OSHO ŚWIADOMOŚĆ
Klucz do życia w równowadze
Jedneą z najważniejszych rzeczy jaką trzeba zrozumieć o człowieku jest to, że człowiek jest uśpiony. Jest uśpiony nawet wtedy, kiedy wydaje mu się, że nie śpi. Stan czuwania jest bardzo kruchy; jest tak krótkotrwały, że prawie w ogóle nie ma znaczenia. Przebudzenie to piękne, lecz zupełnie puste słowo. Śpisz w nocy, śpisz w dzień od urodzenia aż do śmierci zmienia się forma twojego snu, ale nigdy tak naprawdę się nie budzisz. Nie oszukuj się. To, że otwierasz oczy nie oznacza, że jesteś przebudzony. Dopóki nie otworzą się wewnętrzne oczy dopóki nie wypełni cię światło, dopóki nie poznasz siebie i nie zobaczysz kim jesteś nie myśl, że jesteś przebudzony. To iluzja, w której żyją ludzie. Gdy zaakceptujesz to, że nie śpisz, zniknie problem trudu jaki musisz włożyć w przebudzenie. Pierwszą rzeczą jaką trzeba wziąć sobie do serca jest to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie. Śnisz, każdego dnia. Czasami robisz to z otwartymi, a czasami z zamkniętymi oczami, ale śnisz jesteś snem. Nie jesteś rzeczywistością. Oczywiście to, co robisz we śnie, nie ma znaczenia. Każda myśl jest bezcelowa, każda projekcja pozostaje częścią snu i nigdy nie pozwala ci dostrzec prawdy. Dlatego każdy budda kładł zawsze nacisk na jedną rzecz: Przebudzenie! Nieustannie, przez wieki, ich nauki można było zawrzeć w jednym wezwaniu: Przebudz się. Obmyślali metody i strategie; tworzyli konteksty, obszary, pola energetyczne, które byłyby w stanie wywołać w tobie wstrząs, by cię obudzić.Tak, nie obudzisz się dopóki nie doznasz wstrząsu, dopóki nie zostaniesz poruszony aż do samych fundamentów. Sen trwał tak długo, że dotarł do jądra ciebie; jesteś nim przesiąknięty. Każda komórka twojego ciała, każde włókno twojego umysłu jest przepełnione snem. To nie jest jakiś drobiazg. Dlatego potrzeba aż tyle wysiłku, aby zachować czujność, być uważnym, stać się świadkiem. Pierwszą rzeczą jaką trzeba wziąć sobie do serca jest to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie. Śnisz, każdego dnia. Czasami robisz to z otwartymi, a czasami z zamkniętymi oczami, ale śnisz jesteś snem. Nie jesteś rzeczywistością. Jeśli jest jakieś stwierdzenie, z którym zgadzają się wszyscy buddowie tego świata, to jest nim właśnie to, że człowiek jest uśpiony i powinien zostać przebudzony. Przebudzenie jest ich celem. Przebudzenie to smak wszystkich ich nauk. Zaratustra, Lao Cy, Jezus, Budda, Bahauddin, Kabir, Nanak wszyscy przebudzeni nauczali jednej rzeczy. Robili to w różnych językach, używali różnych metafor, ale ich pieśni brzmią tak samo. Tak jak morze zawsze smakuje solą bez względu na to, czy próbujesz go od północy, czy od wschodu, czy od zachodu; ono zawsze ma smak soli. Smakiem bycia buddą jest przebudzenie. Ale jeśli wydaje ci się, że jesteś przebudzony, nie będziesz już sobie chciał
zawracać tym głowy. Po co miałbyś to robić, jeżeli uważasz, że to osiągnąłeś? A w tym stanie uśpienia stworzyliście sobie przeróżne religie, bogów, modlitwy, rytuały; wasi bogowie są tak samo częśćą waszych snów jak wszystko inne. Polityka to część snu, religia to część snu, poezja, malarstwo, sztuka wszystko to tworzycie zgodnie ze stanem swoich uśpionych umysłów. Wasi bogowie nie mogą różnić się od was. Kto ich tworzy? Kto nadaje im kształt, kolor i formę? Wy ich tworzycie, wy ich rzezbicie; mają wasze oczy i nosy; mają umysły takie jak wy! Bóg ze Starego Testamentu mówi: Jestem zazdrosnym Bogiem!" Kto stworzył tego zazdrosnego Boga? Bóg nie może być zazdrosny, a jeśli taki jest, to co złego mogłoby być w zazdrości? Jeśli nawet Bóg jest taki, to mogłoby się wydawać, że bycie zazdrosnym nie jest niczym złym. Zazdrość jest boska! Bóg ze Starego Testamentu mówi: Jestem bardzo gniewnym Bogiem! Jeśli nie będziecie podążać za moimi przykazaniami, zniszczę was. Zostaniecie rzuceni w ogień piekielny, na wieczność. A ponieważ jestem bardzo zazdrosny, nie ważcie się czcić kogokolwiek innego. Nie będę tego tolerował". Kto stworzył takiego Boga? To nasza zazdrość, nasz gniew sprawiły, że jego obraz jest taki. To twoja projekcja, twój cień. To echo ciebie i nikogo innego. Tak samo wygląda sprawa innych bogów w innych religiach. To właśnie dlatego Budda nigdy nie mówił o Bogu. Powiedział: Jaki sens ma mówienie o Bogu ludziom, którzy śpią? Będą słuchać przez sen. Będą śnić o tym, co im się powie i stworzą swoje własne bóstwa całkowicie fałszywe, całkowicie bezsilne i pozbawione znaczenia. Lepiej nie mieć takich bóstw". Właśnie dlatego Budda nie jest zainteresowany rozmową o bóstwach. Jego interesuje jedynie przebudzenie. Jest taka opowieść o oświeconym mistrzu buddyjskim, który pewnego popołudnia usiadł nad brzegiem rzeki i cieszył się odgłosem płynącej wody, odgłosem drzew poruszanych wiatrem... Podszedł do niego jakiś człowiek i zapytał:
Czy potrafisz jednym słowem opisać mi sedno swojej religii? Mistrz milczał. Zachowywał całkowite milczenie, tak jakby nie usłyszał pytania. Pytający powiedział: Jesteś głuchy, czy co? Mistrz odrzekł:
Słyszałem twoje pytanie i już na nie odpowiedziałem! Odpowiedzą jest cisza. Milczałem ta pauza, ta przerwa była moja odpowiedzią. Nie rozumiem takich zagadkowych odpowiedzi. Mógłbyś wyrazić się jaśniej? Więc mistrz napisał małymi literami, palcem na piasku: medytacja". Mężczyzna powiedział: Teraz mogę to przeczytać. Jest lepiej niż za pierwszym razem. Przynajmniej mam słowo, nad którym mogę się zastanowić. Ale czy mógłbyś wyrazić się jeszcze jaśniej?
Mistrz znowu napisał: MEDYTACJA", lecz tym razem dużymi literami. Mężczyzna poczuł się zawstydzony, zakłopotany, urażony i zdenerwowany. Powiedział: Znów napisałeś medytacja? Czy nie możesz mówić do mnie jaśniej? Więc mistrz napisał dużymi, drukowanymi literami: MEDYTACJA".Mężczyzna powiedział: Wydajesz się być obłąkany! Mistrz odpowiedział: Już i tak za bardzo się zniżyłem. Moja pierwsza odpowiedz była poprawna, druga była już gorsza, trzecia jeszcze gorsza, a czwarta zupełnie zła, ponieważ kiedy piszesz MEDYTACJA dużymi literami zamieniasz ją w bożka. Dlatego słowo Bóg pisze się wielką literą. Gdy chcesz czemuś przydać szczególną wartość, piszesz to wielką litera. Mistrz powiedział: Popełniłem grzech i zmazał napisane przez siebie słowa. Proszę abyś zapamiętał moją pierwszą odpowiedz. Tylko wtedy mówiłem prawdę. Cisza to przestrzeń, w której człowiek się budzi, a hałaśliwy umysł to miejsce, w którym człowiek pozostaje pogrążony we śnie. Jeśli twój umysł nadal zajmuje się paplaniną, to znaczy, że śpisz. Gdy siedzisz w ciszy, twój umysł znika, a ty jesteś w stanie usłyszeć świergot ptaków, poczuć ciszę... ten gwizd ptaków, ćwierkanie niezakłócone przez paplający umysł; kompletna cisza... wtedy pojawia się w tobie świadomość. Nie przychodzi ona z zewnątrz, narasta w tobie, rozwija się w tobie. Pamiętaj: bez niej jesteś pogrążony we śnie. ZROZUMIENIE Nigdy nie używam słowa wyrzeczenie". Człowiek jest bardzo precyzyjną, a szczur bardzo prostą maszyną. Aatwiej jest badać szczury; właśnie dlatego psychologowie ciągle to robią. Badają szczury i wyciągają wnioski na temat człowieka a ich konkluzje są prawie słuszne. Mówię: Ciesz się życiem, miłością, medytacją, pięknem świata, ekstazą egzystencji ciesz się wszystkim! Przemieniaj w święte to, co ziemskie. Przemieniaj ten brzeg w tamten, przemieniaj ziemię w raj. A wtedy, pośrednio, pojawi się pewien rodzaj wyrzeczenia. Tak się po prostu dzieje, ty nie masz z tym nic wspólnego. To nie jest coś, co robisz, lecz coś, co się wydarza. Zaczynasz wyrzekać się swojej głupoty; zaczynasz odrzucać wszelkie śmieci. Zaczynasz rezygnować z nic nieznaczących związków. Zaczynasz wyrzekać się pracy, która nie dawała ci spełnienia. Zaczynasz wyrzekać się miejsc, które nie dawały możliwości rozwoju. Ale ja nie nazywam tego wyrzeczeniem, nazywam to zrozumieniem, świadomością. Jeśli dzwigasz w rękach kamienie, myśląc że to diamenty, nie będę ci mówił, abyś się ich pozbył. Powiem tylko Bądz uważny i spójrz jeszcze raz!" Jeśli sam zobaczysz, że to nie diamenty, to czy będziesz musiał się ich wyrzec? Same wypadną ci z dłoni. A jeśli nadal będziesz chciaf je dzwigać, będziesz musiał włożyć w to duży wysiłek, będziesz potrzebował bardzo silnej woli, aby nadal je nosić. Nie możesz ich długo trzymać; gdy zobaczysz, że są bezużyteczne, pozbawione sensu, sam je odrzucisz. Kiedy twoje dłonie będą puste będziesz mógł poszukać prawdziwego skarbu. A prawdziwych skarbów nie szuka się w przyszłości. Prawdziwe skarby są tu i teraz. Ludzie i szczury Przebudzenie, to droga do życia. Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył, ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie. Obserwuje. Pojmuje. Jakże jest szczęśliwy!Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem. Jakże jest szczęśliwy podążając ścieżką przebudzenia. Z niezwykłą cierpliwością medytuje, szuka wolności i szczęścia. z Dhammapady Gautamy Buddy Żyjemy nie zwracajqc uwagi na to, co dzieje się wokół nas. Tak, staliśmy się skuteczni w tym, co robimy. Jesteśmy tak efektywni, że nie potrzebujemy już być świadomi tego, co robimy. Wszystko stało się mechaniczne i automatyczne. Działamy jak roboty. Nie jesteśmy jeszcze ludzmi; jesteśmy maszynami. George Gurdżijew powtarzał, że sposób w jaki człowiek egzystuje czyni z niego maszynę. Obraził tym wielu ludzi, bo przecież nikt nie lubi być nazywany maszyną. Maszyny lubią kiedy nazywa się je bogami; wtedy są zadowolone i dumne. Gurdżijew zwykł nazywać ludzi maszynami i miał rację. Jeśli zaczniesz obserwować siebie, zauważysz jak mechanicznie się zachowujesz. Rosyjski psycholog Pawłów i amerykański psycholog Skinner mają w dziewięćdziesięciu dziewięciu i dziewięciu dziesiątych procenta rację co do człowieka: wierzą oni, że człowiek jest niczym innym jak tylko piękną maszyną. Nie ma w nim duszy. Uważam, że mają niemal stuprocentową rację; mylą się jedynie odrobinę. Ta odrobina to buddowie, ludzie przebudzeni. Ale można to im obu wybaczyć, ponieważ Pawłów nigdy nie spotkał żadnego buddy spotykał tylko miliony ludzi takich jak ty. Skinner badał ludzi i szczury, i nie znalazł między nimi różnicy. Szczury to proste istoty, to wszystko; człowiek jest nieco bardziej skomplikowany. Człowiek jest bardzo precyzyjną, a szczur bardzo prostą maszyną. Aatwiej jest badać szczury; właśnie dlatego psychologowie ciągle to robią. Badają szczury i wyciqgają wnioski na temat człowieka a ich konkluzje są prawie słuszne. Zwróćcie uwagę, że mówię prawie", bowiem ta jedna dziesiąta procenta obejmuje najistotniejsze zjawiska. Budda, Jezus, Mahomet - tych kilku przebudzonych ludzi to prawdziwi ludzie. Ale gdzie B. F. Skinner miałby znalezć buddę? Z pewnościq nie w Ameryce... Słyszałem: Pewien człowiek zapytał rabina: Dlaczego Jezus nie zdecydował, że urodzi się w dwudziestym wieku w Ameryce? Rabin wzruszył ramionami i odpowiedział: W Ameryce? To byłoby niemożliwe. Po pierwsze, gdzie znajdziesz tu dziewicę? Po drugie, gdzie znajdziesz trzech mędrców? Gdzie B. F. Skinner miałby znalezć buddę? A nawet gdyby go znalazł, to jego tendencyjne nastawienie, uprzedzenia, nie pozwoliłyby mu go dostrzec. Obserwowałby swoje szczury. Nie rozumiałby niczego, czego szczury nie potrafią zrobić. A szczury nie medytują, nie stają się oświecone. Dla niego człowiek to tylko wyższa forma szczura. Nadal uważam, że w odniesieniu do większości ludzi ma on rację; jego wnioski nie są fałszywe i buddowie zgodziliby się z nim w kwestii tak zwanej normalnej ludzkości. Normalna ludzkość jest pogrążona we śnie. Nawet zwierzęta nie śpią tak mocno. Czy widziałeś jelenia w lesie jaki jest skupiony, jak uważnie chodzi? Czy widziałeś ptaka siedzącego na drzewie jak mądrze obserwuje wszystko, co się dzieje dokoła? Idziesz w jego stronę dopuszcza cię tylko na pewnq odległość. Gdy przekroczysz niewidzialną granicę choć na jeden krok, odleci. Ma on pewien rodzaj świadomości swojego terytorium. Jeśli ktoś na nie wkroczy, staje się zagrożeniem. Jeśli rozejrzysz się wokół, będziesz zdziwiony: człowiek wydaje się być najbardziej uśpionym zwierzęciem na ziemi.
Kobieta kupiła papugę na aukcji mebli z ekskluzywnego burdelu i na dwa tygodnie zakryła jej klatkę liczac na to, że papuga zapomni nieprzyzwoite słownictwo. Gdv klatka została odsłonięta, papuga rozejrzała się i skomentowała: Nowy dom. Nowa właścicielka. Gdy do pokoju weszły córki kobiety papuga dodała: Nowe dziewczyny! Gdy w nocy do domu przyszedł mąż kobiety, papuga powiedziała: Ci sami starzy klienci! Człowiek jest istotą upadłą. Takie właśnie jest znaczenie chrześcijańskiej przypowieści o upadku Adama, o jego wygnaniu. Dlaczego Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju? Zostali wygnani, ponieważ zjedli owoc wiedzy. Ponieważ stali się umysłami i stracili swoją świadomość. Stając się umysłem, tracisz świadomość rozum to uśpienie, rozum to hałas, rozum to mechaniczność. Jeśli staniesz się umysłem, stracisz świadomość. Dlatego cała praca jaką trzeba wykonać, to pozostawienie umysłu i ponowne stanie się świadomościq. Musisz pozbyć się wszystkiego, co zebrałeś w sobie jako wiedzę. To ona cię usypia; dlatego im większą wiedzę ma człowiek, tym bardziej jest pogrążony we śnie. Ja również to zaobserwowałem. Nieskażeni cywilizacją mieszkańcy wioski są dużo bardziej uważni niż profesorowie uniwersytetów, czy mędrcy w świątyniach. Mędrcy hinduscy są jak papugi, pracownicy akademiccy na uniwersytetach są wypchani łajnem świętych krów, przepełnieni nic nieznaczącym szumem; umysły bez jakiejkolwiek świadomości. Ludzie, którzy pracują otoczeni naturą farmerzy, ogrodnicy, drwale, stolarze, malarze są dużo bardziej świadomi niż ci, którzy funkcjonują na uniwersytetach jako dziekani, wicekanclerze, kanclerze. Kiedy pracujesz z naturą, dostrzegasz jak uważna jest natura. Drzewa są uważne; ich czujność jest zupełnie inna, ale są one bardzo uważne.Są nawet naukowe dowody na ich uważność. Jeśli drwal przychodzi z siekierq w ręku i chce ściąć drzewa, to wszystkie, które go widzą, zaczynają drżeć. Są na to naukowe dowody; to nie jest żadna poetycka metafora, mówię o nauce. Teraz istnieją przyrządy pozwalające sprawdzić, kiedy drzewo jest zadowolone lub nie, kiedy się boi lub nie, kiedy jest smutne lub radosne. Gdy przychodzi drwal, wszystkie drzewa, które go widzq, zaczynają drżeć. Zdają sobie sprawę, że zbliża się śmierć. A drwal jeszcze żadnego nie ściął, po prostu się zbliża...l jeszcze coś dziwnego, dużo bardziej dziwnego - jeśli drwal jedynie przechodzi, bez zamiaru ścięcia drzewa, wtedy żadne drzewo nie odczuwa strachu. A to ten sam drwal i ta sama siekiera. Wydaje się, że to intencja ścięcia wpływa na drzewa. Oznacza to, że jego zamiar został zrozumiany, odkodowany przez drzewa.l jeszcze jedna rzecz została naukowo zaobserwowana: jeśli pójdziesz do lasu i zabijesz zwierzę, to nie tylko świat zwierząt będzie tym poruszony, ale także drzewa. Jeśli zabijesz jelenia, wszystkie jelenie znajdujące się w pobliżu poczują drgania wywołane przez mordercę, staną się smutne, rozdygotane. Nagle zaczną się bać, bez żadnego konkretnego powodu. Mogły nie widzieć śmierci jelenia, ale w jakiś delikatny sposób wywarła ona wpływ odczuły to intuicyjnie. Nie tylko jelenie to odczuwają odczuwają także drzewa, papugi, tygrysy, orły, trawa i liście. Pojawił się morderca, doszło do zniszczenia, zaistniała śmierć - wszystko wokół zostało tym poruszone. Wydaje się, że człowiek jest najbardziej ze wszystkich istot pogrążony we śnie... Nad sutrami Buddy trzeba głęboko medytować, trzeba je wchłonąć, podążać za nimi. On mówi:Przebudzenie to droga do życia.Żyjesz tylko w takim stopniu, w jakim jesteś świadomy. Świadomość odróżnia śmierć od życia. Nie dlatego jesteś żywy, że oddychasz, nie dlatego jesteś żywy, że bije twoje serce. Fizycznie możesz być podtrzymywany przy życiu, bez żadnej świadomości. Twoje serce będzie bić, a ty będziesz oddychać. Można cię podłączyć do mechanizmów i pozostaniesz żywy przez wiele lat żywy w sensie oddychania, bicia serca, krążenia krwi. W szpitalach krajów rozwiniętych wegetuje wielu ludzi, ponieważ najnowsza technologia umożliwia przesunięcie terminu śmierci można być podtrzymywanym przy życiu przez całe lata. Jeśli to nazywasz życiem, to możesz się utrzymywać przy życiu. Ale to nie jest życie. Wegetować to nie to samo co żyć.Buddowie mają inną definicję. Ich definicja zawiera w sobie świadomość. Nie mówią, że żyjesz ponieważ możesz oddychać, że żyjesz ponieważ twoja krew krąży. Ich zdaniem żyjesz kiedy jesteś świadomy. Więc poza przebudzonymi jednostkami, nikt tak naprawdę nie żyje. Jesteś trupem chodzącym, rozmawiającym, wykonującym pewne rzeczy jesteś robotem. Budda mówi, że przebudzenie jest drogą do życia. Stań się bardziej świadomy a poczujesz w sobie więcej życia. A życie jest Bogiem nie ma innego Boga. Dlatego Budda mówi o życiu jako o świadomości. Życie jest celem, a świadomość metodą, sposobem aby ten cel osiqgnąć. Głupiec śpi...A wszyscy śpią, więc wszyscy są głupcami. Nie czuj się urażony. Fakty muszą być podawane takimi, jakie są. Funkcjonujesz jak we śnie; dlatego ciągle się potykasz, dlatego robisz rzeczy, których wcale nie chcesz robić. Robisz rzeczy, których zdecydowałeś nigdy nie robić. Robisz rzeczy, o których wiesz, że nie są słuszne i nie robisz tego, co wiesz, że jest dobre. Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu. Nigdy nie żałuj tego co było w przeszłości! Żyj w chwili obecnej. Jak to możliwe? Dlaczego nie możesz iść prosto? Dlaczego błądzisz po bezdrożach? Dlaczego schodzisz na manowce? Młody, bardzo nieśmiały, mężczyzna, który od kilku lat pracował w pewnej firmie, postanowił odważyć się i wystąpić o podwyżkę do dyrektora. Koledzy poparli go, doradzajqc żeby poszedł i powiedział: Szefie, lata mi mijaja. a wciąż zarabiam tyle samo. Proszę o podwyżkę." Mężczyzna, bardzo stremowany, udał się do szefa i powiedział: Szefie, jaja mi latają... Oto co się dzieje. Poobserwuj swoje życie wszystko co robisz jest pogmatwane, niepewne. Brak ci przejrzystości, brak spostrzegawczości. Nie jesteś uważny. Nie widzisz i nie słyszysz masz uszy aby słuchać, ale nie ma w tobie nikogo, kto rozumiałby to, co do ciebie dociera. Masz oczy aby patrzeć, ale nikogo w tobie nie ma. Tak więc twoje uszy słyszą a oczy widzą, ale niczego nie rozumiesz. Na każdym kroku potykasz się, na każdym kroku robisz coś nie tak. l wciąż wydaje ci się, że jesteś świadomy.Odrzuć to wyobrażenie. Będzie to duży skok, duży krok, ponieważ gdy odrzucisz przekonanie: Jestem świadomy", zaczniesz szukać dróg i sposobów, aby się takim stać. Toteż niech wreszcie dotrze do ciebie to, że śpisz, jesteś całkowicie pogrążony we śnie. Współczesna psychologia odkryta parę rzeczy, które mają ogromne znaczenie; mimo iż zostały one odkryte drogą umysłu, stanowią dobry początek. Jeśli odkryto je rozumem, to prędzej czy pózniej, zacznie się ich również doświadczać w egzystencji. Freud jest wspaniałym pionierem; daleko mu do bycia buddą, ale i tak odegrał wielką rolę, ponieważ jako pierwszy doprowadził do zaakceptowania przez większą część ludzkości tezy, że w człowieku ukryta jest również nieświadoma część. Świadomy umysł stanowi jedynie jedną dziesiątą; część nieświadoma jest od niego dziewięć razy większa, Uczeń Freuda, Jung, poszedł jeszcze dalej, nieco głębiej i odkrył zbiorowq nieświadomość. Zbiorowa nieświadomość znajduje się za nieświadomością jed-nostkową. Teraz potrzeba kogoś, kto odkryłby jeszcze jedną rzecz, która również istnieje i mam nadzieję, że prędzej czy pózniej badania psychologiczne przyczynią się do jej odkrycia. Jest nią kosmiczna nieświadomość. Nauczali o niej buddowie.Ponieważ im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczący umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która była wykorzystywana do trajkotania zmieniła się i stała uwaga ale to ta sama energia! Możemy więc mówić o umyśle świadomym bardzo kruchej i niewielkiej części nas. Za świadomością znajduje się umysł podświadomy tajemniczy, możesz usłyszeć jego szepty ale nie możesz go poznać. On zawsze tam jest, tuż za świadomością. Pociąga za jej sznureczki. Trzecim umysłem jest nieświadomość umysłowa, która ujawnia się tylko we śnie lub kiedy bierzesz narkotyki. Dalej, zbiorowa nieświadomość jednostkowa. Doświadczasz jej tylko wtedy, gdy zagłębisz się w swój nieświadomy umysł; wtedy odkrywasz zbiorową nieświadomość. A jeśli pójdziesz jeszcze dalej, jeszcze głębiej, dotrzesz do kosmicznej nieświadomości. Jest nią natura. Zbiorowa nieświadomość to wszystko, co ludzkość przeżyła aż do dzisiejszego dnia; jest częścią ciebie. Nieświadomość to coś indywidualnego, co stłumiło w tobie społeczeństwo, czego nie pozwolono ci wyrazić. Dlatego przychodzi tylnymi drzwiami w nocy, we śnie. A świadomy umysł... będę nazywał go tak zwanym świadomym umysłem, ponieważ taka jest prawda. Jest tak niewielki, jest zaledwie przebłyskiem, ale mimo to jest ważny. W nim znajduje się nasionko. Zawsze jest ono małe, jednak ma w sobie ogromny potencjał. Dzięki niemu otwiera się nowy wymiar. Tak jak Freud otworzył wymiar poniżej świadomości, tak Sri Aurobindo otworzył wymiar powyżej świadomości. Obaj są jednymi z najważniejszych ludzi naszych czasów. Obaj to intelektualiści, żaden nie jest przebudzony, ale obaj oddali ludzkości ogromną przysługę. Rozumowo uświadomili nam, że nie jesteśmy tak mali jak to się wydaje z zewnątrz, że pod powierzchnią ukryta jest zarówno ogromna głębia jak i niebotyczne góry. Freud zapuszczał się w głębiny a Sri Aurobindo starał się zdobywać szczyty. Ponad naszym tak zwanym świadomym umysłem znajduje się prawdziwy świadomy umysł; można go odkryć jedynie dzięki medytacji. Gdy do zwykłej świadomości doda się medytację, gdy zwykłą świadomość połączy się z medytacją, to stanie się ona prawdziwie świadomym umysłem.
Ponad prawdziwie świadomym umysłem znajduje się umysł nadświadomy. Medytując widzisz jego przebłyski. Medytacja to błądzenie w ciemności. Owszem otwiera się kilka okien, ale i tak ciągle upadasz. Nadświadomość to samadhi - osiągnąłeś krystaliczną percepcję, osiągnąłeś zintegrowanq świadomość. Teraz nie możesz spaść poniżej; ona jest już twoja. Pozostanie z tobą nawet we śnie.
Poza nadświadomością znajduje się zbiorowa nadświadomość; w religiach znana jest pod nazwą Boga". A poza zbiorowq nadświadomością mamy kosmiczną nadświadomość, która wychodzi nawet ponad bogów. Budda nazywa ją nirwaną, Mahawira mówi na nią kaf'va//a, mistycy hinduscy nazywają ją moksha; ty możesz nazywać ją prawdą. Istnieje więc dziewięć stanów twojej istoty. A ty żyjesz w jakimś małym kącie swojego ja w maleńkim świadomym umyśle. To tak jakby ktoś miat pałac, całkowicie o nim zapomniał i żył na werandzie myśląc, że to wszystko, co posiada. Freud i Sri Aurobindo to intelektualni giganci, pionierzy, filozofowie, ale obaj jedynie zgadują. Zamiast uczyć studentów o filozofach takich jak Bertrand Russell, Alfred North Whitehead, Morfin Heidegger, Jean-Pauł Sartre powinni raczej uczyć ich o Sri Aurobindo, ponieważ jest on najwybitniejszym filozofem swojej epoki. Ale jest on całkowicie lekceważony i ignorowany przez świat akademicki. A powodem jest to, że samo czytanie Sri Aurobindo sprawi, że zrozumiesz, iż jesteś nieświadomy. On nie jest jeszcze buddą, ale i tak wprawi cię w zakłopotanie. Jeśli ma rację, to co właściwie robisz? Dlaczego nie poznajesz wyżyn swojego ja? Freuda zaakceptowano z wielkim oporem, ale zaakceptowano. Sri Aurobindo jeszcze nie zaakceptowano. Nie ma nawet krytyków jego filozofii; jest on po prostu ignorowany. A powód jest oczywisty. Freud mówi o czymś znajdujqcym się poniżej twojego stanu świadomości to nie budzi zakłopotania; czujesz się dobrze wiedząc, że jesteś świadomy, a poniżej znajduje się podświadomość, nieświadomość indywidualna i nieświadomość zbiorowa. Ale to wszystko znajduje się poniżej ciebie; ty jesteś na szczycie, możesz czuć się dobrze, Jeśli zaś przeanalizujesz to, co mówi Sri Aurobindo, poczujesz zakłopotanie, będziesz urażony. On naucza o tym, co znajduje się wyżej a ludzkie ego nie chce akceptować tego, że jest coś wyższego niż ono. Człowiek chce wierzyć, że jest na szczycie, że jest kulminacją, że jest jak Gourishankar (Mount Everest) że nie ma już niczego nad nim...I to przyjemne uczucie wypierając się własnego królestwa, odrzucając własne wyżyny, czujesz się dobrze. Spójrz jakie to głupie. Budda ma rację. Mówi: Giupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył, ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie, Świadomość jest wieczna, nie zna śmierci. Tylko nieświadomi umierają. Więc jeśli pozostaniesz nieświadomy, pogrążony we śnie, znów będziesz musiał umrzeć. Jeśli chcesz uniknąć cierpienia związanego z rodzeniem się i umieraniem, jeśli chcesz pozbyć się kręgu narodzin i śmierci, będziesz musiał stać się całkowicie świadomy. Będziesz musiał wspiąć się wyżej w świadomość. l tych rzeczy nie da się pojąć za pomocą intelektu; musisz ich doświadczyć, muszą stać się egzystencjalne. Nie mówię, że masz dać się na to namówić od strony filozoficznej, ponieważ takie przekonanie niczego nie da, nie będzie owocne. Prawdziwe zbiory pojawia się dopiero wtedy, kiedy włożysz ogromny wysiłek w obudzenie się. Ale intelektualne mapy mogą wytworzyć w tobie pożądanie, pragnienie; mogą uświadomić ci potencjał, możliwości; mogą uzmysłowić ci, że nie jesteś tylko tym, czym wydajesz się być - jesteś czymś więcej. Głupiec śpi, tak jakby już dawno nie żył, ale mistrz jest przebudzony i żyje wiecznie, Obserwuje. Ma przejrzysty umysł. Proste i piękne zdania. Prawda jest zawsze prosta i piękna, Dostrzeż prostotę tych zdań... i to, ile w sobie zawierają. Światy wewnątrz światów, nieskończone światy.Jedyna rzecz jakiej trzeba się nauczyć to uwaga. Obserwuj! Obserwuj każdą rzecz, którą robisz. Obserwuj każdą myśl, jaka przepłynie ci przez głowę. Obserwuj każde pragnienie, które przejmuje nad tobą kontrolę. Obserwuj nawet najmniejsze gesty chodzenie, rozmowę, jedzenie, kąpiel. Obserwuj wszystko. Niech każda czynność stwarza ci szansę do obserwacji. Nie jedz mechanicznie, nie opychaj się bądz uważny. Przeżuwaj dokładnie i z uwagą... a zdziwisz się, jak wiele do tej pory traciłeś, ponieważ każdy kęs da ci ogromna satysfakcję. Jeśli będziesz jadł z uwagą, jedzenie stanie się smaczniejsze. Nawet bardzo zwyczajne potrawy smakują lepiej, kiedy jesteś uważny; a jeśli nie jesz z uwagą, to możesz próbować najsmaczniejszego jedzenia i nie będzie ono miało smaku, ponieważ nie ma nikogo kto obserwuje. Po prostu się napychasz. Jedz powoli, z uwagą; każdy kęs musi być dokładnie przeżuty, posmakowany.Wąchaj, dotykaj, czuj bryzę i promienie słońca. Patrz na księżyc i stań się wyciszonym zbiornikiem świadomości, a księżyc odbije się w tobie jako coś niezwykle pięknego.Poruszaj się przez życie nieustannie obserwując. Ciągle będziesz o tym zapominał. Nie martw się; to naturalne. Przez miliony wcieleń nigdy nie spróbowałeś żyć uważnie, więc to oczywiste i naturalne, że ciągle będziesz zapominał. Ale z chwilą gdy sobie przypomnisz ponownie, zacznij obserwować.Pamiętaj o jednej rzeczy: kiedy zapomnisz, że miałeś obserwować, niech nie będzie ci przykro, nie żałuj; inaczej znów zaczniesz tracić czas. Nie bądz przygnębiony: Znów zapomniałem". Nie miej poczucia: Jestem grzesznikiem". Nie potępiaj się, ponieważ to zwykła strata czasu. Nigdy nie żałuj tego, co było w przeszłości! Żyj w chwili obecnej. Jeśli zapomniałeś, to co z tego? To naturalne to twój nawyk, a nawyków bardzo ciężko się pozbyć. A to nie są nawyki z jednego życia; to przyzwyczajenie z milionów wcieleń. Więc jeśli potrafisz być uważny nawet przez kilka chwil, badz wdzięczny. Nawet tych kilka chwil to więcej niż można oczekiwać.Obserwuje. Miej przejrzysty umysł. Nie możesz być. pół na pół, nie możesz być. letni. To ci nie pomoże. Letnia woda nie może wyparować, a niewielki wysiłek aby stać się świadomym, zakończa się klęską. Transformacja zachodzi tylko wtedy, gdy włożysz w nią całą swoją energię. A kiedy obserwujesz pojawia się przejrzystość. Dlaczego wyrasta ona z uwagi? Ponieważ im stajesz się uważniejszy, tym bardziej maleje w tobie pośpiech. Stajesz się pełen wdzięku. Gdy obserwujesz, twój trajkoczący umysł rozmawia mniej, ponieważ energia, która była wykorzystywana do trajkotania zmieniła się i stała uwagą ale to ta sama energia! Teraz coraz więcej energii będzie przemieniać się w uwagę, a umysł straci pożywienie. Myśli staną się mniejsze, zaczną tracić na wadze. Powoli, powoli zaczną umierać. A kiedy umierają myśli, pojawia się przejrzystość. Twój umysł zmienia się w lustro.Działanie zmierza w jednym kierunku, myśli w innym, a uczucia jeszcze dokądś indziej. Rozpadamy się, stajemy się coraz bardziej rozbici. Oto czym jest cierpienie - tracimy integralność, tracimy jedność. Jakże jest szczęśliwy! A gdy człowiek jest przejrzysty czuje się błogo. Zamieszanie to główna przyczyna cierpienia; przejrzystość to podstawa poczucia błogości. Jakże jest szczęśliwy! Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem. l teraz wie, że nie ma śmierci, ponieważ przebudzenia nie da się zniszczyć. Gdy nadejdzie śmierć, ją również będziesz mógł obserwować. Umrzesz patrząc obserwacja nigdy nie umrze. Twoje ciało zniknie, z prochu powstałeś, w proch się obrócisz, ale twoja uwaga pozostanie; stanie się częścią kosmicznej całości. Stanie się kosmicznq świadomościq.
W takiej chwili prorocy z Upanishad mówią: "Aham brahmasmi Jestem kosmiczną świadomością". To w takiej przestrzeni AIHillaj Mansoor powiedział: Ano 7 haą! Jestem prawdą!" Oto szczyty, które dane ci zostały z chwilą narodzin, Jeśli ich nie osiągasz, to tylko ty jesteś za to odpowiedzialny, nikt inny, Jakże jeste szczęśliwy! Gdyż widzi, że przebudzenie jest życiem. Jakże jest szczęśliwy podążajac ścieżką przebudzenia. Z niezwykłą cierpliwością medytuje, szuka wolności i szczęścia.Uważnie posłuchaj tych słów. Z niezwykłą cierpliwością... leśli nie włożysz w swoje przebudzenie bardzo dużego wysiłku, nie obudzisz się. Częściowe starania są daremne. Nie możesz być pół na pół, nie możesz być letni. To ci nie pomoże. Letnia woda nie może wyparować, a niewielki wysiłek, aby stać się świadomym, zakończy się klęską. Transformacja zachodzi tylko wtedy, gdy włożysz w nia całą swoją energię. Parujesz tylko wtedy, kiedy gotujesz się w temperaturze stu stopni, tylko wtedy pojawia się alchemia. Zaczynasz się wznosić. Przecież wszyscy wiemy - woda płynie w dół, ale para idzie do góry. Tu dzieje się dokładnie to samo: nieświadomość idzie w dół, świadomość w górę. l jeszcze jedna rzecz: w górę" to synonim do środka", a w dół" to synonim na zewnątrz". Świadomość jest skierowana do wewnątrz, nieświadomość na zewnątrz. Nieświadomość sprawia, że interesują cię inni ludzie, inne rzeczy. Nieświadomość trzyma cię w ciemności; twoje oczy skupiają się na innych. To sprawia, że powstaje pewien rodzaj zewnętrzności, powstaja ekstrawertycy. Świadomość wytwarza poczucie wewnętrzności. Tworzy introwertyków; zabiera cię do wnętrza, coraz głębiej i głębiej. Głębiej i głębiej oznacza również wyżej i wyżej; to rośnie jednocześnie, tak jak drzewa. Widzisz jak rosną w górę, nie widzisz ich korzeni idacych w głąb. Ale by drzewo urosło w górę, korzenie musza pójść w dół. Jeśli drzewo chce dosięgnąć nieba, musi zapuścić korzenie bardzo głęboko, najgłębiej jak to tylko możliwe. Drzewo rośnie jednocześnie w dwóch kierunkach. W ten sam sposób świadomość rośnie w górę zapuszczając korzenie w głąb ciebie. Korzenie cierpienia Złe samopoczucie, to wynik braku świadomości. Jesteśmy nieszczęśliwi, ponieważ jesteśmy nieświadomi tego, co robimy, tego o czym myślimy, tego co czujemy w każdej chwili zaprzeczamy samym sobie. Działanie zmierza w jednym kierunku, myśli w innym, a uczucia jeszcze dokądś indziej. Rozpadamy się, stajemy się coraz bardziej rozbici. Oto czym jest cierpienie tracimy integralność, tracimy jedność. Stajemy się pozbawieni centrum, jesteśmy tylko obrzeżami, l oczywiście życie, któremu brak harmonii, będzie pełne cierpienia, tragiczne, będzie jarzmem, będzie przepełnione nieszczęściem. Człowiek może, co najwyżej, uczynić cierpienie mniej bolesnym. Ma on dostęp do tysiąca różnych środków przeciwbólowych. Nie chodzi tylko o narkotyki i alkohol. Tak zwane religie działają podobnie do opium. Narkotyzują ludzi. l oczywiście wszystkie religie są przeciwne narkotykom, ponieważ handlują tym samym towarem; religie walczą z konkurencją. Jeśli ludzie będą brali opium, mogą nie być religijni; mogą nie potrzebować religijności. Znalezli już swoje opium, więc dlaczego mieliby się przejmować religiq? Opium jest tańsze i wymaga mniej zaangażowania. Jeśli ludzie braliby marihuanę, LSD i bardziej wyrafinowane narkotyki, to w sposób naturalny, przestaliby być religijni, ponieważ religia jest bardzo prymitywnym narkotykiem. Dlatego wszystkie religie są przeciw narkotykom. Powodem nie jest to, że są przeciwne narkotykom. Narkotyki stanowią konkurencję, i oczywiście, jeżeli ludzi można powstrzymać przed zażywaniem narkotyków, to będą oni musieli wpaść w pułapki księży, ponieważ to będzie jedyny wybór jaki im zostanie. Jest to sposób na monopolizację, tak aby tylko ich opium pozostało na rynku a wszystko inne stało się nielegalne. Pierwszym krokiem do świadomości jest obserwowanie swojego ciała.Ludzie żyją i cierpią. l są z tego tylko dwie drogi wyjścia. Mogą zacząć medytować stać się uważni, czujni, świadomi... ale to trudne. Wymaga charakteru. Prostszym sposobem jest odnalezienie czegoś, co sprawi, że będq jeszcze mniej świadomi i przestanq odczuwać cierpienie. Znajdz coś, co zmniejszy twoją wrażliwość, jakiś alkohol, jakiś środek przeciwbólowy, coś co sprawi, że przestaniesz być świadomy i pomoże zapomnieć o niepokoju, cierpieniu, braku nadziei.
Ten drugi sposób nie jest prawdziwy. Sprawia on jedynie, że twoje cierpienie staje się trochę lżejsze, łatwiejsze do zniesienia, mniej kłopotliwe. Ale nie pomaga - nie zmienia cię. Przemiana możliwa jest tylko dzięki medytacji, ponieważ jest ona jedyną metodą, która pozwala stać się świadomym. Dla mnie medytacja jest jedyną prawdziwą religią. Wszystko inne to czarymary. lstnieją różne rodzaje opium chrześcijaństwo, hinduizm, mahometanizm, dżainizm, buddyzm ale to tylko gatunki. Różnią się opakowaniem, ale ich zawartość jest ta sama: pomagają ci dostosować się do twojego cierpienia. Nie ma potrzeby przyzwyczajać się do cierpienia; istnieje możliwość, aby całkowicie się od niego uwolnić.Ale ścieżka do osiągnięcia tego jest wyboista; ta droga jest wyzwaniem. Moim celem jest uwolnić cię od cierpienia. Musisz stać się świadomy swego ciała i tego, co z nim robisz... Pewnego dnia gdy Budda wygłaszał swoje poranne nauki, przyszedł król, aby go posłuchać. Siedział naprzeciwko Buddy nieustannie ruszając dużym palcem u nogi. Budda przestał mówić i spojrzał na palec króla. Król oczywiście przestał ruszać palcem. Budda znowu zaczął mówić, a król zaczął poruszać palcem. Budda zapytał go: Dlaczego to robisz? Król odpowiedział: Dopiero kiedy przestałeś mówić i spojrzałeś na mój palec zdałem sobie sprawę z tego co robię; wcześniej nie bytem tego świadomy. Budda odpowiedział: To twój palec i nie jesteś tego świadomy... W takim razie możesz kogoś zamordować i nie będziesz zdawał sobie z tego sprawy! Dokładnie w ten sposób morduje się ludzi. Mordercy często nie są świadomi swojego czynu. Wielokrotnie zaprzeczają w sądach, że kogoś zabili. Na początku myślano, że po prostu kłamią, ale najnowsze odkrycia wykazały, że to nieprawda; mordowali będąc tego nieświadomi. Byli tak wściekli, tak zdenerwowani, że na chwilę gniew zawładnął nimi całkowicie. Kiedy jesteś rozwścieczony twoje ciało wydziela odurzającą truciznę, twoja krew zostaje zatruta. Być wściekłym, to być przez chwilę szalonym. Pózniej zapomina się o tym, ponieważ denerwując się, nie ma się świadomości. Właśnie w ten sposób ludzie zakochujq się, zabijają się nawzajem, popełniają samobójstwa, robią przeróżne rzeczy.
Pierwszym krokiem do świadomości jest obserwowanie swojego ciała. Powoli człowiek zaczyna zdawać sobie sprawę z każdego gestu, z każdego ruchu. A gdy zaczynasz być tego świadomy wydarza się cud: wiele rzeczy, które do tej pory robiłeś, po prostu znika. Twoje ciało staje się bardziej odprężone, lepiej zestrojone, zaczyna dominować w nim spokój, pulsuje w nim delikatna muzyka. Nie ma potrzeby przyzwyczajać się do cierpienia: istnieje możliwość aby całkowicie się od niego uwolnić. Ale ścieżka do osiągnięcia tego jest wyboista; ta droga jest wyzwaniem. Następnie stań się świadomy swoich myśli musisz zrobić z nimi to samo. Są one delikatniejsze niż twoje ciało i dużo bardziej niebezpieczne. Gdy uświadomisz sobie swoje myśli, będziesz zaskoczony tym, co się w tobie dzieje. Jeśli zapiszesz sobie to, co dzieje się w jakimkolwiek momencie, czeka cię ogromna niespodzianka. Pisz przez dziesięć minut. Zamknij drzwi i okna, aby nikt nie mógł wejść i żebyś mógł być całkowicie szczery rozpal ogień, żebyś mógł wrzucić do niego swoje zapiski! aby nikt, poza tobą, się nie dowiedział, l bądz naprawdę szczery; pisz wszystko, co dzieje się w twoim umyśle. Nie interpretuj, nie zmieniaj, nie poprawiaj. Spisz to na papierze w całkowicie nagiej formie; takim jakie jest. Przeczytaj to po dziesięciu minutach odkryjesz w sobie szalony umysł! Nie zdajemy sobie sprawy, że całe to szaleństwo płynie w nas jak ukryty strumień. Oddziałuje na wszystko, co jest w tobie istotne. Ma wpływ na wszystko co robisz; powoduje, że czegoś nie robisz; wpływa na wszystko. Dotyczy wszystkich elementów, które składają się na twoje życie! Trzeba więc przemienić tego szaleńca. A cud uzyskania świadomości polega na tym, że jedyne czego od ciebie wymaga, to stać się uważnym. Sam fakt obserwowania sprawia, że zachodzi zmiana. Powoli, powoli, szaleniec znika. Powoli myśli układają się w określony schemat: znika z nich chaos, zaczynają przypominać kosmos. A wtedy pojawia się głęboki spokój. Gdy twoje ciało i umysł są spokojne zauważysz, że są również ze sobq zestrojone, że między nimi znajduje się most. Nie są już tak rozbiegane, nie dosiadają zupełnie innych koni. Po raz pierwszy panuje między nimi harmonia, która bardzo pomaga w pracy nad trzecim krokiem: uświadomieniem sobie swoich uczuć, emocji, nastrojów. Jest to najdelikatniejsza warstwa i najtrudniejsza, ale jeśli potrafisz być świadomy swoich myśli, to znajduje się ona zaledwie o krok. Aby odzwierciedlić nastroje, emocje i uczucia potrzeba jeszcze większej świadomości. Kiedy uświadomisz sobie te wszystkie trzy elementy, połączq się one w jedną całość. A kiedy staną się jednościq, gdy działają razem, doskonale współgrają, słyszysz ich muzykę, jakby były orkiestrą wtedy pojawia się coś czwartego. Nie możesz tego wywołać to dzieje się samo z siebie, jest prezentem od całości. Jest nagrodą dla tych, którzy przeszli już trzy kroki.Punktem czwartym jest ostateczna świadomość, która sprawia, że człowiek staje się przebudzony. Tylko dzięki takiemu przebudzeniu człowiek może poznać czym jest błogość. Ciało zna przyjemności, umysł wie, co to szczęście, serce zna radość, krok czwarty wie, co to stan błogości. Błogość jest celem a świadomość to droga prowadząca do niego. Prywatne światy Heraklit mówi: Ludzie są roztargnieni i niebaczni na to, co dzieje się wokói zarówno na jawie jak i podczas głębokiego snu. Głupcy, mimo że słyszą, pozostają głusi; to o nich mówi przysłowie:
gdziekolwiek są pozostają nieobecni. Człowiek nie powinien mówić, ni zachowywać się jakby spał. Przebudzeni mają jeden wspólny świat.
