Erich von D鋘iken
Wspomnienia z przysz艂o艣ci
Nie rozwi膮zane zagadki przesz艂o艣ci
Przedmowa do nowego wydania
Mniej wi臋cej 24 lata temu - pod koniec lutego I968r. - w wydawnictwie Econ
Verlag w
D黶seldorfie ukaza艂a si臋 moja "pierworodna" ksi膮偶ka Wspomnienia z przysz艂o艣ci.
Napisa艂em ja dwa lata
wcze艣niej, ale na moim biurku regularnie l膮dowa艂y odmowne odpowiedzi z r贸偶nych
dom贸w
wydawniczych: "Niestety nie mie艣ci si臋 w naszym profilu wydawniczym...", "Bardzo
nam przykro...", "Nie
chcemy wchodzi膰 w te zagadnienia...", "Proponujemy Panu jakie艣 wydawnictwo
ezoteryczne..."
P贸藕niej cz臋sto pytano mnie, jak mo偶liwy by艂 ten "cud", 偶e tak kontrowersyjn膮
pozycj臋 wyda艂o jednak
renomowane wydawnictwo popularnonaukowe. Dzisiaj mog臋 to ju偶 powiedzie膰. Sta艂o
si臋 tak dzi臋ki
pomocy z zewn膮trz i ma艂emu przemilczeniu.
W lecie 1967 r. spotka艂em dra Thomasa von Randowa, 贸wczesnego redaktora dzia艂u
naukowego w
tygodniku ,,Die Zeit", kt贸ry przejrza艂 m贸j czysty maszynopis, zwr贸ci艂 uwag臋 na
kilka udanych zdj臋膰 i
powiedzia艂: To nie jest dla nas. Z tego trzeba zrobi膰 ksi膮偶k臋.
Ale jak dosta膰 si臋 do wydawnictwa?
Doktor von Randow manipulowa艂 przy swojej fajce, nast臋pnie spogl膮daj膮c mi prosto
w oczy rzek艂: Znam
jednego wydawc臋. Je艣liby pan chcia艂, mog臋 do niego niezobowi膮zuj膮co zadzwoni膰.
Natychmiast chwyci艂 za s艂uchawk臋 telefonu i kaza艂 si臋 po艂膮czy膰 z panem Erwinem
Barth von
Wehrenalpem, 贸wczesnym szefem wydawnictwa Econ. Krew uderzy艂a mi do g艂owy, gdy偶
wiedzia艂em
przecie偶 to, czego nie m贸g艂 wiedzie膰 dr von Randow: Econ odrzuci艂 ju偶 m贸j
maszynopis. Oczywiste jest, 偶e
pami臋膰 o rozmowie, kt贸rej si臋 wtedy przys艂uchiwa艂em, nigdy nie zniknie z moich
szarych kom贸rek:
Siedzi przede mn膮 m艂ody Szwajcar, kt贸ry napisa艂 ca艂kowicie zwariowan膮 ksi膮偶k臋.
Ale on sam nie jest
wariatem. Mo偶e powinien go pan wys艂ucha膰?
Rozm贸wca po drugiej stronie drutu telefonicznego chcia艂 wiedzie膰, czy nie
m贸g艂bym wpa艣膰 do jego biura
nast臋pnego dnia. Oczywi艣cie, 偶e mog艂em! Pomy艣la艂em, 偶e szef wielkiego
wydawnictwa przypuszczalnie nie
ma poj臋cia, jak膮 decyzje podj臋li ju偶 dawno temu jego podw艂adni.
Po obiedzie z m艂odym lektorem wydawnictwa sprawa by艂a dopi臋ta na ostatni guzik.
Maszynopis mia艂
zosta膰 troch臋 zmieniony i ukaza膰 si臋 na wiosn臋 1968 roku. Tylko w jednej sprawie
dosz艂o do sporu:
"Wspomnienia z przysz艂o艣ci s膮 nie do przyj臋cia, jako tytu艂! Nie mo偶na przecie偶
wspomina膰 przysz艂o艣ci!"
Wykaza艂em jednak up贸r i odrzuci艂em wszystkie inne propozycje tytu艂贸w...
O tym, jak wyobra偶am sobie wspominanie przysz艂o艣ci, napisa艂em w kr贸tkiej
przedmowie, kt贸ra wchodzi
te偶 w sk艂ad tego wydania. Ksi膮偶ka poci膮gn臋艂a za sob膮 ca艂膮 lawin臋. W dwa lata po
pierwszym wydaniu na
rynku by艂 ju偶 trzydziesty nak艂ad i 600 tysi臋cy egzemplarzy. W 1969 r. nakr臋cono
film pod tym samym
tytu艂em, kt贸ry jesieni膮 1970 r. wy艣wietli艂a ameryka艅ska telewizja. Pojawi艂 si臋
tam nowy wirus nazwany za
tygodnikiem,,Time" "danikenitis". Problem, czy nasi przodkowie do艣wiadczyli
odwiedzin z Kosmosu, sta艂
si臋 tematem rozm贸w jak 艣wiat d艂ugi i szeroki. W trzy lata po pierwszym wydaniu
ksi膮偶ka zosta艂a
przet艂umaczona na 28 j臋zyk贸w i ukaza艂a si臋 w 36 krajach. Dzisiaj, po prawie
膰wier膰wieczu, wydawnictwo
Bertelsmanna ponownie wydaje ksi膮偶k臋 w dawnej, nie zmienionej wersji.
Fali powodzenia towarzyszy艂a krytyka. Profesor Ernst von Khuon zebra艂 rozprawy
17 uczonych w zbiorze
pt. Czy bogowie byli astronautami? (Waren die G鰐ter Astronauten?). Cz臋艣膰
artyku艂贸w zdecydowanie
odrzuca艂a moje tezy, inne by艂y przychylne. Od tego czasu dos艂ownie na wszystkich
kontynentach wyros艂y z
ziemi jak po ciep艂ym deszczu "antyd鋘ikeny". S膮 w艣r贸d nich liczne okazy
b艂otne. Zarzucano mi
"plagiat" i "brak naukowo艣ci", "wrogo艣膰 wobec religii" oraz "ignorancj臋
udowodnionych naukowo fakt贸w".
Co pozosta艂o z tego po 24 latach? Czy rzeczywi艣cie rozpowszechnia艂em tylko
g艂upstwa?
Pisa艂em o mapach geograficznych tureckiego admira艂a Piri Reista, kt贸re jeszcze
dzisiaj mo偶na podziwia膰 w
pa艂acu Topkapi w Stambule: "Wybrze偶a Ameryki P贸艂nocnej i Po艂udniowej s膮
precyzyjnie zaznaczone".
Zdanie to jest fa艂szywe. W rzeczywisto艣ci bowiem wybrze偶a obu Ameryk mo偶na
rozpozna膰 tylko w
przybli偶eniu. Poprawka ta niczego jednak nie ujmuje sensacyjno艣ci mapy Piri
Reista, gdy偶 zdecydowanie i
bardzo wyra藕nie ukazuje ona lini臋 brzegow膮 Antarktydy, kt贸ra do dzisiaj le偶y pod
wiecznym lodem.
Napisa艂em w贸wczas, 偶e wyspa Elefantyna w G贸rnym Egipcie nazywa si臋 tak dlatego,
偶e z lotu ptaka jej
zarys przypomina s艂onia. Informacja ta by艂a ca艂kowicie b艂臋dna. Spekulowa艂em te偶,
偶e wspomniana w eposie
o Gilgameszu "Brama S艂o艅ca" jest by膰 mo偶e identyczna z "Bram膮 S艂o艅ca" z
Tiahuanaco na wy偶ynie
boliwijskiej. By艂 to nonsens, gdy偶 brama z Tiahuanaco nosi t臋 nazw臋 dopiero od
minionego wieku, a nikt
nie wie, jak si臋 nazywa艂a przed tysi膮cami lat.
Pisa艂em tak偶e: "Cudem jakim艣 pi臋ciopasmowy, fantastyczny naszyjnik z zielonego
jadeitu znalaz艂 si臋 w
grobowej piramidzie w Tikal w Gwatemali! Cudem dlatego, 偶e jadeit pochodzi z
Chin". Da艂em 艣wiadectwo
fa艂szywego "cudu", gdy偶 jadeit pochodzi z Ameryki 艢rodkowej.
Odnosz膮c si臋 do przysz艂o艣ci, napisa艂em: "Istnieje rozk艂ad jazdy na Marsa.
Odpowiedni statek jest ju偶
zaprojektowany i musi zosta膰 'tylko' zbudowany". Zdania te by艂y w贸wczas
napisane w 1966 r.!
prawdziwe. Tyle tylko, 偶e "rozk艂ad jazdy na Marsa" sta艂 si臋 nieaktualny ze
wzgl臋d贸w finansowych.
Jest prawem ka偶dego pocz膮tkuj膮cego by膰 bardziej naiwnym, 艂atwowiernym i nie tak
samokrytycznym, jak
bardziej do艣wiadczeni koledzy. Cz臋sto dawa艂em si臋 ponosi膰 entuzjazmowi albo
przyjmowa艂em informacje z
drugiej r臋ki. Innym razem z kolei opiera艂em si臋 na danych jakiego艣 autorytetu
naukowego, by post factum
dowiedzie膰 si臋, i偶 pogl膮dy tego uczonego m臋偶a dawno ju偶 zosta艂y obalone. Kiedy
prezentowa艂em
przeciwne pogl膮dy, zarzucano mi natychmiast, 偶e s膮 to opinie "nieaktualne". Przy
czym owe "dementi"
odnosz膮ce si臋 do przypadk贸w w膮tpliwych dotyczy艂y wzajemnie przeciwstawnych
twierdze艅. Najgorsze
by艂o, gdy ,,obalano" rzekomo moje tezy, kt贸rych nigdzie nie wypowiedzia艂em ani
nie napisa艂em.
Prawdziwe b艂臋dy we Wspomnieniach z przysz艂o艣ci, do kt贸rych si臋 przyznaj臋, nie
obalaj膮 ani zasadniczej
teorii, ani mojego systemu my艣lowego. W tym miejscu s艂ysz臋 ju偶 sprzeciw: "Ten
D鋘iken jest ju偶 dawno
nieaktualny pod wzgl臋dem naukowym". W tej sprawie kilka przyk艂ad贸w, kt贸re
zosta艂y zebrane przez
uczonego przyrodnika dra Johannesa Fiebaga i opublikowane w "Ancient Skies",
zeszyt 6/1991. Pisze on:
"We藕my jako przyk艂ad niemieckiego profesora Herberta Wilheimy艂ego. Wilhelmy
studiowa艂 geografi臋,
geologi臋, ekonomi臋, etnografi臋 i od 1942 r., by艂 profesorem w Kilonii,
Stuttgarcie i Tybindze. Nie bez
powodu cieszy si臋 opini膮 "uniwersalnego uczonego", a jego praca 艢wiat i
艣rodowisko Maj贸w (Welt und
Umwelt der Maya) nale偶y do najwa偶niejszych dzie艂 z tego zakresu.
Przyjrzyjmy si臋 jednak nieco dok艂adniej jednemu rozdzia艂owi ksi膮偶ki (XIII):
"Obce wp艂ywy na kultur臋
Maj贸w - spekulacje wok贸艂 dawnych 偶eglarzy i astronaut贸w". Wilhelmy pisze, 偶e
D鋘ikenowscy astronauci
- bogowie, przed ponad dziesi臋cioma tysi膮cami lat przybyli w wielkich statkach
kosmicznych z Kosmosu" i
Erich von D鋘iken "dwukrotnie w swoich ksi膮偶kach wi膮偶e ich l膮dowanie na Ziemi z
p贸艂wyspem Jukatan"
(Palenque i La Venta). W艂a艣nie to zdanie ujawnia znaczne braki w metodzie pracy
Wilhelmy'ego. Cytuje on
w 1981 r. zaledwie dwie ksi膮偶ki: Wspomnienia z przysz艂o艣ci oraz Z powrotem do
gwiazd, kt贸re ukaza艂y si臋
w latach 1968i 1969!Tak偶e drugie, zmienione wydanie pracy Wilhelmy'ego z 1989 r.
nie wskazuje, aby
zmieni艂 si臋 stan jego wiedzy. Ca艂kowicie bez 艣ladu przesz艂y obok niego kolejne
prace D鋘ikena i innych
autor贸w, zw艂aszcza za艣 wydana w 1984 r. ksi膮偶ka D鋘ikena o Majach pt. Dzie艅, w
kt贸rym przybyli
bogowie. W ka偶dej innej dziedzinie wiedzy by艂oby niedopuszczalne cytowanie prac
sprzed 20 lat i
nieuwzgl臋dnienie p贸藕niejszych publikacji...
Drugi b艂膮d pope艂nia Wilhelmy, gdy zak艂ada, 偶e tylko jego spos贸b widzenia jest
wy艂膮cznie s艂uszny.
Krytycznie rozk艂ada na czynniki pierwsze D鋘ikenowski opis pewnego monolitu w La
Venta (w
Villahermosa w Meksyku). Erich von D鋘iken pisze o tym nast臋puj膮co: Stoi tam
dobrze obrobiony monolit,
przedstawiaj膮cy w臋偶a lub raczej smoka. We wn臋trzu zwierz臋cia siedzi cz艂owiek...
Jego stopy obs艂uguj膮
peda艂y, a lewa r臋ka spoczywa na przek艂adni... G艂ow臋 obejmuje 艣ci艣le dopasowany
he艂m... Przed wargami
znajduje si臋 przedmiot, w kt贸rym mo偶na rozpozna膰 mikrofon...
Wilhelmy komentuje: "Niestety zdj臋cie D鋘ikena ma usterki techniczne, co nie
pozwala mu zauwa偶y膰, 偶e w
rzeczywisto艣ci, tak jak wida膰 to na oryginale z Villahermosa, nie jest to smok,
lecz wielki w膮偶, stoj膮cy na
stra偶y sarkofagu lub komory grobowej ze znajduj膮cym si臋 tam zmar艂ym".
W rzeczy samej niekt贸re cechy np. grzechotki na ogonie wskazuj膮 na ogromnego
w臋偶a. Jednak sk膮d
jednoznaczny wniosek, 偶e obraz ukazuje zmar艂ego? W publikacjach naukowych
wyst臋puj膮 chyba tak偶e
"techniczne usterki", skoro inni archeolodzy sk艂onni s膮 w przedstawionej postaci
upatrywa膰 znanego boga
Kukulcana? Dla nich nie jest on w 偶adnym wypadku ,,zmar艂y" ani nie le偶y w
"komorze grobowej", lecz jest
jak najbardziej 偶ywy, gdy偶 porusza nawet kadzielnic膮.
Tak偶e prasa skwapliwie zajmuje si臋 mimo oczywistych b艂臋d贸w w argumentacji
"obalaniem" tez
D鋘ikena. Hans Sch鰊feld pisa艂 np. w"Berliner Zeitung" z 13.12.1989 r.: "Z
autorem science fiction [mowa
o Erichu von D鋘ikenie] jest kiepsko: na podstawie swoich 'dowod贸w' wychodzi on
z za艂o偶enia, 偶e
pozaziemscy kosmici sk艂adali wizyty na naszej Ziemi przed ponad dziesi臋cioma
tysi膮cami lat. Jednak
opisany przez, niego smoczy monolit ma od dw贸ch do trzech tysi臋cy lat!" Gazeta
nie zamie艣ci艂a
sprostowania Ericha von D鋘ikena ("Gdzie datowa艂em monolit z La Venta na
dziesi臋膰 tysi臋cy lat?").
Autopoprawki s膮 najwyra藕niej obce zar贸wno Wilhelmy'emu jak i ,,Berliner
Zeitung".
W jeszcze wi臋kszym stopniu odnosi si臋 to do kolejnego przypadku, kt贸ry Wilhelmy
podsuwa czytelnikom.
Jest nim Palenque. "Nagrobna p艂yta z Palenque" by艂a ju偶 cz臋sto cytowana i
wielokrotnie interpretowana.
Wilhelmy przedstawia jednak w艂asn膮 interpretacj臋 (chodzi o boga kukurydzy Yurn
Kax) jako
,,udowodnion膮" tez臋. Jego zdaniem Erich von Daniken manipuluje natomiast swoimi
czytelnikami, gdy偶
"ogl膮da t臋 p艂yt臋 od z艂ej strony, mianowicie od strony poprzecznej... Po艂o偶enie
p艂yty w w膮skiej komorze
grobowej i og贸lna kompozycja p艂askorze藕by nie pozostawiaj膮 偶adnych w膮tpliwo艣ci,
i偶 ogl膮da膰 j膮 nale偶y od
w臋偶szej strony. Tylko widziana w ten spos贸b, p艂yta ma jaki艣 sens".
Gdyby nie by艂o to tak powa偶nie wyg艂oszone, trzeba by wybuchn膮膰 homeryckim
艣miechem, gdy偶 najp贸藕niej
w momencie inauguracji za艂ogowych lot贸w kosmicznych nawet Wilhelmy powinien
zauwa偶y膰, 偶e w艂a艣nie
postulowany przez niego ogl膮d reliefu doskonale ukazuje podr贸偶uj膮cego we
Wszech艣wiecie astronaut臋. Kto
zatem kim manipuluje?
Chcieliby艣my wreszcie wykaza膰, jak ciesz膮cy si臋 uznaniem uczony jest krytyczny
wobec pogl膮d贸w innych,
ale zupe艂nie pozbawiony krytycyzmu wobec samego siebie. Wilhelmy pisze: "Na jego
[Ericha von
D鋘ikena] niedostateczn膮 znajomo艣膰 literatury przedmiotu jest jeden przyk艂ad.
M贸wi on mianowicie o
艣wi臋tej cenocie [czyli wype艂nionym woda zag艂臋bieniu terenu, przypominaj膮cym
studni臋 przyp. red.] w
Chichen Itza i o drugiej niezbyt od niej oddalonej, z kt贸rej mieszka艅cy czerpi膮
wod臋 pitn膮: Podobne s膮 one
do siebie w uderzaj膮cym stopniu... nawet pod wzgl臋dem wysoko艣ci lustra wody...
Bez w膮tpienia obie
studnie maj膮 ten sam wiek i by膰 mo偶e zawdzi臋czaj膮 swe powstanie uderzeniom
meteoryt贸w. Zas艂ona
tajemnicy, rozci膮gni臋ta tu nad dawno wyja艣nionymi sprawami, jest urojeniem
D鋘ikena. Cenoty nie s膮
skutkiem uderze艅 meteoryt贸w, lecz wynikiem zawalenia si臋 stropu jaski艅
krasowych, cz臋sto spotykanych
na p贸艂nocnym Jukatanie... Geneza cenot znana jest od 1910 r., a wszystkie
wa偶niejsze og贸lne prace o
kulturze Maj贸w dok艂adnie przedstawiaj膮 to ca艂kowicie wyja艣nione zjawisko
przyrodnicze..."
Jasne i niew膮tpliwe wydaje si臋 tylko jedno. To mianowicie, 偶e nawet szacowni
uczeni myl膮 si臋 tym gorzej,
w im bardziej dono艣ne i zdecydowane tony uderzaj膮. "Dementi" Wilhelmy'ego jest
niezwykle spektakularn膮
ilustracj膮 tej prawid艂owo艣ci. O co chodzi?
Przed 66 milionami lat, na styku okresu kredowego i trzeciorz臋du, wymar艂y
dinozaury a wraz z nimi trzy
czwarte 贸wczesnej fauny. Koniec ten mia艂 przebieg dosy膰 gwa艂towny. Wi臋kszo艣膰
geolog贸w, kt贸rzy zajmuj膮
si臋 tym problemem, przyjmuje obecnie, 偶e uderzenie wielkiego meteorytu do tego
stopnia na ca艂e
tysi膮clecia zniszczy艂o 艣rodowisko naturalne (cz膮stki sadzy w powietrzu, spadek
temperatury, paruj膮ce ska艂y
jako czynnik wywo艂uj膮cy kwa艣ne deszcze itp.), 偶e dosz艂o do owej "redukcji"
艣wiata zwierz臋cego. Uczeni
d艂ugo nie byli w stanie odkry膰 miejsca ewentualnego uderzenia wielkiego
meteorytu.
Wydaje si臋, 偶e od pocz膮tku 1991 r. jest ono znane. Gdzie? Na Jukatanie! Ju偶
przedtem geolodzy odkryli w
rejonie Karaib贸w pot臋偶ne pok艂ady gruzu i stopionej ska艂y, zalegaj膮ce w warstwie
granicznej mi臋dzy
okresem kredowym a trzeciorz臋dem. Pozwala艂o to wnioskowa膰, 偶e poszukiwany krater
mo偶e znajdowa膰 si臋
stosunkowo blisko. Przypuszczano, 偶e le偶a艂 na dnie morza lub na po艂udnie od
Kuby. Zdj臋cia satelitarne
NASA z 1987 r. okaza艂y si臋 sensacyjne. Na ich podstawie mo偶na by艂o
zrekonstruowa膰 system zaopatrzenia
w wod臋 Maj贸w oraz natrafiono na p贸艂kole o 艣rednicy oko艂o dwustu kilometr贸w
sk艂adaj膮ce si臋 z cenot
(dziury krasowe lub lejkowate doliny). Obecnie geolodzy maj膮 ju偶 pewno艣膰, 偶e
pier艣cie艅 ten, do kt贸rego
naliczaj膮 si臋 r贸wnie偶 cenoty z Chichen Itza, tworzy kraw臋d藕 gigantycznego
zag艂臋bienia terenu. W nisko
le偶膮cych, ca艂kowicie porozbijanych ska艂ach woda 艂atwo cyrkuluje, co prowadzi do
rozk艂adu wy偶ej le偶膮cej
ska艂y wapiennej, kt贸ra powsta艂a dopiero po uderzeniu meteorytu, za艣 przy okazji
tych zjawisk powstaj膮
cenoty. Krater Chicxulub (nazwany tak od ma艂ej miejscowo艣ci pod Merid膮, le偶膮cej
w 艣rodku owej struktury
geomorfologicznej) uwa偶any jest obecnie za g艂贸wnego kandydata na sprawc臋 zag艂ady
wielkich gad贸w.
Inaczej zatem ni偶 sugeruje Wilhelmy to Erich von D鋘iken ma racj臋. Napisa艂 on
zreszt膮 jedynie: ...by膰
mo偶e obie (studnie) zawdzi臋czaj膮 swe powstanie uderzeniom meteoryt贸w, a nie 偶e
s膮 one kraterami po
meteorytach.
Oczywi艣cie nawet taki "uniwersalny uczony" jak Wilhelmy nie m贸g艂 przewidzie膰,
czym oka偶膮 si臋 pewnego
dnia cenoty. Przyk艂ad ten pokazuje jednak w spos贸b wr臋cz klasyczny, jak szybko
to, co rzekomo jest
pewne, okazuje si臋 omy艂k膮, natomiast spekulatywne przypuszczenia r贸wnie偶 ludzi
nie b臋d膮cych
uczonymi staj膮 si臋 najbli偶sze prawdzie".
Tyle je艣li chodzi o cytat z tekstu dra Johannesa Fiebaga. Czy naci膮gana i po
cz臋艣ci tak偶e k艂amliwa krytyka
ostatnich 24 lat z艂ama艂a m贸j up贸r, doprowadzi艂a do zgorzknienia?
W 偶adnym wypadku. Bardzo du偶o wynios艂em z tej krytyki. Cz臋sto by艂a uzasadniona i
kierowa艂a uwag臋 na
rozs膮dne tory. Poza tym obok gradu krytycznych wypowiedzi ukaza艂y si臋 tak偶e
wyra偶aj膮ce opinie
uczonych ksi膮偶ki bior膮ce D鋘ikena w obron臋 i niezliczone przychylne artyku艂y w
wielu j臋zykach. Moje
archiwum pe艂ne jest takich materia艂贸w! Szkoda tylko, 偶e niekt贸rzy
przedstawiciele 艣rodk贸w masowego
przekazu pozostali wi臋藕niami swych przes膮d贸w. Po偶a艂owania godne jest te偶, i偶 tak
wielu uczonych,
koleg贸w-pisarzy czy scenarzyst贸w czerpa艂o z moich prac, nie podaj膮c wbrew dobrym
obyczajom 藕r贸d艂a
inspiracji. Ja sam po wydaniu Wspomnie艅 z przysz艂o艣ci napisa艂em jeszcze 18
dalszych ksi膮偶ek,
mieszcz膮cych si臋 w tym samym zakresie tematycznym. Dowodem nieustaj膮cego
zainteresowania
szerokiego kr臋gu czytelnik贸w "bogami z Kosmosu" jest fakt, 偶e ka偶da moja
nast臋pna publikacja znajdowa艂a
si臋 na li艣cie bestseller贸w tygodnika "Der Spie-gel". W 1973 r. w USA za艂o偶ono
"Ancient Astronaut
Society" (AAS), og贸lno艣wiatow膮 organizacje u偶yteczno艣ci publicznej, kt贸ra
zajmuje si臋 przedstawianymi
przeze mnie problemami. W krajach niemieckoj臋zycznych AAS ma cztery tysi膮ce
cz艂onk贸w. Ameryka艅ski
profesor filozofii dr Luis Navia z New York Institut of Technology napisa艂:
"Je艣li zbada si臋 t臋 hipotez臋 bez uprzedze艅 i w spos贸b otwarty, wida膰 wyra藕nie,
偶e nie ma w niej niczego, co
sprzeciwia艂oby si臋 najsurowszym nawet zasadom naukowym lub naszemu aktualnemu
rozumieniu
uniwersum. Wielka zas艂uga Ericha von D鋘ikena polega na tym, 偶e zwr贸ci艂 uwag臋 na
owe niezliczone fakty
archeologiczne, kulturowe, historyczne i religijne, kt贸re nabieraj膮 sensu
dopiero, gdy we藕mie si臋 pod uwag臋
mo偶liwo艣膰 pozaziemskich odwiedzin. A w艂a艣nie tego wymaga si臋 od rozs膮dnej i
przekonywaj膮cej hipotezy
naukowej".
W sedno trafi艂 jednak badacz sanskrytu prof. dr Dileep Kumar Kand偶ilal. profesor
zwyczajny sanskrytu i
indologii w Sanscrit College w Kalkucie:
"Na podstawie staroindyjskich tekst贸w mo偶na jednoznacznie dowie艣膰, 偶e w
zamierzch艂ej przesz艂o艣ci
Ziemi臋 odwiedzi艂y istoty pozaziemskie, kt贸re wp艂yn臋艂y na jej dzieje".
Tak w艂a艣nie by艂o.
Erich von D鋘iken
Feldbrunnen/Szwajcaria, 15 listopada 1991 r.
Przedmowa
Wspomnienia z przysz艂o艣ci czy co艣 takiego istnieje? Wspomnienia o czym艣, co
przyjdzie ponownie?
Czy w przyrodzie istnieje wieczny obieg rzeczy, wieczne zlewanie si臋 czas贸w?
Czy liszka przeczuwa, 偶e na wiosn臋 zbudzi si臋 motylem? Czy cz膮steczka gazu czuje
jakim艣 sposobem
prawo, zgodnie z kt贸rym pr臋dzej czy p贸藕niej ponownie zniknie w S艂o艅cu? Czy umys艂
ludzki wie o swoim
powi膮zaniu z wszystkimi zakamarkami wieczno艣ci?
Dzisiejszy cz艂owiek r贸偶ni si臋 od cz艂owieka dnia wczorajszego lub
przedwczorajszego. Cz艂owiek staje si臋
ci膮gle na nowo i zmienia si臋 nieustannie w owym niesko艅czonym ci膮gu, kt贸ry
zwiemy CZASEM. Cz艂owiek
b臋dzie musia艂 zrozumie膰 i opanowa膰 czas! Czas jest bowiem nasieniem uniwersum. I
nie ma ko艅ca czas, w
kt贸rym 艂膮cz膮 si臋 wszystkie czasy.
S膮 wspomnienia z przysz艂o艣ci. To, czego dzisiaj jeszcze nie wiemy, skrywa przed
nami Wszech艣wiat. By膰
mo偶e dzisiaj, jutro lub kiedy艣 w przysz艂o艣ci niekt贸re tajemnice zostan膮
wyja艣nione. Wszech艣wiat nie zna
czasu ani jego poj臋cia.
Ksi膮偶ka ta nie powsta艂aby bez zach臋ty i pomocy wielu ludzi. Mojej 偶onie, kt贸ra w
ostatnich latach rzadko
widywa艂a mnie w domu, dzi臋kuj臋 za wyrozumia艂o艣膰. Dzi臋kuj臋 mojemu przyjacielowi
Hansowi Neunerowi,
kt贸ry towarzyszy艂 mi przez sto tysi臋cy kilometr贸w w moich podr贸偶ach i s艂u偶y艂
zawsze cenn膮 pomoc膮.
Dzi臋kuj臋 panu doktorowi Stehlinowi i Louisowi Emrichowi za to, 偶e tak d艂ugo
dodawali mi otuchy.
Dzi臋kuj臋 wszystkim pracownikom NASA w Houston, na Przyl膮dku Kennedy'ego i w
Huntsville, kt贸rzy
oprowadzali mnie po swoich wspania艂ych naukowo-technicznych o艣rodkach
badawczych. Dzi臋kuj臋 prof. dr.
Wernherowi von Braunowi, dr. Willy'emu Leyowi i panu Bertowi Slattery'emu.
Dzi臋kuje wreszcie
wszystkim niezliczonym m臋偶czyznom i kobietom na ca艂ym 艣wiecie, kt贸rzy przez
rozmowy, sugestie i
bezpo艣redni膮 pomoc umo偶liwili powstanie tej ksi膮偶ki.
Erich von D鋘iken
Wprowadzenie
Napisanie tej ksi膮偶ki wymaga艂o odwagi, jej przeczytanie wymaga odwagi nie
mniejszej. Uczeni wezm膮 j膮
na indeks dzie艂, o kt贸rych lepiej nie m贸wi膰, gdy偶 jej tezy i dowody nie pasuj膮
do mozolnie zlepionej
mozaiki skostnia艂ej ju偶 miedzy szkolnej. Laicy z kolei, kt贸rych nawet we 艣nie
niepokoj膮 wizje przysz艂o艣ci,
schroni膮 si臋 niczym 艣limaki do bezpiecznej i znanej im skorupy przed
mo偶liwo艣ci膮, wi臋cej przed
prawdopodobie艅stwem, i偶 odkrywana przesz艂o艣膰 b臋dzie w por贸wnaniu z przysz艂o艣ci膮
jeszcze bardziej
tajemnicza, zuchwa艂a i zagadkowa.
Jedno jest bowiem pewne: w naszej przesz艂o艣ci, tej sprzed tysi臋cy milion贸w lat,
co艣 si臋 nie zgadza! Roi si臋
w niej od nieznanych bog贸w, kt贸rzy w za艂ogowych statkach kosmicznych sk艂adali
wizyty naszej dobrej,
wiekowej Ziemi. Przesz艂o艣膰 ta pe艂na by艂a broni tajemnych, super-broni i trudnej
do wyobra偶enia wiedzy
technicznej, kt贸rej po cz臋艣ci do dzisiaj nie jeste艣my w stanie odtworzy膰,
W naszej archeologii co艣 si臋 nie zgadza! Oto znajduje si臋 baterie elektryczne
sprzed wielu tysi臋cy lat.
Wida膰 dziwne istoty w nienagannych skafandrach kosmicznych, kt贸rych pasy
zapinane s膮 na klamerki z
platyny. Wyst臋puj膮 pi臋tnastocyfrowe liczby, kt贸rych nie obliczy艂 przecie偶 偶aden
komputer. W zamierzch艂ej
przesz艂o艣ci spotykamy ca艂y szereg rzeczy, kt贸rych nie spos贸b sobie wyobrazi膰.
Sk膮d jednak owi
prapraludzie posiadali umiej臋tno艣膰 tworzenia niewyobra偶alnych rzeczy?
Z naszymi religiami te偶 jest co艣 nie tak! Wszystkie religie maj膮 t臋 wsp贸ln膮
cech臋, 偶e obiecuj膮 ludziom
zbawienie i pomoc. Obietnice takie sk艂adali r贸wnie偶 najstarsi bogowie. Dlaczego
jednak ich nie
dotrzymywali? Dlaczego u偶ywali supernowoczesnej broni przeciwko prymitywnym
ludziom? l dlaczego
planowali ich zag艂ad臋?
Powinni艣my przyzwyczai膰 si臋 do my艣li, 偶e powsta艂y w ci膮gu tysi臋cy lat 艣wiat
wyobra偶e艅 za艂amie si臋.
Nawet niewiele lat dok艂adnych bada艅 wystarczy艂o, by zburzy膰 gmach poj臋膰, w
kt贸rym by艂o nam tak
przytulnie. Na nowo odkrywana jest wiedza, ukryta przedtem w bibliotekach
tajnych stowarzysze艅. Era
podr贸偶y kosmicznych nie jest ju偶 czasem skrywanych tajemnic. Loty kosmiczne w
kierunku S艂o艅ca i
gwiazd pozwalaj膮 tak偶e na sondowanie otch艂ani naszej przesz艂o艣ci. Z ciemnych
grobowc贸w podnosz膮 si臋
bogowie i kap艂ani, kr贸lowie i bohaterowie. Musimy wydrze膰 im ich sekrety, gdy偶
mamy 艣rodki do tego, by
odkry膰 nasz膮 przesz艂o艣膰 gruntownie i je艣li tylko tego chcemy bez 偶adnych luk.
Staro偶ytno艣膰 trzeba bada膰 w nowoczesnym laboratorium..
Archeolog musi na zgliszczach przesz艂o艣ci pos艂ugiwa膰 si臋 czu艂ymi urz膮dzeniami
pomiarowymi.
Szukaj膮cy prawdy wsp贸艂czesny kap艂an musi zacz膮膰 od nowa w膮tpi膰 we wszystko, co
zosta艂o ustalone.
Bogowie z zamierzch艂ej przesz艂o艣ci pozostawili widoczne 艣lady, kt贸re umiemy
odczyta膰 i odszyfrowa膰
dopiero dzisiaj, gdy偶 przez tysi膮ce lat nie istnia艂 dla ludzi problem podr贸偶y
kosmicznej, kt贸ry dla nas sta艂
si臋 tak bliski. Wysuwam bowiem twierdzenie: dawno w staro偶ytno艣ci nasi
przodkowie do艣wiadczyli
odwiedzin z Kosmosu! Cho膰 do dzisiaj nie wiemy, kim by艂y te pozaziemskie istoty
inteligentne i z jakiej
przyby艂y planety, to jestem przekonany, 偶e ,,obcy" zg艂adzili cze艣膰 偶yj膮cej
w贸wczas populacji i sp艂odzili
nowego cz艂owieka, by膰 mo偶e pierwszego Homo sapiens.
Twierdzenie to zbija z n贸g, gdy偶 niszczy podstawy, na kt贸rych zbudowano tak
doskona艂y pozornie gmach
dotychczasowych poj臋膰. Celem tej ksi膮偶ki jest pr贸ba dostarczenia dowod贸w na
poparcie owego
twierdzenia.
Rozdzia艂 I
Czy Kosmos zamieszkuj膮 istoty podobne do cz艂owieka? Czy rozw贸j bez tlenu jest
mo偶liwy? Czy
偶ycie wyst臋puje w 艣mierciono艣nym 艣rodowisku?
Czy jest do pomy艣lenia, aby艣my my, obywatele 艣wiata w XX w., nie byli jedynymi
rozumnymi istotami w
Kosmosie? Do tej pory w 偶adnym jeszcze muzeum antropologicznym nie ma w艣r贸d
eksponat贸w
spreparowanego homunkulusa z innej planety, zatem odpowied藕, 偶e "tylko nasz膮
Ziemi臋 zamieszkuj膮 istoty
ludzkie", wydaje si臋 przekonywaj膮ca i uzasadniona. Jednak las znak贸w zapytania
zag臋szcza si臋, skoro tylko
po艂膮czymy ze sob膮 w ci膮g przyczynowy wyniki najnowszych znalezisk i bada艅
naukowych.
Astronomowie twierdz膮, 偶e w pogodn膮 noc cz艂owiek mo偶e zobaczy膰 go艂ym okiem na
niebosk艂onie oko艂o
4500 gwiazd. Jednak ju偶 zwyk艂a luneta w ma艂ym obserwatorium astronomicznym
pozwala ujrze膰 prawie
dwa miliony gwiazd, podczas gdy nowoczesny teleskop zwierciad艂owy wychwytuje
艣wiat艂o miliard贸w
gwiazd... punkt贸w 艣wietlnych Drogi Mlecznej. Na tle ogromu Kosmosu nasz system
gwiezdny jest zaledwie
male艅k膮 cz膮stk膮 niepor贸wnanie wi臋kszego systemu kt贸ry mo偶na by nazwa膰 wi膮zk膮
(uk艂adem) dr贸g
mlecznych. Obejmuje on oko艂o 20 galaktyk w promieniu 1,5 miliona lat 艣wietlnych
(l rok 艣wietlny = 9,5
bilion贸w kilometr贸w). Z kolei nawet ta wielka liczba gwiazd wcale nie jest du偶a
w por贸wnaniu z wieloma
tysi膮cami galaktyk spiralnych, kt贸rych istnienie przybli偶y艂y nam teleskopy
elektroniczne. Wszystko to
odnosi si臋 do dzisiejszego stanu wiedzy, a badania dopiero si臋 rozpocz臋艂y.
Astronom Harlow Shapley zak艂ada, 偶e w zasi臋gu naszych teleskop贸w znajduje si臋
1020 gwiazd. Jest on
sk艂onny uzna膰, 偶e tylko jedna na tysi膮c ma sw贸j uk艂ad planetarny i jest to z
pewno艣ci膮 bardzo ostro偶na
kalkulacja. P贸jd藕my tropem tych szacunk贸w i przypu艣膰my, 偶e tylko na jednej z
tysi膮ca gwiazd istniej膮
warunki dla powstania 偶ycia. Mieliby艣my zatem w wyniku tego rachunku wci膮偶
jeszcze wielk膮 liczb臋 1014.
Shapley zadaje pytanie: ile gwiazd z tej doprawdy astronomicznej liczby ma
atmosfer臋 umo偶liwiaj膮c膮
procesy 偶yciowe? Mo偶e jedna na tysi膮c? Skoro tak, to pozostawa艂aby jeszcze
niewyobra偶alna liczba l011
gwiazd dysponuj膮cych przes艂ankami dla powstania 偶ycia. Nawet gdyby艣my za艂o偶yli,
偶e z tej liczby tylko co
tysi臋czna gwiazda istotnie wykszta艂ci艂a 偶ycie, to nadal pozosta艂oby dla naszych
spekulacji jeszcze 100
milion贸w planet. Przy czym obliczenie to opiera si臋 na dost臋pnych dzisiaj
mo偶liwo艣ciach technicznych,
podczas gdy teleskopy ca艂y czas s膮 rozwijane i ulepszane.
Biochemik dr S. Miller wysuwa hipotez臋, 偶e na niekt贸rych z tych planet warunki
do powstania 偶ycia i ono
samo rozwin臋艂y si臋 by膰 mo偶e szybciej ni偶 na Ziemi. Id膮c tropem naszych 艣mia艂ych
oblicze艅 trzeba by
uzna膰, i偶 na tych stu milionach planet mog艂y si臋 rozwin膮膰 cywilizacje bardziej
zaawansowane od naszej.
Prof. dr Willy Ley, znany pisarz naukowy i przyjaciel W. von Brauna, powiedzia艂
mi w Nowym Jorku:
"Liczb臋 gwiazd tylko w naszej Drodze Mlecznej szacuje si臋 na 30 miliard贸w.
Wsp贸艂czesna astronomia
przyjmuje za艂o偶enie, i偶 w Drodze Mlecznej znajduje si臋 co najmniej 18 miliard贸w
uk艂ad贸w planetarnych.
Gdyby艣my spr贸bowali sprowadzi膰 wchodz膮ce w gr臋 liczby do najmniejszych wielko艣ci
i przyj臋li, 偶e
odleg艂o艣ci mi臋dzy nimi s膮 tak dobrane, i偶 tylko jedna planeta na sto obiega swe
s艂o艅ce w ekosferze, to i tak
pozostaje jeszcze 180 milion贸w planet mog膮cych by膰 艣rodowiskiem dla 偶ycia
organicznego. Przyjmijmy
dalej, i偶 tylko jedna planeta na sto spo艣r贸d nich rzeczywi艣cie stanowi siedlisko
偶ycia, a mieliby艣my jeszcze
1,8 miliona planet, na kt贸rych 偶ycie istnieje. Kolejne przypuszczenie
zak艂ada艂oby, 偶e na 100 偶yciodajnych
planet przypada jedna zamieszkana przez istoty o inteligencji nie ust臋puj膮cej
Homo sapiens. Jednak nawet
to ostatnie za艂o偶enie pozostawia naszej Drodze Mlecznej pot臋偶ny zast臋p 18
tysi臋cy zaludnionych planet".
Poniewa偶 najnowsze obliczenia m贸wi膮 o 100 miliardach sta艂ych gwiazd w Drodze
Mlecznej, to zgodnie z
rachunkiem prawdopodobie艅stwa liczba zamieszkanych planet by艂aby zdecydowanie
wy偶sza, ni偶 szacuje to
profesor Ley w swym ostro偶nym obliczeniu.
Nie anga偶uj膮c w nasze rozwa偶ania utopijnych liczb i nie uwzgl臋dniaj膮c obcych
galaktyk, mo偶emy
przypuszcza膰, i偶 wzgl臋dnie blisko Ziemi znajduje si臋 18 tysi臋cy planet
posiadaj膮cych warunki 偶ycia
podobne do naszych. Mo偶emy p贸j艣膰 dalej w spekulacjach: nawet gdyby z tych 18
tysi臋cy w rzeczywisto艣ci
tylko jeden procent by艂 zaludniony, to nadal mamy jeszcze 180 planet.
Nie ulega w膮tpliwo艣ci istnienie planet podobnych do Ziemi z analogicznym
sk艂adem atmosfery, podobn膮
grawitacj膮, 艣wiatem ro艣linnym a nawet zwierz臋cym. Powstaje jednak pytanie, czy
偶yciodajne planety
koniecznie musz膮 charakteryzowa膰 si臋 w艂a艣ciwo艣ciami podobnymi do ziemskich?
Badania naukowe modyfikuj膮 opini臋, zgodnie z kt贸r膮 偶ycie mo偶e si臋 rozwija膰 tylko
w warunkach
zbli偶onych do tych, jakie panuj膮 na Ziemi. B艂臋dny jest pogl膮d, 偶e bez wody i
tlenu nie ma 偶ycia. W
rzeczywisto艣ci nawet na naszej Ziemi s膮 organizmy nie potrzebuj膮ce w og贸le
tlenu. S膮 to 偶yj膮ce bez niego
bakterie (beztlenowce), a okre艣lona ilo艣膰 tego gazu stanowi dla nich trucizn臋.
Dlaczego zatem nie mia艂oby
by膰 wy偶ej rozwini臋tych organizm贸w, kt贸re obywa艂yby si臋 bez tlenu? Pod wp艂ywem
coraz to nowszych
wynik贸w bada艅 naukowych b臋dziemy musieli zmienia膰 nasze wyobra偶enia i poj臋cia o
艣wiecie. Nasza pasja
badawcza ograniczaj膮ca si臋 do niedawnej przesz艂o艣ci tylko do Ziemi uczyni艂a z
niej idealn膮 planet臋. Nie jest
ona zbyt gor膮ca i nie jest zbyt zimna; wody jest tu pod dostatkiem; tlen
wyst臋puje w du偶ych ilo艣ciach;
procesy organiczne ci膮gle na nowo regeneruj膮 przyrod臋.
W rzeczywisto艣ci za艂o偶enie, 偶e tylko na jakiej艣 podobnej do Ziemi planecie
mog艂oby si臋 rozwin膮膰 i trwa膰
偶ycie, jest nie do utrzymania. Na Ziemi 偶yje wed艂ug szacunkowych danych dwa
miliony r贸偶nych
gatunk贸w istot 偶ywych. Z tego znowu szacunkowo 1,2 miliona zosta艂o
"uchwycone" przez nauk臋.
Okazuje si臋, 偶e w艣r贸d tych naukowo zbadanych organizm贸w jest kilka tysi臋cy
takich, kt贸re zgodnie z
utartymi pogl膮dami w og贸le nie powinny by艂y istnie膰! Przes艂anki niezb臋dne dla
pojawienia si臋 偶ycia musz膮
zatem zosta膰 na nowo przemy艣lane i zweryfikowane.
Mo偶na by na przyk艂ad pomy艣le膰, 偶e woda o du偶ym stopniu napromieniowania
radioaktywnego powinna
by膰 ja艂owa. Jednak niekt贸re rodzaje bakterii radz膮 sobie jako艣 ze 艣mierciono艣n膮
wod膮, op艂ywaj膮c膮 reaktory
atomowe. Do艣wiadczenie dra Siegela wydaje si臋 cokolwiek niepokoj膮ce. Uczony ten
stworzy艂 w
laboratorium takie warunki 偶ycia, jakie wyst臋puj膮 w atmosferze Jowisza i w
艣rodowisku tym, kt贸re nie ma
niczego wsp贸lnego z wymaganiami, jakie do tej pory kojarzymy z 偶yciem, hodowa艂
bakterie i roztocza.
Okaza艂o si臋, 偶e nie zabi艂 ich ani amoniak, ani metan czy wod贸r. Do艣wiadczenia
entomolog贸w Hintona i
Bluma z angielskiego uniwersytetu w Bristolu przynios艂y nie mniej zadziwiaj膮ce
wyniki. Obaj uczeni
suszyli jeden z gatunk贸w komara przez wiele godzin w temperaturze dochodz膮cej do
100癈, a nast臋pnie
natychmiast zanurzyli obiekty do艣wiadczalne w ciek艂ym helu, kt贸ry jak wiadomo ma
temperatur臋
przestrzeni kosmicznej. Po silnym na艣wietleniu ponownie zapewnili komarom
normalne dla nich warunki
偶ycia. I w贸wczas nast膮pi艂o co艣 prawie niemo偶liwego: larwy kontynuowa艂y swoje
procesy 偶yciowe i
wyklu艂y si臋 z nich ca艂kowicie "zdrowe" komary. Wiemy te偶 o bakteriach 偶yj膮cych w
wulkanach, o innych :
po偶eraj膮cych kamie艅 i takich, kt贸re wytwarzaj膮 偶elazo. Las znak贸w zapytania
zag臋szcza si臋.
W wielu o艣rodkach naukowych prowadzone s膮 do艣wiadczenia i przybywa dowod贸w, 偶e
zjawisko 偶ycia w
偶adnym wypadku nie jest nierozerwalnie zwi膮zane z warunkami panuj膮cymi na naszej
planecie. Z
przes艂anek dla 偶ycia i praw przyrodniczych obowi膮zuj膮cych na Ziemi uczyniono w
ci膮gu stuleci co艣 w
rodzaju "p臋pka 艣wiata". Prze艣wiadczenie takie zniekszta艂ci艂o i zatar艂o
perspektywy, na艂o偶y艂o badaczom
ko艅skie okulary, kt贸re kaza艂y im stosowa膰 w badaniach Kosmosu nasze miary i
sposoby my艣lenia. Teilhard
de Chardin, my艣liciel na miar臋 epoki, g艂osi艂: "W sprawach Kosmosu tylko to, co
fantastyczne, ma szans臋
by膰 realnym!"
Odwr贸cenie naszego sposobu my艣lenia r贸wnie fantastyczne, jak i realne
polega艂oby na zdaniu sobie
sprawy, 偶e istoty inteligentne z jakiej艣 innej planety r贸wnie偶 przyjmuj膮 w艂asne
warunki 偶ycia za punkt
odniesienia. Je艣li 偶yj膮 one w temperaturach minus 150~200癈, to by艂yby sk艂onne
uzna膰 takie w艂a艣nie
temperatury, unicestwiaj膮ce nasze 偶ycie, za warunek jego istnienia na innych
planetach. Odpowiada艂oby to
logice, z jak膮 pr贸bujemy rozja艣ni膰 mroki naszej przesz艂o艣ci.
Jeste艣my winni naszemu dziedziczonemu z pokolenia na pokolenie poczuciu w艂asnej
godno艣ci, aby by膰
lud藕mi rozumnymi i obiektywnymi; s艂owem zawsze odwa偶nie i pewnie stoj膮cymi
obiema nogami na
ziemi. Ka偶da 艣mia艂a teza wydaje si臋 w swoim czasie utopijna, ale jak偶e wiele
utopii sta艂o si臋 ju偶 dawno
codzienn膮 rzeczywisto艣ci膮! Rzecz jasna, przytoczone tu w ksi膮偶ce przyk艂ady maj膮
ca艂kiem 艣wiadomie
pos艂u偶y膰 do skrajnych interpretacji. Jednak w momencie gdy to, co dzi艣 jeszcze
jest nieprawdopodobne,
stanie si臋 my艣lowym standardem opadn膮 wszelkie bariery i dzi臋ki temu poznamy w
spos贸b naturalny te
niewiarygodne dzisiaj tajemnice, kt贸re skrywa przed nami Kosmos. Przysz艂e
pokolenia spotkaj膮 zapewne w
przestrzeni kosmicznej wiele nie przeczuwanych jeszcze obecnie postaci 偶ycia.
Cho膰 nam nie b臋dzie ju偶
dane tego do艣wiadczy膰, to nasi potomkowie b臋d膮 si臋 musieli pogodzi膰 z tym, 偶e
nie s膮 jedynymi i z
pewno艣ci膮 nie najstarszymi istotami rozumnymi w Kosmosie.
Wiek Wszech艣wiata szacuje si臋 na 8 do 12 miliard贸w lat. Meteoryty dostarczaj膮
艣lad贸w zwi膮zk贸w
organicznych dla naszych mikroskop贸w. Bakterie licz膮ce sobie miliony lat budz膮
si臋 do nowego 偶ycia.
Zarodniki, unosz膮ce si臋 w przestrzeni pod wp艂ywem ci艣nienia promieni s艂onecznych
i przemierzaj膮ce
Kosmos, s膮 pr臋dzej czy p贸藕niej przechwytywane przez si艂臋 przyci膮gania planet.
Nowe 偶ycie od milion贸w
lat bierze pocz膮tek w niesko艅czonym obiegu stworzenia. Liczne wnikliwe badania
najr贸偶niejszych warstw
skalnych we wszystkich cz臋艣ciach 艣wiata dowodz膮, 偶e skorupa ziemska uformowa艂a
si臋 przed oko艂o
czterema miliardami lat. A dopiero od miliona lat istnieje co艣 takiego, jak
cz艂owiek g艂osi nauka. Z tego
ogromnego strumienia czasu uda艂o si臋 przy du偶ym nak艂adzie pracy, po licznych
przygodach i dzi臋ki pasji
badawczej wyodr臋bni膰 stru偶k臋 siedmiu tysi臋cy lat historii cz艂owieka spo艂ecznego.
C贸偶 jednak znaczy
siedem tysi臋cy lat dziej贸w ludzko艣ci w por贸wnaniu z miliardami lat przesz艂o艣ci
Wszech艣wiata?
My zwie艅czenie stworzenia? potrzebowali艣my 400 000 lat, by osi膮gn膮膰 nasz
obecny status i
dzisiejszy wygl膮d. Kto musi dostarcza膰 materia艂u dowodowego w kwestii dlaczego
jaka艣 inna planeta
nie mia艂aby stworzy膰 r贸wnie korzystnych warunk贸w dla rozwoju odmiennych od nas
lub podobnych nam
istot rozumnych? Dlaczego mieliby艣my nie mie膰 na innych planetach "konkurencji",
kt贸ra by nam
dor贸wnywa艂a, a mo偶e nas przewy偶sza艂a? Czy wolno nie bra膰 pod uwag臋 takiej
mo偶liwo艣ci? Do tej pory tak
w艂a艣nie czynili艣my.
Jak cz臋sto podstawy naszej m膮dro艣ci id膮 w gruzy! Setki pokole艅 wierzy艂y, 偶e
Ziemia ma kszta艂t tarczy.
Wiele tysi臋cy lat obowi膮zywa艂o 偶elazne prawo: S艂o艅ce obraca si臋 wok贸艂 Ziemi.
Jeszcze dzisiaj jeste艣my
przekonani, 偶e nasza planeta jest 艣rodkiem Wszech艣wiata cho膰 zosta艂o
dowiedzione, i偶 Ziemia jest
ca艂kiem zwyk艂ym, pod wzgl臋dem wielko艣ci nieznacznym cia艂em niebieskim, oddalonym
o 30 000 lat
艣wietlnych od centrum Drogi Mlecznej...
Nadszed艂 ju偶 czas, aby艣my dzi臋ki odkryciom w niesko艅czonym i niezbadanym
Kosmosie uznali nasz膮
w艂asn膮 znikomo艣膰. Dopiero w贸wczas zrozumiemy, 偶e jeste艣my mr贸wkami w kosmicznym
pa艅stwie. Nasza
szansa znajduje si臋 jednak we Wszech艣wiecie czyli tam, gdzie nam j膮 obiecali
bogowie.
Dopiero po spojrzeniu w przysz艂o艣膰 b臋dziemy mieli dosy膰 si艂y i 艣mia艂o艣ci, aby
uczciwie i bez uprzedze艅
bada膰 nasz膮 przesz艂o艣膰.
Rozdzia艂 II
Fantastyczna podr贸偶 statku kosmicznego we Wszech艣wiecie "Bogowie" przybywaj膮 w
odwiedziny
Nieprzemijaj膮ce 艣lady
Juliusz Verne, protoplasta wszystkich autor贸w powie艣ci fantastycznych, okaza艂
si臋 nadzwyczaj
zdolnym pisarzem. Jego si臋ganie do gwiazd nie jest ju偶 utopi膮, a w naszym
dziesi臋cioleciu kosmonauci
potrzebuj膮 na okr膮偶enie Ziemi nie 80 dni, lecz zaledwie 86 minut. Fantastyczna
podr贸偶, kt贸rej okoliczno艣ci
i etapy opiszemy, b臋dzie mo偶liwa do zrealizowana szybciej ni偶 po up艂ywie czasu,
jaki musia艂 min膮膰, aby
szalona wizja Juliusza Verne'a osiemdziesi臋ciodniowej podr贸偶y dooko艂a Ziemi
przybra艂a posta膰
b艂yskawicznej osiemdziesi臋ciominutowej wycieczki. Nie zadowalajmy si臋 jednak tak
kr贸tkimi odcinkami
czasu! Przypu艣膰my zatem, 偶e nasz statek kosmiczny za 150 lat wyruszy艂by z Ziemi
w kierunku jakiego艣
nieznanego, odleg艂ego s艂o艅ca...
Statek mia艂by wielko艣膰 dzisiejszego parowca oceanicznego czyli jego masa
startowa wynosi艂aby 100
000 ton, z czego 99 800 ton przypada艂oby na paliwo, a efektywna masa u偶yteczna
by艂aby mniejsza ni偶 200
ton.
Niemo偶liwe?
Ju偶 dzisiaj mogliby艣my na orbicie dowolnej planety zmontowa膰 cze艣膰 po cz臋艣ci
statek kosmiczny. Nawet
jednak taki monta偶 oka偶e si臋 za niespe艂na 20 lat zbyteczny, gdy偶 wielki statek
kosmiczny b臋dzie mo偶na
przygotowa膰 na Ksi臋偶ycu. Na pe艂nych obrotach tocz膮 si臋 prace nad silnikami
przysz艂o艣ci. Przysz艂e zespo艂y
nap臋dowe b臋d膮 przede wszystkim silnikami fotonowymi, wykorzystuj膮cymi syntez臋
j膮drow膮 przemian臋
wodoru w hel lub te偶 anihilacj臋 materii. Ich szybko艣膰 osi膮gnie pr臋dko艣膰 艣wiat艂a.
Nowa, odwa偶na droga
prowadzi w 艣wiecie techniki do rakiet fotonowych, a przeprowadzone ju偶
do艣wiadczenia fizyczne na
pojedynczych cz膮stkach elementarnych dowodz膮, 偶e z powodzeniem mo偶na p贸j艣膰 t膮
drog膮. Paliwa rakiet
fotonowych umo偶liwi膮 tak du偶e przybli偶enie szybko艣ci lotu do pr臋dko艣ci 艣wiat艂a,
偶e efekt wzgl臋dno艣ci,
wynikaj膮cy z teorii Einsteina, a zw艂aszcza r贸偶nica w up艂ywie czasu mi臋dzy
miejscem startu a statkiem
kosmicznym, ujawni si臋 w pe艂ni. Materia艂 p臋dny zamieni si臋 w promieniowanie
elektromagnetyczne,
emitowane jako wi膮zka promieni nap臋dowych o pr臋dko艣ci 艣wiat艂a. Teoretycznie
statek kosmiczny
wyposa偶ony w silniki fotonowe b臋dzie m贸g艂 osi膮gn膮膰 szybko艣膰 dochodz膮c膮 do 99%
pr臋dko艣ci 艣wiat艂a.
Szybko艣膰 taka pozwoli艂aby pokona膰 granice Uk艂adu S艂onecznego!
Ju偶 samo wyobra偶enie sobie tego mo偶e przyprawi膰 o zawr贸t g艂owy. Na progu nowej
epoki powinni艣my
jednak pami臋ta膰, 偶e r贸wnie osza艂amiaj膮ce by艂y wielkie post臋py techniki, jakich w
swoim czasie
do艣wiadczyli nasi dziadkowie: kolejelektryczno艣膰 telegrafpierwsze auto
pierwszy samolot...
Nasze pokolenie z kolei jako pierwsze us艂ysza艂o "music in the air" ogl膮damy
kolorow膮 telewizj臋
byli艣my 艣wiadkami pierwszych start贸w rakiet kosmicznych i odbieramy informacje
oraz zdj臋cia z satelit贸w
kr膮偶膮cych wok贸艂 Ziemi. Nasi wnukowie wezm膮 z kolei udzia艂 w podr贸偶ach gwiezdnych
i b臋d膮 prowadzili
badania kosmiczne na politechnikach.
Prze艣led藕my jednak dalej podr贸偶 naszego fantastycznego statku kosmicznego, kt贸ry
zmierza do odleg艂ej
gwiazdy sta艂ej. Z pewno艣ci膮 by艂oby zabawne, gdyby艣my mogli wyobrazi膰 sobie, jak
za艂oga statku sp臋dza
czas swej podr贸偶y. Cho膰by odleg艂o艣ci by艂y nie wiadomo jak wielkie, a czas dla
oczekuj膮cych w domu
wl贸k艂 si臋 niemi艂osiernie powoli, to teoria Einsteina zachowuje sw膮 wa偶no艣膰! Mo偶e
si臋 to wyda膰 trudne do
poj臋cia, ale czas w statku kosmicznym poruszaj膮cym si臋 z szybko艣ci膮 zbli偶on膮 do
pr臋dko艣ci 艣wiat艂a
biegnie wolniej ni偶 na Ziemi.
Je艣li pr臋dko艣膰 statku wynosi艂aby 99% pr臋dko艣ci 艣wiat艂a, to nasza za艂oga
sp臋dzi艂aby podczas lotu we
Wszech艣wiecie 14,1 lat, podczas gdy dla mieszka艅c贸w Ziemi min臋艂oby cale
stulecie. T臋 r贸偶nic臋 czasu
mi臋dzy kosmonautami a Ziemianami mo偶na obliczy膰 wed艂ug r贸wnania, wywodz膮cego si臋
ze wzoru
Lorentza:
(tczas up艂ywaj膮cy dla kosmonaut贸w, T czas up艂ywaj膮cy na Ziemi, v szybko艣膰
lotu,
c pr臋dko艣膰 艣wiat艂a).
Szybko艣膰 lotu statku kosmicznego mo偶na obliczy膰 wed艂ug wyprowadzonego przez
prof. Ackereta r贸wnania
podstawowego dla rakiet:
(v szybko艣膰 lotu, w pr臋dko艣膰 strumienia wyrzucanego z silnika, c pr臋dko艣膰
艣wiat艂a,
t udzia艂 paliwa w ci臋偶arze statku podczas startu).
Gdy statek zbli偶y si臋 do gwiazdy docelowej, za艂oga z ca艂膮 pewno艣ci膮 wykryje
planety, ustali ich po艂o偶enie,
zmierzy temperatur臋 na postawie analizy widmowej i obliczy orbity. W ko艅cu
wybierze na miejsce
l膮dowania t臋 planet臋, kt贸rej w艂a艣ciwo艣ci s膮 najbardziej zbli偶one do ziemskich.
Gdyby nasz statek po
podr贸偶y na odleg艂o艣膰 przyk艂adowo osiemdziesi臋ciu lat 艣wietlnych sk艂ada艂 si臋 ju偶
tylko z masy
podstawowej, gdy偶 ca艂a energia nap臋dowa zosta艂a zu偶yta, za艂oga musia艂aby na
miejscu uzupe艂ni膰 zbiorniki
pojazdu materia艂em rozszczepialnym na drog臋 powrotn膮.
Za艂贸偶my zatem, 偶e wybrana do l膮dowania planeta by艂aby podobna do Ziemi.
Powiedzieli艣my ju偶, 偶e takie
za艂o偶enie w 偶adnym wypadku nie jest niemo偶liwe. Odwa偶my si臋 jeszcze i na takie
przypuszczenie, i偶
cywilizacja na tej planecie znajduje si臋 mniej wi臋cej w takim punkcie rozwoju, w
jakim nasza by艂a przed
o艣mioma tysi膮cami lat, co aparaty pomiarowe statku ustali艂yby ju偶 na d艂ugo przed
wyl膮dowaniem. Nasi
kosmonauci oczywi艣cie wybrali l膮dowisko w pobli偶u z艂贸偶 materia艂贸w
rozszczepialnych: instrumenty
wskazuj膮 przecie偶 szybko i niezawodnie, w jakim 艂a艅cuchu g贸rskim i w jakiej
formacji geologicznej mo偶na
znale藕膰 uran.
L膮dowanie odby艂o si臋 zgodnie z planem.
Kosmonauci widz膮 istoty, kt贸re ostrz膮 kamienne narz臋dzia; widz膮, jak poluj膮 z
oszczepami na dzikie
zwierz臋ta; widz膮 stada owiec i k贸z pas膮ce si臋 na stepie; dostrzegaj膮 prosty
sprz臋t gospodarski, wytwarzany
przez prymitywne garncarstwo. Zaiste, przedziwny to widok dla naszych
kosmonaut贸w.
