L
Europejska runda Wilsona (1914-1921)
1. PAŃSTWO NEUTRALNE
Początek naszego stulecia to czas wielkiego przypływu amerykańskiego optymizmu, którego podstawę stanowiły dynamizm gospodarczy i nagromadzenie bogactw. Stany Zjednoczone w przededniu I wojny światowej to już potężne mocarstwo zarówno pod względem gospodarczym, jak i politycznym. Zasoby znajdujące się w bankach USA w 1916 r. przewyższały łącznie aktywa banków wszystkich finansowych potęg europejskich. Równocześnie jednak inwestycje amerykańskie za granicą wynosiły zaledwie 5 mld dolarów, a więc dziesięciokrotnie mniej aniżeli inwestycje brytyjskie, sześciokrotnie mniej niż francuskie i blisko pięciokrotnie mniej niż niemieckie1. Owo poczucie siły ekonomicznej rodziło potrzebę ekspansji - nie tyle terytorialnej, co gospodarczej, w celu pozyskania rynków zbytu i zwiększenia możliwości eksportowych.
Na ten okres w dziejach Ameryki przypadła prezydentura Thoma-sa W. Wilsona - polityka o niezwykłej osobowości. Wychowany w rodzinie z silnymi tradycjami prezbiteriańskimi, Wilson spoglądał
1 Wg Ch. T. A. Beard, A Foreign Policy for America, New York 1940, s. 79; Neutrality for the U.S., New Haven 1940, s. 45.
19
na życie przez pryzmat nakazów moralnych (prezbiterianie uchodzili bowiem za moralizatorów i autokratów). Zasady religijne leżały u podstaw wilsonowskiego idealizmu, wyrażającego się w podporządkowaniu dążeń oraz interesów materialnych wyższym celom: moralnym, duchowym i etycznym. Z czynnikiem religijnym należy również utożsamiać silny egotyzm Wilsona, przejawiający się w przekonaniu, że spełnia on boskie posłannictwo. Stąd brało się poczucie moralnej wyższości i doskonałości. Z kolei ambicja popychała 28. prezydenta Stanów Zjednoczonych do czynów wyjątkowo śmiałych, których celem był amerykański prymat na arenie międzynarodowej2.
Sytuacja Ameryki na początku XX w. w połączeniu z wyjątkowymi elementami osobowości Wilsona sprzyjała ukształtowaniu się charakterystycznej filozofii politycznej. Jej punktem wyjścia było przekonanie
0 niebywałych możliwościach i posłannictwie Stanów Zjednoczonych. "Społeczność amerykańska - twierdził Wilson - ma do spełnienia specjalną rolę, niejako misję historyczną, wynikającą z faktu, że USA stanowią wyjątek w świecie, kraj wolności, którego powodzenie zależy zarówno od pozycji materialnej, jak i siły wewnętrznej". Zdaniem prezydenta Ameryka powstała po to, aby ludzkość była wolna. Cywilizacyjną rolę Stanów Zjednoczonych Wilson widział w służeniu ludzkości przez urzeczywistnienie pokoju i braterstwa, a nie w dążeniu do potęgi i dobrobytu3.
Tylko mocarstwo przekonane o swej niekwestionowanej potędze
1 sile, świadome swej niepodważalnej pozycji gospodarczej, mogło akceptować tak mesjanistyczne tezy, formułowane przez swego przywódcę. W rzeczywistości jednak owo oddziaływanie moralne Ameryki łączył Wilson z naturalną potrzebą ekspansji ekonomicznej i wolą uzyskania dominacji politycznej w świecie. To, co mogło wydawać się idealistycznym posłannictwem, skrywało również partykularne interesy narodowe i wyraźnie skalkulowane dążenia Stanów Zjednoczonych. Czynnik amerykańskiej użyteczności przesądził o wysuwaniu na początku XX w. idealistycznych propozycji i haseł, najpierw wobec Ameryki Łacińskiej, a potem wobec umęczonych wojną naro-
2 Zob. szerzej na temat źródeł myśli politycznej i działalności Wilsona: A. S. Link, Wilson: The Road to the White House, Princeton 1968, s. l i n.; E. G. Reid, Woodrow Wilson, the Caricature, the Myth and the Mań, New York 1934, ss. 3-41.
3 H. Notter, The Origins ofthe Foreign Policy of Woodrow Wilson, Baltimore 1937, s. 653.
20
dów Europy. Nie zmienia to faktu, że koncepcje Wilsona, czy to dotyczące Ligi Narodów, czy też odbudowy zintegrowanego, an-tymilitarystycznego państwa niemieckiego, wreszcie wspieranie dążeń niepodległościowych narodów europejskich uczyniły z amerykańskiego prezydenta orędownika "światowej krucjaty na rzecz demokracji". Nieodparcie nasuwa się refleksja, że w działaniu Wilsona oraz niektórych przedstawicieli jego administracji znaleźć można pierwowzór polityki amerykańskiej w latach II wojny światowej oraz w okresie po 1945 r., określanej mianem globalizmu4.
Interwencyjny charakter polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych najwcześniej ujawnił się na półkuli zachodniej. Wilson obejmując w 1913 r. najwyższy urząd w państwie, deklarował inaugurację nowej ery w polityce zagranicznej wobec Ameryki Łacińskiej. W przeciwieństwie do taktyki "realizmu" Theodore'a Roosevelta oraz "dyplomacji dolarowej" Williama H. Tafta, demokratyczny prezydent i jego sekretarz stanu William J. Bryan obiecali New Freedom, czyli politykę przyjaźni opartą na altruizmie, uczciwości i dobrej woli. Występując w Mobile (stan Alabama), 27 listopada 1913 r., w przededniu otwarcia Kanału Panamskiego, Wilson zapewniał, że "Stany Zjednoczone nie będą nigdy więcej próbowały drogą podboju postawić stopy na obcym terytorium"5.
W praktyce pierwsze lata urzędowania Wilsona upłynęły pod znakiem wojskowych interwencji w państwach Ameryki Łacińskiej (Haiti, Dominikana, Nikaragua, Meksyk). Psychologiczna motywacja tych decyzji wywodziła się z filozofii posłannictwa, opartej na przekonaniu, że Stany Zjednoczone są narzędziem opatrzności w procesie rozwoju świata. Stąd też przypisywany sobie tytuł głównego arbitra Ameryki Łacińskiej, usankcjonowany formalnie doktryną Monroe'a. Wilson i Bryan czuli się jak misjonarze, inspirowani przekonaniem, że wiedzą najlepiej, jak wzmacniać pokój i dobrobyt społeczny. Nawet wtedy, gdy zdobywali nowe bazy morskie w Ameryce Środkowej lub zbrojnie wspierali amerykańskie interesy gospodarcze, mówili o działaniu na rzecz demokracji i dobra mieszkańców tych obszarów6.
4 Por. J. R. Wędrowski, Stany Zjednoczone a odrodzenie Polski. Polityka Stanów Zjednoczonych wobec sprawy polskiej i Polski w latach 1916-1919, Wrocław 1980, s. 42.
5 S. F. Bem i s, Diplomatic History ofthe United States, New York 1957, s. 607.
6 Tę dwuznaczność dostrzegał także A. S. Link, który pisał, że wysoce moralne założenia programu New Freedom nie oparły się prawdzie oczywistej, iż nie siła moralna
21
Biorąc za podstawę retorykę Wilsona można stwierdzić, że jednym z głównych celów polityki USA w Ameryce Łacińskiej, niekiedy zwanej moralnym imperializmem lub dyplomacją misyjną, było uzyskanie akceptacji dla doktryny Monroe'a jako instrumentu protekcji ogólnoamerykańskich interesów gospodarczych i politycznych7. Interwencje w Ameryce Łacińskiej potwierdzały, że Stany Zjednoczone są przeciwne rewolucjom i konfliktom wewnętrznym i zainteresowane stabilnością swojej strefy wpływów.
Stosunek Waszyngtonu do Ameryki Łacińskiej kształtowały inne zasady niż stanowisko wobec Europy, z którą Stany Zjednoczone nie były związane silnymi więzami gospodarczymi lub politycznymi. Jednak właśnie Ameryka Łacińska stała się rodzajem poligonu doświadczalnego dla przyszłych koncepcji amerykańskich dotyczących Starego Kontynentu.
Praktyczne cele skrywane pod hasłem New Freedom i amerykańskiego posłannictwa odnosiły się również do Europy. Interes amerykański wymagał, aby Stany Zjednoczone ogłosiły neutralność wobec wojny, która w sierpniu 1914 r. wybuchła na kontynencie europejskim. Bez względu na bieg wydarzeń w Europie, Atlantyk gwarantował bezpieczeństwo Stanom Zjednoczonym. Kongres, reprezentujący interesy amerykańskiego obywatela, uznał za stan naturalny trzymanie się z dala od walczącej Europy8. Status neutralności był nie tylko naturalnym wyrażeniem tradycyjnego stosunku Nowego Świata do Europy, ale też zgodny z interesem narodowym. Odpowiadał też oczekiwaniom znacznej części amerykańskiej opinii publicznej, która choć nieobojętna emocjonalnie, to jednak nie chciała rezygnować z komfortowego stanu neutralności. Tym bardziej że izolacjonizm i neutralność umacniała silna tendencja pacyfizmu. Na początku XX w. pacyfizm stał się ruchem, który coraz silniej ciążył na poglądach sporej części społeczeństwa amerykańskiego. U jego źródeł leżała dynamika rozwoju gospodarczego
kontroluje stosunki międzynarodowe, ale wykalkulowane i określone interesy, które wymagają zdecydowanego wsparcia (Wilson: The New Freedom, Princeton 1967, ss. 278 i 279).
7 Por. F. R. Dulles, The United States sińce 1965, Univ. of Michigan 1959, s. 248.
* Zob. D. Perkins, America and Two Wars, Boston 1944; Woodrow Wilson and the World of Today, ed. by A. P. Dudden, Philadelphia 1957, s. 26.
22
oraz dbałość o "własny interes", pojmowany zarówno w sensie indywidualnym, jak i zbiorowym9.
Status neutralności doskonale odpowiadał też zamierzeniom Wilsona. Podobnie jak większość jego rodaków, wojnę uważał on za "ostatnią manifestację europejskiego chaosu, bezlitosnych ambicji, polityki mocarstwowej, które zawsze plamiły historię Starego Świata". Proklamując 18 sierpnia 1914 r. neutralność Stanów Zjednoczonych prezydent utrzymywał, że jest to "konflikt, z którym nic nas nie łączy, którego przyczyny i skutki nas nie dotyczą". Kilka dni później starał się przekonać Amerykanów, że powinni pozostać "neutralni zarówno w myślach, jak i w działaniu"10.
Taktyka trzymania się z dala od wojny w Europie dawała Ameryce możliwość odegrania w przyszłości roli mediatora, a nawet arbitra, który nie tylko pogodzi wrogów i zaprowadzi pokój, ale także stworzy nowy porządek w Europie. Myśl o mediacyjnej roli USA pojawiła się już w lipcu 1914 r., a więc przed wybuchem wojny. Występując z okazji święta niepodległości Stanów Zjednoczonych prezydent rozwinął bliską mu mesjanistyczną wizję "Ameryki Odkupicielki":
"Czy istnieje jakiś naród, ku któremu zwracają się oczy wszystkich w oczekiwaniu natychmiastowej aprobaty ze strony całego społeczeństwa, kiedy ludzie w jakimkolwiek punkcie globu walczą o swe prawa? Nie wiem, czy kiedykolwiek powstanie nowa deklaracja niepodległości oraz rejestr krzywd ludzkich, ale wierzę, że gdyby taki dokument powstał, to zostałby sformułowany w duchu Amerykańskiej Deklaracji o Niepodległości"11.
A zatem Ameryka miała być ucieleśnieniem przyszłej, demokratycznej Europy, jej nowej polityki i dyplomacji. Amerykańskie wartości sprawiedliwości i liberalizmu miały stać się powszechnie obowiązujące. Już chociażby z tego powodu Stanom Zjednoczonym powinna przypaść główna rola w procesie porządkowania sytuacji międzynarodowej. Status neutralności dodatkowo jeszcze upoważniał
' Zob. J. R. Wędrowski, Wizje i realia. USA a Europa środkowowschodnia 1919-1923, Warszawa 1990, s. 69.
10 W. Wilson, The New Democracy. Presidential Messages. Addresses and Other Papers (1913-1917], ed. by R. S. Baker, W. E. Dodd, vol. I, New York 1970, ss. 157 i 158, także R. H. Ferrell, American Diplomacy. A History, New York 1959, s. 273; o reakcji amerykańskiego społeczeństwa na wieść o wybuchu wojny zob. Z. M. Gierszow, Woodrow Wilson, Moskwa 1983, ss. 96 i 97.
Cyt. za E. Bendiner, Czas aniołów. Tragikomiczna historia Ligi Narodów, Warszawa 1981, s. 37.
23
Amerykę do odegrania roli bezstronnego rozjemcy. Prezydent czuł się zatem usprawiedliwiony utrzymując Amerykę z dala od wojny, chyba że narodowe bezpieczeństwo będzie wymagało interwencji12.
Jednak w zamierzeniu administracji Wilsona pomoc dla ogarniętej wojną Europy nie miała ograniczać się tylko do "obrony moralności świata i praw ludzkich, mediacji i porządkowania stosunków międzynarodowych". Planowano udzielenie konkretnej, materialnej pomocy. "Możemy lepiej pomóc [Europie - przyp. J.K.] przez trzymanie się z dala od wojny i przez przeznaczenie naszych finansowych źródeł dla świata, naszych zasobów i surowców dla ludzkości" - dowodził prezydent13.
Mimo narodowościowego zróżnicowania społeczeństwa amerykańskiego wyraźną przewagę zdobyły sympatie wobec państw Enten-ty. Zadecydowała o tym zorganizowana propaganda brytyjska, odwołująca się do więzi kulturowych i językowych Anglosasów. Także Francja, imponująca swą kulturą, cieszyła się dużą sympatią Amerykanów. Poważny wpływ na ten stan rzeczy miało dość powszechne wyobrażenie o odpowiedzialności państw centralnych, zwłaszcza Niemiec, za wybuch wojny. Jedynie w regionach, gdzie odsetek ludności pochodzenia niemieckiego lub irlandzkiego był znaczny (rolnicze stany środkowe), dominowały nastroje przychylne państwom centralnym. Ze względu na przewagę nastrojów probrytyjskich i profrancuskich pomoc amerykańska w formie kredytów oraz artykułów wojskowych kierowana była głównie do państw Ententy, choć nie omijała też Niemiec oraz ich sojuszników. Wartość amerykańskiego eksportu wzrosła z 2,364 mld dolarów w 1914 r. do 6,290 mld dolarów w 1917 r. Na handlu z Europą zawrotne fortuny zrobiły amerykańskie firmy zbrojeniowe: wartość sprzedanych materiałów wybuchowych wzrosła z 6 min dolarów w 1914 r. do 467 min dolarów w 1916 r. Wzrosły również obroty artykułami konsumpcyjnymi i żywnością: w 1913 r. wartość eksportu zboża wyniosła 89 min dolarów, a w 1915 r. 333 min dolarów14. Status neutralności był więc ze wszech miar korzystny dla amerykańskich interesów: gospodarce gwarantował wymierne zyski,
12 Woodrow Wilson and the World..., s. 31.
13 T. W. Wilson, A Day of Dedication. The Essential Writings and Speeches of..., ed. by A. Fried, New York 1965, s. 206.
14 Ch. Seymour, American Neutrality 1914-1917, New Haven 1935, s. 149, także R. V. Harlow, United States: From Wilderness to World Power, New York 1949, s. 611.
a prezydentowi dawał szansę odegrania roli mediatora, który najpierw doprowadzi do pokoju, a następnie stworzy powojenny porządek polityczny w Europie i na świecie.
Programy pokojowe i propozycje nowych układów w stosunkach międzynarodowych zaczęły stanowić temat chętnie podejmowany przez różne kręgi społeczne, nie tylko w neutralnych Stanach Zjednoczonych, ale także w ogarniętej wojną Europie. Projekty likwidacji systemu skomplikowanych aliansów, zastąpienia dotychczasowego balance of power przez koncert mocarstw, a tajnej dyplomacji jawnością w stosunkach międzynarodowych żywe były wśród licznych grup liberałów i organizacji pacyfistycznych działających w różnych krajach. Wspólne też było przekonanie, że istnienie silnych armii i potężnych flot stanowi pierwszą i podstawową przyczynę zbrojnych konfliktów. Opowiadano się więc za redukcją zbrojeń do minimum niezbędnego do utrzymania wewnętrznego bezpieczeństwa. Niektóre z pacyfistycznych organizacji, jak np. Womans Peace Party w Stanach Zjednoczonych, domagały się nacjonalizacji przemysłu zbrojeniowego. Inne, jak International Peace Bureau of Belgium, zalecały bezpośrednią międzynarodową kontrolę. Padały głosy sugerujące umiędzynarodowienie najważniejszych szlaków wodnych: Kanału Panamskiego, Suezu, Kanału Kilońskiego oraz punktów strategicznych, jak Gibraltar lub Bosfor i Dardanele15.
Interesująca sugestia wyszła od amerykańskiej organizacji pacyfistycznej League to Enforce Peace (Liga na Rzecz Poszanowania Pokoju), istniejącej od 1915 r. Grupa ta, skupiająca przedstawicieli świata biznesu, polityki i kultury, której przewodził były prezydent W.H. Taft, ogłosiła program, określający najskuteczniejsze sposoby zapoczątkowania nowej ery w stosunkach międzynarodowych. Uważano, że zagadnienie pokoju i rozbrojenia musi być powiązane z istnieniem odpowiednich gwarancji i zabezpieczeń. Taką skuteczną gwarancję miała urzeczywistnić specjalna organizacja - liga, zrzeszająca wszystkie "cywilizowane" narody, zobowiązana traktatem do załatwiania wszelkich spornych spraw na drodze pokojowej. Liga rozporządzałaby systemem sankcji, tak ekonomicznych, jak
15 Zob. szerzej A. S. Link, Wilson the Diplomatist. A Look at His Major Foreign Policies, Chicago 1963, ss. 92 i 93.
24
25
i militarnych, wykorzystywanych do utrzymania pokoju16. Wkrótce League to Enforce Peace stała się najpoważniejszą społeczną inicjatywą Amerykanów w zakresie działań nad stworzeniem nowego porządku międzynarodowego. Ale obok niej istniały i inne organizacje: Leaguefor World Peace, Leaguefor Peace, Leaguefor World Court, League of Nations Society.
Wizji nowego ładu międzynarodowego było więc wiele. Jednak początkowo brak było motoru i siły, które ożywiłyby owe idee i koncepcje. Włączenie się Wilsona do dyskusji nad organizacją pokoju w Europie stanowiło zatem przełom o podstawowym znaczeniu. Przyznać jednak należy, że w dotychczasowej swej karierze Wilson nie wykazał się zbytnią znajomością kontynentu europejskiego. Jego działalność naukowa w zakresie państwa oraz prawa konstytucyjnego i międzynarodowego nie dostarczyła mu takiej wiedzy, która ułatwiłaby formułowanie szerokich planów uzdrawiania stosunków w Europie. W pracach naukowych przyszłego prezydenta znaleźć można było rażące błędy, kiedy zabierał głos w sprawach europejskich17. Zainteresowania byłego rektora Uniwersytetu w Princeton i gubernatora stanowego, zarówno w czasie kampanii wyborczej, jak i w pierwszych latach urzędowania w Białym Domu, koncentrowały się na sprawach wewnętrznych lub bliższych interesom amerykańskim półkuli zachodniej. Wilsonowi udało się zaledwie odwiedzić Wyspy Brytyjskie, zahaczyć o Francję i Włochy i na tym kończyło się jego europejskie doświadczenie.
Prezydent przy realizacji swych politycznych ambicji wobec Europy nie mógł też liczyć zbytnio na pomoc amerykańskiej służby zagranicznej. Do wybuchu wojny Departament Stanu nie posiadał sprecyzowanej linii politycznej wobec Starego Świata, jeśli nie liczyć wszechogarniającej umysły polityków amerykańskich zasady izolac-jonizmu. Zresztą polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych, przynajmniej do 1914 r. i z małymi wyjątkami, stanowiła słabszy obszar
16 Założenia programowe League to Enforce Peace w Taft Papers on League on Nations, ed, by Th. Marburg, H. E. Flack, New York 1920, s. l i n.; zob. też S. Sierpowski, Narodziny Ligi Narodów. Powstanie, organizacja, zasady działania, Poznań 1984, ss. 54 i 55.
" Wbodrow Wilson and the World..., s. 23; także A. S. Link, Wilson tnę Diplomatist..., ss. 25-29.
26
zainteresowań Białego Domu, a Departament Stanu, wyjąwszy okresy kryzysów w Ameryce Łacińskiej, nie przejawiał zbytniej aktywności, nie tylko w formułowaniu programu, ale również w działaniu.
Wilson znalazł jednak wsparcie w osobie Edwarda M. House'a, podobnie jak on żarliwego idealisty, przekonanego o konieczności naprawiania świata. Pułkownik House (tytuł ten otrzymał od gubernatora Teksasu) odegrał decydującą rolę w sformułowaniu amerykańskiej koncepcji ładu w Europie. Pod tym względem zdystansował on nie tylko kolejnych sekretarzy stanu, ale niekiedy także samego prezydenta18.
Pułkownikowi House'owi przypadła zatem rola eksperta, doradcy, wreszcie współautora planu. Już w maju 1914 r., w charakterze osoby półoficjalnej, ale z mandatem zaufania prezydenta, House wyjechał do Europy ze specjalną misją. Miał zapoznać się z rozwojem sytuacji europejskiej. Chodziło głównie o sondaż, jak dalece możliwa jest realizacja amerykańskiego projektu - współdziałania Niemiec, Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych na rzecz utrzymania pokoju w Europie. Misja House'a nie wzbudziła życzliwego zainteresowania ani w Berlinie, ani w Paryżu. Jedynie w Londynie plany amerykańskie zwróciły uwagę szefa Foreign Office Edwarda Greya. Podróż House'a zakończyła się tym większym niepowodzeniem, że w trakcie jej trwania doszło do wybuchu wojny. Podobnie bez odzewu pozostał list z propozycją mediacji, który 4 sierpnia 1914 r. prezydent Wilson skierował do rządów zaangażowanych w konflikcie19. Musiało to niewątpliwie urazić mocarstwowe ambicje amerykańskiego prezydenta.
Tak więc kiedy europejscy politycy myśleli już głównie o działaniach zbrojnych, mediacje nie mogły zakończyć się powodzeniem. Z konieczności, idąc zresztą za sugestiami płk. House'a, prezydent musiał więcej uwagi poświęcić polityce zagranicznej. House przekonywał, że należy pracować nad całościowym programem na przyszłość. "Sądziłem, że nadszedł czas pokazać światu, że przyjaźń, sprawiedliwość i dobroć są potężniejsze niż zbrojna pięść" - pisał w swych wspomnieniach płk House20.
Ciekawie na temat współpracy tych dwóch polityków piszą A. L. George, J. L. George, Woodrow Wilson and Colonel House. A Personality Study, New York 1956.
19 A. S. Link, Wilson: The Struggle for Neutrality, 1914-1915, Princeton 1960, ss. 148 -151
10 The Intimate Papers of Colonel House, ed. by Ch. Seymour [dalej: IPCH], vol. I, London 1926-1928, s. 274.
27
Amerykanie byli przekonani, że wojna, która wybuchła na kontynencie europejskim, zmieni radykalnie stosunki między narodami. Warto byłoby zatem opracować zasady, które pomogą w ułożeniu nowego, powojennego porządku w Europie. Już w sierpniu 1914 r., podczas prywatnej rozmowy Wilson określił główne zasady nowego porządku międzynarodowego. Jego zdaniem należało dążyć do wyeliminowania siły jako sposobu rozwiązywania sporów terytorialnych, uznać równouprawnienie wszystkich narodów, przeprowadzić nacjonalizację przemysłu zbrojeniowego. Jako punkt ostatni Wilson wymienił kwestię zagwarantowania integralności państw, wiążąc ją z istnieniem organizacji międzynarodowej, wyposażonej w odpowiednie kompetencje21.
Tak więc zasadnicze elementy wilsonowskiego programu, który rozwijał się przez kolejne miesiące wojny, zostały sformułowane w ogólnych zarysach już podczas tej sierpniowej rozmowy. W ten sposób prezydent Wilson i płk House, reprezentujący tyle idealistyczne, co i pragmatyczne myślenie, rozpoczęli "prywatną intrygę", której efekt miał mieć wymiar globalny. Dążyli oni do usunięcia przyczyn wywołujących wojny i zbrojne konflikty, do zapewnienia bezpieczeństwa międzynarodowego, z równoczesnym zagwarantowaniem amerykańskich interesów.
Kiedy w Europie toczyła się już krwawa wojna, Wilson i House debatowali nad amerykańskim programem pokojowym i perspektywami przyszłego ładu międzynarodowego. Głównym pragnieniem prezydenta było wykorzystać swoje wpływy do wynegocjowania pokoju bez zwycięstwa ("peace without yictory"). Zdaniem Wilsona tylko taki pokój likwidował zarzewie sporów i zabezpieczał przed kolejnymi konfliktami. Była to więc pierwsza gwarancja utrzymania pokoju. Ta zasada stanowiła punkt wyjścia oraz podstawę koncepcji Wilsona i jego doradcy.
Poszukiwanie poczucia takiego bezpieczeństwa, jakie tradycyjnie obecne było w świadomości przeciętnego Amerykanina wiązało się w przypadku Europy z koniecznością zmian w zakresie polityki zbrojeń. Sprawa ograniczenia zbrojeń, jako przesłanki i warunku utrzymania pokoju, pojawiła się już w projekcie, który House przed-
tawiał w stolicach europejskich przed wybuchem wojny. Wówczas Sednak propozycje te, wobec istniejącego stanu napięcia politycznego Europie, odebrano jako nierealne i naiwne. Tak bowiem należało ocenić sugestie wobec władz w Berlinie, aby Niemcy zredukowały zbrojenia, a uzyskane w ten sposób środki przeznaczyły na międzynarodowe programy inwestycyjne22.
