Fotograf ślubny, cz I ogólnie o fachu fotografa ślubnego


Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
21 czerwca 2011, 21:03 Autor: Jacek Radunc
czytano: 48331 razy
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego
Fotograf ślubny - hasło, które w wyszukiwarce
Google w dniu pisania tego artykułu generuje
2,390,000 wyników (dwa miliony trzysta
dziewięćdziesiąt tysięcy!!!). Fotograf ślubny to
już nie tylko zawód, ale pojęcie socjologiczne i
społeczne. Ostatnie lata, kiedy przed ołtarzem
stanęły tysiące młodych Polaków z wyżu
demograficznego przełomu lat 70. i 80., sprawiły,
że popyt na usługi fotograficzne stał się
przyczynkiem do eksplozji tego rynku do
niespotykanych rozmiarów. Kiedy zacząłem się
interesować fotografią, internet raczkował, rynek
fotografii ślubnej zdominowany był przez tzw.
zakłady fotograficzne, a jakiekolwiek wzorce i
pomysły można było co najwyżej czerpać od
sąsiada fotografa.
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne
Fotograf z przeszłości korzystał w swojej pracy z analogowej lustrzanki, siłą rzeczy ograniczony
kosztami, jakie generował zakup negatywów (tylko 36 klatek w rolce!), ich niskimi użytecznymi
czułościami oraz niejednokrotnie własną mało rozbudzoną wyobraznią z braku inspiracji z zewnątrz.
Trudno było sobie wówczas wyobrazić sytuację, w której podczas jednego ślubnego reportażu można
będzie wykonać tysiąc i więcej ujęć, by móc z nich komfortowo wybrać trzydzieści procent końcowego
materiału. Cała analogowa postprodukcja sprowadzała się do wywołania w poniedziałek po ślubie
negatywów w zaprzyjaznionym labie i zrobienia z nich odbitek. Czy ktoś jeszcze pamięta te czasy? Nie
było też do dyspozycji tylu jasnych obiektywów, a typowy negatyw miał czułości od 100 do 400 ISO.
Koszt amatorskiego filmu oscylował w okolicach 15 zł za rolkę, a profesjonalnego  wielokrotność tej
kwoty. Pracując w kościele, w zasadzie nie miało się okazji wyłączyć lampy błyskowej, która z uwagi na
niskie czułości filmów negatywowych stanowiła główne zródło światła (w ciemnym kościele przy 400
ISO nawet obiektyw o jasności 2.8 był po prostu ciemny). Systemy pomiaru błysku były na tyle
omylne, że tylko wysoka tolerancja negatywów na błędy naświetlania ratowała zdjęcia przed katastrofą.
Witryny zakładów fotograficznych straszyły przechodniów z rzadka wymienianymi wyblakłymi
fotografiami nowożeńców w nienaturalnych pozach, na statycznych tłach typu "jelenie na rykowisku"
czy "snopek siana". Tak było jeszcze niedawno.
Rozwój fotografii cyfrowej ostatnich lat to prawdziwa eksplozja multimediów. Eldorado dla producentów
sprzętu fotograficznego, ale też dla przeciętnego zjadacza chleba, którego stać wreszcie na zakup
wymarzonego aparatu bez potrzeby zaciągania kredytu. Fotografia od zawsze była pasjonującym i
zajmującym hobby. Fotografować chciał niemal każdy, jednak w czasach PRL, które jeszcze pamiętam,
tylko elita mogła sobie pozwolić na zakup lustra, większość z nas zadowolić się musiała "małpką" z
plastikową soczewką zamiast obiektywu.
Postęp technologiczny i łatwość w dostępie do sprzętu oraz wiedzy (szybki internet, dziesiątki portali i
stron internetowych, poradniki i kursy on-line) sprawiły, że fotografem może być dosłownie każdy.
Kiedy rozejrzymy się wokół siebie, okaże się, że aparat fotograficzny posiadają niemal wszyscy,
lustrzanka przestała być sprzętem zarezerwowanym dla zawodowców, a wiedza nagle przestała być
tajemna.
Właśnie te dwa zjawiska (dostęp do sprzętu, wiedzy i wzrost popytu na fotografię ślubną) zbiegły się w
czasie mniej więcej w ostatnim dziesięcioleciu i przybierają na sile.
