00:03:34:ZAKŁAD POGRZEBOWY MOZARELLI
00:04:31:Dobra, Charlie.
00:04:33:- To ta spelunka? Kto nią rządzi?|- Już panu mówiłem.
00:04:38:- Odśwież mi pamięć.|- Getr Colombo.
00:04:40:- Jakie jest hasło?|-,,Przyszedłem na pogrzeb babci''.
00:04:43:- Proszę, oto wejściówka.|- Dzięki, Charlie.
00:04:46:Jak pan chce stolik przy scenie,|proszę powiedzieć, że niesie pan trumnę.
00:04:49:Jesteśmy gotowi. Kiedy zaczynamy?
00:04:51:Zwijam się. Jak mnie Colombo zobaczy,|to będzie ,,żegnaj, Charlie''.
00:04:55:Żegnaj, Charlie.
00:04:58:Dajcie mi pięć minut,|a potem uderzcie całą siłą.
00:05:01:Nie ma sprawy.
00:05:18:Dobry wieczór panu.
00:05:20:Nazywam się Mozarella.|Czym mogę służyć?
00:05:22:- Przyszedłem na pogrzeb staruszki.|- Nie widziałem pana u nas wcześniej.
00:05:27:- Nie, byłem w pace.|- Proszę.
00:05:29:Gdzie się odbywa czuwanie?|Mam nieść trumnę.
00:05:32:Zaprowadź pana do kaplicy.|Ława numer trzy.
00:05:35:Tak, panie Mozarella. Tędy proszę.
00:05:55:Lepszego sposobu na odejście nie ma.
00:05:58:Proszę za mną.
00:06:13:- Co mam panu podać?|- Wódę.
00:06:15:- Przykro mi. Podajemy tylko kawę.|- Kawę?
00:06:17:Kawa szkocka, kanadyjska,|z sokiem z ziemniaków...
00:06:20:Szkocka.|Niech będzie pół, z wodą sodową.
00:06:23:Chwileczkę.|Nie macie ławy dalej od orkiestry?
00:06:27:- Może tamta?|- Jest zarezerwowana
00:06:30:dla członków najbliższej rodziny.
00:06:50:Hej! Chcę jeszcze kawy.
00:06:53:Chcę jeszcze kawy.
00:07:07:Lepiej daj rachunek,|w razie nalotu na knajpę.
00:07:10:Kto by robił nalot na pogrzeb?
00:07:12:Niektórzy nie mają|szacunku dla zmarłych.
00:07:37:Joe. Dziś jest ten wieczór, prawda?
00:07:40:- A jakże.|- Nie, dziś wypłata. To dobrze.
00:07:43:- Czemu?|- Mój ząb. Muszę iść do dentysty.
00:07:47:Po czterech miesiącach bezrobocia|chcesz wydać pierwszą wypłatę na zęby?
00:07:51:- Tylko plomba. Nie musi być złota.|- Nie musi być złota.
00:07:55:Jak możesz być tak samolubny?
00:07:56:Zalegamy z czynszem. Musimy oddać|89 dolarów Delikatesom Moego.
00:07:59:Chińska pralnia podała nas do sądu.
00:08:01:Pożyczyliśmy pieniądze|od każdej dziewczyny.
00:08:04:- Masz rację.|- Oczywiście, że mam.
00:08:06:- Jutro oddamy każdemu po trochu.|- Nie oddamy.
00:08:09:Jutro idziemy na wyścigi psów|i stawiamy wszystko na Pioruna.
00:08:13:- Postawiłbyś moje pieniądze na psa?|- To pewniak.
00:08:16:Kelner Max zna elektryka,|który podłącza zająca.
00:08:19:- Co ty mi tu z zającem wyjeżdżasz?|- Zakłady są 10 do 1.
00:08:23:- A jak przegra?|- Co się martwisz? To praca na długo.
00:08:27:- A jak nie na długo?|- Dlaczego widzisz wszystko na czarno?
00:08:31:A jak wpadniesz pod ciężarówkę.|A jak będzie krach na giełdzie.
00:08:35:A jak Mary Pickford rozwiedzie się|z Douglasem Fairbanksem.
00:08:39:A jak Dodgersi wyjadą z Brooklynu.
00:08:41:- Joe...|- A jak jezioro Michigan wyleje.
00:08:44:Cóż, nie patrz teraz,|ale całe miasto jest już pod wodą.
00:09:00:Cztery...
00:09:02:trzy...
00:09:03:dwa...
00:09:05:jeden...
00:09:19:Proszę wszystkich o uwagę.
00:09:21:To jest nalot. Jestem agentem federalnym.
00:09:24:Wszyscy jesteście aresztowani.
00:09:26:Ja chcę jeszcze kawy.
00:09:41:Dobra, Getr.
00:09:43:- Koniec uroczystości, idziemy.|- Dokąd?
00:09:46:Do klubu dla emerytowanych|przemytników. Zgłaszam cię na członka.
00:09:50:- Do niczego się nie zapisuję.|- Spodoba ci się tam.
00:09:53:Powiem, żeby krawiec więzienny|uszył ci specjalne getry - w paski.
00:09:58:Bardzo śmieszne.
00:10:00:- O co tym razem jestem oskarżony?|- O balsamowanie ludzi kawą.
00:10:03:- 43-procentową.|- Ja?
00:10:06:- Ja jestem tu tylko klientem.|- Daj spokój, Getr.
00:10:10:Wiemy, że to twoja knajpka.|Mozarella to przykrywka.
00:10:13:Mozarella? Nigdy o nim nie słyszałem.
00:10:16:- My mamy inne informacje.|- Od kogo?
00:10:19:- Może od Charliego Wykałaczki?|- Charlie Wykałaczka?
00:10:22:Nigdy o nim nie słyszałem.
00:10:26:Maślanka.
00:10:29:Za cwany, żeby pić swoje wyroby, co?
00:10:31:No, jazda. Wstawaj.
00:10:34:- Trwonicie tylko pieniądze podatników.|- Zadzwoń sobie po adwokata.
00:10:38:To są moi adwokaci.|Wszyscy po Harvardzie.
00:10:50:Ja chcę jeszcze kawy.
00:11:31:Problem z głowy. Już nie musimy|się martwić, komu płacić najpierw.
00:11:35:- Cicho. Myślę.|- Właścicielka nas wyrzuci.
00:11:38:W delikatesach nie będzie|już kiełbasek na kredyt.
00:11:40:Nie możemy pożyczyć od dziewczynek,|bo jadą do więzienia.
00:11:44:Ciekawe, ile bukmacher Sam|da nam za nasze płaszcze.
00:11:47:Bukmacher Sam? Nic z tego.|Nie postawisz mego płaszcza na psa.
00:11:52:- Jerry, mówiłem ci, to pewniak.|- Zamarzniemy.
00:11:55:Jest poniżej zera.|Dostaniemy zapalenia płuc.
00:11:58:Słuchaj, głupku, on stoi 10-1.|Jutro będziemy mieli 20 płaszczy.
00:12:12:Piorun. Muszę sobie zbadać głowę.
00:12:16:Myślałem, że nie gadasz ze mną.