Każdy ze śpiących ma swój oddzielny świat. Budząc się widzi śmierć,
a podczas snu marzenia. Heraklit dotyka najgłębszego problemu: człowiek śpi nawet na jawie. Śpisz wtedy, kiedy śpisz, ale śpisz także wtedy, kiedy jesteś obudzony. Jaki to ma sens? Mówi o tym Budda, mówi Jezus i mówi Heraklit. Wydaje się, że jesteś całkowicie przytomny, ale to tylko pozory; głęboko w tobie sen nadal trwa. Nawet w tej chwili pogrążony jesteś w marzeniach. Przemyka przez ciebie tysiąc myśli, a ty nie zdajesz sobie sprawy z tego, co się dzieje, nie jesteś świadomy tego, co robisz, nie wiesz kim jesteś. Poruszasz się jak we śnie. A gdy zaczynasz być tego świadomy wydarza się cud:
wiele rzeczy, które do tej pory robiłeś, po prostu znika. Twoje ciało staje się bardziej odprężone, lepiej zestrojone. Zapewne znasz ludzi, którzy robią coś we śnie. Jest taka choroba, która nazywa się somnambulizm. Wielu ludzi we śnie wstaje z łóżek; mają otwarte oczy, poruszają się! Mogą chodzić. Odnajdują drzwi. ldą do kuchni, zjedzą coś; wrócą do pokoju i położa się z powrotem do łóżka. A jeśli zapytasz ich o to, co robili w nocy, niczego nie będą pamiętać. Co najwyżej, jeśli bardzo postarają się sobie przypomnieć, zobaczą, że mieli w nocy sen, w którym wstali i poszli do kuchni. Ale dla nich to byt sen, nic więcej; trudno jest im to sobie przypomnieć. Wielu ludzi popełniło przestępstwa; wielu morderców mówi w sądzie, że nie wie, że nie pamięta, aby robili takie rzeczy. Nie chodzi o to, że starają się oszukać sąd nie. Psychoanalitycy odkryli, że to nie próba okłamania, że to nie mówienie nieprawdy; to co mówią jest prawdziwe. Owszem popełnili oni morderstwo ale popełnili je we śnie tak jakby było sennym majakiem. Taki sen jest dużo głębszy niż zwyczajny sen. Jest podobny do bycia pijanym: możesz się troszkę poruszać, jesteś w stanie coś zrobić, masz odrobinę świadomości ale jesteś pijany. Nie wiesz dokładnie co się dzieje. Co zrobiłeś w przeszłości? Czy możesz dokładnie przypomnieć sobie co i dlaczego zrobiłeś? Co się z tobq działo? Czy byłeś świadomy wtedy? Zakochujesz się nie wiedząc dlaczego; wpadasz w złość nie wiedząc dlaczego. Oczywiście znajdujesz jakieś wymówki; starasz się uzasadnić swoje zachowanie ale racjonalizacja to nie świadomość. Świadomość oznacza, że cokolwiek się w danej chwili dzieje, wydarza się z przytomnością umysłu; jesteś tam obecny. Jeśli jesteś obecny tam, gdzie rodzi się gniew, to gniew nie jest w stanie się narodzić. Może się pojawić tylko w głębokim śnie. Gdy jesteś obecny, zaczynajq zachodzić w tobie zmiany. Kiedy jesteś obecny, świadomy, wiele rzeczy po prostu nie może się wydarzyć. Wszystko, co nazwane zostało grzechem, nie może wydarzyć się gdy człowiek jest świadomy. Więc tak naprawdę istnieje tylko jeden rodzaj grzechu, jest nim brak świadomości.Gdy uświadomisz sobie swoje myśli, będziesz zaskoczony tym, co się w tobie dzieje. Jeśli zapiszesz sobie to, co dzieje się w jakimkolwiek momencie, czeka cię ogromna niespodzianka. Nie uwierzysz...Słowo grzech (ang. sin) oznaczało pierwotnie brak czegoś. Nie oznacza zrobienia czegoś zle; oznacza brak, nieobecność. Hebrajski rdzeń słowa grzech oznacza brak. To brak twojej uwagi, robisz coś będąc nieobecnym. Oto jedyny grzech. A jedyna cnota? Kiedy robiąc coś, jesteś tego całkowicie świadomy. Gurdżijew nazywa to pamiętaniem o sobie, Budda byciem w pełni świadomym, Krishnamurti mówi na to uważność, Kabir nazywa to surcrti. Obecność! to jedyne czego trzeba, niczego więcej. Nie musisz niczego w sobie zmieniać, a nawet gdybyś próbował to i tak ci się nie uda. Próbowałeś już wiele razy. Udało ci się? Ile razy postanawiałeś, że więcej się nie zdenerwujesz? Co się stało z twoim postanowieniem? Gdy nadchodzi odpowiednia chwila wpadasz w tę sama pułapkę: denerwujesz się, a kiedy gniew opada, znowu tego żałujesz. To błędne koło: irytujesz się i żałujesz tego, a potem znów jesteś gotów się złościć. Pamiętaj, że nawet gdy żałujesz, nie jesteś obecny; żal jest również częścią grzechu. Właśnie dlatego nic się nie zmienia. Bardzo się starasz, podejmujesz wiele decyzji, składasz obietnice, ale nic się nie zmienia - pozostajesz taki sam. Jesteś dokładnie taki, jaki byłeś w chwili narodzin, nic się nie zmieniło. Nie, żebyś nie próbował, nie, żebyś się nie dość starał. Starałeś się i to bardzo, l poniosłeś klęskę, bo wysiłek nie ma tu nic do rzeczy. Podjęcie jeszcze większych starań niczego nie zmieni. Tu chodzi o bycie uważnym, nie o trud.Jeśli jesteś uważny wiele rzeczy znika samoistnie; nie musisz ich odrzucać. W stanie świadomości po prostu nie sa możliwe. Taka jest moja definicja i inne kryterium nie istnieje. Nie można popaść w miłość będac świadomym. Możesz kochać, ale miłość będzie wtedy wzlotem. Dlaczego używamy określenia popaść w miłość (ang. fali in love przyp. tłum.)? To jakby upadek; spadasz, nie wznosisz się. Gdy jesteś świadomy, upadek nie jest możliwy nie jest możliwy nawet w miłości. Nie może się wydarzyć; po prostu jest niewykonalny. Gdy jesteś świadomy wzrastasz w miłości. To coś zupełnie innego niż wpadnięcie w miłość. Właśnie dlatego zakochanych można rozpoznać po spojrzeniu: wyglądają na bardziej sennych, oszołomionych, rozmarzonych niż inni. Można ich poznać po oczach, ponieważ ich oczy są zaspane. Ludzie, którzy wzrastają w miłości są zupełnie inni. Widać po nich, że nie są już pogrążeni w marzeniach, mierzą się z rzeczywistością i dzięki temu rozwijają się. Popadając w miłość pozostajesz dzieckiem; wzrastając w niej stajesz się dojrzały. Powoli miłość przestaje być związkiem i staje się częścią ciebie. Wtedy nie jest już tak, że coś kochasz a czegoś nie; po prostu jesteś miłościa. Cokolwiek się do ciebie zbliży, dzielisz się z tym. Cokolwiek się dzieje, obdarowujesz to miłością. Dotykasz kamienia i robisz to tak, jakbyś dotykał ciała ukochanej osoby. Patrzysz na drzewo i robisz to tak, jakbyś patrzył w twarz ukochanego. To pewien stan istnienia. Nie jesteś zakochany po prostu jesteś miłością. Dlatego jest to wzlot, a nie upadek. Miłość jest piękna, kiedy dzięki niej wzrastasz. Jeśli w nią popadasz, staje się brzydka i nieczysta. Prędzej czy pózniej odkryjesz, że jest trująca, że stała się ciężarem. Zostałeś w niej uwięziony, twoja wolność została zniszczona. Podcięto ci skrzydła; przestałeś być wolny. Popadając w miłość stałeś się własnością: posiadasz, ale też pozwalasz, aby druga osoba posiadała ciebie. Stajesz się przedmiotem, próbujesz przemienić osobę, w której się zakochałeś w taki sam przedmiot. Przyjrzyj się mężowi i żonie: oboje stali się jak rzeczy, przestali być osobami. Oboje starają się posiąść siebie nawzajem. A posiadać można tylko przedmiot, nigdy człowieka. Jak można być właścicielem człowieka? Jak można zdominować osobę? Jak można przemienić ją w przedmiot? To niemożliwe! Ale mąż próbuje posiąść żonę; a żona chce zrobić to samo z mężem. Dochodzi do zderzenia, oboje stają się dla siebie wrogami. Zaczynają się nawzajem niszczyć. Wydarzyło się: Mułła Nasreddin wszedł do biura firmy zarządzającej cmentarzem z zażaleniem do kierownika: Dobrze wiem, że moja żona jest pochowana na pańskim cmentarzu, ale nie mogę nigdzie znalezć jej grobu. Kierownik zajrzał do rejestru i zapytał: Jak się nazywa? Mutła odpowiedział: Pani Mułła Nasreddin. Nie mam w spisie pani Mutty Nasreddin, ale jest pan Mułła Nasreddin. Przepraszam, widocznie wystąpit jakiś bład. Nasreddin odpowiedział: Nie ma żadnego błędu. Gdzie ten grób Mułły Nasreddina? Wszystko zapisałem na swoje imię. Nawet nagrobek swojej żony! Własność... każdy stara się zawłaszczyć osobę ukochaną, kochanka. A to już nie jest miłość. Kiedy kogoś.Dosiadasz zaczynasz nienawidzić, niszczyć i zabijać; stajesz się mordercą. Miłość powinna dawać wolność; miłość jest wolnością. Miłość uczyni ukochana osobę jeszcze bardziej wolną, miłość doda skrzydeł, otworzy przed nią niebo. Nie może stać się więzieniem, zamknięciem. Ale nie znasz tej miłości, ponieważ ona przydarza się tylko wtedy, kiedy jesteś świadomy; ten rodzaj miłości przychodzi tylko ze świadomością. A ty znasz jedynie miłość, która jest grzechem, ponieważ ona wypływa ze stanu uśpienia. l to dotyczy wszystkiego, co robisz. Nawet jeśli starasz się zrobić coś dobrego,to i tak krzywdzisz. Spójrz na ludzi, którzy chcą czynić dobro: oni zawsze krzywdzą, są najbardziej szkodliwymi ludzmi na świecie. Reformatorzy społeczni, tak zwani rewolucjoniści, to najbardziej szkodliwi ludzie na świecie. Ale trudno jest dostrzec ich szkodliwość, ponieważ to dobrzy ludzie, robiący zawsze coś dobrego dla innych w ten sposób zniewalają. Jeśli pozwolisz im na zrobienie czegoś dobrego dla siebie, staniesz się ich wtasnościq. Zaczną od masażu twoich stóp,Świadomość oznacza, że cokolwiek się w danej chwili dzieje, wydarza się z przytomnością umysłu; jesteś tam obecny, jeśli jesteś obecny tam, gdzie rodzi się gniew, to gniew nie jest w stanie się narodzić. Może się pojawić tylko w głębokim śnie.ale prędzej czy pózniej poczujesz ich dłonie na swoim karku! Zaczynaja od stóp, kończą na szyi, ponieważ nie są świadomi; nie wiedzą co robią. Nauczyli się sztuczki:Hebrajski rdzeń słowa grzech oznacza brak. To brak twojej uwagi, robisz coś będąc nieobecnym. Oto jedyny grzech. A jedyna cnota? Kiedy robiąc coś, jesteś tego całkowicie świadomy.
jeśli chcesz nad kimś zapanować, czyń dobro. Nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że ją stosują. Ale będą krzywdzić, ponieważ wszystko, co ma na celu zawładnięcie drugą osobą, nieważne jak piękną przybierze formę i nieważne jak to nazwiemy, jest grzechem. Twoje kościoły, świątynie, meczety popełniajq grzech przeciwko tobie, ponieważ stały się posiadaczami, zaczęły dominować. Każdy kościół występuje przeciw religii - ponieważ religia to wolność! Dlaczego więc tak się stało? Jezus próbował dać ci wolność, ofiarować skrzydła. Co się stało potem, skąd wziął się kościół? Stało się tak, ponieważ Jezus żyt na zupełnie innej płaszczyznie, na poziomie świadomości; a ci, którzy go słuchali, ci którzy za nim podążali, żyją na płaszczyznie snu. Cokolwiek usłyszą, zinterpretuje, robia to na podstawie swoich snów. Cokolwiek stworzą będzie grzechem. Chrystus daje ci religię, a ludzie pogrążeni w głębokim śnie robią z tego kościół.Mówi się, że szatan siedział kiedyś pod drzewem, bardzo smutny. Obok przechodził święty; spojrzał na szatana i powiedział: Słyszeliśmy, że ty nigdy nie odpoczywasz, że zawsze czynisz gdzieś coś złego. Co robisz tutaj pod drzewem? Szatan pogrążony był w głębokiej depresji. Odparł: Moją pracę przejęli kapłani, nie mam już nic do roboty. Czasem myślę o samobójstwie, bo kapłani tak dobrze sobie radzą.
Dlaczego tak dobrze sobie radzą? Ponieważ przemieniają wolność w więzienie, przemieniaja prawdę w dogmaty przenoszq wszystko z płaszczyzny świadomości do płaszczyzny snu. Postaraj się zrozumieć czym jest ten sen, ponieważ jeśli to poczujesz, zaczniesz stawać się świadomy znalazłeś się na drodze ku wyjściu. Czym jest ten sen? Jak powstaje? Jaki jest jego mechanizm? Jak działa? Umysł zawsze znajduje się albo w przeszłości albo w przyszłości. Nie może funkcjonować w terazniejszości, to dla niego niemożliwe. Kiedy jesteś w terazniejszości nie ma umysłu - ponieważ umysł to myślenie. Jak można myśleć o terazniejszości? Możesz rozmyślać o przeszłości; jest ona częścia twoich wspomnień, umysł może o niej myśleć. Możesz rozmyślać o przyszłości; jeszcze jej nie ma, rozum może o niej marzyć. Rozum może robić dwie rzeczy: poruszać się wstecz jest tam wystarczająco dużo miejsca, niezmierzona przestrzeń przeszłości; można o niej myśleć bez końca albo poruszać się w stronę przyszłości; znów ogromnej przestrzeni, nieskończonej, można w niej marzyć i marzyć. Ale w jaki sposób mógłby on działać w terazniejszości? Nie ma w niej miejsca, aby mógł wykonać jakikolwiek ruch.Terazniejszość jest linią graniczną, to wszystko. Nie ma w niej przestrzeni. Oddziela przeszłość od przyszłości jest linią. Możesz być w terazniejszości, ale nie możesz w niej myśleć; do myślenia potrzebna jest przestrzeń. Myśli potrzebuja miejsca, są jak przedmioty. Pamiętaj o tym myśli sa delikatnymi rzeczami, sa materialne. Nie sa duchowe, ponieważ wymiar duchowości zaczyna się, gdy nie ma myśli. Myśli sa rzeczami materialnymi, a rzeczy potrzebują miejsca.W terazniejszości nie możesz myśleć. Gdy tylko zaczniesz, staje się ona przeszłością. Widzisz wschodzace słońce; widzisz je i mówisz: Jaki piękny wschód słońca!" wtedy jest on już przeszłościa. Kiedy wschodzi słońce nie ma miejsca na powiedzenie nawet: Jak pięknie!", ponieważ kiedy wypowiadasz te dwa słowa to doświadczenie stało się już przeszłością; umysł ma jego zapis w pamięci. Kiedy słońce właśnie wschodzi, jest dokładnie wschód, jak możesz wtedy myśleć? O czym? Możesz towarzyszyć wschodzącemu słońcu, ale nie możesz myśleć. Jest tam miejsce dla ciebie, ale nie dla myśli. Widzisz piękny kwiat w ogrodzie i mówisz: Piękna róża" wtedy przestajesz być z różą, w tym właśnie momencie staje się ona przeszłościq. Kiedy jest kwiat i kiedy jesteś ty, oboje jesteście dla siebie obecni, jak możesz myśleć? O czym? Jak myślenie może być w ogóle możliwe? Nie ma na nie miejsca. Miejsca jest tak mało a tak właściwie w ogóle go niema że ty i kwiat nie możecie nawet istnieć jako dwie różne istoty, ponieważ nie ma miejsca dla dwóch, możliwe jest istnienie tylko jednej.Właśnie dlatego, w doznaniu głębokiej obecności ty jesteś kwiatem, a kwiat staje się tobą. Kiedy nie ma myśli kto jest kwiatem, a kto obserwatorem? Obserwator staje się obserwowanym. Nagle znikają wszystkie bariery. Nagle zagłębiasz się w kwiat, a kwiat zagłębiaja w ciebie. Nagle nie jesteście dwiema osobnymi istotami jesteście jedną.Jeśli zaczniesz myśleć, znów się rozdzielicie. Jeśli nie myślisz, gdzie przebiega podział? Nie myślac, współistniejesz z kwiatem. Kiedy współistniejesz z uko-chaną osobą, nie ma podziału na dwie osoby. Siedząc obok kochanka, trzymając jego dłoń, po prostu jesteś. Nie myślisz o tym, co przeminęło; nie myślisz o nadchodzącej przyszłości jesteś tu i teraz, l jest to tak piękne, tak intensywne doznanie, że żadna myśl nie jest w stanie go zmącić.A wrota sa bardzo waskie; wrota terazniejszości. Dwie osoby nie mogą przejść przez nie razem, może to zrobić tylko jedna. W terazniejszości myślenie nie jest możliwe, marzenia nie sa możliwe, ponieważ nie jest to nic innego, jak po prostu myślenie obrazami. Są one rzeczami, sa zjawiskami materialnymi.Kiedy jesteś w terazniejszości, nie myśląc, po raz pierwszy wkraczasz w świat duchowości. Otwiera się nowy wymiar tym wymiarem jest świadomość. Ponieważ wcześniej go nie znałeś, Heraklit powie, że śpisz, że nie jesteś świadomy. Świadomość oznacza bycie tu i teraz tak całkowicie, że nie ma ruchu w stronę przeszłości, ani w stronę przyszłości cały ruch zostaje zatrzymany.To nie oznacza, że stajesz się statyczny. Rozpoczyna się nowy ruch, w głąb. Są dwa rodzaje ruchu, symbolice jest krzyż Jezusa: ukazuje dwie części, krzyżu jące się. Jeden jest liniowy: poruszasz się po linii, od jednej rzeczy do drugiej, od jednej myśli do kolejnej. Od jednego snu do drugiego. Z A przenosisz się do B, z B do C, z C do D. Tak wyglądał twój ruch, odbywał się po linii, był poziomy. Świadomość oznacza bycie tu i teraz tak całkowicie, że nie ma ruchu w stronę przeszłości, ani w stronę przyszłości cały ruch zostaje zatrzymany. W ten sposób płynie czas; tak porusza się ten, kto głęboko śpi. Możesz poruszać się jak wahadło, w przód i w tył po linii. Możesz iść z B do A albo z A do B - po linii poziomej Jest jeszcze inny sposób poruszania. Pionowy. Nie idziesz od A do B, od B do C; idziesz od A głębiej w A: od A1 do A2, A3, A4, w głąb lub w górę.Kiedy ustaje myślenie, rozpoczyna się nowy rodzaj ruchu. Zaczynasz się zagłębiać. To coś podobnego do przepaści. Ludzie, którzy medytujq prędzej czy pózniej docierają do tego momentu; zaczynaja odczuwać strach, ponieważ mają wrażenie, że otworzyła się przepaść bez dna, czują zawroty głowy, są przerażeni. Wtedy chce się wrócić do starego sposobu poruszania się, ponieważ jest on znany; to uczucie podobne jest do śmierci.Takie znaczenie ma krzyż Jezusa: jest śmiercią. Przejście z poziomego do pionowego to śmierć prawdziwa śmierć. Ale jest to śmierć tylko z jednej strony; z drugiej jest to zmartwychwstanie. To śmierć po to, aby znów się narodzić; to umieranie w jednym wymiarze i narodziny w drugim. W poziomie jesteś Jezusem. W pionie stajesz się Chrystusem. Jeśli poruszasz się od jednej myśli do drugiej, pozostajesz w świecie czasu. Jeśli zagłębiasz się w chwilę nie w myśli poruszasz się w stronę wieczności. Nie jesteś statyczny; nic w tym świecie nie jest statyczne, nic nie może takie być pojawia się nowy ruch, ruch bez motywacji. Zapamiętaj te słowa. Poruszasz się w poziomie dzięki motywacji. Musisz coś osiągnąć pieniadze, prestiż, władzę, Boga, cokolwiek. Masz motywację. Umotywowany ruch oznacza sen. Nieumotywowany to świadomość poruszasz się, ponieważ to sprawia ci przyjemność, ponieważ ruch jest życiem, ponieważ życie to energia, a energia to ruch. Poruszasz się, ponieważ to cię zachwyca nie ma innego powodu. Nie ma celu, nie musisz niczego osiagnqć. Donikąd nie zmierzasz, w ogóle nie zmierzasz po prostu zachwycasz się energią. Nie ma celu innego niż sam ruch; ma on swoją wewnętrzną wartość, nie ma w sobie nic z zewnątrz. Budda żyje, Heraklit żyje; ja też żyję, oddycham ale poruszam się inaczej, bez motywacji. Ktoś zapytał mnie parę dni temu: Dlaczego pomagasz innym przy medytacji?" Odpowiedziałem mu: To sprawia mi przyjemność. Nie ma żadnego powodu po prostu daje mi to radość". Zupełnie jak osoba, która uwielbia siać rośliny w ogrodzie i czekać na kwiaty - ja cieszę się, kiedy ty zaczynasz kwitnać. To ogrodnictwo; gdy ktoś rozkwita, odczuwam radość. Dzielę się. Nie ma w tym celu. Jeśli ci się nie powiedzie, nie będę odczuwał frustracji. Jeśli nie rozkwitniesz, to będzie tak samo dobrze, ponieważ rozkwitu nie można wymusić. Nie możesz siła wyciągnać kwiatu z pąka. Możesz, ale wtedy go zabijesz. Może się wydawać, że to kwitnięcie; ale tak nie jest.Cały świat, egzystencja porusza się w stronę wieczności. Umysł przemieszcza się w czasie. Egzystencja porusza się wzwyż i w głąb, a umysł w przód i w tył. Rozum przemieszcza się w płaszczyznie poziomej tym właśnie jest sen. Jeśli potrafisz przesuwać się w pionie, jest to świadomość. Możesz być w terazniejszości, ale nie możesz w niej myśleć; do myślenia potrzebna jest przestrzeń. Myśli potrzebują miejsca, są jak przedmioty. Nie są duchowe, ponieważ wymiar duchowości zaczyna się, gdy nie ma myśli. Żyj chwilą. Całym sobą skup się na danej chwili. Nie pozwól przeszłości ingerować i nie dopuść, aby pojawiła się przyszłość. Przeszłości już nie ma, jest martwa. A Jezus mówi: Niech martwi pogrzebią martwych". Przeszłości już nie ma, dlaczego się nia przejmujesz? Dlaczego stale o niej rozmyślasz? Czy jesteś zły? Nie ma jej; została w twojej głowie, jest wspomnieniem. Przyszłość jeszcze nie nadeszła więc dlaczego o niej rozmyślasz? Jak możesz myśleć o czymś, czego jeszcze nie ma? Co jesteś w stanie sobie zaplanować? Cokolwiek pomyślisz i tak się nie spełni, a wtedy będziesz sfrustrowany, ponieważ całość ma swój plan. Dlaczego starasz się mieć swój własny? Egzystencja ma swój plan, jest od ciebie mądrzejsza całość musi być mądrzejsza niż cząstka. Dlaczego udajesz, że to ty jesteś całościa? Ona ma swoje własne przeznaczenie, swój sposób wypełnienia go; dlaczego zawracasz sobie tym głowę? Cokolwiek zrobisz będzie to grzechem, ponieważ stracisz chwilę tę chwilę. Jeśli poruszasz się od jednej myśli do drugiej, pozostajesz w świecie czasu. Jeśli zagłębiasz się w chwilę nie w myśli poruszasz się w stronę wieczności. Nie jesteś statyczny; nic w tym świecie nie jest statyczne, nic nie może takie być pojawia się nowy ruch, ruch bez motywacji.
A jeśli stanie się to twoim przyzwyczajeniem a stanie się, jeśli zaczniesz coś przegapiać, stanie się to twoim nawykiem - to kiedy nadejdzie przyszłość, również ją przegapisz, ponieważ wtedy nie będzie już ona przysztościq, lecz terazniejszością. Wczoraj myślałeś o dzisiaj, ponieważ wtedy było ono jutrem; teraz jest dzisiaj, a ty myślisz o jutrze, a kiedy nadejdzie jutro stanie się ono dzisiaj ponieważ wszystko co istnieje, istnieje tu i teraz i nie może istnieć inaczej. A jeśli niezmiennie żyjesz tak, iż twój umysł rozmyśla o jutrze, to kiedy znajdziesz czas na to żeby żyć? Jutro nigdy nie nadejdzie. Zaczniesz je przegapiać a to grzech. Takie znaczenie ma hebrajski rdzeń słowa grzech. Z chwilą gdy wkracza przyszłość, wkracza także czas. Zgrzeszyłeś przeciw egzystencji, przegapiłeś, l stało się to jak niezmienny szablon: działasz jak robot, ciągle tracisz. Przyjeżdżają do mnie ludzie z odległych państw. Kiedy są u siebie rozmyślają o mnie i emocjonuja się mna, czytaja, myśla, marzą. Kiedy przyjeżdżajq tutaj zaczynają myśleć o swoich domach; z chwila gdy przyjeżdżają od razu się wycofują! Zaczynają myśleć o swoich dzieciach, o żonach, o pracy, o tysiącu różnych rzeczy. Widzę tę głupotę. Jak wrócą do domu znów będa rozmyślać o mnie. Przegapiają, a to grzech. Kiedy jesteś tutaj, ze mną, bądz tutaj! Bądz tutaj całym sobą, abyś mógł nauczyć się nowego sposobu poruszania, abyś zaczął poruszać się w stronę wieczności, a nie w czasie. Czas jest światem, a wieczność Bogiem; poziom jest światem, pion to Bóg. Oba te wymiary spotykają się w jednym punkcie tam, gdzie został ukrzyżowany Jezus. Oba, poziomy i pionowy, spotykają się w pewnym punkcie ten punkt to tu i teraz. Z tu i teraz możesz udać się w dwie podróże: jedna prowadzi cię po świecie, w stronę przyszłości; ta druga, to podróż do Boga, w głębię. Stań się bardziej świadomy, stań się uważny i badziej wrażliwy na trazniejszość.Co zrobisz? Jak możesz tego dokonać? Tak głęboko śpisz, że i to mógłbyś robić jedynie we śnie. Możesz zmienić to w przedmiot myśli, w proces rozumu. Możesz stać się tak spięty, że uniemożliwi ci to życie w terazniejszości. Myślenie o tym jak żyć terazniejszościa, w niczym ci nie pomoże. Jeśli odczuwasz zbyt wielkie poczucie winy, bo czasem, z przyzwyczajenia, przenosisz się w przeszłość, a czasami wybiegasz myślami w przyszłość, to wiedz, że popełniasz grzech.Nie czuj się winny. Zrozum grzech, ale nie czuj się winny a to bardzo, bardzo delikatna sprawa. Jeśli zaczniesz mieć poczucie winy, to wszystko straciłeś. W nowym procesie rozpocznie się stary schemat. Zaczniesz odczuwać winę, ponieważ przegapiłeś terazniejszość.Myślisz o przeszłości, ponieważ terazniejszość nie jest już terazniejszością; jest przeszłością, a ty czujesz się wobec niej winny. Nadal wszystko przegapiasz. Więc pamiętaj o jednej rzeczy: kiedy uświadomisz sobie, że zapuściłeś się w przeszłość lub w przyszłość, nie rób z tego wielkiego problemu. Po prostu wróć do terazniejszości, bez stwarzania problemów. Jest dobrze! Po prostu przywróć swoją świadomość. Przegapisz coś milion razy; nie nauczysz się teraz, natychmiast. Nauczenie się jest możliwe, ale nie dzięki tobie. Tak długo posługiwałeś się schematem zachowania, że nie jesteś w stanie go teraz zmienić. Ale nie martw się, egzystencja się nie śpieszy. Wieczność może czekać wiecznie. Nie wytwarzaj napięcia.Kiedy poczujesz że przegapiłeś, wróć. To wszystko. Nie czuj się winny; to sztuczka umysłu, znów gra w swoje gierki. Nie odczuwaj skruchy, że znów zapomniałeś. Kiedy zaczniesz myśleć, wróć do tego, co robisz. Biorąc kąpiel wróć do niej; jedząc wróć do jedzenia; spacerując wróć do spaceru. Gdy tylko poczujesz, że nie ma cię tu i teraz, wróć - po prostu. Nie wywołuj poczucia winy. Jeśli zaczniesz je odczuwać wszystko straci sens. Jest grzech, a nie ma poczucia winy; ale to dla ciebie trudne. Jeśli odczuwasz, że coś jest zle, natychmiast stajesz się winny. Rozum jest bardzo, bardzo przebiegły. Jeśli zaczniesz odczuwać poczucie winy, gra się rozpocznie na nowym poziomie, ale to ta sama gra. Ludzie przychodzą do mnie i mówią: Zapominamy". Są bardzo smutni kiedy mówią: Zapominamy. Staramy się pamiętać, ale udaje się to tylko przez kilka sekund. Pozostajemy uważni, skupieni na sobie, a potem to wszystko znika; co zrobić?" Niczego nie da się zrobić! Problem nie polega na robieniu czegokolwiek. Co możesz zrobić? Nie wpadać w poczucie winy. Po prostu wróć. Im częściej będziesz wracał... po prostu, pamiętaj. Nie z poważną miną, nie z ogromnym wysiłkiem zwyczajnie, niewinnie, nie robiąc z tego problemu. Ponieważ wieczność nie ma problemów wszystkie problemy istnieją w płaszczyznie poziomej; ten także będzie istniał tylko na tej płaszczyznie. Płaszczyzna pionowa nie zna problemów. Jest samą przyjemnościq, bez lęku, bez bólu, bez zmartwień, poczucia winy, bez niczego. Bądz naturalny i wracaj.Wiele razy coś przegapisz, to nieuniknione. Ale nie martw się tym; tak już jest. Nie przykładaj dużej wagi do tego, że tak się dzieje, przykładaj ją do tego, że często udało ci się wszystko odzyskać. Pamiętaj - nacisk nie powinien być kładziony na to, że wiele razy coś przegapiłeś, ale na to, że wiele razy odzyskałeś pamięć. Ciesz się z tego. To, że coś tracisz jest naturalne. Jesteś człowiekiem, który długo żył na poziomej płaszczyznie, więc to całkowicie normalne. Piękne jest to, że tyle razy udało ci się wrócić. Dokonałeś niemożliwego; ciesz się! W ciągu dwudziestu czterech godzin dwadzieścia cztery tysiące razy przegapisz coś, ale również dwadzieścia cztery tysiące razy coś odzyskasz. Zaczniesz funkcjonować w nowym trybie. Tyle razy wracałeś do domu; stopniowo zacznie się pojawiać nowy wymiar. Coraz dłużej będziesz umiał pozostawać w stanie świadomości, coraz rzadziej będziesz poruszał się w przód i w tył. Rozpiętość ruchu w przód i w tył będzie coraz mniejsza. Coraz rzadziej będziesz zapominał, coraz częściej będziesz pamiętał wkraczasz w płaszczyznę pionową. Nagle, któregoś dnia, poziome zniknie. Świadomość staje się bardziej intensywna i poziome znika. To właśnie kryje się za słowami Shankary, vedantów i hinduistów kiedy mówią, że świat jest iluzją. Kiedy świadomość osiągnie doskonały poziom, ten świat, który stworzyłeś w swojej głowie, zwyczajnie znika; odkrywa się przed tobą zupełnie inny świat. Magia znika, iluzja znika - istniała, ponieważ spałeś, ponieważ byłeś nieświadomy.Świat, który widzisz dokoła nie jest rzeczywisty. Nie chodzi o to, że nie istnieje. Istnieje, ale widzisz go zaspanymi oczami. Patrzysz nieświadomie; obserwujesz, interpretujesz go po swojemu.
To zupełnie jak sen. Poruszasz się po nim w nocy i kiedy śnisz, wydaje się on być taki prawdziwy. Czy śniąc pomyślałeś kiedyś: To niemożliwe"? We śnie dzieją się rzeczy niemożliwe, a ty w nie wierzysz. We śnie masz ogromną wiarę; we śnie nikt, nawet sam Bernard Russell, nie jest nastawiony sceptycznie. Nie, we śnie każdy jest jak dziecko, ufa wszystkiemu, co się wydarza. Widzisz jak we śnie pojawia się twoja żona i nagle zamienia się w konia. Nawet przez głowę nie przejdzie ci pytanie: Jak to możliwe?"Sen to zaufanie, wiara. Nie można watpić w sen. Jeśli zaczniesz to robić, złamiesz reguły. Kiedy zaczniesz wątpić, sny znikna. Jeśli chociaż raz zauważysz, że coś jest snem, będzie to szokujace i sen rozproszy się, a ty całkowicie się rozbudzisz. Świat, który widzisz dokoła nie jest rzeczywisty. Nie chodzi o to, że nie istnieje. Istnieje, ale widzisz go zaspanymi oczami.Patrzysz nieświadomie; obserwujesz, interpretujesz go po swojemu; zachowujesz się jak pijak. Wydarzyło się: Mułła Nasreddin był kompletnie pijany Człowiek, który obsługiwał windę chciał zamknać przed nim drzwi, ale Mułta w jakiś sposób wcisnał się do środka. W windzie było tłoczno. Ludzie zdali sobie sprawę, że Mułła jest bardzo pijany; śmierdziało mu z ust. Mułła próbował udawać, że jest trzezwy; stanał twarzą w stronę drzwi, ale nic nie widział miał zbyt pijane i zaspane oczy. Starał się stać równo, ale to również okazało się niemożliwe. W końcu się przewrócił. Był bardzo zakłopotany, ponieważ wszyscy patrzyli na niego i zrozumieli, że jest całkiem pijany; czuł to. Nie wiedząc co zrobić, zapytał: Pewnie się zastanawiacie dlaczego zorganizowałem to spotkanie? Do rana Nasreddin wytrzezwieje. Będzie się z tego śmiał tak, jak teraz ty się śmiejesz. Każdy budda śmiał się kiedy udało mu się przebudzić. Ich śmiech brzmi jak ryk lwa. Śmieją się; nie z ciebie. Śmieja się z tego pozaziemskiego żartu. Żyli marzeniami, spali, byli odurzeni żądzami i wydawało im się, że te pragnienia sa prawdziwe. Nie były; to bvta projekcja ich snu. Egzystencję traktujesz jak ekran i wyświetlasz na nim swój własny umysł. Widzisz rzeczy, których nie ma, nie widzisz rzeczy, które są. Rozum ma na wszystko wyjaśnienie. Jeśli masz watpliwości, umysł zaraz znajdzie wytłumaczenie. Tworzy on teorie, systemy filozoficzne, aby czuć się dobrze i mówić, że wszystko jest w porządku. Wszystkie filozofie istnieją po to, aby życie wydawało się łatwe i proste, aby zdawało się, że wszystko jest dobrze i nic złego się nie dzieje ale kiedy śpisz wszystko jest zle. Przyszedł do mnie pewien człowiek. Miał przepiękną córkę. Bardzo się o nią martwił. Zapytał mnie: Każdego ranka moja córka czuje się zle, byłem u wszystkich lekarzy i każdy z nich mówi, że wszystko jest w porzadku. Co mam robić? Powiedziałem mu: Idz do Mułły Nasreddina to mądry człowiek i zna się na wszystkim, nigdy nie słyszałem żeby mówił: Nie wiem".Poszedł. Ja podażyłem za nim, żeby zobaczyć co powie Nasreddin. Ten zamknął oczy, rozważył problem, otworzył oczy i zapytał: Czy dajesz jej mleko tuż przed snem? Tak. W takim razie znalazłem przyczynę: jeśli dajesz dziecku mleko, to przez cała noc dziecko będzie przewracać się z boku na bok, z lewa na prawo i z prawa na lewo, na skutek ruchu mleko zmieni się w twaróg. Potem twaróg zamieni się w ser, ser stanie się masłem, masło tłuszczem, tłuszcz cukrem, a cukier alkoholem rano córeczka będzie miała kaca. Oto czym sa filozofie: wyjaśnieniem rzeczy, których nie da się wyjaśnić, udawaniem, że wie się coś na temat czegoś, czego się nie zna. Ale to sprawia, że życie staje się wygodne. Dzięki temu możesz jeszcze lepiej spać; filozofia działa jak środki nasenne. Pamiętaj, taka jest różnica pomiędzy filozofią a religijnością: filozofia działa jak środek usypiajacy, religijność to wstrząs; filozofia pomaga ci lepiej spać, religijność budzi cię ze snu. Religijność nie jest filozofią jest techniką wyprowadzenia cię ze stanu nieświadomości. Wszystkie filozofie są technikami wprowadzania cię w głębszy sen; dają ci marzenia, utopię. Religijność pozbawia cię snów i utopii. Religijność pokazuje ci prawdę a prawda jest możliwa tylko wtedy, kiedy nie śpisz. Śpiący umysł nie może dostrzec prawdy. Śpiący umysł zamieni prawdę w sen. Czy zaobserwowałeś to? Nastawiasz budzik; chcesz wstać o piątej rano, musisz zdażyć na pociag. Rano budzik się włącza, a twój umysł tworzy sen: siedzisz w świątyni, w której bija dzwony wszystko zostało wyjaśnione. Budzik nie stanowi już problemu, nie jest w stanie cię obudzić. Wyjaśniłeś go sobie natychmiast! Umysł jest subtelny. Psychoanalitycy zastanawiają się w jaki sposób jest on w stanie stworzyć tak szybko wyjaśnienie. To bardzo trudne! musiał doświadczyć tego wcześniej. W jaki sposób nagle znajdujesz się w kościele czy w światyni, w której biją dzwony? Wtłącza się alarm i od razu dostajesz we śnie wyjaśnienie. Starasz się uniknać budzika; nie chcesz wstawać, nie chcesz wychodzić z łóżka w taką chłodna zimowa noc. Umysł mówi: To nie budzik, to światynia w której się znajdujesz". Wszystko zostało wyjaśnione, możesz spać dalej. Filozofie zawsze to robiły i dlatego jest ich tak dużo ponieważ każdy potrzebuje innego wyjaśnienia. Wyjaśnienie pomagajace wrócić do spania komuś innemu, tobie nie pomoże. A oto co mówił Heraklit. Postaraj się go teraz zrozumieć. Powiedział: Ludzie są roztargnieni i niebaczni na to, co dzieje się wokót zarówno na jawie jak i podczas głębokiego snu. We śnie nie wiesz co dzieje się wokół ciebie, ale czy wiesz to, kiedy się obudzisz? Przeprowadzono wiele badań. Umysł nie dopuszcza dziewięćdziesięciu ośmiu procent przekazu wysyłanego do ciebie. Tylko dwa procent może wejść, ale i to zostaje zinterpretowane przez umysł. Mówię coś, a ty słyszysz coś zupełnie innego. Mówię, a ty interpretujesz to tak, aby nie zakłóciło ci to snu. Twój umysł nieustannie podaje ci wyjaśnienia. Znajdujesz na nie miejsce w swojej głowie, a umysł to wchłania; staje się to jego częścią. Dlatego nie dociera do ciebie Budda, Chrystus, Heraklit i inni. Mówia oni do ciebie; mówią, że coś odkryli, doświadczyli czegoś, ale kiedy to mó-wią, ty natychmiast poddajesz to interpretacji. Masz swoje sztuczki.
Arystotelesowi bardzo przeszkadzał Heraklit. Uważał, że musi on mieć jakieś wady w osobowości, l koniec! Zaszufladkował go, ponieważ mu nie odpowiadał, ponieważ przeszkadzał. Heraklit zapewne bardzo silnie wpłynął na umysł Arystotelesa ponieważ Arystoteles był mistrzem poruszania się w poziomie, sądził że Heraklit stara się go zepchnąć w przepaść. Arystoteles porusza się na gruncie logiki, a Heraklit stara się zepchnąć go w stronę tajemnicy. Taką sytuację trzeba sobie jakoś wytłumaczyć. Arystoteles mówi więc: Tenczłowiek ma jakiś defekt biologiczny, osobowościowy;
jakiś. Inaczej, po co upierałby się przy istnieniu paradoksu? Po co zajmowałby się tajemnicą? Po co by się upierał, że istnieje harmonia pomiędzy przeciwieństwami? Przeciwieństwa to przeciwieństwa; nie ma między nimi harmonii. Życie to życie, a śmierć to śmierć miej co do tego pewność, nie mieszaj pojęć. Ten człowiek jest pogrążony w bałaganie". To samo dotyczy Lao Cy. Mówił: Wszyscy wydają się być madrzejsi niż ja. Wszyscy sa ode mnie inteligentniejsi jestem głupcem!" Lao Cy to jeden z najwspanialszych i najmadrzejszych ludzi jacy się kiedykolwiek urodzili, ale pomiędzy wami czuje się jak głupiec. Mówi: Wszyscy są w stanie tak trzezwo myśleć, ja mam chaos w głowie". Lao Cy mówi o sobie to, co Arystoteles mówił o Heraklicie: Kiedy ktoś słucha mnie bez użycia rozumu, staje się oświecony. Jeśli ktoś słucha moich nauk przez rozum, znajduje własne wyjaśnienia, które nie mają nic wspólnego ze mna. A kiedy ktoś słucha w ogóle nie słuchając sa ludzie którzy tak robią gdy ktoś słucha jakby słuchał, naprawdę jednak nie słuchając, to śmieje się z mojej głupoty". A ten trzeci rodzaj umysłu stanowi większość. Lao Cy mówi: Jeśli większość się z ciebie nie śmieje, to prawdopodobnie mówisz coś zle. Jeśli większość się śmieje, to zapewne mówisz prawdę. Kiedy większość uważa cię za głupca, tylko wtedy istnieje szansa, że jesteś mędrcom; nie ma innej możliwości". Heraklit wydawał się Arystotelesowi pograżony w chaosie. Ty też tak pomyślisz, ponieważ Arystoteles zawładnął wszystkimi uniwersytami, wszystkimi collegiiami na całym świecie. Teraz wszędzie nauczaj logiki zamiast uczyć misterium. Wszyscy uczą cię jak być racjonalnym zamiast mistycznym. Wszystkich szkoli się, aby byli jednoznaczni. Jeśli chcesz być jednoznaczny wystarczy, że będziesz poruszał się po linii poziomej. Tam A to A, B to B i A nigdy nie może być B. Ale w tajemniczej przepaści płaszczyzny pionowej granice spotykaja się i łacza ze soba. Mężczyzna jest kobieta, kobieta męż-czyzna; prawdziwe jest nieprawdziwe, a nieprawdziwe prawdziwe; ciemność jest światłem, a światło ciemnościa; życie to śmierć, a śmierć to życie. Wszystkie granice stykaja się i przenikaja. Dlatego Bóg jest tajemnicą, a nie sylogizmem. Ci, którzy udowadniają istnienie Boga są skazani na porażkę; na istnienie Boga nie można znalezć dowodów. Dowody istnieja na płaszczyznie poziomej.Oto znaczenie zaufania: wpadasz w przepaść, doświadczasz jej, znikasz...i wiesz.Wiesz tylko wtedy, kiedy nie ma umysłu. Gdziekolwiek jesteś tam cię nie ma. Możesz być gdzieś indziej, ale nie jesteś tam, gdzie jesteś. Gdziekolwiek jesteś, tam właśnie cię nie ma. W starych tybetańskich pismach mówi się, że Bóg wiele razy do ciebie przychodzi, ale ciebie nigdy nie ma w miejscu, w którym się znajdujesz. Puka do drzwi, ale gospodarza nie ma; on zawsze jest w jakimś innym miejscu. Jesteś w swoim mieszkaniu, domu, czy gdzieś indziej? Jak Bóg może cię znalezć? Nie musisz go szukać, po prostu bądz w domu, a on sam cię znajdzie. On szuka ciebie w tej samej chwili, kiedy ty szukasz jego. Po prostu bądz w domu, żeby mógł cię tam zastać kiedy do ciebie przyjdzie. Przychodzi, puka, milion razy, czeka pod drzwiami, ale ciebie nigdy nie ma.Heraklit mówi:Głupcy, mimo że słysza, pozostają głusi; to o nich mówi przysłowie:gdziekolwiek są, pozostają nieobecni.Na tym polega sen: na byciu nieobecnym tu i teraz, na byciu gdzieś indziej. Zdarzyło się kiedyś: Mułła Nasreddin siedział w kawiarni i rozprawiał o swej wielkiej szczodrości. Mówiac popadał w skrajności, jak każdy, ponieważ zapominał o czym mówi. W końcu ktoś zapytał: Nasreddin, skoro jesteś taki szczodry, to dlaczego nigdy nie zaprosiłeś nas do swojego domu? Nie zaprosiłeś nas na żaden posiłek. Co na to odpowiesz? Nasreddin był tak podekscytowany, że całkowicie zapomniał o swojej żonie. Powiedział: To zapraszam teraz! Im był bliżej domu, tym bardziej trzezwiał. Przypomniał sobie o żonie i przeraził się zaprosił trzydzieści osób. Tuż przed domem powiedział:- Poczekajcie! Wszyscy wiecie, że mam żonę. Wy także macie żony więc świetnie mnie rozumiecie. Poczekajcie. Porozmawiam z nią a potem was zawołam. Goście czekali i czekali, ale on się nie pojawiał więc zapukali do drzwi. Nasreddin opowiedział żonie dokładnie co się stało; za dużo mówił o swoim bogactwie i dat się złapać. Żona powiedziała: Ale nie mamy niczego dla trzydziestu gości i o tej porze niczego nie zdobędziemy. Więc Nasreddin powiedział: Zrób jedna rzecz: kiedy zapukają, otwórz i powiedz, że Nasreddina nie ma w domu. Więc gdy zapukali, żona otworzyła drzwi i powiedziała: Nasreddina nie ma w domu.Mówię coś, a ty słyszysz coś zupełnie innego. Mówię, a ty interpretujesz to tak, aby nie zakłóciło ci to snu. Twój umysł nieustannie podaje ci wyjaśnienia. Znajdujesz na nie miejsce w swojej głowie, a umysł to wchłania: staje się to jego częścią. To bardzo ciekawe, bo przyszliśmy z nim, on wszedł do domu i nie widzieliśmy żeby wychodził, a czekamy na schodach. Musi być w środku. Idz i znajdz go. Zapewne gdzieś się schował.Żona weszła do domu. Zapytała:Co mam robić? Nasreddin zdenerwował się nie na żarty. Powiedział do żony: Zaczekaj!Wyszedł na zewnątrz i krzyknąt: Jak to? Mógł przecież wyjść tylnymi drzwiami! Coś takiego jest możliwe, prawdopodobnie przydarza ci się codziennie. Nasreddin całkowicie się zapomniał; oto co się stało pod wpływem logiki zapomniał o sobie. Logika jest słuszna, argument właściwy, ale... Jak to? Czekacie przy drzwiach frontowych; on mógł wyjść tylnymi" logika jest poprawna. Tylko Nasreddin zapomniał, że mówi sam o sobie.Nie jesteś obecny. Nie jesteś obecny ani dla świata, ani dla siebie. Śpisz. Jak możesz coś słyszeć? Jak możesz cokolwiek widzieć? Jak możesz czuć? Jeśli nie ma cię tu i teraz, wszystkie drzwi zostają zamknięte. Jesteś martwy, nie żyjesz. Dlatego Jezus ciągle powtarzał swoim słuchaczom: Jeśli macie uszy, usłyszcie mnie; jeśli macie oczy, zobaczcie mnie!"Heraklit musiał odkryć, że wielu ludzi, którzy słuchają, tak naprawdę nie słyszy, wielu patrzy, ale nie widzi. Ich domy sa całkowicie puste. Pana nie ma w domu. Oczy patrzą, uszy słuchaja, ale właściciela nie ma. Oczy są jak okna; nie moga widzieć, póki sam przez nie nie spojrzysz. Jak okno może widzieć? Musisz w nim stanąć, żeby coś zobaczyć. Jak? to tylko okno, ono nie potrafi czuć. Jeśli ty w nim jesteś, staje się ono zupełnie inne.Ciało jest jak dom, a umysł podróżuje; właściciel zawsze jest w podróży, a dom stoi pusty. Życie puka do twoich drzwi możesz nazwać je Bogiem lub czym tylko chcesz, nazwa nie ma znaczenia; nazwij to egzystencja puka do drzwi, puka nieustannie, ale ciebie nigdy nie ma. Na tym polega sen.Człowiek nie powinien mówić, ni zachowywać się jakby spał. Zachowuj się i mów z pełną świadomości, a odkryjesz w sobie ogromna zmianę. To, że jesteś świadomy zmienia twoje działania. Nie będziesz w stanie popełnić grzechu. Nie będziesz musiał się kontrolować! Kontrola jest nędznym substytutem świadomości, bardzo ubogim substytutem; w niczym nie pomaga. Jeśli jesteś świadomy, nie musisz kontrolować gniewu; w stanie świadomości gniew nigdy nie przychodzi. Te dwie rzeczy nie mogą istnieć razem; nie sa w stanie współistnieć. W stanie świadomości zazdrość nigdy się nie pojawia. W stanie świadomości wiele rzeczy po prostu znika wszystko to, co negatywne. Świadomość jest jak światło. Gdy twój dom jest jasno oświetlony, jak mogłaby w nim jednocześnie istnieć ciemność? Ona po prostu znika. Gdy twój dom jest oświetlony, o nic się nie potykasz, nie obijasz się o ściany. Jest jasno, wiesz gdzie są drzwi; dosięgasz ich, wchodzisz lub wychodzisz. Kiedy jest ciemno potykasz się, chodzisz po omacku, upadasz. Kiedy jesteś nieświadomy chodzisz po omacku, potykasz się, upadasz. Gniew, to nic innego jak potykanie się, zazdrość to budzenie w ciemności. Wszystko co złe, nie jest złe samo z siebie, lecz dlatego, że żyjesz w ciemności. Jeśli Jezus chce się rozzłościć, może to zrobić; może wykorzystać gniew. Ty nie możesz tego zrobić to gniew wykorzystuje ciebie. Jeśli Jezus czuje, że coś będzie dobre i pomocne, może użyć czegokolwiek jest panem. Może się zdenerwować bez bycia zdenerwowanym. Wielu ludzi współpracowało z Gurdżijewem, a był on okropnym człowiekiem. Kiedy się denerwował, robił to z takim natężeniem, że wygladał jakby był morderca! Ale to była tylko gra, sposób aby komuś pomóc. Natychmiast, bez żadnej przerwy, patrzył na inną osobę i zaczynał się uśmiechać. Potem znów spoglądał na tego, na kogo się denerwował i znów wygladał gniewnie i okropnie. To możliwe. Kiedy jesteś świadomy możesz używać wszystkiego. Kiedy jesteś świadomy, nawet trucizna zamienia się w eliksir. A kiedy śpisz, to nawet eliksir zamienia się w truciznę. Wszystko zależy od tego czy jesteś uważny, czy nie. Czyny o niczym nie świadczq. One nie mają znaczenia znaczenie masz ty, twoja świadomość, trzezwość, uwaga. To, co robisz nie jest ważne. Był kiedyś wielki mistrz buddyjski, Nagardżuna. Przyszedł do niego złodziej. Zachwycił się mistrzem, ponieważ nigdy nie widział osoby tak pięknej i pełnej gracji. Zapytał Nagardżunę: Czy ja również mam jakąś szansę na to, by się rozwijać? Ale muszę najpierw wyjaśnić jedna rzecz. Jestem złodziejem. Co więcej nie rzucę tego więc nie stawiaj mi takiego warunku. Zrobię cokolwiek mi powiesz, ale nie przestanę być złodziejem. Wiele razy próbowałem nigdy mi się nie udało, więc zrezygnowałem. Pogodziłem się z moim przeznaczeniem, że jestem i pozostanę złodziejem, więc już do tego nie wracajmy. Nagardżuna zapytał: Czego się boisz? Dlaczego mielibyśmy mówić o tym, że jesteś złodziejem? Kiedy zwracałem się do mnichów, księży, jakichś świętych, to mówili mi, że muszę najpierw przestać kraść. Mistrz roześmiał się i powiedział: Widocznie chodziłeś do samych złodziei; inaczej po co o tym w ogóle mówić? Co ich to obchodzi? Ja się tym nie przejmuję! Złodziej bardzo się ucieszył. Powiedział: W takim razie w porządku. Wydaje mi się, że teraz mogę zostać twoim uczniem. Jesteś właściwym mistrzem. Nagardżuna zgodził się i powiedział: Teraz odejdz i rób co chcesz. Musisz spełnić tylko jeden warunek: badz świadomy! Idz, włamuj się,wchodz do domów, zabieraj rzeczy, kradnij; rób co chcesz, to mnie nie interesuje ale rób wszystko z pełną świadomością. Złodziej nie zrozumiał, że wpadł w pułapkę. Chętnie przystał na warunek mistrza..Po trzech tygodniach wrócił i powiedział: To byt podstęp. Jeśli stanę się świadomy, nie będę mógł kraść. Jeśli będę kradł, zniknie świadomość. Teraz mam dylemat. Nagardżuna odpowiedział: Oczy są jak okna; nie mogą widzieć póki sam przez nie nie spojrzysz. Jak okno może widzieć? Musisz w nim stanąć, żeby coś zobaczyć. Dość rozmów o tym, że jesteś złodziejem i kradniesz. Nie interesuje mnie to; ja nie jestem złodziejem. Sam rozwikłaj swój dylemat! Jeśli chcesz świadomości, to musisz podjąć taka decyzję. Jeśli jej nie chcesz, to też jedynie sprawa twojej decyzji. Mężczyzna odpowiedział: Ale teraz będzie to dla mnie trudne. Zasmakowałem w świadomości i jest ona czymś tak pięknym. Niedawno, po raz pierwszy w życiu, udało mi się wejść do pałacu króla. Otworzyłem skarbiec. Mogłem stać się najbogatszym człowiekiem na świecie, ale podążałeś za mną ty i musiałem być świadomy. Kiedy stawałem się świadomy, to nagle znikała motywacja do kradzieży i żądza. Kiedy stawałem się świadomy, diamenty wyglądały dla mnie jak kamienie, zwyczajne kamienie. Gdy odchodziła świadomość, skarb znów się pojawiał. Stawałem się na chwilę świadomy, byłem jak Budda, a wtedy nie mogłem nawet dotknąć skarbu, ponieważ wydawało mi się to głupie, bezsensowne co ja robię? Zatracam siebie dla jakichś kamieni? Ale potem traciłem świadomość; ogarniała mnie iluzja bogactwa. Ostatecznie zdecydowałem jednak, że kamienie nie mają wartości. Kiedy poznasz świadomość, nic nie będzie bardziej wartościowe dostąpisz najwyższego błogosławieństwa w życiu. Wtedy nagle, wiele rzeczy po prostu zniknie; staną się głupie i bezsensowne. Żadnych motywacji, żadnych pragnień, żadnych snów. Człowiek nie powinien mówić, ni zachowywać się jakby spał. To jest jedyny klucz. Życie puka do twoich drzwi możesz nazwać je Bogiem lub czym tylko chcesz, nazwa nie ma znaczenia; nazwij to egzystencja puka do drzwi, puka nieustannie, ale ciebie nigdy nie ma. Przebudzeni mają jeden wspólny świat. Każdy ze śpiących ma swój oddzielny świat. Sny są czymś indywidualnym, są całkowicie prywatne! Nikt nie może wejść do twojego snu. Nie możesz podzielić się nim z ukochanq osobą. Mężowie i żony śpią w jednym łóżku, ale marzą osobno. Podzielenie się snem jest niemożliwe, ponieważ sen jest niczym jak można dzielić się niczym? Nie istnieje, zupełnie jak bańka mydlana; nie możesz się nim dzielić, marzyć możesz jedynie w pojedynkę, Właśnie dlatego ponieważ tak wielu ludzi śpi istnieje tak dużo światów. Ty też masz swój własny. Jeśli jesteś pogrążony we śnie, żyjesz ograniczony swoimi myślami, pomysłami, marzeniami, pragnieniami. Kiedy spotykasz inną osobę, zderzaja się dwa światy. Zderzenie się światów oto czym jest to spotkanie. Obserwuj! Spójrz na rozmowę męża i żony; oni wcale nie rozmawiają. Mąż myśli o biurze, o pensji; żona myśli o sukience na Święta Bożego Narodzenia. Wewnątrz mają oni swoje prywatne światy, które jednak w pewnym miejscu się spotykaja, a raczej zderzaja, ponieważ to, czy żona dostanie sukienkę, będzie zależeć od pensji męża, a pensja męża musi wystarczyć na sukienkę. Żona mówi: kochany", ale za tym słowem kryja się sukienki, to o nich myśli. Kochany" ma znaczenie bardzo odległe od tego, które podaje słownik, ponieważ za każdym razem kiedy kobieta powie: kochany" wiadomo, że jest to pewne hasło. A mąż natychmiast zaczyna się bać. Oczywiście nie okazuje tego, ponieważ kiedy ktoś mówi: kochany", to przecież właściwie nie ma się czego bać. Mówi: O co chodzi, najdroższa? Jak się czujesz?" Ale tak naprawdę boi się, ponieważ myśli wtedy o swojej pensji i o tym, że zbliżają się Święta i rośnie niebezpieczeństwo. Żona Mułty Nasreddina pyta: Co się stało? Ostatnio płaczę, szlocham, łzy sptywają mi po całej twarzy, a ty nawet nie spytasz dlaczego? Nasreddin odpowiedział: Jeśli jesteś świadomy, nie musisz kontrolować gniewu; w stanie świadomości gniew nigdy nie przychodzi. Te dwie rzeczy nie mogą istnieć razem... Już z tym skończyłem! To pytanie za dużo kosztuje. W przeszłości popełniałem ten błąd zbyt wiele razy. Te łzy to nie łzy. Kryją się za nimi sukienki, nowe domy, nowe meble, samochody i wiele innych rzeczy. Azy to tylko początek. Dialog jest niemożliwy, ponieważ wewnątrz ukryte są dwa prywatne światy. Możliwy jest jedynie konflikt. Sny są sprawą indywidualną, prawda nie. Prawda nie może być prywatna nie może być twoja czy moja, nie może należeć do chrześcijan czy hinduistów, do Hindusów czy Greków. Prawda nie może być osobista. Sny są prywatne. Wszystko, co osobiste musi należeć do świata marzeń, pamiętaj o tym. Prawda jest otwartym niebem; jest dla wszystkich, jest jedna.Właśnie dlatego język, którym posługuje się Lao Cy, może być inny; język, którym przemawia Budda jest inny; Heraklit jeszcze inny, ale chodzi im o to samo, zmierzają do tego samego. Ci ludzie nie żyją w prywatnych światach. One zniknęły razem z ich marzeniami i pragnieniami razem z umysłem. Rozum ma swój osobisty świat, świadomość nie. Przebudzeni mają jeden wspólny świat... wszyscy, którzy się budzq mają jeden wspólny świat jest nim Istnienie. A ci, którzy śpią i marzą, mają swoje własne małe światy. Odrzuć swój świat; to jedyne wyrzeczenie jakiego od ciebie wymagam. Nie mówię, żebyś odszedł od żony, żebyś rzucił pracę, wyrzekł się pieniędzy, pozbył się wszystkiego, nie! Mówię tylko, żebyś odrzucił swój prywatny świat marzeń. Tym właśnie jest dla mnie sannjasin. Dawniej sannjasin oddalał się od tego świata. Szedł w Himalaje, zostawiał żonę i dzieci; to zupełnie nie o to chodzi. To nie od świata trzeba odejść, zresztą jak można byłoby to zrobić? Nawet Himalaje są jego częścią. Światem, którego trzeba się wyrzec jest umysł, własne sny i marzenia. Wtedy, nawet siedząc na bazarze, będziesz jak w Himalajach. Jeśli tego nie odrzucisz, to nawet w Himalajach stworzysz dokoła siebie swój prywatny świat. Jak miałbyś uciec przed samym sobą? Dokądkolwiek pójdziesz zawsze będziesz tam ze sobą. Wszędzie będziesz zachowywał się tak samo. Sytuacje mogą być inne, ale w jaki sposób ty możesz się zmienić? Będziesz spał w Himalajach. Jakie to ma znaczenie czy śpisz w Punie czy Bostonie, czy śpisz w Londynie czy Himalajach? Gdziekolwiek będziesz, będziesz śnił. Odrzuć marzenia! Stań się bardziej świadomy. Nagle marzenia znikną, a wraz z nimi znikną cierpienia. Budząc się, widzi śmierć, a podczas snu marzenia. To naprawdę piękne. Kiedy śpisz, widzisz marzenia, iluzje, miraże to co sam stworzysz, swój własny świat. Co widzisz kiedy jesteś obudzony? Heraklit mówi: Budząc się, widzisz dookoła jedynie śmierć".Może dlatego nie chcesz nic widzieć. Może po to śnisz i otaczasz się obłokiem marzeń, abyś nie musiał stanąć twarzą w twarz ze śmiercią. Ale pamiętaj: człowiek staje się religijny dopiero wtedy, gdy napotka śmierć, nigdy wcześniej. Gdy spotkasz śmierć, gdy spojrzysz jej twarzą w twarz, kiedy jej nie omijasz, nie unikasz, nie uciekasz, kiedy nie otaczasz się obłokiem gdy mierzysz się z nią, rozprawiasz z faktem jej istnienia nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że śmierć jest życiem. Im bardziej zagłębisz się w śmierć, tym głębiej wejdziesz w życie, ponieważ, jak mówi Heraklit, przeciwieństwa spotykają się i łączą ze sobą. jeśli jesteś pogrążony we śnie, żyjesz ograniczony swoimi myślami. pomysłami, marzeniami, pragnieniami. Kiedy spotykasz inna osobę, zderzają się dwa światy. Zderzenie się światów oto czym jest to spotkanie. Jeśli próbujesz uciec od śmierci, pamiętaj, że będziesz uciekał także od życia. Dlatego wydajesz się być taki martwy. Na tym polega paradoks: uciekaj od śmierci, a pozostaniesz martwy; zmierz się z nią, a zaczniesz żyć. W chwili gdy stawisz czoła śmierci tak głęboko i z taką siłą, że poczujesz jakbyś umierał nie tylko fizycznie, bo dotyk śmierci poczujesz także w środku pojawi się kryzys. Oto krzyż Jezusa, kryzys umierania. W tamtej chwili umrzesz w jednym świecie w poziomym, świecie umysłu a narodzisz się w innym. Zmartwychwstanie Jezusa nie było fizyczne. Chrześcijanie niepotrzebnie stworzyli na ten temat tak wiele hipotez. To nie zmartwychwstanie tamtego ciała, lecz przeniesienie ciała w zupełnie inny wymiar; to zmartwychwstanie w innym wymiarze, zupełnie innego ciała, które nigdy nie umiera. To ciało jest tymczasowe, tamto jest wieczne. Jezus zmartwychwstaje w innym świecie, w świecie prawdy. Osobisty świat znika. W ostatnich chwilach życia, Jezus jest zmartwiony i niespokojny. Nawet człowiek taki jak Jezus boi się umierając, musi się bać. Mówi do Boga, wykrzykuje: Czemuś to uczynił?" On chciałby trzymać się poziomego, chciał trzymać się życia; nawet ktoś taki jak Jezus.Więc nie czuj się winny. Ty także chciałbyś się tego kurczowo trzymać. To ludzka część w Jezusie i jest on bardziej ludzki niż Budda czy Mahawira. Taki jest człowiek: gdy dochodzi do konfrontacji ze śmiercią jest zaniepokojony, płacze, ale się nie cofa; nie upada. Nagle uświadamia sobie o co pytał. Mówi: Niech się dzieje twoja wola!" odpręża się, poddaje. Koło natychmiast się obraca: kończy się życie na płaszczyznie poziomej; wkracza w pionową głębię, gdzie zmartwychwstanie w wieczności. Umrzyj dla czasu, tak abyś odrodził się w wieczności. Umrzyj dla umysłu, abyś żyt uważnie. Umrzyj dla myśli, abyś narodził się w świadomości. Heraklit mówi: Budząc się widzi śmierć". Właśnie dlatego żyjemy marzeniami, snami, środkami uspokajającymi, narkotykami, truciznami - aby nie musieć stawiać czoła faktom. Ale z nimi trzeba się zmierzyć. Jeśli to zrobisz, fakty zamienią się w prawdę; jeżeli będziesz uciekał, będziesz żył w kłamstwach. Jeśli się z nimi zmierzysz, staną się one drzwiami do prawdy. Śmierć to fakt; trzeba stawić mu czoła. A prawda stanie się życiem, wiecznym życiem, życiem w dostatku, życiem nieskończonym. Świadomość i ześrodkowanie. Zacznijmy od zrozumienia tego, czym jest świadomość. Chodzisz. Zdajesz sobie sprawę z wielu rzeczy ze sklepów, z mijających cię ludzi, z ulicznego korka, ze wszystkiego. Jesteś świadomy wielu rzeczy, poza jedno poza sobą. Idziesz ulicą, świadomy wielu rzeczy i nieświadomy siebie! Tę świadomość siebie, Gurdżijew nazywał obserwacją siebie. Gurdżijew mówi: Zawsze, gdziekolwiek jesteś, pamiętaj o sobie".