Do problemu ograniczenia zbrojeń powrócił Wilson w czasie wspomnianej rozmowy sierpniowej. Dowodził wówczas, że po wojnie produkcja uzbrojenia powinna stanowić domenę wyłącznie państwa. Amerykańskie poglądy na ten temat znalazły się również w Paktach Panamerykańskich z grudnia 1914 r. i listopada 1915 r. Przewidywano w nich m.in. embargo na broń oraz na ekspedycje zbrojne i zakładano, że po wojnie projekty te będą zastosowane także w Europie23.
Następne propozycje rozbrojeniowe stanowiły już ważny element planu doprowadzenia do pokoju w Europie. W połowie października 1915 r. płk House sformułował postulat, aby rozmowy pokojowe "rozpoczęły się w oparciu o szeroką podstawę eliminacji milita-ryzmu"24. Koncepcja ta, choć pojawiła się w sierpniu 1915 r. w listach szefa Foreign Office E. Greya, została wyraźnie zaanektowana do planu amerykańskiego. Spotkała się też z uznaniem Brytyjczyków, gdy na początku lutego 1916 r. House przybył do Londynu. Wówczas przedstawił on brytyjskim politykom plan interwencji na rzecz pokoju "opartego na żądaniu wolności mórz i ukróceniu militaryzmu". W instrukcji dla House'a, przygotowanej przed jego wyjazdem na Stary Kontynent, Wilson podkreślał zainteresowanie USA rozbrojeniem lądowym i morskim jako niezbędną gwarancją przyszłego pokoju25.
Równie duże zainteresowanie wykazywał Wilson ideą współdziałania narodów. O konieczności powołania do życia stowarzyszenia państw, stanowiącego doskonałe zabezpieczenie pokoju, myślano w Białym Domu od momentu wybuchu wojny. Wynikało to z faktu, że amerykański prezydent traktował świat w sposób całościowy, jako
22 IPCH, vol. I, s. 246. u Tamże, s. 216 i n.
21 R. S. Baker, Woodrow Wilson. Life and Letters, vol. V, New York-London 1927-1939, s. 74.
28
24 IPCH, vol. II, s. 90; zob. też K. Jankowiak, Amerykańskie stanowisko w sprawie Powojennych stosunków międzynarodowych w okresie neutralności Stanów Zjednoczonych, "Przegląd Zachodni" nr 5-6, 1978, s. 171.
25 R. S. Baker, op. cit., vol. VI: Facing War 1915-1917, s. 138.
29
rodzaj wspólnoty narodów26. To rodziło naturalną potrzebę zinstytucjonalizowania tej wspólnoty w imię dobra naczelnego - zabezpieczenia pokoju. Nie bez znaczenia dla rodzącej się koncepcji Ligi Narodów były doświadczenia House'a, wyniesione z jego europejskiej podróży w połowie 1914 r. Uważał on, że właśnie brak takiej międzynarodowej instytucji umożliwił wybuch wojny27.
Koncepcja powołania stowarzyszenia narodów miała równie długą historię, jak wszelkie próby znalezienia recepty na pokój28. Jednak to właśnie podczas rozmów dwóch Amerykanów zrodziła się myśl, aby luźna federacja narodów amerykańskich, z wzajemnymi gwarancjami w razie agresji i mechanizmem pokojowego załatwiania sporów, służyła jako model dla pozostałych państw. Wysuwając taki pomysł, House odwoływał się do realizowanej od XIX w. idei Unii Panamerykańskiej29. Plan unii był pod wieloma względami pierwszą przymiarką do koncepcji Ligi Narodów, stanowiącej główny element Wilsonowskiego pojmowania powojennego ładu międzynarodowego. Potwierdziła to treść projektów Paktów Panamerykańskich z grudnia 1914 r. i listopada 1915 r., w których mówiono o zapewnieniu sygnatariuszom integralności terytorialnej i suwerenności politycznej. Przewidywano, że środkiem realizacji założonych celów będą wzajemne gwarancje państw członkowskich30. Nietrudno zauważyć, że tylko jedno mocarstwo mogło zagwarantować pokój oraz integralność obu Ameryk - Stany Zjednoczone. W myśl założeń amerykańskich można to było także odnieść do Europy. Tym bardziej że USA nie miały na kontynencie europejskim żadnych szczególnych interesów gospodar-
26 Zob. H. Notter, op. c/t., rodź. 1.
27 IPCH, vol. I, s. 281.
28 Zob. szerzej S. Sierpowski, op. cit., s. 42 i n.
29 Idea panamerykanizmu realizowana była na podstawie doktryny Monroe'a i przedstawiona została w 1889 r. podczas zwołanej do Waszyngtonu Pierwszej Amerykańskiej Konferencji Międzynarodowej. Wówczas to utworzono Biuro Republik Amerykańskich, przekształcone w 1910 r. w Unię Republik Amerykańskich. W latach 1912-1913 realizowano plan W. J. Bryana, zakładający podpisanie z państwami latynoamerykańskimi specjalnych traktatów cooling off. Ich sygnatariusze zobowiązywali się sporne problemy pozostawiać do rozstrzygnięcia specjalnej komisji. Na czas debaty w komisji strony nie mogły podejmować działań wojennych. W procedurze tej widziano sposób na wyeliminowanie wojny we wzajemnych stosunkach. A. S. Li n k, Wilson: The New Freedom ..., ss. 280-283; S. F. Bemis, Latin American Policy of the United States, New York 1943, s. 194 i n.
30 Projekty tych paktów zamieszczone w IPCH, vol. I, ss. 216, 239 i 240.
30
ych iub terytorialnych. Mogły zatem stanowić czynnik obiektywny, a jednocześnie dominujący w planowanym związku narodów. Byłaby to swoista wspaniałomyślność amerykańska, wyrażona w haśle: "Ideą Stanów Zjednoczonych nie jest panowanie nad światem, ale niesienie mu pomocy"31.
Już w październiku 1915 r. House informował Greya o prawdopodobieństwie podjęcia amerykańskiej akcji pokojowej, która promowałaby ideę stowarzyszenia narodów, jako podstawy rozpoczęcia rozmów pokojowych32. W podobnym duchu pisał Wilson w instrukcji dla House'a przed jego podróżą do Europy na początku 1916 r. Liga Narodów, traktowana jako niezbędna gwarancja przyszłego pokoju w Europie, zabezpieczająca każdy naród przed agresją, miała być drugim obok rozbrojenia przedmiotem zainteresowania Stanów Zjednoczonych33. Koncepcja Ligi Narodów stała się więc najważniejszą propozycją, jaką walczącej Europie przedstawiła wówczas Ameryka. Idea ta będzie odtąd występowała stale i na eksponowanym miejscu w amerykańskich przedsięwzięciach dotyczących pokoju i powojennych stosunków międzynarodowych.
Po raz pierwszy amerykański obraz przyszłego ładu w Europie zaprezentowany został publicznie w maju 1916 r. W Waszyngtonie odbywała się wówczas międzynarodowa konferencja, zorganizowana przez League to Enforce Peace. Prezydent, który od początku 1916 r. pozostawał w kontakcie z tą ważną społecznie inicjatywą Amerykanów, został zaproszony do udziału w spotkaniu. Przedstawił wówczas swoją wizję powojennego porządku międzynarodowego. Mówiąc o dążeniu USA do udziału w przywracaniu pokoju, Wilson wyraził przekonanie, że w przyszłości Ameryka zwiąże się z innymi mocarstwami, także z Niemcami, w uniwersalnym związku. Jego cele będą miały zasadnicze znaczenie dla rozwoju ludzkości. Wśród nich wskazał na rozbrojenie, zabezpieczenie wolności mórz, stworzenie gwarancji nienaruszalności terytorialnej państw oraz międzynarodowy arbitraż. Prawo do pokoju, przeciwdziałanie agresji i łamaniu praw narodów uznano za podstawowe elementy powojennych stosunków międzynarodowych w Europie34.
" Woodrow Wilson and the World ..., s. 24. i IPCH, vol. II, ss. 90 i 91.
R- S. Baker, op. cit., vol. VI, s. 138. 4 Zdaniem A. S. Linka (Wilson the Diplomatist ..., s. 95) majowe wystąpienie usona było deklaracją, że Stany Zjednoczone rezygnują z polityki izolacjonizmu. Opi-
31
Sformułowano pogląd o samostanowieniu i demokracji w stosunkach międzynarodowych, które wkrótce staną się ważnym składnikiem wilsonowskiego programu: "małe państwa świata mają równe z wielkimi prawo do poszanowania ich całości i niepodległości; świat ma prawo zabezpieczyć się przed wszelkimi napaściami, przeciw wszelkim zamachom na prawa narodów". Zapewnienia owej integralności terytorialnej i suwerenności politycznej upatrywał Wil-son - zgodnie ze swoimi dotychczasowymi poglądami - w "powszechnym zrzeszeniu państw, które gwarantowałoby każdemu z nich całość i swobodne dysponowanie prawami". W tym sformułowaniu dalekim echem odzywała się idea bezpieczeństwa zbiorowego, której pełniejsze rozwinięcie miało dopiero nastąpić. Wilson wspomniał również o rezygnacji z tajnej dyplomacji oraz o konieczności odejścia od obowiązującego dotychczas w Europie systemu równowagi sił35.
Amerykański program przyszłych stosunków międzynarodowych znajdował się w stadium tworzenia. Wiele w nim było jeszcze ogólnych haseł i nie dość konkretnych sformułowań, zaledwie dotykających głównych problemów europejskich. Prezydent dbał bowiem o to, aby akcentować dystans Stanów Zjednoczonych wobec wojny w Europie i ówczesnego układu sił politycznych na scenie światowej.
Niewątpliwa ostrożność Wilsona i skłonność do ogólników wiązała się z przypadającymi na listopad 1916 r. wyborami prezydenckimi. Walkę o następną kadencję w Białym Domu prowadził Wilson pod hasłem trzymania Ameryki z dala od wojny. Wyrażał w ten sposób pragnienia i wolę większości społeczeństwa amerykańskiego, nadal niechętnego przystąpieniu USA do wojny. Zarazem pod deklaracją działań na rzecz liberalnego porządku w świecie, działań niezależnych od interesów i oczekiwań walczących stron, Wilson umiejętnie skrywał cele rodzącej się amerykańskiej polityki globalizmu36. Zwolennicy Wilsona i Partii Demokratycznej zwycięsko zdyskontowali status
nie tę uznać należy za zbyt daleko idącą. Por. J. C. Wise, Woodrow Wilson. Disciple of Reuolution, New York 1938, ss. 249 i 250.
35 Przemówienie z 27 V 1916 r. zamieszczone w: The Wilson Reader, ed. F. Farmer, New York 1956, ss. 148-153.
16 N. G. L e vi n (Jr), Woodrow Wilson and World Politics: Americas Response to War and ReDolution, New York 1968, s. 25.
neutralności Ameryki, pokonując w listopadowych wyborach prezydenckich republikańskiego kandydata Charlesa Evansa Hughesa37.
Zapewniwszy sobie pobyt w Białym Domu przez następne cztery lata Wilson mógł całkowicie oddać się pasji tworzenia wizji powojennego świata. Jednak, aby plany amerykańskie mogły być realizowane, należało doprowadzić do pokoju w Europie. W grudniu 1916 r. Stany Zjednoczone wezwały walczące strony do określenia celów wojny. W swym idealizmie, graniczącym często z naiwnością, stronie amerykańskiej wydawało się, że jakimś magicznym sposobem zdoła pogodzić wojujące w Europie mocarstwa. To przekonanie oparte było na złudzeniu, że cele obydwu stron są "w rzeczywistości tożsame z wyłożonymi w ogólnych zarysach własnym narodom i światu". Dlatego amerykański prezydent wzywał do "pokoju bez zwycięstwa"38.
Było to jednak rzeczą niemożliwą do zaakceptowania zarówno przez aliantów, jak i państwa centralne. Wszyscy wówczas mówili
0 pokoju, ale zawartym po własnym zwycięstwie. W Londynie
1 Paryżu z oburzeniem odnotowano, że prezydent Stanów Zjednoczonych w swym wystąpieniu postawił na jednym poziomie napastników i ofiary agresji, tych, którzy pogwałcili neutralność Belgii i tych, którzy tej neutralności bronią. W Berlinie z kolei panowało przekonanie, że Wilson działał w porozumieniu z Wielką Brytanią i chciał pomóc państwom Koalicji. W rezultacie odpowiedzi, jakie nadeszły z Europy do Waszyngtonu, trudno było uznać za pozytywne, miały one charakter raczej uprzejmej odmowy39. Mocarstwa europejskie nie pragnęły jeszcze wówczas amerykańskiego pośrednictwa i żadne z nich nie myślało o przewodnictwie Stanów Zjednoczonych w świecie.
Wilson pozostał wszakże niezrażony. Już 22 stycznia 1917 r. administracja przedstawiła na forum Senatu pierwszy po wyborach, w miarę kompletny zarys organizacji powojennego świata. Wedle słów Wilsona nowy porządek wyznaczać miała nie równowaga sił (balance
37 Byłoby błędem sądzić, że Hughes prowadził swą kampanię pod hasłem udziału Stanów Zjednoczonych w wojnie, jednak w prasie pojawiały się apele: Jeżeli chcesz wojny, głosuj na Hughesa! Jeżeli chcesz honorowego pokoju i dalszej pomyślności, głosuj na Wilsona"; zob. szerzej A. S. Link, Wilson: Campaigns for Progressivism and Peace, 1916-1917, Princeton 1965, s. 93 i n.
18 Th. W. Wilson, op. cit., ss. 276-279.
39 J. Pajewski, Pierwsza wojna światowa, Warszawa 1991, ss. 588 i 589.
32
3 Mifdzy izolacjonizmcm...
33
of power), ale wspólnota sił (community of power), a zorganizowane współzawodnictwo miał zastąpić zorganizowany wspólny pokój (com-mon peace). Dlatego też traktaty kończące wojnę zawierać powinny takie postanowienia, które tworzyłyby podstawę trwałego pokoju, "służyłyby interesom wielu i łączyłyby interesy wielu narodów". Wilson zaproponował nawet, aby traktaty te przejęły zasadę sformułowaną przez jego sławnego poprzednika: "(...) narody powinny przyjąć doktrynę prezydenta Monroe'a jako doktrynę świata". Dzięki temu żaden naród nie dążyłby do rozciągnięcia swej politycznej zwierzchności na inne narody oraz każdy naród - zarówno duży, jak i mały - decydowałby o własnym ustroju i własnej drodze rozwoju40. Propozycja ta nawiązywała do wyrażonych już wcześniej zasad dotyczących integralności terytorialnej, suwerenności politycznej oraz samostanowienia. W styczniowym orędziu zasada samostanowienia uzyskała jednak specjalną egzemplilikację. Występując przed izbą wyższą Kongresu prezydent mówił: "(...) mężowie stanu wszystkich krajów są zgodni co do tego, że powinna istnieć zjednoczona, niepodległa i samodzielna Polska"41. Zastanawia, skąd w wystąpieniu - wprawdzie bardziej konkretnym niż dotychczasowe, ale nadal pełnym frazeologii i ogólnych sformułowań - znalazło się tak jednoznaczne sformułowanie? I pytanie pochodne: dlaczego właśnie sprawa polska była odniesieniem dla wilsonowskiego rozumienia nowego porządku w Europie?
Można uznać, że wykorzystując wątek polski prezydent chciał dowieść pragmatyzmu w amerykańskim programie wobec Europy. Wilson starał się wykazać, że zaangażowanie USA w sprawy Starego Kontynentu nie jest podyktowane chęcią osiągnięcia jakiejś abstrakcyjnej zasady politycznej, ale dążeniem Ameryki do rozwiązania istotnych problemów europejskich. Za przyjęciem sprawy polskiej jako elementu podnoszącego wagę deklaracji amerykańskich oraz jako dowodu świadczącego o dobrych intencjach Stanów Zjednoczo-
40 FRUS, 1917, Supplement 1: The World War, Washington 1931, ss. 24 i 25.
41 Po wątku dotyczącym Polski, następowały słowa: "(...) wszystkim innym narodom, które żyły pod rządami oddanymi wierze i celom wrogim ich własnym, powinny być zapewnione w sposób nienaruszalny bezpieczeństwo życia, praca, przemysłowy i społeczny rozwój (...). Byłaby to nieunikniona zasada każdego trwałego pokoju, jaki miałby zaistnieć"; R. S. Baker, E. W. Dodd, The Public Papers ofWoodrow Wilson, vol. Ul, New York 1925-1927, s. 214.
34
h wObec narodów Europy przemawiało kilka względów. Po pierwsze obustronne deklaracje stron wojujących w sprawie przyszłości Polski niezbyt różniły się od siebie i to pozwoliło amerykańskiemu prezydento-wj wysunąć postulat pełnej suwerenności kraju nad Wisłą. Po drugie as kwestia odrodzenia państwowości polskiej nie była zaliczana do kategorii spraw uznawanych w deklaracjach obu stron walczących za cel wojenny sensu stricto. Zatem można było tę sprawę traktować jako użyteczny czynnik realizacji ogólnych założeń polityki amerykańskiej, bez nadmiernego irytowania którejś ze stron42. Nie bez znaczenia było pewne ograniczone, ale jednak zauważalne oddziaływanie środowisk polonijnych w Stanach Zjednoczonych, chociażby związanych z osobą Ignacego Paderewskiego43. W systemie amerykańskim, gdzie administracja poddawana była co dwa lata ocenie wyborców (wybory uzupełniające do Senatu, w trakcie których jest wymieniana 1/3 składu izby wyższej oraz wybory zwykłe do Izby Reprezentantów), pokaźna liczba obywateli pochodzenia polskiego musiała być brana pod uwagę44.
Styczniowe orędzie stanowiło też rozwinięcie kilku innych wcześniejszych postulatów prezydenta. Po raz kolejny wypowiedziano pogląd na temat gwarancji pokoju: same umowy nie wystarczą, aby zapewnić pokój. Chodziło o stworzenie mechanizmu gwarantującego trwałość układów. Wilson miał na uwadze powołanie instytucji międzynarodowej, regulującej stosunki między państwami na podstawie prawa. Jednym z elementów zabezpieczenia pokoju było ograniczenie zbrojeń na lądzie i na morzu. Jeśli pokój ma przynieść trwałą poprawę sytuacji, to ograniczenie zbrojeń musi dokonać się w duchu faktycznych, wzajemnych ustępstw. "Bez ofiar i koncesji pokój nie jest możliwy (...). Kwestia zbrojeń, zarówno na morzu, jak i na lądzie, jest wśród tych, które z przyszłymi losami narodów i ludzkości mają najbardziej decydujący związek"43.
2 Szeroko na ten temat J. R. Wędrowski, Stany Zjednoczone a odrodzenie Polski , ss. 41-46; zob. też S. P. Tillman, Anglo-American Relations at the Parts Peace Conference of 1919, Princeton 1961, s. 10.
Zob. M. M. Drozdowski, Ignacy Jan Paderewski. Zarys biografii politycznej, Warszawa 1981, ss. 86-93.
Warto wspomnieć, że Wilson, zanim został prezydentem, traktował polskich raigrantów jako element gorszy i opowiadał się za ograniczeniem napływu Polaków do Ameryki.
45 R. S. Baker, E. W. Dodd, op. cit., vol. III, s. 121.
35
Trudno nie podkreślić, że pod tymi wzniosłymi sformułowaniami dotyczącymi wspólnoty siły, skrywał się wyznacznik nowego porządku międzynarodowego, ale obejmującego jedynie mocarstwa europejskie. Stany Zjednoczone z racji swego oddalenia i niekwestionowanej wysokiej pozycji w rankingu mocarstw spełniałyby rolę nadrzędną wobec nowego układu międzynarodowego. Także postulowane ograniczenie zbrojeń miało inny wymiar dla Ameryki, w przypadku której położenie geograficzne stanowiło najlepszą gwarancję bezpieczeństwa. Natomiast w odmiennej wręcz sytuacji znajdowała się Europa, gdzie zagrożenie ze strony sąsiadów było dość powszechne.
Wystąpienie Wilsona, poruszające ważne kwestie gwarancji "integralności terytorialnej" oraz wspólnych działań na rzecz zabezpieczenia pokoju było niewątpliwie znaczące dla sformułowania koncepcji bezpieczeństwa zbiorowego w Europie46. Orędzie z 22 stycznia 1917 r. określone zostało jako ostatni akcent, zamykający czas kompromisowych i mediacyjnych działań Wilsona, prowadzonych od początku 1916 r. Ich wyrazem było przede wszystkim dążenie do znalezienia platformy mediacyjnej oraz stworzenia koncepcji stanowiących w przyszłości podstawę nowego porządku międzynarodowego w Europie.
2. PAŃSTWO STOWARZYSZONE
Od początku 1917 r. coraz wyraźniej rysowała się perspektywa nie tylko zerwania stosunków dyplomatycznych, ale nawet wojny z Niemcami. Stworzyłoby to dla Stanów Zjednoczonych i amerykańskiego programu pokojowego całkiem nową sytuację. Zmianie uległaby dotychczasowa rola Ameryki w konflikcie - z bezstronnego mediatora Stany Zjednoczone stałyby się bezpośrednim uczestnikiem konfliktu. Problem przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny został już wszechstronnie omówiony w literaturze. Początkowo dominował pogląd o specjalnej roli Wilsona, który włączając Amerykę do wojny po
* Por. B. Winiarski, Bezpieczeństwo, arbitraż, rozbrojenie, Poznań 1928, ss. 16 i 17; zob. też komentarz K. Jankowiak, op. cit., s. 164.
nie państw Ententy, dążył do wzmocnienia swego znaczenia na S- nie światowej47. Odpowiedź nie może być jednak tak jednoznaczna. Wiele przyczyn zadecydowało o udziale Stanów Zjednoczonych w wojnie na kontynencie.
Wśród motywów przystąpienia do wojny spore znaczenie miały merykariskie interesy finansowe. Stany Zjednoczone, mimo formalnej neutralności, od początku wyraźnie faworyzowały państwa Koalicji. Świadczyły o tym pożyczki i kredyty kierowane głównie do Wielkiej Brytanii i Francji. Od 1914 do 1917 r. łączna suma amerykańskich nożyczek udzielonych państwom alianckim wyniosła 1,929 mld dolarów. Natomiast do Niemiec skierowano kredyty w wysokości jedynie 27 min dolarów48. Głównym bankiem państw Ententy była znana nowojorska firma J. P. Morgan & Company. Pożyczki, kredyty, zamówienia, jakie państwa Ententy zaciągały lub składały w Stanach Zjednoczonych, nie tylko umacniały wzajemne więzi gospodarcze, ale również zmuszały stronę amerykańską do zadbania o to, aby jej klient wyszedł z wojny wypłacalny.
Tymczasem sytuacja na froncie przybierała niekorzystny dla państw Koalicji obrót. Na wiosnę 1917 r. alianci dążyli jedynie do utrzymania się na dotychczasowych pozycjach. Obawiano się nawet kieski w przypadku dojścia do skutku niemieckiej ofensywy. Pomoc Stanów Zjednoczonych była nie tylko pożądana, ale i konieczna. W tym duchu działały proalianckie ośrodki propagandy w USA. Zwłaszcza propaganda brytyjska w Stanach Zjednoczonych uaktywniła się na początku 1917 r.49
Orędownikiem pomocy USA dla państw Ententy stała się Partia Republikańska. Zarzuty republikanów pod adresem Białego Domu były dwojakiego rodzaju. Z jednej strony wynikały z tradycyjnie
47 Hipoteza ta znajduje uzasadnienie w korespondencji współpracowników Wil-
sona: ambasadora USA w Wielkiej Brytanii - W. H. Page'a, płk. House'a oraz
;ekretarza spraw wewnętrznych F. K. Lane'a. Była też silnie eksponowana w amerykań-
skich opracowaniach z lat trzydziestych, wyrażających optykę izolacjonistyczną, zob.
I- C. Engelbrecht, F. C. Hanighen, Merchants of Death. A Study of the
nternational Armaments Industry, New York 1934 (tłum. polskie: Handlarze śmiercią,
Warszawa 1947); W. Mills, The Road to War: America 1914-1917, Boston 1935.
S. F. B e m i s, A Short History of American Foreign Policy and Diplomacy, New ^1959, s. 381.
5. Perkins, The American Approach to Foreign Policy, Cambridge 1954, s. 91; 5 s- F. Bemis, A Short History of American Foreign Policy ..., s. 381.
36
37
krytycznego stanowiska opozycji wobec urzędującej administracji. Dlatego eksponowano opinie o słabości Wilsona oraz jego braku zdecydowania. Z drugiej zaś strony w łonie Partii Republikańskiej nasiliły się nastroje antyniemieckie. Zresztą w społeczeństwie amerykańskim dość powszechne było przekonanie, że zwycięstwo Rzeszy w wojnie jest sprzeczne z interesem Stanów Zjednoczonych50. Chodziło nie tylko o groźbę klęski bliższej kulturowo i emocjonalnie Wielkiej Brytanii oraz Francji, ale również o zagrożenie szlaków morskich i handlowych, znajdujących się dotychczas pod kontrolą brytyjską. Opinię, że Niemcy mogłyby wyrosnąć na groźną i konkurencyjną dla Stanów Zjednoczonych potęgę, potwierdzały niemieckie zabiegi zmierzające do pozyskania niektórych państw Ameryki Łacińskiej. Działania te stanowiły bezpośrednie zagrożenie dla doktryny Monroe'a, gwarantującej wyłączność strefy zachodniej dla wpływów USA. Nie dziwi zatem rola, jaką w doprowadzeniu Ameryki do wojny odegrał incydent z "depeszą Zimmermana"51.
Bezpośrednim powodem była z pewnością prowadzona przez Rzeszę od l lutego 1917 r. totalna wojna morska, także przy użyciu łodzi podwodnych52. Już wkrótce po jej zapowiedzi Niemcy zatopili sześć amerykańskich okrętów, które znalazły się w strefie wojny. Śmierć obywateli USA nie tylko wzburzyła ogół Amerykanów, ale także zachwiała dotychczas niepodważalnym poczuciem bezpieczeństwa narodowego. Po raz pierwszy pojawiła się groźba, że konflikt skoncentrowany w Europie może zagrozić Ameryce. Tu i ówdzie padały nawet głosy (sytuacja dotąd niewyobrażalna!) o możliwości inwazji na Stany Zjednoczone. Te nastroje niepokoju i zagrożenia wzmacniała aliancka propaganda.
