Budujemy studio   FCM MUZYK




Budujemy studio - FCM MUZYK











 
 

 



Budujemy
studio










 
SPIS:
CZĘSTOTLIWOŚCI
WYSOKIE
CZĘSTOTLIWOŚCI
NISKIE
ROZMIESZCZENIE
MONITORÓW
WYLICZAMY
MIERZYMY
KOREKTOR
METODY
AKUSTYCZNE
PRZEWODY,
WTYKI, KABELKI...
POZIOM
SYGNAŁU
SYMETRYCZNE
A NIESYMETRYCZNE
PĘTLE
MAS
KROSOWNICA
KARLE
POŁĄCZENIOWE
MIKSER
MIKROFONY
WEJŚCIA
LINIOWE
POZIOM
SYGNAŁU
WEJŚCIA
I WYJŚCIA INSERTOWE
WYJŚCIA
MIKSERA
PODŁĄCZENIE
PROCESORÓW EFEKTÓW
      Sprzęt
studyjny staje się coraz bardziej dostępny. Stale rosnąca jakość i
malejąca cena "amatorskiego" sprzętu nagraniowego w połączeniu z
niezmienionym od prawie dwudziestu lat standardem końcowe go produktu,
jakim jest płyta CD, umożliwia w zaciszu domowym produkcję w pełni
profesjonalnych pod względem technicznym nagrań. Jednak możliwość
uzyskania zadowalających parametr6w technicznych to nie wszystko naszym
"produktem" jest muzyka, która aby dotarła do dużej grupy słuchaczy oprócz
ładunku emocjonalnego musi po prostu "dobrze brzmieć". Niestety, tak jak
sprzęt całkowicie wystarczający do tego typu produkcji spotyka się coraz
dostępniejszy, a i ze słyszeniem i umiejętnościami technicznymi też nie
jest najgorzej, to sposób instalacji i rozmieszczenia poszczególnych
elementów studia (nie bójmy się tego słowa, nawet jeżeli jest to tylko
małe, skromne pomieszczenie koło pralni w piwnicy szeregowca) po prostu
"woła o pomstę do nieba". W niniejszym artykule mamy zająć się m.in.
zagadnieniami związanymi z akustyką reżyserki. Na początek niezbędne
wydaje się jednak krótkie wprowadzenie, obejmujące zagadnienia sprzętowe.
Do słuchania potrzebne są głośniki, czy też dokładniej zestawy głośnikowe.
Niestety, nawet w początkowym etapie działalności niezbędne wydaje się
zainwestowanie w coś lepszego, niż tradycyjne "altusy" na szczęście cena
profesjonalnych monitorów studyjnych nie jest kosmicznie wysoka. Dotyczy
to szczególnie interesujących nas modeli near-field, czyli bliskie go
pola, których cena nie jest tak wysoka, jak mogłoby się wydawać
proponuję sprawdzić. Choć będące standardem zestawy głośnikowe NS 10 na
pierwszy rzut oka nie różnią się zbytnio od starych kolumn od radia
"Elizabeth", to zaręczam, że różnic jest sporo i w pełni uzasadniają one
różnicę cenową. Przede wszystkim moc maksymalna nierzadko przekracza ona
100 W! Oczywiście nikt rozsądny nie "ładuje" tyle w "jamaszki" (czyżby?),
ale duża moc zapewnia odpowiedni margines bezpieczeństwa i utrudnia
(chciałem napisać uniemożliwia, ale to nieprawda) przepalenie głośników
wysokotonowych. Drugą cechą odsłuchów studyjnych jest w miarę szerokie
pasmo przenoszenia przy bardzo małej nierównomierności oraz małe
zniekształcenia. Ubocznym efektem wyrównanego pasma przenoszenia jest
niższa, niż w zestawach domowych czy nagłośnieniowych efektywność, co
tłumaczy konieczność większych mocy wzmacniacza. Niskie zniekształcenia i
w pewnej mierze mniejsza efektywność odpowiadają natomiast za złudzenie
polegające na tym, że ogólnie monitory studyjne są "ciche". Ucho ludzkie
identyfikuje głośność ze zniekształceniami i dlatego właśnie kuchenny
pół-watowy radio-budzik jest "głośniejszy" niż zestawy NS-1 O zasilane
mocą 50 watów tylko miernik ciśnienia akustycznego (lub sąsiad!) mogą
wyprowadzić nas z błędu. Zestawy studyjne nie służą do słuchania muzyki
dla przyjemności, za to nie męczą słuchu i umożliwiają długą pracę,
gwarantując w miarę jednorodny obraz dźwiękowy na początku i pod koniec
sesji nagraniowej.      Dlaczego potrzebne
nam są odpowiednie zestawy głośnikowe? Dla tego, że musimy dokładnie
słyszeć co robimy tak jak trudno jest prowadzić samochód z całkowicie
zaparowaną przednią szybą, tak trudna będzie ocena proporcji i brzmienia
realizowanego przez nas nagrania przy pomocy głośników, które nie pokazują
nam wszystkiego. Istotne jest tu nie tylko szerokie pasmo przenoszenia,
ale przede wszystkim równo mierność charakterystyki w paśmie przenoszenia
takie głośniki niczego nie podbijają ani nie osłabiają i nie musimy
korygować nieistniejących anomalii. Można oczywiście pracować na starych
znanych zestawach głośnikowych pamiętając jednak o tym, że czego one nie
odtworzą, tego nie usłyszymy za miast "na ucho" pracować będziemy musieli
częściowo "na oko".Dobrym rozwiązaniem są aktywne zestawy głośnikowe,
czyli zestawy uzupełnione wzmacniaczami mocy. Umożliwia to dobranie mocy
innych parametrów wzmacniacza do zastosowanych w zestawie głośników i przy
zastosowaniu technologii bi-amping minimalizację zniekształceń ogólnie
lepsze brzmienie. Często jednak tańszym wyjściem, wykorzystującym być może
posiadany już sprzęt, będzie rozwiązanie tradycyjne. Do zasilania
pasywnych zespołów głośnikowych potrzebny jest zewnętrzny wzmacniacz mocy.
Najlepsza będzie zwykła końcówka mocy z regulacją głośności, ostatecznie
może być wzmacniacz hi-fi. Warunkiem jest niekorzystanie z korekcji barwy
tonu ani z przycisków typu "kontur" najlepiej jest, jeżeli barwę tonu
można pominąć odpowiednim przełącznikiem, jeżeli nie, to ustawmy gałki no
"zero" i zapomnijmy o ich istnieniu. Duże znaczenie dla kom fortu i
bezpieczeństwa pracy ma moc wzmacniacza musi być ona wystarczająco duża,
aby utrudnić nam przepalenie głośników wysokotonowych. Tak, to nie pomyłka
o uszkodzenie głośników dużo łatwiej przy zbyt małej niż przy zbyt dużej
mocy wzmacniacza! Jeżeli moc wzmacniacza jest niewystarczająca, to przy
głośnym słuchaniu łatwo o przesterowanie wzmacniacza mocy, co w przypadku
tranzystorowych końcówek objawia się prawie idealnie prostokątnym sygnałem
wejściowym. Taki sygnał ma nienaturalnie dużą zawartość wysokich
harmonicznych i stąd tylko krok (czy też raczej sekunda) do przepalonej
cewki głośników wysokotonowych. Pamiętajmy bowiem, że głośniki studyjne
odtwarzają dźwięki dopiero poddawane obróbce barwowej i dynamicznej, w
związku z czym łatwa o niespodziewane przesterowania nawet przy zachowaniu
odpowiedniej ostrożności.Zestawy głośnikowe z końcówką mocy, końcówka
mocy z mikserem, mikser z magnetofonem, instrumentami czy komputerem
wszystko to połączone jest jakimiś kablami. Właśnie jakimiś! Nie
jesteśmy na szczęście czasopismem audiofilskim (choć i audiofile nas
czytają) i nie musimy zajmować się "rozegranymi" kablami ba 200 zł za
sztukę (ilość zer przy cenie zależy zresztą od wielu czynników, z których
kolor jest również istotny, ale... nie bądźmy złośliwi), ale to, co widuję
w różnych miejscach to po prostu tragedia! Tam, gdzie ekranowane, kable
powinny być ekranowane wszędzie a nie tylko z boku. Tam, gdzie płyną "duże
prądy", kabel musi być grubszy może niekoniecznie jak udo, ale resztki
radzieckiego przedłużacza to też przesada (hmm, to u mnie w domu cle
wiadomo, że szewc... i tak dalej). Na początku działalności wszystko jest
jeszcze po japońsku jako-tako. Problemy pojawiają się później. Każde
studio rośnie szybciej, niż jego właściciel sobie w najśmielszych snach
wyobrażał, a konieczność natychmiastowego podłączenia nowego "bajeru" jest
tak duża, że na bok idą "przesądy" o złej jakości kabla słuchawkowego oraz
koreańskich przelotek i... tak to już zostaje. Prawdą jest, że odpowiednie
wtyki i przewody są drogie, a ich wykonanie niemożliwe, trudne lub
przynajmniej czasochłonne, ale systemy dwudziestoczterobitowe naprawdę
"kiepsko się czują" napędzane kabelkiem cinch mały Jack stereo,
pochodzącym z wyposażenia karty dźwiękowej, która kosztowała mniej, niż
taki kabel sam kosztować po winien. Dodatkowy problem stanowi mnogość
typów wtyków i gniazd radzi to nieprzepartą pokusę używania wszelkiego
rodzaju przelotek. Same przelotki to nic złego, sam ich używam, ale
pamiętajmy, że są one przeznaczane da połączeń tymczasowych a nie
permanentnych styk jest pewny dzisiaj, ale za miesiąc? W kurzu? Dotyczy
ta w szczególności przelotek mały-duży jack stereo, często używanych przy
podłączaniu kart dźwiękowych. Stwarza to okazję do uszkodzeń, a poza tym
czy to tak trudno uświadomić sobie, że kablem o ekranie cieńszym, niż
żarty o blondynkach, nasz sygnał przechodzi wielokrotnie we wszystkie
strony? W takich instalacjach przydźwięk sieciowy )50 Hz czyli dźwięk G
skąd my to znamy?) wcale nie jest spowodowany stosowaniem niesymetrycznych
połączeń, tylko bez obrazy głupotą i lekceważeniem podstawowych zasad
higieny studyjnej przez właściciela.Jak wygląda typowe "studio" czy
też jego "reżyserka" wszyscy wiemy. Opakowania od jajek, lub w przypadku
rozwiązań "profesjonalnych" wykładzina podłogowa na ścianach pełen
półprofesjonalizm. Na szczęście najczęściej stosowanym rodzajem zestawów
głośnikowych są zestawy typu "near-field", czyli po naszemu bliskiego
pola. Takie "kolumienki" przeznaczone są do pracy w bezpośredniej
bliskości słuchacza )stąd nazwa) i w mniejszym czy większym stopniu
"ignorują" na szczęście charakterystykę częstotliwościową pomieszczenia
właśnie to )oraz cena) jest powodem ich popularności. W dodatku
przenoszenie najniższych częstotliwości jest delikatnie mówiąc umowne, co
w znakomity sposób likwiduje problemy związane z akustyką "reżyserki". O
skrajne częstotliwości niech się martwią inni przy masteringu.
