Tekst od Eda XD
O ludzie, co ja piszeeeee -.-... ... to takie nudneee... ale ! (żaróweczka) ostatnio przyszedł mi do głowy śliczny pomysł^^! He, he, to urozmaici nieco tego ficzusia... głahahahaha XD sore wa himitsu desu!
Koniec tekstu od Eda^^!
N + I = Ni
By Radykalny Ed
Po trzecie: Wojna płci, część druga.
- Moment, moment, tak nie wolno!- Zel gdyby umiał, gestykulowałby, ale, że nie umie, bo jest związany, ma pecha^^!- co sobie pani myśli!!
- Męski brzuch jest taki śliczny^^- wyświergotała- a ty jesteś pewnie tak umięśniony…
- Ale… - spiekł się na czerwono.
- BRRRRRRRR-
- ?? Czy oni cię tam głodzili?! BIDULEEEK!!!- Cesarzowa zarzuciła mu ręce na szyję- przy mnie nigdy nie będziesz głodny^^.
- Ale..!!!
- Nie uznaje czegoś takiego.
Podniosła twarz i pocałowała głęboko. Patrzyłam mu tym samym w oczy.
Koń zarżał.
- … … - Amelka zaczerwieniła się ogromnie.
- Szykujesz sobie przejażdżkę?- Zagadnęła cesarzowa- zasłoń bardziej wejście, dobrze? To prywatne miejsce.
- … tak jest- odwróciła się.
Usiadła na jakimś pniaku. Pochyliła głowę. Zrobiło jej się przykro. Wykonała, co kazał, ale jak widać, niepotrzebnie. Szkoda jej po prostu. Że tak nagle się to wszystko stało… teraz pewnie Zel zostanie tutaj. Będzie musiała sama wracać do domu,…ale nie chciała wracać. A góry? A jaskinie? Przygoda? E tam. Niedługo skończy 18 lat. Koniec z przygodami.
... Dlaczego ja płacze...?!
- Twoja towarzyszka musi odejść- wyszeptała i zabrała się za ściąganie z niego koszuli- mogłaby stanąć między nami!
- Co?!
- Tak! Jutro już jej tu nie będzie! Przecież ci nie zależy!
- Jesteśmy partnerami!
- Mam wydłubać ci oczy?!- Wysyczała wstrętnie.
Zelgadis zdenerwował się i wstał chwiejnie.
- Tego już za wiele- wyszedł szybko z namiotu.
- Wracaj!- Cesarzowa podbiegła do niego.
Amelia wstała i podeszła.
- Co się stało??
- Nic- Zelgadis uśmiechnął się i skupił...... Raz.... Dwa... TRZY!
Łańcuchy pękły!
- Ooo...- Wykrztusiły Amelka i Cesarzowa.
- Hop- wsiadł na konia i pociągnął za sobą Amelię- Dziękujemy za gościnę.
- STÓJ! ZATRZYMAĆ GO!
Kobiety w wiosce od razu rzuciły się na zbiegów.
- Trzymaj się mała- rzucił Zel i trącił konia, tak, że przyśpieszył.
„Mała”???? - Amelia przekręciła pytająco głowę.
Gnali przez wioskę, a mieszkanki... Mieszkanki uzbroiły się w widły! Zaczęły zamykać bramę wejściową.
- Skaczemy- odpowiedział spokojnie Zelgadis.
- CO?!- Amelia o mało nie spadła- toż to szaleeeeeJJ!!!
Skoczyli. Wbiegli na jeszcze podnoszącą się bramę i zium! Koń dostał nerwicy!!
- Pani, uciekli!- Podbiegła Kioko- co teraz? Gonić ich?
- Nie. WSZYSCY WRACAJĄ DO SWOICH ZAJĘĆ!
Dziewczyny rozeszły się. Tylko Kioko została z zatroskaną twarzą.
- Nie rozumiem pani...... przecież...
- Wrócą tu sami. Ta mała ma słabą wolę, widząc udrękę tutejszych mężczyzn wyperswaduje to Zelgadisowi.
- ... ale mogę uciec drugi raz.