50 Zob. D. Perkins, The American Approach ..., s. 120; także szeroko A. S. Link, Wilson: Campaigns for Progresswism and Peace ..., ss. 411, 415-417.
sl W dniu 24 II 1917 r. Departament Stanu otrzyma! od wywiadu brytyjskiego tekst noty przesłanej ambasadorowi Niemiec w Meksyku przez ministra spraw zagranicznych Rzeszy Arthura Zimmermanna. Instruowano w niej ambasadora, aby w przypadku przystąpienia USA do wojny zabiegał o poparcie Meksyku, oferując w zamian pomoc przy odzyskaniu "utraconych prowincji": Teksasu, Nowego Meksyku i Arizony; zob. B. Tuchman, Telegram Zimmermanna, Warszawa 1988.
52 Dnia 4 II 1915 r. Niemcy licząc na swą flotyllę łodzi podwodnych (27 jednostek), ogłosiły strefę wokół Wysp Brytyjskich za strefę wojny, dotyczyło to również statków amerykańskich, l II 1917 r. Niemcy zapowiedziały, że będą zatapiać każdy okręt i statek w strefie Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch i we wschodniej części Morza Śródziemnego; J. Pajewski, op. cit., ss. 576, 594.
Wydaje się, że rację mają również i ci, którzy przystąpienie Stanów /jednoczonych do działań wojennych wiążą z rewolucją lutową
Rosji. Prezydent w obawie, aby rewolucja rosyjska nie stała się konkurencyjnym ośrodkiem przyciągającym reformatorskie i postępowe siły Europy, zdecydował się zrezygnować z coraz bardziej ograniczającego możliwości działania statusu neutralności53.
A zatem czynniki gospodarcze, polityczne, wreszcie psychologiczne zadecydowały o tym, że Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny. Sam prezydent Wilson, posługując się typową dla siebie frazeologią, podkreślał moralne aspekty udziału Ameryki w wojnie. W rozmowie z płk. House'em prezydent dowodził, że niemieckie zwycięstwo oznaczałoby pokój na zasadzie dominacji i podboju, a ponadto uniemożliwiłoby budowę w pełni bezpiecznej .sytuacji międzynarodowej. Tak jak dotychczas prezydent Stanów Zjednoczonych godził interes państwowy i nakazy moralne z neutralnością, tak teraz znalazł tę zgodność w przystąpieniu Ameryki do wojny po stronie Wielkiej Brytanii, Francji i Rosji.
Zdecydowano się zatem podjąć kroki stanowcze. W dniu 2 kwietnia 1917 r. prezydent wygłosił przed Kongresem mowę, w której uzasadniał konieczność przystąpienia USA do wojny. Stwierdził, że Stany Zjednoczone nie podejmują walki z narodem niemieckim, dla którego żywią sympatię i przyjaźń, lecz walczyć będą przeciwko "pruskiej autokracji"54. Tego samego dnia Senat 82 głosami przeciwko 6 powziął uchwałę upoważniającą prezydenta do wypowiedzenia wojny Niemcom. Cztery dni później identyczna uchwała została łatwo przegłosowana w Izbie Reprezentantów. Tegoż jeszcze dnia, 6 kwietnia 1917 r., Stany Zjednoczone wypowiedziały wojnę Niemcom.
Rezolucję o stanie wojny umotywowano charakterystyczną dla Wilsona sentencją, że "sprawiedliwość jest cenniejsza od pokoju". Stany Zjednoczone nie chciały rezygnować z komfortowej roli mediatora. Dlatego amerykański prezydent dalej zapowiadał "ratowanie świata dla demokracji" i deklarował zachowanie marginesu bezstronności. Temu służyło przyłączenie się Ameryki do wojny w charakterze państwa stowarzyszonego (associated power), a nie państwa
A. S. Link, Wilson the Diplomatist,..., s. 88; A. Mayer, Political Origins ofNew 'lomacy, 1917-1918, New Haven 1958, s. 286. The Wilson Reader ..., ss. 162-172.
38
39
7 sprzymierzonego (allied). Przy różnych okazjach, zwłaszcza w War Address, eksponowano amerykańską bezinteresowność w przystąpieniu do wojny. Deklarowano, że celem udziału Stanów Zjednoczonych w konflikcie jest walka o "demokrację (...), o prawa i wolność małych narodów, o pokój i bezpieczeństwo dla wszystkich narodów, aby świat uczynić wolnym"55.
Akcentując tak jednoznacznie specjalny charakter udziału Stanów Zjednoczonych w wojnie, Wilson zamierzał zrealizować podstawowe założenia amerykańskiej polityki zagranicznej. Chodziło o pokazanie, że Ameryka nie będzie wchodziła w trwałe sojusze z jakimkolwiek blokiem państw europejskich, ani też nie będzie wikłać się w polityczne zobowiązania na Starym Kontynencie. Przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny nie miało więc oznaczać całkowitego zerwania z tradycyjną polityką izolacjonizmu. W ten sposób satysfakcjonowano zagorzałych izolacjonistów i rzeczników przestrzegania zasad stworzonych przez Ojców Założycieli56.
Nie zmieniało to faktu, że przystąpienie Ameryki do wojny wpłynęło znacząco na jej dalszy przebieg. Wprawdzie początkowo administracja pragnęła uniknąć bezpośredniego udziału wojsk amerykańskich w walkach, starając się raczej ograniczyć zaangażowanie USA do udzielania zwiększonych kredytów i pomocy materialnej. Zresztą także we Francji i Wielkiej Brytanii pierwotnie sądzono, że Stany Zjednoczone będą dla Koalicji jedynie potężnym rezerwuarem finasowym i materialnym. Decyzją Kongresu z 24 kwietnia 1917 r. Stany Zjednoczne przeznaczyły l mld dolarów na cele wojenne, z tego 3 mld dolarów przypadło na pożyczki dla państw Ententy. Do momentu zawieszenia broni Amerykanie udzielili kredytów w wysokości l mld dolarów, a po 11 listopada 1918 r. jeszcze na sumę ponad 2 mld dolarów57.
Same kredyty i pożyczki okazały się wkrótce niewystarczające. W czerwcu 1917 r. do Europy dotarli pierwsi amerykańscy żołnierze. Około 4 min Amerykanów znalazło się w wojsku, z czego na
55 FRUS, 1917, Supplement l ..., ss. 196 i 197.
56 Reakcja amerykańskiej opinii na rezolucję o stanie wojny była jednak dość krytyczna, zob. A. S. Li n k, Wilson: Campaigns for Progresswism and Peace ..., ss. 427 i 428; także S. F. Bemis, Diplomatic History of the United States ..., s. 618.
57 S. F. Bemis, Short History of American Foreign Policy ..., s. 41O, J. Pajewski, op. cit., s. 608.
40
ntyoent europejski skierowano 2 min. Dowodził nimi potomek
. atczy]ca John Joseph Pershing. W bezpośrednich walkach uczest-
zvło około 1,3 min amerykańskich żołnierzy, blisko 49 tyś. zostało
bitych w działaniach bojowych. Aż 57 tyś. umarło w wyniku
idemii grypy> która w 1918 r. zaatakowała Europę. Ponad 230 tyś.
Amerykanów odniosło rany, wielu zostało inwalidami do końca życia.
Udział amerykańskich obywateli w walkach prowadzonych na
kontynencie europejskim podlegał ocenom z różnej perspektywy. Na
pewno nie wytrzymuje on porównania z wysiłkiem państw europej-
skich: 1,4 min Francuzów straciło życie, co stanowiło 73,3% armii
francuskiej (w przypadku Rosji odsetek ten wynosił 76,3%), straty
brytyjskie wynosiły 750 tyś. zabitych i półtora miliona inwalidów58.
Pozostaje jednak faktem, że po raz pierwszy w historii Stanów
Zjednoczonych ich obywatele ginęli w Europie, z dala od swej ojczyzny.
Ponadto armia amerykańska w Europie to niepośledni wpływ Stanów
Zjednoczonych na politykę światową. Wprawdzie żołnierzy przekony-
wano, że "walczą nie o interesy amerykańskie", ale o "demokrację (...),
o prawa i wolność małych narodów", jednak słów tych nie można było
brać dosłownie. Za frazeologią krył się amerykański program politycz-
ny i własne dążenia, rozbieżne z celami wojennymi Koalicji. Tak więc
armia amerykańska w Europie i potęga gospodarcza USA sprawiły, że
dążeń prezydenta Wilsona nie sposób było lekceważyć.
Kiedy więc amerykańscy żołnierze walczyli i ginęli na froncie, w Stanach Zjednoczonych kontynuowano działania nad wypracowaniem formuły pokoju oraz nowego porządku w Europie. Nie wnikając w prawdziwość zapewnień Wilsona o "bezinteresowności" i "bezstronności" Ameryki, które zresztą od samego początku były dość sceptycznie odbierane przez sojuszników, należy przyznać, że od kwietnia 1917 r. prace amerykańskie nad programem pokojowym uległy przyspieszeniu. Dla prezydenta Wilsona - idealisty i moralizatora - wojowanie było rzeczą zbyt trudną i skomplikowaną, wolał zatem kontynuować działania nad strukturą przyszłego pokoju w Europie, wojnę pozostawiając wojskowym i fachowcom.
Prezydentowi zależało na tym, aby uwypuklić specjalną rolę leryki w wojnie. Po rozmowach z nowym brytyjskim ministrem
^- Harlow, op. cit., s. 630; także J. Baszkiewicz, Historia Francji, Wrocław s- 646; J. z. Kędzierski, Dzieje Anglii, t. II, Wrocław 1986, s. 458.
41
spraw zagranicznych Arthurem Balfourem w kwietniu 1917 r. Waszyngton odnotował znaczne rozbieżności między alianckimi a amerykańskimi celami wojny. Władze USA zostały poinformowane o szczegółach tajnych traktatów, jakie alianci zawarli zanim Ameryka przystąpiła do wojny. Treść tych traktatów nie była powszechnie znana w Stanach Zjednoczonych. Jedynie współpracownicy prezydenta, jak płk House czy nowo mianowany sekretarz stanu Robert Lansing, znali niektóre ich postanowienia, jak chociażby brytyjsko-japońskie porozumienie z 1915 r., odnoszące się do niemieckich wysp na Pacyfiku59. Szef brytyjskiej dyplomacji ujawnił szczegóły kilku innych porozumień, np. paktu londyńskiego zawartego między Francją, Wielką Brytanią i Rosją z jednej strony a Włochami z drugiej, czy też Ententy z Rumunią. Ale brak dowodu, że Balfour poinformował swoich amerykańskich rozmówców o wszystkich ważnych umowach60. W praktyce nie miało to jednak większego znaczenia, ponieważ USA nie zamierzały liczyć się z porozumieniami zawartymi bez ich udziału. Ten stan rzeczy był bardzo wygodny dla wilsonowskiej taktyki i strategii, które można było kształtować niezależnie od wcześniej zaciągniętych zobowiązań. Ułatwiał też dążenie do zagwarantowania
59 Pierwszym z serii tajnych traktatów był dokument podpisany przez Wielką Brytanię i Francję w marcu 1915 r.; traktat londyński (26 IV 1915 r.) uznawał włoskie dążenie do obszarów nad Adriatykiem i miał na celu wciągnięcie Italii do wojny (S. Sierpowski, Pakt londyński i jego realizacja na konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r., "Zeszyty Naukowe UAM", Historia nr 8/1969, s. 242); traktat bukareszteński zawarty został 17 VIII 1916 r., na jego mocy Rumunia w zamian za poparcie dla Ententy miała uzyskać część terytorium węgierskiego (Siedmiogród i Bukowinę) oraz Banat (H. Batowski, Rozpad Austro-Wegier 1914-1918, Wrocław 1965, ss. 145-149; także J. Pajewski, op. cit., s. 411); w 1915 r. Japonia i Wielka Brytania podzieliły niemieckie wyspy na Pacyfiku; na przełomie lutego i marca 1917 r. Japonia zawarła porozumienie z Wielką Brytanią, Francją, Włochami i Rosją, które sankcjonowało jej dążenie do przejęcia wszystkich niemieckich praw do prowincji Szantung (V. H. Rothwell, British War Aims and Peace Diplomacy 1914-1918, Oxford 1971-1973); wreszcie 11 III 1917 r., już po zerwaniu stosunków dyplomatycznych między USA a Niemcami, Francja i Rosja doszły do porozumienia w sprawie granicznych terytoriów niemieckich (Alzacji, Lotaryngii oraz obszarów polskich), J. Pajewski, op. cit., ss. 470 i 471.
60 Balfour nic nie powiedział o planowanym podziale imperium otomańskiego, w wyniku którego Wielka Brytania miała otrzymać Mezopotamię, Francja Syrię, zaś Rosja Armenię i Kurdystan. Planowano również utworzenie Cesarstwa Arabskiego z określoną sferą wpływów Francji i Wielkiej Brytanii. Najprawdopodobniej Wilson nie dowiedział się także o układach dotyczących Pacyfiku.
42
rwszorzędnej pozycji Stanów Zjednoczonych w nowym porządku 'edzynarodowym. Amerykański przywódca liczył nawet na pełnej ależnienie od USA nie tylko państw pokonanych, ale i alianckich. W liście do płk. House'a z 22 lipca 1917 r. Wilson napisał: "Kiedy wojna zakończy się, będziemy mogli zmusić ich [aliantów - przyp. TKl do pójścia naszym tokiem myślenia, ponieważ w tym czasie różnych sprawach, zwłaszcza finansowo, będą w naszych rękach"61. Spotkanie z Balfourem, a także z przedstawicielami innych misji alianckich przybyłych do Waszyngtonu (francuskiej, włoskiej, belgijskiej) uświadomiło administracji amerykańskiej jeszcze jeden znaczący fakt. W Białym Domu zrozumiano, że amerykańska koncepcja ładu światowego wymaga silnego merytorycznego uzasadnienia. Wilson podjął więc próbę oparcia planów na naukowej podstawie. Sądził, że tylko w ten sposób Amerykanie będą zdolni konkurować z sojusznikami, którzy posiadali własną wizję nowej Europy, opartą na podpisanych już tajnych traktatach. Pułkownik House powołał więc specjalną 150-osobową komisję studiów nad przyszłym traktatem pokojowym, tzw. Inąuiry. W jej skład weszli uczeni z różnych dziedzin, m.in. geografowie, historycy, ekonomiści oraz specjaliści z zakresu prawa międzynarodowego. Zespół ten dysponował niewątpliwie imponującym zasobem wiedzy na temat Europy i świata62. Jednak na czele grupy House postawił prof. Sidneya Mezesa. Jego kompetencje jako wykładowcy teologii były raczej kontrowersyjne. Pisano, że o nominacji zadecydowały rodzinne powiązania, gdyż był on szwagrem pułkownika. Natomiast sekretarzem zespołu został młody, obiecujący publicysta Walter Lippmann.
Działalność i prace zespołu Inąuiry starano się otoczyć tajemnicą. Jbawiano się reakcji Departamentu Stanu, który mógłby poczuć się zagrożony w swych kompetencjach. Pracując wytrwale i z pełnym poświęceniem zespół przygotował około 3000 map, zebrał w ogromnej
t S. Baker, op. cit., vol. VII, s. 180.
Płk House, kompletując swój zespół, spenetrował wiele wydziałów uniwersytec-
i, poszukując ekspertów ds. Bałkanów, Europy wschodniej i północnej, Polski,
Areszcie świata kolonialnego; ciekawa analiza L. E. Gelfand, The Inąuiry. American
nrationsfor Peace 1917-1919, New Haven-London 1963; zob. też interesujące uwagi
emat zespołu uczynione przez sekretarza stanu R. Lansinga (The Peace Negotia-
4 Personal Narratwe) Boston-New York 1921, ss. 17 i 18); H. Nicolson,
emaking, London 1933, ss. 27 i 28.
43
ilości dokumenty, dane liczbowe, propozycje i zalecenia, które miały wspierać amerykański program dla Europy i świata.
Tymczasem potrzeba przedstawienia światu całościowej koncepcji
przyszłego ładu międzynarodowego stawała się coraz bardziej nagląca.
Padały już bowiem konkurencyjne propozycje pokojowe. W sierpniu
1917 r. papież Benedykt XV wystosował apel do stron walczących,
oparty na filozofii status quo ante helium. Papież nawoływał do
wycofania się z zajętych obszarów i rozwiązania spornych kwestii
terytorialnych wedle zasady "co słuszne i możliwe"63. Z kolei od
listopada 1917 r. nowe, konkurencyjne hasła wychodziły z Rosji.
Wzywały one walczące strony do zawarcia pokoju bez odszkodowań
i aneksji. Ponadto bolszewicy opublikowali w prasie treść tajnych
traktatów znalezionych w carskich archiwach. Lew Trocki, ludowy
komisarz spraw zagranicznych ogłoszone rewelacje prasowe poparł
stwierdzeniem, że "narody powinny poznać zawartą w dokumentach
prawdę o planach, które w tajemnicy knuli finansiści i przemysłowcy
wraz ze swymi parlamentami i agentami dyplomatycznymi"64.
Dotychczas prezydent Stanów Zjednoczonych sądził, że to on przywróci w Europie pokój i stworzy zasady nowego porządku w świecie, opartego na nowych demokratycznych podstawach. Teraz pojawiło się niebezpieczeństwo, że może być tylko jednym z wielu. Wobec wyzwania rzuconego przez bolszewików ważne stało się to, aby Ameryka zaproponowała światu plan, który sięgałby dalej niż konflikt wojenny. Chodziło o program globalny, atrakcyjny dla sił demokratycznych i liberalnych w całej Europie. W planie tym musiały znaleźć się ogólnospołeczne, humanitarne i demokratyczne cele, dla których -jak oficjalnie utrzymywano - Stany Zjednoczone przystąpiły do wojny. Oznaczało to ograniczenie zdecydowanie zaborczych celów państw Ententy. Idee prezydenta musiały również dotrzeć do armii i społeczeństw państw centralnych, zmniejszyć ich zapał wojenny. Chodziło przy tym nie tylko o budowę zaufania do Ameryki, ale także do pozostałych państw alianckich. Wreszcie amerykański plan pokoju
63 Apel papieża i odpowiedź Wilsona, zob. FRUS, 1917, Supplement 2, vol. I, ss. 162-164 i 177-179; zob. też S. Sierpowski, Watykańskie plany pokojowe z 1917 r., "Życie i Myśl" 1990, z. l-2, ss. 55-59.
54 Teksty te, zebrane w osobnych zeszytach, krążyły po Europie, choć cenzura wojenna państw Ententy utrudniała ich rozpowszechnianie; zob. też J. Pajewski, op. cit., ss. 621 i 622.
44
. t bv(; przekonującą alternatywą, skutecznie konkurującą otwar-
rtl USl*** J * ,, .. r cc
, j j zakresem propozycji z apelem bolszewików". Podczas połączonej sesji obu izb Kongresu 8 stycznia 1918 r. prezydent Wilson zaprezentował swój program pokoju, będący jedno-śnie zarysem struktury przyszłych stosunków międzynarodowych nowego ładu w Europie. Każde wystąpienie Wilsona było wypełnione idealistyczną frazeologią. Nie mogło jej zabraknąć także w przemówieniu skierowanym do Kongresu. Poświęcono je przecież tak ważnej sprawie, jak organizacja współżycia państw i narodów wedle modelu proponowanego przez Amerykanów.
Zarys programu pokojowego ujął Wilson w czternastu punktach66. Pięć pierwszych postulatów miało charakter ogólny, stanowiło zbiór zasad dotyczących porządku międzynarodowego. Zapowiadano zatem likwidację tajnej dyplomacji, którą zastąpić miały Jawne traktaty pokojowe, jawnie zawarte". W punkcie drugim mówiąc o gwarancjach zupełnej wolności żeglugi na morzu, zapowiadano program sankcji w formie międzynarodowych akcji, mających na celu "wymuszenie poszanowania dla umów międzynarodowych". W następnym punkcie Stany Zjednoczone opowiadały się za zniesieniem wszelkich barier w życiu międzynarodowym z równoczesnym ustanowieniem "równych warunków w handlu dla wszystkich narodów".
W punkcie czwartym, jednym z najważniejszych dla stworzenia trwałego pokoju, Ameryka zgłosiła postulat powszechnego rozbrojenia. Siły zbrojne państw miały utracić swą dotychczasową rolę czynnika międzynarodowego i przejąć funkcje obronne przed ewentualną agresją. Zresztą w sytuacji, gdy nastąpiłaby redukcja zbrojeń do niezbędnego minimum możliwość podjęcia działań zaczepnych faktycznie nie istniałaby. Postulat rozbrojenia musiał być niezwykle atrakcyjny dla umęczonych wojną narodów. Podobnie przyciągający był punkt piąty, zapowiadający bezstronne załatwienie wszystkich itensji kolonialnych. Zapowiadano w nim, że interesy ludności Jeżnej będą traktowane na równi z interesami potencjalnych me-ropolii. Grupę postulatów ogólnych zamykał punkt czternasty, uwa-lny przez autorów programu za najwyższej wagi. Mówiono w nim
6^ Zob. N. G. Levin (Jr), op. cit., s. 60.
ekst czternastu punktów wielokrotnie publikowany w oryginale, a w tłum. 1 m. in. w: S. Sierpowski, Źródła do historii powszechnej okresu międzywojen-t 1917-1926, Poznań 1989, ss. 34 i 35.
45
0 utworzeniu "powszechnego zrzeszenia narodów na podstawie szczególnych umów, celem udzielenia wszystkim państwom, zarówno wielkim, jak i małym, wzajemnych gwarancji niezawisłości politycznej
1 integralności terytorialnej".
Pozostałe punkty dotyczyły spraw szczegółowych. Mówiły o rozwiązaniu problemów terytorialnych i politycznych głównie w Europie, ale także na Bliskim Wschodzie. Ich treść była wynikiem nie tyle politycznych dywagacji Wilsona i House'a, co prac grupy Inguiry i przygotowanych przez nią dokumentów. Dwa postulaty dotyczące wycofania się wojsk niemieckich z Belgii i przywrócenia suwerenności temu państwu (punkt siódmy) oraz ewakuacji wojsk niemieckich z Rosji i samostanowienia dla narodu rosyjskiego (punkt szósty) można też uznać za elementy ściśle związane z ustanowieniem pokoju. Punkt odnoszący się do Rosji miał jeszcze jedno przesłanie. Deklarując w nim życzliwość i pomoc dla narodu rosyjskiego, Stany Zjednoczonone starały się zapobiec, jeśli to możliwe, zawarciu odrębnego niemiecko-bolszewickiego układu pokojowego. Było to niezwykle ważne w sytuacji, gdy od 15 grudnia 1917 r. trwało już zawieszenie broni między państwami centralnymi a rewolucyjną Rosją. Mówiąc o prawie Rosji do "podjęcia bez skrępowania i przeszkód" działań zmierzających do określenia własnego losu oraz zapowiadając, że Rosja może być przyjęta do "społeczności wolnych narodów", amerykański prezydent miał nadzieję pozyskać wszystkie umiarkowane siły rosyjskie i osłabić pozycję bolszewików67.
Punkty od ósmego do trzynastego można uznać za postulaty o mniejszej wadze, choć też stanowiące o warunkach pokoju. Prezydent Wilson stosował w nich formę postulatywną (should) zamiast - jak w pozostałych - imperatywnej (must). Z informacji House'a na temat okoliczności użycia formy must i should wynikało, że tam, gdzie nie było wątpliwości co do słuszności i sprawiedliwości, Wilson stosował formę must - "musi", natomiast w przypadkach kontrowersyjnych słowo should - "powinien"68. W punktach tych mówiono zatem o zwrocie Francji terytorium Alzacji i Lotaryngii (punkt ósmy), określeniu granic Włoch według terytorium narodowościowego (punkt
67 Por. A. S. Link, Wilson the Diplomatist..., s. 103; zob. też Z. M. Gierszow, op. cit., ss. 146 i 147.
68 Zob. J. R. Wędrowski, Stany Zjednoczone a odrodzenie Polski ..., ss. 72 i 73; także J. Pajewski, op. cit., ss. 632 i 633.
46
iaty)> autonomii dla narodów Austro-Węgier (punkt dziesiąty), czeniu granic bałkańskich zgodnie z kryterium narodowościo-zapewnionym dostępem do morza dla Serbii (punkt jedenasty), unkcie dwunastym była mowa o zabezpieczeniu Turcji, lecz wraz Lyznaniem autonomii narodom imperium otomańskiego. W ten sób panowanie Turcji byłoby ograniczone wyłącznie do samej l dności tureckiej, a Dardanele zostałyby umiędzynarodowione. Wre-cie w punkcie trzynastym Wilson zapowiedział powstanie niepodleg- p0iski z wolnym dostępem do morza. W projekcie Wilsona niezawisłe państwo polskie" miało obejmować "terytoria zamieszkane przez ludność niezaprzeczalnie polską". W powszechnej opinii punkt trzynasty stanowił apogeum moralnego wsparcia, jakie Stany Zjednoczone udzieliły sprawie polskiej69.
Podobnie można ocenić ł inne punkty, odnoszące się do kwestii samookreślenia narodów. Wyrażały one wizję nowego porządku w Europie, zwłaszcza odnoszącą się do wrogiego obozu państw centralnych. Nawet jeśli chodziło w tym wypadku o próbę legalizacji wojny prowadzonej przez Ententę z państwami centralnymi, to jednak wilsonowskie postulaty, głoszące prawo do samostanowienia, miały dalekosiężne konsekwencje.
Różnorodność spraw i problemów ujętych w czternastu punktach potwierdzała globalny charakter amerykańskich propozycji, choć skoncentrowanych na zagadnieniach europejskich. Z drugiej jednak strony amerykański program nie zawierał rewelacji niemożliwych do przewidzenia, jeśli wziąć pod uwagę wcześniejsze enuncjacje prezydenta Wilsona, a także propozycje przedstawiane przez państwa Enten-ty Program czternastu punktów stanowił więc w dużej mierze repetycję i systematyzację poprzednich, często okazjonalnych projektów europejskich i amerykańskich. Była to na pewno propozycja konstruktywna i dla wielu wiarygodna. Została przecież sformułowana zez prezydenta Stanów Zjednoczonych, utożsamianego nie tylko ot?gą Ameryki, ale również z wielokrotnie przypominaną "bezin-esownością". Podobne projekty, przedstawiane przez któregokol-* 2 przywódców europejskich brzmiałyby z pewnością podejrzanie
TO R- Wędrowski, Stany Zjednoczone a odrodzenie Polski ..., s. 73. firit b' szerzeJ: v- H. Rothwell, op. cit., ss. 143-153; L. Woodward, Great and the War of 1914-1918, London 1967, ss. 316-322.
