Fronda - Archiwum - Nr 04-05
TABLE.main {}
TR.row {}
TD.cell {}
DIV.block {}
DIV.paragraph {}
.font0 { font:8.0pt "Arial", sans-serif; }
.font1 { font:9.0pt "Arial", sans-serif; }
.font2 { font:9.0pt "Times New Roman", serif; }
#divMenu {font-family:sans-serif; font-size:10pt}
#divMenu a{color:black;}
#divMenu a:visited{color:#333333;}
#divMenu a:hover{color:red;}
self.name = 'dol'
/********************************************************************************
Submitted with modifications by Jack Routledge (http://fastway.to/compute) to DynamicDrive.com
Copyright (C) 1999 Thomas Brattli @ www.bratta.com
This script is made by and copyrighted to Thomas Brattli
This may be used freely as long as this msg is intact!
This script has been featured on http://www.dynamicdrive.com
********************************************************************************
Browsercheck:*/
ie=document.all?1:0
n=document.layers?1:0
ns6=document.getElementById&&!document.all?1:0
var ltop;
var tim=0;
//Object constructor
function makeMenu(obj,nest){
nest=(!nest) ? '':'document.'+nest+'.'
if (n) this.css=eval(nest+'document.'+obj)
else if (ns6) this.css=document.getElementById(obj).style
else if (ie) this.css=eval(obj+'.style')
this.state=1
this.go=0
if (n) this.width=this.css.document.width
else if (ns6) this.width=document.getElementById(obj).offsetWidth
else if (ie) this.width=eval(obj+'.offsetWidth')
// this.left=b_getleft
this.obj = obj + "Object"; eval(this.obj + "=this")
}
//Get's the top position.
function b_getleft(){
if (n||ns6){ gleft=parseInt(this.css.left)}
else if (ie){ gleft=eval(this.css.pixelLeft)}
return gleft;
}
/********************************************************************************
Checking if the page is scrolled, if it is move the menu after
********************************************************************************/
function checkScrolled(){
if(!oMenu.go)
{
oMenu.css.top=eval(scrolled)+parseInt(ltop)
oMenu.css.left=eval(scrollex)+parseInt(llef)
}
if(n||ns6) setTimeout('checkScrolled()',30)
}
/********************************************************************************
Inits the page, makes the menu object, moves it to the right place,
show it
********************************************************************************/
function menuInit(){
oMenu=new makeMenu('divMenu')
if (n||ns6)
{
scrolled="window.pageYOffset"
ltop=oMenu.css.top
scrollex="window.pageXOffset"
llef=oMenu.css.left
}
else if (ie)
{
scrolled="document.body.scrollTop"
ltop=oMenu.css.pixelTop
scrollex="document.body.scrollLeft"
llef=oMenu.css.pixelLeft
}
var sz = document.body.clientWidth;
if(!sz) sz = window.innerWidth-20;
oMenu.css.width=sz
oMenu.css.visibility='visible'
ie?window.onscroll=checkScrolled:checkScrolled();
}
//Initing menu on pageload
window.onload=menuInit;
domagali się od nas natychmiastowych efektów. Powinniśmy poczekać aż nie pozna się wszystkich ubocznych skutków oddziaływania środków leczniczych. Ale to tylko niewinna pomyłka. Ludzka pomyłka: zapominamy, że w naszym mieście też przytrafiały się błędy.
