Serge Halimi
Strategia rekonkwisty
Kryzys nie podkopał władzy kapitalizmu, a nawet ją wzmacnia. Co więcej,
system korzysta z okazji, by wyzbyć się tych wszystkim zdobyczy społecznych,
które czyniły go odrobinę bardziej ludzkim. Jak można odwrócić tę tendencję?
Jak społeczeństwa mogłyby przejść do kontrofensywy? Potrzeba nam programu
ogólnego i prostego, ale nie ogólnikowego i prostackiego. Jego podstawowymi
punktami winny być postulaty rozszerzania sfery bezpłatności, anulowania
zadłużenia publicznego i zwiększenia podatków dla najbogatszych.
Lehman Brothers zbankrutował 15 września 2008 r. Minęło pięć lat.
Wiarygodność kapitalizmu jako modelu organizacji społeczeństwa się skończyła.
Nikt nie łudzi się już obietnicami dobrobytu, awansu społecznego, demokracji.
Wielka zmiana jednak nie nastąpiła. Kolejne kontestacje systemu wcale go nie
wzruszyły. Koszty jego fiask pokryto anulując wiele wydartych mu zdobyczy
społecznych. Fundamentaliści rynkowi pomylili się niemal we wszystkim, a mimo
to dominują na scenie politycznej bardziej niż kiedykolwiek", stwierdził już niemal
trzy lata temu amerykański ekonomista Paul Krugman [1]. Krótko mówiąc, system
się trzyma, nawet pilotowany automatycznie. Nie jest to komplement dla jego
przeciwników. Co się stało? I co robić?
Lewica antykapitalistyczna odrzuca fatalizm ekonomiczny, ponieważ rozumie,
że organizują go wole polityczne. Z krachu finansowego 2007-2008 r. powinna
wyciągnąć wniosek, że krach ten nie toruje przed jej projektami królewskiej drogi.
Sugerował to już precedens lat 30.: w zależności od sytuacji krajowych sojuszów
społecznych i strategii politycznych, ten sam kryzys gospodarczy może mieć różne
skutki polityczne w różnych krajach: w Niemczech doprowadził do władzy Adolfa
Hitlera, w Stanach Zjednoczonych skutkował New Dealem, we Francji zaś Frontem
Ludowym i& niczym szczególnym w Wielkiej Brytanii. Znacznie pózniej, za
każdym razem w kilkumiesięcznym odstępie, w Białym Domu zasiadł Ronald
Reagan, natomiast w Pałacu Elizejskim zasiadł Franois Mitterrand, we Francji
Nicolas Sarkozy przegrał wybory, natomiast w Stanach Zjednoczonych ponownie
wybrano Baracka Obamę. Jak widać, talent, strategia polityczna to nie są zmienne
podrzędne, które może zastąpić socjologia danego społeczeństwa czy analiza stanu
jego gospodarki.
Ostatnie zwycięstwo neoliberałów wiele zawdzięcza kawalerii krajów
wschodzących, która przyszła im na odsiecz, bo olbrzymie kontyngenty producentów
i konsumentów chińskich, indyjskich, brazylijskich, które włączyły się do
kapitalistycznego tańca, posłużyły systemowi za armię rezerwową w chwili, gdy
wyglądało na to, że znajduje się on w stanie agonii. Tylko w ciągu minionych 10 lat
udział wielkich krajów wschodzących w produkcji światowej wzrósł z 38 do 50%.
Nowy warsztat światowy stał się również jednym z głównych rynków światowych:
od 2009 r. Niemcy więcej eksportują do Chin niż do Stanów Zjednoczonych.
Istnienie burżuazji narodowych" i wdrażanie rozwiązań narodowych
zderza się zatem ze ścisłymi powiązaniami wzajemnymi klas panujących całego
świata. Jeśli nie zastygliśmy umysłowo w antyimperializmie lat 60., to jakże możemy
spodziewać się dziś, że na przykład postępowe rozwiązanie obecnych problemów
będzie dziełem chińskich, rosyjskich, indyjskich elit politycznych, które składają się
z tak samo skorumpowanych aferzystów jak ich zachodnie odpowiedniki?
