Lenin
Lenin
LENIN
Andrzej Pilipiuk
Był spokojny środowy wieczór. Od zniknięcia Jakuba Wędrowycza mijał właśnie szósty dzień. Jego kumple zaczynali już odczuwać pewien niepokój. Wprawdzie czołowy egzorcysta-amator gminy znikał wcześniej parokrotnie, ale tym razem zniknął całkiem niespodziewanie. Gospoda w Wojsławicach była czynna dłużej, jak to w środy. Wprawdzie targ odbywał się rano, ale niektóry bywalcy oblewali swoje interesy dość długo. Tak było i tym razem.
Józef Paczenko, Tomasz Cieśluk, Jan Grządkowski, i Semen Korczaszko siedzieli przy stoliku w kącie.
- A ja uważam, że trzeba by zawiadomić gliny - wściekał się szeptem Tomasz.
- Jakub nie byłby zadowolony.
- A widziałeś kiedyś, żeby był zadowolony?
- No nie. Pewnie trafiła mu się jakaś poważna robota.
- Zostawiłby konia u Semena.
- Nu koń sam do mnie przyszedł. A obora jest zamknięta. Znaczy wypuścił go i zamknął.
- A ja wam powiem, że mnie się to wszystko nie podoba.
W tym momencie drzwi otworzyły się i na progu stanął Jakub Wędrowycz. Był ździebko zawiany, ale nic nie wskazywało na to by miał ponieść jakieś uszczerbki na zdrowiu podczas swojej nieobecności. Rozejrzał się średnio przytomnym wzrokiem a potem uśmiechnął się na widok kumpli. Kumple zaraz go zauważyli i zaciągnęli do swojego stolika.
- Nu i gdzie ty bywał? -zapytał Semen.
- Ech, nie uwierzylibyście. Dajcie jakiegoś piwa bo przepaliłem gardło spirytem.
Niebawem stanęła przed nimi bateria butelek. Jakub odkorkował jedną z nich o kant stołu i popatrzywszy mętnie na twarze słuchaczy, a wokół stolika zgromadzili się wszyscy bywalcy, zaczął opowiadać. Ludzie słuchali go z rozbawieniem. Powszechnie wiadomo było że gdy sobie chlapnie to opowiada niestworzone historie, ale z reguły nawet jeśli są zupełnie nieprawdopodobne to jest czego posłuchać. Tego wieczoru przeszedł sam siebie. To wszyscy musieli przyznać.
* * *
Korytarz ciągnął się w nieskończoność. Korytarz był betonowy. Betonowe były ściany, sufit, podłoga. Na podłodze leżał czerwony chodnik, wytarty już nieco przez miliony par butów które po nim przeszły. Chodnik tak jak korytarz ciągnął się w dal w szary półmrok aż znikał zjedzony przez perspektywę. Jakub Wędrowycz dreptał cierpliwie. Obok niego kroczył ni to przewodnik, ni to strażnik. Ponury wachman solidnie zbudowany i z automatem Kałasznikowa w owłosionej łapie. Do jego charakterystyki należałoby dodać, że miał kilka orderów upiętych tu i ówdzie na piersi. Twarz wachmana była lekko biaława, jak brzuch śniętej ryby, co przyjemnie współgrało z równie chorobliwą barwą ścian.
- Przyjemnie tu - zakpił Jakub - Zupełnie jak w kwaterze głównej KGB.
- To jest kwatera główna KGB - odezwał się wachman a potem zamilkł ponownie.
- A gdybym tak zażądał polskiego konsula? -zapytał chytrze.
- To jedno z najściślej tajnych miejsc na ziemi. Nie wpuszczamy tu obcych dyplomatów.
- A gdybym spróbował stawiać opór?
Wachman nic nie odpowiedział ale jego automat znalazł się niespodziewanie w pozycji gotowej do strzału.
- Dobra, dobra... Tak tylko zażartowałem.
Zatrzymali się przed stalowymi drzwiami. Wachman zapukał i wrota otworzyły się ze zgrzytem. Za drzwiami stało więcej wachmanów. Niektórzy mieli nawet psy na smyczy. Wszyscy byli rośli i mieli ordery.
- Generał czeka - powiedział jeden z nich.
Weszli do niewielkiego gabinetu. Gabinet też był wykonany z betonu, choć trochę staranniej niż korytarz, na przykład zbrojenia nie sterczały ze ścian. W gabinecie znajdowało się biurko, stołek przykręcony śrubami do betonowej podłogi oraz wiszący na ścianie nad biurkiem portret aktualnego pierwszego sekretarza. Podłoga była pokryta plamami brązowego koloru a tu i ówdzie wyrysowano na niej kredą leżące sylwetki. Sylwetki pasowały trochę do znajdujących się na ścianach krwawych rozbryzgów i dziur po kulach.
- Jakub Wędrowycz? -upewnił się generał.
- Aha - przyznał się egzorcysta.
Generał kontemplował przez chwilę stojący przed nim na biurku krwistoczerwonej barwy telefon po czym zaczął mówić.
- Nasza przodująca radziecka nauka rozwiązała w ostatnich latach szereg nierozwiązywalnych zdawałoby się problemów.
- Etanol z trocin? - Jakub wykazał żywe zainteresowanie.
- Między innymi - wtrącił wachman.
- Dacie przepis towarzyszu?
Generał trzasnął pięścią w stół.
- Nie czas tu na wygłupy! Jesteście towarzyszu Wędrowycz egzorcystą.
Brwi więźnia uniosły się do góry.
- Czy wasza przodująca nauka nie udowodniła czasem, że nie ma żadnych zjawisk paranormalnych?
- Nasza przodująca nauka udowodniła wiele rzeczy ale niektóre dogmaty musieliśmy zweryfikować... Nieważne, jest ci zapewne wiadomo po swojej śmierci wielki Lenin....
- A kto to jest Lenin? - zaciekawił się egzorcysta.
Wachman z trzaskiem odbezpieczył karabin.
- Zastrzelić?
- Już nie trzeba, przypomniałem sobie.
- Nie strzelaj - polecił generał. - Po swojej śmierci nasz nauczyciel został zabalsamowany. Rozumiesz co to znaczy?
Jakub uwielbiał grać wioskowego przygłupa.
- Znaczy takim tym balsamem do włosów? - upewnił się.
- Ja go jednak zastrzelę - poprosił wachman.
- Zamknij się idioto bo ciebie zastrzelę! A ty słuchaj. Lenin został zmumifikowany.
- Znaczy zasolony tak jak egipskie faraony?
- Coś w tym rodzaju. Zakonserwowano go specjalną substancją o ściśle tajnej recepturze.
- Mam ją odtajnić? - Jakub palił się do czynu.
- A skąd! Nasz problem polega zupełnie na czymś innym. Otóż ostatnio na dniach wartownicy pilnujący szklanej trumny wodza zauważyli, że zaczął się poruszać.
OKROJONE NA ŻYCZENIE WYDAWCY
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
LENIN i STALINLeninZizek Slavoj Lenin zastrzelony na Dworcu Finlandzkim Spowiedz zatwardziałego leninistyLenin wiecznie żywy z Komorowskim w tlestalin lenin i watek zydowsko kabalistycznyW I Lenin O niektórych właściwościach historycznego rozwoju marksizmuLenin Imperializm jako najwyższe stadiu kapitalizmuLenin W związku z zagadnieniem narodowoźciLenin vivo [pl]Włodzimierz I Lenin – O zadaniach proletariatu w obecnej rewolucji (1917 rok)Étienne Balibar Lenin i GandhiE Balibar, Lenin i Gandhiwięcej podobnych podstron