Co jednak my艣l膮 sobie prymitywne istoty planety o tym monstrum, kt贸re w艂a艣nie
wyl膮dowa艂o, i o
postaciach, kt贸re z niego wysiad艂y? Przed o艣mioma tysi膮cami lat my tak偶e nie
zapominajmy o tym
byli艣my p贸艂dzikusami. By艂oby a偶 nadto zrozumia艂e, gdyby p贸艂dzicy 艣wiadkowie tego
wydarzenia padli
twarz膮 na ziemi臋 i nie odwa偶yli si臋 podnie艣膰 oczu.
Jeszcze tego samego dnia modlili si臋 do S艂o艅ca i Ksi臋偶yca, a teraz wydarzy艂o si臋
co艣 niesamowitego: z
nieba przybyli bogowie!
Pierwotni mieszka艅cy planety obserwuj膮 z bezpiecznej kryj贸wki naszych
kosmonaut贸w, nosz膮cych na
g艂owie dziwaczne kapelusze z dr膮偶kami (he艂my wyposa偶one w anteny). Dziwi膮 si臋,
偶e noc jest widna jak
dzie艅 (reflektory), ogarnia ich l臋k, gdy obce istoty bez trudu wznosz膮 si臋 w
powietrze (paski z rakietami),
chowaj膮 g艂owy ponownie w trawie, gdy parskaj膮c, dudni膮c i warcz膮c wzbijaj膮 si臋 w
powietrze nieznane,
budz膮ce trwog臋 "zwierz臋ta" (helikoptery-poduszkowce, pojazdy wielozadaniowe) i w
ko艅cu salwuj膮 si臋
ucieczk膮 do swych bezpiecznych jaski艅, kiedy z g贸r dobiega przejmuj膮cy l臋kiem
huk i grzmot (pr贸bna
eksplozja). W rzeczy samej tym prymitywnym istotom nasi kosmonauci musz膮 wydawa膰
si臋
wszechpot臋偶nymi bogami!
Podczas gdy kosmonauci kontynuuj膮 sw膮 ci臋偶k膮 rutynow膮 prac臋, po pewnym czasie
delegacja kap艂an贸w
wzgl臋dnie czarownik贸w podejdzie zapewne do tego astronauty, w kt贸rym
instynktownie wyczuje wodza,
aby nawi膮za膰 kontakt z bogami. Przynios膮 ze sob膮 dary, chc膮c w ten spos贸b odda膰
cze艣膰 go艣ciom. Jest
ca艂kiem mo偶liwe, 偶e nasi ludzie szybko nauczyli si臋 z pomoc膮 komputera mowy
tubylc贸w i potrafi膮
podzi臋kowa膰 im za doznane uprzejmo艣ci. Jednak nic nie pomo偶e t艂umaczenie, nawet
w tubylczej mowie, 偶e
to nie bogowie wyl膮dowali, nie 偶adne wy偶sze, godne czci istoty sk艂adaj膮 im
wizyt臋. W to nie uwierz膮
bowiem nasi prymitywni przyjaciele. Kosmonauci przybyli z innych gwiazd i wida膰
przecie偶 go艂ym okiem,
偶e posiadaj膮 nies艂ychan膮 moc i zdolno艣膰 czynienia cud贸w. Musz膮 by膰 zatem bogami!
Nie ma te偶 偶adnego
sensu, by im co艣 wyja艣nia膰. Wszystko to przekracza wyobra藕ni臋 straszliwie
zaskoczonych
niespodziewanym naj艣ciem istot.
Niezale偶nie od tego, co si臋 wydarzy od dnia l膮dowania, wcze艣niej opracowany plan
m贸g艂by zawiera膰
nast臋puj膮ce punkty:
Cz臋艣膰 ludno艣ci zostanie zjednana i przyuczona do wsp贸艂pracy w poszukiwaniu w
rozsadzonym kraterze
materia艂u rozszczepialnego, niezb臋dnego do powrotu na Ziemi臋.
Najm膮drzejszy spo艣r贸d tubylc贸w wybrany zostanie "kr贸lem" i jako widomy znak
swej w艂adzy dostanie
radiostacj臋, dzi臋ki kt贸rej mo偶e w ka偶dej chwili nawi膮za膰 z "bogami" kontakt i
porozumie膰 si臋 z nimi.
Kosmonauci pr贸buj膮 przyswoi膰 tubylcom najprostsze formy wsp贸艂偶ycia i par臋
poj臋膰 moralnych, aby
umo偶liwi膰 przez to rozw贸j 艂adu spo艂ecznego.
Nasz膮 grup臋 tubylcz膮 zaatakuje inny "lud". Z uwagi na to, 偶e nie zebrano
jeszcze dostatecznej ilo艣ci
materia艂u rozszczepialnego, napastnikom po wielu ostrze偶eniach zostanie
udzielona zbrojna odprawa przy
pomocy nowoczesnych 艣rodk贸w bojowych.
Kosmonauci zap艂adniaj膮 niekt贸re miejscowe kobiety. W ten spos贸b mo偶e powsta膰
nowa rasa, kt贸ra
przeskoczy pewien szczebel ewolucji.
Z w艂asnego do艣wiadczenia wiemy, jak d艂ugo trwa, zanim nowa rasa b臋dzie zdolna do
badania
Wszech艣wiata. Dlatego te偶 przed powrotem na Ziemi臋 kosmonauci pozostawi膮
widoczne i wyra藕ne 艣lady,
kt贸re jednak dopiero du偶o p贸藕niej b臋d膮 mog艂y zosta膰 zrozumiane przez
spo艂ecze艅stwo dzi臋ki rozwojowi
techniki i matematyki.
Pr贸ba ostrze偶enia naszych podopiecznych przed nadchodz膮cymi niebezpiecze艅stwami
oka偶e si臋 daremna.
Nawet gdy poka偶emy im najokrutniejsze filmy o ziemskich wojnach i eksplozjach
atomowych, przyk艂ady te
tak samo nie przeszkodz膮 istotom z owej planety pope艂nia膰 podobnych g艂upstw, jak
nie odstraszaj膮 one
(prawie) ca艂ej my艣l膮cej ludzko艣ci, by ci膮gle na nowo nie igra艂a z ogniem wojny.
Kiedy statek ponownie zniknie w kosmicznej mgle, nasi przyjaciele b臋d膮
rozpami臋tywa膰 cud: "bogowie
byli u nas". Utrwal膮 go w swej prostej mowie, stworz膮 z niego legend臋
przekazywan膮 dzieciom, za艣 z
prezent贸w, narz臋dzi i wszystkich rzeczy pozostawionych przez kosmonaut贸w uczyni膮
艣wi臋te relikwie.
Gdy nasi przyjaciele opanuj膮 sztuk臋 pisania, b臋d膮 mogli zapisa膰 to, co si臋 im
niegdy艣 przydarzy艂o, a co by艂o
pe艂ne dziw贸w, niesamowite i cudowne. B臋dzie mo偶na zatem przeczyta膰 a malowid艂a
przedstawi膮 to
plastycznie 偶e bogowie w z艂otych szatach przybyli w lataj膮cej barce, kt贸ra
opad艂a z niesamowitym
ha艂asem. B臋d膮 pisa膰 o pojazdach, kt贸rymi bogowie je藕dzili nad morzem i l膮dem, i
o straszliwej broni,
podobnej do pioruna. B臋dzie si臋 te偶 m贸wi膰, i偶 bogowie obiecali powr贸ci膰.
Mieszka艅cy wykuj膮 i wyskrobi膮 w kamieniu obrazy tego, co niegdy艣 tu widziano:
nieforemnych olbrzym贸w, nosz膮cych na g艂owach he艂my i dr膮偶ki, a na piersi
skrzynki,
kule, na kt贸rych siedz膮 bli偶ej nieokre艣lone istoty przemierzaj膮c przestworza,
laski wyrzucaj膮ce promienie, niczym s艂o艅ce,
podobne do olbrzymich insekt贸w twory, b臋d膮ce czym艣 w rodzaju pojazd贸w.
Mo偶na pu艣ci膰 wodze nieograniczonej fantazji, jakie to obrazowe przedstawienia
stan膮 si臋 pok艂osiem
odwiedzin kosmonaut贸w. W dalszej cz臋艣ci ksi膮偶ki zobaczymy, jakie 艣lady wyryli na
tablicach dziej贸w
bogowie", kt贸rzy w epoce prehistorycznej nawiedzili Ziemie.
Rozw贸j cywilizacji na planecie, kt贸r膮 odwiedzi艂 statek kosmiczny, mo偶na sobie
dosy膰 艂atwo wyobrazi膰.
Tubylcy wiele podpatrzyli i nauczyli si臋. Miejsce, na kt贸rym stan膮艂 statek,
zostanie og艂oszone 艣wi臋t膮 stref膮 i
stanie si臋 celem pielgrzymek, gdzie s艂awione b臋d膮 w pie艣niach bohaterskie czyny
bog贸w. Wzniesione tu
zostan膮 piramidy i 艣wi膮tynie, rzecz jasna na podstawie zdobytej wiedzy
astronomicznej. Liczba ludno艣ci
wzrasta, dochodzi do wojen niszcz膮cych 艣wi臋te miejsca, ale p贸藕niejsze pokolenia
ponownie je odkrywaj膮,
prowadz膮 prace wykopaliskowe i pr贸buj膮 zinterpretowa膰 odkryte znaki.
O tym, co b臋dzie dalej, mo偶na przeczyta膰 w naszych ksi膮偶kach historycznych...
Aby zbli偶y膰 si臋 do "prawdy" historycznej, trzeba w g膮szczu znak贸w zapytania
przebi膰 dukt, wiod膮cy do
naszej przesz艂o艣ci.
Rozdzia艂 III
Mapy sprzed 11 tysi臋cy lat? Prehistoryczne lotniska? Pasy startowe dla
"bog贸w"? Najstarsze
miasto 艣wiata Kiedy topi si臋 kamie艅? Gdy nast臋powa艂 potop Mitologia
Sumer贸w Ko艣ci,
kt贸re nie pochodz膮 od ma艂py Wszyscy dawni malarze mieli t臋 sam膮 manier臋?
Czy naszych przodk贸w odwiedzili przybysze z Wszech艣wiata?
Czy archeologia opiera si臋 po cz臋艣ci na b艂臋dnych za艂o偶eniach?
Czy mamy urojone wyobra偶enie o przesz艂o艣ci?
Czy r贸wnie偶 inteligencja rozwija si臋 w ramach wiecznego obiegu rzeczy?
Zanim udzieli si臋 "wypr贸bowanych" odpowiedzi na tego typu pytania, trzeba mie膰
jasno艣膰, na jakiej
podstawie opiera si臋 nasza wiedza o przesz艂o艣ci. Ot贸偶 sk艂ada si臋 ona z poszlak i
hipotez. Wykopaliska,
starodawne przekazy pisane, malowid艂a jaskiniowe, legendy i inne 藕r贸d艂a
pos艂u偶y艂y do zbudowania
pewnego modelu my艣lowego, a wiec hipotezy roboczej. Owa mieszanka fakt贸w u艂o偶y艂a
si臋 w interesuj膮c膮 i
budz膮c膮 uznanie mozaik臋. Powsta艂a ona jednak wed艂ug z g贸ry przyj臋tej teorii, do
kt贸rej uda艂o si臋
dopasowa膰 poszczeg贸lne cz臋艣ci sk艂adowe niekiedy z nazbyt widocznym spoiwem
wi膮偶膮cym. W
rezultacie otrzymujemy koncepcje, wed艂ug kt贸rej musia艂o by膰 tak a nie inaczej,
dok艂adnie tak w艂a艣nie, jak
si臋 przedstawia. Co wi臋cej, fakty mo偶na przykrawa膰 do zak艂adanych hipotez.
W膮tpliwo艣ci odno艣nie do
ka偶dej teorii s膮 zasadne, a nawet konieczne, gdy偶 niekwestionowanie aktualnie
obowi膮zuj膮cej wiedzy
prowadzi do zaniku bada艅 naukowych. A zatem nasza wiedza o przesz艂o艣ci jest
tylko wzgl臋dn膮 prawd膮.
Kiedy ujawniaj膮 si臋 nowe okoliczno艣ci, dawna teoria cho膰by by艂a nie wiem jak
zadomowiona musi
zosta膰 zast膮piona przez now膮. Wydaje si臋, 偶e nadszed艂 czas, aby do naszych bada艅
nad przesz艂o艣ci膮
zastosowa膰 nowe metody.
Postulat ten uzasadniony jest pojawieniem si臋 nowych okoliczno艣ci. Nie wolno nam
ju偶 d艂u偶ej postrzega膰
przesz艂o艣ci na star膮 mod艂臋. Pocz膮tki naszej cywilizacji i geneza wielu religii
mog艂y przecie偶 wygl膮da膰
zupe艂nie inaczej, ni偶 do tej pory przyjmowali艣my.Poznanie Uk艂adu S艂onecznego i
Wszech艣wiata,
zgromadzona wiedza o makro- i mikrokosmosie, niebywa艂e post臋py w technice i
medycynie, biologii i
geologii, zapocz膮tkowanie podr贸偶y w przestrzeni kosmicznej to wszystko w
po艂膮czeniu z wieloma
innymi jeszcze czynnikami ca艂kowicie zmieni艂o nasz obraz 艣wiata w ostatnim
niespe艂na p贸艂wieczu.
Dzisiaj wiemy, 偶e mo偶na produkowa膰 ubiory dla kosmonaut贸w, kt贸re s膮 odporne na
skrajnie niskie i
wysokie temperatury. Wiemy, 偶e podr贸偶e kosmiczne nie s膮 ju偶 utopi膮. Do艣wiadczamy
spe艂nionego cudu
kolorowej telewizji, podobnie jak umiemy zmierzy膰 pr臋dko艣膰 艣wiat艂a i obliczy膰
konsekwencje teorii
wzgl臋dno艣ci. Wiemy czy przeczuwamy, i偶 w 偶adnym wypadku nie musimy by膰 jedynymi
istotami
rozumnymi w Kosmosie? Wiemy czy przeczuwamy, 偶e nieznane istoty inteligentne
mog艂y ju偶 przed 10
tysi膮cami lat dysponowa膰 tak膮 wiedz膮, jak膮 my mamy dzisiaj?
Nasz sztywny, poniek膮d sielankowy, obraz 艣wiata zaczyna si臋 kruszy膰. Nowe teorie
wymagaj膮 nowych
metod. I tak na przyk艂ad archeologia nie mo偶e w przysz艂o艣ci ogranicza膰 si臋
wy艂膮cznie do wykopalisk, gdy偶
nie wystarcza ju偶 jedynie zbieranie i porz膮dkowanie znalezisk. Je艣li ma powsta膰
wiarygodny obraz naszej
przesz艂o艣ci, to niezb臋dny jest do tego wysi艂ek i wsp贸艂praca tak偶e innych
dyscyplin naukowych.
Bez zahamowa艅 i z ciekawo艣ci膮 wejd藕my zatem do 艣wiata nieprawdopodobie艅stwa!
Spr贸bujmy si臋gn膮膰 po
dziedzictwo, kt贸re pozostawili nam "bogowie"!
Na pocz膮tku XVIII w. w pa艂acu Topkapi w Stambule znaleziono stare mapy
geograficzne nale偶膮ce do
admira艂a Piri Reisa, oficera tureckiej marynarki. Do Reisa, kt贸ry mia艂 znale藕膰
mapy na Wschodzie, nale偶a艂y
te偶 znajduj膮ce si臋 obecnie w bibliotece pa艅stwowej w Berlinie dwa atlasy,
zawieraj膮ce dok艂adne
odwzorowania regionu Morza 艢r贸dziemnego i obszaru nad Morzem Martwym.
Ca艂y ten pakiet map zosta艂 przekazany do ekspertyzy ameryka艅skiemu kartografowi
Arlingtonowi H.
Mallery'emu, kt贸ry doszed艂 do zadziwiaj膮cej konkluzji, 偶e co prawda wszystkie
dane geograficzne s膮
zaznaczone, ale nie s膮 naniesione na w艂a艣ciwych miejscach. Szukaj膮c Pomocy
zwr贸ci艂 si臋 do kartografa
Waltersa z Urz臋du Hydrologicznego Marynarki USA. Mallery i Walters skonstruowali
siatk臋 kartograficzn膮
i na艂o偶yli stare mapy na wsp贸艂czesny globus. W ten spos贸b dokonali rzeczywi艣cie
sensacyjnego odkrycia.
Mapy okaza艂y si臋 bardzo dok艂adne i to nie tylko w odniesieniu do regionu
艣r贸dziemnomorskiego i Morza
Martwego. Tak偶e wybrze偶a Ameryki P贸艂nocnej i Po艂udniowej, a nawet kontury
Antarktydy by艂y
zaznaczone na mapach Piri Reisa z tak膮 sam膮 precyzj膮. Co wi臋cej, mapy ukazywa艂y
nie tylko zarysy
kontynent贸w, lecz zawiera艂y tak偶e topografi臋 wn臋trza l膮d贸w! 艁a艅cuchy g贸rskie,
szczyty, wyspy, rzeki i
wy偶yny by艂y naniesione z nies艂ychan膮 dok艂adno艣ci膮.
W 1957 Roku Geofizyki mapy zosta艂y przekazane jezuicie o. Linehamowi, kt贸ry
by艂 zarazem
dyrektorem obserwatorium w Weston i specjalist膮 od kartografii w marynarce
ameryka艅skiej. Ojciec
Lineham po bardzo gruntownych badaniach m贸g艂 tylko potwierdzi膰, 偶e mapy
charakteryzuj膮 si臋 zupe艂nie
wyj膮tkow膮 dok艂adno艣ci膮 nawet na tych obszarach, kt贸re dzisiaj jeszcze s膮
bardzo s艂abo zbadane.
Pomy艣lmy tylko, dopiero w 1952 r. odkryto na Antarktydzie 艂a艅cuchy g贸rskie,
zaznaczone ju偶 na mapach
Reisa. Najnowsze prace profesora Charlesa H. Hapgooda oraz matematyka Richarda
W. Strachana
dostarczaj膮 nam wprost szokuj膮cych wynik贸w. Por贸wnanie map Piri Reisa ze
wsp贸艂czesnymi zdj臋ciami
satelitarnymi kuli ziemskiej wykaza艂o mianowicie, 偶e ich orygina艂y musia艂y by膰
zdj臋ciami lotniczymi,
wykonanymi z bardzo du偶ej wysoko艣ci! W jaki spos贸b mo偶na to wyt艂umaczy膰?
Jaki艣 statek kosmiczny unosi si臋 wysoko nad Kairem i kieruje obiektyw swej
kamery prosto na d贸艂. Po
wywo艂aniu zdj臋膰 powsta艂by nast臋puj膮cy obraz: wszystko to, co znajdowa艂o si臋 w
promieniu oko艂o 8 tysi臋cy
kilometr贸w pod obiektywem, zosta艂o dok艂adnie odwzorowane, gdy偶 le偶a艂o
bezpo艣rednio pod soczewk膮. Im
dalej jednak od 艣rodka zdj臋cia, tym bardziej zniekszta艂cone s膮 krainy i
kontynenty. Dlaczego tak si臋 dzieje?
Z powodu kulistego kszta艂tu Ziemi kontynenty oddalone od centrum "zapadaj膮 si臋
ku do艂owi". Zarys
Ameryki Po艂udniowej na przyk艂ad b臋dzie charakterystycznie zniekszta艂cony i
wyd艂u偶ony, dok艂adnie tak, jak
widzimy to na mapie Piri Reisa!
Nasuwa si臋 par臋 pyta艅, kt贸re domagaj膮 si臋 szybkiej odpowiedzi. Z pewno艣ci膮 nasi
przodkowie nie
wykre艣lili tych map. Jednak jest spraw膮 niew膮tpliw膮, 偶e musia艂y one zosta膰
zrobione z powietrza i to przy
pomocy najnowocze艣niejszej techniki.
W jaki spos贸b mo偶emy to wyja艣ni膰? Czy powinni艣my zadowoli膰 si臋 legend膮, 偶e b贸g
podarowa艂 je jakiemu艣
arcykap艂anowi? Czy te偶 nie powinni艣my ich przyjmowa膰 do wiadomo艣ci i
bagatelizowa膰 ten "cud", gdy偶
zestaw map nie pasuje do naszych wyobra偶e艅? A mo偶e powinni艣my odwa偶nie wetkn膮膰
kij w mrowisko,
utrzymuj膮c twardo, 偶e mapy Ziemi zosta艂y wykonane z lec膮cego bardzo wysoko
samolotu lub ze statku
kosmicznego?!
Mapy tureckiego admira艂a nie s膮 oczywi艣cie orygina艂ami, s膮 kopiami z kopii,
kt贸re by艂y z kolei kopiami
jeszcze wcze艣niejszych kopii. Jedno nie ulega jednak w膮tpliwo艣ci: ktokolwiek
wykona艂 je przed tysi膮cami
lat, musia艂 umie膰 unosi膰 si臋 w powietrzu, a tak偶e1 fotografowa膰!
Z pewno艣ci膮 twierdzenie to niejednemu zapiera dech w piersiach. Prastare mapy,
wykonane z bardzo du偶ej
wysoko艣ci to my艣l, kt贸rej lepiej nie prowadzi膰 do ko艅ca. Niekiedy wydaje si臋,
jak gdyby cz艂owiek
odczuwa艂 l臋k, gdy dostrzega rozpraszanie si臋 pomroki os艂aniaj膮cej zamierzch艂膮
przesz艂o艣膰. Dlaczego?
Czy偶by z tego powodu, 偶e mo偶na tak wygodnie i spokojnie 偶y膰 opieraj膮c si臋 na
oficjalnie obowi膮zuj膮cej
wiedzy?
Niedaleko wybrze偶a morskiego, na peruwia艅skim pog贸rzu And贸w, le偶y stare miasto
Nazca. Po obu
stronach doliny Palpa znajduje si臋 r贸wninny pas ziemi o d艂ugo艣ci 60 km i
szeroko艣ci dw贸ch kilometr贸w,
zasypany kamiennym gruzem przypominaj膮cym zardzewia艂e kawa艂ki 偶elaza. Ludno艣膰
miejscowa nazywa
ten teren pamp膮, cho膰 nie ma tu 偶adnej ro艣linno艣ci. Podczas lotu nad p艂askowy偶em
Nazca wida膰 olbrzymie,
geometryczne linie, niekt贸re z nich przebiegaj膮 r贸wnolegle, inne krzy偶uj膮 si臋
lub te偶 obramowane s膮
wielkimi trapezowatymi figurami.
Archeolodzy m贸wi膮, 偶e s膮 to drogi Ink贸w...
Co za absurdalna my艣l! Do czego mia艂yby si臋 Inkom przyda膰 drogi biegn膮ce
r贸wnolegle? Albo takie, kt贸re
si臋 krzy偶uj膮? Czy te偶 takie, kt贸re przebiegaj膮c r贸wnin臋 gwa艂townie si臋
urywaj膮?
Rzecz jasna r贸wnie偶 tutaj znajduj膮 si臋 typowe dla kultury Nazca obiekty
ceramiczne. Jednak przypisywanie
z tego tylko powodu kulturze Nazca tak偶e geometrycznych figur jest p贸j艣ciem po
linii najmniejszego
oporu.
Na terenie tym a偶 do 1952 r. nie podj臋to w og贸le stosownych prac
archeologicznych i wszystkie znaleziska
pozbawione s膮 datacji. Dopiero teraz dokonuje si臋 pomiar贸w linii i figur. Ich
wyniki jednoznacznie
potwierdzaj膮 hipotez臋, 偶e linie zosta艂y wykre艣lone zgodnie z zasadami
astronomicznymi. Prof. Alden
Mason, specjalista od staro偶ytnego Peru, przypuszcza, 偶e ten uk艂ad geometryczny
ma znaczenie symbolu
religijnego, cho膰 mo偶e by膰 tak偶e kalendarzem.
Wed艂ug nas widziana z lotu ptaka d艂uga na 60 km r贸wnina Nazca jednoznacznie
kojarzy si臋 z lotniskiem!
Co mia艂oby by膰 w tej idei tak niezrozumia艂ego?
Naturalnie 偶aden archeolog o wykszta艂ceniu akademickim nie zechce przyzna膰, 偶e
kosmici mogliby niegdy艣
odwiedzi膰 nasz膮 Ziemie. Roztropny cz艂owiek niech臋tnie nara偶a si臋 na 艣mieszno艣膰
przez wysuwanie
艣mia艂ego, cho膰by nawet mo偶liwego teoretycznie twierdzenia. "Nauka" nadal
wypowiada si臋 dopiero
w贸wczas, gdy znaleziony zostanie przedmiot, maj膮cy by膰 obiektem bada艅. Kiedy za艣
zostanie ju偶
znaleziony, jest tak d艂ugo polerowany i obrabiany, a偶 stanie si臋 kamykiem
dok艂adnie pasuj膮cym o
dziwo! do istniej膮cej mozaiki. Klasyczna archeologia nie dopuszcza bowiem
my艣li, 偶e ludy preinkaskie
mog艂y dysponowa膰 perfekcyjn膮 technik膮 pomiar贸w. Hipoteza, 偶e w g艂臋bokiej
staro偶ytno艣ci mog艂yby istnie膰
maszyny lataj膮ce, nie jest dla archeolog贸w niczym innym, jak tylko g艂upstwem.
Czemu zatem s艂u偶y艂y Unie i figury z Nazca?
Wyobra偶amy sobie, 偶e mog艂y one zosta膰 przeniesione w ten gigantyczny uk艂ad
geometryczny za pomoc膮
jakiego艣 modelu uk艂adu wsp贸艂rz臋dnych lub zosta膰 skonstruowane wed艂ug wskaz贸wek z
samolotu. Dzisiaj
nie da si臋 jeszcze powiedzie膰 z ca艂膮 pewno艣ci膮, czy p艂askowy偶 Nazca istotnie by艂
kiedykolwiek lotniskiem.
Na pewno nie znajdzie si臋 tu 偶elaznych wzmocnie艅, gdy偶 metale koroduj膮 w ci膮gu
niewielu lat w
przeciwie艅stwie do kamienia, kt贸ry korozji nie ulega. Co jest zdro偶nego w
przypuszczeniu, 偶e linie zosta艂y
wykre艣lone, aby przekaza膰 "bogom" nast臋puj膮c膮 informacj臋: L膮dujcie tutaj!
Wszystko jest przygotowane
zgodnie z waszymi rozkazami! By膰 mo偶e budowniczowie geometrycznych figur nie
zdawali sobie sprawy,
co w rzeczywisto艣ci robi膮, ale mo偶liwe, 偶e wiedzieli, czego "bogowie" potrzebuj膮
do l膮dowania.
W wielu miejscach spotyka si臋 w Peru na g贸rskich zboczach ogromnych rozmiar贸w
rysunki, kt贸re bez
w膮tpienia zosta艂y wykonane jako sygna艂y dla istot poruszaj膮cych si臋 w
przestrzeni powietrznej. Do czego
innego bowiem mog艂yby s艂u偶y膰?
W zatoce Pisco w czerwonej, wysokiej 艣cianie stromego skalistego wybrze偶a
wy偶艂obiono d艂utem jeden z
najdziwniejszych rysunk贸w. Patrz膮c od strony morza ju偶 z odleg艂o艣ci dw贸ch
kilometr贸w mo偶na rozpozna膰
figur臋 o wysoko艣ci prawie 250 metr贸w. Stosuj膮c por贸wnanie typu "wygl膮da tak,
jak..." nale偶a艂oby
powiedzie膰: ta p艂askorze藕ba wygl膮da jak ogromny tr贸jz膮b albo jak gigantyczny
tr贸jramienny lichtarz. A w
艣rodkowym filarze tego kamiennego obrazu znaleziono d艂ug膮 lin臋! Czy偶by s艂u偶y艂a
swego czasu jako
wahad艂o?
Musimy szczerze przyzna膰, 偶e pr贸buj膮c zinterpretowa膰 to dzie艂o poruszamy si臋 po
omacku w ciemno艣ciach.
W utarte schematy my艣lowe nie daje si臋 go sensownie wmontowa膰 co nie znaczy,
偶e nie znalaz艂oby si臋
jakiego艣 chwytu, kt贸ry pozwoli艂by "wczarowa膰" r贸wnie偶 i to zjawisko w rozleg艂膮
mozaik臋
dotychczasowych teorii. Co jednak mog艂o sk艂oni膰 preinkaskie ludy do budowania
fantastycznych linii,
l膮dowisk z Nazca? Jakie szale艅stwo leg艂o u podstaw wysokiego na 250 metr贸w
litografu na czerwonym
stromym wybrze偶u na po艂udnie od Limy?
Prace te wymaga艂y dziesi膮tk贸w lat w sytuacji, gdy nie by艂o do dyspozycji
nowoczesnych maszyn i
urz膮dze艅. Wysi艂ek by艂by ca艂kowicie bezsensowny, gdyby tw贸rcy nie chcieli da膰
poprzez swe dzie艂o sygna艂u
istotom, kt贸re niegdy艣 przyby艂y do nich z przestworzy. Trzeba by te偶
odpowiedzie膰 na intryguj膮ce pytanie:
po co ludzie robili to wszystko, skoro nie mieli poj臋cia, 偶e istniej膮 "lataj膮ce
istoty"?
Interpretacja tych zjawisk nie mo偶e by膰 tylko spraw膮 archeolog贸w. Wsp贸lnie
pracuj膮ce gremium uczonych
z r贸偶nych dziedzin wiedzy z pewno艣ci膮 zbli偶y艂oby nas ju偶 do rozwi膮zania zagadki,
gdy偶 wymiana opinii i
dyskusja na pewno wywo艂a艂yby cenne skojarzenia. Niebezpiecze艅stwo, 偶e badania
naukowe nie przynios膮
偶adnego konkretnego efektu, tkwi w tym, i偶 pytania takie jak nasze nie s膮 brane
powa偶nie pod uwag臋 i s膮
wy艣miewane. Kosmonauci w zamierzch艂ej przesz艂o艣ci? C贸偶 za przedziwny problem dla
tradycyjnych
uczonych. Najlepiej by艂oby odda膰 pytaj膮cego w r臋ce psychiatry.
Jednak pytania pozostaj膮 i s膮 dzi臋ki Bogu ze swej natury na tyle bezczelne,
aby uparcie domaga膰 si臋
odpowiedzi. A niewygodnych pyta艅 jest du偶o. Co na przyk艂ad nale偶a艂oby
powiedzie膰, gdyby z zamierzch艂ej
przesz艂o艣ci zachowa艂 si臋 kalendarz pozwalaj膮cy na odczytanie zr贸wnania dnia z
noc膮, astronomicznych p贸r
roku, pozycji Ksi臋偶yca o ka偶dej godzinie oraz jego ruch贸w i to przy
uwzgl臋dnieniu obrotu Ziemi?!
To nie jest wydumane, prowokacyjne pytanie! Taki kalendarz rzeczywi艣cie
istnieje. Znaleziono go w
zasuszonym mule w Tiahuanaco. To k艂opotliwe odkrycie jest nie daj膮cym si臋
zakwestionowa膰 faktem i
dowodzi lecz czy nasza 艣wiadomo艣膰 dopuszcza takie dowody? 偶e istoty, kt贸re
kalendarz wymy艣li艂y,
stworzy艂y i stosowa艂y, posiada艂y kultur臋 wy偶sz膮 od naszej.
W mie艣cie Tiahuanaco roi si臋 od tajemnic. Le偶y ono na wysoko艣ci 4000 metr贸w i do
tego na ko艅cu 艣wiata.
Czy w艂a艣nie w takim miejscu mo偶na by oczekiwa膰 prastarej, pot臋偶nej kultury?
Wyruszaj膮c z Cuzco (w
Peru) dociera si臋 po jednodniowej podr贸偶y kolej膮 i statkiem do miasta i
stanowisk archeologicznych.
P艂askowy偶 robi wra偶enie krajobrazu z obcej planety. Praca fizyczna staje si臋 tu
m臋k膮 dla ka偶dego
przybysza, gdy偶 ci艣nienie powietrza jest o po艂ow臋 ni偶sze w por贸wnaniu z poziomem
morza i co za tym
idzie w atmosferze jest odpowiednio mniej tlenu. A mimo to znajdowa艂o si臋 w tym
miejscu wielkie miasto.
Na temat Tiahuanaco nie ma wiarygodnych przekaz贸w. Mo偶e powinni艣my cieszy膰 si臋,
gdy偶 dzi臋ki temu nie
da si臋 w tym przypadku doj艣膰 do "wypr贸bowanych" rozwi膮za艅 na szczud艂ach
tradycyjnej m膮dro艣ci
akademickiej. Ruiny, o kt贸rych wieku do tej pory niczego nie wiadomo, spowite s膮
mrokiem przesz艂o艣ci,
niewiedzy i tajemnicy.
Bloki piaskowca wa偶膮ce 100 ton poprzedzielane s膮 fragmentami muru o wadze 60
ton. G艂adkie
powierzchnie z precyzyjnie wykonanymi rowkami przylegaj膮 do wielkich
prostopad艂o艣cian贸w, kt贸re
po艂膮czone s膮 miedzianymi klamrami. Jest to przedziwne rozwi膮zanie, niespotykane
do tej pory nigdzie w
艣wiecie staro偶ytnym. Wszystkie prace kamieniarskie wykonane s膮 bardzo starannie.
W wa偶膮cych 10 ton
blokach wyst臋puj膮 dziury o d艂ugo艣ci 2,5 metra, kt贸rych przeznaczenia nie udaje
si臋 wyja艣ni膰. Tak偶e
wystaj膮ce p艂yty kamienne o d艂ugo艣ci 5 metr贸w, wykonane z jednego bloku, nie
przyczyniaj膮 si臋 do
rozwi膮zania zagadek, jakie skrywa Tiahuanaco. W ziemi znajduj膮 si臋 kamienne
przewody wodoci膮gowe,
porozbijane i rozrzucone na wszystkie strony jakby w wyniku katastrofy o
niewyobra偶alnej skali. Maj膮 one
po dwa metry d艂ugo艣ci, p贸艂 metra szeroko艣ci i tak膮 sam膮 mniej wi臋cej wysoko艣膰.
Obiekty zadziwiaj膮
doskona艂ym wyko艅czeniem. Czy偶by nasi przodkowie z Tiahuanaco nie mieli niczego
lepszego do roboty,
ni偶 bez odpowiednich narz臋dzi zreszt膮 szlifowa膰 ca艂ymi latami przewody
wodoci膮gowe osi膮gaj膮c
tak膮 precyzje, 偶e wsp贸艂czesne odlewy z betonu s膮 w por贸wnaniu z nimi tandetne?
W restaurowanym obecnie budynku znajduje si臋 zbi贸r kamiennych g艂贸w, a 艣ci艣lej
m贸wi膮c zestaw
najr贸偶niejszych ras antropologicznych. S膮 tu oblicza o wargach w膮skich i
wydatnych, z nosami d艂ugimi i
wygi臋tymi, z uszami delikatnymi i niezgrabnymi, o rysach 艂agodnych b膮d藕 ostrych.
Na niekt贸rych g艂owach
tkwi膮 dziwne he艂my. Czy偶by te wszystkie obce i dziwaczne postacie chcia艂y
przekaza膰 nam pos艂anie,
kt贸rego my z powodu uporu i uprzedze艅 nie chcemy lub nie mo偶emy zrozumie膰?
Jednym z najwi臋kszych archeologicznych cud贸w Ameryki Po艂udniowej jest
monolityczna "Brama S艂o艅ca"
w Tiahuanaco olbrzymia, wykuta w jednym bloku skalnym rze藕ba o wysoko艣ci
trzech i szeroko艣ci
czterech metr贸w. Ci臋偶ar tego dzie艂a sztuki kamieniarskiej szacuje si臋 na ponad
10 ton. Czterdzie艣ci osiem
kwadratowych figur otacza tam w trzech rz臋dach posta膰 lataj膮cego boga.
A co opowiada legenda o tajemniczym mie艣cie Tiahuanaco?
Opowiada o z艂otym statku, kt贸ry przyby艂 z gwiazd, a w nim przyby艂a kobieta o
imieniu Orjana, aby spe艂ni膰
misj臋 pramatki Ziemi. Orjana mia艂a tylko cztery palce, po艂膮czone b艂on膮. Pramatka
Orjana zrodzi艂a 70 dzieci
ziemskich, a nast臋pnie z powrotem pod膮偶y艂a do gwiazd.
W Tiahuanaco spotykamy rysunki naskalne i pos膮gi istot o czterech palcach. Ich
wieku nie mo偶na ustali膰.
呕aden cz艂owiek z 偶adnej znanej nam epoki nie widzia艂 Tiahuanaco innego, ni偶
tylko w gruzach.
Jak膮 tajemnic臋 skrywa przed nami to miasto? Jakie przes艂anie innych 艣wiat贸w
czeka na rozszyfrowanie na
boliwijskim p艂askowy偶u? Nie ma 偶adnego przekonywaj膮cego wyja艣nienia ani co do
pocz膮tku, ani ko艅ca tej
kultury, ale oczywi艣cie nie przeszkadza to kilku archeologom utrzymywa膰 艣mia艂o i
z pewno艣ci膮 siebie, 偶e
ruiny maj膮 trzy tysi膮ce lat. Podstaw膮 datacji jest par臋 nieistotnych figurek
glinianych, kt贸re w og贸le nie
musz膮 mie膰 nic wsp贸lnego z epok膮 monolit贸w. Archeologowie u艂atwiaj膮 sobie 偶ycie,
zlepiaj膮 par臋 starych
skorup, szukaj膮 kilku najbardziej podobnych spo艣r贸d znanych ju偶 obiekt贸w, na tej
podstawie naklejaj膮
etykiet臋 na odrestaurowane w艂a艣nie znalezisko i hokus pokus wszystko znowu
wspaniale pasuje do
potwierdzonej w ten spos贸b teorii. Taka metoda post臋powania jest rzecz jasna bez
por贸wnania 艂atwiejsza,
ni偶 gdyby trzeba by艂o wyobra偶a膰 sobie nielinearny rozw贸j techniki na 艣wiecie lub
wr臋cz zaryzykowa膰 my艣l
o odwiedzinach kosmit贸w w zamierzch艂ej przesz艂o艣ci. To przecie偶 niepotrzebnie
skomplikowa艂oby ca艂膮
spraw臋.
Nie zapominajmy o Sacsahuaman! Nie chodzi w tym wypadku o fantastyczn膮 twierdz臋
inkask膮, le偶膮c膮
niewiele metr贸w nad dzisiejszym Cuzco, ani o monolityczne bloki o wadze ponad
stu ton, ani o tarasowe
mury o d艂ugo艣ci ponad 500 metr贸w i wysoko艣ci osiemnastu metr贸w, na kt贸rych tle
wsp贸艂czesny turysta robi
sobie pami膮tkowe zdj臋cia. Chodzi nam o nieznane Sacsahuaman, oddalone niespe艂na
o kilometr od znanej
twierdzy Ink贸w.
Nasza fantazja jest zbyt uboga, aby sobie wyobrazi膰 za pomoc膮 jakich 艣rodk贸w
technicznych nasi
przodkowie pozyskiwali w kamienio艂omach bloki skalne o wadze ponad stu ton, jak
transportowali je
i obrabiali w odleg艂ym miejscu. Nawet jednak z t膮 nasz膮 "zdemoralizowan膮" przez
wsp贸艂czesn膮 technik臋
fantazj膮 doznajemy g艂臋bokiego wstrz膮su, gdy stoimy przed blokiem kamienia
wa偶膮cym oko艂o 20 tysi臋cy
ton. Monstrum to spotka膰 mo偶na w drodze powrotnej z twierdzy Sacsahuaman, w
odleg艂o艣ci kilkuset
metr贸w, przy zboczu g贸rskim w jednym z krater贸w. Monolityczny blok o rozmiarach
czteropi臋trowego
domu, nienagannie obrobiony wed艂ug najlepszych wzor贸w sztuki kamieniarskiej, ma
stopnie i rampy oraz
przyozdobiony jest spiralami i otworami. Czy da si臋 odeprze膰 twierdzenie, 偶e
Inkowie nie mogli obrabia膰
tego niespotykanej wielko艣ci bloku kamienia po prostu dla rozrywki i praca ta
musia艂a s艂u偶y膰 jakiemu艣
nieznanemu jeszcze dzisiaj celowi? Jakby dla utrudnienia zagadki monstrualny
blok stoi do g贸ry nogami.
Stopnie prowadz膮 zatem od sufitu z g贸ry na d贸艂, otwory wychodz膮, niczym
perforacje po wybuchu granatu,
na r贸偶ne strony 艣wiata, a dziwne zag艂臋bienia, przypominaj膮ce nieco fotele,
zawieszone s膮 w powietrzu. Kto
mo偶e sobie wyobrazi膰, 偶e ludzkimi r臋kami blok zosta艂 wydobyty, przeniesiony i
obrobiony? Jaka si艂a
przewr贸ci艂a go?
Jacy tytani przy艂o偶yli r臋k臋 do tego dzie艂a?
I w jakim celu?
Jeszcze nie min臋艂o zdziwienie kamiennym potworem, a ju偶 po przej艣ciu niespe艂na
trzystu metr贸w wida膰
zeszklenia skalne, kt贸re mog艂y powsta膰 w zasadzie tylko w wyniku topnienia ska艂y
pod wp艂ywem
niezwykle wysokich temperatur. Zdziwionemu tury艣cie serwuje si臋 na miejscu
lapidarne wyja艣nienie, 偶e
ska艂a zosta艂a wyg艂adzona przez masy topniej膮cego lodowca. Niestety wyja艣nienie
jest absurdalne!
Lodowiec sp艂ywa艂by podobnie jak wszelka masa p艂ynna logicznie rzecz bior膮c
tylko w jedn膮 stron臋.
Niezale偶nie od tego, kiedy powsta艂y zeszklenia, ta zasada przyrodnicza raczej
nie uleg艂a zmianie. W
ka偶dym razie nie spos贸b wyobrazi膰 sobie, aby wody lodowca sp艂ywa艂y na
powierzchni 15 000 m2 w
sze艣ciu r贸偶nych kierunkach!
Sacsahuaman i Tiahuanaco skrywaj膮 liczne tajemnice z prehistorycznych czas贸w,
dla kt贸rych proponuje si臋
powierzchowne i nieprzekonywaj膮ce wyja艣nienia. Poza tym zeszklenia piasku
spotyka si臋 tak偶e na pustyni
Gobi i w rejonie starych irackich wykopalisk. Kto zna odpowied藕 na pytanie,
dlaczego te piaskowe
zeszklenia podobne s膮 do tych, jakie powsta艂y pod wp艂ywem eksplozji atomowych na
pustyni Nevada?
Czy uczyniono dostatecznie wiele, by dla prehistorycznych zagadek znale藕膰
przekonywaj膮ce rozwi膮zanie?
W Tiahuanaco znajduj膮 si臋 nienaturalnie zwie艅czone wzg贸rza, kt贸rych "dachy" s膮
ca艂kowicie p艂askie na
powierzchni 4 000 m2. Jest ca艂kiem prawdopodobne, 偶e s膮 w nich ukryte jakie艣
budowle. Do tej pory jednak
nie przeci膮gni臋to przez pag贸rki 偶adnego wykopu, ani jedna 艂opata nie zag艂臋bia
si臋 w tamtejsz膮 ziemi臋, by
rozwi膮za膰 zagadk臋. To prawda, 偶e brakuje pieni臋dzy, ale tury艣ci nierzadko
obserwuj膮 偶o艂nierzy i oficer贸w,
kt贸rzy najwyra藕niej niezbyt dobrze wiedz膮, jak sensownie sp臋dzi膰 czas. Czy
by艂oby z艂ym pomys艂em, aby
zleci膰 jakiej艣 kompanii wojska prace wykopaliskowe pod fachowym nadzorem?
Na tyle rzeczy znajduje si臋 na 艣wiecie pieni膮dze, a badania dla przysz艂o艣ci s膮
przecie偶 pal膮c膮
konieczno艣ci膮! Dop贸ki nasza przesz艂o艣膰 jest niezbadana, otwarta pozostaje jedna
pozycja w rachunku dla
przysz艂o艣ci. Pytanie brzmi, czy przesz艂o艣膰 nie pomog艂aby nam w znalezieniu
rozwi膮za艅 technicznych,
kt贸rych nie trzeba by艂oby dopiero odkrywa膰, gdy偶 znane ju偶 by艂y w czasach
prehistorycznych?Skoro sama
pasja ods艂aniania naszej przesz艂o艣ci nie jest wystarczaj膮cym bod藕cem do podj臋cia
nowoczesnych,
intensywnych bada艅, to mo偶e pom贸g艂by wzgl膮d na korzy艣ci ekonomiczne. W ka偶dym
razie 偶adnemu
uczonemu nie zlecono dotychczas przeprowadzenia przy pomocy najnowszej aparatury
bada艅 izotopowych
w Tiahuanaco czy Sacsahuaman, na pustyni Gobi albo w legendarnej Sodomie i
Gomorze. Wszystkie
zapisane pismem klinowym teksty i tabliczki z Ur - najstarsze ksi臋gi ludzko艣ci
przekazuj膮 informacje o
"bogach", kt贸rzy je藕dzili barkami po niebie, przybyli z gwiazd, posiadali
straszliw膮 bro艅 i powr贸cili z
powrotem do gwiazd. Dlaczego nie szukamy dawnych "bog贸w"? Nasze teleskopy
wysy艂aj膮 sygna艂y w
Kosmos i staraj膮 si臋 odebra膰 jakie艣 sygna艂y od istot rozumnych. Dlaczego jednak
nie poszukujemy 艣lad贸w
obcych istot najpierw albo r贸wnocze艣nie na naszej, przecie偶 znacznie bli偶szej
planecie? Tym bardziej, 偶e
nie poruszamy si臋 po omacku w ciemno艣ciach, gdy偶 艣lady te s膮 wyra藕nie widoczne.
Sumerowie zacz臋li oko艂o roku 2300 p.n.e. spisywa膰 pe艂n膮 chwa艂y przesz艂o艣膰 swego
ludu. Jeszcze dzisiaj nie
wiemy, sk膮d przyby艂 ten lud, cho膰 wiemy, 偶e Sumerowie przynie艣li wysoko
rozwini臋t膮 kultur臋, kt贸r膮
narzucili barbarzy艅skim jeszcze po cz臋艣ci Semitom. Wiemy te偶, 偶e Sumerowie
poszukiwali bog贸w zawsze
na szczytach g贸rskich, a je艣li na obszarze osadniczym nie by艂o naturalnych
wzniesie艅 usypywali na
r贸wninach sztuczne "g贸ry". Ich wiedza astronomiczna by艂a niewiarygodnie
zaawansowana, a ich
obserwatoria dokonywa艂y oblicze艅 obrot贸w Ksi臋偶yca, kt贸re r贸偶ni艂y si臋 od
dzisiejszych pomiar贸w zaledwie
o 0,4 sekundy. Poza wspania艂ym eposem o Gilgame- szu, o kt贸rym b臋dziemy jeszcze
pisa膰, pozostawili
nam prawdziw膮, ma艂膮 sensacj臋. Na wzg贸rzu Kujund偶uk (niegdy艣 Niniwa) znaleziono
obliczenie, kt贸rego
wynik ko艅cowy w przeliczeniu na nasz膮 arytmetyk臋 wynosi艂 195 955 200 000 000.
Jest to liczba
pi臋tnastocyfrowa! Nawet m膮drzy, starzy Grecy, ojcowie zachodniej kultury, na
kt贸rych tak cz臋sto si臋
powo艂ujemy i tak dok艂adnie badamy, nie zdo艂ali przekroczy膰 w naj艣wietniejszym
okresie swego rozwoju
liczby 10 000. Wszystko, co j膮 przekracza艂o, okre艣lano po prostu mianem
"niesko艅czone".
Starodawne pisma przypisywa艂y Sumerom wprost fantastycznie d艂ugi czas 偶ycia. I
tak dziesi臋ciu
pradawnych w艂adc贸w mia艂o panowa膰 w sumie 456 000 lat, za艣 okres panowania 23
kr贸l贸w, kt贸rym po
potopie przypad艂 trud odbudowy, wynosi膰 mia艂 24 510 lat, trzy miesi膮ce oraz trzy
i p贸艂 dnia.
S膮 to dane ca艂kowicie sprzeczne z naszymi dzisiejszymi poj臋ciami, cho膰 dok艂adne
imiona wszystkich tych
licznych w艂adc贸w, starannie uwiecznione na glinianych tabliczkach i monetach,
umieszczone s膮 na d艂ugiej
li艣cie.
Jaki by艂by efekt, gdyby艣my i w tym wypadku odwa偶yli si臋 zdj膮膰 ko艅skie okulary i
spojrzeli na stare dzieje
nowym okiem?
Przyjmijmy, 偶e kosmici przed tysi膮cami lat nawiedzili obszar Sumeru. Wysu艅my
hipotez臋, 偶e po艂o偶yli
podwaliny pod cywilizacj臋 i kultur臋 Sumer贸w a spe艂niwszy misj臋 wr贸cili na swoj膮
planet臋. Za艂贸偶my, i偶
wiedzeni ciekawo艣ci膮 wracaliby co sto lat czasu ziemskiego na miejsce swego
pionierskiego trudu, by
sprawdzi膰, jak wzesz艂o zasiane przez nich ziarno. Przyjmuj膮c za podstaw臋
dzisiejsz膮 艣redni膮 d艂ugo艣膰 偶ycia,
kosmici mogliby bez trudu prze偶y膰 500 lat w skali czasu ziemskiego. Jak to
mo偶liwe? Teoria wzgl臋dno艣ci
dowodzi, 偶e astronauci podczas lotu w obie strony, w statku kosmicznym
poruszaj膮cym si臋 z szybko艣ci膮
zbli偶on膮 do pr臋dko艣ci 艣wiat艂a, postarzeliby si臋 w tym czasie tylko o oko艂o 40
lat! Zacofani Sumerowie
wznie艣li w ci膮gu stuleci zikkuraty, piramidy i wygodne domy, sk艂adali ofiary
swoim "bogom" i oczekiwali
ich powrotu. Po up艂ywie stu lat istotnie przybyliby oni znowu. "A wtedy
przyszed艂 potop, a po potopie
zst膮pi艂o kr贸lestwo ponownie z nieba..." - czytamy w jednym z sumeryjskich
tekst贸w zapisanych pismem
klinowym.
W jaki spos贸b Sumerowie wyobra偶ali sobie i przedstawiali swoich "bog贸w"? Poj臋cie
o tym daje
sumeryjska mitologia oraz niekt贸re akadyjskie tabliczki i obrazy. "Bogowie" nie
mieli postaci cz艂owieczej,
a w ka偶dym wypadku symbol danego boga zwi膮zany by艂 z jak膮艣 gwiazd膮. Tabliczki
akadyjskie
przedstawiaj膮 gwiazdy w taki spos贸b, jak zaznaczono by je r贸wnie偶 dzisiaj. Dziwi
tylko, 偶e wok贸艂 gwiazd
kr膮偶膮 r贸偶nej wielko艣ci planety. Sk膮d Sumerowie, kt贸rzy nie mieli naszych
mo偶liwo艣ci obserwacji nieba,
mogli wiedzie膰, 偶e gwiazda sta艂a posiada planety? Znaleziono rysunki, na kt贸rych
ludzie nosz膮 na g艂owie
gwiazdy lub dosiadaj膮 uskrzydlonych kul. Istnieje obraz, kt贸ry natychmiast
przywo艂uje skojarzenie z
modelem atomu. Jest to okr膮g z nanizanymi obok siebie promieniuj膮cymi na zmian臋
kulami. 呕adna otch艂a艅
nie jest tak przera偶aj膮ca i 偶adne niebo tak pe艂ne cud贸w, jak spu艣cizna Sumer贸w
pe艂na jest pyta艅, zagadek i
niesamowito艣ci, je艣li tylko rozpatrywa膰 j膮 pod k膮tem zwi膮zk贸w z Kosmosem.
Wymie艅my tu jeszcze tylko par臋 osobliwych przedmiot贸w z tego samego obszaru
geograficznego:
-W Geoy Tepe rysunki spiral, niew膮tpliwa rzadko艣膰 przed 6 000 lat!
-W Gar Kobeh przemys艂owa obr贸bka krzemienia sprzed 40 000 lat.
-W Baradostian podobne znalezisko pochodzi sprzed 30 000 lat.
-W Tepe Asiab pos膮偶ki, groby i narz臋dzia kamienne, kt贸rych wiek datuje si臋 na 13
000 lat.
- W tym samym miejscu znaleziono skamienia艂e ekskrementy, kt贸re by膰 mo偶e nie
pochodz膮 od ludzi.
- W Karim Szahir znaleziono narz臋dzia i d艂uto do rytowania.
- W Barda Balka le偶a艂y pi臋艣ciaki i narz臋dzia.
- W jaskini Szandiar znajdowa艂y si臋 szkielety doros艂ych m臋偶czyzn i jednego
dziecka. Ich wiek (okre艣lony
metod膮 14C)datuje si臋 na oko艂o 45 000 lat p.n.e.
List臋 te mo偶na uzupe艂nia膰 wieloma przyk艂adami i ci膮gn膮膰 dalej, a ka偶dy fakt
b臋dzie wspiera艂 stwierdzenie,
偶e przed oko艂o 40 000 lat rejon p贸藕niejszego Sumeru zamieszkiwa艂a zbieranina
ludzi prymitywnych. Nagle,
z nieznanych dot膮d przyczyn, pojawili si臋 Sumerowie ze swoj膮 astronomi膮, kultur膮
i technik膮.
Wnioski o obecno艣ci na Ziemi w zamierzch艂ych czasach przybyszy z Kosmosu s膮 na
razie czyst膮
spekulacj膮. Mo偶na jednak za艂o偶y膰, 偶e pojawili si臋 w贸wczas "bogowie", kt贸rzy
skupili wok贸艂 siebie
p贸艂dzikich jeszcze ludzi w Sumerze i przekazali im cz臋艣膰 swojej wiedzy.
Figurki i pos膮偶ki, kt贸re przypatruj膮 si臋 nam dzi艣 zza muzealnych szyb, wykazuj膮
zr贸偶nicowanie
antropologiczne: wy艂upiaste oczy, dobrze wysklepione czo艂a, w膮skie wargi i na
og贸艂 proste i d艂ugie nosy.
Jest to obraz, kt贸ry zupe艂nie nie pasuje do obowi膮zuj膮cych schemat贸w my艣lowych i
potocznego
wyobra偶enia o istotach prymitywnych.
Czy偶by byli to przybysze z Kosmosu w zamierzch艂ych czasach?
- W Libanie znaleziono szkliste okruchy skalne, tak zwane tektyty, w kt贸rych
Amerykanin dr Stair odkry艂
radioaktywny izotop aluminium.
- W Iraku i Egipcie znajduj膮 si臋 oszlifowane krystaliczne soczewki, kt贸re
wsp贸艂cze艣nie produkuje si臋 tylko
przy u偶yciu tlenku cezu, czyli zwi膮zku, jaki otrzymuje si臋 w procesie
elektrolizy.
- W Heluanie jest kawa艂ek materia艂u, tkaniny tak delikatnej i cienkiej, jak膮
wsp贸艂cze艣nie mo偶na tka膰 tylko
w specjalistycznych fabrykach z du偶ym do艣wiadczeniem produkcyjnym.
- W muzeum w Bagdadzie s膮 suche baterie elektryczne, dzia艂aj膮ce na zasadzie
galwanicznej.
-W tym samym miejscu mo偶na podziwia膰 ogniwa elektryczne z miedzianymi
elektrodami i nieznanymi
elektrolitami.
- Uniwersytet w Londynie posiada w dziale egipskim prastar膮 ko艣膰 prawej r臋ki,
kt贸ra zosta艂a fachowo
amputowana dziesi臋膰 centymetr贸w powy偶ej nadgarstka, ci臋ciem g艂adkim i pod k膮tem
prostym.
- Na g贸rzystym terenie Kohistanu znajduje si臋 w jaskini rysunek dok艂adnie
oddaj膮cy pozycje gwiazd, jakie
zajmowa艂y one przed 10 000 lat. Wenus i Ziemia po艂膮czone s膮 liniami.
- Na wy偶ynie w Peru znaleziono ozdoby z platyny.
- W pewnym grobie w Chou-Chou (Chiny) le偶a艂y cz臋艣ci paska, wykonane z aluminium.
- W Delhi stoi stary s艂up z 偶elaza, kt贸re nie zawiera ani fosforu, ani siarki i
dlatego jest odporne na erozj臋
atmosferyczn膮.
To zestawienie "nieprawdopodobie艅stw" powinno jednak zaostrzy膰 nasz膮 ciekawo艣膰 i
wzbudzi膰 niepok贸j.
Jakie to 艣rodki i jaka intuicja pozwoli艂y 偶yj膮cym w pieczarach prymitywnym
istotom przedstawi膰 w艂a艣ciwe
po艂o偶enie cia艂 niebieskich? Jaki warsztat mechaniki precyzyjnej wyprodukowa艂
oszlifowane soczewki
krystaliczne? Jakim sposobem umiano topi膰 i modelowa膰 platyn臋, skoro 贸w metal
szlachetny zaczyna si臋
topi膰 dopiero w temperaturze 1800癈? Jak膮 wreszcie metod膮 uzyskano aluminium
metal, kt贸ry z du偶ym
trudem pozyskuje si臋 z boksyt贸w?
Zgoda, s膮 to trudne pytania, ale czy nie powinni艣my ich stawia膰? Poniewa偶 nie
jeste艣my sk艂onni za艂o偶y膰 lub
przyzna膰, i偶 nasz膮 kultur臋 poprzedzi艂a inna wy偶sza, a nasz膮 technik臋
podobnie perfekcyjna, to
pozostaje tylko hipoteza odwiedzin z Kosmosu! Jednak tak d艂ugo, jak badania
archeologiczne prowadzi si臋
dotychczasowymi metodami, nie b臋dziemy mieli wi臋kszych szans, by dowiedzie膰 si臋,
czy nasza
zamierzch艂a staro偶ytno艣膰 rzeczywi艣cie by艂a tak szara i ciemna, czy te偶 mo偶e
ca艂kiem pogodna...
Nadszed艂 czas, aby og艂osi膰 "Rok Archeologii Utopijnej"! W roku takim
archeolodzy, fizycy, chemicy,
geolodzy, metalurdzy i przedstawiciele wszystkich pokrewnych dziedzin nauki
zaj臋liby si臋 jednym tylko
pytaniem: czy nasi przodkowie do艣wiadczyli odwiedzin ze Wszech艣wiata?
Metalurg m贸g艂by na przyk艂ad kr贸tko i zwi臋藕le wyt艂umaczy膰 archeologowi, jak
skomplikowan膮 spraw膮 jest
wyprodukowanie aluminium. Czy nie jest mo偶liwe, 偶e fizyk natychmiast odkryje w
jakim艣 rysunku
naskalnym znany wz贸r? Chemik dysponuj膮cy specjalistyczn膮 aparatur膮 m贸g艂by
zapewne potwierdzi膰
przypuszczenie, 偶e obeliski zosta艂y oddzielone od ska艂y wilgotnymi drewnianymi
klinami b膮d藕 te偶 przy
pomocy nieznanych zwi膮zk贸w chemicznych. Geolog winien nam ca艂y szereg odpowiedzi
na pytanie, jak to
w艂a艣ciwie jest z konkretnymi osadami z epoki lodowcowej. W sk艂ad zespo艂u "Roku
Archeologii Utopijnej"
wchodzi艂aby oczywi艣cie tak偶e dru偶yna nurk贸w, kt贸ra szuka艂aby w Morzu Martwym
radioaktywnych
艣lad贸w ewentualnej eksplozji j膮drowej nad Sodom膮 i Gomor膮.
Dlaczego najstarsze biblioteki 艣wiata s膮 tajne? Przed czym w艂a艣ciwie ten l臋k?
Czy to obawa, 偶e w ko艅cu
wyjdzie na 艣wiat艂o dzienne chroniona i ukrywana przez tysi膮ce lat prawda?
Bada艅 naukowych i post臋pu nie uda si臋 zatrzyma膰. Egipcjanie przez 4000 lat
uwa偶ali swych "bog贸w" za
istoty realne. W naszym kr臋gu kulturowym jeszcze w 艣redniowieczu skazywano na
艣mier膰 "czarownice" z
gorej膮cej 偶arliwo艣ci religijnej. Przypuszczenie inteligentnych sk膮din膮d Grek贸w,
偶e umiej膮 przepowiada膰
przysz艂o艣膰 z g臋siego 偶o艂膮dka, jest obecnie r贸wnie przestarza艂e, jak
prze艣wiadczenie ludzi "wiecznie
wczorajszych", i偶 nacjonalizm ma jeszcze jakie艣 znaczenie.
Musimy naprawi膰 1001 b艂臋d贸w przesz艂o艣ci. Okazywana na zewn膮trz pewno艣膰 siebie
jest pozorna i stanowi
po prostu ostr膮 form臋 t臋poty. Ci膮g艂e jeszcze oficjalnie panuje przes膮d, 偶e
jakie艣 zjawisko musi zosta膰
dowiedzione, zanim "powa偶nemu" cz艂owiekowi b臋dzie wypada艂o nim si臋 zajmowa膰.
Przy tym wszystkim nasze 偶ycie sta艂o si臋 znacznie 艂atwiejsze i prostsze. Kto
wypowiada艂 now膮, pioniersk膮
my艣l, musia艂 si臋 niegdy艣 liczy膰 z wygnaniem i prze艣ladowaniem ze strony kurii i
koleg贸w. Mo偶na
powiedzie膰, 偶e na tym tle los wsp贸艂czesnych prekursor贸w jest l偶ejszy. Niema ju偶
wszak ekskomuniki i nie
podpala si臋 stos贸w. Z drugiej jednak strony metody praktykowane w naszych
czasach, cho膰 wprawdzie
mniej spektakularne, jednak偶e w nie mniejszym stopniu hamuj膮 post臋p. Dzia艂a si臋
dzi艣 dyskretniej i bardziej
elegancko. Hipotezy i niewygodne, 艣mia艂e my艣li s膮 odrzucane i unieszkodliwiane
za pomoc膮 jak m贸wi膮
Amerykanie "killer-phrases". Mo偶liwo艣ci jest du偶o:
- To jest niezgodne z regu艂ami! (Zawsze dobre!)
- To jest niedoskona艂e! (Imponuj膮co niezawodne!)
- To jest zbyt radykalne! (Je艣li chodzi o efekt odstraszaj膮cy, nadzwyczaj
skuteczne!)
- Tego nie podejm膮 si臋 uniwersytety! (Przekonywaj膮ce!)
- Tego pr贸bowali ju偶 inni! (Oczywi艣cie, ale z jakim skutkiem?)