Latynoska success story
Odpływ nie był jednak powszechny. W ciągu pierwszego dziesięciolecia
XXI w.", pisał trzy lata temu socjolog Immanuel Wallerstein, Ameryka Aacińska
stanowiła success story światowej lewicy. Stało się tak z dwóch powodów. Po
pierwsze, co szczególnie wyraznie rzuca się w oczy, dlatego, że partie lewicowe lub
centrolewicowe wygrały tam zupełnie niezwykłą liczbę kolejnych wyborów. Po
drugie, dlatego, że po raz pierwszy rządy latynoamerykańskie kolektywnie
zdystansowały się od Stanów Zjednoczonych. Ameryka Aacińska stała się względnie
samodzielną siłą geopolityczną" [2].
A przecież integracja regionalna, która dla najzuchwalszych spośród tych
rządów zwiastuje socjalizm XXI w.", dla innych to kamień milowy w budowie
jednego z największych rynków na świecie [3]. Gra pozostaje jednak bardziej otwarta
na tylnym podwórku latynoamerykańskim Stanów Zjednoczonych niż w europejskiej
ektoplazmie. Co więcej, jeśli w ciągu niespełna 10 lat Ameryka Aacińska
doświadczyła aż pięciu udanych lub nieudanych zamachów stanu (w Wenezueli,
Boliwii, Hondurasie, Ekwadorze i Paragwaju), to być może oznacza, że
przeprowadzane tam przez siły lewicowe zmiany polityczne naprawdę zagroziły
ładowi społecznemu, to znaczy przeobraziły warunki egzystencji tamtejszych
społeczeństw. A zatem pokazały, że istnieje alternatywa, że nie wszystko jest
niemożliwe, ale że, aby stworzyć sprzyjające dla niej warunki, należy przystąpić do
strukturalnych reform gospodarczych i politycznych. Takich reform, które
zmobilizują warstwy ludowe, wtrącone przez brak perspektyw w apatię czy
mistycyzm lub zmuszone dawać sobie radę w pojedynkę. Może w ten sposób
najlepiej walczy się również ze skrajną prawicą.
Reformy strukturalne owszem, ale jakie? Neoliberałowie tak głęboko
zakorzenili w świadomości społecznej myśl, że nie ma żadnej alternatywy" i tak
skutecznie udało im się przekonać do tego swoich przeciwników, że ci często
zapominają o własnych propozycjach& Przypomnijmy zatem kilka z nich,
pamiętając, że im ambitniejsze dziś się wydają, tym bardziej bezzwłocznie należy je
zaaklimatyzować, nigdy przy tym nie zapominając, że ich ewentualną surowość
trzeba mierzyć przemocą ładu społecznego, którego obaleniu mają służyć.
Jak ten ład powstrzymać, a następnie odeprzeć? Ten dwojaki cel pozwoliłoby
osiągnąć rozszerzenie sektora nietowarowego takiego, w którym panuje
bezpłatność. Ekonomista Andr Orlan przypomina, że w XVI w. ziemia nie była
dobrem wymiennym, lecz dobrem zbiorowym i nie podlegającym negocjacjom, co
wyjaśnia, dlaczego grodzenie pastwisk gminnych napotkało tak zażarty opór". Orlan
dodaje: To samo dzieje się dziś z utowarowieniem istot żywych. Dziś ręki czy krwi
nie uważamy za towary, ale co będzie jutro" [4]?
Aby stawić czoło tej ofensywie, być może wypadałoby demokratycznie
określić kilka podstawowych potrzeb (dach nad głową, pożywienie, kulturę,
komunikację), finansować je z funduszów publicznych i wszystkim zaoferować ich
zaspokojenie. A nawet, jak zaleca socjolog Alain Accardo, szybko i nieustannie
rozszerzać usługi publiczne tak, aby w miarę historycznej ewolucji podstawowych
potrzeb zapewniać bezpłatne zaspokajanie ich wszystkich, czego nie można sobie
wyobrazić z ekonomicznego punktu widzenia bez przywrócenia społeczeństwu
wszystkich zasobów i wszystkich bogactw służących pracy społecznej
i wytwarzanych wysiłkiem wszystkich" [5]. Tak więc, zamiast zapewniać
efektywność popytu dużymi podwyżkami płac, chodziłoby o uspołecznianie podaży
i zapewnianie wszystkim nowych świadczeń w naturze.