Cokolwiek robisz, niechaj zawsze towarzyszy ci jedna rzecz: bądz świadomy siebie. Jesz bądz świadomy siebie. Chodzisz bądz świadomy siebie. Słuchasz, mówisz bądz świadomy siebie. Kiedy jesteś zdenerwowany, bądz świadomy, że to ty się denerwujesz. W chwili kiedy ogarnia cię złość, bądz świadomy, że jesteś zły. To ciągłe pamiętanie o sobie wyzwala w tobie pewnq subtelną energię. Krystalizuje się twoja Istota. Sny są prywatne. Wszystko co osobiste musi należeć do świata marzeń, pamiętaj o tym. Prawda jest otwartym niebem; Jest dla wszystkich, jest jedna. Zwykle jesteś jak luzny worek! Nieukształtowany, bez swego centrum tylko płynność, mieszanina wielu rzeczy. Niestały i zmieniający się tłum bezładnego pana. Świadomość robi z ciebie pana a kiedy mówię pana - nie mam na myśli kontrolera. Kiedy mówię, żebyś był panem, chodzi mi oto, żebyś był obecny nieustannie obecny. Cokolwiek robisz lub czego nie robisz, miej zawsze świadomość, że jesteś. To odczuwanie siebie, odczuwanie że jesteś, tworzy w tobie środek środek spokoju, ciszy, wewnętrznego opanowania. Jest to wewnętrzna siła". Dosłownie. Dlatego wszyscy buddyści mówią o ogniu świadomości" to naprawdę jest ogień. Jeśli zaczniesz być świadomy, poczujesz w sobie nową energię, nowy ogień, nowe życie, l dzięki temu nowemu życiu, nowej mocy, nowej energii, wiele rzeczy, które w tobie dominowały, zniknie. Nie musisz z nimi walczyć. Musisz walczyć ze swoim gniewem, żądzą, seksualnością, ponieważ jesteś słaby. Problemem nie jest więc złość, żądza czy seksualność, lecz słabość. Kiedy zaczniesz być wewnętrznie silniejszy, poczujesz wewnętrząną obecność że jesteś twoja energia skoncentruje się, skrystalizuje w jednym punkcie i narodzi się jazń. Pamiętaj, jazń, nie ego. Ego jest fałszywą jaznią. Nie mając kontaktu z prawdziwq jaznią wierzysz, że ją masz, ale to, co za nią bierzesz, to właśnie jest ego. Ego oznacza fatszywą jazń nie jesteś sobą, ale wierzysz, że jesteś. Maulungputra, poszukiwacz prawdy, przyszedł do Buddy. Budda zapytał go: Czego szukasz? Maulungputra odpowiedział: Szukam siebie. Pomóż mi! Budda kazał mu obiecać, że zrobi wszystko, o co zostanie poproszony. Maulungputra zaczął płakać i powiedział: Jak mogę coś obiecać? Nie ma mnie jeszcze nie istnieję, więc jak mogę coś obiecywać? Nie wiem czym będę jutro; nie mam ja", które mogłoby coś obiecać, więc nie proś o to, co niemożliwe. Postaram się. Tylko tyle mogę obiecać postaram się. Ale nie powiem, że zrobię wszystko, co mi każesz, bo kto ma to robić? Szukam tego, który mógłby obiecywać i wypełniać te obietnice. Jeszcze mnie nie ma. Budda powiedział: Maulungputra, zadałem ci to pytanie, ponieważ chciałem usłyszeć dokładnie to, co powiedziałeś. Gdybyś mi obiecał, musiałbym cię odrzucić. Gdybyś powiedział: "Obiecuję, że będę robił wszystko", wiedziałbym, że nie jesteś prawdziwym poszukiwaczem siebie, ponieważ on musi wiedzieć, że jeszcze go nie ma. Inaczej jaki jest sens w szukaniu? Skoro już istniejesz, nie ma potrzeby szukać. Nie ma cię! l jeśli człowiek jest w stanie to poczuć, ego znika. Ego to fałszywe poczucie istnienia czegoś, czego nie ma. Jazń jest tym centrum, które jest w stanie obiecywać. Tworzy się je będąc świadomym w każdym momencie. Bądz świadomy, że coś robisz że siedzisz, że kładziesz się spać, że nadchodzi sen, że zapadasz się w niego. Postaraj się być uważnym w każdym momencie, a wtedy poczujesz, że rodzi się w tobie centrum; wszystko zacznie się krystalizować, rozpocznie się ruch do środka. Od tej chwili wszystko będzie związane z twoim centrum. Żyjemy bez centrów. Czasami czujemy się ześrodkowani, ale tylko w sytuacjach, które zmuszają do zachowania świadomości. Jeśli zaistnieje niebezpieczna sytuacja, poczujesz w sobie środek, ponieważ w niebezpieczeństwie człowiek staje się świadomy. Jeśli ktoś zamierza cię zabić, w takiej chwili nie jesteś w stanie myśleć; nie jesteś w stanie nie być świadomy. Cała twoja energia gromadzi się nagle w centrum. Nie możesz przenieść się do przeszłości, ani do przyszłości ta chwila staje się dla ciebie wszystkim, l wtedy jesteś świadomy nie tylko istnienia mordercy, ale i świadomy siebie osoby, która zostanie zabita. W mgnieniu oka odczuwasz wewnątrz siebie centrum. Właśnie dlatego gry zawierające ryzyko, mają w sobie taki urok. Zapytaj kogokolwiek, kto wspinał się na szczyt Gourishankar (Mount Everest). Gdy Hillary był tam po raz pierwszy, musiał poczuć w sobie takie nagłe pojawienie się centrum. Kiedy po raz pierwszy ktoś wylądował na Księżycu, także zapewne musiał to odczuć. Dlatego niebezpieczeństwo jest tak pociągające. Prowadzisz samochód i zaczynasz coraz bardziej przyspieszać, aż prędkość staje się niebezpieczna. Wtedy nie jesteś w stanie myśleć; myśli ustają. Wtedy nie możesz marzyć. Nie możesz sobie niczego wyobrażać. Wtedy terazniejszość staje się trwała. W takiej niebezpiecznej chwili, gdy nagła śmierć możliwa jest w każdym momencie, nagle uświadamiasz sobie istnienie swojego środka. Ryzyko ma w sobie urok tylko dlatego, że dzięki niemu czasami udaje ci się je poczuć. Nietzsche mówi gdzieś, że wojna musi trwać, ponieważ tylko dzięki niej odczuwamy czasami swoje ja" odczuwamy swoje centrum ponieważ wojna jest niebezpieczna. A kiedy śmierć staje się rzeczywistością, życie jest bardziej intensywne. Gdy śmierć jest na wyciągnięcie ręki, życie staje się intensywne, a ty ześrodkowany. W każdym momencie, który sprawia, że robisz się świadomy siebie, pojawia się ześrodkowanie. Wraz z końcem zdarzenia ześrodkowanie zniknie. To nie może być jedynie powierzchowna świadomość danej sytuacji. Musi być ona wewnętrzna. Więc staraj się być świadomy przy każdej codziennej czynności. Kiedy siedzisz na krześle, spróbuj - bądz świadomy istnienia osoby siedzącej. Nie tylko uświadamiaj sobie krzesło, pokój, atmosferę, ale bądz także świadomy osoby siedzącej. Zamknij oczy i poczuj siebie; kop głęboko i poczuj siebie. Eugen Herrigel, przez trzy lata, uczył się łucznictwa u mistrza zeń. Mistrz zawsze mu mówił:
Dobrze. Wszystko, co robisz jest dobre, lecz to nie wystarczy. Herrigel stał się mistrzem w łucznictwie. Trafiał w cel za każdym razem, ale mistrz nadal mówił: Radzisz sobie bardzo dobrze, lecz to nie wystarczy. Nigdy nie chybiam! powiedział Herrigel. Jakie masz jeszcze oczekiwania? Jak mogę rozwinąć się jeszcze bardziej? Jak poprawić swoją celność, kiedy jest stuprocentowa? Mistrz zeń podobno odpowiedział: Nie martwi mnie poziom twojego tucznictwa czy twoja celność. Martwisz mnie ty. Jesteś perfekcyjny pod względem technicznym. Ale kiedy wypuszczasz strzałę, przestajesz być świadomy siebie! Nie interesuje mnie czy strzała trafi w cel. Interesujesz mnie ty! Kiedy strzała znajduje się w łuku, jest nakierowana; twoja świadomość też ma być taka. Nawet jeśli nie trafisz w cel, to bez znaczenia. Ale nie wolno tracić z oczu celu wewnętrznego, a ty wciąż to robisz. Stałeś się doskonałym technikiem, ale jesteś tylko naśladowcą. Dla Zachodniego umysłu, czy raczej dla nowoczesnego umysłu jest to trudne do pojęcia. Wydaje się bezsensowne. Aucznictwo związane jest z umiejętnością celowania.
Herrigel stawał się coraz bardziej rozczarowany, któregoś dnia powiedział: Cokolwiek robisz lub czego nie robisz, miej zawsze świadomość, że jesteś. Odchodzę. To niemożliwe! To naprawdę niemożliwe! Przecież, kiedy celujesz twoja świadomość skupia się na celu, na obiekcie i jeśli chcesz być dobrym łucznikiem musisz w takiej chwili zapomnieć o sobie musisz pamiętać cel, obiekt i zapomnieć o wszystkim innym. Musisz widzieć tylko cel. Ale mistrz zeń ciągle upierał się, by Herrigel wytworzył inny cel, w sobie. Strzała musi wskazywać dwa kierunki: cel zewnętrzny i cel wewnętrzny jazń.W dniu, w którym miał odejść, nie robił nic, tylko siedział. Przyszedł do mistrza, aby się pożegnać, a mistrz celował już w inny obiekt. Nauczał kogoś innego; po raz pierwszy nie był to Herrigel. On tylko przyszedł się pożegnać; siedział i czekał. Kiedy mistrz skończył nauki, chciał pożegnać się i odejść, ale nagle uświadomił sobie co mówił mistrz i na czym polegała jego świadomość dwóch celów. Mistrz także przecież celował. Herrigel był z tym samym mistrzem przez trzy lata i przez cały ten czas przejmował się jedynie swoim własnym wysiłkiem. Nigdy nie zauważył tego, co robił mistrz. Teraz po raz pierwszy to dostrzegł. Natychmiast, spontanicznie, z ogromną lekkością podszedł do mistrza, wziął od niego łuk, wycelował, wypuścił strzałę. A mistrz powiedział: Dobrze! Po raz pierwszy ci się to udało. Jestem bardzo zadowolony. Co takiego zrobił? Po raz pierwszy zadziałał przez swoje centrum. Miał świadomość celu, ale jednocześnie on także byt obecny. Więc cokolwiek robisz nie musi to być łucznictwo Ego jest fałszywą jaznią. Nie mając kontaktu z prawdziwą jaznią wierzysz, że ją masz, ale to, co za nią bierzesz, to właśnie jest ego. cokolwiek robisz, nawet jeśli tylko siedzisz, pamiętaj o dwóch celach. Pamiętaj, co się dzieje dokoła i pamiętaj o tym, kto jest w środku. Któregoś ranka Lin Chi prowadził wykład i ktoś nagle zapytał go: Odpowiedz mi na jedno pytanie: Kim jestem? Lin Chi zszedł z katedry i podszedł do pytającego. Cała aula ucichła. Co zamierzał zrobić? To było przecież proste pytanie. Mógł na nie odpowiedzieć z miejsca, w którym siedział. Doszedł do pytającego. Aula zamarła. Lin Chi stanął przed studentem i popatrzył mu w oczy. Byt to przeszywający moment. Wszyscy zastygli w bezruchu. Pytający zaczął się pocić. Lin Chi patrzył mu głęboko w oczy. l nagle powiedział: Nie pytaj mnie. Udaj się w głqb siebie i dowiedz się kto zadaje to twoje pytanie. Zamknij oczy. Nie pytaj Kim jestem?" Idz w głąb i zobacz, kto o to pyta, kim jest pytajqcy. Zapomnij o mnie. Sam znajdz zródło pytania. Wejdz w głąb siebie! Mówi się, że mężczyzna zamknął oczy, ucichł i nagle doznał oświecenia. Otworzył oczy, zaśmiał się, dotknął stóp Lin Chi i powiedział: Odpowiedziałeś na moje pytanie. Zadawałem je wielu ludziom, każdy coś mówił, ale żadna z tych wypowiedzi nie była odpowiedzią. Ale ty mi odpowiedziałeś. Kim jestem?" Jak ktokolwiek może ci to wyjaśnić? W tej szczególnej sytuacji setki milczących ludzi, idealna cisza. Lin Chi schodzi z katedry z przeszywającym spojrzeniem i nakazuje pytającemu: Zamknij oczy, udaj się w głąb siebie, dowiedz się kim jest osoba pytająca. Nie czekaj na mojq odpowiedz. Dowiedz się, kto pyta". Mężczyzna zamyka oczy. Co się stało? Stał się ześrodkowany. Nagle poczuł swoje centrum, uświadomił sobie swoje najgłębsze jądro. Trzeba je odnalezć, a świadomość pomoże ci tego dokonać. Im bardziej jesteś nieświadomy, tym dalej znajdujesz się od siebie samego. Im jesteś bardziej świadomy, tym jesteś bliżej. Jeśli świadomość jest całkowita, jesteś w centrum. Kiedy jesteś nieświadomy znajdujesz się na obrzeżach, które w ogóle zapomniały o środku. Są tylko dwie możliwe drogi poruszania się. Możesz przesuwać się w stronę obrzeży wtedy zmierzasz do nieświadomości. Oglądając film, słuchając muzyki możesz zapomnieć o sobie wtedy znajdujesz się na peryferiach. Czytając Bhagavad Gitę, Biblię czy Koran, możesz zapomnieć o sobie wtedy jesteś na obrzeżach. Cokolwiek robisz, jeśli pamiętasz o sobie, to znajdujesz się bliżej centrum. Wtedy nagle, któregoś dnia staniesz się ześrodkowany. Będziesz miał energię. Energię, która jest ogniem. Całość życia, całość egzystencji to energia, to ogień. Ogień to stara nazwa; teraz nazywają go elektrycznościq. Człowiek nadawał mu wiele nazw, ale ogień to dobra nazwa. Elektryczność wydaje się być bardziej martwa; ogień zdaje się być żywy. Postępuj rozsądnie. To długa, uciążliwa droga, a zachowanie świadomości chociaż przez krótką chwilę, jest trudne; umysł nieustannie próbuje się przebić. Ale to nie jest niemożliwe. Jest uciążliwe, trudne, ale nie niemożliwe. Jest możliwe dla każdego. Potrzeba tylko wysiłku, płynącego z całego serca. Niczego nie wolno pominąć; nic co znajduje się wewnątrz nie może pozostać nietknięte. Dla świadomości trzeba poświęcić wszystko; tylko wtedy można odkryć wewnętrzny płomień. On tam jest. Jeśli człowiek chce odnalezć esencję wszystkich religii, które istniały lub będą istnieć, dotrze do słowa: świadomość. Jezus opowiada... Właściciel wielkiego domu wyszedł i powiedział swoim służącym, żeby byli bardzo czujni, bo w każdej chwili może wrócić. Więc zachowywali oni czujność dwadzieścia cztery godziny na dobę. Pan mógł przyjść w każdej chwili w każdej! Nie ma określonej chwili, określonego dnia, określonej daty. Jeśli jest określona data, możesz spokojnie spać; wtedy możesz robić co chcesz, a świadomość zachować tylko w tym określonym dniu, ponieważ wiesz, że nadchodzi właściciel. Ale on powiedział: Mogę wrócić w każdej chwili. Czy w dzień czy w nocy musicie być gotowi, by mnie przyjąć". To przypowieść o życiu. Nie możesz niczego przełożyć na pózniej. Pan może przyjść w każdej chwili. Człowiek musi być uważny cały czas. Nie ma ustalonej daty; nie wiadomo kiedy się to zdarzy. Człowiek może zrobić tylko jedno: być uważnym i czekać.
Świadomość to technika ześrodkowania siebie, po to, by dotrzeć do swego wewnętrznego ognia. On płonie w każdym; trzeba go tylko odkryć. Ale dopiero kiedy zostanie odkryta, będziemy w stanie wejść do świątyni nigdy wcześniej. Twoje niepowodzenia będą pomocne. Pokażą ci jak jesteś nieświadomy, jeśli tylko zdasz sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteś nieświadomy, osiągniesz pewien stopień świadomości. Kiedy szaleniec zda sobie sprawę, że jest szalony, stanie na drodze do zdrowia psychicznego. Możemy zwodzić się symbolami. Symbole mają pokazywać nam głębsze światy. Możemy zapalić kadzidło, możemy wielbić przedmioty i czuć się zadowoleni, bo mamy wrażenie, że coś zrobiliśmy. Możemy czuć, że jesteśmy religijni, chociaż to wcale nie jest prawdą. Oto co się dzieje; oto co się stało z ziemią. Ludzie myślą, że są religijni, tylko dlatego, że podążają za zewnętrznymi symbolami, że nie potrzebują dotrzeć do swego wewnętrznego ognia. Staraj się nawet jeśli będziesz ponosił klęskę. A na początku na pewno będziesz ciągle upadał, ale nawet upadek bardzo ci pomoże. Kiedy upadniesz, przez krótką chwilę, po raz pierwszy Poczujesz, jak bardzo jesteś nieświadomy. Świadomość to technika ześrodkowania siebie, po to, by dotrzeć do swego wewnętrznego ognia. On płonie w każdym; trzeba go tylko odkryć.
Przejdz się ulicą. Nie możesz przejść kilku kroków bez stania się nieświadomym. Ciągle zapominasz o sobie. Czytasz jakąś tablicę i zapominasz o sobie. Ktoś cię mija, patrzysz na niego i zapominasz o sobie. Twoje niepowodzenia będą pomocne. Pokażą ci jak jesteś nieświadomy. Jeśli tylko zdasz sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteś nieświadomy, osiągniesz pewien stopień świadomości. Kiedy szaleniec zda sobie sprawę, że jest szalony, stanie na drodze do zdrowia psychicznego. CZŚĆ II WIELE CHORÓB, JEDNA RECEPTA Wiele razy próbowałeś się nie złościć, ciągle to sobie postanawiasz, ale nadal się denerwujesz. Próbowałeś nie być taki zachłanny, ale nadal wpadasz w tę pułapkę. Próbowałeś wielu rzeczy, aby się zmienić, ale żadna z nich nigdy nie podziałała. Pozostałeś taki sam. l oto pojawiłem się ja i mówię ci, że istnieje bardzo prosty klucz świadomość. Nie możesz w to uwierzyć. W jaki sposób świadomość, tylko, po prostu świadomość mogłaby pomóc, skoro nic innego nie skutkowało? Klucze zawsze są niewielkie, lecz mały kluczyk jest w stanie otworzyć duży zamek. Ludzie pytali Buddę: Co powinniśmy zrobić, żeby się nie denerwować? Co zrobić, żeby poskromić swoją zachłanność? Jak zmniejszyć swoją obsesję na punkcie seksu czy jedzenia? Jego odpowiedz zawsze była taka sama: bądzcie świadomi. Wprowadzcie świadomość do waszego życia. Jego uczeń, Ananda, przysłuchiwał się temu, co mówiły różne osoby. Słuchał o różnych problemach, ale zalecenia "lekarza" były zawsze takie same. Zaintrygowało go to. Powiedział: Co się z tobą stało? Oni przychodzą z różnymi chorobami niektórzy mają kłopoty z zachłannością, inni z seksem, inni z jedzeniem, a jeszcze inni z zupełnie czymś innym ale twoja recepta jest zawsze taka sama! Budda odpowiedział: Ich choroby różnią się bo ludzie mogą śnić zupełnie inne sny. Jeśli dwa tysiące ludzi zapadnie w sen, każdy z nich będzie śnił o czymś innym. Ale jeśli przyjdą do mnie i zapytają w jaki sposób mogą pozbyć się tego snu, lekarstwo zawsze będzie takie samo: obudzcie się! Lekarstwa nie będą różne; zalecenie będzie dokładnie takie samo. Możesz nazwać je świadomością, byciem świadkiem, uważnośćą, czy medytacją to tylko różne nazwy tego samego lekarstwa. Analityk i obserwator Zachód analizuje problem, docieka jego przyczyn, zagłębia się w jego historię, przeszłość, aby go rozwiązać i pozbyć się go. Odwarunkowanie umysłu, uwarunkowanie go na nowo, ponowne uwarunkowanie ciała, pozbycie się utrwalonych reakcji umysłu oto podejście Zachodu. Psychoanalitycy zagłębiajq się w pamięć; to podejście dobrze się tam sprawdza. Wracajq do twojego dzieciństwa, każą ci się cofnąć w przeszłość. Wykrywają kiedy pojawił się problem może pięćdziesiąt lat temu, kiedy byłeś dzieckiem, może narósł w relacji z twoja matką? Psychoanalityk każe ci się cofać w czasie.
Pięćdziesiąt lat historii! To długa, rozwlekła sprawa. Pomóc jest trudno, ponieważ występują miliony problemów. Możesz przejrzeć historię jednego problemu; możesz zagłębić się we wtasną biografię i znalezć w niej przyczyny. Zapewne uda ci się wyeliminować ten jeden problem, ale przecież są ich miliony. Jeśli zaczniesz zagłębiać się w każdy z nich i zechcesz wyleczyć choćby jednego człowieka, to będziesz potrzebował na to miliona lat. Pozwól, że powtórzę: aby rozwiązać problemy jednego życia, musiałbyś rodzić się na nowo miliony razy. To niemożliwe. To niewykonalne. A te miliony lat, w ciągu których będziesz rozwiązywał problemy zebrane z jednego życia, stworzą nowe problemy... i tak dalej. Będzie się za tobq ciągnęło coraz więcej problemów. To absurd! To samo psychoanalityczne podejście odniesiono do ciała: rolfing, bioenergoterapia i inne metody starają się wyeliminować blokady z ciała, z mięśni. Ponownie zagłębiasz się w historię, tym razem w historię ciała. Ale w obu tych przypadkach, jedna rzecz jest pewna: problem pochodzi z przeszłości, więc w jakiś sposób musi być z nią związany. Umysł człowieka od zawsze próbował zrobić dwie niewykonalne rzeczy. Pierwsza, to naprawienie przeszłości. Tego zrobić się nie da. Przeszłość już się wydarzyła. Nie da się w nią wejść. Kiedy myślisz o przeszłości, myślisz co najwyżej o swoich wspomnieniach z nią związanych; to nie jest prawdziwa przeszłość, to tylko wspomnienie. Przeszłości już nie ma więc nie ma czego zmieniać. To jeden z niewykonalnych celów ludzkości, z powodu którego człowiek bardzo cierpi. Chcesz wymazać przeszłość? Jak tego dokonać? Przeszłość jest nieodwołalna. Oznacza, że wszelkie możliwości są zamknięte, zamieniły się w rzeczywistość. Teraz nie można już niczego zmodyfikować, cofnąć, zmienić. Z przeszłością nie da się niczego zrobić. Drugi nierealny pomysł, który panoszy się od zamsze w ludzkich umysłach, to przewidywanie jaka będzie przyszłość. Tego, oczywiście, także nie da się zrobić. Przyszłość oznacza coś, czego jeszcze nie ma; nie da się jej przewidzieć. Przyszłość nie jest możliwa do ustalenia, jest otwarta. Przyszłość to czyste możliwości; dopóki się nie wydarzy, nie możesz mieć co do niej żadnej pewności. Przeszłość to sama rzeczywistość; już się wydarzyła. Teraz nie da się z nią już niczego zrobić. Człowiek stoi między nimi, w terazniejszości, i ciągle myśli o tym, co niemożliwe. Chce, aby przyszłość była całkowicie pewna a tego nie da się zrobić. Niech to głęboko wniknie w twoje serce: tego nie da się zrobić. Nie trać swojej terazniejszości na dowiadywanie się czegoś o przyszłości. Przyszłość to niepewność; to jej cecha, l nie trać również czasu na spoglądanie za siebie. Przeszłość już się wydarzyła, jest martwa. Nic nie da się z nią zrobić. Co najwyżej możesz ją inaczej zinterpretować; to wszystko. To właśnie robi psychoanaliza: tłumaczy przeszłość na nowo. Można dokonać nowej interpretacji, ale przeszłość pozostanie taka sama. Psychoanaliza i astrologia... Astrologia podejmuje próby objaśniania przyszłości, psychoanaliza chce zmienić przeszłość. Żadna z nich nie jest nauką. To, czego próbują jest niewykonalne, ale obie dyscypliny mają miliony zwolenników, bo ludziom podoba się ten zamysł! Chcesz być pewien co zdarzy się w przyszłości, więc idziesz do astrologa, sięgasz po l Ching, idziesz do znawcy tarota i znajdujesz tysiące sposobów, aby się oszukać i zwieść. A są i tacy ludzie, którzy mówią, że potrafią zmienić przeszłość; idziesz do nich na konsultację. Kiedy odrzucisz te dwie dyscypliny, uwolnisz się od wszelkiej głupoty. Przestaniesz chodzić do psychoanalityków i astrologów. Będziesz wiedział, że przeszłość jest zamknięta i zakończysz rozmyślanie o niej, a przyszłość jeszcze nie nadeszła. Kiedy nadejdzie, zobaczymy co się da zrobić w chwili obecnej nie da się z nią nic zrobić. Możesz jedynie zniszczyć chwilę terazniejszą, która jest jedyną dostępną i prawdziwą chwilą. Zachód nieustannie przygląda się problemom, chce je rozwiązać, podchodzi do nich w sposób bardzo poważny. A kiedy decydujesz, że będziesz podążał za pewną logiką, to ta logika wydaje się być idealna. Przeczytałem niedawno pewną anegdotę: Wielki filozof i światowej sławy matematyk leci samolotem. Siedzi na swoim miejscu i rozmyśla o matematycznych problemach, kiedy nagle nadchodzi wiadomość od kapitana: Przepraszam, ale będziemy mieć drobne opóznienie. Zepsuł się jeden z silników i lecimy teraz na pozostałych trzech. Dziesięć minut pózniej nowy komunikat: Obawiam się, że będziemy mieć większe opóznienie zepsuł się silnik numer dwa i trzy. Lecimy tylko na silniku numer cztery. Filozof odwrócił się do pasażera siedzącego obok i powiedział: Dobry Boże! Jeśli jeszcze ten jeden się zepsuje, to spędzimy tu całą noc! Kiedy posługujesz się określonym tokiem myślenia, jego kierunek sprawia, że pewne rzeczy wydają się możliwe nawet rzeczy absurdalne. Jeśli potraktujesz ludzkie problemy poważnie, kiedy zaczniesz myśleć o człowieku jak o problemie, zaakceptujesz pewne założenia, to już pierwszy krok postawisz w złym kierunku, l będziesz mógł tak podążać w nieskończoność. Obecnie jest tak dużo publikacji na temat umyłu i psychoanalizy; pisze się miliony dokumentów, rozpraw naukowych, książek. Od czasu, kiedy Freud zapoczątkował pewną logikę, zdominowała ona cały wiek. Wschód ma zupełnie inne podejście. Po pierwsze, mówi że żaden problem nie jest poważny. Kiedy powiesz sobie, że problem nie jest poważny, to skurczy się on o dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Zmieni się cały twój pogląd na ten problem. Drugą rzeczą, o jakiej mówi Wschód jest to, iż problem istnieje, bo się z nim utożsamiasz. On nie ma nic wspólnego z przeszłością, z historią. Identyfikujesz się z nim taka jest prawda. l jest to klucz do rozwiązania wszystkich problemów. Na przykład: jesteś zły. Jeśli pójdziesz do psychoanalityka, on powie ci: Cofnij się do przeszłości... skąd ten gniew się wziął? Jakie zdarzenia go uwarunkowały, w jaki sposób utrwalił go twój umysł? Będziemy musieli zmyć to piętno; będziemy musieli je zlikwidować. Będziemy musieli całkowicie wyczyścić twoją przeszłość". Jeśli pójdziesz do mędrca ze Wschodu, on powie:
Wydaje ci się, że jestes gniewem, utożsamiasz się z nim to w tym tkwi twój błąd. Następnym razem, kiedy pojawi się złość, bądz świadomym obserwatorem tego uczucia, bądz jego świadkiem. Nie identyfikuj się z gniewem. Nie mów: 'Jestem złością'. Nie mów: 'Jestem zły'. Po prostu patrz jak to się dzieje, jakby działo się na ekranie telewizora. Spójrz na siebie jakbyś patrzył na kogoś innego".
Jesteś czystą świadomością. Gdy otoczy cię chmura gniewu, po prostu obserwuj jak pozostań uważny, abyś nie zacząt się z nią utożsamiać. Rzecz w tym, by nie utożsamiać się z problemem. Kiedy to pojmiesz, przestaniesz mieć tak dużo problemów" ponieważ klucz, ten sam klucz, otworzy wszystkie zamki. Tak samo jest ze złością, z żądzą, z seksem. Tak jest ze wszystkim tym, do czego zdolny jest umysł.
