Kajakiem do lata


Kajakiem do lata&
Napisał: Tomasz Kukuła
W szkole lato praktycznie zagościło już na dobre. I nie chodzi wcale o to, że chłopcy
przychodzili na lekcje w krótkich spodniach, a dziewczyny przebierały paluszkami
w wiatrówkach. Po prostu atmosfera zrobiła się znacznie luzniejsza. Wszak był to już
początek czerwca i jeśli ktoś miał się czegoś w mijającym roku nauczyć, dawno się tego
nauczył, a jeśli takiemu komuś podwinęła się noga w wyścigu po wiedzę, to śpiew ptaków za
oknami, okrzyki grających w piłkę i gorące powietrze nie dawały już nadziei na nadrobienie
strat.
Nauczyciele też chyba zdawali sobie z tego sprawę, bo co i rusz wymyślali wycieczkę,
zajęcia z filmami i inne atrakcje - byleby nie siedzieć w klasie. Najfajniej jednak mieli
uczniowie klasy IV B. Ich wychowawczyni jeszcze zimą zapowiadała, że, gdy nadejdzie piąty
czerwca, czyli Światowy Dzień Ochrony Środowiska, ona zorganizuje spływ kajakowy dla
swoich podopiecznych. Nie ma się więc czemu dziwić, że uczniowie już od Bożego
Narodzenia nie marzyli o niczym innym jak tylko o nadejściu piątego czerwca. Wprawdzie
z rzeką Pilicą zaprzyjazniony był niemal każdy z nich, bo szkoła, do której chodzili, mieściła
się w miasteczku o nazwie Przedbórz. Pilica płynęła więc prawie pod ich oknami, by za jakieś
czterdzieści kilometrów powitać jezioro w Sulejowie. Jednak żaden z uczniów wspomnianej
IV B nie brał jak dotąd udziału w takim spływie. No, może oprócz przemądrzałego Karolka,
który był znanym w całej szkole chwalipiętą i mądralą. Spływ, na który dzieciaki tak bardzo
czekały, miał się zatem rozpocząć w Przedborzu i zakończyć w Sulejowie. Jednak owo
zakończenie też nie miało być takie sobie zwyczajne. Na mecie czekało bowiem ognisko nad
brzegiem jeziora i nocleg w jednym z ośrodków turystycznych.
Cała ta eskapada miała oczywiście szkolne uzasadnienie, bo podczas jej trwania
uczniowie mieli zdobywać wiedzę z zakresu ekologii, a dokładniej mówiąc  energii
odnawialnej. Zapewne z takim też nastawieniem uczniowie rozpoczęli swoją przygodę owego
piątego czerwca. Z uśmiechniętymi buziami stawili się wszyscy nad brzegiem Pilicy. Na
miejscu krzątali się już panowie, którzy na specjalnych przyczepach przywiezli kolorowe
kajaki i wiosła. Wychowawczyni zaś, chcąc za wszelką cenę pogodzić przymus edukacji
z uczniowskim pragnieniem przygody, próbowała niemal wycisnąć z podopiecznych
odpowiedz na pytanie:  co to jest energia? . I o ile tutaj znalazło się jeszcze kilka głosów
próbujących zaspokoić ciekawość Pani, o tyle na pytanie:  co znaczy określenie  energia
1
odnawialna? , odpowiedział jedynie przemądrzały Karolek, nadymając się swoim
zwyczajem:
- Ja wiem to już od dawna! Z tą energią jest trochę jak ze mną. Jeśli przez cały dzień biegam
za piłką, to wieczorem nie mam już siły, żeby odrabiać lekcje - ale jak się prześpię, to co
innego& Energia się odnawia i mam jej wtedy tyle, że& w żadnym razie nie mogę się zabrać
za te lekcje, bo ciągnie mnie na boisko&
Zgromadzeni parsknęli śmiechem, ale nauczycielka powiedziała, że w zasadzie
wyjaśnienie Karolka jest słuszne  energia odnawialna, to energia uzyskiwana z takich
mechanizmów, które można odtworzyć, albo z takich, które się nigdy nie wyczerpują:
-Dawniej do ogrzewania naszej szkoły wykorzystywano piec opalany węglem. Gdyby jednak
górnicy wykopali w końcu cały węgiel spod ziemi, wówczas lekcje w zimie stałyby się nie do
zniesienia. Dlatego nie tak dawno zamontowano u nas piec, w którym za opał nie służy już
węgiel, ale zrębki, czyli takie drewniane wiórki z gałęzi i niepotrzebnych nikomu drewnianych
kawałków. Taki opał ludzie mogą wytwarzać sami, oczywiście dopóki drzewa będą miały
gałęzie.