Jak jednak, w takim razie, uniknąć zastąpienia tyranii rynków absolutyzmem
państwowym? Zacznijmy, mówi socjolog Bernard Friot, od upowszechniania modelu
zdobyczy ludowych, które funkcjonują już na naszych oczach takich np. jak
ubezpieczenia społeczne, które chcą obecnie zniszczyć wszystkie rządy, z prawa
i lewa głównej sceny politycznej. Od tego emancypacyjnego coś już", co dzięki
zasadzie składkowania uspołecznia znaczną część bogactwa i w rezultacie finansuje
emerytury, zasiłki chorobowe, zasiłki dla bezrobotnych. W przeciwieństwie do
ściąganych i wydatkowanych przez państwo podatków, składki nie są przedmiotem
akumulacji i początkowo w wielu krajach zarządzali nimi głównie sami pracownicy
najemni. Dlaczego nie pójść dalej tą właśnie drogą [6]?
Program ofensywny
Taki rozmyślnie ofensywny program były trojako korzystny. Politycznie: choć
może uzyskać poparcie bardzo szerokiej koalicji społecznej, nie może zostać przejęty
przez neoliberałów czy skrajną prawicę. Ekologicznie: unika on keynesowskiego
ożywienia gospodarczego, które, przedłużając istnienie panującego modelu,
sprowadzałoby się do wstrzyknięcia pewnej sumy pieniędzy na rachunki bankowe
i skierowania jej za pośrednictwem kampanii reklamowych na spożycie
towarowe" [7]. Program ten uprzywilejowuje również potrzeby, których nie
zaspokaja produkcja w krajach o niskich płacach takich towarów, jakie przewozi się
kontenerami z jednego końca świata na inny. Jest on korzystny również
z demokratycznego punktu widzenia: określanie zbiorowych priorytetów (tego, co
ma stać się bezpłatne, i tego, co ma pozostać płatne) nie byłoby już zastrzeżone dla
posłów i radnych, dla akcjonariuszy czy dla mandarynów intelektualnych
wywodzących się z wymienionych środowisk.
Potrzeba takiego podejścia jest paląca. Przy obecnym układzie sił w skali
światowej przyspieszona robotyzacja pracy przemysłowej (ale również usług) grozi
bowiem kreowaniem nowej renty dla kapitału (obniżka kosztu pracy") i masowego,
w coraz mniejszym stopniu korzystającego z zasiłków, bezrobocia. Amazon czy
wyszukiwarki internetowe pokazują codziennie, że kolejne setki milionów klientów
powierzają robotom wybór godzin wyjazdu czy odlotu, środków transportu i linii
komunikacyjnych, lektur, muzyki, którą słuchają i wielu innych rzeczy. Tracą na tym
księgarnie, gazety, agencje podróży. Dziesięć największych firm internetowych,
takich jak Google, Facebook czy Amazon", mówi Dominic Barton, dyrektor
generalny McKinesya, jednej z najważniejszych firm konsultingowych na świecie,
stworzyło zaledwie 200 tys. miejsc pracy." Na kapitalizacji giełdowej zarobiło
natomiast setki miliardów dolarów [8].
W rezultacie grozi, że aby uporać się z problemem bezrobocia, klasa panująca
zrobi to, czego tak bardzo obawia się filozof Andr Gorz będzie wdzierać się
nieustannie i na coraz większą skalę tam, gdzie jeszcze panuje bezpłatność
i darowizna. Gdzie zatrzyma się transformacja wszelkiej działalności w działalność
opłacaną, której racją istnienia będzie wynagrodzenie za nią, a celem maksymalny
dochód? Jak długo wytrzymają dość kruche zapory, które przeszkadzają jeszcze
w profesjonalizacji macierzyństwa i ojcostwa, komercyjnym wytwarzaniu
embrionów, sprzedaży dzieci, handlu organami" [9]?
Gdy odsłania się tło polityczne i społeczne kwestii długu, zyskuje ona na tym
podobnie jak kwestia bezpłatności. Dzieje ludzkości pełne są przykładów państw,
które, chwycone za gardło przez swoich wierzycieli, w ten czy inny sposób wyrywają
się z ich uścisków, aby nie skazywać własnego społeczeństwa na wieczne zaciskanie
pasa. Republika Rad odmówiła honorowania pożyczek zaciągniętych przez cara.
