰, 偶e mo偶emy si臋 go pozby膰 tylko przez nowe i lepsze usprawiedliwienia. Jezus chce nam pokaza膰 co艣 innego. Nie musz臋 si臋 usprawiedliwia膰, m贸wi臋 to, co uwa偶am za s艂uszne - to wystarczy. Nie musz臋 koniecznie stara膰 si臋 o to, aby inni zrozumieli moj膮 odmow臋 i uznali j膮 za zasadn膮, wystarczy, 偶e powiedzia艂em "nie". To, co kto艣 pomy艣li, to ju偶 jego sprawa, nie musz臋 zaprz膮ta膰 sobie tym g艂owy.

Konieczne rozr贸偶nienia
W czasie towarzyszenia duchowego dowiadujemy si臋 o wielu strategiach, dotycz膮cych przekraczania granic innych ludzi. Pewna kobieta opowiada艂a o wzbudzaniu w niej przez przyjaciela poczucia winy, kiedy pr贸bowa艂a zachowa膰 dystans. Poniewa偶 jest wra偶liwa, poczucie winy jest jej pi臋t膮 Achillesa. Jak tylko przyjaciel przypisuje jej win臋 za trudno艣ci w ich zwi膮zku, ona nie potrafi si臋 broni膰, poniewa偶 wymaga od siebie perfekcji. Stawia sobie pytanie, czy aby ich zwi膮zek jest udany, czy aby nie powinna wykaza膰 jeszcze wi臋cej mi艂o艣ci i cierpliwo艣ci? Jeszcze gro藕niejsz膮 strategi膮 wymuszenia otwarcia czyich艣 granic jest gro藕ba pope艂nienia samob贸jstwa. Kiedy przyjaciel grozi, 偶e co艣 sobie zrobi, jego przyjaci贸艂ka nie odwa偶y si臋 broni膰 wi臋cej swoich granic. Pozwala wymusza膰 na sobie kompromisy, kt贸re j膮 coraz bardziej poni偶aj膮. Ka偶dy z nas ma jak膮艣 pi臋t臋 Achillesa. Przez ni膮 drugi cz艂owiek mo偶e wedrze膰 si臋 do naszego wn臋trza, a my nie b臋dziemy w stanie si臋 broni膰. Dla jednego tak膮 pi臋t膮 jest opinia innych ludzi, dla drugiego w艂asny perfekcjonizm i troska o to, aby nikogo nie zrani膰 i nikogo o nic nie pos膮dzi膰. Potrzeba daru rozeznawania, aby rozpozna膰, co jest naprawd臋 wol膮 Bo偶膮, a gdzie pozwalamy innym na wywieranie na nas nacisku, co narusza, bardziej lub mniej, nasze granice i czyni nas coraz s艂abszymi.
Pewna kobieta po zako艅czeniu terapii ci膮gle otrzymywa艂a telefony od swojego terapeuty. Obiecywa艂 jej, 偶e mo偶e j膮 uleczy膰, 偶e je艣li sp臋dzi z nim noc, nauczy si臋 swobodnego podchodzenia do seksualno艣ci. Dzi臋ki niemu mo偶e sta膰 si臋 zn贸w zdolna do mi艂o艣ci. On mo偶e wyja艣ni膰 jej w spos贸b psychologiczny, 偶e jest zamkni臋ta w sobie, a przez wypieranie seksualno艣ci do艣wiadcza stan贸w depresyjnych, 偶e jej wszystkie trudno艣ci wynikaj膮 st膮d, i偶 nosi jeszcze w sobie dawne pogl膮dy na temat seksualno艣ci. Kobieta czu艂a si臋 przez te telefony "przyciskana". Nie by艂a samodzielna i niezale偶na wewn臋trznie, jeszcze nie odkry艂a swojej to偶samo艣ci. By艂a jeszcze za bardzo uzale偶niona od tego, co m贸g艂by powiedzie膰 jej terapeuta, gdyby si臋 wzbrania艂a. Rozwa偶anie wewn臋trznej wolno艣ci Jezusa mog艂oby jej u艣wiadomi膰, 偶e nie mo偶e da膰 si臋 zniewala膰 i wci膮偶 si臋 usprawiedliwia膰. By艂aby wtedy w stanie odwr贸ci膰 role i zapyta膰 terapeut臋: "Do czego potrzebujesz swoich idei wyzwolenia? Dlaczego nie potrafisz si臋 uwolni膰 od pragnienia spania ze swoimi pacjentkami?" Wtedy by艂aby wewn臋trznie wolna i nie czu艂aby przymusu do usprawiedliwiania si臋. Raczej sama postawi艂aby terapeut臋 w niezr臋cznej sytuacji. Musia艂by zej艣膰 ze swojego tronu terapeuty i skonfrontowa膰 si臋 ze swoimi w艂asnymi pragnieniami.

8. Ludzie nie posiadaj膮cy granic
O post臋powaniu z emocjami

Ludzie bezbronni
Istniej膮 ludzie nie maj膮cy 偶adnych granic, r贸wnie偶 Ewangelia dostarcza nam kilka przyk艂ad贸w. Sw. Jan w pi膮tym rozdziale swojej Ewangelii opisuje uzdrowienie m臋偶czyzny, kt贸ry chorowa艂 od 38 lat. Liczba 38 odnosi si臋 do wyj艣cia Izraelit贸w z Egiptu. Izraelici w艂a艣ciwie ju偶 po dw贸ch latach przyszli w pobli偶e granicy Ziemi Obiecanej. Jednak z powodu przeciwstawiania si臋 Bogu musieli za kar臋 w臋drowa膰 jeszcze 38 lat przez pustyni臋, "a偶 wygin臋艂o w obozie ca艂e pokolenie m臋偶贸w zdatnych do walki" (Pwt 2,14).
Cz艂owiek, kt贸ry choruje ju偶 od 38 lat, jest jakby pozbawiony broni. Nie potrafi si臋 ju偶 broni膰. Jego choroba polega na tym, 偶e nie umie si臋 ju偶 zdystansowa膰 i odseparowa膰. Jest przedstawicielem tych, kt贸rzy nie posiadaj膮 granic. W ten spos贸b kieruje na siebie wszystko, co jest negatywne w jego otoczeniu, wch艂ania to w siebie i identyfikuje si臋 ze wszystkimi s艂abo艣ciami wok贸艂. Spotykamy czasami ludzi, kt贸rzy wszystko odnosz膮 do siebie. Kiedy kto艣 si臋 艣mieje, wtedy my艣l膮, 偶e to z nich, a jak kto艣 jest smutny, natychmiast szukaj膮 winy w sobie i zadaj膮 pytanie, co z艂ego zrobili. Kiedy w tramwaju widz膮 m艂odych ludzi rozmawiaj膮cych ze sob膮, maj膮 wra偶enie, 偶e rozmowa jest na ich temat. Tacy ludzie nigdy nie s膮 zanurzeni w swoim wn臋trzu, tylko kieruj膮 si臋 oczekiwaniami, nastrojami innych. Kto odnosi do siebie wszystkie wypowiedzi innych i wch艂ania w siebie ich uczucia i nastroje, nie wie ju偶, kim tak naprawd臋 jest. Tacy ludzie trac膮 grunt pod nogami. Jak co艣 nie powiedzie si臋 w ich grupie, natychmiast oskar偶aj膮 siebie. Je艣li kto艣 jest z jakiego艣 powodu niezadowolony, zadaj膮 sobie pytanie, czy to czasem nie sta艂o si臋 przez nich, a mo偶e zrobili co艣 z艂ego?

Zagro偶enie przez "zlanie si臋"
W j臋zyku terapii u偶ywa si臋 terminu "ludzie konfluentni". Okre艣lenie 艂aci艅skie confluere znaczy "zlewa膰 si臋". Je艣li zlej膮 si臋 dwie rzeki, nie b臋dzie widoczna ju偶 granica mi臋dzy nimi. Ich woda zmiesza si臋. Istniej膮 te偶 konfluentni terapeuci. Wch艂aniaj膮 w siebie uczucia innych. Nie zachowuj膮 dystansu do tego, co porusza pacjenta. Przez to nie mog膮 prawid艂owo im towarzyszy膰. Nie s膮 w stanie odda膰 im z powrotem ich uczu膰. Istniej膮 jakby w innym i "zlewaj膮 si臋" z nim. To prowadzi do braku przejrzysto艣ci i uzale偶nienia. Jeden od drugiego uzale偶nia si臋 i nie mo偶e by膰 ju偶 mowy o wsparciu i pomocy. Terapeuta okazuje bezgraniczne wsparcie, bo sam go ogromnie potrzebuje. W ten spos贸b jednak nie pomaga, ale czerpie z tych, kt贸rym towarzyszy i powinien pom贸c. Tak naprawd臋 to on sam potrzebuje wsparcia i kierownictwa, jest 艣lepy na potrzeby i granice innych.
Tacy konfluentni ludzie istniej膮 te偶 w rodzinach, kiedy na przyk艂ad syn lub c贸rka nie 偶yj膮 w艂asnym 偶yciem, ale wtapiaj膮 je w 偶ycie matki czy ojca. My艣li matki s膮 te偶 w c贸rce lub synu i odwrotnie. Kiedy syn lub c贸rka powinni podj膮膰 jak膮艣 decyzj臋, nie s膮 w stanie odr贸偶ni膰 swojego g艂osu wewn臋trznego od g艂osu ojca. My艣l膮 tak jak ojciec, nie istnieje 偶adna granica mi臋dzy nimi a ojcem. W takiej konfluentnej rodzinie istnieje wewn臋trzne zamieszanie. Przez to powstaje mieszanka emocjonalna, a w konsekwencji nikt nie znajduje swojego miejsca. Ka偶dy jest przenikni臋ty emocjami drugiej osoby - wszystko si臋 zlewa i powstaje nieprzenikniony chaos.
Mieszanina emocji istnieje te偶 w grupach, przede wszystkim w firmach. Wsp贸艂pracownicy nie potrafi膮 wewn臋trznie si臋 odgrodzi膰 i nie posiadaj膮 偶adnych granic. Zespalaj膮 si臋 z uczuciami i nastrojami innych. Takie uwik艂anie w mieszank臋 emocjonaln膮 jest bardzo niebezpieczne. Nie czuje si臋 wtedy 偶adnego oparcia, traci si臋 orientacj臋. Nie widzi si臋 swoich granic i swojej to偶samo艣ci. Nie jestem ju偶 wolny ani zdolny do samodzielnego my艣lenia i podejmowania decyzji, je艣li opanowuj膮 mnie emocje innych. Nie wiem ju偶, gdzie s膮 moje w艂asne my艣li i w jakim stopniu m贸j spos贸b odczuwania zara偶ony jest klimatem panuj膮cym na zewn膮trz.
Nie tylko emocje innych wdzieraj膮 si臋 do mnie, ale tak偶e ich ciemne strony. A te s膮 jeszcze bardziej niebezpieczne, poniewa偶 nie dostrzegam ich 艣wiadomie. Nie wiem, dlaczego ogarnia mnie nastr贸j depresji i z艂o艣ci. Wyparta agresja kierownika wnika do mojej duszy, a ja o tym nic nie wiem. Szef jest mo偶e na zewn膮trz ca艂kiem mi艂y, jednak jego st艂umiona agresja czyni mnie agresywnym. Na zewn膮trz zachowuje si臋 on poprawnie, ale jego zachowanie sprawia, 偶e tkwi膮cy w nim brak akceptacji siebie albo nawet pogarda dla ludzi wnikaj膮 we mnie bardzo subtelnie. Cz臋sto nie wiemy, dlaczego w jakim艣 miejscu czujemy si臋 zm臋czeni, rozdra偶nieni, wyczerpani, a nawet bywamy w nastroju depresyjnym. W takiej sytuacji musimy najpierw rozpozna膰, co z zewn膮trz ma na nas wp艂yw. Nast臋pnie nale偶y wytyczy膰 tym wp艂ywom wyra藕n膮 granic臋. Sposobem na uwolnienie si臋 od emocji i ciemnych stron innych ludzi jest dobre zakotwiczenie w swoim wn臋trzu. Je艣li mam dobry kontakt ze sob膮 samym, wtedy nastroje innych tak 艂atwo nie wedr膮 si臋 we mnie. Czasami pomaga te偶 po艂o偶enie r臋ki na sercu, 偶eby sobie przypomnie膰: "Nie wpuszcz臋 do mojego serca negatywnych emocji innych ludzi. One s膮 ich problemem. Zostawi臋 je dla nich. Ochroni臋 moje serce od destrukcyjnego wp艂ywu innych. Jestem w swoim wn臋trzu."

Wewn臋trzne 藕r贸d艂o
Spojrzenie na wspomnian膮 histori臋 uzdrowienia z Ewangelii 艣w. Jana pokazuje nam, jak mo偶emy podchodzi膰 do takich sytuacji. Jezus uzdrawia cz艂owieka nie posiadaj膮cego granic. Nie czyni tego poprzez pogr膮偶anie si臋 we wsp贸艂czuciu i u偶alanie si臋 nad nim. Wszystkie uzdrowienia wynikaj膮 st膮d, 偶e Jezus odczuwa wsp贸艂czucie, kt贸re sprawia, 偶e otwiera si臋 On na innych. W przypadku niekt贸rych ludzi jest konieczne, 偶eby nawi膮za膰 kontakt z ich sercem. Jednak w stosunku do cz艂owieka nie posiadaj膮cego granic takie otwarcie si臋 by艂oby zab贸jcze. Bardziej pomocna jest w tym przypadku metoda konfrontacyjna. Jezus stawia przed chorym wyzwanie, pytaj膮c go o jego wol臋: "Czy chcesz wyzdrowie膰?" (J 5,6). Chory musi sam chcie膰 uzdrowienia. Nie mo偶e zrzuci膰 tego na terapeut臋 czy kierownika duchowego. Chory opowiada Jezusowi swoj膮 histori臋. Wyja艣nia Mu, dlaczego choruje. Powodem choroby jest brak cz艂owieka, kt贸ry m贸g艂by mu pom贸c. Inni maj膮 lepsz膮 sytuacj臋 ni偶 on. Jezus nie przyjmuje wyja艣nie艅 chorego. Nie okazuje mu, jak bardzo go rozumie, ale konfrontuje z jednoznacznym rozkazem: "Wsta艅, we藕 swoje 艂o偶e i chod藕!" (J 5,8). Temu cz艂owiekowi wsp贸艂czucie nie pomo偶e, ono spowodowa艂oby tylko, 偶e zacz膮艂by u偶ala膰 si臋 nad sob膮 i pog艂臋bia膰 bolesne po艂o偶enie. Jezus konfrontuje go z si艂膮, tkwi膮c膮 w nim mimo jego choroby. Wzywa go, aby wsta艂 i szed艂 o w艂asnych si艂ach, a nawet rozkazuje mu. Nosze, kt贸re s膮 znakiem w艂asnej niepewno艣ci i choroby, powinien zachowa膰 i wzi膮膰 pod pach臋. Choroba, s艂abo艣膰, r贸偶ne zahamowania nie powinny go powstrzymywa膰 przed 偶yciem. Powinien inaczej obchodzi膰 si臋 ze swoimi blokadami, traktowa膰 je inaczej, wzi膮膰 swoje nosze i i艣膰 z nimi. Mo偶e by膰 niepewny i pe艂en uprzedze艅, ale mimo to powinien otworzy膰 si臋 na ludzi. Powinien i艣膰 do ludzi z tymi zahamowaniami i nie pozwoli膰, 偶eby go izolowano od 偶ycia. Mo偶e si臋 to uda膰 tylko wtedy, kiedy uniezale偶ni si臋 od ludzi i nie b臋dzie przyjmowa艂 do serca ich my艣li i os膮d贸w, lecz zacznie kierowa膰 si臋 swoim wn臋trzem. Jezus nie musi wnosi膰 chorego do wody, aby ten wyzdrowia艂. Konfrontuje go z jego wewn臋trznym 藕r贸d艂em, kt贸re bezustannie w nim tryska.

"Zalani" przez obcych
Brak granic jest cz臋sto oznak膮 choroby psychicznej. U ludzi psychotycznych niezdolno艣膰 do odseparowania si臋 przybiera ogromne rozmiary. Urasta to nawet do manii prze艣ladowczej. Pewien m艂ody m臋偶czyzna opowiada艂, 偶e ludzie z sekty mieli wp艂yw nawet na jego potrzeby fizjologiczne; w swoim pokoju nie m贸g艂 ju偶 czu膰 si臋 bezpiecznie. Ludzie z sekty tak偶e z oddali manipulowali jego my艣lami. Mania prze艣ladowcza ka偶e nam my艣le膰, 偶e nasze rozmowy telefoniczne s膮 pods艂uchiwane, 偶e inni wtargn膮 do naszego mieszkania mimo mocnych zamk贸w i alarmu. To, co choroba przedstawia nam w takiej drastycznej formie, znamy chyba wszyscy - tylko w mniejszym nat臋偶eniu. R贸wnie偶 my mamy wra偶enie, 偶e my艣li innych przenikaj膮 nas, 偶e jeste艣my zara偶eni my艣lami, kt贸re maj膮 wp艂yw na nasze spo艂ecze艅stwo. Czasami 艂apiemy si臋 na tym, 偶e nasze my艣li nie pochodz膮 od nas, ale przyjmujemy wszystko, co napiera na nas ze wszystkich stron. Je艣li do艂膮czamy do jakiej艣 grupy, tracimy poczucie w艂asnej to偶samo艣ci. Nie艣wiadomie dopasowujemy si臋 do otoczenia. Przejmujemy od innych nawet spos贸b m贸wienia. Zanurzamy si臋 w ich nastrojach i zapominamy, co tak naprawd臋 sami czujemy.
Ludzie nie posiadaj膮cy granic nie maj膮 艂atwego 偶ycia w naszym przepe艂nionym bod藕cami spo艂ecze艅stwie. Wydarzenia z obcych kraj贸w poprzez media przenikaj膮 granice ich dom贸w i serc. Niepokoj膮ce meldunki z rejon贸w obj臋tych wojn膮 lub kryzysem nap艂ywaj膮 ze wszystkich stron i przeszkadzaj膮 im 偶y膰 w艂asnym 偶yciem. Osoby bez granic kieruj膮 si臋 tym, co us艂ysza艂y i zobaczy艂y w telewizji. Chocia偶 dobrze jest odczuwa膰 wsp贸艂czucie dla udr臋czonych ludzi, pozostanie pod wp艂ywem ca艂ej biedy tego 艣wiata mo偶e by膰 niebezpieczne i przeszkadza膰 w 偶yciu. W takiej sytuacji musimy by膰 zdolni do odseparowania si臋.
Odseparowa膰 si臋, nie oznacza sta膰 si臋 nieczu艂ym na cierpienie 艣wiata, ale samemu ustanawia膰 granice, w kt贸rych przypadkach mog臋 dopu艣ci膰 do siebie n臋dz臋 ludzk膮, a w kt贸rych samemu si臋 chroni膰, aby m贸c 偶y膰 w tym 艣wiecie jak cz艂owiek. Dobrym sposobem na odseparowanie si臋 od cierpienia 艣wiata jest modlitwa za ludzi, o kt贸rych tragedii s艂yszymy. Kiedy modl臋 si臋 za innych, wsp贸艂odczuwam z nimi, ale ich cierpienie nie pustoszy i nie wyka艅cza mnie. Oddaj臋 wszystko Bogu w nadziei, 偶e On nie zostawi tych ludzi samych. Innym sposobem jest zaanga偶owanie si臋 w konkretny projekt pomocy tym ludziom lub wspieranie ich finansowo. Musimy jednak zrozumie膰, 偶e istniej膮 granice r贸wnie偶 w konkretnej pomocy. Nie mo偶emy anga偶owa膰 si臋 codziennie tylko w sprawy ofiar przemocy czy katastrof naturalnych, o kt贸rych donosi nam telewizja.

9. Nie odczuwa膰 w艂asnej granicy
O 偶膮dzy i chorobie duchowej

Brak umiaru jako zagro偶enie
呕膮dza nie jest chorob膮 tylko naszych czas贸w. Brak umiaru zawsze zagra偶a艂 cz艂owiekowi. W Ewangelii 艣w. 艁ukasza Jezus podaje przyk艂ad bogatego cz艂owieka, kt贸ry oczekiwa艂 dobrych 偶niw. Zastanawia艂 si臋: "Co tu pocz膮膰? Nie mam gdzie pomie艣ci膰 moich zbior贸w." Wreszcie powiedzia艂: "Zrobi臋 tak - zburz臋 moje spichlerze, a pobuduj臋 wi臋ksze i tam zgromadz臋 ca艂e moje zbo偶e i dobra. I powiem sobie: Masz wielkie dobra, na d艂ugie lata z艂o偶one; odpoczywaj, jedz, pij i u偶ywaj!" (por. 艁k 12,17-19). Za pomoc膮 takiego monologu 艁ukasz formu艂uje nasze w艂asne my艣li. Kiedy odnosimy sukcesy, uwa偶amy, 偶e musimy je jeszcze zwi臋kszy膰. Bogaty cz艂owiek reprezentuje ludzi, kt贸rzy nie znaj膮 偶adnego umiaru i nigdy nie maj膮 do艣膰. To 偶膮dza ka偶e temu cz艂owiekowi wyburzy膰 stare spichlerze, aby wybudowa膰 wi臋ksze. Jezus pozwala wtedy przem贸wi膰 Bogu do tego cz艂owieka: "G艂upcze, jeszcze tej nocy za偶膮daj膮 twojej duszy od ciebie; komu wi臋c przypadnie to, co艣 przygotowa艂?" (艁k 12,20). 脫w cz艂owiek s膮dzi艂, 偶e mo偶e bez ogranicze艅 pomna偶a膰 swoje bogactwa i zacz膮膰 wreszcie u偶ywa膰 偶ycia.
Cz艂owiek z Ewangelii symbolizuje chorob臋 zwan膮 偶膮dz膮. Ludzie ni膮 ogarni臋ci nie posiadaj膮 偶adnych granic. Upijaj膮 si臋, straciwszy miar臋. Jak tylko zaczn膮 pi膰, nie potrafi膮 przesta膰. Pewna kobieta cierpi膮ca na bulimi臋 opowiada艂a, 偶e w czasie jedzenia traci poczucie granic, musi po prostu dalej je艣膰. Sprawa nie zako艅czy艂a si臋 jednak na bulimii. Brak poczucia granic objawi艂 si臋 w niezdolno艣ci do zachowania dystansu wobec innych.
呕膮dza, wed艂ug psychologa Teodora Boveta, jest czym艣, co ma zast膮pi膰 brak matki. Uzale偶niony cz艂owiek pozostaje na poziomie rozwoju dziecka. Nie chce opu艣ci膰 przytulnego gniazda, gdzie mo偶e mie膰 wszystko, czego tylko zapragnie. Istota 偶膮dzy polega na braku umiaru i niezdolno艣ci do zaprzestania jakiej艣 czynno艣ci. Wszystko mo偶e by膰 藕r贸d艂em uzale偶nienia, na przyk艂ad: alkohol, lekarstwa, narkotyki, praca, papierosy, kawa, gry, pieni膮dze, ksi膮偶ki, seks, relacje z innymi. Karl Jaspers spojrza艂 na przyczyn臋 偶膮dzy z perspektywy filozoficznej i stwierdzi艂, 偶e kryje si臋 za ni膮 "szczeg贸lnie wzmo偶ona pustka". Cz臋sto jest to brak do艣wiadczenia bezpiecze艅stwa ze strony matki. W臋gierski psychoterapeuta i tw贸rca analizy losowej Leopold Szondi okre艣li艂 偶膮dz臋 jako "permanentn膮 protez臋 sprzeniewierzonej matki". Wprawdzie cz艂owiek ogarni臋ty 偶膮dz膮 do艣wiadczy艂 niejednokrotnie poczucia bezpiecze艅stwa ze strony matki, ale nie odwa偶y艂 si臋 uczyni膰 samodzielnego kroku i wyj艣膰 z ciep艂ego gniazdka w realia tego 艣wiata, kt贸ry nie b臋dzie spe艂nia艂 wszystkich jego pragnie艅.

Podatno艣膰 i uzale偶nienie
Na zaburzenia zwi膮zane z uzale偶nieniem podatni s膮 przede wszystkim ci ludzie, kt贸rzy posiadaj膮 wysoki stopie艅 wra偶liwo艣ci na nieprzyjemne uczucia i nisk膮 zdolno艣膰 tolerowania frustracji. Obie cechy ukazuj膮 niezdolno艣膰 do zachowania dystansu. Ludzi podatnych na 偶膮dze ogarniaj膮 negatywne uczucia. Nie potrafi膮 oni odseparowa膰 si臋 wewn臋trznie od tych uczu膰, dlatego te偶 nie s膮 zdolni do odci臋cia si臋 od 艣wiata zewn臋trznego. Cech膮 偶膮dzy jest uzale偶nienie. Nie mo偶na ju偶 偶y膰 bez alkoholu, nadmiernego jedzenia, pracy. 呕膮dza jest ostatecznie wypart膮 t臋sknot膮. Cz艂owiek taki t臋skni za absolutnym bezpiecze艅stwem i mi艂o艣ci膮. Oczekuje od rzeczy zewn臋trznych spe艂nienia swojej t臋sknoty; do tego potrzebuje coraz wi臋cej pieni臋dzy, narkotyk贸w, po艣wi臋conej mu uwagi. Jednak 偶adne pieni膮dze, 偶aden sukces nie potrafi膮 zaspokoi膰 pragnienia mi艂o艣ci - nie nasyci si臋 wi臋c on nigdy. Prawd膮 s膮 s艂owa, kt贸re wypowiedzia艂 kiedy艣 Andre Gide: "Najgorsze jest to, 偶e nie mo偶na si臋 nigdy wystarczaj膮co upi膰."
Tak samo niebezpieczne jak uzale偶nienia od okre艣lonych substancji, np. alkoholu lub lekarstw, s膮 tak zwane uzale偶nienia niesubstancjalne, np. hazard, pracoholizm, uzale偶nienie od relacji z innymi lud藕mi, od seksu i ch臋ci imponowania. Pracoholizm jest obecnie w spo艂ecze艅stwie nawet honorowany. Uwa偶a si臋, 偶e pracoholicy s膮 szczeg贸lnie pracowici i dlatego maj膮 du偶膮 warto艣膰 dla firmy. Pracoholik pracuje wprawdzie du偶o, ale niewiele z tego wynika. Poniewa偶 potrzebuje pracy, nie potrafi oderwa膰 si臋 od niej i nawet sw贸j wolny czas musi wype艂nia膰 prac膮. Nie potrafi wytrzyma膰 ze sob膮 w swojej przeci臋tno艣ci; udowadnia swoj膮 warto艣膰 poprzez prac臋 i kryje si臋 pod jej przykrywk膮. Nie maj膮c dystansu do pracy, nie potrafi by膰 kreatywny i zdolny do innowacji. Trzyma si臋 pracy ze wszystkich si艂, poniewa偶 potrzebuje jej jak tarczy, kt贸ra musi go chroni膰 przed krytyk膮 i zakwestionowaniem jego warto艣ci. W swoim pracoholi-zmie nie dostrzega ju偶 granic w艂asnych mo偶liwo艣ci. W ko艅cu zacznie kiedy艣 protestowa膰 r贸wnie偶 jego cia艂o. Pracoholicy cierpi膮 na syndrom burnout, czuj膮 si臋 wypaleni, towarzyszy temu pustka wewn臋trzna, cierpi膮 na serce i choroby uk艂adu kr膮偶enia. Kto chce zawsze pracowa膰 sprawnie i wydajnie, zaczyna cierpie膰 na chroniczn膮 niezdolno艣膰 do skutecznego dzia艂ania. Chcia艂by czego艣 dokona膰, ale po prostu nie jest ju偶 w stanie. Zm臋czenie, brak zapa艂u i og贸lna niech臋膰 s膮 zdrow膮 reakcj膮 jego psychiki na przesadne d膮偶enie do sukcesu. Psychologowie szacuj膮, 偶e w samych Niemczech 偶yje ponad 200 tysi臋cy ludzi uzale偶nionych od pracy.

Uzdrawiaj膮ca rezygnacja
: Pewien urz臋dnik pracuj 膮cy w banku opowiada艂 mi, j ak niekt贸rzy, szczeg贸lnie m艂odzi ludzie, chcieliby odnosi膰 niesko艅czone sukcesy na gie艂dzie. Uwa偶aj膮, 偶e mog膮 kupi膰 rano jakie艣 akcje, a wieczorem sprzeda膰 je za podw贸jn膮 cen臋. Tak powstaje typowe uzale偶nienie. Jednak taki brak umiaru przyni贸s艂 wielu ruin臋 finansow膮. R贸wnie偶 na gie艂dzie nie wszystko jest za darmo. Kto nie potrafi si臋 ogranicza膰, tego zgubi jego brak umiaru. Zdolno艣膰 do powiedzenia "nie", do poprzestania na tym, co mam, zanika obecnie coraz bardziej. Spo艂ecze艅stwo kusi nas do tego, aby艣my chcieli mie膰 wszystko bez umiaru. Mo偶na nawet po艣ci膰 bez umiaru, 艣wiadczy o tym anoreksja, kt贸r膮 bardzo trudno wyleczy膰. Niekt贸rzy poszcz膮 do przesady, poniewa偶 chcieliby by膰 tak szczupli, jak pokazuje si臋 to w reklamach. Jedni trac膮 miar臋 w jedzeniu, inni w g艂odzeniu si臋.
Do wyleczenia z uzale偶nienia konieczna jest zdolno艣膰 do rezygnacji. Oznacza to zdolno艣膰 do zdystansowania si臋. Ograniczam si臋 w jedzeniu i piciu, w pracy i zarabianiu pieni臋dzy, w kupowaniu i grach. Aby dziecko zdrowo si臋 rozwija艂o, musi przyj膮膰 ograniczenia wyp艂ywaj膮ce z reali贸w. Nie mo偶e ono si臋ga膰 w ka偶dej chwili po pier艣 mamy. Nie w ka偶dym momencie mo偶na je艣膰 - wszystko ma swoje granice. Ludzie, kt贸rzy nie naucz膮 si臋 rezygnowa膰, nie s膮 zdolni do rozwini臋cia silnej osobowo艣ci. Silna osobowo艣膰 jest jednak warunkiem odrzucenia pokus 偶膮dzy. Cz艂owiek uzale偶niony ma te偶 fa艂szywy obraz siebie. Aby uwolni膰 si臋 od uzale偶nie艅, konieczna jest prawid艂owa ocena siebie. Musimy uwolni膰 si臋 od iluzji, 偶e jeste艣my najwi臋ksi, najlepsi i najbardziej inteligentni. Musimy si臋 ograniczy膰 do tego, kim jeste艣my, zgodzi膰 si臋 na siebie samego i sw贸j charakter.

