Pół żartem, pół serio (Some Like It Hot) cz2


00:00:01:Siemanko.
00:00:08:- Czy ja już gdzieś pana nie widziałam?|- Mało prawdopodobne.
00:00:11:- Zatrzymał się pan w hotelu?|- W żadnym wypadku.
00:00:14:Pana twarz jest mi znajoma.
00:00:16:Pewnie widziała ją pani|w gazetach czy czasopismach.
00:00:19:- Vanity Fair.|- Pewnie tak.
00:00:22:Czy może się pani trochę przesunąć?|Zasłania mi pani widok.
00:00:25:Na co?
00:00:27:Wciągną biało-czerwoną flagę na jachcie,|kiedy będzie pora na koktajle.
00:00:31:Ma pan jacht?
00:00:34:Który to? Ten duży?
00:00:37:Oczywiście, że nie.
00:00:38:Gdy na świecie taka bieda, nikt nie|powinien mieć jachtu na ponad 12 osób.
00:00:43:Całkowicie się zgadzam.
00:00:45:Proszę powiedzieć, kto wciąga tę flagę?
00:00:47:- Pana żona?|- Nie, mój steward flagowy.
00:00:50:A kto przygotowuje koktajle? Pana żona?
00:00:53:Nie, mój steward od koktajli.
00:00:55:Jeśli panią interesuje,|czy jestem żonaty, czy nie...
00:00:58:- Wcale mnie nie interesuje.|- No, cóż, nie jestem.
00:01:01:To bardzo interesujące.
00:01:07:- Jak tam giełda?|- W górę, w górę.
00:01:10:Pewnie gdy rozmawialiśmy,|zarobił pan 100.000 dolarów.
00:01:13:Być może. Gra pani na giełdzie?
00:01:15:- Nie, na ukulele. I śpiewam.|- Dla własnej rozrywki?
00:01:18:Z grupą dziewcząt występujemy w hotelu.
00:01:20:Słodka Sue i jej|Synkopujące Towarzystwo.
00:01:23:- Damy z towarzystwa.|- Pokończyłyśmy Bryn Mawr, Vassar...
00:01:27:Robimy to dla zabawy.
00:01:30:Synkopujące Towarzystwo. To znaczy|gracie tę szybką muzykę... jazz?
00:01:34:Tak. Bardzo szybką.
00:01:37:Niektórzy taką lubią.|Ja osobiście wolę muzykę klasyczną.
00:01:41:Ja też.
00:01:42:Spędziłam trzy lata w Konserwatorium|Muzycznym w Sheboygan.
00:01:48:Dobra szkoła. I pani rodzina|nie sprzeciwia się tej karierze?
00:01:52:Ależ bardzo. Tatuś mnie straszył,|że mnie wydziedziczy.
00:01:55:Ale nie dbam o to. To była taka nuda.
00:01:57:- Te wszystkie przyjęcia.|- Bale inauguracyjne.
00:01:59:- Otwarcie opery.|- Polowania.
00:02:02:I zawsze te same 400 osób.
00:02:05:Zadziwiające, że nigdy dotąd|na siebie nie wpadliśmy.
00:02:07:Z pewnością zapamiętałbym|kogoś tak atrakcyjnego jak pani.
00:02:11:Bardzo pan miły. Założę się,|że jest pan także delikatny i bezradny.
00:02:14:Słucham?
00:02:16:Mam swoją teorię|o mężczyznach w okularach.
00:02:19:- Jaką teorię?|- Powiem panu, jak lepiej pana poznam.
00:02:22:- Co pan robi dziś wieczorem?|- Dziś wieczorem?
00:02:25:Może przyjdzie pan do hotelu|i posłucha, jak gramy.
00:02:28:- Chciałbym, ale to będzie trudne.|- Czemu?
00:02:31:Schodzę na ląd dwa razy dziennie,|podczas odpływu.
00:02:35:To z powodu tych muszelek.|To moje hobby.
00:02:38:- Zbiera pan muszelki?|- Tak jak mój dziadek i ojciec.
00:02:41:Można by rzec,|że muszelki to nasza pasja.
00:02:43:Właśnie dlatego tak nazwaliśmy|koncern naftowy.
00:02:47:Shell Oil?
00:02:49:Błagam, bez nazw.|Proszę mi mówić Junior.
00:02:52:Sugar. Chodź, kochana.|Czas przebrać się do obiadu.
00:02:56:- Daphne, kochanie, później się spotkamy.|- Dobrze.
00:03:10:No, młoda damo?|Czemu mi się tak przyglądasz?
00:03:13:To mi się zdarza bez przerwy.
00:03:15:Ja też go rozpoznałam.|Jego zdjęcie było w Vanity Fair.
00:03:18:- Czy może się pani przesunąć?|- Tak. Stoisz mu na drodze.
00:03:22:Czeka na sygnał ze swego jachtu.
00:03:24:Z jachtu?
00:03:26:Na 12 osób. To moja przyjaciółka Daphne.|To dziewczyna z Vassar.
00:03:30:Jestem skąd?
00:03:32:Czy raczej z Bryn Mawr?
00:03:35:Słyszałem smutną historię o dziewczynie,|która poszła do Bryn Mawr.
00:03:39:Nakablowała na współlokatorkę
00:03:41:i znaleziono ją uduszoną|własnym biustonoszem.
00:03:44:Tak. Trzeba uważać,|kogo wybiera się na współlokatorkę.
00:03:49:Chyba już pójdziemy.
00:03:52:Cudownie było poznać obie panie.
00:03:54:- Przyjdziesz posłuchać, jak gramy?|- Jeśli tylko będę mógł.
00:03:57:Och, przyjdź. Będzie bardzo fajnie.
00:03:59:- I przynieś swój jacht.|- Chodź, Daphne.
00:04:08:- Co za facet.|- Rączki z daleka. Byłam pierwsza.
00:04:13:Dam ci radę. Gdybym była dziewczyną|- a nią jestem - to byłabym ostrożna.
00:04:18:Gdybym była ostrożna,|nigdy bym go nie poznała.
00:04:21:- Muszę opowiedzieć Josephine.|- Tak... Josephine.
00:04:25:Chcę zobaczyć jej minę.|Ale będzie zaskoczona.
00:04:28:I ja. Pobiegnijmy i powiedzmy jej od razu.
00:04:30:- Nie musimy biec.|- O, tak, musimy.
00:04:41:Josephine.
00:04:44:- Chyba jej tu nie ma.|- Czyż to nie zabawne. Josie.
00:04:47:Nie mam pojęcia, gdzie ona może być.
00:04:49:- Wrócę później.|- O, nie. Czekaj.
00:04:51:Mam przeczucie, że się zaraz zjawi.
00:04:54:- Nie uwierzysz, ale Josephine to|przepowiedziała. - Tak, niesamowite...
00:04:58:- Sądzisz, że poszła na zakupy?|- Zakupy. Właśnie.