- I tak będzie cierpieć- wycedziła cesarzowa- wcześniej czy później się w nim zakocha. I wtedy pożałuje, że nie wstąpiła do naszego grona...
- Auuu..- Zel złapał się za głowę- skok był dobry, ale upadek... aj...?
Chciał się podnieść, ale coś mu przeszkodziło.
Dziewczyna leżała na jego piersi, mocno trzymając się jego koszuli.
- A... Amelio, żyjesz?- Poczuł ciepło na policzkach.
- Mmm..? - Otwarła, oczy- ... Jesteśmy w niebie?- Spojrzała chimerce w oczy.
- Nie, nie, żyjemy^^''- Zel szybko usiadł- no, po tym małym incydencie...- dotknął pleców. Zadrżał- NIE! Musimy wrócić, zostawiłem miecz!!!
- I moja torba! I... i ci biedni, wygłodzeni, ślepi, brudni i nadzy mężczyźni...- Spojrzała na niego oczami skaleczonego pieska- musimyyyyy tam wrócić!!!
- A... ale może nie dzisiaj ^^'... - Zelgadis złapał się za głowę- teraz robi się ciemno... yyy.. Poszukam drewna na ognisko!
Znikł w ciemności lasu.
- ... Zelgadisie..?
W lesie było źródełko...
- FUUUUJ!- Zelgadis płukał sobie usta wodą-, co za obrzydliwa baba! Zepsuła mi pierwszy pocałunek - -......
Tak, tak, Zelgadisek, pomimo dojrzałości, ciągle nie był obeznany w tych sprawach... AU! Kto to widział bić autora w głowę?!
- Cicho siedź trutniu jeden!... Najlepiej w ogóle o tym przy niej nie wspominać...... chyba nie byłą zachwycona... .. NIAAAAAACH!- zrobił sobie „czochr czochr” - co się ze mną dzieje, z tym światem i istniejącym od wieków ładem? Zupełnie jakby lordowym demonom się nudziło i bawili się w „udręcz Zelgadisa” ...
Prorok jakiś, czy co??
- GRRRR!!!- Dynast wstał z fotela sprzed wielkiej ściany, (jeśli można to tak nazwać), w której ukazywał się obraz naszych bohaterów i ich poczynań-, co za nuda! Ten pajac mnie irytuje!
- To, po co się nim zamęczasz misiu?- Odpowiedziała Dolphin, siedząc z Zellass na fotelu i malując sobie paznokcie na niebiesko.
- Właśnie kotku- dodała szybko Zellass- na ziemi jest tylu ludzi...- Podmuchała w swój nowo nałożony lakier koloru złota.
- Kobiety!- Skomentował Dynast- to chucherko jest jedyną chimerą na świecie! Wiecie jak można to wykorzystać?!
- Jak?- Odparły wesoło dziewczyny.
- Phi! Chciałybyście wiedzieć. Sore wa himitsu desu!
- Te, mrozik!- Zellass wstała- proszę nie małpować, osobiście wymyśliłam ten trik z „to tajemnica”!
- Dynaścikuuuuu- Dolphin uwiesiła się na szyji mężczyzny- no powiedz nam, co wymyśliłeś^^?
- Heh!- Dynast odwrócił się do ściany i ukazał Saillon- wiecie, co to jest?
- Każdy mazoku wie, nawet najgłupszy- Zellass usiadła na poręczy kanapy- miejsce, gdzie nasza moc jest najsłabsza. Czarna owca.
- Czy miałybyście ochotę założyć się ze mną, że zanim ta dwójka wróci z gór Juhrin, moc tego państwa spadnie na, tyle, iż bez kłopotu się tam dostaniemy?
W oczach Dynasta pojawi się chłód.
- Te, to miała być komedia- Xellos schował się za autorem.
- Głahahahahahaha! Trzeba urozmaicić to pisadełko!
- ... Jak?!- Zażądała Zellass.
- He, he, zobaczycie! O co się zakładamy?
Amelia siedziała oparta o drzewo i patrzyła na zachodzące słońce. Pierwsze gwiazdy powoli wschodziły na niebo. Podkurczyła nogi pod brodę, złożyła na kolanach dłonie, a na nich oparła twarz. I spoglądała tak głęboko, głęboko w dal... Uśmiechnęła się mimowolnie, nawet nie zauważyła, że...