Najważniejsze, aby "dobrze brzmiało". I słusznie, ale co robić, jeżeli
masteringu nie będzie, albo właśnie ma miejsce? Tylko właściwa adaptacja
akustyczna pomieszczenia lub przynajmniej świadomość anomalii umożliwi
uniknięcie podstawowych błędów pod czas zgrania czy masteringu. Daje się
to we znaki szczególnie przy korzystaniu również z "dużych" odsłuchów i
uwidacznia podczas odsłuchiwania naszych produkcji na innym sprzęcie w
innym pomieszczeniu szczególnie miażdżące jest porównanie z komercyjnymi
produkcjami ze "zgniłego zachodu". Jak uniknąć tego rodzaju rozczarowań
lub przynajmniej przygotować się na nie?Zwykle artykuły poświęcone
omawianemu w tej części zagadnieniu najczęściej skupiają się na omawianiu
rozmiarów i proporcji rozmiarów reżyserki. Niestety bardzo często zapomina
się, że w większości przypadków nasz wpływ na te parametry jest niewielki,
a na wet.., żaden możemy co najwyżej w tym po mieszczeniu studia nie
zbudować, ale oznacza to, że studia nie zbudujemy wcale, bo jest to jedyne
dostępne pomieszczenie... Pozostaje nam więc przejść od razu do następnego
etapu, którym jest minimalizacja problemów związanych z niedoskonałymi
proporcjami i wymiarami pomieszczenia, w którym nasza reżyserka i tak
powstanie.      Niestety bardzo często zbyt późno
okazuje się, jak ważna jest adaptacja akustyczna po mieszczenia. Ma to
miejsce najczęściej pod czas odsłuchiwania naszych nagrań u znajomych lub,
co gorsza, u potencjalnego kontrahenta okazuje się wtedy, że albo
pomyliliśmy kasety albo, niestety, nasze wypieszczone zgra nie tak właśnie
brzmi buczy, syczy, ale basu nie ma... Niestety tylko neutralnie
brzmiące pomieszczenie, które nie "koloruje", nie podbarwia ani nie
osłabia w istotnym stopniu żadnej częstotliwości umożliwia realizację
nagrań, które w miarę podobnie brzmią w różnych warunkach. Musimy w czasie
realizacji wiedzieć, czy "ta" ilość basów wynika z naszej świadomej
działalności, czy jest efektem rezonansów po mieszczenia i nieświadomej
próby korekcji tego zjawiska. Problemy mażemy napotkać również w zakresie
wyższych i średnich częstotliwości na szczęście, tego typu anomalie
łatwiej usunąć i łatwiej z nimi walczyć podczas zgrania, choćby przez
częste porównywanie ze znanym nagraniem. Prawdziwe problemy powodować może
za kres niższych częstotliwości, niestety trudniejszy do skorygowania
zarówno podczas projektowania i budowy, jak i podczas
zgrań.      Zanim przejdziemy do konkretnych
rozważań, pozwolę sobie zapoznać szanownych Czytelników z pewną analogią.
Wydaje mi się bowiem, że w ten sposób łatwiej będzie nam zrozumieć
problemy związane z adaptacją akustyczną pomieszczeń. Otóż, mam nadzieję,
że każdy wie, jak brzmią skrzypce i kontrabas grane techniką pizzicato, to
znaczy szarpane palcami )nie musi to być brzmienia prawdziwe go
instrumentu, mażemy posłużyć się barwą z instrumentu klawiszowego, nawet
General MIDI). Słyszymy, że dźwięk skrzypiec jest krótki, natomiast
kontrabasu długi, lub nawet bardzo długi a przecież materiały użyte do
budowy instrumentów i strun są w zasadzie identyczne, a palec też tak samo
miękki. Okazuje się bo wiem, że aby stłumić dźwięk o niskiej
częstotliwości, trzeba go "przytrzymać" czymś miękkim i tłumiącym na dużo
większym odcinku, niż dźwięk wysoki, a w dodatku wymaga to duża większej
siły )w tym przypadku od grającego). Taka analogia pozwoli, mam nadzieję,
uświadomić sobie problemy związane z tłumieniem różnych częstotliwości
tak, jak do tłumienia w zakresie wyższych częstotliwości wystarczy gąbka
lub parę warstw wykładziny dywanowej, tak niskimi częstotliwościami nie
pójdzie nam niestety tak łatwa...Różne częstotliwości odpowiedzialne
są za różne problemy związane z odsłuchem. Generalnie za częstotliwość
graniczną między "górą" a "dołem" możemy przyjąć częstotliwość 300 Hz.
Powyżej tej częstotliwości doskonale zdają egzamin "tradycyjne" materiały
tłumiące, poniżej trzeba sięgnąć po bardziej skomplikowane )i kosztowne)
metody. Przypomnijmy też jeszcze, że choć najczęściej nie mamy wielkiego
wpływu na rozmieszczenie głośników, gdyż wynika to zwykle z konieczności
spełnienia wielu rodzin no-ergonomicznych warunków, to jednak sposób
usytuowania zestawów głośnikowych ma duże znaczenie. Przede wszystkim
powinniśmy starać się zachować symetrię osiową, ponieważ zdecydowanie
polepszy to lokalizację w panoramie stereo. Drugim ważnym elementem jest
wpływ bliskości płaszczyzn )czyli ścian) na prze noszenie najniższych
częstotliwości: bliskość jednej ściany wzmacnia trochę, dwóch bardziej, a
trzech )czyli w kącie przy suficie lub podłodze) wzmacnia jeszcze bardziej
niskie częstotliwości. Wniosek stąd oczywisty i smutny zestawy
głośnikowe powinny być oddalane od miejsc, gdzie najchętniej byśmy je
widzieli, czyli od ścian i przede wszystkim od rog6w pomieszczenia. W
naszych małych wygospodarowanych nadludzkim wysiłkiem pomieszczeniach
warunek ten jest bardzo trudny do spełnienia, pamiętajmy więc chociaż o
tym, że każdy centymetr się liczy.CZĘSTOTLIWOŚCI
WYSOKIEW zakresie tych
częstotliwości czeka nas krótka i zakończona zwycięstwem walka ze
zjawiskiem zwanym "early reflections", czyli z odbiciami. Dlaczego chcemy
walczyć z tymi częstotliwościami? Odbicia dźwięku od różnych gładkich
powierzchni powodują zakłócenie panoramy dźwiękowej oraz powodują
powstawanie ogól nie rzecz biorąc "hałasu". Mamy tu do czynienia z falą
dźwiękową o większej częstotliwości, a więc w analogii
skrzypcowo-kontrabasowej raczej ze skrzypcami, tak więc z wytłumieniem
tych drgań nie będzie raczej kłopotu. Osłabienie wpływu tych
częstotliwości możemy uzyskać mocując w odpowiednich miejscach standardowe
materiały tłumiące, takie jak gąbka, gruba wykładzina lub twarda wata
szklana czy wełna mineralna )oczywiście w jakimś pokrowcu). Te
"odpowiednie miejsca" najłatwiej znaleźć przy pomocy małego lusterka
)prawdziwego lub wy imaginowanego). Najważniejsze są te miejsca na
ścianach, które odbiją dźwięk z głośników i dotrze on do naszych uszu, a
można je znaleźć właśnie przykładając do ścian lusterka i szukając miejsc
w których odbijają się w nim głośniki lub dla pewności wytłumić większą
powierzchnię. Tradycyjnym elementem wyposażenia reżyserki jest mikser i
ponieważ jest to czasem dość duża płaszczyzna doskonale odbijająca i
raczej niemożliwa do wytłumienia, mogą być z tym pewne kłopoty na
szczęście najczęściej "góra" stołu mikserskiego nie jest idealnie pozioma,
co oprócz łatwiejszej obsługi przyczynia się do minimalizacji odbić.
Również umieszczenie kolumn odsłuchowych bliskiego pola w stosunku do mik
sera )lub stołu z klawiaturą i monitorem) może mieć duże znaczenie
często dobrym rozwiązaniem może być cofnięcie głośników nieco poza mikser)
również przy tej czynności lusterko maże być przydatne). Z wytłumianiem
wysokich częstotliwości nie należy przesadzać, ponieważ po mieszczenie
powinna być wytłumione w miarę równomiernie na wszystkich
częstotliwościach, o jak się za chwilę przekonamy, walka z niższy mi
częstotliwościami nie jest taka łatwa.CZĘSTOTLIWOŚCI
NISKIE       Dźwięk to energia
akustyczna. Pomieszczenia niestety doskonale mogą tę energię magazynować,
wykorzystując zjawisko rezonansu. Rezonans to jedno z podstawowych zjawisk
fizycznych, a częstotliwość, przy której występuje wynika w naszych
warunkach z prędkości rozchodzenia się dźwięku w powietrzu i wymiarów i
występuje w każdym pomieszczeniu. Takie są prawa fizyki. Dotyczą one nas
i to jest zła wiadomość, ale dotyczą też jako prawa fizyki wszystkich
innych pomieszczeń, w tym reżyserek najlepszych studiów nagraniowych i
to jest wiadomość dobra, bo oznacza to, że inni jakoś sobie z tym radzą.
Jeżeli w pomieszczeniu po wstanie fala stojąca, to w każdym miejscu tego
pomieszczenia "głośność" tej częstotliwości będzie inna, o w żadnym
miejscu nie uzyskamy informacji o rzeczywistym brzmieniu realizowanego
przez nas nagrania. Nagrania realizowane bez świadomości tego faktu
najczęściej albo "buczą" )bo słuchaliśmy w miejscu, gdzie ta częstotliwość
była słabiej słyszalna) albo wręcz przeciwnie )bo w czasie zgrania
"buczało" i korygowaliśmy nagranie, aby temu przeciwdziałać). Takie
nagrania z pewnością będą brzmiały inaczej na każdym sprzęcie i raczej nie
będą powodem do dumy. Tak jak wpływ pomieszczenia na odtwarzanie średnich
i wyższych częstotliwości jesteśmy w stanie określić i temu wpływowi
przeciwdziałać )przede wszystkim przez częste odtwarzanie znanych nagrań
uznanych za wzorcowe), tak częstotliwości niskie niestety sprawiać będą
poważne kłopoty. Jakie to będą częstotliwości, to łatwo wyliczyć: fala
stojąca powstaje między dwoma przeciwległymi ścianami )oraz sufitem i
podłogą) i ma częstotliwość podstawową równą ilorazowi prędkości
rozchodzenia się dźwięku w powietrzu )około 344 m/s) i dwóch długości )czy
szerokości lub wysokości) pomieszczenia. Te częstotliwości i wszystkie ich
całkowite wielokrotności )czyli harmoniczne) mogą sprawiać kłopoty.
Jeszcze większych kłopotów możemy się spodziewać, gdy "niebezpiecznie
blisko" siebie )powiedzmy, że bliżej niż 5 10 Hz) są dwie częstotliwości
lub ich harmoniczne )o trzech nie mówimy, w sześciennym pomieszczeniu o
"normalnych" wy miarach reżyserki zbudować się nie da). Z ta kich właśnie
rozważań biorą się wskazówki do tyczące proporcji wymiarów reżyserki
)takie, aby w miarę równomiernie rozłożyć wszystkie częstotliwości
rezonansowe i ich harmoniczne) oraz pewne minimalne wymiary, które mogą
sprawić, że podstawowe częstotliwości rezonansowe będą leżały poniżej
słyszalnego zakresu )jak łatwo wyliczyć, powinno to być więcej niż 6
metrów), a ich harmoniczne będą już słabsze. Niestety, zarówno proporcje
jak i wymiary to my już mamy i mogę się założyć, że nie są idealne.