00:05:01:Coś mi mówi,|że zaraz wejdzie w nowiuśkiej kreacji.
00:05:20:- Josephine.|- Nie słyszałam, kiedy weszłyście.
00:05:29:- Dobrze się bawiłyście, dziewczyny?|- Josephine. Stała się rzecz przecudowna.
00:05:34:- Co?|- Zgadnij.
00:05:36:- Znieśli prohibicję?|- Na pewno potrafisz zgadnąć.
00:05:41:- Spotkałam jednego z nich.|- Jednego kogo?
00:05:43:Juniora z Shell OiI.|Ma miliony, okulary i jacht.
00:05:48:Co ty nie powiesz.
00:05:49:Nie tylko ma jacht. Ma też i rower.
00:05:51:Daphne.
00:05:53:No, dalej. Opowiedz mi o nim.
00:05:55:Jest młody i przystojny. Jest kawalerem.
00:05:59:Prawdziwy dżentelmen. No, wiesz.|Nie jeden z tych pazerniaków.
00:06:03:Lepiej go pilnuj,|jeśli nie chcesz go stracić.
00:06:06:Tym razem nie pozwolę, żeby mi się|wymknął. Jest taki fajny. Zbiera muszelki.
00:06:10:Muszelki? W jakim celu?
00:06:13:No, wiesz. Do gry w muszelki.
00:06:16:Daphne, przeszkadzasz nam.
00:06:18:- Spotkasz go dziś wieczorem.|- Tak?
00:06:21:Może przyjdzie nas posłuchać.
00:06:23:Co to znaczy,,może''? Widziałam, jak|na ciebie patrzył. Na pewno tam będzie.
00:06:28:Mam taką nadzieję.
00:06:29:A ty co sądzisz, Josephine?|Co na to twoja kryształowa kula?
00:06:34:Sugar. Czy jest tu Sugar?
00:06:37:Sugar, masz klucz? Nie mogę wejść|i robię kałużę na korytarzu.
00:06:41:Do zobaczenia na scenie, dziewczyny.
00:06:47:Co ty próbujesz tej dziewczynie zrobić,|udając jakiegoś milionera?
00:06:51:I ten sztuczny akcent. Nikt tak nie mówi.
00:06:55:Wiem, że używasz ciosów poniżej pasa.
00:06:58:Ten, bez wątpienia, jest najcwańszy,|najgorszy, najpodlejszy...
00:07:08:Nie boję się ciebie.
00:07:12:Jestem chudy, ale żwawy.
00:07:14:Joe, stanie ci się krzywda.|Kiedy jestem zły, walczę jak tygrys.
00:07:18:Joe. Nie patrz tak na mnie. To był dowcip.|Nie miałem na myśli nic złego.
00:07:23:Sam wyprasuję garnitur. Telefon.
00:07:26:Odbierz tele... fon.
00:07:33:Halo?
00:07:35:Tak, tu 413.
00:07:38:Statek do lądu? Dobrze, odbiorę.
00:07:41:Daphne?|To znowu ten niegrzeczny chłopczyk.
00:07:44:No, wiesz - Osgood. W windzie...
00:07:47:Dałaś mi w twarz.
00:07:51:- Kto to?|- Tu jej współlokatorka.
00:07:54:Daphne nie może podejść.|Czy to coś pilnego?
00:07:56:Dla mnie tak. Przekażesz jej wiadomość?
00:07:59:Powiedz, że chciałbym, żeby po występie|zjadła ze mną kolację na jachcie.
00:08:03:Rozumiem. Kolacja, jacht, po występie.|Powiem jej.
00:08:06:- Na pańskim jachcie?|- Nowa Kaledonia. Tak się nazywa.
00:08:10:Stara Kaledonia zatonęła podczas|dzikiej zabawy przy przylądku Hatteras.
00:08:15:Powiedz, żeby się nie martwiła.|To będzie spokojna przekąska o północy,
00:08:19:tylko we dwoje.
00:08:22:Tylko we dwoje? A co z załogą?
00:08:25:Och, to już załatwione.|Dałem im przepustkę na ląd.
00:08:30:Zjemy bażanta na zimno z szampanem.
00:08:32:Sprawdziłem u straży przybrzeżnej.|Dziś będzie pełnia księżyca.
00:08:37:I powiedz jej,|że mam nowe płyty Rudy'ego Vallee.
00:08:43:Nieźle wykombinowane.|Daphne dla niego zrobi wszystko.
00:08:46:Zrobi wszystko dla kogo? Co...
00:08:49:Tak, panie Fielding.
00:08:51:Odbierze ją pan po występach|swoją motorówką. Do widzenia.
00:08:55:Co pan powiedział?
00:08:57:- Aha, ,,karamba''. Przekażę wiadomość.|- Jaką wiadomość? Jaką motorówką?
00:09:02:Udało ci się. Fielding chce zjeść|z tobą bażanta na zimno na jachcie.
00:09:06:Tylko was troje na tej wielkiej,|wspaniałej łodzi. Ty, on i Rudy Vallee.
00:09:10:Akurat. Oddzwoń i powiedz mu,|że nigdzie nie idę.
00:09:12:Oczywiście, że nie.
00:09:14:Ja idę.
00:09:17:Masz zamiar być na łodzi|z tym starym zbereźnikiem?
00:09:20:Nie. Mam zamiar być na łodzi z Sugar.
00:09:22:- A gdzie on ma zamiar być?|- On będzie z tobą na lądzie.
00:09:25:- Ze mną?|- Zgadza się.
00:09:27:O, nie. Nie dzisiaj, Josephine.
00:10:46:Daphne, twój chłopak do ciebie macha.
00:10:49:Obaj możecie się pocałować.
00:10:51:Pamiętaj, to twoja dzisiejsza randka,|więc się uśmiechaj.
00:10:56:Potrafisz lepiej.|Pokaż mu ząbki, całą osobowość.
00:11:10:Dlaczego pozwalam ci się|na to naciągać? Dlaczego?
00:11:13:Bo jesteśmy przyjaciółmi.|Dwóch muszkieterów.
00:11:16:Nie wyjeżdżaj mi tu z muszkieterami.|Jak mam go zatrzymać na lądzie?
00:11:20:Powiedz, że masz chorobę morską.|Zagrajcie w miniaturowego golfa.
00:11:23:O, nie. Nie mam zamiaru wpaść|w miniaturową pułapkę z tym facetem.
00:11:32:Cześć. Która z was laleczek to Daphne?
00:11:35:Kontrabas.
00:11:36:To od tego mordziastego|przy stoliku siódmym.
00:11:44:- A to ode mnie dla ciebie, laleczko.|- Spadaj, bubku.
00:11:48:Nie musisz zostawiać otwartych drzwi.|Mam zapasowy.
