[dzień 15] - Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty | Fac... http://www.facebook.com/notes/brzytwa-po-schematach-prawdopodob...
Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty
Tak, jak życie duchowe wyznawcy
Tropiciela było napędzane dążeniem do
uniknięcia kary, tak życie duchowe
Perfekcjonisty jest napędzane
pragnieniem nagrody. Właściwie są to
dwie strony tego samego medalu. Z
takiego zredukowanego jedynie do
moralnego wymiaru obrazu Boga,
wypływa także zredukowane,
transakcyjne doświadczenie modlitwy.
Walka z samym sobą& o cukierki
Fot. MR
Perfekcjonista istoty świętości upatruje
w moralnej doskonałości. Jak zresztą zauważacie to w komentarzach, od
małego byliśmy uczeni, że za dobre uczynki czeka nagroda w niebie, a za złe
kara w piekle. Jak w przedszkolu: cukierek, albo do kąta. A Perfekcjonista chce
zasłużyć na wszystkie cukierki! Cukierek oznacza akceptację i miłość, a kąt to
odrzucenie i potępienie. Nagroda i kara są rzecz jasna elementami transakcji.
Dlatego też Perfekcjonista przeżywa własną grzeszność bardzo boleśnie.
Najczęściej modli się więc, by Pan Bóg zabrał jakiś grzech, słabość, by uwolnił
od jakiegoś ościenia. Jak dentysta, który po prostu wyrywa bolący ząb - rzecz
jasna w znieczuleniu.
Problem jednak w tym, że to, czego chciałby się pozbyć jest zwykle
jakąś ważną częścią jego osoby. Na przykład seksualnością - bo walczy z
masturbacją, albo emocjonalnością - bo nie radzi sobie ze złością etc&
Chciałby, żeby Pan Bóg zabrał mu to, czego on sam w sobie nie akceptuje.
Bywa, że Perfekcjonista chwyta się w tej intencji zupełnie drakońskich
środków. Pamiętam dwudziestokilkuletnią dziewczynę, która opuściła dom
rodziców, zamieszkała w blaszanym baraku, odmawiania sobie snu,
podejmowała wyniszczające posty i wręcz karkołomne praktyki ascetyczne.
Skończyło się to oczywiście interwencją pogotowia ratunkowego. A wszystko,
jak potem zapewniała, w imię świętości. To dość skrajny przykład, ale
pokazuje istotę problemu: Perfekcjonista upatruje w swojej religijnej
aktywności, ascezie i wyrzeczeniu sposobu na zdobycie świętości. Nie widzi
jednak, że niekochając części samego siebie, stawia także mur miłości innym i
Bogu. Nie rozumie, że świętości nie da się zdobyć, jak cukierka w
przedszkolu za dobre sprawowanie. Świętość się otrzymuje, a szlachetne
czyny i asceza są jej owocem, a nie środkiem do jej osiągnięcia.
Spowiedz Perfekcjonisty
Wbrew pozorom sumienie Perfekcjonisty wcale nie jest szczególnie wyczulone
na grzech. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że jest mocno zagłuszone
przez społecznego stróża moralności, czyli Urażonego Inwestora. Dlatego
spowiedz bywa dla Perfekcjonisty doświadczeniem prawie traumatycznym.
Bolesną konfrontacją z odrzucaną częścią samego siebie. Ale nie po to, by się z
nią pojednać, przeciwnie, by ją ukarać. Sakrament Pojednania staje się raczej
sakramentem wewnętrznego odrzucenia. W każdej spowiedzi Perfekcjonista
mocno postanawia poprawę. Jest zdecydowany, by do grzechu więcej nie
wracać, by spiąć się jeszcze bardziej, jeszcze bardziej postarać& (w
rzeczywistości jeszcze bardziej odrzucić to, co i tak w sobie już odrzuca).
Potem, w codziennym życiu przez kilka dni ma zwykle święty spokój, ale
wcześniej, czy pózniej pokusa powraca (zwykle któraś ze stałego repertuaru).
