Modyfikowanie zachowań związanych ze studiowaniem










V










Modyfikowanie
zachowań związanych ze studiowaniem

 

W
tym rozdziale zajmiemy się sprawą znacznie bardziej skomplikowaną niż omawiane
wcześniej zachowania związane ze spożywaniem pokarmów, a mianowicie uczeniem
się czy mówiąc dokładniej studiowaniem. Można przypuszczać, że Czytelnik
zgodzi się z powszechnym poglądem, że uczymy się niemal przez całe życie i to
niezależnie od tego, czy to się nam podoba czy nie. Tak się złożyło, że żyjemy
w okresie przyspieszonego rozwoju nauki, techniki, w okresie zasadniczych
zmian politycznych i społecznych. W trakcie pisania tego tekstu nastąpił
przewrót polityczny w Sudanie i już Numeiri nie jest jego przywódcą.

Wspomniany
rozwój i zmiany powodują, że niejako na bieżąco musimy uczyć się szeregu nazw
nowych elementarnych cząstek odkrywanych
przez fizyków, nowych
związków chemicznych, l nazw nowych państw czy nazwisk nowych
polityków i wielu

wielu rzeczy, takich jak obsługiwanie nowych urządzeń, o których
nie śniło się, powiedzmy, 25 lat temu.

Sprawa
jednak nie sprowadza się po prostu do uczenia nowych nazw, słów czy nazwisk;
mamy bowiem do czynienia z bardzo specyficznym rodzajem uczenia się, który
bardziej adekwatnie należy nazwać studiowaniem. Mówimy raczej, że musimy
"przestudiować" instrukcję obsługi nowego urządzenia, a nie nauczyć się
jej, musimy przestudiować artykuł, a nie nauczyć się jego treści itd.
Posługując się takim zwrotem podkreślamy, że nie chodzi nam tylko o proste
pamięciowe uczenie się, ale o zrozumienie tego, czego się uczymy, o powiązanie
nowej wiedzy z wiedzą już zdobytą po to, żeby móc ją następnie wykorzystać w
sposób mniej lub bardziej twórczy. Jeżeli studiujemy instrukcję obsługi
jakiegoś nowego urządzenia, to musimy ją zrozumieć, porównać z obsługą znanych
nam podobnych urządzeń, aby móc je uruchomić, obsługiwać, a nawet usuwać
drobne awarie. Ponieważ współczesne urządzenia bywają niekiedy dosyć złożone,
czasem trudno jest zrozumieć instrukcję obsługi i wtedy istotnie mamy do czynienia
ze studiowaniem, i to studiowaniem wymagającym znacznego wysiłku.


i takie okresy w życiu, w których studiowanie jest podstawową działalnością.
Tak jest w wypadku uczniów, a szczególnie uczniów szkół średnich, studentów,
pracowników naukowych itp. Innymi słowy znaczna jest liczba osób, które okazjonalnie
lub często zajmują się uczeniem polegającym na studiowaniu. Okazuje się
jednak, że osoby te często ze smutkiem stwierdzają, że ów proces przebiega u
nich stosunkowo mało efektywnie, mało ekonomicznie. Skarżą się, że właściwie
nie potrafią studiować, w związku z czym nie osiągają oczekiwanych wyników.

W pewnym sensie
można to wytłumaczyć działalnością szkoły, która nie tylko nie "uczy, jak się
uczyć" czy studiować, ale co więcej niejednokrotnie kształtuje w nas
nawyki negatywne. Na przykład nauczyciele^ ze względu na dużą liczbę uczniów w
klasach, przeciążenie programem, na ogół nie mają czasu na systematyczne
"odpytywanie". W związku z tym u uczniów wytwarza się nawyk polegający na
tym, że uczą się oni tuż przed oczekiwanym terminem przepytywania, na ogół
metodą zmasowanych powtórzeń. Nie trzeba przekonywać, że tego rodzaju sposób
sprawdzania wiadomości ucznia nie tylko nie wytwarza u niego nawyku
systematycznego studiowania, ale prowadzi do uformowania
takiego nawyku powtarzania, który w efekcie prowadzi do krótkotrwałego
zapamiętania przyswajanych wiadomości.

Jednakże,
bez względu na genezę naszych złych nawyków, przyjrzyjmy się owym bardziej
specyficznym skargom po to, aby spróbować odpowiedzieć na pytanie, co
należałoby zmienić w za-chowaniu, żeby polepszyć sytuację, studiujących. Wielu
z nich narzeka, że "nie ma czasu na studiowanie czy naukę". Jedna z bardzo
częstych skarg studiujących to* stwierdzenie, że trudno jest się im
skoncentrować, skupić uwagę na tym, co jest w danym momencie przedmiotem
studiowania.

Często
również narzekamy, że trudno jest nam zapamiętać to, czego się uczymy, że
szybko zapominamy to, co przeczytaliśmy. Bywa i tak, chociaż rzadziej, że
studiujący skarżą się na nieumiejętność wyciągania twórczych wniosków z tego,
co studiowali i następnie zapamiętali.

Wreszcie słyszy
się i takie skargi, że ktoś przestudiował jakiś materiał, pamięta go? ma swoje
własne przemyślenia, ale nie potrafi go "sprzedać" w czasie seminarium czy
na egzaminie, a więc w sytuacjach, w których w jakimś stopniu trzeba wystąpić
publicznie.


to tylko niektóre problemy, z którymi borykają się studiujący. Wszystkie
można- przełożyć na język zachowania lub kontroli sytuacji, w których
"zachowania te występują. A jeżeli tak, to dają się one również modyfikować, a
tym samym można próbować zmieniać je stosując program samomodyfikacji.

Weźmy
jako przykład wspomnianą przed chwilą sprawę ,,zmasowanego'* powtarzania tuż
przed terminem odpowiedzi. Wiadomo z badań psychologicznych, że tego rodzaju
powtarzanie prowadzi do bardzo szybkiego zapominania powtarzanego materiału.
Jeżeli więc chcemy pamiętać studiowany materiał przez czas dłuższy, to
modyfikacja zachowania powinna polegać na rozłożeniu powtórzeń w czasie, z tym
że jak będzie o tym mowa nieco później są pewne momenty kluczowe, jeżeli
chodzi o powtarzanie studiowanego materiału. Biorąc pod uwagę zakres i wagę
spraw związanych ze studiowaniem, nie można się dziwić, że poświęcono im wiele
opracowań, które zawierają informacje teoretyczne, wyniki badań, a także
wskazówki praktyczne, w jaki sposób należy studiować, żeby uzyskiwać optymalne
efekty. Zwykle opracowania takie opierają się bądź na danych z zakresu psychologii
uczenia się, danych zebranych w toku badań eksperymentalnych, bądź na
doświadczeniach ludzi, o których wiadomo, że potrafili efektywnie studiować.

Ponieważ,
jak już wspomniałem, zakres zagadnień związanych ze studiowaniem jest bardzo
duży, w rozdziale tym zasygnalizuję tylko pewne problemy, starając się, w miarę
możliwości, odsyłać Czytelnika do polskich publikacji, w których znajdzie
więcej informacji na interesujące go tematy.

 

CZAS NA
STUDIOWANIE

 

Spróbujmy
odpowiedzieć sobie na pytanie, czy istotnie nie mamy czasu na studiowanie, na
co skarżą się zarówno uczniowie, studenci, jak i ludzie pracujący. Aby
odpowiedzieć na tak postawione pytanie, należałoby przez jakiś czas prowadzić
samoobserwację, czym zajmujemy się w poszczególnych odcinkach czasu. Mając do
dyspozycji terminarz, w dniu, w którym prowadzimy obserwację, przy każdej
godzinie zaznaczamy, co robiliśmy, notując zarówno zupełnie trywialne czynności
(mycie zębów, mycie się itp.), jak i czynności ważne (ile czasu poświęcamy na
pracę, na uczestnictwo w różnych zajęciach, na studiowanie itp.). Należy
również zaznaczyć czas poświęcony na dojazd do pracy, sen.

Tego
rodzaju samoobserwacja, prowadzona, na przykład w ciągu tygodnia, będzie
podstawą zsumowania czasu wykorzystywanego na poszczególne czynności. Takie
zsumowanie stanowi informację, w jaki sposób wykorzystujemy czas, który mamy
do dyspozycji. Proszę zwrócić uwagę, że w ciągu tygodnia mamy do dyspozycji 168
godzin (7 X 24). Jeżeli z tego na sen przeznaczymy 56 godzin (8 X 7); na
uczęszczanie na zajęcia 36 godzin (5X6), na jedzenie, czynności porządkowe, dojazdy
21 godzin, to i tak pozostaje nam 55 godzin, z których w 'Ciągu tygodnia 15
możemy poświęcić na przyjemności, a 40 na' studiowanie. A prze-ciel czas
poświęcony na pewne czynności obliczyliśmy niejako "na wyrost", rzadko
bowiem uczeń czy student ma dziennie 6 godzin zajęć.

Tego
rodzaju analiza może niekiedy doprowadzić do wniosku, lżę na przykład bardzo
dużo czasu spędzamy przed telewizorem s albo na pogaduszkach z kolegami
czy na czytaniu kryminałów. l Jeżeli taki stan nam nie odpowiada, to
stwierdzamy, że tracimy zbyt wiele czasu na rzeczy błahe. Wówczas, zgodnie ze
znanym nam programem samomodyfikacji zachowania, możemy próbować zmniejszać czas przeznaczony na
pewne czynności, na l przykład na oglądanie TV, a zwiększać czas
przeznaczony na studiowanie. W jakimś stopniu mielibyśmy tu do czynienia z programem
podobnym do omówionego wcześniej przykładu zwiększania czasu na chodzenie
pieszo.

Może
jednak zdarzyć się i tak, że ktoś rzeczywiście ma mało czasu na studiowanie, bo
pracuje i uczy się (studenci zaoczni), bo ma liczne obowiązki rodzinne itp.
Analiza wykorzystania czasu może pokazać, że istotnie mamy do czynienia z
brakiem czasu. Co wtedy zrobić, zrezygnować ze studiowania czy starać się znaleźć
na to potrzebny czas.

Jedną
z prób rozwiązania tego problemu znajdujemy w bardzo interesującej pracy J.
Rieckerta Jak studiować (33). Autor ten pokazuje, że ktoś, kto
jednocześnie pracuje i studiuje, może zaoszczędzić około półtorej godziny
dziennie przy zmianie stylu życia polegającej na skróceniu czasu snu do 7 i 1/2
godziny, z tym że idzie się spać o 21.00, a wstaje o 4.30 rano. Czas od 4.30 do
6.00 czy nawet 7.00 można poświęcić na naukę (nie licząc czasu, który można
wygospodarować po południu). Według Rieckerta l sen przed północą jest bardziej wydajny (lepiej odpoczywamy)
l niż po północy czy rano i dlatego
można go skrócić o pół godziny w stosunku do 8 godzin przyjmowanych za czas
niezbędny na sen (niektórzy autorzy uważają, że ludziom dorosłym wystarcza 7
godzin snu). Owa poranna nauka ma dodatkowy walor: we wczesnych godzinach
rannych zwykle w domu jest spokój, domownicy jeszcze śpią, ruch na ulicy jest
niewielki, a więc brak jest dokuczliwych zakłóceń. Jeden z moich pracujących
naukowo przyjaciół, mający również wiele obowiązków organizacyjnych, wstaje
o 5.00 rano, do 10.00 pracuje, czyta, pisze, a od 10.00 jest w stanie poświęcić
się sprawom organizacyjnym, nie mając wyrzutów sumienia, że zaniedbuje sprawy
naukowe.

