ïż




książkÄ™, której miaÅ‚ być jednym t clemrruów. Å»eby jednak nic być goÅ‚osÅ‚ownym, proponujÄ™ cierpliwemu czytelnikowi przyjrzeć siÄ™ niektórym odmianom tekstu.
Bajka zimou<fgo poranka;
HwU <A!a Iruaka'
Pmuduił ty<>ip- *'t ««' mnni" liinti-(jaki przyialoict w kuloize moje) iwyłli.
Mój mórg. który rtduaj łcnrgnwt tię przjuul
Ju* |utm liftlor <I<H<UV1J11<I4 caipu
Luli Mmii nu-dłwiedftcm - p*rm Królewny ńuiidu
Kioirff, będące ir tołui brał do łóżka
Kto na iłnkkj drodze na głowę w łnieg upadł, lemu nietrudno w lazła tóię uwierzył!
Praw fcfjU
;* t warzÄ™ w podicwce
Rac klucz uÄ™ iitil *i katÄ™jyt awetll 1 tÄ…pie im pÄ™kli Âu«
I maijii krwi< daleki wg zabarwił krv*ztał muiza.
t prytuęl urn I tfat de łwit, lecz iwial ntr cały : głuchy Hrz irgo a, którego! Tv nir mCrgl Jur wr mnir zbudził
Więc nailal arach, leci wUmuc itrach, plaaki 1 lwa imiIzmi Nir wywoU Igb pzaed zaczętemu. który *t wzrusza zenit
Ti tpjlr! a dzień tonął w Izach, lecz w Uach. które na gimu.
Nir na prrly pochowałam w płytkiej lagunie kołdry.
(idzie* ocean na udldeię rwtije rółowtl przetiwór,
|a lekalrm tię odwrócił, byt ile mc poięt genu.
Kocowi ołdok najpewniej ugtomnial jut ca oknem.
Ja bałam wg w myilacb nawet twoją pozdrowił tiratrę
W luiftcu rtruył cię zaczęłam z tego U jettem imutna Ko wciął cpaJet. wiec mudałarn knrhac Ci( jakby! umarł
J0.I2.J0
Odjazd â€

yz picrwuyth brulionów)
To wMictiui 10 ja kiedy! mugiliyin inteÅ‚ ud ocbtc wtiuruonn IÅ‚rrdomnym ptom na uiypisku tmrpkic. i w |xitÂcek nory ihnÄ™ jak uÄ™ u- innie tmirje nnjbrhua kurwa <0 ma wiÄ™cej niÅ‚ ty.