Raymond Poincar uratował franka, dewaluując go o... 80% i o tyle amputując
obciążenie finansowe Francji, które w rezultacie spłacono w zdeprecjonowanej
walucie. Powojenne Stany Zjednoczenie i Wielka Brytania zmniejszyły niemal
o połowę ciężar swoich długów publicznych (w pierwszym przypadku, w latach
1945-1955, ze 116 do 66% produktu narodowego brutto, a w drugim z 216 do 138%),
dając inflacji zielone światło [10].
Od pewnego czasu panowanie monetaryzmu zobowiązuje bankructwo stało
się świętokradztwem, inflację się ściga (nawet wtedy, gdy jej stopa jest bliska zera),
dewaluacja jest zakazana. Choć jednak wierzycieli uwolniono od ryzyka
niewypłacalności, nadal żądają premii za ryzyko kredytowe". W sytuacji
historycznej nadmiernego zadłużenia", pisze ekonomista Frdric Lordon, wybierać
można tylko między dostosowaniem strukturalnym, które służy wierzycielom, a ich
zrujnowaniem w taki czy inny sposób" [11]. Anulowanie części długu oznaczałoby
złupienie rentierów i finansistów, którym, niezależnie od ich narodowości, najpierw
wszystko oddano.
Pętla zaciśnięta na szyi społeczeństwa zacznie tym prędzej się rozluzniać, im
prędzej odzyska ono wpływy z podatków, roztrwonionych w ciągu 30 lat panowania
neoliberalizmu. Roztrwonionych nie tylko wtedy, gdy zniesiono progresywność
podatków i pogodzono się z rozmachem oszustw podatkowych, ale również wtedy,
gdy stworzono system, w którym połowa międzynarodowego handlu towarami
i usługami przechodzi przez raje podatkowe. Beneficjenci to nie tylko rosyjscy
oligarchowie czy były francuski minister budżetu: to przede wszystkim tak chronione
przez państwa i wpływowe w mediach przedsiębiorstwa jak Total, Apple, Google,
Citigroup czy BNP-Paribas.
Odzyskać dochody
Optymalizacja fiskalna, cena transferowa" (pozwalająca lokować zyski filii
tam, gdzie podatki są najniższe), przenoszenie siedzib firm: tylko w Unii
Europejskiej sumy skradzione w majestacie prawa społeczeństwom wynoszą blisko 1
bln euro. W wielu krajach oznacza to utratę przychodów przewyższającą całe ich
obciążenie, które wynika z zadłużenia. Wielu ekonomistów podkreśla, że we Francji,
odzyskując tylko połowę tych sum, przywrócono by równowagę budżetową nie
poświęcając emerytur, miejsc pracy w sektorze publicznym czy przyszłościowych
inwestycji ekologicznych" [12]. Sto razy zapowiadane, sto razy odkładane (i sto razy
bardziej lukratywne niż położenie kresu tak bardzo nagłaśnianym oszustwom
socjalnym") odzyskanie" tych przychodów byłoby tym bardziej popularne i tym
bardziej egalitarne, że zwykli podatnicy nie mogą pomniejszać swoich podlegających
opodatkowaniu dochodów przelewając fikcyjne royalties na konta swoich filii na
Kajmanach.
Do listy priorytetów można by dodać zamrożenie wysokich pensji, zamknięcie
giełd, nacjonalizacje banków, zakwestionowanie wolnego handlu, wyjście ze strefy
euro, kontrolę kapitałów& Te wszystkie opcje prezentowano już na tych łamach.
Dlaczego zatem mielibyśmy uprzywilejowywać bezpłatność, anulowanie długu
publicznego i odzyskanie utraconych przychodów fiskalnych? Po prostu dlatego, że
w celu wypracowania strategii, wyobrażenia sobie, na jakich środowiskach
społecznych można by oprzeć jej realizację i w jakich warunkach politycznych
można by ją zrealizować, lepiej wybrać tylko kilka priorytetów niż sporządzać
katalog w celu zgromadzenia na ulicy czy placu pstrej wielości, która rozbiega się
przy pierwszych odgłosach burzy.
