"SKLAD SZCZEPIONEK stad wziete: What is in a vaccine? http://www.vaccinationnew...whatsinvax.htm
w szczepionce p/DPT - m.in: Formaldehyde - neurotoksyna i kancerogen (rakotwórczy); Aluminum- toksyczny, rakotwórczy; Thimerosal (pochodny rtęci) bardzo niebezpieczny konserwant, rakotwórczy, toksyczny, powoduje uszkodzenia mózgu i wątroby
p/MMR- m.in: żywe wirusy odry i świnki hodowane w embrionach kurzych, żywe wirusy różyczki wyhodowane na martwym płodzie ludzkim z 1964 począwszy
p/POLIO (z żywym szczepem): 3 rodzaje żywego wirusa polio wyhodowanego na komórkach nerek afrykańskiej zielonej małpy i na "calf serum" (surowica z cielaka)
p/POLIO (inaktywowana, martwa.): jak w żywej + między innymi formaldehyde
WZW B (Hepatitis B): pochodne z fermentacji drożdży zainfekowanych Hepatitis (żółtaczką), Aluminum, Thimerosal, Formaldehyde
Linki do poszczególnych stron z informacjami na temat szczepionek
http://pl.youtube.com/watch?v=a_Uy51bTKts - Fakty TVN - o szkodliwości wypowiada się prof. Majewska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii
Strona angielskojęzyczna:
Szczepienia i powikłania poszczepienne
Opublikowano: 27.09.2008
Autor: Wolf-Alexander Melhorn - praktykujący lekarz; Tłumaczenie: Monice Drejer-Kaak
Źródło: www.melhorn.de
Szczepienia i powikłania poszczepienne u niemowląt i małych dzieci. Niebezpieczeństwa i niemoralne tło szczepień.
1. WSTĘP
W poniższym artykule chciałbym omówić ogólne problemy dotyczące szczepień. O większości z nich nie mówi się głośno, gdyż lekarze - przez wzgląd na własny interes albo z niewiedzy - szczepią dzisiaj wszystko, co się rusza. Dlatego też już najmniejsze dziecko dostaje pozornie `ochronne' szczepienia na wszystko, tak samo jak starszy człowiek dostaje swoje roczne szczepienie przeciw grypie. W dodatku z reguły nie zwraca się uwagi na to, czy obaj kandydaci do szczepienia są w ogóle na tyle zdrowi, żeby można ich było w odpowiedzialny sposób zaszczepić. Znane jest mi wystarczająco dużo przypadków, kiedy zaszczepiono zarówno zakatarzonego malucha jak i zaziębionego seniora. W rzeczywistości robi się w ten nieodpowiedzialny sposób interes na zdrowiu pacjenta.
2. WŁASNE OBSERWACJE DOTYCZĄCE SZCZEPIEŃ
Wcześniej nie traktowałem szczepień aż tak krytycznie, jednak w ostatnich latach przyjrzałem się tej problematyce dokładniej. W mojej praktyce lekarskiej coraz częściej mam do czynienia z dziećmi zapadającymi na choroby nietypowe dla ich sytuacji rodzinnej i ich otoczenia: zaczynając od kurzajek na dłoniach i stopach, a kończąc na słabych wynikach w szkole i ciągle powracających przeziębieniach. To doświadczenia kazało mi inaczej spojrzeć na problem szczepień. Skutek tego jest taki, że dzisiaj każę moim pacjentom przynosić ze sobą książeczkę szczepień i sprawdzam po kolei energetyczne skutki zaaplikowanych szczepień. Z reguły po dłuższych poszukiwaniach trafiam przy szczepieniach na przyczynę choroby. Według moich obserwacji `winne' są wszystkie szczepionki, bez wyjątku! Czasem nawet kilka szczepionek jednocześnie pozostawia swój szkodliwy ślad w młodym organizmie. Wtedy każdą ze szkodliwych substancji `wyprowadzam' z osobna z organizmu.
3. OTOCZENIE DZIECKA
W dyskusjach o szczepieniach pomija się zazwyczaj fakt, że w naszym kręgu kulturowym z jego wysokim standardem życiowym małe dziecko jest dosyć dobrze chronione przed wszelkimi chorobami. Niemowlę leży na kocyku lub w łóżeczku i nikt nie pozwala dotknąć mu czegokolwiek, co mogłoby wywołać jakąkolwiek chorobę. Kontakt z brudem i zarazkami jest zatem możliwie najmniejszy. Dziecięcy system odpornościowy dojrzewa powoli i ostrożnie. Dziecko stopniowo poznaje zarazki występujące w jego bezpośrednim otoczeniu, a jego system odpornościowy powoli się do nich przyzwyczaja. Jedynym źródłem, od którego niemowlę może się zarazić, są przeziębieni rodzice albo rodzeństwo, które gdzieś `złapało' jedną z dziecięcych chorób. Jednak, gdy niemowlę jest karmione piersią, choroby te nie stanowią dla niego prawdziwego zagrożenia, gdyż z mlekiem matki dostaje odpowiednie przeciwciała.
4. WCZESNE SZCZEPIENIA CELEM ZATUSZOWANIA REAKCJI UBOCZNYCH
Gdybyśmy pozostawili dziecko w tym idealnym otoczeniu, zaczęłoby ono w końcu chodzić i mówić i wszyscy mogliby potwierdzić, że rozwija się ono doskonale. Gdyby zaszczepić takie dobrze rozwinięte dziecko, każdy mógłby bez problemu dojrzeć związek między szczepieniem a ewentualnymi upośledzeniami i powikłaniami po szczepieniu. Przed szczepionką mieliśmy przecież normalnie rozwinięte dziecko, które chodziło i mówiło i które nagle po kilku tygodniach lub miesiącach tego nie robi i w ogóle nie rozwija się tak, jak tego byśmy oczekiwali. Całe grono krewnych i przyjaciół mogłoby więc potwierdzić poprzedni normalny rozwój dziecka i każdy sąd uznałby, że dziecko doznało uszkodzeń w wyniku szczepienia. Nagle do odpowiedzialności pociągnięty byłby lekarz, który nie poinformował należycie rodziców o możliwości wystąpienia takich powikłań i przemysł farmaceutyczny, który wyprodukował tą truciznę. Sprzedawcy szczepionek bardzo szybko rozwiązali problem odpowiedzialności za skutki szczepień: żaden pediatra nie czeka dzisiaj ze szczepionką, aż dziecko osiągnie taki etap rozwoju, który mógłby być potwierdzony przez osoby trzecie. Tylko dlatego szczepi się dzisiaj dzieci w stadium, w którym nie są jeszcze w pełni rozwinięte, mianowicie w wieku 3-6 miesięcy! Przez to bardzo trudno jest udowodnić, że dalszy stan zdrowia dziecka jest wynikiem powikłań poszczepiennych. Nikt z rodziny ani nikt z dalszego otoczenia dziecka nie jest w stanie udowodnić przed sądem prawidłowego rozwoju dziecka przed szczepieniem i tym samym związku między szczepieniem a szkodami na zdrowiu dziecka.
5. NEGATYWNE REAKCJE POSZCZEPIENNE U MAŁYCH DZIECI
Według badań prowadzonych przez monachijski Uniwersytet Ludwika Maxymiliana przeciw odrze i śwince szczepi się obecnie w Niemczech ok.70% dzieci, przeciw kokluszowi i różyczce ok. 50%, a przeciw żółtaczce typu B ok. 20%. Z tendencją opadającą (liczby te pochodzą z gazety “Heilpraktiker-News-letter” z dnia 15.05.2004). Jako homeopata pytam się jednak, po co szczepić zapobiegawczo przeciw odrze i śwince, różyczce czy kokluszowi. Są to choroby, które pokolenia przed nami przeszły bez żadnych problemów i na mój rozum trzeba by mieć naprawdę dobre powody, żeby mimo to w pojedynczych przypadkach szczepić. Szczegóły na ten temat można znaleźć w świetnej książce: dr med Gerhard Buchwald “Impfen - das Geschäft mit der Angst” , Droemersche Verlaganstalt, 2000 (”Szczepienia - biznes strachu”). Takie, moim zdaniem, kryminalne postępowanie należy potępić szczególnie, dlatego że małe dziecko jest szczepione nie tylko przeciw jednej chorobie, ale dostaje zazwyczaj szczepionkę skojarzoną przeciw kilku chorobom na raz. To trzeba sobie uświadomić! Wszystkim, którzy nie są pewni, czy szczepić, czy nie, polecam gorąco stronę internetową niemieckiej organizacji poszkodowanych przez szczepienia “Schutzverband für Impfgeschädigte e. V” - www.impfschutzverband.de - adres: Postfach 5228 - 58 829 Plettenberg, na której dostępne są statystyki dotyczące częstotliwości i rodzajów zachorowań po poszczególnych szczepionkach. Z katastrofalnej szczepionki wieloskładnikowej z 7 składnikami zrezygnowano na razie, ponieważ dochodziło po niej do wczesnej śmierci łóżeczkowej niemowląt, a poza tym już 6-składnikowa szczepionka miała wielokrotnie śmiertelne następstwa. We wrześniu 2005 r. wycofano z rynku szczepionkę skojarzoną Hexavac firmy Pasteur MDS/Leimen, która miała chronić przed dyfterytem, tężcem, krztuścem, żółtaczką typu B, polio oraz Hib. Wycofano ją ponieważ rzekomo nie dawała wystarczającej ochrony przeciw żółtaczce typu B. Powtórnych szczepień na żółtaczkę u dzieci szczepionych tą szczepionką jednak nie zalecono. Wiadomo poza tym, że dochodziło do wypadków śmiertelnych po podaniu tej szczepionki. Ale i 3- lub 5-krotne szczepionki są wystarczająco szkodliwe! Wydaje się, że są bezpieczne i że dzieci dobrze je znoszą. W pierwszym rzędzie mają jednak dla zwolenników szczepień tą zaletę, że bardzo trudno jest później udowodnić związek między szczepieniem a zaistniałymi reakcjami ubocznymi.
Kto więc uważa, że musi koniecznie zaszczepić dziecko, powinien obstawać przy pojedynczych szczepionkach i uważać, żeby dziecko było naprawdę zdrowe w momencie szczepienia. Szczególnie ważne jest, żeby do następnego szczepienia upłynęło kilka miesięcy. Takie postępowanie ma dla fanatyków szczepień tą wadę, że nie mogą wcisnąć dzieciom w krótkim czasie tylu szczepionek, ile są w stanie sprzedać. A przez to zmniejszają się ich zyski! Reakcje uboczne po szczepieniu można poza tym najłatwiej udowodnić, jeśli dziecko w ogóle nie było szczepione przed ukończeniem drugiego, trzeciego roku życia. Organizm dziecka nie jest w żaden sposób przygotowany na atak szczepionki skojarzonej. W szczególności mózg niemowlęcia nie jest jeszcze do końca rozwinięty, tak że wszystkie obecne w organizmie bakterie i częściowo wysoce trujące nośniki szczepionek, jak np. rtęć (Thiomersal) i jej pochodne dostają się także do niego. Oczywiście mówimy tutaj o najmniejszych dawkach tych trucizn, ale kto jako terapeuta zna poważne uszkodzenia zdrowia wywołane plombami amalgamatowymi, ten wie, o czym mówię i nie zakwalifikuje tych `minimalnych' ilości trucizny jako dopuszczalnych u małego dziecka. Stąd spotyka się dziecięce mózgi, które zostały jakby nadgryzione albo przeżarte przez szczepionki. Sam leczyłem już takie przypadki.
6. WOJNA PSYCHOLOGICZNA LEKARZY I PRZEMYSŁU FARMACEUTYCZNEGO PRZECIW RODZICOM
Tego opinia publiczna nie jest świadoma! Ponieważ dzieci szczepi się tak wcześnie, problem skutków ubocznych po szczepieniach można łatwo rozmyć i zaciemnić. Powikłań poszczepiennych nie przypisuje się zazwyczaj szczepieniom, lecz zawoalowuje się je jako ogólne `genetyczne' wady poszkodowanego dziecka. Lekarze nie chcą z reguły przyjąć do wiadomości, że to z winy szczepienia dziecko wciąż choruje albo jest nawet upośledzone. Nie ma się też co dziwić, że szkody poszczepienne zgłasza się bardzo rzadko i równie rzadko uznaje się je przed sądem, a cały świat udaje, że szczepienia są całkowicie bezpieczne. Inaczej byłoby, gdyby to szczepiący lekarz musiał udowodnić, że ewentualne reakcje uboczne nie są wynikiem szczepienia, a także gdyby był pociągnięty do odpowiedzialności za niepoinformowanie rodziców o ryzyku związamym ze szczepieniem. Powszechnie wiadomo, że lekarze zazwyczaj nie informują rodziców o możliwych skutkach ubocznych szczepień. Mam tu na myśli nie zaczerwienienie i opuchliznę po ukłuciu, ale późne i długotrwałe następstwa takie jak: epilepsja, upośledzenie umysłowe, paraliż, uszkodzenie systemu nerwowego, uszkodzenie systemu immunologicznego (m.in. ciągłe choroby z powracającym zapaleniem uszu), problemy w nauce, nadpobudliwość, alergie, astma. Z drugiej strony pediatrzy wywierają presję na niezdecydowanych lub wręcz niechętnych szczepieniom rodziców (w Niemczech szczepienia nie są obowiązkowe, a jedynie zalecane). Lekarze mówią przy tym otwarcie, że w przypadku odmowy szczepienia nie ponoszą odpowiedzialności za ewentualne szkody na zdrowiu poniesione w wyniku odmowy szczepienia dziecka. Także chętne do pomocy media dają się w swojej naiwności świetnie zaangażować w reklamę na rzecz szczepień. Na przykład w mojej codziennej gazecie na stronie poświęconej zdrowiu znajduje się doniesienie, że zimą 2003/2004 roku ponad 5000 dzieci w wieku od 0 do roku trzeba było hospitalizować z powodu grypy. Liczba warta zastanowienia. Jak do niej doszło? W pierwszym rzędzie zastanawiam się, jak to sie stało, że maluchy miały w ogóle kontakt z `grypą'.W końcu nikt, kto jest mocno przeziębiony, a tym bardziej jeśli ma grypę, nie kontaktuje się normalnie z takimi małymi dziećmi. Zazwyczaj sam opiekun nie dopuszcza do takich kontaktów. Poza tym nie wszystko, co lekarze nazywają grypą, jest rzeczywiście prawdziwą, spowodowaną przez wirus grypą. Lekarze, stawiając diagnozę, kierują się zazwyczaj wyczuciem, gdyż dokładne badania wirusowe na grypę są za drogie dla kas chorych. Przede wszystkim trzeba tu przypomnieć, że właśnie w pierwszych 12 miesiącach życia dzieci dostają szczepionkę skojarzoną, którą niektóre z nich znoszą bardzo źle. U tych dzieci - szczególnie, gdy w momencie szczepienia nie były całkiem zdrowe, a to zdarza się bardzo często - nawet cięższe bakteryjne przeziębienie odbija się katastrofalnie na zdrowiu, więc na wszelki wypadek kieruje się je do szpitala. Tam ustala się, że rzeczywistym niebezpieczeństwem była grypa, a nie szkody wyrządzone przez szczepionkę. W oświadczeniu prasowym czytamy potem: “Izba lekarska Badenii-Würtembergii poleca wszystkim zagrożonym osobom, żeby zaszczepiły się przeciw wirusowi grypy.” A więc jeszcze więcej szczepień dla najmłodszych dzieci? No i stoi tak ta młoda matka i nie wie, co ma robić. Bez żadnej fachowej wiedzy, ale z pogróżkami lekarza w pamięci! I chciałaby wszystko zrobić dobrze, bo nie jest przecież `nieodpowiedzialną' matką, jak jej niektórzy dają do zrozumienia. Co powiedziałby mąż i krewni, gdyby dziecko zachorowało na skutek odmowy szczepienia? A ona sama dopiero? Poza tym wszyscy inni przecież też szczepią! I pan doktor też powiedział, że szczepienie nie jest niebezpieczne. A jeśli u dziecka jednak wystąpią jakieś powikłania, to i tak nikt nie będzie wiedział, czy to rzeczywiście od szczepienia. Lekarz przecież i tak tego nie potwierdzi, inaczej mogliby go zaskarżyć. Z drugiej strony jednak, czy zrobiła wszystko dobrze, szczepiąc dziecko, jak na posłuszną matkę przystało!?
7. ŚMIERĆ DZIECI BEZ SZCZEPIEŃ OCHRONNYCH?
Głównym argumentem przemawiającym za szczepieniami jest zawsze przytoczenie pojedynczych przypadków śmiertelnych połączone z dobitnym ostrzeżeniem, że to samo może się przydarzyć nieszczepionym dzieciom. Oczywiście nie powinno się poddawać w wątpliwość tych śmiertelnych przypadków, ale z reguły żaden ze szczepiących w naszej miejscowości lekarzy nie zna dokładnych okoliczności śmierci, nie wie nic o stanie zdrowia i socjalnym otoczeniu zmarłego dziecka. Wiadome jest tylko, na co ono zmarło. Ta wskazówka wystarcza jednak zazwyczaj, by nastraszyć rodziców i żeby zdrowemu niemowlakowi, dorastającemu w ochronnej atmosferze z dala od tego miejsca, w którym zmarło to podobno nieszczepione dziecko zaaplikować nie tylko jedną szczepionkę, ale zaraz kilka jednocześnie. Z mojego punktu widzenia jest to nieodpowiedzialne działanie, gdyż wystawia się dziecko na ryzyko szczepienia, chociaż w swoim otoczeniu, w którym jest zazwyczaj chronione i otoczone opieką, nigdy nie miałoby kontaktu z wirusami tych ciężkich chorób. W specjalistycznym czasopiśmie Co MED 05/2001 ukazał się artykuł renomowanego przeciwnika szczepień dr med. G. Buchwalda o rzeczywistym znaczeniu szczepień w wytępieniu chorób infekcyjnych. Dostępny jest on pod adresem: “Das neue Infektionsschutzgesetz - Gedanken und Rückblicke eines Arztes” - http://www.homoeopathiker.de/impfen/infektions.html
Dr Buchwald udowadnia, że do wytępienia chorób infekcyjnych przyczyniły się nie szczepienia, ale spełnienie następujących warunków:
1. Nienagannie czysta, bakteriologicznie sterylna woda.
2. Kontrolowane usuwanie i oczyszczanie ścieków.
3. Czyste, jasne i ogrzewane mieszkania.
4. Wystarczająca ilość jedzenia (dopiero od 1950 roku wszyscy ludzie w zachodniej Europie mają codziennie wystarczającą ilość jedzenia).
Jeśli te warunki wśród ludności są spełnione, szczepienie nie jest potrzebne. Wpisane w cztery kwadranty krzyża, nazywa się te 4 warunki `krzyżem higieny'. Tak więc decydujące znaczenie przy zachorowaniu na którąś z chorób infekcyjnych mają nie szczepienia, ale warunki życia dotkniętej osoby. To też wyjaśnia, dlaczego przykładowo gruźlica w USA ma coraz większy zasięg. Kto zna zrujnowane stosunki socjalne potęgi militarnej, jaką jest USA, ten wie o ciągłym powiększaniu się slamsów w amerykańskich metropoliach, o konsekwencjach brakującego w Stanach ubezpieczenia zdrowotnego itd. `Walka z terrorem' pochłania w USA rocznie setki miliardów dolarów, ale jednocześnie w Niemczech kwestuje się dla bezdomnych z Nowego Jorku, którzy wegetują tam w najbardziej niegodnych i nędznych warunkach jako odpady bogatej Ameryki. Wśród tych ludzi mnożą się coraz bardziej choroby infekcyjne i okazuje się przy tym, że skuteczne kiedyś antybiotyki i sulfonamidy, dzisiaj najczęściej nie działają. Zamiast jednak zadbać o dobre warunki socjalne jako nieodzowną i wystarczającą ochronę przed epidemią, nadużywa się wyników tego niedomagania jako argumentu, żeby szczepić ludzkość na korzyść amerykańskich koncernów farmaceutycznych. Ten, kto leczy skutki uboczne szczepień, utwierdza się wciąż w przekonaniu, że obecnie lekarze szczepią małe dzieci bez umiaru. Wielu pediatrów nie ma w ogóle pojęcia, co robi! Roczne dziecko jest już 4 razy zaszczepione przeciw tężcowi i przeciw innym chorobom w szczepionce skojarzonej, więc nie ma się co dziwić (o ile w ogóle ktoś się jeszcze dziwi!!!), że wyrasta z niego później dziecko, które jest nadpobudliwe,rozdrażnione, ma osłabioną odporność i kłopoty w szkole. Z tego żyje potem cała rzesza przeróżnych terapeutów. Nie pozwólcie tego zrobić z Waszymi dziećmi!
8. PRZYMUS I SZALEŃSTWO SZCZEPIEŃ
Do mojego gabinetu przychodzi coraz więcej dzieci, u których występują negatywne reakcje po szczepieniach. Po podaniu środków homepopatycznych przeciw tym szczepieniom następuje znaczna poprawa, co potwierdzałoby moje przypuszczenia, że dane dolegliwości są właśnie skutkiem szczepień. Wyjątkowo mocno zakorzenione jest przekonanie o konieczności i słuszności szczepienia przeciw tężcowi. W broszurze “Heilpraktiker-news-letter” z dnia 15.5.2004 czytamy: “Nawet ludzie krytycznie nastawieni do szczepień uważają szczepienie przeciw tężcowi za rozsądne posunięcie, gdyż `w trakcie zabawy zawsze może się coś przydarzyć'. To przesąd rzeczywistość, bowiem wygląda zupełnie inaczej: w roku 2003 doszło w Niemczech do 42 przypadków zachorowań na tężec, z czego 5 było śmiertelnych. Wszyscy, którzy zachorowali, mieli ponad 55 lat… Tajemnicą pozostaje, więc dlaczego prześladuje się tą szczepionką małe dzieci.”
W końcu jednak szczepi się na wszystkie choroby i nikt się wcale nie dziwi, że mimo tych masowych szczepień dochodzi do sporej liczby zachorowań w przedszkolach i szkołach.
Jak poradzono sobie z opornymi wobec szczepień w `cywilizowanych' krajach, pokazuje przykład USA, gdzie szczepi się wszystko, co porusza się na dwóch nogach. Podobnie jest w Austrii, jeśli dziecku brakuje jakiegoś szczepienia, nie dostanie ono miejsca w przedszkolu i nie zostanie nawet dopuszczone do szkoły. Podobny sposób myślenia rozpowszechnia się coraz bardziej w Niemczech, chociaż szczepienia nie są tu obowiązkowe. Niektóre przedszkola zwlekają z przyjęciem nieszczepionych dzieci i w ten sposób - niezgodnie z prawem - zmuszają do szczepień. Wszystko to dzieje się na korzyść przemysłu farmaceutycznego i jego pomocników, którzy robią na szczepieniach miliardowy interes!
KONTAKT Z AUTOREM
Angebot unter Wolf-Alexander Melhorn
Schloßsteige 21
D - 73479 Ellwangen Niemcy
Email: wolf-alexander@melhorn.de Tel. 07961 - 51843
Szczepionki - czy na pewno bezpieczne i skuteczne?
Opublikowano: 24.11.2008 Autor: Ian Sinclair; Tłumaczenie: Elżbieta Strózik
Źródło: „Nexus” nr 3 (5) 1999
„Szczepionka zostaje dopuszczona do użytku, tylko wtedy gdy okazuje się bezpieczna i skuteczna.” („Zasady Praktyki Chorób Zakaźnych”, Mandell, Douglas i Bennett)
SZCZEPIONKA PRZECIWKO KOKLUSZOWI
Szczepionka przeciwko kokluszowi jest łączona ze szczepionką przeciwko dyfterytowi i tężcowi i znana jest jako Di-Per-Te lub szczepionka o trzech antygenach. Profesor Gordon Stewart w artykule na temat kokluszu („Here's Heath”, marzec 1980) tak komentuje historię tej szczepionki w Wielkiej Brytanii: Wprowadzona w roku 1957 szczepionka ta podana została do roku 1960 70 procentom dzieci poniżej 2 roku życia i ponad 70 procentom wszystkich dzieci do roku 1969. Public Health Laboratory Service (Laboratorium Służby Zdrowia Publicznego) monitorowało program narodowy od roku 1957 do 1968. W roku 1969 doniesiono, że te szczepionki „nie były zbyt skuteczne” i że zawiodły w kontroli epidemii choroby lub nie ochroniły w pełni szczepionych dzieci przed infekcją. W tym czasie ilość dzieci szczepionych wzrosła do 80 procent lub więcej i z raportów wynika, że nadal postępował spadek występowania i ciężkości przebiegu kokluszu. Jednocześnie stwierdzono, że u w pełni zaszczepionych dzieci występował nie tylko koklusz, ale również poważne skutki uboczne szczepionki, które wywoływały problemy i dawały powody do niepokoju. Analiza przypadków zachorowań w czasie wcześniejszych prób stosowania szczepionki przeciwko kokluszowi podawanej pojedynczo (to znaczy nie jako część potrójnej szczepionki) w USA i w Wielkiej Brytanii wykazała, że połączenie jej z dwiema innymi sprawia, że potrójna szczepionka wywołuje więcej skutków ubocznych, włącznie z dotyczącymi serca i układu nerwowego. Te reakcje uboczne to między innymi szok, zapaść, konwulsje i napady spazmatycznego płaczu. Wszystkie te objawy obserwowano we wcześniejszych próbach u części dzieci, które otrzymały jedynie szczepionkę przeciwko kokluszowi. Objawy takie były nadzwyczaj rzadkie lub całkowicie nieobecne przy wcześniejszym stosowaniu pozostałych dwóch komponentów potrójnej szczepionki.
