Silva Kontrola podświadomości


Mojej żonie Pauli, mojej siostne Józefinie, mojemu bratu Juanowi i moim wszystkim synom i córkom: Jos Silva Jr., Isabel Silva de Las Fuentes, Ricardo Silva, Margarita Silva Cantu, Tony Silva, Ana Maria Silva Martinez, Hilda Silva Gonzales, Laura Silva Lares, Delia Silva i Diana Silva.
Jos Silva


Dla Marjorie Miele oraz Grace i Billa Owen Philip Miele



POoZIĘKOWANIA




Niestety, nie jesteśmy w stanie w pełni podziękować wszystkim naszym przyjaciołom, współpracownikom i krytykom, którzy okazali autorom tej książki nieocenioną pomoc. Oto niektórzy z nich: Marcelino Alcala, Ruth Aley, Manuel Lujan Anton, dr Stephen Appelbaum, dr med. Robert Barnes, Joahanne Blodgett, Larry Blyden, dr Fred J. Bremner, Maria Luisa Bruque, Vicki Carr, dr Philip Chancellor, dr Jeffrey Chang, dr Erwin Di Cyan, dr George De Sau, Alfredo Duarte, dr m


ed. Stanley Feller, Dord Fitz, Richard Floyd, Paul Fansella, Fermin de la Garza, Ray Glau, Pat Golbitz, Alexandro Gonzales, Reynaldo Gonzales, ksiądz Albert Gorayeb, Ronald Gorayeb, Paul Rivas, siostra Michele Guerin, Blaz Gutierrez, Emilio Guzman, dr J. Wilfred Hahn, Timothy Harvey, James Hearn, Richard Herro, Larry Hidore, Celeste Holm, Joanne Howell, Margaret Huddleston, Adele Hull, Chris Jensen, Umberto Juarez, Carol Lawrence, Fred Levin, Kate Lombardi, Dorothy Longoria, Alice i Harry Mcknight, Dic


k Mazza, dr med. Clacy D. McKenzie, dr James Motiff, Jose Moubayed, Jim Needham, Wingate Paine, Marguerite Piazza, Eduardo Moniz Resende, Rosa Argentina Rivas, Jose Romero, dr med. Alberto Sanchez Vilchis, Gerald Seadey, Nelda Sheets, Alexis Smith, Loretta Swit, Pat Teague, dr Andre Weitzenhoffer, dr N.E. West, Jim Williams, dr med. Lance S. Wright.



Tytuł oryginatu:
The Srlva Mind Control Method




Projekt i wykonanie okładki:
Agencja MASTER
Układ typograficzny i łamanie: Przemysław Skowroński

Druk i oprawa:
Drukarnia Wojskowa w Lodzi

Współpraca:
Laboratorium Psychotroniki "AIGIS"





Wszelkie prawa zastrzeżone. Zadna część tej publikacji
nie może być powielana, ani rozpowszechniana za pomocą urządzeń elektronicznych, mechanicznych, kopiujących, nagrywających i innych,
bez uprzedniego wyrażenia zgody przez wtaściciela praw.

Copyright O 1977 by Jos Silva & Philip Miele Copyright O by Metoda Silvy - Polska Sp. z o.o.


ISBN 83-85997-IS-6 Wydanie III, Lódź 1995

Ksiąikę wydrukowano na papierze ekologicznym



RAVI
93-578 Lódź, ul. Wróblewskiego 40



SPIS TRE?CI



Philip Miele

Od tłumacza .............................................................................. 9
Wstęp....................................... 13
l. Jak wykorzystać w szczególny sposób
zdolności własnego umysłu ................................................... 19
2. Spotkanie z Jos ................................................................ 24
3. W jaki sposób medytować................................................... 31

Jos Silva

4. Medytacja dynamiczna ........................................................... 36
5. Poprawa pamigci ................................................................ 43
6. Przyspieszona nauka .......................................................... 49
7. Twórczy sen ................................................................ ..... 53
8. Potęga twoich słów ..................................................... ..... 61
9. Siła wyobraźni .............................. ....................................... 68
10. Poprawa zdrowia ................................................................. 75
11. Intymne ćwiczenia dla kochanków ........................................ 85
12. Każdy może nauczyć sig ESP ................................................ 90
13. Stworzenie własnej grupy ........................................................104
14. W jaki sposób możemy pomagać innym
stosując Samokontrolę Umysłu .............................................109
15. Moje rozważania ....................................................................116
16. Lista kontrolna .........................................................................122



Philip Miele

17. Metoda Samokontroli w psychiatr....... ......... . ....... .......... ..124 I 8. Samokontrola Umysłu a poczucie własnej wartości ... ......... . 138 19. Samokontrola Umysłu w świecie biznesu ...... . .......... ........ ...155 20. Co dalej? ............ .. ............. . ............ ........... ........ . . ........ ...... I 63

Aneks I
Kurs Samokontroli i stojąca za nim organizacja ... .......... ........... ..171
Aneks II
Metoda Samokontroli Umysłu Silvy a pacjenci psychiatryczni .....181
Aneks III
Wprowadzenie ......... . .............. ............ ............... ......... .......... ..... 214 Współzależność uwagi ludzkiej na wykresach EEG ... ......... ........ 2I7 Koncentracja wewngtrzna jako składowa uwagi .... ........... ....... .. 224

Bibliografia ... . ............. .. .......... . ............ . ........... .. ....... ........ ..... 229



oo r?uMAczA




W latach 1989-1992 jako dyrektor Kanadyjskiego Związku Szermierczego, psycholog sportu i instruktor Metody Silvy miałem okazję przeprowadzić kursy tej metody z kadrą szermierzy kanadyjskich, a także z reprezentantami innych dyscyplin sportu. Interesowało mnie przede wszystkim, w jakim stopniu Samokontrola Umysłu może wpłynąć na poziom doskonałości sportowej zawodników oraz wyniki osiągane przez nich podczas zawodów międzynarodowych. Sz


ermierka szczególnie dobrze nadaje się do tego rodzaju badań, gdyż w dyscyplinie tej rezultaty zależą w ogromnym stopniu od stnu emocjonalnego zawodników. Kontrola emocji, wysoka samoocena i pewność siebie stanowią klucz do sukcesów na arenie międzynarodowej.
Po seńi kursów jesienią 1990 roku i wiosną 1991 roku Kanada zaczęła nagle odnosić drużynowe sukcesy w mistrzostwach świata w szabli i szpadzie mężczyzn. Przypadek? Być może... Na stronach tej książki opisano wiele takich "przypadków". Potwierdzają one teońę, iż wydarzenia mają tendencję kształtować się zgodnie z kierunkiem myśli, które dominują w naszym umyśle.
Rezultaty, osiągnięte przeze mnie w pracy ze sportowcami, zgodne są z wnioskami z badań naukowych przeprowadzonych przez amerykańskiego psychologa dra George'a de Sau z absolwentami podstawowych kursów Samokontroli Umysłu Metodą Silvy w USA. Do zanotowanych przez uczonego zmian zalicza się: zwiększenie poczucia własnej wartości, zwiększenie pewności siebie oraz ogólna zmiana osobowości w kierunku bardziej pozytywnej samooceny.

9



Zarówno moje doświadczenia w zakresie stosowania technik Silvy w psycholog sportu, jak i doświadczenia wielu milionów ludzi na całym świecie w okresie 28 lat wykładania metody dowodzą, iż największąjej wartościąjest uaktywnienie umysłu człowieka w stronę bardziej pozyLywnego postrzegania własnego życia, a także tworzenia dynamiki działań w kierunku pożądanych zmian oraz rozwiązywanie problemów, któr


e od lat wydawały się nierozwiązywalne. Metoda Silvy nie jest wprawdzie panaceum na wszelkie problemy codziennego życia czy czarodziejską różdżką, za dotknięciem której pojawi się przed naszym domem czerwony mercedes. Stosowanie jej wymaga od człowieka aktywnego udziału. Metoda ta jest jednak najbardziej kompletnym ze znanych mi zbiorów technik, które umożliwiają dokonywanie w życiu trafniejszych wyborów oraz podejmowanie mąĆJ



drzejszych decyzji dzięki zaangażowaniu procesów intuicyjnych.
Sam wypróbowałem Metodę Silvy na sobie w okresie, kiedy po dwudziestu latach pracy trenerskiej z kadrą szermierczą w Dan i Kanadzie zdecydowałem się rozstać z karierą trenera i poszukać dla siebie innego zajęcia. Przez dwa lata utrzymywałem się z rodziną z zasiłku dla bezrobotnych. Próba zajęcia się handlem zakończyła się stratą wszystkich oszczędności i poważnymi długami. Moim marzeniem była wĆJ



ówczas praca w administracji sportowej w Ottawie.
Przypadkowo natknąłem się w prasie na ogłoszenie Metody Silvy. Po ukończeniu kursu zacząłem "programować" swoje cele i nagle moje życie zaczęło się układać w nowy sposób. W wyborach do władz Związku Szermierczego zostałem wiceprezesem do spraw szkolenia kadry, a w parę miesięcy później zaproponowano mi stały etat dyrektora technicznego Kanadyjskiego Związku Szermierczego. Przekonany o wartości metody, udał


em się do Teksasu, gdzie mieszczą się główna siedziba organizacji Metoda Silvy oraz ośrodek szkolenia instruktorów. Odbyłem tam dwutygodniowy kurs, który zapoczątkował moje działania na rzecz wprowadzenia technik Silvy na teren Polski.



Wyniki badań naukowych z ostatniego dziesięciolecia w dziedzinie fizyki kwantowej oraz medycyny psychosomatycznej potwierdzają wiarygodność spostrzeżeń, które główny autor niniejszej książki


10



Jos Silva - intuicyjnie dokonał i zastosował w praktyce przed prawie pięćdziesięciu laty. Eksperyment fizyka Helmuta Schmidta z Mind Science Foundation w San Antonio w Teksasie, Roberta Jahna z Laboratońum Anomal Technicznych na Uniwersytecie Pńnceton oraz wielu innych badaczy wykazały, że umysł człowieka jest w stanie wpływać na mateńę nieożywioną.
Badania i praktyczne zastosowanie niektórych technik Silvy przez takie sławy w dziedzinie medycyny psychosomatycznej jak dr Carl Simonton, dr Bernie Siegel, dr Larry Dossey oraz innych zapoczątkowały lawinowy rozwój nauki zwanej psychoneuroimmunologią. Bada ona zależność układu obronnego organizmu człowieka od jego myśli i emocji. Z badań wynika, że za pomocą odpowiedniego ukierunkowania myśli i wyobrażeń jesteśmy w stanie wpły


wać na procesy zdrowienia. Pozytywne wyobrażenia i myśli wspomagają nasz układ immunologiczny i przyspieszają wyzdrowienia. Negatywne - osłabiają odporność i mogą pogłębiać stan choroby.
Książka, którą trzymacie Państwo w ręku, opisuje wiele tych i innych procesów. Ukazuje również życiową drogę, która doprowadziła Jos Silvę do stworzenia Metody Samokontroli Umysłu. Uprzytamnia nam, że każdy z nas jest genialny, gdyż dysponujemy umysłem, o którego granicach praktycznie nic nie wiadomo. Silva przekonuje, że każdy może nauczyć się korzystać z własnego geniuszu, zaś uczucia


takie jak miłość, radość, empatia stanowią ogromną siłę napędową i nośnik energ, za pomocą której możemy zmienić na lepsze własne życie oraz pomóc w dokonaniu tego innym.
Obecnie kursy Metody Silvy prowadzone są w stu dwu krajach, a książki zostały przetłumaczone na dwadzieścia dziewięć języków. Od 1966 roku, w którym Silva przeprowadził swój pierwszy publiczny kurs w Teksasie, ukończyło go na całym świecie ponad osiem milionów ludzi. Uczestnikami zajęć są katolicy, protestanci, muzułmanie, buddyści, ateiści - gdyż to, co przekazuje Jos Silva, nie kłóci się z


żadną religią świata.
Jego metoda opiera się na prawdach uniwersalnych, mówiących o genialności umysłu oraz możliwościach efektywniejszego wykorzystania jego potencjału, tak aby każdy mógł cieszyć się zdrowiem, sukcesami i harmonią w doczesnym życiu.

11



W Polsce kursy Metody Silvy prowadzone są od stycznia 1992 roku. Do tej pory przekonało się o ich skuteczności wiele tysięcy absolwentów. Organizowane są we wszystkich większych miastach kraju. Lista organizatorów kursów załączona jest na końcu książki.

Andrzej Wójcikiewicz Ottawa, październik 1994 roku



WST?P




W jednym z miast w zachodnich stanach architekt miejski zamknął drzwi gabinetu, pozostawiając przy biurku zdenerwowaną sekretarkg. Zapodziały się gdzieś plany i rysunki nowego centrum handlowego, które były niezbgdne do zatwierdzenia projektu przez Radę Miejską pod koniec tygodnia. Z pracy zwalniano za przewinienia mniejszej wagi. Szef był jednak zadziwiająco spokojny.
Usiadł przy swoim biurku, znieruchomiał, zamknął oczy i przez kilka chwil pozostawał wyciszony i skoncentrowany. Osoba patrząca z boku mogłaby pomyśleć, że człowiek ów przygotowuje sig psychicznie na nadejście nieuniknionego kataklizmu.
Po dziesięciu minutach architekt otworzył oczy, wstał i wyszedł ze swego gabinetu.
- Wydaje mi się, że znalazłem - powiedział spokojnie. - Przejrzyjmy listę moich wydatków z zeszłego czwartku, kiedy byłem w Hartford. Czy pamięta pani, w której restauracji jadłem obiad?
Zadzwonili. Plany i rysunki znajdowały sig w tej restauracji. Architekt przeszedł trening Samokontroli Umysłu rozbudzający talenty, które przez większość z nas nie są wykorzystywane. Odnajdywanie w pamigci zapomnianych zdarzeń, których niewytrenowany umysł nie potraft przywołać, było jedną z wielu rzeczy, których architekt nauczył sig podczas zajęć Silvy.
Obecnie, po ukończeniu specjalnych kursów, wieleset tysięcy ludzi na całym świecie odkryło w sobie te niezwykle przydatne w życiu zdolności.


13



Co właściwie robił architekt podczas owych dziesigciu minut, kiedy z zamknigtymi oczyma siedział przy swoim biurku? Historia opowiedziana pnez innego absolwenta kursu Metody Silvy wyjaśnia nieco tę tajemnicę.
Będąc na Bermudach przeżyłem niezwykłą przygodę. Miałem dwie godziny, aby złapać samolot powrotny do Nowego Jorku, ale nigdzie nie mogłem znaleźć biletu lotniczego. Przez całą godzinę razem ze znajomymi przeszukiwaliśmy systematycznie pokoje, które zajmowałem. Szukaliśmy pod dywanem, za lodówką, dosłownie wszędzie. Trzy razy rozpakowywałem moje walizki, ale bilet zniknął jak kamfora. Całkowicie z


desperowany postanowiłem znaleźć sobie spokojny kąt i wprowadzić się w tzw. poziom alfa (poziom alfa używany jest w słownictwie Silvy i oznacza stan głębokiego rozluźnienia, charakteryzującego się zwolnieniem częstotliwości impulsów mózgowych do częstotliwości pomiędzy 7 a 14 cykli na sekundg). Nie upłyngło parę chwil po osiągnigciu mojego poziomu alfa, gdy "zobaczyłem" wyraźnie mój bilet, tak wyra


źnie, jak gdybym na niego patnył w rzeczywistości. Według tego, co "widziałem", bilet powinien znajdować się na dnie szafki, pomiędzy książkami, prawie niedostrzegalny z zewnątn. Rzuciłem się w kierunku szafki. Bilet był tam, gdzie go ujnałem w wyobraźni!
Dla osób nie wytrenowanych w zakresie Metody Silvy wszystko to bnmi wysoce niewiarygodnie. Jednak po przeczytaniu dalszych rozdziałów tej książki, napisanej pnez Jos Silvę, człowieka, który stwonył tg metodę, dowiecie się o wielu zadziwiających zdolnościach własnych umysłów. Zaś najbardziej zadziwiającym jest fakt, iż tak łatwo i szybko można je w sobie rozbudzić.
Jos Silva poświęcił większą część swojego życia na doświadczenia i badania zakresu, w jakim można wytrenować ludzki umysł. Rezultatem tych badań jest 36-40-godzinny kurs, po ukończeniu którego ludzie są w stanie przypominać sobie neczy i sprawy, dawno zapomniane, kontrolować b61, pnyspieszać gojenie urazów czy powrót do zdrowia, porzucać nałogi i nie chciane nawyki, a pnede wszystkim w niebywały sposó


b rozwijać własną intuicję. "Szósty zmysł" staje się częścią codziennego życia, pomagając w rozwiązywaniu jego małych i dużych problemów. Razem z tymi nowymi umiejgtnościami pny

14



chodzą wewnętrzny spokój i pogodny optymizm, oparte na namacalnych dowodach, że jesteśmy w stanie kontrolować nasze życie w stopniu oraz w sposób, którego istnienia dawniej nie mogliśmy nawet sobie wyobrazić.
Książka, którą macie w rękach, pozwala na teoretyczne zapoznanie się z metodą i na praktyczne opanowanie dużej części materiału stanowiącego treść wykładów. Przy tworzeniu tego kursu Jos Silva sięgał głęboko do tradycji filozof wschodnich, jak również czerpał z doświadczenia najzacniejszych filozofów Zachodu. Mimo filozoficznych podstaw, materiał przerabiany podczas kursu ma bardzo praktyczne z


astosowania w codziennym życiu. Wszystko, czego uczy Jos, służy temu, aby ludzie mogli prowadzić szczęśliwsze i pełniejsze życie tu i teraz.
Wykonując ćwiczenia opisane w kolejnych rozdziałach tej książki, będziecie odnosić kolejne sukcesy, które niepomiernie zwiększą waszą wiarę w możliwość osiągnięcia rzeczy; dla ludzi nie zapoznanych z Metodą Silvy wydadzą się wręcz nieprawdopodobne. Istnieje jednak wiele naukowych dowodów, że umysł ludzki zdolny jest do dokonywania rzeczy niezwykłych. Istnieje również kilkaset tysięcy ludzi na ś


wiecie, których życie, dzięki Metodzie Silvy, zaskakująco zmieniło się na lepsze.
Proszę sobie wyobrazić użycie własnego umysłu do polepszenia wzroku! Oto jak przedstawia swoje wrażenia jedna z absolwentek:
"Po kursie zauważyłam, że mój wzrok nagle zaczął się poprawiać. Przez 10 lat, od dzieciństwa do ukończenia szkoły, nosiłam okulary. Potem zaczęłam je znowu nosić, kiedy miałam trzydzieści osiem lat. Zawsze mi mówiono, że moje lewe oko jest trzy razy słabsze od prawego. Moje pierwsze ??dorosłe?? okulary używałam do czytania. Po trzech lub czterech latach byłam zmuszona zmienić je na okulary dw


uogniskowe, znacznie mocniejsze. Po kursie zauważyłam, że wprawdzie nie byłam w stanie czytać bez okularów, lecz mój wzrok zaczął zdecydowanie się poprawiać. Zmiany na lepsze zachodziły tak szybko, że postanowiłam opóźnić wizytę u okulisty. Zaczęłam nawet używać swoich okularów sprzed dwudziestu lat. Oniemiały ze zdziwienia lekarz zgodził się w końcu ze mną, że do czasu otrzymania nowych szki


eł moje dawne okulary wydają się najlepsze".


15



W tym miejscu brzmi to może nieprawdopodobnie, ale rozdział dziesiąty tej książki wyjaśnia dokładniej, w jaki sposób absolwenci kursu używają siły własnego umysłu w celu przyspieszenia procesów naturalnego gojenia w organizmie. Techniki są zadziwiająco proste. Oto sprawozdanie kobiety, która w przeciągu czterech miesięcy straciła trzynaście kilogramów:
"Najpierw wyobraziłam sobie stół zastawiony ciastkami, lodami, łakociami, które uwielbiałam jeść i które przeobrażały się w kolejne kilogramy mojej wagi. W wyobraźni namalowałam ogromne czerwone ??X?? na tym stole, potem wyobraziłam sobie lustro z wizerunkiem samej siebie, groteskowo szerokiej, jak gdybym patrzyła na siebie w gabinecie krzywych luster. Następnie wyobraziłam sobie scenę skąpaną w złotym ĆJ



świetle. Na tej scenie stał stół, a na stole leżało dużo produktów białkowych, takich jak ryba, jajka, chude mięso itp. Namalowałam w wyobraźni złote ??X?? na tym stole i znowu wyobraziłam sobie lustro, tym razem jednak wyglądałam w tym lustrze tak, jak chciałam wyglądać w rzeczywistości: wysoka i szczupła. W myśli powiedziałam sobie, że będę miała apetyt tylko na jedzenie zawierająĆJ



ce dużo białka. W wyobraźni ustaliłam sobie dzień (bardzo ważne, gdyż w ten sposób miałam datę osiągnięcia mojego celu), w którym moi przyjaciele kolejno do mnie podchodzili i gratulowali mi wspaniałej figury. I tak się stało. Mimo wieloletnich doświadczeń z różnymi dietami metoda, którą opisałam, była jedyną, która przyniosła pożądane rezultaty."
Na tym właśnie polega kontrola własnego umysłu: wprowadzenie się w stan głębokiego rozluźnienia, głębokiej relaksacji, podczas której używając języka obrazów i wzmacniając je słowami, możliwe staje się kontrolowanie funkcji organizmu, których świadoma kontrola uważana była do tej pory za niemożliwą. Przy wytrwałej praktyce nie widać kresu możliwych do osiągnięcia rezultatów.
Jak widzicie, nie jest to zwykła książka. Poprowadzi ona was przez kolejne kroki, rozpoczynając od głębokiej relaksacji i jej całkowitej kontroli (tzn. niezasypiania), do wykorzystania tych stanów rozluźnienia fizycznego i psychicznego do celów kontroli własnego umysłu, rozwiązywania problemów związanych z naszym zdrowiem fizycznym i psychicznym oraz rozwiązywania innych problemów


16



w sposób, który w obecnej chwili większość tzw. "zdrowo myślących" ludzi uważa za niemożliwy.
Jest to "książka w książce". Rozdziały pierwszy, drugi i dwudziesty, napisane przez Filipa Miele, opisują Metodę Silvy, jej niezwykle dynamiczny rozwój na całym świecie i sposób, w jaki metoda ta pomogła niezliczonym rzeszom absolwentów kursów *.
W pozostałych rozdziałach Jos Silva opisuje wiele technik, nauczanych w czasie kursów. Trzeba jednak pamiętać, iż doświadczenia i przeżycia doznane podczas kursów prowadzonych w grupach przez wykwalifikowanych nauczycieli są zdecydowanie różne od rezultatów i doświadczeń wynikających z przerabiania materiału samodzielnie.
Z naszych doświadczeń wynika, że nauka w grupach, ze względu na ich dynamikę i atmosferę, prowadzi do szybszych, bardziej spektakulamych wyników niż te, które można osiągnąć pracując samemu. Tych z waś, którzy zdecydują się na samodzielne wykonywanie zalecanych przez Jos Silvę ćwiczeń, mogę zapewnić, że osiągnięte rezultaty z całą pewnością wniosą korzystne i znaczące zmiany


w wasze życie - być może nie tak szybko jak po odbyciu kursu, ale z tą samą stuprocentową gwarancją.
Jako pierwszy krok polecamy przeczytanie tej książki od początku do końca, tak jak czyta się każdą normalną książkę. Podczas tego
"pierwszego czytania" nie namawiamy do przerabiania ćwiczeń opisanych w kolejnych rozdziałach. Następnie sugerujemy ponowne przeczytanie rozdziałów od trzeciego do czternastego, aby jeszcze jaśniej widzieć cel, do którego zdążamy.
Kolejny krok to powrót do rozdziału trzeciego i zawartych w nim ćwiczeń. Należy przerabiać te ćwiczenia i tylko te ćwiczenia przez dwa do trzech tygodni. Następny krok to ćwiczenia zawarte w rozdziale czwartym i tak dalej.
Ci z was, którzy przerobią wszystkie kolejne ćwiczenia, aż do rozdziału czternastego, będą posiadali mniej więcej te same umiejętności, które posiadają absolwenci naszych kursów. Aby dalej rozwijać swoje umiejętności, dobrze jest zorganizować grupę przyjaciół lub


* Metoda Silvy jest nauczana w 102 krajach i przetlumaczona na 29 języków.



2 - Samokoalrola...



znajomych, którzy również trenowali te same ćwiczenia. Rozdział trzynasty opisuje, jak to zrobić.

W tym momencie stajecie w obliczu być może jednej z najpoważniejszych przemian w życiu. Każda transformacja pociąga za sobą zmianę sposobu widzenia siebie i świata, w którym żyjemy. "Z nowymi zdolnościami naszego umysłu wiąże się obowiązek użycia ich w celu pomagania ludzkości" - głosi dewiza Jos Silvy. W innych wypadkach używanie tych nowych zdolności staje się niemożliwe, jak się przekonacie z dalszej


lektury książki.



JAK WYKORZYSTAĆ
w szczEaóu?rY sposóe
ZOOLNO?CI W?.ASNEKO UMYSCU




Wyobraź sobie, że wchodzisz w bezpośredni kontakt ze wszystkoprzenikającą Wyższą Inteligencją i w przypływie nadprzyrodzonej radości dowiadujesz się, że stoi ona po twojej stronie. Wyobraź też sobie, ie nawiązałeś ten kontakt tak prostymi sposobami, że już do końca życia nie masz potrzeby odczuwać bezsilnego oddzielenia od tego, czego obecność zawsze wyczuwałeś, lecz nigdy nie mogłeś dosięgn
ĆJ



ąć - pomocnej mądrości, błysku olśnienia pojawiającego się we właściwym momencie, odczucia życzliwej ci, ogromnej siły.
Byłoby to tzw. doświadczenie szczytowe, nie tak różne - a być może wcale nie różniące się - od duchowego uniesienia.
Takiego właśnie uczucia doznaje większość ludzi po skończeniu czterodniowego kursu samokontroli Metodą Silvy. Do tej chwili już setki tysięcy ludzi na całym świecie doświadczyło tego uczucia. Codzienność tych ludzi zmieniała się, w miarę jak przyzwyczajali się do spożytkowania nowych form energ ukrytej w ich umyśle; w celu lepszej kontroli własnego przeznaczenia dla osiągnięcia bogatszego, zdrowszego, wolni


ejszego od problemów życia.
Jos Silva opisuje w tej książce niektóre z metod, których opanowanie możliwe jest przez regularne stosowanie ćwiczeń w domu. Przyjrzyjmy się, jak wyglądają pierwsze lekcje.
Kurs zaczyna się wykładem wprowadzającym, który trwa około godziny i dwudziestu minut. Wykładowca wyjaśnia, na czym polega Samokontrola Umysłu, oraz streszcza okres dwudziestu pięciu lat badań naukowych, które doprowadziły do stworzenia tej metody. Na

19



stępnie przytacza w skrócie przykłady różnych zastosowań i korzyści, jakie wynoszą absolwenci po skończeniu kursu w dziedzinie poprawy własnego zdrowia, rozwiązywania problemów życia codziennego oraz pogłgbiania i rozwoju własnego życia duchowego. Następuje dwudziestominutowa przerwa. Przy kawie wzajemnie poznają się uczestnicy kursu. Wywodzą się z najróżniejszych środowisk. Są wśród nich sekretarki,


lekarze, nauczyciele, taksówkarze, studenci, księża, gospodynie domowe, renciści, psychologowie itd.
Po przerwie zaczynają się kolejne sesje od pytań i odpowiedzi, po czym następują konkretne ćwiczenia relaksowe, które mają na celu wprowadzenie uczestników w stan medytacji. Wykładowca wyjaśnia, że celem ćwiczeń jest wprowadzenie organizmu w stan głębokiego rozluźnienia, tak głębokiego jak podczas snu. Jest to rozluźnienie, któremu towarzyszy specjalny rodzaj świadomości. Faktycznie jest to zmodyfikowany stan św


iadomości, którym charakteryzuje się niemal każda dyscyplina medytacyjna, oraz stan żarliwej modlitwy.
Stan ten osiąga się bez użycia narkotyków czy aparatów typu ,
, biofeedback"*. Wykładowca określa taki stan rozluźnienia jako
"osiągnięcie własnego poziomu" lub "wejście w alfa". Pierwsze ćwiczenie trwa około trzydziestu minut, podczas których za pomocą bardzo prostych zwrotów, bez użycia naukowego żargonu czy dalekowschodnich wyrażeń, wykładowca łagodnie wprowadza słuchaczy w pożądany stan spokoju i rozluźnienia.
Ci, którzy wykonywali już podobne ćwiczenia, ucząc się medytacji na innych kursach lub przerabiając je samemu przez wiele tygodni lub miesięcy, najbardziej zdumieni są prostotą i łatwością tego pierwszego ćwiczenia.
Jedna z pierwszych sugest, którą wykładowca przekazuje słuchaczom podczas ćwiczenia, brzmi następująco: "Uczysz się teraz używania w specjalny sposób większych obszarów twojego umysłu". Pełne znaczenie tego zdania jest dla wielu oszałamiające. Metoda sugeruje, iż każdy człowiek, bez wyjątku, jest w stanie wytrenować swój umysł tak, aby funkcjonował w zakresach, na temat których ogromna większośh
ĆJ



ć początkujących ma prawo mieć jeszcze poważne


* Aparaty do badania biologicznego sprzężenia zwrotnego.


20



wątpliwości. Dopiero kiedy ludzie praktycznie zaczynają doświadczać na sobie efekty owych nowo nabytych umiejgtności, początkowa niewiara przeradza się w entuzjazm.
Jedną z kolejnych sugest, którą wykładowca powtarza podczas ćwiczeń, jest: "Proszę się teraz przenieść w wyobraźni do miejsca idealnego wypoczynku". Niezwykle przyjemne, bardzo uspokajające i ogromnie wyraziste ćwiczenie, które pobudza wyobraźnię i pogłębia jednocześnie stan rozluźnienia.
Parę słów na temat samej medytacji. W języku codziennym oznacza po prostu rozważanie jakiejś sprawy. Jeżeli odłożycie tę książkę i zaczniecie myśleć, co by tu warto zjeść dzisiaj na obiad, bgdzie to medytacja.
Jednakże w szkołach medytacji na całym świecie słowo to ma węższe znaczenie i odnosi się do szczególnego stanu umysłu. W niektórych dyscyplinach osiągnięcie takiego stanu lub całkowite odseparowanie się umysłu od otaczającej rzeczywistości jest celem samym w sobie. Stan taki powoduje przyjemne uczucie spokoju oraz całkowitego rozluźnienia, jak również zwigksza odporność organizmu na choroby, szczególnie te,


które związane są ze stresem i napięciem nerwowym, jak wykazują to niezliczone badania naukowe w tym zakresie.
Jest to jednak bardzo pasywny sposób medytacji. Metoda Silvy idzie o wiele dalej. W metodzie tej uczymy się posługiwania owymi zmodyfikowanymi stanami umysłu do rozwiązywania konkretnych problemów, małych i wielkich. To właśnie Jos Silva nazywa medytacją dynamiczną.
W obecnych czasach mówi się coraz częściej o częstotliwościach fal mózgowych typu alfa. Są to częstotliwości, które mierzy się za pomocą elektroencefalografu (EEG). Zakres tych częstotliwości mierzony jest za pomocą liczby impulsów elektrycznych na sekundę. Częstotliwość od mniej więcej czternastu cykli na sekundę wzwyż ; nazywamy częstotliwością typu beta; częstotliwość od siedmiu do
czternastu cykli na sekundę - typu alfa; od czterech do siedmiu cykli
- teta; oraz poniżej czterech - delta. Gdy wykonujemy codzienne czynności w stanie pełnej świadomości, dominującą czgstotliwością naszego mózgu jest częstotliwość beta. W słownictwie Silvy jest to


21



stan świadomości zewnętrznej. Gdy nasz umysł znajduje się w stanie głębokiej fantazji, gdy w łóżku szykujemy się do snu, ale jeszcze nie śpimy, lub gdy rano budzimy się ze snu, ale nie jesteśmy jeszcze całkowicie przebudzeni, dominującą częstotliwością naszego mózgu jest alfa. Silva nazywa to stanem świadomości wewngtrznej. Podczas snu, w zależności od jego fazy czgstotliwość fal mózgowych zmieni


a sig pomiędzy alfa, teta i delta. Po treningu Silvy człowiek potrafi świadomie wprowadzić się w stan alfa, czyli zwolnić częstotliwość dominujących fal mózgowych, lecz jednocześnie utrzymać stan pełnej świadomości.
Nasuwa sig w tym momencie pytanie: co właściwie człowiek odczuwa, gdy z pełną świadomością wprowadza sig w poziom alfa? Wiemy dobrze, że stan lub poziom beta nie powoduje jakichś specjalnych sensacji. W stanie tym możemy czuć się znudzeni lub zafascynowani, pewni siebie lub przerażeni, możliwości w beta są praktycznie nieograniczone.
Jeżeli chodzi o alfa, czyli stan wewngtrznej świadomości, możliwości takie u ogromnej wigkszości ludzi są dość ograniczone. Zycie nauczyło nas po prostu funkcjonować w beta, a nie w alfa lub teta, i kontakt z głgbszym poziomem naszego umysłu ogranicza się do fantazjowania oraz do stanów przed zaśnięciem i po przebudzeniu, o których przed chwilą wspominaliśmy. Jednakże w miarę treningu możliwości zaczynają si


g nagle mnożyć. Harry McKnight, zastępca dyrektora Silva Mind Control, opisał to w następujący sposób: "Wymiar alfa posiada własną pełną gamę zdolności czuciowych, tak jak beta." Innymi słowy, w alfa możemy robić co innego niż w beta. Jest to kluczowa koncepcja w Kontroli Umysłu.
W momencie gdy zaczynamy zapoznawać się bliżej ze zmienionymi stanami percepcji i uczymy się nimi posługiwać, nasz umysł zaczyna funkcjonować w szczególny sposób. Zaczynamy świadomie operować w zakresie metapsychicznym, czerpiąc informacje - jak to określa Jos - z tzw. Wyższej Inteligencji lub nadświadomości, która nas otacza.
Większość ludzi przychodzi na kursy, aby nauczyć sig relaksacji, pozbyć sig bólu głowy lub bezsenności, albo nauczyć się robić rzeczy, które w normalnej sytuacji wymagają ogromnego nakładu pracy lub


22



wysiłku woli, takich jak rzucenie palenia papierosów, utrata nadwagi, poprawa pamięci, efektywniejsze uczenie się itp. Otrzymują to, po co przychodzą, i wiele, wiele więcej.
Okazuje się nagle, że naszych pięć zmysłów, tzn. dotyk, smak, węch, słuch i wzrok, to tylko część zmysłów, z którymi przyszliśmy na świat. Odkrywamy obecność innych, nazwijmy je, sił czy zmysłów, które kiedyś dostępne były tylko dla wąskiej grupy ludzi, którzy
- aby je rozwinąć - niejednokrotnie przechodzili przez życie oddaleni od aktywnego świata. Zadaniem treningu Silvy jest obudzenie i wyćwiczenie tych dodatkowych zdolności.
Nadine Bertin, redaktor "Mademoiselle", opisuje w numerze pisma z marca 1972 roku, co właściwie znaczy owo przebudzenie:
"Nasza współczesna kultura wszechmogącej pigułki jest oczywiście w stanie dostarczyć nam proszków czy zastrzyków, zwiększających chwilowo percepcję naszego umysłu. Ja jednak sięgam do źródła. Kurs Kontroli Własnego Umysłu zwiększa tę percepcję w sposób naturalny. Uczy, JAK to robić. Już sama nazwa odzwierciedla fakt, że w odróżnieniu od pigułek, narkotyków czy hipnozy, to MY kontrolujemy NASZ


umysł przez CAf.Y czas. Poszerzanie zakresu naszej świadomości, zdobywanie wiedzy niekonwencjonalnymi metodami i pomaganie innym ludziom dzięki wykorzystywaniu właściwości umysłu ograniczone są jedynie naszymi wewnętrznymi oporami i przeświadczeniami, do których zostaliśmy przyzwyczajeni. Wreszcie przychodzi moment, gdy nabieramy przekonania, że właściwie nie ma rzeczy niemożliwych, i nagle używanie tych nowych właściwoś


ci umysłu staje się rzeczą najzupełniej naturalną. Słyszymy to od innych ludzi i staje się to również naszym udziałem."



Z



SPOTKANIE Z JOS?





Jos Silva urodził się w miasteczku o nazwie Laredo w Teksasie 11 sierpnia 1914 roku. Jego ojciec umarł, gdy Jos miał cztery lata. Matka wyszła wkrótce ponownie za mąż i Jos wraz ze starszą siostrą i młodszym bratem zamieszkał u babki. Dwa lata później stał się praktycznie żywicielem rodziny. Sprzedawał gazety, czyścił buty i wykonywał inne dorywcze prace. Wieczorami obserwował siostrę i brata przy odr


abianiu lekcji, od nich też nauczył się czytać i pisać. Do szkoły poszedł dopiero jako wykładowca.
Jego rozstanie z biedą rozpoczęło się, gdy czekał na swoją kolejkę u fryzjera i sięgnął po coś do czytania. Był to korespondencyjny kurs naprawy radia. Kiedy Jos poprosił fryzjera o pożyczenie pisma z lekcją, otrzymał odpowiedź: tak, proszę, ale odpłatnie i pod warunkiem zdania w jego imieniu korespondencyjnego egzaminu, którego tekst był podany na ostatniej stronie pisma. Każdego tygodnia Silva płacił fryz


jerowi dolara, czytał bieżącą lekcję i wypełniał stronę egzaminu, którą fryzjer następnie wysyłał pod swoim nazwiskiem.
W niedługim czasie w zakładzie fryzjerskim zawisł dyplom radiomechanika, a pigtnastoletni Jos zaczął ludziom naprawiać radia. Z biegiem czasu interes rozrósł się do takich rozmiarów, że stał się jednym z większych w okolicy i Silva był w stanie opłacić studia swojego rodzeństwa, odłożyć pieniądze na ślub oraz zdobyć pół miliona dolarów, które pozwoliły na finansowanie dwudziestoletnich b


adań. Doprowadziły one do stworzenia Me;ody Samokontroli Umysłu, znanej jako Metoda Silvy.