47
i mniej wiarygodnie. Dostrzeżono by w nich przede wszystki^ nieszczerą próbę pozyskania sojuszników. Natomiast prezydent Sta. nów Zjednoczonych, nie uwikłany w odwieczną europejską rywalizacje i związany tajnymi traktatami, wydawał się szczery i autentyczny Z wolna więc kształtował się w Europie swoisty kult prezydenta amerykańskiego jako męża opatrznościowego, realizującego posłanni-ctwo Ameryki na rzecz pokoju, sprawiedliwości i demokracji.
Sprzyjał temu sposób popularyzowania programu Wilsona w samej Ameryce i Europie. Trzeba wiedzieć, że działania wokół czternastu punktów uznaje się za pierwszy przykład wielkiego sukcesu amerykańskiej propagandy i reklamy realizowanej w nowoczesnym stylu. Dzięki inicjatywie George'a Creela, szefa Committee on Public Information (Komitetu Informacji Publicznej), ulotki z tekstem czternastu punktów Wilsona w stosownych przekładach zrzucono z samolotów i balonów poza liniami frontu, kolportowano je również w stolicach państw neutralnych.
Reakcja narodów europejskich, umęczonych czteroletnią już wojną, była wręcz entuzjastyczna. Amerykański plan wydawał się rzeczywiście odpowiednią alternatywą wobec propagowanej w Rosji koncepcji "nieuchronnej i powszechnej rewolucji". Postulaty głoszące prawo do samostanowienia dla narodów wchodzących w skład imperiów państw centralnych oraz przedstawienie szerokiej wizji nowego ładu opartego na wolności, rozbrojeniu, wolnym handlu, organizacji gwarantującej i zabezpieczającej pokój silnie oddziaływały na świadomość przeciętnego Europejczyka. Znajdowały nawet pozytywny rezonans wśród ugrupowań radykalnych.
Natomiast dość powściągliwie na plan Wilsona zareagowały rządy państw sojuszniczych. Dostrzegały one wiele elementów, które pozornie tylko ginęły w bogatej frazeologii. Program amerykański wyrażał bowiem nie tylko mediacyjne, ale także mocarstwowe pragnienia i dążenia Stanów Zjednoczonych, występujące zresztą już wcześniej. Czternaście punktów stanowiło poważną konkurencję dla politycznych ambicji oraz interesów Francji, Włoch, a przede wszystkim Wielkiej Brytanii. Na przykład francuski premier Georges Clemenceau widział zupełnie inaczej miejsce państwa niemieckiego w nowym porządku międzynarodowym.
Z kolei hasło "wolności mórz" było wyzwaniem dla brytyjskiego imperium i jego floty. Londyn obawiał się amerykańskiej konkurencji
48
PZU zważywszy realizowaną przez USA rozbudowę marynarki
. e]- 'oraz systematyczne zwiększenie tonażu handlowego. Ich
bem było przecież wysunięcie się amerykańskich stoczni na
ie w świecie - po Brytyjczykach - miejsce w produkcji statków
r przewidywana druga pozycja US Navy. Realizacja postulatu
Iności mórz" spowodowałaby zatem zmianę roli Stanów Zjed-
oczonych z sojusznika na niebezpiecznego konkurenta brytyjskiej
dominacji na morzu.
Także hasło usunięcia barier w handlu międzynarodowym oznaczało realizację celów ekspansywnej, szukającej możliwości zbytu gospodarki amerykańskiej, rywalizującej z każdą inną, także z brytyjską. Niepokój Zjednoczonego Królestwa, zarządzającego największym na świecie imperium kolonialnym, wzbudziła niewątpliwie zapowiedź dostosowania roszczeń kolonialnych do interesów ludności zależnej. Nie dziwi fakt, że w prasie brytyjskiej pojawiły się ostre i krytyczne opinie na temat amerykańskiego programu.
"Naszym głównym zarzutem wobec przemówienia prezydenta jest to, że w swym szczytnym idealizmie wydaje się nie brać pod uwagę twardych realiów sytuacji" - czytamy w artykule zamieszczonym na łamach londyńskiego "Timesa". "Wszyscy z radością ujrzelibyśmy taką wspaniałą wizję, jaką dostrzega on ukrytą w naturze ludzkiej i wszyscy pracujemy nad jej osiągnięciem zgodnie z naszymi możliwościami, ale niektóre z propozycji wysuniętych przez pana Wilsona zakładają, że panowanie sprawiedliwości na ziemi jest już w zasięgu naszych możliwości"71.
Równie chłodne były reakcje włoskie. W programie czternastu punktów Italia widziała groźbę pominięcia nabytków terytorialnych oraz innych korzyści przewidzianych w traktacie londyńskim z 1915 r. Projekt poprawiania granic Włoch zgodnie z kryterium narodowościowym odbierał również nadzieję na uzyskanie np. Dalmacji, Tyrolu
Rijeki (Fiume). Coraz bardziej mgliście jawiła się więc realizacja :elow, dla których Włochy przystąpiły do wojny.
Zrozumiała była też pełna niechęci reakcja państw centralnych. W Wiedniu na łamach "Fremdenblatt", organu Ministerstwa Spraw
ranicznych Austro-Węgier, pisano o "cynicznej brutalności"
na, przyrównując czternaście punktów do "drakońskiego po-1 Policyjnego" lub narzuconego "regulaminu wojskowego".
amer' V'' ^' S" ^' zo'5' te^ ^" Kaspi, Le temps des Americains. Le concours
o la France en 1917-1918, Paris 1976, ss. 205-213; J. Pajewski, op. cit., s.
49
W podobnym duchu pisano w liberalnej "Neue Freie Presse" nazywając amerykański program "planem przyszłego podziału Ziemi" W Rzeszy nawet prasa socjalistyczna przyjęła wystąpienie Wilsona z ogromną nieufnością, widząc w nim zwykły manewr polityczny mający na celu pozyskanie na powrót Rosji72.
Nie zrażony takimi reakcjami prezydent kontynuował prace nad swoim programem. Jego plan pokojowy zaprezentowany w czternastu punktach został uzupełniony i wzbogacony wraz z opublikowaniem kolejno czterech zasad (11II 1918), czterech celów dodatkowych (4 VII 1918) oraz pięciu szczegółów (27 IX 1918). Ponownie wyłożono w nich główną myśl Wilsona, że każdy paragraf układu, przyjętego po zakończeniu wojny, musi być oparty na kryterium sprawiedliwości. W czterech celach dodatkowych prezydent zapowiadał rozwiązanie wszelkich problemów terytorialnych, gospodarczych i politycznych drogą wolnej akceptacji tego rozwiązania przez zainteresowane społeczeństwa, a nie na zasadzie interesów partykularnych. Raz jeszcze wspomniano
0 utworzeniu organizacji pokojowej, która gwarantowałaby sprawiedliwość i pokój wszystkim wolnym narodom. Sprawa modelu Ligi Narodów powtórzona została w pięciu szczegółach, gdy podkreślano konieczność zachowania neutralnego charakteru tej organizacji, bez jakichkolwiek tajnych umów oraz związków gospodarczych i politycznych w jej ramach73.
Specjalny projekt, przedstawiony również w 1918 r., uzupełniał radykalny, ale niezbyt precyzyjny plan rozbrojeniowy zawarty w czternastu punktach. W nowej wersji zapowiadano stworzenie systemu bezpieczeństwa poprzez połączenie sił zbrojnych członków Ligi Narodów. Zakładano, że dzięki takiej gwarancji państwa uznają celowość
1 potrzebę rozbrojenia armii narodowych. Miało się to dokonać pod kontrolą komisji międzynarodowych lub attaches wojskowych. Raz jeszcze Stany Zjednoczone zwróciły uwagę na to, aby pokój został osiągnięty na drodze równych i sprawiedliwych negocjacji: "(...) jest koniecznym, aby wszyscy, którzy zasiądą przy stole pokojowym byli gotowi i chętni zapłacić cenę za pokój, gotowi stworzyć taki instrument, który spowoduje, że pokój będzie honorowy"74.
72 Cyt za E. Bendiner, op. cit., ss. 60 i 61; zob. także H. Ba t o ws k i, op. cit., passim.
" Teksty w Th. W. Wilson, op. cit., passim; por. H. Notter, op. cit., s. 679.
74 Zob. J. Warszawski, Zagadnienie rozbrojenia w prawie międzynarodowym i w stosunkach międzynarodowych, Warszawa 1930, ss.109 i 110.
50
też program pokoju bez zwycięzców i zwyciężonych stawał bardziej życzliwego zainteresowania w stolicach państw ^Sprawiedliwość i wspaniałomyślność są zazwyczaj atrakcyj-060113 strony przegrywającej niż dla zwycięzcy. A szala wojny nie^S od lata 1918 r. przechylać na stronę Ententy. Wprawdzie
a?wiosnę 1918 r. sytuacja Niemiec i ich sojuszników rysowała ZC Umyślnie. Rosja bolszewicka - uwikłana w konflikty wewnętrz-i pozbawiona nadziei na realną pomoc i uznanie ze strony państw Sich nie dostrzegając perspektywy natychmiastowego powszech-, pokoju - zawarła 3 marca 1918 r. w Brześciu separatystyczny vói z Niemcami. Obóz Ententy uległ osłabieniu, a Rzesza, uwolniona d walki na dwa fronty, mogła skoncentrować się na jego zachodnim Odcinku Dobra koniunktura dla państw centralnych nie trwała jednak ługo zaledwie bowiem do lata 1918 r., kiedy to załamała się niemiecka ofensywa na zachodzie. Wkrótce po tym naczelny dowódca wojsk alianckich marszałek Ferdinand Foch z pomocą silnej armii amerykańskiej rozpoczął kontrofensywę. Na początku października połączone armie Ententy i Stanów Zjednoczonych przełamały linię Hindenburga i znalazły się blisko granic Niemiec. Już 16 września 1918 r. z propozycją rozpoczęcia rozmów pokojowych wystąpiły Austro-Węgry, a kilka dni później - 29 września 1918 r. - Bułgaria podpisała kapitulację. Blok państw centralnych rozpadł się. Nie było już wątpliwości, że pokój zostanie przywrócony dzięki militarnemu zwycięstwu aliantów.
Jedynym ratunkiem dla państw centralnych, aby wojnę zakończyć honorowo i uratować cokolwiek, było odwołanie się do amerykańskiego programu i zapewnień prezydenta Wilsona o pokoju równym i sprawiedliwym. W dniu 6 października 1918 r. Niemcy (dzień później Austro-Węgry), pomijając państwa Ententy, zwróciły się bezpośrednio do Wilsona z propozycją zawieszenia broni. Postulowano rozpoczęcie negocjacji pokojowych na podstawie czternastu punktów oraz poprawek i uzupełnień do nich. Najwidoczniej w niepamięć poszły pełne niechęci komentarze, jakimi jeszcze kilka miesięcy wcześniej prasa uemiecka i austriacka witała amerykański program pokojowy75.
Nowo mianowany kanclerz Niemiec Maksymilian książę badeński odnotował
swych wspomnieniach, że naczelne dowództwo "przypuszczalnie widziało w pro-
: Wilsona jedynie zbiór frazesów, które zręczna dyplomacja potrafiłaby zinter-
lc Przy stole konferencyjnym w sposób korzystny dla Niemiec", M. v. B ad e n,
remoirs of Prince von Baden, vol. II, London 1928, s. 85.
51
Był to wyjątkowy moment dla strony amerykańskiej: prezydent Stanów Zjednoczonych triumfował jako mąż opatrznościowy Europy i twórca jedynego planu pokojowego, do którego odwoływali się zwyciężeni. Wilson bez wahania przejął pełną kontrolę nad przebić-giem rozmów z państwami centralnymi. Chodziło mu o wynegocjowanie zawieszenia broni na podstawie programu wyrażonego w czternastu punktach, a więc przy rezygnacji z bezwarunkowej kapitulacji i totalnego zwycięstwa. Tylko zachowanie pewnej pozycji Niemiec umożliwiało - zdaniem prezydenta Wilsona - realizację jego perspektywicznych planów pokojowych wobec Europy.
Do tego stanowiska należało przekonać państwa europejskie, dla których racją stanu było maksymalne wykorzystanie owoców zwycięstwa. Z takim zadaniem w połowie października 1918 r. do Europy wyjechał płk House. Miał on skłonić aliantów do uznania czternastu punktów za podstawę zawieszenia broni i zawarcia pokoju. Nie wzbraniał się przed użyciem ostrych argumentów. Groził podpisaniem separatystycznego pokoju z Niemcami, jeśli sojusznicy nie uznają amerykańskiego punktu widzenia. Konfrontacja stanowisk trwała aż do 4 listopada 1918 r. i zakończyła się zwycięstwem House'a. Jedynie niewielkie ustępstwo w stanowisku amerykańskim polegało na zmianach dotyczących żeglugi (w odpowiedzi na żądania Wielkiej Brytanii) oraz niemieckich odszkodowań dla osób cywilnych (żądanie francuskie)76.
W chwili podpisywania rozejmu z Niemcami 11 listopada 1918 r. mogło wydawać się, że wszystkie strony są zadowolone. Alianci odnieśli zwycięstwo, a Niemcy, choć pokonane, to jednak miały nadzieję, że podstawą negocjacji będzie czternastopunktowy program Wilsona. Za najbardziej usatysfakcjonowanego mógł uchodzić prezydent USA. Wszystko wskazywało na to, że jego pokojowy program wobec Europy, który przez lata wojny tworzył wraz ze swym doradcą i przyjacielem House'em i który pochłaniał jego uwagę, teraz zostanie urzeczywistniony. Przyjęcie czternastu punktów jako podstawy rozejmu było tego zwiastunem. Tak przynajmniej sądził prezydent Wilson, kiedy otrzymał depeszę do House'a. Pułkownik pisał: "Autokracja
Niech żyje demokracja i jej nieśmiertelny przywódca. W tej
ufflal odzinie myślę o Tobie z dumą, podziwem i uwielbieniem"77.
dnak powodzenie administracji Wilsona w skali międzynarodo-
korespondowało z sukcesami wewnętrznymi. Gdy w Europie
ł się debata nad warunkami zawieszenia broni, w Stanach
T^dnoczonych trwała debata polityczna związana z przypadającymi
C listopad 1918 r. wyborami uzupełniającymi do Senatu oraz
^horami zwy]cłymi do Izby Reprezentantów. Podczas wojny repub-
Wjjanie j demokraci, zjednoczeni w obliczu nadrzędnego celu, odsunęli
jok partyjne spory i konfrontacje. To zawieszenie broni nie trwało jednak długo. Wraz z bliską perspektywą zakończenia wojny ożyły stare animozje, wzmożono partyjne dyskusje i spory. Republikanom przewodzili dwaj byli prezydenci: T. Roosevelt i W.H. Taft oraz wpływowy senator Henry Cabot Lodge.
Surowej ocenie został poddany program czternastu punktów. Przewodniczący Narodowego Komitetu Republikanów Will Hays oskarżał administrację, a zwłaszcza prezydenta, że układa świat "w niczym nie pohamowanej zgodności z wszelkimi doktrynami socjalistycznymi, wszelkimi swobodnymi wyobrażeniami na temat stosunków rząd-własność, wszelkimi mglistymi kaprysami, którymi może być on w owym czasie owładnięty"78. Krytykowano nie tylko wilsonowski idealizm i jego frazeologię. Wkrótce naczelnym tematem kontrowersji stały się warunki zawieszenia broni. Republikanie uważali je za zbyt łagodne dla Niemiec. Żądano ukarania państw odpowiedzialnych za wojnę, a przede wszystkim bezwarunkowej kapitulacji Tymi hasłami została zdominowana kampania przed zbliżającymi się wyborami do Kongresu.
Demokratyczny prezydent rozumiał, że zwycięstwo Partii Repub-
ikańskiej w walce wyborczej byłoby zgubne dla jego programu
wego. Ze względu na kompetencje amerykańskiego parlamen-
i szczególnie jego izby wyższej w kształtowaniu polityki zagranicz-
Jiały Dom nie mógłby liczyć na pełną realizację swoich zamiarów
Europy. Kongres zdominowany przez republikanów to konie-
c mdyfikacji planów i dostosowanie ich do żądań opozycji.
76 Szeroko na temat prowadzonych negocjacji, zob. J. Pajewski, op. cit., ss. 752-759 i 771 - 773. Same warunki rozejmu, pomijając, że podstawą negocjacji miał być program Wilsona, były jednak twarde, tamże, ss. 773 i 774.
, vol. IV, s. 145.
' ' *errell> p- cit-- s- 304 n.; S. F. Bem i s, The First World War and the w: Wilson at Yersailles, ed. by Th. P. Greene, Boston 1957, s. 9.
S tt
52
53
Perspektywa konfliktu między administracją a władzą ustawo, dawczą zmusiła Wilsona do zaangażowania się w kampanię wyborczą. W charakterystyczny dla siebie sposób prezydent apelował do narodu:
"Jeżeli aprobujecie moje przywództwo i życzycie sobie, abym dalej był pełnym wyrazicielem waszych interesów zarówno w kraju, jak i za granicą, to możecie tc udokumentować przez zapewnienie demokratycznej większości tak w Senacie, jajj i w Izbie Reprezentantów. (...) Natomiast uzyskanie przez republikanów większości w obydwu izbach Kongresu zostanie odczytane po obu stronach Atlantyku jako odrzucenie mojego przywództwa"79.
Odwołanie się do woli narodu nie było najlepszą taktyką. Wilson nie dostrzegł, że sympatie społeczeństwa przesunęły się ku republikanom. Szczególnie złe wrażenie wywołało przypisywanie sobie przez demokratów czołowej roli w zakresie przywrócenia pokoju i tworzenia nowego porządku międzynarodowego. Teoria ta była powszechnie krytykowana i miała poważne konsekwencje: tak jak wojna nie jest tylko sprawą Partii Demokratycznej, tak i pokój winien być dziełem całego narodu. Przekonujące były również poglądy przeciwników administracji, a nawet kół umiarkowanych dowodzących, że jeśli władza wykonawcza należy do demokratów, to w celu wypracowania najlepszych dla Amerykanów warunków pokoju Kongres powinien być republikański80.
Klęska demokratów była dotkliwa, gdyż przegrali zarówno w wyborach do Senatu, jak i do izby niższej. Komentując zwycięstwo republikanów, T. Rooseyelt stwierdził, że prezydent Wilson stracił prawo do występowania w imieniu narodu amerykańskiego, ponieważ odebrano mu rangę przywódcy.
"Pan Wilson i jego czternaście punktów, i jego pięć punktów uzupełniających, i jego składane na wszystkie strony oświadczenia nie mają żadnych podstaw prawnych, aby być utożsamiane z wolą narodu amerykańskiego - zawyrokował dawny gospodarz Białego Domu. Niech alianci narzucą swoją wspólną wolę narodom odpowiedzialnym za straszliwą katastrofę, która omal nie zniszczyła świata"81.
Była to krytyka druzgocąca i choć w dużej mierze zrodziła J4 partyjna niechęć, to jednak stawiała w zupełnie nowej konstelacji
79 Cyt. za R. V. Harlow, op. cit., s. 643.
80 R. H. Ferrell, op. cit., s. 304.
81 IPCH, vol. IV, s. 155.
t cię i jej możliwości działania. Została wszakże przez Biały
"zlekceważona. Prezydent Wilson był przekonany, że narody
.- kie czekają na niego niemal jak na amerykańskiego mesjasza,
wraz z pokojem przyniesie im nowy ład, wolny od wojen
szelkich zagrożeń.
B z względu więc na to, co twierdzili republikanie, Wilson nadal ił się za przywódcę narodu i czołowego egzekutora amerykanie] polityki zagranicznej. Co więcej, uznał, że będzie osobiście nadzorował debatę pokojową i stanie na czele amerykańskiej delegacji. 3dy w pierwszych dniach grudnia 1918 r. zebrał się Kongres, prezydent przekazał deputowanym tę zaskakującą informację. Wywołało to powszechną konsternację. Decyzja Wilsona była wydarzeniem bez precedensu w dziejach Stanów Zjednoczonych. Żaden z dotychczasowych prezydentów amerykańskich w trakcie sprawowania urzędu nie bywał w Europie. Wśród opinii publicznej panowało przekonanie, że gospodarz Białego Domu nie powinien w ogóle opuszczać terytorium Stanów Zjednoczonych, a tym bardziej wyjeżdżać na kontynent europejski. Nic dziwnego, że pomysł Wilsona wywołał falę dyskusji.
Nawet najbliżsi przyjaciele i doradcy prezydenta krytycznie
oceniali jego decyzję. Uderza opinia płk. House'a, który dowodził,
że Wilson powinien nadzorować przebieg negocjacji, ale z Wa-
szyngtonu. W ten sposób amerykański prezydent nie tylko unik-
nie konieczności wikłania się w drugorzędne spory i kontrowersje
europejskie, ale także zachowa pozycję niezależnego i naczelnego
arbitra82. W grę wchodziła również możliwość bezpośredniego
oddziaływania na amerykańską opinię publiczną, członków Kon-
esu, wpływowych polityków i nakłanianie ich do przyjęcia usta-
pokojowych. Wszystkie te niebagatelne argumenty zostały
rzucone przez Wilsona. Prezydent był przekonany, że jeśli
wynegocjować w Europie pokój oparty na gwarancjach
onych przez ligę demokratycznych narodów, sankcjonujący
mącą rolę Stanów Zjednoczonych w nowym porządku mię-
sie ni . 'nież europejscy przywódcy byli zaszokowani pomysłem Wilsona. Obawiali realiów ^ tencJ' amerykańskiego przywódcy i jego nieznajomości europejskich
Zjedno ^ y 'm rownież podziw i uznanie, jakimi prezydent Stanów
Lansin ^ C'eSZył S'? wśród Europejczyków. Zob. IPCH, vol. IV, s. 164 i n.; także R. & P- cit., ss. 19 i 20. H. Nicolson, op. cit., s. 65.
54
55
dzynarodowym, to pokona wszelką opozycje w kraju i przekona większość Amerykanów do swych racji.
Bardzo ważny dla dalszego biegu spraw okazał się również dobór członków amerykańskiej delegacji, która miała towarzyszyć pręży. dentowi w Paryżu. Wilson swych decyzji personalnych nie konsul-tował z Senatem, co należało do amerykańskiej tradycji. Można było zatem przyjąć, że podpisując traktat pokojowy prezydent będzie "działał w swoim imieniu i w ramach jedynie osobistych uprawnień"83. Istotne jest to, że do Europy pojechali jedynie doradcy Wilsona i jego sojusznicy. Obok oddanego płk. House'a w składzie amerykańskiej delegacji znaleźli się: sekretarz stanu R. Lansing, członek Najwyższej Rady Wojennej, gen. Tasker H. Bliss, sekretarz wojny Newton D. Baker, były ambasador USA w Londynie John W. Davis oraz jedyny republikanin, zresztą zawsze lojalny wobec demokratycznego prezydenta, Henry Wbite. Kompletując skład delegacji, Wilson pominął wpływowych senatorów republikańskich oraz polityków, którzy być może nie podzielali jego punktu widzenia, lecz mieli decydujący głos w debacie nad ratyfikacją traktatu pokojowego. Do Paryża nie pojechał zatem ani przywódca republikańskiej większości w Senacie i nowy przewodniczący Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych H. C. Lodge, ani inni wpływowi republikanie: Elihu Root, W. H. Taft lub Ch. E. Hughes. Tak jak można było zrozumieć nieobecność Lodge'a wśród towarzyszących Wilsonowi osób, zważywszy wzajemną niechęć tych dwóch polityków, tak brak Tafta, byłego prezydenta, a zarazem przewodniczącego Ligi na Rzecz Poszanowania Pokoju, stanowił niewybaczalny błąd Wilsona. Tymczasem wiadomo było, że głosy tych nieobecnych w delegacji polityków będą ważyły na procedurze ratyfikacyjnej, jakiej poddany zostanie w Senacie traktat pokojowy84. Zabrał natomiast Wilson cały zespół badawczy, dysponujący bogactwem dokumentów i opracowań, gromadzonych przez dwanaście miesięcy. Materiały te prezydent zamierzał wykorzystać przy modelowaniu powojennego porządku w Europie.
u S. F. Bemis, The First World War ..., s. 10.
84 Skład delegacji dokładnie analizuje I. Floto, Colonel House in Para. A Study "/ American Policy at the Parts Peace Conference 1919, ss. 96-98; zob. A. S. Link, the Diplomatist ..., s.128.
56
3. DEBATA NAD WARUNKAMI POKOJU
M
Delegacja amerykańska na paryską konferencję pokojową od-
ł do Europy 4 grudnia 1918 r. na pokładzie statku "George
w^hington". Zamierzano nie tylko zrealizować amerykańskie wizje,
i ^również spełnić marzenia narodów europejskich, upatrujących
3 e\Vilsonie męża opatrznościowego. Ta nadzwyczajna wiara w Ame-
ke i Jej możliwość zaspokojenia próśb, żądań i potrzeb wyrażała się
w tysiącach listów i depesz słanych do Białego Domu z całego świata,
ale przede wszystkim z Europy. Zwracano się ze sprawami osobistymi
oraz z problemami o wymiarze ogólnonarodowym. Te życzenia,
nadzieje i aspiracje były często sprzeczne i wykluczające się. Wilson
zdawał sobie sprawę, że nie sprosta wszystkim wymaganiom.
Wyraził to z typową dla siebie emfazą w rozmowie z szefem Komitetu Informacji Publicznej, G. Creelem, który towarzyszył mu w podróży do Europy:
"Do Ameryki zwraca się dzisiaj cały świat, i to nie tylko ze swymi krzywdami, ale ze swymi nadziejami i zażaleniami. Głodni spodziewają się, że udzielimy im schronienia, chorzy na duszy i ciele oczekują od nas lekarstwa. (...) Pan wie i ja wiem, że tym dawnym krzywdom i dzisiejszym niedolom nie można zaradzić w ciągu jednego dnia, za pomocą skinienia dłoni. Tym, co przewiduję - i pragnąłbym z całego serca nie mieć racji - jest tragedia zawiedzionych nadziej"85.
