Kto będzie następnym premierem
Nasz Dziennik, 2011-03-13
Nadchodzi wiosna i za oknami jest coraz cieplej.
Coraz bardziej gorąco jest również w życiu
politycznym. Napięcie rośnie, bo z każdym dniem
zbliża się termin wyborów parlamentarnych i finał
rozgrywki o władzę w państwie, i w rządzącej
Platformie Obywatelskiej. Pojawiają się sondaże,
które nie tylko elitom politycznym, ale także opinii
publicznej uświadamiają, że pozycja PO słabnie i
wcale nie jest takie jasne, kto będzie tworzył nowy
rząd po 23 pazdziernika.
Stratedzy Platformy chyba bardzo żałują, że nie został zrealizowany pierwotny
scenariusz, który się pojawił zaraz po wyborach w 2007 roku. Wówczas głoszono tezę - i
wszystkie partie polityczne zasiadające w Sejmie z nią się zgadzały - że trzeba skrócić
kadencję i przeprowadzić wybory na wiosnę 2011, tak aby w okresie polskiej
prezydencji w Unii Europejskiej był stabilny rząd, a nie emocje związane z kampanią
wyborczą. Jednak jak to w życiu bywa, punkt widzenia zależy od punku siedzenia,
zwyciężyła wygoda i przywiązanie do status quo.
A dziś gołym okiem widać, że nie jest wykluczone, iż jeszcze w końcu polskiej prezydencji
dojdzie do zmiany rządu i premiera.
Załamanie finansów publicznych, spirala podwyżek i drożyzna, nieradzenie sobie z
rządzeniem, brak działań modernizacyjnych, sytuacja w służbie zdrowia, edukacji i rozkład
systemu emerytalnego, niezrealizowanie większości programu wyborczego PO z 2007 r.,
zadarcie z potężnym lobby finansowym przy okazji zmian w OFE, nieudolność i
niekompetencja w wyjaśnianiu przyczyn katastrofy smoleńskiej, upadek socjotechnicznego
mitu o profesjonalizmie rządu, osłabienie straszaka, że lepiej niech rządzi PO, byleby nie PiS,
to tylko niektóre z przyczyn spadku popularności Platformy w sondażach. Istotny jest również
konflikt wewnątrz rządzącej partii. Dopóki Donald Tusk pełnił funkcję arbitra, jego pozycja
w PO była niepodważalna. Dziś, gdy jest stroną sporu z Grzegorzem Schetyną, którego
najwyrazniej popiera prezydent Bronisław Komorowski, pojawiają się z wewnątrz PO głosy
krytyki i propozycje roszad personalnych. Mówi się o Grzegorzu Schetynie jako następnym
premierze, na giełdzie kandydatów na szefa rządu pojawił się także Sławomir Nowak.
Rząd i Donald Tusk są już nawet krytykowani przez dotąd sprzyjające im media i środowiska.
Wśród tzw. celebrytów (czyli osób znanych z tego, że są znane) pojawiła się swoista moda na
publiczne deklaracje pod hasłem "Dlaczego nie zagłosuję na PO". W siłę rośnie opozycja,
zwiększającym się poparciem cieszy się SLD, do którego wracają jego dawni wyborcy.
Poprawiają się notowania Prawa i Sprawiedliwości, które w niektórych sondażach dzieli od
PO już zaledwie 2 procent. W tej sytuacji głos zabrał prezydent Komorowski, który
stwierdził, że po wyborach wcale nie musi powierzać misji formowania rządu liderowi
najsilniejszego ugrupowania. Tę wypowiedz uznano za "czarną polewkę" dla Jarosława
Kaczyńskiego, ale był to również bardzo mocny sygnał dla Donalda Tuska.
Możliwe są bardzo różne scenariusze. Może powstać koalicja "wszystkich przeciw PiS", czyli
rząd PO - SLD - PSL. Może się okazać, że wybory wygra Prawo i Sprawiedliwość. I co
wtedy, skoro - co nawet zauważają eksperci życzliwi tej partii - jest to obecnie ugrupowanie
personalnie skonfigurowane na przetrwanie kolejnej kadencji w roli opozycji. Mentalnie i
merytorycznie niezdolne do przejęcia odpowiedzialności za kraj bez otwarcia się na ludzi i
środowiska, które popierały PiS w 2005 r. oraz bez stworzenia zaplecza intelektualnego i
społecznego. A sytuacja Polski jest znacznie trudniejsza niż 6 lat temu...
Może się również okazać, że za 7 miesięcy kondycja państwa będzie aż tak zła, że politycznie
nie będzie się nikomu kalkulowało sięganie po władzę i fotel przyszłego premiera będzie jak
gorący kartofel, przerzucany z rąk do rąk, by nie parzył. I wtedy być może pojawi się
koncepcja "rządu fachowców" (śmieszne określenie, bo potwierdza, że rządzą nami
"niefachowcy") sterowanego z tylnego fotela, by zdjąć z polityków bezpośrednią
odpowiedzialność za stan kraju. Może się również okazać, że sytuacja jest tak bardzo
zapętlona i patowa, że jedynym wyjściem jest ucieczka do przodu, czyli rozpisanie kolejnych
wyborów.
Jan Maria Jackowski
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Moc męki i śmierci Jezusa Nasz Dziennik, 2011 03 13Warsztaty informatyczne w WSKSiM zainaugurowane Nasz Dziennik, 2011 03 13Ewangelia Nasz Dziennik, 2011 03 13U źródeł rosyjskiej dyplomacji Nasz Dziennik, 2011 03 13Bądźmy apostołami Ewangelii Życia Nasz Dziennik, 2011 03 13Św Teresa od Dzieciątka Jezus mądrość miłości Nasz Dziennik, 2011 03 13Mówiono o nim Król Podbeskidzia Nasz Dziennik, 2011 03 13Kościół w Japonii niesie pomoc Nasz Dziennik, 2011 03 13Awiacja polski honor i pasja Nasz Dziennik, 2011 03 13Kto profanował groby ofiar Treblinki Nasz Dziennik, 2011 03 16Kto nie chce poznać tajemnicy Smoleńska Nasz Dziennik, 2011 03 02Kto sięgnie po złote runo Nasz Dziennik, 2011 03 08Fakty nieznane , bo niebyłe Nasz Dziennik, 2011 03 16Źółta kartka dla Litwy Nasz Dziennik, 2011 03 11W czyje sumienia wpisano te groby Nasz Dziennik, 2011 03 07Impreza na gruzach państwa polskiego Nasz Dziennik, 2011 03 17Globalny teatr w globalnej wiosce Nasz Dziennik, 2011 03 17Ludobójstwo bez kary Nasz Dziennik, 2011 03 07Z gloryfikatorami UPA nie chcą współpracować Nasz Dziennik, 2011 03 14więcej podobnych podstron