Czytelnik
może stwierdzić, że bardzo trudno jest tak radykalnie zmienić styl życia
kłaść się spać wcześnie i wstawać wcześnie rano. Doświadczenia jednak wykazują,
że wystarczy około 2 tygodni, żeby się przestawić na nowy rytm życia, pozwalający
wygospodarować więcej czasu na studiowanie.

Niezależnie
jednak od tego, czy mamy dużo czy mało czasu, kiedy kładziemy się spać, a kiedy
wstajemy, jedną z podstawowych zasad pozwalających na efektywne wykorzystanie
czasu jest życie z planem czy rozkładem dziennym i tygodniowym. Skoro wiemy,
ile czasu mamy do dyspozycji i jakie są nasze obowiązkowe zajęcia, a także
jakie mamy zadania związane ze studiowaniem, to jesteśmy w stanie ułożyć sobie
taki plan zajęć, który pozwoli nam nie tylko realizować zajęcia obowiązkowe,
ale także znaleźć czas zarówno na studiowanie, jak i na przyjemności.

Plan
taki możemy wykorzystać do celów samomodyfikacji zachowania. Jeżeli
stwierdziliśmy na podstawie samoobserwacji, że nasz "czas wyjściowy" jest
niewielki, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stopniowo zwiększać czas
przeznaczony na studiowanie, a zmniejszać czas marnowany na głupstwa. Łatwo
będzie również sprawdzić, czy istotnie zwiększyliśmy czas przeznaczony na
studiowanie, porównując to, co zaplanowaliśmy, z tym, co rzeczywiście robiliśmy
(należy to oczywiście zanotować).

Wracając
jednak do planów, to pierwszą sztuką jest ich układanie, szczególnie jeżeli
mamy do wykonania szereg zadań, i to zadań długoterminowych (napisanie pracy
magisterskiej czy doktorskiej itp.). Zainteresowanych tą sprawą odsyłam do
pracy S. Rudniańskiego Technologia pracy umysłowej (38).

Dla
przeciętnego studiującego szczególnie ważne są plany tygodniowe i dzienne.
Plany takie, zwłaszcza gdy dysponujemy terminarzem, są stosunkowo łatwe do
zrobienia. Istnieją terminarze, w których cały tydzień znajduje się na jednej
karcie. Taki terminarz pozwala nam zaplanować wykorzystanie czasu z góry na
cały tydzień. Terminarz wojskowy Tewo 2 pozwala planować wykorzystanie
czasu na cały rok, na poszczególne miesiące, na tydzień (z tym, że tydzień nie
znajduje się na jednej karcie) i na dzień. Ponadto jego zaletą jest to, że przy
każdym dniu mamy wydrukowane godziny (ód 6.00 do 21.00), tak że wystarczy dane zadanie
czy czynność wpisać koło godzin, w których planujemy je wykonać.

Nie
każdy z nas ma do dyspozycji terminarze, które są dość .drogie, a często i
trudno osiągalne. W tej sytuacji wystarczy na kartce sporządzić sobie zapis
godzin na poszczególne dni i w rubrykach wpisywać, co planujemy robić o danej
godzinie. Przykład takiego rozkładu tygodnia mamy na rysunku 10. Do tych podstawowych
uwag na temat planowania wykorzystania czasu można dodać kilka wskazówek.

 




Godziny


Poniedziałek


Włorek


Środa


Czwartek


Piątek


Sobota


Niedziela




5-6


 


 


 


 


 


 


 




6-7


 


 


 


 


 


 


 




7-8


 


 


 


 


 


 


 




8-9


 


 


 


 


 


 


 




9-10


 


 


 


 


 


 


 




10-11


 


 


 


 


 


 


 




11-12


 


 


 


 


 


 


 




12-13


 


 


 


 


 


 


 




13-U


 


 


 


 


 


 


 




U-15


 


 


 


 


 


 


 




15-16


 


 


 


 


 


 


 




16-17


 


 


 


 


 


 


 




17-18


 


 


 


 


 


 


 




18-19


 


 


 


 


 


 


 




19-20


 


 


 


 


 


 


 




20-21


 


 


 


 


 


 


 




21-22


 


 


 


 


 


 


 




22-23


 


 


 


 


 


 


 




23-24


 


 


 


 


 


 


 




Rys. 10.
Tygodniowy plan zajęć

 

1. Planując
wykorzystanie czasu musimy być realistami to znaczy powinniśmy
uwzględniać, że oprócz obowiązków, niezbędnych czynności życiowych i
studiowania musimy mieć czas na przyjemności (nagrody za efektywne
wykorzystanie czasu), czas na słodkie leniuchowanie, na spotkanie ze znajomymi
itp. Zdarza się, że świeżo nawróceni entuzjaści planowania chcą każdą

wolną chwilę
wykorzystać na studiowanie. Szybko jednak przekonują się, że jest to
praktycznie niemożliwe. Niezrealizowanie planów prowadzi do rozczarowań, a
następnie do porzucenia planowania, a więc znów do -nieekonomicznego
wykorzystywania czasu, R. Sharpe i D. Lewis (4) stoją na stanowisku, że tylko
około 80% tego czasu, jaki mamy do dyspozycji na pracę czy studiowanie, możemy
istotnie efektywnie wykorzystać. I tak chyba należy planować czas na naukę czy
studiowanie.

2. Formułowane
plany nie mogą być sztywne, powinny dać się dostosować do zmieniających się
okoliczności zewnętrznych i wewnętrznych. Na przykład ktoś zaprasza nas
niespodziewanie na spotkanie, nie powinniśmy odmawiać, choć mieliśmy zaplanowane
w tym czasie studiowanie. Oczywiście należy iść, traktując ten czas jako
przeznaczony na przyjemności, natomiast na studiowanie należy znaleźć miejsce w
jakimś innym dniu, w tym czasie, który przeznaczony był na przyjemności lub
nicnierobienie.

Tak więc, drogi
Czytelniku, jeżeli skarżysz się na brak czasu, ą jednocześnie nie planujesz
rozkładu dnia czy tygodnia, spróbuj jako jedną z samomodyfikacji
zachowania zacząć żyć z planem.

 

KONCENTRACJA
UWAGI

 

Wiele
osób, które uczą się i studiują, skarży się na trudności ze skupieniem czy
skoncentrowaniem uwagi na tym, czym zajmuje się w danej chwili. Stwierdzają
one, że po kilku minutach czytania czegoś, co określają jako
"nieinteresujące", widzą litery czy poszczególne słowa, ale nie rozumieją,
o co chodzi w czytanym tekście. Z podobnymi zjawiskami niektórzy z nas mają do
czynienia w trakcie rozwiązywania zadań matematycznych czy prób naprawienia
jakiegoś urządzenia. Często przychodzą nam do głowy jakieś myśli zupełnie nie
związane z tym, co mamy robić, na przykład jakieś wspomnienia z wakacji czy
obrazy pięknych dziewcząt. Tak więc zamiast studiować, tracimy czas na
marzenia na jawie. Bywa i tak, że ogarniająca nas nuda prowadzi do przerwania
procesu studiowania i do zajęcia się czymś ciekawszym, a więc
czymś, co samoistnie przyciąga naszą uwagę, nie wymagając od nas żadnego
wysiłku.

Zanim
spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, co robić, żeby było nam łatwiej
koncentrować uwagę, chciałbym przedstawić kilka informacji związanych z
psychologią uwagi.

Wyróżnia
się dwa, a niekiedy trzy rodzaje uwagi. Z uwagą mimowolną mamy do
czynienia wówczas, kiedy nasze procesy psychiczne, a także nasze ciało jest
skierowane, ześrodkowane na pewnym obiekcie bez udziału świadomego wysiłku z
naszej strony. W chwili gdy piszę te słowa, na podwórzu za oknami odbywa się
zabawa "w wojnę"; od czasu do czasu słychać "serie pistoletów
maszynowych" bez żadnego wysiłku z mojej strony słyszę owe hałasy
skutecznie utrudniające mi pracę nad tekstem.

Innym
rodzajem uwagi jest uwaga dowolna, kiedy to do skoncentrowania się na jakimś
przedmiocie, do ześrodkowania na nim naszych procesów psychicznych konieczne
jest wykonanie świadomego wysiłku (stąd nazwa dowolna), zależy ona od naszej
woli. Kiedy coś nas nie interesuje, ale musimy daną rzecz przestudiować, żeby
na przykład zdać egzamin, to zmuszamy się do skoncentrowania na danym
przedmiocie, czujemy niemal wysiłek fizyczny związany z taką koncentracją.
Jeżeli uda się nam w sposób dowolny skoncentrować na jakimś przedmiocie, to zwykle
zauważymy charakterystyczne "falowanie" uwagi. Przez pewien czas
przedmiot, na którym się koncentrujemy, jest jasny rozumiemy, co czytamy po
pewnym czasie stwierdzamy, że coś innego znajduje się w centrum naszej
świadomości. I znów dowolny wysiłek pozwala na czas jakiś skoncentrować się na
nie interesującym nas przedmiocie.

Okazuje się, że
niekiedy po dłuższym czasie dowolnego koncentrowania się na określonym
przedmiocie (nauka obcego języka) zaczynamy bez żadnego wysiłku ogniskować na
nim swoje procesy psychiczne (rozumiemy usłyszane zdanie w tym języku, chętnie
czytamy napisane w nim utwory itd.). Można więc powiedzieć, że uwaga dowolna
zamieniła się w mimowolną. Niektórzy psychologowie uważają, że jest to jednak
nieco nowy rodzaj uwagi, nazywają ją uwagą nawykową. Koncentrowanie się
na określonym przedmiocie stało się nawykiem.

Spróbujmy
teraz zastanowić się nad tym, co możemy zrobić, jeżeli mamy kłopoty z
koncentracją uwagi. Jak uniknąć sytuacji, w których bodźce zewnętrzne
"przyciągając", koncentrując na sobie naszą uwagą mimowolną,
uniemożliwiają lub bardzo utrudniają koncentrację związaną ze studiowaniem
jakiegoś przedmiotu. Jedno z rozwiązań polega na znalezieniu lub stworzeniu
sobie takiego miejsca, które byłoby względnie izolowane od zewnętrznych
bodźców zakłócających a więc przysłowiowy własny kąt do pracy, do
studiowania, chociażby stół, byleby był przeznaczony tylko do działań
związanych z nauką. Na ogół innym członkom rodziny zależy na tym, żeby ktoś,
kto jest uczniem czy studentem, studiował i są oni skłonni na rozsądne
kompromisy w tym zakresie, a więc oddają ów kąt, nie włączając (zbyt głośno)
telewizora itp. Bliższe dane na temat organizacji miejsca do studiowania w domu
znajdzie Czytelnik w pracy J. Rudniańskiego Uczelnia i ty (37).

Jeżeli
jednak nie jesteśmy w stanie znaleźć sobie takiego miejsca we własnym domu,
możemy wykorzystać miejsca specjalnie przeznaczone do studiowania, jak
czytelnie w bibliotekach, w których na ogół panuje cisza, dostępne są w nich
podstawowe książki, a panująca w nich atmosfera skłania do studiowania. Natomiast,
jak już o tym wspomniano, należy unikać takich miejsc, jak plaże, baseny itp.,
są one bowiem przeznaczone do miłego spędzania czasu i zwykle zawierają wiele
bodźców rozpraszających uwagę.