- Jak spokojnie...- Wyszeptała.
- No, ładnie.
- AA!- Wymierzyła Zelgadisowi lewy sierpowy.
Chimerek przewrócił się na bok, i zaraz podniósł.
- To tak się traktuje przyjaciół- -?
- P... przestraszyłeś mnie^^''...- Amelia zaczerwieniła się po uszy- tutaj jest tak przyjemnie, że mogłabym tu zostać na zawsze!- Wstała i zrobiła krok w przód- wiem, co zrobimy!
- C... co?- Spytał niepewnie Zelgadisek^^.
- Coś, co jest niedopuszczalne w komnatach i salonach...- Odparła z dziwnym uśmiechem i spojrzała na konia z ukosa.
Koń po przebytym ataku nerwowym wiedział, że po tej parze może spodziewać się wszystkiego...
I tak Zelgadis oraz Amelia (ta druga prowadziła XD) ganili na koniu, co sił, i nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że w tym lesie było pełno rowów z błotem, zwalonych drzew, przepaści, kamieni, bagien i innych miejsc wypoczynkowych. Zelgadis nie miał oporów. Nie w tej chwili. Bez najmniejszego rumieńca łapnął talię naszej panienki- zbyt bardzo obawiał się, aby nie roztrzaskać głowy o skały czy drewno.
- Tego uczą w akademii?- Spytał w końcu, gdy byli na równinie.
Amelia gwałtownie zahamowała konia.
- AJJ!- Zel jednak spadł ^^ (uffo:, co się tak cieszysz- -? ed: i tak ma twardy tyłek, nic mu nie będzie! Zel dusząc eda: jak ja cię w tyłek kopne...- Przerwa w transmisji -)- co się stało?
Księżniczka zeszłą z konia i zdjęła lance. Ogier nareszcie mógł się w spokoju napić i najeść.
- Zastanawiam się...- Spytała podstępnie- jak szybko gnają wędrownicy.
- He, he, nawet nie wiesz jak szybko!- no i Zela uniosła duma ^^.
Nagle na jego głowie wylądowała lanca.
-, Więc pokaż mi. - Uśmiechnęła się.
Nigdy jej jeszcze takiej nie widział. Takiej... yyy... Nie- księżniczkowej. To znaczy, zawsze byłą dla niego nie- księżniczkowa, ale teraz to tak najbardziej! Ech, chyba mam na nią za małą głowę- pomyślał w duchu chimerek.
Ale jednak... było mu przyjemnie. I pierwszy raz się nie zastanawiał, dlaczego.
Odwzajemnił uśmiech i po chwili zaprzągł konia. Wsiedli na wierzchowca (biednego) i ruszyli.
Gwiazd było coraz więcej, księżyc wschodził wysoko. Zelgadis czuł się niezwykle wolny, gnając przed siebie, czując wiatr, zapach nocy. Teraz to ona przytulała delikatnie jego plecy... i tak się chyba lepiej prezentowali.
Impuls.
Nie, to głupie. Tak się nie gada. No, tylko w filmach, tanich romansidłach, opowiastkach na babskim spotkaniu... nie powiem tego, spalę się ze wstydu, a ona mnie wyśmieje!
... Jestem człowiekiem o bardzo słabej woli - -...
-... Amelio...
- Tak?- Odpowiedziała spokojnie, jakby melodyjnie.
- Czy... yyy... Czy nie ... Nie jest ci zimno?
Na policzkach Zelgadisa można by smażyć jajka sadzone, albo bekon!
Nabrał powietrza, pewien obciachu na całej linii.
- Tutaj jest bardzo ciepło- oparła głowę gdzieś w okolicach łopatek mężczyzny.
- A nie mówiłam?- cesarzowa zaśmiała się wrednie- sama się zniszczy!
Klaps! C.D.N!
O rany, ale to nudne XD! Skargi na radykalnyed@poczta.onet.pl , możecie też przysyłać jedzenie :D!