Inscenizacje dziecice, INSCENIZACJE


INSCENIZACJE

DZIECIĘCE

Elżbieta Koszela

S ł u p s k 2 0 0 6

Spis treści

Wstęp

Gdy nadchodzi wiosna ………………………………………………. 5

Dziwny domek……………………………………………………….. 6

Co to za wyprawa……………………………………………………. 8

Ogrodnik…………………………………………………………….. 10

Przyjście wiosny…………………………………………………….. .12

Żaby i bociany………………………………………………………. 14

Wakacje……………………………………………………………… 15

Wyjeżdżamy na wakacje…………………………………………….. 17

Lato, lato, co ty na to?……………………………………………….. 23

Umówmy się na spotkanie……………………………………………26

Wiewiórka…………………………………………………………….30

Głodny ptaszek………………………………………………………. 32

Spotkanie z Panią Jesienią……………………………………………34

Prezenty dla babci…………………………………………………….36

Babcie bywają różne………………………………………………….38

Przy żłobku - Jasełka…………………………………………………40

A tulipan śpi…………………………………………………………..44

Krasnal………………………………………………………………..45

Kalendarz……………………………………………………………..47

Sześć kucharek………………………………………………………..48

Strachy………………………………………………………………..50

Dwie mamy…………………………………………………………...52

Wstęp

W prawdziwym teatrze najważniejsze jest przedstawienie, czyli rezultat pracy. W szkolnym teatrzyku równie ważne jest to wszystko, co prowadzi do rezultatu: poznanie i zrozumienie tekstu, przydział ról, nauka piosenek, próby, przygotowania dekoracji i kostiumów. Dzięki tym działaniom dzieci zdobywają rozmaite wiadomości, umiejętności i doświadczenia.

Inscenizacje te są przeznaczone przede wszystkim dla uczniów młodszych klas szkół podstawowych. Można je przygotować i wystawić z uczniami jednej klasy, dziećmi należącymi do szkolnego koła teatralnego lub uczęszczającymi do świetlicy szkolnej. W przedstawieniu musi się znaleźć rola dla każdego dziecka. W każdej inscenizacji są takie role, które może grać dowolna liczba dzieci. Nawet wykonanie głównej roli można powierzyć w każdym akcie przedstawienia innemu dziecku.

Przydzielanie ról jest zadaniem niełatwym i wymaga od nauczyciela taktu i cierpliwości. Niektóre role są atrakcyjniejsze od innych i wiele dzieci ma ochotę je zagrać, ale nie wszystkie są w stanie im sprostać. Najczęściej trzeba wybierać spośród kilkorga dzieci, które równie dobrze poradziłyby sobie z rolą.

Głównym reżyserem szkolnego przedstawienia jest nauczyciel. Zanim jednak zdecyduje o tym, jak ma być zagrana dana scena, powinien zapytać o zdanie aktorów. Dzieci z większym zaangażowaniem i satysfakcją wykonają własne pomysły. Wspólnie z nimi można też rozwiązywać inne pomysły.

O pomoc w wykonaniu kostiumów można poprosić rodziców. Zrobią to chętnie, zwłaszcza jeżeli potem będą mogli obejrzeć przedstawienie.

Widzami szkolnych przedstawień są przede wszystkim dzieci. Aby w pełni przeżyły przedstawienie, trzeba spełnić kilka warunków. Wszyscy widzowie muszą siedzieć, ponieważ pozycja stojąca szybko męczy, co z kolei uniemożliwia skoncentrowanie uwagi. Każde dziecko powinno dobrze widzieć i słyszeć aktorów. W przeciwnym razie straci zainteresowanie, będzie się nudzić i przeszkadzać innym. Lepiej więc pokazywać przedstawienie dwu-, trzykrotnie mniejszym grupom dzieci niż jeden raz całej szkole. Jeśli to możliwe, warto skorzystać z nagłośnienia i dobrego oświetlenia.

Gdy nadchodzi wiosna

Narrator: Gdy nadchodzi wiosna, to do spania

zabierają się zimowe ubrania.

Otwierają cichutko drzwi szafy,

układają się, jak które potrafi.

Dziecko I (wchodzi z długim szalikiem):

Długi szalik w kącie się zwija

jak wełniana, frędzelkowa żmija.

Dziecko II (potrząsa grubym swetrem):

Gruby sweter, miękki jak trawa,

resztki śniegu wysypuje z rękawa.

Dziecko III (pokazuje czapkę z pomponem):

A na półce wysoko, wysoko

ruda czapka mruży rude oko.

Dziecko IV (niesie kolorowe rękawiczki):

O! Za czapką wskakują na półkę

rękawiczki czerwone i żółte!

Dziecko V (przepycha się z zimowymi butami):

No a buty? Co będzie z butami?

Buty także przed wiosną schowamy!

Posuńcie się, bo tu ciasno!

Pozwólcie im smacznie zasnąć!

Narrator: A gdy zamkną się w szafie drzwi,

to z wieszaków opadną sny.

Pełne lekkich, śniegowych płatków…

Wszyscy (razem):

Będą śnić się swetrom i czapkom!

Dziwny domek

(W domku „na niby” siedzi Zima i wygląda przez niby - okienko. Na scenę wchodzi uśmiechnięta Wiosna).

Narrator: Idzie wiosna - zielona jak trawa.

Biedronki i skowronki wypuszcza z rękawa.

Wiosna (podchodzi do domku):

O! Jaki dziwny domek!

Nad drzwiami lodowy dzwonek,

lodowe kwiaty na szybach…

Tu zima mieszka chyba.

Dzieci(wbiegają na scenę):

Tak! Tak! Zamknęła się na trzy zamki!

Schowała w szafie bałwanki!

Pod stołem ukryła sanki!

Zima: Nie wpuszczę tu nikogo!

Idź, wiosno, wiosenną drogą!

Ja tutaj w domku zostanę,

zamknięta na mroźny zamek!

Dzieci(zasmucone):

Ale jak zaświeci słonko,

wszystko się roztopi w domku…

Wiosna: Nie możesz tu zostać dłużej -

więc się szykuj do podróży!

(Zima wychodzi z domku i siada na krześle, do którego jest przypięty rysukek przedstawiający helikopter)

Narrator: Helikopter srebrny lśni.