Znając częstotliwości rezonansowe możemy wprawdzie mieć świadomość, że to
"buczenie" to nie jest wina wzmacniacza basowego lub też, że nie należy
dodawać zbyt dużo 60 Hz, nawet jak ciągle brakuje ale nie należy
spodziewać się dobrych zgrań. Nie ma wyjścia? Na szczęście nie jest tak
źle. Są tylko dwie możliwości na pozbycie się nadmiaru energii
"wypuścić" ją na zewnątrz lub stłumić. Wypuszczenie dźwięku na zewnątrz
niekoniecznie musi oznaczać zostawianie otwartych drzwi raczej chodzi tu
o fakt, że w innych pomieszczeniach w domu będzie słychać muzykę, co
oznacza, że przynajmniej część energii wydostaje się. Energia dźwiękowa
może być pochłaniana lub "wypuszczana" na zewnątrz przez niezbyt grube
ściany czy sufity, ale wiąże się to niestety z kolejnym problemem
mianowicie izolacją akustyczną pomieszczenia. Najczęściej bowiem musimy
izolować się od reszty domu, co oznacza grube, betonowe ściany, całą
energię dźwiękową pozostającą w reżyserce i niestety konieczność jej
stłumienia. Dość naturalną tendencją jest chęć tłumienia niskich
częstotliwości tak samo jak wysokich czyli na przykład poprzez wykładanie
ścian wełną mineralną lub nawet wykładziną podłogową. Oczywiście można tak
robić, ale jeżeli przypomnimy sobie analogię skrzypcowo-kontrabasową i
zauważymy, że właśnie mówimy o kontrabasie, to okaże się, że aby tego typu
wytłumienie odniosło skutek, to jego grubość musi wynosić przynajmniej
parę procent długości fali. Ten warunek jest łatwy do spełnienia dla
wysokich częstotliwości, ale dla niskich okaże się, że grubość wytłumienia
przekraczać może jeden metr, co stawia pod znakiem zapytania sensowność
takich działań )oczy wiście tego typu reżyserki również powstały, ale
objętość wytłumienia to 30% objętości całego pomieszczenia). Pozostaje nam
więc konstruowanie różnego rodzaju "pułapek basowych" w celu minimalizacji
rezonansów. Właśnie minimalizacji a nie likwidacji ponieważ rezonans
jako zjawisko fizyczne występować będzie zawsze i nie może być
zlikwidowany, możemy tylko zwiększyć tłumienie na określonych
częstotliwościach tak, aby uzyskać możliwą do zaakceptowania
charakterystykę częstotliwościową. Niestety, ponieważ mówimy o tłumieniu
dość dużej energii, nie spodziewajmy się cudów raczej lepiej przygotować
się na koszty, niż na efekty )nikłym pocieszeniem wydaje się być fakt, że
fabryczne pułapki basowe są bardzo drogie). Zanim przejdziemy do krótkiego
omówienia rodzajów pułapek basowych i sposobu ich konstrukcji przypomnę
tylko, że równie duże znaczenie ma rozmieszczenie
głośników.ROZMIESZCZENIE
MONITORÓW      Najczęściej wygląda to tak:
montujemy wszystko prowizorycznie, podłączamy zestawy głośnikowe,
wzmacniacz i odtwarzacz CD, puszczamy płytę i... no, w zasadzie wszystko
brzmi bardzo dobrze, "góra" wytłumiona jest doskonale, tylko... ten dół
jakiś dziwny. Z początku trudno powiedzieć, co jest nie tak, ale coś na
pewno nie pasuje. Znane nagrania brzmią jakoś dziw nie, a ponieważ ściany
są wytłumione, to myśli my, że brzmią lepiej. Niestety, prawdę poznaje my
dość szybko już podczas nagrywania i odsłuchiwania pierwszych śladów.
Zauważymy wtedy, że niektóre dźwięki basowe są głośniejsze od innych, a
dalsze badanie tego problemu w znaczącym stopniu wpływa na ilość siwych
włosów właściciela studia.WYLICZAMY      Między dwoma równoległymi
ścianami powstaje fala stojąca. Zawsze. Długość tej fali, czyli podstawowe
częstotliwości rezonansowe po mieszczenia można łatwo wyliczyć, ponieważ
częstotliwość to jest połową ilorazu prędkości rozchodzenia się dźwięku w
powietrzu )344 mi s) i długości )czy szerokości lub wysokości) po
mieszczenia. Dlaczego połową ponieważ najniższy rezonans następuje
wtedy, gdy między dwoma ścianami mieści się pół długości fali. Kłopoty
sprawiać też niestety będą wielokrotności częstotliwości podstawowej. Jak
widzimy, każde pomieszczenie zamknięte ma częstotliwości rezonansowe
dlaczego wobec tego nie które brzmią lepiej? Otóż istotne są też pro
porcje wymiarów pomieszczenia. Chodzi o to, aby częstotliwości podstawowe
i ich harmoniczne wynikające z wysokości, długości i szerokości
przypadkiem nie pokrywały się na przykład druga harmoniczna długości i
pierwsza wysokości )jeżeli na przykład pomieszczenie ma 2.2 m wysokości,
to szerokości czy długości 4.4 m należy unikać jak ognia czasami warto
nawet postawić dodatkową ściankę!). Te rozważania dają też inną cenną
wskazówkę nie należy umieszczać głośników zbyt blisko ścian czy też
narożników może to uwypuklić problemy związane z omawianymi
zagadnieniami.MIERZYMY      Częstotliwości rezonansowe
można wyliczyć korzystając z praw fizyki, ale najlepszą metodą są pomiary.
Wbrew pozorom nie jest to takie trudne nie musimy "laboratoryjnie"
mierzyć wartości bezwzględnych, wystarczy nam przybliżona charakterystyka
częstotliwościowa czy nawet określenie częstotliwości, przy których w
pomieszczeniu "dzieje się coś dziwnego". Będzie nam do tego potrzebny
przestrajany generator prostych sygnałów lub szumu różowego, mikrofon o
charakterystyce do- okólnej oraz, oczywiście, zestawy głośnikowe raczej
większe, niż małe. Mikrofon powinien mieć charakterystykę dookólną
(oczywiście najlepszy będzie wielkomembranowy mikrofon pojemnościowy),
natomiast niekoniecznie musi to być wysokiej klasy mikrofon pomiarowy
chodzi nam przecież o określenie częstotliwości, a nie o dokładny pomiar
ciśnienia akustycznego. Sama procedura pomiarowa jest dość oczywista
podłączamy generator do wzmacniacza i jednego głośnika (jednego a nie
obu), stawiamy mikrofon w miejscu głowy realizatora i, zmieniając
częstotliwość generatora, na jakimś mierniku wysterowania sprawdzamy
poziom sygnału odbieranego przez mikrofon. Oczywiście musimy mieć
możliwość odczytu częstotliwości generatora oraz pewność (po sprawdzeniu(,
że generator daje stały, niezależny od częstotliwości poziom sygnału. Ta
pewność musi być duża, ponieważ już w pierwszych minutach zostanie poddana
ciężkiej próbie bez trudu i najprawdopodobniej bez żadnego miernika
zauważymy, że niektóre częstotliwości będą odtwarzane dużo głośniej a inne
dużo ciszej od pozostałych i będą to częstotliwości podobne do tych
uprzednio wyliczonych! Brakiem generatora nie na leży się przejmować
jest wiele programów komputerowych mogących spełniać taką funkcję (może
nie wszystkie w czasie rzeczywistym, ale przecież mażemy sobie zawczasu
wyliczyć parę plików...) lub też możemy skorzystać z płyt CD z nagranymi
sygnałami testowymi o jednakowym poziomie. W tym przypadku nie należy się
przejmować hipotetycznie nierówną charakterystykę częstotliwościową
zestawu odtwarzacz CD wzmacniacz głośniki zapewniam, że nie zakłóci to
wyników pomiarów. Jako miernik wysterowania doskonale służyć może również
program komputerowy (choćby shareware'owy CoolEdit), dobrą metodą jest też
nagranie paru częstotliwości do pliku i dokładna "inspekcja" obwiedni
ale wtedy trud no o powiązanie amplitudy z częstotliwością. Niezłą i
bardzo spektakularną, choć niestety mniej dokładną metodą jest badanie
analiza torem widma szumu różowego generowanego przez głośniki tu
niestety dokładność analizatora (oczywiście wchodzącego w skład jakiegoś
programu do edycji plików dźwiękowych) może być poważną przeszkodą,
ponieważ analizatory takie działają w oparciu o szybką transformację
Fouriera, a ta metoda charakteryzuje się zmniejszoną dokładnością na
interesujących nas najniższych częstotliwościach ale spróbować warto.
Takie pomiary, nawet przybliżone, dadzą nam najprawdopodobniej wyniki
podobne do uzyskanych drogą wyliczeń, z dodatkową informacją jakie
częstotliwości są tłumione, a jakie wzmacniane.KOREKTOR      Naturalną tendencją po
przeprowadzeniu powyższych pomiarów lub wyliczeń jest chęć użycia
korektora w celu wyrównania charaktery styki częstotliwościowej. Idealny
wydawać się może dobry stereofoniczny korektor parametryczny bo
graficzny będzie zbyt mało dokładny. Niestety jeżeli zadamy sobie trochę
trudu i wykonamy pomiary ustawiając mikrofon w różnych miejscach w
reżyserce, okaże się, że choć częstotliwości na których pojawiają się
problemy najprawdopodobniej są te same, to poziom różni się zasadniczo w
jednym miejscu jest za dużo, w drugim za mało. Niestety, taka jest natura
zjawiska i w związku z tym możliwości wpływania na charakterystykę
częstotliwościową przy pomocy korektora barwy są, delikatnie mówiąc,
ograniczone. W najlepszym przypadku możemy uzyskać lepsze brzmienie w
jednym miejscu, uniemożliwiając całkowicie odsłuch w pozostałej części
reżyserki. Można powiedzieć, że lepiej mieć dobry odsłuch w jednym miejscu
niż w żadnym i jest w tym być może sporo racji, jednak metody takie są
stosowane bardzo rzadko właśnie ze względu na ograniczoną skuteczność duże
prawdopodobieństwo po gorszenia brzmienia. Najczęściej wynikiem takich
działań jest przekształcenie źle brzmiącego pomieszczenia w "źle brzmiące
wyequalizowane pomieszczenie". METODY AKUSTYCZNE      Jak w starym
dowcipie mam dla szanownych Czytelniczek i Czytelników dwie wiadomości:
wesołą i smutną. Wesoła można to zrobić. Smutna jest to dość
kosztowne. Zacznijmy jednak od bardziej ogólnych rozważań. Spójrzmy na
przykład na zestawy głośnikowe głośnik niskotonowy jest dużo większy i
wychyla się bardziej od pozostałych. Oznacza to, że częstotliwości, o
których mówimy, niosą dużo energii akustycznej i musimy też dużo energii
włożyć w walkę z nimi. Jak już wiemy, energię dźwiękową można w
pomieszczeniu zmagazynować lub ją wypuścić. Jeżeli ją magazynujemy, to co
prawda niewiele wydostaje się na zewnątrz (czyli niewiele przeszkadzamy
rodzi nie sąsiadom), ale też dużo trudniej jest pozbyć się jej nadmiaru w
pomieszczeniu. Dużo lepiej byłoby w jakiś sposób "wypuścić" energię na
zewnątrz ale jak to zrobić? Najprostszą metodą może być pozostawienie
otwartych drzwi. Może to się wydawać dziwne, ale proponuję wykonać pomiary
generatorem przy zamkniętych oraz uchylonych drzwiach może niekoniecznie
będzie lepiej, ale z pewnością inaczej. Dobrą metodą w pewnym stopniu
"naturalną" jest wykonanie ścian reżyserki z płyt gipsowo-kartonowych z
wełną mineralną jako wytłumieniem w środku. Ściany z płyty drgają i
pochłaniają w ten sposób część energii, niestety drgają też z drugiej
strony i dość dobrze słychać to w całym domu, jest to więc raczej metoda
dla mieszkających samotnie w domach wolnostojących i trudna do polecenia w
innych przypadkach. Najczęściej nadmiaru energii dźwiękowej musimy się
pozbyć czyli ją wytłumić. Aha a więc jednak wytłumienie! Tak, ale nie
gąbka ani wykładzina te metody jak wiemy dobre są dla średnich i
wysokich częstotliwości. Aby utrudnić powstanie fali stojącej, ściany
rzeczywiście powinny być "miękkie" ale miękkość wykładziny podłogowej tu
nie wystarczy. I tak dochodzimy do omówienia "urządzeń", zwanych pod nazwą
"pułapki basowe". Na zdjęciach najlepszych reżyserek co prawda niczego
takiego nie widać, ale nie znaczy to, że ich tam nie ma wręcz
przeciwnie, są, tylko ukryte za boazerią i innymi ozdobnymi elementami
wykończeniowymi. Zadaniem pułapki basowej jest pochłonięcie pewnej części
energii i osłabienie (ale nie całkowita likwidacja, bo to nie jest
możliwe) rezonansu. Jest wiele rodzajów pułapek basowych i wiele firm
zajmujących się ich produkcją, jednak firmowe rozwiązania nie dość, że
raczej w kraju Są, niedostępne to w dodatku są bardzo drogie. Najczęściej
będziemy skazani na metody chałupnicze, które również wymagają sporych
nakładów sił i środków. Profesjonalne pułapki basowe mają formę "skrzyń",
narożników lub walców i charakteryzują się możliwością pochłaniania
niskich częstotliwości. Najprostszym rozwiązaniem są "narożniki" z gąbki
lub innego podobnego materiału, umieszczane w narożnikach lub w miejscach
łączenia ścian z sufitem. Ponieważ w narożnikach najczęściej kumuluje się
najwięcej energii, tam też najlepiej jest ją "łapać" i stąd duża
popularność tego typu rozwiązań. Bardzo dobrym i coraz popularniejszym
rozwiązaniem są specjalne walce, które oprócz funkcji pułapki basowej
spełniają także funkcje rozpraszacza lub pochłaniacza (zależnie od sposobu
ustawienia) wyższych częstotliwości sprawdzając ich ceny należy tylko
pamiętać, że najczęściej po trzeba ich kilkanaście. Ponieważ pułapki
basowe zamieniają energię dźwiękową na ciepło (wytwarzane tarciem
powietrza), jednym z istotnych materiałów używanym do ich produkcji jest
wełna mineralna lub wata szklana. Jednak skuteczność działania (jak wiemy
znikoma przy niskich częstotliwościach) musi być wzmocniona. Można więc
spotkać na przykład membranowe pułapki basowe, w których materiał tłumiący
służy do tłumienia drgań membrany, wykonanej najczęściej ze sklejki. Taka
"skrzynia" ma częstotliwość rezonansową (a więc częstotliwość najbardziej
skutecznego działania) zależną od grubości i wielkości membrany oraz
pojemności i rodzaju wytłumienia komory za membraną. Takie pułapki basowe
dobrze spełniają swoje funkcje dla szerokiego zakresu częstotliwości ze
względu na niewysoką dobroć układu drgające go i nie muszą być strojone i
dopasowywane do częstotliwości rezonansowych pomieszczenia. Również
skuteczne w szerokim zakresie częstotliwości są wspomniane już
cylindryczne pułapki basowe, które składają się najczęściej z kilku komór
rezonansowych nastrojonych na różne częstotliwości. Ciekawym i w miarę
prostym do samodzielnego wykonania rozwiązaniem jest pułapka basowa
działająca na zasadzie rezonatora Helmholtza, czyli.., obudowa a'la zestaw
głośnikowy z otworem, czy też raczej z otworami (bass-reflex), tyle tylko,
że duża i... bez głośnika. Takie pułapki charakteryzują się dużą
skutecznością, są jednak skuteczne na jednej określonej częstotliwości
rezonansowej ale ponieważ można zrobić ją własnoręcznie, potrzebną
częstotliwość możemy wyliczyć lub zmierzyć.    
