Srebrna szkatuka (2)


Srebrna szkatułka - streszczenie

Boże Narodzenie 1991

Jest to pierwsza rocznica śmierci srebrnej szkatułki.

Ale po kolei. Wszystko zaczyna się od wojennej przyjaźni narratora z amerykańskim porucznikiem Jimem Vodnickem. Czyli mamy Rzym 1945. Panowie poznali się w foyer dla pracowników polskich i francuskich pism wojskowych, gdzie Amerykanin szukał „z ciekawości” kontaktu z jakimiś Polakami, głównie ze względu na swoje polskie korzenie. Od tamtego czasu piło się wiele i wiele rozmawiało. Narrator polubił Jima ze względu na tryskającą z niego energię, oczytanie, itp. Jim swoją karierę rozpoczął w Normandii, a na front włoski przeniesiono go dopiero w 1945r. Po wojnie kontakt między przyjaciółmi się urwał. Narrator wyjechał do Anglii w 1947r. Pomimo listu, napisanego na rzymski adres Jima, odpowiedź nie przyszła. Prawdopodobnie został by on zapomniany gdyby nie pewien szczegół - Srebrna Szkatułka (w całym utworze jest pisana wielkimi literami).

Narrator widział szkatułkę tylko raz - podczas jedynej wizyty w domu Jima nad Tybrem i został nią urzeczony. Miała ona około 0,5 metra wysokości i była wyjątkowo lekka. Jej cztery ściany przedstawiały płaskorzeźby: Droga na Golgotę, Ukrzyżowanie, Złożenie do Grobu i Zmartwychwstanie. W wieku wyryta była twarz Chrystusa, dno zaś zdobił kołczan ze strzałami i proporzec z litera „D” - zapewne herb wcześniejszych posiadaczy. Szkatułka była łupem wojennym Amerykanina, który znalazł ją w klasztorze benedyktyńskim odbitym Niemcom. Po pewnym czasie w pamięci narratora pozostała już tylko szkatułka stając się niemalże żywą istotą, odrębną od swego właściciela.

Narrator w 1955r. osiedlił się w Neapolu. Kilka miesięcy później, bo wiosną 1956r. wybrał się na przejażdżkę nad Zatokę Amalfitańską, do Ravello. Tam, w kawiarni, spotkał po wielu latach Jima Vodnicka. Nie był to już jednak ten sam człowiek - utył, nadużywał alkoholu, a przede wszystkim zniknęła gdzieś jego subtelność i została zastąpiona gruboskórnością. Mimo to panowie padli sobie w ramiona i pogadali co nieco. Okazało się, że Amerykanin ożenił się w Rzymie z Włoszką imieniem Clementina, zarobił dużo pieniędzy (niekoniecznie w uczciwy sposób) i przenieśli się z małżonką do Ravello, do willi, którą kupili „pół darmo”. Narrator cały czas zadawał sobie tylko jedno pytanie: zaprosi do siebie czy nie, uda się zobaczyć szkatułkę, czy nie? Zaprosił. Narrator cały czas spoglądał w kierunku szkatułki, stojącej w kącie na okrągłym stoliku i zakochiwał się w niej jakby była żywą istotą. Poznał także żonę przyjaciela - typ ładniutkiej i głupiutkiej.

Od tego czasu dawni przyjaciele widywali się przez wiele lat dwa razy do roku - w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Zawsze w Ravello, ponieważ Jim, ze względu na swoje interesy wolał nie zaglądać do Neapolu (z kontekstu wynika, że zadarł z mafią). Podczas jednej z takich wizyt panowie przesadzili z alkoholem i narrator nie mógł wrócić do Neapolu. Spał w pokoju, gdzie stał szkatułka. Wpatrywał się w nią długo przed snem i widział w niej zdecydowanie więcej niż w dziele sztuki. Gładził jej ściany, dotykał rzeźb, jakby była bardzo mu drogim człowiekiem, a nie przedmiotem.