24



Decydujący wpływ na późniejszy rozwój zainteresowań młodeg Jos i na?kierunek jego późniejszych badań miał wojskowy psychi? tra. Jego zadaniem było przeprowadzenie wstępnych badań psychi? trycznych kandydatów do jednostki łączności w czasie drugiej wojn światowej.
- Czy moczysz się nocą w łóżku? - padło pierwsze pytanie. Jos aż zamurowało ze zdumienia.
- Czy podobają ci się kobiety? - Jos, który w tym czasie był ju; ojcem trojga dzieci i w planie miał jeszcze siedmioro, był przerażony
"Ten człowiek - myślał - na pewno wie dużo więcej na temat natun ludzkiej i ludzkiego umysłu, niż fryzjer z Laredo na temat radia. Dla czego więc zadaje takie dziwne pytania?"
Ten kłopotliwy moment był początkiem odysei, która człowiek? bez dyplomów i tytułów uniwersyteckich postawiła w rzędzie naj? bardziej nowatorskich umysłów naszych czasów. Jego pierwszymi nauczycielami były dzieła Freuda, Junga i Adlera.
Owe "niemądre" pytania nabrały wkrótce głębszego znaczenia i w niedługim czasie Jos był już w stanie zadawać własne... "Czy jesl możliwe - spekulował - by przy użyciu hipnozy wpłynąć pozytywnie na ludzką inteligencję, czyli zmienić wskaźnik IQ?"
W tamtych czasach uważano, iż wskaźnik inteligencji, czyli IQ, jest cechą wrodzoną, której nie można zmienić. Jak ktoś się głupim urodził, to takim już do końca życia musi pozostać. Jos nie był jednak o tym przekonany.
Jednakże pytanie to pozostało na razie bez odpowiedzi, bowiem Silva pilnie studiował zaawansowaną elektronikę, aby zostać instruktorem w korpusie łączności. Kiedy został wreszcie zwolniony z wojska, był bez żadnych oszczędności, gdyż te rozeszły się na utrzymanie rodziny podczas jego służby. Z majątkiem dwustu dolarów Jos rozpoczął od nowa rozbudowę swojego interesu. Aby przetrzymać ciężkie czas


y, zaczął również uczyć na pół etatu w szkole średniej w Laredo, gdzie jego zadaniem było również stworzenie pracowni elektronicznej.
Elektronika zaczęła kwitnąć pięć lat później, gdy na scenę weszła telewizja. Jos zrezygnował z kariery w szkole i skoncentrował się na elektronice. Jego przedsiębiorstwo ponownie stało się największą in


25



westycją tego typu w Laredo. Silva pracował codziennie do dziewiątej wieczorem, potem jadł kolację, pomagał żonie położyć dzieci do łóżka, a w końcu, kiedy wreszcie w domu zapanował spokój, studiował przez trzy godziny psychologię.
Szczególnie nurtowało go pytanie, które zadawał już sobie wcześniej: czy współczynnik inteligencji (IQ) i zdolności do nauki można podwyższyć przez jakąś formę treningu umysłowego. Dodatkowego bodźca dostarczały oceny niedostateczne na świadectwach szkolnych dzieci, informacje zaczerpnięte z książek i wykładów na temat hipnozy oraz posiadana przez niego wiedza elektroniczna.
Jos wiedział już wtedy, że mózg ludzki działa na zasadzie bardzo słabych impulsów elektrycznych. Czytał o doświadczeniach, które na początku tego stulecia doprowadziły do odkrycia tzw. częstotliwości alfa. Z elektroniki wiedział, że idealny obwód elektryczny powinien mieć jak najniższą oporność, gdyż pozwala to na maksymalne wykorzystanie energ elektrycznej. Czyżby mózg ludzki był w stanie prac


ować efektywniej, gdy obniży się jego impedancję (oporność pozorną)? Czy w ogóle można obniżyć oporność elektryczną mózgu?
Kiedy Jos zaczął stosować hipnozę na własnych dzieciach, aby uspokoić ich umysły, dokonał zakrawającego na paradoks odkrycia. Zauważył, iż mózg jest w stanie pracować intensywniej, kiedy jest mniej aktywny. Przy niższych częstotliwościach elektrycznych impulsów mózgowych umysły dzieci były w stanie przetworzyć więcej informacji. Najtrudniejszym problemem było utrzymanie umysłu w stanie pobudzenia i przy


tomności przy jednoczesnym obniżeniu częstotliwości impulsów do poziomu, który ludzie w normalnych warunkach osiągają jedynie podczas snu lub w stanach głębokiego rozmarzenia.
Dzięki zastosowaniu hipnozy Jos był w stanie zwiększyć zdolność dzieci do przyswajania większej ilości materiału. Trudności nastręczała niezależna interpretacja tego materiału i jego głębsze zrozumienie. Nie wystarczy przecież mieć głowę nabitą wiadomościami. Trzeba umieć je przetwarzać oraz z nich korzystać.
Jos wkrótce porzucił hipnozę i zaczął eksperymentować stosując różnego rodzaju ćwiczenia umysłowe, które miały na celu uspokojenie (zwolnienie częstotliwości fal mózgowych), a jednocześnie


26



utrzymanie umysłu w stanie wigkszej przytomności, niż to było możliwe przy zastosowaniu hipnozy. Ćwiczenia te miały również na celu polepszenie pamięci w połączeniu ze zdolnością interpretacji zapamiętanego materiału, co z kolei powinno prowadzić do podwyższenia współczynnika inteligencji. Ćwiczenia, z którymi eksperymentował Jos i które ostatecznie doprowadziły do stworzenia metody kontroli własneg


o umysłu, wymagały koncentracji przy pełnym rozluźnieniu mięśniowym oraz stosowania kontrolowanej wizualizacji. Okazało się, że osiągnięcie owych "głębszych poziomów koncentracji", czyli świadome zwolnienie częstotliwości fal mózgowych, wielokrotnie zwiększa jego zdolność przyswajania i przetwarzania materiału szkolnego w porównaniu do "normalnego" stanu umysłu, gdy pracuje on przy częstotliwościach beta


. Dowodem tego były otrzymywane przez dzieci Jos stopnie, które zaczęły się gwałtownie poprawiać w przeciągu trzech lat prowadzonych eksperymentów nad doskonaleniem techniki.
Był to pierwszy poważny sukces Jos na tym polu. Późniejsze badania naukowe, prowadzone na różnych uniwersytetach w Stanach Zjednoczonych (szczególnie przy użyciu "biofeedback"), potwierdziły jego spostrzeżenia. Był on jednak pierwszym, który dowiódł, że mózg ludzki jest w stanie funkcjonować z pełną świadomością przy zakresach częstotliwości fal mózgowych alfa i teta.
Wkrótce nastąpiło kolejne jeszcze bardziej zadziwiające odkrycie. Któregoś wieczoru Jos przepytywał z materiału szkolnego jedną ze swoich córek, gdy była w stanie rozluźnienia, czyli alfa. Kiedy odpowiadała najedno pytanie, Jos w myślach formułowałjuż następne. Była to dla nich normalna procedura i niczym na razie nie różniła się od dziesiątek poprzednich tego typu "posiedzeń". W pewnym momencie ru


tyna została jednak gwałtownie zmieniona. Córka nagle odpowiedziała na pytanie, które nie zostało jeszcze zadane. Potem na następne. I jeszcze na nastgpne. Czytała jego mys'li. .. !
Był to rok 1953, kiedy to dzigki pracom dra J.B. Rhine'a z Uniwersytetu Duke'a badania naukowe nad ESP* zaczgły być z oporami akceptowane jako przedmiot, którym mogą się parać poważni na


* ESP - Extra Sensory Perception - percepcja pozazmyslowa.


27



ukowcy. Jos opisał doświadczenie z córką w liście do dra Rhine'a. Otrzymał jednak bardzo chłodną odpowiedź. Według dra Rhine'a, córka Jos prawdopodobnie miała od urodzenia zdolności metapsychiczne, w związku z czym twierdzenie, iż je wyćwiczył, jest nonsensem. Zresztą, aby móc cokolwiek na ten temat powiedzieć, należało poddać dziewczynkę testom, zanim rozpoczęła trening.
W tym czasie również sąsiedzi zauważyli niezwykłe postępy w nauce dzieci Jos. W początkowej fazie eksperymentów ludzie bardzo podejrzliwie traktowali jego próby "z nieznanym". Podejrzewano, że może się to łączyć z czarną magią lub siłami nieczystymi, z którymi lepiej sig nie zadawać. Nie można było jednak ignorować sukcesu człowieka, który odważył się eksperymentować na własnych dzie


ciach. Padło pytanie, czy Jos chciałby pomóc również dzieciom sąsiadów.
Po niepowodzeniu z listem do dra Rhine'a Jos tego właśnie potrzebował. Gdyby był w stanie uzyskać w pracy z innymi dziećmi takie wyniki, jakie osiągnął z jednym dzieckiem, byłby to powtarzalny eksperyment, który każdy naukowiec musiałby uznać.
W przeciągu następnych dziesięciu lat trzydzieścioro dziewięcioro dzieci przeszło trening z Jos. Po każdym treningu Jos ulepszał swoje metody pracy uzyskując coraz lepsze wyniki. I tak, znów stał się pionierem: potrafił wyćwiczyć u innych zdolności percepcji pozazmysłowej, czego dowodem było trzydzieści dziewięć powtarzalnych eksperymentów.
W przeciągu kolejnych trzech lat Jos wypracował plan kursu, który z niewielkimi zmianami obowiązuje do dzisiaj. Kurs trwa od : 40 do 48 godzin. Może być prowadzony zarówno z dorosłymi, jalc ?' z dziećmi. Do tej pory przeprowadzonych zostało na całym świecie ? ponad pięćset tysięcy* "eksperymentów" z powtarzalnymi wynikami,'
, których żaden naukowiec nie jest w stanie zignorować.
Na owe długie lata badań i doskonalenia metod pozwalały do-. chody uzyskiwane z ciągle rozwijającej się działalności handlowej. związanej z elektroniką. W tym czasie nawet marzyć nie można bylo o dotacjach rządowych czy stypendiach uniwersyteckich na badania


* Dane z 1977 roku.


28



naukowe w dziedzinie tak odległej, jaką była wtedy parapsychologia. Obecnie badania te oraz rozwój samej metody finansowane są głównie przez organizację utworzoną przez Jos Silvę. Instruktoi-zy wykładają Metodę Silvy we wszystkich pięćdziesięciu stanach USA oraz w trzydziestu czterech krajach poza Stanami Zjednoczonymi.*
Pomimo sukcesów Jos nie stał się bożyszczem, "duchowym przywódcą" czy religijnym "guru" dla swoich naśladowców. Pozostał prostym człowiekiem o bezpretensjonalnym sposobie bycia. Mówi po angielsku, z miękkim, prawie zapomnianym meksykańsko-angielskim akcentem.
Na pytanie, na czym polega sukces, odpowiada przytaczając rzeczywiste historie. Oto niektóre z nich:
Bostońska gazeta "Herald American" zamieściła list od czytelniczki, w którym błaga ona o pomoc dla męża cierpiącego na migrenę. W następnym numerze ukazał się list od innego czytelnika z pros'bą o pomoc w podobnej sprawie.
Listy te przeczytała pewna lekarka z Bostonu i napisała do redakcji "Herald American", iż sama przez wiele lat cierpiała na ciężką migrenę, która całkowicie zniknęła po kursie Silvy. "Na kolejnym wykładzie sala była załadowana do granic możliwości" - pisze wykładowca z Bostonu.
Znany psychiatra polecał swoim pacjentom Metodę Silvy, gdyż pozwala ona na intuicyjny dostęp do informacji, których otrzymanie w niektórych wypadkach wymagałoby wieloletniej terap.
Grupa absolwentów kursu Silvy stworzyła nową firmę marketingową, która używając technik poznanych na kursie miała za zadanie wynalezienie nowych towarów i stworzenie dla nich rynku zbytu. Podczas trzech lat istnienia firma wprowadziła na rynek amerykański osiemnaście produktów. Specjalista od reklamy potrzebował przeciętnie około dwóch miesięcy na opracowanie kampan reklamowej. Po kursie Silvy podstawowe pomysły przychodzi


ły po dwudziestu minutach, a dopracowanie reszty trwało dwa tygodnie.
Czternastu członków drużyny baseballowej White Sox z Chicago zostało posłanych na kurs Metody Silvy. Każdy z nich poprawił tzw.


* Dane z 1977 roku.


29



"indywidualną przeciętną"*. U większości zawodników był to wzrost bardzo widoczny.
Pewien pan poradził swojej małżonce, aby wypróbowata Metodę Silvy, gdyż wszystkie dotychczasowe próby zgubienia zbędnych kilogramów okazały się bezskuteczne. Zgodziła się pod warunkiem, że pójdą na kurs razem. Ona bez stosowania specjalnej diety schudła o dziesięć kilogramów w przeciągu sześciu tygodni. On rzucil palenie.
Nauczyciel w jednej ze szkół farmacji uczył studentów stosowania technik Metody Silvy. "Ich stopnie ze wszystkich przedmiotów poprawiają się z dnia na dzień - pisze w swoim liście. - Studiowanie zajmuje im o wiele mniej czasu i są znacznie bardziej zrelaksowani (...). Każdy potrafi posługiwać się wyobraźnią. Ja udowodnitem im tylko, źe wyobraźnia jest konkretna i że obecna jest w niej postać rzeczywistości, którą mo


gą wykorzystywać".
Wprawdzie Jos uśmiecha się chętnie, zawsze poważnieje, gdy ktoś mówi mu: "zmienił Pan całe moje życie!"
- To nie ja to życie zmieniłem - pada odpowiedź. - To ty sam(a) zrobiłeś(aś) stosując kontrolę swojego umysłu.
W następnych rozdziałach Jos osobiście przedstawi, w jaki sposób posługiwać się umysłem, aby przemienić swoje życie.





* "Indywidualna przeciętna" w basseballu oznacza stosunek udanych prób odbicia piłki basseballowej przez zawodnika do prób nieudanych w przeciągu jed- nego sezonu.



3



W JAKI SPOSÓB MEDYT'OWAĆ




(Rozdział ten oraz następne, aż do sze,snastego, napisane przez Jos Silvę, ZalicZa się być może do najważniej.szych, jakie kiedykolwiek czytałeś. Jos będzie nauczał w nich podstawowych elementów kursu Samokontroli Umy,słu. Aby w pełni skorzystać z tych rozdziałów, upewnij się, czy dobrze pamiętasZ, w jaki spo.sób je czytać. Informacje na ten temat znajdziesz we wstępie.)
Pomogę ci nauczyć się medytacji. Umiejętność ta pozwoli ci na penetrację rejonów mózgu, które kontrolują wyobraźnię, a pełne uruchomienie wyobraźni pozwoli następnie na efektywniejsze rozwiązywanie problemńw, z którymi borykasz się w codziennym życiu. Obecnie skupimy sig jednak na medytacji. Pora na rozwiązywanie problemów przyjdzie później.
Ponieważ twoja nauka odbywać się będzie bez pomocy doświadczonego wykładowcy, zmuszony jestem przedstawić nieco inny i o wiele wolniejszy sposób treningu niż podczas kursów. Nie będziesz miał z nim żadnych trudności.
Nawet jes`li przerwiesz kurs po nauczeniu się medytacji, i tak będziesz w stanie lepiej rozwiązywać problemy. W medytacji dzieje sig coś pięknego; i to piękno, które odnajdujesz, niesie uspokojenie. Im więcej medytujesz, tym głębiej w siebie wchodzisz, nawiązujesz silniejszy kontakt ze swoim wnętrzem, tak głęboki, że nic nie jest w stanie go zakłócić.
Skorzysta również całe twoje ciało. Najpierw zauważysz, że w czasie medytacji znikają twoje zmartwienia oraz poczucie winy.


31



Piękno medytacji w alfa polega między innymi na tym, że nie jesteś w stanie zabrać tam negatywnych uczuć gniewu czy poczucia winy. Jeśli któreś z tych uczuć wtargną w ten stan, medytacja zostanie po prostu przerwana. Z czasem owe uczucia będą pozostawały z dala coraz dłużej i dłużej, aż któregoś dnia w ogóle nie powrócą. Będzie to znaczyło, że aktywne impulsy umysłowe prowadzące do choroby na


szego ciała zostały zneutralizowane.
Ciało człowieka zostało stworzone do zdrowia. Posiada wrodzony system samoregulacji i samogojenia. Mechanizmy te mogą być blokowane przez umysły niewytrenowane w kontrolowaniu siebie. Medytacja jest pierwszym krokiem w kierunku takiej kontroli. Sama z siebie uczyni wiele dla uwolnienia uzdrawiających mocy ciała i zwrócenia mu energ, trwonionej kiedyś na napięcie*.
Oto co należy zrobić, aby osiągnąć stan medytacji, czyli stan alfa: Gdy się obudzisz rano, skorzystaj w razie potrzeby z ubikacji i powróć do łóżka. Nastaw budzik na piętnaście minut, na wypadek gdybyś zasnął w czasie wykonywania ćwiczeń. Zamknij oczy i pod powiekami "spójrz" w górę, tak aby gałki oczne znalazły się mniej więcej pod kątem 20 stopni. Z przyczyn nie bardzo jeszcze wiadomych, ta pozycja gaĆJ



łek ocznych powoduje zwiększenie częstotliwości alfa w mózgu.
Teraz powoli, w odstępach mniej więcej dwusekundowych, zacznij liczyć od 100 do 1. Staraj się skupić całą uwagę na liczeniu. Jeżeli ci się to uda, osiągniesz alfa już za pierwszym razem.
Po pierwszym ćwiczeniu rozluźniającym podczas kursu reakcje słuchaczy są bardzo zróżnicowane. Od "To było zachwycające" do
"Nie czułem (czułam) zupełnie nic". Różnica nie polega jednak na tym, co się ze słuchaczami dzieje podczas samego ćwiczenia, lecz przede wszystkim jak często mieli poprzednio okazję doświadczać stanów, przy których częstotliwość fal mózgowych jest znacznie zwolniona, a świadomość jeszcze zachowana. Stany te są w mniejszym lub większym stopniu udziałem każdego z nas. Doświadczamy ich każdego ranka po


przebudzeniu i każdego wieczora przed zaśnięciem. Aby przebudzić się ze snu, podczas którego w większości


* Doktadniejsze uwagi na ten temat znajdują się w następnych rozdziałach.


32



? vypadków dominuje częstotliwość typu teta, musimy przejść przez ?tlfa, w którym wielu z nas pozostaje poprzez cały czas rutynowych zajęć poranka.
Jeżeli więc odczuwasz, że podczas tego pierwszego ćwiczenia ?iewiele się właściwie działo, znaczy to po prostu, że - nie zdając sobie z tego sprawy - wiele już razy twoja świadomość była utrzymywana w alfa. W takim wypadku należy się po prostu dalej rozluźnić i nie martwiąc się o wynik kontynuować ćwiczenia.
Nawet jeśli potrafiłeś już w czasie pierwszej koncentracji wprowadzić sig w stan alfa, powinieneś przejść przez siedem tygodni regul amych ćwiczeń aby dotrzeć do niższych poziomów alfa, a potem teta.
Pierwsze ćwiczenie, czyli liczenie wstecz od stu do jednego, należy przerabiać codziennie rano przez dziesięć dni. Przez nastgpne dziesięć dni licząc od pigćdziesięciu do jednego, potem od dwudziestu pięciu do jednego, od dziesięciu do jednego, aż wreszcie przez ostatnie dziesięć dni od pięciu do jednego.
Aby zapobiec spontanicznemu przejściu w stan beta, każde ćwiczenie należy zakończyć mówiąc do siebie w myślach:
"Za chwilę policzg od jednego do pięciu, otworzę oczy i bgdg całkowicie przebudzony (przebudzona), w stanie doskonałego samopoczucia... jeden... dwa... trzy... za chwilg otworzę oczy... cztery... pięć, mam oczy otwarte, czuję się doskonale, czuję sig znacznie lepiej niż

"

W ten sposób ustanowione zostały dwa podstawowe mechanizmy. ? Pierwszy - wprowadzenie sig w poziom alfa, oraz drugi - wychodze?ie z tego poziomu. Gdyby ktoś zdecydował się na stosowanie lub ?vyEwiczenie innego sposobu wchodzenia w alfa, jest to oczywiście ?nożliwe, jednak wymagałoby to przejścia przez podany rygor trenin,?gu od początku, co w praktyce jest niezbyt sensowne.
W momencie, gdy rano będziesz w stanie osiągnąć pogłębiony stan alfa za pomocą liczenia od pięciu do jednego, będziesz również w stanie osiągnąć ten stan w podobny sposób o każdej innej porze dnia. Do tego potrzebne będzie jednak nieco wigcej czasu - od 10 do IS minut, gdyż w tym wypadku bgdziesz przechodzić ze stanu beta, nie korzystając już z porannej "półdrzemki" i jej naturalnych wolniejszych częstotliwośdĆJ



ci.


3 - s?,?ooo-ola.. 33



Wykonując ćwiczenie w czasie dnia, należy usiąść w wygodnym fotelu lub na brzegu łóżka, tak aby obydwie stopy opierały się płasko na podłodze, a ręce mogły swobodnie spocząć na udach. Ci, którzy są zaznajomieni i wprawieni w ćwiczeniach jogi, mogą usiąść na podłodze w pozycji lotosu. Głowa nie powinna być zwieszona, lecz ustawiona w pozycji zapewniającej równowagę. Następnie koncentru


j się na poszczególnych częściach ciała, aby świadomie je rozluźnić. Zacznij od lewej stopy, potem lewej nogi, prawej stopy, prawej nogi i tak dalej, aż dotrzesz do szyi, twarzy, oczu i mięśni pokrywających czaszkę. Wykonując to ćwiczenie po raz pierwszy będziesz zdumiony, ile w twoich mięśniach zgromadziło się niepotrzebnego napięcia.
Teraz wybierz dowolny punkt na suficie lub na przeciwległej ścianie, około 45 stopni nad poziomem oczu. Wpatruj się w ten punkt, ai poczujesz, że twoje powieki robią się coraz cięższe. Pozwól im się zamknąć i rozpocznij odliczanie od pięćdziesięciu do jednego. Postępuj tak przez 10 dni, a następnie licz od 10 do 1 przez 10 dni, wreszcie od 5 do I. Ponieważ ćwiczenie to może być wykonywane o każdej porze dnia, nie ty


lko rano, dobrze jest wypracować sobie pewną rutynę i wykonywać je przez około piętnaście minut dwa lub trzy razy dziennie.
W tym momencie nasuwa się pytanie, co robić, gdy osiągniemy stan alfa? O czym myśleć?
Od początku należy ćwiczyć wizualizację. Jest to zasadnicza koncepcja samokontroli. Im lepiej i dokładniej potrafisz wykorzystać obrazy myślowe, tym głębsze i mocniejsze będą przeżycia podczas przerabiania kolejnych ćwiczeń.
Pierwszym krokiem jest stworzenie w wyobraźni instrumentu, który ułatwi ci wizualizację. Tym instrumentem będzie tzw. ekran wyobraźni. Powinien być szeroki, taki jak w kinie, nie zapełniając jednak całej wewnętrznej wizji. Ekran ten należy sobie wyobrazić w odległości około dwóch metrów, a nie tuż przed powiekami. Na tym ekranie będziesz wymyślał wszystko, na czym postanowisz się koncentrować. Później st


osować go będziemy również w innych celach.
Pierwszym z przedmiotów wyświetlanych na naszym ekranie powinna być jakaś prosta i dobrze nam znana rzecz, na przykład pomarańcza lub jabłko. Za każdym razem po osiągnięciu stanu alfa,


34



pozostawaj z jednym obrazem. Bgdziesz go mógł zmienić podczas następnej sesji. Koncentracja powinna polegać na stworzeniu obrazu z jak największą dokładnością - w trzech wymiarach, w kolorze, ze wszystkimi szczegółami. Obraz powinien zdominować całą uwagę. Nie myśl o niczym innym.
Istnieje powiedzenie, że umysł ludzki jest jak pijana małpa, która skacze bez ładu i składu z jednego drzewa na drugie. Zdumiewające jest, jak mało czasami mamy kontroli nad własnymi myślami i własnym umysłem. Mimo że często tak dobrze potrafi nam służyć, kiedy indziej działa zdradziecko za naszymi plecami, wywołując ból głowy, wysypkę, a na koniec wrzód żołądka. Mózg posiada zbyt wielką moc,


by pozostawać bez kontroli. Kiedy nauczymy sig używać swojego umysłu do trenowania go, o czym niedługo przekonasz się sam, bgdzie w stanie dokonywać zadziwiających rzeczy.
Tymczasem jednak musisz cierpliwie wykonywać pierwsze ćwiczenia, mające na celu świadome zwolnienie częstotliwości fal mózgowych i wprowadzenie umysłu w stan alfa oraz zmuszenie go do koncentracji na wybranym przedmiocie, jak również wyobrażanie sobie tego przedmiotu z coraz wigkszą dokładnością i precyzją. Początkowo, gdy podczas wykonywania ćwiczeń inne myśli będą przychodziły do głowy, należy być wyro


zumiałym i cierpliwym. Myśli takie należy po prostu spokojnie ignorować i odsuwać, po czym powrócić do obrazu na ekranie. Napięcie lub irytacja spowoduje natychmiastowy wzrost częstotliwości fal mózgowych w kierunku beta.
Taki oto stan koncentracji, nazywany medytacją, jest szeroko praktykowany na całym świecie. Jeżeli bgdziesz ćwiczyć tylko to, nic więcej, osiągniesz stan, który William Wordsworth nazywa stanem szczęśliwej ciszy umysłu, głębokiego, trwałego wewnętrznego spokoju. Jest to bardzo ciekawe i niezwykłe przeżycie, w którym głębsze zakamarki umysłu stają się nagle dostgpne dla naszej świadomości. Po pewnym czasi


e zaczynamy jednak traktować to jako rzecz naturalną, oczywistą. Podniecenie mija. W takim momencie wielu ludzi zaprzestaje ćwiczeń. Zapominają po prostu, że nie jest to "wycieczka turystyczna", lecz pierwszy etap podróży, która może okazać się oajważniejszą wędrówką życia.



4




MEDVTACJA DlfNAMICZNA





Istnieje kilka sposobów osiągnięcia stanu biernej medytacji, która opisana została w poprzednim rozdziale (i której, mam nadzieję, doświadczysz osobiście już w niedługim czasie). Zamiast koncentrowania się na stworzonym przez wyobraźnię przedmiocie, można skoncentrować się na dźwięku, takim jak "OM", "RAZ" czy
"AMEN", wypowiadanym głośno lub w myśli. Można skoncentrować się na rytmie własnego oddechu. Można również skupiać się na centrum energ w naszym ciele lub na rytmicznym dźwięku bębnów i tańcu do tego rytmu. Nasza koncentracja może się skupić na monotonnych psalmach gregoriańskich; podczas słuchania ich możemy jednocześnie wpatrywać się w znajomy rytuał ceremon religijnych. Wszystkie te spos


oby lub ich kombinacje będą w stanie wprowadzić nasz umysł w stan spokojnej, biernej medytacji.
Osobiście jednak do osiągnięcia stanu medytacji wolę liczenie wspak. Przede wszystkim wymaga ono pewnej koncentracji, którajest kluczem do sukcesu. Poza tym kiedy kilka razy uda nam się osiągnąć ten stan za pomocą liczenia, metoda ta stanie się automatyczna, gdyż w podświadomości skojarzy się z końcowym efektem.
Każde zakończone sukcesem ćwiczenie staje się swoistym "punktem odniesienia" - powracamy do niego świadomie lub nieświadomie, inspiruje nas do dalszych poszukiwań.
Osiągnięcie stanu medytacji nie powinno być celem samym w sobie. Jest to oczywiście piękne i uspokajające uczucie, które ma pozytywny wpływ na stan naszego zdrowia, są to jednak bardzo skromne


36



osiągnięcia w porównaniu z dalszymi możliwościami. Wychodź poza medytację bierną, ćwicz umysł w kierunku zorganizowanej, dynamicznej aktywności, do której, według mnie, został on przeznaczony, a osiągnięte rezultaty zadziwią cię.
Mówię o tym teraz, gdyż jest to moment, kiedy bgdziemy musieli wyjść poza technikg biernej medytacji, o której przed chwilą wspomnieliśmy, i zacząć wykorzystywać medytację dynamiczną do rozwiązywania problemów. Zaraz przekonasz się, dlaczego tak ważne było koncentrowanie się na obrazie jabłka czy jakiegokolwiek innego przedmiotu na ekranie umysłowym.
Przed rozpoczęciem ćwiczenia pomyśl o czymś przyjemnym, o czymś, co się zdarzyło niedawno, dziś lub wczoraj, nawet jeśli było to 2darzenie bardzo mało znaczące. Przypomnij je sobie w skrócie, a następnie wprowadź się w stan głębokiego rozluźnienia (alfa) i wyświetl całe to zdarzenie na ekranie swojej wyobraźni. Jakie wiążą się z nim obrazy? Jakie zapachy? Jakie dźwięki? Jakie były nasze odczu


cia? Będziesz zaskoczony różnicą pomiędzy twoim wspomnieniem zdarzenia w stanie beta a jego postacią w stanie alfa. Różnica jest niemal tak wielka jak między powiedzeniem "pływam" a rzeczywistym pływaniem.
Jakie wartości ma to ćwiczenie? Po pierwsze, jest to kolejny krok do znacznie większych osiągnięć, a po drugie, jest ono samo w sobie użyteczne. Oto jak możemy je praktycznie wykorzystać.
Pomyśleć o jakimś drobiazgu, na przykład o kluczykach do samochodu lub innej rzeczy, której odnalezienie wymaga nieco wysiłku. Czy kluczyki są w kieszeni płaszcza, na biurku, czy też zostały w drzwiach samochodu? Jeżeli nie jesteś pewien, wprowadź sig w stan alfa i cofnij w myślach do momentu, gdy ostatni raz miałeś je w ręku, by jeszcze raz "przeżyć" ten moment. Następnie posuwaj się powoli w czasie; jeżeli klucze są


tam, gdzie zostały przez ciebie pozostawione, z łatwością powinieneś je odnaleźć. (Inny problem, bardziej skomplikowany i wymagający zastosowania wysublimowanej techniki, zaistnieje w wypadku, kiedy ktoś je stamtąd zabrał.)
Wyobraź sobie studenta, który pamigta, że wyznaczono mu egzamin na środę, ale nie jest pewien, czy ma to być najbliższa środa, czy tei następna. W stanie alfa może rozwiązać tę zagadkę sam.


37



Są to typowe, małe problemy codziennego życia, które mogą być rozwiązywane za pomocą tej prostej techniki medytacyjnej.
Teraz przyszedł czas na wykonanie gigantycznego skoku. Powiążemy ze sobą dwa zdarzenia. Prawdziwe zdarzenie i zdarzenie pożądane, ale jedynie wyobrażone - po czym przekonamy się, co stanie się ze zdarzeniem wyobrażonym. Jeżeli zastosujemy kilka bardzo prostych zasad, zdarzenie wyobrażone stanie się zdarzeniem rzeczywistym.
Prawo pierwsze:
Trzeba pragnąć, aby zdarzenie wyobrażone stało się faktem. Zyczenie takie, jak: "chciałbym, aby pierwsza osoba, którą spotkam na ulicy, wycierała sobie nos", jest tak trywialne i bezużyteczne, że nasz umysł go po prostu nie przyjmie. Zyczenia tego typu mają bardzo małe szanse na realizację. O wiele większe szanse mają jednak życzenia takie, jak: "mój dyrektor będzie dzisiaj dla mnie o wiele przyjemniejszy", "klient będz


ie bardziej skłonny kupić oferowany towar" lub "zadanie lub czynność, która normalnie jest bardzo nudna, tym razem sprawi mi dużo satysfakcji". Cele tego typu prawdopodobnie będą w stanie wywołać w nas wystarczającą motywację.
Prawo drugie:
Należy wierzyć, że dane zdarzenie może mieć miejsce. Jeżeli wiemy, że nasz klient ma magazyn załadowany towarem, który chcemy mu sprzedać, trudno nam będzie wzbudzić w sobie przekonanie, że taka transakcja jest możliwa. Jeżeli zaś nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że zdarzenie, którego pragniemy, może rzeczywiście dojść do skutku, umysł będzie pracował przeciwko nam.
Prawo trzecie:
Trzeba oczekiwać, że dane zdarzenie nastąpi. Jest to subtelna zasada. Dwie pierwsze są proste i pasywne. Trzecia wymaga działania, dynamiki. Można pragnąć czegoś i wierzyć, że jest to możliwe, a mimo to nie oczekiwać, że zdarzenie takie nastąpi. Można na przykład pragnąć, aby dyrektor był miły jutro przez cały dzień, i wierzyć, że jest to możliwe, a mimo to, na podstawie poprzednich doświadczeń


, nie bardzo oczekiwać takiego obrotu sprawy. W tej właśnie sytuacji, o czym za chwilę się przekonamy, wkraczają na scenę Samokontrola Umysłu i skuteczna wizualizacja.


38



Prawo czwarte:
Nie może,sz stworzyć problemu. Nie dlatego, że ci nie wolno; po prostu jest to niemożliwe. To podstawowe, nadrzgdne prawo. "Czy nie byłoby wspaniale, gdybym umiał spowodować, aby dyrektor zrobił z siebie takiego barana, że wyleją go z pracy, a ja przejmę jego stanowisko?" Gdy jesteś w stanie dynamicznej medytacji alfa, masz również bezpośredni kontakt z Wyższą Inteligencją, a z punktu widzenia tejże Inteligencji zaszkodzenie dy


rektorowi nie byłoby dobrym pomysłem. Można oczywiście dyrektorowi podłożyć świnię i spowodować jego usunięcie z pracy, będzie to jednak wyłącznie sprawa twoja i poziomu beta. W alfa działania tego typu po prostu nie wyjdą.

Jeżeli w stanie medytacji ktoś bgdzie usiłował dostroić się do takiego rodzaju inteligencji, która miała by mu pomóc w czynieniu krzywdy lub zła, jego wysiłki będą tak bezowocne, jak bezowocne jest usiłowanie dostrojenia radia do stacji, która nie istnieje.
Prawdopodobnie wielu z was zarzuci mi w tym miejscu przesadny optymizm. Tysiące ludzi uśmiechało się pobłażająco, gdy wyjaśniałem absolutną niemożność czynienia krzywdy w alfa, dopóki sami się o tym nie przekonali. Na naszej planecie roi sig od nieszczęść i homo sapiens ma w tym swój niekwestionowany wkład. Wszystko to dzieje się w stanie beta, nie w alfa, nie w teta i prawdopodobnie nie w delta. Dowiodły tego moje doty


chczasowe badania.
Nigdy nie byłem zwolennikiem straty czasu, lecz jeżeli ktoś z was chce to sobie na własną rgkę udowodnić, to proszę wprowadzić się w stan rozluźnienia (alfa) i spróbować wywołać u kogoś ból głowy. Jeżeli wyobrazicie sobie ten "przypadek" z wystarczającą, potrzebną do osiągnięcia czegokolwiek wyrazistością, zdarzyć mogą się dwie następujące rzeczy: ból głowy pojawi się u wa


s, a nie u osoby upatrconej na "ofiarę" oraz/lub wyjdziecie ze stanu alfa.
Przykład ten nie daje oczywiście odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące dobrych i złych właściwości naszego umysłu. Powrócimy do tej sprawy później. Na razie wybierz zdarzenie, które stanowi rozwiązanie jakiegoś problemu, a które jest przez ciebie pożądane i, twoim zdaniem, możliwe do zaistnienia. Ćwiczenie opisane poniżej


39



pomoże spełnić trzecie prawo - oczekiwanie, że planowane zdarzenie' nastąpi.
Oto co należy zrobić:
Wybierz prawdziwy, nie rozwiązany jeszcze problem, który masz przed sobą. Dla ilustracji tego przykładu powiedzmy, że twój szef był przez ostatni miesiąc w wyjątkowo złym humorze, co stanowi poważny problem emocjonalny dla całego zakładu. Po osiągnięciu stanu alfa musisz teraz przejść przez następujące trzy etapy:
Krok pierwszy:
Na ekranie wyobraźni dokładnie odtwórz ostatnie wydarzenie, które wiąże się z problemem. Przeżyj je przez chwilę powtórnie.
Krok drugi:
Łagodnie przesuń teraz całą scenę na prawo od ekranu i wpro- : wadź na ekran inną sceng, tę, którą chcesz, aby nastąpiła jutro. W sce- ? nie tej sam szef i całe jego otoczenie jest w znakomitym humorze. ? Docierają do nich dobre wiadomości. Jeżeli znasz problem, z którym' borykał sig szef, wyobraź sobie jego rozwiązanie tak wyraźnie, jak'? poprzednio wyobrażałeś sobie sam problem.
Krok trzeci:
Przesuń teraz całą scenę na prawo od twojego ekranu i z lewej strony wprowadź na ekran inną scenę. Tym razem wyobraź sobie szefa w doskonałym nastroju, szczęśliwego, miłego i uprzejmego dla wszystkich. Tak jak poprzednio, scena ta powinna być jak najwyrazistsza, jak gdyby zdarzenia te rzeczywiście wokół ciebie się rozgrywały. Pozostań przez chwilę z tą sceną. W pełni ją odczuj.

Teraz, przy odliczaniu od I do 5, będziesz całkowicie rozluźniony i poczujesz się znacznie lepiej niż poprzednio... Możesz być pewny, że wprawiłeś w ruch siły, które będą działały na rzecz spowodowania pożądanego zdarzenia.
Czy stosując te trzy etapy, zaplanowane zdarzenie zawsze i nieodwołalnie dojdzie do skutku? Nie.
Niemniej jednak jeżeli bgdziecie powtarzali te ćwiczenia, zaczniecie zauważać pewne prawidłowości. Najpierw zadziała jedna z waszych wcześniejszych medytacyjnych sesji rozwiązywania problemów. Kto może jednak zapewnić, że to nie przypadek? W końcu


40



zdarzenie, które wybraliście, musiało być wystarczająco prawdopodobne, abyście mogli uwierzyć, że może rzeczywiście zaistnieć. Potem jednak pojawi się drugi podobny "przypadek", a za nim trzeci.
"Przypadki" te nagle zaczną się mnożyć. Zaniechacie ćwiczeń, będzie ich znacznie mniej. Kiedy do nich wrócicie - "przypadki" znowu się pojawią.
Później, gdy wzrosną wasze umiejętności, zauważycie, że jesteście w stanie wierzyć w zaistnienie zdarzeń coraz mniej prawdopodobnych. Z upływem czasu i w miarę stosowania praktyki rezultaty waszych medytacji będą was coraz bardziej zdumiewać.
Pracując nad problemem, najlepiej jest rozpoczynać medytację od ponownego przeżycia w wyobraźni waszego dotychczasowego największego sukcesu. Jeżeli z czasem zdarzy się coś, co uznacie za jeszcze większy sukces, od tej pory używajcie go jako punktu odniesienia. Stosując wyrażenie, które w słownictwie Samokontroli Umysłu ma dla nas wszystkich specjalnie głęboką symbolikę, będzie" cie "coraz lepsi.
Tim Masters, student a jednocześnie taksówkarz z Fort Lee w stanie New Jersey, postanowił medytować w czasie oczekiwania na klientów. Gdy interes szedł słabo, Tim zaczął wyobrażać sobie na swoim ekranie obładowanego walizkami klienta, który chce jechać na lotnisko Kennedy'ego w Nowym Jorku. Oto jak opisał potem swoje doświadczenia:
"Przez pierwszych kilka razy, kiedy próbowałem, nic się nie dzialo. A potem nagle stało się - podszedł facet z walizkami i kazał się wieźć na lotnisko. Następnym razem "wyświetliłem" sobie tego gościa na moim ekranie. Wczułem się w sytuację, gdy sprawy rozwijają się takjak trzeba i zjawił się następny klient na lotnisko. To rzeczywiście działa! To tak jak gdybym wygrał stolik, który się sam nakrywa."



