Grodziński Filozofia Adolfa Hitlera



Filozofia
Adolfa Hitlera
w Mein Kampf

Podziękowania:
Januszowi W. Podoskiemu - za pierwszy impuls;
Annie Dietrich - za wytrwałość przy klawiaturze
komputera;
Wojciechowi Krakowskiemu - za radę na każdą
komputerową okazję.

Eugeniusz Grodziński
Filozofia Adolfa Hitlera
w Mein Kampf

Wydawnictwo ETHOS Warszawa - Olsztyn 1992

Redakcja i korekta: zespół
(c) by Wydawnictwo ETHOS ISBN 83-85269-09-X
Projekt okadki: Tomasz Petrycki
Komputerowy skład i łamanie:
ETHOS, ul. Kołobrzeska 13, 10-444 Olsztyn tel. 33-15-20
Druk z dostarczonych diapozytywów
wykonano w PSP "Gryf,
w Biskupcu, przy ul. Przemysłowej 6

Przedmowa
Literatura poświecona Hitlerowi i zjawisku hitleryzmu jest na całym świecie, szczególnie w Europie i USA, niezwykle obfita i liczy tysiące pozycji. Są to przede wszystkim utwory o charakterze biograficznym, których przedmiotem jest całe życie Hitlera lub też któryś okres jego życia, jak również książki i artykuły opisujące rozmaite aspekty ustroju Trzeciej Rzeszy, struktury partii narodowo-socjalistycznej oraz dzieje panowania okupacyjnych reżimów hitlerowskich w różnych krajach Europy. O wiele mniej jest prac, których tematem jest sama istota hitleryzmu jeszcze nie jako brutalnie realizowana polityka, lecz na wcześniejszym etapie: zamiarów, planów, a nawet marzeń. Prac polskich o ambicjach całościowych ujmujących właśnie ten doniosły problem, jak się zdaje, jeszcze nie było.
Naszą ambicją było wejrzenie "w duszę" Hitlera, przedstawienie jego licznych i niezwykle głębokich fobii, oraz jego intencji obejmujących - w swym pełnym wymiarze - podporządkowania Wielkim Niemcom i sobie samemu jako nieograniczonemu tych Niemiec władcy - całej Europy, a w dalszej perspektywie i całego świata. Najlepszym źródłem do ukazania tych fobii i intencji, czyli źródła do poznania filozofii Adolfa Hitlera, jest "książka jego życia" - "Mein Kampf". Co prawda po napisaniu "Mein Kampf Hitler żył jeszcze dwadzieścia lat i w tym czasie wygłosił niezliczoną ilość przemówień, lecz przemówienia te nie zawierały w stosunku do "Mein Kampf" niczego zasadniczo nowego i były powtórzeniem lub rozwinięciem tez tej książki. To też nazwaliśmy niniejszą pracę: Filozofia Adolfa Hitlera w "Mein Kampf pragnąc w ten sposób zaakcentować zarówno znaczenie tej książki dla ideologii hitleryzmu, jak i doniosłość przeżywania nienawiści i propagandy nienawiści dla duchowej istoty Hitlera.
"Mein Kampf ukazał się po raz pierwszy po niemiecku w 1925 r. (I część) i w 1927 r. (II część), lecz aż do 1922 r. nigdy nie ukazał się w polskim przekładzie, nie tylko po wojnie, lecz także przed wojną, kiedy w latach 1934-1938 Hitler obłudnie udawał przyjaźń do Polski. Powody niewydania "Mein Kampf po polsku mogły być różne w różnych okresach czasu, lecz najważniejszym motywem była zapewne obawa ewentualnego wydawcy bycia posądzonym o zamiar szerzenia w Polsce ideologii narodowosocjalistycznej. Aż zupełnie nieoczekiwanie polski przekład "Mein Kampf na początku 1992 roku jednak się ukazał, wzbudzając duże zainteresowanie czytelników.

Przedmowa
Czy z tego zainteresowania należy wnioskować, że żyją obecnie w Polsce liczne rzesze wyznawców hitleryzmu? Wniosek taki stanowiłby obrazę polskiego społeczeństwa. Chodzi nie o ugruntowaną sympatię do ideologii Hitlera (choć nieliczne grupy takich sympatyków mogą w Polsce istnieć), lecz o ciekawość poznawczą współczesnych Polaków, zwłaszcza młodego pokolenia, już trzeciego od czasów okupacji, dla którego jest ona odległą przeszłością. Młodzież, a nawet średnie pokolenie, o Hitlerze i narodowym socjalizmie wiedzą na ogół tyle, ile zapamiętały ze szkoły, a to jest naprawdę bardzo niewiele. Filmy, zresztą o starszym rodowodzie, w których ukazują się hitlerowcy, mają zacięcie anegdotyczne i w głąb problemu nie sięgają, literatura antyhitlerowska w ostatnich czasach niemal zniknęła z półek księgarskich, a gdy była na nich obecna, miała przeważnie charakter faktograficzny i rzadko zajmowała się dogłębną analizą idei rasistowskich.
Gdyby hitleryzm należał tylko do bezpowrotnie minionej przeszłości, można by było przejść nad nim do porządku dziennego, zainteresowanie tą zbrodniczą ideologią zostawiając jedynie historykom. Niestety, tak bynajmniej nie jest. W różnych krajach istnieją liczne środowiska pogrobowców Hitlera, które dają znać o sobie nie tylko wrzaskliwą agitacją, lecz także bandyckimi wyczynami, głośno zapowiadając nadchodzący światowy triumf idei swego wodza. W tych warunkach i w ogólnej niezbyt pewnej sytuacji politycznej na świecie pragnienie wielu Polaków zapoznania się z tym, czego naprawdę chciał Hitler, jak uzasadniał swe zamiary i aspiracje - jest łatwe do wytłumaczenia. Stąd run na polskie wydanie "Mein Kampf'.
Jak zareagują na "Mein Kampf" jego polscy czytelnicy? Można nie wątpić, że te wszystkie osoby, w których świadomości głęboko tkwią wartości humanistyczne, idee ludzkiej solidarności, z odrazą odwrócą się od książki, której główną treścią jest propaganda nienawiści. Jednakże w Polsce, podobnie jak w innych krajach świata, również tych od Polski o wiele bogatszych, żyją liczne grupy ludzi, zwłaszcza spośród młodego pokolenia, których światopogląd jest chwiejny, moralność nie ustabilizowana, natomiast silne jest poczucie osobistej krzywdy i niezadowolenia ze swego losu.
Na osoby z tych środowisk propaganda głosząca, iż można i należy budować własne szczęście i szczęście swego narodu na bezwzględnej krzywdzie ludzi należących do obcych ras, obcych narodowości i religii - może wywrzeć kuszący wpływ. Oczywiście hitleryzm w nienaruszonej postaci nie może być przeniesiony np. do USA, Rosji, Anglii czy Francji, albowiem łączy się nierozerwalnie z szowinizmem niemieckim, ale całkiem możliwe jest powstanie narodowych odmian hitleryzmu, gdzie miejsce szowinizmu niemieckiego zajmuje szowinizm danej nacji.
Pisząc naszą pracę, wychodziliśmy z założenia, że aby móc zwalczać zło, należy je najpierw dogłębnie poznać, przeto pokazaliśmy argumentację Hitlera w całej rozciągłości, niczego nie pomijając, co mogłoby w niej być istotne. Jednocześnie usiłowaliśmy pokazać przerażającą wymowę tej argumentacji, zawarte w niej okrucieństwa a także liczne wewnętrzne sprzeczności.
Pracę naszą mogliśmy przeznaczyć: 1) do użytku specjalistów historyków, lub 2) dla niespecjalistów. Obie te możliwości głęboko miedzy sobą się różniły.

Przedmowa
Książka przeznaczona dla historyków musiałaby w znacznym stopniu uwzględniać olbrzymią literaturę o Hitlerze i hitleryzmie. Musiałaby być przesycona cytatami ze specjalistycznych prac i zawierać liczne polemiki, albowiem bynajmniej nie ze wszystkimi poglądami piszących te tematy autorów się zgadzamy. Ale to, co jest niezbędne dla specjalistów, wcale nie musi być niezbędne niefachowcom. Ludzi interesujących się zjawiskiem hitleryzmu, lecz nie zajmujących się z zawodu historią tej epoki, interesuje, co wymyślał i do czego zmierzał Hitler, w jaki sposób ten człowiek "znikąd" podporządkował sobie jeden z najstarszych narodów europejskich i na jego czele wyruszył na podbój Europy i świata. Myśli i rozważania historyków, choć cenne i ważne dla specjalistów, z natury rzeczy mniej interesują niefachowców aniżeli myśli samego Hitlera.
Ponieważ naszym zamiarem było napisanie pracy dla niefachowców, tylko w nieznacznym stopniu mogliśmy ją oprzeć na cytatach z literatury hilleroznaw-czej. Istota naszej książki sprowadza się do analizy "Mein Kampf", "dzieło" zaś to, zawierające ludożercze treści, nie budzi wątpliwości interpretacyjnych, tak iż możliwie najwierniejsze przekazanie tych treści czytelnikom nie wymaga uciekania się do komentatorów. Chodziło także o skromne rozmiary książki, co samo w sobie ułatwi czytelnikom zapoznanie się z nią.
Praca nasza składa się w przeważającej części z wniosków wysnutych z obficie cytowanych wypowiedzi Hitlera. Logiczną poprawność tych wniosków sprawdzi każdy czytelnik, opierając się na stosowanych przez siebie samego zasadach logicznego wnioskowania.
Ostatnie rozdziały naszej pracy: "Czy Hitler był niemieckim patriotą?", "Czy Hitler był normalny?". "Gdyby Hitler nie istniał...", "Czy możliwy jest drugi Hitler?" są także wyprowadzone z "Mein Kampf, choć nie bezpośrednio, lecz pośrednio, ich celem zaś jest nie tylko zapoznanie czytelników z opinią autora pracy, ale także zachęcenie ich do samodzielnego przemyślenia tych ważnych kwestii.
Bylibyśmy szczęśliwi, gdyby praca niniejsza przyczyniła się do dalszego wzbogacenia wiedzy czytelnika polskiego o człowieku, którego plany nadania ludzkości nowego potwornego oblicza wcale nie były dalekie od realizacji.

Wstęp Adolf Hitler jako wyjątkowa postać historyczna
Jaką jednostkę ludzką można i należy określić mianem wyjątkowej postaci w dziejach? Taką, która zostawiła po sobie trwały ślad w jakiejś dziedzinie historii ludzkości: w życiu politycznym, społecznym lub religijnym, w wojskowości, w nauce, literaturze lub sztuce. Czy działalność jednostki wyjątkowej musi być z wdzięcznością wspominana przez ludzkość? Może oczywiście tak być, ale nie musi. Rola dziejowa postaci wyjątkowej wyraźnie się różni od ról milionów i setek milionów innych jednostek, które przemijają, nie utrwalając się w pamięci ludzkości, ale pamięć zostawiona przez postać wyjątkową może być zarówno pamięcią dobrą, jak i pamięcią złą. Bywa i tak, że dla jednych jest to pamięć dobra, dla innych zła. Nazwisko Adolfa Hitlera będzie w przeciągu tysięcy lat figurowało w dziełach historyków, przy czym - jak mamy nadzieję - przeważająca większość czytelników tych dzieł będzie najostrzej potępiała działalność tego człowieka, nie jest jednak tajemnicą, że żyje w Niemczech i poza nimi niemało ludzi, dla których Hitler jest po dziś dzień niedoścignionym bohaterem, i którzy marzą o zrealizowaniu tych jego zamiarów, jakich on sam za swego życia urzeczywistnić nie zdołał. Należy sobie tylko życzyć, aby po-grobowcy Hitlera zrozumieli zbrodniczość jego ideałów i szczerze się ich wyrzekli, a w każdym razie, żeby tych ideałów nie potrafili przekazać następnym pokoleniom.
Na czym polegała wyjątkowość Hitlera? Na pytanie to garści odpowiedzi potrafi udzielić każdy, kto choćby bardzo powierzchownie zna dzieje jego życia oraz historię Niemiec w tym okresie. W 1919 r. Hitler przystąpił do partii liczącej (jako zarejestrowanych członków) zaledwie sześć osób i w ciągu czternastu lat przekształcił ją w najsilniejszą partię polityczną Niemiec z milionami członków. Od roku 1933 do 1945 był Hitler niepodzielnym władcą Niemiec. Zbudował w Niemczech najsil-

Wstęp
niejszą w ówczesnym świecie armię i policję, a w latach 1939--1942 podbił większą część Europy i część pomocnej Afryki. Dla wielu milionów Niemców był on w owym czasie uwielbionym wodzem i mimo późniejszych rozczarowań Niemcy nigdy nie potrafili o własnych siłach obalić jego panowania. Trwałoby ono prawdopodobnie do dnia dzisiejszego, gdyby nie wojskowy program Trzeciej Rzeszy.
Są to niewątpliwie wyjątkowe cechy i wyjątkowe "osiągnięcia", jednakże - jak sądzimy - sedno wyjątkowości Hitlera tkwi jeszcze w czym innym. Historia zna wielu dyktatorów wojskowo-politycznych, a stosunkowo bliskim czasowo Hitlerowi był Napoleon, który zbudował imperium większe od imperium Hitlera, talentami zaś wojskowymi bezsprzecznie Hitlera przewyższał.
Zupełnie nieporównywalny w całej historii świata był natomiast Hitler jako teoretyk i praktyk mordu narodów. Oba te aspekty jego działalności trzeba traktować łącznie, albowiem agresywni przywódcy uprawiający w praktyce mordowanie podbitych narodów pojawiali się także na długo przed Hitlerem (Atylla, Czyngis-chan, Tamerlan i inni), ale żaden z nich nigdy nie napisał "dzieła", które by teoretycznie uzasadniało prawo do wytępienia narodów rzekomo pasożytniczych, szkodliwych dla reszty ludzkości i niegodnych żyć na tej Ziemi, a takie właśnie "dzieło" wyprodukował Hitler w postaci "Mein Kampf'.
Łącząc w sobie cechy okrutnego tyrana własnego narodu, pretendenta do podboju całego świata (a nie były to wcale usiłowania śmieszne i nieudolne) oraz inspiratora niszczenia narodów sobie niemiłych, Hitler w pełni zasłużył na gniew i odrazę, które towarzyszą każdemu wspomnieniu o nim w świadomości ludzi nie zarażonych bakcylem ślepej nienawiści.

Rozdział I Hitler przed napisaniem "Mein KampP
Istnieją setki dłuższych i krótszych biografii Hitlera, nie mamy zamiaru napisać jeszcze jednego życiorysu, przeto wskażemy tylko na te momenty z życia młodego Hitlera (urodził się w dniu 20 kwietnia 1889 roku, a pisał tę książkę w latach 1924-1926), które w sposób bardziej lub mniej bezpośredni wiążą się z treścią "Mein KampF'.
Adolf Hitler urodził się jako obywatel Austro-Węgier w miasteczku Braunau położonym obok ówczesnej granicy z cesarstwem niemieckim. Od dzieciństwa traktował siebie jako Niemca, związanego uczuciowo nie z Austrią, a właśnie z cesarstwem niemieckim. Pochodził z mieszczan, lecz była to rodzina mieszczańska dopiero w pierwszym pokoleniu, gdyż ojciec jego Alois był nieślubnym synem biednej chłopki, Anny Marii Schicklgruber. Mając lat 13 Alois przeniósł się ze wsi do Wiednia, gdzie terminował u szewca. Jednakże w pięć lat później został przyjęty do służby celnej, w której pracował przez 40 lat do emerytury w 1895 roku, w ostatnich latach jako naczelnik niewielkiego urzędu celnego.
Alois Hitler był trzykrotnie żonaty, za pierwszym razem z kobietą o czternaście lat od siebie starszą, za trzecim razem -o dwadzieścia trzy lata młodszą. Z pierwszą żoną nie miał dzieci, z drugą i trzecią miał razem siedmioro, z których żyło czworo. Adolf był trzecim synem trzeciej żony, Klary. Ukończył szkołę podstawową i cztery klasy średniej szkoły realnej, nie otrzymując jednak świadectwa maturalnego. W szkole miał mierne postępy, odznaczał się tylko zdolnością do rysunków. Będąc niesubordynowany wobec nauczycieli, usiłował przewodzić kolegom.
Ojciec pragnął, ażeby syn po ukończeniu średniej szkoły kontynuował jego karierę jako celnika, on jednak, uważając siebie za niezwykle utalentowanego malarza, postanowił kształ-

11
Hitler przed napisaniem "Mein Kampf



cić się w wiedeńskiej Akademii Sztuk Pięknych. Po śmierci ojca dwukrotnie, w latach 1907 i 1908, starał się o przyjęcie do Akademii, za każdym razem jednak podanie jego odrzucano.
Po śmierci obojga rodziców w lutym 1908 roku Adolf Hitler na stałe zamieszkał w Wiednia. Najpierw, mając pewne oszczędności po rodzicach i otrzymując zasiłek sierocy, nigdzie nie pracował, jednak po wyczerpaniu się tych oszczędności zmuszony był podjąć pracę. Zatrudnił się jako robotnik budowlany, lecz ciężka ta praca mu się nie spodobała i ją już po paru tygodniach rzucił. Później utrzymywał się z malowania pocztówek, które sprzedawał na ulicy sam lub za pośrednictwem innych osób. Zarobki miał wszak nędzne, toteż zmuszony był zrezygnować z wygodnego pokoju, który uprzednio wspólnie z kolegą wynajmował, i przenieść się do domu noclegowego.
Inny mieszkaniec tegoż domu, niejaki Reinhold Hanisch, który po zapoznaniu się z Hitlerem sprzedawał malowane przez niego pocztówki, tak opisuje swoje pierwsze spotkanie z przyszłym wodzem Trzeciej Rzeszy: "W pierwszym dniu usiadł obok przydzielonego mi łóżka człowiek, który nie miał na sobie niczego oprócz pary starych dziurawych spodni - Hitler. Ubranie jego było oddane do odwszenia, ponieważ przedtem przez dłuższy czas błąkał się w stanie bardzo zaniedbanym, nie mając dachu nad głową" 1. "Wygląd taki - dodaje Hanisch - rzadko spotkać można wśród nas, chrześcijan" 2.
Hitler mieszkał w Wiedniu jeszcze cztery lata, koczując między domami noclegowymi i pracując (malując pocztówki) tylko wtedy, gdy zmuszała go do tego obawa przed głodem. Na początku 1913 roku, gdy jego sytuacja materialna nieco się poprawiła, przeniósł się na stałe do Monachium, gdzie wynajął pokoik w rodzinie biednego krawca. Tłumaczył to później pom-patycznie w "Mein Kampf chęcią wyrwania się z monarchii Habsburgów, która budziła w nim odrazę, gdyż była mieszaniną ras i narodów, i pragnieniem zamieszkania w ukochanych Niemczech. Prawdopodobnie najważniejszym motywem przeprowadzki była niechęć służenia w armii austriackiej obok Czechów i Polaków. Miał zresztą po nielegalnym wyemigrowaniu kłopoty z policją austriacką, która poszukiwała go z powodu uchylania się od służby wojskowej. Ostatecznie jednak został z obowiązku

s. 45.
1. Cyt. za Rudolf Olden, Hitler the Pawn, London
2. Tamże, s. 50.

12 Rozdział I
wojskowego zwolniony wskutek rzeczywistej czy rzekomej fizycznej niezdolności do służby.
W Monachium Hitler w dalszym ciągu utrzymywał się z malowania pocztówek, a także ze sporządzania tanich reklam dla drobnych firm handlowych i przemysłowych. To szare i nieciekawe, przy tym samotne życie prowadził aż do chwili, gdy l sierpnia 1914 roku wybuchła wojna, która weszła do historii jako Pierwsza Wojna Światowa. Hitler przyjął wojnę z entuzjazmem, spodziewając się zarówno rychłego zwycięstwa Niemiec, jak i pomyślnej odmiany własnego smutnego losu.
Będąc wciąż obywatelem Austro-Węgier, zgłosił się na ochotnika do armii niemieckiej i został przyjęty. Przez cały okres wojny pełnił funkcję posłańca między sztabem pułku a oddziałami frontowymi. W ciągu czterech lat wojny tylko raz awansował z szeregowca na starszego szeregowca (frajtra), podczas gdy wielu innych ochotników, którzy podobnie jak on rozpoczynali swą służbę od szeregowca, awansowało w tym czasie do oficerów. Jednakże Hitler został dwukrotnie udekorowany orderem Żelaznego Krzyża. Pierwszy order, drugiej klasy, dostał już w początkowym okresie wojny i nie było to niczym wyjątkowym, ale już pod koniec wojny otrzymał drugi Żelazny Krzyż, tym razem pierwszej klasy, order zaś ten rzadko przyznawano szeregowcom.
Znacznie później, gdy był już przywódcą stronnictwa politycznego, pochlebcy rozgłaszali wiadomość, że drugi order dostał w nagrodę za to, że sam jeden wziął do niewoli kilkunastu wrogów (jedni mówili, że Francuzów, drudzy, że Anglików) z oficerem na czele. Był to jednak niewątpliwie wymysł, albowiem oficjalne raporty pułku, w którym Hitler służył, żadnej takiej wiadomości nie zawierały. O wiele bardziej prawdopodobne wydają się inne okoliczności otrzymania przez niego drugiego orderu. Według opinii służących z nim razem żołnierzy był Hitler skory do schlebiania oficerom, dla niektórych spośród nich pełnił posługi ordynansa, do czego wcale nie był zobowiązany.
Z drugiej strony, gdy wojna zbliżała się ku końcowi, a dowództwu niemieckiemu bardzo zależało na podtrzymaniu bojowego ducha armii, do sztabów pułkowych wysyłano znaczne ilości orderów w celu odznaczania nimi zasłużonych. Wskutek jednak wielkich strat w stanie osobowym armii tych naprawdę zasłużonych stawało się coraz mniej, więc dekorowano nimi również mniej zasłużonych, i w tych warunkach Hitler odznaczony został Żelaznym Krzyżem pierwszej klasy, którego w innych okolicznościach zapewne by nie otrzymał.

13
Hitler przed napisaniem "Mein Kampf



W ostatnich dniach wojny biorąc udział w kolejnej bitwie z Anglikami został zatruty gazem, wskutek czego czasowo stracił wzrok. Przewieziono go do szpitala pod Szczecinem, a gdy stamtąd wyszedł, rozejm był już zawarty i wojna się zakończyła.
Jej katastrofalny dla Niemiec wynik był dla Hitlera również ciężką katastrofą osobistą. Zbliżając się do trzydziestki był samotny, nie miał stałego miejsca zamieszkania ani pr/yjaciół. Nie miał nawet obywatelstwa niemieckiego. Będąc jednym z milionów żołnierzy w przededniu demobilizacji, stanął w obliczu bezrobocia i nędzy jeszcze gorszej od tej, jakiej doznawał w młodości. Jakie cechy objawił Hitler w tej pierwszej połowie swego życia? Był przystojny i podobał się kobietom. Jednakże kobiety zupełnie go nie interesowały. Nie tylko nie ujawniał tak naturalnego dla młodego mężczyzny pragnienia założenia rodziny, ale nie zachowały się nawet wiadomości o jakichkolwiek jego flirtach czy miłostkach w całym tym okresie.
Ze wspomnień ludzi, którzy znali Hitlera w różnych momentach jego młodości, wyłania się sylwetka dziwaka, zapatrzonego w siebie egocentryka, całkowicie niezdolnego do wytrwałej, systematycznej pracy. Niemal od chłopięcych lat zafascynowany był polityką, przesiadując w tanich wiedeńskich, a później monachijskich kawiarniach, wchłaniając wiadomości z gazet i politycznych broszur i wszczynając namiętne dyskusje z przygodnymi sąsiadami. Jego poglądy polityczne polegały na wielko-niemieckim szowinizmie, na demonstrowaniu nienawiści do wszystkich jakoby wrogich Niemcom narodowości, przede wszystkim do Żydów i Słowian, oraz wprost mianiakalnej wrogości do socjaldemokracji i marksizmu.
W związku z nienawiścią do Żydów, która była głównym motywem w życiu emocjonalnym Hitlera, warto zaznaczyć, że -jak wskazują zeznania świadków - osobiste zetknięcie się młodego Hitlera z osobami żydowskiego pochodzenia miały w nim wzbudzić raczej dodatnie aniżeli negatywne reakcje. Długoletnim lekarzem domowym rodziny Aloisa Hitlera, ojca Adolfa, był Żyd, dr Eduard Bloch, który leczył także Adolfa od lat dziecinnych. Lekarz ten cieszył się wielkim zaufaniem wszystkich członków rodziny, Adolf zaś posyłał do niego już z Wiednia ręcznie malowane pocztówki, podpisane "Pański dozgonnie wdzięczny pacjent, Adolf Hitler".
Jak podaje jeden z amerykańskich biografów Hitlera, Robert G.L. Waite, Żydówką miała być kobieta, która po przyjeździe Hitlera do Wiednia, wyprowadziła się z pokoju, który zajmowa-

14 Rozdział I
la we własnym mieszkaniu, i wynajęła go za niską opłatę Hitlerowi i jego przyjacielowi Augustowi Kubizekowi. W późniejszym okresie, gdy Hitler był już mieszkańcem domu noclegowego, żydowski handlarz starzyzną, niejaki Neumann, zlitował się nad jego ubóstwem i ofiarował mu stare palto, co umożliwiło Hitlerowi przetrwanie zimy. Ważną rolę w życiu Hitlera (do czego oczywiście nigdy się nie przyznawał) odegrał adiutant pułku, w którym 3łużył w czasie wojny, Żyd Hugo Gutmann. Wystarał się dla Hitlera o order Krzyża Żelaznego pierwszej klasy, którym wódz Trzeciej Rzeszy przez całe późniejsze życie się szczycił.
Robert Waite pisał w tej kwestii: "Jest znamiennym faktem, że w ciągu swego życia Hitler miał podstawy do bycia wdzięcznym Żydom, którzy przychodzili mu z pomocą w najpilniejszych potrzebach. Jego nienawiść do Żydów mogła być wzmocniona właśnie przez to, iż miał powody do wdzięczności dla nich za okazywanie mu przyjaźni oraz wyświadczenie poważnych przysług" 3.
Druga kwestia o której warto w tym miejscu wspomnieć, odnosi się już bezpośrednio nie do samego Hitlera, lecz do jego przodków. Otóż o wiele później, gdy znaczenie Hitlera jako przywódcy politycznego szybko rosło, a jego niesłychanie zażarty antysemityzm stal się powszechnie znany, zaczęła krążyć pogłoska o jego żydowskim pochodzeniu. Pogłoska ta, która mogła w sposób decydujący zaszkodzić karierze Hitlera, na jego szczęście nigdy nie przedostała się do szerokich mas społeczeństwa niemieckiego, ale dotarła do samego Hitlera i wprawiła go w stan przerażenia. Zlecił zaufanemu prawnikowi, doktorowi Hansowi Frankowi, aby ustalił pochodzenie i wiarygodność tej pogłoski. Był to ten sam znany Polakom od najgorszej strony Hans Frank, który po dojściu Hitlera do władzy mianowany został ministrem sprawiedliwości Rzeszy Niemieckiej, a po okupacji Polski i utworzeniu na jej terenie tzw. generalnej guberni osadzony został w Krakowie, na Wawelu, w randze generalnego gubernatora.
Na czym pogłoska o żydowskim pochodzeniu Hitlera w swych szczegółach się opierała? Otóż zostało stwierdzone ponad wszelką wątpliwość, że babka Hitlera podówczas niezamężna Anna Maria Schicklgruber powiła w 1837 roku nieślubnego ^yna^tóremu na chrzcie nadano imię "Alois", a nazwisko
3. Robert C.L. Waite, Afterword to Walter C. Langers The Mind of Adolf Hitler. The Secret Warlime Report, London 1973, s. 233.

15
Hitler przed napisaniem "Mein Kampf



"Schicklgruber", i który był ojcem Adolfa Hitlera. Lecz nie ta wiadomość przeraziła Hitlera. Przeraziła go natomiast plotka, iż babka jego w chwili zajścia w ciążę pracował w charakterze służącej w gospodarstwie domowym jakiegoś Żyda (mówiono nawet, że Żydem tym był słynny finansista, baron Rotschild), z czego mogło wynikać, że ojcem Aloisa, był właśnie ten Żyd albo któryś z dorosłych członków jego rodziny. Po zajściu w ciążę Anna Maria Schicklgruber miała wrócić do rodzinnej wioski, gdzie ojciec Hitlera się urodził.
Wykonując polecenia swego fuhrera Frank zameldował Hitlerowi, że w chwili zajścia w ciążę z Aloiseni babka jego pracowała w charakterze pomocy domowej w żydowskiej rodzinie w Grazu. Widocznie więcej ustalić nie zdołał. Zreferował później wyniki swych badań w pracy "W obliczu szubienicy", którą napisał w więzieniu w Norymberdze w r. 1946, uczestnicząc w charakterze wspóloskarżonego w procesie głównych hitlerowskich zbrodniarzy wojennych. * Został razem z innymi zbrodniarzami skazany na śmierć i powieszony w październiku tegoż roku.
Anna Maria Schicklgruber w pięć lat po urodzeniu syna, mając już lat czterdzieści siedem, wyszła za mąż za pomocnika młynarza, Johanna Hiedlera, a w kilka lat później zmarła. Mieszkańcy wioski uważali Hiedlera za ojca Aloisa; zastanawiające jest jednak, że nawet po zaślubieniu Anny Marii Hiedler nic zaadoptował Aloisa, co by zapewne uczynił, gdyby uważał Aloisa za swego syna, tamten zaś jeszcze przez 35 lat pozostawał przy nazwisku panieńskim matki, i dopiero w 1877 roku, będąc mężczyzną czterdziestoletnim, zmienił je na Hitler (ale nie Hiedler).
Niektórzy historycy traktują bardzo poważnie pogłoskę o żydowskiej proweniencji Hitlera, inni stanowczo ja odrzucają, wydaje się jednak, że nie mają racji ani jedni, ani drudzy. Proces o ustalenie ojcostwa należy do najtrudniejszych w aspekcie dowodowym, nawet jeśli chodzi o osoby współcześnie żyjące, cóż dopiero mówić o aspekcie poczęcia, który miał miejsce przed z górą półtora wiekiem i o którym nie wiedział nikt, prócz osób bezpośrednio w nim uczestniczących. Tak więc osoba ojca Aloisa Hitlera (a dziadka Adolfa) nigdy już nie zostanie ustalona, lecz jak całkiem słusznie pisał Robert Waite: "Kwestią o wyjąt-
4. Por. Hans Frank, Im Angeschicht des Galgens. Deutung Hitlers und seiner Zeit auf Grund eigener Erlebnisse und Erkenntnisse, Munchen 1953, s. 320 i 321.

16 Rozdział l
kowej psychologicznej i historycznej doniosłości nie jest to, czy prawdą jest, że Hitler miał żydowskiego dziadka, lecz czy on wierzył w to, że to może być prawdą. On zaś rzeczywiście w to wierzył, i ten fakt charakteryzował zarówno jego osobowość, jak i jego postępowanie" s.
Na jeszcze jeden charakterystyczny moment warto przy okazji zwrócić uwagę. Aczkolwiek ojciec Adolfa Hitlera zmienił nazwisko "Schicklgruber" na "Hitler" 12 lat przed urodzeniem syna, to ta jego czynność miała ogromny wpływ na losy nienarodzonego jeszcze podówczas Adolfa. Dla stworzonego przez Adolfa Hitlera ruchu nazistowskiego, opartego na demagogii i zwyrodniałych emocjach, niezwykłą doniosłość miała raz na zawsze ustalona symbolika o charakterze ąuasi-religij-nym. Nieodłączną jej częścią było zawołanie "Heil Hitler!", którym witali się i żegnali członkowie partii, a po powstaniu Trzeciej Rzeszy - w trybie obowiązkowym wszyscy w ogóle Niemcy. Gdyby ojciec Adolfa nie przybrał nazwiska "Hitler":, zawołanie "Heil Hitler!" nie mogłoby powstać, nie mogłoby istnieć także zawołanie "Heil Schlickgruber!" gdyż nazwisko "Schlickgruber" brzmi komicznie. Brak pozdrowienia "Heil Hitler!", które w późniejszym okresie było powtarzane wiele milionów razy dziennie i przybrało charakter magicznego zaklęcia, mogłoby bardzo ujemnie wpłynąć na rozwój nazizmu i karierę polityczną jego wodza.
Można co prawda twierdzić, że Adolf Schicklgruber (tak by się nazywał, gdyby ojciec nie zmienił nazwiska), szykując swą rolę przywódcy, mógłby przybrać jakiś dźwięczny pseudonim, który z dodatkiem obowiązkowego "Heil" nie gorzej aniżeli "Heil Hitler!" spełniałby funkcję masowego zaklęcia. Jednak w istocie nie jest to tak. Ideologowie nazizmu twierdzili, że jedną z naczelnych wartości narodu niemieckiego, odziedziczonych po starożytnych Germanach, jest to kult rodziny. W rzeczywistości było to tylko kłamliwe hasło propagandowe, albowiem hersztowie nazistowscy w zamkniętym kręgu oddawali się rozpuście, pijaństwu, homoseksualizmowi, ale dla maluczkich rodzina miała być absolutną świętością. Odziedziczone po przodkach nazwisko traktowane było jako doniosły element wartości rodzinnych, toteż gdyby członkowie i sympatycy stworzonego przez Hitlera ruchu już w zaraniu jego istnienia dowiedzieli się, że ich wódz występuje pod pseudonimem, a zatem wstydzi się swego
5. Robert C.L. Waite, Atterword...... s. 234.

17
Hitler przed napisaniem "Metn Kampf



nazwiska, ucieka od niego, mogłoby to na przyszłość ruchu wywrzeć jeszcze bardziej fatalny wpływ aniżeli brak zaklęcia utworzonego od nazwiska wodza.
Wróćmy jednak do sytuacji Hitlera w momencie zakończenia wojny. Jak mówiliśmy, miał przed sobą najgorszą perspektywę zostania po demobilizacji bezrobotnym i bezdomnym nędzarzem. Jednak stało się inaczej. Właśnie ten moment okazał się punktem wyjścia dla jego zawrotnej, zupełnie niemożliwej do wcześniejszego przewidzenia, kariery politycznej, która spowodowała tyle nieszczęść dla Europy i całego świata, w tym w nieostatniej kolejności - dla jego własnego narodu.
Po ustaniu działań wojennych Hitler wrócił do Monachium. Wielką rolę w dalszym życiu odegrało to, że nie zdemobilizowano go od razu i wciąż nosił mundur. W kwietniu 1919 roku w Bawarii wybuchła druga rewolucja (pierwsza ogólnoniemiecka, która obaliła cesarstwo niemieckie i stworzyła republikę weimarską, odbyła się w listopadzie 1918 roku) i ustanowiona została władza rad. Ale już po miesiącu władzę tę obalono, a z jej uczestnikami i sympatykami krwawo się rozprawiono. W tej rozprawie Hitler aktywnie uczestniczył, występując w charakterze donosiciela i świadka oskarżenia w toczących się przed sądami wojskowymi, a kończących się wyrokami śmierci procesach przeciw tym spośród swoich byłych kolegów żołnierzy, którzy brali czynny udział w rewolucji. W ten sposób zaskarbił sobie łaski skrajnie prawicowych oficerów zasiadających w lokalnym dowództwie Reichs-wehry (czyli Obrony Rzeszy, była to wówczas oficjalna nazwa armii niemieckiej, później w Trzeciej Rzeszy zastąpiono ją bardziej wojowniczo brzmiącą nazwą Deutsche Wehrmacht, w dosłownym tłumaczeniu: Niemiecka Potęga Zbrojna).
W nagrodę za zasługi dowództwo wojskowe mianowało Hitlera Bildungsoffizier (oficerem oświatowym). Tak oto wreszcie otrzymał rangę, której nie udało się mu uzyskać w ciągu czterech lat wojny. Nie został wprawdzie oficerem bojowym (i nie mógł nim zostać, gdyż wojna została już przegrana), lecz tylko "oświatowym", ale zawsze tytuł oficerski mile łechtał jego ambicję. Funkcje oświatowe Hitlera miały polegać na wzbudzaniu wśród żołnierzy Reichswehry w czynnej służbie lub podlegających de-moblilizacji nienawiści do republiki weimarskiej i jej ówczesnych socjaldemokratycznych albo liberalnych przywódców.

18 Rozdziali
Wkrótce Hitler otrzymał od dowództwa zadanie zinwigilo-wania małej grupki ludzi, która przybrała szumną nazwę Deutsche Arbeiter Partei (Niemiecka Partia Robotnicza). Udał się na odbywające się w jednej z piwiarni zebranie tej grupy i natychmiast się zorientował, że ludzie ci mają poglądy, choć mętne i niewyrobione, lecz bardzo zbliżone do jego własnych, że cechuje ich szowinizm, antysemityzm i niezachwiana pewność, iż we wszelkich konfliktach Niemców z innymi narodami i państwami, Niemcy są zawsze czyści i niewinni, a cała wina obciąża ich przeciwników.
Hitler wystąpił na zebraniu z histerycznym przemówieniem, w którym zademonstrował gwałtowną nienawiść do wszystkich zewnętrznych i wewnętrznych, rzeczywistych i rzekomych wrogów narodu niemieckiego oraz pragnienie nieubłagalnej zemsty. Wystąpienie Hitlera na tym i następnych zebraniach "Niemieckiej Partii Robotniczej" wzbudziły entuzjazm słuchaczy, a jemu samemu udowodniły, że posiada wielki talent krasomówczy. Postanowił poświęcić całe dalsze życie polityczne, przy czym od początku widział siebie nie inaczej jak w roli wodza.
W międzyczasie otrzymał od zarządu partii zaproszenie do zostania jej członkiem. Zgodził się i wydano mu legitymację partyjną z numerem 7. Po wstąpieniu Hitlera partia zaczęła szybko rosnąć, a drożdżami, na których ten wzrost się odbywał, były zdolności oratorskie, a jak się wkrótce okazało, także organizacyjne Hitlera. Trafiał niezwykle silnie do serc i umysłów coraz liczniejszych słuchaczy, a byli to zawsze słuchacze specyficzni, ludzie przepełnieni gniewem i goryczą z powodu katastrofy wojennej Niemiec, która niemal zawsze oznaczała dla nich zniweczenie ich planów osobistych. Byli to przy tym ludzie o raczej miernym poziomie wykształcenia i inteligencji, albowiem profesorowie wyższych uczelni i osoby o podobnym stopniu inteligencji na wiece partii Hitlera, przynajmniej w pierwszym okresie jej istnienia, nie uczęszczali.
Hitler od początku został w partii szefem propagandy, pisał ulotki, organizował wiece, na których przemawiał. Już na początku 1920 roku przeforsował zmianę pierwotnej nazwy partii na Nationalsozialistische Deutsche Arbeiter Partei (Narodowo-socjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza) w skrócie NSDAP. Nazwa ta dowodzi analfabetyzmu językowego Hitlera. Zawiera w szyku swoich członków ciężki błąd składniowy, a powinna by była brzmieć: Deutsche Nationalsozialistische Arbeiter Partei. Zresztą partia o takiej właśnie nazwie, prawidłowo pod wzglę-

19
Hitler przed napisaniem "Mein Kampf



dem składniowym sformułowanej nazwie istniała podówczas za miedzą, w Austrii. Błąd językowy, jaki popełnił Hitler, jest analogiczny do oczywistego dla czytelnika polskiego błędu, jaki popełniliby twórcy PPS, gdyby partię swą nazwali nie Polska Partia Socjalistyczna, lecz Socjalistyczna Partia Polska (lub Sogalistyczna Polska Partia). Twórcy PPS nie byli jednak analfabetami językowymi i tak swej partii nie nazwali. Niskiego poziomu intelektualnego ogółu członków NSDAP (albo bojaźni poddawania w wątpliwość "genialnego" pomysłu fuhrera) dowodzi, że ta tak bardzo wadliwa nazwa przetrwała przez z górą ćwierć wieku (aż do wydania zakazu istnienia NSDAP po rozgromieniu Trzeciej Rzeszy) i nigdy nie została zakwestionowana przez żadnego jej działacza ani przez szeregowego nazistę.
W 1921 roku został Hitler wybrany na przewodniczącego partii. Miał konkurentów do tego stanowiska, ale szantażował groźbą wystąpienia z partii, inni zaś członkowie zarządu nie bez racji obawiali się, że NSDAP pozbawiono oratorskiego talentu Hitlera może uschnąć na pniu. Od początku istnienia partii Hitler i jego kamraci energicznie opracowywali symbolikę partyjną. Na godło partii obrano Hakenkreutz (swastykę), czyli krzyż o ugiętych ramionach. Dlaczego właśnie Hakenkreutz? Oto jak objaśnił później ten wybór sam Hitler: "Jako narodowi socjaliści widzimy... w Hakenkreutz misję zmagań o zwycięstwo aryjskiego człowieka, a jednocześnie o zwycięstwo idei twórczej pracy, która z natury swej wiecznie antysemicka i antysemicką pozostanie" 6. Jest to chyba jedyny w dziejach ludzkości wypadek, gdy w godle jednego narodu (takim właśnie, a nie tylko partyjnym godłem, miał być Hakenkrautz w zamiarach Hitlera, i był nim rzeczywiście w dwunastoletnim okresie istnienia Trzeciej Rzeszy) uwiecznia się nienawiść do innego narodu.
Jako sztandar partii wybrał Hitler czarny Hakenkrautz w białym kole wpisanym w czerwone tło. Takie kolory i kształt sztandaru umożliwiały kierownictwu NSDAP zabicie jednzm strzałem dwóch zajęcy. Sztandar ten mocno rzucał się w oczy, a metodą działania partii, proklamowaną przez Hitlera, było jak najmocniejsze oddziaływanie na wyobraźnie wszystkich członków narodu niemieckiego. Bardzo ważną kwestią było także restytuowanie w sztandarze hitlerowskim tradycyjnych kolorów cesarstwa niemieckiego: czarnego, białego i czerwonego. Odcięto
6. Adolf Hitler, "Mein Kampf Zentral Yerlag der NSDAP, Munchen 1940, s. 557.

20 Rozdział I
się w ten sposób od kolorów znienawidzonej republiki weimarskiej: czarnego, czerwonego i złotego.
W późniejszym okresie powstały dalsze symbole partyjne: wspomniane już przez nas zawołanie-zaklęcie "Heil Hitler!", któremu towarzyszyło wyrzucanie w górę wyprostowanej prawej ręki, oraz dla tegoż Hitlera tytuł fuhrera. Wszystkie osoby, które dostąpiły zaszczytu zwracania się do Hitlera bezpośrednio, obowiązywała inwokacja "Mein Fuhrer!" ("Mój wodzu!").
Hitler nie wyobrażał sobie istnienia swej partii bez wyposażenia jej w mocną, zdolną do zadawania bezlitosnych ciosów pięść. Już pierwsze wiece NSDAP obfitowały - w przemówieniach samego Hitlera i innych działaczy partyjnych - w niezliczone złorzeczenia i przekleństwa pod adresem wszystkich, którzy nazistom byli niemili. Toteż od razu wyłoniła się potrzeba utrzymywania na wiecach specjalnych grup ludzi, których zadaniem było rozprawianie się za pomocą pałek i kastetów z tymi, którzy by się ośmielili przeciw tym złorzeczeniom protestować.
Wkrótce grupom przeznaczonym do ochrony wieców nazis-tów powierzono szersze zadanie: napadać na zebrania przeciwników politycznych, takich jak socjaldemokraci czy bawarscy separatyści i brutalnie je rozpędzać. W 1921 roku stworzono Sturmabteilungen (oddziały szturmowe), w skrócie SA. Sama nazwa tych oddziałów, które tak smutną sławę zyskały w całej dalszej historii Niemiec aż do roku 1945, wskazuje na to, że ich głównym zadaniem była nie obrona, lecz atak: napadanie na przeciwników politycznych, zarówno na organizowanych przez tamtych zebraniach, jak i na ulicach miast i osiedli, bicie i kaleczenie ich. Utrzymywanie tych coraz bardziej rosnących w liczbę i siłę oddziałów było bardzo kosztowne: należało zapewnić im lokale, umundurowanie, narzędzia do bicia, wypłacać żołd. Niemało kosztowała paramilitarna musztra SA-manów. Z pomocą przyszła polityczna zręczność Hitlera. Potrafił nawiązać kontakty z miejscowymi bogaczmi, przekonać ich, że NSDAP jest pewną tarczą w obronie przed socjaldemokracją, przed związkami zawodowymi, i skłonić wielu przemysłowców i bankierów, aby nie szczędzili pieniędzy na potrzeby swych "obrońców". W ten sposób także od strony finansowej Hitler zabezpieczał byt partii, albowiem z samych tylko składek członkowskich z pewnością nie zdołałaby pokryć swoich wciąż rosnących wydatków.
Najważniejszy był jednak magiczny wpływ Hitlera, tego młodego jeszcze podówczas i do niedawna nikomu nie znanego

21
Hitler przed napisaniem "Mein Kampf



człowieka na masy ludzkie. Niemal od początku istnienia NSDAP zaczął się rozwijać i coraz bardziej krzepnął kult jego osoby. Wielu zapaleńców już wówczas widziało w nim przywódcę, którego Bóg zesłał po to, ażeby w niedalekiej przyszłości wybawić Niemcy z poniżenia i hańby, i poprowadzić naród niemiecki ku szczytom świetności, na którą sobie zasłużył. Dwa były elementy, które zapewniły Hitlerowi ów ogromny sukces jego działalności propagandowej. Pierwszym było żałosne położenie, w jakim znajdowały się naród i państwo niemieckie po przegranej wojnie. W normalnej sytuacji ów zręczny, ale w treści głoszonych poglądów niezwykle prymitywny demagog nigdy by takiego poklasku nie zdobył. Drugim elementem politycznych triumfów Hitlera, ściśle łączącym się z tym pierwszym, było to, że jego propaganda była przede wszystkim wpajaniem nienawiści. Okazało się, że propaganda nienawiści, zwłaszcza jeżeli jest rozpowszechniana w wyjątkowych okolicznościach, działa niestety mocniej aniżeli wszelka inna: z pewnością mocniej aniżeli propaganda miłości, lecz także mocniej niż propaganda sprawiedliwości, umiaru, rozsądku, pracy itd. Nie wiadomo, czy doświadczenie to odnosi się tylko do narodu niemieckiego i do specjalnych warunków, w jakich się wówczas znajdował, czy ma doniosłość uniwersalną.
Jednakże mimo tych zawrotnych osiągnięć Hitlera, a dzięki niemu także całej NSDAP, pozostawała ona w pierwszym okresie lat dwudziestych naszego wieku, w relacji do całych Niemiec, wciąż jeszcze niewielką partią, działającą tylko na terenie jednego landu - Bawarii. Lecz Hitler widział już siebie oczyma wyobraźni na czele potężnych oddziałów kroczących na Berlin, aby obalić nienawistną republikę weimarską, krwawo rozprawić się ze zdrajcami ojczyzny z listopada 1918 roku i zbudować nowe państwo niemieckie, które urzeczywistni wszystkie ideały narodowego socjalizmu. Usiłował wciągnąć do swej gry ówczesny rząd bawarski, który także był bardzo opozycyjnie nastawiony wobec centralnego rządu w Berlinie.
Mając pod swym dowództwem już wielotysięczną SA, Hitler postanowił działać. Przekonany był, że gdy wystąpi zbrojnie, armia i policja, najpierw w Bawarii, a potem w całych Niemczech, bez wahania się do niego przyłączą. Pewność tę umacniał w nim sojusz, jaki zawarł z legendarnym dowódcą wojskowym z okresu I wojny światowej, generałem Erichem Ludendorfem. W dniu 8 listopada 1923 roku, w przededniu pięciolecia kapitulacji armii niemieckiej, odbył się w Monachium olbrzymi wiec,

22 Rozdziali
na którym obecni byli przywódcy krajowego rządu bawarskiego. Na wiecu tym Hitler wrzeszcząc i wymachując pistoletem ogłosił obalenie berlińskiego "rządu zbrodniarzy" i powołanie nowego rządu, na razie na miejscu w Monachium, którego władza obejmie jednak niebawem całe Niemcy. Na czele tego rządu mieli stanąć Hitler i Ludendorf.
Sterroryzowani przez Hitlera i jego zauszników kierownicy rządu bawarskiego rzekomo zgodzili się na udział w puczu, jednak po opuszczeniu sali, w której wiec się odbywał, zmobilizowali policję do jego zdławienia. Nazajutrz na ulicach Monachium spotkali się twarzą w twarz tysiące maszerujących szturmowców Hitlera i innych sprzymierzonych organizacji skrajnie prawicowych oraz oddział policji bawarskiej. Uzbrojonych zamachowców było trzydzieści razy więcej aniżeli policjantów, jednak nie popisali się oni odwagą. Gdy policja zaczęła strzelać, kolumny zamachowców rozpierzchły się. Hitler zaś, który maszerował w pierwszym szeregu "rewolucjonistów", był też pierwszy w ucieczce. Po dwóch dniach jednak został aresztowany i wraz z wielu innymi spiskowcami postawiony przed sądem specjalnym z oskrażeniem o zdradę stanu.
Gdyby sąd poważnie potraktował ciężkie przestępstwo popełnione przez Hitlera i jego wspólników, skazałby go na wieloletnie pozbawienie wolności i w ten sposób uratowałby Niemcy i cały świat od groźby, którą niosła w sobie działalność tego tak bardzo niebezpiecznego demagoga. Ale w sądzie, w prokuraturze, w armii było już wtedy wielu jawnych i skrytych zwolenników Hitlera i jego ideologii. Potraktowano go jako człowieka, który aczkolwiek naruszył prawo, nie splamił swego honoru, i skazano go na pięć lat zamknięcia nie w więzieniu, lecz w twierdzy, która stanowiła miejsce pobytu dla przestępców uprzywilejowanych. Na karę twierdzy skazano też innych oskarżonych w tym procesie. Przy czym było z góry wiadomo, że wszyscy na czele z Hitlerem wyjdą na wolność o wiele wcześniej aniżeli upłyną terminy wyroków.
Hitler wykorzystał ławę oskarżonych jako trybunę propagandową. Przy pełnej tolerancji sędziów wygłaszał przemówienia oskarżając wszystkich swoich przeciwników na czele z ówczesnym rządem ogólnoniemieckim o najgorsze zbrodnie, siebie samego zaś ogłaszając przyszłym zbawcą uciemiężonej ojczyzny. Proces stał się dla Hitlera wspaniałą reklamą. Poprzednio znany był i popularny tylko w Bawarii, dzięki zaś drukowanym we wszystkich gazetach przemówieniom sądowym poznały go całe Niemcy.

23
Hitler przed napisaniem "Mein Kampf



Hitler na czele innych skazanych za udział w puczu odbywał w 1924 roku karę w twierdzy Landsberg niedaleko Monachium. Stworzono jemu i jego towarzyszom doskonałe warunki, był to raczej pensjonat niż zakład karny. Hitler otrzymał do dyspozycji obszerny pokój na pierwszym piętrze, był obsługiwany przez dwóch sekretarzy. Przyjmował wizyty wielbicieli i wielbicielek z zewnątrz, pokój jego był zawsze pełen kwiatów, doskonale się odżywiał (nawet przytył), prezydiował na wspólnych obiadach z innymi skazanymi kompanami.
Podczas pobytu w twierdzy energicznie zabrał się do pisania "Mein Kampf ("Moja walka") - dzieła swego życia. Pisząc tę książkę stawiał przed sobą dwa cele. Pragnął udowodnić swym zwolennikom i całemu narodowi niemieckiemu, że jest nie tylko działaczem politycznym, lecz także pisarzem i naukowcem. Odczuwał starannie ukrywany przed otoczeniem, niemniej głęboki uraz wewnętrzny. Niejeden z jego współpracowników w kierownictwie NSDAP, choć podlegał mu jako przywódcy, jednak przewyższał go wykształceniem. Hitler miał właściwie ukończoną tylko szkołę powszechną, gdyż szkoły średniej, w której się uczył, nie ukończył. Także jego pozycja socjalna była niższa niż wielu innych członków partii: byli wśród nich oficerowie z czasu wojny, a nawet przedwojenni, podczas gdy Hitler był zaledwie frajtrem.
Jeszcze ważniejszym motywem Hitlera przy pisaniu książki było przekonanie o genialności jego idei. Dotychczas przekazywał je członkom i sympatykom partii w postaci ustnej, w niezliczonych przemówieniach. Teraz postanowił przekazać je także w formie pisemnej, i to całemu narodowi niemieckiemu, albowiem był z góry przekonany, że wszyscy Niemcy będą czytali jego dzieło, w czym - jak się później okazało - niewiele się pomylił. Jednak czy to dlatego, że chciał udowodnić, iż jest szefem, czy też być może z tego powodu, że nie był pewien swej znajomości ortografii języka niemieckiego - nie pisał swej książki sam, lecz dyktował ją swym sekretarzom, Emililowi Mauri-ce'owi, a następnie Rudolfowi Hessowi.
Już w końcu tegoż 1924 roku Hitler został wspaniałomyślnie zwolniony z twierdzy. Zamiast pięciu lat przebywał w niej zaledwie dziewięć miesięcy. Natychmiast z niezwykłą aktywnością zabrał się do odbudowy partii, która pod jego nieobecność uległa rozbiciu i zagrożona była całkowitym upadkiem. Jednocześnie kontynuował pisanie "Mein KampF'. Pierwsza część wyszła w następnym 1925 roku, druga - w 1927. Poczytność

24
Rozdział l




książki była od początku bardzo duża. Po dojściu zaś Hitlera do władzy "Mein Kampf' stał się w Niemczech książką najpilniej czytaną, można przypuszczać, że o wiele bardziej rozpowszechnioną aniżeli biblia. Już w 1940 roku miał blisko 600 wydań, a ogólny nakład wynosił w tym roku sześć i pół miliona egzemplarzy.
W jaki sposób "Mein Kampf stał się w owym czasie lekturą obowiązkową dla wszystkich Niemców? Otóż było to bardzo zręczne posuniecie propagandowe Hitlera i jego rządu. Oprócz ciągłej sprzedaży we wszystkich księgarniach, oprócz pilnego studiowania "Mein Kampf w szkołach, uczelniach, zakładach oświatowych, na różnorodnych kursach, każda świeżo poślubiona para małżeńska otrzymywała egzemplarz tego "dzieła" w urzędzie stanu cywilnego jako drogocenny prezent od państwa niemieckiego na dalszą drogę życiową. Nie należało jednak wcale zazdrościć tym małżonkom czy innym Niemcom, którzy przy takiej czy innej okazji oczywiście nieumyślnie zdradzali, że "Mein Kampf nie studiowali i treścią jego się nie interesują. Z pewnością nie oznaczało to dla nich nic dobrego, a droga do obozu koncentracyjnego nie była wcale daleka.
Myśli zawarte przez Hitlera w "Mein Kampf nie powinny być lekceważone i teray. W kilkanaście lat po napisaniu książki przyczyniły się do zagłady dziesiątków milionów istnień ludzkich. Nie możemy wcale być pewni tego, że jakiś drugi Hitler w przyszłości się nie pojawi. W następnych rozdziałach naszej pracy będziemy myśli i zalecenia Hitlera analizowali.

Rozdział II Hitler o strukturze dziejów ludzkości
Hitler zawarł w "Mein Kampf' wykład polityki państwowej, przeznaczony do oświecenia wszystkich swoich zwolenników, tzn. - jak miał nadzieję - wszystkich Niemców. Miała to być polityka, która zapewni narodowi niemieckiemu pierwszeństwo wśród wszystkich narodów świata i to na czas tak długi, jak długo będzie istniała ludzkość. Jednakże dzieło Hitlera miało być nie tylko genialnym podręcznikiem praktyki politycznej. Miało również zapoznawać z prawami, które rządzą ludzkością od początku jej istnienia. Hitler, urodzony i ochrzczony jako katolik, nie przyznawał się do żadnej religii, ale stale deklarował swą wiarę w Boga jako wszechmocnego Stwórcę natury. Z wielką pewnością siebie wyłożył w "Mein Kampf prawa, które Bóg nadał przyrodzie, a którym ludzkość była od początku swego istnienia podporządkowana.
Prawa wyrażające wolę boską, tak jak je rozumiał Hitler, były jednak zupełnie niepodobne do praw boskich w ujęciu religii chrześcijańskiej oraz innych religii światowych. Bóg religii światowych jest dobrym Bogiem: opiekuje się wszystkimi ludźmi, zarówno silnymi, jak - być może jeszcze bardziej - słabymi, karze zaś, czasem bardzo surowo, tylko tych, którzy świadomie gwałcą jego przykazania.
Bóg Hitlera całkiem inaczej rządzi światem. "Silni przepędzą słabych - czytamy w "Mein Kampf - ponieważ pęd do życia w jego ostatecznej postaci zawsze roztrzaska groteskowe okowy tak zwanego humanitaryzmu, ażeby w jego miejsce wystąpić mógł humanitaryzm przyrody, która tępi słabych, by oczyścić miejsce dla silnych" 7. Zatem humanitaryzmem, według Hitlera, nie jest bynajmniej pomoc słabym. Humanitaryzmem jest tępienie słabych, niszczenie ich.
7. Adolf Hitler, "Mein Kampf", s. 145.

26 Rozdzial II
Hitler przekonany jest, że rzeczywista historia ludzkości jest historią rozwoju najlepszej, najdoskonalszej spośród ras ludzkich. Tą rasą są Aryjczycy. "To wszystko - głosi "Mein Kampf" - co widzimy wokół nas w zakresie ludzkiej kultury, osiągnięć sztuki, nauki i techniki, jest wyłącznie twórczym produktem Aryjczyka. Właśnie ten fakt rodzi uzasadniony wniosek, że jedynie on był twórcą wyższej ludzkości, a przez to stanowi archetyp tego, co rozumiemy przez słowo "Człowiek". Aryjczyk jest Prometeuszem ludzkości..." 8.
"Gdybyśmy podzielili ludzkość - czytamy w innym miejscu -na trzy grupy: na twórców kultury, nosicieli kultury oraz burzycieli kultury, wówczas jako reprezentant pierwszej grupy jedynie Aryjczyk może być brany pood uwagę. Od niego pochodzą fundamenty i mury wszystkich ludzkich dokonań, i jedynie forma zewnętrzna i kolor zostały uwarunkowane właściwościami poszczególnych narodów. Aryjczyk buduje podwaliny i plany wszelkiego postępu ludzkości i tylko szczegóły wykonania odpowiadają charakterystykom zaangażowanych w to grup rasowych" 9. .
Jako przykład narodów drugiej grupy, czyli narodów, zdolnych do kontrolowania kultury zapożyczonej od Arajczyków, ale nie do jej tworzenia, przytacza Hitler Japończyków. "Rzeczywistym podłożem życia w Japonii - pisze - nie jest oryginalna kultura japońska, chociaż ona, określając zewnętrzny koloryt, Europejczykowi najbardziej rzuca się w oczy, lecz olbrzymi naukowo-techniczny trud Europy i Ameryki, czyli narodów aryjskich... Gdyby poczynając od dzisiaj byłby ustał wszelki aryjski wpływ na Japonię... już w przeciągu niewielu lat współczesna kultura w tym kraju zastygłaby i wróciłaby do stanu letargu, z którego została wyrwana przed siedemdziesięciu laty przez płynącą od Aryjczyków falę kulturową. Toteż, zupełnie tak samo jak swój dzisiejszy postęp Japończycy zawdzięczają oddziaływaniu aryjskiemu, tak też obcy duch zrodził dawną kulturę japońską. Jako najlepszy tego dowód służy fakt jej późniejszego skostnienia i całkowitego odrętwienia" 10.
Z przykładu Japonii wyciąga Hitler następujący wniosek: "Niewątpliwe jest, że gdy pewien naród otrzymuje swą kulturę w jej najistotniejszych zarysach od obcych ras, przystosowując ją do swych własnych potrzeb, po ustaniu zaś wpływu z zewnątrz,
8. "Mein Kampf", s. 317.
9. Óp. cit., s. 318.
10. Op. cit., s. 319.