Droga przemiany
Inny spos贸b pozbycia si臋 uzale偶nienia polega na przemianie 偶膮dzy w t臋sknot臋. Kiedy jeste艣my opanowani przez 偶膮dz臋, kierujemy nasze t臋sknoty na rzeczy ograniczone. Potrzebujemy wtedy coraz wi臋cej nowych obiekt贸w pragnie艅. Nie potrafimy przesta膰 coraz wi臋cej pi膰 i pracowa膰. Kiedy jednak skierujemy nasz膮 t臋sknot臋 na Boga, kt贸ry jest nieograniczony, wtedy nasz stosunek do rzeczy ograniczonych nabierze prawid艂owych proporcji. Nie b臋dziemy oczekiwa膰 od wina, 偶e rozwi膮偶e wszystkie nasze problemy. B臋dziemy potrafili si臋 nim cieszy膰, ale jednocze艣nie b臋dziemy 艣wiadomi, 偶e nie zawsze mo偶emy by膰 w radosnym nastroju, 偶e musi te偶 przyj艣膰 smutek i rozczarowanie.
Kiedy jeste艣my uzale偶nieni od jakich艣 substancji, szybko odkryjemy nasze granice. Alkoholik zauwa偶y w ko艅cu, 偶e mo偶e zapi膰 si臋 na 艣mier膰. Trudniej zauwa偶y膰 te granice wtedy, kiedy jeste艣my uzale偶nieni od spraw niesubstancjalnych, np. hazardu, pracy, relacji z innymi. Lecz r贸wnie偶 w tym wypadku droga uzdrowienia prowadzi przez przemian臋 偶膮dzy w t臋sknot臋. Musz臋 stan膮膰 twarz膮 w twarz z t臋sknot膮, kt贸ra kryje si臋 za nieprzerwan膮 prac膮. Mo偶e jest to t臋sknota za uznaniem, byciem wa偶nym, za 偶yciowym sukcesem? A mo偶e jest to ucieczka przed moj膮 przeci臋tno艣ci膮, kt贸rej chcia艂bym zej艣膰 z drogi poprzez swoj膮 prac臋? Dla 艣w. Benedykta praca jest wa偶nym duchowym wyzwaniem. Po moim stosunku do niej mog臋 zauwa偶y膰, czy chowam si臋 za ni膮 i wykorzystuj臋 j膮 jako 偶膮dz臋, czy te偶 wyp艂ywa ona z wewn臋trznego 藕r贸d艂a Ducha 艢wi臋tego. Je艣li praca wyp艂ywa ze 藕r贸d艂a Bo偶ego Ducha, b臋d臋 w stanie du偶o pracowa膰 i nie odczuj臋 wyczerpania. B臋dzie w niej te偶 co艣 radosnego, a nie tylko agresja, kt贸r膮 charakteryzuj膮 si臋 wszyscy pracoholicy. Je艣li czyja艣 praca wyp艂ywa z brudnego 藕r贸d艂a jego ambicji, perfekcjo-nizmu lub 偶膮dzy, ten zanieczyszcza swoje otoczenie wypartymi pragnieniami. Kiedy w czasie pracy zaczn臋 obserwowa膰 swoje uczucia i cia艂o, wtedy rozpoznam, z jakiego 藕r贸d艂a czerpi臋 motywacj臋 do pracy.
Wed艂ug 艣w. Benedykta praca musi by膰 ograniczana przez modlitw臋 i medytacj臋, przez chwile odpoczynku i wsp贸lne posi艂ki. Porz膮dek dnia zakonnik贸w, ustalony przez 艣w. Benedykta, wyznacza r贸偶nym potrzebom w艂a艣ciwe proporcje. Zewn臋trzna granica na艂o偶ona na prac臋 ma za zadanie zaprowadza膰 w艣r贸d zakonnik贸w porz膮dek. Je艣li kto艣 nie potrafi przesta膰 pracowa膰, oznacza to, 偶e straci艂 w 偶yciu w艂a艣ciw膮 miar臋. Kiedy艣 w ko艅cu zacznie strajkowa膰 jego cia艂o i zmusi go do zaakceptowania w艂asnych ogranicze艅. R贸wnie偶 to przychodzi wielu ludziom z trudno艣ci膮. S膮dz膮, 偶e musz膮 bez jakichkolwiek ogranicze艅 pop臋dza膰 w艂asne cia艂o, aby wykona膰 zamierzony plan. Ostatni膮 granic臋 wyznacza nam 艣mier膰. Do艣wiadczy艂 tego cz艂owiek z przypowie艣ci opowiadanej przez Jezusa. Jeszcze tej samej nocy B贸g za偶膮da艂 jego duszy - wszystkie jego plany spe艂z艂y na niczym.

Utracone wyczucie
Nie tylko ludzie z uzale偶nieniami, tak偶e ludzie ze sk艂onno艣ciami psychotycznymi stracili poczucie w艂asnych granic. Znam przypadek m臋偶czyzny cierpi膮cego na schizofreni臋. Przez d艂u偶szy czas mo偶e bawi膰 si臋 w towarzystwie krewnych i przyjaci贸艂, rozmawia膰 z go艣膰mi ca艂kiem normalnie i rozumnie; wszystko jest w porz膮dku. A偶 w ko艅cu miarka si臋 przebiera. Matka czuje, 偶e przekroczy艂 ju偶 swoj膮 granic臋, odci膮ga go na bok i chce opu艣ci膰 z nim towarzystwo. On jednak uwa偶a, 偶e jest wspaniale i chcia艂by nadal pozosta膰 ze wszystkimi. Je艣li jednak pozostanie d艂u偶ej, dostanie ataku psychotycznego. Jego choroba polega w艂a艣nie na nie艣wiadomo艣ci w艂asnych ogranicze艅. Taka osoba mo偶e utrzymywa膰 kontakt z innymi tylko przez jaki艣 okre艣lony czas, potem traci wewn臋trzn膮 r贸wnowag臋. Cz艂owiek chory sam jednak nie zauwa偶a, kiedy przebywanie z lud藕mi nie wychodzi mu na dobre. Nie ma wyczucia, kiedy lepiej zrobi艂aby mu samotno艣膰.
脫w brak poczucia granic jest typow膮 oznak膮 manii. Kiedy ludzie cierpi膮cy na objawy maniakalno-depresyjne wchodz膮 w faz臋 nasilenia si臋 stan贸w chorobowych, trac膮 wszelk膮 miar臋. Zamawiaj膮 u firm ogromne ilo艣ci materia艂贸w, kt贸rych w og贸le nie potrzebuj膮, za kt贸re nie s膮 w stanie zap艂aci膰. Pracuj膮 bez umiaru. Nie potrzebuj膮 wcale snu. S膮 rze艣cy i uwa偶aj膮, 偶e mogliby pracowa膰 przez ca艂膮 dob臋. Tacy ludzie mog膮 przestraszy膰 swoje otoczenie. Nale偶y liczy膰 si臋 z tym, 偶e mog膮 uczyni膰 co艣, co wp臋dzi ich w powa偶ne problemy. Oni s膮dz膮 jednak, 偶e maj膮 nad wszystkim kontrol臋. Czasami mania objawia si臋 w nieprzerwanym i nieko艅cz膮cym si臋 m贸wieniu. Ma si臋 wra偶enie, 偶e ludzie m贸wi膮 bez brania oddechu. W ka偶dym razie nie ma szans samemu co艣 powiedzie膰, gdy偶 nie jeste艣my dopuszczeni do g艂osu.
Na rozmowy przychodz膮 czasami tacy ludzie nie posiadaj膮cy granic. Nie maj膮 oni "poczucia sytuacji" w czasie rozmowy. Po tym, jak w nieprzerwanym monologu opowiedz膮 ju偶 wszystko o sobie, zmieniaj膮 nagle rol臋 i chc膮 odgrywa膰 terapeut臋. Pytaj膮 doradc臋, jak mu si臋 powodzi, dlaczego wygl膮da tak mizernie albo podchodz膮 zbyt blisko - po prostu naruszaj膮 jego granice. Dla terapeuty takie rozmowy s膮 bardzo nieprzyjemne. Ludzie nie posiadaj膮cy granic prowokuj膮 nas, aby艣my szczeg贸lnie uwa偶nie strzegli naszych granic. W przeciwnym razie b臋dziemy mie膰 wra偶enie, 偶e sami si臋 gubimy. Traci si臋 jednak wiele energii na obron臋 w艂asnych granic przed takimi lud藕mi. Terapeuci s膮 zasypywani potokiem s艂贸w i nie maj膮 mo偶liwo艣ci zwr贸cenia uwagi, 偶e ich czas jest ograniczony. Denerwuj膮 si臋, 偶e rozmawiali z pacjentem d艂u偶ej ni偶 trzeba. Niekt贸rzy ludzie dopiero wtedy zaczynaj膮 m贸wi膰 o najwa偶niejszych problemach, kiedy terapeuta ma ju偶 zamiar ko艅czy膰 rozmow臋. Rozmowa si臋 przeci膮ga, a kiedy pacjenci zauwa偶aj膮, 偶e jej czas dobiega ko艅ca, zaczynaj膮 p艂aka膰 i prawie uniemo偶liwiaj膮 zako艅czenie wizyty. Potrzeba dobrego wyczucia w艂asnej granicy, aby pozosta膰 konsekwentnym i czuwa膰 nad w艂asn膮 granic膮 czasow膮.
O tym, 偶e obecnie u wielu zanika wyczucie w艂asnych granic, a ta strata wyst臋puje nie tylko u ludzi chorych, ale sta艂a si臋 problemem spo艂ecznym, 艣wiadczy sukces wielu telewizyjnych program贸w typu talk-show, w kt贸rych przed oczami milion贸w ludzie odkrywaj膮 sprawy najbardziej osobiste. Intymno艣膰 jest upubliczniana w coraz to nowszych odcinkach, wed艂ug okre艣lonego wzoru, b臋d膮cego jak膮艣 form膮 uzale偶nienia. Prowadz膮cy wyci膮gaj膮 ze swoich go艣ci mo偶liwie najwi臋cej informacji o ich sferze prywatnej. Prywatno艣膰 - jak 艣wiadczy o tym ju偶 samo s艂owo -jest czym艣 oddzielonym, odgraniczonym, osobnym. Kiedy zanikaj膮 granice mi臋dzy prywatno艣ci膮 a tym, co jest publiczne, widzowie staj膮 si臋 偶膮dnymi podniet podgl膮daczami, kt贸rzy musz膮 zaspokaja膰 swoj膮 potrzeb臋 demaskowania intymno艣ci obcych ludzi, poniewa偶 sami s膮 coraz mniej zdolni do w艂asnej uporz膮dkowanej intymno艣ci. Taki brak granic nie wychodzi na dobre ani "aktorom", ani widzom. Jest oznak膮 choroby naszych czas贸w.

10. Przyzna膰 si臋 do w艂asnych ogranicze艅
O t艂umieniu i szczero艣ci

Fa艂szywe wyobra偶enia idea艂贸w
Poznanie w艂asnych ogranicze艅 i przyznanie si臋 do nich przed samym sob膮 jest zawsze procesem bardzo bolesnym. Uwa偶amy, 偶e zawsze jednak mogliby艣my uczyni膰 co艣 wi臋cej. Mogliby艣my pracowa膰 tyle samo, ile nasz kolega z pracy lub przyjaciel albo spa膰 tak kr贸tko, jak tamten. Nie przyznajemy si臋 ch臋tnie do swoich ogranicze艅, poniewa偶 wypadliby艣my wtedy w por贸wnaniu z innymi jako ludzie mniej warto艣ciowi. Musimy uzna膰, 偶e nasze psychiczne i fizyczne mo偶liwo艣ci s膮 ograniczone, 偶e nasze mo偶liwo艣ci w pracy i 偶yciu prywatnym nie s膮 niesko艅czone, 偶e nie uporamy si臋 z ka偶dym konfliktem. Musimy r贸wnie偶 przyzna膰 si臋 wobec samych siebie i zaakceptowa膰 fakt, i偶 ograniczone s膮 r贸wnie偶 nasze zdolno艣ci. Nie ka偶dy ma zdolno艣膰 do nawi膮zywania kontakt贸w z lud藕mi. Nasza zdolno艣膰 kierowania innymi, rozwi膮zywania konflikt贸w, radzenia sobie z problemami nie jest by膰 mo偶e tak rozwini臋ta, jak u tego czy tamtego cz艂owieka. Wielu nie potrafi te偶 zaakceptowa膰 swoich ogranicze艅 finansowych. Dot膮d wydawali w czasie urlopu ogromne sumy pieni臋dzy, a teraz z jakich艣 powod贸w musz膮 oszcz臋dza膰 i przyzna膰 si臋 przed innymi, 偶e na t臋 czy ow膮 podr贸偶 nie mog膮 sobie pozwoli膰. Przyznanie si臋 do naszych ogranicze艅 jest spraw膮 bolesn膮 i wymaga pokory. Pokora oznacza odwag臋 wyznania prawdy, odwag臋 zej艣cia w realia naszego 偶ycia i naszej duszy, ku prawdzie o naszej kondycji psychicznej.
Najch臋tniej przymkn臋liby艣my oczy na nasze ograniczenia; jeste艣my w tym podobni do niewidomych z Ewangelii (J 9,1-12). O wiele ch臋tniej, co jest zrozumia艂e, identyfikujemy si臋 z idealnym obrazem samych siebie: z idea艂em cz艂owieka uprzejmego i gotowego do pomocy, kt贸ry ch臋tnie s艂ucha i pomaga, je艣li zajdzie taka potrzeba; z idea艂em pracownika, kt贸remu mo偶na wiele zleci膰 i zaufa膰, kt贸ry nie odrzuci 偶adnego zadania i niczego si臋 nie przestraszy. Identyfikujemy si臋 z obrazem cz艂owieka, kt贸ry ma nad wszystkim kontrol臋 i osi膮ga wszystko, co sobie postanowi艂; z idea艂em m臋偶czyzny wspania艂ego, m艂odego i odnosz膮cego sukcesy lub z idea艂em dynamicznej i wyemancypowanej kobiety.
Jednak takie identyfikowanie si臋 z idealnym obrazem czyni nas 艣lepymi na nasz膮 w艂asn膮 rzeczywisto艣膰. 呕yjemy ju偶 od d艂u偶szego czasu ponad nasze zdrowotne mo偶liwo艣ci, a偶 nasze cia艂o wyra藕nie i jednoznacznie upomni nas, 偶e nie mo偶emy sobie ju偶 d艂u偶ej pozwoli膰 na taki tryb 偶ycia. Tak by艂o na przyk艂ad z nauczycielk膮, kt贸ra s膮dzi艂a, 偶e jest w swojej szkole niezb臋dna. Skar偶y艂a si臋, oczywi艣cie, 偶e ma zbyt du偶o pracy, ale nie mia艂a na tyle odwagi i zdecydowania, aby pos艂ucha膰 sygna艂贸w swojego cia艂a i duszy, dlatego jej sk贸ra zacz臋艂a "strajkowa膰". W konsekwencji musia艂a wzi膮膰 roczny urlop zdrowotny, aby zaj膮膰 si臋 leczeniem swojej sk贸ry. Poniewa偶 nie akceptowa艂a swoich granic, organizm sam wskaza艂 jej rzeczywist膮 sytuacj臋 i istniej膮ce granice. Musia艂a opu艣ci膰 szko艂臋 na d艂u偶ej; mo偶e nie zdarzy艂oby si臋 to, gdyby wcze艣niej ograniczy艂a troch臋 ilo艣膰 godzin.

Uzdrowienie 艣lepca
Je艣li kto艣 zbyt d艂ugo ignoruje swoj膮 sytuacj臋 i rzeczywiste mo偶liwo艣ci, stopniowo przestaje je dostrzega膰. 艢lepca uzdrowionego przez Jezusa mo偶emy sobie wyobrazi膰 jako cz艂owieka, kt贸ry od urodzenia nie m贸g艂 patrze膰 na rzeczywisto艣膰, gdy偶 by艂a zbyt okrutna. Odwracanie g艂owy sta艂o si臋 dla jego duszy czym艣 niezb臋dnym do 偶ycia. Jako dziecko nie upora艂 si臋 z brutalno艣ci膮 i smutkiem towarzysz膮cymi 偶yciu. Takie t艂umienie ogranicza 偶ycie, a powsta艂e cierpienie wymusza szukanie uzdrowienia.
Spotka艂em pewn膮 kobiet臋, kt贸ra swoje dzieci艅stwo przedstawia艂a zawsze w lepszym 艣wietle. By艂o w niej co艣, co doprowadza艂o do powstawania konflikt贸w mi臋dzy ni膮 a innymi lud藕mi. Kiedy przyzna艂a si臋 przed sob膮, 偶e jej dzieci艅stwo w zwi膮zku z bied膮 czas贸w powojennych by艂o bardzo smutne, zacz臋艂a dopiero rzeczywi艣cie szuka膰 pomocy. Wcze艣niej uwa偶a艂a, 偶e to inni ponosz膮 win臋 za jej problemy. Przez d艂ugi czas nie potrafi艂a ujrze膰 swojego dzieci艅stwa takim, jakim by艂o w rzeczywisto艣ci. To usuwa艂o jej grunt pod nogami. Idea szcz臋艣liwego dzieci艅stwa by艂a jedyn膮 rzecz膮, kt贸rej mog艂a si臋 trzyma膰. Takiej sytuacji nie mo偶na zbyt szybko krytykowa膰 i ca艂kowicie pot臋pia膰. Niekiedy nie pozostaje nam nic innego, jak przymkn膮膰 oko na te sprawy. Dzieci czasami zamykaj膮 oczy i uwa偶aj膮, 偶e nikt ich nie widzi, 偶e s膮 wtedy same. Czyni膮 tak najcz臋艣ciej wtedy, kiedy zrobi膮 co艣, co sprawia im b贸l i inni nie powinni tego widzie膰. Jednak zamykanie oczu nie jest rozwi膮zaniem dla ludzi doros艂ych. Je艣li niemal stale b臋dziemy zamyka膰 oczy, w ko艅cu przestaniemy ca艂kiem widzie膰.
Jezus uzdrowi艂 艣lepca po tym, jak splun膮艂 na ziemi臋 i zmiesza艂 swoj膮 艣lin臋 z prochem. Potem po艂o偶y艂 t臋 papk臋 na oczach niewidomego, jak gdyby chcia艂 przez to powiedzie膰: "Pog贸d藕 si臋 z tym wszystkim, co skromne, z "brudem", kt贸ry jest w tobie. Zrozum, 偶e powsta艂e艣 z prochu ziemi, kt贸ra jest dla ciebie ci臋偶arem. Dopiero kiedy zaakceptujesz swoj膮 ziemsk膮 sytuacj臋 i pogodzisz si臋 z brudem w sobie, b臋dziesz m贸g艂 naprawd臋 przejrze膰 i ujrze膰 rzeczywisto艣膰 tak膮, jaka jest naprawd臋." Jezus ukazuje za pomoc膮 papki z prochu ziemi znaczenie pokory. Jest ona odwag膮 zaakceptowania swojego ziemskiego 偶ycia, odwag膮 dostrze偶enia brudu w艂asnej duszy i zaakceptowaniem tego wszystkiego. Cz艂owiek b臋dzie w stanie tylko wtedy pogodzi膰 si臋 ze swoimi ciemnymi stronami, je艣li w ten brud zostanie wpleciona mi艂o艣膰 i delikatno艣膰, kt贸r膮 okaza艂 艣lepcowi Pan Jezus. Delikatnie po艂o偶y艂 mu na oczach papk臋 z prochu i 艣liny, jakby chcia艂 mu przez to powiedzie膰: "Dobre jest to, jaki jeste艣. Brud r贸wnie偶 trzeba zaakceptowa膰. Musisz go przyj膮膰 z mi艂o艣ci膮." S艂owo humilitas, oznaczaj膮ce pokor臋, ma co艣 wsp贸lnego z humorem. Ten, kto akceptuje siebie takiego, jakim jest, ma w sobie wewn臋trzny pok贸j. Potrafi 艣mia膰 si臋 z siebie samego. Ma poczucie humoru. Pokora oznacza mocne stanie obiema nogami na ziemi. Nie bujam w ob艂okach i nie pogr膮偶am si臋 w nierealnych marzeniach. Kto mocno stoi na ziemi, dostrzega te偶 swoje granice. Wie, 偶e powsta艂 z ziemi i dlatego jego mo偶liwo艣ci s膮 ograniczone.

Odwaga przyj臋cia prawdy
Potrzeba du偶o odwagi, aby otwarcie i szczerze przyjrze膰 si臋 swojej historii 偶ycia i przyzna膰 si臋 do swoich zranie艅. Rany mojego dzieci艅stwa wskazuj膮 na to, i偶 nie mog臋 od siebie oczekiwa膰 cud贸w. Rany mog膮 zosta膰 przemienione i uzdrowione, ale tylko wtedy, kiedy przyznam si臋 do nich. Wyznanie zranie艅 wymaga akceptacji granic. Je艣li w dzieci艅stwie czu艂em si臋 opuszczony, wtedy jako doros艂y przy ka偶dym po偶egnaniu b臋d臋 to sobie przypomina艂, dlatego bardzo trudno b臋d膮 mi przychodzi艂y po偶egnania. Je艣li b臋d臋 mia艂 tego 艣wiadomo艣膰 i uznam t臋 sytuacj臋 za cz臋艣膰 mnie, wtedy nie b臋d臋 ci膮gle zadr臋cza膰 si臋 szukaniem czego艣 nowego. Potrzebuj臋 poczucia bezpiecze艅stwa, 偶eby to wewn臋trzne dziecko tkwi膮ce we mnie doros艂o i osi膮gn臋艂o tak膮 stabilno艣膰, kt贸ra pomo偶e mu przyjmowa膰 po偶egnania. Zranienia odkrywaj膮 moje granice, kt贸rych nie wolno mi przeskakiwa膰. Je艣li przymkn臋 oczy na te sytuacje i b臋d臋 zmusza膰 si臋 do pokonywania swoich granic, doznam tylko niepowodze艅. Je艣li sam nie odwa偶臋 si臋 otworzy膰 oczu, zostan膮 mi one brutalnie otwarte przez niepowodzenia.
Na polu zawodowym spotykamy cz臋sto ludzi, kt贸rzy wzbraniaj膮 si臋 przed akceptacj膮 swoich ogranicze艅. Ka偶dy widzi, 偶e jest im trudno spe艂ni膰 wymagania, czekaj膮ce na nowych stanowiskach. Oni sami jednak uwa偶aj膮, 偶e s膮 najzdolniejszymi pracownikami, jakich mo偶na sobie tylko wymarzy膰. Czasami id膮 do szefa i prosz膮 o podwy偶k臋, poniewa偶 pracuj膮 podobno ponadprzeci臋tnie. Trudno jest wskaza膰 takim ludziom ich ograniczenia. Ka偶dy w zak艂adzie czuje, 偶e taki wsp贸艂pracownik jest przeci膮偶ony, on sam za艣 uwa偶a, 偶e jest zdolny do nadzwyczajnych osi膮gni臋膰. Najwyra藕niej potrzebuje owej 艣lepoty, 偶eby nie patrze膰 w oczy swojej przeci臋tno艣ci. Taki cz艂owiek potrzebuje kogo艣, kto - jak Jezus - powiedzia艂by mu jasno i jednoznacznie ca艂膮 prawd臋 i jednocze艣nie uczyni艂 to w spos贸b bardzo delikatny. Pomog艂oby mu to zaakceptowa膰 fakt pewnych ogranicze艅 i pogodzi膰 si臋 z tym, i偶 powsta艂 z prochu ziemi i nie mo偶e zdobywa膰 nieba o w艂asnych si艂ach.
W czasie terapii potrzeba cz臋sto wiele trudu i wysi艂ku, aby zach臋ci膰 kogo艣 do zaakceptowania swoich ogranicze艅. Wielu nie chce dostrzec prawdy o sobie, a przyczyn臋 swoich problem贸w widzi w trudnych relacjach z innymi. Uwa偶aj膮, i偶 ich niepowodzenia pochodz膮 z braku zrozumienia ze strony innych, z ich niedojrza艂o艣ci i ciasnoty. Z powodu zbyt ma艂ego wsparcia, nie s膮 w stanie 偶y膰 w pokoju; wytwarzaj膮 r贸偶ne teorie na temat swojego stanu, 偶eby tylko uciec przed rzeczywisto艣ci膮. Trzymaj膮 si臋 uporczywie skonstruowanych przez siebie wyobra偶e艅, nawet je艣li kto艣 z zewn膮trz szybko zauwa偶y, i偶 odpowiedzialno艣膰 za ten stan jest zrzucana jedynie na innych, a sam zainteresowany nie chce wzi膮膰 jej na siebie. Je艣li tylko terapeuta wyrazi swoje spostrze偶enia i odczucia, pacjent stwierdza, 偶e to nie pasuje do jego wyobra偶enia o samym sobie albo szuka nowych powod贸w, by usprawiedliwi膰 swoje zachowanie i odeprze膰 spostrze偶enia terapeuty.
"Id藕 i obmyj si臋 w sadzawce Siloe!", powiedzia艂 Jezus do 艣lepca. W takich przypadkach potrzeba pe艂nego mi艂o艣ci, a jednocze艣nie konsekwentnego sposobu na otwarcie oczu tym, kt贸rzy nie chc膮 widzie膰 prawdy, czyli spostrzega膰 rzeczy takich, jakimi s膮.
Niekiedy na rozmow臋 przychodz膮 ludzie, kt贸rzy bardzo uprzejmie i ch臋tnie opowiadaj膮 o sobie. Jednak ma si臋 wra偶enie, 偶e nie s膮 jeszcze "ca艂kiem u siebie". Chcia艂oby si臋 nimi potrz膮sn膮膰, 偶eby poczuli samych siebie i dostrzegli prawd臋 o sobie. Im bardziej zach臋camy ich do obserwacji w艂asnych uczu膰, tym bardziej zamykaj膮 si臋. Chocia偶 m贸wi膮 o swoich uczuciach, pozostaje to wszystko w sferze rozumowej, kt贸ra nie dopuszcza emocji. Ma si臋 wra偶enie, 偶e odgrywaj膮 rol臋 grzecznego i ch臋tnego do pomocy ucznia, nie maj膮 jednak kontaktu ze swoim wn臋trzem. Terapeuta czy ojciec duchowny musi wykaza膰 si臋 w takiej sytuacji wielk膮 cierpliwo艣ci膮 i dobroci膮. Musi uwolni膰 si臋 od ch臋ci i ambicji koniecznego ukazania innym prawdy o nich samych. Je艣li pozostanie wobec 艣lepca tak delikatny jak Jezus, drzwi mog膮 si臋 nagle same otworzy膰. Nasz rozm贸wca znajdzie wtedy prawdopodobnie odwag臋, aby umy膰 oczy w "sadzawce Siloe". W blisko艣ci towarzysz膮cego mu cz艂owieka b臋dzie w stanie otworzy膰 oczy i ujrze膰 rzeczywisto艣膰 tak膮, jaka jest naprawd臋.