Skoro
mowa o bodźcach rozpraszających uwagę, to warto zastosować wskazówkę
praktyczną zaproponowaną przez D. Carne-gie (4), mianowicie stół czy biurko,
przy których pracujemy, winny być oczyszczone ze wszystkiego, co w
danym momencie nie jest związane z tym, na czym koncentrujemy uwagę. Takie
"oczyszczenie pola pracy" spełnia dwie funkcje:

1. Eliminuje bodźce, które mogą przyciągać
naszą uwagę mimowolną, utrudniając koncentrację uwagi dowolnej. Jeżeli na
biurku, przy którym pracujemy, leżą taśmy z interesującymi nagraniami, to
myślimy raczej o nich niż o nieciekawym zadaniu z matematyki.

2. Piętrzące się stosy zeszytów z innych
przedmiotów czy stosy nie przeczytanych prac nie tylko odwracają naszą uwagę od
tego, co robimy, w danym momencie, ale obniżają naszą motywację do pracy w
ogóle: "tylu rzeczy nie zrobiłem; zaległości rosną, kiedy odrobię tę
chemię" itd.

Czasami
takie oczyszczenie pola pracy może mieć jeszcze inny charakter, po prostu
wyrzucamy wszystko to, co się nazbierało do przestudiowania, a o czym wiemy, że
z różnych powodów tym się nie zajmiemy. To gruntowne oczyszczenie prowadzi do
zlikwidowania źródła ciągłych wyrzutów sumienia związanych z nie-wywiązywaniem
się z różnego rodzaju obietnic. Wyrzuty sumienia przyczyniają się zarówno do
rozpraszania uwagi, jak i paradoksalnie do zmniejszenia chęci do pracy.

Tak
więc oczyszczenie miejsca-pracy jest jednym z warunków ułatwiających
koncentrację uwagi na tym, co studiujemy.

Co
natomiast zrobić z niezależnymi od nas zakłóceniami o charakterze słuchowym?
Niekiedy, jeżeli nie są zbyt głośne, udaje się do nich przystosować i po pewnym
czasie' przestajemy je słyszeć. Kiedy są one zbyt silne i nie można ich
uniknąć, należy po prostu przerwać pracę i zająć się czymś, czemu zakłócenia
nie przeszkadzają. Dodajmy, że dla części studiujących nie jest konieczna
zupełna cisza jako warunek koncentracji uwagi. Zbytnia cisza może nawet
rozpraszać, ponieważ na jej tle słychać każde najdrobniejsze zakłócenia
dźwiękowe. Jeżeli należymy do tego rodzaju osób, którym zupełna cisza raczej
przeszkadza, pracując możemy włączyć sobie cicho jakąś muzykę, która stanowić
będzie tło likwidujące różne drobniejsze zakłócenia dźwiękowe, które mogłyby
rozpraszać uwagę, gdyby panowała zupełna cisza.

Wreszcie
uwaga związana z omówioną wcześniej zmianą rozkładu dnia. Są mianowicie okresy
w życiu miasta, a także domu, kiedy jest względnie cicho, kiedy znacznie
zmniejsza się liczba bodźców dźwiękowych, rozpraszających naszą uwagę. Są to
zwykle godziny po 22.00 i wcześnie rano, od 4.30 do 6.30. Jeżeli
wykorzystujemy te godziny na pracę, to musimy pamiętać o odpowiedniej dawce
snu, gdyż zmęczenie wywołane brakiem snu w znacznym stopniu utrudnia
koncentrację, szczególnie uwagi dowolnej.

Często
są spełnione wyżej wspomniane warunki zewnętrzne, brak jest zakłóceń
słuchowych, mamy własny izolowany kąt do pracy, a jednak narzekamy, że nie
jesteśmy w stanie skupić uwagi. Mówiąc nieco inaczej, nasza uwaga dowolna nie
staje się mimowolną czy nawykową, a utrzymanie jej na przedmiocie studiów
wymaga wielu bardzo wyczerpujących wysiłków.

Każdy
z nas wie, co to znaczy koncentrować się na nie lubianym przedmiocie.
Wspomniane wcześniej falowanie uwagi występuje niezwykle wyraźnie. Okresy, w
których w centrum uwagi znajduje się nie lubiany przedmiot, są bardzo krótkie,
natomiast bardzo długie są okresy, w których koncentrujemy się na innych,
bardziej interesujących sprawach, są to często okresy marzeń na jawie. Ponadto
odczuwamy znużenie tym, co robimy, znużenie, które u pewnych osób może
doprowadzić do snu. Wielokrotnie stwierdzamy, że nie rozumiemy tego, co czytamy
lub słuchamy, jeżeli na przykład znajdujemy się na wykładzie.

Czy
można zapobiec tym zjawiskom, niewątpliwie obniżającym efektywność
studiowania?

Pełna i
jednoznaczna odpowiedź na tak postawione pytanie jest bardzo trudna. Są bowiem
sprawy dla części osób tak nie-interesujące, że żadne zabiegi nie są w stanie
doprowadzić je do koncentracji uwagi na tych przedmiotach, co nie wyklucza, że
osoby te nie potrafią, koncentrować się na innych przedmiotach. W takiej
sytuacji, jeżeli jest to tylko możliwe, warto by zrezygnować z zajmowania się
takim przedmiotem.

Najczęściej
jednak sytuacja nie jest tak jednoznaczna, to znaczy do wielu przedmiotów mamy
neutralny stosunek, co pozwala na zamianę uwagi dowolnej na mimowolną. Nie
jest to łatwe i wymaga wielu, niekiedy dłuższych, zabiegów, o których za
chwilę. Chodzi o to, żeby okresy, w których nie koncentrujemy się na
przedmiocie, były stosunkowo krótkie i rzadkie, a okresy koncentracji coraz
dłuższe i częstsze.

W
fazie końcowej mielibyśmy do czynienia z pełną koncentracją uwagi przy (braku
przerw związanych z dekoncentracją. Moglibyśmy powiedzieć, że uwaga dowolna
zamieniła się w mimowolną czy nawykową. Nie potrzebujemy już świadomego wysiłku,
żeby przedmiot znalazł się w centrum uwagi.

Zanim
jednak przejdziemy do zabiegów zmierzających do zamiany uwagi dowolnej na
mimowolną, kilka słów o tym, co robić, kiedy pojawia się okres dekoncentracji,
uczucie znużenia. Może zabrzmi to paradoksalnie, ale należy poddać się takiemu
uczuciu, zaakceptować je, a następnie w zależności od okoliczności
zewnętrznych wykonać kilka skłonów, parę razy głęboko odetchnąć, a
nawet spojrzeć na jakiś odległy przedmiot. Tego rodzaju zabiegi usuwają
uczucie znużenia i pozwalają na ponowną koncentrację na przedmiocie, który
"uciekł" nam z pola uwagi. Wykorzystujemy więc naturalne momenty
dekoncentracji na krótkie ćwiczenia fizyczne, oddechowe czy wzrokowe, by
ułatwić ponowną koncentrację.

Jak
już wspomniano, pełna walka z dekoncentracją polega na "zamianie" uwagi
dowolnej na mimowolną czy nawykową. Z pomocą w znalezieniu odpowiedzi na
pytanie, jak to zrobić, może przyjść obserwacja ludzi, o których wiadomo, że w
czasie procesu studiowania koncentrują się w sposób mimowolny na przedmiocie.
Zapewne każdy Czytelnik miał takie doświadczenia, polegające na tym, że
studiowanie pewnych przedmiotów nie sprawiało mu żadnych kłopotów, szczególnie
jeśli chodzi o koncentrację uwagi. Ktoś, kto właśnie tak funkcjonuje, bywa
opisywany jako w czymś "zatopiony", w czytaniu książki, w obserwowaniu
meczu itp., wygląda na to, że nic poza tym dla niego nie istnieje. Ktoś taki
siedzi na ogół nieruchomo, wzrok ma skierowany na ów obiekt, przyjmuje pewną
charakterystyczną postawę ciała i wyraz twarzy. Niekiedy trzeba nawet dłuższego
czasu, żeby mógł się oderwać od tego, na czym jest skoncentrowany. Przykładem
nieco śmiesznym są dziwnie ubrani naukowcy, o których się mówi, że koncentracja
uwagi na problemie naukowym prowadzi do niemożności zajęcia się własnym
ubiorem.

Jeżeli
zapytamy taką osobę, dlaczego jest tak silnie skoncentrowana na przedmiocie,
odpowiedź zwykle brzmi: "bo bardzo mnie to interesuje", "bo od tego zależy
moja kariera", "uczę się obcego języka, bo mam wyjechać za granicę"
itp. Mówiąc inaczej, u podłoża owej uwagi mimowolnej znajdują się jakieś czynniki
motywujące, które powodują, że bez wysiłku koncentrujemy się na określonym
obiekcie.

W
tym momencie Czytelnik może uczynić uwagę, że przesuwam problem, kiedy powiadam,
że po to, aby skoncentrować się na czymś w sposób mimowolny, należy mieć
motywację do poznania tego obiektu. Ale jak mieć ową motywację do poznania
obiektu? Znów odpowiedź nie jest łatwa. Czasami, jak to już wspomniano, taka
motywacja jest nam dana niejako z zewnątrz. Przykłady: wyjazd za granicę,
którego warunkiem jest nauczenie się obcego języka; zdanie egzaminu z jakiegoś
przedmiotu, bo zależy nam na dobrym stopniu itp.

Czasami
w grę wchodzą nawet uwarunkowania biologiczne. Tak się dzieje w okresie
dorastania, kiedy bez żadnego wysiłku czytamy prace dotyczące problemów
seksualnych i co więcej bardzo dobrze pamiętamy ich treść. Zjawisko to
jest związane z rozwojem jakże potężnego popędu seksualnego.


jednak przypadki, kiedy trudno jest stwierdzić, jaka jest geneza
zainteresowania się danym przedmiotem, a tym samym, jak to się dzieje, że do
koncentracji na nim wystarcza uwaga mimowolna.

Istnieje
pewien sposób postępowania, który powoduje, że możemy sobie wyrobić
zainteresowanie danym obiektem, który na początku ma dla nas neutralny
charakter; ogólnie rzecz biorąc jest to aktywne zajmowanie się tym obiektem, a
dokładniej stawianie pytań w trakcie zajmowania się nim. Takie aktywne
podejście polegające na stawianiu rozmaitych pytań jest charakterystyczne dla
ludzi mocno skoncentrowanych na danym przedmiocie.

Tego rodzaju
postawa jest charakterystyczna nie tylko w trakcie zajmowania się rzeczami
bardzo poważnymi, ale również w trakcie czytania książek "rozrywkowych";
Zdarza się bowiem, że w trakcie czytania kryminału Czytelnik stara się
odpowiedzieć sobie na pytanie: "kto zabił?" Czasami nasza ciekawość jest
tak silna, że zaglądamy na koniec książki, żeby znaleźć odpowiedź na to
pytanie.