00:12:18:Kontrabas jest ubrany cieplej ode mnie.
00:12:28:- Jest dziś coś?|- Nic.
00:12:30:Dziękuję.
00:12:34:- Jest dziś coś?|- Nic.
00:12:36:Dziękuję.
00:12:38:Już nie mogę, Joe. Jestem słaby z głodu,|mam gorączkę, dziurę w bucie...
00:12:42:Gdybyś dał mi szansę,|moglibyśmy żyć jak królowie.
00:12:45:- Jak?|- W trzeciej gonitwie leci taki pies.
00:12:48:Galopujący Duch. Jest 15-1 i to jego|rodzaj toru. To jest tor dla niego.
00:12:53:Czego chcesz ode mnie?|Głowy na talerzu?
00:12:55:Kontrabasu.|Jeśli zastawimy go i mój saksofon...
00:12:58:Oszalałeś? Płyniemy pod prąd,|a ty chcesz zastawiać wiosło.
00:13:02:Dobra, idź i głoduj.|Co mnie to obchodzi? Zamarznij.
00:13:05:- Jest dziś coś?|- O, to ty.
00:13:07:Masz czelność.
00:13:10:Dziękuję.
00:13:12:Joe. Wracaj.
00:13:18:Nellie, kochanie, jeśli chodzi o sobotę,|to mogę wszystko wytłumaczyć.
00:13:22:Co za łajdak.|Wydaję 4 dolce na ondulację,
00:13:25:kupuję nową bieliznę,
00:13:27:piekę mu wielką pizzę...
00:13:30:- A ty gdzie byłeś?|- Właśnie, gdzie byłeś?
00:13:33:- Z tobą.|- Ze mną?
00:13:34:Pamiętasz? Bolał cię ząb...
00:13:36:Był wklinowany. Szczęka mu spuchła.
00:13:38:Tak?
00:13:40:O, tak, jasne.
00:13:42:- Zabrałem go na transfuzję krwi.|- Mamy tę samą grupę.
00:13:46:- Grupa O.|- O?
00:13:48:- Coś ci za to skombinuję.|- Ty już mi nieźle kombinujesz.
00:13:52:Jak tyko dostaniemy pracę,|zabiorę cię do najlepszej restauracji.
00:13:57:No i co? Czy Poliakoff ma coś dla nas?|Jesteśmy w potrzebie.
00:14:01:Cóż, tak się składa, że szuka kontrabasu.
00:14:05:I saksofonu.
00:14:07:Zgadza się?
00:14:08:Tak jest.
00:14:10:- Co to za praca?|- Trzy tygodnie na Florydzie.
00:14:13:W Seminole-Ritz na Miami.|Przejazd i wydatki pokryte.
00:14:17:Czyż ona nie jest cudowna?|Pogadajmy z Poliakoffem.
00:14:21:- Ma klientów. Musicie poczekać.|- Dobrze, poczekamy.
00:14:24:Słuchaj, Gladys,|to trzy tygodnie na Florydzie.
00:14:27:Słodka Sue i jej|Synkopujące Towarzystwo.
00:14:29:Potrzebują dwóch dziewczyn|na saksofon i kontrabas.
00:14:32:Jak to - kto mówi?|Tu Poliakoff. Mam dla ciebie pracę.
00:14:36:Gladys. Jesteś tam?
00:14:38:Gladys.
00:14:41:Meshugeneh.|Grała 112 godzin na maratonie tańca.
00:14:44:- Teraz leży z załamaniem nerwowym.|- Niech się posunie.
00:14:47:A co z Corą Jackson?
00:14:49:Ostatnio słyszałem,|że grała z Armią Zbawienia.
00:14:53:Drexel 9044.
00:14:55:Te idiotyczne baby.
00:14:57:Proszę bardzo, jesteśmy gotowi|do wyjazdu na Miami i co się dzieje?
00:15:01:Saksofon ucieka ze sprzedawcą Biblii,
00:15:04:a kontrabasistka zachodzi w ciążę.
00:15:06:Bienstock, powinnam cię zwolnić.
00:15:08:Mnie? Jestem kierownikiem zespołu,|a nie nocnym stróżem.
00:15:12:Daj mi pogadać z Bessie Malone.
00:15:14:Co ona robi w Filadelfii?
00:15:17:Nie żartujesz?
00:15:20:Bessie zapuściła włosy -|teraz gra ze Stokowskim.
00:15:23:- Bessie Czarna Pupcia?|- Schpielt zich mit der Philharmonic.
00:15:27:A Rosemary Schultz?
00:15:29:Gdy Valentino umarł, podcięła sobie żyły.
00:15:31:Równie dobrze wszyscy możemy sobie|podciąć żyły, jeśli nikogo nie znajdziemy.
00:15:35:Nie obchodzi nas, skąd je weźmiesz.|Mają być w pociągu na ósmą.
00:15:39:Jak tyko coś się pojawi,|to do ciebie przekręcę.
00:15:43:Cześć. Zastanawiam się,|czy mam miejsce na kolejny wrzód.
00:15:46:Nellie, daj mi zamiejscową.
00:15:49:- Sig, chcemy z tobą pogadać.|- O tej pracy na Florydzie.
00:15:52:- Nellie nam powiedziała.|- Nie spóźniliśmy się, co?
00:15:56:A wy co? Komedianci? Wynocha.
00:15:58:Daj mi Agencję WiIIiama|Morrisa w Nowym Jorku.
00:16:01:- Szukasz kontrabasu i saksofonu?|- Instrumenty są dobre, ale wy nie.
00:16:05:Poproszę z panem Morrisem.
00:16:07:- Co z nami nie tak?|- Nie takie macie kształty.
00:16:10:- A czego chcesz? Garbatych?|- Plecy mnie nie obchodzą.
00:16:14:Co to za orkiestra?
00:16:15:- Musicie mieć poniżej 25 lat.|- Ujdziemy w tłoku.
00:16:18:- Blond włosy.|- Możemy ufarbować.
00:16:19:I musicie być kobietami.
00:16:21:Nie, nie możemy.
00:16:22:- Pan William Morris.|- Znaczy, że to dziewczęca orkiestra?
00:16:25:Poczciwa Nellie -|chętnie skręciłbym jej kark.
00:16:29:Porozmawiajmy o tym, Joe. Dlaczego nie?
00:16:32:W cygańskiej herbaciarni|nosiliśmy złote kolczyki.
00:16:35:Jak nas wziąłeś do hawajskiego zespołu,|mieliśmy spódniczki z trawy.
00:16:38:- Co mu jest? Pije?|- Nie za dobrze się odżywia.
00:16:42:Pusty żołądek uderzył mu do głowy.
00:16:44:Trzy tygodnie na Florydzie. Moglibyśmy|pożyczyć ciuchy od dziewczynek.
00:16:48:- Pod peruką ci się pomieszało.|- Teraz dobrze gadasz.
00:16:51:Weźmiemy używane peruki,|troszkę wypchamy tu i tam.
00:16:54:Nazwiemy się Josephine i Geraldine.
00:16:57:Josephine i Geraldine... Daj spokój.