Więcej światła rzucono na ten problem, kiedy prof. W. Ehrengut z Hamburga i dr John Wilson z kolegami ze szpitala dla chorych dzieci (Hospital for Sick Children) przy ulicy Great Ormond w Londynie stwierdzili niezależnie od siebie, że u niektórych dzieci zaczynają występować oznaki powabnego uszkodzenia mózgu wkrótce po wystąpieniu reakcji ubocznych spowodowanych przez potrójną szczepionkę. Mniej więcej w tym samym czasie ukazało się w prasie wiele doniesień z różnych części Wielkiej Brytanii dotyczących zdrowych dzieci, u których po otrzymaniu potrójnej szczepionki wystąpiło opóźnienie umysłowe lub paraliż. Kierując się radą swoich komitetów doradczych w odpowiedzi na te raporty rząd ponownie potwierdził skuteczność i bezpieczeństwo szczepionki przeciw kokluszowi, nalegając, aby ten komponent pozostał w potrójnej szczepionce. Twierdzono również uparcie, że wysoki poziom szczepień wśród dzieci w różnym wieku musi zostać utrzymany, jeśli epidemie mają być opanowane. W tym czasie, w roku 1974, poziom szczepień u dzieci wynosił od 70 do 90 procent. Ostatnią epidemię kokluszu odnotowano w latach 1970-1971, a ponieważ epidemicznie stale występował on co 3-4 lata, następnej epidemii spodziewano się w lalach 1974-1975, co też rzeczywiście nastąpiło. To stworzyło okazję do sprawdzenia skuteczności szczepionki przeciwko kokluszowi. Wkrótce stało się oczywiste, że ochrona była znowu niekompletna, a w najlepszym wypadku okresowa, oraz że we wszystkich raportach opublikowanych w tym czasie odsetek zachorowań u dzieci w pełni zaszczepionych wynosił 30-40 procent. W międzyczasie nadal krążyły raporty dotyczące uszkodzeń mózgu, które doprowadziły do debat między ekspertami oraz w Parlamencie w sprawie bezpieczeństwa tej szczepionki. Główny Komitet Doradczy (Joint Committee on Immunisation and Vaccination - Połączony Komitet ds. Immunizacji i Szczepionek) obstawał przy swoim punkcie widzenia (po raz pierwszy wyrażonym w roku 1974), że jest ona skuteczna i bezpieczna i że uszkodzenia mózgu, jeśli w ogóle występują, są nadzwyczaj rzadkie i nie dotyczą więcej niż jednego na 300000 szczepionych dzieci. Niemniej podkreślano konieczność zachowania ostrożności i zalecono niepodawanie tej szczepionki dzieciom, które wykazywały objawy zaburzeń systemu nerwowego lub takie objawy występowały w historii ich rodziny, bądź takim, które źle reagowały na pierwsze lub drugie wstrzyknięcie. W tamtym czasie w wielu środowiskach występowały wątpliwości, na które rząd odpowiedział powołując za pośrednictwem Komitetu Bezpieczeństwa Leków specjalny zespół ekspertów mający dokonać analizy toksyczności tej szczepionki. Wtedy również wprowadzono w roku 1978 system odszkodowań dla rodziców dzieci poszkodowanych w wyniku szczepień. Miedzy rokiem 1974 i 1978 zaczęła maleć akceptacja dla szczepionki przeciwko kokluszowi. Władze odpowiedzialne za zdrowie zaczęty oferować podwójną szczepionkę (dyfteryt-tężec) i to okazało się, razem ze szczepionką przeciwko poliomyelitis (paraliż dziecięcy), do zaakceptowania i bez wątpienia bezpieczniejsze. W tej sytuacji doradcy rządowi przewidywali katastrofalną epidemię kokluszu w nie chronionej populacji. Zgodnie z trzy-czteroletnim cyklem w roku 1977 miała rozpocząć się następna epidemia, co potwierdził wzrost liczby zachorowań, który trwał przez następne dwa lata (1978-1979). Ogólna ich liczba wzrosła do takiego poziomu, że była to największa epidemia od roku 1967. Procent śmiertelności był jednak mniejszy niż zawsze, choć niewątpliwie ogólny schemat wcześniejszych epidemii został powtórzony, z tym, że zaobserwowano wysoki odsetek zachorowań wśród dzieci w pełni zaszczepionych. W tym czasie po raz pierwszy wystąpiła wyraźna różnica w sprawozdaniach z różnych części kraju. Niektórzy obserwatorzy donosili o niskiej lub nawet zerowej liczbie przypadków wśród dzieci szczepionych, podczas gdy inni stwierdzali bardzo małą różnicę między dziećmi szczepionymi i nie szczepionymi. Międzynarodowa sytuacja była równie zagmatwana. W niektórych krajach, takich jak USA i Kanada, szczepionka przeciwko kokluszowi była stosowana intensywnie i twierdzono, że koklusz jest chorobą zanikającą. Mimo to w obu tych krajach od roku 1974 zarejestrowano epidemie tej choroby, które (podobnie jak w Wielkiej Brytanii) w 30-50 procentach dotyczyły dzieci w pełni zaszczepionych. W Republice Federalnej Niemiec, głównie dzięki badaniom prof. Ehrenguta dotyczącym toksyczności tej szczepionki, w Hamburgu zaniechano jej stosowania, nie notując przy tym żadnego wzrostu liczby zachorowań lub śmiertelności spowodowanej przez koklusz. Podobny spadek bez szerokiego stosowania tej szczepionki wystąpił w Egipcie i Włoszech. Nie ulega wątpliwości, że w samej tylko Wielkiej Brytanii zupełnie niepotrzebnie kilkaset, jeśli nie kilka tysięcy dzieci cierpiało z powodu nieodwracalnych uszkodzeń mózgu i że w konsekwencji zostało złamane życie zarówno ich, jak i ich rodziców. Poza tym wyjaśnienia wymaga pewna liczba przypadków śmiertelnych po szczepieniu w Wielkiej Brytanii i USA. Nie widzę żadnego sensu ani uzasadnienia dlatego rodzaju polityki medycznej i uważam, że dalsze stosowanie szczepionki przeciwko kokluszowi powinno być wstrzymane, dopóki nie rozwieje się tych wątpliwości za sprawą staranniejszych badań lub lepszej szczepionki.
Powyższa tabelka pochodząca z publikacji „Infectious Diseases” („Choroby zakaźne”) wydanej przez WHO wyraźnie pokazuje nieefektywność szczepionki przeciwko kokluszowi. (Źródło: Community Disease Surveillance Centre - Centrum Śledzenia Chorób Społecznych).
Według „Morbidity and Mortality Weekly Report” („Raport Tygodniowy Zachorowalności i Śmiertelności”; 5 lipiec 1975) w Waszyngtonie w USA między 1 stycznia i 1 października 1984 roku wystąpiła epidemia kokluszu i objęła 162 przypadki. 69 z nich dotyczyło dzieci między 3 miesiącem i 6 rokiem życia. Raport donosi: „Spośród 69 pacjentów ze znanym stanem immunizacji w wieku od 3 miesięcy do 83 miesiąca życia (6 lat) 34 (49%) było odpowiednio immunizowanych zgodnie z ich wiekiem surowicą przeciwko dyfterytowi i tężcowi oraz szczepionką przeciw kokluszowi”. 2 września 1978 roku NBC News, Floryda, USA, wydało następujące oświadczenie: „Centrum Kontroli Chorób w Atlancie (The Atlanta Center for Desease Control - CDC) poprosiło lekarzy o wstrzymanie szczepień przeciwko dyfterytowi, tężcowi i kokluszowi, ponieważ u wielu dzieci wystąpiły nieprawidłowe reakcje”. Należy do nich również syndrom nagłej śmierci dzieci (śmierć w kołysce) znany jako SIDS (Sudden Infant Death Syndrome - Syndrom Nagłej Śmierci Noworodka). Dr Alan Hinman, dyrektor Centrum Kontroli Chorób w Atlancie, stwierdził: „Odkąd w roku 1978 CDC wprowadziło swój system monitorowania, uzyskaliśmy raporty o 44 przypadkach śmiertelnych występujących w ciągu 4 tygodni od zaszczepienia na Di-Per-Te. 32 z tych przypadków śmierci to SIDS”. Leon Chaitow („Vaccination and Immunisation” - „Szczepienia i immunizacja”) wskazuje na badania podjęte w roku 1979 na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles (UCLA) sponsorowane przez Urząd ds. Leków i Żywności (FDA), potwierdzone przez inne badania, które wykazały, że w USA rocznie umiera około 1000 dzieci w wyniku szczepień Di-Per-Te i że przypadki te są klasyfikowane jako SIDS. Dr William Torch, znany neurolog dziecięcy z Uniwersytetu Stanu Nevada w Reno, USA, podjął badania nad przypadkami SIDS. W jednym z badań odkrył, że 2/3 ze 103 dzieci, które zmarło na SIDS otrzymało szczepionkę Di-Per-Te w okresie 3 tygodni przed śmiercią. Część z nich zmarła w ciągu jednego dnia po szczepieniu. W roku 1982 dr Torch stwierdził, że szczepionka Di-Per-Te „może być ogólnie nie rozpoznaną przyczyną SIDS”. Siostra Joyce Lubke w swojej książce „I Had No Say” („Nie musiałam mówić”) podaje:
„Kiedy szczepień dokonywano w wieku 3 miesięcy, szczyt śmierci w kołysce przypadał między 3 i 4 miesiącem. Teraz mówi się nam, że szczyt wypada między 2 i 3 miesiącem. Dzieje się tak, odkąd szczepienia wykonywane są w 2 miesiącu. Wydaje mi się, że jest pewien związek między śmiercią w kołysce i szczepieniami”.
W „Health Report” (vol. 6, nr 12, grudzień 1986) dr H. Buttram i J. Hoffman opisują badania prowadzone przez oddział pediatrii wydziału medycyny na Uniwersytecie Kalifornijskim na 145 ofiarach SIDS. Z tej liczby 53 otrzymało szczepionkę DPT krótko przed swoją śmiercią. Z tych 53 dzieci 27 zmarło w ciągu miesiąca od chwili otrzymania szczepionki, 17 w ciągu tygodnia, a 6 w ciągu 24 godzin. W swojej książce „How To Raise A Healthy Child In Spite of Your Doctor” („Jak wychować zdrowe dziecko wbrew lekarzowi”) dr Robert Mendelsohn pisze:
„Według moich podejrzeń, które podzielają z inni członkowie mojej profesji, około 10 000 przypadków śmierci SIDS, które występują co roku w USA, ma związek z jedną lub więcej szczepionek rutynowo podawanych dzieciom. Szczepionka przeciwko kokluszowi jest najbardziej prawdopodobnym winowajcą, niemniej winne temu mogą być także inne”.
Dr Archie Kalokerinos, który także zaobserwował istnienie związku między SIDS i szczepieniami, zanotował, że wiele zdrowych dzieci aborygeńskich doznało po szczepieniach szoku i zmarło. Przemawiając na zjeździe poświęconym zagadnieniom zdrowia w Stanwell Tops w Nowej Południowej Walii (24 maja 1987 roku), stwierdził odnośnie szczepionki przeciwko kokluszowi:
„Najgorszą ze wszystkich jest szczepionka przeciwko kokluszowi… jest ona odpowiedzialna za wiele przypadków śmiertelnych i za to, że wiele dzieci cierpi na nieodwracalne uszkodzenia mózgu. U dzieci wrażliwych, uszkadza ona ich system immunologiczny, prowadząc do nieodwracalnych uszkodzeń mózgu lub poważnych ataków, a nawet śmierci w wyniku takich chorób jak: zapalenie płuc lub zapalenie żołądka i jelit oraz innych”.
W swojej dobrze udokumentowanej książce „A Shot in The Dark” („Strzał w mrok”) jej autorzy H. Coulter i B. Fisher wyliczają potencjalne reakcje i efekty uboczne wywoływane przez szczepionkę Di-Per-Te. Obejmują one reakcje skórne, gorączkę, wymioty, biegunkę, spazmatyczny płacz, zapalenie mózgu, cukrzycę, hipoglikemię i SIDS. W USA w roku 1984 Edward Brandt jr, zastępca Sekretarza Zdrowia, stwierdził w swoim wystąpieniu w Kongresie, że z dokonanych szacunków wynika, iż co roku szczepionce Di-Per-Te towarzyszy:
- 150 przypadków zapalenia mózgu lub jego uszkodzeń;
- 50 uszkodzeń trwałych;
- 9000 przypadków konwulsji;
- 9000 przypadków zapaści - stan podobny do szoku, w którym dziecko staje się bezwładne, blade i na nic nie reaguje;
- 17 000 przypadków nienormalnych wysokotonowych krzyków;
- 25 000 przypadków gorączki dochodzącej do co najmniej 40,5 QC;
- 450000 przypadków nieukojonego płaczu trwającego od 1 do 20 godzin.
W roku 1985 w USA zespół telewizji ABC, znany jako 20/20, odkrył wielką ilość udokumentowanych przypadków tragicznego wpływu szczepionki Di-Per-Te. Zespół 20/20 stwierdził, że wiele z tych informacji było ukrywanych przez firmy produkujące leki i że znaczna ich część była znana zarówno rządowi, jak i władzom medycznym, które nie podjęły w tej sprawie żadnych działań. Zespół 20/20 oszacował, że w ponad 2 500 przypadków poważnych reakcji ubocznych, łącznie z uszkodzeniami mózgu, i ponad 60 przypadków śmierci, miało związek ze szczepionką przeciwko kokluszowi. Dowody dotyczące zagrożenia związanego z tą szczepionką pochodzą nawet z tak odległego okresu, jak rok 1948. Zespół 20/20 odkrył, że urzędnicy rządowi, lekarze i producenci szczepionek organizowali zebrania wysokiego szczebla dotyczące niebezpieczeństwa, jakie stwarza podanie tej szczepionki, nie informując o tym opinii publicznej!
Uwaga: W USA koszt pojedynczej szczepionki wzrósł o 1000 procent z 11 centów w roku 1982 roku do 11,40 dolarów w roku 1987. Producenci tej szczepionki przeznaczali 8 dolarów z każdego szczepienia na pokrycie kosztów prawnych i szkód, które byli zobowiązani wypłacać rodzicom dzieci, które doznały uszkodzenia mózgu lub zmarły po jej podaniu.
SZCZEPIONKA PRZECIWKO POLIO
„Ta szczepionka jest bezpieczna i nie da się zrobić bezpieczniejszej szczepionki od bezpiecznej”. (Z wypowiedzi dra Jonasa Salka na temat jego własnej szczepionki przeciwko polio wygłoszonej w roku 1955). Pierwszą próbę szczepionki Salka (polio) na dużą skalę przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych 26 kwietnia 1954 roku. Zaszczepiono wówczas około 440 000 dzieci. Po prawie roku badań 12 kwietnia 1955 roku przedstawiono pierwsze wyniki. Fundacja ds. Paraliżu Dziecięcego (Foundation for Infantile Paralysis) ogłosiła światu, że szczepionka stworzona przez dra Jonasa Salka jest „bezpieczna, silna i skuteczna”. To złożone amerykańskiej opinii publicznej oświadczenie na temat skuteczności szczepionki przeciwko polio wywołało ogólnonarodową falę radości, zaś dra Salka okrzyknięto bohaterem narodowym. Hollywood chciało nawet nakręcić film o jego życiu. W ciągu dwóch tygodni po tym oświadczeniu nastąpiło prawdziwe nieszczęście. 24 kwietnia 1955 roku u ostatnio zaszczepionego dziecka doszło do zachorowania na paraliż dziecięcy. 2 dni później Departament Zdrowia Stanu Kalifornia poinformował Narodowy Instytut Zdrowia (The National Institute of Health), że u sześciorga dzieci rozwinęło się polio w ciągu tygodnia do 10 dni po pierwszym zastrzyku. W wyniku badań stwierdzono jeszcze około 250 przypadków zachorowań związanych z tą szczepionką, z których 150 zakończyło się częściowym lub całkowitym paraliżem, a jedenaście zgonem. Ta epidemia zyskała wkrótce nazwę Cutter Disaster (Nieszczęście Cutter - od nazwy firmy, która przygotowała szczepionkę). W podsumowaniu tej tragedii opublikowanym w roku 1956 przez Krajowe Stowarzyszenie Przeciwko Wiwisekcji (National Antivivisection Society) dr M. Beddow Bayly napisał:
„12 kwietnia 1955 roku, w dziesiątą rocznicę śmierci prezydenta Franklina Roosevelta, Fundacja ds. Paraliżu Dziecięcego oznajmiła światu za pośrednictwem środków masowego przekazu, że szczepionka opracowana przez dra Jonasa E. Salka jest „bezpieczna, silna i skuteczna”.
Na spotkaniu 500 lekarzy i naukowców w Ann Arbor w stanie Michigan dr Salk i dr Francis przedstawili tak wyciskające łzy proklamacje dotyczące szczepionki, że prawie każda gazeta amerykańska oznajmiała, iż dr Salk wyeliminował poliomyelitis (paraliż dziecięcy).
Zaledwie 13 dni po tym, jak szczepionka została uznana przez całą amerykańską prasę i radio za jedno z największych odkryć medycznych tego stulecia oraz w 2 dni po oświadczeniu brytyjskiego Ministra Zdrowia, że pozwoli produkować tę szczepionkę, nadeszły pierwsze wiadomości o tragedii. Dzieci szczepione jednym rodzajem szczepionki zachorowały na paraliż dziecięcy. W ciągu następnych dni zaczęły napływać dalsze zgłoszenia zachorowań - niektóre z nich były rezultatem podania innych rodzajów tej szczepionki. Potem przyszła następna i zupełnie niespodziewana komplikacja. Lekarz urzędowy w Denver (Denver Medical Officer), dr Florio, doniósł o pojawieniu się, jak to nazwał, „satelity” polio, tj. przypadków wystąpienia tej choroby u rodziców i innych osób kontaktujących się ze szczepionymi dziećmi, które po kilku dniach pobytu w szpitalu wróciły do domu. Dzieci te przekazywały chorobę innym, chociaż same na nią nie cierpiały. 23 czerwca 1955 roku Amerykańska Publiczna Służba Zdrowia oświadczyła, że zgłoszono już 168 potwierdzonych przypadków poliomyelitis u szczepionych dzieci, w tym 6 przypadków śmiertelnych, oraz 149 przypadków zachorowań na tę chorobę wśród osób kontaktujących się z dziećmi, którym podano szczepionkę Salka, w tym 6 przypadków śmiertelnych. Jeśli chodzi o przypadki „satelitarne” sytuacja była dużo gorsza. Według dra Florio dzieci zaszczepione złą szczepionką stały się nosicielami wirusa. Z jego szacunków wynika („Daily Express”, 16 maj 1955), że wszystkie 1 500 zaszczepionych w Denver dzieci stało się nosicielami. „Stworzyliśmy grupę nosicieli” - powiedział - „potem będzie druga grupa i tak dalej. I tak ten cykl będzie się dalej toczył”. To bardzo niepokojące. Niektóre z osób, które kontaktowały się z nosicielami zapadły na tę chorobę w jej najbardziej śmiertelnej formie. Przerwa między szczepieniem i pierwszymi oznakami paraliżu wahała sic od 5 do 20 dni i w dużej liczbie przypadków zaczynał się on od ramienia, w które podano szczepionkę. Inną cechą tej tragedii było to, że liczba rozwijających się przypadków polio była znacznie wyższa, niż należałoby się spodziewać przy braku szczepień. W rzeczywistości w stanie Idaho, zgodnie ze stwierdzeniem podanym przez dra Carla Eklunda, jednego z czołowych rządowych wirusologów, wirus uderzał tylko w szczepione dzieci, nawet w miejscach, w których od poprzedniej jesieni nie notowano zachorowań. W 9 na 10 przypadków paraliż występował w ramionach, w które wstrzyknięto szczepionkę („News Chronicle”, 6 maj 1955). W artykule zamieszczonym w „Time'ie” (30 maj 1955) napisano: „Ostatecznie za niepowodzenie tej szczepionki obarczono winą także Krajową Fundację (National Foundation), która nadając jej przez lata rozgłos doprowadziła do wzrostu zagrożenia polio oraz wprowadzenia szczepień przy pomocy ewidentnie niewłaściwie przygotowanego preparatu”. To nieszczęście okazało się pierwszym ogniwem w łańcuchu zdarzeń, które usunęły w końcu szczepionkę Salka z USA. 15 października 1955 roku wychodząca w Waszyngtonie „The American Capsule News” opublikowała następujące oświadczenie:
„RAPORT DOTYCZĄCY SZCZEPIONKI SALKA. Ci, którzy z nadzieją uwierzyli w opowieści producentów i Krajowej Fundacji Paraliżu Dziecięcego (National Foundation for Infantile Paralysis) o szczepionce Salka zostali pozbawieni iluzji i rozczarowani. Zamiast zlikwidowania polio w wielu stanach i miastach wyraźnie wzrosła liczba przypadków zachorowań na te chorobę”.
Najgorsza w historii stanu Massachusetts epidemia polio wystąpiła po podaniu szczepionki Salka 130 000 dzieci. W porównaniu z 273 przypadkami polio, które wystąpiły w roku 1954, w roku 1955 było ich już 2027 i władze natychmiast zakazały stosowania tej szczepionki. Podobny wzrost zachorowań wystąpił w innych stanach: w Connecticut liczba zanotowanych przypadków wzrosła ze 144 w roku 1954 do 275 w roku 1955, w New Hampshire z 38 do 129, w Rhode Island z 22 do 122, w stanie Nowy Jork z 469 do 764, w Wisconsin z 326 do 1655. Specjaliści ds. zdrowia publicznego stanu Idaho odkryli, że: (a) choroba zaatakowała miejsca, w których wcześniej nie występowała; (b) zachorowały tylko dzieci zaszczepione i (c) pierwsze objawy paraliżu pojawiały się w ramieniu, w które wstrzykiwano szczepionkę. Podczas konwencji AMA (American Medical Association), która odbyła się w tym samym roku. człowiek odpowiedzialny za nadzór nad największą akcją szczepień przeciwko polio, Naczelny Lekarz Leonard Scheele, stwierdził:
„Nie można udowodnić, że dana seria szczepionki jest bezpieczna, dopóki nie poda się jej dzieciom.”
W roku 1958 masowe szczepienia spowodowały dramatyczny wzrost występowania przypadków polio w USA i Kanadzie. Największy, bo wynoszący 700 procent, wzrost wystąpił w Ottawie w Kanadzie. Do największej liczby zachorowań doszło w tych stanach USA, w których wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko polio. Oto dane przytoczone w książce Hannah Allen „Don't Get Stuck” („Nie daj się nabrać”). W wyniku przeprowadzonych na terenie całego kraju w roku 1954 i 1955 kampanii na rzecz szczepień przeciwko polio nadzorujący szczepienia dr Langmuir z Publicznej Służby Zdrowia USA (Public Health Service) stwierdził: „Przewiduję, że w roku 1957 będzie mniej niż 100 przypadków paraliżu spowodowanego przez polio w całych Stanach Zjednoczonych”. Według Hannah Allen w roku 1957 w USA „prawie połowa przypadków polio u dzieci między 5 i 14 rokiem życia wystąpiła u tych, które zaszczepiono. Jak stwierdzono, przyczyną tego było szczepienie”. W roku 1958 na 6029 zgłoszonych zachorowań wystąpiło 3 122 przypadków paraliżu, a w roku 1959 roku na 8 577 zachorowań - 5 694 przypadków paraliżu, z których 1000 wystąpiło u osób szczepionych trzy lub więcej razy. Godne uwagi jest to, że cztery z pięciu firm wstrzymało produkcję szczepionki Salka ze względu na jej niepowodzenie oraz z powodu wytoczenia przeciwko nim procesów sądowych. Jedyną amerykańską firmą, która nadal produkowała tę szczepionkę, była American Cyanamid (Lederle), jednak nie dawała ona gwarancji, że jest ona bezpieczna lub skuteczna. (Co ciekawe, pracownicy American Cyanamid nie szczepili własnych dzieci przeciwko polio!). Nowa szczepionka przeciwko polio, znana pod nazwą Sabin, została zatwierdzona do produkcji w USA w roku 1960 i szybko wyparła szczepionkę Salka. W tym samym roku odkryto niepokojący defekt ich obu. Dwóch wirusologów, dr B.H. Sweet i dr M.R. Hilleman, odkryło, że szczepionki przeciwko polio były zakażone wirusem (znanym jako SV40) powodującym nowotwory złośliwe u osesków chomików. Do czasu tego odkrycia tę zarażoną wirusem SV40 szczepionkę podano milionom dzieci. „Medical Journal of Australia” (17 marzec 1973, str. 555) podaje następującą informację dotyczącą tego zakażenia:
„Ten sposób myślenia doznał gwałtownego wstrząsu, gdy przyszło pierwsze ostrzeżenie, że coś było nie w porządku z komórkami nerkowymi małp szeroko stosowanymi jako tkanka pierwotna, zwłaszcza w produkcji szczepionki przeciwko poliomyelitis. Do dzież tej tkanki wyizolowano ponad 40 małpich wirusów. Obejmują one wirusa B, o którym wiadomo, że powoduje zapalenie mózgu u ludzi, i SV40, który może wywoływać nowotwory u chomików, jak również zmiany w kulturach ludzkich komórek. Do dziś nie było oznak, że kultury wyhodowane na pierwotnych tkankach nerkowych małp wywołują alarmujące symptomy. Symptomy te mogą się jednak pojawić w ciągu 20 lub nawet więcej lat”.
Dr Eva Snead w swoim artykule „Immunisation Related Syndrom'” („Syndrom związany z immunizacją”) opublikowanym w „Health Freedom News” (lipiec 1987) zastanawia się, czy zakażone szczepionki przeciwko polio nie są odpowiedzialne za aktualnie występujące epidemie białaczki, nowotworów dziecięcych, uszkodzeń przy porodzie i chorób powodujących obniżenie odporności. Podobny pogląd głosi dr Frederick Klenner ze Stanów Zjednoczonych, który potępił obie szczepionki nie tylko jako nic nie warte, ale również jako niebezpieczne. Stwierdził między innymi:
„Wiele osób wyraża ciche przekonanie, że szczepionka Salka oraz Sabina wykonane na tkance nerkowej małp są bezpośrednio odpowiedzialne za znaczny wzrost liczby przypadków białaczki w tym kraju.”
Publiczna Służba Zdrowia USA poinformowała w roku 1961, że 11 osób, którym podano doustną szczepionkę Sabina podczas masowej kampanii szczepień w Syracuse w Nowym Jorku, zachorowało na polio. W roku 1964 po licznych przypadkach paraliżu spowodowanego przez szczepionkę przeciwko polio Publiczna Służba Zdrowia zaleciła zaprzestanie podawania jej dorosłym. Dr Jonas Salk, człowiek, który wprowadził pierwszą szczepionkę przeciwko polio w latach 1950, w roku 1977 przyznał wspólnie z innymi uczonymi, że od roku 1961 masowe szczepienia przeciwko polio były przyczyną większości przypadków zachorowań na te chorobę w USA. Dr Salk stwierdził również, że większość przypadków polio, które wystąpiły w USA od wczesnych lat 1970, były produktem ubocznym szczepionki zawierającej żywe wirusy. Dr Salk stwierdził na łamach „Science” (4 kwiecień 1977):
„Szczepionki przeciwko grypie i polio zawierające żywe wirusy mogą w każdym przypadku wywoływać chorobę, której mają zapobiegać; szczepionki z żywymi wirusami przeciwko odrze i śwince mogą powodować takie efekty uboczne, jak na przykład zapalenie mózgu… Szczepionki z żywym wirusem polio są główną przyczyną zachorowań na polio występujących w USA i innych krajach. Wbrew oczekiwaniom dotyczącym szczepionek z wirusem polio, zgromadzone dowody świadczą, że szczepionki z żywym wirusem nie mogą być podawane bez ryzyka spowodowania paraliżu… Szczepionki z żywym wirusem polio niosą ze sobą nieodłączne ryzyko spowodowania paraliżu dziecięcego zarówno u osób szczepionych, jak i kontaktujących się z nimi”.
Centrum Kontroli Chorób USA (US Center for Disease Control) podało, że w roku 1982 i 1983 po raz pierwszy wszystkie zanotowane przypadki paraliżu wywołanego przez polio miały związek ze szczepieniami. MMWR (31 grudzień 1986) podało, że w latach 1980-1985 w USA wystąpiło 55 przypadków poliomyelitis z porażeniami, z których 51 miało „związek ze szczepionką”.
Odpowiadając na debatę tocząca się między immunologami odnośnie względnego ryzyka powodowanego przez zabite wirusy (szczepionka Salka) w stosunku do ryzyka powodowanego przez żywe wirusy (szczepionka Sabina) dr Mendelsohn („East-West Journal”, listopad 1984) stwierdził: „…Wierzę, że obie frakcje mają rację i że stosowanie każdej ze szczepionek zwiększy a nie obniży możliwość, że wasze dziecko zapadnie na tę chorobę. Krótko mówiąc, wydaje się, że najbardziej skuteczną metodą ochrony dziecka przed polio jest upewnienie się, że nie zostanie ono zaszczepione”.
W swojej książce „The Untold Dangers” („Niebezpieczeństwa, o których się nie mówi”) Ida Honorof podaje: „Zachorowania dzieci szczepionych przeciwko polio są dobrze udokumentowane… śmierć, paraliż powodowane przez obie szczepionki - Salka i Sabina”.
Mimo tych wszystkich dowodów potępiających zarówno szczepionkę Salka, jak i Sabina, klasyczne dzieło medyczne „Essentials of Infectious Disease” („Podstawy chorób zakaźnych”) Mandella i Ralpha zawiera następującą informację na temat szczepionek przeciwko polio: „Z doniesień wynika, że szczepionka unieczynniona (z zabitymi wirusami) Salka nie powoduje skutków ubocznych. Szczepionka doustna zawierająca żywe wirusy polio (Sabina) rzadko kojarzona jest z paraliżem u osób szczepionych lub u kontaktujących się z nimi”.