Jest
wiele sposobów zadawania pytań w stosunku do czytanego tekstu1,
prowadzących nie tylko do koncentracji na nim uwagi, ale także do zapamiętania
jego treści, następnie twórczego ich wykorzystania. Ogólnie można podać, za D.
C. Rimmem i J. C. Mastersem-(34), pewną zasadę, którą z angielska nazwano SQ3R.
Co kryje się za poszczególnymi symbolami? S to pierwsza litera angielskiego
słowa survey szybki przegląd, przyjrzenie się temu, co mamy
przeczytać. Taki przegląd danego materiału pozwala nam w stosunku do niego
postawić pytania ąue-stions stąd litera Q. Następną fazą jest
czytanie leading jest to pierwsze z trzech R. Następne R to
odpowiadanie po kolei recite na pytania postawione wobec tekstu.
Trzecie R to przegląd ieview ponowne przejrzenie całego materiału.
Podstawą takiego przejrzenia może być sam tekst lub sporządzona na jego
podstawie notatka, w jakimś stopniu stanowiąca odpowiedzi na zadane wobec
tekstu pytania. Metodę SQ3R można stosować wobec każdego tekstu, z tym że im
więcej wiemy na dany temat, tym więcej potrafimy zadać pytań.

Warto
dodać, że sprawdzano efektywność metody SQ3R na osobach, które skarżyły się, że
mają kłopoty z koncentracją uwagi. Okazało się, że posługiwanie się tą metodą
ułatwiało koncentrację uwagi, a po dłuższym jej stosowaniu prowadziło do
zmiany uwagi dowolnej w mimowolną czy nawykową.

Inni
autorzy, na podstawie doświadczenia ludzi wybitnych, proponują bardziej
szczegółowe zestawy pytań, które można stosować wobec tekstów różnego typu.
Wspomniany J. Riechert (33) proponuje, żeby po przeczytaniu tytułu pracy
postawić sobie następujące pytania:

1. Co wiem już o tym problemie?

2. Czy mogę zorientować się, czego mi jeszcze
brak?

3. Jak sam szukałbym jego rozwiązania?

4. Jak sam autor rozwiąże ze swojego punktu
widzenia ten problem?

Stawianie tego
rodzaju pytań, prowadzące do koncentracji uwagi, ma sens wówczas, gdy Czytelnik
już coś wie o danym problemie, a sam materiał, który czyta, dotyczy raczej
jednego wyraźnie określonego zagadnienia.

Amerykańscy
autorzy D. A. Laird i E. C. Laird (20), nastawieni bardzo praktycznie do
przyswajanej wiedzy, proponują osiem następujących pytań, które nie tylko prowadzą
do koncentracji uwagi na tym, co czytamy, ale prowokują do myślenia, a także
przygotowują do zapamiętania treści:

1. Co z tego? Jakie ma znaczenie to, co czytam?

2. Jak to działa?

3. Jak to można wykorzystać?

4. Co innego można z tym zrobić?

5. Czy pamiętam coś takiego, co odnosi się do
tego, co czytam?

6. Czy w jakiś sposób (sposoby) można by to, co
czytam, zrozumieć inaczej?

7. Jak to się zgadza (lub nie zgadza) z tym, co
już wiem na ten temat?

8. Jak mógłbym to wytłumaczyć komuś innemu?

Niektóre z
przedstawionych wyżej pytań możemy zadawać, podobnie jak poprzednie, wtedy, gdy
już coś wiemy na dany temat. Dodajmy, że nie wszystkie z tych ośmiu pytań
można zadawać do każdego tekstu. Są bowiem sprawy omawiane w literaturze, w
stosunku do których nie ma sensu pytanie: "jak to działa?" Można sobie
również wyobrazić wymyślony przez siebie zbiór pytań, który najlepiej będzie
służył jako pomoc w koncentracji uwagi na czytanym tekście.

Rozważania
o koncentracji uwagi kończymy wyraźną sugestią, jeżeli ktoś ma kłopoty z
koncentracją uwagi na jakimś przedmiocie, powinien być aktywny i stawiać
pytania dotyczące tego obiektu. Próby odpowiedzi na te pytania ułatwią nie
tylko koncentrację uwagi, ale i zapamiętanie treści. Ten sposób postępowania
polegający na zadawaniu pytań może być jednym z zadań w ramach modyfikacji
własnego zachowania.

 

ZAPAMIĘTYWANIE

 

Jeżeli
pominąć ludzi o genialnej pamięci, od czasu do czasu pojawiających się w
różnych krajach, którzy potrafią pamiętać przez wiele miesięcy czy lat serie
słów czy liczb, to nieomal każdy ze studiujących narzeka na własną pamięć,
stwierdzając, że nie jest w stanie zapamiętać pewnych informacji lub jeśli
nawet je pamięta, to nie jest w stanie odtworzyć ich w ważnych sytuacjach,
takich jak egzamin.

Wiedza
na temat procesów pamięciowych jest bardzo bogata. Badania nad pamięcią były
jednymi z pierwszych rozwijanych we współczesnej psychologii rozumianej jako
nauka empiryczna. Stąd mamy wiele informacji o procesach pamięciowych. Jeżeli
Czytelnik jest bardziej zainteresowany wynikami badań nad procesami
pamięciowymi, teoriami pamięci, praktycznymi wskazówkami wynikającymi z tych
badań, polecani niedawno wydaną pracę Z. Włodarskiego Tajemnice pamięci (44).
Stosunkowo duża objętość tej pracy wskazuje na ogrom wiedzy, a każdy może w
niej znaleźć odpowiedź na interesujące go pytania dotyczące procesów
pamięciowych.

Biorąc
pod uwagę bogactwo informacji dotyczących procesów pamięciowych, w tym
rozdziale ograniczę się do pewnych uwag, które wydały mi się szczególnie ważne,
jeżeli chodzi o zachowania mogące ułatwić zapamiętywanie.

Na wstępie
uwaga skierowana do Czytelnika, który riie znając psychologii może uważać,
że istnieje jakaś jedna pamięć będąca swego rodzaju władzą umysłu, z jednej
strony pozwalającą zapamiętać informacje w postaci obrazów, dźwięków czy słów,
z drugiej przechowująca te informacje, a następnie pozwalająca je odtwarzać.

Dzisiaj na ogół
nie traktuje się pamięci jako jednej z władz umysłu. Jeżeli posługujemy się
nadal terminem "pamięć", to raczej używamy go jako skrótu oznaczającego
szereg bardzo złożonych procesów. Dawniej sądzono, że istnieją jedna pamięć,
obecnie uważa się, że mamy co najmniej trzy rodzaje pamięci (procesów
pamięciowych), które jak sądzą niektórzy współcześni psychologowie są ze
sobą powiązane.

Tak
więc bodźce oddziaływające na nas trafiają do pamięci ikonicznej, w
której w postaci obrazów trwają zaledwie ułamek sekundy. Istnienie tej pamięci
można pokazać za pomocą specjalnych skomplikowanych eksperymentów. Jeżeli nie
zwrócimy uwagi na taką, trwającą bardzo krótko informację, to zostaje ona
utracona i zapomniana.

Jeżeli
na daną informację zwrócimy uwagę, to następuje jej przekazanie do pamięci
krótkotrwałej, w której może ona bez naszej pomocy przetrwać około
kilkunastu sekund. Jeśli powtórzymy tę informację kilka razy, to zostanie
zapamiętana na nieco dłużej, nawet na kilka minut. Gdy ktoś podaje nam numer telefonu,
jesteśmy w stanie natychmiast go powtórzyć. Po kilku powtórzeniach możemy go
jeszcze powtórzyć po kilku lub kilkunastu minutach. Tego rodzaju proste
powtórzenie bywa niekiedy nazywane płytkim czy powierzchownym przetwarzaniem
uzyskanej informacji.

Jeżeli
informacja, która znalazła się w pamięci krótkotrwałej, zostanie poddana
głębszemu przetwarzaniu, to ma szansę znaleźć się w pamięci długotrwałej, w
której może być przechowywana przez dni, tygodnie, miesiące czy nawet lata.

Weźmy
przykład z 6-cyfrowym warszawskim numerem telefonu. Ktoś mi go podał, jeżeli
natychmiast go nakręciłem, to szybko go zapomniałem. Jeżeli powtórzę go parę
razy, to będę go pamiętać nieco dłużej. Natomiast jeżeli zwrócę uwagę na dwie
pierwsze cyfry, to wiem, w której dzielnicy mieszka właściciel numeru, jeżeli
jest to 41, to wiem, że w Warszawie jest to numer centrali na Mokotowie; mogę
sobie przypomnieć, że takie same pierwsze cyfry ma numer mego przyjaciela, a
wtedy właściwie wystarczy mi zapamiętać już nie sześć cyfr, ale tylko cztery.
Co więcej, mogę posłużyć się sztuczką mnemotechniczną polegającą na zamianie
cyfr na litery i stworzenie z nich słowa, a słowo jak wiemy jest znacznie
łatwiej zapamiętać niż cyfry.

W
tym kontekście chciałbym przypomnieć Czytelnikowi nasze wcześniejsze
rozważania o stawianiu pytań wobec studiowanego tekstu. Można powiedzieć, że
stawianie takich pytań, a następnie odpowiadanie na nie, na podstawie tekstu i
własnej wiedzy, to nic innego jak właśnie owe głębokie przetwarzanie zawartych
w nim informacji. Istnienie pamięci krótko- i długotrwałej, a niektórzy mówią i
ó pamięci średniotrwałej, ma szereg praktycznych implikacji, o których warto
pamiętać, kiedy próbujemy zapamiętać jakieś treści.

Tak
więc należy uświadomić sobie, że to, iż jakąś informację pamiętamy w momencie,
kiedy ją przeczytaliśmy czy kiedy ktoś ją nam przekazał, nie znaczy, że
będziemy pamiętać ją za kilka dni. W pierwszym wypadku funkcjonuje nasza pamięć
krótkotrwała, w drugim konieczne byłoby wydobycie tej informacji z pamięci
długotrwałej, w której jeśli nie została przetworzona we właściwy sposób
mogła się po prostu jeszcze nie znaleźć. Czasami mamy złudzenie, że jeżeli coś
pamiętamy przez chwilę, to będziemy to pamiętać bardzo długo. Jeżeli chcemy,
żeby jakaś informacja znalazła się
w pamięci długotrwałej, to musimy zastosować odpowiednie jej przetwarzanie, polegające nie tylko na powtarzaniu, ale na wiązaniu z już posiadaną wiedzą czy
na wyciąganiu z niej własnych wniosków (pytania).

Niektórzy
badacze zwracają uwagę na to, że bardzo ważne jest uświadomienie sobie, jak
długo zamierzamy pamiętać studiowany materiał. Przyznajemy się, że często
uczymy się czegoś, żeby po prostu zdać egzamin, coś zaliczyć, nie zależy nam na
dłuższym pamiętaniu tych informacji. Jest to zresztą usprawiedliwione, trudno
bowiem oczekiwać, żebyśmy byli w stanie pamiętać to wszystko, z czym mamy do
czynienia w szkole czy na studiach. Są jednak i takie elementy wiedzy, które
chcielibyśmy pamiętać dłużej, może nawet na całe życie; przykładem jest znajomość
obcego języka. Właśnie taka intencja między innymi determinuje to, jak długo
będziemy pamiętać daną informację. To, co mamy zapamiętać krótko, tylko do
egzaminu, bywa najczęściej szybko zapomniane, to, co mamy pamiętać długo,
zwykle utrwala się w naszej pamięci na dłużej.