Wizyty trwały do 1990r. W listopadzie tegoż roku na atak apopleksji zmarł Jim. Narratora poinformowała o tym wdowa po Amerykaninie. Powiedziała także, że jej mąż przepisał mu w testamencie szkatułkę, dosłowny zapis brzmiał: powinna należeć do mojego, zakochanego w niej od pierwszego spojrzenia, przyjaciela. Narrator przyjechał podniecony następnego dnia, jednak zanim mógł odebrać szkatułkę, musiał znieść rozmowę z wdową, która zmusiła go do ogromnego wysiłku. W końcu wracał do domu ze szkatułką. Postawił ją na specjalnym drewnianym postumencie. Witał i żegnał dzień czułym dotykiem szkatułki. Jednak radość nie trwała długo. Okazało się bowiem, że na srebrnej szkatułce pojawiają się czarne pasemka, świadczące o jej niszczeniu. Znajomi polecili narratorowi, aby skorzystał z pomocy konserwatora muzealnego z działu sreber dawnego Pałacu Królewskiego. Mężczyzna przyszedł i stwierdził, że szkatułka po prostu się starzeje. Liczy już około 500 lat, więc po prostu umiera. I nieważne jakie ilości płynu do sreber się na nią wyleje - to już nie pomoże. Zauważył także, że jest ona bardzo lekka, jak na swoje rozmiary i jest spowodowane zapewne pustą przestrzenią pomiędzy zewnętrznymi i wewnętrznymi ściankami. Na gołe oko jednak niczego nie dało się zauważyć. Po jego wyjściu zaintrygowany narrator sam próbował dojrzeć jakieś ślady łączenia, ale nawet uzbrojony w lupę niczego nie spostrzegł. Dopiero nazajutrz przy świetle słonecznym udało się zauważyć dwa cieniutkie pasemka, przypominające przyklejone włoski. Okazały się one być listewkami zasłaniającymi pustą przestrzeń pomiędzy wewnętrznymi i zewnętrznymi ściankami, która wypełniona była czymś na kształt papieru. Narratorowi udało się wyciągnąć wszystkie 24 arkusiki. Pierwsze i ostatnie słowa były bardzo znaczące: „Ja, Cesare baron Demagno...” i podpis „Abas Petrus”, a pod nim data 1560. Całość była zapisana po włosku, z kilkoma łacińskimi fragmentami.

A teraz krótka historia rodu Demagno.

Baron Federico Demagno był właścicielem dwóch zamków w Apulii - Panicale, który pełnił funkcję letniej rezydencji i Turrita, który był dziedzicznym feudum rodu. Baron w czasie wojen włoskich opowiedziawszy się po stronie Francji, musiał uciekać z Królestwa Neapolu, które było sprzymierzone z Hiszpanią udał się więc do Francji . Działo się to w czerwcu, czyli momencie przeprowadzki z jednego zamku do drugiego, 1528r. Aby zachować oba zamki, zdecydowano się na rozdzielenie rodziny. Na zamku letnim, z rozkazu ojca, zostali dwudziestopięcioletnia córka Teresa i o trzy lata od niej starszy syn Cesare, który zarządzał włościami w pobliżu zamku. Zaś w zamku Turrita przebywali w tym czasie żona barona Caterina i dwaj synowie - Moro i Lorenzo.

Teresa Demagno była poetką, która marzyła o wyrwaniu się z nudy i domowego więzienia. W wierszach szukała zapomnienia. Poetą był także Don Miguel Molinos - hiszpański kapitan z twierdzy Turrita. Był on właścicielem (poprzez żonę Włoszkę) majątku Pastorizia, leżącego w połowie drogi pomiędzy zamkami. Preceptor na zamku Panicale jeździł co tydzień w niedzielę do Pastorizii, gdzie uczył kapitana Molinosa włoskiego na piśmie. Hiszpański kapitan podał przez preceptora Teresie swoje hiszpańskie wiersze, otrzymując w zamian jej włoskie. Był to niewinny związek dwojga poetów, który pod czujnym okiem żony kapitana nie miał szans na rozwinięcie się w coś więcej. Nie wiedział o tym natomiast brat Teresy - Cesare - bardzo porywczy człowiek, gotowy do zwady pod byle pretekstem. Któregoś dnia zobaczył preceptora wręczającego jego siostrze zwinięte w rulon papiery. Doręczyciel został natychmiast zasztyletowany. Rankiem znaleziono ciało Teresy ze śladami uduszenia. Cesare zniknął. Jak się okazało wyjechał do Pastorizii, gdzie z ukrycia zastrzelił kapitana Molonosa. Po potrójnym mordzie Cesare musiał uciekać z Królestwa Neapolu. Zbiegł do Francji, gdzie skruszony przywdział benedyktyński habit. Żyjąc ciągłymi modlitwami i błagając o skruchę zostawał wysyłany z jednego klasztoru do drugiego w celu zatarcia jego ziemskich śladów. Oddał się Bogu, a nieustanne modlitwy przyćmiły dawne zbrodnie. Ostatnie lata przeżył jako opat w jednym z klasztorów. Umarł jako Piotr. Z rodu Demagno przeżył go tylko o siedem lat młodszy brat - Moro.