Na pewno nasuwa się wam pytanie, dlaczego przesuwamy sceny na ekranie umysłowym z lewej strony na prawą. Wprawdzie bardziej szczegółowo poruszę ten problem w dalszych rozdziałach, ale zanim przejdziemy do następnego ćwiczenia, chciałbym to zagadnienie krótko skomentować.
Z moich eksperymentów wynika, że na głębszych poziomach czas doświadczany jest przez nasz umysł jako ruch ze strony lewej do pra


41



wej. Innymi słowy, przyszłość postrzegamy w lewo od siebie, a prze- szłość - w prawo. Jest to niezmiernie intrygujący temat, lecz zanim poruszymy go szerzej, musimy omówić pewne inne zagadnienia.



5




POPRAWA PAMIĘCI




Techniki poprawy pamigci, nauczane podczas kursów Metody, byłyby w stanie zminimalizować konieczność używania książek telefonicznych oraz zaszokować naszych znajomych i przyjaciół. Niemniej jednak ilekroć muszg do kogoś zadzwonić, sprawdzam numer w notesie. Być może niektórzy absolwenci naszych kursów stosują nasze techniki do zapamiętywania numerów telefonicznych, jednak jak wspomniałem w poprzednim rozdziale, dla urze


czywistnienia dążeń niezwykle ważna jest wewnętrzna motywacja, zaś moja motywacja do zapamiętywania numerów telefonicznych nie jest imponująca. Prawdopodobnie byłaby znacznie silniejsza, gdybym musiał maszerować z jednego końca miasta na drugi za każdym razem, gdy mam sprawdzić numer telefonu.
Używanie technik Samokontroli Umysłu do celów trywialnych nie jest wskazane ze wzglgdu na wymagane współdziałania, pragnienia i oczekiwania. Ilu z nas jednak posiada tak sprawną pamięć, jakiej byśmy sobie życzyli? Być może po wykonaniu ćwiczeń opisanych w poprzednich rozdziałach wasza pamięć zaczgła się już niespodziewanie poprawiać. Zdobywane przez was umiejętności wizualizacji i odtwarzania zdarzeń z przes


złości mają reperkusje w stanie beta, dlatego też wasz umysł prawdopodobnie już w tej chwili zaczął rozszerzać zakres działania, bez specjalnego wysiłku i treningu z waszej strony. Zawsze istnieją jednak możliwości dalszego doskonalenia.
W czasie kursów stosujemy specjalne ćwiczenia wizualizacji w celu poprawy funkcji pamięciowych. Podczas takich ćwiczeń wy

43



kładowca pisze na tablicy numery od 1 do 30, a uczestnicy kolejno podają nazwy różnych przedmiotów, na przykład: bałwan ze śniegu, łyżwy, kolczyki, co tylko nasunie sig na myśl. Wykładowca zapisuje nazwy tych przedmiotów przy każdym numerze, po czym odwraca się tyłem do tablicy i recytuje z pamięci całą listg. Uczestnicy mogą spytać o dowolne hasło z tej listy, a wykładowca jest w stanie podać im numer, pod kt


órym ono występuje.
Nie jest to sztuczką, lecz lekcją wizualizacji. Wykładowca wcześniej już przyporządkował każdej liczbie jakieś słowo, a stąd każda liczba wywołuje wizualny obraz związanego z nią znaczenia. Obrazy te nazywamy zakładkami pamigci. Kiedy uczestnicy podają przedmiot, wykładowca łączy go w pewien znaczący i nietypowy sposób z obrazem, jaki kojarzy z daną liczbą. Przyjmijmy, że zakładką dla numeru 10 jest


"taras". Jeżeli uczestnik poda jako wyraz numer dziesięć "bałwana ze śniegu", wykładowca może wyobrazić sobie bałwana opalającego się na pigknym tarasie. Jest to bardzo prosty zabieg dla umysłu wprawionego w wizualizacji.
Uczestnicy zaczynają naukę "zakładek" w stanie alfa słuchając, jak wykładowca powoli powtarza słowa, które należy zapamiętać. Kiedy następnie uczestnicy uczą się ich w stanie beta, praca jest łatwiejsza, gdyż słowa wydają się znajome.
Ponieważ nauka zakładek zajgłaby zbyt dużo miejsca w książce, zmuszony jestem je opuścić. Już w tej chwili jednak dysponujesz niezwykle efektywnym sposobem poprawy zarówno pamięci, jak i wizualizacji. Jest nim ekran wyobraźni.
Każda informacja, która wydaje się zapomniana, kojarzy się przecież z jakimś wydarzeniem. Jeśli jest to np. imię - wydarzeniem będzie moment, kiedyśmy to imię usłyszeli lub przeczytali. Kiedy już umiemy posługiwać się ekranem wyobraźni, trzeba po prostu wyświetlić na nim wydarzenia z przeszłości otaczające informację, którą uważamy za zapomnianą, a informacja ta się odnajdzie.
Użyłem wyrażenia "informacja uważana za zapomnianą", ponieważ w rzeczywistości była ona przez cały czas zakodowana w naszej pamięci. Jedynie w danym momencie nie byliśmy w stanie przywołać jej do sfery świadomości, czyli spowodować jej przypomnienia. Różnica ta jest bardzo istotna. W USA cały mechanizm reklam oparty jest


44



na owej subtelnej różnicy między pamiętaniem a przypominaniem. Programy telewizyjne zalewają nas potokami reklam tak licznych i krótkich, że gdyby ktoś poprosił nas o wyliczenie kilku, które widzieliśmy w ostatnim tygodniu, prawdopodobnie nie bylibyśmy w stanie opowiedzieć więcej niż trzy lub cztery.
Reklamy te stwarzają popyt na propagowane produkty, ponieważ zapadają w naszą pamięć poniżej granicy świadomości. Badania sugerują, iż najprawdopodobniej nigdy niczego tak naprawdę nie zapominamy. Nasz mózg zachowuje obrazy nawet najbardziej trywialnych zdaczeń. Im ważniejsze zaś jest dla nas zdarzenie, tym wyraźniejszy jego obraz i tym łatwiej je potem sobie przypomnieć.
Elektroda lekko dotykająca odsłonięty w czasie operacji mózg jest w stanie spowodować przypomnienie najdrobniejszych szczegółów dawno "zapomnianych" zdarzeń. Przypomnienie jest tak dokładne, że
"słyszy się" dźwięki, "czuje" zapachy i w pełni doświadcza obrazów towarzyszących temu zdarzeniu. W tym wypadku wpływ wywierany jest jednak oczywiście na mózg, nie na umysł, i chociaż obrazy ofiarowywane świadomości pacjenta przez jego mózg mogą być ogromnie realistyczne, bgdzie on wiedział - coś mówi mu - że nie przeżył ich naprawdę. Dzieje się tak za sprawą umysłu - naszego wszystkowiedzące


go przewodnika, którego nigdy nie dosięgnie żadna elektroda. Umysł, w odróżnieniu od nosa czy ręki, nie istnieje w konkretnym miejscu ani przestrzeni.
Wracając do sprawy pamięci. Tysiące kilometrów od miejsca, w którym teraz siedzisz, spada liść z drzewa. Oczywiście nie będziesz tego zdarzenia pamiętał, ponieważ ani go nie doświadczyłeś, ani nie ma ono dla ciebie żadnej wagi. A jednak nasz mózg notuje o wiele wigcej, niż nam się wydaje.
Podczas lektury tej książki doświadczasz tysięcy różnych wrażeń, których przy obecnym poziomie koncentracji sobie nie uświadamiasz. Są to dźwięki, zapachy, obrazy na skrajach widoczności, może uczucie uciskania butów czy krzesła, temperatura w pokoju - wyliczać można by bez końca. Jesteśmy świadomi tych wrażeń, ale nie uświadamiamy sobie tej świadomości. Brzmi to jak wewnętrzna sprzecznośćŚĆJ



, jednak postaram się wyjaśnić to stwierdzenie, posługując się przypadkiem pewnej kobiety poddanej ogólnej narkozie.


45



Kobieta ta w okresie ciąży nawiązała bardzo dobry kontakt ze swoim ginekologiem. Zawiązała się między nimi przyjaźń i zaufanie. Kiedy przyszedł czas porodu, kobieta poddała sig ogólnej narkozie i urodziła ładne, zdrowe dziecko. Jednakże gdy po porodzie lekarz odwiedził ją w sali szpitalnej, kobieta przyjęła go bardzo chłodno, wrgcz wrogo. Ani lekarz, ani pacjentka nie potrafili wyjaśnić przyczyn tej nagłej zmian


y nastawienia i oboje pragnęli odkryć istotę sprawy. W celu przywołania ukrytych wspomnień, które być może byłyby w stanie wyjaśnić ową niezrozumiałą zmianę, postanowili zastosować hipnozę
Pod hipnozą kobieta została poddana tzw. regresji w czasie, począwszy od ostatnich zdarzeń związanych z jej kontaktami z lekarzem. Nie trzeba było daleko szukać. W głębokim śnie hipnotycznym zamiast pominąć okres, kiedy pacjentka leżała w czasie porodu "nieprzytomna" pod narkozą, powtórzyła wszystko, o czym lekarz i pielęgniarki mówili w sali porodowej. To zaś, co mówili w obecności uśpionej pacjentki, było niek


iedy nie związane bezpośrednio z akcją porodową: czasami były to dowcipy, a czasami małowybredne komentarze na temat samej pacjentki i powolnego tempa porodu. Była dla nich "przedmiotem", a nie osobą, jej uczucia nie były brane pod uwagę. W końcu znajdowała się przecież pod narkozą, a więc była nieprzytomna. Czy było tak jednak rzeczywiście?
Wątpig, czy kiedykolwiek można być nieprzytomnym. Człowiek przypomina sobie, albo nie, różne przeżycia i zdarzenia, jednakże wszystko, czego kiedykolwiek doświadcza, zostaje bardzo dokładnie : zanotowane w jego mózgu.
Czy oznacza to, że używając techniki, której za chwilę będziesz ? sig uczyć, za dziesięć lat będziesz w stanie przypomnieć sobie numer ? strony, którą teraz czytasz? Być może tak, ale to raczej wątpliwe. Nu- ` mer tej strony nie jest i chyba nie będzie dla ciebie sprawą wystarcza-'... jąco ważną. Niemniej jednak, mimo iż prawdopodobnie świadomie go ; nie sprawdzałeś, numer tej strony jest przecież


wydrukowany i kątem : oka z pewnością go zauważyłeś, a to zostało zakodowane w mózgu.
Czy będziesz w stanie przypomnieć sobie imię atrakcyjnej osoby ; spotkanej w zeszłym tygodniu na obiedzie u znajomych? Gdy po raz ''.. pierwszy usłyszałeś to imig, fakt jego usłyszenia był zdarzeniem. Po ?


46



prostu musisz odtworzyć na ekranie umysłu fakty i szczegóły związane z tym zdarzeniem, a imię zabrzmi ponownie.
Rozluźnij się, wprowadź w poziom alfa, stwórz ekran i przeżyj na nim wybrane wydarzenie jeszcze raz. Zajmie to piętnaście do dwudziestu minut. Istnieje również inny sposób, skrócona wersja, wygodna do stosowania w nagłych wypadkach, dzięki której będziecie w stanie w jednej chwili osiągnąć poziomy umysłu, w których przywołanie pożądanych informacji jest o wiele łatwiejsze.
Metoda ta polega na stworzeniu mechanizmu odruchu warunkowego, który w momencie przyswojenia działa tym lepiej, im częściej jest używany. Przyswojenie tej techniki wymagać będzie kilku sesji medytacyjnych, mających na celu pełną internalizację procedury. Metoda jest w zasadzie bardzo prosta. Polega na tym, że należy złączyć razem opuszki trzech palców: kciuka, palca wskazującego i palca środkowego lewej łub prawej ręki, a w


asz mózg automatycznie zareaguje zwolnieniem częstotliwości. Oczywiście, jeżeli spróbujemy tego teraz, nic nie będziemy w stanie odczuć lub zauważyć. W tym momencie nie jest to jeszcze odruch warunkowy. Aby wyćwiczyć taki odruch, należy wprowadzić się w stan alfa i (w myśli lub na głos) powtórzyć następujące zdanie:
"W momencie gdy złączę palce w ten sposób (tu należy złączyć trzy palce w opisany przed chwilą sposób) w celu, który jest dla mnie ważny, natychmiast osiągnę poziom umysłu potrzebny do osiągnięcia tego celu".
Wykonuj to ćwiczenie przez jakieś siedem dni, za każdym razem uiywając tych samych słów. W niedługim czasie powinno wytworzyć sig w mózgu stałe skojarzenie takiego złączenia palców z natychmiastowym osiągnięciem poziomu medytacji. Jeżeli w następne dni będziesz próbował sobie coś przypomnieć, na przykład czyjeś imię, ale nie będzie ono przychodziło ci do głowy, to im bardziej będziesz stara


ł się skoncentrować na przypomnieniu, tym mniej będzie to skuteczne. Próby takie są nie tylko bezużyteczne, lecz również bardzo denerwujące. Zamiast ?ego rozluźnij się i zdaj sobie sprawę, że pamiętasz wszystko i znasz sposób przywołania żądanej informacji.
Nauczycielka czwartej klasy szkoły podstawowej w Denver uczy dzieci poprawnej pisowni używając ekranu umysłowego i techniki


47



trzech palców. W ten sposób przerabia ona około dwudziestu słów dziennie. Na klasówce uczniowie mają za zadanie napisać wszystkie słówka, które zostały podane w danym tygodniu. "Pamiętają słowa oraz poprawną pisownię - łącząc trzy palce wyobrażają to sobie na ekranach. Dzieci mniej zdolne potrzebują około piętnastu minut na skończenie całego sprawdzianu..." Używając tej samej techniki, nauczy


cielka ta uczy dzieci również tabliczki mnożenia do 12. Nauka kończy się w listopadzie, choć w normalnych warunkach trwa przez cały rok szkolny.
Wspomniany uprzednio Tim Masters, student i taksówkarz, ma często pasażerów, którzy proszą o zawiezienie do jednego z sąsiednich miasteczek, na adres, do którego dojazdu Tim nie bardzo już pamięta. Prawdopodobnie niewielu spieszących się pasażerów wykazałoby zrozumienie dla szofera taksówki, który przed wyruszeniem w drogę wprowadza się w stan medytacji. Tim używa techniki trzech palców, pozwalającej mu na odtworzenie w


pamięci drogi pod dany adres, jeżeli już kiedykolwiek tam był.
Przed ukończeniem kursu Samokontroli Umysłu Tim, który studiuje w Instytucie Technolog w Nowym Jorku, miał jedną piątkę, a z reszty przedmiotów czwórki i trójki. "Teraz - mówi -jestem stypendystą: same piątki i tylko jedna czwórka." Metoda, której używa Tim do szybkiego studiowania, jest opisana w następnym rozdziale. Podczas egzaminów Tim trzyma złączone trzy palce.
Technika trzech palców ma również różne inne zastosowania, o których piszę dalej. Przez wieki stosowana była w różnych szkołach medytacji. Kiedy następnym razem będziecie oglądać rzeźbę lub malowidło przedstawiające postać z Dalekiego Wschodu, na przykład jogina siedzącego, w stanie medytacji ze skrzyżowanymi nogami, zwróćcie uwagę na znajome ułożenie trzech palców rąk.



PRZYSPIESZONA NAUKA




Gdy opanujesz już opisaną w poprzednim rozdziale technikę pamięci, będziesz gotów do uczynienia następnego kroku, czyli do opanowania techniki przyspieszonej nauki. Oto jak w skrócie wyglądają kolejne "stopnie wtajemniczenia".
Pierwszy krok to umiejętność osiągnięcia stanu medytacji. Będąc w stanie medytacji, stwarzamy ekran umysłowy, który służy - między innymi - do odtwarzania potrzebnych informacji. Następnie jako metody szybkiej relaksacji uczymy się techniki trzech palców. Jednym zjej zastosowań jest szybkie przypominanie sobie potrzebnych informacji. W momencie, gdy ją opanujemy, gotowi jesteśmy do przyswajania sobie materiału w nowy sposób, dz


ięki któremu odtwarzanie informacji staje się o wiele łatwiejsze. Równie ważny jest fakt, iż ten nowy sposób nauki nie tylko przyspiesza przyswajanie samego mateńału, lecz również pogłębia jego zrozumienie.
Poniżej przedstawione są dwie techniki szybkiej nauki. Zacznijmy od prostszej.
W momencie, gdy technika trzech palców jest opanowana na tyle dobrze, że pozwoli na szybkie osiąganie poziomu alfa i świadome operowanie na tym poziomie, można stosować ją podczas słuchania wykładu lub lektury książki. Użycie tej techniki powinno zwiększyć koncentrację i pozwolić na lepsze przyswajanie słyszanego czy czytanego materiału. Później łatwo też będzie ten materiał odtwarzać w stanie beta, a jeszcz


e łatwiej w stanie alfa. Student, który używa techniki trzech palców podczas egzaminu pisemnego, niemalże widzi


I - SemokonGola... 49



przed sobą podręcznik, z którego się przygotowywał, lub słyszy wy? kład profesora.
Druga technika nie jest już tak prosta, lecz mimo to będziesz w stanie opanować ją w dość wczesnym stadium treningu Samokontroli Umysłu. Wiąże ona skuteczność nauki w alfa z dodatkowym wspomaganiem w postaci nauki w beta. Potrzebny do tego_ będzie ma? gnetofon.
Powiedzmy, że musisz przyswoić sobie skomplikowany rozdział z podręcznika, który wymaga nie tylko zapamiętania, lecz równiei zrozumienia. Na początku pozostając w stanie beta, przeczytaj tekst' na głos i nagraj go na kasetę magnetofonową. Następnie wprowadź się w stan medytacji alfa i przesłuchaj taśmę, koncentrując się na własnym głosie.
W początkowym stadium treningu, a w szczególności jeżeli nie jesteś dobrze zaznajomiony z obsługą danego magnetofonu, naciskanie guzików może powodować powrót do beta, zaś dźwięk własnego głosu może sprawić pewną trudność w powrocie do alfa. W nie- ' których wypadkach, zanim ponownie osiągnie się stan medytacji,


)7
stracić" można część lub nawet cały przeczytany tekst. Niemniej jednak w miarę zdobywania doświadczenia wypadków takich będzie coraz mniej. Oto kilka rad.
Wprowadzając się w stan alfa od razu trzymaj palec na odpowie-. dnim przycisku. Zapobiegnie to konieczności szukania go z otwartymi oczami.
Można także poprosić kogoś innego, aby na umówiony sygnał ; . włączył magnetofon.
W wypadku konieczności ponownego, szybkiego osiągnięcia stanu alfa stosuj technikę trzech palców.
Początkowe trudności, które na ogół świadczą o postępach w sto-,
7
sowaniu samej techniki, często wydają się większe, niż są w rzeczywistości. W związku z adaptacją organizmu, odczucia w stanie alfa ' mogą się zmieniać i z biegiem czasu, w miarę jak nasza świadomość przyzwyczaja się do operowania w tym stanie, będzie on coraz bardziej przypominał stan beta. Utrzymanie całkowitej świadomości i pełnej władzy funkcji umysłowych w stanie alfa jest specjalnym etapem treningu Sam


okontroli Umysłu.


50



Postępy w ćwiczeniach i nawrót poprzednich odczuć stanu alfa iadczą w rzeczywistości o pogłębieniu się tego stanu czy wręcz iągnięciu poziomu teta. Prowadząc kursy Samokontroli Umysłu zęsto widziałem absolwentów, którzy byli w stanie operować w głękim poziomie alfa z otwartymi oczami, przy utrzymaniu całkowitej wiadomości otoczenia, rozmawiając, zadając pytania, żartując.


Wróćmy jednak do nagrywania. Dla uzyskania dodatkowego wzmocnienia zaleca się odczekać, jeżeli to możliwe, pewien czas'np, kilka dni - a następnie ponownie przeczytać dany materiał w sta' nie beta oraz przesłuchać go w stanie alfa. Po takiej ser powtórzeń

c
` wiadomości będą bardzo silnie i głęboko utrwalone.
Jeżeli stworzyliście grupę, która wspólnie wykonuje ćwiczenia z tej książki, możecie wymieniać się taśmami, aby skrócić czas nagrywania. Doskonale zdaje to egzamin, mimo iż zasadniczo nieco korzystniejsze jest słuchanie własnego głosu.
Wielu absolwentów naszych kursów oceniło technikę przyspieszonej nauki oraz technikę trzech palców jako doskonałą metodę oszczędności czasu. Jest to szczególnie widoczne w takich dziedzinach jak handel (szczególnie transakcje ubezpieczeniowe), studia uniwersyteckie, nauczanie, prawo, aktorstwo. Oto kilka przykładów.





























Kanadyjski agent ubezpieczeniowy nie denerwuje już swoich klientów długim przerzucaniem papierów w teczce, nim znajdzie odpowiedź na pytania dotyczące skomplikowanych problemów związanych z nieruchomościami i podatkami.. Dzięki zastosowaniu techniki przyspieszonej nauki i techniki trzech palców wszystkie potrzebne informacje ma w głowie
Adwokat z Detroit uwolnił się od niezliczonych notatek, które były dlań dotąd nie,zbędne przy wygłaszaniu ostatecznego podsumowania skomplikowanych spraw sądowych przed ławą przysięgłych. Prawnik ten nagrywa swoją prezentację na magnetofon i przesłuchuje ją w stanie alfa wieczorem, przed rozprawą i następnego dnia rano. W czasie podsumowania utrzymuje przez cały czas kontakt wzrokowy z ławnikami, co daje mu więcej pewno


ści siebie i w porównaniu z dawniejszymi wystąpieniami, kiedy ciągle musiał zaglądać do notatek. Wszystko to sprawia, że przemówienie brzmi bardziej przekonywająco. Nikt zaś nie zwraca uwagi na trzy palce jego lewej dłoni.


51



Znany satyryk w klubie nocnym w Nowym Jorku każdego wieczoru zmienia treść swojego występu. Improwizuje komentarze na temat aktualnych doniesień. Na godzinę przed przedstawieniem saty? ryk przesłuchuje taśmę z własnym głosem, po czym gotów jest do improwizacji, ze "spontanicznymi", wywołującymi niepohamowane wybuchy śmiechu żartami. "Dawniej zaciskałem kciuki, żeby wszystko poszło dobrze. Teraz zaciskam trzy palce i wiem, co bŁĆJ
k


ędzie - salwy śmiechu".
Techniki przyspieszonej nauki i trzech palców znajdują oczywi? ście największe zastosowanie na studiach. Dlatego też do tej pory kursy Samokontroli Umysłu były oferowane oraz przeprowadzone w USA w dwudziestu czterech wyższych szkołach i uniwersytetach, szesnastu szkołach średnich i ośmiu szkołach podstawowych. Dzięki zastosowaniu tych technik tysiące studentów studiuje krócej, a wie więcej.



SEN





Jakże wolni czujemy sig podczas snu! Znikają bariery czasu i przestrzeni, prawa logiki, ograniczenia narzucone przez sumienie, wszystko to przestaje istnieć, a my stajemy się władcami swoich ulot??ych wyobrażeń. Sny są wyłącznie naszą własnością. Freud przykładat do nich ogromną wagę. Według niego, rozumieć sny człowieka, znaczy rozumieć jego samego.

Również w Samokontroli Umysłu traktujemy sny bardzo poważnie, a ponieważ uczymy ludzi posługiwać się umysłem w szczególny sposób, sny także traktujemy szczególnie. Freud analizował sny, które pojawiały się spontanicznie. My zainteresowani jesteśmy w tworze[ niu snów z premedytacją, snów, które mogą nam pomóc w rozwiązy? waniu konkretnych problemów. Ponieważ zawczasu programujemy ? temat naszy


ch snów, interpretacja ich kieruje się odmiennymi zasadami i daje zdumiewające rezultaty. Wprawdzie w pewnym stopniu ogranicza to spontaniczność marzeń sennych, lecz jednocześnie pozwala na osiągnigcie istotnej wolności - wigkszej kontroli nad własnym życiem.
Interpretując uprzednio zaprogramowany sen, oprócz uzyskania wglądu w patologię naszej psychiki, znajdujemy też rozwiązania problemów naszego dnia powszedniego.
Kontrola snów wymaga ćwiczeń, które wykonujemy w trzech etapach. Wszystkie etapy wymagają osiągnięcia poziomu medytacji.
Pierwszy etap to nauka zapamiętywania snów. Wielu ludzi ma wrażenie, że nigdy nic im się nie śni, co oczywiście nie jest zgodne


53



z prawdą. Wszyscy mamy sny, nie zawsze jednak potrafimy je sobie przypomnieć. Badania wykazały, że gdyby ktoś nas pozbawił naszego conocnego cyklu snów, po kilku dniach nie bylibyśmy w stanie not malnie funkcjonować.

Kiedy w I 949 roku rozpoczynałem badania nad możliwością wy? korzystania snów do rozwiązywania problemów, nie byłem wcale powien, czy do czegoś dojdę. Oczywiście słyszałem, tak jak na pewno każdy z czytelników, wiele anegdotycznych opowieści na temat proroczych snów. Czytałem historię o Cezarze, któremu w dniu zabójstwa śniły się Idy Marcowe. Słyszałem o Abrahamie Lincolnie, który podobno miałĆJ
t


również proroczy sen w noc poprzedzającą zamach. Jożeli owe sny i wiele innych podobnych były po prostu niepowtarzal? nymi zbiegami okoliczności, moje badania były zwykłą stratę czasu.
W pewnym momencie byłem zresztą rzeczywiście przekonany, ie tracę czas. Przez prawie cztery lata studiowałem psychologię - Freuda, Adlera, Junga - i miałem wrażenie, że im więcej studiuję i czytam, tym mniej wiem. Pewnego dnia miałem już tego wszystkiego serdecznie dość. Było to około godziny drugiej nad ranem. Zdenet wowany i zniechęcony studiowaniem geniuszy, którzy ostro z sobą polemizowali, cisnąłem książk


ę na podłogę i poszedłem spać, zdecydowany nie marnowa? więcej czasu na psychologię. Odtąd będę sig zajmował już tylko elektroniką, tym bardziej że w mojej kieszeni 2a? czgło sig robić coraz bardziej pusto.
Mniej wigcej dwie godziny później obudził mnie dziwny sen. Ni była to seria epizodów, jak zwykle bywa w snach, lecz po prostu świa? tło. Cała moja wizja senna sprowadzała się do potoku słoneczni jaskrawego, południowego, złotego 5wiatła. Otworzyłem oczy. Moja sypialnia tonęła jak zwykle w mroku. Zamknąłem oczy i znów roz? błysłajasność. Powtórzyłem to kilkakrotnie, z tym samym rezultate


m: oczy otwarte - ciemno, oczy zamknięte -jasno. Za trzecim lub czwar tym razem, po zamknigciu oczu, zobaczyłem trzy liczby: 3 - 4 - 3. Potem kolejny zestaw: 3 - 7 - 3. Następnym razem powróciły ttzy pierwsze cyfry, a po nich znowu drugie.
W tym momencie nie tyle interesowały mnie liczby, co samo światło, które powoli zaczęło słabnąć. Zacząłem zastanawiać się, czy


54



ptzypadkiem nie dobiega kresu moje życie, tak jak przepala się elektryc2na żarówka - nagłym impulsem światła. Kiedy zorientowałem się jednak, że na razie nie umieram, chciałem zatrzymać to słabnące światło, aby lepiej mu się przyjrzeć. Zmieniłem sposób oddychania, pozycję w łóżku, stopień relaksacji - nic nie działało. Światło stawało się coraz słabsze i po upływie około p


ięciu minut od pierwszego pojawienia zamarło całkowicie.
Może w takim razie - pomyślałem - jakieś znaczenie mają liczby? Przez pozostałą czgść nocy leżałem rozbudzony, próbując przypomnieć sobie telefony, adresy, numery rejestracyjne samochodów, cokolwiek, co mogło mieć związek z tymi zestawieniami.
Przy mojej obecnej wiedzy jestem już w stanie całkiem efektywnie analizować znaczenie snów. W tamtym jednak czasie moje badania na ten temat znajdowały się w dość wczesnym stadium i nie czułem się w tej dziedzinie zbyt pewnie. Następnego dnia, niewyspany po zaledwie dwóch godzinach snu, w dalszym ciągu usiłowałem powiązać owe numery z czymś, co mogło być mi znajome.
W tym miejscu chciałbym opowiedzieć o pewnym trywialnym zdarzeniu, które w efekcie doprowadziło do rozwiązania owej tajemnicy i tym samym przyczyniło się do powstania jednego z ważniejszych fragmentów systemu Samokontroli Umysłu.
Tego dnia mniej więcej na piętnaście minut przed zamknięciem mojego sklepu ze sprzętem elektronicznym wpadł do mnie przyjaciel i zaproponował, abyśmy poszli gdzieś na kawę. W tym samym czasie przyszła do sklepu moja żona i gdy dowiedziała się o naszych planach, zaproponowała, abyśmy poszli do meksykańskiej części miasta, gdyż przy okazji mógłbym jej kupić alkohol do nacierania. Tam bowiem zaraz za mostem granicznym


jest sklep, w którym można było ten środek dostać o wiele taniej niż w Teksasie.
Po drodze zacząłem opowiadać przyjacielowi mój sen i w czasie opowiadania wpadła mi do głowy myśl, że może numery, które widziałem mają coś wspólnego z biletami na loterię. Po meksykańskiej stronie mijaliśmy sklep, w którym mieściło się główne przedstawicielstwo meksykańskiej loter państwowej. Była późna godzina i w sklepie były już opuszczone rolety, w związku z czym doszedł


em do wniosku, że pomysł z loterią nie był chyba trafiony. Pojechaliśmy


55



przecznicę dalej, aby kupić alkohol. Kiedy sprzedawca pakował alkohol, mój przyjaciel zapytał mnie z innej części sklepu:
- Jakie liczby chciałeś znaleźć?
- Trzy, siedem, trzy, trzy, cztery, trzy.
- Chodź tutaj i popatrz!
Pokazywał mi połowę biletu loteryjnego z numerami 3 - 4 -3. W całej Republice Meksyku każdy z tysięcy sklepików, takich jak ten, otrzymuje bilety loter krajowej, które co miesiąc mają te same trzy pierwsze numery. Sklep, w którym byliśmy, był jedynym w całym kraju, gdzie sprzedawano bilety zaczynające się od 343. Numet 373 sprzedawany był w Mexico City.
W kilka tygodni później dowiedziałem się, że na moją połowę pierwszego nabytego w życiu biletu na loterię przypadła wygrana dziesięciu tysięcy bardzo mi wtedy potrzebnych dolarów. Pomimo ca? ' łej eufor zajrzałem temu darowanemu koniowi dokładniej w zęby'. i to, co odkryłem, okazało się o wiele bardziej wartościowe niż sam ? prezent. Znalazłem wreszcie solidną podstawę, by sądzić,


że moje do? tychczasowe studia nie były stratą czasu. Zrozumiałem, że w jakiś sposób nawiązałem kontakt z tym, co nazywam Wyższą Inteligencją. Zdałem też sobie sprawę, że być może kontakt taki był już niejednokrotnie nawiązywany nieświadomie. Tym razem jednak wiedziałem. ?

Rozważmy łańcuch pozornych przypadków, który doprowadził do takiego obrotu sprawy. W desperacji przyśniła mi się seria numerów, w sposób tak dalece odbiegający od zwykłego przebiegu marzeń seu? nych, że musiałem je zapamiętać. Potem mój przyjaciel wpadł do mnie do sklepu, aby mnie zaprosić na kawę, które to zaproszeniemimo zmęczenia całodzienną pracą - przyjąłem. Następnie przyszfo?


moja żona i poprosiła, abym jej kupił alkohol leczniczy, co z kolei' zaprowadziło mnie przez granicę do jedynego miejsca w Meksyku,; gdzie ten właśnie bilet można było kupić.
Osoby, które sądziły, że to zbieg okoliczności, będą miały poważ?? ne trudności z wyjaśnieniem zadziwiającego, w pełni sprawdzalnega? faktu, iż czterech absolwentów kursu Samokontroli Umysłu w US również wygrało na loter stosując różne techniki, które później roz? winąłem. Są to Regina M. Fornecker z Rockfort, stan Illinois, któr?


56



wygrała 300.000 dol., David Sikich z Chicago, który wygrał 300.000 dol., Frances Morroni z Chicago, która wygrała 50.000 dol., John Fłeming z Buffalo, stan Nowy Jork, który wygrał 50.000 dol.
W programie zajęć z zakresu Samokontroli Umysłu nie mamy nic przeciwko używaniu wyrażenia "zbieg okoliczności". W istocie nadajemy mu specjalne znaczenie. Jeżeli zaistnieje seria trudnych do wytłumaczenia przypadków, które w rezultacie doprowadzają do konstruktywnego rozwiązania problemu, nazywamy to zbiegiem okoliczności. Jeżeli seria przypadków doprowadza do katastrofy, nazywamy to wypadkiem. Samokontrola Umysłu ma za zadanie nabycie umiej



ętności powodowania zbiegów okoliczności. Zdania "to tylko zbieg okoliczności" po prostu nie używamy.
Mój sen i wygrana na loter przekonały mnie o istnieniu Wyższej Inteligencji i możliwości komunikacji z nią. Zgodnie z moją obecną interpretacją, nie był specjalnie znaczący fakt, że doszło do niej podczas snu i że byłem w głębokim stresie z powodu mizernego, jak mi się wydawało, dorobku badawczego mojego życia. Tysiące ludzi w momentach wyjątkowej rozpaczy lub zagrażającego niebezpieczeństwa miało r


óżnego rodzaju prorocze sny lub otrzymywało informacje w inny, paranormalny sposób. Wiele takich snów opisanych jest w Bibl. Niemniej jednak w tamtym czasie fakt, że zdarzyło się to mnie, wydawał mi się cudem.
Pamiętam z przeczytanych prac, że według Freuda sen stwarza odpowiednie warunki do telepat. Biorąc pod uwagę moje własne doświadczenie, rozwinąłem tę tezę, stwierdzając, że sen stwarza odpowiednie warunki do otrzymywania informacji i kontaktu z Wyższą Inteligencją. Potem poszedłemjeszczejeden krok dalej i zacząłem zastanawiać się, czy muszę zachowywać się jak kochanek, który czeka biernie w domu na tele


fon od swojej wybranki. Czy jest możliwespekulowałem - samemu wykręcić numer telefonu i z własnej inicjatywy nawiązać kontakt z Wyższą Inteligencją? Jako dla osoby wierzącej było dla mnie zrozumiałe, że skoro można nawiązać kontakt z Bogiem przez modlitwę, to na pewno można również opracować sposób, aby komunikować się z Wyższą Inteligencją (jak się później zorientujecie z rozdziałbyci



u piętnastego, mówiąc o Bogu i o Wyższej Inteligencji mam na myśli dwa różne byty).


57



Jak dowiodły moje późniejsze badania, istnieje kilka sposobów nawiązania kontaktu z Wyższą Inteligencją. Jednym z nich jest kon? trola snów, której opanowanie jest sprawą bardzo prostą.
Nie możemy wprawdzie liczyć na to, że promienisty strumie światła pomoże w przypominaniu naszych snów, możemy jednalc liczyć na nawarstwiający się efekt własnego programowania, by go pamiętać, gdy jesteśmy na poziomie medytacji. W czasie medytacji przed zaśnigciem powinniśmy powiedzieć sobie w myśli: "Chcę zapamiętać sen. Będę pamiętać sen". Nastgpnie należy pójść spać, mając


przy łóżku przygotowane kartkę i ołówek. Jeżeli obudzisz się w nocy lub nad ranem pamiętając fragment lub fragmenty marze sennych, zapisz to, co pamiętasz. Po kilkakrotnym powtórzeniu po? dobnego ćwiczenia przy kolejnych próbach zauważysz, że zapamigtane obrazy są coraz pełniejsze i wyraźniejsze. Gdy stwierdzisz, że etap ten jest już dostatecznie opanowany, będziesz gotowy na przejście do drugiego.
W czasie medytacji przed snem przemyśl wymagający rozwią2ania problem. Powinien być to problem, który rzeczywiście leży ci na sercu, a jego rozwikłanie wymaga uzyskania jakiejś informacji lub rady. Pamiętaj, że głupie pytania wywołują głupie odpowiedzi. Następnie zaprogramuj się używając następujących słów: "Pragnę mieć sen zawierający informacje, które pomogą mi w rozwiązaniu problemu, któ


ry mam na myśli. Taki sen mi sig przyśni, zapamiętam go i zrozumiem".
Wyrazisty sen obudzi cię w czasie nocy lub nad ranem. Zanalizuj go i staraj się zrozumieć jego znaczenie w kontekście postawionego wcześniej problemu.
Jak już wspomniałem, nasza metoda interpretacji snu rbżni się od opracowanej przez Freuda, ponieważ zajmujemy się snami, któn sami wywołujemy. Dlatego też jeżeli ktoś z was zaznajomiony jest z Freudowską interpretacją snów, dla dobra Samokontroli Umysłu należy o niej po prostu zapomnieć.
Wyobraźmy sobie Freudowską interpretację następującego snu: Mgżczyzna znajduje się w dżungli, otoczony przez hordę dzikusów, którzy krok za krokiem zbliżają się do niego, potrząsając dzidami. Każda dzida ma dziurę w ostrzu.