Co
więcej, gdy chcemy pamiętać coś na krótko, możemy z powodzeniem stosować metodę
zmasowanych powtórzeń, natomiast jeżeli zależy nam na dłuższym
zapamiętaniu, powinniśmy raczej stosować metodą powtórzeń rozłożonych w
czasie.

Ta
pierwsza metoda, bardzo polarna zwłaszcza wśród studentów, o której pisałem
nieco wcześniej, polega na tym, że zasiadamy do nauki na krótko przed
egzaminem i uczymy się powtarzając dany materiał bez przerwy, na przykład
przez cały dzień i całą noc. Jeżeli czas między taką formą powtarzania a samym
egzaminem był krótki, a materiał niezbyt obszerny, to na ogół pamiętamy go na
tyle, że zwykle udaje się. zaliczyć egzamin. Fakt ten jest pozytywnym
wzmocnieniem takiego zachowania, powodującym, że wielu z nas chętnie posługuje
się metodą zmasowanych powtórzeń. Jednakże tak zdobyta wiedza jest raczej
krótko pamiętana po egzaminie następuje proces szybkiego zapominania i
trudno ją wykorzystać w twórczy sposób.

Natomiast
przyswajanie sobie wiedzy metodą powtórzeń rozłożonych w czasie (wymagające
notabene planowania pracy) rozpoczynamy na przykład miesiąc przed
egzaminem, powtarzając każdego dnia nie tylko jakiś nowy fragment, lecz
również to, co poznaliśmy wcześniej. Powtarzanie rozłożone w czasie prowadzi
nie tylko do zapamiętania materiału w sposób bardziej trwały, zapobiegając
procesowi zapominania, ale co ciekawsze czas przeznaczony na wyuczenie się
danego materiału (przy takim samym poziomie zapamiętania) jest krótszy niż
czas potrzebny w wypadku metody zmasowanych powtórzeń. Wydaje się również, że
posługując się metodą powtórzeń rozłożonych w czasie lepiej rozumiemy
przyswajany materiał, mamy bowiem więcej czasu na stawianie pytań, a więc
przetwarzanie informacji jest znacznie głębsze niż w wypadku metody zmasowanych
powtórzeń.

Tak
więc jeżeli chcemy pamiętać coś przez dłuższy czas i w sposób bardziej
zrozumiały, warto jest w ramach modyfikacji własnych zachowań wypróbować
metodę powtórzeń rozłożonych w czasie. Nie znaczy to oczywiście, że w
sytuacjach, w których chodzi nam tylko o zdanie egzaminu, nie można posługiwać
się metodą zmasowanych powtórzeń. Skoro mowa o powtórzeniach, to można zadać
sobie pytanie, jak powtarzać bez względu na rozłożenie powtórzeń czy ich
zmasowanie w czasie czy czynić to w sposób bierny czy aktywny. Badania
wykazują, że znacznie bardziej efektywne jest powtarzanie aktywne. Kiedy
już zapoznaliśmy się z danym materiałem, tak że jesteśmy go w stanie powtórzyć
bezbłędnie, musimy powtarzać go w sposób aktywny, na przykład głośno
opowiadając daną partię materiału. Około 3/4 czasu należy poświęcić na
powtarzanie aktywne, a tylko 1/4 na bierne.

Okazuje
się, że aktywne powtarzanie pozwala zaoszczędzić czas przeznaczony na uczenie się
(potrzebujemy mniejszej liczby aktywnych powtórzeń niż biernych, żeby osiągnąć
taki sam poziom zapamiętania).

Można również
sądzić, że aktywne powtarzanie pozwala na lepsze zrozumienie przyswajanego
materiału. Poza tym jest ono podobne do sytuacji egzaminu ustnego, co może nam
w pewnym stopniu ułatwić jego zdawanie w przyszłości.

Z
zapamiętywaniem czy w ogóle z uczeniem się związana jest pewna sprawa, o której
często zapominamy, a może nawet nie wszyscy o niej wiemy. Mamy przekonanie, że
czas potrzebny na zapamiętanie jakiegoś materiału rośnie w postępie arytmetycznym
wraz ze wzrostem ilości materiału, który mamy przyswoić. Sądzimy, że jeżeli
materiał z jednego wykładu jesteśmy w stanie przyswoić w ciągu 15 minut, to
czas potrzebny na przyswojenie materiału z czterech wykładów (przy założeniu,
że są one mniej więcej równe) będzie wynosił około l godziny.

Założenie to
jest błędne, wyniki badań pokazują bowiem, że jeśli materiał, który mamy
zapamiętać, rośnie w postępie arytmetycznym, to czas potrzebny na jego
nauczenie rośnie raczej w postępie geometrycznym.

Jeżeli materiał
wzrasta dwukrotnie, to czas potrzebny na jego przyswojenie (w takim samym
stopniu, jak to ma miejsce w wypadku materiału dwukrotnie mniejszego), wzrasta
czterokrotnie.

Wspominam
o tym, ponieważ często popełniamy błąd polegający na tym, że dzielimy jakiś
materiał na przykład na 3 mniej więcej równe części i na nauczenie każdej z
tych części przeznaczamy mniej więcej tyle samo czasu. Efekt jest zwykle taki,
że któraś z tych części nie jest dobrze przyswojona, gdyż po prostu zabrakło
nam czasu na jej nauczenie się. Dobre planowanie uwzględniające wyżej
wspomniany fakt jest więc rzeczą niezwykle ważną w dobrym przyswajaniu sobie
studiowanego materiału.

Jeżeli
chodzi o studiowanie lub uczenie się, można by jeszcze zajmować się wieloma
sprawami: czy uczyć się metodą częściową czy całościową, a może kombinowaną
częściowo-całościową, co ma szczególne znaczenie nie tylko w odniesieniu do
uczenia się wierszy na pamięć. Jak należy rozkładać proces uczenia-się, kiedy
mamy do przyswojenia wiedzę z różnych przedmiotów, jak to ma miejsce w szkole?
Czy istnieją w tym zakresie jakieś wskazania? Mówiąc ogólnie należy unikać
studiowania po sobie przedmiotów bardzo zbliżonych, na przykład historii i
historii literatury, mamy bowiem do czynienia z wzajemnymi zakłóceniami
obniżającymi efektywność procesu uczenia się.

Procesem
odwrotnym do procesu uczenia się jest dający się nam we znaki proces zapominania.
Poza wyjątkowymi wypadkami, kiedy po przestudiowaniu jakiegoś materiału
pamiętamy go na cale życie, na ogół, tuż po zapoznaniu się z danym materiałem,
zaczyna się ów nieubłagany proces zapominania. Przebiega on najszybciej na
samym początku (w niektórych wypadkach w ciągu pierwszych 48 godzin po
nauczeniu się jakiegoś materiału zapominamy znaczną jego część), potem
stosunkowo wolniej, z tym że jeżeli pominąć wypadki patologiczne, nigdy nie
zapominamy danego materiału całkowicie, nawet gdy tak się nam wydaje. Ponowne
uczenie się go pokazałoby, że potrzebujemy na to znacznie mniej czasu niż
wtedy, kiedy uczyliśmy się go po raz pierwszy, z czego można wysnuć wniosek,
że jednak coś zostało zapamiętane.

Przebieg
procesu zapominania zależy od wielu czynników, a między innymi od tego, z jakim
materiałem mamy do czynienia. Jeżeli jest to materiał niezbyt sensowny, nie
bardzo zrozumiały, to proces zapominania jest szybszy niż wówczas, gdy jest to
materiał zrozumiały. Wynika stąd, że materiał, który nie jest dla nas zrozumiały,
powinien stać się zrozumiały po pewnym okresie pracy z tym materiałem. Istnieje
wiele sposobów usensownienia materiału, z tym że jednym z lepszych jest
wspomniane wcześniej stawianie pytań w stosunku do studiowanego materiału. Oczywiście
są i takie "przedmioty, w których przynajmniej na początku ich
studiowania jest nam trudno nadać sens temu, czego się uczymy. Tak jest z
nauką języków obcych. Jednak po zdobyciu podstawowego zasobu słów i reguł
gramatycznych nowym elementom możemy nadawać sens, wiążąc je z tym, co już wiemy.
Możemy również starać się stosunkowo szybko wykorzystywać zdobyte umiejętności
w czytaniu książek z interesującej nas dziedziny czy słuchaniu radia w
studiowanym języku.

Nawet
gdy materiał jest sensowny, to podlega jednak procesowi zapominania. Okazuje
się na przykład, że po roku od nauczenia się jakiegoś przedmiotu w szkole
średniej czy na wyższej uczelni zwykle pamiętamy nie więcej niż 20 - 30%
materiału, który wcześniej znaliśmy zupełnie dobrze. Nasuwa się pytanie, co
robić, żeby przynajmniej w jakimś stopniu zapobiec owemu procesowi zapominania.

Odpowiedź
na to pytanie sprowadzą się do taktyki związanej z powtarzaniem materiału.
Wspominaliśmy już o przewadze powtarzania rozłożonego w czasie w stosunku do
powtarzania zmasowanego. Dodajmy jeszcze, że jeżeli chcemy przeciwstawić się
procesowi zapominania, powinniśmy powtórzyć dany materiał zaraz po jego
nauczeniu się, na przykład w godzinę czy dwie, potem po dwóch czy trzech
dniach, a następnie po tygodniu. W planowaniu procesu powtarzania należy
wykorzystać wspomniane | wyżej momenty "strategiczne". Nieuwzględnianie
ich przyspiesza proces zapominania.

Chciałbym
na koniec zwrócić uwagę na sprawę blisko związaną z zapamiętywaniem i
zapominaniem, a mianowicie na sporządzanie 'notatek ze studiowanego
materiału.

Rozwój
nauki i techniki niesie niemal codziennie nowe osiągnięcia. W szkole, na
uczelni czy pracując zawodowo musimy przyswajać sobie wiele nowych informacji.
Jest rzeczą niezwykle trudną pamiętać to wszystko, co powinniśmy. Pomocą w tej
sytuacji jest oczywiście sporządzanie notatek, z których możemy skorzystać
wtedy, gdy potrzebujemy zawartych w nich informacji.

Sporządzanie
notatek to prawdziwa sztuka, której trzeba się nauczyć. Sztuka ta o tyle jest
trudna, że notatki mogą być sporządzane w różnych celach. Inaczej wygląda
notatka z cytatem z jakiegoś autora, a inną postać ma .notatka, która będzie
wykorzystana do pisania pracy magisterskiej czy rozprawy doktorskiej. Jedno
wydaje się nie ulegać wątpliwości, sporządzanie notatek nie może polegać po
prostu na przepisywaniu tego, co znajduje się w tekście, z którego sporządzamy
notatkę (chyba że chodzi o cytat). Musimy więc umieć wybrać z tekstu rzeczy
ważne, pominąć mniej ważne, a temu, co chcemy zanotować, musimy nadać
odpowiednią charakterystyczną formę. Co więcej, w trakcie sporządzania takiej
notatki nasuwają się nam określone pytania (patrz wcześniejsze uwagi), a także własne
skojarzenia. Innymi słowy mamy do czynienia z głębokim przetwarzaniem
informacji zawartych w studiowanym materiale, co ułatwia zarówno zapamiętywanie,
jak i wyciąganie własnych wniosków. Dodajmy, że notatka powinna mieć taką
postać, by na jej podstawie można było przekazać daną treść innej osobie.

Czytelników
szczególnie zainteresowanych sprawą sporządzania notatek odsyłam do prac S.
Rudniańskiego (38), J. Rudniańskiego (35, 37) i J. Riecherta (33).