00:16:59:Słuchajcie, chłopcy,|jak chcecie dziś coś zarobić,
00:17:03:na Uniwersytecie w Illinois|mają potańcówkę na św. Walentego.
00:17:07:Bierzemy to.
00:17:09:6 dolarów na głowę.|Bądźcie w Urbanie o ósmej.
00:17:12:Taki szmat drogi do Urbany|na jeden numerek?
00:17:14:To razem 12 dolarów.|Wykupimy jeden płaszcz.
00:17:18:Halo. Pan Morris? Tu Poliakoff z Chicago.
00:17:21:Nie ma pan dwóch|muzykujących dziewczyn?
00:17:24:Saksofonistkę i kontrabasistkę.
00:17:26:- Jak William Morris nie wypali...|- Idziemy, Geraldine.
00:17:32:To 160 kilometrów. Na zewnątrz śnieży.|Jak się tam dostaniemy?
00:17:35:- Coś wymyślę.|- Na przykład?
00:17:37:Nie stresuj mnie.
00:17:40:- Jak poszło, dziewczynki?|- Powinienem ci skręcić kark.
00:17:43:Błagam, Jerry. Tak się nie mówi.
00:17:47:Nellie, kochanie,|co robisz dziś wieczorem?
00:17:49:- Dziś? A co?|- Bo mam pewne plany.
00:17:53:- Nic nie robię.|- Serio?
00:17:57:Myślałam, że pójdę do domu|i zjem kawałek zimnej pizzy.
00:18:01:A więc będziesz w domu cały wieczór?
00:18:03:Tak, Joe.
00:18:05:Świetnie. Więc samochód|nie będzie ci potrzebny.
00:18:07:Samochód? Ach, ty...
00:18:12:Czyż on nie jest cudowny?
00:18:21:WARSZTAT CHARŁIEGO
00:18:24:Mogliśmy spędzić trzy tygodnie|na Florydzie, wszystko opłacone.
00:18:28:Leżeć na słońcu,|pod palmami, latające ryby...
00:18:31:Daj sobie na luz, co?
00:18:36:Możliwy strit, możliwe nic i para ósemek.
00:18:42:Dobra, rzućcie je, chłopaki.
00:18:44:- Co mamy rzucić?|- Przyszliśmy po samochód.
00:18:47:- Tak?|- Tak. Samochód Nellie Weinmeyer.
00:18:53:- Muzycy.|- Dowcipnisie.
00:18:56:Dobra, dalej. Asy zaczynają pulę.
00:18:59:To Garbus '25, zielony,|coupe... proszę pana.
00:19:02:- Tam jest.|- Tak, tam.
00:19:04:- Chcecie benzyny?|- Dobrze...
00:19:07:Za około 40 centów, proszę.
00:19:09:Wpisać na rachunek pani Weinmeyer?
00:19:11:Dobrze. Czemu nie?
00:19:13:Skoro już zacząłeś, nalej do pełna.
00:19:25:Wszyscy ręce do góry.
00:19:30:Twarzą do ściany.
00:19:34:Ty też, Wykałaczka.
00:19:37:Jazda.
00:19:40:Dalej.
00:19:55:Zapraszamy do nas.
00:20:07:W porządku, szefie.
00:20:23:Witaj, Charlie. Dawno się nie widzieliśmy.
00:20:25:- Co jest, Getr? Co ty tutaj robisz?|- Wpadłem tyko złożyć uszanowanie.
00:20:30:- Nic mi nie jesteś dłużny.|- Ja bym tego nie powiedział.
00:20:32:Poleciłeś mój zakład pogrzebowy|swoim przyjaciołom.
00:20:35:- Nie wiem, o czym mówisz.|- Teraz zostały mi te wszystkie trumny.
00:20:39:- Szkoda, żeby się zmarnowały.|- Nie miałem z tym nic wspólnego.
00:20:42:O, co za pech, Charlie.|Miałbyś trójkę ósemek.
00:20:50:- Żegnaj, Charlie.|- Nie, Getr, nie.
00:20:53:Nie, Getr. Błagam, nie.
00:21:01:Chyba zaraz zwymiotuję.
00:21:09:Dobra, wychodzić stamtąd.
00:21:11:Dalej.
00:21:14:Dalej.
00:21:16:- My nic nie widzieliśmy. Prawda?|- Co? Nie. Ani trochę.
00:21:21:Poza tym to nie nasz interes,|jeśli wy chcecie się nawzajem katrupić.
00:21:26:Powiedzcie...|Czy ja was skądś nie znam?
00:21:29:O, nie. Jesteśmy tyko parą muzyków.
00:21:32:Przyszliśmy odebrać samochód.|Samochód Nellie Weinmeyer.
00:21:35:Dziś wieczorem jest potańcówka.
00:21:37:- Chodź, Jerry.|- Czekajcie.
00:21:40:- A wy dokąd?|- Do Urbany. To około 160 km stąd...
00:21:44:Nigdzie nie idziecie.
00:21:49:- Nie idziemy?|- Nie lubię mieć świadków.
00:21:52:- Nie puścimy pary z ust.|- Nic już nie będziecie puszczać.
00:21:55:Nawet powietrza.
00:22:30:Dobra, chłopaki, zmywajmy się stąd.|Później się nimi zajmiemy.
00:22:48:Chyba mnie trafili.
00:22:50:- Trafili kontrabas.|- Nie ma krwi?
00:22:53:Jak nas złapią, będzie wszędzie|pełno krwi - grupa O. Chodź.
00:23:10:- Dokąd biegniesz?|- Najdalej jak tyko można.
00:23:12:I ciągle jeszcze za blisko. Oni nas znają.|Każdy żul w Chicago będzie nas szukał.
00:23:30:Szybko, daj mi dyszkę.
00:23:36:Chcesz zadzwonić na policję?
00:23:37:Na policję? Nie dożylibyśmy, żeby|zeznawać przeciw Getrowi Colombo.
00:23:41:Musimy uciec z miasta.|Możemy zapuścić brody.
00:23:44:Uciekniemy z miasta,|ale musimy się ogolić.
00:23:46:W takiej sytuacji? Oni chcą nam|łby pourywać, a ty chcesz się golić.
00:23:50:- Ogolić sobie nogi, głupku.|- Ogolić nogi?
00:23:55:Halo. Pan Poliakoff?
00:23:57:Podobno szuka pan|dwóch dziewczyn muzykantek.
00:24:18:Florida Limited odjeżdża z toru|pierwszego do Waszyngtonu,
00:24:21:Charleston, Savannah,|Jacksonville i Miami.
00:24:26:Proszę wsiadać.
00:24:36:- O co znów chodzi?|- Jak one w tym utrzymują równowagę?
00:24:40:Chyba chodzi o to,|jak rozkłada się ciężar. Idziemy.
00:24:44:Takie przewiewne.
00:24:47:Pewnie bez przerwy się zaziębiają.
00:24:49:- Przestań. Spóźnimy się na pociąg.|- Czuję się nagi.
00:24:52:- Jakby wszyscy się na mnie gapili.|- Z takimi nogami? Oszalałeś?
00:25:06:To bez sensu. To się nie uda, Joe.
00:25:09:Nazywam się Josephine, i to był|twój pomysł od samego początku.