- Nie dostrzegamy w tym 偶adnego sensu! (Ot贸偶 to!)
- Tego zabrania religia! (Co mo偶na na to odpowiedzie膰?)
- To nie zosta艂o jeszcze dowiedzione! (Quod erat demonstrandum!)
"Na zdrowy rozum wiadomo wo艂a艂 przed 500 laty na sali s膮dowej pewien uczony
偶e Ziemia w
偶adnym wypadku nie mo偶e by膰 kul膮, gdy偶 w takim wypadku ludzie z jej dolnej
po艂owy spadliby w
otch艂a艅!"
"Nigdzie w Biblii nie napisano rzeki inny 偶e Ziemia kr臋ci si臋 wok贸艂 S艂o艅ca.
Zatem takie twierdzenie
jest szata艅sk膮 sprawk膮!"
Wydaje si臋, jakby t臋pota by艂a nieod艂膮czn膮 cech膮 towarzysz膮c膮 pojawianiu si臋
nowych system贸w
my艣lowych. U progu XXI wieku badacz powinien by膰 jednak otwarty na "fantastyczne
realia". Powinien
chcie膰 modyfikowa膰 prawa i ustalenia naukowe, kt贸re cho膰 przez stulecia
uchodzi艂y za tabu, to
kwestionowane s膮 przez nowe wyniki bada艅. Nawet gdyby gwardia laureat贸w Nagrody
Nobla usi艂owa艂a
zahamowa膰 ten intelektualny nurt, to w imi臋 prawdy i realizmu nale偶y zdoby膰 nowy
艣wiat wbrew
wszystkim ludziom niereformowalnym. Kto艣, kto jeszcze przed dwudziestoma laty
m贸wi艂 w kr臋gach
naukowych o satelitach, pope艂nia艂 co艣 w rodzaju akademickiego samob贸jstwa.
Dzisiaj sztuczne cia艂a
niebieskie, satelity w艂a艣nie, kr膮偶膮 wok贸艂 S艂o艅ca, sfotografowa艂y Marsa i
wyl膮dowa艂y mi臋kko na Ksi臋偶ycu i
Wenus, aby przes艂a膰 na Ziemi臋 pierwszorz臋dne zdj臋cia obcych krajobraz贸w,
wykonane (turystycznymi)
kamerami. Kiedy wiosn膮 1965 r. pierwsze zdj臋cia z Marsa przes艂ano na Ziemi臋,
zrobiono je aparatami
operuj膮cymi wprost niewyobra偶alnie ma艂膮 moc膮:
0,000 000 000 000 000 01 wata.
A jednak: NIC nie jest ju偶 niewyobra偶alne. S艂owo "niemo偶liwe" powinno sta膰 si臋
dla wsp贸艂czesnego
badacza dos艂ownie niemo偶liwe. Kto dzisiaj nie p贸jdzie z nami, tego jutro st艂amsi
rzeczywisto艣膰.
Pozostajemy zatem uparcie przy naszej hipotezie, zgodnie z kt贸r膮 przed ilu艣
tysi膮cami lat Ziemi臋 nawiedzili
astronauci z obcych planet. Zdajemy sobie spraw臋, 偶e nasi niewykszta艂ceni i
prymitywni przodkowie nie
potrafili poj膮膰 wysoko rozwini臋tej techniki kosmit贸w. Czcili wi臋c ich jako
"bog贸w", kt贸rzy przybyli z
gwiazd, a im nie pozosta艂o nic innego, jak tylko cierpliwie znosi膰 to
ub贸stwienie. Nawiasem m贸wi膮c, nasi
kosmonauci musz膮 by膰 dobrze przygotowani psychicznie na podobne ho艂dy na
nieznanych planetach.W
niekt贸rych zak膮tkach Ziemi jeszcze obecnie 偶yj膮 ludzie prymitywni, dla kt贸rych
karabin maszynowy jest
broni膮 diabelsk膮. Czy samolot odrzutowy nie jest dla nich przypadkiem pojazdem
anio艂贸w? Czy przez radio
nie s艂ysz膮 g艂osu boga? Ostatnie ludy prymitywne z dziecinn膮 naiwno艣ci膮
przekazuj膮 w swoich podaniach, z
pokolenia na pokolenie, wra偶enia z tych technicznych osi膮gni臋膰, kt贸re nam wydaj膮
si臋 ju偶 oczywiste.
Ci膮gle jeszcze kre艣l膮 na 艣cianach jaski艅 i ska艂 postacie swoich bog贸w i ich
cudem przyby艂e z nieba statki.
W ten spos贸b ludzie dzicy utrwalili to, czego obecnie szukamy.
Malowid艂a jaskiniowe w Kohtstanie, Francji, w Ameryce P贸艂nocnej i po艂udniowym
Zimbabwe, na Saharze i
w Peru, a nawet w Chile potwierdzaj膮 nasz膮 hipotez臋. Francuski badacz Henri
Lhote odkry艂 w Tassili na
Saharze kilkaset (!) pokrytych malowid艂ami 艣cian z wieloma tysi膮cami wizerunk贸w
zwierz膮t i ludzi. S膮
w艣r贸d nich postacie w kr贸tkich, eleganckich sp贸dniczkach, nosz膮ce dr膮偶ki i
bli偶ej nieokre艣lone
czworok膮tne skrzynki na dr膮偶kach. Obok malowide艂 zwierz膮t zdziwienie budz膮
istoty ubrane w str贸j
przypominaj膮cy kostium nurka. Wielki b贸g Mars tak Lhote nazwa艂 wielkie
malowid艂o mia艂 sze艣膰
metr贸w wysoko艣ci. "Dzikus", kt贸ry pozostawi艂 po sobie to dzie艂o, raczej nie m贸g艂
by膰 tak prymitywny, jak
by艣my sobie tego 偶yczyli, aby wszystko zgrabnie pasowa艂o do starej teorii.
Potrzebowa艂 przecie偶 jakiego艣
rusztowania do pracy, aby m贸c malowa膰 perspektywicznie, gdy偶 w jaskiniach tych w
ci膮gu ostatnich
tysi臋cy lat nie nast膮pi艂y 偶adne przesuni臋cia tektoniczne. Wydaje si臋 nam, bez
zbytniego nadwer臋偶ania
wyobra藕ni, 偶e wielki b贸g Mars zosta艂 przedstawiony w skafandrze kosmicznym lub
kostiumie nurka. Na
jego pot臋偶nych, nieforemnych barach spoczywa he艂m, po艂膮czony z korpusem czym艣 w
rodzaju przegubu.
Tam, gdzie powinny si臋 znajdowa膰 usta i nos, w he艂mie s膮 szpary. Sk艂onni
byliby艣my uwierzy膰 w
przypadek b膮d藕 po prostu w fantazj臋 prehistorycznego "artysty", gdyby to by艂
jedyny taki wizerunek.
Jednak w Tassili znajduje si臋 kilka rysunk贸w nieforemnych postaci z takim samym
ekwipunkiem, a bardzo
podobne malowid艂a naskalne znaleziono tak偶e w USA (region Tulare, Kalifornia).
Jeste艣my gotowi przyj膮膰 spolegliwie i takie za艂o偶enie, i偶 ludzie prymitywni byli
niewprawnymi malarzami i
dlatego portretowali postacie niezbyt szcz臋艣liwie. Dlaczego jednak ci sami
prymitywni mieszka艅cy pieczar
potrafili perfekcyjnie rysowa膰 wo艂y lub zwyk艂ych ludzi? Wydaje si臋 wi臋c bardziej
prawdopodobne, 偶e
"arty艣ci" potrafili bardzo dobrze przedstawia膰 to, co istotnie ogl膮dali na
w艂asne oczy. Jedno z naskalnych
malowide艂 w hrabstwie Inyo w Kalifornii ukazuje jak膮艣 figur臋 geometryczn膮, w
kt贸rej bez wysilania
wyobra藕ni mo偶na rozpozna膰 prostok膮tny suwak logarytmiczny w podw贸jnej oprawce.
Archeolodzy
uwa偶aj膮 natomiast, 偶e s膮 to postacie boskie...
Na pewnym naczyniu ceramicznym znalezionym w ira艅skim Siyalk paraduje nieznanego
gatunku zwierz臋 z
wielkimi, prostymi jak 艣wiece, rogami na g艂owie. Dlaczego by nie? Jednak oba
rogi maj膮 po lewej i prawej
stronie po pi臋膰 spiral. Je艣li wyobrazi膰 sobie dwa pr臋ty z du偶ymi porcelanowymi
izolatorami, wygl膮da艂oby
to mniej wi臋cej tak samo. Jakie jest stanowisko archeologii w tej sprawie?
Ca艂kiem zwyczajne: chodzi o
symbol jakiego艣 boga. Bogowie w og贸le s膮 w cenie. Wiele rzeczy z pewno艣ci膮
wszystkie nie wyja艣nione
interpretuje si臋 przez odwo艂anie do 艣wiata nadprzyrodzonego. W
"nieudowadnialnej" krainie mo偶na 偶y膰
spokojnie. Ka偶d膮 znalezion膮 statuetk臋, ka偶dy posk艂adany przedmiot, ka偶d膮
wy艂aniaj膮c膮 si臋 ze skorup posta膰
przyporz膮dkowuje si臋 z miejsca do jakiej艣 dawnej religii. Je艣li jednak dana
rzecz nawet na si艂臋 nie da si臋
dopasowa膰 do 偶adnej znanej religii, wyczarowuje si臋 szybko niczym kr贸lika z
cylindra jaki艣 nowy,
zwariowany staro偶ytny kult. I rachunek znowu si臋 zgadza!
A je偶eli freski w Tassili czy w USA albo we Francji istotnie odtwarzaj膮 to, co
cz艂owiek prymitywny
niegdy艣 widzia艂? Co pocz膮膰, je艣li spirale przy dr膮偶kach przedstawiaj膮
rzeczywi艣cie anteny, jakie zobaczy艂
kiedy艣 u obcych "bog贸w"? Czy nie mog艂o istnie膰 co艣, czego by膰 nie powinno?
"Dzikus", zdolny do
namalowania fresk贸w, nie m贸g艂 by膰 taki dziki. Naskalny rysunek bia艂ej damy w
Brandbergu w RPA
m贸g艂by zosta膰 uznany za malarstwo dwudziestowieczne. Jest to posta膰 w swetrze z
kr贸tkimi r臋kawami, w
obcis艂ych spodniach ze 艣ci膮gaczami, w r臋kawiczkach i pantoflach. Kobieta nie
jest sama, za ni膮 stoi chudy
m臋偶czyzna z dziwnym kolczastym dr膮giem w r臋ku, a na g艂owie ma bardzo
skomplikowany he艂m z czym艣 w
rodzaju przy艂bicy. Jako malarstwo nowoczesne jak najbardziej do zaakceptowania!
K艂opot tylko w tym, 偶e
chodzi o rysunek w jaskini!
Wszyscy bogowie przedstawieni na malowid艂ach jaskiniowych w Szwecji i Norwegii
maj膮 niemal
jednakowe, trudne do zinterpretowania g艂owy. Archeolodzy m贸wi膮, 偶e s膮 to g艂owy
zwierz膮t. Jaka偶 tu
jednak sprzeczno艣膰: czci膰 "boga", kt贸rego si臋 jednocze艣nie zarzyna i spo偶ywa.
Cz臋sto wida膰 na
malowid艂ach skrzydlate statki i bardzo cz臋sto ca艂kiem typowe anteny.
W Val Camonica we w艂oskiej Brescii tak偶e wyst臋puj膮 postacie w niezgrabnych
ubraniach, kt贸re na
domiar z艂ego maj膮 r贸wnie偶 rogi na g艂owach. Nie posuniemy si臋 do twierdzenia,
偶e mieszka艅cy italskich
pieczar uprawiali o偶ywion膮 turystyk臋 do Ameryki P贸艂nocnej lub Szwecji, wzgl臋dnie
na Sahar臋 i do
Hiszpani (Ciudad Real) w celu wymiany artystycznych do艣wiadcze艅 i nowinek
formalnych. Pozostaje
zatem na porz膮dku dziennym uporczywe pytanie, dlaczego ludzie prymitywni
malowali postacie w
niezgrabnych ubraniach i z antenami na g艂owie...
Nie po艣wi臋caliby艣my tym niewyja艣nionym dziwom ani jednego s艂owa, gdyby
wyst臋powa艂y tylko w jednym
miejscu, ale znajduje si臋 je prawie wsz臋dzie.
Skoro tylko spojrzymy na przesz艂o艣膰 z naszego punktu widzenia i wype艂nimy j膮
wsp贸艂czesn膮 fantazj膮
techniczn膮, zaczynaj膮 unosi膰 si臋 zas艂ony skrywaj膮ce mroki historii. Studium
prastarych, 艣wi臋tych ksi膮g
pomo偶e nam tak urealni膰 nasz膮 hipotez臋, 偶e nauka badaj膮ca przesz艂o艣膰 nie zdo艂a
na d艂u偶sz膮 met臋 unikn膮膰
rewolucyjnych pyta艅.
Rozdzia艂 IV
Biblia na pewno ma racj臋 Czy B贸g by艂 uzale偶niony od czasu? Moj偶eszowa Arka
Przymierza pod
napi臋ciem elektrycznym Wielofunkcyjne pojazdy "bog贸w" na pustynnych piaskach
Potop by艂 z
g贸ry zaplanowany Dlaczego "bogowie" 偶膮dali okre艣lonych metali?
Biblia jest pe艂na tajemnic i sprzeczno艣ci. Jej Ksi臋ga Rodzaju rozpoczyna si臋 od
stworzenia 艣wiata,
przedstawionego dok艂adnie pod wzgl臋dem geologicznym. Sk膮d jednak autorzy
wiedzieli, 偶e minera艂y
powsta艂y przed ro艣linami, a po tych z kolei zjawi艂y si臋 zwierz臋ta?
"Uczy艅my cz艂owieka na obraz nasz, podobnego do nas" czytamy w I Ksi臋dze
Moj偶eszowej.
Dlaczego B贸g m贸wi w liczbie mnogiej? Dlaczego m贸wi "nasz", a nie "m贸j", dlaczego
"nam", a nie "mnie"?
Mo偶na by przecie偶 s艂usznie przypuszcza膰, 偶e jedyny B贸g b臋dzie przemawia艂 do
ludzi w liczbie pojedynczej,
a nie mnogiej.
"A kiedy ludzie zacz臋li rozmna偶a膰 si臋 na ziemi i rodzi艂y im si臋 c贸rki, ujrzeli
synowie bo偶y, 偶e c贸rki ludzkie
by艂y pi臋kne. Wzi臋li wi臋c sobie za 偶ony te wszystkie, kt贸re sobie upatrzyli" (I
Moj偶. 6, 1-2).
Kto umie udzieli膰 zadowalaj膮cej odpowiedzi na pytanie, jacy to synowie Boga
brali sobie ziemskie kobiety
za 偶ony? Izrael mia艂 przecie偶 tylko jednego jedynego, nietykalnego Boga. Sk膮d
zatem wzi臋li si臋 "synowie
Boga"?
"A w owych czasach, r贸wnie偶 i potem, gdy synowie bo偶y obcowali z c贸rkami
ludzkimi, byli na ziemi
olbrzymi, kt贸rych im one rodzi艂y.
To s膮 mocarze, kt贸rzy z dawien dawna byli s艂awni" (I Moj偶. 6, 4).
Znowu zatem pojawiaj膮 si臋 synowie Boga, kt贸rzy wchodz膮 w zwi膮zki z lud藕mi. Jest
te偶 po raz pierwszy
mowa o olbrzymach! "Olbrzymi" pojawiaj膮 si臋 zawsze i wsz臋dzie: w mitologii
Wschodu i Zachodu,
legendach z Tiahuanaco i eposach Eskimos贸w. "Olbrzymi" strasz膮 prawie we
wszystkich starych ksi臋gach.
Musieli zatem istnie膰 naprawd臋. Kim byli? Naszymi przodkami, kt贸rzy wznosili
ogromne budowle i bez
trudu przesuwali monolity czy mo偶e byli to biegli w sprawach technicznych
kosmici? Jedno nie ulega
w膮tpliwo艣ci: Biblia m贸wi o "olbrzymach" i nazywa ich "synami bo偶ymi", a owi
"synowie bo偶y" wchodz膮
w zwi膮zki z c贸rkami ludzi i p艂odz膮 z nimi potomstwo.
Moj偶esz przekazuje nam (I Moj偶. 19, 1) bardzo obszerne, szczeg贸艂owe i
wstrz膮saj膮ce sprawozdanie z
katastrofy w Sodomie i Gomorze. Zestawienie naszej pozabiblijnej wiedzy z tym
opisem pozwoli na
ca艂kiem ciekawe skojarzenia.
Oto kiedy ojciec Lot siedzia艂 wieczorem przed bram膮 miasta, do Sodomy przybyli
dwaj anio艂owie.
Najwidoczniej Lot oczekiwa艂 "anio艂贸w", kt贸rzy zreszt膮 okazali si臋 wkr贸tce
m臋偶czyznami, gdy偶 pozna艂 ich
natychmiast i go艣cinnie zaprosi艂 na noc do swego domostwa. Lubie偶nicy sodomscy
jak opowiada Biblia
zapragn臋li tych m臋偶czyzn. Jednak obaj przybysze potrafili jednym jedynym
gestem odeprze膰 seksualn膮
chu膰 miejscowych playboy贸w, pozbywaj膮c si臋 intruz贸w.
"Anio艂owie" nalegali (I Moj偶. 19, 12-14), aby Lot jak najszybciej wyprowadzi艂 z
miasta swoj膮 偶on臋, syn贸w,
c贸rki, zi臋ci贸w i synowe, gdy偶 jak ostrzegali miasto zostanie lada moment
zniszczone. Rodzina Lota
nie bardzo chcia艂a uwierzy膰 i uwa偶a艂a to wszystko za kiepski dowcip ojca.
Zacytujmy dos艂ownie:
"A gdy wzesz艂a zorza, przynaglali anio艂owie Lota m贸wi膮c: Wsta艅, we藕 偶on臋 swoj膮 i
dwie c贸rki, kt贸re si臋 tu
znajduj膮, aby艣 nie zgin膮艂 wskutek winy tego miasta. Lecz gdy si臋 oci膮ga艂, wzi臋li
go owi m臋偶owie za r臋k臋 i
偶on臋 jego za r臋k臋, i obie c贸rki jego za r臋k臋, bo Pan chcia艂 go oszcz臋dzi膰, i
wyprowadzili go, i pozostawili
poza miastem. A gdy ich wyprowadzili poza miasto, rzek艂 jeden: Ratuj si臋, bo
chodzi o 偶ycie twoje; nie
ogl膮daj si臋 za siebie i nie zatrzymuj si臋 w ca艂ym tym okr臋gu; uchod藕 w g贸ry,
aby艣 nie zgin膮艂. [...] Schro艅 si臋
tam szybko, bo nie mog臋 nic uczyni膰, dop贸ki tam nie wejdziesz!" (I Moj偶. 19, 15-
17,22).
Z opisu wynika niew膮tpliwie, 偶e obaj "anio艂owie" dysponowali nieznan膮
mieszka艅com moc膮. Zastanawia
tak偶e po艣piech i naleganie jakim pop臋dzali rodzin臋 Lota. Kiedy Lot si臋 oci膮ga艂,
wzi臋li go za r臋ce. Ka偶da
minuta musia艂a by膰 droga. Lot mia艂, jak mu polecili, p贸j艣膰 w g贸ry i nie odwraca膰
si臋 po drodze. Jednak
wydaje si臋, 偶e ojciec Lot nie mia艂 bezwzgl臋dnego respektu przed "anio艂ami", gdy偶
odwa偶a艂 si臋 zg艂asza膰
coraz to nowe zastrze偶enia: "Lecz ja nie mog臋 uj艣膰 w g贸ry, zanim mnie nie
dosi臋gnie nieszcz臋艣cie i umr臋"
(I Moj偶. 19, 19). Zaraz potem anio艂owie wyznali, 偶e niczego nie b臋d膮 mogli dla
niego zrobi膰, je艣li ich nie
pos艂ucha.
Co w艂a艣ciwie wydarzy艂o si臋 w Sodomie? Trudno sobie wyobrazi膰, aby wszechmocny
B贸g uzale偶niony by艂
od jakiego艣 rozk艂adu zaj臋膰. Sk膮d zatem po艣piech jego "anio艂贸w"? A mo偶e zag艂ada
miasta zosta艂a
zaplanowana co do minuty przez jak膮艣 inn膮 si艂臋? Mo偶e rozpocz臋艂o si臋 ju偶
odliczanie i "anio艂owie" dobrze o
tym wiedzieli? W takim wypadku terminu zag艂ady nie mo偶na by by艂o rzecz jasna
przesun膮膰. Czy jednak nie
by艂o prostszego sposobu zapewnienia bezpiecze艅stwa rodzinie Lota? Dlaczego
musia艂a i艣膰 w g贸ry? I
dlaczego na mi艂o艣膰 bosk膮 nie wolno im by艂o ani razu nawet spojrze膰 za
siebie?
Zgoda, s膮 to niestosowne pytania w tak powa偶nej sprawie. Ale od czasu zrzucenia
w Japonii dw贸ch bomb
atomowych wiemy, jakie szkody wyrz膮dza ta bro艅. Wiemy, 偶e 偶ywe stworzenia
nara偶one na bezpo艣rednie
dzia艂anie promieni umieraj膮 lub zapadaj膮 na nieuleczaln膮 chorob臋. Powiedzmy bez
ogr贸dek Sodoma i
Gomora zosta艂y zniszczone celowo, wed艂ug planu, w wyniku eksplozji j膮drowej. By膰
mo偶e "anio艂owie"
pospekulujmy dalej chcieli pozby膰 si臋 po prostu niebezpiecznego materia艂u
rozszczepialnego, z
pewno艣ci膮 jednak przy艣wieca艂 im te偶 cel wyt臋pienia niemi艂ej im ludzkiej rasy.
Czas zag艂ady by艂 dok艂adnie
ustalony. Kto mia艂 uj艣膰 z 偶yciem tak jak rodzina Lota musia艂 schroni膰 si臋 w
g贸rach kilka kilometr贸w
od centrum eksplozji. Skalne 艣ciany poch艂aniaj膮 bowiem gro藕ne, twarde
promieniowanie. Za艣 偶ona Lota
jak wszyscy wiedz膮 odwr贸ci艂a si臋 i spojrza艂a w b艂ysk atomowego s艂o艅ca. Nikogo
ju偶 nie dziwi, 偶e
zgin臋艂a na miejscu. "Wtedy Pan spu艣ci艂 na Sodom臋 i Gomor臋 deszcz siarki i
ognia..." (I Moj偶. 19, 24).
Sprawozdanie o katastrofie ko艅czy si臋 nast臋puj膮co:
"Abraham za艣, wstawszy wcze艣nie rano, uda艂 si臋 na to miejsce, gdzie sta艂 przed
Panem. I spojrzawszy na
Sodom臋 i Gomor臋, i na ca艂膮 okolic臋, ujrza艂, 偶e dym wznosi艂 si臋 z ziemi, jak dym
z pieca" (I Moj偶.
19, 27-28).
Mo偶emy by膰 tak samo wierz膮cy, jak nasi przodkowie, ale na pewno jeste艣my mniej
艂atwowierni. Jak
mogliby艣my nawet przy najlepszych ch臋ciach wyobrazi膰 sobie wszechpot臋偶nego,
wszechobecnego i
absolutnie dobrego Boga, kt贸ry nie zna poj臋cia czasu i zarazem nie wie, co si臋
wydarzy. B贸g stworzy艂
cz艂owieka i by艂 zadowolony ze swego dzie艂a. Wygl膮da na to, jakby p贸藕niej
po偶a艂owa艂 jednak swego czynu,
gdy偶 ten sam stw贸rca postanawia zniszczy膰 ludzk膮 ras臋. Nam, wyemancypowanym
dzieciom naszych
czas贸w, z trudem przychodzi wyobrazi膰 sobie arcydobrego ojca, kt贸ry w艣r贸d
niezliczonych innych dzieci
faworyzuje garstk臋 ulubie艅c贸w, takich jak rodzina Lota. Stary Testament
przedstawia sugestywne opisy, w
kt贸rych sam B贸g lub jego anio艂owie z wielkim ha艂asem, w oparach dymu zlatuj膮 na
ziemi臋 bezpo艣rednio z
nieba.
Jeden z najbardziej niezwyk艂ych opis贸w zawdzi臋czamy prorokowi Ezechielowi:
"W trzydziestym roku, w czwartym miesi膮cu, pi膮tego dnia tego miesi膮ca, gdy by艂em
w艣r贸d wygna艅c贸w nad
rzek膮 Kebar, otworzy艂y si臋 niebiosa i mia艂em widzenie Bo偶e [...] I spojrza艂em, a
oto gwa艂towny wiatr
powia艂 z p贸艂nocy i pojawi艂 si臋 wielki ob艂ok, p艂omienny ogie艅 i blask doko艂a
niego, a z jego 艣rodka spo艣r贸d
ognia l艣ni艂o co艣 jakby b艂ysk polerowanego kruszcu. A po艣r贸d niego by艂o co艣 w
kszta艂cie czterech 偶ywych
istot. A z wygl膮du by艂y podobne do cz艂owieka. Lecz ka偶da z nich mia艂a cztery
twarze i ka偶da cztery
skrzyd艂a. Ich nogi by艂y proste, a stopa ich n贸g by艂a jak kopyto ciel臋cia i
l艣ni艂y jak polerowany br膮z" (Ez. l,
4-7).
Ezechiel podaje bardzo precyzyjn膮 dat臋 l膮dowania pojazdu. Dok艂adnie widzi
przybywaj膮cy z p贸艂nocy
pojazd, kt贸ry po艂yskuje, promieniuje i wzbija w powietrze olbrzymi膮 chmur臋
piaskow膮. Wyobra藕my sobie
wszechpot臋偶nego boga wielkiej religii. Czy musia艂by on zd膮偶a膰 z okre艣lonego
kierunku, w tak namacalny
spos贸b czy nie m贸g艂by znale藕膰 si臋 tam, gdzie zechce, nie wzbudzaj膮c wielkiego
zamieszania i gwaru?
Prze艣led藕my dalej informacj臋 o prze偶yciu Ezechiela:
"A gdy spojrza艂em na 偶ywe istoty, oto na ziemi obok ka偶dej z wszystkich czterech
偶ywych istot by艂o ko艂o.
A wygl膮d tych k贸艂 i ich wykonanie by艂y jak chryzolit i wszystkie cztery mia艂y
jednakowy kszta艂t; tak
wygl膮da艂y i tak by艂y wykonane, jakby jedno ko艂o by艂o w drugim. Gdy jecha艂y,
posuwa艂y si臋 w czterech
kierunkach, a jad膮c nie obraca艂y si臋. I widzia艂em, 偶e wszystkie cztery mia艂y
obr臋cze, wysokie i straszliwe, i
by艂y doko艂a pe艂ne oczu. A gdy 偶ywe istoty posuwa艂y si臋 naprz贸d, wtedy i ko艂a
posuwa艂y si臋 obok nich, a
gdy 偶ywe istoty wznosi艂y si臋 ponad ziemi臋, wznosi艂y si臋 i ko艂a" (Ez. l, 15-19).
Opis jest zadziwiaj膮co trafny: Ezechiel uwa偶a, 偶e jedno ko艂o znajdowa艂o si臋 w
drugim. To oczywi艣cie
z艂udzenie optyczne! Wed艂ug naszej dzisiejszej wiedzy widzia艂 on 艣limacznic臋
umieszczon膮 na walcu, jedn膮
z takich, jakich Amerykanie u偶ywaj膮 na piaskach pustyni i terenach bagiennych.
Ezechiel zaobserwowa艂, 偶e
ko艂a podnosi艂y si臋 z ziemi r贸wnocze艣nie ze skrzyd艂ami. To by si臋 zgadza艂o. Rzecz
jasna ko艂a 偶adnego
pojazdu wielofunkcyjnego, np. amfibiowego helikoptera, nie pozostaj膮 na ziemi,
gdy ten wznosi si臋 w
powietrze.
Czytamy dalej u Ezechiela: "Synu cz艂owieczy! Sta艅 na nogi, a b臋d臋 z Tob膮
rozmawia艂"(Ez. 2, l).
Us艂yszawszy te s艂owa opowiadaj膮cy ukry艂 oblicze w ziemi z l臋ku i wielkiego
podziwu. Obce istoty, chc膮c
rozmawia膰 z Ezechielem, zwr贸ci艂y si臋 do niego nazywaj膮c go "synem cz艂owieczym".
Oto dalszy ci膮g
relacji:
"[晻昡 i s艂ysza艂em za sob膮 pot臋偶ny 艂oskot, gdy chwa艂a Pana podnios艂a si臋 ze
swego miejsca. A by艂 to szum
skrzyde艂 偶ywych istot, gdy si臋 nawzajem dotyka艂y, oraz turkot k贸艂 tu偶 przy nich,
pot臋偶ny 艂oskot" (Ez. 3, 12-
13).
Ezechiel nie tylko dosy膰 dok艂adnie opisuje pojazd, ale odnotowuje tak偶e ha艂as,
jaki wytwarza艂o to nigdy
przedtem nie widziane monstrum. Zwraca uwag臋 na szum skrzyde艂 i ha艂a艣liwy turkot
k贸艂. Czy opis
naocznego 艣wiadka nie daje do my艣lenia? "Bogowie" rozmawiali z Ezechielem i
nakazali mu, aby troszczy艂
si臋 o porz膮dek i czysto艣膰 w kraju. Wzi臋li go do swojego pojazdu, upewniaj膮c go,
偶e nie opuszczaj膮 jeszcze
kraju. Prze偶ycie to wywar艂o silne wra偶enie na Ezechielu, kt贸ry b臋dzie p贸藕niej
niestrudzenie opisywa膰
niezwyk艂y pojazd. Jeszcze trzykrotnie napisze, 偶e ka偶de ko艂o znajdowa艂o si臋 w
艣rodku innego ko艂a, a cztery
ko艂a potrafi艂y porusza膰 si臋 we wszystkie strony, nie zmieniaj膮c kierunku podczas
ruchu. Szczeg贸lne
zafrapowa艂o go, 偶e ca艂y korpus pojazdu, ty艂, ramiona i skrzyd艂a, a nawet ko艂a
naszpikowane by艂y oczami.
Pow贸d i cel podr贸偶y "bogowie" ujawnili mu p贸藕niej, m贸wi膮c, 偶e 偶yje po艣r贸d
krn膮brnego plemienia, kt贸re
ma oczy, by widzie膰, jednak niczego nie dostrzega, ma uszy, by s艂ysze膰, ale
niczego nie s艂yszy. Po
pogadance u艣wiadamiaj膮cej Ezechiela o jego otoczeniu nast膮pi艂y jak we
wszystkich opisach podobnych
l膮dowa艅 porady i zalecenia dotycz膮ce porz膮dku i czysto艣ci, czyli og贸lnie rzecz
bior膮c wskaz贸wki
potrzebne dla funkcjonowania porz膮dnej cywilizacji. Ezechiel potraktowa艂 zlecone
mu zadanie bardzo
powa偶nie i przekaza艂 dalej uwagi "bog贸w".
Znowu stajemy przed szeregiem pyta艅.
Kto rozmawia艂 z Ezechielem? Kim by艂y te istoty?
Na pewno nie byli to "bogowie" w tradycyjnym rozumieniu tego s艂owa, gdy偶 ci nie
potrzebowaliby
偶adnego pojazdu, aby przenosi膰 si臋 z miejsca na miejsce. Zaprezentowany za艣
spos贸b transportu wydaje si臋
nie do pogodzenia z wyobra偶eniem o wszechmocnym Bogu.
W Ksi臋dze nad Ksi臋gami jest informacja o jeszcze jednym wynalazku technicznym, o
kt贸rym warto w tym
kontek艣cie obiektywnie opowiedzie膰.
W II Ksi臋dze (25, 10) Moj偶esz informuje o szczeg贸艂owych wskaz贸wkach, jakich
"B贸g" udziela艂 dla
budowy Arki Przymierza. Instrukcje okre艣la艂y z dok艂adno艣ci膮 do jednego
centymetra, jak i gdzie
przymocowa膰 dr膮偶ki i pier艣cienie oraz z jakiego stopu powinny by膰 wykonane
metale. Wskaz贸wki te mia艂y
zapewni膰 dok艂adne sporz膮dzenie dzie艂a, zgodnie z 偶yczeniami "Boga", kt贸ry
wielokrotnie upomina艂
Moj偶esza, aby ten nie pope艂ni艂 偶adnych b艂臋d贸w.
"Bacz, aby艣 uczyni艂 to wed艂ug wzoru, kt贸ry ci ukazano na g贸rze" (II Moj偶. 25,
40).
"B贸g" powiedzia艂 tak偶e Moj偶eszowi, 偶e sam b臋dzie z nim rozmawia艂, a mianowicie
za po艣rednictwem
pokrywy. Nikomu nie wolno surowo przykazywa艂 Moj偶eszowi podchodzi膰 do Arki
Przymierza. Da艂
te偶 dok艂adne wytyczne odno艣nie do ubrania i obuwia, jakie trzeba nosi膰 podczas
jej transportu. Mimo ca艂ej
staranno艣ci dosz艂o jednak do wypadku (II Sam. 6). Kiedy Dawid nakaza艂
przeniesienie Arki Przymierza,
Uzza szed艂 obok niej. Gdy ci膮gn膮ce 艣wi臋to艣膰 wo艂y szarpn臋艂y i Arka si臋
przechyli艂a, Uzza dotkn膮艂 jej r臋k膮 i
pad艂 martwy, jak ra偶ony piorunem.
Bez w膮tpienia Arka Przymierza by艂a pod napi臋ciem elektrycznym! Gdyby mianowicie
zrekonstruowa膰
przekazane przez Moj偶esza wskaz贸wki, to powsta艂by kondensator o napi臋ciu
kilkuset wolt贸w. Tworzy艂y go
z艂ote p艂ytki, z kt贸rych jedne by艂y na艂adowane dodatnio, a inne ujemnie. Je艣li do
tego jeden z dw贸ch
cherub贸w na pokrywie Arki dzia艂a艂 jako magnes, to powsta艂y w ten spos贸b g艂o艣nik
a mo偶e nawet co艣 w
rodzaju "domofonu" miedzy Moj偶eszem a statkiem kosmicznym by艂 urz膮dzeniem
perfekcyjnym. O
szczeg贸艂ach konstrukcyjnych Arki Przymierza mo偶na dok艂adnie przeczyta膰 w Biblii.
Jednak nawet nie
zagl膮daj膮c do 藕r贸d艂a pami臋tamy, 偶e wok贸艂 Arki cz臋sto sypa艂y si臋 iskry, a Moj偶esz
zawsze gdy potrzebowa艂
rady i pomocy pos艂ugiwa艂 si臋 tym "nadajnikiem". Moj偶esz s艂ysza艂 g艂os swego Pana,
ale nigdy go nie
zobaczy艂. Kiedy raz poprosi艂 go, by mu si臋 ukaza艂, otrzyma艂 od "Boga" odpowied藕:
"Nie mo偶esz ogl膮da膰 oblicza mojego, gdy偶 nie mo偶e mnie cz艂owiek ogl膮da膰 i
pozosta膰 przy 偶yciu. I rzek艂
Pan: Oto miejsce przy mnie. Sta艅 na skale. A gdy przechodzi膰 b臋dzie chwa艂a moja,
postawi臋 ci臋 w
rozpadlinie skalnej i os艂oni臋 ci臋 d艂oni膮 moj膮, a偶 przejd臋. A gdy usun臋 d艂o艅
moj膮, ujrzysz mnie z ty艂u,
oblicza mojego ogl膮da膰 nie mo偶na" (II Moj偶. 33, 20-23).
Istniej膮 zaskakuj膮ce analogie z innymi 藕r贸d艂ami. O wiele starszy sumeryjski epos
o Gilgameszu dziwnym
trafem zawiera na pi膮tej tabliczce to samo zdanie:
"呕aden 艣miertelny nie wejdzie na g贸r臋, gdzie mieszkaj膮 bogowie. Kto spojrzy w
oblicze bog贸w, musi
zgin膮膰".
W wielu starych ksi臋gach, relacjonuj膮cych fragmenty historii ludzko艣ci,
wyst臋puj膮 bardzo podobne
opowie艣ci. Dlaczego "bogowie" nie chcieli ukaza膰 ludziom swego oblicza? Dlaczego
nie chcieli zdj膮膰
masek? Czego si臋 obawiali? A mo偶e opowie艣膰 z II Ksi臋gi Moj偶eszowej pochodzi
zgo艂a z eposu o
Gilgameszu? Jest to r贸wnie偶 mo偶liwe; w ko艅cu Moj偶esz wychowa艂 si臋 podobno na
dworze kr贸lewskim w
Egipcie. By膰 mo偶e mia艂 w贸wczas dost臋p do bibliotek lub w inny spos贸b dowiedzia艂
si臋 o starych,
tajemnych sprawach.
Mo偶e b臋dziemy musieli postawi膰 pod znakiem zapytania datowanie Starego
Testamentu, gdy偶 wiele
przemawia za tym, 偶e o wiele p贸藕niej 偶yj膮cy Dawid walczy艂 jeszcze z olbrzymami,
kt贸rzy mieli "po sze艣膰
palc贸w u r膮k i n贸g, czyli razem dwadzie艣cia cztery" (II Sam. 21, 18-21). Trzeba
wzi膮膰 pod uwag臋 i tak膮
mo偶liwo艣膰, 偶e wszystkie te prastare historie, legendy i opowie艣ci zosta艂y
zebrane w jednym miejscu, a
nast臋pnie w kopiach i z nieco pomieszanymi wzajemnie w膮tkami kr膮偶y艂y po 艣wiecie.
Teksty z Qumran, znalezione w minionych latach nad Morzem Martwym, stanowi膮
cenne i zadziwiaj膮ce
uzupe艂nienie biblijnej Ksi臋gi Rodzaju. Tu tak偶e w ca艂ym szeregu nieznanych
przedtem pism pojawiaj膮 si臋
opowie艣ci o niebia艅skich wehiku艂ach, o synach niebios, o ko艂ach i dymie, kt贸ry
otacza艂 lataj膮ce obiekty. W
Apokalipsie Moj偶eszowej (rozdzia艂 33) czytamy, jak Ewa spojrza艂a ku niebu i
zobaczy艂a zbli偶aj膮cy si臋 w贸z
艣wietlisty, ci膮gni臋ty przez cztery l艣ni膮ce or艂y. 呕adna ziemska istota nie by艂aby
w stanie opisa膰 tego
wspania艂ego zjawiska czytamy u Moj偶esza. W ko艅cu w贸z podjecha艂 do Adama, a
spomi臋dzy k贸艂
wydoby艂 si臋 dym. Historia ta, opowiedziana na marginesie, nie przekazuje nam
wiele nowego; jednak ju偶 w
zwi膮zku z Adamem i Ew膮 po raz pierwszy m贸wi si臋 o 艣wietlistych wozach, ko艂ach i
dymie jako o
wspania艂ych zjawiskach.
W tzw. zwoju Lameka uda艂o si臋 odczyta膰 rewelacyjn膮 histori臋. Cho膰 zachowa艂y si臋
tylko fragmenty tekstu i
brakuje w nim ca艂ych; zda艅 i akapit贸w, jednak to, co pozosta艂o, zas艂uguje na
relacj臋, gdy偶 jest bardzo
osobliwe.
Pewnego pi臋knego dnia Lamek, ojciec Noego, przybywszy do domu zdziwi艂 si臋
obecno艣ci膮 jakiego艣
ch艂opca o wygl膮dzie zupe艂nie odmiennym od reszty rodziny. Zrobi艂 zatem swej
偶onie Bat-Enosz awantur臋
twierdz膮c, 偶e nie jest to jego dziecko. Ta jednak przysi臋ga艂a na wszystkie
艣wi臋to艣ci, 偶e nasienie pochodzi艂o
od niego w艂a艣nie Lameka, nie za艣 od jakiego艣 偶o艂nierza, ani obcego, ani od
jednego z "syn贸w Niebios".
(Zapytajmy nawiasem, o jakich to "synach Niebios" m贸wi艂a Bat-Enosz? Wszak ten
rodzinny dramat
wydarzy艂 si臋 przed potopem.) Lamek nie wierzy艂 jednak zapewnieniom po艂owicy i do
g艂臋bi zaniepokojony
wyruszy艂 do swego ojca Metuzalema pyta膰 o rade. Przybywszy opowiedzia艂 mu t臋
po偶a艂owania godn膮
familijn膮 histori臋. Metuzalem wys艂ucha艂, pomy艣la艂 i sam wyruszy艂 w drog臋, by
poradzi膰 si臋 m膮drego
Henocha. Kuku艂cze jajo wywo艂a艂o tyle zamieszania w rodzinie, 偶e starszy pan
podj膮艂 si臋 trud贸w dalekiej
podr贸偶y, aby zdoby膰 jasno艣膰 co do pochodzenia ch艂opca. Metuzalem opowiedzia艂, 偶e
w rodzinie jego syna
pojawi艂 si臋 jaki艣 ch艂opak, kt贸ry wygl膮da bardziej na syna nieba ni偶 na
cz艂owieka, gdy偶 jego oczy, w艂osy,
sk贸ra i ca艂a posta膰 nie pasuj膮 do pozosta艂ej familii.
M膮dry Henoch wys艂ucha艂 opowie艣ci i odes艂a艂 Metuzalema w drog臋 powrotn膮 z
nies艂ychanie niepokoj膮c膮
wiadomo艣ci膮, 偶e dojdzie oto do wielkiego s膮du nad Ziemi膮 i lud藕mi, a wszelkie
"mi臋so" b臋dzie zniszczone,
gdy偶 jest zepsute i brudne. Jednak 贸w tak podejrzany dla rodziny obcy malec
przeznaczony jest na
za艂o偶yciela rodu tych, kt贸rzy prze偶yj膮 wielki s膮d nad 艣wiatem. Dlatego Metuzalem
powinien poleci膰
Lamekowi, by nazwa艂 dziecko imieniem Noego. Metuzalem powraca i informuje syna o
tym, co ich
wszystkich czeka. C贸偶 pozostaje Lamekowi innego, ni偶 uzna膰 niezwyk艂e dziecko za
w艂asne i nada膰 mu imi臋
Noe!
W opowiadaniu zwraca uwag臋, 偶e ju偶 rodzice Noego zostali poinformowani o maj膮cym
nadej艣膰 potopie i 偶e
dziadek Matuzalem zosta艂 przygotowany na straszliwe wydarzenie przez tego samego
Henocha, kt贸ry
wkr贸tce potem zgodnie z przekazem na zawsze znikn膮艂 w wozie ognistym.
W zwi膮zku z tym ca艂kiem powa偶nie nasuwa si臋 pytanie, czy rasa ludzka nie
powsta艂a w wyniku celowej
"hodowli" prowadzonej przez istoty z Kosmosu. Jaki bowiem inny sens mia艂oby
ci膮gle powtarzaj膮ce si臋
zap艂adnianie ludzko艣ci przez olbrzym贸w i syn贸w Niebios wraz z nast臋puj膮c膮 potem
zag艂ad膮 nieudanych
egzemplarzy? Z tego punktu widzenia potop staje si臋 zaplanowanym, z g贸ry
posuni臋ciem obcych istot,
maj膮cym zniszczy膰 ras臋 ludzk膮 z wyj膮tkiem nielicznych szlachetnych egzemplarzy.
Skoro jednak potop,
kt贸rego istnienie jest historycznie dowiedzione, zosta艂 z zimn膮 krwi膮
zaplanowany i przygotowany i to
jeszcze kilkaset lat zanim Noe otrzyma艂 polecenie budowy arki to nie spos贸b
uzna膰 go za s膮d boski.
Teza o wyhodowaniu inteligentnej rasy ludzkiej nie brzmi ju偶 dzisiaj
absurdalnie. O ile legendy z
Tiahuanaco i napis na szczycie "Bramy S艂o艅ca" informuj膮 o statku kosmicznym,
kt贸rym na Ziemi臋
przyby艂a w celach rozrodczych pramatka, to stare 艣wi臋te pisma niestrudzenie
podaj膮, 偶e "B贸g" stworzy艂
cz艂owieka na sw贸j obraz i podobie艅stwo. Wed艂ug niekt贸rych tekst贸w pos艂u偶ono si臋
w tym celu r贸偶nymi
eksperymentami, zanim cz艂owiek by艂 tak udany, jak chcia艂 tego "B贸g".
Konsekwencj膮 wynikaj膮c膮 z
hipotezy o odwiedzinach kosmit贸w na Ziemi by艂oby za艂o偶enie, 偶e wsp贸艂cze艣ni
ludzie s膮 podobni do owych
legendarnych obcych istot ze Wszech艣wiata.
W naszym 艂a艅cuchu dowodowym przedziwn膮 zagadk臋 stanowi膮 dary ofiarne, jakich
"bogowie" domagali
si臋 od naszych przodk贸w. Bynajmniej nie 偶膮dano bowiem tylko kadzide艂 i zwierz膮t
ofiarnych! Na li艣cie
zam贸wie艅 znajdowa艂y si臋 cz臋sto monety o dok艂adnie okre艣lonym stopie metali. W
Ezeon-Geber znaleziono
najwi臋ksze na staro偶ytnym Wschodzie urz膮dzenie do wytapiania metali:
prostok膮tny, wprost nowoczesny
piec z systemem kana艂贸w powietrznych, komin贸w i celowo rozmieszczonych otwor贸w.
Wsp贸艂cze艣ni
eksperci od hutnictwa g艂owi膮 si臋 nad nie wyja艣nionym do tej pory fenomenem, w
jaki spos贸b w tym
pradawnym urz膮dzeniu wytapiano mied藕. O tym, 偶e tak niew膮tpliwie by艂o,
przekonuj膮 znajdowane w
jaskiniach i sztolniach wok贸艂 Ezeon-Geber du偶e ilo艣ci siarczanu miedzi. Wiek
tych znalezisk szacuje si臋 na
5000 lat.
Nasi kosmonauci, je艣li pewnego dnia spotkaj膮 na jakiej艣 planecie istoty
prymitywne, wydadz膮 si臋 im
przypuszczalnie r贸wnie偶 "synami Niebios" lub "bogami". By膰 mo偶e nasi wys艂annicy
na tych nieznanych
obszarach b臋d膮 cywilizacyjnie wyprzedza膰 tubylc贸w w takim samym stopniu, jak
legendarni przybysze ze
Wszech艣wiata przewy偶szali w rozwoju naszych pradziad贸w. Jakie jednak by艂oby
rozczarowanie, gdyby w
tej jeszcze nieznanej krainie czas p艂yn膮艂 szybciej i nasi astronauci nie
zostaliby powitani jako "bogowie",
lecz wy艣miani jako istoty nader zacofane?
Rozdzia艂 V
"Bogowie " i ludzie ch臋tnie 艂膮czyli si臋 w pary Kolejna rewia nowych pojazd贸w
Par臋 danych o
sile przyspieszenia Pierwsze sprawozdanie z podr贸偶y kosmicznej M贸wi osoba,
kt贸ra prze偶yta
potop Co to jest "prawda"?
Na prze艂omie XIX i XX wieku na wzg贸rzu Kujund偶uk dokonano g艂o艣nego znaleziska.
By艂a to epopeja o
wielkiej sile wyrazu, zapisana na dwunastu glinianych tabliczkach, kt贸re
nale偶a艂y do biblioteki asyryjskiego
kr贸la Assurbanipala. Dzie艂o zosta艂o napisane w j臋zyku akadyjskim, potem
znaleziono drugi egzemplarz,
wywodz膮cy si臋 z czas贸w kr贸la Hammurabiego.
Badacze jednomy艣lnie stwierdzili, 偶e pierwotn膮 redakcj臋 eposu o Gilgameszu
zawdzi臋czamy Sumerom,
tajemniczemu ludowi, kt贸rego pochodzenia nie znamy, a kt贸ry pozostawi艂 nam
zadziwiaj膮ce sekwencje
liczb i imponuj膮c膮 wiedz臋 astronomiczn膮. Nie ulega te偶 w膮tpliwo艣ci, 偶e g艂贸wny
w膮tek eposu wykazuje
podobie艅stwa do biblijnej Ksi臋gi Rodzaju.
Pierwsza znaleziona w Kujund偶uk tabliczka podaje, 偶e zwyci臋ski bohater Gilgamesz
wzni贸s艂 mury wok贸艂
miasta Unik. Czytamy, i偶 "syn Niebios" zamieszka艂 we wspania艂ym domu ze
spichlerzem zbo偶owym, a na
murach miejskich czuwali stra偶nicy. Z tekstu mo偶na si臋 dowiedzie膰, i偶 Gilgamesz
by艂 bosko-ludzkim
miesza艅cem: w dw贸ch trzecich "bogiem", za艣 w jednej trzeciej cz艂owiekiem.
Przybywaj膮cych do
Uruk pielgrzym贸w widok jego cia艂a napawa艂 podziwem i l臋kiem, gdy偶 nigdy przedtem
nie widzieli kogo艣
r贸wnie pi臋knego i silnego. Znowu wiec na pocz膮tku opowie艣ci pojawia si臋 my艣l o
wsp贸lnym pocz臋ciu
przez "boga" i cz艂owieka.
Druga tabliczka informuje, w jaki spos贸b bogini Aruru stworzy艂a innego bohatera
utworu Enkidu. Jest
on opisany bardzo dok艂adnie: ow艂osiony na ca艂ym ciele, nie ma 偶adnej wiedzy,
ubrany w sk贸ry, 偶ywi si臋
polnym zielem, pije razem z byd艂em u tego samego wodopoju i taple si臋 w wodnym
偶ywiole rzeki.
Kiedy Gilgamesz, w艂adca miasta Uruk, dowiedzia艂 si臋 o tej niezbyt poci膮gaj膮cej
istocie, poleci艂 da膰
prymitywowi jak膮艣 艂adn膮 kobiet臋, aby odci膮gn臋艂a go od 艣wiata zwierz膮t.
Prymitywny Enkidu wpad艂 w
kr贸lewsk膮 zasadzk臋 (nie wiadomo, czy zadowolony) i sp臋dzi艂 sze艣膰 dni i sze艣膰
nocy z p贸艂bosk膮 pi臋kno艣ci膮.
Ten drobny przyk艂ad kr贸lewskich swat贸w daje do my艣lenia, gdy偶 w 艣wiecie
barbarzy艅skim idea krzy偶贸wki
mi臋dzy p贸艂bogiem a p贸艂besti膮 wcale nie by艂a tak rozpowszechniona.
Z kolei trzecia tabliczka m贸wi o chmurze, kt贸ra nadesz艂a z daleka. Niebo
zagrzmia艂o, ziemia zatrz臋s艂a si臋 i
w ko艅cu zjawi艂 si臋 "B贸g S艂o艅ca", kt贸ry chwyci艂 Enkidu w swe pot臋偶ne skrzyd艂a i
szpony. Czytamy ze
zdziwieniem, 偶e na ciele Enkidu po艂o偶y艂 si臋 w贸wczas o艂owiany ci臋偶ar, a jemu
samemu w艂asne cia艂o wyda艂o
si臋 ci臋偶kie jak ska艂a.
Nawet je艣li przypiszemy dawnym autorom nie mniejsz膮 doz臋 fantazji, ni偶
przyznajemy j膮 sobie samym, i
odrzucimy dodatki wprowadzone przez t艂umaczy i kopist贸w, to nadal pozostaje
jeszcze pytanie: sk膮d dawni
kronikarze mogliby wiedzie膰, 偶e cia艂o podczas przyspieszenia staje si臋 ci臋偶kie
jak o艂贸w? My znamy prawa
grawitacji i przy艣pieszenia i wiemy, 偶e podczas startu si艂a ci膮偶enia wci艣nie
astronaut臋 w fotel.
Jaka偶 fantazja podsun臋艂a jednak tak膮 ide臋 dawnym autorom?
Pi膮ta tabliczka opowiada, jak Gilgamesz i Enkidu wyruszyli w drog臋, by wsp贸lnie
zwiedzi膰 siedzib臋
"bog贸w". Z daleka ju偶 wida膰 by艂o promieniuj膮c膮 wie偶臋, w kt贸rej mieszka艂a bogini
Irninis. Strza艂y i pociski,
kt贸re obaj, jako ostro偶ni w臋drowcy, miotali w stron臋 stra偶nik贸w, odbija艂y si臋 od
nich nie czyni膮c 偶adnej
krzywdy. A kiedy dotarli do posesji "bog贸w", jaki艣 g艂os zahucza艂:
"Wracajcie! 呕aden 艣miertelny nie wejdzie na 艣wi臋t膮 g贸r臋, gdzie mieszkaj膮
bogowie, kto zobaczy oblicze
bog贸w, ten musi umrze膰".
"Nie mo偶esz ogl膮da膰 oblicza mojego, gdy偶 nie mo偶e mnie cz艂owiek ogl膮da膰 i
pozosta膰 przy 偶yciu..." -
czytamy w II Ksi臋dze Moj偶eszowej.
Si贸dma tabliczka zawiera sprawozdanie pierwszego naocznego 艣wiadka podr贸偶y
kosmicznej, przekazane
przez Enkidu, kt贸ry przez cztery godziny lecia艂 w spi偶owych szponach or艂a. Oto
dos艂owny tekst:
"Powiedzia艂 do mnie: Sp贸jrz w d贸艂, na ziemi臋! Jak ona wygl膮da? Patrz na morze!
Co ci przypomina? I
ziemia by艂a jak g贸ra, a morze jak ma艂y zbiornik. I znowu lecia艂 wy偶ej, przez
cztery godziny, i powiedzia艂 do
mnie: Sp贸jrz w d贸艂, na ziemi臋! Jak wygl膮da? Patrz na morze! Co ci przypomina? I
ziemia by艂a jak ogr贸d, a
morze jak potok wody. I ponownie lecia艂 cztery godziny jeszcze wy偶ej i
powiedzia艂: Sp贸jrz w d贸艂 na
ziemie! Jak wygl膮da? Patrz na morze! Co ci przypomina? I ziemia wygl膮da艂a jak
papka m膮czna, a morze
jak koryto wodne."
Kto艣 rzeczywi艣cie musia艂 mie膰 okazje obserwowania kuli ziemskiej z du偶ej
wysoko艣ci! Opis jest bowiem
zbyt wierny, aby m贸g艂 by膰 wytworem czystej fantazji! Kto m贸g艂 w贸wczas wiedzie膰,
偶e l膮d przypomina
papk臋 m膮czn膮, a morze koryto wodne, skoro ludzie nie mieli jeszcze najmniejszego
wyobra偶enia kuli
ziemskiej "z g贸ry"? A ze znacznej wysoko艣ci Ziemia istotnie robi wra偶enie
uk艂adanki z papki m膮cznej i
koryt wodnych.
Ta sama tabliczka opowiada o drzwiach m贸wi膮cych niczym 偶ywy cz艂owiek, w kt贸rych
bez trudu
rozpoznajemy g艂o艣nik. Ten sam Enkidu, kt贸ry najpewniej obserwowa艂 Ziemi臋 ze
znacznej wysoko艣ci,
umiera jak czytamy na 贸smej tabliczce na tajemnicz膮 chorob臋, tak dziwn膮, 偶e
Gilgamesz pyta, czy nie
dosi臋gn臋艂o go mo偶e truj膮ce tchnienie "zwierz臋cia z nieba". Sk膮d jednak Gilgamesz
m贸g艂 przypuszcza膰, 偶e
truj膮cy oddech takiej istoty mo偶e spowodowa膰 艣mierteln膮, nieuleczaln膮 chorob臋?
Dziewi膮ta tabliczka przedstawia, jak Gilgamesz op艂akuje 艣mier膰 swego przyjaciela
i postanawia wybra膰 si臋
w d艂ug膮 podr贸偶 do bog贸w, poniewa偶 nie opuszcza go obawa, i偶 m贸g艂by umrze膰 na to
samo schorzenie, co
Enkidu. Gilgamesz dotar艂 do dw贸ch podtrzymuj膮cych niebo g贸r, mi臋dzy kt贸rymi
wznosi艂a si臋 Brama
S艂o艅ca. Przed bram膮 spotka艂 olbrzym贸w, kt贸rzy przepu艣cili go po d艂u偶szej
wymianie zda艅, gdy偶 by艂
przecie偶 w dw贸ch trzecich bogiem. W ko艅cu Gilgamesz znalaz艂 siedzib臋 bog贸w, za
kt贸r膮 rozci膮ga艂o si臋
niesko艅czenie rozleg艂e morze. Bogowie dwukrotnie ostrzegali przechodz膮cego
Gtlgamesza:
"Gilgameszu, dok膮d idziesz? Nie znajdziesz tego 偶ycia, kt贸rego poszukujesz.
Kiedy bogowie stworzyli
ludzi, przeznaczyli im 艣mier膰, wieczne 偶ycie zachowali tylko dla siebie."
Gilgamesz nie zwa偶a艂 na ostrze偶enia, zdecydowany kosztem ka偶dego
niebezpiecze艅stwa dotrze膰 do
Utnapisztima, ojca ludzi. Utnapisztim 偶y艂 jednak po drugiej stronie wielkiego
morza, nie prowadzi艂a do
niego 偶adna droga, nie dolatywa艂 z wyj膮tkiem Boga S艂o艅ca 偶aden statek.
Wystawiaj膮c si臋 na wielorakie
niebezpiecze艅stwa Gilgamesz przeszed艂 morze i jedenasta tabliczka ukazuje jego
spotkanie z Utna-
pisztimem.
Gilgamesz zauwa偶y艂, 偶e ojciec ludzi pod wzgl臋dem postury nie jest ani wy偶szy,
ani grubszy od niego i
doszed艂 do wniosku, 偶e s膮 do siebie podobni jak syn i ojciec. Utnapisztim
opowiedzia艂 Gilgameszowi swoje
dzieje, dziwnym trafem, w pierwszej osobie.
Ku naszemu zdziwieniu Utnapisztim dok艂adnie opowiada o potopie, m贸wi, 偶e
"bogowie" ostrzegli go przed
nadchodz膮c膮 wielk膮 wod膮 i polecili zbudowa膰 bark臋, na kt贸rej mia艂y znale藕膰
schronienie kobiety i dzieci,
jego krewni oraz przedstawiciele wszelkich rzemios艂. Opis nawa艂nicy, ciemno艣ci,
podnosz膮cych si臋 w贸d i
rozpaczy ludzi, kt贸rych nie byt w stanie zabra膰, jeszcze dzisiaj robi na
czytelniku du偶e wra偶enie. Podobnie
jak w biblijnej historii Noego wyst臋puje tu w膮tek wypuszczonego kruka i go艂臋bia.
Kiedy za艣 w ko艅cu wody
opad艂y, barka osiad艂a na g贸rze. Podobie艅stwa mi臋dzy potopem biblijnym a opisanym
w eposie s膮
niew膮tpliwe, nie kwestionuje ich tak偶e 偶aden badacz. Fascynuj膮ca w tym
podobie艅stwie jest okoliczno艣膰, 偶e
w obu przypadkach mamy do czynienia z innymi zwiastunami nieszcz臋艣cia i innymi
"bogami".
O ile biblijna opowie艣膰 pochodzi z drugiej r臋ki, to stosowana w relacji
Utnapisztima forma pierwszej osoby
liczby pojedynczej wskazuje, 偶e do g艂osu doszed艂 naoczny 艣wiadek.
Fakt katastrofalnej powodzi na staro偶ytnym Wschodzie przed kilkoma tysi膮cami lat
jest potwierdzony.
Starobabilo艅skie teksty zapisane pismem klinowym podaj膮 bardzo dok艂adnie, gdzie
mo偶na znale藕膰 resztki
barki. Na po艂udniowym zboczu Araratu znaleziono trzy kawa艂ki drewna, kt贸re by膰
mo偶e wskazuj膮 miejsce,
gdzie osiad艂a arka. Jednak szans臋 znalezienia resztek statku, zbudowanego
g艂贸wnie z drewna, kt贸ry przed
ponad sze艣cioma tysi膮cami lat przetrwa艂 potop, s膮 wyj膮tkowo nik艂e.
Epos o Gilgameszu zawiera nie tylko najstarsze relacje, ale tak偶e utopijne
opisy, kt贸re nie mog艂y zosta膰
wymy艣lone ani przez 偶adn膮 osob臋 wsp贸艂czesn膮 powstaniu tabliczek, ani przez
t艂umaczy lub kopist贸w w
nast臋pnych stuleciach. W opisach tych ukryte s膮 bowiem fakty, kt贸re jak to
obecnie widzimy musia艂y
by膰 znane autorom eposu.
Czy nowe pytania mog艂yby roz艣wietli膰 nieco ciemno艣ci? Czy mo偶liwe jest, aby
akcja eposu o Gilgameszu
wcale nie rozgrywa艂a si臋 na staro偶ytnym Wschodzie, lecz w rejonie Tiahuanaco?
Mo偶e potomkowie
Gilgamesza przybyli z Ameryki Po艂udniowej, przywo偶膮c ze sob膮 epopej臋? Twierdz膮ca
odpowied藕 na te
pytania wyja艣nia艂aby wzmiank臋 o "Bramie S艂o艅ca", przepraw臋 bohatera przez morze,
a zarazem nag艂e
pojawienie si臋 Sumer贸w, poniewa偶 wszystkie dzie艂a p贸藕nego Babilonu wywodz膮 si臋
oczywi艣cie od nich!
Bez w膮tpienia Egipt faraon贸w dysponowa艂 bibliotekami, w kt贸rych przechowywano
stare tajemnice,
przepisywano je, uczono si臋 ich i nauczano. Moj偶esz, kt贸ry jak ju偶 pisali艣my
wychowa艂 si臋 na dworze
egipskim, z pewno艣ci膮 mia艂 dost臋p do szacownych bibliotecznych sal. By艂 on
cz艂owiekiem poj臋tnym i
uczonym i podobno pierwszym autorem pi臋ciu ksi膮g biblijnych, cho膰 do dzisiaj
pozostaje zagadk膮, w jakim
j臋zyku m贸g艂by je zredagowa膰.
Przyjmijmy hipotez臋, 偶e epos o Gilgameszu dotar艂 od Sumer贸w do Egiptu za
po艣rednictwem Asyryjczyk贸w
i Babilo艅czyk贸w, za艣 m艂ody Moj偶esz odkry艂 go i przystosowa艂 do swoich cel贸w.
W贸wczas jednak
sumeryjska, a nie biblijna opowie艣膰 o potopie by艂aby autentyczna...
