Tomasz Łysiak W obronie Konopnickiej


W obronie Konopnickiej
Tagi: homoseksualizm, Książka
Dodano: 30.11.2012 [13:22]
Walka semantyczna, prowadzona przez środowiska homoseksualne, ma na celu zmianę
świadomości społecznej. Dokonuje się to także poprzez zaszczepianie odpowiedniej
nomenklatury. Stąd słowo  gej . Albo  orientacja homoseksualna . Tymczasem sam termin
 orientacja oznacza zwrócenie się tylko w jednym, właściwym kierunku.
W  Godzinie myśli Juliusz Słowacki pisał o przyjazni dwóch chłopców. Jednym był on sam.
Drugim  kolega  ze szkolnej sali  Ludwik Spitznagel. Aączyło ich serdeczne przywiązanie,
bliskość wewnętrzna wywodząca się z pokrewieństwa romantycznych dusz. Razem spędzali czas na
zabawach i snuciu wspólnych marzeń o podróżach, przygodach lub wielkiej przyszłości. Julek
został słynnym poetą. Ludwik skończył zle. Utalentowany, mówiący wieloma językami (czytał w
oryginale  Odyseję i  Iliadę , Wergiliusza po łacinie,  Raj Utracony Miltona po angielsku),
zdolny orientalista, podróżnik, poeta, popełnił samobójstwo. Domniemywano, że przyczyną mógł
być zawód miłosny. Autor współczesnej biografii Słowackiego zasugerował wręcz, że Spitznagel
zabił się, gdyż został  odrzucony przez Juliusza. A takie  odrzucenie nabiera w narracji
wyraznego klimatu insynuującego homoseksualizm wieszcza. W tym miejscu wypadałoby
zapytać działaczy środowisk homoseksualnych, dlaczego nie wezmą Słowackiego na
sztandary, jeśli robią lesbijkę z Marii Konopnickiej? Skoro autorkę  Roty czynią bojowniczką
o tęczową szczęśliwość świata i  nie mając na to żadnych dowodów  sugerują jej zboczenie, to
czemu nie sięgną po inne, może i większe nazwiska? Jeśli bowiem zastosować ten sam sposób
myślenia, wyciągania logicznych wniosków, dowodzenia i przedstawiania światu wyników swoich
 badań , to homoseksualistą można zrobić każdego.
Nawet Michała Wołodyjowskiego z sienkiewiczowskiej Trylogii. W końcu Mały Rycerz zakochał
się w Basieńce, która nosiła się po chłopięcemu, a ksywkę miała męską  Hajduczek. Brzmi
zabawnie? Nie bardziej niż to, że przyjazń dwóch pań  M  Marii Konopnickiej i Marii
Dulębianki miałaby się okazać lesbijską jedynie przez fakt, że była to relacja bardzo bliska i
przyjacielska, Dulębianka zaś  nosiła się po męsku , miała krótsze niż zwykle włosy, a w oku
nosiła monokl. Z monokla jednym ruchem robi się homonokl, czyli narzędzie optyczne do
jednostronnego i skrzywionego spojrzenia, które ma uzasadniać wygodną tezę. Tę mianowicie,
że wielka patriotka, emblemat narodowy, Maria Konopnicka, była& lesbijką. Takie potraktowanie
poetki nie jest tylko jednorazowym wyskokiem homoseksualnych środowisk. To część od dawna
prowadzonej i zataczającej coraz szersze kręgi propagandy pederastów, mającej na celu
przekonanie społeczeństwa, że zboczenie to norma, a nawet wzorzec.
Juliusz Słowacki homoseksualistą i satanistą
Taką tezę postawił w biografii, zatytułowanej  Szatanioł , Jan Zieliński. Według niego, Słowacki
już jako młody,  skrajnie ambitny chłopak marzył o sławie. Poszedł do wileńskiego kościoła (to
jakoś biografa nie dziwi, ale cóż, widać pakty z diabłem najlepiej udają się w kościele) i tam miał
zawrzeć przymierze z księciem ciemności, sprzedając duszę za chwałę po śmierci, niczym Faust.