11. Kiedy mamy ju偶 wszystkiego dosy膰
O poczuciu winy i niepotrzebnym gniewie

Zbawienne wycofanie si臋
Jak reagujemy, kiedy mamy ju偶 wszystkiego dosy膰, kiedy wszystko zdaje si臋 nas przerasta膰 i nie wiemy, co robi膰 dalej? Takie sytuacje przydarzaj膮 si臋 nie tylko nam. Wa偶ne jest, 偶eby艣my nauczyli si臋 akceptowa膰 swoje granice. Ewangelista 艁ukasz opowiada nam, 偶e Jezus bardzo cz臋sto wycofywa艂 si臋 w samotno艣膰, aby modli膰 si臋. We fragmencie z Ewangelii 艣w. 艁ukasza jest napisane: "W tym czasie Jezus wyszed艂 na g贸r臋, aby si臋 modli膰, i ca艂膮 noc trwa艂 na modlitwie do Boga" (艁k 6,12). Jezus czuje, 偶e musi znale藕膰 dla siebie chwil臋, kiedy nikt Mu nie b臋dzie przeszkadza艂, dlatego wycofuje si臋 i szuka samotno艣ci. Nie skar偶y si臋, 偶e ludzie ci膮gle Go o co艣 pytaj膮 i czego艣 od Niego chc膮. Wyci膮ga z tego logiczne wnioski i opuszcza ludzi, udaj膮c si臋 na g贸r臋, gdzie w samotno艣ci odnajduje potrzebn膮 Mu przestrze艅 i w czasie modlitwy zanurza si臋 w swoim wewn臋trznym 藕r贸dle. Do艣wiadcza jedno艣ci z Ojcem. Zjednoczenie z Ojcem chroni Go przed "poch艂oni臋ciem" przez ludzi. Po ca艂ej nocy sp臋dzonej na modlitwie Jezus wybiera spo艣r贸d swoich uczni贸w Dwunastu Aposto艂贸w. W czasie modlitwy zrozumia艂, 偶e musi zleci膰 zadanie innym, aby nie naruszy膰 swoich granic. Podobnie jak Moj偶esz, r贸wnie偶 Jezus dostrzega swoje granice. Moj偶esz zleci艂 zadania starszy藕nie, 偶eby nie nie艣膰 ci臋偶aru ponad si艂y. Jezus powo艂a艂 uczni贸w i pos艂a艂 do s膮siednich miast, aby g艂osili ludziom Jego nauk臋 i uzdrawiali chorych. Zleci艂 im takie zadania, kt贸re sam wykonywa艂. Jezus, Bo偶y Syn, uwzgl臋dnia艂 osobiste granice.
Konfrontacja z w艂asnymi granicami mo偶e wywo艂a膰 poczucie winy, dlatego wielu nie ma na to odwagi i wycofuje si臋. Pewne osoby my艣l膮 sobie: Mo偶e m贸g艂bym pom贸c temu lub tamtemu albo wyg艂osi膰 wyk艂ad? Jako艣 to zawsze b臋dzie. Pozwalaj膮 te偶, aby inni wm贸wili im poczucie winy: "Jeste艣 egoist膮. My艣lisz tylko o sobie. Nie zauwa偶asz moich potrzeb." Przeciw takim zarzutom prawie nie mo偶na si臋 broni膰. Poniewa偶 poczucie winy jest nieprzyjemne i chcia艂bym go unikn膮膰, spe艂niam 偶yczenia otaczaj膮cych mnie ludzi. Aby unikn膮膰 poczucia, 偶e inni mnie wykorzystuj膮, wmawiam sobie na r贸偶ne sposoby, 偶e to jest wola Bo偶a. Robi臋 przecie偶 co艣 dobrego -jestem potrzebny i pozwalam si臋 wykorzystywa膰. Pr贸buj臋 nawet zwi臋kszy膰 swoj膮 niezdolno艣膰 do zachowywania dystansu i odci臋cia si臋. Czyni臋 z niej cnot臋 i jestem z tego dumny. Taka postawa zacznie si臋 jednak kiedy艣 m艣ci膰. Moje granice dadz膮 w ko艅cu o sobie zna膰 i zaczn臋 odczuwa膰 z艂o艣膰. B臋d臋 z艂y na tych wszystkich ludzi, kt贸rzy ci膮g艂e czego艣 ode mnie chc膮, a taka reakcja jest oznak膮, 偶e nie akceptuj臋 swoich granic. Wol臋 by膰 z艂y na innych, ni偶 przyzna膰 si臋 do swoich ogranicze艅.

Wyja艣ni膰 poczucie winy
Pewna kierowniczka domu starc贸w anga偶owa艂a si臋 w sprawy pensjonariuszy bez reszty. Ci膮gle przekracza艂a swoje granice, a nieprzerwan膮 prac臋 t艂umaczy艂a wol膮 Jezusa, kt贸ry przecie偶 chcia艂, 偶eby troszczy膰 si臋 o biednych i chorych. Tym argumentem religijnym przys艂ania艂a swoje rzeczywiste potrzeby. Powodem jej przepracowania si臋 by艂o szukanie uznania. Przyznanie si臋 do tego wymaga pokory. 艁atwiejsze jest natomiast ukrywanie potrzeby uznania pod przykrywk膮 pozytywnie brzmi膮cej ideologii. Dusza owej kobiety skapitulowa艂a, a ona u艣wiadomi艂a sobie, 偶e te duchowe aspiracje nie mia艂y swego 藕r贸d艂a w woli Bo偶ej, ale w szukaniu w艂asnego uznania. To spowodowa艂o, 偶e przysz艂a do nas i poprosi艂a o kierownictwo duchowe. M贸wi艂a, 偶e nie umie ju偶 poczu膰 w艂asnego serca. Nie rozumie j臋zyka swojej duszy. Nie potrafi ws艂ucha膰 si臋 w g艂os wewn臋trzny. Fa艂szywa pobo偶no艣膰 zamkn臋艂a jej uszy, tak 偶e nie by艂a ju偶 zdolna us艂ysze膰 w swoim wn臋trzu cichego g艂osu Boga. W takich sytuacjach nale偶y sobie u艣wiadomi膰, 偶e Jezus przebywa艂 przez ca艂膮 noc na g贸rze, aby si臋 modli膰, a potem w samotno艣ci i ciszy us艂ysze膰 autentyczny g艂os Boga.
Pewien bardzo zaj臋ty burmistrz pisa艂 w li艣cie, 偶e psychicznie i fizycznie jest ju偶 na skraju wytrzyma艂o艣ci. Lubi swoj膮 prac臋 i cieszy si臋, 偶e mo偶e rozmawia膰 z tak wieloma lud藕mi. Czuje jednak, 偶e nie chce si臋 ju偶 anga偶owa膰 w sprawy regionu. W tej sytuacji jego koledzy powiedzieli mu, 偶e jest egoist膮 i my艣li tylko o sobie. Przemawiano do niego nawet u偶ywaj膮c pobo偶nych argument贸w: B贸g chce, 偶eby przej膮艂 odpowiedzialno艣膰 za spo艂ecze艅stwo. Takie uwagi wywo艂a艂y w nim wyrzuty sumienia. By膰 mo偶e B贸g chce, 偶eby nadal si臋 anga偶owa艂 i nie zwa偶a艂 na swoje granice? Ka偶dy jest wra偶liwy na co艣, co tak naprawd臋 nie odnosi si臋 do jego osoby. My tak偶e jeste艣my sk艂onni przejmowa膰 si臋, mie膰 poczucie winy z powodu podsuwanych sugestii. Nie potrafimy si臋 przed tym broni膰, a jednak trzeba to przetrzyma膰. R贸wnie偶 dlatego, a raczej przede wszystkim dlatego, 偶e poczucie winy jest nieprzyjemne, nale偶y si臋 z nim skonfrontowa膰 i zaakceptowa膰 swoje w艂asne granice. Nie mam 偶adnej pewno艣ci, 偶e powinienem przesta膰 si臋 a偶 tak bardzo anga偶owa膰. I nie mog臋 powiedzie膰 z ca艂ym przekonaniem, 偶e to jest wol膮 Bo偶膮. Musz臋 jednak i艣膰 za swoim wewn臋trznym wyczuciem. Je艣li czuj臋 mocny i wyra藕ny sprzeciw wobec przej臋cia wi臋kszej odpowiedzialno艣ci, wtedy mog臋 zaufa膰, 偶e jest to wola Bo偶a. Sam znam swoje mo偶liwo艣ci. Nie mog臋 pozwoli膰, 偶eby inni ustalali, jakie mam granice. Musz臋 broni膰 swojej granicy nawet w obliczu ryzyka, 偶e koledzy broni膮cy w艂asnych interes贸w lub ludzie z otoczenia nazw膮 mnie egoist膮.
By膰 mo偶e ludzie z mojego otoczenia dobrze wiedz膮, jak mn膮 najlepiej manipulowa膰. Wystarczy, 偶e mnie pochwal膮 i powiedz膮, 偶e nikt nie robi czego艣 tak dobrze, jak ja, a zaraz pozwol臋 si臋 nam贸wi膰 do tego, czego bym po spokojnym zastanowieniu nigdy nie uczyni艂. Inni wiedz膮 czasami, gdzie jest moja pi臋ta Achillesa i jak trafi膰 do mnie przez m贸j s艂aby punkt. W ko艅cu zaczn臋 si臋 na nich denerwowa膰. Jestem z艂y na ludzi, kt贸rzy ci膮gle czego艣 ode mnie chc膮, ale tak naprawd臋 jestem z艂y na siebie samego. Inni ludzie maj膮 prawo pyta膰 mnie, czy mog臋 zrobi膰 to lub owo, a ja mam prawo odm贸wi膰 i wycofa膰 si臋, je艣li jest to konieczne. Nie musz臋 zaraz z tego powodu usprawiedliwia膰 si臋 i t艂umaczy膰.
Pewien ksi膮dz przekona艂 si臋 kiedy艣, jak trudno pozby膰 si臋 potrzeby szukania usprawiedliwienia. Przez d艂ugie lata chcia艂 w swojej parafii dogodzi膰 wszystkim. Z czasem poczu艂 wielk膮 potrzeb臋 kontemplacji. Czu艂 ogromne pragnienie modlitwy i przebywania w ciszy. Spowodowa艂o to jednak ostry konflikt mi臋dzy nim a parafi膮. Ludzie nie rozumieli, 偶e ich kap艂an potrzebuje czasu na modlitw臋. On za艣 na modlitwie odkry艂, co tak naprawd臋 jest najwa偶niejsze. Nie pozwoli艂, aby traktowano go tylko jak zwierzchnika Ko艣cio艂a, kt贸ry ma reprezentowa膰 czasami ze艣wiecczone chrze艣cija艅stwo. Modlitwa uczyni艂a go wra偶liwym na wszystko, czego B贸g naprawd臋 oczekuje od jego parafii, na prawdziwe potrzeby i t臋sknoty ludzi. Nie pozwoli艂 ju偶, aby inni poprzez swoje roszczenia tak 艂atwo nim manipulowali.
Pewna kobieta opowiada艂a, 偶e nie mo偶e doj艣膰 do porozumienia ze swoj膮 matk膮. Stawia jej ona ci膮g艂e 偶膮dania. Matka wymaga od doros艂ej c贸rki, 偶eby ta przychodzi艂a do niej co tydzie艅 w odwiedziny i codziennie dzwoni艂a. "Mam ju偶 tego dosy膰. Kiedy jad臋 do niej, zaczynam odczuwa膰 z艂o艣膰. Wystarczy tylko kilka uwag matki, 偶ebym zacz臋艂a si臋 denerwowa膰. Podnosz臋 na ni膮 g艂os. Potem jest mi z tego powodu przykro." Powiedzia艂em tej kobiecie: "Dlaczego jest pani z艂a na matk臋? Ona mo偶e wyra偶a膰 swoje oczekiwania. Ma do tego prawo. A pani mo偶e odm贸wi膰. Musi pani decydowa膰, jakie oczekiwania jest pani w stanie spe艂ni膰, a jakich nie. Nie mo偶e pani zostawia膰 tej decyzji matce." Kobieta nie potrafi艂a odm贸wi膰, poniewa偶 chcia艂a by膰 zawsze grzeczn膮 c贸reczk膮 mamusi. Poniewa偶 nie umia艂a prawid艂owo doceni膰 w艂asnej warto艣ci i zaakceptowa膰 swoich granic, z艂o艣膰 skierowa艂a ku matce. W rzeczywisto艣ci by艂a rozczarowana sob膮. Spojrzenie na zachowanie Jezusa niech b臋dzie pomoc膮 w prawid艂owym post臋powaniu: On nigdy si臋 nie skar偶y艂, 偶e ludzie czego艣 od Niego oczekuj膮. Dostrzega艂 swoje granice i akceptowa艂 je. Czyni艂 w danym momencie to, co m贸g艂. Nie usprawiedliwia艂 si臋 przed innymi. Szed艂 za swoim wewn臋trznym impulsem.

Wyczu膰, co nale偶y czyni膰
W tradycji zakonu benedykty艅skiego istnieje rozwini臋te wyczucie odpowiedniego traktowania trudno艣ci i regu艂, kt贸re stawia przed nami dzie艅 powszedni wraz ze swoimi 偶膮daniami. Za艂o偶yciel zakonu mia艂 na my艣li przede wszystkim ekonoma, kt贸ry jest odpowiedzialny za wszystkie finansowe i gospodarcze sprawy klasztoru. Je艣li wsp贸lnota jest wi臋ksza, musi poszuka膰 sobie pomocnik贸w i rozdzieli膰 wszelkie prace, 偶eby ze spokojem m贸g艂 wykonywa膰 powierzone mu zadania. Po 艂acinie nazywa si臋 to ae膮uo animo - "ze spokojem". Jest to poj臋cie z filozofii stoickiej, dla kt贸rej wa偶ne by艂o zachowanie w ka偶dej chwili wewn臋trznego pokoju i ciszy, gdy偶 nie mo偶na pozwoli膰, aby szarpa艂y nami emocje. Filozofia stoicka jest zdania, 偶e jeste艣my odpowiedzialni za siebie i nasze granice. Je艣li nie b臋dziemy si臋 przecenia膰 i mierzy膰 zbyt wysoko, lecz sprawiedliwie rozdzielimy nasz膮 prac臋, b臋dziemy pracowa膰 z wewn臋trznym spokojem. Je艣li si臋 denerwujemy, nie mo偶emy przypisywa膰 winy innym. Ostatecznie to my sami jeste艣my odpowiedzialni za nasz膮 irytacj臋. Z艂o艣cimy si臋 na samych siebie, poniewa偶 nie akceptowali艣my naszych granic. Aby w naszej duszy panowa艂a r贸wnowaga, musimy nie tylko limitowa膰 nasz膮 prac臋, ale zmieni膰 te偶 nasze do niej nastawienie. Nie mo偶emy przekracza膰 wewn臋trznej granicy. Wszystko, co robimy, ma wp艂yw na nasze emocje, jednak praca wraz ze swoimi konfliktami nie mo偶e mie膰 wst臋pu do sanktuarium naszej duszy. Za to jeste艣my sami odpowiedzialni i nie mo偶emy nikogo oskar偶a膰. 艢w. Benedykt wiedzia艂, 偶e musi zach臋ci膰 ekonoma, aby akceptowa艂 swoje granice. Potrzeba pokory, aby uzna膰, czego mog臋 oczekiwa膰 od siebie samego, a co powierzy膰 innym.

12. Strategie odgradzania si臋 i zachowania dystansu
O koniecznej samoobronie

"Jezus robi sobie wolne"
Jezus rozes艂a艂 swoich uczni贸w, aby nawo艂ywali ludzi do nawr贸cenia, wyp臋dzali demony, uzdrawiali chorych. Uczniowie wr贸cili po wykonanej pracy i opowiadali Mu z dum膮 o swoich sukcesach. Mo偶emy sobie wyobrazi膰, jaki powsta艂 chaos, poniewa偶 ka偶dy chcia艂 opisa膰 swoje wielkie czyny. Jezus wyci膮ga z tego konsekwencje i m贸wi do uczni贸w: "P贸jd藕cie wy sami osobno na pustkowie i wypocznijcie nieco" (Mk 6,31).
Jezus stosuje strategi臋 dystansu. Widzi, 偶e nie mo偶e odes艂a膰 ka偶dego prosz膮cego o pomoc. Powiedzenie "nie" i wyja艣nienie, 偶e potrzebuje si臋 troch臋 czasu dla siebie, kosztowa艂oby zbyt du偶o energii. Pan udaje si臋 z uczniami na miejsce, gdzie b臋d膮 tylko sami. Tam b臋d膮 mogli w spokoju opowiedzie膰 o swojej dzia艂alno艣ci oraz wypocz膮膰 i zebra膰 nowe si艂y. Szuka wi臋c zewn臋trznej przestrzeni, w kt贸rej m贸g艂by si臋 schroni膰 i odgrodzi膰 od ludzi. Potrzebuje jej, aby by膰 sam na sam z uczniami i mie膰 czas na rozmow臋 z nimi. Jezus ma r贸wnie偶 swoje potrzeby i nie mo偶e by膰 w ka偶dej chwili dla wszystkich. W ksi膮偶eczce dla dzieci, kt贸ra nosi tytu艂: Jezus robi sobie wolne, zosta艂o to zobrazowane w humorystyczny spos贸b. Przedstawiono, 偶e Jezus by艂 bardzo wyczerpany i postanowi艂 na pewien czas zrobi膰 sobie wolne i mie膰 troch臋 czasu dla siebie. W臋druje po okolicy i podziwia widoki. Cieszy si臋 ruchem i swobod膮. Obserwuje wschody i zachody s艂o艅ca. Nagle zaczyna odczuwa膰 wyrzuty sumienia, gdy偶 uwa偶a, 偶e powinien by膰 dla ludzi. Mog膮 Go potrzebowa膰. W贸wczas B贸g Ojciec pokazuje Mu, 偶e wsz臋dzie tam, gdzie przechadza艂 si臋 z tak膮 rado艣ci膮, zaczynaj膮 wytryska膰 藕r贸d艂a. A tam, gdzie przystan膮艂, 偶eby obserwowa膰 s艂o艅ce, rozkwit艂y kwiaty. Jezus zauwa偶y艂 wi臋c, 偶e Jego wolny czas nie by艂 daremny, ale przyni贸s艂 wi臋cej b艂ogos艂awie艅stwa ni偶 wyt臋偶ona praca.

Konkretna pomoc
Ilekro膰 dam si臋 komu艣 nam贸wi膰 do czego艣, czego tak naprawd臋 nie chcia艂em, irytuj臋 si臋. W ko艅cu obmy艣li艂em sposoby, kt贸re maj膮 mnie ochroni膰 przed z艂o艣ci膮 na samego siebie i pom贸c w lepszym i bardziej konsekwentnym zdystansowaniu si臋. Pierwszym krokiem b臋dzie odczekanie, pozostawienie sobie czasu do namys艂u zanim odbior臋 telefon. B臋dzie to moment porz膮dkowania uczu膰 i stawiania pyta艅. Co za tym przemawia? Czy p贸j艣cie tam ma sens? Czy mam na to ochot臋? Mo偶e wszystko we mnie wzbrania si臋 przed tym? Mo偶e czuj臋 si臋 wykorzystywany? Musz臋 ws艂ucha膰 si臋 w swoje uczucia. Je艣li dostrzegam w sobie niech臋膰 i op贸r, mog臋 nast臋pnego dnia odm贸wi膰.
Drugim sposobem b臋dzie zarezerwowanie sobie chwil do w艂asnej dyspozycji. Wcze艣niej przyjmowa艂em interesant贸w nawet w niedziel臋 po po艂udniu. Nie by艂o powodu, 偶eby odmawia膰, jak kto艣 prosi艂 o rozmow臋. Teraz niedzielne popo艂udnie i jeden wiecz贸r w tygodniu zarezerwowa艂em dla siebie. Jak kto艣 przychodzi z pro艣b膮, mog臋 spokojnie odm贸wi膰. W tym czasie nic i nikogo nie przyjmuj臋. To s膮 chwile ciszy i wycofania si臋, w kt贸rych nie jestem do dyspozycji. Ka偶dy potrzebuje w swoim 偶yciu takiego osobistego obszaru, kt贸ry b臋dzie dla niego 艣wi臋ty. 艢wi臋to艣ci膮 nazywamy to, co jest ukryte przed 艣wiatem. Rytua艂y mog膮 pom贸c nam chroni膰 ten obszar. Stwarzaj膮 艣wi臋t膮 przestrze艅, kt贸ra jest wolna od napieraj膮cych na nas ustawicznie 偶膮da艅 i wymaga艅. Czas, kt贸ry rezerwuj臋 tylko dla siebie, jest w tym sensie czasem 艣wi臋tym, poniewa偶 ma dla mnie warto艣膰, kt贸rej nie zakwestionuj膮 偶adne inne warto艣ci. Ten 艣wi臋ty czas pozwala mi odetchn膮膰, zag艂臋bi膰 si臋 w sobie i w Bogu. Czuj臋 wtedy uzdrawiaj膮c膮 moc, kt贸ra leczy moje rany i rozja艣nia moje ciemno艣ci.
B贸g podarowa艂 narodowi izraelskiemu 艣wi臋ty czas szabatu. Szabat jest po to, aby wypocz膮膰 i zdystansowa膰 si臋 wobec naporu termin贸w. B贸g wzywa ludzi do 艣wi臋towania szabatu. Nale偶y chroni膰 to, co jest 艣wi臋te. W przeciwnym razie 艣wi臋towanie straci swoje uzdrawiaj膮ce dzia艂anie. Dla chrze艣cijan takim 艣wi臋tym czasem jest niedziela. W naszych niespokojnych czasach, kiedy to r贸偶ne interesy i nastroje spo艂eczne chcia艂yby coraz bardziej wyprze膰 niedziel臋, tym bardziej wa偶ne jest 艣wi臋towanie jej jako czasu, w kt贸rym nikt nie b臋dzie decydowa艂 o nas, a my b臋dziemy mogli robi膰 to, co jest dobre dla naszej duszy i cia艂a. Wielu ludzi wype艂nia niedziel臋 r贸偶nymi formami aktywno艣ci. Fa艂szuje lub sp艂yca si臋 przez to sens niedzieli, kiedy to powinni艣my 艣wiadomie wycofa膰 si臋 w sfer臋 prywatn膮 i od艂o偶y膰 zadania nak艂adane na nas z zewn膮trz.
Trzecim sposobem jest om贸wienie swoich spraw z inn膮 osob膮. Wtedy zobacz臋 wyra藕niej wag臋 problemu. Omawiaj膮c go z kim艣 innym, 艂atwiej rozpoznam, czy nie ulegam ponownie swoim dawnym przyzwyczajeniom, aby zawsze wszystkim dogodzi膰. Je艣li omawiam jak膮艣 spraw臋 w grupie, inni dostarczaj膮 mi informacji m贸wi膮cych o tym, co mo偶e by膰 tylko dobrze zakamuflowanym fa艂szem. Wtedy s艂ysz臋, 偶e grupa ju偶 pewne osoby pyta艂a, dowiaduj臋 si臋, jak post膮pi艂a i mo偶emy wsp贸lnie zastanowi膰 si臋, jak nale偶y zareagowa膰 na takie czy inne zachowanie. W czasie rozmowy telefonicznej mam wra偶enie, 偶e wyg艂oszenie jakiego艣 wyk艂adu czy poprowadzenie kursu jest najwa偶niejsz膮 rzecz膮 na 艣wiecie. Kiedy omawiam t臋 spraw臋 w grupie, zauwa偶amy, 偶e wymagania prosz膮cego s膮 niejasne, a jego potrzeby wzgl臋dne. Chcia艂 tylko wywrze膰 nacisk i manipulowa膰 mn膮. W rzeczywisto艣ci sam dok艂adnie nie wie, czego w艂a艣ciwie chce. Innym sposobem, pomagaj膮cym przyjrze膰 si臋 sprawom kierowanym do nas z zewn膮trz, jest superwizja. Opowiadaj膮c drugiej osobie o powa偶nym traktowaniu naszych termin贸w i zobowi膮za艅, zauwa偶amy, 偶e nie zawsze jeste艣my wystarczaj膮co konsekwentni.

Kryteria jasno艣ci spraw
Takie sposoby s膮 pomocne w zachowaniu dystansu, gdy偶 nie mo偶na ich zastosowa膰 przypadkowo, ale jedynie w konkretnych sytuacjach. Zak艂adaj膮 wyja艣nienie tego, czego naprawd臋 chc臋 i co mog臋 uczyni膰. Bez odpowiedniej strategii pragnienie odgrodzenia si臋 zostanie cz臋sto niespe艂nione. Oczywi艣cie strategie nie zawsze pomagaj膮 i nie mo偶na ich absolutyzowa膰.
R贸wnie偶 Jezus do艣wiadczy艂, 偶e Jego strategia odgradzania si臋 nie zawsze odnosi艂a skutek. Ewangelista Marek pisze: "Lecz widziano ich odp艂ywaj膮cych. Wielu zauwa偶y艂o to i zbiegli si臋 tam pieszo ze wszystkich miast, a nawet ich wyprzedzili" (Mk 6,33). Tak wi臋c z chwili odpoczynku z uczniami nie pozosta艂o nic. Ludzie nie zwa偶ali na pragnienia Jezusa, aby sp臋dzi膰 jaki艣 czas w samotno艣ci. Swoje potrzeby uwa偶ali za najwa偶niejsze. Chcieli koniecznie widzie膰 Jezusa i najwyra藕niej dopi臋li swego, gdy偶 Jezus by艂 dla nich pe艂en wsp贸艂czucia: "byli bowiem jak owce nie maj膮ce pasterza. I zacz膮艂 ich naucza膰 o wielu [sprawach]" (Mk 6,34). On te偶 z pewno艣ci膮 by艂 cz臋sto w rozterce mi臋dzy potrzeb膮 przebywania sam na sam z uczniami a 艣wiadomo艣ci膮 potrzeb ludzi, kt贸rych przyprowadzi艂a do Niego ich duchowa n臋dza. W tym momencie nie widzia艂 nikogo, kto m贸g艂by odpowiednio zaradzi膰 tym potrzebom. Czu艂 si臋 pos艂any przez Boga, aby otwiera膰 tym ludziom oczy na sprawy najistotniejsze i m贸wi膰 im o Bogu, kt贸ry kocha ich bezwarunkowo. Chcia艂 otworzy膰 im drog臋 prowadz膮c膮 do 偶ycia, gdy偶 widzia艂, 偶e w przeciwnym razie zb艂膮dz膮.
Kiedy pr贸bujemy odgrodzi膰 si臋 od innych, zawsze stajemy przed takim dylematem. Kierowane do nas pragnienia innych ludzi s膮 cz臋sto uzasadnione. Czy nie powinni艣my czasem zaniedba膰 w艂asne potrzeby, aby zaj膮膰 si臋 tymi, kt贸rzy potrzebuj膮 naszej pomocy? Takich pyta艅 nie mo偶na zbyt 艂atwo zbywa膰. Trzeba si臋 nad nimi zastanowi膰. Wa偶ne jest przy tym ws艂uchanie si臋 we w艂asne uczucia. Czy zapomnienie o swoich potrzebach i zwr贸cenie si臋 ku ludziom czyni mnie wewn臋trznie bardziej wolnym? Czy mo偶e powstaje we mnie op贸r? Mo偶e czuj臋, 偶e jestem wykorzystywany? Mo偶e wpadam w pu艂apk臋 i przeceniam si臋, s膮dz膮c, 偶e jestem jedynym, kt贸ry mo偶e pom贸c? Czy odpowiadam w tym momencie na wezwanie Bo偶e? A mo偶e identyfikuj臋 si臋 z archetypem proroka, misjonarza lub nawet wybawcy? Mo偶e s膮dz臋, 偶e ludzie mnie potrzebuj膮, poniewa偶 g艂osz臋 im nadzwyczajn膮 nowin臋? W膮ska jest granica mi臋dzy rzeczywistym s艂uchaniem wezwania Bo偶ego a przecenianiem siebie, czyli my艣leniem, 偶e ludzie s膮 zdani na moj膮 prac臋 i na to, co im powiem. Nigdy nie b臋d臋 mia艂 stuprocentowej pewno艣ci, 偶e post臋puj臋 dobrze. Musz臋 偶y膰 z t膮 niepewno艣ci膮. W konsekwencji b臋d臋 musia艂 czasami znie艣膰 uwagi innych: "Piszesz takie pi臋kne ksi膮偶ki, ale dla mnie nie masz czasu. Sycisz si臋 sukcesem, zamiast zaj膮膰 si臋 cz艂owiekiem, kt贸ry naprawd臋 jest w potrzebie." Takie s艂owa mog膮 wywo艂a膰 we mnie poczucie winy, nawet je艣li wiem, 偶e s膮 subteln膮 form膮 manipulacji. Oczywi艣cie nie mog臋 nigdy twierdzi膰 z ca艂膮 pewno艣ci膮, 偶e poprzez tak膮 czy inn膮 decyzj臋 wype艂ni臋 wol臋 Bo偶膮. Mog臋 tylko powiedzie膰, 偶e teraz ani nie mog臋, ani nie chc臋. Czy dany cz艂owiek to zrozumie, to ju偶 zale偶y od niego. Musz臋 by膰 w stanie znie艣膰 jego oburzenie i rozczarowanie mn膮.