Czy nie wolno stawia膰 takich pyta艅? Wydaje si臋 nam, 偶e tradycyjna metoda badania
prehistorii znalaz艂a si臋
w martwym punkcie i nie jest w stanie przynie艣膰 trafnych i niepodwa偶alnych
wynik贸w. Za bardzo jest
zwi膮zana z obowi膮zuj膮cym paradygmatem, w rezultacie czego brakuje ju偶 miejsca na
fantazje i spekulacje,
a tylko one mog艂yby przyda膰 jej tw贸rczego impulsu.
Wiele inicjatyw badawczych na staro偶ytnym Wschodzie upad艂o ze wzgl臋du na
przekonanie o
nienaruszalno艣ci i 艣wi臋to艣ci ksi膮g Biblii. Zabrak艂o odwagi, aby zakwestionowa膰
tabu i g艂o艣no wyrazi膰
w膮tpliwo艣ci. Tak o艣wieceni rzekomo badacze XIX i XX wieku byli duchowo
skr臋powani wi臋zami starych,
licz膮cych tysi膮ce lat b艂臋d贸w. Rzetelne badanie przesz艂o艣ci musia艂oby bowiem
zakwestionowa膰 niekt贸re
informacje z Biblii. Przy tym nawet bardzo religijni chrze艣cijanie zrozumieliby,
偶e wiele z opisanych w
Starym Testamencie spraw absolutnie nie da si臋 pogodzi膰 z ide膮 dobrego,
wielkiego i wszechobecnego
boga. W艂a艣nie ludzie pragn膮cy zachowa膰 nienaruszalno艣膰 idei religijnych Biblii
musz膮 lub powinni by膰
zainteresowani wyja艣nieniem, kto wychowa艂 ludzi w staro偶ytnych czasach,
przekaza艂 im pierwsze zasady
wsp贸艂偶ycia spo艂ecznego, przybli偶y艂 zasady higieny i wreszcie kto skaza艂 na
zag艂ad臋 osobniki
zdegenerowane.
Nasz spos贸b my艣lenia i stawiane pytania nie znacz膮, i偶 jeste艣my bezbo偶nikami.
Wyra偶amy g艂臋bokie
przekonanie, 偶e kiedy ostatnia zagadka naszej przesz艂o艣ci doczeka si臋
prawdziwego i przekonywaj膮cego
wyja艣nienia, to w niesko艅czono艣ci pozostanie jeszcze CO艢, co z braku lepszego
okre艣lenia nazywamy
BOGIEM.
Jednak przypuszczenie, i偶 niewyobra偶alny B贸g potrzebowa艂 jako 艣rodka komunikacji
pojazd贸w z ko艂ami i
skrzyd艂ami, wchodzi艂 w zwi膮zki z prymitywnymi lud藕mi i nie pozwala艂 ods艂oni膰
swej twarzy pozostaje
dop贸ki nie ma na to dowod贸w nies艂ychanym nadu偶yciem. Odpowied藕 teolog贸w, 偶e
B贸g jest m膮dry i nie
mo偶emy mie膰 poj臋cia, w jaki spos贸b zechce si臋 objawi膰 i uczyni膰 ludzi sobie
poddanymi, nie le偶y w
dziedzinie naszych docieka艅 i jest niezadowalaj膮ca. Istnieje tendencja do
zamykania oczu tak偶e na nowe
fakty, jednak ka偶dego kolejnego dnia przysz艂o艣膰 ods艂ania nieco nasz膮 przesz艂o艣膰.
Mniej wi臋cej za dwana艣cie lat pierwsi ludzie wyl膮duj膮 na Marsie. Je艣li znajdzie
si臋 tam jedna jedyna
prastara, dawno ju偶 opuszczona budowla albo cho膰by jeden przedmiot wskazuj膮cy na
pochodzenie od istot
rozumnych, na przyk艂ad jakie艣 nieznane malowid艂o naskalne, to znaleziska te
zakwestionuj膮 nasze religie i
wywr贸c膮 do g贸ry nogami ca艂膮 wiedz臋 o przesz艂o艣ci. Jedno takie odkrycie
zapocz膮tkuje najwi臋ksz膮
rewolucj臋 i reformacj臋 w dziejach ludzko艣ci.
Czy w zwi膮zku z nieuniknion膮 konfrontacj膮 z przysz艂o艣ci膮 nie by艂oby m膮drzej
zastanowi膰 si臋 nad pe艂nymi
fantazji ideami z naszej przesz艂o艣ci? Cho膰 w 偶adnym wypadku nie pozbawieni
wiary, nie mo偶emy sobie
jednak pozwoli膰 na 艂atwowierno艣膰. Ka偶da religia ma pewien obraz swego boga i
wyobra偶enie to wyznacza
ramy, w jakich wyznawcy my艣l膮 i wierz膮. Tymczasem wraz z er膮 lot贸w kosmicznych
coraz bardziej zbli偶a
si臋 do nas dzie艅 S膮du Ostatecznego. Teologiczne chmury ulotni膮 si臋 jak strz臋py
mg艂y. Pierwszy decyduj膮cy
krok w Kosmosie u艣wiadomi nam, 偶e nie ma dw贸ch milion贸w bog贸w, ani dwudziestu
tysi臋cy kult贸w, ani
dziesi臋ciu wielkich religii, lecz tylko jedna.
Rozwijajmy jednak dalej nasz膮 hipotez臋 utopijnej przesz艂o艣ci rodzaju ludzkiego!
Wygl膮da艂aby ona
nast臋puj膮co: W zamierzch艂ych, trudnych jeszcze do okre艣lenia czasach obcy statek
kosmiczny odkry艂 nasz膮
planet臋. Jego za艂oga szybko stwierdzi艂a, 偶e Ziemia ma wszelkie warunki dla
powstania istot rozumnych.
Rzecz jasna 贸wczesny "cz艂owiek" nie nale偶a艂 jeszcze do gatunku Homo sapiens,
lecz by艂 jak膮艣 inn膮 istot膮...
Kosmici sztucznie zap艂odnili kilka 偶e艅skich istot, wprowadzili je jak
opowiadaj膮 stare legendy w stan
g艂臋bokiego snu i odjechali. Wr贸ciwszy po tysi膮cach lat zastali pojedyncze
egzemplarze gatunku Homo
sapiens. Kilkakrotnie powtarzali zabieg uszlachetniania rasy, a偶 w ko艅cu
narodzi艂y si臋 istoty o inteligencji
na tyle rozwini臋tej, 偶e mo偶na je by艂o nauczy膰 zasad 偶ycia spo艂ecznego. Jednak
ludzie nadal byli
barbarzy艅cami. Istnia艂o niebezpiecze艅stwo uwstecznienia gatunku i ponownego
krzy偶owania si臋 ze
zwierz臋tami. W tej sytuacji kosmici zniszczyli nieudane osobniki albo wzi臋li je
ze sob膮, by osadzi膰 na
innych kontynentach. Zacz臋艂y powstawa膰 pierwsze grupy spo艂eczne i wykszta艂ca艂y
si臋 pierwsze
umiej臋tno艣ci: malowano 艣ciany ska艂 i jaski艅, wynaleziono garncarstwo,
powodzeniem zako艅czy艂y si臋
pierwsze pr贸by architektoniczne.
Pierwsi ludzie mieli nies艂ychany respekt przed obcymi kosmonautami, kt贸rzy
przybywali znik膮d a potem
gdzie艣 znikali i dlatego zostali uznani za "bog贸w". Z nieznanego powodu
"bogowie" byli zainteresowani
rozwojem istot rozumnych. Opiekowali si臋 wyhodowanymi podopiecznymi, chronili
ich przed degeneracj膮 i
nie dopuszczali do nich z艂a. Chcieli wdro偶y膰 te prymitywne istoty na tory
pozytywnej ewolucji. Nieudane
osobniki eliminowali w trosce o to, aby pozostali mogli stworzy膰 zdolne do
rozwoju spo艂ecze艅stwo.
Zgadzamy si臋, 偶e spekulacje te tworz膮 konstrukcj臋 o wielu lukach. "Nie ma
dowod贸w" powiedz膮 nam.
Ile z tych luk zostanie wype艂nionych, poka偶e przysz艂o艣膰. Nasza ksi膮偶ka stawia
tylko zbudowan膮 z wielu
spekulacji hipotez臋, kt贸ra w 偶adnym wypadku nie musi by膰 "prawdziwa". Jednak
por贸wnuj膮c j膮 z teoriami,
dzi臋ki kt贸rym wiele religii 偶yje wygodnie pod os艂on膮 swych tabu, sk艂onni
jeste艣my tak偶e dla naszej
hipotezy upomnie膰 si臋 o minimalny cho膰by stopie艅 prawdopodobie艅stwa.
Nie zaszkodzi chyba powiedzie膰 w tym miejscu paru s艂贸w o "prawdzie". Uwagi te
dotycz膮 nie tylko
chrze艣cijan, lecz w r贸wnym stopniu wyznawc贸w innych wielkich i ma艂ych religii.
Teozofowie, teolodzy i
filozofowie zastanawiaj膮c si臋 nad swoimi naukami, nad swoim mistrzem i jego
nauk膮 s膮 przekonani, 偶e
znale藕li "prawd臋". Oczywi艣cie ka偶da religia ma swoje dzieje i dane przez boga
obietnice, ma w艂asne uk艂ady
z bogiem, ma jego prorok贸w i swoich m膮drych "ojc贸w Ko艣cio艂a", kt贸rzy
powiedzieli, 偶e... Dowody
"prawdy" wywodz膮 si臋 zawsze z istoty w艂asnej religii. Wynikiem tego jest
skr臋powany 艣wiatopogl膮d, w
kt贸rego ramach od wczesnego dzieci艅stwa uczeni jeste艣my my艣le膰 i wierzy膰 w taki,
a nie inny spos贸b. Ca艂e
pokolenia 偶y艂y i 偶yj膮 jednak w przekonaniu, 偶e posiad艂y "prawd臋".
Jeste艣my bardziej skromni i uwa偶amy, 偶e "prawdy" nie mo偶na mie膰. W najlepszym
wypadku mo偶na w ni膮
wierzy膰. Kto艣, kto rzeczywi艣cie szuka prawdy, nie mo偶e jej poszukiwa膰 tylko w
obr臋bie w艂asnej religii. Czy
nie by艂oby to nieuczciwe? Czy sensem i celem 偶ycia jest wiara w "prawd臋", czy
jej szukanie? Nawet je艣li
archeologia potwierdzi w Mezopotamii informacje Starego Testamentu, to przecie偶
tak za艣wiadczone fakty
nie stanowi膮 jeszcze dowod贸w na prawdziwo艣膰 religii. Odkrycie gdzie艣 prastarych
miast, wsi, studni czy
pism potwierdza, 偶e dzieje danego ludu s膮 autentyczne. Ale nie oznacza to
automatycznie, 偶e b贸g tego ludu
by艂 jedyn膮 istot膮 bosk膮, a nie przybyszem z Kosmosu.
Wsp贸艂czesne wykopaliska na ca艂ym 艣wiecie 艣wiadcz膮 o zgodno艣ci przekaz贸w
literackich z odkrywanymi
faktami. Czy jednak na podstawie wykopalisk cho膰 jeden wyznawca na przyk艂ad
chrze艣cija艅stwa by艂by
sk艂onny uzna膰 b贸stwo preinkaskiej cywilizacji za "prawdziwego" boga? Uwa偶amy po
prostu, i偶 wszystkie
przekazy s膮 mitami lub pog艂osem wydarze艅 prze偶ytych przez dany lud. Niczym
wi臋cej, ale jest to, jak
sadzimy, i tak bardzo du偶o.
Kto zatem rzeczywi艣cie szuka prawdy, nie mo偶e odrzuca膰 nowych i 艣mia艂ych, cho膰
nie dowiedzionych
jeszcze tez tylko dlatego, 偶e nie pasuj膮 one do jego schematu my艣lowego lub
religijnego. Sto lat temu nie
by艂o problemu lot贸w kosmicznych i co za tym idzie nasi ojcowie i dziadkowie nie
mieli powodu
zastanawia膰 si臋, czy nasi dalecy przodkowie do艣wiadczyli odwiedzin z Kosmosu.
Przyjmijmy straszne, ale
niestety mo偶liwe za艂o偶enie, i偶 nasza obecna cywilizacja zosta艂aby ca艂kowicie
zniszczona przez wojn臋
j膮drow膮. 5000 lat p贸藕niej archeolodzy znale藕liby fragmenty nowojorskiej Statui
Wolno艣ci. Zgodnie z
obowi膮zuj膮cym dzisiaj schematem przyszli badacze powinni utrzymywa膰, 偶e chodzi o
jak膮艣 nieznan膮 istot臋
bosk膮 prawdopodobnie b贸stwo ognia (z powodu pochodni) lub b贸stwo s艂oneczne (z
powodu promieni
wok贸艂 g艂owy pos膮gu). Pozostaj膮c przy obecnych schematach nikt nie odwa偶y艂by si臋
powiedzie膰, i偶 mo偶e
chodzi膰 o rzecz ca艂kiem prost膮, mianowicie o pos膮g wolno艣ci.
Blokowanie dr贸g do przesz艂o艣ci przez dogmaty wiary jest ju偶 niemo偶liwe.
Je艣li chcemy podj膮膰 trud poszukiwania prawdy, musimy zdoby膰 si臋 na wielk膮
odwag臋, opuszczaj膮c
dotychczasowe koleiny my艣lenia i od pocz膮tku poddaj膮c w w膮tpliwo艣膰 wszystko, co
przyjmowali艣my za
s艂uszne i prawdziwe. Czy mo偶emy pozwoli膰 sobie na zamykanie oczu i zatykanie
uszu, poniewa偶 nowe
my艣li wydaj膮 si臋 heretyckie i nierozs膮dne?
Przecie偶 my艣l o l膮dowaniu na Ksi臋偶ycu by艂a przed 50 laty te偶 z ca艂膮 pewno艣ci膮
nierozs膮dna.
Rozdzia艂 VI
Wszyscy dawni pisarze mieli t臋 sam膮 zwariowan膮 fantazj臋? Kolejne "rydwany
niebia艅skie"
Wybuch bomby wodorowej w staro偶ytno艣ci? W jaki spos贸b bez teleskopu odkryto
planety?
Osobliwy kalendarz wed艂ug Syriusza Na P贸艂nocy bez zmian Gdzie by艂y stare
ksi臋gi?
Wspomnienia o nas w roku 6965 Co zostanie po nas po totalnej zag艂adzie?
Nasze dotychczasowe uwagi i obserwacje prowadz膮 do wniosku, 偶e w czasach
staro偶ytnych wyst臋powa艂y
zjawiska, kt贸rych zgodnie z utartymi pogl膮dami nie powinno by艂o by膰. Jednak nasz
kolekcjonerski zapa艂 nie
ko艅czy si臋 na zgromadzonym dot膮d materiale.
Tak偶e mity Eskimos贸w podaj膮, 偶e pierwsze plemiona zosta艂y przyniesione na p贸艂noc
przez "bog贸w" o
spi偶owych skrzyd艂ach! Najstarsze legendy Indian m贸wi膮 o grzmi膮cym ptaku, kt贸ry
da艂 im ogie艅 i p艂ody
rolne. Wreszcie mitologia Maj贸w, Popol Vuh, przekazuje, 偶e "bogowie'' wiedzieli
o wszystkim: o
Wszech艣wiecie, czterech stronach 艣wiata, a nawet o kulistym kszta艂cie Ziemi.
Sk膮d wzi臋艂y si臋 eskimoskie fantazje o metalowych ptakach? Dlaczego Indianie
m贸wi膮 o jakim艣 grzmi膮cym
ptaku? Sk膮d przodkowie Maj贸w mieliby wiedzie膰, 偶e Ziemia jest kulista?
Majowie byli ludem wykszta艂conym, dysponowali wysoko rozwini臋t膮 kultur膮.
Pozostawili w spadku nie
tylko legendarny kalendarz, lecz r贸wnie偶 niewiarygodne obliczenia. Znali rok
wenusja艅ski o 584 dniach, a
d艂ugo艣膰 roku ziemskiego obliczyli na 365,2420 dni, podczas gdy wsp贸艂czesny
dok艂adny pomiar wynosi
365,2422! Majowie przekazali nam obliczenia si臋gaj膮ce 64 milion贸w lat, za艣 w
p贸藕niejszych zapisach
pos艂ugiwali si臋 nawet jednostkami czasu si臋gaj膮cymi prawdopodobnie 400 milion贸w
lat. S艂ynne "r贸wnanie
Wenus" mog艂oby r贸wnie dobrze by膰 wynikiem pracy m贸zgu elektronicznego. Trudno
doprawdy poj膮膰, 偶e
pochodzi ono od ludu zamieszkuj膮cego d偶ungl臋! R贸wnanie Wenus przedstawia si臋
nast臋puj膮co:
Tzolkin ma 260 dni, rok ziemski 365, a rok wenusja艅ski 584 Cyfry te kryj膮
zadziwiaj膮c膮 podzielno艣膰:
365 dzieli si臋 pi臋膰 razy, za艣 584 osiem razy przez 73.
Oto posta膰 tego zadziwiaj膮cego wzoru:
(Ksi臋偶yc) 20 x 13 x 2 x 73 = 260 x 2 x 73 = 37 960
(S艂o艅ce) 8 x 13 x 5 x 73 = 104 x 5 x 73 = 37 960
(Wenus) 5 x 13 x 8 x 73 = 65 x 8 x 73 = 37 960
Po 37 960 dniach zatem wszystkie te cykle si臋 zbiegaj膮. Zgodnie z mitologi膮
"bogowie" mieliby uda膰 si臋
w贸wczas na wielki odpoczynek.
Preinkaskie ludy przekazywa艂y w swoich podaniach o bogach, 偶e gwiazdy by艂y
zaludnione, a "bogowie"
przybywali do nich z gwiazdozbioru Plejad. Pisma sumeryjskie, asyryjskie,
babilo艅skie i egipskie
przedstawiaj膮 zawsze ten sam obraz. "Bogowie" przybywali z gwiazd i wracali na
nie, podr贸偶owali po
niebie statkami ognistymi lub barkami, posiadali niezwyk艂膮 bro艅, a poszczeg贸lnym
ludziom obiecywali
nie艣miertelno艣膰.
Jest ca艂kowicie zrozumia艂e, 偶e dawne ludy poszukiwa艂y bog贸w na niebie i
puszcza艂y wodze fantazji, aby jak
najwspanialej przedstawi膰 niepoj臋te zjawiska. Nawet je艣li we藕miemy to wszystko
pod uwag臋, pozostaje
jednak zbyt du偶o niesp贸jno艣ci.
Sk膮d na przyk艂ad autorzy Mahabharaty wiedzieli, 偶e mo偶e by膰 bro艅, kt贸ra potrafi
ukara膰 kraj
dwunastoletni膮 susz膮? Bro艅 dostatecznie pot臋偶na, by unicestwi膰 p艂ody w 艂onie
matek? Indyjski epos
Mahabharata jest obszerniejszy ni偶 Biblia i nawet wed艂ug ostro偶nych szacunk贸w
powsta艂 w swym trzonie
co najmniej przed 5000 lat. W pe艂ni op艂aca si臋 przeczyta膰 to dzie艂o pod nowym
k膮tem widzenia.
Ju偶 prawie nie jeste艣my w stanie dziwi膰 si臋, gdy z Ramajany dowiadujemy si臋, i偶
wimany, czyli lataj膮ce
maszyny porusza艂y si臋 na znacznych wysoko艣ciach wykorzystuj膮c rt臋膰 i wielki
"wiatr nap臋dowy". Wimany
by艂y w stanie przemierza膰 niesko艅czone odleg艂o艣ci, Je藕dzi膰 z do艂u do g贸ry, z
g贸ry na d贸艂 i z ty艂u do przodu.
Zaiste godna pozazdroszczenia sterowno艣膰 statk贸w kosmicznych! Naszcytat pochodzi
z t艂umaczenia
dokonanego przez N, Dutta (England, 1891):
Z rozkazu Ramy wspania艂y w贸z wzni贸s艂 si臋 z wielkim ha艂asem na g贸r臋 chmur..."
Zwr贸膰my uwag臋, 偶e mowa jest znowu nie tylko o lataj膮cym obiekcie, lecz 偶e
kronikarz m贸wi te偶 o
ogromnym ha艂asie. A oto inny fragment z Mahabharaty:
"Bhima lecia艂 w swojej wimanie na niezwyk艂ym promieniu, kt贸ry mia艂 blask S艂o艅ca
i kt贸rego ha艂as
przypomina艂 grzmot burzy" (C. Roy, 1889).
Jednak tak偶e fantazja potrzebuje jakich艣 podstaw. Jakim sposobem kronikarz m贸g艂
przedstawi膰 co艣, co
sugeruje wyobra偶enie o rakietach, i wiedzia艂, 偶e taki pojazd mo偶e kursowa膰 ,,na
promieniu", powoduj膮c
niesamowity ha艂as?
W Samsaptakabadha odr贸偶nia si臋 wozy lataj膮ce od takich, kt贸re nie maj膮 tej
zdolno艣ci. Pierwsza ksi臋ga
Mahabharaty zdradza intymn膮 histori臋 niezam臋偶nej Kunti. W wyniku odwiedzin Boga
S艂o艅ca zrodzi艂a ona
syna, podobno r贸wnie jak S艂o艅ce ol艣niewaj膮cego. Poniewa偶 Kunti obawia艂a si臋
ju偶 w owych czasach!
ha艅by, w艂o偶y艂a dziecko do koszyka, kt贸ry pu艣ci艂a z pr膮dem rzeki. Pewien dzielny
m膮偶 o imieniu Adhirata z
kasty Suta wy艂owi艂 koszyczek z wody i zaj膮艂 si臋 wychowaniem dziecka. Historia
nie by艂aby mo偶e godna
wspominania, gdyby nie by艂a tak bardzo podobna do los贸w Moj偶esza. Po raz kolejny
pojawia si臋 te偶 ci膮gle
obecny motyw zap艂adniania ludzi przez "bog贸w". Bohater Mahabharaty Ard偶una
podejmuje, podobnie jak
Gilgamesz, dalek膮 podr贸偶, aby odnale藕膰 bog贸w i wyprosi膰 u nich bro艅. Kiedy po
licznych
niebezpiecze艅stwach znalaz艂 ich wreszcie, spotka艂 si臋 z nim osobi艣cie sam Indra,
pan niebios, u boku swej
ma艂偶onki Sachi. Obydwoje go艣cinnie przyj臋li dzielnego Ard偶un臋 nie byle gdzie, bo
w niebia艅skim
rydwanie, i zaprosili go nawet do wsp贸lnej przeja偶d偶ki po niebie.
W Mahabharacie znajduj膮 si臋 tak dok艂adne dane liczbowe, 偶e powstaje wra偶enie, i偶
autor ca艂kiem dok艂adnie
wiedzia艂, o czym pisze. Pe艂en zgrozy opisywa艂 bro艅, kt贸ra by艂a w stanie zabi膰
wszystkich wojownik贸w,
nosz膮cych na sobie kawa艂ki metalu. Je艣li 偶o艂nierze dostatecznie szybko
zorientowali si臋, 偶e zosta艂a u偶yta,
zrywali z siebie natychmiast wszystkie metalowe przedmioty, wskakiwali do rzeki,
myli dok艂adnie cia艂o i
wszystkie rzeczy, kt贸rych dotykali. Mieli ku temu, jak pisze autor, dostateczne
powody, gdy偶 pod wp艂ywem
broni wypada艂y w艂osy i odpada艂y paznokcie u palc贸w r膮k i n贸g. Wszystkie 偶ywe
istoty, ubolewa艂 autor,
stawa艂y si臋 blade i s艂abe.
W ksi臋dze 贸smej ponownie spotykamy Indr臋 w jego niebia艅skim promienistym wozie.
Spo艣r贸d wszystkich
ludzi wybra艂 on Judhiszthire, kt贸remu jako jedynemu wolno by艂o wst膮pi膰 do nieba
w 艣miertelnej pow艂oce. I
w tym wypadku nie da si臋 przeoczy膰 podobie艅stwa do opowiada艅 o Henochu i
Eliaszu.
Ta sama ksi臋ga opisuje (co jest by膰 mo偶e pierwszym sprawozdaniem z wybuchu bomby
wodorowej), jak
Gurkha zrzuci艂 z pok艂adu pot臋偶nej wimany jeden jedyny pocisk na potr贸jne miasto.
Sprawozdanie to
przypomina znane relacje naocznych 艣wiadk贸w zdetonowania pierwszej bomby
wodorowej. 呕arz膮cy si臋
bia艂o dym dziesi臋膰 tysi臋cy razy ja艣niejszy od S艂o艅ca wzni贸s艂 si臋 w niesamowitym
blasku i zamieni艂 miasto
w popio艂y. Po wyl膮dowaniu Gurkhi jego pojazd przypomina艂 艣wiec膮cy blok antymonu.
Z kolei filozof贸w
zainteresuje, 偶e w Mahabharacie zapisano, i偶 czas jest nasieniem Wszech艣wiata...
O prehistorycznych maszynach lataj膮cych wspominaj膮 tak偶e ksi臋gi tybeta艅skie
Tand偶ur i Kand偶ur, kt贸re
nazywaj膮 je "per艂ami nieba". Obie ksi臋gi podkre艣laj膮 wyra藕nie, 偶e jest to wiedza
tajemna, nie przeznaczona
dla og贸艂u. W Samarangana Sutradhara s膮 ca艂e rozdzia艂y opisuj膮ce statki
powietrzne, z kt贸rych wydobywa艂
si臋 ogie艅 i rt臋膰.
S艂owo "ogie艅" w dawnych pismach nie musia艂o wcale oznacza膰 otwartego, p艂on膮cego
ognia, gdy偶 w sumie
mo偶na wyr贸偶ni膰 oko艂o 40 rodzaj贸w "ognia", odnosz膮cych si臋 g艂贸wnie do zjawisk
elektrycznych i,
magnetycznych. Z du偶ym trudem przychodzi nam uwierzy膰, aby dawne ludy mog艂y
wiedzie膰 o mo偶liwo艣ci
pozyskiwania energii z metali ci臋偶kich i zna膰 na to spos贸b. Nie wolno zarazem
i艣膰 na 艂atwizn臋, zbywaj膮c
stare teksty sanskryckie jako mity! Du偶a liczba przytoczonych ju偶 fragment贸w
starych pism pozwala
przekszta艂ci膰 prawie w pewno艣膰 przypuszczenie, 偶e w staro偶ytno艣ci spotykano
lataj膮cych "bog贸w". Nie
zajdziemy daleko stosuj膮c star膮, nadal niestety obowi膮zuj膮c膮 metod臋, zgodnie z
kt贸r膮 "tego nie ma, to
b艂臋dne pogl膮dy, to pe艂na fantazji przesada autor贸w lub kopist贸w". Musimy
prze艣wietli膰 g膮szcz skrywaj膮cy
nasz膮 przesz艂o艣膰 przy pomocy nowego sposobu my艣lenia, kt贸ry uwzgl臋dnia zdobyt膮 w
naszych czasach
wiedz臋 techniczn膮. Fenomen statk贸w kosmicznych w zamierzch艂ej przesz艂o艣ci i
sprawa cz臋sto opisywanej
straszliwej broni, z kt贸rej bogowie robili u偶ytek przynajmniej jeden raz w
ka偶dym z tekst贸w, oczekuj膮 na
przekonywaj膮ce wyja艣nienie. Tekst Mahabharaty zmusza do zastanowienia: "By艂o
tak, jakby rozpuszczono
偶ywio艂y. S艂o艅ce wirowa艂o. 艢wiat osmalony 偶arem broni zatacza艂 si臋 jak w
gor膮czce. Poparzone s艂onie
p臋dzi艂y dziko we wszystkie strony 艣wiata, szukaj膮c schronienia przed straszliw膮
moc膮. Woda zrobi艂a si臋
gor膮ca, zwierz臋ta zdycha艂y, wr贸g zosta艂 zmieciony, a szalej膮cy ogie艅 obala艂
drzewa ca艂ymi szeregami, jak
podczas po偶aru lasu. S艂onie przera偶aj膮co rycza艂y i pada艂y martwe na ziemi臋 w
ca艂ej okolicy. Konie i
rydwany p艂on臋艂y i wszystko wygl膮da艂o, jak po po偶arze. Tysi膮ce woz贸w uleg艂o
zniszczeniu, a nast臋pnie nad
morzem po艂o偶y艂a si臋 g艂臋boka cisza. Zacz臋艂y wia膰 wiatry i ziemia rozja艣ni艂a si臋,
ukazuj膮c przera偶aj膮cy
widok. Zw艂oki poleg艂ych zniekszta艂cone ogniem nie by艂y ju偶 podobne do ludzi.
Nigdy przedtem nie
widzieli艣my takiej straszliwej broni i nigdy przedtem o takiej broni nie
s艂yszeli艣my" (C. Roy, DronaParwa,
1889).
Ci, kt贸rym uda艂o si臋 uj艣膰, czytamy dalej, k膮pali si臋, myli swoje zbroje i bro艅,
gdy偶 wszystko ob艂o偶one by艂o
艣miertelnym tchnieniem "bog贸w". Jak to by艂o w eposie o Gilgameszu? "Czy dosi臋g艂o
ci臋 mo偶e truj膮ce
tchnienie zwierz臋cia z nieba?"
Alberto Tulli, by艂y kierownik Galerii Sztuki Egipskiej w Muzeum Watyka艅skim,
odnalaz艂 fragment opisu z
czas贸w Tutmosisa III, kt贸ry 偶y艂 ok. 1500 roku przed Chrystusem. Napisano tam, 偶e
uczeni w pi艣mie
zobaczyli na niebie zbli偶aj膮c膮 si臋 kul臋 ognist膮, kt贸rej oddech mia艂 przykry
zapach. Tutmosis i jego 偶o艂nierze
obserwowali to widowisko, zanim kula nie unios艂a si臋 w kierunku po艂udniowym i
nie znikn臋艂a.
Wszystkie cytowane teksty pochodz膮 z tysi膮cleci przed nasz膮 er膮, a ich autorzy
偶yli na r贸偶nych
kontynentach, w r贸偶nych kulturach i wyznawali odmienne religie. Nie znano
jeszcze agencji
informacyjnych, a podr贸偶e mi臋dzykontynentalne nie by艂y na porz膮dku dziennym.
Mimo to analogiczne
przekazy pochodz膮 ze wszystkich czterech stron 艣wiata i z niezliczonych 藕r贸de艂,
kt贸re podaj膮 prawie to
samo. Czy autorzy mieli te same fantazje? Czy wszystkich ich wr臋cz maniakalnie
prze艣ladowa艂y te same
wyobra偶enia? Jest niemo偶liwe i trudne do pomy艣lenia, aby autorzy Mahabharaty,
Biblii, eposu o
Gilgameszu, legend Eskimos贸w, Indian, lud贸w P贸艂nocy, Tybeta艅czyk贸w i wielu,
wielu innych dzie艂
opowiadali przypadkowo i bez 偶adnych podstaw te same historie o lataj膮cych
"bogach", o dziwnych
pojazdach z nieba i zwi膮zanych z tymi zjawiskami straszliwych katastrofach.
呕adna fantazja nie mo偶e by膰 w takim stopniu uniwersalna. Prawie jednakowo
brzmi膮ce opisy mog膮 mie膰 za
podstaw臋 tylko fakty, a wi臋c prehistoryczne wydarzenia. Informowano w nich po
prostu o tym, co swego
czasu mo偶na by艂o zobaczy膰. Cho膰by reporter z zamierzch艂ej przesz艂o艣ci nie wiem
jak koloryzowa艂 swe
sprawozdania a pod tym wzgl臋dem niewiele si臋 zmieni艂o to rdzeniem wszystkich
relacji jest
podobnie jak dzisiaj fakt, precyzyjnie przedstawione wydarzenie. To ostatnie
nie mog艂o zosta膰
wymy艣lone w tak wielu miejscach i w r贸偶nych czasach.
Odwo艂ajmy si臋 do przyk艂adu. W afryka艅skim buszu po raz pierwszy l膮duje
helikopter. 呕aden tubylec nie
widzia艂 jeszcze takiego urz膮dzenia. Maszyna osiada z wielkim hukiem na polanie i
wyskakuj膮 z niej piloci
w ubraniach bojowych, w kaskach ochronnych i z karabinami maszynowymi. Dziki
cz艂owiek w przepasce
na biodrach stoi oszo艂omiony i przera偶ony przed obiektem, kt贸ry przylecia艂 z
nieba, i przed nieznanymi mu
"bogami". Po pewnym czasie helikopter wznosi si臋 i znika w przestworzach.
Pozostawiony samemu sobie, cz艂owiek pierwotny musi jako艣 poradzi膰 sobie z tym
do艣wiadczeniem.
Opowie innym, nieobecnym wtedy wsp贸艂plemie艅com, 偶e widzia艂 ptaka, pojazd z
nieba, kt贸ry ha艂asowa艂 i
艣mierdzia艂, istoty, kt贸re mia艂y bia艂膮 sk贸r臋 i nosi艂y bro艅 pluj膮c膮 ogniem.
Niezwyk艂e odwiedziny zostan膮
utrwalone po wsze czasy i przekazane nast臋pnym pokoleniom. Kiedy ojciec b臋dzie
opowiada艂 o nich
synowi, to ptak z nieba nie b臋dzie oczywi艣cie mniejszy ni偶 w rzeczywisto艣ci, za艣
istoty, kt贸re z niego
wysiad艂y, b臋d膮 z czasem coraz bardziej osobliwe, wspania艂e i pot臋偶ne. To i owo
zostanie jeszcze dodane.
Warunkiem powstania tej ciekawej historii by艂 jednak autentyczny fakt l膮dowania
helikoptera. Maszyna
wyl膮dowa艂a na polanie w buszu i wyskoczyli z niej piloci. Odt膮d wydarzenie to
istnieje ju偶 w mitologii
plemienia i nale偶y do niej.
Pewnych rzeczy nie da si臋 wymy艣le膰. Nie szperaliby艣my w naszej prehistorii w
poszukiwaniu kosmit贸w i
samolot贸w, gdyby o zjawiskach tych opowiada艂y dwie lub trzy stare ksi臋gi. Skoro
jednak prawie wszystkie
teksty dawnych lud贸w ca艂ego 艣wiata opowiadaj膮 to samo, musimy spr贸bowa膰 wyja艣ni膰
tkwi膮c膮 w tych
relacjach obiektywn膮 prawd臋.
"Synu cz艂owieczy! Mieszkasz po艣r贸d domu przekory, kt贸ry ma oczy, by widzie膰, a
jednak nie widzi, ma
uszy, by s艂ysze膰, a jednak nie s艂yszy" (Ez. 12, 1).
Wiemy, 偶e wszyscy bogowie sumeryjscy mieli swe odpowiedniki w okre艣lonych
gwiazdach. Marduk, czyli
Mars, najwy偶szy z bog贸w, mia艂 podobno pos膮g z czystego z艂ota wa偶膮cy osiemset
talent贸w, co
odpowiada艂oby, je艣li wierzy膰 Herodotowi, figurze o wadze 24 000 kg czystego
z艂ota. Ninurta, czyli Syriusz,
by艂 s臋dzi膮 Wszech艣wiata, feruj膮cym wyroki w sprawach 艣miertelnik贸w. Znaleziono
tabliczki pokryte
pismem klinowym, po艣wiecone Marsowi, Syriuszowi i Plejadom. Sumeryjskie hymny i
modlitwy
ustawicznie wspominaj膮 o uzbrojeniu bog贸w, kt贸rego kszta艂t i dzia艂anie musia艂y
by膰 ca艂kowicie
niedorzeczne dla ludzi owej epoki. Pie艣艅 pochwalna na cze艣膰 Martu opisuje, jak
spu艣ci艂 on ogie艅 niczym
deszcz, a swych wrog贸w zniszczy艂 艣wiec膮cym piorunem.
Inanna ukazana jest, jak wznosi si臋 do nieba, promieniuje straszliwym,
o艣lepiaj膮cym blaskiem i niszczy
domy wroga. Znaleziono rysunki i nawet model siedliska, mog膮cego przypomina膰
schron przeciwatomowy:
okr膮g艂e, masywne, z jednym tylko dziwnie obramowanym otworem. Z tej samej epoki,
oko艂o 3000 lat prz.
Chr., archeolodzy znale藕li zaprz臋g przedstawiaj膮cy w贸z i wo藕nic臋 oraz dw贸ch
zmagaj膮cych si臋 sportowc贸w
ca艂o艣膰 nienagannie wykonana. Sumerowie, jak dowiedziono, perfekcyjnie w艂adali
rzemios艂em. Dlaczego
modelowali toporny "bunkier", skoro wykopaliska w Babilonie lub Uruk wydoby艂y na
艣wiat艂o dzienne o
wiele bardziej wyrafinowane dzie艂a? Dopiero jaki艣 czas temu w mie艣cie Nippur
150 kilometr贸w na
po艂udnie od Bagdadu znaleziono sumeryjsk膮 bibliotek臋 sk艂adaj膮c膮 si臋 z 60 000
zapisanych glinianych
tabliczek. Dzi臋ki temu posiadamy najstarszy opis potopu, wyryty na
sze艣cioszpaltowej tabliczce. Pi臋膰 miast
wymienionych na tabliczkach jest znanych: Eridu, Badtibira, Larak, Sitpar i
Szuruppak, z kt贸rych dwa nie
zosta艂y do tej pory odkryte. Na najstarszych odczytanych dot膮d tabliczkach
sumeryjski Noe nazywa si臋
Ziusudra. Mia艂 mieszka膰 w Szuruppak i tam te偶 zbudowa膰 sw膮 ark臋. Dysponujemy
zatem jeszcze starszym
opisem potopu, ni偶 ten znany z eposu o Gilgameszu. Nikt nie wie, czy nowe
znaleziska nie dostarcz膮
jeszcze starszych wersji. Ludzie starych kultur wydawali si臋 jakby op臋tani ide膮
nie艣miertelno艣ci i
ponownych narodzin. S艂u偶ba i niewolnicy najwyra藕niej dobrowolnie k艂adli si臋 do
grobu swych pan贸w. W
grobowcu z Schub-At le偶a艂o obok siebie nie mniej ni偶 70 porz膮dnie pouk艂adanych
szkielet贸w. Nie
wykazuj膮c najmniejszych oznak ewentualnego przymusu, ludzie ci w pozycji
siedz膮cej lub le偶膮cej
oczekiwali w swoich bajecznie kolorowych szatach na 艣mier膰, kt贸ra musia艂a
przyj艣膰 szybko i bezbole艣nie,
by膰 mo偶e pod wp艂ywem trucizny. Z niezachwian膮 pewno艣ci膮 b臋d膮 wyczekiwa膰 nowego
偶ycia ze swymi
panami "po tamtej stronie". Kto jednak przybli偶y艂 poga艅skim ludom ide臋 ponownych
narodzin?
Nie mniej pogmatwany jest 艣wiat egipskich bog贸w. R贸wnie偶 prastare teksty lud贸w
mieszkaj膮cych nad
Nilem m贸wi膮 o pot臋偶nych istotach, kt贸re w barkach przemierzaj膮 niebosk艂on.
Pewien tekst, po艣wiecony
bogu S艂o艅ca Re, g艂osi:
"Ty w臋drujesz pomi臋dzy gwiazdami i Ksi臋偶ycem, Ty ci膮gniesz statek Atona po
niebie i na Ziemi, jak
niestrudzenie obiegaj膮ce gwiazdy, jak gwiazdy nie zachodz膮ce nad Biegunem
P贸艂nocnym".
A oto jeszcze napis na piramidzie:
"Ty jeste艣 tym, kto stoi u steru statku s艂onecznego przez miliony lat".
Nawet uwzgl臋dniaj膮c, 偶e staro偶ytni Egipcjanie byli wysokiej klasy rachmistrzami,
to jest jednak dziwne, i偶
w zwi膮zku z gwiazdami i statkiem niebia艅skim operowali milionami lat. Co powiada
Mahabharata? "Czas
jest nasieniem Wszech艣wiata."
Prab贸g Ptah przekaza艂 w Memfisie kr贸lowi dwa wzorce obchod贸w jubileuszy
panowania z poleceniem, aby
艣wi臋towa膰 je sze艣膰 razy po sto tysi臋cy lat. Czy trzeba jeszcze wspomina膰, 偶e
zanim prab贸g Ptah wr臋czy艂
kr贸lowi wzorce, ukaza艂 mu si臋 w po艂yskuj膮cym niczym tarcza s艂oneczna wozie
niebia艅skim z elektronu, a
potem znikn膮艂 w nim na horyzoncie? W Edfu znajduj膮 si臋 jeszcze dzisiaj nad
drzwiami 艣wi膮ty艅
wyobra偶enia uskrzydlonego S艂o艅ca albo szybuj膮cego soko艂a opatrzonego symbolami
wieczno艣ci i
niesko艅czonego 偶ycia. W 偶adnym znanym dotychczas miejscu 艣wiata nie zachowa艂o
si臋 tak wiele
przedstawie艅 uskrzydlonych postaci boskich, jak w艂a艣nie w Egipcie.
Ka偶dy turysta zna wysp臋 Elefantyn臋 ze s艂ynnym nilometrem w Asuanie. Ju偶
najstarsze pisma nazywaj膮 t臋
wysp臋 Elefantyn膮 z uwagi na jej zarys przypominaj膮cy sylwetk臋 s艂onia. To si臋
zgadza, gdy偶 wyspa istotnie
wygl膮da jak s艂o艅. Ale sk膮d wiedzieli o tym starzy Egipcjanie, skoro kszta艂ty te
mo偶na rozpozna膰 dopiero z
du偶ej wysoko艣ci, z samolotu? Nie ma przecie偶 w pobli偶u 偶adnego wzniesienia, z
kt贸rego widok na wysp臋
pozwoli艂by na takie por贸wnanie!
Inskrypcja odkryta ju偶 dosy膰 dawno na jednym z budynk贸w w Edfu informuje, 偶e
budowla ta jest
pozaziemskiego pochodzenia, gdy偶 zaprojektowa艂 j膮 Imhotep cz艂owiek p贸藕niej
ub贸stwiony. Imhotep by艂
bardzo tajemnicz膮 i wybitn膮 postaci膮, jakby Einsteinem swojej epoki. By艂
kap艂anem, pisarzem, medykiem,
architektem i m臋drcem zarazem. W dawnych czasach, w epoce Imhotepa ludzie
dysponowali do obr贸bki
kamienia zdaniem archeolog贸w tylko drewnianymi klinami i narz臋dziami z
miedzi, kt贸re nie nadaj膮
si臋 do ciecia blok贸w granitowych. Nie przeszkodzi艂o to jednak m膮dremu Imhotepowi
w wybudowaniu dla
swego kr贸la D偶osera schodkowej piramidy w Sakkarze! Wysoka na 60 metr贸w budowla
jest tak wybitnym
dzie艂em sztuki budowlanej, 偶e w p贸藕niejszych czasach doczeka艂a si臋 tylko
niedoskona艂ych imitacji. Imhotep
nazwa艂 ten architektoniczny klejnot, otoczony murem o wysoko艣ci 10 i d艂ugo艣ci
1600 metr贸w,
"Przybytkiem Wieczno艣ci" i kaza艂 si臋 w nim pochowa膰, aby powracaj膮cy bogowie
mogli go ponownie
zbudzi膰 do 偶ycia.
Wiadomo, 偶e wszystkie piramidy zosta艂y wzniesione wed艂ug zasad astronomicznych.
Czy okoliczno艣膰 ta
nie wydaje si臋 cokolwiek dziwna, je艣li uwzgl臋dni膰, 偶e o staroegipskiej
astronomii na dobr膮 spraw臋 niczego
nie wiemy? Syriusz by艂 jedn膮 z niewielu gwiazd, kt贸rymi zajmowali si臋 staro偶ytni
Egipcjanie. Ale w艂a艣nie
zainteresowanie Syriuszem wydaje si臋 dosy膰 zabawne, gdy偶 gwiazd臋 t臋 mo偶na
obserwowa膰 w Memfisie
tylko na pocz膮tku wylewu Nilu, kiedy o 艣wicie ledwo unosi si臋 nad horyzontem.
Aby sprawa by艂a jeszcze
bardziej zagmatwana, Egipcjanie dysponowali dok艂adnym kalendarzem 4221 lat
przed nasz膮 er膮!
kt贸ry za punkt wyj艣cia przyjmowa艂 wsch贸d Syriusza (pierwszy Tot = 191ipca) i
podawa艂 cykle roczne od
przesz艂o 32 000 lat.
Mo偶na si臋 zgodzi膰, 偶e dawnym astronomom nie brakowa艂o czasu, by rokrocznie
obserwowa膰 S艂o艅ce,
Ksi臋偶yc i inne gwiazdy, co w ko艅cu pozwoli艂o im stwierdzi膰, i偶 po oko艂o 365
dniach wszystkie cia艂a
niebieskie znajduj膮 si臋 znowu w tej samej pozycji. Czy nie jest jednak
ca艂kowicie sprzeczne z rozs膮dkiem,
aby pierwszy kalendarz wyprowadza膰 w艂a艣nie od Syriusza, skoro 艂atwiej i
dok艂adniej mo偶na by艂oby to
uczyni膰 na podstawie S艂o艅ca i Ksi臋偶yca? Przypuszczalnie kalendarz wed艂ug
Syriusza by艂 w og贸le
fikcyjnym tworem, daj膮cym tylko jakie艣 chronologiczne przybli偶enie, gdy偶 nigdy
nie mo偶na by艂o
przewidzie膰 pojawienia si臋 tej gwiazdy. Termin wylewu Nilu i tym samym wsch贸d
Syriusza na porannym
horyzoncie by艂y czystym przypadkiem. Nil nie wylewa ka偶dego roku i nie ka偶dy
wylew nast臋puje tego
samego dnia. Sk膮d zatem kalendarz Syriusza? Czy jest o tym jaki艣 stary przekaz?
Czy istnieje pismo lub
przepowiednia, kt贸re kap艂ani skrz臋tnie ukrywali?
W grobowcu prawdopodobnie kr贸la Udimu znaleziono naszyjnik ze z艂ota oraz
szkielet zupe艂nie nieznanego
zwierz臋cia. Sk膮d pochodzi to zwierz臋? Czym mo偶na wyt艂umaczy膰, 偶e Egipcjanie
ju偶 w pocz膮tkach
pierwszej dynastii stosowali system dziesi臋tny? Jak to mo偶liwe, by w tak
zamierzch艂ych czasach
powsta艂a tak wysoko rozwini臋ta cywilizacja? Sk膮d bior膮 si臋 ju偶 na samym
pocz膮tku kultury egipskiej
przedmioty z br膮zu i miedzi? Kto przekaza艂 Egipcjanom niewiarygodn膮 znajomo艣膰
matematyki i gotowe
pismo?
Zanim zajmiemy si臋 kilkoma monumentalnymi budowlami, kt贸re nasuwaj膮 bardzo wiele
pyta艅, jeszcze raz
kr贸tki rzut oka na stare dzie艂a pisane:
Sk膮d pochodzi zadziwiaj膮ca inwencja autor贸w Ba艣ni z 1001 Nocy? Sk膮d si臋 wzi膮艂
opis lampy, z kt贸rej na
偶yczenie przemawia艂 czarodziej?
Wytworem jakiej 艣mia艂ej fantazji by艂o zakl臋cie "Sezamie otw贸rz si臋!" -
otwieraj膮ce kryj贸wk臋 Ali Baby i
jego rozb贸jnik贸w?
Dzisiaj, rzecz jasna, takie pomys艂y nas nie zaskakuj膮, odk膮d telewizor za
naci艣ni臋ciem guzika dostarcza
"m贸wi膮cych obraz贸w". A od kiedy w ka偶dym wi臋kszym domu towarowym drzwi otwieraj膮
si臋 dzi臋ki
fotokom贸rce, formu艂a "Sezamie otw贸rz si臋" nie stanowi ju偶 specjalnej zagadki.
Dawni tw贸rcy musieli mie膰
jednak tak niesamowit膮 wyobra藕nie, 偶e w por贸wnaniu z nimi wsp贸艂cze艣ni autorzy
powie艣ci science fiction
produkuj膮 dzie艂ka dosy膰 tandetne. Mo偶e jednak dawni pisarze posi艂kowali si臋 dla
zap艂odnienia fantazji
czym艣 ju偶 gotowym, co by艂o im znane, co widzieli i prze偶yli?
W 艣wiecie legend i ba艣ni trudniej uchwytnych kultur, dla kt贸rych nie mamy
偶adnych sta艂ych, materialnych
punkt贸w orientacyjnych, grunt zaczyna si臋 ju偶 zupe艂nie chwia膰 i wszystko staje
si臋 jeszcze bardziej
zagmatwane.
Podania islandzkie i staronorweskie te偶 oczywi艣cie znaj膮 "bog贸w" podr贸偶uj膮cych
po niebie. Bogini Freja
mia艂a s艂u偶k臋 o imieniu Gna, kt贸r膮 wysy艂a艂a w obce 艣wiaty na rumaku, unosz膮cym
si臋 powietrzu nad
morzem i l膮dem, a kt贸rego zwano "rzucaj膮cy kopytem". Pewnego razu Gna spotka艂a
wysoko w
przestworzach jakiego艣 obco wygl膮daj膮cego Wana. W pie艣ni Allvisa Ziemia, Ksi臋偶yc
i Wszech艣wiat nosz膮
r贸偶ne nazwy w zale偶no艣ci od tego, czy m贸wi膮 o nich ludzie, "bogowie", olbrzymi
czy Aasowie. W jaki
spos贸b na Boga ludzie w zamierzch艂ej przesz艂o艣ci potrafili rozpatrywa膰 jedn膮
i t臋 sam膮 rzecz z
r贸偶nych punkt贸w widzenia, skoro horyzont by艂 tak bardzo ograniczony?
Cho膰 uczony Sturluson zapisa艂 norweskie i starogerma艅skie wedy, sagi i pie艣ni
dopiero oko艂o 1200 r. po
Chr., maj膮 one kilka tysi臋cy lat. Bardzo cz臋sto symbolem Ziemi jest w nich co
zaskakuje tarcza lub
kula, za艣 Thor, najwy偶szy z bog贸w, ukazywany jest zawsze z mia偶d偶膮cym m艂otem.
Profesor K黨n
reprezentuje pogl膮d, 偶e s艂owo m艂ot znaczy tyle co "kamie艅" i pochodzi z epoki
kamiennej, a dopiero
p贸藕niej zacz臋艂o oznacza膰 m艂ot z br膮zu lub 偶elaza, Zgodnie z t膮 tez膮 Thor i jego
symboliczny m艂ot musz膮
mie膰 bardzo odleg艂膮 metryk臋, si臋gaj膮c膮 prawdopodobnie epoki kamienia. S艂owo Thor
w indyjskich,
napisanych w sanskrycie Wedach nazywa si臋 "tanayitnu", co nale偶a艂oby
przet艂umaczy膰 zgodnie ze
znaczeniem jako "ten, kt贸ry ciska gromy". Nordycki Thor, b贸g nad bogami, jest
panem germa艅skich
Wan贸w, grasuj膮cych w przestworzach.
W dyskusji na temat nowych aspekt贸w, jakie wnosimy do bada艅 nad przesz艂o艣ci膮,
m贸g艂by pojawi膰 si臋
zarzut, 偶e nie nale偶y wszystkich przekazanych tradycj膮 wzmianek, wskazuj膮cych na
zjawiska niebieskie,
wi膮za膰 w jeden ci膮g dowod贸w na loty kosmiczne w epoce prehistorycznej! W
rzeczywisto艣ci wcale tego nie
czynimy, gdy偶 zwracamy tylko uwag臋 na te fragmenty pradawnych pism, kt贸re nie
pasuj膮 do
dotychczasowych teorii. Wiercimy naszymi pytaniami w tych istotnie k艂opotliwych
miejscach, gdzie ani
autor, ani t艂umacz, ani kopi艣ci nie mogli mie膰 poj臋cia o dzisiejszym stanie
nauki i wynikaj膮cych z niego
skutkach. Jeste艣my gotowi natychmiast uzna膰 t艂umaczenia za fa艂szywe, a odpisy za
wysoce niedok艂adne,
je艣li jednocze艣nie te rzekomo fa艂szywe i fantazyjnie podkoloryzowane przekazy
nie b臋d膮 traktowane jako w
pe艂ni warto艣ciowe, skoro tylko daj膮 si臋 wt艂oczy膰 w ramy jakiej艣 religii. Nie
jest godne badacza, by odrzuca艂
to, co nie pasuje do jego teorii, uznaj膮c tylko to, co potwierdza jego tezy. O
ile bardziej dobitnie i wyra藕nie
przedstawia艂yby si臋 nasze tezy, gdyby stare pisma zosta艂y przet艂umaczone na
nowo, z my艣l膮 o mo偶liwo艣ci
lot贸w kosmicznych! Nad Morzem Martwym znaleziono ostatnio kontynujmy nasz
wyw贸d my艣lowy
zwoje z fragmentami tekst贸w apokaliptycznych i liturgicznych. W apokryfach
Abrahama i Moj偶esza znowu
pisze si臋 o wozie niebia艅skim z ko艂ami, kt贸ry pluje ogniem, natomiast podobnych
wzmianek brakuje w
etiopskiej czy s艂owia艅skiej Ksi臋dze Henocha.
"Z ty艂u za tymi istotami widzia艂em w贸z, kt贸ry mia艂 ogniste ko艂a, a wok贸艂 ka偶dego
ko艂a pe艂no by艂o oczu i na
ko艂ach spoczywa艂 tron, a ten pokryty by艂 ogniem, kt贸ry naoko艂o niego p艂on膮艂"
(Apokryf Abrahama 18,
11/12)
Zgodnie z interpretacj膮 profesora Scholema wozy i trony wyst臋puj膮ce w 艣wiecie
mistyk贸w 偶ydowskich
by艂yby odpowiednikiem "pleromy" (pe艂ni 艣wiat艂a) idei wyst臋puj膮cej w 艣wiecie
mistyk贸w
hellenistycznych i wczesnochrze艣cija艅skich. Jest to godna uwagi interpretacja,
ale czy mo偶na j膮 przyj膮膰
jako naukowo dowiedzion膮? Wolno nam zada膰 proste pytanie, co by艂oby w wypadku,
gdyby niekt贸rzy
ludzie rzeczywi艣cie widzieli tak cz臋sto opisywane wozy ogniste? W zwojach z
Qumran bardzo cz臋sto
stosowano pismo tajemne, a w dziele astrologicznym znalezionym w艣r贸d innych
dokument贸w w czwartej
jaskini wyst臋powa艂y nawet na przemian r贸偶ne dukty pisma. Pewna astronomiczna
obserwacja nosi tytu艂:
"S艂owa cz艂owieka rozumnego, skierowane do wszystkich syn贸w Jutrzenki".
Co w艂a艣ciwie przemawia przeciwko temu, 偶e w starych pismach opisano realnie
istniej膮ce wozy ogniste?
Przecie偶 nie tyle偶 p艂askie, co m臋tne twierdzenie, 偶e w staro偶ytno艣ci nie mog艂o
by膰 woz贸w ognistych! Taka
odpowied藕 by艂aby niegodna tych, kt贸rych chcemy naszymi pytaniami nak艂oni膰 do
alternatywnego my艣lenia.
W ko艅cu nie tak dawno temu ludzie kompetentni utrzymywali, 偶e z nieba nie mog膮
spada膰 kamienie
(meteoryty), gdy偶 w niebie nie ma kamieni...
Jeszcze matematycy w XIX wieku dokonali w owych czasach przekonywaj膮cego
obliczenia, 偶e
poci膮g nigdy nie b臋dzie m贸g艂 je藕dzi膰 szybciej ni偶 34 kilometry na godzin臋, gdy偶
przy wi臋kszej pr臋dko艣ci
wysysane by艂oby z niego powietrze i tym samym pasa偶erowie musieliby si臋
udusi膰... Nieca艂e 100 lat temu
zosta艂o "udowodnione", 偶e przedmiot ci臋偶szy od powietrza nigdy nie b臋dzie m贸g艂
lata膰.
Dzia艂 krytyki pewnej presti偶owej gazety zakwalifikowa艂 ksi膮偶k臋 Waltera Sullivana
Sygna艂y ze
Wszech艣wiata do literatury z gatunku science fiction, stwierdzaj膮c, 偶e
niew膮tpliwie tak偶e w bardzo odleg艂ej
przysz艂o艣ci niemo偶liwe b臋dzie dotarcie do gwiazd Epsilon Eridani lub Tau Ceti.
Uznano, 偶e ani
przesuni臋cie czasu (zgodnie z teori膮 wzgl臋dno艣ci), ani zimowy sen astronaut贸w
pod wp艂ywem du偶ego
ozi臋bienia cia艂a nigdy nie zdo艂aj膮 pokona膰 bariery niewyobra偶alnych odleg艂o艣ci.
Ca艂e szcz臋艣cie, 偶e w przesz艂o艣ci zawsze byli dostatecznie odwa偶ni fanta艣ci,
g艂usi na krytyk臋 ze strony im
wsp贸艂czesnych! Bez nich nie by艂oby obejmuj膮cej ca艂y 艣wiat sieci kolejowej, po
kt贸rej poci膮gi je偶d偶膮 z
pr臋dko艣ci膮 200 i wi臋cej kilometr贸w na godzin臋 (uwaga: przy pr臋dko艣ci ponad 34
km/godz. pasa偶erowie
umieraj膮!), ...bez nich nie by艂oby samolot贸w odrzutowych, gdy偶 te przecie偶
"spada艂yby na ziemi臋" (uwaga:
przedmioty ci臋偶sze od powietrza nie mog膮 lata膰!), ...w ko艅cu nie by艂oby te偶
rakiet mi臋dzyplanetarnych
(uwaga: cz艂owiek nie mo偶e opuszcza膰 swej planety!). Och, nie by艂oby
niesko艅czenie wielu rzeczy bez
b艂ogos艂awionych fantast贸w!
Pewna grupa badaczy chcia艂aby pozosta膰 przy tak zwanych realiach, zapominaj膮c
zbyt 艂atwo i zbyt ch臋tnie,
偶e to, co dzisiaj jest realne, jeszcze wczoraj mog艂o by膰 utopijnym snem jakiego艣
fantasty. Niema艂膮 cz臋艣膰
wszystkich epokowych odkry膰 w naszych czasach ju偶 oczywistych zawdzi臋czamy
szcz臋艣liwym
przypadkom, a nie systematycznie prowadzonym badaniom. Wielu wpisa艂o si臋 do
ksi臋gi "powa偶nych
fantast贸w", kt贸rzy swoimi 艣mia艂ymi spekulacjami pokonali hamuj膮cy wp艂yw
uprzedze艅. Jedno jest pewne:
ka偶dego dnia coraz bardziej zbli偶amy si臋 do granic przysz艂ych mo偶liwo艣ci.
Heinrich Schliemann
potraktowa艂 dzie艂o Homera niejako bajk臋 czy ba艣艅 i dzi臋ki temu odkry艂 Troj臋!
Za ma艂o wiemy jeszcze o naszej przesz艂o艣ci, aby m贸c wydawa膰 o niej ostateczne
s膮dy! Nowe znaleziska
mog膮 rozwi膮za膰 nies艂ychane zagadki, a lektura prastarych informacji mo偶e
postawi膰 na g艂owie ca艂y 艣wiat
dotychczasowych twierdze艅. Rozumiemy oczywi艣cie, 偶e stare ksi臋gi uleg艂y w
wi臋kszo艣ci zniszczeniu. W
Ameryce Po艂udniowej by艂o podobno dzie艂o, kt贸re zawiera艂o ca艂膮 wiedz臋
staro偶ytno艣ci, ale zosta艂o pono膰
zniszczone przez 63. w艂adc臋 Ink贸w Paczakuti IV. W bibliotece w Aleksandrii 500
000 tom贸w uczonego
w艂adcy Ptolemeusza Sotera skrywa艂o ca艂膮 intelektualn膮 spu艣cizn臋 ludzko艣ci.
Bibliotek臋 zniszczyli po cz臋艣ci
Rzymianie, a pozosta艂y ksi臋gozbi贸r kaza艂 spali膰 kilkaset lat p贸藕niej kalif
Omar. Niewyobra偶alna jest
wprost my艣l, 偶e niezast膮pione, cenne manuskrypty s艂u偶y艂y do palenia w
publicznych 艂a藕niach Aleksandrii!
Co pozosta艂o z biblioteki 艣wi膮tyni w Jerozolimie? Co osta艂o si臋 z biblioteki w
Pergamonie, gdzie
znajdowa艂o si臋 podobno 200 000 dzie艂? Jakie skarby i tajemnice uleg艂y
zniszczeniu wraz z ksi臋gami
historycznymi, astronomicznymi i filozoficznymi, unicestwionymi ze wzgl臋d贸w
politycznych na rozkaz
chi艅skiego cesarza Chi-Huanga w 214 r. p.n.e.? Ile tekst贸w kaza艂 zniszczy膰 w
Efezie po swym religijnym
katharsis aposto艂 Pawe艂? Nie spos贸b wprost ogarn膮膰, jak nies艂ychane bogactwo
dzie艂 ze wszystkich dziedzin
wiedzy zagin臋艂o dla nas raz na zawsze z powodu fanatyzmu religijnego! Ile
tysi臋cy pism, kt贸rych nie mo偶na
ju偶 odtworzy膰, kazali spali膰 mnisi i misjonarze pod wp艂ywem 艣lepej i 艣wi臋tej
gorliwo艣ci w Ameryce
Po艂udniowej i 艢rodkowej?
Wszystko to nast膮pi艂o przed setkami i tysi膮cami lat. Czy ludzko艣膰 wyci膮gn臋艂a z
tego jak膮艣 nauk臋?
Kilkadziesi膮t lat temu Hitler rozkaza艂 pali膰 ksi膮偶ki w miejscach publicznych, a
ju偶 w 1966 r. wydarzy艂o si臋
to samo w Chinach podczas rewolucji kulturalnej Mao Tse-tunga. Na szcz臋艣cie
ksi膮偶ki wsp贸艂czesne istniej膮
nie tylko w jednym egzemplarzu, jak to by艂o przed wiekami.
Zachowane teksty i fragmenty dzie艂 przekazuj膮 nam sporo wiedzy o zamierzch艂ej
przesz艂o艣ci. We
wszystkich epokach m臋drcy wiedzieli, 偶e przysz艂o艣膰 zawsze przynosi wojny i
rewolucje, rozlew krwi i
po偶og臋. Czy w zwi膮zku z tym ukryli mo偶e przed mot艂ochem tajemnice i przekazy
swojej epoki w wielkich
budowlach lub schowali je w bezpiecznym miejscu, chroni膮c przed zniszczeniem?