27
Hitler o strukturze dziejów ludzkości



popada w stan odrętwienia, można taką rasę określić najwyżej jako uprawiającą kulturę, ale nigdy jako twórczynię kultury" n.
Gdy Hitler w kilkanaście lat później, już jako wódz Trzeciej Rzeszy, zawarł z Japonią sojusz polityczno-wojskowy, tzw. pakt antykominternowski, nie była mu zapewne na rękę nader lekceważąca ocena Japończyków jako rasy i kultury japońskiej, jaką zawarł w "Mein Kampf". Jakby w trybie rekompensaty naród japoński uznany został w Niemczech hitlerowskich za "honorowych Aryjczyków". Można jednak wątpić w to, czy było to wystarczające, ażeby skłonić koła rządzące ówczesnej Japonii do wymazania ze swej pamięci zniewagi, jakiej doznali od wodza swych sojuszników.
Hitler wspaniałomyślnie uznał w "Mein Kampf, że nie tylko Aryjczycy, lecz także niższe rasy odgrywały jakąś rolę w tworzeniu kultury, jednakże była to wyłącznie rola... żywego inwentarza. Podmiotami formowania kultur są wyłącznie Aryjczycy. "Kultury - pisze Hitler - które oni tworzą, zostają prawie zawsze właściwie określone przez będące do dyspozycji grunty, panujący klimat oraz pracę niewolników. Ta ostatnia jest najważniejsza. Im bardziej prymitywne są techniczne przesłanki rozwoju kultury, tym bardziej niezbędne jest władanie ludzką siłą pomocniczą, która - organizacyjnie ujęta i zastosowana - zastępuje maszyny. Bez możliwości użycia niższych ludzi Aryjczycy nigdy nie byliby w stanie uczynić pierwszych kroków ku swej późniejszej kulturze... Początkowa kultura ludzkości korzystała z całą pewnością mniej z oswojonych zwierząt aniżeli z przymuszenia do pracy ludzi niższych ras.
Po tym jak niższe rasy zostały obrócone w niewolników, taki sam los spotkał również zwierzęta, a nie odwrotnie, jak wielu ludzi błędnie uważa. Najpierw pług był siągniony przez niewolnika, a dopiero później - przez konia... Nie jest zatem żadnym przypadkiem, że pierwsze kultury powstały tam, gdzie Aryjczycy spotkali się z niższymi narodami, ujarzmili je i podporządkowali swojej woli. Narody te były wiec pierwszym technicznym narzędziem w służbie rodzącej się kultury.
W ten sposób został szlak, którym Aryjczycy mieli nadal kroczyć, jasno określony. Jako zdobywcy zniewolili oni niższych ludzi i przystąpili do eksploatacji ich pracy pod swoimi rozkazami, zgodnie ze swą wolą i dla osiągnięcia swoich celów. Zmuszając niewolników do pożytecznej, choć ciężkiej pracy,
11. Ibidem.

28 Rozdzial II
Aryjczycy nie tylko darowali im życie, lecz także zapewnili im los zapewne lepszy aniżeli ich uprzednia, tak zwana "wolność" 12.
"Mein Kampf" był pisany kilkanaście lat przed agresją Trzeciej Rzeszy na Polskę i wybuchem drugiej wojny światowej, jednak zawarta w tej książce apoteoza ustroju niewolniczego nie pozostwia żadnych wątpliwości w kwestii, jaki los oczekiwałby narody świata, gdyby hitlerowcy wyszli z tej wojny zwycięsko. Starożytny ustrój niewolniczy zostałby w pełnym zakresie i to w postaci zapewne jeszcze bardziej okrutnej, przywrócony. Łaska, która czekałaby podbite narody, polegałaby na zezwoleniu im - w zamian za darowanie życia - na wykonanie niewolniczej pracy dla niemieckich panów. Jak jasno wynika z wypowiedzi Hitlera, łaska ta czekałaby nie wszystkie narody, lecz tylko te, które uznanoby za nadające się do takiej pracy. Inne uznane za bezużyteczne zostałyby po prostu wytępione, albowiem humanitaryzm w postaci współczucia dla człowieka jako takiego Hitler, jak widzieliśmy, kategorycznie odrzucał.
Ludziom współczesnego pokolenia, który na własne oczy Trzeciej Rzeszy nie widzieli, wydaje się nieraz, że osoby starsze, które ją przeżyły, a nawet zawodowi historycy, przesadzają w swych relacjach o nienawiści i pogardzie do ludzi, żywionej przez ruch narodowosocjalistyczny z inspiracji jego twórcy. Lektura "Mein Kampf powinna jednak każdemu unaocznić, że w owym czasie, gdy Hitler był jeszcze bardzo daleki od realnych możliwości zniewalania i tępienia narodów, zawarł on w swym "dziele" szczegółowo opracowaną filozofię tych wyczynów, tak iż w późniejszym okresie armie i tajne służby Hitlera mogły przystąpić do ścisłego wykonywania jego woli, co też czyniły dopóty, dopóki istniało państwo hitlerowskie.
Jako najcięższy grzech, a jednocześnie jako największą klęskę ludzkości, traktuje Hitler zbrukanie czystości rasy. W odniesieniu do Aryjczyków czytamy dalej w "Mein Kampf: "Jak długo z największą stanowczością trwali na swych pozycjach panów, w rzeczywistości pozostawali nie tylko władcami, lecz także strażnikami i heroldami kultury, ponieważ spoczywała ona wyłącznie na ich talentach i na ich rozumieniu własnego prze-
12. Op. cit., s. 324.

29
Hitler o strukturze dziejów ludzkości



znaczenia. Z chwilą jednak, gdy poddani zaczęli podnosić głowę i prawdopodobnie także językowo upodabniać się do zdobywców, upadł dotychczasowy nieprzekraczalny mur między panem a niewolnikiem. Aryjczycy wyrzekli się czystości swojej krwi i za karę utracili pobyt w raju, który przedtem sami sobie wyrobili. Pogrążając się w chaosie rasowym, tracili coraz bardziej swe zdolności kulturotwórcze, stając się wreszcie bardziej podobni w aspekcie nie tylko duchowym, lecz także fizycznym do niewolników i tubylców aniżeli do swoich przodków... Zanieczyszczenie krwi i spowodowane przez nie obniżenie poziomu rasowego jest jedyną przyczyną obumierania wszystkich kultur, ponieważ narody giną nie z powodu przegranych wojen, lecz wskutek utraty odporności, którą zapewnia wyłącznie czystość krwi... Cała historia świata jest tylko przejawem dążenia ras do zachowania swej tożsamości w dobrym albo złym sensie. Plewami jest wszystko na tym świecie, co nie jest dobrą rasą" 13.
"Wszystko na tej Ziemi - pisze Hitler w innym miejscu -możliwe jest do naprawienia. Każda klęska może stać się ojcem przyszłego zwycięstwa. Każda przegrana wojna - przyczyną późniejszego wzlotu, każda niezaspokojona potrzeba zapładnia ludzką energię, a z każdego ucisku czerpane są siły do duchowego odrodzenia - ale tylko tak długo, jak długo czysta jest krew.
Jedynie zaprzepaszczona czystość krwi na zawsze rujnuje wewnętrzne szczęście, poniża człowieka na wieczne czasy, albowiem następstwa tego już nigdy nie dadzą się usunąć ani z ciała, ani z ducha" w. "Istnieje tylko jedno najświętsze prawo ludzkie i prawo to jest jednocześnie najświętszym zobowiązaniem: stale dbać o to, ażeby krew pozostawała czysta..." 1S.
Obok narodów tworzących kulturę (którymi są, według Hitlera, wyłącznie Aryjczycy) oraz narodów niezdolnych do tworzenia kultury, lecz zdolnych do korzystania z niej, wymienił Hitler narody, których funkcja historyczna polega na niszczeniu kultury. Choć w "Mein Kampf' wyraził on swą zdecydowanie ujemną opinię o co najmniej kilku narodach, to jednak expressis verbis jako niszczycieli kultury nazwał tylko Żydów. "Najskraj-niejsze przeciwieństwo Aryjczyków - twierdzi - stanowią Żydzi...
13. Op. cit., s. 324.
14. Op. cit., s. 359.
15. Op. cit., s. 444.

30 Rozdział II
To, co w ręku Żyda jest pozorem kultury, jest w istocie zbesz-czeszczonym dobrem innych narodów. To, co Żyd świadczy w dziedzinie sztuki, jest bądź pustosłowiem, bądź duchową kradzieżą... Żyd zatruwa sztukę, literaturę, teatr, niszczy naturalną wrażliwość, obala wszystkie pojęcia piękna i wzniosłości, szlachetności i dobra, narzuca ludziom innych narodowości swój własny odrażający styl życia" 16.
Zreasumujmy pokrótce pogląd Hitlera na strukturę dziejów ludzkości. Dzieje te pociągają - od zarania istnienia człowieka -na tworzeniu kultury przez "Prometeuszy ludzkości" - Aryj-czyków, na przejmowaniu kultury przez narody innych ras, naśladujące Aryjczyków, oraz na pozorowaniu kultury, a w istocie jej niszczeniu, przez odwiecznych wrogów ludzkości - Żydów. Historia ludzkości jest więc nieustającą walką ras. Aryj-czycy, mimo posiadanego geniuszu twórczego, nie byliby jednak w stanie zbudować kultury bez narzędzi i inwentarza. Największą rolę jako żywy inwentarz przy tworzeniu kultury odegrały -obok zwierząt pociągowych i maszyn - podbite przez Aryjczyków i obrócone w niewolników narody niższych ras. Niewolnicy byli zatrudnieni przez Aryjczyków już wtedy, gdy nie było jeszcze żadnych maszyn, a zwierzęta jeszcze nie były osowojone.
Niewolnictwo, połączone z przymuszaniem niewolników do bardzo ciężkiej pracy, nie było zatem - jak twierdzą głupi pacyfiści - zbrodnią przeciw zasadom humanitaryzmu, lecz przeciwnie niezbędnym, zgodnym z prawami Boga i przyrody, etapem rozwoju ludzkości i jej kultury. Emancypacja niewolników zaszkodziła temu rozwojowi, powodując jego spowolnienie. Najgorszą jednak klęską dla rodzaju ludzkiego było i jest pogwałcenie czystości rasowej. Aryjczycy, zanieczyszczając swą krew w związkach seksualnych z ludźmi z niższych ras, płodzą potomstwo pozbawione talentów twórczych i cech przywódczych przodków. Zagraża to degradacją całej ludzkości. Jedynym lekarstwem jest bezwględne przestrzeganie czystości rasy.
Zamiarem Hitlera było całościowe wyłuszczenie swych przemyśleń w kwestii praw rządzących historią ludzkości. Jednakże, pomimo niezwykle silnego zaangażowania emocjonalnego, zostawił w swym wykładzie rażące "białe plamy". Przede wszyst-
16. Op. cit. s. 329-331, 358.

31
Hitler o strukturze dziejów ludzkości



kim dotyczy to tak bardzo przez niego podziwianej i wychwalanej rasy Aryjczyków. Poza ciągle powtarzanym sloganem o ge-nialności Aryjczyków "Mein Kampf' bliższych danych o tej rasie nie zawiera. Dowiadujemy się oczywiście, że Aryjczykami, i to przodującymi, są Niemcy, ale żadnego wyliczenia narodów przynależnych do rasy aryjskiej w "Mein Kampf nie znajdujemy. Nie otrzymujemy danych o cechach fizycznych Aryjczyków, o językach, jakimi się posługiwali w przeszłości i posługują obecnie, o przeszłych i obecnych miejscach ich zamieszkania, i zmianach tych miejsc.
Inni autorzy, propagujący rasistowską ideologię i związaną z nią pseudohistorią (znaczna część tego typu prac istniała już w czasie, gdy Hitler pisał "Mein Kampf), podają z reguły, że pierwotną ojczyzną Aryjczyków były Indie, z czego wynikałoby, że właśnie Hindusi mogą traktować siebie jako najbardziej autentycznych przedstawicieli rasy aryjskiej. Hitler nie podaje jednak w "Mein Kampf żadnego wyjaśnienia całkowicie sprzecznego z jego zasadniczymi założeniami faktu, że ci najstarsi Aryjczycy miast tego, żeby panować nad innymi narodami, sami znaleźli się w niegodnej rasy aryjskiej sytuacji narodu kolonialnego, ujarzmionego przez angielskich zdobywców.
Jeszcze jeden znamienny fakt pozostaje w Hitlera filozofii historii całkowicie niezrozumiały. Jeśli, jak twierdzi, Aryjczycy w aspekcie intelektualnym i moralnym o niebo przewyższają całą resztę ludzkości, jeżeli są jedynym elementem kulturotwórczym, to wszystkie narody aryjskie na świecie powinny być połączone więzami szczerej przyjaźni i sympatii. Gwarantem tego jest właśnie ich wysoka moralność i zręby wspólnej kultury.
Tymczasem rzeczywistość przedstawia się zgoła inaczej. Hitler bynajmniej nie ukrywa, że najszlachetniejszy wśród Aryjczyków naród niemiecki uwikłany jest w wiekowe konflikty z wielu narodami, powszechnie uważanymi za aryjskie: narodami słowiańskimi, Francuzami, Anglikami. Autor "Mein Kampf otwarcie wyznaje swe osobiste wrogie uczucia do Francuzów, Czechów, Polaków, Rosjan. Nie wyjaśnia swym czytelnikom, jak to się dzieje, że rasa ludzka, będąca szczytem Boskiego tworzenia, jest tak wewnętrznie skłócona.
Można domniemywać, że Hitler wiele narodów niearyjskich traktował jako należące do wyróżnionej przez siebie drugiej kategorii, tzn. jako niezdolne do tworzenia własnej kultury, ale nadające się do uprawiania kultury przejętej od Aryjczyków. Wśród narodów tych wymienił jednak jedynie Japończyków, nie

32
Rozdział II




dbając o to, że czytelnicy "Mein Kampf', a jednocześnie wyznawcy propagowanych przez niego poglądów, będą zapewne zainteresowani kwestią, jakie inne jeszcze narody należy odnieść do tej samej, co Japończycy kategorii.
Czerwoną nicią przewija się przez książkę Hitlera teza o złowrogiej funkcji Żydów jako szkodników i niszczycieli kultury. Pamiętając o maniakalnej nienawiści do Żydów, jaką przesiąknięty był wódz NSDAP, stokrotnie powtarzanie tej tezy wcale nie dziwi, jednakże z jego zapowiedzi w "Mein Kampf wynikało, ze narodów - burzycieli kultury jest więcej. Nawet zakładając, że narody te nie są w tak skrajnym stopniu szkodliwe i niebezpieczne jak Żydzi, wyznawca Hitlera, czytając dzieło mistrza, mógł oczekiwać wyliczenia tych narodów-szkodników. Ale Hitler znowuż o te oczekiwania swych czytelników się nie zatroszczył i innych - poza Żydami - narodów niszczących kulturę nie wymienił. Co prawda z obrzydzeniem wspominał o Murzynach jako o póhnałpach 17, ale przecież półmałpy, a nawet całkowite małpy, nie są zdolne do niszczenia ludzkiej kultury.
Można wiec powiedzieć, ze Hitlera wykład struktury dziejów ludzkości zawiera - nawet z punktu widzenia zwolenników jego ideologii - poważne luki. Należy jednak oddać sprawiedliwość autorowi, zaznaczając, ze zbrodniczą puentę swego wykładu potrafił przedstawić w sposób aż nadto plastyczny i nie budzący najmniejszych wątpliwości.
17. Por. op. cit, s. 479.

Rozdział III Hitler o narodzie i państwie niemieckim
Hitler zawarł w "Mein Kampf" dwa motywy przewodnie, przeciwstawne sobie, lecz jednocześnie bardzo mocno ze sobą sprzęgnięte: na każdym kroku deklarowane uczucie miłości do narodu niemieckiego, rzeczywista lub udawana gotowość do wszelkich poświęceń i ofiar dla niego, oraz równie mocne, choć odwrotnie ukierunkowane uczucie nienawiści i odrazy do Żydów. Ogniwem łączącym te dwa, pozornie tak bardzo od siebie odległe motywy, jest temat aryjski. Niemców najdobitniej charakteryzuje to, że są najlepszymi, najdzielniejszymi spośród Aryj-czyków, Żydów zaś to - że są przewrotnymi, podłymi Aryj-czyków wrogami.
Jako wielki pech swego losu traktował Hitler fakt, że urodził się w Austrii, poza obszarem Niemiec, choć w minimalnej odległości od granicy niemieckiej, że w Austrii zmuszony był spędzić swoją młodość i jeszcze przez wiele lat, aczkolwiek walczył w tym czasie jako ochotnik w szeregach armii niemieckiej, a później został przywódcą odznaczającej się niemieckim szowinizmem partii politycznej, z prawnego punktu widzenia wciąż był cudzoziemcem, zagrożonym wydaleniem z Niemiec (formalne obywatelstwo niemieckie otrzymał Hitler dopiero w 1932 r., niemal w przededniu zdobycia w Niemczech władzy dyktatorskiej i to tylko dzięki temu, że w prowincji brunszwic-kiej rządzili naziści, a rząd prowincjonalny uprawniony był do nadawania obywatelstwa niemieckiego). Hitler nienawidził Austrii, w szczególności jej wielowiekowych władców, Habsburgów, dlatego że sami będąc Niemcami nie zapewnili w swym państwie mniejszości niemieckiej bezwzględnej dyktatury nad licznymi narodami nieniemieckimi, przede wszystkim nad znienawidzonymi Słowianami. Hitler traktował Habsburgów jako tchórzliwych zdrajców niemieckiej racji stanu i niemieckiego ducha.

34
Rozdział III




Już w szkolnych latach - pisze Hitler o sobie w "Mein Kampf' - stałem się fanatycznym nacjonalistą niemieckim" ls. Uwielbienie dla Niemiec coraz się wzmagało. "Jak już zawsze przedtem - czytamy w innym miejscu - śledziłem wszystkie wydarzenia w Niemczech z największym entuzjazmem, niezależnie od tego, czy chodziło o kwestie polityczne, czy też kulturalne. Z dumnym podziwem porównywałem wzlot Rzeszy Niemieckiej z więdnięciem państwa austriackiego" 19.
Kajzerowska Rzesza Niemiecka była w oczach młodego Hitlera ideałem państwa. "Niemcy - pisał - stanowią cudowny przykład państwa opartego wyłącznie na przesłankach mocarstwo wopolitycznych. Prusy, jądro tego państwa, powstały z płomiennego bohaterstwa, a nie z operacji finansowych czy z biznesu handlowego, Rzesza Niemiecka zaś jako całość była najwspanialszą nagrodą za umiejętne kierownictwo polityczne i bohaterstwo żołnierskie" 20.
Zdaniem Hitlera, owo państwo najlepszego na świecie narodu było jeszcze przed wojną (tzn. przed pierwszą wojną światową) srodze pokrzywdzone, jeśli chodzi o przestrzeń życiową. Widział dwie drogi naprawienia tej krzywdy: rozległe podboje kosztem sąsiadów Niemiec albo zdobywanie kolonii na kontynentach pozaeuropejskich. "Spośród obu tych dróg - pisał -zdrowszą byłaby oczywiście ta pierwsza. Zdobywanie nowych ziem i terenu dla rozsiedlenia zwiększającej się liczby współziomków posiada nieskończenie wiele zalet, zwłaszcza jeżeli bierze się pod uwagę nie tyle teraźniejszość, co przyszłość... Jednakże taka polityka terytorialna nie może być realizowana gdzieś w Kamerunie, lecz wyłącznie w Europie" 21.
Hitler zdaje sobie oczywiście sprawę z tego, że sąsiedzi Niemiec nie oddaliby swoich ziem dobrowolnie. "W tej sytuacji -twierdzi - zaczyna działać prawo obrony własnej i to, czego nie można otrzymać po dobroci, należy wziąć używając pięści... Należało jasno sobie uświadomić, że cel ten mógł być osiągnięty tylko w walce, trzeba więc było w sposób spokojny i wyważony przygotować się do użycia broni" 22. Hitler ma więc za złe władzom kajzerowskich Niemiec, że we właściwym czasie nie zaatakowały sąsiadów w celu odebrania im najlepszych ziem.

18. Op. cit.
19. Op. cit.
20. Op. cit.
21. Op. cit.
22. Op. cit.
s. 11-12. s. 57. s. 169. s. 151-152. s. 153.


35
Hitler o narodzie i państwie niemieckim



To, że rząd niemiecki wszczął w 1914 roku wojnę, która wkrótce przekształciła się w wojnę światową, autora "Mein Kampf' nie zadowala, albowiem wojna ta nie była, jego zdaniem, prowadzona z dostateczną stanowczością i okrucieństwem. Choć naród był pełen uniesienia, a wojsko walczyło bohatersko i z największym poświęceniem, władze państwowe ciężko zawiniły, przede wszystkim dlatego, że zezwoliły na dalsze działanie zbrodniczej, opanowanej przez Żydów prasy, która codziennie sączyła w świadomość społeczeństwa jadowite krople zwątpienia i niewiary. "Zgłaszano zastrzeżenia przeciw zbyt głośnemu świętowaniu zwycięstw. Wyrażano obawy, że nie jest to godne tak wielkiego narodu i dlatego nie jest odpowiednie... Niemcy nie powinni zapominać, że wojna nie była naszym zamiarem i wcale nie wstydzimy się otwarcie i po męsku się przyznawać, że zawsze gotowi jesteśmy do wniesienia naszego udziału w osiągnięcie zgody przez całą ludzkość. Przeto nie byłoby mądre rzucać cień na czystość wyczynów wojska, wrzaskliwie hałasując, gdyż cały świat mało miałby zrozumienia dla takiego zachowania się. Nic nie jest bardziej podziwiane aniżeli skromność, z którą prawdziwy bohater milcząco i spokojnie zapomina o swoich czynach" "
Po streszczeniu bezczelnych nawoływań żydowskich pismaków do narodu niemieckiego, ażeby zlekceważył bohaterskie wyczyny własnych żołnierzy, Hitler pisze: "Zamiast tego, ażeby takiego faceta złapać za jego długie uszy i zarzuciwszy mu stryczek na szyję powiesić na wysokim drągu, aby świętujące zwycięstwa społeczeństwo nie obrażało jego estetycznej wrażliwości, zaczęto rzeczywiście przestrzegać przed "niewłaściwym" sposobem obchodzenia zwycięstw" M.
Tak więc, z powodu tego i innych błędów władz, którym nie starczyło ducha wojennego, heroiczny zryw narodu niemieckiego został zaprzepaszczony, a wojna, która mogła i powinna była być wygrana, zakończyła się katastrofalną klęską. Lecz przegrana nie z winy narodu niemieckiego bynajmniej nie zmniejszyła wiary Hitlera w wielkość i wyjątkowość tego narodu. "Nasz niemiecki naród - czytamy w "Mein Kampf" - który dziś leży złamamy pod stopami obcych, potrzebuje tej sugestywnej mocy, której dostarcza zaufanie we własne siły. Ale zaufanie to musi być już od dzieciństwa wpajane w każdego współziomka. Całe wychowanie i kształcenie musi być nastawione na to, ażeby
23. Op. cit., s. 183.
24. Tamże.

36 Rozdział III
stworzyć w nim pewność, że przewyższa on wszystkie inne narody. Powinien na swojej cielesnej mocy i zręczności oprzeć przekonanie o niezwyciężoności swego narodu" 2S.
Pierwsza zwrotka starego hymnu niemieckiego brzmi: "Deut-schland, Deutschland iiber alles, iiber alles in der Welt" ("Niemcy, Niemcy nade wszystko, nade wszystko na świecie"). Może ona być rozumiana na sposób maksymalistyczny albo minimalis-tyczny. W pierwszej interpretacji oznacza przekonanie, że Niemcy jako państwo i jako naród są wyższe, doskonalsze aniżeli wszystkie inne państwa i narody świata. W drugiej, minimalis-tycznej interpretacji zwrotka ta nie porównuje Niem<>c i Niemców z innymi państwami i narodami świata, lecz jedynie wyraża przekonanie śpiewającego hymn Niemca, że państwo to jako jego ojczyzna jest mu najbliższa na świecie.
Hitler niewątpliwie nadawał hymnowi "Deutschland, Deutschland iiber alles" pierwszą interpretację, toteż - czując się już w okresie pisania "Mein KampF przyszłym dyktatorem Niemiec - wpajał swoim poddanym wiarę w to, że będąc, jako przynależni do narodu niemieckiego, lepsi od wszystkich innych ludzi na świecie, mają za zadanie walczyć tylko o zaspokojenie potrzeb własnego narodu, nie licząc się z prawami i potrzebami innych narodów i gwałcąc je.
Wódz NSDAP oświadcza jednak, że wcale nie dąży do nieustającej wojny Niemców z resztą świata, przeciwnie jest zwolennikiem pokoju, lecz nie może to być pokój wyżebrany przez płaczliwych pacyfistów, lecz pokój szczególnego rodzju: "pokój oparty na zwycięskim mieczu narodu panów, biorącego w posiadanie cały świat w służbie wyższej kultury" 26. Jak widzimy, cele drugiej wojny światowej, którą udało się Hitlerowi rozpętać dopiero w piętnaście lat później, zostały przez niego już w "Mein Kampf' z całkowitą jasnością wyłożone.
Hitler ani na chwilę nie zapomina o związku niemczyzny z aryjskością, o tym, że wielkość narodu niemieckiego wyrasta stąd, że jest on najcelniejszym wytworem rasy aryjskiej. "Najwyższym zadaniem ludowego państwa - pisze - jest troska o zachowanie tych pradawnych elementów rasowych, które w swej funkcji kulturotwórczej stwarzają piękno i dostojeństwo doskonalszej ludzkości. My, jako aryjczycy, wyobrażamy sobie w postaci państwa wyłącznie taki żyjący organizm narodu, który nie tylko zabezpiecza zachowanie tego narodu, lecz także przez
25. Op. cit., s. 456.
26. Op. cit., s. 438.

37
Hitler o narodzie i państwie niemieckim



kształcenie jego duchowych i idealnych zdolności prowadzi go ku najwyższej wolności" 27. Oczywiście ową "najwyższą wolność", która w koncepcji Hitlera nie jest niczym innym, jak tyranią nad resztą narodów świata, osiągnie jedynie naród niemiecki.
Autor "Mein Kampf' wyraża całkowitą zgodę z tymi wszystkimi, którzy wierzą w szczególną historyczną misję narodu niemieckiego, i określa warunki niezbędne do jej realizacji: "kto mówi o misji narodu niemieckiego na tej Ziemi, powinien wiedzieć, że może ona polegać jedynie na stworzeniu państwa, które swe najwyższe zadanie upatruje w zachowaniu i rozwijaniu nienaruszonych najszlachetniejszych części składowych naszego narodu, a tym samym całej ludzkości" 28.
Podkreślając swe uwielbienie i podziw dla narodu niemieckiego, Hitler nie szczędzi jednak mu przestróg. Najważniejsza wynika z istnienia w niemczyźnie niejednolitych elementów rasowych. "Nasza niemczyzna - głosi "Mein Kampf" - już się niestety nie opiera na jednolitym fundamencie rasowym... Nie tylko w aspekcie terytorialnym są podstawowe elementy rasowe rozmaicie umiejscowione, lecz także wewnątrz tego samego obszaru. Obok ludzi nordyckich ostyccy, obok ostyckich dynarscy, obok obydwóch westyccy, a wśród nich mieszańcy" 29.
Oczywiście wszystkie wyliczone przez Hitlera elementy rasowe, które weszły w skład narodu niemieckiego, są dobrymi rasami aryjskimi, nie ma tu żadnej krwi nieczystej. Jednak gdyby była całkowita jednolitość rasowa, byłoby może jeszcze lepiej. "Gdyby naród niemiecki - pisze wódz i prorok - w swoim rozwoju historycznym posiadał tę całkowitą jedność, która przydała się innym narodom, Rzesza Niemiecka byłaby już może dzisiaj władczynią świata" 30. Hitler nie wątpi jednak ani przez chwilę, że tak bliskie jego sercu państwo władzę nad całym światem zdobędzie, pod jednym wszak nieodzownym warunkiem: "Rzesza Niemiecka powinna jako państwo zjednoczyć wszystkich Niemców pod hasłem nie tylko wydobycia z tego narodu i zachowania najwartościowszych elementów rasowych, lecz także powolnego i ale pewnego doprowadzenia tych elementów do pozycji władczej" 31.

27. Op. cit.
28. Op. cit.
29. Op. cit.
30. Op. cit.
31. Op. cit.
s. 434. s. 439. s. 436437. s. 437-438. s. 439.


38 Rozdział III
Co prawda w tym miejscu czytelnik może dopatrywać się w wywodach fuhrera pewnej niekonsekwencji: w wielu innych swoich enuncjacjach twierdzi, że najwartościowsze elementy rasowe posiadały i posiadają w narodzie niemieckim pozycję władczą, a raczej że naród niemiecki wyłącznie z takich właśnie elementów się składa, z zacytowanej zaś przed chwilą wypowiedzi wynika, że owe najwartościowsze elementy dopiero będą w narodzie niemieckim pozycję władczą zdobywały, i to w drodze powolnego procesu. Pamiętajmy jednakże o tym, że Hitler był politykiem i agitatorem, a nie profesorem logiki, i nie żądajmy od niego skrupulatnej konsekwencji w snuciu proroczych rozważań.
Hitler stawia dalsze zadania przed volkischer Staat - ludowym państwem (jest to w jego ustach nazwa maskująca: w istocie chodzi mu o przyszłość państwa niemieckiego, rządzonego dyktatorsko przez NSDAP na czele z wodzem NSDAP, czyli z nim samym): "Państwo ludowe ma rozpatrywać rasę jako centrum ogólnego życia. Powinno nieustannie dbać o jej czystość. Państwo obowiązane jest występować w charakterze gwaranta tysiącletniej przyszłości w porównaniu z którą niczym są życzenia i dążenia jednostki. Zdając sobie sprawę z tego swego zasadniczego zadania, państwo powinno sięgać do najnowocześniejszych środków medycznych. Obowiązkiem państwa jest zakaz wydawania potomstwa każdemu, kto jest chory i dziedzicznie obciążony, oraz praktyczna realizacja tego zakazu" 32. Środków tej praktycznej realizacji Hitler nie wymienił, ale są one oczywiste. Miał na myśli stosowanie na szeroką skalę sterylizacji i kastracji.
Jednakże Hitlerowi chodziło nie tylko o niedopuszczenie wydawania na świat potomstwa obniżającego rasową poprzeczkę narodu niemieckiego. Nie mniej ważna była z jego punktu widzenia stymulacja płodzenia potomstwa nieposzlakowanego rasowo i zdrowotnie. Obowiązkiem "ludowego państwa" była troska o to, ażeby "płodność zdrowej kobiety nie była ograniczona..." 33. Głównym zadaniem życiowym kobiety niemieckiej miało być rodzenie zdrowych synów, przyszłych żołnierzy, i zdrowych córek, przyszłych matek, takich jak ona sama. W grę wchodziły tylko względy hodowlane, właściwości życia emocjonalnego kobiety i mężczyzny związane z wydawaniem na świat i wychowaniem potomstwa Hitlera nie interesowały. Ludowemu
32. Op. cit., s. 446447.
33. Op. cit., s. 447.

39
Hitler o narodzie i paAstwie niemieckim



światopoglądowi - pisał - powinno w ludowym państwie wreszcie się uda sprowadzić tę szlachetniejszą epokę, w której ludzie będą dbali nie hodowlę wyższych ras psów, koni i kotów, lecz o ulepszanie rasy samego człowieka" 34.
Hitler poddaje druzgocącej krytyce istniejący podówczas w Niemczech system wychowania i oświaty, i żąda jego całkowitej przebudowy. "Wcale nie o to chodzi - twierdzi - ażeby obciążać młode mózgi balastem, który - jak wskazuje doświadczenie - zachowują tylko w drobnej części... szkoła jako taka musi w ludowym państwie wydzielić nieskończenie więcej czasu dla wyrobienia krzepy cielesnej. Przy tym szczególnie jedna gałąź sportu nie powinna być zapomniana: boks. Nie ma innej dyscypliny sportowej, która w takiej mierze wyrabia agresywność ducha, zdolność do podejmowania błyskawicznych decyzji, kształtuje stalową zręczność ciała... Gdy cała nasza górna warstwa intelektualna nie była w swoim czasie wychowana wyłącznie w duchu wykwintnych manier, lecz zamiast tego porządnie uczono by ją boksowania, nigdy nie byłaby możliwa niemiecka rewolucja zdrajców, dezerterów i podobnych szumowin, tym, co umożliwiło jej sukces... była gnuśna, jękliwa bezradność tych, którzy kierowali państwem i byli za nie odpowiedzialni. To wszystko było tylko dlatego możliwe, że nasze wyższe uczelnie kształciły urzędników, inżynierów, techników, prawników, literatów, a także - żeby duchowość nie wyginęła - profesorów, lecz nie kształciły mężczyzn" 3S.
Można oczywiście wątpić w to, czy gdyby warstwy panujące kajzerowskich Niemiec nawet w doskonałym stopniu opanowały sztukę boksowania, uchroniłoby to Niemcy przed klęską w pierwszej wojnie światowej, a monarchię niemiecką przed obaleniem przez rewolucję, ale Hitler widocznie w to wierzył, skoro z takim zapałem głosił to na łamach "Mein Kampf".
W dziedzinie wartości duchowych, które niemiecka szkoła powinna kształcić w młodzieży, jedno z naczelnych miejsc zajmuje - zdaniem Hitlera - niemiecki szowinizm. Wcale nie boi się on użycia tego słowa, przeciwnie chwali się nim. "Strach naszych czasów przed szowinizmem - pisze - jest oznaką impotencji. Ponieważ im (Hitler ma tu na myśli ówczesne władze oświatowe w Niemczech) nie tylko brakuje wszelkiej dynamicznej siły, lecz nawet taka siła wydaje się im nieprzyjemna, los pozbawił ich zdolności dokonywania wielkich czynów. Albowiem największe
34. Op. cit., s. 449.
35. Op. cit., s. 454-455.

40 Rozdział Ul
przeobrażenia na tej Ziemi byłyby nie do pomyślenia, gdyby ich moc napędowa - zamiast fanatycznych, prawdziwie histerycznych pragnień - ograniczałaby się do mieszczańskich cnót spokoju i porządku. Nasz świat z pewnością postępuje w kierunku wielkich przekształceń. I zachodzi jedno tylko pytanie: czy przekształcenia te wyjdą na zdrowie aryjskiej ludzkości, czy też skorzysta z nich wieczny Żyd... Cała oświatowa i wychowawcza działalność ludowego państwa winna znaleźć swe ukoronowanie w tym, że dzięki niej zmysł rasowy i emocje rasowe - zarówno w aspekcie instynktu, jak intelektu - jak najgłębiej przenikną w serca i umysły młodzieży, którą to państwo wychowuje. Ani jeden chłopiec, ani jedna dziewczynka nie mogą odejść ze szkoły bez otrzymania najgruntowniejszej wiedzy o konieczności i istocie zachowania czystości krwi.
Z historii powszechnej wiadomo, że przywódcy agresywnych państw - po pokonaniu słabszego przeciwnika i zagarnięciu jego terytorium - prowadzi nieraz wobec podbitego narodu politykę wynaradawiania: zmuszali ten naród, ściśle tę jego część, która nie została wytępiona w czasie wojny lub po jej zakończeniu, do wyrzeczenia się własnego języka, kultury, obyczajów i przejmowania tego wszystkiego od narodu zwycięskiego. Nieraz to się udawało i wówczas podbity naród znikał z kart historii, roztapiając się wśród zwycięzców, w innych wypadkach zwyciężeni - pozornie uginając się przed stawianymi im wymogami -kontynuowali jednak, w podziemiu, swoje istnienie jako odrębnego narodu, uparcie czekając na chwilę wyzwolenia.
Hitler był chyba największym zaborcą w dziejach, a to dlatego, że podczas gdy wcześniejsi od niego agresorzy zagarniali zazwyczaj terytoria sąsiadujące z ich krajami albo kolonie na innych kontynentach, on już w czasie pisania "Mein Kampf", a zatem gdy był tylko więźniem, a raczej pensjonariuszem, twierdzy Landsberg, marzył o zdobyciu przez Niemcy najpierw Europy, a następnie całego świata, czego w swej książce bynajmniej nie ukrywał. Później, w czasie egzystencji Trzeciej Rzeszy, a zwłaszcza w okresie drugiej wojny światowej, niemała część zaborczych planów Hitlera została zrealizowana, gdyby zaś Niemcy wyszły z tej wojny zwycięsko, nie ulega wątpliwości, że plany te byłyby konsekwentnie realizowane do końca.
A jednak Hitler był stanowczym przeciwnikiem germanizacji narodów, już w przeszłości podbitych przez Niemcy, oraz tych,

41
Hitler o narodzie i państwie niemieckim



których podbój przewidywał w niedalekiej przyszłości. Argumentował to ze swego punktu widzenia wcale logicznie. Przytoczymy wyjątki z tej argumentacji: "Prawdziwym utrapieniem w ciągu ostatniego stulecia było przyglądanie się temu, jak w określonych kręgach, często w najlepszej wierze, krzątano się wokół słowa "germanizaq'a". Sam dobrze sobie przypominam, jak w mojej młodości właśnie to określenie prowadziło do niewiarygodnie fałszywych wyobrażeń. Nawet w kręgach wszechniemieckich można było wówczas usłyszeć zdanie, że austriackim Niemcom przy aktywnej pomocy rządu z pewnością powiedzie się germanizacja austriackich Słowian, przy czym w najmniejszym stopniu nie uświadamiano sobie, że skuteczna może być tylko germanizacja ziemi, lecz nigdy germanizacja ludzi. Tym, co w ogólności przez to słowo rozumiano, było tylko przymuszone, zewnętrzne przyjęcie języka niemieckiego. Jest jednak niewyobrażalnym błędem wierzyć, że, dajmy na to, Murzyn albo Chińczyk staje się Niemcem, jeżeli uczy się języka niemieckiego i gotów jest w przyszłości mówić po niemiecku i ewentualnie głosować na jedną z niemieckich partii politycznych. Że każda taka germanizacja jest w istocie degermanizacją, nie stało się naszemu mieszczańskiemu, narodowemu środowisku nigdy jasne. W istocie oznaczało to początek "bękartowienia", a zatem nie germanizację, lecz zniszczenie elementu germańskiego... Ponieważ element ten, a właściwie rasa, nie leży w języku, lecz we krwi, o germanizacji zaś dopiero wówczas należałoby mówić, gdyby się udało za pomocą takiego procesu przeobrazić krew ludzi, którzy zostaliby temu procesowi poddani. Jest to wszakże niemożliwością.
Tym, co w przeszłości zostało z pożytkiem zgermanizowane, była ziemia, którą nasi przodkowie wywalczyli mieczem i zasiedlili niemieckimi chłopami" 36.
Stosunek Hitlera do problemu germanizacji był zatem jednoznaczny: germanizować ziemię, lecz nie ludzi. Pozorne zniemczenie ludzi niższych ras poprzez przejęcie przez nich języka niemieckiego prowadziłoby tylko do ich wymieszania się ze rdzennymi Niemcami, a przez to hańby rasowej i zanieczyszczenia czystej krwi niemieckiej. Na czym natomiast miah polegać pożądana przez Hitlera germanizacja ziemi? Musiałaby się ona odbywać w dwóch etapach: pierwszym - byłoby oczyszczenie terenów podlegających germanizacji, drugim - zasiedlenie ich ludnością rdzennie niemiecką.
36. Op. cit., s. 428430.

42 Rozdział III
Dla Hitlera nie ulegało wątpliwości, że nie można germani-zować ziem, zamieszkanych przez obcą, niższą rasowo ludność, co należałoby zatem zrobić z tą ludnością, ażeby przygotowywać zdobyte tereny do germanizacji? Hitler tego w "Mein Kampf' nie sprecyzował, niemniej sprawa jest oczywista, należałoby ludność te bądź przesiedlić na tereny nie nadające się do kolonizacji przez Niemców (np. pustynie, tundra itp.), bądź wytępić. Jakie rozwiązanie wybraliby naziści, gdyby zaborcze plany ich wodza zostały zrealizowane? Zawsze żądał on działań jak najbardziej skutecznych, humanitaryzm zaś w jego rozumieniu - to było bezlitosne niszczenie słabych w celu dalszego wzmacniania silnych.
Masowy mord jest działaniem technicznie o wiele prostszym, przy tym tańszym aniżeli przenoszenie wielkich skupisk ludności w odległe tereny. Zresztą ludność ta w niezwykle ciężkich warunkach, pozbawiona wszelkiej pomocy z zewnątrz i tak by wyginęła, jakie byłoby postępowanie w takiej sytuacji Hitlera i jego kompanów, jest więc niezwykle łatwe do przewidzenia, zresztą to, co zostało zapowiedziane w "Mein Kampf", w pełni się sprawdziło w okresie drugiej wojny światowej.
Czytelnik "Mein Kampf, odporny na ideologię nazistowską, nie może nie zauważyć sprzeczności, która występuje w tej właśnie książce w ocenie przez Hitlera wartości duchowych narodu niemieckiego. Z jednej strony pełno jest wyrazów zachwytu i uwielbienia dla tego narodu. Aryjczycy są jedyną rasą twórczą wśród wszystkich ras ludzkości, Niemcy zaś - najdoskonalszym spośród narodów aryjskich. Wielokrotnie podkreśla Hitler bohaterstwo, ofiarność, patriotyzm, a także talenty intelektualne narodu niemieckiego. Wydawałoby się, że taki naród - w przekonaniu Hitlera - w ogóle nie powinien posiadać wad, a jeżeli już jakieś, to drobne, jedynie uwypuklające wielkość jego zalet. I rzeczywiście Hitler niczego expressis verbis nie mówi o wadach niemieckich mas ludowych, bardzo dużo natomiast o wadach niemieckich warstw kierowniczych, które doprowadziły do katastrofy wojennej 1918 roku. Jest to samo przez się bardzo dziwne, trudno zrozumieć, jak mogła ułomna warstwa kierownicza uformować się właśnie w narodzie, któremu Bóg powierzył tak szczytne zadania, wyposażając go w najwyższe przymioty.

43
Hitler o narodzie i państwie niemieckim



Przy bliższym przyjrzeniu okazuje się jednak, że także masy ludowe narodu niemieckiego nader odległe są od bohaterskiego ideału. Nie używając terminu "niemieckie masy ludowe", ale mówiąc o sytuacji w Niemczech, a wiec je najwidoczniej mając na myśli, Hitler stawia im niezwykle ciężki - według własnej skali wartości - zarzut: zarzut posiadania kobiecego usposobienia, zarzut braku prawdziwej męskości. Hitler był zażartym antyfeministą. Oczywiście jego antyfeminizm był zupełnie odmiennego rodzaju niż np. jego antysemityzm. Do Żydów czuł bezmierną nienawiść, do kobiet jako takiej żadnej nienawiści nie demonstrował, o kobietach niemieckich wyrażał się zawsze z sympatią. Kobietom niemieckim przypisywał zadania, których nikt poza nimi spełnić nie mógł, a najważniejszym wśród tych zadań było rodzenie przyszłych wojowników najsilniejszej na świecie armii niemieckiej.
Jednakże głęboki antyfeminizm Hitlera ujawniał się tym, że stanowczo odmawiał on kobietom pełni praw ludzkich, rzeczywistego równouprawnienia z mężczyznami. W przekonaniu Hitlera zadanie kobiet na tej Ziemi sprowadzało się, poza rodzeniem dzieci, jedynie do ułatwiania, upiększania życia mężczyznom. Hitler wierzył w to, że najważniejszym pragnieniem kobiety jest odnalezienie silniejszej od siebie istoty, która będzie się nią opiekowała, czyli odnalezieniem bliskiego mężczyzny. Zatem przyrównywanie mas ludowych do kobiet było w istocie -w ustach Hitlera - zaprzeczeniem posiadania przez te masy najistotniejszych, najwyższych przymiotów ludzkich. Oto, co pisał: "Tak samo, jak kobieta, której duchowa wrażliwość określana jest na gruncie abstrakcyjnego rozumu w mniejszym stopniu aniżeli przez niedefiniowalne, emocjonalne pragnienie odnalezienia uzupełniającej siły, i która wobec tego woli uklęknąć przed silnym aniżeli rządzić słabeuszem, także masy kochają bardziej tego, kto nimi włada, niż tego, kto przychodzi z prośbą" 3?. I w innym miejscu: "Lud jest w swej przeważającej większości tak bardzo po kobiecemu uwarunkowany i usposobiony, że przesiąknięte emocją odczuwanie określa jego myślenie i działanie o wiele bardziej niż trzeźwe rozumowanie" 38.
Skąd się wzięły u Hitlera dwie tak bardzo sprzeczne ze sobą oceny ludu niemieckiego: z jednej strony jako bohaterskiego, twardego, bezgranicznie odważnego, z drugiej strony jako po kobiecemu miękkiego, wrażliwego, dążącego do poddania się
37. Op. cit., s. 44.
38. Op. cit., s. 201.

Rozdział Ul
jednostce władczej? Celem Hitlera od początku jegr u/iałalności politycznej, który przyświecał mu oczywiście także w okresie pisania "Mein Kampf', było zdobycie dyktatury nad Niemcami dla swej partii a tym samym dla siebie samego. Aby skłonić Niemców do jak największej przychylności dla własnej osoby, należało ich jak najmocniej chwalić, czy to z całkowitą szczerością, czy z pewną zamierzoną przesadą, ale zawsze w ramach teorii rasowej, której Hitler był najgorętszym zwolennikiem. Z drugiej strony należało uzasadnić twierdzenie, że naród niemiecki potrzebuje nad sobą władzy dyktatorskiej, stąd zaś wzięła się koncepcja kobiecego usposobienia, rzekomo z natury rzeczy cechującego masy ludowe, nawet tak wspaniałego narodu, jak naród niemiecki.
Tak więc można założyć, że stosunek Hitlera do narodu niemieckiego, inaczej mówiąc idea tego narodu w jego świadomości, nie był całkowicie prostolinijny i jednoznaczny. Świadomie czy nieświadomie, odbijały się w nim plany i zamierzenia Hitlera widzącego siebie w niedalekiej przyszłości w roli niepodzielnego władcy tego narodu.

Rozdział IV Hitler o demokracji i parlamentaryzmie
Nienawiść była niewątpliwie najsilniejszą emocją występującą w życiu duchowym Hitlera. Także w całej jego działalności politycznej przejawiała się ona w bardzo silnym stężeniu. Jednym z zasadniczych obiektów jego nienawiści była demokracja, czemu bardzo często dawał wyraz w swoich przemówieniach, a także w "Mein Kampf. Nienawiść Hitlera do demokracji można porównać z jego nienawiścią do Żydów. Wydawałoby się, że są to uczucia nieporównywalne ze względu na zasadniczą różnicę między obiektami nienawiści. Żydów można było na razie w zamierzeniach, następnie w rzeczywistości, zamykać w obozach koncentracyjnych, bić, głodzić, wreszcie mordować, demokracji jako idei czy też jako instytucji poddać tym zabiegom nie było możliwe.
Jednakże w świadomości Hitlera te dwa uczucia zlewały się w jedno. Widać to z podobieństwa terminologii, a raczej przekleństw, którymi obrzucał zarówno Żydów, jak i demokrację.
Istotą demokracji są, jak wiadomo, rządy ludu, a ponieważ lud rzekomo bywa jednomyślny, zatem demokracja polega na rządach większości. W nowożytnych społeczeństwach demokracja jest realizowana poprzez sprawowanie władzy ustawodawczej przez obieralne parlamenty, przy czym uważa się, że demokracja jest tym głębsza, im bardziej powszechne są wybory do parlamentu oraz im większy jest zakres przysługującej mu władzy. Demokrację parlamentarną, która zaczęła się kształtować w Anglii w XLII stuleciu naszej ery, natomiast w wieku XIX zapanowała w wielu państwach europejskich, jeszcze przedtem zaś w USA -traktuje się po dzień dzisiejszy, jako możliwie najlepszy, choć nie pozbawiony wad, ustrój społeczno-polityczny, a to zwłaszcza po smutnych doświadczeniach z totalitaryzmem w XX stuleciu.
Hitler, przyszły przywódca jednej ze zbrodniczych odmian totalitaryzmu, opowiada w "Mein Kampf" o powstaniu i roz-

46 Rozdział IV
woju w jego świadomości nienawiści i pogardy do demokracji parlamentarnej. Mieszkając w Wiedniu i mając niespełna dwadzieścia lat, udał się pewnego razu do parlamentu austriackiego, zwanego Reichsratem, aby przyglądać się jego obradom. Żadne zezwolenie czy bilet wstępu nie były mu do tego potrzebne. "Obecnych było - pisze - kilkuset owych przedstawicieli ludu, którzy mieli zająć stanowisko w pewnej kwestii o dużym znaczeniu gospodarczym. Wystarczył mi jeden dzień, abym miał podstawy do rozmyślań na całe tygodnie. Intelektualna zawartość tych wystąpień poselskich znajdowała się na przygnębiająco niskim poziomie, o ile gadaninę tę w ogóle można było zrozumieć, ponieważ niektórzy z tych panów przemawiali nie po niemiecku, lecz w swoich słowiańskich językach, a raczej gwarach. Temu, o czym dotychczas wiedziałem tylko z gazet, miałem teraz sposobność przysłuchiwać się osobiście. Gwałtownie gestykulująca, na wszelkie sposoby wzajemnie się przekrzykująca, miotająca się w różnych kierunkach masa ludzka, a nad nią bezradny staruszek, który potrząsając dzwonkiem i wołając bądź uspokajająco, bądź ostrzegawczo, z całych sił się starał przywrócić honor temu domowi. Musiałem wybuchnąć śmiechem" 39.
"Poglądowa lekcja praktycznej rzeczywistości - czytamy dalej w "Mein Kampf" - uchroniła mnie od ugrzęźnięcia w teorii, która na pierwszy rzut oka tak wielu ludziom wydaje się urzekająca, w istocie zaś powinna być zaliczona do zjawisk zgubnych dla całej ludzkości. Współczesna zachodnia demokraga toruje drogę marksizmowi, który bez niej wcale nie byłby możliwy. Stwarza ona dla tej światowej dżumy pożywną glebę, na której zaraza ta może się rozprzestrzeniać. W swoim zewnętrznym wyrazie, mianowicie w parlamentaryzmie, stworzyła dla siebie demokracja "koryto z brudu i ognia", w którym niestety "ogień" już się całkowicie wypalił" 40.
Jedną z ciężkich wad systemu parlamentarnego upatrywał Hitler w tym, że rodzi on rzekomo całkowitą nieodpowiedzialność. "Gdy parlament - pisał - podejmuje uchwałę, której skutki okazują się opłakane, nikt nie ponosi za nią odpowiedzialności; od nikogo nie można zażądać zdania sprawy... Czy myśl o jakiejkolwiek odpowiedzialności nie jest ściśle związana z jednostką? Dlaczego zadanie wybitnego działacza państwowego zamiast w koncypowaniu twórczych pomysłów i planów upatrywane jest jedynie w jego umiejętności wytłumaczenia swoich genialnych
39. Op. cit., s. 83.
40. Op. cit., s. 85.

47
Hitler o demokracji i parlamentaryzmie



projektów gromadzie pustogłowych facetów, a następnie żebranie o ich przyzwolenia? Czy każdy prawdziwy przywódca nie powinien protestować we własnym sumieniu przeciw temu, że zostaje w ten sposób zdegenerowany do roli politycznego krętacza? I czy, odwrotnie, nie umożliwia to każdemu krętaczowi czuć się powołanym do "robienia" w polityce, ponieważ ostateczna odpowiedzialność nie spadnie nigdy na niego samego, lecz na jakąś niemożliwą do określenia zbiorowość?" 41.
Szczególną odrazę i oburzenie wzbudzały w Hitlerze rządy większości, czyli zasada polegająca na tym, że ustawy i uchwały przyjmowane są w parlamentach większością głosów. Autor "Me-in Kampf" zadaje retoryczne pytanie: "Czy ktoś wierzy, że postęp tego świata kiedykolwiek pochodzi z mózgów większości, a nie z głowy jednostki? A, być może, ktoś zakłada, że w przyszłości można będzie się obejść bez tej koniecznej przesłanki rozwoju ludzkiej kultury? A przecież założenie roli jednostki wydaje się dzisiaj bardziej uzasadnione aniżeli kiedykolwiek przedtem. Parlamentarna zasada decydowania przez większość odrzuca autorytet jednostki i zastępuje go samowolą tłumu, popełniając tym samym grzech przeciw arystokratycznym pryncypiom przyrody..." *2.
Hitler wciąż wraca do zagadnienia uniemożliwienia działalności naprawdę uzdolnionych działaczy państwowych przez tępą większość parlamentarną. Mając na myśli takiego właśnie działacza, pisze: ,,"W miarę pogłębienia jego uzależnienia od większości parlamentarnych będzie on musiał stawać się coraz mniejszy, wielki duch kategorycznie odmówi bycia służką ignorantów i pleciuchów, i odwrotnie przedstawiciele większości, a więc także głupoty, niczego tak gwałtownie nie nienawidzą jak górującego nad nimi umysłu" *3.
Hitlerowi nie wystarczało jednak, że zarzucał większości parlamentarnej takie grzechy, jak głupotę, ignorancję, pustosłowie, dodawał do tego jeszcze, być może, najcięższy w jego rozumieniu grzech: grzech tchórzostwa. Upominał: "Jednego nie należy i nie wolno nigdy zapominać. Większość nigdy nie może zastąpić jednostki. Jest ona nie tylko zawsze przedstawicielką głupoty, lecz także tchórzostwa. Tak samo jak stu głupców nie zastąpi jednego mędrca, tak samo stu tchórzów nie po weźmie ani jednej odważnej decyzji" **.
41. Op. cit., s. 85-87.
42. Op. cit., s. 87.
43. Op. cit., s. 88.
44. Op. cit., s. 89.

48 Rozdzial IV
Zawzięte ataki Hitlera na demokrację parlamentarną nie ograniczały się jednak, jeśli chodzi o wybór bezpośredniego obiektu, do Reichstratu austriackiego. Z równą zaciekłością atakował i lżył Reichstag, czyli parlament niemiecki, z którego działalnością bliżej się zetknął w okresie powojennym, gdy był przywódcą NSDAP, choć oczywiście osobiście nie uczęszczał na posiedzenia Reichstagu w Berlinie, tak jak niegdyś siadywał na galerii Reichsratu w Wiedniu.
"Objawy największej słabości - pisał, mając na myśli Rzeszę Niemiecką - występowały wielokrotnie już w okresie przedwojennym w instytucji, która miała uosabiać potęgę państwa: w parlamencie, w Reichstagu. Tchórzostwo i nieodpowiedzialność zagnieździły się tu w najbardziej skończonej postaci... W rzeczywistości instytucja ta nie może inaczej działać aniżeli w sposób niszczycielski - i ona w ten sposób działa już w tym czasie, gdy tak wielu ludzi, mając klapy na oczach, nieczego nie widziało lub widzieć nie chciało. To, iż Niemcy poniosły klęskę, należy w niemałej części zawdzięczać tej właśnie instytucji, a to, że katastrofa nie nastąpiła wcześniej, powinno być traktowane nie jako zasługa Reichstagu, lecz jako skutek opru, który był stawiany w latach pokoju działalności tego grabarza niemieckiego narodu i niemieckiego państwa... Z ogromu zgubnych szkód, które wynikły pośrednio lub bezpośrednio z czynności tej instytucji, pragnę zwrócić uwagę tylko na jedną klęskę, ściśle związaną z wewnętrzną istotą tego najbardziej nieodpowiedzialnego w dziejach ludzkości zbiorowiska: na przerażającą połowi-czność i słabość politycznego kierowania państwem w sprawach wewnętrznych i zagranicznych, którą przypisać należy przede wszystkim wpływowi Reichstagu, a która stała się główną przyczyną politycznej katastrofy" *5.
Przyczyna wszystkich nieprawości demokracji parlamentarnej polega na tym, że jest to - zdaniem Hitlera - instytucja rządzona przez Żydów. "... ta postać demokracji - pisał - stała się narzędziem rasy, która - ze względu na swe ukryte cele -powinna, zarówno teraz, jak w przyszłości, bać się światła słonecznego. Tylko Żyd może wychwalać instytucję, która jest równie brudna i zakłamana, jak on sam" **.
Tu jednak wyłania się pytanie podobne do tego, które już stawialiśmy w poprzednim rozdziale: jak to mogło się stać, że najlepszy na świecie naród, czyli naród niemiecki, wybierając
45. Op. cit., s. 296-297.
46. Op. cit., s. 99.

49
Hitler o demokracji i parlamentaryzmie



w wolnych wyborach swych przedstawicieli do Reichstagu, wybrał zamiast najlepszych swych ludzi, właśnie najgorszych, których w takim narodzie w ogóle nie powinno było być, mianowicie głupców, tchórzów, a w najgorszym wypadku zdrajców? Gdyby takie pytanie ktoś ośmielił się zadać Hitlerowi, ten miałby tylko jedną odpowiedź: naród niemiecki dokonał tego czynu niesłychanie dla siebie szkodliwego, wręcz samobójczego, dlatego, że został otumaniony, haniebnie oszukany przez Żydów, którzy z ukrycia wybrani do Reichstagu kierowali.
Tu jednak natychmiast powstaje następnie pytanie: czy naród, który daje się w tak bezczelny sposób oszukać (i to przecież nie jeden raz, gdyż wybory do Reichstagu odbywały się wielokrotnie) jest istotnie tym najlepszym na świecie, najmądrzejszym narodem, jakim przedstawia go Hitler? Czy nie ma w tym narodzie zbyt wielkiej liczby głupców, którzy posyłają do najwyższego organu władzy głupców jeszcze gorszych od siebie? Nie ulega wątpliwości, że rozsądni ludzie nie uważają narodu niemieckiego za naród głupców i przekonani są, że nie tylko obecnie głupcy nie przeważają w tym narodzie, ale że tak samo było w czasie, gdy Hitler pisał "Mein KampF. Jednocześnie taki właśnie wniosek wynika niezbicie z wywodów autora tej książki.
Wskazywaliśmy na to, że mając na uwadze, iż Hitler nie był profesorem logiki, nie należałoby wymagać od niego ścisłego zachowania kanonów tej nauki w tym, co pisał. W danym wypadku wszakże sprzeczność jest zbyt oczywista.
Jednakże Hitler bynajmniej nie był wrogiem wszelkiej demokracji. Obok zasługującej na najostrzejsze potępienie, zatrutej przez Żydów demokracji parlamentarnej, wyróżniał szczytną "demokrację germańską", oto jak opisywał jej istotę: "Jej (tzn. demokracji parlamentarnej - E.G.) przeciwieństwo stanowi prawdziwa demokracja germańska, której zadaniem jest swobodny wybór wodza i zobowiązanie go do całkowitego przejęcia odpowiedzialności za swe czyny i zaniechania. W demokracji germańskiej nie ma podejmowania uchwał przez większość w poszczególnych sprawach, lecz jedynie wyznaczenie jednostki, która za swoje decyzje przyjmuje odpowiedzialność własnym życiem i mieniem" 47.
47. Tamże.

50
Rozdzial W




Zatem "demokracja germańska" w rozumieniu Hitlera - to przekazanie przez naród niemiecki niepodzielnej, absolutnej władzy nad sobą w ręce jednostki. Po tym, jak to powierzenie zostanie dokonane, narodowi niemieckiemu nie pozostanie już nic innego, jak bez szemrania swego wybrańca słuchać.
Tym wybrańcem miał być oczywiście w planach Hitlera on sam, i co najważniejsze, to się w rzeczywistości w osiem lat później, mianowicie w dniu 30 stycznia 1933 roku, co do joty spełniło. Co prawda, to nie naród niemiecki wybrał Hitlera, lecz dworska kamaryla przy starym prezydencie, marszałku von Hindenburgu, ale można to było następnie w bezwstydnej propagandzie ogłosić jako objaw uwielbienia całego narodu dla wodza, którego zesłał mu Bóg.
Zresztą Hitler po objęciu władzy okazał się łaskawszy dla Reichstagu aniżeli sam to w "Mein Kampf" zapowiadał. Nie rozpędził go, nie zlikwidował samej instytycji, lecz zapewniwszy nazistom za pomocą terroru i szantażu absolutną większość, a później usuwając z Reichstagu wszystkich nieczłonków NSDAP, pozwolił na jego dalsze funkcjonowanie, oczywiście w ramach "germańskiej demokracji", to znaczy pozbawiając Reichstag wszelkiej zdolności samodzielnego podejmowania uchwał i sprowadzając jego rolę do zbiorowego wołania "Heil Hitler!" i jak najgłośniejszego oklaskiwania przemówień wodza i jego najbliższych kompanów. Taka była w rozumieniu Hitlera "prawdziwa demokracja".