Jak powiedziałby Ross Home, autor „Health Revolution” („Rewolucja zdrowia”), „umysł się burzy”.
SZCZEPIONKA PRZECIWKO ODRZE
Historia kampanii szczepień przeciwko odrze w USA była pasmem niepowodzeń. Zdaniem dra Roberta Mendelsohna: „Przeprowadzone w 30 stanach [USA] w roku 1978 badania wykazały, że ponad połowa dzieci, które zaraziły się odrą, była odpowiednio zaszczepiona”.
Proroczym stwierdzeniem było to, co napisał magazyn „Science News” (13 wrzesień 1986): „Wojna przeciwko odrze nie idzie zgodnie z planem”. Według „Morbidity and Mortality Weekly Report” („Raport w sprawie zapadalności na choroby i śmiertelności”; październik 1990): „Ze wszystkich osób, które zaraziły się odrą w pomieszczeniach szkolnych w latach 1986-1989, 49 procent nie było szczepionych przeciwko odrze”. Innymi słowy, 51 procent było szczepionych przeciwko tej chorobie. W MMWR (27 lipiec 1990) stwierdzono: „W roku 1989 170 epidemii zachorowań na odrę w USA, głównie osób w wieku szkolnym, obejmowało 32 procent wszystkich zanotowanych przypadków. Wśród tych zachorowań aż 89 procent pacjentów było szczepionych w ich pierwsze urodziny lub zaraz po nich”. W roku 1989 z 17 850 zgłoszonych przypadków 7149 osób było prawidłowo zaszczepionych, a 6033 miało dowody wcześniejszego szczepienia (MMWR, 1 czerwiec 1990). W „The Journal of the American Medical Association” (21 listopad 1990) zamieszczono artykuł o odrze, w którym podano: „Mimo iż, w Stanach Zjednoczonych ponad 95 procent dzieci w wieku szkolnym było szczepionych przeciwko odrze, w szkołach nadal występują wielkie epidemie zachorowań na tę chorobę i w większości przypadków obejmują one wcześniej szczepione dzieci”.
Na Węgrzech miedzy grudniem 1988 roku i majem 1989 wystąpiło 19000 przypadków zachorowań na odrę, z których 77 procent dotyczyło osób w wieku od 17 do 21 roku życia, które miały wcześniej podaną żywą szczepionkę przeciwko odrze. Artykuł redakcyjny towarzyszący temu raportowi (MMWR, 6 październik 1989) podawał: „Wysoki współczynnik zaatakowania przez tę chorobę tej grupy wiekowej, w której pokrycie szczepionką wynosiło aż 93 procent, sugeruje, że główną rolę w tej epidemii odegrał błąd szczepionki”.
Mimo wysokiego poziomu szczepień wśród dzieci australijskich (około 80%) w roku 1990 w wielu stanach nadal występowały epidemie zachorowań na odrę. Według dra Michaela Levy'ego z NSW Health Department (Wydział Zdrowia Nowej Południowej Walii) 50 procent przypadków odry występowało u dzieci w wieku 6-10 lat, co do których „nie było pewności”, czy były kiedykolwiek uodparniane. Hunter Area Health Service Medical Officer stanu Wiktoria, dr John Stephenson, powiedział, że około 20 procent dzieci, które zachorowały w czasie epidemii odry, było szczepionych przeciwko tej chorobie. W roku 1963 zarówno w USA, jak i Kanadzie zaczęto stosować szczepionkę z zabitych bakterii odry. Z ponad 600000 dzieci, które ją otrzymały, znaczna ich cześć zachorowała będąc w wieku starszych nastolatków przechodząc tę chorobę pod postacią „atypowej formy odry” charakteryzującej się ostrym zapaleniem płuc i innymi objawami zagrażającymi życiu. W artykule opublikowanym w „Journal of the American Medical Association” dr Haas i jego kolega dr Vernon Wendt, ostrzegali, że choroba ta może wystąpić nawet u 400000 osób. Niepokojące jest to, że takie objawy mogą ujawnić się wiele lat później. Dr Haas leczył siedemnastoletnią pacjentkę, która 14 lat wcześniej otrzymała szczepionkę z zabitych wirusów. W swoim komentarzu stwierdził: „Wiek naszej pacjentki i czternastoletnia zwłoka sugerują, że nie ma określonego limitu czasowego między uodpornieniem i wystąpieniem nietypowej formy odry”.
Dr Marshall Horowitz, znany wirusolog z Albert Einstein College of Medicine i jeden z pierwszych badaczy, którzy zidentyfikowali nietypowe przypadki odry, złożył następujące oświadczenie na temat tej katastrofy: „Nie ma sposobu na określenie, kiedy się ona zakończy. Nie mogę przewidzieć, że stanie się ona [odra] łagodniejsza, gdy upłynie więcej czasu od zastosowania pierwszej szczepionki. Nie wszystkie z tych nietypowych przypadków odry zostały zgłoszone i należy sądzić, że mogły być jeszcze setki (a być może nawet tysiące) takich przypadków”.
Stosowanie szczepionki z zabitych bakterii odry zostało ostatecznie zaniechane i zamienione na szczepionkę zawierającą żywe bakterie. „Australian Medical Journal” w numerze z 17 marca 1973 (str. 552) podał: „… U 46 procent osób, którym podano szczepionką zawierającą żywe bakterie, po przejściu cyklu szczepień przy użyciu szczepionki z zabitymi bakteriami rozwinął się rumień i stwardnienie wokół miejsca wstrzyknięcia. Donoszono także o reakcjach u dzieci narażonych na naturalną odrę, które wcześniej były immunizowane przy pomocy szczepionki z zabitymi bakteriami. Przyjęła ona formę nietypowej odry z pokrzywka, plamistymi wybroczynowymi zmianami chorobowymi, ostrym zapaleniem płuc i gorączką”.
Dr Mendelsohn twierdzi, że szczepionki z żywymi bakteriami są związane z encefalopatią i podostrym twardniejącym zapaleniem mózgu, które powoduje śmiertelne stwardnienie mózgu. Wtórne powikłania obejmują między innymi stwardnienie rozsiane, syndrom Reya, zaburzenia krzepliwości krwi i wystąpienie młodzieńczej postaci cukrzycy. Dr Mendelsohn ostrzega: „Uważałbym ryzyko związane ze szczepieniem przeciwko odrze za nie do zaakceptowania nawet, jeśli istniałyby dowody, że ta szczepionka rzeczywiście działa. Ale ich nie ma”.
Na zjeździe poświęconym zagadnieniom zdrowia w Stanwell Tops w Nowej Południowej Walii w maju 1987 roku dr Archie Kalokerinos tak skomentował kampanię szczepień przeciwko odrze w Afryce: „Podobnie było ze szczepieniami przeciwko odrze. Pojechali do Afryki, Południowej Ameryki i w inne miejsca i szczepili chore i głodujące dzieci… Twierdzili, że zniszczyli odrę, nie mogąc jednocześnie tego udowodnić. Odra jest choroba, która zmienia się. Wiele z podatnych na odrę dzieci umarło z powodu innej choroby lub choroby, na którą zapadły w wyniku szczepienia przeciwko odrze. Szczepionka obniża poziom ich odporności i działa jak infekcja zabijając je. Dzieci chorowały na posocznicę, zapalenie żołądka i jelit itp., a nawet umierały z powodu niedożywienia w wyniku pogorszenia się stanu ich odżywiania się. Tak więc bardzo mało podatnych na odrę dzieci pozostało żywych, aby mogły na nią zachorować, jest to jedna z metod uzyskiwania dobrych danych statystycznych, czyli zabicie tych, którzy są podatni, co też miało miejsce”.
SZCZEPIONKA PRZECIWKO RÓŻYCZCE
Szczepienia przeciwko różyczce na dużą skalę były prowadzone w Australii w roku 1971. „Australian Nurses Journal” (listopad 1981) opublikował artykuł zatytułowany „Immunizacja przeciwko różyczce - gmatwanina absurdów” autorstwa dra Archie Kalokerinosa i dra Glena Dettmana, w którym czytamy: „Po latach stosowania szczepień w Wielkiej Brytanii, USA i Australii brak zachęcających dowodów wykazujących, że przeciwciała przeciwko różyczce występujące w sposób naturalny lub po szczepieniu rzeczywiście zapewniają ochronę, na którą liczymy. Kampania masowych szczepień przeciwko różyczce była prowadzona tylko przez siedem lat, tak więc kobiety szczepione pierwszą serią szczepionki nie osiągnęły jeszcze wieku urodzenia pierwszego dziecka wynoszącego średnio 22 lata. I dopóki go nie osiągną, nie będziemy wiedzieli na pewno, czy program immunizacji przeciwko różyczce zakończył się sukcesem. Należy zauważyć, że nikt nie wie, czy ta tak szeroko i natrętnie propagowana w mediach kampania rzeczywiście odniesie sukces, jak już wiadomo, program ten zawiódł w Wielkiej Brytanii…
CENDEVAX zamierzał rozwiązać problemy związane z różyczką, ale po trwającej dekadę akcji szczepień przyznał, że w Wielkiej Brytanii program ten zakończył się fiaskiem. Uszkodzenia płodu nadal są problemem, tak jak to było dziesięć lat wcześniej, gdy go wprowadzano, nie mówiąc już o efektach ubocznych spowodowanych „wspomaganiem życiowej odporności” obiecywanej przez środowisko lekarskie”.
Niepowodzenie kampanii szczepień przeciwko różyczce w Wielkiej Brytanii zostało potwierdzone zarówno przez „British Medical Journal”, jak i „The Lancet”. Według „British Medical Journal” (2 kwiecień 1983, str. 1083): „Nie jest możliwa z punktu widzenia nauki obrona aktualnego brytyjskiego podejścia do szczepienia przeciwko różyczce. Zawiodła ona jako ochrona kobiet w wieku rozrodczym…”
Z kolei „The Lancet” (1 styczeń 1983, str. 39) podał: „Obecne programy szczepień przeciwko różyczce opracowane, gdy wiedza na temat charakterystyki tej szczepionki nadal była niepełna, okazały się nieskuteczne jako ochrona tych, którzy są maksymalnie narażeni na następstwa szczepionki przeciwko różyczce. Jak przewidywano, w Wielkiej Brytanii wystąpiła nieznaczna zmiana w tendencji powracającego występowania różyczki. Dwie znaczne, co do wielkości epidemie wystąpiły w latach 1969-1981 ze znacząco wyższym wskaźnikiem liczby urodzeń dzieci z wrodzonym syndromem różyczki i liczby terapeutycznych przerwań ciąży ze względu na zakażenie różyczką. Przypadki te sugerują pewną zbieżność z tragedią szczepień przeciwko różyczce”.
Dr Beverly Allen, wirusolog medyczny z Australian Laboratory of Microbiology and Pathology (Australijskie Laboratorium Mikrobiologii i Patologii) w Brisbane w Queensland, prowadziła badania nad skutecznością szczepień przeciwko różyczce. Dowiodły one, że szczepienia przeciwko różyczce nie zapewniają żadnej ochrony. Rekruci wojskowi byli szczepieni przeciwko różyczce i następnie zostali wysyłani do obozu, gdzie co roku wybuchała epidemia różyczki - 80 procent zaszczepionych rekrutów zostało zainfekowanych tą chorobą. („Australian Nurses Journal”, maj 1978). Epidemia różyczki z roku 1971 w Casper w stanie Wyoming w USA wystąpiła w rok po zaszczepieniu ponad 83 procent dzieci w wieku szkolnym, które były szczepione przeciwko tej chorobie. 91 spośród 125 zachorowań dotyczyło dzieci zaszczepionych. Dr Mendelsohn napisał: „Prowadzone kolejno badania wykazywały, że wiele kobiet szczepionych przeciwko różyczce jako dzieci nie wykazuje odporności w testach krwi w wieku młodzieńczym. Inne testy wykazały wysoki stopień zawodności szczepionki u dzieci, którym podano zastrzyki przeciwko różyczce, odrze i śwince, zarówno osobno, jak i w formie kombinowanej szczepionki”.
„The Lancet” zamieścił artykuł dotyczący różyczki, w którym podano: „Odporność na zainfekowanie wirusem różyczki, zarówno w wyniku naturalnej infekcji, jak i osłabionej szczepionki, w żadnym razie nie jest całkowita. Infekcje podkliniczne mogą następować i jest to bardziej prawdopodobne u tych osób, które mają odporność nabytą w wyniku szczepienia, niż u tych, którzy uzyskali ją w drodze naturalnej infekcji”.
W kwietniu 1971 roku w raporcie napisanym przez Merch, Sharp i Dohme z USA podano, że 5-10 procent nastolatek i ponad 30 procent kobiet wykazywało reakcje uboczne na szczepienie na różyczkę. Należą do nich zapalenie stawów, ból stawów, zapalenie nerwu, zapalenie wielonerwowe. Symptomy te mogą trwać przez wiele miesięcy i wystąpić nawet po dwóch miesiącach od momentu szczepienia. Dr Aubrey Tingle, immunolog dziecięcy w szpitalu dziecięcym w Vancouver w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie stwierdziła, że 30 procent dorosłych szczepionych przeciwko różyczce cierpiało na bóle stawów po dwóch do czterech tygodniach od szczepienia, od łagodnego bólu stawów do poważnego uszkodzenia ich czynności. Jak doniósł „Maclean's Magazine” (8 luty 1982), dr Tingle odkryła razem ze współpracownikami żywe wirusy różyczki u jednej trzeciej pacjentów zarówno dzieci, jak i dorosłych cierpiących na zapalenie stawów. Co więcej, dr Tingle stwierdziła, że u niektórych pacjentów występują nawroty zapalenia stawów aż do 10 lat po szczepieniu. W odniesieniu do dzieci szczepionych przeciwko różyczce dr Tingle ostrzega: „Długotrwałe efekty są głównymi nie rozwiązanymi problemami, którym musimy stawić czoło”.
„Australian Wellbeing Annual 1991″ zawiera artykuł „Jab Happy” Leona Chaitowa, w którym jego autor pisze: „Oprócz tego zagrożenia (chodzi o zapalenia stawów spowodowane szczepieniem przeciwko różyczce) laureat nagrody Nobla, dr John Enders, piszący także w „New England Journal of Medicine”, sugeruje, że „szczepienia przeciwko różyczce młodych dziewczynek przyczyniają się do bardziej prawdopodobnego zakażenia ich różyczką, gdy dorosną, ponieważ szczepienia dają jedynie częściową ochronę, w przeciwieństwie do pełnej ochrony, jaką uzyskuje się w wyniku zachorowania na nią”. Dalej twierdzi, że „na domiar wszystkiego, jeśli występuje nieadekwatna reakcja immunologiczna po szczepieniu (co wydaje się być powszechne), istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że taka osoba może stać się nosicielem różyczki łącznie z rozwinięciem zapalenia stawów i powiększeniem tarczycy”.
Artykuł w „Science” (26 marzec 1977) podał: „HEW doniosło, że w roku 1970 u 26 procent dzieci wystąpiły po otrzymaniu szczepionki przeciwko różyczce w programach testujących bóle i zapalenia stawów. Wiele z nich musi być pod opieką lekarską, a niektóre trafiły nawet do szpitala w celu wykonania testów na gorączkę reumatyczną i reumatyczne zapalenie stawów. Realizowany w New Jersey taki sam program testujący sprawił, że 17 procent wszystkich szczepionych dzieci zachorowało na bóle i zapalenie stawów”.
„The Lancet” (1/8 styczeń 1983, str. 40) poinformował: „Bóle i zapalenie stawów są najbardziej kłopotliwymi szeroko spotykanymi reakcjami w programach szczepień. Co więcej, występowanie obu tych dolegliwości wzrasta wraz z wiekiem. Bóle stawów występują u około 25 procent, a prawdziwe zapalenie stawów u około 1 procenta szczepionych dorosłych kobiet”.
Komentując szczepienia przeciwko różyczce, Mendelsohn twierdzi: „Nie ma konieczności zabezpieczania dzieci przed ta nieszkodliwą chorobą, ponieważ reakcje uboczne na szczepionkę są nie do zaakceptowania w świetle korzyści uzyskiwanej przez dziecko… W Connecticut grupa lekarzy prowadzona przez dwóch znakomitych epidemiologów odniosła sukces skreślając różyczkę z listy prawnie wymaganych szczepień”.
SZCZEPIENIA PRZECIWKO GRYPIE
23 czerwca 1979 roku gazeta „The Austraiian” opublikowała list dra A. O'Rourke z Medical Superintendent Toowoomba General Hospital, który zawierał następujące uwagi: „Ostatni artykuł redakcyjny „British Medical journal” wskazuje, że grypa jest chorobą szeroko rozpowszechnioną wśród ptaków i innych zwierząt na całym Świecie. W piśmie tym zasugerowano, że pomysł stworzenia, nie mówiąc już o wyprodukowaniu, skutecznej szczepionki jest pobożnym życzeniem. Nie istnieje żaden skuteczny preparat tego typu, a próby z tymi, które są dostępne, okazały się bezużyteczne. Od wielu lat istnieje wśród społeczeństwa i lekarzy przekonanie, że szczepionka przeciwko grypie jest nie tylko bezużyteczna, ale powoduje nawet zachorowanie na nią”.
„The Lancet” z 10 sierpnia 1974 roku podaje szczegóły dotyczące badań przeprowadzonych na 50000 pracowników poczty poddanych szczepieniom przeciwko grypie. Badania wykazały, że nie ma dowodu przemawiającego za skutecznością szczepień. W artykule stwierdzono wprost: „Brak dowodów na zmniejszenie absencji wśród osób zaszczepionych w porównaniu do grupy kontrolnej… W tych warunkach z dostępnych danych wynika, że coroczna oferta szczepień przeciwko grypie w wielkim przemyśle nie spowodowała istotnego spadku liczby zachorowań”.
„Morbidity and Mortality Weekly Report” (9 sierpień 1985) analizując nieskuteczność szczepionki wśród pacjentów domów opieki, stwierdził: „W lutym i marcu 1985 roku Departament Służby Zdrowia Stanu Connecticut oraz Wydział Epidemiologii i Zdrowia Publicznego przy Szkole Medycznej Uniwersytetu Yale przebadały trzy niezależne epidemie chorób grypopodobnych wśród mieszkańców domu opieki. Przyczyną wszystkich trzech epidemii wydaje się być grypa typu A (H3N2). Badacze stwierdzili, że podczas każdej epidemii grypy, mieszkańcy, którzy otrzymali ostatnio zalecaną szczepionkę przeciwko tej chorobie, chorowali tak samo, jak inni”.
„British Medical Journal” (29 wrzesień 1990) zamieścił artykuł „Szczepienia przeciwko grypie a ludzie starsi”, w którym autor stwierdził: „Podczas gdy szczepienie może oferować zdrowym ludziom osiemdziesięcioprocentowe zabezpieczenie, jeśli szczepionka i szczep wywołujący epidemię są blisko spokrewnione, porównanie 16 badań przeprowadzonych od roku 1972 w domach starców wykazało mierną ochronę przed zachorowaniem na grypę, która wyniosła zaledwie 27 procent w przypadku szczepionek przeciwko grypie A (H3N2). Szczepionki przeciwko grypie B dawały jeszcze gorsze wyniki ze średnią ochroną wynoszącą tylko 21 procent w siedmiu badaniach. Co więcej, Feery i inni odkryli u starszych ludzi w domach starców w Australii brak zabezpieczenia przeciwko wirusologicznie udowodnionym przypadkom grypy A”.
Po niepowodzeniu kampanii masowych szczepień przeciwko epidemii świńskiej grypy w roku 1976 nazwanym Great Swine Flu Fiasco w USA stwierdzono 56 przypadków paraliżu Guillaina-Barre'a i ponad 40 przypadków zgonów. Dr J. Anthony Morris, którego zwolniono ze stanowiska za nazwanie tej kampanii „bezsensownym fiaskiem”, wyznał, że od 10 lat było wiadomo, iż szczepionka przeciwko grypie ma związek z paraliżem Guillaina-Barre'a. Nawet dr Albert Sabin, twórca doustnej szczepionki przeciwko polio, sugerował zaniechanie tego programu, oceniając, że szanse wystąpienia epidemii grypy świńskiej wynoszą 1 do 10000. Według „St. Petersburg Times” (1 lipiec 1986) dr Sabin przewidział, że na każdy milion dzieci, którym podano skuteczną dawkę, zachoruje około 190000, wykazując w ciągu 24 godzin od zaszczepienia takie symptomy, jak gorączka, ból głowy, bóle mięśni i mdłości. W roku 1997 The Center for Disease Control (Centrum Kontroli Chorób) w Atlancie w USA oświadczyło po otrzymaniu dowodów dotyczących GBS: „Dowody wskazują, że szczepione osoby są około 10 razy bardziej narażone na zachorowanie na paraliż Guillaina-Barre'a od osób nie szczepionych”. Dr Kalokerinos tak oto skomentował szczepionkę przeciwko grypie podczas wystąpienia na zjeździe poświęconym zagadnieniom zdrowia (maj 1987): „W roku 1976 pracowałem w hrabstwie Gulf w okolicy Przylądka York w społeczności aborygenów liczącej około 300 osób. Wydział Zdrowia (Health Department) wysłał tam zespół, który zaszczepił przeciwko grypie około 100 osób. Sześć z nich zmarło wciągu około 24 godzin po podaniu szczepionki i nie byli to wcale starzy ludzie - jeden mężczyzna miał nieco ponad 20 lat. Następnie wrzucono ich ciała na ciężarówki i zawieziono na wybrzeże, gdzie poddano je autopsji. Wyglądało na to, że zmarli na atak serca”.
Według dra Williama Frosehavera („Scipps Howard News Service”, 5 listopad 1986): „Ryzyko związane z poważnymi komplikacjami powstałymi w wyniku szczepień przeciwko grypie jest znacznie większe od tego, jakie stwarza sama grypa”.
SZCZEPIONKA PRZECIWKO GRUŹLICY (BCG)
Istnieje szeroko rozpowszechnione nieporozumienie między środowiskami medycznymi co do wartości i bezpieczeństwa szczepionki BCG. Kontrolowane badania wykazały krańcowo zmienną odporność u osób szczepionych. Duża próba szczepień wykonana w południowych Indiach obejmująca 260000 ludzi wykazała, że szczepionka ta była całkowicie nieefektywna i że gruźlica wystąpiła w większej liczbie przypadków w grupie osób szczepionych niż w grupie placebo. Raport dotyczący tej porażki ukazał się w piśmie „The Lancet” (12 styczeń 1980, str. 73) pod tytułem „BCG - złe wieści z Indii”. Mówi on między innymi: „Historia szczepień przeciwka gruźlicy to historia wzajemnych zależności, kontrowersji i niespodzianek. I tak jest nadal, zwłaszcza w świetle rewelacji dotyczących dużej próby BCG w południowych Indiach - największej kontrolowanej próby, jaką kiedykolwiek przeprowadzono z tą szczepionką, która nie dowiodła jej ochronnego działania. Mimo iż wyniki tych siedemipółletnich badań opublikowane w „Indian Journal of Medical Research” są niekompletne, ich wymowa jest negatywna. I co ciekawe, nieznacznie więcej przypadków gruźlicy wystąpiło u osób szczepionych niż w równoważnej grupie placebo. Wygląda to na kolejny wynik zerowy”.
Wierzcie lub nie, ale w dalszej części tego artykułu pisze: „Mimo tych problemów BCG nadal pozostaje jedną z najbardziej rozpowszechnionych na świecie szczepionek. Światowa Organizacja Zdrowia przez całe lata bardzo aktywnie zachęcała do jej stosowania, zaś rząd Indii wciąż zaleca jej podawanie mimo ostatnich odkryć”.
Człowiek odpowiedzialny za wprowadzenie szczepionki BCG w Szwecji, prof. Walgen rozczarował się do niej, po tym jak się dowiedział, że po jej podaniu zmarło czworo ludzi. Oto, co powiedział: „Tak, więc za pośrednictwem środków masowego przekazu zachęcamy ludzi do zaszczepienia się przeciwko gruźlicy nawet, jeśli nie ma istotnego ryzyka narażenia się na zarażenie tą chorobą. Nie można dłużej akceptować naszej niebezpiecznej propagandy… Większość szczepień BCG w krajach takich jak Szwecja nigdy nie miała możliwości działania ochronnego w wieku dziecięcym. Inaczej mówiąc, są one po prostu niepotrzebne”.
W swojej książce „Infectious Diseases” („Choroby Zakaźne”) Maude podaje, że około 5 procent osób, którym podano szczepionkę BCG, ma objawy przewlekłego lub rozszerzającego się raka skóry, zapalenia miejscowego, miejscowego guza limfatycznego lub formacji bliznowca. W książce „Attenuated Infection” („Osłabione Infekcje”; 1960) dr Harold Simon stwierdza: „Niektóre szczepy BCG powodują u ludzi zachorowania, a nawet postępującą gruźlicę. Raport z Holandii wskazuje, że po podaniu szczepionki BCG pokaźna liczba dzieci zachorowała na zapalenie węzłów chłonnych, opryszczkowe zapalenie spojówek i wysięk z zatok”.
Według dra Archie Kalokerinosa i Glena Dettmana szczepienia przeciwko gruźlicy spowodowały w Australii śmierć ponad 600 dzieci („Let's Live”, grudzień 1976, str. 57). Co ciekawe, spośród wszystkich krajów europejskich w latach 1957-1959 i 1967-69 w Holandii był najniższy wskaźnik śmiertelności w wyniku gruźlicy płuc, mimo iż nie istnieje tam program szczepień BCG.
SZCZEPIONKA PRZECIWKO TĘŻCOWI
W roku 1960, kiedy miałem 6 lat, zostałem po raz pierwszy zaszczepiony przeciwko tężcowi, po tym jak przekłułem nogę zardzewiałym drutem kolczastym. Rok wcześniej „Medical Journal of Australia” opublikował szereg listów dotyczących zapobiegania tężcowi napisanych przez zaniepokojonych lekarzy. Oto kilka wyjątków z nich: Dr W.F. Hunter, „Medical journal of Australia” (18.07.1959): „Prasa (1948) także cytuje wiele odniesień dowodzących to, co jest ogólnie wiadome, że praktycznie każde badanie dotyczące tej choroby ujawnia wiele przypadków, w których antytoksyna tężca nie zapobiegła tej chorobie. Podawane w literaturze dane wskazują, że w 33,4 procenta przypadków zachorowania na tężec antytoksyna została podana profilaktycznie (w przypadku szczepienia ludności cywilnej procent ten wynosił 6,8). Tak więc wyraźnie widać, że surowica przeciwtężcowa w żadnym przypadku nie jest skuteczna w zapobieganiu tężcowi u ludzi i co więcej, w przypadkach jej podania pacjent nie tylko ryzykuje zakażeniem się tą choroba, ale również zostaje narażony na ryzyko komplikacji. Komplikacje po zastrzykach z końskiej surowicy wahają się od małych lokalnych reakcji przez bardziej groźne, takie jak ogólna pokrzywka, bóle stawów, oznaki i symptomy nieprawidłowej pracy serca, zajęcie nerek i płuc aż po komplikacje neurologiczne, spośród których część może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia pacjenta, jak na przykład zapalenie korzonków nerwowych, zapalenie ramiennego splotu nerwowego, zapalenie wielonerwowe, syndrom Guillaina-Barre'a, zapalenie rdzenia oraz reakcje mózgowe i oponowe. (Miller i Stanton, 1954; Woolling i Rushton, 1950). Jeśli cytowane liczby są prawidłowe, lekarze podający antytoksynę tężcową powinni być pociągani do odpowiedzialności za narażanie pacjenta na niepotrzebne ryzyko, gdy dochodzi do powikłań. W rzeczywistości pacjentom cierpiącym w wyniku powikłań spowodowanych podaniem im surowicy przeciwtężcowej wypłacono duże odszkodowania. (Bennett, 1939). Jako to możliwe, że ATS (Antitoxin Serum - surowica przeciwtężcowa) jest podobnie jak szczepionka przeciwko durowi brzusznemu stosowana przez tyle lat bez rzeczywistego potwierdzenia jej wartości?”