Na
zakończenie jedno przypomnienie. Proces zapamiętania to po prostu proces
uczenia się. A jeżeli tak, to zapamiętując należy wykorzystać wzmocnienia, a
szczególnie wzmocnienia pozytywne. Jednym z takich wzmocnień może być zarówno
informacja z zewnątrz, że coś dobrze pamiętamy, w postaci stopnia czy uwag
kolegów, jak i nasze własne przekonanie, że tak właśnie jest, kiedy sprawdzamy
swoje wiadomości. Dlatego też tak ważne jest wspomniane wyżej aktywne
powtarzanie ułatwiające stwierdzenie, czy proces przyswajania danego materiału
istotnie posuwa się naprzód.

Widzimy więc,
że istnieje wiele zachowań, których nauczenie się może zwiększyć efektywność
procesu studiowania.

 

WYCIĄGANIE
TWÓRCZYCH WNIOSKÓW

 

Często
bywa tak, że mimo iż zapoznaliśmy się z określonym materiałem i pamiętamy go,
nie jesteśmy w stanie wyciągać z niego własnych twórczych wniosków, co
oczywiście odbija się między innymi na wynikach osiąganych w czasie egzaminów
czy na ocenach za różnego rodzaju prace pisemne wykonywane w szkole, na uczelni
czy w miejscu pracy.

Podobnie
jak problematyka pamięci, tak i sprawa twórczego myślenia doczekała się wielu
opracowań zawierających wskazówki praktyczne. Również w naszej literaturze
psychologicznej mamy szereg takich prac, a treść niektórych z nich wykorzystamy
w niniejszej pracy.

Jak
więc możemy wyciągać twórcze wnioski z tego, co studiujemy. Ogólnie można
powiedzieć, że twórcze podejście charakteryzuje kogoś wtedy, gdy dostrzega on
problemy w tym, czego się uczy. Można powiedzieć, jak to już dawno temu
uczynił K. Hartl (9), że dostrzegający to "pytajnikowiec", który w przeciwieństwie
do "kropkowca" stawia sobie o danej rzeczy różne pytania, nie
przechodząc nad nią do porządku dziennego. Istnieje wiele przykładów uczonych,
odkrywców i wynalazców, którzy dostrzegając problemy, stawiając pytania w
sprawach pozornie prostych, tworzyli nowe teorie, dokonywali odkryć czy
konstruowali nowoczesne urządzenia. Przypomnijmy sobie trzy przykłady z
historii rozwoju nauki i techniki.

Teoria
ciążenia miała narodzić się, kiedy Newton zadał pytanie: "dlaczego jabłko
spada?"

Jenner,
nieznany doktor wiejski, zadał sobie pytanie, dlaczego na ospę nie chorują te
kobiety, które przechodziły tak zwaną ospę krowią, i to właśnie był początek
odkrycia szczepionki przeciw ospie.

Pomysł
skonstruowania samochodu podobno narodził się wtedy, gdy Ford zafascynował się
pracą starodawnej młockarni i zarzucił pytaniami jej operatora.

Tak
więc jedno z pierwszych zaleceń dotyczące zachowań, które mogą doprowadzić do
własnych twórczych wniosków, to stawianie pytań o obiektach czy
sprawach, którymi się zajmujemy. Stawiane pytania, jak to pokazują chociażby
wyżej przytoczone przykłady, mogą być bardzo różne, gdyż bardzo różne są przedmioty,
którymi zajmują się ludzie. Wydaje się jednak, że dadzą się one sprowadzić do
proponowanej przez Riecherta (33) formuły WPSC, a więc do czterech ogólnych
pytań.

1. Jaka jest dana rzecz? (litera W, od
niem. Wie jaki, jaka). Jest to pytanie o pogłębiony opis
interesującego nas przedmiotu. Odpowiedź na to proste pytanie może doprowadzić
do wniosku, że niezbyt dobrze znamy ten obiekt, że powinniśmy poznać go
znacznie dokładniej; może okazać się, że przedmiot ten nie jest w pełni opisany
w dostępnej literaturze i wobec tego warto próbować samemu opisać ten obiekt.
Może się okazać, że różni autorzy podają sprzeczne opisy danego zjawiska, co
również może prowadzić do wniosku, że warto zająć się nim samodzielnie. Czasami
odpowiedzi na tego rodzaju pytania prowadzą do rozczarowań, do podważenia
pewnych utartych schematów myślowych, jak to miało miejsce w moim wypadku, gdy
spróbowałem bliżej poznać opis zdobycia Bastylii, które jest przecież nie tylko
podręcznikowym symbolem Wielkiej Rewolucji Francuskiej. Widzimy więc, że już
pierwsze pytanie może doprowadzić nas do szeregu interesujących, twórczych
wniosków.

2. Jak powstała dana rzecz? Jest to
pytanie o przyczynę czy przyczyny
(stąd litera P w
formule czteroliterowej). Pytanie-o przyczyny jest jednym z
ważniejszych, jeżeli chodzi o twórcze myślenie, jak zwraca na to uwagę J.
Rudniański w uroczej książce Jak się uczyć (35), przeznaczonej głównie
dla młodzieży szkolnej.

Pytania o
przyczyny są, jak wiadomo, główną podstawą myślenia naukowego. Próbując
odpowiadać na takie pytania, możemy niekiedy ponownie "odkrywać Amerykę",
z tym że jeżeli czynimy to własnym wysiłkiem, nic nie stoi na przeszkodzie,
żeby stwierdzić, że doszliśmy samodzielnie do własnego twórczego wniosku. Niestety
niewielu z nas jest w stanie dokonać wielkich odkryć posuwających naprzód
wiedzę czy technikę, ale nawet te małe odkrycia bardzo rozwijają naszą
osobowość.

Należy jeszcze
dodać, że w różnych dziedzinach studiów pytania o przyczyny jakiegoś zjawiska
będą różnić się od siebie, będą specyficzne dla danej dziedziny. O inne
przyczyny interesującego go zjawiska pyta fizyk, o inne biolog, a jeszcze o
inne ktoś, kto rozwiązuje zagadki kryminalne.

3, Jakie są,
skutki danego zjawiska? (litera S w podanej wyżej formule). Zadając sobie
to pytanie, możemy dojść do ważnego wniosku, że zjawisko to wywołuje skutki, o
których wcześniej nie było wiadomo. Tak więc w pierwszej fazie wprowadzania różnego
rodzaju środków chemicznych w różne dziedziny ludzkiej działalności nie
zastanawiano się czy też nie wiedziano, jakie wywołują one skutki uboczne.
Dramatycznym przykładem nieuwzględniania owych skutków było wprowadzenie
Thalomidu jako środka mającego likwidować bóle głowy, a który jak wiemy
wywoływał również poważne zaburzenia w rozwoju płodowym dzieci, których matki
używały tego leku, zaburzenia polegające na niedorozwoju rąk i .nóg.

Myślenie o
jakiejś rzeczy w kategoriach skutków, zarówno bliższych, jak i dalszych, uczy
nas jeszcze jednego, a mianowicie przewidywania przyszłych wydarzeń.
Niejednokrotnie narzekamy, że czegoś nie przewidzieliśmy, że popełniliśmy
jakiś błąd. Nawyk myślenia w kategoriach skutków pozwala niekiedy unikać
popełniania błędów. Dodajmy jeszcze, że przewidywanie, a więc myślenie w
kategoriach skutków, może ułatwiać eliminowanie urojonych lęków.

Wspomniany
wcześniej D. Carnegie (4) zaleca, żeby zastanowić się: "co najgorsze może mnie
spotkać, jeżeli nie rozwiążę danego problemu?" Zadanie takiego pytania i
próba uczciwej odpowiedzi na nie mogą doprowadzić do wniosku, że to, co najgorszego
może nas spotkać, nie jest takie straszne, jak wydawało się w pierwszej chwili.
Ktoś boi się, że nie zda egzaminu. Może więc zadać sobie pytanie, co właściwie
się stanie, jeżeli go nie zda. Odpowiedź brzmi: może zdawać jeszcze dwa razy.
Po zaakceptowaniu tego najgorszego skutku może spokojnie podjąć odpowiednie
kroki, żeby go uniknąć na przykład zacząć przygotowywać się do egzaminu.

4. Jaka jest
funkcja danego obiektu? (litera C od cel); do czego dany obiekt służy; w
jaki związek (funkcjonalny) jest włączony. Zadanie takiego pytania o funkcję
może mieć zarówno aspekty poznawcze, jak i praktyczne.

Znakomity
psycholog austriacki A. Adler zadał sobie kiedyś pytanie, jaką funkcję spełnia
zachowanie gospodyni domu, która przesadnie dba o czystość i zmusza gości do
chodzenia na suknach, żeby broń Boże nie pobrudzili podłogi. Odpowiedź Adlera
brzmiała: jest to swoista forma wyrażania swojej przewagi, wyższości, gdy ma
się poczucie mniejszej wartości, wynikające ze społecznie gorszej pozycji żony,
gospodyni domu pozostającej na utrzymaniu męża. Tak więc funkcją takiego zachowania
może być zyskiwanie przewagi nad innymi. ł

Również
spojrzenie na jakiś przedmiot z punktu widzenia spełnianych funkcji może
doprowadzić do wykorzystania go w zupełnie inny sposób. Na przykład but może
być w ostateczności użyty jako młotek, a kamień może służyć do przecięcia
sznurka czy drutu. Innymi słowy, jeżeli spojrzymy na jakiś przedmiot w nowy
sposób, widząc go w nowym związku funkcjonalnym (but gwóźdź; kamień
sznurek), to może w sytuacjach trudnych uda się go użyć do innych celów.

J.
Watt obserwował parę poruszającą pokrywkę od czajnika i pytanie o jej funkcję
doprowadziło do powstania maszyny parowej.
'

Zanim
jednak zaczniemy zadawać pytania dotyczące jakiegoś obiektu, musimy o nim coś
wiedzieć, mieć o nim chociażby podstawowe informacje. W przeciwnym wypadku
zadawanie pytań może prowadzić do odpowiedzi błędnych lub wręcz śmiesznych.

Jeżeli
nie wiem nic na temat obiektu zwanego "avdcadd", to nie ma sensu zadawanie
jakichkolwiek pytań, może poza jednym: "co to jest?" Innymi słowy,
posiadanie określonej porcji wiedzy jest warunkiem koniecznym do stawiania
pytań. Wiedzę taką można uzyskać w różny sposób. Czasami Wystarczy zajrzeć do
książki, w której już mamy informacje na temat danego obiektu. Tak może być z
"avocado", o którym podstawowe informacje znajdziemy w encyklopedii.

Czasami
wiedza o danym przedmiocie nie jest wiedzą książkową, lecz wiedzą pochodzącą z
własnych obserwacji jakiegoś obiektu. Tak więc zanim Adler zadał pytanie, jaka
jest funkcja przesadnej czystości pani domu, musiał on, i to zapewne kilkakrotnie,
zaobserwować to zjawisko. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że dłuższa
obserwacja jakiegoś zjawiska już zawiera przynajmniej niektóre z wyżej wspomnianych
pytań. Jednakże nie zawsze jest możliwe obserwowanie jakiegoś obiektu. Niekiedy
musimy go sobie wyobrazić (na podstawie opisu). Posługiwanie się wyobraźnią
może ułatwiać spostrzeganie danego przedmiotu czy przedmiotów w nowych
powiązaniach funkcjonalnych czy w układach przyczynowo-skutkowych.

