v 02 025







Maria Valtorta - Ewangelia, jaka została mi objawiona (Księga
II.25)



 
 









Ewangelia według
św. Mateusza
Ewangelia według
św. Marka
Ewangelia według
św. Łukasza
Ewangelia według
św. Jana













Maria Valtorta


Księga II -
Pierwszy rok życia publicznego





  POEMAT BOGA-CZŁOWIEKA    –






25. JEZUS MODLI SIĘ W NOCY
[por. Mk 1,35-39; Łk
4,42-44]
Napisane 5
listopada 1944. A, 3953-3957
Widzę Jezusa, jak
wychodzi z domu
Piotra w Kafarnaum, starając się robić jak najmniej hałasu. Spędził tam
widocznie
noc, aby zrobić przyjemność Swojemu Piotrowi.
Panuje jeszcze
głęboka noc. Niebo
całe usiane jest gwiazdami. Jezioro słabo odbija ich blask. Można to
raczej zgadnąć,
bo spokojne jezioro – śpiące w świetle gwiazd – wyróżnia jedynie lekki
szmer wody
[uderzającej] o brzeg.
Jezus otwiera
drzwi, patrzy na niebo,
na jezioro, na drogę. Zastanawia się, a potem idzie nie wzdłuż jeziora,
lecz w
kierunku osady. Idzie tak jakiś czas, a potem kieruje się ku wsi.
Wchodzi do niej, idzie
dalej, w głąb. Kroczy po ścieżce, a potem – ku pierwszym pagórkom
okolicy
porośniętej drzewami oliwnymi. Wkracza w ten zielony i cichy spokój.
Upada tam, modląc
się.
Żarliwa modlitwa!
Modli się na
kolanach, a potem – jakby wzmocniony – podnosi się i dalej się modli, z
twarzą
wzniesioną w górę, z twarzą dodatkowo uduchowioną rodzącym się światłem
pogodnego
letniego świtu. Modli się teraz z uśmiechem, choć przedtem wydawał
głębokie
westchnienia, jakby pod wpływem duchowej troski. Modli się z otwartymi
ramionami. Wydaje
się żyjącym krzyżem, wzniesionym, anielskim – tak wielka słodycz z
Niego
promieniuje. Wygląda jakby błogosławił całą wieś, rodzący się dzień,
znikające
gwiazdy, wyłaniające się jezioro.
«Nauczycielu! [–
woła Piotr. –]
Tak długo Cię szukaliśmy! Widzieliśmy uchylone drzwi, kiedy
powróciliśmy z rybami.
Pomyśleliśmy, że wyszedłeś, jednak nie znaleźliśmy Ciebie. Wreszcie
powiedział
nam, [gdzie jesteś,] wieśniak napełniający kosze przed udaniem się z
nimi do miasta.
Wołaliśmy Ciebie: “Jezu! Jezu!”, a on powiedział: “Szukacie Rabbiego,
który
mówił do tłumów? Poszedł tą ścieżką, tam w górę, na to wzgórze.
Powinien być
w ogrodzie oliwnym Micheasza, bo często tam chodzi. Widziałem go wiele
razy.” Miał
rację. Nauczycielu, dlaczego wyszedłeś tak wcześnie? Dlaczego nie
wypocząłeś? Może
posłanie nie było wygodne...»
«Nie, Piotrze.
Posłanie było
bardzo odpowiednie i izba przyjemna, lecz mam zwyczaj często wychodzić
o wczesnej porze,
by wznieść Mego ducha i zjednoczyć się z Ojcem. Modlitwa stanowi siłę
dla modlącego
się i dla innych. Wszystko otrzymujemy dzięki modlitwie, [choć] Ojciec
nie zawsze
udziela łaski, o którą Go prosimy. Nie należy [jednak wtedy] myśleć, że
to z Jego
strony brak miłości. Trzeba wierzyć, że ta odmowa jest związana z
planem,
układającym najlepiej los każdej osoby. Modlitwa przynosi jednak – z
całą
pewnością – pokój i równowagę, co pozwala stawić czoła bardzo wielu
dotykającym
nas rzeczom, bez zbaczania z drogi świętości. Piotrze, czy wiesz, jak
łatwo wszystko,
co nas otacza, zaciemnia nasz umysł i wzburza serce? Jak można usłyszeć
Boga w
ciemności myśli i we wzburzeniu serca?»
«To prawda. Jednak
my, my nie umiemy
