Gdyby Hitler został malarzem, a Stalin księdzem


Gdyby Hitler został malarzem, a Stalin
księdzem...
16 sie, 09:26Marcin Aukasz Makowski / Portal Wiedzy
Józef Stalin jako ksiądz
Wyobrazmy sobie taką sytuację: jest rok 1908, wczesne lato. Młody malarz, świeżo upieczony student
prestiżowej Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu wystawia swoje akwarele na sprzedaż. Zaciekawiony
realizmem obrazów 30-letni kapłan prawosławny, który z Rosji wysłany został do objęcia posługi w jednej
z wiedeńskich cerkwi, podchodzi i pyta o cenę. Po krótkiej wymianie zdań i ubitej transakcji artysta rzuca
na odchodne: "Nazywam się Hitler, proszę zapamiętać to nazwisko, kiedyś ten obraz będzie wart fortunę".
Z wyraznym rosyjskim akcentem w głosie kapłan odpowiada: "Dziękuję, drogi panie, ja nazywam się Iosif
Dżugaszwili i nie sądzę, aby jeszcze pan o mnie usłyszał".
Hitler pomylił się nieznacznie, obraz nie był wiele wart, ale o jego nazwisku zrobiło się głośno. Po trzydziestu
latach wszyscy w Republice Weimarskiej mówili o Volkswagenie  tanim samochodzie  dla ludu , którego
projektantem został właśnie Adolf Hitler.
Historia ta wcale nie jest tak nieprawdopodobna, jak mogłoby się wydawać. W życiu dwóch wodzów największych
totalitarnych systemów XX wieku były momenty, w których wszystko mogło potoczyć się inaczej. Dla
pózniejszego Józefa Stalina były to lata spędzone w seminarium duchownym w Tyfilisie, do którego uczęszczał,
mając dobre wyniki. Z seminarium zrezygnował nie przez marksistowskie poglądy czy narastającą wrogość do
duchowieństwa, ale ze względu na czesne, którego nie był w stanie opłacić.
Czytaj więcej w Ciekawe: Ludzie Stalina w brytyjskich specsłużbach
Podobnie rzeczy się miały z Hitlerem, który dwukrotnie podchodził do egzaminu na Akademię. Za każdym razem
słyszał, że bardziej nadaje się na architekturę niż malarstwo. Braki formalne w wykształceniu zmusiły go do
porzucenia marzeń o karierze artystycznej, a w konsekwencji do prowadzenia życia na krawędzi  często
zahaczającego o bezdomność. Dopiero wydarzenia pierwszej wojny światowej i narastająca w nim złość
wyzwoliły energię, którą wykorzystał w tak niefortunny dla ludzkości sposób.
Ale to nie alternatywne żywoty dwóch zbrodniarzy są tutaj najbardziej interesujące, ale to, jak mogłyby się
potoczyć losy Europy i świata, gdyby nigdy nie doszli do władzy. Czy wojna i tak by wybuchła, czy udałoby się jej
uniknąć? Jak w obu przypadkach wyglądałaby mapa polityczna świata i gdzie byłaby Polska?
A więc wojna
Możliwość pierwsza  konflikt wybucha, świat szykuje się do wojny  ale jakiej i kiedy? O ile stosunkowo łatwo
wyobrazić sobie starcie bez jednego z dyktatorów, w którym ten drugi dominuje i przechyla szalę zwycięstwa na
swoją stronę, o tyle sytuacja staje się bardziej kłopotliwa, jeśli na arenie nie ma żadnego z nich. Żeby w realny
sposób przeanalizować taką sytuację, należy nieco się cofnąć.
Do I wojny światowej Niemcy podchodziły pełne animuszu, przekonane o swojej militarnej przewadze i
spodziewające się szybkiego zwycięstwa. Historia pokazała, że brak przełamującej linie frontów siły spowodował
wyniszczający i długotrwały konflikt pozycyjny. Zawieszenie broni i upokarzający pokój, który pózniej nazwany
został  ciosem w plecy , wpędził naród niemiecki w kompleksy, na które nałożył się jeszcze kryzys finansowy lat
20. Nie dziwi zatem popularność partii o programie radykalnym, tak z prawej jak i lewej strony sceny politycznej.
Wobec braku Nadrenii, która w myśl Traktatów Wersalskich stanowiła strefę zdemilitaryzowaną, odciętą od
Niemiec, dowódcy wojskowi nawet bez Hitlera rozumieli konieczność parcia do zbrojnej ekspansji. Można sobie
zatem wyobrazić potężny i stabilny rozwój militarny kraju pod wodzą generała von Fritscha i feldmarszałka von
Blomberga, ludzi starej szkoły. Prawdopodobnie Deutsche Arbeitspartei, pózniejsza NSDAP, także bez Hitlera
miałaby ambicje do przejęcia władzy i zaprowadzenia nowego porządku w Europie. Wydarzenia z 1923 roku,
czyli stosunkowe łatwe stłumienie puczu monachijskiego, pokazują jednak, że bez wodza, kogoś, kto spajał partię
w latach kryzysu, najprawdopodobniej uległaby ona rozpadowi.