00:25:36:Spójrz na to. Zobacz, jak ona się porusza.
00:25:39:Jak galaretka Jell-O na sprężynkach.
00:25:42:Muszą mieć wbudowany|jakiś motorek czy coś.
00:25:45:Mówię ci, to zupełnie inna płeć.
00:25:48:Nikt cię nie prosi, żebyś rodził dzieci.
00:25:50:Musimy tyko zwiać z miasta.|Na Florydzie skończymy z tą maskaradą.
00:25:54:Tym razem nie namówisz mnie na...
00:25:56:Dodatek! Siedem osób zamordowanych|w warsztacie samochodowym.
00:26:00:Groźba krwawych porachunków.|Dodatek! Dodatek!
00:26:02:- Namówiłeś mnie. Idziemy.|- To lubię, Geraldine.
00:26:08:- Rosella.|- Skrzypce.
00:26:10:- Przechodź, Dolores.|- Puzon.
00:26:12:- Olga, jak tam twoje plecy?|- Trąbka.
00:26:17:- No i jesteśmy.|- Jesteście z Agencji Poliakoff?
00:26:20:- To my, te nowe dziewczyny.|- Zupełnie nowe.
00:26:23:To nasz kierownik, pan Bienstock.|A ja nazywam się Słodka Sue.
00:26:28:Jestem Josephine.
00:26:30:A ja Daphne.
00:26:33:Saksofon, kontrabas. Cieszę się,|że was widzę. Uratowałyście nam życie.
00:26:36:I na odwrót, to pewne.
00:26:38:Gdzie wy, dziewczynki,|wcześniej grałyście?
00:26:41:I tu, i tam...
00:26:44:Byłyśmy trzy lata w Konserwatorium|Muzycznym w Sheboygan.
00:26:49:Proszę wsiadać.
00:26:51:Macie łóżka 7 i 7A.
00:26:53:7 i 7A.
00:26:54:- Dzięki ogromne.|- Proszę bardzo.
00:26:56:Nawzajem.
00:27:00:- Złapałaś zająca.|- Nie dobieraj się.
00:27:03:Wygląda na to, że Poliakoff|przysłał dwie prawdziwe damy.
00:27:06:Lepiej powiedz pozostałym|dziewczynom, żeby się nie wyrażały.
00:27:19:Coś ty...?
00:27:20:Daphne?
00:27:22:Nigdy nie podobało mi się|imię Geraldine.
00:27:31:Cześć. Gram na kontrabasie.|Mówcie mi Daphne.
00:27:37:Jestem Josephine. Saks.
00:27:40:- Witajcie w Krainie Bezmęskości.|- Pożałujecie.
00:27:44:- Ściągnijcie gorsety i rozłóżcie się.|- Ja nie noszę gorsetów.
00:27:48:- I nie wypycha cię?|- Wypychać? Mnie?
00:27:50:Mam boską krawcową.|Przychodzi raz w miesiącu.
00:27:53:- Kochana, ona jest tak niedroga.|- Chodź, Daphne.
00:27:57:Słyszałyście ten o dziewczynie,|która grała na tubie
00:28:01:i była uwięziona na bezludnej wyspie|z jednonogim dżokejem?
00:28:04:Nie. Opowiesz nam?
00:28:05:Dosyć tego, dziewczynki.|Bez nieprzyzwoitości.
00:28:08:One były w konserwatorium.
00:28:15:Co ty na ten talent, co?
00:28:18:- To jak wpaść do wanny pełnej masła.|- Pilnuj się, Daphne.
00:28:21:Jako dziecko śniłem,|że zamknięto mnie na noc w cukierni.
00:28:25:I wkoło były same smakołyki.
00:28:28:Same galaretki i eklery, i kremówki|bostońskie, i placki z wiśniami...
00:28:32:Posłuchaj mnie: żadnego masła,|żadnej cukierni. Jesteśmy na diecie.
00:28:36:Tak, jasne, Joe.
00:28:38:Nie tam. To hamulec bezpieczeństwa.
00:28:43:No i proszę. Teraz mnie załatwiłeś.
00:28:45:- Jak to załatwiłem?|- Odpiąłeś mi jedną pierś.
00:28:49:- Lepiej ją sobie zapnij.|- Lepiej chodź i mi pomóż.
00:28:56:DAMSKA - MĘSKA
00:29:01:Tędy, Daphne.
00:29:03:A teraz odpiąłeś i drugą.
00:29:18:Niezmiernie mi przykro.
00:29:20:Przestraszyłam się, że to Słodka Sue.
00:29:22:- Nikomu nie powiecie, prawda?|- O czym?
00:29:25:Jak jeszcze raz mnie złapią,|to wyrzucą mnie z orkiestry.
00:29:30:Jesteście zmienniczkami|za kontrabas i saksofon?
00:29:32:To właśnie my. Ja jestem Daphne.
00:29:34:To jest... Joe... Sephine.
00:29:36:Chodźcie, chodźcie.
00:29:38:Jestem Sugar Kane.
00:29:40:- Sugar Kane?|- Zmieniłam z Sugar Kowalczyk.
00:29:43:- Polka?|- Tak. Pochodzę z muzykalnej rodziny.
00:29:47:Moja mama uczy gry na pianinie.|A tato był kierownikiem.
00:29:50:- W orkiestrze?|- Na pośpiesznym Baltimore-Ohio.
00:29:57:Ja gram na ukulele. I śpiewam.
00:30:00:Nie mam za dobrego głosu, ale z drugiej|strony, to też nie za dobra orkiestra.
00:30:04:Jestem z nimi tyko dlatego, że uciekam.
00:30:06:- Uciekasz przed czym?|- O, nie chcę o tym mówić.
00:30:10:Chcecie trochę? To bourbon.
00:30:13:Ja się wstrzymam.
00:30:16:Nie myślcie, że jestem pijaczką.|Mogę przestać, ale nie chcę.
00:30:21:- Szczególnie kiedy mi smutno.|- Rozumiemy.
00:30:24:Wszystkie dziewczyny piją,|ale tyko mnie przyłapują. Taki mój los.
00:30:28:Zawsze trafiają mi się puste czekoladki.
00:30:36:Czy moje szwy są równe?
00:30:38:A jakże.
00:30:41:- No to do zobaczenia, dziewczyny.|- Cześć, Sugar.
00:30:45:Graliśmy z nie tymi orkiestrami.
00:30:47:- Cicho, Daphne.|- Widziałeś kształty tego barku?
00:30:50:Daj spokój. Jeden fałszywy ruch|i nie ma nas w tym pociągu.
00:30:53:Za to jest policja,|gazety i mafia w Chicago.
00:30:57:Jak ja bym chciał zajrzeć|do tego barku u Sugar.
00:31:00:Słuchaj...
00:31:02:Żadnych cukierni,|żadnego masła i żadnego barku u Sugar.
00:31:06:Znów je odpiąłeś.
00:31:47:Sheboygan. Wy dwie. Jaką miałyście|ostatnio pracę? Tańce ludowe?
00:31:51:Nie. Pogrzeby.
00:31:53:Może dołączycie z powrotem|do żywych? Ożywcie to trochę.