Mimo tych pesymistycznych przewidywań Wilson wierzył, że uda mu się zrealizować główne punkty swego programu pokojowego. Po to przecież wybrał się w podróż na Stary Kontynent.
Podczas podróży przez Atlantyk, na konferencji "pokładowej" prezydent kolejny raz przedstawił swą wizję przyszłości Europy i świata. Za najważniejsze uznał wówczas utworzenie Ligi Narodów, tora "wprawi nowy świat w ruch, ale nie stworzy mu programu, ozraejszym działaniem pokieruje doświadczenie. Wytyczy się granice, e można będzie później je skorygować, gdyby zostały popełnione iak eS/'esprawiedIiwści" Wilson wyraził przekonanie, że taką rolę, dów s ł-yna Monroe>a odegrała dla półkuli zachodniej, Liga Naro-mied m WO'5ec reszty świata. Dyscyplinę w przyszłym porządku zynarodowym utrzyma się nie poprzez działania militarne, ale
Baker, Woodrow Wilson and World Settlement, vol. I, London 1923, s. 8.
57
przez zastosowanie środków dyplomatycznych (zerwanie stosunkowi lub ekonomicznych (bojkot, embargo). "Żadnemu narodowi nie moi na pozwolić zostać przestępcą, bezkarnie spiskującym przeciwko sąsiadom lub światu" - kontynuował Wilson, posługując się językiem misjonarzy. Nie mniej emfazy było w stwierdzeniu, że trzeba "oczys?, czającego procesu", aby "stworzyć na nowo świat". "Hasła bolszewj. zmu - twierdził amerykański przywódca - były chętnie przyjmowane jako protest przeciwko sposobowi, w jaki funkcjonował świat". Dlate. go zadaniem strony amerykańskiej, która jako jedyna potrafi wznieść się ponad jednostkowe interesy, Jest stworzenie nowego porządku, Stany Zjednoczone będą popierać żądania każdego kraju wyłącznie w zgodzie ze sprawiedliwością"86.
Niechęć do akceptacji żądań mocarstw europejskich, zwłaszcza Wielkiej Brytanii i Francji, kryła się w sugestii, że bogactwa obszarów kolonialnych powinny być udostępnione wszystkim członkom Ligi Narodów, a kolonie niemieckie "przejść na własność Ligi Narodów i pod administrację małych narodów". Naiwność takich pomysłów dostrzegł George Louis Beer, amerykański ekspert ds. kolonii. Koncepcję powierzenia terytoriów kolonialnych małym narodom, nie posiadającym doświadczenia w zarządzaniu, nazwał on "niebezpiecznym i akademickim typem myślenia"87. Inny uczestnik konferencji "pokładowej", sekretarz stanu Lansing w swoim pamiętniku odnotował, że niektóre koncepcje Wilsona to "dynamit, wywołujący burzę polityczną"88.
Ale nim rozpoczęły się obrady w Paryżu, prezydent Stanów Zjednoczonych wraz z małżonką przez miesiąc podróżował po krajach europejskich. Podróż zapowiadała się jako triumf prezydenckiej pary. Zarówno we Francji, Wielkiej Brytanii, jak i we Włoszech państwo Wilsonowie byli witani owacyjnie i serdecznie. Towarzyszyła im wszędzie atmosfera uwielbienia i entuzjazmu. Wyrazem wdzięczności były fiołki i mimozy, które spadały na parę prezydencką z rzymskich balkonów. W Londynie pełen entuzjazmu tłum oklaskiwał słowa amerykańskiego przywódcy, które burzyły tradycyjną zasadę brytyjskiej polityki zagranicznej równowagę sił. Na ulicach Paryża
86 Tamże, ss. 9 i 10.
87 J. Th. Shotwell, At the Paris Peace Conference, New York 1937, ss. 74 i ?5-
88 R. Lansing, op. cit., s. 97; R. S. Baker, Woodrow Wilson and World ..., vol. I, ss. 14-17.
na część Wilsona, międzynarodowej sprawiedliwości, wi^a*w^jów . wiecznego pokoju89. Jeszcze nigdy żaden Amerykanin Ligi Ma w starym Świecie tak owacyjnie i nie spotkał się
frazami takiego uwielbienia
liwe owacje na ulicach, radość zgromadzonych tłumów, hono-kładane przez europejskich polityków i mężów stanu umocniły W'kona w przekonaniu, że "powszechna wiara narodów jest ucieleś-tvlko w nim". Niewątpliwie prezydent Stanów Zjednoczonych "ielęgnował to mniemanie zanim przybył do Europy. Jednak atmosfera jaka towarzyszyła mu w podróży po stolicach europejskich,
umocniła tę iluzję.
Wierząc, że narody Europy ufają tylko jemu, prezydent Wilson czuł się upoważniony do objęcia przewodnictwa konferencji w Paryżu. Nie dopuszczał do siebie myśli, że jego rola w negocjacjach staje się dyskusyjna, a sformułowany program pokojowy może być kwestionowany i nie jest jednoznacznie akceptowany przez sojuszników. Alianckich polityków najbardziej niepokoiła niekompetencja amerykańskiego prezydenta w sprawach Europy. Sloganowy idealizm obecny w projektach amerykańskich, tak chętnie oklaskiwany przez tłumy Europejczyków, nie odpowiadał aspiracjom i celom politycznym przywódców Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i niektórych pomniejszych państw europejskich.
"Ameryka leży bardzo daleko od Niemiec - mówił na przykład G. Clemenceau - ale Francja bardzo blisko i ja mam swoje troski, które nie dotyczą prezydenta Wilsona w takim stopniu, w jakim dotyczą człowieka, który widział Niemców przez kilka lat w swoim kraju. Są pewne krzywdy do naprawienia"90. Różne podejście do negocjacji pokojowych ujawniło się także w innych, zasadniczych kwestiach. Oto bowiem Francja i Stany Zjednoczone odmiennie wi ały charakter i funkcjonowanie międzynarodowej organizacji.
a Francuzów Liga Narodów była o tyle ważna, o ile gwarantowała Bezpieczeństwo ich kraju.
kolei Brytyjczycy przywiązywali szczególne znaczenie do zabez-la Szlaków handlowych oraz ich imperium kolonialnego.
1919
I TV,
'' Shotwe11. op. cit., s. 84; J. E. D ii l o n, Konferencja Pokojowa w Paryżu a 1921, s. 193. E. Bendiner, op. cit., s. 121.
58
59
W Europie zaś chodziło im o to, aby nic nie zakłóciło równowagi sit Wobec pokonanej Rzeszy prezentowano w Londynie bardziej wyw, żonę od francuskiego stanowisko: Niemcy powinny szybko spłacj' długi i odzyskać właściwe miejsce jako rynek zbytu. Włosi liczyli m cześć zysków z racji przynależności do obozu zwycięzców. Ponadto widzieli siebie w gronie głównych mocarstw europejskich. Mniejszj narody, spełniające dotychczas rolę buforu pomiędzy mocarstwami oraz nowo powstałe państwa wierzyły, że pokojowy program Stanó\j Zjednoczonych pozwoli im bezpiecznie rozwijać się w powojennej Europie. I wreszcie Niemcy, podobnie jak inne państwa pokonane oczekiwały, że sprawiedliwe zasady zawarte w czternastu punktacji będą stanowiły podstawę traktatu pokojowego.
Na tę scenę sprzecznych aspiracji i dążeń wkroczyła Ameryka ze swym prezydentem, którego merytoryczna wiedza o Europie i jej problemach zgromadzona była głównie w tomach materiałów przygotowanych przez zespół Inąuiry. Wilson dysponował jednak programem politycznym zdefiniowanym w czternastu punktach, które - jak sądził - w pełni odpowiadały potrzebom Starego Świata.
Pierwsze plenarne posiedzenie konferencji pokojowej odbyło się 19 stycznia 1919 r. w Sali Zegarowej francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych przy Quai d'Orsay. Formalnie w konferencji uczestniczyli przedstawiciele 32 rządów, w tym 27 państw i 5 dominiów brytyjskich. Kraje pokonane nie były reprezentowane. Nigdy jeszcze w dziejach narodów nie było tak znaczącego zgromadzenia dyplomatycznego. Nawet Kongres Wiedeński, choć dostojniejszy, bo zgromadził monarchów, ustępował spotkaniu w Paryżu pod względem wagi, zamierzeń i liczby członków (w paryskim gremium uczestniczyły także państwa pozaeuropejskie).
Początkowo wydawało się, że Wilson i delegacja amerykańska będą w Paryżu odgrywać dominującą rolę. Ameryka rozporządzała bowiem najsilniejszymi atutami. Nikt nie miał wątpliwości, że to Stany Zjednoczone przechyliły szalę zwycięstwa na stronę Ententy. Bez-sprzecznie też Ameryka była wówczas największą na świecie potęgą nie tylko militarną i gospodarczą, ale również moralną. Jedyni6 prezydent Stanów Zjednoczonych - w przekonaniu własnym i większości Europejczyków - reprezentował szerszy niż tylko narodowy interes, a jego czternaście punktów zostało uznanych za podstaw? pokojowych negocjacji. Nie bez znaczenia były także merytoryczne , 60
tencje delegacji amerykańskiej, a zwłaszcza możliwość odwoła-^ do pomocy ekspertów z grupy Inąuiry. Uczestnik konferencji nia S ' wchodzący w skład delegacji brytyjskiej, Harold Nicolson
wco , o
pok HV swoich wspomnieniach, że "nigdy nie pracował z ciałem tak inteligentnych ludzi, bardziej wykształconych i lepiej poinfor-f^ych niż delegacja amerykańska na konferencję paryską"91. e erupa amerykańska liczyła ponad dwieście osób (członkowie delegacji i personel zespołu badawczego). Jeśli doliczyć do tego okaźną grupę reporterów i dziennikarzy, to Stany Zjednoczone były prezentowane w Paryżu przez ponad pięćset osób.
W porównaniu z zespołem zza Atlantyku, znacznie słabsze przygotowanie fachowe posiadała francuska grupa badawcza Comite d'Etudes, działająca pod kierunkiem prof. Ernesta Lavisse'a. Z kolei Włosi według opinii Nicolsona "wiedzieli jedynie to, czego pragną". Także na Wyspach Brytyjskich prowadzono wcześniej prace przygotowawcze do konferencji pokojowej. Zdaniem strony amerykańskiej umiejętności fachowe i merytoryczne Brytyjczyków ustępowały przygotowaniu delegacji ze Stanów. Jest to jednak osąd mocno krzywdzący zespół brytyjski92.
Potwierdzenie silnej pozycji Ameryki nastąpiło podczas posiedzenia inauguracyjnego, kiedy Wilsonowi wyznaczono miejsce u szczytu stołu obok fotela gospodarza spotkania, prezydenta Francji Raymon-da Poincarego. Był to nie tylko wymóg protokołu (na szczytowym miejscu siedziały głowy państw), ale i wyraz uznania dla potęgi Stanów jednoczonych i ich prezydenta oraz wdzięczności za pomoc w wojnie. Wrażenie to umocniły słowa przemówienia powitalnego. "Ameryka, ka Europy - mówił Poincare - przebyła ocean, aby wyrwać swoją ^poniżenia, niewoli i aby uratować cywilizację"93. Takich izyjnych gestów wobec amerykańskiego sojusznika było więcej. >iej jednak paryskie obrady miały w dużej mierze stać się >em ostrej walki, która pokazała, że każde z państw dąży do ?a własnych celów.
>leg konferencji pokojowej można podzielić na trzy etapy. faza trwała do 14 lutego 1919 r., kiedy to prezydent Wilson
Pierws
op- cit" s- 27-
,. 8;R.S.Baker, Woodrow Wilson and World Settlement .... vol. I, s. 109.
61
wyjechał na krótko do Waszyngtonu, aby wziąć udział w
Ses
kończącej kadencje Kongresu. W czasie tego pierwszego miesiąc? obrad konferencji specjalnie powołana komisja pod kierunkiem Wji sona zajmowała się zasadami organizacyjnymi i funkcjonowaniem Lioi Narodów. Podstawą dyskusji był projekt amerykański. Etap drugi to czas nieobecności Wilsona w Paryżu. Także Lloyd George większość tego okresu spędził w Londynie zajęty sprawami wewnętrznymi. Zaj Clemenceau - postrzelony niegroźnie przez anarchistę - przebywał m rekonwalescencji. Nie próżnowały jednak specjalnie powołane komi. sje. Zdołały one uzgodnić wspólne stanowisko w wielu sprawach terytorialnych, gospodarczych, a także technicznych. Ostatni etaJ konferencji rozpoczął się 14 marca 1919 r. wraz z powrotem Wilsona do Paryża. W ciągu następnych kilku miesięcy podjęto najważniejsze decyzje konferencji paryskiej. Ich uwieńczeniem był traktat wersalski wraz z Paktem Ligi Narodów. Podpisy pod dokumentem w dniu 28 czerwca 1919 r. złożyły wszystkie państwa uczestniczące w pokojowych obradach oraz pokonane Niemcy.
W inauguracyjnym posiedzeniu konferencji pokojowej uczestniczyli przedstawiciele wszystkich delegacji. Wkrótce rozmowy nad pokojem zamieniły się w spotkanie głównych mocarstw: Stanów Zjednoczonych, Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i Japonii. Hasła demokratyzacji życia międzynarodowego i równego dla wszystkich prawa decydowania o swym losie były niezwykle nośne. Ale w rzeczywistości to silniejsi decydowali o przyszłym kształcie świata i losie poszczególnych narodów. Tak więc większość najważniejszych spraw rozstrzygano w gronie Wielkiej Trójki. Obok uchodzącego za idealistę Wilsona zasiadał w niej przedstawiciel Zjednocznego Królestwa, zręczny polityk Lloyd George oraz delegat Francji, realista Clemenceau. Mimo że amerykański prezydent rozporządzał silnymi atutami, to jednak nie udało mu się w pełni zdominować obrad. Znacznie zręczniejszymi od niego okazali się zarówno premier brytyjski Lloyd George, jak| i "tygrys Francji" Clemenceau. Przekonanie Wilsona, że tylko ofl reprezentuje słuszne i postępowe zasady, często nie wystarczało, aby zmusić europejskich polityków, uchodzących za wytrawnych graczy, do rezygnacji z ich własnych, narodowych celów.
Od samego początku obrad w Paryżu centralnym obiekteu1 zainteresowania Amerykanów było utworzenie Ligi Narodów. stawę działalności tej międzynarodowej organizacji miały
62
. formułowane przez prezydenta Wilsona zasady trwałego wielkr *"o ładu międzynarodowego, co z kolei było główną
skuteczności amerykańskiego programu pokojowego. yyilsona "związek narodów" zmieniłby dotychczasowy Hw poKty06 eurPeJ skieJ i światoweJ> zastępując balance of Porzq Lncepcją współdziałania mocarstw.
pomysł Ligi Narodów nie zrodził się u Wilsona, to jednak
kański prezydent uchodził za jej twórcę. Wilson eksponował
dej okazji znaczenie i celowość ustanowienia mechanizmu
Trasującego bezpieczeństwo Europy i świata. Silnie optował też za
ibv Pakt Ligi Narodów został włączony do wszystkich traktatów
Bojowych, stając się ich integralną częścią. Sądził, że szansę powoła-
nia Ligi Narodów będą znacznie większe, jeżeli jej konstytucja
zostanie połączona z dokumentem, którego ratyfikacji zarówno
w państwach europejskich, jak i USA był pewny.
Obrady paryskie ujawniły istnienie dwóch przeciwstawnych koncepcji "związku narodów". Z jednej strony była wizja amerykańska: liga wszystkich państw, zarówno zwycięzców, jak i pokonanych, tworząca powszechny związek na rzecz współpracy międzynarodowej. Miała to być organizacja promująca współdziałanie suwerennych państw pod specjalnym przywództwem wielkich mocarstw. Z drugiej zaś strony istniała koncepcja francuska: liga zwycięzców, gwarantująca dominację Francji na kontynencie. Według projektu francuskiego Liga Narodów posiadałaby własną siłę zbrojną, z dowództwem o charakterze ponadnarodowym. Ponadto istniała cała gama stanowisk pośrednich oraz propozycji poszczególnych państw czy nawet osób 4. Spór toczył się więc o to, czyja koncepcja zwycięży. Francja, Włochy, Japonia, a także Brytyjczycy poparcie dla amerykańskiej koncepcji Ligi często uzależniali od ustępstw Wilsona w innych sprawach.
Pakt Ligi Narodów, wielokrotnie dyskutowany i przekształcany :zas konferencji, odzwierciedlał jednak wiele myśli Wilsona. Tym stał się głównym wyznacznikiem amerykańskiego pojmowania u w Europie i świecie. Najważniejszym jego elementem była ezpieczeństwa zbiorowego. Pojawiła się już w preambule Paktu, iowiono o nałożeniu na narody obowiązku solidarności "dla
"7 i_
' Sierpowski, Narodziny Ligi Narodów ..., s. 73 i n.
63
ich pokoju i bezpieczeństwa"95. Niewątpliwie zapis o bezpieczeńst zbiorowym (zagwarantowana odpowiednio nietykalność terytoria]11 i niepodległość państw - członków Ligi) stał się jednym z kluczowy!' punktów Paktu, o którego sformułowanie strona amerykańska stężyła ostrą batalię w Paryżu. Prezydent Wilson zdawał sobie sprau, że bez tego zapisu Liga byłaby tylko towarzystwem dyskusyjny,, Po przetargach przyjęto więc zasadę bezpieczeństwa zbiorowej jako fundamentu Ligi Narodów, wyrażoną w artykule dziesiąty^ Mówił on o respektowaniu i obronie integralności terytorialne i niepodległości członków Ligi. Punkt ten stanowił także, że w prą padku zagrożenia Rada Ligi podejmie środki, aby wypełnić przyjęt( zobowiązania96.
Postanowienia artykułu dziesiątego, gwarantujące członkom Ligi wzajemną pomoc na wypadek napaści z zewnątrz, stanowiły punkt ciężkości europejskiego systemu bezpieczeństwa. Natomiast sankcji wobec państw łamiących Pakt i naruszających normy współżycia między narodami określał artykuł szesnasty, który z tej racji należj uznać również za element zbiorowego bezpieczeństwa w Europie Punkt szesnasty Paktu Ligi rozróżniał dwie kategorie sankcji: pierw-sza to utrata członkostwa Ligi Narodów, druga to sankcje wt właściwym rozumieniu tego słowa: ekonomiczne i wojskowe. Był to jedyny artykuł w Pakcie posiadający charakter wykonawczy. W sumie postanowienia artykułu dziesiątego i szesnastego realizowały największe marzenie Wilsona: celem Ligi stało się nie tylko dążenie do pokoju w Europie i świecie, ale także efektywne jego zabezpieczenie. Liga Narodów stanowiła zatem stowarzyszenie państw wzajemnie się asekurujących i deklarujących zachowanie pokoju opartego na zasadach i postanowieniach traktatu pokojowego. Z tego względu nie należy dziwić się, że szczególnie artykuł dziesiąty spotkał się z bardzo przychylnym przyjęciem przez mniejsze państwa europejskie, zwłaszcza nowo powstałe. Oznaczał bowiem formalnie zobowiązanie do gwarancji niepodległości państw oraz ich integralności terytorialnej
95 Tekst Paktu Ligi Narodów: S. Sierpowski, Źródła do historii powszechni okresu międzywojennego, 1917-1939, t. I, Poznań 1989, ss. 98-106.
96 Ciekawy komentarz, zob. B. Winiarski, op. cit., ss. 20 i 21.
97 S. Sierpowski, Narodziny Ligi Narodów ..., s. 105; zob. też J. Kiwerskjj Wilsonowska koncepcja bezpieczeństwa i rozbrojenia , "Acta Universitatis Lodziefl51 Folia Historica nr 17/1983, ss. 42-45.
do pokoju i bezpieczeństwa, zwłaszcza w Europie, były ^"k^aniu Wilsona artykuły ósmy i dziewiąty, mówiące o roz-Przek kreślono w nich zadania Ligi w dziedzinie ograniczenia, 3jenlU'. ^troli zbrojeń oraz materiałów wojennych. Artykuły te redukcji i plojektów przedłożonych nie tylko przez Wilsona i płk. były syn ,. brytyjskiego prawnika Waltera Philimore'a,
jel ' kontroli zbrojeń oraz materiałów wojennych. Artykuły te
J'tezą projektów przedłożonych nie tylko
były sXn ^^ przez brytyjskiego prawnika ,
'"Śsa Jana christiana Smutsa i rząd francuski. W pewnym
na
,
cię paryskich dyskusji projekt Wilsona znalazł się nawet
' planie. Państwa Ententy demonstrowały bowiem wyraźną
udencję odchodzenia od programu czternastu punktów, zakładają-
ch rozbrojenie nie tylko państw pokonanych, ale także zwycięskich.
* Na tym tle spór toczył się głównie między Wilsonem a Cle-
menceau. Prezydent Stanów Zjednoczonych dążył do rozbrojenia
powszechnego, a klauzule wojskowe, zmniejszające armię niemiecką
miały być tylko środkiem ułatwiającym ogólną pacyfikację. Przy-
wódca amerykański utrzymywał, że siła zbrojna może być stosowana
jedynie w ostatecznym wypadku, gdy środki polityczne (moralna
siła świata) okażą się niewystarczające. Natomiast Clemenceau
uważał rozbrojenie wojsk państw centralnych za warunek bez-
pieczeństwa Francji; rozbrojenie państw Ententy widział w dalekiej
i mglistej perspektywie. Państwa mogą rozbroić się tylko wówczas
twierdzili politycy nad Sekwaną - gdy osiągną pewność, że
wojna nie wchodzi w grę98. Zadać sobie można pytanie, czy kie-
dykolwiek uzyskano by taką pewność. Był to więc kolejny przykład
różnego rozumienia bezpieczeństwa i związanej z tym możliwości
rozbrojenia bez zagrożenia dla własnych interesów. W Ameryce
> poczucie bezpieczeństwa było niewątpliwie silniejsze niż we
ncji (w Europie), łatwiej zatem było formułować tam programy
rozbrojenia na dużą skalę.
Francji zmusił stronę amerykańską do wycofania się z jej
nego zamiaru rozbrojenia powszechnego. W traktacie wersal-
conano zatem zróżnicowania państw w zakresie rozbrojenia.
' tylko Rzeszy i jej sojusznikom, którzy zostali zobowią-
atychmiastowego zastosowania wilsonowskiej zasady ograni-
>jeń do poziomu niezbędnego dla utrzymania bezpieczeń-
'nętrznego. Dążenia Wilsona znalazły odbicie we wstępie do
H-
P- cit., s. 207.
64
65
części piątej traktatu wersalskiego ("Klauzule wojskowe, morski l powietrzne") w sformułowaniu: "Aby umożliwić przygotowanie ogól nego ograniczenia zbrojeń wszystkich narodów, Niemcy zobowiązuj się ściśle przestrzegać następujących klauzul wojskowych, morskici i powietrznych"99. W ten sposób zaznaczono, że rozbrojenie państ* centralnych ma stanowić przygotowanie i wstęp do powszechnego rozbrojenia.
Przebieg tego procesu miała nadzorować Liga Narodów, któtó Pakt zawierał również ustalenia odnoszące się do rozbrojenia. Rada Ligi, zgodnie z artykułem ósmym, uwzględniając specyficzne warunki każdego państwa, miała opracować plany ograniczenia zbrojeń naro. dowych. Nałożono na nią również obowiązek przeciwdziałania pry. watnej produkcji broni. Natomiast na mocy artykułu dziewiątego powołano specjalną Komisję, której zadaniem było przedkładać Ra-dzie opinie w kwestiach wojskowych, morskich i lotniczych.
W generalnym rozrachunku artykuły dotyczące rozbrojenia nie grzeszyły precyzyjnością treści. Zakładając szczere dążenie wszystkich państw do rozbrojenia i odwołując się do ich dobrej woli, zapisy te były utrzymane raczej w duchu wilsonowskiego idealizmu. Z drugiej strony Wilson ostro protestował przeciwko postanowieniu, które zobowiązywało członków Ligi do wzajemnego informowania się. w sprawach dotyczących zbrojeń. Występował też przeciw propozycji powołania specjalnej komisji, mającej sprawdzać prawdziwość tych informacji. Prezydent rozumiał, że tak daleko posunięta kontrola ze strony czynnika międzynarodowego nie tylko jest sprzeczna z zasadą amerykańskiego izolacjonizmu, ale również niezgodna z konstytucją Stanów Zjednoczonych. Wystawiała na szwank międzynarodową pozycję i dominującą rolę Ameryki w powojennym świecie. Zatem tekst Paktu Ligi Narodów nie rozwiązywał głównej kwestii amerykańskiego programu bezpieczeństwa - powszechnego rozbrojenia, choć zobowiązania Ligi Narodów do działania w tym kierunk" należy uznać za ważne.