Czy ukryli informacje i
komunikaty w piramidach, 艣wi膮tyniach lub pos膮gach, wzgl臋dnie zostawili je jako
szyfry, aby przetrwa艂y
burze dziejowe? Trzeba by to by艂o sprawdzi膰, gdy偶 dalekowzroczni ludzie
wsp贸艂cze艣ni tak w艂a艣nie
post臋puj膮 z my艣l膮 o przysz艂o艣ci.
Amerykanie zatopili w 1965 r. w ziemi Nowego Jorku dwie kapsu艂y tak zbudowane,
aby a偶 do roku 6965
przetrzyma艂y wszelkie kataklizmy, jakie mog膮 si臋 na Ziemi wydarzy膰. Kapsu艂y
zawieraj膮 informacje, jakie
chcemy przekaza膰 przysz艂ym pokoleniom, 偶eby ci, kt贸rzy podejm膮 trud rozja艣nienia
mrok贸w okrywaj膮cych
przesz艂o艣膰 swoich przodk贸w, dowiedzieli si臋, jak 偶yli艣my. Kapsu艂y s膮 odlane z
metalu twardszego od stali i
mog膮 przetrwa膰 bez szkody nawet eksplozj臋 atomow膮. Obok "informacji z dnia" w
kapsu艂ach umieszczono
tak偶e fotografie miast, statk贸w, samochod贸w, samolot贸w i rakiet. Zawieraj膮 wzory
metali i mas
plastycznych, materia艂贸w, w艂贸kien i tkanin, przekazuj膮 przysz艂ym pokoleniom
takie przedmioty
powszechnego u偶ytku, jak monety, narz臋dzia i artyku艂y toaletowe, a na
mikrofilmach s膮 tam utrwalone
ksi膮偶ki z dziedziny matematyki, medycyny, fizyki, biologii i astronautyki. Aby
przes艂anie w odleg艂膮,
nieznan膮 przysz艂o艣膰 by艂o pe艂ne, do kapsu艂 do艂膮czono wspaniale opracowany kod,
dzi臋ki kt贸remu napisane i
narysowane informacje b臋dzie mo偶na przet艂umaczy膰 na j臋zyki przysz艂o艣ci.
Grupa in偶ynier贸w z Westinghouse-Electric wpad艂a na pomys艂, aby podarowa膰
potomno艣ci bogato
wyposa偶one kapsu艂y, a John Harrington wynalaz艂 dla przysz艂ych pokole艅
inteligentny system deszyfracji
danych. Czy ludzie ci s膮 nieszcz臋snymi pomyle艅cami? Fantastami? Jednak
realizacja tej idei cieszy nas i
uspokaja, gdy偶 oznacza ona, 偶e s膮 ludzie, kt贸rzy wybiegaj膮 my艣l膮 5000 lat do
przodu! Praca archeolog贸w w
odleg艂ej przysz艂o艣ci nie b臋dzie 艂atwiejsza ni偶 w naszych czasach. Po atomowej
po偶odze na nic zdadz膮 si臋
wszystkie biblioteki 艣wiata, a wszelkie osi膮gni臋cia, z kt贸rych jeste艣my tak
dumni, nie b臋d膮 warte z艂amanego
szel膮ga, gdy偶 zgin膮, zostan膮 zniszczone lub rozbite na czynniki pierwsze.
Fantazja i dzie艂o in偶ynier贸w z
Nowego Jorku ma tym wi臋ksze uzasadnienie, 偶e wcale nie trzeba po偶ogi atomowej,
by Ziemia uleg艂a
zniszczeniu. Przesuni臋cie osi ziemskiej o niewiele stopni przynios艂oby
nies艂ychane powodzie, kt贸rych nie
da艂oby si臋 powstrzyma膰. W ka偶dym wypadku poch艂on臋艂yby one ka偶de zapisane przez
nas s艂owo. Kto jest
na tyle arogancki, by utrzymywa膰, 偶e dawni m臋drcy nie mogli byli wpa艣膰 na tak
dalekowzroczny pomys艂,
jak ludzie z Nowego Jorku?
Z ca艂膮 pewno艣ci膮 stratedzy prowadz膮cy wojn臋 atomow膮 czy wodorow膮 nie b臋d膮
kierowali swej broni na
Zulus贸w i nieszkodliwych Eskimos贸w, lecz u偶yj膮 jej przeciwko g艂贸wnym o艣rodkom
cywilizacji.
Radioaktywny chaos stanie si臋 zatem udzia艂em spo艂ecze艅stw przoduj膮cych, najwy偶ej
rozwini臋tych. Ocalej膮
przed zag艂ad膮 zacofane kulturowo ludy, ludzie dzicy, prymitywni wszyscy
znacznie oddaleni od centr贸w
cywilizacji. Nie byliby oni w stanie ani kontynuowa膰 naszej kultury, ani niczego
o niej przekaza膰, gdy偶 w
niej nie uczestniczyli. Nawet ludzie m膮drzy albo po prostu ideali艣ci, kt贸rzy
zadaliby sobie trud uratowania
podziemnej biblioteki, nie zdo艂aliby przez to niczego zrobi膰 dla przysz艂o艣ci.
"Normalne" biblioteki
zosta艂yby i tak zniszczone, a istoty prymitywne, kt贸rym uda艂oby si臋 prze偶y膰, nic
nie wiedzia艂yby o
ukrytych, tajnych zasobach. Ca艂e po艂acie kuli ziemskiej stan膮 si臋 gorej膮cymi
pustyniami, gdy偶 d艂ugoletnie
promieniowanie Roentgena zniszczy ka偶d膮 ro艣lin臋. Ludzkie niedobitki ulegn膮
przypuszczalnie mutacji i po
dw贸ch tysi膮cach lat nic ju偶 nie pozostanie z upad艂ych miast. Przyroda z
nieskr臋powan膮 si艂膮 b臋dzie si臋
wgryza膰 w ruiny, a zardzewia艂a stal f i 偶elazo rozpadn膮 si臋 w py艂.
I wszystko mog艂oby zacz膮膰 si臋 od pocz膮tku. Cz艂owiek podejmie mo偶e sw膮 przygod臋
na Ziemi po raz drugi
lub trzeci. Niewykluczone, 偶e ludzie znowu zbyt p贸藕no odkryj膮 tajemnice starych
pism i poda艅. 5000 lat po
kataklizmie archeolodzy mogliby zatem twierdzi膰, 偶e cz艂owiek w XX wieku nie zna艂
jeszcze 偶elaza, gdy偶
nawet po najdok艂adniejszym przekopaniu ziemi nie znale藕liby ze zrozumia艂ych
wzgl臋d贸w ani jednego jego
kawa艂ka. O ci膮gn膮cych si臋 kilometrami przeciwczo艂gowych zaporach z betonu wzd艂u偶
granicy rosyjskiej
powiedziano by, 偶e s膮 to niew膮tpliwie linie astronomiczne. Gdyby odkryto kasety
z ta艣mami
magnetofonowymi, nie wiedziano by, co z nimi pocz膮膰, tym bardziej 偶e nie
odr贸偶niano by ta艣m nagranych
od czystych. A mo偶liwe, i偶 zawiera艂yby one rozwi膮zanie bardzo wielu zagadek!
Teksty m贸wi膮ce o
olbrzymich miastach, w kt贸rych mia艂y znajdowa膰 si臋 domy wysoko艣ci kilkuset
metr贸w, uznano by za
niewiarygodne, gdy偶 takich miast nie mog艂o przecie偶 by膰. Szyby londy艅skiego
metra stan膮 si臋 jakim艣
geometrycznym dziwactwem albo zadziwiaj膮co dobrze przemy艣lanym systemem
kanalizacyjnym. A potem
mo偶e znowu pojawi膮 si臋 informacje z pradawnych czas贸w opisuj膮ce, jak ludzie
latali na wielkich ptakach
miedzy kontynentami i opowie艣ci o dziwnych, pluj膮cych ogniem statkach, kt贸re
znika艂y na niebie. Zostanie
to zakwalifikowane jako mitologia, gdy偶 nie mog艂o przecie偶 by膰 ani tak du偶ych
ptak贸w, ani pluj膮cych
ogniem niebia艅skich potwor贸w.
T艂umacze z roku 7000 b臋d膮 mieli k艂opot: to, co odczytaj膮 z zachowanych
fragment贸w o wojnie 艣wiatowej
w XX wieku, zabrzmi ca艂kowicie niewiarygodnie. Skoro jednak natrafi膮 na dzie艂a
Marksa lub Lenina,
b臋dzie mo偶na w ko艅cu co za ulga! uczyni膰 z dw贸ch arcykap艂an贸w tej
niezrozumia艂ej epoki centralny
punkt jakiego艣 obrz膮dku religijnego.
Potomni b臋d膮 mogli snu膰 wiele interpretacji, je艣li pozostanie po nas
dostatecznie du偶o punkt贸w
orientacyjnych. 5000 lat to bardzo d艂ugi okres. Tylko dzi臋ki czystemu
kaprysowi przyrody obrobione
bloki kamienia trwaj膮 5000 lat, podczas gdy z najgrubszymi cho膰by szynami
kolejowymi nie obchodzi si臋
ona tak ogl臋dnie.
Na dziedzi艅cu pewnej 艣wi膮tyni w Delhi znajduje si臋 jak ju偶 pisali艣my
zespawany z 偶elaznych cz臋艣ci
s艂up, kt贸ry od prawie 2000 lat wystawiony na dzia艂anie czynnik贸w atmosferycznych
nie wykazuje jednak
偶adnego 艣ladu rdzy. Mamy oto przed sob膮 nieznany, staro偶ytny stop 偶elazny, nie
zawieraj膮cy siarki ani
fosforu. By膰 mo偶e s艂up zosta艂 odlany przez dalekowzrocznych specjalist贸w swej
epoki, kt贸rzy nie mieli
艣rodk贸w na wzniesienie wielkiej budowli, a chcieli zostawi膰 potomno艣ci w
spu艣ci藕nie widoczny, odporny
na dzia艂anie czasu pomnik swojej kultury?
To Jest wstydliwa sprawa, 偶e w wysoko rozwini臋tych minionych kulturach
znajdujemy budowle, kt贸rych
nie umiemy imitowa膰 przy pomocy najnowocze艣niejszej techniki. Kamienne kloce
spoczywaj膮 na
swoim miejscu i nie daj膮 si臋 usun膮膰 poza nawias dyskusji. Poniewa偶 nie mo偶e by膰
tego czego by膰 nie
powinno, szuka si臋 gor膮czkowo "rozs膮dnych" wyja艣nie艅. Od艂贸偶my zatem ko艅skie
okulary i we藕my udzia艂
w poszukiwaniach...
Rozdzia艂 VII
Parkiet dla olbrzym贸w? Z czego 偶yli staro偶ytni Egipcjanie? Czy Cheops by艂
oszustem?
Dlaczego piramidy stoj膮 tam, gdzie stoj膮? Zw艂oki 偶yj膮ce dzi臋ki zamro偶eniu?
Prehistoryczni
dyktatorzy mody Czy metoda 14Cjest ca艂kiem wiarygodna?
Na p贸艂noc od Damaszku le偶y terasa w Baalbek: platforma zbudowana z blok贸w
skalnych, z kt贸rych
niekt贸re maj膮 ponad 20 metr贸w d艂ugo艣ci i wa偶膮 prawie 2000 ton. Do tej pory
archeologia nie by艂a w stanie
przekonywaj膮co wyja艣ni膰, dlaczego, w jaki spos贸b i przez kogo terasa w Baalbek
zosta艂a zbudowana.
Rosyjski profesor Agrest uwa偶a, i偶 mo偶e ona by膰 pozosta艂o艣ci膮 wielkiego
l膮dowiska.
Je艣li przyjmiemy do wiadomo艣ci dobrze spreparowan膮 wiedz臋, kt贸r膮 si臋 nam
serwuje, to staro偶ytny Egipt
sta艂 si臋 centrum fantastycznej cywilizacji nagle i bez stadium przej艣ciowego.
Wielkie miasta i olbrzymie
艣wi膮tynie, ogromne pos膮gi o wielkiej sile wyrazu, wspania艂e trakty obramowane
pompatycznymi figurami,
doskona艂e urz膮dzenia kanalizacyjne, wykute w skale okaza艂e grobowce, piramidy
przyt艂aczaj膮ce swymi
rozmiarami... te i wiele innych jeszcze wspania艂ych rzeczy pojawi艂o si臋 jak spod
ziemi. To rzeczywi艣cie
cud, je艣li kraj zdolny jest nagle do takich osi膮gni臋膰 bez 偶adnego przygotowania!
呕yzne tereny uprawne wyst臋puj膮 tylko w delcie Nilu i na w膮skich pasmach po lewej
i prawej stronie rzeki.
Eksperci szacuj膮 liczb臋 mieszka艅c贸w Egiptu w okresie budowy Wielkiej Piramidy na
50 milion贸w ludzi!
(Liczba poza wszystkim jawnie sprzeczna z szacowanym na 20 milion贸w zaludnieniem
ca艂ego 艣wiata w
roku 3000 prz. Chr.!)
Przy tego typu fantastycznych obliczeniach nie chodzi o kilka milion贸w ludzi w
t臋 lub drug膮 stron臋. Chodzi
o to, 偶e dla nich wszystkich musia艂o si臋 znale藕膰 po偶ywienie. A przecie偶 by艂a to
nie tylko wielka armia
robotnik贸w budowlanych, kamieniarzy, in偶ynier贸w i marynarzy, by艂o te偶 kilkaset
tysi臋cy niewolnik贸w,
by艂a dobrze wyposa偶ona armia, by艂 偶yj膮cy w dobrobycie stan kap艂a艅ski,
niezliczeni handlarze, ch艂opi i
urz臋dnicy oraz last but not least utrzymuj膮cy si臋 z nich wszystkich dw贸r
kr贸lewski. Czy偶by wszyscy
oni zdo艂ali si臋 wy偶ywi膰 dzi臋ki sk膮pym plonom uzyskiwanym w delcie Nilu?
Powiada si臋 nam, 偶e bloki kamienne na budow臋 piramidy transportowane by艂y na
rolkach, co w praktyce
oznacza, 偶e musia艂y to by膰 rolki drewniane! Jednak z trudem przysz艂oby chyba
艣cina膰 i przetwarza膰 te
nieliczne przecie偶 drzewa, g艂贸wnie palmy, kt贸re w owym czasie (podobnie jak
dzisiaj) ros艂y w Egipcie,
gdy偶 daktyle by艂y niezb臋dnym sk艂adnikiem wy偶ywienia, a pnie i listowie dawa艂y
jedyny cie艅 wysuszonej
ziemi. Jednak utrzymuje si臋, 偶e rolki drewniane musia艂y by膰 u偶ywane, gdy偶 w
przeciwnym wypadku nie
by艂oby nawet tego najbardziej w膮tpliwego wyja艣nienia techniki budowy piramid.
Czy drewno by艂o
importowane? Sprowadzanie drewna z obcych kraj贸w wymaga艂oby poka藕nej floty.
Drewno wy艂adowywane
w Aleksandrii trzeba by艂oby transportowa膰 Nilem w g贸r臋 rzeki do Kairu. Nie
istnia艂a inna mo偶liwo艣膰,
poniewa偶 Egipcjanie w okresie budowy Wielkiej Piramidy nie znali jeszcze konia i
wozu; zacz臋to ich
u偶ywa膰 dopiero za XVII dynastii, czyli oko艂o 1600 r. prz. Chr. Kr贸lestwo za
przekonywaj膮ce wyja艣nienie
transportu blok贸w skalnych! Rolki drewniane, powiada si臋, by艂y do tego
niezb臋dne...
Technika budowniczych piramid nasuwa wiele zagadek, kt贸re nie znajduj膮
zadowalaj膮cych rozwi膮za艅.
W jaki spos贸b Egipcjanie wykuwali grobowce w skale? Jakimi narz臋dziami tworzyli
labirynt przej艣膰 i
pomieszcze艅? 艢ciany skalne s膮 g艂adkie i na og贸艂 przyozdobione reliefowymi
malowid艂ami. Szyby
przebiegaj膮 w ska艂ach uko艣nie, maj膮 precyzyjnie, zgodnie z najlepsz膮 sztuk膮
budowlan膮 wykonane stopnie,
prowadz膮ce do g艂臋boko po艂o偶onych kom贸r grobowych. Chmary turyst贸w przygl膮daj膮
si臋 temu z podziwem,
ale 偶aden z nich nie dostaje wyt艂umaczenia zagadkowej techniki wykopu. Wiadomo
dok艂adnie, 偶e sztuk臋
budowy tuneli Egipcjanie mieli opanowan膮 od najwcze艣niejszych czas贸w, gdy偶 stare
grobowce s膮
wykonane dok艂adnie tak samo, jak p贸藕niejsze. Miedzy grobowcem Teti z sz贸stej
dynastii a grobem
Ramzesa I z czas贸w Nowego Pa艅stwa nie ma 偶adnej r贸偶nicy, cho膰 ich budow臋 dzieli
co najmniej 1000 lat!
Wszystko wskazuje na to, 偶e dawnej, raz wyuczonej techniki nie wzbogacano o
nowe, lepsze rozwi膮zania, a
raczej wr臋cz przeciwnie: p贸藕niejsze budowle s膮 coraz gorszymi kopiami starych
wzorc贸w.
Turysta, kt贸ry na wielb艂膮dzie o imieniu "Bismarck" albo "Napoleon" w
zale偶no艣ci od swej narodowo艣ci
doko艂ysze si臋 do piramidy Cheopsa na zach贸d od Kairu, odczuwa dziwny dreszcz,
jaki zawsze wywo艂uj膮
materialne pozosta艂o艣ci tajemniczych cywilizacji. Zwiedzaj膮cy s艂yszy, 偶e tu i
tam faraon kaza艂 budowa膰
sobie grobowce. Z t膮 od艣wie偶on膮 szkoln膮 wiedz膮 wraca do domu, zrobiwszy przedtem
par臋 ciekawych
zdj臋膰. Szczeg贸lnie na temat piramidy Cheopsa wysuni臋to pewnie z kilkaset nie
maj膮cych podstaw, g艂upich
teorii. W ksi膮偶ce Charlesa Piazzi Smytha Our Inheritance in the Great Pyramid,
licz膮cej 600 stron i wydanej
w 1864 r "znajdujemy mn贸stwo je偶膮cych w艂osy na g艂owie zwi膮zk贸w mi臋dzy t膮 budowl膮
a kul膮 ziemsk膮.
Jednak nawet po krytycznej weryfikacji pozostaje par臋 fakt贸w, kt贸re powinny nas
zastanowi膰.
Wiadomo, 偶e staro偶ytni Egipcjanie mieli rozbudowany kult s艂oneczny: ich b贸g
S艂o艅ca Re je藕dzi艂 po niebie
barkami. Teksty w piramidach z okresu Starego Pa艅stwa opisuj膮 nawet niebia艅skie
podr贸偶e kr贸la, kt贸re
mo偶liwe by艂y rzecz jasna z pomoc膮 bog贸w i ich barek. Tak偶e bogowie i w艂adcy
Egipcjan nie stronili od
latania w przestworzach...
Czy jest przypadkiem, 偶e wysoko艣膰 piramidy Cheopsa pomno偶ona przez miliard
odpowiada w przybli偶eniu
odleg艂o艣ci mi臋dzy Ziemi膮 a S艂o艅cem, wynosz膮cej 149 505 000 kilometr贸w? Czy to
przypadek, 偶e po艂udnik
przebiegaj膮cy przez piramid臋 dzieli kontynenty i oceany dok艂adnie na r贸wne
cz臋艣ci? Czy przypadkiem
obw贸d podstawy piramidy podzielony przez dwukrotno艣膰 wysoko艣ci daje s艂awn膮
ludolfine liczb臋 ? =
3,1416? Czy przypadkowo znajduj膮 si臋 tam obliczenia ci臋偶aru Ziemi, a skalisty
grunt, na kt贸rym stoi
budowla, przypadkiem jest tak starannie i dok艂adnie zr贸wnany?
Nigdzie nie ma wzmianki, dlaczego tw贸rca piramidy, faraon Cheops (Chufu), wybra艂
na budow臋 obiektu
w艂a艣nie t臋 a nie inn膮 ska艂臋 na pustyni. By膰 mo偶e by艂a tam naturalna rozpadlina
skalna, kt贸r膮 wykorzystano
do wzniesienia tej kolosalnej budowli. Jeszcze inne, cho膰 u艂omne, wyja艣nienie
g艂osi, 偶e faraon chcia艂
obserwowa膰 ze swego letniego pa艂acu post臋py prac budowlanych. Jednak oba powody
k艂贸c膮 si臋 ze
zdrowym rozs膮dkiem. Po pierwsze by艂oby zdecydowanie praktyczniej, gdyby miejsce
budowy znajdowa艂o
si臋 bardziej na wschodzie, bli偶ej kamienio艂om贸w, co skr贸ci艂oby drog臋 transportu,
a po drugie trudno sobie
wyobrazi膰, 偶eby faraon chcia艂 by膰 co roku niepokojony ha艂asem, jaki dniem i noc膮
rozlega艂 si臋 nad placem
budowy. Skoro tak wiele przemawia przeciwko naiwnym rodem z ksi膮偶ek dla dzieci
wyja艣nieniom
dotycz膮cym wyboru miejsca budowy, wolno nam zapyta膰, czy mo偶e r贸wnie偶 w tej
sprawie mieli sw贸j
udzia艂 "bogowie", cho膰by tylko po艣rednio, poprzez 偶膮dania zg艂aszane przez
kap艂an贸w, przyjmuj膮c tak膮
interpretacje, uzyskamy jeszcze jeden wa偶ki dow贸d na rzecz naszej teorii o
utopijnej przesz艂o艣ci ludzko艣ci.
Ot贸偶 piramida nie tylko dzieli kontynenty i oceany na dwie r贸wne cz臋艣ci, ale
le偶y ona w punkcie ci臋偶ko艣ci
kontynent贸w! Je偶eli odnotowane tutaj fakty nie s膮 przypadkiem a bardzo trudno
by艂oby w niego
uwierzy膰 to miejsce budowy piramidy zosta艂o wyznaczone przez istoty, kt贸re
wiedzia艂y o kulistym
kszta艂cie Ziemi i dok艂adnie zna艂y rozmieszczenie kontynent贸w i m贸rz. Godzi si臋 w
tym miejscu
przypomnie膰 mapy Piri Reisa! Nie wszystko da si臋 wyja艣ni膰 przypadkiem lub
zmy艣leniem.
Jaka si艂a, jakie "maszyny" wyr贸wna艂y skalisty teren i jakim technicznym nak艂adem
si臋 to dokona艂o? W jaki
spos贸b budowniczowie przebijali w skale tunele? I czym je o艣wietlali? Ani tutaj,
ani w skalnych
grobowcach w Dolinie Kr贸l贸w nie u偶ywano pochodni lub podobnych urz膮dze艅. Nie ma
bowiem na
stropach i 艣cianach 偶adnych zaczernie艅, ani nawet najmniejszych wskaz贸wek
艣wiadcz膮cych o usuwaniu ich
艣lad贸w. W jaki spos贸b i jakimi narz臋dziami odrywano w kamienio艂omach wielkie
bloki skalne? Jakim
sposobem mia艂y one ostre kanty i g艂adkie 艣ciany? Jak je transportowano i
nak艂adano na siebie z
dok艂adno艣ci膮 do milimetra? Jest tutaj znowu gar艣膰 mo偶liwo艣ci do wyboru: r贸wnie
pochy艂e, piaszczyste
torowiska, po kt贸rych przesuwano bloki, rusztowania, rampy, nasypy... I
oczywi艣cie mr贸wcza praca wielu
setek tysi臋cy Egipcjan: fellach贸w, ch艂op贸w, rzemie艣lnik贸w...
呕adne z tych wyja艣nie艅 nie wytrzymuje krytyki. Wielka Piramida jest (i
pozostanie?) namacalnym
艣wiadectwem niepoj臋tej dot膮d techniki. Dzisiaj, w XX wieku, 偶aden architekt nie
umia艂by zbudowa膰
piramidy Cheopsa, cho膰by mia艂 do dyspozycji wszystkie wsp贸艂czesne 艣rodki
techniczne!
2 600 000 olbrzymich blok贸w zosta艂o wyci臋tych w kamienio艂omach, oszlifowanych,
przeniesionych i na
miejscu budowy dopasowanych do siebie z dok艂adno艣ci膮 do jednego milimetra. A
g艂臋boko wewn膮trz
budowli pomalowano na kolorowo 艣ciany korytarzy!
Miejsce budowy piramidy wyznaczy艂 kaprys faraona...
Niedo艣cignione, "klasyczne" wymiary piramidy nasun臋艂y si臋 budowniczemu
przypadkowo...
Kilkaset tysi臋cy robotnik贸w przesuwa艂o i ci膮gn臋艂o w g贸r臋 rampy na
(nieistniej膮cych) rolkach przy pomocy
(nieistniej膮cych) lin bloki wa偶膮ce 12 ton...
Armia robotnik贸w 偶ywi艂a si臋 (nieistniej膮cym) zbo偶em...
Spano w (nieistniej膮cych) cha艂upach, kt贸re faraon kaza艂 zbudowa膰 przed swoj膮
letni膮 rezydencj膮...
Przez (nieistniej膮cy) megafon robotnicy utrzymywani byli w rytmie pracy, co
pozwala艂o na przesuwanie ku
niebu dwunastotonowych blok贸w...
Nawet gdyby pilni robotnicy pracowali w nies艂ychanym tempie ustawiaj膮c ka偶dego
dnia dziesi臋膰 blok贸w, to
z艂o偶enie oko艂o 2,5 miliona skalnych kloc贸w we wspania艂膮 piramid臋 zaj臋艂oby im
zgodnie z tym
anegdotycznym obja艣nieniem 250 000 dni, czyli 664 lat! Tak, a do tego nie
wolno zapomina膰, 偶e
wszystko to by艂o kaprysem ekscentrycznego w艂adcy, kt贸ry w 偶adnym wypadku nie
m贸g艂 do偶y膰 ko艅ca
zapocz膮tkowanego przez siebie dzie艂a.
Dostatecznie okropne i niesko艅czenie smutne przedsi臋wzi臋cie. Nie trzeba dodawa膰,
偶e ta na serio
proponowana teoria jest po prostu 艣mieszna. Kto by艂by na tyle nierozgarni臋ty, by
uwierzy膰, 偶e piramida
mia艂a by膰 tylko grobem w艂adcy? Kto chce nadal traktowa膰 zawarty tam zas贸b
informacji matematycznych i
astronomicznych jako czysty przypadek?
Wielk膮 Piramid臋 przypisuje si臋 obecnie bezspornie faraonowi Cheopsowi, jako jej
inspiratorowi i
budowniczemu. Dlaczego? Dlatego, 偶e wszystkie inskrypcje i gliniane tabliczki
wskazuj膮 w艂a艣nie na niego.
Wydaje si臋 nam przekonywaj膮ce, 偶e piramida nie mog艂a powsta膰 podczas trwania
jednego 偶ycia. Co jednak,
je艣li Cheops kaza艂 sfa艂szowa膰 inskrypcje i tre艣膰 tabliczek, kt贸re mia艂y s艂awi膰
jego osob臋? W staro偶ytno艣ci
by艂a to ca艂kiem popularna metoda, o czym 艣wiadczy wiele innych budowli. Zawsze,
kiedy dyktatorski
w艂adca chcia艂 zagarn膮膰 chwa艂臋 tylko dla siebie, zarz膮dza艂 procedur臋 fa艂szerstw.
Je艣li by艂oby tak i w tym
wypadku, to piramida istnia艂aby ju偶 d艂ugo przedtem, zanim Cheops nakaza艂
umie艣ci膰 na niej swoje
"wizyt贸wki".
W bibliotece w Osfordzie znajduje si臋 r臋kopis, w kt贸rym koptyjski pisarz Al
Mas'udi twierdzi, 偶e Wielk膮
Piramid臋 kaza艂 wznie艣膰 egipski kr贸l Surid. Dziwne, gdy偶 Surid panowa艂 w Egipcie
przed potopem!
Osobliwe, 偶e m膮dry w艂adca Surid rozkaza艂 swym kap艂anom spisa膰 ca艂o艣膰 wiedzy, a
zapisy te ukry膰 we
wn臋trzu piramidy. Wed艂ug koptyjskiego podania piramida zosta艂a zatem zbudowana
przed potopem.
Przypuszczenie takie potwierdza Herodot w drugiej ksi臋dze swoich Dziej贸w. Ot贸偶
kap艂ani w Tebach
pokazali mu 341 pos膮g贸w-kolos贸w, z kt贸rych ka偶dy symbolizowa艂 jedno pokolenie
arcykap艂an贸w od
11 340 lat wstecz. Wiadomo, 偶e ka偶dy arcykap艂an przygotowywa艂 w艂asny pomnik ju偶
za swego 偶ycia.
Herodot informuje o podr贸偶y do Teb, gdzie jeden kap艂an po drugim pokazywa艂 mu
swoje pos膮gi jako
dow贸d na to, 偶e po ojcu zawsze nast臋puje syn. Kap艂ani zapewniali, 偶e ich
informacje s膮 bardzo dok艂adne,
gdy偶 od pokole艅 spisuje si臋 wszystkie dane. Wyja艣nili, i偶 ka偶da z 341 figur
odpowiada okresowi jednego
偶ycia ludzkiego i 偶e przed owymi 341 pokoleniami mi臋dzy lud藕mi 偶yli bogowie, ale
potem 偶aden b贸g w
ludzkiej postaci nie zawita艂 ju偶 do nich.
Powszechnie przyjmuje si臋, 偶e po艣wiadczona 藕r贸d艂ami cywilizacja staro偶ytnego
Egiptu si臋ga 6500 lat.
Dlaczego zatem kap艂ani tak bezwstydnie ok艂amali podr贸偶nika Herodota, m贸wi膮c o 11
340 latach? I
dlaczego tak dobitnie podkre艣lali, 偶e od 341 pokole艅 nie bawili u nich 偶adni
bogowie? Te precyzyjne dane
czasowe, utrwalone w pos膮gach, by艂yby ca艂kowicie bezu偶yteczne, gdyby w
zamierzch艂ej przesz艂o艣ci
"bogowie" istotnie nie 偶yli w艣r贸d ludzi!
O tym, jak, dlaczego i kiedy zbudowano piramidy, nie wiemy w艂a艣ciwie niczego.
Oto stoi si臋gaj膮ca prawie
150 metr贸w wysoko艣ci i wa偶膮ca 31 200 000 ton sztuczna g贸ra 艣wiadek niepoj臋tego
wysi艂ku a pomnik
ten nie jest podobno niczym innym, jak tylko grobem jakiego艣 ekstrawaganckiego
w艂adcy! Kto chce, niech
wierzy...
Podobnie niezrozumia艂e s膮 nie zinterpretowane dot膮d dostatecznie mumie, kt贸re
wpatruj膮 si臋 w nas z
zamierzch艂ej przesz艂o艣ci, stanowi膮c tajemnicz膮 zagadk臋. R贸偶ne ludy opanowa艂y
technik臋 balsamowania
zw艂ok, a znaleziska archeologiczne pozwalaj膮 przypuszcza膰, 偶e przedhistoryczne
istoty wierzy艂y w
ponowne narodziny do drugiego 偶ycia, w materialne wskrzeszenie. Interpretacj臋
tak膮 mo偶na by
zaakceptowa膰, gdyby wiara w cielesne zmartwychwstanie nale偶a艂a do staro偶ytnego
艣wiata poj臋膰! Z kolei
gdyby nasi prapraprzodkowie wierzyli tylko w duchowy powr贸t, to nie otaczaliby
zmar艂ych tak specyficzn膮
opiek膮. Znaleziska w egipskich grobach dostarczaj膮 przyk艂ad贸w, 偶e zabalsamowane
zw艂oki
przygotowywane by艂y do cielesnego odrodzenia.
To, co sugeruj膮 ogl膮dane groby, nie jest wcale tak absurdalne! Malowid艂a i
podania dostarczaj膮 przes艂anek
do tezy, 偶e "bogowie" obiecali, i偶 powr贸c膮 z gwiazd, aby zbudzi膰 dobrze
zachowane cia艂a do nowego 偶ycia.
Dlatego zaopatrzenie zabalsamowanych zw艂ok, spoczywaj膮cych w grobowych komorach,
mia艂o funkcj臋
praktyczn膮 i przeznaczone by艂o na potrzeby 偶ycia ziemskiego. W przeciwnym razie
po co by艂yby zmar艂ym
potrzebne pieni膮dze, ozdoby i ulubione przedmioty? Dawanie im do grobu r贸wnie偶
cz臋艣ci s艂u偶by ludzi
niew膮tpliwie jeszcze 偶yj膮cych mia艂o przed艂u偶y膰 dawn膮 egzystencj臋 w nowym
偶yciu. Grobowce,
zbudowane solidnie, o nies艂ychanej wr臋cz trwa艂o艣ci bunkr贸w przeciwatomowych,
by艂y w stanie przetrwa膰
wszelkie burze dziejowe. W grobach umieszczano przedmioty zachowuj膮ce warto艣膰
mimo wszelkich
kryzys贸w mianowicie z艂oto i szlachetne kamienie. Nie chcemy zajmowa膰 si臋 tu
p贸藕niejszymi
wynaturzeniami mumifikacji. Wa偶ne jest tylko pytanie: kto przyswoi艂 poganom ide臋
cielesnego
zmartwychwstania? I sk膮d pochodzi艂a pierwsza, 艣mia艂a my艣l, 偶e kom贸rki cia艂a
musz膮 zosta膰 zachowane,
aby zmar艂y, przechowywany w bezpiecznym miejscu, zosta艂 zbudzony do nowego 偶ycia
po up艂ywie tysi臋cy
lat?
Do tej pory ca艂y tajemniczy kompleks spraw zwi膮zanych z odrodzeniem 偶ycia by艂
traktowany tylko z
religijnego punktu widzenia. Czy faraon, kt贸ry z ca艂膮 pewno艣ci膮 wiedzia艂 wi臋cej
o "bogach" i ich
zwyczajach ni偶 jego poddani, nie m贸g艂 wpa艣膰 na taki, by膰 mo偶e zupe艂nie ob艂臋dny
pomys艂: musz臋
wybudowa膰 sobie grobowiec, kt贸ry nie ulegnie zniszczeniu nawet przez tysi膮ce lat
i b臋dzie wyra藕nie
odznacza艂 si臋 na obszarze pa艅stwa? Bogowie obiecali powr贸ci膰 i zbudzi膰 mnie...
(wzgl臋dnie lekarze w
odleg艂ej przysz艂o艣ci b臋d膮 umieli przywr贸ci膰 mnie do 偶ycia...).
Co mo偶na doda膰 do tego z perspektywy epoki lot贸w kosmicznych?
Fizyk i astronom Robert C. W. Ettinger sugeruje w swej wydanej w 1965 r. ksi膮偶ce
The Prospect of
Immortality, 偶e my, ludzie XX wieku, mogliby艣my da膰 si臋 tak zamrozi膰, aby z
biologicznego i medycznego
punktu widzenia procesy w naszych kom贸rkach przebiega艂y bilion razy wolniej ni偶
normalnie. Cho膰 na
razie idea ta mo偶e wygl膮da膰 jeszcze ca艂kowicie utopijnie, to jednak ka偶da du偶a
wsp贸艂czesna klinika
dysponuje "bankiem", w kt贸rym ludzkie ko艣ci przechowywane s膮 ca艂e lata w stanie
g艂臋bokiego zmro偶enia,
by w razie potrzeby zrobi膰 z nich u偶ytek. 艢wie偶a krewco jest ju偶 powszechnie
praktykowane mo偶e
by膰 przez nieograniczony czas przechowywana w temperaturze -196癈, podobnie jak
kom贸rki mo偶na
utrzymywa膰 przy 偶yciu wprost w niesko艅czono艣膰 w temperaturze ciek艂ego azotu.
Czy偶by utopijna idea
faraona mia艂a si臋 wkr贸tce zi艣ci膰?
Trzeba dwukrotnie przeczyta膰 przytoczony ni偶ej wynik bada艅, by poj膮膰 jego
niezwyk艂o艣膰: biolodzy z
uniwersytetu w Oklahomie stwierdzili w marcu 1963 r., 偶e kom贸rki sk贸ry egipskiej
ksi臋偶niczki Mene s膮
zdolne do 偶ycia! A ksi臋偶niczka Mene nie 偶yje ju偶 od kilku tysi臋cy lat!
W wielu miejscach znajduj膮 si臋 mumie zachowane w stanie tak kompletnym i
nienaruszonym, 偶e wygl膮daj膮
jak 偶ywe. U Ink贸w zachowa艂y si臋 mumie lodowcowe, teoretycznie zdolne jeszcze do
偶ycia. Utopia? W lecie
1965 r. telewizja rosyjska pokaza艂a dwa psy, kt贸re zosta艂y g艂臋boko zamro偶one na
tydzie艅. Odmro偶one
si贸dmego dnia 偶y艂y sobie nadal, tak jak przedtem!
Amerykanie, co nie jest tajemnic膮, powa偶nie zajmuj膮 si臋 w ramach swego szeroko
zakrojonego programu
lot贸w kosmicznych problemem, w jaki spos贸b mo偶na zamrozi膰 astronaut贸w
przysz艂o艣ci na czas ich d艂ugich
podr贸偶y do odleg艂ych gwiazd...
Profesor Ettinger, dzisiaj cz臋sto wy艣miewany, przewiduje, 偶e w odleg艂ej
przysz艂o艣ci ludzie nie b臋d膮 ani
spala膰 zw艂ok, ani wystawia膰 ich na 艂up robak贸w, lecz b臋d膮 je sk艂ada膰 zamro偶one
na specjalnych
"lod贸wkowych" cmentarzach lub w grobach-zamra偶arkach, by oczekiwa艂y dnia, w
kt贸rym bardziej
zaawansowana medycyna b臋dzie umia艂a usun膮膰 przyczyn臋 艣mierci i tym samym obudzi膰
je do nowego
偶ycia. Je艣li p贸j艣膰 do ko艅ca tropem tej my艣li, to mo偶na by ujrze膰 odstraszaj膮c膮
wizj臋 armii g艂臋boko
sch艂odzonych 偶o艂nierzy, odmra偶anych wed艂ug potrzeby w wypadku wojny. Zaiste
przera偶aj膮ce wizje!
Co jednak maj膮 wsp贸lnego mumie z nasz膮 hipotez膮 o odwiedzinach kosmit贸w w
zamierzch艂ej przesz艂o艣ci?
Szukamy na si艂臋 poszlak?
Stawiamy pytanie: sk膮d ludzie przesz艂o艣ci wiedzieli, 偶e kom贸rki organizmu 偶yj膮
bilion razy wolniej po
poddaniu ich specjalnym zabiegom?!
Pytamy: sk膮d pochodzi idea nie艣miertelno艣ci, sk膮d my艣l o cielesnym
zmartwychwstaniu?
Wi臋kszo艣膰 dawnych lud贸w posiad艂a umiej臋tno艣膰 mumifikacji, praktykowali j膮 ludzie
bogaci. Nie chodzi
nam o przytaczanie fakt贸w, lecz o rozwi膮zanie zagadki, sk膮d pochodzi艂a idea
zmartwychwstania, powrotu
do 偶ycia. Czy pomys艂 ten nasun膮艂 si臋 zupe艂nie przypadkowo jakiemu艣 kr贸lowi lub
ksi臋ciu, czy te偶 mo偶e
jaki艣 wp艂ywowy cz艂owiek zaobserwowa艂 "bog贸w", jak poddawali zw艂oki
skomplikowanym zabiegom i
sk艂adali je do zabezpieczonego przed bombami sarkofagu? A mo偶e jacy艣 "bogowie"
(czyli kosmici)
przekazali pewnemu bystremu, inteligentnemu synowi kr贸lewskiemu wiedz臋, w jaki
spos贸b dzi臋ki
specjalnym zabiegom mo偶na odrodzi膰 zw艂oki?
Ta spekulatywna motywacja wymaga uzasadnienia stosownego dla swojej epoki. W
ci膮gu kilkuset lat ludzie
opanuj膮 loty kosmiczne z bieg艂o艣ci膮, jak膮 dzisiaj trudno jeszcze sobie
wyobrazi膰. Biura podr贸偶y b臋d膮
oferowa艂y w swych prospektach podr贸偶e mi臋dzyplanetarne z dok艂adnym terminem
odjazdu i powrotu.
Warunkiem osi膮gni臋cia tej perfekcji jest rzecz jasna dotrzymanie r贸wnego kroku w
post臋pie naukowym
przez wszystkie dziedziny wiedzy. Sama tylko elektronika i cybernetyka nie zdo艂a
przekroczy膰 wysokiego
progu wymaga艅. Sw贸j udzia艂 wniesie medycyna i biologia, prowadz膮c badania, kt贸re
umo偶liwi膮
przed艂u偶enie 偶ycia ludzkiego. Obecnie prace tego w艂a艣nie dzia艂u kosmonautyki
tocz膮 si臋 ju偶 na pe艂nych
obrotach. Utopijne pytanie: czy kosmonauci z praczas贸w posiadali t臋 wiedz臋,
kt贸r膮 musimy zdobywa膰 na
nowo? Czy obce istoty rozumne zna艂y metody, jakie trzeba zastosowa膰, aby
przywr贸ci膰 do 偶ycia cia艂a po
up艂ywie ilu艣 tysi臋cy lat? Mo偶e m膮drzy "bogowie" mieli jaki艣 cel w tym, aby
"wyposa偶y膰" przynajmniej
jednego zmar艂ego w ca艂膮 wiedze jego epoki, by m贸g艂 on kiedy艣 zosta膰 przepytany
na okoliczno艣膰 dziej贸w
swego pokolenia? Co w艂a艣ciwie wiemy na ten temat! Mo偶e powracaj膮cy "bogowie" ju偶
kogo艣 przepytali?
Pierwsze, odpowiednio spreparowane mumie zapocz膮tkowa艂y w ci膮gu nast臋pnych
stuleci mod臋 w tej
dziedzinie. Nagle ka偶dy chcia艂 si臋 ponownie narodzi膰, ka偶dy s膮dzi艂, 偶e pewnego
dnia nowe 偶ycie stanie si臋
tak偶e jego udzia艂em, je艣li tylko uczyni to samo, co jego przodkowie. Kap艂ani,
kt贸rzy rzeczywi艣cie
dysponowali wiedz膮 na temat ponownych narodzin, w znacznym stopniu
spopularyzowali kult, gdy偶 robili
na nim dobry interes.
Pisali艣my ju偶 o fizycznie niemo偶liwej d艂ugo艣ci 偶ycia sumeryjskich w艂adc贸w czy
postaci biblijnych.
Postawili艣my pytanie, czy w ich wypadku chodzi mo偶e o kosmit贸w, kt贸rzy dzi臋ki
przesuni臋ciu czasu
podczas podr贸偶y mi臋dzygwiezdnych, odbywaj膮cych si臋 z szybko艣ci膮 blisk膮 pr臋dko艣ci
艣wiat艂a, postarzeli si臋
tylko wzgl臋dnie w stosunku do czasu obowi膮zuj膮cego na naszej planecie.
Mo偶e uda艂oby si臋 wyja艣ni膰 niewyobra偶alny wiek wymienianych w starych pismach
os贸b zak艂adaj膮c, 偶e
zostali oni zmumifikowani lub zamro偶eni? Zgodnie z t膮 teori膮 kosmici zamra偶aliby
najwa偶niejsze
osobisto艣ci czas贸w staro偶ytnych, wprowadzaj膮c je jak m贸wi膮 podania w g艂臋boki
sen. Przy okazji
p贸藕niejszych odwiedzin wyjmowaliby je za ka偶dym razem z "szuflady", odmra偶ali i
rozmawialiby z nimi.
Zadaniem kasty kap艂a艅skiej, ustanowionej i odpowiednio pouczonej przez kosmit贸w,
by艂oby ponowne
preparowanie "偶ywych umar艂ych" po zako艅czeniu odwiedzin oraz sprawowanie nad
nimi pieczy w
olbrzymich 艣wi膮tyniach a偶 do kolejnej wizyty "bog贸w".
Niemo偶liwe? 艢mieszne? Najg艂upsze zastrze偶enia zg艂aszaj膮 na og贸艂 ludzie wyj膮tkowo
uczuleni na sprawy
przyrody. Czy偶 przyroda sama nie daje oczywistych przyk艂ad贸w na "sen zimowy" i
ponowne budzenie si臋
do 偶ycia?
S膮 gatunki ryb, kt贸re zamro偶one na ko艣膰 o偶ywaj膮 przy korzystniejszej
temperaturze i zaczynaj膮 zn贸w
p艂ywa膰 偶wawo w wodzie. Kwiaty, poczwarki, p臋draki ka偶dej wiosny maj膮 za sob膮 nie
tylko biologiczny sen
zimowy, lecz ukazuj膮 si臋 w nowej, pi臋knej szacie.
Wyst膮pmy jako w艂asny advocatus diaboli: mo偶e Egipcjanie podpatrzyli zasad臋
mumifikacji w przyrodzie?
Gdyby tak by艂o, to musia艂by wyst臋powa膰 jaki艣 kult motyli lub chrab膮szczy, a
przynajmniej jaki艣 jego 艣lad.
Jednak niczego takiego nie ma! W podziemnych grobowcach le偶膮 co prawda wielkie
sarkofagi ze
zmumifikowanymi bykami, ale u tych zwierz膮t ludzie nie mogli przecie偶 podpatrze膰
snu zimowego. Osiem
kilometr贸w od Heluanu znajduje si臋 ponad 5000 grob贸w r贸偶nej wielko艣ci, a
wszystkie pochodz膮 z czas贸w
pierwszej i drugiej dynastii. Potwierdzaj膮 one, 偶e sztuka mumifikacji liczy
ponad 6000 lat.
Profesor Emery odkry艂 w 1953 r. na starym cmentarzu w p贸艂nocnej cz臋艣ci Sakkary
wielki gr贸b,
przypisywany faraonowi z pierwszej dynastii (prawdopodobnie by艂 to Udi). Obok
g艂贸wnego grobowca
le偶a艂y w trzech rz臋dach 72 dalsze groby, w kt贸rych znajdowa艂y si臋 zw艂oki s艂u偶by,
pragn膮cej towarzyszy膰
kr贸lowi w za艣wiaty. Cia艂a 64 m艂odych m臋偶czyzn i o艣miu m艂odych kobiet nie
wykazuj膮 偶adnych 艣lad贸w
ewentualnej przemocy. Dlaczego 72 osoby da艂y si臋 zamurowa膰 i pozbawi膰 偶ycia?
Wiara w 偶ycie
pozagrobowe jest najbardziej znanym i zarazem najprostszym wyja艣nieniem tego
fenomenu. Faraona, poza
z艂otem i ozdobami, wyposa偶ono w zbo偶e, oliw臋 i przyprawy korzenne pomy艣lane
najwyra藕niej jako
prowiant na tamten 艣wiat. Groby te otwierali nast臋pnie obok hien cmentarnych
p贸藕niejsi w艂adcy.
Faraon znajdowa艂 zatem w grobowcu swego poprzednika dobrze zachowane zapasy, co
dowodzi艂o, 偶e
zmar艂y ani ich nie zjad艂, ani nie zabra艂 w za艣wiaty. Zamykaj膮c groby ponownie,
wk艂adano do krypty nowe
dobra, zamykano j膮, zabezpieczano przed w艂amaniem, a przy wej艣ciu instalowano
liczne pu艂apki. Nasuwa
si臋 my艣l, 偶e Egipcjanie wierzyli w p贸藕niejsze wskrzeszenie, a nie w
natychmiastowe przebudzenie na
tamtym 艣wiecie.
R贸wnie偶 w Sakkarze odkryto w 1954 r. gr贸b, kt贸ry nie by艂 obrabowany, gdy偶 w
komorze le偶a艂a skrzynka z
kosztowno艣ciami i z艂otem. Sarkofag zamyka艂a przesuwalna p艂yta, a nie wieko.
Kiedy dr Goneim dokona艂 9
czerwca uroczystego otwarcia sarkofagu, okaza艂o si臋, 偶e by艂 on ca艂kowicie pusty.
Czy偶by mumia ulotni艂a
si臋, nie zabieraj膮c ze sob膮 skarb贸w?
Rosjanin Rodenko odkry艂 80 kilometr贸w od granicy z Mongoli膮 gr贸b, tzw. kurhan V,
kt贸ry jest
kamienistym pag贸rkiem, wy艂o偶onym od wewn膮trz drewnem. Wszystkie komory grobowe
wype艂nione s膮
wiecznym lodem, konserwuj膮cym zawarto艣膰 grobu przez g艂臋bokie sch艂odzenie. W
jednym z grob贸w
spoczywa艂 zabalsamowany m臋偶czyzna i tak samo spreparowana kobieta. Obydwoje
wyposa偶eni we
wszystkie rzeczy, kt贸re mog艂y by膰 przydatne w p贸藕niejszym 偶yciu: 偶ywno艣膰 w
miseczkach, ubranie,
klejnoty, instrumenty muzyczne. Wszystko g艂臋boko zamro偶one i dobrze zachowane,
艂膮cznie z nagimi
mumiami!
W pewnym grobie zidentyfikowano znak czworok膮ta z czterema rz臋dami zawieraj膮cymi
po sze艣膰
kwadratowych rysunk贸w. Ca艂o艣膰 mog艂aby by膰 kopi膮 kamiennej mozaiki pod艂ogowej z
asyryjskiego pa艂acu
w Niniwie! Dostrzega si臋 dziwne, podobne do sfinks贸w figurki ze skomplikowanymi
rogami na g艂owie i
skrzyd艂ami na plecach, kt贸rych uk艂ad wskazuje na ruch ku niebu.
Znaleziska w Mongolii nie potwierdzaj膮 raczej wiary w drugie, duchowe 偶ycie.
Zastosowane sch艂adzanie
gdy偶 o to w艂a艣nie chodzi w grobach wy艂o偶onych drewnem i wype艂nionych lodem
jest czym艣 zbyt
doczesnym i przeznaczonym wyra藕nie do ziemskich cel贸w. Nadal m臋czy nas pytanie,
na jakiej podstawie
dawni ludzie s膮dzili, 偶e przygotowane przez nich w ten spos贸b zw艂oki b臋d膮 mog艂y
ulec wskrzeszeniu. Jest
to na razie zagadk膮.
W chi艅skiej wsi Wu-Chuan jest prostok膮tny gr贸b o wymiarach 14 na 12 metr贸w, w
kt贸rym spoczywaj膮
szkielety 17 m臋偶czyzn i 24 kobiet. R贸wnie偶 tutaj 偶aden z nich nie wykazuje oznak
gwa艂townej 艣mierci. W
Andach znajduj膮 si臋 groby wykute w lodowcu, na Syberii groby lodowe, w
Chinach, w Sumerze i w
Egipcie groby zbiorowe i pojedyncze. Mumie wyst臋puj膮 zar贸wno daleko na
p贸艂nocy, jak i na po艂udniu
Afryki. Wszyscy zmarli zostali troskliwie przygotowani do p贸藕niejszego
wskrzeszenia i odpowiednio
zaopatrzeni. Wszystkim zw艂okom dano przedmioty niezb臋dne do nowego 偶ycia, a
wszystkie groby s膮 tak
zaprojektowane i zbudowane, by mog艂y przetrwa膰 tysi膮ce lat.
Czy to wszystko jest przypadkiem? Czy to tylko wymys艂y naszych przodk贸w, dziwne
swoj膮 drog膮, ale tylko
wymys艂y? Czy te偶 mo偶e istnia艂o jakie艣 nieznane nam stare przyrzeczenie
cielesnego wskrzeszenia? Kto
m贸g艂by go udzieli膰?
W Jerycho ods艂oni臋te groby licz膮ce 10 000 lat oraz znaleziono wymodelowane w
gipsie g艂owy sprzed 8000
lat. Jest to tym dziwniejsze, 偶e mieszkaj膮cy tam w贸wczas ludzie nie znali
podobno garncarstwa. W innej
cz臋艣ci Jerycha odkryto ca艂e szeregi okr膮g艂ych dom贸w, kt贸rych mury zbiegaj膮 si臋 w
g贸rze do wewn膮trz,
tworz膮c co艣 w rodzaju kopulastych dach贸w.
Powszechnie stosowany izotop w臋gla 14C, kt贸ry pozwala na okre艣lanie wieku
substancji organicznych,
wskazuje w tym wypadku maksymalnie 10 400 lat. Te naukowo uzyskane dane zgadzaj膮
si臋 dosy膰
dok艂adnie z informacjami podanymi przez egipskich kap艂an贸w u Herodota, kt贸rzy
powiedzieli, 偶e ich
poprzednicy sprawuj膮 swe funkcje od ponad 11 000 lat. Czy to r贸wnie偶 tylko
przypadek?
Szczeg贸lnie osobliwym znaleziskiem s膮 prehistoryczne kamienie z Lussac (Poitou
we Francji),
przedstawiaj膮ce rysunki ca艂kowicie wsp贸艂cze艣nie ubranych ludzi w kapeluszach,
kurtkach lub kr贸tkich
spodenkach. Ksi膮dz Breuil oceni艂 je jako autentyczne i wyja艣nienie jego obala
wszelkie skrupulatnie
nanizane tezy o prehistorii. Kto wyry艂 obrazy na kamieniach? Kto ma do艣膰
fantazji, aby wyobrazi膰 sobie
odzianego w sk贸ry jaskiniowca kre艣l膮cego na 艣cianach postacie z XX wieku?
W jaskini Lascaux, w po艂udniowej Francji, odkryto w 1940 r. najwspanialsze
malowid艂a z epoki kamiennej.
Malarska galeria wygl膮da tak 艣wie偶o, plastycznie i integralnie, 偶e w spos贸b
nieunikniony narzucaj膮 si臋 dwa
pytania: jakim sposobem o艣wietlano jaskini臋 na czas mozolnej pracy artysty z
epoki kamiennej i dlaczego
艣ciany pieczary zosta艂y pokryte zadziwiaj膮cymi malowid艂ami?
Niech ludzie uznaj膮cy te pytania za g艂upie wyt艂umacz膮 nam nast臋puj膮ce
sprzeczno艣ci: skoro mieszka艅cy
jaski艅 epoki kamiennej byli prymitywni i dzicy, to nie umieliby pokry膰 艣cian tak
ciekawymi malowid艂ami.
Je艣li jednak dzikus umia艂 wykona膰 te obrazy, to dlaczego nie by艂by w stanie
zbudowa膰 sobie cha艂upy do
mieszkania? Najm膮drzejsi nawet ludzie przyznaj膮, 偶e zwierz臋ta umiej膮 od milion贸w
lat budowa膰 gniazda i
kryj贸wki. Najwidoczniej jednak nie pasuje do schematu my艣lowego, aby przyzna膰 w
owym czasie takie
same zdolno艣ci gatunkowi Homo sapiens!
Na pustyni Gobi profesor Koz艂ow znalaz艂 niedaleko owych dziwnych zeszkle艅
piaskowych, kt贸re mog艂y
powsta膰 tylko w wyniku dzia艂ania wielkich temperatur gr贸b po艂o偶ony g艂臋boko pod
ruinami Chara-Chota,
datowany na oko艂o 12 000 lat prz. Chr. W jednym sarkofagu le偶膮 cia艂a dw贸ch
bogatych ludzi, a na
sarkofagu odkryto znak podzielonego pionowo ko艂a.
W g贸rach Subi na zachodnim wybrze偶u Borneo znaleziono sie膰 pieczar, kt贸rych
wn臋trza rozbudowano
jakby na kszta艂t katedry. Pozostawione tam przedmioty wskazuj膮, 偶e prace
budowlane prowadzono 38 000
lat prz. Chr. W艣r贸d tych niebywa艂ych znalezisk s膮 tkaniny tak delikatne i
szlachetne, 偶e przy najlepszej woli
nie mo偶na sobie wyobrazi膰, jak mogliby je wykona膰 ludzie dzicy! Pytania, pytania
i jeszcze raz pytania...
Omawiane sprawy to nie s膮 jedynie hipotezy, lecz ca艂kiem namacalne i nader
liczne fakty: jaskinie, groby,
sarkofagi, mumie, stare mapy, szalone budowle b臋d膮ce nies艂ychanym osi膮gni臋ciem
techniki i architektury,
przekazy r贸偶nej proweniencji, kt贸re nie pasuj膮 do 偶adnego schematu.
Do wsp贸艂czesnej archeologii wkradaj膮 si臋 pierwsze w膮tpliwo艣ci ale konieczne jest
dokonanie wy艂omu w
g膮szczu skrywaj膮cym przesz艂o艣膰. Trzeba na nowo wyznaczy膰 kamienie milowe i w
miar臋 mo偶liwo艣ci na
nowo ustali膰 ca艂y szereg danych.
Jedno trzeba jasno powiedzie膰: nie kwestionujemy historii ostatnich dw贸ch
tysi臋cy lat! M贸wimy tylko i
wy艂膮cznie o zamierzch艂ej staro偶ytno艣ci, o czasach pogr膮偶onych w ciemno艣ciach,
kt贸re staramy si臋 o艣wietli膰
stawiaj膮c nowe pytania.
Nie umiemy poda膰 偶adnych liczb ani dat dotycz膮cych tego, kiedy wizyty obcych
istot rozumnych z
Kosmosu zacz臋艂y wywiera膰 wp艂yw na naszych odleg艂ych przodk贸w. Jednak o艣mielamy
si臋 zakwestionowa膰
dotychczasowe datowanie zamierzch艂ej przesz艂o艣ci. S膮dzimy, 偶e mamy zupe艂nie
dobre podstawy, aby
wydarzenie, o kt贸re tutaj chodzi, umie艣ci膰 w okresie m艂odszego paleolitu, czyli
mi臋dzy 40 000 a 10 000 lat
prz. Chr. Dotychczasowe metody datowania, 艂膮cznie ze s艂awn膮, tak popularn膮
metod膮 14C,pozostawiaj膮
znaczne luki, skoro tylko przekraczamy wiek 5600 lat. Im starsza jest badana
substancja, tym bardziej
zawodna staje si臋 metoda izotopowa. R贸wnie偶 powa偶ni badacze powiedzieli nam, 偶e
metod臋 14C uznaj膮 za
ma艂o przydatn膮, gdy偶 wiek substancji organicznej licz膮cej od 30 000 do 50 000
lat mo偶na wed艂ug niej
okre艣la膰 arbitralnie, wed艂ug uznania.
Nie nale偶y przyjmowa膰 tych krytycznych g艂os贸w bez zastrze偶e艅 ale bez w膮tpienia
przyda艂aby si臋 druga
metoda datowania, r贸wnoleg艂a do 14C i bazuj膮ca na najnowocze艣niejszej
aparaturze.
Rozdzia艂 VIII
Czy bogowie pozostawili olbrzymy z Wyspy Wielkanocnej? Kim by艂 bia艂y b贸g?
Nie znano
krosna, ale uprawiano bawe艂n臋 Ostatnie poznanie cz艂owieka
Pierwsi europejscy 偶eglarze, kt贸rzy na pocz膮tku XVIII wieku wyl膮dowali na Wyspie
Wielkanocnej, nie
wierzyli w艂asnym oczom. Na tym ma艂ym skrawku ziemi, oddalonym 3600 kilometr贸w od
wybrze偶y Chile,
ujrzeli setki nieprawdopodobnie du偶ych pos膮g贸w, rozrzuconych wzd艂u偶 i wszerz
wyspy. Ca艂e g贸ry by艂y
zdeformowane, twarda jak stal ska艂a wulkaniczna poci臋ta niczym mas艂o, a wa偶膮ce
dziesi膮tki tysi臋cy ton
bry艂y skalne le偶a艂y w miejscach, kt贸re nie mog艂y by膰 miejscem obr贸bki. Setki
olbrzymich postaci,
si臋gaj膮cych po cz臋艣ci od 10 do 20 metr贸w wysoko艣ci i wa偶膮cych do 50 ton, jeszcze
dzisiaj wpatruje si臋
wyzywaj膮co w ka偶dego przybysza, przypominaj膮c roboty, kt贸re zdaj膮 si臋 tylko
czeka膰 na ponowne
uruchomienie. Pierwotnie kolosy nosi艂y tak偶e kapelusze, ale i nakrycia g艂owy nie
przyczyni艂y si臋 do
wyja艣nienia zagadkowego pochodzenia pos膮g贸w. Kamienne kapelusze wa偶膮ce ponad 10
ton zosta艂y
znalezione w innym miejscu ni偶 skalne korpusy, a nakrycie g艂owy trzeba by艂o
przecie偶 jeszcze podnie艣膰 na
znaczn膮 wysoko艣膰.
Obok niekt贸rych kolos贸w znaleziono swego czasu drewniane tabliczki, zapisane
osobliwymi hieroglifami.
Obecnie we wszystkich muzeach 艣wiata nie spotka si臋 ju偶 nawet dziesi臋ciu owych
tabliczek, a na tych,
kt贸re jeszcze s膮, nie zdo艂ano dot膮d odczyta膰 ani jednego napisu.
Badania dziwnych olbrzym贸w podj臋te przez Thora Heyerdahla wykaza艂y, 偶e nale偶膮
one do trzech wyra藕nie
r贸偶ni膮cych si臋 kultur, z kt贸rych najstarsza wydaje si臋 najdoskonalsza.
Znalezione przez siebie resztki w臋gla
drzewnego Heyerdahl datuje na oko艂o 400 r. po Chrystusie, ale nie wiadomo, czy
te 艣lady ognia oraz
szcz膮tki ko艣ci pozostaj膮 w jakim艣 zwi膮zku z kamiennymi figurami. Przy 艣cianach
skalnych i na obrze偶ach
krater贸w Heyerdahl odkry艂 setki niedoko艅czonych pos膮g贸w. Tysi膮ce narz臋dzi z
kamienia i zwyk艂e
kamienne topory le偶膮 wsz臋dzie woko艂o, jakby praca zosta艂a gwa艂townie przerwana.
Wyspa Wielkanocna jest po艂o偶ona z dala od kontynent贸w i wszelkiej cywilizacji.
Wyspiarzom bli偶szy jest
Ksi臋偶yc i gwiazdy ni偶 jakakolwiek ziemska kraina. Wyspa, b臋d膮ca male艅kim
skrawkiem wulkanicznej
ska艂y, pozbawiona jest drzew. Obiegowe wyja艣nienie, 偶e skalne giganty zosta艂y
przetransportowane na
obecne miejsca za pomoc膮 drewnianych rolek, i w tym wypadku jest zatem chybione.