00:31:57:Spróbujemy.
00:31:59:Skąd się wzięły te dziury?
00:32:02:Te?
00:32:05:Nie mam pojęcia.
00:32:07:Myszy?
00:32:09:Dobra, dziewczynki. Od początku.|I z chlebkiem proszę.
00:33:18:Bienstock!
00:33:21:Tak, Sue? O co chodzi?
00:33:23:Myślałam, że wyraziłam się jasno.|Nie chcę żadnego picia w tej ferajnie.
00:33:32:Dobra, dziewczyny.|Do której z was to należy?
00:33:35:No, jazda. Gadać.
00:33:37:- Sugar, ostrzegałem cię.|- Błagam, panie Bienstock.
00:33:40:Miarka się przebrała. W Kansas wniosłaś|alkohol w butelce po szamponie.
00:33:43:Raz przyłapałem cię z połówką w ukulele.
00:33:46:Czy mogę prosić o moją flaszeczkę?
00:33:48:Jasne. Pakuj się. Na następnej stacji...|Twoją flaszeczkę?
00:33:51:Tak. Odrobina bourbonu.|Musiała się prześliznąć.
00:33:55:Dawaj mi to.
00:33:56:Czy nie mówiłyście,|że byłyście w konserwatorium?
00:33:59:- O, tak. Calusieńki rok.|- Wspomniałaś chyba o trzech latach.
00:34:03:Wypuścili nas wcześniej...|za dobre zachowanie.
00:34:06:Dwóch rzeczy nie będę|tolerowała w godzinach pracy.
00:34:09:Jedna to alkohol, a druga to mężczyźni.
00:34:13:- Mężczyźni?|- Och, o to nie musi się pani martwić.
00:34:16:Nie ma mowy,|żebyśmy się zadawały z mężczyznami.
00:34:18:Gbury, owłosione bestie|z ośmiorgiem rąk.
00:34:21:I tyko jednego chcą od dziewczyny.
00:34:25:Wypraszam sobie, panienko.
00:34:28:Dobra, dziewczyny.|Jeszcze raz od początku.
00:35:09:- Hortense, kochana, dobranoc.|- Dobranoc, Daphne.
00:35:12:- Maude, słodkich snów.|- Dobranoc, Daphne.
00:35:15:Dobranoc, Glorio.
00:35:17:Dolores, śpij mocno, słyszysz?
00:35:20:- Dobranoc, Emily.|- Pa pa.
00:35:26:Co ty na to ,,pa pa''?
00:35:28:Spokojnie, chłopcze.|Powtarzaj sobie, że jesteś dziewczyną.
00:35:33:- Jestem dziewczyną.|- Jesteś dziewczyną.
00:35:36:Jestem dziewczyną. Jestem dziewczyną.
00:35:45:Spójrz tyko na tę sekcję rytmiczną.
00:35:48:Jestem dziewczyną.
00:35:50:Jestem dziewczyną.
00:35:52:Jestem dziewczyną.
00:35:55:Dobranoc, Sugar.
00:36:01:Dobranoc, pszczółko.
00:36:05:Pszczółko. Nazwała mnie ,,pszczółką''.
00:36:08:Och, pszczółko.
00:36:09:Co robisz?
00:36:10:Upewniam się,|żeby pszczółka nie wylazła z ula.
00:36:13:Nie będzie tu dziś żadnego bzykania.
00:36:15:A jeśli będę musiał iść...|napić się wody albo co?
00:36:19:- Zwalcz to.|- A co, jak przegram walkę?
00:36:21:- A co, jeśli to pilna sprawa?|- Pociągnij za hamulec bezpieczeństwa.
00:36:27:Bienstock. Wiesz, jest coś dziwnego|w tych nowych dziewczynach.
00:36:31:- Dziwnego? W jakim sensie?|- Nie wiem, ale czuję to tutaj.
00:36:35:Wrzody są jak sprawny system alarmowy.
00:36:39:Ty pilnuj swoich wrzodów,|a ja przypilnuję te dwie.
00:36:42:Dobra, wszyscy ułożyć się i spać.|Dobranoc, dziewczyny.
00:36:46:- Dobranoc, Daphne.|- Dobranoc, Josephine.
00:36:57:Jestem dziewczyną...|Jestem dziewczyną...
00:37:00:Chciałbym nie żyć.
00:37:02:Jestem dziewczyną...|Jestem dziewczyną...
00:37:49:Daphne.
00:38:00:Sugar.
00:38:02:Chciałam ci podziękować za uratowanie|mnie. Jesteś prawdziwą kumpelą.
00:38:08:Nie ma za co, ja...
00:38:11:Pomyślałam, że my dziewczyny|powinnyśmy trzymać się razem.
00:38:14:Gdyby nie ty, wyrzuciliby mnie z pociągu.
00:38:16:Siedziałabym na moim ukulele|na jakimś pustkowiu.
00:38:20:A na zewnątrz strasznie zimno.
00:38:23:Jak o tobie myślę|i o tym twoim biednym ukulele...
00:38:26:Gdybym tyko mogła|coś dla ciebie zrobić...
00:38:28:Milion rzeczy przychodzi mi na myśl.
00:38:34:A to jedna z nich.
00:38:36:To Słodka Sue.
00:38:50:Nie chcę, żeby wiedziała,|że mamy spółkę.
00:38:53:No cóż, nikomu nie powiemy.|Nawet Josephine.
00:38:56:Może lepiej, żebym tu została,|dopóki ona nie pójdzie spać.
00:39:00:Zostań tu jak długo tyko zechcesz.
00:39:05:Nie ciasno ci ze mną, co?
00:39:07:Nie. Miło i przytulnie.
00:39:11:Jak byłam małą dziewczynką, w mroźne|noce jak ta, właziłyśmy z siostrą do łóżka.
00:39:15:Przytulałyśmy się i udawałyśmy,|że zbłądziłyśmy w ciemnej jaskini
00:39:19:i próbujemy znaleźć wyjście.
00:39:22:Bardzo ciekawe.
00:39:25:- Coś nie tak?|- Nie, nie. Skądże.
00:39:30:Biedactwo. Cała drżysz.
00:39:33:To śmieszne.
00:39:35:- Masz gorącą głowę.|- To śmieszne.
00:39:39:- Masz zimne nogi.|- Czyż to nie śmieszne?
00:39:41:Już, zaraz je trochę ogrzeję.
00:39:44:- Proszę. Czyż nie lepiej?|- Tak. Jestem dziewczyną... Jestem...
00:39:48:- Co mówisz?|- Jestem bardzo chorą dziewczyną.
00:39:50:- Lepiej pójdę, zanim się czymś zarażę.|- Ale nie aż tak chorą.
00:39:53:Mam bardzo niską odporność.
00:39:55:Sugar, gdy czujesz,|że coś cię łapie, moja droga,
00:39:59:najlepsza rzecz na świecie|to kieliszek whisky.
00:40:02:- Masz trochę?|- Wiem, skąd ją wziąć.
00:40:05:Nie ruszaj się.
00:40:08:- Trzymaj.|- Dobra.
00:40:32:Do góry. Do góry.
00:40:39:- No i jak tam?|- W porządku.
