Ach, jak przyjemnie nabijać jest na pal...
Polityka - 2009-09-19
Agnieszka Krzemińska
Ach, jak przyjemnie nabijać jest na pal...
Podtapianie, rażenie prądem,
przypiekanie żywcem i inne współczesne tortury to nic w porównaniu
z pomysłowością starożytnych. Najbardziej okrutni byli mieszkańcy
Bliskiego Wschodu, masowo zabijali też Rzymianie.
Pala, na który miał być wbity skazaniec, nie
zaostrzano, żeby zbyt szybko nie przebił wnętrzności i nie uśmiercił
nieszczęśnika. Kładziono go na brzuchu z rozkraczonymi nogami i polewano
oliwą. Uderzeniem młota wbijano drąg. Skazaniec wył z bólu. Gdy
ustawiano go w pionie, pod ciężarem ciała pal wchodził głębiej. Głowa
opadała na piersi. Omdlenie było wybawieniem od nieludzkiego cierpienia. Gapie
rozchodzili się w przekonaniu, że król słusznie postąpił, skazując
zdrajcę na kaźń.
Tak wyglądały egzekucje z rozkazu królów
asyryjskich, perskich, a później władców i sądów średniowiecznych.
Według prezesa węgierskiego związku literatów Tibora Cseresa, ostatnie
wbicie na pal w majestacie prawa odbyło się w 1946 r. w Jugosławii.
W ten sposób Serbowie zemścili się na węgierskim generale Ferenzu
Szombathelyi, który w czasie wojny pozwolił na ludobójstwo w Nowym
Sadzie. Ta przerażająca tortura, opisana również w "Trylogii" przez
Sienkiewicza, symbolizuje niewyobrażalne bestialstwo. Do dziś ludzie mają w tej
materii sporą inwencję, zasadnicza różnica polega na tym, że na okrucieństwo
nie ma dziś społecznego przyzwolenia. Ale czy tak bardzo różnimy się od
naszych przodków?
Deszcz krwi
Krwawe walki o łup lub terytorium prowadziły między
sobą już hominidy (człowiekowate), ale o prawdziwym terrorze opartym na
torturach i wymyślnym zabijaniu można mówić dopiero wtedy, gdy pojawiły
się państwa z centralną władzą, gdzie królowie mieli prawo zabijania
wrogów i poddanych. Przemoc była obecna we wszystkich sferach życia:
religijnej (ofiary dla bogów), prawno-politycznej (utrzymanie porządku i wojna),
rozrywkowej (brutalne sporty walki), a nawet prywatnej (przemoc w rodzinie).
Niektóre starożytne kultury basenu Morza Śródziemnego opisywały i pokazywały
przemoc bardzo chętnie, inne mniej.
W Biblii i w przekazach antycznych
kronikarzy, Egipcjanie jawią się jako zbereźnicy, ale nie okrutnicy. Może to
wynikać z faktu, że dla poddanych faraona przemoc była tematem tabu. W tekstach
nie ma wielu opisów tortur, a i artyści byli dość powściągliwi w przedstawianiu
krwi i cierpienia. Mimo to notatki z procesów dowodzą, że kary za
przestępstwa były surowe - okaleczano obcinając uszy albo nosy,
praktykowano też wbijanie na pal. Osobom z wyższych sfer nakazywano samobójstwo,
nie wiemy jednak, czy dawano im do ręki nóż czy truciznę. Najwięcej o egipskim
okrucieństwie dowiadujemy się z opisów wypraw wojennych - określenia
"wycinać w pień", "zgotować rzeź", "zmiażdżyć wrogów",
świadczą o brutalności tych podbojów. Inskrypcja faraona Totmesa I na
skale w nubijskim Tombos głosi: "Zmasakrowani nubijscy łucznicy leżą
na równinach; król wypełnił ich wnętrznościami doliny; ich krew leje się
jak deszcz". Słynący z siły i waleczności Amenhotep II podczas
ekspedycji karnej do Syrii ponoć własnoręcznie zabił sześciu zbuntowanych
książąt, a siódmego zabrał i kazał ku przestrodze powiesić na
murach nubijskiego miasta Napata.
Ikonografia egipska też nie była wolna od okrucieństwa.
