neuroshima miami dzielnice miami


miami
rzuciła stare i poplamione spodnie.
Wziął cały swój sprzęt wędkarski, ubrał
Opa Locka
ogrodniczki i poszedł na łódz. Odcumo-
wał i dawaj na morze! Często zapusz-
czał się na takie samotne rejsy, ale tym
Lotnisko Opa Locka
razem rozpierała go złość. To były jego
Nazwa tego miejsca jest dłuższa niż jego
ulubione spodnie! Dziadek miał kasy jak
pas startowy. Opa Locka nie imponuje i
lodu, więc motorowy jacht zaopatrzył
zastanawiam się, jakim cudem mogła-
dobrze. Nie potrzebował przybijać do
by tam wylądować chociażby awionet-
brzegu. Gniew mu przechodził wolno,
ka. Widocznie jednak pilotom jakoś się
więc dopiero po dwóch czy trzech tygo-
udaje, bo kilka razy do roku ktoś przy-
dniach zawinął na powrót do portu.
latuje albo odlatuje. Czynnikiem mobi-
Patrzy - a tu zamieszki. Ludzie szaleją,
lizacyjnym jest pewnie ściana dżungli,
krew się leje do rynsztoków, nad mia-
którą kończy się pas startowy - jeśli
sto napływają smoliście czarne chmu-
nie jesteś dobrym pilotem, skończysz
ry. Co zrobił dziadek? Poleciał po żonę i
między drzewami, o czym świadczą
domową apteczkę - i wrócił na łódz, po
szczątki maszyn, których nie udało się
drodze wybijając spiningiem oko jakie-
poderwać do góry na czas. Dlaczego lot-
muś szabrownikowi. Znowu wypłynął
nisko jest takie kijowe? Ponieważ nikt
w rejs i przez kilka lat schodził na su-
go nie potrzebuje i nie ma zamiaru ła-
chy ląd tylko po to, żeby uzupełnić za-
dować gambli w jego utrzymanie. Sta-
pasy wody. Trzy lub cztery razy wy-
ry, bezimienny Irlandczyk, który go
mienił się na informacje i jedzenie,
pilnuje, więcej zarabia na sprzedawa-
które nie jest rybą z jakimiś Cubane-
niu paliwa niż opłatach za lądowania i
ros. Poza tym tkwił na morzu, w pobli-
starty. Aż mu się dziwie, że chce jesz-
żu bezludnych wysepek i nie wychylał
cze wychodzić z chorągiewkami lub po-
się. Dopiero kiedy zmarła mu żona,
chodniami, kiedy na niebie pojawia się
wrócił do Miami i wymienił jacht na
jakiś czarny punkt. Podobno sam był
knajpę i zaczął prowadzić swój bar.
kiedyś lotnikiem, w co trudno mi uwie-
Bar Dziadka Edwarda to knajpa dla
rzyć patrząc na jego mordę kretyna.
specyficznych ludzi. Jego bywalcy roz-
Jeśli jakimś cudem trafisz tutaj na
sławili Miami jako miasto twardzieli -
pokładzie samolotu, na wszelki wypa-
w nieodłącznych kapeluszach, butach
dek podam ceny. Za skorzystanie z pasa
z krokodylej skóry, z długimi nożami i
startowego 60 gambli. Pilnowanie samo-
flegmą, która zawstydziłaby Brytola.
lotu - 3 gamble dziennie (Irlandczyk ma
Twardziele, którzy wymieniają uwagi
psa). Paliwo - 20 gambli za litr, czyli
w tempie jednej na kilka minut, ko-
drogo.
niecznie monosylabami. Dłubią w zę-
bach własnoręcznie wystruganymi
wykałaczkami, plują do spluwaczek i
Bar Dziadka Edwarda
wiedzą wszystko, ale to absolutnie
Dziadek Edward w pewnych kręgach wszystko o życiu na Florydzie. Najwy-
jest osobą kultową. Wyobrażasz sobie razniej odpowiada im wystrój baru.
faceta, który całą wojnę spędził na węd- Wewnątrz jest ciemno, symboliczne
kowaniu? A było to tak. Edward pokłó- okienka wiecznie zastawiają jakieś gra-
cił się z żoną - nie pierwszy raz zresz- ty: nieczynna szafa grająca, flipper, do
tą, ale tym razem na poważnie. Poszło którego wrzuca się tabletki, wiszące pod
o jakiś drobiazg, zdaje się, że mu wy- sufitem i na ścianach trofea myśliw-
66
dzielnice miami
skie. Yup, dude, wielkie aligatory, rogi dli mi po ryju i wyrzucili przez okno.
bydląt, skóra pumy i czegoś co wyglą- Ech, knajpa z klasą, mówię ci. Żadnych
da jak skrzyżowanie kapibary z ryjów- pokątnych interesów i nowomodnych
ką, a także dwie kurtki gangersów. wynalazków, tylko prawdziwa męska
Większość bywalców przynosi ze swo- solidarność.