Dr K.D. Murray, „Medical Journal of Australia” (31.10.1959): „Kilka lat temu miałem okazję przejrzeć sporo literatury w języku angielskim oraz trochę tłumaczeń z języka niemieckiego dotyczących tego tematu. Nie znalazłem żadnych dowodów, które by wskazywały, że surowica przeciwtężcowa ma jakakolwiek wartość jako czynnik profilaktyki przeciwko zachorowaniu ludzi na tężec w wyniku przypadkowego urazu. Jeśli jakakolwiek osoba lub producenci tego niebezpiecznego specyfiku, mają dowody, że jest inaczej, czas najwyższy, aby przedstawili je do oceny. Z braku takich dowodów surowica przeciwtężcowa powinna zostać uznana za niebezpieczną i nieskuteczną. Dalsza jej produkcja i przepisywanie jako środka zapobiegającego zachorowaniu na tężec przez ludzi, jest marnotrawieniem publicznych pieniędzy”.
Dr Taylor, „Medical Journal of Australia” (18.04.1959): „W przypadku przecięcia skóry, świeżego lub dawnego, powierzchniowego lub głębokiego (włącznie z liszajcem, zapaleniem ucha środkowego, zastrzałem etc.) pacjentowi tłumaczy się, że istnieje ryzyko infekcji tężcowej, któro w wyniku zranienia wynosi 1 na 250000 (11 przypadków rocznie w Wiktorii przy populacji wynoszącej 2 700 000 osób i założeniu, że każda osoba doznaje rocznie jednego zranienia zagrażającego zachorowaniem na tężec). W przypadku rzeczywistego zakażenia tężcem istnieje od 40 do 60 procent szans na wyzdrowienie. Jeśli zostanie podana surowica przeciwtężcowa, szansa, że pacjent umrze w wyniku szoku anafilaktycznego wynosi 1 do 50 000-200 000. Poza tym w 3 na 100 przypadków grozi mu rozwój dość poważnej pokrzywki. Po takim wyjaśnieniu, pacjent zwykle zastanawia się nad przyjęciem zastrzyku z surowicą przeciwtężcową”.
Gdybym to ja wiedział mając 6 lat! Przypadki wystąpienia tężca są teraz nadzwyczaj rzadkie. W Wielkiej Brytanii notuje się zaledwie od 20 do 30 przypadków rocznie, w USA mniej więcej dwa razy tyle. Według „Medical Journal of Australia” (23.09.1978): „Spadek zachorowań na tężec rozpoczął się, zanim anatoksyna tężca została wprowadzona do całej populacji”. Powody spadku zachorowań są takie same, jak w przypadku innych chorób: poprawa higieny i stanu sanitarnego, lepsze odżywianie, zdrowsze warunki życia itp. Co ciekawe, w opublikowanym w sierpniowym numerze „British Medical Joumal” z 1964 roku oświadczeniu dr H.K. Bourns napisał: „Dokładne opatrzenie rany jest wystarczającym postępowaniem z raną i jeśli jest ono wykonane prawidłowo, antybiotyki nie są konieczne, chyba że warunki powstania rany lub ogólny stan pacjenta czynią rozwój infekcji bardziej prawdopodobnym niż jej uniknięcie. Dokładne oczyszczenie rany sprawia, że zarówno stosowanie antytoksyny przeciwtężcowej, jak i antybiotyków nie jest konieczne”.
SZCZEPIONKA PRZECIWKO WIRUSOWEMU ZAPALENIU WĄTROBY TYPU B
Według „New England Journal of Medicine” (9.11.1989) w USA po raz pierwszy wprowadzono tę szczepionkę do sprzedaży w roku 1982. Mimo to występowanie ostrego wirusowego zapalenia wątroby w USA wzrosło z 55 przypadków na 100 000 ludzi w roku 1981 do 63 na 100000 w roku 1987 dając mało przekonywające świadectwo jej skuteczności. Lekarz pediatra, dr S. Hartman („Journal of Paediatric Child Health”, 1990,26,65) stwierdził odnośnie szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, co następuje: „Doniesiono o występowaniu pewnych skutków ubocznych po szczepieniu przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B. Istnieje raport dotyczący pacjenta z świądem, dusznością, pokrzywką i podoczodołowym obrzękiem. Doniesiono również o sześciu poważnych chorobach w serii 200000 szczepień przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, łącznie z rumieniem wielopostaciowym, jałowym zapaleniem opon, dużymi napadami padaczkowymi, możliwością poprzecznego zapalenia rdzenia i dwoma przypadkami syndromu Guillaina-Barre'a, jak również o 56 mniej groźnych chorobach, których wystąpienie traktowano jako wynik szczepienia. Te mniej groźne choroby obejmowały objawy neurologiczne (drżenia, nawracające samoistne porażenie nerwu twarzowego), skórne (pokrzywka, półpasiec, łuszczyca), bóle mięśni szkieletowych (uogólnione bóle mięśni, bóle stawów i zapalenie stawów), choroby podobne do zapalenia wątroby, objawy zbliżone do grypowych, odczyn w miejscu szczepienia, biegunkę, wymioty i bóle głowy. Do czasu zebrania dalszych dowodów odnośnie możliwych skutków ubocznych lub komplikacji występujących po szczepieniu przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, warto zastanowić się nad ograniczeniem podawania tej szczepionki jedynie osobom wysokiego ryzyka a nie całej populacji”.
DYFTERYT I OSPA
Mimo iż błonica występuje obecnie nadzwyczaj rzadko a ospa właściwie zniknęła z kuli ziemskiej, katastroficzna historia kampanii szczepień przeciwko tym chorobom dostarcza dramatycznych i stanowczych dowodów na niebezpieczeństwo i nieskuteczność szeroko rozprzestrzenionych szczepień.
SZCZEPIONKA PRZECIWKO BŁONICY
W ciągu 15 lat od wprowadzeniu antytoksyny przeciwko błonicy (1894) w Anglii i Walii liczba przypadków śmiertelnych była o 20 procent wyższa niż przed jej wprowadzeniem. Co więcej, w latach 1895-1907 wystąpiło 63249 przypadków błonicy leczonych antytoksyną, z których 8917 zakończyło się śmiercią, co dało śmiertelność wynoszącą 14,09 procenta. Tymczasem w tych samych latach z 11716 przypadków, w których nie podano antytoksyny, tylko 703 były śmiertelne, dając śmiertelność wynoszącą 6 procent. 1 stycznia 1926 roku Amerykańskie Towarzystwo Medyczne (American Medical Association) rozpoczęło akcję mającą na celu zlikwidowanie błonicy do 1930 roku za pomocą antytoksyny - tej samej, której stosowania zakazano w Austrii i innych krajach europejskich już 20 lat wcześniej. Do roku 1930 w stanach, w których naciski na stosowanie antytoksyny były największe, wzrosła śmiertelność. Najwyższą zanotowano w Detroit położonym w stanie o największej ilości wykonanych szczepień. We Francji liczba przypadków błonicy w latach 1924-1930 stale rosła, mimo iż był to kraj o największej liczbie szczepień w Europie. W roku 1928 Komisja Królewska zajmująca się śmiertelnością dzieci w Bundabergu w Australii podała, że z 21 dzieci, które otrzymały antytoksynę przeciwko błonicy, 18 zachorowało, po czym 12 z nich zmarło. W swojej książce „Higiena dzieci” („Hygienic Care of Children”) Shelton pisze: „Antytoksyna nie jest lekiem na chorobę i toksyna-antytoksyna nie zapobiega jej. Oba wspomniane obce białka są odpowiedzialne za wiele przypadków śmiertelnych, zarówno u osób zdrowych, jak i chorych, a także za wiele innych uszkodzeń grożących śmiercią”.
W roku 1935 lekarz okręgowy z Leicester w Anglii, dr CK. Millard, sporządził raport dotyczący „Szczepienia przeciwko błonicy” dla Komitetu ds. Zdrowia Rady Miejskiej, w którym sprzeciwił się podejmowaniu „jakiekolwiek akcji… zachęcającej społeczeństwo do szczepień”. Dr Millard uważał, że szczepienia są odpowiedzialne za wzrost wskaźnika śmiertelności. Wśród w pełni zaszczepionych dzieci w Anglii stwierdzono ponad 30000 przypadków błonicy. Ministerstwo Zdrowia potwierdziło, że w Szkocji w latach 1941-1944 wystąpiły u szczepionych dzieci ponad 23 000 przypadki błonicy, z czego ponad 180 zakończyło się śmiercią. W Niemczech przymusowe masowe szczepienia rozpoczęto w roku 1940 i do roku 1945 zanotowano wzrost zachorowań na błonicę z 40000 przypadków do 250000. Na Węgrzech, gdzie szczepienia były obowiązkowe od 1938 roku, nastąpił trzydziestopięcioprocentowy wzrost ilości przypadków błonicy. W Genewie, gdzie przymusowe szczepienia obowiązywały od roku 1933 roku, liczba przypadków zachorowań na tę chorobę w latach 1941-1943 potroiła się. (Informacje na temat szczepionki przeciwko błonicy pochodzą z książki R.B. Pearsona „Pasteur - plagiator czy szarlatan?”).
SZCZEPIONKA PRZECIWKO OSPIE
W Anglii obowiązkowe szczepienia przeciwko ospie wprowadzono po raz pierwszy w roku 1852, jednakże w latach 1857-1859 epidemia tej choroby zabiła 14 244 ludzi. W latach 1863-1865 w wyniku drugiej epidemii zmarło 20 059 osób. W roku 1867 został wprowadzony bardziej surowy przymus odnośnie szczepień i ci, którzy ich unikali, trafiali do sądu. Po intensywnej czteroletniej akcji mającej na celu zaszczepienie całej populacji miedzy drugim i pięćdziesiątym rokiem życia naczelny lekarz Anglii ogłosił w maju 1871 roku, że 97,5 procenta osób zostało zaszczepionych. W następnym, 1872, roku wybuchła w Anglii najgorsza ze wszystkich epidemii ospy, która pochłonęła 44 840 ludzkich istnień. W okresie obowiązkowych szczepień, w latach 1871-1880, odsetek śmiertelności w wyniku ospy wzrósł z 28 do 46 na 100 000 osób. Dr L. Parry zakwestionował w „British Medical Joumal” (21.01.1928, str. 118) statystykę szczepień, ujawniając wyższy stopień śmiertelności wśród osób szczepionych niż nie szczepionych, pytając: „Jak to możliwe że ospa jest pięć razy bardziej śmiertelna u osób szczepionych niż nie szczepionych? Jak to możliwe, że w niektórych z najlepiej zaszczepionych miast, na przykład w Bombaju i Kalkucie, ospa jest rozpowszechniona, podczas gdy w niektórych z najmniej zaszczepionych, takich jak Leicester, jest prawie nieznana? Jak to możliwe, że około 80 procent osób przyjętych do szpitali ospowych Metropolitan Asylum Board było szczepionych, a tylko 20 procent nie szczepionych? Jak to możliwe, że w Niemczech, najlepiej zaszczepionym kraju na świecie, jest więcej przypadków śmiertelnych proporcjonalnie do ilości mieszkańców niż w Anglii, na przykład w roku 1919 w Anglii było 28 przypadków śmiertelnych, podczas gdy w Niemczech - 707; w roku 1920 w Anglii było 30 przypadków śmiertelnych a w Niemczech - 354. W Niemczech w roku 1919 wystąpiło 5 012 przypadków ospy, z tego 707 było śmiertelnych; w Anglii w roku 1925 zanotowano 5 363 przypadki ospy, w tym 6 śmiertelnych. Jak to wyjaśnić?”
W latach 1855-1875 w Szkocji w wyniku ospy zmarło ponad 9000 dzieci poniżej piątego roku życia, mimo iż Szkocja była w tym czasie jednym z najlepiej zaszczepionych krajów na świecie. W latach 1907-1919 przy tylko jednej trzeciej dzieci szczepionych w tym samym wieku zarejestrowano jedynie 7 przypadków śmiertelnych z powodu ospy. W latach 1870-1871 w Niemczech zachorowało na ospę ponad milion ludzi, z czego 120 000 zmarło. 96 procent spośród zmarłych było szczepionych. Pisma wysłane do rządów niemieckich landów przez kanclerza Niemiec Bismarcka zawierały następującą konkluzję: „…nadzieje pokładane w skuteczności wirusa krowianki (ospy krowiej) jako środka zapobiegającego ospie okazały się całkowicie złudne”.
Na Filipinach, przed przejęciem ich przez Stany Zjednoczone w 1905 roku, przypadki śmiertelne w wyniku zachorowań na ospę wynosiły około 10 procent. W roku 1905 po rozpoczęciu obowiązkowych, systematycznych szczepień wprowadzonych przez rząd USA wybuchła epidemia, która w różnych częściach wyspy charakteryzowała się wskaźnikiem śmiertelności wynoszącym od 25 do 50 procent. W latach 1918-1919 przy dziewięćdziesięciopięcioprocentowym zaszczepieniu całej populacji wystąpiła najgorsza w historii Filipin epidemia, która charakteryzowała się sześćdziesięciopięcioprocentowym wskaźnikiem śmiertelności. Najwyższa śmiertelność była w stolicy Manilii, gdzie było najwięcej zaszczepionych. Najniższy procent wystąpił w Mindanao, gdzie ze względu na przesądy religijne było najmniej zaszczepionych. Naczelny Lekarz, dr V. de Jesus, stwierdził, że w latach 1918-1919 w wyniku epidemii ospy zmarło 60855 osób. W 1920 roku raport filipińskiej służby zdrowia zawierał następujący komentarz: „Odkąd ospa została praktycznie wytępiona w Manilii, do 1918 roku (przez około 9 lat), w którym epidemia wystąpiła w jednej z najostrzejszych form, szczepiono rocznie setki tysięcy ludzi. Epidemia ta wygląda prima facie na tle epidemii, do których doszło w późniejszych latach, jak sromotne fiasko klasycznej immunizacji”.
W Japonii w roku 1885, 13 lat po wprowadzeniu obowiązkowych szczepień, ustanowiono prawo wymagające ponownego szczepienia co 7 lat, W latach 1886-1892 przeprowadzono tam 25 474 370 powtórnych szczepień. Mimo to w tym samym czasie wystąpiło tam 156 175 przypadków ospy z 38 979 przypadkami śmiertelnymi, co dało wskaźnik śmiertelności wynoszący około 25 procent. W roku 1896 parlament japoński przyjął nowe prawo, które wymagało, aby każdy mieszkaniec Japonii był zaszczepiony, a następnie co 5 lat szczepiony ponownie. W latach 1889-1908 doszło do 171 611 przypadków zachorowań na ospę, z czego 47 919 zakończyło się śmiercią, co daje śmiertelność wynoszącą blisko 30 procent. W tym przypadku śmiertelność przekroczyła poziom z okresu przed wprowadzeniem szczepień, gdy nikt nie był szczepiony. Warto zauważyć, że Australia, jeden najpóźniej zaszczepionych na ospę krajów na świecie, odnotowała tylko 3 przypadki zachorowań na tę chorobę w ciągu 15 lat w porównaniu z 165 775 przypadkami, w tym 28 979 śmiertelnymi, do których doszło w Japonii w ciągu zaledwie 6 lat prowadzenia obowiązkowych szczepień oraz szczepień ponownych. W artykule „Szczepienia we Włoszech” zamieszczonym w „New York Medical Journal” (lipiec 1899) profesor higieny i medycyny na uniwersytecie w Perugii we Włoszech, Chas Rauta, stwierdził: „Włochy są jednym z najlepiej zaszczepionych krajów na świecie, jeśli nie najlepiej ze wszystkich… w ciągu 20 lat przed rokiem 1885 nasz naród był zaszczepiony w 98,5 procenta. Jednak epidemie ospy, które potem nastąpiły, były czymś tak przerażającym, że nic, z czym mieliśmy do czynienia przed wprowadzeniem szczepień, nie mogło się z tym równać. W roku 1887 odnotowaliśmy 16 249 przypadków śmiertelnych w wyniku zachorowań na ospę; w roku 1888 - 18 110, a w 1889 - 13 413″.
W dalszej części artykułu profesor Rauta napisał: „Szczepienia są potwornością, wstrętnym potomkiem błędu ignorancji: nie powinny mieć miejsca ani w higienie, ani w medycynie… Nie wierzcie w szczepienia: to szeroko rozpowszechniona na świecie iluzja, nienaukowa praktyka, fatalny przesąd z konsekwencjami mierzonymi nie kończącymi się dzisiaj łzami i smutkiem”.
W swojej książce „The Vaccination Superstition” („Przesądy szczepień”) dr J.W. Hodge pisze: „Po dokładnej analizie historii szczepień na podstawie bezstronnych i rozległych badań statystycznych oraz dokładnych danych z wszelkich dostępnych źródeł, a także doświadczeniach pochodzących z zaszczepienia 3 000 osób jestem całkowicie pewny, że nie można wykazać, iż szczepienia posiadają jakikolwiek logiczny związek z obniżeniem liczby zachorowań na ospę. Szczepienia nie chronią a jedynie czynią osoby zaszczepione bardziej wrażliwymi wskutek obniżenia ich siły życiowej i naturalnej odporności. Miliony ludzi zmarły z powodu ospy, którą zarazili się po zaszczepieniu”.
W USA 25 czerwca 1937 roku dr William Howard Hay wezwał w swoim apelu skierowanym do Towarzystwa Swobód Medycznych (Medical Freedom Society) do zaniechania obowiązkowych szczepień. Stwierdził, co następuje: „Myślałem wiele razy o tych wszystkich obłąkanych rzeczach, które zalecano w medycynie. Jedną z najbardziej obłąkanych jest naleganie na szczepienie dzieci oraz innych osób w celu zapobieżenia ospie przy niemożności udowodnienia, że szczepienia uratowały choć jednego człowieka od ospy… Wiem o epidemii ospy obejmującej ponad 900 przypadków zachorowań, przy czym 95 procent z nich dotyczyło osób, które były wcześniej zaszczepione, większość z nich ostatnio… Mija 30 lat, odkąd poświeciłem się leczeniu chorób przewlekłych… Przejrzałem wiele historii chorób dzieci, które nigdy nie były ani dnia chore do chwili, kiedy zostały zaszczepione, i które… od tego czasu ani dnia nie były zdrowe… W Anglii, gdzie statystyka jest prowadzona nieco rzetelniej i dokładniej, a także bardziej otwarcie niż w naszym kraju, oficjalne dane z ostatnich 21 lat odnotowują trzy razy więcej przypadków śmiertelnych spowodowanych bezpośrednio szczepieniami takimi jak ospa… jestem niemal pewny, że jest jeszcze co najmniej trzy razy tyle przypadków śmiertelnych, które nie były odnotowane, a które są bezpośrednimi skutkami szczepień. Nie obejmuje to wielu przypadków zapalenia mózgu lub śpiączki i takich lub innych form degeneracji organizmu, które są wynikiem szczepień… Nonsensem jest myślenie, że można wszczepić ropę - materiał do szczepień jest normalnie pobierany z krost i to przeważnie martwej ofiary ospy - małemu dziecku i w ten sposób poprawić jego zdrowie. Dotyczy to wszystkich form tak zwanej immunizacji surowicą… Gdyby rzeczywiście można było w jakiś sposób wytworzyć naturalną odporność na choroby za pomocą tych sztucznych środków, gorąco bym to popierał, ale niestety tak nie jest… Ciało ma swoje własne metody obrony. Opierają się one na zdrowotności ciała w danym czasie. Jeżeli jest ono wystarczająco zdrowe, będzie odporne na wszystkie infekcje, jeżeli nie jest wystarczająco zdrowe, nie da się poprawić jego żywotności poprzez wprowadzanie do jego wnętrza jakiejkolwiek trucizny…”
Zgodnie z oficjalnymi danymi Głównego Rejestru Anglii (Register General of England) w ciągu 23 lat do grudnia 1993 roku w Anglii i Walii w wyniku ospy zmarło tylko 109 dzieci (poniżej piątego roku życia), za to aż 270 innych zmarło w tym samym czasie w tych dwóch krajach w wyniku szczepień. W latach 1934-1961 nie odnotowano ani jednego przypadku śmierci w wyniku ospy, a mimo to w rym samym czasie 115 dzieci poniżej piątego roku życia zmarło w wyniku szczepień przeciwko tej chorobie. To zmusiło ostatecznie rząd do uchylenia prawa dotyczącego szczepień przeciwko ospie. Równie zła była sytuacja w Stanach Zjednoczonych. Artykuł zamieszczony w lipcowym numerze magazynu „Prevention” („Ochrona”) z 1969 roku stwierdza, że od 1948 roku w USA zmarło 300 dzieci w następstwie komplikacji po szczepieniu przeciwko ospie. W tym samym czasie nie odnotowano ani jednego przypadku ospy w całym kraju. W październiku 1971 roku dr Samuel Katz z Centrum Medycznego Uniwersytetu Duke przemawiając na dorocznym zjeździe Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej stwierdził, że średnio sześć do dziewięciu osób umiera każdego roku w wyniku szczepienia przeciwko tej chorobie. Jak podaje dr Archie Kalokerinos władze ostatecznie uchyliły stosowanie tej szczepionki: „Jakieś 10-15 lat temu część moich kolegów ze Stanów Zjednoczonych poinformowała mnie o bardzo ciekawej sprawie. Stwierdzili oni, że szczepienia przeciwko ospie zostały wstrzymane nie dlatego, że ospa została zwalczona, ale dlatego, że mieli problemy ze szczepionką. Szczepili daną osobę i ta osoba mogła zarazić aktywną ospą inną osobę z nią się kontaktującą. Cała sprawa wymknęła się spod kontroli i nie chcieli ryzykować stosowania tej szczepionki”.
Prawdopodobnie dlatego profesor Ari Zuckerman członek rady doradczej Światowej Organizacji Zdrowia ds. wirusów stwierdził: ,,Immunizacja przeciwko ospie jest bardziej ryzykowna niż sama choroba”, zaś „British Medical Journal” (1.05.1976) dodał: „Przyjmuje się obecnie, że ryzyko wynikające z rutynowych szczepień przeciwko ospie jest w Wielkiej Brytanii większe niż z naturalnej infekcji”. 11 maja 1987 roku londyński Times zamieścił na tytułowej stronie artykuł: „SZCZEPIONKA PRZECIWKO OSPIE UAKTYWNIŁA WIRUSA AIDS”. Istotą tej historii było to, że Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) walcząc z ospą w Trzecim Świecie spowodowała wystąpienie milionów przypadków AIDS w Afryce, Brazylii i na Haiti. Doradca WHO stwierdził: „Myślałem, że był to przypadek, dopóki nie przebadaliśmy ostatnich wyników dotyczących reakcji, jakie mogą powodować szczepionki. Teraz wierzę, że teoria mówiąca, iż szczepienia przeciwko ospie doprowadziły do eksplozji AIDS, jest prawdziwa”.
Statystyki zdrowia ze Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) ujawniają, że największe obszary występowania wirusa HIV (przyczyna AIDS) pokrywają się z obszarami, na których prowadzano najbardziej intensywne programy szczepień. Uważa się, że szczepionka przeciwko ospie podana milionom osób w Afryce, Brazylii i na Haiti mogła osłabić system immunologiczny wrażliwych osób. To z kolei sprawiło, że obecne w organizmach tych osób nieaktywne wirusy AIDS uaktywniły się i wywołały chorobę. Dr Robert Gallo, amerykański badacz AIDS, stwierdził: „Od lat mówiłem, że stosowanie żywych szczepionek, jakich używano przeciwko ospie, może wywołać infekcję taką jak HIV (AIDS)”.
FIASKO SZCZEPIEŃ W KRAJACH TRZECIEGO ŚWIATA
Najlepszy sposób na określenie, czy szczepionki działają, czy nie, jest zaszczepienie populacji najbardziej podatnych na choroby, to znaczy krajów Trzeciego Świata, i sprawdzenie wyników. Jak będzie się można przekonać, kampanie szczepień w Trzecim Świecie zawiodły, jeśli chodzi o ochronę przed chorobami. W grudniowym numerze „Journal for the Doctors' Reform Society” z 1982 roku dr Julie Clift pisząc na temat odry w Mozambiku stwierdziła: „Wyniszczające epidemie odry z dużym procentem zejść śmiertelnych nadal występują tu często, mimo prowadzenia rozszerzonego programu immunizacji”.
Według „The Lancet” (31.03.1990, str. 774): „Kampania przeciwko odrze w Afryce Zachodniej dowiodła, że mimo iż choroba w krótkim okresie może być kontrolowana za pomocą masowych szczepień, to jednak wyniki nie są długotrwałe i konieczne było kontynuowanie działań. Szczepionki przeciwko poliomyelitis (choroba Heinego-Medina) okazały się najbardziej niezadowalające ze wszystkich pierwotnie wprowadzonych w EPI… Szczepionki przeciwko polio w formie zastrzyków dają równie dobre wskaźniki serokonwersji w rozwijającym się świecie, niemniej zawiodły w zapewnieniu całkowitej ochrony podczas ostatniej epidemii w Senegalu”.
W artykule dotyczącym polio zamieszczonym w „The Lancet” (8.12.1984) stwierdzono: „Szczepionka doustna przeciwko polio często daje nie zadowalająco niską odporność i ochronę w krajach tropikalnych…”
Wysoce wątpliwa wydaje się również wartość szczepionki BCG (przeciwko gruźlicy). Donosząc o niepowodzeniu szczepień „The Lancet” (12.01.1980) napisał: „Skuteczność szczepionki BCG przeciwko tuberkulozie (gruźlicy} pozostaje dla większości populacji oraz większości obszarów świata nieprzewidywalna… Mimo trzech głównych prób w Puerto Rico i Indiach, BCG nadal musi udowodnić swoją wartość w tych rejonach świata, gdzie kontrola gruźlicy jest najbardziej potrzebna, czyli krajach rozwijających się”.
SZCZEPIENIA I WYWOŁYWANIE CHORÓB
Prawdopodobnie jednym z najbardziej ryzykownych i zdradzieckich skutków szczepień jest ich potencjalna możliwość prowokowania innych form chorób. Zjawisko to nosi nazwę „choroba prowokowana” i zostało opisane w wielu pismach i książkach przez lekarzy medycyny. Związek przyczynowy między przypadkami paraliżu w przebiegu polio ze szczepieniami przeciwko błonicy i kokluszowi, które wystąpiły pod koniec lat czterdziestych i na początku pięćdziesiątych został dobrze udokumentowany. W kwietniu 1950 roku zarówno „The. Lancet”, jak i „The Medical Officer” donosiły, że dziecięcy paraliż występował po szczepieniu antytoksyną błonicy, szczepionką kokluszu i kombinowaną szczepionką przeciwko błonicy i kokluszowi. Ich raport ujawnił, że istnieje wyraźny związek między szczepionką i paraliżem, który wystąpił w ciągu miesiąca po szczepieniu. W roku 1950 pracujący w Melbourne dr Bertram McCloskey zbadał historię szczepień 340 przypadków poliomyelitis, które wystąpiły w Wiktorii podczas epidemii w roku 1949. Dr McCloskey stwierdził, że z 340 przypadków 31 było szczepionych anatoksyną dyfterytową lub przeciwko kokluszowi pojedynczo lub w kombinacji w ciągu trzech miesięcy przed wystąpieniem symptomów choroby. Później odkrył jeszcze 23 podobne przypadki zachorowań, które wystąpiły w okresie 3-12 miesięcy po szczepieniu, i 121 zachorowań, do których doszło po ponad roku od szczepienia.