Wyspa mog艂aby
dostarczy膰 po偶ywienia nie wi臋cej ni偶 dw贸m tysi膮com ludzi.(Obecnie Wysp臋
Wielkanocn膮 zamieszkuje
kilkuset tubylc贸w.) Nie spos贸b wyobrazi膰 sobie w staro偶ytno艣ci regularnych
kurs贸w statk贸w na wysp臋,
kt贸re dostarcza艂yby kamieniarzom po偶ywienia i odzie偶y. Kto zatem wyci膮艂 pos膮gi w
skale, kto je obrobi艂 i
przetransportowa艂? W jaki spos贸b przenoszono je kilometrami nie maj膮c rolek
poprzez wertepy? Jak
je obrabiano, polerowano i podnoszono? Jak wreszcie nak艂adano kapelusz, zrobiony
z innego kamienia ni偶
korpus?
O ile przy budowie egipskiej piramidy mo偶na sobie wyobrazi膰 maj膮c bujn膮
fantazj臋 rytmiczn膮 prac臋
armii ludzkich mr贸wek, to na Wyspie Wielkanocnej mo偶liwo艣膰 taka odpada z powodu
braku si艂y roboczej.
W 偶adnym wypadku nie wystarczy艂oby dw贸ch tysi臋cy ludzi nawet gdyby pracowali
dniem i noc膮 do
ukszta艂towania bardzo prymitywnymi narz臋dziami kolosalnych pos膮g贸w w wyj膮tkowo
twardej skale
wulkanicznej. Co wi臋cej cz臋艣膰 ludno艣ci musia艂a si臋 zajmowa膰 upraw膮 tutejszej
lichej ziemi i na skromn膮
cho膰by skal臋 po艂owem ryb, inni musieli tka膰 materia艂y i wi膮za膰 liny. Nie, dwa
tysi膮ce ludzi nie mog艂o
stworzy膰 tych pos膮g贸w, a wi臋ksze zaludnienie na ma艂ej Wyspie Wielkanocnej nie
jest mo偶liwe. Kto zatem
wykona艂 t臋 prac臋? I dlaczego pos膮gi stoj膮 na obrze偶u wyspy, a nie w jej wn臋trzu?
Jakiemu kultowi s艂u偶y艂y?
Niestety r贸wnie偶 na tym ma艂ym kawa艂ku Ziemi pierwsi zachodni misjonarze
przyczynili si臋 do tego, 偶e
przesz艂o艣膰 spowita jest mrokami. Spalili bowiem tabliczki zapisane hieroglifami,
zakazali dawnego kultu
bog贸w, zniszczyli wszelk膮 tradycj臋. Cho膰 pobo偶ni m臋偶owie przyst膮pili do dzie艂a
gruntownie, nie zdo艂ali
przeszkodzi膰 ludno艣ci tubylczej w przechowaniu w pami臋ci i u偶ywaniu do dzisiaj
dawnej nazwy wyspy:
"Kraj ptaka-cz艂owieka". Zgodnie z ustnie przekazywan膮 legend膮 na wyspie
wyl膮dowali w pradawnych
czasach lataj膮cy ludzie i rozniecili ogie艅. Potwierdzaj膮 to rze藕by lec膮cych
istot o du偶ych, wytrzeszczonych
oczach.
Automatycznie nasuwaj膮 si臋 por贸wnania mi臋dzy Wysp膮 Wielkanocn膮 a Tiahuanaco! W
obu miejscach
znajduj膮 si臋 kamienne olbrzymy, wykonane w tym samym stylu. W obu przypadkach
wynios艂e twarze o
stoickim wygl膮dzie dobrze komponuj膮 si臋 z figurami. Inkowie pytani przez
Francisco Pizarro w 1532 r. o
Tiahuanaco powiedzieli, 偶e 偶aden cz艂owiek nie widzia艂 tego miasta inaczej ni偶 w
gruzach, gdy偶 zosta艂o ono
zbudowane w zamierzch艂ej przesz艂o艣ci. Podania okre艣la艂y Wysp臋 Wielkanocn膮 mianem
"p臋pka 艣wiata".
Odleg艂o艣膰 mi臋dzy Tiahuanaco a wysp膮 wynosi ponad 5000 kilometr贸w. W jaki zatem
spos贸b mog艂oby
doj艣膰 do zainspirowania jednej kultury przez drug膮?
By膰 mo偶e pewnej wskaz贸wki mog艂aby nam udzieli膰 preinkaska mitologia, w kt贸rej
wyst臋powa艂 s臋dziwy
b贸g-stw贸rca Wirakocza, kt贸ry by艂 b贸stwem pradawnym i elementarnym. Zgodnie z
legend膮 Wirakocza
stworzy艂 艣wiat, kiedy jeszcze panowa艂y ciemno艣ci i nie by艂o S艂o艅ca. Wyku艂 w
skale r贸d olbrzym贸w, ale
kiedy ci nie spodobali mu si臋, zatopi艂 ich w wielkiej wodzie. Nast臋pnie
spowodowa艂, 偶e nad jeziorem
Titicaca wsta艂o S艂o艅ce i Ksi臋偶yc, aby Ziemia mia艂a 艣wiat艂o. A potem czytajmy
uwa偶nie! w
Tiahuanaco ulepi艂 gliniane figurki cz艂owieka i zwierz臋cia i tchn膮艂 w nie 偶ycie.
Odt膮d uczy艂 stworzone przez
siebie istoty j臋zyka, zwyczaj贸w i r贸偶nych umiej臋tno艣ci, aby w ko艅cu wys艂a膰
niekt贸re z nich na inne
kontynenty, kt贸re mia艂y by膰 w przysz艂o艣ci przez nich zasiedlone. Dokonawszy tego
b贸g Wirakocza je藕dzi艂 z
dwoma pomocnikami po wielu krajach, by sprawdzi膰, jak wykonywane s膮 jego
polecenia i jakie daj膮
rezultaty. W przebraniu starca przemierza艂 wybrze偶a i Andy, ale tu i 贸wdzie
bywa艂 藕le przyjmowany.
Pewnego razu w Cacha tak zdenerwowa艂 si臋 zgotowanym mu przyj臋ciem, 偶e pe艂en
w艣ciek艂o艣ci podpali艂
ska艂臋, od kt贸rej zacz膮艂 p艂on膮膰 ca艂y kraj. Kiedy niewdzi臋czny lud b艂aga艂 go o
przebaczenie, ugasi艂 p艂omienie
jednym gestem. Wirakocza uda艂 si臋 w dalsz膮 drog臋, udziela艂 rad i wskaz贸wek, a w
miejscach jego pobytu
zbudowano wiele 艣wi膮ty艅. W nadbrze偶nej prowincji Manta po偶egna艂 si臋 w ko艅cu z
lud藕mi i znikn膮艂 za
oceanem odje偶d偶aj膮c na falach, ale zamierza艂 jeszcze wr贸ci膰...
Hiszpa艅scy konkwistadorzy, kt贸rzy podbili Ameryk臋 Po艂udniow膮 i 艢rodkow膮,
wsz臋dzie napotykali podania
o Wirakoczy. Nigdy przedtem nie s艂yszeli o olbrzymich bia艂ych m臋偶czyznach,
przyby艂ych gdzie艣 z nieba...
Z wielkim zdziwieniem dowiedzieli si臋 o plemieniu syn贸w S艂o艅ca, kt贸rzy nauczali
ludzi wszelkich
umiej臋tno艣ci, a potem znikali. A we wszystkich zas艂yszanych przez Hiszpan贸w
legendach by艂o
zapewnienie, 偶e synowie S艂o艅ca powr贸c膮.
Kontynent ameryka艅ski jest ojczyzn膮 bardzo starych kultur, ale nasza dok艂adna
wiedza o Ameryce si臋ga
zaledwie tysi膮ca lat. Jest ca艂kowicie niezrozumia艂e, dlaczego 3000 lat prz. Chr.
Inkowie uprawiali w Peru
bawe艂n臋, cho膰 nie znali i nie posiadali krosien... Majowie budowali drogi, ale
nie u偶ywali ko艂a, cho膰 je
znali...
Cudem jakim艣 pi臋ciopasmowy, fantastyczny naszyjnik z zielonego jadeitu znalaz艂
si臋 w grobowej
piramidzie w Tikal, w Gwatemali! Cudem dlatego, 偶e jadeit pochodzi z Chin...
Niepoj臋te s膮 rze藕by
Olmek贸w! Pi臋kne g艂owy olbrzym贸w w he艂mach mo偶na podziwia膰 tylko na miejscu
odkrycia. R贸wnie偶 w
przysz艂o艣ci nie b臋dzie ich mo偶na ogl膮da膰 w muzeum, cho膰 problem transportu
rozwi膮zuj膮 wsp贸艂czesne
500-tonowe d藕wigi i pot臋偶ne ci臋偶ar贸wki, kt贸re mog膮 przewozi膰 po kilka tysi臋cy
ton. (Ameryka艅ska
Agencja Lot贸w Kosmicznych zleci艂a skonstruowanie dla rakiety Saturn ci臋偶ar贸wki o
no艣no艣ci nawet 7750
ton!) Dzie艂a sztuki Olmek贸w, wa偶膮ce niekiedy ponad 100 ton, da艂yby si臋 zatem
przetransportowa膰 bez
k艂opot贸w. Ale 偶aden tamtejszy most nie wytrzyma艂by obci膮偶enia takim kolosem.
Jednak nasi dawni
przodkowie umieli tego dokona膰. W jaki spos贸b?
Odnosi si臋 wra偶enie, jakby prastare ludy znajdowa艂y szczeg贸ln膮 przyjemno艣膰 w
przerzucaniu kamiennych
gigant贸w nad g贸rami i dolinami. Egipcjanie sprowadzali obeliski z Asuanu,
architekci ze Stonehenge brali
kamienne kloce z po艂udniowo-zachodniej Walii i Marlborough, kamieniarze z Wyspy
Wielkanocnej
windowali gotowe ju偶 monstrualne pos膮gi z odleg艂ych kamienio艂om贸w na miejsce
ekspozycji, za艣 na
pytanie, sk膮d pochodz膮 monolity w Tiahuanaco, nikt nie umie odpowiedzie膰.
Dziwnym ludkiem musieli
by膰 nasi protopla艣ci, skoro tak ch臋tnie robili sobie k艂opot i budowali pomniki
zawsze w najbardziej
niedost臋pnych miejscach. Z czystej ch臋ci utrudniania sobie 偶ycia?
Nie chcemy uwa偶a膰 artyst贸w naszej wspania艂ej przesz艂o艣ci za g艂upc贸w. Mogliby
przecie偶 r贸wnie dobrze
wznosi膰 艣wi膮tynie i pos膮gi blisko kamienio艂om贸w, gdyby stare podania nie
nakazywa艂y im wybrania innych
miejsc. Jeste艣my przekonani, 偶e twierdza Ink贸w w Sacsahuaman zosta艂a wzniesiona
nad Cuzco nie
przypadkiem, lecz raczej dlatego, 偶e wed艂ug jakiego艣 przekazu by艂o to miejsce
艣wi臋te. Jeste艣my przekonani,
偶e wsz臋dzie tam, gdzie znaleziono najwi臋cej monumentalnych budowli, ziemia
skrywa te偶 najbardziej
interesuj膮ce i najistotniejsze relikty naszej przesz艂o艣ci, kt贸re poza wszystkim
innym mog艂yby zasadniczo
przyczyni膰 si臋 do dalszego rozwoju lot贸w kosmicznych.
Obcy, nieznani kosmonauci, kt贸rzy przed tysi膮cami lat odwiedzili nasz膮 planet臋,
nie byli zapewne mniej
przewiduj膮cy od nas ludzi wsp贸艂czesnych. Byli przekonani, 偶e cz艂owiek dokona
pewnego dnia kroku we
Wszech艣wiecie o w艂asnych si艂ach i na podstawie w艂asnej wiedzy naukowej. Jest
bowiem banaln膮
prawid艂owo艣ci膮 historyczn膮, i偶 istoty rozumne na jakiej艣 planecie zawsze
poszukuj膮 偶ycia i pokrewnych im
istot w Kosmosie.
Radioastronomowie nadali niedawno pierwsze sygna艂y radiowe zaadresowane do
nieznanych inteligencji.
Nie wiemy, kiedy otrzymamy odpowied藕: za dziesi臋膰, pi臋tna艣cie czy sto lat. Nie
wiemy nawet tego, jak膮
gwiazd臋 powinni艣my namierza膰, gdy偶 nie mamy poj臋cia, kt贸ra planeta jest dla nas
najbardziej interesuj膮ca.
Gdzie nasze sygna艂y napotkaj膮 obce, podobne ludziom istoty? Nie wiemy. Jednak
wiele przemawia za tym,
偶e informacje potrzebne dla naszych cel贸w s膮 dla nas zdeponowane na Ziemi.
Zmagamy si臋 z si艂膮 ci膮偶enia,
prowadzimy eksperymenty z silnikami wielkiej mocy, cz膮steczkami elementarnymi i
antymateri膮. Czy
jednak robimy dostatecznie du偶o, aby znale藕膰 ukryte dla nas na Ziemi informacje,
kt贸re pozwoli艂yby
wreszcie odkry膰 nasze w艂asne korzenie?
Je艣li odczyta si臋 dost臋pne nam 藕r贸d艂a dos艂ownie, to wiele z tego, co do tej pory
z mozo艂em u艂o偶ono w
mozaik臋 naszej przesz艂o艣ci, stanie si臋 dosy膰 przekonywaj膮ce: nie tylko istotne
zwi膮zki wyst臋puj膮ce w
starych pismach, lecz tak偶e "konkretne fakty", kt贸re dostrzegamy krytycznym
okiem na ca艂ym 艣wiecie. W
ko艅cu po to mamy rozum, 偶eby go u偶ywa膰 do my艣lenia.
Ostatnie poznanie cz艂owieka b臋dzie wi臋c polega艂o na zrozumieniu, 偶e jego
dotychczasowy sens 偶ycia i
wszystkie wysi艂ki na rzecz post臋pu sprowadzaj膮 si臋 do tego, 偶eby czerpa膰 wiedz臋
z przesz艂o艣ci. Jest to
konieczne, je艣li cz艂owiek ma by膰 zdolny do 偶ycia i wsp贸艂偶ycia w Kosmosie. Skoro
tak si臋 stanie, to
najm膮drzejszy i zdeklarowany indywidualista przekona si臋, 偶e zadanie wszystkich
ludzi polega na
zasiedleniu Kosmosu i wzajemnym przekazywaniu sobie energii i do艣wiadcze艅.
W贸wczas spe艂ni si臋
obietnica "bog贸w" o pokoju na Ziemi i otwartej drodze do nieba.
Skoro tylko b臋d膮ce do dyspozycji si艂y, 艣rodki i zasoby intelektualne
przeznaczone zostan膮 na badania
Kosmosu, to ich wynik doprowadzi do ca艂kiem oczywistego wniosku o bezsensie
wojen na Ziemi. Kiedy
ludzie wszystkich ras, lud贸w i narod贸w zjednocz膮 si臋 w ponadnarodowym zadaniu,
aby uczyni膰 technicznie
mo偶liwymi podr贸偶e na odleg艂e planety, Ziemia ze wszystkimi swymi miniproblemami
odnajdzie w艂a艣ciw膮
dla siebie miar臋 na tle Wszech艣wiata.
Okulty艣ci mog膮 zgasi膰 swe lampy, alchemicy zniszczy膰 tygle, tajemne bractwa
zdj膮膰 habity. G艂upstwa
sprzedawane z takim powodzeniem przez ca艂e tysi膮clecia nie znajd膮 ju偶 drogi do
ludzi. Kiedy Wszech艣wiat
otworzy swe podwoje, dla nas nadejdzie lepsza przysz艂o艣膰.
Na podstawie dost臋pnej obecnie wiedzy sceptycznie oceniamy interpretacje
najdawniejszej przesz艂o艣ci
ludzko艣ci. Deklarowany sceptycyzm rozumiemy w tym sensie, w jakim m贸wi艂 o nim
Tomasz Mann w
jednym z wyk艂ad贸w w latach dwudziestych:
"Pozytywne u sceptyka jest to, 偶e wszystko uwa偶a za mo偶liwe".
Rozdzia艂 IX
Miasta w d偶ungli zbudowane wed艂ug kalendarza W臋dr贸wka lud贸w wycieczk膮
familijn膮? B贸g
sp贸藕nia si臋 na spotkanie Dlaczego obserwatoria s膮 okr膮g艂e? Staro偶ytne
maszyny licz膮ce
Dobrany zestaw osobliwo艣ci
Cho膰 podkre艣lamy, 偶e nie jest naszym zamiarem stawianie pod znakiem zapytania
historii ludzko艣ci
ostatnich dw贸ch tysi臋cy lat, to uwa偶amy, i偶 bog贸w greckich i rzymskich oraz
wi臋kszo艣膰 legendarnych
postaci i bohater贸w otacza powiew bardzo odleg艂ej przesz艂o艣ci. Od kiedy istniej膮
ludzie, 偶yj膮 razem z nimi
pradawne podania ludowe. R贸wnie偶 m艂odsze kultury dostarczaj膮 motyw贸w
wskazuj膮cych na zamierzch艂e i
nieznane czasy.
Ruiny w d偶unglach Gwatemali i Jukatanu wytrzymuj膮 ka偶de por贸wnanie z egipskimi
wielkimi budowlami.
Powierzchnia podstawy piramidy z Cholula sto kilometr贸w na po艂udnie od stolicy
Meksyku jest
wi臋ksza ni偶 piramidy Cheopsa. Z kolei piramidy w Teotihuacan 50 kilometr贸w na
p贸艂noc od Meksyku
zajmuj膮 powierzchni臋 prawie 20 km2, a wszystkie odkryte budowle skierowane s膮
ku gwiazdom.
Najstarszy tekst o Teotihuacan informuje, 偶e schodzili si臋 tu bogowie i radzili
na temat cz艂owieka, zanim
jeszcze w og贸le powsta艂 gatunek Homo sapiens!
Pisali艣my ju偶 o kalendarzu Maj贸w, najdok艂adniejszym na 艣wiecie, i poznali艣my
r贸wnanie Wenus. Zosta艂o
dowiedzione, 偶e wszystkie budowle w Chichen Itza, Tikal, Copan czy Palenque
wzniesiono na podstawie
wspania艂ego kalendarza Maj贸w. Nie budowano piramidy dlatego, 偶e jej
potrzebowano, podobnie jak nie
wznoszono 艣wi膮tyni, gdy偶 by艂a niezb臋dna. Budowano je, poniewa偶 kalendarz
nakazywa艂, aby co 52 lata
wykona膰 okre艣lon膮 parti臋 prac budowlanych. Ka偶dy kamie艅 pozostaje w zwi膮zku z
kalendarzem, ka偶dy
zbudowany gmach jest wykonany dok艂adnie wed艂ug zasad astronomicznych.
To jednak, co wydarzy艂o si臋 oko艂o 600 r. po Chr., jest absolutnie niepoj臋te!
Ca艂y nar贸d nagle i bez powodu
opu艣ci艂 swoje 偶mudnie i solidnie zbudowane miasta z ich bogatymi 艣wi膮tyniami,
kunsztownymi
piramidami, placami obramowanymi pos膮gami oraz wspania艂ymi stadionami. D偶ungla
wdar艂a si臋 na ulice i
do gmach贸w, rozsadzaj膮c ich mury. Nikt nigdy nie powr贸ci艂 do opuszczonych miast.
Spr贸bujmy odnie艣膰 to wydarzenie, t臋 niezwyk艂膮 w臋dr贸wk臋 lud贸w, do reali贸w Egiptu.
Ca艂e pokolenia
budowa艂y wed艂ug wskaz贸wek kalendarza 艣wi膮tynie, piramidy, miasta, zbiorniki
wodne i ulice, mozolnie
kszta艂towano z kamienia za pomoc膮 prymitywnych narz臋dzi wspania艂e rze藕by dla
ozdoby okaza艂ych
budowli, a kiedy ta trwaj膮ca ponad tysi膮c lat praca zosta艂a uko艅czona ludzie
opuszczaj膮 swe siedziby i
przenosz膮 si臋 w nieprzyjazny im rejon na p贸艂nocy. Takie post臋powanie, ulokowane
w bli偶szej nam
cywilizacji, wydaje si臋 nie do pomy艣lenia, gdy偶 jest bezsensowne. Im bardziej
wydarzenie jest
niezrozumia艂e, tym liczniejsze s膮 pr贸by interpretacji i m臋tne wyja艣nienia.
Pocz膮tkowo pojawi艂a si臋 wersja,
偶e Maj贸w mogli wyp臋dzi膰 obcy przybysze. Kto jednak m贸g艂by dor贸wna膰 w贸wczas
Majom, znajduj膮cym
si臋 w szczytowym punkcie rozwoju swej cywilizacji i kultury? Nigdzie nie
znaleziono 偶adnego 艣ladu
pozwalaj膮cego na wyprowadzenie wniosku o starciach zbrojnych. Godna uwagi jest
idea, 偶e w臋dr贸wk臋
lud贸w mog艂a spowodowa膰 du偶a zmiana klimatu. Nie ma jednak poszlak na rzecz tej
interpretacji. Jak
zreszt膮 mog艂yby by膰, skoro Stare Pa艅stwo Maj贸w dzieli od granic Nowego Pa艅stwa
tylko oko艂o 350
kilometr贸w w linii prostej, czyli odleg艂o艣膰 nie wystarczaj膮ca do ucieczki przed
katastrof膮 klimatyczn膮.
R贸wnie偶 przypuszczenie, 偶e Maj贸w sk艂oni艂a do w臋dr贸wki szalej膮ca epidemia, wymaga
powa偶nej
weryfikacji. Interpretacja ta, jedna z wielu, nie ma na swe poparcie
najmniejszego nawet dowodu. Mo偶e
nast膮pi艂a wojna pokole艅? M艂oda generacja wyst膮pi艂a przeciwko starej? Dosz艂o do
wojny domowej, do
rewolucji? Gdyby przychyli膰 si臋 do jednej z tych mo偶liwo艣ci, to jest przecie偶
jasne, 偶e tylko cz臋艣膰 ludno艣ci,
mianowicie pokonani, opu艣ci艂aby kraj, za艣 zwyci臋zcy pozostaliby na miejscu.
Badania archeologiczne nie
dostarczy艂y ani jednej wskaz贸wki, aby zosta艂 tu cho膰 jeden przedstawiciel Maj贸w!
Wyw臋drowa艂 nagle ca艂y
nar贸d, zostawiaj膮c w d偶ungli swe 艣wi臋to艣ci bez opieki.
Do licznego ch贸ru interpretator贸w chcieliby艣my do艂膮czy膰 sw贸j g艂os, now膮 tez臋,
r贸wnie ma艂o dowiedzion膮
jak wszystkie pozosta艂e spekulacje, nie mog膮ce do dzisiaj przytoczy膰 na swe
poparcie 偶adnych niezbitych
fakt贸w. Naszej propozycji przypisujemy zatem 艣mia艂o i z przekonaniem taki sam
stopie艅
prawdopodobie艅stwa, jaki maj膮 inne wyja艣nienia.
Przodkowie Maj贸w zostali kiedy艣, w bardzo dawnych czasach odwiedzeni przez
"bog贸w" (w kt贸rych
domy艣lamy si臋 kosmit贸w). Szereg poszlak wspiera przypuszczenie, 偶e przodkowie
lud贸w ameryka艅skich
przybyli ze staro偶ytnego Wschodu. W 艣wiecie Maj贸w 艣cis艂膮 tajemnic膮 otaczano
艣wi臋te przekazy dotycz膮ce
astronomii, matematyki i kalendarza! "Bogowie" dali s艂owo, 偶e powr贸c膮 pewnego
dnia i kap艂ani chronili
otrzyman膮 wiedz臋: stworzyli now膮, wspania艂膮 religi臋, a mianowicie kult
Kukulcana, czyli "Lataj膮cego
W臋偶a".
Zgodnie z informacjami kap艂an贸w, "bogowie" zamierzali ponownie przyby膰 z nieba
wtedy, gdy gotowe ju偶
b臋d膮 wielkie budowle wzniesione wed艂ug zasad kalendarza. Kap艂ani dopingowali lud
do budowy 艣wi膮ty艅 i
piramid zgodnie ze 艣wi臋tym rytmem gwiazd, gdy偶 rok uko艅czenia dzie艂a mia艂 by膰
czasem rado艣ci. B贸g
Kukulcan, kt贸ry przyb臋dzie z gwiazd, obejmie w swe posiadanie budowle i odt膮d
znowu zamieszka w艣r贸d
ludzi.
Tymczasem prace zosta艂y zako艅czone, czas powrotu boga nadszed艂 i nic si臋 nie
dzia艂o! Lud wznosi艂
mod艂y, 艣piewa艂 i czeka艂 przez ca艂y d艂ugi rok. Na pr贸偶no sk艂adano w ofierze
niewolnik贸w, kosztowno艣ci,
kukurydz臋 i oliw臋. Nieme niebo nie dawa艂o 偶adnego znaku. Nie pokaza艂 si臋 偶aden
w贸z niebia艅ski, nie
s艂yszano 偶adnego szumu ani odleg艂ego huku. Nic, absolutnie nic si臋 nie
wydarzy艂o.
O ile nasza hipoteza jest s艂uszna, to rozczarowanie kap艂an贸w i ca艂ego ludu
musia艂o by膰 straszliwe, gdy偶
wysi艂ek tysi臋cy lat poszed艂 na marne. Zrodzi艂y si臋 w膮tpliwo艣ci. Mo偶e w
obliczeniach astronomicznych
znajdowa艂 si臋 b艂膮d? Czy "bogowie" zjawi膮 si臋 w innym miejscu? Mo偶e ludzie padli
ofiar膮 strasznej
pomy艂ki?
Trzeba przypomnie膰, 偶e mistyczny rok Maj贸w, daj膮cy pocz膮tek kalendarzowi,
przypada艂 na 3114 r. prz.
Chr., o czym 艣wiadcz膮 ich pisma. Je艣li przyj膮膰 t臋 dat臋 za udowodnion膮, to mi臋dzy
ni膮 a pocz膮tkiem kultury
egipskiej jest tylko kilkaset lat r贸偶nicy. Ten legendarny wiek wydaje si臋
autentyczny, gdy偶 powtarza si臋
wielokrotnie w precyzyjnym kalendarzu Maj贸w. Skoro tak, to w膮tpliwo艣ci wzbudza
nie tylko kalendarz i
w臋dr贸wka lud贸w, ale dodatkowy jeszcze, stosunkowo nowy fakt.
Dopiero w 1935 r. znaleziono w Palenque (Stare Pa艅stwo) rysunek w kamieniu,
przedstawiaj膮cy
najprawdopodobniej boga Kukumaca (zwanego na Jukatanie Kukulcan). Nie potrzeba
wcale wybuja艂ej
fantazji, aby sk艂oni膰 do refleksji nawet zdeklarowanego sceptyka, je艣li tylko
spojrzy na ten rysunek bez
uprzedze艅, w spos贸b mo偶na powiedzie膰 naiwny.
Oto siedzi jaka艣 ludzka istota z pochylonym do przodu tu艂owiem, w pozycji
kierowcy rajdowego, a jej
pojazd ka偶de wsp贸艂czesne dziecko zidentyfikuje jako rakiet臋. Wehiku艂 jest z
przodu spiczasty, nast臋pnie
wida膰 na nim dziwaczne, 偶艂obkowate wybrzuszenia, podobne do rur ss膮cych, potem
rozszerza si臋, a na
ogonie pojawia si臋 p艂omie艅. Pochylona do przodu istota obs艂uguje r臋kami ca艂y
szereg nieznanych bli偶ej
przyrz膮d贸w kontrolnych, a pi臋t臋 lewej stopy trzyma na czym艣 w rodzaju peda艂u. Ma
na sobie ubi贸r
stosowny do wykonywanego zaj臋cia: kr贸tkie spodnie w kratk臋 z szerokim pasem,
kurtka z modnym
japo艅skim wyci臋ciem pod szyj膮 i dobrze dopasowane 艣ci膮gacze na r臋kach i nogach.
Na tle analogicznych
wizerunk贸w by艂oby dziwne, gdyby na rysunku brakowa艂o skomplikowanego kapelusza!
Jest on rzecz jasna
obecny w postaci antenowatego nakrycia g艂owy z wybrzuszeniami i rurkami. Pozycja
cia艂a dok艂adnie
ukazanego kosmonauty sygnalizuje prac臋, a kosmita uwa偶nie wpatruje si臋 w aparat
wisz膮cy tu偶 przed jego
twarz膮. Kabina astronauty oddzielona jest przegrod膮 od tylnej cz臋艣ci pojazdu,
gdzie dostrzec mo偶na
r贸wnomiernie roz艂o偶one skrzynki, ko艂a, punkty i spirale.
Co przekazuje ten rysunek? Nic? Czy wszystko, co wi膮偶e go z lotami kosmicznymi
jest tylko g艂upi膮
fantazj膮?
Je艣li z 艂a艅cucha przes艂anek usunie si臋 tak偶e kamienny relief z Palenque, to
nale偶y w膮tpi膰 w rzetelno艣膰, z
jak膮 bada si臋 najwa偶niejsze znaleziska. Przecie偶 nikt nie doznaje uroje艅
wzrokowych, analizuj膮c ten
wyra藕nie widoczny rysunek.
Dlaczego Majowie kontynuujmy ci膮g pyta艅, na kt贸re nie ma dot膮d odpowiedzi
zbudowali swe
najstarsze o艣rodki w d偶ungli, dlaczego nie nad rzek膮 lub nad morzem? Tikal le偶y
np. 175 km w linii prostej
od Zatoki Honduraskiej, 260 km na p贸艂nocny zach贸d od zatoki Campeche i 380 km w
linii prostej na p贸艂noc
od Pacyfiku. Majom z ca艂膮 pewno艣ci膮 nieobcy by艂 kontakt z morzem, o czym
艣wiadczy wiele przedmiot贸w
wykonanych z korali, muszli i skorupiak贸w. Sk膮d zatem ta "ucieczka" w d偶ungl臋?
Po co budowa膰
zbiorniki, skoro mo偶na osiedli膰 si臋 w pobli偶u naturalnych zasob贸w wodnych. Tylko
w samym Tikal
znajduje si臋 13 zbiornik贸w o pojemno艣ci 154 310 m3. Dlaczego trzeba by艂o
koniecznie 偶y膰, budowa膰 i
pracowa膰 tutaj, a nie w jakim艣 bardziej "logicznie" po艂o偶onym miejscu?
Po swym wielkim marszu rozczarowani Majowie za艂o偶yli na p贸艂nocy nowe pa艅stwo. I
znowu powsta艂y
wed艂ug kalendarza miasta, 艣wi膮tynie i piramidy. Chc膮c da膰 wyobra偶enie o
dok艂adno艣ci kalendarza Maj贸w,
zamieszczamy tu ich jednostki czasu:
20 kin贸w = 1 uinal, czyli 20 dni
18 uinal贸w = 1 tun, czyli 360 dni
20 tun贸w = 1 katun, czyli 7200 dni
20 katun贸w = 1 baktun, czyli 144 000 dni
20 baktun贸w = 1 pictun, czyli 2 880 000 dni
20 pictun贸w = 1 calabtun, czyli 57 600 000 dni
20 calabtun贸w = 1 kinchiltun, czyli l 152 000 000 dni
20 kinchiltun贸w = l alautun, czyli 23 040 000 000 dni
Ale nie tylko kamienne schody zbudowane zgodnie z kalendarzem g贸rowa艂y nad
zielonym dachem
d偶ungli, gdy偶 wzniesiono tam tak偶e obserwatoria!
Obserwatorium w Chichen Itza jest najstarsz膮 rotund膮 Maj贸w. Nawet dzisiaj ten
odrestaurowany budynek
robi wra偶enie nowoczesnego obserwatorium. Rotunda ulokowana na trzech tarasach
wznosi si臋 wysoko nad
d偶ungl膮, a wewn臋trzne kr臋cone schody prowadz膮 do najwy偶szego punktu
obserwacyjnego. Otwory i
szczeliny w kopule, skierowane na poszczeg贸lne gwiazdy, daj膮 w nocy ciekawy
efekt rozgwie偶d偶onego
nieba. Na 艣cianach zewn臋trznych znajduj膮 si臋 maski boga deszczu... i rysunki
skrzydlatej ludzkiej postaci.
Rzecz jasna astronomiczne zainteresowania Maj贸w nie s膮 dostatecznym
uzasadnieniem dla naszej hipotezy
o ich zwi膮zkach z inteligentnymi istotami na innych planetach. Liczba pyta艅, na
kt贸re nie ma dot膮d
odpowiedzi, budzi konsternacj臋: Sk膮d Majowie znali planety Urana i Neptuna?...
Dlaczego wizjery w
obserwatorium w Chichen nie s膮 skierowane na najja艣niejsze gwiazdy?... O czym
艣wiadczy naskalny
rysunek podr贸偶uj膮cego rakiet膮 boga z Palenque?... Jaki sens mia艂 kalendarz
Maj贸w, zawieraj膮cy obliczenia
si臋gaj膮ce 400 milion贸w lat?... W jaki spos贸b obliczyli d艂ugo艣膰 roku s艂onecznego
i roku Wenus z
dok艂adno艣ci膮 do czwartego miejsca po przecinku?... Kto przekaza艂 im t臋 niepoj臋t膮
wiedz臋 astronomiczn膮?...
Czy ka偶dy fakt z osobna by艂 przypadkowym tworem geniuszu Maj贸w, czy te偶 mo偶e za
ka偶dym z nich, a
zw艂aszcza za wszystkimi razem tkwi wiele wi臋cej, mo偶e jakie艣 osza艂amiaj膮ce
przes艂anie dla bardzo odleg艂ej
przysz艂o艣ci, postrzeganej z 贸wczesnego punktu widzenia?
Je艣li posortujemy wszystkie fakty i nawet bardzo z grubsza oddzielimy ziarno od
plew, to pozostanie
jeszcze tak du偶o niedorzeczno艣ci i licznych "niemo偶liwo艣ci", 偶e badania naukowe
powinny otrzyma膰
gwa艂towny bodziec do wielkich, nowych wysi艂k贸w w celu przynajmniej cz臋艣ciowego
rozwi膮zania licznych
zagadek. W naszych czasach nauka nie powinna bowiem zadowala膰 si臋 ju偶
konstatacj膮, 偶e co艣 jest
"niemo偶liwe".
Musimy opowiedzie膰 jeszcze pewn膮 ponur膮 histori臋, histori臋 Sacred Well 艣wi臋tej
cenoty z Chichen Itza.
Z zalegaj膮cego tam cuchn膮cego mu艂u Edward Herbert Thompson wydoby艂 nie tylko
ozdoby i przedmioty
artystyczne, ale tak偶e szkielety m艂odzie艅c贸w i dziewcz膮t. Opieraj膮c si臋 na
starych 藕r贸d艂ach Diego de Landa
twierdzi艂, 偶e w okresie suszy kap艂ani pielgrzymowali do 艣wi臋tego zdroju i dla
z艂agodzenia gniewu boga
deszczu wrzucali do zbiornika w czasie uroczystej ceremonii dziewcz臋ta i
ch艂opc贸w.
Tez臋 de Landy potwierdzi艂o odkrycie Thompsona. Ta okrutna historia wydobywa ze
studziennych g艂臋bin na
艣wiat艂o dzienne nowe pytania. Jak powsta艂 ten zbiornik wodny?... Dlaczego
og艂oszono go 藕r贸d艂em
艣wi臋tym?... Dlaczego w艂a艣nie ta cenota, skoro jest kilka innych podobnych?
Zaledwie 70 metr贸w od obserwatorium Maj贸w w d偶ungli kryje si臋 dok艂adne
odwzorowanie 艣wi臋tej cenoty z
Chichen Itza. Otw贸r pilnowany przez w臋偶e, jadowite wije i natr臋tne insekty ma
takie same wymiary, jak
"prawdziwa" studnia, jego prostopad艂e 艣ciany s膮 tak samo zwietrza艂e, poro艣ni臋te
i zaro艣ni臋te d偶ungl膮. Oba
zbiorniki s膮 do siebie wprost zdumiewaj膮co podobne. Maj膮 nawet tak samo wysokie
lustro wody, kt贸ra w
obu wypadkach mieni si臋 kolorami od zieleni do br膮zu i krwawej czerwieni. Bez
w膮tpienia obie studnie s膮
tego samego wieku i by膰 mo偶e zawdzi臋czaj膮 swe powstanie uderzeniom meteoryt贸w.
Jednak wsp贸艂czesna
nauka zajmuje si臋 tylko 艣wi臋t膮 studni膮 z Chichen Itza. Druga, tak bardzo
podobna, nie pasuje do schematu,
cho膰 obie oddalone s膮 o 900 metr贸w od najwy偶szej piramidy w Castillo, nale偶膮cej
do boga Kukulcana, czyli
"Lataj膮cego W臋偶a".
W膮偶 stanowi symbol prawie wszystkich budowli Maj贸w. Jest to zastanawiaj膮ce, gdy偶
lud 偶yj膮cy po艣r贸d
wspaniale bujnej ro艣linno艣ci powinien pozostawi膰 na swych naskalnych rysunkach
tak偶e jakie艣 motywy
kwiatowe. Jednak wsz臋dzie spotykamy budz膮cego wstr臋t w臋偶a. Od najdawniejszych
czas贸w w膮偶 wije si臋 w
pyle zakurzonej ziemi. Dlaczego wyposa偶ono go tutaj w zdolno艣膰 latania? Jako
symbol z艂a zosta艂 przecie偶
skazany na pe艂zanie. Jak mo偶na oddawa膰 bosk膮 cze艣膰 tak odra偶aj膮cej kreaturze i
po co jej zdolno艣膰 latania?
A u Maj贸w w膮偶 umia艂 lata膰. B贸g Kukulcan (= Kukumac) odpowiada prawdopodobnie
p贸藕niejszemu bogu
Quetzalcoatlowi. Co przekazuj膮 o nim legendy Maj贸w?
Quetzalcoatl nosi艂 brod臋 i przyby艂 w bia艂ej szacie z odleg艂ej krainy
wschodz膮cego S艂o艅ca. Nauczy艂 ludzi
wszystkich umiej臋tno艣ci, praw, sztuk i zwyczaj贸w oraz wyda艂 bardzo m膮dre ustawy.
Powiada si臋, 偶e za jego
panowania k艂osy kukurydzy osi膮ga艂y wzrost doros艂ego cz艂owieka, za艣 bawe艂na ros艂a
na kolorowo. Kiedy
Quetzalcoatl wype艂ni艂 swoj膮 misj臋, pow臋drowa艂 g艂osz膮c po drodze sw膮 nauk臋 z
powrotem ku morzu,
by wej艣膰 na statek, kt贸ry powi贸z艂 go ku Gwie藕dzie Porannej. Prawie wstydzimy si臋
ju偶 wspomina膰, 偶e
tak偶e brodaty Quetzalcoatl obieca艂 powr贸ci膰.
Nie brakuje interpretacji dotycz膮cych pojawienia si臋 m膮drego, starego m臋偶a.
Przypisuje si臋 mu rol臋 swego
rodzaju Mesjasza, gdy偶 istotnie brodaty m臋偶czyzna w tych szeroko艣ciach
geograficznych nie jest
zjawiskiem codziennym. Istnieje nawet odwa偶na wersja upatruj膮ca w starym
Quetzalcoatlu jednego z
uczni贸w Jezusa! Nas to jednak nie przekonuje. Ktokolwiek przyby艂by do Maj贸w ze
Starego 艢wiata, ten zna艂
ko艂o przenosz膮ce ludzi i rzeczy. Czy dla m臋drca, dla boga jak Quentzalcoatl,
kt贸ry okaza艂 si臋 misjonarzem,
prawodawc膮, lekarzem i doradc膮 w wielu sprawach 偶yciowych, nie by艂oby czym艣
ca艂kowicie oczywistym,
aby nieszcz臋snych Maj贸w nauczy膰 przede wszystkim zastosowania ko艂a i wozu? Ci
natomiast nigdy nie
u偶ywali tych przyrz膮d贸w.
Zwi臋kszmy jeszcze zam臋t my艣lowy przytaczaj膮c zestaw dziwacznych zjawisk z
zamierzch艂ej przesz艂o艣ci!
Greccy po艂awiacze g膮bek znale藕li w 1900 r. na wysoko艣ci wyspy Antikythera stary
wrak wype艂niony
pos膮gami z marmuru i br膮zu. Dzie艂a sztuki zosta艂y zabezpieczone, a p贸藕niejsze
badania wykaza艂y, 偶e statek
musia艂 zaton膮膰 mniej wi臋cej na pocz膮tku naszej ery. Podczas sortowania
znaleziono w艣r贸d r贸偶nych rupieci
bezkszta艂tn膮 bry艂臋, kt贸ra okaza艂a si臋 wa偶niejsza od wszystkich pos膮g贸w razem
wzi臋tych. Po dok艂adnym
zbadaniu i oczyszczeniu odkryto br膮zow膮 p艂yt臋 z ko艂ami, napisami i ko艂ami
z臋batymi, a wkr贸tce wiadomo
ju偶 by艂o, 偶e napisy te musia艂y mie膰 zwi膮zek z astronomi膮. Po oczyszczeniu
licznych detali ukaza艂a si臋
dziwna konstrukcja regularna maszyna z poruszaj膮cymi si臋 wskaz贸wkami,
skomplikowan膮 skal膮 i
zapisanymi p艂ytkami metalowymi. Zrekonstruowana machina sk艂ada si臋 z ponad 20
k贸艂ek, swego rodzaju
nap臋dowych mechanizm贸w r贸偶nicowych i ko艂a g艂贸wnego. Po jednej stronie jest
obrotowy wa艂ek, kt贸ry
wszystkie skale wprawia w ruch o r贸偶nej szybko艣ci. Wskaz贸wki chronione s膮
pokrywkami z br膮zu, na
kt贸rych umieszczono d艂ugie napisy. Czy wobec istnienia "maszyny z Antikythery"
mo偶na mie膰 jeszcze
najmniejsze w膮tpliwo艣ci, 偶e w staro偶ytno艣ci dzia艂ali mechanicy precyzyjni
pierwszej klasy? Znaleziony
przyrz膮d jest tak skomplikowany, 偶e prawdopodobnie nie by艂 pierwszym modelem
takiego urz膮dzenia.
Ameryka艅ski profesor Solla Price dopatrywa艂 si臋 w nim czego艣 w rodzaju maszyny
licz膮cej, kt贸ra
pozwala艂a na obliczanie ruch贸w Ksi臋偶yca, S艂o艅ca a zapewne tak偶e innych planet.
Nie jest tak wa偶ne, 偶e maszyna wykazuje rok produkcji 82 prz. Chr. Bardziej
interesuj膮ce by艂oby zbadanie,
kto skonstruowa艂 pierwszy model tego zminiaturyzowanego planetarium!
Fryderyk II, cesarz z dynastii Hohenstauf贸w, przywi贸z艂, jak podaj膮 藕r贸d艂a, z
pi膮tej wyprawy krzy偶owej w
1229 r. niezwyk艂y namiot, pochodz膮cy ze Wschodu. Wewn膮trz namiotu znajdowa艂 si臋
mechanizm
zegarowy a przez kopulasty dach wida膰 by艂o poruszaj膮ce si臋 gwiazdozbiory!
Jeszcze jedno staro偶ytne
planetarium... Przyjmujemy do wiadomo艣ci jego istnienie, gdy偶 wiemy, 偶e by艂y
w贸wczas przes艂anki
techniczne niezb臋dne do wykonania tej pracy. Sprawa planetarium niepokoi nas,
gdy偶 w czasach Chrystusa
nie by艂o jeszcze wyobra偶enia sta艂ego uk艂adu gwiazd na niebie przy uwzgl臋dnieniu
obrot贸w kuli ziemskiej.
Nawet staro偶ytni, wykszta艂ceni astronomowie chi艅scy i arabscy nie s艂u偶膮 nam tu
pomoc膮, za艣 Galileusz z
ca艂膮 pewno艣ci膮 urodzi艂 si臋 1500 lat p贸藕niej... Turysta zwiedzaj膮cy Ateny nie
powinien pomin膮膰 "maszyny z
Antikythery", kt贸ra przechowywana jest w Narodowym Muzeum Archeologicznym. O
namiotowym
planetarium Fryderyka II zachowa艂y si臋 natomiast tylko relacje pisemne.
Nawet je艣li staro偶ytno艣膰 by艂a szara, to zostawi艂a nam zabawne rzeczy:
Na ska艂ach pustynnej wy偶yny Marcahuasi znaleziono 3800 m n.p.m. zarysy zwierz膮t,
kt贸rych przed 10 000
lat nie by艂o w Ameryce Po艂udniowej wielb艂膮d贸w i lw贸w.
W Turkiestanie in偶ynierowie znale藕li p贸艂okr膮g艂e twory z czego艣 w rodzaju szk艂a
lub ceramiki. Ich
pochodzenie i znaczenie pozostaje dla archeolog贸w niejasne.
W Dolinie 艢mierci na pustyni Mojave znajduj膮 si臋 ruiny starego miasta, kt贸re
musia艂o zosta膰 zniszczone
przez wielk膮 katastrof臋. Jeszcze dzisiaj widoczne s膮 艣lady stopionej ska艂y i
piasku. Ciep艂o wytworzone
przez wybuch wulkanu nie wystarczy艂oby do stopienia ska艂, a poza tym najpierw
spali艂yby si臋 budynki.
Tylko promienie laserowe wytwarzaj膮 obecnie temperatur臋 dostatecznie wysok膮 dla
takiej operacji.
Dziwnym trafem na obszarze tym nie ro艣nie ani jedno 藕d藕b艂o.
Hand偶 el Guble, Kamie艅 Po艂udnia, w Libanie wa偶y dwa miliony kilogram贸w. Cho膰
jest to kamie艅
obrobiony, to z pewno艣ci膮 nie zdo艂a艂y go poruszy膰 ludzkie r臋ce.
Na najbardziej niedost臋pnych 艣cianach skalnych w Australii, Peru i p贸艂nocnych
W艂oszech znajduj膮 si臋
sztucznie zrobione, nie zinterpretowane jeszcze oznakowania.
Teksty na z艂otych p艂ytkach, znalezionych w Ur w Chaldei, informuj膮 o podobnych
do ludzi "bogach",
kt贸rzy przybyli z nieba i podarowali kap艂anom te zapisy.
W takich krajach, jak Australia, Francja, Indie, Liban, RPA, Chile znajduj膮 si臋
dziwne czarne "kamienie",
zawieraj膮ce du偶o aluminium i berylu. Najnowsze badania wykaza艂y, 偶e kamienie te
w bardzo odleg艂ych
czasach musia艂y podlega膰 silnemu napromieniowaniu radioaktywnemu i wysokim
temperaturom.
Sumeryjskie tabliczki zapisane pismem klinowym ukazuj膮 gwiazdy sta艂e z
planetami.
W Rosji znaleziono relief przedstawiaj膮cy statek powietrzny sk艂adaj膮cy si臋 z
dziesi臋ciu ku艂 osadzonych w
prostok膮tnej ramie, podtrzymywanej po obu stronach grubymi kolumnami, na kt贸rych
spoczywaj膮 kule.
W艣r贸d znalezisk rosyjskich znajduje si臋 ma艂a br膮zowa statuetka cz艂ekokszta艂tnej
istoty odzianej w ci臋偶ki
ubi贸r, po艂膮czony hermetycznie z he艂mem. Z ubraniem r贸wnie 艣ci艣le z艂膮czone s膮
buty i r臋kawice.
Z pewnej babilo艅skiej tabliczki, znajduj膮cej si臋 w British Museum w Londynie,
mo偶na odczyta膰 minione i
przysz艂e za膰mienia Ksi臋偶yca.
W Kunming, stolicy chi艅skiej prowincji Junnan, odkryto cylindryczne "maszyny",
przypominaj膮ce rakiety
wznosz膮ce si臋 do nieba. Rysunki znajdowa艂y si臋 na piramidach, kt贸re
nieoczekiwanie wynurzy艂y si臋 z dna
jeziora Kunming podczas trz臋sienia ziemi.
Jak wyja艣nia si臋 nam te i wiele innych zagadek? Zbywanie hurtem starych
przekaz贸w jako fa艂szywych,
b艂臋dnych i niewyt艂umaczalnych bez badania kontekstu nie jest niczym innym, jak
n臋dzn膮 wym贸wk膮.
Podobnie jak bezczelno艣ci膮 jest okre艣lanie wszystkich przek艂ad贸w jako wadliwych
w wypadku trudno艣ci
interpretacyjnych, ale pos艂ugiwanie si臋 nimi skoro tylko ich informacje pasuj膮
do danej tezy. Wydaje si臋
nam tch贸rzostwem zamykanie oczu i uszu wobec fakt贸w lub cho膰by hipotez tylko
dlatego, 偶e nowe
wnioski mog艂yby wyrwa膰 ludzi ze swojskiego schematu my艣lenia.
Codziennie, co godzina dokonuje si臋 na 艣wiecie nowych odkry膰. Nowoczesne 艣rodki
transportu i
komunikacji informuj膮 o odkryciach we wszystkich cz臋艣ciach kuli ziemskiej. Na
podstawie przypadkowych
danych mo偶na zbudowa膰 przy dobrej woli pewien system. Naukowcy wszystkich
dyscyplin powinni z tak膮
sam膮 pasj膮 badawcz膮 odnosi膰 si臋 do doniesie艅 z przesz艂o艣ci, z jak膮 bior膮 tw贸rczy
udzia艂 w badaniu
tera藕niejszo艣ci. Dokona艂a si臋 ju偶 pierwsza faza przygody zwi膮zanej z odkrywaniem
naszej przesz艂o艣ci.
Obecnie wraz z wej艣ciem cz艂owieka w Kosmos zaczyna si臋 druga fascynuj膮ca
przygoda w historii ludzko艣ci
Rozdzia艂 X
Czy loty kosmiczne maj膮 sens? Kto korzysta z zainwestowanych miliard贸w?
Wojna albo
podr贸偶e kosmiczne! Jak to w艂a艣ciwie jest z wy艣miewanymi lataj膮cymi spodkami?
Ju偶 60 lat
temu nast膮pi艂a eksplozja j膮drowa Czy ksi臋偶yc Marsa jest sztucznym satelit膮?
W dyskusji nad lotami kosmicznymi s艂yszy si臋 ci膮gle pytanie, czy maj膮 one sens.
Wzgl臋dny lub ca艂kowity
bezsens eksploracji Kosmosu pr贸buje si臋 wykaza膰 przez banalne stwierdzenie, 偶e
nie powinno si臋
prowadzi膰 bada艅 we Wszech艣wiecie, skoro na Ziemi jest jeszcze tak du偶o nie
rozwi膮zanych problem贸w.
Nie chc膮c popa艣膰 w niezrozumia艂e dla laika wyja艣nienia naukowe, winni艣my poda膰
tutaj par臋 tylko zupe艂nie
oczywistych i nieodpartych argument贸w, dla kt贸rych badanie Kosmosu jest
absolutn膮 konieczno艣ci膮.
Ciekawo艣膰 i g艂贸d wiedzy stanowi膮 od samego pocz膮tku motyw nieustannej pracy
badawczej cz艂owieka.
Dwa pytania: DLACZEGO co艣 si臋 dzieje? i JAK si臋 dzieje? by艂y zawsze motorem
rozwoju i post臋pu.
Nieustannemu niepokojowi, jaki te pytania wywo艂uj膮, zawdzi臋czamy sw贸j obecny
poziom 偶ycia.
Nowoczesne, wygodne 艣rodki transportu oszcz臋dzi艂y nam niewyg贸d podr贸偶y, kt贸re
by艂y udzia艂em naszych
dziadk贸w. Wiele trud贸w pracy fizycznej odczuwalnie z艂agodzi艂y maszyny, a nowe
藕r贸d艂a energii, preparaty
chemiczne, lod贸wki, r贸偶norodny sprz臋t domowy itd. itp. ca艂kowicie uwolni艂y nas
od wielu prac, przedtem
wykonywanych tylko r臋cznie. To, co stworzy艂a nauka, nie staje si臋 przekle艅stwem,
lecz raczej
b艂ogos艂awie艅stwem ludzko艣ci. Nawet jej najbardziej odstraszaj膮cy wytw贸r bomba
atomowa oka偶e si臋
dla ludzi korzystny.
Nauka wsp贸艂czesna osi膮ga wiele swych cel贸w id膮c jakby w siedmio-milowych butach.
W dziedzinie
fotografii trzeba by艂o 112 lat, zanim powsta艂o pierwsze u偶yteczne zdj臋cie.
Telefon nadawa艂 si臋 do u偶ytku
ju偶 po 56 latach, a w wypadku radia od wynalazku do prawid艂owego odbioru audycji
up艂yn臋艂o zaledwie 35
lat bada艅 naukowych. Udoskonalenie radaru wymaga艂o ju偶 jednak tylko 15 lat!
Etapy dziel膮ce epokowe
wynalazki od ich zastosowania staj膮 si臋 coraz kr贸tsze: telewizor czarno-bia艂y
zaprezentowano po 12 latach
bada艅, a konstrukcja pierwszej bomby atomowej zaj臋艂a ca艂e 6 lat! To tylko kilka
przyk艂ad贸w post臋pu
technicznego na przestrzeni 50 lat, budz膮cych podziw i pocz膮tkowo cz臋sto groz臋.
Rozw贸j nauki nast臋puje
coraz szybciej, a do celu b臋d膮 prowadzi膰 coraz bardziej strome schody.
Najbli偶sze 100 lat pozwoli na
realizacj臋 wi臋kszo艣ci odwiecznych marze艅 ludzko艣ci.
Nie bacz膮c na ostrze偶enia i opory cz艂owiek poszed艂 w艂asn膮 drog膮. Wbrew
archaicznym przestrogom, 偶e
woda jest 偶ywio艂em ryb, a przestworza 艣rodowiskiem ptak贸w, cz艂owiek podbi艂 te
nie dla siebie
przeznaczone obszary. Wbrew wszelkim tzw. prawom natury cz艂owiek lata, za艣 w
atomowych 艂odziach
podwodnych 偶yje pod wod膮 ca艂ymi miesi膮cami. Dzi臋ki swej inteligencji zbudowa艂
sobie skrzyd艂a i skrzela,
kt贸rych posk膮pi艂 mu Stw贸rca.
Kiedy Charles Lindbergh startowa艂 do swego legendarnego lotu, jego bezpo艣rednim
celem by艂 Pary偶.
Oczywi艣cie nie chodzi艂o mu o wycieczk臋 do stolicy Francji, lecz o wykazanie, 偶e
cz艂owiek jest w stanie
samotnie i bez szkody dla siebie przelecie膰 przez Atlantyk. Pierwszym celem
lot贸w kosmicznych jest
Ksi臋偶yc, ale dzi臋ki tej nowej idei naukowo-technicznej ludzie pragn膮 udowodni膰,
偶e cz艂owiek potrafi
poradzi膰 sobie tak偶e we Wszech艣wiecie!
Po co zatem podr贸偶e kosmiczne?
W ci膮gu najbli偶szych kilkudziesi臋ciu lat nasza planeta b臋dzie beznadziejnie i
nieodwo艂alnie przeludniona.
Statystycy szacuj膮, 偶e w roku 2050 liczba ludno艣ci wyniesie 8,7 miliarda!
Zaledwie 200 lat p贸藕niej b臋dzie
ju偶 50 miliard贸w i w rezultacie na jednym kilometrze kwadratowym b臋dzie musia艂o
偶y膰 335 ludzi. Wprost
niewiarygodne! Pigu艂ki uspokajaj膮ce w rodzaju teorii o po偶ywieniu pozyskiwanym z
morza albo wr臋cz o
zaludnieniu dna morskiego oka偶膮 si臋, szybciej ni偶 chcieliby tego naj艣mielsi
optymi艣ci, z艂udnym remedium
na eksplozj臋 ludno艣ciow膮. Na indonezyjskiej wyspie Lombok w pierwszym p贸艂roczu
1966 r. umar艂o z g艂odu
ponad 10 tysi臋cy ludzi, kt贸rzy rozpaczliwie pr贸bowali utrzyma膰 si臋 przy 偶yciu
jedz膮c 艣limaki i ro艣liny.
Sekretarz generalny ONZ U Thant ocenia liczb臋 dzieci zagro偶onych g艂odem w
Indiach na 20 milion贸w. Jest
to dow贸d na s艂uszno艣膰 twierdzenia profesora Mohlera z Zurychu, 偶e g艂贸d si臋ga po
w艂adz臋 nad 艣wiatem.
Wykazano ju偶, 偶e produkcja 偶ywno艣ci nie dotrzymuje kroku wzrostowi ludno艣ci i to
mimo stosowania
najnowocze艣niejszych 艣rodk贸w technicznych i nawoz贸w sztucznych. Wsp贸艂czesny
艣wiat zawdzi臋cza chemii
r贸wnie偶 preparaty umo偶liwiaj膮ce kontrol臋 urodze艅. Jednak na nic si臋 one zdadz膮,
skoro kobiety w krajach
zacofanych nie zrobi膮 z nich 偶adnego u偶ytku!
Tylko w wypadku, gdyby uda艂o si臋 w najbli偶szych 10 latach, czyli do 1980 r.,
obni偶y膰 wska藕nik urodze艅 o
po艂ow臋, produkcja 偶ywno艣ci dor贸wna艂aby przyrostowi ludno艣ci. Jednak niestety nie
mo偶emy na to liczy膰,
poniewa偶 barier臋 wzniesion膮 z uprzedze艅, wzgl臋d贸w rzekomo etycznych i zasad
religijnych prze艂amuje si臋
w tempie wolniejszym, ni偶 narasta nieszcz臋艣cie przeludnienia. Czy偶by umieranie
co roku z g艂odu milion贸w
ludzi by艂o bardziej humanitarne, albo wr臋cz bardziej zgodne z wol膮 bo偶膮, ni偶
zapobieganie narodzinom?
Jednak nawet gdyby w odleg艂ej przysz艂o艣ci uda艂o si臋 przymusowo przeforsowa膰
kontrol臋 urodze艅, nawet
gdyby powi臋kszy艂a si臋 powierzchnia upraw, plony wzros艂y dzi臋ki nieznanym jeszcze
dzisiaj 艣rodkom,
rybo艂贸wstwo zwielokrotni艂o po艂owy, a pola glonowe na dnie morza dostarcza艂y
po偶ywienia, gdyby
nast膮pi艂o to wszystko i jeszcze wi臋cej, to ca艂y problem przesun膮艂by si臋 tylko w
czasie mo偶e o jakie艣 100 lat.
Cz艂owiek potrzebuje nowej przestrzeni 偶yciowej.
Jeste艣my przekonani, 偶e pewnego dnia ludzie osiedl膮 si臋 na Marsie i
zaaklimatyzuj膮 si臋 tam r贸wnie dobrze,
jak uczyniliby to Eskimosi przeniesieni do Egiptu. Planety, osi膮galne dzi臋ki
gigantycznym statkom
kosmicznym, zostan膮 zaludnione przez naszych wnuk贸w, kt贸rzy skolonizuj膮 nowe
艣wiaty, tak jak w
nieodleg艂ej przesz艂o艣ci zosta艂a zasiedlona Ameryka i Australia. Dlatego musimy
prowadzi膰 badania
Kosmosu! Musimy da膰 naszym wnukom szans臋 prze偶ycia! Ka偶de pokolenie, kt贸re
zaniecha tego zadania,
skazuje w przysz艂o艣ci ca艂膮 ludzko艣膰 na 艣mier膰 g艂odow膮.
Nie chodzi o jakie艣 abstrakcyjne badania, interesuj膮ce tylko specjalist贸w. Temu,
kto nie poczuwa si臋 do
odpowiedzialno艣ci za przysz艂o艣膰, mo偶na przypomnie膰, 偶e wyniki bada艅 kosmicznych
uchroni艂y nas przed
trzeci膮 wojn膮 艣wiatow膮! Czy偶 to w艂a艣nie nie gro藕ba totalnej zag艂ady odwiod艂a
wielkie mocarstwa od
rozstrzygania spor贸w i konflikt贸w przy pomocy wielkiej wojny? 呕aden Rosjanin nie
musi ju偶 wkracza膰 na
ziemi臋 ameryka艅sk膮, aby zamieni膰 USA w pustyni臋, a 偶aden Amerykanin nie musi ju偶
gin膮膰 w Rosji, gdy偶
po uderzeniu atomowym ca艂y kraj w wyniku napromieniowania i tak stanie si臋
ja艂owy i nie do
zamieszkania. Cho膰 mo偶e to zabrzmie膰 absurdalnie, ale dopiero rakiety
mi臋dzykontynentalne zapewni艂y
nam wzgl臋dny pok贸j.
Przy r贸偶nych okazjach s艂ycha膰 opini臋, 偶e miliardy lokowane w badaniach Kosmosu
powinno si臋 raczej
przeznacza膰 na pomoc dla kraj贸w rozwijaj膮cych si臋. Pogl膮d ten jest b艂臋dny.
Pa艅stwa uprzemys艂owione
udzielaj膮 pomocy nie tylko ze wzgl臋d贸w charytatywnych czy politycznych, ale
tak偶e co zrozumia艂e
po to, aby otworzy膰 rynki zbytu dla rodzimego przemys艂u. Pomoc, jakiej 偶膮daj膮
kraje zacofane, jest
nieistotna w d艂u偶szej perspektywie czasowej.
Szacuje si臋, 偶e w Indiach 偶y艂o w 1966 r. 1,6 miliarda szczur贸w, z kt贸rych ka偶dy
poch艂ania艂 rocznie oko艂o
pi臋ciu kilogram贸w 偶ywno艣ci. Jednak w艂adze pa艅stwowe nie maj膮 odwagi zlikwidowa膰
tej plagi, gdy偶
religia hinduska chroni szczury. W tych samych Indiach w艂贸czy si臋 80 milion贸w
kr贸w, kt贸re ani nie daj膮
mleka, ani nie s膮 u偶ywane jako zwierz臋ta poci膮gowe, nie m贸wi膮c ju偶 o tym, 偶e nie
wolno ich zabi膰. W
kraju, kt贸rego rozw贸j ku nowoczesno艣ci hamuj膮 tak liczne religijne tabu i prawa,
musi min膮膰 jeszcze wiele
pokole艅, zanim zostan膮 usuni臋te zgubne zwyczaje, obyczaje i przes膮dy. Tak偶e
tutaj 艣rodki komunikacji
typowe dla epoki kosmicznej, takie jak gazety, radio i telewizja, s艂u偶膮
post臋powi i o艣wiacie. 艢wiat sta艂 si臋
sobie bli偶szy. Ludzie wiedz膮 i dowiaduj膮 si臋 wzajemnie od siebie wi臋cej ni偶
dawniej. Aby przekona膰 si臋
ostatecznie, 偶e granice pa艅stw s膮 reliktem minionych czas贸w, potrzeba podr贸偶y
kosmicznych. Rozwini臋ta
dzi臋ki nim technika spopularyzuje przekonanie, 偶e male艅kie na tle Wszech艣wiata
rozmiary narod贸w i
kontynent贸w mog膮 by膰 tylko zach臋t膮 do wsp贸艂pracy w badaniu Kosmosu. W ka偶dej
epoce ludzko艣膰
potrzebowa艂a wy偶szej idei, kt贸ra ponad przyziemnymi problemami pozwala艂a
urzeczywistnia膰 sprawy
pozornie nieosi膮galne.