 O Boże! Daj mi sławę po śmierci, a za to niech będę najnieszczęśliwszym, pogardzonym i nie
poznanym w moim życiu . Zieliński nie zwraca uwagi na fakt, że modlitwa jest skierowana do
Boga. Nie myśli o tym, że Słowacki był zakochany w  Naśladowaniu Chrystusa Tomasza ą
Kempis, u którego  we wskazówkach do duchowego życia  co rusz znajdują się wskazania, by nie
cieszyć się ziemską sławą, lecz myśleć o nagrodzie w niebie. Autor  Szatanioła wyciąga wniosek
następujący:  Modlił się do Boga i aniołów, ale kto inny wysłuchał tej żarliwej prośby. Nie był to
pakt z Panem Zastępów czy aniołami, tylko z aniołem upadłym, z Szatanem . Jeśli ktoś sądzi, że w
tej jawnej manipulacji nie da się pójść jeszcze dalej, to się myli. Można. I w zupełnie swobodny
sposób dodać Juliuszowi Słowackiemu homoseksualizm jako nutę, która biografię artysty nie
tylko wzbogaci, ale wręcz ją uniesie do jakiejś wyższej, uskrzydlonej sodomiczną skazą rangi.
Pojawiają się więc w tej biografii nie tylko sugestie dotyczące  dziwnej przyjazni ze Spitznaglem,
ale wręcz bezpośrednie wskazania, jakoby Słowacki miał doświadczenia homoseksualne. Sposób
zaś wyciągania wniosków i prezentowania ich jest identyczny jak w przypadku przypisywanego
poecie satanizmu.
Niech wystarczy choćby opis znajomości z malarzem o nazwisku Charles Guigon, z którym
podobno Słowacki wyprawił się w Alpy. Guigon poszukiwał bratniej duszy i tę właśnie miał
znalezć w osobie naszego wieszcza. Zieliński konkluduje:  Teza moja brzmi tak: S. [Słowacki 
przyp. TA] zrealizował swój plan i pojechał do Veytaux z Guigonem. Jeśli przemilczał obecność
malarza w (skąpej w tym okresie) korespondencji z matką, to może dlatego, że jego przyjazń z
Charles em Guigonem zbytnio się zacieśniła i nie chciał pani Salomei niepokoić wynaturzeniami
natury skrycie lub jawnie homoseksualnej. Może właśnie dlatego podkreślał kilka razy swoją
samotność&  .
Proszę zwrócić uwagę, co się dzieje. Autor biografii wieszcza narodowego, przygotowanej przez
renomowane wydawnictwo WAB, zarzuca jawnie Juliuszowi Słowackiemu, że był
homoseksualistą. A dowodem na to ma być fakt, że& nie wspomniał o tym ani słowem matce!
Gdy zaś Słowacki pisze do rodzicielki o pewnej młodej Angielce, która  tu mieszkała, przez drzwi
tylko oddalona ode mnie, i z którą po całych dniach szaleliśmy , to Zieliński, rozpędzony w swoim
homodetektywistycznym śledztwie, odczytuje to tak:  Jeśli prawidłowo interpretuję opisaną w
tym konkretnym liście sytuację, młoda Angielka jest tylko pseudonimem młodego, wysokiego
Anglika o dość przystojnej twarzy który pozostał w pensjonacie po odjezdzie swoich rodaków&  .
Nic dodać, nic ująć.
Homobiografie
Wydana w 2010 r. książka Krzysztofa Tomasika pt.  Homobiografie to doskonały przykład
propagandy homoseksualnej prowadzonej poprzez słowo drukowane i w dodatku pretendującej do
 pseudonaukowości . Co prawda nie jest to w żadnym razie praca naukowa, lecz pisana w klimacie
książek popularyzatorskich, powołująca się co chwilę na rozmaite zródła i autorytety. Tak, żeby
czytelnik miał wrażenie, że obcuje z myślą podawaną w przystępnej formie, lecz wynikłą z dobrze
udokumentowanej, rzeczowej i  profesjonalnej pracy, którą autor wykonał.
Nie będę analizował wszystkich potknięć w szesnastu homobiogramach, gdyż chcę skupić się na
temacie najważniejszym  czyli Marii Konopnickiej. Gdyż to książka Tomasika przyczyniła się do
surrealistycznej sytuacji, w której autorka  Sierotki Marysi zaczyna być przedstawiana jako
lesbijka.
Koronnym dowodem na jej odmienność seksualną ma być głęboka przyjazń, zażyłość, relacja o
bardzo bliskim charakterze, jaką Konopnicka miała z Dulębianką. Faktem jest, że obie panie
popierały ruchy emancypacyjne (przy czym Dulębianka w sposób bardzo wyrazisty), że spędzały ze
sobą wiele czasu, jezdziły po Europie i spały w hotelach w jednym pokoju. Jednak nawet
najbliższa relacja, a nawet bardzo ciepłe uczucia, jakie się do siebie żywi, nie są dowodem na
kontakty o charakterze erotycznym.