W grobowcach z końca III tysiąclecia p.n.e. przedstawiano kary chłosty
i obijania kijami przywiązanych do pala nieszczęśników, nieco później
pojawiają się sceny bitewne. Dominują jednak sceny symboliczne, jak ta
przedstawiająca króla jedną ręką trzymającego za włosy wrogów, w drugiej
zaś dzierżącego maczugę, by roztrzaskać im czaszki. Scenę tę przez trzy
tysiące lat umieszczano w charakterze ostrzeżenia na bramach świątyń i
stelach granicznych. Podobną funkcję miała scena, w której faraon z rydwanu
zabija uciekających w popłochu wrogów. Są też znane przedstawienia oblężeń,
walk oraz pól bitewnych ze stosami obciętych wrogom rąk i fallusów.
Egipscy faraonowie, jak większość władców imperiów, stosowali terror, choć
nie eksponowali tego przesadnie.
Katalog straszliwości
Bliski Wschód słynął z okrucieństwa. Dziś
brutalne wydają się nawet prawa babilońskiego króla Hammurabiego - surowe,
ale jak na owe czasy postępowe - i jego słynne "oko za oko, ząb za ząb".
Za wyjątkowo gorliwych zwolenników tortur i wymyślnych egzekucji uważa
się jednak Asyryjczyków. Nikt tak często jak oni nie chwalił się okrucieństwem.
I chociaż im współcześni nie skarżyli się na asyryjskie metody walki
(bo sami stosowali podobne), to owa bezpośredniość w pokazywaniu i mówieniu
o torturach sprawiała, że przylgnęła do nich łatka okrutników.
Asyryjczycy rzeczywiście zabijali swoich wrogów powoli i z lubością.
Stosowali też psychoterror, wyłapując mieszkańców obleganego miasta i wbijając
ich na pal na oczach bliskich, by wymusić kapitulację obrońców. Wbijanie na
pal było tam najczęstszym sposobem pozbawiania życia, ale też obdzierano ze
skóry, ścinano głowy, palono żywcem, wyrywano serca i języki, wyciągano
jelita, obcinano członki i wydłubywano oczy. - Większość tych
tortur kończyła się śmiercią - mówi dr med. Adam Gross z Zakładu
Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ. - Ci, których obdarto żywcem ze
skóry, umierali szybko wskutek wstrząsu bądź w męczarniach, czasami
nawet kilka dni, w wyniku zakażenia. W przypadku obcinania kończyn
okaleczony nie umierał tylko wtedy, gdy opatrzono lub przyżegano ranę, by
zatamować krwotok. Jedynie osoby o silnym organizmie przeżywały wyrwanie
języka.
W korycie...
Asyriolog Andreas Fuchs w wydanej właśnie w Niemczech
książce "Ekstremalne formy przemocy w ikonografii i tekstach starożytnych"
podkreśla, że Asyryjczycy nie pisali o gwałtach na kobietach, gdyż
teksty i ikonografia miały chwalić króla i jego czyny, a nie
pokazywać ekscesy żołdaków. Katalog straszliwości nie jest zatem pełen, a Asyryjczycy
byli znacznie gorsi, niż się przedstawiali. Po zdobyciu miasta mieszkańców
nie wycinano wprawdzie co do nogi, wprost przeciwnie - stwarzano im nowe
warunki do życia, "nie chciano zniszczyć świata, chciano nim władać".
Teoretycznie zabijać mógł tylko król -
"najbardziej drapieżne ze stworzeń". Najsłynniejsze jest przedstawienie i opis
tryumfu Asurbanipala po zdławieniu buntu elamickiego króla Teumana. Przez dwa
miesiące zwolenników buntu męczono na różne sposoby, w końcu
zamordowano przez poćwiartowanie, zdarcie skóry lub rozcięcie brzucha. Był
to wyreżyserowany spektakl, który miał pokazać, jak traktuje się zdrajców.
Ale zamordowano jedynie dziewięciu zbuntowanych prominentów, nic nie wskazuje
natomiast na to, że ich poddanym spadł włos z głowy. Komiksowe
przedstawienie triumfu na ścianach pałaców stanowiło ostrzeżenie dla
wszystkich gości odwiedzających Asurbanipala.