Wzrost popytu na usługi fotografów ślubnych spowodował w krótkim przedziale czasu podniesienie cen
tych usług. Fotografowie z radością odkryli, że chętnych jest więcej, niż mogą przyjąć. Najbardziej
topowi, można powiedzieć celebryci branży, wywindowali ceny do granic abstrakcji, nie tracąc w
początkowym okresie impetu i chętnych na ich usługi. Stali się dobrem luksusowym, a dobra luksusowe
wymykają się prostym regułom ekonomii i rządzą się swoimi prawami, odporne na dekoniunkturę. Z
kolei wzrost cen spowodował, że pokusa "by być" fotografem ślubnym stała się jeszcze większa. Jak w
żadnym innym znanym mi zawodzie fotograf ślubny startujący od przysłowiowego zera mógł bez
większego ryzyka zainwestować i odzyskać z nawiązką pieniądze w jeden ślubny sezon! Na fali
modnych od kilku lat dofinansowań dla osób bezrobotnych rozpoczynających działalność gospodarczą
zaczęły pączkować kolejne firmy z branży ślubnej, doprowadzając do nasycenia rynku. Odnosi się to nie
tylko do ślubnych fotografów, ale i konsultantów ślubnych, portali ślubnych, katalogów i usług
związanych z rynkiem ślubnym. Tak dobrnęliśmy do roku 2011. Roku rosnącej wciąż liczby zawieranych
małżeństw i zalewu rynku przez fotografów ślubnych rywalizujących nie tylko jakością, ale również
ceną.
1 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Wstęp
Czasy obecne
Współczesna amatorska lustrzanka cyfrowa generuje obraz wielokrotnie wyższej jakości niż to, co
można było "wycisnąć" z negatywu, nawet mając do dyspozycji profesjonalne laboratorium i dobry
skaner. Wykorzystanie wysokich czułości (nawet 12800 ISO) otworzyło przed fotografami nowe
możliwości pracy w trudnych warunkach oświetleniowych bez flesza, i ciężkiego statywu, tylko ze
światłem zastanym. Wykształcił się zupełnie nowy nurt fotografii nazywany modnie z angielska
"wedding photojournalism". Ambitniejsi fotografowie zaczęli garściami czerpać wzorce zza oceanu,
gdzie przemysł ślubny rozwinął się bardzo bujnie. Inwestując w drogie systemowe obiektywy i inne
akcesoria, można bez obaw fotografować "z ręki" w sytuacjach, kiedy jeszcze niedawno potrzebny był
statyw i spore doświadczenie (zdjęcie tortu o północy przy zgaszonym świetle, sztuczne ognie, ludzie
siedzący w nikłym blasku świec etc.). Sposób zapisu plików do bezstratnego i bardzo pojemnego w
informacje formatu RAW, dalsza obróbka w programach graficznych w trybie 16-bitowym, technika HDR
(High Dynamic Range) sprawiły, że doszliśmy do punktu, z którego nie ma już odwrotu. Fotografia
ślubna zmieniła się nie do poznania, a co za tym idzie fotograf ślubny również. Otworzyły się zupełnie
nowe możliwości percepcji rzeczywistości i rejestracji tego, co widzimy w sposób pozbawiony nachalnej
ingerencji, raczej z perspektywy "niewidzialnego dokumentalisty". Trudno bowiem nie zauważyć
błyskającego po oczach fotografa z ogromnym palnikiem na korpusie, w opozycji do którego znajduje
się dyskretny reporter z aparatem bez flesza.
Ludzie dotąd zawodowo fotografujący śluby musieli szybko przestawić się na nowe tory albo okopać się
na dotychczasowych pozycjach, skazując się na zawodową banicję. Wciąż spotkać można typowe
manufakturki fotograficzne z minilabem i usługami fotograficznymi pt. "zdjęcia do dokumentów w 15
minut". Jednak w moim przekonaniu nie jest to już reprezentatywna dla tego artykułu grupa
zawodowa, a raczej wyjątek potwierdzający regułę. Brutalna rzeczywistość pokazała, że największy
problem dla starszych fotografów stanowiła bariera wiedzy i technologii ze świata informatyki. W
naturalny sposób fotografia cyfrowa i cały proces pracy z cyfrowym obrazkiem łatwiej była przyswajana
przez osoby młode. Dlatego współczesny fotograf ślubny to bardziej grafik niż fotograf 
trzydziestolatek na co dzień używający komputera, który bez wysiłku wgryza się w tematykę fotografii
cyfrowej, a sam aparat pracuje nadal tak samo. W samej technice fotografowania i regułach nią
rządzących nie zmieniło się prawie nic. Aparat nadal ma migawkę, obiektyw przysłonę. Nadal, by
prawidłowo naświetlić zdjęcie, trzeba znalezć odpowiednie proporcje pomiędzy wybraną wartością
przysłony, a czasem naświetlania i czułością. Pojawiły się obiektywy ze stabilizacją obrazu, pozwalające
oszukać zasady obowiązujące do niedawna (zasada odwrotności ogniskowej, dzięki której nauczyłem się
dawno temu, jak robić nieporuszone zdjęcia). Obiektywy są doskonalsze, a aparaty nafaszerowane
elektroniką jak nigdy dotąd.
2 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
3 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne
Kim jest fotograf ślubny?