W spo艂ecze艅stwie przemys艂owym bardzo wa偶kim argumentem na rzecz bada艅
kosmicznych jest powstanie
nowych ga艂臋zi gospodarki daj膮cych zatrudnienie setkom tysi臋cy ludzi, kt贸rzy
strac膮 poprzednie miejsca
pracy w wyniku racjonalizacji produkcji. "Przemys艂 kosmiczny" w USA ju偶 teraz
przej膮艂 od przemys艂u
samochodowego i stalowego funkcj臋 barometru koniunktury. Ponad 4000 nowych
artyku艂贸w zawdzi臋cza
swe powstanie eksploracji Kosmosu, gdy偶 s膮 one jakby "produktami odpadowymi"
g艂贸wnych bada艅. Te
produkty uboczne w spos贸b naturalny wesz艂y do naszego 偶ycia codziennego i
konsumenci nie zastanawiaj膮
si臋 nad ich genez膮. Elektroniczne maszyny licz膮ce, mininadajniki i
miniodbiorniki, tranzystory w aparatach
radiowych i telewizyjnych zosta艂y wynalezione na marginesie zasadniczych bada艅,
podobnie zreszt膮 jak
patelnie, na kt贸rych nie przypalaj膮 si臋 ju偶 potrawy przyrz膮dzane bez t艂uszczu.
Precyzyjne instrumenty
pok艂adowe we wszystkich samolotach, w pe艂ni automatyczne urz膮dzenia nadzoruj膮ce
i automaty
samosteruj膮ce, a tak偶e nie na ostatnim miejscu szybko rozwijaj膮ca si臋
komputeryzacja s膮 pochodn膮
tak cz臋sto ods膮dzanych od czci i wiary bada艅 kosmicznych. Stanowi膮 wkraczaj膮ce w
prywatne 偶ycie
cz艂owieka elementy szeroko zakrojonego programu rozwoju. Istnieje ca艂y legion
spraw, o kt贸rych laik nie
ma poj臋cia: nowe technologie spawania i smarowania w warunkach
wysokopr贸偶niowych, kom贸rki
fotoelektryczne i nowe miniaturowe 藕r贸d艂a energii, pokonuj膮ce du偶e odleg艂o艣ci.
Z rzeki pieni臋dzy bud偶etowych, zasilaj膮cej badania kosmiczne, ma艂ymi
strumyczkami p艂yn膮 z powrotem do
podatnika korzy艣ci z wielkich inwestycji. Narody, kt贸re w 偶adnej formie nie
uczestnicz膮 w eksploracji
Kosmosu, zostan膮 st艂amszone przez post臋puj膮c膮 rewolucj臋 techniczn膮. Takie nazwy
i poj臋cia, jak Telstar,
Echo, Relay, Trios, Mariner, Ranger, Syncom s膮 znakami na drodze niepohamowanego
post臋pu.
Zasoby energetyczne Ziemi nie s膮 nieograniczone i dlatego pewnego dnia program
kosmiczny zyska
偶ywotne znaczenie, gdy偶 b臋dziemy musieli sprowadza膰 materia艂y rozszczepialne z
Marsa, Wenus albo innej
planety, aby zapewni膰 o艣wietlenie naszym miastom i ogrzewanie naszym domom.
Poniewa偶 elektrownie
atomowe wkr贸tce b臋d膮 produkowa膰 najta艅sz膮 energi臋, masowa produkcja przemys艂owa
b臋dzie zdana na to
藕r贸d艂o energii w sytuacji, gdy na Ziemi wyczerpi膮 si臋 zapasy surowca. Ka偶dy
dzie艅 zaskakuje nas nowymi
wynikami bada艅. Tradycyjne przekazywanie zdobytej wiedzy z ojca na syna nale偶y
ju偶 do nieodwo艂alnej
przesz艂o艣ci. Technik, kt贸ry reperuje radioodbiornik dzia艂aj膮cy na zasadzie
prostego naci艣ni臋cia guzika, musi
si臋 zna膰 na technice tranzystorowej i skomplikowanych obwodach scalonych
wtopionych cz臋sto w
tworzywo sztuczne. Nied艂ugo b臋dzie musia艂 zaj膮膰 si臋 tak偶e mikroelektronik膮.
Wiedz臋, kt贸r膮 dzisiaj
przyswaja sobie Ja艣-ucze艅, jutro b臋dzie musia艂 uzupe艂nia膰 Jan-czeladnik. O ile
majster z epoki naszych
dziadk贸w dysponowa艂 umiej臋tno艣ciami wystarczaj膮cymi na ca艂e 偶ycie, to majster
obecnie i w przysz艂o艣ci
musi na bie偶膮co dodawa膰 nowe wiadomo艣ci do starej wiedzy.
Nasze S艂o艅ce, cho膰by dopiero za miliony lat, w ko艅cu jednak wypali si臋 i zamrze.
Nie trzeba zreszt膮 wcale
strasznego momentu, kiedy jaki艣 polityk straci nerwy i uruchamiaj膮c mechanizm
atomowej zag艂ady wywo艂a
katastrof臋, gdy偶 Ziemi臋 mo偶e zniszczy膰 nieokre艣lone i nieznane zjawisko
kosmiczne. Nigdy dot膮d cz艂owiek
nie pogodzi艂 si臋 z my艣l膮 o takiej mo偶liwo艣ci nawet wtedy, gdy b臋d膮c wyznawc膮
jednej z wielu tysi臋cy
religii ma nadziej臋 na wieczne 偶ycie duszy.
Dlatego s膮dzimy, i偶 badanie Kosmosu nie jest rezultatem wolnego wyboru, lecz 偶e
cz艂owiek idzie za silnym
wewn臋trznym przymusem, badaj膮c perspektywy swej przysz艂o艣ci we Wszech艣wiecie.
Podobnie jak g艂osimy
hipotez臋, 偶e w zamierzch艂ej przesz艂o艣ci odwiedzili nas kosmici, tak zak艂adamy
r贸wnie偶, i偶 nie jeste艣my
jedynymi istotami rozumnymi w Kosmosie. Co wi臋cej, podejrzewamy istnienie
starszych i bardziej
rozwini臋tych inteligencji. Twierdz膮c, 偶e wszystkie istoty inteligentne z w艂asnej
potrzeby prowadz膮 badania
Kosmosu, przenosimy si臋 istotnie na moment do krainy utopii i mamy 艣wiadomo艣膰
wk艂adania kija w
mrowisko!
Od przesz艂o 20 lat stale pojawiaj膮 si臋 "lataj膮ce spodki" nazywane w
specjalistycznej literaturze UFO
skr贸tem wyprowadzonym od ameryka艅skiego okre艣lenia Unidentified Flying Objects.
Zgorszenie, 偶e
chcemy powa偶nie potraktowa膰 urojone UFO, zniknie by膰 mo偶e, je艣li zajmiemy si臋
kolejnym wa偶kim
argumentem uzasadniaj膮cym podr贸偶e kosmiczne.
Powiada si臋, 偶e badania kosmiczne s膮 nierentowne, a 偶adne bogate pa艅stwo nie
mo偶e bez obawy
bankructwa 艂o偶y膰 na nie ogromnych 艣rodk贸w. Rzecz jasna badania naukowe same w
sobie nigdy nie by艂y
dochodowe i dopiero ich wyniki pozwala艂y na zwrot nak艂ad贸w. Ca艂kiem
nierealistycznie zatem oczekuje si臋
od bada艅 kosmicznych amortyzacji i zysk贸w ju偶 na obecnym etapie. Nie ma zreszt膮
bilansu zysk贸w, jakie
przynios艂o 4000 "produkt贸w ubocznych" bada艅. Nie ulega dla nas w膮tpliwo艣ci, 偶e
op艂acaj膮 si臋 one
wyj膮tkowo dobrze. Kiedy osi膮gn膮 sw贸j cel, b臋dziemy mogli nie tylko odcina膰 od
nich kupony, ale w
pe艂nym znaczeniu tego s艂owa przynios膮 one ludzko艣ci ratunek przed zag艂ad膮. Na
marginesie mo偶na tylko
zaznaczy膰, 偶e ju偶 teraz ca艂a seria satelit贸w COMSAT wzbudza zainteresowanie
ekonomist贸w.
Tygodnik "Stern" informowa艂 w listopadzie 1967 r.:
"Wi臋kszo艣膰 medycznych aparat贸w ratuj膮cych 偶ycie pochodzi z Ameryki. S膮 one
wynikiem
systematycznego wykorzystywania osi膮gni臋膰 z dziedziny atomistyki, kosmonautyki i
techniki wojskowej.
S膮 tak偶e efektem nowego typu wsp贸艂dzia艂ania koncern贸w przemys艂owych ze
szpitalami w Ameryce, co
prawie codziennie przynosi medycynie nowe sukcesy.
Firma lotnicza Lockheed i s艂awna klinika Mayo podj臋艂y na przyk艂ad wsp贸艂prac臋 w
celu stworzenia nowego
systemu opieki medycznej na podstawie techniki komputerowej. Z kolei
konstruktorzy firmy lotniczej
North American Ayiation majsterkuj膮 zgodnie ze wskaz贸wkami lekarzy przy tak
zwanym pasku
rozedmowym, kt贸ry ma u艂atwi膰 oddychanie pacjentom z niewydolno艣ci膮 p艂uc. Agencja
ds. Lot贸w
Kosmicznych NASA dostarczy艂a pomys艂u pewnego aparatu diagnostycznego. Ot贸偶
urz膮dzenie, pomy艣lane
w zasadzie do mierzenia uderze艅 mikrometeoryt贸w w statek kosmiczny, rejestruje
bardzo dok艂adnie drgania
mi臋艣ni w niekt贸rych schorzeniach neurologicznych.
Ratuj膮cy 偶ycie stymulator serca to r贸wnie偶 produkt uboczny ameryka艅skiej
techniki komputerowej.
Obecnie ju偶 ponad 2000 Niemc贸w nosi go w swej klatce piersiowej. Jest to
instalowany pod sk贸r膮
minigenerator o zasilaniu bateryjnym. Lekarze przesuwaj膮 z niego przew贸d przez
g贸rn膮 偶y艂臋 szyjn膮 do
prawej komory serca. W rezultacie regularne impulsy elektryczne pobudzaj膮 serce
do rytmicznych
skurcz贸w. Serce bije. Bateri臋 stymulatora, kt贸ra wypala si臋 po trzech latach,
mo偶na wymieni膰 w trakcie
stosunkowo prostej operacji.
Ameryka艅ski koncern elektryczny General Electric ulepszy艂 w ubieg艂ym roku to
ma艂e cudo techniki
medycznej, wprowadzaj膮c model dwubiegowy. Kiedy osoba ze stymulatorem chce
zagra膰 w tenisa albo
podbiec do poci膮gu, przeci膮ga kr贸tko magnetycznym paskiem w miejscu, gdzie
zainstalowany jest
generator. Serce natychmiast zaczyna pracowa膰 na wy偶szych obrotach".
Tyle informacja "Sterna", podaj膮ca dwa dodatkowe przyk艂ady ubocznych produkt贸w
bada艅 kosmicznych.
Kto ma jeszcze odwag臋 powiedzie膰, 偶e s膮 one niepotrzebne?
W artykule pod tytu艂em "Inspiracja dzi臋ki rakietom ksi臋偶ycowym" tygodnik "Die
Zeit" podaje w numerze
47 z listopada 1967 r. informacj臋 z innej dziedziny:
"Konstrukcjami pojazd贸w kosmicznych zbudowanymi z my艣l膮 o mi臋kkim l膮dowaniu na
Ksi臋偶ycu
interesuj膮 si臋 projektanci samochod贸w, gdy偶 dzi臋ki nim znacznie mo偶na rozszerzy膰
wiedz臋 o zachowaniu
si臋 pojazd贸w w warunkach zniszczenia. Cho膰 nie b臋dzie mo偶liwe, aby ka偶dym
przypadku zderzenia auto
sta艂o si臋 bezpieczne dla pasa偶er贸w, to konstrukcje stosowane z du偶ym powodzeniem
w kosmonautyce mog膮
przyczyni膰 si臋 do zmniejszenia ryzyka kolizji. Du偶膮 trwa艂o艣膰 przy ma艂ym ci臋偶arze
zapewnia konstrukcja
zwana 'plastrem miodu', znajduj膮ca coraz wi臋ksze zastosowanie w nowoczesnym
lotnictwie. Zosta艂a one te偶
praktycznie wypr贸bowana w przemy艣le samochodowym. Podwozie pr贸bnego samochodu
Rovera,
nap臋dzanego turbin膮 gazow膮, zbudowane jest w艂a艣nie z Honey Combs".
Kto艣, kto zna zaawansowanie i burzliwy rozw贸j bada艅 kosmicznych, w og贸le nie
musi zaprz膮ta膰 sobie
g艂owy uwagami typu: "Nigdy nie b臋d膮 mo偶liwe podr贸偶e mi臋dzygwiezdne". Ju偶 m艂odsze
pokolenia naszych
czas贸w b臋d膮 艣wiadkami, jak ta "niemo偶liwo艣膰" staje si臋 rzeczywisto艣ci膮! B臋dzie
si臋 budowa膰 wielkie statki
kosmiczne z niewyobra偶alnie pot臋偶nymi silnikami. W listopadzie 1967 r. Rosjanom
uda艂o si臋 po艂膮czenie
dw贸ch bezza艂ogowych pojazd贸w kosmicznych w stratosferze! Cz臋艣膰 badaczy pracuje
ju偶 nad pewnego
rodzaju ekranem ochronnym podobnym do elektrycznego 艂uku 艣wietlnego kt贸ry
umieszczony przed
w艂a艣ciw膮 kapsu艂膮 zapobiega艂by uderzaniu w ni膮 cz膮steczek materii wzgl臋dnie
kierowa艂 je w bok. Grupa
wybitnych fizyk贸w pragnie dowie艣膰 istnienia tzw. tachion贸w. Chodzi tu o
hipotetyczne cz膮steczki, kt贸re
poruszaj膮 si臋 szybciej od 艣wiat艂a, a kt贸rych dolna pr臋dko艣膰 r贸wna jest pr臋dko艣ci
艣wiat艂a. Wiadomo, 偶e
tachiony musz膮 istnie膰 i chodzi "tylko" o znalezienie fizycznego dowodu ich
egzystencji. Przecie偶 dowody
na to, co "nie istnieje", dostarczono ju偶 dla neutrina i antymaterii!
Najbardziej upartych krytyk贸w w ch贸rze
przeciwnik贸w lot贸w kosmicznych mo偶na by zapyta膰: czy rzeczywi艣cie s膮dz膮, i偶 par臋
tysi臋cy by膰 mo偶e
najm膮drzejszych ludzi naszych czas贸w z pasj膮 po艣wi臋ca艂oby si臋 pracy nad czyst膮
utopi膮 lub jakim艣
nieistotnym zagadnieniem?
Zajmijmy si臋 zatem odwa偶nie UFO, nara偶aj膮c si臋 na niebezpiecze艅stwo, 偶e nie
zostaniemy potraktowani
powa偶nie. Je艣li nawet tak si臋 stanie, to znajdziemy si臋 z naszymi rozwa偶aniami w
gronie godnych uznania,
s艂awnych ludzi, co jest du偶膮 pociech膮.
UFO widziano zar贸wno w Ameryce jak i nad Filipinami, nad zachodnimi Niemcami i
nad Meksykiem.
Za艂贸偶my nawet, 偶e 98 procent ludzi uwa偶aj膮cych, i偶 widzieli UFO, w
rzeczywisto艣ci spostrzega艂o
pioruny kuliste, balony metereologiczne, osobliwe konstelacje chmur, nieznane
jeszcze typy samolot贸w lub
dziwn膮 gr臋 艣wiat艂a i cienia na zmierzchaj膮cym niebie. Z pewno艣ci膮 ca艂e chmary
ludzi uleg艂y zbiorowej
histerii: utrzymuj膮, 偶e widzieli co艣, czego w og贸le nie by艂o. Naturalnie byli
te偶 na miejscu wa偶niacy, kt贸rzy
na rzekomej obserwacji chcieli zbi膰 kapita艂, dostarczaj膮c prasie materia艂u w
sezonie og贸rkowym. Po
oddzieleniu wszystkich blagier贸w, k艂amc贸w, histeryk贸w i fantast贸w, pozostaje
jeszcze znaczna grupa
trze藕wych obserwator贸w, ludzi nieraz zawodowo zaznajomionych z podobnymi
rzeczami. Zwyk艂a
gospodyni domowa czy farmer na Dzikim Zachodzie mog膮 si臋 myli膰, ale je艣li na
przyk艂ad obiekt UFO
widzi do艣wiadczony pilot, to trudno zby膰 t臋 relacj臋 jako nonsens. Pilot jest
bowiem oswojony z mira偶ami,
piorunami kulistymi, balonami metereologicznymi itp. Poza tym regularnie
poddawany jest badaniom
sprawno艣ci wszystkich swoich zmys艂贸w, w tym szczeg贸lnie wa偶nego wzroku, a kilka
godzin przed lotem i
podczas jego trwania nie wolno mu pi膰 alkoholu. Nie ma te偶 偶adnego powodu, aby
opowiada膰 g艂upstwa,
gdy偶 艂atwo m贸g艂by straci膰 艣wietn膮, dobrze p艂atn膮 prac臋. Skoro jednak t臋 sam膮
histori臋 opowiada nie jeden
kapitan lotnictwa, ale ca艂a grupa pilot贸w (w艣r贸d nich wojskowi), to nale偶y
dobrze nadstawi膰 uszu.
Nie wiemy, czym s膮 UFO. Nie twierdzimy, 偶e chodzi膰 tu musi o obiekty lataj膮ce
obcych istot rozumnych,
jakkolwiek ma艂o argument贸w mo偶na by przeciwstawi膰 temu przypuszczeniu. Niestety
autorowi tej ksi膮偶ki
podczas jego podr贸偶y po ca艂ej kuli ziemskiej nigdy nie dane by艂o zaobserwowa膰
UFO. Mo偶emy tylko
przytoczy膰 par臋 wiarygodnych, po艣wiadczonych relacji:
Ameryka艅ski departament obrony poinformowa艂 5 lutego 1965 r., 偶e specjalny
wydzia艂 UFO otrzyma艂
polecenie sprawdzenia relacji dw贸ch radiooperator贸w. Obaj m臋偶czy藕ni wykryli 29
stycznia 1965 r. na
monitorach radarowych w bazie lotniczej w Maryland dwa nieznane obiekty
lataj膮ce, kt贸re zbli偶a艂y si臋 do
lotniska od po艂udnia z niezwyk艂膮 pr臋dko艣ci膮 7680 km/h. Na wysoko艣ci 50 km nad
lotniskiem zrobi艂y nag艂y
zwrot i szybko znikn臋艂y z zasi臋gu radar贸w.
3 maja 1964 r. r贸偶ni ludzie, w tym trzech meteorolog贸w, obserwowali w Canberze w
Australii du偶y, jasno
艣wiec膮cy obiekt, kt贸ry lecia艂 na porannym niebie w kierunku p贸艂nocno-wschodnim.
艢wiadkowie pytani
przez wys艂annik贸w NASA opisywali, jak owa "rzecz" dziwnie zatacza艂a si臋 i jak
mniejszy przedmiot
zderzy艂 si臋 z wi臋kszym. Ma艂y obiekt zap艂on膮艂 czerwono i zgas艂, podczas gdy du偶y
zmierzaj膮c celowo w
kierunku p贸艂nocno-zachodnim znikn膮艂 obserwatorom z oczu. Jeden z meteorolog贸w
powiedzia艂
zrezygnowany: "Zawsze wy艣miewa艂em si臋 z tych historii i co mam powiedzie膰 teraz,
gdy sam zobaczy艂em
tak膮 rzecz na w艂asne oczy?"
23 listopada 1953 r. na ekranie radarowym w bazie powietrznej Kinross w Michigan
zauwa偶ono nieznany
obiekt lataj膮cy. Porucznik lotnictwa R. Wilson, wykonuj膮cy w贸wczas lot 膰wiczebny
na odrzutowcu F-86,
dosta艂 pozwolenie, aby 艣ledzi膰 "t臋 rzecz". Operatorzy radaru obserwowali, jak
Wilson goni艂 nieznany
przedmiot przez 160 mil. Nagle oba obiekty zla艂y si臋 na ekranie radaru w jedno
cia艂o. Wezwania do
porucznika Witsona pozosta艂y bez odpowiedzi. Obszar, nad kt贸rym dosz艂o do
niewyja艣nionego wydarzenia,
zosta艂 w nast臋pnych dniach przeczesany przez specjalne oddzia艂y w poszukiwaniu
szcz膮tk贸w wraku
odrzutowca, a pobliskie Jezioro G贸rne zbadano na okoliczno艣膰 艣lad贸w paliwa. Nie
znaleziono niczego. Po
poruczniku Wilsonie i jego maszynie zagin膮艂 wszelki 艣lad!
13 wrze艣nia 1965 r. sier偶ant policji Eugene Bertrand natkn膮艂 si臋 na drodze
objazdowej w Exeter w stanie
New Hampshire w USA tu偶 przed godzin膮 pierwsz膮 w nocy na zdenerwowan膮 kobiet臋
przy kierownicy jej
samochodu. Kobieta nie chcia艂a jecha膰 dalej twierdz膮c, 偶e olbrzymi, czerwonawo
p艂on膮cy lataj膮cy
przedmiot pod膮偶a艂 za ni膮 ponad 10 mil a偶 do objazdu nr 101, po czym znikn膮艂 w
lesie.
Policjant, cz艂owiek starszy i rzeczowy, s膮dzi艂, 偶e kobieta zmy艣la co nieco,
kiedy us艂ysza艂 przez radio w
swoim wozie taki sam meldunek od innego patrolu. Jego kolega Gene Toland z
kwatery g艂贸wnej poleci艂 mu
natychmiast wraca膰 do centrali, gdzie pewien m艂ody cz艂owiek opowiedzia艂 t臋 sam膮
histori臋, kt贸r膮 sier偶ant
s艂ysza艂 ju偶 od kobiety. Tak偶e ten 艣wiadek uciek艂 do przydro偶nego rowu przed
czerwonawo 偶arz膮cym
przedmiotem.
Policjanci udali si臋 na patrol niech臋tnie, 艣wi臋cie przekonani, 偶e ca艂a ta bzdura
znajdzie rozs膮dne
wyja艣nienie. Przez dwie godziny przeszukiwali okolic臋, wreszcie postanowili
wraca膰. Przeje偶d偶ali w艂a艣nie
obok 艂膮ki, gdy sze艣膰 pas膮cych si臋 tam koni nagle pop臋dzi艂o dziko przed siebie.
Prawie jednocze艣nie ca艂a
okolica zaja艣nia艂a jaskrawo czerwonym 艣wiat艂em. Tam! Niech pan patrzy, tam!
krzykn膮艂 m艂ody
policjant. Istotnie nad drzewami unosi艂 si臋 ogni艣cie czerwony obiekt, kt贸ry
powoli i bezg艂o艣nie zmierza艂 w
kierunku obserwator贸w. Bertrand zawiadomi艂 telefonicznie swego koleg臋 Tolanda,
偶e w艂a艣nie widzi na
w艂asne oczy t臋 przekl臋t膮 rzecz. Teraz r贸wnie偶 farma le偶膮ca na skraju drogi i
okoliczne wzg贸rza spowi艂y si臋
ostr膮 czerwon膮 po艣wiat膮. Drugi w贸z policyjny z sier偶antem Dave Huntem zatrzyma艂
si臋 z piskiem opon
obok stoj膮cych m臋偶czyzn.
Do diab艂a wyj膮ka艂 Dave. S艂ysza艂em, jak ty i Toland przekrzykiwali艣cie si臋
w radiu. My艣la艂em, 偶e
dostali艣cie bzika... Ale to tutaj!
W przeprowadzonych p贸藕niej badaniach tego zagadkowego wydarzenia uczestniczy艂o
58 kompetentnych
naocznych 艣wiadk贸w, w艣r贸d nich meteorolodzy i cz艂onkowie stra偶y nadbrze偶nej,
czyli ludzie, kt贸rych jako
trze藕wych obserwator贸w trudno by艂oby pos膮dzi膰 o to, 偶e nie s膮 w stanie odr贸偶ni膰
balonu
meteorologicznego od helikoptera, a spadaj膮cego satelity od samolotowych 艣wiate艂
pozycyjnych.
Sprawozdanie zawiera rzeczowe dane, ale nie t艂umaczy samego zjawiska.
5 maja 1967 r. w贸jt z Marliens na Z艂otym Wybrze偶u, niejaki Malliotte, odkry艂 na
oddalonym o 623 metry
od drogi polu koniczyny dziwn膮 dziur臋 i znalaz艂 g艂臋bokie na 30 centymetr贸w 艣lady
jakiego艣 ko艂a o 艣rednicy
pi臋ciu metr贸w. Od ko艂a prowadzi艂y we wszystkie strony bruzdy o g艂臋boko艣ci
dziesi臋ciu centymetr贸w.
Robi艂o to wra偶enie, jakby w ziemi odcisn臋艂a si臋 ci臋偶ka krata metalowa. Tam,
gdzie ko艅czy艂y si臋 bruzdy
znajdowa艂y si臋 dziury g艂臋bokie na 35 cm, by膰 mo偶e wci艣ni臋te w ziemi臋 przez
"stopy" metalowej kraty.
Szczeg贸lnie dziwny by艂 drobny, fioletowobia艂y py艂, zalegaj膮cy w bruzdach i
dziurach. Miejsce to
zbadali艣my w Marliens osobi艣cie i z ca艂膮 pewno艣ci膮 艣lad贸w tych nie mog艂y
pozostawi膰 duchy!
O czym 艣wiadcz膮 te informacje? Jest po偶a艂owania godne, w jaki spos贸b wielu ludzi
i stowarzyszenia
okultystyczne wykorzystuj膮 rzekome obserwacje. Zaciemniaj膮 przez to tylko
rzeczywisty obraz i
przeszkadzaj膮 zajmowa膰 si臋 potwierdzonymi zjawiskami UFO powa偶nym uczonym,
kt贸rzy w tej sytuacji
obawiaj膮 si臋 wystawienia siebie na po艣miewisko.
W audycji drugiego programu telewizji niemieckiej (ZDF) z 6 listopada 1967 r.
po艣wi臋conej tematowi
"Inwazja z Kosmosu?" pilot Lufthansy opowiedzia艂 o wydarzeniu, kt贸rego by艂
naocznym 艣wiadkiem wraz z
czterema innymi cz艂onkami za艂ogi. Ot贸偶 15 lutego 1967 r. oko艂o 10-15 minut przed
l膮dowaniem w San
Francisco ujrzeli w pobli偶u swej maszyny obiekt o 艣rednicy mniej wi臋cej
dziesi臋ciu metr贸w, kt贸ry jaskrawo
艣wiec膮c lecia艂 przez jaki艣 czas obok nich. Przekazali sw膮 obserwacj臋 do
Uniwersytetu Colorado, a tamtejsi
specjali艣ci z braku lepszego wyja艣nienia wysun臋li przypuszczenie, 偶e obiekt by艂
opadaj膮cym kawa艂kiem
jakiej艣 rakiety. Pilot powiedzia艂, 偶e maj膮c za sob膮 dwa miliony kilometr贸w w
powietrzu nie wierzy
podobnie jak jego koledzy i偶 spadaj膮cy kawa艂ek metalu m贸g艂by przez kwadrans
utrzymywa膰 si臋 w
powietrzu i lecie膰 obok samolotu oraz 偶e mia艂by takie rozmiary. Nie wierzy za艣 w
to wyja艣nienie tym
bardziej, 偶e niezidentyfikowane cia艂o lataj膮ce mo偶na by艂o obserwowa膰 z ziemi
przez trzy kwadranse.
Niemiecki pilot z ca艂膮 pewno艣ci膮 nie robi艂 wra偶enia fantasty!
A oto dwa doniesienia z monachijskiej "Suddeutsche Zeitung" z 21 i 23 listopada
1967 r.:
"Belgrad (Informacja w艂asna). Nieznane obiekty lataj膮ce (UFO) obserwuje si臋 od
kilku dni nad r贸偶nymi
rejonami po艂udniowo-wschodniej Europy. Pod koniec tygodnia astronom-amator
sfotografowa艂 w
Zagrzebiu trzy 艣wiec膮ce na niebie przedmioty. Podczas gdy eksperci badali
jeszcze wydrukowane w
jugos艂owia艅skich gazetach zdj臋cie, zameldowano ju偶 z g贸rskich rejon贸w Czarnog贸ry
o nowych obiektach
UFO, kt贸re podobno wielokrotnie wywo艂ywa艂y nawet po偶ary las贸w. Informacje te
pochodz膮 g艂贸wnie z
miejscowo艣ci Ivangrad, kt贸rej mieszka艅cy stanowczo twierdz膮, 偶e w ostatnich
dniach ka偶dego wieczoru
obserwowali na niebie jakie艣 dziwne, jasno o艣wietlone cia艂a. W艂adze potwierdzaj膮
wprawdzie, 偶e w rejonie
tym wielokrotnie dochodzi艂o do po偶ar贸w lasu, ale do tej pory nie potrafi膮 poda膰
偶adnej ich przyczyny".
"Sofia (UPI). Nad bu艂garsk膮 stolic膮 Sofi膮 pojawi艂o si臋 UFO. Jak poda艂a bu艂garska
agencja informacyjna
BTA, UFO mo偶na by艂o rozpozna膰 go艂ym okiem. Zdaniem BTA obiekt lataj膮cy by艂
'wi臋kszy od tarczy
s艂onecznej i przybra艂 potem form臋 trapezu'. Przedmiot podobno silnie
promieniowa艂. Obiekt zosta艂 te偶
zaobserwowany przez teleskop w Sofii. Zdaniem pracownika naukowego bu艂garskiego
Instytutu Hydrologii
i Meteorologii przedmiot porusza艂 si臋 prawdopodobnie o w艂asnych si艂ach. Lecia艂
przypuszczalnie oko艂o 30
kilometr贸w nad ziemi膮".
Ludzie bezgranicznie g艂upi rzucaj膮 k艂ody pod nogi powa偶nym badaczom zjawisk UFO.
S膮 osoby, kt贸re
twierdz膮, 偶e pozostaj膮 w kontakcie z istotami pozaziemskimi. Daj膮 o sobie zna膰
grupy, kt贸re na gruncie
niewyja艣nionych dot膮d zjawisk rozwijaj膮 fantastyczne idee religijne, tworz膮
osobliwy 艣wiatopogl膮d lub
wr臋cz twierdz膮, 偶e otrzyma艂y od za艂贸g UFO rozkazy dla ratowania ludzko艣ci.
Wed艂ug religijnych
fanatyk贸w egipski "UFO-anio艂" przybywa oczywi艣cie od Mahometa, azjatycki od
Buddy, za艣
chrze艣cija艅ski gdyby kto艣 mia艂 w膮tpliwo艣ci wprost od Jezusa.
Na VII Mi臋dzynarodowym Kongresie Badaczy UFO na jesieni 1967 roku prof. Hermann
Oberth, okre艣lany
mianem "ojca podr贸偶y kosmicznych" i niegdy艣 nauczyciel Wernhera von Brauna,
powiedzia艂, 偶e UFO jest
jeszcze "problemem pozanaukowym". Prawdopodobnie jednak kontynuowa艂 Oberth
UFO s膮
"statkami kosmicznymi z obcych 艣wiat贸w" i powiedzia艂 dos艂ownie: "Najpewniej
istoty, kt贸re nimi steruj膮,
wyprzedzaj膮 nas daleko pod wzgl臋dem kultury i je艣li post膮pimy m膮drze, mo偶emy si臋
od nich wiele
nauczy膰".
Oberth, kt贸ry prawid艂owo prognozowa艂 rozw贸j techniki rakietowej na Ziemi,
przypuszcza, 偶e na
zewn臋trznych planetach Uk艂adu S艂onecznego istniej膮 warunki do samor贸dztwa. Jako
naukowiec domaga
si臋, aby tak偶e powa偶ni uczeni zajmowali si臋 problemami, kt贸re pocz膮tkowo robi膮
wra偶enie zjawisk ze sfery
fantazji. "Uczeni zachowuj膮 si臋 jak przetuczone g臋si, kt贸re niczego ju偶 nie mog膮
strawi膰. Nowe idee
odrzucaj膮 po prostu jako bezsens!" powiedzia艂 Oberth.
W tek艣cie pod tytu艂em "P贸藕ne podejrzenie" tygodnik "Die Zeit" z 17.11.1967 r.
informuje: "Przez ca艂e lata
Sowieci o艣mieszali zachodni膮 histeri臋 zwi膮zan膮 z lataj膮cymi spodkami. W
'Prawdzie' nie tak dawno
zamieszczono oficjalne dementi, jakoby istnia艂y takie dziwne pojazdy niebieskie.
Teraz jednak genera艂
lotnictwa Anatolij Stoliakow zosta艂 mianowany dyrektorem komitetu, kt贸ry ma
bada膰 wszystkie informacje
na temat UFO. Londy艅ski 'Times' pisze w zwi膮zku z tym: Niezale偶nie od tego, czy
zjawiska UFO s膮
produktami zbiorowej halucynacji, czy pochodz膮 od przybyszy z Wenus, czy te偶
maj膮 by膰 interpretowane
jako objawienia boskie trzeba znale藕膰 dla nich jakie艣 wyt艂umaczenie, w
przeciwnym wypadku Rosjanie
nigdy nie powo艂aliby komitetu badawczego".
Najbardziej spektakularne i zagadkowe wydarzenie zwi膮zane ze zjawiskiem "materii
z Kosmosu" nast膮pi艂o
o godzinie 717 rano 30 czerwca 1908 r. w syberyjskiej tajdze. Ognista kula
przetoczy艂a si臋 po niebie i
zgin臋艂a za horyzontem. Pasa偶erowie kolei transsyberyjskiej widzieli 艣wiec膮c膮
mas臋, kt贸ra przesuwa艂a si臋 z
po艂udnia na p贸艂noc. Poci膮giem wstrz膮sn臋艂o pot臋偶ne uderzenie, potem nast膮pi艂y
eksplozje, a wi臋kszo艣膰
艣wiatowych stacji sejsmograficznych odnotowa艂a bardzo silne wstrz膮sy. W Irkucku,
po艂o偶onym 900
kilometr贸w od epicentrum, wskaz贸wki sejsmograf贸w porusza艂y si臋 przez prawie
godzin臋. W promieniu
1000 kilometr贸w s艂ycha膰 by艂o trzaski. Ca艂e stada renifer贸w zgin臋艂y, a koczownicy
wylatywali w powietrze
wraz ze swymi namiotami.
Dopiero w 1921 r. profesor Kulik rozpocz膮艂 zbieranie relacji naocznych 艣wiadk贸w.
W ko艅cu uda艂o mu si臋
tak偶e zorganizowa膰 fundusze na wypraw臋 naukow膮 w te s艂abo zaludnione rejony
tajgi.
Kiedy wreszcie w 1927 r. ekspedycja dotar艂a w rejon rzeki Podkamienna Tunguska,
jej uczestnicy byli
przekonani, i偶 znale藕li krater po ogromnym meteorycie. Jednak przypuszczenie to
okaza艂o si臋 b艂臋dne. Ju偶 w
odleg艂o艣ci 60 kilometr贸w od centrum eksplozji mo偶na by艂o zobaczy膰 pierwsze
drzewa pozbawione koron.
Im bli偶ej krytycznego punktu, tym bardziej ogo艂ocona by艂a okolica. Drzewa bez
ga艂臋zi sta艂y niczym s艂upy
telegraficzne, a blisko centrum wybuchu najsilniejsze nawet okazy by艂y powalone.
W ko艅cu znaleziono
艣lady ogromnego po偶aru. W miar臋 posuwania si臋 ku p贸艂nocy ekspedycja nabiera艂a
prze艣wiadczenia, 偶e
musia艂a tu mie膰 miejsce pot臋偶na eksplozja. Kiedy na bagnistym terenie natrafiono
na dziury bardzo r贸偶nych
rozmiar贸w, podejrzewano, 偶e jest to efekt uderze艅 meteoryt贸w. Kopano zatem i
wiercono w bagnie, nie
znajduj膮c jednak najmniejszego cho膰by kawa艂ka 偶elaza, kamienia czy 艣ladu niklu.
Badania kontynuowano
dwa lata p贸藕niej przy pomocy lepszych 艣rodk贸w technicznych i wi臋kszych wiertni.
Cho膰 dokopano si臋 do
36 metr贸w poni偶ej powierzchni ziemi, nie znaleziono 偶adnego 艣ladu po
meteorytach.
Sprowadzono czu艂e przyrz膮dy, wychwytuj膮ce w ziemi najmniejsze ilo艣ci metalu, ale
i one niczego nie
wykry艂y. Jednak co艣 musia艂o tu eksplodowa膰, skoro widzia艂o i s艂ysza艂o to tysi膮ce
ludzi.
W latach 1961 i 1963 w rejon Tunguski wyruszy艂y na zlecenie Akademii Nauk ZSRR
dwie dalsze
wyprawy. Ekspedycj膮 z 1963 r. kierowa艂 geofizyk Zo艂otow. Ta wyposa偶ona w
najnowocze艣niejsz膮
aparatur臋 techniczn膮 grupa naukowc贸w dosz艂a do wniosku, 偶e wybuch nad syberyjsk膮
Tungusk膮 musia艂 by膰
eksplozj膮 j膮drow膮.
Rodzaj eksplozji mo偶na okre艣li膰, gdy znane s膮 r贸偶ne parametry fizyczne, kt贸re j膮
spowodowa艂y. Jednym z
nich by艂a ilo艣膰 wypromieniowanej energii 艣wietlnej. W tajdze w odleg艂o艣ci 18
kilometr贸w od j膮dra
eksplozji znaleziono drzewa, kt贸re zapali艂y si臋 b臋d膮c w momencie wybuchu
wystawione na
promieniowanie 艣wietlne. Zdrowe, zielone drzewo zapala si臋 jednak tylko wtedy,
gdy kumulacja energii
艣wietlnej wynosi oko艂o 70 do 100 kalorii na centymetr kwadratowy. Wybuch za艣 by艂
tak jaskrawy, 偶e
jeszcze w odleg艂o艣ci 200 kilometr贸w od epicentrum rzuca艂 wt贸rny cie艅!
Pomiary wykaza艂y, 偶e energia 艣wietlna eksplozji musia艂a wynosi膰 oko艂o 2,8 x 1023
erg贸w (erg jest w
naukach przyrodniczych jednostk膮 pracy. Chrab膮szcz o masie cia艂a l grama
wykonuje prac臋 981 erg贸w, gdy
wspina si臋 l centymetr w g贸r臋 po murze).
W zasi臋gu 18 kilometr贸w wida膰 by艂o na wierzcho艂kach drzew nadw臋glone grubsze i
cie艅sze konary.
Pozwala to wysun膮膰 wniosek, 偶e gwa艂towny wzrost temperatury by艂 rezultatem
eksplozji, a nie po偶aru lasu!
Nadpalenia te widoczne s膮 tylko w tych miejscach, gdzie 偶aden cie艅 nie
przes艂oni艂 rozprzestrzeniaj膮cego si臋
b艂ysku. Oznacza to, 偶e jednoznacznie i bez w膮tpienia musia艂o chodzi膰 o
promieniowanie. Bior膮c to
wszystko pod uwag臋, dla dokonania gigantycznych spustosze艅 potrzebna by艂a
energia l O23 erg贸w.
Odpowiada to sile zniszczenia jednej dziesi臋ciomegatonowej bomby atomowej lub
100 000 000 000 000 000 000 000 erg贸w!
Wszystkie badania potwierdzaj膮, 偶e chodzi艂o o eksplozj臋 nuklearn膮 i oddalaj膮 w
krain臋 bajek takie
interpretacje tego wydarzenia, jak uderzenie komety czy upadek wielkiego
meteorytu.
Jak wyt艂umaczy膰 eksplozj臋 j膮drow膮 w roku 1908?
W marcu 1964 r. w pewnym artykule zamieszczonym w cenionej leningradzkiej
gazecie "Zwiezda"
pojawi艂a si臋 teza, 偶e inteligentne istoty z jakiej艣 planety z gwiazdozbioru
艁ab臋dzia podj臋艂y pr贸b臋
nawi膮zania kontaktu z Ziemi膮. Autorzy Henryk A艂tow i Walentyna Szuraliewa
twierdzili, 偶e uderzenie w
tajdze syberyjskiej by艂o odpowiedzi膮 na gwa艂town膮 erupcj臋 po艂o偶onego na Oceanie
Indyjskim wulkanu
Krakatau, kt贸ry podczas wybuchu w 1853 r. wys艂a艂 w Kosmos pot臋偶n膮 wi膮zk臋 fal
radiowych. Mieszka艅cy
dalekich gwiazd mylnie uznali fale radiowe za sygna艂 z Kosmosu i dlatego
skierowali na Ziemi臋
zdecydowanie zbyt silny promie艅 laserowy, kt贸ry przekszta艂ci艂 si臋 w materi臋,
kiedy wysoko nad Syberi膮
wszed艂 w atmosfer臋 ziemsk膮. Nie przyjmujemy tej interpretacji, gdy偶 wydaje si臋
nam zbyt fantastyczna!
W r贸wnie ma艂ym stopniu mo偶emy zaakceptowa膰 teori臋, kt贸ra chcia艂aby wyt艂umaczy膰
zjawisko znad
Tunguski uderzeniem antymaterii. Je艣li zak艂adamy, 偶e w g艂臋biach Kosmosu znajduje
si臋 antymateria, to z
okolicy Tunguski nie powinna zostawi膰 ani 艣ladu, gdy偶 zderzenie materii z
antymateri膮 prowadzi do
wzajemnego unicestwienia. Poza tym jest bardzo ma艂o prawdopodobne, aby jaka艣
cz臋艣膰 antymaterii dotar艂a
do Ziemi nie wchodz膮c na swej d艂ugiej drodze w kolizj臋 z materi膮.
Chcieliby艣my raczej przy艂膮czy膰 si臋 do pogl膮d贸w tych os贸b, kt贸re przypuszczaj膮,
偶e eksplozja j膮drowa by艂a
spowodowana p臋kni臋ciem reaktora atomowego. Fantastyczne? Tak, z pewno艣ci膮. Ale
czy z tego powodu
musi by膰 niemo偶liwe?
Literatura o "meteorycie tunguskim" wype艂nia ca艂膮 szaf臋. Chcemy podkre艣li膰
jeszcze jeden fakt. Ot贸偶
poziom radioaktywno艣ci wok贸艂 centrum eksplozji w tajdze jest jeszcze dzisiaj!
dwukrotnie wy偶szy ni偶
gdzie indziej. Staranne badania drzew i ich rocznych s艂oj贸w potwierdzaj膮 znaczny
wzrost radioaktywno艣ci
od 1908 roku.
Dop贸ki nie istnieje cho膰 jeden niepodwa偶alny naukowo dow贸d na to zjawisko i
wiele innych zreszt膮
nikt nie ma prawa bezpodstawnie odrzuca膰 interpretacji mieszcz膮cej si臋 w
zakresie tego, co mo偶liwe.
Dosy膰 dobrze znamy planety naszego Uk艂adu S艂onecznego. "呕ycie" w naszym
rozumieniu tego poj臋cia
wchodzi艂oby w gr臋, ale w bardzo ograniczonym zakresie, najwy偶ej na Marsie.
Cz艂owiek okre艣li艂
teoretyczne granice wyst臋powania 偶ycia pojmowanego na w艂asn膮 mod艂臋. Wyznacza je
ekosfera. W jej
obr臋bie w naszym Uk艂adzie S艂onecznym znajduj膮 si臋 tylko trzy planety: Wenus,
Ziemia i Mars. Trzeba
jednak wzi膮膰 pod uwag臋, 偶e ustalenia dotycz膮ce ekosfery bior膮 za punkt wyj艣cia
nasze wyobra偶enie o
偶yciu, podczas gdy nieznane jego przejawy wcale nie musz膮 odpowiada膰 naszym
za艂o偶eniom. Do 1962 r.
uznawano za mo偶liwe, 偶e 偶ycie istnieje na planecie Wenus mianowicie do czasu,
kiedy Mariner II
zbli偶y艂 si臋 do niej na odleg艂o艣膰 34 000 kilometr贸w. Na podstawie przes艂anych
przez niego informacji
r贸wnie偶 ta planeta nie wchodzi ju偶 w gr臋 jako 艣rodowisko dla 偶ycia, w naszym
tego s艂owa rozumieniu.
Z informacji przekazanych przez Marinera II wynika, 偶e temperatura na
powierzchni Wenus wynosi
przeci臋tnie 430癈 zar贸wno po stronie s艂onecznej, jak i w cieniu. Taka
temperatura uniemo偶liwia
wyst臋powanie wody na powierzchni planety. Mog艂yby tam by膰 tylko jeziora
roztopionego metalu. Ulubione
wyobra偶enie o Wenus jako wdzi臋cznej bli藕niaczej siostrze Ziemi nale偶y do
przesz艂o艣ci, cho膰by nawet
wyst臋puj膮ce tam w臋glowodory by艂y po偶ywk膮 dla wszelkiego rodzaju bakterii.
Nie tak dawno jeszcze uczeni twierdzili, 偶e 偶ycie na Marsie nie jest mo偶liwe. Od
pewnego czasu s艂yszy si臋,
偶e nie jest to wykluczone Po sukcesie misji rozpoznawczej Marinera IV trzeba
uzna膰 - cho膰by ostro偶nie - i偶
istnieje pewne prawdopodobie艅stwo 偶ycia na tej planecie. Cho膰 nie przy艂膮czamy
si臋 do zwolennik贸w teorii
o istnieniu obdarzonych inteligencj膮 Marsjan, to ch臋tnie uznamy mo偶liwo艣膰
wyst臋powania na Czerwonej
Planecie ni偶szych form 偶ycia. Nie da si臋 wykluczy膰, ze nasz s膮siad Mars przed
niezliczonymi tysi膮cami lat
mia艂 w艂asn膮 cywilizacj臋. Na szczeg贸ln膮 uwag臋 zas艂uguje w ka偶dym razie ksi臋偶yc
Marsa
Fobos!
Mars ma dwa ksi臋偶yce: Fobosa i Deimosa (co po grecku oznacza: L臋k i Trwoga).
By艂y one znane d艂ugo
przedtem, zanim ameryka艅ski astronom Asaph Hall odkry艂 je w 1877 roku. Johannes
Kupler ju偶 w 1610 r.
przypuszcza艂, 偶e Marsowi towarzysz膮 dwa satelity. Cho膰 mnich-kapucyn Schyl kilka
lat p贸藕niej
utrzymywa艂, jakoby widzia艂 ksi臋偶yce Marsa, musia艂 on ulec z艂udzeniu, gdy偶 przy
pomocy 贸wczesnych
instrument贸w optycznych w 偶adnym wypadku nie mo偶na by艂o zobaczy膰 tych malutkich
cia艂 niebieskich.
Fascynuj膮cy jest wszak偶e opis jaki Jonatan Swift zamie艣ci艂 w 1727 r. w swej
ksi膮偶ce Podr贸偶 do Lapusy (jest
to jedna z podr贸偶y Guliwera). Swift opisuje nie tylko oba ksi臋偶yce Marsa, ale
podaje nawet ich wielko艣膰 i
orbity. W trzecim rozdziale czytamy:
"Laputa艅scy astronomowie najwi臋ksz膮 cz臋艣膰 偶ycia swego przep臋dzaj膮 do obserwacji
nieba i maj膮 teleskopy
nier贸wnie lepsze od naszych. Lubo ich teleskopy tylko na trzy stopy d艂ugie,
powi臋kszaj膮 jednak wiecej
ni偶eli nasze, sto st贸p d艂ugo艣ci maj膮ce, i daleko wyrazi艣ciej pokazuj膮 gwiazdy.
Przez to zrobili odkrycia
daleko wa偶niejsze ni偶eli nasi europejscy astronomowie. Odkryli dziesi臋膰 tysi臋cy
gwiazd nieruchomych, gdy
tymczasem my znamy zaledwie trzeci膮 cz臋艣膰 tej liczby. Odkryli dwa trabanty
Marsa, z kt贸rych bli偶szy
odleg艂y jest od swej planety o trzy 艣rednice, a dalszy o pi臋膰 艣rednic. Pierwszy
obraca si臋 w przeci膮gu
dziesi臋ciu, drugi w przeci膮gu dwudziestu jednej i p贸艂 godziny ko艂o Marsa, tak 偶e
kwadraty ich
periodycznych obrot贸w maj膮 si臋 do siebie jak sze艣ciany ich odleg艂o艣ci od Marsa,
z czego wnosi膰 trzeba, 偶e
podlegaj膮 tym samym prawom ci臋偶ko艣ci jak inne cia艂a niebieskie"
Jakim sposobem Swift umia艂 opisa膰 satelity Marsa, skoro zosta艂y one odkryte
dopiero 150 lat p贸藕niej? To
prawda, 偶e kilku astronom贸w ju偶 przed Swiftem podejrzewa艂o ich istnienie, ale
przypuszczenia nie
wystarczy艂yby do podania tak precyzyjnych danych! Nie wiemy, sk膮d pisarz czerpa艂
swoj膮 wiedz臋.
Satelity Marsa s膮 najmniejszymi i najdziwniejszymi ksi臋偶ycami w Uk艂adzie
S艂onecznym: obracaj膮 si臋
bowiem nad r贸wnikiem planety po prawie okr膮g艂ych orbitach! Je偶eli odbijaj膮 tyle
samo 艣wiat艂a, co Ksi臋偶yc,
to Fobos powinien mie膰 艣rednic臋 16, a Deimos tylko o艣miu kilometr贸w. Gdyby
jednak by艂y to ksi臋偶yce
sztuczne i z tego powodu mia艂y zdolno艣膰 odbijania wi臋kszej ilo艣ci 艣wiat艂a, to w
rzeczywisto艣ci mog艂yby
by膰 jeszcze mniejsze. S膮 one jedynymi znanymi dotychczas ksi臋偶ycami naszego
Uk艂adu S艂onecznego, kt贸re
poruszaj膮 si臋 szybciej wok贸艂 macierzystej planety, ni偶 ta obraca si臋 wok贸艂
w艂asnej osi. Gdy uwzgl臋dni膰
rotacj臋 Marsa, to Fobos w ci膮gu jednego marsja艅skiego dnia obiega planet臋 dwa
razy, natomiast Deimos
obraca si臋 wok贸艂 niej tylko troch臋 szybciej ni偶 ona sama wok贸艂 w艂asnej osi.
W roku 1862, kiedy Ziemia znajdowa艂a si臋 w szczeg贸lnie korzystnym po艂o偶eniu
wzgl臋dem Marsa,
daremnie poszukiwano marsja艅skich ksi臋偶yc贸w. Odkryto je dopiero 15 lat p贸藕niej!
Pojawi艂a si臋 teoria
planetoid, zgodnie z kt贸r膮 pewni astronomowie przypuszczali, 偶e ksi臋偶yce te s膮
przechwyconymi przez
Marsa kawa艂kami materii kosmicznej. Teoria planetoid jest jednak nie do
utrzymania, gdy偶 oba ksi臋偶yce
obracaj膮 si臋 nad r贸wnikiem prawie w tej samej p艂aszczy藕nie. Przypadkowo m贸g艂by
si臋 tak zachowywa膰
tylko jeden od艂amek z Kosmosu. Na podstawie pomiar贸w wykszta艂ci艂a si臋 potem
nowoczesna teoria
dotycz膮ca tych satelit贸w.
Ciesz膮cy si臋 uznaniem ameryka艅ski astronom Carl Sagan i rosyjski uczony
Szk艂owski potwierdzili w swej
wydanej w 1966 r. ksi膮偶ce Intelligent Life in the Universe teori臋, 偶e Fobos jest
sztucznym satelit膮. W
rezultacie szeregu pomiar贸w Sagan doszed艂 bowiem do wniosku, 偶e musi on by膰
pusty w 艣rodku, a przecie偶
nie mo偶e istnie膰 naturalny pusty ksi臋偶yc.
Pewne w艂a艣ciwo艣ci orbity Fobosa nie zgadzaj膮 si臋 z jego przypuszczaln膮 mas膮,
natomiast cechy takie
typowe s膮 dla orbit cia艂 pustych. Szk艂owski, kierownik dzia艂u radioastronomii w
moskiewskim Instytucie
im. Sternberga, wysun膮艂 t臋 sam膮 tez臋, gdy zaobserwowa艂, 偶e w ruchach Fobosa
mo偶na stwierdzi膰 osobliwe,
nienaturalne przyspieszenie, kt贸re jest identyczne ze zjawiskami obserwowanymi u
sztucznych satelit贸w
Ziemi.
Fantastyczne teorie Sagana i Szk艂owskiego przyjmuje si臋 obecnie bardzo powa偶nie.
Amerykanie planuj膮
kolejne sondy na Marsa, kt贸re maj膮 namierzy膰 r贸wnie偶 jego ksi臋偶yce. Rosjanie
chc膮 w najbli偶szych latach
obserwowa膰 ruch ksi臋偶yc贸w Marsa z wielu obserwatori贸w.
Je艣li s艂uszna jest prezentowana przez wybitnych uczonych na Wschodzie i
Zachodzie teza, 偶e Mars posiada艂
niegdy艣 rozwini臋t膮 cywilizacj臋, to pojawia si臋 pytanie, dlaczego przesta艂a ona
istnie膰. Czy istoty rozumne z
Marsa musia艂y poszuka膰 sobie nowej przestrzeni 偶yciowej? Czy do szukania nowych
siedzib zmusi艂a je
coraz mniejsza ilo艣膰 tlenu na ojczystej planecie? Czy mo偶e win臋 za upadek
cywilizacji ponosi jaka艣
katastrofa kosmiczna? I w ko艅cu: czy cz臋艣膰 Marsjan zdo艂a艂a si臋 uratowa膰 na
jakiej艣 s膮siedniej planecie?
Doktor Emanuel Wielikowski wyja艣nia艂 w swej opublikowanej w 1950 r. i jeszcze
dzisiaj przez fachowc贸w
szeroko dyskutowanej ksi膮偶ce Worlds in Collision, 偶e z Marsem zderzy艂a si臋
ogromna kometa i w efekcie
kolizji wykszta艂ci艂a si臋 planeta Wenus. Potwierdzeniem tej teorii by艂oby, gdyby
na powierzchni Wenus
panowa艂a wysoka temperatura, planeta mia艂a nietypow膮 rotacj臋 i wyst臋powa艂y tam
chmury
w臋glowodorowe. Ocena danych dostarczonych przez Marinera II potwierdzi艂a teorie
Wielikowskiego. Ot贸偶
Wenus jest jedyn膮 planet膮, kt贸ra obraca si臋 "do ty艂u", jedyn膮 zatem, kt贸ra
inaczej ni偶 Merkury, Ziemia,
Mars, Jowisz, Saturn, Uran i Neptun nie trzyma si臋 regu艂 gry Uk艂adu
S艂onecznego...
Branie pod uwag臋 katastrofy kosmicznej, jako przyczyny zag艂ady cywilizacji na
Marsie, dostarcza po偶ywki
dla naszej teorii, 偶e w zamierzch艂ej przesz艂o艣ci Ziemi臋 mogli odwiedzi膰
przybysze z Kosmosu. Utopi膮 lub
mo偶liw膮 spekulacj膮 jest zatem teza, 偶e jaka艣 grupa marsja艅skich olbrzym贸w mog艂a
znale藕膰 ratunek na
Ziemi, aby wraz z 偶yj膮cymi tu w贸wczas p贸艂inteligentnymi istotami za艂o偶y膰 now膮
cywilizacj臋 cz艂owieka z
gatunku Homo sapiens. Si艂a ci膮偶enia jest na Marsie mniejsza ni偶 na Ziemi mo偶na
zatem przypuszcza膰,
偶e Marsjanie byli wy偶si i mieli pot臋偶niejsz膮 budow臋 cia艂a w por贸wnaniu z
mieszka艅cami naszej planety.
Je艣li teoria ta zawiera 藕d藕b艂o prawdy, to mieliby艣my owych olbrzym贸w, kt贸rzy
przybyli z gwiazd, mogli
porusza膰 ogromne bloki skalne, kszta艂cili ludzi w nieznanych jeszcze
umiej臋tno艣ciach, a w ko艅cu wymarli...
Nigdy jeszcze nie wiedzieli艣my tak ma艂o o tak wielu sprawach, jak obecnie.
Jeste艣my pewni, 偶e zagadnienie
"cz艂owiek i obce inteligencje" pozostanie aktualnym tematem dla nauki, zanim nie
znajdzie ona odpowiedzi
na wszystkie mo偶liwe do rozwi膮zania zagadki.
Rozdzia艂 XI
Sygna艂y wysy艂ane w Kosmos Czy przekaz my艣li jest szybszy od 艣wiat艂a? Dziwny
przypadek
Cayce'a R贸wnanie z Green Bank Prominentni przedstawiciele egzobiologii Nad
czym
pracuje NASA? Rozmowa z Wernherem von Braunem
8 kwietnia 1960 r. wczesnym rankiem o godzinie czwartej w pewnej ustronnej
dolinie w Zachodniej
Wirginii rozpocz膮艂 si臋 eksperyment. Wielki, maj膮cy 85 st贸p radioteleskop z Green
Bank zosta艂 skierowany
na odleg艂膮 o 11,8 lat 艣wietlnych gwiazd臋 Tau Ceti. Kierownik tego programu,
m艂ody ameryka艅ski astronom
doktor Frank Drake uczony ciesz膮cy si臋 doskona艂膮 opini膮 zawodow膮 chcia艂
w艂膮czy膰 si臋 w emisje
radiowe innych cywilizacji, aby odebra膰 sygna艂y od obcych istot rozumnych.
Pierwsza, trwaj膮ca 150 godzin
seria do艣wiadcze艅 przesz艂a do historii astronomii jako projekt OZMA, cho膰 pisane
jej by艂o niepowodzenie.
Eksperymentu nie przerwano z tego powodu, 偶e cho膰by jeden z pracuj膮cych nad nim
uczonych uwa偶a艂,
jakoby w Kosmosie nie by艂o nadajnik贸w radiowych. Post膮piono tak raczej w
przekonaniu, 偶e nie ma
jeszcze przyrz膮d贸w, dzi臋ki kt贸rym mo偶na osi膮gn膮膰 za艂o偶ony cel. OZMA nie
pozostanie jednak jedyn膮 tego
typu pr贸b膮. By膰 mo偶e na Ksi臋偶ycu zostanie zainstalowany radioteleskop, kt贸ry z
dala od zak艂贸ce艅
ziemskich spenetruje niezmierzone mi臋dzygwiezdne przestrzenie w poszukiwaniu
sygna艂贸w radiowych.
Trzeba jednak zada膰 sobie pytanie, czy poszukiwanie tych sygna艂贸w s艂u偶y badaniom
kosmicznym i czy nie
by艂oby bardziej celowe wysy艂anie w艂asnych sygna艂贸w radiowych w Kosmos. Nie
mo偶emy rzecz jasna
wymaga膰 od obcych istot inteligentnych, aby jakim艣 cudem zna艂y j臋zyk rosyjski,
hiszpa艅ski lub angielski i
tylko czeka艂y na nasze wezwanie...
Przypuszczalnie istniej膮 trzy mo偶liwo艣ci, dzi臋ki kt贸rym mo偶emy zameldowa膰 o
swoim istnieniu. S膮 to:
kodowane liczby (system binarny), promienie laserowe i przedstawienia obrazowe.
Najwi臋ksze szans臋
przyznaje si臋 pierwszemu wariantowi, ale musia艂yby zosta膰 wykryte i ustalone
mi臋dzygalaktyczne d艂ugo艣ci
fal, odbieralne w ca艂ym Kosmosie. Mog艂aby to by膰 cz臋stotliwo艣膰 1420 MHz, gdy偶
jest to cz臋stotliwo艣膰
promieniowania neutralnego wodoru, kt贸re powstaje przy zderzeniu jego atom贸w. Z
uwagi na to, 偶e wod贸r
jest pierwiastkiem cz臋stotliwo艣膰 ta mog艂aby by膰 znana w ca艂ym Wszech艣wiecie.
Dodatkow膮
okoliczno艣ci膮 jest, 偶e pasmo 1420 MHz le偶y poza chaosem ziemskich fal radiowych
i tym samym
mo偶liwo艣膰 b艂臋d贸w lub zak艂贸ce艅 zosta艂aby ograniczona do minimum. W ten spos贸b
mo偶na by wysy艂a膰 w
Kosmos impulsy radiowe, kt贸re zostan膮 rozpoznane przez obce istoty rozumne, o
ile takie zamieszkuj膮
Wszech艣wiat.
W zwi膮zku z tym niezwykle interesuj膮ca jest informacja tygodnika "Die Zeit" nr
51 z 22 grudnia 1967 roku.
W artykule "O艣wietlany Ksi臋偶yc" czytamy:
"Odleg艂o艣膰 Ksi臋偶yca od Ziemi jest wprawdzie znana z dok艂adno艣ci膮 do kilkuset
metr贸w, ale astronomowie
nie chc膮 si臋 tym zadowoli膰. Dlatego te偶 astronauci przy okazji jednego z
pierwszych lot贸w na Ksi臋偶yc maj膮
ze sob膮 zabra膰 lustra i tam je zainstalowa膰. Lustra b臋d膮 sk艂ada艂y si臋 na wz贸r
naro偶nika pokoju z
trzech prostopadle u艂o偶onych odbijaj膮cych 艣wiat艂o p艂aszczyzn i b臋d膮 posiada艂y
w艂a艣ciwo艣膰 odbijania
promieni 艣wietlnych w kierunku 藕r贸d艂a 艣wiat艂a.