się modlić! Nie potrafimy wypowiadać pięknych słów, które Ty mówisz.»
«Mówcie to, co
potraficie i jak
potraficie. To nie słowa modlitw, lecz nastawienie im towarzyszące
sprawia, że modlitwy
są miłe Ojcu.»
«Chcielibyśmy tak
się modlić, jak
Ty.»
«Nauczę was także
się modlić.
Nauczę was najbardziej świętej modlitwy. Chcę jednak, aby wasze serca
posiadały
najpierw w sobie minimum świętości, światła, mądrości, by [ta modlitwa]
nie stała
się bezużyteczną formułką na waszych wargach. To w tym celu was
pouczam. Później
nauczę was świętej modlitwy. Czy chcieliście czegoś ode Mnie, że Mnie
szukaliście?»
«Nie, Nauczycielu.
Jednak tam
mnóstwo ludzi wiele oczekuje od Ciebie! Przychodzili już do Kafarnaum –
biedacy,
chorzy, zasmuceni, ludzie dobrej woli, pragnący pouczenia.
Powiedzieliśmy im, bo pytali
o Ciebie: “Nauczyciel jest zmęczony i śpi. Odejdźcie i przyjdźcie w
następny
szabat.”»
«Nie, Szymonie.
Nie można tak
mówić. Nie ma tylko jednego dnia [dla okazywania] litości. Ja jestem
Miłością,
Światłością, Zbawieniem przez wszystkie dni tygodnia.»
«Jednak... jednak
dotąd
przemawiałeś tylko w szabat.»
«Bo nie byłem
jeszcze znany. Ale
powoli, w miarę jak będę [coraz bardziej] poznawany, każdego dnia będą
wylewane
łaski i Łaska. Zaprawdę powiadam wam, przyjdzie taki czas, kiedy Synowi
Człowieczemu
nie pozostawi się na spoczynek i posiłek nawet takiego czasu, jaki daje
się na
wytchnienie wróblowi, by odpoczął – siadając na gałązce – i nasycił się
ziarnem.»
«To wtedy się
rozchorujesz! Nie
pozwolimy na to. Twoja dobroć nie może Cię unieszczęśliwić» [–
protestuje Piotr.]
«Myślisz, że to
mogłoby uczynić
Mnie nieszczęśliwym? Mnie? O, jakże byłbym szczęśliwy, Piotrze – i nie
żałowałbym nawet Nieba, w którym byłem w Ojcu – gdyby cały świat
przyszedł Mnie
słuchać, opłakiwać swe grzechy i złożyć cierpienia na Moim sercu, by
znaleźć
uzdrowienie duszy i ciała, gdybym się wyczerpał mówiąc do nich,
wybaczając i
rozlewając Moją dobroczynną moc!... Skąd byli ci ludzie, którzy
przyszli do Mnie?»
«Z Korozain, z
Betsaidy, z
Kafarnaum. Przybyli nawet z Tyberiady, z Gergesy i z setek, setek
miasteczek, rozsianych
pomiędzy jednym a drugim miastem.»
«Idźcie im
powiedzieć, że będę
w Korozain, w Betsaidzie i w różnych miasteczkach.»
«A dlaczego nie w
Kafarnaum?»
«Ponieważ jestem
dla wszystkich i
wszyscy powinni Mnie mieć, a poza tym... stary Izaak na Mnie czeka...
Nie można
zawieść jego nadziei.»
«Zaczekasz tu więc
na nas?»
«Nie. Odchodzę, a
wy pozostańcie w
Kafarnaum, aby do Mnie przysyłać tłumy. Potem wrócę.»
«Zostaniemy
sami...» – Piotr jest
smutny.
«Nie trzeba się
smucić.
Posłuszeństwo uczyni cię radosnym i równocześnie przekonasz się, że
jesteś uczniem
pożytecznym. A z tobą inni, [postępując] jak ty» [– mówi Jezus.]
Piotr i Andrzej z
Jakubem i Janem
rozpogadzają się. Jezus błogosławi ich. Rozchodzą się.
Wizja
się kończy.


 
 



Przekład: "Vox Domini"





Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
025 02
2010 01 02, str 025 027
03 0000 025 02 Leczenie SNP hormonem wzrostu
Margit Sandemo Cykl Saga o czarnoksiężniku (02) Blask twoich oczu
t informatyk12[01] 02 101
introligators4[02] z2 01 n
02 martenzytyczne1
OBRECZE MS OK 02
02 Gametogeneza
02 07
Wyk ad 02
r01 02 popr (2)

więcej podobnych podstron