00:11:57:- Co ty wyprawiasz z moimi kwiatami?|- Pożyczam. Dostaniesz je z powrotem.
00:12:31:On chyba już nie przyjdzie.|Jest za pięć pierwsza.
00:12:34:- Sądzisz, że zapomniał?|- Wiesz, jacy są ci milionerzy.
00:12:38:To przyszło dla ciebie.
00:12:40:Dla mnie?
00:12:43:To Shell Oil.
00:12:45:- Nie.|- Tak.
00:12:47:Chce, żebym zjadła z nim|kolację na jachcie.
00:12:50:Odbierze mnie z molo.
00:12:51:- Nie.|- Tak.
00:12:53:Słyszałaś ją - tak.
00:12:55:Josephine, tylko pomyśl.|Ja, Sugar Kowalczyk z Sandusky, Ohio,
00:13:00:na jachcie milionera.
00:13:02:Gdyby tylko moja mama|mogła mnie widzieć.
00:13:06:Mam nadzieję,|że moja mama nigdy się nie dowie.
00:13:10:Cóż, to wszystko na dziś, kochani.|Słodka Sue mówi wam dobranoc,
00:13:14:przypominając wszystkim tatusiom,|że każda dziewczyna to wirtuoz.
00:13:19:I mam zamiar to tak utrzymać.
00:13:28:- Powodzenia.|- Dzięki.
00:15:00:Co za strata.|Pełnia księżyca, pusty jacht.
00:15:03:- Zaraz zwymiotuję.|- No to chodźmy potańczyć.
00:15:06:Przy brzegu jest gospoda...
00:15:13:Coś takiego... On naprawdę ma rower.
00:15:16:- Kto?|- Co?
00:15:18:Co z tą gospodą?
00:15:20:Mają tam pierwszorzędną|orkiestrę kubańską.
00:15:22:Chodźmy tam, zawiążmy orkiestrze|oczy i pójdźmy w tango do świtu.
00:15:26:- Wiesz pan co, panie Fielding?|- Co?
00:15:29:Jesteś jak dynamit.
00:15:31:Z ciebie też niezły fajerwerk.
00:15:58:ŁODZIE
00:16:26:Ahoj tam.
00:16:29:Ahoj.
00:16:40:- Długo już czekasz?|- Nieważne, jak długo się czeka,
00:16:42:- ale na kogo się czeka.|- Dziękuję. I dziękuję za kwiaty.
00:16:46:Chciałem przesłać orchidee z naszej|szklarni, ale Long Island jest zamglona.
00:16:51:Liczą się chęci.
00:17:01:Chyba zabrakło mi benzyny.
00:17:03:To dość zabawne, że tobie brak benzyny.|No, wiesz, Shell Oil i cała reszta.
00:17:07:No i już.
00:17:14:Chyba się zacięła na wstecznym.
00:17:18:Niedawno dostałem tę|motorówkę. To prototyp.
00:17:21:Zdaje się, że nie najlepszy.
00:17:24:Masz coś przeciwko jeździe do tyłu?|To może dłużej potrwać.
00:17:26:Nieważne, ile czasu to trwa,|ale z kim spędza się czas.
00:17:56:Z plaży wydawał się taki mały.
00:17:58:Ale gdy jest się na nim,|wygląda jak krążownik albo niszczyciel.
00:18:02:To normalny rozmiar. Mamy takie trzy.|Mama trzyma swój w Southampton.
00:18:07:Tatuś - w Wenezueli.|Firma zakłada nowy rurociąg.
00:18:10:Mojego tatę bardziej interesują|koleje. Baltimore-Ohio.
00:18:14:Która to lewa burta, a która prawa?
00:18:16:Cóż, to zależy,|czy się wypływa, czy wpływa.
00:18:19:Znaczy, zazwyczaj rufa|znajduje się naprzeciw dziobu.
00:18:24:A to jest mostek. Żeby można było przejść|z jednej strony łodzi na drugą.
00:18:28:- Masz ochotę na kieliszek szampana?|- Z przyjemnością. Którędy?
00:18:34:- O! Masz górę i dół.|- Tak. To schron przeciwhuraganowy.
00:18:41:A, i jeszcze jedna dobra rzecz|na tym jachcie - mnóstwo schowków.
00:18:45:Zobaczmy. Jak myślisz,|gdzie steward wszystko przygotował?
00:18:52:Tutaj.
00:18:56:Ależ tak. Niedorajda ze mnie.
00:18:58:W czwartki zawsze podają mi w saloniku.
00:19:10:Jakież to wykwintne. Jak pływająca willa.
00:19:13:Dla kawalera może być.
00:19:16:- Co za cudowna ryba.|- Złowiłem ją przy przylądku Hatteras.
00:19:21:Co to za ryba?
00:19:23:To... należy do rodziny śledziowatych.
00:19:27:Śledź?
00:19:29:Czyż to nie zadziwiające, jak oni wkładają|te wielkie ryby do tak małych słoiczków?
00:19:33:Kurczą się przy marynowaniu.
00:19:36:- Szampana?|- Z przyjemnością.
00:19:38:No to cyk w śluzę,|jak mawiamy na morzu.
00:19:41:Bon voyage.
00:19:47:- Jakie puchary.|- Trofea.
00:19:50:No, wiesz. Myślistwo sportowe,|hodowla psów, wodne polo.
00:19:53:Wodne polo?|Czy nie jest niebezpieczne?
00:19:56:Oczywiście.|Dwa kucyki pode mną utonęły.
00:19:58:Gdzie twoja kolekcja muszelek?
00:20:01:Tak, oczywiście.|Gdzie oni mogli je położyć?
00:20:03:Bo widzisz, w czwartki|jestem tu trochę zagubiony.
00:20:06:- A co jest w czwartki?|- Załoga ma wolne.
00:20:09:- To znaczy, że jesteśmy sami na łodzi?|- Zupełnie.
00:20:12:Nigdy dotąd nie byłam zupełnie sama|z mężczyzną w środku nocy...
00:20:16:- pośrodku oceanu.|- O, to zupełnie bezpieczne.
00:20:19:Jesteśmy zakotwiczeni.|Stateczek w statecznym stanie.
00:20:22:Straż przybrzeżna zawiadomi nas,|jeśli pojawią się lodowce.
00:20:26:Nie chodzi o lodowce.
00:20:27:Ale niektórzy mężczyźni próbowaliby|wykorzystać taką sytuację.
00:20:30:- Schlebiasz mi.|- Pewna jestem, że jesteś dżentelmenem.
00:20:35:Och, to nie to.|Chodzi o to, że jestem... niegroźny.
00:20:39:- Niegroźny? Jak?|- Nie wiem, jak to wyrazić,
00:20:42:ale mam coś takiego,|jeśli chodzi o dziewczyny.
00:20:44:- Co takiego?|- Tak jakoś przeszywają mnie chłodem.
00:20:48:Jesteś jakby oziębły?