Pewnym problemem może być lokalizacja pułapek basowych. Gdzie ustawić
mikser i głośniki to wiemy, widać to na wszystkich zdjęciach ale pułapki
basowe są najczęściej schowane lub przynajmniej zamaskowane. Miejscami,
gdzie pułapki powinny się znajdować są punkty, w których najgłośniej
słychać "problematyczną" częstotliwość najczęściej będą to tylne
narożniki i tylna ściana reżyserki. Naczelną zasadą w walce z
częstotliwościami rezonansowymi ich wpływem no "brzmienie" jest niestety
bardzo wysoki stosunek kosztów do efektów, a oznacza to, że musimy być
przygotowani na koszty, ale w żadnym wypadku nie należy oczekiwać
cudów...PRZEWODY, WTYKI,
KABELKI...     Nowoczesne studio nawet
wykorzystujące tylko instrumenty MIDI to przede wszystkim połączenia.
Ważne jest nie tylko, żeby wszystko grało i nie "brumiało", ale abyśmy
mogli łatwo wykorzystać możliwości posiadanego przez nas sprzętu, w
szczególności miksera (oczywiście, jeżeli jest). Niestety, najczęściej
studio powstaje etapami i po pewnym czasie nawet najbardziej pamiętliwy
właściciel nie wie, co i czym było połączone i dlaczego nagle przestało
działać. Stosowanie zasady "nie zmienia się zwycięskiego zespołu" jest być
może słuszne w sporcie, ale w interesującej nas działalności najczęściej
prowadzi do podłączania nowo nabytych urządzeń byle jak i byle czym i
jeżeli działają, szybkiego zapominania o tym, że lewy kanał przechodzi
przez dwie przejściówki jack-cinch, o kabel był od słuchawek i jakość jego
ekranowania jest bardzo umowna. Dopóki wszystko działa, być może nie ma o
czym pamiętać, ale wcześniej czy później pojawią się problemy i wtedy
musimy coś zrobić. Być może przypomnienie paru pojęć, zasad i praktycznych
uwag ułatwi Czytelnikom podjęcie odpowiednich działań zmierzających do
poprawy odstępu sygnału od zakłóceń.POZIOM
SYGNAŁU      Wszyscy stykamy się z
określeniami dBu, dBV, dBm ale co one oznaczają? Standaryzacja poziomów
sygnałów dźwiękowych narodziła się w telekomunikacji. Impedancja wejściowa
i wyjściowa ówczesnych urządzeń wynosiło 600 omów i jako poziom
odniesienia (czyli zerowy( przyjęto taki poziom sygnału, który na
nominalnym obciążeniu wydzielał moc 1 miliwata. Tak właśnie powstał poziom
odniesienia 0 dBm. Jak się wydaje, bardzo łatwo wyliczyć, jakiemu na
pięciu ten poziom odpowiada, ale... pojawia się tu pewien kłopot. Poziom
wyrażany w dBm jest, jak sama nazwa i sposób określenia wskazują, poziomem
określającym moc sygnału i w dodatku jest on ściśle powiązany z impedancja
mi wyjściowymi i wejściowymi urządzeń, które powinny wynosić 600 Ohm.
Według specyfikacji napięcie wyjściowe odpowiednio obciążone go urządzenia
o poziomie wyjściowym 0dBm powinno wynosić 0.775 V, ale jeżeli to
urządzenie nie jest obciążone, lub obciążone dużo większą impedancją, to
napięcie wynosić będzie 1 .5 V. Współczesne urządzenia elektronicznie mają
dużo mniejszą impedancję wyjściową i dużo większą wejściową (i bardzo
dobrze( i w związku z tym najczęściej poziom sygnału byłby zbyt duży,
ponieważ wyjście nie byłoby wystarczają co obciążone. No przykład, na
nieobciążonym wyjściu urządzenia o poziomie O dBm byłoby napięcie 1 .5 V,
które niewiele by spadło przy obciążeniu "zwyczajnym" odbiornikiem o dużo
większej niż 600 Ohm impedancji wejściowej. Z kolei nawet obciążenie
nowoczesnego urządzenia impedancją 600 Ohm nie spowoduje znacznego spadku
napięcia z powodu małej impedancji wyjściowej. W połączeniach
elektroakustycznych (poza połączeniami głośnikowymi( w dodatku nie
interesuje nas raczej moc sygnału, tylko jego napięcie i w związku z tym
wprowadzono poziom odniesienia 0 dBu, który określa już nie moc, ale
napięcie i odpowiada poziomom dBm przy nominalnym obciążeniu. W związku z
tym możemy zapamiętać, że 0 dBu to 0.775 V (oczywiście wartości skutecznej
sygnału sinusoidalnego(. Teraz już wiemy, skąd wzięła się ta "dziwna"
wartość 0.775 V i to jednocześnie w pewnym sensie wyjaśnia powstanie
nowego poziomu 0 dBV jak łatwo zgadnąć, za napięcie odniesienia
przyjmujące "okrągły" 1 V. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że przy
użyciu tych dwóch różnych "jednostek" określa się dwa konkurujące ze sobą
ale i zmuszone do współpracy standardy +4 dBu oraz -10 dBV. Pomijanie
końcowych liter przy określaniu poziomu jest, jak teraz widzimy,
niewłaściwe bo pomiędzy 10 dBV a +4 dBu różnica wynosi wcale nie 14, a
niecałe 12 decybeli!SYMETRYCZNE A
NIESYMETRYCZNE     Jak zapewne wiemy, połączenia
sygnałowe mogą być symetryczne lub niesymetryczne. Te pierwsze korzystają
z gniazd i wtyków XLR lub jack stereo i charakteryzują się dwoma "gorący
mi", czyli niosącymi sygnał przewodami i (bardzo często, ale
niekoniecznie( ekranem. Połączenia niesymetryczne wykorzystują najczęściej
złącza jack lub cinch i oprócz ekranu zadowala ją się jednym przewodem.
Tym, co różni te dwa systemy jest sposób zabezpieczania sygnału przed
zakłóceniami. Ekran szczelnie osłaniający przewód lub przewody sygnałowe
jest podłączony do masy i w związku z tym zakłócenia mają znacznie
utrudnioną drogę do "włączenia się" w tor sygnału. Ale ekranowanie to
tylko jeden ze sposobów eliminacji zakłóceń. Przy bardzo małych poziomach
(na przykład mikrofonowych( samo ekranowanie nie wystarcza i wtedy właśnie
stosuje się połączenia symetryczne. W tym systemie dwa przewody sygnałowe
niosą identyczną informację, ale w przeciwfazie, a w odbiorniku sygnał z
tych dwóch przewodów jest odejmowany. Jakiekolwiek zakłócenia, które
"przedarły" się przez ekran, nanoszą się z podobną intensywnością na
sygnał w każdym z przewodów (oczywiście, jeżeli przewody są blisko
siebie(, a w odbiorniku zgodnie z ideą połączeń symetrycznych na skutek
odejmowania napięcia z dwóch przewodów sygnał użyteczny jest dwukrotnie
większy, natomiast zakłócenia znikają całkowicie przynajmniej
teoretycznie. Spokojny sen zakłócać mogą tu tylko niedokładności w budowie
kabla i fakt, że wejścia symetryczne tak na prawdę idealnie symetryczne
nie są (również teoretycznie( i nie do końca tłumią sygnał współbieżny
czyli w naszym przypadku zakłócenia. Niemniej jednak w przypadku połączeń
mikrofonowych opłaca się ponosić koszty związane ze stosowaniem połączeń
symetrycznych, również w przypadku połączeń sygnałów o wyższych poziomach
(na przykład liniowych (często jest to również bardzo korzystne ze
względów, które omawiamy poniżej.PĘTLE MAS     Pętle mas jest to bardzo poważny
problem. Zjawisko to odpowiedzialne jest za wiele problemów związanych z
przydźwiękami oraz innymi zakłóceniami i to również (a może nawet bar
dziej( w przypadku stosowania wysokiej jakości kabli połączeniowych.