Rozdział V Hitler o zasadzie wodzostwa i o swoim przeznaczeniu
Dwie powiązane ze sobą tezy (aczkolwiek oczywiście nie tylko one) są wszechobecne w "Mein Kampf": pierwsza - to twierdzenie, że masy ludowe dowolnego narodu (nie wyłączając bohaterskiego narodu niemieckiego) nie są zdolne do tego, ażeby same sobą rządzić. A nie są zdolne - sądził Hitler - dlatego, że mają naturę kobiecą, że pragną przekazać pełnię władzy nad sobą w ręce silnej jednostki i czuć się bezpieczne i szczęśliwe pod jej opieką. Druga teza brzmi, iż jednostką predestynowaną do tego, ażeby rządzić narodem i państwem niemieckim, jest on sam, Adolf Hitler.
Pierwsza teza jest wypowiedziana w "Mein Kampf expressis verbis i do znudzenia powtarzana. Druga teza jest tylko sugerowana. Dlaczego Hitler nie wygłosił explicite także i tej drugiej tezy, aczkolwiek właśnie ona była nie tylko zgodna z jego przekonaniami, lecz także wyrażała jego najgłębsze pragnienia? W okresie pisania swego "dzieła" Hitler był osadzony w twierdzy Landsr berg, NSDAP, której przewodził, została po nieudanym puczu w listopadzie 1923 roku prawnie zakazana i faktycznie znajdowała się w stanie rozkładu, przed puczem zaś działała w samej tylko Bawarii, a na innych ziemiach niemieckich była mało znana, więc Hitler zapewne doskonale zdawał sobie sprawę, że jeśli już teraz ogłosi siebie wodzem całego narodu i w niedalekiej przyszłości absolutnym władcą Niemiec, może być przez wielu uznany za pyszałka, zarozumialca, a nawet za chorego psychicznie. Jednak nie mógł już całkowicie ukryć zamierzeń zdobycia w Niemczech władzy dyktatorskiej, tak iż uważny czytelnik "Mein Kampf mógł tych zamierzeń bez trudu się domyślić. Zresztą tym wszystkim, dla których już wtedy był Hitler wielkim przywódcą i niezachwianym autorytetem, musiało to bardzo odpowiadać.
Uzasadnienie niezbędności realizacji zasady wodzostwa dla rozwoju całej ludzkości zaczyna Hitler od kwestii niepolitycz-

52 Rozdział V
nych, mianowicie od tezy, że wszystkie niezbędne dla postępu osiągnięcia, które zapewniły przejście człowieka od pierwotnego stanu zwierzęcego do obecnego poziomu kulturalnego, zostały dokonane przez wybitnie uzdolnione jednostki, a nigdy nie przez masy ludzkie. "Materialne wynalazki - czytamy w "Mein Kampf" - które dostrzegamy wokół siebie, są zawsze produktem twórczych sił i zdolności jednostki ludzkiej... I wszystkie jednostki twórcze, są - czy zdają sobie z tego sprawę, czy nie - wielkimi dobroczyńcami ogółu ludzi. Ich działania dają milionom, nawet miliardom istot ludzkich środki pomocne do urzeczywistnienia ich zadań życiowych... Nie masy wynajdują i nie większość organizuje, lecz zawsze i wszędzie poszczególny człowiek, jednostka" *8.
Przechodząc od kwestii wynalazczości technicznej do spraw społeczno-politycznych, Hitler twierdzi: "Światopogląd, który pragnie - po odrzuceniu demokratycznej myśli masowej - najlepszemu narodowi, to znaczy ludziom najbardziej tego godnym, przekazać tę Ziemię, powinien, w logicznym następstwie, także wewnątrz tego narodu realizować tę samą arystokratyczną zasadę, zapewniając najlepszym umysłom przewodnictwo i największy wpływ na naród... z tego wynika przekonanie następujące: najlepszy ustrój państwowy i najwyższa forma państwa są te, które z niezachwianą pewnością prowadzą najlepsze umysły wspólnoty narodowej do odgrywania przewodniej roli i wywierania decydującego wpływu" 49.
Przechodząc od tych ogólnych zasad do zaleceń bardziej konkretnych, Hitler pisał: "W organizacji państwa - poczynając od najmniejszej komórki wspólnoty i kończąc na najwyższym kierownictwie całej Rzeszy - powinna być zakorzeniona zasada jednoosobowego przywództwa. Nie mogą istnieć żadne decyzje większościowe, lecz jedynie odpowiedzialnej jednostki, natomiast wyrazowi "rada" zostaje przywrócony jego pierwotny sens. U boku każdego przywódcy stoi doradca, ale prawo decydowania należy wyłącznie do przywódcy... W ten sposób ukazuje się obraz następujący: Państwo ludowe nie posiada, poczynając od gminy i aż do przywództwa Rzeszy, żadnego organu reprezentacyjnego, który cokolwiek postanawia większością głosów, lecz wyłącznie organy doradcze pomagające każdorozowo wybranemu wodzowi i otrzymujące od niego za-dania do wykonania... w nieodłączny związek bezwględnej od-
48. Op. cit., s. 496.
49. Op. cit., s. 493, 500.

Hitler o zasadzie wodzostwa i swoim przeznaczeniu 53
powiedzialności z niezachwianym autorytetem doprowadzi stopniowo zasadę wodzostwa do takiej doskonałości, jaka dzisiaj w epoce nieodpowiedzialnego parlamentaryzmu w ogóle nie jest do pomyślenia" 50.
Pryncypia ustrojowe, które Hitler zamierzał wcielić w życie w Rzeszy Niemieckiej, gdy stanie się ona państwem ludowym, czyli narodowo-socjalistycznym, a on sam obejmie funkcje dyktatora, zastosował już wcześniej w NSDAP, niezwłocznie po tym, jak został wybrany na jego przewodniczącego. Oto jak określił Hitler podstawowe struktury prawdziwie patriotycznej i prawdziwie niemieckiej partii: "Pierwszy Przewodniczący odpowiedzialny jest za całość kierownictwa ruchu. On wprowadza członków kierownictwa, podobnie jak innych potrzebnych mu współpracowników w krąg ich obowiązków. Na każdego z tych panów zostaje tym samym włożona nieograniczona odpowiedzialność za wykonanie zadań, które zostały im zlecone. Każdy z nich podlega wyłącznie Pierwszemu Przewodniczącemu, który dba o istniejącą między nimi współpracę, ewentualnie poprzez dobór właściwych osób i opracowanie ogólnych wytycznych tę współpracę sam organizuje. Zasada bezwarunkowej odpowiedzialności stała się w naszym ruchu sama przez się zrozumiała i oczywista, przynajmniej jeśli chodzi o członków kierownictwa" S1.
Partia oparta na takich zasadach nie może, zdaniem Hitlera, nie zwyciężyć wszystkich swoich wrogów. "Ruch który w okresie powszechnego panowania większości opiera własne działania w sposób zasadniczy na idei wodzostwa, pewnego dnia z matematyczną pewnością zlikwiduje stan istniejący i osiągnie całkowite zwycięstwo" 52. Należy oddać sprawiedliwość Hitlerowi, że okazał się tym razem znakomitym matematykiem. W jednym tylko się pomylił. Pewien był, że stworzone przez niego państwo będzie trwało tysiące lat. Tymczasem istniało tylko dwanaście.
Jeżeli ktoś wykoncypowany przez Hitlera model ustrojowy streści w jednym zwrocie "wódz panujący nad wielu milionami politycznie ubezwłasnowolnionych i bezwględnie mu poddanych ludzi" - będzie miał całkowitą rację, jednocześnie wszak w pewnym sensie model ten uprości. Model Hitlera przewidywał bowiem skomplikowaną strukturę wodzostwa, poczynając od Wodza Najwyższego, absolutnego władcy narodu i państwa, i koń-
50. Op. cit., s. 501-502.
51. Op. cit., s. 661.
52. Op. cit., s. 661-662.

54 Rozdział V
cząc na kierowniku załogi małego sklepu czy też na dowódcy najniższej jednostki wojskowej. Przy tym Najwyższy Wódz nie jest faktycznie przed nikim odpowiedzialny, chyba tylko przed sobą samym, natomiast każdy wódz niższego szczebla ponosi odpowiedzialność przed wodzem szczebla wyższego, jednocześnie mając prawo wymagać bezwzględnego posłuszeństwa od wodza sobie podporządkowanego.
To był ten idealny schemat stworzony przez Hitlera najpierw dla własnej partii, ale od razu z dalekosiężnymi celami. "Ruch narodowo-socjalistyczny powinien już dzisiaj uznać te myśli bez zastrzeżeń za swoje i dostosować do nich całą swą praktyczną działalność, a pewnego pięknego dnia nie tylko przekaże stosowane przez siebie zasady państwu, lecz własną strukturę przeobrazi w strukturę ogólnopaństwową" 53.
Najbardziej chodziło Hitlerowi od początku jego działalności politycznej o to, żeby samemu zostać dyktatorem wymarzonego przez siebie państwa narodowo-socjalistycznego. Nie uznał za pożyteczne dla siebie obwieścić wszem i wobec o tym zamiarze w "Mein KampP, ale cała książka pełna jest rozważań niedwuznacznie na ten zamiar wskazujących. Zacznijmy od dowodu o charakterze pozaszkolnym. W światowej literaturze politycznej znajdujemy dwa główne, przy tym przeciwstawne sobie stanowiska w kwestii najlepszego ustroju władzy w państwie. Autorzy o nastawieniu demokratycznym twierdzą, że naród powinien rządzić się sam poprzez swobodnie wybranych przedstawicieli. Autorzy reprezentujący tendencje autorytarne są zdania, że rządom ludu niedostępnie towarzyszy brak porządku i chaos, i że dla dobra samego ludu powinien nim rządzić silny przywódca.
Jest rzeczą jasną, że jako pisarz polityczny Hitler należał do tej drugiej grupy autorów, jednak w "Mein Kampf' przejawiła się znamienna cecha różniąca go od innych autorów podobnie myślących. Cechą tą była gwałtowna, niepohamowana nienawiść, z jaką zwalczał ustrój demokracji parlamentarnej (nazywał deputowanych do parlamentu "pluskwami parlamentarnymi" 54), i tak samo nie znające granic uwielbienie dla dyktatury, ustroju, w którym jeden człowiek sprawuje absolutną władzę
53. Op. cit., s. 503.
54. or. op. cit., s. 72.

Hitler o zasadzie wodzostwa i swoim przeznaczeniu 55
nad milionami innych. Można bez obawy popełnienia błędu twierdzić, że Hitler wkładał w rozstrzygnięcie tej kwestii tyle emocji dlatego, że uzależniał od niej swój własny los, mianowicie odpowiedź na pytanie, czy zostanie w najbliższych latach dyktatorem nad narodem niemieckim, a później, być może i nad całym światem.
Dowodem poszlakowym, niemniej bardzo istotnym dyktatorskich zamierzeń Hitlera był również tytuł, który nadał swemu "dziełu": "Mein Kampf". Książka ta składa się w istocie z dwóch części (które niezupełnie odpowiadają podziałowi przeprowadzonemu przez samego Hitlera). W pierwszej, jakby wstępnej, Hitler opisuje swe dzieciństwo i młodość aż do końca pierwszej wojny światowej. Nie miał jeszcze w całym tym okresie okazji do uprawiania polityki, ale zainteresowania polityczne stanowiły już wówczas prawdziwą istotę jego życia i w duchu do podjęcia działalności politycznej się szykował.
Druga, najważniejsza część "Mein Kampf poświęcona jest latom 1919-1923, kiedy to powstała i coraz bardziej się umacniała dowodzona przez Adolfa Hitlera NSDAP, choć działała na razie tylko w części południowych Niemiec. Działalność ta została czasowo przerwana po klęsce puczu z listopada 1923 roku, sam zaś Hitler znalazł się w twierdzy Landsberg, nie wątpiąc jednak ani przez chwilę, że NSDAP odrodzi się i w knń-cu zwycięży. W rozumieniu autora "Mein Kampf owe cztery lata 1919-1923 były nie mniej doniosłe dla historii ludzkości aniżeli poprzednie czterolecie 1914-1918, które było okresem pierwszej wojny światowej. Jednak lata 1914-1918 zakończyły się katastrofą Niemiec, których bohaterskiej armii Żydzi i inni zbrodniarze i zdrajcy zadali cios sztyletem w plecy. Natomiast czterolecie 1919-1923 - to, dzięki narodzinom ruchu narodowo-socjalistycznego, początek zmartwychwstania Niemiec i zapowiedź tej wspaniałej epoki, gdy państwo niemieckie osiągnie niebywałą dotychczas potęgę, a przodujący wszystkim narodom naród niemiecki zapanuje nad światem. Otóż owe cztery lata będące wstępem do chlubnej przyszłości określił Hitler mianem "Moja walka", dając tym samym niedwuznacznie do zrozumienia, że to on jest tym człowiekiem, który swą dotychczasową działalnością zapoczątkował proces przechodzenia narodu niemieckiego i całej ludzkości na nowe tory, i oczywiście w tej działalności nie spocznie aż do pełnego triumfu. Można założyć, że jest to pierwszy w historii ludzkości wypadek, gdy polityk, a jednocześnie pisarz polityczny, w sposób tak cheł-

56 Rozdział V
pliwy określił swą domniemaną przez siebie samego rolę dziejową" ".
Jednakowoż nie tylko poszlakowe, lecz także bezpośrednie dowody dyktatorskie zamierzeń Hitlera rozsiane są po stronicach "Mein Kampf. Chętnie wyznaje, że już we wczesnych latach szkolnych dostregł w sobie skłonności do przewodzenia. "Sądzę, że już wówczas kształciłem swój talent krasomówczy poprzez mniej lub bardziej zażarte dyskusje z kolegami szkolnymi. W ten sposób zostałem małym przywódcą..." 56.
Gdy w okresie pierwszej wojny światowej służył jako frajter w wojsku niemieckim, oburzał się na rzekomą całkowitą nieudolność oficjalnej propagandy wojskowej, która - jak sądził -pchała armię ku klęsce i wyobrażała sobie, że gdyby on sam stał na czele tej propagandy, byłaby ona kluczem do zwycięstwa. "Wielokrotnie - czytamy w "Mein Kampf" - męczyła mnie myśl, że gdyby opatrzność postawiła na czele naszej służby propagandowej mnie, a nie tych zbrodniczych ignorantów i sabotażystów, koleje wojny potoczyłyby się w zupełnie innym kierunku. Podczas tych miesięcy odczułem po raz pierwszy całą przewrotność losu, który posłał mnie na front i to w takie miejsce, gdzie przypadkowy strzał byle Murzyna mógłby mnie wykończyć, podczas gdy w ojczyźnie, na innej pozycji mógłbym wykonywać zupełnie inne zadania! W to, że zadania mi by się powiodły, wierzyłem bez żadnej wątpliwości" ".
I choć marzenia Hiilera, aby już w czasie wojny zostać szefem całej propagandowej machiny armii niemieckiej, nie mogły oczywiście się spełnić, z czego doskonale zdawał sobie sprawę, to gdy bezpośrednio po wojnie został przez lokalne dowództwo Reichswehry w Monachium mianowany oficerem oświatowym, natychmiast odniósł (tak mu się przynajmniej wydawało) ogromny sukces propagandowy. "Wolno mi było -pisał - mówić o powodzeniu. Wiele setek, a zapewne i tysięcy kolegów przywróciłem w toku mych wykładów narodowi i ojczyźnie. Pokrzepiłem duch narodowy w wojsku, i mogłem w ten sposób współdziałać we wzmocnieniu ogólnej dyscypli-
55. Niektórzy historycy hitleryzmu twierdzą, że tytuł "Mein KampF' zaproponował Hitlerowi Max Amann, szef działalności wydawniczej NSDAP, któremu Hitler polecił wydanie książki. Jeśli w istocie tak było, to sam fakt, że Hitler ten tytuł zaaprobował, uznał go za swój, dowodzi jego przekonania, że jest wyjątkową postacią historyczną, przeznaczoną do dokonania wiekopomnych czynów.
56. Op. cit., s. 3.
57. Op. cit., s. 206.

Hitler o zasadzie wodzostwa i swoim przeznaczeniu 57
ny" 5S. Taka ocena osiągnięć już w zaraniu działalności politycznej może dla nieprzygotowanego czytelnika zabrzmieć mega-lomańsko, lecz Hitler inaczej o sobie mówić nie umiał.
Gdy została utworzona Narodowo-Socjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza, Hitler występował na jej masowych zgromadzeniach w charakterze głównego mówcy. Opowiada w "Mein Kampf' o magicznym wpływie, jakie jego przemówienia wywierały na słuchaczy. Na jednym ze zgromadzeń miał być podany do publicznej wiadomości świeżo uchwalony program partii składający się z 25 punktów. Oprócz sympatyków partii w sali znajdowało się wiele osób, które jeszcze ulegały zgubnemu wpływowi Żydów i marksistów. Wznosząc wrogie okrzyki, starali się przeszkadzać mówcom narodowo-socjalistycznym. "Wziąłem do ręki program i po raz pierwszy zacząłem go wyjaśniać. Z kwadransa na kwadrans milkły nieprzyjazne okrzyki, coraz bardziej zagłuszane przez głosy poparcia. I gdy wreszcie przedstawiłem zgromadzonej masie ludzkiej dwadzieścia pięć tez, punkt po punkcie, i prosiłem, ażeby sami o tych tezach zadecydowali, zostały one, jedna po drugiej, z coraz większym entuzjazmem jednogłośnie i znowuż jednogłośnie uchwalone, a kiedy wreszcie ostatnia teza znalazła swą drogę do serc zebranych, stanęła przede mną cała sala pełna ludzi zjednoczonych nowym przekonaniem, nową wiarą, nowym pragnieniem.
Gdy po niemal czterech godzinach sala wreszcie zaczęła się opróżniać i ludzie ciasno ściągnięci na kształt powoli płynącego strumienia skierowali się ku wyjściu, wiedziałem, że do ludu niemieckiego powędrowały ideały nowego ruchu, które już nigdy nie będą zapomniane. Płomień został zapalony, a z jego żaru kiedyś zrodzi się miecz, który przywróci germańskiemu Zygfrydowi wolność, narodowi niemieckiemu zaś - życie. Obok zbliżającego się wzlotu odczuwałem boginię bezlitosnej zemsty, która nie minie zdrajców Niemiec z dnia 9 listopada 1918 roku" 59.
W czasie, gdy powstawał "Mein Kampf, Hitler był jeszcze młodym człowiekiem i działaczem politycznym z zaledwie kilkuletnim stażem. Choć miał już w tym okresie co najmniej kilkadziesiąt, a może i paręset tysięcy fanatycznych zwolenników, większości narodu niemieckiego był jeszcze prawie nieznany, a wśród tych, którzy go znali, miał chyba więcej przeciwników niż stronników. Nie wszystkim podobały się głoszone przez
58. Op. cit., s. 235.
59. Op. cit., s. 405406.

58 Rozdział V
niego i jego partię rasizm, ksenofobia, szowinizm, nienawiść i pogarda do wszystkiego, co niemieckie. Ludzie w Niemczech nie bali się wówczas występować przeciw NSDAP, gdyż nie groziły jeszcze za takie wystąpienia - jak dziesięć lat później -obóz koncentracyjny i śmierć.
Hitler oczywiście doskonale o tym wszystkim wiedział, niemniej był niezłomnie przekonany o swym cudownym oddziaływaniu na naród niemiecki i o wielkiej historycznej roli, jaka została mu wyznaczona. Mając przede wszystkim siebie na myśli, pisał: "On pracuje nie dla zaspokojenia żądań pierwszego lepszego zjadacza chleba, lecz w imię osiągnięcia celów, które są w obecnej chwili zrozumiałe tylko dla nielicznych. Jego życie jest wobec tego rozdarte między miłością a nienawiścią. Opór współczesności, która tego człowieka nie rozumie, zmaga się z uznaniem przyszłych pokoleń, dla których toczy swą walkę. Im większe są jego zasługi dla przyszłości, tym trudniej wypada mu opanować teraźniejszość, tym cięższe są zmagania i tym rzadszy jest sukces. Jeśli jednak wypada on jednemu na przestrzeni stuleci, to w jego późnych dniach czoło jego może być opromienione łagodną poświatą nadchodzącej chwały. Wielcy tego świata są jedynie maratończykami dziejów... Do ich grona należy wszakże zaliczyć wielkich bojowników na tej Ziemi, którzy -choć współcześni ich nie rozumieją - gotowi są walczyć do końca w obronie swych zamierzeń i ideałów. Oni są tymi, którzy kiedyś będą najbliżsi sercu narodu, wydaje się nawet, że kiedy nadejdzie ten czas, każda poszczególna jednostka poczuje się w obowiązku złożyć zadośćuczynienie za te grzechy, które popełniono w przeszłości wobec tych najlepszych ludzi. Ich życie i czyny będą studiowane z bezmierną wdzięcznością i podziwem, a w szczególnie ciężkich dniach złamane serca i zrozpaczone dusze będą z nich czerpały otuchę" 60.
Ta podniosła tyrada dowodzi nie tylko tego, że Hitler już wtedy zamierzał zostać wodzem narodu niemieckiego (można nie wątpić w to, że właśnie o sobie myślał pisząc, że wielkiej jednostce raz w przeciągu stuleci udaje się jeszcze za swego życia wygrać walkę), lecz widział siebie również w roli bohatera, podziwianego i czczonego przez przyszłe pokolenia Niemców.
60. Op. cit, s. 232.

Rozdział VI Hitler o Żydach
"Mein KampF' zawiera w swej treści wiele sprzężonych ze sobą tematów i motywów. Gdybyśmy kilku osobom, które z tą książką się zapoznały, zadali pytanie, na czym polega jej motyw przewodni, odpowiedzi mogłyby być różne. Ktoś - powołując się na nazwę książki - mógłby stwierdzić, że motywem tym była apoteoza przez Hitlera własnej osoby i dokonań. Ktoś inny mógłby wyrazić opinię, że - ponieważ Hitler był fanatycznym rasistą - więc przewodnim motywem "Mein Kampf' była apolo-gia rasy aryjskiej. Ktoś trzeci mógłby być zdania,że skoro dla Hitlera najlepszymi wśród Aryjczykow byli Niemcy, zatem najważniejszym motywem jego "dzieła" było wychwalanie narodu niemieckiego i Rzeszy Niemieckiej.
Każdy z tych głosów miałby niewątpliwie swoje uzasadnienie, ale mógłby paść i taki głos, że głównym motywem, który skłonił Hitlera do napisania "Mein Kampf', była chęć zapoznania świata z istotą żydostwa. Książka ta byłaby więc - w intencji jej autora - swoistym podręcznikiem wiedzy o Żydach (oczywiście takiej wiedzy jaką ona się przedstawiała samemu Hitlerowi). Wychodząc z tych założeń, można by było także określić "Mein Kampf jako podręcznik demonologii, aczkolwiek to ostatnie określenie wymagałoby eksplikacji.
Demon jest - zgodnie z wierzeniami religijnymi - księciem zła, inspiratorem wszystkiego złego, co się dzieje na świecie. Hitler co prawda tego terminu nie używał, ale w jego rozumieniu Żydzi byli tym powszechnym demonem tak bardzo szkodzącym uczciwym ludziom i utrudniającym im godziwe życie na tym świecie. Żydzi - głosił nieustannie Hitler - to właściwie źródło wszelkiego zła, wszelkiej zbrodni, wszelkiego występku. Wprawdzie dwie różnice można dojrzeć między demonem religijnym a żydowskim demonem Hitlera. Demon religijny jest istotą nadnaturalną, demon żydowski gnieździ się wśród innych ludzi na świecie,

60 Rozdział VI
będąc - w tym aspekcie - częścią przyrody, zatem jest jak najbardziej naturalny. Demon religijny jest istotą jednostkową, demon żydowski jest zbiorowy, tylu jest bowiem tych demonów, ilu Żydów żyje na świecie.
Czym można uzasadnić nienawiść do Żydów za motyw przewodni "Mein Kampf"? Nazwa Żyd, Żydzi z dodaniem odpowiednich epitetów figuruje w tej książce o wiele częściej niż nazwa Aryjczyk i prawdopodobnie częściej aniżeli nazwa Niemiec. Dowodzi to, że uwaga Hitlera podczas pisania "Mein Kampf była niepodzielnie skoncentrowana na problemie żydowskim. Jak powiedzieliśmy, w przekonaniu Hitlera Żydzi są źródłem wszelkiego zła, które się dzieje albo działo na świecie. Jednocześnie Hitler wielokrotnie stwierdza swą wiarę w Boga, który jest Stwórcą świata i źródłem wszystkiego, co dobre. Oczywiście to, co Hitler rozumie przez "dobro", krańcowo odbiega od tego, co przez "dobro" rozumie etyka ogólnoludzka. Dobrze, etyczne w optyce Hitlera jest - jak już mówiliśmy - to wszystko, co służy silnemu w sprzeczności interesów zaś słabszym, a zwłaszcza w ewentualnym konflikcie narodu aryjskiego z niearyjskim. W tym konflikcie naród aryjski ma uświęcone przez Boga prawo odebrania niearyj-czykom ich ziemi i majątku, zamienienia ich w niewolników, a w razie potrzeby także wytępienia ich. Ale i takie rozumienie dobra bynajmniej nie usuwa pytania, które musiał Hitler sobie zadać: dlaczego Bóg, którego zasadniczą cechą jest dobro, stworzył Żydów, źródło wszelkiego zła.
Na pytanie, dlaczego dobry Bóg stworzył zło, usiłują od dawna odpowiedzieć religie monoteistyczne, przy czym odpowiedź, iż drogi boskie są niezbadane, nie zawsze zadowala. Religijna koncepcja relacji miedzy Bogiem jako uosobieniem dobra a istnieniem zła na Ziemi i we wszechświecie polega na tezie, że Bóg, tworząc wszelkie istoty świadome: ludzi a także istoty nadnaturalne - aniołów, duchy, wyposażył je w wolną wolę, czyli w zdolność samodzielnego wyboru swego postępowania. Ten wybór musiał być wyborem miedzy dobrem, a złem, zatem - ażeby wolna wola mogła funkcjonować - zło musiało egzystować, ale nie w rzeczywistości, lecz jedynie w potencji, jako jedna z możliwości wyboru. Gdyby Adam i Ewa, nie popełnili, korzystając z wolności wyboru, grzechu pierworodnego i oni, i ich potomstwo mieszkaliby nadal w raju, a zło w społeczności ludzkiej w ogóle by nie zaistniało.
Szatan, który - zgodnie z wierzeniami religijnymi - realnie istnieje, jest uosobieniem zła, lecz Bóg nie stworzył Szatana, ale

Hitler o Żydach
61




stworzył aniołów, aniołowie zaś są dobrymi duchami. Lecz jeden z aniołów, później zwany "Szatanem", także korzystając z możliwości wyboru, wybrał zło i stawał się jego wcieleniem. Toteż w terminologii religijnej Szatan jest Upadłym Aniołem.
Lecz Hitler nie mógł w taki sposób wyjaśnić istnienia zła w świecie rządzonym przez dobrego Boga. Żydzi - w jego koncepcji - byli od początku ucieleśnieniem zła i w ogóle nie było takiej możliwości, ażeby Żydzi wybrali dobro. Skoro zaś Bóg stworzył Żydów, podobnie jak wszystko inne na świecie, to przez stworzenie Żydów stworzył zło realne, nie tylko potencjalne.
Hitler występuje w "Mein Kampf' w stosunku do swych przyszłych czytelników w charakterze mądrego nauczyciela, nieomylnego kaznodziei. Może spodziewać się od nich pytania: dlaczego dobry Bóg stworzył takie ohydne zło w postaci żydost-wa? Na pytanie to nie próbuje udzielić żadnej odpowiedzi. Może przypuszcza, że czytelnicy zauroczeni jego autorytetem nie ośmielą się takiego pytania postawić, skoro sam nie uważał za potrzebne tym tematem się zająć.
Niezależnie od innych treści, które Hitler pragnął zawrzeć w "Mein Kampf, niewątpliwie traktował swą książkę jako wyczerpujące kompendium wiedzy o Żydach, którą pragnął przekazać wszystkim Niemcom i wszystkim ludziom na świecie. I choć sugerował, że Żydzi istnieją od początku ludzkości, to jednak nie zawarł w "Mein Kampf żadnych wiadomości o historii Żydów. Ani razu nie przytoczył znanych całemu światu imion patriarchów, przywódców i królów starożytnego Izraela: Abrahama, Izaaka, Józefa, Mojżesza, Dawida, Salomona.
Dlaczego zlekceważył Hitler historię narodu, który darzył równie napiętą uwagą, co zawziętą nienawiścią? Dwie są możliwe odpowiedzi na to pytanie. Ponieważ imiona, które podaliśmy, pochodzą ze Starego Testamentu, czyli ze źródła żydowskiego, nie przytaczając ich Hitler chciał, być może, zademonstrować swą niewiarę w wiarygodność tego źródła. Drugie wyjaśnienie jest takie: Hitler pragnął zaakceptować swe przekonanie, że Żydzi nie mają żadnej historii. Choć żyją od tysiącleci we wciąż zmieniającym się świecie, wśród narodów, które powstają, rozwijają się, a później znikają ze sceny historycznej, sami Żydzi nie zmieniają się w niczym. Są wciąż tacy sami w swej zbrod-niczości, podłości i szkodliwoći dla innych narodów.
Wstępem do przedstawienia przez Hitlera zbrodni i występków, rzekomo popełnianych przez Żydów, jest jego opowiadanie w "Mein Kampf, w jaki sposób sam stał się antysemitą.

62 Rozdział VI
Przyznaje, że w jego rodzinie nie było żadnych antysemickich tradycji. W Linzu, gdzie uczęszczał do szkoły realnej, było niewielu Żydów i nie odróżniał ich od reszty ludności. Wiedział o Żydach tylko tyle, że mają swe odrębne wyznanie. Dopiero, gdy zamieszkał w Wiedniu, a mieszkało tam bardzo dużo Żydów, zaczął ich poznawać. Jednak nic nie mówi o swoich osobistych znajomościach z Żydami, których niewątpliwie miał w tym czasie wiele, a niektórzy - jak wiadomo - wyświadczali mu znaczne przysługi, lecz przedstawia siebie jedynie w roli postronnego obserwatora. Przede wszystkim wstrętny wydał mu się sam wygląd Żyda. "Że nie mamy tu do czynienia z miłośnikiem wody - opowiada Hitler w "Mein Kampf" - można było już z zewnątrz się przekonać, niestety często nawet mając zamknięte oczy. Mnie wielokrotnie niedobrze się robiło od smrodu tych chałaciarzy. Do tego dochodziło jeszcze brudne ubranie i mało bohaterskie oblicze" ".
Jednak Hitler zapomina tu dodać, że podczas swych wiedeńskich lat ubóstwa i wędrowania po domach noclegowych sam sprawiał swym wyglądem podobne wrażenie. Wspomniany już przez nas kompan Hitlera z tego okresu, Reinhold Hanisch, w wiele lat później, gdy Hitler jako kanclerz Rzeszy był znany na całym świecie, ogłosił szkic "Byłem kamratem Hitlera", w którym czytamy: "Hitler wyglądał w owym czasie bardzo po żydowsku, tak iż często przekomarzałem się z nim, że płynie w nim żydowska krew..." 62.
Ale nie tylko zewnętrzny wygląd ubogiego Żyda wzbudzał w Hitlerze uczucie wstrętu. Doszedł do przekonania, ze nie ma takiego przestępstwa, do którego Żyd nie byłby zdolny i w które nie byłby wmieszany. Nie podając żadnych konkretnych przykładów pisał: "Czy istniały takie brudy, taki bezwstydny postępek w jakiejkolwiek postaci... w którym przynajmniej jeden Żyd nie brał udziału? Gdy ostrożnie przecinano taki wrzód, znajdowano, jak robaka w gnijącej padlinie, często ku zupełnemu zaskoczeniu Żydka (ein Judlein)" 63.
Jednakże domniemane uczestnictwo Żyda w każdym pospolitym przestępstwie mniej obchodziło Hitlera aniżeli działalność Żydów w dziedzinie kultury. "Było to ciężkie oskarżenie Żydów w moich oczach, gdy zapoznałem się z ich działalnością
61. Op. cit., s. 61.
62. Reinhold Hanisch, I Was Hitlers Buddy, The New Republic, April 12, 1939, s. 272.
63. "Mein Kampf", s. 61.

Hitler o Żydach
63




w prasie, w sztuce, literaturze i teatrze... Wystarczyło obejrzeć jeden ze słupów ogłoszeniowych, przeczytać nazwiska duchowych twórców tej całej obrzydliwej chałtury kinowej i teatralnej, którą się tam wychwalało, aby na dłuższy czas nabrać odrazy. Była to dżuma, duchowa dżuma, gorsza niż niegdysiejsza czarna śmierć, którą zarażano naród. I w jakich ilościach tę truciznę produkowano i rozpowszechniano!... Było to okropne, przy czym nie da się ukryć, że to właśnie Żyd najczęściej przez samą naturę przeznaczony został do tej haniebnej roboty... Faktu, że dziewięć dziesiątych całego brudu literackiego, kiczu w sztuce i teatralnego nonsensu przypada na rachunek narodu, który stanowił zaledwie jedną setną część ludności kraju, nie można było pominąć, on był po prostu obecny" w.
Hitler był pewien, że Żydzi opanowali prasę, a to przeżywał szczególnie boleśnie gdyż był niezłomnie przekonany, że prasa stanowi doskonałe narzędzie propagandy. Sądził, że panowanie Żydów nad prasą powoduje coraz drastyczniejsze obniżanie się jej poziomu. Pisał: "Styl staje się coraz bardziej nieznośny, treść musiałem odrzucić jako wewnętrznie miałką i płaską, obiektywność przedstawiana wydawała mi się kłamstwem, a nie uczciwą prawdą, autorami jednak byli - Żydzi" 6S.
Z patosem mówi Hitler o wielkim wpływie, jaki wywarło na niego zapoznanie się z nieprawościami i zbrodniami Żydów. "Nadszedł dla mnie czas największego przeobrażenia, jakie musiało się dokonać w mojej istocie. Ze słabowitego obywatela świata przekształciłem się w fanatycznego antysemitę" 66.
Jednakże wiedeński okres życia Hitlera nie zakończył jego dojrzewania jako - jak siebie określił - fanatycznego antysemity. W późniejszych latach worek oskarżeń pod adresem Żydów pęczniał coraz bardziej i nawet "Mein kampf' wcale nie znamionował apogeum tego procesu, choć określenie tej książki jako biblii nienawiści (przede wszystkim do Żydów, lecz oczywiście nie tylko do nich) wydaje się całkowicie usprawiedliwione. Hitler ułożył encyklopedię wad i grzechów narodu żydowskiego. To kilka najważniejszych z nich:
I. Żydzi jako najnędzniejszy, najpodlejszy odłam ludzkości są przeciwieństwem Aryjczyków jako tejże ludzkości odłamu najszlachetniejszego. Żyd - twierdzi Hitler - jest najbardziej uderzającym przeciwieństwem Aryjczyka"67. Najważniejszą cechą
64. Op. cit., s. 61-62.
65. Op. cit., s. 62.
66. Op. cit., s. 69.

64 Rozdział VI
Aryjczyka jest jego idealizm, niezmienna zgoda na poświęcenie majątku, zdrowia, a w razie potrzeby i życia na ołtarzu ojczyzny. Charakteryzując Aryjczyka, autor "Mein Kamfp" pisał: "Wielkość Aryjczyka polega przede wszystkim nie na jego właściwościach intelektualnych, lecz na jego gotowość przekazania ogółu swych zdolności do dyspozycji wspólnoty. Instynkt samozachowawczy osiągnął u niego najszlachetniejszą formę, ponieważ dobru społeczności podporządkuje on chętnie własne życie, a jeśli trzeba, to przynosi je w ofierze... Nastawienie, w którym interes własnego , ja" ustępuje względem zachowania wspólnoty, jest w istocie zasadniczą przesłanką dla każdej prawdziwie ludzkiej kultury" 68.
Zupełnie odwrotnie jest u Żydów. "Potrzeba współdziałania w narodzie żydowskim - pisze Hitler - nigdy nie wykracza poza nagi popęd samozachowawczy poszczególnej jednostki. Pozornie silne uczucie przynależności wzajemnej polega jedynie na bardzo prymitywnym instynkcie stadnym takim samym, jaki się przejawia u wielu zwierząt na tym świecie. Stado wilków, które przed chwilą działając wspólnie zaatakowało swą zdobycz, rozpada się natychmiast po zaspokojeniu głodu znów na pojedyncze osobniki... Podobne zachowanie się znajdujemy u Żyda. Jego zgoda na zaofiarowanie własnej osoby jest nieszczera. Istnieje ona tylko tak długo, jak długo jest absolutnie konieczne dla egzystencji każdego poszczególnego indywiduum. Z chwilą jednak, gdy wspólny wróg zostaje pokonany, wszystkim grożące niebezpieczeństwo odwrócone, a zdobycz głęboko schowana, znika pozorna harmonia Żydów we własnym gronie i znów dochodzą do głosu ich naturalne właściwości. Są oni tylko wtedy zespoleni, gdy zmusza ich do tego wspólne niebezpieczeństwo albo wabi wspólny łup. Gdy obie te przyczyny odpadają, natychmiast odzyskuje swe prawa najbardziej brutalny egoizm i zjednoczony naród przekształca się w mgnieniu oka w zbiorowisko pożerających się nawzajem szczurów. Gdyby Żydzi byliby sami na tym świecie, zadusiliby się w brudzie i ekskrementach lub pomordowaliby się wzajemnie w pełnej nienawiści bijatyce" 6g.
II. Żydzi nie mają kultury. Wspominaliśmy już o przeświadczeniu Hitlera, że Żydzi nie są zdolni do stworzenia żadnej własnej kultury, a kultura z której korzystają jest ukradziona u innych narodów. Na sprawę tę kładł szczególny nacisk. Pisał
67. Op. cit., s. 329.
68. Op. cit., s. 326.
69. Op. cit., s. 330-331.

Hitler o Żydach
65




m.in. "Jako istotną przesłankę do osądzenie żydostwa w jego stosunku do kultury ludzkiej należy zawsze mieć na uwadze, że żydowskiej sztuki nigdy nie było i dzisiaj nie ma... Jak bardzo Żyd naśladując, a raczej psując, przechwytuje obcą sobie kulturę, widać z tego, że najczęściej można go znaleźć w tej dziedzinie sztuki, która w najmniejszym stopniu opiera się na własnej wynalazczości, mianowicie w sztuce teatralnej. Ale i tu jest on jedynie pajacem uprawiającym małpiarstwo, gdyż oczywiście nie ma on żadnych predyspozycji do wielkości; nie jest utalentowanym odtwórcą, lecz tylko powierzchownym naśladowcą, przy czym wszystkie stosowane przez niego wygłupy i triki nie są w stanie zamaskować wewnętrznej martwoty fachu, który uprawia... Nie, Żyd nie ma w sobie żadnej mocy kulturotwórczej, a to dlatego, że absolutnie mu brakuje i zawsze brakowało idealizmu, bez którego duchowy rozwój człowieka jest nie do pomyślenia" 70.
Mniemając, że daje w "Mein Kampf: pełny obraz wiedzy o Żydach, Hitler nie wymienia ani jednej wybitnej postaci narodowości żydowskiego pochodzenia: ani jednego uczonego, filozofa, przyrodnika, ani jednego pisarza, malarza, rzeźbiarza, aktora. W taki oto sposób pragnie zapewne uprawdopodobnić tezę, że w ciągu całych swych tysiące lat trwających dziejów Żydzi żadnej wybitnej postaci nie wydali i wydać nie mogli. Jedyne przytoczone przez Hitlera nazwisko, którego posiadacz mógłby być zaliczony do rządu wybitnych postaci, jest Karol Marks. Nazwisko to Hitler powtarza wielokrotnie z niezmiennym dodatkiem "Żyd" (co zresztą nie jest ścisłe, gdyż ojciec Karola Marksa wychrzcił się wraz z rodziną, gdy Karol był dzieckiem, przyjęcie chrztu oznaczało zerwanie wszelkich więzów z żydostwem). Otóż Hitler z lubością mówi o Karolu Marksie, ale nie jako o twórcy systemu filozoficznego, z którym on, Hitler, się nie zgadza, lecz jako o bandycie pióra, o żydowskim złoczyńcy, który napisał stek kłamstw po to, aby oszukać narody arujskie, przede wszystkim naród niemiecki, i przygotować grunt do poddania tych narodów władzy Żydów.
Jeszcze jeden charakterystyczny moment wart tu jest odnotowania. Powszechnie wiadomo, że najbliższym współpracownikiem Karola Marksa i współtwórcą marksizmu był Fryderyk Engels. Wiedział to niewątpliwie także Hitler. Jednakże, gwałtownie atakując i lżąc Marksa, Hitler ani razu nie wspominał
70. Op. cit., s. 332.

66 Rozdział VI
Engelsa. Czyżby świadomie go oszczędzał, czując do Engelsa ukrytą sympatię? Oczywiście, że nie. Ale Engels nie był splamiony żydowskim pochodzeniem, był czystej krwi Aryjczykiem. Przeto Hitler nie mógł się spodziewać z ataków na Engelsa podobnych efektów propagandowych co z lżenia Marksa. Dlatego go pominął.
III. Żydzi nie mają religii. Teza ta odgrywająca doniosłą rolę w Hitlera "nauce" o Żydach znajduje się w jawnej sprzeczności z faktem istnienia Starego Testamentu, czyli żydowskich ksiąg religijnych powstałych w zamierzchłej starożytności i dobrze znanych całemu światu. Hitler stosuje tu swą zwykle używaną w podobnych wypadkach metodę, mianowicie istnienie Starego Testamentu przemilcza. Wspomina co prawda o znacznie późniejszym talmudzie, traktując go jednak nie jako księgę religijną, lecz jako praktyczny podręcznik żydowskiego stylu życia.
W jaki sposób uzasadnia Hitler twierdzenie o nieposiadaniu przez Żydów religii? Pisze: "Naród żydowski zawsze budował swe państwo wewnątrz innych państw. Był to jeden z najbardziej genialnych trików, jakie kiedykolwiek wynaleziono, kazać temu państwu płynąć pod żaglami "religii" i w ten sposób zapewnić mu tolerancję, którą Aryjczycy zawsze gotowi są przyznać wyznaniu religijnemu. Faktycznie jednak jest religia mojżeszowa niczym innym jak instrukcją do zachowania żydowskiej rasy" 71.
W innym miejscu formułując bardziej szczegółowo tezę o fik-cyjności żydowskiej religii, autor "Mein Kampf" twierdzi: "Swe życie wśród innych narodów mogą Żydzi tylko wówczas trwale zabezpieczyć, jeżeli udaje się im wzbudzić przekonanie, że nie są narodem, lecz jedynie pewną, niech nawet osobliwą "wspólnotą religijną". Jest to jednak pierwsze wielkie kłamstwo... Żydostwo było zawsze narodem o określonych właściwościach rasowych, nigdy nie było religią, przy czym, aby zapewnić sobie egzystencję, z dawien dawna poszukiwało środka zdolnego do odwrócenia niechętniej uwagi otoczenia od swoich ludzi. Jaki środek byłby jednak bardziej celowy i bardziej bezpieczny aniżeli spekulowanie wziętym w najem pojęciem wspólnoty religijnej. Albowiem także i tutaj wszystko jest wypożyczone, raczej ukradzione - właściwy charakter Żyda jest już dlatego sprzeczny z nastawieniem religijnym, że brakuje mu idealizmu we wszelkiej postaci, a zatem całkowicie obca jest mu wiara w świat pozagrobowy. Nie można sobie jednak - według aryjskich wyobra-
71. Op. cit., s. 165.

Hitler o Żydach
67




żeń - założyć istnienie religii, która nie zawiera przekonania o życiu pośmiertnym w jakiejkolwiek formie. Co się tyczy talmudu, to nie służy on do przygotowania do życia po śmierci, lecz wyłącznie do nauczenia, jak należy wygodnie żyć na tym świecie. Żydowska nauka religii stanowi przede wszystkim instrukcję utrzymywania w czystości żydowskiej krwi oraz regulowania stosunków między Żydami, jeszcze zaś bardziej z pozostałym światem, czyli z nie-Żydami. Ale także i tu nie chodzi bynajmniej o jakieś problemy etyczne, ale wyłącznie o gospodarce. O wartości moralnej żydowskiego nauczania religii istnieją dzisiaj i istniały zawsze wyczerpujące studia... które ukazują tę postać religii według aryjskich pojęć w świetle wręcz przerażającym. Wszakże najlepszym symbolem jest Żyd jako taki wytwór tego religijnego wychowania" 72.
Widzimy więc, że swą własną tezę, iż Żydzi nie mają religii, Hitler "uściśla": twierdzi, że żydowska tzw. religia jest wyłącznie środkiem do maskowania występnej istoty żydostwa i oszukiwania innych narodów.
IV. Żydzi nie są koczownikami, lecz pasożytami. W "Mein Kampf" czytamy: "Ponieważ Żyd nigdy nie posiadał państwa o pewnym ustalonym terytorium, a co stąd wynika także własnej kultury, powstało wyobrażenie, jakoby chodzi tu o naród, który powiniem być zaliczony w poczet koczowników. Jest to błąd równie wielki, jak niebezpieczny. Koczownicy posiadają przestrzeń życiową o określonych granicach, ale nie zabudowują jej jak osiadli rolnicy, lecz utrzymują się z tego, co przynoszą im ich stada, z którymi wędrują po tej przestrzeni... Jest prawdopodobne, że Aryjczycy również byli koczownikami, z biegiem zaś czasu przeobrazili się w ludność osiadłą, ale przecież Aryjczycy nigdy nie byli Żydami! Nie, Żydzi nie są koczownikami, ponieważ koczownicy mieli już określone stanowisko w stosunku do pojęcia "praca", które mogło stanowić podstawę ich późniejszego rozwoju, o ile istniały niezbędne do tego duchowe przesłanki. Idealistyczne nastawienie, aczkolwiek w skali bardzo ograniczonej, istniało już u koczowników, dlatego w całokształcie swej postawy wydawali się oni narodom aryjskim, być może obcy, ale bynajmniej nie antypatyczni. Żydzi natomiast takiego nastawienia w ogóle nie mieli, nie byli oni zatem nigdy koczownikami, lecz zawsze pasożytami w ciele innych narodów. Wielokrotnie opuszczanie przez Żydów ich dotychczasowych miejsc
72. Op. cit., s. 335-336.

68 Rozdział VI
zamieszkania nigdy nie wynikało z ich własnej woli. Byli po prostu od czasu do czasu wyrzucani przez wyzyskiwane przez nich narody, na których terytorium się gnieździli... Żydzi są i pozostają wiecznymi pasożytami, pijawkami, które jak szkodliwe bakcyle, coraz bardziej się rozpowszechniają z chwilą, gdy znajdują odpowiedni teren do pasożytowania. Skutki obecności Żydów są takie same jak pasożytów: gdziekolwiek się pojawiają, naród-gospodarz po krótkim lub dłuższym czasie ginie" 73.
Jak widzimy, gdy chodzi o Żydów, żadne epitety nie wydają się Hitlerowi nazbyt obraźliwe.
V. Żydzi nigdy nie mieli i nie mogą mieć własnego państwa. Hitler zaczyna od truizmu, że naród posiadający własne państwo musi w nim pracować. Do tego truizmu dołącza własne przekonanie, że Żydzi pracować nie chcą i nie umieją, a mogą żyć tylko z wyzysku innych narodów. Stąd wniosek Hitlera, że posiadanie własnego państwa jest dla Żydów niemożliwością, byłoby im zresztą całkowicie niepotrzebne. "Określone przestrzenne ujęcie organizmu państwowego - pisze - zawsze zakłada istnienie idealistycznego nastawienia u rasy tworzącej to państwo, w szczególności zaś właściwe podejście do pracy. Jeżeli tego idealistycznego nastawienia brakuje, chybiona jest każda próba utworzenia czy utrzymania terytorialnie ograniczonego państwa" 74.
A jednak w sytuacji, gdy Żydzi nie mają państwa określonego pod względem przestrzennym i go - ze względu na naturę swej działalności - wcale nie potrzebują, dopuszczają się oni jednocześnie nowego ohydnego kłamstwa na skalę światową, szermując hasłem syjonizmu. "Przez to, iż syjonizm usiłuje wmówić pozostałemu światu, że narodowe samookreślenie Żydów zostałoby zrealizowane w razie stworzenia palestyńskiego państwa, głupi goje zostają po raz kolejny okłamani w sposób najbardziej bezwstydny. Żydzi wcale nie myślą o tym, ażeby zbudować w Palestynie żydowskie państwo i je zasiedlić, ich celem jest stworzenie tam centrali organizacyjnej swych machinacji oszukańczych skierowanych przeciw całemu światu, przy tym centrali wyposażonej w zwierzchność państwową i nie podlegającej kontroli innych państw" 7S.
Twierdząc, że Żydzi nie tylko nie będą mieli, ale i nigdy w przeszłości nie mieli przestrzennie ograniczonego państwa, Hitler popada w jawny konflikt z historią, ale wcale go to nie
73. Op. cit., s. 332-334.
74. Op. cit., s. 331.
75. Op. cit., s. 356.

69
Hitler o Żydach




martwi, gdyż widocznie jest przekonany, że jego własny autorytet będzie stanowił dla czytelników "Mein Kampf' jedyne kryterium prawdy.
VI. Żydzi wytrwale dążą do panowania nad całym światem.
Hitler utrzymuje, że celem Żydów bynajmniej nie jest utworzenie państwa na jakimś określonym terytorium, lecz podporządkowanie sobie wszystkich narodów świata. Ażeby ten cel osiągnąć, używają najbrudniejszych, najpodlejszych metod. Łączy się to z bezlitosną eksploatacją narodów nieżydowskich na przeróżnych odcinkach rzeczywistości społecznej.
Hitler opowiada, jak już za młodu zapoznał się z niecną rolą Żydów w organizowaniu prostytucji i czerpaniu z niej zysków: "Stosunek Żydów do prostytucji i jeszcze bardziej do handlu dziewczętami można było w Wiedniu studiować tak dokładnie, jak chyba w żadnym innym mieście zachodnioeuropejskim z wyjątkiem, być może, miast portowych południowej Francji. Ktokolwiek wieczorem przechodził wiedeńskimi ulicami i zaułkami, stawał się, czy tego chciał, czy nie, świadkiem wydarzeń, które pozostawały przed większością narodu niemieckiego ukryte do czasu, gdy wojna dostarczyła bojownikom na wschodnim froncie możliwości, mówiąc ściśle: konieczności przyjrzenia się podobnym rzeczom. Gdy po raz pierwszy poznałem Żydów jako lodowato zimnych i bezwstydnie rzeczowych dyrygentów owych odrażających przestępstw wyrzutków wielkomiejskich, poczułem, jak lekki mróz przebiegł mi przez plecy. Natychmiast po tym zapłonąłem gniewem" 76.
Już w młodości zetknął się Hitler także z haniebną działalnością Żydów w zgoła innej dziedzinie, mianowicie korzystając z tego, że bez reszty opanowali prasę, opluwają i bezczeszczą w niej wielu sumiennych i zacnych obywateli. "Konieczne jest zapoznanie się z obrzydliwą żydowską metodą błyskawicznego i jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki oblewanie czystych szat uczciwych ludzi z brudnego kubła najgorszych po-twarzy i oszczerstw; niezbędne jest dogłębne zrozumienie niebezpieczeństwa płynącego z działalności tych nędzników prasowych" 77.
W dalszych kolejach swego życia, w okresie monachijskim, następnie w czasie służby w armii niemieckiej walczącej w pierwszej wojnie światowej, wreszcie w okresie swej działalności politycznej w charakterze przywódcy NSDAP, Hitler - jak twier-
76. Op. cit., s. 63-64.
77. Op. cit., s. 93-94.

70 Rozdział VI
dzi - jeszcze bardziej udoskonalił swą wiedzę o istocie żydostwa, jeszcze głębiej poznał straszliwe wady tego narodu i jego szkodliwość dla reszty świata. Bezwstydne łgarstwo jest jednym z zasadniczych narzędzi używanych przez Żydów do podporządkowania sobie innych narodów. "Najlepszymi znawcami prawdy o możliwościach wynikających z zastosowania kłamstwa i po-twarzy byli we wszystkich okresach dziejów Żydzi, przecież całe ich bytowanie na tym świecie zbudowane jest na jedynym wielkim kłamstwie, mianowicie że u nich wszystko polega na funkcjonowaniu społeczności religijnej, podczas gdy w istocie wszystko kręci się wokół rasy, i to jakiej... Kto tego kłamstwa nie rozumie albo nie chce wierzyć, że to jest wielkie kłamstwo, ten nigdy nie będzie mógł dopomóc do zwycięstwa prawdy na tym świecie" 78.
Jedno z zasadniczych miejsc w "Mein Kampf" zajmuje przedstawienie przez Hitlera żyjącego w jego wyobraźni stopniowo opanowywania przez Żydów różnych krajów świata. Zgodnie z tym schematem Żydzi najpierw zjawiając się w rozmaitych krajach jako obcy, nikomu nie znani przybysze niby to w celu prowadzenia wymiany handlowej, później zagnieżdżają się w tych krajach, coraz bardziej wyzyskując rodzimą ludność, werszcie przechodzą do polityki ustanawiania swej niezwykle okrutnej władzy nad zamieszkałymi w tych krajach narodami. Gdyby polityka ta uwieńczona została sukcesem, ujarzmione przez Żydów narody skazane by były na zagładę. Oto co m.in. pisze Hitler na ten temat w "Mein Kampf: "Wraz z powstaniem pierwszych stałych osiedli zjawia się raptem Żyd. Przychodzi w charakterze handlarza i zwraca początkowo mało uwagi na ukrycie swej narodowości. Wrodzona mu przebiegłość i brak doświadczenia u narodu udzielającego gościny sprawia, że zachowanie swego charakteru jako Żyda nie oznacza dla niego żadnej ujmy, przeciwnie stanowi nawet pewną zaletę; obcy jest przyjmowany bardzo życzliwie, stopniowo zaczyna on działać w gospodarce, nie jako producent, lecz wyłącznie jako pośrednik... już wkrótce powstaje groźba, że stanie się monopolistą w handlu. Zaczyna też pożyczać pieniądze i jak zawsze na lichwiarski procent. Wkrótce stają się Żydzi stałymi mieszkańcami, zajmując odrębne dzielnice w miastach i osiedlach. Obrót pieniędzy i handel przechodzą całkowicie w ich ręce. Pobierane przez nich lichwiarskie odsetki budzą wreszcie opór, rosnące
78. Op. cit., s. 253.

Hitkr o Żydach
71




zuchwalstwo wywołuje oburzenie, a bogactwo rodzi zawiść... W okresie najskrajniejszej nędzy gniew przeciwko Żydom wreszcie wybucha, wyeksploatowane i zepchnięte na samo dno masy sięgają do samoobrony, ażeby tego bicza bożego się pozbyć. Zdążyły one w przeciągu kilku stuleci poznać Żydów i odczuwają samo ich istnienie jako zło równe dżumie" 79.
Z ogromną emocją kreśli Hitler dalsze dzieje tego, co jest w jego mniemaniu wdzieraniem się Żydów w życie innych narodów, przede wszystkim aryjskich. Będąc znienawidzeni przez masy ludowe, zaczynają przymilać się do panujących, pożyczają im duże sumy pieniędzy w zamian za rozmaite przywileje, które pozwalają im w dalszym ciągu wyzyskiwać mieszkańców różnych krajów. Z upływem czasu Żydzi dochodzą do wniosku, że nie powinni występować jako Żydzi, lecz że korzystne jest dla nich udawać przynależność do tych narodów, które są przez nich eksploatowane. W tym celu zaczynają posługiwać się językami tych narodów. Ale charakter Żyda przez to ani na jotę nie zmienił się na lepsze. "Człowiek - pisze Hitler - może bez trudu zmienić język, tzn. może używać innego języka, jednakże w takim razie będzie on w nowym języku wyrażał swoje dawne myśli, jego wewnętrzna istota pozostaje niezmienna. Najlepiej ukazuje to Żyd, który może mówić w tysiącu języków, niemniej zawsze pozostaje Żydem. Jego psychiczne właściwości pozostały takie same, choć przed dwoma tysiącami lat jako handlarz zbożem w Ostii mówił w języku rzymskim (termin "język rzymski" jest neologizmem Hitlera, powszechnie używa się terminu "język łaciński" -E.G.), natomiast współcześnie jako spekulant mąką bełkoce po niemiecku" 80.
Potęga finansowa Żydów coraz wzrastała; aby przekształcić ją również w potęgę polityczną, Żydzi potrzebowali wszystkich praw obywatelskich. "Żyd - czytamy w "Mein Kampf" - pragnie obu tych rzeczy; im wyżej się wdrapuje, tym ponętniej wychyla się z mroków przeszłości jego odwieczny cel: najlepsze głowy żydostwa ogarnięte gorączkową pożądliwością dostrzegają, że marzenie o panowaniu nad światem staje się realne w przewidywalnej przyszłości. Przeto ich jedyne pragnienie jest teraz skierowane ku zdobyciu pełni praw "obywatelskich". To jest podstawą emancypacji z getta" B1.
79. Op. cit., s. 338-339.
80. Op. cit., s. 342.
81. Op. cit., s. 343.

72 Rozdział VI
Tymczasem zachodzą w świecie wielkie zmiany dziejowe. Słabnie władza królów i książąt. Żydzi natychmiast na to reagują. "Żyd dworski przeobraża się w Żyda ludowego, co oznacza: Żyd nadal pozostaje w otoczeniu wielkich panów, co więcej stara się on jeszcze bardziej wślizgnąć się w to środowisko, jednocześnie jednak zaczyna inna część jego rasy kokietować kochany lud... Zatem teraz chodzi przede wszystkim o to, ażeby lud zapomniał o zbrodniach, które zostały na nim popełnione. Żyd zaczyna swą przemianę jako "dobroczyńca ludzkości". W niedługim czasie zaczyna on tak przekręcać rzeczywistość, jakoby to dotychczas zawsze jemu działy się krzywdy, a nie wręcz odwrotnie... Żyd staje się liberałem i zaczyna marzyć o niezbędnym postępie ludzkości. Powoli staje się on kaznodzieją nowej epoki" 82.
W okresie, gdy Żydzi drapują się w demokratów i "przyjaciół ludu" bardzo pomocne staje się manipulowanie masonerią, a to dlatego, że do masonerii należy wielu arystokratów, wyższych urzędników, bogatych mieszczan, przedstawicieli wolnych zawodów. "W celu wzmocnienia swej pozycji politycznej usiłują Żydzi zniszczyć rasowe i polityczne ograniczenia, które im jeszcze narazić na każdym kroku przeszkadzają. W tym celu walczą z właściwą im zaciekłością o tolerancję religijną i odnajdują w całkowicie od siebie uzależnionej masonerii doskonałe narzędzie do obrony, a przede wszystkim do przepchnięcia swoich planów. Środowiska panujące jak również wyższe warstwy politycznej i finansowej burżuazji trafiają poprzez swe masońskie koligacje do zastawionych przez Żydów sideł, zazwyczaj nie mając o tym żadnego pojęcia" 83.
Jednakże zniewolona masoneria nie wystarcza Żydom do osiągnięcia ich zbrodniczych zamiarów. "Żydzi czują, że możliwość zagarnięcia przez nich kierowniczej roli tylko wówczas zaistnieje, jeżeli znajdą herolda, który będzie prowadził użyteczną dla nich propagandę. Jednak szewców i tkaczy nie można wplątać w sieci masonerii, lecz tu należy zastosować prostsze, ale nie mniej skuteczne środki. W ten sposób jako drugi oręż w służbie żydostwa dochodzi do masonerii prasa. W jej wykorzystanie angażuje ono całą swą zawziętość i przebiegłość. Z pomocą prasy zaczynają Żydzi stopniowo oplątywać i opanowywać całe życie publiczne, kierować nim i popychać, ażeby manipulować i dyrygować władzą, która pod nazwą "opinia
82. Op. cit., s. 343-344.
83. Op. cit., s. 345.

Hitler o Żydach
73




publiczna" jest dzisiaj lepiej znana aniżeli jeszcze przed niewielu dziesiątkami lat" 84.
Tymczasem jednak zachodzą ogromne zmiany w ekonomice cywilizowanych społeczeństw. Wyrasta wielki przemysł a z nim coraz liczniejsza klasa robotnicza. Sukcesy, które dotąd osiągnęli Żydzi w przenikaniu do wnętrza i opanowywaniu arystokracji, warstwy urzędniczej, mieszczaństwa stają się niewystarczające. Pilnym zadaniem dla żydostwa jest odtąd rozciągniecie swej potajemnej władzy także na robotników. "Ledwo zdołał nowy stan 85 wyodrębnić się z ogólnego otoczenia gospodarczego, dostrzega w nim Żyd jasno i wyraźnie nowego herolda swej dalszej agresji... Postanawia walkę robotników o istnienie wykorzystać do ugruntowania własnego panowania. W tym celu wynajduje marksizm" 86.
W marksizmie zyskali żydzi nową straszliwą broń przeciw narodom całego świata. "Powstaje ruch robotników fizycznych pod kierownictwem Żydów, pozornie zmierzający do polepszenia sytuacji stanu robotniczego, w rzeczywistości jednak dąży do obrócenia w niewolników i w ten sposób do wytępienia wszystkich nieżydowskich narodów. To co uskutecznia masoneria w środowiskach tak zwanej inteligencji w zakresie pacyfistycznego paraliżowania narodowego instynktu samozachowawczego, zostaje za pośrednictwem wielkiej, dzisiaj bez wyjątku żydowskiej prasy przekazane szerszym masom, przede wszystkim mieszczaństwu. Do tych obydwu oręży destrukcji zostaje dołączony trzeci, niewątpliwie najstraszliwszy w postaci organizacji brutalnej przemocy. Marksizmowi jako narzędziu napaści i kolumnie szturmowej nakazuje się ostateczne zniszczenie tego, co przez rozsadzającą działalność masonerii i prasy zostało już przygotowane do zagłady" 87.
W drodze do ostatecznej realizacji swych zbrodniczych zamiarów Żydzi opanowują ruch zawodowy. "W krótkim odstępie czasu i z niezawodowym skutkiem pozbywają się oni wszelkiej konkurencji w tej dziedzinie. Zgodnie ze swą wewnętrzną rozbójniczą brutalnością wprowadzają niezwłocznie do ruchu zawodowego metody najbrutalniejszej przemocy. Jeśli ktokolwiek
84. Tamże.
85. Pragnąc podkreślić swą obecność ideologii i terminologii marksistowskiej, Hitler zastępuje termin "klasa robotnicza" ("Arbeiterklasse") terminem "stan robotników fabrycznych" ("S t and des Fabrikarbeiters").
86. Op. cit., s. 349-350.
87. Op. cit., s. 351-352.