Koncepcje pokojowego ułożenia i rozwoju stosunków miedzy narodowych w powojennym świecie uzupełniały w Pakcie Ligi Nar"" dów liczne artykuły (lub tylko wskazówki) dotyczące zasad i sposób
99 A. S. Link, Wilson the Diplomatist ..., s. 118; J. Warszawski, op. cit., & i 110, 117.
10*
nią rozjemczego lub sądowego. Z jednej strony były to pOSt?P< -cionowania Ligi jako organizacji, z drugiej zaś zapowiedź zasady" etałego Trybunału Sprawiedliwości Międzynarodowej powołania
l 'd wszystkich dwudziestu sześciu artykułów na szczególną asługuje punkt dwudziesty pierwszy, w którym sygnatariusze jktrynę Monroe'a za pozostającą w zgodzie z Paktem. Była to ja realizująca amerykańską rację stanu. Artykuł dwudziesty 1 został włączony do Paktu na wyraźne życzenie prezydenta Wilsona. Dla Amerykanów doktryna Monroe'a była niemalże jedena-przykazaniem, od którego nie można było odstąpić. Dlatego Wilson upierał się, aby zapis o doktrynie znalazł się w Pakcie. Jednak doktryna Monroe'a, zakładając eliminację wpływów europejskich na .ółkuli zachodniej, godziła w fundamentalną zasadę równości państw i solidarności między narodami, spod której nie mogła być wyłączona żadna cześć świata. Wilson zabiegał jednakże o włączenie stosownego zapisu o doktrynie do Paktu, chcąc w ten sposób osłabić zarzuty i krytykę ze strony swych oponentów w kraju. Podobny cel miało wprowadzenie zapisu dotyczącego zachowania suwerennych atrybutów państwa amerykańskiego (wyłączenie z jurysdykcji Ligi spraw o charakterze wewnętrznym, np. problemów taryf celnych, imigracji). Choć utworzenie Ligi Narodów było efektem długich dyskusji, ostrych sporów i kontrowersji, to trudno było już wówczas uznać, że uczyniono wszystko, aby organizacja ta stała się faktycznym zabezpieczeniem i gwarancją pokoju w Europie. Pakt Ligi Narodów iwym końcowym brzmieniu był zaledwie wskazaniem środków Jtod, jakie należało zastosować, aby zagwarantować i utrzymać Wiele budowano na złudnym przekonaniu o dobrej woli * i ich dążeniu do współdziałania. Mimo to w momencie, gdy rodów powstała, prezydent Wilson odczuwał przede wszyst-dowolenie i miał poczucie dobrze spełnionej misji wobec ynentu europejskiego.
stepc L*8i> czym Wilson wiedział i przeciwko czemu wy-
mięci niedopuszczenie do członkostwa w niej państwa nie-
ameryka 1fJdZiał Niemiec w Lidze Narodów był jednym z elementów włączyć k planow wobec Rzeszy. Wilsonowi zależało na tym, aby WeJ- Pom )Jcratyzwane Niemcy do społeczności międzynarodo-reintegracji Rzeszy był centralnym punktem amerykań-
66
67
skiej wizji Europy, wolnej zarówno od tradycyjnego imperializmu, ja. i rewolucji bolszewickiej. Dlatego większość przemówień prezydent Wilsona w okresie wojny była obliczona na umocnienie postępowym tendencji w Niemczech. Amerykański przywódca krytykował wyłąc? nie "niemiecką militarystyczną autokrację", a nie "naród niemiecki" Chciał w ten sposób wskazać na możliwość równoprawnego uczestnji ctwa społeczeństwa niemieckiego w przyszłym liberalnym, międzt narodowym porządku100. /Także w okresie negocjacji nad zawieszeniem broni na przełomie października i listopada 1918 r. Wilson często i ostro wypowiadał si na temat dążenia państw Ententy do narzucenia warunków, które dyskryminowałyby lub obciążały Rzeszę. Rozmawiając wówczas z płk House'em, prezydent zademonstrował duży realizm mówiąc: "Mój przemyślany sąd sprowadza się do tego, że cały wysiłek winien być skupiony na tym, aby zawieszenie broni nie powodowało wzrostu wrogości Niemiec, ale było nowoczesne i rozsądne, tak jak tylko jest to możliwe w istniejącej sytuacji"101. Prezydent chciał więc łagodnego traktowania pokonanych Niemiec i odrzucenia żądań wysokich reparacji. Tak należało rozumieć jego stwierdzenie wypowiedziane podczas konferencji na parowcu "George Washington", że pokój powinien być sprawiedliwy w ten sposób, aby "bronił narody, a nie był fatalny dla niektórych narodów"102.
Nie wszyscy przedstawiciele amerykańskiej elity politycznej podzielali punkt widzenia prezydenta. Senator H. C. Lodge, który l stopniowo wyrastał na czołowego adwersarza Wilsona w Ameryce, proponował inne rozwiązanie kwestii Niemiec. W grudniu 1918 r i 'przewodniczący Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych żądając bezwarunkowej kapitulacji Rzeszy, proponował jednocześnie takie ^kształtowanie powojennych Niemiec, by w przyszłości nie dążyły one tio agresji. Domagał się zatem odbudowy silnej Francji i Belgii, a także ^tworzenia łańcucha silnych państw w Europie Środkowej, oddzielających Niemcy od Rosji103.
Wilson podczas paryskich obrad był zmuszony zaakceptować opinię, szczególnie ostro wyrażaną przez premiera Clemenceau, o ko-
100 N. G. Levin (JrX op. cit., s. 3; J. R. Wędrowski, Wizje i realia ..., ss. 52 i' .._ 1M IPCH, vol. I, s. 203.
*;* 102 R. S. Baker, Woodrow Wilson and World Settlement ..., ss. 9 i 10. ri 103 J. R. Wędrowski, Wizje i realia ..., ss. 65 i 66.
6*
, . karania Niemiec. Dla Francji, której terytorium w ciągu oiecznosci u .^^ gtajo sje dwa razy terenem niemieckiej agresji, niespełna Ppodarczej; wojskowej i politycznej potęgi wschodniego osłabienie g ważnym zadaniem na przyszłość. Amerykański prezydent sąsiada y paryża i sympatyzował z francuskim dążeniem do
rozurm Bezpieczeństwa. Nie chciał jednak systemu bezpieczeństwa, gwarancji^ tradycyjnym balance ofpower. Uważał go za część starego Opart
W sprawie przynależności Niemiec do Ligi Narodów koronnym* argumentem prezydenta USA, wielokrotnie powtarzanym, była teza, że państwa, które stwarzają zagrożenie dla pokoju w Europie (i świecie), można będzie skutecznie kontrolować tylko w ramach Ligi. dnosiło się to głównie do Rzeszy. Przynależność Niemiec do tworzonej organizacji świadczyłaby o jej uniwersalnym charakterze - twierdził Wilson. Amerykański prezydent zdawał sobie sprawę z faktu, że Niemcy nadal stanowią liczącą się siłę polityczną i gospodarczą w Europie. Powojenny porządek w Europie nie spełniłby pokładanych w nim nadziei, gdyby Rzesza nie miała zostać nim objęta. '
Argumenty strony amerykańskiej w sprawie przynależności Niemiec do Ligi nie przekonały oponentów. > Zwłaszcza Francja ostro sprzeciwiała się zamiarom Ameryki. Zdaniem Clemenceau najpierw łemcy powinny udowodnić, że będą respektować ustalenia traktatu czł J1We*'0' a Dopiero później będzie można rozważyć sprawę ich kiego RWa * Lidze' B,yłoby to form^ nagrody dla państwa niemiec-1 ^^^Kacje amerykańskiego prezydenta nie przekonały również/
York 1925S"i92ker> E" W- Dod, The Public Papers of Woodrow Wilson, vol. V, New Paryskiej ko f SS 393> 46 ' 407; talcże T' Schramm> Georges Clemenceau na iQon "Jerencji pokojowej, w: Traktat Wersalski z perspektywy 70 lat, Warszawa
69
Brytyjczyków. Jednak stanowisko Lloyda George'a było taktycznym manewrem niż działaniem podyktowanym ckimi fobiami105.
Przyjęte ustalenia końcowe zaledwie w części spełniały nadzie' Wilsóna na wejście Rzeszy do Ligi. Uznano za możliwe przyjęci Niemiec do "związku narodów" w bliżej nieokreślonej przyszłości, n,, skutecznie przeprowadzonym procesie demokratyzacji. W opinii wiek proniemieckich uczestników obrad paryskich takie ustalenia świad. czyły, że "zdominowana przez Francję i Anglię Liga jest w rzeczywis. tości zwykłą kontynuacją przymierza wojennego"106.
Nie bez racji Niemcy czuli się dotknięci faktem pozostawienia ich poza nawiasem społeczności międzynarodowej. Odmowa prawa do zasiadania w Lidze Narodów, wśród społeczności cywilizowanych, uderzała w ich narodową dumę.
Podobnie urażeni czuli się Niemcy z powodu innych postanowień konferencji paryskiej, mimo że były one kompromisem między celami amerykańskimi a dążeniami Francji i innych, popierających jej punkt widzenia państw. Dzięki zabiegom prezydenta Wilsóna Niemcy nie straciły Zagłębia Saary. Terytorium to miało być administrowani przez Ligę Narodów, a jego przyszłość po piętnastu latach zamierzano określić w plebiscycie. JGrożąc opuszczeniem Paryża, Wjlson zmusi, premiera Clemenceau także do rezygnacji z planów aneksji Nadrenii.
Po burzliwej dyskusji ustalono, że okupacją zostanie objęte terytorium na lewym brzegu Renu i 50-kilometrowy pas po stronie prawej. W zamian Francja uzyskała zapewnienie, że Wielka Brytania i Stany Zjednoczone podpiszą oddzielne traktaty, gwarantujące pomoc amerykańską i brytyjską w przypadku nie sprowokowanej agresji niemieckiej.
Amerykanie mieli świadomość faktu, że specjalne gwarancje dla Francji są antytezą zasady zbiorowego bezpieczeństwa, którą propagował Wilson. W tym starciu dwóch koncepcji pojmowania bezpieczeństwa: amerykańskiej, ujmującej tę kwestię w sposób szeroki zbiorowy, oraz francuskiej, sprowadzającej problem do zabezpieczeni* swoich własnych granic i terytoriów, przegrana prezydenta USA był*
105 Zob. M. Baumgart, David Lloyd George, w: Traktat Wersalski z perspektywy lat ..., s. 138.
106 R. Cecil, A Great Experiment. Ań Autobiography by Mscount Cecil, 1941, s. 85.
7"
Ponadto spodziewano się, że Senat Stanów wręcz awj ^e zaakceptuje zobowiązań Ameryki wobec Francji, Zjednoczooyc .^y ^ historycznym zapisem G. Washingtona, sprzecznyc c ^^ permanent alliances.
nrzestrzegdjt * . r:i-,_" lanrp^pntnwał nr3
przes
Wilson zaprezentował przywiązanie do wąskiego,
A SLO pojmowania kwestii bezpieczeństwa. Pojawiło się ono oarodoweg blernatyki dalekowschodniej. Aneksja Szantungu,
* k0ndomagała się Japonia na mocy tajnego układu z 1917 r., była ktfJ1ko sprzeczna z hasłami prezydenta USA, odrzucającymi wszelki 01 h propagującymi prawo narodów do samostanowienia. Stanowi-Za ede wszystkim zagrożenie dla amerykańskich interesów w Azji. Głównie też dlatego delegacja Stanów Zjednoczonych z taką deter-inacją występowała w Paryżu przeciwko dążeniu Japonii do przejęcia dalekowschodnich posiadłości Rzeszy107
------^
Wyraźna sprzeczność w amerykańskim programie istniała między f polityką reintegracji Niemiec a wspieraniem dążeń niepodległościo- V wych narodów Europy Środkowej i Wschodniej zgodnie z prawem do samostanowienia. Należy przyznać, że prezydent w zakresie koncepcji reintegracji, choć sam był jej autorem, nie wykazał takiej determinacji jak inni przedstawiciele amerykańskiej delegacji: Bliss, White czy sekretarz stanu Lansing108. Wilson był świadom popularności Ameryki i swego programu pokojowego w nowo powstających państwach Europy. Nie chciał tej opinii niweczyć zbyt silnym forsowaniem programu reintegracji. Zresztą zmiany na mapie Europy Środko-wo-Wschodniej żywo interesowały Francję, która łączyła tę kwestię z dążeniem do osłabienia pozycji Niemiec. Paryż wspierał więc terytorialne aspiracje Polski i Czechosłowacji. Z drugiej zaś strony przychylne Niemcom stanowisko zajmowała Wielka Brytania, która była zainteresowana zbytnim wzmocnieniem pozycji Francji kosz-1 interesów niemieckich. Amerykanie również w pewnym momencie li odchodzić od koncepcji stworzenia z państw Europy Środ-5-Wschodniej przeciwwagi dla Niemiec i Rosji, co forsował przez czas Lansing. Te dwa ostatnie elementy osłabiały możliwość dążeń wybijających się na niepodległość narodów.
107 7 K Chicago i Ł sgood, Ideals and Self-Interest in America's Foreign Relations,
* Zob S S' R Tillman> P- cit-'s-98i ":L Flot0'op- cit->ss-232'm
tenże " W?drwski, Stany Zjednoczone a odrodzenie Polski ..., s. 170;
1e ' realia .... ss. ż9.92.
70
71
Podjęte po długich dyskusjach i sporach decyzje paryskie ani n J spełniały aspiracji nowo powstałych państw, ani nie zadowalał! Niemiec. Próbą złagodzenia rozdrażnienia Niemiec była niekorzystn dla Polski decyzja Wielkiej Trójki w sprawie Gdańska i Górneg Śląska. Przykład ten dowodził, jak trudne okazało się w praktyp. pogodzenie koncepcji reintegracji Niemiec z ideą zaspokojenia oczek wań nowo powstałych państw. Co więcej, owo niezadowolenie z roz wiązań końcowych stało się zarzewiem przyszłych konfliktów w Euro. pie. Trudno byłoby też uznać, że przyjęte w Paryżu rozwiązania wobec innych kwestii terytorialnych, zwłaszcza dotyczących granic państy sukcesyjnych, zaspokajały aspiracje wszystkich stron109. Amerykański program pokojowy, a także dobra wola Wilsona nie wystarczyły, aby wypracować choćby w miarę bezkonfliktowy porządek terytorialny w Europie.
Tak jak rozwiązanie spraw Europy Środkowej leżało w centrum zainteresowania Francji, tak zagadnienie przyszłości kolonii niemieckich stało się obiektem specjalnej uwagi Wielkiej Brytanii. Stany Zjednoczone zgadzały się z poglądem, że Rzeszę należy pozbawić kolonii, ale uważały, że niemieckie obszary kolonialne powinny być poddane opiece mandatowej małych państw, występujących w imieniu Ligi Narodów. Ameryce chodziło o to, aby uniknąć wzmocnienia mocarstw europejskich. Spór trwał długo, wreszcie Ameryka musiała ustąpić. Niemieckie kolonie, tworząc element nowo powstałego systemu mandatowego, zostały podzielone między zwycięskie mocarstwa, a samej Koronie Brytyjskiej i dominiom przypadła bardzo atrakcyjna ich część.
Za niezwykle sporną kwestię uznać należy również odszkodowania i reparacje wojenne. Gdy dyskusja w gronie Wielkiej Trójki dotykała kwestii finansowego zadośćuczynienia przez Rzeszę za skutki wojny, atmosfera stawała się napięta. Stany Zjednoczone, trzymając si? programu czternastu punktów, żądały rezygnacji z odszkodować Całkowicie odmienny punkt widzenia prezentowali dwaj pozostali partnerzy. Już w czasie wojny zarówno Ententa, jak i państwa centralne marzyły o wielkich zyskach, jakie osiągną kosztem pokona-
wieszeniu broni Brytyjczycy i Francuzi określili wysokość nego- 1 , 120-200 rnld dolarów. Zresztą trudno było sobie
odszkodował . zrezygnują z łupów wojennych, opłaconych wyobrazic, ze zwyv
09 Zob. ciekawe porównanie ładu wersalskiego z poczdamskim pod tym kątem, T. Kowalski, Wersalski i poczdamski lad pokojowy, w: Traktat Wersalski
70 lat ..., ss. 76-85.
tak x D1zgadzał się z opinią, że Niemcy powinny ponieść karę, ale i Zdaniem amerykańskich ekspertów obecnych w Pary-nie byliby w stanie wyegzekwować żądanej kwoty, gdyż -zało to możliwości gospodarcze Rzeszy. Zaproponowano ? 30 mld dolarów, z czego połowę Niemcy miały zapłacić 'arkach (złotych). Amerykanie przekonywali równocześnie, że tylko praez racjonalny program reparacji Niemcy będą w stanie przezwyciężyć chaos gospodarczy i oprzeć się bolszewizmowi110. _ Powstały na tym tle spór był bardzo trudny do jednoznacznego rozstrzygnięcia. Dlatego ustalenia przyjęte w Paryżu jedynie ukierunkowały kwestię niemieckich odszkodowań. Artykuł 231 traktatu wersalskiego mówił o odpowiedzialności Niemiec za straty wojenne, zaś artykuł 232 zobowiązywał Niemcy do wynagrodzenia szkód wyrządzonych państwom sprzymierzonym i stowarzyszonym. Komisja Reparacyjna powołana podczas konferencji ustaliła w 1921 r. kwotę reparacji w wysokości 33 mld dolarów. Według ówczesnych relacji było to 132 mld marek w złocie. W zasadzie więc zgodzono się z sugestiami amerykańskimi. Choć suma ta stanowiła wielkie obciążenie dla niemieckiej gospodarki, to jednak sądzono, że nie zniszczy jej możliwości rozwojowych. Mimo to ustalenia Komisji Reparacyjnej wywołały niezadowolenie i sprzeciw Niemiec.
ardzo rozczarowana wynikami konferencji paryskiej była oprócz
szy również Italia. Delegacja włoska przedstawiła w Paryżu
iy program rewindykacji. Premier Yittorio E. Orlando domagał
ojuszników pełnej realizacji ustaleń traktatu londyńskiego
i Ri \ ttadt Przy.łj*czenia do Włoch wybrzdfey małoazjatyckich
plan Ume^' ^dan*a Rzymu, wykraczające daleko poza to, co
ględnić prezydent Wilson, były również sprzeczne z aspi-
i serbskiego. Serbowie, budzący ogólną sympatię wśród
0 onferencji paryskiej z racji ciężkich strat poniesionych
110 I Fl
at the Paris pet'. PC Clt'' ss" 152 i 153- R- Pruessen, John Foster Dulles and Reparations History" 1974 e tffrrence, 1919: Early Patterns ofa Life, "Perspectives in American > Jol -410.
72
73
w wojnie, mieli też za sobą czternastopunktowy program, którv J uwzględniał wielu włoskich postulatów.
Nie mogąc dojść do porozumienia z Wielką Trójką, delegaj włoska w kwietniu 1919 r. ostentacyjnie opuściła Paryż. Pretekst, był apel Wilsona skierowany bezpośrednio do narodu włoskie Prezydent Stanów Zjednoczonych próbował zdyskontować swą p0J larność wśród Włochów i nakłonić ich do rezygnacji z żądań teryt rialnych. Manewr ten nie powiódł się. Społeczeństwo włoskie solidj. nie poparło postulaty swego rządu. Nad Tybrem rozpętała się gwa, towna kampania prasowa skierowana przeciwko Stanom Zjednoczo. nym oraz dwóm pozostałym mocarstwom z grona Wielkiej TrójU
Ustalenia konferencji paryskiej, na mocy których terytorium Włoci powiększyło się o niebagatelne 7,5% swej dotychczasowej wielkość tylko w nieznacznym stopniu zaspokoiły wygórowane włoskie aspirac. je. Spowodowało to wzrost nastrojów nacjonalistycznych we Włoszech Postanowienia paryskie godziły też w prestiż amerykańskiego pręży. denta. Nad Tybrem uznano go bowiem współwinnym niepowodzenii włoskich planów i aspiracji. Przepadły gdzieś entuzjazm i zachwyt które nie tak dawno towarzyszyły pobytowi Wilsona w Rzymie1", /Tak więc decyzje końcowe konferencji pokojowej rozczarował) wielu. Najbardziej pokrzywdzeni czuli się Niemcy. Nie spełniły sij oczekiwania narodu niemieckiego, umiejętnie rozniecane i podtrzymywane przez polityków Rzeszy, na "wilsonowski" pokój, a więc ba zwycięzców i pokonanych. W zamian otrzymywali polityczną i mato rialną kontrybucję do spłacenia, a ponadto zostali obarczeni wyłącz^ odpowiedzialnością za wojnę.
W wymiarze konkretnym oznaczało to, że Niemcy utraciły l/i część swego terytorium i 1/10 ludności. Aczkolwiek mimo poniesionych strat terytorialnych, nadal były one jednym z największy** krajów Europy, krojone traktatem Niemcy obejmowały obszai około 469 tyś. km2, zamieszkany przez 65 min ludności 112. Mim0'"
111 Zob. B. Koszel, Rywalizacja niemiecko-wioska w Europie Środkowej ' Bałkanach w latach 1933-1941, Poznań 1987, s. 27; tenże, Polityka Wioch ^ paryskiej konferencji pokojowej, w: Traktat Wersalski z perspektywy 70 lat..., ss. 128 -' także ciekawie S. Sierpowski, Faszyzm we Wloszech. 1919-1926, Wrocław 19"' 92-98. Ą
112 J. Krasuski, Historia Rzeszy Niemieckiej 1871-1945, Poznań 1969, ss i 225.
, była ogromna. Kierowała się nie tylko na odwiecz-jrytacja Nieć30 ^^ z którą utożsamiano wszelkie zło, jakie za nego wrgaaktatu wersalskiego spadło na młodą republikę, ale także przyczyn* Ameryki, współtwórczyni porządku wersalskiego, pod adreseD^jny Opór'społeczeństwa niemieckiego i rządu Rzeszy jednomy konferencji paryskiej wyraził się w odmowie uznania W0bec us a ^ których treść wręczono delegacji niemieckiej 7 ma-warunkowp^ ^ ^ ^y^ tygodni później - 28 czerwca 1919 r. ja 1919 r. .^ "dyktat" wersalski, uznając wypracowane w nim ^^pokoju za "wysoce krzywdzące i niesprawiedliwe. W po-Wihnym odczuciu Niemców był to pokój "kartagiński".
W momencie podpisywania w Wersalu traktatu pokojowego me tylko Niemcy czuły się zawiedzione. Stany Zjednoczone oraz ich prezydent, w którym pokładano największe nadzieje, zawiódł oczekiwania wielu społeczności Europy i świata. W grupie rozczarowanych J były między innymi Włochy, Polska, Królestwo Serbów, Chorwatów j i Słoweńców. Później do grona najbardziej rozczarowanych dołączyła l Bułgaria, Węgry (utraciły blisko 70% swego terytorium), Austria/ (obłożenie restrykcjami wojskowymi i reparacjami wojennymi rodziło/ wątpliwości, co do funkcjonowania tego państwa na dłuższą metej/ aby wymienić tylko niektóre z grupy zawiedzionych. PrzystającN w Wersalu na wiele kompromisów, sprzecznych z wcześniejszym^ swymi deklaracjami, Wilson stracił miano człowieka o nieposzlakowal nych zasadach, kierującego się wyłącznie dobrem ogółu. Nowe wrażej nią, powstałe pod wpływem treści traktatu wersalskiego, trafnie skomentował amerykański obserwator konferencji pokojowej Charles Seymour, pisząc: "(...) zgodnie z amerykańskim programem my sami nie rezygnowaliśmy z niczego wartościowego, ale prosiliśmy narody europejskie, aby dały wiele z tego, co wydawało się im samą istotą bezpieczeństwa"113.
tworzony w Paryżu porządek europejski z pewnością nie odpo-Zab WW ^k* wilsonowskiej koncepcji ładu międzynarodowego. jenie HW ^ ^^ mnymi zgody państw na powszechne rozbro-Pokoiu p amerykanskieg prezydenta było kluczem do zachowania woli aryskie uzgodnienia były oparte na przekonaniu o dobrej -___szystkich narodów, gotowych współdziałać w wysiłkach na
391
74
75
rzecz zachowania pokoju. Był to w znacznym stopniu pokój ców, a nie - jak zakładano w programie czternastu punktów -
p
równych. Już choćby z tego powodu rodziła się chęć re\ya i wyrównania krzywd. Pozostawiając nienasycone apetyty niektór? celem zaspokojenia żądań innych, często silniejszych państw, stwór no zarzewie konfliktów. Nie udało się w pełni pogodzić koncen! włączenia demokratycznych Niemiec do społeczności międzynarod wej z żądaniami nowo powstałych państw Europy Środkowo-Wsch dniej, zwłaszcza Polski. Należy jednak przyznać, że Ameryka, ^asadę reintegracji, uchroniła Rzeszę przed znacznie gorszym jakiego domagała się Francja.
Z drugiej zaś strony zasada samookreślenia, propagowana pi^ prezydenta Stanów Zjednoczonych, wsparła dążenia niepodległość^ we dziewięciu nowych lub sukcesyjnych państw: Czechosłowacji Polski, Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców, Litwy, Łotwy Estonii, Finlandii, a także Austrii i Węgier. Jednak skomplikowani szachownica narodowościowa oraz wzajemne spory terytorialne (zwla szcza na Bałkanach) uniemożliwiły konsekwentne zastosowanie zasa dy samookreślenia, wytyczenie w pełni akceptowanych linii grania nych i podziałów etnograficznych. Negatywny wpływ na pełną realia cję wilsonowskiej zasady o samostanowieniu i samookreśleniu miał pogłębiający się dystans między faworyzowanymi przez Koalicji sprzymierzeńcami z okresu wojny a grupą państw pokonanych Wobec wielu z tych problemów strona amerykańska była bezradni
Amerykańskiemu prezydentowi udało się jednak wynegocjował utworzenie Ligi Narodów, nie bez przyczyny zwanej niekiedy Lig) Wilsonowską. Ten "związek narodów", nad którym Wilson i P" House pracowali przez wiele miesięcy, miał stanowić podstaw? P* wszechnego ładu międzynarodowego nie tylko w Europie, ale i & świecie114. Zawarte w preambule Paktu Ligi Narodów sformułować na temat bezpieczeństwa zbiorowego, rozwinięte - może nie całkie"1 doskonale - w artykułach dziesiątym i szesnastym Paktu, weszły & stałe do terminologii stosunków międzynarodowych. Stworzyły podstawę współczesnego pojmowania i realizowania tej koncept
114 Pod względem formalnym liczba państw europejskich i pozaeuropeJ* ustanawiających Ligę nie była równa. Na 45 państw, wymienionych w Paktu, 16 było z Europy, a 29 ze wszystkich pozostałych kontynentów (w z Ameryki).
76
'ednak Wilson powodowany obawami, że naruszy ocze ^ ^oiacjonizmu, nie był w stanie wyposażyć Ligi w in-fektywnego działania115. Wszakże sam akt dobrowolnego strurneni jarodów w celu zachowania pokoju (pomijając Święte zrzeszę. ' * Qje Q podobnym założeniu) był faktem bez preceden-rii W decydującym stopniu doszło do tego wskutek vania amerykańskiego prezydenta.