Wyjście z euro zapewne zasługiwałoby na to, aby figurować w rejestrze spraw
najpilniejszych [13]. Każdy rozumie obecnie, że jednolita waluta oraz
oprzyrządowanie instytucjonalne i prawne, na którym ona się opiera (niezależny
Europejski Bank Centralny, Pakt Stabilności) uniemożliwiają prowadzenie
jakiejkolwiek polityki, która jednocześnie przeciwdziałałaby pogłębianiu się
nierówności społecznych i konfiskacie suwerenności przez klasę panującą,
spełniającą wymogi finansjery. Choćby jednak zakwestionowanie jednolitej waluty
było nie wiadomo jak konieczne, nie zapewnia ono żadnej rekonkwisty na tych
dwóch polach, o czym świadczą orientacje gospodarcze i społeczne Wielkiej Brytanii
i Szwajcarii państw nie należących do strefy euro. Wyjście z euro, podobnie jak
protekcjonizm, opierałoby się zresztą na koalicji politycznej, w której to, co
najgorsze, obcowałoby z tym, co lepsze, przy czym to pierwsze brałoby górę nad tym
drugim. Bezpłatność, amputacja długu i odzyskanie utraconych przychodów
fiskalnych pozwalałyby stworzyć równie szeroką, a nawet jeszcze szerszą koalicję,
do której nie dopuszczono by elementów niepożądanych.
Potrzebna zuchwałość
Nie ma co twierdzić, że program ten dysponuje większością w jakimkolwiek
parlamencie na świecie. Przewidziane w nim transgresje obejmują pewną liczbę
reguł, które przedstawia się jako nienaruszalne. Gdy jednak neoliberałowie ratują
swój system, okazuje się, że żadne reguły, które oni sami ustalili i uświęcili, się nie
liczą i postępują zuchwale. Nie cofnęli się przed poważnym wzrostem zadłużenia
(choć sami wcześniej zapewniali, że spowodowałoby ono wzlot stóp procentowych),
ani przed podwyżką podatków, nacjonalizacją banków, które zbankrutowały,
konfiskatą części oszczędności, przywróceniem kontroli kapitałów (Cypr). W sumie,
gdy gradobicie niszczy plony, tylko głupiec postępuje delikatnie" (Louis Aragon).
Co im wolno, to i nam, którzy cierpimy na nadmiar skromności& Bo przecież to nie
fantazjowanie o powrocie do przeszłości ani oczekiwanie na cud, który ograniczy
rozmach katastrofy, przywróci ludziom ufność we własne siły i pozwoli walczyć
z rezygnacją szerzącą się nieubłaganie wtedy, gdy nie widać innego wyjścia, jak
tylko wymiana rządów lewicowych na prawicowe i prawicowych na lewicowe,
realizujące plus minus takie same programy neoliberalne.
Czy chodzi tu o zuchwałość? Gorz, mając na myśli środowisko, postulował
w 1974 r., aby przypuszczony na wszystkich szczeblach atak polityczny
wydarł [kapitalizmowi] ster z ręki oraz przeciwstawił mu zupełnie inny projekt
społeczeństwa i cywilizacji". Należało bowiem, jego zdaniem, zapobiec temu, aby
reforma na froncie ekologicznym spowodowała pogorszenia sytuacji społecznej.
Walka ekologiczna może stworzyć trudności dla kapitalizmu i zmusić go, aby się
zmienił. Kiedy jednak, po długotrwałym oporze przy zastosowaniu siły i fortelu,
będzie musiał w końcu ustąpić, bo impas ekologiczny stanie się nieunikniony,
przyswoi on sobie wymóg ochrony środowiska tak, jak przyswoił sobie inne. (& )
Siła nabywcza ludności zostanie wówczas skompresowana i wszystko będzie
wyglądało na to, że koszty usuwania zanieczyszczeń przerzucono na zasoby, którymi
ludzie dysponują na zakup towarów" [14]. Od tego czasu z kolei usuwanie
zanieczyszczeń stało się rynkiem, np. w chińskim mieście Szenzen, gdzie
przedsiębiorstwa, które w niewielkim stopniu zanieczyszczają środowisko, sprzedają
innym przedsiębiorstwom swoje kwoty emisji zanieczyszczeń. Tymczasem zatrute
powietrze powoduje corocznie śmierć miliona Chińczyków.