74
Rozdział VI




ośmiela się przeciwstawiać się żydowskiemu kuszeniu, jego opór i przekonania dławi się przy użyciu terroru. Takie działania wieńczy całkowity sukces. Wykorzystując w ten sposób związki zawodowe, które mogłyby się okazać dobrodziejstwem dla narodu, burzą Żydzi same podstawy gospodarki narodowej" 88.
Nadchodzi czas, gdy Żydzi zrzucają maski i ukazują się na zewnątrz w swej całej ohydzie. "Panowanie Żydów w państwie wydaje się już tak pewne, że nie tylko znowu określają siebie i jako Żydów, lecz również bezczelnie przyznają się do swych ostatecznych celów narodowych i politycznych. Część tej rasy otwarcie wyznaje swą przynależność do obecnego narodu... Stanowi to znak nie tylko ich wzrastającej pewności siebie, lecz także poczucia bezpieczeństwa, że podczas gdy jednak ich część jeszcze tkwi w zakłamaniu, udając Niemców, Francuzów czy Anglików, inna otwarcie i zuchwale zalicza, siebie do żydowskiej rasy. Jak bardzo wierzą Żydzi w zbliżające się zwycięstwo, wynika z okropnego sposobu, jaki przybierają ich stosunki z ludźmi przynależnymi do innych narodowości... Teraz zaczyna się ostatnia, wielka rewolucja. Gdy Żydzi zdobywają władzę polityczną, odrzucają te nieliczne już zasłony, którymi dotychczas się okrywali. Demokratyczny Żyd ludowy przeobraża się w Żyda - krwiożercę i tyrana narodów. Usiłując w ciągu niewielu lat wymordować przedstawicieli narodowej inteligencji i obrabowując narody z ich naturalnego duchowego przywództwa, narzuca im jarzmo długotrwałej niewoli" 89.
Zapowiadając tę wielką niewolę i zagładę narodów, Hitler występuje w roli proroka. Przewiduje on to, czego Żydzi mimo całej swej chytrości i przebiegłości nie przewidują. Przepowiada: "Kresem jest jednak nie tylko koniec wolności ujarzmionych przez Żydów narodów, lecz także koniec samych tych pasożytów na ciele ludów. Po śmierci ofiary prędzej albo później ginie także wampir" w.
VII. Żydzi jako śmiertelni wrogowie narodu niemieckiego.
Opisując usiłowania Żydów zagarnięcia władzy nad całym światem, Hitler jednakże szczególnie przeżywa te ogromne szkody i krzywdy, jakie Żydzi, jego zdaniem, wyrządzili i nadal wyrządzają Niemcom. Dzieje Żydów w Niemczech przebiegały podobnie jak ich dzieje w innych krajach, gdzie funkcjonowali jako wyzyskiwacze i krwiopijcy, jednakże historia eksploatacji
88. Op. cit., s. 354.
89. Op. cit., s. 356-358.
90. Op. cit., s. 358.

75
Hitler o Żydach




przez nich narodu niemieckiego miała także swe wyjątkowe właściwości. Niemcy były przez wiele stuleci rozbite na małe państewka i wśród książąt rządzących tymi państewkami Żydzi znajdowali jeszcze bardziej oddanych opiekunów aniżeli wśród innych państw. "Rola tak zwanych niemieckich książąt - pisze Hitler - jest tak samo godna pogardy jak rola samych Żydów. Ci panowie byli naprawdę karą boską dla ich ukochanych narodów i znajdują swój odpowiednik jedynie w różnych ministrach obecnych czasów. Niemieckim książętom należy zawdzięczać, że naród niemiecki nie zdoła się ostatecznie wyzwolić z żydowskiego niebezpieczeństwa. Niestety, również i później nic się w tym względzie nie zmieniło, tak że spotkała ich od Żydów tylko tysiąckrotnie zasłużona zapłata za grzechy, które popełnili wobec swoich narodów. Zawarli przymierze z diabłem i u niego znaleźli schronienie. Żyd potrafi wykorzystać ich wieczne zapotrzebowanie pieniędzy, coraz bardziej odciągając ich od rzeczywistych zadań, otaczając obrzydliwymi pochlebstwami, popychając do grzechów, i czyniąc siebie w ten sposób coraz bardziej niezbędnym. Każdy dwór panujący ma swego "dworskiego Żyda", jak te potwory się nazywają, dręczącego ukochany naród i doprowadzającego go do rozpaczy, przygotowując jednocześnie książętom niezmierne uciechy. Któż może się dziwić, że te "ozdoby rodzaju ludzkiego" zostają łaskawie nagrodzone: podnosi się ich do stanu szlacheckiego, nie tylko ośmieszając instytucję szlachectwa, ale ją również zatruwając" 91.
Hitler stwierdza także, że bardzo poważnym błędem książąt niemieckich, ale nie tylko ich, lecz także obu kościołów niemieckich było ułatwienie Żydom ukrycia ich pochodzenia i nabycia całokształtu praw obywatelskich za pomocą nieskomplikowanej operacji przyjęcia chrztu. "Żyd ma tylko udzielić pozwolenia, aby zostać ochrzczony, ażeby wejść w posiadanie wszystkich możliwości i praw dzieci tego kraju. On załatwia ten interes również nierzadko ku radości kościołów z powodu kolejnego nawrócenia oraz Izraela z racji udanego szwingla" M.
Należy tutaj oddać sprawiedliwość Hitlerowi, że on sam tego ciężkiego błędu nie popełnił; Żydzi mający świadectwo chrztu byli w epoce holokaustu mordowani z taką samą regularnością jak ich ziomkowie takiego świadectwa nie posiadający. Decydujący wpływ mieli niestety Żydzi w przeszłości i mają także obecnie (jako obecny miał Hitler na myśli okres, gdy pisał "Mein
91. Op. cit., s. 340-341.
92. Op. cit., s. 341.

76 Rozdział VI
Kampf') na niemiecką warstwę urzędniczą. "Wśród wyższych i najwyższych urzędników naszego państwa (pomijając nieliczne wyjątki) mieli Żydzi w dowolnym czasie najbardziej oddanych pomocników w swych zgubnych działaniach" 93.
Kreciej robocie Żydów przeciwko ukochanemu państwu niemieckiemu przypatrywał się Hitler z wzrastającym bólem, odkąd narodziła się w nim świadomość polityczna. Jeszcze przed pierwszą wojną światową uknuli Żydzi iście diabelski plan w celu zniszczenia Niemiec. Istniejąca podówczas monarchia habsburska była państwem źle rządzonym i wewnętrznie rozbitym, stanowiąc wobec tego łakomy kąsek dla silnych państw europejskich, takich jak Rosja, Włochy, Francja, a nawet dalej położona Anglia. Wepchnięcie Niemiec w sojusz z Austrią skazywało nie tylko tę ostatnią, lecz także same Niemcy na to, by stały się obiektem agresji ze strony koalicji europejskiej, a później światowej. To właśnie uczynili Żydzi. "Międzynarodowa finansjera żydowska - pisze Hitler - potrzebowała tego wabia, ażeby móc zrealizować dawno wymarzony plan zdruzgotania Niemiec za to, że nie chciały się poddać powszechnej ponadpaństwowej kontroli finansowej i gospodarczej. Tylko w ten sposób można było sklecić koalicję, dostatecznie mocną i odważną dzięki posiadaniu milionowych gotowych do wymarszu armii, ażeby niepokornemu Zygfrydowi nareszcie skoczyć do gardła" 94.
W czasie wojny niecna działalność Żydów nie ustała ani na chwilę. Usiłowali za pomocą wrogiej propagandy zniszczyć autorytet bohaterskiej armii niemieckiej na całym świecie, jak również i w samych Niemczech. "Jeszcze gorzej wyglądały sprawy w gospodarce. Tu -ł,ało się żydostwo rzeczywiście niezbędne. yysysać narodowi krew z żył. Na okrężnej l,rument w postaci spółek wojennych, aże-tej gospodarce szykować ostateczną za-\
tn manewrem żydowskim i to przedsię-
naród niemiecki natężał wszystkie siły,
pór koalicji państw całego świata, było
uskiej, czyli wściekła propaganda prze-
\ w Bawarii i innych niemieckich kra-
w _" Jzas gdy Żydzi okradali cały naród
podobnie Ą p, qzuto na Prusaków. Tak samo jak na
jako ------'- "-
88. Op. cit., s. 35*.
89. Op. cit., s. 356-3x
90. Op. cit., s. 358.

Hitler o Żydach
77




froncie, tak i w domu niczego się przeciwko tej zatrutej propagandzie nie robiło. Wydawało się, iż nikt sobie nie uświadamia, iż załamanie się Prus nie tylko nie przyniesie korzyści Bawarii, lecz wręcz odwrotnie, iż upadek jednych pociągnie za sobą w przepaść także i drugich, bez żadnej możliwości ratunku... Żydzi byli na tyle przebiegli, ażeby już wówczas zrozumieć, że niegodziwy rabunek, którego dokonali na narodzie niemieckim pod przykrywką spółek wojennych, może, co więcej musi, wywołać opór. Dopóki nie złapano ich samych za gardło, nie musieli się jednak niczego obawiać. Ale czując, że oburzenie i rozpacz mas może się wreszcie skierować przeciw nim, postanowili, iż nie może być lepszej recepty aniżeli znalezienie innego celu dla gniewu całego ludu. Niech Bawaria kłóci się z Prusami, a Prusy z Bawarią, im więcej, tym lepiej! Najzaciętsza walka między nimi oznaczała dla Żydów najpewniejszy -spokój. Powszechna uwaga była wówczas całkowicie odwrócona od tego robaka zatruwającego całe narody, wydawało się, że został zupełnie zapomniany. Była to chytra, wyrafinowana gra, uprawiana wówczas przez Żydów, aby stale trzymać w napięciu niemieckie plemiona i tym skuteczniej je łupić" 96.
Szczególnie haniebna rola przypadła Żydom w doprowadzeniu do wybuchu rewolucji w Niemczech, która zniszczyła monarchię Hohenzollernów i spowodowała klęskę wojenną. Jak wyjaśnia Hitler ten decydujący - jego zdaniem - udział Żydów w wywołaniu straszliwych nieszczęść, które spadły na Niemcy w fatalnym 1918 roku? Otóż Żydzi byli wrogami wszystkich wojujących ze sobą podówczas narodów, najbardziej jednak nienawidzili Niemców. Dlaczego? Dlatego, że naród niemiecki reprezentujący wśród wszystkich walczących ze sobą narodów najczystszą rasę aryjską (choć - wskutek niewykorzenionego procederu hańbienia rasy - jednak nie tak idealnie czystą, jakiej życzyłby sobie Hitler) stanowił największą przeszkodę dla żydowskich zakusów ujarzmienia świata.
Zatem - jak mówi Hitler - "prawdziwymi organizatorami rewolucji tymi, którzy pociągali za wszystkie jej sznurki, byli międzynarodowi Żydzi" 91. Hitler twierdzi, że bezczelnymi kłamcami są ci, którzy przyczynę załamania się Rzeszy Niemieckiej w pierwszej wojnie światowej upatrują w porażkach poniesionych przez armię niemiecką na froncie zachodnim w końcowym etapie wojny. "Niepowodzenia na polu boju w sierpniu 1918 r.
96. Op. cit., s. 212 i 622-623.
97. Op. cit., s. 585.

78 Rozdział VI
mogły być z dziecinną łatwością zniesione. Nie pozostawały one w żadnej relacji do zwycięstw naszego narodu. Nie one nas skruszyły, lecz zostaliśmy skruszeni przez tę potęgę, która nasze porażki przygotowała, a to w ten sposób, że w ciągu wielu dziesięcioleci podstępnie rabowała naszemu narodowi polityczne i moralne odruchy i siły, które wyposażają narody w zdolności istnienia, a tym samym do istnienia je uprawniają" M. Oczywiście tą nikczemną potęgą było w rozumieniu Hitlera żydostwo.
"Gdy uprzytamniamy sobie - konkluduje Hitler - wszystkie przyczyny niemieckiej katastrofy, jedna wstaje przed nami jako najważniejsza i decydująca: zaniedbanie problemu rasowego, przede wszystkim zaś niebezpieczeństwa żydowskiego" ".
Również i po przegranej wojnie, gdy Żydom udało się zastąpić potężną Rzeszę Niemiecką nędzną republiką weimarską, ich rozkładowa robota przeciw narodowi niemieckiemu nie ustał ani na chwilę Hitler opisuje ten najnowszy (jak dla czasu, gdy pisany był "Mein Kampf") etap wrogiej działalności Żydów bardzo szczegółowo, ponieważ jednak jest ona prowadzona w tych samych dziedzinach i w tych samych warunkach co poprzednio, więc wystarczy w tym miejscu się zastanowić nad dwoma aspektami sprawozdania Hitlera, przedtem, być może, nie dość dokładnie przedstawionymi: 1) Żydzi jako dyktatorzy prasy niemieckiej i wielcy kłamcy prasowi, oraz 2) Żydzi jako pohańbiacze rasy niemieckiej.
Żydzi od dawna mieli i mają w swym ręku niemal całą prasę niemiecką (podobnie jak prasę wielu innych krajów). Diabelski spryt dał Żydom najlepszy sposób wodzenia za nos za pomocą tej prasy niemal całego społeczeństwa niemieckiego: podzielili ją na dwa kierowane z jednego ośrodka, ale pozornie zupełnie sobie obce, a nawet wrogie odłamy. "Żydzi - pisze Hitler - byli o wiele za bardzo przebiegli, ażeby całą swą prasę pchnąć do ataku równocześnie w jednym kierunku. Nie, jedna jej część służyła po to, aby przykrywać drugą. Podczas gdy gazety marksistowskie bluźniły temu wszystkiemu, co jest ludziom święte, w najbezczelniejszy sposób napastowały państwo i rząd, i szczuły na siebie różne części narodu, umiały mieszczańskodemokratycz-ne pisma żydowskie przybrać pozory słynnego "obiektywizmu", starannie unikały wszelkich wyrażeń niecenzuralnych, dobrze wiedząc, że wszyscy głupcy sądzą jedynie na podstawie zewnętrznych oznak i nigdy nie potrafią wniknąć do wnętrza... Właśnie
98. Op. cit., s. 359.
99. Tamże.

79
Hitler o Żydach




dla naszych intelektualnych półgłówków pisze Żyd swą tak zwaną "prase dla inteligencji)). Dla nich robione są "Frankfurter Zeitung" i "Berliner Tageblatt", do ich gustu dopasowywany jest styl tych gazet, i na nich wywierają one swój wpływ. Dla pozoru jak najstaranniej unikają form brutalnych, wlewają jednocześnie z innych źródeł trucizny w serca swych czytelników... Mam jednak nadzieję, że dzisiejsze pokolenie, prawidłowo prowadzone, łatwiej upora się z tym niebezpieczeństwem. Nie ulega wątpliwości, że Żyd podniesie w swych gazetach przeraźliwy wrzask, gdy tylko położy się rękę na jego ukochane gniazdo, skończy się wreszcie z prasową rozpustą, a to narzędzie wychowawcze przekaże się do usług państwa, wydzierając je z rąk ludzi obcych narodowi i gwałtownie mu wrogich. Sądzę, że będzie to dla nas, młodszego pokolenia, prostsze niż niegdyś dla naszych ojców. Na szczęście jeden granat trzydziestocentymetrowy syczy wciąż głośniej aniżeli tysiąc żydowskich żmij gazetowych. Oby tylko dało się ten granat uruchomić!" 10.
Emocje Hitlera sięgają apogeum, gdy mówi o hańbieniu dziewcząt niemieckich przez żydowskich złoczyńców. Przy tym Żydzi nie tylko sami uprawiają ten niecny proceder, lecz także podsuwają dziewczęta Murzynom, aby jeszcze bardziej je zbezcześcić. "Z wyrazem szatańskiej radości na twarzy całymi godzinami czatuje czarnowłosy wyrostek żydowski na niczego się nie spodziewające dziewczę, które następnie hańbi swą krwią i rabuje jej narodowi. Wszelkimi sposobami usiłują Żydzi zbrukać rasowe fundamenty narodu, który zamierzają ujarzmić. Tak jak sami systematycznie bezczeszczą kobiety i dziewczęta, tak też nie powstrzymują się od zniechęcania innych do gwałcenia czystości rasowej. To Żydzi sprowadzili i nadal sprowadzają Murzynów nad Ren zawsze z tym samym ukrytym zamiarem - poprzez nieuchronnie w ten sposób następujące bękartowienie - zanieczyścić znienawidzoną przez siebie białą rasę, zrzucić ją z kulturalnych i politycznych wyżyn, i samym objąć nad nią panowanie" 1M.
Zdając sprawę ze swej własnej funkcji, którą mu rzekomo wyznaczył Bóg i konkludując swe rozważania o Żydach, Hitler pisze: "Wierzę, że działam zgodnie z wolą Wszechmocnego: gdy zwalczam żydostwo odsłaniam dzieło Naszego Pana" 102.
VIII. Antysemityzm rzeczywisty i antysemityzm pozorny. Pielęgnowanie nienawiści do Żydów, zwalczanie ich i tępienie
100. Op. cit., s. 266-269.
101. Op. cit., s. 357.
102. Op. cit., s. 70.

80 Rozdział VI
traktuje Hitler, jako, być może, najważniejsze zadanie społeczne przede wszystkim narodu niemieckiego, ale także innych narodów. Lecz nie wszystko, co się zwie "antysemityzmem" jest nim naprawdę. Obok rzeczywistego, niezbędnego dla ludzkości antysemityzmu istnieje antysemityzm rzekomy, pozorny, który w ostatecznym rozrachunku przynosi korzyść Żydom, a szkody ich ofiarom.
Hitler był przekonany, że antysemityzm rzeczywisty oparty jest na niewzruszonej definicji żydostwa jako grupy rasowej, odrębnej od całej reszty narodów świata, co więcej im przeciwstawnej. Każdy, kto został poczęty z krwi żydowskiej, nosi ją w sobie aż do śmierci, przekazuje ją swym potomkom i pod żadnym pozorem nie może się jej zrzec ani się jej pozbyć. Przynależność do przeklętej przez Boga rasy żydowskiej jest niezbywalna. Tylko taka definicja Żyda stanowi - według Hitlera - podstawę do prawdziwej walki z żydostwem, uniemożliwia Żydowi wszelką ucieczkę od ścigających go obrońców rodzaju ludzkiego. Tymczasem już w okresie swej młodości zetknął się Hitler w Wiedniu z tzw. ruchem chrześcijańsko-społecznym, któremu przewodził ówczesny burmistrz Wiednia, dr Karl Lu-ger. Ruch ten głośno reklamował swój antysemityzm, lecz -zdaniem Hitlera - był to w istocie antysemityzm pozorny.
"Antysemityzm nowego ruchu - czytamy w "Mein Kampf" -był zbudowany nie na wiedzy rasowej, lecz na wyobrażeniach religijnych" 103. Wodzowie tego ruchu pragnęli ratować stare państwo austriackie, wstrząsane nieustannymi waśniami między zamieszkującymi je narodowościami i uważali, że "znaleźli hasło znoszące wszystkie przegrody dzielące te narodowości" - w nawoływaniu do walki z żydostwem na religijnym fundamencie. Jednak jest oczywiste, że taka postać walki sprawiała Żydom tylko bardzo niewielkie kłopoty. W najgorszym razie ratowała odrobina święconej wody jednocześnie i interes, i żydowskość. Przy zastosowaniu takiego powierzchownego uzasadnienia walki z Żydami niemożliwe było poważne, naukowe rozpatrzenie całego problemu, a to odepchnęło bardzo wiele osób, dla których taki model antysemityzmu musiał być niezrozumiały... Ustosunkowanie się inteligencji było zasadniczo negatywne. Cała sprawa nabierała coraz bardziej takiego charakteru, jakoby chodziło tu o nową próbę nawrócenia Żydów, a nawet o przejaw utarczek konkurencyjnych. Lecz przez to walka utraciła znamię wewnę-
103. Op. cit., s. 130.

Hitler o Żydach
81




trznej, wyższej powagi i wydała się wielu nienormalną i godną potępienia. Brakowało przekonania, że chodzi tu o życiową kwestię całej ludzkości, od której rozwiązania zależy los wszystkich nieżydowskich narodów. Z powodu tej połowiczności straciło antysemickie nastawienie partii chrześcijańsko-społecznej całą swą wartość. Był to antysemityzm pozorny, niemalże gorszy aniżeli w ogóle żaden; w ten sposób było się ukołysanym w pewności, myślano, że wróg został złapany za uszy, podczas gdy w rzeczywistości to on był tym, który wodził za nos. Żydzi w bardzo krótkim czasie przyzwyczaili się do tej postaci antysemityzmu, a gdyby go zabrakło, bardziej by go im brakowało, aniżeli przeszkadzało im jego istnienie" 10*.
Prawdziwy i rzeczywisty jest natomiast antysemityzm ruchu narodowosocjalistycznego, którego naucza członków tego ruchu jego wódz, Adolf Hitler. Oto są niektóre próbki tego nauczania: "Ruch narodowosocjalistyczny powinien swoich członków tak wychowywać, ażeby w walce upatrywać nie coś narzuconego, lecz coś, czego sami pragną. Nie powinni bać się wrogości swoich przeciwników, lecz traktować ją jako uzasadnienie swego własnego trwania na wyznaczonych posterunkach. Nie powinni obawiać się nienawiści zaklętych wrogów naszego narodu i naszego światopoglądu, ale jej pragnąć. Do przejawów tej nienawiści należą kłamstwo i oszczerstwo. Ten, kogo żydowskie gazety nie zwalczją, to znaczy nie obrzucają obelgami i potwarzami, ten nie jest porządnym Niemcem ani prawdziwym narodowym socjalistą. Najlepszym miernikiem wartości jego usposobienia, szczerości jego przekonań i siły jego woli jest nienawiść, którą kieruje ku niemu śmiertelny wróg naszego narodu. Każde żydowskie oszczerstwo i każde żydowskie łgarstwo jest honorową blizną na ciele naszego bojownika. Kogo oni najzłośliwiej opluwają, ten jest nam najbliższy, a kogo najzażarciej nienawidzą, ten jest naszym najlepszym przyjacielem. Kto z rana bierze do ręki żydowską gazetę i nie znajduje tam żadnych obelg pod swoim adresem, ten powinien uważać wczorajszy dzień za stracony, gdyby zrobił w tym dniu coś pożytecznego, byłby przez Żydów łajany, przeklinany, obrażany, mieszany z błotem. Ten zaś, kto owemu najgorszemu wrogowi naszego narodu i każdej aryjskiej społeczności i kultury skutecznie się przeciwstawia, ma prawo oczekiwać, że potwarze tej rasy i wściekła walka tego narodu również przeciw niemu zostanie skierowana. Gdy po-
104. Op. cit., s. 131-132.

82 Rozdział VI
wyższe zasady wsiąkną w ciało i krew naszych zwolenników, nasz ruch stanie się niewzruszonym i niezwyciężonym" los.
Propagowane przez Hitlera zasady śmiertelnej nienawiści rzeczywiście wsiąknęły w "ciało i krew" jego zwolenników, jednak - jak pokazała przyszłość - nie przyniosło to nazizmowi niewzruszoności i niezwyciężności.
IX. Co zrobić / Żydami? Pisząc "Mein Kampf', widział siebie Hitler oczyma wyobraźni nie tylko przywódcą swej partii, jakim już istotnie był wówczas, lecz także wszechwładnym wodzem narodu niemieckiego. Niewątpliwie rozważał więc kwestię, co po dojściu do władzy zrobi z Żydami. Szczerze wierząc w szczególną misję wyznaczoną mu przez Boga, musiał widzieć siebie w roli Bicza Bożego na Żydów. Na pytanie, jak to się mogło stać, że ci wrogowie ludzkości przez tysiące lat nie zostali doszczętnie wytępieni, Hitler prawdopodobnie odpowiadał sobie, że tak się stało tylko dlatego, że nie było dotychczas nigdy na świecie Hitlera, a teraz Bóg zesłał go, aby wykonał dwie wielkie misje: utwierdził na wieki wielkość narodu niemieckiego i wreszcie uwolnił świat od Żydów.
Kwestia, jaki los szykował Hitler Żydom na długo zanim doszedł do władzy, interesowała niejednego historyka. Niektórzy zwracali uwagę na to, że w "Mein Kampf brak terminu "Endlósung" ("ostateczne rozwiązanie") i nie ma w tej książce także nakazu Hitlera skierowanego do członków NSDAP albo do SA-manów, ażeby wymordowali Żydów. Nie zachował się również pisemny rozkaz Hitlera z późniejszych czasów wybicia Żydów. Ż tego historycy ci wysuwają wniosek, jakoby Hitlerowi wcale nie zależało na zgładzeniu wszystkich Żydów, natomiast "Endlósung" wymyślili paladyni Hitlera, zebrani na konferencji w Wannsee w styczniu 1942 roku i to bez jego wiedzy i woli. Zwraca się również uwagę na to, że istniały w przywództwie hitlerowskim inne plany rozwiązania kwestii żydowskiej, nie obejmujące totalnej zagłady Żydów, jak np. osiedlenie ich na Madagaskarze.
Stanowczo twierdzimy, że "Mein Kampf wyraża zamiar Hitlera wymordowanie narodu żydowskiego, aczkolwiek można spierać się co do tego, czy jest to tam powiedziane expressis verbis. Hitler wielokrotnie w "Mein Kampf i w swych przemówieniach powtarzał, że Żydzi są największymi szkodnikami ludzkości, piętnując Żydów jako pasożytów używał - dla pod-
105. Op. cit., s. 386-387.

Hitler o Żydach
83




kreślenia natężenia swej emocji - nie jednego, lecz na przemian dwu określeń "Parasiten" i "Schmarotzer", a poza tym jeszcze "Ratten" (szczury), musiał zatem być przekonany, że ludzkość ogromnie by wygrała, gdyby ci szkodnicy znikli. Co więc mogłoby powstrzymać Hitlera przed skazywaniem Żydów na zagładę? Powstrzymałby się zapewne od tego wyroku, gdyby wyznawał etykę ogólnoludzką, która mówi, że - jeśli się już akceptuje karę śmierci - to wolno skazać człowieka na śmierć dopiero po przeprowadzeniu przewodu sądowego i udowodnieniu mu popełnienia ciężkiej zbrodni. Będąc wyznawcą etyki ogólnoludzkiej, a jednocześnie pragnąc urzeczywistnić swój zamiar, musiałby Hitler zaaranżować sprawiedliwy proces sądowy przeciw każdemu Żydowi znajdującemu się na obszarach zajętych przez armię niemiecką. Naraziłoby to niemiecki skarb państwa na olbrzymie koszty, rezultat zaś byłby żaden, albowiem popełnienie ciężkich zbrodni nie dałoby się zapewne w ogóle udowodnić albo dałoby się udowodnić tylko całkiem znikomemu odsetkowi Żydów.
Hitler jednakże nigdy etyki ogólnoludzkiej nie wyznawał, był natomiast skrajnym socjaldarwinistą uważając, że w świecie ludzkim, podobnie jak w świecie zwierząt, interes słabszego musi zawsze ustąpić interesowi silniejszego, zatem iż naród silniejszy ma prawo zniewolić naród słabszy, a nawet go wytępić, jeżeli odpowiada to jego interesom. Prawo Niemców do wymordowania Żydów było poza tym w przekonaniu Hitlera, uzasadnione nie tylko tym, że Żydzi byli od Niemców bez porównania słabsi i że materialny interes Niemców wygrałby już na samej tylko konfiskacie majątków żydowskich, lecz także tym, że Żydzi, jak sądził, reprezentowali wszystko to, co jest w naturze ludzkiej podłego i złego. Zatem, aczkolwiek samego nakazu wymordowania wszystkich Żydów w "Mein KampP nie ma, ale uzasadnienie potrzeby i słuszności tego wymordowania powtarzane jest aż do znudzenia.
Explicite natomiast mówi się w "Mein Kampf' o potrzebie zgładzenia jeśli nie całego narodu żydowskiego (czego się oczywiście nie wyklucza), to przynajmniej pokaźnych jego części. Za taki bardzo dogodny, niestety nie wykorzystany, moment do zadania śmiertelnego ciosu żydowskim politykom, redaktorom, pisarzom i innym zaklętym wrogom narodu niemieckiego uważał Hitler sierpień 1914 roku, kiedy rozpoczęła się pierwsza wojna światowa, a wszystkich niemieckich patriotów ogarnął entuzjazm wojenny i wola zwycięstwa. "Wtedy nadeszła wreszcie

84 Rozdział VI
chwila wystąpienia przeciw całemu oszukańczemu towarzystwu żydowskich zatruwaczy ludu... Było obowiązkiem odpowiedzialnego rządu teraz, gdy robotnik niemiecki znów odnalazł swą drogę do narodu, bezlitośnie rozprawić się z tymi, którzy przeciw temu narodowi bluźnili. Gdy na froncie ginęli najlepsi, należało w domu przynajmniej wytępić jadowite robactwo" 106.
W innym miejscu "Mein Kampf" znajdujemy ponowne patetyczne wezwanie do mordowania Żydów już nie ograniczone do tych spośród nich, którzy starali się tłumić entuzjazm wojenny narodu niemieckiego w pierwszych dniach pierwszej wojny światowej. Hitler pisze: "Zawładnięcie duszą narodu tylko wówczas może się udać, jeżeli - obok prowadzenia pozytywnej walki o własne cele - niszczy się wrogów tych celów. Naród widzi w każdym czasie w bezwzględnym ataku na przeciwnika dowód własnej słuszności, a wszelkie zaniechanie unicestwienia wroga odbiera jako niepewność w odniesieniu do własnych praw, jeśli nie jako dowód własnego bezprawia. Szerokie masy są częścią przyrody, a to, czego pragną, jest zwycięstwo silnych i zniszczenie słabych... Unarodowienie naszych mas ludowych tylko wówczas będzie skuteczne, jeżeli ich międzynarodowi truciciele zostaną w całości wytępieni. Bez najgłębszego poznania problemu rasowego, przede wszystkim zaś kwestii żydowskiej, odroczenie narodu niemieckiego nigdy nie nastąpi" 107.
Wielokrotne stosowanie terminów "ausrotten" ("wytępić"), "vernichten" ("zniszczyć") w odniesieniu do Żydów nie pozostawia żadnych wątpliwości, że Hitlerowi - już w okresie pisania "Mein Kampf - chodziło o wymordowanie całego narodu żydowskiego, z czego nie robił żadnej tajemnicy. Historycy i publicyści, którzy twierdzą, że Hitler nigdy nie wyrażał postanowienia kompletnego wytępienia Żydów, albo nie zapoznali się dostatecznie uważnie z "Mein Kampf i innymi wypowiedziami fiihrera, albo z premedytacją zabiegającą o wybielenie jego osoby.
106. Op. cit., s. 185-186.
107. Op. cit., s. 371-372.

Rozdział VII Hitler o socjaldemokracji i marksizmie
Hitler żywił do socjaldemokracji równie intensywną nienawiść jak do Żydów i - aczkolwiek w milionowych partiach socjaldemokratycznych owych czasów odsetek członków narodowości żydowskiej był znikomy - Hitler traktował nazwy "socjaldemokracja" i "żydostwo" niemal jak synonimy, ścisłej: traktował socjaldemokrację jako potężne narzędzie całkowicie opanowane przez Żydów i służące realizacji ich zbrodniczych celów. Jak wynika z zawartych w "Mein Kampf" autobiograficznych relacji, wrogie uczucia do socjaldemokracji zrodziły się w świadomości Hitlera, jeszcze zanim zapałał żywiołową nienawiścią do Żydów, były jedną z zasadniczych przesłanek jego, jak sam to nazywał, "fanatycznego antysemityzmu".
Hitler pisze, iż z socjaldemokracją zetknął się po raz pierwszy, gdy w wieku lat siedemnastu po śmierci obojga rodziców przeniósł się na stałe do Wiednia. Zetknięcie się to nastąpiło prawie jednocześnie na dwóch frontach : teoretycznym, albowiem czytał w tym czasie bardzo dużo broszur politycznych, i praktycznym, gdyż na budowie, gdzie zaczął pracować w charakterze pomocnika murarza, robotnicy należeli do socjaldemokratycznego związku zawodowego.
Socjaldemokratyczne broszury najpierw wprowadziły go w błąd, gdyż ich autorzy kłamliwie ubierali ten ruch w szaty szermierza sprawiedliwości społecznej i obrońcy praw robotników. Jednakże niebawem ukazały mu się ciężkie wady socjaldemokracji, na razie lokalnej, wiedeńskiej: odwracanie się plecami do zbawiennego nacjonalizmu niemieckiego oraz kokietowanie Słowian. "Najbardziej mnie odepchnęło - opowiada Hitler -wrogie stanowisko socjaldemokracji wobec walki o zachowanie niemczyzny oraz żałosny skowyt o łaskę słowiańskich "towarzy-szy", którzy te wyznania miłosne, jeśli były połączone z praktycznymi korzyściami, chętnie przyjmowali, poza tym jednak

86 Rozdział VII
zachowywali się z wysoka i arogancko, dając w ten sposób natarczywym żebrakom zasłużoną nauczkę" 108.
Praktyczne zapoznanie się z socjaldemokracją przebiegło w o wiele szybszym tempie. Gdy tylko zaczął pracę na budowie, kazano mu wstąpić do socjaldemokratycznej organizacji związkowej. Gdy odmówił, powołując się na to, że nie zapoznał się dostatecznie z jej programem, powtórzono żądanie, a gdy ponownie odmówił, kazano mu - pod groźbą zrzucenia z rusztowań -natychmiast wynosić się z budowy. Próbował się zatrudnić raz jeszcze, ale rezultat był taki sam. Odtąd nie chcąc się stykać z socjaldemokratycznymi bonzami, już nigdy w życiu nie objął żadnej najemnej pracy.
Udręczające wrażenie wywarł na Hitlerze masowy pochód robotników pod sztandarami socjaldemokracji, który kiedyś w Wiedniu obserwował: "Z jakim wielkim przygnębieniem przyglądałem się pewnego dnia demokracji wiedeńskich robotników, którzy maszerowali nie mającymi końca czwórkami. Stałem prawie dwie godziny i z zapartym tchem spozierałem na przerażający wąż ludzi, który się przede mną zwolna przetaczał. Ze ściśniętym sercem opuściłem wreszcie plac i wróciłem do domu. Zmagałem się wówczas z pytaniem, czy ludzie ci warci są tego, aby należeć do wielkiego narodu?" 109.
Gniew Hitlera jest całkiem zrozumiały. Zmuszony był oglądać pochód (i to nie jeden raz), w którym robotnicy wiedeńscy, miast pod hasłami niemieckiego szowinizmu, kroczyli pod sztandarem socjalistycznej międzynarodówki.
Jeszcze podczas swego pobytu w Wiedniu Hitler coraz lepiej poznawał "zbrodniczą" istotę socjaldemokracji. "Zanim upłynęły następne dwa lata, całkowicie zgłębiłem zarówno jej naukę, jak i techniczne metody. Rozszyfrowałem niegodziwy terror duchowy, który ruch ten stosuje przeciw ani moralnie, ani intelektualnie nie przygotowanemu do takich napaści mieszczaństwu, rozpoczynając na dany znak prawdziwy huraganowy ogień kłamstw i oszczerstw skierowany na przeciwnika, który w danym momencie wydaje się najgroźniejszy, tak długo aż nerwy ofiary się załamią i aby tylko mieć spokój, poddaje się nienawistnemu napastnikowi. Jednakże spokoju głupcy nie odzyskują. Zabawa zaczyna się od nowa i tak często się powtarza, aż strach przed wściekłym kundlem przekształca się w postępowy paraliż" no.
108. Op. cit, s. 39-40.
109. Op. cit., s. 42043.
110. Op. cit., s. 45.

Hitler o socjaldemokracji i marksizmie
Już w latach swej młodości zrozumiał Hitler, w jaki sposób należy się skutecznie przeciwstawić wrogowi stanu robotniczego i całego narodu - socjaldemokracji. "Terror w miejscu pracy, w fabryce, w miejscu publicznym oraz w czasie masowych zgromadzeń zostanie zawsze uwieńczony sukcesem, zanim nie napotka na terror równie potężny" U1. Tę swą ideę wprowadził Hitler w życie z wielkim powodzeniem w wiele lat później, gdy bojówki stworzonej przez niego NSDAP zaczęły z niesłychanym okrucieństwem atakować wiece socjaldemokratyczne, jak i w ogóle zgromadzenia i lokale wszelkich organizacji, których linia polityczna lub skład osobowy nie całkiem odpowiadały gustom Hitlera i jego kamratów.
Ale już w latach wiedeńskich ustalił Hitler z gniewem i głębokim oburzeniem (czy też zdawało mu się, że ustalił), iż przywódcami organizacji socjaldemokratycznych są zawsze Żydzi. Pogłębiło to burzliwie rosnący w owym czasie w jego świadomości antysemityzm. "W owych godzinach opanowywały mnie czarne przeczucia i śmiertelny strach. Widziałem wówczas przed sobą doktrynę, składającą się z egoizmu i nienawiści, a mogącą - zgodnie z prawami matematyki - prowadzię do zwycięstwa, które przyniesie ze sobą koniec ludzkości. W tym czasie nauczyłem się rozumieć związek miedzy tą doktryną niszczenia a charakterem pewnego narodu, który był mi dotychczas praktycznie nieznany. Wyłącznie znajomość żydostwa dostarcza klucza do poznania utajonych, a tym samym rzeczywistych zamiarów socjaldemokracji. Kto zna ten naród, temu spadają z oczu zasłony błędnych przedstawień o celach i znaczeniu tej partii, i z mgły i czadu socjalnych frazesów wyłania się szczerząc zęby pysk marksizmu" m.
Ku nieszczęściu narodów, na których socjaldemokracja pasożytuje przede wszystkim narodu niemieckiego, przywódcy socjaldemokracji potrafili ją doskonale zorganizować. "Wojsko -pisał Hitler - którego każdy żołnierz stawałby się generałem, byłoby bardzo mało przydatne. Całkiem nieskuteczny byłby także ruch polityczny, reprezentujący pewien światopogląd, gdyby składał się z samych tylko "uduchowionych" osobistości. Nie, ruch ten potrzebuje także prymitywnych żołnierzy, w przeciwnym bowiem wypadku wewnętrzna karność nie może być osiągnięta. Z tego faktu socjaldemokracja wyciągnęła ogromne korzy-ści. Sięgnęła do szerokich warstw naszego narodu, mianowicie
111. Op. cit., s. 46.
112. Op. cit., s. 54.

Rozdział VII
do tych ludzi, którzy ukończyli służbę wojskową i zostali przyuczeni do dyscypliny, i objęła ich tak samo sztywną jak wojskowa karnością partyjną. Organizacja socjaldemokratyczna także stanowiła armię złożoną z oficerów i żołnierzy. Zwolniony ze służby wojskowej niemiecki robotnik fizyczny był w niej szeregowym żołnierzem, żydowski intelektualista - oficerem; niemieckich urzędników związkowych można przy tym rozpatrywać jak podoficerów. To, czemu nasze mieszczaństwo zawsze się przyglądało, ironicznie kiwając głową, to mianowicie, że do socjaldemokracji należą niewykształcone masy było w rzeczywistości przesłanką jej powodzenia. Podczas gdy partie mieszczańskie stanowią w swej jednostronnej duchowości niezdatną, niezdyscyplinowaną bandę, dysponuje marksizm w swoim ma-łouduchowionym materiale ludzkim armią złożoną z żołnierzy partii, którzy swego żydowskiego partyjnego dyrygenta słuchają tak samo ślepo, jak przedtem słuchali niemieckiego oficera" m.
Ideą przewodnią socjaldemokracji, jej duchową istotą jest marskizm, doktryna, która otrzymała nazwę od nazwiska swego twórcy, Karola Marksa. Hitler pisze w "Mein Kampf' o marksizmie bardzo wiele razy, przy czym jego charakterystyka marksizmu są bliźniaczo podobne do charakterystyki żydostwa, choć można tu było spodziewać się różnic, wynikających choćby z faktu, że Żydzi chodzą po ziemi już wiele tysięcy lat, marksizm zaś powstał w połowie XIX stulecia.
Pod nagłówkiem "Marksizm jako niszczyciel kultury" Hitler pisze "Żydowska nauka marksizmu... zastępuje odwieczne prawo mocy i potęgi masą liczby i jej martwym ciężarem. Odrzuca w człowieku wartość osoby, zaprzecza znaczeniu narodu i rasy, i pozbawia w ten sposób ludzkość przesłanek jej trwania i jej kultury. Gdyby marksizm stał się podłożem świata, prowadziłby do unicestwienia wszelkiego dostępnego dla ludzi porządku... Jeżli Żyd z pomocą swego marksistowskiego wyznania wiary odniesie zwycięstwo nad narodami tego świata, jego korona stanie się tańcem śmierci ludzkości, a Ziemia będzie znowuż jak niegdyś bezludna przemierzała przestworze eteru" 114.
W innym miejscu "Mein Kampf dorzuca jeszcze Hitler parę mocnych słów do swej charakterystyki marksizmu: "Kategorycznie odrzucając jednostkę, a przez to naród i jego rasową istotę, unicestwia marksizm podstawowe fundamenty całej ludz-kiej kultury, której byt właśnie od tych elementów jest uzależ-
113. Op. cit., s. 509-510.
114. Op. cit, s. 69-70.

89
Hitler o socjaldemokracji i marksizmie



niony. To jest prawdziwe jądro marksistowskiego światopoglądu, jeśli te wypociny zbrodniczego mózgu w ogóle można określić jako "światopogląd". Gdy rasa i osobowość ludzka zostaną roztrzaskane, odpadnie zasadnicza przeszkoda dla panowania osobników niskowartościowych - tymi zaś są Żydzi. W ten sposób powstaje ruch robotników fizycznych pod przywództwem Żydów, mający pozornie na celu polepszenie sytuacji robotników, a w rzeczywistości zaś zmierzający do obrócenia w niewolników, a w konsekwencji do zniszczenia, wszystkich nieżydowskich narodów" ns.
Nikt nie mógł oczywiście wymagać od Hitlera, aby chwalił marksizm, skoro swą doktrynę narodowosocjalistyczną stanowczo marksizmowi przeciwstawiał. Zresztą należy stwierdzić, że samo pojecie marksizmu przedstawia się w XX wieku jako mocno nieokreślone. Niedawno runął najpierw w państwach Europy Środkowej, następnie na olbrzymich obszarach byłego Związku Radzieckiego, ustrój, który sam siebie określał jako marksistowski. Podczas gdy w aspekcie polityczno-militarnym między obu światowymi blokami panowała równowaga strachu, w aspekcie ekonomicznym nowoczesny kapitalizm (zresztą bardzo różny od kapitalizmu wczesnego, XIX-wiecznego) wykazał swą zdecydowaną wyższość nad tzw. realnym socjalizmem. Przed historykami, socjologami, ekonomistami stoi obecnie niełatwe zadanie wykazania czy, a jeśli tak, to w jakim stopniu, były współczesny marksizm i "realny socjalizm" ucieleśnieniem poglądów i dążeń Marksa i ściśle z nim współpracującego Engelsa. Jeśli chodzi o te poglądy, to były one głęboko zakotwiczone w rzeczywistości XIX wieku, kiedy obaj żyli. Gdyby żyli dzisiaj, nie mogliby wyznawać i głosić takich samych poglądów, ponieważ byłyby one do współczesnej rzeczywistości całkowicie niedopasowane.
Ale w opisie marksizmu zawartym w "Mein Kampf' nie ma żadnej krytyki, są jedynie karczemne wyzwiska. Gdyby jakiś wierny, lecz obdarzony odrobiną analitycznego umysłu zwolennik Hitlera, chciał z jego książki dowiedzieć się - choćby w najbardziej krytycznym oświetleniu - czegoś konkretnego o poglądach Marksa w kwestiach ekonomii, życia społecznego, kultury, polityki, nie dowiedziałby się zgoła niczego poza tym, że Marks miał zbrodniczy mózg i że chciał oszukać robotników niemieckich i innych aryjskich narodowości, ażeby przygotować grunt do zniewolenia i wytępienia ich przez Żydów.
115. Op. cit., s. 351.

90
Rozdzid VII




Hitler poczytywał sobie za szczególną zasługę, że stworzony przez niego ruch narodowosocjalistyczny od pierwszych dni swego istnienia prowadził nieubłaganą walkę z socjaldemokratą i marksizmem, i to walkę nie tylko słowną, lecz także na kamienie, łomy i kastety. Sformułowane przez siebie oddziały szturmowe (SA) traktował Hitler od chwili ich powstania nie jako grupy spiskowców, nie jako tajne, ukrywające się w podziemiu organizacje, lecz jako potężne zbrojne ramię ruchu, przeznaczone do całkowitego opanowania w ciągu najbliższych lat ulic niemieckich miast, wypędzenia z nich wszystkich inaczej myślących. Pisał: "Czegośmy potrzebowali i potrzebujemy obecnie, to nie było i nie jest stu albo dwustu odważnych spiskowców, ale sto i jeszcze raz sto tysięcy fanatycznych bojowników o nasz światopogląd. Nie za pomocą tajemnych schadzek powinniśmy pracować, ale ogarniając gigantyczne pochody publiczne, nie sztylet, trucizna i pistolet utorują nam drogę, lecz zawładnięcie ulicami. Powinniśmy przekonać marksizm, że to narodowy socjalizm zostanie w przyszłości panem ulicy zupełnie tak samo, jak kiedyś zostanie panem całego państwa" 116.
Aby natchnąć swych zwolenników zwiększoną dozą zapału bojowego i zastraszyć wrogów, Hitler opowiada w "Mein Kampf" o triumfie rzekomo odniesionym w październiku 1922 roku w mieście Koburg (niedaleko Monachium) przez niedawno jeszcze podówczas uformowane bojówki SA nad socjaldemokratycznymi robotnikami. Gwardia Hitlera na czele z nim samym ściągnęła do Koburga, gdzie miał się odbyć "Niemiecki Dzień". ""Oświadczyłem, że SA wkroczy do miast w kompaniach liczących po stu bojowców z podniesionymi sztandarami pod dźwięki własnej orkiestry. I tak się stało. Już na placu przy dworcu kolejowym oczekiwał nas wielotysięczny wrzeszczący tłum. "Mordercy", "bandyci", "zbóje", "zbrodniarze" - to były pieszczotliwe nazwy, którymi powitali nas dostojni budowniczowie niemieckiej republiki" 117.
Tu Hitler wyznaje to, co jest zapewne nieznane młodszym pokoleniom ludzi w Niemczech i poza nimi, które interesują się dziejami hitleryzmu. Otóż, jak się okazuje, naziści byli już w pierwszych latach istnienia NSDAP mocno nielubiani i pogardzani przez niemiecką klasę robotniczą, a to niewątpliwie ze względu na wyznawaną przez siebie rasistowską, wrogą ludziom ideologię. Wiadomo co prawda, że po zdobyciu przez siebie
116. Op. cit., s. 608.
117. Op. cit., s. 614-615.

91
Hitler o socjaldemokracji i marksizmie



władzy dyktatorskiej w Niemczech Hitler przez dłuższy czas był popularny także wśród robotników, jednak fakt ten należy tłumaczyć w ten sposób, że władza totalitarna, stosująca najbardziej bezwstydną demagogię, zdobywa sobie w pierwszym okresie swego funkcjonowania znaczny czasem stopień popularności, którą zachowuje tak długo, aż jej się w wyraźny sposób nie powinie noga.
Wróćmy do sprawozdania Hitlera z wypadków w Koburgu: "Pomaszerowaliśmy drogą prowadzącą do wyznaczonych nam kwater i tu musiało nieuchronnie dojść do zderzenia. Po tym jak przedstawicielom prawdziwego socjalizmu, równości i braterstwa nie udało się za pomocą wrzasków i obelżywych okrzyków wyprowadzić nasze kompanie z równowagi, sięgnęli do kamieni. Ale wtedy nasza cierpliwość się wyczerpała i ziemia została jakby porażona wszystko niszczącym gradem, a po kwadransie po czerwonych nie pozostało ani śladu... Z prawdziwie marksistow-sko-żydowskim załganiem próbowano teraz rozrzucając ulotki ponownie spędzić na ulice "towarzyszy i towarzyszki międzynarodowego proletariatu)) twierdząc, jakoby nasze "bandy mor-derców" rozpoczęły w Koburgu "totalną woje przeciw miłującym pokój robotnikom)). Powziąłem stanowczą decyzję ostatecznego zlikwidowania czerwonego terroru, rozkazałem oddziałom szturmowym wystąpić o godzinie dwunastej i na ich czele pomaszerowałem ku twierdzy Koburg. Tylko w niektórych miejscach próbowały czerwone bandy, które w międzyczasie nadciągnęły z zewnątrz i nas jeszcze nie znały, ponownie nas sprowokować, jednakże w mgnieniu oka zostały tej chęci całkowicie pozbawione" 118.
Z masowych krwawych starć podobnych do tego z Kobur-ga - między nazistami z jednej a marksistami z drugiej strony (którzy również dzielili się na ostro ze sobą konkurujące partie socjaldemokratów i komunistów) - było w Niemczech w ciągu następnych dziesięciu lat setki, jeżeli nie tysiące. Jednakże przepowiednia Hitlera co do opanowania ulic miast niemieckich przez jego oddziały szturmowe spełniła się dopiero po tym, jak został on w styczniu 1933 roku mianowany kanclerzem Rzeszy. Zawładnięcie przez nazistów ulicami miast i całym krajem nastąpiło wcale nie dzięki bohaterstwu SA-manów, lecz wyłącznie dzięki temu, że czołówka junkrów oraz bankierów i przemysłowców skłoniła stojącego nad grobem prezydenta, marszałka von
118. Op. cit, s. 616.

92
Rozdział VII




Hindenburga, do przekazania wodzowi nazistów władzy w Niemczech.
Wojna domowa między nazizmem a marksizmem została w ten sposób zakończona triumfem nazizmu. Jednakże niesławna historia Trzeciej Rzeszy pokazała, iż nie był to triumf długotrwały. W wyniku drugiej wojny światowej nazizm został zniszczony, miejmy nadzieję, że na zawsze, lecz i marksizm nigdy nie odzyskał w Niemczech swoich dawnych pozycji. Socjaldemokracja niemiecka jest co prawda znów bardzo silna, ale nie traktuje ona siebie obecnie jako partię marksistowską.

Rozdział VIII Hitler o Słowianach (Czechach i Polakach)
Gdy Hitler - na stronicach "Mein Kampf" i w licznych przemówieniach - mówił o Słowianach, miał na myśli przede wszystkim Czechów i Polaków. Oczywiście, bardzo dobrze wiedział, że w poczet Słowian zaliczane są także inne narody: Rosjanie, Ukraińcy, Słowacy, Serbowie, Chorwaci, Bułgarzy i inni, zresztą o Rosjanach wielokrotnie w "Mein Kampf pisał, choć nie tyle w aspekcie ich przynależności do Słowian, ile jako o jednym z najważniejszych przeciwników Niemców w pierwszej wojnie światowej. Jednak z Czechami i Polakami stykał się niejednokrotnie osobiście już w latach swej młodości (z Czechami, być może, już w dziecieństwie), inne narody słowiańskie znał raczej tylko ze słyszenia, także z gazet, z książek, a z ich przedstawicielami mógł mieć również w późniejszych latach jedynie odosobnione i wyjątkowe kontakty osobiste. Miejscowości wiążące się z dzieciństwem i wczesną młodością Hitlera (Braunau, Linz) leżą na niemieckim obszarze językowym dawnej Austrii, lecz bardzo blisko obszaru językowego czeskiego, stąd możliwe spotkanie z Czechami, dziećmi i dorosłymi, w tym okresie. Pięć młodzieńczych lat (1908-1913) Hitler spędził w Wiedniu, tam zaś element słowiański, czeski i w mniejszej liczebności polski, był dość szeroko reprezentowany. Byli to przeważnie robotnicy, wielkoprzemysłowi i budowlani, było jednak również wielu czeskich rzemieślników i kupców, a także pewna liczba członków wolnych zawodów, studentów, urzędników państwowych, oficerów armii austriackiej, należących do narodowości polskiej. Z ludźmi tymi Hitler wchodził zapewne w kontakty, choćby przypadkowe i dorywcze. Gdy pracował przez krótki czas na budowie, musiał się przekonać, że wśród robotników, prócz Niemców, jest także wielu Czechów i Polaków.
O stosunku Hitlera do Słowian w tym i późniejszym czasie można najogólniej powiedzieć, że był to stosunek nacechowany

94 Rozdział VIII
nienawiścią. Tu może zrodzić się pytanie, czy nie upraszczamy -przez nadmierne ujednostajnienie - stosunku Hitlera do tych czy innych grup ludzi. W rozdziale szóstym mówiliśmy o nienawiści jako o zasadniczej cesze relacji Hitlera do Żydów, w rozdziale siódmym - o nienawiści, jaką odczuwał wobec socjaldemokratów, obecnie znów podkreślamy jego nienawiść do Słowian. Czy stosunek Hitlera do odmiennych przecież zbiorowości ludzkich był tak jednostronny i jedynie nienawiścią się oznaczał? Tak jednak było w istocie, z tym wszak dodatkowym wyjaśnieniem, że nienawiść Hitlera miała w każdym wypadku pewne istotne odrębne cechy.
Są ludzie, w których życiu psychicznym decydującym uczuciem jest miłość do innych ludzi, chęć czynienia im dobra. Do takich ludzi należał profesor Albert Schweitzer i należy Matka Teresa z Kalkuty. Ta przemożna predyspozycja do miłości u ludzi o takim usposobieniu nie może jednak objawiać się zawsze jednakowo. Przybiera ona zapewne różne kształty i odcienie, będąc skierowana do różnych przedmiotów miłości. W życiu emocjonalnym niektórych innych ludzi (a jest ich niestety więcej niż tych pierwszych) uczuciem dominującym, najczęściej odczuwanym, jest uczucie nienawiści. Do tej kategorii ludzi należał niewątpliwie Hitler. Lecz i to, odczuwane na ogół z wielką intensywnością, uczucie nie może być zawsze takie samo. Nie chodzi tylko o to, że nienawiść odczuwana do jednego człowieka czy jednej grupy ludzi może być silniejsza czy słabsza aniżeli nienawiść do innego człowieka czy innej grupy ludzi. Chodzi przede wszystkim o to, że jedna nienawiść może być jakościowo, merytorycznie odmienna od innej.
Nienawiść Hitlera do socjaldemokratów była treściowo bardzo podobna do jego nienawiści do Żydów. W tym wypadku chodziło o swoistą "unię presonalną". Hitler był bowiem przekonany (czy też wmawiał sobie i swoim zwolennikom), że wszyscy lub niemal wszyscy, więksi i mniejsi przywódcy socjaldemokracji są Żydami. Ale jego nienawiść do Żydów z jednej, do Słowian z drugiej strony była jakościowo różna. Żyd był demonem tego świata, uosobieniem wszelkiego zła, sprawcą lub inspiratorem każdego podłego, niegodziwego postępku. Słowianie, Czesi i Polacy, takiej roli w wymalowanym sobie przez Hitlera obrazie świata nie odgrywali. Szkodzili Niemcom, gdzie i jak mogli, ale demonicznego sprytu, demonicznej przebiegłości Żydów nie mieli. Czechów i Polaków należało nienawidzić w ostatecznym rozrachunku za to, że ośmielali się nie uznawać

95
Hitler o Słowianach (Czechach i Polakach)



ogromnej, duchowej wyższości Niemców nad sobą, że będąc najbliższymi sąsiadami Niemców zuchwale głosili prawo do niezawisłości, do własnej państwowości, choć dla Hitlera świętą była zasada, że ziemia, na której mieszka choć jednak rodzina niemiecka, nie może - w dalszej perspektywie - należeć do żadnego obcego państwa.
Aczkolwiek nienawiść Hitlera do Słowian swym natężeniem niewątpliwie nie dorównywała jego nienawiści do Żydów, to jednak "Mein Kampf" zawiera przekonujący dowód na to, że autor tej książki stał się wrogiem Słowian, jeszcze zanim zdążył zostać fanatycznym antysemitą. Wiemy, że zacietrzewienie antysemickie ogarnęło Hitlera dopiero w Wiedniu, gdyż przedtem z Żydami się nie stykał, a rodzice nie wpajali w niego antyżydowskich uczuć. Natomiast wracając pamięcią do swych lat szkolnych, Hitler pisze: "Po pierwsze: zostałem nacjonalistą" i uściśla: "W krótkim czasie stałem się fanatycznym niemieckim nacjonalistą" "9.
Byłoby o wiele bardziej naturalne, gdyby zamiast terminu "nacjonalista" użył Hitler w tym kontekście terminu "patriota" (mając oczywiście na myśli patriotyzm niemiecki, a nie jakiś wyimaginowany "patriotyzm habsburski"). Są to tylko pozorne synonimy, w rzeczywistości zachodzi między ich znaczeniami fundamentalna różnica. Patriotą jest człowiek kochający własny naród, własny kraj, własne państwo. Termin ten nic nie mówi o stosunku jego nosiciela do innych narodów, prócz własnego. Może odczuwać niechęć lub wrogość do niektórych spośród nich, a może też być przyjaźnie usposobiony do wszystkich narodów na świecie.
Natomiast nacjonalista w teorii też zawsze musi być patriotą, ale do istoty pojęcia "nacjonalista" należy coś więcej, mianowicie wrogość do tych narodów, które w jego przekonaniu w czymkolwiek szkodzą jego narodowi. Tymi niemile widzianymi mogą być narody żyjące w bliższym lub dalszym sąsiedztwie własnego państwa albo mniejszości narodowe we własnym kraju. Tak to jest w teorii, w praktyce natomiast bywa i tak, że nacjonalista, będąc autentycznym wrogiem niektórych obcych narodów, wcale nie jest patriotą własnego, choć do patriotyzmu się przyznaje. Tego pokroju człowiek jest do tego stopnia egoistą, że nie potrafi kochać nikogo prócz siebie samego, ewentualnie członków najbliższej rodziny. Nienawidzić jest w ogóle o wiele łatwiej aniżeli kochać.
119. Op. cit., s. 8 i 10.

96 ' Rozdzial VIII
Kogo nienawidził Hitler, określając siebie już w latach niemal dziecinnych jako "fanatycznego niemieckiego nacjonalistę"? Musiał to być żyjący w najbliższym sąsiedztwie naród czeski, a w następnej kolejności zamieszkały nieco dalej naród polski. Oba te narody nie były przez niemieckie środowisko Hitlera lubiane, Hitler zaś przeżywał emocje, zwłaszcza na tle rasowym i narodowościowym, niesłychanie intensywnie. Do grona znienawidzonych mógł należeć także naród francuski, o którego niecnych wyczynach przeciw Niemcom w latach 1870-1871 (wojna francusko-pruska) tak porywająco opowiadał Hitlerowi i jego klasie ulubiony nauczyciel historii dr Leopold Potsch 12. Tenże dr Potsch potrafił swym uczuciom we właściwy sposób wyjaśnić haniebną rolę dynastii Habsburgów, którzy zdradzili Niemców w Austrii na rzecz Słowian. "Zapoznanie się - pisze Hitler -z działaniami domu Habsburgów w procesach historycznego zostało jeszcze poparte codziennym doświadczeniem. Na północy i na południu wżerał się jad obcych narodów w samą istotę naszego organizmu narodowego i nawet Wiedeń stawał się wprost na oczach coraz bardziej nieniemieckim miastem. Dom panujący prowadził politykę czechizacji, gdzie tylko się dało, i było to istotnie zrządzenie bogini wiecznej sprawiedliwości i nieubłaganego odwetu, że śmiertelnego wroga niemczyzny austriackiej, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda, ugodziła kula, którą sam pomógł odlać. Przecież właśnie on był patronem prowadzonej z góry w dół słowianizacji Austrii" 121.
Wspominaliśmy już o tym, że później, gdy Hitler zamieszkując w Wiedniu był przez krótki czas zatrudniony przy pracach budowlanych, obrzydliwe wrażenie wywarło na nim mizdrzenie się przywódców socjaldemokratycznego związku zawodowego do słowiańskich robotników z oczywistą - w jego mniemaniu -krzywdą dla zatrudnionych na tej budowie robotników niemieckich. Mówiliśmy także o głębokim oburzeniu, które ogarnęło Hitlera, gdy będąc obecny na posiedzeniu austriackiego parlamentu przekonał się, że posłom słowiańskich narodowości pozwala się przemawiać nie po niemiecku, lecz w ich gwarach, co powoduje, iż uczestniczące w posiedzeniu osoby, które tych gwar nie znają, w ogóle nie rozumieją tego, co ci faceci mówią.
Z uporem wraca Hitler w "Mein Kampf do kwestii rzekomych usiłowań Czechów opanowania Austrii w okresie przed pierwszą wojną światową i zdławienia w niej żywiołu niemiec-
120. Op. cit., s. 12.
121. Op. cit., s. 13.