Z lodu śmigło ma i drzwi!

Patrzcie! Zima drzwi otwiera!

Wsiada do helikoptera!

Dzieci: A my zimie pomożemy!

Razem z nią zapakujemy:

Dziecko I: Łyżwy, narty i sanki…

Dziecko II: Uśmiechnięte bałwanki…

Dziecko III: Lekkie śniegowe puszki

i zamarznięte poduszki!

Narrator: Helikopter warczy w górze!

Wiosna: Zima rzuca śnieżne róże!

Dzieci: I już nie jest obrażona!

Wszyscy(razem):

Za rok znowu wróci do nas!

Co to za wyprawa?

(Grupka dzieci stoi na srodku sali. Przed nimi przechodzą kolejno:Baranek, Pisanka, Kotki Wierzbowe i Zajączek)

Dzieci: Baranku, baranku,

cukrowe masz różki.

Dokąd biegniesz dzisiaj

przez wiosenne dróżki?

Baranek: A nie powiem. Nie! Nie! Nie!

Niech zgaduje ten, kto chce!

Dzieci: Jakaś dziwna sprawa!

Co to za wyprawa?

Pisanka: Jestem pisanka.

Mała pisanka.

Idę po słodkich

śladach baranka.

Dzieci: Jakaś dziwna sprawa!

Co to za wyprawa?

Kotki: Po malowanych

śladach pisanki

wierzbowe kotki

wędrują rankiem.

Dzieci: Jakaś dziwna sprawa!

Co to za wyprawa?

Zajączek: I ja - zajączek

biegnę w tę stronę.

Niosę w doniczce

owies zielony.

Dzieci: Jakaś dziwna sprawa!

Co to za wyprawa?

Baranek, Pisanka, Kotki i Zajączek (razem):

To wyprawa przez świata pół

na Wielkanocny stół.

Dorota Gellner

Ogrodnik

(Dzieci - Roślinki siedzą na podłodze. Każde dziecko, które dotknie Ogrodnik, wstaje powoli, rośnie i już nie siada, lecz stoi)

Ogrodnik (w słomiany kapeluszu i z konewką):

Chodzę tu i tam z konewką…

Rośnij… Rośnij moje drzewko!

(Udaje, że podlewa Drzewko, potem podaje mu rękę i Drzewko wstaje)

Ogrodnik (rozgląda się):

A krzak róży? Gdzie krzak róży?

Na wycieczce? Czy w podróży?

Krzak róży: Jestem. Jestem tu przy ścieżce!

Tylko rosnąć mi się nie chce!

Ogrodnik: Co ty gadasz? Co ty pleciesz?

Wiosną wszystko rośnie przecież!

(Bierze dziecko za rękę i Krzak Róży podnosi się)

Ogrodnik: Teraz sprawdzę moje grządki.

Co to znów za nieporządki?

Co? Fasolka taka mała?

Krzak róży: No, bo czegoś nie dostała!

Ogrodnik (do Fasolki):

Patrz! Rozciągam długie sznury!

Prędko! Wspinaj się do góry!

(Fasolka wstaje)

Ogrodnik (spaceruje):

Raz jest deszczyk, raz słoneczko.

Rośnij, rośnij marcheweczko!

(Głaszcze marchewkę po głowie. Marchewka wstaje)

Ogrodnik: Ty, pietruszko, rośnij też!

Z marcheweczki przykład bierz!

(Pietruszka podnosi się)

Drzewko: Chodzi, chodzi po ogrodzie

pan ogrodnik - jak czarodziej.

Marchewka: Spojrzy w prawo, spojrzy w lewo…

Pietruszka: Zaczaruje krzak i drzewo!

Wszyscy: I już w słońcu, i już w cieniu

rośnie każdy.

Krzak Róży: Nawet leniuch!!!

Wszyscy: Oj, tak, tak! Nawet leniuch!

Przyjście wiosny

Dziecko: Naplotkowała sosna,

że już się zbliża wiosna.

Kret skrzywił się ponuro:

Kret: Przyjedzie pewno furą…

Dziecko: Jeż się najeżył srodze:

Jeż: Raczej na hulajnodze.

Dziecko: Wąż syknął:

Wąż: Ja nie wierzę,

przyjedzie na rowerze.

Dziecko: Kos gwizdnął:

Kos: Wiem coś o tym,

przyleci samolotem.

Sroka: Skąd znowu -

Dziecko: rzekła sroka -

Sroka: ja z niej nie spuszczam oka

i w zeszłym roku w maju

widziałam ją w tramwaju.

( Dzieci poprzebierane za różne zwierzęta i ptaki ).

Dziecko I: Nieprawda! Wiosna zwykle

przyjeżdża motocyklem!

Dziecko II: A ja wam tu dowiodę,

że właśnie samochodem.

Dziecko III: Nieprawda, bo w karecie!

Dziecko IV: W karecie? Cóż pan plecie?

Oświadczyć mogę krótko,

że płynie własną łódką!

Dziecko: A wiosna przyszła pieszo.

Już kwiaty za nią śpieszą,

już trawy przed nią rosną

i szumią:

Wszyscy: Witaj , wiosno!

Jan Brzechwa

Żaby i bociany

Żaby: Idzie żabka na spacerek,

gdzie słoneczko i wiaterek.

Skacze żabka - skik, skik, skik!

Nie dorówna żabce nikt. (Skaczą).

Bocian (kroczy wolno, kiwając głową):

Idzie bocian na spacerek,

gdzie słoneczko i wiaterek.

Mówi bocian: kle, kle, kle!

Wszystkie żabki złapać chcę!

Żaba I: Siostro żabko, kto to chodzi?

Żaba II: To pan bocian w trawie brodzi.

Żaby (uciekając):

Uciekajmy, hyc, hyc, hyc!

Nie zobaczy bocian nic!

Bocian: Próżno bociek żabek szuka,

próżno długim dziobem stuka.

Żaby: Choć tu żabek cały tłum,

nic nie znajdziesz - kum, kum, kum!

Bocian (idzie za głosem żab, które tymczasem uciekają już gdzie indziej):

Tu słyszałem gdzieś kumkanie,

tutaj bocian was dostanie.

Żaby (uciekając dalej):

Choć tu żabek cały tłum,

nic nie znajdziesz - kum, kum, kum!