58



Gdy człowiek ten obudził się, sen stanowił dla niego rozwiązanie problemu, z którym nie potrafił sobie poradzić od bardzo długiego czasu. Przyśnił się on Eliasowi Howe i dopomógl w wynalezieniu pierwszej na świecie maszyny do szycia. Problemem był fakt, że Elias Howe potrafił skonstruować prototyp, w którym igła była wprawiana mechanicznie w ruch pionowy, lecz maszyna nie była w stanie szyć. Dopiero w czasie snu prz


yszedł mu do głowy pomysł, aby dziurkę na nitkę umieścić na ostrzu igły.
Jeden z naszych absolwentów twierdzi, że prawdopodobnie zawdzięcza kontroli snów swoje życie. W przeddzień wyruszenia na siedmiodniową wycieczkę motocyklową zaprogramował, że będzie miał ostrzegawczy sen, gdyby czekało na niego podczas drogi jakieś niebezpieczeństwo. W czasie poprzednich dłuższych podróży przytrafiały mu się na ogół drobne nieprzewidziane przeszkody: raz miał przebitą oponę, kiedy in


dziej zabrudzony przewód paliwowy, a podczas ostatniej dłuższej wycieczki niespodziewanie spadł śnieg.
Tej nocy śniło mu się jednak, że jest na obiedzie u swego przyjaciela i podano mu talerz wypełniony po brzegi surowymi strączkami zielonego groszku, mimo że wszyscy inni zajadali wspaniałe francuskie danie Quiche Lorraine. Czyżby miało to oznaczać, że w czasie wycieczki powinien unikać jedzenia surowego groszku - zastanawiał się. Nie bardzo mógł zrozumieć, jakie miałoby w tym tkwić niebezpieczeństwo, tym bardziej że nig


dy nie jadł zielonego groszku, a w szczególności na surowo. Czyżby sen miał oznacza?, że nie jest mile widziany w domu swojego przyjaciela? Takie wytłumaczenie też nie bardzo pasowało, bo pewien był tej przyjaźni, a poza tym nie miało to nic wspólnego z planowaną wyprawą.
Dwa dni później o świciejechał dość szybkojedną z autostrad pod Nowym Jorkiem. Był śliczny poranek, droga w doskonałym stanie, nie było na niej nikogo oprócz jadącej w przodzie niewielkiej półcięiarówki. Gdy zbliżył się do niej, zauważył nagle, że jest po brzegi wyładowana strąkami zielonego groszku. Pamiętając swój sen natychmiast zwolnił z szybkości 120 km do 40, a potem, gdy zbliży


ł się do zakrętu, do 20 km na godzinę. Kiedy mijał zakręt z szybkością 20 km, poczuł nagle lekki poślizg tylnego koła, który z łatwością opanował. Poślizg został spowodowany strączkami zielonego groszku, wysypu


59



jącymi się z przeładowanego nimi samochodu. Przy większej szybkości taki poślizg na motocyklu spowodowałby niechybnie bardzo poważny, być może śmiertelny wypadek.
Morał tej opowieści jest taki, że tylko ten, kto zaprogramuje swój sen, może potem ten sen zinterpretować. Zrozumienie prawidłowo za? programowanego snu często przychodzi w formie "przeczucia" jego właściwej interpretacji. Przeczucia takie to sposób, w jaki komuniku? je się z nami niema podświadomość. Z biegiem czasu i nabywaniem doświadczenia wiara w wartość takiego zaprogramowanego przeczu? cia staje się coraz mocniej


sza i trwalsza.
Słowa, których używanie do programowania snów sugenzjemy w tej książce, są dokładnie takie jak te, które używane są podczas kursów Samokontroli Umysłu. Można oczywiście ułożyć do tego celu własny tekst i przyniesie to taki sam pozytywny efekt. Niemniej jednak, jeżeli kiedykolwiek znajdziesz się na naszym kursie, twoje doświadczenia z tej jego części będą o wiele bogatsze, jeśli twoje sa? mozaprog


ramowanie w alfa będzie takie jak stosowane przez nas.
Jestem pewien, że w kontroli snów odkryjesz klucz do najcenniej? szych skarbów własnego umysłu. Trzeba się jednak uzbroić w cierpliwość. Nie należy się spodziewać, że od razu spadnie z nieba główna wygrana na loter; taka jest natura loter, że tylko niewielu wygrywa. Taka jest jednak natura samego życia, że każdy człowiek jest w stanie wygrać o wiele więcej, niż loteria może kiedykolwiek zaoferowa


ć.



POTĘA ?'?yOICM S??W




ąWe wstę yie sugerowaliśmy, aby podczas pierwszego czytania tej wić jednak wk?tek S zadnych ćwiczeń. Poniższe uwagi bgdą stanoyJą probuJ od razu. Dajmy wspólnie ponieść sig obraźni i wczujmy się w następującą sytuację: .

Stoisz w kuchni i w ręku trzymasz świeżą, wyjętą właśnie z lodówki cytrynę. Jest zimna i lekko porowata. S ó rz na e rzchni n ą ę P J j j powieę, a żółt skórk. Jest woskowożółta, a na zwężeniach obu wWeargę hołków - zielona. Lekko ściśnij i wyczuj jej elastyczność

trynaerPrzekróleś ją do nosa i powąchaj. Nic nie pachnie tak jak cj ją y
na pół i znów powąchaj. Zapach jest o wiele
? po ikł dookoła?u gŃ ź się zębami w jej miąższ pozwalając, aby sok c nie ma takiego smaku jak cytryna.
W tym momencie, jeżeli wyobraźnia dobrze ci służy, ślina powinna napłynąć ci do ust. Zastanów się chwilę, jakie są tego implikacje.
Na nasze gruczoły ślinowe zadziałaly same słowa. Słowa, które nie były nawet odbiciem rzeczywistości, a jedynie odbiciem w obrapeń. Kiedy czytałeś słowa opisujące cytrynę, twój mózg m y
imo woli otraktował to tak, jal? gdyby w twoim ręku znajdowała się prawdziwa cytryna, sygnalizując to gruczołom ślinow m? H j,
w cytrynę. Pospieszcie si, tr b y ' ?? e on sig wgryza ę ze a zaraz przepłukać usta"
wykonały to polecenie. ? G?czoły



Robienie zakupów "przyprawia mnie o ból głowy". "Jestem chory(a)" na widok tej pogody za oknem. "Rzygać mi się chce", kiedy myślę, że znowu muszę zmywać naczynia. Mam to wszystko "w..." Jestem przekonany, że proktolodzy* zawdzięczają dużą część swoich dochodów wyrażeniom i słowom, których na co dzień używamy. pamiętaj - mózg nie zna się na subtelnościach intencji. "Ta pani rosi o ból głow


y... proszę bardzo... ból głowy zaserwowany". p
Jest sprawą oczywistą, że ból nie pojawia się natychmiast i za każdym razem, kiedy o nim mówimy. Naturalnym stanem naszego organizmu jest przecież zdrowie i wszystkie jego funkcje nastawione są w kierunku utrzymania doskonałego samopoczucia. Niemniej jednak w miarę upływu czasu i cierpliwego kierowania energ słownej na osłabienie funkcji obronnych, mózg w końcu dostosowuje się do składanego przez nas zamówienia na chorobęńĆJ



.
Dwa czynniki dodają naszym słowom większej mocy: poziom rozluźnienia oraz zaangażowanie emocjonalne. "O Boże, jak to boli"
,
wypowiedziane z odpowiednim przekonaniem, stanowi serdeczne zaproszenie dla prawdziwego bólu. Zdanie: "W tym cholernym biurze ? nie jestem w stanie nic zrobić!", wypowiedziane z głębokim uczuciem, staje się faktem, który automatycznie uwierzytelnia to uczucie.
Samokontrola Umysłu oferuje efektywną obronę przeciwko naszym złym przyzwyczajeniom. Moc naszych słów jest wielokrotnie zwiększona, kiedy operujemy w poziomach alfa lub teta. Z poprzednich rozdziałów dowiedziałeś się, jak za pomocą zadziwiająco prostych słów można zaprogramować treść snów lub nadać twoim trzem palcom zdolność wprowadzania cię w stan alfa.

Wielu ludzi do dziś śmieje się z Emila Cou, który znany był z powtarzanej przez siebie sentencji:
"Z każdym dniem i pod każdym względem czuję się coraz lepiej".
To zdanie wypowiedziane publicznie potrafi spowodować wybuch
śmiechu jak dobry dowcip. Mimo to słowa te pomogły tysiącom ludzi pokonać choroby, które wydawały się nie do wyleczenia. Ja się z nich nigdy nie śmiałem i doprawdy nie są to żarty! Mam największe uznanie i wdzięczność dla dr. Emila Cou za nieocenioną naukę, jaką

* Proktolog - lekarz specjalista zajmujący sig chorobami odbytu.


63



zaczerpnąłem z jego książki pt. Opanowanie siebie przez acttosugc? stię* (Nowy Jork, Samuel Weiser,1974).
Dr Cou, urodzony we Francji, był z zawodu chemikiem i prcez prawie trzydzieści lat mieszkał i pracował we francuskim miasteczku Troyes. W pewnym momencie zaczął studiować i eksperymentować z hipnozą. W rezultacie tych badań i eksperymentów dr Cou stworzył własny system psychoterap oparty na autosugest. W roku 1910 otworzył własną klinikę w Nancy, w której za darmo z powodzeniem pomagał tysiącom pacjentów


z takimi cierpieniami, jak reumatyzm; chroniczny ból głowy, astma, paraliż kończyn, jąkanie, bóle gardł? nowotwór włókniak, wrzody żołądka - zadziwiająca różnorodnośC schorzeń. "Nigdy nikogo nie wyleczyłem - twierdził zawsze - jedy? nie uczyłem ludzi, jak mają się leczyć sami".
Nie ma wątpliwości, że metoda dr. Cou okazała się niezwylc? skuteczna. Są to fakty sprawdzone i bardzo dobrze udokumentowane Niemniej jednak po śmierci swego twórcy w 1926 roku została otu niemal całkowicie zapomniana. Prawdopodobnie do dziś cieszyłab! się ogromnym uznaniem, gdyby była na tyle skomplikowana, aby zm zumieć ją mogło jedynie wąskie grono specjalistów. Zasady był; jednak tak proste, że mógł si4ĆJ
n


ę ich nauczyć każdy.
Na tej metodzie oparta została centralna koncepcja Samokontrol Umysłu.
Jej podstawą są dwa zasadnicze założenia:

1. W jednym momencie jesteśmy w stanie myśleć tylko o jednej tzi


y , gb5
cz.

2. Kiedy koncentrujemy się na jednej myśli, staje się ona faktem nasze ciało przetwarza ją w działanie.

Dlatego też, aby pobudzić procesy gojenia w organizmie, kG mogą być zablokowane wskutek działania negatywnych mysli (św domych lub nieświadomych), należy powtórzyć dwadzieścia razy kolei: "Z każdym dniem i pod każdym względem czuję się coraz piej". Wykonując to ćwiczenie dwa razy dziennie stosujesz metodę Cou.


* Tytul oryginatu angielskiego: Self Mastery Thrnugh Autnsuggestion.


64



Ze względu na fakt, że -jak wykazały moje własne badania - moć sugestywna słów zwielokrotnia się, gdy człowiek znajduje się w stanie medytacji, wprowadziłem pewne modyfikacje do oryginalnej metody. Będąc w stanie alfa lub teta mówimy: "Z każdym dniem i pod każdym względem czuję się coraz lepiej, lepiej i lepiej". Zdanie to należy wypowiedzieć tylko raz w czasie medytacji. Należy również powtarzać w myśli


inne zdanie (również zapożyczone od dra Cou):
"Niezależnie od stanu mojego umysłu, negatywne myśli i negatywne sugestie nie mają na mnie żadnego wpływu".
Te dwa zdania były w stanie przynieść imponujące i konkretne rezultaty. Jednym z ciekawszych przypadków były przeżycia pewnego żołnierza, który po ukończeniu pierwszego dnia kursu Samokontroli Umysłu nagle dostał powołanie na wyjazd do jednostki do Indochin. Wyjeżdżając, zapamiętał jedynie technikę medytacji i dwa wyżej wymienione zdania.
Zołnierz ten został przydzielony do plutonu dowodzonego przez pewnego sierżanta-alkoholika, który upodobał sobie wymyślne szykanowanie nowo przybyłego. Po kilku tygodniach żołnierz ów zaczął budzić się w nocy, najpierw ze względu na nagłe napady kaszlu, a potem z powodu ataków astmy, której nigdy przedtem nie miał. Dokładne badania lekarskie wykazały, że mężczyzna cieszy się doskonałym zdrowiem. W tym cz


asie stawał się jednak coraz bardziej przemęczony i coraz gorzej wykonywał wyznaczane zadania, przez co zwracał na siebie jeszcze większą uwagę sierżanta.
Inni żołnierze w jego jednostce szukali zapomnienia w narkotykach, on zwrócił się do Samokontroli Umysłu i owych dwóch zdań. Na szczęście miał możliwość medytować trzy razy dziennie. Oto jak potem opisał swoje przeżycia:
"Po trzech dniach byłem całkowicie uodporniony na sierżanta. Robiłem, co mi kazał, i potrafiłem nie przejmować się tym, co do mnie mówił. Po tygodniu przestałem kasłać i bezpowrotnie znikły moje ataki astmy".
Gdyby tę historię opowiedział mi jeden z naszych absolwentów
, byłbym oczywiście bardzo rad, gdyż zawsze cieszę się, gdy słyszę o sukcesach naszych uczniów, ale nie byłbym pod szczególnym wrażeniem. W programie kursu jest sporo technik, które zostaną


s - s?oraoc?aia... 65



przedstawione w kolejnych rozdziałach, a których celem jest powrót do zdrowia. Historia ta jest jednak wyjątkowo interesująca z tego względu, że nasz żołnierz nie znał ani jednej z tych technik, a użył jedynie owych dwóch zdań, których zdążył sig nauczyć podczas pierwszego dnia.
Słowa mają zadziwiającą siłę, również w poziomach o wiele głębszych niż te używane w Samokontroli Umysłu. Jean Mabrey, pielęgniarka z Oklahomy, pracująca jako asystentka anestezjologa, jedna z instruktorek naszej Metody - wykorzystuje tę wiedzę przy opera-'' cjach. Natychmiast po podaniu narkozy, gdy pacjentjestjuż "nieprzy-'; tomny", pani Mabrey szepcze mu do ucha specjalne sugestie, które: mogą przyspieszyć powrót do


zdrowia, a niekiedy wręcz ocalić życie.
Podczas jednej z operacji, w trakcie której spodziewane jest na ogól obfite krwawienie, chirurg był zaszokowany: krwawienie było minimalne. Najbardziej zadziwił go fakt, że stało się tak, gdy pani Mabrey szepnęła pacjentce: "Poleć swemu ciału, aby nie krwawiło". Sugestia ta przekazana była przed pierwszym cięciem skalpela i potem mniej więcej co dziesięć minut w czasie operacji.
W czasie innej operacji pani Mabrey szeptała pacjentce: "Po przebudzeniu będziesz czuła, że jesteś otoczona ludźmi, którzy cię bardzo kochają i pokochasz również sama siebie..."
Chirurg bardzo się o tę pacjentkę martwił, gdyż przed operacjg była niezwykle napięta, każdy ból był dla niej "nie do zniesienia", Stwarzało to negatywne nastawienie, które mogło w poważnym stopniu opóźnić jej powrót do zdrowia. Pacjentka przebudziła sig z narkozy z dużo lepszym samopoczuciem. Trzy miesiące po operacji chirur? powiedział pani Mabrey, że ta niegdyś znerwicowana pacjentka przeszła istnąDĆJ
n


metamorfozę. Zniknęło jej napięcie, stała się optymistlq i bardzo szybko po operacji wyzdrowiała.

Na podstawie doświadczeń pani Mabrey nasuwają się trzy oc wiste wnioski:
Po pierwsze, na głębszych poziomach umysłu słowa nabiei specjalnej mocy.
Po drugie, nasz umysł ma o wiele wigkszy wpływ na funkcje szego ciała, niż nam się wydaje.


66



powrót Po trzecie - jak już zaznaczałem w rozdziale piątym - nasz mózg
z tego rejestruje wszystko, przez cały czas.
a użył Ilu rodziców wpada na chwilę do pokoju dziecka, aby mu popra-
?dczas wić kołderkę i natychmiast stamtąd wychodzi. A przecież parę życzli-
wych, ciepłych słów jest w stanie spowodować, że dziecko bgdzie się
? głęb- czuło w czasie dnia spokojniejsze i bezpieczniejsze.
pielę- Bardzo wielu absolwentów naszych kursów uzyskuje poprawę
jedna zdrowia nawet jeszcze przed ukończeniem kursu. Tak wielu, że
opera- pewnego razu mało brakowało, a w moim własnym miasteczku zo-
eprzy- stałbym oskarżony o uprawianie praktyki medycznej bez odpo-
które wiednich uprawnień. Po prostu niektórzy pacjenci mówili swoim
życie. lekarzom, że wyleczyliśmy ich z takich czy innych dolegliwości.
est na Lekarze z kolei poszli ze skargą do miejskiego prokuratora. Dzięki
: było Bogu, sam fakt, że kurs Samokontroli Umysłu wpływa pozytywnie na
? pani zdrowie, nie jest przestępstwem, gdyż w innym wypadku instytucja
?viło". nasza już by nie istniała.
i po-



9



SI?A WYOBRAfNl




Siła woli wymaga przeciwnika, zanim może osiągnąć swój cel. Wola potrafi być nieugięta, ale jak to się często zdarza z tym co twat?'. de, gdy podłoże jest chropowate, ściera się na miękki pył. Istnieje o wiele łatwiejszy i przyjemniejszy sposób pozbycia się nie chcianych nawyków - wyobraźnia... Wyobraźnia skupia się od razu na celu i osiąga to, do czego dąży.
W poprzednich rozdziałach bardzo dużą wagę przykładaliśmy do ćwiczenia wyobraźni, umiejętności tworzenia na głębszych poziomach umysłu obrazów jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistości. Jeżeli będziesz w stanie pobudzić swoją wyobraźnię wiarą, pragnieniem oraz oczekiwaniem i jednocześnie tak ją wyćwiczyć, że będziesz w stanie "widzieć" swój cel, "odczuć" go, "usłyszeć",


"wyczuć" jego smak, jego dotyk, wtedy osiągniesz to, do czego dążysz.
"Jeżeli wola jest w kontakcie z wyobraźnią, wyobraźnia zawsz? zwycięża" - napisał Emile Cou.
Jeżeli koncentrujesz się na zwalczaniu nie chcianego nawyku; w wielu wypadkach będziesz sam siebie oszukiwać. Gdybyś naprawdę chciał się go pozbyć, nawyk ten sam by z czasem ustąpit. Koncentracja nie powinna dotyczyć samego pozbycia się nawyku, lecz korzyści, jakie stąd płyną. Od niepożądanych przyzwyczajeń uwolni cię wyrobienie w sobie wystarczająco mocnego pragnienia osiągnięcia tych korzyści
Skupianie się na nawyku i solenne postanowienie jego odrzucenia w wielu wypadkach jeszcze mocniej nas z nim związuje. Trochę to


68



przypomina silne postanowienie zaśnięcia: już samo takie postanowienie potrafi nas utrzymywać godzinami w stanie pobudzenia utrudniając sen.
Zobaczmy teraz, w jaki sposób można teorie te zastosować. Jako przykład podam dwa nałogi, w pozbyciu się których nasi absolwenci notują najwięcej sukcesów. Są to nadmierne jedzenie i palenie papierosów.
Jeżeli chcesz pozbyć się nadwagi, przemyśl najpierw problem w stanie zewnętrznym beta. Czy przyczyną jest przejadanie się, czy też zbyt mała ilość ćwiczeń fizycznych, a może jedno i drugie? Być może problem nie polega na przejadaniu się, ale na jedzeniu nie tego co należy? Rozwiązaniem może być odpowiednia dieta, złożona z tych składników, które potrzebne są w twoim indywidualnym wypadku. Najlepiej b


ędzie to wiedział twój lekarz.
Trzeba też zadać sobie pytanie: "Dlaczego chcę stracić na wadze?" Czy jestem tak gruby, że zagraża to mojemu zdrowiu, czy też po prostu wydaje mi się, że szczuplejszy będę bardziej atrakcyjny? Ijedno, i drugie jest wystarczającym powodem do pozbycia się nadwagi, trzeba jednak zdawać sobie sprawę, jakich oczekuje się korzyści, zanim jeszcze rozpoczną się ćwiczenia.
Jeżeli odżywiasz się prawidłowo i w odpowiednich ilościach oraz ćwiczysz tyle, ile jest w twojej sytuacji możliwe, a mimo to masz niewielką nadwagę, radzę pogodzić się z nią (chyba że lekarz zaleca co innego). Ja tak postępuję. Poza tym prawdopodobnie masz w życiu większe zmartwienia, do pokonania których może być użyta Samokontrola Umysłu.
Jeżeli jednak naprawdę zależy ci na stracie nadwagi i znasz dokładnie powody takiej decyzji, następnym krokiem jest analiza wszystkich korzyści, które dzięki temu osiągniesz. Nie chodzi tu tylko o ogólnikowe stwierdzenia, takie jak "lepszy wygląd", ale bardziej konkretne i w miarę możliwości angażujące wszystkie pięć zmysłów.

Wzrok: Znajdź zdjęcie, na którym wyglądasz tak, jak chciałbyś wyglądać teraz.
Dotyk: Wyobraź sobie, jak gładka po zrzuceniu wagi będzie skóra na twoich rękach, udach, brzuchu.


69



Smak: Wyobraź sobie smak potraw, które będą stanowić twoje nowe menu.
Zapach: Wyobraź sobie zapach jedzenia, które bgdziesz spożywać. Słuch: Wyobraź sobie, co powiedzą znajomi, na zdaniu których ci za- leży, gdy zauważą twój sukces na tym polu.

Jednakże nawet tych pigciu zmysłów nie wystarczy do prawdziwie dogłgbnej wizualizacji. Bardzo ważnym czynnikiem jest włączenie emocji.
Wyobraź sobie, jak dumny i pełen wiary w siebie jesteś wyglądając tak, jak pragniesz.
Mając mocno zakodowane w głowie wszystkie wyżej wymienione elementy wprowadź się w stan alfa. Przywołaj swój ekran wyobraźni i na tym ekranie wyobraź sobie siebie z taką sylwetką, jaką masz obecnie. Następnie wymaż ten obraz i z lewej strony (przyszłość) wprowadź obraz (na przykład ze starej fotograf) takiego siebie, jakim chciałbyś być.
Gdy w myślach przypatrujesz się nowemu "ja", wyobraź sobie ze wszystkimi możllwymi szczegółami uczucie, które towarzyszy figurze szczupłej jak ta, której obraz widzisz na swoim ekranie. Co czujesz schylając się, by zawiązać sobie sznurowadło? Wchodząc po schodach? Wkładając ubrania, które teraz są za ciasne? Spacerując w kostiumie kąpielowym po plaży? Bez pośpiechu kolejno wczuj się w te sceny używając w

szystkich pięciu zmysłów w opisany wcześniej sposób. Jak zmieni się twoje samopoczucie po osiągnięciu celu?
Następnie w myślach, proszę, przejrzyj listę potraw, które będziesz jadł. Zanalizuj nie tylko co, lecz również ile będziesz jeść, oraz wybierz kilka przekąsek na okres między posiłkami, na przykład surową marchewkę.
Powiedz sobie w myśli, że ta dieta daje ci wszystko, czego twój organizm potrzebuje do normalnego funkcjonowania i że nie będzie sygnalizował przez uczucie głodu, że chce wigcej.
Ta autosugestia zakończy sesjg medytacji. Powtarzaj to ćwiczenie dwa razy dziennie.
Zauważ, że ani razu w czasie ćwiczenia nie myśleliśmy ani nie wyobrażaliśmy sobie potraw, których powinniśmy unikać. Na ogól


70



przejadamy się tym, co nam najbardziej smakuje. Myśl skierowana w stronę takich potraw spowoduje, że wyobraźnia zboczy na niewłaściwe tory.
Oto co powiedziała aktorka Alexis Smith w wywiadzie dla pisma


"
Mercury News" z San Jose ( 13 października 1974): "Pozytywne myślenie fantastycznie wpływa na zredukowanie ilości jedzenia. Nigdy nie myśl o tym, co tracisz, a koncentruj sig na tym, co zyskujesz". Alexis często otrzymuje komplementy, że wygląda obecnie znacznie atrakcyjniej, niż w czasie gdy grała w filmach Warner Brothers pokazywanych teraz w telewizji. Według niej, zmiana ta nastąpiła w dużej części dzięki Samokontroli Umysłu. "Ró

żnica polega na tym - twierdzi aktorka - że jestem teraz bardziej zrównoważona i mam lepszą kontrolę nad sobą".
Trzeba pamiętać, że cel wybrany w programie odchudzania powinien być realistyczny. W innym wypadku zburzona zostanie wiarygodność całego zamierzenia. Osoba z 25 kilogramami nadwagi nie powinna spodziewać się, że po tygodniu będzie wyglądać jak Mark Spitz czy Audrey Hepburn. Wizualizowanie sobie tego nie przyniesie wielkich efektów.
W pierwszych paru dniach stare upodobania mogą dawać o sobie znać, przypominając np. o rozkoszach lodów z bitą śmietaną. Jeżeli nawał zajęć spowoduje, że nie będziesz miał czasu na medytację, złącz trzy palce i powtórz w myśli te same słowa, których używałeś w czasie medytacji - że twoje żywienie daje ci wszystko, czego organizm potrzebuje do normalnego funkcjonowania i że nie bgdzie sygnalizowaz E'


ł przez uczucie głodu, że chce więcej. Rzut oka na zdjgcie z docelową, wymarzoną figurą jest również w takiej sytuacji pomocne.
Wraz z doskonaleniem Samokontroli Umysłu w tej i w innych dziedzinach poprawi się wasze ogólne samopoczucie, a to z kolei bgdzie miało niebagatelny wpływ na poprawg funkcjonowania całego ciała. Pobudzony lekko przez wyobraźnię, organizm z wigkszym zapałem sam poszuka właściwej wagi.
Opisana technika ma kilka wariantów, które również mogą być stosowane. Warianty te mogą przyjść do głowy w czasie medytacji. Na przykład pewien robotnik z Omaha powiedział sobie w myśli pod


71



czas medytacji: "Będę miał apetyt tylko na te potrawy, które są dobte ła c
dla mojego organizmu". W1'
Niespodziewanie zaczęły mu smakować różne sałatki i soki jarzy-
nowe, stracił natomiast apetyt na dania wysokokaloryczne. W rezulta?
cie stracił 20 kilogramów w przeciągu czterech miesięcy. tu?
Pewna kobieta z Ames w stanie Iowa posłużyła się tą samą tech?
niką. W kilka dni później przyniosła do domu sześć pączków: trzy dla
dzieci i trzy dla ich kolegów."Zupełnie zapomniałam o sobie. Nie-
malże rozpłakałam się z radości. Samokontrola Umysłu działa!"
Pewien rolnik z Mason City w stanie Iowa kupił sobie garnitur za.
150 dolarów, który - mówiąc oględnie - nie bardzo na niego pasowal,
Założenie spodni było absolutnie niewykonalne, również dopięcie gu? ..,
zików marynarki było marzeniem ściętej głowy."Sprzedawca paltZy? :
na mnie jak na wariata" - opowiadał później. Niemniej jednak, dzięki
zastosowaniu ekranu wyobraźni mężczyzna ten stracił 23 kilogramy P
w przeciągu czterech miesięcy."Garnitur leży teraz na mnie, jak szyty ',
na miarę".
Nie w każdym wypadku wyniki są tak spektakularne. I prawdę mówiąc, nie zawsze powinny. Aby jednak udowodnić wiarygodność naszego programu odchudzania, państwo Caroline de Sandre i Jim Williams, którzy są dyrektorami ośrodka Metody Silvy-w Kolorado, przeprowadzili eksperyment z grupą osób, które rzeczywiście chcialy stracić wagę. Pani Caroline organizowała spotkania z grupą 25 absolwentów zajęć raz w tygodniu przez j

eden miesiąc. Wśród 15 osób, które przyszły na wszystkie spotkania, przeciętny ubytek wagi był nie? co powyżej 1,70 kg. Wszystkie osoby zeszczuplały. Miesiąc później te same osoby zostały ponownie sprawdzone. Siedem osób w dalszym ciągu traciło na wadze, osiem utrzymywało się na tym samym poziomie. Nikt nie przybrał na wadze!
Według pani Caroline, doświadczenie to było dla grupy absolwentów nie tylko "bezbolesne", ale nawet przyjemne. Osoby te nie tylko straciły zbędne kilogramy bez ataków głodu czy innych niedogodności, ale również stosując wiele technik opanowanych podczas treningu Silvy, wzmocniły swoją wiarę w skuteczność tych umiejętności.
Przeciętny ubytek na wadze był mniej więcej taki, jaki spodziewany jest po zastosowaniu którejś ze znanych diet. Pani Caroline zna


72



la doskonale te problemy oraz sprawy związane z prawidłowym odżywianiem i kontrolą wagi, gdyż przez półtora roku pracowała jako wykładowca na jednym z kursów odchudzania oraz piastowała stanowisko zastępcy dyrektora do spraw wyżywienia w Szwedzkim Instytucie Medycznym w Denver. Planuje teraz kontynuację programu opartego na Samokontroli Umysłu oraz opracowanie podobnego programu dla osób, które chcą rzucić palenie.
Palenie papierosów jest tak poważnym nałogiem, że jeżeli jesteś palaczem, czas na przekształcenia się w byłego palacza powinien nadejść teraz. Podobnie jak miało to miejsce w wypadku odchudzania, proces ten dokona się w łagodnych etapach, aby dać organizmowi wystarczającą ilość czasu na przyzwyczajenie się i całkowite podporządkowanie nowym poleceniom płynącym z umysłu.
W tym wypadku nie ma potrzeby analizować w poziomie beta przyczyn, dla których chcesz przestać palić. Lista tych smutnych powodów jest bardzo dobrze znana. Potrzebna natomiast będzie lista korzyści, które później staną się tak wyraziste, że chęć rzucenia nałogu przyjdzie sama.
Będziesz mieć więcej energ, twoje zmysły fizyczne będą bardziej wyostrzone, będziesz mógł pełniej delektować się życiem. Zresztą, sam wiesz lepiej niż ja - niepalący - ile zyskasz.
Wprowadź się w poziom alfa i na ekranie wyobraźni wyświetl siebie w sytuacji, w której masz zwyczaj zapalać pierwszego papierosa. Wyobraź sobie, jak wykonujesz z uczuciem całkowitego rozluźnienia i swobody wszystkie - oprócz palenia - czynności, które normalnie stanowią twoją codzienną rutynę od tego momentu do końca następnej godziny. Jeżeli jest to na przykład okres pomiędzy 7.30 a 8.30 rano, powiedz do siebie w myśli

: "Pomiędzy 7.30 i 8.30 jestem teraz i pozostanę byłym palaczem. Sprawia mi przyjemność pozostawanie byłym palaczem podczas tej godziny. Jest to dla mnie łatwe i przyzwyczajam się do tego".
Kontynuuj to ćwiczenie do czasu, kiedy świadomie będziesz się czuł zupełnie swobodnie w przeciągu pierwszej godziny wolności od codziennego papierosa. To samo powtórz teraz, przesuwając czas zapalenia pierwszego papierosa o kolejną godzinę, potem o jeszcze jedną godzinę i tak dalej. Postępuj powoli. Narzucanie zbyt szybkiego


73



tempa jest niezasłużoną karą dla organizmu, co nie jest sprawiedliwe, gdyż to umysł, a nie organizm, wprowadził cię w ten nałóg. Pozwól więc, aby przy udziale wyobraźni umysł wykonał teraz całą pracę.
Oto kilka rad, które powinny przyspieszyć nadejście dnia catlcowitego wyzwolenia.
Należy często zmieniać rodzaj palonych papierosów. W godzinach, w których nie jesteś "byłym palaczem", ilekroć zaciągasz się nikotyną, zadaj sobie w myśli pytanie: "Czy tego naprawdę teraz chcę?" Zadziwiająco często odpowiedziąjest "nie". Zaczekać wtedy, aż naprawdę przyjdzie ci ochota na palenie.
Jeżeli podczas którejś z "niepalących" godzin twój organizm gwałtownie zażąda papierosa, weź głęboki oddech, złącz trzy palce i używając tych samych słów, których używasz w medytacji w alfaprzypomnij sobie, że w czasie tej godziny jesteś "byłym palaczem".
Przy odzwyczajaniu się od palenia do tej podstawowej metody dodawać można również inne techniki. Mieszkaniec miasta Omaha, który palił przeciętnie półtorej paczki dziennie, w stanie alfa zaczął sobie wyobrażać wszystkie papierosy, które kiedykolwiek wypalił. Był to ogromny stos papierosów. Następnie wsypał je wszystkie do pieca i spalił.
Potem wyobraził sobie wszystkie papierosy, które prawdopodobnie będzie musiał jeszcze wypalić w przyszłości, jeżeli nie zaprzestanie palenia - wrzucił je do pieca i też z przyjemnością spalił. W przeszłości człowiek ten już kilkakrotnie bezskutecznie próbował odzwyczaić się od palenia. Tym razem pozbył się nałogu po zaledwie jednej medytacji, bez głodu nikotynowego, bez nadmiernego apetytu, bez żadnych e

fektów ubocznych.
W przypadku odzwyczajania się od palenia ilość sukcesów jest nieco niższa, niż to ma miejsce w przypadkach odchudzania. Niemniej jednak znam wystarczającą liczbę absolwentów, którzy pozbyli się tego nałogu lub radykalnie zmniejszyli ilość wypalanych papierosów, aby móc z czystym sumieniem polecić wszystkim, którzy chcą przestać palić, Samokontrolę Umysłu.



?.o




POPRAWA ZDROWIA





Mniej więcej połowę mojego czasu poświęcam na podróże po USA oraz innych krajach z wykładami dla absolwentów kursów Metody Silvy. W czasie tych podróży spotykam nie setki, ale tysiące absolwentów, którzy donoszą o - prawdziwie - cudownych przypadkach samowy
























































leczenia. Relacje te stały się dla mnie ?codziennością i zadziwiają mnie teraz w zupełnie innym sensie. Dziwi mnie mianowicie dlaczego tak mało ludzi zdaje so

























































bie sprawę z olbrzymiej władzy ich umysłu nad organizmem. Leczenie metodami metapsychicznymi traktowane jest przez wielu ludzi jako dziwaczne i ezoteryczne. Czy może jednak być coś dziwniejszego i bardziej ezoterycznego niż recepty na silne proszki, z groźnymi dla zdrowia efektami ubocznymi? We wszystkich moich dotychczasowych doświadczeniach z leczeniem metapsychicznym ani razu nie doświadczyłem, ani nie widziałem, ani nie słyszałem o jednym chocia






















































żby przypadku negatywnych cfektów ubocznych.



























Badania naukowe w dziedzinie medycyny odkrywają coraz więcej współzależności pomiędzy ludzkim organizmem i umysłem. Wiele nie związanych z sobą na pierwszy rzut oka badań prowadzi konsekwentnie do jednego wniosku: umysł spełnia ogromną, nie poznaną jeszcze do końca rolę w naszym życiu.








Gdyby Samokontrola Umysłu była metodą doskonałą (a taką nie jest - ciągle się jeszcze uczymy), wszyscy mielibyśmy doskonałe, zdrowe organizmy. Jest jednak niezaprzeczalnym faktem, że do tej pory wiemy już wystarczająco dużo, aby przy pomocy naszego umy




































75














































słu do tego stopnia wzmocnić system gojenia, że będzie on w stanie lepiej zwalczać ewentualne choroby. Nawet tak prosta metoda jak opracowana przez dra Cou, okazała się skuteczna. W naszym systemie Samokontroli Umysłu metoda ta stosowana jest ze zwielokrotnioną skutecznością.
























Jest oczywiste, że im lepiej umiemy stosować metody samoleczenia, tym rzadziej bywamy z wizytą u lekarza. Muszę jednak mocno podkreślić, że przy obecnym stadium rozwoju Samokontroli Umysłu jest jeszcze za wcześnie, abyśmy mogli zacząć posyłać lekarzy na eme

































ryturę. W przypadku choroby konieczna jest konsultacja lekarska i ścisłe stosowanie się do zaleceń. Możecie jednakże zadziwić lekarzy szybkim powrotem do zdrowia. W p


































ewnym momencie mogą nawet podejrzewać, że po kryjomu odwiedzacie ich konkurentów.
























Wielu absolwentów opowiadało o odwoływaniu się do Samokontroli Umysłu w opanowaniu bólu i krwawienia w nagłych wypadkach. Pani Donald Wildowsky uczestniczyła z mężem w konferencji w Teksasie. Według sprawozdania zamieszczonego w "Bulletin" z Norwich w stanie Connecticut, kiedy pani Wildowsky wskoczyła do basenu kąpielowego, nastąpiło u niej pęknięcie błony bębenkowej.
























"Byliśmy daleko od jakiegokolwiek miasta - opowiadała potemi nie chciałam wywoływać męża w środku konferencji. Wprowadziłam się w stan alfa, przyłożyłam rękę do ucha, skoncentrowałam się na bolącym miejscu i powiedziałam w myśli "Przeszło! Przeszło! Przeszło!" Krwawienie i ból natychmiast ustały. Gdy wreszcie znalazłam lekarza, ten zaniemówił ze zdumienia."
























Technikę samogojenia ćwiczymy w sześciu łatwych etapach. Etap pierwszy:
























Rozpoczynamy w stanie beta. Pomyśl o sobiejako o osobie pełnej miłości i przebaczenia. Potraktuj miłość jako cel sam w sobie. Będzie to prawdopodobnie wymagało dosyć dokładnego "uporządkowania myśli" (patrz rozdział ósmy).
























Etap drugi:
























Wejdź w stan alfa. Jak wcześniej wspomniałem, już sam fakt rozluźnienia stanowi duży krok w kierunku samogojenia, gdyż w stanie alfa zneutralizowana jest negatywna praca umysłu - złość i poczucie winy - i organizm jest w stanie robić to, do czego natura go stworzy












































76































































la, tj. regenerować sig. Być może zawładnęły tobą realne uczucia gniewu czy winy, jednak jak wynika z naszych badań, uczuć tych doświadcza się jedynie w "zewnętrznym" poziomie beta i zanikają one samoczynnie podczas ćwiczenia technik Samokontroli Umysłu.


























Etap trzeci:


























Omów w myśli pierwszy etap. Wyraź w słowach chęć, abyś dzięki "uporządkowaniu myśli" oraz stosowaniu pozytywnych zwrotów i słów był w stanie myśleć pozytywnie i stać się kochającą, przebaczającą osobą.



























Etap czwarty:



























Wyobraź sobie chorobg, która ci dolega. Należy użyć do tego ekranu wyobraźni, na którym zobaczysz i wczujesz się w dolegliwość. Taka analiza powinna być dość krótka. Celem jej jest skupienie uzdrawiających energ w rejonach, w których są potrzebne.



























Etap piąty:



























Szybko wymaż obraz swojej dolegliwości i wyobraź sobie catkowite wyzdrowienie. Wczuj się w uczucie wolności i szczęścia plynące z doskonałego zdrowia. Przytrzymaj ten obraz, naciesz się nim, naciesz się świadomością, że zasługujesz na doskonałe zdrowie i że w tym idealnym stanie znajdujesz się w całkowitej harmon z prawami przyrody.






























Etap szósty:






























Raz jeszcze wzmocnij efekt "uporządkowania myśli", kończąc powiedzeniem do siebie: "Z każdym dniem i pod każdym względem jest mi coraz lepiej, lepiej i lepiej..."






















































Jak długo i jak często powinniśmy odbywać taką sesję? Z mojego doświadczenia wynika, że najlepszym czasem na to ćwiczenie jest pigtnaście minut. Wykonuj je tak często, jak możesz, minimum jednak dwa razy dziennie. W tym wypadku nie istnieje pojęcie "za dużo".

