Parafrazując słowa reklamy telewizyjnej "statystyczny fotograf ślubny nie istnieje". Na potrzeby tego
artykułu spróbuję jednak nakreślić w kilku zdaniach jego charakterystykę. Będzie ona odrobinę
subiektywna, ale tego nie jestem w stanie uniknąć. W moim odczuciu przeciętny wiek fotografa
ślubnego oscyluje pomiędzy 20 a 40 rokiem życia. To osoba swobodnie poruszająca się w świecie
komputerów i internetu, która niczym z mlekiem matki wysysa z "internetowego eteru" potrzebne
informacje i wiedzę. Globalizacja rynku sprawiła, że współczesny fotograf ślubny oferuje potencjalnym
klientom bardzo zunifikowany produkt. Wszyscy mają dostęp do tych samych treści w internecie,
wszyscy piszą i spotykają się na tych samych portalach społecznościowych, a w dodatku wszyscy
pracują na tym samym oprogramowaniu graficznym, mając do dyspozycji te same narzędzia, filtry,
akcje i pesety. Ponadto wszyscy nawzajem znają swoje prace, bo przyjaznią się lub udają, że tak jest w
ramach przeróżnych forów i portali. W przekonaniu większości fotografowanie to "pstrykanie" zdjęć. Z
perspektywy amatora obserwującego fotografa ślubnego faktycznie wygląda to na dość proste zajęcie.
Współczesny aparat rzeczywiście nawet w trybie zielonym potrafi zapisać zbliżony do poprawności plik
JPG, TIF czy RAW, którego 14-bitowa dynamika ratuje wszystkie omyłki w procesie obróbki zdjęcia w
domowym studio. Fenomenem naszych czasów jest lider w obróbce grafiki bitmapowej czyli Adobe
Photoshop. Program ten funkcjonuje w naszej zbiorowej świadomości jako pewien wytrych myślowy.
Mówi się "wyszopować coś", tak jakby Photoshop był remedium na wszystko włącznie z brzydką pogodą
w dniu ślubu i zamkniętymi oczami Panny Młodej. Niejednokrotnie słyszę stwierdzenie "przecież może
to pan wyszopować pózniej....". Panuje przekonanie, że niczym w filmie o superagentach Photoshop
pozwoli fotografowi poprawić to, czego nie chciało się zrobić wizażystce czy fryzjerowi, a zagracone
mieszkanie przemieni w Wersal. Tak czy inaczej, "szopują" wszyscy. Fotograf zawodowy czy amator 
każdy ma w domu Photoshopa, zwykle w nigdy nie kończącej się wersji Trial, albo po prostu "legalnego
inaczej" ściągniętego z internetu BitTorrentem.
Fotografowie ślubni stanowią dość niejednorodną grupę zawodową. Wśród całej rzeszy znajdziemy
zarówno genialnych i wrażliwych artystów malujących światłem, jak i powielających konkurencję
rzemieślników ze sprzętem z wyprzedaży. Rozrzut jakościowy jest porażający, a co najciekawsze,
wszyscy znajdują amatorów na swoje produkty. Jak w każdej dziedzinie życia część nabywców to "łowcy
promocji" czyli klienci, dla których podstawowym kryterium decydującym o wyborze jest atrakcyjna
cena niezależnie od jakości, ale są też osoby poszukujące produktów niszowych, za wysoką cenę, która
stanowi dla nich wartość samą w sobie jako gwarancja ekskluzywności nabywanego dobra. Przy
założeniu, że nabywca takiej usługi ma pełną i rzetelną wiedzę na temat umiejętności i rzetelności
fotografa, nie ma w tym nic zdrożnego. Gorzej, jeśli niska cena oznacza w praktyce fotografa z szarej
strefy, bez doświadczenia, z kiepskim sprzętem i wiedzą zdobywaną "na żywym organizmie" podczas
kolejnych zleceń. Wówczas konkurencyjna jest tylko cena, cała reszta to gra pozorów obarczona
wysokim marginesem błędu. Klient powierzający realizację reportażu z teoretycznie najważniejszego
4 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
dnia w swoim życiu takiej osobie zamiast albumu ze zdjęciami może usłyszeć, "zdjęć nie będzie bo...
dziwnym trafem zniknęły z karty pamięci". Sprzęt fotograficzny jest równie awaryjny jak każdy inny,
nie omija to nawet segmentu najdroższych urządzeń przeznaczonych dla profesjonalistów, to gorzka
prawda o współczesnej jakości sprzętu i kontroli jakości w fabrykach. Jednak profesjonalista ma tego
pełną świadomość i jedyne, co może zrobić, to regularnie go serwisować oraz dublować wszystkie
komponenty. Dlatego na szyi wiszą dwa, a nie jeden aparaty, dlatego w torbie zamiast jednego
znajduje się kilka obiektywów, dwie lampy błyskowe, kilka kart pamięci często pracujące równolegle w
parze.