Zachowawczość trzonu niemieckiej armii, która składałaby się z doświadczonych, ale wiekowych dowódców
wskazuje, że Niemcy przystąpiłyby do wojny pózniej, ale lepiej przygotowane, najprawdopodobniej bez balastu
agresywnego antysemityzmu. W rolę propagandzisty, uzasadniającego dziejową konieczność podbojów,
zapewne wcieliÅ‚by siÄ™ Goebbels, który wraz z Hermannem Göringiem, bohaterem I wojny Å›wiatowej, mógÅ‚by
wpłynąć na postępującą dehumanizację działań militarnych. Nawet bez dowództwa Hitlera nie udałoby się uciec
od nazywania żołnierzy Armii Czerwonej podludzmi.
Odrębną kwestię stanowi rozwój techniki, który w latach 40. osiągnął zawrotny pułap. Czy gdyby Einstein nie
musiał emigrować do Stanów Zjednoczonych, a zastępy żydowskich naukowców pracowały spokojnie w
laboratoriach, Niemcy byłyby w stanie ukończyć swój program atomowy przed USA? Gdyby tak się stało, pola
pod Moskwą do tej pory mogłyby nie nadawać się do uprawy, a Wyspy Brytyjskie byłyby krainą przypominającą
sceneriÄ™ filmu "Mad Max".
Unia Republik Radzieckich
Tymczasem w Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich sytuacja stawałaby się coraz bardziej napięta. Czy
bez twardego przywództwa ZSRR mógłby powstrzymać doświadczonych niemieckich generałów w ich parciu na
wschód? Jak na ironię, wiele przemawia za tym, że Związek poradziłby sobie lepiej bez Stalina, który wbrew
propagandowym opiniom nie był ani wybitnym strategiem, ani tym bardziej dowódcą, który niemal w pojedynkę
wygrał Wielką Wojnę Ojczyznianą. Już u początków rewolucji komunistycznej na scenie pojawił się człowiek,
który przy braku Stalina z pewnością odgrywałby pierwsze skrzypce  był nim Lew Trocki, jeden z głównych
przywódców rewolucji pazdziernikowej oraz architektów bolszewickiej armii.
Trocki w swojej wizji komunizmu promował teorię permanentnej rewolucji, która bazowała na twierdzeniu Marksa,
że nie może się ona ograniczyć do jednego kraju. Pierwsza sposobność na poszerzenie pola oddziaływania
marksizmu nadarzyła się podczas wojny polsko-bolszewickiej. Nie jest tajemnicą, że jednym z odpowiedzialnych
za klęskę Rosjan pod Warszawą był właśnie Józef Stalin, który nie wykonał rozkazu Trockiego i nie odwołał armii
konnej Budionnego z marszu na Lwów w celu wsparcia uderzenia w kierunku na Wisłę. Był to jeden z tych
momentów w historii, który mógł zmienić zupełnie oblicze Europy. Bez Stalina zatem, być może nadal  cudem
obronilibyśmy się u rogatek Warszawy, ale idea poszerzania rewolucji nie zginęłaby wraz z tym zwycięstwem.
Związek Radziecki z Trockim u steru miałby szansę na stworzenie armii o wiele silniejszej i lepiej dowodzonej, niż
miało to miejsce po wielkim terrorze w latach 30. i czystce w generalicji Armii Czerwonej. Mając przewagę w
doświadczeniu, przy braku biurokratyzacji aparatu partyjnego tak powszechnego za  panowania Stalina, Rosja
miałaby szansę nie tylko na odparcie niemieckiej ofensywy (o ile wyprzedziłaby prace nad  cudowną bronią ), ale
być może na przejście do kontrataku, który zatrzymałby się dopiero u brzegu Atlantyku.
Zamiast Unii Europejskiej mielibyśmy dzisiaj Unię Republik Radzieckich, a rubel byłby walutą obowiązującą na
większości Starego Kontynentu. Paradoksalnie w scenariuszu wojennym nic nie uchroniłoby Polski przed losem
gorszym nawet niż ten znany z aktualnych kart historii. Wobec tak ogromnych wpływów ZSRR, zimna wojna z
USA jeszcze w latach 50. mogłaby przerodzić się w  gorącą . A od tego już tylko krok do końca świata, jaki
znamy.