ich wypraw nowe trofea i zawsze znaj- Sam Dziadek różni się od tego towa-
duje się na nie miejsce. Bo musisz wie- rzystwa znacząco. W słomianym kape-
dzieć, że rotacja klienteli wygląda bar- luszu, zbyt luznych dżinsach i pikowa-
dzo dziwnie. Jeśli ktoś zawita do Edwar- nej koszuli w kratę wygląda jak far-
da, to zostaje przynajmniej na kilka mer, który zabłądził na polu buraków i
dni, czasami przez cały miesiąc nie zawędrował w obce strony. Gdy Edward
wychodzi na zewnątrz. Potem bez sło- się rozochoci, opowiada jak najęty,
wa zbiera się i wychodzi na ten słyn- szczególnie o starych dobrych czasach.
ny walkabout. Aazi po Florydzie przez Mówi, jak to było przed wojną, co lu-
kilka miesięcy, w końcu jednak wraca dzie porabiali, jak żyli, jakie jedli ta-
i bez słowa zajmuje swoje stare miej- bletki. Pięknie prawi ten dziadek, a jego
sce. Gdy odwiedzisz bar, pamiętaj, żeby wierni twardziele słuchają, od czasu do
wyczuć, które miejsce nie należy do czasu wtrącając nieprzytomne uwagi.
nikogo, bo tubylcy ostrzegają tylko raz! Lubią to, oj stary, żaden się nie przy-
Pamiętam jak ja tam poszedłem:  Tu zna, ale skoczyliby za dziadkiem w
siedzi Tom - słyszę.  Nie widzę żadne- ogień. Edward z reguły nie pije, ale jak
go Toma - odpowiadam, bo ławka była się go namówi na kubeczek pierdolca z
pusta i siadam z grozną miną. Nakła- plasterkiem cytryny, to dopiero staje
Flagami Fiesta
Jedna z niewielu tradycji, które przetrwały wojnę, to Flagami Fiesta - impreza organizowana i przezna-
czona dla ludności latynoskiej. Festiwal odbył się ponownie już trzy lata po zakończeniu wojny, a dziesięć
lat temu wchłonął Martin Luther King s Parade - największe święto ludności czarnej. Obecnie festiwal
odbywa się pierwszego grudnia i prawdopodobnie jest najhuczniejszą zabawą w mieście. Biali nie są mile
widziani i chociaż czasami zaprasza się najbliższych przyjaciół, każdy białas powinien zostać tej nocy w
domu. Pamiętam jak dwa lata temu dwóch zalanych w trupa narwańców z Little Havana wpadło do dołu
z wapnem. Mieli szansę się wydostać, bo tuż obok bawiła się grupa ich ziomków, ale ktoś nieopatrznie
rzucił hasło  na dno, białasy! i zaczęto ich przytapiać drągami.
Zasadniczo jest to wesołe święto. Ludzie śpiewają, grają na instrumentach i tańczą. Dobry Boże! Jak
oni potrafią tańczyć! Kobiety zakładają zwiewne spódnice i zrzucają buty. Mężczyzni ubierają odświętne
białe ubrania. Sześć czy siedem lat temu była wielka zrzutka na fajerwerki i mieliśmy prawdziwe sztucz-
ne ognie. Ale nawet bez nich co roku jest hucznie, bo każdy wyciąga zakamuflowaną na czarną godzinę
amunicję, ładuje broń i strzela na wiwat w powietrze. Impreza składa się z kilku do kilkunastu niezależ-
nych zabaw, które spontanicznie łączą się i rozdzielają na mniejsze. Ich uczestnicy wędrują po całym
mieście w korowodach, zatrzymują się w przygotowanych do tańca miejscach na pół godziny lub godzinę,
potem ruszają dalej. Na Flagami Fiesta przypływają ludzie z Wysp, piraci, Kubańczycy, wolni żeglarze -
święto jest naprawdę szeroko znane. Na kilka dni przed jego rozpoczęciem i po jego zakończeniu w
najlepsze kwitnie handel, bo wszyscy, którzy przybywają się bawić, przywożą ze sobą towary z dalekich
stron. W czasie festiwalu zapomina się o waśniach i niesnaskach. Tylko ludzie o wyjątkowo złej reputacji
są niemile widziani, ale i tak się wpraszają. Wszystkie te zasady tyczą się tylko kolorowych.
Nie pamiętam jeszcze spokojnej Flagami Fiesta. Impreza zawsze na nowo rozdrapuje zadawnione
waśnie rasowe. W okolicach pierwszej, najpózniej drugiej w nocy uczestnicy zabawy zaczynają rozrabiać.
Biała ludność Miami, która jest w mniejszości, doskonale o tym wie i woli przeczekać feralną dla niej noc
w kryjówkach. Trzeba być niespełna rozumu, żeby wyjść na ulicę i afiszować się białym kolorem skóry
w czasie Flagami Fiesta. Czasami ktoś chce zaszpanować i mówi, że idzie się zabawić z chicquitami, a
potem wraca nad ranem plując zębami, poturbowany i przemoczony po całej nocy spędzonej w jakimś
dole. Przez cały grudzień niesnaski stopniowo wygasają i chociaż w Miami nigdy nie będzie pełnej zgody
pomiędzy białymi i kolorowymi, przez jedenaście miesięcy do następnej imprezy da się jakoś żyć.