Narrator swego czasu wybrał się w podróż po Apulii i z wielkimi emocjami wspominał wizytę na obu zamkach, szczególnie zaś na Panicale - tam, gdzie rozegrała się zbrodnia.

I wracamy do XX wieku.

Narrator po swoim odkryciu zakrył kartki jedwabną chustą i postanowił przyjrzeć się im rano, kiedy nieco ochłonie. Okazał się to jednak nie najlepszy pomysł. Papier bowiem rozpadł się na drobne kawałeczki, z których z wielkim trudem dało się odczytać pewne fragmenty. Jeden z nich brzmiał: „T. była nie tylko moją siostrą, ja byłem nie tylko jej bratem, byliśmy...”. Mógł się to okazać klucz do nowego odczytania historii rodu Demagno, w której to Teresa zginęła nie wskutek nadmiernego, chorobliwego wręcz poczucia honoru brata, ale poprzez zazdrość kochanka. Nie udało się już znaleźć tak długiego fragmentu. Mimo to z pojedynczych słów narrator ułożył pewną historię. Teresa i Cesare zostali kochankami na zamku Panicale, kiedy to zostali, przez rozkaz ojca, odłączeni od reszty rodziny. Jednak grzeszna miłość narodzić się jeszcze w Turricie. Była oczywiście skrzętnie ukrywana, tak że nikt się niczego nie domyślał. Teresa musiała się jednak niebawem opamiętać. Wtedy rozpoczęła się, niezauważona odpowiednio wcześnie przez Cesare, korespondencja Teresy z kapitanem Molonosem. Ostatnie słowa opowieści opata są świadectwem szaleństwa albo diabolicznego opętania, a napisane zostały już po 30 latach od zabójstwa siostry, brzmią one: „Teresa tota mea”. Są podkreśleniem posiadania wręcz siostry na wyłączność. Na podstawie tego krótkiego fragmentu narrator uważa, że Cesare wcale nie skruszał w ostatnich latach swego życia - skruszony człowiek żałował by za grzechy, tutaj natomiast widoczna jest pycha i zaborczość. Narrator twierdzi, że Cesare grał tylko pokornego człowieka, aby zdobyć zaufanie współbraci.

Nazajutrz rano, narrator zauważył coś bardzo dziwnego. Cała szkatułka była czarna i była to czerń złowroga i budząca trwogę. Dopiero po chwili narrator przełamał się i podszedł do szkatułki, podniósł ją i okazało się, że jedyną częścią, która nie uległa zniszczeniu było dno, przedstawiające herb rodu Demagno.

31 grudnia 1990r. odbył się pogrzeb szkatułki. Nie budziła już w narratorze dawnych uczuć. Była raczej przedmiotem lęku i obawy. Została zrzucona z nadmorskiego brzegu w Ravallo.

3



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
SREBRNA SZKATUŁKA
21. Słowacki - Sen srebrny Salomei, filologia polska, Romantyzm
Szkatułka
Sen srebrny Salomei
Kolczyki srebrny łańcuszek
59 MT 02 Czarodziejska szkatula
Biżuteria srebrna Metody topienia złota
Sen Srebrny Salomei, filologia polska
Pat ze Srebrnego Gaju
Hammett?shiell Dziewczyna o srebrnych oczach
Rozdział Srebrna Łania
GRAN SREBRNAII
Srebrne Wesele
Dashiell Hammett Dziewczyna o srebrnych oczach

więcej podobnych podstron