Różnica pomiędzy tanim, a drogim fotografem często jest słabo widoczna gołym okiem. Przy obecnym
zalewie fotografów przeciętny konsument może nie odróżnić zawodowca od amatora podającego się za
profesjonalnego fotografa. Dla osób z branży wydaje się oczywiste, że różnice widać gołym okiem, ale
to nieprawda. Fatalne, przypadkowe fotografie "obrobione" na szybko presetami z Lightrooma na stronie
www pseudo zawodowca kuszą soczystymi kolorami i "artystyczną" winietą równie silnie jak
"wyrzezbione godzinami" perełki liderów tego zawodu. Wiele osób nie uświadamia sobie, że klient,
oszołomiony setką ofert, może zacząć tracić zdolność obiektywnej selekcji tego, co widzi. Często
okazuje się, że klient ślubny stosuje zasadę "po co przepłacać, gdy nie widać różnicy", ponieważ on
naprawdę jej nie widzi. Zalew fotografii pseudo artystycznej (co druga strona ślubna nosi taki tytuł)
okraszonej koloryzującymi efektami i efekciarskimi dodatkami sprawił, że produkt finalny uśrednił się aż
do bólu. Warsztaty z fotografii ślubnej dla osób, które już wiedzą do czego służy przysłona w aparacie,
są katapultą do wyższego poziomu, na który wchodzi się bez wysiłku w kilkanaście godzin pod bacznym
okiem mistrza.
Stosunkowo łatwo odróżnić nieudolnego rzemieślnika od dobrego fotografa o ile ten pierwszy pracuje
aparatem z kitem w trybie P, a słowo obróbka cyfrowa sprowadza się do "trzech Z - zgrać, zapisać,
zapomnieć". Kiedy by tak zestawić obok siebie portfolio dwóch fotografów, z których jeden robi to od
niedawna, ale zdobył już trochę wiedzy, korzystając z modnych ostatnio warsztatów fotograficznych
uzupełnionych lekturą tutoriali z internetu, a drugi wykonuje podobne fotografie, jednak do swojej
wiedzy dochodził latami, a legalny biznes nie pozwala mu na zaniżenie cen w walce o zlecenia 
zaczynają się schody... Obaj bowiem oferują zbliżony jakościowo produkt za bardzo zróżnicowaną cenę.
Różnice ukryte są tam, gdzie kończy się fotografia, a zaczyna ekonomia. Osoba rozpoczynająca karierę
fotografa ślubnego szukać będzie oszczędności i "oszczędności", minimalizując ryzyko utraty płynności
finansowej; używa więc Photoshopa legalnego inaczej, fotografuje jednym korpusem, a backup i
zarządzanie ryzykiem to pojęcia jej obce.
Po drugiej stronie barykady staje fotograf, który na takie bonusy nie może już liczyć, zarabia na siebie
tym, co wypracuje, oddając część tych pieniędzy w postaci podatków i obowiązkowych ubezpieczeń.
5 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
6 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne
7 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fotograf czy fotografik, a może photografik?
Fotografik to pojęcie, które z założenia miało odróżniać artystę od rzemieślnika (ojcem tego określenia
jest, jak podaje wszystkowiedzące Google, Jan Bułhak). Tylko w polskim języku funkcjonują obok siebie
te dwa terminy, choć moim zdaniem granica się zaciera i bardzo dobrze. Fotografik w moim
wyobrażeniu to artysta, który poza warsztatem posiada talent, wrażliwość i ugruntowaną wiedzę z
zakresu historii sztuki. Jednak funkcjonowanie tych dwóch terminów, które dzielą ludzi na bardziej ART
i mniej ART, jest błędne gdyż w czasach autopromocji coraz częściej osoby absolutnie pozbawione ww.
cech nazywają siebie fotografikami, co budzi mój szczery uśmiech i dezaprobatę. Co gorsza, poza
wyświechtanym "fotografikiem" w nazwie pojawia się jeszcze kolejny potworek językowy, a mianowicie
"artystyczna fotografia ślubna". Jeśli dobrze rozumiem, artystyczna jest tylko nazwa i ma sugerować, że
ktoś jej używający oferuje produkt inny, lepszy, szczególny. Według mnie to raczej kompleksy i
poczucie niskiej wartości sprawiają, że dorabiamy sobie historię do własnej działalności, by nieco
podkręcić poziom. Jeśli ktoś wykonuje naprawdę wartościowe zdjęcia i nie ma kompleksów, to nie
potrzebuje przed nazwiskiem wpisywać "artysta fotografik". Zastanawiam się, czy w dobie digitalizacji
życia i samej fotografii nie powinno pojawić się zmutowane określenie artysty fotografa - "Photografik"
- w końcu często cały artyzm zdjęć sprowadza się do ich cyfrowej modyfikacji, co ze sztuką ma
niewiele wspólnego.
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
8 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne
Jedno- czy dwu-etatowcy
Zwykle osoby startujące w zawodzie fotografa ślubnego żartobliwie nazywane dwu-etatowcami, pracują
już na etatach, a dorabiają w weekendy do podstawowej pensji. Zanim zalegalizują działalność, obce im
będą problemy, jakie mają fotografowie, którzy wpadli już w sidła systemu fiskalnego.