Persowie robią milsze wrażenie. Świetną opinię
wystawia im Biblia (to oni wyzwolili Żydów z niewoli babilońskiej),
wyznawany przez nich zaratusztrianizm też zdaje się działać na ich korzyść,
przede wszystkim jednak sami Persowie unikali przedstawiania jakichkolwiek
okropności. Ich reliefy są statyczne, a teksty pozbawione emocji. Wyjątek
stanowią doniesienia Greków (m.in. Herodota, Plutarcha i żyjącego na
przełomie IV i V w. p.n.e. Ktesiasa, który spędził kilkanaście
lat w perskiej niewoli), dla których są oni synonimem wrogich barbarzyńców.
Dziejopisarze wspominają o wlewaniu płynnego ołowiu do uszu i ust,
zakopywaniu żywcem, kawałkowaniu, zdzieraniu skóry, rozbijaniu głów,
obcinaniu stóp, dłoni i kobiecych piersi. Sami Persowie przyznają się
skromnie do wieszania i wbijania na pal. Ale, jeśli wierzyć Herodotowi,
to gdy zdobyli Babilon, Dariusz kazał wbić na pal 3 tys. Babilończyków.
W państwie Achemenidów stosowano najczęściej trzy
rodzaje uśmiercania - palenie, wbijanie na pal oraz zamykanie w korycie.
Ta ostatnia tortura polegała na zamykaniu skazanego w pojemniku z pokrywą,
w którym zostawiano otwory na głowę, dłonie i stopy.
Unieruchomionego w ten sposób nieszczęśnika karmiono obficie, a twarz
smarowano miodem, przyciągającym owady. Po kilku dniach w jego ciele
zanurzonym w ekskrementach lęgły się pasożyty. Człowiek gnił za życia
toczony przez robaki. Plutarch pisze, że śmierć następowała po 17 dniach.
- Jeśli nieszczęśnik był wystawiony na słońce, o wiele szybciej
zabijało go odwodnienie, wstrząs anafilaktyczny od ukąszenia owadów albo
wstrząs septyczny wywołany pasożytami i zakażeniami - tłumaczy
dr Gross. - Przy wbijaniu na pal stosowano zabiegi wydłużające
cierpienie, ale i tak zgon następował najpóźniej po kilku godzinach, a ponieważ
egzekucja miała być widowiskiem, Persowie wynaleźli krzyżowanie, które
wielką karierę zrobiło w Rzymie. Na krzyżu skazaniec dusił się w wyniku
wyczerpania mięśni oddechowych albo umierał z wycieńczenia. Wydłużenie
kaźni gwarantowała podpórka pod stopami, ale upał przyspieszał zgon. Opisy
wielodniowego konania na krzyżu są chyba jednak przesadzone.
Grecy często przesadzali z opisami przemocy, co ma
swoje korzenie w okrucieństwach znanych z mitologii i eposów
Homera. W "Iliadzie" liczba zamordowanych wrogów odzwierciedla potęgę
Achajów, a większość pojedynków opisana jest z takimi szczegółami,
jakby Homer był lekarzem wojskowym. Miało to unaocznić niebezpieczeństwa, na
jakie wystawieni byli walczący - pisze w tej samej książce co Fuchs
znawca antyku prof. Martin Zimmermann. W greckiej sztuce sceny wojenne i zabijania
wrogów stają się popularne w czasie wojen perskich (przełom VI i V w.
p.n.e.), natomiast w historiografii wyjątkowe okrucieństwo przypisuje się
nie tylko Persom, ale i mitycznym barbarzyńcom (np. Amazonkom) oraz
tyranom.
...i w byku
Lista narzędzi zbrodni używanych przez tyranów
przyprawia o zawrót głowy. Najsłynniejszy jest wykonany z brązu
ogromny byk Falaisa z Akragas, pod którym rozpalano ogień, by żywcem
upiec w nim skazańca; żelazne łoże Agatoklesa z Syrakuz, do którego
przywiązywano człowieka i wkładano do ognia. Niektórzy ponoć wyciągali
płody z brzuchów ciężarnych i zjadali je. Wśród pisarzy
antycznych toczył się spór, czy należy epatować okrucieństwem, czy też
oszczędzać czytelnika. Zwolennikami tej pierwszej szkoły byli Herodot i Plutarch
z upodobaniem opisujący wszelkie szczegóły, twierdząc, że przykuwają
uwagę. Innego zdania byli Diodor, Tukidydes, Ksenofont i Tacyt, którzy
rzadziej donosili o krwawych jatkach, wychodząc z założenia, że może
to prowadzić do nadużyć i wykoślawiania rzeczywistości.