N bez racji stawiane jest zatem pytanie, czy Wilson odniósł w Paryżu 1Ctwo czy też traktat wersalski oznaczał klęskę idei amerykańskiego Sdcy? Sam prezydent pytany o to, czy jest to pokój, jakiego ,odziewał się, odpowiedział ze zrozumiałą przesadą: "(...) uważam, że iągneliśmy lepszy pokój, aniżeli oczekiwałem przybywając do Pary-* Pozytywnie wyrażał się też o traktacie czołowy biograf prezydenta, Arthur S. Link stwierdzając, że w Paryżu stworzony został bezpieczny i zdolny do trwania porządek międzynarodowy. Gdyby tylko mocarstwa wykazały dobrą wolę - twierdził Link - to pokój ten byłby zachowany. Tymczasem w latach trzydziestych, kiedy pojawiły się oznaki zagrożenia, mocarstwa - zdaniem Linka - nie wykazały woli obrony ładu wersalskiego117.
Po przeciwnej stronie plasują się opinie uznające porażkę wil-sonowskich koncepcji. H. Nicolson określał klęskę prezydenta Wil-sona podczas paryskiej konferencji za jedną z największych tragedii współczesności118. Sympatyzujący z prezydentem Ray S. Baker dowodził, że Wilson stał się ofiarą dyplomacji starego typu, pełnej zakulisowych intryg, tajnych porozumień i zobowiązań. Jego_paqf.scy part-rzy (oponenci): Lloyd George i Clemenceau, a także przedstawiciel Kimmonchi Saionji, okazali się mistrzami dyplomatycznej rawnymi w dyskontowaniu każdej nadarzającej się okazji. strony amerykański prezydent był wprawdzie przekonany ale nie dysponował zdolnościami niezbędnymi do realiza-rch celów na gruncie europejskim. Umysłowość idealisty 5za zbawiającego Europę, w czym umocniła go pejrią
s -n"' Versailles Twenty Years After - A Defense of Wilson, w: Wilson at
*
c ** ' Jw.
I f
fen s, The Autobiography of Lincoln Steffens, New York 1931, ss. 788
"7 A. S L
' W'S the DiPlomatist ..., s. 125; por. Th. A. Bailey, Woodrow
n and the e Pom
" H. Nic "' w: mson at .
son> op. cit., ss. 38, 44, 195-207.
ss. 60-67.
77
triumfu podróż po krajach europejskich, to jednak było zbyt *, w zetknięciu z twardymi realiami Starego Świata. Okazało się ^t że wielce skomplikowany charakter stosunków w Europie nie J* dawał się wilsonowskim koncepcjom i zasadom działania, wypraco nym na gruncie amerykańskim. Stąd wynikały np. niepowodze* wysików w zakresie powszechnego rozbrojenia, które co '
- ~ ****"%
znaczyło dla Ameryki, chronionej ocenami, a co innego dla panv
europejskich, często graniczących z potencjalnym wrogiem.
Znaczący wpływ na kształt wynegocjowanego w Paryżu laj międzynarodowego miało przywiązanie Wilsona do idei Ligi Narodó* Realizowana przez amerykańskiego prezydenta i jego dyplomację wj*. Europy zjednoczonej w strukturze "związku narodów", wymagała często ustępstw w innych - z punktu widzenia delegacji Stanów Zjednoczonych drugorzędnych - kwestiach, a jednak stanowiących o porządku w Europie. Z tego też powodu nie doczekała się pełnej realizacji idei reintegracji Niemiec. Zadecydowała o tym nieustępliwa postawa Francji Nie można też było urzeczywistnić na gruncie europejskim pokoju bez zwycięstwa, bez nałożenia kary na tych, którzy ponieśli klęskę. Z drugiej jednak strony koncepcja włączenia Niemiec do struktury państu demokratycznych znalazła swój wyraz w niektórych niekorzystnyct ustaleniach wobec państw Europy Środkowo-Wschodniej, np. w stosunku do Polski, i decyzjach w sprawie Gdańska oraz Górnego Śląska.
Trudności, jakie przy realizacji swych celów napotykał Wilson, wynikały między innymi ze sprzeczności pomiędzy idealizmem prezydenta a mocarstwowym interesem nie tylko innych państw, ale takie samych Stanów Zjednoczonych. Przy starciu tych tendencji zwyciężała amerykańska racja stanu. Wyrazem tego było włączenie artykułu dotyczącego doktryny Monroe'a do Paktu Ligi Narodów. Interes Ameryki zadecydował także o wprowadzeniu zastrzeżeń przeciwko ograniczeniu suwerennych atrybutów państwa amerykańskiego.
Nie można jednak uznać, że przyjęte w czerwcu 1919 r. zasad) porządku międzynarodowego od początku do końca były wielki"1 złudzeniem. Niewątpliwie umówiono się co do politycznych, gs podarczych i wojskowych środków, których wprowadzenie ffli wzmacniać europejski ład. Dlatego prezydent Stanów Zjednoczony opuszczał kontynent europejski w poczuciu dobrze spełnionego wiązku. W jego przekonaniu Ameryka wypełniła swe posłannici wobec Europy, której pozostawiła Ligę Narodów.
78
4. PRZEGRANA BATALIA W KRAJU
odpisaniu traktatu wersalskiego Wilson opuścił Paryż
drogę powrotną do kraju, aby stanąć do kolejnej walki.
Musiał uzyskać akceptację Kongresu, a zwłaszcza i Senatu
Ten wypracowanych w Paryżu. Mógł zatem przypuszczać, że
15 będzie stoczyć walkę z przeciwnikami bardziej zaciętymi od tych,
a ł w Europie. Batalię tę przyrównuje się do debaty
k'tórvcn spuiŁ-t11 ^ n f ',
XVIII w. nad ratyfikacją konstytucji Stanów Zjednoczo-
*Stawką był bowiem udział Ameryki w tworzonym systemie zbiorowego bezpieczeństwa w Europie, lub inaczej - uznanie odpowiedzialności Stanów Zjednoczonych za porządek międzynarodowy na kontynencie, ustalony podczas konferencji paryskiej. Spór ten nie przebiegał jednoznacznie wzdłuż podziału republikanie i demokraci, jak można by sądzić z tradycji politycznych dyskusji w Ameryce. Batalia toczyła się pomiędzy zwolennikami izolacjonizmu a internacjonalistami (zwolennikami zaangażowania), czyli dotyczyła różnych koncepcji roli Stanów Zjednoczonych w powojennym świecie, zwłaszcza w Europie. Sam przebieg debaty wokół traktatu wersalskiego i jego ratyfikacji znalazł bogate odbicie w literaturze przedmiotu, gdzie ukazano prawie wszystkie detale tej walki119. Centralny punkt sporu, bez względu na sposób jego przedstawienia, stanowiła kwestia roli, jaką odgrywać ma USA w formułowaniu amerykańskiej polityki zagranicznej. :na śmiało powiedzieć, że sprowadzała się ona do współodpowie-wraz z prezydentem za kształtowanie tej polityki. Konstytuc-w Zjednoczonych stwierdzała, że prezydent ma prawo zawierać niędzynarodowe za radą i zgodą Senatu. Bliżej nie określono, momencie postępowania ma być owa rada i zgoda izby łona. W praktyce więc Senat nie rezygnował z wywierania eść traktatów także w okresie ich negocjowania, a już na raąt -^ macJą wykorzystywał swoje prawo udzielenia zgody traktatu lub umowy międzynarodowej. Samego aktu
119 ...
e min g, The United States and the League ofNations, 1918 -1920, New
*45. Possiin; j "'"c A' Bailey> Woodrow Wilson and the Great Betrayal, New York
S. L i nk, Wiiso 1 ty> Hemy Cabot Lodge, A Biography, New York 1953, passim;
' *forfzfav 7~YDllłfcwast -.., ss. 127-156; w literaturze polskiej S. Sierpow-
LtS' Narodów..., ". 124-132.
79
ratyfikacji dokonywał prezydent Stanów Zjednoczonych, pot dzając tym samym zaciągnięcie zobowiązań międzynarodowych USA. Rezolucja zezwalająca na ratyfikację musiała uzyskać akcent 2/3 izby senackiej. Nic dziwnego, że już w przeszłości wiele traktar i umów międzynarodowych było przedmiotem kontrowersji pomiJ"* władzą ustawodawczą a wykonawczą120.
Sytuacja w Senacie po wyborach uzupełniających w listopa^ 1918 r. nie przedstawiała się korzystnie dla demokratycznej a ministracji. Niewielką przewagę w izbie wyższej w stosunku 41 do 47 miejsc zdobyli republikanie. Stworzyła ona Partii RepuK likańskiej realną szansę przeprowadzania spraw wedle jej my| Powraca w tym momencie problem składu amerykańskiej delegacji na rokowania paryskie. Zgodnie z życzeniem Wilsona weszły do niej osoby reprezentujące bliską administracji linię polityczną. Brak wśród członków delegacji wpływowych polityków republikańskie! był poważnym błędem Wilsona o daleko idących konsekwencjach Oznaczało to bowiem, że zignorowano głos Senatu w sprawie, która leżała także w gestii izby wyższej. W ten sposób Senat został de facto wyłączony z procesu formułowania traktatu pokojowego i Paktu Ligi Narodów. Nasiliło to konflikt pomiędzy Białym Domem a izbą wyższą, zabiegającą o możliwość realizacji posiadanych uprawnień także na etapie rokowań.
Oznaki tej ostrej rywalizacji odczuł prezydent na przełomie lutego i marca 1919 r., kiedy przerywając swój pobyt w Paryżu wrócił do Stanów Zjednoczonych, aby uczestniczyć w zamknięciu sesji Kongresu. W kraju trwała już kampania polityczna prowadzona przez oponentów Wilsona i przeciwników jego Ligi Narodów. Zwolennicy ścisłego przestrzegania tradycyjnej zasady amerykańskiej polityk1 zagranicznej - izolacjonizmu, skupieni głównie w Partii Republikańskiej, dyskontowali fakt wyjazdu urzędującego prezydenta za ocean Wilson, opuściwszy Stany Zjednoczone na początku grudnia 1918' dopiero w lutym 1919 r. wrócił do kraju i to z zamiarem f najszybszego powrotu do Paryża. Niezbyt trudno było zatem d0*0" dzić, że nieobecność prezydenta jest przyczyną wszelkiego zła w
w żak**
120 Zob. szerzej na ten temat L. K ans k i, Kompetencje Kongresu kształtowania polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych Ameryki, Poznań tj 48-61.
80
wać się polityką wewnętrzną, gospodarz Białego Domu Zamiast zajm ^^ Europie i układa nowy porządek polityczny poświ?ca SxOJiecie. Nie liczyły się zabarwione idealizmem motywy w Stary*0 =>w przekonanie, że tylko on jest w stanie obiektywnie działań Wilso ^ kontynencie europejskim i odpowiednio zadbać rozstrzyg11^ sp ^ ^^^ w tworzonym porządku międzynarodowym, o ur&ocGie'^L"fa wobec administracji padały na bardzo podatny grunt. Glosy "ykańska była coraz bardziej nieprzychylna dalszemu piDia Su się ich kraju w sprawy Europy. Elita gospodarcza Ameryki aDgaZ* mienia przyjmowała eksponowany przez Wilsona humanitarny ^ Ifaacyjny charakter zaangażowania Stanów Zjednoczonych w Sta-'Sn*Świecie Zakończenie wojny nie tylko nie miało więc przynieść zCcięzcom tradycyjnego "podziału łupów", ale na dodatek uwikłać Amerykę w spory na kontynencie europejskim. Europa nadal wydawała się Amerykanom kontynentem pełnym nie rozwiązanych problemów, z odmiennym od amerykańskiego systemem wartości, celów i dążeń. Przekonanie, że wojna i udział w niej Ameryki były tylko nieprzyjemnym interludium w najnowszych dziejach Stanów Zjednoczonych umacniali powracający z frontu żołnierze amerykańscy. Szczególnie u nich silne było pragnienie korzystania z dobrodziejstw pokoju, spokojnego życia, bez zbędnego angażowania amerykańskiego prestiżu i potencjału w dalekiej Europie. W każdym razie amerykańska opinia publiczna nie znajdowała wystarczającego uzasadnienia dla takiego działania121.
Nic dziwnego, że kiedy 24 lutego 1919 r. Wilson zjawił się w kraju, czekało go dość chłodne przyjęcie. Kontrastowało ono z zadowoleniem prezydenta, który przywiózł projekt Paktu Ligi Narodów, przyjęty na posiedzeniu plenarnym konferencji paryskiej. Tekst projektu został już wcześniej opublikowany w amerykańskiej prasie. Znany wiec był zarówno zwolennikom, jak i przeciwnikom linii politycznej forsowanej przez Biały Dom. Komentarze prasowe były różne. Fila-el"jski "Inąuirer" pisał, że Stany Zjednoczone po podpisaniu Paktu wól* St?racą sweJ tożsamości narodowej". "Przeciwnie, ich umiłowanie nowo0801'^62^110^ * sPrawiedliwości zostanie umocnione". Ale już wymaea' ' "SUn" Ostrze8ał> ze podpisanie tego dokumentu będzie ^c Poprawki do konstytucji Stanów Zjednoczonych122.
121 _
122 JwJL?" Ferrell> P- "t, ss. 307 i 308.
4 z 15 II 1919; I. Floto, op. cit., ss. 130 i 131. , , '
81
Reakcje polityków były natomiast dość gwałtowne. Silny atak ściła opozycja. Republikański senator z Idaho William E. Bo'1"1 z kształtującej się właśnie grupy tzw. "nieprzejednanych", Ude w czuły punkt Amerykanów twierdząc, że "w swojej obecnej post Pakt oznacza wyrzeczenie się doktryny Monroe'a". W podobn duchu wypowiadał się Selden P. Spencer, senator z Missouri: "Sc jam Lidze Narodów, ale nie chcę jej, jeśli oznacza to dla odstępstwo od narodowych celów". Także w łonie Partii kratycznej pojawili się oponenci Ligi Narodów. Senator WiHiannl King ze stanu Utah odrzucał projekt Paktu uznając, że "Osieni Błogosławieństw, Dziesięć Przykazań i doktryna Monroe'a są absolut, nie wystarczające" na gruncie amerykańskim. Były też opinie przychyl. ne, wyrażające poparcie dla działań Wilsona. Key Pittman, demokrata z Nevady dowodził, że "prezydent odniósł największe zwycięstwo dyplomatyczne, jakie zna historia. Pokonał cynicznych dyplomatów, sceptycznych polityków i zdesperowanych materialistów"123.
Najważniejszym zadaniem dla administracji było pozyskanie przeciwników, gdyż od nich miała zależeć przyszłość negocjowanego w Paryżu traktatu pokojowego i Paktu Ligi. Do Białego Domu, na specjalny obiad w dniu 26 lutego 1919 r. zaproszono przedstawicieli ponadpartyjnego lobby izolacjonistów. Nie wszyscy liczący się politycy przyjęli prezydenckie zaproszenie. Główny oponent, senator W. E Borah odmówił udziału w tym wystawnym acz nieoficjalnym przyjęciu. Ale i ci, którzy przyszli, nie byli gotowi zaakceptować ani wilsonowskiej koncepcji Ligi Narodów, ani nowej roli Stanów Zjednoczonych w stosunkach międzynarodowych.
Wśród zgromadzonych w Białym Domu polityków prym wiódł republikański senator H. C. Lodge z Massachusetts. Stwierdził, że projekt Paktu Ligi Narodów ,jest nie tylko ciosem wymierzony* w doktrynę Monroe'a, ale również zastępuje amerykańskie poczucie niezależności międzynarodowym uwikłaniem i jeśli ktokolwiek na ty* zyska, to tylko Europa". Zalecał zatem większą rozwagę i ostrożne przy tworzeniu międzynarodowych mechanizmów w ramach Lf Narodów, a nawet odłożenie decyzji w tej sprawie do czasów bardzi spokojnych, kiedy zawarcie traktatu nie będzie wymagało ameryk* skiego zaangażowania na kontynencie europejskim. To, co najbardz
123 Jnąuirer" z 16 II 1919; E. Bendiner, op. cit., ss. 156 i 157.
d 'a to możliwość uwikłania Ameryki w konfrontację
Oiepokoiłc l^osem i anarchią, szczególnie z rewolucją bolszewi-
sie nas - mówił przewodniczący Senackiej Komisji
cką- ^a ,nicznych - do odejścia od zasad George'a Washingtona
Spraw Za^adrugiego końca linii, gdzie jawi się złowroga postać
" 24
" 124
82
o Rzężenia te powtórzył Lodge kilka dni później, 4 marca 1919 r.
Senatu. Aby nie pozostawić wątpliwości co do siły opozycji,
odczytał listę 37 członków izby wyższej, którzy zobowiązali się
ażnić traktat pokojowy, jeśli będzie on zawierał Pakt Ligi. W tej
jedynym rozwiązaniem byłoby oddzielenie traktatu pokojowe-
, Niemcami od Paktu Ligi Narodów, z czym z założenia nie
idzał się Wilson. Oświadczenie Lodge'a zwane Round Robin Peti-
5, podpisane później przez jeszcze dwóch członków izby wyższej,
oznaczało w praktyce, że przeciwnicy traktatu będą mogli zablokować
go w Senacie. Stanowiło to już realne zagrożenie dla zamiarów
administracji i Wilsonowi nie pozostało nic innego, jak tylko po
powrocie do Paryża wznowić prace nad Paktem, aby ostateczna jego
redakcja osłabiała moc argumentów opozycji. Trafne wydaje się też
spostrzeżenie, że inicjatywa Round Robin była bezpośrednim apelem,
wystosowanym ponad głową prezydenta do uczestników konferencji
pokojowej. Opozycja chciała w ten sposób pokazać, że Amerykanie
nie popierają programu i działań Wilsona126.
Zanim ponownie wyjechał do Europy, prezydent raz jeszcze
zaapelował do amerykańskiej opinii publicznej o poparcie. Podczas
:iego wiecu w nowojorskiej Metropolitan Opera House usiłował
konać słuchaczy, że przyszły pokój nie będzie mógł istnieć bez Ligi
dow i nikt nie odważyłby się z takim traktatem pokojowym
3 kraju. Charakterystyczne dla Wilsona akcenty o cywiliza-
Stanów Zjednoczonych w Europie brzmiały w sfor-
1 "o konieczności wyczuwania impulsów świata, gdyż
mym razie wzbierające fale świata zmiotą wszystko bez
1 z Przytłaczającą siłą"127. Zrozumienie znalazł Wilson
124 7 K
Lodge, The Senat and the League ofNations, New York 1925, s. 227.
przeciwko '"^ rbin oznacza turniej, w którym każdy z uczestników gra kolejno
m R | ostałym.
" n n op- cit" s- 14* tet L Flot. op- cit-> s- 131-
son, Op. cit., ss. 365-368.
83
u byłego prezydenta W. H. Tafta, który od dawna i konsekwem wspierał ideę powołania Ligi Narodów. Tym razem Taft przestrze8 6 przed pomysłem wycofania się Ameryki z Ligi i Europy. Jego zdanie na Starym Kontynencie nastąpiłby wówczas "powrót do system sojuszy i równowagi sił". Perspektywa ta - w opinii Tafta - biorąc p0(i uwagę ciągły wzrost zbrojeń, zawierałaby groźbę "samobójstwa świa ta". A Stany Zjednoczone, będąc państwem postępowym, nie rnoo przyjąć na siebie odpowiedzialności za fiasko Ligi Narodów128. \v at. mosferze dość zdecydowanej krytyki działań prezydenta był to jednak głos odosobniony.
Wrażenia, jakie Wilson wywiózł z kraju spowodowały, że zdecydo. wał się zasugerować pewne zmiany w Pakcie Ligi Narodów. P0 powrocie do Paryża prezydent wznowił działalność komisji Ligi Narodów i przedstawił liczne poprawki, które, jak sądził, zadowolą oponentów w kraju i złagodzą opozycję w Senacie. Wprowadzono zatem klauzulę o prawie każdego państwa do opuszczenia Ligi z dwuletnim okresem wypowiedzenia oraz prawo weta dla każdego członka Ligi w kwestiach merytorycznych. Tym samym uznano zasadę jednomyślności za podstawę funkcjonowania "związku narodów". Znacznie trudniejszą kwestią okazało się włączenie doktryny Mon-roe'a do konstytucji Ligi. Jednak dyskusję zdominowało przekonanie, że bez wzmianki o tej zasadzie amerykańskiej polityki Senat USA nie zaakceptuje Paktu. Zdecydowano więc wprowadzić do Paktu osobny artykuł i przyjąć jednoznacznie brzmiącą formułę ("doktryna Mon-roe'a nie jest sprzeczna z postanowieniami Paktu"). Miała ona zadowolić wszystkich malkontentów w Senacie. Także sformułowanie o wyłączeniu spod jurysdykcji Ligi spraw o charakterze wewnętrznym było gestem wobec Amerykanów129. Wilson żywił nadzieję, że w te formie Pakt Ligi, jako integralna część traktatu pokojowego, spotyka się z uznaniem amerykańskiej opinii publicznej i co nie mniej ważne. zostanie przyjęty w Senacie.
Już 10 lipca 1919 r., w dwa dni po powrocie do kraju z zakończoOT konferencji paryskiej, prezydent przedłożył traktat pokojowy czW kom Senatu. Wkrótce dokument ten stał się przedmiotem szczego
128 Taft Papers on League of Nations ..., ss. 262-280.
129 R. Cecil, op. cit, ss. 82 i 83; także S. Sierpowski, Narodziny Ligi Narado*' ss. 86 i 87; A. S. Link, Wilson the Diplomatist ..., s. 130.
' Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych pod przewodni-wycb bad*e,a paj^ ten, jak również skład komisji, w której znaleźli ctweffl LO B ^grsarze Wilsona, potwierdzały przypuszczenia, że si? cz<)łJ.e truLjna. Tym bardziej że po podpisaniu traktatu wersal-walka b? ^ywilsonowskiej opozycji w społeczeństwie amerykańskiego s^kszyły sję. z jednej strony zasiliły ją grupy narodowe, mniej skim P zwiąZane z krajem swego pochodzenia. Krytykowali oni 'u - ich zdaniem - efekty prac amerykańskiej delegacji
Emigranci niemieccy protestowali przeciwko twardym nkom traktatu pokojowego. Włosi wyrażali niezadowolenie z po-odu odmowy przekazania Italii portu Rijeki (Fiume). Przybysze Irlandii zwracali uwagę na te elementy ustaleń paryskich, które wzmocniły pozycję znienawidzonego Zjednoczonego Królestwa i oznaczały dla ich rodaków fiasko marzeń o niepodległości.
Z kolei idealiści, a także liberałowie atakowali traktat za zdradę
pierwotnych zasad formułowanych w czasie wojny. Uważali go
zaledwie za namiastkę wiecznego pokoju. W takim duchu wypowiada-
li się senatorowie z kręgów liberalnych: Robert M. LaFollette i George
W. Norris. Oburzona była również radykalna lewica amerykańska,
której bliskie były leninowskie wezwania do rewolucji i wyzwolenia.
Z niepokojem obserwowała zatem kordon sanitarny tworzony
z państw bałtyckich, państewek na Bałkanach oraz w Europie Środ-
kowej, otaczający rewolucyjną zarazę. A gwarantem tego kordonu
l być -jak zapewniał amerykański ekspert w Paryżu W. Lippmann
J"SZ Wielkiej Brytanii z Ameryką pod płaszczykiem Ligi Naro-
. W podobnym tonie brzmiały głosy przedstawicieli organizacji
'kich, dla których nadzieją były piękne słowa prezydenta
L o wolności bez różnicy rasy lub wyznania. Żądali teraz oni
zdobnych do tych, jakie dla mniejszości narodowych, m.in.
Wie '' 8Warantowal traktat wersalski.
znajdi 'tW> formułowanych na gorąco i w odruchu emocji, nie
erytorycznego uzasadnienia. Niemniej jednak spektaku-
formułov * reakcyJnym lub katolickim charakterze Ligi czy
Przez demokratę z południa Jamesa A. Reeda zarzuty
^^^^ czarnej ludności wśród narodów Ligi działały dość
w
7he Politicd Scenę: Ań Essay on the Kctory O/1918, New York
84
85
skutecznie na wrażliwą pod tym względem świadomość White, Ą lo-Saxon, Protestanta (białych anglosaskich protestantów, w skr<^ zwanych WASP). Niełatwo też było oprzeć się demagogii republik^' skiego senatora Lawrenca Y. Shermana z Illinois, który porna^" Wilsona o udział w zdradzieckim spisku. "Pakt Ligi Narodów zawie w sobie reakcyjną siłę o wiele bardziej zgubną i zdradziecką niż prusb hełm - twierdził Sherman - niebezpieczniejszą niż przyszła wojna f \ Chociaż nie ma bezpośredniego dowodu, to jednak wszystko wskazuj na związek prezydenta Wilsona z wpływami (...) szkodliwymi d|a przyszłego dobrobytu Stanów Zjednoczonych"131.
Senator Sherman należał do najbardziej zagorzałych krytyko^ Ligi. Grupa ta, popularnie zwana irreconcilables (nieprzejednani) stosunkowo nieliczna, bo składająca się z piętnastu senatorów, była jednak znaczącą siłą w Senacie. Przewodzili jej W. E. Borah z Idaho, Hiram W. Johnson z Kalifornii oraz James A. Reed z Missouri. Poza Kongresem grupa ta miała wpływowe zaplecze w postaci Ligi na rzecz Ochrony Niepodległości Ameryki (League for Preventing Americat Independence). Organizacja ta była finansowana przez słynnych milionerów: Henry'ego C. Fricka i Andrew W. Mellona. "Nieprzejednani" występowali przeciwko jakiemukolwiek zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych poza zachodnią półkulą, a szczególnie nie dopuszczał myśli o uwikłaniu Ameryki w spory na kontynencie europejskim Z tego też względu odrzucali amerykańskie członkostwo w Lidze Narodów. Uważali ją za organizację ponadnarodową, ograniczając? suwerenne prawa Stanów Zjednoczonych. "Nawet gdyby Zbawiciel ponownie zjawił się na Ziemi i opowiedział za Ligą Narodów, będę a? jej przeciwstawiał" - mawiał senator Borah.