Praca na etacie nie jest zła sama z siebie. Dopóki jest się w stanie bez utraty zdrowia, robić jedno i
drugie - czemu nie, uważam, że warto. Praca na etacie daje stabilizację i pewność, że w chudych
miesiącach zimowych nie zabraknie pieniędzy w portfelu, a nie ma nic bardziej deprymującego, niż
długotrwały brak zajęcia. Jednocześnie jednak pracodawca ma prawo oczekiwać od pracownika stu
procent wydajności i skupienia, a nie spania pod biurkiem w poniedziałek po wyczerpującym weselu na
końcu Polski. Warto o tym pamiętać, decydując się na jedno i drugie. Nie każdy ma pracę, która
pozwala mu bezkarnie udawać, że pracuje, w sytuacji kiedy nie ma już sił na nic po całonocnym
maratonie przed Photoshopem.
Nie ma złotej zasady, jakie rozwiązanie jest optymalne. Są osoby na tyle zdyscyplinowane, że potrafią
pogodzić pracę na etacie z własnym weekendowym biznesem. Realnie ma na to szansę pracownik
biurowy, najlepiej w administracji państwowej, gdzie praca kończy się o stałej porze i nie ma ryzyka
wyjazdów służbowych w soboty. Z pewnością podołanie obowiązkom zawodowym w przypadku dużej
korporacji to już abstrakcja, a ryzyko częstych wyjazdów służbowych, szkoleń itp. może pogrzebać
naszą karierę w kilka miesięcy. Nieustająca dynamika rynku ślubnego każe z dużym dystansem
rozważać decyzję o rzuceniu wszystkiego dla kariery fotografa ślubnego. Ekonomia zna pojęcie
dywersyfikacji, które również w przypadku tej branży warto wziąć sobie do serca. Uzależnienie własnych
dochodów od jednego zródła może w skrajnym przypadku doprowadzić do dramatu i spadku dochodów
poniżej minimum egzystencji. Niemniej kiedy zaczyna się poważnie traktować swoje dotychczasowe
hobby, okazuje się, że realizacja zlecenia w sobotę to nie jest koniec, ale początek fotograficznej orki.
Nawet jeśli wykonuje się reportaż blisko miejsca zamieszkania, nawet jeśli obróbkę sprowadzi się do
kilku szybkich kliknięć w Photoshopie, to często okaże się, że zaczyna się za nami ciągnąć ogon
nieterminowo oddanych zleceń, a klienci po prostu tracą cierpliwość.
Niezadowolony z obsługi klient, pomimo świetnie zrobionych zdjęć, nie poleci Was już nigdy nikomu!
Dobrze wykonane zlecenie to czas poświęcony na reportaż (zwykle 8 12 godzin w dniu ślubu) + sesja
plenerowa np. w niedzielę lub w środku tygodnia kiedy jesteśmy w pracy + postprodukcja, która
zależnie od umiejętności i chęci zajmuje kolejne cenne godziny przy komputerze. Po kilku zawalonych
weekendach nasz organizm zaczyna się buntować, żony i mężowie zresztą też...
Pewnego dnia zmęczenie i brak czasu na odpoczynek zaowocują serią fatalnych błędów, które albo będą
końcem naszej etatowej kariery, albo ledwie rozpoczętej kariery fotografa ślubnego. Praca  na swoim",
czyli najczęściej w formie działalności gospodarczej, to komfort, na który nie każdego stać. Wbrew
pozorom, poza oczywistymi kosztami prowadzenia firmy, których uniknąć się nie da (podatki,
ubezpieczenia, promocja, inwestycje etc.), jest to też zupełnie inny rodzaj organizacji własnego życia.
Nie ma szefa, ale jest klient, który nas rozlicza i jest najsurowszym recenzentem. Nie ma stałych godzin
pracy od siódmej do piętnastej, ale jest praca do wykonania i nie da się jej wrzucić na dno szuflady w
biurku, by nabrała mocy urzędowej. Po pewnym czasie okazuje się, że nawet w niedzielę trudno pozbyć
się natrętnej myśli, ze zdjęcia czekają, aż ktoś do nich usiądzie i je obrobi. Własna firma wymaga
troskliwej opieki i uwagi przez cały czas, kiedy ją prowadzimy. Owszem jest się samemu sobie panem,
9 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
nie ma konfliktów z przełożonymi ani tzw. głupiego szefa, jednak w relacjach biznesowych z
potencjalnymi klientami elektryzujące sytuacje zdarzają się równie często. Należy pamiętać też o tym,
że to nie sprzedaż pieczywa ale usługa obarczona wysokim ryzykiem, której odbiór ma ogromny
ładunek emocjonalny i niestety subiektywny. Każda krytyka czy grymas klienta odbiera się bardzo
osobiście, i  wiem, co piszę  niezależnie od tego ile zarobiło się na reportażu ślubnym, najważniejsze
jest jedno zdanie na koniec  podoba nam się to, co zrobiłeś".