Bocian (zwiesza głowę, robi strapioną minę):

Nic nie znajdę. To ci los!

Ze zmartwienia zwieszam nos.

Kle, kle, kle! Anna Świerczyńska

Wakacje

(Dwoje dzieci stoi na środku sali. W ich stronę nadbiega rytmicznym krokiem „wąż”, złożony z kilkorga Dzieci, które jedną ręką trzymają się za ramiona. W drugiej ręce mają walizki, koszyki, siatki z piłkami, skakanki, na plecach plecaki, a na głowach barwne kapelusze i chusteczki. Ten „wąż” - to Wakacje)

Dziecko I: Kto to tak pędzi na stację?

Dziecko II: To pędzą zdyszane wakacje!

Dzieci (razem): Mają sto rąk i sto nóg,

bo muszą przebiec sto dróg!

Wakacje (biegają dookoła sali):

Mamy sto nóg i sto rąk!

Wciśniemy się w każdy kąt!

Będziemy nad morzem i w górach,

i na zielonych

Mazurach!

Dziecko I (zatrzymuje biegnące wakacje):

Halo! Przestańcie na chwilkę!

A czy zabraliście piłkę?

Wakacje (przystają na chwilę):

Mamy piłek całą furę!

Każda skacze aż pod chmurę!

Sto walizek mamy w rękach,

od piosenek każda pęka!

Dziecko II (podbiega do wakacji):

A w plecakach? Co tam jest?

Wakacje: Duże słońce,

mały deszcz!

Kwiaty, które kwitną w lecie…

Czy coś jeszcze wiedzieć chcecie?

Dzieci (razem): Nie! Nie! Nie!

O nic więcej nie pytamy,

razem z wami wyjeżdżamy!

(Dzieci dołączają do kolorowego „węża” i odjeżdżają razem z Wakacjami, machając do publiczności)

Wyjeżdżamy na wakacje

(Na scenie porozstawiane różne zabawki. Wchodzi chłopiec z ogromną walizą, za nim podskakując ze skakanką dziewczynka).

Chłopiec: Jak wakacje, to wakacje!

Czas wyjazdu bliski.

Zaczynamy dziś od rana

pakować walizki.

(Kładzie walizkę na stole. Dziewczynka przestaje skakać).

Dziewczynka: To wcale nie takie łatwe,

kłopot to niemały…

co wziąć z sobą,

by wakacje dobrze się udały?

Chłopiec: Najpierw… piłka.

Dziewczynka:

(przynosi piłkę, a potem podaje kolejno inne przedmioty)

To jest racja.

Chłopiec: Gra się w piłkę na wakacjach!

Dziewczynka: Wędkę…

Chłopiec: A czy są tam ryby?

Dziewczynka: Koszyk…

Chłopiec: Po co?

Dziewczynka: No… na grzyby.

Chłopiec: Weź materac do pływania.

I… skakankę do skakania.

Dziewczynka: Czy weźmiemy jakieś gry?

Może bierki i warcaby?

Chłopiec: No, i dosyć! Bo w walizce

miejsca tylko aby, aby…

Dziewczynka: Jeszcze tylko dwie rakiety.

Chłopiec (mocuje się z zamkiem):

Oj! Nie domknę już, niestety.

Pomóż!

Dziewczynka (niesie jeszcze jakieś rzeczy):

Zaraz ci pomogę.

(Zamykają walizkę. Siadają na niej. Zamek domyka się z trudem).

Chłopiec: Upchaliśmy przecież! (Podnosi walizkę).

Teraz tylko ruszać w drogę…

(Wchodzą Pogoda. Słońce, Błękit Nieba; mówią obrażone):

Pogoda (obrażona):

A o nas nie myślicie?

Więc jedźcie sobie sami.

Dzieci: Kim jesteś?

Pogoda: Jestem Pogoda

z moimi drużkami.

Oto jest Słoneczko Złote.

A to - Nieba Błękit.

Słonko: Do pogody na wakacjach

każdy zawsze tęskni.

Pogoda: Nie pomogą piłki, lalki… (wskazuje walizkę)

ni ten cały kram,

gdy wakacji ciepłym słonkiem

nie wyzłocę wam.

(Rozpina duży, czarny parasol. Zakrywa Słonko i Błękit. Podczas piosenki Słonko i Błękit wychylają się na zmianę zza parasola).

Pogoda: Wyjrzysz rano oknem.

Słonko: A tu leje, leje!

Pogoda: Chcesz do lasu pobiec.

Błękit: A tu pada deszcz!

Pogoda: Chcesz wziąć w rzece kąpiel.

Słonko: A tu siąpi… siąpi!

Pogoda: Chciałbyś w piłkę pograć.

Błękit: A tu mżawka mży!

Dzieci: Nie! Nie chcemy!

Dziewczynka: Śliczna Pani,

i ty, Słonko Złote,

zostań z nami…

Chłopiec: Pojedź z nami.

Razem: Nie lubimy słoty!

(Pogoda składa parasol. Zbierają się do wyjścia. Słychać pukanie).

Pogoda: Spójrzcie! Jeszcze ktoś nadchodzi.

Błękit: Ktoś puka do drzwi…

(Szeregiem wchodzą Książki. Kłaniają się).

Książki: My jesteśmy przyjaciółki

na deszczowe dni.

Książka I: Na letnie wieczory.

Książka II: I na ciszy czas.

Razem: Przyjaciółki z półki…

Weźcie z sobą nas.

Książka III: Będziemy wam szeptać

bajki, opowieści.

Razem: I chociaż w walizce ciasno,

musimy się zmieścić!

(Jak burza wpada wysoka, szara Nuda. Jest zagniewana).

Nuda: Mnie zabierzcie!

Mnie zabierzcie!

Nie zostanę sama w mieście!

Ja chcę także mieć wakacje!

Z wami się zabiorę!

I nie sama,

a pojadę z całym swoim dworem.

(Klaszcze w ręce. Wchodzę przeróżne szare Dziwadła. Śpiewają i kolejno się przedstawiają).

Razem: Ma pani Maruda

dwór nie byle jaki.

Oj, nudy, nudy, nudy na pudy!

Kolejno: Same Grymaśnice.

Same Ponuraki.