00:20:50:Cóż, to bardziej jak... blokada psychiczna.
00:20:53:Kiedy jestem z dziewczyną,|to kompletnie mnie to nie rusza.
00:20:56:- Próbowałeś?|- A jakże. Cały czas próbuję.
00:21:07:Widzisz? Nic.
00:21:10:- Kompletnie nic?|- Kompletna klapa.
00:21:13:- To mnie strasznie smuci.|- Och, moja droga, to nie twoja wina.
00:21:16:Co jakiś czas matka natura rzuca komuś|nieprzyjemne wyzwanie.
00:21:19:Coś się w środku psuje.
00:21:22:- Mówisz, że nie potrafisz się zakochać?|- Już nie.
00:21:25:Byłem kiedyś zakochany,|ale wolałbym o tym nie mówić.
00:21:28:- Chcesz trochę zimnego bażanta?|- Co się stało?
00:21:31:- Nie chcę cię zanudzać.|- Och, nigdy w życiu.
00:21:34:Cóż...
00:21:36:To było na pierwszym roku w Princeton.
00:21:39:Była tam taka dziewczyna.|Na imię miała Nellie.
00:21:41:Jej ojciec był wiceprezesem Hupmobile.
00:21:44:Ona też nosiła okulary.
00:21:47:Tamtego lata spędzaliśmy|wakacje nad Wielkim Kanionem.
00:21:49:Staliśmy na najwyższej krawędzi,|obserwując zachód słońca,
00:21:52:gdy nagle poczuliśmy impuls,|żeby się pocałować.
00:21:55:Ja zdjąłem swoje okulary.|A ona zdjęła swoje.
00:21:59:Zrobiłem krok w jej kierunku.
00:22:01:Ona zrobiła krok w moim.
00:22:04:Tak. Osiem godzin później|przywieziono ją na mule.
00:22:08:Dałem jej trzy transfuzje.|Mieliśmy tę samą grupę krwi - grupa O.
00:22:13:Ale było już za późno.
00:22:16:Jakie to smutne.
00:22:18:Od tego czasu...
00:22:20:nic nie czuję, jakby|moje serce było znieczulone.
00:22:23:Mój biedny chłopcze.
00:22:26:Tak. Na co mi te wszystkie pieniądze?
00:22:29:Sos miętowy czy żurawinowy?
00:22:32:Jak możesz myśleć|o jedzeniu w takiej chwili?
00:22:35:Cóż innego mi pozostało?
00:22:37:- Czy to aż tak beznadziejne?|- Rodzina zrobiła wszystko, co mogła.
00:22:41:Wynajmowali najpiękniejsze|francuskie guwernantki.
00:22:44:Miałem nauczycielkę, która czytała mi|książki zakazane w Bostonie.
00:22:47:Sprowadzili trupę tancerek balijskich
00:22:49:z tymi dzwoneczkami na kostkach|i długimi paznokciami.
00:22:53:Wyrzucone pieniądze.
00:22:55:A próbowałeś kiedyś z Amerykanką?
00:22:58:Dlaczego?
00:23:05:Czy coś poczułeś?
00:23:08:Dzięki, ciągle to samo.
00:23:11:Powinieneś iść do lekarza,|dobrego lekarza.
00:23:13:Byłem. Sześć miesięcy w Wiedniu|przeleżałem na kozetce u prof. Freuda.
00:23:19:Potem byli bracia Mayo,|zastrzyki, hipnoza... kąpiele mineralne.
00:23:24:Gdybym nie był takim tchórzem,|zabiłbym się.
00:23:28:Nie mów tak.
00:23:30:Gdzieś musi być dziewczyna,|która mogłaby...
00:23:33:Gdybym znalazł taką dziewczynę,|od razu bym ją poślubił.
00:23:38:- Zrobisz coś dla mnie?|- Oczywiście. Co takiego?
00:23:41:Nie jestem Freudem czy braćmi Mayo,|ani francuską guwernantką,
00:23:45:ale... mogę jeszcze raz spróbować?
00:23:49:No dobrze, skoro nalegasz.
00:24:04:- A tym razem?|- Obawiam się, że nie.
00:24:09:- Okropnie mi przykro.|- Masz jeszcze ochotę na szampana?
00:24:15:Może gdybyśmy mieli muzykę.|Jak przyciemnia się te światła?
00:24:19:Słuchaj, to bardzo miło z twojej strony,|że chcesz pomóc, ale to na próżno.
00:24:23:Chyba włącznik światła jest tutaj.
00:24:31:To jest radio.
00:24:33:To tak, jakby zabrać|kogoś głuchego na koncert.
00:25:13:Musisz się otworzyć.
00:25:16:Nie zwalczaj tego.
00:25:19:Odpręż się.
00:25:35:To jak palenie bez zaciągania się.
00:25:37:To się zaciągnij.
00:26:02:Daphne...
00:26:04:- Znowu prowadzisz.|- Przepraszam.
00:26:20:No i co?
00:26:23:Nie jestem całkiem pewien.
00:26:26:Spróbujesz jeszcze raz?
00:26:38:Mam dziwne uczucie w palcach u nóg.
00:26:42:Jakby je ktoś podpiekał na wolnym ogniu.
00:26:47:Dorzućmy jeszcze jedno polano do ognia.
00:26:59:Chyba jesteś na dobrej drodze.
00:27:03:Na pewno. Zaparowały ci okulary.
00:27:31:Nie zdawałem sobie sprawy,|że tak może być.
00:27:35:Dziękuję.
00:27:37:Powiedzieli mi, że jestem kaput,|skończony, zużyty.
00:27:40:No i proszę, a ty robisz|z tych ekspertów durni.
00:27:47:Kąpiele mineralne. No, proszę.
00:27:49:Gdzie się tak nauczyłaś całować?
00:27:53:Kiedyś sprzedawałam całusy|dla Fundacji Mlecznej.
00:28:06:Jutro przypomnij mi, żebym wysłał|tej fundacji czek na 100.000 dolarów.
00:29:45:- Dobranoc.|- Dzień dobry.
00:29:48:Ile jestem już winien Fundacji Mlecznej?
00:29:51:850.000 dolarów.
00:29:53:Wyrównajmy do miliona.
00:30:17:Zapomniałam dać ci paragon.
00:31:01:Cześć, Jerry. Wszystko pod kontrolą?
00:31:03:Mam dla ciebie nowinę.
00:31:06:- Co się stało?|- Zaręczyłem się.
00:31:10:Gratuluję. Kim jest ta|szczęśliwa wybranka?
00:31:13:Ja nią jestem.
00:31:19:Co?
00:31:21:Osgood mi się oświadczył.|Planujemy ślub w czerwcu.
00:31:27:O czym ty gadasz?|Nie możesz ożenić się z Osgoodem.
00:31:31:- Myślisz, że jest dla mnie za stary?|- Jerry, chyba nie mówisz poważnie.