Wschód mówi, abyś się nie utożsamiał. Pamiętaj. To ma na myśli Gurdżijew mówiąc o pamiętaniu siebie". Pamiętaj, że jesteś świadkiem, bądz uważny oto, co mówi Budda. Bądz świadomy tego, że mija cię chmura możliwe, że wypływa ona z przeszłości, ale to nie ma znaczenia. Musi mieć jakąś przeszłość, nie może brać się znikąd. Musi być związana z konkretnym porządkiem wydarzeń to jednak jest nieistotne. Po co się tym przejmować? Teraz, dokładnie w tej chwili, możesz się od tego uniezależnić. Możesz się od tego odciąć, most można zburzyć teraz i można to zrobić tylko teraz. Powrót do przeszłości nie pomoże. Gniew narósł w tobie trzydzieści lat temu i wtedy utożsamiłeś się z nim. l nie potrafisz przestać identyfikować się z przeszłościa. Przeszłości już nie ma! Jesteś w stanie zrobić to w tym momencie, w tej konkretnej chwili a wtedy gniew z przeszłości przestanie być częścią ciebie. Nie będziesz musiał cofać się i odczyniać tego wszystkiego, co ci zrobili twoi rodzice, społeczeństwo, księża, kościół byłaby to zwykła strata czasu. To już zniszczyło wiele lat twojego życia, a teraz niszczyłoby twoją terazniejszość. Możesz zwyczajnie odrzucić to uczucie, pozbyć się go tak, jak wąż pozbywa się starej skóry. Przeszłość i jej uwarunkowania istnieją ale istnieją w ciele i w umyśle; nie ma ich w twojej świadomości, ponieważ jej nie da się uwarunkować. Świadomość pozostaje wolna. Wolność to jej cecha, wolność to jej natura. Kiedy powiesz sobie, że problem nie jest poważny, to skurczy się on o dziewięćdziesiąt dziewięć procent. Zmieni się cały twój pogląd na ten problem. Spójrz tyle lat wywierania nacisków, tyle lat określonej edukacji. Kiedy patrzysz na to w tej chwili, nie odnajdujesz tam śladów swojej świadomości. Lecz, jeśli naprawdę byłbyś stłumiony, to kto byłby tego patrzenia świadomy? Gdybyś był stłumiony, nie byłoby możliwości, byś stał się świadomym. Jeśli jesteś w stanie powiedzieć: Spędziłem dwadzieścia jeden lat w zwariowanym systemie edukacyjnym", to jedno jest pewne: jeszcze nie zwariowałeś. System zawiódł, nie zadziałał. Nie jesteś wariatem, ponieważ widzisz, że system jest zwariowany Szaleniec nie wie, że jest szalony. Jedynie człowiek zdrowy dostrzega, że coś jest obłąkane. Aby widzieć obłęd jako obłęd, potrzebne jest zdrowie psychiczne. Dwadzieścia jeden lat chorego systemu zawiodło; zawiodły wszelkie próby uwarunkowania cię. Mogły zakończyć się sukcesem jedynie w takim stopniu, w jakim się z nimi utożsamiasz. W każdej chwili możesz się wycofać, bo chociaż niezaprzeczalnie uwarunkowania istnieją, to przestają być częścią twojej świadomości. Na tym polega piękno świadomości może ona pojawić się wszędzie. Nie ma tu żadnych barier, żadnych ograniczeń. Przed chwilą byłeś Anglikiem pojąwszy nonsens nacjonalizmu, chwilę pózniej już nim nie jesteś. Nie mówię, że biały kolor twojej skóry zmieni się; pozostanie biały ale ty przestaniesz utożsamiać się z tą bielą; nie będziesz przeciwnikiem czarnego. Będziesz widział w tym głupotę. Nie mówię, że gdy dotrze do ciebie, że nie jesteś już Anglikiem, to zapomnisz język angielski, nie. Nadal pozostanie on w twojej pamięci, ale twoja świadomość wymknie się gdzieś, będzie stała na wzgórzu i obserwowała dolinę. Anglik umarł w dolinie, a ty stoisz na wzgórzu, daleko, nieprzywiązany i nieporuszony. Przyszłość to czyste możliwości; dopóki się nie wydarzy, nie możesz mieć co do niej żadnej pewności. Przeszłość to sama rzeczywistość;
już się wydarzyła. Teraz nie da się z nią już niczego zrobić. Człowiek stoi między nimi, w terazniejszości, i ciągle myśli o tym, co niemożliwe. Wschodnią metodologię można sprowadzić do jednego słowa: bycie świadkiem. Zachodnią można określić słowem: analizowanie. Analizując poruszasz się w kółko. Będąc świadkiem, uwalniasz się z tego kręgu. Analiza to błędne koło. Jeśli zagłębisz się w nią, będziesz zdezorientowany jak to wszystko jest możliwe? Jeżeli, na przykład, próbujesz przenieść się w przeszłość, to w jakim miejscu skończysz? Gdzie dokładnie? Jeśli się cofniesz myślami w czasie, to czy przypomnisz sobie, kiedy dokładnie zaczęła się twoja seksualność? Gdy miałeś czternaście lat? Ale przecież nie mogła pojawić się z niczego. Twoje ciało musiało już być gotowe. Więc kiedy się zaczęła? Z chwilą urodzin? Ale czyż nie wcześniej jeszcze w łonie matki? Może powstała z chwilą poczęcia? Ale przedtem potowa twojej seksualności dojrzewała w jajeczku mamy, a połowa w spermie twojego ojca. Ciągnij to dalej... dokąd dojdziesz? Będziesz musiał cofnąć się do czasów Adama i Ewy! A nawet tam nie znajdziesz odpowiedzi. Będziesz musiał udać się aż do samego Boga Ojca, bo przecież nie wiadomo dlaczego w ogóle stworzył on Adama?...Analiza zawsze pozostaje połowiczna, więc nigdy nie pomaga naprawdę. Nie może pomóc. Sprawia jedynie, że trochę lepiej przystosowujesz się do swojej rzeczywistości. Jest rodzajem przystosowania, pomaga zrozumieć problemy, ich genezę, to w jaki sposób się pojawiły. To intelektualne zrozumienie pozwala ci lepiej przystosować się do społeczeństwa, ale nadal pozostajesz tą samą osobą; nie przyczynia się do transformacji, nie wywołuje radykalnej zmiany. Bycie świadkiem to rewolucja. To radykalna zmiana zachodzaca u samych korzeni. Powołuje do życia zupełnie nowego człowieka, ponieważ uwalnia twoją świadomość od wszelkich uwarunkowań. Znajduja się one, co prawda, w ciele i umyśle, ale świadomość pozostaje nie uwarunkowana. Zawsze jest ona czysta, nienaruszona; jej czystości nie da się sprofanować. Podejście Wschodu polega na uświadomieniu ci istnienia tej nienaruszonej świadomości, tej czystości, niewinności. Wschód kładzie nacisk na niebo, Zachód na chmury. Chmury mają jakieś pochodzenie; jeśli odkryjesz skąd się biorą, będziesz musiał udać się nad ocean, zobaczyć promienie słoneczne, parowanie wody i formowanie się chmur... możesz przy tym trwać,ale będziesz poruszał się w kółko. Chmury formują się, napływają, zakochują się w drzewach, ponownie spadają na ziemię, stają się rzekami, płyną do oceanu, zaczynają parować, unoszą się w promieniach słońca, stają się chmurami i znów spadają na ziemię... To ciągnie się w nieskończoność, zatacza krąg. Jak się z niego uwolnisz? Jedna rzecz poprowadzi do kolejnej i do kolejnej. Rzecz w tym, by nie utożsamiać się z problemem. Kiedy to pojmiesz, przestaniesz mieć tak dużo problemów" -ponieważ klucz, ten sam klucz, otworzy wszystkie zamki.Niebo nie ma pochodzenia. Nie zostało stworzone; nie zostało wyprodukowane. Tak naprawdę, aby coś mogło zaistnieć, konieczne jest niebo, a priori; musi ono istnieć zanim powstanie cokolwiek innego. Możesz zapytać każdego chrześcijańskiego teologa. Odpowie: Bóg stworzył świat". Zapytaj, czy zanim Bóg stworzył świat, istniało niebo. Jeśli nie, to gdzie istniał Bóg? Potrzebował jakiejś przestrzeni. Jeśli jej nie było, to gdzie Bóg mógł stworzyć świat? Gdzie go umieścił? Przestrzeń jest konieczna, nawet dla istnienia Boga. Nie możesz powiedzieć: Bóg stworzył przestrzeń". To byłby absurd, ponieważ nie miałby wtedy miejsca, gdzie mógłby istnieć. Przestrzeń musi mieć pierwszeństwo przed Bogiem. Niebo było zawsze. Podejście Wschodu, to uświadomienie sobie nieba. Zachód coraz bardziej uświadamia ci istnienie chmur. To pomaga odrobinę, ale nie uzmysławią ci istnienia twojego najgłębszego rdzenia. Obwód. Owszem, trochę lepiej zdajesz sobie z niego sprawę, ale nie jesteś świadomy centrum. A obwód to trąba powietrzna. Musisz znalezć oko tego cyklonu. A jest to możliwe jedynie dzięki byciu świadkiem, dzięki obserwowaniu. Obserwowanie nie zmieni twoich uwarunkowań, nie zmieni muskulatury twojego ciała. Ale dzięki niemu poczujesz, że znajdujesz się poza jakimkolwiek układem mięśniowym, ponad wszelkimi uwarunkowaniami. W takim momencie, w takiej chwili transcendencji, żaden problem nie istnieje nie dla ciebie. A teraz wszystko zależy od ciebie. Ciało zachowa swoje mięśnie, umysł nadal będzie nosił ślady uwarunkowania. Jeśli czasami zatęsknisz za problemami, możesz znów skupić się na ciele i umyśle, stworzyć problem i cieszyć się nim. Jeśli tego nie chcesz, możesz trzymać się z daleka. Problem pozostanie wdrukowany w ciało i umysł, ale ty będziesz stał z boku. W ten sposób funkcjonuje budda. Wykorzystujesz wspomnienia, budda także to robi, ale nie utożsamia się z nimi. Korzysta ze wspomnień jak z pewnego mehanizmu. Kiedy muszę, na przykład, posłużyć się mową, wykorzystuję umysł i to, co w niego wdrukowane, ale kiedy odczuwam swojq pełną integralność, nie jestem umysłem; obecna jest we mnie świadomość. Pozostaję więc panem, a umysł jest moim sługa. Kiedy umysł zostaje wezwany, zjawia się; jest użyteczny, ale nie jest w stanie dominować w określony, kreatywny sposób. Nawet to dziwaczne wykształcenie można kreatywnie wykorzystać. Przeszłość i jej uwarunkowania istnieją - ale istnieją w ciele i w umyśle. Problemy będą nadal istnieć, ale jedynie w formie nasion w ciele i umyśle. Jak mogłoby ci się udać zmienić swoją przeszłość? W przeszłości byłeś katolikiem; jeśli byłeś nim przez czterdzieści lat, jak możesz to zmienić i nagle przestać być katolikiem? Nie, te czterdzieści lat pozostanie w tobie, jako okres, w którym byłeś katolikiem. Możesz się jednak od tego uwolnić. Teraz wiesz, że była to jedynie forma przynależności. Tych czterdziestu lat nie da się zniszczyć i nie ma potrzeby, aby to robić. Jeśli jesteś panem domu, to nie ma takiej potrzeby. Możesz wykorzystać te czterdzieści lat nie ma ich w twojej świadomości, ponieważ jej nie da się uwarunkować. Świadomość pozostaje wolna. Wolność to jej cecha, wolność to jej natura. Wszystkie ślady pozostawione w mózgu, na muskulaturze ciała... one będą istnieć, ale jako nasiona, będą istnieć potencjalnie. Jeśli czujesz się bardzo samotny i potrzebujesz problemów, możesz je mieć. Jeśli za bardzo cierpisz nie będąc nieszczęśliwym, możesz je mieć. One zawsze będą dostępne, ale nie musisz ich mieć jeśli nie masz takiej potrzeby. To kwestia twojego wyboru. Bycie świadkiem jest techniką pozwalająca na ześrodkowanie. Już o tym rozmawialiśmy - człowiek może żyć na dwa sposoby: może korzystać z peryferiów albo z centrum. Peryferia należa do ego, a centrum do Istoty. Jeśli żyjesz ego, zawsze jesteś związany z drugą osobą. Peryferia mają zwiazekz innymi ludzmi. Cokolwiek robisz, nie będzie to działanie, tylko reakcja nie odpowiadasz na to, co się przydarza. W przypadku peryferiów nigdy nie ma działania, wszystko jest reakcją, nic nie wypływa z twojego centrum. W pewien sposób jesteś tylko niewolnikiem sytuacji. Nic nie robisz. Do wszystkiego zostajesz zmuszony. Dzięki centrum, sytuacja diametralnie się zmienia. Dzięki centrum zaczynasz działać; po raz pierwszy zaczynasz istnieć nie w powiazaniu z kimś, lecz sam z siebie. Budda przechodził przez wioskę. Część ludzi była zdenerwowana, byli zaciekłymi przeciwnikami jego nauk. Znieważali go, obrażali. Budda w ciszy słuchał i powiedział:
- Jeśli skończyliście to pozwólcie, że pójdę dalej. Muszę dotrzeć do kolejnej wioski, będa tam na mnie czekać. Jeśli coś jeszcze będzie zaprzątać wasze głowy, to możecie mi to dokończyć, kiedy znów będę tędy przechodził. Odpowiedzieli: Znieważyliśmy cię, obraziliśmy. Co ty na to? Budda powiedział: Nigdy nie reaguję od razu. To, co robicie jest waszą sprawa. Nie możecie mnie zmusić, abym cokolwiek zrobił. Możecie mnie znieważać; to wasza sprawa. Ja nie jestem niewolnikiem. Stałem się wolnym człowiekiem. Moje działania wypływają z mojego centrum, nie z peryferii, a wasze zniewagi mogą dotrzeć jedynie do moich peryferiów, nie do mojego centrum. Moje centrum pozostaje nienaruszone. Zostajesz czymś dotknięty nie dlatego, że dotknięte zostaje twoje centrum, ale dlatego, że nie masz centrum. Przebywasz na peryferiach, utożsamiasz się z nimi. Peryferia muszą zostać dotknięte przez wszystko, co ci się przydarza. To gra Wschodnia metodologię można sprowadzić do jednego słowa: bycie świadkiem. Zachodnia można określić słowem: analizowanie. Analizując poruszasz się w kółko. Będąc świadkiem, uwalniasz się z tego kręgu. Z chwilą, gdy będziesz miał środek, będziesz miał dystans do siebie - będziesz miał dystans do peryferiów. Ktoś może znieważyć twoje peryferia, ale nie ciebie. Ty możesz stać z boku, zupełnie niezwiązany - masz dystans do siebie. Między tobą jako centrum i twoimi peryferiami, znajduje się przestrzeń. Nikt nie jest w stanie jej zniszczyć, ponieważ nikt nie może dostać się do centrum. Zewnętrzny świat może dotknąć cię tylko na powierzchni. Więc Budda mówi: Teraz jestem ześrodkowany. Dziesięć lat temu byłoby zupełnie inaczej; gdybyście mnie znieważyli, zareagowałbym. Ale teraz tylko działam. Dobrze zrozum różnicę między reakcją i działaniem. Kochasz kogoś, ponieważ ten ktoś kocha ciebie. Budda także cię kocha, ale nie dlatego, że ty go kochasz; to nieważne. To czy go kochasz, czy nienawidzisz nie ma znaczenia on kocha ciebie ponieważ działa, a nie reaguje. Działanie wypływa z ciebie, reakcja jest narzucona. Ześrodkowanie oznacza, że zaczynasz działać. Wschód kładzie nacisk na niebo, Zachód na chmury. Następna rzecz, którą trzeba zapamiętać: działanie zawsze jest całkowite. Reakcja będzie częściowa, fragmentaryczna. Nic, co wypływa z peryferiów, czyli sytuacje, w których reagujesz, nie może być całkowite, ponieważ nie angażujesz się w to naprawdę. Więc jeśli kochasz peryferiami, twoja miłość nigdy nie będzie całkowita zawsze będzie częściowa. To ma duże znaczenie, ponieważ jeśli miłość jest tylko częściowa, to pozostała przestrzeń zostanie wypełniona przez nienawiść. Jeśli częściowa jest twoja dobroć, pozostałą przestrzeń wypełni okrucieństwo. Jeśli twoja boskość jest częściowa, to kto wypełni pozostałą przestrzeń? Jeśli Bóg jest częścią ciebie, to by zapełnić przestrzeń będziesz potrzebował diabła. Oznacza to, że wszystko, co robisz jedynie częściowo, musi być sprzeczne, musi być w konflikcie z samym sob. Współczesna psychologia mówi, że jednocześnie kochasz i nienawidzisz. Twój umysł jest pogrążony w sprzecznościach - do tego samego obiektu odnosisz się z miłością i nienawiścią. A jeśli miłość i nienawiść występuja razem, pojawi się zagubienie, trujace zagubienie. Twoja dobroć pomieszana jest z okrucieństwem, twoja dobroczynność to złodziejstwo, a twoja modlitwa staje się rodzajem przemocy. Nawet jeśli na peryferiach starasz się być świętym, twoja świętość będzie zabarwiona grzechem. Na obrzeżach wszystko będzie sprzeczne z samym sobą.Tylko wtedy, gdy działasz ze swojego centrum, twoje działanie będzie całkowite. A kiedy akt jest całkowity, staje się piękny sam w sobie. Kiedy jest on totalny trwa od chwili do chwili. Kiedy jest całkowity, nie dzwigasz go w pamięci nie ma takiej potrzeby! Kiedy jest częściowy, to jakby wisiał w powietrzu. Jeszcze coś; jeśli jesz nieuważnie, to po zakończeniu będziesz to kontynuował w swoim umyśle. Będzie to jakby zawieszone. Jedynie coś całkowitego może mieć początek i koniec. To, co fragmentaryczne stanowi nieustajacy ciąg, bez poczatku i bez końca. Jesteś w domu i wniosłeś do niego ze sobą sklep i targ. Jesteś w sklepie i wnosisz tam ze sobqaswój dom i wydarzenia z domu. Nigdy nie jesteś, nie potrafisz być, całkowicie skupiony na jednej chwili, nosisz ze sobą za dużo rzeczy. To ten ciężar, ogromny ciężar na umyśle i na sercu. Akt całkowity ma początek i koniec. Jest jak atom; nie jest ciągiem. Jest, a potem go nie ma. Uwalniasz się od niego, aby udać się w nieznane. Inaczej człowiek wpada w koleinę, umysł działa według rutyny. Poruszasz się w koło, tkwisz w błędnym kole. Ponieważ przeszłość nigdy nie zostaje zakończona, wkrada się do przyszłości. Idzie dalej do przodu i zagłębia się w przyszłość. Tak więc częściowy umysł dzwiga swoją przeszłość - a przeszłość to duża sprawa! Nawet jeśli nie bierzesz pod uwagę istnienia poprzednich wcieleń, to i tak przeszłość to coś dużego. Pięćdziesiąt lat doświadczeń, zarówno pięknych jak i okropnych, ale niedokończonych... Wszystko jest niedokończone; więc dzwigasz ze sobą pięćdziesięcioletnią przeszłość, która jest martwa. Ta martwa przeszłość runie na twoja przyszłość i na pewno ją zabije! Nie będziesz w stanie żyć, to niemożliwe. Nie możesz żyć z przeszłością wiszaca nad toba każda terazniejsza chwila jest tak świeża i tak delikatna, że ta martwa masa ja zabije. Twoja przeszłość zabija twoja terazniejszość, a kiedy przyszłość jest martwa staje się częścia ciężaru. Kiedy jest żywa, nie jest częścia ciebie kiedy staje się martwa, kiedy zostaje zabita przez twoją martwą przeszłość, wtedy staje się twoja, staje się częścią ciebie. Tak wygląda sytuacja. Z chwilą, gdy zaczynasz działać ze swojego centrum, każdy akt staje się całkowity. Jest, a jednocześnie go nie ma. Jesteś od niego całkowicie wolny. Wtedy możesz poruszać się bez obciążenia, bez jarzma. Tylko wtedy możesz żyć każdą nową chwilą, która nadchodzi, podchodząc do niej ze świeżością. Ale możesz być świeży tylko wtedy, kiedy nie ciągniesz za sobą przeszłości. Jeśli przeszłość nie jest zakończona, będzie się za tobq ciągnąć umysł ma skłonność do kończenia wszystkiego. Jeśli coś jest niedokończone, trwa nadal. Jeśli nie zakończyłeś czegoś w ciągu dnia, będziesz śnił o tym w nocy, ponieważ umysł ma w zwyczaju wszystko kończyć. Gdy coś zostaje zakończone, umysł uwalnia się od tego. Dopóki nie zostanie zakończone, będzie ciągle do tego wracał. Cokolwiek robisz twoja miłość, seks, przyjazń nic nie zostaje dokończone. A jeśli pozostaniesz na obrzeżach to nie możesz sprawić, aby coś było całkowite. Więc jak ześrodkować siebie? Jak przestać poruszać się po obrzeżach? Sposobem na to jest bycie świadkiem. Bycie świadkiem (ang. witnessing) to wspaniałe określenie. lstnieją setki metod na ześrodkowanie siebie, ale bycie świadkiem jest istotą, podstawą każdej z nich. Bez względu na to, jaka to będzie technika, bycie świadkiem będzie jej esencją. Więc najlepiej będzie nazwać ją metodą wszystkich metod. To nie jest tylko metoda; to proces kluczowy dla każdej techniki. jeśli czujesz się bardzo samotny i potrzebujesz problemów, możesz je mieć. jeśli za bardzo cierpisz nie będąc nieszczęśliwym, możesz je mieć. One zawsze będą dostępne, ale nie musisz ich mieć jeśli nie masz takiej potrzeba. To kwestia twojego wyboru. Można mówić o byciu świadkiem również jak o czystej metodzie. Na przykład J. Krishnamurti mówi o tym, jako o najczystszej metodzie. Ale jest to jak mówienie o duchu bez ciała. Nie możesz go poczuć, nie możesz go zobaczyć. Duch zawsze ma ciało możesz go poczuć poprzez ciało. Każda technika jest tylko ciałem, a bycie świadkiem to jej dusza. Możesz mówić o byciu świadkiem niezależnie od ciała, niezależnie od niczego; ale wtedy to pojęcie staje się całkowicie abstrakcyjne. Krishnamurti mówił nieustannie przez pół wieku. Jednak wszystko, co mówił, było tak czyste, tak pozbawione ciała, że chociaż człowiekowi wydaje się, że go rozumie, tak naprawdę to zrozumienie jest całkowicie teoretyczne.W tym świecie nic nie istnieje jako czysty duch. Wszystko ma swoje ciało. Bycie świadkiem jest duchem wszystkich duchowych technik, a techniki te są ciałami, różnymi ciałami.Najpierw więc musimy zrozumieć, czym jest bycie świadkiem, a dopiero potem możemy nauczyć się tego, dzięki pewnym ciałom, pewnym technikom. Wiemy czym jest myślenie, człowiek musi zacząć od myślenia, aby dowiedzieć się, czym jest bycie świadkiem. Trzeba bowiem zacząć od tego, co się już wie. Znamy myślenie myślenie to ocenianie; widzisz coś i osądzasz. Widzisz kwiat i mówisz, że jest piękny lub brzydki. Słyszysz piosenkę i podoba ci się ona lub nie podoba. Doceniasz coś lub potępiasz. Myślenie to osądzanie. Z chwilą, gdy zaczynasz myśleć, oceniasz. Jak mógłbyś myśleć o kwiatku nie oceniając go? Z chwilą, gdy zaczniesz myśleć, powiesz że jest piękny lub nie. Będziesz musiał posługiwać się pewnymi kategoriami wartościującymi, ponieważ myślenie to kategoryzowanie. Gdy przypiszesz coś do jakiejś kategorii, przykleisz łatkę, nazwiesz, to będziesz o tym myślał.Masz przed oczami kwiat, a ja mówię do ciebie: Zobacz go, ale nie myśl. Patrz na niego, ale nie myśl". Co możesz zrobić? Jeśli nie wolno ci myśleć, co możesz zrobić? Możesz jedynie doświadczać; możesz jedynie być świadomy. Możesz być świadomy istnienia kwiatka. Możesz stanąć twarzą w twarz z faktem, że kwiatek tu jest. Teraz możesz się z nim zmierzyć. Jeśli myślenie jest niedozwolone, nie wolno ci powiedzieć: Jest piękny. Nie jest piękny. Wiem o tym" lub To dziwne nigdy wcześniej takiego nie widziałem". Nie możesz nic powiedzieć. Nie możesz używać słów, ponieważ każde słowo zawiera w sobie ocenę. Każde słowo to osąd. Język obciążony jest osądzaniem; język nigdy nie może być obiektywny. Gdy używasz słów oceniasz. Nie możesz więc używać języka, nie wolno ci werbalizować. Jeśli mówię: To jest kwiat spójrz na niego, ale nie myśl", werbalizacja jest zabroniona. Więc co możesz zrobić? Możesz jedynie być świadkiem. Jeśli jesteś tam i nie myślisz, stojąc po prostu naprzeciw czegoś, to jest to doświadczanie. Oznacza ono wtedy bierną świadomość. Pamiętaj: bierną. Myślenie jest aktywne, robisz coś. Cokolwiek widzisz, coś z tym robisz. Nie jesteś pasywny, nie jesteś jak lustro robisz coś. A gdy zaczynasz coś robić dokonujesz przemiany tej rzeczy. Widzę kwiat i mówię: Jest piękny!" zmieniłem go. Narzuciłem mu coś. Niezależnie od tego jaki jest ten kwiatek, będzie on dla mnie kwiatem połączonym z uczuciem piękna jakie we mnie wywołał. Teraz kwiatek znajduje się daleko; pomiędzy mną a nim jest mój osąd, moja ocena tego, że jest piękny. Teraz kwiatek nie jest już dla mnie taki sam, zmieniła się jego wartość. Wkroczyłem w niego mój osąd przedostał się do rzeczywistości. Teraz jest ona bardziej fikcją niż rzeczywistością.
Uczucie, że kwiatek jest piękny nie jest częścią kwiatka, jest częścią mnie. Wkroczyłem w rzeczywistość. Nie jest już ona czysta, zanieczyściłem ją. Teraz mój umysł stał się jej częścią. Powiedzenie, że mój umysł stał się częściq rzeczywistości oznacza, że to moja przeszłość stała się jej częścią. Kiedy mówię: Ten kwiat jest piękny", oznacza to, że oceniłem go na podstawie moich doświadczeń z przeszłości. Jak możesz powiedzieć, że ten kwiatek jest piękny? To twoje doświadczenia z przeszłości podpowiadają, że coś takiego jak on jest piękne.l Oceniłeś go poprzez to, co znasz ze swojej przeszłości.Umysł oznacza twoją przeszłość, twoje wspomnienia.| Przeszłość wkroczyła do przyszłości. Zniszczyłeś czysty| fakt; teraz jest on zniekształcony. Nie ma już kwiatka jako| rzeczywistości. Został zniekształcony przez ciebie, zniszczony przez ciebie; wkroczyła twoja przeszłość. Dokonałeś interpretacji - na tym polega myślenie. Myślenie to| sprowadzanie przeszłości do terazniejszej rzeczywistości. Właśnie dlatego myślenie nigdy nie doprowadzi cię| do prawdy. Jest ona bowiem czysta i trzeba się z nią| zmierzyć w jej czystej postaci. Kiedy wprowadzasz do| niej swoją przeszłość, niszczysz ją. Staje się ona interpretacją, nie zaś uświadomieniem sobie rzeczywistości. Zniszczyłeś ją; jej czystość przepadła.Myślenie to wprowadzanie przeszłości do swojej terazniejszości. Bycie świadkiem, to brak przeszłości, to tylko terazniejszość bez śladów przeszłości. Bycie świadkiem jest pasywne. Niczego nie robisz jesteś! Po prostu jesteś. Tylko ty jesteś obecny. Obecny| jest kwiatek, obecny jesteś ty. Kiedy kwiatek jest obecny i obecna jest cała twoja przeszłość,zachodzi proces S myślenia. |Więc zacznij od myślenia. Czym ono jest? To sprowadzenie umysłu do chwili terazniejszej. Przegapiłeś'I chwilę obecną całkowicie ją przegapiłeś! Gdy przeszłość wchodzi do terazniejszości, niszczy ją. Kiedy mówisz: Ten kwiat jest piękny", on staje się przeszłością. Kiedy mówisz: Ten kwiat jest piękny", jest on już przeszłym doświadczeniem. Poznałeś, osądziłeś. Kiedy jest kwiat i jesteś ty, to nawet wypowiedzenie, ze jest on piękny staje się niemożliwe. W terazniejszości nie da się wygłaszać żadnych osądów. Jakikolwiek osąd, jakiekolwiek zapewnienie, należy do przeszłości. Jeśli powiem: Kocham cię", staje się to przesztością. Jeśli powiem: Ten kwiatek jest piękny", odczułem, oceniłem stał się przeszłością. Tylko wtedy, gdy działasz ze swojego centrum, twoje działanie będzie całkowite. A kiedy akt jest całkowity, staje się piękny sam w sobie. Bycie świadkiem jest zawsze związane z terazniejszością, nigdy z przeszłością. Myślenie jest zawsze związane z przeszłością. Myślenie jest martwe, bycie świadkiem jest pełne życia. Następna różnica... Po pierwsze, myślenie jest aktywne, jest robieniem czegoś. Bycie świadkiem jest pasywne, jest nic nierobieniem, po prostu byciem. Myślenie to zawsze przeszłość; jest martwe. Odeszło, już go nie ma. Bycie świadkiem to zawsze terazniejszość. Jest.Jeśli będziesz ciągle myślał, nigdy nie dowiesz się, czym jest bycie świadkiem. Zaprzestanie myślenia daje temu początek. Stan niemyślenia, to stan bycia świadkiem. Więc co robić? Przecież myślenie od dawna jest naszym nawykiem. Stało się automatyczne, mechaniczne. To nie ty myślisz; teraz to już nie jest twoja decyzja, to automatyczny nawyk. Nie jesteś w stanie robić niczego innego. Z chwilą, gdy pojawia się kwiat, rozpoczyna się myślenie. Jedynie dzieci wiedzą, co znaczy doświadczanie bez werbalizacji. A przecież jedynie doświadczenie niewerbalne jest prawdziwe. Wypowiadajqc słowa, wymykasz się doświadczaniu. Kiedy mówię: Kwiat jest piękny", to kwiat znika.) Teraz jestem zainteresowany moim umysłem, nie kwiatem. Mam obraz kwiatka w mojej głowie, nie patrzę na kwiatek. Teraz stał się obrazem w umyśle. Mogę porównać go z przeszłymi doświadczeniami i osądzić. Alej kwiatka już nie ma. Kiedy wypowiadasz słowa, zamykasz się na bycie świadkiem. Kiedy jesteś świadomy bez stów, otwierasz się, stajesz się wrażliwy. Bycie świadkiem to ciągłe otwieranie się na doznania, niezamykanie się. Co robić? Mechaniczne przyzwyczajenie do tak zwanego myślenia" trzeba jakoś przełamać. Staraj się robić wszystko bez wypowiadania opinii. To trudne, żmudne, na początku wydaje się niemożliwe. Niej jest niemożliwe - jest trudne. Idziesz ulicą chodz niewerbalnie. Po prostu idz, nawet kilka sekund, a zobaczysz przebłysk innego świata świata niewerbalnego,! świata prawdziwego. Nie będzie to już świat stworzony w umyśle człowieka. Gdy jesz jedz niewerbalnie. Ktoś zapytał Bokuju,| wspaniałego mistrza zeń: Jaka jest twoja ścieżka, twój sposób życia? Bokuju odpowiedział: Bardzo prosty: kiedy jestem głodny, jem; kiedy jestem senny, śpię to wszystko. Pytający byt oszołomiony. Powiedział: Co ty mówisz? Ja także jem i śpię, wszyscy to robią. Więc co jest w tym takiego szczególnego, żeby nazywać to drogą? Bokuju powiedział: Kiedy jesz, robisz jednocześnie jeszcze wiele innych rzeczy. A kiedy śpisz, robisz wszystko za wyjątkiem spania. A kiedy ja jem, po prostu jem; kiedy śpię, śpię. Każda czynność jest całkowita. Każda czynność staje się całkowita jeśli nie werbalizujesz. Spróbuj jeść bez śladu werbalizacji w głowie, bez myślenia. Po prostu jedz, a wtedy jedzenie stanie się medytacjq. Bowiem, gdy jesteś niewerbalny stajesz się świadkiem. Człowiek werbalny staje się myślicielem. Jeśli jesteś niewerbalny, to nic na to nie poradzisz automatycznie staniesz się świadkiem. Dlatego staraj się robić wszystko niewerbalnie: chodz, jedz, bierz kąpiel, siedz w ciszy. Siedz naprawdę bądz siedzącym". Nie myśl. Wtedy nawet siedzenie przemieni się w medytację; wtedy nawet chodzenie będzie medytacją. Ktoś inny zapytał Bokuju: Zaproponuj mi jakąś technikę medytacji. Bokuju odpowiedział: Jeśli nie zakończyłeś czegoś w ciągu dnia, będziesz śnił o tym w nocy, ponieważ umysł ma w zwyczaju wszystko kończyć. Gdy coś zostaje zakończone, umysł uwalnia się od tego. Dopóki nie zostanie zakończone, będzie ciągle do tego wracał. Mogę ci podać technikę, ale i tak nie będziesz w stanie medytować. Technikę można stosować nawet mając werbalizujący umysł.Twoje palce mogą przesuwać się po różańcu, a ty nadal będziesz myślał. Jeśli twoje palce robią to bez myślenia, wtedy różaniec staje się medytacjo. Wtedy, tak naprawdę, nie potrzeba żadnej techniki. Całe życie jest techniką. Więc Bokuju powiedział: Byłoby lepiej gdybyś został ze mną i obserwował mnie. Nie proś o metody, po prostu obserwuj, a zgłębisz wiedzę. Biedny człowiek obserwował go przez siedem dni. Czuł się coraz bardziej zdezorientowany. Po siedmiu dniach powiedział: Kiedy do ciebie przyszedłem byłem mniej zagubiony niż teraz. Teraz wszystko jest niejasne. Obserwowałem cię nieustannie przez siedem dni co tu jest do obserwowania? Bokuju odpowiedział: W takim razie nie obserwowałeś. Czy widziałeś jak idę? Po prostu idę. Czy kiedy rano przynosiłeś mi herbatę widziałeś jak po prostu biorę ją i wypijam? Nie ma Bokuju jest tylko picie herbaty. Czy zaobserwowałeś to? Jeśli obserwowałeś, to musiałeś poczuć, że nie ma już Bokuju. Jeśli myśliciel jest obecny, to istnieje także ego; wtedy jesteś Bokuju lub kimkolwiek innym. Ale jeśli jest tylko działanie bez werbalizacji, bez myślenia, wtedy nie ma ego. Więc Bokuju pyta: "Czy naprawdę obserwowałeś? Bo jeśli tak, to wiesz, że nie było Bokuju tylko picie herbaty, spacerowanie po ogrodzie, kopanie dołka w ziemi". Dlatego Budda mówił, że dusza nie istnieje. Ponieważ nie obserwowałeś uważnie, ciągle wydaje ci się, że masz duszę. Nie ma ciebie! Jeżeli jesteś świadkiem to nie istniejesz. Ja" wytwarza się dzięki myślom. Więc jeszcze jedno: nagromadzone myśli, zbiór wspomnień, tworzą wrażenie ego, wrażenie tego, że jesteś. Wypróbuj taki eksperyment: odetnij się od swojej przeszłości zero wspomnień. Nie wiesz kim są twoi rodzice, nie wiesz, do czego przynależysz do jakiego państwa, do jakiej religii, do jakiej rasy. Nie wiesz, gdzie się uczyłeś, czy w ogóle się uczyłeś. Odetnij całą przeszłość i pamiętaj kim jesteś. Nie możesz wiedzieć kim jesteś! Oczywiście jesteś. Jesteś, ale kim? W takiej chwili nie czujesz ja".
Ego to tylko nagromadzona przeszłość. Ego to skondensowane, skrystalizowane myśli. Więc Bokuju mówi: "Jeśli mnie obserwowałeś, wiesz, że mnie nie było. Było picie herbaty, ale nie było pijącego. Było spacerowanie po ogrodzie, ale nie było space-rującego. Było działanie, ale nie było aktora". W byciu świadkiem nie ma poczucia istnienia ja". W myśleniu jest. Więc to, że tak zwani myśliciele są głęboko zakorzenieni w swoim ego, to nie przypadek. Artyści, myśliciele, filozofowie, ludzie ze świata literatury jeśli są egocentryczni, to nie jest to zbieg okoliczności. Im więcej myślisz tym większe masz ego. W byciu świadkiem nie ma ego, ale to przychodzi tylko wtedy, gdy wykroczysz poza język. Język jest barierą. Język jest potrzebny do komunikacji z innymi; nie potrzeba go do komunikacji z samym sobą. Jest on przydatnym narzędziem najprzydatniejszym. Człowiek był w stanie stworzyć społeczeństwo, świat tylko dzięki niemu. Ale również przez język człowiek zapomniał o sobie. Język jest naszym światem. Jeśli chociaż na krótką| chwilę, człowiek zapomni swojego języka, to kim się stanie? Kultura, społeczeństwo, hinduizm, chrześcijanstwo, komunizm co pozostaje? Nic. Jeśli z egzystencji! zlikwiduje się język, to cała ludzkość, wraz ze swoją kulturą, cywilizacją, nauką, filozofią, zniknie, Język umożliwia komunikację z innymi; to jedyny sposób porozumiewania się. Jest przydatny, ale także niebezpieczny. Kiedy jakieś narzędzie jest przydatne, to zwykłej w takim samym stopniu jest ono niebezpieczne. Ryzyko:! polega na tym, że im bardziej umysł pogrąży się w języku, tym dalej odejdzie od centrum. Człowiek potrzebuje delikatnej równowagi, trudnej umiejętności wchodzenia w język i wychodzenia, wydostawania się z niego. Bycie świadkiem oznacza wyjście poza język, poza| werbalizację, poza umysł. Bycie świadkiem, to stan nieumysł, stan braku myśli. Więc spróbuj tego! To wymaga czasu i niczego nie da się przewidzieć, ale spróbuj. Już sam fakt podejmowania prób dostarczy ci chwil, w których język nagle) zniknie. A wtedy otworzy się nowy wymiar. Zdasz sobie sprawę z istnienia innego świata, świata równoczesnego, świata tu i teraz, świata pozbawionego umysłu,) świata rzeczywistego. Język musi wyparować. Więc próbuj zwyczajnych czynności, ruchów ciała; bez języka. Budda używał] tej techniki do obserwacji oddechu. Mówił do swoich) uczniów: Obserwujcie swój oddech. Nie róbcie nic; po| prostu obserwujcie jak powietrze wpływa i wypływa". Nie można tego mówić, trzeba to poczuć, bez używania słów. Poczuj jak wpływa, poruszaj się wraz z oddechem, niech twoja świadomość zagłębi się w niego. Następ nie pozwól mu się wydostać. Poruszaj się razem z nim. Bądz uważny! Myślenie to wprowadzanie przeszłości do swojej terazniejszości. Bycie świadkiem, to brak przeszłości, to tylko terazniejszość bez śladów przeszłości. Mówi się, że Budda powiedział: Nie przegapcie nawet jednego oddechu. Jeśli fizjologicznie, stracisz choć jeden oddech, będziesz martwy. Jeśli stracisz świadomość choćby jednego oddechu, to stracisz centrum i będziesz martwy wewnątrz. Oddech jest podstawą życia ciała, a świadomość oddechu jest podstawą życia wewnętrznego centrum". Oddychaj, bądz świadomy. A jeśli starasz się być świadomy swojego oddechu to nie będziesz mógł jednocześnie myśleć, ponieważ umysł nie może robić dwóch rzeczy na raz myśleć i być świadkiem. Bycie świadkiem jest czymś całkowicie odmiennym od myślenia, więc nie możesz robić tych dwóch rzeczy na raz. Tak jak nie możesz jednocześnie żyć i być martwy, jak nie możesz spać i być obudzony, nie możesz jednocześnie myśleć i być świadkiem. Kiedy nim jesteś - myślenie znika. Gdy pojawia się myślenie, przestajesz być świadkiem. Bycie świadkiem następuje dzięki pasywnej świadomości. Żadnego działania. Świadomość nie jest akcją. Pewnego dnia Mułła Nasreddin był bardzo zmartwiony, pogrążonyw głębokim zamyśleniu. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz, aby poczuć, że jest zatopiony w myślach, bardzo spięty i że cierpi. Jego żona zaniepokoiła się. Zapytała: Co się dzieje, Nasreddin? O czym myślisz? Na czym polega problem i czemu jesteś taki zmartwiony? Mułła otworzył oczy i powiedział: Jest to problem najwyższej wagi. Rozmyślam o tym, skąd człowiek wie, kiedy jest martwy. Jeśli miałbym umrzeć, to skąd wiedziałbym, że jestem martwy? Przecież nie znam śmierci. Rozpoznanie oznaczałoby, że poznałem coś już wcześniej. Ciebie żono widzę i rozpoznaję, bo spotkałem cię już wcześniej. Śmierci nie spotkałem, kiedy więc nadejdzie, jak ją rozpoznam? Oto problem i jestem nim bardzo zmartwiony. A kiedy będę martwy, nie będę mógł już nikogo o to zapytać. Te drzwi będą dla mnie również zamknięte. Nie mogę odnieść się do świętych pism, żaden nauczyciel nie jest w stanie mi pomóc. Żona roześmiała się i powiedziała: Niepotrzebnie się martwisz. Kiedy nadejdzie śmierć, człowiek natychmiast o tym wie. Kiedy śmierć przyjdzie do ciebie, będziesz o tym wiedział, ponieważ staniesz się zimny jak lód.Mułła odetchnął z ulgą otrzymał konkretną wskazówkę, klucz. Dwa lub trzy miesiące pózniej ścinał drzewo w lesie. Był zimowy poranek i wszędzie panował chłód. Nagle przypomniał sobie i dotknął swoich dłoni - były zimne. Powiedział:
W porządku! Nadchodzi śmierć, a ja jestem tak daleko od swojego domu, że nie mogę nawet nikomu o tym powiedzieć. Co mam robić? Zapomniałem spytać o to swoją żonę. Powiedziała mi tylko, jak człowiek się wtedy czuje, ale nie wiem co mam zrobić, kiedy nadchodzi śmierć? Teraz nikogo tu nie ma i wszystko jest zimne.
Wtedy przypomniał sobie, że widział wielu martwych ludzi, więc pomyślał: Chyba trzeba się położyć. Nigdy nie widział, żeby martwa osoba robiła coś innego, więc położył się. Oczywiście zaczął odczuwać jeszcze większy chłód, śmierć stojącą nad nim. Jego osiołek odpoczywał obok, pod drzewem. Dwa wilki widząc, że Mułła nie żyje zaatakowały jego osiotka. Mułła otworzył oczy, zobaczył to zdarzenie i pomyślał: Martwy człowiek nie może już nic zrobić. Gdybym byt żywy, wilki nie mogłyby pozwolić sobie na coś takiego względem mojego osła. Ale teraz nie mogę już niczego zrobić. Nigdy nie słyszałem, aby martwy człowiek cokolwiek zrobił. Teraz mogę tylko być świadkiem. Jeśli umrzesz dla swojej przeszłości, umrzesz całkowicie, tylko wtedy staniesz się świadkiem. Co więcej możesz zrobić? Bycie świadkiem oznacza stanie się martwym dla swojej przeszłości, wspomnień, myśli, dla wszystkiego. Co możesz robić w chwili terazniejszej? Możesz tylko być obecnym. Osądzanie stanie się niemożliwe. Jest ono możliwe tylko w oparciu o przeszłe doświadczenia. Ocena stanie się niemożliwa. Jest ona możliwa tylko w oparciu o przeszłe oceny. Myślenie stanie się niemożliwe. Jest ono możliwe tylko wtedy, gdy przeszłość zostanie wprowadzona do terazniejszości. Więc co możesz zrobić? Możesz być świadkiem. W starych sanskryckich pismach, nauczyciela określa się jako śmierć acharya mrityuh. W upaniszadzie Kathaka, Nacziketas zostaje wysłany na nauki do Jamy, boga śmierci. A kiedy Jama, bóstwo śmierci, nęci i kusi Nacziketasa Wez to, wez królestwo, wez bogactwa, dużo koni, dużo słoni, wez to i wez tamto", lista rzeczy jest bardzo długa - Nacziketas odpowiada: Przyszedłem dowiedzieć się czym jest śmierć, ponieważ dopóki się tego nie dowiem, nie będę mógł poznać, czym jest życie". W zamierzchłych czasach, nauczyciel traktowany był jako osoba, która dla ucznia może stać się jak śmierć, która pomoże mu umrzeć i narodzić się na. nowo. Nikodem zapytał Jezusa: W jaki sposób mogę wejść do Królestwa Niebieskiego?" Jezus odpowiedział: Jeśli wcześniej nie umrzesz, nie będziesz w stanie tego osiągnąć. Dopóki się nie narodzisz ponownie, niczego nie da się poradzić".Ponowne narodziny, to nie jest wydarzenie jednorazowe; to nieustający proces. Człowiek musi odradzać się w każdej chwili. Nie wystarczy, że odrodzisz się raz. Życie to nieustające narodziny, śmierć także jest czymś ciągłym. Musisz umrzeć raz, ponieważ w ogóle nie żyłeś. Gdybyś żył, umierałbyś w każdej chwili. W każdej chwili umieraj dla przeszłości, jakakolwiek ona była, czy jak niebo czy jak piekło. Jakakolwiek była umieraj i odradzaj się dla chwili terazniejszej jako świeży i młody. Bądz świadkiem, a uda ci się to tylko jeśli będziesz świeży.. Napięcie i odprężenie Chcę ci najpierw coś wyjaśnić. Otóż, hipnotyzerzy odkryli pewne ważne prawo i nazwali je prawem odwróconego efektu. Jeśli bardzo mocno będziesz starał się coś zrobić nie rozumiejąc podstawowych zasad, to efekt będzie zupełnie odwrotny od pożądanego. To tak jak z nauką jazdy na rowerze. Jedziesz pustą drogą, jest wcześnie rano, nie ma żadnego ruchu, i dostrzegasz nagle czerwony słupek milowy stojący na poboczu. Szeroka na kilkanaście metrów droga, jeden mały słupek milowy a ty zaczynasz się bać, żeby przypadkiem w niego nie wjechać. Zapominasz o szerokiej drodze. Tak naprawdę, to nawet z zamkniętymi oczami miałbyś niewielką szansę zderzyć się z tym słupkiem, natrafić na niego. Mimo otwartych oczu, nagle zapominasz o drodze; skupiłeś się na słupku. Ta czerwień bardzo przyciąga uwagę. Jesteś przerażony! Chcesz go ominąć. Zapomniałeś, że jedziesz na rowerze, zapomniałeś o wszystkim. Teraz twoim jedynym problemem jest to, jak ominąć słupek; jeśli nie uda ci się go ominąć, możesz zrobić sobie krzywdę, możesz w niego uderzyć.Zderzenie jest nieuniknione; pewne jest, że w niego uderzysz, l ze zdziwieniem będziesz mówił sam do siebie: Tak bardzo starałem się na niego nie wjechać". Ale stało się to, ponieważ za bardzo się starałeś. Im bardziej się zbliżasz, tym bardziej starasz się uniknąć słupka; ale im bardziej się starasz, tym mocniej się na nim skupiasz. Zaczyna nabierać hipnotyzującej mocy, zaczyna cię hipnotyzować. Jest jak magnes. To jedno z podstawowych praw w życiu. Wielu ludzi stara się czegoś unikać, a w końcu i tak w to wpada. Dołóż wszelkich starań, aby czegoś uniknąć, a na pewno ci się to nie uda. Nie jesteś w stanie tego uniknąć; to nie jest dobry sposób na unikanie czegokolwiek. Zrelaksuj się. Nie próbuj na siłę, ponieważ to dzięki byciu odprężonym staniesz się świadomy; nie dzięki wielkiemu wysiłkowi. Bądz spokojny, wyciszony, milczący. Skąd się bierze w tobie napięcie? Z identyfikowania się z różnymi myślami i lękami jak śmierć, bankructwo, spadek dolara, z wszelkiego rodzaju obawami. Wywołują one w tobie napięcia, mają wpływ także na twoje ciało. Twoje ciało również się spina, ponieważ ciało i umysł nie są od siebie oddzielone. Ciało i umysł to jeden system, więc kiedy umysł jest spięty, ciało także się spina. Możesz zacząć od świadomości; świadomość odciąga cię od umysłu i od identyfikowania się z nim. Naturalnie, ciało także zaczyna się odprężać. Przestajesz być przywiązany, a napięcie nie może się utrzymać w świetle świadomości. Możesz także zacząć od drugiej strony. Zrelaksuj się i pozwól napięciu minąć... kiedy będziesz się odprężał, zdziwisz się, że pojawi się w tobie pewien rodzaj świadomości. Są to nierozłączne rzeczy. Rozpoczęcie od świadomości jest prostsze; rozpoczęcie od odprężenia jest trochę trudniejsze, ponieważ wysiłek jaki wkładasz w odprężenie wywołuje pewne napięcie.Jest pewna amerykańska książka jeśli chcesz poznać przeróżne rodzaje głupich książek, Stany Zjednoczone są dobrym miejscem. Kiedy zobaczyłem jej tytuł, nie mogłem uwierzyć. Tytuł brzmiał Musisz się odprężyć". Skoro jest tam słówko musisz, to jak możesz się odprężyć? Musisz wywoła w tobie napięcie; samo słowo natychmiast wywoła w tobie napięcie. Musisz jest jak przykazanie od Boga. Być może osoba, która napisała tę książkę nic nie wie o odprężeniu i o tym jak bardzo jest ono złożone. Na Wschodzie nigdy nie zaczynamy relaksacji od relaksacji; medytację zaczynamy od świadomości. Odprężenie przychodzi samo, nie musisz go sprowadzać. Usiłując je sprowadzić wytwarzasz w sobie napięcie. Odprężenie pojawia się samo; tylko wtedy jest prawdziwe. Jeśli chcesz, możesz zacząć od odprężenia, ale nie według wskazówek amerykańskich doradców. Pod względem poziomu rozwoju ludzkiego wnętrza, Stany Zjednoczone to najbardziej dziecinne miejsce na ziemi. Europa jest już w tym nieco starsza, ale to Wschód żyt tysiące lat poszukując wewnętrznej Istoty. Stany Zjednoczone mają tylko trzysta lat taka długość życia dla narodu to nic dlatego ten kraj stanowi tak wielkie zagrożenie dla świata. Broń atomowa w rękach dzieci... Rosjanie zachowują się bardziej racjonalnie; to stary, wiekowy kraj z dtugą historią. Stany Zjednoczone nie mają historii. Każdy zna tam nazwisko ojca i dziadka, l to wszystko. Na tym kończą się ich drzewa genealogiczne.
Stany Zjednoczone to po prostu dziecko; może nawet nie dziecko, lecz embrion. W porównaniu ze społeczeństwem Chin czy Indii, Stany Zjednoczone zostały dopiero poczęte. To niebezpieczne dawać tym ludziom broń atomową. Męczą cię problemy polityczne, religijne, społeczne, ekonomiczne. Będzie ci trudno rozpocząć od relaksacji. Dlatego na Wschodzie, nigdy od niej nie zaczynamy. Ale jeśli chcesz, to mam nawet pewien pomysł jak powinieneś zacząć. Pracowałem z ludzmi Zachodu i zdałem sobie sprawę, jak różni są od ludzi Wschodu; nie znają Wschodniego nurtu świadomości; wywodzą się z innej tradycji. Takiej, która nie poznała nigdy smaku świadomości.