Kiedy pozycja w wyszukiwarce leci na łeb na szyję, a pseudo koledzy z Facebooka dręczą opowieściami
o swoich wysokobudżetowych zleceniach, pojawia się refleksja i myśl, czy własny biznes na pewno jest
tym, do czego jesteście stworzeni.
Warto też wspomnieć o jeszcze jednym zjawisku. Spora grupa fotografów ślubnych swoją poważną
legalną karierę rozpoczęła dzięki pieniądzom z dofinansowania dla osób rozpoczynających działalność
gospodarczą. Przez kolejne dwa lata od chwili kiedy zaczynają swoją fotograficzną karierę nie muszą
martwić się o konkurencyjność na rynku fotografii ślubnej. Sprzęt kupiony z bezzwrotnych
dofinansowań zarabia na siebie od pierwszego uderzenia migawki (nie ma się co amortyzować), a niski
ZUS daje możliwość oferowania swoich usług po dumpingowych cenach. Tak oto z jednej strony
dofinansowania dały szansę na własny biznes osobom bezrobotnym, z drugiej strony dorżnęły w moim
odczuciu sporą część funkcjonujących na granicy opłacalności firm fotograficznych, dając impuls do
rozwoju na swój sposób nieuczciwej konkurencji na rynku fotografii ślubnej. Obecnie jesteśmy
świadkami sytuacji, kiedy rynek powoli nasyca się, a niedawne eldorado przechodzi do historii.
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
10 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne
Plusy i minusy zawodu
Nie ma zawodu pozbawionego wad. Nie ma sytuacji, kiedy coś jest w stu procentach dobre lub złe.
Każda forma pracy zawodowej pociąga za sobą pewne konsekwencje w bliskiej i dalekiej perspektywie.
Kiedy pracuje się dla kogoś, kończąc pracę, wie się, że od teraz jest czas dla siebie, czas wolny, który
11 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
można wykorzystać w dowolny sposób. Kiedy zrobi się coś nie tak, kończy się burą albo naganą w
aktach, czasem szef zabierze premię, ale rzadko z powodu niedużego uchybienia straci się definitywnie
pracę. Zwykle by tak się stało, trzeba się postarać. Kiedy będąc właścicielem, popełnisz błąd,
zapomnisz o podatku lub, co gorsza, zataisz dochody  masz naprawdę prze-ki-cha-ne! Nie ma nikogo,
na kogo możesz zrzucić odpowiedzialność. Nie ma złego i głupiego szefa służbisty, nie ma wrednej
koleżanki z pracy, która rywalizuje o awans i robi podkopy w Twojej karierze. Jest tylko prosta i brutalna
relacja Ty kontra klient i cokolwiek zrobisz, przyniesie skutek prędzej czy pózniej.
Kiedy jednak rano we własnym domu oglądasz, co nowego na Facebooku, pijesz swoją ulubioną kawę,
kot mruczy, a wentylator w twoim kompie cicho szumi, wiesz, że nie chcesz robić nic innego. Taka jest
prawda o tej pracy. Kiedy jest się na fali, kiedy czujesz zadowolenie, że robisz coś dobrze, a
potwierdzają to zadowoleni klienci, nie ma takiej siły, która wtoczy cię ponownie w system. Nie ma
powrotu do Matrixa, przynajmniej na razie.
Plusy:
rodzina na swoim (jesteś w domu, widujesz dzieciaki i ukochanego kota, psa czy papugę),
pełna kontrola nad tym, co robisz ze swoim życiem,
dostajesz to, na co zapracujesz, w teorii tyle, ile chcesz i ile zechcą ci zapłacić inni,
poświęcasz czas tylko na pracę dla siebie, co z pewnością jest budujące i stymulujące,
bierzesz urlop, kiedy masz ochotę (w praktyce tylko zimą),
odczuwasz satysfakcję, kiedy cię chwalą za dobre zdjęcia,
łączysz przyjemne z pożytecznym, fotografując, a przecież to Twoja pasja, pamiętasz?
to ty decydujesz o własnej drodze i stylu, który uczyni cię rozpoznawalnym albo nijakim (do
wyboru do koloru),
nie musisz prosić żony/męża o zgodę na kupno kolejnego aparatu, w końcu to inwestycja, musi
się zgodzić (choć dotyczy to głównie panów bo są strasznymi gadżeciarzami),
poznajesz wartościowych ludzi i twoje horyzonty znacznie się poszerzają, choć w czasie zlecenia
nie ma niestety zbyt wiele czasu na pogawędki z nowymi znajomymi.
Minusy:
jest dobrze tylko wtedy, kiedy jest dobrze,
kiedy coś pójdzie nie tak, nie ma na kogo zrzucić odpowiedzialności za własne błędy i
zaniedbania,
nie da się skutecznie oddzielić pracy od życia domowego (chyba, że masz studio poza domem i
potrafisz na kilka godzin wyłączyć w sobie program  właściciel" w głowie),
jeden poważny błąd może zakończyć Twoją karierę (w dobie internetu rozwścieczona
forumowiczka zrobi z twojego życia piekło),
żyjesz w napięciu podsycanym przez pseudo kolegów z branży (np.: "ja to mam czterdzieści
zleceń na 2011, a Ty ile masz...?"),
kiedy w połowie sezonu masz już dość, wiesz doskonale, że nie ma zmiłuj, pracujesz dalej,
awaria dysku twardego ze zdjęciami z poprzedniej soboty może być przyczyną Twojej
nieplanowanej emigracji do Nowej Zelandii...