13. Granice decyduj膮 o relacjach
O strachu przed utrat膮 mi艂o艣ci i o udanej mi艂o艣ci

Nowe 藕r贸d艂o relacji
Najwa偶niejszym powodem, dla kt贸rego jest nam tak trudno odseparowa膰 si臋, jest strach przed odrzuceniem, strach, 偶e mo偶emy przesta膰 by膰 lubiani, spowodujemy naruszenie lub zerwanie relacji. W rzeczywisto艣ci jest odwrotnie: akceptacja w艂asnych granic stwarza zdrowe relacje. Do艣wiadczam, 偶e inni rozumiej膮 i respektuj膮 moj膮 odmow臋, a nawet staje si臋 ona powodem do szczerej rozmowy o sytuacji mojej i pytaj膮cego, ni偶 gdybym natychmiast powiedzia艂 "tak". Odmowa nie oznacza odtr膮cenia drugiej osoby, ale jest propozycj膮 nawi膮zania kontaktu w nowy spos贸b, kt贸ry odpowiada zar贸wno mnie, jak i tej drugiej osobie. Je艣li zawsze m贸wi臋 "tak", jestem wprawdzie przez wszystkich lubiany, ale automatyczne m贸wienie "tak" niszczy zdrowe relacje. Je艣li umiem zachowa膰 dystans, inni mog膮 uczy膰 si臋 ode mnie i znale藕膰 odwag臋 do samodzielnego powiedzenia "nie". Pomog臋 im uwolni膰 si臋 od wyrzut贸w sumienia, kiedy sami b臋d膮 musieli powiedzie膰 "nie". B臋d膮 si臋 czuli wolni i pozwol膮 mi zachowa膰 moj膮 wolno艣膰.
Spotkanie zmartwychwsta艂ego Jezusa z Mari膮 Magdalen膮 ukazuje nam, 偶e zachowanie dystansu tworzy relacje (J 20,1-18). Maria Magdalena wstaje wczesnym rankiem i pe艂na t臋sknoty idzie do grobu. Szuka Umi艂owanego swojej duszy. Chcia艂aby jeszcze raz zobaczy膰 Jezusa i dotkn膮膰 Go, chocia偶 jest martwy. Jednak gr贸b jest pusty. Kobieta trzy razy m贸wi o tym, 偶e zabrano Pana z grobu i nikt nie wie, gdzie Go po艂o偶ono. Za trzecim razem zwraca si臋 do rzekomego ogrodnika: "Panie, je艣li ty Go przenios艂e艣, powiedz mi, gdzie Go po艂o偶y艂e艣, a ja Go zabior臋" (J 20,15). Wierzy, 偶e mo偶e wzi膮膰 zw艂oki i dotkn膮膰 je. W tym momencie Jezus zwr贸ci艂 si臋 do niej po imieniu: "'Mario!' A ona, obr贸ciwszy si臋, powiedzia艂a do Niego po hebrajsku: 'Rabbu-ni'" (J 20,16). W tym kr贸tkim dialogu nast臋puje zjednoczenie. Iskra duchowej mi艂o艣ci mi臋dzy ni膮 a Jezusem zab艂ys艂a na nowo. Chcia艂aby t臋 mi艂o艣膰 najch臋tniej zachowa膰. Obejmuje Jezusa. On jednak m贸wi do niej: "Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wst膮pi艂em do Ojca" (J 20,17). Jezus zachowuje dystans. Nie pozwala si臋 zatrzyma膰. Ten dystans nie niszczy jednak istniej膮cej relacji, ale umo偶liwia relacj臋 na innej p艂aszczy藕nie. W drugim cz艂owieku istnieje co艣, co jest dla nas niedost臋pne. Ta g艂臋bia, kt贸ra jest r贸wnie偶 w nas, to najbardziej wewn臋trzne "miejsce ciszy", jest dla innych niedost臋pne i mo偶emy je spokojnie chroni膰. Maria Magdalena czuje, 偶e Jezus zwraca si臋 do niej w duchu mi艂o艣ci. Spotka艂a Go i do艣wiadczy艂a nowego wymiaru relacji, kt贸ra uczyni艂a j膮 szcz臋艣liw膮 i woln膮. Mo偶e roz艂膮czy膰 si臋 z Jezusem, poniewa偶 s艂owo mi艂o艣ci, kt贸re us艂ysza艂a, jest mocniejsze ni偶 zdystansowanie si臋. Zachowanie dystansu pog艂臋bia jej mi艂o艣膰.

Niebezpiecze艅stwa w mi艂o艣ci
Do艣wiadczenie ma艂偶onk贸w, i偶 zbyt du偶a blisko艣膰 jest w jakim艣 stopniu niszcz膮ca, nie jest czym艣 nowym. R贸wnie偶 oni potrzebuj膮 co jaki艣 czas troch臋 dystansu. Musz膮 si臋 roz艂膮czy膰, aby odczuli ponown膮 ch臋膰 bycia razem. Je艣li pary 偶yj膮 w zbyt du偶ej blisko艣ci, wzmagaj膮 si臋 ich nastroje gniewu i z艂o艣ci. Niekt贸rzy s膮dz膮 w贸wczas, 偶e ju偶 nigdy nie b臋dzie mi臋dzy nimi porozumienia. Uwa偶aj膮, 偶e musz膮 zawsze odczuwa膰 mi艂o艣膰, b臋d膮c razem. Nie rozumiej膮, i偶 agresja jest wezwaniem do zarezerwowania sobie wi臋kszej przestrzeni. Za bardzo tkwi膮 w ideale mi艂o艣ci zawsze obecnej.
Obok zbytniej blisko艣ci istnieje jeszcze inne niebezpiecze艅stwo czyhaj膮ce na mi艂o艣膰, a jest nim wykorzystywanie drugiej osoby dla swoich cel贸w. Psychoterapeuta Hans Jellouschek m贸wi w tym kontek艣cie o "rozszerzeniu w艂asnego ja". Nie dostrzegam drugiej osoby w jej odmienno艣ci i odr臋bno艣ci. Patrz臋 na ni膮 tylko przez pryzmat pomocy, kt贸rej mo偶e mi udzieli膰, abym zrealizowa艂 siebie. W drugim cz艂owieku szukam tylko rozszerzenia w艂asnego "ja". W takiej postawie psychoterapeuta dostrzega pow贸d rozpadu wielu ma艂偶e艅stw. Partnerzy chc膮 t臋 drug膮 osob臋 mie膰 tylko dla siebie, zaw艂adn膮膰 ni膮. Nie maj膮 szacunku dla tego, co w partnerze jest dla nich niedost臋pne. W drugim cz艂owieku istnieje przestrze艅, do kt贸rej nie mam wst臋pu. Mo偶na to zauwa偶y膰 na przyk艂adzie spotkania Jezusa i Marii Magdaleny: drugi cz艂owiek nosi w sobie tajemnic臋, kt贸ra przerasta jego i mnie. Je艣li uszanuj臋 t臋 tajemnic臋, nasze relacje i nasz zwi膮zek b臋d膮 udane. Je艣li potrzebuj臋 drugiej osoby tylko do mojej w艂asnej realizacji, b臋d臋 zawsze zawiedziony. Hans Jellouschek przeciwstawia tendencji do wykorzystywania partnera tylko do w艂asnych cel贸w zdolno艣膰 do oddania si臋. Wielu ludzi boi si臋 dzisiaj oddania. Uwa偶aj膮, 偶e zatrac膮 przez to siebie, lecz oddanie jako przekroczenie swoich granic jest warunkiem prawdziwej relacji z drugim cz艂owiekiem i jedno艣ci z nim.
Do艣wiadczenia b臋d膮ce wynikiem rozm贸w z wieloma parami ukazuj膮 jeszcze inny spos贸b na udany zwi膮zek. Jellouschek m贸wi, 偶e para musi zachowa膰 r贸wnowag臋 mi臋dzy "ja" a "my", mi臋dzy autonomi膮 a blisko艣ci膮, mi臋dzy dawaniem a przyjmowaniem. Je艣li kto艣 chce wszystko robi膰 sam, odseparowuje si臋 od drugiego tak mocno, 偶e nie mo偶na zbudowa膰 ju偶 wsp贸lnej przestrzeni, kt贸ra jest konieczna dla rozwini臋cia si臋 relacji partnerskiej. R贸wnowaga musi by膰 zachowana r贸wnie偶 w dawaniu i braniu, je艣li jedna strona tylko daje, zacznie czu膰 si臋 w ko艅cu wykorzystywana. A przyjmuj膮cy b臋dzie stawa艂 si臋 coraz bardziej pasywny i pozbawiony pomys艂贸w. Tylko wtedy, kiedy oboje b臋d膮 dawa膰 i przyjmowa膰, powstanie owocna relacja, kt贸ra nie b臋dzie nikogo ogranicza膰.
Peter Schellenbaum wspomina o m贸wieniu ,,'nie' w mi艂o艣ci", o "agresji mi臋dzy kochaj膮cymi si臋". Zdrowa relacja potrzebuje niekiedy agresji jako si艂y pozwalaj膮cej zachowa膰 dystans i 偶ywotno艣膰 zwi膮zku. Je艣li w prawid艂owy spos贸b b臋d臋 broni艂 swoich granic, ta druga osoba b臋dzie wiedzia艂a, czego si臋 mo偶e spodziewa膰. B臋dzie respektowa艂a moje granice i sama poczuje si臋 traktowana powa偶nie w swoich granicach. Partnerzy b臋d膮 umieli budowa膰 prawid艂owe relacje tylko wtedy, kiedy wyra藕nie zdefiniuj膮 ten aspekt. B臋d膮 cz臋sto usuwa膰 granice w mi艂o艣ci, aby si臋 jednoczy膰. Ale potem zn贸w je ustanowi膮, aby m贸c si臋 wzajemnie komunikowa膰.

O odwadze klarowno艣ci
Henri Nouven w ksi膮偶ce S艂ucha艂em ciszy opowiada o kilkumiesi臋cznym pobycie w klasztorze trapist贸w w Gennessee. Przytacza swoje rozmowy z opatem klasztoru. Nouven szuka w tych rozmowach sposobu na lepsze zachowanie dystansu, kiedy ju偶 wr贸ci do domu i do swojej codziennej pracy. Opat radzi mu, aby wyznaczy艂 sobie okre艣lony czas, kt贸ry b臋dzie nale偶a艂 tylko do niego i do Boga. Ten wyra藕nie okre艣lony czas wniesie wi臋cej klarowno艣ci w jego relacje z przyjaci贸艂mi. Je艣li zdecyduje si臋 przeznacza膰 na medytacj臋 okre艣lone chwile, jego przyjaciele b臋d膮 go w tym wspiera膰: "Odkryj臋 wkr贸tce, 偶e wszyscy, do kt贸rych przem贸wi! ten styl 偶ycia, b臋d膮 chcieli mie膰 w nim sw贸j udzia艂. M贸wi膮c inaczej: wyra藕ny, widoczny i jasno okre艣lony styl 偶ycia stworzy mi mo偶liwo艣膰 nawi膮zywania lepszych kontakt贸w z lud藕mi i pomo偶e stworzy膰 kryterium, wed艂ug kt贸rego b臋d臋 m贸g艂 ocenia膰, z kim chc臋 mie膰 bli偶szy kontakt, a z kim dalszy".
Je艣li kto艣 wie, 偶e nie jestem osi膮galny, poniewa偶 medytuj臋, b臋dzie respektowa膰 moje granice. Zadzwoni do mnie ze spokojnym sumieniem wtedy, kiedy b臋d臋 mia艂 czas. Granice wprowadzaj膮 we wzajemne relacje klarowno艣膰, a przez to wolno艣膰.
Kiedy Henri Nouven m贸wi o relacjach mi臋dzy swoimi przyjaci贸艂mi, odnosi si臋 to r贸wnie偶 do wsp贸艂偶ycia w rodzinach. Czasami s艂yszymy o ludziach, kt贸rzy odczuwaj膮 strach przed 艢wi臋tami Bo偶ego Narodzenia i zwi膮zanymi z nimi wyzwaniami emocjonalnymi. Wielu ucieka w obce strony, aby nie bra膰 udzia艂u w 艣wi膮tecznych spotkaniach w rodzinnym kr臋gu. Powodem oporu przed sp臋dzaniem 艣wi膮t w gronie rodzinnym jest d膮偶enie do tego, aby by膰 przez ca艂y czas razem. W tych grudniowych dniach wszyscy jeste艣my pod presj膮 wzajemnych oczekiwa艅. Uwa偶a si臋, 偶e nale偶y wszystko robi膰 wsp贸lnie: wsp贸lnie je艣膰, gra膰, razem i艣膰 na msz臋 艣wi臋t膮. Je艣li bezustannie przebywa si臋 w grupie, nie powinno dziwi膰, 偶e zaczyna rodzi膰 si臋 agresja. R贸wnie偶 w rodzinie potrzebuj臋 wolnej przestrzeni, aby cieszy膰 si臋 wsp贸lnot膮. Sp臋dzanie wielu dni razem nie wychodzi na dobre. Pewna studentka opowiada艂a, 偶e jej matka by艂a zdenerwowana, kiedy c贸rka chcia艂a i艣膰 w czasie 艣wi膮t na samotny spacer. Odbiera艂a to jako zerwanie wsp贸lnoty rodzinnej. Jak zosta艂a w rodzinie, obecni nie mieli sobie zbyt wiele do powiedzenia. D膮偶enie czy zobowi膮zanie, 偶eby wszyscy byli razem, jest 艣miertelne dla prawdziwej wsp贸lnoty.

"Nie zatrzymuj mnie!"
Mi艂o艣膰, kt贸ra zniewala, ogranicza drugiego i powoli sama znika. Mi艂o艣膰 potrzebuje postawy, kt贸r膮 widzimy w jednoznacznych s艂owach Jezusa: "Nie zatrzymuj Mnie!" Je艣li kto艣 czuje si臋 zniewolony, b臋dzie pr贸bowa艂 za wszelk膮 cen臋 zerwa膰 wi臋zy i uwolni膰 si臋 lub zacznie odsuwa膰 si臋 od tej mi艂o艣ci. Aby mi艂o艣膰 pozosta艂a 偶ywa, potrzeba zar贸wno blisko艣ci, jak i dystansu. Konieczna jest nie tylko jedno艣膰, ale te偶 rozdzielenie si臋. Potrzebna jest 艣wiadomo艣膰, 偶e nie mo偶emy tylko dysponowa膰 drugim, takie uznanie tajemnicy jego osoby, aby mi艂o艣膰 mia艂a czym oddycha膰, aby by艂a przyjaznym schronieniem, a nie wi臋zieniem.
Pewna kobieta opowiada艂a, 偶e czu艂a si臋 w ma艂偶e艅stwie zniewolona. Jak tylko pragn臋艂a o czym艣 sama zadecydowa膰, jej m膮偶 chcia艂 dok艂adnie wiedzie膰, co robi. By艂 zazdrosny o to, 偶e mo偶e ona zrobi膰 co艣 lub pomy艣le膰 o czym艣, do czego on nie ma dost臋pu. Ujawnia si臋 tutaj najwyra藕niej strach, i偶 kobieta mog艂aby samodzielnie my艣le膰 i wykona膰 co艣, co da艂oby jej wolno艣膰, nad kt贸r膮 on nie b臋dzie mia艂 ju偶 w艂adzy. Inna kobieta m贸wi艂a, 偶e m膮偶 偶膮da od niej, aby opowiada艂a mu, jak dok艂adnie wygl膮da艂a jej terapia, co si臋 wtedy zdarzy艂o. Tak ujawnia si臋 jego obawa o to, 偶e mog艂aby co艣 o nim opowiada膰. M膮偶 nie pozwala jej chodzi膰 na prywatn膮 terapi臋. Takie wi臋zienie, jak pokazuje do艣wiadczenie, d艂ugo si臋 nie ostoi. Albo wsp贸lne 偶ycie zamieni si臋 w piek艂o, albo jedno z nich odejdzie ze zwi膮zku czy ucieknie w chorob臋. Je艣li chc膮 tego unikn膮膰, musz膮 od nowa odbudowa膰 swoje 偶ycie ma艂偶e艅skie, w kt贸rym zago艣ci zaufanie i wolno艣膰.

14. Przekracza膰 granice
O wyzwaniach i odwadze

Przyk艂ad wewn臋trznej wolno艣ci
Granice nie s膮 czym艣 absolutnym. Mog膮 sta膰 si臋 w pozytywnym sensie jakim艣 wyzwaniem. Zn贸w mo偶emy zobaczy膰 na przyk艂adzie Jezusa, o co w zwi膮zku z tym chodzi. On w swoim 偶yciu cz臋sto przekracza granice. Ewangelista 艁ukasz nazywa Go Boskim W臋drowcem, kt贸ry przyszed艂 z nieba na ziemi臋, aby i艣膰 razem z nami i przypomina膰 nam o tym, 偶e jeste艣my dzie膰mi Boga. Ju偶 same Jego narodziny stanowi膮 przekroczenie granicy. Jak tylko Maryja pocz臋艂a Jezusa, opuszcza sw贸j dom i udaje si臋 przez g贸ry do krewnej El偶biety. Maryja i J贸zef musz膮 te偶 ucieka膰 ze swojej ojczyzny, aby w Betlejem da膰 si臋 zapisa膰, gdy偶 og艂oszono spis ludno艣ci. W czasie tej podr贸偶y przyszed艂 na 艣wiat Jezus. Ucieczka "zaprowadzi艂a Go" do Egiptu. Przez ca艂e swoje 偶ycie Jezus b臋dzie w臋drowcem, kt贸ry przekracza granice spo艂eczne i religijne: granice pogardzanych przez 呕yd贸w Samarytan, grzesznik贸w, celnik贸w i pogan. A偶 wreszcie przekracza granic臋 艣mierci i wst臋puje przez zmartwychwstanie w 偶ycie wieczne.
Mo偶emy z ca艂膮 pewno艣ci膮 stwierdzi膰, 偶e Jezus nie pozwala, aby kierowano Jego 偶yciem z zewn膮trz. Opiera si臋 r贸wnie偶 ostrze偶eniom faryzeuszy: "Wyjd藕 i uchod藕 st膮d, bo Herod chce Ci臋 zabi膰" (艁k 13,31). Jezus nie zezwala, 偶eby wrogo nastawiony Herod wyznacza艂 Mu granice. Idzie swoj膮 w艂asn膮 drog膮 i wype艂nia swoje powo艂anie. A faryzeuszom odpowiada: "Id藕cie i powiedzcie temu lisowi: Oto wyrzucam z艂e duchy i dokonuj臋 uzdrowie艅 dzi艣 i jutro, a trzeciego dnia b臋d臋 u kresu. Jednak dzi艣, jutro i pojutrze musz臋 by膰 w drodze, bo rzecz to niemo偶liwa, 偶eby prorok zgin膮艂 poza Jeruzalem" (艁k 13,32-33). Jezus nie pozwala Herodowi kierowa膰 sob膮. Nazywa go lisem, kt贸ry jest przebieg艂y i chytry, ale w por贸wnaniu z lwem jest tylko niepoka藕nym zwierz臋ciem. Uczniowie nazw膮 potem Jezusa Lwem z Ju-dy. Nie pozwala On na ograniczanie siebie przez lisa. Lew sam ustanawia granice, w obr臋bie kt贸rych chce dzia艂a膰. Jezus ukazuje nam poprzez te s艂owa, 偶e Herod chce uchodzi膰 za wielkiego i jest wpl膮tany w intrygi, ale ostatecznie nie ma 偶adnej w艂adzy. Jezus dzia艂a tak d艂ugo na obszarze obj臋tym w艂adz膮 Heroda, jak uwa偶a to za s艂uszne. W Jeruzalem uko艅czy swe dzie艂o, a stanie si臋 to poprzez 艣mier膰 z mi艂o艣ci do ludzi. Taki koniec nie zosta艂 Mu jednak wyznaczony przez ludzi, lecz przez Boga. Jezus czuje w sobie wewn臋trzn膮 granic臋 i z w艂asnej woli j膮 akceptuje.
W czasie Jego w臋dr贸wki przychodz膮 te偶 do Jezusa inni ludzie. S膮 zafascynowani Jego wewn臋trzn膮 wolno艣ci膮, si艂膮 oddzia艂ywania i chc膮 Go na艣ladowa膰. Pierwszy m臋偶czyzna m贸wi do Niego z pe艂nym przekonaniem i 艣wiadomo艣ci膮: "P贸jd臋 za Tob膮, dok膮dkolwiek si臋 udasz" (艁k 9,57). Jezus stawia mu jednak warunki: "Lisy maj膮 nory i ptaki podniebne - gniazda, lecz Syn Cz艂owieczy nie ma miejsca, gdzie by g艂ow臋 m贸g艂 po艂o偶y膰" (艁k 9,58). Wielu chcia艂oby dokona膰 czego艣 w 偶yciu, ale nie bierze pod uwag臋 niedogodno艣ci. Niemal wszyscy chcieliby zawsze pozosta膰 w spokojnym gnie藕dzie, w ciasnych granicach, w kt贸rych czuj膮 si臋 bezpiecznie. Boj膮 si臋 rozszerzy膰 swoje granice; z powodu odgradzania si臋, niczego nie dokonuj膮. Nawet nie potrafi膮 odkry膰, ile w nich tkwi potencja艂u, a wszystko ze strachu przed opuszczeniem znanego im gniazda i jasno wyznaczonego obszaru. Kto chce i艣膰 za Jezusem, musi wyruszy膰 w drog臋 i nie ba膰 si臋 wiej膮cych wiatr贸w. Musi opu艣ci膰 dom i p贸j艣膰 w obce strony, w nieznane obszary, gdzie nie b臋dzie wiedzia艂, czy sprosta wyzwaniom i czy znajdzie miejsce, gdzie m贸g艂by odpocz膮膰. Kto jednak boi si臋 nieznanego, nigdy nie wykorzysta swojej si艂y i swoich mo偶liwo艣ci. B臋dzie wci膮偶 tylko korzysta艂 z si艂, kt贸re czu艂 do tej pory. Jego 偶ycie pozostanie bezowocne. Kto kieruje si臋 w swojej pracy jedynie przepisami, nie b臋dzie szcz臋艣liwy. Jego 偶ycie b臋dzie wprawdzie wygodne, ale nudne, bez o偶ywiaj膮cego napi臋cia. Cz艂owiek powinien by膰 w stanie opu艣ci膰 swoj膮 ciasn膮 przestrze艅 i nie ba膰 si臋 spr贸bowa膰 swoich si艂. To b臋dzie oczywi艣cie oznacza艂o jak膮艣 strat臋. Kto walczy, mo偶e zosta膰 zraniony.

Zablokowana aktywno艣膰
Psycholog Margrit Erni m贸wi, 偶e ludzie, kt贸rzy za ma艂o od siebie wymagaj膮, szukaj膮 cz臋sto form aktywno艣ci, kt贸re "w normalnych warunkach znajduj膮 si臋 najcz臋艣ciej poni偶ej og贸lnego poziomu moralnego. Zablokowana aktywno艣膰 mo偶e mie膰 negatywne konsekwencje psychiczne. Granica stanie si臋 tutaj niebezpiecznym ograniczeniem, kt贸re nie tylko hamuje, ale te偶 zatruwa." Potrzebujemy wyzwa艅 i dokona艅, kt贸re s膮 konieczne dla naszego zdrowia. Kto unika wyzwa艅 i woli urz膮dzi膰 si臋 w ciep艂ym gniazdku dobrego samopoczucia, nie b臋dzie si臋 rozwija艂. Dostrze偶e u siebie wkr贸tce zgorzknienie i wewn臋trzn膮 trucizn臋. Abraham Maslow m贸wi, 偶e niekt贸rzy uciekaj膮 przed w艂asnym potencja艂em wzrostu. Dla nich, jak pisze Erni, "to ograniczanie w艂asnych oczekiwa艅, ten strach przed pe艂nym zaanga偶owaniem si臋, to dobrowolne samookaleczanie, rzekoma g艂upota, fa艂szywa pokora, s膮 w rzeczywisto艣ci niczym innym, jak strachem przed wspania艂o艣ci膮 i wielko艣ci膮." Tacy ludzie nie ufaj膮 swojemu powo艂aniu, kt贸re otrzymali od Boga. Sztucznie si臋 umniejszaj膮, obawiaj膮 si臋 wyj艣膰 poza swoje granice i w ten spos贸b sami si臋 okaleczaj膮. Czyta艂em gdzie艣 fragment pewnej piosenki religijnej: "Me w膮skie granice, me ciasne spojrzenie przynosz臋 Ci, Panie. Odmie艅 je i rozszerz. Prosz臋 o Twe zmi艂owanie!" Niech B贸g prze艂amie nasze ciasne granice i rozszerzy je. Ciasne granice s膮 oznak膮 strachu i wewn臋trznego braku wolno艣ci. Szerokie serce, kt贸re jest wed艂ug 艣w. Benedykta oznak膮 prawid艂owej duchowo艣ci, prze艂amuje t臋 ciasnot臋. Kto chce prowadzi膰 偶ycie duchowe, musi pozostawi膰 za sob膮 ciasne granice samoograni-czania si臋 i tch贸rzliwo艣ci i mie膰 odwag臋 wkroczy膰 w dal ukazan膮 mu przez Boga.

Nieprawdziwe 偶ycie
Dopiero kiedy opuszcz臋 swoj膮 granic臋, do艣wiadcz臋, czym ona jest. Kto nie b臋dzie mia艂 nigdy odwagi, aby przekroczy膰 swoj膮 granic臋, tego 偶ycie skar艂owacieje. Erich Fried napisa艂 wiersz, przedstawiaj膮cy dramatyczny obraz cz艂owieka, kt贸ry ze strachu przed przeci膮偶eniem w og贸le nie podejmuje 偶adnych wyzwa艅. W ko艅cu jego nieprawdziwe 偶ycie staje si臋 dla niego samego ci臋偶arem.
"Nieprawdziwe 偶ycie
te偶 si臋 ko艅czy
by膰 mo偶e wolniej
jak bateria
w latarce
kt贸rej nikt nie u偶ywa
ale to nic nie pomo偶e
je艣li (powiedzmy szczerze)
latarka
po wielu latach
zechce zab艂ysn膮膰
nie wyda ju偶 艣wiat艂a
a j e艣li j 膮 za艣wiecisz
znajdziesz tylko swoje ko艣ci
zupe艂nie prze偶arte
a m贸g艂by艣 艣wieci膰."
Przyszed艂 do mnie pewien m艂ody m臋偶czyzna. Przerwa艂 liceum w drugiej klasie. Zacz膮艂 si臋 uczy膰 zawodu elektryka, lecz przerwa艂 r贸wnie偶 t臋 nauk臋 ju偶 po p贸艂 roku. Do szko艂y ogrodniczej chodzi艂 przez rok. Zaw贸d ten tak偶e mu nie pasowa艂. Matka zawsze usuwa艂a mu spod n贸g wszystkie trudno艣ci. Jak tylko musia艂 przezwyci臋偶a膰 w szkole pierwsze trudno艣ci, poddawa艂 si臋 i wraca艂 do ciep艂ego gniazdka mamy. Tam panuje znane ciep艂o, ale r贸wnie偶 ciasnota, w kt贸rej nie b臋dzie m贸g艂 rozwin膮膰 swoich mo偶liwo艣ci i u艂o偶y膰 sobie 偶ycia. Musi opu艣ci膰 t臋 ciasnot臋, aby posuwa膰 si臋 naprz贸d. Kiedy zapyta艂em go o wymarzony zaw贸d, powiedzia艂, 偶e chcia艂by by膰 dziennikarzem sportowym w telewizji. Jednak, poza jedynym listem, kt贸ry pozosta艂 bez odpowiedzi, 贸w m臋偶czyzna nie podj膮艂 偶adnych pr贸b, aby osi膮gn膮膰 sw贸j cel. Siedz膮c w ciep艂ym gniazdku przy mamie, rozmy艣la艂 tylko o innym 艣wiecie, do kt贸rego chcia艂by uciec. To by艂y iluzje, ciep艂e i bardzo bezpieczne. Kiedy mu powiedzia艂em, 偶e dzie艅 powszedni w telewizji jest tak samo nudny, jak nu偶膮ca jest praca w ogrodnictwie, zacz膮艂 marzy膰, jak to musi by膰 cudownie zdawa膰 sprawozdanie o meczu pi艂ki no偶nej lub wy艣cigach. Jest jednak ma艂o prawdopodobne, 偶e zdob臋dzie wymarzony zaw贸d. A z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie podejmie si臋 tego zadania, je艣li nie opu艣ci rodzinnego gniazdka i nie przekroczy na艂o偶onych sobie granic.
Niekt贸rzy ludzie nie maj膮 odwagi opu艣ci膰 swojego gniazdka, poniewa偶 sami zostali opuszczeni. Kobieta, w kt贸rej tkwi g艂臋boko bolesne do艣wiadczenie rozwodu jej rodzic贸w, opowiada艂a, 偶e matka trzyma j膮 przy sobie s艂owami: "Je艣li mnie opu艣cisz, to umr臋." Ta trzydziestotrzyletnia osoba mieszka jeszcze ci膮gle z matk膮. Odczuwa jednak bole艣nie ciasnot臋, kt贸ra j膮 ogranicza, lecz jako dziecko rozwiedzionych rodzic贸w boi si臋, 偶e straci jeszcze matk臋. Ojciec po prostu od nich odszed艂. Jest w niej g艂臋boki strach, 偶e je艣li opu艣ci matk臋, b臋dzie si臋 czu艂a bardzo osamotniona. Zostaje wi臋c nadal w gnie藕dzie, chocia偶 cierpi z tego powodu. Taki cz艂owiek potrzebuje do艣wiadczenia wewn臋trznej si艂y, zakorzenienia w swoim wn臋trzu, aby by膰 w stanie opu艣ci膰 "zewn臋trzne 艣rodowisko", kt贸re go ogranicza.
Szczeg贸lnie trudno jest opu艣ci膰 matczyne gniazdo, ale nale偶y te偶 oderwa膰 si臋 od ojca. Podam tu przyk艂adow膮 scen臋 z Biblii. Do drugiego m臋偶czyzny, kt贸ry chce koniecznie na艣ladowa膰 Jezusa, ale pragnie najpierw i艣膰 pogrzeba膰 swojego ojca, Jezus m贸wi: "Zostaw umar艂ym grzebanie ich umar艂ych, a ty id藕 i g艂o艣 kr贸lestwo Bo偶e" (艁k 9,60). Ten m艂ody m臋偶czyzna chcia艂 wprawdzie i艣膰 w艂asn膮 drog膮, ale mia艂 zamiar najpierw poczeka膰, a偶 umrze ojciec i zostan膮 uregulowane sprawy spadkowe. Kto jednak czeka, a偶 umrze ojciec, nie znajdzie nigdy swojej drogi. B臋dzie patrzy艂 zawsze na ojca i jego oczekiwania. Ze strachu, aby go nie zrani膰, b臋dzie si臋 dostosowywa膰, zamiast 偶y膰 w艂asnym 偶yciem. Dla 呕yd贸w grzebanie umar艂ych by艂o najwy偶szym obowi膮zkiem i honorem. Jezus szokuje m艂odego m臋偶czyzn臋 swoj膮 radykaln膮 wypowiedzi膮, 偶e zmarli maj膮 grzeba膰 swoich umar艂ych. Dla tego m臋偶czyzny ojciec jest ju偶 wi臋c martwy. Wewn臋trzne uzale偶nienie od ojca jest dla niego wyrazem bycia martwym. Kto czyni tylko to, co powie ojciec, nie 偶yje prawdziwie. Kto czeka, a偶 ojciec umrze, sam ju偶 jest nie偶ywy. Aby syn m贸g艂 samodzielnie 偶y膰, ojciec musi umrze膰 w jego wn臋trzu. Czasami 艣ni si臋 nam, 偶e ojciec umar艂. Taki sen pokazuje, 偶e uwolnili艣my si臋 od niego wewn臋trznie, 偶e nie patrzymy na siebie z perspektywy jego autorytetu. Czasem taki sen u艣wiadamia nam, 偶e mamy pozwoli膰 ojcu umrze膰 w nas samych i zdystansowa膰 si臋 do niego. Oznacza to, 偶e tylko ten, kto s艂ucha swojego g艂osu wewn臋trznego, kt贸ry rozbrzmiewa w sercu, jest w stanie przekroczy膰 t臋 w膮sk膮 granic臋, kt贸r膮 na艂o偶y艂 mu ojciec. Dobrzy ojcowie wysy艂aj膮 swoich syn贸w i swoje c贸rki w drog臋. Dodaj膮 im odwagi, aby sami szukali swojej drogi i poszli ni膮. Ojcowie, kt贸rzy wciskaj膮 swoje dzieci we 艂asne oczekiwania, s膮 ostatecznie martwi i powinni艣my pozostawi膰 ich samych.