Jeśli nie brak pomysłów, to co zrobić, aby nie trafiły one do muzeum
pomysłów niezrealizowanych? W ostatnich latach panujący ład społeczny
spowodował niezliczone kontestacje, od rewolucji arabskich po ruchy oburzonych.
Po tym, jak 10 lat temu niezliczone tłumy zaprotestowały w wielu krajach na całym
świecie przeciwko wojnie w Iraku, na ulice wyszły dziesiątki milionów osób, od
Egiptu po Hiszpanię i od Stanów Zjednoczonych po Turcję i Brazylię. Ruchy te
zwróciły na siebie uwagę, ale niewiele osiągnęły. Ich strategiczne fiasko pozwala
nam wytyczyć drogę. Właściwością wielkich koalicji kontestacyjnych jest dążenie do
konsolidacji liczby uczestników za cenę unikania kwestii, które dzielą. Każdy
domyśla się, o co rozbiłaby się taka koalicja, która często ma oparcie w szlachetnych,
lecz niejasnych celach w rodzaju sprawiedliwszego podziału dochodów, mniej
okaleczonej demokracji, niezgody na rozmaite formy dyskryminacji czy na
autorytaryzm. Im bardziej kurczy się społeczna baza polityki neoliberalnej, im
szersze warstwy pośrednie padają ofiarą niepewności zatrudnienia, wolnego handlu,
drogich studiów, tym łatwiej jest stworzyć większościową koalicję.
Jak nie przegrać?
Stworzyć, ale po co? Zbyt ogólnikowe lub zbyt liczne postulaty z trudem
znajdują przełożenie polityczne i z trudem wpisują się w długofalowe dynamiki
polityczne. Na spotkaniu działaczy wszystkich ruchów społecznych", wyjaśniał nam
niedawno Arthur Henrique da Silva Santos, były przewodniczący Jednolitej Centrali
Pracujących (CUT), która jest główną brazylijską konfederacją związkową,
zebrałem rozmaite teksty. Spraw podnoszonych przez centrale związkowe było 230,
spraw podnoszonych przez chłopów 77 itd. Zsumowałem je wszystkie i wyszło, że
mamy ponad 900 priorytetów. Zapytałem: co konkretnie robimy z tym wszystkim?"
W Egipcie odpowiedzi na takie pytanie udzielili& wojskowi. Większość
społeczeństwa egipskiego miała dość powodów, aby wystąpić przeciwko
prezydentowi Muhammadowi Mursiemu, ale ponieważ jej wystąpieniu nie
przyświecało nic innego, jak tylko jego obalenie, władzę pozostawiła ona armii
ryzykując, że dziś stanie się jej zakładnikiem, a jutro ofiarą. Bo ci, którzy nie mają
mapy drogowej, często zależą od tych, którzy ją mają.
Żywiołowość i improwizacja mogą sprzyjać rewolucyjnej chwili. Nie
gwarantują jednak rewolucji. Sieci społecznościowe sprzyjały pobocznym sposobom
organizacji masowych wystąpień, a brak formalnej organizacji pozwolił uniknąć
przez pewien czas policyjnego nadzoru. Władzę jednak zdobywa się nadal
strukturami piramidalnymi, pieniędzmi, działaczami, machinami wyborczymi
i strategiami: jaki blok społeczny i jaki sojusz na rzecz jakiego projektu? Ma tu
zastosowanie metafora Accardo: Obecność na stole wszystkich części zegarka nie
pozwala uruchomić go komuś, kto nie ma instrukcji, jak je złożyć. W polityce można
urządzić ciąg krzyków albo można zastanowić się, jak złożyć części" [15].