00:31:35:Czemu nie? On ciągle żeni się|z jakimiś dziewczynami.
00:31:39:Ale ty nie jesteś dziewczyną.|Jesteś facetem.
00:31:41:Dlaczego facet chciałby|żenić się z facetem?
00:31:43:Dla poczucia bezpieczeństwa.
00:31:46:- Jerry, połóż się. Źle się czujesz.|- Nie traktuj mnie jak dziecko.
00:31:50:- Nie jestem głupi. Wiem, że jest problem.|- No chyba.
00:31:53:Jego matka. Potrzebujemy jej poparcia.|Ale ja się nie martwię, bo ja nie palę.
00:32:01:- Jerry, jest jeszcze jeden problem.|- Jaki?
00:32:05:- Co będziecie robić podczas miesiąca|miodowego? - Rozmawialiśmy już o tym.
00:32:09:On chce jechać na Riwierę,|a ja wolałbym nad Niagarę.
00:32:16:Jerry, kompletnie oszalałeś.|To ci się nie uda.
00:32:20:Nie oczekuję, że to potrwa. Powiem mu|prawdę w odpowiednim momencie.
00:32:24:- Na przykład kiedy?|- Zaraz po ceremonii.
00:32:27:Szybko unieważnimy ślub,|on mi da ładną sumkę
00:32:30:i będę co miesiąc dostawał|czeki na utrzymanie.
00:32:38:Jerry, posłuchaj mnie.
00:32:40:Istnieją zasady, konwenanse.|Tak się po prostu nie robi.
00:32:44:Joe, to może być moja ostatnia szansa,|żeby wyjść za milionera.
00:32:47:Jerry... Posłuchasz mojej rady?|Zapomnij o tym wszystkim, dobrze?
00:32:52:Powtarzaj sobie, że jesteś chłopcem.
00:32:55:- Jestem chłopcem.|- Grzeczny chłopiec.
00:32:59:Jestem chłopcem, jestem|chłopcem, jestem chłopcem.
00:33:02:Chciałbym nie żyć. Jestem chłopcem.|Chłopie, chłopie, jestem chłopcem.
00:33:06:A co mam zrobić z moim|prezentem zaręczynowym?
00:33:09:- Jakim prezentem zaręczynowym?|- Osgood dał mi bransoletkę.
00:33:14:Hej, to są prawdziwe diamenty.
00:33:16:Oczywiście.|Myślisz, że mój narzeczony to łajza?
00:33:19:- Chyba będę musiał mu to oddać.|- Czekaj, Jerry. Nie bądźmy pochopni.
00:33:23:W końcu nie chcemy|zranić uczuć Osgooda.
00:33:30:- Chwileczkę.|- To ja - Sugar.
00:33:40:Wejdź.
00:33:42:Zdawało mi się, że słyszałam głosy.|Muszę z kimś porozmawiać.
00:33:45:Nie chce mi się spać.
00:33:47:- Potrzebny ci łyk bourbonu.|- O, nie. Zrywam z tym na dobre.
00:33:51:- Dobrze się bawiłaś?|- Dobrze?
00:33:55:To było zabójczo cudowne.
00:33:58:Dobierał się do ciebie?
00:33:59:Oczywiście, że nie.|Stało się dokładnie odwrotnie.
00:34:03:- Wiecie, jemu potrzebna jest pomoc.|- Na co?
00:34:06:Jaka elegancja.|Szkoda, że nie widziałyście jachtu.
00:34:08:Przy świecach,|sos miętowy i żurawinowy.
00:34:12:Szkoda, że mnie tam nie było.
00:34:15:Spotykam się z nim znów|dziś wieczorem - i co wieczór.
00:34:17:Chyba mi się oświadczy.
00:34:19:- Jak tylko zbierze się na odwagę.|- To ci tupet.
00:34:22:Daphne też się ktoś dziś oświadczył.
00:34:25:- Serio?|- Bogaty milioner.
00:34:28:To cudownie.
00:34:30:- Biedna Josephine.|- Ja?
00:34:32:Daphne ma adoratora,|ja mam adoratora...
00:34:34:Gdybyśmy tylko mogły|znaleźć kogoś dla ciebie.
00:34:39:Już jestem, laleczko.
00:35:05:X ZJAZD PRZYJACIÓŁ OPERY WŁOSKIEJ
00:35:07:,,Przyjaciele opery włoskiej'' - to my.
00:35:11:Do rejestracji tędy.
00:35:22:Getr Colombo. Delegat z Chicago.|Region Południowy.
00:35:27:Dzięki.
00:35:29:Witaj, Getr.
00:35:30:- Stawiałem 8-1, że się nie zjawisz.|- A dlaczego nie?
00:35:34:Myśleliśmy, że opłakujesz|Charliego Wykałaczkę.
00:35:37:- Wszyscy musimy kiedyś odejść.|- Tak. Nigdy nie wiadomo, kto następny.
00:35:41:Dobra, Getr.|Zgłoś się do sierżanta broni.
00:35:44:- Po co?|- To polecenie Małego Bonaparte.
00:35:52:- Dobra, Getr, podnieś rączki.|- O co chodzi?
00:35:55:Mały Bonaparte|nie chce tu żadnego sprzętu.
00:35:58:Dobra, czysty jesteś.
00:36:01:Ale ty nie.
00:36:13:Nie jest nabity.
00:36:23:Następny. Co tu masz?
00:36:26:Moje kije golfowe.|Putter, niblick, iron nr 3.
00:36:31:- A to co?|- Mój kij maszynowy.
00:36:38:Do zobaczenia na bankiecie, Getr.
00:36:42:Gdzie się nauczyłeś|takich drętwych sztuczek?
00:36:45:Chodźcie, chłopcy.
00:36:48:Proszę. Getr Colombo,|jeśli mnie wzrok nie myli.
00:36:51:Witaj, glino.|Co cię sprowadza na Florydę?
00:36:53:Słyszałem,|że spotykają się miłośnicy opery.
00:36:55:Pomyślałem, że przyjadę,|może ktoś zaśpiewa.
00:36:58:Bardzo śmieszne.
00:37:00:Gdzie byłeś o 15:00|w dniu Świętego Walentego?
00:37:02:- Widziałem Rigoletto.|- Jak ma na imię i gdzie mieszka?
00:37:06:To opera, ty nieuku.
00:37:08:- W warsztacie na ulicy Clark?|- Ulica Clark? Nigdy o niej nie słyszałem.
00:37:11:A słyszałeś kiedyś o Pralni Deluxe|na Wabash Avenue?
00:37:15:Dzień po strzelaninie|wysłałeś tam zakrwawione getry.
00:37:18:Zaciąłem się przy goleniu.
00:37:20:-Golisz się w getrach?|-Śpię w getrach.
00:37:23:Zwulkanizowałeś Charliego|Wykałaczkę i my to wiemy.