Zawierzy膰 wewn臋trznemu g艂osowi
Na ile moja osobista droga przez 偶ycie mo偶e pozosta膰 wolna? Przytocz臋 tutaj ponownie histori臋 z Nowego Testamentu. Do Jezusa przyszed艂 pewien m臋偶czyzna i powiedzia艂: "Panie, chc臋 p贸j艣膰 za Tob膮, ale pozw贸l mi najpierw po偶egna膰 si臋 z moimi w domu." Jezus mu odpowiedzia艂: "Ktokolwiek przyk艂ada r臋k臋 do p艂uga, a wstecz si臋 ogl膮da, nie nadaje si臋 do kr贸lestwa Bo偶ego" (艁k 9, 61-62). Te s艂owa Jezusa znajdujemy tylko w Ewangelii 艣w. 艁ukasza. Kiedy prorok Elizeusz zapyta艂 swojego mistrza Eliasza, czy mo偶e po偶egna膰 si臋 ze swoj膮 rodzin膮, otrzyma艂 pozwolenie. Jezus nie udziela zgody na tak膮 pro艣b臋. Jego odpowied藕 jest bliska pogl膮dom filozofii greckiej. 艁ukasz wyk艂ada s艂owa Jezusa tak, aby by艂y zrozumia艂e dla 贸wczesnego 艣wiata greckiego. Wielu chcia艂oby i艣膰 swoj膮 drog膮, inni pragn膮 przekroczy膰 granic臋 swego ojczystego kraju. Na ten krok powinna zezwoli膰 w艂asna rodzina i wyrazi膰 swoj膮 akceptacj臋, lecz je艣li wszyscy maj膮 by膰 jednomy艣lni co do mojej drogi, to nie b臋dzie to ju偶 moja w艂asna droga. Jezus dodaje nam odwagi, aby艣my szli obranym przez nas szlakiem, nawet je艣li rodzina i przyjaciele tego nie rozumiej膮. Na艣ladowa膰 Jezusa, oznacza i艣膰 za g艂osem wewn臋trznym, za g艂osem Boga, kt贸ry m贸wi mi, jak膮 drog膮 mam kroczy膰. G艂os Boga rozpoznam po panuj膮cej we mnie harmonii. Kiedy przy podejmowaniu decyzji b臋d臋 odczuwa艂 w sobie pok贸j, wolno艣膰 i rado艣膰, mog臋 by膰 pewny, 偶e ten g艂os pochodzi od Boga, kt贸ry jest sprawc膮 powstania takiej decyzji. Jest on wa偶niejszy ni偶 g艂osy domownik贸w. Musz臋 i艣膰 za g艂osem wewn臋trznym, nawet je艣li ludzie w moim otoczeniu chcieliby mnie powstrzymywa膰. Nie potrzebuj臋 poklasku innych. Wewn臋trzna pewno艣膰 wystarczy, aby i艣膰 zdecydowanie jak膮艣 konkretn膮 drog膮.

Wzrasta膰 wraz z celami
Jezus m贸wi nam w przypowie艣ci, jak mamy i艣膰 po naszej drodze 偶ycia: kto orze pole, nie mo偶e ci膮gle patrze膰 na bruzdy, kt贸re pozostawi艂 za sob膮, bo inaczej b臋d膮 krzywe. Musi patrze膰 przed siebie i nie upewnia膰 si臋 ci膮gle, czy wszystko by艂o w porz膮dku. Jezus zach臋ca nas, aby艣my nie patrzyli na siebie z perspektywy przesz艂o艣ci i do艣wiadcze艅 wcze艣niejszych ogranicze艅, lecz odwa偶nie szli do przodu. Oracz nie wie, na jak d艂ugo wystarczy mu si艂, ale dop贸ki orze, nie powinien ustawa膰. Tak d艂ugo, jak kto艣 b臋dzie mia艂 cel przed oczyma, b臋dzie mia艂 te偶 si艂臋 do pracy. Cele uaktywniaj膮 nowe potencja艂y. Friedrich Schiller zauwa偶y艂 trafnie, i偶 "cz艂owiek wzrasta wraz z celem". Tego patrzenia naprz贸d nie mo偶na oczywi艣cie absolutyzowa膰. Musz臋 r贸wnie偶 prawid艂owo oceni膰 swoje w艂asne si艂y. Je艣li jednak b臋d臋 spogl膮da膰 wstecz na si艂y, kt贸re mia艂em kiedy艣, nie dowiem si臋 nigdy, ile mi ich jeszcze pozosta艂o. Si艂a wzrasta wraz z celem. Kto obiera sobie jaki艣 cel i d膮偶y do niego, dostrze偶e swoje mo偶liwo艣ci, pokona swoje dotychczasowe ograniczenia i napotka nast臋pne. Powinien wtedy zatrzyma膰 si臋 na nich do tego momentu, a偶 poczuje nowy impuls do zmagania si臋 z nimi. Dopiero kiedy pokonam swoje ograniczenia, dowiem si臋, gdzie le偶y ich kres. Kto nigdy nie dochodzi do granic ani poza nie, nie dojdzie daleko. Ci膮g艂e piel臋gnowanie dobrego samopoczucia stanie si臋 w ko艅cu nudne. Kto pokonuje swoje ograniczenia, ma przede wszystkim lepsze samopoczucie.
W czasie rozm贸w spotykamy ludzi, kt贸rzy chowaj膮 si臋 w cieniu swoich ogranicze艅. Obawiaj膮 si臋, aby w spo艂ecze艅stwie nie posiadaj膮cym granic, sami nie pozostali bez nich. Strach ten jest uzasadniony. Kto jednak nim b臋dzie si臋 kierowa艂, tego 偶ycie b臋dzie coraz cia艣niejsze. Znikn膮 wyzwania stawiane przez 偶ycie. Tacy ludzie nie b臋d膮 w stanie czymkolwiek si臋 zachwyci膰. B臋d膮 si臋 obawia膰, aby czego艣 nie straci膰, wyruszaj膮c w drog臋 i pokonuj膮c swoje ograniczenia poprzez zaanga偶owanie si臋 w jak膮艣 spraw臋. W ten spos贸b ich 偶ycie stanie si臋 bezowocne. B臋d膮 skar偶y膰 si臋 na nie, zamiast zdoby膰 si臋 na odwag臋 i wyruszy膰 na szerokie pola 偶ycia.
Jezuita Alfred Delp, kt贸ry by艂 wi臋ziony przez gestapo, w obliczu gro偶膮cej 艣mierci z r膮k nazist贸w, napisa艂 na kartce: "Wolno艣膰 stanie si臋 udzia艂em cz艂owieka, kiedy przekroczy on swoje ograniczenia." W ciasnocie wi臋zienia Delp do艣wiadczy艂 wewn臋trznej wolno艣ci, kt贸rej mu nikt nie by艂 w stanie odebra膰, nic nie mog艂o jej zak艂贸ci膰 - nawet 艣mier膰. W czasie pierwszych nocy sp臋dzonych w wi臋zieniu Delp niemal si臋 nie za艂ama艂, tak okrutne spotyka艂y go tortury. Jednak po kilku dniach aresztu pokona艂 granic臋 swojego cierpienia i osi膮gn膮艂 tak膮 wolno艣膰, kt贸ra zdumia艂a nawet jego oprawc贸w. W najwi臋kszej zewn臋trznej niewoli otworzy艂 si臋 na nieograniczono艣膰 Boga. Swoje do艣wiadczenia - spisane r臋kami zakutymi w kajdany - przekaza艂 przyjacio艂om na wolno艣ci ze s艂owami: "Trzeba skierowa膰 偶agle na powiew nie maj膮cy ko艅ca, wtedy dopiero poczujemy, do jakiej podr贸偶y jeste艣my zdolni."

15. On da pok贸j twoim granicom
O warunkach udanych relacji

Obietnica
Pewna chi艅ska bajka ilustruje obietnic臋 i marzenie o pokoju: "Kiedy nieuchronnie zbli偶a艂a si臋 wojna mi臋dzy s膮siednimi krajami, dow贸dcy wrogiego obozu rozes艂ali szpieg贸w, aby ci dowiedzieli si臋, z kt贸rej strony naj艂atwiej zaatakowa膰 s膮siedni kraj. Kiedy szpiedzy przybyli z powrotem, powiedzieli swoim dow贸dcom, 偶e jest tylko jedno miejsce na granicy, kt贸re umo偶liwia 艂atw膮 napa艣膰 na kraj. Tam jednak mieszka dobry rolnik wraz ze swoj膮 pi臋kn膮 偶on膮. Bardzo si臋 kochaj膮 i podobno s膮 najszcz臋艣liwszymi lud藕mi na 艣wiecie. Maj膮 te偶 dziecko. Je艣li wejdziemy do kraju przez t臋 ma艂膮 szczelin臋, zniszczymy to szcz臋艣cie, nie mo偶emy wi臋c rozpoczyna膰 wojny. Chocia偶 dow贸dcy r贸偶nie na to patrzyli, do wojny nie dosz艂o, jak mo偶e si臋 chyba ka偶dy domy艣li膰."
Granica nie mo偶e zosta膰 naruszona, poniewa偶 mieszka w jej pobli偶u szcz臋艣liwe i pobo偶ne ma艂偶e艅stwo z dzieckiem. Jest to pi臋kny obraz pokoju, kt贸ry B贸g zapewnia naszym granicom. Wydaje nam si臋 to w dzisiejszych czasach, poniewa偶 tyrani tego 艣wiata i mo偶ni zarz膮dzaj膮cy gospodark膮 nie b臋d膮 raczej troszczy膰 si臋 o szcz臋艣cie prostego rolnika i jego 偶ony. Dla nich s膮 wa偶niejsze ich w艂asne interesy. A jednak w艂adcy i mo偶ni posiadaj膮 poczucie tego, i偶 nie wolno niszczy膰 szcz臋艣cia. Przy ka偶dej granicy na tym 艣wiecie mieszkaj膮 ludzie, kt贸rzy nie pragn膮 niczego wi臋cej, jak 偶y膰 w pokoju, rado艣ci i szcz臋艣ciu, a ka偶de naruszenie granicy niszczy ludzkie szcz臋艣cie. Je艣li mo偶ni tego 艣wiata pomy艣l膮 o szcz臋艣ciu prostych ludzi, sprawdzi si臋 to, co B贸g nam obieca艂 - On zapewni pok贸j naszym granicom.
W Biblii znajdziemy pi臋kny obraz tego pokoju, kt贸ry B贸g ludziom nie tylko obiecuje, ale te偶 ich nim obdarza. W czasie 艣piewania psalm贸w cz臋sto poruszaj膮 mnie wersy psalmu 147: "Chwal, Jerozolimo, Pana, chwal Boga twego, Syjonie! Umacnia bowiem zawory bram twoich i b艂ogos艂awi synom twoim w tobie. Zapewnia pok贸j twoim granicom, nasyca ciebie najczystsz膮 pszenic膮" (Ps 147, 12-14). W powy偶szych wersetach zosta艂 przedstawiony obraz spokojnego miasta okr膮偶onego murami, kt贸re chroni膮 przed atakiem wroga. Wewn膮trz ludzie czuj膮 si臋 bezpiecznie i spokojnie. Maj膮 udzia艂 w pe艂ni 偶ycia, kt贸re zsy艂a im B贸g. Mog膮 z wdzi臋czno艣ci膮 syci膰 si臋 pszenic膮 darowan膮 przez Niego.

Polityczne i religijne wytyczanie granic
Wersety psalmu 147 mo偶emy rozumie膰 w kontek艣cie politycznym i psychologicznym. W sensie politycznym ukazuj膮 nam, jak wa偶ne jest, aby narody uznawa艂y w艂asne granice i granice kraj贸w s膮siednich. Wojny zawsze naruszaj膮 granice -jeden nar贸d chce rozszerzy膰 swoje kosztem drugiego. To prowadzi do wojny. Kiedy inne narody umocni膮 si臋, odepr膮 atak i rozszerz膮 swoje granice. Pok贸j wymaga jasno wyznaczonych granic i wzajemnej ich akceptacji. Nie bez powodu dla staro偶ytnych granice by艂y czym艣 艣wi臋tym.
Dla Izraelit贸w wa偶ne by艂y nie tylko granice polityczne, lecz r贸wnie偶 religijne, kt贸re chroni艂y ich przede wszystkim na obczy藕nie. W czasach Jezusa 呕ydzi byli rozrzuceni po ca艂ym 艣wiecie. Jednak odgradzali si臋 od zwyczaj贸w ludzi ze swojego otoczenia. Trzymali si臋 swoich przepis贸w, regu艂 zwi膮zanych z 偶ywieniem, praktykowali obrzezanie. Utworzenie granic religijnych pomog艂o im wzmocni膰 poczucie przynale偶no艣ci do w艂asnej grupy narodowej i zachowa膰 swoj膮 to偶samo艣膰 na obczy藕nie. Obecnie istnieje niebezpiecze艅stwo utraty naszej to偶samo艣ci religijnej. Dostosowujemy si臋 do warunk贸w spo艂ecznych i nie mamy odwagi zachowa膰 zdrowego dystansu. Dystans nie oznacza wy艂膮czenia si臋. Kto tworzy getto, mo偶e wznieca膰 agresj臋 przeciw ludziom ze swojego otoczenia. Kto jednak likwiduje granic臋, traci si艂臋 i klarowno艣膰. Wkr贸tce nie b臋dzie ju偶 wiedzia艂, kim w艂a艣ciwie jest i gdzie s膮 jego korzenie.

Partnerstwo - granice wewn臋trzne i zewn臋trzne
To, co odnosi si臋 do obszaru politycznego, jest wa偶ne r贸wnie偶 w kontaktach osobistych. Zar贸wno w ma艂偶e艅stwie, jak i we wsp贸lnocie i w pracy musimy respektowa膰 swoje granice i granice innych ludzi. Ju偶 na to wskazywa艂em: wiele ma艂偶e艅stw rozpada si臋, gdy偶 jedna osoba wci膮偶 narusza granice drugiej, ci膮gle kontroluje i ingeruje w ni膮. Udany zwi膮zek zale偶y od prawid艂owego traktowania granic w艂asnych i drugiego cz艂owieka. Jest to szczeg贸lnie wa偶ne w fazie zakochania. Wspomniana psychote-rapeutka Margrit Erni wskazuje na nast臋puj膮ce niebezpiecze艅stwo: "Fascynacja pierwsz膮 mi艂o艣ci膮 nie chce dostrzega膰 granic drugiego cz艂owieka, uwa偶a rzeczy niemo偶liwe za osi膮galne, stawia wyzwania, wymagania, wreszcie rozpada si臋." S膮dzimy, 偶e mo偶na przeskoczy膰 wszystkie r贸偶nice. Wkr贸tce jednak okazuje si臋, 偶e wzi臋艂o si臋 艣lub nie tylko z partnerem czy partnerk膮, ale te偶 z ca艂膮 rodzin膮, jej spo艂ecznymi i kulturowymi warunkami. Uwa偶a si臋, 偶e nie jest konieczne zwa偶anie na r贸偶nic臋 wieku. Jednak po kilku latach przychodzi bolesne do艣wiadczenie zr贸偶nicowania wiekowego i wewn臋trznego oddalenia od siebie, gdy偶 wcze艣niej nie bra艂o si臋 pod uwag臋 tych r贸偶nic.
W ma艂偶e艅stwie partnerzy zauwa偶aj膮, i偶 nosz膮 w sobie granice, b臋d膮ce wynikiem ich w艂asnej historii. Ka偶dy w procesie ychowania otrzyma艂 co艣, czego tak 艂atwo nie mo偶e si臋 pozby膰. Dopiero wsp贸lne 偶ycie pokazuje, 偶e reakcje na zachowanie drugiej osoby zosta艂y ukszta艂towane przez nasz膮 matk臋 i ojca. Dostrzeganie tego jest bolesnym procesem. Tylko ten, kto u艣wiadomi sobie 贸w wp艂yw, b臋dzie m贸g艂 go najpierw zaakceptowa膰, a p贸藕niej powoli przezwyci臋偶a膰. Jiirg Willi, kt贸ry zajmowa艂 si臋 problemem udanych relacji ma艂偶e艅skich, uwa偶a, 偶e ma艂偶e艅stwo b臋dzie szcz臋艣liwe tylko wtedy, kiedy partnerzy wyra藕nie wyznacz膮 wewn臋trzne i zewn臋trzne granice. Od zewn膮trz ma艂偶onkowie musz膮 odgrodzi膰 si臋 od swoich dawnych rodzin: "Partner ma pierwsze艅stwo przed rodzicami i rodze艅stwem. Neurotyczne rodziny pr贸buj膮 za pomoc膮 r贸偶nych manewr贸w obronnych nadal trzyma膰 przy sobie c贸rk臋 czy syna." Nowa rodzina musi stworzy膰 sobie taki bezpieczny obszar, w obr臋bie kt贸rego b臋dzie mog艂a do艣wiadczy膰 pokoju, kt贸ry jest obiecywany w Biblii. Je艣li rodzina jest dobrze zespolona, b臋dzie te偶 ch臋tnie otwiera膰 sw贸j dom dla innych. Rodzice musz膮 zachowa膰 dystans wobec w艂asnych dzieci. Nie mog膮 ujawnia膰 dzieciom ka偶dego napi臋cia. Niedobrze jest, kiedy ojciec lub matka w momencie wsp贸lnych konflikt贸w naruszaj膮 granic臋 dziecka i wykorzystuj膮 je jako radc臋 lub stronnika, kt贸remu przekazuj膮 wszystkie problemy o swoim wsp贸艂ma艂偶onku. Takie naruszanie granic jest dla dziecka zbyt du偶ym obci膮偶eniem i mo偶e mie膰 dla niego fatalne skutki.
Zdaniem Erni tak samo wa偶ne w partnerstwie jest wytyczanie wewn臋trznych granic. "W relacji symbiotycznej brakuje zdrowego wewn臋trznego odci臋cia si臋; chcia艂oby si臋 tworzy膰 ca艂kowit膮 jedno艣膰, zatraci膰 si臋 w drugim. Ten pi臋kny romantyczny idea艂 harmonii potrzebuje na zewn膮trz szczeg贸lnie mocnego wa艂u obronnego. W艂asna idylla, prze偶ywana jako co艣 niepowtarzalnego, nie mo偶e by膰 zak艂贸cana przez obce wp艂ywy." Zbyt wiele blisko艣ci i ci膮g艂e przebywanie razem przeszkadzaj膮 drugiemu by膰 sob膮. Nie mo偶na ju偶 budowa膰 jedno艣ci, nie trac膮c przy tym wojej to偶samo艣ci. Hans Jellouschek m贸wi o "totalnych roszczeniach" skierowanych ku drugiemu. Kiedy jest si臋 zakochanym, ma si臋 wra偶enie samowystarczalno艣ci we dwoje. Nie potrzebujemy 偶adnych przyjaci贸艂. Jeste艣my bezwzgl臋dnie szcz臋艣liwi. Taki stan jednak nie mo偶e by膰 zachowany bez szkody wyrz膮dzonej ma艂偶e艅stwu. Jellouschek przypuszcza, 偶e powodem totalnych roszcze艅 skierowanych do partnera jest zanik relacji mi臋dzyludzkich w pracy i w spo艂ecze艅stwie oraz ograniczenie ich do spraw s艂u偶bowych, kt贸re "pozostawiaj膮 cz艂owieka z jego pragnieniem ciep艂a i bezpiecze艅stwa. Ma to oczywi艣cie skutki w relacjach partnerskich. Potrzeba prawdziwej relacji jest kierowana tylko do jednej osoby. Od niej oczekuje si臋 przy wieczornym spotkaniu nape艂nienia pustej przestrzeni powsta艂ej w ci膮gu dnia."

Warunki dobrej wsp贸艂pracy
W firmie cz臋sto pojawiaj膮 si臋 k艂opoty, kiedy kierownicy przekraczaj膮 swoje granice i mieszaj膮 si臋 w sprawy innych. Zamiast zajmowa膰 si臋 swoimi problemami, dr膮偶膮 problemy innych. Dobra atmosfera w pracy wymaga jednak zachowania granic. Je艣li kto艣 ci膮gle wtr膮ca si臋 w m贸j resort lub za艂atwia moje sprawy, zaczynam si臋 denerwowa膰. Powstaje niepotrzebny zam臋t. Potrzeba wyra藕nie wyznaczonych granic, aby wszyscy dobrze i ch臋tnie pracowali. Udana wsp贸艂praca wymaga dobrego porozumiewania si臋, a do tego konieczne jest otwarcie si臋 na inne obszary. Istniej膮 firmy, w kt贸rych ka偶dy dzia艂 buduje swoje w艂asne "kr贸lestwo", oddzielaj膮ce go od innych. Takie ciasne granice s膮 cz臋sto wznoszone ze strachu lub przesadnej 偶膮dzy w艂adzy. Z takimi lud藕mi jest bardzo ci臋偶ko pracowa膰, gdy偶 interesuj膮 si臋 tylko swoim dzia艂em. Obie sprawy s膮 wa偶ne: wyra藕ne wyznaczenie granic i ich przepuszczalno艣膰 jako warunek spokojnej i udanej wsp贸艂pracy.

16. Nie zwa偶a艂a na swoje ograniczenia
O 艣rodkach przeciw wyczerpaniu i wypaleniu si臋

Ryzyko przeceniania siebie
Nierealistyczna i zbyt wyg贸rowana ocena samego siebie jest zawsze ryzykiem. 呕膮dza w艂adzy mo偶e za艣lepi膰 i przez to sta膰 si臋 niebezpiecze艅stwem. W Lamentacjach pobo偶ny Izraelita wyra偶a sw贸j b贸l z powodu zniszczenia Jerozolimy w roku 586 przed Chrystusem. Opisuje pope艂niane w tym mie艣cie grzechy, kt贸re wzbudzaj膮 odraz臋 u wszystkich ludzi. A oto pow贸d grzech贸w: "Nie pami臋ta艂a o przysz艂o艣ci; wielce j膮 poni偶ono, nikt nie 艣pieszy z pociech膮" (Lm 1,9). Poniewa偶 Jerozolima nie pami臋ta艂a o przysz艂o艣ci, zosta艂a obr贸cona w perzyn臋. Izrael przeceni艂 swoje si艂y. Pertraktowa艂 z obcymi si艂ami i s膮dzi艂, 偶e w ten spos贸b utrzyma swoj膮 pozycj臋. Kr贸lowie jednak byli 艣lepi na og贸lno艣wiatowe zale偶no艣ci polityczne. Przymykali oczy na sw贸j brak znaczenia i swoje ograniczenia. To doprowadzi艂o do upadku miasta i niewoli babilo艅skiej. Jerozolima nie tylko zosta艂a zniszczona, ale nie ma te偶 偶adnego pocieszyciela. Ludzie wok贸艂 maj膮 poczucie, 偶e sama ponosi win臋 za swoje zniszczenie.
To, co zosta艂o przedstawione w kontek艣cie historycznym w odniesieniu do Jerozolimy, odnosi si臋 r贸wnie偶 do nas, zar贸wno do wsp贸lnot, jak i indywidualnych os贸b. Ludzie, kt贸rzy nie zwa偶aj膮 na swoje ograniczenia, przeceniaj膮 si臋. Wznosz膮 wie偶臋, nie maj膮c na to 艣rodk贸w. Ju偶 Jezus ostrzega艂, aby nie chcie膰 budowa膰 wi臋kszego domu, je艣li nie pozwalaj膮 na to warunki, w艂asna psychika: "Bo kt贸偶 z was, chc膮c zbudowa膰 wie偶臋, nie usi膮dzie wpierw i nie oblicza wydatk贸w, czy ma na wyko艅czenie? Inaczej, gdyby po艂o偶y艂 fundament, a nie zdo艂a艂by wyko艅czy膰. Wszyscy, patrz膮c na to, zacz臋liby drwi膰 z niego: "Ten cz艂owiek zacz膮艂 budowa膰, a nie zdo艂a艂 wyko艅czy膰" (艁k 14, 28-30). Kto nie potrafi zaakceptowa膰 swoich ogranicze艅, narazi si臋 na drwiny i kpiny, jak tylko ludzie zauwa偶膮 jego zbyt wyg贸rowane plany i przecenianie siebie. B臋dzie s艂ysza艂 wtedy nast臋puj膮ce uwagi: "On zawsze zadziera艂 nosa. My艣li, 偶e wie lepiej." Ludzie, kt贸rzy maj膮 zbyt wysokie mniemanie o sobie, zaczynaj膮 budowa膰 dom swojego 偶ycia, kt贸rego uko艅czenie przerasta ich inteligencj臋, si艂臋 woli i mo偶liwo艣ci psychiczne. Podam przyk艂ad, kt贸ry najcz臋艣ciej si臋 powtarza: kto艣 wspina si臋 na coraz wy偶sze stopnie kariery, kt贸re przewy偶szaj膮 jego zdolno艣ci. Nie potrafi si臋 przyzna膰, 偶e zadania go przerastaj膮, lecz udaje na zewn膮trz kogo艣 lepszego. Swoj膮 energi臋 po艣wi臋ca na stwarzanie i utrzymywanie w艂asnego wizerunku cz艂owieka pewnego siebie. A za t膮 fasad膮 kryje si臋 ma艂e i zal臋knione "ja". Poniewa偶 owo "ja" boi si臋 o艣mieszy膰, chowa si臋 za zas艂on膮. Kiedy艣 w ko艅cu ten domek z kart si臋 roz-padnie. Cz艂owiek pewny siebie nie spotka si臋 jednak na zewn膮trz ze wsp贸艂czuciem, ale zetknie si臋 z krytyk膮. Do niego odnosz膮 si臋 s艂owa z Lamentacji: "Nikt nie 艣pieszy z pociech膮."

Realistyczna ocena samego siebie
Aby moje 偶ycie by艂o udane, musz臋 rozpozna膰, przyj膮膰 i pokocha膰 swoje ograniczenia. M贸j duchowy potencja艂 ma swoje granice. Mog臋 i powinienem pr贸bowa膰 rozszerza膰 te granice, ale nie b臋d臋 m贸g艂 tego robi膰 w niesko艅czono艣膰. Moje cia艂o ma te偶 swoje ograniczenia. Istniej膮 fizyczne i duchowe ograniczenia, kt贸re, jak m贸wi Erni, "przy lekcewa偶eniu doprowadz膮 do samozniszczenia". Je艣li b臋d臋 wci膮偶 przeci膮偶ony, narusz臋 w ko艅cu granic臋, kt贸ra prowadzi do choroby.
Powodem przeci膮偶ania si臋 jest ci膮g艂e por贸wnywanie si臋 z innymi. Nie czuj臋 swoich ogranicze艅, poniewa偶 wymagam od siebie tak samo du偶o, jak s膮siad lub pragn臋 zarabiania takich samych pieni臋dzy, jak m贸j znajomy. Kto przez lata 偶yje w taki spos贸b i ma zbyt wysokie wymagania wzgl臋dem siebie, sam sobie szkodzi. Jego cia艂o i dusza zaczn膮 si臋 poddawa膰 i zmusz膮 go do zwolnienia tempa.
Psychologowie znaj膮 zjawisko psychicznej dekompensacji. Podam przyk艂ad: ludzie nie zwracali uwagi na swoje emocjonalne i psychiczne ograniczenia. Pozwolili innym na zbyt bliskie relacje lub nie dostrzegli zewn臋trznych obci膮偶e艅. Pracowali bez przerwy, nie zwa偶aj膮c na swoje psychiczne ograniczenia. Stali si臋 przez to niezdolni do dostrzegania swoich niemo偶no艣ci. Dziwi膮 si臋, 偶e cia艂o nagle tak gwa艂townie reaguje i wzbraniaj膮 si臋 przed powa偶nym potraktowaniem wysy艂anych przez nie sygna艂贸w. Ale nadchodzi czas, 偶e nie mog膮 ju偶 spokojnie spa膰, nie potrafi膮 si臋 wy艂膮czy膰. Maj膮 wra偶enie, 偶e ca艂y 艣wiat si臋 zatrzymuje i zaraz zniknie, nie potrafi膮 ju偶 kierowa膰 swoj膮 psychik膮. Brak umiaru jest powodem choroby. Realizm w ocenianiu w艂asnych mo偶liwo艣ci mo偶e zapobiec takim chorobom.