Określić kilka wielkich priorytetów, wzniecić walkę o nie, przestać wszystko
komplikować tylko po to, aby popisać się swoją wirtuozerią, to właśnie odegrać rolę
zegarmistrza. Bo rewolucja wikipedyczna, w której każdy dodaje treść" [16], nie
pozwoli naprawić zegarka. W ostatnich latach zlokalizowane, rozproszone,
gorączkowe działania zrodziły zakochaną w sobie kontestację, galaktykę
niecierpliwości i bezsilności, ciąg zniechęceń [17]. W takiej mierze, w jakiej warstwy
pośrednie często stanowią kręgosłup tych ruchów, taka niestałość nie dziwi:
sprzymierzają się one z warstwami ludowymi tylko w kontekście ekstremalnego
zagrożenia i pod warunkiem, że bardzo szybko uda im się odzyskać kierownictwo
operacyjne [18].
Tymczasem na porządku dziennym staje również kwestia władzy i coraz
wyrazniej staje ona na ostrzu noża. Kiedy nikt sobie nie wyobraża, aby główne partie
i instytucje choćby co nieco zmodyfikowały ład neoliberalny, narasta pokusa
uprzywilejowania zmiany mentalności, a nie struktur i ustawodawstwa,
pozostawienia terenu ogólnokrajowego na łasce losu i zajęcia się skalą lokalną lub
społecznościową w nadziei, że stworzy się tam laboratoria przyszłych zwycięstw.
Jedna grupa stawia na ruchy, na różnorodności bez centralnej organizacji",
podsumowuje Wallerstein. Inna argumentuje, że jeśli nie ma się władzy politycznej,
to nic nie można zmienić" [19].
Zawsze trudno jest o pierwszy zakład. Z jednej strony solidarna, świadoma
swoich interesów, zmobilizowana, kontrolująca teren i aparat represji klasa panująca;
z drugiej niezliczone stowarzyszenia, związki zawodowe, partie, tym bardziej
skłonne bronić swojego ogródka, swojej osobliwości, niezależności, im bardziej
obawiają się, że ulegną pokusom władzy politycznej. Nieraz upajają je złudzenia,
które stwarza Internet: wyobrażają sobie, że się liczą, ponieważ mają stronę w sieci.
Coś, co nazywają organizacją sieciową", staje się wówczas teoretyczną maską braku
organizacji, refleksji strategicznej, a sieć to tylko krążenie komunikatów
elektronicznych, które wszyscy rozsyłają, a których nikt nie czyta.
Stosunki ruchów społecznych z przekaznikami instytucjonalnymi,
przeciwwagami władzy państwowej i partiami zawsze były problematyczne. Kiedy
nie ma głównego celu, linii generalnej" a tym bardziej ucieleśniającej jej partii czy
kartelu partyjnego należy zadać sobie pytanie, jak stworzyć globalne, wychodząc
od lokalnego" [20]. Określenie kilku priorytetów, które bezpośrednio godzą we
władzę kapitału, pozwoliłoby zaatakować system centralny i zidentyfikować siły
polityczne, które są gotowe wziąć w nim udział.
Koniecznie należy jednak zażądać od nich, aby wyborcy mogli, poprzez
referendum, odwoływać tych, których wybrali, przed końcem ich mandatu. Od
1999 r. zapis taki figuruje w konstytucji wenezuelskiej. Wielu szefów rządów podjęło
bardzo ważne decyzje (wiek emerytalny, zaangażowanie wojskowe, traktat
konstytucyjny) nie uzyskując uprzednio mandatu od społeczeństwa. Uzyskałoby ono
prawo pozbycia się takich fałszywych mandatariuszy inaczej niż dotychczas
unikając zastępowania ich politycznymi blizniakami tych, którzy nadużyli jego
zaufania.
Czy następnie wystarczy czekać na swoją godzinę? Na początku 2011 r.
w Kongresie na rzecz Republiki [CPR] było nas jeszcze zaledwie sześciu", wspomina
obecny prezydent Tunezji, Munsif Marzuki. Nie przeszkodziło to w uzyskaniu przez
CPR drugiego miejsca w pierwszych wyborach demokratycznych,
przeprowadzonych w Tunezji kilka miesięcy pózniej" [21]. W obecnej sytuacji
bierne, zbyt poetyckie oczekiwanie (patrz załączony fragment rozmowy Gerassiego
z Sartre em) umożliwiałoby innym mniej cierpliwym, mniej wahającym się,
a niebezpiecznym wykorzystać chwilę, w której dojdzie do wybuchu desperackiego
gniewu, wcale niekoniecznie zwróconego przeciwko temu, co go wywołało, lecz
grożącego unicestwieniem tych punktów oparcia czy ognisk oporu, z których
powinna wyjść rekonkwista: sfer działalności nietowarowej, usług publicznych, praw
demokratycznych. Bardzo utrudniłoby to pózniejsze zwycięstwo.