- Szkoda!  wypalił jak zwykle niepytany Karolek. - Może gdyby brakło tego węgla,
odwołaliby nam lekcje, a tak?
Śmiech znów rozległ się wokoło. Pani jednak nie straciła nastroju i kontynuowała.
- Przykro mi Karolku, ale podobna sytuacja ma miejsce z ogrzewaniem ciepłej wody. Dawniej
wykorzystywano do tego celu gaz, który płynął rurami do odpowiedniego palnika. Tu
rozpalała go elektryczna iskra, a powstały płomyk podgrzewał wielki baniak z wodą. Jednak
gaz wydobywany z ziemi także się kiedyś skończy stąd w naszej szkole zamontowano specjalne
urządzenia, nazywane kolektorami słonecznymi. Te szklane rury na dachu wcale nie są więc
po to, by ściągać kosmitów, jak sądzili niektórzy, ale po to, by słońce ogrzewało
przepływającą przez nie wodę. Dzięki temu nie musimy już używać gazu.
- Moje kolektory też są już mocno nagrzane  powiedział Karolek, ocierając kropelki potu
z nadętej buzi i dodał  czy możemy już popłynąć?
* * *
2
Kajaki płynęły jeden za drugim. Lustro Pilicy połyskiwało od słońca, pokazując
swoim gościom grzbiety dorodnych ryb. Widok był wspaniały - po lewej stronie las, a po
prawej malownicze łąki. W pierwszym kajaku płynął przewodnik, za nim dzieciaki, a na
końcu wychowawczyni. Karol początkowo plasował się gdzieś w środku  peletonu , ale,
choć to nie były wyścigi, za wszelką cenę chciał dogonić przewodnika. Jako człowiek, który
raz już tędy płynął (z rodzicami), czuł że jego doświadczenie okaże się istotne dla losów
wyprawy. Wykorzystując kolejne, coraz częściej pokazujące się zakola rzeki, wyprzedzał
kajak po kajaku, aż wreszcie, gdy od przewodnika dzieliła go już tylko łódeczka Krysi,
wykrzyknął :  Jeeee& ! .
Okrzyk na pewno miał się zakończyć inaczej, ale zakończył się tak:  & nyyyy! - bo wiosło
Karolka utknęło nieszczęśliwie między korzeniami przybrzeżnych drzew. Nagle wszyscy
usłyszeli plusk, a oczom tych, co byli bliżej, kajak kolegi pokazał swój spód.
Na szczęście w miejscu, w którym wywrócił się Karol, do Pilicy wpadała rzeczka Ojrzanka.
Piaszczyste fragmenty dna tworzyły tu kilka płycizn. Chłopak, niewiele myśląc, namacał
nogami jedną z nich i, stojąc w wodzie po kolana, płakał ze wstydu.
Dobrze, że był upał. Przymusowy postój nie trwał długo, a ubrania mądrali zaraz
zrobiły się suche. Roześmiani kajakarze popłynęli dalej, mijając po drodze wioski
i miasteczka. Tylko Karol trochę marudził. Płynął teraz na samym końcu, jakby chciał
pokazać, że gniewa się na pozostałych uczestników wycieczki. Tak oto cały peleton dotarł
wieczorem do Sulejowa, by tuż obok wielkiego kościoła przybić do prawego brzegu Pilicy.
* * *
Ognisko płonęło w najlepsze. Niestety jakoś mało było chętnych do pieczenia nad nim
kiełbasy. Młodzi kajakarze, zamiast korzystać z uroków Sulejowskiej plaży, leżeli pokotem
w pokojach ośrodka wczasowego. Nikt nie biegał i nikt nie krzyczał, więc zmartwiona
wychowawczyni postanowiła odwiedzić podopiecznych i sprawdzić, co się dzieje.