W BMJ (1.07.1950, str. 4669) drzy Hill i Knowelden donieśli o statystycznych badaniach przypadków polio w roku 1949 w Zjednoczonym Królestwie i ich związku ze szczepieniami przeciwko kokluszowi i dyfterytowi: Bez względu na sposób zestawiania statystyk zebranych w tym badaniu ujawniały one istnienie wyraźnego związku między niedawnym szczepieniem i paraliżem… To oznacza, że przypadki paraliżu, które wystąpiły w epidemii poliomyelitis w roku 1949 w tym kraju, miały związek ze szczepieniami dokonanymi w ciągu miesiąca przed wystąpieniem zachorowania.
„The Lancet” (15.12.1956) zamieścił artykuł zatytułowany „Poliomyelitis and Prophylactic Inoculation Against Diphtheria, Whooping Cough and Smallpox” („Poliomyelitis a szczepienia zapobiegawcze przeciwko dyfterytowi, kokluszowi i ospie”). Jego autorzy stwierdzają w nim: „W latach 1951-1953 około 170 z 1308 przypadków paraliżu w Anglii i Walii u dzieci w wieku między 6 miesiącem 2 rokiem życia było związanych przyczynowo ze szczepieniami przeciwko dyfterytowi lub kokluszowi”.
W artykule tym stwierdza się też, że z 355 przypadków paraliżu, w których historii stwierdza się uprzednie szczepienia przeciwko dyfterytowi, kokluszowi i ospie, w 132 paraliż nastąpił w ciągu 1 do 28 dni po szczepieniu. W raporcie przyznaje się, że te liczby mogą być zaniżone. W lipcu 1978 roku w Neapolu we Włoszech doszło do wielkiej tragedii związanej ze szczepieniami. Pewna liczba dzieci została zaszczepiona przeciwko dyfterytowi i tężcowi i w ciągli 24 godzin trafiły one do szpitala. Pięć z nich zmarło. 59 dalszych zgonów nastąpiło między październikiem 1978 roku i lutym 1979. W opisie tej tragedii zamieszczonym w książce „Infectious Diseases” („Choroby zakaźne”) (WHO) stwierdza się: „Mimo wysiłków władz włoskich a także międzynarodowego zespołu ekspertów ten wybuch choroby spowodowany przypuszczalnie przez szczepienia w połączeniu z jednoczesną syncycjalną wirusową infekcją układu oddechowego pozostaje niewyjaśniony”.
Mechanizm wywoływania przez szczepionki innych chorób nie jest dokładnie wyjaśniony, niemniej wielu lekarzy sądzi, że jeśli w organizmie danej osoby istnieje utajony wirus lub choroba w okresie wylęgania, szczepienie może być wystarczającym czynnikiem do uaktywnienia choroby. Tak więc szczepienie nie zawsze jest jedyną przyczyną, ale niewątpliwie jest ono często końcowym bodźcem wywołującym chorobę. Niestety, jak zauważa Leon Chaitow w swojej książce „Vaccinations and Immunizations” („Szczepienia i uodpornianie): „Nie ma sposobu na stwierdzenie, kiedy taka utajona lub wylęgająca się choroba może dać znać o sobie, czyli nie ma sposobu dowiedzenia się, kiedy szczepienie może ją wywołać”. Jak już widzieliśmy, wiele chorób, co do których istnieją podejrzenia, że zostały spowodowane przez szczepienia, nie ujawniają się wcześniej niż co najmniej 10 lat po szczepieniu, po którym to czasie trudno udowodnić istnienie tego związku. „Modern Medicine of Australia” (1.07.1974, str. 60) opublikował artykuł „Severe Complications of Measles Vaccination” („Ciężkie komplikacje po szczepieniu odry”), w którym stwierdza się: „Donoszono również o podostrym zapaleniu mózgu, rzadkim powikłaniu wywoływanym przez odrę, do którego dochodziło po miesiącach lub latach od szczepienia przeciwko odrze szczepionką zawierającą żywe wirusy. Jest to okaleczająca postępująca choroba centralnego układu nerwowego.
U pewnego dziecka podostre zapalenie mózgu wystąpiło po dwóch latach od szczepienia żywymi wirusami odry, a u innego po 8,5 roku od ataku odry. Oba te przypadki wykazywały opóźnioną reakcję nadwrażliwości na martwego wirusa odry”.
Leon Chaitow ostrzega: „Potencjalnym zagrożeniem tkwiącym we wszelkiego rodzaju szczepieniach jest uaktywnienie utajonego wirusa”.
Następujące cytaty zaczerpnięto z artykułu „Inoculations: Friend or Foe?” („Szczepienia - przyjaciel czy wróg?”), „Health Science”, lipiec-sierpień 1983 roku.
Profesor L.C. Vincent, założyciel Bioelectronics, powiedział: „Wszystkie szczepienia powodują przesunięcie trzech wartości w obrazie krwi do lub w kierunku strefy charakterystycznej dla raka i białaczki… Szczepionki DO usposabiają do raka i białaczki”.
Profesor Leon Grigorski z Wydziału Medycyny w Atenach stwierdził: „Stosując szczepienia sami stwarzamy choroby i zmierzamy do powszechnej epidemii raka oraz defektów umysłowych spowodowanych zapaleniem mózgu”. Dr Supperat, ordynator szpitala w St Louis w USA, mówiąc o szczepionkach ospy i dyfterytu stwierdził: „To prowokuje eksplozję białaczki”. Dr Kalokerinos i dr Dettman („Australian Nurse Journal”, lipiec 1981) podkreślają: „Dokładne badanie spadku zachorowań wykazuje, że od chwili wprowadzenia masowych szczepień w latach trzydziestych i na początku czterdziestych zniknęło blisko 90 procent tak zwanych „zabójczych chorób”. Od czasu wprowadzenia rutynowej immunizacji mamy za to teraz bardziej niż kiedykolwiek alarmujący wzrost chorób cywilizacyjnych i, co gorsze, nadal występują choroby, przed którymi powinniśmy być zabezpieczeni, przypuszczalnie w większej liczbie przypadków, niż się można było tego spodziewać, gdybyśmy pozwolili im po prostu na dalszą kontynuację ich trendu do wygasania”.
ZWIĄZEK SZCZEPIEŃ Z CHOROBAMI DZIECI
Wielu lekarzy wiąże szczepienia ze wzrastającym występowaniem wśród dzieci chronicznych i ostrych chorób, takich jak zapalenia stawów, cukrzyca młodzieńcza, stwardnienie rozsiane, alergie, egzema, zespół Reya, rak i wiele innych. Na 4 międzynarodowym sympozjum poświęconym zwalczaniu kokluszu (Fourth International Symposium on Pertussis), które odbyło się w roku 1979 w stanie Maryland w USA, przedstawiono dowody wskazujące, że szczepionka przeciwko kokluszowi może prowadzić do zaburzeń metabolizmu insuliny. To każe zastanowić się, czy mogło to mieć coś wspólnego ze wzrostem zapadalności na cukrzycę młodzieńczą i hipoglikemię, które związane są właśnie z zaburzeniami metabolizmu insuliny? Zarówno w Europie, jak i w USA, wielu lekarzy obserwuje gwałtowny wzrost zaburzeń alergicznych i immunologicznych u dzieci. W majowym wydaniu „Modern Medicine” z roku 1983 zamieszczono omówienie międzynarodowego spotkania w Londynie na temat alergii, w którym stwierdzono: „Występowanie zaburzeń alergicznych bez wątpienia wzrosło w ostatnich latach”. „British Medical Journal” (wrzesień 1983) opisuje przegląd, który wykazał, że z 13500 dzieci urodzonych w jednym tygodniu 1970 roku ponad 12 procent zapadło przed ukończeniem 5 roku życia na skazę atopową. Była to dwukrotnie większa liczba od podanej w wyniku podobnego przeglądu przeprowadzonego 12 lat wcześniej. Pewien wybitny pediatra skomentował to następująco: „Może istnieć związek między immunizacją jako stresem i powstaniem niektórych z niszczycielskich objawów, które cały czas obserwuję u coraz młodszych dzieci”. Powodujący raka wpływ szczepień został dobrze przedstawiony w wielu badaniach na zwierzętach. Trwają dyskusje, czy takie samo ryzyko istnieje u ludzi. Jak powiada dr Carlton Fredericks, sławny amerykański żywieniowiec: „Przynajmniej w przypadku dzieci to potencjalne ryzyko na pewno przeważa wszelki zysk płynący z zapobiegania”.
RYZYKO DLA UKŁADU IMMUNOLOGICZNEGO
Jedną z najpoważniejszych konsekwencji rutynowych szczepień jest potencjalne ryzyko dla systemu immunologicznego dziecka. W swojej książce „Vaccinations and Immune Malfunctions” („Szczepienia i zaburzenia immunologiczne”) dr Buttram i dr Hoffman przestrzegają przed „możliwością szeroko rozpowszechnionych i nie rozpoznanych zaburzeń immunologicznych spowodowanych szczepieniami i przedstawiają potrzebę naukowego badania tych efektów”. Rozpoznali oni „obniżenie odporności organizmu wynikające ze szczepień. Ponieważ efekt ten jest często opóźniony, pośredni i zamaskowany, jego prawdziwa natura jest często nie rozpoznawana”. Z przeglądu w ich książce wynika, że częściowa lista chorób i/lub zaburzeń immunologicznych mających związek ze szczepieniami opisywanych w literaturze medycznej obejmuje uszkodzenia mózgu wskutek zapalenia spowodowanego szczepieniami, SIDS (zespół nagłej śmierci niemowląt), zespół Guillaina-Barre'a, toczeń rumieniowaty, stwardnienie rozsiane, zapalenie stawów (po szczepieniu różyczki) oraz zaburzenia alergiczne. Buttram i Hoffman stwierdzają: „Być może wiele z problemów nerwowych, mentalnych, zaburzeń zachowania i problemów społecznych występujących dziś wśród młodszej generacji w Ameryce stanowi odpowiednik zespołu współdziałania niedożywienia-szczepienia obserwowanego przez Dettmana i Kalokerinosa wśród australijskich Aborygenów”. Dr Archie Kalokerinos, który pracował wśród Aborygenów w latach 1960 i 1970, przypisywał wzrost śmiertelności aborygeńskich niemowląt szerokiemu programowi immunizacji. Twierdził, że niedożywione niemowlęta mają osłabiony system immunologiczny i że zastrzyk szczepionki jedynie pogarsza sytuację, w wyniku czego dochodzi do wielu zgonów. Przemawiając 24 maja 1987 roku na zjeździe poświęconym naturalnemu leczeniu (Natural Health Convention) w Stanwell Tops w Nowej Południowej Walii dr Kalokerinos stwierdził: „Po raz pierwszy z problemem szczepień zetknąłem się pracując wśród Aborygenów. W tym czasie mieliśmy jedną z najwyższych śmiertelności na świecie, wyższą niż w wiejskich okolicach Indii. W niektórych społecznościach aborygeńskich, co drugie dziecko było skazane na śmierć w dzieciństwie, ale wydawało się, że władze medyczne nie miały na to odpowiedzi. Na zaproszenie ówczesnego Ministra Spraw Wewnętrznych pojechałem do Północnego Terytorium, aby przeprowadzić badania. Wykryłem, że odsetek zgonów wśród niemowląt podwoił się w ciągu roku, i wyglądało na to, że podwoi się ponownie. Nie mogłem tego wytłumaczyć. Warunki nie uległy zmianie, pory roku się nie zmieniły, wszystko wydawało się w zasadzie takie same. Pojechałem, więc do Ameryki, aby przedyskutować tę sprawę z kolegami, ale nikt nie mógł znaleźć wytłumaczenia. Wróciwszy do Australii, wziąłem pod uwagę wiele różnych czynników, o których wiedziałem, że mogą wywołać chorobę u dziecka. Jednym z nich był fakt, że w pewnych okolicznościach rutynowe szczepienia mogą wyrządzić szkodę. Przypomniałem sobie, że minister powiedział mi: „Jedną z rzeczy, jaką wprowadziliśmy, była kampania szczepień”. Pomyślałem wówczas: „Eureka, to jest to, to właśnie to jest przyczyną!” Złapałem nazajutrz samolot do Północnego Terytorium, ale w Alice Springs zmarnowałem tylko czas. Moi koledzy nie chcieli mnie słuchać, Widziałem lekarzy i pracowników służby zdrowia ścigających aborygeńskie matki, siłą odbierających im dzieci i szczepiących je wbrew ich woli. Wiele aborygeńskich matek widząc nadjeżdżającą ekipę służby zdrowia zabierało dzieci i ukrywało się w zaroślach. Głównie, dlatego że umiały liczyć. Wiedziały, co się stanie, gdy lekarze przyjadą ze swoimi igłami. Lekarze ci zapominali odnotowywać dzieci, które umierały po rutynowym szczepieniu. Uważali te zgony za skutek zapalenia żołądka i jelit lub zapalenia płuc, zupełnie nie dostrzegając ich związku ze szczepieniami. Nie wiedzieli też, o co najmniej połowie zgonów, gdyż dzieci grzebano w zaroślach. Również metody prowadzenia statystyk nie były najlepsze. Zgotowano mi bardzo wrogie powitanie w typowo kalokerinowskim stylu. Ilekroć spotykam się z takim powitaniem, staram się dociec jego przyczyny. Im głębiej się w to zagłębiałem, tym bardziej byłem przerażony. Zdałem sobie sprawę, że przez wadliwe kampanie szczepień wyrządzono wiele zła, nie tylko w Australii, aie na całym świecie”. Oto dalszy komentarz dra Kalokerinosa na temat zgonów aborygenskich dzieci po szczepieniach zaczerpnięty z jego książki „Every Second Child” („Co drugie dziecko”): „Jeśli jakieś dzieci lub niemowlęta przeżyły, w ciągu miesiąca zbierano je w celu poddania kolejnemu szczepieniu. Te, które przeżyły, szczepiono ponownie. Następnie były szczepienia przypominające, szczepienia przeciwko odrze, polio, a nawet TB (gruźlicy). Trudno się dziwić, że umierały. To cud, że niektóre przeżyły… Podniecenie wywołane tym odkryciem jest trudne do opisania. Z jednej strony byłem zafascynowany jego prostotą, „piękną” drogą rozumowania, dzięki której wzór pasował do wszystkiego, co robiłem. Z drugiej strony, niemal trząsłem się z przerażenia na myśl o tym, co zrobiono i co robiono nadal. W rzeczywistości zabijaliśmy niemowlęta z powodu własnej ignorancji”. W artykule zatytułowanym „Immunization Can Harm, Says Professor” („Szczepienia mogą krzywdzić, mówi profesor”) opublikowanym w piśmie „The Age” (4.12.1975) profesor Ronald Penny ostrzega, że dzieci z niewydolnym systemem immunologicznym mogą ponieść szkody na zdrowiu a nawet umrzeć w wyniku rutynowych szczepień. Profesor Penny uważa, że szczepienia u takich dzieci mogą wywołać szkodliwe skutki, a nawet choroby, przeciwko którym je uodporniano. Szczepionki przeciwko odrze, polio, różyczce i ospie są jego zdaniem najniebezpieczniejsze, ponieważ zawierają żywe kultury bakterii i mają silniejsze działanie od innych.
LEKARZE NIE SZCZEPIĄ SIĘ SAMI I NIE SZCZEPIĄ SWOICH RODZIN
Jeśli szczepionki są tak bezpieczne, jak przekonują nas o tym teorie medyczne, to oczywiście lekarze jako pierwsi powinni ustawiać się do szczepienia? W końcu pracują w swoich klinikach, szpitalach, przychodniach etc. codziennie wystawiani na kontakt z zainfekowanymi pacjentami. Należą do grupy „wysokiego ryzyka”, która powinna szczepić się z uwagi na stały kontakt z chorobami zakaźnymi. Tymczasem, jak się okazuje, wielu lekarzy „odmawia” szczepienia siebie lub swojej rodziny. „Journal of the American Medical Association” opublikował artykuł „Rubella Vaccine and Susceptible Hospital Employees: Poor Physician Participation” („Szczepionka przeciw różyczce a podatni pracownicy szpitali: mały udział lekarzy”). Donosi on, że najniższy odsetek szczepionych przeciwko różyczce dotyczy grupy ginekologów położników, następni w kolejności są pediatrzy. Jego autorzy wysuwają wniosek, że „lęk przed nie przewidzianymi reakcjami na szczepionkę” był główną przyczyną niewielkiego udziału lekarzy. Dr Mendelsohn wspomina o lekarzu z Los Angeles, który odmówił zaszczepienia swojego siedmiomiesięcznego dziecka. Lekarz ten oświadczył podobno: „Jestem zaniepokojony tym, co może się zdarzyć, gdy wirus szczepionki nie tylko daje małą ochronę przed odrą, ale może też pozostawać w organizmie, działając w sposób, o którym niewiele wiemy”. Co ciekawe, ten sam lekarz nadal szczepił własnych pacjentów i usprawiedliwiał to postępowanie, twierdząc, że: „jako rodzic mam luksus własnego wyboru tego, co jest najlepsze dla mojego dziecka. Jako lekarz muszę jednak akceptować zalecenia swojego zawodu”. „British Medical Journal” (27.01.1990) zamieścił artykuł „Attitudes of General Practitioners Towards Their Vaccination Against Hepatitis B”. („Pogląd lekarzy rodzinnych w sprawie ich szczepienia przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B”). Z 598 lekarzy zapytanych o szczepienie przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B 528 (86%) wierzyło, że wszyscy lekarze rodzinni powinni zostać przeciwko niemu zaszczepieni. Jednak 309 z nich nie zaszczepiło się! W artykule czytamy: „Z 309 respondentów, którzy nie zaszczepili się, 249 podało jako powód „tak się jakoś złożyło…” To każe przypuszczać, że albo lekarze nie wierzą w to, iż potrzebują być zaszczepieni, albo że mają trudności w poddaniu się temu prewencyjnemu zabiegowi”. (Co ciekawe, 7 z 309 nie szczepionych lekarzy jako powód podało: „nie wierzę szczepionce” - zaś 4 innych: „nie udowodniono korzystnego działania szczepionki”).
W pewnym artykule na temat szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B (BMJ, 21.07.1990) stwierdza się: „Infekcja wirusem zapalenia wątroby typu B jest poważnym zagrożeniem dla wszystkich pracowników służby zdrowia. Chirurdzy są szczególnie zagrożeni z potencjalnie niszczycielskimi konsekwencjami dla ich zdrowia i możliwości zarobkowania, jeśli staną się nosicielami”. Tymczasem albo chirurdzy nie traktują tych zagrożeń poważnie, albo zdają sobie sprawę, że szczepienie nie zapewnia ochrony, gdyż dalej czytamy: „Mimo poważnych dowodów na istnienie podwyższonego ryzyka infekcji wysoki odsetek chirurgów w tym badaniu «nie» był szczepiony… Jest to oczywiste fiasko poczynań chirurgów w sprawie własnej ochrony i ich wpływu na niższy personel, aby się zabezpieczył”. Dr Robert Mendelsohn stwierdził: „W grupie wysokiego ryzyka zachorowania na tę poważną chorobę blisko dwie trzecie personelu medycznego odmówiło przyjęcia szczepionki, nawet gdy była oferowana za darmo”.
Kiedy profesor Gordon Stewart z Wielkiej Brytanii zaczął odkrywać przypadki uszkodzeń mózgu wśród dzieci szczepionych wcześniej przeciwko kokluszowi, wielu lekarzy zaczęło obawiać się potencjalnych niebezpieczeństw, jakie może spowodować szczepionka przeciwko tej chorobie. Wyrażając swoje wątpliwości na temat bezpieczeństwa jej stosowania, dr P.M. Jeavons („The Lancet”, 25.10.1975, str. 811) zasugerował: „Dlaczego nie wydzielić kokluszu z potrójnej szczepionki i dać możliwość wyboru tym, którzy tak jak ja nigdy nie pozwolą zaszczepić przeciwko tej chorobie własnych dzieci…?”
Wydaje się, że wielu lekarzy zgadza się ze słowami dra Jamesa A. Shannona: „Jedyna całkowicie bezpieczna szczepionka to taka, której się nigdy nie stosuje”.
Zadano pytanie: „Szczepionki - czy na pewno bezpieczne i skuteczne?” Odpowiedź na nie jest oczywista. Jeśli to, co przeczytaliście w tym artykule, niepokoi Was, wiedzcie o jednym: to jest jedynie wierzchołek góry lodowej!
Adjuwanty - trucizna zawarta w szczepionkach
Opublikowano: 05.04.2007
Adjuwanty to chemiczne substancje dodawane do szczepionek w celu pobudzania lub zwiększania reakcji immunologicznej organizmu, jednak wiele z nich wywołuje szereg niebezpiecznych efektów ubocznych. Środki wspomagające, konserwujące oraz utrwalacze tkankowe w szczepionkach zawierają szereg substancji, które można podzielić na następujące grupy:
Mikroorganizmy, bakterie lub wirusy, które powodują, jak sądzimy, określone choroby infekcyjne i którym szczepionka ma zapobiegać. Są to białka całych komórek lub po prostu białka zniszczonych otoczek komórek, zwane antygenami.
Substancje chemiczne, które mają wzmagać odpowiedź immunologiczną na szczepionkę, zwane środkami wspomagającymi lub adjuwantami.
Substancje chemiczne działające jako środki konserwujące (konserwanty) i utrwalacze tkankowe, które mają hamować wszelkie dalsze reakcje oraz psucie się (rozkład lub namnażanie) żywych lub atenuowanych (lub zabitych) biologicznych składników szczepionki.
Wszystkie te składniki szczepionki są toksyczne, przy czym ich toksyczność w różnych partiach szczepionki może być inna. W niniejszym artykule będzie mowa o adjuwantach (środkach wspomagających), ich spodziewanej roli oraz reakcjach na nie (działaniach ubocznych).
ADJUWANTY
Produkcja przeciwciał jest pożądaną reakcją immunologiczną na szczepionki i proces ten jest wzmacniany poprzez dodawanie do szczepionek określonych substancji. Nazywa się je środkami wspomagającymi - adjuwantami (od łacińskiego słowa adiuvare, które oznacza “pomagać”). Chemiczna natura środków wspomagających, sposób ich działania i reakcje na nie (działania uboczne) są wysoce zmienne. Według Gupty i innych (1993) niektóre ze skutków ubocznych mogą być przypisane niecelowej stymulacji różnych mechanizmów systemu immunologicznego, podczas gdy inne mogą odzwierciedlać mniej lub bardziej spodziewane niepożądane działania spowodowane przez reakcje farmakologiczne. Istnieje kilka typów adjuwantów. Najpowszechniej stosowanymi obecnie środkami wspomagającymi w preparatach przeznaczonych dla ludzi są: wodorotlenek glinu, fosforan glinu i fosforan wapnia. Istnieje jeszcze szereg innych adjuwantów opartych na emulsjach olejowych, produktach uzyskanych z bakterii (ich syntetycznych pochodnych jak również liposomów) lub bakterii gramujemnych, endotoksynach, kwasach tłuszczowych, aminach alifatycznych, parafinie i olejach roślinnych. Ostatnio brane są również pod uwagę do stosowania w szczepionkach przeznaczonych dla ludzi: monofosforyl lipidu A, ISCOMs z Quil-A oraz Syntex adjuvant formulation (SAF) zawierające pochodne treonylu lub dwupeptyd muramylu. Chemicznie adjuwanty są bardzo różnorodną grupą związków, które mają jedną wspólną cechę: wzmacniają reakcję immunologiczną organizmu. Różnią się między sobą bardzo co do sposobu, w jaki wpływają na system immunologiczny, oraz tym, jak poważne są ich działania uboczne wynikające z nadmiernej aktywacji systemu immunologicznego. Chedid (1985) opisał sposób działania środków wspomagających jako: tworzenie depotu (porcji leku o przedłużonym działaniu) antygenu wolno uwalnianego w miejscu szczepienia; przedstawienie antygenu komórkom “immunokompetentnym” i wytwarzanie różnych limfokin (interleukin i czynnika martwicy nowotworów). Wybór któregokolwiek z tych adjuwantów odzwierciedla kompromis między wymaganiami wspomagania i akceptowanym możliwie niskim poziomem działań ubocznych. Odkrycie adjuwantów datuje się na lata 1925-1926, kiedy to cytowany przez Guptę i innych (1993) Ramon wykazał, że reakcja antytoksyny na tężec i dyfteryt została zwięk-szona dzięki wstrzyknięciu tych szczepionek razem z innymi składnikami, takimi jak agar, tapioka, lecytyna, olej skrobiosaponiny a nawet okruszki chleba. Termin adjuwant zaczęto stosować w odniesieniu do każdego materiału, który może zwiększyć humoralną i komórkową odpowiedź immunologiczną na antygen. W szczepionkach konwencjonalnych środki wspomagające stosuje się, aby wywołać wczesną, silną i długotrwałą reakcję immunologiczną. Nowo opracowane, oczyszczone podjednostki lub syntetyczne szczepionki, w których stosuje się biosyntetyki, rekombinanty i inną nowoczesną technologię, są słabymi wyzwalaczami reakcji immunologicznej i do jej skutecznego wywołania wymagają użycia adjuwantów. Stosowanie środków wspomagających umożliwia stosowanie mniejszej ilości antygenu, aby uzyskać wymaganą reakcję immunologiczną, co redukuje koszty produkcji szczepionki. Poza nielicznymi wyjątkami adjuwanty są obce dla ciała i powodują działania uboczne.
EMULSJE OLEJOWE
W latach 1960-tych stosowane jako środek wspomagający preparaty wody zemulsyfikowanej w oleju mineralnym i wody zemulsyfikowanej w oleju roślinnym wydawały się szczególnie obiecujące w dostarczaniu wysokiej “odporności” o długim okresie trwania (Hilleman, 1966). Rozwój środków wspomagających Freunda był następstwem badań nad gruźlicą. Kilku badaczy stwierdziło, że reakcje immunologiczne u zwierząt na różne antygeny były wzmocnione przez wprowadzenie do organizmu zwierzęcia żywych Mycobacterium tuberculosis (prątków gruźlicy). W obecności Mycobacterium uzyskano reakcję typu opóźnionego, przenoszoną z leukocytami. Freund dokonał pomiarów wpływ oleju mineralnego na powodowanie nadwrażliwości opóźnionego typu na zabite prątki. Stwierdził wyraźny wzrost w reakcji wiązania dopełniacza przeciwciała, jak również w opóźnionej reakcji nadwrażliwości. Środek wspomagający Freunda stanowi emulsję wody w oleju wodnego antygenu w parafinie (oleju mineralnym) o niskim ciężarze właściwym i niskiej lepkości. Jako środki emulgujące ogólnie stosowane są Drakeol 6VR i Arlacel A (mannide monooleate). Są dwa środki wspomagające Freunda: niekompletne i kompletne. Niekompletne środki wspomagające Freunda zawierają emulsję wody w oleju bez prątków, natomiast kompletne - te same związki, ale z dodatkiem 5 mg wysuszonych, zabitych przy pomocy podwyższonej temperatury, Mycobacterium tuberculosis lub związków kwasu masłowego. Mechanizm działania środków wspomagających Freunda jest związany z trzema następującymi zjawiskami:
Umieszczenie porcji antygenu w formie stałej w miejscu wstrzyknięcia umożliwia stopniowe i stałe jego uwal-nianie w celu stymulowania przeciwciał.
Zapewnienie środka przenoszenia dla zemulsyfikowanego antygenu przez system limfatyczny do oddalonych miejsc, takich jak węzły limfatyczne i śledziona, gdzie mogą powstać nowe ogniska tworzenia przeciwciał.