Głównie dla ludzi Zachodu stworzyłem medytacje dynamiczne. Kiedy prowadziłem warsztaty medytacji, używałem bełkoczącej medytacji i medytacji Kundalini. Jeśli chcesz zacząć od relaksacji, to trzeba zacząć od tych medytacji. Dzięki nim pozbędziesz się napięcia z umysłu i z ciała, a wtedy odprężenie jest czymś łatwym. Nie masz pojęcia ile rzeczy zatrzymujesz w sobie. To one są przyczyną napięcia. Kiedy na obozie w górach pozwalałem na bełkoczącą medytację... w mieście jest to trudne, ponieważ doprowadza sąsiadów do szaleństwa. Zaczynają wydzwaniać na policję i mówią: On zakłóca nasz spokój!" Nie wiedzą, że gdyby się przyłączyli, wyleczyliby swoje życie z obłędu w jakim żyją. Ale oni nie są nawet świadomi swojego obłąkania. Bełkocząca medytacja polega na tym, że każdy mówi na głos to, co przyjdzie mu do głowy. Słuchanie tego co mówią ludzie, rzeczy nieistotnych, absurdalnych, sprawia tak wielką przyjemność... Ja bytem ich jedynym świadkiem. Ludzie robili różne rzeczy. Zasadniczym warunkiem było to, żeby nie dotykać innych osób. Rób co chcesz... Ktoś stał na głowie, ktoś rozebrał się do naga, biegał dookoła trwało to całą godzinę. Pewien mężczyzna, każdego dnia siadał naprzeciwko mnie musiał być jakimś pośrednikiem a kiedy zaczynała się medytacja, uśmiechał się na samą myśl o tym, co zamierza zaraz zrobić. Potem wyciągał swój telefon: Halo, halo...". Kątem oka zerkał na mnie. Unikałem patrzenia na niego, żeby nie zakłócić jego medytacji. Sprzedawał swoje akcje, kupował... całą godzinę rozmawiał przez telefon. Wszyscy robili dziwne rzeczy, które na co dzień blokowali. Kiedy kończyła się medytacja, zostawało dziesięć minut na odprężenie i widać było, że ludzie osuwali się na ziemię lekko, bez żadnego wysiłku, dlatego że są wyczerpani. Pozbyli się wszystkich zanieczyszczeń więc odczuwali pewien rodzaj oczyszczenia i odprężali się. Tysiące ludzi... a ty nie sądziłeś nawet, że jest ich tak wielu. Przychodzili do mnie i mówili: Przedłuż te dziesięć minut; nigdy wcześniej nie czuliśmy takiego odprężenia, takiej radości. Nigdy nie przypuszczaliśmy, że kiedykolwiek zrozumiemy czym jest świadomość, ale właśnie poczuliśmy, że się zbliża". Więc jeśli chcesz zacząć od relaksacji, musisz przejść proces oczyszczający medytację dynamiczną, medytację kundalini albo bełkoczącą. Medytacja bełkocząca (ang. gibberish) wywodzi się od muzułmańskiego mistyka o imieniu Jabbar; to był jedyny sposób medytacji jaki praktykował. Ktokolwiek do niego przychodził, mówił: Siadaj i zaczynaj" a ludzie już wiedzieli co miał na myśli. Nigdy nie mówił, nie dawał wykładów; po prostu uczył ludzi bełkotać.Raz na jakiś czas demonstrował jak to robić. Przez pół godziny gadał kompletne bzdury, nikt nie wiedział nawet w jakim to było języku. To nie był język; uczył ludzi tego, co przyszło mu do głowy. To była jego jedyna metoda; do tych, którzy ją rozumieli, mówił tylko: Usiądz i zaczynaj".Jabbar pomógł wielu ludziom całkowicie się wyciszyć. Jak długo można coś ciągnąć? W końcu umysł staje się pusty. Powoli pojawia się głęboka pustka... a w tej pustce płomień świadomości. Ona zawsze jest obecna, otoczona twoim bełkotaniem. Bełkotu trzeba się pozbyć; to on jest twoją trucizną. To samo dotyczy ciała twoje ciało przepełniają napięcia. Zacznij wykonywać takie ruchy jakich chce ciało. Nie steruj nim. Jeśli chce tańczyć, uprawiać jogging, biegać, turlać się po ziemi, po prostu powinieneś na to pozwolić. Powiedz ciału: Jesteś wolne, rób to, na co masz ochotę", a będziesz zaskoczony: Mój Boże! Moje ciało pragnęło robić te wszystkie rzeczy, a ja je powstrzymywałem i stąd pojawiało się napięcie".lstnieją dwa rodzaje napięć: napięcie ciała i napięcie umysłu. Aby zacząć się odprężać, od obu trzeba się uwolnić; to pozwoli ci stać się świadomym. Rozpoczęcie od świadomości jest dużo prostsze, zwłaszcza dla tych, którzy rozumieją cały proces dochodzenia do świadomości. A jest on łatwy. Przez cały dzień skupiasz uwagę na przedmiotach na samochodach, na korku ulicznym nawet w korku jesteś w stanie przetrwać! Choć przecież to szaleństwo. Kilka dni temu czytałem o Atenach. Rząd zorganizował specjalne, siedmiodniowe zawody dla taksówkarzy. Ufundowano złote trofea dla trzech kierowców,najlepiej przestrzegających przepisów ruchu drogowego. Jednakże w całych Atenach nie można było znalezć ani jednej takiej osoby! Policja zaczęta się niepokoić; czas już prawie upłynął. Ostatniego dnia postanowili za wszelką cenę znalezć tych trzech kierowców. Nie musieli być idealni, przecież nagrody trzeba było rozdać. Skąd się bierze w tobie napięcie? Z identyfikowanie się z różnymi myślami i lękami jak śmierć, bankructwo, spadek dolara, z wszelkiego rodzaju obawami. Wywołują one w tobie napięcia, mają wpływ także na twoje ciało. Znali jakiegoś kierowcę, który zwykle przestrzegał zasad, więc pośpieszyli do niego z nagrodą. Gdy mężczyzna zobaczył zbliżającą się policję, zaczął uciekać i przejechał skrzyżowanie na czerwonym świetle! Kto z własnej woli chce się wpakować w kłopoty? Policjanci krzyczeli: Zaczekaj!" ale on nie słuchał, natychmiast odjechał, nie zważając na czerwone światło. Próbowali więc z dwoma innymi ludzmi, ale żaden nie zatrzymał się widząc policję. Po siedmiu dniach starań, nagrody nadal pozostają w kwaterze policji, a Ateny są tak samo radosne jak przedtem...Używasz świadomości nie koncentrując swojej uwagi na niej, lecz na rzeczach zewnętrznych. Takiej uwagi trzeba użyć także dla swego ruchu wewnętrznego. Kiedy zamkniesz oczy pojawia się ruch myśli, emocji, marzeń, wyobrażeń. Zaczynają migać przeróżne rzeczy. To co robiłeś w świecie zewnętrznym, powtórz w tym wewnętrznym, a staniesz się świadkiem. Kiedy raz tego spróbujesz, radość z bycia świadkiem będzie tak ogromna, tak nieziemska, że będziesz chciał zagłębiać się w nią coraz bardziej. Będziesz chciał to robić w każdej wolnej chwili. To nie ma nic wspólnego z przybieraniem jakiejś pozy; to nie kwestia świątyni, kościoła czy synagogi. Siedząc w autobusie czy w pociągu, gdy nie masz nic do roboty, zamknij oczy. To je ochroni od zmęczenia spowodowanego patrzeniem na zewnętrzny świat i da ci wystarczająco dużo czasu abyś mógł poobserwować siebie. Takie chwile staną się chwilami najpiękniejszych doświadczeń. Powoli, wraz z pojawianiem się świadomości, twoja osobowość zacznie się zmieniać. Od nieświadomości do świadomości to największa z możliwych zmian. Umysł i medytacja Kiedy w umyśle nie ma myśli, to jest to medytacja. Umysł jest pozbawiony myśli w dwóch sytuacjach w głębokim śnie lub podczas medytacji. Jeśli jesteś świadomy i myśli zanikają, to jest to medytacja. Jeśli myśli zanikają, a ty stajesz się nieświadomy, to jest to głęboki sen. Głęboki sen i medytacja mają ze sobą coś wspólnego, ale także różnią się od siebie. Podobieństwo polega na tym, że w obu przypadkach zanika myślenie. Różnica jest taka, że w głębokim śnie, oprócz myślenia, zanika także świadomość. W medytacji świadomość zostaje zachowana. Medytacja to głęboki sen plus świadomość. Jesteś odprężony, jak podczas snu, ale i świadomy, w pełni świadomy i to stawia cię przed drzwiami tajemnicy. W głębokim śnie kierujesz się w stronę braku umysłu, ale robisz to nieświadomie. Nie wiesz dokąd zostajesz zabrany, mimo że rano poczujesz tego działanie i rezultat. Jeśli będzie to piękny, głęboki sen, bez rozpraszających cię majaków, to rano poczujesz się świeżo, młodo, będziesz pełen życia, radości i energii. Ale nie wiesz jak to się dzieje, jak do tego dochodzi. Zostajesz tam zabrany w głębokiej śpiączce, tak jakby podano ci narkozę, a potem przeniesiono na jakiś inny poziom, z którego wychodzisz świeży, młody, jak nowonarodzony. W medytacji dzieje się tak bez użycia narkozy. Medytacja to pozostawanie w stanie odprężenia, jakbyś był w głębokim śnie, z jednoczesnym byciem świadomym. Zachowaj świadomość pozwól myślom zniknąć, ale niech świadomość będzie zachowana. To nie jest trudne; po prostu nigdy tego nie próbowałeś. Tak samo jest w przypadku pływania: dopóki nie spróbujesz, wydaje się ono trudne, niebezpieczne i nie jesteś w stanie uwierzyć, że inni ludzie potrafią pływać, bo ty przecież toniesz! Ale kiedy tego spróbujesz, stanie się to łatwe; jest bowiem czymś naturalnym. Jakiś japoński naukowiec, potwierdził eksperymentalnie,że sześciomiesięczne dziecko jest w stanie pływać; trzeba dać mu tylko taką możliwość. Nauczył on wiele sześciomiesięcznych dzieci pływania; dokonał cudu! Mówił, że spróbuje tego samego z młodszymi dziećmi. To tak jakby zdolność pływania była w nas wbudowana; musimy tylko dać jej ku temu okazję i zacznie działać. Właśnie dlatego, kiedy nauczysz się pływać, nigdy nie zapomnisz jak to się robi. Możesz nie pływać przez czterdzieści, pięćdziesiąt lat, ale nigdy nie zapomnisz. To nie jest coś przypadkowego, to naturalne; właśnie dlatego nie możesz tego zapomnieć. Z medytacją jest podobnie; ona też jest już w każdym z nas. Wystarczy tylko dać jej przestrzeń, aby mogła zacząć w niej działać; po prostu daj jej szansę. Istnieją dwa rodzaje napięć: napięcie ciała i napięcie umysłu. Aby zacząć się odprężać, od obu trzeba się uwolnić; to pozwoli ci stać się świadomym. Czym jest umysł? To nie rzecz, lecz zdarzenie. Rzecz składa się z substancji, zdarzenie to pewien proces. Rzecz jest jak kamień, zdarzenie przypomina falę. Istnieje, ale nie jest namacalna. Pojawia się pomiędzy wiatrem i oceanem; jest procesem, zjawiskiem.Najważniejsze jest to, by zrozumieć, że umysł jest procesem, jak fala czy rzeka, lecz nie zawiera w sobie substancji. Gdyby składał się z substancji nie mógłby zaniknąć. A skoro nie ma w nim substancji, to może znikać bez śladu. Kiedy fala znika w oceanie, co po niej zostaje? Nic, nie ma najmniejszego śladu. Więc ci, którzy to poznali mówią, że umysł jest jak ptak odlatujący w stronę nieba nie zostają po nim ślady łapek, nie zostaje najmniejszy trop. Ptak odlatuje i nie zostawia śladów. Umysł jest tylko procesem. Nie istnieje w sensie fizycznym; są tylko myśli, poruszające się tak szybko, że wydaje się, iż tam ciągle coś jest. Przychodzi jedna myśl, przychodzi kolejna i odpływają... przerwa między nimi jest tak mała, że trudno ją dostrzec. Więc łączysz obie myśli, stają się one czymś ciągłym, a przez to masz wrażenie, że istnieje umysł.lstnieją myśli, ale nie umysł". Tak samo jak istnieją elektrony a nie ma materii". Myśl jest elektronem umysłu. To tak jak z tłumem... w pewnym sensie tłum istnieje, w innym nie. lstnieją tylko jednostki, ale dużo jednostek zebranych razem stwarza wrażenie jedności. Naród istnieje i nie istnieje - składa się z jednostek. Są one elektronami narodu, społeczeństwa, tłumu. Myśli istnieją umysł nie; umysł to tylko pozór. Kiedy się weń zagłębisz, zniknie i pozostaną jedynie pojedyncze myśli. Wtedy nagle wiele rzeczy się wyjaśnia. Po pierwsze, dowiadujesz się, że myśli są jak chmury przychodzą i odchodzą, a ty jesteś jak niebo. Kiedy nie ma umysłu, twoja percepcja przestaje angażować się w myśli. One nadal są, mijają cię jak chmury mijają niebo, albo jak wiatr, który przenika przez gałęzie drzewa. Myśli przelatujq przez ciebie, ponieważ jesteś niezmierzoną pustką. Nie ma przeszkód, nie ma barier. Nie ma muru, który by je powstrzymywał; nie jesteś ograniczony ścianami. Twoje niebo jest nieskończenie otwarte; myśli pojawiają się i odchodzą. A kiedy zaczniesz czuć, że one przychodzą i odchodzą, kiedy staniesz się obserwatorem, świadkiem, to zdobędziesz władzę nad umysłem. Umysłu nie da się kontrolować w zwyczajny sposób. Po pierwsze dlatego, że on nie istnieje, więc jak miałbyś go kontrolować? Po drugie, kto w tobie miałby go kontrolować? Ponad umysłem istnieje nicość. Kto będzie więc kontrolował umysł? Jeśli ktoś go kontroluje, to może to być tylko jedna jego część kontrolująca drugą. Oto czym jest ego. Siedząc w autobusie czy w pociągu, gdy nie masz nic do roboty, zamknij oczy. To je ochroni od zmęczenia spowodowanego patrzeniem na zewnętrzny świat i da ci wystarczająco dużo czasu abyś mógł poobserwować siebie. Umysłu nie da się kontrolować w ten sposób. Nie istnieje i nie ma go kto kontrolować. Wewnętrzna pustka może widzieć, ale nie kontrolować. Może obserwować, ale nie może panować. Jednak samo patrzenie stało się kontrolą, sam fakt obserwacji, bycia świadkiem, umożliwia takie panowanie, ponieważ dzięki niemu umysł znika. To tak jakbyś zaczął nagle szybko biec ciemną nocą, bo przestraszyłeś się, że ktoś cię śledzi. A tym kimś byłby po prostu twój cień. Im szybciej byś biegł, tym szybciej on zbliżałby się do ciebie. To w jakim tempie biegniesz, nie ma znaczenia; cień i tak pozostanie. Zawsze gdy się odwrócisz, cień nadal tam będzie. To nie jest dobry sposób na ucieczkę od niego i nie jest to także sposób na kontrolowanie go. Będziesz musiał spojrzeć głębiej w cień. Stań spokojnie i spójrz głęboko w cień, a on zniknie, ponieważ on nie istnieje; cień to tylko brak światła.Umysł to po prostu brak twojej obecności. Kiedy siedzisz pogrążony w ciszy, kiedy zagłębiasz się w umysł, on po prostu znika. Myśli pozostają, są one związane z egzystencją, ale umysłu nie ma. Ale kiedy umysł odejdzie, możliwy staje się drugi rodzaj percepcji: dostrzegasz, że myśli nie należą do ciebie. Oczywiście przychodzą i czasami zostają w tobie na dłużej, a potem odchodzą. Możesz być dla nich miejscem odpoczynku, ale one nie powstają w tobie. Czy zauważyłeś kiedykolwiek, że żadna myśl nie rodzi się w tobie? Żadna nie przechodzi przez twóją istotę; one zawsze pochodzą z zewnątrz. One nie należą do ciebie pozbawione korzeni, bez domu, krążą. Czasami odpoczywają w tobie. Są jak chmury, które odpoczywa ją na szczycie wzgórza. Potem znów popłyną swoją drogą; nie musisz niczego robić. Jeśli będziesz obserwował, zdobędziesz nad nimi kontrolę.Słowo kontrola nie jest tu najtrafniejsze, ponieważ słowa nie mogą być precyzyjne. One należą do umysłu, do świata myśli. Nie mogą sięgać głęboko; są płytkie. Słowo kontrola nie jest najlepsze, ponieważ nie ma nikogo, kogo można by kontrolować i nie ma kto kontrolować. Ale wstępnie potrafi ono zasygnalizować pewien zachodzący proces: kiedy zaglądasz w głąb, umysł zaczyna podlegać kontroli nagle stajesz się panem. Myśli nadal są, ale nie kierują już tobą. Nie mogą nic ci zrobić, po prostu przychodzą i odchodzą; ty pozostajesz nietknięty jak kwiat lotosu na deszczu. Krople wody spadają na płatki, ale ześlizgują się po nich, nawet ich nie dotykając. Lotos zostaje nienaruszony. Właśnie dlatego na Wschodzie, lotos ma tak ogromne znaczenie, stał się symbolem. Lotos to najwspanialszy symbol świadomości jaki wyrósł ze Wschodu. Mówi się: Bądz jak lotos, nic więcej. Pozostań nie dotknięty, a będziesz miał kontrolę. Pozostań nie dotknięty, a staniesz się panem". Z jednego punktu widzenia, umysł jest jak fale; jest zakłóceniem. Kiedy ocean jest spokojny i cichy, nieporuszony, nie ma fal. Kiedy jest poruszony pływem lub silnym wiatrem, gdytworzą się ogromne fale, a na jego powierzchni panuje chaos, oznacza to, że umysł działa. To wszystko s metafory mające ci pomóc w zrozumieniu pewnej wewnętrznej cechy, której nie da się wypowiedzieć słowami. Te metafory mają w sobie coś z poezji. Jeśli postarasz się je poczuć, osiągniesz zrozumienie, ale jeśli będziesz chciał ogarnąć je za pomocą logiki nie uda ci się ich zrozumieć. Bowiem to są tylko metafory. Umysł to zakłócenie świadomości, tak jak fale są zakłóceniami na powierzchni oceanu. Wkroczyło coś obcego wiatr. Coś z zewnątrz przydarzyło się oceanowi, przydarzyło się świadomości wiatr lub myśli i pojawia się chaos. Panuje on zawsze tylko na powierzchni. Fale zawsze znajdują się na powierzchni. Nie ma ich w głębinie, ponieważ tam nie dochodzi wiatr. Wszystko więc znajduje się jedynie na powierzchni. Jeśli wejdziesz w głąb, uzyskasz kontrolę. Jeśli skierujesz się w głąb, dotrzesz do centrum. Mimo zakłóceń na powierzchni, ty nie będziesz zakłócony.Cała wiedza na temat medytacji ma związek z twoim centrum: poruszanie się w stronę centrum, zakorzenienie w nim, trwanie w nim. A kiedy tam już jesteś, zmienia się cała twoja perspektywa. Teraz fale mogą nadal istnieć, ale cię nie dosięgną. Zobaczysz, że nie są one częścią ciebie. To tylko spór z kimś obcym, odbywający się na powierzchni. Głęboki sen i medytacja mają ze sobą coś wspólnego, ale także różnią się od siebie. Podobieństwo polega na tym, że w obu przypadkach zanika myślenie. Różnica jest taka, że w głębokim śnie, oprócz myślenia, zanika także świadomość. W medytacji świadomość zostaje zachowana. A kiedy patrzysz z centrum, konflikt stopniowo ustaje. Odprężasz się. Powoli akceptujesz to, że wieje silny wiatr i pojawiają się fale, ale nie martwisz się. A kiedy niczym się nie przejmujesz to nawet fale mogą sprawiać przyjemność. Nie ma w nich nic złego. Problem pojawia się, kiedy ty także znajdujesz się na powierzchni. Jesteś w malutkiej łódce, przychodzi silny wiatr i fale robią się wysokie, a cały ocean wariuje oczywiście przejmujesz się tym, jesteś śmiertelnie przerażony! Jesteś w niebezpieczeństwie; w każdej chwili fala może przewrócić twojq łódeczkę, w każdej chwili możesz zginąć. Co możesz zrobić ze swoją małą łódeczką? W jaki sposób możesz cokolwiek kontrolować? Jeśli zaczniesz walczyć z falami, zostaniesz pokonany. Walka w niczym nie pomoże; musisz zaakceptować fale. Właściwie, jeśli zaakceptujesz fale i pozwolisz swojej łódeczce płynąć razem z nimi, a nie przeciw nim, to niebezpieczeństwo zniknie. Fale istnieją; ty po prostu na to zezwalasz. Poruszając się razem z nimi, nie wbrew nim stajesz się ich częścią. Narasta w tobie wtedy ogromna radość. Na tym polega sztuka surfingu na poruszaniu się razem z falami, a nie wbrew nim. Razem z nimi, tak blisko, jakbyś byt ich częścią. Surfing może stać się wspaniałym sposobem medytacji. Może pozwolić ci dostrzec własne wnętrze, ponieważ nie jest walką lecz całkowitym odpuszczeniem. Kiedy się tego nauczysz, nawet fale będą sprawiały ci przyjemność... a nauczysz się, kiedy, spojrzysz na wszystko z centrum. Wyobraz sobie siebie jako wędrowca w lesie. Zebrały się chmury, zaczęło błyskać, zgubiłeś drogę i starasz się jak najszybciej dotrzeć do domu. Oto co się dzieje na powierzchni zagubiony wędrowiec, wiele chmur, błyskawice; wkrótce zacznie się ulewny deszcz. Szukasz domu, bezpieczeństwa jakie można znalezć w domu. Nagle tam trafiasz. Siedzisz w środku, czekasz na deszcz. Teraz możesz czerpać z tego przyjemność. Teraz nawet burza ma w sobie urok. Nie odczuwałeś tego przebywając na zewnątrz, zagubiony w lesie, ale kiedy jesteś w domu, całe zdarzenie staje się niezwykle piękne. Teraz nadchodzi deszcz, a tobie sprawia to przyjemność. Pojawiają się błyskawice, a ciebie to cieszy, zaczyna się potężna burza, a to przynosi ci radość, ponieważ jesteś bezpieczny, w środku. Kiedy dotrzesz do centrum, zaczniesz cieszyć się wszystkim, co dzieje się na powierzchni. Cała rzecz polega nie na tym, aby walczyć na powierzchni, lecz by wśliznąć się do centrum. Wtedy pojawia się oponowanie i nie jest to kontrola narzucona, panowanie pojawia się spontanicznie, kiedy jesteś ześrodkowany. Świadome ześrodkowanie to opanowanie umysłu. Nie próbuj kontrolować umysłu" język może cię zwieść. Nikt nie jest w stanie kontrolować, a ci którzy spróbują, oszaleją; staną się neurotyczni, ponieważ próba kontroli umysłu polega na tym, że jedna jego część stara się zapanować nad jego drugq częścią. Kim jesteś, kto stara się kontrolować? Ty także jesteś falą oczywiście religijną falą próbującą zapanować nad umysłem. Są fale niereligijne jak seks, gniew, zazdrość, zachłanność, nienawiść i miliony innych. Są także religijne medytacja, miłość, współczucie. Wszystkie te fale znajdują się na powierzchni, należą do powierzchni. Religijne czy nie, to nie ma znaczenia. Prawdziwa religia znajduje się w centrum i w sposobie postrzegania, który osiągamy dzięki niemu. Siedząc wewnątrz domu, patrzysz na swoją własną powierzchnię wszystko się zmienia, ponieważ masz już inną perspektywę. Nagle stajesz się panem. Zaczynasz mieć tak dużą kontrolę, że możesz pozostawić powierzchnię niekontrolowaną. Delikatnie kontrolujesz wszystko, jesteś głęboko zakorzeniony, nie przejmujesz się tym, co dzieje się na powierzchni; możesz nawet cieszyć się falami, ptywami i burzą. Jest piękna, daje energię i daje siłę nie ma się czym martwić. Tylko ludzie słabi przejmują się myślami. Tylko ludzie słabi martwią się umysłem. Ludzie silniejsi po prostu wchtaniają to wszystko i stają się dzięki temu bogatsi. Ludzie silniejsi nigdy niczego nie odrzucają. Odrzucanie wynika ze słabości boisz się. Ludzie silni chcą przyjmować wszystko, co daje im życie. Religijni, niereligijni, śmiertelni, nieśmiertelni, boscy, diabielscy to nie ma znaczenia; osoba silna przyjmuje wszystko, l jest dzięki temu bogatsza. Ma w sobie głębię, której zwykła religijna osoba mieć nie może; taka osoba jest uboga i płytka.Najważniejsze jest to, by zrozumieć, że umysł jest procesem, jak fala czy rzeka, lecz nie zawiera w sobie substancji. Gdyby składał się z substancji nie mógłby zaniknąć. A skoro nie ma w nim substancji, to może znikać bez śladu. Zaobserwuj zwykłych religijnych ludzi, którzy chodzq do świątyni, meczetu, kościoła. Znajdziesz tam zawsze ludzi pozbawionych jakiejkolwiek głębi. Ponieważ odrzucili cząstki siebie, stali się kalekami. W pewien sposób są sparaliżowani. W umyśle nie ma niczego złego; nie ma niczego złego także w myślach. Jeśli cokolwiek jest złe, to pozostaje na powierzchni ponieważ wtedy nie znasz całości i niepotrzebnie cierpisz z powodu braku niektórych elementów, z powodu fragmentarycznej percepcji. Potrzebna jest percepcja całkowita, a to możliwe jest jedynie z pozycji centrum. Stamtąd możesz patrzeć na wszystkie wymiary, we wszystkich kierunkach, ogarnąć wzrokiem peryferia twojej istoty. Jest to ogromna przestrzeń. Jest tak ogromna jak peryferia całej egzystencji. Kiedy jesteś ześrodkowany, stopniowo stajesz się coraz szerszy i szerszy, coraz większy i większy, i kończysz ogarnąwszy całość.Z innego punktu widzenia umysł jest jak pył, który zbiera się na ubraniach podróżnika. A ty podróżowałeś przez miliony wcieleń i nigdy się nie wykąpałeś. Oczywiście uzbierało się na tobie dużo pyłu. Nie ma w tym nic złego. Musi tak być. To tylko warstwy kurzu, ale tobie wydaje się, że to twoja osobowość. Tak bardzo się z nimi utożsamiłeś, żyłeś z tą warstwą pyłu przez tak długi czas, że wydaje ci się, iż jest to twoja skóra. Utożsamiłeś się.Umysł to przeszłość, wspomnienie, pył. Osiada na każdym z nas. Jeśli podróżujesz, kurz na pewno się na tobie zgromadził. Ale nie musisz się z nim identyfikować, nie musisz stawać się z nim jednością. Jeśli tak zrobisz, wpadniesz w kłopoty. Nie jesteś pyłem, jesteś świadomościq. Omar Chajjam mówi: Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz". Kiedy człowiek umiera, to co się z nim dalej dzieje? Proch zamienia się w proch. Jeśli jesteś tylko pyłem, wtedy wszystko zamieni się w pył; nic po tobie nie pozostanie. Ale czy jesteś jedynie pyłem, warstewką kurzu, czy jest coś wewnątrz ciebie, co kurzem nie jest, co w ogóle nie pochodzi z ziemi? To twoja świadomość, to twoja uważność. Świadomość jest twoją jaznią, uważność jest twoją jaznią, a kurz który na nich osiada, to twój umysł. Są dwa sposoby na to, by poradzić sobie z kurzem. Sposób zwykłych religijnych" ludzi polega na czyszczeniu ubrań i porządnym szorowaniu ciała. Ale ten sposób nie na wiele się zda. Nieważne, jak bardzo będziesz je czyścił. Ubrania stały się tak brudne, że nie da się już ich odświeżyć. Nie jesteś w stanie ich oczyścić; a wręcz przeciwnie, cokolwiek zrobisz, spowoduje jeszcze większe zabrudzenia. Religijni ludzie dostarczają ci mydła i środków chemicznych, i instrukcji jak zmywać brud, ale po takim czyszczeniu zostają plamy. Właśnie dlatego człowiek niemoralny może stać się moralny, ale pozostanie brudny teraz w moralny sposób, ale nadal pozostanie brudny. Czasami jest nawet gorzej niż było. Człowiek niemoralny na wiele sposobów jest bardziej niewinny, mniej egoistyczny. Człowiek moralny całą swojq niemoralność przetrzymuje w umyśle, a dodatkowo nauczył się jeszcze moralnego, purytańskiego, egoistycznego nastawienia. Czuje się kimś lepszym; Zdarzyło się kiedyś, że odwiedził mnie Mułta Na-sreddin. A jest on pijakiem. Trzęsą mu się ręce; kiedy je, kiedy pije herbatę, wszystko spada mu na ubranie więc jest ono poplamione herbatą, jedzeniem. Zapytałem go: Dlaczego nie udasz się do sklepu chemicznego i nie kupisz odplamiacza? Znajdziesz tam chemikalia, dzięki którym będziesz mógt wyczyścić te plamy. Poszedł. Wrócił po siedmiu dniach; jego ubrania były w jeszcze gorszym stanie niż przedtem. Zapytałem: Co się stało? Nie poszedłeś do sklepu chemicznego? Odpowiedział: Poszedłem. Środki chemiczne podziałały. Wszystkie plamy z herbaty i z jedzenia zniknęły. Teraz potrzebuję nowego rozwiązania po nieważ te środki zostawiły swoje plamy. umysł . Tak samo jak istnieją elektrony nie ma materii". Myśl jest elektronem umysłu. Umysł to po prostu brak twojej obecności. Kiedy siedzisz pogrążony w ciszy, kiedy zagłębiasz się w umysł, on po prostu znika. Myśli pozostają, są one związane z egzystencją, ale umysłu nie ma. czuje, że jest wybrany. Wszyscy inni są skazani na piekło; tylko on pójdzie do nieba. Cała niemoralność pozostaje wewnątrz. Nie można kontrolować umysłu z peryferiów; nie ma takiej możliwości. Istnieje tylko jeden rodzaj kontroli; jest nim obserwacja z centrum. Umysł jest jak kurz zebrany podczas wielu wypraw. Prawdziwie religijne podejście, zasadniczo różniące się od tego zwyczajnego", polega na odrzuceniu ubrań. Nie staraj się ich uprać. Ich nie da się oczyścić. Po prostu zrzuć je jak wąż, który pozbywa się starej skóry i nie oglqdaj się za siebie. Z jeszcze innego punktu widzenia, umysł to przeszłość, wspomnienia, zgromadzone doświadczenia. Jest wszystkim tym, co zrobiłeś, o czym myślałeś, czego pożądateś, o czym marzyłeś; to cała twoja przeszłość. Umysł to wspomnienia. Jeśli nie pozbędziesz się wspomnień, nie będziesz w stanie zapanować nad umysłem.W jaki sposób pozbyć się wspomnień? One zawsze są, podążają za tobą. Tak naprawdę ty jesteś nimi, więc jak możesz się ich pozbyć? Kim, poza wspomnieniami, jesteś? Kiedy pytam: Kim jesteś?", podajesz mi swoje imię. To właśnie twoje wspomnienia. Twoi rodzice,jakiś czas temu, nadali ci imię. Pytam: Kim jesteś?" a ty opowiadasz o swojej rodzinie, o ojcu, o matce to wspomnienie. Pytam: Kim jesteś?", a ty opowiadasz o swojej edukacji, stopniach naukowych, o tym, że jesteś magistrem sztuki, że masz doktorat, że jesteś inżynierem lub architektem. To właśnie wspomnienie. Kiedy pytam: Kim jesteś?" to spojrzawszy w głąb siebie będziesz mógł udzielić tylko jednej odpowiedzi: Nie wiem". Jeśli powiesz coś innego, będą to twoje wspomnienia. Jedyną prawdziwą, autentyczną odpowiedzią może być: Nie wiem", ponieważ poznanie siebie jest rzeczą ostatnią. Ja wiem kim jestem, ale nie mówię o tym. Ty nie umiałbyś odpowiedzieć, ale jesteś gotów to zrobić. Ci, którzy wiedzą, milczą. Jeśli bowiem wyzbędziesz się wspomnień, wyzbędziesz się języka, to powiedzenie kim jesteś, stanie się niemożliwe. Mogę patrzeć w głąb ciebie, mogę ofiarować ci jakiś gest, mogę być z tobą całym sobą taka jest moja odpowiedz. Ale nie da się jej wyrazić słowami, ponieważ wszystko, co werbalizujesz, jest częścią wspomnień, częścią umysłu, a nie częścią świadomości. W jaki sposób pozbyć się wspomnień? Obserwuj je, bądz świadkiem, l zawsze pamiętaj, że to wszystko ci się przydarzyło, ale to nie jest tobą. Oczywiście urodziłeś się w konkretnej rodzinie, ale to nie jesteś ty; to przydarzyło się tobie, było to jakieś zewnętrzne wydarzenie. Oczywiście ktoś nadał ci imię; pełni ono pewną funkcję, ale nie jest tobą. Oczywiście masz jakąś formę, ale ona nie jest tobą; jest jak dom, w którym akurat przebywasz. Forma jest tylko ciałem, w którym akurat się znajdujesz. A ciało dostałeś od rodziców. Jest podarunkiem, ale nie jest tobą. Cała wiedza na temat medytacji ma związek z twoim centrum: poruszanie się w stronę centrum. zakorzenienie w nim, trwanie w nim. A kiedy tam już jesteś, zmienia się cała twoja perspektywa. Obserwuj i naucz się odróżniać. Oto coś, co na Wschodzie nazywa się vivek, rozróżnianie nieustannie coś odróżniasz. Rób to; nadejdzie chwila, w której oddzielisz od ciebie wszystko, czym nie jesteś. Nagle, w tym właśnie stanie, po raz pierwszy zobaczysz siebie, spotkasz się ze swojq istotą. Odcinaj wszystko to, czym nie jesteś, ale z czym się identyfikujesz: rodzinę, ciało, umysł. W tej pustce, nagle ujawni się twoja Istota. Po raz pierwszy spotkasz się ze sobą, a dzięki temu zapanujesz nad sobą samym. Myślenia nie da się powstrzymać. Nie chodzi o to, że się nigdy nie zatrzymuje, lecz że ustaje tylko samo z siebie. Trzeba zrozumieć tę różnicę; inaczej oszalejesz próbując powstrzymywać swój umysł. Stan nieumysł nie pojawia się kiedy powstrzymujesz myśli. Pojawia się wtedy, kiedy myśli nie ma. Każdy twój wysiłek, zmierzający do zatrzymania myśli, wywoła niepokój, konflikt, rozdarcie. Wewnątrz siebie będziesz nieustannie odczuwał zaniepokojenie. To ci nie pomoże. A nawet jeśli na kilka chwil uda ci się zatrzymać myśli siłą, to i tak niczego nie osiągniesz, ponieważ tych kilka chwil będzie martwych, nie będzie w nich życia. Możesz poczuć pewien rodzaj spokoju... ale nie ciszę. Podspodem, głęboko w nieświadomości, stłumiony umysł nadal będzie działał. Nie ma dobrego sposobu na zatrzymanie umysłu. Ale on zatrzymuje się to jest pewne. Zatrzymuje się sam z siebie. Jak to osiągnąć? To ważne pytanie. Obserwuj. Nie staraj się niczego zatrzymywać. Nie ma potrzeby robić czegokolwiek przeciw umysłowi. Po pierwsze, kto ma to zrobić? Byłaby to walka umysłu z samym sobą; podzieliłbyś go na dwie części: jedną, która starałaby się zostać panem, nadzorcą, która chciałaby zabić drugą cząstkę siebie samej; to absurdalne. To głupia gra, która może doprowadzić cię do szaleństwa. Nie próbuj zatrzymać umysłu czy myślenia po prostu obserwuj, pozwalaj. Pozwól im na całkowitą wolność. Pozwól biec tak szybko jak chcą; nie staraj się w żaden sposób ich kontrolować. Bądz obserwatorem. To naprawdę piękne! Umysł jest jednym z najwspanialszych mechanizmów. Nauka nie była w stanie stworzyć niczego podobnego. Umysł nadal pozostaje majstersztykiem, bardzo złożonym, niezwykle potężnym, z ogromnym potencjałem. Obserwuj go! Ciesz się nim! Nie obserwuj go, jakbyś był jego wrogiem. Jeśli spojrzysz na umysł jak na wroga, nie będziesz w stanie obserwować. Będziesz uprzedzony, z góry nastawiony przeciw. Już podjąłeś decyzję, że z umysłem jest coś nie w porządku, już wyciągnąłeś wnioski, l kiedy patrzysz na kogoś jak na wroga, nigdy nie patrzysz głęboko, nigdy nie patrzysz w oczy; unikasz takich spojrzeń. Obserwowanie umysłu to patrzenie na niego z wielką mitością, z głębokim szacunkiem, z czcią. On jest prezentem od Boga. Nie ma niczego złego w samym umyśle. Nie ma niczego złego w samym myśleniu. To proces tak samo piękny jak inne. Chmury płynące po niebie są piękne. Dlaczego myśli płynące przez twoje wewnętrzne niebo miałyby takimi nie być? Kwiaty kwitnące na drzewach są wspaniałe. Dlaczego myśli kwitnące w głębi twojej Istoty miałyby takimi nie być? Rzeka wpływająca do oceanu jest cudowna. Dlaczego strumień myśli, zmierzający do jakiegoś nieznanego miejsca, miałby takim. nie być? Odrzucanie wynika ze słabości boisz się. Ludzie silni chcą przyjmować wszystko, co daje im życie. Religijni, niereligijni, śmiertelni, nieśmiertelni, boscy, diabielscy to nie ma znaczenia; osoba silna przyjmuje wszystko, l jest dzięki temu bogatsza.Czy nie jest piękny? Patrz z szacunkiem. Nie bądz wojownikiem, bądz kochankiem. Obserwuj drobne niuanse związane z umysłem, nagłe zwroty, piękne zwroty. Nagłe skoki, gry w jakie gra umysł, sny, które śni, wyobraznię, wspomnienia, tysiące projekcji. Obserwuj! Stojąc na uboczu, zdystansowany, niezaangażowany, powoli zaczniesz odczuwać... Im dokładniejsza stanie się obserwacja, tym głębsza będzie świadomość, zaczną pojawiać się przerwy, odstępy. Zjawi się jedna myśl, ale druga już nie; i powstanie przerwa. Przepłynie jedna chmura, druga będzie się dopiero zbliżać i pojawi się odstęp.W tych przerwach, po raz pierwszy, poczujesz czym jest nie-umysł. Będziesz miał przedsmak nieumysłu. Możesz to nazwać przedsmakiem zeń, tao czy jogi. W tych krótkich przerwach nagle pokaże się czyste niebo i słońce. Świat wypełni się tajemniczością, ponieważ odrzucone zostaną wszystkie bariery; z twoich oczu opadnie zasłona. Będziesz widział czysto, będziesz widział głęboko. Cała egzystencja stanie się dla ciebie przezroczysta. Na początku będą to rzadkie chwile, zaledwie kilka, w dużych odstępach czasu. Ale pokażą ci czym jest samacthl. Krótkie chwile ciszy... Będą pojawiać się i znikać, ale dzięki nim będziesz wiedział, że jesteś na właściwej drodze. Znów zaczniesz obserwować. Kiedy przepłynie myśl, obserwuj; kiedy nastanie przerwa, obserwuj. Chmury także są piękne; piękny jest wschód słońca. Teraz nie dokonujesz wyborów. Teraz nie jesteś umysłem. Nie będziesz mówił: Chciałbym tylko same przerwy". To głupie, ponieważ pragnąć tylko takich chwil, ponownie nastawiłeś się przeciw myśleniu. A wtedy przerwy znikną. Pojawiają się tylko, kiedy zachowujesz dystans, kiedy trzymasz się na uboczu. One się przydarzają, nie da się ich wytworzyć. Mogą się wydarzyć, nie możesz ich zmusić, by się pojawiły. Są spontaniczne. Obserwuj. Pozwól myślom przypływać i odpływać poruszać się tam, gdzie chcą. Nie ma w tym nic złego! Nie manipuluj i nie staraj się nimi kierować. Pozwól im na całkowitą wolność. A wtedy zaczną pojawiać się coraz dłuższe przerwy. Zaczniesz odczuwać krótkie Czasami upłyną minuty i nie pojawi się żadna myśl; nie będzie ruchu zapanuje całkowita cisza, równowaga. Kiedy pojawią się dłuższe odstępy, zdobędziesz nowy rodzaj przejrzystości. Będziesz widział nie tylko świat zewnętrzny, ale także świat wewnętrzny. Pierwsze przerwy dadzą ci wgląd w świat. Drzewa wydadzą ci się bardziej zielone niż są teraz, otoczy cię bezkresna muzyka, muzyka sfer. Nagle poczujesz boskość nieopisaną, tajemniczą. Będzie cię muskać, ale nie da się pochwycić. Znajdzie się ona w twoim zasięgu i jednocześnie poza nim. Kiedy odstępy staną się większe, to samo poczujesz w swym wnętrzu. Bóg nie będzie już tylko na zewnątrz; będziesz zaskoczony, bo nagle pojawi się także w tobie. Będzie nie tylko w tym, co obserwowane, ale będzie także w obserwatorze. Wkrótce... ; Ale nie przywiązuj się do tego. Przywiązanie to pokarm dla umysłu. Niezobowiązujące bycie świadkiem, i to jedyny sposób, aby zatrzymać umysł bez wysiłku. Kiedy te momenty błogości zaczną sprawiać ci przyjemność, wzrośnie twoja motywacja, by zatrzymać je na dłużej. W końcu, któregoś dnia, staniesz się ich panem. Kiedy będziesz chciał myśleć, będziesz myślał; jeśli będziesz potrzebował myśli, wykorzystasz ją. Jeśli myśl nie będzie potrzebna, pozwolisz jej odpoczywać. Umysł nie przestanie istnieć, ale będziesz miał wybór czy chcesz z niego korzystać, czy nie. Teraz decyzja będzie należeć do ciebie, tak jak przy korzystaniu z nóg; jeśli chcesz biegać, używasz ich; jeśli nie chcesz, to odpoczywasz. Nogi zawsze są dostępne. Tak samo jest z umysłem. Kiedy ztobą rozmawiam, wykorzystuję umysł. Nie ma Innego sposobu na prowadzenie rozmowy. Kiedy odpowiadam na twoje pytania, używam umysłu; nie ma innej drogi. Muszę odpowiadać i robić odniesienia, a umysł to wspaniały mechanizm. Kiedy z tobą nie rozmawiam i jestem sam, umysłu nie ma, ponieważ służy on do komunikacji. Kiedy siedzę sam, nie potrzebuję go.Nie dałeś mu nigdy odpocząć; dlatego stał się przeciętny. Ciągle używany, zmęczony, funkcjonujący non stop. Pracuje w dzień, pracuje w nocy; w dzień myślisz, w nocy marzysz. Pracuje dzień za dniem. Jeśli pożyjesz siedemdziesiąt, sześćdziesiqt lat, on cały ten czas będzie pracował. Spójrz na delikatność i wytrzymałość umysłu jest tak wrażliwy. Tak mała głowa może pomieścić zawartość wszystkich bibliotek świata; wszystko co kiedykolwiek napisano można zmieścić w jednym umyśle. Jego pojemność jest niezwykła, a zajmuje tak mało miejsca! l pracuje tak cicho. Jeżeli naukowcom, uda się któregoś dnia stworzyć komputer porównywalny do ludzkiego umysłu... Komputery istnieją, ale nie są jeszcze tak doskonałe jak umysł. Nadal są maszynami, brak im organicznej całości; brak im centrum. Jeśli kiedyś stanie się to możliwe a to, że naukowcy będą w stanie odtworzyć kiedyś umysł jest bardzo prawdopodobne to dopiero wtedy zobaczysz, ile miejsca zajmie taki komputer i jak głośno będzie pracował! Umysł prawie w ogóle nie hałasuje; pracuje po cichu. Wspaniały z niego stużący pracuje siedemdziesiąt, osiemdziesiąt lat. l wciąż, mimo że twoje ciało starzeje się, twój umysł pozostaje młody. Jego pojemność nie zmienia się. Czasami, jeśli właściwie z niego korzystałeś, pojemność może się nawet powiększać wraz z wiekiem ponieważ im więcej wiesz, tym więcej rozumiesz. Im więcej doświadczyłeś i przeżyłeś, tym bardziej zdolny staje się umysł. Kiedy umierasz, wszystko w twoim ciele gotowe jest umrzeć poza umysłem.Myślenia nie da się powstrzymać. Nie chodzi o to, że się nigdy nie zatrzymuje, lecz że ustaje tylko samo z siebie. Trzeba zrozumieć tę różnicę: inaczej oszalejesz próbując powstrzymywać swój umysł.Właśnie dlatego, na Wschodzie, mówimy, że umysł opuszcza ciało i wchodzi do innego łona, ponieważ nie jest gotów, by umrzeć. Odrodzenie dotyczy umysłu. A kiedy osiągniesz stan braku umysłu, odrodzenia nie będzie. Wtedy po prostu umrzesz. A wraz z twoją śmiercią zniknie wszystko inne twoje ciało, twój umysł pozostanie tylko twoja obserwująca dusza. To doświadczenie znajduje się poza czasem i przestrzenią. Ty i egzystencja stajecie się jednością; przestajesz być od niej oddzielony. Ten podział wypływa z umysłu. Nie da się tego zatrzymać siłą - nie bądz brutalny. Poruszaj się z miłością, głębokim szacunkiem, a wszystko wydarzy się samo z siebie. Obserwuj i nie spiesz się.Współczesny człowiek żyje w ogromnym pośpiechu. Żąda natychmiastowych sposobów na zatrzymanie umysłu. Stąd pojawienie się narkotyków. Możesz zatrzymać umysł używając chemicznych środków, narkotyków, ale to, po raz kolejny, bardzo brutalne zachowanie wobec tego mechanizmu. Ten sposób nie jest dobry, działa niszcząco. Ten sposób nie zrobi z ciebie pana. Może uda ci się zatrzymać umysł za pomocą narkotyków, ale wtedy to one zapanują nad tobą; ty nie będziesz panem. Zmienisz po prostu szefa; na gorszego. Narkotyki zawładną tobą, opętają cię; bez nich nie będziesz umiał z niczym sobie poradzić. Medytacja nie działa przeciw umysłowi, jest sposobem na to, by go zrozumieć. Jest pełnym miłości sposobem obserwacji umysłu; ale, oczywiście, trzeba być bardzo cierpliwym. Umysł, który nosisz w sobie tworzył się przez tysiące lat. Twój niewielki umysł nosi w sobie doświadczenia całej ludzkości, l nie tylko ludzkości także doświadczenia zwierząt, ptaków, roślin, kamieni; przeżyłeś wszystkie te doświadczenia. Wszystko co się do tej pory wydarzyło, przydarzyło się także tobie.W maleńkiej łupince od orzecha nosisz doświadczenia całej egzystencji. Oto czym jest twój umysł. Tak naprawdę, mówienie, że jest on twój, nie jest poprawne. On jest czymś zbiorczym; on należy do nas wszystkich. Współczesna psychologia, głównie ta oparta na psychologii Junga, zajęła się tym problemem i odkryła coś w rodzaju zbiorowej nieświadomości. Twój umysł nie jest twój należy do nas wszystkich. Nasze ciała są oddzielne; nasze umysły nie. Nasze ciała są wyraznie oddzielne, nasze umysły zachodzą na siebie, a nasze dusze stanowią jedność. Ciała są oddzielne, umysły nakładają się na siebie, a dusze są jednością. Ani ja, ani ty nie mamy różnych dusz. Spotykamy się w samym centrum egzystencji i łączymy się w jedność. Oto czym jest Bóg": punktem, w którym się wszystko spotyka. Pomiędzy Bogiem i światem świat" oznacza ciała znajduje się umysł.Umysł jest mostem pomiędzy ciałem i duszą, pomiędzy światem i Bogiem. Nie próbuj go zniszczyć! Odcinaj wszystko to, czym nie jesteś, ale z czym się identyfikujesz: rodzinę, ciało, umysł. W tej pustce, nagle ujawni się twoja Istota. Po raz pierwszy spotkasz się ze sobą, a dzięki temu zapanujesz nad sobą samym.Wielu ludzi chciało go zniszczyć za pomocą jogi. To nadużycie jogi. Wielu ludzi chciało go zniszczyć przyjmując różne pozycje ciała, albo oddechem to także wprowadza wewnątrz drobne zmiany chemiczne. Na przykład, kiedy stoisz na głowie w pozycji shirshasan, zniszczenie umysłu przychodzi bardzo łatwo. Kiedy krew za szybko krąży, uderza do głowy jak powódz... Stojąc na głowie właśnie to powodujesz. Mechanizm mózgu jest bardzo delikatny. Zalewasz go krwią, delikatna tkanka umrze. Właśnie dlatego nigdy nie spotkałeś bardzo inteligentnego jogina. Nie oni są, mniej lub bardziej, głupi. Ich ciała są zdrowe, to prawda, są silni, ale ich umysły są martwe. Nie zobaczysz u nich przebłysków inteligencji. Zobaczysz krzepkie ciało, niemal zwierzęce, ale człowieczeństwa pozostało w nich niewiele. Stojąc na głowie wlewasz do niej krew, dzięki grawitacji. Głowa potrzebuje krwi, ale w bardzo niewielkiej ilości; powinna płynąć powoli, a nie zalewać komórki mózgowe jak powódz. Z powodu grawitacji niewiele krwi dostaje się do głowy; jej przepływ jest bardzo spokojny. Jeśli do głowy dostaje się za dużo krwi, działa to na nią destrukcyjnie.Jogę stosuje się, aby zabić umysł. Można w tym celu wykorzystać oddech są pewne rytmy, pewne delikatne wibracje oddechu, które mogą podziałać bardzo drastycznie na delikatny umysł. Mogą go niszczyć. To stare sztuczki. Najnowszych sposobów dostarcza chemia: LSD, marihuana i inne środki; prędzej czy pózniej pojawią się jeszcze bardziej zaawansowane narkotyki.Umysł jest jednym z najwspanialszych mechanizmów. Nauka nie była w stanie stworzyć niczego podobnego. Umysł nadal pozostaje majstersztykiem, bardzo złożonym, niezwykle potężnym, z ogromnym , potencjałem. Obserwuj go!' Ciesz się nim! Nie popieram prób zatrzymania umysłu. Popieram obserwowanie go. Umysł zatrzyma się sam z siebie i wtedy będzie to czymś pięknym. Kiedy coś dzieje się bez użycia przemocy, ma w sobie piękno; rozwija się naturalnie. Możesz zmuszać kwiat i starać się otworzyć go siłą, możesz wyciągać płatki z pąka, ale zniszczysz wtedy jego piękno. Będzie on prawie całkiem martwy. Nie będzie w stanie przeciwstawić się twojemu okrucieństwu. Płatki będą zwisać luzno, bezwładnie, będą umierać. Kiedy pąk otwiera się dzięki swojej własnej energii, kiedy otwiera się sam z siebie, wtedy płatki sa pełne życia. Umysł jest twoim kwiatem nie forsuj go w żaden sposób. Jestem przeciwnikiem używania siły i jakiejkolwiek przemocy, a zwłaszcza przemocy skierowanej na siebie.Po prostu obserwuj w głębokiej modlitwie, miłości, szacunku i zobacz co się stanie. Cuda zdarzają się same z siebie. Nie ma potrzeby ich wymuszać.W jaki sposób przestać myśleć? Ja proponuję, abyś obserwował i był uważny, l odrzuć pomysł zatrzymywania, inaczej wstrzymasz naturalną przemianę umysłu. Odrzuć pomysł zatrzymywania! Kim jesteś, by usiłować to robić? Co najwyżej ciesz się. Nie dzieje się nic złego nawet jeśli nachodzą cię tak zwane niemoralne myśli, pozwól im na to. Nie ma w tym nic złego. Pozostajesz niezależny, nikomu nie dzieje się żadna krzywda. To tylko fikcja, oglądasz wewnętrzny film. Pozwól mu toczyć się po swojemu, a w końcu zaprowadzi cię do stanu braku umysłu. Obserwowanie osiąga szczyt w stanie nieumysł. Nieumysł nie jest przeciwny umysłowi; jest on ponad umysłem. Stan nieumysł nie jest osiągany poprzez zabicie i zniszczenie umysłu; pojawia się gdy zrozumiesz umysł tak dobrze, że myślenie stanie się zbędne. Zastąpi je zrozumienie. Koło i koleina. Człowiek wydaje się istnieć w terazniejszości, ale to tylko pozory. Człowiek żyje w przeszłości. Przenika przez terazniejszość, ale pozostaje głęboko zakorzeniony w przeszłości. Terazniejszość nie jest odpowiednim czasem dla zwyczajnej świadomości dla zwyczajnej świadomości prawdziwym czasem jest przeszłość. Terazniejszość zaś jest przejściem z przeszłości do przyszłości, jedynie chwilowym przejściem. Przeszłość jest prawdziwa, przyszłość także, ale terazniejszość jest nierealna dla zwyczajnej świadomości. Przyszłość jest niczym innym jak przedłużeniem przeszłości. Przyszłość jest jedynie powtarzano raz za razem projekcją przeszłości. Terazniejszość wydaje się nie istnieć. Jeśli pomyślisz o terazniejszości, nie znajdziesz jej wcale, ponieważ z chwilą, w której ją znajdziesz, ona już zdąży przeminąć. A chwilę wcześniej, dopóki jeszcze jej nie odnalazłeś, stanowiła część przyszłości. Dla człowieka o świadomości buddy, przebudzonego, jedynie terazniejszość jest egzystencjalna. Dla zwyczajnej świadomości, zagubionej, snującej się jak lunatyk, przeszłość i przyszłość są prawdziwe a terazniejszość nie. Przebudzenie sprawia, że terazniejszość staje się prawdziwa, a przeszłość i przyszłość stają się nieprawdziwe.Dlaczego tak jest? Dlaczego tkwisz w przeszłości? Ponieważ umysł nie jest niczym innym, jak jedynie kumulacją przeszłości. Umysł jest wspomnieniem wszystkiego, co zrobiłeś, wszystkiego, o czym śniłeś, wszystkiego, co chciałeś, ale nie mogłeś zrobić, wszystkiego, co sobie w przeszłości wyobrażałeś; tym właśnie jest twój umysł. Umysł to martwa istota. Patrząc przez umysł, nigdy nie znajdziesz terazniejszości, ponieważ terazniejszość to życie, a do życia nie można się zbliżyć za pomocą tego, co martwe. Umysł jest martwy.Umysł jest jak kurz zbierający się na lustrze. Im więcej kurzu się na nim zbierze, tym mniej lustro przypomina lustro. A kiedy warstwa kurzu jest bardzo gruba, tak jak w twoim przypadku, wtedy lustro wcale nie pokazuje odbicia.Wszyscy, nie tylko ty, zbierają kurz. Nie tylko go zbierasz, ale lgniesz do niego; uważasz go za skarb. Przeszłość minęła; dlaczego do niej lgnąłeś? Nic na to nie poradzisz, nie możesz do niej wrócić, nie możesz jej odczynić; dlaczego do niej lgniesz? To nie skarb. A kiedy kurczowo trzymasz się przeszłości myśląc, że ona jest skarbem, twój umysł oczywiście chce ją ponownie przeżyć. Twoja przyszłość nie może być niczym innym, jak tylko zmodyfikowaną przeszłością. Nieco poprawioną, nieco udekorowaną, ale będzie to ciągle to samo, ponieważ umysł nie potrafi wymyślić czegoś nieznanego. Umysł potrafi jedynie odwzorować coś, co już znasz,Zakochujesz się w kobiecie i ta kobieta umiera. W jaki sposób teraz znajdziesz kolejną kobietę? Kolejna kobieta będzie zmodyfikowaną formą twojej zmarłej żony; to jedyny sposób jaki znasz. Cokolwiek uczynisz w przyszłości, będzie to jedynie kontynuacją przeszłości. Możesz zmienić bardzo mało poprawić tu, poprawić tam, ale większa część pozostanie taka sama. Ktoś zapytał Mułłę Nasreddina leżącego na łożu śmierci: Gdyby ponownie dano ci życie, w jaki sposób byś je przeżył Nasreddinie? Dokonałbyś jakiś zmian? Nasreddin zamknął oczy i zamyślił się, myślał, medytował, potem otworzył oczy i powiedział: Tak, w nowym życiu, uczesałbym swoje włosy z przedziałkiem pośrodku. Zawsze chciałem to zrobić, ale mój ojciec nalegał bym tego nie robił. A kiedy umarł moje włosy byty tak bardzo przyzwyczajone, że nie mogłem ułożyć ich z przedziałkiem po środku. Nie śmiejcie się! Gdyby was zapytano co byście zmienili w kolejnym życiu, wasze zmiany byłby tak samo nic nieznaczące jak ta. Mąż z nieco innym nosem, żona z delikatnie inną karnacją, większy bądz mniejszy dom; tak jak czesanie włosów z przedziałkiem, trywialne, mało znaczące. Twoje życie pozostałoby w zasadzie takie samo. Robiłeś to już wiele, wiele razy; twoje życie pozostało takie samo. Żyłeś już wiele razy; jesteś bardzo, bardzo stary. Nie jesteś tu nowy, jesteś starszy niż ziemia, ponieważ żyłeś również na innych planetach. Jesteś tak stary jak Istnienie, ponieważ jesteś jego częścią. Jesteś bardzo stary, ale powtarzasz stale te same schematy. Dlatego Hindusi nazywają to kołem życia i śmierci; kołem", ponieważ wszystko się powtarza: te same szprychy wędrują w górę i w dół, w górę i w dół. Umysł odwzorowuje siebie znanego z przeszłości, więc twoja przyszłość nie będzie niczym innym jak prze-szłością. A czym jest przeszłość? Co uczyniłeś w przeszłości? Cokolwiek to było dobre, złe, takie czy owakie, cokolwiek robisz jest powtórzeniem. Na tym polega teoria karmy. Jeśli przedwczoraj byłeś zdenerwowany, stworzyłeś prawdopodobieństwo bycia złym również jutro. Wtedy wszystko zostaje powtórzone, poświęcasz więcej energii na gniew. Gniewny nastrój? Zakorzeniłeś go w sobie jeszcze bardziej, podlałeś go; dziś powtórzysz to ponownie z jeszcze większą siłą, z większą energią. A jutro będziesz ponownie ofiarą dnia dzisiejszego.Wszystko co czynisz, albo nawet to, o czym pomyślisz, posiada swój własny sposób utrwalania się, wydeptuje ścieżkę w twojej Istocie. Zaczyna absorbować twoją energię. Jesteś zły, pózniej ten nastrój znika, a ty myślisz, że przestałeś się gniewać i tu się mylisz. Kiedy nastrój zniknął, to tak naprawdę nic się nie zmieniło; poruszyło się jedynie koło a szprycha, która była na górze, powędrowała na dół. Gniew był na powierzchni kilka minut temu; teraz został zepchnięty w nieświadomość, w głąb twojej istoty. Będzie czekał na dobry moment by się ponownie ujawnić. Jeśli postąpiłeś zgodnie z nim, wzmocniłeś go. Dałeś mu ponownie możliwość przetrwania. Znów dajesz mu siłę, energię. Gniew pulsuje jak ziarno w ziemi, czekające na odpowiednia okazję i porę roku, aby zakiełkować. Każde działanie samo się napędza, każda myśl sama się napędza. Kiedy z nimi współpracujesz dajesz im energię. Prędzej czy pózniej stanie się to twoim przyzwyczajeniem. Będziesz to robił, ale nie będziesz tym, który to robi. Będziesz to robił ze względu na przyzwyczajenie. Ludzie mówią, że przyzwyczajenia są drugą naturą człowieka nie ma w tym przesady. Wręcz przeciwnie, to pewne pomniejszenie. Tak naprawdę przyzwyczajenia stały się pierwsza naturą człowieka, a sama natura stała się drugorzędna. Natura staje się załącznikiem albo przypisem w książce, a przyzwyczajenia stają się treścią tej książki. Żyjesz przyzwyczajeniami oznacza to, że to przyzwyczajenia żyją za ciebie. Przyzwyczajenia nie zanikają, nabierają własnej energii. Oczywiście biorą tę energię od ciebie, bo współpracowałeś z nimi w przeszłości i współpracujesz teraz. Z czasem przyzwyczajenie stanie się panem, a ty będziesz jedynie sługą, cieniem. Przyzwyczajenie będzie wydawać polecenia, rozkazy, a ty będziesz jedynie posłusznym sługą. Będziesz musiał być posłuszny.
