W pułapce piękna / 28 luty 2008
Krystyna Skarżyńska
Już jako dzieci dowiadujemy się z bajek, że od dobrych bohaterów emanuje blask piękna, natomiast źli ludzie są tak paskudni, jak ich uczynki. Ale życie to nie bajka i w "opakowaniu" przystojniaka znajdujemy zarówno kogoś o pięknym duchu, jak i złośliwego intryganta! Dlaczego piękno - choć często zwodzi na manowce - jest dla nas tak ważne? I jak je zmierzyć?
W reklamie telewizyjnej widzimy świąteczne paczki, ładnie i mniej efektownie opakowane, kolorowe, błyszczące, ozdobione wstążkami. Jedna z nich mówi do tej, której kokarda nieco wypłowiała i kształt ma jakiś dziwny: „Nie martw się, nieważne jak wyglądasz. Ważne, co masz w środku”.
W prawdziwym życiu społecznym też chcemy wiedzieć, co jest „w środku” spotykanych osób, czyli jakie są ich cechy psychiczne, co potrafią, czego pragną, czy będą nas rozumieć i wspierać w potrzebie, czy raczej wyśmieją, oszukają, zdradzą. Jednak nie możemy nie zwracać uwagi na „opakowanie”, czyli wygląd poznawanych ludzi. Specyfika poznania społecznego polega właśnie na tym, że wykorzystujemy cechy zewnętrzne człowieka, jego urodę, makijaż, wzrost, ubiór, a nawet przedmioty i zwierzęta, którymi się otacza, do wnioskowania o jego nastroju, potrzebach, wartościach, inteligencji, stosunku do innych, pewności siebie, sukcesie w życiu i szczęściu. Bez głębszej refleksji przetwarzamy spostrzegane cechy fizyczne na charakterystyki psychologiczne. Na podstawie uzyskanych w ten sposób informacji dokonujemy ocen interpersonalnych i podejmujemy różne decyzje. Na przykład o tym, czy pożyczyć tej osobie książkę, wynająć mieszkanie, udzielić lub odmówić pomocy, umówić się z nią na randkę, czy nie.
W pięknym kolorze skóry
Atrakcyjność fizyczna - chociaż trudna do obiektywnego zdefiniowania, zmienna w czasie i mająca rozmaite kryteria w różnych kulturach - jest ważną podstawą wydawania sądów i kształtowania się ustosunkowań interpersonalnych. Piękno fizyczne jest informacją dostępną łatwo i powszechnie. Każdy może z niej korzystać. Już przedszkolaki częściej wybierają do zabawy dzieci ładniejsze i częściej odrzucają brzydkich rówieśników. Także wychowawczynie lepiej traktują ładne dziecko: częściej usprawiedliwiają jego niegrzeczne czy agresywne zachowanie wobec innego dziecka tym, że zostało sprowokowane (zwykle przez mniej ładnego rówieśnika).
Kilkuletnim dzieciom amerykańskim - białym i czarnym - pokazano serię fotografii ich rówieśników i poproszono o wskazanie tych, które im się bardzo podobają i które chciałyby poznać. Kogo wybierały dzieci? Otóż, częściej wskazywały fotografie tych maluchów, które niezależni sędziowie (biali i czarni) uznali wcześniej za ładne, i tego samego koloru skóry, co one. Ale gdy mali uczestnicy eksperymentu oglądali zdjęcia swoich rówieśników, wśród których były osoby z wyraźnym defektem fizycznym (oszpecone na twarzy, pozbawione kończyn), białym dzieciom częściej podobały się osoby czarne bez defektów fizycznych niż oszpecone osoby białe. Obszerny przegląd tych badań znajdujemy w pracach Alice Eagly i współpracowników oraz Alana Feingolda.
Jednak dopiero niedawno stwierdzono, że zniekształcenie czy oszpecenie twarzy wywołuje uniwersalną, obserwowaną nawet u niemowląt, silną emocję negatywną. Arnold Trehub z University of Massachusetts znalazł specyficzną lokalizację percepcji twarzy w mózgu. Czy zatem istnieje jakiś uniwersalny wzór piękna? Niekoniecznie. Badania dowodzą, że nasza ocena urody spotkanej osoby - kobiety lub mężczyzny - w dużym stopniu zależy od tego, w jakim jesteśmy nastroju, jak ten drugi zachowuje się w stosunku do nas oraz od tego, co inni ludzie mówią o jej czy jego wyglądzie.