Tworzenie i akumulowanie serii komórek mononuklearnych, które są właściwe dla produkcji przeciwciał lokalnie i w miejscach oddalonych.
Patologiczne reakcje na środki wspomagające Freunda rozpoczynają się w miejscu wstrzyknięcia jako łagodne zaczerwienienie i opuchlizna, a następnie martwica tkanki, intensywne zapalenie oraz zwykłe przejście do tworzenia ziarniniakowatych uszkodzeń. Mogą powstać blizny i rop-nie. Reakcje obserwowane po podaniu pełnego środka wspomagającego są na ogół o wiele bardziej ekstensywne niż przy niekompletnym. Najwcześniejsza reakcja komórkowa jest polimorfonuklearna, następnie zmienia się w monomorfonuklearną, a później obejmuje plazmocyty. Emulsja środka wspomagającego może być szeroko rozsiana w różnych organach w zależności od drogi szczepienia z rozwojem ziarniniakowatych uszkodzeń w oddalonych miejscach. Różne mikroorganizmy gramujemne mogą wykazywać nasilające się działanie adjuwanta, podobnie jak ma to miejsce w przypadku prątków. Najwcześniej emulsje olejowe jako adjuwanty zastosował Friedwald w szczepionce przeciw grypie (1944), a zaraz potem Henle i Henle (1945). Po uzyskaniu przez nich obiecujących wyników eksperymentów przeprowadzonych na zwierzętach Salk (1951) przystąpił do badań z tego typu środkami wspomagającymi na żołnierzach pod auspicjami Komitetu Epidemiologicznego Sił Zbrojnych USA. Zastosował wysoko oczyszczony olej mineralny i opracował oczyszczony środek emulgujący Arlacel A, który był wolny od substancji toksycznych takich jak kwas olejowy powodujący jałowe ropnie w miejscu wstrzyknięcia, a następnie podawał szczepionkę drogą mięśniową. Następnie Miller i inni donieśli w roku 1956 o swoim niepowodzeniu wspomagania przeciwciał i reakcji ochronnej na typy 3, 4 i 7 szczepionek przeciwko adenowirusom w oleju mineralnym jako środku wspomagającym, w porównaniu ze szczepionką w roztworze wodnym. Nie publikowane badania wykazały konieczność zastosowania odpowiedniej minimalnej ilości antygenu, aby wyzwolić reakcje przeciwciał na preparaty w postaci emulsji. Salk i inni (1953) zastosował środek wspomagający Freunda do szczepionki przeciwko poliomyelitis (polio), a następnie przeprowadził szerokie testowanie szczepionki z zabitych nie oczyszczonych, jak również oczyszczonych wirusów polio u zwierząt i ludzi, przy czym reakcje u ludzi uznano za mało znaczące. Grayston i inni (1964) donieśli o bardzo obiecujących wynikach uzyskanych ze szczepionką przeciwko jaglicy, w której jako adjuwanta użyto oleju. Jednak szczepionka przeciw jaglicy utraciła swoje znaczenie, ponieważ, jak wykazał Dolin i inni (1997), w ciągu 37 lat badań prowadzonych w pewnej wiosce w okolicach Sahary wystąpił wyraźny spadek występowania tej choroby - był on ściśle związany z poprawą warunków sanitarnych, dostawą wody, edukacją oraz dostępem do opieki zdrowotnej. Według Dolina i innych (1997) spadek zachorowań na jaglicę występował bez jakiejkolwiek specyficznej interwencji mającej na celu zwalczanie tej choroby. Alergeny występujące w środku wspomagającym Freunda wymagają specjalnej uwagi, ponieważ mogą być niebezpieczne. Niebezpieczeństwo obejmuje przedawkowanie, na przykład natychmiastowe wprowadzenie do organizmu wrażliwych osób większej niż tolerowana ilości odpowiednio zemulsyfikowanej szczepionki lub rozkład emulsji z uwolnieniem do organizmu całej lub części zawartych w niej alergenów w ciągu krótkiego czasu. Długoterminowo opóźniona reakcja obejmuje rozwój guzków, cyst oraz jałowych ropni wymagających cięcia chirurgicznego. Jest również prawdopodobne, że niektóre stosowane alergeny, takie jak kurz domowy lub pleśń, mogą działać jak prątki, wspomagając reakcję zapalną. Takie reakcje były redukowane z użyciem prawidłowo testowanych i standaryzowanych reagin. Trzeba także wziąć pod uwagę, że do pierwszych zastosowań środków wspomagających Freunda doszło w czasie, gdy współczesne koncepcje bezpieczeństwa nie istniały. I rzeczywiście, w niektórych krajach, z USA włącznie, adjuwanty z olejem mineralnym nie były zatwierdzone do stosowania u ludzi.
SKŁADNIKI MINERALNE
Najczęściej stosowanymi mineralnymi adjuwantami w szczepionkach dla ludzi są fosforan aluminium i zasada aluminiowa (ałun). Innym tego typu środkiem wspomagającym używanym w wielu szczepionkach jest fosforan wapnia. Zaobserwowano też, że antygenowość toksyn zwiększają także takie sole mineralne metali, jak azotan ceru, siarczan cynku, koloidalny wodorotlenek żelazowy i chlorek wapnia, jednak najlepsze wyniki daje ałun. Ałun był stosowany ponad 70 lat temu przez Glenny'ego i innych (1926), którzy odkryli, że zawiesina precypitatu toksyny dyfterytu w ałunie ma znacznie wyższą immunogenność niż płynna anatoksyna. Chociaż wiele raportów stwierdzało że szczepionki z ałunem jako adjuwantem nie są lepsze od czystych szczepionek (Aprile i Wardlaw, 1966), zastosowanie ałunu jako środka wspomagającego jest obecnie dobrze określone. Najczęściej stosowany jest roztwór antygenu zmieszany z wodorotlenkiem aluminium lub fosforanem aluminium w warunkach kontrolowanych. Takie szczepionki nazywa się obecnie jako wspomagane aluminium. Są one jednak trudne do produkcji w fizyko-chemicznie powtarzalny sposób, co powoduje, ze poszczególne serie tej samej szczepionki różnią się od siebie. Także stopień absorbcji antygenu przez żel fosforanu aluminium i wodorotlenek aluminium jest zmienny. Aby zminimalizować zmienność i uniknąć braku powtarzalności, w roku 1988 (Gupta i inni, 1993) jako standard wybrano specyficzne przygotowanie wodorotlenku aluminium (Alhydrogel). Środki wspomagające aluminium pozwalają na powolne uwalnianie antygenu przedłużając czas interakcji między antygenem i komórkami przedstawiającymi antygen a limfocytami. Jednak w niektórych badaniach potencja wspomaganych szczepionek kokluszu była wyższa niż czystych szczepionek kokluszowych, podczas gdy w innych nie stwierdzono żadnego efektu. Miano aglutynowe surowicy po zastosowaniu wspomaganych szczepionek kokluszu było wyższe niż przy szczepieniu czystymi szczepionkami, przy jednoczesnym, braku różnicy w odniesieniu do ochrony przeciwko chorobie (Butler i inni, 1962). Mimo tych sprzecznych wyników, związki aluminiowe są ogólnie stosowane jako środki wspomagające w szczepionce DPT (dyfteryt-koklusz-tężec). Po ich podaniu donoszono o reakcjach nadwrażliwości, co może być związane z szeregiem czynników, jednym z których jest wytwarzanie IgE razem z przeciwciałami IgG. Sugeruje się, aby zamiast związków aluminium stosować polimeryzowane toksyny, takie jak tzw. oczyszczone aldehydem glutarowym toksyny tężca i dyfterytu. Są one stosowane w połączeniu ze szczepionką kokluszową inaktywowaną aldehydem glutarowym. Mimo sprzecznych wyników, związki aluminiowe są ogólnie stosowane jako środki wspomagające w szczepionce DPT (dyfteryt-koklusz-tężec). Fosforan wapnia stosowany był jako adjuwant w równoczesnych szczepieniach przeciwko dyfterytowi, kokluszowi, tężcowi, polio, gruźlicy, żółtej febrze, odrze i zapaleniu wątroby B, również z alergenami (Coursaget i inni, 1986). Korzyści ze stosowania tego środka wspomagającego upatrywano w fakcie, że jest on normalnym składnikiem ciała i jest lepiej tolerowany i absorbowany od innych adjuwantów. Wyłapuje on bardzo skutecznie antygeny i umożliwia powolne uwalnianie się antygenu. Wytwarza ponadto duże ilości przeciwciał typu IgG i znacznie mniejsze - przeciwciał typu IgE (reaginowych).
PRODUKTY BAKTERYJNE
Jak wiadomo, mikroorganizmy w infekcjach bakteryjnych, podawanie szczepionek zawierających całe zabite bakterie, a także pewne produkty metaboliczne oraz składniki różnych mikroorganizmów wywołują jako odpowiedź powstawanie przeciwciał i działają jako immunostymulanty. Dodanie takich mikroorganizmów i substancji do szczepionek zwiększa reakcję immunologiczną na inne antygeny znajdujące się w takich szczepionkach. Najczęściej stosowanymi mikroorganizmami w całości lub w częściach są Bordetella pertussis, składnik o nazwie p40 uzyskiwany z Coryne-bacterium, toksyna cholery i prątki. Składniki Bordetella pertussis - Zabite Bordetella pertussis (pałeczka krztuśca) dają silny efekt wspomagający w stosunku do toksyn dyfterytu i tężca w szczepionkach DPT. Jest jednak wiele uznanych i dobrze opisanych reakcji na nie, takich jak konwulsje, kurcze u niemowląt, epilepsja, syndrom nagłej śmierci niemowląt (SIDS), syndrom Reya, syndrom Guillian-Barre'a, poprzeczne zapalenie rdzenia i ataksja mózgowa. Nie trzeba wspominać, że istnienie związku przyczynowego między tym adjuwantem i tymi objawami jest często (jeśli nawet nie zawsze) poddawane w wątpliwość i na ogół uważane za “przypadkowe”. Paradoksalnie, w jednym przypadku niemowlęcia z syndromem potrząsanego dziecka, u którego powstał krwotok podtwardówkowy i siatkówkowy spowodowany kokluszem, lekarze oskarżyli ojca o spowodowanie tych obrażeń i uparcie zaprzeczali, że koklusz może powodować i powoduje takie krwotoki, zapominając, że przede wszystkim właśnie to jest podstawowa przyczyna, dla której szczepionka kokluszowa została opracowana. Takie niszczycielskie działanie jest spowodowane przez toksynę kokluszową, czynnik powodujący chorobę (koklusz jest chorobą spowodowaną przez toksyny), stosowaną jako aktywny składnik we wszystkich szczepionkach kokluszowych zawierających całe komórki lub w bezkomórkowych (Pittman, 1984). Gupta i inni (1993) stwierdzili że PT jest zbyt toksyczny żeby podawać go ludziom, ale chemicznie detoksyfikowany lub genetycznie nieaktywny PT może nie wytwarzać działań wspomagających porównywalnych z nienaruszonym PT. P40 pochodzące z Corynebacterium - P40 jest frakcją cząstkową wyizolowaną z Corynebacterium granulosum (maczugowiec ziarenkowaty) składającą się z peptydoglikanu błony komórkowej związanego z glikoproteinami. U zwierząt wykazuje szereg takich działań, jak stymulacja systemu siateczkowo-śródbłonkowego, wzmaganie fagocytozy i aktywacja makrofagów. P40 znosi immunosupresję spowodowaną przez leki i zwiększa niespecyficzną oporność na bakteryjne, wirusowe, grzybicze i pasożytnicze infekcje. Indukuje tworzenie IL-2, czynnika martwicy nowotworów i interferonu alfa i gamma (Bizzini i inni, 1992). W badaniach klinicznych stwierdzono, że P40 jest skuteczny w leczeniu powracających infekcji układu oddechowego i układu płciowomoczowego. Twierdzi się, że alergeny sprzężone z P40 są pomocne w odczulaniu pacjentów alergicznych bez żadnych skutków ubocznych. Liposacharydy (LPS) - LPS jest środkiem wspomagającym, zarówno dla odporności humoralnej, jak i komórkowej. Zwiększa reakcję immunologiczną, zarówno na antygeny białkowe, jak i polisacharydowe. Jest zbyt toksyczny i gorączkotwórczy, nawet w znikomych dawkach, aby mógł być stosowany jako środek wspomagający u ludzi. Prątki i ich składniki - Jest rzeczą interesującą, że prątki i ich składniki były zgodnie z pierwotnymi ustaleniami zbyt toksyczne, aby je stosować jako adjuwanty u ludzi. Wskutek wysiłków pod-jętych w celu ich detoksyfikacji opracowano jednak N-acetyl muranyl-L-analyl-D isoglutaminę lub dwupeptyd muranylu (MDP). Podany bez antygenu zwiększa niespecyficzną odporność przeciwko infekcjom bakteryjnym, grzybiczym, pasożytniczym i wirusowym, a nawet przeciwko pewnym gu-zom (McLaughlin i inni, 1980). Jednak MDP są potencjalnie gorączkotwórcze (możliwe że dzięki temu mogą mieć skuteczne działanie przeciwko określonym guzom - komentarz autorki) i ich działanie nie jest całkowicie zrozumiałe, w związku z czym nie są zaakceptowane do stosowania u ludzi. Toksyna cholery - Główną wadą toksyny cholery jako śluzówkowego środka wspomagającego jest właściwa jej toksyczność.
LIPOSOMY
Liposomy są cząstkami składającymi się z koncentrycznych błon lipidowych zawierających fosfolipidy i inne lipidy w konfiguracji dwóch warstw oddzielonych przez komory wodne. Były stosowane pozajelitowo u ludzi jako nośniki biologicznie aktywnych substancji (Gregoriadis, 1976) i są uważane za bezpieczne.
KOMPLEKSY IMMUNOSTYMULUJĄCE (ISCOMS)
ISCOMs (DeVries i inni, 1978; Morem i inni, 1990; Lovgren i inni, 1991) reprezentują ciekawe podejście do stymulacji humoralnej i komórkowej reakcji immunologicznej przeciwko antygenom amfipatycznym. Jest to stosunkowo stabilny, ale nie kowalentnie związany, kompleks saponinowego związku wspomagającego Quil-A, cholesterolu i antygenu amfipatycznego w stosunku cząsteczkowym około 1:1:1. Spektrum antygenów kapsydu wirusa i amfipatycznych antygenów niewirusowych o istotnym znaczeniu dla szczepionek przeznaczonych dla ludzi, jakie zawiera ISCOMs, obejmuje grypę, odrę, wściekliznę, gp340 z wirusa EB, gp120 z HIV, Plasmodium falrum i Trypanosoma cruzi. Wykazano, że ISCOMs pobudzają cytotoksyczne limfocyty T (CTL). Po podaniu doustnym niektóre typy CPL są znajdowane w gruczołach limfatycznych krezki i w śledzionie, ponadto może zostać pobudzona specyficzna reakcja IgA. ISCOMs są stosowane jedynie w szczepionkach weterynaryjnych, częściowo ze względu na ich działanie hemo-lityczne i pewne reakcje miejscowe, które odzwierciedlają aktywność detergentową cząsteczki Quil-A.
INNE ŚRODKI WSPOMAGAJĄCE: SKWALEN
Skwalen jest polimerem organicznym z niektórymi determinantami antygenowymi, które mogą być wspólne z in-nymi polimerami organicznymi działającymi jako immunostymulatory. Był stosowany w eksperymentalnych szczepionkach od 1987 roku (Asa i inni, 2000) i w eksperymentalnych szczepionkach podawanych dużej ilości uczestników wojny w Zatoce. Obejmuje to też tych, którzy nie brali udziału w działaniach, ale otrzymali te same szczepionki. Działanie wspomagające niejonowego bloku kopolimera środków powierzchniowo czynnych zostało zademonstrowane, gdy podano je z dwuprocentową emulsją skwalenu w wodzie. Adjuwant ten spowodował jednak kaskadę reak-cji zwanych “syndromem wojny w Zatoce”, które stwierdzono u żołnierzy biorących w niej udział. Symptomy, jakie u nich odkryto, obejmowały zapalenie stawów, bóle tkanki łącznej, powiększenie węzłów chłonnych, wysypki uczuleniowe, uczulenie na światło w postaci wysypki, wysypki w okolicy jarzmowej, chroniczne zmęczenie, chroniczne bóle głowy, nienormalną utratę włosów ciała, nie ulegające leczeniu ubytki skóry, owrzodzenia aftowe, zawroty głowy, osłabienie, utratę pamięci, napady, zmiany nastroju, problemy neuropsychiatryczne, uszkodzenia tarczycy, anemię, podwyższone OB, systemowy liszaj rumieniowaty, stwardnienie rozsiane, ALS (stwardnienie zanikowe boczne), zespół Raynauda, syndrom Sjórgena, chroniczną biegunkę, nocne pocenie i stany podgorączkowe. Ta długa lista reakcji wskazuje, jak wielkie szkody powodują szczepionki, szczególnie gdy ich działanie jest wspomagane przez bardzo silne “środki zwiększające reakcję immunologiczną”, takie jak skwalen i inne adjuwanty. Interesujące jest, że osoby zajmujące się szczepionkami z zasady uważają, że takie problemy są niewytłumaczalne i że występują po podaniu szczepionek przypadkowo. Ponieważ podanie większości szczepionek rzeczywistym (i potencjalnym) uczestnikom wojny w Zatoce jest dobrze udokumentowane (w rzeczywistości weterani oświadczają, że podano im o wiele więcej, niż odnotowano w ich aktach), przytoczo-na lista zaobserwowanych reakcji obciąża dodatkowo odpowiedzialnością szczepionki jako czynnik, który spowodował te problemy.
ZASADY IMMUNOLOGII: REAKCJA PRZECIWCIAŁA
Aby wyjaśnić działanie adjuwantów trzeba odwołać się do immunologii. Teoria skuteczności szczepionek oparta jest na ich zdolności do powodowania tworzenia przeciwciał. Wytwarzanie przeciwciał ma różną skuteczność w zależności od antygenu (antygenów) i ilości podanej substancji antygenowej. Jednakże mechanizm różnorodności reakcji immunologicznych jest skomplikowany i do dzisiaj nie jest do końca poznany i zrozumiany. Istnieje wiele teorii, z ulubioną, że reakcja powodująca powstawanie przeciwciał jest oznaką immunizacji (pozyskania odporności). Specyficzna odporność na określoną chorobę generalnie jest uważana za wynik dwóch rodzajów działań: przeciwciał humoralnych i wrażliwości komórkowej. Zdolność do wytwarzania przeciwciał rozwija się częściowo in utero (w macicy podczas życia płodowego) a częściowo po urodzeniu w okresie noworodkowym. W każdym przypadku, kompetencja immunologiczna - zdolność do reakcji immunologicznej na bodziec antygenowy - wydaje się pochodzić z aktywności grasicy. Grasica składa się początkowo głównie z prymitywnych elementów komórkowych, które zostają przesłane do gruczołów chłonnych i śledziony. Komórki te dają początek komórkom limfatycznym, powodując rozwój kompetencji immunologicznej. Grasica może także wywierać drugi wpływ produkując substancję podobną do hormonu o podstawowym znaczeniu dla dojrzewania kompetencji immunologicznej w komórkach limfatycznych. Takie dojrzewanie ma także miejsce w grasicy przez kontakt z jej komórkami. Stymulacja organizmu antygenem powoduje proliferację komórek limfatycznych, której towarzyszy tworzenie się immunocytów (komórek tworzących przeciw-ciała), a to prowadzi do wytwarzania przeciwciał. Pewne limfocyty i prawdopodobnie komórki retikulum (siateczki) mogą zostać przetworzone w immunoblasty, które rozwijają się w immunologicznie aktywne (”uwrażliwione”) limfocyty i plazmocyty (komórki plazmy). Tworzenie przeciwciał wiązane jest z komórkami plazmy, podczas gdy reakcje odporności komórkowej są głównie limfocytarne. Żadna z teorii wytwarzania przeciwciał nie obejmuje wszystkich aktualnie dostępnych danych biologicznych i chemicznych. Jednak kilka głównych teorii było szczegółowo rozważanych. Tak zwana teoria instruktywna (instructive theory) utrzymuje, że antygen jest dostarczony do miejsca syntezy przeciwciała i tam powoduje w pewien sposób syntezę specyficznego przeciwciała z miejscami reaktywnymi, które są komplementarne w stosunku do antygenu. Teoria selekcji klonalnej (clonal selection theory) rozwinięta przez Burnetta (1960) zakłada wstępnie, że informacja konieczna do syntezy przeciwciał jest genetyczna. Podczas gdy organizm rozwija szeroki zakres klonów komórek koniecz-nych do pokrycia wszystkich determinantów antygenowych przez losową mutację podczas wczesnego embrionalnego okresu życia, klony, które mogą reagować z antygenami organizmu (własnego) zostają zniszczone. Pozostają jedynie te komórki, które nie są skierowane przeciw komórkom własnego organizmu. Wskutek stymulacji przez obcy antygen klony komórek odpowiadających na ten szczególny obcy antygen są pobudzane do proliferacji i do produkowania przeciwciał. Inni badacze wykazali, że co najmniej cztery różne antygeny są produkowane przez komórki potomne pojedynczej sklonowanej komórki. Dzięki temu mechanizmowi informacja dla syntezy przeciwciała jest zawarta w materiale genetycznym każdej komórki (DNA), ale normalnie jest hamowana. Tak więc antygen podejmuje rolę depresora i rozpoczyna syntezę RNA dla szczególnej informacji, wskutek czego produkowane są odpowiednie przeciwciała. Antygen niejako instruuje predysponowaną genetycznie multipotencjalną zdolność komórek do produkcji odpowiednich przeciwciał i może również spowodować proliferację komórek, z czego wyniknie powstawanie klonów odpowiednio poinstruowanych komórek. Możliwe są dwa mechanizmy eliminacji przeciwciał skierowanych przeciw własnym komórkom (przeciwko sobie): brak reakcji immunologicznej i paraliż immunologiczny. Istnieje kilka stanów braku reakcji immunologicznej; jeden z nich ilustruje wystawienie płodu lub noworodka na działanie antygenu, zanim rozwinie się jego zdolność do rozpoznania antygenu jako elementu pochodzenia obcego (niekompetencja immunologiczna). Paraliż immunologiczny wynika ze wstrzyknięcia kompetentnej immunologicznie jednostce bardzo dużej ilości antygenu. Dobrze znane jest również niespecyficzne stłumienie immunologiczne za pomocą kortyzonu, ACTH, iperytu azotowego oraz naświetlania. Wrażliwość komórkowa, znana również jako opóźniona lub nadwrażliwość komórkowa, zależy od rozwoju reaktywnych immunologicznie lub “wrażliwych” limfocytów i być może innych komórek, które reagują z odpowiednim antygenem dając typową reakcję opóźnioną po okresie kilku godzin, dnia nawet tygodni. Nadwrażliwość komórkowa zależy od początkowej stymulacji antygenowej i okresu utajenia i jest to reakcja specyficzna. Odczyn opóźnionej nadwrażliwości jest charakterystyczny dla reakcji organizmu na różne czynniki zakaźne takie jak wirusy, bakterie, grzyby, spirochety i pasożyty. Jest również charakterystyczny dla reakcji organizmu na różne chemikalia takie jak rtęć, endotoksyny, antybiotyki, różne leki i wiele innych substancji obcych dla organizmu. Wywołanie reakcji nadwrażliwości wymaga obecności w tkankach całego organizmu lub pewnych jego pochodnych, oprócz specyficznych antygenów takich jak lipid, w dodatku do białka prątka gruźlicy. Uczulenie na niezakaźną substancję wymaga pośrednictwa skóry lub błon śluzowych, co prawdopodobnie dostarcza dalszych koniecznych kofaktorów. Odczyn opóźnionej nadwrażliwości może zostać wzmocniony eksperymentalnie przez zastosowanie antygenu w adjuwancie - oleju mineralnym z dodatkiem Mycobactrium tuberculosis lub przez wstrzyknięcie antygenu bezpośrednio do układu limfatycznego. Odczynowi opóźnionej nadwrażliwości towarzyszy lekkie lub silne zapalenie, które może spowodować uszkodzenie komórek i martwicę. Odczyn zapalny, który powstaje w odczynie opóźnionej nadwrażliwości może nie mieć znaczenia ochronnego, a w wielu przypadkach może być nawet szkodliwy (na przykład odrzucenie prze-szczepu jest bezpośrednio związane z odczynem opóźnionej nadwrażliwości).
IMMUNOPATOLOGIA REAKCJI NADWRAŻLIWOŚCI
Nadwrażliwość natychmiastowa - Jest to reakcja typu przeciwciała, która jest wtórną konsekwencją dobroczynnego skutku połączenia przeciwciała z jego antygenem. Reakcja typu Arthusa - Reakcja ta wynika z wytrącania się dużej ilości antygenu wskutek połączenia z wysoce reaktywnym przeciwciałem w naczyniach krwionośnych, co prowadzi do uszkodzenia naczyń. Kaskada zdarzeń obejmuje spastyczne skurcze tętniczek, uszkodzenia śródbłonka, powstawanie zatorów leukocytarnych, wyciek płynów i komórek krwi do tkanek a czasami martwicę niedokrwienną. Guzkowe zapalenie okołotętnicze jest skutkiem podobnej reakcji antygen-przeciwciało i charakteryzuje się zapaleniem mniejszych tętnic i struktur okołotętniczych. Towarzyszy mu proliferacja wewnętrznej błony naczynia i dwa rodzaje okluzji:
przez proliferację skrzepów lub
przez tworzenie się guzków zawierających leukocyty obojętnochłonne i kwasochłonne.
Anafilaksja - Wstrzyknięcie antygenu i jego połączenie z przeciwciałem może spowodować uwolnienie z komórek (zwłaszcza z lekocytów zasadochłonnych przylepionych do komórek tucznych) substancji aktywnych biologicznie, takich jak histamina, serotonina, acetylocholina, substancji wolno reagujących (slow reacting substances; w skrócie SRS) oraz heparyny. Działają one na mięśnie gładkie i naczynia krwionośne i wywołują szok anafilaktyczny (nadwrażliwość), atak astmy, obrzęk alergiczny, katar lub katar sienny i nagromadzenie płynu w stawach.
Atopia - Odczyn zapalny, który powstaje w odczynie opóźnionej nadwrażliwości może nie mieć znaczenia ochronnego, a w wielu przypadkach może być nawet szkodliwy. Atopia jest spowodowana połączeniem antygenu - zwykle pyłku, kurzu, mleka, pszenicy i zwierzęcego łupieżu - ze szczególnym rodzajem przeciwciała (reaginą). Ta reakcja jest względnie cieplnie labilna i nie może być zademonstrowana w procedurze in vitro. Ma specjalne pokrewieństwo do skóry i do predyspozycji rodzinnej. Jednak reakcja jest podobna do innych wrażliwości szybko występujących, z uwolnieniem histaminy i ujawnianiem się głównie w postaci astmy (porażenie oddychania), kataru siennego, wysypki, obrzęku naczynioruchowego i egzemy dziecięcej.
Odczyn opóźnionej nadwrażliwości - Typowa patologia odczynu opóźnionej nadwrażliwości spowodowana czynnikiem zakaźnym pociąga za sobą okołonaczyniową infiltrację limfocytów i histiocytów ze zniszczeniem zawierającego antygen miąższu w infiltrowanym obszarze. Wizualne objawy mogą zmieniać się od lekkiego zaczerwienienia i obrzęku do gwałtownej reakcji z postępującym niszczeniem i martwicą tkanki. Reakcja miejscowa obejmuje różowe grudki wysypki tyfusowej, zapalenia mózgu, różnych chorób zakaźnych, wrażliwość na kontakt z roślinami i substancjami chemicznymi objawiającą się jako zaczerwienienie, po którym następuje powstanie grudki i tworzenie się pęcherzyka z wynikającym zniszczeniem tkanki i łuszczeniem się. Reakcje ogólnoustrojowe mogą towarzyszyć ciężkim reakcjom miejscowym lub mogą być skutkiem wdychania substancji alergizujących. Przeciwciała humoralne nie wydają się odgrywać roli w odczynie opóźnionej nadwrażliwości. Reaktywność jest przenoszona jedynie przez komórki, przypuszczalnie uczulone limfocyty, i jest mało prawdopodobne, aby histamina lub inne substancje aktywne fizjologicznie odgrywały rolę w reakcji. Reakcja rozciąga się na każdą lub wszystkie tkanki, w których agresywny antygen może się pojawić.