Perfekcjonista zaczyna coraz bardziej się kontrolować, to zaś wymaga coraz
większej koncentracji na doświadczanej pokusie i stopniowo tworzy się błędne
koło obsesji grzechu. Gdy już nie może sam bardziej się kontrolować, chwyta
się środków duchowych, które niczym magiczna różdżka mają spowodować
ustąpienie pokusy. Nerwowo odmawia Różaniec, albo Nabożeństwo Drogi
Krzyżowej& I to na jakiś czas pomaga... wzmocnić samokontrolę. Ale
wcześniej, czy pózniej odrzucona część samego siebie upomni się o swoje
prawa. Perfekcjonista znów popełnia grzech (chociaż nie wypada, chciałoby się
powiedzieć: Bogu dzięki!). To rzecz jasna napędza spiralę poczucia winy i
wewnętrznego odrzucenia. Perfekcjonista idzie do spowiedzi i cały cykl może
rozpocząć się od nowa. Znacie to?
Rzecz w tym, że droga od grzechu do wolności nie wiedzie przez
odrzucenie samego siebie! To jest droga nienawiści i poczucia winy, która
tylko zaciska pętlę grzechu. Wolność przychodzi przez oswojenie tego, co
odrzucone i stopniowe pokochanie tego, co niekochane. Głos Sumienia nie jest
głosem poczucia winy, bo prowadzi do spotkania z Bogiem, który swoją chwałę
i moc objawia właśnie w miłości tego, co wcale doskonałe nie jest. To jest
droga zbawienia. W pewnym sensie tu właśnie rozgrywa się sprawa
tzw. sądu: to co w sobie kocham, pozwalam, by kochał też Pan Bóg
oraz inni ludzie - to jest wymiar Wspólnoty, czyli Nieba. To zaś,
czego sam w sobie nie kocham, to też ukrywam przed Bogiem i
przed innymi. Nie pozwalam, by pan Bóg to we mnie pokochał,
wobec tego skazuję tę część siebie na potępienie. Droga wolności od
grzechu nie polega na niepopełnianiu złych uczynków , polega na akceptacji
własnej słabości i pozwoleniu, by i ta część była kochana i zbawiana.
Gdy to odkryjemy i pożegnamy Urażonego Inwestora, spowiedz przestanie być
doświadczeniem samooskarżenia. Odsłoni się wtedy przed nami głębia
Tajemnicy Pojednania. Jednej z najpiękniejszych modlitw, liturgii spotkania
człowieka z Bogiem, w której człowiek pozwala Panu Bogu kochać się w
całości. Nie tylko tę część wystawową , ale także swój cień. To moment, gdy
człowiek pozwala obdarować się Bogu darem świętości.
1 z 2 2010-12-15 11:11
[dzień 15] - Cukierek, albo do kąta, czyli modlitwa Perfekcjonisty | Fac... http://www.facebook.com/notes/brzytwa-po-schematach-prawdopodob...
--MR--
Materiały dodatkowe
Zachęcamy Was bardzo, byście w tym Adwencie spróbowali na nowo odkryć
głębię sakramentu Pojednania. Byście pozwolili sobie na obdarowanie
świętością. (Teraz jeszcze pewnie nie ma dużych kolejek przed
konfesjonałami, więc warto nie czekać) Dlatego dzisiaj w materiałach
dodatkowych polecamy dość szeroki artykuł o. Stanisława Morgalli SJ o
Ignacjańskim Rachunku Sumienia. Już o tym kiedyś pisaliśmy, było trochę
pytań, więc dzisiaj nieco szerzej. Artykuł znajdziecie na Deonie:
http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,78,dlaczego-
nie-lubimy-rachunku-sumienia.html
2 z 2 2010-12-15 11:11
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Filozofia i moralność kata, czyli jak się dorasta do zbrodni Rozważania na podstawie Rozmów z ka15 Przygotowanie elementów do montażu cholewekid20522 [dzień 13] Urażony Inwestor, czyli Bóg Perfekcjonistów15 taktyk prowadzących do sPrzewodnik Klucze do umysłu, czyli jak skutecznie uczyć się języka obcego24 Dzień Matki15 CIF mleczko do czyszczenia2012 01 24 10 15 09Kwiat polskiej młodzieży” wsiada do pociągu, czyli jak się jedzie na Woodstock14 [dzień 5 mat dodatkowe] Rachunek sumienia, czyli modlitwa spotkania z samym sobą15 Eksploatowanie urządzeń do wzbogacania i przeróbkiRozmowa kwalifikacyjna O czym nie wiedza kandydaci do pracy czyli sekrety rekrutujacych rozkwo (2)więcej podobnych podstron