W tym miejscu pozwolg sobie na dygresję. Mówi się czasami, że wprawdzie medytacja jest rzeczą pozytywną, ale trzeba być ostrożnym, gdyż za częste medytowanie może spowódować oderwanie się od świata zewnętrznego i zasklepienie w sobie. Czy to prawda - nie wiem. Opinię tg wypowiada się o innych dyscyplinach związanych

















































































77



















































































z medytacją, jednakże nie o Samokontroli Umysłu. Naszym celemjest włączenie sig w sprawy tego świata, a nie odseparowanie od nich; nie bierne ignorowanie praktycznych problemów, ale wyzwanie ich i rozwiązywanie. Tego typu medytacji nigdy nie jest za dużo.



























Wracając do samogojenia: etap pierwszy powinien być praktykowany właściwie przez cały czas. Należy go ćwiczyć w beta, w alfa i w teta i do głębi przeżywać. Jeżeli w ciągu dnia macie wrażenie, że to uczucie wam umyka, złączcie trzy palce w celu jego natychmiastowego wzmocnienia.








Wiele z naszych ośrodków Samokontroli Umysłu wydaje dla swoich absolwentów specjalne biuletyny. Zawierają one relacje absolwentów o skuteczności metod Samokontroli. Opowiadania na temat kontroli bólu głowy, astmy, zmgczenia czy wysokiego ciśnienia są tak liczne, że przytoczenie ich tu wszystkich byłoby niepodobieństwem.


























Poniższe sprawozdanie cytuję jednak, ponieważ jego autor jest praktykującym lekarzem.


























"W wieku jedenastu lat zacząłem cierpieć na migreng. Początkowo były to sporadyczne ataki, łatwe do opanowania, z biegiem jednak czasu stany te zacżęły się pogłębiać, aż w końcu zacząłem mieć bóle głowy trwające przez trzy lub cztery dni z jedno- lub dwudniową przerwą między atakami. W pełni rozwinięta migrena jest bardzo groźna... zwykle atakuje jedną połowę twarzy i głowg. Człow

































iek ma wrażenie, że oczy wychodzą z orbit. Ból jest tak świdrujący, że czuje sig go aż w żołądku. Czasami atak migreny może powstrzymać środek powodujący skurcz naczyń krwionośnych, który należy przyjąć od razu przy pierwszych objawach, kiedy ból jest jeszcze do wytrzymania. Jeśli ból głowy ciągnie się już przez pewien okres, nic, z wyjątkiem czasu, nie jest w stanie go opanować. Dochodzi





















































ło do tego, że musiałem brać lekarstwa co cztery godziny, a nawet wtedy doznawałem tylko częściowej ulgi.
























Byłem u specjalisty od migreny, który najpierw zbadał mnie bardzo dokładnie, aby się upewnić, że nie mam żadnych schorzeń fizycznych czy neurologicznych i nastgpnie poradził mi leczenie, które już i tak praktykowałem. Bóle głowy trwały dalej.
























Jedna z moich pacjentek była absolwentką kursu Metody Samokontroli Umysłu i prawie przez rok namawiała mnie, abym poszedł na




























































78












































kurs. Odpowiadałem jej ciągle, że nie wierzę w tego typu nonsensy. Pewnego dnia była u mnie w czwartym dniu mojej migreny. Musiałem wyglądać bardzo kiepsko, gdyż bez wahania powiedziała: uChybajuż najwyższy czas, żeby wybrał pan się na kurs Samokontroli Umysłu! W przyszłym tygodniu się właśnie zaczyna. Chętnie wezmę tam pana z sobą??.








Zapisałem się na kurs i każdego wieczoru pilnie uczęszczałem na zajęcia. Ku mojemu zdumieniu, w przeciągu tego tygodnia nie miałem bólu głowy. W tydzień po ukończeniu kursu obudziłem się z atakiem straszliwej migreny, co dało mi pierwszą szansę na wypróbowanie mojego nowego programowania. Wykonałem cykl przepisanych ćwiczeń, odliczyłem do pięciu... i ból zniknął... czułem się fantastycznie. To by






























ł cud! Po pięciu sekundach ból jednak powrócił i to jeszcze gorszy. Nie poddałem się i ponownie wykonałem ten sam cykl ćwiczeń. Ból znowu na moment ustąpił i zaraz wrócił. W ten sposób przeszedłem chyba przez dziesięć cykli nie biorąc lekarstwa. Postanowiłem się nie poddawać i powtarzałem ćwiczenie tak długo, aż ból całkowicie ustąpił.

























Przez pewien czas nie miałem ataku, a kiedy nastąpił, trzy powtórzenia cyklu spowodowały jego zniknięcie. Potem w ciągu trzech miesięcy miewałem od czasu do czasu bóle głowy, ale nie musiałem brać nawet aspiryny. Od momentu skończenia kursu Samokontroli Umysłu nie wziąłem ani jednej aspiryny: To rzeczywiście działa!"





















































A oto inna historia, opowiedziana przez zakonnicę, siostrę Barbarę Burns z Detroit w stanie Michigan. Wybrałem ten przykład ze względu na niezwykle oryginalny sposób, w jaki siostra Barbara potrafiła wykorzystać zaprogramowany mechanizm pobudzania.
























Ze względu na krótkowzroczność przez dwadzieścia siedem lat siostra Barbara nosiła okulary. W miarę powiększania się jej krótkowzroczności zwiększała się siła soczewek w jej okularach, co z kolei powodowało zakłócenia w percepcji odległości. Zanim wzrok jej się zaczął poprawiać, zmuszona była do używania podwójnych soczewek. W lipcu 1974 roku postanowiła zastosować Samokontrolę Umysłu




































. W stanie głębokiej medytacji powiedziała do siebie: " Z każdym mrugnięciem powiek ostrość mojego wzroku staje się tak dokładna,
































































79














































jak dokładna jest ostrość soczewek w aparacie fotograficznym." Ta autosugestia powtarzana była podczas każdej medytacji. Po dwóch tygodniach siostra Barbara zaczęła obchodzić sig bez okularów, chociaż w dalszym ciągu potrzebowała ich do czytania. Następnie skonsultowała się z doktorem Włodygą, okulistą, który również był absolwentem kursu Samokontroli Umysłu. Doktor stwierdził u niej drobne zniekształcen
























































ie rogówki. W okresie kilku tygodni przed nastgpnym badaniem u dra Włodygi siostra Barbara wprowadziła do swoich medytacji sugestię korygującą rogówkę. Poniżej przytaczatn fragment listu dra Włodygi, który został napisany na prośbę siostry Barbary:



























"Siostra Barbara była u mnie po raz pierwszy na badaniu 20 sierpnia 1974 roku (...)













Ponowny egzamin przeprowadziłem 26 sierpnia 1975. Przez cały rok nie używała okularów...













Pacjentka wykazała redukcję ujawnionej poprzednio krótkowzroczności do poziomu, w którym noszenie okularów stało się niepotrzebne".













Ani lekarz, ani siostra Barbara Burns nie cierpieli oczywiście na






























"śmiertelną chorobę" z rodzaju tych, które tak często stają się przedmiotem obaw wielu ludzi. W tym momencie nasuwa się oczywiście pytanie, czy Samokontrola Umysłu jest w stanie pomóc ludziom chorym naprawdę poważnie. Przyjrzyjmy się zatem chorobie, która budzi zwykle najwigkszy strach - rakowi.






























Być może niektórym z czytelników znane są prace onkologa dr. O. Carla Simontona. Marilyn Ferguson pisała o nim w cieszącej się dużą popularnością książce Rewolucja nióz??u*. W styczniu 1976 roku Grace Halsel napisał o nim artykuł pod tytułem Rak pod kontrolą umysłu**, opublikowany w czasopiśmie "Prevention Magazine ". Dr Simonton zaznajomiony jest z technikami Samokontroli Umysłu i z wielkim sukcesem zaa



































doptował wiele z nich do leczenia swoich pacjentów.


























W czasie piastowania funkcji kierownika oddziału terap radiologicznej w bazie lotniezej w Travis, pod San Francisco, dr Simonton




























































* Tytuł oryginału angielskiego: The Brnirr Rnvn/c?tinrr. ** Tytuł oryginału angielskiego: Mind Over Ccrncer.




























































































zacząl studiować rzadkie, ale dobrze znane w medycynie zjawisko: przypadki ludzi, którzy w medycznie niewytłumaczalny sposób wyleczyli się z raka. Przypadki takie, określane mianem "spontanicznej remisji", stanowią bardzo mały procent populacji chorych na raka. Gdyby możliwe było znalezienie przyczyny - rozumował dr Simonton - tej spontanicznej poprawy zdrowia, być może zaistnieje szansa na znalezienie sposobu wywoływania takiej remisji.




























Dr Simonton doszedł do wniosku, że ludzie ci mieli jedną bardzo ważną wspólną cechg - były to najczęściej osoby o usposobieniu optymistycznym, pozytywnym i stanowczym.




























W przemówieniu do słuchaczy na Bostońskiej Konferencji Samokontroli Umysłu w 1974 roku dr Simonton powiedział co następuje:


























































"W badaniach nad rozwojem nowotworów złośliwych najbardziej znaczącym, zidentyfikowanym przez badaczy czynnikiem emocjonalnymjest strata kogoś bliskiego na sześć do osiemnastu miesięcy przed ujawnieniem się choroby.








Zostało to udowodnione w szeregu długoterminowych studiów przez różnych, nie związanych z sobą badaczy i z użyciem grup kontrolnych (...). Wiemy, że nie tyle sama strata jest znaczącym czynnikiem, ale także sposób, w jaki ta strata jest odebrana przez daną osobę.








Strata taka musi być na tyle poważna, aby móc spowodować u pacjenta przygniatające uczucie beznadziejności i bezradności. Wygląda na to, że w takiej sytuacji obniżają się naturalne funkcje obronne organizmu, co umożliwia kliniczny rozwój nowotworu.





























"






































































Na początku lat siedemdziesiątych dr Simonton przeprowadził badania związane z nastawieniem psychicznym u 152 pacjentów chorych na raka. Powyższe badania opublikowane zostały w periodyku naukowym ?,Journal of Transpersonal Psychology" (tom 7, nr l, 1975). W trakcie tych badań dr Simonton oceniał pacjentów w skali liczbowej od 1 do 5, gdzie 1 oznaczało "wyjątkowo negatywne nastawienie", a 5 "wyjątkowo pozytywne". W kolejnym etapie badań oceniana by























































ła efektywność zastosowanej terap, która również mierzona była w skali liczbowej, posiadającej z jednej strony "wyjątkowo pozytywny wynik", a z drugiej - "negatywny". U dwudziestu pacjentów















































































































6 - Samokoavola... gl
















































wyniki leczenia ocenione zostały jako "wyjątkowo pozytywne", po? mimo że u czternastu z nich stan nowotworu był już tak zaawansowany, iż pacjentom dawano mniej niż 50% szans przeżycia pięciu lat. Według dr. Simontona, decydującym czynnikiem było w tym wypadku pozytywne nastawienie psychiczne tych pacjentów. Po drugiej stronie skali u dwudziestu dwóch pacjentów wyniki leczenia ocenione zostały jako "negatywne". Zaden z tych pacjentów ni






































e odznaczal się pozytywnym nastawieniem psychicznym.






























W dalszym ciągu zaobserwowano, że gdy niektórzy z "pozytywnych" pacjentów powrócili do domu i ich nastawienie z takich czy innych powodów uległo zmianie na negatywne, "odpowiednio zmieniły się również postępy choroby". Było rzecząjasną, że najistotniejszą rolę odgrywa tu nastawienie psychiczne pacjentów, a nie zaawansowanie samej choroby.






























Dr Elmer Green z Fundacji Menninger cytowany jest przez wydawcę "Journal of Transpersonal Psychology ": "Imponujące wyniki w opanowaniu raka osiągnięte przez Carla i Stefanię Simonton (...) zawdzięczają oni połączeniu wizualizacji dla samoregulacji fizjologicznej z tradycyjną radiologią".


























Podczas przemówienia w Bostonie dr Simonton przeczytał słowa prezesa Amerykańskiego Stowarzyszenia do Walki z Rakiem, Eugene Pendergrassa, który w 1959 roku powiedział: "Istnieją świadectwa, że napięcia emocjonalne pacjenta wpływają na ogólny przebieg choroby. Mam głęboką nadzieję, że będziemy w stanie rozszerzyć nasze badania, akceptując realną możliwość, że umysł człowieka dysponuje siłami,
























































które są w stanie przyspieszyć albo zahamować rozwój tej choroby".



























Dr Simonton jest obecnie dyrektorem medycznym Poradni Onkologicznej i Centrum Badawczego w Fort Worth. Razem z Stefanią Mathews-Simonton, która jest jego współpracownikiem, uczą pacjentów włączenia się do własnej terap za pomocą ćwiczeń umysłowych.



























"Wychodzę z założenia, że nastawienie psychiczne pacjenta odgrywa rolę w jego reakcji na jakąkolwiek formę leczenia i że jest on w stanie wpłynąć na przebieg choroby. Gdy przyjrzałem się temu założeniu dokładniej, doszedłem do wniosku, iż Samokontrola Umysłu
























- koncepcja biologicznego sprzężenia zwrotnego i medytacji - dają










































82



























































mi do rąk instrumenty, dzięki którym jestem w stanie zacząć uczyć pacjentów nowych współzależności i pomóc im aktywnie włączać się w procesy związane z ich własnym zdrowiem. Mogę śmiało powie- dzieć, że w dziedzinie emocjonalnej jest to jeden z najpotężniejszych instrumentów, które jestem w stanie ofiarować pacjentom".


























Jednym z pierwszych kroków, które dr Simonton podejmuje z pa- cjentami, jest trening przezwyciężania strachu przed chorobą. W cza- sie nauki "uświadamiamy sobie, że choroba raka jest normalnym procesem, który toczy sig w nas wszystkich - wszyscy mamy w sobie komórki, które degenerują się i przeradzają w złośliwe komórki rako- we. Organizm rozpoznaje te komórki i niszczy je w taki sam sposób, jak niszczy każde obce proteiny (...) -





































Nie jest to więc tylko kwestia pozbycia sig wszystkich komórek rakowych, ponieważ komórki takie powstają u nas ciągle. Jest to kwestia ponownego ustawienia systemu kontroli nad własnym organizmem i nad jego procesami".








Po przemówieniu dra Simontona zabrała głos pani Simonton, która powiedziała:








"Wigkszość ludzi (...) wyobraża sobie komórkę rakową jako coś wstrętnego, złośliwego, podstępnego, posiadającą nieograniczoną władzą, gdyż w momencie kiedy zacznie się mnożyć, organizm nic nie jest w stanie zrobić, aby ją zniszczyć. W rzeczywistości komórka rakowa jest normalną komórką, która po prostu zwariowała (...). Jest to ogłupiała komórka. Rozmnaża się tak szybk




































o, że często odcina od siebie dopływ krwi i umiera z głodu. Jest słaba. Gdy się ją natnie lub podda radiacji albo chemioterap, rozchoruje sig do tego stopnia, że nie jest już w stanie wyzdrowieć. Ginie.





























Proszg ją teraz porównać do zdrowej komórki. Wiemy, że mając zdrowe tkanki, możemy skaleczyć się w palec i skaleczenie zagoi się samo, mimo że nie zrobimy nic ponad założenie plastra opatrunkowe- go (...). Zdrowe komórki nie pozbawiają się same dopływu krwi. Pomimo to proszę się przyjrzeć naszym wyobrażeniom o komórce ra- kowej. Tylko strach i obrazy, które ten strach wytwarza w naszym umyśle, powodują, ż E'





























.























































e przypisujemy tej chorobie tak wielką moc."








Nawiązując do technik relaksacji i wizualizacji, które razem z mężem stosują wraz z terapią radiologiczną, pani Simonton powie- działa:


























83



























"Technika naszej wyobraźni jest prawdopodobnie najpotężniejszym narzędziem, które w tej chwili posiadamy. Są trzy podstawowe zalecenia, które dajemy pacjentom podczas ćwiczeń: wyobrażanie choroby, wyobrażanie jej procesu leczenia oraz wyobrażenie mechanizmu immunologicznego w organizmie.






























Podczas naszych sesji grupowych mówimy o tym, w jaki sposób należy sobie to wyobrażać oraz do czego ma to prowadzić. Wydaje się, że jest istotne, aby pacjenci tworzyli obrazy w ten właśnie sposób oraz mieli większą wiarę w pozytywny wynik swoich wyobrażeń.






























Jednym z głównych tematów, który również omawiamy, jest medytacja. Jak często medytować oraz co robić podczas medytacji?"














































































INTYMNE ?WICZENIA DLA KOCHANK?W



























































































































































W czasie prelekcji dla grupy uczestniczącej w kursie Samokontroli Umysłu pani Simonton mówiła między innymi o licznych stresach życia, które mogą prowadzić do choroby, jeżeli odpowiednio nie reagujemy na nie.

























"Szczęśliwe małżeństwo jest zjawiskiem bardzo nietypowym u naszych pacjentów. Jeżeli ktoś ma dobre pożycie małżeńskie, stanowi to jedno z najlepszych rokowań w naszej pracy z nim i jeden z najważniejszych powodów dla niego, aby pozostać przy życiu."



































Co czyni małżeństwo szczgśliwym? Na to pytanie nie potrafig dać pełnej odpowiedzi. Moje małżeństwo z Paulą jest wyjątkowo udane. Przez trzydzieści sześć lat był to związek emocjonalnie bogaty i interesujący, ale nie jestem w stanie dokładnie zrozumieć, dlaczego tak się stało. Być może właśnie fakt, że nie bardzo to rozumiem, jest częścią sukcesu. Piszę to, abyście zdali sobie sprawg,












































że nie mam bezpośrednich doświadczeń z nieszczęśliwym małżeństwem, a w związku z tym nie wiem, jak się je ratuje - i czy w ogóle należy je ratować.



























Znam jednakowoż kilka sposobów wzbogacenia i poprawy życia małżeńskiego, jeśli mąż i żona tego sobie życzą.



























Prawdopodobnie wielu z was spodziewa się, że zacznę mówić na temat seksu, ponieważ według obiegowej opin życie seksualne to podstawa dobrego małżeństwa. Dla mnie jest ono raczej wynikiem dobrego małżeństwa. Lecz do dyskusji nad sprawą powrócimy później.








Według mnie, najlepszą podstawą małżeństwa jest intymność. Nie chodzi mi jednak o wchodzenie w zabłoconych butach do czyjejś du


























85



























szy, lecz intymność, która wypływa z głgbokiego wzajemnego zrozumienia i akceptacji.








Mam zamiar zasugerować coś może nieco dziwnego, ale muszę najpierw zrobić drobne wprowadzenie. Wspominaliśmy poprzednio, że pod koniec kursów Samokontroli Umysłu uczestnicy doznają uczucia radosnego uniesienia. Występuje również coś innego. Jest to subtelniejsze i głgbsze uczucie. Na kilka chwil przed rozdaniem dyplomów uczestnicy odczuwają, że łączy ich intymny, niemalże miłosny kontakt. Przychodzą na kurs jako nie



































































znajomi, których ścieżki życia nigdy by sig prawdopodobnie nie zbiegły, i wkrótce rozstaną się, aby iść dalej naprzeciw swojemu przeznaczeniu. Niemniej jednak przy następnym spotkaniu to uczucie wzajemnego kontaktu łatwojest ponownie wzbudzić.






























Wielu ludzi wierzy, iż wypływa ono z faktu intensywnego, wspólnego i jedynego w swoim rodzaju przeżycia. Tego samego uczucia doświadczają często żołnierze, których łączą wspólne przeżycia wojenne. Podobne uczucie może związać grupę zamkniętych w windzie nieznajomych, którzy spgdzili w niej całe popołudnie.






























Jest to jednak tylko część prawdy. Część najbardziej zrozumiała, gdyż najłatwiejsza do zauważenia.


























Dzieje się jeszcze coś innego, co spróbuję teraz wytłumaczyć. Podczas długich i głębokich ćwiczeń medytacyjnych nawiązują się pewne kontakty - umysły, bardziej wyczulone na odbiór, odczuwają łagodny wpływ umysłów innych osób w sposób znany tylko tym, którzy spędzają razem całe życie. W większości przypadków nagłe sytuacje intymne są powierzchowne, nieprawdziwe i pozostawiają



































poczucie lekkiego niesmaku. W tym przypadku dzieje się inaczej. Uczucie zostaje utrwalone na głębszym poziomie metapsychicznym.
























Ponieważ jest to uczucie bardzo subtelne, nie bądźcie zdziwieni, jes'li żaden z absolwentów kursu nie będzie wam o nim opowiadał. Jednak kiedy ten temat zostanie poruszony - pytana osoba odpowie prawdopodobnie: "Rzeczywiście odczuwaliśmy coś takiego. To było wspaniałe!"
























Jest to coś w rodzaju "produktu ubocznego" treningu Samokontroli Umysłu, gdyż kurs nie jest specjalnie nastawiony na osiągnięcie tego stanu. Niemniej jednak (i to jest właśnie sugestia, którą chcę zro




































































































86



























































































bić) możliwe jest, abyście wspólnie, jako mąż i żona, użyli swojej wiedzy o Samokontroli Umysłu do celowego wywołania uczucia głębokiej intymności, które w innych wypadkach osiągnięte może być jedynie po wielu latach wspólnego pożycia. Rezultaty będą lepsze i trwalsze niż te, które wynoszą uczestnicy naszych kursów.


























Oto co należy robić:































































l. Wybierzcie miejsce, w którym obydwoje czujecie się najbardziej szczęśliwi, najbardziej rozluźnieni. Może to być miejsce, gdzie razem byliście na wakacjach lub inne, z którym łączą was jakieś przyjemne wspomnienia. Może to być również miejsce, w którym żadne z was jeszcze nie było - możecie je wspólnie wymyślić. Nie powinno to być jednak miejsce, które zna tylko jedno z was. Zepsuje to symetrię prz


































eżycia i zmniejszy poczucie wspólnoty wrażeń.

























2. Usiądźcie naprzeciwko i blisko siebie. Wprowadźcie się w stan rozluźnienia i pozwólcie, by zamknęły się powieki.








3. Jedno z was powinno teraz powiedzieć do drugiego np.: "Będę teraz powoli liczył (liczyła) od dziesięciu do jednego, a ty z każdą liczbą wchodzić będziesz w coraz głębszy, przyjemny medytacyjny poziom umysłu: dziesięć - dziewięć - osiem - siedem - sześć - pięćcztery - trzy - dwa - jeden. Jesteś teraz rozluźniony (rozluźniona) i osiągnąłeś (osiągnęłaś) głęboki, przyje

































mny stan umysłu. Z twoją pomocą dołączę teraz do ciebie."




































4. Druga osoba powinna teraz powiedzieć: "Będę powoli liczył (liczyła) od dziesięciu do jednego i z każdą liczbą będziemy się do siebie zbliżali na głębszym poziomie umysłu. Dziesięć - dziewięćczujesz, jak razem osiągamy coraz głębsze rozluźnienie, osiem - siedem - sześć - razem coraz bliżej i bliżej, pięć - cztery - coraz głębiej i bliżej, trzy - dwa - jeden. Obydwoje jesteśm
































































































y teraz rozluźnieni na głębokim poziomie umysłu. Zejdźmy razem jeszcze głębiej".


































5. Pierwsza osoba powinna teraz powiedzieć: "Dobrze, pogłgbimy ten stan razem. Spróbujmy teraz odtworzyć wrażenia z naszego ulubionego miejsca odpoczynku. Im pełniej je doświadczymy, tym glębsze będzie nasze rozluźnienie. Spójrz na niebo (...)".


































6. "Tak (...) jest czyste, widać tylko kilka wędrujących chmurek". Każde z was powoli i spontanicznie opisuje scenę, której razem do






























































































































































87




































































































































bić) możliwe jest, abyście wspólnie, jako mąż i żona, użyli swojej wiedzy o Samokontroli Umysłu do celowego wywołania uczucia głębokiej intymności, które w innych wypadkach osiągnięte może być jedynie po wielu latach wspólnego pożycia. Rezultaty bgdą lepsze i trwalsze niż te, które wynoszą uczestnicy naszych kursów.


































Oto co należy robić:
































































































1. Wybierzcie miejsce, w którym obydwoje czujecie sig najbardziej szczęśliwi, najbardziej rozluźnieni. Może to być miejsce, gdzie razem byliście na wakacjach lub inne, z którym łączą was jakieś przyjemne wspomnienia. Może to być również miejsce, w którym żadne z was jeszcze nie było - możecie je wspólnie wymyślić. Nie powinno to być jednak miejsce, które zna tylko jedno z was. Zepsuje to symetrig przeżyc
































































































ia i zmniejszy poczucie wspólnoty wrażeń.


































2. Usiądźcie naprzeciwko i blisko siebie. Wprowadźcie się w stan rozluźnienia i pozwólcie, by zamkngły sig powieki.


































3. Jedno z was powinno teraz powiedzieć do drugiego np.: "Bgdę teraz powoli liczył (liczyła) od dziesigciu do jednego, a ty z każdą liczbą wchodzić będziesz w coraz głębszy, przyjemny medytacyjny poziom umysłu: dziesięć - dziewięć - osiem - siedem - sześć - pięćcztery - trzy - dwa - jeden. Jesteś teraz rozluźniony (rozluźniona) i osiągnąłeś (osiągnęłaś) głęboki, przyjemny stan
































































































umysłu. Z twoją pomocą dołączę teraz do ciebie."


































4. Druga osoba powinna teraz powiedzieć: "Bgdę powoli liczył (liczyła) od dziesięciu do jednego i z każdą liczbą będziemy się do siebie zbliżali na głębszym poziomie umysłu. Dziesigć - dziewięćczujesz, jak razem osiągamy coraz głębsze rozluźnienie, osiem - siedem - sześć - razem coraz bliżej i bliżej, pięć - cztery - coraz głgbiej i bliżej, trzy - dwa - jeden. Obydwoje jesteśmy teraz rozl
































































































uźnieni na głębokim poziomie umysłu. Zejdźmy razem jeszcze głębiej".


































5. Pierwsza osoba powinna teraz powiedzieć: "Dobrze, pogłębimy ten stan razem. Spróbujmy teraz odtworzyć wrażenia z naszego ulubionego miejsca odpoczynku. Im pełniej je doświadczymy, tym głębsze bgdzie nasze rozluźnienie. Spójrz na niebo (...)".


































6. "Tak (...) jest czyste, widać tylko kilka wędrujących chmurek". Każde z was powoli i spontanicznie opisuje scenę, której razem do






























































































































































87




































































































































świadczacie: temperaturę, kolory, dźwięki, wszystkie przyjemne szczegóły.


































7. Gdy będziecie obydwoje w stanie głębokiego rozluźnieniu i na głębokim poziomie umysłu, nie spieszcie się zbytnio. W pełni ciesząc się pozostawaniem przez was w stanie rozluźnienia, jedno z was powinno powiedzieć do drugiego: "Moim największym pragnieniem w życiu jest, abym cię mógł (mogła) uczynić szczęśliwym (szczęśliwą). Tylko wówczas sam (sama) chcę stać się szczęśliwym (szczę
































































































śliwą)."


































8. Druga osoba mówi: "I ja najbardziej pragnę uczynić cię szczęśliwym (szczęśliwą) i tylko wówczas sam (sama) chcę stać się szczęśliwym (szczęśliwą)."


































9. Po tych słowach powinien nastąpić okres komunikacji bez słów tak długi, jak długo macie ochotę w tym stanie pozostać. Potem łagodnie wyprowadź się z tego stanu. Niektóre pary przeżywają ten okres intensywniej, jeśli patrzą sobie w oczy. Dla ludzi doświadczonych w medytacji jest rzeczą zupełnie możliwą pozostawanie z otwartymi oczyma w stanie alfa lub teta. Jeżeli jednak nie czujecie się swobodnie, proszę
































































































się do tego nie zmuszać.


































Możecie mi wierzyć, że jest to przeżycie o wiele mocniejsze niż można to sobie wyobrazić podczas lektury. Przekonacie się o tym już po pierwszej próbie i ćwiczenie to może stać się stałym elementem w waszym wspólnym życiu, przy wprowadzaniu różnych wariantów, które możecie sobie później wypracować.


































Kilka słów przestrogi. Piękno tego ćwiczenia zniknie, jeśli użyte ono zostanie w niewłaściwy sposób. Jeżeli któraś ze stron nie w pełni rozumie lub nie całkowicie zgadza się z jego celem, rezultat tej intymnej komunikacji może być daleki od przyjemnego. Polecam je tylko dla mężczyzny i kobiety, którzy zdecydowani są dążyć do głębszego, bogatszego, trwalszego wzajemnego zaangażowania.


































Każdy z nas otoczony jest aurą, którą niektórzy ludzie są w stanie widzieć jako słabo wyczuwalne pole energetyczne otaczające nasze ciało. Można wykształcić w sobie umiejętność widzenia aury. W samej rzeczy, jak wynika ze sprawozdań naszych absolwentów, zdolność widzenia aury u siebie i innych ludzi jest kolejnym "produktem ubocznym" treningu Samokontroli Umysłu. Aura u człowiekajest tak indywidualna jak odciski palcó
































































































w.






























































































































































88




































































































































Gdy ludzie znajdują się fizycznie blisko siebie, ich pola energetyczne zachodzą na siebie. Zmieni się ich kształt, kolor, intensywność, wibracje. Dzieje się to w teatrach, w autobusach oraz w łóżku, w którym śpią dwie osoby. Im częstsze są takie kontakty, tym trwalsze zmiany zachodzące w aurach.


































W wypadku męża i żony jest to pozytywny proces, gdyż obie aury stają się bardziej komplementarne. Długa separacja fizyczna powoduje odwrócenie tych zmian, co naturalnie nie wpływa pozytywnie na zgodność małżeństwa. Warunkiem takiej zgodności jest bliskość fizyczna. Dlatego polecam dwuosobowe łóżka.


































Z kolei - życie seksualne. Przede wszystkim seks nie jest doświadczeniemjednorazowym. W tej dziedzinie istnieje ogromna skala możliwości. Nie mam na myśli różnych technik kochania czy pozycji. Mam na myśli przeżycia - ich charakter, głębig i intensywność. Występuje tam tak szeroki wachlarz możliwości jak między chwilą zabawy a trwałą radością.


































Zbyt wiele małżeństw czyta podręczniki techniki seksualnej i wydaje im się, że osiągnigcie sprawności w łóżku zapewni im pigkne pożycie erotyczne. Jeśli jednak każdy ruch jest rozważany, każdy nastgpny jest jego logiczną kontynuacją, wówczas to, co mogłoby być głębokim przeżyciem, utrzymuje sig na powierzchownym, świadomym poziomie beta. W seksie zaś ważniejsze jest, by dać się ponieść





























































Uwrażliwienie na poziomie metapsychicznym jest w stanie ogromnie wzbogacić, poprawić małżeństwo. Nawet bez specjalnego treningu w długotrwałych i szczęśliwych małżeństwach nawiązuje się migdzy partnerami głgbokie porozumienie metapsychiczne. Dlaczego więc czekać?
































































KAŻDY MOŻE NAUCZYĆ SIĘ ESP




Czy ESP* rzeczywiście istnieje? W obecnych czasach wszyscy ludzie, którzy posiadają na ten temat jakąś wiedzę, zgodni są, że tak. To, że jesteśmy w stanie otrzymywać informacje w inny sposób niż tylko za pomocą naszych pięciu zmysłów, zostało dowiedzione do ostatniej cyfry po przecinku w statystyce probabilistycznej. Mogą to być informacje z przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości. Mogą dotyczy0O



ć miejsca, które znajduje się bardzo blisko lub bardzo daleko. Ani czas, ani przestrzeń, ani klatka Faradaya nie stanowią bariery dla owych "pozazmysłowych" czynników, które wchodzą w grę w przypadku ESP
Angielski skrót ESP oznacza "percepcję pozazmysłową. Muszę przyznać, że nie lubię tego określenia. "Pozazmysłowa" oznacza coś niezwykłego, co leży poza zasięgiem naszego normalnego systemu odbioru informacji. Zdaje się przeczyć istnieniu aparatu zmysłowego innego niż pięć zmysłów, choć taki oczywiście istnieje, skoro odbieramy pewne informacje bez pośrednictwa pięciu zmysłów. W ESPnie ma nic "poz


azmysłowego". Słowo "percepcja" pasuje do eksperymentów, które przeprowadzał dr J.B. Rhine na Uniwersytecie Duke'a'
,

ich uczestnicy zgadywali, z dokładnością eliminującą jakąkolwiek możliwość przypadku, kolejność specjalnych kart. Niemniej jednak w Samokontroli Umysłu nasza rola nie polega na biernej "percepcji", lecz raczej na ukierunkowaniu świadomości w stronę pożądanej in

* Extra Sensory Perception (percepcja pozazmysłowa).


90



formacji. "Percepcja" jest w tym wypadku słowem zbyt bietnym, nie oddającym istoty naszego działania. Dlatego też w Samokontroli Umysłu używamy określenia projekcja świadomości*. Projekcja świadomości zawiera w sobie wszystkie elementy, które składają się na ESP, oraz dodaje nowe.
Studiujący Samokontrolę Umysłu nie muszą odgadywać kart, aby doświadczyć ESP Karty są stosowane w celu sprawdzenia, czy dana osoba wykazuje zdolności metapsychiczne. My wiemy, że tak jest, dlatego też stawiamy przed sobą większy cel, którym jest nauczenie ludzi posługiwania się tymi zdolnościami w codziennym życiu. Jest to sposób tak niezwykły, że doświadczają oni prawdziwego oszołomienia, tak intensywnego, iż


od tej pory ich życie nigdy już nie jest takie jak przedtem. Dzieje się to pod koniec czterdziestu godzin wykładów i ćwiczeń.
W systematyczny i wiarygodny sposób uczymy ludzi funkcjonowania na poziomie metapsychicznym, o czym przekonało się już ponad pół miliona naszych absolwentów.
W momencie, gdy praktycznie przerobisz wszystkie, opisane do tej pory ćwiczenia, będziesz już całkiem zaawansowany na drodze do ESP Będziesz w stanie z pełną świadomością wniknąć w głębsze poziomy swojego umysłu i używać wyobraźni z wyrazistością pięciu zmysłów. Te dwa czynniki są furtką do świata metapsychiki.
Na kursach Samokontroli Umysłu pod koniec drugiego dnia uczestnicy są już blisko operowania na poziomie metapsychicznym. Operują na tym poziomie trzeciego dnia, w czasie ćwiczeń projekcji swojej świadomości poza własne ciało.
Zaczyna się od bardzo prostego ćwiczenia związanego z wyobraźnią wizualną. W stanie głębokiej medytacji uczestnicy przenoszą się przed drzwi własnego domu wyobrażając sobie, że tam są. Przed wejściem do środka notują wszystkie zauważone szczegóły, po czym wchodzą głównymi drzwiami do mieszkania, aby stanąć w pokoju stołowym, zwróceni twarzą w kierunku południowej ściany. "ObserwująO



" pokój w nocy przy zapalonych lampach, potem w dzień, gdy


* Ang.: "Effective Sensory Projection" - nazwa dobrana została tak, aby jej skrót brzmiat ESP (przyp. red.).


91



przeświecające przez firanki słońce oświetla znajome meble. Studiują każdy szczegół, który są w stanie zapamiętać. Następnie "podchodzą" do południowej ściany pokoju, "dotykają" jej i w nią "wchodzą". Brzmi to oczywiście nieco dziwnie, zapewniam jednak, że dla tych, którzy przeszli intensywny trening wizualizacji, jest to sprawa zupełnie naturalna.
Nikt z uczestników fizycznie w ścianie własnego domu prawdopodobnie jeszcze nie przebywał, w związku z czym przeprowadzają oni kilka "testów" nowego środowiska "obserwując" natężenie światła, zapach, temperaturę, a za pomocą "pukania" w wewnętrzną powierzchnię ściany "sprawdzają" solidność materiału. Znajdując się ponownie na zewnątrz, zwróceni twarzą do ściany, uczestnicy zmieniają jej k


olor na czarny, czerwony, zielony, niebieski i fioletowy, aby na koniec znów przywrócić jej faktyczny kolor. Następnie podnoszą z podłogi krzesło - nie ma ono w tym wymiarze ciężaru - i obserwują je na tle ściany, ponownie zmieniając kolory. To samo robią obserwując arbuza, cytrynę, pomarańczę, trzy banany, trzy marchewki oraz główkę sałaty.
W momencie zakończenia tego ćwiczenia wykonany został pierwszy poważny krok w kierunku odsunięcia naszej logiki na drugi plan, a wysunięcia na pierwszy, sterowniczy plan - naszej wyobraźni. Podczas ćwiczenia, które zostało opisane powyżej, logika uczestników argumentuje: "Nie staraj mi się wmówić, że jesteś we wnętrzu ściany czy w jakimś innym idiotycznym miejscu. Przecież wiesz, że to niemożliwe, bo siedzisz na krz


eśle".
Tym razem jednak, wzmocniona serią ćwiczeń z zakresu wizualizacji, wyobraźnia jest w stanie to zignorować. W miarę wzrostu potęgi naszej wyobraźni, wzrastają również nasze zdolności metapsychiczne, które są w wyobraźni zawarte.
Podczas kolejnego ćwiczenia uczestnicy "wnikają" we wnętrze przedmiotów zrobionych ze stali, miedzi, mosiądzu i ołowiu, mających kształt cylindra lub sześcianu. Podobnie jak we wnętrzu ściany, przeprowadzane są tam "próby" na intensywność światła, zapach, kolor, temperaturę oraz solidność materiału, wszystko w spokoju i w wystarczającym tempie, aby nie wtrącało się nam logiczne rozumowanie.