00:40:42:- A jak butelka?|- Tylko pół.
00:40:46:- Lepiej załatw jakieś kubki.|- Kubki?
00:40:59:Mówię ci, moja droga,|to jedyny sposób podróżowania.
00:41:02:Lepiej włącz światełko.|Nie widzę, co robię.
00:41:05:Bez świateł.|Lepiej niech nie wiedzą, że mamy party.
00:41:08:- Ale może mi się trochę wylać.|- Niech się wylewa.
00:41:11:Popijemy, poszumimy,|rozlejemy, zapomnimy.
00:41:14:To może nawet być|party z niespodzianką.
00:41:16:- Co za niespodzianka?|- Jeszcze nie teraz.
00:41:19:- Kiedy?|- Najpierw się napijmy.
00:41:22:Przez to wyrosną ci włosy na piersiach.
00:41:24:Nie wolno zgadywać.
00:41:27:To prywatna posiadówka?
00:41:29:Prywatna. Proszę odejść.
00:41:31:Dolores, masz jeszcze ten wermut?
00:41:34:- Jasne.|- A po co komu wermut?
00:41:36:Mamy bourbona.|Możemy robić Manhattany.
00:41:39:Manhattany? O tej porze?
00:41:41:- Przynieś shaker do koktajli.|- Och... Sugar.
00:41:44:Zepsujesz moją niespodziankę.
00:41:47:- Kochanie, co jest?|- Party pod siódemką.
00:41:50:- Wezmę ser i krakersy.|- Ja wezmę shaker, a ty korkociąg.
00:41:54:Rosella, pod siódemką jest party.
00:41:57:- Masz korkociąg?|- Stella ma.
00:41:59:- Idź po kubki papierowe.|- Dobra.
00:42:01:Przyjęcie pod siódemką.
00:42:09:- Macie wermut.|- To jest prywatne party. Proszę odejść.
00:42:12:Mam trochę sera i krakersy.
00:42:15:- Wystarczy dziesięć kubków?|- To jest party dla dwojga. Dziesięć?
00:42:20:- Błagam, dziewczyny. Przestańcie.|- Może troszkę Southern Comfort?
00:42:26:Dziewczyny, obudzicie sąsiadów z dołu.
00:42:30:Uważaj na ten korkociąg.
00:42:32:- Masz krakersa.|- Żadnych krakersów w łóżku.
00:42:35:Dziewczyny, zróbcie sobie własne party.
00:42:38:Trzymajcie shaker do koktajli.
00:42:40:- Szkoda, że nie mamy lodu.|- Hej, nie przesadzaj z wermutem.
00:42:43:Trzynaście dziewczyn na koi to pech.|Dwanaście z was musi wyjść.
00:42:48:- Podaj mi masło orzechowe.|- Ktoś chce salami?
00:42:51:Koniec z jedzeniem.|Rano będę miała mrówki.
00:42:55:Hej, masz tu jakieś|wisienki z wiśnióweczki?
00:42:59:Och, nieważne.
00:43:07:Wisienki z wiśnióweczki?
00:43:18:Co się tutaj dzieje?
00:43:20:Daphne. Daphne, gdzie jesteś?
00:43:24:To nie moja wina. Ja ich nie zaprosiłem.
00:43:27:No, już, dziewczyny, koniec tego.
00:43:30:Słyszałyście Josephine.|Wszystkie wychodzić. No, już, wychodzić.
00:43:35:- Ty nie, Sugar.|- Idę tylko po trochę lodu.
00:43:37:Jazda. Jazda.
00:43:40:Tak jest, Sugar. A teraz cała reszta. Won.
00:43:44:- Chodź. Woda jest dobra.|- Wypij Manhattana.
00:43:47:- Uspokój się. Wszystkie nas wyrzucą.|- Nie zostawiaj mnie tu samej.
00:43:50:No, jazda, dzieciaki. Już druga godzina.
00:43:53:Już się pobawiłyście.|Zabawa skończona. Wszyscy do domu.
00:43:57:- Co to jest?|- Josephine, tutaj, zanim się stopi.
00:44:07:Połóż go tutaj.
00:44:10:Sugar, wpadniesz w kłopoty po szyję.
00:44:12:Lepiej stań na czatach.
00:44:14:Jak Bienstock znowu cię przyłapie...
00:44:16:Co się z tobą dzieje?
00:44:19:Chyba nie jestem za mądra.
00:44:21:Nie powiedziałabym tego.|Raczej nieostrożna.
00:44:23:Głupia. Jakbym miała coś w głowie,|nie byłabym w tej damskiej orkiestrze.
00:44:28:To dlaczego wzięłaś taką pracę?
00:44:30:Śpiewałam z męskimi zespołami,|ale już dłużej nie mogę.
00:44:33:Byłaś kiedyś w męskim zespole?
00:44:36:Kto, ja?
00:44:37:Właśnie od tego uciekam.
00:44:39:Pracowałam z sześcioma|w ciągu ostatnich dwóch lat. O rany.
00:44:43:- Gbury?|- Naturalnie.
00:44:45:- Nie można ufać tym facetom.|- Nie mogę sobie zaufać.
00:44:48:Mam słabość do saksofonistów.
00:44:51:Szczególnie tych|z saksofonem tenorowym.
00:44:55:- Naprawdę?|- Nie wiem czemu, ale rozklejam się.
00:44:58:Wystarczy osiem taktów ,,Chodź|do mnie, mój melancholijny kotku''
00:45:02:i mój kręgosłup zamienia się w budyń,|dostaję gęsiej skórki i jestem ich.
00:45:06:- Naprawdę?|- Za każdym razem.
00:45:10:Wiesz, ja gram na saksofonie tenorowym.
00:45:12:Ale jesteś dziewczyną - dzięki Bogu.|Właśnie dlatego dołączyłam do tej grupy.
00:45:16:Bezpieczeństwo Najważniejsze.|Żeby tylko uciec od tych natrętów.
00:45:20:Nie wiesz, jacy oni są. Zakochujesz się.
00:45:24:Myślisz, że to najwspanialsze|uczucie od czasu Grafa Zeppelina.
00:45:27:Ani się obejrzysz,|już pożyczają od ciebie pieniądze,
00:45:30:wydają na inne kobiety|i stawiają na konie.
00:45:33:Niemożliwe.
00:45:35:Potem budzisz się pewnego ranka,|faceta nie ma, saksofonu nie ma.
00:45:38:Zostaje tylko para starych skarpetek|i wyciśnięta tubka pasty do zębów.
00:45:43:Zbierasz się w sobie, idziesz do następnej|pracy, następnego saksofonisty.
00:45:47:I znowu w kółko to samo.
00:45:50:Rozumiesz, o co mi chodzi? Nie za mądra.
00:45:54:Mądra głowa to nie wszystko.
00:45:56:Jedno ci powiem.|Już mi się to nie zdarzy - nigdy.
00:46:00:Mam już dość trafiania|na puste czekoladki.
00:46:03:Lód. Co się dzieje z lodem?|Panie się niecierpliwią.
00:46:07:- Co powiesz na parę drinków dla nas?|- Jasne.