Syndrom burnout: dwa 艣rodki zaradcze
Obecnie m贸wi si臋 o "syndromie burnout". Wyst臋puje on szczeg贸lnie cz臋sto u ludzi wykonuj膮cych wolne zawody: u nauczycieli, duszpasterzy, lekarzy i u innych os贸b pracuj膮cych w s艂u偶bie zdrowia, rehabilitant贸w oraz u psycholog贸w. Tylko ten, kto si臋 pali, mo偶e si臋 wypali膰. Ludzie dzia艂aj膮cy spo艂ecznie posiadaj膮 cz臋sto wielkie idea艂y. Chcieliby by膰 zawsze dyspozycyjni dla innych. Te idea艂y przes艂aniaj膮 im cz臋sto w艂asne potrzeby. Ludzie ci wci膮偶 co艣 daj膮, ale rzadko otrzymuj膮. Na pocz膮tku po艣wi臋canie si臋 dla innych sprawia im wiele rado艣ci. Je艣li jednak ich zaanga偶owanie nie zostanie wystarczaj膮co wynagrodzone lub b臋dzie nawet wykorzystywane, mog膮 pojawi膰 si臋 u nich zgorzknienie, cynizm i ironia. Poniewa偶 zbyt ma艂o zwa偶ali na siebie samych, stan膮 si臋 bardziej twardzi i nieczuli nie tylko wobec siebie, ale te偶 wobec innych, kt贸rym chcieliby pom贸c. Ich idealizm gdzie艣 umknie i pozostanie rozczarowanie i poczucie ci膮g艂ego wykorzystywania.
Istniej膮 dwa 艣rodki zaradcze przeciw temu "wypaleniu si臋". Pierwszy odnosi si臋 do czynnik贸w zewn臋trznych. Musz臋 rozpozna膰 swoj膮 miar臋, dotycz膮c膮 mo偶liwo艣ci dawania. Musz臋 czu膰 sygna艂y swojego cia艂a i wiedzie膰, kiedy mam ju偶 do艣膰. Potrzebuj臋 zdolno艣ci odgrodzenia si臋. Musz臋 nauczy膰 si臋 rezerwowa膰 dla siebie wolne godziny i ograniczy膰 ilo艣膰 wykonywanej pracy. Musz臋 wiedzie膰, na ile mog臋 sobie pozwoli膰. Mog臋 oczywi艣cie spr贸bowa膰 rozszerzy膰 swoje granice, gdy偶 poznam je tylko wtedy, kiedy dojd臋 na ich kraniec. Nie wolno mi jednak przez d艂u偶szy czas 偶y膰 ponad swoje mo偶liwo艣ci i nieustannie narusza膰 osobiste granice.
Drugi 艣rodek zaradczy odnosi si臋 do nastawienia wewn臋trznego. Je艣li kto艣 daje co艣 innym, poniewa偶 sam potrzebuje wsparcia, wypali si臋 bardzo szybko. Zm臋czenie i wyczerpanie s膮 oznak膮, i偶 nie czerpiemy si艂 z naszego wn臋trza, ale z m臋tnych 藕r贸de艂. W ka偶dym z nas tryska 藕r贸d艂o Ducha 艢wi臋tego, kt贸re nas orze藕wia i dodaje nowej energii. Cz臋sto jednak czerpiemy ze 藕r贸d艂a perfekcjonizmu lub ambicji, ze 藕r贸d艂a w艂asnych potrzeb lub chorych wzorc贸w. Je艣li daj臋 po to, aby by膰 zauwa偶onym, strac臋 szybko poczucie w艂asnych ogranicze艅, a to grozi wyczerpaniem. Wida膰 to na podstawie opowiadania pewnej kobiety. Wysprz膮ta艂a i przystroi艂a ca艂y dom. Chcia艂a, 偶eby m膮偶 wreszcie zauwa偶y艂 jej dobry gust i jej trosk臋 o niego, o rodzin臋. Kiedy m膮偶 wr贸ci艂 z pracy, nic nie spostrzeg艂. Ona wtedy by艂a ogromnie rozczarowana, gdy偶 tak bardzo si臋 zaanga偶owa艂a, aby zosta膰 wreszcie dostrze偶on膮 i znale藕膰 uznanie. Cokolwiek by nie powiedzie膰 o braku uwagi jej m臋偶a, do niej odnosi si臋 nast臋puj膮ce stwierdzenie: je艣li daj臋, poniewa偶 potrzebuj臋 akceptacji, trac臋 poczucie samego siebie i swoich ogranicze艅. Je艣li nie mam kontaktu ze sob膮, nie umiem prawid艂owo oceni膰 swoich granic.

Wewn臋trzny pok贸j jako cel
Wielu ludzi przez ca艂e lata nie zwa偶a na swoje ograniczenia. W ko艅cu cia艂o zaczyna podupada膰 na zdrowiu, a dusza stawia op贸r wobec sta艂ego przeci膮偶enia. Reaguje nierzadko zw膮tpieniem, depresj膮, a w ekstremalnych przypadkach zaburzeniami i chorobami psychicznymi. Taki cz艂owiek mo偶e r贸wnie偶 stawa膰 si臋 agresywnym. Zamiast pracowa膰 dla innych, zaczyna walczy膰 przeciw nim. Jego dusza poddaje si臋 i zamiast troszczy膰 si臋 o bli藕nich, staje si臋 egoistyczna i "zapatrzona" we w艂asne potrzeby. W takich sytuacjach rozpoznanie swojej miary by艂oby szczeg贸lnie wa偶ne. Tylko ten mo偶e j膮 znale藕膰, kto nawi膮偶e kontakt ze swoim wn臋trzem.
Jedynym sposobem nawi膮zania kontaktu ze swoim wn臋trzem jest modlitwa i medytacja. W czasie medytacji musz臋 "p贸j艣膰" do wewn臋trznego 藕r贸d艂a, do 藕r贸d艂a Ducha 艢wi臋tego. Je艣li zaczn臋 czerpa膰 z tego 藕r贸d艂a, wytry艣nie ono te偶 we mnie. Odczuwaj膮c rado艣膰 z wykonywanej pracy, b臋d臋 bardziej odporny na wyczerpanie. Z pewno艣ci膮 po jakim艣 czasie odczuj臋 zm臋czenie, ale b臋dzie to dobre zm臋czenie. B臋d臋 mia艂 poczucie spe艂nienia. Wyczerpanie i wypalenie jest czym艣 innym; wtedy odczuwam pustk臋 i niezadowolenie. Takie zm臋czenie parali偶uje mnie, mimo wyczerpania nie mog臋 spa膰.
Dlatego tak wa偶ne jest ws艂uchiwanie si臋 w swoj膮 dusz臋 i cia艂o, zapytywanie samego siebie, czy nie odczuwam niezadowolenia, wypalenia, zgorzknienia, zatwardzia艂o艣ci. Takie odczucia s膮 pouczaj膮cymi symptomami i oznak膮 tego, i偶 czerpi臋 z m臋tnego 藕r贸d艂a.
Aby znale藕膰 umiar i odpowiedni膮 granic臋, musz臋 wzi膮膰 pod uwag臋 zar贸wno wewn臋trzne, jak i zewn臋trzne aspekty. Nie wystarczy przestrzega膰 zewn臋trznych granic, je艣li buntuje si臋 moje nastawienie wewn臋trzne. Je艣li czerpi臋 z m臋tnego 藕r贸d艂a, to mimo zacie艣nienia granic, nie znajd臋 wewn臋trznego spokoju. B臋d臋 czu膰 si臋 wyczerpany i przeci膮偶ony. Potrzebny jest jeszcze wewn臋trzny pok贸j. 艢w. Benedykt wymaga od ekonoma, aby wykonywa艂 swoj膮 prac臋 z r贸wnowag膮 i spokojem - aequo animo. Aby osi膮gn膮膰 wewn臋trzn膮 r贸wnowag臋, konieczne jest odkrycie swojego wewn臋trznego 藕r贸d艂a. Je艣li moja praca b臋dzie mia艂a sw贸j pocz膮tek w艂a艣nie w tym 藕r贸dle, wtedy nie zignoruj臋 swoich ogranicze艅. Nie musz臋 r贸wnie偶 sztywno ustala膰 swoich granic. Wewn臋trzna r贸wnowaga wska偶e mi, i偶 dzia艂am w ich obr臋bie. Je艣li pojawi膮 si臋 we mnie inne uczucia, niezadowolenie, osch艂o艣膰 lub poczucie bycia wykorzystywanym, b臋dzie to dow贸d, i偶 nie 偶yj臋 w zgodzie ze swoimi wewn臋trznymi i zewn臋trznymi granicami. Wtedy nadchodzi czas na 艣wiadome zmiany post臋powania.

1 7. Przekroczy膰 wskazania
O podw贸jnym obliczu naruszenia przykaza艅

O siatce nakaz贸w
Nakazy i zakazy s膮 cz臋艣ci膮 偶ycia. Do艣wiadczenie pokazuje, 偶e cz臋sto s膮 naruszane albo te偶 nie zauwa偶amy ich. Prorok Izajasz stwierdza z odcieniem rezygnacji i skargi: "Ziemia zosta艂a splu-gawiona przez swoich mieszka艅c贸w, bo pogwa艂cili prawa, przest膮pili przykazania" (Iz 24,5). Historia pokazuje nam, i偶 ludzie przekraczaj膮 Bo偶e przykazania. Ju偶 w Raju B贸g zakaza艂 Adamowi i Ewie je艣膰 owoc贸w z drzewa rosn膮cego w 艣rodku ogrodu. Adam i Ewa nie trzymali si臋 tego zakazu. Naruszenie przykazania jest jak przekroczenie granicy. Nie ma cz艂owieka, kt贸ry cho膰 raz nie przekroczy艂by granicy przykaza艅. Cz艂owiek potrzebuje najwyra藕niej przykaza艅 i wskaz贸wek. S膮 one jak p艂ot, kt贸ry wprawdzie ogranicza 偶ycie, ale stwarza poczucie bezpiecze艅stwa. Jednak cz艂owiek odczuwa czasami ten "p艂ot przykaza艅" jako zbyt ciasny. Chcia艂by go przeskoczy膰. Cz臋sto sama tylko ciekawo艣膰 popycha go do wdrapania si臋 na p艂ot i spojrzenia, co jest po drugiej stronie.

Nauka "Dzieci膮tka Maryi"
Ten motyw pojawia si臋 w wielu bajkach, na przyk艂ad w bajce o Dzieci膮tku Maryi. Pewien ubogi drwal nie by艂 ju偶 w stanie wy偶ywi膰 swojego dziecka. Przekaza艂 wi臋c c贸reczk臋 Marysi臋 Matce Niebieskiej. Ta wzi臋艂a dziecko do Raju i otacza艂a je najlepsz膮 opiek膮. Dobrze mu by艂o w pobli偶u tak dobrej Matki.
Kiedy dziewczynka mia艂a czterna艣cie lat, Maryja wybra艂a si臋 w podr贸偶 i przekaza艂a jej klucze do trzynastu drzwi Kr贸lestwa niebieskiego. Dwana艣cie drzwi mo偶e otworzy膰, ale trzynastych nie wolno jej otwiera膰 pod 偶adnym pozorem. Dziewczynka otwiera dwana艣cie drzwi. Za ka偶dymi siedzi jeden Aposto艂 otoczony wspania艂ym blaskiem. Dziewczynka nie mog艂a jednak zazna膰 spokoju i otworzy艂a trzynaste drzwi, chocia偶 anio艂owie ostrzegali j膮 przed tym. Ona jednak nie mog艂a oprze膰 si臋 ciekawo艣ci. Za tymi drzwiami ujrza艂a Tr贸jc臋 艢wi臋t膮 siedz膮c膮 w ogniu i blasku. Patrzy艂a zdumiona i dotyka艂a palcem promieni. Jej palec sta艂 si臋 nagle z艂oty. Dziewczynk臋 ogarn膮艂 strach, serce t艂uk艂o jej si臋 w piersi.
Kiedy Maryja wr贸ci艂a z podr贸偶y, za偶膮da艂a z powrotem trzynastu kluczy. Wtedy zobaczy艂a, 偶e dziewczynka mia艂a z艂oty paluszek. Trzy razy Maryja zapyta艂a dziewczynk臋, czy otwiera艂a trzynaste drzwi. Ta za ka偶dym razem zaprzecza艂a. Musia艂a wi臋c zosta膰 wydalona z nieba. 呕y艂a najpierw na odludziu. Pewnego razu znalaz艂 j膮 kr贸lewicz i m艂oda panna tak mu si臋 spodoba艂a, 偶e j膮 po艣lubi艂. Nie mog艂a jednak w og贸le m贸wi膰. Urodzi艂a troje dzieci i za ka偶dym razem przychodzi艂a do niej Maryja i pyta艂a j膮, czy otwiera艂a trzynaste drzwi. Ta zawsze zaprzecza艂a. Potem Maryja wzi臋艂a jedno jej dziecko do nieba. Ludzie z otoczenia kr贸la zacz臋li uwa偶a膰 kr贸low膮 za czarownic臋, kt贸ra po艂yka w艂asne dzieci i skazali j膮 na spalenie na stosie. Kiedy ogie艅 ju偶 zaczyna艂 p艂on膮膰, kr贸lowa krzykn臋艂a: "Tak, uczyni艂am to!" W tym momencie niebo otworzy艂o si臋, przysz艂a Maryja, zgasi艂a ogie艅 i odda艂a jej dziecko.
Najwyra藕niej dziewczynka musia艂a otworzy膰 te drzwi. C贸rka musi naruszy膰 zakaz matki i zebra膰 w艂asne do艣wiadczenia. To wyprowadzaj膮 w obce okolice, ale w艂a艣nie tam odnajduje swoj膮 drog臋. Najpierw jej 偶ycie przepe艂nione jest k艂amstwem, znajduje si臋 w coraz wi臋kszych tarapatach dot膮d, a偶 b臋dzie gotowa przyzna膰 si臋 do k艂amstwa w swoim 偶yciu.
Eugen Drewermann interpretuje t臋 bajk臋 pod k膮tem rozwoju m艂odej dziewczyny, kt贸ra 偶yje na pocz膮tku u boku matki i pozostaje pod jej wp艂ywem. Musi uwolni膰 si臋 z tego zakl臋tego kr臋gu i do艣wiadczy膰 swojej seksualno艣ci. Musi p贸j艣膰 za swoj膮 t臋sknot膮 i pragnieniem odkrycia tajemnicy mi艂o艣ci otwieraj膮cej niebo. Naruszenie granicy powoduje konfrontacj臋 najpierw z sam膮 sob膮 i powoduje cierpienie. Na pustkowiu otaczaj膮 j膮 jedynie ciernie. T臋skni za mi艂o艣ci膮. Nikt nie potrafi przekroczy膰 granic, kt贸re wznios艂a wok贸艂 siebie. Kiedy wreszcie kr贸lewicz przecina mieczem 偶ywop艂ot z cierni, znajduje m艂od膮 pann臋 i zaczyna pa艂a膰 do niej mi艂o艣ci膮, ona jednak pozostaje niema. Nie potrafi m贸wi膰 o przekroczeniu nakaz贸w rodzicielskich. Musi raczej i艣膰 t膮 drog膮, aby jej 偶ycie by艂o potem w pe艂ni udane.
W rozwoju ka偶dego syna i ka偶dej c贸rki konieczne jest naruszenie zakaz贸w rodzicielskich, gdy偶 to pozwala dziecku zebra膰 w艂asne do艣wiadczenia. To przekroczenie zakaz贸w niesie ze sob膮 wiele niebezpiecze艅stw. Jednym z nich jest k艂amstwo; z jednej strony nadal chcia艂oby si臋 by膰 grzecznym dzieckiem, a z drugiej przychodzi poczucie, 偶e ju偶 dawno nie jest si臋 pod wp艂ywem matki. Nie ma si臋 jednak odwagi w obliczu matki i ojca reprezentowa膰 w艂asnego sposobu na 偶ycie. Istnieje obawa, 偶e zrani si臋 rodzic贸w lub zostanie si臋 przez nich odrzuconym. Dopiero w ostatniej chwili, w najwi臋kszym niebezpiecze艅stwie, Dziecko Maryi jest zdolne do odrzucenia k艂amstwa i przyznania si臋 do swojego czynu. Czuje, 偶e dopiero wtedy 偶ycie naprawd臋 si臋 zaczyna. Matka nie jest wcale taka surowa, jak dziecko sobie wyobra偶a艂o. Chce tylko, 偶eby umia艂o przyzna膰 si臋 do swoich czyn贸w. Prawda wyzwala dziewczyn臋. W bajce tkwi nast臋puj膮cy mora艂: Najgorsze jest nie tyle przekroczenie zakazu, co niewiara w przebaczenie i 偶ycie w egzystencjalnym k艂amstwie.

Rycerz Siwobrody
Podobny motyw jak w bajce o Dzieci膮tku Maryi znajdujemy w bajce o Rycerzu Siwobrodym. Pewien m艂ynarz mia艂 trzy pi臋kne c贸rki. Cz艂owiek podaj膮cy si臋 za szlachetnie urodzonego podarowa艂 im chusty. Nied艂ugo potem zjawi艂 si臋 we m艂ynie i poprosi艂 o r臋k臋 jednej z c贸rek. Najstarsza c贸rka zgodzi艂a si臋. Zamieszka艂a w bogatym zamku, ale jej m膮偶 okaza艂 si臋 w rzeczywisto艣ci rycerzem rozb贸jnikiem. Pokaza艂 jej ca艂y zamek, mo偶e ona wej艣膰 do wszystkich komnat, tylko do tej z 偶elaznymi drzwiami nie wolno jej zagl膮da膰.
Kiedy rycerz wraz ze swoimi towarzyszami wyrusza na podb贸j, przekazuje swojej 偶onie klucze do ca艂ego zamku, r贸wnie偶 klucz do komnaty z 偶elaznymi drzwiami. Daje jej te偶 kolorowe jajo, na kt贸re ma bardzo uwa偶a膰 i mie膰 je zawsze przy sobie.
Po wyje藕dzie m臋偶a 偶ona otwiera 偶elazne drzwi. Opanowa艂 j膮 wnet ogromny strach, kiedy zobaczy艂a le偶膮ce tam zw艂oki. Jajo upad艂o na pod艂og臋, prosto w ka艂u偶臋 krwi. Nie mo偶na go by艂o ju偶 wyczy艣ci膰.
Kiedy rycerz wr贸ci艂 do domu, zauwa偶y艂, 偶e 偶ona otwiera艂a 偶elazne drzwi i kaza艂 j膮 艣ci膮膰. Ten sam los spotyka drug膮 c贸rk臋. Trzecia jest bardziej przebieg艂a. Ukry艂a jajo pod pierzyn膮, a g艂owy dw贸ch si贸str w艂o偶y艂a do worka. Kiedy m膮偶 przyszed艂, pokaza艂a mu nietkni臋te jajo. Poprosi艂a go, aby pojecha艂 z ni膮 do jej rodzic贸w. Zabra艂a ze sob膮 worek z g艂owami swoich si贸str. W domu urz膮dza wielkie przyj臋cie. Jako ostatnie danie przynosi g艂owy swoich si贸str. Jej m膮偶 chce wtedy uciec lub zapa艣膰 si臋 pod ziemi臋 ze strachu. Zostaje jednak z艂apany przez czekaj膮cych na zewn膮trz uzbrojonych m臋偶czyzn i zaprowadzony przed s膮d. Inni rozb贸jnicy przyszli w nocy do m艂yna, 偶eby ich napa艣膰, ale pewnej odwa偶nej s艂u偶膮cej udaje si臋 uci膮膰 g艂owy wszystkim po kolei.
W tej bajce 偶ona musi przekroczy膰 zakaz m臋偶a, 偶eby sta膰 si臋 wewn臋trznie bardziej niezale偶n膮 i uwolni膰 si臋 od tyranii. Musi zosta膰 ujawniona jego sk艂onno艣膰 do przemocy, aby ona mog艂a si臋 z niej wyswobodzi膰. Trzeciej siostrze z pomoc膮 przychodzi sen, kt贸ry sprawia, 偶e ufa swojej sile i m膮dro艣ci. Wyrywa si臋 z wi臋zienia, kt贸re zgotowa艂 jej m膮偶. Gdyby nie naruszy艂a zakazu, przez ca艂y czas tkwi艂aby w "koncepcji 偶yciowej" swojego m臋偶a.
W bajce o Rycerzu Siwobrodym mo偶na doszuka膰 si臋 elementu egzystencjalnego, na kt贸ry zwr贸ci艂 uwag臋 Peter Schellen-baum, chocia偶 w troch臋 innym kontek艣cie. Stwierdzi艂, 偶e wielu ma艂偶onk贸w boi si臋 wyj艣膰 spod wp艂ywu ukochanego cz艂owieka, gdy偶 b臋d膮cy pod wp艂ywem obawia si臋 samotno艣ci. Strach wyra偶a si臋 w wypowiedziach typu: "Je艣li wymkn臋 si臋 spod twojej w艂adzy, je艣li zlikwiduj臋 tw贸j wp艂yw na mnie, je艣li nie b臋d臋 ju偶 twoj膮 marionetk膮, wtedy przestaniesz si臋 mn膮 interesowa膰 i nie b臋dziesz mnie kocha膰."
Wed艂ug Petera Schellenbauma r贸wnie偶 w mi艂o艣ci wa偶ne jest m贸wienie "nie", aby zwi膮zek nie sta艂 si臋 nudny i aby - jak to si臋 dzieje w relacji symbiotycznej - nie pojawi艂a si臋 wobec partnera nienawi艣膰 i resentymenty. Tylko wtedy, kiedy partnerzy zaakceptuj膮 swoj膮 inno艣膰 i odr臋bno艣膰, zaczn膮 偶y膰 autentyczn膮 mi艂o艣ci膮. Je艣li tylko b臋d膮 od siebie uzale偶nieni, zacznie si臋 w nich zbiera膰 narastaj膮cy gniew i wsp贸lne 偶ycie stanie si臋 niemo偶liwe. Konieczne jest, jak twierdzi Schellenbaum, niespe艂nienie niekt贸rych oczekiwa艅 drugiej osoby, nawet je艣li ona tego nie rozumie i odczuwa jak膮艣 obco艣膰 ze strony partnera czy partnerki. "艢wiadomo艣膰 obco艣ci stwarza duchowy warunek mi艂o艣ci. Powodem gasni臋cia mi艂o艣ci w wielu ma艂偶e艅stwach jest brak tlenu wolno艣ci, autonomii, niepewno艣ci i samotno艣ci."

Zgubi膰 cel - znale藕膰 cel
Biblia m贸wi o naruszaniu i przekraczaniu przykaza艅. W j臋zyku 艂aci艅skim odpowiednikiem tego jest s艂owo transgredior, co oznacza: "wychodz臋 poza granic臋". To s艂owo mo偶e zosta膰 u偶yte w nast臋puj膮cym wersie psalmu: "Mur przeskakuj臋 dzi臋ki mojemu Bogu" (Ps 18,30). Psalmista wyra偶a tutaj swoje zaufanie w pomoc Bo偶膮 przy przeskakiwaniu mur贸w wroga i d膮偶eniu do zwyci臋stwa nad wrogami. Przeskakiwanie nakaz贸w mo偶e nas czasami wyswobodzi膰. Mo偶e te偶 prowadzi膰 w 艣lepy zau艂ek, z kt贸rego ju偶 nie b臋dzie wyj艣cia. Nie mog臋 na sta艂e tkwi膰 na zakazanym obszarze. By艂oby to - m贸wi膮c j臋zykiem bajek - zar贸wno dla "Dzieci膮tka Maryi", jak i dla "Rycerza Siwobrodego" 艣miertelne. Cz艂owiek potrzebuje wolno艣ci, aby m贸g艂 zajrze膰 za granic臋 zakaz贸w i wyj艣膰 poza ni膮, aby przekona膰 si臋, co jest t膮 w艂a艣ciw膮 granic膮. Pojawia si臋 tutaj wa偶ne pytanie: Czy granica, kt贸r膮 rozumiem jako przykazanie Bo偶e, odpowiada rzeczywi艣cie Jego woli, czy te偶 jest wynikiem wychowania? Czy jest ona przykazaniem mojego superego, czy Boga? Aby to stwierdzi膰, musz臋 czasem przekroczy膰 dany zakaz. Najwa偶niejsze jest, abym umia艂 m贸wi膰 o swoim naruszeniu granic i przyzna膰 si臋 do tych "wykrocze艅". Tylko w takim wypadku okre艣lona sytuacja nie stanie si臋 偶yciowym k艂amstwem, prowadz膮c do utraty mowy (jak w bajce o Dzieci膮tku Maryi) czy do bezradno艣ci (jak w bajce o Rycerzu Siwobrodym).
Carl Gustaw Jung stwierdza, i偶 tylko cz艂owiek niezwykle naiwny i nie艣wiadomy mo偶e m贸wi膰, i偶 "jest w stanie unikn膮膰 grzechu". Nawet je艣li Jung, podobnie jak 艣w. Pawe艂, nie ma zamiaru namawia膰 nas do grzechu, to jednak wskazuje na to, i偶 nie ma mo偶liwo艣ci ca艂kowitego unikni臋cia grzechu. Grzech pierworodny opisany w Biblii jest rozumiany przez wielu eg-zeget贸w jako droga rozwoju samo艣wiadomo艣ci. Cz艂owiek przekracza Bo偶y zakaz i w tym momencie otwieraj膮 mu si臋 oczy. Poznaje r贸偶nic臋 mi臋dzy dobrem a z艂em, w jakim艣 sensie dorasta. Nie mo偶emy pozosta膰 w raju 艂ona matki, w kt贸rym wszystko jest nieokre艣lone. Musimy trzyma膰 si臋 przykaza艅 Bo偶ych. One s膮 dla nas drogowskazem. Nie mo偶emy jednak ci膮gle robi膰 sobie wyrzut贸w, je艣li wykroczyli艣my poza 艣ci艣le okre艣lon膮 granic臋 przykaza艅. W j臋zyku greckim odpowiednikiem s艂owa "grzeszy膰" jest hamartanein - "zb艂膮dzi膰", "pomyli膰 si臋". Grzech oznacza zgubienie celu, pomini臋cie tego, co jest w艂a艣ciwe. To jednak konieczne, aby ponownie odnale藕膰 cel. Grzech b臋d膮cy b艂膮dzeniem trzeba oczywi艣cie traktowa膰 powa偶nie. Je艣li jednak rozumiemy go w tym sensie, nie b臋dzie obci膮偶a艂 nas przez ca艂e 偶ycie. Zostanie usuni臋ty przez przebaczaj膮c膮 mi艂o艣膰 Boga, kt贸ra zapewnia, i偶 On akceptuje nas ze wszystkimi naszymi pr贸bami, potkni臋ciami i pomy艂kami i prowadzi nas do celu - ochrania swoj膮 opieku艅cz膮 r臋k膮.

1 8. Bezgraniczny pok贸j
O wielkiej t臋sknocie i walkach we w艂asnym sercu

Wyobra偶enie uniwersalne
Pok贸j jest czym艣 uniwersalnym, og贸lnym. W czasie 艢wi膮t Bo偶ego Narodzenia s艂yszymy obietnic臋 proroka Izajasza: "Albowiem Dzieci臋 nam si臋 narodzi艂o, Syn zosta艂 nam dany... Wielkie b臋dzie Jego panowanie w pokoju bez granic" (Iz 9,5-6). Pok贸j bez granic odpowiada naszym najg艂臋bszym t臋sknotom. T臋sknimy za pokojem, kt贸ry nie by艂by zwi膮zany ani z ograniczeniami naszej w艂asnej psychiki, ani z granicami kraju. Pok贸j powinien przekroczy膰 wszystkie granice i zapanowa膰 na ca艂ym 艣wiecie. Ewangelista 艁ukasz przedstawi艂 narodziny Jezusa jako przyj艣cie prawdziwego Ksi臋cia Pokoju. W przeciwie艅stwie do cesarza Augusta, kt贸ry w Cesarstwie Rzymskim wprowadza艂 pok贸j si艂膮, Biblia ukazuje nam zupe艂nie inn膮 koncepcj臋 pokoju: Jezus przynosi pok贸j ca艂emu 艣wiatu poprzez bezbronno艣膰 swojej mi艂o艣ci. Rezygnuje z wszelkich zewn臋trznych oznak w艂adzy. Cz艂owiek ufa mi艂o艣ci, kt贸ra objawia si臋 w bezbronnym Dzieci臋ciu i roz艣wietla mrok w stajni ub贸stwa. Przy Jego narodzinach anio艂owie 艣piewaj膮: "Chwa艂a Bogu na wysoko艣ciach, a na ziemi pok贸j ludziom, w kt贸rych sobie upodoba艂" (艁k 2,14). Ten pok贸j nie zamyka si臋 w granicach Izraela czy Cesarstwa Rzymskiego. Jest udzia艂em wszystkich ludzi, kt贸rych B贸g sobie upodoba艂. Nie zna granic, gdy偶 pochodzi od Boga.
Wielcy obro艅cy pokoju, tacy jak Mahatma Gandhi i Martin Lu-ther King, walczyli o niego nie tylko w obr臋bie granic w艂asnego kraju. Mieli na uwadze zawsze ca艂y 艣wiat. Pok贸j, do kt贸rego d膮偶yli, mia艂 obejmowa膰 wszystkich ludzi. Musimy dzi艣 patrze膰 z b贸lem, jak narody, kt贸re g艂osz膮 has艂a pokoju, nie osi膮gaj膮 go, gdy偶 najpierw my艣l膮 tylko o sobie i s膮dz膮 - jak Rzymianie - i偶 mog膮 wywalczy膰 go jedynie zbrojnie. Pok贸j, o kt贸rym m贸wi Jezus, "rozsadza" granice i otwiera je. Nie jest to pok贸j osi膮gni臋ty przemoc膮, ale pok贸j pochodz膮cy z serca i skierowany do wszystkich ludzi. Pok贸j Jezusa jest udzia艂em w bezgranicznej mi艂o艣ci. O mi艂o艣ci m贸wi 艣w. Pawe艂: "Mi艂o艣膰 nigdy nie ustaje" (1 Kor 13,8). Przezwyci臋偶a granice dziel膮ce ludzi i narody, nie uznaje r贸wnie偶 granic w nas samych.