Teatr śmierci
Na podobnej zasadzie okrucieństwo zarzucano niektórym
cesarzom rzymskim. Kaligula uwielbiał ponoć biczować łańcuchami, wyciągać
wnętrzności i ćwiartować ludzi, Tyberiusz zasłynął tym, że nakazał
zaszyć niewolnikowi cewkę moczową a potem poił go winem, aż pękł mu
pęcherz. Trudno powiedzieć, czy wszystkie przypisywane im zbrodnie rzeczywiście
miały miejsce, ale nie zmienia to faktu, że to właśnie mordy cywilizowanych
Rzymian były najbardziej masowe.
Opinia o bezwzględności armii rzymskiej działała
na psychikę wrogów, a orgie okrucieństwa - jak pisał Polibiusz -
stanowiły stały element rzymskiej polityki. Cezar z dumą pisał, że
zabił w trakcie swoich kampanii 1 192 000 wrogów, inni też chwalili
się dokonaniami na tym polu. "Pax Romana opierał się na gwałcie fizycznym
i okrucieństwie - pisze prof. Zimmermann - oglądanie krwi i mąk
walczących na arenach gladiatorów oraz słuchanie jęków umierających skazańców
było dla Rzymian symbolem władzy i podstawą funkcjonowania imperium".
Śmierć była spektaklem. Wiele morderstw (Agrypiny czy Kaliguli) i samobójstw
(Nerona) było specjalnie wyreżyserowanych dla publiczności. Historyk starożytności
dr Urlich Huttner z Uniwersytetu w Lipsku zauważa, że samobójstwo
Katona Młodszego, Seneki czy cesarza Otona zainspirował platoński opis śmierci
Sokratesa. Takie rozstania z życiem dodawały chwały, a ponieważ
wykonywane były często z rozkazu władcy, dowodziły też jego tyranii. W ten
sposób zacierała się granica między rzeczywistością, teatrem a polityką,
ale rzeczywistość i tak była okrutniejsza niż literatura.
W chrześcijańskiej Europie tortury i widowiskowe
sposoby zabijania nadal służyły jako prawny straszak i rozrywka dla
gawiedzi. Dużo czasu upłynęło, zanim zaczęliśmy traktować przemoc fizyczną
w kategoriach przestępstwa. Dopiero w XIX w. zaniechano
publicznych egzekucji i tortur, co i tak nie przeszkodziło, by w XX w.
doszło do masowych mordów na niespotykaną wcześniej skalę. - Nasi
przodkowie, dla których przemoc była chlebem powszednim, zachowywali się z wielkim
okrucieństwem - twierdzi dr Gross. - Ale jako lekarz sądowy
spotykam i dziś przypadki niezwykłego sadyzmu. Ostatnio robiłem sekcję
zwłok mężczyzny, któremu odcięto głowę piłą spalinową, widziałem też
efekty współczesnych tortur, np. przypalania żelazkiem.
Homo crudelis to człowiek okrutny. Przemoc jest
integralną częścią człowieczeństwa, zmieniły się jedynie sposoby jej
prezentacji i odbiór społeczny. Dziś patrząc na obrazy okrutnych walk
identyfikujemy się z ofiarami, ich postawę uważamy za heroiczną i potępiamy
sprawców. Ale przemoc jest w nas. Ostatnio głośno jest o meksykańskim
kartelu narkotykowym La Familia, który słynie z tego, że torturuje,
zabija i obcina głowy złapanym policjantom oraz członkom wrogich
organizacji przestępczych. Jako żywo przypomina to metody stosowane przez
starożytnych władców i jak przed wiekami służy do zastraszania.
Przestępczość, okrucieństwo, zło
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
PAL EC przyklad na egzaminPAL EC przyklad na zajeciazestawy cwiczen przygotowane na podstawie programu Mistrz Klawia 6PKC pytania na egzaminPrezentacja ekonomia instytucjonalna na MoodleSerwetka z ukośnymi kieszonkami na sztućceMUZYKA POP NA TLE ZJAWISKA KULTURY MASOWEJzabawki na choinkeLasy mieszane i bory na wydmach nadmorskichAnaliza?N Ocena dzialan na rzecz?zpieczenstwa energetycznego dostawy gazu listopad 09Sposob na wlasny pradtworzenie aplikacji w jezyku java na platforme androidKazanie na święto Matki Bożej Gromnicznejwięcej podobnych podstron