Niestety, okazało się, że choroba w tym samym stopniu atakuje osoby, które przeszły kurację odmładzającą i brały leki przeciw starości, jak tych, którzy nigdy tego nie czynili. Pierwszym symptomem - twierdzili lekarze - był zanik pamiętania niektórych wyrazów. Może nawet nie zanik, to sformułowanie byłoby za ostre, co raczej pewne przesunięcie znaczenia niektórych wyrazów. Zamiast mówić "mam", mówiło się "trzymam", stół mylono z krzesłem, drzewo z krzewem, konia z kucykiem, dom z pałacem itd. Dokładniejsze badania pozwoliły stwierdzić iż to, co uznano za pierwszy charakterystyczny objaw, wcale nim nie musiało być. Choroba, owszem, mogła rozwijać się stopniowo i powoli, ale mogła też zaatakować od razu, z całą siłą. Wtedy dotknięta nią osoba zapominała sensu wszystkich słów. Przypisywała niewłaściwe nazwy różnym przedmiotom, łączyła wyrazy wbrew wszelkim regułom, zamieniała przymiotniki z czasownikami i rzeczownikami. Nie traciła w ogóle języka, to znaczy nie stawała się głuchoniema, ale zaczynała bełkotać przy użyciu znanych słów, jak to czynią niektórzy wariaci. Mylą się oni wprawdzie co do rzeczywistości i co do swojej możliwości panowania nad nią ale nie tracą jeszcze w ogóle umiejętności mówienia. Oczywiście, efekt był w końcu taki sam: ponieważ między przedmiotem a nazwą nie istniał już żaden ponadczasowy związek, człowiek nie tylko tracił kontakt z bliźnimi, ale i z samym sobą. Gubił pamięć i zdolność rozpoznawania, wydobywał słowa w zupełnym nieporządku, niczym automat przyzwyczajony do mówienia, ale nie do nazywania.
Najbardziej charakterystycznym objawem logomnezji była nieumiejętność posługiwania się nazwami abstrakcyjnymi. Niektórzy lekarze uważali nawet, że jest to niejako praprzyczyna całej choroby, że owa nieumiejętność wychodząc od nazw ogólnych zmierza ku coraz bardziej szczegółowym i ostatecznie niszczy sam rdzeń języka. Przytaczano wiele charakterystycznych przypadków zachorowań i terapii - niestety, zawsze zakończonej niepowodzeniem, Osobę, u której stwierdzano początki choroby, umieszczano w specjalnym miejscu, gdzie niczym małe dziecko starano się ją uczyć od początku wyrazów i ich znaczeń. Lekarz stawał przed nią i wskazując poszczególne przedmioty wypowiadał głośno ich nazwy. Potem miał je powtórzyć chory. Wszystko było dobrze, kiedy chodziło o tę samą rzecz. Jeśli chory zapomniał, czym był stołek, to lekarz pokazywał mu jeden z egzemplarzy stołka i przywracał pamięć. Problem polegał na tym, że pokazany przez lekarza konkretny stołek był jedynym, z którym chory łączył właściwą nazwę. Wystarczyło, żeby albo wyszedł z sali i napotkał na swej drodze inny sprzęt tego samego rodzaju, albo też lekarz przyniósł mu inny przedmiot tej samej nazwy, by chory gubił się. W oczach chorych stołkom nie bardziej przysługiwała wspólna nazwa niż, na przykład, ptakowi i ćmie.
Epidemia, bo szybko takie rozmiary przybrała nieznana choroba, posuwała się bez ustanku. Zapadało na nią coraz więcej mieszkańców naszego nieśmiertelnego miasta. Powoli pryskał radosny nastrój, pojawiły się niepokój i groza. Przyczyny i koniec były nieznane dlatego, że rozumne przewidywanie zastąpiono zmiennymi uczuciami.
Tak naprawdę wszyscy uświadomili sobie czym jest choroba wraz z procesem Michaleusa. Michaleus był młodym członkiem elity cesarstwa. Wywodził się z rodziny równie szacownej i starej jak moja. Jego przodkowie byli uznanymi lekarzami i politykami. Przed objęciem rządów przez obecną dynastię mówiło się o nich jako o możliwych władcach, l tenże Michaleus, potomek jednego z najstarszych rodów, dziedzic wielkiej fortuny, osobisty znajomy cesarza, najbardziej błyskotliwy umysł i wielka nadzieja miasta, zabił, poćwiartował i zjadł ciało własnej narzeczonej.