Same Smutne Miny.

Same Narzekania.

Razem: Dwór Nudy Marudy

nisko wam się kłania.

Oj, nudy, nudy… Nudy na pudy…

Chłopiec: Odejdź od nas, Nudo szara!

Dziewczynka (do dworzan Nudy):

I wy! Uciekajcie zaraz!

Dwór Nudy (skrzekliwie):

Nie pójdziemy! Zostaniemy!

Na walizce usiądziemy!

(Siadają i śpiewają):

O, nudy, nudy, nudy na pudy…

Dziewczynka: No i co zrobimy? No i co?

(Wbiegają kolorowe, śmiejące się Dziwadełka. Nuda umyka przed nimi. Dziwadełka stoją przed dziećmi. Mówią wesoło).

Dziwadełka: My idziemy wam z pomocą!

(Przeganiają dwór Nudy).

Słonko: Umknęli - za cztery płoty!

Dzieci: A wy kim jesteście?

Dziwadełka (kolejno się kłaniają):

Śmiechy.

Śmieszki

i chichoty.

(razem):

Nas z sobą zabierzcie!

Dzieci: Jedźcie z nami!

Zabieramy swych przyjaciół bliskich.

Na wakacje wyjeżdżamy!!!

Do widzenia wszystkim!

(Jadą pociągiem dookoła sceny. Śpiewają na melodię „Jedzie pociąg z daleka”).

Wszyscy (śpiewają):

Jedzie pociąg po torze.

Gwiżdże wietrzyk i ptaki.

W góry, w lasy, nad morze

wyjeżdżają dzieciaki.

Mamy z sobą pogodę,

mamy słońca blask złoty,

będą z nami wesołe

śmiechy, śmieszki, chichoty.

Nocą srebrzą się gwiazdy.

Słońce wstaje nad ranem,

Pośród miłych przyjaciół

będzie lato udane.

Mamy z sobą pogodę… itd.

(Ze śpiewem „pociąg” wyjeżdża).

Wiera Badalska

Lato, lato, co ty na to?

( Jest to zabawa, do której nie potrzebne są nam żadne dekoracje. Po prostu dzieci będą naśladować ruchy chłopca czy dziewczynki wybranego do roli Lata. Lato może być ubrane dowolnie: w dżinsy, w sukienkę (jeśli to dziewczynka), a nawet w kostium kąpielowy. Tylko koniecznie uplećcie ładny wianek z polnych kwiatów i kilku kłosów zboża).

Na scenie Dzieci i Lato. Lato ubrane w wianek z kolorowych kwiatów i kłosów zboża.

Lato: Jestem Lato, ciepłe Lato,

z malowanym koszem,

a w tym koszu dobre rzeczy

w darze wam przynoszę.

Poziomkami was częstuję,

miodem i agrestem.

Sztuk też uczę rozmaitych,

bo od tego jestem.

Chłopiec I: Więc mnie naucz pływać, Lato,

bardzo wdzięczny będę za to.

Dzieci (chórem):

Lato, lato, co ty na to?

Lato: Wodę w rzekach ci ogrzeję,

na to możesz liczyć.

Lecz pamiętaj: kto chce pływać,

musi pilnie ćwiczyć.

Nie wypływaj sam daleko,

bo woda zdradliwa.

Bądź odważny, lecz ostrożny -

wtedy będziesz pływał.

Dziewczynka I: A mnie naucz jagód szukać,

bo to bardzo trudna sztuka.

Dzieci (chórem):Lato, lato, co ty na to?

Lato: Wstawaj raniutko, nigdy się nie leń.

W lesie uważnie rozgarniaj zieleń.

Szukaj polanek skąpanych w słońcu,

a pełen dzbanek uzbierasz w końcu.

Chłopiec II: Niech lato na mnie się nie gniewa…

Bo ja… chciałbym łazić po drzewach…

Lato(mówi, wykonując ruchy gimnastyczne):

Kto się chce na drzewa wspinać -

raz, dwa, trzy,

musi giętki być jak trzcina -

raz, dwa, trzy,

musi szybszy być od rysia,

raz, dwa, trzy,

i silniejszy być od misia -

raz, dwa trzy.

Gdy poćwiczysz tak przez miesiąc -

raz, dwa, trzy,

na dąb wejdziesz i na jesion -

raz, dwa, trzy.

Lecz oszczędzaj drzewa cienkie -

raz, dwa, trzy.

Złamiesz drzewko - no i rękę -

raz, dwa, trzy.

Dziewczynka II: Lato kochane, Lato gorące,

pomóż mi szukać ziółek na łące.

Gdy mi w szukaniu trochę pomożesz,

to piękny zielnik z ziółek ułożę.

Lato: Szukaj ziółek w ranki letnie,

zanim kosa trawę zetnie.

Lecz pamiętaj, moja miła,

abyś łąki nie zniszczyła:

Krowa zła jest niesłychanie,

gdy ktoś depcze jej śniadanie.

Dzieci (chórem): Góry i lasy, morze i rzeka -

tyle radości dziś na nas czeka.

Tyle radości daje nam Lato,

więc je serdecznie kochajmy za to.

Maria Terlikowska

Umówmy się na spotkanie

(Należy narysować trochę kwiatów albo je wyciąć z kolorowego papieru. Każdą rolę można mówić, czytać, a nawet śpiewać na melodię „Krakowiaczek jeden”. Dzieci są przebrane za przedstawicieli różnych zawodów, mają odpowiednie czapki lub narzędzia w rękach).

Dziecko I: W naszej drugiej klasie,

jak we wszystkich klasach,

nie brak wiercipięty,

nie brak ananasa.

Dziecko II: Mamy parę gaduł

i spóźnialskich furę

oraz tych, co piszą

jak kura pazurem.

Dziecko III: Ktoś się nieraz w szatni

rozpycha łokciami,

więc się pani martwi,

aż wzdycha czasami.

Dziecko IV: Ale kiedyś z nami

skończą się kłopoty.

Już my wszyscy panią

przekonamy o tym.

Dziecko V: Niech pani nie myśli,

że to puste słowa,

bo dziś między nami

stanęła umowa.

Wszyscy: Gdy tylko od dzisiaj

lat dwadzieścia minie,

wszyscy się u pani

zjawimy w gościnie!