Sytuację pogarsza fakt, że bardzo często w zasadzie nic nie można zrobić,
aby efektów tego zjawiska uniknąć, po zostając jednocześnie w zgodzie z
zasadami bezpieczeństwa i zdrowym rozsądkiem. Cóż to jest ta pętla
masowa?Aby odpowiedzieć na to pytanie, potrzebny jest dłuższe
wprowadzenie. Zastanówmy się, skąd bierze się sygnał w urządzeniu na
przy kład wzmacniaczu mocy? Odpowiedź jest oczy wista sygnał do wejścia
wzmacniacza mocy dostarczany jest z wyjścia innego urządzenia. Konkretnie
sygnałem tym jest napięcie między przewodem sygnałowym, a ekranem
połączonym z masą (zajmijmy się dla uproszczenia po łączeniami
niesymetrycznymi(. Na razie wszystko jest w porządku sygnał to sygnał, a
masa to... zero, ziemia, coś stałego, niezmiennego, nienaruszalnego i tak
dalej... Ale czy na pewno? Powszechną i bardzo dobrą praktyką jest
podłączanie wszystkich urządzeń do gniazd sieciowych z uziemieniem. Oprócz
tego w większości urządzeń środkowy bolec (czyli właśnie uziemienie(
najczęściej na stałe połączony jest z masą, a czasami też z obudową i
słusznie, zabezpiecza to użytkownika przed porażeniem na przykład w
przypadku awarii zasilacza. Niestety, taki sposób podłączania do sieci
powodu je, że urządzenia połączone są ze sobą w sposób bardziej
skomplikowany, niż nam to się wydaje, a na pewno nie tak, jakbyśmy tego
chcieli. Nasz przykładowy wzmacniacz dostaje wprawdzie sygnał z miksera za
pomocą eleganckiego ekranowanego kabla, ale ekran tego kabla nie jest
jedynym połączeniem mas dwóch współpracujących ze sobą urządzeń! Są one
również połączone przez kołki uziemiające w gniazdach sieciowych i to dużo
grubszym przewodem, niż ekran przewodu dostarczającego sygnał! Dlaczego
jednak jest to tak ważne i tak niepokojące? Przecież "ziemia" to "ziemia",
masa, coś niezmiennego, o stałym, zerowym potencjale? Okazuje się, że
Ziemia to może tak, ale masa urządzeń już tak stałego potencjału nie
posiada. Wpływa na to bardzo wiele czynników, z których dla powstania
zjawiska pętli mas najważniejszy jest jeden na skutek połączenia dwóch
urządzeń więcej niż jedną drogą powstaje pętla, od której wielkości,
położenia i grubości ekranu przewodu połączeniowego zależy ilość
wnoszonych do systemu zakłóceń. Pętla taka tworzy jeden (lub czasami
więcej, bo przecież urządzenia wkręcone są do systemu rock, a obudowy też
są połączone z masą( zwój cewki, w której zgodnie z prawami
elektrotechniki (na skutek istnienia w okolicy różnych "nadajników", z
których monitor komputerowy wydaje się być "idealny", a zasilaczom
wszystkich innych urządzeń też niewiele brakuje( indukuje się prąd i...
kłopot gotowy. Jeżeli bowiem kabel połączeniowy ma cienki ekran, to oprócz
ewidentnych szkód spowodowanych łatwiejszym przedostawaniem się zakłóceń
elektromagnetycznych do sygnału duża oporność ekranu takiego kabla
powoduje, że prąd płynący w pętli mas wytwarza spadek napięcia właśnie na
odcinku ekranowanego przewodu połączeniowego. W związku z tym sygnał, jaki
dostaje na wejście wzmacniacz mocy nie jest dokładnie tym samym sygnałem,
który wysyła do niego mikser jest on "wzbogacony" o wyindukowane w pętli
mas napięcie, które brutalnie dodaje się do sygnału użytkowego w postaci
przydźwięku. W nowoczesnym studiu pracują komputery, których zasilacze nie
są konstruowane pod kątem minimalizacji zakłóceń. Dodatkowo, na skutek
różnych konstrukcji zasilaczy, niektóre inne urządzenia mogą nie mieć masy
połączonej z Ziemią albo obudową, a to jeszcze pogarsza sytuację. Tok
jest, jeżeli współ pracujące ze sobą urządzenia podłączone są do jednej
łozy i do tego samego gniazda o innych przypadkach nawet strach myśleć!
Przy dźwięk spowodowany pętlą mas łatwo rozpoznać, jest on bowiem
niezależny od głośności i nie znika nawet po całkowitym wyciszeniu
wzmacniacza. Jest to oczywiste, ponieważ za kłócenia nie powstają w
przewodzie sygnałowym, tylko w ekranie, natomiast znika po wyjęciu
przewodu łączącego oba urządzenia lub po wyjęciu wtyczki z gniazda
sieciowego (przez krótką chwilę, póki kondensatory w zasilaczu trzy mają
jeszcze napięcie(. Dodatkową pewność uzyskać można łącząc tylko masy tak
niechętnie współpracujących ze sobą urządzeń dowolnym przewodem
pojawienie się przydźwięku oznacza kłopoty. Niestety, jedynym ratunkiem
jest przerwanie pętli mas przez... No właśnie, jak to zrobić? Znajomość
przyczyn powstawania tego zjawiska sugeruje pewne rozwiązania.
Najprostszym i bardzo skutecznym, ale jednocześnie nie zbyt bezpiecznym
sposobem wydaje się być usunięcie uziemienia na przykład poprzez
zastosowanie odpowiedniego przedłużacza, choć sam w awaryjnych przypadkach
stosowałem też bar dziej brutalne nieodwracalne metody (kombi nerki(. Ten
sposób, jakkolwiek naturalny i bardzo często skuteczny, nie jest godny
polecenia! Jeżeli producent przewidział zasilanie z bolcem uziemiającym,
należy uszanować tę decyzję mając świadomość, że nie zastosowanie się do
takich zaleceń może mieć poważne konsekwencje! No dobrze, nie chcemy
narazić się no porażenie prądem elektrycznym, ale co zrobić, żeby te brumy
znikły? Przeciąć pętlę w innym miejscu! Tak, łatwo mówić, tok robi się w
przypadku połączeń symetrycznych, w których ekran nie niesie informacji o
sygnale i może być z jednej strony nie podłączony (najczęściej ekran
podłącza się przy wejściu sygnału, ale oczywiście są dwie szkoły...(.
Rzeczywiście, w przypadku połączeń niesymetrycznych ekran jest również
przewodem sygnałowym, ale to nie oznacza, że nie możemy spróbować.
Najczęściej takie rozwiązanie, polegające no przecięciu masy w jednej
wtyczce, doją dobre rezultaty. Eksperymentalnie należy tylko sprawdzić,
gdzie lepiej przeciąć ekran przy wejściu czy przy wyjściu (w przypadku
złączy typu cinch sprawdzenie jest proste, wystarczy nie wkładać wtyczek
do końca(. Takie kable należy odpowiednio oznaczyć, bo na przy kład gitara
raczej na nim nie zagra. Stosując metodę przecinania ekranów w kablach
połączeniowych możemy zlikwidować, lub przynajmniej znacznie ograniczyć
problemy związane z pętlami mas nie zmniejszając bezpieczeństwa pracy.
Jest to jednak metoda trudna, żmudna oraz wymagająca czasu i wielu
eksperymentów. Istnieje też inny sposób, o którym wstyd wspominać, o który
często daje dobre rezultaty. Sposób ten polega na nie przyjmowaniu do
wiadomości tego zjawiska i łączeniu wszystkiego ze wszystkim jak się da,
za pomocą jak najgrubszych kabli. Teoretyczne wyjaśnienie skuteczności
tego sposobu jest dość trudne, ale mogłoby być takie, że w ten sposób
tworzymy "jedną wielką masę", która posiadając małą oporność przestaje
stanowić problem. Tą metodę polecam jednak tylko zdesperowanym albo..,
bardzo leniwym.     Jeżeli wiemy już, jak groźnym
zjawiskiem jest pętla mas, możemy porę słów poświęcić urządzeniu, które z
jednej strony jest praktycznie niezbędne w każdym studiu, niezależnie od
wielkości, a z drugiej strony czyni zjawisko pętli mas wręcz niemożliwym
do opanowania. Tym elementem studio jest krosownica.KROSOWNICA     Bardzo ważnym,
potrzebnym i często niedocenionym elementem studia jest krosownico.
Ogólnie można powiedzieć, że krosownica jest to "urządzenie" umożliwiające
dowolne lub w miarę dowolne łączenie ze sobą poszczególnych urządzeń. Na
ile krosownica, będąca najczęściej zestawem odpowiednio połączonych gniazd
typu Jack jest potrzebna w codziennej pracy, decyduje właśnie ta codzienna
proca a najbardziej jej różnorodność. W każdym razie nie należy
lekceważyć korzyści, które możemy uzyskać wyposażając nasze studio w
jakąkolwiek, nawet prymitywną, krosownicę. Na początku działalności ten
problem w ogóle nie występuje, z dwóch powodów: po pierwsze zwykle nie
bardzo jest co ze sobą łączyć o po drugie doskonale pamiętamy, co z czym
jaki mi kablami zostało połączone i w każdej chwili bezbłędnie
identyfikujemy i zmieniamy połączenia. Nie bez znaczenia jest też fakt, że
w początkowym etapie działania studia koszt krosownicy może stanowić duży
problem, a potem.., jest już za późno. Odpowiednio zaprojektowane i
wykonane okablowanie studia wraz z mądrze zaprojektowaną krosownicą może
oszczędzić wielu kłopotów, a z pewnością znacz nie przyspiesza pracę.
Problemem może być koszt ale nie samej krosownicy, gdyż takie urządzenie
renomowanej firmy z dwudziesto ma czterema porami gniazd symetrycznych
możemy nabyć już za około 200 zł, tylko kabli. Ułatwiony sposób
instalowania nowoczesnych krosownic wyposażonych w gniazda i z przodu i z
tyłu powoduje bowiem konieczność użycia dwukrotnie większej liczby kabli i
wtyków, o krótkich przewodach połączeniowych "z przodu" nie wspominając.
Do krosownicy z tyłu powinny być podłączone wszystkie wyjścia instrumentów
MIDI, wejścia i wyjścia urządzeń efektowych oraz oczywiście w odpowiedni
sposób mikser. Z przodu krótkimi przewodami łączymy odpowiednie gniazda ze
sobą i możemy w zależności od potrzeb dowolnie konfigurować studio. Czy
zawsze oznacza to wielką ilość kabli zwisających z przodu i zasłaniających
znaj dujące się poniżej urządzenia? Na szczęście niekoniecznie jeżeli
zakupimy lub wykonamy odpowiedni rodzaj krosownicy oraz mądrze wszystko
podłączymy, to może się okazać (raczej: musi się okazać(, że podczas
normalnej eksploatacji studia z przodu nie musi być wpięty żaden kabel! No
dobrze, a po co w takim razie ta krosownica? Przede wszystkim po to, aby
zmiana konfiguracji albo podłączenie pożyczonego efektu lub instrumentu
nie powodowało konieczności "nurkowania" za rack i sprawdzaniu przy pomocy
latarki, który z tych trzech (czterech, pięciu lub siedemnastu( czarnych
kabli idzie do wejścia efektowego lub na przykład dwunastego. Na takich
operacjach cierpią nie tylko pokaleczone ręce, ale w równym stopniu
"kaleczą" się kable gniazda połączeniowe a przecież tak łatwo tego
uniknąć! Już choćby wyprowadzenie "na wierzch" wszystkich wejść liniowych
miksera umożliwia łatwe podłączanie instrumentów MIDI, likwidując
konieczność wciskania kabli "na wyczucie" bo przecież gniazda wejściowe
miksera oprócz tego, że są plastikowe I ich żywotność jest ograniczona, to
jeszcze umieszczane są jakby specjalnie w niewidocznych najtrudniej
dostępnych miejscach, szczególnie jeżeli jesteśmy szczęśliwymi
posiadaczami "głowy" czyli zestawu mierników! Jeże li wejścia miksera mamy
już "na wierzchu", to kolejnym naturalnym krokiem jest wyprowadzenie tuż
obok wyjść instrumentów MIDI, abyśmy nie musieli "po omacku" wkładać kabli
od tyłu ja na przykład w dziesięciu przypadkach na dziesięć bezbłędnie
wpinam kable w wejścia za miast wyjścia samplera Akai, nawet jeżeli
gniazdo te są widoczne! Jeżeli więc mamy blisko siebie wyjścia
instrumentów i wejścia miksera, to w prosty sposób możemy krótkimi
kabelkami połączyć je ze sobą i uzyskać... jeszcze większy bałagan.