Znacznie liczniejszą grupę uczestniczącą w politycznej batalu o traktat stanowili zwolennicy koncepcji ograniczonego zaangażow* nią się Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej. Ob, byłego sekretarza stanu E. Roota i urzędującego szefa amerykańsW dyplomacji R. Lansinga, tworzyli ją tacy politycy, jak: sena z Minesoty Frank B. Kellogg, ekspert ekonomiczny podczas kon&e cji paryskiej H. C. Hoover oraz pokonany przez Wilsona kandyda ^ urząd prezydencki w 1916 r. Ch. E. Hughes. Jednak ]
131 Cyt. za A. Cranston, The Killing of the Peace, New York 1945, ss. W' i 119.
86
tej grupie był Lodge. Ze względu na przewodnictwo postacią. ^gjj Spraw Zagranicznych i republikańskiej większości Senackiej Lc-dge nadawał zasadniczy ton dyskusji nad traktatem w izbie wy genatora z Massachusetts trudno byłoby uznać za skraj-Wef nieprzejednanego krytyka Ligi Narodów, w typie Boraha lub Deg 'ana Był on wszakże zawziętym antagonistą prezydenta Wil-Sberffldopuszczał jednak możliwość zaakceptowania "związku naro-Hna" ale w zmienionej formie, jako organizacji bardziej zamerykani-owańej. Szczególnie negatywną reakcję Lodge'a i zgrupowanych wokół niego polityków wywołał zarysowany w Pakcie Ligi system biorowego bezpieczeństwa. Wprawdzie dopuszczano pewną formę arbitrażu, jak chociażby udział w STSM, istnienie porozumień rozbrojeniowych lub współpracy gospodarczej. Jednak wszyscy zdecydowanie występowali przeciwko założonemu w Pakcie "obowiązkowi solidarności narodów dla ich pokoju i bezpieczeństwa". Akceptacja tej zasady zmuszałaby Amerykę do występowania w obronie integralności terytorialnej każdego zagrożonego państwa, bez względu na to, czy leżałoby ono na Bałkanach czy w północnej Europie. A ponadto obligowałaby do ingerencji - nawet wbrew własnej woli - w najróżniejsze spory międzynarodowe. Oznaczałoby to przekazanie uprawnień Kongresu i prezydenta Stanów Zjednoczonych w zakresie decyzji
0 pokoju lub wojnie organizacji międzynarodowej, której Waszyngton nie mógłby kontrolować. W grę wchodziło więc ograniczenie amerykańskiej suwerenności w zakresie polityki zagranicznej. Takich ustaleń wolne społeczeństwo amerykańskie nie może bez urażenia swej dumy zaakceptować - twierdzili krytycy artykułu dziesiątego Paktu Ligi132.
kwe Zatem SPÓr WkÓł PaktU Ligi Narodow dotyczył nie tyle" ^westu powrotu do izolacjonizmu w amerykańskiej polityce zagrana^' co formy i stopnia zaangażowania Stanów Zjednoczonych zatenTd16' międzynarodoweJ> zwłaszcza europejskiej. Starły się tu - pełne'W1C kncep^e- z Jednej strony była to wizja wilsonowska
1 świecie WSPÓ'dp0wiedziaIności Ameryki za porządek w Europie Pociąga}0' tZarwno na etapie jego tworzenia, jak i utrzymania; \ L'gi w nip Za Sbą konieczność ratyfikacji traktatu wraz z Paktem'
nuenionej formie. Z drugiej zaś koncepcja opozycyjna \ ne zaangażowanie w Europie, z utrzymaniem zupełnej '
A. S.
the Diplomatist .... s. 137.
87
swobody działania. To z kolei wymagało wprowadzenia zastrzeżeń poprawek do tekstu Paktu Ligi Narodów. Należało dokonać vvvV> pomiędzy tymi dwiema koncepcjami.
Lato 1919 r. minęło w atmosferze senackich debat i dyskusji \v0i.. traktatu pokojowego. Spory i kontrowersje przenosiły się na }a' prasy, przyciągając powszechną uwagę Amerykanów. Problem t. zdominował życie polityczne Ameryki. I nic dziwnego, stawką bo^ była koncepcja powojennej polityki zagranicznej Stanów Zjednocz nych. Określenie miejsca, jakie w strategii zewnętrznej Waszyngton zajmie Europa i jej problemy. Koleje losu traktatu wersalskiego mjji, zadecydować o tej kluczowej dla przyszłych stosunków USA z kon. tynentem europejskim sprawie.
Wkrótce stało się jasne, że bez poprawek bądź tylko zastrzeżeń będących formą interpretacji poszczególnych artykułów, administracji Wilsona nie uzyska zgody na ratyfikację traktatu. Prezydent próbował negocjować. Raz jeszcze 19 sierpnia 1919 r. spotkał się w Białym Domu z członkami Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych. Trwająca ponad trzy godziny dyskusja wykazała, że Wilson nie uzyska poparcia w komisji ze strony żadnego z republikańskich senatorów. Mógł jedynie liczyć na kilku demokratów, w tym dość popularnego Gilberta M. Hitchcocka z Nebraski. "Była to jednak niewielka pociecha pośród tych inkwizytorów" - pisał później jeden z historyków133.
Wilson zdecydował się jednak kontynuować walkę o uzyskani zgody na bezwarunkową ratyfikację traktatu. Kolejny raz w swym życiu prezydent odwołał się bezpośrednio do całego narodu. Liczył, że większość społeczeństwa poprze jego Ligę Narodów. Zaplanował gigantyczną podróż po kraju. Rozpoczęła się ona 3 września 1919J i prowadziła przez Środkowy i Północny Zachód, wzdłuż Pacyfik" * na Południowy Zachód. Były to stany z tradycyjnie najsilniejszy111 nastrojami izolacjonistycznymi. Program tego politycznego woj#l był niezwykle bogaty. W okresie między 4 a 24 września Wjls przebył ponad 13 tyś. km, wystąpił z blisko 40 przemówienia" w których apelował o poparcie dla swych celów wyrażonych w P Ligi Narodów i traktacie wersalskim. Podróż okazała się zbyt wycf pująca dla 63-letniego prezydenta, który nie wrócił jeszcze do P&& po trudach pobytu w Paryżu. Samopoczucie Wilsona pogarszała o
E. Bendiner, op. cit., s. 211.
a wokół ratyfikacji traktatu i liczne głosy krytyki pod
walka Pollt QNie sprawdzały się też prezydenckie rachuby na
jego adrese ^ strony amerykańskiego społeczeństwa, mimo że
;nja Wilsona wyciskały łzy z oczu słuchających go
niektóre wys
'dni Prze{* planowanym końcem podróży 25 września
sdrowia Wilsona uległ tak gwałtownemu pogorszeniu,
k |0 mówić o kontynuowaniu objazdu. Kolejny wylew
paraliż wyeliminował prezydenta na kilka miesięcy
politycznego, a jego obowiązki nieformalnie przejęła żona,
i izolując męża całkowicie od świata zewnętrznego. To ona
decydowała, jakie informacje, dokumenty i materiały docierały do
horego prezydenta. Od niej też zależało, którzy spośród członków
administracji i Kongresu mogli odwiedzić Wilsona134. Stało się
to w momencie, kiedy batalia o ratyfikację traktatu pokojowego
weszła w decydujące stadium.
Po wielu dyskusjach i sporach senatorzy uzgodnili czternaście poprawek, od których przyjęcia uzależniali zgodę na ratyfikację traktatu. Większość poprawek miała charakter zaledwie interpretacyjny i bez większego uszczerbku dla samego Paktu mogła być przyjęta. Poważniejsze zarzuty zgłoszono jedynie do artykułu dziesiątego. Autorzy poprawek oponowali przeciwko zobowiązaniu Stanów Zjednoczonych do obrony integralności terytorialnej innych państw, gdyż oznaczało to mieszanie się Ameryki w spory międzynarodowe. Chcia-v ten sposób zabezpieczyć USA przed przypadkowym wplątaniem t, który nie zagrażałby bezpośrednio interesom amerykań-stąpiono też przeciwko wykorzystywaniu amerykańskich sił i w akcjach zarządzanych przez Ligę Narodów. Zastrzeżenia e anulowały artykułu dziesiątego, to jednak czyniły z niego bez znaczenia i konsekwencji135.
w Lid ^ PPrawki odnosiły się do roli Stanów Zjednoczonych i Wilsona dążyli do osłabienia znaczenia Wielkiej dysponowała w Zgromadzeniu Ligi sześcioma głosami aby Amen dminiami oraz Indiami). Chodziło zatem o to,
dotyczyły te decyzje Ligi Narodów, które zostały
Zob ~~^
h J>astusiak> Prezydenci, t. U, Warszawa 1988, s. 374.
ul e y, Woodrow Wilson and the Great Betrayal ..., s. 85 i n.
88
89
przegłosowane przy udziale dominiów. Antybrytyjski charakte również postulat przyjęcia w przyszłości do Ligi niepodległej jri ' Senat oraz przewodniczący komisji Lodge baczną uwagę 2vi . na zapis o doktrynie Monroe'a. Jak wiadomo Wilson stoczył w p ostrą batalię o to, aby wzmianka na ten temat znalazła się w Miał to być gest wobec opozycji w kraju. Tymczasem zast Lodge'a szły jeszcze dalej. Domagano się wyłączenia spod ju
. - - ^-------1 -./-i--" "K"" jwysdy^
Ligi wszystkich spraw związanych z doktryną Monroe'a. Był to jes jeden akt potwierdzający żywotność zasady izolacjonizmu w am kańskiej polityce zagranicznej w myśl hasła: "Ameryka dla Amem nów". W zamian proponowano wprowadzić zasadę nieingeren Stanów Zjednoczonych w sprawy europejskie. Z wypowiedzi przewód niczącego Senackiej Komisji Spraw Zagranicznych można było wnios. kować, że te czternaście poprawek stanowi program maksimum i jej, propozycją przetargową, przedstawioną do dalszej dyskusji.
Z oferty tej nie zamierzał jednak skorzystać Wilson, dla któregt jakikolwiek kompromis był nie do przyjęcia. Kiedy przywódca mniej szóści demokratycznej w Senacie G. M. Hitchcock odwiedził choreji prezydenta i oświadczył, że bez kompromisu nie ma szans na przyjęci traktatu, Wilson odrzekł: "Niechaj Lodge idzie na kompromis' Prezydent szczególnie stanowczo sprzeciwiał się zmianom treści ai tykułu dziesiątego, który był dla niego "sercem Paktu". Dowodal zatem, że zmiany sugerowane przez Senat zburzą wewnętrzną struł; turę i logikę Paktu, a ponadto załamana zostanie istota systemu bezpieczeństwa zbiorowego. Nawet szczere sugestie senatora Hitchcocka oraz innych oddanych prezydentowi osób nie zdołały przełamał oporu schorowanego człowieka. Dyspozycje wychodzące z Biał$ Domu były jednoznaczne i zdecydowane: "odrzucić wszystkie F prawki, jako dzieło tych, którzy nie chcą ratyfikacji, a tylko anulo*8' nią Paktu"136.
Nieustępliwość Białego Domu kontrastowała ze stanowisk1 dwóch dotychczasowych sojuszników z koalicji wojennej. Brytania i Francja gotowe były zaakceptować większość /astrze Senackiej Komisji. Mocarstwa europejskie, w przeciwieństw^ prezydenta Stanów Zjednoczonych, wyraźnie dostrzegały Pot
---------------- akżf
136 D. E. Fleming, op. cit., s. 395; L. Pastusiak, op. cit., t. II, s. 377; V*^
Bendiner, op. cit., s. 223. . . . ..
90
kompromis. Wynikało to z faktu, że zależało im wystani3 ^^ na ratyfikacji traktatu wersalskiego, a treść Paktu przede wszy ^^ jj^iejsze znacznie. Zarówno w Paryżu, jak Ligi &** ozumiano, że stawka jest ogromna: nie tylko członkostwo jLondyflje ufag. Narodów, ale także jej udział w kształtowaniu Amery^1 ycznej na kontynencie europejskim._Dośćjpowszechnie sytuacji p^je sprawę z tego, że bez współpracy Stanow"^Zj^d\ zC*aWa cb na polu bezpieczeństwa wszelkie wysiłki, podejmowanej 0CZ państwa europejskie, mogą okazać się nieskuteczne. Już sam l ^rZe > Ameryka przyjęłaby zobowiązanie stosowania sankcji (choćby j etycznie), miałby duże znaczenie prewencyjne. Nie bez przyczyny/ 6 hasadorem brytyjskim w Waszyngtonie mianowano w sierpniu 1919 r. lorda Greya, cieszącego się dużą sympatią amerykańskich atorów. jego zadaniem, oprócz wypracowania form amerykań-sko-brytyjskiej współpracy w Lidze Narodów, miało być pozyskanie przychylności Senatu dla traktatu pokojowego i Paktu Ligi137. Zarówno Brytyjczycy, jak i Francuzi z uwagą śledzili przebieg batalii o traktat, życząc sobie przede wszystkim jego ratyfikacji, nawet za cenę ustępstw i zmian w Pakcie.
Prezydent pozostał jednak nieustępliwy. Nadal żywił nadzieję, że V. 7 Senat zaakceptuje traktat wersalski w pełnej i nie zmienionej wersji. Dlatego też popierający go senatorowie zostali zmuszeni do głosowa- O nią przeciwko sugerowanym przez komisję Lodge'a poprawkom. ^ Doszło zatem do ciekawej konfiguracji w Senacie. Podczas głosowania 15 listopada 1919 r. zwolennicy układu bez poprawek i zastrzeżeń zjednoczyli się we wspólnym froncie z "nieprzejednanymi", odrzucającymi Ligę w każdej formie. Tak więc lojalny "wilsończyk" i zwolennik ^ Narodów senator Hitchcock głosował wraz z jej najbardziej wziętymi przeciwnikami: Borahem i Johnsonem. Ratyfikacja trak-,Ul Paktu Ligi wraz z poprawkami Lodge'a upadła więc stosunkiem s* 55 do 39. Gdyby popierająca Ligę grupa zwolenników Wilsona s*ała razem z Lodge'em, przystając na poprawki, to traktat J a% akceptację Senatu w stosunku 81 do 13 głosów, a więc trą), Pwyżej 2/3. W następnym głosowaniu, już za "czystą" wersją i a|u grupa "nieprzejednanych" wzmocniła stronnictwo Lodge'a ^iwiła odrzucenie układu pokojowego w wersji bez zastrzeżeń.
"'7 *b. S. P. Tillman, op. cit., s. 394 i n. !
91
Wynik tego głosowania: 53 głosy przeciwko traktatowi i 30 potwierdzał, że układ nie tylko nie uzyskał większości 2/3, au v głosów zabrakło nawet do zwykłej większości138. Manewr ty^ okazał się więc nieskuteczny.
Nie był to jednak koniec walki. Zainteresowanie polityków i publicznej traktatem pokojowym było zbyt duże, aby uzna topadowe głosowanie za werdykt ostateczny. Mimo różnicy i często skrajnych ocen, jeśli idzie o Pakt Ligi, można było do
dość dużą przychylność społeczeństwa amerykańskiego dla traktatowych. Amerykanie skłonni byli zaakceptować je z pe\vn ' zastrzeżeniami. Starano się zatem znaleźć jakieś kompromisowe wiązanie. Z własną inicjatywą wystąpił płk House, który tak wi* serca włożył w opracowanie i urzeczywistnienie koncepcji Ligi Naj. dów i wizji nowego porządku w Europie. Jednak nawet on nie zostj dopuszczony przez Edith Wilson do spotkania z jej mężem. Pozbawić. ny możliwości osobistego kontaktu z prezydentem, House niewielt mógł zdziałać. Próby dotarcia do Wilsona podjęli również Tal i Hoover. Wszyscy oni uznawali konieczność przyjęcia zastrzeżei i poprawek Lodge'a jako jedynego sposobu nie tylko zachowam Stanów Zjednoczonych w Lidze, ale przede wszystkim przyjęci traktatu pokojowego. Zza oceanu ich wysiłki wspierała Franqi i Wielka Brytania139.
Prezydent Wilson nie tylko odrzucił sugestie o kompromisie, ale zdecydował się raz jeszcze zaapelować do narodu w nadziei, że w ten sposób wywrze presję na Senat. Zamierzał uczynić z przypadających na listopad 1920 r. wyborów prezydenckich referendufl w sprawie Ligi Narodów. Powziął też nierozważny, zgoła szaleńczy - jeśli zważyć jego stan zdrowia - zamiar ubiegania się o kolejni kadencję w Białym Domu.
Tymczasem sytuacja w kraju nie sprzyjała ani Wilsonowi, przyjęciu w "czystej wersji" Paktu Ligi Narodów. Do opinii docierały wieści o dziwactwach schorowanego prezydenta. Fal? lacji wywołała też dymisja Lansinga ze stanowiska sekretarza w lutym 1920 r. i powołanie na szefa amerykańskiej bezbarwnego Bainbridge'a Colby'ego. Lansing był rzecznikiem1
owskiej koncepcji obecności Stanów Zjednoczo-o od Międzynarodowej. Jego zdaniem wszelkie zaan-ch na ' 1 trzne powinno być podporządkowane nadrzędnym gazowanie > caóskim. Sekretarz stanu bliższy był zatem na-interesom < y w społeczeństwie amerykańskim, które do-strojom dom2je "Ameryka przede wszystkim" silny związek strzegało icjoni'zmu, niż Wilson, przekonany o konieczności
z polityl J Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodo-
1 publicznej dotarła wypowiedź Lansinga, który ponoć dczas konferencji paryskiej określił Ligę Narodów jako . bezużyteczną"140- Dymisja sekretarza stanu na krótko )ed decydującym głosowaniem w Senacie była działaniem niewąt-
pierającym grupę Lodge'a.
Do ostatecznej próby sił doszło 19 marca 1920 r. Trwająca blisko rok polemika nie zmieniła układu sił. Z jednej strony pozostawali zwolennicy Wilsona, mimo rozsterek nadal lojalni i gotowi przyjąć traktat w nie zmienionej wersji. Z drugiej zaś - umocnieni w swym postanowieniu "nieprzejednani", odrzucający dokument bez względu na to, jak będą brzmiały artykuły Paktu Ligi. Wreszcie - jakby pośrodku - senator Lodge i jego sojusznicy, opowiadający się za poprawkami (niektóre z nich do połowy marca jeszcze zaostrzono). Wynik głosowania ponownie był porażką prezydenta. Za układem (z poprawkami Lodge'a) głosowało 49 senatorów, w tym aż 21 demokratów; przeciwko było 35 senatorów, w tym 12 republikanów. Tak więc do wymaganych 2/3 zabrakło 7 głosów, które z pewnością znalazłyby się, gdyby prezydent z takim uporem nie nakłaniał do >wania przeciwko warunkom Lodge'a141. W ten sposób sam son przyczynił się do tego, że Pakt Ligi Narodów, a wraz z nim "akjat rsalski zostały odrzucone przez Senat.
tch stosunków pomiędzy władzą wykonawczą a ustawo-to wydarzenie doniosłe, pierwszy tego typu konflikt jednoczonych od początku XX w. Zresztą dzieje Ameryki
38 A. S. Link, Wlson ilne Diplomatist ..., ss. 152 139 Por. L. Pastusiak, op. cit., t. II, s. 375.
151.
'. cit., t. II, s. 373; Takie sformułowanie nie występuje zostało odmie'ń"^u,R' Lans'nSa z konferencji paryskiej, choć wyraźnie zarysowane (P- cit., s 37 . ilsona stanowisko w wielu kwestiach dotyczących Ligi Narodów
'" K. Michał k ^ S' SierPwski, Narodziny Ligi Narodów ..., s. 86. 867 -194S, Wars7a *?" drodze ku Potfdze. Historia Stanów Zjednoczonych Ameryki ^wa 1993, s. 268.
92
93
nie obfitowały w podobne wydarzenia142. Odrzucenie prze 1 traktatu wersalskiego świadczyło zatem o niebywałym zaangaż "* zwalczających się stron, a także o głębi motywów. Nie możn sprowadzać przyczyn tylko do cech charakteru Wilsona, jego nje liwości i bezkompromisowości. Była to wprawdzie przyczyna łJ?! średnia, jednak nie wszystko da się sprowadzić do natury i osobo prezydenta Wilsona. Istota sprawy to brak gotowości społeczeń amerykańskiego do zaakceptowania roli, jaką w nowym, powojen porządku międzynarodowym w Europie kreował dla swego V* prezydent. Amerykanie nie pragnęli zobowiązań międzynarodowi zwłaszcza wobec Europy, ani zaszczytu bycia przywódcą w ś Byłoby to sprzeczne nie tylko z zasadą izolacjonizmu, ale z potrzebami i interesami powojennej Ameryki. Odrzucając Stanów Zjednoczonych na kontynencie europejskim, równocześni wyrażano wotum nieufności wobec prezydenta. Przekonania o poslaj nictwie dziejowym Ameryki, będącym motorem działania Wilsou i jego współpracowników, nie podzielała większość narodu ani polity cy, którzy decydowali o akceptacji działań administracji. Zewnętrzny! wyrazem tej sytuacji była osobista niechęć Lodge'a, Boraha i Johnson do prezydenta Wilsona.
Senacka odmowa uznania traktatu wersalskiego stanowiła reput likański atut w zbliżającej się walce o fotel prezydencki. Dyskredytt wanie demokratycznej administracji poprzez powoływanie si? u odrzucony przez izbę wyższą traktat było powszechnie stosowani Republikanie mianowali swym kandydatem na najwyższy urąi w Białym Domu senatora z Ohio Warrena G. Hardinga. Bendi* uważał, że republikański kandydat podchodził do Ligi Narodów M radny miejski do kontraktu na wykonanie kanalizacji, pewny,ł dzięki sile politycznej zawrze go na podyktowanych przez się* warunkach". W rozmowie z profesorem Uniwersytetu Yale Irving* Fisherem zwierzył się: "Chcę, tak jak pan, aby Stany Zjednocz" weszły do Ligi. Oczywiście jestem przeciwny Lidze Wilsona,
'' g?
142 Studia zespołu Congressional Quartely wyliczają tylko 11 umów, * zostały przyjęte przez Senat od początku jego działalności aż po 1960 r.; L. Kań* ^ cit., ss. 59-60. Inne liczby podaje E. Plischke, twierdząc, że w latach l?8 ^ odrzucono czternaście umów, co stanowiło zaledwie 1,3% ogólnej liczby ^ przedłożonych w tych czasie Senatowi (Conduct of American Diplomacy, New Y" s. 5).
można zmienić. Moją ideą jest zwołanie państw mówilefl1' "f -^Jfaby dokonały takich poprawek, jakie są niezbędne i Poprsze0!e 1C 'aprobaty Stanów Zjednoczonych". Narody świata dla zape*01^013 . bardziej niż zadowolone, gdy będą mogły nas _ dodał Harding ^ "i43_ zdobyć za kaź u(jziału Stanów Zjednoczonych w Lidze Naro-
Tak wiec ańskiej aktywności na kontynencie europejskim nie dów oraz ,a^znacznie przesądzona przez republikańskiego kandydata, została je no ^ wyraźnie przeciwko Lidze, Harding odrzucał jednak NiC ^8onowską wersję, a zwłaszcza program współdziałania USA J6J- W1 mi mocarstwami w kształtowaniu sytuacji międzynarodowej. wTn sposób Harding pozyskał zarówno przeciwników, jak i zwolenników Ligi Narodów. Ci pierwsi wierzyli, że wybór senatora z Ohio będzie oznaczał powrót do "normalności", czyli rezygnację z międzynarodowych eksperymentów Wilsona. Ci drudzy zaś żywili nadzieję na uzyskanie kompromisu gwarantującego członkostwo w Lidze i przyjęcie traktatu wersalskiego.
Po stronie demokratów do walki wyborczej stanął nie znany szerszemu ogółowi gubernator, również z Ohio, James M. Cox. Zgodnie z żądaniem Wilsona program wyborczy Partii Demokratycznej został skonstruowany wokół hasła "przynależności Stanów Zjednoczonych do Ligi Narodów". Wprawdzie sam Cox unikał eksponowania tego punktu jako centralnego w swej kampanii wyborczej, to jednak opinia publiczna postrzegała go jako realizatora wilsonow-skiego programu polityki zagranicznej. Był to jeden z głównych powodów zdecydowanego zwycięstwa kandydata republikańskiego w wyścigu do Białego Domu. Harding zdobył 404 głosy elektorskie, wobec 127 oddanych na Coxa. Sukces republikanów potwierdzały wyniki wyborów do Kongresu, gdzie w obu izbach ponownie przewa-
zTcfk Partia RePublikaóska144.
nów dl 'p Hardinga było wyrazem nie tyle poparcia Ameryka-Poprzedn' ^ RePublii;anskieJ. ile oznaką ich niechęci do polityki Wszechna1wo? raCjl wyborze Hardinga zadecydowała po-
żagraniczne- ?wrotu ^ tradycyjnej zasady amerykańskiej polityki -_________^ ~ ^olacjonizmu wobec Europy. Nie bez znaczenia dla
"3 c
144 * VZaH;P;,F' Fleming, op. t, s. 469. ' Harlw, op. cit., s. 660.
94
95
wyników wyborów był fakt, że po raz pierwszy wówczas głosowały kobiety, a Harding uchodził powszechnie za przystojnego mężczyznę. Ponadto dla większości Amerykanek ważniejsze były sprawy dotyczą, ce sytuacji wewnętrznej niż wszelkie powiązania i zobowiązania międzynarodowe145. Na Kapitolu sukces Hardinga interpretowano zatem jako mandat społeczeństwa sprzeciwiającego się przystąpieniu USA do Ligi Narodów. Senator Lodge, komentując wyniki wyborów, pisał później: "Byłem zadowolony z rezultatu wyborów, który potwierdził, że naród jest bardziej zdecydowany nie mieć nic wspólnego z Ligą Narodów, niż ludzie zajmujący urzędy publiczne"14*. W ten też sposób zmianę gospodarza w Białym Domu oceniły państwa europejskie.
45 P. Zaremba, Historia Stanów Zjednoczonych, Warszawa 1992, s. 285. 146 Cyt. za: J. A. Garraty, op. cit., s. 400.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
PRAWO EUROPEJSKIE
WOJNA 1919 1920
ABC UE Wspólna polityka transportowa Unii Europejskiej (2002)
Geneza polityki spójności Unii Europejskiej prezentacja
1920 1930
Niall Ferguson rozpadnie się Unia Europejska
więcej podobnych podstron