92



Przechodząc od rzeczy mniej do bardziej skomplikowanych, uczestnicy rozpoczynają "badanie" mater ożywionej od drzewa owocowego. Drzewo to badane jest z zewnątrz na ekranie wyobraźni, brane są pod uwagę jego wygląd w każdej z czterech pór roku oraz tło o całej gamie kolorów, a następnie od wewnątrz, dzięki autoprojekcji do środka liści i owoców.
Potem następuje gigantyczny skok naprzód: uczestnicy wybierają ulubione zwierzę domowe, po czym badają w wyobraźni jego anatomię. Ćwiczenia te przychodzą im z taką łatwością, że pytanie: "Czy rzeczywiście jestem w stanie to robić?", nasuwa się tylko nielicznym. Najpierw badają zwierzę z zewnątrz na ekranie wyobraźni na tle zmieniających się kolorów. Następnie z taką samą pewnością siebie
"przenikają" przez kości czaszki i badają wnętrze żywego mózgu. Po kilku minutach takiego rekonesansu we wnętrzu głowy ponownie oglądają zwierzę z zewnątrz, tym razem koncentrując się na klatce piersiowej. Z kolei rekonesans we wnętrzu klatki piersiowej pozwoli sprawdzić układ żeber, kręgosłup, serce, płuca, wątrobę, by znów wrócić do "badania zewnętrznego". W ten sposób uczestnicy, uzbrojeni w s


woiste, indywidualne punkty odniesienia, zostają przygotowani do kolejnych ćwiczeń wykonywanych w czwartym dniu kursu, podczas których praca odbywa się z najwyższą formą mater ożywionej - organizmem ludzkim. Zanim jednak do tego dochodzi, należy wykonać kilka ćwiczeń przygotowawczych.
Podczas jednego z takich ćwiczeń uczestnicy kursu wprowadzani są w wyjątkowo głęboki stan medytacji, osiągając niejednokrotnie poziom teta, w którym - przy użyciu dobrze już wyćwiczonej wyobraźni
- stwarzają laboratorium, wybierając najpierw najbardziej odpowiadający im kształt, wielkość i kolor pomieszczenia. We wnętrzu tego laboratorium znajduje się biurko, specjalnie zaprojektowany fotel, zegar, kalendarz zawierający wszystkie daty z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości oraz segregatory. Na razie nie ma w tym jeszcze nic nadzwyczajnego.
Abyś zrozumiał kolejny krok, muszę jeszcze raz podkreślić dystans dzielący nasze właściwości metapsychiczne od myślenia logicznego, a zarazem ich bliskość do naszych wyobrażeń i symboli. Podkreślam to, gdyż krokiem tym jest "wyposażenie" laboratorium


93



w "instrumenty", za pomocą których w sposób metapsychiczny trzeba będzie skorygować wszelkie anomalie "zauważone" u ludzi, których trzeba będzie następnego dnia w wyobraźni "przebadać". Większość z tych instrumentów niepodobna jest do niczego, co mogłeś kiedykolwiek widzieć w jakimkolwiek laboratorium. Są to zinstrumentalizowane symbole lub -jeśli ktoś woli - instrumenty symboliczne.
Wyobraź sobie niezwykle gęste sito do filtrowania nieczystości z krwi; miękką szczoteczkę do wymiatania białego proszku (wapnia), który można metapsychicznie zauważyć w przypadkach artretyzmu; maść przyspieszającą gojenie; "wannę" do zmywania poczucia winy; wieżę hi-fi ze specjalną muzyką do uspokajania zestresowanych. Każdy uczestnik wymyśla własne narzędzia pracy, nie ma dwóch identycznych zestawów ins


trumentów. Pomysły przychodzą z głębokich poziomów umysłu, w każdy możliwy sposób, Wielu absolwentów przekonuje się, że wykonywana za pomocą tych "instrumentów" praca ma swoje realne. konsekwencje w świecie, który nazywamy obiektywnym.
Podczas pracy i używania owych instrumentów uczestnik może w trudnych momentach potrzebować mądrej rady - "wewnętrznego doradczego głosu". W Samokontroli Umysłu jest to nie jeden, lecz dwa głosy. Uczestnik "stwarza" w swoim laboratorium dwóch doradców: mgżczyznę i kobietę. Przed wprowadzeniem w stan medytacji jest informowany o treści tego ćwiczenia i w ogromnej większości przypadków ma od razu dość dobrze skrystalizowany p


ogląd co do osób, które pragnie mieć jako doradców. Rzadko jednak życzenia te spełniają się, chociaż prawie nigdy nie powoduje to rozczarowania.
Jeden z uczestników wybrał sobie na doradcę Alberta Einsteina. Zamiast niego znalazł w laboratorium małego człowieczka w spodniach cyrkowego klowna, z różową piłeczką do ping-ponga zamiast nosa i w okrągłym kapeluszu z zapalonych sztucznych ogni. Ten śmieszny jegomość okaza"ł się później doskonałym źródłem praktycznych rad.
Inny uczestnik - Sam Merrill (autor artykułu na temat Samokontroli Umysłu w "New Times" z 2 maja 1975 r.) wywołał jako swoich doradców w laboratorium dwoje realnych ludzi, chociaż ich zachowanie dalekie było od ich prawdziwej natury.


94



Na swoje laboratorium wybrał wnętrze łodzi podwodnej Nautilus. Pan Merrill tak potem opisał swoje przeżycia:

"Z komory dekompresyjnej wyłonił sig niski mężczyzna w podkolanówkach i w jedwabnej koszuli. Był szczupły, lekko łysiejący, z łagodnymi, podobnymi do sarnich, głęboko osadzonymi oczyma. Moim doradcą był William Shakespeare. Powiedziałem ??Dzień dobry??, ale nic mi nie odpowiedział.
(...) jakiś głos z oddali oznajmił, że wychodzimy na brzeg, i razem z Willem wyskoczyliśmy z luku na opuszczoną plażę (...)
Na plaży spotkaliśmy mojego drugiego doradcę - Sophię Loren, która właśnie wyszła z kąpieli w morzu. Jej bawełniana koszulka przylegała do okrytych nią cudowności. Ona również mnie zignorowała, niemniej jednak była zaintrygowana spotkaniem z Shakespeaxem. Podali sobie ręce, wymienili grzeczności, a potem legli na piasku i zaczęli rzucać się, stgkać i popiskiwać".

Następnego dnia przyszedł czas na poważne sprawy, gdyż pracowano nad konkretnymi przypadkami ludzi, którzy potrzebowali pomocy. Nad takimi przypadkami pracuje się pod kierownictwem tak zwanego "orientologa". Orientolog pana Merrilla podał mu nazwisko sześćdziesięciodwuletniej kobiety z Florydy. Doradcy, którzy bardziej interesowali się sobą niż starą kobietą, obejrzeli ją, po czym powrócili do pilniejszych zajęć.
Czyżby doradcy odeszli bez udzielenia jakiejkolwiek rady? Niezniknął brzuch Soph! "W jego miejscu - pisał Merrill - zobaczyłem długie, neonoworóżowe, świecące groźnie jelito". Potem został poinformowany przez orientologa, że kobieta, która została poddana badaniu, przebywała właśnie w szpitalu, cierpiąc na ostre zapalenie jelit - diverticulitis.
"Doradcy" mogą być dla absolwentów kursu bardzo realnymi postaciami. Kim lub czym są naprawdę - nie jesteśmy pewni. Być może stanowią wymysł naszej prawyobraźni, być może są uosobieniem naszego wewnętrznego głosu, być może są jeszcze czymś innym. Wiemy jednak, że odkąd nauczymy się z nimi pracować, związek z nimi jest szanowany i bezcenny.


95



Grecki filozof Sokrates, żyjący ponad cztery wieki przed narodze-. niem Chrystusa, również miał swojego wewnętrznego "doradcę", który jednak - w odróżnieniu od naszych doradców - ograniczał się do udzielania ostrzeżeń. Oto jak Platon przytacza słowa Sokratesa:
"Od dzieciństwa nawiedzała mnie jakaś na poły cudowna istota, której głos niekiedy odradzał mi pewne przedsięwzięcia, chociaż nigdy nie mówił mi, co mam czynić". Inny pisarz, Ksenofont, cytuje taką wypowiedź Sokratesa: "jak do tej pory, głos ów nigdy się nie mylił".
Jak się wkrótce przekonacie, każdy absolwent kursu Samokontroli Umysłu, który w swoim laboratorium wyobraźni konsultuje się z wewnętrznymi doradcami, zostaje dzięki temu obdarzony wręcz niezwykłymi zdolnościami oraz umiejętnością służenia sobie i innym. Na tym etapie treningu uczestnik rozumie to, lecz jeszcze tego nie doświadcza.
Następnego dnia powietrze jest naelektryzowane ciekawością. ? Czują to nawet nasi absolwenci, którzy przychodzą powtórzyć nasz kurs. Do tej pory wszystkie doświadczenia uczestników były udziałem tylko ich samych, ukryte w przeżyciach własnego umysłu. Teraz przychodzi czas na występ publiczny. d
Zanim jednak do niego dojdzie, uczestnicy przechodzą przez dwa ; ćwiczenia przygotowawcze. Polegają one na "badaniu" w wyobraźni organizmu któregoś ze swoich znajomych, w taki mniej więcej spo-' sób, jak było to robione z organizmem zwierzęcia, lecz tym razem ? bardziej szczegółowo. Po zakończeniu tego ćwiczenia uczestnicy do-' bierają się parami.
W każdej parze jedna osoba nazywana jest "psychoorientologiem", a druga "psychooperatorem" (określenie psychoorientolog wywodzi się od słowa psychoorientologia, w którym zawiera się wszystko, co dzieje się podczas Samokontroli Umysłu: jest to po prostu kierowanie umysłem).
Na przygotowanej kartce papieru psychoorientolog pisze imig i nazwisko znanej sobie osoby, jej wiek, miasto, w którym mieszka, i krótki spis poważniejszych dolegliwości, na które cierpi. Następnie psychooperator, sam lub z pomocą orientologa, wprowadza się w stan alfa, prawdopodobnie po raz pierwszy i ostatni z niepewnością co do wyniku całego ćwiczenia.


96




:;



Na znak, że psychooperator osiągnął już należyty poziom rozluźnienia i jest w swoim laboratorium w obecności doradców, orientolog podaje mu imię i nazwisko, wiek, płeć i ogólnie miejsce pobytu wspomnianej osoby. Zadaniem psychooperatora jest "zbadanie" jej, mimo że nigdy do tej pory o niej nie słyszał i nigdy jej nie spotkał. Badanie w wyobraźni wewnętrznych struktur organizmu przeprowadzane jest bardzo dokładnie, w sposób


zorganizowany, zgodnie z rutyną, do której wyobraźnia została już przyzwyczajona podczas ćwiczeń. Gdy trzeba, psychooperator może "konsultować sig" ze swymi "doradcami" lub nawet "rozmawiać" z badaną osobą.
Orientolog zachęca dość często psychooperatora do przekazywania ustnie wszystkiego, co zauważa w czasie "badania", mówiąc:
"Proszę mówić, nawet jeżeli wydaje ci się, że zgadujesz". Typowe zakończenie takiej sesji jest następujące (przytoczony przykład oparty jest na prawdziwym przypadku):
Orientolog: "Nazwisko osoby, którą mam na liście, brzmi John Summers. Ma czterdzieści osiem lat, mieszka w Elkhart, w stanie Indiana. Raz, dwa, trzy - John Summers z Elkhart w stanie Indiana pojawił się teraz na twoim ekranie umysłowym. Proszę go wyczuć, wyobrazić sobie, stworzyć, wiedzieć, że tam jest. Używając wyobraźni i inteligencji, przejrzyj jego organizm od głowy do stóp, w górę i w dół, w górę i w dó


ł, raz na sekundę.
W czasie tego badania twoja wyobraźnia musi wybrać trzy narządy organizmu, które najbardziej ją przyciągają. Utrzymuj tempo badania - raz na sekundę - i wymień te części w kolejności, w jakiej przychodzą ci na myśl."
Psychooperator: "On chodzi z prawym barkiem nieco obniżonym, wysuniętym do przodu... Poza tym wszystko wygląda w porządku, być może poza lewą kostką... Sprawdzam wnętrze klatki piersiowej... Wszystko ciepłe... Nieco chłodniej na prawej stronie... chłodniej i ciemniej... Jego prawe płuco zniknęło... Teraz do tej kostki... Wydaje sig w porządku, tylko jest tam jakaś postrzępiona biała linia... boli przy wilgotnej pogodzie... widoczni


e było tam kiedyś złamanie... To chyba wszystko... Zaraz, moja doradczyni obraca go tyłem do mnie i pokazuje miejsce za uszami... tak, strasznie głębokie blizny... miał tam coś wycinane, bardzo głęboko... Dobrze, to wszystko..."


'r - s??ooo-a?a... 97



Orientolog: "Bardzo dobrze. On nie ma prawego płuca i ma głęboką bliznę za jednym uchem. Nie wiem nic na temat kostki. Teraz przypomnij sobie uczucia, które miałeś, mówiąc na temat prawego płuca i blizny za uchem. Jeszcze raz przeżyj te uczucia i potem posługuj się nimi jako punktem odniesienia, gdy następnym razem będziesz pracował nad jakimś przypadkiem."
Po chwili przerwy psychooperator powraca do stanu beta i uśmiechając się wykrzykuje: "Ojej - to było niesamowite!"

Tak, to niesamowite. Zaprzecza wszystkiemu, czego dotychczas doświadczyliśmy w naszym świecie zdrowego rozsądku. Niemniej jednak w scenie, która przed chwilą została opisana, nie ma nic nadzwyczajnego. Niektórzy z uczestników nie zauważą pewnych szczegółów badając swój pierwszy przypadek. Inni za pierwszym, drugim czy nawet trzecim razem nie zauważą zupelnie nic. Ale gdy dzień zbliża się ku końcowi, dosłownie każO



dy ma wystarczającą liczbę "trafień w dziesiątkę", aby wiedzieć, że nie są to "czyste przypadki", że dzieje się tu coś rzeczywistego i prawdziwego.
Wytwory naszej wyobraźni traktujemy często jak stek nonsensów. Nieraz tak zresztą bywa. Niemniej wszelkie dzieła sztuki są wytworem wyćwiczonej fantazji. Zaś wyćwiczona w specjalny sposób wyobraźnia pozwala również na osiągnięcia w dziedzinie metapsychicznej. Uczestnikowi kursu Samokontroli Umysłu, który po raz pierwszy funkcjonuje na poziomie metapsychicznym, wydaje się, że to, co widzi, jest jedynie wytworem jego fantazji. Dlateg


o właśnie orientolog przypomina mu podczas sesji: "...proszę mówić dalej, nawet jeśli uważasz, że zgadujesz". Przerwa w monologu może spowodować rozpatrywanie sprawy przy udziale logiki, co obniża nasze właściwości metapsychiczne, tak jak się to dzieje w życiu codziennym.
Po pierwszym strzale w dziesiątkę uczestnik kursu Samokontroli Umysłu wie, że nie jest to "tylko zgadywanie". Zaczyna wierzyć pierwszym impulsom, które przychodzą do głowy w czasie ćwiczenia. Tak właśnie ujawniają się zdolności metapsychiczne.
Działają tutaj naturalne prawa. Umysł nie jest uwięziony w głowie, lecz sięga daleko na zewnątrz. Aby efektywnie wykonać taką


98



projekcję, umysł musi być motywowany pragnieniem, zasilany wiarą i rozpalony oczekiwaniem.
Przeciętny uczestnik nie ma specjalnie wygórowanych oczekiwań przy rozpracowywaniu pierwszego przypadku. Jeżeli jest oczytany w temacie i ma otwartą głowę, wie doskonale, że istnieją takie zjawiska jak ESP Jednakże doświadczenia całego jego dotychczasowego życia dowiodły, że zdolności metapsychiczne posiadają pewni nieliczni inni ludzie - nie on. W momencie gdy okazuje się, że nie jest to prawdą, gdy po raz pierwszy trafia w se


dno, niepomiernie zwiększa się czynnik oczekiwania i osoba ta jest już na drodze do pełnego rozwoju tych zdolności. Za kilka godzin, mając już za sobą osiem lub dziewięć udanych przypadków, stanie się absolwentem kursu Samokontroli Umysłu.
"Raz za razem widziałem uczestników kursu Samokontroli Umysłu dających prawidłową diagnozę choroby(...)" - pisał Bill Starr w artykule zatytułowanym Kursy Samokontroli Umysłu SĄ W STANIE zwięk.szyć twojg wladzę wewnętrzną opublikowanym 19 października 1973 roku w czasopiśmie "Midnight". Starr opisał migdzy innymi przypadek, który przedstawiony został do rozpracowania jednemu z uczestników i który wydawał mu


się wyjątkowo trudny, gdyż ani ten, kto konkretny przypadek referował, ani nikt w grupie nie wiedział, na co dana osoba była chora.
W dniu tym absolwent kursu Samokontroli Umysłu, pan Thomas, odwiedził w szpitalu swojego syna, który leżał w towarzystwie innego chorego, o którym Thomas nie dowiedział się niczego, oprócz jego imienia.
Oto co powiedział na temat tego pacjenta psychooperator: "osoba ta cierpi na ??coś w rodzaju paraliżu?? prawej nogi, ma sztywne ramiona i barki, a niektóre kręgi w kręgosłupie są na skutek choroby zrośnięte. Ponadto człowiek ten cierpi na ból gardła i ma zaognione jelita. Ma pięć i pół stopy wzrostu i waży sto pięćdziesiąt funtów."
Po powrocie do szpitala Thomas dowiedział się, że pacjent przeszedł w młodości chorobę Heinego-Medina, wypadł z wózka inwalidzkiego i złamał prawe biodro oraz że wszystko to, co powiedział uczestnik kursu Samokontroli Umysłu, było prawdą, oprócz bólu gardla i Stanu zapalnego jelit - na to cierpial jego syn.


99



zasie ćwiczeń zdarza się dość często, że to, co wydaje się chy?st po prostu trafieniem w niewłaściwy cel. Precyzja zwiększa aktyką. W miarę ćwiczeń psychooperator jest w stanie przezać badania zarówno rzeczy, jak ludzi.
or i piosenkarz z Nowego Jorku, Dick Mazza, dorabia sobie ?waniem na maszynie rękopisów i książek dla pisarzy i wyv. Któregoś dnia Dick zgubił taki manuskrypt i w panice nił do jednego z absolwentów kursu Samokontroli Umysłu ą o pomoc. Pamiętał, że miał ten rękopis z sobą, gdy szedł na ?ztuki, która odbywała się w salce wykładowej przy małym ku. W tym czasie kościół opuszczała grupa kierownik


ów zapogrzebowych, którzy właśnie kończyli jakieś przeszkolenie. s znajdował się w białej kopercie, na której napisane było nai adres Dicka oraz słowo "Pilne".
solwent kursu Samokontroli Umysłu miał dwoje wewnętrzioradców": starszą panią, która była "niemową" i która ograni;ię do potakiwania lub zaprzeczania oraz swoistego języka ego, oraz mężczyznę, który służył jako "tłumacz", od czasu do lorzucając własne rady.
solwent wyobraził sobie rękopis, tak jak go opisał Dick. "Zo" go; był przygnieciony pokaźną stertą papierów na dużym, zanionym biurku.
'zy rękopis jest tam bezpieczny? - zapytał doradcę-kobietę. :ytaknęła.
:zy ma go któryś z kierowników zakładu pogrzebowego? Jie.
?zy biurkojest w kościele?

slie.
?zy rękopis będzie wkrótce zwrócony?

Cak.

f?to go ma?
Wskazała palcem na niego samego.
f a go mam? - zapytał zdumiony.

?Iie.
)na ma na myśli, że ma to ktoś, kto jest mniej więcej w twoim

" - pospieszył z pomocą męski doradca. - "Ten ktoś poprosil



młodą kobietę, aby zabrała papiery do biura, ponieważ sam chciał pójść ze znajomymi na piwo. Teraz leżą na jego biurku. Nie martw się. Kiedy je zobaczy, wyśle do Dicka."
Dwa dni później prelegent, który tamtego dnia przeprowadzał w kościele wykład dla kierowników domów pogrzebowych, zadzwonił do Dicka. Wyjaśnił, że po wykładzie zabrał z sali stertę papierów, pośród których zaplątał się ów rękopis. Potem poprosił sekretarkę, aby zaniosła te papiery do biura.

Wielu osobom wydaje się, że rozpracowywanie przypadków jest jedynie przenoszeniem myśli - niczym więcej. (Niczym więcej! Jak dokładne informacje posiadają niektórzy ludzie!)
Przytoczony tutaj przypadek związany z mężczyzną, który miał wycięte płuco, jest prawdziwy, wzięty z życia. Proszę sobie przypomnieć, że zaszła tam jedna pomyłka - złamana kostka u nogi. Orientolog był w stanie potwierdzić (było to zresztą zapisane poprzednio na kartce) wycięcie narośli i brakujące płuco. Jedyne, co mógł powiedzieć na temat kostki to: "Nie mam na ten temat żadnych informacji".
Osoba, której przypadek był wtedy badany, potwierdziła później, że rzeczywiście wiele lat temu miała złamanie kostki, które od czasu do czasu dawało o sobie znać przy dużej wilgotności powietrza. Transfer myśli? Na pewno nie w postaci przez nas rozumianej, gdyż informacji na ten temat nie było w umyśle orientologa, który w tym czasie nie wiedział nic na temat złamanej kostki. Jest też mało prawdopodobne, aby osoba "


badana" w tym akurat momencie myślała na temat swojego złamania.
Ktoś może jednak argumentować, że jest to przecież możliwe, że taka myśl przemknęła wtedy w jego głowie. Tak, taka możliwość oczywiście istnieje.
Inny przykład. Uczestnik pracujący nad przypadkiem pewnej kobiety stwierdził, że ma ona bliznę po złamaniu kości łokciowej. Orientolog, który nie miał na ten temat dotąd żadnych informacji, w rozmowie z ową kobietą uzyskał zapewnienie, że nigdy nie miała żadnego uszkodzenia łokcia. W parę dni później kobieta ta wspomniała o tym swojej matce. Okazało się, że łokieć uległ złamaniu, gdy pani


ta miała trzy lata! Czy to przenoszenie myśli?


101



Energia metapsychiczna wysyłana przez ludzi jest najsilniejsza przy zaistnieniu jakiegoś niebezpieczeństwa, gdy w grę wchodzi instynkt samozachowawczy. Dlatego też tyle jest przypadków spontanicznego ESP przy nieszczęśliwych wydarzeniach czy nagłej śmierci.
Dlatego właśnie opisane przed chwilą ćwiczenie dotyczy ludzi cierpiących na poważniejsze dolegliwości. Absolwenci, którzy świadomie je ćwiczą, uczą się w końcu odbierania coraz słabszych sygnałów metapsychicznych, aż pewnego dnia zdolni są do nawiązania kontaktu praktycznie z każdą osobą, niezależnie od tego, czy ma jakieś dolegliwości. Nabierając praktyki stajemy się coraz bardziej wrażliwi


na te sygnały.
Moje wczesne doświadczenia przekonały mnie, że dzieci znacznie łatwiej niż dorośli przejawiają zdolności metapsychiczne. Ich światopogląd nie jest jeszcze ograniczony przez myślenie typu beta o tym, co jest możliwe, co nie, zaś ich poczucie rzeczywistości nie rozwinęło się jeszcze do tego stopnia, aby miały mówić tylko to, co wydaje się logiczne.
Jeden z moich eksperymentów, który przeprowadziłem w krótkim czasie po opracowaniu podstaw kursu Samokontroli Umysłu, miał być pomocny do opracowania struktury sesji pracy nad "przypadkami" podobnymi do opisanych przed chwilą. Jak się przekonacie, moja wcześniejsza technika różniła się znacznie od tej, której używamy obecnie.
Dwóch chłopców, Jima i Tima, którzy w czasie eksperymentu posiadali już podstawy Samokontroli Umysłu, umieściłem w osobnych pokojach. Z każdym z nich przebywał asystent, pełniący rolę dzisiejszych orientologów. Jeden z chłopców, Jim, miał za zadanie wprowadzić się w stan alfa i stworzyć w wyobraźni cokolwiek, co mu przyszło do głowy. W tym samym czasie Tim, który znajdował się w drugim pokoju, miał z


a zadanie również wprowadzić się w stan alfa i dowiedzieć się, o czym myśli Jim. Jim powiedział do swojego asystenta: "Robię teraz małą ciężarówkę. Ma zieloną karoserig i czerwone koła".
Asystent Tima zapytał:
- Co teraz robi Jim?
- Ach, buduje małą ciężarówkę.


102



- No to ją opisz.
- A ma zieloną karoserię i czerwone koła.
Jest to przykład pracy na poziomie o wiele bardziej subtelnym, niż ma to miejsce na zajęciach Samokontroli Umysłu. "Stanie się na- łym dzieckiem" wymaga wielu godzin cierpliwych ćwiczeń...



Z3




STWORZENIE W?.ASNEJ 6RUPY





Chciałbym, abyście po przeczytaniu tej książki byli w stanie rozwinąć wasze zdolności umysłowe w stopniu jak najbardziej zbliżonym do tego, jaki osiągamy na kursach Samokontroli Umysłu. Wymienione w książce ćwiczenia można wykonywać samodzielnie. Za miesiąc lub dwa, gdy będziecie mieć już pewną wprawę, możecie rozpocząć pracę nad przypadkami podobnymi do opisanych w poprzednim rozdziale. Jest to moment,


gdy w ściśle kontrolowanych warunkach niezbędna jest pomoc innych. Oto co należy zrobić.
Przed rozpoczęciem pierwszego ćwiczenia z tej książki postaraj się zebrać grupę złożoną co najmniej z sześciu osób wyrażających chęć wykonywania ćwiczeń. Utrzymujcie z sobą kontakt i wymieniajcie uwagi na temat postępów, a gdy wszyscy będą gotowi - tj. gdy każda osoba z grupy wykonała już wszystkie ćwiczenia - zorganizujcie wspólne spotkanie w celu rozpoczęcia rozpracowywania "przypadków"


. Na pierwsze spotkanie przeznaczony powinien być co najmniej jeden dzień. Każdy z uczestników powinien przynieść na spotkanie co najmniej cztery kartki z zapisanym po jednej stronie nazwiskiem, wiekiem i miejscem zamieszkania osoby, która aktualnie cierpi na jakąś dolegliwość. Na drugiej stronie kartki należy wymienić, o jakie schorzenia chodzi. Wymieniajcie jak najwięcej szczegółów. Są niezwykle pomocne, kiedy przychodzi czas na wery


fikację.
Rozpoczynajcie sesję od projekcji wyobraźni do wnętrza metalowych przedmiotów. Prawdopodobnie nie będziecie posiadali metalowych cylindrów lub kostek, jakich używamy podczas kursów.


104



Tak więc użyć można miedzianego talerza zamiast miedzi, pierścionków zamiast złota lub srebra, magnesów zamiast stali. Przedmioty te powinny być szczegółowo obejrzane, po czym wprowadźcie się w stan alfa i wyobraźcie sobie każdy z tych przedmiotów po kolei,
"umieszczając" je 2-3 metry przed sobą, nieco powyżej oczu. Wyobraźcie sobie, że obiekt sig powiększa, wypełniając niemal cały pokój. Następnie "wejdźcie" do środka i przeprowadźcie znane już próby.
To samo możecie uczynić używając różnych owoców i warzyw oraz na końcu - zwierzęcia domowego. Ćwiczenie należy uważać za udane, gdy każda z obecnych osób jest w stanie wyczuć wyraźną różnicę pomiędzy przedmiotami podczas ich badania. Wrażenia odebrane przez poszczególnych członków grupy mogą sig bardzo od siebie różnić. Nie jest to istotne. Najważniejszy jest fakt, że to, co odczu


wacie podczas tych badań, staje się zbiorem waszych osobistych punktów odniesienia.
Nie odkryłem jeszcze sposobu, aby za pomocą słowa drukowanego pomóc w stworzeniu wewnętrznych doradców. Jeżeli jesteście w stanie stworzyć ich sami - to bardzo dobrze. Jeżeli nie - możecie doskonale funkcjonować bez nich, choć wasz postęp może być w niektórych wypadkach nieco wolniejszy.
Do pracy nad "przypadkami" proszę dobrać się po dwie osoby, dokładnie w ten sposób, jaki został wcześniej opisany. W rozdziale dwunastym znajdziecie słowa, które orientolog kieruje do psychooperatora w momencie prezentowania przypadku. Są to dokładnie te same słowa, których używamy podczas kursów; sugeruję, abyście posługiwali się nimi w ten sam sposób podczas ćwiczeń w waszych grupach.

Wspomniałem poprzednio, że ćwiczenia powinny być przeprowadzane w warunkach ściśle kontrolowanych. Oto co miałem na myśli:
l. Proszg wybrać spokojne miejsce, gdzie możliwość przerwania sesji lub przeszkodzenia w niej jest stosunkowo niewielka.
2. Proszę upewnić się, czy każdemu członkowi waszej grupy udało się wykonać wszystkie ćwiczenia z tej książki.
3. Proszę od razu wyraźnie ustalić, że ćwiczenia tego nie można traktować jak zawodów i że nie ma ono nic wspólnego z naszym ego


105



czy honorem osobistym. W grupie będzie na pewno ktoś, kto na początku będzie je robił lepiej niż inni. Nie znaczy to, że jest on "lepszy" czy "zdolniejszy" od innych. Jest to po prostu osoba, która pierwsza się tego nauczyła. Niektórzy z Państwa mogą zacząć operować na poziomie metapsychicznym dopiero podczas piątego czy szóstego spotkania, lecz często ci najwolniejsi okazują się najlepszymi psychooperatorami.
4. Jeżeli znacie absolwenta kursu Samokontroli Umysłu, poproście go, aby dołączył do waszej grupy. Jeżeli aktywnie ćwiczy Samokontrolę, może wam udzielić nieocenionej pomocy. Jeśli przez dłuższy czas jej nie praktykował, wystarczy mu krótkie przypomnienie materiału za pomocą tej książki lub powtórzenie kursu (co nie wymaga dodatkowych opłat).
5. Jeżeli przypadnie ci rola psychooperatora, odrzuć wszelkie wątpliwości i od początku zagłąb się w samym ćwiczeniu. Uwierz przeczuciom, zgaduj, ale przede wszystkim unikaj logicznej analizy waszych odkryć. Nie mów: "Och, to niemożliwe", i nie czekaj na następne przeczucie. To, co przychodzi do głowy jako pierwszy impuls, pierwsza myśl, jest częściej prawdą niż to, co się nasuwa potem. Proszę mówić jak najwięce


j. Przebadaj "pacjenta" z góry na dół i z dołu do góry i opisz, co widzisz.
6. Jeżeli spełniasz rolę orientologa, nie podpowiadaj. Wiem, że życzysz swojemu psychooperatorowi jak najlepiej, ale podpowiedzi takie jak na przykład: "Zbadaj jeszcze raz klatkę piersiową. Czy jesteś pewien, że nie ma tam żadnej choroby?", opóźniają po prostu rozwój naszych naturalnych zdolności metapsychicznych.
Nie mów również psychooperatorowi, że popełnił błąd. Często zdarza się, że w początkowej fazie, gdy możliwa jest duża ilość chybień, psychooperator odbiera informacje dotyczące innych przypadków, a nie tego, nad którym aktualnie pracuje. Jest to niewielki problem, który koryguje się łatwo z biegiem praktyki. Natomiast zniechęcające komentarze orientologa mogą zatrzymać postęp psychooperatora. Nal


eży po prostu powiedzieć: "Nie mam na ten temat żadnych informacji".
7. Proszę uzbroić się w cierpliwość. Jeżeli pół miliona ludzi takich jak wy potrafiło się tego nauczyć, nic nie stoi na przeszkodze,


106



abyście byli w stanie zrobić to samo. Być może zajmie to wam nieco więcej czasu, jeżeli pracujecie nad tym sami i z nieformalną grupą, ale czy jest jakiś powód do pośpiechu?
8. Gdy sukces w pracy nad przypadkami będzie już udziałem każdego z was, nie rozwiązujcie jednak grupy, w dalszym ciągu organizujcie spotkania i pracujcie razem nad nowymi przypadkami. Będzie to wam szło coraz lepiej i lepiej, aż pewnego dnia, w niedalekiej przyszłości, będziecie w stanie pracować nad przypadkiem sami, bez pomocy operatora. W ten sposób staniecie się wyczuleni na subtelne impulsy życia codziennego, a nie tylko na te mocniejsze


, wywodzące się z poważnych chorób.
9. Proszę nigdy nie brać jako "przypadku" osoby, która jest obecna. W świetle prawa istnieje różnica miedzy pracą nad osobą obecną i nieobecną. W pierwszym przypadku stanowi to diagnozę, która musi być pozostawiona dyplomowanym lekarzom i pracownikom służby zdrowia. W drugim przypadku jest to badanie za pomocą środków metapsychicznych i pozostaje w całkowitej zgodzie z amerykańskim systemem prawnym.
10. Jeżeli dostrzeżecie schorzenia u osoby, nad którą pracujecie, wstrzymajcie się przed poinformowaniem jej o waszym odkryciu. Jak już wspomniałem-jest to rola lekarza. Wasza ogranicza się do rozwinięcia wrażliwości metapsychicznej, co pozwoli wam pomagać innym ludziom nie wchodząc w konflikt z prawem. Po prostu, skorygujcie w wyobraźni to, co zostało przez was zauważone. To, co jest metapsychicznie zauważone, powinno być metapsychicz


nie skorygowane.

Wcześniej w tym rozdziale przestrzegałem, aby nie przykładać zbyt wielkiej wagi do tego, kto pierwszy osiągnie sukces. Lekcji tej udzielił mi pewien uczestnik w bardzo drastyczny sposób, gdy w roku 1967 prowadziłem jeden z moich wcześniejszych kursów. Był to Jim Needham, instruktor samolotowy. Cały k?zrs szedł mu bardzo dobrze, aż do ostatniego dnia, w którym podczas ćwiczeń parami miał 100% pomyłek. Zaden z 32 uczestników


tego kursu nie był tak słaby.
Jim widział, jak uczestnicy jeden za drugim trafiają w dziesiątkę. Jeżeli inni mogli, on też mógł, w związku z czym ułożył sobie własny plan akcji, który polegał na wykonywaniu ćwiczeń w domu z własną


107



abyście byli w stanie zrobić to samo. Być może zajmie to wam nieco więcej czasu, jeżeli pracujecie nad tym sami i z nieformalną grupą, ale czy jest jakiś powód do pośpiechu?
8. Gdy sukces w pracy nad przypadkami będzie już udziałem każdego z was, nie rozwiązujcie jednak grupy, w dalszym ciągu organizujcie spotkania i pracujcie razem nad nowymi przypadkami. Będzie to wam szło coraz lepiej i lepiej, aż pewnego dnia, w niedalekiej przyszłości, będziecie w stanie pracować nad przypadkiem sami, bez pomocy operatora. W ten sposób staniecie się wyczuleni na subtelne impulsy życia codziennego, a nie tylko na te mocniejsze


, wywodzące się z poważnych chorób.
9. Proszę nigdy nie brać jako "przypadku" osoby, która jest obecna. W świetle prawa istnieje różnica miedzy pracą nad osobą obecną i nieobecną. W pierwszym przypadku stanowi to diagnozę, która musi być pozostawiona dyplomowanym lekarzom i pracownikom służby zdrowia. W drugim przypadku jest to badanie za pomocą środków metapsychicznych i pozostaje w całkowitej zgodzie z amerykańskim systemem prawnym.
I O. Jeżeli dostrzeżecie schorzenia u osoby, nad którą pracujecie, wstrzymajcie się przed poinformowaniem jej o waszym odkryciu. Jak już wspomniałem-jest to rola lekarza. Wasza ogranicza się do rozwinięcia wrażliwości metapsychicznej, co pozwoli wam pomagać innym ludziom nie wchodząc w konflikt z prawem. Po prostu, skorygujcie w wyobraźni to, co zostało przez was zauważone. To, co jest metapsychicznie zauważone, powinno być metapsychic


znie skorygowane.

Wcześniej w tym rozdziale przestrzegałem, aby nie przykładać zbyt wielkiej wagi do tego, kto pierwszy osiągnie sukces. Lekcji tej udzielił mi pewien uczestnik w bardzo drastyczny sposób, gdy w roku 1967 prowadziłem jeden z moich wcześniejszych kursów. Był to Jim Needham, instruktor samolotowy. Cały kurs szedł mu bardzo dobrze, aż do ostatniego dnia, w którym podczas ćwiczeń parami miał 100% pomyłek. Zaden z 32 uczestników tego


kursu nie był tak słaby.
Jim widział, jak uczestnicy jeden za drugim trafiają w dziesiątkę. Jeżeli inni mogli, on też mógł, w związku z czym ułożył sobie własny plan akcji, który polegał na wykonywaniu ćwiczeń w domu z własną


107



żoną, która razem z nim ukończyła kurs. Zona wycinała z gazety informacje na temat ofiar różnych wypadków i każdego wieczoru, w stanie alfa, Jim próbował pracować nad tymi przypadkami. Ona podawała mu nazwisko, wiek, płeć i miejsce zamieszkania owych ludzi, on opisywał ich kontuzje. Potem czytała mu nazwiska z książki telefonicznej i Jim próbował odgadywać zawody tych ludzi. Przez sześć miesięcy Jim mia8 O



ł 100 % pomyłek. Potem przyszła nagła zmiana: po raz pierwszy trafnie opisał przypadek. Potem drugi i trzeci. Jim jest teraz ze mną w Laredo i pracuje jako kierownik odpowiedzialny za trening instruktorów kursu Samokontroli Umysłu. Jest jednym z najbardziej renomowanych metapsychików. Potrafi on operować metapsychicznie bez szczególnego wprowadzania się w stan alfa. Jest to po prostu częścią jego codziennego życia.
Któregoś wieczoru, będąc w stanie beta, czyli w świadomości zewnętrznej, Jim pomagał uczestnikom kursu w ćwiczeniu przeznaczonym do stwarzania wewnętrznych doradców. Nagle zobaczył ogromnego Murzyna, ubranego w tkaną złotem opończę, z szeroką, wysadzaną drogimi kamieniami bransoletą na ręku. Zbliżył się on do jednego z uczestników. Uczestnik ten nie zaakceptował go jednak, więc podszedł do innego i z


niknął w jego aurze.
Po zakończeniu ćwiczenia pierwszy uczestnik powiedział, że ma tylko jednego doradcę. Zjawiło się dwóch, ale mężczyzną był Otello i wyglądał zbyt groźnie. Na to drugi uczestnik wykrzyknął: "Ja mam Otella. Nie zjawił się od razu, ale dopiero pod koniec ćwiczenia".
Nie każdy musi ćwiczyć aż tak długo, jak to robił Jim Needham. Jest to bardzo rzadki przypadek. Jeżeli jednak przyjdzie wam poczekać trochę na sukces, nie oznacza to wcale, że nie posiadacie zdolności metapsychicznych. Znaczy to jedynie, że wasza droga do tego sukcesu jest nieco dłuższa.



?.4

W JAKI SPOSÓB
MOŻEMY POMAGA? INNYM
STOSUJĄC SAMOKONTROLĘ UMYSEU




Umiejgtność wykrywania schorzeń u ludzi, których nigdy nie spotkaliśmy, jest oczywiście niezwykła, ale nasza rola na tym sig nie kończy. Ludziom, których organizmy jest w stanie przeniknąć nasza świadomość, jesteśmy również w stanie przesłać energig uzdrawiającą.
W projekcji naszej wyobraźni uczestniczy oczywiście pewna energia kierowana przez naszą intencję. W momencie, gdy zamiast zebrania informacji naszym celem stanie się uzdrawianie, zmienimy to, co ta energia w organizmie wykona.
W jaki sposób można przetworzyć nasze zamiary w energię, która czyni to, czego od niej oczekujemy? W czystej formie nasz zamiar jest wolą. Jak pisałem w rozdziale na temat kontroli nawyków, sama wola ma bardzo małe zastosowanie. W ten sam sposób, w jaki wykrywamy schorzenia czy nieprawidłowości w organizmie - to znaczy przez zastosowanie wizualizacji i wyobrażanie sobie tych nieprawidłowości - wyobrażamy sobie takie warunki, jakie powinny istn


ieć w organizmie wolnym od tych schorzeń. Na tym właśnie polega uzdrawianie za pomocą energ metapsychicznej. Do uzdrawiania nie jest na ogół konieczne opanowanie techniki rozpracowywania "przypadków". Można stać się efektywnym "uzdrowicielem" metapsychicznym używając po prostu ekranu wyobraźni w taki sam sposób, wjaki używa się go do rozwiązywania problemów. Możesz mieć pewne pozytywne wyniki, nawet jeżeli jesteś


we wczesnym stadium ćwiczeń medytacji lub wizualizacji.