Tego nikt nie mógł w naszym państwie oczekiwać. To nie mieściło się po prostu w głowie. Wiedzieliśmy, że to prawda: Michaleusa przyłapano na gorącym uczynku, jeszcze cały był pokrwawiony. Nie opierał się zresztą, nie zaprzeczał. W-żaden sposób nie mogliśmy jednak w naszych umysłach połączyć tych dwóch rzeczy, doskonale, zdawało się nam, od siebie odległych: owego młodego człowieka i jego strasznej zbrodni. Wieść o tych wydarzeniach rozeszła się błyskawicznie. Ludzie przecierali ze zdumienia oczy. Ogrom i potworność zbrodni, jej absolutna bezsensowność, osoba mordercy, jak też osoba ofiary - wszystko to razem nie pasowało do siebie. W naszych głowach zrodził się zamęt. Co mogło być powodem, że Michaleus postąpił w taki właśnie sposób? Rozpoczął się wielki proces. Przed sędziami stawali kolejni świadkowie. Nie potrafili jednak wyjaśnić, co było przyczyną tragedii. W tych wszystkich opisach, najbardziej nawet dokładnych, brakowało w końcu uzasadnienia, wyjaśnienia, motywu. Najwięcej wiedzieli rodzice zamordowanej. Opowiadali, że ich córka skarżyła się im ostatnio na zachowanie Michaleusa. Znaleziono także listy zabitej. Nigdy ich do nikogo nie wysłała. Liczyła może, że Michaleus się zmieni, że wszystkie jej przeżycia, tak złe i okropne, zamienią się rychło w sen, odległy i zamknięty w przeszłości. Opisywała, jak po pierwszym okresie wzajemnego szczęścia, Michaleus zaczął zachowywać się coraz bardziej dziwnie. Bez powodu stawał się agresywny. Kłócił się z nią o różne drobiazgi. Zaczynał rozmowę tylko po to, by wykazać swą wyższość. Tak jakby ją wciąż prowokował i wzywał do udziału w dziwnej walce, której cel był nieznany, a wysiłek w nią włożony ogromny. Pisała, jak na tydzień przed śmiercią spędzili całą noc spierając się o lilię, która stała w jej pokoju, a którą on z uporem nazywał sosną, a potem pajęczyną. Traktowała to jako żart, ale on nie ustępował, domagał się od niej przyznania mu racji. Wiele razy ustępowała, w końcu zdawało się to nie mieć znaczenia. Tym razem jednak trwała przy swoim: tę lilię otrzymała na samym początku znajomości właśnie od niego. Upór tylko podrażnił Michaleusa. Uderzył ją. W miarę jak ją bił, znikała gdzieś emocja, czynił to bezwiednie i coraz bardziej obojętnie. Jakby zapomniał, że bicie sprawia ból, a ból kochanej osoby powoduje współczucie. Tak pisała. O, głupia dziewczyna, czemu tego wszystkiego nam nie powiedziała. Michaleus wszędzie dostrzegał oznaki lekceważenia, obrzucał ją wulgarnymi słowami, poniewierał po to jedynie, by następnego dnia znowu być czułym kochankiem. Robił wrażenie -pisała - wciąż nieobecnego duchem.
Wspomnienia te i ustalenia lekarzy nie pozostawiały żadnych wątpliwości. Michaleus był chory na logomnezję. Kiedy przyszedłem do sądu, stał patrząc prosto w oczy obecnym. Ani śladu zakłopotania, pełna obojętność. W pewnym momencie nawet się uśmiechnął, a raczej, należałoby powiedzieć, przypiął sobie uśmiech do warg. Lekarze twierdzili, że nic już nie rozumiał. Początek choroby zachwiał jego pewnością siebie. Od tamtego czasu nie
58
FRONDA WIOSNA / LATO 1995
FRONDA WIOSNA / LATO 1995
59
« Poprzednie [Spis treści] Następne »
_uacct = "UA-3447492-1";
urchinTracker();
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
058 059v 02 058058 14sept612010 03, str 058 064v 03 059058 ADMM058 Malarstwo rokokowe we Francji059 ENGLISH058 59dzu 058 0527więcej podobnych podstron