Gloria Victis streszczenie - str 1
Gloria victis streszczenie
Utwór rozpoczyna się od nakreślenia baśniowej sytuacji opowiadania. Narratorem opowieści jest las na
Polesiu litewskim, który opowiada przybyłemu wiatrowi o zdarzeniach, jakie się w nim rozgrywały.
Dowiadujemy się, że wiatr lata po świecie, aby zbierać prawdę o historii świata i roznosić ją dalej. Dzięki
punktom topograficznym, które mija wiatr (np. Kanał Królewski) możemy wstępnie umiejscowić akcję noweli.
Po blisko stuletniej nieobecności w tych stronach wiatr pragnie się dowiedzieć, co słychać u starych
przyjaciół. Drzewa chórem odpowiadają, że działy się tu rzeczy wielkie i niezwykłe. Ciągle dozowane jest
napięcie i rozbudzana ciekawość. Wiatr oblatując wszystkie kąty, wyczuwa zapach krwi, słyszy jęki rannych i
odgłosy bitwy. Namawia drzewa do opowiedzenia historii tych walk. Wtem dostrzega usypany pagórek z
zatkniętym krzyżem pyta, cóż to znaczy. Na pytanie wiatru chórem odpowiadają dąb, sosna i świerk,
tłumacząc, że jest to zbiorowa mogiła. Kolejno poznajemy więcej szczegółów: świerk mówi, że jest to mogiła
bezimiennych bohaterów, dzwoneczki liliowe dodają, że polegli oni bardzo młodo, zaś róża dodaje, że ginęli
oni w mękach. Następnie wszystkie rośliny utyskują na brak pamięci o owej mogile tylko róża rzuca na ten
grób kwiaty i tylko dzwoneczki leśne wydzwaniają pacierz żałobny nad grobem. Wstrząśnięty tymi
wiadomościami wiatr w uroczystym zwrocie nawołuje, aby opowiedzieli mu oni dokładnie o życiu i śmierci
spoczywających w mogile, aby mógł wieść tę zanieść na cały świat, w przestrzeń, w dal, w czas, w pamięć,
w serca...
Pierwszy opowieść rozpoczyna stary dąb. Wspomina pojawienie się w lesie kilkuset młodych ludzi.
Wskazuje na specyficzny element stroju ciemnogranatową czapkę. Informacja ta pozwala zrozumieć, że
mowa o powstańcach styczniowych, gdyż to oni nosili takie nakrycie głowy. Dąb wspomina podniecenie i
nadzieję, jakie malowały się na twarzach młodzieńców. W miejscu, w którym stoi opowiadające drzewo
powstańcy rozłożyli obóz. Wodzem ich był Romuald Traugutt. Narrator daje w tym momencie dość dokładny
opis jego wyglądu i cech charakteru. W opisie tym dąży się do ukazania jego niezwykłej siły moralnej i
mądrości, a także odwagi. Zdecydował się w końcu powieść garstkę powstańców w nieznane nie wiedząc
nawet, czy ich ofiara przyczyni się do odzyskania niepodległości. Heroizm tej postaci uwydatniany jest
poprzez porównanie jej do Leonidasa, króla spartańskiego, który wraz z 300 żołnierzami dzielnie bronił
ojczyzny przed agresja perską. Na tym kończy dąb opowieść o Traugutcie, wskazując, że będzie ona
obszernie dopełniona w dalszych partiach utworu.
Teraz z kolei opowiada o losach najmłodszego z powstańców. Dąb znów powraca wspomnieniami do dnia
przybycia walczących do lasu. Działo się to w maju. Z ramienia wodza na czele jechał Jagmin młody
Herkules z kształtów, Scypio rzymski z rysów. Nie o nim jednak pragnie opowiadać dąb. Jego ulubieńcem
stał się bardzo młodziutki Maryś Tarłowski. Wyglądem w ogóle nie pasował do sytuacji był to bowiem wątły,
drobny, niebieskooki chłopczyna, o niemal dziewczęcych rysach. Okazuje się, że dąb znał Marysia już
wcześniej z opowieści traw. Pochodził on z daleka, a w te strony przybył, aby uczyć maluczkich . Wraz z
nim przybyła jego młodsza siostra Anielka, z którą był bardzo związany. Prawdopodobnie nie mieli oni
nikogo na świecie poza sobą, dlatego też kochali się bardzo i byli niemal nierozłączni, dbając o siebie
nawzajem. Wkrótce do tej dwójki dołączył nowy przyjaciel obojga Jagmin. To właśnie on zajmował się
rozpowszechnianiem wiadomości o wybuchu walk. Dąb przytacza scenę, w której informuje on Marysia, że
termin wymarszu do lasów horeckich wyznaczono na za dziesięć dni. Obydwaj młodzieńczy potwierdzają
wzajemną gotowość walki ręka w rękę. Wiadomość ta powoduje wybuch płaczu u Anieli. Szybko jednak
opanowuje ona chwilową słabość, rozumiejąc, że tak uczynić trzeba. Gdy zostaje sama z Jagminem prosi o
opiekę nad bratem. Okazuje się także, że pomiędzy tym dwojgiem rodzi się uczucie, czego wyrazem jest
czuły pożegnalny pocałunek złożony na ręku dziewczyny. Na tym dąb kończy opowieść, prosząc o chwilę
odpoczynku.