Eknath, mistyk hinduski, wybierał się na pielgrzymkę. Pielgrzymka miała trwać co najmniej rok. Chciał bowiem odwiedzić wszystkie święte miejsca w kraju. Oczywiście, przebywanie przy Eknathcie było zaszczytem więc tysiące ludzi podróżowało wraz z nim. Pewien złodziej podszedł do niego i powiedział: Wiem, że nie jestem wart bycia członkiem twojej religijnej grupy, ponieważ jestem złodziejem. Mimo to, daj mi szansę. Chciałbym się udać na tę pielgrzymkę. Eknath powiedział: To może być trudne, ponieważ rok to długi okres czasu i mógłbyś zacząć okradać ludzi, stwarzać problemy. Proszę, porzuć ten pomysł. Ale złodziej nalegał. Powiedział: Na rok przestanę kraść, ale muszę udać się z wami. l obiecuję, że przez ten rok nic nikomu nie ukradnę. Eknath zgodził się. Jednak w ciągu tygodnia zaczęty się problemy: z bagaży ludzi zaczęły znikać rzeczy. Jeszcze bardziej zastanawiający był fakt, że nikt ich nie kradł. Przedmioty zniknaty z czyjejś torby, a po kilku dniach znajdowały się w torbie kogoś innego. Człowiek, w którego torbie zostały znalezione, tłumaczył się: Nic nie zrobiłem, naprawdę nie wiem, jak te rzeczy znalazły się w mojej torbie. Eknath miał swoje podejrzenia, więc jednej nocy udał, że śpi, kiedy tak naprawdę obserwował. Złodziej pojawił się koło północy i zaczqł przenosić rzeczy z torby jednej osoby do torby innej osoby. Eknath przyłapał go na gorącym uczynku i powiedział: Co ty robisz? Przecież obiecałeś! On odpowiedział: Dotrzymuję obietnicy. Nie ukradłem ani jednej rzeczy. Ale to moje stare przyzwyczajenie... Jeśli w środku nocy nie zrobię czegoś niemoralnego, nie mogę zasnąć. Mam przez cały rok nie spać? Jesteś współczującym człowiekiem. Powinieneś mi współczuć. Ja nie kradnę! Rzeczy zawsze się znajdują; nigdzie nie znikają, po prostu przechodzą od jednego człowieka do drugiego. Co więcej, po roku znowu będę musiał zacząć kraść, więc to dobra praktyka. Przyzwyczajenia zmuszają cię do robienia pewnych rzeczy; jesteś ofiarą. Hindusi nazywają to teorią karmy. Każde działanie, które powtórzysz, i każda myśl ponieważ myśl jest również subtelnym działaniem wewnątrz umysłu, stają się coraz potężniejsze. Wtedy wpadasz w ich uścisk. Stajesz się zniewolony przez przyzwyczajenie. Wiedziesz życie uwięzionego człowieka, niewolnika. Niewola ta jest niezauważalna; więzienie zbudowane jest z twoich przyzwyczajeń, uwarunkowań i działań, które wykonałeś. Otacza twoje ciało i krępuje cię, ale ty wciąż oszukujesz się, że właśnie ty to robisz. Gdy się złościsz, wydaje ci się że ty to robisz. Racjonalizujesz zjawisko i mówisz, że sytuacja tego wymaga: Musiałem się zezłościć, inaczej dziecko zesztoby na manowce. Gdybym się nie zdenerwował wszystko byłoby nie tak, a biuro pogrążyłoby się w chaosie. Służba mnie nie słucha; muszę być zły, żeby mnie słuchali. Muszę być zły żeby pokazać żonie jej miejsce". Są to usprawiedliwienia; w ten sposób twoje ego podtrzymuje iluzje, że nadal jesteś szefem. Ale nie jesteś. Gniew wypływa ze starych schematów, pochodzi z przeszłości. Gdy się pojawia, starasz się znalezć dla niego usprawiedliwienie. Psychologowie eksperymentując doszli do takich samych wniosków jak Wschodnia psychologia ezoteryczna: człowiek jest ofiarą, a nie panem. Psychologowie umieścili grupę ludzi w całkowitej izolacji, zapewniając wszelkie możliwe wygody. Dostawali wszystko, czego tylko potrzebowali, ale nie mieli kontaktu z żadną innq ludzką istotą. Żyli w odosobnieniu, w klimatyzowanej celi bez pracy, bez kłopotów, bez problemów, ale te same przyzwyczajenia pozostały. Pewnego ranka, bez żadnego powodu ponieważ każda potrzeba była spełniona, nie było zmartwień, nie było powodu by się gniewać ludzie zaczęli odczuwać narastający gniew. To znajduje się w tobie. Czasami, nagle, beż żadnego widocznego powodu, przychodzi smutek. A czasem czujesz się szczęśliwy, czasem odczuwasz euforię, ekstazę. Człowiek całkowicie pozbawiony społecznych więzi, żyjący w izolacji, mający zapewnionq każdą wygodę i zaspokojoną każdą potrzebę, doświadcza wszystkich uczuć, których doświadcza osoba pozostająca w związku. To oznacza, że coś przychodzi ze środka, a ty jedynie to wyrażasz. To tylko racjonalizacja. Czujesz się dobrze, czujesz się zle, wszystkie te uczucia biorą się z twojej własnej podświadomości, z twojej przeszłości. Nikt nie jest za to odpowiedzialny prócz ciebie. Nikt nie czyni cię złym i nikt nie czyni cię szczęśliwym. Sam stajesz się szczęśliwy, sam stajesz się zły, sam stajesz się smutny. Dopóki sobie tego nie uświadomisz zawsze będziesz niewolnikiem. Opanowanie siebie przychodzi wraz z uświadomieniem sobie: Jestem całkowicie odpowiedzialny za wszystko co mi się przydarzy. Cokolwiek się stanie, bezwarunkowo, ja jestem całkowicie odpowiedzialny." Na początku spowoduje to, że będziesz bardzo, bardzo smutny i przygnębiony, ponieważ gdybyś miał możliwość zrzucenia winy na kogoś innego, dawałoby ci to satysfakcję, że to nie ty jesteś winny. Co możesz zrobić kiedy żona zachowuje się w nieprzyjemny sposób? Musisz się zezłościć. Ale zapamiętaj dobrze, takie zachowania żony spowodowane są działaniem jej wewnętrznych mechanizmów. Nie jest złośliwa w stosunku do ciebie. Gdyby ciebie tam nie było, zdenerwowałaby się na dziecko. Gdyby nie było tam dziecka byłaby zła na naczynia; rzuciłaby nimi o podłogę. Zniszczyłaby radio. Musiałaby coś zrobić; zebrała się w niej złość. To tylko zbieg okoliczności, że natknęła się na ciebie czytającego gazetę i wyładowała złość na tobie. To był tylko zbieg okoliczności. Znalazłeś się pod ręką w nieodpowiednim momencie. Jesteś zły nie dlatego, że twoja żona jest złośliwa ona mogła dostarczyć ci jedynie powodów. Data ci możliwość bycia złym, dostarczyła usprawiedliwienia dla twojej złości, która przecież zaczęła wrzeć już wcześniej. Gdyby żony nie było akurat przy tobie i tak byłbyś zły na coś innego, na jakąś myśl, ale gniew pojawiłby się na pewno. To wypływa z twojej podświadomości. Każdy jest odpowiedzialny, całkowicie odpowiedzialny za swoje zachowanie. Na początku fakt, że jesteś odpowiedzialny, będzie dla ciebie przygnębiający. Zawsze wydawało ci się, że dążysz do szczęścia więc jak mógłbyś być odpowiedzialny za swoje nieszczęście? Zawsze pragnąłeś pełni szczęścia, więc jak sam mógłbyś być zły? Właśnie przez takie myślenie zrzucasz odpowiedzialność na innych. Jeśli wiecznie będziesz przenosił odpowiedzialność na innych, pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz niewolnikiem, ponieważ nikt nie potrafi zmienić drugiej osoby. Jak mógłbyś kogoś zmienić? Czy to się komukolwiek udało? Jednym z najbardziej niespełnionych pragnień na świecie, jest pragnienie, by kogoś zmienić. Nikt nigdy tego nie dokonał, to niemożliwe, ponieważ każdy funkcjonuje na swoich własnych zasadach; nie możesz go zmienić. Możesz zrzucać odpowiedzialność na innych, ale nie możesz ich zmienić. Przerzucając odpowiedzialność na innych, nigdy nie dostrzeżesz, że odpowiedzialność i tak ciąży na tobie. Fundamentalna zmiana musi zajść w tobie. W ten sposób wpadasz w sidła: jeśli zaczniesz uważać, że jesteś odpowiedzialny za wszystkie swoje działania, za wszystkie uczucia, na poczqtku przygnębienie wezmie górę. Ale jeśli potrafisz przetrzymać to przygnębienie, wkrótce poczujesz się lekki, zostaniesz uwolniony od innych. Teraz możesz pracować sam na siebie. Możesz być wolny, możesz być szczęśliwy. Nawet jeśli cały świat będzie nieszczęśliwy, nie będzie to miało znaczenia. A pierwsza wolnością jest zaprzestanie zrzucania odpowiedzialności na innych; pierwszq wolnością jest zdanie sobie sprawy z tego, że to ty jesteś odpowiedzialny. Wtedy wiele rzeczy stanie się natychmiast możliwe. Jeśli wiecznie będziesz przenosił odpowiedzialność na innych, pamiętaj, że na zawsze pozostaniesz niewolnikiem, ponieważ nikt nie potrafi zmienić drugiej osoby. Jak możesz kogoś zmienić? Czy ktoś kiedykolwiek kogoś zmienił? Cokolwiek będzie się z tobq działo poczujesz się smutny, po prostu zamknij oczy i przyjrzyj się swojemu smutkowi. Podążaj za nim, zanurz się w nim. Wkrótce dotrzesz do jego przyczyny. Być może będziesz musiał długo szukać, gdyż poszukiwania obejmują to życie i wiele poprzednich wcieleń. Odnajdziesz w sobie wiele ran, które bolą i to przez te rany odczuwasz smutek; to one są smutne. Te rany się jeszcze nie zagoiły, wciąż istnieją. Metoda powrotu do zródła, od skutku do przyczyny, uzdrowi je. Jak je uzdrowi? Dlaczego je zagoi? Jaki tkwi w tym fenomen? Zawsze kiedy się cofasz, pierwszą rzeczą, którą odrzucasz jest obwinianie innych, ponieważ kiedy zrzucasz odpowiedzialność na innych poruszasz się na zewnątrz. Wtedy cały proces przebiega w złym kierunku: starasz się znalezć przyczynę w innej osobie. Pytasz sam siebie: Dlaczego żona jest złośliwa?" Wtedy pytanie dlaczego" skupia się na zachowaniu żony. Pominąłeś pierwszy krok. To burzy cały proces. Zapytaj: Dlaczego jestem nieszczęśliwy? Dlaczego jestem zły?" Zamknij oczy i oddaj się głębokiej medytacji. Połóż się na podłodze, zamknij oczy, odpręż ciało i poczuj, że jesteś zły. Zapomnij o żonie; to tylko wytłumaczenie: A, B, C, D, cokolwiek; zapomnij o wytłumaczeniu. Po prostu podążaj w głąb siebie, skup się na gniewie. Użyj gniewu jako rzeki, zanurz się w gniewie a on zabierze cię do wnętrza. Znajdziesz w sobie delikatne rany. Żona wydawała się złośliwa, ponieważ dotknęła tej subtelnej, tkwiącej w tobie rany; czegoś co boli. Zawsze uważałeś, że nie jesteś piękny, twoja twarz jest brzydka, a w niej tkwi rana. Kiedy żona jest złośliwa stajesz się świadomy swojej twarzy. Ona powie: Idz i spójrz w lustro!" to boli. Nie byłeś jej wierny i ona chce być nieprzyjemna, przypomni ci to: Dlaczego śmiałeś się z tą kobietą? Dlaczego siedząc z tą kobietą byłeś taki zadowolony?" Rana została dotknięta. Byłeś niewierny, czujesz się winny; rana boli. Zamykasz oczy, czujesz gniew, pozwól mu się w pełni obudzić tak, żebyś mógł go w całości zobaczyć, dowiedzieć się czym on jest. Teraz pozwól tej energii pomóc ci wniknąć w głąb przeszłości, ponieważ ten gniew pochodzi z przeszłości. Nie mógł przyjść z przyszłości, to oczywiste. Przyszłość jeszcze nie nadeszła. Nie pochodzi też z terazniejszości. To jest koncepcja karmy: nie może pochodzić z przyszłości, ponieważ jeszcze jej nie ma; nie może pochodzić z terazniejszości, ponieważ nie wiesz wcale czym jest terazniejszość. Terazniejszość jest znana jedynie ludziom świadomym. Żyjesz jedynie w przeszłości, więc rana musi pochodzić z przeszłości, musi tkwić gdzieś w twoich wspomnieniach. Cofnij się. Może nie być ani jednej rany, może być ich wiele małe, duże. Udaj się głębiej i znajdz pierwszą ranę, prawdziwe zródło całego gniewu. Zdołasz ją znalezć, jeśli spróbujesz, ponieważ ona już tam jest. Jest tam; cała przeszłość nadal tam jest. To jest jak film, zwinięty i czekający w środku. Rozwijasz go, zaczynasz na niego patrzeć. To jest proces cofania się do samych korzeni przyczyny. Jego piękno polega na tym, że jeśli świadomie zdołasz się cofnąć, jeśli świadomie zdołasz poczuć tę ranę, zostanie ona natychmiast zagojona. Dlaczego? Została bowiem stworzona przez podświadomość, nieuważność. Rana jest częścią ignorancji, snu. Kiedy świadomie się cofasz i patrzysz na ranę, świadomość staje się uzdrawiającą siłą. W przeszłości, kiedy rana się pojawiła, stało się to nieświadomie. Byłeś zły, opętał cię gniew, zrobiłeś coś. Zabiłeś człowieka i ukrywałeś to przed światem. Możesz to ukryć przed policją, przed sądem i przed prawem, ale nie możesz ukryć tego przed sobą. Wiesz, i to boli. Zawsze kiedy ktoś daje ci okazję do wyzwolenia gniewu, boisz się, że to się znowu stanie; mógłbyś zabić swoją żonę. Cofnij się, ponieważ w chwili w której zamordowałeś człowieka albo zachowałeś się bardzo agresywnie, byłeś nieświadomy. Podświadomość zachowała te rany. Teraz bądz świadomy. Cofanie się oznacza uświadomienie sobie tego, co uczyniłeś nieświadomie. Cofnij się; światło świadomości uzdrawia.
Cokolwiek sobie uświadomisz, uzdrowisz to i nie będzie cię to już bolało. Człowiek, który cofa się, uwalnia przeszłość. Przeszłość przestaje wtedy funkcjonować, już go nie więzi, jest zakończona. Przeszłość nie ma miejsca w jego Istocie. A dopiero wtedy, kiedy nie dajesz miejsca przeszłości, stajesz się dostępny dla przyszłości, nigdy wcześniej. Potrzebujesz przestrzeni, lecz przeszłość tak bardzo tkwi w tobie jak wysypisko śmieci; nie ma w niej miejsca dla przyszłości. Wysypisko wiecznie marzy o przyszłości, więc jego połowę wypełnia to, co już nie istnieje, a drugą połowę to, co jeszcze nie nastało. A terazniejszość? Ona po prostu czeka za drzwiami. Dlatego terazniejszość jest jedynie przejściem; przejściem z przeszłości do przyszłości, jedynie chwilowym przejściem. Skończ z przeszłością dopóki z nią nie skończysz, żyjesz jak jakiś duch. Twoje życie nie jest prawdziwe, nie istnieje. Przeszłość żyje dzięki tobie, nawiedza cię to, co martwe. Zawróć. Rób to zawsze, kiedy nadarzy się okazja, zawsze, kiedy coś w tobie się zmieni. Szczęście, nieszczęście, smutek, gniew, zazdrość; zamknij oczy i cofnij się. Wkrótce nabierzesz w tym wprawy. Wkrótce będziesz mógł cofać się w czasie i wtedy wiele ran się otworzy. Kiedy te rany się otworzą, nie próbuj nic robić. Nie ma potrzeby niczego robić. Przyglądaj się, patrz, obserwuj. Rana tam jest. Ty po prostu przyglądaj się, obserwuj, przekaż jej energię. Patrz na nią. Nie osądzaj. Jeśli ją osądzisz, jeśli powiesz: Ona jest zła, nie powinna taka być", rana ponownie się zamknie. Potem się ukryje. Zawsze kiedy coś potępiasz, umysł próbuje to ukrywać. Tak tworzą się świadomość i nieświadomość. Poza tym, mózg jest jednością; nie potrzebuje podziałów. Ale gdy potępiasz, umysł musi się podzielić i ukryć różne rzeczy w ciemności, w piwnicy, tak byś nie mógł ich zobaczyć; wtedy nie masz czego potępić. Nie potępiaj, nie oceniaj. Po prostu bądz świadkiem, biernym obserwatorem. Nie zaprzeczaj. Nie mów: To nie jest dobre", ponieważ jest to zaprzeczenie i zaczynasz tłumić. Bądz bezstronny. Po prostu przyglądaj się i patrz. Patrz ze współczuciem, a rana się zagoi. Nie pytaj mnie dlaczego tak się dzieje. Jest to naturalne zjawisko; takie jak parowanie wody, która osiągnęła temperaturę stu stopni. Nigdy nie pytasz: Dlaczego nie przy dziewięćdziesięciu dziewięciu stopniach?" Nikt nie potrafi na to odpowiedzieć. Po prostu tak się dzieje, że woda osiągając temperaturę stu stopni paruje. Nie zadaje się tego pytania, gdyż jest ono nieistotne. Gdyby woda parowała przy dziewięćdziesięciu dziewięciu stopniach, zapytałbyś dlaczego. Gdyby parowała przy dziewięćdziesięciu ośmiu stopniach, zapytałbyś dlaczego. To, że woda paruje przy stu stopniach jest po prostu naturalne.To samo dotyczy wewnętrznej natury. Kiedy bezstronna, współczujqca świadomość zbliża się do rany, rana znika, wyparowuje. Nie ma tu miejsca na pytanie dlaczego. Jest to po prostu naturalne, tak już jest, tak się dzieje. Mówię to z własnego doświadczenia. Spróbuj i przekonaj się, że dla ciebie również jest to możliwe. To jest właściwa droga. CZŚĆ III ŚWIADOMOŚĆ W DZIAAANIU Człowiek, który śpi, niczego nie robi całym sobą. Jeszcze nie skupiasz się na tym; myślisz o tysiącu innych rzeczy, śnisz tysiące snów, a przy okazji mechanicznie napychasz się. Być może kochając się ze swoją kobietą, kochając się ze swoim mężczyzną, nie jesteś w tym całkowicie myślisz o kimś innym. Kochając się z żoną myślisz o innej kobiecie albo, być może, o zakupach, o rzeczach, które musisz załatwić, lub o samochodzie, lub o domu a przy okazji, mechanicznie uprawiasz miłość. Oddawaj się temu co robisz całą swoją pełnią; wtedy będziesz wszystko robił świadomie. Nikt nie może żyć pełnią nie będąc świadomym. Oddać się temu, co robisz, znaczy nie myśleć wtedy o czymś innym. Jedząc po prostu jesz, twoja cała uwaga skierowana jest na jedzenie. Nie napychasz się, lecz znajdujesz przyjemność w jedzeniu. Twoje ciało, umysł i dusza są ze sobą zestrojone w czasie posiłku i jest w nich pełnia rytmu i harmonii. Jedzenie staje się medytacją, chodzenie staje się medytacją, rąbanie drewna staje się medytacją, gotowanie staje się medytacją. Te proste czynności zostają przemienione: stają się przepełnione światłem.. Zacznij od środka Trzeba zrozumieć jedno: cisza nie jest częścią umysłu. Powiedzenie: on ma taki wyciszony umysł", jest nonsenem. Umysł nie potrafi być cicho. Podstawa istnienia mózgu to antycisza. Umysł to dzwięki. O osobie naprawdę wyciszonej należałoby powiedzieć, że nie ma umysłu. Stwierdzenie cichy umysł" jest wewnętrznie sprzeczne. Jeśli umysł jest nie może być cichy; a jeśli jest cisza, to znaczy, że nie ma umysłu. Dlatego mnisi zeń używa ją określenia: nieumysł" zamiast mówić: cichy umysł". Nieumysł oznacza ciszę. Kiedy jesteś w stanie nieumysł, nie możesz także odczuwać swojego ciała. Wynika to z faktu, że umysł jest ścieżką do odczuwania ciała. W stanie nieumyst nie masz odczucia, że jesteś ciałem; dało znika z twojej świadomości. Nie ma umysłu ani ciała. Jedynie czysta egzystencja, którą zwiastuje cisza. Jak osiągnąć tę ciszę? Jak w nią wejść? Problem w tym, że cokolwiek będziesz usiłował zrobić spełznie to na niczym. Dla poszukiwaczy ciszy to właśnie stanowi największy problem jeśli zaczną robić cokolwiek, to na pewno jej nie odnajdą; robienie czegoś jest błędem. Możesz siedzieć przybierając jakąś pozycję coś robisz. Zapewne widziałeś pozycję w której siedzi Budda; siadasz tak samo coś robisz. Dla Buddy taka pozycja była czymś naturalnym, zdarzyła się sama. Nie była sposobem na osiągnięcie ciszy, lecz raczej jej rezultatem. Kiedy nie ma umysłu, kiedy jazń zachowuje całkowitą ciszę, ciało podąża za nią jak cień. Samo przybiera jakąś pozycję, która jest najwygodniejsza, najbardziej bierna. Ale nie uda się tego osiągnąć, jeśli odwrócisz kolejność. Nie możesz wygodnie usiąść, a potem czekać na nadejście ciszy. Widząc Buddę siedzącego w takiej, a nie innej pozycji, sądzimy, że to właśnie ona pozwoli nam wejść w wewnętrzną ciszę. To niewłaściwa kolejność. W przypadku Buddy, najpierw nastąpiło doznanie wewnętrznej ciszy, a potem ciało przybrało pozycję, w której czuło się naturalnie. Popatrz na to z własnej perspektywy: kiedy jesteś zły, ciało samo przybiera pewną konkretną pozycję. Twoje oczy stają się krwistoczerwone, na twarzy maluje się zdenerwowanie. Złość jest w środku, a ciało podąża za nią. Nie tylko zewnętrznie; także wewnątrz. Cała chemia ciała ulega zmianie. Krew płynie szybciej, zmienia się rytm oddechu, jesteś gotowy do walki lub ucieczki. Ale najpierw zaistniała złość, a potem dopiero odpowiedz ciała. Zacznij od przeciwnej strony: spowoduj, żeby twoje oczy stały się czerwone, zacznij szybko oddychać, rób wszystko, co wydaje ci się konieczne do tego, by wytworzyć w sobie złość. Okaże się to niemożliwe. Takie rzeczy robią aktorzy grając miłość, robią wszystko, co ma z nią związek, ale przecież w głębi siebie nic nie czują. Aktor może grać doskonale, ale od tego miłość nie nadejdzie. Może zagrać złość o wiele bardziej sugestywnie, niż ty kiedykolwiek zachowasz się w rzeczywistości; ale on będzie tylko udawał. W jego wnętrzu nic się nie dzieje. Zawsze, gdy zaczynasz od tego, co zewnętrzne, zakłócasz naturalną kolejność rzeczy. To, co prawdziwe najpierw przydarza się w centrum, a potem wychodzi na peryferia. Sam rdzeń twojego centrum leży w ciszy. Zaczynaj stamtąd.
Działanie zaczyna się tylko w ciszy. Jeśli nie masz jej w sobie, jeśli nie wiesz co znaczy siedzieć w ciszy, stać w ciszy głęboko medytując, to zawsze będziesz jedynie odreagowywał, nie zaś podejmował działanie. Zawsze odreagowywujesz. Ktoś cię obraził, zapala się czerwona lampka, reagujesz. Jesteś wściekły, rzucasz się na intruza; nazywasz to działaniem? Bez obrazy, to nie jest działanie; to wdrukowana reakcja. On jest manipulatorem, ty jesteś manipulowany. Nacisnął guziczek, a ty natychmiast zaczynasz zachowywać się jak maszyna. To tak samo, jak wtedy, gdy naciskasz przycisk i zapala się światło, naciskasz jeszcze raz i światło gaśnie. To samo właśnie robią z tobą inni ludzie. Włączają cię, wyłączają cię. Ktoś przychodzi, chwali cię, twoje ego rozdyma się i czujesz się świetnie... A za chwilę nadejdzie ktoś, kto przektuje cię jak szpilką i będziesz leżał płasko na podłodze. Nie jesteś panem samego siebie. Każdy może cię obrazić, zasmucić, zezłościć, zirytować, zniecierpliwić, sprowokować do walki, wywołać twoje szaleństwo. Tak samo, zresztą, ktoś inny może cię pochwalić, sprawić, że wzniesiesz się na wyżyny, poczujesz się najważniejszy, lepszy nawet od Aleksandra Wielkiego. l zgodnie z tymi manipulacjami, ty reagujesz w taki lub inny sposób. Tego nie można nazwać działaniem. Budda przechodził przez wioskę. Grupa ludzi zebrała się i zaczęła go obrażać. Obrzucali go wszystkimi obelgami, jakie tylko mogli wymyślić. Budda zatrzymał się, słuchał w ciszy, z wielką uwagą, a następnie powiedział: Jeśli chcieliście mojej reakcji, to spózniliście się o jakieś dziesięć lat. Teraz już nie jestem niewolnikiem, lecz panem samego siebie. Zachowuję się zgodnie z samym sobą, nie poddaję się manipulacji innych ludzi. Robię wszystko zgodnie z moimi potrzebami wewnętrznymi. Nie jesteście w stanie do niczego mnie zmusić. Wszystko jest w porządku chcieliście mnie obrażać, obrażaliście mnie. Czujcie się spełnieni; wykonaliście swoje zadanie doskonale. Jeśli zaś chodzi o mnie, to nie przyjmuję waszych obelg, a jeśli ich nie przyjmuję, to nie mają one dla mnie żadnego znaczenia. Kiedy ktoś cię obraża, musisz stać się odbiorcą, musisz zaakceptować to, co mówi; jedynie wtedy rodzi się twoja reakcja. Jednak, jeżeli nie zaakceptujesz, jeżeli jesteś ponad te obelgi, trzymasz dystans, zachowujesz spokój co można ci zrobić? Budda mówi: Można rzucić płonącą pochodnię do rzeki. Będzie płonęła dopóki nie zatonie. Pózniej nie ma ognia, rzeka pozostaje chłodna. Trzeba stać się jak rzeka. Rzucacie obelgi, są one jak ogień, ale z chwilą gdy do mnie dochodzą, gasną. Nie ranią. Rzucacie ciernie, kiedy docierają do mnie zakwitajq. Zachowuję się zgodnie z moją wrodzoną naturą. Na tym polega bycie spontanicznym. Człowiek świadomy rozumie, działa. Człowiek nieświadomy reaguje jak maszyna. Ale rzecz nie tylko w tym, że człowiek świadomy po prostu obserwuje obserwowanie, to zaledwie jeden z aspektów jego jazni. Nie podejmuje działania bez obserwacji. Ale nie zrozum mnie zle całe Indie, na przykład, nie umiały pojąć człowieka takiego jak Budda. Dlatego ten kraj stał się taki pasywny. Sądząc, że wszyscy wielcy mistrzowie nakazują: Siedz w ciszy!" cały kraj stał się leniwy,
niedbały. Stracił energię, witalność, życie. Stał się tępy, nieinteligentny; inteligencja bowiem ostrzy się jedynie w działaniu.
Kiedy działasz z chwili na chwilę, w pełni świadomie i uważnie, rodzi się w tobie wielka inteligencja. Zaczynasz jaśnieć, błyszczeć, stajesz się rozświetlony. To zdarza się dzięki dwóm rzeczom: obserwacji i działaniu będącymi wynikiem obserwacji. Jeśli obserwacja nie pociąga za sobą żadnego działania popełniasz samobójstwo. Obserwowanie powinno prowadzić do działania, do nowego sposobu działania. Wprowadza ono do działania nową jakość. Obserwujesz, jesteś całkiem spokojny i milczący. Dokładnie widzisz jaka jest sytuacja i dzięki temu rodzi się twoja odpowiedz. Człowiek świadomy odpowiada, nie odreagowywuje. Jego działanie bierze się ze świadomości, nie z twojej nim manipulacji. Oto różnica. Toteż między obserwacją a spontanicznością nie ma żadnej sprzeczności. Obserwacja to początek spontaniczności, spontaniczność to wynik obserwacji. Człowiek, który naprawdę rozumie, działa doskonale, pełnią siebie, dzięki temu, że działa natychmiast, w tej samej chwili, z głębi swej świadomości. Jest jak lustro. Człowiek zwykły, nieświadomy, nie jest jak lustro tylko jak naświetlona klisza. Jaka jest między nimi różnica? Klisza, raz naświetlona, staje się bezużyteczna. Docierają do niej wrażenia, zostają utrwalone stają się fotografią. Ale trzeba pamiętać, że fotografia to nie jest rzeczywistość. Rzeczywistość się rozwija. Możesz zrobić zdjęcie róży w pąku. Jutro zdjęcie będzie takie samo, ale jeśli porównasz je z różą ona już się zmieniła. Jedne róże odchodzą, inne się pojawiają, zdarzają się tysiące rzeczy. Życie nigdy nie jest statyczne, wciąż się zmienia. Twój umysł działa jak aparat fotograficzny robi zdjęcia, tworzy albumy, l na podstawie tych zdjęć, ty reagujesz. Czyli nigdy nie jesteś prawdziwy w stosunku do życia. Cokolwiek robisz, jest to złe. Powtarzam: wszystko, co robisz jest złe. Nigdy nie pasuje do danej chwili. Kobieta pokazuje album ze zdjęciami rodzinnymi swojemu synowi. Natknęli się na zdjęcie młodego, pełnego energii, przystojnego mężczyzny z gęstymi włosami i brodą. Chłopiec zapytał: Mamo, kim jest ten pan? To twój tatuś. Nie poznajesz? odpowiedziała mama. Jeśli to jest mój tatuś, to kim jest ten łysy facet, który z nami mieszka? Zdjęcie jest statyczne, pozostaje niezmienione. Nieświadomy umysł funkcjonuje jak aparat fotograficzny, funkcjonuje jak klisza. Umysł, który obserwuje, umysł medytacyjny funkcjonuje jak lustro. Nie zostawia na sobie żadnego wizerunku, pozostaje pusty. Cokolwiek znajdzie się przed lustrem zostanie odzwierciedlone. Kiedy odejdziesz, nie mów, że lustro cię oszukało. Jest po prostu lustrem. Kiedy odejdziesz, ono już cię nie ukazuje, nie ma takiego obowiązku. Teraz przegląda się w nim ktoś inny, a jeśli nikogo nie ma w pobliżu lustro nie pokazuje niczego. Zawsze jest prawdziwe w stosunku do życia. Ale klisza nie jest. Nawet jeśli zrobić ci zdjęcie w tej dokładnie chwili, to zanim fotograf
wyciągnie je z aparatu, ty już nie jesteś taki sam. Wiele wody uptynęto już w Gangesie. Zmieniłeś się. Nawet jeśli upłynęła tylko jedna minuta, ma ona wielkie znaczenie. W ciągu jednej minuty można umrzeć. A zdjęcie nie umiera. A w lustrze jeśli żyjesz żyjesz. Jeśli umarłeś nie żyjesz. Ucz się siedzieć w ciszy, stań się lustrem. Cisza tworzy lustro z twojej świadomości; pózniej funkcjonujesz już z jednej chwili na drugą. Odzwierciedlasz życie. Nie nosisz w głowie albumów ze zdjęciami. Twoje oczy są dzięki temu czyste, niewinne; masz wyostrzony wzrok, masz jasność spojrzenia i nigdy nie jesteś nieprawdziwy. Na tym polega autentyczność życia. Bądz spontaniczny Kiedy działasz, następuje to zawsze poprzez przeszłość: twoje nagromadzone doświadczenia, wnioski, do których doszedłeś kiedyś... Jak mógłbyś być spontaniczny? Przeszłość dominuje i z jej powodu nie potrafisz nawet dostrzec terazniejszości. Dym z przeszłości nie pozwoli ci niczego dostrzec. Nie widzisz! Jesteś niemalże całkowicie ślepy z powodu tego dymu, starych konkluzji i wiedzy. Naukowiec jest najbardziej ślepym człowiekiem na ziemi. Funkcjonuje on jedynie poprzez zdobytq wiedzę, nie dostrzega specyfiki każdej sytuacji. Jest jak maszyna. Wyuczył się czegoś, stało się to jego wewnętrznym mechanizmem i teraz działa tylko poprzez ten mechanizm. Jest taka bardzo znana przypowieść: W Japonii sąsiadowały ze sobą dwie świątynie, wrogo do siebie nastawione, jak to zresztą często w historii się zdarzało. Księża, którzy przewodzili tym świątyniom, wyznawali tak skrajnie różne poglądy, że nie mogli już nawet na siebie patrzeć. Jeśli natknęli się na siebie przypadkowo, gdzieś na drodze, omijali się z daleka, nawet nie spoglądając w swoją stronę. Jeśli gdzieś się spotkali, przestawali rozmawiać tak jak robiono w tych świątyniach już od stuleci. Obaj księża mieli chłopców na posługi i obawiali się, że jak to chłopcy mogą oni pewnego dnia spo-tkawszy się, nawiązać rozmowę. Jeden z księży powiedział więc swojemu chłopakowi, że sąsiedzi z pobliskiej świątyni, to jego wrogowie. Nie wolno więc z nimi rozmawiać, trzeba ich unikać, bo są bardzo niebezpieczni. Chłopca bardzo to zaciekawiło, zresztą był całkiem już znudzony słuchaniem tych wszystkich kazań, l tak nic nie rozumiał. Czytano jakieś dziwne pisma niezrozumiałym językiem, rozstrząsano jakieś niezwykłe problemy. Nie było się z kim pobawić, ani nawet z kim pogadać. A kiedy zakazano mu kontaktów z sąsiednią świątynią, poczuł ogromną pokusę. Tak właśnie rodzą się pokusy. Toteż tego dnia nie mógł się powstrzymać przed zagadnięciem drugiego chłopca. Kiedy ujrzał go idącego drogą zapytał: Dokąd idziesz? Drugi chłopiec był w lekko filozoficznym nastroju. Odpowiedział więc: Idę? Nie ma tu nikogo, kto przychodzi i odchodzi! To dzieje się samo dokąd tylko zaniesie mnie wiatr. Słyszał wiele razy jak jego mistrz opowiadał, że tak żyje budda jak zeschnięty liść, leci tam, dokąd zaniesie go wiatr. Toteż tak właśnie powiedział: Nie idę donikąd. Jakże mógłbym iść. Co to za nonsensowne pytanie. Jestem zeschniętym liściem. Dokądkolwiek zabierze mnie wiatr...Ktoś przychodzi, chwali cię, twoje ego rozdyma się i czujesz się świetnie... A za chwilę nadejdzie ktoś, kto przekłuje cię jak szpilka i będziesz leżał płasko na podłodze. Pierwszy z chłopców zdębiał. Nawet nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie umiał znalezć właściwych słów. Czuł się zawstydzony, ośmieszony i pomyślał sobie, że jego mistrz miał rację zabraniajqc mu rozmowy z ludzmi z sąsiedniej świątyni. Oni naprawdę muszą być niebezpieczni. Przecież zadał tylko proste pytanie, a zresztą i tak wiedział dokąd ten drugi chłopiec zmierza. Obaj mieli kupić warzywa na targu. Wystarczyłoby udzielić prostej odpowiedzi...Wrócił do swojego mistrza i wszystko opowiedział. Mistrz był bardzo niezadowolony. Powiedział: Nie posłuchałeś mnie! No cóż... Jutro staniesz w tym samym miejscu, a gdy on nadejdzie zapytasz dokąd idzie. Gdy znów zacznie opowiadać te historyjki powiedz mu po prostu: Tak, to wszystko prawda. Ty jesteś suchym liściem, ja też. Ale kiedy nie ma wiatru, dokąd idziesz, dokąd wtedy możesz się udać? Powiedz to, a on poczuje się zawstydzony; trzeba go zawstydzić, trzeba go pokonać. Od wieków trwamy w sporze, ale ci ludzie nie byli w stanie nigdy nas pokonać; w żadnej debacie. Musisz więc jutro zrobić to, co ci powiedziałem. Chłopiec obudził się wcześnie, przygotował swoją odpowiedz, powtarzając ją wielokrotnie przed wyjściem. Pózniej stanął na drodze, w miejscu, w którym zwykle pojawiał się ten drugi chłopiec, ciągle powtarzając w głowie słowa, które mistrz kazał mu powiedzieć. Ten drugi nadszedł wreszcie, toteż zapytał: Dokąd idziesz? Miał nadzieję, że za chwilę wykorzysta wyuczone odpowiedzi. Jednak drugi chłopiec odpowiedział: Dokąd mnie nogi poniosą. Żadnej wzmianki o wietrze, o nicości, o liściu. No to co teraz zrobić? Cała przygotowana wypowiedz straciła sens. Pokonany, zawstydzony swoją własną gtupotą, chłopiec pomyślał: On wie dużo dziwnych rzeczy. Teraz mówi, że idzie dokąd go nogi niosą. Znów wrócił do mistrza i wszystko opowiedział. Mistrz, bardzo niezadowolony, powtórzył, że to wszystko wina jego nieposłuszeństwa, że ci ludzie są niebezpieczni i wiadomo to już od stuleci. Ponieważ jednak nie można tego wszystkiego tak zostawić, chłopiec otrzymał polecenie, by jutro znowu czekał w tym samym miejscu, a gdy tamten odpowie, że idzie dokąd go nogi niosą, ma go zapytać: A co, gdybyś nie miał nóg?" Jakoś wreszcie trzeba utrzeć mu nosa! Następnego dnia chłopiec znów zapytał: Dokąd idziesz? Ku jego ogromnemu zaskoczeniu, ten drugi odpowiedział: Idę na targ po warzywa. Człowiek zwykle żyje przeszłości. A życie wciąż się zmienia. Ono nie ma obowiązku pasować do naszych schematów. To dlatego naukowcy uważają, że życie jest zagmatwane. Mają gotowe odpowiedzi wzięte z Bhagavad Gity, Koranu, Biblii, Ved. Wszystko mają poukładane, znają wszystkie odpowiedzi. Ale życie nigdy nie zadaje dwa razy tego samego pytania; z tego powodu naukowcy nigdy nie nadążają. Bądz zdecydowany Umysł nigdy nie jest zdecydowany. To nie problem umysłu jednej czy drugiej osoby; umysł cechuje się brakiem zdecydowania. Jego funkcjonowanie to ciągłe wahanie się między dwoma biegunami i próba wybrania właściwiej drogi. To tak, jakbyś dzięki zamknięciu oczu mógł odnalezć drogę do drzwi. Oczywiście poczujesz się zawieszony pomiędzy dwiema możliwościami iść tędy albo tamtędy, zawsze będziesz w sytuacji albo albo". Taka jest natura umysłu. Soren Kierkegaard, znany duński filozof, napisał książkę pt. Albo-albo". Opisał w niej swoje własne życie nigdy nie potrafił o niczym zadecydować! Zawsze było tak, że kiedy wybierał tę drogę, tamta wydawała mu się właściwsza. Kiedy wybierał tamto, wtedy ta wydawała się być słuszna. Pozostał kawalerem, mimo iż kobieta, która była w nim bardzo zakochana, poprosiła go, by się z nią ożenił. Ale on odpowiedział: Będę musiał to przemyśleć małżeństwo to poważna sprawa i nie potrafię odpowiedzieć natychmiast: tak albo nie." Umarł nie odpowiedziawszy na to pytanie, nie żeniąc się. Dożył tylko czterdziestu dwóch lat, stale kłócąc się, dyskutując, ale nie znalazł żadnej odpowiedzi, która mogłaby być odpowiedzią ostateczną, która nie miałaby swojego równoważnego przeciwieństwa. Nigdy nie został profesorem. Wypełnił aplikację, miał najlepsze możliwe kwalifikacje był autorem wielu książek o tak ogromnym znaczeniu, że pozostały aktualne aż do dziś, nie zestarzały się, nie zrobiły się nieważne. Wypełnił aplikację, ale nie potrafił jej podpisać Albo-albo"... czy chce pracować na uniwersytecie, czy nie? Aplikację odnaleziono po jego śmierci, w małym pokoiku, w którym mieszkał. Ten człowiek potrafił stać godzinami na skrzyżowaniu, zastanawiając się czy iść w tę czy w tamtą stronę...! Cała Kopenhaga wiedziała o jego dziwactwie, dzieci przezywały go albo-albo", podążały za nim wykrzykując: albo-albo!", wszędzie gdzie się pojawiał. Widząc tę sytuację, jego ojciec zlikwidował przed śmiercią wszystkie swoje interesy, zebrał wszystkie pieniądze, zdeponował je na koncie i ustalił, że każdego pierwszego dnia miesiąca Kierkegaard będzie otrzymywał określoną sumę pieniędzy. Tak, by przez całe swoje życie był w stanie chociaż się utrzymać... Zapewne zaskoczy was to, że gdy filozof wracał do domu pierwszego dnia miesiąca, po podjęciu swojej ostatniej części pieniędzy pieniądze się bowiem skończyły upadł na ulicę i umarł. Razem ze swoją ostatnią wypłatą! To była słuszna decyzja. Co zrobiłby kiedy miesiąc by się skończył? Co innego mógł zrobić?
Pisał książki, ale nigdy nie mógł zdecydować czy je wydać, czy nie; nie opublikował żadnej ze swoich książek. Mają one olbrzymią wartość. Każdą z jego książek cechuje niezwykła wnikliwość. Poruszając dany temat docierał do korzeni, do każdego najmniejszego szczegółu... geniusz, ale geniusz umysłu. Z umysłem wiąże się problem wyboru a im lepszy jest twój umysł, tym większy będzie to problem. Pośledniejsze umysły nie natykają się na niego zbyt często. Umysł geniusza tkwi między dwiema przeciwnościami nie potrafiąc wybrać. Próbuję ci powiedzieć, że natur a umysłu jest tkwić w zawieszeniu. Naturą umysłu jest być pomiędzy dwoma biegunami. Dopóki nie oddalisz się od umysłu i nie staniesz się świadomy wszystkich jego gier, nigdy nie będziesz zdecydowany. Nawet jeśli czasem uda ci się zadecydować wbrew umysłowi będziesz żałował, ponieważ ta druga możliwość, której nie wybrałeś, będzie cię prześladować: może ona była właściwa, a ta którą wybrałeś jest zła? Teraz już nigdy się nie dowiesz. Czy możliwość, którą odsunąłeś na bok, byłaby lepsza? Ale nawet gdybyś ją wybrał, sytuacja nie uległaby zmianie. Wtedy nękałby cię ten wybór, który odrzuciłeś. Umysł jest, mówiąc ogólnie, początkiem szaleństwa. Jeśli za mocno w nim tkwisz, doprowadzi cię do obłędu. W mojej wiosce mieszkałem naprzeciwko złotnika. Siadałem na wprost jego domu, dzięki czemu zauważyłem, że ma on ciekawy zwyczaj: gdy zamykał swój sklep, pociągał za klamkę trzy razy, by sprawdzić czy na pewno zamknął. Pewnego dnia wracałem znad rzeki a on właśnie zamknął sklep i wracał do domu. Powiedziałem: Ale nie sprawdziłeś! On zapytał: Czego? Nie sprawdziłeś zamka! Sprawdził; widziałem jak trzy razy ciągnął za klamkę, ale teraz stworzyłem podejrzenie, a umysł zawsze jest gotów...Więc odpowiedział: Możliwe, że zapomniałem. Muszę wrócić. Cofnął się i sprawdził zamek. Stało się to ku mojej wielkiej uciesze. Od tej pory, dokądkolwiek by nie poszedł... Na targu, kiedy kupował warzywa, podchodziłem i mówiłem: Co ty tu robisz? Nie sprawdziłeś zamka! Rzucał warzywa mówiąc: Wrócę tu; najpierw jednak muszę iść sprawdzić zamek. Nawet na stacji kolejowej kupował bilet, aby gdzieś pojechać, a ja podszedłem i powiedziałem:
Co ty robisz? Zamek! Zapytał: Mój Boże, nie sprawdziłem go? Nie!- W takim razie nie mogę wyjechać...Zwrócił bilet, wrócił do domu i sprawdził zamek. Ale wtedy było już za pózno, by wracać na stację pociąg już odjechał. Ufał mi, ponieważ zawsze siadywałem na wprost jego domu. Powoli dowiedzieli się o tym wszyscy, więc gdy się tylko pojawiał, ludzie mówili mu: Dokąd idziesz? Sprawdziłeś zamek?"W końcu zezłościł się na mnie. Powiedział: To ty zapewne o tym rozpowiadasz! Gdziekolwiek się pojawię, wszyscy mówią o zamku...
Odpowiedziałem: Więc ich nie słuchaj. Pozwól im mówić co chcą...
Co ty ? Nie mogę ich nie słuchać. Jeśli mieliby rację, to przepadłbym na zawsze. Nie mogę podjąć takiego ryzyka. Więc doskonale wiedząc, że ludzie mogą kłamać, muszę wrócić i przymusowo sprawdzić zamek. Wydaje mi się, że go sprawdziłem, ale jak mogę być pewien?
Umysł nie jest pewien niczego. Jeśli tkwisz pomiędzy dwiema przeciwnościami umysłu, w stanie zawieszenia, wiecznym rób albo nie rób", to oszalejesz. Ty jesteś szalony. Zanim to się stanie, wyskocz i popatrz na umysł z zewnątrz. Bądz świadomy umysłu jego jasnej i ciemnej strony, dobrej i złej. Którykolwiek biegun to będzie, po prostu bądz świadomy. Dzięki świadomości pojmiesz dwie rzeczy: po pierwsze, że nie jesteś umysłem i po drugie, że świadomość posiada umiejętność decydowania, której umysł nigdy nie miał. Mózg jest z gruntu niezdecydowany, a świadomość jest zasadniczo zdecydowana. Więc każdy akt wychodzący ze świadomości jest całkowity, pełny; nie rodzi rozterek. Nigdy podczas mojego życia nie zastanawiałem się czy coś innego, niż to co wybrałem, byłoby lepsze. Nigdy nie żałowałem. Nigdy nie uważałem, że popełniłem jakiś błąd, ponieważ nie pozostał we mnie nikt, kto byłby w stanie mi to powiedzieć. Postępowałem świadomie to moja cała istota. Cokolwiek się dzieje, to jedyna możliwość. Świat może nazywać to dobrym lub złym, to jego sprawa, nie moja. Świadomość wyciągnie cię ze stanu zawieszenia. Zamiast wisieć między dwiema przeciwnościami umysłu, wyskoczysz ponad obie, i zobaczysz, że są one przeciwnościami tylko wtedy, gdy jesteś w umyśle. Kiedy będziesz na zewnątrz, ze zdumieniem stwierdzisz, że są to dwie strony tej samej monety nie ma tu potrzeby podejmowania żadnej decyzji. Człowiek zwykle żyje przeszłością. A życie wciąż się zmienia. Ono nie ma obowiązku pasować do naszych schematów. Dzięki świadomości masz jasność, pełny obraz, luz to egzystencja w tobie decyduje. Nie musisz się zastanawiać co jest dobre, a co złe. Egzystencja bierze twoją dłoń w swoje ręce, a ty poruszasz się rozluzniony. To jedyna droga, właściwa droga. Tylko w ten sposób możesz pozostać rozsądny; inaczej pozostaniesz otępiały. Soren Kierkegaard był wielkim umysłem, ale jako chrześcijanin nie miał pojęcia o świadomości. Mógł myśleć, i to myśleć bardzo intensywnie, ale nie mógł po prostu być cicho i patrzeć. Ten biedny człowiek nigdy nie słyszał o czymś takim jak patrzenie, bycie świadkiem, czy świadomość. Myślenie, to wszystko co znał. Poświęcił mu cały swój geniusz. Stworzył wspaniałe książki, ale nie potrafił stworzyć wspaniałego życia dla siebie. Żył w nędzy. Dokończ kazdą chwilę
Do czego potrzebne są sny? Chciałeś kogoś zabić, ale go nie zabiłeś zabijesz go w swoim śnie. To odpręży twój umysł. Rano będziesz rześki zabiłeś. Nie mówię ci, żebyś poszedł i zabił po to, aby więcej o tym nie śnić! Ale zapamiętaj to: jeśli chcesz kogoś zabić, zamknij swój pokój, medytuj nad zabójstwem, i zniszcz" tę osobę z pełną świadomością. Mam na myśli, na przykład, zniszczenie poduszki; zrób podobiznę ofiary i zabij ją. Ta świadoma próba, ta medytacja, da ci wnikliwy wgląd w siebie. Pamiętaj o tym, by dokończyć każdą chwilę. Przeżywaj każdą chwilę, tak jakby następna miała nie nadejść. Tylko wtedy uczynisz ją kompletną. Wiedz, że śmierć może pojawić w każdym momencie. Ten może być ostatni. Powiedz sobie: Jeśli muszę coś zrobić, muszę to zrobić dziś, do końca!" Słyszałem opowieść o greckim generale. Król był jego przeciwnikiem i zawiązał przeciwko niemu spisek. Był dzień urodzin generała i świętował on właśnie ze swoimi przyjaciółmi, gdy niespodziewanie przybył wysłannik króla i powiedział: Przepraszam, przykro mi to mówić, ale król zadecydował, że dziś wieczorem, przed szóstą, zostaniesz powieszony. Bądz gotowy. Byli tam przyjaciele, grała muzyka. Było picie, jedzenie i taniec. To przecież byt dzień jego urodzin. Ta wiadomość zmieniła całą atmosferę. Wszyscy posmutnieli. Ale generał powiedział: Nie smućcie się, bo to ostatnie chwile mojego życia. Dokończmy taniec, który zaczęliśmy i dokończmy naszą ucztę. Nie mam już innej możliwości nie możemy dokończyć jej pózniej, l nie zostawiajcie mnie w tych smutnych okolicznościach; inaczej mój umysł będzie mi ciągle przypominał, że chciałbym jeszcze pożyć, a przerwana muzyka i wstrzymana uroczystość staną się dla mnie ciężarem nie do zniesienia. Bawmy się dalej. To nie pora na przerwanie uczty. Tańczyli, ze względu na jego prośbę, mimo że było to dla wszystkich bardzo trudne. Generał tańczył najbardziej energicznie, on był najweselszy, natomiast jego przyjaciół jakby tam właściwie nie było. Jego żona kontynuując taniec szlochała, on nadal prowadził rozmowy ze swoimi przyjaciółmi. Wydawał się tak szczęśliwy, że posłaniec wróciwszy do króla, powiedział: Ten człowiek jest niezwykły. Usłyszał wiadomość, ale nie jest smutny. Odebrał ją w bardzo dziwny sposób; całkowicie niewyobrażalny. Śmieje się i tańczy, jest wesoły i mówi, że te chwile są jego ostatnimi, nie mając przed sobą przyszłości, nie może ich zmarnować; musi je dobrze przeżyć. Nie mogąc w to uwierzyć, król poszedł, by sprawdzić, co się dzieje. Goście byli smutni i przygnębieni, ale generał tańczył, pił i śpiewał. Król zapytał go: Co ty wyczyniasz? Podstawą mojego życia stała się świadomość, że śmierć może nadejść nagle, w każdej chwili. Toteż przeżywam każdą chwilę najlepiej jak umiem. Dziś, w pełni zdałem sobie z tego sprawę. Jestem ci wdzięczny, ponieważ aż do tej chwili jedynie myślałem, że śmierć może nadejść w każdym momencie. Istniała przyszłość. Ale dziś mi ją zabrałeś. To mój ostatni wieczór. Życie stało się teraz takie krótkie. Nie mogę niczego odkładać na pózniej. Naucz mnie tego! To jest jak alchemia. Tak właśnie powinno się przeżywać życie. To wielka sztuka. Nie powieszę cię. Zostań moim nauczycielem. Naucz mnie jak żyć chwilą. Ignorujemy chwilę obecną. Odwlekanie staje się wewnętrznym monologiem. Działaj, nie odwlekaj. Żyj tu i teraz. Im bardziej będziesz żył w terazniejszości, tym mniej będziesz potrzebował ciągłego główkowania", ciągłego myślenia. Ono pojawia się przez odwlekanie, a odwlekamy wszystko. Zawsze żyjemy jutrem, które nigdy nie nadchodzi i które nie może nadejść; to niemożliwe. To, co przychodzi, zawsze przychodzi dziś. A my poświęcamy dziś na rzecz jutra. Umysł rozmyśla o przeszłości, którą zniszczyłeś, którą poświęciłeś dla czegoś, co nie nadeszło, l tak trwa odwlekanie na rzecz jutra. Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie terazniejszości, staje się wewnętrznym hałasem. Dopóki nie ustanie, nie możesz zapaść w ciszę. Więc po pierwsze: próbuj dokończyć każdą chwilę. Po drugie: twój umysł jest tak hałaśliwy, ponieważ ciągle myślisz, że to inni hałasują, że ty nie jesteś za to odpowiedzialny. Rozmyślasz więc, że w lepszym świecie z lepszą żoną, lepszym mężem, lepszymi dziećmi, lepszym domem i lepszą lokalizacją wszystko będzie dobrze i będziesz spokojny. Myślisz, że nie umiesz milczeć, dlatego że wszystko wokoło jest złe. Jak mógłbyś zachować ciszę? Jeśli myślisz w ten sposób, jeśli taka jest twoja logika, to lepszy świat nigdy nie przyjdzie. Wszędzie jest ten świat, wszędzie są sąsiedzi, wszędzie są te żony i są ci mężowie, i te same dzieci. Możesz stworzyć iluzję, że gdzieś istnieje niebo, ale wszędzie natkniesz się na piekło. Z takim umysłem wszędzie jest piekło. Ten umysł to piekło. Pewnego dnia, pózno wieczorem, mułła Nasreddin i jego żona wrócili do domu. Okazało się, że dom został okradziony, więc żona zaczęła krzyczeć i płakać. Powiedziała do mułły: To twoja wina. Nie sprawdziłeś czy zamknąłeś drzwi na klucz zanim poszliśmy. W tym czasie zebrali się już wszyscy sąsiedzi. To była sensacja dom mułły został okradziony! Wszyscy zaczęli się nawzajem przekrzykiwać. Jeden z sąsiadów powiedział: Zawsze się tego spodziewałem. Jesteś taki nieostrożny! Drugi powiedział: Okna są otwarte. Dlaczego nie zamknąłeś ich przed wyjściem z domu? Trzeci powiedział: Twoje zamki są zepsute. Dlaczego ich nie wymieniłeś?
l wszyscy zrzucali winę na mułłę Nasreddina. On zaś odpowiedział: Chwileczkę. Przecież to nie ja jestem winny. Całe sąsiedztwo odparło chórem: Więc uważasz, że kto jest winny jeśli nie ty? Mułła powiedział: Zapomnieliście o złodzieju! Bądz świadomy umysłu jego jasnej i ciemnej strony, dobrej i złej. Którykolwiek biegun to będzie, po prostu bądz świadomy Dzięki świadomości pojmiesz dwie rzeczy: po pierwsze, że nie jesteś umysłem i po drugie, że świadomość posiada umiejętność decydowania, której umysł nigdy nie miał. Umysł wiecznie zrzuca winę na kogoś innego. Żona zrzuca ją na mułtę Nasreddina, całe sąsiedztwo go obwinia, a ten biedny człowiek nie może zrzucić winy na nikogo z obecnych, więc obwinia złodzieja.