Należy zwrócić uwagę na zupełnie inną specyfikę czasów, w jakich żyły dwie Marie, i obyczajów
tamtej epoki. Do standardów należało goszczenie różnych osób w domach, często wieloletnie, tak
że stawały się one  domownikami , przyszywanymi członkami rodziny. W dzisiejszym świecie
rzadko spotyka się prawdziwe przyjaznie. A kiedyś miały one charakter głęboki, czasem prawie
rodzinny, a sposób wyrażania uczuć był często związany z afektacją i emfazą. Taki był styl. Próba
opisywania dawnego świata obyczajów dzisiejszymi kryteriami to próba fałszywa.
Choć na poprawność polityczną cierpią nawet znawcy historycznej obyczajowości. Sławomir
Koper, autor serii świetnych książek o życiu codziennym w okresie dwudziestolecia
międzywojennego, napisał np.:  Gejem był też Lechoń, Iwaszkiewicz, Borman (wspólnik
Grydzewskiego), lesbijką Maria Dąbrowska .
Otóż nie byli oni  gejami . Byli homoseksualistami. A słowo  gej zostało przez Kopera użyte
niewłaściwie.  Bycie gejem to wynalazek współczesny, zarówno słownikowy, semantyczny, jak i
ontologiczny. Bo  bycie gejem to nie tylko kwestia homoseksualizmu, ale jednocześnie
wyznawania pewnej filozofii życiowej, a także kwestia stosunku do własnej seksualności.
Jan Lechoń, genialny poeta o konserwatywnych przekonaniach, antykomunista niemogący
zaakceptować postaw Tuwima czy Słonimskiego (dogadujących się z reżimem), przez całe życie
zmagał się z demonami. Jednym z nich był właśnie homoseksualizm. Pojmowany jako
nieszczęście. A nie jako odmienna  orientacja .
Walka semantyczna, prowadzona przez środowiska homoseksualne, ma na celu zmianę
świadomości społecznej. Dokonuje się to także poprzez zaszczepianie odpowiedniej nomenklatury.
Stąd słowo  gej . Albo  orientacja homoseksualna . Tymczasem sam termin  orientacja oznacza
zwrócenie się tylko w jednym, właściwym kierunku. Orient, czyli Wschód, był w dawnych wiekach
kierunkiem nie tylko wschodzącego Słońca, ale także Boga, rozumianego jako Nieskończoność i
Kosmiczna Tajemnica. Kościoły były  orientowane , czyli ustawiane względem Wschodu.  Górna
część średniowiecznych map to była także krawędz wschodnia, a nie północna, jak obecnie. Mapę
się  orientowało , czyli ustawiało w stronę Orientu. Zatem  orientacja to skierowanie tylko w
jedną, słuszną, prawidłową stronę. Homoseksualiści postanowili przekonać świat, że związek
dwóch mężczyzn jest przecież tak samo naturalny jak wschód Słońca na Biegunie Północnym i
Południowym jednocześnie.
Lechoń do końca swoich dni nie mógł się pogodzić ze swoim losem. Niektórzy uważają, że
homoseksualizm był powodem, dla którego pewnego dnia w 1956 r. przerwał wywiad radiowy,
jakiego udzielał w Hotelu Hudson w Nowym Jorku, wjechał na dwunaste piętro i wyskoczył przez
okno&
Manipulacje Konopnicką
W  Homobiografiach można  jak pod szkłem laboratoryjnym  obejrzeć, w jaki sposób dokonuje
się manipulacji, aby odpowiednio ukazać cel. Tomasik przywołuje anegdotę opisywaną przez Boya-
Żeleńskiego w liście do Izabeli Moszczeńskiej. To historia o zamówieniu przez  Tygodnik
Ilustrowany tekstu po śmierci Konopnickiej. Napisał go Kazimierz Przerwa-Tetmajer. Zaczynał się
pompatycznie:  Jak grom z jasnego nieba spadła hiobowa wieść&  .
Problem w tym, że Tomasik nie tylko wyrywkowo cytuje Boya (ucinając kwestię o  anegdocie,
którą świeżo usłyszał ), ale nie sprawdza nawet, co tak naprawdę napisał Przerwa-Tetmajer w
 Tygodniku . A tymczasem artykuł zaczynał się od słów:  Śmierć nielitościwa zabiera u nas ludzi
 jakby ich za wiele było, a jest ich przecie tak mało&  . Sformułowania  Jak grom z jasnego
nieba&  po prostu tam nie ma!
Nie inaczej wyglądają inne kwestie złożone z domysłów, insynuacji i przemilczeń.
Gdy Tomasik wspomina wiec sufrażystek z 1905 r., to jedynie prześlizguje się po temacie.