呕y膰 w harmonii z samym sob膮
Zaraz na pocz膮tku tych rozwa偶a艅 pojawia si臋 pytanie, jak mamy osi膮gn膮膰 pok贸j, kt贸ry bierze pocz膮tek w naszym w艂asnym sercu i przekracza granice ludzkich serc. W opisie narodzin Jezusa 艣w. 艁ukasz u艣wiadamia nam, i偶 Bo偶y pok贸j mo偶e urzeczywistni膰 si臋 tak偶e w nas. Tak jak Jezus zst臋puje z tronu niebieskiego na ziemi臋, tak r贸wnie偶 my musimy opu艣ci膰 tron naszych zbyt wyg贸rowanych idea艂贸w i zej艣膰 na niziny tej ziemi. Pok贸j nie mo偶e zosta膰 narzucony z g贸ry, musi zosta膰 zaszczepiony - szczeg贸lnie w miejscach niepokoju. Palestyna by艂a wtedy krajem niespokojnym, podobnie jak dzi艣. Rzymianie okupowali ten kraj, a lud czu艂 si臋 uciskany. Walcz膮cy ludzie dokonywali ci膮gle akt贸w sabota偶u. W takich czasach przyszed艂 na 艣wiat Jezus. B贸g ma odwag臋 sta膰 si臋 bezbronnym Dzieckiem. Nie przychodzi ze swoj膮 moc膮, lecz z bezbronno艣ci膮 mi艂o艣ci. Pok贸j musi pochodzi膰 z wn臋trza, a nie od w艂adzy zewn臋trznej. Pok贸j powstanie tylko wtedy, kiedy b臋dziemy 偶y膰 w zgodzie i harmonii sami ze sob膮. Tylko ten b臋dzie zadowolony z siebie, kto skoncentruje si臋 na tera藕niejszo艣ci, na danej chwili, kto uwolni si臋 od swoich pragnie艅 i powie "tak" wszystkiemu, czym jest i co posiada.
Ka偶dy odczuwa w sobie t臋sknot臋 za pokojem. Je艣li b臋dziemy wobec siebie szczerzy, odkryjemy te偶 obszary pe艂ne niepokoju, miejsca, w kt贸rych czujemy si臋 rozdarci. Musimy pozwoli膰, aby pok贸j przenikn膮艂 te obj臋te niepokojem obszary naszej duszy, wewn臋trzny chaos, duchowe zmagania i walki, kt贸re rozgrywaj膮 si臋 we wn臋trzu cz艂owieka. Je艣li pok贸j zapanuje we wszystkich obszarach naszego wn臋trza, pokona r贸wnie偶 granice dziel膮ce nas od innych ludzi: granice mi臋dzy ubogimi i bogatymi, mi臋dzy 呕ydami i Grekami, mi臋dzy m臋偶czyznami i kobietami, mi臋dzy starszymi i m艂odszymi, granice mi臋dzy r贸偶nymi kulturami i religiami. Nie b臋dziemy wi臋cej czuli potrzeby odgradzania si臋 od inaczej my艣l膮cych. B臋dziemy 偶yczy膰 im pokoju, kt贸ry go艣ci w naszych sercach.
Pok贸j ma wymiar duchowy oraz zasi臋g zar贸wno psychologiczny, spo艂eczny, jak i polityczny. Ewangelista 艁ukasz rozpoczyna opowiadanie historii Jezusa od okrzyku anio艂贸w przy Jego narodzeniu: "...a na ziemi pok贸j ludziom...". Kiedy Jezus kr贸tko przed swoj膮 艣mierci膮 wje偶d偶a uroczy艣cie do Jerozolimy, t艂um ludzi wo艂a do Niego: "B艂ogos艂awiony Kr贸l, kt贸ry przychodzi w imi臋 Pa艅skie. Pok贸j w niebie i chwa艂a na wysoko艣ciach" (艁k 19,38). Przez narodzenie Jezusa na ziemi臋 zst膮pi艂 Bo偶y pok贸j. Przez Jego 艣mier膰 na krzy偶u wst膮pi艂 do nieba. Podczas swojego 偶ycia Jezus wprowadzi艂 pok贸j we wszystkie obszary ludzkiej egzystencji - wszystko przenikn膮艂 swoim pokojem. Jezus jest wed艂ug 艁ukasza, jak ju偶 zosta艂o podkre艣lone, Boskim W臋drowcem, kt贸ry towarzyszy nam w drodze i przekracza wszystkie ludzkie granice, granice mi臋dzy sprawiedliwymi i grzesznymi, mi臋dzy m臋偶czyznami i kobietami, mi臋dzy 呕ydami i poganami. Jako Boski W臋drowiec Jezus przynosi nam w darze sw贸j pok贸j. Poprzez Jego 艣mier膰 na krzy偶u pok贸j ten przenika najwi臋kszy ucisk i najg艂臋bsze cierpienie, jakie mo偶e nas spotka膰, cierpienie 艣mierci. Teraz pok贸j panuje ju偶 nie tylko na ziemi, ale i w niebie. R贸wnie偶 w naszym 偶yciu powinien on przenikn膮膰 wszystkie obszary, wtedy stanie si臋 pokojem bezgranicznym, pokojem si臋gaj膮cym nieba.

Pok贸j emanuje
Je艣li jaki艣 cz艂owiek jest pe艂en pokoju, odczuwaj膮 to r贸wnie偶 inni ludzie z jego otoczenia. Jest on bardziej promienny, a jego pok贸j pokonuje bariery dziel膮ce ludzi i narody. Taki cz艂owiek jest jakby zaczynem, kt贸ry wszystko przenika i przemienia. Potrzebujemy dzisiaj ludzi, kt贸rzy zabiegaj膮 o pok贸j nie tylko dla swojej grupy spo艂ecznej, ale kt贸rzy s膮 nim tak nape艂nieni, i偶 jest on zdolny przenikn膮膰 granice lud贸w i kultur, obdarza膰 wszystkich ludzi swoj膮 wewn臋trzn膮 moc膮. Tacy ludzie s膮 niezb臋dni - szczeg贸lnie w dzisiejszych czasach, kiedy pod przykrywk膮 hase艂 religijnych wybucha przemoc, a nowy konflikt kultur i religii poci膮ga za sob膮 zgubne skutki. Wszyscy jeste艣my wezwani do rozwini臋cia w sobie tej wewn臋trznej si艂y. Aby艣my byli zdolni do takiego bezgranicznego pokoju, musi on najpierw przekroczy膰 granice w nas samych. Musi ogarn膮膰 wszystkie obszary naszej duszy, r贸wnie偶 te, kt贸re najch臋tniej by艣my zamkn臋li, poniewa偶 wydaj膮 nam si臋 obce. Tylko wtedy, kiedy obce w nas zostanie przenikni臋te pokojem, zacznie on emanowa膰 z naszego wn臋trza i przenika膰 ca艂e nasze otoczenie, wszystko na zewn膮trz.
W czasach globalizacji czujemy, 偶e nie wystarczy, gdy dwa s膮siednie narody 偶yj膮 obok siebie w zgodzie. Wszystkie narody musz膮 偶y膰 w zgodzie. Politycy umiej膮cy patrze膰 z szerszej perspektywy, zrozumieli, i偶 ponosz膮 odpowiedzialno艣膰 za pok贸j na ca艂ym 艣wiecie. Dlatego powinni si臋 anga偶owa膰, je艣li w obcych krajach wybuchaj膮 konflikty, mog膮ce doprowadzi膰 do wojny domowej. Troska o stabilno艣膰 w innych regionach jest trosk膮 o pok贸j 艣wiatowy, kt贸ry pokonuje wszelkie granice. W naszym 艣wiecie, w kt贸rym jest tyle powi膮za艅 i zale偶no艣ci, nie istniej膮 偶adne "wyspy szcz臋艣liwych".
Janne Haaland Matlary, by艂a przewodnicz膮ca Ministerstwa Spraw Zagranicznych Norwegii w latach 1997-2000, jest dla mnie przedstawicielk膮 tych, kt贸rzy w pe艂ni poj臋li t臋 wa偶n膮 kwesti臋. Jako chrze艣cija艅ski polityk, anga偶owa艂a si臋 bezustannie w sprawy solidarno艣ci i sprawiedliwo艣ci w rejonach obj臋tych wojn膮. By艂 to jej wk艂ad w rozszerzanie pokoju bez granic. Nie jest ona jedyn膮 osob膮 dzia艂aj膮c膮 na rzecz pokoju. Takich ludzi jest wielu. Wszyscy maj膮cy w艂adz臋 i poczuwaj膮cy si臋 do odpowiedzialno艣ci, a szczeg贸lnie politycy chrze艣cija艅scy, maj膮 za zadanie wykracza膰 poza interesy swoich kraj贸w i anga偶owa膰 si臋 w spraw臋 pokoju na ca艂ym 艣wiecie po艂膮czonym tak wieloma zale偶no艣ciami. Wszyscy mo偶emy mie膰 w tym sw贸j udzia艂, ka偶dy wed艂ug swoich mo偶liwo艣ci, ka偶dy na swoim miejscu.

19. Ograniczy艂e艣 dni mojego 偶ycia
O prawdziwej m膮dro艣ci s臋dziwego wieku

Dokona膰 duchowego dzie艂a
Nasze 偶ycie ma swoje granice. Hiob zrozumia艂, 偶e B贸g ograniczy艂 dni jego 偶ycia (Hi 10,20), a zrozumienie przemijania naszych dni jest wed艂ug Biblii oznak膮 m膮dro艣ci. Widzimy nieraz, i偶 niekt贸rzy starsi ludzie nie chc膮 dostrzec granicy swojej staro艣ci. Nierzadko wiele ju偶 osi膮gn臋li, poniewa偶 jednak nie potrafi膮 zachowa膰 odpowiedniego dystansu, niszcz膮 swoje dzie艂o. Odnosi si臋 to do polityk贸w, kt贸rzy nie chc膮 s艂ysze膰 o odej艣ciu, ale r贸wnie偶 do psychoterapeut贸w, mistrz贸w duchowych, kt贸rzy nie czuj膮, 偶e nadszed艂 ju偶 czas wy艂膮czenia si臋. Nie chc膮 zrozumie膰, 偶e wiek jest granic膮 ich dzia艂alno艣ci. M膮drzy ludzie w starszym wieku potrafi膮 si臋 wycofa膰.
C.G. Jung, b臋d膮c w starszym wieku, napisa艂 list do kogo艣, kto chcia艂 go jeszcze koniecznie odwiedzi膰: "Samotno艣膰 jest dla mnie uzdrawiaj膮cym 藕r贸d艂em, kt贸re nadaje sens mojemu 偶yciu. M贸wienie jest dla mnie nierzadko udr臋k膮, potrzebuj臋 coraz cz臋艣ciej milczenia, trwaj膮cego nieraz kilka dni, 偶eby oderwa膰 si臋 od marno艣ci s艂贸w. M贸j czas ju偶 mija i spogl膮dam wstecz, nie mog膮c robi膰 nic innego. Odchodzenie samo w sobie jest wielk膮 przygod膮, ale nie tym, o czym chcia艂oby si臋 wiele m贸wi膰. Pan spodziewa si臋 duchowej i intelektualnej wymiany, na kt贸r膮 nie mog臋 sobie pozwoli膰 nawet z najbli偶szymi. Reszta jest milczeniem! Zrozumienie tego staje si臋 z ka偶dym dniem wyra藕niejsze. Znika wszelka potrzeba wymiany my艣li." Jung w staro艣ci nie by艂 pod presj膮 og艂aszania ca艂emu 艣wiatu swojej m膮dro艣ci. Mia艂 poczucie spe艂nienia swojego dzie艂a. Teraz pozosta艂o jeszcze dzie艂o wewn臋trzne, kt贸rym musi zaj膮膰 si臋 sam. S艂owa Junga przypominaj膮 mi pewnego starszego wsp贸艂brata, kt贸ry le偶a艂 ju偶 na 艂o偶u 艣mierci. Krewnych, kt贸rzy go odwiedzili, odes艂a艂 szybko do domu. Pragn膮艂 spokoju. Ten ostatni krok chcia艂 uczyni膰 w milczeniu.
Ten, kto straci艂 poczucie granicy nak艂adanej mu w staro艣ci przez Boga, chce bez ko艅ca komunikowa膰 si臋 ze 艣wiatem. Uwa偶a, 偶e 艣wiat potrzebuje koniecznie jego s艂贸w, 偶e musi jeszcze zmienia膰 i nape艂nia膰 swoj膮 m膮dro艣ci膮 istniej膮c膮 rzeczywisto艣膰. Oznak膮 m膮dro艣ci jest oderwanie si臋 od siebie i swojej pozornej wiedzy, zaakceptowanie, i偶 milczenie mo偶e teraz wi臋cej uczyni膰, ni偶 powtarzanie ju偶 tyle razy wypowiedzianych s艂贸w. Z szacunku wobec dokona艅 tak wielkich osobisto艣ci nikt nie ma odwagi wypowiedzie膰 krytycznego s艂owa.

Oderwanie i zaanga偶owanie
W Biblii jest mowa o r贸偶nych przypadkach. S艂yszymy o ludziach, kt贸rzy na staro艣膰 wycofuj膮 si臋 z dzia艂alno艣ci, ale te偶 o takich, kt贸rzy dopiero w p贸藕niejszym wieku maj膮 szczeg贸ln膮 misj臋 do wype艂nienia, jak na przyk艂ad Symeon i Anna. Symeon za natchnieniem Ducha 艢wi臋tego idzie do 艣wi膮tyni i w Dzieci臋ciu J贸zefa i Maryi rozpoznaje "艣wiat艂o na o艣wiecenie pogan". Bior膮c Dziecko na r臋ce, modli si臋: "Teraz, o W艂adco, pozw贸l odej艣膰 s艂udze Twemu w pokoju" (艁k 2,29). Wie, 偶e dzie艂o jego 偶ycia zosta艂o ju偶 uko艅czone. Jednak musia艂 wypowiedzie膰 te prorockie s艂owa, aby wskaza膰 na zbawienie, kt贸re B贸g przygotowa艂 przez to Dziecko. Anna ma ju偶 84 lata. Przebywa ci膮gle w 艣wi膮tyni i wielbi Boga. Nie jest przywi膮zana do swojej pracy, ale oddana modlitwie. Kiedy Maryja i J贸zef wnosz膮 Dzieci臋 do 艣wi膮tyni, podchodzi i wypowiada nad Nim prorocze s艂owa. Czuje si臋 przynaglona przez Ducha 艢wi臋tego do tej wypowiedzi, maj膮cej na celu objawienie ludziom znaczenia tego Dziecka.
B贸g czasami zleca starszym ludziom jakie艣 szczeg贸lne zadanie, ale najcz臋艣ciej pragnie tych potrafi膮cych oderwa膰 si臋 od siebie samych i swoich dzie艂 i gotowych zda膰 si臋 ca艂kowicie na Jego wol臋. Je艣li tacy m臋drcy zabior膮 g艂os, ich s艂owa b臋d膮 wolne od ch臋ci zmieniania 艣wiata. B臋dzie to g艂os przenikni臋ty S艂owem Boga i zabrzmi tylko w takim momencie, w kt贸rym chcia艂by przem贸wi膰 sam B贸g.
Je艣li starsi ludzie zaakceptuj膮 swoje ograniczenia zwi膮zane z wiekiem, ich 偶ycie przyniesie nowe owoce. Przecie偶 je艣li kto艣 w wieku 60 lat chcia艂by pracowa膰 w firmie tak, jak w wieku 30 lat, poczuje szybko swoje ograniczenia. In偶ynier (w wieku 58 lat) pracuj膮cy na stanowisku kierowniczym chcia艂 by膰 zawsze najszybszy w grupie. Doprowadzi艂o to do zbytniego przeci膮偶enia organizmu. Z powodu licznych nadgodzin zacz膮艂 cierpie膰 na bezsenno艣膰. Musia艂 dopiero nauczy膰 si臋 oderwania od pragnie艅 m艂odo艣ci i pogodzenia si臋 ze swoimi ograniczeniami. Wkr贸tce odkry艂, i偶 posiada inne zdolno艣ci, a mianowicie jest w stanie wzbudza膰 w m艂odych ludziach pewno艣膰 i zaufanie. Najwa偶niejsza nie by艂a jego szybko艣膰 dzia艂ania, ale do艣wiadczenie 偶yciowe i m膮dro艣膰. Ta m膮dro艣膰 staje si臋 widoczna wtedy, kiedy ludzie zaakceptuj膮 i pogodz膮 si臋 ze swoim czasowym ograniczeniem.
Biblia m贸wi o Sarze i El偶biecie, kt贸re w p贸藕nym wieku pocz臋艂y i urodzi艂y dzieci. R贸wnie偶 jest to pi臋kny przyk艂ad, 偶e w p贸藕nym wieku pojawia si臋 jeszcze co艣, co nie jest naszym dzie艂em, ale darem 艂aski Bo偶ej. W Ewangelii 艣w. 艁ukasza anio艂 Gabriel wyja艣nia Maryi pocz臋cie przez starsz膮 ju偶 El偶biet臋: "Dla Boga bowiem nie ma nic niemo偶liwego" (艁k 1,37). Je艣li starsi ludzie zdadz膮 si臋 ca艂kowicie na Boga, mo偶e przydarzy膰 si臋 im co艣 wielkiego, a owoc wzrastaj膮cy w nich mo偶e sta膰 si臋 b艂ogos艂awie艅stwem dla wielu. Jest to jednak zawsze 艂aska i dzia艂anie Boga, kt贸re pojawiaj膮 si臋 wtedy, kiedy cz艂owiek zaakceptuje swoje ograniczenia i bezradno艣膰.

India艅ska legenda
Istnieje pi臋kna legenda india艅ska o dw贸ch starszych kobietach, uznanych za osoby niepotrzebne, kt贸re nale偶y utrzymywa膰. Zosta艂y one porzucone w czasie w臋dr贸wki przez szczep Nomad贸w, aby umar艂y w samotno艣ci. Obie kobiety czuj膮 si臋 g艂臋boko zranione. Wkr贸tce potem jedna z nich rzek艂a: "Skar偶ymy si臋, nie jeste艣my zadowolone. M贸wimy tylko o tym, 偶e nie ma nic do jedzenia, 偶e kiedy艣 by艂o tak dobrze, chocia偶 w rzeczywisto艣ci nie by艂o o wiele lepiej. Uwa偶amy, 偶e ju偶 jeste艣my tak bardzo stare. Kiedy przez tyle lat przekonywa艂y艣my m艂odych ludzi, 偶e jeste艣my bezradne, oni uwierzyli, i偶 nie jeste艣my ju偶 potrzebne na tym 艣wiecie." Kobiety nie poddaj膮 si臋. Walcz膮 o prze偶ycie. Znajduj膮 odwag臋 i si艂臋, aby prze偶y膰. A偶 pewnego razu przyczyniaj膮 si臋 do uratowania swojego szczepu. Znajduj膮 same tyle ryb i zabijaj膮 tyle kr贸lik贸w, 偶e s膮 w stanie prze偶y膰, a nawet robi膮 zapasy z suszonych ryb i mi臋sa. Ich szczep popada w mi臋dzyczasie w wielk膮 bied臋. W przyp艂ywie zw膮tpienia, z wielkimi wyrzutami sumienia przyw贸dca wysy艂a pos艂a艅c贸w, aby odszukali obie starsze kobiety. Ci odnajduj膮 je w nienajgorszym stanie. Kobiety zachowuj膮 na pocz膮tku dystans, gdy偶 czuj膮 si臋 bardzo zranione. Chcia艂yby te偶 sprawdzi膰, jak bardzo szczepowi na nich zale偶y. Pos艂a艅cy odpowiadaj膮 za kobiety swoim 偶yciem. One ulegaj膮 w ko艅cu pro艣bom i dziel膮 si臋 ze szczepem swoimi zapasami. Szczep ma jednak mieszka膰 w pewnej odleg艂o艣ci od nich. Dopiero z czasem przyjmuj膮 odwiedziny go艣ci. I nagle rodzi si臋 nowa wsp贸lnota. Staruszki uratowa艂y 偶ycie cz艂onkom szczepu nie tylko poprzez swoje zapasy, ale dzi臋ki w艂asnej woli przetrwania i m膮dro艣ci膮 nauczy艂y m艂odych prawid艂owego traktowania ludzi starszych i s艂abszych. Obie staruszki, kt贸re wcze艣niej z takim b贸lem uskar偶a艂y si臋 na niedogodno艣ci 偶ycia, rozwin臋艂y niespodziewane zdolno艣ci i si艂臋. Jest to pi臋kny przyk艂ad starszych, kt贸rzy zapominaj膮 o swoim b贸lu i odkrywaj膮 w sobie nowe mo偶liwo艣ci, dla wielu innych os贸b w podesz艂ym wieku.

Nowe mo偶liwo艣ci
M贸j by艂y mistrz nowicjatu, ojciec Augustyn, kt贸ry by艂 dla mnie uosobieniem m膮dro艣ci, powiedzia艂 mi kiedy艣, 偶e nigdy nie pomy艣la艂by, i偶 staro艣膰 mo偶e by膰 taka trudna. Patrz膮c z zewn膮trz, mia艂em zawsze wra偶enie, 偶e jego staro艣膰 jest udana. Z pewno艣ci膮 wiele si艂y kosztowa艂o go wycofanie si臋, zaakceptowanie dolegliwo艣ci i cierpliwe ich znoszenie. Przyj臋cie ogranicze艅 staro艣ci, oznacza zaakceptowanie cierpienia. Jako organista ojciec Augustyn cierpia艂 z tego powodu, i偶 jego palce nie by艂y ju偶 tak sprawne, jakby sobie tego 偶yczy艂. Cz臋sto po obiedzie, kiedy s膮dzi艂, 偶e ko艣ci贸艂 jest pusty, siada艂 do organ贸w i zaczyna艂 improwizowa膰. Zawsze te偶 znale藕li si臋 ludzie zachwyceni jego gr膮. Z jego muzyki emanowa艂a cisza, spok贸j, m膮dro艣膰, t臋sknota i mi艂o艣膰. Ta nowa jako艣膰 gry sta艂a si臋 mo偶liwa dzi臋ki zaakceptowaniu w艂asnych ogranicze艅. Jego gra stawa艂a si臋 dla niejednego s艂uchacza b艂ogos艂awie艅stwem.
Pa艅stwo ustanowi艂o wiek emerytalny. W 65 roku 偶ycia jest si臋 zmuszonym do zako艅czenia pracy zawodowej. Niekt贸rzy ciesz膮 si臋 z emerytury, gdy偶 w贸wczas mog膮 mie膰 wi臋cej czasu dla siebie. Nie wszyscy jednak potrafi膮 dobrze przyj膮膰 t臋 sytuacj臋 i cierpi膮 na "szok emerytalny". Nie s膮 ju偶 wa偶ni, nie maj膮 nic do powiedzenia. Pewien profesor uniwersytecki opowiada艂 mi, jak trudno by艂o mu zaakceptowa膰, 偶e ju偶 nie ma sekretarki, kt贸ra spisywa艂a wszystkie jego prelekcje naukowe i wyk艂ady. Niekt贸rzy za艣 po przej艣ciu na emerytur臋 wpadaj膮 w depresj臋 lub uciekaj膮 w nadmiern膮 aktywno艣膰. W klasztorze nie mamy wieku emerytalnego. Starsi bracia mog膮 pracowa膰 tak d艂ugo, jak zechc膮. Ma to wiele zalet, ale niesie te偶 ze sob膮 niebezpiecze艅stwa. Niekt贸rzy nie potrafi膮 oderwa膰 si臋 od swoich zada艅. Zar贸wno w klasztorze, jak i poza nim wielk膮 sztuk膮 jest przyj臋cie granicy wieku ze spokojem. Obecnie, kiedy ludzie s膮 coraz starsi, by艂oby dobrze, gdyby nauczyli si臋 tej sztuki.

20. Granica 艣mierci
O pokoju w sko艅czono艣ci

Drogi ucieczki powodowane strachem
Cz艂owiek w swoim 偶yciu stanie kiedy艣 przed granic膮 艣mierci. Oznak膮 m膮dro艣ci b臋dzie zaakceptowanie jej. Nawet psalmista modli si臋: "O Panie, m贸j kres pozw贸l mi pozna膰 i jaka jest miara dni moich, bym wiedzia艂, jak jestem znikomy" (Ps 39,5). Heinrich Fries nazwa艂 艣mier膰 najbardziej ekstremaln膮 form膮 do艣wiadczenia granicy. Filozof Karl Jaspers m贸wi o do艣wiadczeniach granicznych, kt贸re nale偶膮 do ludzkiej egzystencji, kt贸rym musimy stawi膰 czo艂a; zaliczamy do nich: cierpienie, walk臋, grzech i 艣mier膰. Tylko wtedy cz艂owiek wzniesie swoje 偶ycie na "duchowy, zasadniczy poziom egzystencji", wprowadzi je w transcendencj臋, kt贸ra pozwoli mu 偶y膰 naprawd臋. 呕ycie b臋dzie pe艂ne dopiero wtedy, kiedy cz艂owiek zaakceptuje i nie b臋dzie wypiera艂 ze swojej 艣wiadomo艣ci granicy 艣mierci.
Ameryka艅ski psycholog Irwin Yalom ukaza艂 poprzez swoj膮 psychoterapi臋 egzystencjaln膮, i偶 dla procesu terapeutycznego konieczne jest, aby cz艂owiek "rozprawi艂 si臋" ze strachem przed 艣mierci膮. Yalom krytykuje psychoanaliz臋 Zygmunta Freuda w艂a艣nie z tego powodu, 偶e nigdy nie zaj臋艂a si臋 t膮 tematyk膮. Twierdzi on, 偶e cz艂owiek b臋dzie w stanie tylko w贸wczas uzdrowi膰 swoje neurotyczne postawy 偶yciowe, kiedy b臋dzie zajmowa艂 si臋 艣mierci膮 i pogodzi si臋 z ni膮. Psycholog wskazuje na istnienie dw贸ch sposob贸w ucieczki od strachu przed 艣mierci膮 i tym samym swoj膮 ograniczono艣ci膮.
Mo偶e to by膰 pr贸ba bycia kim艣 szczeg贸lnym. Cz艂owiek stara si臋 my艣le膰, 偶e jest szczeg贸lnie uzdolniony i wszelkie zasady oraz ograniczenia nie odnosz膮 si臋 do niego, tylko do innych. Ludzie, kt贸rzy tak 偶yj膮, tworz膮 sobie iluzje, aby zej艣膰 z drogi granicy stawianej przez 艣mier膰.
Druga mo偶liwo艣膰 ucieczki to przylgni臋cie do "wielkiego ratownika". Mo偶e nim by膰 terapeuta, m膮偶 lub 偶ona czy jaki艣 duchowy przewodnik. Uwielbia si臋 jakiego艣 cz艂owieka i pr贸buje si臋 przebywa膰 ci膮gle w jego pobli偶u. Oczekuje si臋 ostatecznie jego udzia艂u w przezwyci臋偶eniu 艣mierci. Na przewodnika przenosi si臋 nadziej臋 w艂asnej nie艣miertelno艣ci. Nie dostrzega si臋 jego granic, b艂臋d贸w i ludzkiej s艂abo艣ci, lecz go prawie ub贸stwia. Ucieka si臋 przez to przed koniecznym krokiem: przed spotkaniem z w艂asn膮 艣mierci膮 i w艂asn膮 ograniczono艣ci膮. Je艣li tacy ludzie, kt贸rzy w cieniu przewodnika nie uznali swojej ograniczono艣ci, zostan膮 rozczarowani i je艣li do艣wiadcz膮 opuszczenia, b臋dzie im jeszcze trudniej pogodzi膰 si臋 z w艂asnym ograniczeniem.