Zrzucamy winę na innych. To daje iluzoryczne poczucie, że nie jesteśmy w błędzie. Ktoś gdzieś jest X-Y-Z. Ta postawa, to jedna z zasadniczych postaw naszego umysłu. We wszystkim ktoś inny jest w błędzie i zawsze, kiedy uda nam się znalezć kozła ofiarnego możemy spocząć; ciężar zostaje zrzucony. Jeśli poszukujesz świadomości, taki umysł jest przeszkodą. Musisz zdać sobie sprawę z tego, że w każdej sytuacji, bez względu na to, co się z tobą dzieje, ty jesteś odpowiedzialny i nikt inny. Jeśli ty jesteś odpowiedzialny, to pojawiają się możliwości zmian, masz na coś wpływ. Jeśli ktoś inny jest odpowiedzialny nic nie jest możliwe. To podstawowy konflikt pomiędzy umysłem religijnym a niereligijnym. Niereligijny umysł zawsze myśli, że odpowiedzialność leży gdzieś indziej. Zmień społeczeństwo, zmień okoliczności, zmień warunki ekonomiczne, zmień sytuację polityczną, zmień coś, a wszystko będzie w porządku. Zmienialiśmy wszystko tak wiele razy i nic nie jest w porządku. Religijny umysł oznacza, że i tak będziesz w piekle, będziesz cierpiał, niezależnie od sytuacji. Nie będziesz w stanie osiągnąć ciszy. Zrzuć odpowiedzialność na siebie. Bądz odpowiedzialny, ponieważ wtedy możesz coś zrobić. Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie. To jedyna możliwa rewolucja. Jedyną możliwą transformacjo jest twoja własna. Ale może nastąpić dopiero wtedy, kiedy czujesz, że to ty jesteś odpowiedzialny. Przestań usiłować być dobrym Dopóki nie oddalisz się od umysłu i nie staniesz się świadomy wszystkich jego gier, nigdy nie będziesz zdecydowany.
Jedynym grzechem jest brak świadomości, jedyną cnotą świadomość. To, co można robić jedynie w stanie nieświadomości jest grzechem. To, czego można dokonać jedynie w pełni świadomości jest cnotą. Nie można być świadomym mordercą, nie można być świadomym i agresywnym w tym samym czasie. Nie można gwałcić, kraść, torturować kiedy twoja świadomość jest obecna; to wszystko staje się niemożliwe. Te ohydne czyny są możliwe jedynie wtedy, gdy znajdujesz się w mroku nieświadomości, kiedy ona w tobie zwycięża.
Budda powiedział: Jeśli w domu świeci się światło, złodzieje go unikają; kiedy strażnik nie śpi, złodzieje nawet nie próbują. Jeśli w domu przebywają ludzie chodzą, rozmawiają, nie śpią wtedy złodzieje nawet nie biorą pod uwagę możliwości włamania". Tak samo dzieje się z tobą: jesteś nieoświetlonym domem. Najczęstszy stan w jakim znajduje się człowiek, to funkcjonowanie mechaniczne: homo mecbanicus. Jesteś człowiekiem jedynie z nazwy a tak naprawdę jesteś wyszkoloną, uzdolnioną maszyną i wszystko, co robisz nosi w sobie piętno zła. l podkreślam: wszystko co robisz, nawet to, co uważasz za dobre, przy nieobecności świadomości będzie złe. Jakże mógłbyś być człowiekiem prawym jeśli jesteś nieświadomy? Twoja prawość będzie wspierana po prostu monstrualnym ego; to ono dyktuje ci twoje zachowania. Nawet twoja świętość, codziennie utwierdzana, utrwalana przy ogromnym nakładzie pracy i wysiłku, idzie na marne. Nie przyniesie ci prostoty, nie nauczy cię skromności i nie pozwoli doświadczyć tego, co boskie, gdyż zdarza się to jedynie, gdy znika ego. Będziesz wiódł życie świętego, otoczony pełnym szacunkiem, jednocześnie czując się tak nędznie jak wszyscy inni ludzie zepsuty od środka, nic nieznaczący. To nie życie, lecz wegetacja. Twoje grzechy będą grzechami i twoje dobre uczynki będą grzechami. Twój brak moralności będzie niemoralny i twoja moralność będzie niemoralna. Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja. Czynią cię napuszonym. Nie wyzwalają nie potrafią; wręcz odwrotnie więżą cię. Wystarczy jedna, jedyna rzecz: świadomość uniwersalny klucz. Otwiera wszystkie drzwi egzystencji. Świadomość znaczy, że z chwili na chwilę pozostajesz uważny, widzisz siebie i wszystko wokół w sposób interaktywny. Jesteś jak lustro odzwierciedlasz; a robisz to tak doskonale, że każdy akt, każdy czyn, który ma miejsce, jest właściwy, pasuje, jest w harmonii z egzystencjq. Nie ty jesteś jego wykonawcą, nie powstaje on w tobie. Twoje działanie rodzi się jako wynik całej sytuacji, zarówno ty, jak i całe otoczenie jest w nie zaangażowane. Z tej pełni rodzi się jakiś czyn; nie jest on twój, to nie ty zdecydowałeś wykonać go w taki, a nie inny sposób, nie ty go wymyśliłeś, nie wynika on z twojego charakteru. Nie działasz, jedynie pozwalasz, by się zdarzył. To tak, jakbyś spacerował bardzo wcześnie nad ranem, słońce jeszcze nie wzeszło, a na ścieżce przed tobą pojawił się wąż. Nie ma czasu do namysłu. Możesz jedynie odzwierciedlić nie ma chwili do stracenia natychmiast zeskoczysz mu z drogi. Zauważ, że użyłem słowa natychmiast. Nie czekałeś ani sekundy, natychmiast uskoczyłeś na bok. Pózniej będziesz pewnie siedział pod drzewem, zadowolony sam z siebie i zastanawiał się jak tego dokonałeś. Ale tak naprawdę nie zrobiłeś nic; to wszystko stało się samo. Wyniknęło z kontekstu. Ty, wąż, zagrożenie życia, wysiłek, by je ocalić i jeszcze tysiące innych rzeczy... Ten skok był wynikiem całej sytuacji. Ty byłeś jedynie medium. Taki czyn pasuje do całości. Nie ty jesteś wykonawcą. Używając wyjaśnienia na religijnq modłę: Bóg dokonał tego za twoją pomocą. Pełnia wyraziła się za pomocą cząstki. To właśnie jest prawość. Nigdy tego nie będziesz żałował. To wyzwala. Przydarza się i ... koniec. Znów masz wolność działania. Nie będziesz rozpamiętywał tego, nie stanie się to częścią twojej pamięci autobiograficznej, nie zostawi w tobie ran. Było tak spontaniczne, że nie zostawiło po sobie śladów. Nie stanie się twoją karmą. Nie pozostawi zadrapań. Czyn, który zamienia się w karmę, nie jest właściwie odbiciem rzeczywistości, ale twoją reakcją wywodzącą się z twojej przeszłości, z pamięci, ze sposobu myślenia. Podejmujesz decyzje, dokonujesz wyboru. Nie wynika to ze świadomości, lecz z nieświadomości. Czyli jest grzechem. Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. Jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym. Jeśli masz oczy, nie potrzebujesz białej laski, nie pytasz gdzie są drzwi. Charakter jest potrzebny, bo ludzie są nieświadomi. Jest to rodzaj smaru, który pozwala, by życie przebiegało bez zbytnich zgrzytów. George Gurdżijew nazwał go buforem. Buforów używa się w pociągach, pomiędzy wagonami. Jeśli coś się dzieje bufory chronią wagony przed zderzeniem się. Można go także porównać do amortyzatora: dzięki amortyzatorom samochody poruszają się miękko. Oto czym jest charakter amortyzuje wstrząsy.
Ludziom nakazuje się skromność. Jeśli się tego nauczysz, będziesz miał taki amortyzator, który ochroni cię przed ego innych ludzi. Nie będą mogli cię zanadto zranić; jesteś bardzo skromny. Jeśli będziesz wielkim egoistą, odczujesz, że wciąż ktoś cię rani. Ego jest Pamiętaj o tym, by dokończyć każda chwilę. Przezywaj każda chwilę, tak jakby następna miała nie nadejść. Tylko wtedy uczynisz ją kompletną. Wiedz, że śmierć może pojawić w każdym momencie. Ten może być ostatni. bardzo przewrażliwione, więc starasz się je przykryć kocykiem skromności. Pomaga, daje jakiś rodzaj gładkości. Ale nie pomoże ci się zmienić. Moja praca to dokonywanie transformacji. To szkoła alchemii. Chcę byście się przemienili z nieświadomych w świadomych, przeszli z ciemności ku światłu. Nie obdarzę was charakterami; mogę dać wam umiejętność wglądu, uważność. Chciałbym byście zaczęli żyć z chwili na chwilę, a nie powielali sztywne wzorce ustalone wcześniej przeze mnie lub przez społeczeństwo, kościół lub państwo. Chciałbym abyście potrafili żyć w zgodzie ze swym światełkiem świadomości, abyście byli uważni.
Znajdz świeżą odpowiedz dla każdej chwili. Charakter oznacza, że masz zestaw gotowych reakcji na każde życiowe wyzwanie, toteż kiedy przychodzi kolejna chwila odpowiadasz według wzorca. Z tego powodu nie może to być odpowiedz prawdziwa; jest to wyuczona reakcja. Człowiek z charakterem reaguje. Człowiek świadomy odpowiada, odzwierciedla sytuację w sobie nie zmieniając jej, a następnie działa. Człowiek z charakterem reaguje. Człowiek świadomy działa. Człowiek z charakterem jest mechaniczny, podobny do robota; ma w umyśle komputer pełen informacji. Tylko zapytaj, a zaraz wyświetli się gotowa odpowiedz. Nie możesz zmienić wszystkich ludzi na świecie, możesz jedynie zmienić siebie. To jedyna możliwa rewolucja. ledyną możliwa transformacją jest twoja własna. Człowiek świadomy działa zgodnie z chwilą, nie z przeszłości, nie z tym, co zapamiętał. Jego odpowiedzi są piękne, naturalne i prawdziwe dla danej chwili. Człowiek z charakterem ma problem, gdyż jego reakcje stają się nieadekwatne do sytuacji; życie nieustannie się zmienia, nie stoi w miejscu. A on udziela wciąż tych samych odpowiedzi, które się nie zmieniają, które są martwe. Nakazano ci coś w dzieciństwie i to w tobie pozostaje. Dorosłeś, życie się zmieniło, ale ta odpowiedz dana ci przez rodziców, księdza czy nauczyciela wciąż siedzi w twojej głowie, l jeśli coś się przydarza, ty wyciągasz tę starą reakcję sprzed pięćdziesięciu lat. A przez ten czas tyle wody upłynęło w Gangesie, życie tak się zmieniło...Heraklit mówi: Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki". Ja wam mówię nie można wejść do tej samej rzeki nawet jeden raz. Ona płynie tak szybko. Charakter jest statyczny; jest brudnym stawem. Świadomość jest rzeką. Dlatego nie daję ludziom żadnego kodu, według którego mieliby postępować. Daję im oczy, aby widzieli, świadomość, aby odzwierciedlali, lustrzaną jazń, aby mogli odpowiadać na każdą nową sytuację Nie instruuję ich, co mają robić a czego nie robić, nie daję dziesięciorga przykazań. Jeśli bowiem zaczniesz dawać przykazania, to na pewno nie skończy się na dziesięciu. Życie jest o wiele bardziej złożone. Musisz zdać sobie sprawę z tego, że w każdej sytuacji, bez względu na to, co się z tobą dzieje, ty jesteś odpowiedzialny i nikt inny. W księgach buddyjskich jest trzydzieści trzy tysiące zasad dla mnichów. Trzydzieści trzy tysiące! Na każdą możliwą sytuację przewidziano gotową reakcję. Jak to w ogóle można zapamiętać? A zresztą człowiek, który potrafiłby zapamiętać je wszystkie, jest zapewne na tyle przebiegły, że zawsze będzie umiał znalezć sposób, by te zasady ominąć. Jeśli nie będzie chciał czegoś zrobić, znajdzie sobie wykręt. Jeśli będzie chciał coś zrobić zawsze umiejętnie to usprawiedliwi. Słyszałem historię o pewnym chrześcijańskim świętym. Ktoś uderzył go w twarz, ponieważ w swoim porannym wykładzie powiedział: Jezus mówi, że jeśli ktoś uderzy cię w jeden policzek, nadstaw mu drugi", l jakiś człowiek chciał to wypróbować. Uderzył świętego w policzek. Ten święty rzeczywiście nadstawił drugi policzek. No to ten drań, uderzył go w drugi policzek tym razem mocniej, a ku jego ogromnemu zaskoczeniu, święty rzucił się na niego i zaczął go z całej siły okładać gdzie popadnie. Zaczął więc krzyczeć: Co ty wyprawiasz. Jeszcze rano mówiłeś, że jeśli ktoś uderzy cię w jeden policzek, trzeba nadstawić mu drugi! Oczywiście, ale trzeciego policzka już nie mam, a Jezus nie powiedział co robić dalej. Mogę więc robić co chcę odpowiedział święty. Podobne zdarzenie miało miejsce za życia Jezusa. Powiedział on do swojego ucznia: Wybacz siedmiokrotnie. W porządku odrzekł uczeń. Jednak sposób w jaki odpowiedział zastanowił Jezusa. Poprawił się więc:
Miałem na myśli siedemdziesięciosiedmiokrotnie. Zawsze żyjemy jutrem, które nigdy nie nadchodzi i które nie może nadejść; to niemożliwe. To, co przychodzi, zawsze przychodzi dziś. Uczeń nieco się zmartwił, ale zgodził się doszedłszy do wniosku, że liczby nie kończą się na siedemdziesięciu siedmiu. Za siedemdziesiątym ósmym razem będzie mu wolno zrobić co chce. Ile zasad regulują cych życie ludzkie można tworzyć? To takie płytkie, nic nieznaczące. Oto jaka jest religijność ludzka; a w końcu przecież i tak znajdują sposoby, aby
ominąć te wszystkie przykazania i normy. Zawsze znajdą jakieś wyjście awaryjne Charakter daje najwyżej cieniutką, sztuczną maskę, którą jeśli zadrapiesz, to okaże się, że nawet twoi święci pozostali w głębi siebie zwierzętami. Na powierzchni wszystko wygląda pięknie, ale jedynie na powierzchni. Nie bądz powierzchowny, zmień się naprawdę. To może nastąpić jedynie poprzez twoje centrum, nie na obrzeżach. Charakter jest jak farba na twojej powierzchni, świadomość to przemiana twojego centrum. Z chwilą gdy dostrzeżesz swoje błędy, zaczną one odpadać od ciebie jak stare liście, l wtedy już nic nie trzeba robić. Wystarczy, że je dostrzegłeś. Dzięki tej świadomości zaczną one znikać, parować. Rozmyślasz o sprawach, które przegapiłeś i jesteś pewien, że uda ci się w przyszłości je dogonić. Nie dogonisz! To ciągłe napięcie między przeszłością a przyszłością, to ciągłe tracenie terazniejszości, staje się wewnętrznym hałasem. Popełniasz stale ten sam błąd tylko wtedy, kiedy pozostajesz nieświadomy. Wtedy jedynie możesz go powtarzać, a nawet gdybyś próbował coś zmieniać, okaże się, że błąd pozostaje, zmienia się tylko jego forma. Występują one bowiem w najprzeróż niejszych formach i rozmiarach. Zamienisz, zastąpisz, ale nie będziesz w stanie go odrzucić, bo nie postrzegasz swojego błędu jako błąd. Chyba, że inni ci to uzmysłowią, bo im jest łatwiej go dostrzec. Tak właśnie jest, że każdy myśli o sobie jako o człowieku pięknym, wyjątkowo inteligentnym, pełnym cnót, niemalże świętym, tylko jakoś inni tego nie widza Powód jest prosty: patrząc na innych widzisz rzeczywistość, nie możesz tak samo popatrzeć na siebie samego, toteż nosisz w głowie jakieś piękne bajeczki na swój temat. Wszystko, co wiesz o sobie, to same mity, niewiele mające wspólnego z rzeczywistością. Chwila, z którą dostrzeżesz swoje błędy, przynosi radykalną zmianę. Dlatego właśnie wszyscy buddowie w historii świata nauczali tej jedynej prawdy: bądz świadomy. Nie uczyli cię jak budować swój charakter, tego nauczają księża, politycy, nie buddowie. Buddowie rozwijali w ludziach świadomość, nie sumienie. Nie nauczam o moralności ani o tym, co znaczy prawość, bowiem bez osiągnięcia świadomości są to puste słowa, hipokryzja. Sumienie to taka zagrywka narzucona przez innych żeby mogli ci dyktować co jest dobre a co złe. Wymuszają na tobie działania zgodne z ich wolą, i to już od wczesnego dzieciństwa, od czasów kiedy byłeś tak niewinny, tak posłuszny, delikatny, że mogli wywrzeć na tobie wrażenie, wdrukować swoje wymagania, uwarunkować cię. Takie uwa-runkowywanie nosi nazwę sumienia i zaczyna szybko dominować nad twoim całym życiem. Sumienie jest strategią społeczeństwa, która zmierza do uczynienia z ciebie niewolnika. Buddowie uczą świadomości. Nie ucz się od innych co jest dobre a co złe. Nie ma powodu uczyć się od kogoś innego, po prostu wejdz w głąb siebie. Podróż ku swojemu wnętrzu jest wszystkim czego potrzeba im głębiej dotrzesz, tym wyższy osiągniesz poziom świadomości. Dotarłszy do swojego centrum, będziesz tak wypełniony światłem, że wszelkie ciemności znikną. Włączając światło w pokoju nie musisz jednocześnie walczyć z ciemością. Obecność światła wystarczy, bo ciemność to jedynie brak światła. Tak samo będzie w przypadku twojego obłędu, twoich zmór. Do psychiatry przyszedł człowiek przebrany za Adolfa Hitlera. Sam pan widzi, doktorze, że nie mam żadnych problemów. Mam najwspanialszą armię świata, więcej pieniędzy niż kiedykolwiek będzie mi trzeba i żyję w luksusie, jakiego nawet pan sobie nie wyobraża. Po co więc pan do mnie przyszedł ? zapytał doktor. Z powodu mojej żony odrzekł pacjent. Jej się wydaję, że jest panią Weaver. Nie śmiej się z niego, bo śmiejesz się sam z siebie. Mężczyzna wchodzi do krawca i widzi, że pod sufitem, za jedno ramię, wisi jakiś człowiek. Co on tam robi? pyta krawca. Nie zwracaj na niego uwagi. Jemu się zdaje, że jest żarówką. To czemu pan nie powie mu, że nie jest? Co? Miałbym pracować po ciemku?
Z chwilą, kiedy zdajesz sobie sprawę z własnego szaleństwa, przestajesz być szalony. To jedyny wyznacznik zdrowia psychicznego. Z chwilą, kiedy zdasz sobie sprawę z własnej niewiedzy, stajesz się mędrcom.Wyrocznia delficka ogłosiła Sokratesa najmądrzejszym człowiekiem na świecie. Parę osób udało się do niego mówiąc: Raduj się. Wyrocznia uznała cię za najmądrzejszego człowieka na świecie!" Sokrates odparł: To jakaś bzdura. Ja wiem tylko jedno że nic nie wiem.Ludzie poczuli się oszukani i zdezorientowani. Wrócili do wyroczni narzekajc: Mówiłaś, że to najmądrzejszy człowiek, a on nam powiedział, że nic nie wie". Wyrocznia zaśmiała się i rzekła: Dlatego właśnie orzekłam, że jest najmądrzejszym człowiekiem. On wie, że w gruncie rzeczy jest ignorantem. Ignoranci nad wyraz często wierzą w swoją mądrość. Chorzy umysłowo uważają, że są bardzo zdrowi. W ludzkiej naturze leży przygadanie się temu, co na zewnątrz. Patrzymy na wszystkich, tylko nie na samych siebie, toteż znamy innych lepiej niż siebie. O sobie nic nie wiemy. Nie przyglądamy się funkcjonowaniu naszego własnego umysłu, nie obserwujemy swojego wnętrza. Potrzebny jest zwrot o sto osiemdziesiąt stopni i na tym właśnie polega medytacja. Trzeba zamknąć oczy i obserwować. Na początku będzie tylko ciemność. Wielu ludzi się przestraszy i ucieknie z powrotem na zewnątrz, gdzie jest jaśniej. Tak, na zewnątrz jest jasno, ale to światło cię nie oświeci, w niczym ci nie pomoże. Potrzebujesz swojego wewnętrznego światła, którego zródło leży w głębi ciebie, które nie zgaśnie nawet po twojej śmierci; potrzebujesz wiecznego światła, l masz je w sobie. Urodziłeś się z nim, ale wciąż stoisz do niego tyłem, nie patrzysz w nie. Przez wiele stuleci, przez wiele wcieleń, patrzyłeś jedynie na zewnątrz. Stało się to nawykiem, stało się odruchem. Nawet śpiąc patrzysz jedynie na wyobrażenia senne odbicia tego, co zewnętrzne. Gdy zamkniesz oczy zaczynasz marzyć lub myśleć; oznacza to, że znów interesujesz się innymi. Stało się to tak sztywnym nawykiem, że nie ma nawet małych przerw. Nie ma żadnego okienka, przez które, zajrzawszy do wewnątrz, mógłbyś dostrzec choćby przebłysk tego, kim jesteś ty. Na początku jest to zawsze trudna walka, wymaga mozołu. Niełatwa, ale nie niemożliwa. Jeśli podjąłeś decyzję, naprawdę chcesz rozpocząć podróż do swojego wnętrza, to wcześniej czy pózniej ona nastąpi. Trzeba trochę pozmagać się z tą ciemnością, przekopać się nieco w głąb. Wkrótce miniesz ciemność i wkroczysz do krainy światła, l to będzie prawdziwe światło. Prawdziwsze niż słoneczne czy księżycowe, gdyż one są albo ich nie ma. Zresztą, nawet słońce pewnego dnia zginie. Nie tylko małe lampki gasną nad ranem wyczerpawszy zródło światła, ale przecież nawet słońce każdego dnia, po trochu, się wypala. Kiedyś zamieni się w czarną dziurę; zginie i nie wyśle już ani jednego promienia. Chociaż istnieje bardzo długo, nie jest przecież wieczne. Jedynie światło wewnętrzne jest wieczne. Nie ma początku ani końca.
Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę. Interesuje mnie twoja świadomość. Stań się uważniejszy, bardziej świadomy wnikając coraz głębiej w siebie, aż dotrzesz do swojego centrum. Żyjesz na peryferiach, gdzie zawsze pełno wrzawy. Im głębiej wnikasz, tym większa cisza, światło, radość; twoje życie nabiera innego wymiaru. Błędy, wady zaczynają znikać. Toteż nie przejmuj się nimi zawczasu. Skup się na tym jednym, najważniejszym zjawisku. Włóż całą swoją energię w to, by stać się bardziej świadomym, bardziej przebudzonym. Jeśli włożysz w to całą energię, zdarzy się na pewno; to nieuniknione. To twoje prawo zagwarantowane już w dniu urodzin.
Moralność zajmuje się zaletami i wadami. Dobry człowiek, według jej zasad, jest uczciwy, szczery, prawdziwy, godny zaufania. Człowiek świadomy jest nie tylko dobrym człowiekiem. Jest kimś więcej. Dla człowieka dobrego, jego dobroć jest wszystkim; dla człowieka świadomego dobroć jest po prostu jedym z produktów ubocznych" świadomości. Od kiedy stajesz się świadomy, dobroć podąża za tobą jak cień. Nie musisz czynić żadnych wysiłków, dobroć staje się czymś naturalnym. Drzewa są zielone, ty jesteś dobry. Człowiek świadomy działa zgodnie z chwila, nie z przeszłością, nie z tym, co zapamiętał. Dobroć dobrego człowieka zazwyczaj nie wynika ze świadomości, ale z wielkiego wysiłku, by zwalczyć swoje złe cechy kłamstwo, okradanie, niewierność, nieuczciwość i agresję. Te złe cechy tkwią w nim nadal, ale zostały stłumione i w każdej chwili mogą eksplodować.Dobry człowiek może bardzo szybko zamienić się w złego człowieka, bowiem wszystkie te złe cechy, uśpione, nadal w nim są. Kiedy zaprzestanie Całe moje przesłanie zawiera się w twierdzeniu, że człowiek nie potrzebuje charakteru lecz świadomości. jest ona prawdziwa, charakter zaś jest fałszywy. Jest on potrzebny osobom nieświadomym. wysiłku, one natychmiast znów się pokażą. Jego dobre cechy są po prostu wyhodowane, nie wzrosły naturalnie. Bardzo starał się być uczciwym, uprzejmym, nie kłamać, ale to wszystko było związane z wysiłkiem, było bardzo męczące. Dobry człowiek jest zawsze poważny, bo pilnuje w sobie tych wszystkich złych cech, które stłumił. Jego powaga bierze się stąd, że chce być szanowany za stłumienie w sobie złych cech, za przejawianą dobroć. Pragnie, aby traktowano go z respektem. Twoi tak zwani święci, to w większości dobrzy ludzie". Jest tylko jeden sposób, by rzeczywiście stać się dobrym; jest to możliwe dzięki wprowadzeniu więcej świadomości do swego życia. Nie jest ona czymś, co trzeba hodować; już w tobie jest, musi jedynie zostać obudzona. W stanie pełnego przebudzenia wszystko co robisz, to rzeczy dobre i nigdy nie uczynisz niczego złego. Dobrzy ludzie ciągle dokładają wszelkich starań, by zrobić coś dobrego i by unikać złego; jednak złe wciąż ich kusi. Wciąż muszą wybierać dobre przeciwko złemu. Na przykład Mahatma Gandhi to dobry człowiek. Przez całe swoje życie próbował być po stronie tego, co dobre. Ale nawet mając siedemdziesiąt lat wciąż miał sny erotyczne, co dostarczało mu wielu cierpień. Mawiał: Mogę trzymać się z dala od seksu w ciągu dnia, ale jak sobie z nim poradzić w czasie snu? Wszystko, co odrzucam na jawie, przychodzi do mnie w marzeniach sennych". Wszystkie te złe rzeczy nie odchodzą; siedzą w tobie czekając na sprzyjające okoliczności. Kiedy się odprężysz, rozluznisz kontrolę a w czasie snu jest to oczywiście konieczne wszystkie złe cechy pojawiają się w twoich snach. Sny to twoje stłumione pragnienia. Dobry człowiek pozostaje w ciągłym konflikcie. W jego życiu nie ma radości; nie umie śmiać się z całego serca, nie może śpiewać, tańczyć. Ciągle wszystko ocenia. Jego umysł przepełniony jest osądzaniem i potępianiem. A ponieważ sam tak uparcie próbuje być dobrym, innych ocenia także według tych kryteriów. Nie umie zaakceptować cię takiego jakim jesteś; musisz zgodzić się na jego warunki masz także usiłować być dobrym. Nie umiejąc akceptować ludzi, potępia ich. Wszyscy święci będą ludzi potępiać, bo ich zdaniem są oni grzesznikami.
To nie są cechy ludzi religijnych. Prawdziwie religijny człowiek nie ocenia i nie potępia. Wie, że nie ma rzeczy zawsze i całkowicie dobrych, tak jak nie ma rzeczy zawsze i całkowicie złych. Dobra jest świadomość, zła jest nieświadomość. To wszystko. Możesz w stanie nieświadomości robić rzeczy, które całemu światu wydają się dobre, ale religijny człowiek będzie wiedział, że takimi nie są. Może też się zdarzyć, że zrobisz coś złego i potępi cię cały świat, za wyjątkiem ludzi prawdziwie religijnych. Oni nie potępią cię, bo jako człowiek nieświadomy potrzebujesz współczucia, nie sądu; nie przekleństwa nie zasłużyłeś na piekło. Nikt nie zasługuje na piekło. Zbliżając się do stanu pełnej świadomości nie doznajesz konieczności dokonywania wyborów; po prostu robisz to, co jest właściwe. Robisz to w sposób niewinny, bez wysiłku, tak lekko, jak lekko podąża za tobą twój cień. Biegniesz cień biegnie, stoisz cień stoi, ale nie wiąże się to dla niego z żadnym wysiłkiem. Nie można uważać, że człowiek świadomy i człowiek dobry, to synonimy. Świadomość powoduje, że człowiek staje się dobry, ale w zupełnie inny sposób, jakby pod innym kątem. Nie dlatego jest dobry, że usiłuje być dobrym; jest dobry, bo jest świadomy. A w tym stanie wszelkie zło, wszystkie słowa potępienia znikają tak, jak ciemność znika w jasności. Religie zdecydowały bazować na moralności. Stały się zbiorami kodów etycznych na usługach społeczeńtwa; tobie, jednostce nie dają żadnych korzyści. Są zbiorem zasad wygodnych dla społeczeństwa. Oczywiście, jeżeli każdy zacząłby kraść, życie stałoby się nie do wytrzymania, gdyby wszyscy kłamali, nie dałoby się nic zrobić, jeśli wszyscy byliby nieuczciwi, nie można byłoby funkcjonować. Toteż na pewnym zasadniczym poziomie moralność jest potrzebna społeczeństwu. Spełnia funkcję użytkową, ale nie niesie w sobie zmian prowa-dzących do religijności. Niech cię nie napawa dumą to, że jesteś dobrym człowiekiem. Trzeba byś doszedł do takiego punktu, w którym już nawet samo myślenie o tym co dobre, a co złe, wydaje się niepotrzebne. Twoja ogromna uważność, twoja wielka świadomość po prostu powoduje, że robisz Nie instruuję ich, co maja robić a czego nie robić, nie daję dziesięciorga przykazań. Jeśli bowiem zaczniesz dawać przykazania, to na pewno nie skończy się na dziesięciu. Życie jest o wiele bardziej złożone. wszystko, co jest dobre; bez stłumienia w sobie tego, co złe. Nazwałbym Mahatmę Gandhiego dobrym człowiekiem, ale nie człowiekiem świadomym. On naprawdę usiłował być dobry. Nie krytykuję jego intencji, ale byt on człowiekiem z obsesją czynienia dobra. Człowiek świadomy nie ma obsesji; jest rozluzniony, cichy, spokojny, serdeczny. Wszystko, co wypływa z tej jego ciszy jest dobre, gdyż żyje on w świadomości, która przecież nie stwarza konieczności dokonywania wyborów. Wyjdz ponad zwykłą koncepcję dobrego człowieka. Nie będziesz ani dobry ani zły. Będziesz po prostu uważny, świadomy, a cokolwiek się zdarzy będzie dobre. Mówiąc innymi słowy w pełni swej świadomości osiqgniesz cechy boskie, a dobroć będzie zaledwie jedną z nich. Religie nakazały ci być dobrym, tak byś mógł któregoś dnia odnalezć Boga. Ale to przecież niemożliwe nigdy żaden dobry człowiek nie poczuł co znaczy boskość. Nauczam cię czegoś odwrotnego: odkryj boskość, a dobro pojawi się samo i będzie połączone z pięknem, wdziękiem, prostotą i skromnością. Nie będzie oczekiwało żadnej nagrody. Jest nagrodą samą w sobie. CZŚĆ IV ĆWICZENIE OBSERWACJI Patrzymy na wszystkich, tylko nie na samych siebie, toteż znamy innych lepiej niż siebie. O sobie nic nie wiemy. Ludzie obserwują jedynie innych; nie zadają sobie trudu popatrzenia na siebie samych. Każdy obserwuje co robi ktoś inny, jak wygląda oto jak powierzchownie traktujemy obserwowanie. Każdy to robi. Nie jest to coś nowego. Wystarczy to pogłębić, skierować do wewnątrz, ku swoim najskrytszym uczuciom, myślom, nastrojom, a w końcu ku obserwatorowi, ku samemu sobie. Żyd siedzi w pociągu naprzeciwko księdza. Zadaje mu pytanie: Proszę mi powiedzieć, Wasza Dostojność, dlaczego nosi pan kołnierzyk tył na przód. Ponieważ jestem ojcem odpowiada ksiądz. Też jestem ojcem, ale nie noszę kołnierzyka w ten sposób. Tak, ale ja jestem ojcem dla tysięcy. To, być może, powinien pan raczej zakładać spodnie tył naprzód? Ludzie zawsze bacznie obserwują innych. Dwóch facetów poszło na spacer; nagle zaczął padać deszcz. Jeden woła więc do drugiego: Szybko. Otwórz parasol! To się na nic nie zda odpowiada jego kolega mój parasol jest dziurawy. To po co go w ogóle zabrałeś? Nie sądziłem, że będzie padać. Aatwo nam przychodzi śmiać się z głupiego zachowania innych, ale czy kiedyś śmiałeś się sam z siebie? Czy przyłapałeś się kiedykolwiek na robieniu czegoś bzdurnego? Nie, nie obserwujesz siebie, a jedynie innych. A to się na nic nie zdaje. Poznaj to, co ponadczasowe Jeśli położysz przed sobą zegarek i będziesz patrzeć na sekundnik, zaskoczy cię to, że nie będziesz umiał obserwować zegarka nawet przez minutę. Może ci się uda przez piętnaście sekund, może dwadzieścia, a po trzydziestu sekundach zapomnisz, że miałeś patrzeć na tę wskazówkę. Zajmie cię jakaś myśl, a potem znowu przypomni ci się, że próbowałeś obserwować sekundnik. Skupienie swej uwagi nawet na minutę jest dość trudne, więc nie sądzcie, że od razu wam się uda. Kiedy usiłujesz być świadomy wszystkich drobiazgów, jakie przynosi życie, powinieneś wiedzieć, że po wielokroć czegoś zapomnisz. Twoja uwaga odbiegnie daleko, a kiedy sobie zdasz z tego sprawę, poczujesz się winny. To rodzaj pułapki. Jeżeli zaczniesz czuć się winnym, to nie uda ci się powrócić do ćwiczenia swojej uważności. Nie ma powodu by odczuwać winę. To naturalne. Nie musisz odczuwać skruchy, to naturalne i przydarza się każdemu, kto szuka. Tak się zwykle dzieje; nie daj się wpędzić w błędne koło poczucia winy, że nie potrafisz utrzymać uwagi nawet przez kilka chwil, że wciąż zapominasz. Mistrz DżainówMahawira był pierwszym człowiekiem w historii, który stwierdził, że jeśli człowiek jest uważny i potrafi się na czymś skupić nieprzerwanie przez czterdzieści osiem minut, to dostąpi oświecenia; nikt mu w tym nie przeszkodzi. Jedyne czterdzieści osiem minut... a przecież nawet przez czterdzieści osiem sekund jest trudno. Dociera do nas tyle bodzców. Żadnej winy, żadnej skruchy w chwili, kiedy przypomnisz sobie, że przestałeś robić to, co robiłeś, po prostu wróć do przerwanej czynności. Nie płacz nad rozlanym mlekiem. To byłoby głupie. To na pewno zabierze sporo czasu, ale w końcu zdasz sobie sprawę, że stajesz się coraz bardziej uważny. Może przez minutę, może przez dwie. l sprawi ci to tak wielką radość... ale nie popadaj w dumę, nie myśl, że masz za sobą jakiś etap. To stałoby się barierą. Kiedy ktoś się zgubi i uda mu się postawić maleńki kroczek w dobrym kierunku, to cieszy się, jakby już był w domu. Kontynuuj wolno, cierpliwie. Nie ma żadnego pośpiechu do twojej dyspozycji jest cała wieczność. Nie próbuj osiągnąć tego szybciej; brak cierpliwości nie pomoże. Świadomość nie jest jak wiosenny kwiatek kwitnie przez sześć tygodni i znika. Świadomość jest jak libański cedr, który rośnie przez setki lat, ale trwa przez tysiąclecia wznosząc się na pięćdziesiąt metrów ku niebu. Świadomość rośnie powoli, ale rośnie i dlatego trzeba wykazać się cierpliwością. Wraz z jej wzrostem zaczniesz odczuwać wiele rzeczy, których nigdy nie czułeś. Przykładowo, zauważysz że w twoim ciele istnieje wiele napięć, których wcześniej nigdy nie dostrzegałeś, bo były dość delikatne. Teraz, kiedy rozwija się twoja świadomość, zaczynasz odczuwać nawet te leciutkie napięcia. Czując napięcie w ciele rozluznij to miejsce. Jeśli twoje całe ciało jest odprężone, świadomość będzie rozwijać się szybciej, bo napięcia tworzą przeszkody. Nie mam zamiaru radzić ci, żebyś porzucił swoje wady, stał się dobrym człowiekiem, poprawił swój charakter jestem od tego bardzo daleki. Twój charakter nie interesuje mnie ani trochę. Interesuje mnie twoja świadomość.Im bardziej rozwija się twoja świadomość, tym wyrazniej zaczynasz dostrzegać, że śnisz nie tylko w nocy; nawet w ciągu dnia w twojej głowie snują się senne marzenia. Są tuż pod powierzchnią twojego czuwania przymknij oczy, a w każdej chwili będziesz mógł dostrzec jakiś sen przesuwający się jak obłok na niebie. Jednak to, że twój stan czuwania nie jest jeszcze pełnią przebudzenia dostrzeżesz dopiero wtedy, gdy osiągniesz już pewien poziom świadomości. Zauważysz przepływające sny na jawie. Kiedy siadasz w fotelu, by chwilę odpocząć, marzenia senne natychmiast przejmują kontrolę. Zaczynasz myśleć, że zostaniesz prezydentem kraju, albo że robisz jakieś wspaniałe rzeczy; wszystko jedno co. Jednocześnie wiesz, że wszystko o czym myślisz w tej właśnie chwili, jest nonsensem. Wiesz, że nie jesteś żadnym prezydentem, ale to marzenie senne ma w sobie coś takiego, że nawet wbrew tobie, wraca. Świadomość odsłoni przed tobą wszystkie warstwy snu na jawie, l zaczną one znikać, tak jak znika ciemność, gdy wnosisz do pokoju zapaloną lampę. Niewidzialny dotyk Cokolwiek robisz spacerujesz, siedzisz, jesz lub nawet jeśli nic nie robisz, a po prostu oddychasz, odpoczywasz, relaksujesz się na trawie nigdy nie zapominaj, że jesteś obserwatorem.
Oczywiście będzie to bardzo trudne. Co chwila podążysz za jakąś myślą, jakimś uczuciem, emocją, wzruszeniem wszystko będzie zakłócać twoją obserwację. Pamiętaj jednak, by wracać do swojego centrum, które obserwuje. Niech stanie się to systematycznym wewnętrznym procesem... Będziesz zadziwiony jak życie zmienia swoją jakość. Mogę poruszyć dłonią w sposób nieświadomy, ale także mogę cały ten ruch dokładnie obserwować z wewnątrz siebie. Wtedy ten sam ruch staje się całkowicie odmienny. Pierwszy był mechaniczny jak ruch robota. Drugi jest ruchem świadomym. Kiedy jesteś świadomy, czujesz tę dłoń od środka. W nieświadomści postrzegasz jedynie zewnętrzną powłokę. Poznałeś swoją twarz jedynie dzięki lustrom, z zewnątrz, bowiem nie jesteś obserwatorem. Jeśli zaczniesz obserwować poczujesz swoją twarz od środka; to wspaniałe doznanie, l wtedy, powoli zaczną dziać się dziwne rzeczy. Myśli zaczną znikać, uczucia i emocje zacznq znikać, a wokół ciebie panuje cisza. To tak, jakbyś był wyspą na oceanie milczenia... po prostu obserwator, mały płomyczek w centrum twojej Istoty, oświetlający całe twoje wnętrze. Wyjdz ponad zwykła koncepcję dobrego człowieka. Nie będziesz ani dobry ani zły Będziesz po prostu uważny, świadomy, a cokolwiek się zdarzy będzie dobre. Poczqtkowo będzie to doznanie jedynie wewnętrzne. Jednak z czasem to światełko zacznie przenikać na zewnqtrz i dosięgać innych ludzi. Zaskoczy i zadziwi cię to, że inni ludzie, tacy którzy mają w sobie choć odrobinę wrażliwości, natychmiast poczują, że coś niewidocznego ich dotknęło. Jeśli na przykład obserwujesz siebie... idz za kimś obserwując siebie, a prawie na pewno ta osoba nagle, bez powodu odwróci się w twoją stronę. Kiedy obserwujesz siebie, to jakbyś emitował promienie. Muszą one dotknąć osobę idącą z przodu, spowodować, że się odwróci zadając sobie pytanie: Co się stało?" A ty jesteś oddalony na tyle, że przecież nie mogłeś jej dotknąć. Zrób taki eksperyment: kiedy ktoś śpi, usiądz przy nim i obserwuj samego siebie; zobaczysz, że ten człowiek nagle się obudzi, otworzy oczy, rozejrzy się wokół jakby sądzit, że obudził się za sprawą czyjegoś dotyku. Ty także zaczniesz odczuwać te promienie jak dotyk. To nie jest jakaś wydumana rzecz. Nazywa się to aura. Drugi człowiek może odczuwać to jako dotyk, jako wewnętrzne poruszenie; ty możesz odczuwać, że kogoś dotykasz.
Stwierdzenie: czuję się poruszony" ma swoje głębokie znaczenie. Być może używasz go, nie do końca rozumiejąc, co ono oznacza. Ktoś mógł nie zamienić z tobą ani jednego słowa, po prostu przeszedł obok. Może jedynie przez chwilę spojrzał ci w oczy? A ty czujesz się poruszony. l to nie jest jedynie słowo; to się dzieje. Te promienie rozprzestrzeniają się wokół ciebie dotykając ludzi, zwierząt, drzew, kamieni... a pewnego dnia poczujesz, że ze środka siebie ogarniasz cały wszechświat. Vipassana Drogą Buddy była vipassana. Oznacza ona obserwowanie. Odkrył on jeden z najwspanialszych sposobów obserwacja swojego oddechu. Oddech jest prostym, naturalnym zjawiskiem obecnym przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie musisz robić niczego specjalnego. Powtarzanie mantr wymaga pewnego wysiłku, trzeba się zmusić. Mówiąc: Ram, Ram, Ram" usiłujesz się mobilizować. l jesteś skazany na to, że wielokrotnie zapomnisz. Nawet więcej: słowo Ram" pochodzi od umysłu, a więc nie będzie w stanie poprowadzić cię poza umysł. Budda odkrył zupełnie inne podejście. Po prostu obserwuj swój oddech wpływa w ciebie, wypływa z ciebie. Są cztery punkty, na które trzeba zwrócić uwagę. Siedząc w ciszy zacznij odczuwać swój oddech, dostrzeż go. Wciągasz w siebie powietrze to pierwszy punkt. Za chwilę, kiedy kończy się wdech, na ułamek sekundy powietrze się zatrzymuje to drugi punkt. Następnie znów następuje ruch powietrza tym razem na zewnątrz. To jest trzeci punkt. A kiedy powietrze jest już poza płucami, znów następuje moment zatrzymania czwarty punkt na który trzeba zwrócić uwagę. Powietrze następnie znów zaczyna wpływać... oto pełen cykl oddechu. Jeśli będziesz umiał utrzymać uwagę na tych czterech punktach, zadziwi cię to, jaka wielka nastąpi różnica; ponieważ umysł nie jest włączony w ten proces. Obserwowanie nie jest czynnością umysłu lecz duszy, świadomości. Nie jest procesem umysłowym. Kiedy obserwujesz, umysł się zatrzymuje, przestaje istnieć. Tak, początkowo po wielokroć zapomnisz się i umysł powróci, zacznie znów swoje stare sztuczki. Ale zawsze, gdy zdasz sobie sprawę z tego, że się zapomniałeś, wróć do obserwowania. Nie ma powodu czuć się winnym. Z czasem umysł będzie się wtrącat coraz rzadziej. A kiedy ci się uda nieprzerwanie, przez czterdzieści osiem minut obserwować swój oddech, doznasz oświecenia. Dziwi cię to? Tylko czterdzieści osiem minut? Wydaje ci się bowiem, że to takie łatwe. Wystarczy czterdzieści osiem minut? Wiedz, że to bardzo trudne. Nie uda ci się to nawet w ciągu czterdziestu ośmiu sekund. Spróbuj z zegarkiem w ręku. Na początku nie uda ci się zachowanie uważności przez minutę. Zagapisz się. Zapomnisz oberwować. l zegarek i oddech. Jakaś myśl odciągnie cię daleko, aż nagle zdasz sobie sprawę, że... Cóż, spojrzawszy na zegarek dostrzeżesz, iż upłynęło dziesięć sekund. Przez dziesięć sekund nie obserwowałeś.
Jednak stopniowo, krok po kroku dotrze do ciebie to, że obserwacja oddechu nie jest jedynie narzucaniem sobie jakiegoś ćwiczenia, ale raczej dostarcza ci przyjemności. Tych kilka chwil pełnych uwagi ma w sobie taki ładunek piękna, daje ci taką radość, że chcesz je powtórzyć, chcesz być w pełni obecny podczas oddechu. Pamiętaj, że to nie jest takie samo zjawisko jak w przypadku jogi. Pranajomy stosowane w jodze to zupełnie inny, właściwie odwrotny proces, niż ten, który Budda nazwał wpossana. Pranajoma to zaczerpnięcie głębokiego oddechu, wypełnianie klatki piersiowej jak największq ilością tlenu, a następnie niemal całkowite opróżnienie płuc z dwutlenku węgla. Jest to ćwiczenie fizyczne dobre dla ciała, ale nie należy mylić go z wpassano. Wpassanie nie zmieniasz naturalnego rytmu oddechu. Nie bierzesz długich, głębokich wdechów, twój wydech jest taki jak zwykle. Musi się odbywać całkowicie normalnie i naturalnie. Cała świadomość musi być skierowana na obserwację.
Kiedy nauczysz się obserwować swój oddech, będziesz umiał obserwować także inne rzeczy. ldąc będziesz widział siebie idącego, jedząc będziesz widział siebie jedzącego. A w końcu, nawet kiedy będziesz spał, nauczysz się obserwować siebie śpiącego. Kiedy to się stanie, poczujesz, że jesteś w innym świecie. Ciało śpi, a wewnątrz pali się jasne światełko. Twoje obserwowanie pozostaje niezakłócone. Wtedy, przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, w głębi ciebie trwa nieprzerwany proces obserwacji. Nadal robisz to samo i zewnętrzny świat postrzega cię jak dawniej; ale dla ciebie zmieniło się wszystko.