97
Hitler o Słowianach (Czechach i Polakach)



kiego, podkreślając przy tym pomoc, jakiej w tej brudnej robocie udzielała Czechom dynastia Habsburgów. "Ogólna linia rozwoju - pisze - była skierowana przeciw Niemcom. Zwłaszcza odkąd następstwo tronu dało określone wpływy arcyksieciu Franciszkowi Ferdynandowi, akcja czechizacyjna otrzymała plan i porządek. Stosując wszelkie możliwe środki, usiłował ów przyszły władca dwucesarstwa zapewnić pierwszeństwo zwalczaniu niemczyzny oraz osobiście je forsował lub przynajmniej osłaniał. Zwłaszcza w Dolnej Austrii czynił ten proces coraz szybsze postępy, a Wiedeń uważany już był przez wielu Czechów za ich największe miasto. Myślą przewodnią tego nowego Habsburga, którego rodzina rozmawiała przeważnie po czesku, było stworzenie w środkowej Europie słowiańskiego państwa (żona arcyksiecia jako niegdysiejsza czeska hrabianka była mu poślubiona morganatycznie, pochodziła ze środowiska, którego wrogość do Niemców stanowiła tradycję)" 122.
Ogromnym plusem dla zdrajców Habsburgów i ich pupilków Czechów była krótkowzroczna polityka rządu Rzeszy Niemieckiej na czele z Hohenzollernami, który zawarł sojusz z Austrią. "Teraz można było w każdej chwili austriackim Niemcom zamknąć usta z powołaniem się na sojusz, jeśli tylko ośmielali się protestować przeciw nazbyt nikczemnej metodzie przeprowadzania słowianizacji Austrii" 123. Zuchwalstwo Czechów sięgało tak daleko, iż mimo wszelkich korzyści jakie przynosił im sojusz Austrii z Niemcami, otwarcie się z tego sojuszu wyśmiewali. "Wystarczało wziąć do ręki praskie gazety, żeby się przekonać, jak cała ta nadęta gra pozorów potrójnego sojuszu (należały do niego również Włochy - E.G.) była oceniana. Nie było tam dla owego majstersztyku dyplomacji niczego innego prócz krwawego szyderstwa i natrząsania się. W czasie całkowitego pokoju, gdy obaj cesarze właśnie składali sobie pocałunki przyjaźni na czole, nie robiono żadnego sekretu z tego, że sojusz ten zostanie załatwiony w tym samym dniu, gdy dokona się próby przeniesienia go z migotania ideałów w stylu Nibelungów do praktycznej rzeczywistości" m.
Gdy pierwsza wojna światowa zaczęła się, nie miała miejsca pomoc Austrii dla Niemiec, lecz wręcz odwrotnie zbrojna pomoc Rzeszy Niemieckiej dla monarchii austro-węgierskiej. W następujący sposób uściśla Hitler ówczesne zamiary Czechów i in-
122. Op. cit., s. 101.
123. Op. cit., s. 141.
124. Op. cit., s. 140-141.

98 Rozdział VIII
nych Słowian austriackich: "Austriaccy Słowianie byliby raczej już w 1914 roku zniszczyli monarchię, aniżeli dopuściliby do udzielenia przez nią pomocy Rzeszy Niemieckiej" 12S.
Dla Rzeszy Niemieckiej z kolei sojusz z Austrią tylko wówczas miałby jakiś sens, gdyby Niemcy austriaccy sprawowali rzeczywistą władzę w tym kraju. "Jaką wartość mógł mieć ten sojusz, jeżeli element niemiecki w monarchii Habsburgów skazany był na wytępienie? Czy znaczenie potrójnego sojuszu dla Niemiec nie było uzależnione od utrzymania przodującej pozycji Niemców w samej Austrii? Czy rzeczywiście się spodziewano, że można będzie żyć w sojuszu ze słowiańskim państwem Habsburgów? 126. "Sojusz z Austrią - dodaje Hitler - był w aspekcie polityki rasowej naprawdę zgubny. Tolerowano tworzenie się nowego słowiańskiego mocarstwa na granicy z Rzeszą..." 127.
Polaków wspomina i osądza Hitler na łamach "Mein KampP rzadziej niż Czechów. Bynajmniej nie dlatego, żeby miał czuć do Polaków większą sympatię, ale - jak można sądzić -z dwóch powodów: 1) Czechosłowację (Czechosłowacja i Polska istniały już w czasie pisania "Mein Kampf jako samodzielne państwa) traktował jako słabszą od Polski, a tym samym jako bliższy w czasie kąsek do pożarcia, 2) dopóki Czechosłowacja istnieje, rozpatrywał ją jednak jako większe - ze względu na sytuację geograficzną - zagrożenie dla jednoznacznie po 1918 roku niemieckiej Austrii.
Ale, aczkolwiek o Polakach mówi Hitler w "Mein Kampf stosunkowo niewiele razy, nie odmawia sobie jednak przyjemności obrażenia narodu polskiego. Wygłaszając swą tyradę o szkodliwości wszelkich usiłowań germanizacji narodów niemieckich (o czym już wspominaliśmy), Hitler dodaje: "Wymagana przez tak wiele osób polityka wobec Polaków w sensie germanizacji Wschodu opierała się niestety prawie zawsze na takim samym fałszywym założeniu. Także i tutaj spodziewano się, że można będzie przeprowadzić germanizację polskiego elementu poprzez jego czysto językowe zniemczenie. Również i w tym wypadku wynik byłby fatalny: naród obcy pod względem rasowym wyrażający w języku niemieckim swe obce myśli, kompromitując tym tym samym nasz naród swą niepełnowartościową (Minderwer-tiigkeit)" 128.
125. Op. cit., s. 161.
126. Op. cit., s. 142.
127. Op. cit., s. 160.
128. Op. cit., s. 429^*30.

99
Hitler o Słowianach (Czechach i Polakach)



Wypowiedź ta zawiera nie tylko ciężką obrazę narodu polskiego jakoby niepełnowartościowego (oczywiście niepełnowartościowego rozumowo, intelektualnie, lecz także moralnie), ale stanowi również cios w filozofię Hitlera i to cios zadany przez twórcę tej filozofii. Chodzi o to, że żaden autor rasistowski, i w ogóle żaden autor operujący pojęciem "Aryjczycy", nigdy nie wątpił w to, że Polacy, podobnie jak wszystkie inne narody słowiańskie, są Aryjczykami. Nie podważał tego także Hitler, albowiem - gdyby ogłosił, że Polacy lub Czesi, lub jacyś inni Słowianie nie należą do rasy aryjskiej - naraziłby się na uznanie za nieuka właśnie w tak drogich jego sercu kwestiach rasowych.
Otóż Aryjczycy - twierdzi Hitler w "Mein Kampf" - są wśród całej ludzkości jedyną twórczą rasą, są - jak się nieraz górnolotnie wyraża - "Prometeuszami ludzkości". Oczywiście najwybitniejszymi wśród wszystkich narodów aryjskich jest naród niemiecki i żaden inny naród mu nie dorównuje, a jednak z pojęcia "Prometeuszy ludzkości" żaden naród aryjski nie jest wyłączony. Zatem naród polski ma prawo - zgodnie z wywodami Hitlera -być dumny ze swej aryjskości, traktować siebie jako partycypan-ta w pojęciu "Prometeusze ludzkości". I tu raptem tenże Hitler piętnuje Polaków (w domyśle wszystkich w ogóle Słowian) mianem narodu niepełnowartościowego, innymi słowy narodu ludzi głupkowatych i kulturalnie głęboko zacofanych. Jest to sprzeczność absolutnie nie do usunięcia, sprzeczność godząca nie w Polaków, lecz w intelekt Hitlera, w jego zdolność do minimum konsekwentnego, logicznego myślenia.
Co prawda, po upływie dziesięciu lat, od czasu pisania "Mein Kampf', a następnie po zawarciu przez Hitlera już jako kanclerza Rzeszy, w dniu 20 stycznia 1934 r. traktatu o nieagresji z rządem Marszałka Piłsudskiego, Hitler na kilka lat radykalnie zmienił swój sposób mówienia o Polsce i Polakach. Twierdził niejednokrotnie, że stosunki niemiecko-polskie zostały trwale i pozytywnie uregulowane, a nawet wyrażał narodowi polskiemu szacunek i sympatię. Jednak wkrótce się okazało, ze były to wierutne kłamstwa, wypowiadane w celu wprowadzenia w błąd rządu i narodu polskiego i niedopuszczenia do wejścia Polski w skład frontu antyniemieckiego. Swe prawdziwe uczucia wobec Polaków i zamiary wobec Polski ujawnił najjaskrawiej Hitler w przemówieniu do wyższych dowódców wojskowych w Ober-salzbergu w dniu 22 sierpnia 1939 r., gdy agresja na Polskę była już postanowiona i dalsze maskowanie zaborczych planów było niepotrzebne. "Przygotowałem - mówił - na Wschodzie moje

100 Rozdział VIII
oddziały Totenkopf (Trupia czaszka), rozkazując im zabijać bez miłosierdzia i bez litości mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia i polskiej mowy" 129.
Istnieje także pytanie, które szczęściem pozostało tylko w sferze domysłów, gdyby się jednak zaktualizowało, mogłoby stanowić śmiertelne niebezpieczeństwo dla Polaków, Czechów i wielu innych narodów. Wiemy, że w "Mein Kampf" zapisane jest przekonanie Hitlera, że Niemcy zdobędą panowanie nad resztą świata. Niewątpliwie, było to w owym czasie przekazanie bardzo ogólnikowe i Hitler zapewne nie potrafiłby jeszcze samemu sobie odpowiedzieć, czy to panowanie nad światem będzie przez Niemcy zdobyte w wyniku jednej tylko zwycięskiej wojny, czy też w wyniku kilku wojen kolejno po sobie następujących. Niemniej było to już wówczas przekonanie bardzo mocne. Musiał więc sobie wówczas również zadawać pytanie, co zrobią zwycięskie Niemcy z narodami pokonanymi, wśród których Polacy i Czesi żyją najbliżej niemieckich granic od wschodu i będą niewątpliwie w pierwszej kolejności obiektami niemieckiej ekspansji. Odpowiedź ta była już wówczas dla Hitlera całkowicie jasna, jeśli chodziło o naród najbardziej znienawidzony, mianowicie o Żydów, którzy mają być wytępieni wszędzie tam, gdzie dotrze armia niemiecka.
Z Polakami, Czechami a także oczywiście innymi narodami europejskimi i pozaeuropejskimi, sytuacja bynajmniej tak jednoznaczna nie była. Po pierwsze Hitler musiał sobie zakładać Polaków i Czechów nie tylko jako przeciwników w przyszłej wojnie lub wojnach, lecz odwrotnie także jako możliwych sojuszników, ewentualnie jako bierne ofiary niemieckiego marszu na Wschód, nie udzielające Niemcom pomocy, ale także nie stawiające oporu. Oczywiście, w czasie, gdy był pisany "Mein Kampf, zbrojny opór narodów przeciw niemieckiej agresji wydawał się najbardziej prawdopodobny. Jak pokazała przyszłość, Polacy w rzeczywistości zbrojny opór i to bardzo zacięty, stawili, choć przedtem Hitler i jego dyplomaci wszelkimi sposobami usiłowali wciągnąć Polskę we wspólny pochód przeciw ZSRR. Czechosłowacja, zdradzona przez zachodnich sojuszników, poddała się nie stawiając oporu.
Ale fakt, czy Polska i Czechosłowacja i inne znajdujące się w podobnej sytuacji państwa będą występowały w przyszłych
129. Documents of German Foregin Policy, 1918-1945. From the Archives of the German Foregin Ministry, London 1948. Nr 192 i 193, oraz Der Grossdeutsche Freiheitskampf. Reden Adolf Hitlers, Munchen 1941-1942, t. II, s. 1238.

101
Hitler o Słowianach (Czechach i Polakach)



niemieckich wojnach o panowanie nad światem jako wrogowie, jako sojusznicy czy wreszcie nie będą brały w nich zbrojnego udziału, nie mógł mieć w zamiarach Hitlera, których założenia zostały sformułowane na łamach "Mein Kampf', żadnego zasadniczego znaczenia. Kraj wrogi, neutralny czy sojuszniczy czekałby w razie niemieckiego zwycięstwa w ostatecznym rozrachunku taki sam smutny los, tyle że kraj wrogi spotkałby się z tym losem w bardzo krótkim czasie, a kraj sojuszniczy przez jakiś czas korzystałby z pozornie lepszej sytuacji. Byłaby to w najlepszym razie pozycja wasala, lecz i ta pozycja nie mogłaby trwać zbyt długo, ponieważ rasistowska filozofia wyłożona w "Mein Kampf stanowczo wymagała, ażeby każdy naród poddany niemieckiej potędze wojskowej był traktowany nie jako państwo wasalne w średniowiecznym, feudalnym sensie tego terminu, lecz - ewentualnie po jakimś okresie przejściowym czy przygotowawczym - jako zbiorowisko niewolników pracujących wyłącznie na potrzeby niemieckich panów i osiedlonych tam, gdzie im niemieccy panowie nakażą.
Gdyby Hitler w czasie pisania "Mein Kampf, a także długo po tym, miał sobie i swoim zwolennikom odpowiedzieć na pytanie, czy Polakom, Czechom i wielu innym podbitym narodom zostanie po definitywnych niemieckich zwycięstwach zapewniona trwała egzystencja na warunkach niewolnictwa, czy też zostaną prędzej czy później wymordowani, najprawdopodobniej nie umiałby tej kwestii rozstrzygnąć. Stwierdziłby zapewne, że jest pragmatykiem i że odpowiedź na to pytanie zależy od okoliczności, których w danej chwili przewidzieć nie można. Ogólne założenia byłyby jednak takie, że Polacy, Czesi i inne w podobnej sytuacji znajdujące się narody i ich potomkowie, możliwie w terytorialnym rozproszeniu, będą żyli, jeśli będą w jakikolwiek sposób przydatni Niemcom, jednocześnie zaś nie będą stanowili dla Niemców żadnego zagrożenia. Jeżeli okażą się do niczego niepotrzebni, a tym bardziej w czymkolwiek dla Niemców niebezpieczni, czeka ich "ostateczne rozwiązanie", jakie znaczenie wcześniej spotka Żydów.
Popełniłby fatalną pomyłkę ten, kto by sądził, że Hitler lub jego spadkobiercy nie powtórzą na innych narodach "ostatecznego rozwiązania", kierując się względami etycznymi. Mówiliśmy już i powtarzamy, gdyż sprawa jest niezwykle doniosła teoretycznie, a mogłaby być doniosła także praktycznie: dla Hitlera i ludzi, którzy podobnie myśleli jak on (a może myślą tak dotychczas), etyczne było tylko to, co było - w ich rozumieniu -

102 Rozdział VIII
korzystne dla Niemiec. Każde działanie lub wstrzymywanie się od działania, nie przynoszące Niemcom żadnej korzyści, a w przyszłości mogące nawet przynieść szkodę, jest głęboko nieetyczne. Dobro, jak również sama fizyczna egzystencja, ludzi nie należących do narodu niemieckiego nie ma tu żadnego znaczenia.
Zatem - konkludowałby Hitler i jego naśladowcy - gdyby się okazało, że Polacy, Czesi i inne ludy niepełnowartościowe są nam trwale nieprzydatne, a w dodatku zawsze istniałaby możliwość, że będą w przyszłości coś przeciw nam knuły, albo co gorsza przeciw nam się zbuntują, dobro narodu niemieckiego będzie wymagało ich całkowitego zlikwidowania.
Jeśli chodzi o narody, które w rachubach Hitlera, a później także innych naśladujących go teoretyków narodowego socjalizmu, miały być przez Niemców ujarzmione, następnie zaś bądź na stałe obrócone w niewolników, bądź wymordowane, to tu przewidywano jeszcze dodatkową różnicę między narodami aryjskimi a niearyjskimi. Wśród narodów aryjskich (zatem także wśród Polaków) zawsze spodziewano się natrafić na ślady przesiedleńców z Niemiec, którzy z biegiem czasu zapomnieli o swej niemieckości, lecz nie utracili czystości rasy. Tych ludzi, a zwłaszcza ich dzieci, planowano dobrowolnie (późniejsza instytucja ,,volksdeutsche"-ów) lub przymusowo "przywrócić narodowi niemieckiemu". Jak to wyglądało w Polsce w czasie hitlerowskiej okupacji, wie każdy Polak. Oczywiście, ów "powrót na łono ojczyzny" odbywał się z wysokiego błogosławieństwa fiihrera.
Na terytoriach zamieszkanych przez narody niearyjskie, gdzie przeważnie nie było przesiedleńców niemieckich, tego rodzaju akcja, naturalnie, nie była przewidywana.
Rozważania tego rozdziału można zreasumować jednym krótkim zdaniem: niewiele korzyści przyniósł w oczach Hitlera Polakom i Czechom fakt, że są Aryjczykami.

Rozdział IX Hitler o Rosji i bolszewiźmie
Hitler wyróżniał w "Mein KampF' dwie Rosje, z których druga w przebiegu historycznym zastąpiła pierwszą: pierwsza to była dawna Rosja, powszechnie nazywana carską, choć Hitler tej nazwy nie używał, druga to była współczesna Hitlerowi w czasie, gdy pisał "Mein KampP', Rosja porewolucyjna, której nie nazywał ani Rosją socjalistyczną, ani komunistyczną, lecz Rosją bolszewicką, uważając widocznie tę nazwę za najbardziej poniżającą i upokarzającą. Łączyło obie te chronologicznie różne Rosje to, że zamieszkiwał je ten sam naród: naród rosyjski.
Narodowi temu okazywał Hitler w sposób demonstracyjny swą pogardę. Aczkolwiek Rosjanie należący do rasy słowiańskiej zamieszkiwali olbrzymie połacie wschodniej Europy, nie mieli -według jego przekonania - dość zdolności, ażeby na tym terytorium o własnych siłach stworzyć państwo. "Organizacja rosyjskiego tworu państwowego nie była wynikiem państwowopoli-tycznych umiejętności żywiołu słowiańskiego w Rosji, lecz o wiele bardziej cudownym przykładem państwowotwórczej skuteczności germańskiego elementu w obrębie niepełnowartościowej rasy. W ten sposób stworzone zostały liczne potężne państwa na tej Ziemi. Niższe narody mające germańskich organizatorów i panów jako swoich przywódców niejednokrotnie nabrzmiewały do ogromnych organizmów państwowych i pozostawały takimi dopóty, dopóki było zachowane jądro przynależne do rasy, która stworzyła dane państwo. Od stuleci wysysała Rosja z tego germańskiego jądra swe zwierzchnie warstwy kierownicze" 13.
W tej wypowiedzi Hitlera zawarte są dwie tezy. Pierwsza głosi, iż Rosjanie (podobnie zresztą jak Polacy) - to naród niepełnowartościowy, druga brzmi, że przodkowie Rosjan - tak jak przodkowie wielu innych współczesnych narodów - w ogóle
130. Op. cit., s. 742.

104 Rozdział IX
nigdy nie byliby w stanie stworzyć własnego państwa, gdyby na ich terenie nie znalazł się element germański, który to państwo dla nich stworzył i przez wiele stuleci mu przewodził.
I znów mamy tu do czynienia z ewidentną sprzecznością w rozumowaniu Hitlera. Nie przeczy on, a nawet sam podkreśla, że Rosjanie (tak jak Czesi i Polacy) są Słowianami, zatem że przynależą do rasy aryjskiej. Z podanej przez Hitlera definicji Aryjczyków wynika, iż jest to jedyna rasa na świecie zdolna do tworzenia kultury, a wiec i państwa, które jest tej kultury wy tworem .W owej definicji Aryjczyków Hitler żadnych wyjątków nie przewiduje. Tymczasem tenże Hitler stwierdza, że Aryj-czycy-Rosjanie byli do budowania państwa zupełnie niezdolni i że musieli im to państwo zbudować Aryjczycy mający w swych żyłach krew germańską.
Hitler utrzymuje, że już w XX wieku przeważającą cześć narodu rosyjskiego odznaczała się zupełnym brakiem kultury. "W Rosji ...inteligencja z reguły nie należała do narodowości rosyjskiej, a przynajmniej wyróżniała się niesłowiańskimi cechami rasowymi. Cieniutka intelektualna warstwa zwierzchnia ówczesnej Rosji mogła w każdej chwili ulec eliminacji ...Duchowy a także moralny poziom mas ludowych był przerażająco niski" ai.
Hitler charakteryzuje rosyjskie masy ludowe jako "ciemne, nie umiejące ani czytać, ani pisać hordy pozbawione wszelkiej więzi i łączności z cienką warstewką inteligencji" 132. Gdy wybuchła w 1904 r.wojna rosyjsko-japońska, 15-letni wówczas Hitler, zamieszkały jeszcze w domu rodzinnym, natychmiast stanął po stronie Japonii, porównując swą reakcję psychologiczną na wojnę rosyjsko-japońska z tym, jak zareagował na wcześniejszą w czasie wojnę angielsko-burską, Hitler pisze: "Wojna rosyjsko-japońska przyszła w chwili, gdy byłem znacznie dojrzalszy, nawet bardziej uważny. Zająłem wobec niej stanowisko, opierając się bardziej na motywach narodowych i podczas wymiany zdań natychmiast opowiedziałem się po stronie Japończyków. W klęsce Rosjan dopatrywałem się także klęski austriackich Słowian" 133.
Powyższa krótka wypowiedź ujawnia jeszcze dwa interesujące szczegóły w światopoglądzie politycznym Hitlera: po pierwsze w wojnie miedzy bliskim Nieemcom rasowo narodem aryjskim -
131. Op. cit., s. 586.
132. Op. cit., tamże.
133. Op. cit., s. 173.

105
Hitler o Rosji i bolszewiźmie



Rosjanami, a bardzo odległym pod tymże względem narodem mongoloidalnym - Japończykami, życzył on zwycięstwa nie Aryjczykom, lecz Mongoloidom; po drugie, w tym pragnieniu, ażeby wojnę wygrali Japończycy, przejawiła się nie tyle nienawiść Hitlera do Rosjan, albowiem w tym wieku nie zdążyła się ona jeszcze u niego wykształcić, gdyż z Rosjanami w swych stronach rodzinnych wcale się nie stykał, ile nienawiść do "własnych" austriackich Słowian, czyli przede wszystkim do Czechów i Polaków.
W późniejszych latach, ale zanim jeszcze został politykiem, myślał już Hitler, jak na razie "na własny użytek", o zaborze przez Rzeszę Niemiecką dalszych rozległych terytoriów. Nie marzył jeszcze wtedy, być może, o podboju całego świata, rysowała się jednak w jego wyobraźni bardzo dokładnie droga niemieckich armii na wschód. "Jeżeli chciano zdobyć w Europie terytoria i grunty uprawne, a mogło to się odbyć wyłącznie kosztem Rosji, to należało nową Rzeszę ponownie skierować do marszu szlakiem niegdysiejszych rycerzy krzyżowych, ażeby za pomocą niemieckiego miecza dać niemieckiemu pługowi glebę, a niemieckiemu narodowi jego chleb codzienny" 134. Oczywiście, w rozważaniach tych chodziło Hitlerowi jeszcze o dawną Rosję, z okresu sprzed pierwszej wojny światowej.
Rozważania swe kontynuuje Hitler, nie zmieniając ich kierunku, w okresie znacznie późniejszym, po pierwszej wojnie światowej, pisząc: "Wyznaję otwarcie, że już w okresie przedwojennym uważałem za słuszne, ażeby Niemcy, rezygnując z bezsensownej polityki kolonialnej oraz z posiadania marynarki handlowej i wojennej, zawarły sojusz z Anglią przeciw Rosji i tym samym przeszłyby od polityki słabeuszy, skierowanej na mizdrzenie się do całego świata, do stanowczej polityki europejskiej, obliczonej na zdobywanie terytoriów na naszym kontynencie" 13S.
Do tej wypowiedzi Hitlera należy dodać dwie uwagi:
1) Gdyby marzenie Hitlera o niemieckiej wyprawie na Rosję przed 1914 rokiem miały się ziścić i Rosja zostałaby rozbita, wśród terytorialnych zdobyczy niemieckich na pierwszym miejscu musiałaby figurować przeważająca część Polski stanowiąca ówczesny zabór rosyjski;
2) Wywody Hitlera dotyczące rzekomego zrzeczenia się roz-czeń do kolonii, a także do posiadania floty handlowej i wojen*
134. Op. cit., s. 154.
135. Op. cit., s. 753.

106 Rtudtiał IX
nej, okazały się w świetle dlaszego rozwoju wypadków jedynie pełnym obłudy bluffem. Już w okresie pisania "Mein Kampf', agresywne zamiary Hitlera obejmowały nie tylko kolonie, lecz wręcz całą kulę ziemską, co zaś się tyczy marynarki, to z marynarki handlowej Rzesza Niemiecka nigdy nie zrezygnowała, co się zaś tyczy marynarki wojennej, to po zdobyciu w 1933 roku przez Hitlera pełni władzy w Niemczech była ona odbudowana zrazu potajemnie, po zawarciu zaś z Anglią w 1935 roku tzw. paktatu morskiego została rozbudowana jawnie i to wręcz monstrualnych rozmiarów.
Wracając do niespełnionej idei Hitlera niemieckiej agresji na przedwojenną Rosję, podkreślić należy ogromne korzyści dla Rzeszy, których Hitler od tej agresji oczekiwał. "Można sobie wyobrazić - pisał - że mądra niemiecka polityka zagraniczna przejęłaby w 1904 roku rolę Japonii, i trudno obliczyć te wielkie skutki, które miałoby to dla Niemiec. Nigdy nie doszłoby do wojny światowej. Krew przelana w roku 1904 zaoszczędziłaby dziesięciokrotnie tyle krwi w latach 1914-1918" 136.
Niesłusznym byłoby jednak przypuszczać, że Hitler myśląc o wspólnej z Anglią zaborczej wyprawie przeciw Rosji, żywił wobec Anglii jakiekolwiek przyjazne uczucia. Nic podobnego, starczyło mu cynizmu na to, aby jednocześnie rozważać odwrotną ewentualność: sojusz wojskowy z przedrewolucyjną Rosją przeciwko Anglii. Tu chodziło o zwrócenie niemieckiej agresji w kierunku mórz i oceanów w celu zdobycia na wszystkich kontynentach największej, jaka była do pomyślenia, liczby kolonii i rynków zbytu. Hitler nie żałował narodowi niemieckiemu pouczeń. "Gdy polityka mająca na celu zawłaszczenie nowymi ziemiami w Europie - głosił - możliwa była do prowadzenia przeciw Rosji jedynie w sojuszu z Anglią, to polityka zmierzająca do zdobycia kolonii i opanowania światowych rynków była do pomyślenia przeciw Anglii, lecz z Rosją. W tym wypadku należałoby także tutaj, nie zważając na nic, wyciągnąć wszystkie konsekwencje" 137.
Co miał na myśli, mówiąc o "wyciągnięciu wszystkich konsekwencji"? Chodziło mu niewątpliwie o to, ażeby zalecaną przezeń alternatywnie wojną, bądź z Anglią przeciw Rosji, bądź z Rosją przeciw Anglii, prowadzić w sposób maksymalnie okrutny, zadając przeciwnikowi, wszystko jedno któremu, jak najcięższe straty i osiągając w ten sposób jak najszybsze i jak najpełniejsze zwycięstwo.
136. Op. cit., s. 155.
137. Op. cit., s. 157.

107
Hitler o Rosji i bolszewiźmie



Nienawiść Hitlera do Rosji spotęgowała się wielokrotnie, gdy na miejsce starej Rosji przyszła nowa Rosja, rewolucyjna. Rewolucja rosyjska (a właściwie dwie rewolucje: pierwsza, lutowa -demokratyczna oraz druga, październikowa - bolszewicka) oraz wszystko, co się stało w Rosji po rewolucji, było przez Hitlera widziane w jednym kolorze: jako okrutny atak żydowskiego szatana na Rosję, ażeby przez ujarzmienie tego kraju utorować sobie drogę do ujarzmienia całej ludzkości. "Żyd - pisze Hitler -idzie swoją drogą, drogą wkradywania się do duszy narodów i niszczenia jej od wewnątrz. Żyd walczy swoją bronią, bronią kłamstwa i oszczerstwa, zatruwania i rozsadzania, nasilając tę walkę aż do krwawego wytępienia znienawidzonych przez siebie wrogów. W bolszewiźmie rosyjskim dostrzegamy przedsięwziętą przez żydostwo w dwudziestym stuleciu próbę zagarnięcia panowania nad całym światem..." 13ft.
Hitler nie wymienia po nazwisku ani jednego działacza rewolucji rosyjskiej, wychodząc widocznie z założenia, że jako podludzie nie zasługują oni na wymienienie w dziele mającym kształcić naród niemiecki. Podkreśla, iż diabelski spryt z jednej strony, a niedorozwój narodu rosyjskiego z drugiej, pozwolił żydowskiemu potworowi bez trudu ujarzmić ten naród: "... rosyjski analfabeta został bezbronnym niewolnikiem swych żydowskich dyktatorów, którzy byli jednak na tyle przebiegli, że dyktaturę swą ochrzcili kłamliwym frazesem dyktatura ludowa" 139.
Przed rokiem 1914 widział jeszcze Hitler dwie możliwości dla ekspansji niemieckiej: bądź wyprawa w sojuszu z Anglią w celu dokonania rozbioru Rosji, bądź wyprawa o zdobycie kolonii angielskich, tym razem w sojuszu z Rosją. Po wojnie jednak sytuacja uległa całkowitej zmianie. Sojusz z Rosją bolszewicką byłby, w oczach Hitlera zarówno zdradą ideałów ruchu narodo-wosocjalistycznego, jak i ciosem w najżywotniejsze interesy narodu niemieckiego. "Walka przeciw żydowskim usiłowaniom bolszewizacji całego świata wymaga jasnego ustosunkowania się do sowieckiej Rosji. Nie można wypędzić diabła przy pomocy Belzebuba" 14.
138. Op. cit., s. 751.
139. Op. cit., s. 586.
140. Op. cit., s. 752.

108 Rozdział IX
Odtąd kwestia, w jakim kierunku ma sunąć niemiecki oręż dla zdobycia nowych terenów dla Rzeszy, została dla Hitlera jednoznacznie rozstrzygnięta. "My, narodowi socjaliści, świadomie podciągamy grubą kreskę pod politykę zagraniczną czasów przedwojennych. Kontynuujemy tam, gdzie przed sześciu stuleciami się zatrzymano... Gdy dzisiaj mówimy o nowych ziemiach, o nowych terytoriach w Europie, musimy w pierwszej kolejności mieć na względzie Rosję i podległe jej państwa ościenne. Wydaje się, że sam los wskazuje nam ją palcem. Oddając Rosję na łup bolszewiz-mu, los obrabował naród rosyjski z tej inteligencji, którą poprzednio stworzyła i zapewniała jego państwową egzystencję... Dzisiaj należy tę inteligencję rozpatrywać jako prawie całkowicie wymordowaną i wytępioną. Na jej miejsce przyszedł Żyd. Tak samo jak niemożliwie jest dla Rosjanina zrzucenie o własnych siłach żydowskiego jarzma, tak niemożliwe jest dla Żyda utrzymanie na stałe potężnego państwa. Sam on nie jest elementem organizacji, lecz przeciwnie, fermentem chaosu. Koniec żydowskiego panowania w Rosji będzie jednocześnie końcem Rosji jako państwa. My jesteśmy wyznaczeni przez los na świadków katastrofy, która będzie jednocześnie najmocniejszym potwierdzeniem słuszności narodowej teorii wyższości rasowej" 141.
Widzieliśmy już przedtem, że Hitler zarysował dla narodu niemieckiego jako najwyższego wytworu rasy aryjskiej perspektywę zawładnięcia całym światem. Jednak była to na razie perspektywa ogólna. W przytoczonej przed chwilą wypowiedzi autor "Mein Kampf" podaje już konkretnie, od czego zacznie się realizacja tej perspektywy. Będzie to pochód na Wschód i nie tylko zniszczenie jarzma bolszewickiego nad Rosją, lecz także zniszczenie samego państwa rosyjskiego i przyłączenie jego terytorium do Rzeszy Niemieckiej.
Na czym zaś będzie polegało zwycięstwo teorii rasowej, które w tym kontekście przepowiada Hitler? Sromotna klęska żydos-twa, którą przyniesie niemiecka wyprawa na Wschód, będzie, być może, zwiastowała ostateczne zniknięcie tej zmory ludzkości z powierzchni Ziemi. Ale zwycięstwo teorii rasowej, o którym mówi tu Hitler, sięgnie jeszcze dalej. Unicestwienie bolszewickiego jarzma nie przyniesie narodowi rosyjskiemu wolności. Przeciwnie, państwo rosyjskie zostanie ostatecznie zlikwidowane, naród zaś rosyjski oddany we władanie narodu niemieckiego. Będzie to prawdziwy triumf wyższej rasy nad niższą.
141. Op. cit., s. 742-743.

109
Hitler o Rosji i bolszewiźmie



Upłynęło 15 lat po napisaniu "Mein Kampf" i Hitler znów wykazał głębię swego cynizmu. Przysięgał, że narodowosocjalis-tyczne Niemcy nigdy nie zawrą przymierza z bolszewicką Rosją. Uzasadniał tę swoją przysięgę najmocniejszymi, jakimi tylko umiał, racjami ideologicznymi. Tymczasem zawarty w dniu 23 sierpnia 1939 roku, a później rozszerzony pakt Ribentrop-Mo-łotow (który słuszniej byłoby nazwać "paktem Hitler-Stalin", albowiem Ribentropp i Mołotow byli tylko podręcznymi swych bossów) był właśnie takim przymierzem. Co prawda, zawarte zostało przymierze obłudne i fałszywe, przy czym krótkotrwałe, gdyż już po półtora roku Niemcy dokonały krwawej agresji na ZSRR, niemniej było to autentyczne przymierze ze wszystkimi jego skutkami międzynarodowoprawnymi.
Stosunek Hitlera do Rosji i narodu rosyjskiego był komponentem jego stosunku do wszystkich Słowian. Wspaniałe osiągnięcia kulturalne narodu rosyjskiego, polskiego, czeskiego i innych narodów słowiańskich, zasługi tych narodów dla ogólnoświatowej cywilizacji nie umiały dla Hitlera najmniejszego znaczenia. Prawdopodobnie nie miałby tych osiągnięć zrozumieć, a już na pewno nigdy nie usiłował z nimi się zapoznać. Czuł do Słowian jedynie pogardę i nienawiść.

Rozdział X Hitler o Anglii
Poznaliśmy dotychczas Hitlera jako "arcymistrza nienawiści", czyli jako człowieka o szczególnych predyspozycjach do przeżywania uczucia nienawiści. Nienawiścią odznaczał się jego stosunek do Słowian, Czechów, Polaków, Rosjan, jak się przekonamy, nienawidził także Francuzów i państwo francuskie, aczkolwiek Francuzi Słowianami nie są. Uczucie żywione przez Hitlera do Żydów należałoby określić jako nienawiść podniesioną do n-tej potęgi.
Byłoby jednak rzeczą całkowicie niesłuszną, gdybyśmy charakterystykę Hitlera sprowadzili do tkwiącej w jego psychice wyjątkowej zdolności nienawidzenia ludzi, grup ludzi i całych narodów. Gdyby do tego tylko ograniczała się jego wyjątkowość, w żadnym razie nie trafiłby na karty historii świata, a pamiętaliby go - i to nie za długo - najwyżej sąsiedzi z ulicy, przy której mieszkał, określając Hitlera jako człowieka złego, skrajnie nieużytego, urągającego całemu światu. Gdyby swej nienawiści próbował dać upust, zabijając na przykład jakiegoś Żyda lub jakiegoś Czecha, szybko by trafił za kratki i nieprędko by się z nich wydostał.
Jednakże Hitler - poza swymi predyspozycjami emocjonalnymi, choć niewątpliwie w powiązaniu z nimi - był politykiem, i to politykiem wybitnym. Był doskonałym mówcą, i choć przekonywał tylko ludzi o ograniczonym intelekcie, a do tego wyprowadzonych z równowagi trudnościami życia, lecz biorąc pod uwagę, że takich ludzi było w powersalskich Niemczech wiele milionów, zasięg oddziaływania jego nacechowanych brutalną demagogią przemówień był ogromny. Był umiejętnym organizatorem i przejawiał wielkie uzdolnienia w grze politycznej i snuciu politycznych intryg.
Koncentracja w psychice jednego człowieka wyjątkowej predyspozycji do nienawiści, niezwykle wysokiego mniemania

Hitler o Anglii
111




o własnej osobie i wielkich talentów politycznych stworzyła tę groźna mieszankę, która wybuchła w toku jego działalności politycznej i tyle zła wyrządziła światu. Jako polityk Hitler doskonale rozumiał, że nie powinien swej nienawiści ujawniać wobec wszystkich narodów świata, albowiem wszystkim się narazi. Dlatego na łamach "Mein Kampf' nie ukrywając swej nienawiści do Słowian, Francuzów, Murzynów i np. do Habsburgów, nie demonstrował nienawiści do Anglików, Włochów czy Japończyków, choć nad tymi narodami i ich państwami także szeroko się rozwodził.
To, co Hitler napisał w "Mein Kampf o Japończykach, z pewnością im samym nie mogło się spodobać. Określił ich, jak pamiętamy, jako jeden z tych narodów, które zdolne są do korzystania z kultury przejętej od Aryjczyków, lecz pozbawione są zdolności do tworzenia kultury własnej. Jednakże wywody Hitlera dotyczące Japończyków utrzymywane są we względnie spokojnym tonie, nie ma w nich wyzwisk i obelg, jakimi zwykł obrzucać narody, do których nienawiści nie uważał za potrzebne ukrywać. W szczególności ani razu nie został w stosunku do Japończyków użyty epitet "minderwertig" ("niepełnowartościo-wi", właściwie "mało wartości owi"), którego Hitler nie szczędził Rosjanom i Polakom.
Skąd ta "kurtuazja" Hitlera dla Japończyków? Prawdopodobnie pisząc "Mein KampP' nie odczuwał sprzeczności interesów niemieckich i japońskich, tak jak niesłychanie ostro ją odczuwał w odniesieniu do takich krajów jak Rosja, Francja, Polska, Czechosłowacja. Poza tym, być może, intuicja polityczna Hitlera już wówczas podpowiadała mu, że Japonia będzie w następnej wojnie o panowanie nad światem sojuszniczką Niemiec.
Do Anglii i Anglików miał Hitler stosunek szczególny. Niemal od dzieciństwa odczuwał swoistą fascynację tym państwem. Nie była to zresztą, jak już wspominaliśmy, żadna sympatia. Nie był zdolny do sympatyzowania z żadnym narodem na świecie, nawet wątpić można, czy czuł sympatię do narodu niemieckiego, choć mienił się z dumą "fanatycznym nacjonalistą niemieckim". Że sympatii do Anglików mu brakowało, udowodnił w wiele lat później, gdy w czasie drugiej wojny światowej dwukrotnie nakazał dowództwu Wehrmachtu bezlitośnie tępić cywilną ludność angielską: pierwszy raz w 1940 roku - bombami zrzucanymi przez samoloty Luftwaffe w toku tzw. bitwy o Anglię, drugi raz w 1944 r. - latającymi pociskami VI i V2.

112 Rozdział X
W następujący sposób zdawał Hitler w "Mein Kampf' sprawę ze swojej fascynacji Anglią: "Właśnie w Anglii można było uzyskać stanowcze zaprzeczenie tej teorii (Hitler miał tu na myśli głoszoną przez niektórych polityków w kajzerowskich Niemczech teorię opanowania świata bez wojny za pomocą rozległej ekspansji handlowej), przecież żaden naród z większą brutalnością aniżeli naród angielski nie przygotował, używając miecza, swych zdobyczy ekonomicznych, później zaś ich z największą stanowczością bronił. Czyż nie jest to symbolem angielskiego kunsztu państwowego, by z siły politycznej wyprowadzać osiągnięcia gospodarcze, a każdy sukces gospodarczy przeobrażać znów we władzę polityczną? A jak wielkim błędem jest sądzić, że Anglia była zbyt tchórzliwa, aby w obronie swej polityki ekonomicznej ryzykować własną krwią! Żadnym dowodem przeciwnym nie był tu fakt, że Anglia nie miała "pospolitego ruszenia", nie o każdorazową wojskową strukturę sił zbrojnych tutaj idzie, lecz o wolę i zdecydowanie wysłania w bój tych sił, które się posiada. Anglia zawsze posiadała uzbrojenie, którego właśnie potrzebowała. Walczyła zawsze używając broni, której wymagało zwycięstwo. Biła się używając wojsk zaciężnych, dopóki wojska zaciężne wystarczały. Sięgnęła jednak głęboko do cennej krwi całego narodu, kiedy tylko taka ofiara mogła przynieść zwycięstwo, przy tym stale pozostawały niezmiennymi zdecydowanie prowadzenia walki oraz stanowczość w kierowaniu działaniami bojowymi" U2.
Jeszcze przed wojną marzył Hitler o wspólnej z Anglią wyprawie na wschód w celu pokonania i rozbioru Rosji (choć jednocześnie marzył, aczkolwiek mniej gorąco, o wspólnej z Rosją wyprawie przeciw koloniom angielskim i samej Anglii). Jednak żadna z wymarzonych przez Hitlera koalicji nie doszła wówczas do skutku, zrealizowana natomiast została entente cordiale Anglii z Francją, oba zaś te państwa w sojuszu z Rosją walczyły przeciw Niemcom w pierwszej wojnie światowej.
Po wojnie wszak, w całkiem odmiennej sytuacji wojskowo-politycznej, idea Hitlera sojuszu Niemiec z Anglią znów odżyła. Wychodził on z założenia, że Anglia nie życzy sobie nadmiernego wzmocnienia Francji jako najpotężniejszego państwa na kontynencie Europy, a przeto wcale nie pragnie zniknięcia Niemiec jako czynnika równowagi militarnej.
"Życiem Anglii - głosił Hitler - jest i pozostaje zapobieżenie zajęciu przez jedno z mocarstw kontynentalnych pozycji o świa-
142. Op. cit., s. 158.

Hitler o Anglii
113




topolitycznej doniosłości, to znaczy utrzymanie określonej równowagi miedzy państwami europejskimi... Kto z powyższego punktu widzenia będzie badał dzisiejsze możliwości sojuszy dla Niemiec, musi dojść do przekonania, że ostatnią pozostałą możliwością jest jedynie oparcie się o Anglię. Choć wyniki angielskiej polityki wojennej wobec Niemiec były i są odrażające, to jednak należy uznać, że Anglia nie jest już dzisiaj w sposób konieczny zainteresowana w zniszczeniu Niemiec, a wprost przeciwnie, że polityka Anglii musi z roku na rok bardziej zmierzać do zahamowania bezmiernych francuskich dążeń do hegemonii" 143.
Wymarzony znów przez Hitlera sojusz z Anglią nie miałby w żadnym wypadku być sojuszem obronnym, lecz sojuszem agresywnym, mającym na celu zdobycie dla obu krajów przemocą obcych terytoriów. "Doświadczenie powinno nas nauczyć, że sojusze zmierzające do wyłącznie negatywnych celów, chore są na wewnętrzną słabość. Losy narodów zostają trwale wykute jedynie w oparciu o perspektywę wspólnych sukcesów w sensie wspólnych zdobyczy terytorialnych, wspólnych podbojów, krótko mówiąc, wspólnymi siłami osiągniętego rozszerzenia władzy" w.
Z ogromną radością witał Hitler dostrzeżoną przez siebie sprzeczność w interesach politycznych powojennej Anglii a światowego żydostwa. Chodziło o tak doniosłą dla Hitlera sprawę jak stosunek Anglii i Żydów do Niemiec. "Jak znikomy -twierdził - jest z punktu widzenia brytyjskiej państwowości interes Anglii w dalszym niszczeniu Niemiec, tak wielkie jest zainteresowanie światowego giełdowego żydostwa takim właśnie rozwojem wydarzeń. Przeciwieństwo między oficjalną, lub lepiej powiedziawszy, tradycyjną brytyjską polityką państowową a miarodajnymi żydowskimi czynnikami giełdowymi nigdzie nie występuje wyraźniej aniżeli w zajęciu odmiennego stanowiska do kwestii angielskiej polityki zagranicznej. Finansjera żydowska życzy sobie wbrew brytyjskim interesom i dobru Anglii nie tylko zupełnego ekonomicznego zniszczenia Niemiec, lecz także ich całkowitego zniewolenia politycznego. Umiędzynarodowienie naszej niemieckiej gospodarki, czyli przejecie niemieckiej siły roboczej w posiadanie żydowskiej finansjery, da się w całości przeprowadzić tylko w politycznie zbolszewizowanym państwie. Złamanie kręgosłupa niemieckiego narodowego państwa przez
143. Op. cit., s. 696-697.
144. Op. cit., s. 697.

114 Rozdział X
marksistowskie wojska żydowskiego kapitału giełdowego będzie mogło nastąpić jedynie w razie uzyskania przyjaznej pomocy z zewnątrz. Toteż armie francuskie muszą tak długo zagrażać ziemi niemieckiej, aż nasze od wewnątrz osłabione państwo ulegnie bolszewickiemu wojsku światowej finansjery żydowskiej... W Anglii, tak samo jak we Włoszech, ze szczególną wyrazistością rzuca się w oczy różnica miedzy poglądami rozważnych, trzeźwomyślących mężów stanu a zapędami żydowskich macherów światowej giełdy... W Europie możliwi będą w przewidywalnej przyszłości dla Niemiec tylko dwaj sojusznicy: Anglia i Włochy" us.
Hitler nie był jednak pewien, czy politycy brytyjscy i naród angielski będą mieli dość sił, by się wyzwolić z dławiącego ucisku żydowskiej mafii. "Czy tradycyjne brytyjskie siły polityczne jeszcze potrafią - pytał - czy też nie potrafią złamać zgubne wpływy żydostwa? W tym kraju "najbardziej swobodnej demo-kracji" Żydzi sprawują okólną drogą niemal nieograniczoną władzę nad opinią publiczną" 146.
Można sądzić, że to zdrowy rozsądek społeczeństwa angielskiego, a nie czyjekolwiek wpływy, sprawił, że marzenia Hitlera o zawarciu z Anglią agresywnego sojuszu militarnego nigdy się nie ziściły. W drugiej wojnie światowej, podobnie jak w pierwszej, Anglia walczyła w składzie antyniemieckiej koalicji i walnie przyczyniła się do rozgromienia hitleryzmu. Hitler źle ocenił intelekt i wartości moralne narodu angielskiego zakładając, że naród ten da się omamić czadem rasistowskiej propagandy. Co prawda działała w Wielkiej Brytanii w latach trzydziestych partia faszystowska pod wodzą Oswalda Mosley'a, będąca w istocie agenturą Trzeciej Rzeszy, lecz partia ta nigdy nie zyskała nawet znikomej części tych wpływów i władzy, jakie niestety zdobyła w Niemczech nazistowska partia Adolfa Hitlera.
145. Op. cit., s. 702-705.
146. Op. cit., s. 720-721.

Rozdział XI Hitler o Włoszech i faszyzmie
W czasie, gdy Hitler jako pensjonariusz twierdzy landsber-skiej dyktował swemu sekretarzowi, Rudolfowi Hessowi, rękopis "Mein Kampf", Benito Mussolini już niemal od dwóch lat, po faszystowskim marszu na Rzym w październiku 1922 roku, sprawował we Włoszech faktyczną władzę dyktatorską. Hitler podziwiał Mussoliniego za pielęgnację kultu siły i przemocy oraz za takie historyczne osiągnięcia, jak: obalenie demokracji parlamentarnej, bezlitosną walkę z marksizmem, stanowcze odrzucenie zgniłej - w mniemaniu Hitlera - zasady równości wszystkich ludzi na świecie. Widział ustrój faszystowski we Włoszech jako wzorzec przyszłego ustroju państowwego Rzeszy Niemieckiej, gdy zniszczona zostanie znienawidzona republika weimarska, a pełnię władzy w państwie obejmie partia narodowo-socjalistyczna z nim samym jako fiihrerem na czele.
Oczywiście uważał, że ustrój narodowo-socjalistyczny w Niemczech będzie jeszcze doskonalszy aniżeli ustrój faszystowski we Włoszech, ale to dlatego, że - choć oba narody, Niemcy i Włosi, należą do tej samej rasy aryjskiej - to jednak w ramach tej rasy Niemcy stoją o wiele wyżej od Włochów. Co prawda, ceniąc faszyzm i osobiście Mussoliniego, Hitler nie zamykał oczu na to, co uważał za niedociągnięcia włoskiego faszyzmu: nie dość mocne oparcie ideologii faszystowskiej na żelaznym fundamencie rasizmu, polegające na nieuwzględnieniu czy też niepełnym uwzględnieniu ogromnej przewagi rasy aryjskiej nad resztą ludności świata, a przede wszystkim niedoceniania niebezpieczeństwa zagrażającego całej ludzkości ze strony jej śmiertelnego wroga, światowego żydostwa. Hitler dostrzegał walkę prowadzoną przez faszystowski rząd włoski z wpływami żydowskiej zarazy, nawet chwalił go za to, sądził jednak, że walka ta toczy się za pomocą posunięć pośrednich, podczas gdy potrzebne są kroki najbardziej radykalne i decydujące.

116 Rozdział XI
Jeszcze przed pierwszą wojną światową mieszkając w Wiedniu, a później w Monachium, Hitler z wielką uwagą śledził rozwój polityki światowej i we własnych rozważaniach ostro krytykował rząd ówczesnych kajzerowskich Niemiec za zawarcie trójstronnego przymierza wojskowego z habsburskim Cesarstwem Austriackim oraz Włochami (podówczas jeszcze oczywiście niefaszystowskimi). Zresztą przeciw przymierzu z Włochami Hitler żadnych zastrzeżeń nie miał, natomiast najostrzejsze oburzenie wywoływał w nim sojusz z habsburską Austrią, którą traktował jako podłą zdrajczynię sprawy niemieckiej. Był przekonany, że sojusz z Austrią może przynieść Niemcom jedynie ciężkie szkody, a połączenie w jednym sojuszu Austrii i Włoch z Cesarstwem Niemieckim na czele traktował jako krok - z politycznego punktu widzenia - wręcz absurdalny.
"Gdyby - pisał Hitler - w Niemczech trochę uważniej studiowano historię i uprawniano psychologię narodów, nie wierzono-by ani przez godzinę, że Kwirynał (siedziba włoskiego dworu królewskiego - E.G.) i wiedeński Zamek Cesarski będą kiedykolwiek mogły utworzyć wspólny front bojowy. Włochy natychmiast zawierzyłyby jak wulkan, gdyby jakiś ich rząd ośmielił się dostarczyć znienawidzonemu państwu Habsburgów choćby jednego żołnierza na pole walki, chyba w charakterze wroga. Niejednokrotnie obserwowałem w Wiedniu bezgraniczną pogardę oraz bezbrzeżną nienawiść, jakimi Włosi "obdarzali" austriackie państwo. Zbyt wielkie były grzechy popełnione w ciągu stuleci przez dom Habsburgów przeciw włoskiej wolności i niezawisłości, ażeby można było o tym zapomnieć, nawet gdyby istniała chęć zapomnienia. Takiej chęci jednak wcale nie było ani w narodzie Italii, ani w rządzie. Istniały przeto we współżyciu z Austrią tylko dwie możliwości: albo przymierze, albo wojna. Ponieważ wybrano tę pierwszą, można było w cichości przygotować się do drugiej" lAn.
W wypowiedzi tej prawdopodobnie jedyny raz w długich dziejach swej retoryki Hitler wystąpił jako rzecznik praw narodów, broniąc narodu włoskiego przed krzywdami, jakich dopuściła się wobec niego dynastia Habsburgów. Wnioskując jednak o cechach charakterologicznych Hitlera z całokształtu jego działalności, można z pewnością stwierdzić, że nie był to z jego strony przejaw szczerej sympatii i współczucia dla Włochów, lecz wykorzystanie kolejnej nadarzającej się okazji do potępienia
147. Op. cit., s. 142-143.

117
Hitler o Włoszech i faszyzmie



znienawidzonych Habsburgów. Hitler zastrzegał się jednak, że nienawiść Włochów była skierowana wyłącznie przeciw Austrii, w żadnym zaś wypadku nie przeciw Niemcom. Dlaczego podkreślenie tego było dla Hitlera tak istotne? Chciał on zaakcentować, że to Austria, a nie Niemcy, była winna tego, że Włochy złamały przymierze i przeszły w pierwszej wojnie światowej na stronę Ententy.
Po wojnie, gdy władzę we Włoszech przejął Mussolini i jego faszyści, motywy skłaniające Hitlera do popierania Włoch były już zupełnie jasne. Jednak i w tej sytuacji chodziło mu nie o dobro Włochów, lecz o interes Niemiec. Komplementując Włochów, wzywał ich jednocześnie do zawarcia rzekomo bardzo dla nich pożytecznego, w istocie zaś zgubnego, przymierza wojskowego z Niemcami.
Jak już mówiliśmy, Hitler pozytywnie ocenił walkę prowadzoną przez włoski faszyzm ze światowym żydostwem, choć był w pełni przekonany, że sam by działał w sposób o wiele bardziej stanowczy, a nawet nie był pewien, czy faszyści włoscy z Mus-solinim na czele uświadamiają sobie całą doniosłość tej walki. Jednak różnica miedzy faszystowskimi Włochami a wielu innymi krajami na korzyść Włoch polegała na tym, że tamte kraje ślepo się poddawały dyktatowi żydowskich bankierów.
"W każdym razie - pisał Hitler - jedno jest pewne: istnieje takie państwo, którego władza może być uważana za tak bardzo ustabilizowaną i tak bezwarunkowo służącą interesom swego kraju, iż nie ma więcej mowy, ażeby międzynarodowe żydowskie sprzysiężenie mogło temu państwu w wykonywaniu jego zadań przeszkodzić. Walka, którą faszystowskie Włochy prowadzą, być może nawet w swej najgłębszej istocie nieświadomie (czemu osobiście nie wierzę) przeciw trzem głównym narzędziom żydos-twa, jest najlepszym dowodem tego, że tej ponadpaństwowej władzy, choćby nawet w pośredni sposób, wyrywa się jadowite zęby. Dzięki zakazowi tajnych stowarzyszeń wolnomularskich, prześladowaniu międzynarodowej prasy oraz zniszczeniu międzynarodowego marksizmu, i odwrotnie dzięki stałemu wzmocnieniu faszystowskiego ujmowania państwa, będzie rząd włoski w przeciągu lat coraz lepiej służył interesom swego narodu, nie oglądając się na syczenie światowej żydowskiej hydry" W8.
Stosunki Hitlera z Mussolinim i włoskim faszyzmem ulegały jeszcze niejednokrotnym zmianom zarówno przed objęciem
148. Op. cit., s. 720-721.

118 Rozdział XI
przez Hitlera władzy w Niemczech, jak i po tym, jednak ogólny trend - zwłaszcza w ostatnich latach przed drugą wojną światową - był jeszcze jeden: coraz większe podporządkowanie się faszystowskich Włoch hitlerowskim Niemcom. W ten sposób faszyzm włoski zmierzał z niemieckim narodowym socjalizmem ku gorzkiemu końcowi. Fatalnym dla faszyzmu we Włoszech i dla jego twórcy był dzień 6 listopada 1937 roku, kiedy Mus-solini jako trzeci sygnatariusz podpisał niemiecko-japoński tzw. pakt antykominternowski.
Tak oto zobowiązał swój kraj do wzięcia udziału po stronie Niemiec w następnej wojnie. Zostało to zrealizowane w czerwcu 1940 roku. Po wielkich zwycięstwach Trzeciej Rzeszy w Europie i po zajęciu przez Wehrmacht dużej części Francji Mussolini -rzekomo w imię stworzenia włoskiego imperium, a w istocie popędzany przez Hitlera - kazał swym wojskom przekroczyć francuską granicę, nie odniosły one jednak żadnych znaczących sukcesów, a Francja niebawem poddała się Niemcom. W wojnie europejskiej, która wkrótce przekształciła się w drugą wojnę światową, armia włoska, pomimo niemieckiej pomocy, ponosiła przeważnie ciężkie porażki. W lipcu 1943 roku, gdy oburzenie ludu doszło do szczytu, Mussolini został zdjęty ze stanowiska przez Naczelną Radę swej własnej partii i aresztowany, a nowy rząd włoski pod przewodnictwem marszałka Badoglio wkrótce zawarł zawieszenie broni z wojskami anglo-amerykańskimi. Wprawdzie Mussolini został niebawem przez niemieckich komandosów uwolniony, po czym Hitler postawił go na czele satelickiego państewka w pomocnych Włoszech, zwanego "Włoską Republiką Socjalną", lecz zguba była już nieodwracalna, gdy w pierwszych miesiącach 1945 roku oddziały Wehrmachtu pod naporem wojsk alianckich wycofywały się z całego terytorium Włoch, Mussolini w przebraniu niemieckiego żołnierza próbował uciec z nimi, lecz został schwytany przez partyzantów i w dniu 28 kwietnia 1945 roku rozstrzelany wraz ze swą przyjaciółką Klarą Petacci. W dwa dni później, w dniu 30 kwietnia w bunkrze w dalekim Berlinie popełnił samobójstwo Hitler ze swą świeżo poślubioną żoną, Ewą Braun. Takie było dziwne podobieństwo losów dwóch dyktatorów.
Są to powszechnie znane fakty historyczne, nas jednak w tym kontekście interesuje stosunek Hitlera do Włochów i do Italii w końcowych latach hitleryzmu i włoskiego faszyzmu. Otóż niezwłocznie po ogłoszeniu przez postfaszystowski rząd włoski decyzji o wystąpieniu z wojny wojska niemieckie na różnych

119
Hitler o Włoszech i faszyzmie



frontach zaczęły - na rozkaz naczelnego dowództwa - brać do niewoli i rozstrzeliwać swych wczorajszych sojuszników - żołnierzy włoskich, ludność zaś cywilna we Włoszech odczuła całe okrucieństwo okupacji, spotykając nadciągające wojska sojusznicze jako dawno oczekiwanych wyzwolicieli. Taka była w istocie przyjaźń i sympatia Hitlera dla narodu włoskiego, o której deklamował w "Mein Kampf".

Rozdział XII Hitler o Francji
Zapoznając się z wyrażonymi przez Hitlera w "Mein Kampf opiniami odnoszącymi się do Francji i do narodu francuskiego, spotkamy się z tą samą wybuchową mieszanką, z jaką już niejednokrotnie mieliśmy przedtem do czynienia. Z jednej strony snuje Hitler kolejne rozważania polityczne, których ostateczny cel jest wszakże zawsze taki sam: utwierdzić czytelników w wierze w konieczność dla Niemiec rozległej ekspansji terytorialnej. Z drugiej strony, w sferze emocjonalnej obserwujemy kolejny wybuch nienawiści, przy czym przedmiotem tej nienawiści jest ten naród lub ta grupa ludności, o których Hitler właśnie rozprawia.
Można bez obawy popełnienia błędu twierdzić, że jako obiekt nienawiści Hitlera Francuzi znajdowali się na drugim miejscu, zaraz po Żydach i tych wszystkich, którzy w jego przekonaniu z Żydów się wywodzą: socjaldemokratach i po prostu demokratach, marksistach, bolszewikach, masonach tudzież bankierach, sutenerach, handlarzach żywym towarem. Natomiast Słowianie, choć także znienawidzeni, a może jeszcze bardziej pogardzani, nie byli jednak przedmiotem tak namiętnej animozji jak Francuzi. Przekonuje o tym już samo porównanie liczby obelg, wyzwisk, obraźliwych epitetów, którymi Hitler obrzuca Francuzów z jednej, Słowian z drugiej strony.
Już w młodych latach Hitlera, gdy mieszkał w Wiedniu, Francuzi ściągnęli na siebie jego oburzenie, ale właściwie tylko pośrednio. Bezpośrednim obiektem oburzenia była prasa wiedeńska, która zdaniem Hitlera, w sposób niegodny płaszczyła się przed tym, co francuskie. "Działał mi na nerwy ten obrzydliwy kult Francji uprawiany wówczas przez wielką prasę. Wypadało się wstydzić, że się jest Niemcem, kiedy do rąk trafiały owe słodkawe hymny pochwalne na cześć "wielkiego narodu". To

121
Hitler o Francji




żałosne podlizywanie się zmuszało mnie niejednokrotnie do odkładania ze wstrętem "światowej prasy" 149.
W późniejszym okresie, gdy Hitler, jak mówi w drodze nieustannego samokształcenia, coraz głębiej wnikał w arkana polityki światowej, w tym również w politykę zagraniczną ówczesnego Cesarstwa Niemieckiego, oburzały go w aspekcie stosunków z Francją rzeczy o wiele poważniejsze aniżeli wychwalanie przez wiedeńską prasę rzekomych przewag francuskiej kultury. Ciążyła wówczas na tych stosunkach sprawa Alzacji i Lotaryngii, które to regiony po wojnie francusko-pruskiej 1870-71 roku należały do Niemiec, ale na które - jak sądzi Hitler -Francja ciągle ostrzyła sobie zęby. "Połowiczne było rozstrzygnięcie kwestii Alzacji i Lotaryngii. Zamiast tego, żeby brutalnym ciosem francuskiej hydrze raz na zawsze zmiażdżyć głowę, Alzatczykom zaś zapewnić równe prawa, nie robiono niczego. Zresztą nie można było niczego robić, skoro w szeregach największych partii (ówczesnego Reichstagu niemieckiego - E.G.) siedzieli także najwięksi zdrajcy narodu, np. w Centrum pan Wetterle" ls.
W tej wypowiedzi poza jej treścią merytoryczną zwraca na siebie uwagę nazwania Francji "hydrą". Epitetem tak bardzo poniżającym i obraźliwym nie byli na łamach "Mein Kampf' nazwani ani Czesi, ani Polacy, ani Rosjanie, ani inne narody, których Hitler darzył nienawiścią i pogardą. "Zaszczytu" tego obok Francuzów dostąpili tylko Żydzi, z tą subtelną różnicą, że Francuzów Hitler określił jako "francuską hydrę, której należy zmiażdżyć głowę", Żydów zaś krócej - jako "hydrę światową". Nie wiadomo, co lepiej.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej Hitler zapytuje, na czym polegał zasadniczy cel Francji w tej wojnie, i odpowiada: "Celem tym było zlikwidowanie Niemiec poprzez przekształcenie ich w zbiorowisko drobnych państewek. O to walczyła szowinistyczna Francja, przy czym w rzeczywistości sprzedała ona swój naród w służbę zaciężną międzynarodowemu żydostwu" 1S1. Wypowiedź ta poza tezę zasadniczą głoszącą, iż celem Francji było (i jest nadal) unicestwienie Niemiec jako jednego państwa, zawiera jeszcze kilka tez dodatkowych. Pierwszą z nich jest twierdzenie, że Francja jest państwem szowinistycznym. Szowinizm Francuzów rozumiany jest w tym kontekście przez Hitlera jako cecha ujemna, zasługująca na potępienie
149. Op. cit., s. 58.
150. Op. cit., s. 297.
151. Op. cit., s. 763.