Tymczasem właśnie wtedy miało miejsce niezwykle ważne zdarzenie. Zofia Nałkowska wygłosiła
słynny referat o równouprawnieniu kobiet, w tym także seksualnym. W reakcji na to wystąpienie
Maria Konopnicka demonstracyjnie opuściła salę. Z zemsty działaczki ruchów
emancypacyjnych zaczęły potem obrzucać ją błotem, natychmiast próbując grać kwestią bliskich
kontaktów z Dulębianką. Całej tej historii Tomasik jednak po prostu nie zauważa. Bo nie pasuje ona
do tezy.
Zamiast tego wypisuje, że należy zastanowić się,  czy w ogóle kobiety homoseksualne żyjące
wówczas na polskich ziemiach były w stanie urefleksyjnić swoje preferencje i wytworzyć lesbijską
tożsamość . A potem otwarcie zadaje pytanie:  Zresztą, co miałoby wynikać z tego, że Dulębianki i
Konopnickiej nie łączyła relacja erotyczna? .
Otóż właśnie  dochodzimy do głównego punktu. Już nie kwestie seksualne mają zadecydować o
tym, czy ktoś jest homoseksualny, czy nie. Tylko jakiś arbitralny osąd.
Wedle tego sposobu myślenia, zboczeńcem byłby też Stanisław Wyspiański. I Józef Mehoffer.
Obu przez wiele lat łączyła szczególna przyjazń. Mieszkali razem w Paryżu. Jak małżeństwo, bo
nawet zakupy robili wspólnie. Na dowód są zapisane rachunki. Pranie kosztowało ich 50 franków.
Wyjścia do teatru po 3 franki. Na jedzenie wydawali 360 franków przez trzy miesiące. A jak tak
poczytać  Dzienniki Mehoffera , wychodzi, że między malarzami była naprawdę pełna emocji
relacja& Jakże charakterystyczna dla artystycznych dusz, które wzajem karmią się inspiracjami. A
przecież takich przedziwnych  par było więcej. W tym wypadku  gejem byłby Rilke, bo zakochał
się w Rodinie.  Gejami byliby Czanne i Zola, bo razem przyjaznili się jako dzieci i w dodatku
kąpali razem nad rzeką. Co gorsza  Czanne to potem narysował, Zola zaś malarza sportretował w
swoim  L Oeuvre . Pytania o seksualność artysty z Aix-en-Provence pojawiają się coraz częściej w
związku z tym, że malował nie tylko kąpiące się kobiety, ale i& mężczyzn.
Przyjazń pomiędzy Konopnicką a dużo od niej młodszą Dulębianką także miała charakter kontaktu
między dwoma artystkami o silnych osobowościach. Jak napisała przedwojenna biografka
Dulębianki, Maria Jaworska:  oddawała się ona kultowi Konopnickiej . Temu samemu kultowi
oddawało się wielu Polaków. I oddaje dalej  to ci, którzy ciągle śpiewają  Rotę ze wzruszeniem
w sercu. Nie da się tego zniszczyć. Kiedy poetka zmarła, na pierwszej stronie  Tygodnika
Ilustrowanego pojawił się wiersz.  Uderz, dzwonie starej Fary, grzmij w ulice grodu,/Nad
Warszawą się rozkołysz jak serce narodu!/Jak na krwawy zgon hetmański, graj spiżowym
słowem,/Zygmuntowi głos podawaj, co łka nad Krakowem! . Mam nadzieję, że taki dzwięk
trudno będzie zagłuszyć. Bo ciągle go słychać. Człowiek zaś to nadal Homo sapiens. A nie 
Homo Homo.
Autor:
Tomasz Aysiak
yródło:
Gazeta Polska
Autor: Tomasz Aysiak
Żródło: Gazeta Polska


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tomasz Łysiak Dorzynanie kanonu lektur szkolnych Jak uciszono krzyk polskości
Tomasz Łysiak Targowica Obywatelska
Tomasz Łysiak Koniec Świata Szwoleżerów czyli o ginącej cnocie Lojalności
Tomasz Łysiak O Baumanie i polskim honorze
Tomasz Łysiak Kim był Maurycy Mochnacki, współtwórca Gazety Polskiej
Tomasz Łysiak Świergot złotych ptaków O bizantyjskiej formie władzy PO
Tomasz Łysiak Bo Oświęcim to była igraszka Tomasz Łysiak o wyrokach sądów
Tomasz Łysiak Niemiecka polityka ahistoryczna
Tomasz Łysiak Karmazyn i Róż
Kopański Tomasz Amerykańscy lotnicy w obronie Polski w 1920 2014r
Los ludu i idee patriotyczne w poezji Konopnickiej
GPS Tomasz Swieton

więcej podobnych podstron