Krosownica z gęsto podczas normalnej pracy upakowanymi kablami zamiast
ułatwiać pracę, tylko ją utrudnia. Na szczęście, producenci mają
rozwiązanie tego typu problemów najczęściej jeżeli nic nie jest wpięte w
dolne przednie gniazdo w krosownicy, to sygnał przechodzi bez przeszkód z
górnego tylnego do dolnego tylnego (z góry no dół( gniazda. Włożenie wtyku
w górne przednie gniazdo również nie rozrywa połączenia i umożliwia
"rozgałęzienie" sygnału, natomiast rozrywne jest dolne przednie gniazdo i
włożenie wtyku do tego gniazda powoduje, że sygnał nie jest pobierany z
górnego rzędu, tylko z przyłączonego właśnie kabla. To rozwiązanie przy
odpowiednim rozmieszczeniu wejść wyjść na krosownicy umożliwi ci takie
połączenie wszystkich urządzeń, że w czasie normalnej pracy krosownica
jest "przeźroczysto" i praktycznie nie istnieje, dyskretnie podkreślając
swoją przydatność tylko w momentach nietypowych lub w przypadku awarii
jakiegoś urządzenia. Oczywiście nie zawsze konieczne są rozrywne dolne
gniazda i dlatego krosownice moją najczęściej możliwość ustawienia sposobu
pracy najczęściej poprzez obrócenie odpowiedniej grupy czterech gniazd o
180 stopni lub na przykład za pomocą przełącznika. Jeżeli mamy krosownicę
z gniazdami rozwiernymi, to warto rozważyć wyprowadzenie oprócz wejść i
wyjść również punktów insertowych miksera choćby tylko MASTER. Podczas
codziennej pracy nie będą w niczym przeszkadzać, o od święta (podczas
zgrania( nie będzie już wymówek, że nie chce się wpiąć na sumę kompresora
czy korektora nie wiem, jak szanowni czytelnicy, ale ja jestem bardzo
leniwy. Jeżeli pracujemy z wielośladem analogowym lub cyfrowym i
analogowym stołem mikserskim, to na krosownicy wręcz obowiązkowo powinny
pojawić się wyjścia z wielośladu i wejścia magnetofonowe mik sera. Dolne
gniazda powinny być rozwierne i w czasie pracy bardzo często nic tam nie
będzie wpięte, ale jest to najłatwiejszy sposób no wpinanie kompresorów
bramek niektóre miksery po prostu nie moją punktów insertowych (praktyka
wykazuje, że wejścia wielośladu nie są już na krosownicy tak bardzo
potrzebne nagąwiamy bowiem w zasadzie zawsze przez mikser). Dobrze
przemyślana i wykonana kroownica może też umożliwić komfortową pracę na
przykład ze zbyt małym mikserem bez niej nie chciałoby nam się
przełączać kabli wszystko musiałoby być podpięte na stałe, mikser byłby za
mały i na zawsze zrezygnowalibyśmy z dodatkowych wyjść z niektórych
modułów MIDI. Uważny Czytelnik musi w tym miejscu zadać pytanie: jak taka
ilość kabli, gniazd i wtyków wpływa na jakość dźwięku? Rzeczywiście, drogę
niektórych sygnałów wydłużamy dwukrotnie, do dając "zapory" w postaci
gniazd i wtyków. Na szczęście nie jest tak źle producenci instrumentów i
procesorów efektowych wiedzą, że ich sprzęt będzie właśnie tak traktowany
i w związku z tym wszystkie nowoczesne urządzenia mają odpowiednio małą
impedancję wyjściową (również wyjścia insertowe) i duży sygnał wyjściowy
mówimy tu przecież o sygnałach liniowych, a nie mikrofonowych. W związku z
tym nawet przy połączeniach niesymetrycznych problem słabego ekranowania
raczej nie wystąpi, większym natomiast problemem może być jakość wtyczek i
gniazd oraz dokładność wykonania przewodów. Ponieważ niektóre wtyki
połączone będą na stałe (na przykład do wyjść instrumentów), jakość wtyków
ma duże znaczenie nie chcemy przecież, aby czynniki atmosferyczne
decydowały o jakości dźwięku. Problem dużej ilości kabli jednak pozostaje
to mogą być poważne koszty. Jak ich uniknąć lub przynajmniej
zminimalizować?KARLE POŁĄCZENIOWE     Każde studio jest w
stanie "wchłonąć" dowolną ilość kabli połączeniowych. Kable typu
jack-jack, jack-cinch oraz sieciowe znikają systematycznie i to nie
dlatego, że ktoś je podkrada (choć czasem to też jest powód). Jeżeli
zdecydowaliśmy się na krosownicę, to ilość potrzebnych kabli
połączeniowych może być spora, a cena gotowych z pewnością nie będzie
przyjemną niespodzianką. Jakie jest wyjście? Chciałoby się powiedzieć:
nauczyć się lutować, tyle tylko, że w zasadzie wszyscy posiadacze lutownic
już umie ją lutować lub przynajmniej tak twierdzą. Rzeczywiście, nie jest
to wielka filozofia i być może większość wie, co mówi, ale niestety
czasami wiedza ta jest czysto teoretyczna, co w tym przypadku oznacza, że
kable działają teoretycznie... Pół biedy, kiedy robimy je sami, ale
zdarzają się przypadki, że właściciel studia zleca wykonanie kabli komuś,
kto nie jest już tak samokrytyczny i nieszczęście gotowe. Oprócz
straconych pieniędzy (które być może odzyskamy) stracimy nerwy, których
nie odzyskamy z pewnością. Już więc widzę, jak wszyscy potencjalni
posiadacze studia tną stare kable na kawałki i rozgrzewają lutownice, aby
poćwiczyć i bardzo dobrze! Jeżeli jednak przez pół roku codziennych
ćwiczeń nie osiągniemy mistrzostwa w tej dziedzinie (a pamiętajmy, że
wystarczy jeden zły kabel na sto dobrych już jest awaria), to lepiej może
zlecić wykonanie kabli komuś, kto rzeczywiście zna się na rzeczy ale
koniecznie sprawdźmy jego dotychczasowe dokonania w tej dziedzinie. Jeżeli
nie możemy nikogo takiego znaleźć lub ufni jesteśmy we własne siły, myślę,
że parę uwag na ten temat z pewnością nie zaszkodzi.Przede wszystkim
lutownica powinna mieć sporą moc, przynajmniej 40 W, ale oczywiście bez
przesady, rynien nie będziemy lutować. Przypominam tu, że lutownice
pistoletowe (transformatorowe) nadają się do napraw i awaryjnych lutowań,
natomiast całkowicie nie sprawdzają się podczas "profesjonalnego"
lutowania wtyczek Jack i cinch. Bardzo przydatne, wręcz nie zbędne, jest
małe imadełko, zastępujące nieistniejącą niestety (przynajmniej u
większości populacji) trzecią rękę oraz pęseta i dobre szczypce do
ściągania izolacji. Nie zapominajmy oczy wiście o cynie i kalafonii,
natomiast zapomnij my o wszelkich pastach lutowniczych na początku
będzie dobrze, a potem... Pamiętajmy o najważniejszym, czyli o zakładaniu
osłon i sprężynek na kabel przed lutowaniem chociaż nie sądzę, aby był
na świecie ktoś, kto nigdy nie zapomniał o założeniu wszystkich skuwek i
obrączek przed zalutowaniem przewodu nie ma się czego wstydzić, to
ludzka rzecz zapomnieć. Kolejna sprawa wtyki. Ogólnie można powiedzieć,
że jaka cena taka jakość i w zasadzie sprawdza się to zawsze z wyjątkiem
tych sytuacji, w których jest gorzej. Niestety, cena firmowych wtyków jest
bardzo wysoka i zmusza nas niejako do stosowania tańszych rozwiązań. Wobec
tego zasadą powinno być dokładne sprawdzenie wzrokowo i omomierzem każdej
wtyczki jeszcze przed lutowaniem z najtańszych wty czek tylko siedem na
dziesięć nadaje się do użytku (ale i tak się to opłaca), najczęstszą
przyczyną dyskwalifikacji są zwarcia i niedokładność wykonania. Tańsze
wtyki również zdecydowanie trudniej się lutują i łatwo podczas lutowania o
ich uszkodzenie (szczególnie plastikowe wtyczki cinch( trudno, nasz
wybór. Kable, o których mówimy najczęściej niosą sygnały o dużym, liniowym
poziomie a urządzenia je wykorzystujące mają małe impedancje wyjściowe,
tak więc jakość przewodu nie ma aż tak decydującego znaczenia w chwilach
desperacji zdarzało mi się używać kabla słuchawkowego, ale nie polecam
takich rozwiązań (choćby dla tego, że taki kabel trudno się lutuje).
Doskonałe są grube kable gitarowe lub mikrofonowe (do połączeń
symetrycznych) i mimo ich dość wysokiej ceny kabel zbudowany własnoręcznie
na dal jest dwukrotnie tańszy od gotowego. Kabel gitarowy lub mikrofonowy
nie jest koniecznym rozwiązaniem jego budzącą zaufanie cechą jest duża
grubość, która okazuje się być grubością zewnętrznej, gumowej izolacji i
zapewnia odporność na wszelkiego rodzaju zgięcia i przy cięcia, natomiast
ekran jest taki sobie. Ten rodzaj kabla doskonały będzie do tymczasowego
łączenia pożyczonych instrumentów czy efektów ponieważ można go
wielokrotnie zwijać, ale do instalacji stałych tańsze lepsze jest użycie
odpowiedniego kabla studyjnego wprawdzie mniej odpornego na zgięcia, ale
za to lepiej ekranowanego i przede wszystkim cieńszego. Niestety, taki
kabel dostępny jest tylko w specjalistycznych firmach i raczej w większych
ilościach, zdecydowanym na wysoką jakość połączeń proponuję jednak nabyć
taką szpulkę na pewno go zużyjemy, a tańszy nie będzie. Równie dobrym
(jeżeli nie lepszym) ale droższym (ze względu na dodatkowe ekranowanie i
mocniejszą konstrukcję) sposobem jest użycie estradowego kabla
wielożyłowego jest on łatwiej dostępny, w dodatku czasami można nabyć
łaniej kilku metrowe resztki, które nie nadają się do pracy estradowej, a
dla nas będą w sam raz (możemy używać "pyty" w całości lub rozpruć i
uzyskać eleganckie cienkie kabelki). Nienajgorszym roz wiązaniem jest
zastosowanie krajowych przewodów proponuję wizytę w sklepie
elektronicznym i sprawdzenie ceny i jakości dwużyłowego przewodu
ekranowanego wprawdzie jest to prawdopodobnie kabel telefoniczny lub coś
w tym rodzaju, doskonale nadaje się do połączeń symetrycznych i
niesymetrycznych.MIKSER     Mamy już wszystkie kable i
krosownicę. Pora podłączyć to wszystko do urządzenia, które chcąc, czy
nie chcąc musi wszystkie te kable przyjąć. Tym urządzeniem jest
oczywiście mik ser. Każde studio, choćby maleńkie lub super nowoczesne,
musi być wyposażone w mikser. Zadaniem miksera jest zebranie i zmiksowanie
w jeden większej ilości sygnałów i właśnie dla tego, że mikser łączy ze
sobą właściwie wszystkie urządzenia w studiu, podłączenie może sprawiać
nieco kłopotów. Tym bardziej, że nowe modele oferują coraz więcej
możliwości.MIKROFONY      Z mikrofonami najczęściej
nie ma problemu kable zazwyczaj są firmowe, miksery wyposażone są w
gniazda wejściowe XLR i wszystko gra pamiętać należy tylko o tym, że
jeżeli nie gra, to być może mikrofon wymaga zasilania typu PHANTOM i
należy je dostarczyć. Mikrofon podłączony w miarę dobrym kablem nie będzie
raczej źródłem zakłóceń. Należy jedynie zwrócić uwagę na odpowiednie
ustawienie wzmocnienia ale o tym później.WEJŚCIA
LINIOWE     Tu, wbrew pozorom, możemy
spodziewać się problemów. Już kilka "podrozdziałów" wcześniej pisałem o
połączeniach symetrycznych i niesymetrycznych a na wejściu miksera te
dwa światy bardzo często spotykają się i o kłopoty nietrudno. Pamiętamy,
że połączenia symetryczne charakteryzują się dwoma "gorącymi" (czyli
niosącymi sygnał) przewodami, natomiast nie symetryczne tylko jednym.