67
miami
się prawdziwym gawędziarzem. Podob-
Bagna Straceńców
no wzdycha czasami, mieszając drinka
patykiem i mówi sam do siebie:  Naj-
Miami jest przewrażliwione na punk-
lepsze jest to, że wcale nie wyrzuciła
cie chorób. Mnóstwo ludzi umiera tutaj
tych spodni. Dała je do pralni chemicz-
na skutek zarażenia jakimś świństwem
nej, bo chciała mi zrobić niespodzian-
i chociaż uodporniliśmy się na więk-
kę.
szość zwyczajnych choróbsk, bakterie
i wirusy ciągle mutują i wciąż musimy
się mierzyć z nowym świństwem. Zdro-
Plac Papug
wi, szczególnie ci, którzy mogą sobie po-
Wraz z Neodżunglą do Miami zawitali zwolić na luksusowe prochy - czyli wi-
nowi goście. Papugi zadomowiły się taminy i leki uodparniające, boją się
wśród ludzi i nic nie można na to pora- przebywać w sąsiedztwie chorych. Na-
dzić. Akurat co do ptaków mam mało wet, jeśli choroba nie jest zakazna, ni-
zastrzeżeń. Są pożyteczne, zjadają ro- gdy nic nie wiadomo. Zarażonych wy-
bale i da się je upiec w glinie. Wielu rzuca się poza miasto, a jeśli się sta-
biedaków zdobywa żywność zastawia- wiają, podrzyna się im gardła. Niektó-
jąc na nie sidła. Ale nawet nędzarze z rzy nie chcą żyć w ostracyzmie. Są na
falangi błotnej nigdy nie polują na Pla- tyle zdesperowani, że wolą cichą i spo-
cu Papug. Głowica chemiczna uderzyła kojną śmierć. Idą wówczas na Bagna
tam przeszło dwadzieścia lat temu, ale Straceńców.
skutki jej działania trwają do dzisiaj. Ten obszar moczarów to prawdziwe
Popękany grunt pokrywa warstwa gle- cmentarzysko, tyle że nigdzie nie wi-
by i wilgoć swobodnie sączy się między dać grobów. Ludzie wchodzą w mocza-
szczelinami kostki brukowej. Wszyst- ry po kolana, potem po pas i są na tyle
ko zarasta rzadka trawka i jakieś chwa- słabi, że nawet jeśli chcą się wycofać,
sty. Na placu leżą gruzy i ruiny budyn- nie dają rady. Bagno wciąga ich i umie-
ków, pozostałości jakichś maszyn, ko- rają uduszeni mułem. Przez moczary
ści zwierząt, które zatruły się i nie zdo- da się przejść bezpiecznie, i jest to skrót
łały już opuścić tego terytorium. Gdy- do Opa-Locka Airport. Drogę znają tyl-
by nie papugi, wrażenie byłoby przy- ko niektórzy Aowcy i Tropiciele, więc
gnębiające. lepiej wydać te kilka gambli więcej, niż
Ptaszyska są całkiem normalne, no narażać się na niebezpieczeństwo.
może trochę bardziej kolorowe, niż przy- Śmierć w Bagnach Straceńców jest
stało na papugę. Nie boją się ludzi, bo wyjątkowo nieprzyjemna, ponieważ
ci nie chodzą po ich terenie. Plac Papug wszystkie utopione trupy są niezle
jest ich ulubionym miejscem odpoczyn- zakonserwowane w torfie. Czasami
ku w czasie migracji. Przylatują z Neo- wypływają na powierzchnię, czasami
dżungli dwa razy do roku i kierują się masz wrażenie, że ręka nieboszczyka
na zachód, cholera wie po co. Może to łapie cię za nogę albo próbuje wciągnąć
jakieś zwyczaje godowe? Jakoś nigdy głębiej. Parszywe uczucie i paskudny
mnie to specjalnie nie obchodziło. Nie widok.
mniej jednak lubię chodzić w pobliże
Placu i patrzeć na papugi siedzące na
połamanych sprzętach i sterczących z
betonu drutach zbrojeniowych. Kiedy
je obserwuje, myślę sobie, że gdzieś tam
może istnieć jakiś lepszy świat.
68


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
neuroshima miami dzielnice miami2
neuroshima miami wstep
Mac Dre?at Mac Mall, Miami Stupid Doo Doo Dumb
Miami Floryda Aparaty fotograficzne
Police Academy 5 Miami Beach (1988)
MIAMI
Stig Albeck Miami & Orlando (2008)
Glow Worm installation and service manual Miami GF UIS
Miami, donde el tiempo se detuvo1
MIAMI CROLLS
Bashevis Singer Przyjecie w Miami
Miami Heat
Mom Over Miami
Buchanan?na Nie igra sie z Miami
Grajnert Józef Dzielny Komorek E book

więcej podobnych podstron