122 Rozdział XII
(w tymże sensie nazywa Francuzów "szowinistami" w kilku innych miejscach "Mein Kampf"). Zupełnie inne jest jednak stanowisko Hitlera wobec szowinizmu niemieckiego. Ten właśnie szowinizm mając na myśli, pisze: "Strach naszych czasów przed szowinizmem jest oznaką impotencji" 152. Wynika stąd, że według Hitlera, Niemiec, który boi się niemieckiego szowinizmu, jest duchowym impotentem. Zatem szowinizm Francuzów jest zjawiskiem złym, zdrożnym, szowinizm Niemców - zjawiskiem dobrym, wzniosłym. Mamy tu klasyczny przykład moralności Kalego.
Druga dodatkowa, lecz bardzo ważna teza Hitlera z zacytowanej wypowiedzi głosi, iż Francja, innymi słowy rząd francuski, sprzedała swój naród międzynarodowemu żydostwu, dając mu tym samym prawo obfitego przelewania francuskiej krwi w zbrodniczej wojnie przeciw Niemcom.
Wreszcie dodatkowa teza sprowadza się do twierdzenia, że to nawet nie rząd francuski, który w tej "transakcji" występuje w roli agenta, lecz międzynarodowe żydostwo jest zasadniczym inicjatorem i organizatorem przedsięwzięcia, które się nazywa "unicestwienie Niemiec", jednak opisana przed chwilą niecna rola Francji w pełni, jak Hitler sądzi, upoważnia go do wygłoszenia następującego kategorycznego twierdzenia: "Nieubłaganym, śmiertelnym wrogiem narodu niemieckiego jest i pozostanie Franqa" 1S3.
Hitler był przekonany, iż Francja była jedynym państwem, które naprawdę skorzystało z pierwszej wojny światowej: "Tak się przedstawia - pisał - współczesna pozycja Francji: pod względem wojskowym pierwsza potęga bez żadnego poważnego rywala na kontynencie; w swych granicach - na południu z Włochami i Hiszpanią całkowicie bezpieczne, z Niemcami granica zabezpieczona wskutek bezsilności naszej ojczyzny, na całej rozciągłości swej linii brzegowej położona w bezpośredniej bliskości życiowych nerwów Anglii". A oto krótka konkluzja: "Niemcy zniszczone, Francja -największą potęgą polityczną na kontynencie Europy" 154.
Takie były rezultaty wojny, obecnie zaś, tzn. w okresie pisania "Mein Kampf, trwa zarówno najściślejsza współpraca Francji ze światowym żydostwem w sferze czysto politycznej, jak i ich wspólna zbrodnicza działalność w jeszcze jednej, niesłychanie ważnej dla przyszłości narodu niemieckiego i całej białej rasy
152. Op. cit., s. 475.
153. Op. cit., s. 699.
154. Op. cit., s. 694-695.

123
Hitler o Francji




dziedzinie: "We Francji istnieje dzisiaj, bardziej niż kiedykolwiek przedtem, wewnętrzna spójność miedzy interesami giełdy, władających nią Żydów a szowinistycznie nastawionej francuskiej polityki państwowej. W tej identyczności tkwi bardzo groźne niebezpieczeństwo dla Niemiec. Właśnie z tego powodu jest i pozostaje Francja najbardziej zażartym wrogiem. Naród francuski coraz bardziej się zanieczyszcza krwią murzyńską, a przez zbieżność swych celów z celami żydowskiego opanowania świata stwarza nieustanną groźbę dla białej rasy Europy. Ponieważ zadżumienie murzyńską krwią w basenie Renu, w samym sercu Europy, odpowiada zarówno sadystyczno-perwersyjnej żądzy zemsty tego szowininistycznego dziedzicznego wroga naszego narodu, jak i lodowato zimnemu wyrachowaniu Żydów, aby rozpocząć bezczeszczenie kontynentu europejskiego w jego centralnym punkcie i zrabować białej rasie - poprzez zakażenie jej krwią podludzi - podstawy godnej egzystencji.
To, co Francja podjudzona własną żądzą zemsty i planowo kierowana przez Żydów, dzisiaj uprawia w Europie, jest grzechem przeciw stanowi posiadania białych ludzi i sprowadzi kiedyś na ten naród wszystkie duchy zemsty pokolenia, które w hańbie rasowej dostrzegło grzech pierworodny ludzkości" 15S.
Działalność Francji przeciw czystości i samej egzystencji białej rasy idzie w dwóch kierunkach: ona zaraża, nieczystą murzyńską krwią inne narody europejskie, w szczególności naród niemiecki, jednocześnie z niemniejszym wysiłkiem wtacza tę krew w żyły własnego narodu. "Francja czyni tak gwałtowne postępy w przekształcaniu swej ludności w mieszańców murzyńskich, ze można już poważnie mówić o stanowieniu afrykańskiego państwa na europejskiej ziemi... Jeżeli rozwój Francji w dzisiejszym stylu będzie trwał jeszcze trzysta lat, to znikną ostatnie resztki frankońskiej krwi w powstającym europejsko-afrykańskim państwie Mulatów. Olbrzymi obszar osiedleńczy od Renu do Konga zostanie zapełniony powoli tworzącą się w wyniku stałego zanieczyszczenia krwi niższą rasą" 156.
Jak wyobrażał sobie Hitler dalszy rozwój stosunków między Niemcami a śmiertelnym wrogiem Francją? Pisał: "Żywioł francuski powoli wymierający nie tylko z powodu zmniejszającej się liczebności, lecz przede wszystkim wskutek zanikania wartościowych elementów rasowych, może na stałe utrzymać znaczenie w świecie tylko poprzez zdruzgotanie Niemiec. Polityka francus-
155. Op. cit, s. 704-705.
156. Op. cit., s. 730.

124 Rozdział XII
ka może robić tysiąc zakrętów, ale gdzieś na końcu ten cel jako najbardziej pożądany i upragniony zawsze będzie obecny... Tak długo, jak wieczny konflikt między Niemcami a Franqą będzie trwał jedynie w postaci niemieckiej obrony przed francuską agresją, nie będzie on nigdy rozstrzygnięty. Dopiero, gdy w Niemczech zostanie w pełni zrozumiane, że dążenie narodu niemieckiego do zachowania swej egzystencji nie da się urzeczywistnić wyłącznie w drodze biernej obrony, lecz musi prowadzić do ostatecznej czynnej rozprawy z Francją i do decydującego boju, któremu ze strony Niemiec będą przyświecały najdalej idące cele, tylko wówczas będziemy w stanie zakończyć wieczne i dotychczas bezowocne zmagania z Francją; przy tym koniecznie wychodząc z założenia, że w rozgromieniu Francji Niemcy widzą tylko środek, aby nareszcie zapewnić naszemu narodowi nową przestrzeń w innym miejscu" 157.
Mówiąc o zapewnieniu narodowi niemieckiemu "nowej prze- strzeni w innym miejscu", Hitler miał naturalnie na myśli wyprawę na Wschód w celu rozbicia i skolonizowania Rosji, a po drodze Polski.
Planując (na razie czysto teoretycznie) agresywną wojnę o zmiażdżenie Francji, Rosji, Polski i szeregu mniejszych państw europejskich oraz o przyłączenie do Niemiec ogromnych terytoriów na wschodzie Europy, Hitler dobierał sobie w myśli sojuszników. Jak już mówiliśmy, z wielką pewnością siebie upatrywał tych sojuszników w Anglii i we Włoszech. W "Mein Kampf' czytamy: "W rozwiązaniach na temat sojuszy dla Niemiec wskazałem na Anglię i na Włochy jako na jedyne państwa w Europie, z którymi sojusz byłby dla nas pożądany i zwiastował wielkie sukcesy... Sojusz ten dałby Niemcom możliwość podjąć w całkowitym spokoju przygotowania niezbędne do rozliczenia się z Francją. Doniosłość takiego sojuszu polegałaby na tym, że po jego zawarciu Niemcy nie byłyby już narażone na nagłą inwazję wroga, lecz nieprzyjacielskie przymierze same zostałoby złamane, Ententa, której zawdzięczamy nieskończenie wiele nieszczęść, przestałaby istnieć, a tym samym Francja, śmiertelny wróg naszego narodu, znalazłaby się w izolacji. Inicjatywa działania znalazłaby się w ręku nowego europejskiego sojuszu Niemiec, Anglii i Włoch, a już nie w ręku Francji... Nie zachodnia, ani wschodnia orientacja powinna stanowić przyszły cel naszej polityki zagranicznej, ale polityka wschodnia w sensie uzyskania
157. Op. cit., s. 766-767.

125
Hitler o Francji




potrzebnych terenów dla naszego niemieckiego ludu. Ponieważ do tego potrzebna jest siła, a śmiertelny wróg naszego narodu, Francja, bezlitośnie nas dusi i siły nam rabuje, musimy przystać na każdą ofiarę, która w swych skutkach przyczyni się do zniszczenia francuskiego dążenia do hegemonii w Europie. Każde państwo jest dzisiaj naszym naturalnym sprzymierzeńcem, które, podobnie jak my, odrzuca francuskie zakusy o panowanie na kontynencie. Żadne podejście do takiego państwa nie powinno być dla nas zbyt ciężkie, a każde wyrzeczenie jest dopuszczalne, jeśli tylko końcowym wynikiem będzie możliwość obalenia tego, kto nas najokrutniej nienawidzi" 158.
Trzeba tu powiedzieć, że Hitler niestety o wiele przecenił potęgę wojskową, którą Francja,, według jego obliczeń, wykaże w przyszłej wojnie. Opierał swe oceny na bohaterstwie armii francuskiej i narodu francuskiego, przejawionym w pierwszej wojnie światowej, gdy Francuzi, walcząc na własnej ziemi i obficie przelewając krew, w przeciągu czterech lat odpierali ataki przeważających sił niemieckich. Natomiast w drugiej wojnie światowej, która okazała się wojną przewidywaną przez Hitlera w "Mein Kampf, a przynajmniej w pierwszej jej fazie, Francuzi nie potrafili przeciwstawić niemieckiemu Wehrmachtowi potężnej armii ani nie wykazali bohaterstwa. Historycy, zarówno francuscy, jak i wielu innych krajów, dotychczas nader szczegółowo badają przyczyny tak ogromnej różnicy postawy rządu i narodu francuskiego w obu wojnach światowcyh.
Na koniec zwróćmy uwagę na pewien fakt, który może się wydać paradoksalnym. W "Mein Kampf Hitler z nieporównanie większą złością potraktował Francję niż Polskę (choć, jak wiemy, także dla Polski bynajmniej nie był łaskawy). Mówiliśmy, że Słowianom w ogóle, a Polakom w szczególności, przypadła tylko drobna część tych przekleństw, które spadły na głowy Francuzów. Można było się spodziewać, że niemiecka okupacja, której w kilkanaście lat po napisaniu przez Hitlera "Mein Kampf doświadczyli zarówno Francuzi, jak Polacy, okaże się o wiele sroższa dla tych pierwszych. Przecież to Francję, a nie Polskę, Hitler wielokrotnie nazywał "śmiertelnym wrogiem Niemiec", do Francji, a nie do Polski, stosował epitet "hydra, której należy zmiażdżyć głowę". To Francję, a nie Polskę oskarżył o najgorszy ze wszelkich możliwych grzechów: o prowokowanie stosunków płciowych między murzyńskimi żołnierzami okupacyjnej armii francuskiej
158. Op. cit., s. 755-757.

126 Rozdział XII
a niemieckimi dziewczętami i bezczeszczenie w ten sposób po wsze czasy niemieckiej krwi i niemieckiego honoru.
Można nie wątpić, że warunki okupacji zarówno dla Francji, jak dla Polski, jak i dla innych zagarniętych przez Wehrmacht krajów, ustalał Hitler osobiście, a przynajmniej że z nim te warunki szczegółowo uzgadniano. W tych okolicznościach wydawałoby się, że niemiecka okupacja dostarczyła Hitlerowi świetnej okazji zemszczenia się przede wszystkim na bardziej znienawidzonych Francuzach, a dopiero w dalszej kolejności na Polakach. Tymczasem stało się odwrotnie. Los ludności francuskiej pod okupacją hitlerowską był znacznie lżejszy niż los Polaków. Podczas gdy społeczeństwo polskie było prześladowane i poniżane jako całość z wyjątkiem nielicznych zdrajców, agentów gestapo i jawnych kolaborantów, ludność Francji znajdowała się w zasadzie w odwrotnej sytuacji. Tam okrutnym prześladowaniom ulegali partyzanci, osoby z partyzantami współpracujące, no i oczywiście Żydzi. Reszta mogła jakoś żyć, natomiast tej części francuskiej arystokracji i bogatej burżuazji, która życzyła sobie stosunków towarzyskich lub handlowych z oficerami armii okupacyjnej, urzędnikami hitlerowskiej administracji lub przyjeżdżającymi zza Renu niemieckimi biznesmenami, władze okupacyjne w zasadzie nie czyniły przeszkód. Było to tym dziwniejsze, że przy tego rodzaju kontaktach zawsze możliwe są dorywcze stosunki seksualne, a Hitler już w""Mein Kampf' orzekł, że społeczeństwo francuskie stopniowo zamienia się w Mulatów.
Hitlerowcy nie zbudowali też we Francji masowych obozów zagłady, jakie z takim zapałem budowali w Polsce, schwytanych zaś we Francji Żydów i uczestników ruchu oporu przeważnie właśnie do tych obozów zagłady w Niemczech wywozili do zamordowania.
Hitler, nakazując łagodniejsze traktowanie Francuzów aniżeli Polaków, a tym bardziej aniżeli Rosjan i przedstawicieli innych narodowości na okupowanych obszarach Związku Radzieckiego, wykazał się jako "pragmatyk". Przyczyny tego pragmatyzmu były z pewnością znane jemu i zbliżonym do niego wielmożom narodowosocjalistycznym i widocznie uwzględniając je odstąpił od swych teoretycznych priorytetów.
Z drugiej strony należy wspomnieć i o tym, że wielu Francuzów, oddając hołd bohaterom francuskiego ruchu oporu i dzielnym żołnierzom działając poza ojczyzną armii Wolnej Francji, jednak nie zalicza okresu hitlerowskiej okupacji do szczytnych w aspekcie moralnym kart historii ojczystego kraju.

Rozdział XIII Hitler o Habsburgach i Hohenzollernach
A. Habsburgowie
Wolelibyśmy nie rozpoczynać każdego niemal rozdziału książki opisem kolejnej nienawiści Hitlera do takiej czy innej zbiorowości ludzkiej, ale cechy charakterologiczne naszego bohatera nas do tego zmuszają. Jeśli spośród wszystkich narodów świata najbardziej nienawistni byli Żydzi, to najbardziej znienawidzoną rodzinę (a znienawidzonych przez Hitlera rodzin było także niemało) stanowiła rodzina Habsburgów. Habsburgowie od wielu stuleci i aż do roku 1918 mieli swą siedzibę w Wiedniu, będąc najpierw dynastią panującą Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, od początku XIX wieku - Cesarstwa Austriackiego, a od roku 1867 - Cesarstwa Austro-Węgier.
Habsburgowie zawsze czuli się Niemcami, rozmawiali po niemiecku, na ich dworze panowały język i kultura niemiecka. Hitler mógł być pewien, że nie mieli oni w swych żyłach ani kropli żydowskiej krwi. Skąd zatem się wzięła jego niesłychanie gwałtowna nienawiść do Habsburgów? Powstała ona już w szkolnych latach i objęła nie tylko Habsburgów, lecz także państwo, nad którym Habsburgowie panowali, a którego Hitler był obywatelem, czyli Austrię. Jako na inspiratora tej nienawiści wskazywał Hitler na wspomnianego już przez nas nauczyciela historii w szkole, gdzie Hitler się uczył - drą Leopolda Potscha.
"Kto mógł - pyta Hitler w "Mein Kampf" - studiować niemiecką historię pod kierunkiem takiego nauczyciela, nie stając się wrogiem tego państwa, które z winy władającej nim dynastii w tak fatalny sposób wpływało na losy narodu? Kto mógł zachować wierność dynastii, która w przeszłości i teraźniejszości dla własnych korzyści w sposób coraz bardziej hańbiący zdradzała interesy narodu niemieckiego?

128 Rozdział XIII
Czy już jako chłopcy nie wiedzieliśmy, że to austriackie państwo nas Niemców nie kocha i w ogóle kochać nie może?
Z niczym nieporównywalne były ciężary, jakie włożono na niemiecki lud w Austrii, niesłychane ofiary musiał on ponosić zarówno podatkami, jak krwią, a jednak każdy, kto niecałkiem oślepł, widział, że to wszystko było na darmo... Obłuda, z jaką Habsburgowie usiłowali wzbudzić za granicą wrażenie, jakoby Austria była wciąż jeszcze niemieckim państwem, potęgowała odczuwaną do nich nienawiść, rodząc jednocześnie pogardę i chęć buntu...
Już w najwcześniejszej młodości powziąłem przekonanie, które mnie już nigdy później nie opuściło, przeciwnie jeszcze bardziej się pogłębiło: zapewnienie niemieckich interesów wymaga zniszczenia Austrii, ponieważ przeznaczeniem dynastii Habsburgów jest przynosić nieszczęście narodowi niemieckiemu" 159.
Jak już mówiliśmy, Hitler święcie wierzył w to (a być może tylko udawał, że wierzy?), że celem Habsburgów było zniszczenie niemieckiego państwa w Austrii i zbudownanie na jego gruzach państwa Słowian. "Ponieważ - pisał - dom Habsburgów ostatecznie zdecydował przekształcić Austrię w państwo słowiańskie, chwyta się każdego sposobu, który wydaje się w tym kierunku prowadzić" 16.
Jakie dowody przedstawił Hitler w "Mein Kampf' dla uzasadnienia twierdzenia, że Habsburgowie, sami będąc Niemcami, robili wszystko, co mogli, aby zlikwidować niemieckie społeczeństwo w Austrii? Owszem, przytoczył pewne fakty, które według niego miały służyć jako takie dowody. Powołał się na to, że monarchia Habsburgów miała w czasach jego młodości 52 miliony mieszkańców, z czego 10 milionów wynosiła społeczność niemiecka" 1Jednakże, w opinii olbrzymiej większości ludzi myślących, fakt, że za rządów Habsburgów wprowadzono w Austrii po-
159. Op. cit, s. 13-14.
160. Op. cit., s. 118.
161. Op. cit., s. 9.

129
Hitler o Habsburgach i Hohenzollernach



wszechne prawo wyborcze, w żadnym wypadku nie mógł świadczyć o antyniemieckiej motywacji członków tej dynastii, lecz był jedynie dowodem ich demokratycznego nastawienia czy też raczej tego, że nie uważali za możliwe przeciwstawianie się demokratycznemu duchowi czasu. Hitlera zadowoliłoby, być może, tylko to, gdyby Habsburgowie przeszło czterdzieści milionów niemieckiech mieszkańców swego kraju potraktowali jako parobków dziesięciomilionowej społeczności niemieckiej, ale fakt, że Habsburgowie w ten sposób nie postąpili, w żadnym razie nie może być uważany za dowód ich niegodziwych aspiracji w stosunku do niemieckich obywateli Austrii.
Nasuwa się też nieodparte pytanie, jaki cel, jaką korzyść dla siebie, mogli upatrywać Habsburgowie w zniszczeniu niemczyzny w swym kraju i zbudowaniu słowiańskiego państwa austriackiego. Na to pytanie - jak zwykle w wypadkach, gdy rozstrzygnięcie wydaje się zbyt trudne - Hitler żadnej odpowiedzi nie udzielił, ufając w łatwość swych czytelników. Przyznaje się jednak ochoczo do tego, że nienawiść do Habsburgów i nienawiść do Austrii jako państwa niosącego na sobie piętno tej zbrodniczej rodziny - wzrastały w nim coraz bardziej.
"Płynąca z mego wnętrza odraza do państwa habsburgów stawała się w tym czasie coraz mocniejsza. Im głębiej zacząłem się interesować kwestiami polityki zagranicznej, tym bardziej byłem przekonany, że ta karykatura państwa może jedynie w biedę wtrącać naród niemiecki... Wiedziałem, że państwo to musi tak samo ciążyć i przeszkadzać każdemu wielkiemu Niemcowi, jak z drugiej strony popierać wszystko to, co jest wrogie narodowi niemieckiemu" 162.
Równolegle do nienawiści do Habsburgów i nienawiści do państwa austriackiego wzmagała się również w młodym Hitlerze nienawiść do Wiednia, czyli do tego miasta, w którym pierwotnie planował studiować w Akademii Sztuk Pięknych, później zaś zrobić karierę w charakterze artysty-malarza. "Odrazę budził we mnie ów konglomerat rasowy, jakim była stolica państwa, obrzydliwą wydawała się mieszanina narodowa składająca się z Czechów, Polaków, Węgrów, Rusinów, Serbów, Chorwatów itd., a przede wszystkim wśród nich wszystkich - odwiecznych wrogów ludzkości, Żydów i jeszcze raz Żydów" 163.
W 1913 roku Hitler opuścił Wiedeń i przeniósł się na stałe do Monachium (w "Mein Kampf" napisał, że się przeprowadził
162. Op. cit., s. 134-135.
163. Op. cit., s. 135.

130 Rozdział XIII
w 1912 r. 164, nie wiadomo na co było mu potrzebne świadome podanie nieprawdziwej daty, gdyż trudno przypuszczać, że cierpiał na zanik pamięci). Był zachwycony Monachium. Pisał: "Niemieckie miasto! Jak ogromnie różni się od Wiednia. Rzygać mi się chce, gdy tylko przypomnę sobie ten babilon rasowy" 16S.
Można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że właśnie w podanym przez siebie określeniu Wiednia jako "babi-lonu rasowego" ujawnił Hitler prawdziwą przyczynę swej obsesyjnej nienawiści do Habsburgów. Wielokrotnie powtarzany zarzut, iż Habsburgowie pragną zniszczyć element niemiecki w Austrii, mógł samemu Hitlerowi wydawać się absurdalny, natomiast w żaden sposób nie mógł im wybaczyć, iż powodowani tchórzliwą, niegodną germańskiego ducha tolerancją, dopuścili gnieżdżenie się w Austrii i jej stolicy, Wiedniu, tylu wrogich - jak sądził Hitler - Niemcom narodowości, a wśród nich najbardziej wrogiej - Żydów. Dlatego, gdy następca tronu Habsburgów zginął z rąk Słowianina, nie tylko nie potępił tego zabójstwa, lecz wręcz triumfował.
Po 1918 roku, gdy dynastia Habsburgów utraciła tron, Austria zaś - po rozpadzie monarchii austro-węgierskiej - stała się republiką z ludnością niemal wyłącznie niemiecką, zainteresowanie Hitlera Habsburgami siłą rzeczy osłabło. Jednakże nienawiść do nich zachował do końca życia.
B. Hohenzollernowie
Habsburgowie w przeciągu wielu stuleci panowali nad Austrią, mając jednocześnie dumny tytuł cesarzy rzymskich, a później - austriackich i austro-węgierskich. Nie byli jednak nigdy cesarzami niemieckimi, choć - wskutek dziwnej kompozycji tytułów - byli cesarzami narodu niemieckiego. Hohenzollernowie natomiast - od roku 1701 królowie pruscy (przedtem elektorzy brandenburscy) - byli od 1871 roku cesarzami niemieckimi. Stosunek Hitlera do Hohenzollernów był zupełnie inny niż do Habsburgów, aczkolwiek nie różnica tytułów odgrywała tu zasadniczą rolę.
Hitler nie odczuwał żadnej nienawiści do Hohenzollernów, przeciwnie pozytywnie oceniał ich rolę w dziejach Niemiec. Skąd się wzięła tak zasadnicza różnica w ustosunkowaniu się do Hitlera do dwóch niemieckich dynastii cesarskich? Przyczyna
164. Op. cit., s. 138.
165. Op. cit., s.138.

131
Hitler o Habsburgach i Hohenzollernach



jego nienawiści do Habsburgów polegała, jak wiemy, na tym, że panując nad krajem o mieszanym składzie narodowościowym, nie zdołali zapewnić mniejszości niemieckiej bezwzględnej przewagi nad innymi narodowościami, zwłaszcza nad Słowianami, co w czasach Hitlera wyglądało na pozwolenie na zmajoryzowa-nie austriackich Niemców przez Słowian. Hohenzollernowie natomiast tego problemu w ogóle nie mieli. Władając najpierw królestwem Prus, później całym Cesarstwem Niemieckim, nie mieli ani na swym terytorium żadnej wielkiej, w jakimkolwiek stopniu zagrażającej niemieckiemu panowaniu mniejszości narodowej, choć w Poznańskim i na Śląsku żyli Polacy, a on na całym obszarze Rzeszy, lecz w nieznacznej liczbie, przeklęci Żydzi. Wobec tego, podstawowa przyczyna nienawiści Hitlera do Habsburgów, w stosunku do Hohenzollernów nie istniała.
Natomiast wyraził im wdzięczność za, jak pisał: "organizację braudenbursko-pruskiego państwa jako prototypu i krystaliza-cyjnego jądra nowej Rzeszy" 166. Z całej rodziny Hohenzollern nów szczególną cześć odczuwał Hitler dla największego wykona-* wcy pruskich podbojów w XVIII wieku, zresztą mającego nie^ wątpliwe zasługi dla swego kraju, króla Fryderyka II, którego nazywał "bohaterem z Sanssouci" i - wzorem innych jego wielbicieli - "Fryderykiem Wielkim". Ostatniego cesarza niemieckiego z dynastii Hohenzollernów, Wilhelma II, nie czcił Hitler tak wysoko jak Fryderyka II, jednak jeszcze podczas zamieszkania w Wiedniu negatywnie się ustosunkował do nieprzystoj-nych ataków na niego w żydowskiej prasie i w Reichstagu. "Walka, która była w owym czasie prowadzona przeciw Wilhelmowi II, nie znajdowała mojej aprobaty. Widziałem w nim nie tylko cesarza Niemiec, lecz przede wszystkim twórcę niemieckiej marynarki wojennej" 167.
W czasie wojny jednak krytyczne ustosunkowanie się Hitlera do ostatniego cesarza Niemiec znacznie się wzmogło. Nie mógł wybaczyć rządowi niemieckiemu i Wilhelmowi II, kierującym polityką zagraniczną i wewnętrzną Rzeszy w tym tak doniosłym i groźnym dla narodu niemieckiego okresie, że nie rozprawili się z bandą żydowskich zdrajców, którzy wszelkimi sposobami przygotowywali klęskę Niemiec, osłabiając ducha i wolę walki ludności i wojska. Zdrajców tych należało niezwłocznie powiesić albo wytruć gazem (w ten sposób, Hitler przewidział masowe gazowanie Żydów w okresie drugiej wojny światowej), nie uczy-
166. Op. cit., s. 733.
167. Op. cit., s. 57.

132
Rozdział XIII




oiono jednak tego, a tym samym zniweczono olbrzymi wysiłek wojenny narodu niemieckiego i przyczyniono się do rewolucji i katastrofy wojennej.
"Cesarz Wilhelm II - stwierdza z ubolewaniem autor "Mein Kampf" - jako pierwszy wyciągnął do przywódców marksizmu fekę na zgodę, nie zdając sobie sprawy, że ci szubrawcy nie mają żadnego honoru. Podczas gdy jedną ręką ściskali dłoń cesarza, druga już szukała sztyletu. Z Żydami nie ma żadnego paktowania, tylko nieubłagana wielka walka: kto-kogo" 168.
Gdy Hitler został kanclerzem i faktycznym dyktatorem Niemiec, niektórzy zwolennicy Hohenzollernów (a było ich wielu w wyższych kręgach społeczeństwa niemieckiego) łudzili się, że dokona on restauracji tej dynastii na tronie Rzeszy. Hitlerowi chodziło jednak wyłącznie o ugruntowanie własnej absolutnej władzy i prawdopodobnie do głowy mu nawet nie przychodziła myśl, ażeby nią się z kimkolwiek podzielić. Tak więc, choć emocjonalne ustosunkowanie się Hitlera do Habsburgów z jednej, do Hohenzollernów z drugiej strony było niewątpliwie odmienne, w praktyce politycznej stawiał on ich właściwie na tej samej płaszczyźnie.
168. Op. ciL, s. 225.

Rozdział XIV Hitler o religii i kościołach
A. Czy Hitler wierzył w Boga?
Gdybyśmy zapytali czytelnika "Mein Kampf" nie będącego ani entuzjastą, ani zwolennikiem fuhrera, czy Hitler wierzył w Boga, moglibyśmy usłyszeć odpowiedź, że choć się do tego nie przyznawał, był jednak Hitler ateistą. Gdybyśmy poprosili o uzasadnienie tej opinii, odpowiedź mogłaby być taka: Hitler nie tylko był człowiekiem pozbawionym uczuć moralnych, ale właśnie w "Mein Kampf usilnie doradzał swym czytelnikom wyrzeczenie się moralności. Występował przeciw takim uczuciom jak miłosierdzie, litowanie się nad cierpiącymi, bronił prawa silnych do stosowania przemocy wobec słabszych, do zabierania im ziemi i majątku, do korzystania z ich niewolniczej pracy, a nawet do ich fizycznego niszczenia. Według przekonania Hitlera, naród niemiecki był uprawniony do nieograniczonej agresji przeciw innym narodom. Wszystkie te tezy Hitlera były przeciwne ustanowionym przez Boga prawom moralnym, tak jak je rozumieją ludzie wierzący w Stwórcę, niezależnie od wyznania. Hitler także nie mógł o tej sprzeczności nie wiedzieć. Ale nikt, kto wierzy w istnienie Boga, nawet jeśli jest to osobnik pełen wad i grzechów, nie odważy się na wszczęcie walki z Bogiem, albowiem wiara w Boga obejmuje wiarę w Jego wszechmoc, zatem każdy, kto będzie usiłował z Bogiem walczyć, musi te walkę przegrać. Skoro więc Hitler głosił hasła, o których wiedział, że są sprzeczne z przypisywanymi Bogu nakazami moralnymi, musiał po prostu w egzystencję Boga nie wierzyć, Zatem Hitler był ateistą.
Rozumowanie to wygląda na bardzo logiczne, niemniej jest - jak sądzimy - fałszywe. Hitler nigdy nie zgodziłby się z tymi, którzy na podstawie wyznawanych przez niego po-

134 Rozdział XIV
glądów oskarżyliby go o brak uczuć moralnych. Przeciwnie traktował siebie jako głosiciela wyższej, iście aryjskiej moralności. Moralność ta obejmowała tylko interesy silnych, całkowicie wykluczała interesy słabych. W przekonaniu Hitlera, Niemiec, który zużywałby swój czas, przeznaczony na pracę tylko dla swego narodu, na niesienie pomocy ludziom niższej rasy, nie postępowałby w zgodzie z aryjską moralnością, lecz wprost przeciwnie - wbrew niej.
Toteż wielokrotne zapewnienia Hitlera w "Mein KampF o jego głębokiej wierze w Boga wypada traktować jako szczere, z tym jednak że formułował on sobie Boga na własny obraz i podobieństwo. Bóg Hitlera sprzyjał temu wszystkiemu, do czego zdążał Hitler i potępiał to wszystko, czego Hitler nienawidzi^ w tym znienawidzone przez niego narody. Hitler głośno czcił Boga, ale rola, jaką Mu wyznaczył, polegała na bezwarunkowym popieraniu jego, Hitlera planów i zamiarów.
Najważniejszym zadaniem, jakie przeznaczył Bogu, było udzielenie błogosławieństwa bezlitosnej walce przeciw najgorszemu wrogowi ludzkości - żydostwu. "Jestem przekonany -wołał Hitler - że działam w myśl zleceń wszechmocnego Stwórcy: gdy bronię się przed Żydami, walczę o Dzieło Naszego Pana... Święty obowiązek takich czynów niech da nam wytrwałość, a Władca Niebios pozostanie naszą wiarą" 169.
Skąd się wzięła ta nieubłagana walka Boga przeciw żydostwu? Źródłem jej, według Hitlera, było to, że Bóg jest najwyższym rasistą, gdyż właśnie On, a nikt inny, podzielił ludzkość na rasy, z których jednym biegunem jest najszlachetniejsza rasa Aryjczyków, drugim zaś - najpodlejsza rasa Żydów. Toteż każdy człowiek, w tym oczywiście każdy Niemiec, który ze wszystkich sił się nie przeciwstawia mieszaniu się ras, czyli hańbie rasowej, występuje przeciw Dziełu Boga. "Każdy patriotycznie nastawiony Niemiec - głosi Hitler - ma najświętszy obowiązek, każdy we własnym wyznaniu, o to się troszczyć, ażeby nie tylko zawsze powierzchownie mówiono o boskiej woli, ale ażeby w rzeczywistości boską wolę wypełniano i nie zezwalano na bezczeszczenie bożego tworu. To boska wola dała niegdyś ludziom ich postać, ich osobowość oraz ich zdolności. Kto burzy Dzieło Boga, ten wypowiada walkę tworowi Naszego Pana i Jego woli" m.
169. Op. cit., s. 70. 725.
170. Op. cit., s. 630.

135
Hitler o religii i kościołach



B. Hitler a chrześcijaństwo
Nauki Hitlera znajdowały się w oczywistej sprzeczności z chrześcijaństwem, którego istotą jest miłość do wszystkich ludzi bez różnicy rasy i narodowości, miłosierdzie i litość dla słabych, dzielenie się przez bogatych dobytkiem z ubogimi. Niesłychanie ważnym dla Hitlera argumentem przeciw chrześcijaństwu musiał być fakt, że Jezus Chrystus wywodził się z Żydów, że żydowska była Święta Rodzina i Apostołowie, że zatem wśród Żydów wiara chrześcijańska się narodziła. Nie do pomyślenia było z pozycji ideologii narodowosocjalistycznej, ażeby Bóg po zejściu na Ziemię wcielił się w oblicze jednego z tych, którzy byli zakałą ludzkości i jej najzaciętszymi wrogami.
Zupełnie naturalny jest fakt, że wśród teoretyków narodowego socjalizmu występowała stanowcza opozycja do chrześcijaństwa. Były pomysły o zmianie narodowej przynależności Chrystusa, jak również bardziej radykalne sugestie odrzucenia chrześcijaństwa en bloc i powrotu do, być może zmodyfikowanej, pogańskiej religii starożytnych Germanów. Jednak Hitler tego wszystkiego nie przyjął. W "Mein Kampf" nie ma ani słowa krytyki pod adresem chrześcijaństwa, a Chrystusa określa Hitler jako "wielkiego Stwórcę nowej wiary" m, nie wspominając o Jego żydowskim pochodzeniu.
Wygląda to na całkowite w tej kwestii odstępstwo Hitlera od jego własnych zasad i pryncypiów, którym niezłomną wierność wielokrotnie dumnie przyrzekał. I takim odstępstwem było rzeczywiście. W tej, tak istotnej z jego własnego punktu widzenia, sprawie Hitler wykazał się jako konformista i oportunista. Dlaczego nie wystąpił przeciw chrześcijaństwu nie tylko w "Mein Kampf, lecz także o wiele później, gdy był już absolutnym władcą Niemiec, dlaczego nie zażądał od narodu niemieckiego porzucenia tej z Żydów się wywodzącej religii i powrotu do aryjskiej religii przodków?
Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta: musiał się obawiać, że naród niemiecki się na to nie zgodzi i że do zmuszenia go do porzucenia chrześcijaństwa nie okaże się wystarczająca nawet olbrzymia władza, jaką wówczas posiadał, oraz prawdziwy entuzjazm, jaki budził wśród wielu (choć na szczęście nie wszystkich) ziomków. Swoją drogą niełatwo zrozumieć, w jaki sposób mogły podówczas miliony Niemców
171. Op. (rit., Ł 336.

136
Rozdział XIV




łączyć w swej świadomości oddanie ideologii narodowosocjalis-tycznej, której nicią przewodnią jest nienawiść i pogarda dla ludzi i całych narodów, z przywiązaniem do opartej na powszechnej miłości religii chrześcijańskiej.
Nie można wszak całkowicie wykluczyć przypuszczenia, że Hitler, jako dyktator Niemiec, mógł się nosić z zamiarem, by po wygranej drugiej wojnie światowej usunąć z Niemiec chrześcijaństwo i restytuować religie starożytnych Germanów. Taką możliwość mogła mu zapewnić niesłychanie umocniona pozycja polityczna o zasięgu światowym w wyniku spodziewanego triumfu wojennego. Jeśli Hitler rzeczywiście miał taki zamiar, który całkowicie współbrzmiałby z jego ogólnym nastawieniem ideologicznym, to - jak się wydaje - nikomu go nie ujawnił, a do ewentualnej realizacji ze zrozumiałych względów dojść nie mogło.
Jednak w "Mein Kampf' wykorzystał Hitler osobę Jezusa Chrystusa w celach propagandowych, mianowicie przedstawiając go w roli swego niegdysiejszego sojusznika w walce z żydos-twem. Pisał: "Oczywiście nie robił on (Jezus Chrystus - E.G.) żadnej tajemnicy ze swego nastawienia do narodu żydowskiego, sięgnął, gdy to było potrzebne, nawet do bicza, ażeby wypędzić ze świątyni tych wrogów ludzkości" 172. Przy tym Hitlera wcale nie martwił fakt, że przyszli czytelnicy "Mein Kampf, którzy znają prawdopodobnie biblijną legendę o wypędzeniu przez Chrystusa ze świątyni nie Żydów jako takich oczywiście, lecz handlarzy uprawiających w świętym miejscu swój proceder, zapytają się zdziwieni: "Przecież była to świątynia żydowska, w której tylko Żydzi się modlili, jeżeli zostali z niej wypędzeni, to któż w niej pozostał?" Jak w wielu podobnych wypadkach autor "Mein Kampf" nie brał pod uwagę ewentualnej nieufności swych czytelników, będąc widocznie całkowicie przekonany o ich łatwowierności i braku krytycznym.
C. Hitler o kośc^łach chrześcijańskich w Niemczech i Austrii
Hitler rozważa w "Mein Kampf dwa istniejące w Niemczech i Austrii kościoły chrześcijańskie: katolicki i protestancki (przez protestancki rozumie prawdopodobnie kościół luterański, którego miliony wyznawców żyją w Niemczech). Ocenia oba te kościoły i ich rolę społeczną w ogólnych zarysach pozytywnie,
172. Ibidem.

137
Hitler o religii i kościolach



wychodząc z przesłanek następujących: 1) uznaje konieczną potrzebę dla mas ludowych, przede wszystkim niemieckich, porządku i dyscypliny; 2) akceptuje (w słowach) chrześcijaństwo, chwaląc Chrystusa za czynne występowanie przeciw Żydom; 3) aprobuje kościoły chrześcijańskie w Niemczech i Austrii jako realizatorów społecznej funkcji porządkującej i dyscyplinującej; 4) przyrównuje zalety przestrzegania przez masy ludzkie dogmatów religijnych w dziedzinie moralnej do zalet przestrzegania ustaw państwowych w dziedzinie prawnej. Hitlerowi wydaje się zupełnie nie przeszkadzać, że zalecenia wierności dogmatom kościelnym znajdują się w jaskrawej sprzeczności z jego naczelną wielokrotnie powtarzana doktryną kultu przemocy, gwałtu, braku litości dla słabych.
"Szerokie masy pewnego narodu - czytamy w "Mein Kampf" - nie składają się z filozofów; jednakże właśnie dla mas stanowi często wiara jedyną płaszczyznę moralnego światopoglądu. Rozmaite środki zastępcze nie okazały się na tyle skuteczne, ażeby można było sądzić, że uczynią bezużytecznymi dotychczas przekonania religijne. Jeśli jednak nauka religii i wiara rzeczywiście dotrą do szerokich kręgów, wówczas bezwarunkowy autorytet treści tej wiary stanie się podstawą wszelkiej rzeczywistości. To, co dla życia ogółu każdorazowy styl życia, bez którego setki tysięcy wysoko postawionych ludzi potrafiłaby rozsądnie i mądrze egzystować, wszak dla milionów innych jest on konieczny -są to dla państwa podstawy porządku państwowego, dla religii zaś dogmaty... Przeto atak na te dogmaty jest bardzo podobny do walki przeciw ogólnym ustawowym fundamentom państwa, i tak jak walka ta skończyłaby się absolutną anarchią, tak atak na dogmaty prowadzi do bezwartościowego religijnego nihilizmu.
Dla polityka jednak ocenę przydatności pewnego wyznania powinny w mniejszym stopniu określać obciążające je braki, a w znacznie większym zalety możliwego zastępstwa. Tak długo jednak, jak nie widać takiego zastępstwa na horyzoncie, jedynie durnie lub przestępcy mogą usiłować podważyć wyznanie, które istnieje" 173.
W tej wypowiedzi Hitler ujawnia swe instrumentalne ujmo-wianie poparcia dla kościołów chrześcijańskich i dogmatów wiary chrześcijańskiej. Po pierwsze, nie są one potrzebne ludziom, których Hitler określa jako wysoko postawionych (hoch-stenden), nie uściślając zresztą, kogo ma na myśli. Po drugie,
173. Op. cit., s. 293-294.

138 Rozdział XIV



l
także dla mas ludowych dogmaty te i kościoły je głoszące potrzebne są tylko czasowo, dopóki nie znajdzie się jakiś doskonalszy od nich środek zastępczy (może właśnie religia starożytnych Germanów?).
Na razie jednak, dopóki nie ma lepszego środka zastępczego dla chrześcijaństwa, Hitler w pełni aprobuje oba wyznania chrześcijańskie nie tylko dla niemieckich mas ludowych w ogóle, lecz również w szczególności dla członków ruchu narodowosoc-jalistycznego, któremu przewodzi. "W ramach naszego ruchu -czytamy w "Mein Kampf" - może zasiadać najgłębiej wierzący protestant oraz najbardziej oddany swej wierze katolik, nie wchodząc w najlżejszy nawet konflikt ze swymi przekonaniami religijnymi" m.
Obraz Hitlera w roli obrońcy wyznań chrześcijańskich, a tym samym wartości wiary chrześcijańskiej, wygląda na absolutną groteskę, niemniej jest to groteska realna, przedstawiona przez samego fuhrera na łamach jego "dzieła".
Generalne poparcia Hitlera dla funkcji kościołów katolickiego i protestanckiego w Niemczech i Austrii łączy się jednak z ostrą krytyką niektórych aspektów działalności tych kościołów. Szczególnie dotyczy to Austrii w okresie przed pierwszą wojną światową. Katolickiemu duchowieństwu w tym kraju zarzucał Hitler brak poparcia dla ludności niemieckiej, obojętną postawę wobec występnej polityki Habsburgów, zmierzającej do słowianizacji Austrii. "Do czysto niemieckich parafii - twierdzi Hitler - wyznaczano proboszczów-Czechów, którzy działając wolno, lecz konsekwentnie, wzmacniali pozycje narodu czeskiego kosztem interesów Kościoła, stając się jednocześnie prowodyrami procesu dławienia niemczyzny.
Duchowieństwo niemieckie zawiodło w powstałej sytuacji niemal całkowicie. Nie tylko, że przejawiło zupełną niezdatność do prowadzenia podobnej ofensywy na rzecz Niemców, nie potrafiło nawet w należyty sposób odpierać agresji strony przeciwnej. W ten sposób okazał się element niemiecki - z powodu wyznaniowych nadużyć z jednej strony i niedostatecznej obrony ze strony drugiej - w pozycji powolnego, ale nieustającego cofania się... Ogólne wrażenie nie mogło być innym, aniżeli to, że ma tu miejsce brutalne łamanie niemieckich praw przez katolickie duchowieństwo jako takie. Przez to jednak wyszło na jaw, że Kościół nie tylko nie współczuje ludowi

174. Op. cit., s. 632.


139
Hitler ó religii i kościołach



niemieckiemu, lecz że w niegodny sposób staje po stronie jego wrogów" 17S.
Kościół protestancki w Austrii, według opinii Hitlera, zachowywał się lepiej niż katolicki w kwestii obrony praw Niemców w tym kraju. Jednakże popełniał inny, nie mniej ciężki błąd, nie prowadząc nieubłaganej walki z żydostwem. "Protestantyzm -pisze Hitler - będzie zawsze czynny w promowaniu wszystkiego, co niemieckie, jeżeli idzie o kwestie wewnętrznej czystości i narodowego pogłębienia, o obronę niemieckiego charakteru, niemieckiego języka, a także niemieckiej wolności, ponieważ to wszystko wynika z samej jego istoty; jednakże natychmiast przystępuje do zwalcznia w najbardziej wrogi sposób każdego usiłowania uratowania narodu z oplatania przez jego śmiertelnego wroga, albowiem nastawienie protestantyzmu do żydostwa określone jest przez sztywne dogmaty. Tu wszak chodzi o sprawę, bez której rozstrzygnięcia wszystkie starania o niemieckie odrodzenie i wzmocnienie są całkowicie bezsensowne i takimi pozostaną" 176.
Ocena przez Hitlera roli kościołów chrześcijańskich w Niemczech jest mniej krytyczna. Głośno ubolewa nad upadkiem religijności mas ludowych. "Podczas gdy oba wyznania (katolickie i protestanckie - E.G.) wydają wielkie pieniądze w Azji i Afryce, ażeby pozyskać nowe zastępy wiernych... tracą w samej Europie miliony i znowu miliony zwolenników, którzy bądź wyobcowują się z wpływów wszelkiej religii, bądź zaczynają kroczyć własnymi drogami. Skutki, przede wszystkim w dziedzinie moralnej, okazują się bardzo niepomyślne.
Godna uwagi jest także ciągle nasilająca się walka przeciwko dogmatycznym założeniom poszczególnych wyznań, w których braku praktyczne funkcjonowanie wiary religijnej na tym ludzkim świecie nie daje się w ogóle pomyśleć" 177.
Poważna wada, jaką dostrzega Hitler w funkcjonowaniu obu kościołów chrześcijańskich, zarówno w hierarchiach kościelnych, jak i w środowisku szerokich rzesz wyznawców, polega na prowadzeniu całkowicie niepotrzebnej i bardzo szkodliwej dla interesów ogólnoniemieckich, walki międzywyznaniowej. "Zwalczanie zasadniczych wartości każdego z wyznań z koniecznością prowadzi w Niemczech - w warunkach istniejącego u nas rozłamu religijnego - do wojny eksterminacyjnej między obu wyznaniami... To, co od osób przynależnych do własnego wy-
175. Op. cit., s. 118-119.
176. Op. cit., s. 123.
177. Op. cit., s. 292-293.

140 Rozdział XIV
znania, nawet jeśli jest niesłuszne, jeszcze zawsze może być tolerowane, napotyka natychmiast na najbardziej gwałtowny sprzeciw, jeżeli pochodzi od członka przeciwstawnej gminy wyznaniowej... Zostaje to ocenione jako zarówno nieuzasadniona, jak niedopuszczalna, wprost nieprzyzwoita próba mieszania się do spraw, które daną osobę nie obchodzą. Podobnych prób nie wybacza się nawet wówczas, jeżeli uzasadnia się je wyższym interesem społeczności narodowej, gdyż dzisiaj uczucia religijne jeszcze zawsze głębiej są zakorzenione aniżeli wszelka narodowa i polityczna celowość. I nic się tu nie zmienia z tego powodu, że w taki oto sposób oba wyznania zostają wciągnięte we wzajemną zażartą wojnę; mogłoby natomiast wyglądać inaczej, gdyby w drodze obustronnej tolerancji podarowano narodowi przyszłość, która poprzez swą wielkość miałaby i w tej dziedzinie stopniowe łagodzące działanie" 178.
Lecz - poucza Hitler - prawdziwą winę za wzniecanie tak bardzo szkodliwych waśni między wyznawcami obu kościołów chrześcijańskich w Niemczech ponoszą nie wierni tych kościołów ani nie ich hierarchie, lecz inspiratorzy wszelkiego zła dziejącego się na świecie - Żydzi. Hitler zwraca się z najpoważniejszym ostrzeżeniem do tych wszystkich, którzy we współczesnych Niemczech (tzn. w Niemczech z okresu pisania "Mein Kampf") wzniecają międzywyznaniowe kłótnie i w nich uczestniczą. Człowiek taki - twierdzi Hitler - "nieważne świadomie czy nieświadomie, walczy o żydowskie interesy. Żydowskim interesem jest dzisiaj przekształcenie ruchu narodowego w chwili, gdy zaczyna się stawać dla Żydów niebezpieczny, w krwawą wojnę religijną... Właśnie takiemu narodowi jak niemiecki, który w swej historii już nieraz wykazał, że zdolny jest do prowadzenia do ostatniej kropli krwi walki o upiory, grozi każde nawoływanie do wojny religijnej śmiertelnym niebezpieczeństwem. Zawsze dotychczas bywał nasz naród w taki oto sposób odsuwany od naprawdę istotnych problemów swego istnienia. Gdy grzęźliśmy w religijnych waśniach, inni dzielili między siebie świat. A podczas gdy w ruchu narodowym rozważa się, które niebezpieczeństwo jest groźniejsze: czy ze strony ultramontanów m, czy ze strony Żydów, Żydzi burzą rasowe fundamenty naszego bytu i niszczą w ten sposób nasz naród na zawsze" 18.
l 78. Op. cit., s. 630-631.
179. Ultramontanizm - kierunek w katolicyzmie postulujący podporządkowania polityki państw narodowych polityce Watykanu.
180. Op. cit., s. 632-633.

Rozdział XV Czy Hitler był niemieckim patriotą?
Nawet ludzie bynajmniej nie będący zwolennikami fuhrera mogą uznać to pytanie za obraźliwe dla niego. Można i należy -powiedzą - wysuwać pod jego adresem najcięższe oskarżenia, ale w jedno nie wolno wątpić, mianowicie, iż był płomiennym niemieckim patriotą. Jak się bowiem przedstawiał świat w planach Hitlera na najbliższe dziesięciolecia, które to plany możemy wcale dokładnie odczytać z "Mein Kampf' oraz z późniejszych dziejów Niemiec aż do rozgromienia Trzeciej Rzeszy? Pierwszym jego zadaniem, które zostało w pełni wykonane, było zdobycie dykatatorskiej władzy w Niemczech dla siebie samego i swojej partii. Następnym celem, także zrealizowanym, było zbudowanie potężnego Wehrmachtu, a później miała się zacząć zdobyczna wojna w celu opanowania całego świata, która mogła być przeprowadzona non-stop, albo rozłożona na kilka etapów. W pierwszym etapie miała być podbita Europa, z wyjątkiem sojuszniczych Włoch, a przede wszystkim takie wrogie państwa, jak Polska, Czechy, Rosja (zasadniczy obszar kolonizacyjny), Francja, Anglia, według pierwotnych zamiarów Hitlera, wyłusz-czonych w "Mein Kampf, miała być - podobnie jak Włochy -sojusznikiem Niemiec w przyszłej wojnie. Ponieważ te zamiary się nie powiodły i Anglia walczyła przeciw Niemcom, a nie w sojuszu z nimi, miała być także okupowana i ujarzmiona.
W drugim etapie miały być - przy pomocy tychże i zapewne jeszcze dalszych sojuszników - podbite kraje pozaeuropejskie, a wśród nich przede wszystkim USA, których rozgromienie miała ułatwić mniejszość niemiecka, wyposażona w planach Hitlera w rolę piątej kolumny. Jednak opanowanie przez Niemcy w trzecim etapie całego świata wymagałoby również rozprawienia się z dotychczasowymi sojusznikami, w szczególności z najpotężniejszym wśród nich - Japonią, bez czego zawładnięcie kontynentem azjatyckim nie było możliwe.

142
Rozdział XV




Co się tyczy podbitych narodów, to po wymordowaniu Żydów inne miały być potraktowane według zasady następującej: w całości lub w części zostaną przy życiu, tylko jeżeli będą Niemcom w jakikolwiek sposób przydatne. Można jednak przewidywać, że inteligencja i duchowieństwo należące do narodów, które stawiały Niemcom opór, będą w przeważnej części wymordowane, albowiem Niemcy dopatrzą się w tych warstwach "buntowniczego jądra". Tak właśnie postępowali naziści podczas okupacji Polski, a był to tylko pczątek, który by znalazł dalszy ciąg po zwycięskiej wojnie.
Te wszystkie potworne okrucieństwa - mogliby powiedzieć obrońcy tezy o patriotyzmie Hitlera - wynikły z jego gorącej miłości do swej niemieckiej ojczyzny i choć treści psychiczne, z którymi patriotyzm Hitlera był w jego świadomości powiązany, budziły i budzą odrazę, niemniej patriotyzm tego człowieka żadnych wątpliwości nie wywołuje.
Teza o patriotyzmie Hitlera nie wydaje się nam jednak całkowicie przekonującą i choć jej z góry nie odrzucamy, uważamy, że wymaga ona głęboko zastanowienia się. Zaczniemy od próby zdefiniowania samego pojęcia patrioty. Jako patriotę określimy człowieka, który - powodowany przywiązaniem do swego narodu i swej ojczyzny - gotów jest do bezinteresownej pracy na ich rzecz, a w razie potrzeby do ponoszenia ofiar. Natomiast nie składa bezspornego dowodu swego patriotyzmu ten, kto działa wprawdzie dla swej ojczyzny lub ponosi na jej rzecz ofiary, lecz jednocześnie zyskuje dla siebie albo ma nadzieję zyskać korzyści materialne lub znaczne korzyści moralne w postaci władzy, sławy, rozgłosu, publicznej wdzięczności itd. Człowieka tak postępującego za patriotę należy uznać jedynie wówczas, jeżeli analiza jego postępowania wskazuje na to, że działałby on na rzecz ojczyzny również i wtedy, gdyby nie miał z tego żadnych korzyści osobistych, innymi słowy jeżeli motywy patriotyczne jego postępowania górują zdecydowanie nad egoistycznymi.
Gdybyśmy definicję patrioty zastosowali do osoby Hitlera, musielibyśmy przede wszystkim przypomnieć sobie, że uprawiał aktywnie politykę w ciągu 26 lat, od chwili, kiedy wiosną 1919 roku lokalne dowództwo Reichswehry w Monachium mianowało go oficerem oświatowym w celu prowadzenia antyrewolucyj-nej propagandy wśród żołnierzy i do dnia 30 kwietnia 1945 roku, gdy popełnił samobójstwo w swym berlińskim bunkrze.
Nie każda działalność polityka jest pożyteczna dla narodu lub państwa, w którego imieniu jest prowadzona. Bywa i tak, że

143
Czy Hitler byl niemieckim patriotą?



jest szkodliwa, jeśli zaś chodzi o działalność polityczną Hitlera, to cały świat, prócz jego zagorzałych zwolenników, traktuje jego działalność jako niezwykle szkodliwą nie tylko dla narodów świata, lecz także dla samego narodu niemieckiego. Jednakże działalność polityka lub w ogóle czyjakolwiek, która - obiektywnie rzecz biorąc - powinna być uznana za szkodliwą dla jego narodu lub państwa, nie może być sama przez się dowodem braku patriotycznych uczuć tej osoby. Warunkiem koniecznym, choć niedostatecznym, określenia danej osoby jako patrioty, jest przekonanie jej samej, że działania jej są dla narodu i państwa pożyteczne.
Ten warunek partiotyzmu Hitler spełniał, albowiem niewątpliwie uważał, że jego czyny są dla narodu i państwa niemieckiego nie tylko pożyteczne, ale wręcz zbawienne. Jednak, jak przed chwilą zaznaczyliśmy, przekonanie danej osoby o pożytku płynącym dla narodu z jej działalności nie wystarcza do uznania tej osoby za patriotę. Drugim koniecznym warunkiem takiego uznania jest uzasadnione twierdzenie, że działalność ta wpływa wyłącznie lub w przeważającym stopniu z pobudek patriotycznych, a nie z osobistych, takich jak potrzeba pieniędzy, pogoń za władzą itp.
Otóż pytanie, czy ten drugi warunek, konieczny do uznania danej osoby za patriotę, został spełniony, nasuwa w wypadku Hitlera wątpliwości. Podczas dwudziestu sześciu lat swej działalności politycznej, którą uważał za zbawienną dla Niemiec, miał obok motywów patriotycznych, zakładając że takowe istniały, także bardzo ważne motywy osobiste. Działalność na stanowisku przywódcy NSDAP ogromnie podniosła jego status materialny. W młodości nie był wprawdzie proletariuszem w tym sensie, że nie był zatrudniony w pracy najemnej, lecz w aspekcie majątkowym był proletariuszem absolutnym, nie posiadając ani mieszkania, ani żadnego majątku i tylko bardzo skąpe ubranie. W czasie wojny nie miał nic prócz danego mu przez państwo uniformu wojskowego i strawy z żołnierskiego kotła. Natomiast jako wódz NSDAP stał się człowiekiem bogatym, mogąc faktycznie bez kontroli korzystać z wciąż rosnącego majątku partyjnego, nie mówiąc już o sutych honorariach autorskich z działalności publicznej. Jednakże w motywacji Hitlera prawdopodobnie niesłychanie ważną rolę odgrywały nawet nie tyle względy majątkowe, co pragnienie władzy, sławy, wpływów, popularności, a tego na stanowisku fuhrera miał aż nadto i coraz więcej.
Za patriotę nieckiego moglibyśmy wobec tego uznać Hitlera jedynie pod warunkiem, że istniałyby przekonujące dowody, iż w okresie tych dwudziestu sześciu lat działalności politycznej jej

144 RozdztalXV
pobudki patriotyczne były jeszcze znaczne i silniejsze aniżeli pobudki osobiste, które przecież same przez się były niezwykle mocne, innymi słowy że z różną intensywnością prowadziłby swą działalność polityczną, gdyby nie miał z niej ani władzy, ani sławy, ani korzyści materialnych.
Na to jednak nie ma żadnych dowodów, istnieje natomiast poszlakowy, niemniej wcale przekonujący dowód przeciwny. Otóż według świadectwa osób z najbliższego otoczenia Hitlera miał on w ostatnich dniach przed ostateczną klęską kilka razy twierdzić, że skoro naród niemiecki nie potrafił pod jego, Hitlera, genialnym dowództwem zwyciężyć wroga i sromotnie przegrywa wojnę, więc nie jest on godzien ani takiego wodza, ani tego, żeby dalej żyć na świecie i powinien zczeznąć.
Co prawda myśl ta nie znalazła swego potwierdzenia w tzw. testamencie Hitlera, ale tak samo jak przedtem przyznaliśmy Hitlerowi prawo do niekonsekwencji i sprzeczności w myśleniu, tak i teraz nie odmówimy mu prawa do dziwacznych myśli i kaprysów myślowych, tym bardziej, iż życzenie zagłady narodu niemieckiego wypowiedział on w chwili chyba w sowim życiu najcięższej, gdy bliski mógł być utraty równowagi duchowej.
Jeden tylko z tego wynika niezbity wniosek. Jeżeli Hitler życzył narodowi niemieckiemu zguby, gdyż nie spełnił jego oczekiwań, więc on tego narodu nie kochał, kochał zaś tylko sam siebie, naród zaś ten traktował jedynie jako narzędzie wykucia dla siebie nieograniczonej władzy nad światem i wieczystej sławy. Opierając się na tych przesłankach, należałoby Hitlerowi bezwzględnie patriotyzmu niemieckiego odmówić.
Musimy jednak wziąć pod uwagę jeszcze jedną okoliczność, której świadectwo może być odmienne. Chodzi o wydarzenie, które miało miejsce kilka lat przed rozpoczęciem przez Hitlera jego działalności politycznej. Wydarzeniem tym było zaciągniecie się przyszłego fuhrera w sierpniu 1914 roku w charakterze ochotnika do armii niemieckiej. Idąc na wojnę, Hitler nie mógł się dla siebie spodziewać ani korzyści majątkowych, ani rozgłosu i sławy (o sławie mógł w skrytości ducha marzyć, ale pewny jej być nie mógł, zresztą żadnej sławy w okresie pierwszej wojny światowej nie zdobył). Z tego można wywnioskować, że jedyną jego motywacją były w tym czasie pobudki patriotyczne.
Jednak i ta, tak wydawałoby się oczywista, kwestia wymaga dalszego zastanowienia się. Chociaż Hitler w jak najgłośniejszy, jaki tylko potrafił, sposób chwali sobie w "Mein Kampf' zamianę Wiednia na Monachium, co jak pamiętamy, miało miejsce na

145
Czy Hitler był niemieckim patriotą?



wiosnę 1913 roku, mniej więcej na półtora roku przed wybuchem wojny, to faktycznie jego sytuacja także w Monachium była całkiem beznadziejna. Wymarzona kariera artysty-malarza lub architekta była tu tak samo daleka i nierealna jak w Wiedniu. W dalszym ciągu nie miał rodziny, przyjaciół, mieszkania, zawodu, stałej pracy, żył z niezbyt chlubnego zajęcia malowania widokówek i tanich plakacików reklamowych. Nie mógł nie czuć się samotny i nikomu niepotrzebny, co dla człowieka obdarzonego tak ogromną, nienormalną ambicją nie mogło nie być szczególnie bolesne.
W tych okolicznościach zaciągnięcie się do wojska, choć w warunkach wojny połączone z niebezpieczeństwem dla własnego życia, wiązało się jednak dla Hitlera z ogromnymi korzyściami osobistymi. W jednej chwili przestawał być nędznym samotnikiem, włączał się do największego i najbardziej szanowanego zwłaszcza w czasie wojny kolektywu, jakim była armia, nie potrzebując dłużej troszczyć się o kawałek chleba dla siebie; uzyskiwał tak bardzo upragnioną możność wygłaszania w chwilach wolnych do kolegów-żołnierzy namiętnych przemówień politycznych; wreszcie - będąc przekonany o swych wybitnych zdolnościach i swej wyjątkowości - mógł oddawać się marzeniom o szybkim awansie i uzyskaniu, wraz z zwycięstwami armii niemieckiej, wysokich godności wojskowych.
Poza tym będąc w dalszym ciągu obywatelem austriackim, zapewne wciąż się obawiał przymusowego wcielenia do armii austriackiej, a jeśli już służyć w szeregach wojującej armii, to niewątpliwie wolał służyć w armii niemieckiej wśród samych prawie Niemców aniżeli w austriackiej obok licznych Czechów, Polaków, Żydów. Toteż ochotnicze zaciągniecie się Hitlera w warunkach wojennych do Reichswehry niemieckiej dowodzi tylko tego, że nie był tchórzem, lecz - wbrew pozorom - jeszcze nie dowodzi jego płomiennego patriotyzmu niemieckiego, gdyż nie można wykluczyć, że zdecydował się na ten niebezpieczny krok, mając na względzie nie tyle dobro ukochanej ojczyzny, ile własne interesy i wyrachowanie.
Sądzimy zatem, że w dziejach życia i kariery Hitlera brak danych, pozwalających na udzielenie bezspornej odpowiedzi na pytanie, czy - obok ogromnych wad swojej osobowości - był on jednak bezinteresownym patriotą niemieckim, czy też człowiekiem, dla którego istotne znaczenie miały tylko własna kariera i własna wymarzona wielkość, naród niemiecki zaś liczył się jedynie jako środek do osiągnięcia tego celu.