Najrozsądniej byłoby nie mieszać dwóch rodzajów połączeń, ale mikser
niestety jest też i od tego, aby właśnie to robić. Zmiana z jednego
standardu na drugi może być niebezpieczna, gdyż zawsze powstaje problem
co zrobić z "niepotrzebnym" sygnałem, albo czym ten "brakujący" sygnał
zastąpić. Najmniej problemów będziemy mieć z najczęściej występującą
sytuacją, gdzie wejście mik sera jest symetryczne, a wyjście instrumentu
(klawiszowego, gitary lub procesora efektowego) jest niesymetryczne. W
takich przypadkach zasada jest prosta zwieramy "niepotrzebne" wejście do
masy. Najczęściej następuje to samoczynnie, na skutek użycia zwykłych
wtyków monofonicznych Jack 1/4". Jeżeli jednak zdarzy nam się użycie kabli
symetrycznych musimy wiedzieć, że nie zawsze jest to rozwiązanie
optymalne. Niektóre urządzenia (na przykład gitary z przetwornikami
aktywnymi) wręcz "wymagają" użycia monofonicznych wtyków, gdyż tylko taka
wtyczka zwierając "prawy" kanał do masy zapewnia włączenie zasilania.
Urządzenia wyższej klasy nawet jeżeli mają wyjścia niesymetryczne,
wyposażone są w gniazda stereofoniczne, a nieużywana "nóżka" zwarta jest
do masy zabezpieczając przed ewentualnymi problemami mogącymi wystąpić w
przypadku użycia kabli symetrycznych. Zwykle jednak urządzenia mają
gniazda monofoniczne i jeżeli podłączymy do takiego wyjścia kabel
symetryczny, kłopoty gotowe. W najgorszym przypadku jeżeli kolejne
urządzenie ma na wejściu transformator nie usłyszymy nic. W przypadku
symetrycznych wejść transformatorowych przy po łączeniach niesymetrycznych
konieczne jest zwarcie jednego wejścia z masą, ponieważ tylko wtedy przez
transformator popłynie prąd (pomijam tu rzadkie przypadki transformatorów
z odczepem w środku). Na szczęście w mikserach zdecydowanie częściej
(jeżeli nie wyłącznie) mamy do czynienia z wejściami symetrycznymi
zrealizowanymi przy użyciu wzmacniacza różnicowego. Wtedy dostarczając
sygnał tylko do jednego wejścia rzeczywiście coś usłyszymy, ale nadal nie
będzie ta sytuacja optymalna. Pomijając sprawy związane z mniejszym
poziomem, najważniejsze wydaje się być zostawienie otwartej drogi dla
wszelkiego rodzaju zakłóceń. Ponieważ oba wejścia (odwracające i
nieodwracające) są aktywne, a my dostarczamy sygnał tylko da jedne go z
nich pozostawiając drugie "w powietrzu" )w dodatku z "anteną" w postaci
części kabla symetrycznego), sami prosimy się o kłopoty.
Najbezpieczniejsze będzie więc zwieranie wejść od wracających wejścia
symetrycznego do masy przy pomocy odpowiedniej wtyczki. Czasami (zależy to
od konstrukcji wzmacniacza wejściowego) lepiej jest z kolei pozostawić
niewykorzystywane wejście nie podłączone ale należy to zrobić przy
wejściu tego urządzenia w każdym razie przed instalacją nowego sprzętu
należy uważnie zapoznać się z instrukcją ze szczególnym uwzględnieniem
tych niezbyt często czytanych fragmentów dotyczących danych
technicznych.Wejścia liniowe symetryczne mogą być przyczyną przykrych
niespodzianek, jeżeli nie włoży my monofonicznego wtyku niesymetrycznego
kabla do końca. Wtedy sygnał doprowadzany jest do wejścia odwracającego,
zmienia polaryzację i dla monofonicznych źródeł może ta nie stanowić
problemu (i być trudne do wykrycia), ale jeżeli zdarzy się ta na jednym
wejściu należącym do stereofonicznej pary na przykład z instrumentu
klawiszowego lub z magnetofonu, to kłopot gotowy. Baza stereofoniczna
nagle się poszerza, za to basy znikają warto na to uważać.Inną i
niestety bardziej skomplikowaną sytuacją jest konieczność podłączenia
urządzenia z wyjściem symetrycznym do miksera wyposażonego tylko w wejścia
liniowe niesymetryczne. W zasadzie nowoczesne urządzenia dopuszczają
zwarcie jednej "połowy" wyjścia do masy ale należy to dokładnie
sprawdzić w instrukcji. Tego typu zwarcie (przez zastosowanie
niesymetrycznego kabla z monofonicznym wtykiem jack) maże prowadzić do
powstania zniekształceń oraz znacznego spadku sygnału na wyjściu, jeżeli
urządzenie nie jest do takiej pracy przystosowane. Prawidłowe w tej
sytuacji wydaje się stosowanie specjalnego kabla )w zasadzie jednej jego
wtyczki), który umożliwi zostawienie nie podłączonego "prawego" kanału we
wtyczce jack.POZIOM SYGNAŁU     Ustawienie wzmocnienia pokrętłem
GAIN nie przedstawia problemów lub tak się przynajmniej wydaje. W
rzeczywistości ta regulacja ma decydujący wpływ na brzmienie. Poziom
powinien być ustawiany optymalnie, ta znaczy na tyle wysoko, aby układy
miksera nie wprowadzały zbyt dużej ilości szumów, ale nie tak wysoko, aby
powodować przesterowanie. Pamiętajmy, że przesterowanie ta nie tylko
"harczenie" objawem poprzedzającym ten znany efekt jest subtelna zmiana
barwy dźwięku polegająca na zawężeniu pasma, zmniejszeniu dynamiki czyli
ogólnie pogorszenie brzmienia. Jeżeli zauważymy takie objawy, to pierwszym
krokiem nie powinno być dodawanie "góry" tym tylko pogorszymy sprawę
ale zmniejszenie czułości wejścia. Dioda PEAK pokazująca przesterowanie w
kanale często nie na wiele się zdaje jeżeli sygnał sterujący tą diodą
znajduje się po przedwzmacniaczu, a przed korektorem, ta na przykład
jeżeli dodamy dużo "dołu" to możemy łatwo przesterować korektor, a dioda
PEAK nic nie pokaże. I odwrotnie, jeżeli sygnał jest pobierany po
korektorze, ta gdy wytniemy dominujący zakres częstotliwości, to mimo, że
wzmacniacz wejściowy (i zapewne korektor) będzie przesterowany, dioda nie
zaświeci się. W dobrych konstrukcjach (czytaj drogich) dioda PEAK
pobiera sygnał z wielu punktów w układzie, ale zawsze trzeba słuchać i
właściwie reagować. Podobnie należy uważać podczas sumowania dużej ilości
sygnałów bardzo często podczas pracy tylko zgłaśniamy poszczególne
instrumenty, zmniejszając ogólny paziom suwakiem MASTER. W ten sposób
zgranie kończy się najczęściej z suwakiem sumy prawie na samym dole i
jeżeli uświadomimy sobie, że poziom wyjściowy reguluje się najczęściej po
wzmacniaczu sumującym, to oczywista staje się konieczność zmniejszenia
poziomu każdego kanału oddzielnie to nie to samo, co
suma.WEJŚCIA I WYJŚCIA
INSERTOWE     Całe powyższe rozważania byłyby
nie bardzo na miejscu w artykule o budowie studia, gdyby nie sprawa wejść
insertowych. Te rozrywne gniazda typu jack stereo 1/4" (najczęściej)
pozwalają na użycie efektów, które łączy się szeregowa, a nie dodaje do
sygnału bezpośredniego. Dlatego właśnie musimy poświęcić im kilka słów
przecież ta oznacza kolejne kable! Najczęściej wejścia te w tarze sygnału
umieszczone są po przedwzmacniaczu a przed korektorem, rzadziej po
korektorze. Niestety, ze względów oszczędnościowych bardzo rzadko wejścia
i wyjścia insertowe są buforowane oznacza ta większą impedancję
wyjściową i mniejszą wejściową, czyli "na nasze" większą wrażliwość na
zakłócenia, a w związku z tym również większą wrażliwość na jakość kabli
połączeniowych. Wszystkie wejścia i wyjścia insertowe zrealizowane na
rozrywnych gniazdach stereofonicznych )a tak jest nawet w mikserach
wysokiej klasy) są oczywiście niesymetryczne, tak więc również tu możemy
spodziewać się kłopotów przy podłączaniu urządzeń z wyjściem symetrycznym.
Dodatkowo paziom sygnału na wyjściu insertowym zależny jest od wzmocnienia
przedwzmacniacza, tak więc bardzo często zdarza się, że regulatory
wzmocnienia i poziomu sygnału ustawiane są w mniej więcej normalnych
położeniach, wskaźniki nie wykazują przesterowania, a jednak słychać, że
coś jest nie tak. W takich przypadkach trzeba sprawdzić, jak ustawiane
jest urządzenie wpięte w insert jeżeli jest to na przykład kompresor, ta
jest duże prawdopodobieństwo, że zmienia on poziomy w sposób dość
znaczny.WYJŚCIA MIKSERA     Wyjście miksera musi być
podłączane do dwóch urządzeń magnetofonu zgraniowego (dowolnego typu,
może to być kasetowiec, MiniDisc lub DAT) oraz do wzmacniacza
odsłuchowego. O ile podłączenie wejścia magnetofonu zwykle nie sprawia
kłopotów po prostu podłączamy je do głównego wyjścia miksera (oczywiście
zwracając uwagę na mogący wystąpić opisywany już problem symetrycznych
wyjść i niesymetrycznych wejść), tak podłączenie wyjścia magnetofonu oraz
wzmacniacza odsłuchowego może budzić wątpliwości. Nowoczesne miksery,
nawet te tańsze, mają już na szczęście wejścia magnetofonowe (oznaczane
najczęściej 2TRK) i właśnie tam należy magnetofon podłączyć. Specjalny
przełącznik umożliwia odsłuch z wyjścia miksera lub z magnetofonu i
uniemożliwia sprzężenie. Stosowane często włączanie magnetofonu na dwa
wolne kanały, aczkolwiek umożliwia na przykład granie z podkładem z
magnetofonu, jest bardzo ryzykowne rzadko pamiętamy o wyłączeniu tych
kanałów przed nagraniem, a wtedy w momencie wejścia w zapis sprzężenie, a
w konsekwencji uszkodzenie głośników, następuje bardzo łatwo. Oczywiście w
takich przypadkach jak opisany powyżej, czyli wtedy, kiedy musimy słuchać
jednocześnie magnetofonu i instrumentów lub głosu z mikrofonu a specjalne
wejście magnetofonowe nie umożliwia padania sygnału na wyjście,
podłączenie magnetofonu na wejścia miksera jest konieczne ale
przypominam o wyciszeniu tych wyjść zaraz po
wykorzystaniu.     Podłączenie wzmacniacza
odsłuchowego też maże być problemem. Bardzo często taki wzmacniacz
podłączony jest do głównego wyjścia miksera lub do wyjścia magnetofonu.
Takie rozwiązanie ma wady polegające na kłopotach z regulacją głośności
odsłuchu (nawet jeżeli mamy w zasięgu ręki regulator głośności
wzmacniacza, lepiej to robić w mikserze) oraz przede wszystkim na
niemożności wykorzystania funkcji SOLO lub PFL. Większość nowoczesnych
mikserów ma natomiast specjalne gniazdo, służące do podłączenia
wzmacniacza odsłuchowego, które to gniazdo dla zmylenia przeciwnika
nazywane jest gniazdem słuchawkowym. Na tym gnieździe dostępny jest sygnał
o regulowanym specjalnym pokrętłem poziomie, a co ważniejsze, można tam
"podsłuchać" poszczególne kanały korzystając z funkcji PFL. Jest ta
oczywiście też wyjście słuchawkowe i jako takie również może być używane.