Wspomniane
wyżej problemowe podejście do rzeczywistości wymaga od nas niepoddawania się
swoim własnym nastawieniom czy wręcz uprzedzeniom, które mogą utrudnić zarówno
stawianie pytań, jak i odpowiedzi na nie. Jeżeli uważamy, że na dany temat
wiemy wszystko i to, co wiemy, jest prawdziwe, to bardzo trudno jest nam
dostrzec jakiś nowy problem. Nie chce się nam zadawać pytań, a jeżeli już to
czynimy, to zwykle odpowiedzi będą miały stereotypowy charakter. Każdy z nas ma
pewne nastawienia i uprzedzenia wynikające z własnych doświadczeń czy z przekazywanej
tradycyjnie wiedzy, należy jednak o tym pamiętać i w miarę możności starać się
je przezwyciężać.

Pewnym
sposobem, który pozwala unikać takiego stereotypowego podejścia do
rzeczywistości jest umiejętność patrzenia na każdą rzecz co najmniej z dwóch
stron. Trudno przyjąć założenie, że dana rzecz jest tylko taka. Warto być
otwartym na nowe informacje o obiekcie, nawet jeżeli czujemy, że są niezgodne
z naszymi dotychczasowymi przekonaniami, uprzedzeniami czy nastawieniami.
Należy szczególnie uważnie przyglądać się takim informacjom, oceniać je i
wykorzystywać, a nie zamykać na nie oczy, zapominając o nich. Taka konfrontacja
różnych stanowisk o danej sprawie może przyczynić się do stwierdzenia, że obie
informacje są tylko pozornie sprzeczne. Takie spojrzenie na dociera-:
jące do nas sprzeczne informacje może prowadzić do stworzenia czegoś nowego,
jakiejś nowej zaskakującej tezy.

Na
przykład jeden z psychologów, przeglądając literaturę psychologiczną,
zauważył, że istnieją w niej sprzeczne doniesienia na temat tego, czy obecność
innych osób podwyższa czy obniża poziom wykonywanych czynności. Jedni badacze
przedstawiali dane świadczące o podwyższaniu, inni o obniżaniu. Można było
przyjąć twierdzenia jednej strony i odsuwać od siebie informacje przeciwne.
Natomiast wspomniany psycholog, nie odrzucając żadnej z tych sprzecznych
informacji, doszedł do wniosku, że są one prawdziwe w stosunku do nieco innych
czynności. Tak więc w obecności innych lepiej, na wyższym poziomie (niż
samotnie) wykonujemy te czynności, które są dobrze wyuczone, utrwalone,
natomiast gorzej te, których dopiero się uczymy. Czytelnik zadając określone
pytania może wysunąć wnioski, jakie znaczenie ma ta teza dla przygotowywania
się do egzaminów.

Na
zakończenie uwaga, która może wydać się sprzeczna z tym, o czym dotychczas
mówiliśmy. Chodzi mianowicie o to, że oprócz uświadamianej pracy umysłu mamy
również do czynienia z pracą nieuświadamianą lub nie w pełni uświadamianą:
Psychologowie mówią o okresie inkubacji pomysłów rozwiązań. Na poziomie
świadomym nic się nie dzieje, aż nagle wiemy, że już wiemy. To, co jakiś czas
temu wydawało się trudnością nie do pokonania, staje się-nagle jasne. Innymi
słowami coś stało się poza świadomością pojawiły się jakieś nowe nie znane
nam połączenia, które w pewnym momencie zostały uświadomione.

Przykładem
może być historia, która przytrafiła się znanemu filozofowi Bertrandowi
Russellowi. Został on kiedyś zaproszony do wygłoszenia odczytu na temat
Leibnitza i Kanta w jednym ze znanych amerykańskich uniwersytetów. Russell
przeczytał szereg prac tych filozofów, opracowań o ich koncepcjach i
stwierdził, że niewiele rozumie i odłożył przygotowanie odczytu. Zbliżał się okres
odpowiedzi na zaproszenie i Russell myślał o rezygnacji z wyjazdu. Ale któregoś
dnia stwierdził, że już wie, co ma powiedzieć, usiadł i napisał ciekawy
odczyt.

Niekiedy
warto więc odłożyć na jakiś czas rozwiązanie interesującego nas problemu,
zwłaszcza gdy nie znajdujemy odpowiedzi, po to, żeby wykorzystać
nieuświadamiany okres inkubacji.

Tak
więc wyciąganie twórczych wniosków polega na dostrzeganiu nowych problemów, co
można uczynić stawiając w stosunku do jakiegoś obiektu pytania, a następnie
odpowiadając na nie. Jednakże warunkiem stawiania takich pytań jest posiadanie
pewnej wiedzy, którą można zdobyć bądź z istniejących już opracowań, bądź
przez własną obserwację czy grę wyobraźni. Od powiadając na te pytania warto
zapomnieć o własnych uprzedzeniach, patrząc na daną rzecz z kilku stron.
Niekiedy, żeby uzyskać nową interesującą odpowiedź, warto wykorzystać
nieu-świadamianą pracę umysłu, odkładając na jakiś czas poszukiwanie
odpowiedzi.

 

PRZEKAZYWANIE
SWOJEJ WIEDZY

 

Niektórzy
z uczących się czy studiujących twierdzą, że mają wiedzę na określony temat,
ale w sytuacjach, które można nazwać krytycznymi, jak klasówki, ustne
odpowiedzi, egzaminy, nie potrafią użyć tej wiedzy tak, bv--egzaminator
pozytywnie ją ocenił. Mówiąc językiem uczniowskim czy, studenckim nie potrafią
oni "sprzedać" swej wiedzy.

Zastanówmy
się nad pochodzeniem takich narzekań. Niekiedy jest to próba usprawiedliwienia
własnej niewiedzy. Ktoś po prostu się nie nauczył, nie przestudiował czegoś,
został oceniony negatywnie, a następnie twierdzi, że się uczył, ale nie
potrafi tego przekazać. Oczywiście tego rodzaju przyczyna trudności związanych
z przekazywaniem wiedzy nie jest specjalnie interesująca.

Bywają
jednak ludzie, którzy istotnie przygotowują się do egzaminu, ale kiedy już do
niego dochodzi, nie potrafią wykazać, że istotnie znają dany przedmiot. Często
egzaminowany nie jest w stanie wypowiedzieć jednego słowa.

W pewnym
stopniu w takich kłopotach mogą pomóc wcześniej omówione zalecenia dotyczące
koncentracji uwagi, zapamiętywania czy wyciągania twórczych wniosków. Jednakże
są pewne specyficzne zachowania, które jeżeli występują na egzaminach mogą
pomóc w uzyskiwaniu lepszych wyników.x Innymi słowy, chodzi o zachowania ludzi
osiągających powodzenie na egzaminach, a więc tych, którzy potrafią
"sprzedawać" swoją wiedzę.

Dane na ten
temat możemy znaleźć w pracach J. Rudniańskie-go (35) i J. Riecherta (33).

Zanim
przystąpimy do przekazywania wiedzy, musimy" się przygotować do tej
czynności, a więc musimy przygotować się do egzaminu. W tym celu wykorzystujemy
niektóre wcześniej omówione zalecenia związane czy to z zapamiętywaniem, czy z
wyciąganiem twórczych wniosków.

1. Nie należy kuć, a więc mechanicznie
powtarzać, nie rozumiejąc w pełni tego, czego się uczymy., Tego rodzaju
powtarzanie prowadzi do różnych negatywnych konsekwencji:

a. Powtarzając mechanicznie potrzebujemy na
nauczenie się znacznie więcej czasu
niż wtedy, gdy uczymy się
ze zrozumieniem.

b. Poczucie
niedouczenia i niezrozumienia przyswajanych treści może prowadzić do silnych obaw o to, jak
pójdzie nam egzamin. Napięcie związane z tymi obawami może znacznie obniżać
wyniki egzaminu.

c. Nie rozumiejąc przyswajanych treści, możemy
nie zrozumieć sensu zadawanych nam pytań czy znaczenia zadań, które mamy
rozwiązać.

d. Ucząc się w sposób mechaniczny, możemy mieć
trudności z wyciąganiem z materiału własnych3 oryginalnych wniosków.

2. Zanim przystąpimy do pracy, Warto zrobić
swoisty "rachunek sumienia", czyli odpowiedzieć na pytanie: Co wiem, a
czego nie wiem z materiału, z którego będę zdawać? Odpowiedź na to pytanie
uświadomi nam, którym częściom materiału należy poświęcić więcej czasu i
wysiłku, a którym mniej. Być może będą i takie, które są znane na tyle dobrze,
że nie trzeba się nimi w ogóle zajmować.

3. Wiedząc, czego nie wiem, i znając czas, jaki
pozostał do momentu egzaminu, należy ułożyć plan przygotowań. Powinniśmy

oczywiście
pamiętać, że czas potrzebny na opanowanie jakiegoś materiału w przybliżeniu rośnie w postępie geometrycznym, 'pod-!
czas gdy materiał, którego się uczymy, rośnie w postępie arytmetycznym. Stąd na
dalsze części materiału powinniśmy poświęcać odpowiednio
więcej czasu niż na partie wcześniejsze, nawet jeżeli partie dalsze w
kolejności są objętościowo takie same jak partie wcześniejsze.

4. Jeżeli, jak to często bywa w szkole średniej
czy na studiach wyższych, przygotowujemy się jednocześnie do egzaminów z kilku
przedmiotów, to należy:

a. W czasie uczenia przeplatać przedmioty
kontrastujące treściowo, a to dlatego, żeby uniknąć wzajemnych negatywnych
wpływów tych przedmiotów, wpływów obniżających poziom zapamiętania.

b. Przeplatać przedmioty lubiane i nie
lubiane. Każdy z nas ma takie przedmioty, które lubi, i takie, których nie
lubi lub nie znosi. Łatwo jest nam przyswajać sobie treści przedmiotów lubianych,
a trudno tych mało atrakcyjnych, Przeplatanie przedmiotów atrakcyjnych i nie
lubianych powoduje, że nie zapominamy o tych ostatnich, nie odkładamy ich na
ostatnią chwilę (co zwykle powoduje ich niedouczenie). W jakimś stopniu łatwiej
jest się nam wziąć do przedmiotu nie lubianego, jeżeli jesteśmy w swoisty
sposób "rozgrzani" przygotowywaniem się do egzaminu z przedmiotu
atrakcyjnego.

5. Na dwa dni (niektórzy twierdzą,, że na jeden
dzień) przed egzaminem warto przerwać nauką, odpocząć. Natomiast wieczorem
w przeddzień egzaminu powinno się przejrzeć notatki lub w sposób aktywny
przypomnieć sobie zapamiętane treści; następnie pójść spać; rano wstać i udać
się na egzamin. Najlepiej byłoby, żeby sam egzamin odbywał się rano, wtedy
bowiem wydarzenia dnia (między wstaniem a egzaminem) nie wpłyną zakłócająco na
zapamiętany materiał.