Profesjonalny fotograf ślubny (prawdy i mity)
rzadko kiedy fotograf ślubny to prawdziwy artysta. W najlepszym przypadku jest ambitnym
rzemieślnikiem z odrobiną bożej iskry (czyt. talentu),
praca fotografa ślubnego, który poważnie traktuje to, co robi, nie jest łatwa, a przyjemna bywa
tylko czasami. W zamian generuje stresy jak mało która; w dodatku jeden błąd może zakończyć
karierę lub poważnie nią zachwiać,
nie wystarczy "jakiś" aparat i tryb A, żeby dobrze wykonać swoją pracę i brać od ludzi za to
pieniądze, patrząc im w oczy,
nie wystarczy mieć, by być. Poza sprzętem potrzeba lat doświadczeń i wyczucia, by odnalezć się
w każdej sytuacji.
12 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
13 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Fot. Elwl l Jacek Radunc www.Lovelyweddlng.pl
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne
Zawód wysokiego ryzyka (jak minimalizować potencjalne zagrożenia)
Często od zespołów muzycznych, które spotykam podczas realizacji reportaży, słyszę opinie: "ty to
masz fajną pracę, tylko sobie pstrykasz i za chwilę lecisz do domu, a my tu musimy grać do czwartej
rano". Trudno niestety polemizować z taką obiegową opinią. Z boku patrząc, fotograf biega na prawo i
lewo, wygina się i strzela lustrem, ma się wręcz wrażenie że zdjęcia robią się same... Perspektywa
zmienia się, kiedy stoi się z aparatem w ręku, a nie patrzy z boku. Każde zlecenie to pole minowe.
Każdy klient to inny człowiek, w dodatku zdenerwowany sytuacją lub podekscytowany tym, co
niebawem nastąpi. Kiedy podchodzi się do tematu z dziecięcą niefrasobliwością jest to praca jak każda
inna, lekka i przyjemna. Kiedy ma się już trochę dystansu i perspektywę, by spojrzeć wstecz, okazuje
się, że fotograf ślubny jest trochę jak saper  "myli się tylko raz". Specyfika tej pracy polega na tym, że
niczego nie da się zaplanować, a jednocześnie ranga wydarzenia nie dopuszcza w ogóle opcji, że coś
może nie wyjść. Może nie wyjść innym, ale nie nam! To dlatego na ślubach zdjęcia robi zawodowy
fotograf, a nie kuzyn pana młodego, który tydzień wcześniej kupił sobie lustrzankę. To dlatego państwo
młodzi gotowi są wyłożyć niemałe często sumy na fotografa ślubnego, by zagwarantował im, że
otrzymają piękną pamiątkę.
Warto uświadomić sobie, że każda życiowa sytuacja, która przytrafi Wam się w tygodniu, może Was
skutecznie unieruchomić na nadchodzący weekend. Nie trzeba do tego brawurowej jazdy motocyklem
ani akrobacji na rowerze, ale wystarczy złamana ręka, poważne zatrucie pokarmowe czy anulowany
odlot samolotu z wakacji, które zaplanowaliście w tygodniu przed ślubem. Dlatego odpowiedzialność i
przewidywanie skutków swojego działania jest tak ważne w tej pracy. Nam nie wolno popełniać błędów,
nie możemy zachorować ani ulec wypadkowi ze swojej winy. To niedopuszczalne i brzemienne w
skutkach sytuacje, które z dużym prawdopodobieństwem będą miały swój finał na sali sądowej.
Czy zastanawiacie się czasem, jadąc na zlecenie dwieście kilometrów od domu, co zrobicie, kiedy wasze
auto wyląduje w rowie, albo silnik stanie nagle i odmówi współpracy?
Co powiecie klientowi, który czeka na was w domu, kiedy z ciężkim zatruciem pokarmowym wylądujecie
w szpitalu, bo poprzedniej soboty objedliście się na weselu tortem z salmonellą?
Można się usprawiedliwiać przed samym sobą, ale kiedy po drugiej stronie znajduje się rozżalony (i
słusznie) klient, który nie będzie mieć upragnionej pamiątki ze ślubu, zaczyna się dramat. Może warto
wówczas pomyśleć o ubezpieczeniu OC, aby jeden "położony" ślub nie był początkiem końca waszej
kariery, a może i wygodnego życia?
14 z 15 2015-08-15 15:09
Fotograf ślubny, cz. I - ogólnie o fachu fotografa ślubnego http://www.swiatobrazu.pl/fotograf-slubny-cz-i-ogolnie-o-fachu-fotogra...