Nie należy się obawiać gorszej jakości sygnału na tym wyjściu w praktyce
nie ma ta większego znaczenia, szczególnie wobec wygody takiego
rozwiązania, polecanego zresztą najprawdopodobniej w instrukcji
obsługi.PODŁĄCZENIE PROCESORÓW
EFEKTÓW      Do podłączenia pozostały nam
już tylko efekty. Każde studio musi być wyposażone w przynajmniej jeden
procesor efektowy bez niego nie jest studiem nagrań tylko czymś znacznie
gorszym. Umiejętne wykorzystanie posiadanych procesorów jest bardzo cenną
i rzadko spotykaną umiejętnością, a zaczyna się właśnie od podłączenia
urządzenia do miksera. Ogólnie procesory efektowe podzielić pod tym
względem możemy no dwie grupy i nazwać je umownie procesorami szeregowymi
i równoległymi. Rozważania te postaram się ilustrować przykładami
tradycyjny mi, ale posiadacze programów komputerowych z pewnością
dostrzegą analogie. Efekty, które nazwałem równoległymi, używa się
najczęściej jako dodatki do sygnału podstawowego. Do tej grupy należy
przede wszystkim pogłos, ale tak że efekty typu delay i chorus.
Oczywiście, obrzydliwie bogaci użytkownicy mogą sobie pozwolić na luksus
obrabiania każdego śladu innym, odpowiednim efektem ale nie dla nich
piszemy. W przeważającej większości przypadków mamy jeden pogłos i
pragniemy wykorzystać go bar dziej ekonomicznie. W związku z tym mikser
wyposażony musi być w tak zwane wysyłki (send) efektowe: każdy kanał musi
mieć możliwość wysłania swojego sygnału nie tylko na wyjście główne, ale
też na jedno lub więcej wyjść efektowych. Poziom wysyłki musi być
regulowany tym pokrętłem ustala się ilość pogłosu, który dodamy do tego
właśnie śladu. Ważną cechą sendu efektowego jest to, że sygnał pobierany
jest po tłumiku kanałowym, tak więc jeżeli zmniejszymy głośność werbla, to
proporcjonalnie zmniejszy się też sygnał wysyłany na pogłos i stosunek
sygnału czystego do pogłosu nie zmieni się. Można oczywiście wykorzystywać
jako wyjścia efektowe również wyjścia monitorowe (które sygnał pobierają
sprzed tłumika(, należy tylko pamiętać, że zmieniając poziom sygnału
tłumikiem należy też proporcjonalnie zmniejszyć poziom sygnału wysyłanego
do efektu, gdyż w przeciwnym przypadku proporcje sygnału i efektu zmienią
się znacznie. Ponieważ każdy kanał ma swój oddzielny regulator, każdy
instrument może niezależnie być mniej lub bar dziej spogłosowany. Wyjście
procesora efektowego musi być podłączone do miksera do tego celu
wygodnie jest wykorzystać wolne kanały, gdyż mają one z pewnością lepszą
korekcję barwy tonu niż dedykowane wejścia efektowe (które najczęściej
mają tylko regulację czułości(. Oczywiście wolne kanały występują "w
przyrodzie" bardzo rzadko i najczęściej do tego celu wykorzystywać
będziemy wejścia efektowe (powroty). Najczęstszą konfiguracją procesorów
typu chorus i pogłos jest monofoniczne wejście i stereofoniczne wyjście i
w związku z tym potrzebne jest więcej wejść niż wyjść efektowych
oczywiście wejście stereofoniczne to są dwa wejścia, ale niestety
niektórzy producenci mikserów zapominają o tym i często spotyka się na
przykład miksery z dwoma sendami efektowymi i z dwoma powrotami mono.
Spotyka się wprawdzie w pełni stereofoniczne pogłosy, ale są to z reguły
urządzenia wysokiej klasy i w dodatku wymagają dwóch sendów (lub jednego
stereo fonicznego( na takie marnotrawstwo środków mało kto może sobie
pozwolić. Tego typu efekty najczęściej podłączone są do miksera na stałe w
zasadzie nie ma potrzeby wyprowadzania ich na krosownicę wyjątkiem jest
sytuacja, w której pogłos realizowany jest przez multiefekt, który jest
też często wykorzystywany jako na przykład kompresor. Wtedy znacznie
wygodniej jest przełączać kable na krosownicy niż "nurkować" pod stół lub
za mikser. Oczywiście wszystkie uwagi dotyczące połączeń symetrycznych i
niesymetrycznych z poprzedniej części pozostają w mocy tyle tylko, że
najczęściej będziemy mieć do czynienia z wejściami i wyjściami
niesymetrycznymi, zarówno w stołach mikserskich jak i w multiefektach,
nawet średniej klasy. Ważnym zagadnieniem jest poziom sygnału wychodzącego
z wyjścia efektowego zbyt niski może być przyczyną szumów i kiepskiego
brzmienia pogłosu, zbyt wysoki może przesterowywać wyjście mik sera lub
multiefekt. Pamiętajmy, że nawet gdy wskaźnik w procesorze nie pokazuje
przesterowania, jeżeli regulator czułości znajduje się w okolicy zera,
trudno o dobre, klarowne brzmienie. Jest to istotna uwaga, gdyż najnowsze
modele procesorów mają dość wysoką czułość wejściową, co w połączeniu z
wysoką impedancją wejściową umożliwia bezpośrednie podłączenie na przykład
gitary elektrycznej doskonale, ale niestety utrudnia to nieco współpracę
z mikserem. Na koniec sprawa oczywista wszystkie procesory pracujące
jako efekty równoległe czyli dodawane do sygnału bezpośredniego nie mogą
tego sygnału przez siebie przepuszczać, czyli muszą być ustawione w
pozycji 100%WET. Jakikolwiek ślad sygnału bezpośredniego w pogłosie będzie
przyczyną niepożądanego efektu typu filtr grzebieniowy pamiętajmy, że
każdy cyfrowy multiefekt opóźnia nieco sygnał (również ten bezpośredni( i
właśnie to jest przyczyną powstawania tego efektu. Tak więc jeżeli
otwieraniu powrotu pogłosu oprócz wzrostu pogłosu towarzyszy zmiana barwy
pogłosowanych instrumentów (na "blaszaną" lub "nosową"(, przyczyn na leży
szukać w ustawieniach procesora. Niestety, tanie multiefekty gitarowe
często nie moją możliwości odcięcia sygnału bezpośredniego (DlRECT( i w
związku z tym nie nadają się do pracy w takiej konfiguracji. Efekty
szeregowe to grupa efektów, które należy włączyć w szereg z sygnałem
obrabianym. Do tej grupy należą przede wszystkim bramki, kompresory i
procesory typu phasing/flanger. Granice są oczywiście bardzo płynne i
klasyczne szeregowe efekty takie jak kompresor lub exciter mogą również
być dodawane do sygnału podstawowego, niemniej jednak tego typu efekty
najczęściej występują bez sygnału bezpośredniego słuchamy i używamy
tylko sygnału obrabianego. Oznacza to, że efekty te używane są w zasadzie
do obróbki pojedynczych śladów lub instrumentów lub ewentualnie całych
grup instrumentów nie ma jednak wtedy możliwości regulowania zakresu
działania efektu dla każdego instrumentu czy śladu od dzielnie. Procesory
tego typu podłączane są za pomocą wejść insertowych. Są to najczęściej
rozrywne gniazda typu jack stereo, które po zwalają na włączenie
urządzenia w tor sygnału w poszczególnych kanałach najczęściej tuż przed
tłumikiem, na sumie też najczęściej przed tłumikiem (niestety są też
miksery posiadające insert sumy po tłumiku jest to oczywiście roz
wiązanie całkowicie bezsensowne i skutecznie uniemożliwia normalne użycie
bramki czy kompresora). Ponieważ nie wiemy, jakie kanały mik sera będą
wymagały kompresora czy bramki, na krosownicy w zasadzie powinny znaleźć
się wyprowadzenia wszystkich punktów insertowych. Niestety, przy dużej
ilości kanałów jest to roz wiązanie bardzo nieekonomiczne i przede
wszystkim mogące wprowadzać poważne za kłócenia. Oczywiście, jeżeli mamy
dużo bramek i kompresorów i często ich używamy, takie roz wiązanie jest
bardzo dobre, niestety częściej bramka czy kompresor jest jeden i w
dodatku nie bardzo wiemy, jak tego używać. Wtedy wy daje się, że właściwym
rozwiązaniem będzie jednak "nurkowanie" pod stół za każdym razem nie
jest to bowiem częsta operacja. Wy starczy wykonać odpowiednio długie
kable insertowe (jack stereo dwa jacki mono( i odpowiednio wyraźnie je
oznaczyć. Jedyny wyjątek zrobić możemy dla głównego insertu sumy tam
najczęściej wpinać będziemy urządzenia typu kompresor czy exciter. W
zasadzie można by wpiąć te urządzenia na stałe (pamiętając o ustawianiu
ich w tryb BYPASS podczas normalnej eksploatacji i włączanie tylko na
zgrania dotyczy to szczególnie excitera(, problem może się pojawić
wtedy, gdy kompresor mamy jeden i używamy go również podczas nagrań.
Jeżeli jednak mamy specjalny procesor "masteringowy" i używamy go tylko
podczas zgrań na sumie, można wpiąć go na stałe lepsze urządzenia tego
typu mają przekaźnik automatycznie wprowadzający procesor w tryb BYPASS
przy wyłączonym zasilaniu i w związku z tym wystarczy tylko wyłączyć
procesor wyłącznikiem sieciowym. Istotną sprawą jest jakość kabli
insertowych. Wprawdzie procesory efektowe zwykle mają wystarczająco niską
impedancję wyjściową (choć to nie zawsze musi być prawdą, szczególnie w
przypadku tanich procesorów cyfrowych), ale wyjścia insertowe w mikserze
bardzo rzadka są buforowane w związku z tym mogą mieć dużą impedancję
wyjściową, co przy wspomnianej już dużej impedancji wejściowej
nowoczesnych urządzeń otwiera drogę dla wszelkich zakłóceń. Warto więc,
aby kable insertowe były wysokiej jakości - przecież nie płynie przez nie
tylko część sygnału (na przykład tylko pogłos( ale bardzo często (na
przykład w przypadku insertu sumy( cały sygnał. Również bardzo ważną
sprawą jest zwracanie uwagi na poziomy sygnału. Wprawdzie wszystkie
połączenia są na poziomie liniowym, ale pamiętajmy, że na przy kład
kompresor ma możliwość znacznego osłabienia lub wzmocnienia sygnału. Może
to pro wadzić do wzrostu szumów w pierwszym przypadku lub wzrostu
zniekształceń w drugim szczególnie groźna jest druga sytuacja, ponieważ
często dioda wskazująca przesterowanie może tego nie pokazać. Wobec tego
należy sprawdzać poziom sygnału z włączonym kompresorem i z wyłączonym
najlepiej, gdy jest on podobny. Niektórzy Czytelnicy w tym momencie mogą
zadać pytanie: co zrobić, jeżeli nasz mikser nie ma gniazd insertowych?
Przede wszystkim nie panikować na wszystko jest rada. Wystarczy
uświadomić sobie, że równie dobrze kompresor podłączyć można przed
wejściem miksera lub magnetofonu wprawdzie wtedy ustawienie odpowiednich
poziomów może być trudniejsze, ale takie rozwiązanie również jest
dopuszczalne. Również w przypadku braku insertów na sumie procesor można
włączyć między mikser i magnetofon zgraniowy trzeba tylko pamiętać o
korygowaniu ustawień w przypadku zmian poziomu wyjściowego
miksera.MUZYK - Wydanie Specjalne -
STUDIO-PA-KOMPUTER  MAJ
2002

Copyright 2002 DSN.
proaudio.prv.pl


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Komputer dla muzyka FCM MUZYK
Budujemy studio domowe Oświetlenie światło stałe
Budujemy studio domowe Światło błyskowe
8 37 Skrypty w Visual Studio (2)
Pinnacle Studio 11 plus tworzenie keygena
plan studiow
Regulamin studiowania na SWPS
Digitech Studio S 100(1)
Studio Buffo Milosc w portofino
Sztuka obserwacji czyli skuteczne studiowanie drugiego czlowieka
Studio Emka Mysl Jak Zwyciezca

więcej podobnych podstron