00:37:26:Ty i kto jeszcze?
00:37:28:Ja i tych dwóch świadków, których|twoi prawnicy szukają po całym Chicago.
00:37:32:Chłopcy, wiecie coś o jakimś|warsztacie czy świadkach?
00:37:35:My? Byliśmy z tobą u Rigoletta.
00:37:38:Serio.
00:37:41:Nie martw się, Getr. Pewnego dnia|wykopiemy tych dwóch facetów.
00:37:46:No, właśnie -|będziecie musieli ich wykopać.
00:37:58:Czuję się jak żebrak, wyłudzam|podstępem biżuterię od mężczyzny.
00:38:03:Działaj, pókiś młody. Popraw usta,|jak chcesz ładnie wyglądać dla Osgooda.
00:38:06:Serce mu pęknie, gdy się dowie,|że nie mogę za niego wyjść.
00:38:09:Serce Sugar pęknie, gdy się dowie,|że nie jestem milionerem.
00:38:12:Nie ma jajecznicy bez rozbitych jaj.
00:38:15:- Co mi tu wyjeżdżasz z jajecznicą?|- Co za maruda.
00:38:17:Mamy jacht, bransoletkę, ty masz|Osgooda, ja mam Sugar. Rządzimy.
00:38:26:- Joe...|- Co?
00:38:30:Coś mi mówi, że zaraz|wdepniemy w niezłą jajecznicę.
00:38:36:Chodź, Daphne.
00:38:42:- Do góry.|- Chwileczkę.
00:38:52:Trzecie proszę.
00:39:05:Nie chciałbym być natrętny,
00:39:07:ale czy nie miałem przyjemności|spotkania już was, babeczki?
00:39:10:- O, nie.|- Chyba chodzi o jakieś inne babeczki.
00:39:13:- Byłyście kiedyś w Chicago?|- My?
00:39:16:Nigdy w życiu.
00:39:19:Trzecie piętro.
00:39:20:- Na którym jesteś piętrze, słodziutka?|- Nie twój interes.
00:39:24:Pokój 413. Będziemy w kontakcie.
00:39:27:Cóż, nie dzwoń do nas.|Zadzwonimy do ciebie.
00:39:42:Mówię ci, Joe, odkryją nas.
00:39:44:Postawią nas pod ścianą i...
00:39:47:Gliny znajdą dwie martwe damy|i zabiorą nas do damskiej kostnicy,
00:39:51:a kiedy nas rozbiorą, umrę ze wstydu.
00:39:53:- Zamknij się i pakuj.|- Tak, tak. Dobra, Joe.
00:39:56:- Nie to, ty idioto.|- Są od Osgooda.
00:39:58:Chciał, żebym je dziś założył.
00:40:04:Nie znajdę innego mężczyzny,|który byłby dla mnie taki dobry.
00:40:08:Jeśli wydostaniemy się z hotelu żywi,|sprzedamy bransoletkę,
00:40:12:złapiemy łódź do Ameryki Południowej|i ukryjemy się w republice bananowej.
00:40:16:Wymyśliłem, że jedząc tylko banany,|moglibyśmy tam żyć 50 lat.
00:40:20:Jeśli wydostaniemy się z hotelu żywi.
00:40:22:- Zapomnieliśmy o czymś?|- Tak. Przybory do golenia.
00:40:25:- I o Sugar.|- Sugar?
00:40:27:- Proszę z pokojem 414.|- Co ty wyprawiasz?
00:40:29:- Telefonuję.|- Nie ma czasu.
00:40:32:Nie możemy jej tak zostawić|bez pożegnania.
00:40:34:Zazwyczaj odchodzisz,|zostawiając na pożegnanie kopa.
00:40:37:Wtedy byłem saksofonistą.|Teraz jestem milionerem.
00:40:41:Wyślij jej pocztówkę.|Te goryle mogą tu być w każdej chwili.
00:40:44:Pokój 414? Tu rozmowa statek do lądu.
00:40:47:Statek do lądu?
00:40:49:Hej, Sugar, to do ciebie. Z jachtu.
00:40:56:Halo, moja najdroższa.|Jak dobrze usłyszeć twój głos.
00:41:00:Zaraz zwymiotuję.
00:41:04:Niezbyt dobrze spałem, kochanie. Mówiąc|szczerze, wcale nie zmrużyłem oka.
00:41:08:A ja nigdy nie spałam lepiej.|Miałam najcudowniejszy sen.
00:41:12:Byłam na jachcie i zerwała się kotwica.
00:41:15:Dryfowaliśmy wiele dni.
00:41:18:Ty byłeś kapitanem, a ja załogą.
00:41:20:Wypatrywałam lodowców, układałam|muszelki i mieszałam koktajle,
00:41:25:i wycierałam parę z twoich okularów.
00:41:28:A jak się obudziłam, to chciałam|płynąć z powrotem do ciebie.
00:41:32:Tak...
00:41:34:Co do naszej randki dziś wieczorem...
00:41:37:Będę czekać na ciebie|na molo zaraz po występie.
00:41:41:Niestety, nie. Dziś wieczorem nie mogę.
00:41:46:Ani jutro. Muszę wyjechać.
00:41:48:Coś nieoczekiwanego wypadło.|Zaraz odpływam.
00:41:52:Dokąd?
00:41:55:Do Ameryki Południowej?
00:41:58:To rzeczywiście nieoczekiwane.
00:42:01:Widzisz, prowadzimy|interesy naftowe w Wenezueli.
00:42:04:Właśnie dostałem od taty telegram.|Zarząd zadecydował o połączeniu.
00:42:08:Połączeniu? Jak długo cię nie będzie?
00:42:13:Jakiś czas.
00:42:15:Prawdę mówiąc, nie wracam wcale.
00:42:18:Nie wracasz?
00:42:21:Cóż, to dość skomplikowane.|Świat wielkiej finansjery...
00:42:24:Tak się składa, że prezes wenezuelskiego|syndykatu naftowego ma córkę...
00:42:29:A, taki rodzaj połączenia.
00:42:33:Jaka ona jest?
00:42:35:Według naszych doradców|podatkowych - taka sobie.
00:42:38:Ale tak właśnie tryska ropa.
00:42:39:Człowiek na moim stanowisku ma|zobowiązania wobec akcjonariuszy.
00:42:43:Wobec skromnych ludzi, którzy|zainwestowali oszczędności całego życia.
00:42:47:Ależ oczywiście. Rozumiem.|Przynajmniej tak mi się zdaje.
00:42:51:Wiedziałem, że zrozumiesz.|Chciałbym tylko coś dla ciebie zrobić.
00:42:57:Ależ zrobiłeś.|Przekazałeś mi tyle poufnych informacji.
00:43:01:Jutro rano zadzwonię do mego maklera,
00:43:03:żeby mi kupił 50.000 akcji|nafty wenezuelskiej.
00:43:06:Mądry krok.