Chłopiec I: Będę marynarzem,

z brodą aż do pasa!

Nie pozna mnie pani,

nie pozna mnie klasa.

Będę opowiadał

historie prawdziwa.

Nawet pani będzie

słuchać mnie z podziwem.

Chłopiec II: I ja też przybiegnę!

Będę już doktorem.

Nadzwyczajny syrop

ze sobą zabiorę.

To będzie… „grzecznolin”.

Kto łyknie kropelkę,

w mig straci ochotę

na psikusy wszelkie!

Chłopiec III: Ja za lat dwadzieścia

będę budowniczym.

Tyle szkół zbuduję,

że trudno wyliczyć.

A dla naszej pani

zrobię taką klasę,

obok której będzie…

ogrzewany basen.

I na dużej przerwie

wszyscy - chlup! Do wody.

Pani też popłynie

z uczniami w zawody.

Chłopiec IV: Mnie bardzo ciekawią

maszyny liczące.

Zmajstruję ich tysiąc

albo dwa tysiące.

Gdy się zjawię w szkole

W Dniu Nauczyciela,

zaraz maszynami

uczniów poobdzielam!

Chłopiec V: Ja za lat dwadzieścia

przylecę w rakiecie

I spytam: „Czy pani

zechce się przelecieć?”

Proszę mi zaufać,

nic a nic się nie bać!

Przecież ja dla pani

zdjąłbym gwiazdkę z nieba!

Dziewczynka I:

Ja chcę mieć ogródek,

w nim róż jak najwięcej.

Zrobię wielki bukiet,

naszej pani wręczę.

To za lat dwadzieścia,

a dziś, na zadatek,

przyniosłam dla pani

wycinany kwiatek.

Wszyscy: My też mamy kwiatki!

Niech je przyjmie pani!

I za lat dwadzieścia

niech się spotka z nami!

Dziewczynka II:

Wszyscy śmiać się będą

od ucha do ucha.

Potem… zaśpiewamy,

a pani posłucha.

Barbara Lewandowska

Wiewiórka

(Po scenie biega i skacze Wiewiórka. Potem pojawia się Wróbel, a na końcu troje dzieci w kurtkach i czapeczkach, z bukietami suchych, jesiennych liści)

Wiewiórka: Jestem Wiewiórka! Ruda Wiewiórka!

Skaczę po drzewach,

biegam po górkach.

Po liściastych chodzę ścieżkach.

Kto mi, kto mi da orzeszka?

Wróbel (skacze w stronę Wiewiórki):

Ćwirrr… Ćwirrrr…

Orzeszka?

Bardzo chętnie bym ci dał,

gdybym choć jednego miał.

Dzieci(razem(: Ale my orzeszki mamy!

Zaraz ci, wiewiórko, damy!

Dziecko I: Mam dla ciebie

tu, w kieszeni

podarunek od jesieni.

(Wyjmuje z kieszeni orzeszka i podaje Wiewiórce. Wiewiórka odbiega dalej)

Dziecko II: Patrz! Pobiegła sobie dalej,

lecz orzeszka nie je wcale!

Dziecko III: Przykucnęła koło ławki,

wzięła go w puszyste łapki!

Dziecko I: Co się dzieje? Co się dzieje?

Trzyma go i wcale nie je!

Dziecko II (głośniej):

Już go nie ma! Gdzieś schowała!

Dzieci (razem): O! pod liściem zakopała!

Wiewiórka (do dzieci):

Bo ja na zimowe czasy

Muszę przecież

Mieć zapasy.

(Wybiega, a Dzieci za nią)

Głodny ptaszek

(Dzieci stoją w półkolu. Ptaszek biega dookoła, machając rękami - skrzydełkami)

Dziecko I: Lata ptaszek po ulicy

w pierzastym śliniaczku.

Dzieci (razem): Chodź tu do nas, chodź tu do nas

mały, głodny ptaszku!

Dziecko II: Lata ptaszek po ulicy,

lata po podwórku…

Dzieci (razem): Chodź to do nas głodny ptaszku

w pierzastym kapturku!

Ptaszek (tupie nóżkami i podskakuje):

Zimno w łapki!

Pusto w brzuszku!

Dziecko III (udaje, że rozsypuje okruszki po podłodze):

Dam ci zaraz garść okruszków!

Dziecko II: Nie rób takiej smutnej minki!

Dam ci chleba i słoninki!

(Ptaszek udaje, że odlatuje ze sceny):

Dzieci: (razem, łapiąc ptaszka):

Ptaszku! Ptaszku! Dokąd lecisz?

Ptaszek: Ja? Po żonę i po dzieci!

Po kuzynki i kuzyna…

(Na scenę wbiegają ptaszki, kucają i dziobią coś z podłogi)

Dzieci (łapią się za głowy):

Strasznie duża ta rodzina!

Ale jeśli będzie trzeba,

przyniesiemy więcej chleba!

Dziecko I: Jedzą ptaszki podwieczorek

na środku podwórka.

Patrzcie! Śmieją im się oczy!

Śmieją ptasie piórka!

Spotkanie z Panią Jesienią

Dziecko I: Jesień puka do okienka…

Jacek czyta elementarz.

Jesień: Co tam Jacku czytasz sobie?

Adaś teraz piłkę kopie.

Jacek: Elementarz nowy mam!

I potrafię czytać sam!

Są w nim obrazki i literki…

Jest kolorowy i bardzo piękny!

(Piosenka: „Dostał Jacek elementarz”)

Dziecko I: My też książeczki

mamy też nowe.

I do nauki

każde z nas gotowe.

Dziecko II: Gdy wrzos fioletem

już zakwita,

to znak, że szkoła

dzieci wita.

A zamiast ptaków

dźwięczy szkolny dzwonek.

Do szkoły idą:

Ala, Jaś i Tomek.

Jesień: Już się tylko aster

z ogródka wychyla…

I borowik się nisko

w pokłonie pochyla…

Zaczynam już właśnie

królowanie w lesie,

w sadzie i na polu…

Bo ja jestem Jesień.

Dziecko III: Co w szkole robi pani Jesień?

Czy jakieś dary dla nas niesie?

Jesień: Złoto, czerwień i brąz

niosę na plastykę.

Szelest liści, plusk deszczu

na szkolną muzykę.