109



Wiele ludzkich życiowych możliwości zawieszonych jest w stanie bardzo niepewnej równowagi. Jeden niewielki impuls przechyla szalę w jedną lub w drugą stronę. Czasami szala jest już przechylona nie tam, gdzie trzeba, i zrównoważenie jej wymaga nieco silniejszego impulsu, takiego, który może nadać ktoś doświadczony w metapsychice. Takie doświadczenie będzie wkrótce i waszym udziałem. Jeżeli jednak przed decyzją udzielenia


pomocy sposobami metapsychicznymi będziecie czekać na osiągniecie idealnej biegłości w Samokontroli Umysłu, zmarnujecie wiele bezcennych okazji do okazania pomocy tym, którzy być może bardzo jej potrzebują. Ja zacząłem pomagać ludziom na długo przed stworzeniem systemu Samokontroli Umysłu. Prawdę mówiąc, robiłem to, zanim jeszcze stworzyłem jakąkolwiek metodologię uzdrawiania metapsychicznego. Próbowałem jednej


metody za drugą, z różnymi wynikami. Ważnym jest to, że nie czekałem i, pomimo braku doświadczenia, zanotowałem znaczącą liczbę wyleczeń, tak znaczącą, że moja renoma "uzdrowiciela" zaczęła rosnąć w rejonie przy granicy amerykańsko-meksykańskiej. Wielu ludziom wydawało się, że mam nadnaturalną moc. Ja jednak czytałem i eksperymentowałem tak długo, aż zrozumiałem, na czym to polega.
Jedno z moich wczesnych "uzdrowień" ilustruje, jak bardzo różne były moje metody od tych, które stosuję dzisiaj. W 1959 roku powiedziano mi o księdzu, który mieszka niedaleko Laredo i od piętnastu lat cierpi na bolesną opuchliznę w kolanach. Z tego powodu często zmuszony był pozostawać w łóżku. Jednak to nie ból i nie łóżko przeszkadzały księdzu najbardziej. Największy problem stanowił fakt, że w czasie


mszy, gdy ceremonia wymaga od wiernych, aby klęknąć, on przyklęknąć nie był w stanie. Arcybiskup udzielił mu specjalnej dyspensy, ale żadna dyspensa nie była w stanie zabić w nim poczucia, że idzie na kompromis, jeżeli chodzi o święty rytuał religijny. Któregoś dnia wybrałem się do niego z wizytą. "Wydaje mi się, że mogę księdzu pomóc - powiedziałem na powitanie - wprawdzie nie jestem lekarzem, ale p


rzez ostatnie dwanaście lat studiowałem parapsychologię i osiągam już wyniki podobne do tych, które nazywacie ??uzdrowieniami przez wiarę??. Ksiądz na pewno dobrze je zna".
Kiedy powiedziałem "...podobne do tych, które nazywacie uzdrowieniami przez wiarę", ksiądz przeraził się nie na żarty i zaczął się


110



Wiele ludzkich życiowych możliwości zawieszonych jest w stanie bardzo niepewnej równowagi. Jeden niewielki impuls przechyla szalę w jedną lub w drugą stronę. Czasami szala jest już przechylona nie tam, gdzie trzeba, i zrównoważenie jej wymaga nieco silniejszego impulsu, takiego, który może nadać ktoś doświadczony w metapsychice. Takie doświadczenie będzie wkrótce i waszym udziałem. Jeżeli jednak przed decyzją udzielenia


pomocy sposobami metapsychicznymi będziecie czekać na osiągniecie idealnej biegłości w Samokontroli Umysłu, zmarnujecie wiele bezcennych okazji do okazania pomocy tym, którzy być może bardzo jej potrzebują. Ja zacząłem pomagać ludziom na długo przed stworzeniem systemu Samokontroli Umysłu. Prawdę mówiąc, robiłem to, zanim jeszcze stworzyłem jakąkolwiek metodologię uzdrawiania metapsychicznego. Próbowałem jednej


metody za drugą, z różnymi wynikami. Ważnym jest to, że nie czekałem i, pomimo braku doświadczenia, zanotowałem znaczącą liczbę wyleczeń, tak znaczącą, że moja renoma "uzdrowiciela" zaczęła rosnąć w rejonie przy granicy amerykańsko-meksykańskiej. Wielu ludziom wydawało się, że mam nadnaturalną moc. Ja jednak czytałem i eksperymentowałem tak długo, aż zrozumiałem, na czym to polega.
Jedno z moich wczesnych "uzdrowień" ilustruje, jak bardzo różne były moje metody od tych, które stosuję dzisiaj. W 1959 roku powiedziano mi o księdzu, który mieszka niedaleko Laredo i od piętnastu lat cierpi na bolesną opuchliznę w kolanach. Z tego powodu często zmuszony był pozostawać w łóżku. Jednak to nie ból i nie łóżko przeszkadzały księdzu najbardziej. Największy problem stanowił fakt, że w czasie


mszy, gdy ceremonia wymaga od wiernych, aby klęknąć, on przyklęknąć nie był w stanie. Arcybiskup udzielił mu specjalnej dyspensy, ale żadna dyspensa nie była w stanie zabić w nim poczucia, że idzie na kompromis, jeżeli chodzi o święty rytuał religijny. Któregoś dnia wybrałem się do niego z wizytą. "Wydaje mi się, że mogę księdzu pomóc - powiedziałem na powitanie - wprawdzie nie jestem lekarzem, ale p


rzez ostatnie dwanaście lat studiowałem parapsychologię i osiągam już wyniki podobne do tych, które nazywacie ??uzdrowieniami przez wiarę>?. Ksiądz na pewno dobrze je zna".
Kiedy powiedziałem "...podobne do tych, które nazywacie uzdrowieniami przez wiarę", ksiądz przeraził się nie na żarty i zaczął się


110



bardziej przejmować mną niż swoimi kolanami. "Parapsychologia? Nigdy nie słyszałem o takiej nauce. Mam nadziejg, mój synu, że nie jesteś wmieszany w nic, czego Kościół Świgty nie aprobuje."
Tak jak umiałem, starałem się ksigdzu wytłumaczyć zasady parapsycholog oraz, w jaki sposób można spowodować wyleczenie. Niestety, widoczne było, że żaden z moich argumentów nie bardzo pasował do zasad teolog tego człowieka. Przyrzekł jednak przyjrzeć się im bliżej i wkrótce sig ze mną skontaktować. Wyraz jego twarzy, na której malowało się szczere wspólczucie dla mnie, i brzmienie jego głosu, z


dradzające niewiarę w to, co ode mnie usłyszał, nie rokowały jednak nadziei na taki kontakt. Wiedziałem, że bgdzie się gorąco modlił za moją duszę i prosił Boga, aby ochronił mnie od niebezpieczeństw tak w jego mniemaniu poważnych, że potrafiły przytłumić pragnienie poprawy własnego stanu zdrowia.
Ku mojemu zdziwieniu, w miesiąc później ksiądz skontaktował się ze mną. "Jos - powiedział - jak wiesz, różne są drogi, którymi Pan Bóg kieruje ludzkim losem. W kilka dni po twojej wizycie otrzymałem biuletyn z recenzją napisaną przez jednego z naszych braci zakonnych. Recenzja dotyczyła pewnej książki. Znalazłem tam cały rozdział poświęcony parapsycholog, o której mi mówiłeś w czasie po


przedniej wizyty. Zaczynam to teraz rozumieć nieco lepiej i skłonny jestem pozwolić, abyś wypróbował na mnie swoją metodę".
Przesiedziałem z nim ponad godzinę, podczas której rozmawialiśmy na temat przeczytanych przeze mnie książek i mojej dotychczasowej pracy.
Im dłużej z nim przebywałem, tym bardziej zaczynałem go lubić. W końcu ksiądz poczuł się zmęczony i nadszedł czas, aby sig pożegnać.
- Dobrze - spytał - ale kiedy zaczniemy leczenie?
- Proszę księdza, to sig już zaczęło - odpowiedziałem.
- Nic nie rozumiem.
- Leczenie jest sprawą umysłu, proszg księdza i podczas naszej rozmowy wykonałem już z księdzem pewne początkowe prace.
Resztę wykonałem wieczorem w domu. Ksiądz zadzwonił następnego ranka, aby zdumionym i rozradowanym głosem poinformować mnie, że w ciągu nocy stan jego kolan ogromnie sig poprawił.


111



Trzy dni po mojej wizycie ksiądz mógł normalnie chodzić i klękać i od tego czasu nigdy nie miał już żadnych dolegliwości w kolanach. Cudowne uzdrowienie? Nie - jest to najzupełniej naturalne zjawisko. Oto co zrobiłem.
Podczas naszej godzinnej pogawędki obaj byliśmy zarówno rozluźnieni, jak i pobudzeni: dwa stany bardzo przydatne przy uzdrawianiu. Przedmiot naszej dyskusji spowodował, że ksiądz nabrał jeszcze większego zaufania do parapsycholog. W pracy metapsychicznej zaufanie jest tak ważnym czynnikiem, jak wiara w relig. W tym czasie zacząłem wyobrażać go sobie coraz zdrowszego oraz - co również niesłychanie ważne - zacząłem go c


oraz bardziej lubić. Miłość ma niezwykłą siłę. Chciałem, aby również ta siła stała po naszej stronie. Przygotowując się do tego, co planowałem zrobić później tego wieczoru, wykonałem jeszcze jedną czynność. Mianowicie, aby móc lepiej go sobie później wyobrazić, dokładnie "zanalizowałem" księdza: jego twarz, dotyk uścisku jego ręki, jego różne wyrażenia i gesty, dźw


ięk jego głosu i ogólne uczucie przebywania w jego obecności. To właśnie stanowiło owe "początkowe prace". Resztę zadania wykonałem w kilka godzin później, gdy ksiądz już spał, a ja byłem u siebie w domu. To, co wtedy zrobiłem, różniło się diametralnie od tego, co robig teraz. Jak już zaznaczałem w poprzednim rozdziale, na podstawie moich doświadczeń i z literatury wiedziałem, że impulsy energ m


etapsychicznej są najsilniejsze, gdy przesyła sięje w momencie, kie- j dy w grę wchodzi instynkt samozachowawczy. Zamiast wprowadzić j się w stan alfa, tak jak bym to zrobił dzisiaj, wstrzymałem na pewien czas oddychanie wyobrażając sobie jednocześnie księdza w doskonałym zdrowiu. Upłynęło kilka długich minut, zanim mój organizm zaczął gwałtownie domagać się powietrza, ja jednak w dalszym ciągu utrzymywałem


w wyobraźni mój idealny obraz księdza. W tym czasie mój mózg przesłał, wykrzyczaną w swoistym metapsychicznym języ- ; ku energię, która przeniosła starannie wyobrażony obraz zdrowego księdza tam, gdzie było jej przeznaczenie. Wreszcie złapałem oddech, [ przekonany, że praca została dobrze wykonana. I tak było rzeczy- I wiście.
Metoda, której obecnie uczę, jest o wiele łatwiejsza dla wykonawcy i równie efektywna. Po prostu należy nauczyć się używania ekranu


112



wyobraźni wyraziście i z dużą pewnością siebie. Oto jak przedstawiają sig poszczególne etapy:
1. Znajomość stanu, w jakim znajduje się osoba, nad której zdrowiem mamy zamiar pracować, jest pomocna, ale nie jest niezbędna. Nie jest ważne, czy dowiecie się o tym obiektywnie czy metapsychicznie.
2. Wprowadź się w stan alfa i na swoim ekranie wyobraź sobie osobę w takim stanie, w jakim jest obecnie (ze wszystkimi dolegliwościami, o których wiesz), następnie umieść po lewej stronie ekranu inny obraz, w którym dokonane zostały już pewne korekty. (Jeżeli nie spotkałeś tej osoby i nie jesteś jeszcze gotów do opracowywania przypadków, w miarę możliwości zbierz jak najwięcej informacji na temat jej wyglądu, aby wy


obrażony obraz był jak najbardziej zbliżony do rzeczywistego.)
3. Teraz -jeszcze bardziej na lewo - wyświetl na ekranie wyraźne wyobrażenie owej osoby w doskonałym zdrowiu, pełnej energ i optymizmu. W stanie głębokiej medytacji człowiek jest wyjątkowo wyczulony na odbiór wszelkiego rodzaju autosugest. Jest to decydujący moment, aby wyrobić w sobie przekonanie, że szczęśliwe wyobrażenie tej osoby, która teraz jest na wewnętrznym ekranie, jest wyobrażeniem prawdziwym. Nie, że staje


się prawdziwym lub że bgdzie prawdziwym, ale że jest takim. Powodem tego jest fakt, iż na poziomie medytacji w alfa lub teta nasz umysł wchodzi w porozumienie z przyczynami, podczas gdy w stanie beta ma do czynienia z wynikiem. Wyobrażając sobie z przekonaniem pewne rzeczy w stanach alfa i teta - tworzymy przyczyny. Mniejsza z tym, co sig dzieje z wymiarem czasu, jeśli zamieniamy "będzie" na "jest". Czas ma na tym poziomie zupełnie inny sens. Ważne jest, żeb


y wyobrażać sobie pożądany wynik tak, jak gdyby ten wynik został już osiągnięty.

Wśród zasad rządzących wszechświatem istnieje najwyraźniej swoista karta praw, która gwarantuje, że każdy człowiek, bez względu na swoją pozycję, wykształcenie czy zdolności, może brać udział w akcie tworzenia rzeczy zgodnych z tymi prawami poprzez zdecydowane pragnienie, wiarę i oczekiwanie wyniku. Powiedziano to już wcześniej, prawie dwa tysiące lat temu, w Nowym Testamencie:


s - s?oroouoi8... 113



"Czegokolwiek pragniecie, módlcie się o to i wierzcie, że to otrzymacie, a rzecz ta będzie wam dana" (Ewangelia według św. Marka). W czasie gdy w waszej wyobraźni utrzymuje się obraz osoby w stanie idealnego zdrowia, nagle przychodzi moment spokojnej pewności (bardzo zresztą przyjemny), że cel został osiągnięty. Towarzyszy temu odczucie, że coś ważnego udało się zrealizować. Jest to jednocześnie znak, że można zakoĘO



ńczyć całą sesje. Należy teraz odliczyć z powrotem od jednego do pięciu, aby znowu znaleźć się w stanie beta, czując się całkowicie rozbudzonym i lepiej niż poprzednio.
Im częściej będziecie używać tej techniki, tym częściej będziecie świadkami wspaniałych zbiegów okoliczności, które wzmocnią waszą wiarę. Zaś ta wiara zwiększy jeszcze ilość owych zbiegów okoliczności. W ten sposób możecie zapoczątkować swoisty łańcuch wydarzeń natychmiast po zapoznaniu się ze sposobem używania ekranu wyobraźni.
Wprawdzie uzdrawianie wiarą i "uzdrawianie metapsychiczne" stosowane przez wielu utalentowanych terapeutów różnią się od techniki przed chwilą opisanej, ale ich zasady i wyniki są te same. Rytuały cudownych uzdrowień różnią się w zależności od systemu kulturowego, niemniej jednak wszystkie one mają dwie wspólne cechy. Powodują wejście w swoisty trans, czyli w głębszy stan Umysłu, oraz wzmacniają wiarę i ocze


kiwanie. Wielu uzdrowicieli używa metod, które ich wyczerpują. Są oni często całkowicie wyczerpani i niekiedy stracą sporo na wadze nawet po pojedynczej sesji. Nie jest to konieczne. Prawdę mówiąc, metody używane w Samokontroli Umysłu powodują odwrotny skutek. W momencie, gdy doznajemy owego uczucia osiągnięcia celu, czujemy się podniesieni na duchu. Uczucie to jest na tyle silne, że rzeczywiście wychodzimy ze stanu alfa czując siO



ę lepiej niż poprzednio. Z moich doświadczeń wynika, że uzdrawianie innych służy również uzdrowicielowi.
Wielu uzdrowicieli wierzy, że nie jest w stanie wyleczyć samych siebie. Niektórym wydaje się wręcz, że takie próby spowodują utratę ich zdolności. Wielokrotnie już udowadnialiśmy, że nie jest to prawda. Wielu uważa, że ze względu na kontakt dłoni, tak jak w leczeniu bioenergoterapeutycznym, trzeba przebywać w obecności leczonej osoby. Dla osób, które nie mają dyplomu lekarskiego lub nie są przed


114



stawicielami oficjalnie uznanego Kościoła, jest to praktyka niezgodna z prawem. Ponadto, z punktu widzenia bardziej uniwersalnych praw, bliska obecność nie jest konieczna, a uzdrawianie in ab.sentia daje równie dobre rezultaty. Gdy zagadnienie to jest dyskutowane podczas kursów Samokontroli Umysłu, często przytaczamy biblijny przykład sługi centuriona, którego Chrystus uzdrowił na odległość. Chrystus nie widział owego człowieka, znał


tylko centuriona, który powiedział mu, o co chodzi, i sługa został w tej samej godzinie "uzdrowiony". Jedno małe spostrzeżenie: czy zwróciliście uwagę na pewien charakterystyczny szczegół w tradycji ludowej wielu krajów? Otóż gdy widzimy spadającą gwiazdę lub zdmuchujemy świeczki z urodzinowego tortu, powinniśmy wyrazić życzenie, które jednak nie jest ogłaszane publicznie. Ta skrytość może być czy


mś więcej niż tylko zabawą. Myślg, że kryje się tu pewna mądrość ludowa. Zachowanie tajemnicy życzenia (w naszym wypadku jest to wizja uzdrawiania) wydaje się sposobem zabezpieczenia nadanej mu energ, a być może nawet sposobem wprowadzenia dodatkowej energ. Z tego powodu wielu z naszych wykładowców kursu Samokontroli Umysłu radzi uczestnikom, aby nie dzielili się z całym światem opowieściami o swoich sukcesach w u


zdrawianiu. Gdy Chrystus pojednym z uzdrowień rzekł: "Uważajcie, aby nikt o tym nie wiedział", nie prosił o kamuflaż. Miał ku temu znacznie głgbsze powody.



I





.
MOJE ROI?IIIAZANIA





Celem rozdziałów od trzeciego do czternastego jest pomoc w nauce posługiwania się umysłem w specjalny sposób, aby czytelnikpodobnie jak się to dzieje podczas naszych kursów - potrafił w bardziej efektywny sposób rozwiązywać problemy, które są częścią każdego ludzkiego życia. To, co czytaliście, jest wynikiem ponad trzydziestu lat moich studiów i doświadczeń. Jak łatwo się zorientować, starałem się8O



koncentrować w mojej pracy na zagadnieniach praktycznych. Być może wynika to z faktu, że pochodzę z bardzo biednej rodziny i od samego początku życie nie szczędziło mi problemów, z którymi musiałem się borykać.
Jest rzeczą naturalną, że wiele odkryć, których w tym czasie dokonałem, mnie samego wprowadzało w zdumienie. Nie mogę jednak uważać się za oryginalnego twórcę, gdyż ogromna część mojej wiedzy pochodzi z przeczytanej literatury naukowej, od moich uczonych kolegów, a przede wszystkim z bardzo bogatej tradycji chrześcijańskiej, której elementy wywarły na mnie niezaprzeczalny wpływ. Rzeczą najbardziej zadziwiają


cą jest to, że żadne z moich prawdziwie użytecznych odkryć nie pozostawało w konflikcie z moimi przekonaniami religijnymi. Jak wiemy z histor, przez wiele tragicznych stuleci współżycie nauki i relig nie układało się zgodnie. Osobiście jednak nigdy tego nie doświadczyłem. A co jeszcze bardziej zadziwiające - moje odkrycia nie były w konflikcie z żadną religią, mało tego - z żadnym ustalonym na świecie porz


ądkiem rzeczy. Entuzjaści i absolwenci Metody rekrutują się spośród ateistów, protestantów, ka


116



tolików, żydów, muzułmanów, buddystów, hinduistów, pnedstawicieli świata nauki oraz ludzi reprezentujących wszystkie możliwe zawody.
Czy znaczy to, że Samokontrola Umysłu nie zawiera żadnych istotnych wartości? Czy wypracowane przeze mnie techniki nie są ani dobre, ani złe, tak jak neutralna jest tabliczka mnożenia? Zdecydowałem się przeprowadzić pewne rozważania na temat dokonanych przez siebie odkryć i mam pełne przekonanie, że są one poparte żelazną logiką. Pozwolę sobie wyrazić to w formie podobnej do katechizmu:

l. Czy istnieją prawa rządzące wszechświatem?
Oczywiście. Odkrywa je nauka.
2. Czy możliwe jest złamanie tych praw?
Nie. Możemy zabić się, rzuciwszy się z wysokiego budynku, lub spowodować u siebie chorobę, ale to nie prawa zostaną złamane, lecz my.
3. Czy wszechświat jest w stanie o sobie myśleć?
Wiemy, że robi to przynajmniej jedna jego część: my. Czyż nie wydaje się logiczny wniosek, że całość też jest do tego zdolna? 4. Czy wszechświat jest obojętny wobec nas?
Jak mógłby? Jesteśmy przecież jego częścią i on na nas reaguje. 5. Czy jesteśmy z gruntu dobrzy, czy źli?
Gdy jesteśmy w ścisłym kontakcie z istotą siebie - czyli w stanie medytacji -jesteśmy niezdolni do czynienia krzywdy, możemy natomiast uczynić wiele dobrego.

Gdyby nie moje doświadczenia, które dowiodły prawdziwości odpowiedzi numer pięć, moja osobowość i światopogląd byłyby zupełnie inne, niż są.
Stwierdzenie, że rzeczywistość jest snem, w którym wszyscy bierzemy udział, stanowi według mnie najlepszą dotychczas zasłyszaną jej definicję. W życiu otrzymujemy tylko niezwykle słabe przesłanki na temat tego, co rzeczywiście się wokół nas dzieje. To, co odbieramy naszymi zmysłami, i sposób, w jaki postrzegamy otaczające nas rzeczy, jest dla nas po prostu wygodny. Rzeczy widziane z odległości w rzeczywistości wcale


nie są mniejsze, a te, które wydają się jednolite, wcale nie są jednolite.


117



Wszystko jest energią. Różnica pomiędzy kolorem i dźwiękiem, promieniowaniem kosmicznym a obrazem telewizyjnym, polega na różnicy częstotliwości albo na tym, co ta energia powoduje i jak szybko. Materia też jest energią, jak wynika z równania E = MC2, energią, z którą dzieje się coś innego, jest w innym stanie. Interesującą rzeczą na temat energ - w świecie przeciwieństw: góra/dół, czarne/biał


e, ruch/bezruch, jest fakt, że nie ma dla niej przeciwieństwa. Dzieje się tak, ponieważ nie istnieje nic, co nie byłoby energią, nie wyłączając ciebie, mnie i wszystkich naszych mysli. Myślenie zarówno zużywa, jak i wytwarza energię lub - bardziej precyzyjnie - przetwarza energię. Rozumiecie teraz, dlaczego nie widzę różnicy pomiędzy myślą i rzeczą.
Czy myśli mogą wpływać na rzeczy?
Tak: energia może.
Czy myśli mogą wpływać na przebieg wydarzeń?
Tak: energia może.
Czy czas jest energią?
Na ten temat mogę przeprowadzać jedynie bardzo ostrożne spekulacje, ponieważ czas jawi się nam w wielu różnych wariantach. Rozpatrując go z jednego punktu widzenia, wszystko wydaje się nam jasne, a gdy spojrzymy w inny sposób, obraz zmienia się nie do poznania.
Aby zawiązać sznurowadła lub przejść na drugą stronę ulicy, musimy rozpatrywać czas jako linię prostą, łączącą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Musimy myśleć w ten sposób, aby być w stanie wykonywać codzienną pracę, która nazywa się życiem, tak jak z przyzwyczajenia myślimy, że Słońce wschodzi i zachodzi, jak gdyby astronomia Kopernika nie dowiodła,


że jest to tylko wrażenie. Z tej perspektywy możemy pamiętać przeszłość, doświadczać teraźniejszości i z niepewnością (jeżeli w ogóle) patrzeć w przyszłość.
Sprawa przedstawia się jednak inaczej, gdy jesteśmy w stanie alfa lub teta. W tym stanie mamy możliwość widzieć zarówno przeszłość, jak i przyszłość. Przyszłe zdarzenia rzucają swoje cienie, które możemy nauczyć się rozpatrywać. Zdolność taka nosi uznaną obecnie nazwę "prekognicji". Słowo to cieszyło się dużo mniejszym szacunkiem, kiedy wygrałem pieniądze na loter meksykańskiej.


118



Skoro w stanach alfa i teta przyszłość jest odbierana "tu i teraz" ,
może ją porzedzać jakaś forma energ, do której potrafimy się dostroić. Aby czas był w stanie przesłać jakąkolwiek energię, sam też musi być energią.
Wiele lat temu, gdy wykonywałem doświadczenia z hipnozą, odkryłem coś zastanawiającego w sposobie, w jaki czas jest przez nas odbierany. Gdy z moimi dziećmi przeprowadzałem regresję wieku i gdy zmiana scener z teraźniejszości do przeszłości następowała zbyt gwałtownie, dzieci przechylały się w prawo, tak jak w autobusie pochylamy się w przód przy nagłym hamowaniu.
Dzieciom wydawało się, że cofanie się w czasie jest podróżą w ich prawą stronę. Gdy sprowadzałem je z powrotem do teraźniejszości i nagle "zatrzymywałem czas", reakcja była odwrotna - przechylały się w lewo. Zostało to również potwierdzone podczas moich licznych doświadczeń z wieloma osobami dorosłymi.
Później, kiedy porzuciłem hipnozę dla kontrolowanej medytacji, chciałem się nauczyć sposobu subiektywnego przesuwania się w czasie do tyłu i do przodu. Ćwiczyłem, zwrócony na wschód, ponieważ tak zalecały techniki orientalne i wschód wydawał się kierunkiem dobrym jak każdy inny. Potem zacząłem się zastanawiać, czy nie poruszałbym się w czasie swobodniej, gdybym - jak to sugerowały doświadczenia z hip


nozą - umieścił przyszłość po lewej stronie, a przeszłość po prawej.
Na naszej planecie słońce przynosi nowy dzień ze wschodu i przesuwa czas w stronę zachodu. Zwracając się w czasie medytacji twarzą w stronę południa, wschód miałem po mojej lewej stronie, a zachód po prawej, w związku z czym byłem ustawiony zgodnie z planetarnym przepływem czasu.
Czy rzeczywiście odkryłem kierunek przepływu czasu na Ziemitego nie wiem. Wiem jednak, że gdy zacząłem zwracać się podczas medytacji twarzą w kierunku południa, czułem lepszą orientację w czasie i mogłem się w nim swobodniej poruszać.

Spróbujmy zająć się teraz nieco szerszym zagadnieniem. W poprzednich rozdziałach kilkakrotnie już wspominałem o Wyższej Inteligencji. Na pewno nasuwało się wam pytanie, czy jest to jakaś moja


119



o oględna forma pisania o Bogu. Na to, co teraz powiem, nie mam dowodów, dlatego też wypowiadam się tylko na podstawie wiary. Moja odpowiedź na to pytanie brzmi: nie. Pisząc o Wyższej Inteligencji, nie mam na myśli Boga. Duże litery wynikają z faktu mojego wielkiego dla niej szacunku, ale nie jest to dla mnie Bóg.
Wygląda na to, że wszystko to, co dzieje się we wszechświecie, wykonywane jest z niezwykłą efektywnością, bez cienia marnotrawstwa. Gdy podczas spaceru stawiam jedną nogę przed drugą, nie chce mi się wierzyć, że to, abym się nie potknął, jest zmartwieniem Boga albo nawet Wyższej Inteligencji. Jest to wyłącznie moja sprawa.
Nauka chodzenia została u mnie zaprogramowana genetycznie i to jest sprawa Boga. Lecz teraz, gdy już się nauczyłem chodzić, poruszanie nogami zależy tylko ode mnie.
Niemniej jednak pewne kroki, które muszę w życiu wykonać, nie stanowią rutyny. Do podjęcia niektórych decyzji mogę potrzebować informacji, których moich pięć zmysłów nie jest w stanie mi dostarczyć. Po takie informacje zwracam się do Wyższej Inteligencji. Czasami potrzebna mi jest generalna rada w sprawach najwyższego rzędu. Z tym zwracam się do Boga. Modlę się.
Postrzegam poszczególne poziomy inteligencji jako swoiste continuum, począwszy od mater nieożywionej, poprzez życie roślin i zwierząt, człowieka, Wyższą Inteligencję, a wreszcie Boga. Wierzę, że w sposób potwierdzony naukowo znalazłem sposób komunikacji z każdym z poziomów, od mater nieożywionej do Wyższej Inteligencji. Przeprowadziłem wiele doświadczeń w kontrolowanych warunkach i dzięki powtarzalnym


wynikom udowodniłem, że każdy, kto stosuje instrukcje zawarte w tej książce lub ukończy kurs Samokontroli Umysłu, jest w stanie je powtórzyć. To właśnie mam na myśli używając słowa "naukowo". Reszta oparta jest na spekulacjach i na wierze.
Jeszcze jedno z moich rozważań. Patrząc z perspektywy naszej długiej histor, rasa ludzka niedawno dopiero zakończyła pewien etap ewolucji, którym był rozwój naszego mózgu. Stadium to jest już zakończone. Posiadamy już wszystkie komórki mózgowe, które mamy mieć. Obecnie przechodzimy przez następny etap. Jest nim rozwój umysłu. To, co dzisiaj uważane jest za specjalne uzdolnienia metapsy


120



chiczne, wkrótce będzie chlebem powszednim, tak jak jest nim dla absolwentów kursu Samokontroli Umysłu i tych czytelników, którzy systematycznie wykonywali wszystkie zawarte w tej książce ćwiczenia.
Z tych rozważań widać, że mam dość specyficzny światopogląd oraz pojęcie o prawdzie i rzeczywistości. Pytanie, czy absolwenci kursu Samokontroli Umysłu wychodzą po swoich doświadczeniach z poglądami podobnymi do moich, nie jest jednak .fair. Odpowiedź brzmi - nie. Są od nich daleko.
Podam przykład. Spora liczba osób, które są blisko związane z Samokontrolą Umysłu, przechodzi na dietę wegetariańską. Jeden z moich najbliższych współpracowników, Harry McKnight, uczynił to niedawno. Ja jednak nadal pozostaję miłośnikiem dobrego befsztyka.



LISTA KONTROLNA





W momencie gdy opanujecie już wszystkie techniki zawarte w tej książce, prawdopodobnie staniecie się podobni do większości naszych absolwentów. Będziecie używać tylko tych technik, które wam dobrze wychodzą i dają najlepsze wyniki, odsuwając pozostałe na bok. Owe zapomniane techniki możecie sobie szybko przypomnieć i osiągać dobre wyniki robiąc ich krótki przegląd.
Dla oszczędności czasu poniżej podaję listę wszystkich technik, które zostały opisane w rozdziałach od trzeciego do czternastego:



str

1. Nauka porannej medytacji 31
2. W jaki sposób wychodzimy z poziomu medytacji 32
3. Medytacja o każdej porze dnia 33
4. Pierwszy krok w nauce wizualizacji:
wewnętrzny ekran wyobraźni 34
5. Pierwszy krok w medytacji dynamicznej 36
6. Rozwiązywanie problemów za pomocą medytacji 38
7. Technika trzech palców: użycie w celu natychmiastowego
przywoływania pożądanych informacji 47
8. Etapy szybkiej nauki 49
9. Jak zapamiętywać sny 57
10. Posługiwanie się snami w rozwiązywaniu problemów 58


122



METODA SAMOKONTROLI W PSYCHIATRII




W kilku poprzednich rozdziałach wyjaśnione zostały zasady Samokontroli Umysłu i udzielone szczegółowe instrukcje co do sposobów jej stosowania. Orientujecie się już, że Samokontrola dotyczy wykonywania ćwiczeń na bardzo głębokich poziomach świadomości. Nasuwać się może pytanie, czy bezpieczne są takie - często przeprowadzane po raz pierwszy w życiu - wyprawy w głąb własnej, tak wszechmocnej świadomoś


ci?
Jak wykazują dotychczasowe badania Jos oraz osób, które kierują jego organizacją, trenujący Samokontrolę nie są nawet w najmniejszym stopniu narażeni na tak zwane "niepożądane efekty uboczne". Innymi słowy, według informacji dostępnych Jos i jego współpracownikom, żadna z osób, która ukończyła kurs nie poczuła się z tego powodu gorzej.
Jeden z przedstawicieli świata medycznego, który jest jednocześnie absolwentem Metody, postanowił poddać problem bezpieczeństwa Samokontroli Umysłu bardzo rygorystycznym próbom. Był nim dr Clancy McKenzie, znany psychiatra i psychoanalityk z Filadelfii, dyrektor Filadelfijskiej Przychodni Psychiatrycznej oraz pracownik Centrum Psychiatrycznego w tym mieście, prowadzący jednocześnie szeroką praktykę prywatną. Dr McKenzie studiował również


jogę wraz z innymi technikami medytacyjnymi, biofeedback oraz parapsychologię.
Na kurs Samokontroli Umysłu zapisał się w roku 1970 w ramach badań i zainteresowań w zakresie medytacji oraz parapsycholog.


124



c huczłe asnę dowiedzieć - pisze McKenzie - czy y
owidzenia, jak kurs rzeczywiś-
to wielu z moich pacjentów opowiadało.
Po ukończenpiu kursu byłem święcie przekonany, że rzeczywiście
zachodzą tu ewne fenomeny metapsychiczne, i od tej pory poświ -
ciłem wiele czasu i myśli na dokładniejsze zbadanie tego problemu."
Jego zainteresowanie Samokontrolą podsycone zostało przez dwa
inne zdarzenpia. Pierwszym był komentarz, który Zygmunt Freud wy-
które wystąpiło podczas k r?
eŚo życia, drugim - pewne zjawisko,
amokontroli.
Freud stwierdził, że najbardziej obiecującym kierunkiem przy-
szłcehgpa je ta? DrsMcKenz ?li jest mobilizowanie energ psychicz-
y zauważył, że podczas kursu uczestnicy
n
wy Poza tl m dglM której istnienia nie mogli nawet podejrzewać.
y cKenzie zauważył jeszcze coś innego."Z 30 ucze-
stników kursu 3 osoby były emocjonalnie niestabilne, a stabilność
emocjonalna czwartej osoby budziła wątpliwości. Co było tego po-
wodem? Czy to kurs powodował perturbacje emocjonalne, cz też
osoby te były już chore przed jego rozpoczęciem? Czy y
moi pacjenci
rzeczywiście skorzystali z kursu, czy też po prostu mieli szcz ście?
Najwłaściwszym sposobem dojścia do prawdy - rozu ówał dr
McKenzie - jest przetestowanie ludzi przed i po kursie. Testy takie
miałyby na celu przeprowadzenie obserwacji osób, które psycholo-
gicznie mogą być najbardziej narażone na ewentualne niebezpie-
czeństwo. Dr McKenzie zainicjował badania, które prowadził razem
ze swoim współpracownikiem, dr. Lance S. Wrightem, profesorem
psychiatr na uniwersytecie stanow m w Pensylwan. W ciąg
y
następnych czterech lat 189 pacjentów, u
atryczną, zgodziło się ucz przechodzących kuracjg psy?
chi estniczyć w kursie Samokontroli Umy-
słu. Aby studium było surowsze j
m poddano tych pacjent ' ?eszcze bardzie szczegółowym
badanio y
na pograniczu psychozy lu ow' którz cie ieli na psychozg, byli
ich 75. b zostali z psychozy wyleczeni. Było
W czasie przeprowadzania tych badań oba uczeni obserwowali
stałą poprawg zdrowia psychicznego p
były zresztą dla nich za k acjentów. Rezultaty badań nie
s oczeniem, już widzieli bowiem korzystne
efekty kursu u ludzi zdrowych.



l25



Oto kilka szczegółów dla czytelników zainteresowanych metodami analizy stosowanymi w badaniach tego typu. Z grupy 75 pacjentów 66 było z prywatnej praktyki dra McKenzie. Reprezentowali oni 100% pacjentów z psychozą oraz na pograniczu psychozy, którzy zgodzili się na udział w zajęciach.
Na początku badacze byli bardzo ostrożni, wysyłając na kurs osoby pojedynczo, aby lepiej obserwować jakiekolwiek negatywne zmiany czy to u pacjentów, czy u pozostałych uczestników kursu. Poza tym pacjenci wysyłani byli w tzw. "okresie większej stabilności", jak to określa dr McKenzie. Później jednak dr McKenzie doszedł do wniosku, że można pacjentów wysyłać również w okresach słabej stabilności. Czterech pacjent


ów poszło na kurs z czynnymi stanami urojeniowymi. Pod koniec uczeni nie wahali się posyłać jednocześnie sześciu i więcej pacjentów z zaburzeniami.
Aby poznać zmiany zachodzące u pacjentów, w ramach studiów dr McKenzie przebadał 58 z nich przed i po kursie, prosząc o wypełnienie tzw. Eksperymentalnego Inwentarza Percepcji Świata* składającego się z 400 pytań, których celem jest ocena percepcji rzeczywistości. Kwestionariusz ten można uznać za odpowiednik znanego testu Rorschacha**, w pisemnej formie.
Różnica wyników przed i po kursie była wielka. 36 osób wykazało ogromną poprawę w percepcji rzeczywistości, 21 pozostało bez zmian, u jednej osoby zanotowano regres.
Obniżony wynik zanotowano u dwudziestodziewięcioletniego mężczyzny, cierpiącego na schizofrenię katatoniczną, który po raz pierwszy w życiu przestał przyjmować lekarstwa i zaczął "chodzić" z dziewczyną. Według obserwacji dra McKenzie, "klinicznie miał on po kursie więcej energ emocjonalnej i bardziej optymistyczny pogląd na świat. Randki spowodowały u niego konflikt i zaburzenia emocjonalne, które ujawniły si


ę dwa tygodnie po kursie. Osoba ta nie wymagała jednak hospitalizacji".