00:46:11:- Wiesz, że w czerwcu skończę 25 lat?|- Serio?
00:46:15:To ćwierć wieku.|Zmusza dziewczynę do myślenia.
00:46:18:- O czym?|- O przyszłości.
00:46:19:No, wiesz - o mężu. Właśnie dlatego|cieszę się, że jedziemy na Florydę.
00:46:23:- A co jest na Florydzie?|- Milionerzy. Całe stada.
00:46:26:Zimą wszyscy ciągną|na południe, jak ptaki.
00:46:29:- Złapiesz sobie nadzianego ptaka?|- Nieważne, jaki jest bogaty.
00:46:32:Jeśli tylko ma jacht, prywatny wagon|kolejowy i własną pastę do zębów.
00:46:37:- Należy ci się.|- Może i ty jakiegoś spotkasz, Josephine.
00:46:40:Z pieniędzmi jak Rockefeller|i barkami jak Johnny Weissmuller.
00:46:44:- Chcę, żeby mój nosił okulary.|- Okulary?
00:46:47:Mężczyźni, którzy je noszą,|są bardziej delikatni, słodcy i bezradni.
00:46:51:- Nigdy tego nie zauważyłaś?|- Teraz, jak już o tym wspomniałaś...
00:46:54:Mają słabe oczy od czytania.
00:46:57:No, wiesz. Te długie, wąskie kolumienki|w The Wall Street Journal.
00:47:02:Ta kontrabasistka wie, jak zrobić party.
00:47:05:Ja cię kręcę.
00:47:08:Za szczęśliwe dni.
00:47:11:Mam nadzieję, że tym razem|dostaną ci się pełne czekoladki.
00:47:18:Więc jednonogi dżokej powiedział...
00:47:21:Co takiego powiedział?
00:47:23:Dżokej powiedział: ,,O mnie się nie|martw, kotku. Ujeżdżam konia bokiem''.
00:47:35:Bardzo mi przykro. Chyba mam czkawkę.
00:47:38:Wetrzyjmy jej w kark trochę lodu.
00:47:41:Chyba... upuściłaś go.
00:47:43:Jakie to zimne.
00:47:45:- O, nie, błagam. Nie rób tego.|- Ma łaskotki.
00:47:52:Ratunku. Błagam. Pomocy.
00:47:55:Josephine.
00:47:56:Proszę, przestańcie. Przestańcie.
00:48:00:HAMUŁEC BEZPIECZEŃSTWA
00:48:10:- Co się stało?|- Nie mam pojęcia.
00:48:12:Zaraz zobaczę.
00:48:25:Dobra, co tu się dzieje?
00:48:28:Bienstock!
00:48:30:Jesteśmy na Florydzie?
00:49:17:Sugar?
00:49:19:Daj. Ja wezmę instrumenty.
00:49:22:- Dziękuję, Daphne.|- Dziękuję, Daphne.
00:49:24:Czyż ona nie jest kochana?
00:49:33:Witamy panie.
00:49:38:Karamba.
00:49:39:Cóż, oto i oni. Milionerów bez liku.
00:49:43:Ale ani jednego poniżej 75 lat.
00:49:45:To trzy czwarte wieku.|Zmusza dziewczynę do myślenia.
00:49:49:Miejmy nadzieję,|że przyjechali ze swoimi wnukami.
00:49:51:Tak.
00:50:02:Och, pani wybaczy.
00:50:06:- Mogę?|- Proszę bardzo.
00:50:08:Jestem Osgood Fielding Trzeci.
00:50:11:A ja Kopciuszek Drugi.
00:50:13:Jeśli jest coś, co mi imponuje,|to dziewczyna z kształtną kostką.
00:50:18:Mnie też. Pa pa.
00:50:21:- Poniosę jakiś instrument.|- Dziękuję.
00:50:24:Ależ pan milutki.
00:50:31:To cudowne mieć blisko młodą krew.
00:50:35:Cóż, ja osobiście mam grupę O.
00:50:36:Zawsze fascynował mnie show-biznes.
00:50:39:Naprawdę?
00:50:40:Tak. To nawet kosztowało|moją rodzinę co nieco.
00:50:44:- Inwestuje pan w pokazy?|- W pokazowe dziewczyny.
00:50:47:- Byłem żonaty siedem czy osiem razy.|- Nie jest pan pewien?
00:50:50:Mama pilnuje liczenia.
00:50:52:- Zaczyna się na mnie złościć.|- Nie dziwi mnie to.
00:50:55:Gdy zaczęli wystawiać Skandale George'a|White'a, wysłała mnie na Florydę.
00:50:59:Myśli, że jestem na swoim jachcie,|na dalekomorskich połowach.
00:51:05:No to wciągaj pan wędkę, panie Fielding.|Ciągniesz pan zepsutą rybę.
00:51:10:Jeśli obiecam, że będę grzecznym|chłopcem, pójdziemy na kolację?
00:51:14:- Przykro mi. Będę na scenie dla orkiestry.|- Oczywiście.
00:51:17:- Na jakim grasz instrumencie?|- Na kontrabasie.
00:51:19:Och, fascynujące.
00:51:21:Używasz smyczka czy|tak po prostu szarpiesz?
00:51:24:Najczęściej walę w niego.
00:51:27:Musi być z ciebie niezła dziewczyna.
00:51:30:Chce się pan założyć?
00:51:32:Moja ostatnia żona była tancerką.|Coś w rodzaju akrobatki.
00:51:36:Potrafiła palić papierosa,|trzymając go między palcami u nóg.
00:51:40:Karamba.
00:51:41:- Ale mama to przerwała.|- Czemu?
00:51:43:Nie uznaje dziewczyn, które palą.
00:51:48:- Pa pa, panie Fielding.|- Pa pa?
00:51:50:- Tu się zrywam.|- O, nie. Nie, nie, nie.
00:51:53:Nie urwiesz się tak łatwo.
00:51:55:Panie kierowco. Raz wkoło parku, powoli.
00:51:58:I patrz na drogę.
00:52:10:Za jaką dziewczynę pan mnie ma,|panie Fielding?
00:52:14:- Proszę. To już się nie powtórzy.|- Na pewno.
00:52:18:- Błagam, wróć.|- Pójdę pieszo, dziękuję.
00:52:20:Błagam panią. Ja...
00:52:25:Karamba.
00:52:27:Dobrze, dziewczyny. Przydzielamy pokoje.
00:52:30:Okulary. Gdzie są moje okulary?
00:52:34:Olga i Mary Lou są w 412.
00:52:36:Mary Lou, zawiąż sobie kimono,|kiedy dzwonisz po serwis hotelowy.
00:52:39:Josephine i Daphne są w 413.
00:52:42:- Dolores i Sugar w 414.|- Ja i Sugar?
00:52:45:A czego oczekiwałaś?|Jednonogiego dżokeja?
00:52:47:Rosella i Emily w 415...
00:52:50:- Szkoda, że nie mamy wspólnego pokoju.|- Szkoda.
00:52:52:Ale nie przejmuj się, Sugar.|Często się będziemy widywać.
00:52:57:414. Taki sam numer pokoju|miałam w Cincinnati,
00:53:02:ostatni raz z męską orkiestrą.