Teraz przemawia świerk. Jako najwyższe z drzew widział on najdalej. Dlatego też mówi o walkach, jakie
toczyli powstańcy. Wskazuje, że były to krwawe starcia, ale nie jest on stworzony, by je opisywać. Woli
wspominać, z jaką radością witał walczących, gdy powracali zwycięscy. Wspomina, jak umęczeni i ranni
zawsze pozostawali karnie posłuszni wodzowi, odpoczywając dopiero podczas wieczornego posiłku. Świerk
przypomina jeden z takich zwycięskich powrotów, kiedy to Traugutt wywołał na środek Marysia Tarłowskiego
i przy wszystkich podziękował mu za uratowanie życia. W stronę młodzieńca posypały się gratulacje i
powinszowania. Zapanowała ogólna wesołość, której nie podzielał jedynie sam bohater dnia. Jak tłumaczy to
świerk, jeszcze długo w nocy siedział samotnie zadumany, gdyż nie do walki był on stworzony. Komentarz
ten ma pogłębić heroizm decyzji o przyłączeniu się do powstania.
Temat ten kontynuuje brzoza, mówiąc, że wielokrotnie była świadkiem zwierzeń młodzieńca, jakie czynił on
w samotności, odosobnieniu przed naturą. Umiłował on bowiem niezwykle geniusz natury i uwielbiał go
kontemplować. Był wtedy naprawdę szczęśliwy. Brzoza wspomina także o nocnych rozmowach Marysia z
Gloria Victis streszczenie - str 2
Jagminem. W dyskusjach tych snuli gównie plany co do przyszłości ojczyzny i całego świata, która nastanie
po epoce krwawych walk. W tym momencie pojawia się refleksja ogólniejszej natury dotycząca
bezsensowności i okrucieństwa każdej wojny. Mówi się o niej jako o czynie bratobójczym, który uśmierca
zarówno ofiarę, jak i agresora. Słowa te przypisane są Marysiowi. Dwaj przyjaciele ostatecznie dochodzą
jednak do wniosku, że obecnie walka jest konieczna i nie ma od niej odwrotu. Wskazują, że zapewne kiedyś
nadejdą zmiany, ale oni już raczej tego nie zobaczą.
Brzoza kończy swoją wypowiedz słowami: Aż przyszedł dzień& Myśl tę podejmuje ponownie stary dąb. Z
wieściami przybywa do obozu członek tzw. straży dalekiej , wysłaniec poczty obywatelskiej Radowicki.
Prosi o szybkie zaprowadzenie do wodza. W namiocie Traugutta zbiera się jeszcze kilka osób na naradę.
Wreszcie dowódca wyszedł do powstańców i ogłosił zbliżającą się ostateczną bitwę. Wiele wojska ciągnie na
lasy horeckie. W przemówieniu skierowanym do oddziałów podkreśla Traugutt celowość i konieczność ich
ofiary, która da podstawy dla przyszłego zwycięstwa. Po chwili wszyscy rozpoczynają przygotowania do
bitwy.
Poseł udaje się w drogę powrotną, wcześniej jednak wręcza jeszcze Marysiowi krótki list od siostry. Niestety
trzeba już wymaszerować, więc treść listu pozostaje tajemnicą. Wkrótce rozpoczyna się bitwa. Powstańcy
dzielnie, w miarę możliwości, stawiają opór. Walka jest jednak z góry skazana na niepowodzenie. Wszystko
rozgrywa się w kłębach gęstego dymu, więc dąb opowiada tylko o niektórych wydarzeniach. Relacjonuje on
to, co dzieje się z Tarnowskim chłopak zostaje ranny w ramie i gdy leży wśród paproci, zostaje dostrzeżony
przez Jagmina. Odnosi on przyjaciela do namiotu z rannymi, który bardzo szybko napełnia się po brzegi.
Dwaj lekarze obozowi mają pełne ręce roboty. Tymczasem agresorzy nie poprzestają na walkach na polu
bitwy i z wściekłością rzucają się do ataku na namiot z rannymi. Powstańcy ruszają na pomoc. Pierwszy do
namiotu dotarł Traugutt, ale nie zastał tam rannych i lekarzy, lecz same trupy. Ostatni dogorywał nadziany na
piki Maryś Tarnowski. Resztkami sił rzucił on Jagminowi chustę zbroczoną krwią, prosząc, aby oddał ją
siostrze. Na tym zakończył swą opowieść stary dąb.
Wiatr tymczasem, wysłuchawszy tych wspomnień, płakał nad grobem poległych. Po chwili zapytał jeszcze o
wetknięty w mogiłę krzyż. Na to wezwanie dzwonki liliowe opowiadają, że wetknęła go tu Aniela, kiedy,
dawno już, przyszła na grób brata. Długo płakała nad losem dwu ukochanych mężczyzn, ale nigdy już więcej
tu nie wróciła.
Następnie dąb wspomina o latach, które minęły od tamtych krwawych wydarzeń. Przez ten czas żaden
człowiek nie przyszedł nad grób walczących. Jedynie przyroda, będąca świadkiem owych walk, przechowuje
ich obraz w pamięci. A czas ciągle i nieubłaganie płynie, powtarzając słowa: vae victis, czyli biada
zwyciężonym .
Gdy dąb skończył, wiatr już nie płakał, lecz wzniósł się nad lasem i zakrzyknął: Gloria victis, czyli: Chwała
zwyciężonym! Okrzyk ten poniósł ponad niebiosa i nad całą ziemię. Był to krzyk rozbrzmiewający przyszłym
triumfem.
Wyszukiwarka
Podobne podstrony:
Eliza Orzeszkowa Gloria Victis (tom opowiadań)Lalka i nowele Prusa, Nad Niemnem i Gloria victis Orzeszkowegloria victis opracowanieBORODO STRESZCZENIE antastic plWESELE streszczenie szczegółowe i bohnotatek pl irydion streszczenie utworustreszczenie raportu pzh dla portaluStreszczenie Pieśni VI IliadyGloria6BAZY DANYCH Streszczenie z wykładówStreszczenieĹšwiÄ™toszek streszczenie2 Kamizelka streszczeniewięcej podobnych podstron