Skoro piękna, to dobra
Lubimy przebywać z ludźmi fizycznie pięknymi. Dlaczego? Wielu psychologów dowodzi, że działa tu pewien stereotyp, zgodnie z którym „piękna osoba jest zarazem dobra”, czyli posiada takie cechy, które sprawiają, że kontakt z nią jest przyjemny. Piękna osoba (a właściwie kobieta, bo najczęściej badano ten stereotyp w stosunku do nich) wydaje się bardziej towarzyska, z poczuciem humoru, pewna siebie, otwarta na innych, uprzejma, inteligentna, zdolna do szybkiego podejmowania decyzji oraz bardziej zadowolona z życia.
Warto jednak zauważyć, że brzydkie kobiety mają raczej negatywny stereotyp pięknej kobiety: wydają się im karierowiczkami, snobkami, osobami próżnymi i samolubnymi, pozbawionymi zdolności macierzyńskich. To przejaw zazdrości - oceniają brytyjscy badacze Hans i Michael Eysenckowie.
Skoro jednak wierzymy, że urodziwi ludzie mają więcej pozytywnych cech niż osoby fizycznie nieatrakcyjne, to nic dziwnego, że „wynagradzamy” im jakoś te pozytywy: dajemy lepsze oceny w szkole, jesteśmy bardziej wyrozumiali dla ich błędów, orzekamy mniej surowe kary, jeżeli zdarzy się im złamać prawo. Gdy urodziwi zachorują, lekarze okazują im więcej uwagi. Sprzedawcy i urzędnicy poświęcają im więcej swego czasu. Thomas Cash przytacza dane, że spośród kandydatów do pracy o podobnych kwalifikacjach urodziwi mają większe szanse zatrudnienia i nieco
wyższe zarobki, chociaż w Stanach Zjednoczonych prawidłowość ta dotyczy tylko mężczyzn, którzy chcą pracować w zawodach męskich i kobiet, które chcą zatrudnić się w zawodach kobiecych.
Dla osób, które wierzą w pozytywne cechy ludzi pięknych, kontakt z nimi działa jako pozytywne wzmocnienie, czyli poprawia im samopoczucie, samoocenę i pewność siebie. Pewnie dlatego osoby niepewne siebie szukają czasem urodziwych partnerów przeciwnej płci, aby błyszczeć ich blaskiem. Kontakty społeczne od dziecka uczą nas, że wygląd jest ważnym wyznacznikiem atrakcyjności interpersonalnej, wpływa na to, jak jesteśmy traktowani, pomaga nam lub przeszkadza w życiu.
Wyrwać zęby, powiększyć biust
Wzorce urody w dużej mierze są kształtowane przez media. Kino, telewizja, ilustrowane czasopisma prezentują idealne sylwetki kobiet i mężczyzn, pozbawione wad, nieregularności i zmarszczek. Widzowie i czytelnicy nie wiedzą (a jeśli wiedzą, to szybko o tym zapominają), jakich starań, pieniędzy i umiejętności specjalistów od wizerunku wymaga „piękny wygląd”. W jednym z ostatnich wywiadów, opublikowanym w „Forum”, znana amerykańska aktorka, Jane Fonda, opowiada: „(…) reżyser zaproponował, bym poddała się zabiegowi złamania i ponownego nastawienia szczęki. Chciał też, bym wyrwała sobie zęby trzonowe, co miało wyszczuplić policzki. Tego samego dnia szef studia domagał się jeszcze, abym powiększyła biust”. Wyidealizowane obrazy kobiet, powielane w mediach, sprawiają, że prawie połowa amerykańskich nastolatek negatywnie ocenia swój wygląd, wstydzi się swego ciała. Negatywna ocena własnej atrakcyjności i zły nastrój nasilają się po oglądaniu zdjęć pięknych modelek.