Dziecko III: Co jeszcze Jesień

w wielkim koszu niesie?

Jesień: Jabłka, śliwki, gruszki -

panowie i panie!

To jest wszystko dla was

na drugie śniadanie!

Na surówki i sałatki

warzyw też mam pełne siatki.

Mam marchewkę i buraczki,

selery oraz kabaczki.

Kartofle, główki kapusty,

żeby spichlerz nie był pusty.

Cebulę i pomidory,

pietruszkę, czosnek i pory…

Dziecko III: Co nam z lasu niesiesz w darze?

Czy coś jeszcze nam pokażesz?

Jesień: Mam z lasu grzyby, jeżyny…

I orzeszki mam z leszczyny.

Teraz do sadu pracować pędzę.

Potem owoców dużo tu będzie.

Prezenty dla Babci

(Dzieci z koszyczkami w rękach biegają po sali, wpadają na siebie i co chwila wołają: „Oj, przepraszam. Bardzo się spieszę!”)

Narrator: Co to za hałas? Skąd tyle krzyku?

Każdy coś niesie w swoim koszyku.

Każdy jest taki strasznie przejęty…

Dzieci (razem, zatrzymują się):

Bo my dla babci mamy prezenty!

Dziecko I (wyjmuje z koszyka złotą rybkę):

Ta złota rybka,

choć jaszcze mała,

będzie życzenia

babci spełniała.

Niech pływa rybka

w przejrzystej wodzie

i trzy życzenia

niech spełnia co dzień.

Dziecko II (pokazuje buciki):

A ja przynoszę buty bajkowe,

lekkie, wygodne - siedmiomilowe.

Takie akurat na babci nogę,

żeby do sklepu skracały drogę!

Dziecko III (pokazuje stoliczek dla lalek):

A ja stoliczek bajkowy mam,

który się zawsze nakrywa sam.

Na tym stoliczku - na zawołanie -

zjawia się obiad albo śniadanie.

Dziecko IV (wyjmuje z koszyka książkę z bajkami):

A tu jest, babciu, książka z bajkami…

Dzieci (razem): Możesz ją wnukom czytać czasami!

Dorota Gellner

Babcie bywają różne

Dzieci (razem): Babcie bywają różne…

Dziewczynka I: (mówi kołysząc się):

Moja to mi śpiewa…

Chłopiec I: Moja mnie nauczyła,

jak rozróżniać drzewa.

Dziewczynka II: Jeśli mam gorączkę,

To mi chłodzi głowę.

Chłopiec II: Mnie ciepły szalik wiąże

w mroźne dni zimowe.

Chłopiec II (krzywiąc się):

Mnie co dzień rano każe

wypić kubek mleka.

Lecz jak przyjdę do domu (rozjaśnia się)

Dziewczynka III: Moja ciężko pracuje.

Gotuje i sprząta.

Pierwsza wstaje raniutko,

cały dzień się krząta.

Dziewczynka IV (smutno):

Moja, jak biały królik -

taka jest siwiutka,

ja się nią opiekuję -

jest bardzo słabiutka.

Chłopiec IV: Moja babcia jest jeszcze

prawie całkiem młoda!

Chodzimy na wycieczki

czy deszcz, czy pogoda.

Dziewczynka V: Moja do nas przyjeżdża

na calutkie lato.

Bardzo dobrze jest z babcią!

Tak jakoś… bogato…

Chłopiec V: Moja pokrzyczy czasem

przyznaję, niestety,

za to fenomenalnie

robi mi omlety!

Chłopiec i dziewczynka (na zmianę):

Babcie bywają różne,

lecz każdy pamięta,

że zawsze jednakowo

kochają wnuczęta.

To samo je cieszy,

to samo raduje:

nasz pocałunek, uśmiech

i słowo (razem): dziękuję!!!

Irena Suchorzewska

Przy żłobku - Jasełka

Śpiew: „Wśród nocnej ciszy…”

Dziecko I: Gdy Pan Jezus się narodził

w szopce, w Betlejem,

wielka gwiazda oświeciła

swoim światłem ziemię.

Dziecko II: A Pan Jezus był maleńki,

takie Dzieciąteczko.

Nie miał domu ni kolebki

i leżał w żłóbeczku.

Razem: Nad szopeczką zaś aniołów

rzesza zaśpiewała.

(Śpiew: „Gdy się Chrystus rodzi…”)

Anioł: Witaj Jezu na tej ziemi,

położony w żłobie,

witają Cię aniołowie,

kłaniają się Tobie.

Teraz trzeba tę nowinę

zanieść już do ludzi.

Chodźmy prędko to ogłosić,

pasterzy obudzić.

Wstańcie, wstańcie pastuszkowie.

Słuchajcie - nowina:

Tam w szopce na sianie

leży Bóg - Dziecina.

Pasterz I: Patrzcie, patrzcie, to anioły,

z niebieskiej krainy,

czy słyszycie?

O Dzieciątku przynoszę nowiny.

Anioł: To syn Boży się narodził,

aby ludzi zbawić.

Idźcie prędko się pokłonić,

cieszyć Go, zabawić!

(Śpiew: „Pójdźmy wszyscy do stajenki…”; pasterze idą)

Pasterz II: Boże wielki, dziś zrodzony,

co na sianku leżysz,

przyjmij te ubogie dary

od twoich pasterzy.

Pasterz III: Tak się cieszę Dzieciąteczko,

że zostaniesz z nami,

więc przyniosłem Ci w prezencie

koszyk z jabłuszkami.

Pasterz IV: A ode mnie masz Maleńki

śmietankę w garnuszku,

bo Cię kocha, bo Cię wielbi,

małe me serduszko.

Razem: Zaśpiewamy teraz Tobie

wesołe piosenki,

abyś do nas się uśmiechał,

Jezu Malusieńki.

(Śpiew: „Przybierzali do Betlejem”)

Pasterz V: A ja chlebek Ci przyniosłem,

świeżo upieczony,

żebyś głodny nie był, Jezu,

dzisiaj narodzony.

Pasterz VI: Kochamy Cię Boże Dziecię

i chwalimy szczerze,

Dobry Jezu - kiedyś będziesz

najlepszym pasterzem.