Rozdział XVI Czy Hitler był normalny?
Jeśli nazwiemy życie Adolfa Hitlera zjawiskiem w dziejach XX wieku, a nawet szerzej - w dziejach świata, to możemy bez żadnej przesady uznać, że było to zjawisko nienormalne, a nawet wysoce nienormalne. Jedyny był to wypadek w historii, gdy nędzny mieszkaniec domów noclegowych został dyktatorem najsilniejszego podówczas państwa na świecie, z ambicjami podboju całego świata. Historia ludzkości obfituje w potworne zbrodnie, jednak nigdy przed Hitlerem tak się nie zdarzyło, aby na rozkaz jednego człowieka wymordowano tyle milionów bezbronnych ludzi, i to jeszcze z tak obszernym uzasadnieniem "ideologicznym".
W tych okolicznościach uparcie nasuwa się pytanie: czy człowiek, który dokonał czynów tak bardzo odbiegających od normalności, sam był normalny? Na to pytanie całkowicie pewną odpowiedź mieli i mają (gdyż niewątpliwie jeszcze istnieją) zwolennicy i wielbiciele Hitlera. W ich rozumieniu był Hitler człowiekiem o niebo przewyższającym ludzi normalnych, był geniuszem politycznym i militarnym, takim, jacy się rodzą jeden raz na wiele stuleci. Nam, w naszym pytaniu, chodzi jednak oczywiście o całkiem inną nienormalność, nie o nienormalność w sensie "powyżejnormalności", "lepiej-do-normalności", lecz w sensie "poniżejnormalności", "gorzej-od-normalności". Zresztą choć, w znaczeniu dosłownym, zarówno "powyżejnormal-ność", jak i "poniżejnormalność" jest nienormalnością, odchyleniem od normalności, to jednak w utartym sensie tylko ""poniżejnormalność" traktuje się jako nienormalność.
Biografowie Hitlera wielokrotnie zastanawiali się nad kwestia, czy człowiek, który osiągnął tak olbrzynie sukcesy życiowe, może być uznany za nienormalnego w sensie "gorzej-od-nienor-malności", a jeśli tak, to w jakim zakresie swego myślenia i zachowania się. W trzech dziedzinach mówi się o nienormalne-

147
Czy Hitler był normalny?



ści w znaczeniu "gorzej-od-nienormalności": w dziedzinie intelektualnej, moralnej oraz seksualnej. Nad normalnością lub nienormalnością Hitlera w każdej z tych trzech dziedzin zastanawiają się jego biografowie.
Spośród tych trzech dziedzin najistotniejsza jest nienormalność w dziedzinie intelektualnej. Na czym ona polega? Doskonałą odpowiedź na to pytanie dawał przedwojenny polski kodeks karny (1932 r.), który nazywał daleko posuniętą nienormalność w tej dziedzinie niepoczytalnością i określał ją jako "niemożność rozpoznania czynu lub kierowania swym postępowaniem". Nienormalność moralna (moral insanity) polega na niezdolności do przeżywania uczuć moralnych: miłości do innych ludzi, przyjaźni, sympatii, współczucia, litości. Wreszcie istotą nienormalności seksualnej jest posiadanie zwyrodniałych popędów płciowych i czynne wyładowywanie tych popędów, prowadzące nieraz do popełniania przestępstw na osobach, na których są one wyładowywane.
Tylko nienormalność w dziedzinie intelektu pociąga za sobą ustawowe skutki prawnokarne. Niepoczytalność całkowita powoduje, iż sprawca nawet najcięższej zbrodni zostaje zwolniony od kary; jeśli pobyt takiego sprawcy na wolności zagraża, bezpieczeństwu publicznemu, umieszcza się go w zamkniętym zakładzie dla psychicznie chorych. Stwierdzenie niepoczytalności częściowej daje prawo sądowi do zastosowania nadzwyczajnego złagodzenia kary. Natomiast stwierdzenie przez sąd u sprawcy nienormalności w dziedzinie moralnej lub seksualnej, jeżeli nie jest ona połączona z nienormalnością intelektu, nie wywołuje ustawowych konsekwencji prawnych; w razie ustalenia winy sąd skazuje sprawcę przestępstwa w myśl litery prawa, uwzględniając jedynie okoliczności obciążające i łagodzące konkretnej sprawy.
Mając na względzie, iż przedmiotem naszych badań jest filozofia Hitlera, jego światopogląd, czyli wytwór jego intelektu, jesteśmy zainteresowani kwestią normalności czy też nienormalności Hitlera w dziedzinie intelektualnej. Jednakże biografowie fuhrera niemało uwagi poświęcają także badaniom ewentualnych odchyleń psychiki Hitlera od normy w dziedzinach moralności i seksu, zatem i my w kilku słowach o te problemy zahaczymy.
Bardzo dużo pisano i nadal się pisze o nienormalności seksualnej Hitlera. Jest to jednak temat bardzo trudny, a to dlatego, że mimo iż jako wódz coraz silniejszej partii politycznej, a później przez z górą dwanaście lat dyktator Niemiec - był

148 Rozdział XVI
otoczony tłumem adiutantów, sekretarzy, sekretarek, maszynistek, szoferów, agentów ochrony osobistej, mimo iż otaczali go zawsze liczni kamraci z kierownictwa partii nazistowkiej, nikt nigdy niczego pewnego o jego życiu seksualnym nie wiedział, aczkolwiek domysły, ze względu na frapujący wielu ludzi temat, były niezwykle liczne. Najczęściej przypisywano Hitlerowi w środowisku go otaczającym jedno z dwóch zboczeń (i znalazło to później swoje odzwierciedlenie w pracach historyków): homo-seksualizm lub masochizm.
Posądzenia o homoseksualizm oparte są przede wszystkim na tym, że wśród dygnitarzy nazistowskich było wielu homoseksualistów, którzy zmuszali do partnerowania sobie przede wszystkim młodych mężczyzn z SA i SS. Najsłynniejszym homoseksualistą w NSDAP był długoletni komendant SA major Ernst Roehm, którego Hitler w czerwcu 1934 roku kazał zamordować właśnie pod pretekstem uprawiania pederastii, choć prawdziwe motywy były oczywiście polityczne. Jednak bezspornych dowodów na to, że sam Hitler uprawiał miłość homoseksualną nigdy nie znaleziono.
Natomiast praktyki masochistyczne Hitlera miały polegać na jego częstych żądaniach, kierowanych do zapraszanych do niego w celach towarzyskich głośnych podówczas niemieckich aktorek filmowych i innych pięknych kobiet, ażeby po pozostaniu z nim sam na sam biły go i kopały. W jeszcze bardziej drastyczny sposób opisuje zboczenie seksualne Hitlera psychiatra amerykański Walter C. Langer, który na zlecenie rządu USA sporządził w czasie wojny tajny raport o osobowości Hitlera. Hitler -pisze Langer - "z pewnością nie jest homoseksualistą w zwykłym znaczeniu tego terminu. Jego perwersja ma zupełnie inną naturę, która tylko przez nielicznych została poznana. Jest to skrajna postać masochizmu polegająca na osiągnięciu przez mężczyznę satysfakcji seksualnej, kiedy kobieta wypróżnia na nim mocz albo kał" 181. Langer twierdzi, że rzeczywistą rozkosz seksualną mógł Hitler osiągnąć jedynie przez jedzenie i picie wypróżnień partnerki. Aby uniknąć staszliwej kompromitacji, musiał to pragnienie ciągle w sobie zwalczać, co przychodziło mu z wielkim trudem.
Powyższe dane podajemy na wyłączną odpowiedzialność Waltera Langera. Był poważnym uczonym i zdawał sobie dobrze sprawę, że nie pisze sensacyjnego artykułu do brukowej gazety,
181. Op. cit., s. 70. 725.

149
Czy Hitler był normalny?



lecz raport do najwyższych władz swego kraju. Raport Langera został opublikowany dopiero w trzydzieści lat po zakończeniu wojny.
Ale nawet nie wgłębiając się w te drastyczne zarzuty, można z największym prawdopodobieństwem twierdzić, że Hitler nie był seksualnie normalny. Aż do trzydziestego roku życia brak w jego biografii śladów jakichkolwiek flirtów, jakiegokolwiek zainteresowania kobietami. Później, gdy wyrósł na fuhrera, zapraszano do niego - jak przed chwilą wspominaliśmy - piękne kobiety, ale choć niejedna z nich bardzo by sobie życzyła, w celach autoreklamy, zostać oficjalną kochanką Hitlera, żadna nigdy nie miała okazji, aby się tym pochwalić i nigdy nie powstały nawet takie plotki. Dwie młode kobiety były w życiu Hitlera, już jako polityka, mu szczególnie bliskie. Pierwszą była Geli, córka jego przyrodniej siostry Angeli Raubal. W jakiś czas po wyjściu z twierdzy Landsberg Hitler zaangażował Angele do prowadzenia mu gospodarstwa domowego, w Geli zaś, która nie miała jeszcze dwudziestu lat, się zakochał i wynajął dla niej oddzielne mieszkanie. Ukazywał się z nią publicznie i otoczenie Hitlera o tym związku wiedziało. Trwał on do 1931 roku, kiedy Geli zmarła w do końca nie wyjaśnionych okolicznościach. Znaleziono ją martwą z kulą w ciele pochodzącą z pistoletu Hitlera. Uznano, iż popełniła samobójstwo.
Wcale jednak nie wyglądało na to, że ich związek miał charakter normalnego pożycia mężczyzny i kobiety. Geli nigdy nie była w ciąży i być może pragnęła innych męskich znajomości, ale Hitler jej tego kategorycznie zabraniał. Langer uważa za bardzo prawdopodobne, iż Hitler zmuszał Geli do partnerowania mu w odrażających praktykach masochistycznych i to popchnęło ją do targnięcia się na swe życie 182.
W jakiś czas po śmierci Geli Raubal poznał on inną dwudziestolatkę, Ewę Braun. Była zatrudniona u Heinricha Hoffinana, oficjalnego fotografa partii nazistowskiej i przyjaciela Hitlera. W zakładzie Hoffmana nastąpiło zapoznanie się, a związek między nimi trwał 13 lat i zakończył się wspólnym samobójstwem w dniu 30 kwietnia 1945 roku, przy czym dzień wcześniej, 29 kwietnia, Hitler poślubił Ewę. Związek z Ewą Braun nie był przez prawie cały czas jego trwania znany nawet najbliższemu otoczeniu Hitlera i także nie miał oznak związku fizycznego. Nie mieszkali razem, a Ewa, podobnie jak Geli, nigdy nie była w ciąży.
182. Op. cit., s. 630.

150 Rozdział XVI
Z tego wszystkiego nasuwa się wniosek: Hitler nie był zdolny do normalnego pożycia płciowego z kobietami. Tak też określa to Walter Langer pisząc: ,jest zapewne prawdą, że jest on impotentem" 183.
Nienormalność Hitlera w dziedzinie moralnej nie podlega wątpliwości. Odczuwał głęboką, nie spowodowaną żadnymi ra-gonalnymi przesłankami nienawiść nie tylko do Żydów, lecz także do wielu milionów ludzi różnych narodowości i różnych grup społecznych, wyszydzał emocje litości i współczucia dla słabych, nawoływał w sposób otwarty lub niedbale zamaskowany do masowych mordów, co w czasie drugiej wojny światowej zostało w pełni uskutecznione, a byłoby kontynuowane w jeszcze o wiele szerszych rozmiarach, gdyby naziści wojnę wygrali. Nie tylko dla ludzi obcych narodowości lub mających nienawistne mu światopoglądy nie miał Hitler śladów litości. W pamiętnym dniu 30 czerwca 1934 roku kazał wystrzelać kilkuset nazistów z SA, przeważnie dawnych towarzyszy partyjnych na czele z Ernstem Roehmem, który patronował początkowi jego kariery politycznej i był podobno jedynym człowiekiem z jego otoczenia, z którym Hitler był na "ty".
Gdyby "moralność", którą reprezentował Hitler, stała się moralnością normalną, ludzkość przekształciłaby się w stado wzajemnie pożerających się drapieżników. Straszne jest jednak to, że fiihrer znalazł w narodzie niemieckim tak wielu naśladowców swej etyki.
Najważniejsze jednak, a zarazem najtrudniejsze do udzielenia odpowiedzi jest pytanie, czy normalny był intelekt Hitlera. Tu trzeba przede wszystkim kategorycznie odrzucić dwie spotykane czasem opinie, mające ze sobą tę wspólność, że oceniają intelekt fuhrera lekceważąco. Pierwsza z nich głosi, że Hitler był kimś w rodzaju chłopka-roztropka, przebiegłym krętaczem, zręcznym demagogiem, ale w gruncie rzeczy człowiekiem prymitywnym. Zgodnie z drugą opinią, był Hitler po prostu szaleńcem nadającym się do zakładu dla psychicznie chorych. Tego typu opinie fałszują nie tylko obraz Hitlera, ale i całą polityczną rzeczywistość Niemiec i Europy w latach dwudziestych, trzydziestych i czterdziestych naszego wieku. Prymitywny chłopek-roztropek, a tym bardziej ewidentny szaleniec w żadnym wypadku nie mógłby zostać dyktatorem Niemiec ani dokonać zaborów, jakich dokonała Trzecia Rzesza jeszcze przed rozpoczęciem
183. Op. cit., s. 336.

151
Czy Hitler był normalny?



drugiej wojny światowej, ani tym bardziej spowodować tego strasznego kataklizmu, jakim była ta wojna.
Hitler był niewątpliwie człowiekiem o dużych talentach, aczkolwiek talenty te były bardzo specyficznie ukierunkowane. Pomijając jego powszechnie znane zdolności w dziedzinie rysow-nictwa i architektury, miał inne wielostronne uzdolnienia, które przesądziły - przy olbrzymiej dozie szczęścia - o jego oszałamiającej karierze politycznej. Lektura "Mein Kampf dowodzi, że miał dużą, choć bardzo opacznie użytkowaną, wiedzę w dziedzinie historii i geografii, nie mówiąc już o współczesnej polityce, której wydarzenia śledził z ogromnym zaangażowaniem emocjonalnym, odkąd zaczął dojrzewać umysłowo. Swą rozległą wiedzę zawdzięczał nie tyle wykształceniu szkolnemu (pamiętamy, że nie ukończył nawet szkoły średniej), ile gorączkowej, choć chaotycznej lekturze: od wczesnej młodości wprost połykał książki, broszury, artykuły gazetowe, których tematyka w jakikolwiek sposób nawiązywała do jego pasji życiowych: niemieckiego szowinizmu, rasizmu, antysemityzmu, nienawiści do Słowian i do Francuzów, marzeń o Rzeszy Niemieckiej jako o największej potędze wojskowej i o własnej kluczowej roli politycznej.
Język, styl, terminologia "Mein Kampf (abstrahując naturalnie od treści) nie odbijają swym poziomem od broszur popularnonaukowych z pokrewnych dziedzin, pisanych zazwyczaj przez autorów mających wyższe wykształcenie (choć nie można wykluczyć, że przed przekazaniem "Mein Kampf do druku Hitler oddał tekst do korekty językowej i stylistycznej któremuś ze swych towarzyszy partyjnych, podległym mu hierarchicznie jako wodzowi partii, ale górującemu nad nim stopniem wykształcenia).
Oczywiście to nie wiedza i zdolności autorskie, które Hitler wykazał przy pisaniu "Mein Kampf, są tymi elementami intelektu Hitlera, które zmuszają do uznania tego intelektu za wybitny, a nawet nader wybitny. Wielu jest autorów monografii politycznych, walorami formalnymi o wiele przewyższających "Mein Kampf, lecz bardzo mało spośród tych autorów zdobiło sobie trwałe miejsce w historii świata, Hitler zaś - aczkolwiek od najgorszej strony - jednak sobie takie miejsce zapewnił.
Siła intelektu Hitlera w jeden sposób objawiła się wobec Niemców, w zgoła inny - wobec cudzoziemców. Nie będzie zbyt wielkiej przesady, jeśli się powie, że wobec niemieckich mas ludowych okazał się on magiem i czarodziejem, oczywiście bardzo specyficznego gatunku. Najpierw przede wszystkim

152
Rozdział XVI




w dołach społecznych, następnie również wśród znacznej części inteligencji potrafił i ożywić to zło, które w stanie na wpół uśpionym tkwi gdzieś na dnie duszy tak wielu ludzi, którego człowiek zazwyczaj sam się wstydzi i które, być może, nigdy by nie przedostało się na powierzchnię, gdyby nie olbrzymi destruktywny wpływ na Niemców haseł przemówień Hitlera, później tysiąckrotnie powtarzanych w przemówieniach nazistowskich agitatorów, w artykułach hitlerowskiej prasy, a po zdobyciu władzy - przez cały potężny aparat propagandowy Trzeciej Rzeszy.
Hitler mówił ludziom: Zdaję sobie sprawę z tego, że nienawidzicie Żydów, Francuzów, Polaków, Czechów, że wśród rdzennych Niemców nienawidzicie zdrajców - socjaldemokratów, pacyfistów, a także tych wszystkich, którzy bratają się z Żydami, Słowianami, Francuzami i idą u nich na pasku. Nie wstydźcie się tej nienawiści, nie uważajcie jej za wadę czy grzech, przeciwnie, szczyćcie się nią i pielęgnujcie ją. Róbcie waszym wrogom jak najwięcej szkód, niszczcie i tępcie ich, gdzie tylko możecie. W ten sposób podźwigniecie naszą ojczyznę - Niemcy z obecnego stanu poniżenia, przywrócicie jej dawną wspaniałość, a z czasem uczynicie ją tak wielką, że będzie dyktowała swą wolę całemu światu.
Genialna demagogia - to był oręż, za którego pomocą Hitler na jakiś czas zawojował duszę przeważającej części narodu niemieckiego, doprowadzając go tym samym do najgłębszego w jego dziejach upadku moralnego. Jak już mówiliśmy, drugim zasadniczym atutem działalności Hitlera wśród Niemców były jego wielkie zdolności organizatorskie. Dzięki nim przekształcił liczącą sześciu członków grupkę ludzi, do której przystąpił, w wielomilionową partię polityczną, która łącznie z licznymi filiami i przybudówkami ogarnęła praktycznie cały naród niemiecki. Potężne narzędzia niemieckiej agresji: Wehrmacht, Krie-gsmarine (marynarka wojenna), Luftwaffe (lotnictwo wojskowe) także zawdzięczają swe powstanie i szybki rozwój organizatorskim talentom Hitlera. W czasie drugiej wojny światowej był naczelnym dowódcą sił zbrojnych, i choć nie był geniuszem wojskowym, a generałowie zarzucali mu liczne błędy w planowaniu operacji wojennych, to jednak nie ulega wątpliwości, że to właśnie pod jego dowództwem, które m.in. polegało na tym, że w zasadzie polegał tylko na własnym zdaniu i na własnej intuicji, armia niemiecka w pierwszej fazie wojny osiągnęła ogromne sukcesy, podbijając i podporządkowując woli fuhrera przeważającą część Europy i rozległe obszary w Afryce.

153
Czy Hitler był normalny?



Wobec cudzoziemców ujawnił Hitler całkiem inne talenty. Nigdy nie wygłosił żadnego przemówienia skierowanego do niemieckich słuchaczy, nigdy wśród nieniemieckiej ludności nie prowadził żadnej działalności politycznej. W ogóle po okresie zamieszkania w Wiedniu, gdzie z pewnością jakoś się kontaktował z Czechami, Żydami, Polakami, w całym swym późniejszym życiu nie miał w zasadzie żadnej osobistej styczności z nie-Niemcami. W czasie sprawowania władzy dyktatorskiej w Niemczech miał natomiast bardzo rzadkie kontakty osobiste z czołowymi politykami niektórych państw obcych i oczywiście kontaktował się z nimi także na drodze dyplomatycznej.
Zasadniczą cechą Hitlera w stosunkach z cudzoziemcami była niezwykła umiejętność oszukiwania i zastraszania polityków obcych państw. Znalazły się wśród nich m. in. takie osobistości, jak Chamberlain i Daladier (ciągłe ustępstwa wobec Trzeciej Rzeszy, zakończone zmową monachijską), Mussolini, Horthy, Antonescu (katastrofalne dla rządzonych przez nich państw przystąpienie pod naciskiem Hitlera po stronie Niemiec do drugiej wojny światowej), Stalin (całkiem nieoczekiwane potężne uderzenie Trzeciej Rzeszy na ZSRR w mniej niż dwa lata po zawarciu przez Hitlera układu sojuszniczego ze Stalinem, skrupulatnie wykonywanego przez stronę radziecką).
Hitler nigdy aż do samobójczej śmierci nie był szaleńcem nadającym się tylko do szpitala dla psychicznie chorych, to znaczy człowiekiem nie potrafiącym rozpoznawać znaczenia swych czynów lub kierować swym postępowaniem. Niewątpliwie od najmłodszych lat miał zadatki na psychopatę i histeryka, i cechy te w miarę upływu lat coraz bardziej się pogłębiały, ale one się u niego łączyły nie tylko ze skrajnym okrucieństwem i brakiem uczuć altruistycznych, lecz także z wielkimi zaletami umysłu w określonych dziedzinach.
I choć w końcowym okresie jego życia pod wpływem postępującej katastrofy na frontach i krachu wszystkich planów życiowych objawy psychopatyczne coraz się zaostrzały, do ostatniej chwili zachował Hitler poczytalność w sensie prawnokarnym. Istnieje tego doskonały dowód. Gdyby choć na dzień czy dwa dni przed śmiercią Hitlera ludzie zgromadzeni wokół niego w bunkrze berlińskim (a było to niezwykle liczne towarzystwo, poczynając od nazistowskich dygnitarzy, Goebbelsa, Bormanna a kończąc na kierowcach, szeregowych SS-manach i sprzątaczkach) zauważyli, że zwariował, natychmiast odebraliby mu władzę, przejmując swój los w tych niezwykle trudnych dla siebie chwilach we własne ręce.

154 Rozdział XVI
Tymczasem ani na chwilę nie pozbył się absolutnej władzy nad wszystkimi tymi, którzy byli w bunkrze, a nawet i poza nim, jeżeli tylko mógł się z nimi jakoś skomunikować. Do końca nie ustąpił paniczny strach, który wszyscy przed nim odczuwali. Na dwa dni przed samobójstwem kazał rozstrzelać jako podejrzanego o zamiar ucieczki z bunkra generała wojsk SS Hermanna Fegeleina, który był szwagrem Ewy Braun, a więc właściwie już i szwagrem samego Hitlera. Błagania Gretl, siostry Ewy, o darowanie życia mężowi na nic się nie zdały, nawet Ewa nie ośmieliła się ich poprzeć i Fegelein został natychmiast stracony.
Gdyby Hitler dostał się w ręce aliantów, byłby na pewno sądzony za swe zbrodnie jako człowiek zdrowy psychicznie, podobnie jak byli sądzeni i skazani inni czołowi dygnitarze nazistowscy.
Uważamy jednak, że była w umysłowości Hitlera określona dziedzina, w której był istotnie niepoczytalny. Tą dziedziną był jego stosunek do Żydów. Przypomnijmy sobie, że stosunek ten określały cztery zasadnicze tezy:
1. Żyd nie może zdziałać nieczego dobrego. Wszystko, co robią lub zamierzają robić Żydzi, jest złe i podłe. Każde zło, jakie się dzieje na świecie, ma w swej genezie jawną albo ukrytą rękę żydowską.
2. Żydzi są niezdolni do tworzenia kultury. Nie było i nie może być żydowskiego twórcy w żadnej dziedzinie: nauce, literaturze, sztuce. Żydzi kradną kulturę stworzoną przez Aryj-czyków, przy czym zniekształcają i bezczeszczą ją.
3. Żydzi istnieją od niepamiętnych czasów, ale nie mają historii ani religii. To, co Żydzi nazywają własną religią, jest niecnym oszustwem. Żydzi nigdy nie mieli własnego państwa i nie mogą go mieć, albowiem posiadanie państwa wymaga pracy, Żydzi zaś nie umieją i nie chcą pracować.
4. Z powyższych ustaleń wynika, że Żydzi, jako najgorsi wrogowie ludzkości, powinni być wytępieni (ausgerottet).
Powstaje pytanie, czy Hitler jako człowiek normalny również w swym ustosunkowaniu się do Żydów mógłby z przekonaniem wyzwać i głosić powyższe tezy. Sądzimy, ze mógłby, choć w innym, bardziej prymitywnym wysłowieniu, musiałyby być jednak spełnione dwa warunki:
1. Hitler musiałby być człowiekiem prymitywnym, analfabetą, mającym bardzo małą wiedzę o świecie;
2. Nie miałby on żadnej osobistej styczności z Żydami, a to, co o nich głosił, zasłyszał od bardzo złośliwego agitatora antysemickiego, którego obdarzał pełnym zaufaniem.

155
Czy Hitler byl normalny?



Człowiek prymitywny może mieć zupełnie fałszywe wyobrażenie o świecie, ale z tego wcale nie wynika, ze jest niepoczytalny. Jednakże Hitler bynajmniej człowiekiem prymitywnym nie był. Posiadał dużą wiedzę o świecie, którą zdobywał już od wczesnej młodości, przede wszystkim dzięki usilnemu, choć chaotycznemu, wchłanianiu literatury spoleczno-politycznej w rozmaitych postaciach. Zdobywanie tej wiedzy ułatwiało mu to, iż prawdopodobnie miał bardzo dobrą pamięć. Jego późniejsza intensywna działalność polityczna niewątpliwie sprzyjała dalszemu pogłębianiu jego wiedzy o świecie.
Z Żydami Hitler stykał się osobiście już od dzieciństwa (lekarz domowy dr Eduard Bloch), podczas zamieszkania w Wiedniu zaś - zapewne częstokroć. Ponieważ kwestia żydowska niezmiernie go interesowała, musiał na jej temat przeczytać obszerną literaturę, a choć poczesne w niej miejsce zajmowały propagandowe broszury antysemickie, to niewątpliwie zapoznawał się także z publikacjami obiektywnie naświetlającymi ten temat. Opinie o Żydach zawarte w "Mein Kampf' w żaden sposób nie mogły być po prostu ściągnięte z jakiejś broszury antysemickiej, po pierwsze dlatego, że były od każdej takiej broszury o wiele obszerniejsze, po drugie zaś dlatego, że żadna spośród tych broszur, których niemało ukazywało się w Wiedniu na początku XX wieku, nie płonęła aż tak krwiożerczą nienawiścią do Żydów, jaką nacechowany był "Mein Kampf.
Gdyby Hitler jako człowiek już dorosły z rozległą wiedzą o świecie był w zakresie relacji do problemu żydowskiego osobnikiem normalnym, nie mógłby wierzyć w to, że Żyd nie jest zdolny do uczynienia niczego dobrego, a to już choćby przypominając sobie te dobre uczynki, które sam doświadczył od Żydów. Nie mógłby żywić przekonania, że wszelkie zło na świecie pochodzi od Żydów, uświadamiając sobie znikomość liczby ludzi żydowskiego pochodzenia w porównaniu z miliardową ludnością świata. Nie mógłby szczerze twierdzić, że żaden Żyd nigdy niczego nie stworzył, wiedząc o wielkiej - w toku dziejów - liczbie uczonych, pisarzy, ludzi sztuki narodowości żydowskiej lub żydowskiego pochodzenia. Nie mógłby wreszcie głosić, że Żydzi nie mają ani historii, ani religii i nigdy nie mieli własnego państwa, skoro cały świat wie - już choćby ze Starego Testamentu - że Żydzi mają zarówno historię, jak religię, a także iż mieli w starożytności własne państwo, a nawet dwa własne państwa, jedno zwane izraelskim, a drugie judej-skim. Skoro więc Hitler z całym przekonaniem te jawne fałsze

156 Rozdzial XVI
głosił, musiał być w tym zakresie nienormalny, wręcz niepoczytalny.
Oczywiście sprawa propagowania przez Hitlera takich właśnie poglądów w kwestii żydowskiej może też być tłumaczona w sposób zgoła odmienny. Można założyć, że Hitler rozumował w sposób następujący: Antysemityzm istnieje w Niemczech, istnieje także w innych krajach, gdzie mieszkają Żydzi. Ludzie zawsze mają dużo kłopotów, a szczególnie dużo kłopotów mamy my, Niemcy, po przegranej wojnie. Ludzie potrzebują kozła ofiarnego, na którego mogliby zrzucić winę za wszystkie swe niepowodzenia i bolączki. Toteż propaganda nienawiści jest o wiele bardziej efektywna aniżeli propaganda miłości. Żydzi na kozła ofiarnego i na obiekt propagandy nienawiści bardzo się nadają, albowiem wskutek zastarzałych uprzedzeń można ich oskarżać o wszelkie możliwe winy, przy tym nie mają własnego państwa, które mogłoby się za nimi ująć. Jeśli będę wraz ze swoim aparatem partyjnym prowadził najskrajniejszą propagandę antysemicką, mogę zyskać dla siebie i swojej partii bardzo dużą popularność. Gdy uda mi się przekonać niemieckie masy ludowe, że Żydzi są ich najgorszymi wrogami, ludzie będą we mnie widzieli pogromcę ich śmiertelnych wrogów i sprawcę jaśniejszej przyszłości dla Niemiec, gdy wrogowie ci zostaną, zniszczeni. Gdy ja i moja partia opanujemy władzę i rozpoczniemy wojnę na wschodzie w celu zdobycia dla Niemiec nowych przestrzeni życiowych, zażarta propaganda antysemicka znakomicie się nam przyda, gdyż jeśli uda się nam przekonać ludzi w krajach Wschodniej Europy o jej słuszności - zamiast tego, żeby widzieć we wkraczających wojskach niemieckich zdobywców i agresorów - potraktują nas jako wybawców od żydowskiego jarzma. Propaganda, którą mam zamiar prowadzić, będzie w swej istocie oparta na fałszach, ale wcale mnie to nie wzrusza, ponieważ tymi, którzy wskutek tej propagandy ucierpią, będą tylko Żydzi, a nie są oni ani mnie, ani mojej partii potrzebni, i gdy w końcu zostaną wytępieni, odetchnę z ulgą.
Jeśli Hitler istotnie tak rozumował, wszczynając swą gwałtowną kampanię antysemicką, która po kilkunastu latach zakończyła się wymordowaniem przeważającej części ludności żydowskiej w krajach okupowanych, to nie może być mowy o jakiejkolwiek nienormalności w kwestii stosunku do Żydów. Wyszłyby tu na jaw skrajne okrucieństwo i barbarzyńska nie-ludzkość Hitlera, ale z tych właściwości on i tak słynie. Nato-

157
Czy Hitler był normalny?



miast w aspekcie celowości, choć celowości zbrodniczej, nie można temu rozumowaniu niczego zarzucić.
Mimo wszystko jesteśmy odmiennego zdania. Sądzimy, że gwałtowna antyżydowska polityka Hitlera nie była oparta na cynizmie, lecz wynikała z jego nienormalności w tej jednej dziedzinie, to znaczy z tego, iż pomimo jawnej fałszywości, wręcz absurdalności wygłaszanych przez siebie sądów o Żydach, on w nie jednak wierzył. Jeśli się mylimy, pozostaje tylko jedna ewentualność: Hitler sięgnął w swym ustosunkowaniu się do Żydów ostatecznych granic cynizmu. Tertiwn non datur.
Natomiast jeśli chodzi o popleczników Hitlera, sprawa przedstawia się, naszym zdaniem, inaczej. Mamy tu na myśli takich ludzi, jak Heinrich Himmler, Herman Góring, Joseph Goebbels, Rudolf Hess, Julius Streicher, Reinhardt Heidrich, Hans Frank, Odilo Globocnik i wielu, wielu innych. Trudno przypuszczać, że cała kohorta nazistowska bossów oszalała na punkcie Żydów. Zapewne tylko bardzo niewielu z nich wierzyło, podobnie jak Hitler, że Żyd jest winny wszelkiego zła, jakie się dzieje na świecie. Ogromna większość rozumowała zapewne w sposób następujący: Politykę niszczenia Żydów prowadzi nasz wódz, Adolf Hiltler, i on też jest za nią całkowicie odpowiedzialny. My tylko wykonujemy jego rozkazy, do czego jesteśmy zobowiązani, ponieważ składaliśmy mu przysięgę na wierność. Zarzuty Hitlera przeciw Żydom są fantastyczne, jednak będziemy je z całej siły popierali, gdyż wzmacniają one naszą partię i znakomicie przyczyniają się do kariery politycznej i nagromadzenia bogactwa każdego z nas. Hasło fiihrera "Deutschland erwache, Jude verrecke!" ("Niemcy obudźcie się, Żydzie zdechnij!") musi zostać w całej pełni wykonane.
Wróćmy jednak do Hitlera. Do psychiatrów należy udzielenie ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czy jest z medycznego punktu widzenia możliwe, aby człowiek, aczkolwiek neurotyk i psychopata, to jednak przewyższający uzdolnieniami w wielu dziedzinach miliony przeciętnych ludzi, był w jednej dziedzinie nienormalny do granic niepoczytalności. Niejedna wybitna postać historyczna pozostawała w ścisłych związkach z psychiatrą, nie jako podmiot badań psychiatrycznych, lecz jako ich obiekt. Wśród tych wszystkich postaci związki Hitlera z psychiatrią były zapewne najbardziej intymne.

Rozdział XVII Gdyby Hitler nie istniał...
Tytuł tego rozdziału natychmiast nasuwa ptyanie: czy "gdybanie" dozwolone jest naukowcom? Można twierdzić, ze zadaniem nauki jest wyłącznie ustalanie faktów, a nie spekulacje o tym, "co by było, gdyby było", czyli o tym, co się z pewnością nie zdarzyło.
Bylibyśmy jednak w tym przedmiocie odmiennego zdania. Choć nie ulega wątpliwości, iż fundamentalnym zadaniem nauki jest stwierdzanie i opisywanie faktów rzeczywistości, ich przyczyn i skutków, a także wszelkiego rodzaju związków pomiędzy nimi, to jednak utrzymane w racjonalnych granicach rozważania o tym, co się nie stało i czy mogło, czy też nie mogło się stać, a w razie swego zaistnienia, jakie wywarłoby bliższe i dalsze skutki - mogą w znacznej mierze przyczyniać się do poszerzenia i pogłębienia naszej wiedzy o tym, co się w rzeczywistości stało lub z pewnością stanie się w przyszłości.
Pragniemy zatem zastanowić się nad tym, jakie ewentualne skutki dla losów Niemiec, Europy i całego świata przyniosłoby nieistnienie Adolfa Hitlera jako działacza politycznego. Mógł się wcale nie narodzić, mógł umrzeć we wczesnym dzieciństwie, jak umarło kilku spośród jego rodzeństwa, mógł zginąć podczas pierwszej wojny światowej, gdy był żołnierzem armii niemieckiej.
Pierwsze pytanie, na które postaramy się udzielić odpowiedzi, brzmi: czy bez Hitlera powstałaby w Niemczech silna partia faszystowska? Zasługi Hitlera dla rozwoju NSDAP są olbrzymie. Dzięki jego talentom demagogicznym i organizacyjnym partia, do której wstąpił z legitymacją partyjną Nr 7, przekształciła się w ciągu kilkunastu lat w potężny organizm polityczny, który zniszczył demokrację w Niemczech i stworzył bezwzględnie totalitarną Trzecia Rzeszę. Jednak nasze pierwsze pytanie nie polega na tym, czy partia faszystowska w Niemczech bez Hitlera byłaby tak samo silna jak hitlerowska NSDAP, lecz czy w ogóle

159
Gdyby Hitler nie istniał...



powstałaby bez niego w Niemczech silna partia faszystowska. Nasza odpowiedź na to pytanie jest zdecydowanie pozytywna. Po zwycięstwie rewolucji październikowej w Rosji powstanie partii faszystowskich w Zachodniej i Środkowej Europie było nieuniknione. Bogate warstwy ludności tych krajów poczuła się bardzo zagrożone perspektywą rozprzestrzenienia rewolucji na całą Europę. Demokracja parlamentarna wydawała się niezbyt pewną osłoną przed naporem rewolucji, a to z dwóch powodów: po pierwsze dlatego, że masy rewolucyjne i ich przywódcy na ogół nie liczyli się z większością parlamentarną; po drugie dlatego, że obawiano się wzrostu sił partii skrajnie lewicowych w samych parlamentach. Ruchy faszystowskie były w owym czasie wielkiemu kapitałowi bardzo na rękę, toteż nie odmawiał on ich finansowania. Ruchy te z kolei stawiały na lumpen-proletariat, na elementy zdeklasowane, z których formowano kohorty pretoriańskie do rozbijania wieców partii lewicowych. Nieraz cierpiały od takich napadów także partie środka, bynajmniej nie zaangażowane w jakąkolwiek działalność rewolucyjną.
Właśnie powersalskie Niemcy najbardziej się nadawały do powstania w nich silnego stronnictwa faszystowskiego. Przesłanki ku temu były oczywiste. Niemcy, którzy jeszcze przed pierwszą wojną światową marzyli o prymacie militarnym i politycznym nad Europą i resztą świata, doznali - po olbrzymich wysiłkach i stratach wojennych - upokarzającej klęski. Po ograniczeniu na mocy traktatu wersalskiego liczebności Reichswehry do 100000 ludzi w kraju znalazła się ogromna liczba zdemobilizowanych żołnierzy i oficerów, z których większość nie wiedziała, co z sobą począć. Bardzo rozpowszechniona była legenda o "ciosie sztyletem w plecy" ("Dolchstos"), zadanym bohaterskiej armii niemieckiej przez zdradziecką lewicę, co przesądziło jakoby o klęsce Niemiec. Przegrana wojna doprowadziła do wytworzenia się w znacznej części społeczeństwa niemieckiego dwóch przeciwstawnych i skrajnie sobie wrogich nastrojów: z jednej strony rewanżem, marzeniem o nowej wojnie, w której wrogowie Niemiec zostaną rozgromieni, a ojczyzna niemiecka osiągnie niebywałą potęgę; z drugiej strony nasilające się w klasie robotniczej dążenie do rewolucji społecznej.
Niemcy, spośród wielkich państw Zachodniej Europy, znajdowały się najbliżej bolszewickiej Rosji, a przeto najwięcej obawiono się tam przyjścia Czerwonej Armii, co by się niechybnie stało, gdyby nie jej klęska w bitwie o Warszawę w sierpniu 1920 roku. Przy tym Armia Czerwona znalazłaby z pewnością

160 Rozdział XVII
w Niemczech wśród komunistów i lewicowych socjalistów o wiele więcej zwolenników i sympatyków aniżeli np. w Polsce, gdzie partia komunistyczna była słaba. Chociaż bezpośrednie niebezpieczeństwo ataku Armii Czerwonej po jej porażce w Polsce minęło, to jednak potężni niemieccy junkrzy i baronowie przemysłowi nadal bardzo się obawiali przewrotu komunistycznego. Gotowi byli łożyć ogromne kwoty na utrzymanie formacji paramilitarnych zdolnych do zdławienia wszelkiej próby takiego przewrotu.
W tych warunkach powstanie w Niemczech silnej partii faszystowskiej było po pierwszej wojnie światowej nieuniknione, albowiem jedynie taka partia mogła skupić w swych szeregach wielką masę ludzką, z której można było zbudować dostatecznie liczną i sprawną formację do walki z rewolucją społeczną. Istniały co prawda w powersalskich Niemczech także inne partie nacjonalistyczne, z których najsilniejszą byli Deutschnationale (Narodowcy Niemieccy), mający własną organizację wojskową Stahlhelm (Stalowe Hełmy), jednakże organizacja ta - choć składała się przeważnie ze zdemobilizowanych oficerów i innych osób o dobrym przygotowaniu wojskowym - nie była wystarczająco liczna. Deutschnationale jako partia najzamożniejszych warstw ludności nie mogła, a może i nie chciała, wciągać w szeregi Stahlhelmu szerokich rzesz lumpenproletariatu. Co innego partia faszystowska operująca, poza specyficznymi dla powojennych Niemiec hasłami rewanżystycznymi, także wspólnymi dla wszystkich partii faszystowskich na świecie hasłami populistycznymi. Toteż hitlerowskie SA, choć przygotowaniem wojskowym zapewne ustępujące Stahlhelmowi, o wiele przewyższały go liczebnością.
Niezależnie od poparcia wielkiego kapitału dla faszystów, hasła populistyczne w połączeniu z odwetowymi były same w sobie doskonałą przynętą dla wszelkiego rodzaju elementów zdeklasowanych, tak iż powstanie silnej partii faszystowskiej było w republice weimarskiej niewątpliwe także i w tym wypadku, gdyby Hitler nie istniał.
W jakim regionie Niemiec powstałaby partia faszystowska bez Hitlera, zanim by się rozprzestrzeniła na cały kraj i kto miałby szansę na zostanie jej fuhrerem (bez wodza żadna partia faszystowska na świecie obejść się nie może)? Byłyby to prawdopodobnie Niemcy południowe, a być może właśnie Monachium, gdyż w Niemczech północnych bardzo silna byłaby socjaldemokracja, a to mogłoby utrudnić narodzenie się faszyz-

161
Gdyby Hitler nie istniał...



mu niemieckiego w tej części kraju. Co się tyczy osoby fiihrera, to - gdyby miejscem narodzin partii faszystowskiej okazało się Monachium - przywódcą jej mógłby zostać jeden z tych ludzi, którzy byli bliskimi współpracownikami Hitlera już w pierwszych latach istnienia NSDAP, np. Góring, Roehm, Gregor Strasser czy Frick.
Wspólność haseł rewanżu i populizmu tej domniemanej partii z NSDAP, która istniała realnie, jest oczywista. Powstaje jednak pytanie, czym owa domniemana partia mogłaby się ewentualnie różnić od hitlerowskiej NSDAP. Jeśli idzie o symbolikę, to mogłoby nie być tych symboli, które do swej partii wprowadził osobiście Hitler. Przede wszystkim inna byłaby . prawdopodobnie nazwa partii. Jak wspominaliśmy, Hitlerowi zawdzięczała partia przekształcenie pierwotnej merytorycznie kłamliwej, ale gramatycznie poprawnej nazwy DAP (po polsku Niemiecka Partia Robotnicza) w gramatycznie i logicznie wadliwą nazwę NSDAP (Narodowosocjalistyczna Niemiecka Partia Robotnicza), podczas gdy gramatycznie poprawna nazwa brzmiałaby DNSAP (Niemiecka Narodowosocjalistyczna Partia Robotnicza). Czy bez Hitlera nazwa partii brzmiałaby właśnie DNSAP, czy jakoś inaczej, trudno oczywiście dziś powiedzieć, ale zapewne nie NSDAP.
Hakenkreutz (swastyka) został symbolem partii z inicjatywy Hitlera, bez niego takim symbolem byłby prawdopodobnie jakiś inny znak.
Ważniejsze pytanie polega jednak na tym, czym mogłaby się różnić partia faszystowska w Niemczech bez Hitlera od NSDAP w aspekcie merytorycznym, a nie tylko w zakresie symboliki. Hitler był tym człowiekiem, który najściślej sprzągł wewnątrzpolityczne hasła faszyzmu niemieckiego (populizm, antydemok-ratyzm, idea wodzostwa), jego cele zewnątrzpolityczne (nowa zwycięska wojna, która wymaże hańbę przegranej w pierwszej wojnie światowej) z ideologią rasizmu, kultu rasy aryjskiej z wyróżnieniem narodu niemieckiego jako najdoskonalszego wśród Aryjczyków, nienawiści i pogardy dla niższych ras, a szczególnie dla Żydów.
Związek faszyzmu z rasizmem nie musi być tak ścisły, jakim był w NSDAP za sprawą Hitlera. Był znacznie słabszy w faszyzmie włoskim, i dlatego Hitler, ogólnie chwaląc w "Mein Kampf" faszyzm włoski, jednocześnie wypominał mu niedostateczną stanowczość jego antysemityzmu twierdząc, że faszyści włoscy prowadzą walkę z żydostwem nie bezpośrednio, lecz na drodze okólnej.

162
Rozdzial XVII




Jaka zatem hipoteza wydaje się uzasadniona co do merytorycznej zawartości faszyzmu niemieckiego bez Hitlera? Można założyć, że jego powiązanie z rasizmem byłoby słabsze, albowiem inny fiihrer nie musiałby być opętany manią antysemityzmu, która odgrywała tak doniosłą rolę w życiu psychicznym Hitlera. Można przypuszczać, że w przypadku Hitlera rasizm, co prawda nie wymyślony przez niego, lecz pojawiający się już w literaturze politycznej drugiej połowy dziewiętnastego i początków dwudziestego wieku, był pochodną jego szaleńczej nienawiści do Żydów.
W polityce wewnętrznej faszyści niemieccy bez Hitlera pewnie z równą zaciekłością co Hitler, zwalczaliby socjaldemokratów, komunistów, natomiast być może mniej zaciekle niż Hitler wymyślaliby katolickiemu Centrum, gdyż dla Hitlera głównym kamieniem obrazy było to, że centrum nie prowadziło polityki antyżydowskiej, a tym samym zdradzało, w jego mniemaniu żywotne interesy narodu niemieckiego.
W polityce zagranicznej faszyści niemieccy pod innym kierownictwem byliby zapewne równie antyfrancuscy, antyrosyjscy, antypolscy, antyczescy, co NSDAP, gdyż wrogość do narodów państw sąsiadujących z Niemcami, wynikała nie tyle z rasizmu, co z chęci odwetu za klęskę poniesioną w pierwszej wojnie światowej.
Jak mógłby wyglądać antysemityzm faszystów niemieckich, gdyby kto inny, nie Hitler, stał na ich czele? Propaganda antysemicka i odpowiadająca jej polityka niewątpliwie byłyby prowadzone, albowiem faszyzm bez kozła ofiarnego raczej obejść się "' oże, Żydzi zaś na kozła ofiarnego doskonale się \że antysemityzm Hitlera był manią, dla innego '.ów niemieckich byłby antysemityzm zapewne vo jest duża różnica.
' Niemczech w chwili, gdy nazizm rozpoczy->ją działalność, był jeszcze bardzo daleki od
e nastąpiło w kilkanaście lat później i był

bez
miałby sziL ^ faszystowska'^ 'LL,<} dopodobnie NieiL f A chium, gdyż w NieŁ, ^ socjaldemokracja, a to rt
h z pewnością mniej rozpowszechniony rajach wschodnioeuropejskich, jak rów-czasów młodości Hitlera. Burmistrzem adzie XX wieku był wychwalany przez ć do Żydów Karl Langer. Burmistrza ie miasta niemieckie przed dyktaturą
fciej w powersalskich Niemczech nie TC Żydzi zajmowali znaczące pozy-

163
Gdyby Hitler nie istniał...



cje w wolnych zawodach: wśród uczonych, literatów, muzyków, a także wśród lekarzy, inżynierów, adwokatów i to często wywoływało zawiść i służyło jako pożywka dla antysemityzmu. Jednakże antysemityzm w kręgach inteligencji niemieckiej przed Hitlerem, a także wśród socjaldemokratycznych robotników bynajmniej nie był modny, przeciwnie uchodził za oznakę zacofania i ciemnoty. Z gniewem i oburzeniem pisał Hitler o niepowodzeniach antysemityzmu w okresie przed powstaniem NSDAP: "W roku 1918 o planowym antysemityzmie nie mogło być w ogóle mowy. Jeszcze przypominam sobie trudności, z którymi się spotykano, gdy tylko wymawiano słowo Żyd. Natrafiało się albo na kompletne niezrozumienie, albo na wściekły opór. Nasze pierwsze wysiłki pokazania opinii publicznej prawdziwego wroga wydawały się wówczas prawie zupełnie chybionymi i tylko bardzo powoli zaczęło to się zmieniać na lepsze" 184.
Jest bardzo możliwe, że gdyby partia faszystowska w Niemczech miała przywódcę, dla którego walka z Żydami nie byłaby namiętną pasją życiową, lecz jedynie korzystnym interesem politycznym, sukcesy w niszczeniu Żydów byłyby o wiele mniejsze, aniżeli były w rzeczywistości, lecz także i cele tej walki byłyby o wiele mniej radykalne.
Zachodzi pytanie, dlaczego cały ruch, rozważany przez nas w odniesieniu do Niemiec, który miał jednak zasięg światowy, nosi nazwę faszyzmu (z włoska), a poszczególne partie - partii faszystowskich, a nie np. nazizmu (od niemieckiego National-sozialismus), choć niemieccy faszyści - z Hitlerem czy bez Hitlera - mogli siebie słusznie uważać za ważniejszych od włoskich, już choćby z tej prostej przyczyny, że Niemcy są silniejsze od Włoch. Odpowiedź na to pytanie wydaje się prosta. Włoska partia faszystowska powstała dopiero w 1921 roku, a więc później od NSDAP, jednak do władzy doszła już w 1922 roku (Mussoliniego "Marsz na Rzym"), podczas gdy NSDAP dopiero w roku 1933. Ponieważ włoscy faszyści byli pierwszymi w świecie, którzy objęli władzę państwową, więc partie w różnych krajach o podobnym światopoglądzie i programie, co włoscy faszyści, w tym również i niemieckich nazistów, zaczęto nazywać faszystowskimi. Dlatego i my, zakładając, że partia niemiecka miałaby innego przywódcę, nie Hitlera i nie wiedząc, jaką dokładnie nosiłaby nazwę, musimy nazwać ją partią faszystowską.
184. Ibidem.

164
Rozdział XVII




Powstaje także pytanie, dlaczego faszyści włoscy tak szybko przechwycili władzę w państwie, natomiast nazistom, czyli faszystom niemieckim zabrało to kilkanaście lat. I na to pytanie odpowiedź jest prosta. Otóż było i jest dotychczas wiele narzekań na słabość republiki weimarskiej. Są to narzekania słuszne, jednak była to słabość relatywna. Demokracja w tej republice, istniejące w niej partie demokratyczne, przede wszystkim socjaldemokracja i centrum, były jednak znacznie silniejsze aniżeli demokracja włoska i dlatego potrafiły o wiele dłużej stawiać opór nacierającemu faszyzmowi. W Niemczech istniała także silna partia komunistyczna, choć sama w sobie bynajmniej nie demokratyczna, jednakże stanowiąca poważną przeszkodę dla nazistów w ich marszu do władzy. Zresztą naziści do końca nie byli tak mocni, aby zdobyć władzę własnymi siłami, aczkolwiek bardzo tego pragnęli. Władza została im podarowana przez klikę złożoną z niektórych wiodących polityków republiki weimarskiej i osób z najbliższego otoczenia prezydenta Hindenburga.
Na pytanie, czy gdyby nie było Hitlera ;"i-o działacza polity-
cznego, po wstała k*
tia faszystowska,
itegoryczny twier-
irtia faszystowska
siągnęła NSDAP
garnęłaby pełnię

Na czele silnej
>dca, niekoniecz-
ę ku dyktaturze
'r.e, nieodzowne.
v NSDAP albo
:go uzdolnienia
i dorównywały
czyła w swych
im wszystkim
onowych mas
'.zy nie mogła-
Sobisty udział
ych demago-
ret w przede-
rzeciwników
erotu zbroj-
: najkorzys-
'bogatszych
bez
miałby sz<& _
faszystowska'^/^
dopodobnie Niei& *
ej w poweu e Żydzi zajmo
chium, gdyż w Nie.-, ,
socjaldemokracja, a to iS.