Podobny efekt kontrastu stwierdziła wśród polskich kobiet Krystyna Doroszewicz. W serii badań prowadzonych pod moim kierunkiem, okazało się, że kobiety nie doceniają, jak sposób prezentacji kobiet w mediach wpływa na ich samopoczucie i samoocenę własnego wyglądu, ale widzą ów negatywny wpływ, gdy myślą o innych kobietach. Co ciekawe, studentki i kobiety z wyższym wykształceniem bardziej przejmują się swoim wyglądem niż osoby w tym samym wieku, ale z niższym wykształceniem. Z badań wynika, że wygląd jest szczególnie ważny dla ludzi, którzy mają problemy z nawiązywaniem i podtrzymywaniem bliskich relacji, wynikające z lękowego stylu przywiązania, czyli z niepewności i zmienności akceptacji uzyskiwanej od osób znaczących.
Proroctwo się spełnia
Czy oczekiwania zawarte w stereotypach pięknych fizycznie osób działają rzeczywiście jak samospełniające się przekonania? Istotnych danych na ten temat dostarczył eksperyment Marka Snydera, Elizabeth Decker Tanke i Ellen Berscheid. Uczestniczący w nim mężczyźni otrzymywali fotografię kobiety, która była wcześniej przez grupę sędziów uznana za atrakcyjną lub za nieatrakcyjną. Informowano ich, że z tą właśnie kobietą będą rozmawiali 10 minut przez telefon; badanie rzekomo miało dotyczyć nawiązywania znajomości. W rzeczywistości rozmawiali z osobą, która w sposób losowy została przydzielona do grupy: „piękna” lub „brzydka”. Kobieta nie wiedziała nic o żadnych zdjęciach, jakie wcześniej pokazano rozmawiającym z nią mężczyznom. Rozmowy były nagrywane. Okazało się, że już przed rozpoczęciem rozmowy mężczyzna inaczej oceniał cechy osobowości i sprawności przyszłej rozmówczyni, zależnie od tego, jakie zdjęcie dostał. Po obejrzeniu fotografii kobiety atrakcyjnej fizycznie mężczyźni oczekiwali rozmowy z osobą towarzyską, z dużym poczuciem humoru i umiejętnością kontaktowania się z ludźmi. Po prezentacji fotografii kobiety nieatrakcyjnej fizycznie - spodziewali się rozmowy z osobą kapryśną, raczej nietowarzyską i niezręczną w kontaktach. Zapisy rozmowy analizowane były przez kilku sędziów - nie wiedzieli oni, czy słuchają rozmowy z kobietą rzekomo piękną, czy brzydką. Okazało się, po pierwsze, że kobiety, o których rozmówcy myśleli, że są piękne, zachowywały się - zdaniem sędziów - inaczej niż kobiety, o których rozmówcy sądzili, że są nieatrakcyjne fizycznie. Najogólniej mówiąc, kobiety rzekomo atrakcyjne fizycznie były bardziej zainteresowane rozmówcą i bardziej serdeczne niż kobiety rzekomo nieatrakcyjne. Mężczyźni też byli bardziej życzliwi dla „atrakcyjniejszych” pań. Czyli - swym zachowaniem potwierdzili stereotyp.
Piękni, gdy potrzebni
W kilkunastu innych badaniach stwierdzono, że dorośli atrakcyjni fizycznie mają większe umiejętności społeczne niż dorośli nieatrakcyjni. Jeżeli tak - to niewykluczone, że te umiejętności, a nie sama uroda, decydują o ich większych zarobkach, szybszym sukcesie zawodowym czy większej popularności. Jest możliwe, że osoby ładne, uzyskując więcej akceptacji i wsparcia społecznego od dzieciństwa, czują się bezpiecznie i odwzajemniają się serdecznością wobec innych. Skoro tak, to może nie warto koncentrować się na własnym wyglądzie, a raczej zyskiwać aprobatę innych i zadowolenie z życia, będąc dobrym dla innych, zauważając i wspierając ich potrzeby...
Zgodnie z teorią autodeterminacji Edwarda L. Deciego i Richarda M. Ryana z University of Rochester, a także z wynikami wielu badań w różnych miejscach świata, bliskie więzi z innymi są skuteczniejszą drogą do szczęścia niż koncentracja na własnym fizycznym wizerunku. Ten ostatni rzeczywiście działa, ale tylko na początku znajomości, gdy inni nic więcej o nas nie wiedzą. Potem ważniejsze jest to, co dajemy ludziom. Dopiero wtedy, jak baśniowa Bestia w oczach zakochanej kobiety, stajemy się piękni dla tych, którym jesteśmy potrzebni. Niekoniecznie jako ozdoba na szczególny wieczór.