Utopia neoliberalna sama rozwiała stworzone przez siebie złudzenia. Teraz
tworzy już tylko przywileje oraz zimne i martwe egzystencje. Odwrót od niej jest
zatem nieunikniony. Każdy może go trochę przyspieszyć.
tłum. Zbigniew M. Kowalewski
[1] P. Krugman, When Zombies Win", The New York Times, 19 grudnia 2010 r.
[2] I. Wallerstein, Latin America s Leftist Divide", International Herald Tribune, 18
sierpnia 2010 r.
[3] Zob. R. Lambert, Ameryka Południowa w cieniu Brazylii", Le Monde
diplomatique Edycja polska, lipiec 2013 r.
[4] Le Nouvel Observateur, 5 lipca 2012 r.
[5] A. Accardo, Les eaux tiŁdes du rformisme", Le Sarkophage, wrzesień 2010 r.
[6] Zob. B. Friot, La cotisation, levier d mancipation", Le Monde diplomatique,
luty 2012 r.
[7] Zob. Pourquoi le Plan B n augmentera pas les salaires", Le Plan B nr 21, 2010.
[8] Les Echos 13 maja 2013 r.
[9] A. Gorz, Pourquoi la socit salariale a besoin de nouveaux valets", Le Monde
diplomatique, czerwiec 1990 r.
[10] Zob. S. Halimi, Nie wstydz się, że chcemy gwiazdki z nieba", Le Monde
diplomatique Edycja polska, lipiec 2011 r.
[11] F. London, En sortir", La pompe ą phynance, 26 września 2012 r.,
blog.mondediplo.net
[12] Th. Courtot, V. Drezet, P. Khalfa, Ch. Delecourt, Eradiquer les paradis fiscaux
rendrait la rigueur inutile", Libration, 30 kwietnia 2013 r.
[13] Zob. F. Lordon, Sortir de l euro?", Le Monde diplomatique, sierpień 2013 r.
[14] A. Gorz, Leur cologie et la ntre", Le Sauvage, kwiecień 1974 r. Przedruk
w Le Monde diplomatique, kwiecień 2010 r.
[15] A. Accardo, L organisation et le nombre", La Traverse nr 1, 2010.
[16] Wyrażenie Waila Ghonaima, egipskiego cyberdysydenta i dyrektora marketingu
w Google Middle East and North Africa.
[17] Zob. Th. Frank, Occuper Wall Street, un mouvement tomb amoureux de lui-
męme", Le Monde diplomatique, styczeń 2013 r.
[18] Zob. D. Pinsolle, Ryzyka i perspektywy sojuszu między klasami", Le Monde
diplomatique Edycja polska, maj 2012 r.
[19] L Humanit, 31 lipca 2013 r.
[20] Zob. F. Poupeau, Les msaventures de la critique, Paryż, Raisons d agir 2012.
[21] M. Marzouki, L invention d une dmocratie: Les leons de l exprience
tunisienne, Paryż, La Dcouverte 2013, s. 30.
yródło: Le Monde diplomatique 9/2013
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Serge Halimi Europejskie średniowiecze Prywatne banki zagarnęły publiczne pożyczki dla Grecji (20WCY plan dla z dnia 11 12 13Serge Halimi Prawo kanalii Banki manipulują LiborBudda Nauki dla społeczeństwa BuddyzmPlan dla poczatkujacychSerge Halimi Dyktatura bogaczyPlan dla ambitnychWCY plan dla z dnia 16 11 10Biznes plan dla bloga03 ASPARTAM trucizna dla społeczeństwaPlan dla profesjonalistowBOŻY PLAN DLA RODZINYIslandzka lekcja dla całego świataInteligentna elektryczność efektywna energia dla zrównoważonego świataanaliza strategiczna dla firmy profit spółka z o o shjssvxovlrazyznttkhtrlkhywsshone66ovwywięcej podobnych podstron