Wszyscy pacjenci przechodzili leczenie psychoterapeutyczne przez rok lub więcej, co dało dr. McKenzie doskonałą okazję do do


Experiential World Inventory.Bada ukryte dążenia i reakcje ludzkie.



konania obserwacji zmian klinicznych zachodzących po kursie. Oto niektóre z jego spostrzeżeń:
Jeden z pacjentów, trzydziestoletni mężczyzna cierpiący na schizofrenię, wierzył, że został mu telepatycznie wydany rozkaz dokonania zabójstwa. Na szczęście, do tej pory nie był w stanie znaleźć odpowiedniego kandydata. Po kursie, w czasie sesji psychoterap, pacjent ten po raz pierwszy był w stanie rozmawiać na temat swojego systemu urojeń". Posiadał też zwigkszoną energig emocjonalną i obraz świata stał sięO



bardziej optymistyczny. Wkrótce powrócił na uniwersytet i ukończył studia doktoranckie.
Według dra McKenzie, "(...) kurs Samokontroli Umysłu był bezpośrednią przyczyną tego, że pacjent ten był w stanie uwolnić się od swoich urojeń".
Z liczby dwudziestu ośmiu pacjentów, cierpiących na różne formy depresji (inwolucyjna, psychotyczna, schizoafektywna oraz depresja w zespole maniakalno-depresyjnym), stan dwudziestu sześciu znacznie się po kursie poprawił. Pozostali dwaj pacjenci, którzy sugerowali pogłgbienie się depresji, nie tylko mieli lepsze wyniki w kwestionariuszu, lecz również - podobnie jak inni - w czasie sesji psychoterap byli w stanie pracować nad problemami, z któ


rymi poprzednio nie chcieli się konfrontować.
Pewna dwudziestojednoletnia kobieta będąca w początkowym stadium ostrej psychozy, zdecydowana była popełnić samobójstwo. Zapewniała dra Mc Kenzie, że nikt nie jest w stanie niczego dla niej zrobić i tak czy inaczej popełni samobójstwo. Dr McKenzie poradził jej, by poszła na kurs. Pod koniec tygodnia był zaszokowany: "Pacjentka reagowała lepiej niż którykolwiek z moich pacjentów do tej pory. Była to najbardziej spektakularna rem


isja, jaką kiedykolwiek widziałem".
Pacjentka ta była spokojniejsza, jej wypowiedzi - bardziej logiczne, a myśli - mniej rozbiegane. Niezwykle ważny był fakt, że w dużym stopniu pozbyła się ona pesymizmu. W raporcie klinicznym dr McKenzie i dr Wright napisali: "Pobyt w szpitalu i duże dawki lekarstwa nie byłyby w stanie tak bardzo jej uspokoić. Kurs został przez nią powtórzony dwa tygodnie później i rezultatem tego była kolejna poprawa. Zmiany można określić jako


ogromne: w ciągu kolejnych sześciu miesięcy pacjentka była w stanie znacznie lepiej pracować


127



podczas sesji psychoterap..." Dr McKenzie stwierdził, że jej ostra psychoza została w rok później całkowicie wyleczona.
Psychozy uważane są za bardzo poważne schorzenia umysłowe. Jako znacznie mniej poważne traktuje się nerwice. Z liczby stu osiemdziesięciu dziewięciu pacjentów, którzy z sukcesem ukończyli kurs Samokontroli Umysłu, stu czternastu cierpiało na nerwicg.
W podsumowaniu badań klinicznych obydwaj naukowcy stwierdzili, co następuje:
"Ci, którzy po zakończeniu kursu kontynuowali ćwiczenia Samokontroli Umysłu, byli w stanie dzięki temu w znacznym stopniu poprawić swoje życie. Nawet ci, którzy zaprzestali treningu, byli w stanie używać technik Samokontroli w momentach kryzysu, kiedy musieli radzić sobie ze stresem lub podejmować bardzo ważne decyzje. Wygląda na to, że uczestnicy doświadczyli swoistego ??rozszerzenia świadomości??, odkrywając moż


liwość funkcjonowania umysłu w bardziej zróżnicowany sposób. Pod koniec kursu udziałem większości uczestników był napływ energ emocjonalnej. Również poziom entuzjazmu całej grupy wyraźnie się zwiększał.
Grupa pacjentów wykazała również imponujące zmiany kliniczne. Tylko jedna osoba (wspomniany poprzednio dwudziestodziewięcioletni pacjent, który w tym czasie zaczął spotykać się regularnie z dziewczyną) wykazała większe znerwicowanie. Wszyscy pozostali wynieśli okreslone korzyści po skończeniu kursu. Wiele osób po raz pierwszy wykazało entuzjazm w stosunku do tego, co się wokół nich działo, nawet jeśli ich pocz


ątkowa reakcja emocjonalna była słaba lub występował całkowity jej brak. Po kursie widoczna była zmiana poziomu energ emocjonalnej pacjentów oraz poprawa ich ogólnego stanu. Poprawa zaznaczyła się przede wszystkim w bardziej optymistycznym spojrzeniu w przyszłość oraz, w wielu wypadkach, lepszym zrozumieniu procesów własnej psychozy. U pacjentów cierpiących na urojenia zauważono po kursie wyraźne zmniejszenie się obj aw`O



ów.
Zauważyć można było u nich większe rozluźnienie oraz znaczne obniżenie się stopnia nerwowości. Pacjenci nauczyli się polegać na sobie oraz bardziej radzić z problemami, dzigki czemu nabierali coraz większej pewności siebie."


128



W konkluzji dr McKenzie stwierdza, że w 189 przypadkach, z których wszyscy, oprócz jednego, wynieśli z kursu wyraźną korzyść, kurs ten jest "nie tylko bezpieczny i korzystny, lecz powinien stanowić nieodłączną część psychoterap". W obecnej chwili prawie wszyscy pacjenci dra McKenzie przechodzą kurs. Dla niektórych dzięki użyciu technik Samokontroli Umysłu czas trwania psychoterap skraca się nawet o dwa lata.
Według dra McKenzie, technika kontroli snów "może okazać się jednym z większych przełomów w psychiatr. Jest to szybki i niezawodny sposób zrozumienia i rozwiązywania problemów". Pomimo specjalizacji w analizie freudowskiej nie widział on sprzeczności pomiędzy freudowską analizą snów spontanicznych a sposobem, w jaki absolwenci kursu Samokontroli Umysłu interpretują sny zaprogramowane. "Freudowskie życzenie senne staje si


ę życzeniem otrzymania odpowiedzi" - wyjaśnia dr McKenzie, przestrzegając jednocześnie, że (...) należy się jednak upewnić, czy nieświadome życzenie senne nie wyparło świadomego życzenia otrzymania odpowiedzi."
Jedna z pacjentek, z którą dr McKenzie pracował już przez pewien czas, zadzwoniła pewnego dnia mówiąc, że chce iść do szpitala ze względu na dojmujące bóle w okolicy klatki piersiowej i brzucha. Telefon nie był dla niego zaskoczeniem, spodziewał się tego od pewnego czasu, ponieważ jej stan umysłowy pogarszał się z dnia na dzień. Odpowiedział, że da jej skierowanie do szpitala, ale będzie to szpital psychiatryczn


y.
W szpitalu psychiatrycznym dr McKenzie kazał jej zaprogramować sen w celu otrzymania odpowiedzi na cztery pytania: Jaki mam problem? Gdzie jest on usytuowany? Czym jest spowodowany? Jak mogę się go pozbyć?
Oto co jej się przyśniło. Razem z mężem i trojgiem dzieci jechała samochodem wąską i krętą szosą. W pewnym momencie zaczął padać śnieg i samochód ześlizgnął się z drogi. Wkrótce cały samochód pokryty był śniegiem. Mąż powiedział jej, aby zgasiła silnik. Następnie osiem albo dziesięć osób przyszło z miasta, aby pomóc w odkopaniu samochodu. Gdy wydostali się z auta,


dzieci zniknęły.
Droga, prowadząca prosto, wkrótce się urwała. Skręcili więc w inną drogę, która odchodziła i doprowadziła do następnej drogi



9 - SemolcooGole... 129



skręcającej pod kątem prostym, ta zaś doprowadziła ich do autostrady I
- znów pod kątem prostym.
Gdy pacjentka opowiedziała swój sen, dr McKenzie zaczął podejrzewać, że dotyczy on opisu przewodu jelitowego, w związku z czym poprosił ją o narysowanie owej "krętej szosy". Gdy to zrobiła, rysunek - zgodnie z jego przewidywaniami - dokładnie odzwierciedlał układ ludzkich jelit. Wszystko narysowane było w prawidłowych proporcjach. Późniejsze badanie wykazało istnienie niedrożności w miejscu, w którym jelito cienkie ł


ączy się z jelitem grubym, tj. tam gdzie we śnie "samochód ześlizgnął się z drogi". Innymi słowy, we śnie kobieta, która nie wiedziała nic na temat ludzkiej anatom (nie ukończyła nawet szkoły średniej), zlokalizowała w sześciometrowym jelicie dwucentymetrowy odcinek, w którym wystąpiła niedrożność!
Ponadto, według symboliki jej snu, śnieg reprezentował produkt mleczny, który spowodował podrażnienie wewnątrzjelitowe i zapoczątkował powstanie niedrożności.
Rada męża, aby zgasiła silnik, znaczyła (znowu w symbolicznej formie): "przerwij dopływ paliwa do organizmu, przerwij jedzenie", i była najlepszą radą, jaką mogła w tym momencie uzyskać.
Osiem lub dziesięć osób, które pomogły im odkopać samochód, w języku snu oznaczać mogło dziesięć palców rąk. Mogło to reprezentować metodę leczenia przez "dotyk dłoni" (energobioterapię) lub operację chirurgiczną. Nagłe zniknięcie dzieci było spełnieniem życzenia. Chciała, aby mąż zwracał na nią więcej uwagi; dzieci były dla niej w pewnym sensie przeszkodą.
Dr McKenzie przeniósł ją do szpitala internistycznego, gdyż
w normalnych warunkach tego typu niedrożność jelita wymaga natychmiastowej interwencji chirurgicznej. Niemniej jednak pacjentka ta, uzbrojona w powyższą interpretację snu oraz wiedzę na temat możliwości własnego umysłu, a również pod wpływem strachu przed operacją - zaczęła samorzutnie pozbywać się niedrożności. W godzinę po potwierdzeniu diagnozy postawionej przez dra McKenzie na podstawie analizy snu przez badanie szp


italne pacjentka wyzdrowiała i interwencja chirurgiczna okazała się zbędna.
Dyżurny chirurg był zaszokowany. Dr McKenzie dowiedział się
później, że kobieta ta przeszła już w przeciągu ostatnich dwudziestu


130



lat cztery operacje chirurgiczne związane z zablokowaniem jelita. Lekarze, którzy przeprowadzali te operacje, potwierdzili, że w każdym wypadku niedrożność dotyczyło tego samego odcinka jelita. Wyglądało na to, że nauczyła się ona wywoływać chorobę za każdym razem, gdy zaistniała psychologiczna potrzeba.
W kilka lat później osiemnastoletnia córka tej kobiety zgłosiła się do dr. McKenzie z pros'bą o pomoc w rozwiązaniu problemu osobistego. Była w ciąży i niezamężna. "Co - na Boga - mam zrobić?" - spytała. Dr McKenzie ponownie poradził zastosowanie kontroli snów do znalezienia właściwej odpowiedzi. We śnie pojawił się u niej mężczyzna, który powiedział: "Urodź to dziecko, poczekaj trzy lata, wyjdź


za mąż za ojca dziecka, a potem przeprowadź się do innego stanu".
"Sam nie byłbym w stanie lepiej poradzić tej dziewczynie" - powiedział potem dr McKenzie. - "W osiemdziesięciu procentach rozwodów wśród nastolatków przeczekanie trzech lat w domu jest logicznym rozwiązaniem. Chłopak był dla niej odpowiednim partnerem, ale aby małżeństwo było szczęśliwe, potrzebowali czasu oraz przeprowadzki z daleka od domu, z daleka od rodziców."
W innym przypadku technika kontroli snów spowodowała odkrycie zupełnie nowej techniki terapeutycznej, która zaoszczędziła pacjentce kilku lat leczenia. Jej zaburzenie wyrażało się w tym, iż ilekroć jej mąż spóźniał się więcej niż dziesięć minut na obiad, ona podcinała sobie nadgarstki. Przez wiele miesięcy dr McKenzie próbował jej tłumaczyć, że tylko wydaje się jej, iż reaguje na spó O



źnienia męża, a w rzeczywistości doświadcza uczuć zakodowanych od wczesnego dzieciństwa, z czasów kiedy ojciec-pijak nie wracał do domu. Dr McKenzie miał nadzieję, że w momencie, gy kobieta to zrozumie, zniknie jej nawyk. Nic do niej jednak nie docierało. Biorąc pod uwagę tempo, postępów czekały ją co najmniej dwa lata spotkań terapeutycznych, dwa razy w tygodniu. Lekarz zasugerował więc, aby zaprogramowała sen.



Sen okazał się niezwykle interesujący i rozwiązał problem w przeciągu jednej nocy. Śniło jej się, że dr McKenzie nagrał na taśmę stwierdzenia, które najbardziej ją denerwowały. Taśmę tę przesłuchała w domu i swoją reakcję na nią nagrała na drugiej taśmie, którą z kolei dała dr. McKenzie do zinterpretowania. Przy każdej "interpretacji"


131



wykrzykiwała: "Och, jaka byłam głupia!" Z owych interpretacji sennych wynikało, że mylą jej się dwie rzeczywistości: przeszła i obecna.
Sen pozwolił jej to po raz pierwszy zrozumieć. Od tej pory nigdy już nie kaleczyła sobie nadgarstków.
"Ten niezwykły, zaprogramowany sen wyleczył pacjentkę całkowicie - pisał w swoim sprawozdaniu dr McKenzie. - Trzyletni okres obserwacji potwierdził jej całkowity powrót do zdrowia".
Inny pacjent cierpiał na klaustrofobię i męczył się ponad rok, aby odkryć jej przyczyny. Okazały się one bardzo interesujące. W zaprogramowanym śnie on i trzy inne osoby znajdowali się w prostokącie wyznaczonym przez leżący na ziemi sznur. Na zewnątrz przy jednym z rogów tego prostokąta znajdował się mniejszy prostokąt, również wyznaczony przez sznur. Wszyscy usiłowali wydostać się z większego prostoką


ta poprzez mniejszy.
Znaczenie tego snu stanie się jasne, jeżeli większy prostokąt zinterpretujemy jako symbol macicy, a mniejszy - jako symbol szyjki macicy. Poza prostokątami znajdowało się zielone pastwisko, na którym pasły się krowy (piersi).
Jedna z osób znajdujących się w większym prostokącie zaczęła biec w stronę mniejszego prostokąta, lecz została zatrzymana przez niewidoczną ścianę (ścianka macicy). Miała przyczepiony do paska w okolicy klamry sznur z aluminiowych puszek (pępowina).
Pacjent wiedział, że musi się stamtąd jakoś wydostać, ale zdecydował, że przepuści pozostałe osoby. Przed wyjściem czuł się jak przed publicznym wystąpieniem, był podenerwowany czymś, o czym wiedział że musi przyjść, pomimo że spowoduje stres i lęk (szok porodowy). Doznał jednak wielkiej ulgi, gdy było już po wszystkim.
Trzema pozostałymi osobami w prostokącie byli jego dwaj bracia i siostra.
Sen dał mu wgląd w przyczyny potrzebne do zrozumienia swojej klaustrofob.
Fakt, że pacjent śnił o okresie przed swoim urodzeniem, nie jest niczym nadzwyczajnym, gdyż zdarza się dość często. Niezwykle interesujące natomiast są jego uwagi na temat "niewidzialnej ściany". Czyżby była to sugestia - zastanawiał się dr McKenzie - istnienia jasnowidzenia jeszcze przed urodzeniem?


132



Dr McKenzie nie tylko radzi swoim pacjentom, aby używali technik Samokontroli Umysłu, ale również sam posługuje sig nimi, aby im pomóc. "Najbardziej zadziwiające wiadomości zdobywam stosując technikg kontroli snów".
Pewnej nocy zaprogramował sen, z zamiarem udzielenia pomocy jednemu z pacjentów. Był nim dwudziestosiedmioletni mgżczyzna, który od dwóch lat nie mógł sig zdecydować na zbliżenie seksualne z kobietą. Według tego pacjenta, wszystkie kobiety są przeciwko niemu, "a poza tym kobiety są złe". We śnie dr McKenzie słyszał siebie mówiącego: "Ja nie mam nic przeciwko temu, że nie ma an stosunków heteroseksualnych". Podczas nastg


pnej sesji, gdy pajent zaczął narzekać na kobiety, dr McKenzie powtórzył mu zdanie usłyszane we śnie słowo w słowo.
Wynik był piorunujący - pacjenta zaszokowało. Okazało sig, że unikanie kobiet stanowiło jego formg oporu przed terapią. W tym momencie opór ten stracił swoją podstawg. Poza tym pacjent wpadł w panikę, że nigdyjuż nie bgdzie w stanie mieć stosunku seksualnego z kobietą. Jeszcze tej samej nocy w praktyczny sposób pozbył sig swojej fob.
Dr McKenzie, który został konsultantem Metody Silvy, w dalszym ciągu poszukuje nowych form zastosowania Samokontroli Umysłu w celu przyspieszenia terap psychiatrycznej. Jednocześnie szuka on możliwości i dróg o wiele szerszego zastosowania Samokontroli w medycynie w zakresie diagnostyki.
Pierwszym krokiem w tych poszukiwaniach jest znalezienie sposobów zmierzenia wiarygodności technik Samokontroli Umysłu podczas opracowywania "przypadków".
Po trzech latach badań dr Mc Kenzie ma nadziejg, że jest już blisko wypracowania metody, która eliminuje wszystkie zmienne i mierzy tylko to, co jest przedmiotem badania. Celem tych badań jest spożytkowanie pracy nad "przypadkami" do celów medycznych.
W praktyce medycznej diagnoza w wielu wypadkach opiera sig
na metodach chirurgicznych lub też na użyciu substancji, które mogą powodować złe samopoczucie, a nawet zagrożenie dla zdrowia pacjenta. Poza tym nie ma techniki diagnostycznej, która jest w stu procentach pewna we wszystkich wypadkach. W odróżnieniu od tego,


133



diagnoza przeprowadzona metodami metapsychicznymi nie stanowi dla pacjenta żadnego zagrożenia, zakładając, że jej wiarygodność może być praktycznie wykazana. Jest to problem, nad którym dr McKenzie obecnie pracuje.
Po raz pierwszy dr McKenzie wypróbował swój model badawczy z grupą 30 absolwentów kursu Samokontroli Umysłu. Wynik statystyczny stanowił stosunek 200 do 1 w porównaniu z możliwością otrzymania takiego samego wyniku w rezultacie przypadku. Było to zachęcające lecz dr McKenzie chciał bardziej sprecyzować swoją metodę oraz opracować program komputerowy do obliczania wyników.
Program ten zatwierdzony został przez wydział statystyki na uniwersytecie stanowym w Pensylwan, gdzie stwierdzono, że pomiary będą dokładne i że wyeliminowane zostały możliwości wpływu różnych zmiennych, które są plagą wszelkich badań naukowych związanych ze zjawiskami metapsychicznymi.

W biuletynie wydawanym przez organizację Samokontroli Umysłu zostały opublikowane rysunki dwóch postaci ludzkich (patrz figury A i B), na których zaznaczono miejsca do zakreślenia. Podobnie jak się to robi przy opracowywaniu "przypadków", czytelnicy otrzymali informacje o wieku, płci i regionie zamieszkania dwóch chorych osób. Nie wiadomo było natomiast, i nie wiedział tego nawet dr McKenzie, jaka była natura ich schorzeń. Lekarz z Florydy, któJŃM


ry dostarczył informacji o obu przypadkach, miał je prawo ujawnić dopiero po skompletowaniu wszystkich odpowiedzi.
Centralną koncepcją programu badawczego była praca nad dwoma przypadkami, a nie nad jednym. Pozwoliło to dr. McKenzie wyeliminować zgadywanie. Jeżeli na przykład pacjent A miał zranioną kostkę lewej nogi, kółka zaznaczone w tym miejscu u pacjenta B trakto?vane byłyby jako zgadywanie. Jeżeli 5 czytelników zaznaczyło kostkę prawej nogi u "B", logiczne jest założenie, że podobną liczbę przypadkowych oznaczeń możJŃM


na przypisać "A". Powiedzmy teraz, że 50 czytelników zaznaczyło kostkę lewej nogi u "A". Dr McKenzie odejmuje 5 od 50 i zakłada, że w tym wypadku 45 czytelników operowało na poziomie metapsychicznym. Komputer obliczał potem, czy wynik jest statystycznie znaczący.


134



Do tych badań niezbędne były więc dwa różne przypadki. Jeżeli w obydwu przypadkach pacjent ma kontuzję w kostce lewej nogi, ta metoda eliminacji odpowiedzi niemetapsychicznych nie mogła być użyta.
Niestety - lekarz z Florydy popełnił błąd. Obydwa dostarczone przez niego przypadki miały -jak się potem okazało - schorzenie tej samej części ciała. W związku z tym dr McKenzie zmuszony został do zmiany swej pierwotnej koncepcji badań i szukania nowych form analizy zebranych wyników. Zamiast porównywania przypadków A i B, porównał on liczbę prawidłowych odpowiedzi z największą liczbą nieprawidłowych wskzazańzŃM


, dotyczących jednej części ciała. Otrzymany wynik nie zadowolił jednak dra McKenzie, mimo że według obliczeń komputerowych szansa otrzymania takiego wyniku przez przypadek była jedna na bilion. Ze względu na fakt, że początkowy plan badania nie mógł być zachowany, wynik powyższy nie był dla niego decydujący.
Plan badań dra McKenzie ma oczywiście o wiele więcej elementów, niż to zostało tutaj opisane. Przeprowadził on od tej pory wiele innych doświadczeń, których wyniki określa się mianem "znaczące statystycznie". Cały jego projekt badawczy ma tak duże znaczenie, że na pewno jeszcze o nim usłyszymy, gdy technika badań zostanie bardziej udoskonalona. W kolejnym projekcie, oprócz oznaczania miejsca na diagramie, dr McKenzie planuje ró

wnież dostarczenie absolwentom kursu Samokontroli Umysłu listy możliwych dolegliwości, co umożliwi konkretną diagnozę.
"Trzy wstępne badania - twierdzi dr McKenzie - wskazują na wyniki statystycznie znaczące, ale nie czas jeszcze na wyciąganie z tego ostatecznych wniosków. Konieczna jest większa liczba dokładnych badań. Jeżeli późniejsze badania dadzą równie zachęcające wyniki, być może w przyszłości będziemy w stanie zatrudniać ludzi uzdolnionych metapsychicznie do pomocy lekarzom w diagnostyce. Może to się okazać przełomem

w medycynie. Zbyt wcześnie jeszcze, aby coś stwierdzić na pewno, ale jest to obecny cel moich badań."
Podobne nadzieje żywi dyrektor Instytutu Badań nad Samokontrolą Umysłu Wilfred Hahn, biochemik i były prezes Fundacji Samokontroli Umysłu. "Od dziewiętnastego wieku - twierdzi dyr. Hahn


135



od kiedy metody naukowe zaczęły być stosowane do badania zjawisk metapsychicznych, niekontrolowane (lub czasami nieznane) zmienne pozostawiały wiele pytań, które rzucały cień na wyniki tych badań. Czy dr McKenzie dokona przełomu w medycynie, jak sam twierdzi, dopiero się okaże. Wierzę jednak, że już w tej chwili dokonał on przełomu w metodach badawczych. Ze wszystkich zebranych informacji jest on w stanie wyodrębnić te, które d

otyczą konkretnych reakcji metapsychicznych, eliminując jednocześnie wszystkie niepotrzebne elementy, takjak chemik studiujący pojedynczy ślad jakiegoś pierwiastka w wodzie jest w stanie pozbyć sig wody i wszystkich pierwiastków w niej zawartych oprócz tego, który zamierza zbadać."
WAŻNE: Celem tego eksperymentu jest prawidłowe rozpoznanie miejsca schorzenia lub nieprawidłowości. Aby nie wpłynąć na ,stan schorzenia podczas trwania ek.sperymentu, pro,szę ograniczyć waszą działalność wy?ącznie do rozpoznania.

Objaśnienia:
l. Debbie Veccio ma 23 lata i mieszka w Miami na Florydzie. Cierpi na schorzenie, w którym być może będziecie jej w stanie pomóc. Proszę wprowadzić sig w stan alfa i wyobrazić sobie Debbie, wzbudzając u siebie jednocześnie szczere pragnienie umiejscowienia dolegliwości. Gdy będziecie mieli poczucie, że określiliście to miejsce, proszg zaznaczyć tylko jedno kółko na diagramie A najbliższe miejsca, w których wyczuwacie lub zgaduj

ecie wystgpowanie schorzenia.

Uwaga:
Wypełnienie więcej niż jednego kółka dyskwaliftkuje odpowiedź. Proszę zrobić co najmniej dziesięć minut przerwy przed przystąpieniem do przypadku B.


136



2. Cynthia Cohen ma 21 lat i mieszka w Miami na Florydzie. Cierpi na schorzenie, w którym być może będziecie jej w stanie pomóc. Proszę wprowadzić sig w stan alfa i wyobrazić sobie Cynthię, wzbudzając u siebie jednocześnie szczere pragnienie zlokalizowania choroby. Gdy będziecie mieli poczucie, że umiejscowiliście ją, proszę zaznaczyć tylko jedno kółko na diagramie B najbliższe miejsca, w którym wyczuwacie lub zgadujecie wy

stępowanie schorzenia. Ze względu na to, że celem eksperymentu jest wyłącznie wykrycie miejsca choroby, proszę nie stosować uzdrawiania kolektywnego, aż do (...).



18



BAMOKONTROLA UMYSEU
A POCZUCIE WEASNEJ WARTOŚCI





"Zbyt dużo czasu tracimy krytykując samych siebie. Gdybyśmy byli w stanie spgdzić tylko połowę tego czasu wyłącznie na rozmyślaniu, co zrobić z tak pięknie rozpoczętym życiem, okazałoby się, że jesteśmy o wiele silniejsi, niż się to nam początkowo wydawało". Jest to cytat z wywiadu z aktorką i piosenkarką Carol Lawrence, opublikowanego w "Chicago Tribune" z 14 października 1975 roku. Carol jest absolwentką k

ursu Samokontroli Umysłu z polecenia innej absolwentki - piosenkarki Marguerite Piazza.
Prawdą jest, że wigkszość z nas zamyka się w kręgu zawężonych poglądów na temat tego, kim jesteśmy, oraz tego, co jesteśmy, a czego nie jesteśmy w stanie robić. Wkrótce doświadczycie niezwykłego uczucia, które burzy te ograniczenia i pozwala odnaleźć wolność poza owym - jakże często - zaklętym kręgiem. Gdy zdacie sobie sprawę, do czego jesteście naprawdg zdolni, wasze poczucie własnej warto

ści i pewności siebie wzrośnie niezmiernie. Przeprowadzono w tej dziedzinie wiele badań i ich rezultaty są znane od dawna. Badane były duże grupy ludzi bez specjalnych problemów, jak również grupy, których poczucie wartości było wyraźnie zaniżone. Składały się ze studentów, alkoholików, narkomanów, więźniów oraz osób najbiedniejszych, żyjących z funduszy pomocy społecznej.
Przyjrzyjmy sig najpierw studentom. Samokontrola Umysłu była dotychczas wykładana w dwudziestu czterech szkołach wyższych i uniwersytetach, szesnastu szkołach średnich i w ośmiu szkołach podstawowych. Teoretycznie przedmiot, w którym uczestniczyli

138



słuchacze-studenci o bardzo dużej różnicy wieku, różnym profilu kulturowym i ekonomicznym, powinien dać wyniki tak różne, jak zróżnicowani byli jego uczestnicy, pomimo iż wykładany był w ten sam sposób. Tak się jednak nie stało. Wyniki były jednolite do tego stopnia, że w dziedzinie podstawowych założeń śmiało mogą one stanowić bazę do pewnych uogólnień. Wprowadzenie kursu Samokontroli Umys

łu w szkole nieuchronnie prowadzi do zwiększenia u uczniów samodzielności oraz lepszej umiejętności kierowania sobą, wynikającej ze zwiększonych zdolności rozwiązywania problemów bez pomocy innych. Innymi słowy, wynikiem jest lepsza samoocena i wzmocnienie "ego". Zostało to sprawdzone w badaniach naukowych przeprowadzonych przez dr. George'a De Sau, który do niedawna piastował stanowisko kierownika badań pedagogicznych dla Silva Mind Control

i który przed objgciem tej funkcji był dyrektorem Wydziału Poradnictwa i Badań w szkole średniej w Williamsport w stanie Pensylwania.
Pierwsze badania przeprowadzone zostały w roku 1972 w szkole średniej w Hallahan w Filadelf, w której 2000 uczniów ukończyło kurs Samokontroli Umysłu. Tydzień przed kursem i dwa tygodnie po kursie 220 wybranych drogą losowania uczniów poproszono o wypełnienie kwestionariusza osobowości dla szkół średnich*. Zawiera on 140 pytań pozwalających bardzo dokładnie ocenić nakreślony przez daną osobę obraz własny. Obraz

ten jest swego rodzaju portretem osobowości, składającym sig z czternastu elementów charakteryzujących usposobienie osoby. Podano m.in. takie jej cechy, jak: awanturniczy, pełen zapału, pewny siebie itp. Kwestionariusz ten jest szeroko stosowany w badaniach osobowości i w poradnictwie.
Portrety osobowościowe owych 220 uczniów połączono w profil pojedynczej grupy i profil ten porównano przed i po kursie. Rezultat: znaczące zmiany w kierunku większej pewności siebie, silniejszego ja i wigkszego opanowania oraz wyzbycie się niecierpliwości, niepewności i oderwania od rzeczywistości. Pod pewnymi względami nie zanotowano zmian, np. w przypadku równowagi pomiędzy dominacją i podporządkowaniem. W sumie jednak wszyscy uczniowie

po ukoń* High School Personality Questionnaire, opracowany przez Instytut Badania Osobowo~ci.


139



czeniu kursu wykazali większy szacunek dla siebie samych w porównaniu z okresem poprzednim.
Jest sprawą oczywistą, że nasza percepcja samych siebie zmienia się z dnia na dzień wraz ze zmianami, które przynosi nam życie. Jeżeli przetestujemy losowo dobraną grupg i powtórzymy ten sam test trzy tygodnie później, na pewno zauważymy jakieś zmiany. Również i te zmiany studiowane były przez autorów kwestionariusza. Zmiany przypadkowe są normalnym i oczekiwanym zjawiskiem i ich przewidywana wielkość została wzięta

pod uwagę przy obliczaniu ostatecznych wyników. Aby ocenić właściwie wyniki badań w Hallahan, należało obliczyć, o ile zmiany zauważone w grupie eksperymentalnej przewyższały te, które mogły być spowodowane przez przypadek. Wynik tych obliczeń był następujący.
Pozytywne zmiany w sile ego, które zostały osiągnięte po kursie Samokontroli Umysłu w szkole w Hallahan, mogły zaistnieć przypadkowo, gdyby test - z losowo dobraną grupą - był przeprowadzony tysiąc razy, wyniki zaś w zakresie pewności siebie i opanowaniaprzy przeprowadzeniu go ponad tysiąc razy. Elementem decydującym nie był wigc tutaj przypadek, lecz kurs Samokontroli.
W czasie trwania kursu podczas przerwy obiadowej reporter Joe Clark, reprezentujący miejscową gazetę "Philadelphia Daily News", przeprowadził wywiad z niektórymi uczestnikami. Artykuł ukazał się 27 września 1972 roku. Dziennikarz zacytował między innymi słowa trzynastoletniej Kathy Brady, która odkąd ukończyła osiem lat, w momentach zdenerwowania obgryzała paznokcie. "Robiłam to zawsze, kiedy się denerwowałam. Dzisiaj rano w au

li znów chciałam je obgryzać, ale powstrzymałam się i powiedziałam sobie po prostu: nie obgryzaj paznokci - i zaraz zamknęłam oczy i rozluźniłam się."
Inna uczennica, Pat Eisenlohr, powiedziała dziennikarzowi, że poprzedniego dnia zrezygnowała z bójki ze swoim młodszym bratem, co zdarzało się bardzo rzadko. "Powiedziałam sobie, że przecież nie muszg się złościć i z byle powodu bić - i wszystko mi przeszło. Dzisiaj rano pozbyłam się bólu głowy używając sugest, żeby mi przeszedł. Wiem, iż brzmi to mało prawdopodobnie, ale tak było."
Porównajmy teraz wyniki powyższych badań z wynikami dwóch innych: jedne przeprowadzono w koedukacyjnej średniej szkole kato


140



lickiej w Lawrenceville w Pittsburghu, a drugie w ,St. Fidelis w średniej szkole katolickiej dla chłopców, którzy przygotowywują się do stanu duchownego.
Podobnie jak w Hallahan, w badaniach uczniów w Lawrenceville i w St. Fidelis największe zmiany ujawniły się w kierunku wzmocnienia ego. Poza tym zmiany były wyjątkowo równomierne. W każdej z tych szkół pozytywne zmiany, które nastąpiły w profilu grupy, mogly się zdarzyć przez przypadek tylko raz na tysiąc badań. Podobny stopień zmian zauważony został w dziedzinie samokontroli (opanowania) w szkołach w Hallahan i Lawrencevil

le, w mniejszym natomiast stopniu w St. Fidelis. Trzy szkoły wykazały różny poziom zmian (wszystkie jednak niezwykle pozytywne) w zakresie większej pewności siebie.
Wyniki badań, których ezęść została przed chwilą opisana, nie zadowoliły dr. De Sau. Pomimo zachęcających i pozytywnych wyników oraz takich samych korzyści wynikających z kursu Samokontroli Umysłu, czegoś brakowało. Badania grupy na tydzień przed kursem i dwa tygodnie po jego zakończeniu nie dawały przecież żadnych wskazań, czy zmiany są trwałe. Jasną odpowiedź na to pytanie dałoby powtórzenie ba

dań w cztery miesiące po skończeniu kursu.
Cztery miesiące po kursie dr De Sau przebadał ponownie grupy uczniów z Lawrenceville i St. Fidelis. Ku jego najwyższemu zdumieniu, po tym okresie wszystkie wyżej wymienione elementy osobowości uczniów, to znaczy siła ego, pewność siebie i opanowanie, wykazały tendencję do jeszcze większych pozytywnych zmian, niż miały one miejsce w czasie badań po upływie dwóch tygodni!
W sprawozdaniu z tych badań dr De Sau sugerował następujące wnioski:
"Być może najlepszą ocenę zmian, które nastąpiły w osobowości uczniów wywodzących się z tak różnych instytucji i środowisk socjopedagogicznych, dokonać można z punktu widzenia wyrażonego przez Johna Holta, pedagoga i pisarza. Zdaniem Holta, wyjątkowo często proces wychowawczy polega na wpajaniu głupoty, skoro przyczynia się do zwiększania lęku i poczucia winy oraz nawyku szukania oparcia w aprobacie środowiska z

ewnętrznego. Waninki takie prowadzą do wytworzenia konformistycznych, nerwicowych, mechanicz


141



nych zachowań, w bardzo niewielkim zaś stopniu przyczyniają się do lepszej nauki czy wewnętrznego rozwoju osobowości człowieka. Są podstawy do przypuszczenia, że podobna sytuacja istnieje w wielu innych instytucjach społecznych.
Z wychowawczego punktu widzenia wyniki powyższych badań sugerują nową, niewiarygodną alternatywę. Czynnik zmiany, który jest stały i mocny po ukończeniu kursu Samokontroli Umysłu, polega na zwróceniu się ku wewnętrznym punktom odniesienia. Innymi słowy, jest to rozpoznanie przez jednostkę jej własnej wartości i znaczący krok w kierunku samokontroli zamiast kontroli narzuconej z zewnątrz."
Również nauczyciele w większości szkół, w których wykładana jest Samokontrola Umysłu, zachęcani są do uczestnictwa w kursie. Powody są oczywiste, jeżeli weźmiemy pod uwagę wynikające z tego korzyści. Po kursie nauczyciele stają się spokojniejsi i cierpliwsi, łatwiej im porozumieć się z uczniami.
W pedagogice znany jest fakt, że nauczyciel, który oczekuje niewiele od ucznia - niewiele od niego otrzymuje, natomiast ten, który spodziewa się więcej - tyleż więcej otrzymuje. Nauczyciel, który zaznajomiony jest z technikami Samokontroli Umysłu, miał okazję osobiście doświadczyć tego, o czym Jos wspomina w rozdziale czternastym, przy okazji "kosmicznej karty praw" i jej ogólnoludzkiego zasięgu. Po takim treningu żaden nauczyciel, zn

ając doskonale szeroki zakres możliwości ludzkiego umysłu, nie jest już w stanie wypominać uczniom braku "zdolności umysłowych". W rezultacie staje się on lepszym pedagogiem, nawet jeżeli jego uczniowie nigdy nie słyszeli o Samokontroli Umysłu.
Niemniej jednak w klasie dzieją się wspaniałe rzeczy, jeżeli zarówno uczniowie, jak i nauczyciel są absolwentami kursu.
Jedna z nauczycielek w szkole podstawowej w Buffalo stosuje na lekcjach histor technikę "dostrajania się" do postaci historycznych. Jest to technika, którą ćwiczymy pod koniec kursu Samokontroli. W ten sposób dzieci w swoisty sposób "doświadczają" histor. Później podczas egzaminów uczniowie są w stanie dostrajać się do samej nauczycielki, aby znaleźć potwierdzenie prawidłowości własnych odpowiedzi.


142



Inny wykładowca, tym razem na poziomie szkoły wyższej, poleca studentom "dostrajanie się" do filozofów z prośbą o wytłumaczenie
J y p y
nie asn ch dla nich art materiału zawart ch w ich ublikacjach. "To pomaga!" - twierdzi wykładowca. p
Pani Joe Lytle z Virginia Beach specjalizuje się w prowadzeniu kursów Samokontroli Umysłu z młodzieżą od lat siedmiu do siedemnastu. Niektóre z jej doświadczeń opisane były w artykule zatytułowanym Wzorowi uczniowie po kur,sie Samokontroli Umystu, opublikowanym 16 lipca 1975 roku w gazecie "Ledger-Star", wydawanej w Norfolk. Jeden z absolwentów kursu brał leki na hiperkinezję. W artykule cytowano wypowiedź matki tego niezwykle żywego ch

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Automatyka okrętowa – praca kontrolna 2
Automatyka okrętowa – praca kontrolna 4
Kontrola momentu obciążenia
kontrola zakażeń zapadalności na choroby zakaźne
Biofizyka kontrolka do cw nr
Umowa YouTube z żydowską masońską organizacją o kontroli internetu
Kontroler silnika krokowego na porcie LPT2
kontrol
Technologia kontroli umysłów
Kontrola opłacania składek na fundusz pracy
vw beetle kontrolka poduszki powietrznej
LAMPKA KONTROLNA lk 713

więcej podobnych podstron