00:43:08:A właśnie, dostałaś kwiaty ode mnie?
00:43:11:No, wiesz, te orchidee z mojej szklarni?
00:43:14:Mgła w końcu zniknęła z Long Island|i przyleciały tu dziś rano.
00:43:18:To dziwne. Wysłałem je do twego pokoju.
00:43:24:Do tej pory powinni byli|już je dostarczyć.
00:43:30:Hej, Dolores, zobaczysz,|czy są jakieś kwiaty pod drzwiami?
00:43:39:Tak, są tutaj. Białe orchidee.
00:43:42:Nie dostałam białych orchidei|od czasu mego debiutu.
00:43:47:Co to jest?
00:43:50:Co?
00:43:52:A, to. To tylko mały prezent pożegnalny.
00:43:55:Prawdziwe diamenty.
00:43:58:Na pewno są bardzo cenne.|Zawsze jesteś taki hojny?
00:44:04:Nie zawsze.
00:44:06:Wiedz, że jestem wdzięczny za to,|co dla mnie zrobiłaś.
00:44:09:Nic takiego nie zrobiłam.|To tak po prostu się... stało.
00:44:14:Właśnie wszedł sternik.|Możemy wypływać.
00:44:18:Cóż, kotwice w górę i życzę bon voyage.
00:44:22:Gdybyś potrzebował|orkiestry na swoje wesele,
00:44:24:to kończymy tutaj za dwa tygodnie.
00:44:26:Żegnaj, najdroższa.
00:44:29:Nie wiem, jak tam kapitan,|ale sternik stąd spływa.
00:44:32:- Tak, zmywajmy się.|- Chwileczkę. Moja bransoletka.
00:44:38:Co się stało z moją bransoletką?
00:44:40:- Twoją? To nasza bransoletka.|- Dobra. Co się stało z naszą bransoletką?
00:44:44:- Zrobiliśmy coś wspaniałomyślnego.|- Czy to jedna z twoich sztuczek?
00:44:49:Żadnych sztuczek,|lusterek, nic w rękawie.
00:44:51:Tym razem wszystko uczciwie.
00:45:00:Gdzie jest ten bourbon?
00:45:08:- Co się stało, Sugar?|- Nie wiem. Nagle jestem spragniona.
00:45:14:Skąd wzięłaś tę bransoletkę?
00:45:16:- Podoba ci się?|- Zawsze mi się podobała.
00:45:18:Junior mi ją dał. Popłynął do|Ameryki Południowej poślubić inną.
00:45:23:- To się nazywa wielka finansjera.|- To się nazywa świństwo.
00:45:26:Sugar, na twoim miejscu wzięłabym|tę bransoletkę i rzuciła mu ją w twarz.
00:45:30:To pierwszy miły mężczyzna, jakiego|poznałam. Jedyny, który mi coś dał.
00:45:35:Zapomnisz o nim, Sugar.
00:45:38:Jakże bym mogła? Gdziekolwiek|nie pójdę, zawsze będzie stacja Shella.
00:45:43:Oddam, jak będzie pusta.
00:45:49:Oszalałeś?|Budynek aż roi się od mafiosów,
00:45:52:a ty udajesz Diamentowego Jima.
00:45:55:Jak stąd wyjdziemy?|Co będziemy jedli?
00:45:58:- Wyjdziemy. Może będziemy głodować.|- Znowu mówisz ,,my''.
00:46:02:Nie tędy. Nie chcemy wleźć|na Getra i jego kolesiów.
00:46:14:Masz czyste ręce?
00:46:16:Odwróć.
00:46:18:Dobra, zapnij mi getry.
00:46:23:Szefie, ale się fajnie ubierasz.
00:46:25:Szefie. Rozmawiałem|z innymi delegatami.
00:46:28:Krążą pogłoski, że Mały Bonaparte|jest wściekły za sprawę z Wykałaczką.
00:46:33:- On i Charlie byli razem w chórze.|- Przestań, bo się rozpłaczę.
00:46:36:Ma nawet ostatnią wykałaczkę|Charliego. Pozłocił ją sobie.
00:46:40:Tak jak wam mówiłem, chłopaki.
00:46:43:Mały Bonaparte robi się miękki.|Brak mu tego,
00:46:46:co kiedyś było jak skała.
00:46:48:- Szkoda. Sądzę, że powinien przejść|na emeryturę. - Popieram wniosek.
00:46:53:Jak go przeniesiemy?
00:46:55:O, wymyślimy coś przyjemnego.
00:46:58:Mały Bonaparte i Charlie Wykałaczka|znowu zaśpiewają w tym samym chórze.
00:47:05:Ale tym razem upewnimy się,|żeby nie było świadków.
00:47:11:Patrz. Te dwie babki z windy.
00:47:17:Hej! Chodźcie do nas.
00:47:21:Co jest z tymi damulkami?
00:47:24:Może te damulki wcale nie są damulkami.
00:47:29:Te same twarze, te same instrumenty.
00:47:35:- A to twoja walentynka.|- To ci dwaj muzycy z warsztatu.
00:47:39:Wynieśli się z Chicago,|no to dokończymy robotę tutaj. Jazda.
00:48:02:- Dobra, co teraz robimy?|- Najpierw musimy zrzucić te ciuchy.
00:49:16:GETR - WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO
00:49:46:Co się stało?
00:49:47:Przycisnęliśmy go z Malutkim,|ale uciekł w zamieszaniu.
00:49:50:- A wy gdzie byliście, chłopaki?|- My byliśmy z tobą w Rigoletto.
00:49:54:- Ty durny idioto.|- Szefie, dorwiemy ich po bankiecie.
00:49:57:Nie mogli uciec za daleko.
00:50:19:Dziękuję.
00:50:21:Dziękuję, kochani miłośnicy opery.
00:50:25:Minęło już 10 lat, od kiedy wybrałem|siebie na prezesa tej organizacji
00:50:29:i, jeśli wolno mi tak powiedzieć,|dokonaliście dobrego wyboru.
00:50:35:Spójrzmy na fakty.|W ostatnim roku budżetowym
00:50:39:zarobiliśmy 112 milionów dolarów|przed podatkiem.
00:50:43:Tylko że my nie płacimy|żadnych podatków.
00:50:47:Naturalnie, jak w każdym biznesie,|mieliśmy małe nieporozumienia.
00:50:53:Powstańmy teraz i uczcijmy minutą ciszy
00:50:56:pamięć siedmiu naszych członków|z Chicago, z Regionu Północnego,
00:51:00:którzy nie mogą być dziś tu z nami,|bo ich skasowano.
00:51:09:Ty też, Getr.
00:51:12:Wstawaj.
00:51:23:Spokojnie.
00:51:25:- Wiesz, kiedy masz wyjść?|- Tak. Jak zaśpiewają drugi raz:
00:51:29:Niech mu gwiazdka pomyślności|nigdy nie zagaśnie.