Zaproszenie do 偶ycia
Czy 偶ycie cz艂owieka mo偶na b臋dzie uzna膰 za udane, to zale偶y od jego sposobu traktowania ostatniej granicy. M贸j stosunek do tej ostatniej granicy b臋dzie uzale偶niony od tego, czego oczekuj臋 po drugiej stronie 偶ycia. Je艣li kto艣 wierzy, 偶e po 艣mierci nie ma ju偶 niczego, b臋dzie stara艂 si臋 wypiera膰 my艣l o 艣mierci i traktowa膰 umieranie jako los, kt贸ry spotyka tylko innych. He-inrich Fries sformu艂owa艂 to w nast臋puj膮cy spos贸b: "Mo偶na protestowa膰 przeciw granicy, wzbrania膰 si臋 przed ni膮, ale zawsze do艣wiadczy si臋 daremno艣ci tych poczyna艅. Z tego wy艂ania si臋 postawa traktuj膮ca 偶ycie jako absurd, jako przekle艅stwo i bezsens, jako bezwarto艣ciow膮 nami臋tno艣膰." Postawa chrze艣cija艅ska polega na uznaniu granicy 艣mierci i zarazem na wierze w to, i偶 dla Boga owa granica nie istnieje. Wiara chrze艣cija艅ska m贸wi: B贸g oczekuje nas z mi艂o艣ci膮 po drugiej stronie 偶ycia. Jezus Chrystus przez swoje zmartwychwstanie przezwyci臋偶y艂 granic臋 艣mierci. S艂owa mi艂o艣ci, wypowiedziane przez Niego na ziemi, b臋d膮 towarzyszy艂y nam w godzinie 艣mierci. Kto wierzy w Boga i 偶ycie wieczne, ten wszelkie ograniczenia do艣wiadczane na ziemi b臋dzie traktowa艂 jako zapowied藕 przekroczenia granicy 艣mierci poprzez zmartwychwstanie. Dla cz艂owieka wierz膮cego 艣mier膰 nie jest przekle艅stwem losu, lecz - jak m贸wi Heinrich Fries - "bram膮 prowadz膮c膮 do wolno艣ci i b臋d膮c膮 uwie艅czeniem 偶ycia, kt贸re nie zna ju偶 艣mierci."
Jezus w swojej mowie po偶egnalnej stwierdza, 偶e idzie na 艣mier膰, aby przygotowa膰 nam miejsce (J 14,2). Przekracza granic臋 艣mierci i idzie do Boga, aby u Niego przygotowa膰 nam mieszkanie. W czasie Eucharystii wierni 艣wi臋tuj膮 uobecnienie, a zarazem pami膮tk臋 pokonania przez Jezusa granicy 艣mierci. Zosta艂a usuni臋ta granica mi臋dzy niebem i ziemi膮, mi臋dzy 偶yciem i 艣mierci膮 - mo偶emy skierowa膰 nasz wzrok ponad ni膮. To spojrzenie nie jest zatarciem granicy 艣mierci czy ucieczk膮 przed dostrzeganiem jej, lecz ma nam doda膰 odwagi, aby艣my zaakceptowali granic臋 naszej 艣mierci. Tylko wtedy zaakceptujemy granic臋 艣mieci, je艣li uwierzymy, i偶 jest w nas co艣, czego ta granica nie dotyczy. Tym czym艣 jest w nas mi艂o艣膰. Gabriel Marcel zdefiniowa艂 mi艂o艣膰 nast臋puj膮co: "Kocha膰 cz艂owieka to powiedzie膰 mu: 'Ty nie umrzesz!'" Mi艂o艣膰 przekracza granic臋 艣mierci, ale r贸wnocze艣nie j膮 akceptuje.
Granica 艣mierci zach臋ca nas do zaakceptowania naszej ludzkiej ograniczono艣ci i jednocze艣nie nieograniczono艣ci, kt贸r膮 obdarzy艂 nas B贸g. Trzeba nauczy膰 si臋 偶y膰 z tym napi臋ciem. Dopiero wtedy b臋dziemy w stanie przyj膮膰 granic臋 艣mierci. Stanie si臋 ona zach臋t膮, aby 偶y膰 艣wiadomie i intensywnie tu i teraz i rozkoszowa膰 si臋 przedsmakiem pe艂ni 偶ycia. Nie musz臋 umieszcza膰 wszystkiego w tym ograniczonym czasie. Dla niekt贸rych granica 艣mierci jest powodem nak艂adania na siebie zbyt du偶ej ilo艣ci obowi膮zk贸w. Ci膮g艂y si臋 po艣piech, w kt贸ry wpadaj膮, jest protestem przeciw granicy nak艂adanej im przez 艣mier膰. S膮dz膮, i偶 musz膮 jak najwi臋cej dokona膰, prze偶y膰 i rozwin膮膰 jak najwi臋cej zdolno艣ci. Ta presja dokona艅 sprzeciwia si臋 zaakceptowaniu naszej ograniczono艣ci. Je艣li zgodz臋 si臋 na ni膮, wtedy b臋d臋 wdzi臋czny za ka偶d膮 chwil臋 i zaczn臋 prze偶ywa膰 j膮 w ca艂ej pe艂ni. W tym kr贸tkim czasie, na kt贸rym skoncentruj臋 ca艂膮 sw膮 uwag臋, b臋d臋 mia艂 udzia艂 we wszystkim. W tym ograniczonym czasie do艣wiadcz臋 nieograniczono艣ci wieczno艣ci. Pozostan臋 cz艂owiekiem ograniczonym przez 艣mier膰 i w ograniczeniu do艣wiadcz臋 jednocze艣nie boskiego przezwyci臋偶enia wszelkich granic.

21. Przej艣膰 ze 艣mierci do 偶ycia
O 偶yciu w pe艂ni

呕ycie wieczne - teraz
艢mier膰 j est kwesti膮 dotykaj 膮c膮 nas nie tylko przy ko艅cu naszego ziemskiego 偶ycia. Ewangelista Jan dostrzega w swojej Ewangelii jeszcze inn膮 granic臋, kt贸r膮 musimy przekroczy膰. Nie jest to granica naszej 艣mierci fizycznej, kt贸ra spotyka ka偶dego przy ko艅cu jego 偶ycia. Przecie偶 wszyscy s膮 tu w zasi臋gu 艣mierci. Prawdziwe 偶ycie oznacza wed艂ug Jana 偶ycie wiar膮. Wiara jest dla Jana wykraczaniem poza zasi臋g 艣mierci i wchodzeniem w obr臋b 偶ycia. Kto wierzy, ten "ze 艣mierci przeszed艂 do 偶ycia" (J 5,24). Parafrazuj膮c s艂owa Jana, mo偶na by powiedzie膰: "Przeni贸s艂 si臋 ze 艣mierci do 偶ycia". Mo偶na to por贸wna膰 jakby do zmiany mieszkania. 艢mier膰 jest jak mieszkanie, z kt贸rego cz艂owiek nie mo偶e wyj艣膰. Obszar 艣mierci jest naznaczony 艣lepot膮, powierzchowno艣ci膮, brakiem orientacji, bezsensem, pustk膮 i wyobcowaniem. Widzimy tylko powierzchni臋 rzeczywisto艣ci. Zadowalamy si臋 艣wiatem i jego miar膮 sukcesu i uznania, wsparcia i potwierdzenia. Kto wierzy, ten widzi 艣wiat takim, jaki jest naprawd臋. Umie spojrze膰 pod powierzchni臋 rzeczywisto艣ci. Wiara jest dla Jana przekraczaniem granicy. Kto wierzy, ten przekracza to, co widzialne, dostrzega sedno rzeczy. Widzi je jako wyraz stw贸rczej mi艂o艣ci Boga i w sobie samym dostrzega 偶ycie Bo偶e. Konfrontuje si臋 z w艂asnym wn臋trzem i tam znajduje Boga, kt贸ry do niego m贸wi i otwiera mu oczy na tajemnic臋 mi艂o艣ci, kt贸ra go przenika. S艂uchanie i wiara s膮 dwoma sposobami przej艣cia z wyobcowania do prawdziwego 偶ycia, z bezsensu w sens, z ciemno艣ci do 艣wiat艂a. Przez wiar臋 i s艂uchanie cz艂owiek jest zdolny zrozumie膰 samego siebie. S艂uchanie s艂贸w Jezusa uzdrawia go i oczyszcza, tak 偶e nie b臋dzie potrzebowa艂 ju偶 s膮du. Ju偶 teraz przeszed艂 ze 艣mierci do 偶ycia. Na tym polega wed艂ug Jana 偶ycie wieczne. Wierz膮cy posiada ju偶 tutaj 偶ycie wieczne, gdy偶 ma w sobie 偶ycie Bo偶e.
呕ycie wieczne nie oznacza dla Jana w pierwszym rz臋dzie 偶ycia po 艣mierci, ale odpowiedni膮 jako艣膰 偶ycia. Jest to 偶ycie skrywaj膮ce w sobie wieczny boski pierwiastek. Poniewa偶 艣mier膰 nie ma 偶adnej w艂adzy nad boskim 偶yciem, 偶ycie wieczne przetrwa 艣mier膰. Nie jest ono poddane granicy 艣mierci i czasu. 呕ycie wieczne nie posiada czasu trwania, lecz jest 偶yciem w ka偶dym momencie, 偶yciem w pe艂ni.

O sensie rytua艂贸w
We wszystkich religiach wyst臋puj膮 rytua艂y zwi膮zane z przej艣ciem w kolejny etap 偶ycia. Maj膮 one za zadanie pom贸c cz艂owiekowi przekroczy膰 w 偶yciu okre艣lon膮 granic臋. W czasie tych rytua艂贸w zwraca si臋 uwag臋 na to, co Jezus obieca艂 uczniom, a mianowicie, 偶e przez wiar臋 ju偶 teraz przeszli ze 艣mierci do 偶ycia. Przej艣cie napawa nas strachem, poniewa偶 nie wiemy, co nas czeka po drugiej stronie. Rytua艂y maj膮 na celu przezwyci臋偶y膰 ten strach. Wa偶ne rytua艂y towarzysz膮 narodzinom cz艂owieka, jego dorastaniu, zawieraniu ma艂偶e艅stwa, chorobie i 艣mierci. Na pocz膮tku ka偶dej drogi cz艂owiek przekracza jak膮艣 granic臋. Jest to granica nie tylko czasowa, ale te偶 wewn臋trzna. Przekraczaj膮c granic臋 czasow膮, wchodzimy w inny obszar, kt贸ry przez pryzmat rytua艂贸w jest widziany jako miejsce wewn臋trzne. Rytua艂y maj膮 nam pom贸c wyj艣膰 z ciasnego obszaru i wej艣膰 w bezgraniczn膮 przestrze艅 Boga. Rytua艂 pomaga nam przej艣膰 z obszaru 艣mierci do domu 偶ycia. Uczymy si臋 ostatecznego przej艣cia ze 艣mierci, gdzie czeka na nas fizyczne obumieranie, do 偶ycia. Poprzez 艣mier膰 przekraczamy ostatecznie pr贸g 偶ycia wiecznego, 偶ycia Bo偶ego. Ju偶 na zawsze b臋dziemy mieszka膰 w domu 偶ycia i mi艂o艣ci.

Indywiduacja i mistyka
W osobie Jezusa Chrystusa B贸g przenikn膮艂 nasz膮 ludzk膮 natur臋 swoim boskim 偶yciem. Przekroczy艂 dziel膮c膮 Go od nas granic臋 i zjednoczy艂 si臋 z nami. Jan w swojej Ewangelii odpowiedzia艂 na t臋sknot臋 ludzi za zjednoczeniem. W dzisiejszych czasach wzros艂a t臋sknota za zjednoczeniem si臋 z Bogiem na drodze mistycznego do艣wiadczenia i przekroczeniem wszelkich granic. Pojawia si臋 jednak niebezpiecze艅stwo, i偶 w tym zaniku granic stracimy swoj膮 w艂asn膮 to偶samo艣膰. Wed艂ug C.G. Junga zespolenie jako rozp艂yni臋cie si臋 w艂asnej indywidualno艣ci jest cofni臋ciem si臋 wparticipation mystique, jak膮 znano u pocz膮tk贸w dziej贸w. Tam nie ma ju偶 r贸偶nicy mi臋dzy podmiotem a przedmiotem. Wed艂ug Junga zadaniem terapii jest rozwi膮zanie participation mystique, przezwyci臋偶enie symbiozy, aby cz艂owiek m贸g艂 sta膰 si臋 ca艂kowicie sob膮. Jung nazywa to procesem "indywiduacji". Jest ona, jak ustali艂a Verena Kast, "procesem maj膮cym za cel rozw贸j indywidualnej osobowo艣ci". T臋sknota za zespoleniem jest wi臋c cofni臋ciem si臋, regresj膮, ucieczk膮 do matki, z kt贸r膮 jest si臋 symbiotycznie zwi膮zanym. Mistyka chrze艣cija艅ska utrzymywa艂a zawsze, i偶 przy wszelkim zjednoczeniu cz艂owiek zachowuje swoj膮 to偶samo艣膰. Wspomina ona nawet o 艣mierci w艂asnego "ja", ale ma na my艣li oderwanie si臋 od swojego "ego", rezygnacj臋 z egocentrycznego zaw艂aszczania Boga dla siebie. 艢mier膰 "ego" oznacza zanurzenie si臋 w Bogu, ogo艂ocenie, 偶eby B贸g m贸g艂 si臋 w nas urzeczywistnia膰. Spotkanie z "Ty" Boga wymaga, 偶ebym zrezygnowa艂 z ciasnoty w艂asnego "ja", aby sta膰 si臋 jedno z tak innym ode mnie Bogiem. W tym zjednoczeniu pozostaje dwoisto艣膰 "ja" i "Ty". W zjednoczeniu z Bogiem odbywa si臋 to, co Martin Buber nazwa艂 tajemnic膮 prawdziwego spotkania: "Staj臋 si臋 sob膮 przy Tobie". Znajduj臋 swoje prawdziwe "ja" dopiero wtedy, kiedy opuszcz臋 swoje ciasne "ego" i wejd臋 w zupe艂nie inne "Ty" Boga.
Verena Kast uwa偶a, i偶 prze偶ycia mistyczne 艣w. Teresy z Avila by艂y do艣wiadczeniem zjednoczenia z Bogiem. Nie przeszkodzi艂y jej jednak w dzia艂alno艣ci i zaanga偶owaniu w 艣wiecie. To uwalnia Teres臋 od zarzutu, 偶e "jest tylko symbiotyczna i zatraci艂a swoj膮 indywidualno艣膰". Wed艂ug Vereny Kast wa偶ne jest, aby艣my w mistycznym zjednoczeniu z Bogiem dostrzegali jednocze艣nie dziel膮c膮 nas od Niego granic臋. W przeciwnym razie dojdzie do niezdrowego zespolenia si臋 i ostatecznie do zaniku osoby. To nie b臋dzie 偶adna indywiduacja, w艂asny rozw贸j, ale samounicestwienie. Je艣li w zjednoczeniu z Bogiem nie zapomn臋 o dziel膮cej nas granicy, wtedy do艣wiadczenie jedno艣ci b臋dzie du偶膮 pomoc膮 na drodze prowadz膮cej do mojego w艂asnego "ja".
Sob贸r Chalcedo艅ski przedstawi! bardzo jasno a zarazem genialnie definicj臋 tego, co dzieje si臋 podczas zjednoczenia z Bogiem. Sob贸r m贸wi o wcieleniu Boga w osobie Jezusa Chrystusa. Jezus jest prawdziwym cz艂owiekiem i prawdziwym Bogiem. To, co boskie, zosta艂o zawarte w tym, co ludzkie, ale jedno z drugim nie zmiesza艂o si臋. Cz艂owiek nie unicestwia si臋 w Bogu, ani B贸g w cz艂owieku. Cz艂owiek staje si臋 jedno z Bogiem, ale pozostaje sob膮, nadal do艣wiadcza swojej krucho艣ci i s艂abo艣ci. Zjednoczenie mistyczne nie staje si臋 regresj膮, lecz dope艂nieniem naszego cz艂owiecze艅stwa. Je艣li stajemy si臋 jedno z Bogiem, je艣li 偶ycia Bo偶ego nie mo偶na ju偶 oddzieli膰 od naszego, ale nie miesza si臋 ono z naszym, wtedy docieramy do naszego w艂asnego "ja", jednoczymy si臋 z pierwotnym i prawdziwym obrazem Boga w nas samych. Granica mi臋dzy nami a Bogiem pozostaje, nawet je艣li dochodzi do zjednoczenia.

Osobista relacja
Granica mi臋dzy Bogiem a cz艂owiekiem jest warunkiem prawdziwej relacji. Jest to relacja mi艂o艣ci, relacja bardzo osobista. Tam, gdzie ta relacja zostaje rozwi膮zana, gdzie cz艂owiek zanurza si臋 w Bogu jak fala w morzu, tam nie ma ju偶 偶adnej winy, poniewa偶 nie ma osoby, kt贸ra mog艂aby grzeszy膰. Grzech jest ju偶 tylko iluzj膮. Dla niekt贸rych jest to fascynuj膮ce, poniewa偶 bardzo ubolewaj膮, i偶 w chrze艣cija艅stwie m贸wi si臋 o winie i grzechu. Chcieliby przekroczy膰 w膮sk膮 granic臋 grzechu, ale przez to uniemo偶liwiaj膮 ostatecznie osi膮ganie coraz pe艂niejszej 艣wiadomo艣ci i zacieraj膮 swoje granice. Taka mistyka jedno艣ci traci wyczucie ludzkich granic. Kto jednak nie akceptuje granic, narusza je de facto, nie zauwa偶aj膮c tego. O kim艣, kto czuje si臋 zraniony, m贸wi si臋 p贸藕niej, i偶 jest nieo艣wiecony, a jego zranienie jest czystym wymys艂em. W prawdziwym zjednoczeniu nie mo偶e by膰 偶adnych zranie艅. Przekona艂em si臋 wystarczaj膮co cz臋sto, 偶e ludzie m贸wi膮cy o jedno艣ci, nie mieli wyczucia dla granic innych os贸b wok贸艂 siebie. Je艣li inni nie podzielali tego poczucia jedno艣ci, byli natychmiast porzucani. A ten, kto zrani艂, czu艂 si臋 niewinny. Pewien duchowy guru powiedzia艂 kobiecie: "Jest pani sama odpowiedzialna za swoje cierpienie. Sama sprawia sobie pani b贸l." Zrani艂o j膮 takietwierdzenie bardzo g艂臋boko. Oczywi艣cie s膮 ludzie, kt贸rzy zwi臋kszaj膮 swoje cierpienie poprzez tworzenie sobie iluzji o 偶yciu pozbawionym cierpie艅. Istnieje "wzmacnianie" w艂asnego cierpienia
I przez wyobra藕ni臋. Jednak ta kobieta do艣wiadczy艂a w swoim 偶yciu naprawd臋 wiele z艂a ze strony innych os贸b. Zamiast ws艂ucha膰 si臋 w jej histori臋, przewodnik duchowy stworzy艂 sobie gotow膮 teori臋 o jej cierpieniu, kt贸re rzekomo nie istnieje w rzeczywisto艣ci, ale jedynie w jej fantazji. Jest to wygodna i niesprawiedliwa teoria, w kt贸rej brak jest wyczucia ludzkich relacji, istnieje nieczu艂o艣膰 na innych oraz ich realne cierpienie. Je艣li kto艣 argumentuje, 偶e krzyk cierpi膮cego 艣wiadczy tylko o tym, i偶 nie jest on cz艂owiekiem uduchowionym, ten "obwarowuje si臋" w rzeczywisto艣ci koncepcj膮 jedno艣ci i nie dopuszcza do siebie drugiego cz艂owieka.
Nieuznawanie grzeszno艣ci cz艂owieka i "rozp艂ywanie si臋" w jedno艣ci z Bogiem jest wygodne. Stanowi jednak niebezpieczny krok w regresj臋, w stron臋 nie艣wiadomo艣ci - przeciwie艅stwo indywidualizacji Junga. Prawdziwa "mistyka zjednoczenia" w rozumieniu Ewagriusza z Pontu i Mistrza Eckharta zwa偶a zawsze na ludzkie granice. Mistycy chrze艣cija艅scy nie ukrywaj膮 grzeszno艣ci, ale widz膮 w niej nawet znak godno艣ci cz艂owieka. Poniewa偶 cz艂owiek mo偶e wybiera膰 mi臋dzy 艣wiat艂em i ciemno艣ci膮, mi臋dzy 偶yciem i 艣mierci膮, mo偶e pope艂ni膰 grzech. Grzech wskazuje zawsze na wolno艣膰 osoby ludzkiej. W艂a艣nie bycie cz艂owiekiem stanowi godno艣膰.

Ostatnie przekroczenie granicy
Przej艣cie ze 艣mierci do 偶ycia stanowi dla Jana przej艣cie z naszej ludzkiej egzystencji, kt贸ra definiuje si臋 poprzez 艣wiat i jego miar臋, w 艣wiat Boga, w 艣wiat, w kt贸rym patrzymy na siebie z duchowej perspektywy, jeste艣my przenikni臋ci mi艂o艣ci膮, przyj臋ci przez Boga bezwarunkowo oraz nape艂nieni 偶yciem Boga. Najwi臋ksz膮 granic膮, kt贸r膮 cz艂owiek musi pokona膰, jest granica prowadz膮ca do Boga. Kto przejdzie przez t臋 granic臋, ten znajdzie prawdziwe 偶ycie. Mo偶emy j膮 przekroczy膰, poniewa偶 B贸g przekroczy艂 j膮 dla nas poprzez swoje cz艂owiecze艅stwo. Nie mo偶emy jednak dokona膰 tego 艣wiadomie. To musi si臋 dokona膰 samo, jest zawsze darem i 艂ask膮. Mo偶emy przygotowa膰 si臋 do tego tylko przez modlitw臋 i kontemplacj臋. Mo偶emy pr贸bowa膰 wykracza膰 poza ten 艣wiat przez wiar臋. Ale nie mo偶emy wyja艣ni膰, w jaki spos贸b znajdziemy si臋 nagle po drugiej stronie tej granicy i zjednoczymy z Bogiem. To jest cudem Jego 艂aski, wyzwaniem przekraczaj膮cym nas samych, ekstaz膮 mi艂o艣ci, gdy偶 opuszczamy nasze "ego" i rzucamy si臋 w obj臋cia Boga. Wtedy odnajdziemy si臋 w Nim, b臋dziemy z Nim nierozdzielnie zjednoczeni, lecz nie zmieszani.


Zako艅czenie

Pisz膮c o granicach, sami do艣wiadczali艣my cz臋sto naszych w艂asnych ogranicze艅. Ci膮gle czuli艣my, jak trudno jest zachowa膰 prawid艂owy dystans nie w spos贸b zimny i szorstki, lecz pozostaj膮c w dobrej relacji z tymi, kt贸rym wyznaczamy jak膮艣 granic臋. Zobaczyli艣my r贸wnie偶, jak cz臋sto ludzie pr贸buj膮 naruszy膰 nasze granice. Potrzeba du偶ej konsekwencji i wewn臋trznego pokoju, aby nie da膰 si臋 przez to zbi膰 z tropu czy zdenerwowa膰.
W czasie wymiany do艣wiadcze艅 na temat granic i tego, jak ludzie traktuj膮 t臋 spraw臋, stwierdzili艣my, 偶e kobiety i m臋偶czy藕ni r贸wnie偶 pod tym wzgl臋dem bardzo r贸偶ni膮 si臋 od siebie. M臋偶czy藕ni, kt贸rzy czuj膮 si臋 zranieni w swoich granicach, wycofuj膮 si臋 i zamykaj膮 w sobie. Chc膮 sami si臋 ze wszystkim upora膰. Pozostaj膮 w swoim 艣wiecie milczenia lub pracy, a偶 rana si臋 zagoi. Kobiety za艣 maj膮 potrzeb臋 wypowiedzenia swoich do艣wiadcze艅 i zranie艅. Chcia艂yby wyja艣ni膰 sytuacj臋 poprzez komunikacj臋. Ostatecznie jednak ka偶dy cz艂owiek - kobieta czy m臋偶czyzna - ma odmienny spos贸b ustanawiania i szanowania granic oraz reagowania na zranienia. Aby wzajemne relacje by艂y udane, potrzeba naszego szacunku wobec cudzej odmienno艣ci i posiadania ogranicze艅. Wr贸膰my do wspomnianych na pocz膮tku s艂贸w Romaina Rollanda: "Powinni艣my w艂asne i cudze ograniczenia nie tylko szanowa膰, ale nawet kocha膰. To jest klucz do udanego 偶ycia, klucz do szcz臋艣cia".
R贸wnie偶 po napisaniu tej ksi膮偶ki nie mamy 偶adnej gwarancji, i偶 uda si臋 nam zawsze zachowywa膰 dystans. Czujemy, 偶e wraz z wiekiem musimy nauczy膰 si臋 innego post臋powania z ograniczeniami. Granice staj膮 si臋 w臋偶sze. Naszym zadaniem jest ci膮g艂e odkrywanie i ochrona tych granic. Wa偶ne jest r贸wnie偶 rozwini臋cie w sobie wyczucia granic innych ludzi oraz respektowanie ich. Nie mo偶emy swoich granic uwa偶a膰 za norm臋 obowi膮zuj膮c膮 tak偶e innych. Ka偶dy ma swoje w艂asne granice i spos贸b podchodzenia do nich. Nie mamy prawa tego os膮dza膰.
Zajmuj膮c si臋 tematem granic, u艣wiadomili艣my sobie, 偶e jest on poruszany i bardzo widoczny w Biblii i bajkach. Aby 偶ycie ludzkie by艂o udane, konieczne jest prawid艂owe traktowanie granic. Te stare teksty wci膮偶 nam u艣wiadamiaj膮, i偶 szanowanie granic jest warunkiem udanych i owocnych relacji. Relacje b臋d膮 wtedy prawid艂owe, je偶eli b臋d臋 szanowa艂 granice swoje i innych, a jednocze艣nie je rozszerza艂. Relacje karmi膮 si臋 respektowaniem i przekraczaniem granic. Je艣li zatrzymam si臋 przed swoj膮 granic膮, b臋d臋 m贸g艂 patrze膰 na innych tylko z przodu, je艣li jednak za szybko przeskocz臋 granic臋 w艂asn膮 i drugiego cz艂owieka, zamiast prawdziwego spotkania z nim dojdzie do zaw艂aszczania lub zbyt szybkiego zespolenia. Prawdziwe spotkanie odbywa si臋 zawsze na granicy. B臋d臋 potrafi艂 zaakceptowa膰 drugiego jako "ty" w jego odmienno艣ci, je艣li uszanuj臋 jego granic臋. Jednocze艣nie w prawdziwym spotkaniu pojawia si臋 zawsze wychodzenie poza granice. Co艣 ode mnie przep艂ywa do drugiej osoby i odwrotnie. Ponad granicami odbywa si臋 jaka艣 wymiana. Jednak wymiana zak艂ada granice; bez granic wszystko si臋 zlewa, nie ma jasnej wymiany. Wszystko rozp艂ywa si臋 w nieokre艣lonej mieszaninie emocjonalnej.
Relacja mi臋dzy przyjaci贸艂mi i ma艂偶onkami b臋dzie udana tylko wtedy, je艣li obie strony znajd膮 odpowiednie proporcje blisko艣ci i dystansu, ustanawiania granic i wykraczania poza nie. Prawid艂owe traktowanie w艂asnych i cudzych granic jest warunkiem przetrwania relacji partnerskich. Szanowanie i przekraczanie granic jest zawsze w臋dr贸wk膮 po kraw臋dzi. Zbyt du偶y dystans spowoduje wyschni臋cie relacji, zbyt ma艂y za艣 doprowadzi do "przyklejania si臋" do drugiej osoby, co sparali偶uje 偶yw膮 relacj臋. Prawid艂owe traktowanie granic jest sztuk膮. Tej sztuki zachowania r贸wnowagi musimy si臋 uczy膰 przez ca艂e 偶ycie. Nie mo偶na nigdy powiedzie膰, 偶e ju偶 si臋 t臋 sztuk臋 opanowa艂o. Trzeba ci膮gle regulowa膰 stosunek zachowania granicy do jej przekraczania, zale偶nie od wieku, jak i wewn臋trznych i zewn臋trznych predyspozycji partner贸w.
R贸wnie偶 stosunek mi臋dzy Bogiem a cz艂owiekiem jest uzale偶niony od prawid艂owego traktowania granic. Cz艂owiek t臋skni za jedno艣ci膮 z Bogiem. Istnieje jednak niebezpiecze艅stwo, i偶 za bardzo pogr膮偶y si臋 w tej t臋sknocie i zniszczy swoj膮 to偶samo艣膰. Klasyczna forma bycia "nierozdzielnym, ale nie zmieszanym" wskazuje drog臋, prowadz膮c膮 do zjednoczenia z Bogiem, takiego zjednoczenia, kt贸re jednocze艣nie szanuje i zachowuje granic臋 mi臋dzy Bogiem a cz艂owiekiem. Najwy偶sza godno艣膰 cz艂owieka - jak m贸wili dawni mnisi - polega na zjednoczeniu z Bogiem podczas modlitwy, aby jednak by膰 z Nim jedno艣ci膮, musz臋 przekroczy膰 granice mojego w艂asnego "ego". Musz臋 zdoby膰 si臋 na dystans do siebie, abym nie pragn膮艂 zaw艂aszcza膰 Boga i wpycha膰 Go w swoje w膮skie "ego". Jednocze艣nie nie mog臋 rozp艂yn膮膰 si臋 w Bogu, bo jedno艣膰 stanie si臋 regresj膮, skazan膮 na niepowodzenie pr贸b膮 powrotu do jedno艣ci w 艂onie matki. Prawdziwe zjednoczenie przeskakuje granic臋 mi臋dzy Bogiem a cz艂owiekiem i jednocze艣nie j膮 zachowuje. R贸wnie偶 w zjednoczeniu B贸g pozostaje Bogiem, a cz艂owiek cz艂owiekiem. M膮dro艣膰 cz艂owieka polega na akceptacji tej granicy mi臋dzy Bogiem a cz艂owiekiem. "Podstaw膮 wiedzy jest boja藕艅 Pa艅ska" (Prz 1,7). Mie膰 boja藕艅 Pa艅sk膮, to by膰 dotkni臋tym przez Boga, przez Boga b臋d膮cego Kim艣 innym, niepoj臋t膮 tajemnic膮, z g艂臋bi kt贸rej zwraca si臋 do mnie drugie "Ty", aby wyj艣膰 mi na spotkanie i zjednoczy膰 si臋 ze mn膮.
Temat granic dotyka wi臋c wszystkich obszar贸w naszego 偶ycia: naszej pracy, stosunku do siebie samych, naszych relacji z innymi i 偶ycia duchowego. Na tych wszystkich p艂aszczyznach wa偶ne jest ustanawianie i szanowanie granic. 呕yczymy wszystkim czytelnikom znalezienia w艂a艣ciwej miary w ustanawianiu granic, w przekraczaniu ich oraz szanowaniu, aby wszelkie relacje uk艂ada艂y si臋 zawsze pomy艣lnie, a 偶ycie by艂o coraz szcz臋艣liwsze.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ustali膰 granice szanowa膰 granice Anselm Gr眉n Ramona Robben ebook
notatek pl sily wewnetrzne i odksztalcenia w stanie granicznym
R贸偶ne interpretacje tytu艂u powie艣ci Granica
GRANICA
Obliczanie granic
Anselm Gr眉n OSB Przebacz samemu sobie Pojednanie przebaczenie
Granice funkcji wielu zmiennych
Zarabianie przez internet , praca przy komputerze , zarabiaj nie tylko za granic膮
Motywacja?z granic
na poludnie od granicy na zachod od slonca muza?mo

wi臋cej podobnych podstron