Będziesz swoje pasł owieczki,

od zguby ratował,

wszystkim, wszystkim ludziom świata

będziesz pasterzował.

Pasterz VII: O, patrzcie, do stajenki

idą trzej królowie,

bardzo ładnie ustrojeni,

w koronach na głowie.

Hej, pasterze, zróbmy miejsce,

dla z daleka gości,

Boże Dziecię wszystkich przyjmie,

każdego ugości.

Król I: W moim kraju, stąd daleko,

słyszałem o Tobie.

Witam Ciebie, Królu - Dziecię (kłania się)

urodzony w żłobie.

Gwiazda Twoja mnie do Ciebie

prosto prowadziła.

Złoto w darze Ci przyniosłem,

Dziecineczko miła (składa dar).

Król II: Ja przyniosłem Ci kadzidło

wonne i pachnące,

by Cię ucieszyć Dziecię Boże,

na sianku leżące (składa dar).

Król III: A ode mnie wonna mira, dla Ciebie zebrana,

boś z wielkiego nieba zeszedł, aby cierpieć za nas (składa dar).

Królowie razem:

Już nie chcemy nosić koron

złocistych na głowie,

gdyśmy w stajni hołd złożyli dzieciątku - Królowi.

Dzieci: Nad stajenką gwiazda świeci,

do stajenki idą dzieci,

niosą dary dla Dzieciątka.

Dziecko I: My, Jezuniu, Twoje Dzieci,

bogactwa nie mamy,

serca nasze przynosimy,

przy żłobku składamy.

W Dzień Twojego narodzenia,

weź je, Jezu Mały,

i spraw, aby te serduszka

zawsze Cię kochały.

(Śpiew: „Jezus Malusieńki…”)

Maria Dębska

A tulipan śpi

Dzieci: Idą, idą ciepłe dni, a tulipan śpi.

Dziecko I: Słońce siadło na parkanie.

Słońce: Wstawaj, wstawaj, tulipanie!

Kończ zimowe sny.

Dzieci: A tulipan śpi.

Dziecko II: Słychać wkoło deszczu granie.

Deszcz: Wstawaj, wstawaj, tulipanie!

Dam ci krople trzy!

Dzieci: A tulipan śpi.

Dziecko III: Stanął dziadek na ścieżce.

Dziadek: Tulipanie, śpisz jeszcze?

Postawię na grządce budzik,

Może wtedy się obudzisz?

Tulipan: Kto to dzwoni?

Kto mnie woła?

O, jak ciepło dookoła!

Patrzcie, liście mam zielone!

Dzieci: I na głowie masz koronę!

Tulipan: A tak mało brakowało

żebym przespał wiosnę całą!

Dorota Gellner

Krasnal

Krasnal (pochylony nad otwartą walizką mówi):

Zapakuję powolutku… Zapakuję powolutku…

Dzieci: Co takiego, krasnoludku?

Krasnal: Zapakuję do walizki

wszystkie czapki, buty wszystkie,

zapasową siwą brodę

i wyruszam zaraz w drogę.

(Podnosi walizki i chce odejść, ale Dziecko I zatrzymuje go)

Dziecko I: Ale dokąd? I dlaczego?

Czyżby stało się coś złego?

Krasnal: A dlatego, drogie dzieci,

że za dużo w lesie śmieci!

(Pokazuje) Tu papierki, tam obierki,

tu rozbite szkła…

Aż się sarna skaleczyła,

kiedy dróżką szła!

Dzieci (rozglądają się):

Tu papierki, tam obierki,

w trawie puszek stos…

Krasnal: Jak się kiedyś przewróciłem,

to rozbiłem nos! (Przewraca się na podłogę)

Dziecko II: Oj, krasnalu! Nie narzekaj!

Dziecko III: Siądź pod grzybem i poczekaj!

Dzieci (razem): Tu maliny, tam jeżyny,

coś na pewno wymyślimy!

Dziecko I: Bo co będzie, gdy znikną krasnale?

Zamieszkają tam, gdzie nas nie ma?

Dziecko II: Gdy zabiorą spod muchomorów

swoje małe sny i marzenia?

Dziecko III: Bo co będzie, gdy zgasną po kątach -

jak płomyki - czapeczki czerwone?

Dzieci (razem): I gdy w książce zamiast krasnala

zobaczymy pustą, białą stronę?

Dorota Gellner

Kalendarz

(Na scenę kolejno wchodzą Dzieci z dużymi kartkami, na których są odpowiednie kolorowe obrazki)

Dziecko I: Kalendarz kartek ma dużo.

Jedne szumią deszczem i burzą.

Dziecko II: Inne pełne są słońca po brzegi…

Dziecko III: A niektóre przysypane śniegiem.

(Dziecko I odwraca „deszczową” kartkę. Na odwrocie widać duży napis: „czwartek”)

Dziecko I: Czasami spośród kartek

wypada jakiś czwartek.

A jeśli to są Zapusty,

to czwartek jest wtedy tłusty!

(Dziecko II odwraca „słoneczną” kartkę. Na odwrocie widać duże, czerwone cyfry i litery)

Dziecko II: Ja lubię, gdy w moją stronę

lecą kartki czerwone.

Czerwone i uśmiechnięte,

pachnące niedzielą i świętem.

(Dziecko III odwraca kartkę „śniegową” i pokazuje czarną stronę)

Dziecko III: A gdy zdarzy się dzień pechowy,

nie zawracaj nim sobie głowy!

(Wchodzi Dziecko IV. Na kartce ma narysowany ogromny uśmiech)

Dziecko IV: Wkrótce znowu dni się rozchmurzą…

Dzieci (razem): Bo kalendarz kartek ma dużo!!!

Dorota Gellner

Sześć kucharek

(Na stole ogromny rondel. Dookoła stoi sześć Kucharek z dużymi, drewnianymi łyżkami w rękach)

Narrator: Sześć kucharek rozgadanych

Miało łyżek sześć drewnianych.

Kucharki (razem, machając łyżkami nad głowami):

No, bo kto chce być kucharką,

Musi łyżką mieszać w garnku!

(Zamiast mieszać, szepczą coś jedna drugiej do ucha)

Narrator: Ale one nie mieszały,

Tylko stały i gadały.

A jak miały dosyć stania,

To siadały do gadania!