- Nie damy rady! Po tym machaniu wiosłami jesteśmy wyczerpani jak stare baterie. 
Narzekały dzieciaki. Pani jednak nie ustępowała i wkrótce wokół ogniska pojawili się pierwsi
odważni. Wieczór był gorący. W oddali rechotały żaby a strzelające iskrami płomienie
zachęcały do smażenia kiełbasek. Spokojnej atmosfery nie burzył żaden silnik motorówki,
żaden odgłos skutera wodnego. Jest to w końcu element Sulejowskiego Parku
Krajobrazowego.
3
- Gdzie wasza energia?  Zapytała roześmiana wychowawczyni, ale za odpowiedz
posłużyć jej musiały pojękiwania podopiecznych.
Tylko Karolek, któremu najwyrazniej wrócił poranny animusz, odpowiedział, że
przyszedł tu jako pierwszy, najadł się kiełbasek i teraz jego energia się już odnowiła. Jako
doświadczony kajakarz (przecież był na spływie już drugi raz) radzi zrobić pozostałym
zgromadzonym to samo. Z minuty na minutę dzieciaki odzyskiwały siły i już wkrótce ktoś
zanucił pierwszą piosenkę, ktoś zabrzęczał na gitarze, a wokół zrobiło się letnio, cudownie,
wakacyjnie - wszak kończył się właśnie piąty czerwca.
Drodzy słuchacze i czytelnicy, bez względu na to o jakiej porze roku trafiła do was ta
opowieść, jeśli nie macie jeszcze pomysłu na to, jak spędzić najbliższe wakacje, potraktujcie
ją jako poważną propozycję. Wybierzcie się w Aódzkie! Nieodkryte piękno Pilicy z jej
nadbrzeżnymi lasami, pachnącymi łąkami, a także zakręconym jak wąż boa korytem, stanowi
prawdziwą gratkę dla miłośników kajakowego spływania. Jest tu wiele firm, które nie tylko
chętnie wypożyczą wam sprzęt, doradzą i pomogą wrócić po zakończonej wyprawie, ale
i zapewnią opiekę profesjonalnych przewodników.
Jest tu również świetna baza noclegowa, szczególnie rozwinięta w pobliżu Jeziora
Sulejowskiego, w którym woda jest tak czysta, że niemal od razu nadaje się do picia. Piękne
plaże, zielone lasy i towarzystwo zwierzyny z pewnością uspokoją każdego dużego nerwusa,
a dla tych mniejszych będą stanowiło nie lada atrakcję. Mieszkają tu mili i otwarci ludzie,
którzy z pewnością przyjmą Was jak swoich. Ich przywiązanie do przyrody i dbałość
o utrzymanie jej w jak najlepszej kondycji są naprawdę godne podziwu.
Szukajcie zatem w Internecie informacji o szlaku kajakowym na Pilicy oraz o samym Jeziorze
Sulejowskim, zaczynając choćby od strony internetowej Lokalnej Grupy działania  Dolina
Pilicy : www.dolinapilicy.pl. Rezerwujcie czas, miejsce i& do dzieła! Zapraszamy.
Europejski Fundusz Rolny na rzecz Rozwoju Obszarów Wiejskich:
Europa inwestująca w obszary wiejskie
Opowiadanie promocyjne współfinansowane ze środków Unii Europejskiej w ramach osi 4  LEADER
Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013
Instytucja Zarządzająca Programem Rozwoju Obszarów Wiejskich na lata 2007-2013  Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi
4


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
DO LATA BAJM txt
Piechotą do lata Bajm
Piechotą do lata Bajm txt
Prośba motyla do lata
Polskie drogi do odzyskania niepodległości (1914–1918) i pierwsze lata państwowości (1918–1926)
pozwol mi przyjsc do ciebie
wytyczne do standar przyl4
FAQ Komendy Broń (Nazwy używane w komendach) do OFP
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
53$2403 specjalista do spraw szkolen
Do W cyrkulacja oceaniczna II rok
powod do rozwodu (2)

więcej podobnych podstron