Równie
ważne jak opanowanie wiedzy, z której będziemy zdawać, są nasze zachowania w
czasie samego egzaminu. Podobnie jak innych zachowań, możemy nauczyć się
zachowań, które są efektywne w czasie zdawania egzaminu. , Wielu zdających
skarży się na towarzyszące im zdenerwowanie, bardzo utrudniające koncentrację,
a tym samym obniżające "Wartość wyników egzaminu. Z owym zdenerwowaniem w
czasie egzaminu jest zapewne tak jak z tremą, na którą skarżą się występujący
na scenach aktorzy, czy z napięciem towarzyszącym sportowcom. Zarówno artyści,
jak i sportowcy skarżą się na nią, z drugiej strony jednak uważają, że bez
tremy byłoby im bardzo trudno grać czy osiągać dobre wyniki.

Również
w czasie egzaminów pewien stopień zdenerwowania, wywołany niepewnością związaną
z oczekiwanym wynikiem, rywalizacją z innymi zdającymi, wystąpieniem
publicznym, jeżeli egzamin ma charakter ustny, jest sprawą zupełnie naturalną.
Co więcej, na podstawie badań psychologicznych można zaryzykować tezę, że
umiarkowany stopień napięcia w czasie egzaminu jest bardzo potrzebny i prowadzi
do polepszenia wyników. Natomiast tym, co wyniki zdecydowanie obniża, jest
brak jakiegokolwiek napięcia, co może być objawem braku motywacji do zdawania
lub tak dobrego przygotowania, że jest się zupełnie pewnym osiągnięcia dobrego
wyniku. Bywają jednak przypadki tak silnego lęku egzaminacyjnego, że
dezorganizuje on funkcjonowanie zdającego tak dalece, że nie jest on w stanie
skoncentrować się na zdawanym przedmiocie.

Egzaminując
przez wiele lat spotykałem się z takimi studentami, którzy dosłownie nie byli
w stanie wykrztusić jednego słowa. Zwykle po dłuższych zabiegach, których
celem było rozładowanie napięcia, okazywało się, że zdający ma wiedzę
opanowaną w takim stopniu, iż zdaje egzamin z wynikiem pozytywnym. Bywa jednaki
tak, że ze .względu na zbyt silne napięcie student rezygnuje ze zdawania.

Co
robić, jeżeli występują u nas tego rodzaju silne stany napięcia, mimo że
uczciwie przygotowywaliśmy się do zdawania egzaminu. Sądzę, że istnieje szereg możliwych
sposobów podejścia do tej sprawy, nadających się do zastosowania modyfikacji
własnego zachowania.

Jeżeli
egzamin ma charakter ustny, możemy do niego zdawania przygotowywać1
się w podobny sposób, jak do jakiegokolwiek publicznego wystąpienia. Tak więc
zanim wystąpimy publicznie, przygotowujemy sobie konspekt wystąpienia; w
trakcie przygotowywania się do egzaminu jego odpowiednikiem są nasze notatki,
podsumowanie treści, których się uczymy. Następnie dobrze jest wygłosić
je przed lustrem. Pozwoli to nam w przyszłości na; łatwiejsze nawiązanie
kontaktu wzrokowego z egzaminatorem ów kontakt jest ważnym elementem
przekazywania treści, a dodatkowo świadczy o przyswojeniu materiału.
Obejrzenie w lustrze głośno wypowiadanego wystąpienia pozwala
również w jakimś stopniu kontrolować własną mimikę.

Następnym
etapem jest głośna wypowiedź w obecności kolegi, który odgrywa rolę
egzaminatora (możemy zamieniać się rolami). Życzliwy "egzaminator" nie
tylko oceni nas nawet surowiej niż egzaminator prawdziwy, ale co więcej
wskaże na popełniane błędy. Następna głośna powtórka powinna być w miarę
możności pozbawiona wytkniętych nam błędów.

Jeżeli
egzamin będzie pisemny, to trening polega na rozwiązywaniu określonej
liczby zadań w określonym czasie, zbliżonym do tego, który będzie do
dyspozycji na egzaminie czy klasówce. W tym celu można wykorzystać publikowane
zbiory zadań z dawnych lat, które mają i tę zaletę, że zwykle podawane są
prawidłowe rozwiązania, co pozwala sprawdzić poprawność własnego produktu.

Podobny,
aczkolwiek nieco trudniejszy, jest taki trening, jeżeli chodzi o wypracowania
z języka polskiego czy historii. Przygotowanie polegałoby na napisaniu
wypracowań na określone tematy w określonym czasie, a następnie na poproszeniu
kogoś, kto się na tym zna, żeby ocenił nasze wypracowanie i pokazał nam
popełnione błędy. I w tym wypadku należy ponownie napisać takie wypracowanie
starając się, żeby następna wersja była pozbawiona błędów.

I jeszcze jedna
uwaga, dla niektórych z nas nowe otoczenie, nowi ludzie, nowe pomieszczenie, w
którym zdajemy egzaminy na wyższe studia itp. są czynnikami, które zwiększają stan
napięcia egzaminacyjnego, niekiedy skutecznie niwelującego nasze umiejętności.
Dlatego nie od rzeczy jest obejrzenie pomieszczenia, w którym będzie się
odbywać egzamin, a nawet jeśli jest to możliwe posiedzenie w nim przez
chwilę. Warto też przyjrzeć się samemu egzaminatorowi. Poznanie
warunków, w których będzie się odbywał egzamin, może niekiedy mieć spore
znaczenie, jeżeli chodzi o zmniejszenie napięcia czy lęku związanego z egzaminem.
Znając wcześniej przedstawione zasady samomodyfikacji zachowań, tuż przed
egzaminem hib w jego trakcie możemy wykorzystać nasze umiejętności w zakresie relaksacji,
a to w celu zmniejszenia napięcia. Jeżeli egzamin jest ustny, to przed
wyjściem z domu należy wykonać pełną relaksację, a tuż przed wejściem na egzamin
szybką relaksację.

Jeżeli
natomiast zdajemy egzamin pisemny, poza pełną relaksacją i szybką relaksacją,
tak jak w wypadku egzaminu ustnego, warto w trakcie samego egzaminu stosować
relaksację zróżnicowaną, dzięki której poza mięśniami zaangażowanymi bezpośrednio
w pracy pozostałe mięśnie będą rozluźnione, co również obniży stan napięcia.

Tak
więc odpowiedni trening w zdawaniu egzaminów i relaksacja przed i w ich
trakcie pozwala na bardziej efektywne ich zdawanie, oczywiście pod warunkiem,
że opanowaliśmy wiedzę, która będzie sprawdzana w czasie egzaminu.

Specjaliści
od spraw studiowania (35) zwracają uwagę, że nieco inna jest taktyka zdawania
egzaminu pisemnego, na przykład z języka polskiego, a inna z matematyki.
Jeżeli chodzi o język polski, to należy nastawić się na szybką pracę; szybko
myśleć, o czym będziemy pisać, co wiemy na dany temat; myśli te należy zapisać
(na brudno). Spośród nich, wybieramy te, które wydają nam się szczególnie
ważne, a eliminujemy te, które wiążą się z tematem tylko pośrednio. Następnie
owe myśli-twierdzenia należy ze sobą powiązać, skonstruować plan, a plan
rozwinąć w konspekt, w którym poszczególne tezy przedstawione są w odpowiedniej
kolejności, są ze sobą logicznie i treściowo powiązane. Potem należy przystąpić
do pisania. Na koniec, jeżeli wystarczy nam czasu, sprawdzamy, czy nie
ominęliśmy czegoś ważnego lub czy nie popełniliśmy jakiegoś błędu
stylistycznego lub ortograficznego, co jak wiadomo bardzo obniża uzyskaną
ocenę. Jeżeli w trakcie pisania poczujemy zmęczenie, należy zrobić krótką
przerwę, w czasie której jeśli to możliwe możemy wykonać szybką
relaksację.

Nieco
inaczej wygląda taktyka zdawania egzaminu z matematyki. Pierwszym krokiem,
który zresztą jest nie tylko charakterystyczny dla matematyki, jest szybkie
przyjrzenie się treści zadań, ocena ich trudności. Następnie, jeśli egzaminator
nie za leci inaczej, wybieramy do rozwiązywania
zadanie łatwiejsze. Następnie dotyczy to wszelkich zadań, nie tylko z
matematyki staramy się dobrze zrozumieć treść zadania (żeby nie czynić błędnych
założeń) i przystępujemy do jego rozwiązywania. Rozwiązanie zadania łatwego
pomaga nam rozgrzać się, zwiększa wiarę we własne siły, a to może pomóc
przy rozwiązywaniu trudniejszych zadań. Należy sprawdzać poszczególne fragmenty
rozwiązania zadań, gdyż błąd popełniony we wcześniejszej fazie może prowadzić
do błędnego wyniku końcowego, a znalezienie błędu po rozwiązaniu całego zadania
może być niezwykle trudne.

W trakcie rozwiązywania zadań można robić sobie przerwy pozwalające na
chwilę odpoczynku czy na szybką relaksację; mogą one mieć też charakter okresu
inkubacji, po którym będzie nam łatwiej znaleźć właściwe rozwiązanie. Warto
może dodać, że jeżeli mamy do rozwiązania wiele zadań lub mamy odpowiedzieć na
wiele pytań, jak ma to miejsce chociażby na egzaminie o charakterze testowym,
nie warto zbyt dużo czasu poświęcać na jedno zadanie, które sprawia nam
szczególną trudność, może to bowiem spowodować, że nie wystarczy czasu na inne
zadania.

"Sprzedaż"
naszej wiedzy to nie tylko zdawanie egzaminów, to również przygotowywanie
różnych/prac pisemnych. Biorąc jednak pod uwagę dużą ich różnorodność i
zróżnicowanie poziomu trudności, dosyć trudno jest podać jakieś ogólne zasady
ich przygotowywania. W różnych pracach, o których poniżej, możemy znaleźć
pewne zalecenia na ten temat.

Tak
przedstawiają się sugestie związane z tym, co robić, aby bardziej efektywnie
się uczyć czy studiować. Jak wspomniałem, wiedza na ten temat jest bardzo
obszerna i stąd to, co przedstawiłem Czytelnikowi, ma charakter wybiórczy. Dla
osób, które chciałyby pogłębić swoją wiedzę o uczeniu się i studiowaniu, poza
pracą Z. Włodarskiego Tajemnice pamięci (44), polecam wydane w różnych
okresach prace w języku polskim: Jarosława Rudniańskiego Jak się uczyć (35),
Uczelnia i ty (37), O myśleniu skutecznym (36); Z.
Pietrasińskiego Sztuka uczenia się (28), Psychologia sprawnego
myślenia (27), Atakowanie problemów (30,), Myślenie twórcze (29);
J. Kozieleckiego Rozwiązywanie problemów (18); J. Riecherta Jak
studiować (33).

 








Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jakie konsekwencje społeczne są związane ze zjawiskiem korupcji
J Daszykowska Jakość życia w koncepcjach związanych ze zdrowiem
Młynek, Katarzyna O trzech zagadnieniach związanych ze zjawiskiem komunikacji
Bóle głowy związane ze zmianą cisnienia śródczaszkowego
odchudzanieorgpl modyfikacja zachowan
wypow umowy najmu ze wzgledu na niewlasciwe zachowanie najemcy wyp
Dwudziestolecie międzywojenne Polemika W Gombrowicza ze schematem zachowań i tradycją literacką
8 37 Skrypty w Visual Studio (2)
Dział 8 uprawnienia pracowników związane z rodzicielstwem
zachowania macierzynskie klaczy i ich nieprawidlowosci
Międzynarodowy Program Badań nad Zachowaniami Samobójczymi

więcej podobnych podstron