(Kucharki siadają na krzesłach z założonymi rękami)

Kucharka I: Ja wam powiem o pogodzie…ach!

O pogodzie!

Kucharka II: Ja - o strojach i o modzie… ach!

O modzie!

(Wstaje i zaczyna przymierzać szalik, który wpada jej do garnka)

Kucharki (pozostałe razem):

Oj, co to za kucharka!

Szalik jej wpadł do garnka!

(Zaglądają do garnka. Kucharka II wyjmuje z kieszeni książkę i zaczyna czytać)

Kucharka III: Jejku! Jaka piękna bajka!

Kucharka IV (do trzeciej):

Lepiej wodę wlej do garnka!

Kucharka II (oburzona):

Ja? Dlaczego? Lepiej ty!

A ja wrzucę kluski trzy!

(Przez pomyłkę wrzuca do rondla książkę)

Pozostałe kucharki (razem):

Patrzcie! Patrzcie, co zrobiła!

Książkę w zupie utopiła.

Kucharka V (uderza w garnek łyżką):

Ram tam tam! Ram tam tam!

Ja na rondlu łyżką gram!

Kucharka VI: A mnie strasznie boli głowa!

Czy ta zupa już gotowa?

(Narrator zagląda i wysypuje zawartość rondla na stół)

Narrator: Zupa? Zupy nie ma wcale!

Jest natomiast jakiś szalik!

Jakaś książka z obrazkami…

Co tu jeść? Powiedzcie sami!

Kucharki (wesoło): Nic. Gdzie kucharek sześć,

Tam nie ma co jeść!

(Wychodzą, machając do widzów łyżkami)

Dorota Gellner

Strachy

(Występują dziwacznie poprzebierane Strachy i Dziewczynka)

Dziewczynka: Po suficie i po scianie

chodzą dziwnie niesłychanie

strachy straszne, strachy złe

i okropnie straszą mnie.

Strachy: Uuuuu… Aaaaaaa… (Machają rękami i podskakują)

Strach I: Mamy takie dłuuuugie nogi…

Strach II: Od sufitu do podłogi…

Strach III: Długie nogi, długie ręce…

Dziewczynka (trochę przestraszona):

Chyba zamknę się w łazience!

Albo lepiej w przedpokoju…

Oj! Zostawcie mnie w spokoju!

Strach I: Kto zobaczy nas z daleka,

głośno wrzeszczy i ucieka!

Strach II: Czasem nawet kapcie gubi…

Dziewczynka: No, bo strachów nikt nie lubi!

Strach III: My tupiemy i kichamy… (Kichają głośno kilka razy)

Strach I: Prędko! Prędko! Leć do mamy!

Strach II: My jesteśmy bardzo złe…

Czy się boisz?

Dziewczynka: Wcale nie!

Bo jesteście wymyślone -

z tyłu, z boku, z każdej strony!

Zaraz mocno klasnę w ręce (klaszcze)

i nie będzie strachów więcej!

Zaraz tupnę lewą nogą… (tupie)

I gdzie strachy?

Strachy (przykucają, zatykają sobie uszy i piszczą cienko):

Pod podłogą! Pod podłogą! Ojej!

(Uciekają, wrzeszcząc ze strachu)

Dorota Gellner

Dwie mamy

Narrator: Czy słoneczko, czy wiaterek,

chodzą mamy na spacerek.

(Z przeciwnych stron sali wchodzą dwie Dziewczynki - Mamy i zderzają się wózkami)

Mama I: Dzień dobry! Jak tam córeczka?

Mama II: Dziękuję. Jest bardzo grzeczna.

A jak tam pani synek?

Mama I: Niegrzeczny odrobinę.

Mamy (razem kiwają głowami): Aha! Aha! Aha!

(Odchodzą z wózkami w przeciwne strony)

Narrator: Wózki mi się podobały.

Lecz te mamy takie małe…?

(Mamy wpadają na siebie po raz drugi)

Mama II: Jak synek?

Mama I: Jak córeczka?

Mama II: Wypiła butelkę mlaczka.

Mama I: Co? Jedną? A mój dwie! I jeszcze kaszkę zja!

I kaszkę i kotlety! Bo straszny ma apetyt!

Mamy (razem): Aha! Aha! Aha! (Odchodzą)

Narrator: Oj, to już zupełnie źle.

Czy niemowlak tyle zje?

(Mamy wpadają na siebie po raz trzeci)

Mama II: Co z synkiem? Jakie wieści?

Mama I (przechwala się coraz bardziej):

Już w wózku się nie mieści!

O mamę ciągle pyta…

Mama II: A moja książki czyta!!!

Mama I (kłótliwie):

Akurat! Tra la la! A mój na trąbie gra!

(Obrażone odchodzą w przeciwne strony, zapominając o wózkach)

Narrator: Jak się mamy posprzeczały,

to o wózkach zapomniały.

Ładna sprawa… Ładna sprawa…

Mamy (podbiegają do wózków):

Bo to przecież jest zabawa!

A w tych wózkach zamiast dzieci

misie z pluszu leżą przecież!

(Wyjmują misie z wózków i pokazują publiczności)

Dorota Gellner

53



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przedstawienie jasełkowe, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
Scenariusz przedstawienia- kubuś puchatek, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
pstryk, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
Scenariusz inscenizacji na Festyn Rodzinny (Dzień Matki i Ojca)(1), ღDla dzieci PL, Dzień ojca !!
Scenariusz imprezy z okazji Dnia Babci i Dziadka , Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
jasełka na podstawie W. Chotomskiej, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
Inscenizacja Rozgniewany węgielek, Bajki dla dzieci
KROK W KROK ZA GWIAZDĄ, PRZEDSZKOLE, INSCENIZACJE dla dzieci młodszych
Jedzie Zima, Dla dzieci, inscenizacje,wiersze
Jasełka 1, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
Inscenizacja Znów narodzi się Bóg, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
ANIELSKIE NOWINY, PRZEDSZKOLE, INSCENIZACJE dla dzieci młodszych
Jasełka 2, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze
CO UJRZYCIE O ŚWICIE, PRZEDSZKOLE, INSCENIZACJE dla dzieci młodszych
Jasełkowo, Dla dzieci, Inscenizacje, scenki, scenariusze

więcej podobnych podstron