00:53:04:Ale był z niego obdartuch.
00:53:06:- Saksofonista?|- A co innego? Ale za nim szalałam.
00:53:10:O drugiej nad ranem wysłał|mnie po hot dogi i sałatkę.
00:53:13:Nie mieli już sałatki,|to wzięłam surówkę z kapusty.
00:53:16:- Rzucił mi ją prosto w twarz.|- Zapomnij o saksofonistach.
00:53:20:Poznasz milionera - młodego.
00:53:22:- Skąd jesteś taka pewna?|- Kobieca intuicja.
00:53:34:To twoje walizki?
00:53:38:- I ta też.|- Dobra, laluniu.
00:53:42:- Pewnie chcesz napiwek?|- Daj spokój, laluniu.
00:53:45:W końcu ty tu pracujesz, ja tu pracuję.|Miło, że należysz do firmy.
00:53:50:- Do widzenia.|- Słuchaj, laleczko.
00:53:53:- O której dzisiaj kończysz?|- A co?
00:53:56:Pracuję na nocną zmianę|i mam ukrytą butelkę ginu.
00:53:59:- Gdy wszyscy śpią...|- Nie jesteś na to trochę za młody, synku?
00:54:03:Chcesz zobaczyć moje prawo jazdy?
00:54:07:Spadaj.
00:54:09:Właśnie takie lubię -|duże i bezpardonowe.
00:54:13:Aha, pozbądź się współlokatorki.
00:54:31:- Stary zbereźnik.|- Co się stało?
00:54:33:- Podszczypywano mnie w windzie.|- Widzisz, jak żyje druga połowa?
00:54:36:Nawet nie jestem ładna.
00:54:38:To ich nie obchodzi. Nosisz spódnicę.|To jak machać czerwoną płachtą na byka.
00:54:42:Mam już dość bycia płachtą.|Znowu chcę być bykiem.
00:54:45:- Zmywajmy się.|- Dokąd?
00:54:47:Obiecałeś mi, że gdy tylko|dotrzemy na Florydę, rzucimy to.
00:54:51:- Jak? Nie mamy ani grosza.|- Znajdziemy inną orkiestrę. Męską.
00:54:54:Getr Colombo i kolesie szukają nas we|wszystkich męskich orkiestrach w kraju.
00:55:00:- To takie poniżające.|- Podszczypywał cię. No i co?
00:55:03:Wolałbyś wybierać sobie ołów z pępka?
00:55:06:Ale jak długo możemy to ciągnąć?
00:55:08:A co za problem? Ładnie się ustawiliśmy.
00:55:11:Mamy pokój i wyżywienie.|Płacą nam co tydzień. Patrz.
00:55:14:Spójrz na palmy, latające ryby...
00:55:17:Co ty mi tu wyjeżdżasz|z latającymi rybami?
00:55:19:Wiem, dlaczego chcesz zostać.|Chcesz poderwać Sugar.
00:55:22:- Ja, poderwać Sugar?|- Widziałem was w autobusie.
00:55:25:Jak dwa gołąbki, szepczą|i pożyczają sobie nawzajem szminkę.
00:55:29:- Co chcesz powiedzieć? Ja i Sugar?|- Ty i Sugar.
00:55:32:- Jesteśmy jak siostry.|- No to ja jestem waszą matką chrzestną
00:55:35:i będę cię miał na oku.
00:55:39:Jesteście okryte?
00:55:46:Wejść.
00:55:49:Widziałyście brązową torbę|z białym paskiem i moimi inicjałami?
00:55:52:Ze wszystkimi ubraniami.
00:55:54:- Nie widziałyśmy.|- Nic z tego nie rozumiem.
00:55:56:Najpierw giną mi okulary, potem walizka.
00:55:59:- Gdzie moje ukulele?|- A teraz ukulele.
00:56:01:- Musi być tu jakiś złodziejaszek.|- Tutaj jest. Cześć, Sug.
00:56:06:- Idziemy popływać. Idziesz?|- Popływać. No jasne.
00:56:10:Daphne, nie masz stroju kąpielowego.
00:56:13:Niepotrzebny jej. Ja też nie mam.
00:56:15:- Ona też nie ma. Nie masz?|- Wypożyczymy w przebieralni.
00:56:19:- A ty co, Josephine?|- Ja chyba wezmę gorącą kąpiel.
00:56:23:- W taki dzień? Jest ślicznie na dworze.|- Dobrze, niech się moczy. Idziemy.
00:56:27:- Nie poparz się, Daphne.|- Mam krem do opalania.
00:56:30:Widzisz? Ona mnie nasmaruje,|ja ją nasmaruję.
00:56:33:Będziemy się smarować|nawzajem. Pa pa.
00:57:38:Daphne, przestań. Co ty wyrabiasz?
00:57:42:Mała sztuczka,|której się nauczyłam w windzie.
00:57:45:Uwaga. Nadchodzi duża.
00:58:18:Nie miałam pojęcia,|że jesteś taką dużą dziewczyną.
00:58:21:Trzeba było mnie widzieć,|zanim przeszłam na dietę.
00:58:24:Twoje barki i ramiona.
00:58:26:To od targania tego kontrabasu.
00:58:29:- Jest coś, czego ci zazdroszczę.|- Co takiego?
00:58:31:Taka jesteś płaska.
00:58:34:Ubrania leżą na tobie lepiej niż na mnie.
00:58:37:Uważaj, Daphne.
00:58:39:- Sugar, chodź. Zagramy w piłkę.|- Dobra.
00:58:43:Junior. Czas na drzemkę.
00:58:45:Nie. Ja chcę się bawić.
00:58:47:Słyszałeś, co mówiła mama, Junior.|Wynocha.
00:58:50:Ta plaża jest za mała dla nas obu.
00:58:52:Mamusiu.
00:58:55:Zaczynamy.
00:58:56:Czarna kawa, słodka wata.
00:58:59:Ilu chłopców za mną lata?
00:59:03:Raz, dwa, trzy,
00:59:06:cztery, pięć, sześć, siedem...
00:59:16:- Jakże mi przykro.|- Nic się pani nie stało?
00:59:19:- Nie sądzę.|- Proszę się upewnić.
00:59:21:Kiedy ludzie dowiadują się, kim jestem,
00:59:24:wynajmują podejrzanego adwokata|i wytaczają mi proces prawie o milion.
00:59:29:Ja panu nic nie wytoczę,|bez względu na to, kim pan jest.
00:59:31:Dziękuję.
00:59:34:- Kim pan jest?|- Bez przesady.
00:59:41:Chodź.
00:59:43:No, nie.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Pół żartem, pół serio (Some Like It Hot) cz2INXS Shine like it doesLike It Is (1998)Banking it Hot English MagazineDevyn Quinn Makin It Hot (pdf)Jamiroquai If I Like It, I Do ItAdema The Way You Like Ithor?it polNBP i Rada Pol it PienPOL Ch 3 Bible126@7 pol ed02 2005NALEWKA WILENSKA Domowy wyrob wodek Wirtualna Kuchnia PolFiz pol VI 2014Pochodzenie pol jez literackiegowięcej podobnych podstron