Choroby izoimmunologiczne - Są wynikiem reakcji immunologicznej członka danego gatunku na tkankę innego członka tego samego gatunku. Typowym przykładem jest transfuzja krwi u osoby, której podano krew niezgodną grupowo. Innym przykładem jest choroba erytroblastyczna noworodków, która jest spowodowana przeniesieniem przeciwciał przeciwko czerwonym krwinkom płodu do krążenia płodowego. Odrzucenie aloprzeszczepu (przeszczepu wewnątrzgatunkowego) tkanek lub organów między nieizologicznymi (nie będącymi bliźniakami) członkami gatunku jest również spowodowane reakcją immunologiczną.
Choroby immunologiczne spowodowane adsorbcją obcych substancji - W pewnych okolicznościach obce substancje, takie jak lekarstwa, mogą łączyć się z komórkami czyniąc je anty-genowymi. Późniejsze wystawienie na działanie takiej obcej substancji powoduje lizę, aglutynację lub inne działanie niszczące komórki. Taka reakcja może dotyczyć czerwonych krwinek (anemia spowodowana lekami), płytek krwi (plamica małopłytkowa) i leukocytozy (chyba leukopenii? - przyp. tłum.) (agranulocytoza spowodowana lekami). Bakterie lub wirusy mogą również zmienić powierzchnię, pokrywając ją lub demaskując antygeny przez działanie enzymatyczne, które może uczynić je podatnymi na destrukcję immunologiczną.
Choroby autoimmunologiczne - W pewnych okolicznościach organizm może odpowiadać immunologicznie w stosunku do własnych składników lub substancji wewnętrznych, które są związane antygenowo z własnymi tkankami gospodarza. Krążące przeciwciała lub wytwarzane przez organizm uczulone komórki są więc aktywne i przyczyniają się do uszkodzeń komórkowych tkanek lub organów organizmu zawierających odpowiedni antygen. Waksman (1962) zaproponował kilka mechanizmów autoimmunizacji, takich jak:
Szczepienie antygenami swoistymi dla danego narządu wyizolowanymi z kanałów limfatycznych i krwioobiegu, które nie są rozpoznawane jako swoje, kiedy dochodzi do kontaktu z procesem immunologicznym. Są one reprezentowane w centralnym i obwodowym systemie nerwowym, soczewkach, błonie naczyniowej oka, jądrach, tarczycy (tyroglobulina), nerkach i innych organach.
Szczepienie przeciwko składnikom tkanek, które zostały zmienione antygenetycznie (?) przez różne czynniki. Obejmuje to zawał serca, naświetlanie promieniami rentgenowskimi, zmiany enzymatyczne lub inne zmiany chemiczne oraz zmiany spowodowane przez choroby zakaźne lub leki. Erytrocyty, płytki krwi i leukocyty są komórkami najbardziej dotkniętymi. Dotknięte mogą być również różne narządy.
Szczepienie antygenami obcego pochodzenia, które są dostatecznie różne, aby pozwolić na odpowiedź immunologiczną, ale dostatecznie podobne, aby reagować z antygenami występującymi, naturalnie.
Zmiana aparatu immunologicznego powodująca nie rozpoznawanie siebie. Zdarza się to w przypadkach powstawania nowotworów układu limfatycznego i w eksperymentalnym przeszczepie immunologicznie kompetentnych obcopochodnych tkanek limfatycznych w warunkach, które tłumią odpowiedź immunologiczną gospodarza na przeszczep i wywołują na przykład “chorobę homologiczną” (”homologous disease”).
Możliwe dziedziczne lub inne immunologiczne anomalie. Reprezentowane są one przez nadreaktywność w stosunku do antygenów lub inne aberracje bez widocznych pobudzeń antygenowych. Takie mechanizmy mogą być związane z pewnymi formami “chorób kolagenowych”, takich jak liszaj rumieniowaty układowy, w którym istnieją przeciwciała przeciw wielu organom.
Eksperymentalnie, adjuwant Freunda - parafina (zwykle z dodatkiem prątków) - i pewne bakterie lub toksyny bakteryjne mogą tak zmienić gospodarza, że następuje gotowa odpowiedź na nie zmienione normalne tkanki homo-logiczne. Te “eksperymentalne autoalergie” obejmują wiele różnych organów i tkanek i są obecnie stosowane jako systemy modelowe w badaniu zjawisk autoimmunologicznych.
Zarówno przeciwciała humoralne, jak i uczulone komórki mogą działać w chorobach autoimmunologicznych. Autoprzeciwciała wydają się uwikłane w reakcje z komórkami, które są łatwo dostępne, jak uformowane elementy krwi (w anemii hemolitycznej, leukopenii, trombocytopenii), śródbłonek naczyniowy, błona podstawna naczyń włącznie z kłębkami (w ostrym kłębkowym zapaleniu nerek) i komórki puchliny brzusznej (odporność nowotworowa). Powstawanie uszkodzeń w stałych unaczynionych tkankach wydaje się zależeć od reakcji opóźnionej nadwrażliwości z uczulonymi komórkami limfoidalnymi (takimi jak w alergicznym zapaleniu mózgu i rdzenia, zapaleniu tarczycy, zapaleniu jąder, zapaleniu nadnerczy i wielu innych chorobach). Jest obecnie całkiem oczywiste, że te same mechanizmy autoimmunologiczne są odpowiedzialne za te same choroby u ludzi że zakres takich uszkodzeń jest ogromny i stale się powiększa, z coraz większą liczbą szczepionek dodawanych do “zalecanego” kalendarza szczepień. Istotnie, szczepionki takie jak przeciw kokluszowi są obecnie używane do spowodowania choroby autoimmunologicznej u zwierząt laboratoryjnych, przy czym najlepszym i najbardziej nagłaśnianym przykładem jest tak zwane eksperymentalne alergiczne zapalenie mózgu i rdzenia (EAE). Kiedy zgodnie z przewidywaniem te nieszczęsne zwierzęta zapadają na EAE z powodu podania im szczepionki przeciw kokluszowi, związek przyczynowy nigdy nie jest poddawany w wątpliwość. Jednak kiedy u niemowląt po zaszczepieniu tą samą szczepionką powstają tak jak u zwierząt laboratoryjnych objawy EAE, zawsze zaprzecza się ich związkowi ze szczepionką i zwykle uważa się go za “przypadkowy”. Ostatnio niewinni rodzice i inni opiekunowie zostali oskarżeni o spowodowanie objawów uszkodzenia poszczepiennego przez rzekome potrząsanie swoich dzieci. Liszaj rumieniowaty układowy jest jednym z niezliczonych rozpoznanych skutków ubocznych wielu szczepionek. Jeden z najlepszych artykułów (jeśli nie najlepszy) na ten temat napisali Ayvazian i Badger (1948), i nie stracił on nic ze swojej siły i znaczenia od czasu publikacji. Opisują oni trzy przypadki pielęgniarek, które zostały dosłownie zaszczepione na śmierć. Autorzy sprawowali nadzór nad grupą 750 pielęgniarek, które kształciły się w dużym szpitalu miejskim w latach 1932 i 1946 i wyszczególnili przypadek trzech pielęgniarek, które w pewnym okresie zostały szczepione wieloma szczepionkami i zapadły na uogólniony toczeń rumieniowaty. Te trzy pielęgniarki otrzymały następujące testy i szczepionki w krótkim odstępie: test Schicka; trzy dni później test Dicka; siedem dni później szczepionkę tyfusowo-paratyfusową; po kolejnych siedmiu dniach inną szczepionkę tyfusowo-paratyfusową (podwójną dawkę); siedem dni później trzecią szczepionkę tyfusowo-paratyfusową i siedem dni później czwartą szczepionkę tyfusowo-paratyfusową. Za każdym razem szczepiona osoba miała odczyn miejscowy w postaci zaczerwienienia i/lub gorączkę oraz złe samopoczucie, ale to nie odstraszyło lekarza od podania następnej serii szczepień w odstępie zaledwie czternastu dni od poprzedniej serii testów i szczepień tyfusowo-paratyfusowych. Następnie, po wszystkich tych zastrzykach, jednej z pielęgniarek podano pierwszy zastrzyk paciorkowcowej toksyny szkarlatynowej “bez złych skutków”. W tydzień później podano jej następny zastrzyk toksyny streptokokowej, po której wystąpiły bóle stawów i gorączka. Nie zawiadomiła ośrodka zdrowia o tych reakcjach. Dziewięć dni potem powróciła i otrzymała trzeci zastrzyk poczwórnej dawki streptokoków, po którym rozwinął się silny ból stawów w palcach i kolanach oraz ból gardła. Hospitalizowano ją przez pięć dni i wypisano z adnotacją “reakcja po toksynie Dicka”. Pięć dni później przystąpiono do dalszych szczepień, najpierw niewielkimi, a potem stopniowo coraz większymi dawkami, tak że seria obejmowała w całości 10 zamiast zwykle podawanych siedmiu zastrzyków. Z każdym zastrzykiem tej streptokokowej toksyny i toksyny-antytoksyny podawano jej epinefrynę. Dwa miesiące po ostatnim zestawie pielęgniarka ponownie trafiła do szpitala z obrzękiem i bólem kostek i palców u nóg oraz tkliwością stawów obu dłoni, która utrzymywała się stale od czasu pierwszego testu Dicka wykonanego pięć miesięcy wcześniej. Diagnoza brzmiała: “reumatyczne zapalenie stawów”. Podawano jej aspirynę, ale w dwa tygodnie później ból powrócił wraz z dreszczami i gorączką, bólem gardła oraz kaszlem. Miesiąc potem pielęgniarka po raz kolejny trafiła do szpitala na dwa tygodnie i podczas tego pobytu zaczęto podawać jej małe dawki szczepionki streptokokowej, ale w związku z ciężką reakcją “odmówiła dalszego przyjmowania szczepionki”. Diagnoza po przyjęciu: “reumatyczne zapalenie stawów i mononukleoza zakaźna”. Cztery miesiące później pielęgniarka zauważyła wykwity skórne na nosie i obu policzkach, zaś jej ślina stała się cuchnąca. Skóra i policzki, górna warga i grzbiet nosa pokrywały czerwonofioletowe plamiste i stwardniałe wykwity wysypki. Dwa miesiące później wykwity pokryły większość jej ciała. Po roku pielęgniarka zmarła, co poprzedziły ciężkie objawy: wysoka gorączka, tachykardia, biegunka i anormalne wyniki badań krwi. Nie tylko ona zmarła. Doniesiono również o dwóch innych niemal identycznych przypadkach. Nigdy nie dowiemy się, ile z 747 pozostałych pielęgniarek nabawiło się mniej groźnych, niemniej niszczących zdrowie, reakcji. Jeśli ktoś powiedziałby, że ten rodzaj “leczenia” stosowano u więźniów nazistowskich obozów koncentracyjnych, nie byłabym zdziwiona. Jednak ten rodzaj “leczenia” był i jest stosowany bezkarnie na milionach niemowląt, dzieci, nastolatków i dorosłych w tak zwanych wolnych i demokratycznych krajach oraz w Trzecim Swiecie. Tymczasem władze służby zdrowia odmawiają przyjęcia do wiadomości, że szczepionki powodują takie reakcje a nawet śmierć.
SZCZEPIENIA - OSTRZEŻENIE PRZED NIEBEZPIECZEŃSTWEM
Wniosek, jaki wyłania się z badania znaczącej literatury medycznej i immunologicznej zajmującej się szczepionkami i używanymi w nich adjuwantami, mówi, że absolutne bezpieczeństwo tych substancji nigdy nie może zostać zagwarantowane. Według Gupty i innych (1993) toksyczność adjuwantów można przypisać w części niezamierzonej stymulacji różnych mechanizmów odpowiedzi immunologicznej. To dlatego bezpieczeństwo i stosowanie adjuwantów musi być równoważone, aby uzyskać maksymalną stymulację immunologiczną przy minimum skutków ubocznych. Według mnie taka równowaga jest niemożliwa do osiągnięcia, nawet jeśli w pełni zrozumiemy układ immunologiczny i pełne spektrum szkodliwych skutków obcych antygenów i innych substancji toksycznych, takich jak szczepionka i adjuwanty, leków i medykacji, jakie powodują one w systemie immunologicznym ludzi, a zwłaszcza w niedojrzałym systemie immunologicznym niemowląt i małych dzieci. Wstrzyknięcie jakiejkolwiek obcej substancji prosto do krwi spowoduje tylko reakcję anafilaktyczną (uczulającą). Natura w ciągu wielu tysięcy lat rozwinęła skuteczne odpowiedzi immunologiczne, ale człowiek bez szacunku dla niej w sposób dający się udowodnić powoduje więcej szkód niż pożytku. Produkcja szczepionek jest mocno politycznie motywowaną pseudonauką, której koryfeusze zainteresowani są jedynie wstrzykiwaniem licznych szczepionek bez zawracania sobie głowy wywoływanymi przez nie efektami. Zbieranie danych na temat reakcji na szczepionki to tylko gołosłowne deklaracje, a oczywisty brak ich skuteczności w zapobieganiu chorobom jest tuszowany. Fakt, że naturalne choroby infekcyjne mają dobroczynny wpływ na dojrzewanie i rozwój układu immunologicznego, jest ignorowany lub celowo zatajany. W rezultacie rodzice małych dzieci i wszyscy potencjalni pacjenci otrzymujący szczepionki i poddawani innemu ortodoksyjnemu leczeniu powinni być nieufni w stosunku do każdego członka służby zdrowia (która jest w gruncie rzeczy mocno upolitycznionym biznesem) wychwalającego nie istniejące zalety szczepień. Mimo iż australijskie prawo wymaga, aby lekarze ostrzegali pacjentów przed wszystkimi skutkami ubocznymi leków i procedur medycznych, bez względu na to, czy pacjent o to pyta, czy nie, lekarze z zasady nie przestrzegają tego ważnego prawa.”
Autor: dr Viera Scheibner Tłumaczenie: Elżbieta Pląstkowska
Tytuł oryginału: “Adjuwanty - trucizna zawarta w szczepionkach”
Źródło: “Nexus” nr 2 (16) 2001 i 3 (17) 2001
O AUTORCE
Dr Viera Scheibner jest emerytowanym doktorem nauk przyrodniczych. W czasie swojej kariery naukowej napisała trzy książki i opublikowała około dziewięćdziesiąt artykułów w liczących się czasopismach naukowych. Od połowy lat osiemdziesiątych, kiedy to przyczyniła się do rozwoju techniki monitorowania oddechu dzieci, które wykazują czasami oznaki zatrzymania go na pewien czas (SIDS), prowadziła również intensywne badania nad szczepionkami i ich wpływem na organizm dziecka. W roku 1993 wydała książkę na ten temat Vaccination: The Medical Assault on the Immune System (Szczepionki - atak medycyny na system immunologiczny), a w połowie roku 2000 następną Behavioural Problems in Childhood: Link to Vaccination (Problemy behawioralne u dzieci - związek ze szczepieniami). Jest często powoływana przez sąd jako biegły w sprawach dotyczących uszkodzeń ciała mogących być następstwem szczepień, poza tym prowadzi regularne wykłady na ten temat.
Strzeżcie się Gardasilu!
Opublikowano: 07.08.2007 Autor: Helen Lobato (hlobato@dodo.com.au, www.informyourself.com.au), Źródło: “Nexus” nr 4 (54) 2007
Gardasil to nazwa nowej szczepionki intensywnie zachwalanej rodzicom dziewczynek w wieku od 9 lat. Podobno chroni ona przed dwoma szczepami ludzkiego wirusa brodawczaka (HPV), które uważa się za sprawcę około 70% przypadków raka szyjki macicy. W rzeczywistości wirus HPV jest bardzo pospolity i mozna go znaleźć u 80% kobiet i mężczyzn. Większość z nas z całą pewnością zetknęła się z nim w swoim życiu przy jakiejś okazji i większości z nas nie zaszkodził on, i nie umarliśmy na raka szyjki macicy. Prawdę mówiąc, rak szyjki macicy rozwija się tylko u 1% kobiet. Dane statystyczne z roku 2000 mówią, że w USA na 100 000 kobiet na raka szyjki macicy umarły zaledwie 3,3 a w Australii 4 kobiety. Krajowy Instytut Raka USA twierdzi, że jak dotąd nie udowodniono bezpośredniej przyczynowości wirusa HPV. Kontrolowane badania kobiet w odpowiednim wieku, z których 67% cierpiało na raka szyjki macicy, a 33% nie chorowały na niego, dały w ich przypadku pozytywny wynik testu na HPV. Rak występuje dopiero po 20-50 latach od zainfekowania (patrz http://www.virusmyth.net/aids/data/pdlatvir3.htm). O co więc chodzi? Czy ten wirus rzeczywiście wywołuje raka szyjki macicy? Nicholas Regush napisał w “Vaccine Madness” (”Szaleństwo szczepień”): “Jednak w roku 1992 pojawiła się wątpliwość w sprawie dominującej i coraz bardziej umacniającej się teorii, że przyczyną raka szyjki macicy jest HPV. Wątpliwość tę zgłosił Peter Duesberg i Jody Schwartz, biolodzy molekularni z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley. Wśród różnych wątpliwości, jakie zgłosili w sprawie uznania HPV za przyczynę raka szyjki macicy, najważniejszą był brak systematycznego występowania sekwencji DNA HPV oraz systematycznego występowania obrazu genu HPV w guzach, które były HPV dodatnie. Zaproponowali w rezultacie, że «raka szyjki macicy indukują rzadkie samorzutne lub chemicznie wywołane anomalie chromosomów, które są systematycznie obserwowane w HPV DNA negatywnych i pozytywnych guzów szyjki macicy»”. Krótko mówiąc, Peter Duesberg i Jody Schwartz wskazali na możliwość, że “głównymi sprawcami nienormalnej proliferacji komórek są raczej kancerogeny a nie HPV”. I dalej: “Biorąc pod uwagę, że proliferujące komórki [komórki rozrastające się w sposób nie kontrolowany] są bardziej podatne na infekcję niż reszta komórek, wirusy są raczej wskaźnikiem a nie przyczyną raka”
(patrz http://www.redflagsweekly.com/second_opinion/2002_nov25.html).
Skąd więc wniosek, że raka szyjki macicy powoduje wirus ludzkiego brodawczaka? naukowcy szacują, że około 80% wszystkich rodzajów raka ma związek z paleniem tytoniu, z tym, co jemy i pijemy, i - w mniejszym stopniu - z wystawieniem naszych organizmów na promieniowanie lub rakotwórcze czynniki występujące w środowisku i miejscu pracy (patrz http://www.medicinenet.com/cancer_causes/page2.htm). Być może, więc prawda wygląda tak, że to kancerogeny, a nie wirusy, powodują nie kontrolowany rozrost komórek. Należałoby oczekiwać, że szczepionka przeciwko rakowi szyjki macicy została dobrze sprawdzona i można ją bezpiecznie podawać dziewczynom, a może i chłopcom. Niestety, jak podaje organizacja o nazwie Sojusz na rzecz Ochrony Badań Człowieka (Alliance for Human Research Protection, w skrócie AHRP), wcale tak nie jest. AHRP twierdzi, że ta szczepionka nie została uznana za bezpieczną i efektywną w badaniach klinicznych, albowiem amerykański Urząd ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration; w skrócie FDA) zezwolił firmie Merck na użycie potencjalnie reaktywnego i zawierającego aluminium placebo jako środka kontrolnego podawanego większości ochotników biorących udział w testach zamiast niereaktywnego roztworu soli. To placebo z dodatkiem aluminium jest używane po to, aby sztucznie zwiększyć pozory bezpieczeństwa eksperymentalnego leku lub szczepionki w próbach klinicznych. Co więcej, Gardasil zawiera 225 mikrogramów aluminium, a nie od dziś wiadomo, że faszerowanie szczepionek aluminiowymi adjuwantami może prowadzić do kumulacji aluminium w mózgu oraz do powstawania stanu zapalnego w miejscu wstrzyknięcia szczepionki prowadzącego do przewlekłego bólu stawów i mięśni oraz chronicznego zmęczenia. Około 60% tych, którym podano aluminiowe placebo, cierpiało z powodu efektów ubocznych, takich jak bóle głowy, gorączka, nudności, zawroty głowy, biegunka i mięśniobóle, natomiast ci, którym podano Gardasil, cierpieli na jeszcze poważniejsze dolegliwości, takie jak bóle głowy, niezyty żołądka i jelit, ostre zapalenie miednicy, astma, skurcz oskrzeli i zapalenie stawów (patrz http://www.ahrp.org/cms/content/view/263/28/). Tak więc, w sytuacji gdy rak szyjki macicy jest przyczyną około 1% zgonów kobiet oraz gdy wciąż nie wiadomo co go powoduje, nie mówiąc już o tym, że nie wykazano nieszkodliwości tej szczepionki, zapytać należy, po co namawia się rodziców, aby szczepili córki. Oczywista odpowiedź brzmi, że ktoś chce na Gardasilu zarobić. Gardasil ma być głownym źródłem dochodów firmy Merck i przewiduje się, że jego sprzedaż osiągnie wartość co najmniej 2 miliardów dolarów. To dochód, którego Merck bardzo potrzebuje po skandalu z Vioxxem. Aby osiągnąć taki dochód, Gardasil będzie musiał być wprowadzony do szkół (patrz http://www.honesthuman.com).
SZCZEPIONKA - bomba z opóźnionym zapłonem
Jednym z najbardziej ryzykownych i zdradzieckich skutków szczepień jest ich potencjalna zdolność do wywoływania innych chorób. Zjawisko to nosi nazwę "choroby prowokowanej" i zostało opisane w wielu fachowych pismach i książkach przez lekarzy i naukowców. Chodzi o to, że zagrożeniem we wszelkiego rodzaju szczepieniach jest uaktywnienie znajdującego się w organizmie utajonego wirusa. Gdy człowiek jest zdrowy, szczepionka mu nie zaszkodzi, jeśli natomiast w organizmie znajduje się wirus jakiejś choroby, szczepionka może dać sygnał do jego rozwoju. Problem w tym, że nie ma sposobu na wcześniejsze ustalenie, czy szczepienie jest bezpieczne dla danego człowieka. Wielu lekarzy uważa, że z powodu szczepień dzieci chorują na zapalenia stawów, cukrzycę młodzieńczą, stwardnienie rozsiane, alergie, egzemę, zespół Reya, nowotwory i wiele innych. Na IV sympozjum poświęconym zwalczaniu kokluszu, które odbyło się w 1979 r. w USA, przedstawiono dowody na to, że szczepionka przeciw kokluszowi może prowadzić do zaburzeń metabolizmu insuliny. Lekarze zastanawiali się, czy aby nie jest to wyjaśnienie nagłego wzrostu liczby chorych na cukrzycę młodzieńczą i hypoglikemię, które to schorzenia związane są właśnie z zaburzeniami metabolizmu insuliny. Profesor Leon Grigorski z Wydziału Medycyny w Atenach stwierdził: "Stosując szczepienia, sami stwarzamy choroby i zmierzamy do powszechnej epidemii raka oraz defektów umysłowych spowodowanych zapaleniem mózgu". To przerażająca wypowiedź, ale, niestety, znajduje ona potwierdzenie w wynikach badań i w historii skandali związanych ze szczepionkami.
Wielkie medyczne skandale
"Najgorszą ze wszystkich jest szczepionka przeciwko kokluszowi. Jest ona odpowiedzialna za wiele przypadków śmiertelnych i za to, że wiele dzieci cierpi na nieodwracalne uszkodzenia mózgu." - to stwierdzenie padło z ust dra Archiego Kalokerinosa na zjeździe naukowym w Nowej Południowej Walii w 1987 roku. I żaden ze znajdujących się tam lekarzy nie zaprzeczył. Szczepionka została wprowadzona w Wielkiej Brytanii w 1957 roku i do 1968 roku zaszczepiono ponad 70% wszystkich dzieci. W 1969 roku Laboratorium Służby Zdrowia Publicznego opublikowało raport, w którym podano, że skuteczność szczepionki była znikoma, a ponadto po jej podaniu występowały poważne skutki uboczne. Potem połączono tę szczepionkę z dwiema innymi - przeciw dyfterytowi i tężcowi (ta szczepionka znana była jako Di-Per-Te) i okazało się, że jej skutki uboczne są jeszcze gorsze. Na początku lat 70. prof. W. Ehrengut z Hamburga i dr John Wilson z londyńskiego Szpitala dla Dzieci (Hospital for Children) stwierdzili niezależnie od siebie, że u niektórych dzieci wkrótce po podaniu potrójnej szczepionki zaczynają występować oznaki poważnego uszkodzenia mózgu lub paraliżu. 2 września 1978 roku Centrum Kontroli Chorób w Atlancie poprosiło lekarzy, by nie szczepili dzieci Di-Per-Te, gdyż u wielu z nich wystąpiły groźne skutki uboczne, między innymi wiele przypadków SIDS (Syndromu Nagłej Śmierci Noworodka). Dyrektor CDC w Atlancie dr Alan Hinman stwierdził: "Odkąd w 1978 roku CDC wprowadziło swój system monitorowania, otrzymaliśmy raporty o 44 przypadkach śmiertelnych występujących w ciągu 4 tygodni od zaszczepienia Di-Per-Te. Z tego 32 przypadki to SIDS". W 1979 roku na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles podjęto badania, sponsorowane przez FDA (Urząd ds. Leków i Żywności), które wykazały, że rocznie w samych Stanach Zjednoczonych umiera ponad 1000 dzieci w wyniku szczepień Di-Per-Te i że przypadki te są klasyfikowane jako zwykły SIDS. Zauważono jednak, że kiedy szczepiono niemowlęta w wieku 3 miesięcy, najwięcej przypadków śmiertelnych przypadało na okres między 3 a 4 miesiącem życia. Kiedy zaczęto szczepić dwumiesięczne dzieci, szczyt zaczął wypadać między 2 a 3 miesiącem. Najwyraźniej istniał związek między SIDS a szczepieniami. W latach 1974-78 opór przeciwko szczepionce na koklusz był tak silny, że w potrójnej szczepionce zastąpiono ją inną - przeciw polio. Skutki uboczne nowej szczepionki były wyraźnie słabsze.