165
Gdyby Hitler nie istnial...



ludzi w Niemczech oraz przynajmniej z częścią dowódców armii. I tu Hitler okazał się niedościgłym mistrzem. Potrafił oszukać grono najzamożniejszych i najwpływowszych ludzi w Niemczech. Zamianowali go kanclerzem Rzeszy, gdyż myśleli, ze będzie im wiernie służył. Tymczasem zagarnąwszy władzę dyktatorską dla siebie i swej partii nad całym narodem niemieckim, nie wyłączając również tych ludzi, którzy wynieśli go na szczyt hierarchii państwowej, szybko doprowadził do zlikwidowania wszystkich partii politycznych Niemiec z wyjątkiem NSDAP, w tym również do zlikwidowania konserwatywnej partii Deut-schnationale, do której należała większość jego możnych protektorów. Należy wątpić, czy istniał w owym czasie w NSDAP drugi przywódca zdolny do tak niezwykłej akrobacji politycznej.
Można wiec przypuszczać, że pod innym przywództwem partia faszystowska w Niemczech, aczkolwiek byłaby silną partią, nigdy nie potrafiłaby przechwycić całej władzy nad państwem. Jest zatem całkiem prawdopodobne, że republika weimarska istniałaby do dnia dzisiejszego i nie doszłoby do drugiej wojny światowej, albowiem poza NSDAP i osobiście Hitlerem nie było w Niemczech takiej siły politycznej, która była zainteresowana rozpętaniem tej wojny i ośmieliłaby się do niej popychać. Nie doszłoby także do holokaustu.
Załóżmy jednak, co wydaje się nam raczej mniej prawdopodobne, że partia faszystowska w Niemczech i bez Hitlera zdołałaby zagarnąć pełnię władzy likwidując wszystkie inne partie i wprowadzając swą dyktaturę. Czy gdyby dyktatorem Niemic został inny przywódca faszystowski, nie Hitler, doprowadziłby on do wybuchu wojny? Odpowiedzieć na to pytanie w sposób prawdopodobny jest trudniej aniżeli na wszystkie pytania poprzednie. Chodzi o to, że - pomijając uwarunkowania natury ekonomicznej - były dwa doniosłe czynniki psychologiczne, które do wybuchu drugiej wojny światowej przywiodły. Jednym z nich była niezwykła przebiegłość Hitlera, drugim -krótkowzroczność i tchórzostwo kierunków największych spośród państw, które zostały przez Trzecią Rzeszę zaatakowane, a także tych państw, które zostały wciągnięte do sojuszu wojskowego z Niemcami. Owa krótkowzroczność i tchórzostwo sprawiły, że mocarstwa, które odniosły wspaniałe zwycięstwo w pierwszej wojnie światowej, pozwoliły rozbrojonym na mocy traktatu wersalskiego Niemcom zbudować po objęciu władzy przez Hitlera z oczywistym pogwałceniem traktatu wersalskiego najpotężniejszą na świecie armię i zagarnąć jeszcze przed roz-

166 Rozdział XVII
poczęciem drugiej wojny światowej dwa niepodległe państwa, Austrię i Czechosłowację, oraz litewską Kłajpedę.
Można więc założyć, że nawet gdyby na czele faszystowskich Niemiec stał inny fiihrer nie posiadający fenomenalnego sprytu, jakim odznaczał się Hitler, to jawne oznaki słabości mocarstw zachodnich tak bardzo by go rozzuchwaliły, że zdecydowałby on się na rozpętanie wojny, podobnie jak to robił Hitler. Można jednakże zrobić także założenie przeciwne, mianowicie, iż gdyby faszystowskim Niemcom przewodził inny fuhrer, nie obdarzony sprytem Hitlera, nie potrafiłby on tak zręcznie wodzić za nos przywódców państw zachodnich i nie zrobiliby oni tych ustępstw, które pozwoliły Trzeciej Rzeszy najpierw się po zęby uzbroić, a bezpośrednio po tym rozpocząć agresję.
Wybór między większym lub mniejszym prawdopodobieństwem obu tych ewentualności, określający los dwudziestowiecznego świata, jest - jak powiedzieliśmy - niesłychanie trudny, jeśli nie niemożliwy. Warto jednak rzucić okiem na główne spośród osiągnięć zewnętrznopolitycznych Hitlera od chwili mianowania go kanclerzem Niemiec w dniu 30 stycznia 1933 roku aż do zbrodniczej napaści na Polskę w dniu l września 1939 roku. Nie wiadomo, czy przypadłyby te osiągnięcia w udziale innemu człowiekowi na jego miejscu.
Natychmiast po objęciu władzy Hitler zainicjował reżim okrutnej dyktatury - spalenie Reichstagu, obozy koncentracyjne, łapanki uliczne, pogromy przeciwników politycznych, nagonka na Żydów, palenie książek niemiłych nazistom autorów, lipski proces osób niewinnie oskarżonych o spowodowanie pożaru Reichstagu, a w czerwcu 1934 roku krwawa rozprawa z własnymi towarzyszami partyjnymi - to bardzo niepełny bilans jednego roku rządów kliki Hitlera. Dziesiątki tysięcy uciekinierów opowiadało w krajach zachodnich, co się w Niemczech dzieje. Ale Hitler natychmiast wystąpił jako bard pokoju. Mówił, że owszem wewnątrz kraju robimy porządek ze zdrajcami i to jest nasze niezbywalne prawo, choć głoszona przez Żydów Greuelpropaganda (propaganda okropności) jest wierutnym kłamstwem, ale w polityce europejskiej i światowej jesteśmy gorącymi zwolennikami pokoju między narodami. Przysięgał, że narodowosocjalistyczne Niemcy są i zawsze będą opoką Europy i całego świata przed bolszewizmem. I co najdziwniejsze, wierzono mu, mimo iż przywódcy państw europejskich albo ich doradcy polityczni powinni byli przedtem przeczytać "Mein Kampf", w którym agresywne cele Hitlera i jego partii zostały wyłożone

167
Gdyby Hitler nie istniał...



z zuchwałą otwartością. Czy tak samo wierzonoby innemu faszystowskiemu dyktatorowi Niemiec?
Nie tylko zapewnienia Hitlera o przywiązaniu do pokoju okazały się bezczelnym łgarstwem lecz także jego zaklęcia, że Trzecia Rzesza stanowi niezawodną osłonę przed bolszewizmem. W 1939 roku zawarł wojskowy pakt ze Stalinem, który choć krótkotrwały, gdyż i Stalin został wrotce oszukany, gdy Niemcy napadły na ZSRR, stanowił jednak skuteczny bodziec do agresji dla obu kontrahentów.
Obalenie Hitlera w pierwszym okresie jego panowania i uratowanie Niemic przed barbarzyństwem nie stanowiło dla państw byłej Ententy większego problemu wojskowego. Reichswehra liczyła tylko sto tysięcy żołnierzy, parumilionowa SA nadawała się przed objęciem władzy przez Hitlera do bójek z komunistami, a po wprowadzeniu dyktatury - do pogromów ulicznych i torturowania więźniów w obozach koncentracyjnych, lecz nie do prowadzenia działań wojennych przeciw regularnym armiom, a część niemieckiej generalicji była w duchu stanowczo przeciwna rządom "austriackiego frajtra". Toteż wojska angielsko-fran-cuskie mogły wówczas w krótkim czasie zająć Berlin i postawić przed sądem Hitlera za już przedtem popełnione zbrodnie.
Sprawa ewentualnej interwencji była rozważana, jednakże "legaliści" w państwach zachodnich mówili, że Hitler może w swym kraju robić, co mu się żywnie podoba, ale dopóki nie naruszył prawa międzynarodowego, nie wolno przeciw niemu występować. Lecz wkrótce rozpoczęły się ze strony Trzeciej Rzeszy akty brutalnego pogwałcenia prawa międzynarodowego, w szczególności podpisanego przez Niemcy traktatu wersalskiego, mocarstwa zachodnie zaś były nadal potulne, a nawet dostarczyły Hitlerowi bezpośredniej pomocy w formowaniu zabronionych przez ten traktat sił zbrojnych.
W marcu 1935 roku Hitler ogłosił budowę nowej niemieckiej armii, Wehrmachtu (poprzednia nazwa - Reichswehra), przy czym Wehrmacht miał już w czasie pokoju niemal sześciokrot-nione przewyższać liczebnie stutysięczną Reichswehrę. Mocarstwa zwycięskie w pierwszej wojnie światowej udzieliły na to ewidentne złamanie traktatu wersalskiego milczącego przyzwolenia, choć trzeba było być bardzo naiwnym, ażeby nie dostrzegać, jakie niebezpieczeństwo dla pokoju światowego kryje w sobie gwałtowna rozbudowa wojsk Trzeciej Rzeszy.
W czerwcu 1935 roku Joachim von Ribbentrop, ten sam Ribbentrop, który w cztery lata później podpisał w Moskwie

168
Rozdział XVII




skierowany przeciw Polsce pakt niemiecko-radziecki, podpisał w Londynie tzw. pakt morski brytyjsko-niemiecki, który znów wbrew postanowieniom traktatu wersalskiego, upoważniał Niemcy do budowy marynarki wojennej o ogólnym tonażu równym 3/5 tonażu najsilniejszej podówczas na świecie marynarki wojennej brytyjskiej oraz floty podwodnej równej swym tonażem brytyjskiej.
W następnym 1936 roku Hitler dokonał majstersztyku wojsko wo-dyplomatycznego, którego poza nim prawdopodobnie nie dokonałby nawet największy hochsztalper polityczny. Mocą traktatu wersalskiego ustanowiona została wieczysta demilitary-zacja najbardziej na zachód wysuniętej prowincji Niemiec, Nadrenii. Po objęciu władzy Hitler nieraz uroczyście oświadczał, że ani mu do głowy przychodzi podważanie statusu Nadrenii jako terytorium zdemilitaryzowanego, lecz widząc słabość mocarstw zachodnich, ich strach przed nim i skłonność do coraz to większych ustępstw, postanowił zająć swymi wojskowymi Nadrenię, nie tylko brutalnie gwałcąc w ten sposób traktat wersalski, lecz także narażając na jawny szwank bezpieczeństwo Francji.
Ale budowa potężnego Wehrmachtu na początku 1936 roku dopiero się rozpoczynała i Francja była w owym czasie o wiele silniejsza od Niemiec. Miała ona też uprzednio zawarte przymierze z Polską i Czechosłowacją, a rząd polski - mimo podpisanego w styczniu 1934 roku paktu o nieagresji z Niemcami - powiadomił rząd francuski, że jeśli Francja z orężem w ręku przeciwstawi się Niemcom, Polska udzieli jej zbrojnej pomocy.
Stosunek sił między Niemcami a Francją był wówczas taki, że Hitler mógł wysłać w celu zajęcia Nadrenii jedną dywizję, a Ren ze wschodu na zachód przekroczyły trzy bataliony tej dywizji, Francja zaś wraz ze swymi sojusznikami zdolna była rzucić do boju 90 dywizji, a następnie - dalszych sto. Toteż gdyby Francuzi w tej decydującej chwili zbrojnie przeciwstawili się wkroczeniu Wehrmachtu, Niemcy albo ponieśliby druzgocącą klęskę, albo uciekliby z Nadrenii nie podejmując walki. Generałowie z niemieckiego sztabu generalnego byli w pełni świadomi istotnego stanu rzeczy, toteż byli remilitaryzacji Nadrenii kategorycznie przeciwni, jednak na to, aby nie podporządkować się rozkazowi Hitlera, nie starczyło im odwagi.
Również rządowi francuskiemu nie starczyło odwagi, aby posłać swe wojska do Nadrenii, do czego był z mocy traktatu wersalskiego całkowicie uprawniony. A przecież rząd ten doskonale zdawał sobie sprawę z druzgocącej w owej chwili przewagi

169
Gdyby Hitler nie istnial...



militarnej Francji i jej sojuszników nad Trzecią Rzeszą, a także z tego, że w miarę rozbudowy Wehrmachtu stosunek sił może ulec decydującej zmianie, co też istotnie w ciągu najbliższych trzech lat nastąpiło. Czyżby rząd francuski nie pojmował rzeczywistych zamiarów Hitlera albo został przez niego zauroczony? W każdym razie ryzykanctwo Hitlera dostarczyło doskonałą okazję pozbycia się go i to rękami samych Niemców, i odwrócenia niebezpieczeństwa nowej wojny. Jest jak najbardziej prawdopodobne, że w razie fatalnej kompromitacji w Nadrenii Hitler staciłby poparcie znacznej części społeczeństwa niemieckiego, generałowie zaś kazaliby armii skończyć z tym awanturnikiem przynoszącym Niemcom hańbę. Niestety nic z tego się nie stało, a Hitler zanotował na swym koncie nowy ogromny sukces.
Gdyby Hitlera nie było, a dyktatorem Niemiec był inny watażka faszystowski, jest bardzo możliwe, że nie okazałby się on takim ryzykantem jak Hitler, ale przez to nie osiągnąłby tego zwycięstwa politycznego, jakie przyniosła Hitlerowi remilitary-zacja Nadrenii i w ten sposób, zapewne sobie tego nie uświadamiając, zlikwidowałby lub co najmniej odsunął w czasie groźbę nowej wojny.
Nowe awantury, tym razem już połączone z zagarnięciem obcych terytoriów i niszczeniem niepodległości suwerennych państw, przedsięwziął Hitler w roku 1938. W marcu tego roku Wehrmacht wkroczył do Austrii, nie napotykając na opór i państwo to zostało przyłączone do Trzeciej Rzeszy. I znów państwa zachodnie zachowały bierność, jedynie Wielka Brytania zgłosiła ustny protest, o którym sama z góry wiedziała, że jest pustą formalnością.
Po Anschlussie (przyłączeniu do Rzeszy) Austrii rozpoczął się haniebny proces pożerania Czechosłowacji. Proces ten nie był hańbiący dla Hitlera, ponieważ był prowadzony całkiem w jego stylu, Hitler zaś traktował go jako powód do dumy dla siebie, lecz był hańbiący dla kierownictwa państw zachodnich, a w szczególności dla sędziwego premiera Wielkiej Brytanii, Neville'a Chamberlaina.
W jaki sposób została wprowadzona w życie decyzja zniszczenia Czechosłowacji? Do ponownego Anschlussu nie było już co prawda nawet formalnych podstaw, gdyż Austrię zamieszkiwała ludność mówiąca po niemiecku, Czechosłowację zaś narody słowiańskie nie mające z Niemcami żadnego pokrewieństwa. Nie stanowiło to jednak dla Hitlera żadnego hamulca.

170 Rozdział XVII
Jako pretekst do agresji posłużył mu fakt, że w Sudetach, prowingi czeskiej graniczącej z Niemczmi, mieszkała znaczna mniejszość niemicka. Zażądał od władz czeskich przekazania Sudetów Rzeszy Niemieckiej.
Czechosłowacja, która miała silny przemysł wojenny i dobrze uzbrojoną armię, gotowa była do obrony. Liczyła na pomoc swej sojuszniczki Francji i jej sojuszniczki Wielkiej Brytanii. Swą pomoc w razie niemieckiego ataku przyrzekł także ZSRR. Aczkolwiek Niemcy były już w 1938 roku o wiele silniejsze aniżeli w r. 1936, budowa Wehrmachtu daleka jeszcze była od zakończenia. Połączone siły czesko-francusko-angielskie dałyby sobie niewątpliwie z ówczesnym Wehrmachtem radę i gdyby Hitler wykonał swą groźbę zaatakowania Czechosłowacji, wojna skończyłaby się klęską Niemiec, a mogłoby być i tak, że generałowie niemieccy, którzy do awanturnictwa Hitlera odnosili się z coraz większą podejrzliwością, już po pierwszych niepowodzeniach obaliliby jego dyktaturę, mszcząc się jednocześnie na Hitlerze za lekceważący stosunek do generalicji, na jaki sobie pozwalał. I w tym wariancie, choć doszłoby do wojny, nie przekształciłaby się ona jednak w wojnę światową i życie dziesiątków milionów ludzi zostałoby uratowane.
Jednak premierzy Wielkiej Brytanii i Francji, już zawczasu postanowili poświęcić Czechosłowację. We wrześniu 1938 roku Chamberlain dwukrotnie osobiście stawiał się przed oblicze Hitlera i upraszał go o łaskawsze potraktowanie Czechów, jednakże Hitler, sam dziwiąc się nadzwyczajnej uległości swego partnera, coraz bardziej zaostrzał swe wymagania. W rezultacie ugody monachijskiej z 30 września tegoż roku, podpisanej przez Hitlera, Mussoliniego, Chamberlaina i Daladiera, przy czym przedstawicieli rządu czeskiego w ogóle nie dopuszczano do stołu obrad i trzymano ich jak żebraków przybyłych po prośbie w przedpokoju - nakazano Czechosłowacji natychmiast wycofać swe wojska z Sudetów i przekazać tę dzielnicę ze wszystkim, co się w niej znajdowało w ręce niemieckie. Już w dniu l października oddziały Wehrmachtu wkroczyły do Sudetów.
W dniu 14 marca 1939 roku nowy czeski prezydent, Emil Hacha, przybył do Berlina, aby ubłagać Hitlera o zachowanie resztek niezawisłości Czechosłowacji. Jednak Hitler kazał mu podpisać dokument stwierdzający, że naród czeski zrzeka się swej suwerenności i prosi wodza Niemiec o wzięcie Czech pod swoją opiekę. Tymczasem Słowacja, w której władzę objął faszysta, ksiądz Josef Tiso, ogłosiła swe oderwanie się od Czech,

171
Gdyby Hitler nie istniał...



Hitler zaś spełniając "prośbę" Hachy, stworzył na obszarach czeskich protektorat Bohemii i Morawii, tak iż nawet sama nazwa Czechosłowacji i Czech została wykreślona z mapy Europy.
Jeszcze w tymże marcu 1939 roku wojska niemieckie zajęły litewską Kłajpedę, nie napotykając na żaden opór ze strony małej armii tego państwa. Ale główna ofensywa niemiecka po zaborze Czechosłowacji, do l września 1939 roku polityczna, po tej dacie zaś militarna, była skierowana w tym czasie przeciw Polsce. Hitler żądał od Polski zgody na przyłączenie do Niemiec Wolnego Miasta Gdańska i na budowę eksterytorialnych linii komunikacyjnych między Prusami Wschodnimi a Rzeszą. Ponieważ rząd polski odmówił, Hitler jednostronnie zerwał zawarty z Polską w 1934 roku pakt o nieagresji i otwarcie szykował się do napaści.
Niespodziewanie, w dniu 31 marca Chamberlain ogłosił w Izbie Gmin, że w razie agresji przeciw Polsce temu krajowi będzie udzielona pomoc rządu Jego Królewskiej Mości we wszelkiej możliwej postaci. Do tych gwarancji dołączyła niebawem Francja. Co skłoniło tchórzliwego polityka, jakim okazał się Chamberlain podczas kryzysu sudeckiego, do nagłego wystąpienia w obronie Polski? Ani przez chwilę nie myślał, co wykazały wypadki, które niebawem zaszły, o skutecznym zbrojnym wystąpieniu w obronie Polski. Zorientował się jednak, że wszelkie czynione Hiterowi ustępstwa, nie zaspokajają żarłocznego apetytu tego ostatniego i prowadzą tylko do wysuwania nowych, coraz bardziej bezczelnych żądań. Sądził, że sam gest udzielenia Polsce gwarancji przestraszy Hitlera i zmusi go do zaniechania planów agresji na Polskę.
Chamberlain nie docenił determinacji i zuchwalstwa Hitlera. Brytyjsko-francuskie gwarancje nie powstrzymały go przed wydaniem rozkazu zaatakowania i zniszczenia Polski. Napaść na Polskę była jednocześnie początkiem drugiej wojny światowej. Rządy Anglii i Francji nie udzieliły Polsce pomocy, faktycznie ją zdradzając, tak jak przed rokiem została zdradzona Czechosłowacja.
Zreasumujmy zawarte w tym rozdziale rozważania. Staraliśmy się udzielić możliwie prawdopodobnej odpowiedzi na pytanie, jak by się potoczyły losy Niemiec, a co za tym idzie także

172 RozdzialXVII
Europy i świata, gdyby np. Hitler padł na frontach pierwszą wojny światowej'. Wyraziliśmy pogląd, że także bez Hitlera doszłoby w Niemczech do powstania silnej partii faszystowskiej, naturalnie pod kierownictwem innego przywódcy. Jednak dalszy bieg zdarzeń jest znacznie bardziej wątpliwy. Następne pytanie brzmiało: czy partia faszystowska pod innym kierownictwem (prawdopodobnie także inaczej się nazywająca, nie NSDAP) zdołałaby, jak to się udało NSDAP, zniszczyć republikę wiemar-ską i demokrację w Niemczech, i wprowadzić reżim brutalnej dyktatury? Niezbędnymi do tego warunkami wydaje się, aby po pierwsze, ten inny przywódca partii był równie utalentowanym demagogiem, zdolnym oczarowywać i oszukiwać milionowe masy, jakim był Hitler i po drugie, aby ten inny przywódca potrafił równie zręcznie jak Hitler wkraść się w łaski najbogatszych i najwpływowszych ludzi w Niemczech i skłonić ich do potwierdzenia mu pełni władzy państwowej. Bez tych zdolności swego przywódcy niezbyt prawdopodobne jest, iż partia faszystowska zdołałaby przechwycić władzę w państwie, gdyż pewne jest, że miała przed sobą na drodze ku temu celowi bardzo istotne przeszkody.
Następne bardzo trudne pytania rodzą się, jeśli założymy, że partii faszystowskiej bez Hitlera udało się jednak ustanowić swą dyktaturę nad krajem. Czy potrafiłaby odrodzić, a także znakomicie powiększyć i unowocześnić potęgę militarną kajzerowskich Niemiec? Czy inny przywódca niemieckiego faszyzmu miałby niezwykłą zręczność polityczną Hitlera, która umożliwiła temu ostatniemu do tego stopnia oszukać kierownictwo państw byłej Ententy i sparaliżować ich zmysł samozachowawczy, że pozwolili najpierw na złamanie klauzuli traktatu wersalskiego, zabraniającej powiększania armii niemieckiej ponad sto tysięcy żołnierzy oraz na remilitaryzację Nadrenii, później zaś na zabór Austrii, a następnie Czechosłowacji (zagrabienie czechosłowackiego przemysłu zbrojeniowego w decydujący sposób wzmocniło zdolność Wehrmachtu do agresji na kraje europejskie)? I pytanie zbiorcze: czy partia faszystowska pod innym kierownictwem potrafiłaby przygotować Niemcy do agresji przeciw Europie i światu, i czy starczyłoby temu innemu przywódcy czelności do wydania rozkazu do rozpoczęcia tej agresji?
Zatem hipotezę, że faszyzm niemiecki bez Hitlera nie potrafiłby ani zapanować nad Niemcami, ani tym bardziej sprowokować drugiej wojny światowej, nie należy traktować jako całkiem nieprawdopodobną. Prawdopodobieństwo zaś tej hipotezy

173
Gdyby Hitler nie istniał...



równa się prawdopodobieństwu innej: pojedynczy człowiek w osobie Hitlera w fatalny sposób wpłynął na losy swego kraju, innych narodów i całego świata, przy czym był w swojej złowieszczej działalności w istniejących okolicznościach niezastąpiony. Co prawda o tymże człowieku można z dużym prawdopodobieństwem sądzić, że w innych okolicznościach, np. gdyby nie doszło do pierwszej wojny światowej, przeszedłby przez życie niezauważony, a gdyby nawet zdołał wyrządzić jakąś szkodę polityczną, byłaby ona tysiąckrotnie mniejsza, aniżeli to się stało w rzeczywistości.
Stąd z kolei wypływa wniosek szerszej natury, odnoszący się nie tylko do Hitlera i jego czasów. Jednostka ludzka, obdarzona wyjątkowymi zdolnościami, potrafi zrobić bardzo dużo dobrego lub złego dla wielu milionów ludzi, a nawet dla całej ludzkości. Ale istnieje ku temu jeden niezbędny warunek: jednostka ta musi działać w odpowiednich dla tej działalności okolicznościach. Jeśli tych okoliczności brakuje, wyjątkowy człowiek może okazać się tylko jednym ze zwykłych śmiertelników.

Posłowie
I. Czy drugi Hitler jest możliwy?
Pytanie, które zostało tak sformułowane w tytule, aby zapewnić mu krótkość, wymaga już na wstępie przeformułowa-nia. Jest oczywiste, że pojawienie się człowieka podobnego do Adolfa Hitlera bądź swymi właściwościami psychicznymi, bądź działalnością, bądź jednym i drugim - jest fizycznie możliwe. Należy więc zapytać się nie o to, czy drugi Hitler jest możliwy, ale czy zagrożenie ludzkości przez drugiego Hitlera jest prawdopodobne.
Zaznaczmy przede wszystkim, że miejscem pojawienia się drugiego Hitlera (gdyby mogło to być uznane za prawdopodobne) mogą, ale wcale nie muszą, być Niemcy. Może to być także inny z najsilniejszych obecnie krajów świata. Zatem nowy Hitler może być Niemcem, ale może także być np. Amerykaninem, Rosjaninem, Japończykiem, Chińczykiem, Anglikiem czy Francuzem. Natomiast mało jest prawdopodobne, ażeby nowy Hitler wyszedł z mniejszego państwa, dlatego że po to, aby upodobnić się do swego prototypu, musi nie tylko wprowadzić okrutną dyktaturę we własnym kraju, lecz także dokonać agresji na kraje sąsiednie i dalsze. To zaś przekracza siły mniejszego państwa, chyba, że drugi Hitler ubiegnie swe ofiary niszcząc zaatakowane kraje zadanym znienacka uderzeniem broni masowej zagłady.
Jakie cechy psychiczne będzie musiał mieć drugi Hitler, jeżeli się jednak zjawi i unieszczęśliwi ludzkość swoją osobą? Oczywiście jak najbardziej zbliżone do właściwości Hitlera pierwszego. Przede wszystkim będzie go cechowało niesłychanie wysokie mniemanie o sobie i niezwykle silna żądza władzy, dyktowania swej woli innym ludziom. Dalszą charakterystyczną cechą drugiego Hitlera będzie przemożna dyspozycja do odczuwania emocji nienawiści. Nienawiść będzie się objaiwała w życiu osobistym (tak było zapewne i w życiu Adolfa Hitlera), ale ze społecznego punktu widzenia o wiele ważniejsze będą jego nienawiści od-

175
Posłowie




czuwane do całych narodów i grup społecznych, a także do polityków reprezentujących te narody i grupy.
Jednakże żądza władzy i nienawiść do narodów i grup ludzkich nie ma w aspekcie społeczno-politycznym żadnego znaczenia, jeśli pozostaje "własnością" jednostki i nie zostaną nią ogarnięci inni ludzie. Toteż niezbędną właściwością drugiego Hitlera powinny być wielkie zdolności demagogiczne, umiejętność przekazywania masom ludzkim swych poglądów i dążeń, a w szczególności zarażania ich swymi fobiami i nienawiściami. Ponieważ drugi Hitler, podobnie jak pierwszy, będzie musiał działać za pośrednictwem partii, tzn. mniejszej lub większej (aż do bardzo wielkiej) grupy ludzi, którzy pierwsi wśród całego społeczeństwa powiązali swe osobiste cele i losy z celami i losem wodza, więc będzie musiał wykazać się pierwszorzędnymi zdolnościami organizatorskimi a także umiejętnością prowadzenia intryg politycznych, "wygryzanie" konkurentów i przeciwników.
Ale po to, aby mógł po raz drugi powstać hitleryzm, nie wystarczą same tylko, choćby jak najbardziej do tego celu przydatne, talenty kandydata na przyszłego Hitlera, niezbędne będą także odpowiednie warunki społeczne i polityczne. Można, jak się zdaje bez obawy popełnienia błędu, sformułować następującą zależność: hitleryzm może się rozwinąć tylko na bazie społecznego niezawodolenia i frustracji. Przypomnijmy sobie dzieje NSDAP. Powstała ona, czy też Hitler ją stworzył, w okresie katastrofy narodowej Niemiec po pierwszej wonie światowej. Właśnie w tych latach partia szybko powiększała siły. Przychodzili do niej nie tylko awanturnicy i zabijaki, lecz także ludzie rozczarowani, nieraz zrozpaczeni, nie widzący przed sobą przyszłości. Gdy sytuacja gospodarcza Niemiec polepszyła się, a stało się to w jakiś czas po nieudanym puczu 1923 roku, nastąpiła w partii stagnacja, a po jakimś czasie była już bliska rozpadu. Co prawda w znacznej mierze przyczyniło się do tego czasowe pozbawienie partii jej wodza, gdy bezpośrednio po puczu Hitler trafił do tymczasowego aresztu, a po wyroku sądowym w ciągu 10 miesięcy internowany był w twierdzy Landsberg. Choć po wyjściu z twierdzy potrafił powstrzymać rozkład partii, nie mniej dopóki trwał w Niemczech względny dobrobyt gospodarczy, NSDAP wzrastała bardzo powoli, natomiast stadium niesłychanie burzliwego wzrostu osiągnęła po tym, jak Niemcy zostały ogarnięte światowym kryzysem gospodarczym, który rozpoczął się w USA w 1929 roku. Bezrobocie w Niemczech rosło w tym czasie z dnia na dzień i pod koniec lat kryzysu sięgnęło sześciu

176 Posłowie
milionów ludzi. Bieda była tak samo straszna, jak w latach wojennych i bezpośrednio powojennych.
Skutki polityczne dały o sobie znać natychmiast. W maju 1928 r. jeszcze w latach dobrobytu, NSDAP uzyskała w wyborach do Reichstagu 12 mandatów z ogólnej liczby 491, tzn. iż była jeszcze w skali ogólnoniemieckiej bardzo niewielką partią, natomiast we wrześniu 1930 r., kiedy kryzys dał się już odczuć z całą siłą, uzyskała w kolejnych wyborach 107 mandatów, zajmując od razu drugie miejsce w Reichstagu. Ośmiokrotny wzrost w przeciągu zaledwie dwóch lat! W ten sposób ciężki kryzys gospodarczy jeszcze o wiele bardziej pomógł nazistom w zbliżaniu się do władzy aniżeli krasomóstwo Hitlera. W kolejnych wyborach, w lipcu 1932 roku, gdy kryzys jeszcze się pogłębił, naziści znów osiągnęli ogromny sukces, zdobywając 230 mandatów i stając się najsilniejszą partią parlamentarną.
Co prawda w następnych latach cały świat zachodni, a w nim i Niemcy, zaczął szybko wychodzić z kryzysu i jest bardzo możliwe, że gdyby nadal istniała republika weimarska, NSDAP jako partia wrogości do większości świata i partia wojny, równie szybko traciłaby polularność, jak szybko ją przedtem zyskiwała, ale już trwała dyktatura Hitlera i naród niemiecki stracił wszelką możność wyboru.
Analogiczne prognozy mogą być postawione na przyszłość. Drugi Hitler może się zjawić w jednym z wielkich i silnych krajów świata w okresie, gdy znaczna część ludności tego kraju ogarnięta będzie zniechęceniem i pesymizmem czy to z powodu niezadowalających warunków materialnych, czy też z jakichś przyczyn natury duchowej. Właśnie w takich okresach miliony ludzi skłonnych być może do przeżywania intensywnej nienawiści do tych, którzy rzekomo winni są doznanych przez nich niepowodzeń, a więc do szukania kozłów ofiarnych czy to we własnych mniejszościach narodowych, czy też w narodach sąsiednich lub nawet nie będących sąsiadami.
Bodźcem do tendencji agresywnych u wielu ludzi w danym kraju bywa wiara w to, że narodowi, do którego należą, stała się krzywda terytorialna, a to w wyniku przegranej wojny lub jakichś przyczyn historycznych, i że wobec tego należy się mu mniejszy lub większy przyrost terytorialny, naturalnie na szkodę państw w obecnym czasie te terytoria zajmujących. W skrajnym wypadku, jeżeli drugi Hitler będzie podobnie jak Hitler pierwszy żywił przekonanie i głosił teorię, że jego naród jest najdoskonalszy na świecie i że wobec tego należy mu się panowanie nad

177
Posłowie




całym światem - terytorialne pretensje obejmą nie tylko jakieś terytoria sąsiednie, ale cały glob ziemski, a nawet jakieś inne ciała niebieskie, jeżeli do tego czasu zostaną przez ludzi zawładnięte.
Gdy ludność danego kraju, a co najmniej jej większa część, dobrze się czuje w aspekcie materialnym i duchowym, nie ma tam żyznego gruntu dla zbiorowości nienawiści i nie zachodzi potrzeba szukania kozłów ofiarnych. Pojawienie się w takim okresie w tym kraju nowego Hitlera jest bardzo mało prawdopodobne.
Niektórzy politolodzy i publicyści twierdzą, że drugi Hitler już się pojawił w osobie dyktatora Iraku Saddama Hussejna. Nie zgadzamy się z tym twierdzeniem. Prawdą jest, że wiele cech duchowych Hitlera można znaleźć w osobowości Saddama Hussejna. Są to samouwielbienie, okrucieństwo i niezwykła żądza władzy. Hitler i Saddam, używając najbardziej bezwzględnych środków tłumili wszelką opozycję, Hitler dążył, Saddam zaś dąży obecnie do maksymalnego wzmocnienia władzy nad własnymi narodami i do podboju narodów i państw obcych. Co prawda nie wiadomo, czy Saddam jest tak bardzo chory na manię nienawiści do jednego określonego narodu, jak był Hitler na nienawiść do Żydów.
Podobieństwo między Hitlerem a Saddamem przejawia się także w ich trudnym do logicznego wytłumaczenia oddziaływaniu na własne społeczeństwa. Niemcy w swej ogromnej większo-* ści nie tylko wiernie szli za Hitlerem w jego najbardziej awanturniczych przedsięwzięciach, ale nigdy nie usiłowali poważnie mu się przeciwstawić, obalić go wolą szerokich mas, także i wtedy, gdy armie niemieckie zaczęły ponosić same porażki, ostateczna zaś klęska była już nieunikniona. Gdyby nie decydujące zwycięstwo militarne koalicji antyhitlerowskiej, dyktatura Hitlera, po jego zaś śmierci jego następców, trwałaby zapewne do dziś dnia, a hasło tysiącletniej Trzeciej Rzeszy stałoby się, być może, faktem.
Wydaje się jednak, że Saddam Hussejn jeszcze przewyższa Hitlera pod względem mocy oddziaływania na swój naród. Hitler w chwili "gorzkiego końca" popełnił samobójstwo. Saddam zaś szczęśliwie przeżył swój własny "gorzki koniec" -sromotną klęskę, jaką poniosła armia iracka w starciu z wojskami sprzymierzonymi i nadal sprawuje władzę dyktatorską w Iraku, co najdziwniejsze zaś - większość społeczeństwa irackiego w dalszym ciągu popiera go i korzy się przed nim, choć

178 Posłowie
wie zapewne, że obalenie dyktatora znacznie poprawiłoby ustosunkowanie się świata ościennego do narodu irackiego.
Mimo to, nie nazwalibyśmy Saddama Hussejna drugim Hitlerem. Hitler drugi musi być na tyle silny, aby móc zagrozić całemu światu, jak to miało miejsce w przypadku Hitlera pierwszego. Saddam takiej siły nie miał i jeśli nawet utrzyma się przy władzy, to nigdy mieć nie będzie. Oczywiście decyzja Narodów Zjednoczonych, która pozbawiła Saddama możliwości posiadania broni masowego rażenia, jest aż nadto uzasadniona.
Usiłowaliśmy powyżej naszkicować przesłanki możliwości pojawienia się drugiego Hitlera. Z tych przesłanek można już wysnuć pewne wnioski. Jeśli sprawy na naszym świecie potoczą się źle, zachodzi prawdopodobieństwo, że w którymś kraju w którymś momencie czasowym zjawi się nowy Hitler, a fakt ten jeszcze bardziej pogorszy bieg spraw na świecie. Dodatni rozwój wypadków światowych, polepszenie sytuacji materialnej w krajach i częściach świata, gdzie jest ona dziś szczególnie ciężka, wygaszanie konfliktów lokalnych praktycznie zlikwiduje niebezpieczeństwo, że drugi Hitler się pojawi.
Przed światem współczesnym stoją na koniec naszego wieku i na wiek następny dwie przeciwstawne sobie grupy możliwości i perspektyw: budzące otuchę i wywołujące obawy, a nawet grozę. Ponieważ sytuacje na świecie zmieniają się z niesłychaną szybkością, wiec obowiązani jesteśmy zaznaczyć, że ten króciutki i maksymalnie uproszczony przegląd najistotniejszych zjawisk i tenden-q'i we współczesnej rzeczywistości sporządzony został w pierwszych miesiącach 1992 roku, a zanim książka dotrze do rąk Czytelników, niektóre sytuacje mogą się zmienić. Do dodatnich zjawisk i perspektyw obecnej chwili należy zaliczyć przede wszystkim likwidację podziału świata na dwa wrogie sobie bloki, skupione wokół ZSRR i USA. W rywalizacji tych bloków tkwiło główne zagrożenie dla pokoju światowego. Zniesienie ustroju totalitarnego, najpierw w państwach Europy Środkowej, następnie w byłym Związku Radzieckim, budowa demokracji w tych krajach, stanowi doniosły krok na drodze ku demokratycznemu światu. Wczorajsi główni antagoniści: Stany Zjednoczone i Rosja traktują siebie obecnie po partnersku, a nawet przyjaźnie. Państwa NATO udzielają niemałej pomocy humanitarnej oraz kredytów państwom byłego układu warszawskiego; miedzy Zachodem i Wschodem szybko się rozwija współpraca gospodarcza i kulturalna.
Ale obok tych doniosłych zjawisk pozytywnych, zachodzą także we współczesnym świecie liczne groźne zjawiska negatyw-

179
Posłowie




ne, które przypominają nam wszystkim o tym, że jeśli się rozwiną i nabiorą rozpędu, przyszłość ludzkości rysuje się w bardzo ciemnych barwach. Mamy tu na myśli "bomby", z których każda kryje w sobie śmiertelne niebezpieczeństwo dla życia na świecie. "Bomba jądrowa" - to groźba zniszczenia ludzkości w wypadku użycia broni masowego rażenia (oprócz jądrowej także chemicznej i bakteriologicznej) w przyszłej wojnie, a nawet bez wojny, w wypadku dostania się tej broni w ręce terrorystów lub szaleńców. "Bomba ekologiczna" - to groźba zniszczenia życia na Ziemi wskutek zanieczyszczenia i zatrucia ziemi, wód i powietrza. Bombę ekologiczną, podobnie jak bombę jądrową, stworzyli, być może na swoją zgubę, sami ludzie: bombę jądrową świadomie i celowo, bombę ekologiczną - przez nieuwzględnienie fatalnych następstw własnej działalności gospodarczej i niepodjęcie na czas środków zabezpieczających.
"Bomba demograficzna" polega na zbyt szybkim przyroście ludności, zwłaszcza w najbiedniejszych krajach azjatyckich i afrykańskich, której niemrawo rozwijająca się w tych krajach gospodarka nie potrafi wyżywić. Bombie jądrowej, jeśli zadziała, niepotrzebna jest pomoc innych bomb, aby zniszczyć ludzkość, natomiast bombie ekologicznej bardzo by się przydało współdziałanie bomby demograficznej.
Do tych bomb dochodzi budząca coraz większy strach na całym świecie AIDS, o której właściwie nie wiadomo, skąd się wzięła, a jej tak późne wykrycie nie przysparza zaszczytu medycynie. Nie maleją, lecz rosną światowe plagi alkoholizmu i narkomanii, wzrasta też liczba samobójstw, również w najbogatszych krajach. Iluzją jest przekonanie, że po zakończeniu drugiej wojny światowej nastąpiła era pokoju. W rzeczywistości od chwili zakończenia wojny po dzień dzisiejszy i nadal świat jest targany lokalnymi konfliktami zbrojnymi na różnych kontynentach, które pociągnęły już za sobą wiele milionów ofiar.
Lecz także zjawiska pozytywne, które w ostatnich latach zachodzą na świecie, mają (oby czasowo!) swoje cienie i ciemne strony. Budowa gospodarki rynkowej, odbywająca się w krajach Środkowej Europy i - bardzo nieśmiało - w republikach byłego ZSRR, nie doprowadziła na razie do wzrostu powszechnego dobrobytu, wręcz odwrotnie wywołała na całej tej ogromnej przestrzeni, najmocniej być może na terenie Rosji, spadek stopy życiowej. Przebudowa gospodarcza, które dopiero się rozpoczęła w ZSRR, a nieco dalej się posunęła w dawniej zależnych od ZSRR krajach Europy Środkowej, bodajże nigdzie jeszcze nie

180 Poslowk
doprowadziła do lepszego zaopatrzenia ludności w dobra materialne, raczej przeciwnie ł choć miliony ludzi w tych krajach uznaje ją za konieczność, to jednak nieraz objawia się zniecierpliwienie, że rezultatów przebudowy wciąż jeszcze nie widać. W niektórych miejscach nasilają się sprzeczności na tle narodowościowym, sztucznie tłumione lub przemilczane za czasów dyktatury. To się szczególnie ostro objawia w Siedmiogrodzie (Rumunia) i w Kosowie (Jugosławia), gdzie w zatargu między Rumunami a Węgrami oraz między Serbami a Albańczykami giną ludzie. Ale waśnie narodowościowe, choć bez rozlweu krwi, mnożą się także w Bułgarii (między Bułgarami a Turkami), w Jugosławii (między Serbami a Chorwatami i Słoweńcami), a nawet - co w oczach cudzoziemców przedstawia się całkiem nieoczekiwanie - w Czechosłowacji (między Czechami a Słowakami).
W ZSRR niemal z dnia na dzień ujawniło się przemożne dążenie do niepodległości narodów zamieszkujących poszczególne republiki. Dla obiektywnych obserwatorów jasne się stało, że Związek Radziecki - jeśli ma się utrzymać - będzie musiał radykalnie zmienić swą formę państwową, choć w republikach nie brak sił politycznych dążących do całkowitego oderwania się, a tym samym do zupełnego rozpadu ZSRR. Są to jednak procesy trudne i bolesne, których ostateczny wynik jest dziś niemożliwy do przewidzenia. Tymczasem w niektórych regionach ZSRR niesłychanie się nasiliły sprzeczności narodowościowe. Na granicy Armenii z Azerbejdżanem oraz w Nagornej Karabachii panuje stan bliski wojny, a Ormianie i Azerbejdżanie uzbroili własne armie, w obwodzie oszskim i innych rejonach Kirgizji trwają krwawe starcia między Kirgizami a Uzbekami, a są to tylko przykładowo wymienione miejsca ostrych starć narodowościowych. Poza tym w różnych republikach związkowych wzmagają się przeciwieństwa między ludnością rdzenną a rosyjskojęzyczną.
Toteż choć ludzie w różnych krajach i kontynentach na ogół z wielką sympatią przyglądają się procesom zapoczątkowanym przed kilku laty w związku Radzieckim, albowiem spodziewają się, że w sferze gospodarczej doprowadzą one do większej wolności ekonomicznej i do o wiele większego dobrobytu ludności, w sferze politycznej zaś - do wywalczenia wolności politycznej dla tak wielu narodów zamieszkujących ten ogromny kraj, jednak jak te procesy będą w praktyce przebiegały, nikt dzisiaj nie wie. Pretensje terytorialne i inne jednych narodów do innych

181
Posłowie




zamieszkujących po sąsiedzku są często niezmiernie trudne do sprawiedliwego osądzenia i zaspokojenia, a przede wszystkim istnieją na całym terytorium ZSRR potężne siły konserwatywne, zainteresowane w niezmiennym zachowaniu dawnego porządku. Wypadki w Związku Radzieckim mogą się więc różnie potoczyć, a przyszłość tego państwa, będącego wciąż jeszcze jednym z su-permocarstw militarnych, ma wielkie znaczenie dla losów całego świata.
W konkluzji należy zauważyć, że nie ma dziś na świecie mądrego, który byłby w stanie bezbłędnie stwierdzić, czy w najbliższych latach i dziesięcioleciach w nieustannym ścieraniu się ze sobą zjawisk dodatnich z ujemnymi będą w skali całego globu brały górę te pierwsze, czy te drugie. W pierwszym wypadku, powtarzamy, można niemal z pewnością przewidywać, że nowy Hitler się nie zjawi, w drugim - na tle biedy i nędzy wszędzie lub w wielu krajach świata, na wielu zaś obszarach - dramatyczny kryzys spożycia. Powoduje to oczywiście spotęgowanie niezadowolenia społecznego, grożące wybuchami socjalnymi. Waśnie etniczne, tłumione przedtem przez reżimy autorytarne, obecnie odżyły z wielką siłą. Toteż do dawnych krwawych konfliktów narodowościowych na świecie, które dotychczas nie znalazły rozwiązania, dołączyły nowe - w Jugosławii oraz między dawnymi republikami radzieckimi, a nawet wewnątrz poszczególnych republik. Należy też zauważyć, że regres ekonomiczny ma miejsce również w najbogatszych krajach ze Stanami Zjednoczonymi na czele.
Tak więc mamy - przynajmniej w dzisiejszej sytuacji politycznej - z jednej strony znaczne zmniejszenie niebezpieczeństwa wybuchu Trzeciej Wojny Światowej, z drugiej zaś, obecnie jeszcze więcej leje się krwi aniżeli podczas dziesięcioleci zimnej wojny. W konkluzji należy zauważyć, że nie ma dziś na świecie mądrego, który byłby w stanie bezbłędnie stwierdzić, czy w najbliższych latach i dziesięcioleciach w nieustannym ścieraniu się ze sobą zjawisk dodatnich z ujemnymi będą w skali całego globu brały górę te pierwsze, czy te drugie. W pierwszym wypadku, powtarzamy, można nadal z pewnością przewidywać, że nowy Hitler się nie zjawi, w drugim - na tle biedy i nędzy wszędzie lub w wielu krajach świata, na tle przeżywanych przez miliony ludzi beznadziei i frustracji oraz skłonności do poszukiwania kozła ofiarnego, całkiem prawdopodobne jest pojawienie się nowego Hitlera, jako w pierwszym etapie zręcznego propagatora zbiorowej nienawiści i niemniej zręcznego wywoływacza masowych

182 Posłowie
iluzji i snów na jawie, w drugim zaś - jako człowieka, który poprowadzi podległy sobie naród do niszczenia innych narodów, a w konsekwencji - prawdopodobnie samego siebie.
I wreszcie jeszcze jedno pytanie: czy możliwy jest w przyszłości nowy hitleryzm (oczywiście, niekoniecznie w Niemczech) bez nowego Hitlera? Innymi słowy, czy jest prawdopodobne, ażeby w którymś z dużych i silnych krajów naszego globu zapanowała dyktatura, sprawowana jednakże nie przez jednostkę, lecz przez jakaś grupę oligarchiczną? Chodzi nam o dyktaturę analogiczną do niemieckiego hitleryzmu, czyli polegającą na bezwzględnym narzuceniu woli grupy rządzącej całemu narodowi, na okrutnym dławieniu wszelkiej opozycji na krzewieniu nienawiści do "kozła ofiarnego" w postaci jakiegoś narodu lub mniejszości narodowej, na propagandzie wyższości rasowej własnego narodu i wynikającego jakoby z tej wyższości prawa do zaboru cudzych terytoriów aż do podboju całego świata.
Otóż powstanie nowego hitleryzmu nie dowodzonego przez nowego Hitlera, czyli przez jednoczesnego dyktatora, wydaje się nam zupełnie nieprawdopodobne. Wchodzą tu w grę najbardziej istotne względy psychologii mas ludzkich. Adolf Hitler w przeciągu szeregu lat nie był w opinii znacznej części narodu niemieckiego okrutym tyranem i oprawcą, jakim był w istocie, lecz człowiekiem posłanym przez Boga po to, aby wybawić Niemcy z upadku i poniżenia, i prowadzić je ku świetlanej przyszłości. Gdyby Hitler był tak samo nienawidzony przez Niemców, jak był nienawidzony przez ludność okupowanej Polski czy okupowanej Francji, najstraszniejszy ucisk nie zmusiłby narodu i armii niemieckiej do przedsięwzięcia olbrzymich wysiłków w celu wywalczenia zwycięstwa Trzeciej Rzeszy. Dopiero po niewczasie zrozumiała większość narodu niemieckiego, kim był naprawdę Hitler.
Przedmiotem oddania milionowych mas ludzkich, które czasowo równoważy tym masom wysiłki i cierpienia związane z wymogami dyktatorskiej władzy, ze zbrojeniami niezbędnymi do przygotowania agresywnej wojny i wreszcie z prowadzeniem samej tej wojny - może być tylko poszczególna jednostka, jednoosobowy dyktator. Bezosobowa idea agresji i przemocy, jak również sprawująca dyktaturę grupa, która nie wyłoniła kreowanego na półboga przywódcy, nie może kompensować tych wysiłków i cierpień. Przeto, jak sądzimy, nowy hitleryzm bez nowego Hitlera jest praktycznie niemożliwy.

183
Posłowie




rasizmie
II. O w
i neo
spółczesnym wojującym onitleryźmie

Konflikty narodowościowe można z grubsza podzielić na trzy kategorie: terytorialne, religijne i rasowe. Konflikt terytorialny ma miejsce wtedy, gdy dwa narody zgłaszają pretensje do tego samego terytorium, przy czym każdy z nich twierdzi, że terytorium to powinno należeć do niego. O konflikcie terytorialnym można mówić także wtedy, gdy naród podbity przez inny naród i tym samym pozbawiony władzy na terytorium, na którym zamieszkuje, prowadzi walkę wyzwoleńczą w celu odzyskania wolności, a jednocześnie zwierzchności nad terytorium, które uważa za swoje.
O wojnie religijnej możemy mówić jedynie wtedy, gdy jeden naród prowadzi wojnę o nawrócenie na swą wiarę innego narodu. W swej skrajnej postaci wojna religijna kończy się wymordowaniem tych, którzy nie godzą się na wyrzeczenie się swej religii albo po rzekomym nawróceniu potajemnie do niej wracają.
Gdy wojnę toczą dwa narody o odmiennych religiach, ale celem wojny nie jest nawrócenie, lecz zdobycie spornego terytorium, nie jest to wojna religijna, lecz realizacja na drodze wojennej konfliktu terytorialnego. Toteż toczący się od wielu lat konflikt zbrojny w Północnej Irlandii nie powinien być traktowany jako wojna religijna, choć jedna walcząca strona składa się z katolików, druga z protestantów. Przedmiotem sporu jest przynależność terytorialna Północnej Irlandii (Ulsteru): do Wielkiej Brytanii czy Republiki Irlandzkiej. Jest to więc konflikt terytorialny, nie religijny. Podobnie mają się sprawy z konfliktem grecko-tureckim na Cyprze.
O konflikcie rasowym należy mówić tylko wówczas, gdy przynajmniej jedna ze stron sporu wysuwa argumenty rasistowskie: zarzuca narodowi będącemu przeciwnikiem w konflikcie czy też ofiarą nagonki niższość rasową wyrażającą się w ciężkich wadach moralnych lub w zacofaniu intelektualnym, we wstręcie do pracy i innych wadach charakteru i stylu życia, przy czym zarzuty te traktowane są jako usprawiedliwienie nienawiści do narodu będącego ich przedmiotem lub wojny przeciw niemu.
Jeżeli argumentacja rasistowska nie ma w danym konflikcie decydującego znaczenia, nie jest to konflikt rasowy, choćby brały w nim po obu stronach udział narody należące do różnych ras. Tak nie należy traktować jako konfliktu rasowego wojny

184
Posłowie




rosyjsko-japońskiej 1904-1905 r. ani wojny amerykańsko-japoń-skiej 1941-1945 r. Oczywiście charakter konfliktu rasowego miała występująca w różnych krajach nienawiść do Murzynów, do Żydów, do Indian (w epoce podboju przez białych Ameryki Północnej i Południowej).
Przykładami współczesnego wojującego rasizmu są wystąpienia przeciw Turkom w Niemczech, przeciw Algierczykom we Francji. Wystąpienia tego typu są szczególnie szkodliwe, albowiem utrwalają przekonanie w przedstawicielstwach narodów nieeuropejskich, że Europejczycy wciąż spoglądają na nich z wysoka i traktują lekceważąco. Tego rodzaju przekonania bynajmniej nie sprzyjają porozumieniu i przyjaźni między narodami w naszym wciąż zmniejszjacym się świecie.
Uprzedzenia antymurzyńskie dają niewątpliwie wciąż znać o sobie w USA i Wielkiej Brytanii. Aczkolwiek wojujący an-tymurzyński rasizm jest w końcu XX wieku bez porównania słabszy aniżeli dwieście, sto, a nawet pięćdziesiąt czy dwadzieścia lat temu, Murzyni zaś zrobili ogromny krok ku równouprawnieniu, jednak wciąż istnieją niedobitki haniebnej pamięci Ku-Klux-Klanu i nie zniknęli jeszcze w USA ludzie, dla których miejsce amerykańskich Murzynów jest na powrót w Afryce albo w "chacie wuja Toma".
Nie jest paradoksem, że w odpowiedzi na trwający stulecia uporczywy rasizm biały, antymurzyński, pojawiły się także oznaki rasizmu czarnego, antybiałego. jego hasłami wywoławczymi byłu, a może jeszcze wciąż są: "Władza dla czarnych", "Bóg jest czarny". Propagandziści tego ruchu rysują z kolei wszystkich białych mniej więcej tak, jak biali rasiści Murzynów: jako nierobów, pijaków, oszustów, gwałcicieli, a do tego jako bezlitosnych wyzyskiwaczy. Nie jest to z pewnością ruch rozpowszechniony wśród czarnoskórych mieszkańców USA, jednakże występuje jako odbicie i swoiste uzupełnienie rasizmu białego, kumuluje jego szkodliwość.
W Niemczech nie całkiem jeszcze skonał rasizm antysłowiań-ski, który powstał na długi czas przed Hitlerem, a którego bojowe zawołanie brzmiało: Slawen - Sklaven! (Słowianie -niewolnicy!).
W pierwszej części posłowia zastanawialiśmy się nad możliwością powstania w przyszłości nowego hitleryzmu jako ustroju panującego w Niemczech lub w jakimś innym kraju, lecz bez nowego Hitlera na czele tego ustroju. W tej chwili rozważymy pokrótce zjawisko neohitleryzmu, nadając mu jednak całkiem

185
Posłowie




inną treść. Neohitleryzm nie jest to hitleryzm przyszłości bez Hitlera, który to ustrój porawdopodobnie nigdy nie powstanie; neohitleryzm jest zjawiskiem politycznym, już dzisiaj całkiem realnie istniejącym, tyle że tak się mającym do reżimu hitlerowskiego, który panował w Niemczech w trzydziestych-czterdzies-tych latach naszego wieku, jak karzełek do potężnego olbrzyma.
Neohitleryzm jest jedną z odmian współczesnego wojującego rasizmu. Nie będziemy tego pojęcia używali w sposób rozszerzający, odnosząc go do różnych postaci rasizmu, lecz jako neohitleryzm określimy tylko rasizm wywodzący się bezpośrednio od Hitlera. Neohitlerowcy - są to ludzie, nie tylko starcy z SS, lecz niekiedy także młodzieńcy, późniejsi o dwa pokolenia, dla których Hitler jest prorokiem, a każde jego słowo świętością. Nauki dla siebie czerpią z "Mein Kampf oraz z testamentu Hitlera, który podyktował przed samobójstwem.
Najważniejszym nakazem zostawionym przez Hitlera jest walka z Żydami aż do końca, to znaczy do wymordowania wszystkich Żydów na świecie i ten rozkaz traktują neohitlerowcy zupełnie dosłownie. Nie oznacza to oczywiście, że Żydzi są dla neohitlerowców jedynym obiektem nienawiści. Nienawidzą także Polaków, Czechów, Rosjan, Francuzów i naturalnie Murzynów, "żółtków" i inne niższe rasy, jednakże zawsze pamiętają o tym, że właśnie Żydów piętnował fuhrer jako najgorszego wroga.
Ponieważ wymordowanie wszystkich Żydów jest na razie niemożliwe, więc czynią pewne wstępne kroki, którymi są: 1) bezczeszczenie cmentarzy żydowskich poprzez niszczenie nagrobków oraz malowanie na nich swastyk i haseł nazistowskich, niszczenie żydowskiego nagrobka traktowane jest jako pośmiertne symboliczne zamordowanie Żyda i w ten sposób spełniona zostaje wola wodza; 2) palenie żydowskich domów starców z zamiarem spalenia żywcem jak największej liczby pensjonariuszy tych domów.
Czy neohitlerowcy są normalni? Szukając odpowiedzi na to pytanie w odniesieniu do osoby Hitlera, staraliśmy się udowodnić, że choć niewątpliwie cierpiał na psychopatię, to był psychopatą wysoce utalentowanym. Bez różnostronnych uzdolnień, które posiadał, nigdy nie zrobiłby zawrotnej kariery politycznej i nie wycisnąłby tak złowrogiego piętna na dziejach świata, jednocześnie daliśmy wyraz przekonaniu, że w jednej sferze swej umysłowości był Hitler nienormalny, psychicznie chory, mianowicie w swym ujmowaniu zagadnienia żydowskiego. Gdyby był

186 Posłowie
w tej dziedzinie normalny, nie mógłby z całkowitą szczerością głosić, że Żydzi są szatanem ludzkości, winowajcami wszelkiego zła, jakie się dzieje na świecie.
Czy antyżydowski rasizm neohitlerowców jest także przejawem tego, że w sferze stosunku do Żydów są nienormalni? Bynajmniej nie uważamy, ażeby tak było. Nie istnieje żaden powód ku temu, aby u tysięcy nienawiść do Żydów miała cechy choroby umysłowej. Nie wiemy oczywiście, ilu jest w Niemczech i zapewne w niektórych innych krajach wiernych wyznawców Hitlera, wiedzą być może o tym i to w przybliżeniu, właściwe służby policyjne; pewni jesteśmy, że neohitleryzm nigdzie nie jest obecnie ruchem masowym, ale jednak tysiące zwolenników prawdopodobnie sobie liczy.
Nie wierzymy również w to, że neohitlerowcy - jak to miało miejsce w wypadku ich mistrza - naprawdę żywią przekonanie, że Żydzi są źródłem wszelkiego zła na świecie. Podłoże ich nieubłaganej wrogości do narodu żydowskiego jest całkiem inne: jest nim uwielbienie swego wielkiego wodza i nauczyciela. Skoro fuhrer nakazał tępić Żydów, trzeba to robić, wcale nie zastanawiając się nad tym, czy to jest słuszne, czy nie i jakie to przyniesie korzyści. Zawarta jest też w antyżydowskim rasizmie neohitlerowców potężna dawka sadyzmu i zwyczajnego chuliga-nizmu.
Wydaje się, że spośród odmian współczesnego wojującego rasizmu jest neohitleryzm najokrutniejszą, najbardziej żarłoczną. Dlaczego? Wyznawcy rasizmu antymurzyńskiego, antytureckie-go, antyarabskiego, antysłowiańskiego z pewnością życzą narodom, do których żywią nienawiść, wszystkiego, co najgorsze, jednak nawet w swych tajnych enuncjacjach nie wyrażają intencji wymordowania wszystkich Murzynów, Turków, Algierczyków, Rosjan, Czechów czy Polaków. Natomiast neohitlerowcy wcale nie kryją się z tym, że motorem ich działań jest posłuszeństwo przykazaniom wodza, dla Hitlera zaś wytępienie Żydów stanowiło jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy, celów jego życia.
Adolf Hitler jest i pozostanie piętnem hańby w dziejach narodu niemieckiego. Zmyć tę hańbę, uczynić ją nie istniejącą, niepodobna, jednakże naród niemiecki w ostatnich dzisięciole-ciach podjął duże starania, ażeby w jakiejś mierze zrekompen-

187
Posłowie




sować wobec świata swą winę. Młodsze pokolenia Niemców nie brały udziału w zbrodniach Trzeciej Rzeszy, ale pamiętają o odpowiedzialności ojców i dziadków. Ci wszyscy, którzy pragną, aby naród niemiecki w pełni odzyskał swą godność, życzą jego obecnemu i przyszłym pokoleniom, ażeby - gdy długi z tytułu materialnej odpowiedzialności zostaną zaspokojone, a ostatni mordercy zejdą z tego świata - nigdy nie zapomniały o moralnej odpowiedzialności swego narodu za krzywdy wyrządzone ludzkości w XX stuleciu naszej ery.
Takie działania jak zawarcie z rządem Rzeczypospolitej Polskiej w dniu 17 czerwca 1991 roku "Układu o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy" oraz wybitne polepszenie stosunków z Rosją i innymi krajami Wschodniej i Środkowej Europy świadczą o tym, że rząd niemiecki pragnie zbudowania nowych Niemiec w nowej Europie składającej się ze szczerze przyjaznych sobie narodów.

The Philosophy of Adolf Hitler in "Mein Kampr
Contents

2.
3.
4.
Introduction: Adolf Hitler as a unłque historical figurę ... S Chapter 1. Hitler before the writing of "Mein Kampf' 8 Chapter 2. Hitler's views on the structure of the history
of humanity ................................................. 10
Chapter Chapter
Hitler and the German nation and state .... 25
Hitler's thoughts on democracy
Chapter 5.
and the parlamentary system ...................... 33
6.
7.
Hitler's views on the principle of leadership and his destiny ............................................ 45
Chapter Chapter
Hitler and the Jews ..................................... 51
Hitler's understanding of social democracy and Marxism ............................................... 85
8.
9.
Chapter Chapter Chapter 10. Chapter 11. Chapter 12. Chapter 13.
Hitler and the Slavs (Czechs and Poles) ..... 93
Russia and Bolshevism as seen by Hitler .... 103
Hitler and England ..................................... 110
Hitler's perspective on Italy and Fascism ... 115 Hitler's views on France ............................. 120
The Habsburgs and Hollenzollers as seen
by Hitler ...................................................... 127
A) Habsburgs ........................................................... 127
B) Hollenzollerns ...................................................... 130
Chapter 14. Hitler's views on religion and the churches 133
A) Did Hitler believe in God? .................................. 133
B) Hitler's thoughts on Christianity ......................... 135
C) Hitler's views of the Christian Churches
in Germany and Austria ..................................... 136
Chapter 15. Was Hitler a German patriot? .................... 141
Chapter 16. Was Hitler normal? ..................................... 146
Chapter 17. History without Hitler ................................ 158
Epilogue ....................................................................<.......... 174
i) Is a second Hitler possible? .................................. 174
ii) Modern militant rascism and Neohitlerism. ........ 183

'1 :./"?>? .S'-.,t' 'li ;: 'W "^bi.tó '.'1ą?
Die Philosophie von Adolf Hitler in "Mein Kampf" Inhaltsverzeichnis

C. Hitler iiber die christlichen Kirchen
in Deutschland und Osterreich ............................ 136
Kapitel XV War Hitler ein deutscher Patriot? ............... 141
Kapitel XVI War Hitler normal? ..................................... 146
Kapitel XVII Wenn Hitler nicht existierte ........................ 158
Nachwort ............................................................................. 174
I. Ist ein zweiter Hitler móglich? ............................. 174
II. Ober den modernen Rassismus
und Neohitlerismus .............................................. 183

T Ul WU11
Einleitung Adolf Hitler als eine ausserordentliche
historische Persónlichkeit ............................ 8
Kapitel I Hitler vor Yerfassung von "Mein Kampf . 10 Kapitel II Hitler iiber die Struktur
der Menschengeschichte .............................. 25
Kapitel III Hitler iiber das deutsche volk
und den deutschen Staat ............................. 33
Kapitel IV Hitler iiber Demokratie
und Parlamentarismus ................................. 45
Kapitel V Hitler iiber das Fuhrerprinzip und eigene
Pradestination ............................................. 51
Kapitel VI Hitler iiber die Juden .................................. 59
Kapitel VII Hitler iiber Sozialdemokratie
und Marxismus ........................................... 85
Kapitel VIII Hitler iiber Slaven (Tschechen und Polen).. 93 Kapitel IX Hitler iiber Russland und Bolschewismus ... 103 Kapitel X Hitler iiber England .................................... 110
Kapitel XI Hitler iiber Italien und Faschismus ............. 115
Kapitel XII Hitler iiber Frankreich ..................;............. 120
Kapitel XIII Hitler iiber die Habsburger
und Hohenzollerner ..................................... 127
A. Habsburger ................................;...............;......... 127
B. Hohenzollerner .................................................... 130
Kapitel XIV Hitler iiber Religion und Kirchen ............... 133
A. War Hitler Gottglaubig? .................."*...."......... 133
B. Hitler uber das Christentum ..........^..................... 135

Spis treści
Przedmowa .......................................................................... 5
Wstęp Adolf Hitler jako wyjątkowa postać
historyczna .................................................. 8
Rozdział I Hitler przed napisaniem "Mein Kampf' .... 10
Rozdział II Hitler o strukturze dziejów ludzkości ......... 25
Rozdział III Hitler o narodzie i państwie niemieckim .... 33
Rozdział IV Hitler o demokracji i parlamentaryzmie ..... 45
Rozdział V Hitler o zasadzie wodzostwa i o swoim
przeznaczeniu .............................................. 51
Rozdział VI Hitler o Żydach ........................................... 59
Rozdział VII Hitler o socjaldemokracji i marksizmie ....... 85
Rozdział VIII Hitler o Słowianach (Czechach i Polakach) 93
Rozdział IX Hitler o Rosji i bolszewiźmie ...................... 103
Rozdział X Hitler o Anglii ............................................. 110
Rozdział XI Hitler o Włoszech i faszyzmie ..................... 115
Rozdział XII Hitler o Francji ........................................... 120
Rozdział XIII Hitler o Habsburgach i Hohenzollernach ... 127
A. Habsburgowie ...................................................... 127
B. Hohenzollernowie ..................................................130
Rozdział XIV Hitler o religii i kościołach .......................... 133
A. Czy Hitler wierzył w Boga? ................................. 133
B. Hitler a chrzecijaństwo ........................................ 135
C. Hitler o kościołach chrześcijańskich w Niemczech
i Austrii ................................................................ 136
Rozdział XV Czy Hitler był niemieckim patriotą? ........... 141
Rozdział XVI Czy Hitler był normalny? ............................ 146
Rozdział XVII Gdyby Hitler nie istniał .............................. 158
Posłowie ............................................................................... 174
I. Czy możliwy jest drugi Hitler? ............................ 174
II. O współczesnym wojującym rasizmie
i neohitleryźmie ................................................... 183


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przyjaciel Adolfa Hitlera
Rehabilitacja Adolfa Hitlera
Życiorys Adolfa Hitlera
Jak żydowscy bankierzy z USA wypromowali Adolfa Hitlera
Przyjaciel Adolfa Hitlera
Filozofia religii cwiczenia dokladne notatki z zajec (2012 2013) [od Agi]
Biedrzyński D , Pojęcie harmonii w filozofii Empedoklesa
Nahua filozofia
filozofia grecka

więcej podobnych podstron