Niepewny pokój
A może do wojny w ogóle by nie doszło? Kluczowym elementem przemawiającym za pokojem w Europie mogła
być odwieczna szara eminencja polityki - ekonomia. Już w gimnazjum uczy się, że Hitler doszedł do władzy na
fali kryzysu. Ale przecież każdy kryzys ma swój koniec. Gdyby udało się wywrzeć presję polityczną na Francję i
Wielką Brytanię (nie zapominajmy, że były one skłonne bez walki oddać nie tylko Nadrenię, ale Austrię oraz
część Czechosłowacji), zdobycze te wystarczyłyby, aby bez globalnego konfliktu postawić tamtejszą gospodarkę
na nogi i zaprowadzić trwały pokój.
W przypadku Rosji Sowieckiej za pokojem mogłyby przeważyć względy czysto zdroworozsądkowe. Nie da się
prowadzić wojny z całym światem, a do tego musiałoby dojść, gdyby Trocki zdecydował się jeszcze raz
zaatakować Polskę i iść dalej na zachód. Nawet takie mocarstwo nie posiada możliwości prowadzenia działań
ofensywnych o tak szerokiej skali.
Jak wyglądałaby dzisiaj Europa bez Oświęcimia, a Polska bez powstania warszawskiego? Jedno nie ulega
wątpliwości, II Rzeczpospolita przed wrześniem 1939 zaczynała stawać na nogi. Piotr Godlewski cytuje słowa
polskiego ziemianina, który twierdził, że "wieś wracała do życia, odbudowa zrobiła duże postępy, (& ) drogi
zostały uporządkowane. Nie było zadrażnień - ludność mieszana, Polacy, Białorusini, Tatarzy i Żydzi żyli w
harmonijnej zgodzie". Oczywiście był to obraz idylliczny, szczególnie w kwestii narodowościowej, problem
ukraiński i żydowski z czasem mógł tylko narastać, a ten pierwszy doprowadzić do katastrofalnej wojny na
wschodnich kresach ojczyzny.
Kraina mlekiem i miodem płynąca?
Bez komunizmu i rozgrabienia kraju, bez straty jego elity intelektualnej w rosyjskich lasach i niemieckich
krematoriach, moglibyśmy mieć dzisiaj kraj liczący 50, 60 milionów mieszkańców, owszem, ze swoimi kłopotami
narodowościowymi i trudnościami wewnętrznymi, ale byłoby to państwo silne, o aspiracjach nie tylko
regionalnego mocarstwa. Jeśli spojrzymy na 15-letni plan uprzemysłowienia, który miał rozpocząć się w roku
wybuchu wojny, zobaczymy w nim pięć głównych etapów, a przez to będziemy mieć pojęcie o kierunku, w którym
władza zamierzała skierować proces rozwoju. Były to w kolejności: rozwój wojskowości, komunikacji,
podniesienie poziomu rolnictwa i oświaty, następnie rozbudowa największych miast i przemysłu, aby w ostatnim
etapie dojść do punktu, który brzmi dziwnie znajomo  zniesienia podziału na Polskę A oraz B.
W kwestiach polityki moglibyśmy liczyć zapewne na powtórkę z Hiszpanii i Portugalii, gdzie rządy umiarkowanie
autorytarne (a takie mieliśmy również w II RP), stopniowo traciły na polocie i w toku ewolucji ustrojowej ciążyły ku
demokracji parlamentarnej.
Marzenia o światowym mocarstwie nawet w scenariuszu pokojowym wydają się zbyt śmiałe. Pomimo
dynamicznego rozwoju Gdyni, 100 km wybrzeża to za mało, aby dysponować potężną flotą handlową i liczyć się
w globalnym eksporcie morskim. Był jednak inny atut, który mógł zapewnić nam powodzenie  siła wynalazku.
Mało kto wie, że w dwudziestoleciu Polska przewyższała pod względem wniosków zgłaszanych do urzędów
patentowych nawet Niemcy. Gdyby ten trend się utrzymał, całkiem możliwe, że nie tylko pierwszy komputer
powstałby nad Wisłą, ale również internet byłby naszą chlubą.
Jak na ironię, świat bez Hitlera i Stalina u sterów zawisłby pomiędzy atomową katastrofą a niezbyt
prawdopodobną możliwością pokojowego, choć niełatwego współistnienia narodów.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Bulock Hitler Stalin 1
Bulock Hitler Stalin 2
03 poeta czy malarzidB67
Moskwa rocznica śmierci Stalina
Prezent urodzinowy dla Hitlera
skywalker gdyby ktos
malarz tapeciarzq4[01] z2 04 u

więcej podobnych podstron