Paraliż sztucznie wywołany
Jedną z najgorszych chorób jest polio - paraliż dziecięcy. Kiedy 26 kwietnia 1954 roku Amerykanin dr Jonas Salk zaszczepił pierwszą grupę 440 000 dzieci, wydarzenie to stało się świętem. Wynalazcę szczepionki ogłoszono bohaterem narodowym. Rok później, 12 kwietnia 1955 r., Fundacja ds. Paraliżu Dziecięcego ogłosiła, że szczepionka jest bezpieczna, silna i skuteczna. Dwa tygodnie później, 24 kwietnia, kilka dni wcześniej zaszczepione dziecko zachorowało na paraliż dziecięcy. Dwa dni później Departament Zdrowia Stanu Kalifornia podał, że stwierdzono jeszcze 250 zachorowań, z czego 150 dzieci zostało całkowicie sparaliżowanych, a 11 zmarło. Zdarzyło się coś jeszcze gorszego - gdy zaszczepione dziecko wróciło do domu, zaraziło otrzymanym w szpitalu wirusem paraliżu dziecięcego rodzinę. Dziecko stało się nosicielem wirusa, chociaż samo nie chorowało! Największa w historii stanu Massachusetts epidemia polio wystąpiła po podaniu szczepionki Salka 130 000 dzieci - w porównaniu z 273 przypadkami polio z 1950 roku, w 1955 roku zachorowało 2027 dzieci. Władze stanu natychmiast zakazały jej stosowania. Szczepionka Salka zawierała martwe wirusy. W 1960 roku zastąpiono ją szczepionką Sabin z żywymi kulturami. Nie była wiele bezpieczniejsza. Dwóch wirusologów, dr B.H.Sweet i dr M.R. Hilleman, odkryło, że obie szczepionki przeciw polio były zakażone wirusem znanym jako SV40, wywołującym nowotwory złośliwe u osesków chomików. Okazało się też, że z tkanek nerkowych małp, na których hoduje się wirusy do szczepionek, wyizolowano ponad 40 małpich wirusów - m.in. wirusa B, który powoduje zapalenie mózgu u ludzi, oraz SV40. Podobno współczesna szczepionka przeciw polio jest już bezpieczna. Ale o tamtych też tak mówiono... Lekarze alarmują, że szczepionki mogą być nie rozpoznaną przyczyną panującej od kilkunastu lat epidemii białaczki, a także fali nowotworów dziecięcych, uszkodzeń przy porodzie, alergii i chorób powodujących obniżenie odporności. W dodatku skutki uboczne szczepienia mogą się ujawnić nawet po 20 latach. Ostatnio mówi się także, że być może małpi wirus HIV wywołujący AIDS również przedostał się do organizmu człowieka za pośrednictwem "zbawiennych" szczepionek. Ale to tylko domysły. Ponieważ badania medyczne wykazały, że w przypadku szczepionek przeciw różyczce, odrze, ospie, gruźlicy, a nawet grypie również pojawiają się groźne skutki uboczne (nie mówiąc już o wywołaniu samej choroby przez wszczepione wirusy), możemy zadać dramatyczne pytanie: szczepić się czy nie szczepić (na cokolwiek)? Cóż, całkowicie zdrowemu człowiekowi (dziecku czy dorosłemu) szczepionka nie zaszkodzi, a może nawet pomóc. Pytanie, skąd będziemy wiedzieli, że nam akurat nie zaszkodzi. Zwłaszcza że bomba może wybuchnąć za rok, pięć, dziesięć lat...
Laura Orkan
Primum non nocer
Szczepienia - czyżby największa pomyłka medycyny XX wieku.
Omawiany poniżej problem dotyczy tylko i wyłącznie przymusowych szczepień. Nie jest dyskutowana celowość podawania szczepionki po ukąszeniu przez wściekłego psa czy też ludziom wyjeżdżającym w tereny objęte epidemią cholery.
Jednym z czynników oceny skuteczności podawania szczepionek jest prawdopodobieństwo wystąpienia powikłań, czasami eufemistycznie zwanych efektami ubocznymi. Możliwości wystąpienia reakcji ubocznych po podaniu szczepionki DPT (przeciw błonicy, kokluszowi, tężcowi) są jak 1 - 1750, podczas gdy możliwość śmierci z powodu zachorowania na koklusz jest jak 1 - 5 000 000. Pomimo, że oficjalne autorytety w dziedzinie zdrowia publicznego zapewniają nas o bezpieczeństwie i skuteczności szczepień, to jednak Food and Drug Administration - FDA (odpowiednik Państwowego Zakładu Higieny w Polsce ale o wiele lepiej wyposażonego w argumenty prawne) oraz Centers for Disease Control - CDC przedstawiają doniesienia, które przeczą temu w sposób zdecydowany. W rzeczywistości spadek ilości zachorowań wyprzedził całą epokę szczepień. Natomiast lekarze donoszą o tysiącach wypadków reakcji ubocznych związanych z podawaniem szczepionek, a także o wypadkach zgonów z powodu szczepień. Jak można się zorientować, wprowadzenie szczepień i antybiotyków nie miało praktycznie znaczenia dla populacji. Spadek liczby zgonów na wymienione choroby zaobserwowano 4 pokolenia wcześniej. Pomimo bardzo dobrze udokumentowanych wypadków powikłań po szczepieniach nie informuje się pacjentów o możliwości ich wystąpienia. Pomimo, że szczepienie jest rękoczynem na ciele pacjenta, chory nie musi podpisywać zgody na wykonanie tego zabiegu, wręcz przeciwnie, jest zmuszany pod groźbą kary sądowej. Jak można prześledzić, choroby zakaźne mają coraz mniejsze znaczenie, jako przyczyna zgonów. Wyraźnie jest to widoczne przed erą antybiotyków i szczepień. Stwierdza się natomiast wzrost w sposób alarmujący udział chorób antropogennych. Również czas życia w minionym okresie trzech pokoleń nie uległ według danych WHO wydłużeniu. Poniżej przedstawiono kilka najczęściej funkcjonujących w społeczeństwie mitów na temat szczepień.
Mit Pierwszy: "Szczepienia są całkowicie bezpieczne..." System Doniesień o Efektach Ubocznych Szczepień (VAERS) otrzymuje około 11000 raportów rocznie o reakcjach ubocznych związanych z podaniem szczepionki. Około 1% tych informacji to wypadki śmierci. Większość tych doniesień dotyczy szczepień przeciwko kokluszowi. Chociaż liczba ta jest bardzo duża to prawdopodobnie jest to tylko wierzchołek góry lodowej, gdyż FDA przypuszcza, że tylko 10% wystąpień alergii jest rejestrowanych (jeszcze gorzej jest w Polsce). Prawdopodobnie tylko ok. 0.1 do 0.001 przypadków jest rejestrowanych. Większość lekarzy w Polsce nie zna nawet kart, które trzeba wypełnić w przypadku zaobserwowania powikłania, pomimo obowiązku ich wypełniania od ponad 25 lat. Przypuszcza się, że rocznie z powodu szczepień ginie w USA ponad 1000 osób. Szczepienia przeciwko kokluszowi wprowadzono w okresie, kiedy szczyt zachorowań już dawno minął. Zgodnie z raportem CDC rocznie dochodzi do 10 zgonów związanych ze szczepieniem przeciwko kokluszowi, przy czym pomimo szczepień epidemie kokluszu ponawiają się co 3 -4 lata. Stwierdzono również, że maksimum zgonów z powodu nagłego niemowlęcego syndromu śmierci - SIDS występuje u niemowląt pomiędzy 2 a 4 miesiącem życia, czyli dokładnie po pierwszych szczepieniach. Spowodowało to przesunięcie terminów szczepień w Japonii. W kraju tym we wczesnych latach 70-tych przesunięto granicę szczepień z dwu miesięcy na dwa lata. Po tej zmianie terminu szczepień gwałtownie zmalała ilość zgonów klasyfikowanych jako SIDS. Jak wiadomo w Polsce szczepi się dzieci nawet kilkudniowe. Pomimo tych doniesień oficjalnie zaprzecza się, że szczepienia mogą być niebezpieczne. W rzeczywistości w Anglii zaobserwowano spadek wystąpień kokluszu z 80% do 30% po zmniejszeniu liczby szczepień. Szwedzki epidemiolog B. Trollor skorelował śmiertelność dzieci związaną z kokluszem z niskim uprzemysłowieniem regionu. Szczepienia kosztują nas znacznie więcej niż zdrowie i życie dzieci. Tylko z powodu powikłań NVICP (Federal Governments National Vaccine Injury Compensation Program) był zmuszony do wypłacenia 650,6 miliona dolarów rodzicom dzieci poszkodowanych w wyniku szczepień. Prawda o szczepieniach: Szczepienia powodują znaczną ilość zachorowań i zgonów a także znaczne koszty dla rodzin i podatników.
Mit drugi: "Szczepienia są bardzo efektywne" Odra, świnka, ospa, polio, epidemie tych chorób występują w społeczeństwach, w których wprowadzano system szczepień. CDC podała, że 98% zachorowań na odrę wystąpiło wśród dzieci szczepionych. Zachorowały nawet dzieci w regionach, w których nie notowano występowania tej choroby od wielu lat. W Japonii zanotowano wzrost zachorowań na ospę po pojawieniu się szczepień. W 1892 roku zanotowano 29979 zgonów z powodu ospy. Wszystkie osoby były szczepione. Na początku XX wieku zanotowano wybuch epidemii ospy na Filipinach po zaszczepieniu 8 milionów ludzi. W 1989 roku w Omanie w sześć miesięcy po zaszczepieniu 98%, dzieci wybuchła epidemia polio. Wyraźnie można stwierdzić, że szczepienia wprowadzono w okresie spadku zachorowań. Praktycznie szczepienie nie miało znaczenia dla stanu zdrowia ludzi. Podobnie w Polsce notowane wzrosty zachorowań wystąpiły w latach 60-tych i 70-tych u dzieci szczepionych. Jest to bezpośredni dowód na to, że szczepienia wcale nie zapobiegają wystąpieniu choroby.
Mit trzeci: "Szczepienia są główną przyczyną zmniejszenia ilości zachorowań w USA i innych krajach" Spadek liczby zachorowań wystąpił dużo wcześniej aniżeli wprowadzenie szczepień i antybiotyków. Spadek zachorowań na 11 podstawowych chorób zakaźnych nastąpił o trzy pokolenia wcześniej, aniżeli wprowadzenie szczepień i antybiotyków w populacji. Spadek ten, jak dowodzą analizy jest związany z wprowadzeniem wody wodociągowej w dużych aglomeracjach, poprawą sytuacji sanitarnej i podniesieniem poziomu higieny. Kraje europejskie, w których nie wprowadzono szczepień zanotowały także spadek zachorowań na odrę i polio, równolegle z krajami, które wprowadziły szczepienia. Raport Światowej Organizacji Zdrowia podaje, że nie ma korelacji pomiędzy wprowadzeniem procedury szczepień a śmiertelnością w krajach trzeciego świata. Notowany spadek śmiertelności związany jest z podnoszeniem się poziomu higieny i wprowadzeniem wodociągów oraz poprawą jakości odżywiania. Prawda o szczepieniach: Brak dowodów na określenie pozytywnego wpływu szczepień na zmniejszenie śmiertelności w tym stuleciu.
Mit czwarty: "Szczepienia oparte są na solidnej teorii na temat odporności i na praktyce"??? Jak wiadomo z historii, szczepienia wprowadzono przed ponad 130 laty. Nauka na temat odporności powstała przed około 20 laty. Tak więc wóz stoi przed koniem o co najmniej 4 pokolenia. Na długo przed tym, nim poznano w ogóle system obronny organizmów, wprowadzono szczepienia. Po pierwsze, wprowadzając szczepionkę do układu krwionośnego, omija się cały system odpornościowy. błon śluzowych, skóry, czyli wyklucza naturalne bariery odpornościowe systemu. Dobrym przykładem potwierdzającym wątpliwą wartość szczepień jest gruźlica. Największy rozwój tej choroby stwierdzono w czasie wojen napoleońskich i w bezpośrednim okresie po nich. Dopiero w 1882 roku udało odkryć się Kochowi przyczynę tej choroby. Musiały minąć jeszcze ponad dwa pokolenia aby w 1943 roku po odkryciu streptomycyny znaleźć leki na tę chorobę. Czyli od strasznego "żniwa tej choroby do odkrycia leków minęło ponad 6 pokoleń. Po drugie dorobiona teoria systemu szczepień mówi, że szczepionki stymulują produkcję przeciwciał. Brak do chwili obecnej prac, które wykazałyby, czy takie przeciwciała powodują trwałą odporność. Okazuje się, że dzieci pozbawione gammaglobulin, co wg teorii powoduje niemożność powstawania przeciwciał, wracają do zdrowia równie szybko jak inne dzieci. British Medical Council podał, że nie znaleziono korelacji pomiędzy zachorowaniem na dyfteryt a poziomem przeciwciał. Naukowcy stwierdzili również brak zachorowań wśród ludzi z niskim poziomem przeciwciał oraz przeciwnie, ciężkie przebiegi zachorowań wśród ludzi z wysokim mianem przeciwciał. Badania dowiodły, że szczepionki pobudzając komórki do produkcji określonych przeciwciał, uniemożliwiają produkcję innych przeciwciał. Pełne szczepienia powodują wzrost zachorowalności. W stanie Minnesota (USA) stanowi epidemiolodzy stwierdzili pięciokrotnie większe prawdopodobieństwo zachorowania na żółtaczkę wśród dzieci szczepionych w stosunku do dzieci nie szczepionych. Jak wiadomo firmy farmaceutyczne, w związku z wycofywaniem się Zachodu z tego rodzaju szczepień, szeroko reklamują tę szczepionkę w Polsce. System totalitarny jest doskonałym partnerem do wprowadzania przymusowych szczepień a więc łatwego zysku dla wtajemniczonych. Nie trzeba przekonywać wszystkich lekarzy, wystarczy jednego decydenta. Jeżeli spośród 100 szczepionych osób zachoruje 5, uważa się, że szczepionka wykazuje 95% skuteczność. Jeżeli jednak tylko 10 osób spośród 100 szczepionych miało kontakt z chorymi, to skuteczność szczepionki wynosi tylko 50%. Ponieważ brak metody pozwalającej na stwierdzenie ile osób miało kontakt z chorobą, to brak również metody oceny skuteczności szczepienia. I tak, przez 120 lat nie opracowano metody pozwalającej obiektywnie ocenić wartość szczepień. To świadczy samo za siebie. Kolejnym zastrzeżeniem w stosunku do szczepień jest brak rozróżnienia skuteczności szczepień u dzieci ze względu na ich wiek. Dziecko 2 miesięczne ważące ok. 4 kg otrzymuje taką samą dawkę jak dziecko 5 letnie ważące ok. 20 kg. Niemowlęta z niewykształconym systemem odpornościowym mogą otrzymywać aż pięciokrotną dawkę szczepionki (relatywnie do masy ciała) w porównaniu z dziećmi 5 letnimi. Stwierdzono także, że ilość jednostek szczepionki w dawce może wahać się od 0.5 do 3 razy. Kontrole jakości dopuszczają szeroki margines błędu. Szczepionki są jedynymi preparatami medycznymi, które podaje się dziecku w tej samej postaci bez względu na wiek, masę ciała, rasę, nawyki żywieniowe i inne czynniki. Takie postępowanie spowodowało przed laty w Australii zgon 50 % aborygenskich dzieci po szczepieniu. Podobny przypadek odnotował New England Journal of Medicine. Szczepienia przeciwko polio spowodowały 8-krotny wzrost zachorowań wśród dzieci rumuńskich. Dodatkowe podawanie antybiotyków po szczepieniach również może być powodem licznych powikłań, do zgonu włącznie. Podanie zastrzyku antybiotyku nawet w miesiąc po szczepieniu powoduje 8 krotny wzrost zachorowań na polio. Podanie 9 zastrzyków powoduje aż 20 krotny wzrost, a podanie powyżej 10 zastrzyków antybiotyku powoduje 182 -krotny wzrost zachorowań. Można więc stwierdzić, że przesłanki, którymi kierowali się wprowadzający szczepienia (oprócz chęci zysku) nie znalazły potwierdzenia w praktyce medycznej.
Mit piąty: "Choroby wieku dziecięcego są niezwykle groźne" Większość chorób wieku dziecięcego nie ma groźnych następstw. Przechorowanie natomiast tzw. choroby wieku dziecięcego prowadzi do powstania trwałej odporności, w przeciwieństwie do odporności sztucznie wywołanej szczepieniem. Na ogół taki sztuczny okres odporności wynosi od 1 roku (szczepionki przeciwko kleszczom) do kilku lat. Szczepienie przeciwko ospie prowadzi do powstania odporności na 6 do 10 lat i nie trwa do wieku dorosłego. Właśnie w wieku dorosłym możliwość zgonu z powodu tego zakażenia jest 20 krotnie większa. Ponadto wirus ospy może wywoływać, w późniejszym okresie objawy choroby podobne do wirusa opryszczki. Większość chorób wieku dziecięcego, szczególnie o etiologii wirusowej, nie wymaga żadnego postępowania lekarskiego. Zachorowanie na zakaźną chorobę powoduje zwiększenie odporności także w stosunku do szeregu innych chorób, nawet tych nie zakaźnych, jak np. choroby skóry, nowotworów, degenerację kości i zmiany szpiku. U osób szczepionych przeciwko odrze stwierdza się 4 krotnie częstsze występowanie choroby Leśniowskiego-Crhona.(wrzodziejące zapalenie jelita, a w grudkach w jelicie stwierdza się wtręty wirusowe). Należy jeszcze podać, że środki konserwujące szczepionki mogą same powodować odczyny alergiczne, jak również w szczególnych przypadkach prowadzić do zgonu. Można więc jednoznacznie stwierdzić, że niebezpieczeństwo związane z chorobami wieku dziecięcego są zdecydowanie wyolbrzymiane w celu zmuszenia rodziców do poddania dzieci niepewnej ale dochodowej procedurze.
Mit szósty: "Polio jest jednym ze zwycięstw związanych ze szczepieniami" Podanie szczepionki Salka spowodowało wzrost zachorowań na polio w USA o 50% w latach 1957 - 1958 oraz o 80% w latach 1958-1959. Ponadto ujawniono manipulowanie statystykami zachorowań na polio w celu wykazania efektu dodatniego. Według CDC aż 87% zachorowań na polio w USA w latach 1973 - 1983 wywołane było podaniem szczepionki. Jonas Salk - twórca szczepionki - zeznał przed senacką komisją przesłuchań, że prawie wszystkie przypadki zachorowań na polio wywołane zostały szczepionką doustną. Jak wiadomo w Polsce stosuje się tylko szczepionki doustne. Można, więc postawić wniosek, że szczepionki przeciwko polio są obecnie jedną z przyczyn zachorowań na polio w USA i nie tylko. Jednoznacznie można także stwierdzić, że szczepionki przyczyniły się do wzrostu zachorowań na polio.
Mit siódmy. "U mojego dziecka nie wystąpiły reakcje po szczepieniu, a więc nie ma powodu do zmartwień" Podanie szczepionki może spowodować wystąpienie długoterminowych reakcji ubocznych takich, jak zaburzenia układu oddechowego, zaburzenia układu immunologicznego, kłopoty z koncentracją, alergie, rak i wiele innych, których nie notowano 30 lat temu. Składnikami szczepionek są również znane kancerogeny takie jak: thimersol, fosforan duminy, formaldehyd. Dr Harris Coulter utrzymuje, że "szczepienia powodują występowanie zapaleń mózgu znacznie częściej, aniżeli władze chcą to przyznać. Mogą one występować u 15 - 20 % przypadków" Miliony dzieci uczestniczą w tym eksperymencie a władze medyczne nie robią nic, by rozpoznać długoterminowe uboczne efekty szczepień. Można więc stwierdzić, że długoterminowe negatywne efekty szczepień są w oczywisty sposób ignorowane przez odpowiednie służby medyczne, pomimo silnej korelacji szczepień i wielu chorób przewlekłych z kolagenozami włącznie.
Mit ósmy: "Szczepienia są jedynym mołliwym sposobem ochrony" Większość rodziców czuje się zmuszona do stosowania szczepień u swoich dzieci. Z jednej strony w niektórych krajach istnieje przymus fizyczny, w innych natomiast presja masmediów jest tak duża, że niedoinformowany rodzic uznaje szczepienie za mniejsze zło i dla świętego spokoju szczepi dziecko. Nie ma niestety środków zabezpieczających w 100% przed zachorowaniem. Podczas epidemii cholery w roku 1849 szpitale stosujące "oficjalną medycynę" notowały 48 - 60% śmiertelność, podczas gdy szpitale stosujący leki homeopatyczne notowały śmiertelność do 3 %. Jest to jeden z przykładów luk w naszej wiedzy. Wraz z wprowadzeniem antybiotyków i szczepień ani czas naszego życia nie uległ wydłużeniu, ani współczynnik zgonów nie zmalał. Zanotowano natomiast nienaturalny wzrost wydatków na służbę zdrowia. Innymi słowy pieniądze przeznaczone na poprawę naszego zdrowia i życia weszły do kieszeni biznesu. Wydatki dotyczą Stanów Zjednoczonych, kiedy po "zimnej wojnie", zdecydowano się nadmiar pieniędzy ulokować między innymi w lekach. W Polsce sytuacja nie wygląda tak różowo. Brak powszechny pieniędzy na środki czystości, papier toaletowy i maszyny do wyparzania naczyń, ułatwiają zakażanie. A można by poprzez wprowadzanie wyparzarek w szpitalach w istotny sposób ograniczyć np. zakażenie m.in. wirusem żółtaczki.
Mit dziewiąty: "Szczepionki są zalecane czyli obowiązkowe" W USA możliwe są zwolnienia ze szczepień z trzech powodów:
W 50-ciu stanach USA możliwe są zwolnienia od szczepień z powodu występowania chorób w rodzinie zwiększających możliwość występowania reakcji ubocznych.
z powodów religijnych,
z powodów filozoficznych związanych z prawem do wolności osobistej obywateli.
Dzieci zwolnione od szczepień mogą uczęszczać do szkół podstawowych i ponadpodstawowych z wyjątkiem okresów występowania epidemii. W Polsce praktycznie jedynym sposobem zwolnienia ze szczepień jest choroba dziecka.
Mit dziesiąty: "Władze medyczne zawsze stawiają zdrowie ponad wszystko inne" Szczepionki uważa się za zwycięstwo w walce z chorobami, podczas gdy w rzeczywistości powodowały nawroty chorób. Karty pacjentów były fałszowane z obawy przed cofnięciem dotacji. Obecnie również wielu lekarzy odmawia potwierdzenia na piśmie efektu powikłania po szczepieniu. Autorowi jest znanych co najmniej kilka przypadków w ostatnim roku wystąpienia powikłań lub eufemistycznie zwanych efektów ubocznych o różnym stopniu nasilenia, po szczepieniu, w których to sytuacjach lekarze nie wypełniali kart. Autorowi nieznane są przypadki w Polsce przesyłania raportów do Instytutu Leków z informacją o wystąpieniu powikłań po szczepieniu. Na prowadzonych kursach zawsze pytanie takie padało i nigdy nie otrzymano na nie odpowiedzi. Wielu lekarzy, nawet starszych, nie wiedziało w ogóle o obowiązku wysyłania takich raportów. Zgodnie z NVIC wynaleziono ok. 250 szczepionek, poczynając od środków antykoncepcyjnych a na środkach przeciwbiegunkowych kończąc. Około 100 spośród nich skierowano do stosowania. Poszukuje się nowych dróg wprowadzania szczepionek, topiąc miliardy dolarów. Dr Vera Scheibner po długotrwałych studiach uznała, że "nie ma żadnego dowodu, że szczepionki zapobiegają chorobie. Wręcz przeciwnie powodują szereg objawów ubocznych, których konsekwencje (np. choroba Leśniowskiego) są gorsze aniżeli pierwotna choroba. Za 20 - 30 lat może okazać się, że szczepionki były największą zbrodnią przeciwko ludzkości" Innym takim przykładem jest lansowana obecnie szczepionka przeciwko kleszczowemu zapaleniu opon mózgowych. Stara się firma wprowadzić ją jako niezastąpiony środek na tę chorobę. Jednakże w woj. gdańskim i słupskim od 40 lat nikt nie rozpoznał tej choroby. Tak, więc brak jest podstaw do stosowania szczepionki. Firma nie wspomina o możliwości wystąpienia powikłań. Po drugie; szczepionka posiada "gwarancję" na rok po tym terminie trzeba zaszczepić się ponownie. Wydać kolejny milion złotych. I tak, co trzy lata. A fizycy twierdzą, że perpetum mobile nie istnieje. Po trzecie pan, który w latach 70-tych opracował tę szczepionkę, był jednocześnie odpowiedzialny za kontrolę szczepień i pełnomocnikiem Rządu ds. szczepień. Austriak ten zarobił wieleset milionów szylingów. Podobnie firma Immuno AGH. Jak wiadomo z niepotwierdzonych źródeł tylko Leśnicy zakupili ponad 10 000 sztuk tej szczepionki po ponad 100 zł za dawkę. I pamiętajcie drodzy Leśnicy co trzy lata należy dawkę powtórzyć wg informacji producenta. Należy pogratulować firmie marketingu. Bez społecznego sprzeciwu będzie coraz więcej i więcej wymaganych szczepień. Tak długo jak szczepienia będą dawały tak olbrzymie zyski, życie ludzkie nie ma znaczenia. Nie wspominając o wielkim skandalu testowania szczepionek na upośledzonych dzieciach w Australii przez ostatnie 40 lat. Dzieciom szczepiono rozmaite wirusy i bakterie, aby potem stosować szczepionki."
Opracował dr n.med. J. Jaśkowski na podstawie raportu Alana Philipsa ponad 60 pozycji piśmiennictwa znajduje się w Redakcji
miejscowość, data 2008 r.
Oświadczenie
My, niżej podpisani, ………………………………. opierając się na zapisach Karty Praw Pacjenta oraz art. 19 ust. 1. pkt 3. ustawy z 30 sierpnia 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej (tj. Dz. U. z 2007 r., Nr 14, poz. 89) oraz na posiadanej wiedzy na temat możliwych zagrożeń i ewentualnych skutków ubocznych związanych z podawaniem szczepionek, nie wyrażamy zgody na poddanie naszego dziecka szczepieniom obowiązkowym.
……………………………. ………………………………
(czytelny podpis) (czytelny podpis)
Wpłynęło dnia:
…………………………………………..
(data i czytelny podpis)
Zbąszynek, 30 grudnia 2008 r.
POŚWIADCZENIE SZCZEPIENIA
Ja, ...................................................... oświadczam, że szczepionka (nazwa, producent, nr serii) …………………........................................... przeciwko, ......................................................... którą zaaplikowałem/am dziecku (imię i nazwisko dziecka) .................................................. dnia ..................... w (przychodnia, szpital) ............................................................................... jest szczepionką w pełni bezpieczną dla życia i zdrowia dziecka. Zapewniam, że po zaszczepieniu dziecka nie wystąpi choroba, przeciwko której szczepionka została przygotowana i wykonano szczepienie oraz nie wystąpią żadne inne powikłania bezpośrednie* czy zgon.
Oświadczam, że jako lekarz jestem zaznajomiony/a z ustawą o niekorzystnym wpływie szczepień (Dz.Ust.Nr 241 poz.2097 - Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dn. 23.12.2002 r. w sprawie niepożądanych odczynów poszczepiennych). W wypadku wystąpienia jakichkolwiek fizycznych lub psychicznych powikłań poszczepiennych i ich następstw jako osoba odpowiedzialna za zaszczepienie zobowiązuję się zapłacić stosowne odszkodowanie w wysokości …………. zł (jako koszty leczenia, rehabilitacji i opieki) w stosunku do ofiary lub jego rodziców/opiekunów prawnych lub w wypadku niewypłacalności przejąć częściową opiekę nad dzieckiem, które w wyniku tej szczepionki dozna urazów czy upośledzenia.
Niniejsze oświadczenie stanowi również podstawę do dochodzenia pośrednich odszkodowań od firm czy instytucji mogących być powiązanych z tą sprawą na drodze sądowej w oparciu o stosowne przepisy prawa polskiego lub dekretów prawnych Unii Europejskiej.
............................................................................................
(miejscowość, dnia)
.............................................................................................
(podpis lekarza w pełnym brzmieniu, pieczątka lekarza)
* zapalenia, porażenia lub inne uszkodzenia mózgu (np. autyzm); uszkodzenia nerek; zapalenia wątroby; objawy neurologiczne takich jak encefalopatia, zespół nieustannego płaczu (krzyku), drgawki, zespół hyperaktywno-hypotensyjny; przewlekłe zapalenie stawów; plamica małopłytkowa; poszczepienne porażenne poliomyelitis; nowotwory.