00:51:33:Dobra.
00:51:39:I nie rozwal tortu. Obiecałem,|że przyniosę kawałek dzieciakom.
00:51:50:Zatem, szanowni delegaci,
00:51:53:nadchodzi taki czas|w życiu każdego biznesmena,
00:51:57:gdy zaczyna myśleć o emeryturze.
00:52:00:Nie.
00:52:04:Rozglądam się za kimś,|kto mógłby zająć moje miejsce.
00:52:07:Rozważam kilku kandydatów.
00:52:11:Na przykład jest pewna grupa z Chicago,
00:52:14:Region Południowy.
00:52:19:Niektórzy mówią,|że trochę przerósł swoje getry.
00:52:24:Ale ja mówię, że to człowiek,|który daleko zajdzie.
00:52:28:Niektórzy mówią,|że posunął się za daleko.
00:52:32:Ale ja mówię, że nie wolno dobrego|człowieka zniechęcać.
00:52:37:Oczywiście musi jeszcze|wiele się nauczyć.
00:52:39:To zamieszanie, jakiego|narobił w dniu św. Walentego,
00:52:42:nie przysporzyło nam reklamy.
00:52:45:I pozwolił na to, żeby ci dwaj świadkowie|się zmyli... To było bardzo nieostrożne.
00:52:51:Tymi dwoma się nie martw.|Można uważać ich za martwych.
00:52:55:Prawie ich dziś dorwałem.
00:52:57:Chcesz powiedzieć,|że pozwoliłeś im zwiać dwa razy?
00:53:01:Niektórzy uznaliby to za nieporadność.
00:53:04:Ale ja mówię: mylić się jest|rzeczą ludzką, przebaczać boską.
00:53:09:I żeby pokazać ci,|co o tobie sądzę, Getr...
00:53:11:Podobno masz urodziny.
00:53:14:Więc przygotowaliśmy dla ciebie tort.
00:53:17:Moje urodziny?
00:53:19:To jeszcze cztery miesiące.
00:53:21:Trochę się pospieszyliśmy.|Co znaczy parę miesięcy dla przyjaciół?
00:53:25:Dobra, chłopaki. Wszyscy razem.
00:53:28:Sto lat...
00:53:33:Niech mu gwiazdka pomyślności
00:53:37:Nigdy nie zagaśnie
00:53:44:Niech mu gwiazdka pomyślności
00:53:47:Nigdy nie zagaśnie
00:54:11:Bardzo śmieszne.
00:54:21:Spadajmy stąd.
00:54:25:Łapać tych dwóch.
00:54:35:Co się tutaj stało?
00:54:37:W torcie było coś, co im zaszkodziło.
00:54:42:Gratulacje dla szefa kuchni. Nikt nie|wyjdzie, dopóki nie dostanę przepisu.
00:54:47:Chcesz z tego zrobić sprawę federalną?
00:54:54:Tak.
00:55:23:Prześliznęli nam się przez palce.
00:55:25:Nasi ludzie obserwują dworzec,|drogi i lotnisko. Nie uciekną.
00:55:29:- Słyszałeś to?|- Ale nie obserwują jachtów.
00:55:32:- Zadzwonisz do Osgooda.|- I co mu powiem?
00:55:35:- Powiedz, że chcesz z nim uciec.|- Uciec.
00:55:38:Uciec? Ale istnieją zasady, konwenanse.
00:55:41:W porządku, istnieją konwenanse.|Ale istnieje też damska kostnica.
00:57:47:Josephine.
00:57:50:Bienstock!
00:57:54:Hej! To nie kobieta.
00:57:56:Nie trzeba, Sugar.
00:57:58:Żaden facet nie jest tego wart.
00:58:04:Łapać ją.
00:58:09:Josephine?
00:58:17:- Osgood będzie na nas czekał na molo.|- Ale nas nie ma jeszcze na molo.
00:59:11:Cześć.
00:59:12:Moja przyjaciółka Josephine -|będzie druhną.
00:59:15:- Miło mi panią poznać.|- Jazda.
00:59:17:Jakaż ona chętna.
00:59:33:Czekajcie. Czekajcie na Sugar.
00:59:41:- Jeszcze jedna druhna?|- Dziewczynka z kwiatkami.
00:59:43:- Sugar, co ty robisz?|- Mówiłam ci, nie jestem zbyt mądra.
00:59:47:Ruszaj.
00:59:52:Nie jestem dla ciebie, Sugar.
00:59:53:Jestem kłamcą i oszustem. Saksofonistą.
00:59:56:Jednym z tych do niczego,|od których uciekasz.
00:59:59:Wiem - za każdym razem.
01:00:00:Sugar, pomyśli o sobie.|Wróć do milionerów.
01:00:03:Pełnych czekoladek,
01:00:05:a nie sałatki w twarz wyciśniętej tubki pasty do zębów.
01:00:09:Tak, mów do mnie. Wybij mi to z głowy.
01:00:17:Dzwoniłem do mamy.|Rozpłakała się ze szczęścia.
01:00:19:Chce, żebyś włożyła jej|suknię ślubną z białej koronki.
01:00:23:Osgood, nie mogę za ciebie wyjść|w sukni twojej matki.
01:00:27:Ona i ja...|nie jesteśmy tak samo zbudowane.
01:00:31:- To można przerobić.|- O, nie, nie można.
01:00:34:Osgood, będę z tobą szczera.|Nie możemy się wcale pobrać.
01:00:38:Czemu nie?
01:00:39:Cóż...
01:00:41:Po pierwsze,|nie jestem naturalną blondynką.
01:00:44:Nieważne.
01:00:45:Palę. Bez przerwy palę.
01:00:48:Nie obchodzi mnie to.
01:00:50:Mam straszną przeszłość.|Przez trzy lata żyłam z saksofonistą.
01:00:54:Wybaczam ci.
01:00:58:Nigdy nie będę mogła mieć dzieci.
01:01:00:- Możemy zaadoptować kilkoro.|- Ale ty nic nie rozumiesz, Osgood.
01:01:06:- Jestem mężczyzną.|- Cóż...
01:01:08:nikt nie jest doskonały.
01:01:21:Napisy dla Visiontext: Janusz Kiezik
01:01:25:Odwiedź www.NAPiSY.info


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Pół żartem, pół serio (Some Like It Hot) cz1
INXS Shine like it does
Like It Is (1998)
Banking it Hot English Magazine
Devyn Quinn Makin It Hot (pdf)
Jamiroquai If I Like It, I Do It
Adema The Way You Like It
hor?it pol
NBP i Rada Pol it Pien
POL Ch 3 Bible
126@7 pol ed02 2005
NALEWKA WILENSKA Domowy wyrob wodek Wirtualna Kuchnia Pol
Fiz pol VI 2014
Pochodzenie pol jez literackiego

więcej podobnych podstron