Ten system luster zosta艂by o艣wietlony z Ziemi b艂yskami 艣wiat艂a trwaj膮cymi jedn膮
milionow膮 sekundy,
wysy艂anymi z lasera, z kt贸rym powi膮zany by艂by teleskop o 艣rednicy 1,5 m. 艢wiat艂o
odbite od Ksi臋偶yca
ponownie by艂oby przechwytywane przez teleskop i doprowadzane do powielacza
elektronowego z
fotokatod膮.
Znaj膮c pr臋dko艣膰 艣wiat艂a i czas, jakiego potrzebuje promie艅 lasera na przebycie
drogi w obie strony, mo偶na
okre艣li膰 odleg艂o艣膰 Ziemi od Ksi臋偶yca z dok艂adno艣ci膮 do 1,5 m".
Mo偶liwe jest tak偶e przesy艂anie impuls贸w z innych planet na Ziemi臋! Od d艂u偶szego
ju偶 czasu fale radiowe
przemierzaj膮 Wszech艣wiat. Czy nie jest mo偶liwe, aby o ile nasza hipoteza jest
s艂uszna obce istoty
obdarzone inteligencj膮 da艂y nam o sobie zna膰? Na przyk艂ad energia promieniowania
gwiazdy CTA-102
wzros艂a nagle na jesieni 1964 roku. Astronomowie rosyjscy poinformowali, 偶e by膰
mo偶e by艂y to sygna艂y od
pozaziemskiej supercywilizacji. Gwiazda CTA-102 jest odnotowana przez
radioastronom贸w z California
Institute of Technology pod numerem katalogowym 102 i st膮d jej nazwa.
Astronom Szo艂omicki powiedzia艂 13 kwietnia 1965 r. w sali wyk艂adowej Instytutu
im. Sternberga w
Moskwie: "Pod koniec wrze艣nia i na pocz膮tku pa藕dziernika 1964 r. energia
promieniowania gwiazdy CTA-
102 sta艂a si臋 znacznie silniejsza, ale tylko na kr贸tki czas, i potem znowu
zanik艂a. Zarejestrowali艣my
zjawisko i odczekali艣my. Pod koniec roku intensywno艣膰 tego 藕r贸d艂a znowu
gwa艂townie wzros艂a, osi膮gaj膮c
dok艂adnie w 100 dni po pierwszym zapisie drugi punkt szczytowy". Jego szef
profesor Szk艂owski doda艂, 偶e
tego typu wahania promieniowania nale偶膮 do rzadko艣ci.
Astrofizyk holenderski Maarten Schmidt stwierdzi艂 za pomoc膮 dok艂adnych pomiar贸w,
偶e CTA-102 musi
by膰 oddalona od Ziemi oko艂o dziesi臋ciu miliard贸w lat 艣wietlnych. Oznacza to
wi臋c, 偶e sygna艂y radiowe,
je艣li pochodz膮 od istot inteligentnych, musia艂y zosta膰 nadane przed dziesi臋cioma
miliardami lat. W owym
czasie jednak nasza planeta - zgodnie z obecnym stanem wiedzy w og贸le jeszcze
nie istnia艂a. Ustalenie
to mo偶e oznacza膰 艣miertelny cios dla poszukiwa艅 innych istot we Wszech艣wiecie.
Gdyby jednak poszukiwanie przejaw贸w 偶ycia w Kosmosie nie mia艂o 偶adnych szans,
astrofizycy w Ameryce
i Rosji, w angielskim Jodrell Bank pod Manchesterem i w Stockert pod Bonn nie
kierowaliby w ramach
swego programu badawczego wielkich anten na tzw. gwiazdy radiowe i kwazary.
Gwiazdy sta艂e Epsilon
Eridani i Tau Ceti s膮 od nas oddalone odpowiednio o 10,2 i 11,8 lat 艣wietlnych.
Fale radiowe skierowane do
tych w艂a艣nie "s膮siad贸w" by艂yby zatem w drodze oko艂o 11 lat i w rezultacie
odpowied藕 przysz艂aby do nas po
up艂ywie 22 lat. Po艂膮czenia radiowe z bardziej odleg艂ymi gwiazdami wymagaj膮
odpowiednio d艂u偶szego
czasu. W wypadku cywilizacji oddalonych o miliony lat 艣wietlnych kontakty za
pomoc膮 fal radiowych
mijaj膮 si臋 z celem. Czy jednak fale radiowe s膮 jedynym 艣rodkiem technicznym,
jakim dysponujemy dla
nawi膮zania kontaktu z innymi cywilizacjami?
Mogliby艣my przecie偶 zwr贸ci膰 na siebie uwag臋 wizualnie! Silny promie艅 laserowy,
skierowany na Marsa
lub Jowisza, nie pozosta艂by niezauwa偶ony, o ile mieszkaj膮 tam istoty rozumne.
(Nawiasem m贸wi膮c: "laser"
jest skr贸tem od wyra偶enia Light Amplification by Stimulated Emission of
Radiation, czyli wzmacnianie
艣wiat艂a przez stymulowan膮 emisj臋 promieniowania, a wi臋c po prostu: wzmacniacz
fal 艣wietlnych.) Inn膮
cokolwiek fantastyczn膮 mo偶liwo艣ci膮 by艂oby obsianie wielkich powierzchni ziemi w
taki spos贸b, by
powsta艂y uderzaj膮ce kontrasty kolorystyczne, przedstawiaj膮ce zarazem mo偶liwie
uniwersalne symbole
geometryczne lub matematyczne. Idea 艣mia艂a, ale ca艂kowicie mo偶liwa do
realizacji. Boki wielkiego tr贸jk膮ta
r贸wnoramiennego, maj膮ce po 1000 km d艂ugo艣ci, zostaj膮 obsadzone kartoflami, a w
ten olbrzymi tr贸jk膮t
wpisane zostaje ko艂o obsiane pszenic膮. Tym sposobem ka偶dego lata powstawa艂oby
trudne do przeoczenia
偶贸艂te ko艂o, otoczone zielonym r贸wnoramiennym tr贸jk膮tem. Eksperyment mia艂by
r贸wnie偶 bardzo praktyczne
znaczenie, dostarczaj膮c dodatkowych plon贸w! Je偶eli Kosmos zamieszkuj膮 istoty
rozumne, kt贸re szuka艂yby
nas, tak jak my ich szukamy, to ja艣niej膮ce figury ko艂a i tr贸jk膮ta by艂yby dla
nich wskaz贸wk膮, 偶e formy te nie
mog膮 by膰 kaprysem natury... Podkre艣lmy to tylko pewna mo偶liwo艣膰. Kto艣
zaproponowa艂 tak偶e, aby
wznie艣膰 szereg latarni morskich, kt贸re kierowa艂yby swe 艣wiat艂o w g贸r臋, tworz膮c
model atomu... Propozycje
i jeszcze raz propozycje.
Wszystkie one wychodz膮 z za艂o偶enia, 偶e kto艣 obserwuje nasz膮 planet臋. Czy b艂臋dnie
podchodzimy do
problemu przy pomocy tych ograniczonych 艣rodk贸w?
Nawet komu艣 bardzo sceptycznemu i raczej niech臋tnemu wszelkiemu okultyzmowi nie
uda si臋 pomin膮膰
paru niewyja艣nionych jeszcze dzisiaj zjawisk, takich jak cho膰by statystycznie i
naukowo uchwytny, ale
nadal niewyja艣niony fenomen wzajemnego przekazywania my艣li pomi臋dzy m贸zgami
istot inteligentnych.
W oddzia艂ach parapsychologicznych wielu renomowanych uniwersytet贸w bada si臋
ca艂kiem naukowymi
metodami niewyja艣nione dot膮d zjawiska, jak jasnowidztwo, widzenia senne,
telepatia itp. Przy czym
oddziela si臋 i odrzuca wszelkie podejrzane historie o duchach i upiorach,
wywodz膮ce si臋 z okultyzmu lub
religijnych uroje艅. Uczeni zajmuj膮 si臋 wy艂膮cznie zjawiskami, kt贸re nadaj膮 si臋
poniek膮d do weryfikacji w
badaniach laboratoryjnych. Badania indywidualne i grupowe potwierdzi艂y
wyst臋powanie zjawiska
przekazywania my艣li. Ta jeszcze nie tak dawno pogardzana dziedzina bada艅 zrobi艂a
du偶y krok naprz贸d.
W sierpniu 1959 r. zako艅czy艂 si臋 eksperyment "Nautilus". Do艣wiadczenie to nie
tylko udowodni艂o zjawisko
telepatii, lecz wykaza艂o tak偶e, i偶 kontakty intelektualne mi臋dzy ludzkimi
m贸zgami mog膮 by膰 silniejsze od
fal radiowych. Eksperyment przebiega艂 nast臋puj膮co: 艂贸d藕 podwodna Nautilus,
oddalona kilka tysi臋cy
kilometr贸w od "nadajnika my艣li", zanurzy艂a si臋 kilkaset metr贸w poni偶ej lustra
wody. Wszystkie po艂膮czenia
radiowe urwa艂y si臋, gdy偶 fale radiowe nie s膮 w stanie przenikn膮膰 g艂臋boko w wody
morskie. Funkcjonowa艂a
natomiast wymiana my艣li mi臋dzy panem X i panem Y.
Po przeprowadzeniu podobnych do opisanego test贸w zadajemy sobie najcz臋艣ciej
pytanie, do czego jeszcze
jest zdolny ludzki umys艂?
Czy mo偶e on zdoby膰 si臋 na wymian臋 my艣li szybsz膮 od pr臋dko艣ci 艣wiat艂a? Znany w
literaturze naukowej
przypadek Cayce'a uzasadnia takie przypuszczenia.
Edgar Cayce, prosty wiejski ch艂opak z Kentucky, nie mia艂 poj臋cia, jak
fantastyczne mo偶liwo艣ci kryj膮 si臋 w
jego g艂owie. Cho膰 zmar艂 5 stycznia 1945 r., to do dzisiaj lekarze i psycholodzy
zajmuj膮 si臋 interpretacj膮
jego przypadku. Rygorystyczne American Medical Association wyda艂o Edgarowi
Cayce'owi pozwolenie na
udzielanie konsultacji, cho膰 przecie偶 nie by艂 on lekarzem.
Edgar Cayce zapad艂 we wczesnej m艂odo艣ci na powa偶n膮 chorob臋. Wstrz膮sa艂y nim
skurcze, wysoka gor膮czka
trawi艂a m艂ode cia艂o, chory straci艂 przytomno艣膰. Podczas gdy lekarze
bezskutecznie pr贸bowali przywr贸ci膰
dziecku przytomno艣膰, Edgar nagle zacz膮艂 g艂o艣no i wyra藕nie m贸wi膰. Wyja艣ni艂,
dlaczego jest chory,
wymieni艂 kilka lek贸w, kt贸rych mu potrzeba, i poda艂, z jakich sk艂adnik贸w nale偶y
przyrz膮dzi膰 ma艣膰, kt贸r膮
nale偶y wciera膰 mu w kr臋gos艂up. Lekarze i krewni byli zaskoczeni, gdy偶 nie mieli
poj臋cia, sk膮d u ch艂opca ta
wiedza i zupe艂nie obce wyra偶enia. Poniewa偶 przypadek wydawa艂 si臋 beznadziejny,
wype艂niono wskazania
chorego. Po zastosowaniu przepisanego leczenia zacz臋艂a nast臋powa膰 bardzo szybka
poprawa zdrowia.
Wydarzenie sta艂o si臋 g艂o艣ne. Poniewa偶 Edgar przemawia艂 b臋d膮c nieprzytomny,
pojawi艂y si臋 propozycje,
aby ch艂opca wprowadza膰 w stan hipnozy i "wydobywa膰" z niego w ten spos贸b porady
medyczne. Edgar
zdecydowanie odmawia艂. Dopiero kiedy zachorowa艂 jego przyjaciel, podyktowa艂
precyzyjn膮 recept臋
u偶ywaj膮c wyra偶e艅 艂aci艅skich, kt贸rych przedtem nigdy nie s艂ysza艂, a tym bardziej
nie zna艂 ich z ksi膮偶ek. Po
tygodniu przyjaciel Edgara by艂 zdr贸w.
O ile pierwszy przypadek zosta艂 wkr贸tce zapomniany jako ma艂a, ale pod wzgl臋dem
naukowym niezbyt
powa偶na sensacja, to nowe wydarzenie sk艂oni艂o Medical Association do powo艂ania
komisji, kt贸ra w razie
powt贸rzenia si臋 czego艣 podobnego mia艂a sporz膮dzi膰 protok贸艂 艂 spisywa膰 nawet
najmniejsze szczeg贸艂y
zdarzenia. Cayce posiada艂 podczas snu wiedz臋 i umiej臋tno艣ci godne jakiego艣
konsylium.
Kiedy艣 Edgar "zaordynowa艂" pewnemu bardzo zamo偶nemu pacjentowi lekarstwo,
kt贸rego nigdzie nie
mo偶na by艂o dosta膰. Cz艂owiek 贸w da艂 kilka og艂osze艅 do poczytnych mi臋dzynarodowych
gazet. M艂ody lekarz
z Pary偶a (!) odpisa艂, 偶e jego ojciec przed laty wytwarza艂 ten lek, ale produkcja
zosta艂a ju偶 dawno
wstrzymana. Sk艂ad medykamentu by艂 identyczny ze wskaz贸wkami Edgara Cayce'a.
P贸藕niej Egdar "przepisuje" lekarstwo i podaje adres laboratorium w pewnym
odleg艂ym mie艣cie. W
rozmowie telefonicznej dowiedziano si臋, 偶e preparat zosta艂 dopiero co
wynaleziony, opracowany jest tylko
przepis, dla leku szuka si臋 nazwy i nie ma go jeszcze w sprzeda偶y.
Komisja sk艂adaj膮ca si臋 z do艣wiadczonych lekarzy jest daleka od tego, by wierzy膰
w telepati臋; bada spraw臋
trze藕wo i rzeczowo, rejestruje to co obserwuje, wie, 偶e Egdar przez ca艂e 偶ycie
nie mia艂 w r臋ku 偶adnej
medycznej ksi膮偶ki. Oblegany ze wszystkich stron 艣wiata, Edgar udziela dw贸ch
konsultacji dziennie, zawsze
w obecno艣ci lekarzy i zawsze bezp艂atnie. Jego diagnozy i zalecenia terapeutyczne
s膮 dok艂adne, ale z chwil膮
gdy budzi si臋 z transu nie wie, co przedtem m贸wi艂. Kiedy cz艂onkowie komisji
pytaj膮 go, w jaki spos贸b
stawia diagnozy, Edgar przypuszcza, i偶 jest w stanie wej艣膰 w kontakt z ka偶dym
dowolnym m贸zgiem, by
zaczerpn膮膰 od niego potrzebne mu informacje. Poniewa偶 m贸zg pacjenta r贸wnie偶
dok艂adnie wie, czego
brakuje organizmowi, sprawa jest ca艂kiem prosta. Edgar wypytuje m贸zg chorego, a
potem szuka na 艣wiecie
takiego m贸zgu, kt贸ry mu powie, co nale偶y robi膰. On sam uwa偶a艂 Edgar jest
tylko cz膮stk膮 wszystkich
m贸zg贸w...
Niesamowita wr臋cz idea, kt贸ra przeniesiona na realia wsp贸艂czesnej techniki
wygl膮da艂aby nast臋puj膮co: w
Nowym Jorku monstrualny komputer na艂adowany jest wszystkimi znanymi wsp贸艂cze艣nie
danymi z
dziedziny fizyki. Bez wzgl臋du na to, kiedy i z jakiego miejsca kierowane by艂yby
do komputera pytania,
udziela艂by on odpowiedzi w ci膮gu u艂amka sekundy. Inny komputer znajduje si臋 w
Zurychu i
przechowywana jest w nim ca艂a wiedza medyczna. Komputer w Moskwie dysponuje
wszystkimi
informacjami o biologii, inny w Kairze wie wszystko o astronomii. Kr贸tko
m贸wi膮c: w r贸偶nych
o艣rodkach na 艣wiecie przechowuje si臋 w po艂膮czonych ze sob膮 bezprzewodowo
komputerach ca艂膮 dost臋pn膮
wiedz臋 uporz膮dkowan膮 wed艂ug dziedzin. Komputer w Kairze poproszony o informacj臋
medyczn膮
przekaza艂by zapytanie w ci膮gu jednej setnej sekundy do komputera w Zurychu. Na
zasadzie takiej w艂a艣nie,
ca艂kowicie ju偶 technicznie mo偶liwej symultany musia艂 funkcjonowa膰 m贸zg Edgara
Cayce'a.
Mo偶e pojawi膰 si臋 fantastyczna i 艣mia艂a spekulacja, co by艂oby, gdyby wszystkie
ludzkie m贸zgi (lub tylko
kilka najbardziej wyrafinowanych) dysponowa艂y nieznan膮 form膮 energii i posiada艂y
mo偶liwo艣膰
nawi膮zywania kontaktu ze wszystkimi 偶ywymi istotami? O funkcjach i mo偶liwo艣ciach
ludzkiego m贸zgu
wiemy przera偶aj膮co ma艂o; wiadomo, 偶e zdrowy cz艂owiek wykorzystuje tylko jedn膮
dziesi膮t膮 kory
m贸zgowej. Co robi zatem pozosta艂e dziewi臋膰 dziesi膮tych? Znane s膮 udokumentowane
naukowo fakty, 偶e
ludzie wychodzili z nieuleczalnych chor贸b wy艂膮cznie si艂膮 swej woli. Mo偶e
dlatego, 偶e na nieznanej nam
zasadzie dodatkowo "w艂膮cza艂a" si臋 jedna lub dwie dziesi膮te kory m贸zgowej?
Gdyby艣my przyj臋li rzecz nies艂ychan膮, 偶e m贸zg wytwarza najsilniejsze formy
energii, to mocny impuls
psychiczny m贸g艂by by膰 odczuwalny wsz臋dzie w tym samym czasie. Je艣li nauce
uda艂oby si臋 udowodni膰 tak膮
"dzik膮" ide臋, oznacza艂oby to, i偶 wszystkie inteligencje w Kosmosie przynale偶膮 ze
swej istoty do tej samej
nieznanej struktury.
Pos艂u偶my si臋 pewnym modelem my艣lowym! Je艣li w zbiorniku z miliardami bakterii
wywo艂a si臋 w
dowolnym miejscu silny impuls elektryczny, to odczuje go ka偶dy rodzaj bakterii w
ka偶dym miejscu basenu.
Impuls pr膮du b臋dzie mo偶na odebra膰 wsz臋dzie w tym samym momencie. Zdajemy sobie
spraw臋, 偶e
por贸wnanie nieco kuleje, gdy偶 elektryczno艣膰 jest znan膮 form膮 energii, zwi膮zan膮 z
pr臋dko艣ci膮 艣wiat艂a.
Chodzi nam natomiast o tak膮 posta膰 energii, kt贸ra jest obecna i czynna w ka偶dym
miejscu jednocze艣nie.
Zaledwie przeczuwamy istnienie nieznanej jeszcze energii, kt贸ra kiedy艣 uczyni
zrozumia艂ym to, co dzisiaj
jest niepoj臋te.
Aby tej nies艂ychanej idei przyda膰 szczypty prawdopodobie艅stwa, przytoczmy
sprawozdanie z eksperymentu
przeprowadzonego 29 i 30 maja 1965 r., jedynego w swoim rodzaju pod wzgl臋dem
zasi臋gu i metody. W
owych dw贸ch dniach 1008 os贸b koncentrowa艂o si臋 w tym samym czasie, a nawet w tej
samej sekundzie, na
obrazach, zdaniach i symbolach, kt贸re zosta艂y przez nich by tak rzec
"wypromieniowane" ze
skumulowan膮 moc膮 w Kosmos. Zadziwiaj膮cy jest nie sam fakt masowego
do艣wiadczenia, lecz jego
rezultaty. Osoby bior膮ce w nim udzia艂 nie zna艂y si臋 wzajemnie i cho膰 uczestnik贸w
dzieli艂a odleg艂o艣膰 setek
kilometr贸w, to w specjalnie przygotowanych ankietach 2,7% badanych
odpowiedzia艂o, 偶e widzia艂o obraz
modelu atomu. Zwa偶ywszy, 偶e jakakolwiek zmowa w艣r贸d "kr贸lik贸w do艣wiadczalnych"
nie by艂a mo偶liwa,
zaskakuje fakt, i偶 2,7% os贸b zadeklarowa艂o postrzeganie tego samego "obrazu
my艣lowego". Telepatia?
Hokus pokus? Przypadek? Zgoda, wszystko s膮 to zagadnienia z gatunku science
fiction, ale przecie偶 by艂o to
do艣wiadczenie zorganizowane przez uczonych. Kto jeszcze sk艂onny by艂by s膮dzi膰, 偶e
dotarli艣my do kresu
naszego poznania?
R贸wnie niewyt艂umaczalne jest ustalenie grupy fizyk贸w z uniwersytetu Princeton.
Podczas badania rozpadu
elektrycznie oboj臋tnego mezonu K dosz艂o do rezultatu, kt贸ry teoretycznie w og贸le
nie powinien nast膮pi膰,
gdy偶 by艂 sprzeczny z od dawna dowiedzion膮 w fizyce j膮drowej zasad膮 inwariancji
czasowej, zgodnie z
kt贸r膮 procesy zachodz膮ce w cz膮steczkach elementarnych postrzegano jako
odwracalne w czasie.
Jeszcze jeden spektakularny przyk艂ad! Teoria wzgl臋dno艣ci g艂osi, 偶e masa i
energia s膮 tylko r贸偶nymi
przejawami tego samego zjawiska (E = mc2). Zgodnie z t膮 zasad膮 upraszczaj膮c
nieco spraw臋 mas臋
mo偶na by wytworzy膰 z niczego, przepuszczaj膮c na przyk艂ad silny promie艅 energii
obok ci臋偶kiego j膮dra
atomowego. W贸wczas promie艅 energii zanika w silnym elektrycznym polu
energetycznym j膮dra
atomowego, za艣 na jego miejscu powstaje jeden elektron i jeden pozyton. Czyli
energia w formie promienia
przekszta艂ca si臋 w mas臋 dw贸ch elektron贸w. Dla umys艂u laika zjawisko to wydaje
si臋 niemo偶liwe, ale proces
ten tak w艂a艣nie przebiega. Nie ma si臋 czego wstydzi膰, je艣li si臋 nie potrafi
zrozumie膰 Einsteina. Pewien
uczony nazwa艂 go "wielkim samotnikiem", gdy偶 swoj膮 teori臋 m贸g艂 on omawia膰 tylko
z tuzinem
wsp贸艂czesnych mu ludzi.
Po tej kr贸tkiej wycieczce w niezbadane jeszcze rejony przekaz贸w my艣li i
potencjalnych mo偶liwo艣ci
ludzkiego m贸zgu powr贸膰my do wsp贸艂czesno艣ci.
Nie jest ju偶 tajemnic膮, 偶e w listopadzie 1962 r. w National Radio Astronomy
Observatory w Green Bank w
Zachodniej Wirginii spotka艂o si臋 na tajnej konferencji jedenastu wybitnych
przedstawicieli nauki. Jej
tematem by艂o istnienie pozaziemskich istot inteligentnych. Uczeni w艣r贸d
kt贸rych byli dr dr Giuseppe
Cocconi, Su-Shu-Huang, Philip Morrison, Frank Drake, Otto Struve, Carl Sagan
oraz laureat Nagrody
Nobla Melvin Calvin uzgodnili na koniec posiedzenia tzw. R贸wnanie Green Bank.
Zgodnie z tym
wzorem tylko w naszej Galaktyce znajduje si臋 ka偶dorazowo do 50 milion贸w r贸偶nych
cywilizacji, kt贸re
b膮d藕 same pr贸buj膮 nawi膮za膰 z nami kontakt, b膮d藕 oczekuj膮 na znak z innych
planet.
Cz艂ony r贸wnania Green Bank uwzgl臋dniaj膮 nie tylko wszystkie wchodz膮ce w gr臋
aspekty, ale uczeni podaj膮
dla ka偶dego cz艂onu dwie warto艣ci: dopuszczaln膮 wed艂ug obecnej wiedzy warto艣膰
normaln膮 oraz
minimaln膮.
A oto znaczenia poszczeg贸lnych element贸w r贸wnania:
przeci臋tny wska藕nik nowo powstaj膮cych ka偶dego roku gwiazd, podobnych do naszego
S艂o艅ca,
odsetek gwiazd, na kt贸rych mo偶e istnie膰 偶ycie,
przeci臋tna liczba planet, kt贸re obiegaj膮 swoje s艂o艅ca w ekosferze i tym samym
wed艂ug naszych norm
spe艂niaj膮 warunki niezb臋dne do powstania 偶ycia,
okre艣la odsetek uprzywilejowanych planet, na kt贸rych rzeczywi艣cie rozwin臋艂o si臋
偶ycie,
okre艣la t臋 cz臋艣膰 "o偶ywionych" planet, kt贸re w okresie istnienia ich s艂o艅c
zaludnione s膮 przez istoty
inteligentne dysponuj膮ce zdolno艣ci膮 do samodzielnego dzia艂ania
podaje odsetek planet zamieszkanych przez istoty inteligentne maj膮ce ju偶
rozwini臋t膮 cywilizacj臋
techniczn膮,
L okre艣la czas trwania danej cywilizacji, gdy偶 tylko dwie bardzo d艂ugo
istniej膮ce cywilizacje maj膮 szans臋
spotka膰 si臋 przy olbrzymich odleg艂o艣ciach w Kosmosie.
Je偶eli pod wszystkie parametry tego r贸wnania podstawi si臋 absolutnie najni偶sze
warto艣ci, to
N = 40
Je艣li jednak we藕mie si臋 dopuszczalne warto艣ci maksymalne, to
N = 50 000 000
Fantastyczne r贸wnanie z Green Bank wylicza zatem dla naszej Drogi Mlecznej w
najmniej korzystnym
wypadku 40 inteligentnych wsp贸lnot, szukaj膮cych kontaktu z innymi istotami
obdarzonymi inteligencj膮.
Naj艣mielsza mo偶liwo艣膰 podaje 50 milion贸w obcych spo艂eczno艣ci, czekaj膮cych na
znaki z Kosmosu. Dla
wszystkich rozwa偶a艅 z Green Bank podstaw膮 nie s膮 warunki aktualnie panuj膮ce,
lecz bior膮 one za punkt
wyj艣cia liczb臋 gwiazd Drogi Mlecznej od pocz膮tku jej istnienia.
Je偶eli zaakceptuje si臋 r贸wnanie opracowane przez naukowy trust m贸zg贸w, to nale偶y
przyj膮膰, 偶e przed
setkami tysi臋cy lat istnia艂y ju偶 cywilizacje pod wzgl臋dem technicznym bardziej
rozwini臋te od naszej. Jest to
okoliczno艣膰, kt贸ra wspiera nasz膮 teori臋 o odwiedzinach kosmicznych "bog贸w" w
zamierzch艂ej przesz艂o艣ci.
Ameryka艅ski astrobiolog dr Sagan zapewnia, 偶e istnieje czysto statystyczna
mo偶liwo艣膰, i偶 przedstawiciele
pozaziemskiej cywilizacji mogli odwiedzi膰 Ziemi臋 przynajmniej raz w ci膮gu jej
dziej贸w. U podstaw
wszystkich rozwa偶a艅 i przypuszcze艅 mog膮 si臋 kry膰 fantazje i 偶yczenia, natomiast
r贸wnanie z Green Bank
pozwala obiektywnie obliczy膰 liczb臋 gwiazd, na kt贸rych mo偶liwe jest 偶ycie.
Nowa dziedzina wiedzy, tzw. egzobiologia, znajduje si臋 w艂a艣nie w stadium
powstawania. Nowe nauki
zawsze z trudem zdobywaj膮 sobie uznanie. Egzobiologii trudniej przysz艂oby
walczy膰 o uznanie, gdyby
osobisto艣ci ciesz膮ce si臋 ju偶 ugruntowanym powa偶aniem nie zaj臋艂y si臋 zawodowo tym
obszarem bada艅,
skierowanym na 偶ycie pozaziemskie. C贸偶 mog艂oby lepiej dowie艣膰 powagi nowej
dyscypliny, ni偶 lista
nazwisk zaanga偶owanych w ni膮 os贸b:
Dr Freeman Quimby (szef programu egzobiologii w NASA), dr Ira Blei (NASA), dr
Joshua Lederberg
(NASA), dr L. P. Smith (NASA), dr R. E. Kaj (NASA), dr Richard Young (NASA), dr
H. S. Brown
(California Institute of Technology), dr Edward Purcell (prof. nadzw. fizyki na
Uniwersytecie Harvarda), dr
R.N. Bracewells (Radio Astronomy Institute Standford), dr Townes (laureat
Nagrody Nobla w dziedzinie
fizyki z 1964 r.), dr J. S. Szk艂owski (Instytut im. Sternberga w Moskwie), sir
Bernard Lovell (Jodrell Bank),
dr Wernher von Braun (szef programu rakiet Saturn w USA), prof. dr Oberth
nauczyciel von Brauna,
prof. dr Stuhlinger, prof. dr E. S鋘ger i wielu innych.
Nazwiska te przydaj膮 wiarygodno艣ci tysi膮com egzobiolog贸w na ca艂ym 艣wiecie.
Pragnieniem wszystkich
tych ludzi jest z艂amanie tabu, zburzenie muru bierno艣ci, jaki dot膮d otacza
wspomniane tu, le偶膮ce
"naukowym od艂ogiem", zagadnienia. Wbrew wszelkim oporom egzobiologia istnieje i
pewnego dnia mo偶e
sta膰 si臋 najbardziej interesuj膮c膮 i najwa偶niejsz膮 dyscyplin膮 naukow膮.
W jaki jednak spos贸b mo偶na zdoby膰 dow贸d istnienia 偶ycia w Kosmosie, zanim
jeszcze kto艣 si臋 tam
osobi艣cie uda? S膮 statystyki i obliczenia, zdecydowanie potwierdzaj膮ce 偶ycie
pozaziemskie. S膮 dowody w
postaci bakterii i zarodnik贸w wyst臋puj膮cych we Wszech艣wiecie. Poszukiwania
obcych inteligencji zosta艂y
zainicjowane, ale nie przynios艂y jeszcze wymiernych, namacalnych i
przekonywaj膮cych rezultat贸w. To,
czego potrzebujemy, to dowody dla teorii i przypuszcze艅, dyskwalifikowanych
dzisiaj jako utopijne. NASA
dysponuje gotowym programem badawczym, kt贸ry powinien dostarczy膰 dowodu na
istnienie 偶ycia w
Kosmosie. Osiem r贸偶nych sond, z kt贸rych ka偶da jest r贸wnie oryginalna, jak
skomplikowana, ma dostarczy膰
艣wiadectw 偶ycia na planetach Uk艂adu S艂onecznego.
Oto zaprojektowane sondy:
- Optical Rotary Dispersion Profiles,
- The Multivator,
- The Vidicon Microscope,
- The J-Band Life Detector,
- The Radioisotope Biochemical Probe,
- The Mass Spectrometer,
- The Wolf Trap,
- The Ultraviolet Spectrophotometer.
Kilka wskaz贸wek, co kryje si臋 za tymi nic nie m贸wi膮cymi laikowi technicznymi
okre艣leniami:
"Optical Rotary Dispersion Profiles" to nazwa sondy wyposa偶onej w obrotowy
sonduj膮cy reflektor
艣wietlny. Po wyl膮dowaniu na jakiej艣 planecie reflektor zaczyna emitowa膰
promienie szukaj膮c moleku艂.
Moleku艂y s膮 jak wiadomo warunkiem istnienia ka偶dej postaci 偶ycia. Jedn膮 z
moleku艂 jest du偶a spiralna
cz膮steczka DNA, sk艂adaj膮ca si臋 z trzech zwi膮zk贸w chemicznych: organicznej zasady
zawieraj膮cej azot,
cukru i kwasu fosforowego. Kiedy spolaryzowane 艣wiat艂o napotyka moleku艂臋 cukru,
zmienia si臋
p艂aszczyzna drga艅 艣wiat艂a, gdy偶 zasada azotowa adenina w zwi膮zku chemicznym
z cukrem staje si臋
"optycznie aktywna". Poniewa偶 cukier w DNA jest optycznie czynny, sonduj膮cy
promie艅 musi trafi膰
jedynie na zwi膮zek cukru i adeniny, aby natychmiast wyzwoli膰 sygna艂, kt贸ry
kierowany automatycznie na
Ziemi臋 dostarczy艂by dowodu istnienia 偶ycia na obcej planecie.
"Multivator" to wa偶膮ca zaledwie 500 gram贸w sonda, zabierana przez rakiet臋 jako
lekki dodatkowy
艂adunek i nast臋pnie wystrzeliwana w pobli偶u danej planety. Miniaturowe
laboratorium jest w stanie
przeprowadzi膰 do 15 eksperyment贸w, a ich wyniki przes艂a膰 na Ziemi臋.
Sonda o oficjalnej nazwie "Radioisotope Biochemical Probe", znana te偶 jako
"Gulliver", l膮duje mi臋kko na
powierzchni obcej planety i zaraz potem wypuszcza w r贸偶nych kierunkach lepkie
sznury o d艂ugo艣ci 15
metr贸w. Po kilku minutach sonda automatycznie wci膮ga sznury z powrotem, za艣 to,
co na nich pozosta艂o
kurz, mikroby i wszelkie inne substancje biochemiczne zanurza w p艂ynnej
po偶ywce. Cz臋艣膰 tego roztworu
wzbogacona jest radioaktywnym izotopem w臋gla 14C, a przechwycone mikroorganizmy
wytwarzaj膮 w
trakcie przemiany materii dwutlenek w臋gla CO2. Dwutlenek w臋gla mo偶na 艂atwo
oddzieli膰 od p艂ynnej
po偶ywki i doprowadzi膰 do aparatu, kt贸ry mierzy poziom radioaktywno艣ci gazu
zawieraj膮cego j膮dra
atomowe 14C i przekazuje wyniki na Ziemi臋.
Chcemy opisa膰 jeszcze jedno urz膮dzenie, kt贸re NASA opracowa艂a dla poszukiwania
przejaw贸w
pozaziemskiego 偶ycia. Jest to tak zwana "pu艂apka na wilki". Wynalazca tego
minilaboratorium nazwa艂 je
pierwotnie "Bug-Detector", ale jego wsp贸艂pracownicy przechrzcili je na
"Wolfsfalle" (pu艂apka na wilki),
gdy偶 ich szef nazywa si臋 Wolf Yishniac. "Pu艂apka na wilki" ma mi臋kko wyl膮dowa膰
na obcej planecie, a
nast臋pnie wysun膮膰 pr贸偶niow膮 rur臋 o bardzo 艂amliwym zako艅czeniu. Kiedy rura
uderzy w pod艂o偶e, jej
ko艅c贸wka rozpadnie si臋 i pojemnik zassie rozmaite pr贸bki gleby. Sonda zawiera
r贸偶ne ja艂owe po偶ywki,
gwarantuj膮ce ka偶demu gatunkowi bakterii szybki wzrost. Hodowla ewentualnych
bakterii spowoduje
zm臋tnienie przejrzystego p艂ynu po偶ywki, a poza tym zmieni si臋 warto艣膰 pH p艂ynu.
(Jest to wska藕nik
okre艣laj膮cy kwasowo艣膰 p艂yn贸w.) Obie te zmiany mo偶na 艂atwo i wiarygodnie
zmierzy膰: zm臋tnienie p艂ynu za
pomoc膮 promienia 艣wietlnego i fotokom贸rki, natomiast zmian臋 zawarto艣ci kwas贸w
przez elektryczny
pomiar pH. Wyniki bada艅 pozwol膮 na wyci膮gni臋cie wniosk贸w o istnieniu 偶ycia.
Program NASA i skoordynowane badania w poszukiwaniu dowod贸w pozaziemskiego 偶ycia
b臋d膮
kosztowa艂y miliony dolar贸w. Pierwsze biosondy maj膮 wyruszy膰 w kierunku Marsa.
Niew膮tpliwie w 艣lad za
prekursorskimi minilaboratoriami wkr贸tce wyruszy cz艂owiek. Osoby odpowiedzialne
w NASA zgadzaj膮 si臋,
偶e pierwsi astronauci wyl膮duj膮 na Marsie najp贸藕niej 23 wrze艣nia 1986 roku. Ta
precyzyjnie okre艣lona data
ma swe uzasadnienie, gdy偶 1986 b臋dzie rokiem ma艂ej aktywno艣ci S艂o艅ca. Doktor von
Braun uwa偶a, 偶e
ludzie mogliby l膮dowa膰 na Marsie ju偶 w 1982 roku. Specjali艣ci z NASA dysponuj膮
niezb臋dn膮 do tego
technologi膮, jednak ameryka艅ski Kongres nie przeznacza dostatecznych fundusz贸w,
kt贸re regularnie
zasila艂yby o艣rodki badawcze. Obok wszystkich innych bie偶膮cych zobowi膮za艅 takie
dwa poch艂aniacze
pieni臋dzy, jak wojna wietnamska i program kosmiczny, stanowi膮 na d艂u偶szy czas
istotne obci膮偶enie nawet
dla najbogatszego pa艅stwa 艣wiata.
Istnieje rozk艂ad jazdy na Marsa. Odpowiedni statek jest ju偶 zaprojektowany i
musi zosta膰 "tylko"
zbudowany. Jego model stoi na biurku niezwyk艂ego cz艂owieka z Huntsville
profesora dra Ernsta Stuhlin-
gera. Jest on dyrektorem Research Project Laboratory, kt贸re nale偶y do George
Marshall Space Flight Center
w Huntsville w stanie Alabama. Stuhlinger zatrudnia w swych laboratoriach ponad
stu pracownik贸w
naukowych. Wykonuje si臋 tu eksperymenty z dziedziny fizyki plazmy, fizyki
nuklearnej i termofizyki. Poza
tym tutejsi uczeni prowadz膮 badania podstawowe dla projekt贸w si臋gaj膮cych w
odleg艂膮 przysz艂o艣膰. Z
nazwiskiem Stuhlingera na zawsze zwi膮zane s膮 prace nad najnowocze艣niejszymi
elektrycznymi silnikami
nap臋dowymi. Jest on konstruktorem pojazdu ma Marsa, kt贸ry jeszcze w tym stuleciu
b臋dzie przewozi艂 ludzi
na Czerwon膮 Planet臋.
Doktor Stuhlinger wkr贸tce po II wojnie 艣wiatowej zosta艂 sprowadzony razem ze
swym przyjacielem
Wernherem von Braunem do USA, gdzie w Fort Bliss pracowali nad rakietami dla
ameryka艅skiego
lotnictwa. Po wybuchu wojny korea艅skiej obaj pionierzy techniki rakietowej
przenie艣li si臋 wraz ze 162
rodakami do Huntsville, aby od podstaw stworzy膰 projekt, jakiego nie zna艂a nawet
przyzwyczajona do
gigantomanii Ameryka.
Huntsville by艂o w贸wczas ma艂膮 nudn膮 dziur膮 u podn贸偶a Appalach贸w. Po przybyciu
rakietowych
specjalist贸w 偶yj膮ca z bawe艂ny mie艣cina przekszta艂ci艂a si臋 w istny cyrk. W ci膮gu
paru lat w tempie
zapieraj膮cym dech wystrzeli艂y w g贸r臋 fabryki, stanowiska kontrolne, laboratoria,
ogromne hangary i
budynki biurowe z falistej blachy. Dzisiaj w Huntsville mieszka ponad 150
tysi臋cy ludzi. Miasteczko
zbudzi艂o si臋 ze snu, a jego mieszka艅cy stali si臋 zagorza艂ymi zwolennikami bada艅
kosmicznych. Kiedy
odpalano pierwsz膮 rakiet臋 Redstone, wielu ludzi z l臋kiem chroni艂o si臋 w
piwnicach swych domostw. Gdy
obecnie testowana jest rakieta Saturn i powietrze wype艂nia ha艂as, jakby w
nast臋pnej chwili mia艂 nast膮pi膰
koniec 艣wiata, nikt ju偶 si臋 tym nie przejmuje.
Mieszka艅cy Huntsville zawsze nosz膮 ze sob膮 akustyczne ochraniacze na uszy, tak
jak panowie w
londy艅skim City nie rozstaj膮 si臋 z parasolami. Swoje miasto nazywaj膮 kr贸tko
"Rocket-City" i kiedy
Kongres nie chce wyasygnowa膰 miliard贸w potrzebnych na cele kosmiczne denerwuj膮
si臋 i podejmuj膮
interwencje. Ludno艣膰 Huntsville ma wszelkie powody do dumy ze swoich "Niemc贸w" i
NASA, gdy偶
miasto sta艂o si臋 najwi臋kszym o艣rodkiem tej agencji. Tutaj wymy艣lono i
skonstruowano rakiety, kt贸re
znalaz艂y si臋 na pierwszych stronach gazet ca艂ego 艣wiata, poczynaj膮c od ma艂ej
Redstone do gigantycznego
Saturna V. Do tej pory USA zainwestowa艂y w program badania Ksi臋偶yca oko艂o 100
miliard贸w marek
niemieckich. Zam贸wiono 15 rakiet Saturn V za 540 000 000 marek. Na starcie
zbiorniki rakiety wype艂nione
s膮 czterema milionami litr贸w bardzo wybuchowego materia艂u p臋dnego, kt贸ry pozwala
na rozwini臋cie mocy
150 000 000 koni mechanicznych. Wielka rakieta wa偶y prawie 3000 ton. Nad
szczytnym celem podboju
Kosmosu pracuje w Huntsville pod kierunkiem Wernhera von Brauna oko艂o 7000
technik贸w, in偶ynier贸w i
uczonych pokrewnych dyscyplin. W ca艂ym ameryka艅skim programie kosmicznym
zatrudnionych by艂o w
1967 r. oko艂o 300 000 r贸偶nych uczonych i pracownik贸w pomocniczych. Dla
najwi臋kszego w dziejach
przedsi臋wzi臋cia badawczego pracuje ponad 20 000 firm przemys艂owych.
Austriacki uczony dr Pscherra powiedzia艂 mi podczas wizyty w Huntsville, 偶e
zespo艂y badawcze musz膮 na
bie偶膮co tworzy膰 nowe "wyroby", kt贸rych dot膮d nikt na 艣wiecie nie produkuje i nie
sprzedaje.
Prosz臋 spojrze膰 tutaj powiedzia艂 wskazuj膮c mi wielki cylinder, w kt贸rym
szumia艂o i burcza艂o.
Przeprowadzamy do艣wiadczenia ze smarami w warunkach wysokiej pr贸偶ni. Czy wie
pan, 偶e nie mo偶emy
zastosowa膰 偶adnego z niezliczonych produkowanych na 艣wiecie smar贸w? W
przestrzeni kosmicznej
ca艂kowicie trac膮 one swoje w艂a艣ciwo艣ci. Nawet zwyk艂y silnik elektryczny z
dost臋pnymi smarami przestaje
pracowa膰 najp贸藕niej po p贸艂 godzinie przebywania w przestrzeni bez powietrza. C贸偶
innego nam zatem
pozostaje, jak wynale藕膰 nowy smar, kt贸ry b臋dzie si臋 sprawdza艂 bez zarzutu tak偶e
w warunkach pr贸偶ni?
Z innego pomieszczenia dobiega艂y straszliwe j臋ki i skowyt. Dwa nieprzeci臋tnie
du偶e, mocno osadzone w
ziemi imad艂a pr贸bowa艂y rozerwa膰 grub膮 na dziesi臋膰 centymetr贸w metalow膮 p艂yt臋.
To kolejna seria eksperyment贸w, kt贸rych ch臋tnie by艣my sobie oszcz臋dzili
powiedzia艂 dr Pscherra.
Jednak nasze do艣wiadczenia wykaza艂y, 偶e istniej膮ce stopy metali nie wytrzymuj膮
warunk贸w kosmicznych.
Musimy zatem znale藕膰 takie, kt贸re odpowiada艂yby naszym wymaganiom. St膮d pr贸by na
rozdarcie i
wytrzyma艂o艣膰 materia艂u we wszystkich mo偶liwych sytuacjach, jakie tylko da si臋
przewidzie膰 w Kosmosie.
Musimy opracowywa膰 tak偶e nowe metody spawania. Szwy spawalnicze b臋d膮 poddawane
testom na zimno,
gor膮co, na wstrz膮sy, ci膮gnienie i nacisk, tak aby艣my znali granic臋, przy kt贸rej
szew si臋 rozpada.
Towarzysz膮ca mi hostessa spojrza艂a na zegarek. Doktor Pscherra tak偶e popatrzy艂
na sw贸j. Wszyscy
spogl膮dali na zegary. Pracownicy NASA ju偶 tego z pewno艣ci膮 nie zauwa偶aj膮, lecz
osoba z zewn膮trz
rejestruje to najpierw z ciekawo艣ci膮, a potem i ona przyzwyczaja si臋 do tego, 偶e
zerkanie na zegarek jest
odruchowym gestem ludzi z NASA zar贸wno na Przyl膮dku Kennedy'ego, jak i w Houston
czy Huntsville.
Wydaje si臋, jakby ci膮gle odliczali: ...cztery ...trzy ...dwa ...jeden ...zero.
Po kolejnych licznych kontrolach przez hale, korytarze i drzwi dotarli艣my do
pana Pauli, kt贸ry r贸wnie偶
pochodzi z Europy niemieckoj臋zycznej i pracuje w NASA od 13 lat. Otrzyma艂em
bia艂y he艂m z napisem
NASA na g艂ow臋 i pan Pauli zaprowadzi艂 mnie na stanowisko kontrolne rakiety
Saturn V. Pod skromnym
okre艣leniem "stanowisko kontrolne" kryje si臋 betonowy kolos, kt贸ry wa偶y wiele
setek ton, ma kilka pi臋ter,
do kt贸rych wiod膮 windy i d藕wigi, otoczony jest rampami, a w 艣rodku zainstalowana
jest pogmatwana
wielokilometrowa sie膰 przewod贸w. Odpalony Saturn V powoduje ha艂as, kt贸ry s艂yszy
si臋 nawet w odleg艂o艣ci
20 kilometr贸w od miejsca startu. Stanowisko kontrolne g艂臋boko zakotwiczone w
skale i betonie unosi si臋
podczas takich do艣wiadcze艅 do o艣miu centymetr贸w w swoich fundamentach, a p贸艂tora
miliona litr贸w wody
na sekund臋 pompowanych przez 艣luz臋 ch艂odzi ca艂y mechanizm. Do ch艂odzenia
urz膮dze艅 podczas
do艣wiadcze艅 na stanowisku kontrolnym musiano zbudowa膰 stacj臋 pomp, kt贸ra bez
trudu mog艂aby
zaopatrywa膰 w 艣wie偶膮 wod臋 miasto wielko艣ci Dusseldorfu. Sam tylko eksperyment ze
spalaniem kosztuje
prawie pi臋膰 milion贸w marek! Kosmosu nie da si臋 zdoby膰 tanim kosztem...
Huntsville jest jednym z 18 o艣rodk贸w NASA. A oto kompletna lista kt贸r膮
nale偶a艂oby zanotowa膰, gdy偶 by膰
mo偶e b臋d膮 to kiedy艣 lotniska kosmiczne:
- Armes Research Center, Moffett Field, Kalifornia,
- Electronics Research Center, Cambridge, Massachusetts,
- Flight Research Center, Edwards, Kalifornia,
- Goddard Space Flight Center, Greenbelt, Maryland,
- Propulsion Laboratory, Pasadena, Kalifornia,
- John F. Kennedy Space Center, Floryda,
- Langley Research Center, Hampton, Wirginia,
- Lewis Research Center, Cleveland, Ohio,
- Manned Spacecraft Center, Houston, Teksas,
- Nuclear Rocket Development Station, Jackass Flats,
- Pacific Launch Operations Office, Lompoc, Kalifornia,
- Wallops Station, Wallops Island, Wirginia,
- Western Pernations Office, Santa Monica, Kalifornia,
- NASA-Head-Quarters, Waszyngton DC.
Przemys艂 kosmiczny dawno ju偶 wyprzedzi艂 przemys艂 samochodowy jako wska藕nik
koniunktury. W stacji
kosmicznej na Przyl膮dku Kennedy'ego zatrudnionych by艂o l lipca 1967 r. 22 828
ludzi, za艣 roczny bud偶et
tylko tego jednego o艣rodka wynosi艂 w 1967 r. 475 784 000 dolar贸w!
I to wszystko dlatego, 偶e paru pomyle艅c贸w chce si臋 koniecznie dosta膰 na Ksi臋偶yc?
S膮dzimy, 偶e podali艣my
dostateczn膮 liczb臋 przyk艂ad贸w na to, jak du偶o ju偶 dzisiaj w postaci produkt贸w
ubocznych
zawdzi臋czamy badaniom Kosmosu: pocz膮wszy od przedmiot贸w codziennego u偶ytku, a
ko艅cz膮c na
skomplikowanych urz膮dzeniach medycznych, kt贸re ka偶dego dnia i ka偶dej godziny
ratuj膮 偶ycie ludzkie na
ca艂ym 艣wiecie. Rozwijaj膮ca si臋 technika najnowszej generacji z ca艂膮 pewno艣ci膮
nie jest dla ludzko艣ci
przekle艅stwem. Przeciwnie, w siedmiomilowych butach przybli偶a nas do
przysz艂o艣ci, kt贸ra ka偶dego dnia
zaczyna si臋 na nowo.
Autor mia艂 okazj臋 poprosi膰 Wernhera von Brauna o ustosunkowanie si臋 do
wy艂o偶onych w tej ksi膮偶ce
hipotez:
Czy uwa偶a pan, doktorze von Braun, za mo偶liwe, 偶e odkryjemy 偶ycie na innych
planetach naszego
Uk艂adu S艂onecznego?
Uwa偶am za mo偶liwe, 偶e napotkamy ni偶sze formy 偶ycia na Marsie.
Czy s膮dzi pan, 偶e mo偶emy nie by膰 jedynymi istotami inteligentnymi we
Wszech艣wiecie?
Uwa偶am to za ca艂kiem prawdopodobne, 偶e w niesko艅czonych przestrzeniach
uniwersum istnieje nie
tylko flora i fauna, ale tak偶e istoty rozumne. Odkrycie takiego 偶ycia jest
zadaniem w najwy偶szym stopniu
fascynuj膮cym i ciekawym. Uwzgl臋dniaj膮c jednak ogromne odleg艂o艣ci mi臋dzy naszym
Uk艂adem
S艂onecznym a innymi oraz jeszcze wi臋ksze odleg艂o艣ci dziel膮ce nasz膮 Galaktyk臋 od
innych galaktyk, jest
spraw膮 w膮tpliw膮, czy uda si臋 nam wykaza膰 istnienie takich form 偶ycia lub wej艣膰 z
nimi w bezpo艣redni
kontakt.
Czy jest mo偶liwe, aby w naszej Galaktyce 偶y艂y obecnie lub w przesz艂o艣ci
starsze i technicznie bardziej
zaawansowane spo艂eczno艣ci istot rozumnych?
Nie mamy dot膮d 偶adnych dowod贸w ani oznak, aby istoty rozumne starsze i
bardziej od nas technicznie
rozwini臋te 偶y艂y teraz lub dawniej w Galaktyce. Na podstawie rozwa偶a艅
statystycznych i filozoficznych
jestem jednak przekonany o istnieniu takich bardziej zaawansowanych w rozwoju
istot. Musz臋 zarazem
podkre艣li膰, 偶e nie mamy 偶adnej naukowej podstawy uzasadniaj膮cej to przekonanie.
Czy istnieje mo偶liwo艣膰, aby starsze cywilizacje z艂o偶y艂y w zamierzch艂ej
przesz艂o艣ci wizyt臋 na naszej
Ziemi?
Nie chcia艂bym wyklucza膰 takiej mo偶liwo艣ci. O ile mi jednak wiadomo, do tej
pory badania
archeologiczne nie dostarczy艂y podstaw do tego typu spekulacji.
Na tym ko艅czy si臋 rozmowa z niezwykle zapracowanym "ojcem rakiety Saturn".
Niestety autor nie mia艂
okazji przedstawi膰 mu dok艂adnie ani wszystkich osobliwych odkry膰,
niedorzeczno艣ci pozostawionych w
starych ksi臋gach w postaci nie rozwi膮zanych zagadek, ani zada膰 niezliczonych
pyta艅, jakie narzucaj膮 si臋 po
zinterpretowaniu znalezisk archeologicznych pod k膮tem ich zwi膮zk贸w z Kosmosem.
Rozdzia艂 XII
Fabryki my艣li zabezpieczaj膮 przysz艂o艣膰 Dawnym prorokom by艂o 艂atwiej Ko艂o si臋
zamyka
W jakim miejscu znajdujemy si臋 dzisiaj?
Czy cz艂owiek opanuje kiedy艣 Wszech艣wiat?
Czy obce istoty z Kosmosu odwiedzi艂y w zamierzch艂ych czasach Ziemi臋?
Czy gdzie艣 we Wszech艣wiecie istoty rozumne pr贸buj膮 nawi膮za膰 z nami kontakt?
Czy nasza epoka z wybiegaj膮cymi w przysz艂o艣膰 wynalazkami jest rzeczywi艣cie taka
straszna?
Czy nale偶y trzyma膰 w tajemnicy najbardziej rewelacyjne wyniki bada艅?
Czy medycyna i biologia b臋d膮 umia艂y o偶ywi膰 g艂臋boko zamro偶onego cz艂owieka?
Czy Ziemianie zasiedl膮 nowe planety?
Czy wejd膮 tam w zwi膮zki z tubylcami?
Czy ludzie stworz膮 drug膮, trzeci膮, czwart膮... Ziemi臋?
Czy specjalne roboty zast膮pi膮 pewnego dnia chirurg贸w?
Czy szpitale w roku 2100 b臋d膮 magazynami cz臋艣ci zamiennych dla chorych ludzi?
Czy w odleg艂ej przysz艂o艣ci b臋dzie mo偶na przed艂u偶a膰 偶ycie cz艂owieka na czas
nieokre艣lony dzi臋ki
sztucznym organom, takim jak serce, p艂uca, nerki itd.?
Czy Nowy wspania艂y 艣wiat Huxleya nie stanie si臋 pewnego dnia w ca艂ej swej
niewyobra偶alno艣ci i zimnie
rzeczywisto艣ci膮?
Zestaw podobnych pyta艅 m贸g艂by wype艂ni膰 ca艂膮 ksi膮偶k臋 telefoniczn膮 du偶ego miasta.
Nie ma dnia, 偶eby w
jakim艣 miejscu na 艣wiecie nie dokonywano jakiego艣 nowego, niespodziewanego
odkrycia ka偶dego dnia
jedno pytanie z zestawu "niemo偶liwo艣ci" zostaje skre艣lone, gdy偶 doczeka艂o si臋
rozwi膮zania. Uniwersytet w
Edynburgu otrzyma艂 z fundacji Nuffielda pierwsz膮 dotacj臋 w wysoko艣ci 270 000
funt贸w na opracowanie
inteligentnego komputera. Zaaran偶owano rozmow臋 mi臋dzy prototypem tego komputera
a pewnym
pacjentem, kt贸ry nie chcia艂 potem wierzy膰, 偶e mia艂 do czynienia z maszyn膮! Prof.
dr Michie konstruktor
komputera twierdzi艂, 偶e jego maszyna zaczyna prowadzi膰 ludzkie 偶ycie...
Nowa nauka nazywa si臋 futurologia! Jej celem jest planowanie, gruntowne zbadanie
i ogarni臋cie przysz艂o艣ci
wszelkimi b臋d膮cymi do dyspozycji metodami technicznymi i teoretycznymi. Wsz臋dzie
na 艣wiecie powstaj膮
fabryki my艣li, kt贸re nie s膮 niczym innym, jak klasztorami dzisiejszych uczonych
zastanawiaj膮cych si臋 nad
jutrem. Tylko w samej Ameryce pracuj膮 164 takie fabryki, wykonuj膮c zam贸wienia
rz膮dowe i wielkiego
przemys艂u. Najbardziej znan膮 fabryk膮 my艣li jest RAND Corporation w Santa Monica
w Kalifornii, powsta艂a
w 1945 r. z inicjatywy Si艂 Powietrznych USA, gdy偶 wysokiej rangi wojskowi
za偶yczyli sobie programu
badawczego dla wojny mi臋dzykontynentalnej. W tym dwupi臋trowym, z rozmachem
zaprojektowanym
centrum badawczym pracuje obecnie 843 wybranych wybitnych specjalist贸w. W tym
w艂a艣nie budynku
rodz膮 si臋 pierwsze pomys艂y i plany najbardziej nieprawdopodobnych przedsi臋wzi臋膰
ludzko艣ci. Uczeni z
RAND-u ju偶 w 1946 r. okre艣lili przydatno艣膰 statku kosmicznego dla cel贸w
wojskowych. Kiedy w 1951 r.
RAND opracowa艂 program r贸偶nych satelit贸w, uznano to za utopi臋. Od pocz膮tku
istnienia RAND-u 艣wiat
zawdzi臋cza mu 3000 dok艂adnych sprawozda艅 o nieznanych dot膮d zjawiskach. Uczeni
o艣rodka opublikowali
ponad 110 ksi膮偶ek, kt贸re w nies艂ychany wr臋cz spos贸b pchn臋艂y do przodu nasz膮
kultur臋 i cywilizacj臋.
Nie wida膰 ko艅ca pracy badawczej i zapewne w og贸le go nie b臋dzie.
Podobnymi zadaniami zajmuj膮 si臋 tak偶e inne instytuty: Hudson Institut w Harmon-
on-Hudson w stanie
Nowy Jork, Tempo Center of Advanced Studies koncernu General Electric w Santa
Barbara w Kalifornii,
Arthur Little Institut w Cambridge w stanie Massachusetts i Battelle Institut w
Columbus w Ohio.
Rz膮dy i wielkie przedsi臋biorstwa nie mog膮 si臋 ju偶 oby膰 bez futurolog贸w. W艂adze
pa艅stwowe musz膮
bowiem planowa膰 z wyprzedzeniem przedsi臋wzi臋cia militarne, za艣 wielkie firmy
przeprowadzaj膮 kalkulacje
inwestycji z wyprzedzeniem kilkudziesi臋ciu lat. Zadaniem futurologii jest
planowanie rozwoju du偶ych
aglomeracji na sto i wi臋cej lat z g贸ry.
Dysponuj膮c obecn膮 wiedz膮 nietrudno przewidzie膰 dajmy na to rozw贸j Meksyku w
ci膮gu najbli偶szych 50 lat.
W prognozie takiej uwzgl臋dnia si臋 wszelkie okoliczno艣ci, takie jak: wsp贸艂czesny
poziom techniki, 艣rodki
komunikacji i transportu, tendencje polityczne i potencjalni przeciwnicy
Meksyku. Skoro przewidywania
takie istniej膮 obecnie, to rzecz jasna obce inteligencje mog艂y opracowa膰 przed
10 000 lat prognoz臋 r贸wnie偶
dla planety Ziemia.
Ludzko艣膰 musi, u偶ywaj膮c wszystkich dost臋pnych sposob贸w, przewidywa膰 i bada膰
przysz艂o艣膰. Bez studium
nad przysz艂o艣ci膮 nie mieliby艣my prawdopodobnie 偶adnych szans na rozwi膮zanie
zagadek naszej
przesz艂o艣ci. Kto wie, czy wok贸艂 wykopalisk archeologicznych nie le偶膮 w nie艂adzie
wskaz贸wki wa偶ne dla
rozszyfrowania przesz艂o艣ci, mo偶e nawet depczemy po nich niedbale, nie umiej膮c
ich rozpozna膰?!
Dlatego w艂a艣nie wysuwamy propozycj臋 ustanowienia "Roku Archeologii Utopijnej".
Tak jak sami nie
chcemy bezmy艣lnie "wierzy膰" w m膮dro艣ci dawnych system贸w my艣lowych, tak ze swej
strony nie
domagamy si臋, aby "wierzono" w nasze hipotezy. Oczekujemy tylko i mamy nadziej臋,
偶e wkr贸tce nadejdzie
w艂a艣ciwy czas, aby bez uprzedze艅 zmierzy膰 si臋 przy pomocy najbardziej
wyrafinowanej technologii z
zagadkami przesz艂o艣ci.
Nie nasza wina, 偶e we Wszech艣wiecie istniej膮 miliony innych planet...
Nie nasza wina, 偶e na he艂mie japo艅skiego pos膮偶ka z Tokomai sprzed wielu tysi臋cy
lat wida膰 nowoczesne
zaciski i os艂ony...
Nie nasza wina, 偶e istnieje kamienna rze藕ba z Palen膮ue...
Nie nasza wina, 偶e admira艂 Piri Reis nie spali艂 swoich starych map...
Nie nasza wina, 偶e dawne ksi臋gi i historyczne podania wykazuj膮 tak du偶o
niedorzeczno艣ci...
...jednak jest nasz膮 win膮, je艣li wiedz膮c o tym wszystkim nie zwracamy na to
uwagi i nie traktujemy tego
zbyt powa偶nie!
Cz艂owiek ma przed sob膮 wspania艂膮 przysz艂o艣膰, kt贸ra przewy偶szy jeszcze jego
wspania艂膮 przesz艂o艣膰.
Potrzebujemy bada艅 nad Kosmosem i przysz艂o艣ci膮 oraz odwagi, aby realizowa膰
niemo偶liwe z pozoru
przedsi臋wzi臋cia. Takie, jak na przyk艂ad projekt kompleksowych bada艅 nad
przesz艂o艣ci膮, kt贸ry mo偶e nam
dostarczy膰 cennych wspomnie艅 z przysz艂o艣ci. Wspomnie艅, kt贸rych prawdziwo艣膰
zostanie naukowo
dowiedziona i kt贸re rozja艣ni膮 dzieje ludzko艣ci bez potrzeby odwo艂ywania si臋 do
wiary w nie. A wszystko to
dla dobra przysz艂ych pokole艅.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Erich von Daniken Wspomnienia z przyszlosciWSPOMNPwspomnienia2Przyw贸dztwo kobiet bariery i prognozy na przysz艂o艣膰MT 09 1999 Samochody najbli偶szej przysz艂o艣ciWspomnienia z sesji regresingu Wojna w WietnamieLichtenberg Kokoszka Janiuk Ciaza i narodziny fundamentem przyszlosci dzieckaDaniken Erich Von Szok po przybyciu bogowDaniken 艢ladami wszechmog膮cychwi臋cej podobnych podstron