Pewien mistrz zeń niósł wodę ze studni. Spotkał po drodze mężczyznę, który znał go ze słyszenia i przybył by go odszukać. Gdzie mogę znalezć mistrza tego klasztoru ? zapytał. Sądził bowiem, że niosący wodę jest stużącym. Przecież to niemożliwe, by tak oświecony człowiek nosił wodę, by myt posadzki. Mistrz roześmiał się i odparł: Ja jestem tym, którego szukasz. Mężczyzna nie mógł uwierzyć. Powiedział: Wiele o tobie słyszałem, ale nie mogę uwierzyć, że nosisz wodę ze studni. Lecz przecież to właśnie robiłem zanim doznałem oświecenia nosiłem wodę ze studni, rąbałem drewno, toteż robię to nadal. Jestem w tym bardzo dobry, chodz i popatrz, za chwilę będę rąbał drewno odpowiedział mistrz. Ale w takim razie wytłumacz mi na czym polega różnica: przed oświeceniem wykonywałeś te prace i wykonujesz je po oświeceniu. Rozbawiony mistrz rzekł: Różnica leży wewnątrz. Wcześniej robiłem wszystko jak we śnie, teraz robię to samo w pełni świadomie. Czynności są te same, ale ja już nie jestem taki sam. A ponieważ ja się zmieniłem, świat który widzę także się zmienił. Przemiana musi nastąpić wewnątrz. To rodzaj całkowitego odrzucenia starego świata, ponieważ stara jazń została porzucona. Nocna zmiana Zjawiska snu i obserwacji całkowicie się od siebie różnią. Spróbuj wprowadzić takie ćwiczenie: każdego wieczoru, kiedy już zapadasz w sen, powoli się w niego zagłębiasz, powtarzaj sobie, że będziesz pamiętał, iż to jest po prostu sen. Myśl o tym aż do momentu zaśnięcia. Po kilku, może kilkunastu dniach, kiedy ta myśl przeniknie głęboko do podświadomości, ku twemu zaskoczeniu, będziesz umiał obserwować sen jako sen. l wtedy nie będzie już miał nad tobą władzy, a wraz z rozwojem twojej świadomości, zniknie całkowicie. Sny są wstydliwe, nie chcą być obserwowane. Istnieją jedynie w ciemni twej podświadomości. Wraz ze światłem przyniesionym dzięki obserwowaniu ich, zaczną powoli zanikać. Powtarzaj więc to ćwiczenie a pozbędziesz się snów. l zdziwi cię to, jak wiele spraw się z tym wiąże. Jeśli sny znikną, twój umysł w ciągu dnia będzie dużo mniej gadatliwy. Po drugie lepiej zadomowisz się w terazniejszości zamiast w przyszłości lub przeszłości. Po trzecie pogłębi się znacznie twoja skuteczność we wszystkim, co robisz. Sny są jak dolegliwość. Człowiek jest chory więc ich potrzebuje. Jednak jeśli pozbędziesz się ich całkowicie, osiągniesz nowy rodzaj zdrowia, dostrzeżesz nową wizję. Poza tym część twojego nieświadomego umysłu stanie się świadoma, co umocni cię w poczuciu twej indywidualności. Nigdy nie będziesz żałował tego, co robisz w pełni swej świadomości. Obserwowanie jest jakby rodzajem wspaniałej magii, której każdy może się nauczyć; a ona rozpocznie przemianę całej twojej Istoty. Kiedy zaczniesz obserwować swoje sny, dostrzeżesz że jest pięć ich typów. Pierwszy, to po prostu śmieci; a zajmują się nimi tysiące psychoanalityków. Totalna bzdura. Zdarzają się, ponieważ w ciągu całego dnia zbierasz te śmieci, zupełnie tak, jak twoje ciało pokrywa się kurzem i brudem Świadomość rośnie powoli, ale rośnie i dlatego trzeba wykazać się cierpliwością. Wraz z jej wzrostem zaczniesz odczuwać wiele rzeczy, których nigdy nie czułeś.. Ciało wymaga kąpieli, ale jak wykąpać umysł? Cóż, umysł ma swój sposób na wyrzucanie kurzu i brudu. To sen pierwszy typ snu, który odkurza umysł. Zdarza się w dziewięćdziesięciu procentach przypadków. Nie zwracaj na niego uwagi. Powoli, wraz z rozwojem świadomości, dostrzeżesz czym jest ten kurz. Drugi rodzaj snu to odzwierciedlanie marzeń. Macie wiele pragnień, potrzeb naturalnych, lecz księża i tak zwani nauczyciele duchowi zatruli wasze umysły. Nie pozwalają zaspokoić nawet bardzo podstawowych potrzeb. Wyklęli je całkowicie, a to przekleństwo przeniknęło w głąb każdego z was. Pragniecie spełnienia wielu potrzeb i stąd powstaje drugi typ snów. To, czego sobie odmówiłeś ze względu na nakazy kapłanów, z powodu zatrucia umysłu, próbuje się spełnić w snach w taki czy inny sposób. Należy jednak przyjrzeć się potrzebom a nie ich ocenie. Ocena wypływa ze świadomego umysłu, potrzeba z nieświadomości, l tak właśnie tworzy się drugi rodzaj snów wyparte przez ciebie potrzeby twój umysł spełnia we śnie. Czytałeś wspaniałe książki, zostałeś zatruty ideami myślicieli, to wszystko ukształtowało pewne wzorce w twoim umyśle. Nie jesteś już otwarty na to, co przynosi życie, zaślepiły cię filozofie. Nieświadomość nie ocenia, nie wyznacza celów. Wie tylko jedno: co jest ci potrzebne do osiągnięcia spełnienia. Toteż nieświadomość tworzy sobie sny Drugi rodzaj snów ma wielkie znaczenie; należy go poznać i medytować nad nim dlatego, że to właśnie nieświadomość usiłuje przekazać ci wiadomość: Nie bądz głupcem! Przysporzy ci to cierpienia. Nie głodz swojej Istoty. Skończ z tym samobójczym nastawieniem spowodowanym powolnym zabijaniem własnych potrzeb" Pamiętaj: pragnienia pochodzą od świadomego umysłu, potrzeby zaś od nieświadomości. Ta różnica musi być dobrze zrozumiana, bo ma ogromne znaczenie. Pragnienia wytwarza świadomy umysł; to co nieświadome nie zna pragnień, nie zajmuje się nimi. Czym jest pragnienie? Zostało stworzone z twoich myśli, z tego czego cię nauczono, z tego jak cię ukształtowano. Chciałbyś być prezydentem kraju; nieświadomość zupełnie się tym nie przejmuje. Nie jest zainteresowana byciem prezydentem, ale tym, jak stworzyć całkowitą jedność, jak osiągnąć spełnienie. Umysł mówi jednak: Zostań prezydentem, a jeśli musiałbyś, z tego powodu, poświęcić swoją miłość, to poświęć. Jeśli będziesz musiał poświęcić swoje zdrowie, to poświęć. Jeśli zabierze to twój spokój, to niech zabierze. Masz się stać prezydentem". Albo gromadzenie nadmiernego bogactwa to także sprawka świadomego umysłu. Nieświadomość nie zna bogactwa, zna jedynie to, co naturalne. Nie nosi na sobie piętna społeczeństwa; jest raczej jak drzewo, ptak lub zwierzę. Nie została ukształtowana przez społeczeństwo, przez polityków. Pozostaje czysta. Wsłuchuj się w drugi rodzaj snu i medytuj o nim, a to pozwoli ci znalezć odpowiedz na pytanie czego potrzebujesz. Wypełniaj swoje potrzeby, nie pragnienia. Czyń tak, jeśli chcesz trwać w błogosławieństwie. Jeżeli zaś chcesz popaść w nędzę ignoruj potrzeby, realizuj pragnienia. To bardzo proste zjawisko podążaj za swoimi pragnieniami, a staniesz się nieszczęśliwy. Jeśli zaś będziesz jak rzeka płynąca w kierunku morza wypełniał swoje potrzeby, poczucie spełnienia będzie ci towarzyszyć każdego dnia. Rzeka nie mówi, iż dzisiaj chce płynąć na wschód, a jutro będzie chciała na zachód. Ona po prostu szuka swej drogi. Jakie znaczenie ma kierunek? Rzeka płynie, bo taką ma potrzebę; nic nie wie o pragnieniach. Dlatego zwierzęta są szczęśliwe. A przecież nic nie mają. A ty masz tyle różnych rzeczy i czujesz się tak podle? Nawet zwierzęta mają życie bardziej przepełnione błogością i pięknem. Nie mają świadomego umysłu, który je kontroluje i nimi manipuluje; pozostają niepodzielone. Drugi rodzaj snu ma ci wiele do przekazania. Dzięki niemu zaczniesz przemieniać swoją świadomość, swoje zachowania, swoje ścieżki życiowe. Słuchaj tego, co ci sygnalizuje nieświadomość, zaspokajaj swoje potrzeby. Zapamiętaj, że nieświadomość ma słuszność, bo w niej znajduje się mądrość całych tysiącleci, miliony poprzednich egzystencji. Świadomość przynależy do tego konkretnego, twojego życia. Została wyuczona w szkołach, na uniwersytetach, zaprogramowana przez rodzinę i społeczeństwo, bo w nich przypadkowo się urodziłeś. Nieświadomość niesie w sobie doświadczenia wszystkich twoich poprzednich wcieleń; pamięta jak byłeś skatą, drzewem, zwierzęciem ma w sobie całą przeszłość. Jest niezwykle mądra. W porównaniu z nią świadomość jest głupia; nie ma prawie żadnego doświadczenia tylko to z obecnego życia. Jest dziecinna. Słuchaj nieświadomości. W niej tkwi odwieczna mądrość.
Obecnie caÅ‚a Zachodnia psychoanaliza oparta jest tylko i wyÅ‚Ä…cznie na sÅ‚uchaniu drugiego rodzaju snów i dokonywaniu zmian w przyzwyczajeniach życiowych. Psychoanalitycy pomogli wielu ludziom. Mimo szeregu niedoskonaÅ‚oÅ›ci, metoda ta pomaga, bo przynajmniej pozwala siÄ™ odprężyć i zmniejszyć napiÄ™cie. Jest i trzeci rodzaj snów komunikacja z nadÅ›wiadomoÅ›ciÄ…. Drugi rodzaj polegaÅ‚ na komunikacji z nieÅ›wiadornoÅ›ciÄ…, trzeci z nadÅ›wiadomoÅ›ciÄ…. Zdarza siÄ™ bardzo rzadko, bo nasz kontakt z nadÅ›wiadomoÅ›ciÄ… jest przerwany. Jest jednak czasami możliwy, ponieważ nadÅ›wiadomoÅ›c jest także twoja. Może staÅ‚a siÄ™ jak obÅ‚ok i przeniosÅ‚a na niebo, może wyparowaÅ‚a, może odlegÅ‚ość jest przeogromna, ale nadal jest zakorzeniona w tobie. Kontakt z nadÅ›wiadomoÅ›ciÄ… należy do rzadkoÅ›ci. Doznasz go, jeÅ›li staniesz siÄ™ bardzo, bardzo uważny. Inaczej zamieni siÄ™ w kurz, który umysÅ‚ wrzuci do snu, w relizacjÄ™ marzenia, który umysÅ‚ musi w sobie blokować. Zagubi siÄ™. JeÅ›li jednak wyostrzysz uważność dostrzeżesz, że to poÅ‚yskujqcy diament, zupeÅ‚nie inny niż wszystkie kamienie wokół. Kiedy to poczujesz, gdy odnajdziesz sen przychodzÄ…cy od nadÅ›wiadomoÅ›ci, obserwuj go, medytuj, bo stanie siÄ™ on Å›cieżkÄ… wiodÄ…cÄ… ciÄ™ do twego mistrza. Doprowadzi ciÄ™ do takiego życia, które da ci poczucie szczęścia, doprowadzi do zdrowej samodyscypliny. Taki sen bÄ™dzie twoim przewodnikiem. Możesz znalezć mistrza posÅ‚ugujÄ…c siÄ™ Å›wiadomoÅ›ciÄ…, ale bÄ™dzie on po prostu nauczycielem. Możesz znalezć mistrza posÅ‚ugujÄ…c siÄ™ wskazówkami nieÅ›wiadomoÅ›ci, ale bÄ™dzie on nikim innym jak kochankiem bÄ™dziesz zakochany w nim jako w pewnym typie czÅ‚owieka. Jedynie nadÅ›wiadomość może ciÄ™ doprowadzić do wÅ‚aÅ›ciwego mistrza. Nie bÄ™dzie on nauczycielem, nie zafascynujÄ… ciÄ™ jego sÅ‚owa nie bÄ™dziesz nim oczarowany. WrÄ™cz odwrotnie ten czÅ‚owiek dopasuje siÄ™ do ciebie, dostarczy ci możliwoÅ›ci rozwoju, stanie siÄ™ dla ciebie jak żyzna gleba. NastÄ™pnie mamy czwarty rodzaj snu, który pochodzi z poprzednich wcieleÅ„. Nie jest aż tak rzadki. Zdarza siÄ™. Jednakże wszystko to staje siÄ™ w tobie jednym wiel kim baÅ‚aganem; nie potrafisz niczego rozróżnić. Na Wschodzie staraliÅ›my siÄ™ pojąć ten rodzaj snu i dziÄ™ki niemu doszliÅ›my do zjawiska reinkarnacji. Pozwala on dowiedzieć siÄ™ wiÄ™cej i wiÄ™cej o swoich wczeÅ›niejszych wcieleniach, przenieść siÄ™ bardzo daleko w przeszÅ‚ość. To powoduje w tobie wiele zmian, bo wiedza o tym kim byÅ‚eÅ› w poprzednim życiu sprawia, że pewne rzeczy stajÄ… siÄ™ nieważne a inne nabierajÄ… ogromnego znaczenia. Zmienia siÄ™ twój gestalt, zmienia siÄ™ styl życia. Zgromadziwszy ogromne bogactwo w poprzednim życiu, umarÅ‚eÅ› jako najbogatszy czÅ‚owiek w swoim kraju, a jednoczeÅ›nie jako duchowy żebrak, l znów schemat siÄ™ powtarza w życiu obecnym. Toteż nagle zmienia siÄ™ gestalt wiedzÄ…c co robiÅ‚eÅ› i jak to ciÄ™ doprowadziÅ‚o donikÄ…d, pamiÄ™tajÄ…c swoje poprzednie wcielenia, wiedzÄ…c że powtarzaÅ‚eÅ› wciąż ten sam bÅ‚Ä™dny schemat, jak zacinajÄ…ca siÄ™ pÅ‚yta gramofonowa, że nigdy nie zrobiÅ‚eÅ› ani jednej nowej rzeczy... Wciąż i na nowo gromadziÅ‚eÅ› bogactwa, wciąż dążyteÅ› do wÅ‚adzy, wciąż zdobywaÅ‚eÅ› nadmiar wiedzy. ZakochiwaÅ‚eÅ› siÄ™ i ciÄ…gle w ten sam sposób zamieniaÅ‚eÅ› miÅ‚ość w coÅ› ohydnego... Kiedy dostrzeżesz to wszystko już nigdy nie bÄ™dziesz taki sam. DziÄ™ki temu twoje obecne życie nagle siÄ™ przemieni. Nie pozostaniesz ani chwili dÅ‚użej w tej starej koleinie. To wÅ‚aÅ›nie z tego powodu ludzie na Wschodzie pytali od tysiÄ…cleci: Jak siÄ™ wyrwać z tego koÅ‚a życia i Å›mierci?" To wciąż to samo koÅ‚o, ta sama historia powtarzajÄ…ca siÄ™ znowu i znowu... JeÅ›li jej nie znasz, wydaje ci siÄ™, że robisz coÅ› nowego i wydajesz siÄ™ bardzo podekscytowany. Ale ja widzÄ™, że robisz wciąż to samo. Nie robisz w życiu niczego nowego. Jest ono jak koÅ‚o; porusza siÄ™ wciąż w ten sam sposób. Twoje podniecenie wynika tylko z tego, że zapominasz o swojej przeszÅ‚oÅ›ci. JeÅ›li sobie jÄ… przypomnisz, caÅ‚e podniecenie opadnie. W stanie takiego przypomnienia przydarza siÄ™ sannjas. Sannjas jest wysiÅ‚kiem podjÄ™tym w celu wyjÅ›cia z koleiny, wyskoczenia z bÅ‚Ä™dnego koÅ‚a. Oznacza powiedzenie samemu sobie: Dość tego! Nie mam zamiaru już dÅ‚użej uczestniczyć w tym starym nonsensie. Zmieniam swoje nawyki". Sannjas jest wyskoczeniem poza koÅ‚o; nie poza spoÅ‚eczeÅ„stwo, lecz swoje wÅ‚asne koÅ‚o życia i Å›mierci. To wÅ‚aÅ›nie czwarty rodzaj snu. A piÄ…ty i ostatni tym różni siÄ™ od czwartego, że wychodzi w przyszÅ‚ość, tak jak czwarty wraca do przeszÅ‚oÅ›ci. Przytrafia siÄ™ niezmiernie rzadko, jedynie wtedy, gdy jesteÅ› otwarty, podatny, elastyczny. PrzeszÅ‚ość rzuca cieÅ„ i przyszÅ‚ość rzuca cieÅ„. Oba odbijajÄ… siÄ™ w tobie. JeÅ›li staniesz siÄ™ Å›wiadomy swoich snów, pewnego dnia dotrze do ciebie i to, że przyszÅ‚ość zaglÄ…da do ciebie. Nagle otwierajÄ… siÄ™ drzwi i przyszÅ‚ość komunikuje siÄ™ z tobÄ…. Jest pięć typów snów. Współczesna psychologia bazuje na typie drugim, czÄ™sto zresztÄ… mylÄ…c go z pierwszym. PozostaÅ‚e trzy typy pozostajÄ… nieznane. JeÅ›li medytujesz i stajesz siÄ™ Å›wiadomy swojej wewnÄ™trznej Istoty w czasie snu, zdarzy siÄ™ jeszcze wiele innych rzeczy. Po pierwsze stopniowo, wraz ze wzrostem Å›wiadomoÅ›ci swoich snów, bÄ™dziesz coraz mniej pewny realnoÅ›ci tego, czego doÅ›wiadczasz na jawie. Dlatego Hindusi mówiÄ…, że Å›wiat jest jak sen. Obecnie dzieje siÄ™ odwrotnie. Ponieważ jesteÅ› tak pewien, że kiedy nie Å›pisz Å›wiat jest rzeczywisty, to wydaje ci siÄ™, że kiedy Å›pisz twoje sny także sÄ… rzeczywiste. Nikt kto Å›pi nie ma wrażenia, że sen jest nieprawdziwy. Kiedy trwa, wyglÄ…da wspaniale, caÅ‚kowicie realnie. Rano oczywiÅ›cie możesz stwierdzić, że to byt sen, ale nie w tym rzecz. Rano funkcjonuje inny umysÅ‚. Nie byÅ‚ Å›wiadkiem, jedynie sÅ‚yszaÅ‚, że coÅ› tam gdzieÅ› siÄ™ dziaÅ‚o. Ten Å›wiadomy umysÅ‚, który budzi siÄ™ rano i wie, że to wszystko byÅ‚o snem, nie jest obserwatorem; jak mógÅ‚by cokolwiek stwierdzić? To tak, jakbyÅ› spaÅ‚ a dwie osoby obok rozmawiaÅ‚y ze sobÄ…. We Å›nie coÅ› tam sÅ‚yszysz, bo mówiÄ… dość gÅ‚oÅ›no, ale sÄ… to jakieÅ› pojedyncze sÅ‚owa bez kontekstu, zostawiajÄ…ce jakÄ…Å› mglistÄ… impresjÄ™. Tak wÅ‚aÅ›nie siÄ™ dzieje podczas gdy nieÅ›wiadomość bardzo aktywnie tworzy sny, Å›wiadomość Å›pi i jedyne co sÅ‚yszy to haÅ‚as; rano zaÅ› mówi: To wszystko jakieÅ› bzdury. To byÅ‚ przecież tylko sen". Obecnie, zawsze gdy coÅ› ci siÄ™ Å›ni, czujesz jakby byÅ‚o to caÅ‚kowicie rzeczywiste. Nawet rzeczy absurdalne, nielogiczne wyglqdajq prawdziwie, bo nieÅ›wiadomość nie wie co to logika. We Å›nie idziesz drogÄ…, widzisz nadbiegajÄ…cego konia i nagle koÅ„ już nie jest koniem lecz twojÄ… żonÄ…. A twój umysÅ‚ nie pyta od razu: Jak to możliwe? KoÅ„ zamieniÅ‚ siÄ™ w mojÄ… żonÄ™?" Nie ma problemu, nie ma wÄ…tpliwoÅ›ci. NieÅ›wiadomość w nic nie wÄ…tpi. Nawet PamiÄ™taj: pragnienia pochodzÄ… od Å›wiadomego umysÅ‚u, potrzeby zaÅ› od nieÅ›wiadomoÅ›ci. Ta różnica musi być dobrze zrozumiana, bo ma ogromne znaczenie. tak przedziwne zdarzenie jest wiarygodne, wydaje siÄ™ rzeczywiste. Kiedy stajesz siÄ™ Å›wiadomy swoich snów i czujesz, że to tylko sny, zaczyna dziać siÄ™ coÅ› dokÅ‚adnie odwrotnego nic nie jest rzeczywiste; to wszystko jest teatrem umysÅ‚u, psychodramÄ…. Stoisz na scenie, jesteÅ› aktorem a także autorem scenariusza. JesteÅ› reżyserem, producentem i widzem nikogo oprócz ciebie nie ma, to jedynie wytwory twojego umysÅ‚u. Kiedy to do ciebie dotrze, wtedy caÅ‚y otaczajÄ…cy ciÄ™ na jawie Å›wiat nabierze nowego wymiaru. Przekonasz siÄ™, że ma miejsce to samo, co wtedy, gdy Å›nisz nocÄ… scena jest, co prawda, o wiele szersza, ale to także sen. Hindusi nazywajÄ… czasem nasz Å›wiat: maja iluzja, senne marzenie, wytwór umysÅ‚u. O co im chodzi? Czy o to, że Å›wiat jest nierzeczywisty? Nie, jest on rzeczywisty, ale kiedy twój umysÅ‚ zaczyna siÄ™ wÅ‚Ä…czać, stwarzasz swój wÅ‚asny, nierealny Å›wiat. Nie żyjemy w tym samym Å›wiecie. Każdy ma swój. Jest tyle Å›wiatów, ile umysłów. Kiedy Hindusi mówiÄ…, że ten Å›wiat to maja, chodzi im o rzeczywistość poÅ‚Ä…czonÄ… z umysÅ‚em. Czym jest sama rzeczywistość? Nie wiemy. Czym jest rzeczywistość poÅ‚Ä…czona z umysÅ‚em? To maja. Kiedy ktoÅ› obudzi siÄ™ caÅ‚kowicie, stanie siÄ™ buddÄ…, wtedy pozna rzeczywistość bez umysÅ‚u. To jest prawda, brahman, Najwyższe. Dodaj umysÅ‚, a wszystko stanie siÄ™ na powrót snem, bo umysÅ‚ jest tym czymÅ›, co wytwarza sny. Bez umysÅ‚u nic nie jest snem; pozostaje krystalicznie czysta rzeczywistość. UmysÅ‚ jest jak lustro; odzwierciedla Å›wiat. To odbicie nie może być rzeczywistoÅ›ci, jest po prostu odzwierciedleniem rzeczywistoÅ›ci. Kiedy nie ma lustra, odbicie znika. Możesz widzieć rzeczywistość. Noc, księżyc w peÅ‚ni, ciche jezioro, w którym odbija siÄ™ księżyc; próbujesz go dotknąć. To wÅ‚aÅ›nie wszyscy robiÄ… przez caÅ‚e swoje obecne i poprzednie życia. AapiÄ… księżyc odbity w tafli jeziora, l oczywiÅ›cie żadnej szansy na sukces; to niemożliwe. Trzeba zapomnieć o jeziorze i spojrzeć dokÅ‚adnie w przeciwnÄ… stronÄ™. Księżyc jest tam. Jezioro jest jak umysÅ‚, dziÄ™ki któremu Å›wiat zamienia siÄ™ w iluzjÄ™. Bez wzglÄ™du na to czy masz oczy zamkniÄ™te czy otwarte jeÅ›li obecny jest umysÅ‚ wszystko jest snem. Obserwowanie jest jakby rodzajem wspaniaÅ‚ej magii, której każdy może siÄ™ nauczyć; a ona rozpocznie przemianÄ™ caÅ‚ej twojej Istoty. JeÅ›li bÄ™dziesz medytowaÅ‚ nad snem, w pierwszej kolejnoÅ›ci wÅ‚aÅ›nie z tego zdasz sobie sprawÄ™. A po drugie zrozumiesz, że jesteÅ› jedynie Å›wiadkiem: sen istnieje, ale ty nie jesteÅ› jego częściÄ…. Nie jesteÅ› częściÄ… umysÅ‚u, jesteÅ› transcendentny. Istniejesz w umyÅ›le, ale nim nie jesteÅ›. Postrzegasz przez umysÅ‚, ale nim nie jesteÅ›. Korzystasz z umysÅ‚u, ale nim nie jesteÅ›. l nagle stajesz siÄ™ obserwatorem już nie umysÅ‚em. OsiÄ…gniÄ™cie pozycji obserwatora jest ostatecznym, najwyższym speÅ‚nieniem. Pózniej przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie to, czy Å›nisz Å›piÄ…c, czy Å›nisz na jawie pozostajesz obserwatorem. Istniejesz na Å›wiecie, ale Å›wiat nie ma już wstÄ™pu w ciebie. Wszystkie rzeczy sÄ… gdzie byÅ‚y, ale twój umysÅ‚ nie znajduje siÄ™ poÅ›ród nich, ani one nie znajdujÄ… siÄ™ w umyÅ›le. PojawiÅ‚ siÄ™ obserwator i wszystko siÄ™ zmieniÅ‚o. Kiedy raz pojmiesz jak to siÄ™ dzieje, stanie siÄ™ to dla ciebie bardzo Å‚atwe. Na razie może siÄ™ wydawać tak trudne, że prawie niemożliwe. Jak zachować uważność w czasie snu? Zajmie ci to trzy do dziewiÄ™ciu miesiÄ™cy. Każdego wieczoru, zasypiajÄ…c utrzymaj swojÄ… uwagÄ™, obserwuj nadchodzÄ…cy sen. PamiÄ™taj, żeby nie pobudzać przy tym swojej aktywnoÅ›ci, bo nie uda ci siÄ™ zasnąć. BÄ…dz biernie skupiony, miÄ™kki, naturalny, odprężony, z przymkniÄ™tymi powiekami. Nie nazbyt przejÄ™ty tym wszystkim pasywna uważność, bez jakiegoÅ› szczególnego zainteresowania. Siedzisz z boku, rzeka pÅ‚ynie a ty patrzysz. To zajmie ci trzy do dziewiÄ™ciu miesiÄ™cy Potem, któregoÅ› dnia sen opadnie na ciebie jak ciemny ekran, jak ciemna kurtyna, jakby sÅ‚oÅ„ce siÄ™ schowaÅ‚o i nastaÅ‚a ciemna noc. Wszystko to dzieje siÄ™ wokół, ale w gÅ‚Ä™bi ciebie pÅ‚onie ogieniek. Patrzysz milczÄ…co, biernie, l oto zaczyna siÄ™ Å›wiat snów. Widzisz wiele przedstawieÅ„, psychodram i po prostu obserwujesz. Z czasem zaczynasz umieć dostrzegać różnice; wiesz, który rodzaj snu siÄ™ pojawiÅ‚. A w koÅ„cu pojmujesz, że to jest dokÅ‚adnie to samo, co dzieje siÄ™ na jawie. Nie ma różnicy w jakoÅ›ci. CaÅ‚y Å›wiat staÅ‚ siÄ™ iluzoryczny A kiedy Å›wiat jest iluzjÄ…, jedynie obserwator jest prawdziwy. POSAOWIE: WiszÄ…c na wÅ‚osku W Indiach opowiadajÄ… pewnÄ… starożytnq historiÄ™. Znany mÄ™drzec wysÅ‚aÅ‚ swojego najlepszego ucznia na dwór króla Janaka, aby tam uzupeÅ‚niÅ‚ swojq wiedzÄ™. MÅ‚ody czÅ‚owiek powiedziaÅ‚: Jeżeli ty nie możesz mnie tego nauczyć, to jak dokona tego Janak? Ty jesteÅ› wielkim mÄ™drcem, Janak zaledwie królem. Co on może wiedzieć o medytacji i Å›wiadomoÅ›ci? MÄ™drzec odparÅ‚: Po prostu rób co ci mówiÄ™. Idz, pokÅ‚oÅ„ siÄ™, nie zachowuj siÄ™ jak egoista sÄ…dzÄ…c, że jesteÅ› sannjasinem, a on zwykÅ‚ym wtaÅ›cicielem dworu, że jesteÅ› uduchowiony, a on, to zwykÅ‚y zjadacz chleba. Zapomnij o tym. WysyÅ‚am ciÄ™, byÅ› siÄ™ czegoÅ› od niego nauczyÅ‚; od tej pory on jest twoim mistrzem. PróbowaÅ‚em ci to przekazać tutaj, ale nie pojÄ…Å‚eÅ› o co chodzi. Potrzebujesz znalezć siÄ™ w innym otoczeniu, by to zrozumieć. Dwór Janaka, jego paÅ‚ac bÄ™dzie wÅ‚aÅ›ciwym miejscem. Po prostu idz, pokÅ‚oÅ„ siÄ™ nisko. Przez kilka najbliższych dni on bÄ™dzie mnie zastÄ™powaÅ‚. Z wielkÄ… niechÄ™ciÄ…, ale jednak w koÅ„cu uczeÅ„ posÅ‚uchaÅ‚. PochodziÅ‚ wszak z kasty braminów, a kimże byÅ‚ Janak? ZdobyÅ‚ bogactwo, miaÅ‚ królestwo, ale czego mógÅ‚ nauczyć bramina? Przecież to rola braminów, by nauczać. A Janak nie byÅ‚ braminem, lecz pochodziÅ‚ z kasty wojowników kshatrija. Jego kasta byÅ‚a druga, po braminach, wiÄ™c mÅ‚ody czÅ‚owiek nie mógÅ‚ siÄ™ pogodzić z tym, by kÅ‚aniać siÄ™ komuÅ› z niższej kasty. To niebywaÅ‚e. To wbrew zasadom honorowanym przez hinduskie umysÅ‚y Jednak skoro mistrz nakazaÅ‚, trzeba to wykonać. PoszedÅ‚ z niechÄ™ciÄ… i z niechÄ™ciÄ… siÄ™ pokÅ‚oniÅ‚. A skÅ‚adajÄ…c pokÅ‚on czuÅ‚ siÄ™ po prostu wÅ›ciekÅ‚y na swojego mistrza, bo miaÅ‚ wrażenie, że siÄ™ poniża. Król Janak siedziaÅ‚ w grupie ludzi, piÅ‚ wino, piÄ™kna kobieta taÅ„czyÅ‚a, a mÅ‚odzieniec byÅ‚ przepeÅ‚niony pogardÄ…. Mimo to pokÅ‚oniÅ‚ siÄ™. Janak zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ i powiedziaÅ‚: Nie musisz mi siÄ™ kÅ‚aniać, kiedy jednoczeÅ›nie masz w sobie tyle pogardy Nie wyrabiaj sobie opinii, zanim jeszcze zdążyÅ‚eÅ› mnie poznać. Twój mistrz zna mnie dobrze i wiedziaÅ‚ co robi przysyÅ‚ajÄ…c ciÄ™ tutaj. Masz siÄ™ czegoÅ› nauczyć, ale w taki sposób nie nauczysz siÄ™ niczego. Wszystko mi jedno. PrzysÅ‚aÅ‚ mnie, jestem, ale o Å›wicie wracam, bo nie sadzÄ™, żebym siÄ™ tutaj mógÅ‚ czegokolwiek nauczyć. Nawet gorzej jeÅ›li siÄ™ nauczÄ™ czegoÅ› od ciebie, caÅ‚e moje życie bÄ™dzie zmarnowane. Nie jestem tu po to, by siÄ™ nauczyć picia wina i oglÄ…dania piÄ™knych kobiet w taÅ„cu, ani oddawania siÄ™ żadnym innym przyjemnoÅ›ciom. Dobrze, możesz wrócić rano do domu. Ale skoro już tu jesteÅ›, zmÄ™czony podróżą, przynajmniej połóż siÄ™ i odpocznij przez noc. Kto wie, może zanim nadejdzie Å›wit, zdarzy siÄ™ coÅ›, co pomoże ci zrozumieć to, po co przysÅ‚aÅ‚ ciÄ™ tu mistrz. To zabrzmiaÅ‚o bardzo tajemniczo. Jak miaÅ‚by siÄ™ czegoÅ› nauczyć w ciÄ…gu jednej nocy? Ale skoro i tak musi tu zostać, lepiej nie zawracać sobie zanadto gÅ‚owy domysÅ‚ami. Król kazaÅ‚ przygotować dla niego najpiÄ™kniejszy, najbardziej luksusowy pokój w paÅ‚acu, dopilnowaÅ‚ by kolacja byÅ‚a wspaniaÅ‚a, by miaÅ‚ wygodne Å‚oże. A kiedy uczeÅ„ poÅ‚ożyÅ‚ siÄ™ spać, król odszedÅ‚. Ale mÅ‚ody czÅ‚owiek nie mógÅ‚ zasnąć, bo zauważyÅ‚, że nad jego gtowÄ…, na cieniutkiej nitce, wisi ostry, nagi miecz. ByÅ‚o to bardzo niebezpieczne, bo miecz mógÅ‚ spaść w każdej chwili zabijajÄ…c nieszczÄ™snego chÅ‚opaka. Toteż przez caÅ‚Ä… noc nie zmrużyÅ‚ oka, by w porÄ™ uniknąć nieszczęścia, gdyby zaszÅ‚a taka potrzeba. Rano król zapytaÅ‚: Czy pokój byÅ‚ przyjemny? Czy Å‚oże byÅ‚o wygodne? Jasne, wszystko byÅ‚o wygodne, ale o co ci chodziÅ‚o z tym mieczem? To okrutne. Bytem zmÄ™czony. PrzyszedÅ‚em pieszo z dalekiego aszramu mojego mistrza, a ty tak sobie ze mnie zakpiÅ‚eÅ›. Co to za pomysÅ‚, żeby wieszać nagi miecz na tak cieniutkiej nitce, że aż baÅ‚em siÄ™ oddychać, by nie spadÅ‚ mi na gÅ‚owÄ™ i nie zabiÅ‚ mnie. Nie przyszedÅ‚em tutaj w celach samobójczych. Król powiedziaÅ‚: ChcÄ™ dowiedzieć siÄ™ tylko jednego: co siÄ™ staÅ‚o? ByÅ‚eÅ› bardzo zmÄ™czony. MogÅ‚eÅ› zasnąć z wyczerpania w jednej minucie. Ale ty przez caÅ‚Ä… noc nie zmrużyÅ‚eÅ› oka. NiebezpieczeÅ„stwo byÅ‚o zaiste wielkie, mogÅ‚eÅ› stracić życie. ByÅ‚eÅ› wiÄ™c uważny, czuwaÅ‚eÅ›. Oto moja nauka dla ciebie. Możesz już wracać. Albo, jeÅ›li chcesz, możesz zostać tu kilka dni i poobserwować mnie. Pomimo, że siedziaÅ‚em w gronie swoich dworzan, że taÅ„czyÅ‚a przede mnÄ… piÄ™kna kobieta, wciąż miaÅ‚em Å›wiadomość, że wisi nade mnÄ… miecz. Jest on niewidzialny, a jego imiÄ™ to Å›mierć. Nie przygadaÅ‚em siÄ™ tancerce, tak jak ty nie byÅ‚eÅ› w stanie rozkoszować siÄ™ luksusem swojego pokoju tej nocy. Nie piÅ‚em wina. SiedziaÅ‚em w peÅ‚nej Å›wiadomoÅ›ci Å›mierci, która może nadejść w każdej chwili. Jestem jej Å›wiadomy zawsze i wszÄ™dzie. Mimo, że mieszkam w paÅ‚acu, jestem pustelnikiem. Twój mistrz zna mnie i rozumie. Wie, jaki jest mój sposób myÅ›lenia, l dlatego ciÄ™ tu przysÅ‚aÅ‚.' JeÅ›li pozostaniesz tu przez kilka dni, bÄ™dziesz mógÅ‚ to dokÅ‚adnie dostrzec. Chcecie stać siÄ™ bardziej Å›wiadomi? Dostrzeżcie niepewność jutra. Chcecie stać siÄ™ bardziej Å›wiadomi? Dostrzeżcie niepewność jutra. Åšmierć nadejdzie w jednej chwili wÅ‚aÅ›nie za sekundÄ™ może zapukać do twoich drzwi. Możesz pozostać nieuważny, jeÅ›li masz zamiar żyć wiecznie. Ale jeÅ›li wiesz, że nadejdzie...? To niemożliwe! Å»ycie jest czymÅ› chwilowym, baÅ„kÄ… mydlanÄ… jedno ukÅ‚ucie szpilki i już po nim. Jak możesz żyć nieÅ›wiadomie? StaÅ„ siÄ™ Å›wiadomy wszystkiego, co robisz. SÄ… w tobie dwie pÅ‚aszczyzny: umysÅ‚u i nie-umysÅ‚u. Albo wyjaÅ›niÄ™ to jeszcze inaczej: pÅ‚aszczyzna obejmujÄ…ca zewnÄ™trze twojej Istoty i pÅ‚aszczyzna przebiegajÄ…ca w samym twoim centrum. Jak zapewne wiesz, każde koÅ‚o ma swoje centrum. Może nie zdajesz sobie sprawy, że istnieje, ale istnieje na pewno. Ty jesteÅ› na zewnÄ…trz, blisko obwodu kota, ale centrum istnieje. Bez niego nie byÅ‚oby ciebie, jest jÄ…drem twojej Istoty, l w tymże centrum już jesteÅ› buddÄ…, już znajdujesz siÄ™ w domu. Na obwodzie należysz do Å›wiata; poprzez umysÅ‚, sny, pragnienia, lÄ™ki, tysiÄ…ce gierek. Jednak jesteÅ› i obwodem i centrum. PrzydarzajÄ… siÄ™ takie momenty, kiedy widzisz, że jesteÅ› jak budda to gracja, uważność, wyciszenie; ten sam Å›wiat przepeÅ‚niony piÄ™knem, bÅ‚ogoÅ›ciÄ…, radoÅ›ciq. To wÅ‚aÅ›nie pochodzi z twojego centrum; te przebÅ‚yski jednak nie mogÄ… trwać dÅ‚ugo wciąż jesteÅ› spychany z powrotem na obrzeża. Czujesz siÄ™ z tego powodu gÅ‚upio, jest ci zle i smutno. Wiesz, że przegapiasz gdzieÅ› znaczenie życia. Stopniowo nauczysz siÄ™ przesuwać z obrzeży ku centrum i z powrotem bez wiÄ™kszych problemów. Tak, jak wchodzisz do domu i wychodzisz z niego. Nie tworzysz podziałów, nie pytasz: Skoro znalazÅ‚em siÄ™ na zewnÄ…trz, to jak teraz wejdÄ™ z powrotem do wewnÄ…trz?" Nie zastanawiasz siÄ™ bÄ™dÄ…c w Å›rodku, jak ci siÄ™ uda wyjść na zewnÄ…trz. Jest piÄ™kna, sÅ‚oneczna pogoda; ciepÅ‚o, przyjemnie to siedzisz w ogródku. Kiedy staje siÄ™ coraz gorÄ™cej, zaczynasz siÄ™ pocić; już nie jest miÅ‚o, staje siÄ™ duszno po prostu wstajesz i wchodzisz do domu. Tam jest chÅ‚odno, nie odczuwasz dyskomfortu. l tak, zależnie od sytuacji zmieniasz miejsce. DokÅ‚adnie w ten sam sposób czÅ‚owiek Å›wiadomy, peÅ‚en zrozumienia, przemieszcza siÄ™ ze swych peryferiów do centrum, z centrum ponownie na peryferia. Nigdzie nie jest uwiÄ™ziony. Z targowiska do klasztoru, z bycia ekstrawertykiem do bycia introwertykiem wciąż zmienia miejsca. To jakby dwa skrzydÅ‚a współpracujÄ… ze sobÄ…. DziÄ™ki temu, że sÄ… umieszczone naprzeciw siebie, równoważą siÄ™. Gdyby dwa skrzydÅ‚a byÅ‚y po tej samej stronie, ptak nie mógÅ‚by latać. MuszÄ… siÄ™ one nawzajem równoważyć, dlatego umieszczone sÄ… po przeciwnych stronach, mimo że stużą temu samemu ptakowi. Twoje wnÄ™trze i zewnÄ™trze sÄ… jak skrzydÅ‚a. Trzeba to dobrze zapamiÄ™tać, gdyż jest taka możliwość... otóż umysÅ‚ ma skÅ‚onnoÅ›ci do zaczepiania siÄ™. SÄ… ludzie, którzy zaczepili siÄ™ na targowisku; mówiÄ…, że nie sÄ… w stanie zmienić miejsca, nie majÄ… czasu na medytacjÄ™. Nawet kiedy majÄ… czas, to nie wiedzÄ… jak medytować i wydaje im siÄ™, że nie umieliby. MówiÄ…, że majÄ… Å›wieckie nastawienie jak mogliby medytować? SÄ… materialistami jak mogliby medytować? SÄ… ekstrawertykami jakże mogÅ‚oby im siÄ™ udać wejść w medytacjÄ™? Wybrali jedno ze skrzydeÅ‚. Jest to oczywiÅ›cie zwiÄ…zane zfrustracjÄ…; majÄ…c tylko jedno skrzydÅ‚o JesteÅ› skazany na frustracjÄ™. SÄ… też tacy, którzy majÄ… dosyć Å›wiata i zdecydowali siÄ™ na ucieczkÄ™ do klasztoru, w Himalaje, stali siÄ™ sannjasinami, mnichami, rozpoczÄ™li samotne życie, schowali siÄ™ w sobie. ZamykajÄ… oczy, zamykajÄ… okna i drzwi, stajÄ… siÄ™ leibnitzowskimi monadami, które nie majÄ… okien, a nastÄ™pnie popadajÄ… w znużenie. NawiÄ…zuj kontakty z innymi, ale pozostaÅ„ w kontakcie z samym sobÄ…. Kochaj innych, ale kochaj także siebie. Na targowisku mieli wszystkiego dość, byli zmÄ™czeni, sfrustrowani. Czuli siÄ™ jak w domu wariatów, nie mogli siÄ™ odprężyć. ByÅ‚o zbyt wiele zwiÄ…zków a za maÅ‚o czasu dla siebie, za maÅ‚o wÅ‚asnej przestrzeni. Zamieniali siÄ™ w przedmioty, tracili swoje jaznie, stawali siÄ™ coraz bardziej materialni a coraz mniej duchowi. Zgubili drogÄ™, Å›wiadomość, że istniejÄ…. Uciekli. ZniechÄ™ceni, zdruzgotani uciekli. Teraz usiÅ‚ujÄ… żyć w pojedynkÄ™, życiem introwertyków, lecz wczeÅ›niej czy pózniej i to im siÄ™ znudzi. Wybrali bowiem jedno skrzydÅ‚o. Tym razem leży ono po przeciwnej stronie. Nie akceptujÄ™ ani jednego ani drugiego. ChciaÅ‚bym żebyÅ›cie umieli pozostać na targowisku a jednoczeÅ›nie wytworzyć w sobie medytacyjność. Tak, byÅ›cie mogli współodczuwać z innymi, kochać, tworzyć miliony przeróżnych zwiÄ…zków, ponieważ one was wzbogacajÄ… ale jednoczeÅ›nie byÅ›cie umieli zamknąć drzwi i zrobić sobie wakacje od wszystkich zwiÄ…zków, by móc odnowić kontakt z samym sobÄ…. NawiÄ…zuj kontakty z innymi, ale pozostaÅ„ w kontakcie z samym sobÄ…. Kochaj innych, ale kochaj także siebie. Wychodz na zewnÄ…trz! Åšwiat jest piÄ™kny, peÅ‚en przygód; tworzy wyzwania, wzbogaca. Nie przegapiaj tego spotykaj siÄ™ ze Å›wiatem kiedy puka do twoich drzwi. Nie obawiaj siÄ™, nie masz nic do stracenia a wszystko do zdobycia. Tylko siÄ™ nie zgub. Nie odchodz za daleko, bo nie bÄ™dziesz umiaÅ‚ wrócić do domu. Czasem zapomnij o Å›wiecie. Zrób sobie czas na medytacjÄ™. Codziennie, jeÅ›li chcesz zachować równowagÄ™, powinienieÅ› zachować proporcje pomiÄ™dzy tym, co wewnÄ™trzne i zewnÄ™trzne, tak by siÄ™ nie przechylaÅ‚y w żadnÄ… stronÄ™. O to wÅ‚aÅ›nie chodzi mistrzom zeÅ„, kiedy mówiÄ…: ,Wejdz w rzekÄ™, ale nie pozwól by woda dotknęła twych stóp". BÄ…dz w Å›wiecie, ale nie stawaj siÄ™ jego częściÄ…. BÄ…dz w Å›wiecie, ale nie pozwól by Å›wiat byÅ‚ w tobie. Kiedy wracasz do domu, jesteÅ› u siebie, tak jakby caÅ‚y Å›wiat wyparowaÅ‚. CzÅ‚owiek, który siÄ™ Å›mieje jest także czÅ‚owiekiem, który pÅ‚acze. Na tym polega jego równowaga. CzÅ‚owiek szczęśliwy jest także tym, który potrafi milczeć. Mistrz zeÅ„ o imieniu Hotei przechodziÅ‚ przez wioskÄ™. ByÅ‚ to jeden z najcudowniejszych ludzi jacy kiedykolwiek stÄ…pali po ziemi. Nazywano go ÅšmiejÄ…cy siÄ™ Budda" gdyż prawie zawsze siÄ™ Å›miaÅ‚. Czasem jednak siadaÅ‚ pod drzewem z zamkniÄ™tymi oczami aby zapomnieć o caÅ‚ym Å›wiecie, aby siÄ™ odÅ›wieżyć i znowu móc siÄ™ Å›miać". JeÅ›li chcesz siÄ™ Å›miać naprawdÄ™, musisz nauczyć siÄ™ także pÅ‚aczu. JeÅ›li nie potrafisz pÅ‚akać, nie umiesz ronić Å‚ez, nie bÄ™dziesz także wiedziaÅ‚ co znaczy Å›miać siÄ™. CzÅ‚owiek, który siÄ™ Å›mieje jest także czÅ‚owiekiem, który pÅ‚acze. Na tym polega jego równowaga. CzÅ‚owiek szczęśliwy jest także tym, który potrafi milczeć. CzÅ‚owiek w ekstazie jest także czÅ‚owiekiem, który zna swoje centrum. To wszystko istnieje razem. A równowaga rodzi siÄ™ dziÄ™ki poÅ‚Ä…czeniu tych wszystkich skrajnoÅ›ci. Oto wÅ‚aÅ›ciwy cel. a tak wÅ‚aÅ›nie staÅ‚o siÄ™ w tej wiosce nie Å›miejÄ…c siÄ™, nawet siÄ™ nie uÅ›miechajÄ…c. CaÅ‚kowicie wyciszony i spokojny. KtoÅ› go zapytaÅ‚: "Hotei, czemu siÄ™ nie Å›miejesz?" On otworzyÅ‚ oczy i odparÅ‚: PrzygotowujÄ™ siÄ™. MuszÄ™ być gotowym do tego, by znów siÄ™ Å›miać. PotrzebujÄ™ odpocząć, wejść do Å›rodka siebie, UmysÅ‚ jest jak lustro; odzwierciedla Å›wiat. To odbicie nie może być rzeczywistoÅ›ciÄ…, jest po prostu odzwierciedleniem rzeczywistoÅ›ci. Kiedy nie ma lustra, odbicie znika. Możesz widzieć rzeczywistość. OÅšRODEK MEDYTACJI OSHO OÅ›rodek Medytacji OSHO (OSHO® Meditation Resort), poÅ‚ożony okoÅ‚o 150 kilometrów na poÅ‚udniowy wschód od Bombaju w Punie, jest miejscem, w którym można nauczyć siÄ™ jak uczynić swoje życie Å›wiadomym, poczuć siÄ™ rozluznionym i przepeÅ‚nionym radoÅ›ciÄ…. OÅ›rodek organizuje wiele rodzajów terapii medytacyjnych dla tysiÄ™cy ludzi z ponad 100 krajów, przyjeżdżajÄ…cych tam co roku. Puna, bÄ™dÄ…ca poczÄ…tkowo letnim kurortem dla maharadżów i bogatych brytyjskich kolonialistów, teraz jest tÄ™tniÄ…cym życiem nowoczesnym miastem z wieloma uniwersytetami i nowoczesnymi zakÅ‚adami przemysÅ‚owymi. OÅ›rodek zajmuje 32 akry poroÅ›niÄ™tego drzewami przedmieÅ›cia, zwanego Koregaon Park. Wygodne noclegi można znalezć w wielu pobliskich hotelach. Program medytacji oparty jest na wizji Osho caÅ‚kowicie nowego rodzaju czÅ‚owieka, który potrafi zarówno uczestniczyć w radoÅ›ciach codziennego dnia jak i pozostawać w ciszy i medytacji. WiÄ™kszość programów odbywa siÄ™ w nowoczesnych, klimatyzowanych pomieszczeniach i obejmuje krótkie jak i dÅ‚uższe kursy medytacyjne, twórczość artystycznÄ…, holistyczne uzdrawianie, rozwój indywidualny oraz sport i rekreacjÄ™ zgodnie z filozofiÄ… zeÅ„. Programy te, poÅ‚Ä…czone z caÅ‚odniowym zestawem aktywnych medytacji Osho, trwajÄ… przez caÅ‚y rok. Kawiarnie i restauracje znajdujÄ…ce siÄ™ na terenie oÅ›rodka oferujÄ… zarówno tradycyjne dania hinduskie jak i kuchniÄ™ miÄ™dzynarodowÄ…. PosiÅ‚ki przygotowane sÄ… z organicznie uprawianych warzyw na wÅ‚asnej farmie wspólnoty. Centrum posiada wÅ‚asne zródÅ‚o bezpiecznej, filtrowanej wody. WiÄ™cej informacji zawiera obszerna strona: www.osno.com opracowana w kilku jÄ™zykach. Można za jej poÅ›rednictwem odbyć wirtualnÄ… podróż po centrum medytacyjnym, dowiedzieć siÄ™ o książkach i kasetach Osho, a także o adresach oÅ›rodków Osho na caÅ‚ym Å›wiecie.
NOTA O AUTORZE
Nauki Osho nie poddają się jakiejkolwiek kategoryzacji. Dotyczą wszystkich aspektów życia pócząwszy od indywidualnych poszukiwań sensu ludzkiej egzystencji aż po najważniejsze wydarzenia społeczne i polityczne. Osho przez ponad 35 lat rozmawiał z ludzmi, udzielał wykładów na wielu międzynarodowych spotkaniach. Nie pisał książek. Zostawił jednak po sobie tysiące godzin nagrań na kasetach audio i video. Osho został określony przez londyński Sunday Times jako jedna z 1000 osób, które wywarty największy wpływ na dwudziesty wiek. Amerykański pisarz Tom Robbins uznał go za najbardziej niebezpiecznego człowieka od czasów Jezusa Chrystusa". Za swój cel Osho uznał stworzenie warunków dla narodzin nowego rodzaju człowieka, który łączytby w sobie milczącą duchowość Buddy z umiejętnością korzystania ze wszelkich uciech życia Greka Zorby. Wątek połączenia odwiecznej mądrości Wschodu z najwyższym potencjałem nauki i technologii stworzonym przez Zachód przewija się przez jego wszystkie wykłady.
Osho ma także ogromne zasługi w zakresie nauk dotyczących wewnętrznej przemiany. Jego Medytacje Aktywne" pozwalają pozbyć się nagromadzonego w ciele i umyśle stresu dzięki czemu łatwiej doświadczać stanu rozluznienia i niemyślenia.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Osho Swiadomosc Klucz do zycia w rownowadzeOsho mapy świadomościw11 uwaga swiadomosc?zZastap Diety Świadomym OdzywianiemŚwiadoma zgodaOsho Budda drzemie w ZorbieOshoduzynska język a świadomość odrębności grupowejswiadomosc i jej poziomywięcej podobnych podstron