Kiedy w takiej sytuacji nie jesteśmy w stanie zrealizować zlecenia, nie tylko ryzykujemy karierę, ale
również nie zarabiamy. Kiedy złamana w kilku miejscach noga wymaga leżenia na wyciągu przez dwa i
więcej miesięcy, może się okazać, że nie zarobiliśmy ani złotówki, a odszkodowania przewyższają
wartość tego, co posiadamy. Dlatego zawsze staram się uwrażliwiać każdego, z kim rozmawiam, na ten
problem. Oczekuje się od nas rzetelnej pracy i gwarancji, że tę pracę wykonamy. Zawsze kiedy zbyt
mocno wciskacie pedał gazu, pomyślcie o tym. Jednak dojechać na ślub to połowa sukcesu. Zanim to
się stanie, warto poświecić odpowiednio dużo czasu na przygotowanie siebie i sprzętu, ale o tym w
następnym artykule.
Legenda, czyli fotograficzny slang fotografów nie tylko ślubnych
W tekście często pojawiły się sformułowania, które osoby spoza branży fotograficznej uznają za
dziwaczne lub niezrozumiałe. Podkusiło mnie więc, by spisać je w postaci legendy:
bazooka - profesjonalne kamery video używane przez anty-kamerunów
błyskanie - praca z lampą błyskową
dziura (duża, mała) czyli otwór przysłony, obiektyw ma np. dużą dziurę (jasny) - mówi się "na
jakiej dziurce to było robione?"
fotoziutek - fotograf ślubny, którym straszy się w branży, symbol złego smaku i bylejakości
glaca - technika obróbki zdjęć, głównie portretów PM polegająca na totalnym zatarciu
szczegółów skóry, przez co modelka wygląda jak wykonana z wosku lub porcelany
golarka - amatorskie kamery video używane przez kamerunów
kamerun - operator kamery, kamerzysta, określenie pejoratywne analogicznie jak fotoziutek
KIT - obiektyw kitowy, czyli taki jaki dołącza producent do sprzedawanego aparatu
kotlecista - niestety przeważnie odnosi się do fotografa ślubnego, specjalizującego się w
fotografowaniu ludzi podczas konsumpcji
lustro - lustrzanka, aparat fotograficzny posiadający lustro i pryzmat
małpka - aparat kompaktowy (inaczej bezmózg)
mydło - zdjęcie nieostre, zamazane, zwykle mówi się, że jakiś obiektyw mydli (daje nieostry
obraz)
olek - aparat firmy Olympus
PM - Panna Młoda, Pan Młody lub Państwo Młodzi
puszka - aparat fotograficzny, a dokładniej body, czyli korpus aparatu
rawowanie - obróbka zdjęć zapisanych w formacie RAW
Sabina/Sabinka - lampa błyskowa Nikona, jej nazwa rozpoczyna się od "SB" stąd SaBina
słoik - potocznie obiektyw, inaczej denko od butelki albo po prostu szkło
spawarka - lampa błyskowa
szklarnia - nasza kolekcja szkieł, czyli obiektywów
ślubokręt - patrz kamerun
śrubokręt - system ustawiania autofokusu za pomocą tzw. śrubokręta
wyszopować - dokonać korekty w programie Photoshop, często odnosi się do usuwania
zbędnych szczegółów w zdjęciu (lampa wystająca z głowy lub poroże nad głową pana
młodego...)
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. II - praca fotografa ślubnego krok po kroku
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. III - przygotowania do ceremonii
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. IV - ceremonia
Czytaj także: Fotograf ślubny, cz. V - przyjęcie weselne
www.swiatobrazu.pl
15 z 15 2015-08-15 15:09


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Fotograf ślubny, cz III przygotowania do ceremonii
Fotografia ślubna etapy pracy podczas ceremonii ślubnej, cz I
Fotografia ślubna etapy pracy podczas ceremonii ślubnej, cz II
Fotografia ślubna etapy pracy podczas ceremonii ślubnej, cz IV
Fotografia ślubna zdjęcia w plenerze, cz II
Fotografia przyrodnicza w kolorze, cz I
Marian Schmidt przedstawia zasady kompozycji i treści w fotografii, cz II
Fotografia barwna podstawy, cz I
Fotografia nocna i przy słabym świetle Tony Worobiec cz 1
Kompozycja w fotografii krajobrazu, cz 1 Podstawy
Fotografia aktu oświetlenie, cz II
Fotografia ślubna zdjęcia w plenerze, cz I
21 nawyków fotografów, którzy odnieśli sukces, cz I
Fotografia barwna podstawy, cz II
Fotografia przyrodnicza w kolorze, cz II
Marian Schmidt przedstawia zasady kompozycji i treści w fotografii, cz I
21 nawyków fotografów, którzy odnieśli sukces, cz II
Czarno biała ciemnia fotograficzna cz II obróbka błon Robert Urbański

więcej podobnych podstron