Dlaczego ściany czasem pękają - Okiem architekta
Lokum
Dlaczego na ścianach po jakimś czasie pojawiają się zarysowania? To pytanie słyszę za każdym razem, kiedy projektuję komuś dom, wraz z kolejnym, brzmiącym: Z jakiego materiału należy budować, aby ściany się nie rysowały i nie pękały?
Oczywiście są przyczyny, na które nie mamy wpływu, takie jak wzrost intensywności ruchu drogowego w pobliżu, czy szkody górnicze - ale niektóre można wyeliminować i na tych warto się skupić.
Na początku musimy sobie powiedzieć, dlaczego zdarza się, że ściany się rysują albo, co gorsza, pękają. I kiedy jest to jedynie skaza na urodzie, a kiedy, być może, groźna wada konstrukcyjna i trzeba wzywać eksperta.
W uproszczeniu - pęknięcia powierzchowne, w warstwie tynku, są niegroźne, natomiast postępujące pęknięcia elementów konstrukcyjnych mogą być potencjalnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa budynku. Tak naprawdę tylko fachowiec jest w stanie ostatecznie stwierdzić, na ile groźne jest zarysowanie się ściany głębiej, niż w warstwie tynku i co jest tego przyczyną.
Eksperta trzeba wezwać, kiedy po usunięciu tynku zobaczymy, że pęka również ściana właściwa, szczególnie, jeśli jest to ściana konstrukcyjna. W wypadku ścianek działowych jedynie zarysowania będące efektem ugięcia się stropu (to te powstające na styku sufitu i ścianki) mogą w pewnych sytuacjach być niebezpieczne. Przeważnie nawet dość głębokie ich pęknięcia są jedynie wadą wizualną.
O ile w przypadku niebezpiecznych spękań raczej trudno ich uniknąć, gdyż są przeważnie wynikiem albo niestabilnego podłoża, albo jakichś szkód i wstrząsów w pobliżu budynku czy też wady konstrukcyjnej - to drobne, a brzydkie zarysowania są do pewnego stopnia przewidywalne i przynajmniej w części można się przed nimi uchronić.
Poniżej kilka słów o tym, jakie są ich najczęstsze przyczyny i jak ich można uniknąć.
Jeśli budynek będzie wykonany z należytą starannością, to ściany wcale nie muszą się porysować. Wszystko zależy od tego, na jakie warunki są narażone.
Zazwyczaj spękania pojawiają się na styku elementów wykonanych z różnego rodzaju materiału, czyli na styku dwóch różnych ścian, w okolicy żelbetowych nadproży ponad otworami drzwiowymi czy okiennymi, w miejscach oparcia belek i podciągów oraz więźby dachowej, przy balkonach, wspornikach, daszkach, itp., ponieważ wszędzie tam działają różnorakie siły, które powodują powstanie naprężeń wewnątrz ścian. Z tego właśnie powodu elementy szczególnie obciążone wykonuje się z żelbetu, czyli betonu zbrojonego prętami stalowymi, gdyż stal jest dużo bardziej odporna na ściskanie i rozciąganie niż inne stosowane materiały.
Oczywiście warto zabezpieczyć miejsca potencjalnych spękań już na etapie budowy domu.
I tak: ściany wykonane z różnych materiałów albo narażone na odmienne rodzaje obciążeń (np. ściany wyższej i niższej części budynku, lub ściana żelbetowa stykająca się z murowaną) powinny być od siebie zdylatowane, czyli oddzielone szczeliną, wypełnioną elastycznym materiałem. Dylatacje pomiędzy elementami konstrukcyjnymi mają po kilka centymetrów grubości, są wypełnione przeważnie styropianem, wełną mineralną lub pianką i wymagają listwy maskującej, dlatego zazwyczaj projektuje je się w miejscach jak najmniej widocznych.
Inaczej jest w przypadku murowanych ścianek działowych, kiedy dylatuje się przeważnie tylko warstwę tynku poprzez wykonanie szczeliny wypełnionej elastyczną masą, zazwyczaj akrylową. W przypadku styku ścianek z płyt gipsowo-kartonowych z murowanymi, dylatuje się całą konstrukcję ścianki, wypełniając szczelinę albo akrylem, albo specjalnymi listwami dylatacyjnymi, będącymi elementem systemu, przewidzianym w technologii przez producenta płyt. Oczywiście w obu wypadkach ta szczelina jest praktycznie niewidoczna i ma kilka milimetrów. Dzięki temu, jeśli nawet pojawi się pęknięcie, to będzie przebiegało wzdłuż linii dylatacji.
Równie ważne, o czym bardzo często się zapomina, jest zdylatowanie ścian działowych od stropu znajdującego się nad nimi. Jak już wspominałam, projektując płyty stropowe zakłada się niewielkie ich ugięcie pod wpływem obciążeń powstających na skutek użytkowania (ugięcie to może w skrajnych przypadkach wynosić nawet kilka centymetrów). Jeśli teraz wyobrazimy sobie, że taki strop zacznie napierać na wymurowaną solidnie do samego sufitu ściankę kondygnacji niższej, to ona ściśnie się na tyle, na ile elastyczny jest materiał, z jakiego została wykonana, a następnie niechybnie zacznie pękać. Podobnie na poddaszu - jeżeli wyłożone jest płytami gipsowo-kartonowymi sztywno połączonymi z tymi, które obudowują ściany, a dach pod naciskiem wiatru zacznie pracować, to płyty zaczną pękać. I tu również pozostawienie szczeliny, pozwalającej na minimalne przemieszczanie się płyt względem siebie, daje możliwość uniknięcia brzydkich rys.
Powyższe przypadki dotyczą sytuacji, kiedy wypełnienie dylatacji jest praktycznie niewidoczne, gdyż oba elementy łączą się ze sobą, tworząc narożnik. Pozostaje jeszcze przypadek, kiedy elementy wykonane z różnych materiałów łączą się w jednej płaszczyźnie np. nadproża czy trzpienie. Wtedy raczej trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek będzie zadowolony z biegnącej przez środek ściany fugi. Jeśli nie można ich zdylatować, trzeba je zabezpieczyć warstwą bardziej elastycznego materiału, np. siatką tynkarską, która ochroni zewnętrzną warstwę tynku. W podobny sposób, specjalną taśmą, zabezpiecza się styki płyt gipsowo-kartonowych.
Oczywiście nigdy nie mamy gwarancji, że mimo najszczerszych chęci i największych starań gdzieś nie pojawi się zarysowanie. Wtedy możemy się ratować wypełniając powstałą rysę elastycznym materiałem, takim jak akryl. Jeśli pęknięcie powstało na skutek jakiegoś jednorazowego zdarzenia (np. nowym budynkom zdarza się czasem lekko osiadać), zarysowanie nie powinno się powtórnie pojawić. W innym wypadku, niestety, będzie co jakiś czas powracało.
Jeśli jest to efekt braku dylatacji na styku ścianki działowej z konstrukcyjną, możemy spróbować odciąć od siebie warstwy tynku je pokrywające, a jeśli to brak zabezpieczenia nadproża czy trzpienia, możemy spróbować skuć stary tynk, pokryć ten fragment siatką i następnie ponownie zatynkować.
Dla zdeterminowanych są specjalistyczne firmy, dysponujące bardziej skomplikowanymi środkami do sklejania i naprawy murów, stosowanymi zazwyczaj w przypadku spękań ścian konstrukcyjnych, potencjalnie niebezpiecznych dla całego budynku. Jednakże jeśli spękania uparcie powracają po każdej naprawie, a nie są groźne dla konstrukcji budynku, to po prostu wypada je polubić i już.